MLK 11 2015

Page 1

k s i Ä… Ĺź k i

Nr 11/2015 (230) Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464

m a g a z y n

J

est wiele waĹźnych dat w historii naszego narodu, ale nie ma waĹźniejszej niĹź rok 966. „Chrzest ksiÄ™cia Mieszka I wprowadziĹ‚ PolskÄ™ na arenÄ™ dziejĂłw Europy. PrzyjÄ…wszy wiarÄ™ ChrystusowÄ…, nasz narĂłd staĹ‚ siÄ™ peĹ‚noprawnym czĹ‚onkiem wspĂłlnoty Zachoduâ€? – napisaĹ‚ we wstÄ™pie do ksiÄ…Ĺźki Prezydent RP Andrzej Duda. W 2016 r. Ĺ›wiÄ™tować bÄ™dziemy 1050. rocznicÄ™ tego wielkiego wydarzenia. Bardzo istotne jest wiÄ™c dokĹ‚adne zapoznanie siÄ™ z narodzinami wiary na ziemiach polskich.

$QGU]HMD 'XG\

l i t e r a c k i

:LHONLH ']LHĂŻR QD -XELOHXV] .VLĂˆÄ?NĂš SRSU]HG]D OHFLD &KU]WX 3ROVNL ZVWĂšS 3UH]\GHQWD 53

232 str., 16,8 x 23,8 cm, WZDUGD RSUDZD ODNLHURZDQD REZROXWD ]ĂŻRFHQLD ponad 50 ilustracji, ISBN: 978-83-7553-194-7

rof. Krzysztof Oşóg umiejÄ™tnie przybliĹźa nam tamten Ĺ›wiat, przywoĹ‚uje okres wczesnosĹ‚owiaĹ„ski, misjÄ™ Ĺ›wiÄ™tych Cyryla i Metodego, opisuje pasjonujÄ…cy proces narodzin paĹ„stwa i narodu – Polski i PolakĂłw w wiekach X i XI. MĂłwi o uwarunkowaniach zewnÄ™trznych, opowiada o ówczesnym Ĺźyciu we dworach i grodach, o pierwszych koĹ›cioĹ‚ach i mÄ™czennikach, o toczonych wojnach, o pierwszych zabytkach kultury. Róşne czynniki sprzyjaĹ‚y powstaniu mocnego paĹ„stwa Polan: korzystny ukĹ‚ad siĹ‚ politycznych, talenty osobiste Mieszka I i jego wielkiego syna, mÄ…dra, poko-

jowa ekspansja Rzymu na tereny pogaĹ„skich SĹ‚owian. Autor wykazuje wszakĹźe, iĹź decydujÄ…cy byĹ‚ sam Chrzest Ĺ›wiÄ™ty, bowiem to jego konsekwencje spoiĹ‚y rody i plemiona na naszych ziemiach tak silnie, Ĺźe trwamy razem juĹź jedenasty wiek, Ĺźe wyksztaĹ‚ciliĹ›my wspaniaĹ‚Ä… kulturÄ™, oryginalnÄ… tradycjÄ™, bogaty jÄ™zyk. Prof. Oşóg napisaĹ‚ swe dzieĹ‚o w oparciu o najnowszy stan wiedzy; to nie tylko ksiÄ™ga jubileuszowa (1050-lecie Chrztu), ale i obfitujÄ…ca w fakty oraz wydarzenia ksiÄ…Ĺźka historyczna.

%LDĂŻ\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNĂśZ WHO IDNV H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO ZZZ ELDO\NUXN SO

ISSN 1234-0200

11 / 2 0 15

P

&HQD GHWDO ]ĂŻ

9 771234 020157

11


Wydawnictwo Sonia Draga POLECA NOWOŚCI LISTOPADA!

Przed pałacem Leopolda Kronenberga (pl. St. Małachowskiego 4 róg ul. Królewskiej), 1946

Fot.: Archiwum PAP

Pierwszy kolorowy album o Warszawie z lat 1945-1947

Pasjonująca podróż do mitycznego świata Amazonek. Waleczne kobiety przygoi zapierające dech w piersiach przygo dy. Kobieca wersja Dana Browna.

Ostatni tom bestsellerowej sagi Sarah Lark! Poruszające losy bohaterów nas tle urzekających krajobrazów.

Barwna historia z czasów Cesarstwa Niemieckiego. Gruntowna znajomość epoki i charyzmatyczni bohaterowie to recepta na sukces autorów.

Oparty na faktach mroczny szwedzki thriller o niecodziennej szajce przestępców i poruszająca historia o sile rodzinnych więzów. Przyprawia o dreszcze!

Autor weryfikuje szereg pozornych prawd historycznych tkwiących w powszechnej świadomości w oparciu o najnowsze wyniki badań historyków z całego świata.

Poruszająca historia somalijskiej biegaczki, której w spełnieniu marzeń przeszkodziła wojna w Somalii. Jej losy odzwierciedlają bezmiar tragedii uchodźców.

Autentyczna historia dziewczynki więzionej przez własnego ojca. Książka mocno wzburzyła francuską opinię społeczną.

Biografia najdłużej urzędującego w powojennej historii Włoch premiera i jednego z najbardziej kontrowersyjnych postaci świata polityki, biznesu i show-biznesu.

Fascynująca i momentami surrealistyczna opowieść o Korei Północnej. Książka o narodzie, który odizolował się od całego świata i obłędzie jego przywódcy zniewolonego przez własne aspiracje.

Niezwykła historia stolicy z pierwszych trzech lat po wojnie. Prawdziwe relacje warszawiaków zilustrowane unikalnymi kolorowymi fotografiami. Jeżeli interesuje Cię Warszawa nie możesz obok tej książki przejść obojętnie!

www.soniadraga.pl, tel. 32 782 64 77, www.facebook.com/wydawnictwoSoniaDraga



spis treści

W numerze Pisarski wielogłos zza grobu numer 11 (230) Redaktor naczelny: Piotr Dobrołęcki Z-ca red. naczelnego: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretarz redakcji: Krzysztof Masłoń Zespół: Łukasz Gołębiewski, Joanna Hetman, Paweł Waszczyk Stale współpracują: Janusz Drzewucki, Joanna Habiera, Jarosław Górski, Piotr Kitrasiewicz, Bogdan Klukowski, Tadeusz Lewandowski, Marek Ławrynowicz, Lech Mergler, Wanda Morawiecka, Tomasz Nowak, Urszula Pawlik, Bożena Rytel, Grzegorz Sowula, Michał Zając, Tomasz Zapert

Wszyscy pisarze kiedyś umierają, a ich czytelnicy, którzy wcześniej przekroczyli dzięki książkom granice rzeczywistości, pozostają z gorzkim uczuciem niedosytu i pytaniem: co dalej? Mija trochę czasu, czytelnicy znajdują nowych idoli, zmieniają się trendy i sposoby myślenia, a rynek literacki podąża za nimi. W najnowszym wydaniu naszego miesięcznika Tomasz Gardziński pisze o książkach wydanych po śmierci twórców. Nie bez powodu najgłośniejszą tegoroczną premierą była nowa-stara powieść Harper Lee, czyli „Idź, postaw wartownika”, albo nieudostępniony powieściowy debiut Marka Hłaski „Wilk” czy też Davida Lagercrantza „Co nas nie zabije”, będąca kontynuacją cyklu „Millenium” szwedzkiego dziennikarza Stiega Larssona 12-15

Reklama: Ewa Tenderenda-Ożóg Zdjęcie na okładce: Veronica Roth, Copyright © Nelson Fitch Sekretariat: Ewa Zając Prenumerata: Ewa Zając Adres redakcji: 00-048 Warszawa, Mazowiecka 6/8 pok. 416, tel.: 828 36 31, tel./fax (22) 827 93 50 Internet: www.rynek-ksiazki.pl, e-mail: marketing@rynek-ksiazki.pl facebook.com/magazynliteracki

W Polsce ładuję akumulatory Ciekawe jest, że więcej czytam powieści napisanych przez mężczyzn, a poezji napisanej przez kobiety. Bardzo lubię poezję Wisławy Szymborskiej, a chyba najbardziej spośród jej wierszy ten o tytule „Kot w pustym mieszkaniu”. Dla mnie ten wiersz jest tak wielki jak świat. Właśnie dla tych wrażeń poezję czytam codziennie. Czytam zawsze nim zacznę pisać. To jest jak temperówka dla mojego umysłu – z Jonathanem Carrollem, autorem m.in. „Krainy Chichów”, „Śpiąc w płomieniu”, „Dziecko na niebie”, „Ucząc psa czytać”, rozmawiają Urszula Witkowska i Wiktoria Korzeniewska 16-17

http://issuu.com/magazynliteracki Wersja elektroniczna dostępna jest w e-sklepach: Virtualo.pl, Publio.pl i Koobe.pl Łamanie: TYPO 2 Wydawca: Biblioteka Analiz Sp. z o.o. 00-048 Warszawa, ul. Mazowiecka 6/8 pok. 416 Prezes zarządu: Łukasz Gołębiewski

książki miesiąca „Jolka, Jolka, pamiętasz” Marka Dutkiewicza oraz „Arcydzieła malarstwa polskiego” Marii Poprzęckiej 22 „Czarna księga prześladowań chrześcijan w świecie” oraz „966. Chrzest Polski”Krzysztofa Ożoga 23

Prenumerata: 1) Redakcja: tel. (22) 827 93 50, fax (22) 828 36 31 www.rynek-ksiazki.pl/sklep/czasopisma 2) Garmond Press Kraków: www.garmond.com.pl 3) Kolporter S.A.: www.kolporter.com.pl 4) Prenumerata realizowana przez RUCH S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl. Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 7175959 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora.

2

Proponujemy także Wydarzenia 4-6 • Bestsellery z komentarzem Krzysztofa Masłonia 8-10 • Mistrzowie i młodzi historycy – Piotr Dobrołęcki o wydawnictwie Avalon 18 • Na-molny książkowiec – felieton Tadeusza Lewandowskiego 20 • Między wierszami – felieton Tomasza Zbigniewa Zaperta 21 • Recenzje 24-40 m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 5


TAKIEGO DOKTORA

32/6.$ -(6=&=( 1,( 0,$Ăź$ Leczy ciaĹ‚a i dusze. Zatrzymuje czas. Nie sprawia, Ĺźe usta puchnÄ…, a rysy twarzy tracÄ… swÄ… naturalność. Naturalność to jego hasĹ‚o.

lekarz showman estetyczny rewolucjonista Ěş=DWU]\PDÉ F]DVĚš WRbWDNÄžH UHSRUWHUVNLH KLVWR ULH SDFMHQWHN Lb UR]PRZ\ ]b QLPL 7Rb UÂľZQLHÄž RSRZLHÄ?É RbÄž\FLX LbNDULHU]H GRNWRUD .U]\V]WRID *RMG]LD MHJR ͤ OR]Rͤ L Äž\FLRZHM RUD] U]DGNR VSRW\NDQHM Zb3ROVFH UDGRÄ?FL ]bFRG]LHQQRÄ?FL

Partnerzy:

2ZPǃÇ?RH KVZ[LJWUH ^L ^Za`Z[RPJO KVIY`JO RZPLJNHYUPHJO VYHa UH www.hitsalonik.pl. AUHQKÇ? UHZ UH -HJLIVVR\! www.facebook.com/edipresseksiazki

Fotolia

Patroni:


Wydarzenia 5,5 mln zł długu będzie spłacone

literacki kanon w empiku

O

d Ernesta Hemingwaya przez Zadie Smith po Stephena Kinga. W połowie roku powstała lista „100 książek, które trzeba przeczytać”. A właściwie dwie listy – jedna stworzona przez pisarzy i krytyków, druga wyłoniona w rankingu czytelników. „165 tys. oddanych głosów i 80 tysięcy osób biorących udział w akcji pokazuje nam, że literatura jest nadal żywym tematem. To dobrze, że listy jurorów i internautów tak się od siebie różnią, a różnice te budzą emocje i prowokują dyskusje” – komentuje Michał Tomaniak, dyrektor działu książki w Empiku. Zorganizowana przez Empik akcja promująca czytelnictwo doczekała się finału. Od 4 listopada książki eksponowane są na specjalnych regałach i oznaczone naklejkami wskazującymi jak dany tytuł został wybrany – przez ekspertów czy czytelników. Co dwa tygodnie w salonach sieci pojawia się kolejna dziesiątka tytułów. (pw)

P

Wydatki na kulturę

rzeciętne roczne wydatki polskich gospodarstw domowych (na jedną osobę) na zakup artykułów i usług kulturalnych w 2014 roku wyniosły 345,96 zł, wobec 359,16 zł w 2013 roku – wynika z raportu Głównego Urzędu Statystycznego za ubiegły rok. Z danych GUS wynika również, że udział wydatków na kulturę w łącznych wydatkach gospodarstw domowych wyniósł 2,7 proc. 4

RaDoŚĆ czytania

„N

iewiarygodne, ale tutaj w Krakowie, jak nigdzie indziej, widać ogromną radość wynikającą z zabawy ze słowem pisanym. To mi się podoba, że są tu nie tylko zabawne książki, ale targi są okazją do przyjemnego przeżycia” – słowa prof. Jerzego Bralczyka celnie oddają klimat panujący w Międzynarodowym Centrum Targowo-Kongresowym EXPO Kraków. 700 wystawców z 27 krajów, ponad 700 autorów z Polski i zagranicy oraz około 68 tys. zwiedzających – to statystyczne podsumowanie wystawienniczej imprezy. Wśród gości targów nie zabrakło najpopularniejszych obecnie autorów, takich jak C.J. Daugherty, Jonathan Franzen, Leonardo Partignani, Olga Tokarczuk, Ignacy Karpowicz, Martyna Wojciechowska, Wojciech Cejrowski, Wojciech Jagielski czy Andrzej Maleszka. Gorąco przyjętą przez krajowską publiczność nowością w programie targów był Salon Komiksów, w ramach którego odbyły się liczne spotkania, wykłady oraz warsztaty dla dzieci, Wielka Bitwa Komiksowa, a także liczne pokazy filmów animowanych. Gościem honorowym targów była Litwa – z okazji 25-lecia odzyskania przez ten kraj niepodległości Kraków odwiedził wiceminister kultury Romas Jarockis. Na targach pojawiło się także grono litewskich autorów, m.in. Kęstutis Kasparavieius, Herkus Kuneius, Alvydas Šlepikas, Leonidas Donskis czy Tomas Venclova. Z krakowską imprezą nierozerwalnie związana jest Nagroda im. Jana Długosza za najlepszą książkę naukową z dziedziny humanistyki. Tegorocznym laureatem został prof. Michał Głowiński nagrodzony za książkę „Rozmaitości interpretacyjne. Trzydzieści szkiców”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Instytutu Badań Literackich PAN. Laureat nagrody otrzymał gratyfikację finansową w wysokości 30 tys. zł, ufundowaną przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego Małgorzatę Omilanowską i Targi w Krakowie. Od 2011 roku w ramach targów przyznawane są tytuły Ambasadorów Targów Książki w Krakowie. Podczas tegorocznej edycji tytuł ten otrzymali Magdalena Sroka – była wiceprezydent Miasta Krakowa, a obecnie prezes Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, Stanisław Dziedzic – historyk literatury, publicysta i krytyk literacki, dyrektor wydziału kultury i dziedzictwa narodowego Miasta Krakowa, Piotr Marciszuk – były prezes Polskiej Izby Książki, były wiceprezes Federacji Wydawców Europejskich oraz Maria Kulik – z Polskiej Sekcji IBBY – Stowarzyszenia Przyjaciół Książki dla Młodych. (pw) fot. archiwum

M

inister Skarbu Państwa uchylił w październiku decyzję o likwidacji Państwowego Instytutu Wydawniczego, wstrzymując tym samym postępowanie rozpoczęte na początku 2012 roku. Wspomniana poprawa sytuacji finansowej PIW-u to efekt prac międzyresortowego zespołu (MSP i MKiDN), dzięki którym zawarto umowę sprzedaży dwóch pięter należącej do PIW-u kamienicy przy stołecznej ul. Foksal na rzecz Instytutu Książki. Kwota transakcji w wysokości 6,3 mln zł wystarczyła na spłatę długów państwowego przedsiębiorstwa i przywrócenie firmie płynności finansowej. Obecnie w PIW prowadzone są prace nad przekształceniem przedsiębiorstwa państwowego w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa. Kolejnym krokiem ma być przekształcenie PIW w narodową instytucję kultury. Finał tych działań może przypaść już na pierwszy kwartał 2016 roku. (pw)

19. Międzynarodowe targi książki w krakowie

Najbardziej powszechnym artykułem użytku kulturalnego jest odbiornik telewizyjny, który posiadało 96,7 proc. gospodarstw domowych, a blisko 2/3 gospodarstw (65,9 proc.) mogło odbierać telewizję satelitarną lub kablówkę. Na gazety i czasopisma gospodarstwa domowe wydały w 2014 roku na jedną osobę średnio 31,68 zł, czyli o 5 proc.

mniej niż w roku poprzednim. Na książki i inne wydawnictwa (bez podręczników szkolnych oraz innych wydawnictw przeznaczonych do nauki) wydano przeciętnie 20,88 zł (o 3,9 proc. mniej niż w 2013), jednak wraz z podręcznikami do nauki kwota ta wyniosła 63,72 zł (o 8 proc. mniej niż rok wcześniej). Dla porównania, na bilety do kina,

paNI prezes JANINIE KRYSIAK I JeJ rodzINIe wyrazy głębOkiEgO wsPółczucia i słOwa wsParcia w Trudnych chwilach PO sTraciE męża i OJca

ANDRZEJA składaJĄ

PracOwnicy

m a g a z y n

wydawnicTwa arkady

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 5


Wydarzenia

Czytelnictwo w dół?

P

odczas 19. Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie Polska Izba Książki zaprezentowała wstępne wyniki kontynuacji projektu badawczego „Kierunki i formy transformacji czytelnictwa w Polsce”, realizowanego od 2013 roku dzięki współfinansowaniu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Zaprezentowane wyniki nie napawają specjalnym optymizmem. Przeczytanie w całości lub we fragmencie (albo tylko przejrzenie) choć jednej książki (bez względu na jej formę) w ciągu ostatniego roku zadeklarowało 37,2 proc. respondentów, przy czym niespełna 1/3 z nich sięgnęła w tym czasie przynajmniej po 7 książek. Wbrew szerzonej przez media tezie Polacy nie deklarują dynamicznego wzrostu zainteresowania dla publikacji w formatach cyfrowych: e-booków (tylko 4,2 proc. deklaracji) i audiobooków (1,6 proc.). Badanie przynosi także klasyfikację lektur wybieranych przez Polaków. Spo­śród publikacji o charakterze literackim prym wiodą książki obyczajowe i roman­se (42,9 proc.), a zaledwie nieco mniej popularne są powieści sensacyjne, kry­ minalne i thrillery (40,9 proc.). Po inne książki literackie, jak powieści czy opo­wiadania sięga 21,2 proc. populacji, po fantastykę i sciencefiction (16,3 proc.), po publikacje dla dzieci i młodzieży (11,8 proc.), dramaty i poezje (7,3 proc.). Natomiast na lekturę komiksów wskaza­ło 0,9 proc. badanych. Wśród publikacji nieliterackich we wskazaniach ankietowanych przewodzą poradniki (21,4 proc.), a także literatura faktu (16,8 proc.) oraz publikacje nauko­ we i popularnonaukowe (14,7 proc.). Na encyklopedie, atlasy i słowniki wskaza­ ło 10,9 proc. badanych, a na podręczni­ki i skrypty 10,2 proc. Ponadto pozycje eseistyczne i publicystyczne wybrało 4,5 proc. ankietowanych, a 4,7 proc. po­zostałe typy publikacji. (pw)

Veronica Roth w Polsce

Dziewczyna sukcesu

A

utorka niezwykle popularnego dystopijnego cyklu „Niezgodna” odwiedzi Warszawę w dniach 11-12 grudnia. W trakcie wizyty spotka się z dziennikarzami oraz z czytelnikami. Patronem medialnym wydarzenia jest „Magazyn Literacki KSIĄŻKI”. Veronica Roth podbiła świat w 2011 roku powieścią „Niezgodna”, powstałą, kiedy miała 22 lata. Rozpoczęła nią cykl „Niezgodna”, który osiągnął status kultowego – jak wcześniej saga „Zmierzch” czy „Igrzyska śmierci” (tom 1 „Niezgodna”, tom 2 „Zbuntowana” 2012, tom 3 „Wierna” 2013 oraz początek trylogii „Cztery” 2014). Seria została wydana w 47 krajach i sprzedała się na świecie w 35 mln egz. Wszystkie tomy trylogii zostały zekranizowane: „Niezgodna” w 2014, „Zbuntowana” w 2015 roku. Na podstawie tomu 3 „Wierna” zrealizowano dwa filmy, premiery w 2016 i 2017. Jak informuje polski wydawca powieści Veroniki Roth – Wydawnictwo Amber – każdy tom był wielokrotnie wznawiany, przed premierami filmów również w okładkach filmowych oraz w jednym tomie w twardej oprawie. Powieści sprzedały się w Polsce w ponad 200 tys. egz. W rankingu magazynu „Forbes” z lipca 2015 roku Veronica Roth znalazła się na trzecim miejscu najlepiej zarabiających pisarzy świata – ex aequo z Danielle Steel, a przed J.K. Rowling, Stephenem Kingiem i Johnem Grishamem. Jej zarobki szacuje się na 25 mln dolarów rocznie. Pytana o to, czemu zawdzięcza swój sukces, Veronika Roth odpowiada: „Dookoła jest mnóstwo utalentowanych ludzi, którzy robią wspaniałe rzeczy. Ja po prostu napisałam książkę. A z książką jest tak, że nigdy nie wiesz, jak ludzie ją przyjmą. To chyba był po prostu właściwy czas na taką książkę i trafiła na właściwych czytelników”. Veronica Roth stworzyła uniwersalne powieści, które czytają ludzie młodzi i dorośli. To opowieści o bezgranicznej miłości zdolnej do największych poświęceń, o dorastaniu i o wyborach. Powieści SF, przygodowe, a równocześnie dojrzałe i głębokie powieści psychologiczne, które można odczytywać także na płaszczyźnie politycznej, filozoficznej i duchowej. Wykreowała niezwykle spójną społeczność, konsekwentny, precyzyjnie wymyślony postapokaliptyczny świat. W nim rozwija się brawurowa akcja i fabuła wypełniona gwałtownymi emocjami i dramatycznymi decyzjami wkraczających w dorosłość bohaterów, brutalną walką i wielkim uczuciem. Veronica Roth urodziła się w 1988 w Nowym Jorku, dorastała w Barrington w stanie Illinois. Ma polsko-niemieckie korzenie. Mama, malarka Barbara Ross (z domu Rydz), jest Polką (jej rodzice byli więźniami obozów koncentracyjnych), ojciec Niemcem z Kolonii (w dzieciństwie Veronica przez jakiś czas mieszkała niedaleko Frankfurtu). Ma starszego brata i siostrę. Studiowała psychologię w Carleton College, po roku przeniosła się na Northwestern University, gdzie ukończyła wydział kreatywnego pisarstwa. W 2011 wyszła za mąż za fotografa Nelsona Fitcha. Mieszka z mężem pod Chicago. Ewa Tenderenda-Ożóg fot. archiwum

teatru przeciętny mieszkaniec Polski wydał 24,60 zł (2,4 proc. mniej niż w roku poprzednim). Ponadto w miastach wydatki na zakup gazet i czasopism wyniosły przeciętnie 38,52 zł (tj. 9,5 proc. ogólnych wydatków gospodarstwa na kulturę), a na wsi – 21,00 zł (tj. 8,3 proc.), natomiast na zakup książek i innych wydawnictw – 28,56 zł (tj. 7 proc.) wydano w gospodarstwach miejskich, a 9 zł (tj. 3,6 proc.) – na wsi. (pw)

edług prognoz firmy Virtualo, czołowego dystrybutora publikacji elektronicznych, sprzedaż książek cyfrowych ma na koniec 2015 roku wynieść 60 mln zł netto, a w 2016 nawet 85 mln zł − taki obraz rynku książek cyfrowych wyłania się z prognoz Virtualo – jednego z największych dystrybutorów e-książek w Polsce. Aktualnie w ofercie największego dystrybutora znajduje się ponad 43 tys. tytu-

łów w wersji elektronicznej w porównaniu do 37 tys. z końca 2014 roku. Jak wynika ze statystyki Virtualo osoby czytające w formie elektronicznej – czytają zdecydowanie więcej, około 30 e-booków rocznie, czyli prawie trzy razy więcej niż tradycyjni czytelnicy. Nowoczesna forma czytania, biorąc pod uwagę ceny książek papierowych, wydaje się też zdecydowanie tańsza. Średnia cena pojedynczego e-booka w najpopularniejszych kategoriach wynosi 19,80 zł, więc jest o 20-30 proc. niższa od książki drukowanej. W 2015 roku czytelnicy e-booków najchętniej kupują e-booki z kategorii krymi-

m a g a z y n

k s i ą ż k i

60 milionów z e-booków

W

l i t e r a c k i

1 1 / 2 0 1 5

nał i sensacja (19,5 proc. całościowej sprzedaży), literatura piękna (17 proc.), fantastyka (9,8 proc.), literatura faktu (5,8 proc.) oraz romans i erotyki (5,5 proc.). (pw)

Książki w Allegro.pl

W

ostatnich latach serwis aukcyjny Allegro.pl stał się jedną z czołowych platform sprzedaży książek w internecie. W 2014 roku za jego pośrednictwem sprzedano 6,4 mln egz. książek za kwotę blisko 167 mln zł, co czyni platformę największą księgarnią internetową w kraju. W tym okresie miesięczna średnia wartość sprzedaży 5


Wydarzenia

Jeszcze więcej „Millennium”

D

avid Lagercrantz autor kontynuacji „Millennium” pt. „Co nas nie zabije” ogłosił, że pracuje nad dwiema kolejnymi częściami bestsellerowego cyklu Stiega Larssona. „Po prostu nie mogę się temu oprzeć. Pisanie było tak świetną zabawą i niesamowitą przygodą. Co więcej, sądzę, że wymyśliłem historię, która rozwija się w dobrym kierunku” – napisał Lagercrantz w oświadczeniu opublikowanym przez szwedzkie wydawnictwo Norstedts. Zgodnie z zapowiedziami książki mają ukazywać się w dwuletnich odstępach. Piąta część „Millennium” trafi do sprzedaży w 2017 roku. Premiera szóstej planowana jest na 2019 rok.

L

nagrody

aureatką Nagrody Conrada, przyznawanej najlepszemu debiutowi literackiemu została Liliana Hermetz, autorka powieści „Alicyjka” (Wydawnictwo Nisza). Zwycięską książkę wybrali internauci, którzy od 13 października głosowali na pięć nominowanych debiutów. Wręczenie statuetki oraz nagrody w wysokości 30 tys. zł miało miejsce 25 października w ramach Festiwalu Conrada. Laureatami trzeciej edycji Nagrody im. Wisławy Szymborskiej zostali ex aequo: Roman Honet, nagrodzony za tom „świat był mój” (wyd. Biuro Literackie) oraz Jacek Podsiadło, wyróżniony za tom „Przez sen” (Wydawnictwo Brama Grodzka – Teatr NN). Każdy ze zwycięzców otrzymał 100 tys. zł oraz statuetkę autorstwa Terenu Prywatnego. Laureatami pierwszej edycji nagrody byli Krystyna Dąbrowska za tom „Białe krzesła” i Łukasz Jarosz za tom „Pełna krew”, w drugiej edycji nagrodzona została Julia Hartwig za tom „Zapisane”. Po jednorocznej przerwie podczas tegorocznej edycji Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie wręczono nagrody w Konkursie PIK-owy Laur dla osób i inicjatyw zasłużonych dla promocji książki w przestrzeni medialnej i publicznej. I tak, laureatami 9. edycji konkursu PIK-owy Laur zostali: w kategorii mediów drukowanych – Justyna Sobolewska („Polityka”) oraz Paweł Goźliński („Książki. Magazyn do czytania”), w kategorii mediów audiowizualnych i elektronicznych – Magdalena Mikołajczuk 6

Rozmowa z grzegorzem Rogowskim, autorem książki „Pod polską banderą przez atlantyk”

stalin za BuRtĄ – W skład flotylli II RP wchodziły cztery transatlantyki. – „Piłsudski” zatonął w listopadzie 1939 roku podczas swego pierwszego wojennego rejsu. W do dziś niejasnych okolicznościach. Kriegsmarine pochwaliła się storpedowaniem statku, lecz zachowana dokumentacja dowodzi, że w pobliżu nie operował wtedy żaden U-boot. Może zatem przyczyną zatopienia była mina? „Chrobry” przewoził wiosną 1940 roku wojsko do Norwegii i poszedł na dno po zbombardowaniu przez samoloty Luftwaffe. „Sobieskiego” kilka lat po II wojnie światowej sprzedano Sowietom, którzy zmienili mu imię na „Gruzja”. Szczęśliwym statkiem okazał się „Batory”. – Po wojnie na pokładzie „Batorego” pojawili się tak zwani asystenci kapitana… – Byli utajnionymi pracownikami Urzędu Bezpieczeństwa. Statek sporo czasu spędzał po zachodniej stronie żelaznej kurtyny. Łatwo było stracić nad nim kontrolę. Władza ludowa nie mogła sobie na to pozwolić, wysyłała więc na transatlantyk ludzi zupełnie niezwiązanych z morzem i żeglugą. Kapitan Jan Ćwikliński wspominał, że stał się bardziej szoferem niż dowódcą. Jeszcze gorzej mieli pasażerowie. Oficerowie kulturalni nie mieli pojęcia o kulturze i czuli się na statku zupełnie bezkarni. Jeden z nich zrobił sobie z salonu pisuar. – Nie udało im się za to upilnować… Stalina. – Portrety komunistycznych przywódców pojawiły się na „Batorym” pod koniec lat czterdziestych. Gdy pewnego razu fotografia Stalina znikła, przeprowadzono dochodzenie. Na szczęście nie wykryto sprawcy, jednego z załogantów, który podarował zdjęcie sowieckiego dyktatora Neptunowi. – W PRL-u pasażerowie i załoga „Batorego” wielokroć przemycali dobra materialne, a nierzadko pozostawali na Zachodzie. – Szmuglowano walutę i deficytowe towary. Możliwości dorobienia na boku były na statku znacznie większe niźli na lądzie. Uciekinierów też nie brakowało. Przeważnie nie wracali na pokład w którymś z portów na Zachodzie i prosili o azyl polityczny. Podczas wycieczek do fiordów norweskich, gdy statek płynął blisko brzegu, pasażerowie skakali do wody w samych kąpielówkach. Nierzadko wyławiali ich norwescy rybacy. – „Szczęśliwy statek” nie uniknął jednak pożarów, a raz o mało co nie przywiózł zarazy. – W czerwcu 1937 roku wybuchł największy pożar w historii polskiej marynarki handlowej. Na skutek niedokręconego filtra na gorący kocioł w maszynowni wylało się kilka ton ropy. Jej opary się zapaliły. Akcję ratunkową przeprowadzono bardzo sprawnie, pomimo braku wody w hydrantach. Zminimalizowano znacznie uszkodzenia, za co bardzo chwaliła załogę prasa zagraniczna. Pożarów statek przetrwał kilka. Kolejne były już znacznie mniejsze (nie licząc tego przy przebudowie w stoczni w Antwerpii, gdzie spłonął niemal cały pokład łodziowy). Jeden z nich był jednak zaplanowanym sabotażem. Z pozornie niegroźnej wypełnionej żelastwem skrzyni złożonej w ładowni, ktoś zrobił samozapalający się ładunek. Ogień jednak zduszono w zarodku. Co do epidemii, to w drodze powrotnej z Indii w 1953 roku przywleczono do Gdyni zarazki czarnej ospy. W błyskawicznym tempie zaszczepiono 600 tysięcy osób, dzięki czemu nie doszło do sytuacji, jaka zdarzyły się dekadę później we Wrocławiu, gdzie ta sama choroba zabiła kilkanaście osób, a miasto na kilka tygodni zostało objęte kwarantanną. rOzmawiał TOmasz zbigniEw z aPErT fot. archiwum prywatne

książek wyniosła prawie 14 mln zł. Rośnie też liczba wystawionych ofert: obecnie codziennie kupujący mogą wybierać spośród blisko 13 mln pozycji, zarówno nowych, jak i używanych. Książki kupuje 20 proc. wszystkich użytkowników Allegro. Najpopularniejsze kategorie książkowe w Allegro.pl to: beletrystyka – 25 proc., naukowe i popularnonaukowe – 20 proc., podręczniki – 15 proc., poradniki i albumy – 12 proc., książka dla dzieci – 11 proc., kalendarze i gadżety – 5 proc., nauka języków obcych – 4 proc., publikacje podróżnicze i mapy – 3 proc. (pw)

(Program I Polskiego Radia). Jedną z dwóch nagród specjalnych otrzymał Jan Rodzeń – menadżer kultury, kierownik stołecznego Klubu Księgarza – najważniejszego i najpopularniejszego salonu literackiego Warszawy, a drugą Dorota Sokołowska z Polskiego Radia Białystok. Czternastym w historii laureatem Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza (10 tys. dolarów i meal z podobizną patrona nagrody i cytatem z jego książki „Jedynie m a g a z y n

l i t e r a c k i

prawda jest ciekawa”) został prof. Andrzej Nowak za wydawane nakładem Białego Kruka – „Dzieje Polski”. Wyróżnienie otrzymał Przemysław Dakowicz za „Obcowanie. Manifesty i eseje” (Wydawnictwo Sic!).  k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 5


www.zysk.com.pl


Bestsellery książki listopada

ludzie to lubią, ludzie to kupią Z księgi cytatów: „Grey. Pięćdziesiąt twarzy Greya oczami Christiana” E.L. James – „Och, to będzie zabawa! Byłabyś zaskoczona, co umiem zrobić z kilkoma zaciskami do wiązania kabli, kochanie!”.

1

David Lagercrantz sporządził kontynuację „Millennium” Stiega Larssona, która ukazała się pod tytułem „Co nas nie zabije”. Autorowi tak się ten dalszy ciąg spodobał, że już pisze dwa kolejne tomy. Jak to śpiewał Wojciech Młynarski? „Ludzie to lubią, ludzie to kupią/ byle na chama, byle głośno, byle głupio”.

2

Michela Houellebecqa 3 „Uległość” okazuje się książką proroczą. Albo Francja przypomni sobie, gdzie są jej korzenie i wyciągnie z tego najdalej idące wnioski albo zapanuje w niej prawo szariatu. A wtedy gorliwie będą się modlić w meczecie znanym kiedyś jako Notre Dame. W „Arenie szczurów” Edward Popielski, były lwowski komisarz, po ucieczce z Wrocławia ukrywa się w nadmorskim Darłowie, gdzie toczy się walka o władzę między Armią Czerwoną i Urzędem Bezpieczeństwa. I oto któregoś dnia sowieckim wartownikom zachciało się strzelać do… bocianów, co wywołało rozpacz synka szefa darłowskich ubeków, porucznika Krzyżagórskiego zwanego Rozumisz. Ojciec, uspokoiwszy chłopca, „ruszył ku dwóm sowieckim zabójcom bocianów. Gniew go rozsadzał. Rzucił się na żołdaków i począł ich okładać pięściami. Wartownicy, wiedząc, przez kogo są bici, rzucili broń i skulili się pod ciosami. Wśród ludzi powstał wściekły pomruk. Wszyscy, i dansingowcy od Karskiego i zamroczeni chłopi od Sopońskiego zaczęli się cisnąć, i pchać w stronę bitych Rosjan. Dołączali do nich ludzie wypadający z pobliskich bram i ulic. Cała energicznie zwalczana niechęć do bratniej armii omal nie eksplodowała. Darłowiacy – pod wpływem bezsensownej śmierci ukochanych przez całe miasto ptaków, które powoli stawały się jego symbolem – zdzierali z siebie cienką warstwę zadekretowanej przez ludowe państwo polsko-radzieckiej przyjaźni. Ludzie przypominali sobie butę i ekscesy Sowietów, głośno teraz krzyczeli o konieczności chronienia swych żon i córek przed ich zwierzęcą chucią oraz o grabieniu po wsiach wszystkiego, co się dało zamienić na spirytus”.

4

8

„Czego nie powie »Masa« o polskiej mafii” Wojciecha Sumlińskiego, istotnie, mówi o tym, co przemilczał w swoich książkach polski świadek koronny numer jeden, niejaki Sokołowski zwany „Masą”. Z kolei jednak Sumliński przemilcza co innego i teraz z kolei ktoś inny powinien napisać dzieło pod tytułem „Czego nie powiedział Sumliński”. Aż w końcu znudzi to nawet najwytrwalszych czytelników.

5

Trudno nie zwrócić uwagi na język, którym posługują się bohaterowie „Wilka” Marka Hłaski. Porównajmy go z tym, jakim mówią postaci choćby z „Bazy Sokołowskiej” tegoż autora, a różnicę spostrzeżemy od razu. W „Bazie…” nie ma wulgaryzmów, w „Wilku” jest ich pełno. Celowo rozpuszczana plotka o tym, że drukarze odmówili druku „Ósmego dnia tygodnia”, wzięła się z rzeczywiście długiego ciągu bluzgów, wyeksponowanego w tamtym opowiadaniu. W „Wilku” rozmaite „k…” i „ch…” rozsiane są po książce i, niewątpliwie, mogłyby zostać łatwo usunięte z przeznaczonej do ewentualnego druku wersji pow ieści. A le w yd r ukowa na zosta ła dopiero dzisiaj. Po co? Jako odtrutka po landrynkowych pejzażach apologetów Polski lat dwudziestych i trzydziestych „Wilk” prezentuje się – przynajmniej w swojej pierwszej części – całkiem, całkiem. Powieść jest też wyjątkową gratką dla varsavianistów; Hłasko pisał ją z planem przedwojennej Warszawy w ręku. Prawdziwe są nazwy nieistniejących dawno ulic, zakładów pracy, miejsca, gdzie zapuszcza się powieściowy bohater – Rysiek Lewandowski, a w swoich wędrówkach odwiedza nie tylko rejony stołecznej biedy, ale i elegancką Marszałkowską, i jasny, budzący nadzieję Żolibórz z domami WSM-u. Dominuje jednak Słodowiec, Wołówka, Buraków, Wawrzyszew, mówi się też o biedocie z Woli i Starego Miasta. Generalnie, znalezisko, bo za takie uznać wypada odkrycie „Wilka”, jest cenne. Dowodzi ono, między innymi, i tego, że największa gwiazda powojennej prozy polskiej, najjaśniej świeciła na początku właśnie.

6

„Magiczne Drzewo. Świat Ogromnych” to już siódma opowieść z popularnego cyklu Andrzeja Maleszki. Tym razem Kuki, Gabi i pies Budyń ratują Alika i Idalię, przeniesionych do obcego im świata.

7

m a g a z y n

l i t e r a c k i

Wydawca pęka z dumy. „Księgi Jakubowe” Olgi Tokarczuk sprzedane już zostały w 100 tysiącach egzemplarzy! Żeby ktoś jeszcze przeczytał je ze zrozumieniem…, bo – jak dotąd – nie natrafiłem na ani jedną sensowną recenzję.

8

„Sprawa Niny Frank” Katarzyny Bondy dzieje się w Mielniku nad Bugiem, gdzie ginie największa gwiazda polskich seriali. Że też na polskiej prowincji dzieją się takie rzeczy… Wie coś na ten temat ojciec Mateusz (zobacz również poz. 19).

9

„Ukryte terapie” Jerzego Zięby mają swoich zwolenników i przeciwników. Nie przyznając racji żadnej ze stron, zacytuję jedną z internautek, która pogratulowała autorowi „bezkompromisowego podejścia do »skuch« medycyny akademickiej – trzeba pisać o tym otwarcie, bo czas najwyższy, aby to pacjent i jego dobro było najwyższą wartością”.

10

Czym Boston różni się od afrykańskiej Botswany? Niczym, tu i tam bowiem paść można ofiarą bestii. Czy tej samej, dowiadujemy się z „Umrzeć po raz drugi”, jedenastej powieści Tess Gerritsen z cyklu o bostońskim duecie: detektywie Jane Rizzoli i Maurze Isles, lekarce sądowej.

11

Zawartość „Tronu z czaszek. Księgi 2” Petera V. Bretta zapowiada anons: „Świat się zmienia. Tylko demony jak co noc wychodzą z Otchłani”.

12

„What if? A co gdyby?” Randalla Munroe dyskontuje sukces komiksu, w którym autor udziela całkiem poważnych odpowiedzi na najbardziej nawet nonsensowne pytania. Bo podobno głupich pytań nie ma.

13

„Więcej krwi” Jo Nesbø to kontynuacja „Krwi na śniegu”. Sukces był do przewidzenia.

14

W „Zniszcz ten dziennik. Wszędzie” Keri Smith zachęca, by zabrać ze sobą ten dziennik w góry czy nad jeziora. A po co? Zgubić go przecież można, zgodnie z tytułem, wszędzie. (Patrz także poz. 26 i 30.)

15

W „Idę tam gdzie idę. Autobiografii” Kazika Staszewskiego i Rafała Księżyka, Kazik celnie podsumowuje

16

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 5


Bestsellery Bestsellery „Magazynu literackiego ksiĄŻki”

listopad 2015 Miejsce liczba w poprzednim notowań Poz. notowaniu na liście

Tytuł

Autor

Wydawnictwo

ISBN

Liczba punktów

2

2

grey. Pięćdziesiąt twarzy greya oczami christiana

e. l. James

Sonia Draga

978-83-7999-450-2

2

1

2

co nas nie zabije

David lagercrantz

czarna owca

978-83-8015-049-2

461

3

17

2

uległość

Michel Houellebecq

W.a.B.

978-83-2802-120-4

460

4

25

2

Arena szczurów

Marek Krajewski

Znak

978-83-2403-873-2

341

Wojciech Sumliński

Wojciech Sumliński Reporter

978-83-9389-425-3

340

1

5

nowość

Czego nie powie Masa o polskiej mafii

513

6

nowość

Wilk

Marek Hłasko

Iskry

978-83-2440-407-0

305

7

nowość

Magiczne Drzewo. Świat Ogromnych

Andrzej Maleszka

Znak

978-83-2403-902-9

304

8

6

Księgi Jakubowe

Olga Tokarczuk

Wydawnictwo Literackie

978-83-0804-939-6

289

9

nowość

10

3

11

23

5

Katarzyna Bonda

Muza

978-83-7758-963-2

288

Jerzy Zięba

Egida Halina Kostka

978-83-9407-831-7

281 241

Umrzeć po raz drugi

Tess Gerritsen

Albatros

978-83-7885-394-7

12

nowość

Tron z czaszek. Księga 2

Peter V. Brett

Fabryka Słów

978-83-7964-069-0

218

13

nowość

What if? A co gdyby?

Randall Munroe

Czarna Owca

978-83-8015-272-4

199

14

nowość

Więcej krwi

Jo Nesbø

Wydawnictwo Dolnośląskie

978-83-2715-432-3

179

15

22

16

2

Sprawa Niny Frank Ukryte terapie

5

Zniszcz ten dziennik. Wszędzie

Keri Smith

K.E. Liber

978-83-6485-304-3

178

nowość

Idę tam gdzie idę. Autobiografia

Kazik Staszewski, Rafał Księżyk

Kosmos Kosmos

978-83-9421-400-5

173

17

6

3

Tajemny ogród

Johanna Basford

Nasza Księgarnia

978-83-1012-909-3

170

18

5

7

Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość

Jan Kaczkowski, Piotr Żyłka

WAM

978-83-2771-012-3

167

19

8

Pochłaniacz

Katarzyna Bonda

Muza

978-83-7758-688-4

154

Szlak nadziei

Norman Davies, Janusz Rosikoń

Rosikon Press

978-83-6298-105-2

152

20 21

nowość

Piotr Głuchowski, Marcin Górka

Agora

978-83-2682-267-4

144

nowość

Dziewczyna z pociągu

Paula Hawkins

Świat Książki

978-83-8031-450-4

138

23

nowość

Marsjanin

Andy Weir

Muza

978-83-2870-222-6

136

24

nowość

Z muchą na luzie ćwiczymy buzie, czyli zabawy logopedyczne dla dzieci

Marta Galewska-Kustra

Nasza Księgarnia

978-83-1012-907-9

135

25

5

Złe psy. W imię zasad

Patryk Vega

Wydawnictwo Otwarte

978-83-7515-342-2

129

26

nowość

Bałagan. Przewodnik po wypadkach i błędach

Keri Smith

K.E. Liber

978-83-6485-305-0

127

Simona

Anna Kamińska

Wydawnictwo Literackie

978-83-0805-523-6

126

27

10

7

2

4

28

nowość

Dzień dobry, jestem z kobry, czyli jak stracić przyjaciół w pół minuty i inne antyporady

Maria Czubaszek

Czerwone i Czarne

978-83-7700-197-4

123

29

nowość

Mężczyźni bez kobiet

Haruki Murakami

Muza

978-83-2870-091-8

121

12

Zniszcz ten dziennik

Keri Smith

K.E. Liber

978-83-6485-300-5

120

30

19

Lista Bestsellerów – © Copyright Biblioteka Analiz 2015

Karbala

22

Lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” jest przedrukowywana w „Rzeczpospolitej”, w tygodniku „Angora”, w serwisie Swiatczytnikow.pl oraz prezentowana w programie „Xięgarnia” emitowanym w TVN24.

Jak powstaje lista bestsellerów „Magazynu literackiego ksiĄŻki”? Zestawienie powstaje na podstawie wyników sprzedaży w ponad 300 księgarniach całego kraju, w tym w sieciach: Empik, Matras, regionalnych Domach Książki. Pod uwagę bierzemy wyniki sprzedaży z 30 dni, zamykamy listę 15 dnia miesiąca poprzedzającego wydanie aktualnego numeru „Magazynu”. O kolejności na liście decydują punkty przyznawane za miejsca 1-5 w poszczególnych placówkach księgarskich; przy czym za pierwsze miejsce dajemy 5 punktów, za piąte – 1.

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 5

9


Bestsellery działalność Lecha Wałęsy, o którym przed laty śpiewał w tonacji raczej nieżyczliwej: „Prezydentura Wałęsy była kontrowersyjna, ale – umówmy się – do 1989 roku był wielki i jako TW w stanie wojennym wyruchał komunistów jak chciał”. „Tajemny ogród” Johanna Basford to kolorowanka. Ale nie dla dzieci, a skąd, dzisiaj dzieci siedzą w komputerze, a książki kolorują dorośli. I słuchają audiobooków, bo sami choć nie zapomnieli jeszcze, jak się czyta, to już im się nie chce.

17

Ksiądz Jan Kaczkowski w rozmowie z Piotrem Żyłką w książce „Życie na pełnej petardzie” dokonuje następującego rozróżnienia: „Ksiądz musi mieć podstawy wiedzy psychologicznej, ale nie może się bawić w psychologizowanie. Bo to właśnie psychologizacja spowiedzi, kiedy księża wychodzą poza własne kompetencje, próbują terapeutyzować przez konfesjonał, jest groźna dla sakramentu pokuty jako takiego”.

18

„Pochłaniacz” Katarzyny Bondy liczy sobie prawie 700 stron. Agata Christie też pisała niezłe kryminały, tylko jakby krótsze. Ale też Miłoszewski nie nazywał jej królową kryminałów. Nawiasem mówiąc, jeśli Bonda jest królową, to autor „Uwikłania” kim? Cesarzem? (zobacz także poz. 9).

19

Wspaniale zilustrowana historia armii generała Andersa autorstwa Normana Daviesa i Janusza Rosikonia nazwana została „Szlak nadziei”. Tytuł ten – pisze we wstępie do tej albumowej edycji Davies – „przyszedł mi do głowy, zanim jeszcze zacząłem planować pracę. Czułem również, że powinienem zwrócić uwagę na coś innego niż moi poprzednicy. Większość istniejącej literatury przedmiotu skupia się na dwóch epizodach martyrologii Polaków deportowanych w głąb ZSRS w latach 1940-1941 oraz kulminacyjnej bitwie pod Monte Cassino w maju 1944 roku. To oczywiście ważne elementy całej historii. Chciałem jednak pokazać coś więcej. Opowiedzieć o geograficznym rozmachu tego szlaku, który wiódł z Rosji i Azji Środkowej przez kilka krajów Bliskiego Wschodu, do Włoch, Anglii, a stamtąd do jeszcze dalszych zakątków ziemi”.

20

„Karbala” Piotra Głuchowskiego i Marcina Górki opowiadając o wojnie z Iraku, mówi też wiele o tym, dlaczego dzisiejsze konflikty z tzw. terrorystami skończyć się muszą – bo muszą – wojną. Świętą czy nie świętą, mniejsza z tym: „Strzał z czołgowego działa rozrywa bojowników na strzępy, ale za chwilę pojawia się kolejna zbrojna grupa. I robi to samo. Jak gdyby w mieście istniał nie-

21

10

wyczerpany zapas kałachów, erpegów i mężczyzn gotowych na śmierć”. Po lekturze „Dziewczyny z pociągu” Pauli Hawkins uważniej przyglądam się samotnym osobom podróżującym metrem, autobusem czy pociągiem właśnie. Wbrew pozorom nie zamykają oczu na świat zewnętrzny, przeciwnie, bacznie go rejestrują. Jak Rachel, bohaterka tej powieści: „Odwróciwszy się lekko do okna, tyłem do przedziału, otwieram małą butelkę Chenin Blanc, jedną z kilku, które kupiłam w Whistlestop na Euston. Wino jest ciepłe, ale nic to. Nalewam trochę do plastikowego kubka, zakręcam butelkę i chowam ją do torebki. Na picie w pociągu w poniedziałek ludzie patrzą mniej przychylnym okiem, chyba że pije się w towarzystwie, a ja piję sama. Jest tu sporo znajomych twarzy, ludzi, którzy dzień w dzień jeżdżą tam i z powrotem, tak jak ja. Poznaję ich, a oni pewnie poznają mnie. Ale nie wiem, czy mnie widzą taką, jaką naprawdę jestem”.

22

„Marsjanin” Andy’ego Weira został zekranizowany przez samego Ridleya Scotta. I to sprawia, że książka znajduje amatorów. W końcu kino to najważniejsza ze sztuk, jak zauważył sam Włodzimierz Iljicz Lenin.

23

„Z muchą na luzie ćwiczymy buzie, czyli zabawy logopedyczne dla dzieci” Marty Galewskiej-Kustry – książeczka z serii „Uczę się: mówić, wymawiać, opowiadać” za bohaterkę ma tytułową muchę zwaną Fefe. I to ona zachęca naszych milusińskich do odpowiednich ćwiczeń „warg, języka, podniebienia miękkiego i żuchwy”. Wcale niełatwych, niech więc brzęczy sobie, byle ze skutkiem. (Patrz też poz. 15 i 30.)

24

Jedna z postaci „Złych psów. W imię zasad” Patryka Vegi opowiada: „Byłem parę razy w takich sytuacjach, kiedy wiedziałem, że gość, który siedzi naprzeciwko, jest jakimś tam mutantem z »miasta«. I nie pała do mnie sympatią, ani ja do niego. Będąc w otoczeniu innych ludzi, nie następujemy sobie na odciski. Ja nie krzywię się, jak on coś mówi, a on się nie krzywi, jak ja gadam. Swego czasu poznałem tych wszystkich najpoważniejszych gangsterów. Oni wiedzieli, że ja jestem pies, ja wiedziałem, że oni są gangsterami, a spotykaliśmy się na neutralnym terenie, bo w kasynie. Kasyno jest neutralnym terenem i każdy może tam pójść. Graliśmy na jednym stole z najsłynniejszymi »miastowymi« i ch…, mnie czapka z głowy nie spadła, a im też nie ubyło. To nie są przyjaźnie, po prostu przelotna znajomość. A poznali mnie kiedyś, jak stałem na bramce w jednym z pierwszych kasyn, jakie w Warsza-

25

m a g a z y n

l i t e r a c k i

wie powstało. Przeważnie psy stały wtedy. Jak gangsterzy przychodzili do nas do kasyna, to nas szanowali, a myśmy się do nich nie przypier… Przecież nie było o co. Jak ci panowie tam przychodzili, to dżentelmenami byli”. Ot, psie dylematy. „Bałagan. Przewodnik po wypadkach i błędach” Keri Smith zachęca nas do tworzenia wokół siebie możliwie jak największego nieładu, co – podobno – otworzyć ma przed nami nieznane wcześniej perspektywy. Dzieci wiedzą o tym aż za dobrze i dlatego każde polecenie: „Posprzątaj” natychmiast oprotestowują. A sprząta za nie, wiadomo – mama.

26

Już długo utrzymuje się na liście „Simona” Anny Kamińskiej, biografia córki Jerzego Kossaka, a tymczasem Iskry wydały książkę Azraela Zurli (pseudonim) o jej dziadku: „Wojciech Kossak. Malarz polskiej chwały”. Też ciekawa.

27

Nowa książka Marii Czubaszek „Dzień dobry, jestem z kobry, czyli jak stracić przyjaciół w pół minuty i inne antyporady” przypomniała mi Salon Niezależnych i monolog Janusza Weissa o najgłupszych zachowaniach i powiedzonkach, wśród których „Dzień dobry jestem z kobry” wiodło prym. Gdyby Weiss wziął pod lupę obecną satyrę Czubaszek jego monolog byłby jeszcze śmieszniejszy. Pisarka (?), na przykład, tak podsumowuje panią ex-premier: „Nie miała tej charyzmy co Donald Tusk, a to, że ktoś jest dobrym człowiekiem, w polityce nie wystarczy”. Boki zrywać.

28

„Mężczyźni bez kobiet” to zbiór opowiadań, w których japoński kandydat do Nobla Haruki Murakami przedstawia siedmiu osobników obywających się w życiu, z rozmaitych powodów, bez kobiet. I co w tym dziwnego! Poucza się nas przecież, że homoseksualizm jest nie gorszy od hetero, a może i lepszy, geje są ozdobą ludzkości, kobiety zaś zasługują na uwagę, owszem, ze względu na parytety. A tu ponowoczesny pisarz dowodzi, że bez kobiet żyć się, po prostu, nie da. Dziwak jakiś.

29

Ideą książki „Zniszcz ten dziennik” Keri Smith jest – jak czytamy – jej „kreatywne »zniszczenie«, »pobrudzenie«, »postarzenie«” czyli, na przykład, zalanie kawą czy pogniecenie kartek. Ze swej strony proponuję użycie jej zamiast papieru toaletowego i niech to będzie mój „kreatywny” wkład w popularyzację dzieła zamykającego listę listopadowych bestsellerów. (Patrz także poz. 15 i 26.) R anking sporządziła Ewa Tenderenda-Ożóg Komentarz Krzysztof Masłoń

30

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 5



Pisarski wielogłos zza grobu

U

lubiony pisarz i najukochańsza pisarka każdego z nas kiedyś prze-

żał ukryty w kufrze na strychu domu Lee wraz z rękopisem „Zabić drozda”, a odna-

staną tworzyć, wymyślać kolejne

leziono go tuż po śmierci siostry autorki, która do tej pory zajmowała się jej interesami). Jakkolwiek było w rzeczywistości, z punktu widzenia prawa wszystkie formalności zostały dopełnione, a prawa autorskie zachowane. W przeszłości nie zawsze tak bywało.

fabuły, eksperymentować z narracją i powoływać do życia nowe, wspaniałe postaci. Niniejszy artykuł nie musi być utrzymany w duchu turpizmu czy elegii, żebyśmy uznali ten fakt. Wszyscy pisarze kiedyś umierają, a ich czytelnicy, którzy wcześniej przekroczyli dzięki książkom granice rzeczywistości, pozostają z gorzkim uczuciem niedosytu i pytaniem: co dalej? Mija

Najlepsi (nie)przyjaciele autora

trochę czasu, czytelnicy znajdują nowych idoli, zmieniają się trendy i sposoby myślenia, a rynek literacki podąża za nimi. Postawione wcześniej pytanie jednak nie znika, zamiast tego wciąż krąży w orbicie zainteresowania. Któż z nas nie pomyślał kiedyś: „Jaka szkoda, że Kafka umarł tak młodo”; „Uwielbiam książki Larssona, gdyby tylko napisał więcej niż trzy”. W podobne zdania można wkleić dowolne

na w swojej ojczyźnie, choć nie brakowało również głosów krytyki. Niektórzy twierdzili, że Lee jest gwiazdą jednego sezonu, która nigdy nie napisałaby równie dobrej książki jak „Zabić drozda” i dlatego nie sięgnęła drugi raz po pióro. Pojawiły

Życie Franza Kafki trudno nazwać autorskim czy finansowym sukcesem. Piszący po niemiecku twórca, który po śmierci miał stać się jednym z najbardziej wpływowych i inspirujących prozaików, za życia wydał tylko kilkanaście krótkich tekstów. Po części wynikało to z nowatorskości i hermetyczności tworzonych przez Kafkę dzieł, ale winien był także sam autor. Kafka wielokrotnie zarzucał pracę nad

nazwisko, choć przeważnie tego typu marzenia ograniczają się do twórców współ-

się nawet niewiarygodne teorie spiskowe, według których prawdziwym autorem be-

największymi powieściami, zaś wiele tekstów spalił wraz z przyjaciółką Dorą Dia-

czesnych. Być może czasy Mickiewicza i jego oponentów są zbyt odległe, choć zapewne znajdą się oddani fani twórczo-

stsellera był przyjaciel Lee z dzieciństwa Truman Capote. Środowisko literackie na wieść o „Idź, postaw wartownika” ogarnę-

mant podczas pobytu w Berlinie. Jak pisze Werner Fuld w „Krótkiej historii książek zakazanych”: „Chciał on, by zniszczyć bez

ści wieszcza, którzy chętnie czytaliby jego dzieła, podziwiali oratorskie zdolności,

ło szczęśliwe niedowierzanie. Radość nie trwała jednak długo. Brytyjski dziennik

wyjątku »wszystko napisane lub narysowane«, co z jego spuścizny znajdowało się

a nawet wspólnie pili absynt z opium. We wspomnianych marzeniach nie ma nic nielogicznego ani zdrożnego. A wydawcy nie

„Guardian” szybko zaczął donosić o kontrowersjach związanych z nową książką Harper Lee. Według dziennikarzy wieko-

w jego domu, biurze, u przyjaciół lub znajomych. Ta radykalna dyspozycja nie dotyczyła więc tylko tekstów literackich, lecz

pozostają ślepi na życzenia czytelników. Nie bez powodu najgłośniejszą tego-

wa i schorowana pisarka została wykorzystana przez swoich agentów oraz wy-

wszystkiego, co pozostało na papierze. Ponieważ Kafka uważał się za istotę żywą

roczną premierą była nowa-stara powieść Harper Lee, czyli „Idź, postaw wartownika”. Zdobywczyni Pulitzera za swój debiut

dawnictwo. Wątpliwości natury moralnej wzbudza również sposób i moment znalezienia ponoć zaginionego manuskryptu

wyłącznie w pisaniu, jego ostatnia wola była w pełni konsekwentna: wraz z końcem swego cielesnego życia odbierał sobie

„Zabić drozda” od zawsze była uwielbia-

„Idź, postaw wartownika” (przez lata le-

dalsze życie w świadectwach pisanych”.

12

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 5


Jak wiadomo Max Brod, bliski przyjaciel Kafki, nie posłuchał jego przedśmiertnego

Publikacja niedokończonych dzieł („Proces”, a przede wszystkim „Amery-

nie ma wystarczającej siły przebicia. Środowisko literackie niejednokrotnie podkre-

życzenia. Brod ocalił spuściznę Kafki również przed wojskami niemieckimi w 1939

ka”, której fabuła urywa się w połowie, by powrócić w ostatnim rozdziale) lub po-

ślało złe traktowanie debiutantów, póki co

roku, gdy uciekł do Palestyny. Na początku XX wieku większość kwestii prawnych związanych z autorstwem

rzuconych przez autora (Kafka dwa lata przed śmiercią przerwał dalsze prace nad „Zamkiem” i wydaje się wątpliwe, by kie-

i publikacją dzieł była regulowana przepisami krajowymi oraz Konwencją berneńską o ochronie dzieł literackich i ar-

dykolwiek chciał powieść dokończyć) jest posunięciem ryzykownym. Wielu czytelników twórczości urodzonego w Pradze pi-

tystycznych z 1886 roku. Kafka nie był jednak autorem znanym i poza Maxem

sarza zżyma się na pozostawione w toku akcji luki, w najlepszym razie lektura Kaf-

Brodem niewiele osób interesowało się ochroną jego spuścizny, zwłaszcza że pisarz nie pozostawił testamentu. Wobec

ki pozostawia nas z uczuciem niedosytu. Literaturoznawca prof. Andrzej Zieniewicz twierdzi jednak, że mimo wszystko war-

wspomnianych faktów nie sposób działań Broda nazwać nielegalnymi. Co było-

to wydawać takie pozycje: „Kredyt zaufania dla autora fikcjotwórcy bardzo zmalał.

by jednak, gdyby taka sytuacja zdarzyła się współcześnie? Obowiązujące w Polsce prawo autorskie w art. 16. jako jedno z niezbywalnych i nieograniczonych w czasie autorskich praw osobistych wymienia: prawo do decydowania o pierwszym udostępnieniu utworu publiczności oraz do nadzoru nad sposobem jego wykorzystania. Kafka wyraźnie zabronił publikacji utworów, nakazał wręcz ich zniszczenie, więc Max Brod wkroczył na grunt jego praw osobistych. Jak podkreśla specjalistka od prawa autorskiego, mecenas Joanna Hetman-Krajewska z Kancelarii Prawniczej Patrimonium w takiej sytuacji istnieje hipotetyczna możliwość wszczęcia procesu: „Gdyby do rozpowszechnienia lub publikacji doprowadził nawet spadkobierca nie będący jednocześnie osobą wy-

Pisarze, uciekając przed tym zjawiskiem, idą w kierunku autobiografizacji prozy. Tak jest u Gombrowicza, Miłosza czy Konwickiego. Na podobnej zasadzie działają coraz częściej publikowane listy. Wyczulony na prawdę czytelnik zauważa, że ci autorzy mówią szczerze o tym co bolesne lub zawstydzające. Dzieła porzucone lub niedokończone czyta się jako pewien autentyk, który wiele mówi o twórcy. Pisarz staje się ważniejszy od tego co pisze. Tak działa przemysł i ja bym tego nie wartościował – ani negatywnie, ani pozytywnie”. Sprawnie wykorzystują to wydawcy, którzy publikują nieukończone książki wybitnych twórców lub zatrudniają copywriterów, żeby ci dopisali kontynuację dzieła. Nie ryzykują przy tym wiele, ponieważ przeważnie nie są to wydania masowe.

konującą autorskie prawa osobiste, wtedy osoba wykonująca te prawa mogłaby wystąpić przeciw takiemu procederowi. Moim zdaniem nie wystarczyłoby wyka-

Domena prawa prywatnego

sytuacja nie zmieniła się na lepsze. Trudno zresztą oczekiwać wielkich efektów, gdy podobny los spotkał nawet Williama Faulknera, czyli późniejszego zdobywcę Literackiej Nagrody Nobla. Amerykański pisarz we wrześniu 1927 roku zakończył swoją trzecią z kolei, a pierwszą dotyczącą fikcyjnego hrabstwa Yoknapatawpha, powieść zatytułowaną „Flags in the Dust”. Intrygująca opowieść, a właściwie cała grupa opowieści przedstawiająca tragiczne losy rodziny Sartorisów oraz związanych z nią mieszkańców amerykańskiego

Południa zbudowana została za pomocą pozornie chaotycznej narracji, która miała stać się wyznacznikiem stylu Faulknera. „Flags in the Dust” nie znalazło uznania w oczach dotychczasowego wydawcy oraz licznych przyjaciół pisarza. Faulkner wciąż wierzył w siłę swojej powieści, w trakcie

Jak podkreśla prof. Zieniewicz dyktat wydawców nie jest niczym nowym: „Wspomniany proceder nie jest może stary jak

następnych miesięcy poddał ją skrupulatnej edycji, by w końcu ze zniechęceniem wysłać do swojego agenta Bena Wasso-

świat, ale liczy sobie niemało lat. Wydawnictwa wymuszały na pisarzach tworzenie

na ze słynnymi słowami: „Spróbujesz to dla mnie sprzedać? Nie stać mnie już na

kontynuacji już za czasów Dumasa ojca i Dumasa syna. Im popularniejszy utwór, tym większe zapotrzebowanie na ciąg dal-

koszty przesyłki”. Agent znalazł wydawcę, ten postawił jednak twardy warunek, że książka przed publikacją zostanie prze-

szy”. Wydawcy ingerują w proces twórczy na rozmaite sposoby, choćby poprzez

robiona. Wasson podjął się tego zadania za pięćdziesiąt dolarów. Wezwał nawet

niu przyczynił się samemu autorowi, pozostaje kwestią dyskusyjną, być może nawet niemożliwą do rozwiązania.

wprowadzanie istotnych zmian w treści i narracji książki. Dialog między autorem a wydawcą często przynosi pozytywne skutki, lecz wielu początkujących twórców

Faulknera do pomocy, ale pisarz nie był w stanie przyłożyć ręki do unicestwienia swojego dzieła i zamiast tego zaczął pisać „Wściekłość i wrzask”. Wydana wkrótce

m a g a z y n

k s i ą ż k i

zanie, że utwór nigdy wcześniej się nie ukazał. Byłby to za słaby argument. Ale gdyby udowodnić, że wyraźnie naruszona została więź psychiczna pomiędzy twórcą a dziełem, choćby że autor wyraźnie nie życzył sobie publikacji, wtedy szansa na wygranie procesu byłaby większa”. Mimo wszystko Max Brod na zawsze zostanie zapamiętany jako człowiek, który dał światu dar Kafki. Czy w równym stop-

l i t e r a c k i

1 1 / 2 0 1 5

13


potem książka „Sartoris” (do dzisiaj nie wiadomo, kto zmienił tytuł) była znacznie

których nowe wydanie wydziera „Ulissesa” z rąk badaczy i oddaje czytelnikom,

krótsza, bardziej standardowa i nijak nie przypominała oryginału. Do publikacji po-

niewiele pomogły, gdyż wzmacniały tylko idiotyczny mit, jakoby powieść Joyce-

wieści w pierwotnym kształcie doprowadziła córka Faulknera już po jego śmierci (polscy czytelnicy nigdy nie doczekali się

’a w oryginalnym kształcie była książką potwornie trudną. Niewiele lepiej przyjęte zostało nowe wydanie „Finnegans wa-

rodzimego wydania). Można oczywiście współczuć Faulknerowi, choć z pewnością niejeden czytelnik

ke”, lecz to również nie zniechęciło Rose’a, który po przejściu dzieł Joyce’a do

oskarżyłby pisarza o słabość i brak wiary we własną twórczość. Stwierdzenie, że Amerykanin mógłby dalej walczyć o swoją wizję powieści wydaje się nazbyt pochopne, ale z pewnością miał on wybór. Inny

domeny publicznej w 2012 roku wrócił do pierwotnej ambicji wydania dotychczas nieopublikowanych tekstów Irlandczyka. Nikt i nic nie mogło go powstrzymać, a zwieńczeniem jego prób był „Hotel

twórca tego okresu, również wykorzystujący technikę strumienia świadomości, Ja-

Finna”. Fanatyczni wielbiciele prozy Joyce’a mogą jednak spać spokojnie. Paradoksalnie im większą swobodą cieszył się

mes Joyce został pozbawiony wpływu na kształt swoich dzieł, gdyż ingerencja nastąpiła już po jego śmierci. Twórczość Irlandczyka uważana jest w rodzimym kraju niemalże za świętość, z którą należy obchodzić się z najwyższą ostrożnością. Pośród irlandzkich badaczy wyróżnia się jedna czarna owca – Danis Rose. Przeciwnicy Rose twierdzą, że nie ma dla niego żadnych granic, a wszelkie twierdzenia dotyczące Joyce’a, które wychodzą spod jego pióra, to wierutne kłamstwa. Rose wielokrotnie następował na odcisk joyceologów. Pierwsza próba wydania krótkich tekstów irlandz-

Rose, tym mniej ingerował w sam tekst. Stwierdzenie, jakoby „Hotel Finna” miał być zaginionym pomostem między dwoma wielkimi powieściami irlandzkiego pisarza, trudno traktować w pełni poważnie (nie ma na to prawie żadnych dowodów), ale same opowiastki w nim zawarte absolutnie warto przeczytać. Obfitują w fantastyczny humor, genialne zabawy słowem oraz typowe dla Joyce’a połączenie sfer sacrum i profanum (doskonale oddaje to polski przekład autorstwa Jerzego Jarniewicza). Inna sprawa, że można je przeczytać w jeden wieczór, choć rodzime wydanie „Hotelu Finna” jest przecież

kiego pisarza (podobno miały one tworzyć jedno osobne dzieło umiejscowione

produktem ekskluzywnym i nie spotka się z wielkim zainteresowaniem. Masowy

między „Ulissesem” i „Finneganów trenem”) została zablokowana, ale niepokorny badacz dalej robił swoje. W 1997 roku

czytelnik znacznie chętniej kupi kolejną fantastyczną sagę o dzielnych wojach. Walka Rose’a z innymi badaczami,

przygotował własną edycję najsłynniejszej powieści Joyce’a pt. „Ulysses: A New Re-

Fundacją Joyce’a, a nawet Biblioteką Narodową Irlandii ma jeszcze drugą stronę

ader’s Edition”. Największe dzieła Jamesa Joyce’a z racji swojej objętości (tak tematycznej, co rzeczywistej), stopnia skomplikowania narracji i czasowej chronolo-

medalu. Pokazuje, że dorobek kulturowy państwa może być wykorzystywany w prywatnych wojenkach, a państwo nie ma prawie żadnych możliwości jego ochro-

gii oraz humoru wymieszanego z powagą

ny. „Tego typu sytuacje należą stricte do

prowokują do zastanawiania się nad ich rzeczywistym znaczeniem. Rose dokonał jednak tak znaczących zmian w strukturze powieści, np. poprzez dodanie zna-

domeny prawa prywatnego. Jakakolwiek interwencja ze strony państwa, choćby ministra kultury oznaczałaby wkroczenie w sferę własności prywatnej i byłaby zbyt

ków interpunkcyjnych do monologu Mol-

daleko idąca, chyba że miałaby umocowanie ustawowe. Ustawodawca nie wkracza

ly Bloom (sic!), że na jego głowę spadła niewyobrażalna krytyka, a Fundacja Joyce’a zażądała usunięcia nazwiska pisarza z okładki. Tłumaczenia Rose’a, według

14

w domenę prawa prywatnego, wtedy gdy nie musi. Co nie oznacza, że nie ma żadnych możliwości ochrony. Autorskie prawa m a g a z y n

l i t e r a c k i

osobiste po śmierci autora poza członkami najbliższej rodziny mogą również chronić stowarzyszenia twórcze i organizacje zbiorowego zarządzania. Te podmioty, dobrze znające twórczość i będące swego rodzaju osobą kolektywną, są legitymowane do występowania w imieniu zmarłego autora z roszczeniami o naruszenie autorskich praw osobistych” – rozwiewa wątpliwości mecenas Hetman-Krajewska.

Kontynuacja potrzebna od zaraz Wydawnictwa nie działają tylko w swoim interesie. Przede wszystkim odpowiadają na zapotrzebowania czytelników, a ci w dobie kultury masowej żądają głównie wszelakich kontynuacji. „Ilość współczesnych nośników zwiększa istniejące od dawna zapotrzebowanie na dalsze ciągi. Seriale, sequele, prequele, cykle reportaży, a w końcu moda na remake i retake są odpowiedzią na pewnego rodzaju pragnienie powtórzeń. Zmieniły się przy tym

wzory kultury popularnej i jej stosunku do kultury wysokiej. Atrakcyjne dla nowego czytelnika stały się powieści typu politycznego, sensacyjnego czy technothrillery. Współczesny Polak wie, że świat nie toczy się, tak jak mówią w radiu lub telewizji, ale jednocześnie kompletnie nie wie, jak się toczy. Stąd popularność teorii spiskowych” – przekonuje prof. Zieniewicz. W opisane zjawisko idealnie wpasuje się najgorętsza nowa książka mijających wakacji, czyli „Co nas nie zabije” Davida Lagercrantza. Wspomniana k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 5


powieść, będąca kontynuacją cyklu „Millenium” szwedzkiego dziennikarza Stiega

nie był literackim geniuszem. Jego powieści miały wiele zalet, ale i wad. Nadzieja,

Larssona, to w sumie obłudna, a w dodatku niemal stuprocentowa kopia ory-

że planowana przez szwedzkiego pisarza seria książek (aż dziesięć) utrzymywałaby

ginalnej trylogii. Powtarzają się bohaterowie, sytuacje (przykładowo ten sam inspektor prowadzi śledztwo, prokurator

stały, wysoki poziom, jest skrajną naiwnością. Tym bardziej, że – jak twierdzi prof. Zieniewicz – nastawiona na powtórzenie

je utrudnia, a policjant okazuje się szpiegiem), motywy, dosłownie wszystko. Antyfaszystowskie pismo „Millenium” znów

kultura masowa niszczy pisarzy, przez co każda kolejna powieść cyklu jest ciut słabsza. Nie można było jednak odmó-

walczy z wrogim przejęciem, Blomkvist znów jest w dziennikarskim dołku, a Sa-

wić Larssonowi autentycznego idealizmu i talentu do tworzenia złożonych bohate-

lander ponownie urządza hakerskie czary i walczy ze spiskiem w kręgach władzy. Niestety, jej postać (dawniej wielowy-

rów. W „Co nas nie zabije” trudno odnaleźć cokolwiek pozytywnego. Pytanie czy odbiorcy nie pragną właśnie takich, całko-

miarowa kobieta i symbol opresji państwa wobec obywateli) zostaje przy tym

wicie skopiowanych historii. Ważne, żeby na kartach powieści ponownie pojawili się

sprowadzona do banalnego modelu hakerki-superbohaterki. Walczy z n-tą falą mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet oraz kierującą nimi femme fatale. Trudno za wielki sukces Lagercrantza uznać tak „oryginalne” pomysły fabularne jak zła siostra bliźniaczka czy dręczony bezsennością protagonista.

Sherlock Holmes, Herkules Poirot czy Lisbeth Salander. Nic więcej się nie liczy.

Niezbędne momenty słabości Nie sposób udzielić jednoznacznej odpowiedzi: warto czy nie warto wydawać książki zza grobu? Każdy medal ma podobno dwie strony, więc należy szukać walorów nawet w tych publikacjach, które w samej warstwie literackiej nie spełniają oczekiwań wyrafinowanego gustu. Jedną z nich na pewno jest wartość promocyjna. Wydany we wrześniu „Wilk” Marka Hłaski, czyli nigdy nieudostępniony powieściowy debiut „polskiego Jamesa Deana”, z pewnością nie wejdzie do rodzimego kanonu. Lektura „Wilka” prowadzi do dosyć oczywistej konkluzji, że niewydanie tej książki Hłaski nie obyło się bez rzeczywistych powodów. To raczej wcze-

Posiadająca prawa do twórczości Larssona rodzina pisarza oraz sam Lagercrantz tłumaczą wydanie „Co nas nie zabije” usilnymi prośbami fanów. Wszelkie zarzuty jakoby była to próba robienia pieniędzy na nazwisku słynnego krewnego, zbywają, mówiąc, że zyski ze sprzedaży książki idą na konto wspieranej przez Larssona organizacji antyfaszystowskiej. Nie wspomina-

sny szkic dobrej powieści (albo genialnego opowiadania) niż udane i kompletne dzieło. Największym problemem „Wilka” nie są – jak sugerują niektórzy recenzenci – nadmierny sentymentalizm czy komunistyczne ciągoty Hłaski w stylu wczesnego socrealizmu, tylko nieinteresujący główny bohater, przesadne rozdrobnienie narracji i brak odpowiedniej relacji emocjonalnej z czytelnikiem. Czyli najzwyczajniejsza

ją przy tym o pieniądzach ze wznowień trylogii „Millenium” i dziesiątków zagranicznych przekładów. Larsson oczywiście

w świecie nuda. Mimo to trzeba było wydać pierwsze dzieło Hłaski, choćby po to, żeby ponownie obudzić dyskusję nad jego twórczością. Wybitne pozycje jak „Pierw-

m a g a z y n

k s i ą ż k i

l i t e r a c k i

9 / 2 0 1 5

szy krok w chmurach” czy „Piękni dwudziestoletni” powoli zaczęły odchodzić w zapomnienie. Nowa książka być może pozwoli do tego nie dopuścić. Podobnie sytuacja ma się z Harper Lee. Pamięć o tej pisarce wciąż jest żywa w Ameryce (stąd wielkie zainteresowanie i równie wielki zawód czytelników), lecz poza granicami Stanów Zjednoczonych sytuacja nie wygląda tak różowo. „Idź, postaw wartownika” oraz „Wilk” mogą nieco zawieść zagorzałych fanów twórczości ich autorów, ale być może znacznie powiększą grono czytelników „Zabić drozda” oraz opowiadań Marka Hłaski. Książki wydane po śmierci autorów finalnie tylko wzmacniają wiedzę o ich życiu. Siłach i słabościach, pomysłach i namiętnościach. Prof. Zieniewicz zgadza się z takim punktem widzenia: „W przypadku wydanych niedawno dzienników Iwaszkiewicza ze strony spadkobierców został postawiony warunek: wszystko albo nic! Żadnej cenzury, skreśleń i poprawek. To jest rzadka postawa, ale warta odnotowania. W sytuacji, gdy pisarz nie może już korzystać z kredytu bycia mędrcem i czytelnicy nie wierzą, że jedną książką objaśni im znaczenia świata, tego typu rzeczy są chętnie czytane. A przynajmniej ja to chętnie czytam. W dzisiejszych czasach najbardziej żywa jest koncepcja Dostojewskiego, że autor pisze z najboleśniejszych doświadczeń. Pisarze mają swoje wzloty i upadki. Kariery Hłaski, Masłowskiej czy Stasiuka po świetnych początkach później się załamały, a przynajmniej nie do końca spełniły pokładane w nich nadzieje. Czytanie rzeczy niedokończonych autorstwa ludzi takich jak my pokazuje jak niektórzy twórcy się rozwijali, a inni nie. Wydaje mi się, że jesteśmy tego ciekawi bardziej niż wielkich powieści”. Czytelnicy pragną poznać wszystkie niezbędne momenty ludzkiej słabości, badacze chcą zaś prześledzić pełną ewolucję literackiej myśli. Zapisane urywanym pismem zdania na kartach autorskich brudnopisów zaskakująco dobrze odpowiadają na te potrzeby. Nawet po śmierci pisarze mają nam niejedno do opowiedzenia.

TOMASZ GARDZIŃSKI

15


Rozmowa numeru Rozmowa z Jonathanem Carrollem, autorem m.in. „Krainy Chichów”, „Śpiąc w płomieniu”, „Dziecko na niebie”, „Ucząc psa czytać”

W Polsce ładuję akumulatory

–  A dziś, jak to jest teraz z czytaniem w twojej codzienności? –  Dziś czytam dużo. Na przykład bardzo lubię czytać kryminały. Według mnie dobre kryminały są świetnie skomponowane aż do ostatniej strony. Ich autorzy nie silą się na wydumane metafory, a po prostu opowiadają historie. To mi bardzo pomaga w mojej własnej pracy. –  Jesteś zwolennikiem książek papierowych czy może korzystasz z łaskawości technologii i przychylnie patrzysz w stronę e-booków? –  Czytam i książki papierowe, i te elektroniczne. Mam Kindle`a. A to, po jaką formę książki sięgnę, zależy w dużej mierze od chwili i wygody. Kiedy jestem w domu, czytam raczej książki w formie papierowej, jeśli zaś wyruszam w podróż, zabieram czytnik. W ogóle sadzę, że jeżeli ktoś czyta na poważnie, cały czas czyta, to nie ogranicza się do książki tylko papierowej. Przecież czasem zamiast zabierać 50 książek do plecaka, można zabrać ich wirtualne wersje zgrabnie schowane w czytniku. Niby lekarze mówią, że to jest bardzo niezdrowe dla oczu czytać z ekranu, ale ja bym to porównał do jedzenia, które wkładamy do mikrofali. Wtedy też staje się niezdrowe. I co? –  A audiobooki? Mają swoje miejsce w twoim czytelniczym świecie? –  Owszem, zwykle kiedy idę na spacer z psem słucham audiobooków. Podobno naukowcy amerykańcy wykazali, że ci którzy czytają e-booki zapamiętu16

fot. Grzegorz Szymanski

–  Podobno do przeczytania pierwszej w życiu książki zmusił cię brat? –  Pewnego dnia mój brat zaoferował mi dolara za przeczytanie książki. Książka gruba nie była, a ja bardzo tego dolara potrzebowałem. Chciałem umówić się na randkę z dziewczyną, rozumiecie… Nie wiedziałem co to za książka, ale z oczywistych względów przystałem na propozycję brata. Przeczytałem ją szybko, bo szybko chciałem zapłatę. Kiedy skończyłem, zapytał, czy mi się podobało. Powiedziałem, że owszem. Spytał, czy chcę przeczytać inną książkę. Powiedziałem, że nie. Później długo po nic nie sięgnąłem.

ją mniej, niż ci, którzy czytają z papieru, ale u mnie ta teoria się nie sprawdza, więc się z nią nie zgadzam. Chociaż muszę przyznać, że najwięcej czytam książek papierowych. Lubię zapach książek, ale nie tylko, lubię dotyk, to że mogę przewracać strony, słuchać szelestu papieru. –  Podobno, kiedy pracujesz nad książką, piszesz ręcznie. To prawda? –  Rzeczywiście, najpierw pisze ręcznie. Dwa razy. Później przepisuję tekst na komputerze. To spowalnia proces twórczy. A co dzieje się z rękopisami? –  Mam w domu wielką walizkę. Stoi w kącie i czeka. Wypełniam ją tymi swoimi rękopisami, a pewnego dnia oddam ją do biblioteki. –  Skoro piszesz ręcznie, to zdradź czym i na czym. –  Piszę piórem bądź długopisem. W notesach, zeszytach, na serwetkach – nie ważne na czym, ważne, by był to papier. –  A jakie są twoje drobne przyjemności, codzienne małe radości? m a g a z y n

l i t e r a c k i

–  To będzie kawa. Zdecydowanie kawa! Moja żona zazwyczaj śmieje się ze mnie, bo rano nie ma ze mną żadnego kontaktu póki nie wypiję kawy. Każdego dnia idę do kawiarni jakieś 15 minut spacerkiem. A później to samo robię popołudniu. To jest dla mnie jak otrząśnięcie się umysłu. Te małe spacery są niezbędne. Robię to codziennie. Uwielbiam spacerować, uwielbiam smak kawy, najbardziej lubię cappuccino. A poza tym, bardzo lubię rozmowy z mądrymi kobietami. Uwielbiam sposób, w jaki kobiety myślą. Rozmowy z mężczyznami mają zazwyczaj ograniczoną liczbę tematów, a z mądrą kobietą możesz rozmawiać o wszystkim. Przyjaźnię się z wieloma mądrymi kobietami. Zdarza się, że wysyłam im fragmenty swoich książek i pytam o zdanie. Kobiety są inspirujące. –  A jeśli wybierasz sobie lekturę, to raczej preferujesz dzieła autorek czy autorów? –  Ciekawe jest, że więcej czytam powieści napisanych przez mężczyzn, a poezji napisanej przez kobiety. Bardzo lubię poezję Wisławy Szymborskiej, a chyba najbardziej spośród jej wierszy ten o tytule „Kot w pustym mieszkaniu“. To nie k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 5


Rozmowa numeru jest proste, czytać poezję. Kiedy czytasz wiersz Szymborskiej o kocie, to wiesz, to rozumiesz, że jest w tych słowach ogromna głębia, wręcz cały wszechświat. I ta przejmująca opowieść o stracie, a przecież ujęta w kilku słowach. Dla mnie ten wiersz jest tak wielki jak świat. Właśnie dla tych wrażeń poezję czytam codziennie. Czytam zawsze nim zacznę pisać. To jest jak temperówka dla mojego umysłu. –  Często odwiedzasz Polskę. Pierwszy raz przyjechałeś tu wiele lat temu, przez ten czas nasz kraj zmienił się bardzo. Jak dziś postrzegasz Polskę? Jaką ją widzisz? –  Za każdym razem kiedy tu przyjeżdżam, czuję ogromny powiew energii. W mojej ocenie młodzi Polacy są bardzo aktywni, mają ogromne ambicje i potencjał. W moim społeczeństwie, tam gdzie mieszkam, mam wrażenie, że wszyscy śpią, a sztuka jest pusta. Przynajmniej mi się taka wydaje. A przyjazd do Polski to kompletna zmiana, tu ładuję akumulatory. Często też opowiadam o Polsce

Pedagogika opiekuńcza Perspektywy myślenia o rodzinie Sylwia Badora Beata Zięba-Kołodziej Cena: 46 z¨

Publikacja dotyczy współczesnej rodziny i problemów opiekuńczo-wychowawczych w kontekście zachodzących przemian kulturowych i społecznych.

innym, polecam, żeby przyjechali, zobaczyli. Pamiętam jak 14 lat temu byłem w Białymstoku, a kiedy ostatnio tam pojechałem, to jakbym trafił do zupełnie innego świata, tak wielkie zmiany tam zaszły! Wcześniej byłem w Gdańsku – kompletnie nie poznałem tego miasta! Bardzo się zmieniło od mojej ostatniej wizyty. –  Poza tym masz w naszym kraju wielu czytelników. –  Bardzo wielu! Niektórzy czasem nawet kpiąco mnie pytają czy chwalę Polskę właśnie z tego powodu [śmiech]. Ale tak nie jest. Dla mnie po prostu ten kraj jest niesamowity. Na przykład kiedyś byłem w Zielonej Górze, które dla mnie wyglądało jak miasto małych wróżek! Kiedy spotkałem burmistrza tego miasta, spytał, czy może coś dla mnie zrobić, więc spytałem, czy mają uniwersytet? On skinął głową. Zapytałem więc, czy jest szansa, bym mógł tam uczyć. Odparł, że zobaczy, co da się zrobić. Ja mówiłem zupełnie poważnie, ale on to chyba potraktował jako żart, bo nie ode-

zwał się później na ten temat. Urzekła mnie Zielona Góra! –  W „Ucząc psa czytać“ na samym początku opowieści pojawia się pewien zegarek… –  Rzeczywiście zobaczyłem ten zegarek pewnego razu w katalogu i pomyślałem: o, jaki on jest piękny! A później zerknąłem na cenę i cena już taka piękna nie była… Ale za to narodził się pomysł. Użyłem więc tej inspiracji do napisania opowieści, a gdy pisałem, pomyślałem, że kiedyś sobie jednak kupię ten zegarek. Gdy skończyłem pisać, ku mojemu zaskoczeniu, wielu wydawców chciało wydać tę moją opowiastkę, więc kiedy już opublikowałem „Ucząc psa czytać“ zebrałem pieniądze od absolutnie wszystkich wydawców i kupiłem zegarek. Muszę powiedzieć, że opłacało się. –  Masz go teraz? –  Mam. Ale nie noszę. Boję się, że go zniszczę [śmiech]. Rozmawiały: Urszula Witkowska, Wiktoria Korzeniewska

Terroryzm w ujęciu analiz strategicznych

Współczesne finanse publiczne

Aneta Nowakowska-Krystman Waldemar Zubrzycki, Piotr Daniluk Ewa Mazur-Cieślik

Agnieszka Alińska Barbara Woźniak Cena: 78 z¨

Cena: 46 z¨

Publikacja jest poświęcona zagadnieniom związanym z możliwością wykorzystania analiz strategicznych do oceny poziomu zagrożeń terrorystycznych w państwie.

Księgarnia internetowa

Podstawowy podręcznik obejmujący zasadnicze dziedziny współczesnych finansów publicznych.

www.ksiegarnia.difin.pl


Rynek wydawniczy Wydawnictwo avalon

Mistrzowie i młodzi historycy Z

godnie z hasłem, że „Wydawnictwo Avalon to historia w dobrym wydaniu!”, jakie zamieszczono na stronie internetowej krakowskiej oficyny, od lat na rynek księgarski trafiają niezwykle znaczące pozycje, wysoko cenione przez środowisko historyczne. Początkowo były to reprinty klasycznych edycji, czasem sprzed wielu dziesiątków lat, które nawet w handlu antykwarycznym były niedostępne. Takim dziełem była legendarna „Genealogia Piastów” Oswalda Balcera, która ukazała się przed ponad 100 laty, bo w roku 1895, i we wszystkich bibliotekach zaczytywana była przez kolejne pokolenia historyków, a także niezliczonych amatorów genealogii. Reprint dokonany przez Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe w 1980 roku został natychmiast wchłonięty przez złaknionych wiedzy odbiorców i dopiero edycja Avalonu z 2005 roku stała się szeroko dostępna. Jak zaznacza wydawca, „fenomen tej książki tkwi w tym, że ma wartość nieprzemijającą nie tyle ze względu na ustalenia faktograficzne, ile z uwagi na przejrzystość warsztatu badawczego, logiczną dedukcję, piękny język, jasność wykładu. Bez wątpienia »Genealogię Piastów« można zaliczyć do tych dzieł polskiej literatury historycznej, które mimo upływu czasu nie starzeją się i które od ponad stu lat należą do kanonu historyka Polski średniowiecznej”. Podobne znaczenie miało też wznowienie „Rodowodu Piastów Śląskich” Kazimierza Jasińskiego, a dzieło to stanowi uzupełnienie Balcerowskiej „Genealogii”, gdyż wielki historyk w swej pracy nie ujął tej najbardziej rozrośniętej gałęzi rodu Piastów.

Krakowski wydawca nie zatrzymał się jednak na kolejnych reprintach, lecz stworzył też miejsce dla publikowania nowych prac historycznych, początkowo głównie skupionych na genealogii i biografistyce. W serii „Biografie” regularnie pojawiają 18

się interesujące tytuły, których bohaterami są czasem zupełnie zapomniani średniowieczni książęta z rodu Piastów, ale też i największe rody rycerskie. Spośród najnowszych pozycji wymieńmy tu autorstwa Błażeja Śliwińskiego biografię Bezpryma, pierworodnego syna pierwszego króla Polski, którego „dzieje były zaiste tajemnicze i to zarówno za życia, jak i po śmierci”, jak zaznacza wydawca, dalej Władysława Hermana, księcia Polski, „kontrowersyjnego i budzącego od wieków skrajne opinie władcy”, napisaną przez Krzysztofa Benyskiewicza, czy wreszcie Agnieszki Teterycz-Puzio „Bolesława II Mazowieckiego” z podtytułem „Na szlakach jedności”. O tym słabo zapamiętanym władcy Jan Długosz napisał, że był „surowy, ale rozsądny i sprawiedliwy”, a przy tym „gorliwy tępiciel złodziei, rabusiów i złoczyńców”. W serii tej ukazała się też biografia księcia Jana II Żagańskiego pióra Barbary Techańskiej, której podtytuł brzmi: „niespokojny książę, sojusznik króla Husyty”. Czasy średniowiecza są bardzo mocno reprezentowane w programie Avalonu i to nie tylko tytułami z pogranicza biografistyki i genealogii. Znaczący wkład do rozwoju polskiej historiografii wnoszą takie pozycje, jak Marka Śmiałowskiego „Rozdrobnienie dzielnicowe w Polsce (XII-XIII w.)” czy „Statut Bolesława Krzywoustego” autorstwa Jana Osińskiego. O pierwszym z tych autorów dowiadujemy się ze zdumieniem, że jest z wykształcenia technikiem elektrykiem, ale „od wczesnej młodości pozostaje miłośnikiem historii”. Jego praca w sposób oczywisty rozpoczyna się właśnie od omówienia statutu Bolesława Krzywoustego, któremu jest poświęcona cała druga książka. Statut ten nazywany był długo w polskiej historiografi i testamentem Bolesława Krzywoustego, a autor nadaje mu nazwę ustawy sukcesyjnej z 1138 roku. Dodajmy jeszcze, że – jak czytamy – „nie zachował się oryginał ordynacji sukcesyjnej, niemniej historycy zdołali ustalić jej postanowienia”. I na tym właśnie polega cała „poezja” pracy historyka, gdy dokument nie zachował się i nie wiadomo nawet czy w ogóle istniał (bo były i takie głosy przed laty), ale stworzono wokół niego literaturę, liczącą dziesiątki pozycji. Innym wątkiem w programie wydawniczym Avalonu są dzieje najnowsze, a wiele z publikacji z tego nurtu powstało jako koedycje z Instytutem Pamięci Narodowej czy dzięki współpracy z regionalnymi ośrodkami naukowymi, jak na m a g a z y n

l i t e r a c k i

przykład z Uniwersytetem w Białymstoku. Tutaj wymieńmy serię „Województwa Kresowe II RP”, a w niej Wojciecha Śleszyńskiego „Województwo poleskie”. Znaczącą pracą jest też Eugeniusza Mironowicza „Wojna wszystkich ze wszystkimi. Białoruś 1941-1944”, której tytuł najlepiej oddaje dramatyzm tamtych czasów, gdy „wszystkie walczące strony na miarę swoich możliwości zmuszały miejscową ludność do posłuszeństwa za pomocą terroru i przemocy”.

Wreszcie przypomnienie największych polskich historyków w serii „Mistrzowie Historiografi i”, gdzie szczególnie cenne jest zebranie rozproszonych prac zasłużonych badaczy. Tak jest w przypadku Wacława Felczaka i tomu opatrzonego celnie oddającym jego zainteresowania badawcze tytułem „Europa Centralis”, gdzie

w sposób oczywisty dla czytelnika znającego wojenne i powojenne losy autora eksponowana jest XIX-wieczna historia Węgier, ale szczególnym walorem książki są dołączone wspomnienia, w tym kapitalna opowieść o powrocie marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza do Polski z Węgier w 1941 roku. Książka ta została wyróżniona w ubiegłym roku przez jury Nagrody prof. Jerzego Skowronka. p ioTR doBRołĘcki k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 5


       

           





 







                                                                                                                


Na-molny książkowiec

O wielu nazwiskach i prostych z nich wnioskach W

spominałem w ostatnim moim felietonie – przy okazji zupełnie innego niż teraz problemu – o eseju „Kawior i popiół” autorstwa Marcii Shore (wydanie polskie, 2008, Świat Książki). Swojego rodzaju uzupełnieniem podjętych tam spraw stał się zresztą kolejny tom amerykańskiej badaczki, również dotyczący problematyki ideologicznej Europy Środkowej w minionej epoce oraz tutejszej mentalności, czyli „Smak popiołów” (Świat Książki). Rzeczywiście, dałoby się go, w rzeczy samej, określić mianem „popielaty”. A kto ciekaw, niech sobie sam sprawdza dlaczego. Lecz teraz interesuje mnie z dwóch cytowanych publikacji, ta pierwsza, poświęcona Polsce i jej pisarzom cierpiącym na „ukąszenie heglowskie”. Tak o intelektualistach urzeczonych marksizmem wyraził się pewnego razu do Czesława Miłosza jego osobisty Leo Naphta. Zwany w kręgu warszawskiej szkoły historyków idei „Tygrysem”. Czyli Tadeusz Kroński. Tyle, że z Krońskiego żaden tam sutannowy jezuita; natomiast ów klerk wyjątkowo wrednie w szczytowym okresie rozwoju kariery zaprzedał ducha i umysł „zagadnieniom stalinizmu”. Kroński, germanista, filozof, kiedyś żołnierz Września, powstaniec warszawski, ciężko ranny w walkach na Żoliborzu, później jeniec obozów niemieckich, tłumacz w armii brytyjskiej, po powrocie do Polski (w roku 1949) zajął się tłumaczeniem niemieckiej filozofii ducha na język i potrzeby prymitywniejszych od siebie krzewicieli pojęć wchodzących w skład arsenału „najbardziej postępowej epoki w dziejach ludzkości, rozwijanej pod genialnym kierownictwem towarzysza Józefa Stalina”. Zaliczał się do umysłów lotnych, wpływowych, dowcipnych oraz cynicznych. Przy całym zaś cynizmie reprezentował wielki format intelektualny. Dość wspomnieć, że do jego wychowanków należeli, nie wyłączywszy Miłosza, tacy tygrysowi uczniowie, jak Leszek Kołakowski, Krzysztof Pomian, Bronisława Baczko. Najwyższa półka, bez dwóch zdań! Po owocach ich poznacie, powiada święty Mateusz. I oni wszyscy, wszyscy, wszyscy wtedy: „uzasadniali”. Ujmując problem inaczej, szukali mentalnych usprawiedliwień

20

dla zbrodni systemu, w którym – jak znacznie wcześniej pisał Włodzimierz Majakowski w poemacie „Włodzimierz Ilicz Lenin” – „jednostka niczym, jednostka zerem”. Właśnie. W latach stalinowskich spokojnie rymowano kajdany i kazamaty, sięgając do frazy Majakowskiego: „ Jednostka?/ Co komu po niej?!/ Jednostki głosik cieńszy od pisku./ Do kogo dojdzie? – ledwie do żony! I to, jeśli pochyli się blisko”. Zgoda, z czasem, zwłaszcza w latach przełamywania minionego Systemu przez jego wychowanków i piewców, czyli około roku 1968, zżarty uprzednio łapczywie czerwonymi łyżkami ideologiczny kawior prawie wszyscy myśliciele i literaci wydalali z siebie jako godny rozproszenia na wietrze popiół. Niekiedy co prawda tak dojmująco gęsty, że zbijający się w bryły fundamentalne, powiedzmy na przykład „Główne nurty marksizmu. Powstanie – Rozwój Rozkład”, trzytomową rozprawę Leszka Kołakowskiego. Porachunki z własną młodością i jej uwikłaniami. Marcia Shore w „Kawiorze i popiele” szuka powodów, dla których wybitni twórcy, dali się owinąć wokół palca pętackim następcom Hegla oraz Marksa i sławili obóz koncentracyjny, kierowany przez Ziutka Słoneczko, jako raj wcielony. Badaczka znajduje te powody. W pełnych zawęźleń i supłów biografiach Tuwima, Słonimskiego, Broniewskiego, Wata, Ważyka. Dla niej – Amerykanki z żydowskim rodowodem i polskimi sympatiami – członków pięknej plejady. Mistrzów toczących nowe słowa niczym Bernini kolumny na watykańskim Placu Świętego Piotra. Shore szpera w zaćmieniu i w zaczadzeniu umysłowym (Adam Ważyk, pytany, dlaczego w latach 50. stał się zwykłym politrukiem, odpowiadał „zwariowałem, bo byłem w domu wariatów”), sięga do buntu Europejczyków stających w kontrze przeciw własnym korzeniom… I ma rację żona Timothy Snydera! To oni byli mistrzami słowa, snycerzami ówczesnych Ołtarzy Mariackich. Kłopot może w tym, iż misternie cieniowane figury z pięknych słów stalinizmu zakryć miały – jak trafnie zauważył Zbim a g a z y n

l i t e r a c k i

gniew Herbert w wierszu „Ornamentatorzy”, którego podskórnym bohaterem jest Konstanty Ildefons Gałczyński – mury więzień, gdzie katowano ludzi przyzwoitych… O tym wszystkim myślałem, czytając wydaną w tym roku książkę Piotra Łopuszańskiego „Warszawa literacka w PRL” (Bellona). Ba, całkiem przypadkiem ułożyłem dla celów felietonu na moim biurku dwie publikacje utrzymane w tej samej czarno-czerwono-białej okładkowej tonacji: esej Łopuszańskiego oraz gruby buch Kołakowskiego, edycję „Głównych nurtów marksizmu” w wydaniu londyńskiego Aneksu (1988). Inna klasa, inna skala. Tom Łopuszańskiego przy gruntownej rozprawie Kołakowskiego to jak pisk domowego kotka przy ryku jaguara. A równocześnie… Pamiętają Państwo andersenowskie „Nowe szaty cesarza”? Dworacy i cały tłum zgromadzony podczas defilady, wszyscy gapie na trasie przemarszu z całych sił starali się nie dostrzegać, że władca, oszukany przez chytrego krawca, paraduje nagi. Chwalili misterny układ szat, barwy tkanin, wspaniały fason. Dopiero – nieświadomy co znaczy królewski majestat – dzieciak zauważył monarszą goliznę. Oni widzieli kawior. Naiwny szkrab stwierdził, że pyli wyłącznie popiół. Po prostu. Profesor doktor habilitowany, mentor z Oxfordu, Leszek Kołakowski, umysł wybitny, uczony, dostojnie, z zachwycającą także mnie lekkością tłumaczy oraz pokonuje zakola i meandry Systemu. Cudowna robota wybitnego intelektualisty! Tyle że jego kawiorowy król odziany jest nader godnie, więc rozbiera go się ze stosownym respektem. Piotr Łopuszański zaś stawia czytelnikowi przed oczy coś jakby dość proste wypracowanie, w którym, w którym, w którym… król jest od początku nagi!!! Nagi i brzydki, cały w szramach, skrofułach i bliznach. W popiele nie dającym się niczym skutecznie przypudrować. Ani zagadać pięknym, odwracającym uwagę słowem. Oto siła prostoty. Mnie „Warszawa literacka w PRL” sporo nauczyła. Nie wiem, jak tam u Państwa? Kto posypuje głowę popiołem? Tadeusz Lewandowski k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 5


antoni Pieńkowski

Między wierszami

Mikrofon i ekran M

iło mi donieść szanownym czytelnikom, że po kiksie literackim, jaki stanowił niedokończony wywiad z Januszem Kondratowiczem, Rafał Podraza powrócił do wysokiej formy. Co stwierdzam po lekturze monografii pt. „Jutro będzie dobry dzień” (W.A.B.), poświęconej Helenie Majdaniec, jednej z najurodziwszych polskich piosenkarek. W jej życiu był także wątek agenturalny. „Kiedy skończył się jej kontrakt z Philipsem otrzymała od francuskich służb bezpieczeństwa »propozycję nie do odrzucenia«. Miała informować o nastrojach panujących w Polsce. W zamian oferowano dużą płytę i wielką karierę. Odmówiła. Nie wiem, czy karą za tę odmowę nie było zablokowanie jej francuskiej kariery. Bo nagle bez powodu Philips, ani żadna inna wytwórnia, nie były już zainteresowane współpracą z nią… Co ciekawe podobnie postąpiły polskie służby wywiadowcze. Za informacje, co dzieje się we Francji (...) jej krajowa kariera miała poszybować w górę. (...) Oczywiście stał za tym także paszport z możliwością wielokrotnego przekraczania granicy i comiesięczne honorarium. Ponieważ odmówiła, więc płyta z piosenkami francuskimi ostała się tylko w sferze marzeń, a co gorsza przez pół roku blokowano wokalistce możliwość powrotu do Francji. Dopiero kiedy Pagart uświadomił MSW, że jeśli artystka nie wróci do Paryża, trzeba będzie zapłacić odszkodowanie w dewizach, łaskawie zgodzono się na jej wyjazd do nadsekwańskiej metropolii” – opowiada szwagier bohaterki. W trakcie pamiętnych występów w Olympii wykonawczyni szlagierów „Rudy rydz” towarzyszyły liczne sesje fotograficzne. Po powrocie do kraju wybuchł skandal. „Paris Match” opublikował fotografie roznegliżowanej Heleny, okrytej ręcznikiem z podpisem „Oto bożyszcze polskiej piosenki, mimo że jest sławna w Polsce przymiera głodem i nie ma co na siebie założyć”. Pagart musiał się z tego gęsto tłumaczyć. A prawda była prozaiczna. Fotkę cyknięto w garderobie, w chwili przerwy między zmianami kreacji przez Majdaniec. Alkoholu nie unikała, szczególnie wina i szampana. Być może dlatego mieszkańcy domu w Szczecinie, gdzie spędziła młodość, zaprotestowali przeciwko umieszczeniu na ścianie okolicznościowej tablicy poświęconej muzycznej lokatorce. Zmienili zdanie dopiero gdy wybuchł medialny skandal. Takowego uniknął Wojciech Pokora, którego odpytał Krzysztof Pyzia w książ-

ce „Z pokorą przez życie” (Prószyński i S-ka). Wynika z niej niedwuznacznie, że aktor obdarzony ogromnym poczuciem vis comica jest potulnym dziadkiem, ojcem, a zwłaszcza mężem. Drzewiej bywało inaczej. Po maturze trafił na praktyki do FSO. Na obchodzone wspólnie z Jerzym Turkiem imieniny – 23 kwietnia – zaprosili po fajrancie kolegów nad Wisłę. „Po drodze zaszliśmy do sklepu po »tatę z mamą«, czyli pół litra spirytusu i drugie tyle soku malinowego oraz zakąskę. Na miejscu pojawił się jednak problem. Zapomnieliśmy wziąć za sobą kieliszki, ale i z tym sobie poradziliśmy. Przykładaliśmy do warg jednocześnie dwie butelki i dopiero w ustach mieszało się napoje”. Gdy w 1954 roku obaj dostali się na wydział aktorski warszawskiej PWST, opowiedziano im anegdotę dotyczącą Romana Kłosowskiego, który rok wcześniej opuścił mury uczelni: „Będąc jeszcze studentem, został wysłany do domu wielkiego aktora Jerzego Leszczyńskiego, by przekazać jego żonie jakąś informację. Puka do drzwi, Leszczyński mu otwiera, na co Roman »Ja do żony«. W odpowiedzi usłyszał jak Leszczyński swoim donośnym głosem woła: »Jolanta, jakiś chromy do ciebie«”. Z Kłosowskim Pokora zagrał potem m.in. w „Czterdziestolatku”. „Niepotrzebnie dokonaliśmy ekshumacji tego filmu. Nie jestem zadowolony z nowych odcinków. Zresztą nie tylko ja. Kontynuacje na ogół się nie udają” – przyznaje bohater książki. Ciąg dalszy serialu „Alternatywy 4”, Zenobiusza Furmana, przeniesiony na ulicę „Dylematu 5”, stanowi już wyłącznie powód do wstydu. Podobnie zresztą jak gros oferty programowej naszych stacji telewizyjnych. Brak choćby zajmującego programu ekonomicznego. Niedościgłym wzorcem w tej materii są „Listy o gospodarce”, których współtwórcą był Andrzej Bober. Nie tylko o nie indagowała go Beata Modrzejewska w książce „Zawodowiec” (The Facto), zaprezentowanej w restauracji „Trzecia Waza”. Opowiadając o swej drodze dziennikarskiej, którą wyznaczała ekonomia, bohater książki częstokroć posiłkuje się anegdotą. Na przykład takową: tow. Zdzisław Grudzień – sekretarz KW PZPR w Katowicach – uskarżał się tow. Bolesławowi Jaszczukowi, odpowiedzialnemu we władzach partii za ekonomię, że boli go głowa. Na co ten ostatni odparł: „Głowa to może boleć profesora Kotarbińskiego, a ciebie łeb napierdala”. (To-RT)

Dramaty

„antoni Pieńkowski jest jednym z nielicznych, którzy mają odwagę pytać o kierunek, w którym zmierza polskie społeczeństwo. Wybór Dramatów może wywołać rozmaite reakcje – od pełnej aprobaty po odrzucenie – wielu pewnie się nie spodoba przedstawiony w nich obraz naszego kraju: obnażanie absurdów, wyszydzanie, odbrązawianie. Bez wątpienia jednak tom ten stanowi lekturę pasjonującą, godną najwyższych literackich laurów” – zbigniew Masternak

książka do nabycia na www.etiuda.net


BIOGRAFIE, WSPOMNIENIA

książki miesiąca

Marek Dutkiewicz

Jolka, Jolka, pamiętasz Edipresse, Warszawa 2015, s. 208, 49,90 zł, ISBN 978-83-7945-066-4

P

rzeboje Marka Dutkiewicza łagodziły bytowanie w okresie rządów umundurowanej władzy ludowej. „Szklana pogoda” i „Linia życia” królowały na organizowanych „Za ostatni grosz” balangach, przybierających intymny charakter przy tonach „Przytul mnie”. Kombatanctwo jest jednak autorowi obce. „Małgosia Ostrowska przypomniała ostatnio, że milicyjne auta kursujące na sygnale i migających światłach w mroczną noc stanu wojennego nazywano »dyskotekami«. Twierdzi, że »Śmierć dyskotece!«, którą śpiewała, była krzykiem protestu przeciwko opresyjnemu systemowi. Otóż fantastycznie byłoby chodzić w aureoli bojownika o wolność, niemniej prawda jest prostsza. Niespecjalnie przepadam za dyskotekami, czemu dałem wyraz w pieśni. I to chyba dobitnie. Sorry, Małgosiu”. Retrospekcje wciągają niczym zioło, zasadzone przez Dutkiewicza na działce rodziców (wczesny Gierek, więc ewentualne sankcje uległy przedawnieniu, o czym stu-

diującemu prawo autorowi nie trzeba chyba przypominać). Mąż Joanny Dark, piosenkarki o najdłuuuższych nogach (może warto je zgłosić do księgi rekordów Guinnessa?), dzieli się z czytelnikami migawkami wspomnień. Bezpretensjonalnych, inkrustowanych imponującą ikonografią, doprawionych humorem. Dowiadujemy się też o wokalnej inicjacji Urszuli. „Przy drodze do studia minąłem w korytarzu szarą, myszowatą postać. (…) Okej, myślę, może błyśnie przy mikrofonie, ale i z tym było licho. Trema gigant. (…) Wydelegowano więc taksówkarza celem dostarczenia paliwa. Stary niezawodny środek zadziałał. Ula po przyjęciu do organizmu nieco wysokooktanowego płynu rozwinęła skrzydła i pokonała oba debiutanckie numery: »Fatamorganę« oraz »Bogowie i demony«”. Równie błyskotliwie śpiewała inne jego teksty: „Malinowego króla”, „Michelle, ma belle”, „Totalną hipnozę” czy „Wielki odlot”, nie mówiąc o evergreenie „Dmuchawce, latawce, wiatr”.

Przygodę z piosenką rozpoczął od współpracy z Januszem Krukiem: „Budzę się. Hotel, noc, Zakopane. Na sąsiednim łóżku Kruk współżyje z kobietą. Sądząc z odgłosów intensywnie. – Ale piękna, ale piękna jesteś – słyszę. Szukam okularów, sprawdzam sytuację. Kruk nie miał racji”. Lider „2 plus 1” poślubił wokalistkę tego zespołu – Elżbietę Dmoch. „Ich związek był toksyczny. (…) Dla Kruka każdy pretekst był dobry, aby urwać się z flachą na miasto. (…) Kochał ludzi z wzajemnością, alkohol mu tej miłości nie odpłacał, lekarz z Anina, który reperował mu serce, powiedział, że na rok przed śmiercią każdy kolejny dzień Kruka był podarunkiem od Boga”. Czytając te słowa chce się przytoczyć tytuł innego hitu Dutkiewicza: „Warszawa jest smutna bez ciebie”. Tomasz zBigniEw zapERT

ALBUMY

Maria Poprzęcka

arcydzieła malarstwa polskiego arkady, Warszawa 2015, s. 308, isBn 978-83-4880-3

K

olejny już wspaniały album tej samej autorki u tego samego wydawcy. I kolejna fundamentalna książka o sztuce, która sama też jest dziełem sztuki. Poprzednie wydanie z 2001 roku dawno już zniknęło z rynku księgarskiego, teraz otrzymujemy edycję rozszerzoną i uaktualnioną, która świetnie konfrontuje się z wysmakowaną edycją sprzed trzech lat, w której autorka dokonała niemal chirurgicznego cięcia, aby z wielkiego zasobu polskiej sztuki wybrać tylko 55 symbolicznych obiektów. Bo rok był niezwykły dla zasłużonej oficyny artystycznej z warszawskiego Powiśla, która właśnie wtedy obchodziła 55lecie i w taki artystyczny sposób czciła swą rocznicę. Teraz tę rocznicową publikację można traktować jako preludium do obecnego tomu, który chociaż zawężony do dzieł malarskich liczy wiele więcej pozycji, co jednak nie zmniejsza odpowiedzialności za dokonane wybory. A wszystkie reprodukowane dzieła w rozumieniu autorki są arcydziełami, co z pewnością u wielu odbiorców spotka się z oporem, a nawet zde-

22

cydowanym sprzeciwem. Na pewno nikt nie będzie kwestionował zamieszczonej we wstępie do albumu opinii wielkiego francuskiego malarza Eugéne Delacroix o „Portrecie matki” Henryka Rodakowskiego, którego reprodukcja dwukrotnie zdobi (bo bezdyskusyjnie zdobi!) tę publikację, że „widział prawdziwe arcydzieło”. Jak pisze autorka, „pierwszy raz bodaj wówczas w odniesieniu do obrazu polskiego artysty zostało użyte słowo »arcydzieło«”, a dalej jeszcze dodaje: „»Portret matki« Rodakowskiego, obok wcześniejszego o rok »Portretu generała Henryka Dembińskiego«, był i pozostał najwyższym osiągnięciem sztuki portretowej, niezmiennie od chwili powstania po dzień dzisiejszy wysoko ocenianym, nigdy niekwestionowanym w swoich wartościach. Tak trwała dobra fortuna była jednak udziałem niewielu obrazów. Nieczęsto też, zwłaszcza w owym czasie, przyznawano im rangę »arcydzieł«”. Do tego rzędu należy bez wątpienia zaliczyć też „Portret dwojga dzieci na schodach” Olgi Boznańskiej. I kolejna podpowiedź autorska – „Matka Boska Bolesna”, m a g a z y n

l i t e r a c k i

fragment mało znanego obrazu „Chrystus Frasobliwy z Matką Bolesną, św. Stanisławem i św. Szczepanem” z początków XVI wieku z kościoła parafialnego w Paczółtowicach. I tu sporu nie będzie, jak i w przypadku niemal wszystkich obrazów z lat dawniejszych. Gdy jednak dochodzimy do współczesności, do naszych czasów, spór może wybuchnąć gorący, o wywoływanie którego – znając twórczość autorki – można bez wątpienia podejrzewać. I tylko dla przykładu, tak jak w przypadku „55 skarbów Polski”, nie zabrakło w albumie prowokującej pracy Leona Tarasiewicza – instalacji na wystawie „Leon Tarasiewicz malarstwo” w Zamku Ujazdowskim w 2003 roku, która to praca składa się z jaskrawo pomalowanych części betoniarki (Uwaga! Mówimy o malarstwie!) wtopionych w rozlany wielokolorowy beton na podłodze galerii. Ale za 100 lat to właśnie dzieło może być uznane za rzeczywiste arcydzieło i wtedy cała chwała przypadnie autorce za jej proroczą wizję. pioTR doBRołĘcki k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 5


RELIGIA

książki miesiąca

czarna księga prześladowań chrześcijan w świecie tłum. Bogdan Baran, Joanna gorecka-kalita, Monika szewc-osiecka, Rebis, Poznań 2015, s. 870, 69, zł, isBn 978-83-7818-735-6

M

ieliśmy już „Czarną księgę komunizmu”, napisaną w osiemdziesięciolecie wybuchu rewolucji październikowej w Rosji. Jej polskie tłumaczenie ukazało się w 1999 roku nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka, a jednym z autorów był prof. Andrzej Paczkowski. Teraz w podobnej szacie graficznej ukazuje się kolejna czarna księga – tym razem o prześladowaniach chrześcijan, katolików, prawosławnych i protestantów. Jak czytamy na stronie tytułowej, jest to „dzieło 70 specjalistów z wielu dziedzin, świadków i ludzi bezpośrednio dotkniętych cierpieniem z powodu wyznawanej wiary”, a dalej, że „jest to zbiór reportaży i analiz ekspertów: chrześcijan różnych wyznań, ateistów, muzułmanów i żydów”. Nie chce się wierzyć, ale spośród czterech największych religii świata (hinduizm, judaizm, chrześcijaństwo i islam), właśnie wyznawcy chrześcijaństwa są najbardziej prześladowani. Wszystkie odłamy chrześcijaństwa liczą około dwa miliardy

wiernych, z czego blisko miliard to katolicy, pół miliarda protestanci, 150-200 mln prawosławni, 60 mln anglikanie i 30 mln wyznawcy kościołów przedchalcedońskich. Dramatyczny wiek XX to dla chrześcijan blisko 45 mln męczenników, a w pierwszej dekadzie XXI wieku co roku ginie 100 tys. chrześcijan. „Liczby te pokazują, że żaden okres w historii Kościoła nie był nacechowany taką wrogością wobec chrześcijan, znaku krzyża oraz innych znaków religijnych, jak czas obecny”, napisał we wstępie do polskiej edycji „Czarnej księgi” bp Krzysztof Zadarko, delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Imigracji. Skala tego zjawiska wcale nie maleje, bo obecnie około 200 mln chrześcijan jest prześladowanych ze względu na wyznawaną wiarę, a blisko 350 mln żyje w krajach, gdzie spotykają się z różną falą represji. Możemy się cieszyć, że wszystkie te dramatyczne zjawiska dotyczą ziem od nas odległych, od Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu po kraje Azji Południo-

wo-Wschodniej, jak też po byłe republiki radzieckie i Bałkany. Jednak jak głosi tytuł jednego z rozdziałów, prześladowania chrześcijan są „sprawą, która dotyczy nas wszystkich”. Jak blisko naszych granic konflikt religijny może wybuchnąć i doprowadzić do krwawych porachunków i prześladowań religijnych, widać na przykładzie krajów bałkańskich, gdzie po rozpadzie Jugosławii w ciągu ostatniej dekady XX wieku wybuchły wojny, w których – jak czytamy – „czynnik religijny znalazł się w samym sercu logiki nacjonalistycznej”. Doszło do wzajemnych mordów między chrześcijanami, prawosławnymi Serbami i katolickimi Chorwatami, a także muzułmanami z Bośni i Hercegowiny. Kolejny konflikt nastąpił w Kosowie – między prawosławnymi Serbami a albańskimi wyznawcami islamu. Pamiętajmy, że stamtąd do polskiej granicy nie jest więcej niż dzień jazdy samochodem. Bardzo blisko. pioTR doBRołĘcki

HISTORIA

krzysztof ożóg

966. chrzest Polski Biały kruk, kraków 2015, s. 232, isBn 978-83-7553-194-7

W

przyszłym roku minie 1050 lat od chrztu Polski. Obchodzone pół wieku temu uroczystości milenijne – dla społeczeństwa i Kościoła tysiąclecie chrystianizacji naszego kraju, a dla władz komunistycznych tysiąclecie państwa polskiego – znacząco zaważyły na kształtowaniu się społeczeństwa obywatelskiego w powojennej Polsce, w trudnych czasach po dramatycznych przejściach w czasie II wojny światowej i w okresie stalinowskim, po zagładzie i wielomilionowych migracjach, w sytuacji bardzo ograniczonej suwerenności i moskiewskiego dyktatu. Dzisiaj jesteśmy w innym świecie, jednak przypomnienie tak fundamentalnego aktu założycielskiego, jakim był chrzest Polski, jest konieczne i dlatego książka wybitnego krakowskiego historyka odpowiada na oczekiwania licznych czytelników. Chociaż książka ma charakter popularnonaukowy i skierowana jest do szerszego odbiorcy, wymaga jednak od czytelnika podstawowego przygotowania historycznego, gdyż stanowi najwyższej próby posu-

mowanie aktualnego stanu badań i teorii o początkach Państwa Polskiego. Mimo że dotyczy czasów tak bardzo odległych, a dla historii naszego kraju niemal najodleglejszych, to interpretacja ówczesnych zdarzeń w dalszym ciągu wywołuje gorące polemiki wśród naukowców. Może nie wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę, że ostatnie dziesięciolecia przyniosły próby zasadniczych reinterpretacji wydarzeń sprzed ponad tysiąca lat. Zachowane teksty wczesnośredniowieczne są niezwykle skąpe i przez to umożliwiają twórczym badaczom ich różnorodne odczytanie, czasem wręcz fantastycznie brzmiące. Przy niedostatku źródeł pisanych coraz częściej badacze – historycy i archeolodzy – sięgają też do innych przekazów. W książce czytamy więc o „intensywnych badaniach archeologicznych prowadzonych u schyłku ubiegłego wieku w głównych grodach piastowskich w Wielkopolsce”, które dały asumpt do nowych teorii. Jak stwierdza autor, z tych „konstatacji badawczych wynika, że władztwo piastowskie nie zrodziło się w tak długim procesie, jak dawniej

m a g a z y n

k s i ą ż k i

l i t e r a c k i

1 1 / 2 0 1 5

sądzono, ale zostało zorganizowane w krótkim czasie. Można przyjąć, że nastąpiło to za życia ojca Mieszka I, Siemomysła”. Autor nie mógł uniknąć polemiki z przedstawionymi w ostatnich latach przez prof. Przemysława Urbańczyka zaskakującymi hipotezami o pochodzeniu Mieszka I, który według niego nie był potomkiem rodzimej dynastii, jak nam przekazał anonimowy mnich zwany Gallem i co stanowi część kanonu historycznego, lecz pochodził z dynastii Mojmirowiców, władców państwa wielkomorawskiego i był już wcześniej ochrzczony w dzieciństwie (!). Autor odrzuca tę fantastyczną wręcz koncepcję, która stoi „w sprzeczności z wieloma wiarygodnymi przekazami źródłowymi, przede wszystkim o przodkach Mieszka I i jego chrzcie w 966 roku”. A przecież byli też historycy, którzy w Mieszku I widzieli przybysza ze Skandynawii, który z drużyną Wikingów stworzył państwo Polan. pioTR doBRołĘcki

23


Recenzje Proza polska

Rozmowa z Agatą Mańczyk

Silny kobiecy ród

Grzegorz Bartos

Wycinek świata, świat w wycinku. Zagubiony w meandrach życia punkowiec szukający azylu, a może wręcz ucieczki. Czuje, że nie ma światu nic do przekazania… a może jednak się myli… I tak trafia na mały bazar na warszawskim Żoliborzu – jego królestwo to kilka metrów kwadratowych sklepiku, w którym można nabyć papierosy, książkę, prasę, no i upragniony kupon do świata milionerów. Tam poznaje katalog przeróżnych ludzi. Jedno co ich spaja, to swoista bezdomność ich dusz, jakby z góry skazani byli na przegraną. Autor nakreślił postaci bardzo plastycznie. Każda z nich jest jedyna w swoim wyrazie, choć świat postawił ich gdzieś na marginesie, uznając że w maszynerii życia są nic nie znaczącymi pionkami. Oni jednak mozolnie walczą, i to nie o przetrwane. Snują marzenia, mają fantazje, chcą po prostu być i oddychać pełną piersią. Skala tych pragnień i oczekiwań jest oczywiście różna, czasami tylko cieniem cienia, ale jest. Smutek wtopiony w fabułę, a w tle protest poprzez punkową muzykę. Bardzo ciekawe połączenie, bo nie rozbrzmiewa, jak na ogół w takich miejscach, muzyka disco, ale szorstki, buntowniczy punk. (ł) Jirafa Roja, Warszawa 2015, s. 126, 24,00 zł, ISBN 978-83-63879-46-4

Agata Mańczyk

Huczmiranki „Huczmiranki” na pierwszy rzut oka to saga rodzinna o losach niezwykłych kobiet, które bardzo mocno związane są z jednym miejscem – Warszawą. Jej bohaterki to dumne, silne i… samotne kobiety, których ród od zawsze musiał radzić sobie sam. Huczmiranki nie są jednak zwykłą rodziną. Zaś powieść o nich zwykłą rodzinną sagą. Dlaczego? Ród Huczmiran panuje nad zmysłem zapachu. Huczmiranki potrafią wytwarzać odpowiednie mieszanki, które uwalniane w powietrzu wpływają na nastrój człowieka i mogą nim manipulować. Odpowiednio do intencji mogą dla Huczmiranek mieć właściwości poznawcze, relaksacyjne, ochronne, a dla ich wrogów być prawdziwym zagrożeniem. W kobiecym rodzie panują jednak bardzo restrykcyjne zasady. Najważniejszy jest ród. By go wzmacniać i przedłużać należy rodzić córki. Nie wolno rodzić synów. Męża na podstawie predyspozycji genetycznych wybiera Przewodniczka rodu. Huczmiranki radzą sobie same i o swoją moc dbają ponad wszystko. Huczmiranki nie oddalają się od swojego gniazda, czyli Warszawy i swojej rodziny. Huczmirankom nie wolno utrzymywać kontaktów z wrogimi rodami Kaczatów i Bergonów, które władają smakiem i dźwiękiem. Brzmi trochę magicznie i tajemniczo? W tej powieści magii i sekretów będzie naprawdę wiele. Akcja książki rozgrywa się w Warszawie na przestrzeni przeszło stu lat. Naprzemiennie opisywane są losy trzech Huczmiranek: Lindy, która żyje pod koniec XIX wieku, Darii od lat sześćdziesiątych i Niny żyjącej współcześnie. Każda z nich, na przekór rodzinnym zasadom, próbuje ułożyć sobie życie, kierując się głosem serca. Chwile ich szczęścia trwają jednak krótko, a wywalczona wolność przynosi tragiczne skutki. Za nieposłuszeństwo każda z nich musi zapłacić wysoką cenę. Czemu więc ryzykują osłabienie mocy, gniew rodziny a nawet wykluczenie? Być może dlatego, że niewiele wiedzą o swoim rodzie. Nie mogą jednak poznać całej prawdy, ponieważ wszystkie bolesne i niewygodne historie są skrzętnie ukrywane przez ich matki i babki. Starsze kobiety są bezwzględne, dumne i gotowe na wszystko, by ochronić ród i nie stracić mocy oraz dominacji nad ludźmi. Z kolei młode i zbuntowane Huczmiranki nie rezygnują łatwo ze swej miłości. Na swoje nieszczęście są bardzo naiwne i pozwalają omotać się wrogom. 24

m a g a z y n

–  Opowieść o warszawskim rodzie władającym zmysłem zapachu to bez wątpienia magiczna mieszanka. Jak zrodziły się „Huczmiranki”? –  W tej historii jest wiele rzeczy, które mnie interesują. Myślę, że zaczęło się od kawy, która działa na mnie bardzo pozytywnie już poprzez sam zapach, ale są też inne zmysły. Kiedy one dochodzą do głosu, zdrowy rozsądek milknie. Wyraziste i zdecydowane kobiety, które patrzą na świat bardzo emocjonalnie a jednocześnie bardzo racjonalnie. Także trudne relacje rodzinne. Na koniec Warszawa, która od zawsze budziła mój podziw i szacunek. –  Pani bohaterki to kobiety, które mimo swej mocy są bardzo samotne i nieszczęśliwe. Jednak trudno im współczuć, ponieważ zwykłych ludzi traktują raczej przedmiotowo – wykorzystują do swych celów i porzucają bez pamięci. –  Myślę, że ten, kto współczułby Huczmirankom, naraziłby się na ich gniew. To kobiety pełne sprzeczności, które całe swoje życie podporządkowują narzuconym odgórnie zasadom. Chwile szczęścia, które im się trafiają zawsze podszyte są strachem przed wykryciem nieposłuszeństwa. Pożądają uczuć i potrafią nimi obdarzyć, ale właśnie to doprowadza je do zguby. Zbliżanie się do ludzi osłabia moc. Słaba moc oznacza śmierć i, co gorsza, słabość całego rodu. Podziwiam je za siłę i zdecydowanie, z jakimi odcinają się od własnych pragnień i lubię za chwile zwątpienia i popełniane błędy, które tak bardzo zbliżają je do nas. –  Każdy, kto przeczyta tę książkę, z niecierpliwością będzie oczekiwał dalszego ciągu. Czy wszystkie sekrety odkryjemy w drugiej części, czy też czekają nas kolejne tytuły? –  Drugi tom przedstawia czasy tuż przed II wojną światową i lata stanu wojennego, a także dalszy ciąg współczesnego wątku Niny. Wiele tajemnic zostaje wyjaśnionych. Decyzja o powstaniu następnych tomów jeszcze nie zapadła. Myślałam o opisaniu losów pozostałych rodów, które na pewno łączyłyby się z Huczmirankami. Powrót do niezwykłego świata mocy zmysłów byłby dla mnie dużą przyjemnością, więc nie wykluczam takiej ewentualności. –  To pani pierwsza powieść dla dorosłych. Czy długo kiełkowała w pani chęć napisania czegoś dla starszych czytelników? –  Długo nie brałam takiej możliwości pod uwagę. Kiedy się zdecydowałam, obiecałam sobie, że to nadal musi być historia w moim stylu. Przyznaję, miałam wielką tremę. Podjęcie decyzji o pisaniu dla dorosłych to również kwestia dojrzałości. Pierwszą książkę wydałam w wieku 26 lat, teraz mam 38. Patrzę na świat i ludzi zupełnie inaczej. Rozmawiała Anna Pietruczak fot. Dagmara Budzynowska

Nigdzie teraz, teraz tutaj

W związku z tym dochodzi do wymieszania krwi zwaśnionych rodów. W tej sytuacji Rada Huczmiranek pragnie rozwiązań radykalnych. Bergonowie i Kaczaci z kolei upatrują w tym szansę na pojednanie. Jak zatem zakończy się ta historia? Po lekturze pierwszej części „Huczmiranek” jestem pełna podziwu dla pomysłowości Agaty Mańczyk. Zapachy zawarte w podtytule – eukaliptus i werbena – uwiodły mnie w całej rozciągłości i z niecierpliwością oczekuję drugiej części sagi, który ma ukazać się wiosną przyszłego roku. (map) Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2015, s. 458, ISBN 978-83-10-12802-7

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 5


Recenzje Proza obca Ellen Alpsten

Caryca

„Nie żyje. Mój ukochany mąż, potężny car Wszechrusi, umarł, i to w najbardziej odpowiednim momencie”. Tak zaczyna się i kończy dzieło Ellen Alpsten o historii życia pierwszej koronowanej carowej. Debiutancka powieść na przestrzeni pięciu lat od chwili premiery doczekała się wielu wydań, a w Polsce już trzeciego. Barwny portret Marty Heleny Skowrońskiej przyniósł autorce międzynarodowy rozgłos i niezależność finansową. I nic dziwnego. Tytułowa bohaterka to postać wielce intrygująca o niezwykłej sile. Marta była córką łotewskiego chłopa pańszczyźnianego. Jako piękna dziewczyna miała wielkie powodzenie wśród mężczyzn. Gdy skończyła 17 lat wyjechała do Marienburga, by zostać służącą w domu pastora. Później była żoną szwedzkiego dragona, Johanna Rabe. W czasie wojny stała się obozową praczką. Następnie dziewczynę zatrudnił marszałek hrabia Borys Szeremietiew, w otoczeniu którego często spotykała ważne osobistości. W 1702 roku Marta wyjechała do Moskwy ze swoim nowym panem, Aleksandrem Daniłowiczem Mienszykowem, który wykupił ją ze służby u starego marszałka. Zostali kochankami, a Marta przechodząc na religię prawosławną przyjęła nowe imię – Katarzyna Aleksiejewna. W 1706 roku Katarzynę zauważa sam car Rosji, Piotr I. Początkowo zostaje kochanką imperatora, a następnie jego żoną. Katarzyna jedenaście razy zachodziła w ciążę, jednak ostatecznie przy życiu zostały tylko dwie ich córki, Anna i Elżbieta. Pierwsza była przyszłą matką Piotra III Romanowa, druga przez wiele lat władała Rosją sama. Caryca nie była szczęśliwa, nadużywała alkoholu, co przypuszczalnie ją zabiło. Na dworach Europy drwiono z córki chłopa, która nie dość, że ubiera się w kontrowersyjny i kiczowaty sposób, to jeszcze zbyt często zagląda do kieliszka. Panowała zaledwie dwa lata, przy czym właściwą władzę i tak sprawował Mienszykow. Tron przekazała w testamencie wnukowi Piotra. Choć sama nie nauczyła się czytać, założyła Rosyjską Akademię Nauk. Ellen Alpsten w bardzo drobiazgowy sposób wprowadza nas w świat Marty, późniejszej carycy Katarzyny I – pełen niepokoju, ciągłych podróży i poniewierek przy boku mężczyzn, kolejnych ciąż i śmierci narodzonych dzieci. Życie u boku cara było jednym pasmem udręk i wyczerpania. Wszechpotężny, gniewny, trudny do zrozumienia władca trzymał wszystko w niewoli strachu. Choć był przerażająco okrutny, to jednak silnie przywiązany do Katarzyny. Historia Marty jest interesująca, ale tak naprawdę fascynująca jest sama opowieść o XVIII-wiecznej Rosji, a szczególnie historii powstawania Petersburga. Może trochę rozczarowuje styl i język – niewiele tu literackiego piękna i subtelności. Mimo to fani historycznych powieści nie powinni być zawiedzeni. (map) tłum. Daria Kuczyńska-Szymala, Sonia Draga, Katowice 2015, s. 540, ISBN 978-83-7999-439-7

tłum. Jan Kraśko, Świat Książki, Warszawa 2015, s. 328, ISBN 978-83-8031-450-4

Ragnar Jónasson

Milczenie lodu Siglufjördur leży niemal na końcu świata, na skraju Oceanu Arktycznego, na odizolowanym fragmencie lądu. Do tego islandzkiego miasteczka można się dostać morzem, prywatnym samolotem albo górską przełęczą, która jest nieprzejezdna zimą, ostatecznie pozostaje już tylko wąski stary tunel. Nic dziwnego, że poranne wydania gazet docierają tu z opóźnieniem, zwykle w połowie dnia. I właśnie w tej niedostępnej miejscowości umieścił akcję swojej powieści Ragnar Jónasson, na co dzień prawnik i wykładowca prawa. Niewielka zamknięta społeczność, nieliczni przybysze i zbrodnia. Niby brzmi znajomo, ale zgrabnie prowadzona narracja, bez udziwnień, mieszania wątków czyni ten kryminał naprawdę interesujący. Bardzo ciekawa jest postać głównego bohatera, młodego policjanta, który uciekł przed dotychczasowym życiem do Siglufjördur. Kiedyś chciał być filozofem, studiował teologię, szukał odpowiedzi, sensu życia. Kiedyś też uważał, „że świat jest sprawiedliwy. Cholerna głupota. Doskonale wiedział z własnego gorzkiego doświadczenia – osierocony w dzieciństwie – że sprawiedliwość to tylko ułuda”. I nagle w tym małym miasteczku, z pozoru spokojnym, ktoś zamordował pisarza. Policjant, skrupulatnie badając śledztwo, otwiera worek z tajemnicami. Z tego wiejącego islandzkim chłodem tomu poznajemy coś jeszcze, niż tylko mroki ludzkiej duszy. Dowiadujemy się o pięknym islandzkim zwyczaju czytania nowej książki w Wigilię do wczesnych godzin rannych. (et) tłum. Radosław Januszewski, Amber, Warszawa 2015, s. 304, ISBN 978-83-241-5501-9

Paula Hawkins

Dziewczyna z pociągu Podobno to najszybciej sprzedający się debiut w historii brytyjskiego rynku. Od dnia premiery w Wielkiej Brytanii i Irlandii sprzedano ponad 1 mln egzemplarzy powieści (prawie 4,5 tys. egz. dziennie). Książka okupuje listy bestsellerów w takich krajach jak Stany Zjednoczone, Bułgaria, Brazylia, Grecja, Holandia, Niemcy, Norwegia, Portugalia, Rosja, Szwecja, Tajwan. Od października dostępna jest w Polsce i ma szansę podbić serca polskich czytelników. Z pewnym niedowierzaniem podchodziłam do sensacyjnych informacji o światowych sukcesach debiutanckiej powieści Hawkins. Przezornie czytać zaczęłam wcześnie rano, bo a nuż groziłoby mi zarwanie nocy, tak jak Stephenowi Kingowi, który wyznał: „nie mogłem się oderwać przez całą noc”. m a g a z y n

Zaczyna się niewinnie. Rachel codziennie odbywa podróż, tą samą trasą, tymi samymi pociągami. Skąd my to znamy? Szlak zna już na pamięć, jedyną jej rozrywką w trakcie drogi jest pociąganie ginu z tonikiem albo winka i wypatrywanie domu pewnej pary oraz wyobrażanie sobie, jacy są szczęśliwi. W przeciwieństwie do niej. Dziewczyna czuje, że przegrała swoje życie, mąż odszedł do innej, zwolniono ją z pracy, matka ma ważniejsze sprawy. Rachel topi więc smutki w alkoholu. Wprost proporcjonalnie do problemów. Pije aż urywa jej się film. Po jednym takim ciągu budzi się z raną na głowie i krwawiącą ręką. Oczywiście niczego nie pamięta. A właśnie tej samej nocy zniknęła obserwowana przez nią Megan. Podobno Rachel przebywała w momencie zaginięcia w tej okolicy. Luka w pamięci boli coraz bardziej. Może autorka swą powieścią chciała wyszydzić zgubne skutki nadużywania alkoholu i zapijania problemów, ale przede wszystkim jest to mroczne studium kłamstwa, zbrodni i manipulacji. A finał jest szokujący. Każda sekwencja – nawet pozornie niezwiązana z główną intrygą – ma tu znaczenie, nawet to, że narratorkami są trzy kobiety – Rachel, ofiara, czyli Megan Rachel oraz Anna, kochanka męża Regan. „Dziewczyna z pociągu” wkrótce zostanie przeniesiona na duży ekran. Prawa do ekranizacji kupiła wytwórnia DreamWorks, a za kamerą stanie Tate Taylor, reżyser „Służących”. Rolę Rachel zagra Emily Blunt. (et)

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

Camilla Grebe, Paul Leander-Engström

Handlarz z Omska

Drugi tom serii „Mroczna Moskwa”, który niczym nie ustępuje swojemu poprzednikowi „Maestro z Sankt Petersburga”. Ponownie przenosimy się do Rosji z początku XXI wieku, kiedy to w okamgnieniu powstały największe współczesne fortuny liczące miliardy dolarów, kwitła korupcja, przestępczość, a mafia niemalże wszystko trzymała w swoim ręku. Akcja powieści wbrew tytułowi toczy się w Moskwie. Pewnej nocy na terenie rezydencji ambasady zostaje znaleziony martwy syn ambasadora Szwecji, Oscar Rieder. Obok niego leży w ciężkim stanie prostytutka. Na miejsce przybywa prokurator 1 1 / 2 0 1 5

25


Recenzje Siergiej Skurow. Wraz z młodym i ambitnym inspektorem policji Antonem Lewinem prowadzi dochodzenie. Skurow podpowiada swojemu przyjacielowi Tomowi Blixenowi, że rosyjska spółka Maratech szuka władającego szwedzkim następcy zmarłego Riedera. Szwedzkiego finansistę, niespełna 40-letniego Toma Blixena od 10 lat mieszkającego w Moskwie znamy z pierwszego tomu, w którym rozegrały się wydarzenia całkowicie zmieniające jego życie. Tom po dłuższym okresie bezrobocia otrzymuje posadę i wkrótce stwierdza, że firma, w której zaczął pracować, jest zamieszana w nielegalny handel bronią. Tom i Skurow krok po kroku starają się jak najwięcej dowiedzieć na ten temat, ale w sprawę zamieszane są najwyższe siły polityczne w Szwecji. Teraz życie Toma zależy do tego, czy znajdzie dowody, które zdemaskują Maratech i jej szwedzkich partnerów. Akcja thrillera toczy się ponownie wokół niewyobrażalnie wielkich pieniędzy i zdemoralizowanej władzy. Fabuła dość luźno oparta jest na autentycznej aferze skandynawskiej sprzed kilku lat, która dotyczyła handlu bronią na olbrzymią skalę. Autorzy zręcznie kreślą realia życia w Rosji. Przyglądamy się Moskwie widzianej oczami zwyczajnych mieszkańców oraz tę, którą zna tylko niewielu. W całej książce sporo jest odniesień do wydarzeń z pierwszej części, co bez problemów pozwala zorientować się w perypetiach głównych bohaterów. (map) tłum. Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska, Sonia Draga, Katowice 2015, s. 406, ISBN 978-83-7999-096-2

Frank Herbert, Brian Herbert, Kevin J. Anderson

Droga do Diuny

Zmarły w 1986 roku Frank Herbert pozostawił po sobie bogatą spuściznę literacką w zakresie horrorów oraz science-fiction. W tym m gatunku sławę i renomę klasyka współczesnej SF przyniósł mu obszerny cykl „Kroniki Diuny”, którego prequelem jest właśnie „Droga do Diuny”, oparta na odnalezionych po latach notatkach pisarza. Prequel wyszedł spod piór Briana Herberta, syna Franka Herberta, oraz Kevina J. Andersona, autora m.in. cyklu „Z archiwum X”. Duet ten po śmierci autora „Kronik Diuny” kontynuował jego powieści tworząc – przykładowo – trylogię „Legendy Diuny” oraz rozpoczynając nową „Wielkie Szkoły Diuny” (dwie części tej trylogii już się ukazały: „Zgromadzenie żeńskie z Diuny” oraz „Mentaci Diuny”). Napisali oni również zawartą w prezentowanym tomie powieść „Planeta przyprawy”, określaną jako alternatywną opowieść o Diunie,

Obrona Lustro Münchhausena S

ztuka to przechadzanie się z lustrem po gościńcu – przekonywano nas kiedyś do znudzenia. Rzecz wydaje się dziecinnie łatwa, więc tysiące artystów brało lustra większe albo mniejsze i łaziło gdzie im kazano. Zwykle niewiele z tego wynikało. W lustrach odbijała się najczęściej banalna, nieco nadęta fizjonomia twórcy. Pojawiał się też kurz na drodze, rachityczne rosnące przy niej drzewko, piesek preriowy przystępujący do posiłku itp. Setki, tysiące marnych, nikomu nie potrzebnych utworów. Codzienność sztuki, bez żadnych cech święta. Ale nie za-

26

m a g a z y n

przy pracy nad którą wykorzystali pozostawiony przez Franka Herberta szkic literacki. Są w nim również opowiadania związane z tematem Diuny: „Szept kaladańskich mórz”, „Polowanie na Harkonnenów”, „Mek do bicia”, „Twarze męczenników”, „Dziecko morza”, a także sceny i rozdziały usunięte przez pisarza z jego diunowych utworów. Jest wspomnienie o nim pióra Billa Ransoma, zawierające wiele informacji o twórcy Diuny jako człowieku oraz o jego poglądach na życie i literaturę (Ransom i Herbert współpracowali przy kilku książkach). „Frank uważał poezję za szczytowe osiągnięcie ludzkiego języka, wierzył też, że science-fiction jest jedynym gatunkiem literackim próbującym zdefiniować, co właściwie oznacza być człowiekiem” – pisze Ransom. Rysunki i obraz na okładce książki są dziełem Wojciecha Siudmaka, stałego ilustratora książek z serii o Diunie. (pk) tłum. Marek Michowski. Rebis, Poznań 2015, s. 490, 54,90 zł, ISBN 978-83-7818-702-8

Sarah Lark

Kobiety Maorysów Powieść jest piątym tomem w serii bardzo popularnej nowozelandzkiej sagi. Fascynująca opowieść o dalszych losach potomków Kathleen i Micheala przynajmniej na kilka dni przeniesie nas w zupełnie inne miejsce i czasy. 1875 rok, Nowa Zelandia. Michael i Lizzie cieszą się ze spełnienia swojego marzenia o owczej farmie. Niestety, szczęście kończy się wraz z uprowadzeniem ich najstarszej córki Matariki przez jej biologicznego ojca, maoryskiego wodza Kahu Heke. Tymczasem rodzina Burtonów oczekuje na powrót do Nowej Zelandii Colina – syna Kathleen. Nikt nie ma pojęcia, co wyniknie z przyjazdu młodego człowieka. Na przykładzie tych dwóch rodzin widzimy, jak przeszłość nieubłaganie wpływa na teraźniejszość. „Kobiety Maorysów” to tak naprawdę historia dwóch młodych kobiet: Matariki i Violet, które łączy wspólna walka o prawa wyborcze kobiet. Szczególnie poruszające są losy Violet, którą spotkały niemal wszystkie nieszczęścia jakie można sobie wyobrazić: tragiczna śmierć matki, choroba siostry, gwałt, bieda, okrutne traktowanie przez wiecznie pijanego ojca i brata, a później brutalnego męża. Doświadczenia Violet i jej determinacja w walce o prawa dla kobiet bardzo przemawiały do wyobraźni i świetnie tłumaczyły ówczesne postulaty sufrażystek. Książka jest naprawdę piękna, mądra i wzruszająca. Autorka i tym razem z wielkim zaangażowaniem podeszła do swej powieści, dbając

wsze tak bywa. o trafiła do mnie książka Krystyny Kalinowskiej i Jacka Moskwy „Frassati Gawrońscy, włosko-polski romans”. Temat od wieków znany: historia pewnej rzeczywistej rodziny. A jednak jest to książka niezwykła. Autorom udało się tak ustawić lustro, że odbiły się w nim fascynujące osobowości, niezwykłe zdarzenia, a w tle jakże tragiczna historia dwudziestego wieku. Z tej książki mogłoby powstać dziesięć innych i też byłyby fascynujące. W dodatku wszystko, co tam opisano jest prawdą. Książkę Kalinowskiej i Moskwy powinien przeczytać każdy adept literatury, by zrozumiał jedną z najważniejszych l i t e r a c k i

rzeczy. Nie chodzi o to, żeby mieć lustro, ale by umieć je ustawić w odpowiednim miejscu i w jedyny właściwy sposób. Potrafią to tylko ludzie dojrzali, znający świat, umiejący oddzielić to, co istotne od tego co błahe, chwilowe, płytkie. Jak Państwo zauważyli niewiele piszę o samej książce. Celowo. Nie chcę przyszłym czytelnikom odbierać przyjemności powolnego wchodzenia w jej klimat, poznawania bohaterów. Ten świat trzeba odkrywać osobiście, bez pospiechu, delektując się nim. Mam nadzieję, że uwierzycie mi na słowo – warto. M arek Ł awrynowicz www. szkielkoioko.com

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 5



Recenzje o wszelkie szczegóły, zarówno przy kreowaniu postaci bohaterów, oddawaniu piękna przyrody, jak i przybliżaniu historii i obyczajów Maorysów. Sarah Lark stworzyła znakomitą sagę i nie powiedziała jeszcze ego słowa. W przygotowaniu bowiem jest kolejny tom pt. „Bogowie Maorysów”. (map) tłum. Anna Makowiecka-Siudut, Sonia Draga, Katowice 2015, s. 728, ISBN 978-83-7999-334-5

Sophie Kinsella

Mam twój telefon Poppy naprawdę można pozazdrościć. Gdyby nie los, wyszłaby za mąż za niewłaściwego faceta, nie zdobyłaby bezcennej pewności siebie i nie poznała mężczyzny swojego życia. Na szczęście los wziął sprawy w swoje ręce i Poppy zgubiła cenny pierścionek zaręczynowy, po czym pozwoliła sobie ukraść komórkę, a chwilę później znalazła cudzą w… koszu na śmieci. Taki prywatny efekt motyla. Zanim zadzwonił właściciel znalezionego telefonu, biznesmen Sam Roxton, i zażądał zwrotu, Poppy zdążyła już przywiązać się do nowego gadżetu (całkiem nowoczesny smartfon) i ani myślała zastosować się do „prośby” Sama – przecież co znalezione, to niekradzione. Zaczyna się komedia omyłek. Dziewczyna mimowolnie przyjmuje na siebie rolę asystentki Roxtona, odpowiada na jego mejle, udaje jego pocztę głosową (!), zapisuje go na maraton i umawia na charytatywny wyjazd na Grenlandię – słowem – organizuje mu życie, a przy okazji przygotowuje się do własnego ślubu. Poza kolejnym (choć szczupłym) wcieleniem Bridget Jones, czyli roztrzepaną bohaterką, jest jeszcze despotyczna organizatorka wesel, dwie przyjaciółki, z których jedna zazdrości Poppy narzeczonego, złośliwa mamusia przyszłego męża i jego przeintelektualizowany tatuś. Zabawna gromadka i idealna obsada romantycznej komedii skazanej na sukces. Sophie Kinsella ma błyskotliwe fabularne pomysły i fajne poczucie humoru, potrafi rozśmieszyć, wzruszyć i zaskoczyć czytelniczki, które szybko przekonają się, że nic nie jest takie, jak im się wydawało. Romantyczna, sympatyczna i wciągająca lektura każdemu poprawi humor. Oglądanie „Mam twój telefon” na dużym ekranie będzie z pewnością równie przyjemne i odprężające jak nowa powieść autorki bestsellerowych „Wyznań zakupoholiczki” i „Nocy poślubnej” oraz królowej chic-litu. (hab) tłum. Dorota Kaczor, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2015, s. 418, ISBN 978-83-7999-326-0

Jessica Sorensen

Przypadki Callie i Kaydena Coraz częściej słyszymy o przypadkach przemocy psychicznej lub fizycznej. Często ofiarami są młodzi ludzie, a nawet dzieci. Najczęściej cierpią w samotności, zastraszani i odsunięci przez otoczenie. Najgorzej jest wtedy, gdy ich prześladowcą jest ktoś z rodziny lub bliski, którego często widują. Wówczas strach i często wstyd nie pozwalają o tej sytuacji powiedzieć nikomu. I czasem tylko przez przypadek prawda o ich krzywdzie i cierpieniu może ujrzeć światło dzienne. Jakie były przypadki Callie i Kaydena? Zarówno Callie, jak i Kayden doznali w swoim życiu krzywd tak strasznych, że pozostawiły na ich psychice trwały ślad, które odebrały im wszelką radość z beztroskiego dzieciństwa i jakiekolwiek szanse na szczęśliwe i normalne życie w przyszłości. W życiu Kaydena cierpienie jest obecne od najmłodszych lat. Jest bity i poniewierany przez własnego ojca, podobnie jak wcześniej jego starsi bracia. Jego ciało pokryte jest licznymi bliznami, które świadczą o doznanych razach. Niestety nikt, nawet własna matka nie potrafi/nie chce stanąć w jego obronie. Chłopak w pewnym momencie już nie ma siły, by się buntować i walczyć. Na pomoc niespodziewanie przychodzi mu Callie. Dziewczyna, która dziwnie się maluje i ubiera, stroni od ludzi i boi się wszystkiego. Tego, że nie zawsze taka była, nikt już nie pamięta. Jej radość z życia skończyła się w dwunaste urodziny, a traumatyczne wspomnienia o tym, co się wówczas wydarzyło, 28

m a g a z y n

prześladują ją niemal codziennie i nie pozwalają zaufać nikomu. Spotkanie tych dwojga to przypadek czy może przeznaczenie? Gdy niespodziewanie w życiu Kaydena pojawia się Callie, staje się dla niego bodźcem do zmian i iskierką nadziei. Jednak im bardziej Kayden stara się zbliżyć do dziewczyny, tym bardziej ona ucieka w głąb siebie. Callie to przeciwieństwo Kaydena. Nie umie walczyć ze swoimi demonami z przeszłości i cały czas ucieka. Ani rówieśnicy, ani rodzice nie są w stanie zrozumieć jej postępowania, a ona nie ma odwagi z nimi porozmawiać i wszystko wyjaśnić. Chce zapomnieć, ale nie potrafi. Dzień, w którym po raz pierwszy od sześciu lat wykazała się inicjatywą a nie ucieczką odmienia jej życie. Czy ocalenie Kaydena przyniesie ocalenie także jej samej? To bardzo dobra historia, świetnie opisana. Tu żaden wątek nie jest błahy. Mimo trudnego tematu książkę cechuje lekkość przekazu, lecz przede wszystkim głębia emocji, które płyną nieprzerwanie i trafiają prosto w serce czytelnika. Zakończenie pozostaje otwarte, więc konieczne jest sięgnięcie po kolejną część. Polecam gorąco nie tylko starszej młodzieży, ale także dorosłym. (map) tłum. Ewa Helińska, Zysk i S-ka, Poznań 2015, s. 366, ISBN 978-83-7785-696-3

Julie Murhpy

Konkurs

Od ponad osiemdziesięciu lat w Clover City w Teksasie odbywa się konkurs piękności: wybierana jest Miss Nastolatek Niebieskiego Łubinu. Tegoroczny konkurs będzie wyjątkowy, ponieważ biorą w nim udział wyjątkowe dziewczyny. Tę szkolną „rewolucję” za dwieście dolarów (tyle wynosi wpisowe na konkurs) zainicjowała szesnastoletnia Willowdean, nazywana „Kluską”. Zgłosiła się do konkursu, w którym od lat jury przewodniczy jej mama, dawna Królowa Niebieskiego Łubinu! Za Will poszły inne, mniej urodziwe koleżanki. Bohaterka do tej pory nie miała kompleksów, akceptowała swoje ciało, była wygadana i przebojowa. Aż poznała przystojnego i fajnego chłopaka. Zakochała się w nim (z wzajemnością) i… straciła pewność siebie. Własne ciało nagle zaczęło wydawać się jej brzydkie i odpychające. Pojawiła się dręcząca myśl: „Tacy kolesie nie spotykają się z takimi dziewczynami jak my”. Ludzie oceniają innych na podstawie wyglądu, prawda? Zwracają uwagę na wady, wyłapują każdą inność. Tyle że ci „ludzie” to my. Czas popracować nad tolerancją… „Konkurs” uświadamia nam, że na przeszkodzie do szczęścia nie stoi waga czy zez, tylko ludzie. Przecież najbardziej przejmujemy się tym, co powiedzą inni… Jakby ich akceptacja była ważniejsza od naszej własnej, osobistej. Bohaterki Julie Murhpy, na przekór stereotypom, udowodnią, że każda z nich jest królową. Czy ma nadwagę, zeza, krótszą nogę, krzywy zgryz, czy wadę wymowy. W ojczyźnie Dolly Parton, kraju tolerancji i różnorodności, wszystko wydaje się możliwe. Choć w Polsce jakby trochę mniej, to „Konkurs” powinien się spodobać nastolatkom i dorosłym czytelniczkom, które w duszy pozostały młodziutkimi dziewczynami. Na pewno jest mądry i zabawny. Dodaje pewności siebie, zaraża optymizmem, uczy tolerancji, wzrusza i wciąga po uszy. A na koniec dobra wiadomość: w wytwórni Disneya powstaje ekranizacja „Konkursu”. (hab) tłum. Julia Wolin, Amber, Warszawa 2015, s. 304, ISBN 978-83-241-5566-8

Peter Robinson

Dzieci rewolucji Na nieużywanym szlaku kolejowym znaleziono ciało mężczyzny. Ktoś pomógł mu skoczyć na tory ze zrujnowanej kładki. Gavin Miller miał 49 lat, mieszkał w chatce dróżnika i prowadził życie samotnika. Komu mogło zależeć na jego śmierci? I skąd wzięła się w jego kieszeni pokaźna sumka? Owszem, kiedyś był profesorem akademickim i został zwolniony z powodu molestowania seksualnego dwóch studentek, ale to było dawno, a teraz ludziom jego los jest raczej obojętny i nikt za nim tęsknił l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 5


Recenzje nie będzie. Los Millera, rówieśnika Banksa, wielbiciela tych samych zespołów, nastraja bohatera nostalgicznie i motywuje do bezkompromisowych działań. Śledztwo staje się dla niego pretekstem do powrotu w przeszłość. Robi się gorąco, gdy Banks odkrywa powiązania Millera z bogatą i ustosunkowaną lady Chalmers, a swoim uporem podpada przełożonym. W latach siedemdziesiątych coś ich łączyło, choć ona się tego kategorycznie wypiera. Do tego stopnia, że Banks dostaje zakaz zbliżania się do niej pod groźbą surowych konsekwencji. Wóz albo przewóz. Awans lub wcześniejsza emerytura. Znajdzie mordercę Millera albo podkuli ogon pod siebie. „Dzieci rewolucji” biegną niespiesznym rytmem, a czytelnik powoli wciąga się w intrygę. To już 21 odcinek serii kryminalnej z detektywem Banksem – serii zmiennej i urozmaiconej. Zdarzają się wybuchowe odcinki, w których Robinson stawia na akcję i napięcie, w innych – na psychologię i retrospekcję. W „Dzieciach rewolucji” jest melancholijnie i filozoficznie. Niemniej jednak autor „Przyjaciółki diabła” i „Ukrytych w mroku” to niezmiennie gwarancja jakości – solidna robota i kryminały na najwyższym poziomie. Ciekawe, czy w następnej części detektyw Banks będzie już komendantem… (hab) tłum. Paweł Korombel, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2015, s. 368, ISBN 978-83-7999-344-4

biografie, wspomnienia Dariusz Michalski

Poletko Pana Fogga Wyczerpująca, lecz niewolna od lapsusów (Jan Kiliński płk Powstania Styczniowego, s. 412), książka zdradza największy sukces finansowy piosenkarza wciąż słuchanego, choć „Un peu demode”. Miał on miejsce za sprawą tournee pt. „Z królową lodu dookoła Polski”, zorganizowanego w 1956 roku przez impresaryjnego wirtuoza Tymoteusza Ortyma (do historii krajowej piosenki przeszedł jako autor polskiego tekstu evergreena Izaaka Dunajewskiego pt. „Serce” – z filmu „Świat się śmieje”) pod patronatem „Expressu Wieczornego”. Bohater monografii razem z Karolem Hanuszem, Ludwikiem Sempolińskim, Tolą Mankiewiczówną, orkiestrą Zygmunta Karasińskiego oraz szwedzką tancerko-łyżwiarką Mai Britt, przebył wtedy 12 tysięcy kilometrów, dając 118 koncertów w 30 miastach. „Zdziwiłem się wówczas cztery razy. Najpierw – kiedy mi udział w tej imprezie zaproponowano. Potem – kiedy zobaczyłem, jak temu Ortymowi wszystko wychodzi, jak on to przygotowuje, jak tym kieruje, jak to organizuje. Trzeci raz się zdziwiłem, kiedy się dowiedziałem, jak ta rewia ludziom się podobała! A czwarty raz? Kiedy listonosz przyniósł mi przekaz pieniężny, tylu banknotów nie otrzymałem nigdy w życiu!”. Szczególne miejsce w repertuarze artysty, o którym z racji wokalnej witalności opowiadano anegdotę, że kiedy profesor Kazimierz Michałowski odkrył w egipskiej piramidzie mumię, ta zapytała: „Czy Fogg jeszcze śpiewa?”, zajmował jego przebój „Ja mam to już za sobą”. Zofia Szynagiel, wieloletnia impresario wokalisty, a potem jego druga małżonka, tak wyjaśniała jej genezę: „To była piosenka na zamówienia, ale dość szczególne. W tym czasie o Mieciu bardzo sympatycznie pisało dwu dziennikarzy. Znam życie, więc dobrze wiedziałam, że aż tak wielka ich sympatia nie jest bezinteresowna. I rzeczywiście. Zbigniew Rogowski z tygodnika »Stolica« zaproponował opracowanie wspomnień Miecia i wydał je jako książkę »Od palanta do belcanta«. Zbigniew Zapert był wpływowym dziennikarzem »Expressu Wieczornego«, najpopularniejszej wtedy gazety codziennej, był także tekściarzem, więc oczywiste, że dla najpopularniejszego piosenkarza musiał coś napisać. To on uzmysłowił Mieciowi, ze czeka go niejeden jubileusz, więc warto z takiej okazji napisać coś okazjonalnego. I napisał”. Nawiasem mówiąc pośród kilkudziesięciu autorów tekstów piosenek wykonywanych przez Fogga brakuje Jeremiego Przybory. Jak wieść niesie Starszy Pan zniechęcił piosenkarza swym poczuciem humoru. (to-rt) MG, Warszawa 2015, s. 672, 48,90 zł ISBN 978-83-7779-328-2

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

Anne Edwards

Maria Callas. Primadonna stulecia Karierę bohaterki tej książki można z powodzeniem nazwać karierą „brzydkiego kaczątka”. Urodziła się w Nowym Jorku na początku lat 20. w rodzinie emigrantów greckich o nazwisku Kalogeropoulos. Kiedy w kilkanaście lat później wyjechała z matką do Grecji i rozpoczęła naukę śpiewu była tłustą, obgryzającą paznokcie dziewczyną o pokrytej trądzikiem twarzą, nie wzbudzającą zainteresowania ze strony rówieśników. Po latach, już jako „primadonna stulecia”, stanie się rozbuchaną seksualnie bohaterką licznych skandali, a o jej romansach z multimilionerami (Arystoteles Onassis) czy wielkimi twórcami sztuki (reżyser Luchino Visconti) będą rozpisywać się gazety na całym świecie. Zanim metamorfoza brzydkiego kaczątka w czarującego łabędzia (w tym przypadku raczej słowika) stała się możliwa, odniosła pierwsze sukcesy w teatrze akademickim w Atenach, później w greckiej operze narodowej, następnie we Włoszech (śpiewała w operze w Weronie zanim na długie lata podbiła słynną La Scalę w Mediolanie) i w Stanach Zjednoczonych (Metropolitan Opera w Nowym Jorku). Diwa narodziła się w 1947 roku na włoskiej ziemi (już pod zmienionym nazwiskiem, Callas, będącym skróconą mutacją jej rodowego nazwiska), a nastąpiło to dzięki jej niezwykłemu głosowi i wrodzonemu, pogłębionemu przez wyuczone techniki wokalne, talentowi śpiewaczemu pozwalającemu jej jako sopranistce na fenomenalne posługiwanie się skalami i barwami głosu, dzięki którym mogła oddawać zarówno lekkość arii kompozytorów włoskich z Verdim i Puccinim na czele, jak i ciężar partii germańskich bohaterek dramatów muzycznych Richarda Wagnera. Doceniono ją i uwielbiano, ale też i nienawidzono. Zmarła w 1973 roku na atak serca. Anne Edwards udało się na kartach swojej książki odtworzyć Marię Callas jako kobietę z krwi i kości. Była diwą i primadonną, ale i egocentryczką zrywającą przedstawienia kiedy jej zdaniem publiczność zbyt chłodno oklaskiwała jej występ, a także choleryczką terroryzującą najbliższe otoczenie. Była kontrowersyjna i fascynująca. Stała się jedną z legend kultury XX wieku, a książka Edwards – będąca nie tyle biografią, ile barwną opowieścią o życiu Marii Callas i jej czasach – ukazuje narodziny tej legendy, jej rozwój, a wreszcie pomaga zrozumieć na czym polegał fenomen kobiety nazwanej „primadonną stulecia”. Piotr Kitrasiewicz tłum. Mieczysław Godyń. Znak, Kraków 2015, s. 340, 49,90 zł, ISBN 978-83-240-3876-3

Roger Moore

Ostatni z żywych Myśląc o Rogerze Moorze większość widzów ma przed oczami postać Agenta 007 Jej Królewskiej Mości. Jednak rola Jamesa Bonda, pomimo kultowego statusu, jest jedną z wielu, w jakich angielski aktor dał pokaz swoich umiejętności. W czasie długiej i bogatej kariery pracował z większością światowych gwiazd kina i estrady XX wieku, co, rzecz jasna, zaowocowało całą masą wydarzeń. Przed nami zatem zbiór takich właśnie opowieści, głównie „z drugiej strony” kamery. Na trzystu stronach Sir Roger, ze znaną elegancją i lekkością gawędzi, a głównymi bohaterami jego opowieści jest cała śmietanka hollywoodzkiego i światowego biznesu rozrywkowego. Próżno szukać tu rad dla początkujących aktorów, ale czyż nie błędem byłoby oczekiwać kolejnego poradnika, kiedy mamy do czynienia z prawdziwą legendą, pragnącą podzielić się dotąd skrywanymi anegdotami? Jest więc zabawnie, ale nie brakuje również przygnębiających momentów; są pikantne szczegóły, ale też prawdziwie budujące chwile. Niektórzy pewnie mogliby chcieć podsumować to stwierdzeniem „oto proza życia”. Trudno jednak się z tym zgodzić, gdy czytamy o imprezach z ZsaZsą Gabor, Michaelem Cainem czy Frankiem Sinatrą lub o kolacjach z członkami duńskiej rodziny królewskiej. Podczas lektury „ego z żywych” przenosiny w niedostępny, trochę nierealny świat są zagwarantowane. Michał Kramar tłum. Maciej Szymański, Poznań 2015, Rebis, s. 300, ISBN 978-83-7818-678-6

1 1 / 2 0 1 5

29


Edukacja wbQDMOHSV]HM IRUPLH Bogata oferta publikacji dla wszystkich segmentów edukacyjnych, również szkolnictwa zawodowego. Podręczniki – ponad 1,5 tys. tytułów w ofercie, co roku kilka milionów użytkowników. Zeszyty ćwiczeń i inne pomoce dla uczniów – jakość poparta ponad 65 latami doświadczenia. Obudowa metodyczna dla nauczyciela – kompletna pomoc w przygotowaniu lekcji i pracy z uczniami.

E-booki – stale rozwijana, największa w Polsce oferta podręczników elektronicznych. E-ćwiczenia – najobszerniejszy zbiór ćwiczeń na platformie WSiPnet.pl. Ponad 500 tys. użytkowników! Aplikacje edukacyjne – pierwsze w Polsce, powiązane z programem nauczania. Egzamer.pl – jedyny portal z egzaminami próbnymi i ich rozwiązaniami do wszystkich poziomów nauczania.

SA 2013 Nagroda BE odręcznik yp za najlepsz ropie! w Eu


Recenzje historia Martha Schad

One kochały Hitlera Książka obnaża relacje łączące wodza III Rzeszy z wpływowymi kobietami, które częstokroć ułatwiały mu drogę do kariery politycznej. Kolejne rozdziały poświęcone są: Elsie Bruckmann – małżonce jednego z szefów słynnego ówcześnie wydawnictwa zajmującego się sztuką, Helene Bechstein – żonie właściciela berlińskiej fabryki fortepianów czy Viktorii von Dirksen, która prowadziła jeden z najbardziej wpływowych salonów towarzyskich w stolicy Niemiec. Te panie bez wątpienia zapewniły Hitlerowi tak istotne – zwłaszcza na początku kariery politycznej – kontakty w najwyższych kręgach. Ze względu na zamiłowania do sztuki, przyszły kanclerz Niemiec otaczał się także kobietami reprezentującymi kulturę. U jego boku stały takie osobistości jak Gerda Troost – małżonka sławnego projektanta wnętrz, sama architekt z wykształcenia, czy Elly Ney – światowej sławy pianistka. Nie zabrakło też przedstawicielek świata polityki, lekarki Mathilde Ludendorff – połowicy generała Ericha Ludendorffa oraz Eddy Ciano – ukochanej córki Benito Mussoliniego i żony włoskiego ministra sprawa zagranicznych. Grono „kochających Hitlera” pań zamyka „najwierniejsza z wiernych” – Elisabeth Nietzsche-Foerster („Nie chcę o nim mówić nic więcej poza tym, że jest cudem”), która fałszowała filozoficzne poglądy swego brata – Fryderyka Nietzsche, by wkupić się w łaski przedstawicieli narodowego socjalizmu. Jedno i drugie jej się zresztą powiodło. Oparta na solidnej bazie źródłowej praca Marthy Schad rzuca snop światła na mało znane epizody z cv Hitlera. Nie wyjaśniając zarazem zagadki jego seksualności. Tomasz Z. Z apert tłum. Bartosz Nowacki, Prószyński i S-ka, s. 256, 39,90 zł, ISBN 978-83-8069-157-5

Piotr Semka

My reakcja Autor jest dobrze znany ze swych pełnych swady i emocji wystąpień w mediach, gdzie przez lata pełni rolę dyżurnego reprezentanta poglądów prawicowych, ścierając się – czasem ostro i dosadnie – z licznymi adwersarzami. Przez lata publikował też interesujące teksty historyczne, ale teraz z pewnością zaskoczył wielu czytelników, prezentując bardzo obszerną i solidnie napisaną pracę o przeciwnikach komunizmu w pierwszych dziesięciu latach Polski Ludowej. Ten okres, którego symbolicznym końcem był „polski Październik”, czyli zmiany polityczne w drugiej połowie 1956 roku, był najcięższym czasem dla całego polskiego społeczeństwa, a niektórzy oceniają go nawet jako znacznie trudniejszy niż lata II wojny światowej i okupacji hitlerowskiej. W tym właśnie czasie oprócz „żołnierzy wyklętych”, o których po latach milczenia w m okresie dowiadujemy się coraz więcej, żyli i w miarę niewielkich w końcu możliwości jednak działali inni polityczni „wrogowie socjalizmu”. Autor nazywa ich „ludźmi wyklętymi” czyli „odrzucającymi marksizm, którym przyszło żyć po wojnie w Polsce pod władzą komunistów”. Jak dogłębna jest książka niech najlepiej zaświadczy indeks liczący 21 stron i zawierający blisko 1500 nazwisk! Są to nie tylko antykomuniści, ale i ich wrogowie, jednak ukazuje to jak szeroką panoramę prezentuje autor książki, która stanie się z pewnością lekturą obowiązkową dla studiowania dziejów najnowszych naszego kraju. (pd) Zysk i S-ka, Poznań 2015, s. 888, 59 zł, ISBN 978-83-7785-587-4

Patryk Pleskot

Miasto śmierci „Zapalnikiem, który popchnął do działań co najmniej kilka osób rekrutujących się z byłego UB (Ignacy Ekelring, Mieczysław Katz, Mikołaj m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

Barkowski, Adam Kossowski, Stefan Łazorczyk – przyp. to-rt) i światka przestępczego była nienawiść do Piaseckiego jako człowieka zwalczającego Żydów” – konkluduje Patryk Pleskot opowieść o chyba najsławniejszym w peerelowskiej Warszawie morderstwie politycznym, którego ofiarą padł w roku 1957 15-letni licealista Bohdan Piasecki, syn ówczesnego przewodniczącego Stowarzyszenia PAX. Autor podziela pogląd prof. prof. Antoniego Dudka j Jana Żaryna, że klucz do wyjaśnienia zbrodni leży w biografii Bolesława Piaseckiego, w międzywojniu szefa ONR Falanga, dążącego m.in. do emigracji Żydów z Polski, a podczas II wojny światowej dowódcy Uderzeniowych Batalionów Kadrowych, walczących też z komunistyczną partyzantkę na Podlasiu, Wileńszczyźnie i Nowogródczyźnie – w znacznej mierze złożoną z Żydów. O zemście funkcjonariuszy UB pochodzenia żydowskiego wskazywać może sposób zabicia nastolatka. Sztylet wbity w serce i istnienie tajemniczych wypalonych znaków na miejscu zbrodni (schron w budynku przy ul. Świerczewskiego 82 A - dziś Solidarności) zdają się sugerować mord rytualny. Pozostałymi bohaterami tej intrygującej publikacji noszącej podtytuł „Pytania o morderstwa polityczne popełnione w Warszawie (19561989)” są: Grzegorz Przemyk, ks. Stefan Niedzielak, Jan Gerhard, Emil Barchański, Aniela Piesiewicz, Edward Wasilewski, Zbigniew Wołoszyn, Jerzy Zawieyski i Małgorzata Targowska-Grabińska, anglistka zabita nożem. Dokładnie tak jak ofiary bohatera powieści Kena Folleta „Igła”, którą przetłumaczyła. Tomasz Z. Z apert IPN, Warszawa 2015, s. 352, ISBN 9-788376-297-842

Michael Prestwich

Ludzie średniowiecza Przed trzema laty ten sam wydawca uraczył nas (bez żadnej przesady w tym sformułowaniu) wspaniałym tomem zatytułowanym „Ludzie renesansu”, którego podtytuł celnie brzmiał „Umysły, które ukształtowały erę nowożytną”. Teraz mamy przemyślaną kontynuację tamtej publikacji, lecz jej bohaterami są postaci z wcześniejszych wieków. Podtytuł równie celnie jak poprzednio oddaje treść książki: „Barwne żywoty z odległej przeszłości: od Karola Wielkiego po Piera della Francesca”. I jak w poprzednim tomie bohaterami są zarówno wielcy tamtego świata, cesarze, królowie i królowe, książęta, duchowni i święci, ale też i postaci mniej eksponowane, ale przez autora uznane zgodnie z podtytułem za barwne. Takim jest Godfryd z Monmouth, żyjący w pierwszej połowie XII wieku, nazwany „popularnym pseudohistorykiem”. Jak czytamy w jego biogramie, „ubarwiona postać zyskuje większą popularność niż prawdziwa”. Jakie to współczesne, a nam bliskie! Godfryd z Monmouth napisał „Historię królów Brytanii”, w której „w czarujący i umiejętny sposób mieszał fakty z fikcją”. Mimo to „opowieści arturiańskie tak zręcznie rozwinięte przez Godfryda stały się częścią mitu angielskiej narodowości”, a jak przyznaje autor „jego książka może i jest przykładem ubarwionej historii, ale czyta się ją wspaniale”. Czy nam nie o to chodzi? (pd) tłum. Tomasz Hornowski, Rebis, Poznań 2015, s. 288, 119 zł, ISBN 978-83-7818-727-1

Piotr Lipiński

Anoda. Kamień na szańcu Wedle wersji oficjalnej bohater tej przyciągającej uwagę książki popełnił samobójstwo wyskakując – 7 stycznia 1949 roku – z czwartego piętra budynku Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Piotr Lipiński ją podważa i usiłuje odkryć prawdę. Książka stanowi rezultat gruntownej analizy rozmów, wspomnień i dokumentów. Do jakich wniosków dochodzi renomowany reporter (nie tylko w mej bibliotece na eksponowanym miejscu stoi jego tryptyk dotyczący tow. Tomasza, jego ofiar i współpracowników oraz monografia inżyniera Jacka Karpińskiego) nie będę zdradzał. 13 rozdziałów, prolog i epilog ilustrują liczne fotografie. Czytelnik odnosi niekiedy wrażenie, że obcuje z historycznym albumem. 1 1 / 2 0 1 5

31


Recenzje Podążamy krótkim szlakiem życiowym Jana Rodowicza. Znaczonym konspiracją w Szarych Szeregach i batalionie Zośka. Po zakończeniu II wojny światowej „Anoda” studiował architekturę na Politechnice Warszawskiej (jego kolegą z roku był m.in. Jan Suzin, najsławniejszy spiker w dziejach TVP). Uważał, że wobec pozostawienia Polski przez Waszyngton i Londyn na łasce Stalina opór zbrojny wobec „władzy ludowej” spotęguje tylko i tak kolosalną daninę krwi narodu, złożoną w latach 1939-45 na ołtarzu boga wojny. Czemu zatem został aresztowany przez UB? tomasz z. z apert Agora, Warszawa 2015, s. 272, ISBN 978-83-268-2213-1

Ilona Czamańska, Jan Leśny

torów przemytu w osobach członka orkiestry okrętowej Izraela Grundhanda oraz stewarda kąpielowego Wacława Andrukajtisa. Jedynie dwaj ostatni stanęli przed sadem - zostali skazani na kilkanaście miesięcy więzienia i pokaźne grzywny. Natomiast trzej pierwsi pozostali na ziemi obiecanej, gdyż „w ciągu kilkudniowego pobytu w nowojorskim porcie wskutek interwencji żydowskich organizacji władze amerykańskie skłoniły polski konsulat, by wypuścił na ląd zatrzymanych Żydów na kaucją”. Amerykański oddział GAL-u (Gdynia-Ameryka Linie Żeglugowe S.A.) nie protestował. Być może dlatego, że dominowali tam urzędnicy polscy narodowości żydowskiej, co ujawnił tekst złożony w redakcji „Polski Zbrojnej”, zwieńczony wymowną konkluzją: „Nic dziwnego, że karykaturzyści zagraniczni rysują emblemat GAL-u, trójząb Neptuna – w kształcie świecznika żydowskiego”. (to-rt) Muza, Warszawa 2015, s. 496, 54,90 zł, ISBN 978-83-287-0034-5

Bitwa na kosowym Polu 1389 Autorzy książki oceniają tytułowe starcie militarne pomiędzy siłami południowych Słowian a Turkami za jedną z najbardziej przełomowych bitew w historii Europy. Obie strony silnie się w niej wykrwawiły, ale osłabiona Serbia wprawdzie nie od razu uległa podporządkowaniu przez Turcję Osmańską, lecz stopniowo, z biegiem lat, Turcy rozpoczęli proces opanowywania półwyspu bałkańskiego, na który wtargnęli w 1352 roku. Przeciwko ich powolnej, lecz postępującej ekspansji wystąpił książę (kniaź) Lazar I, zjednoczyciel większości ziem serbskich. Decydujące starcie nastąpiło 15 czerwca 1389 roku w dniu patrona Serbii św. Wita (historycy dopuszczają również inne daty, różniące się od przyjętej kilkunastoma dniami) właśnie na Kosowym Polu, gdzie naprzeciw siebie stanęło 25 tys. żołnierzy serbsko-bośniackich oraz 40 tys. Turków. Wodzowie obu armii polegli: sułtan Murad I zginął w swoim obozie z ręki serbskiego rycerza, a książę Lazar I został pojmany i stracony. Bitwa odbiła się szerokim echem w tradycji i literaturze narodów południowosłowiańskich. Poeci i historycy uznali za bohatera nie tylko Lazara I, ale również jego brata, Stefana, który dowiedziawszy się o śmierci kniazia przyłączył się do walczących wojsk i poniósł śmierć na polu bitwy. Pisano również dużo o rzekomym zdrajcy, zięciu Lazara Vuku Brankowiczu, który miał to nieszczęście (a raczej szczęście, chociaż jak się okazuje wątpliwe), że nie tylko nie poległ u boku księcia, ale i jego oddziały nie odniosły w bitwie poważniejszych strat. Ilona Czamańska jest historykiem oraz bałkanistą z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, a współautor książki, Jan Leśny, był historykiem-mediewistą na tej samej uczelni. Tajemnicą wydawcy, nie wyjaśnioną w publikacji, jest połączenie żyjącej Ilony Czamańskiej ze zmarłym w 1994 roku Janem Leśnym jako współautorów książki wydanej po raz pierwszy właśnie w roku 2015. Być może na tę pracę złożyły się teksty Jana Leśnego sprzed roku 1994 udostępnione przez rodzinę Zmarłego, ale to już jest dla czytelnika zagadką. (Pk) Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2015, s. 246, 34,90 zł, ISBN 978-83-7976-207-1

Natalia Jarska

kobiety z marmuru To książka, po którą powinni sięgnąć czytelnicy zainteresowani nie tylko sprawami kobiecymi, nie tylko historią PRL, ale i wielką społeczną przemianą, jakiej nasz kraj doświadczył w minionym stuleciu. Pozycja ta znakomicie ukazuje niejednoznaczności i ograniczenia peerelowskiego awansu kobiet, które z jednej strony zgodnie z ideologicznymi deklaracjami w komunistycznym państwie miały otrzymać należne sobie wolności i odzyskać godność, z drugiej jako robotnice były po prostu potrzebne industrializującej się gospodarce, często były traktowane instrumentalnie, „rzucane na odcinek” tam, gdzie brakowało męskich rąk do pracy. Przeczytamy tu o początkach politycznej czy związkowej aktywności kobiet, o tym, jak ich zatrudnienie – nawet w warunkach peerelowskiego zamordyzmu – zmieniało ich stosunek do własnego upośledzonego statusu, dawało poczucie siły i sprawczości. Znakomicie pokazane zostały dylematy ideologów i włodarzy komunistycznej Polski, którzy musieli odpowiadać choćby na pytania o to, które z zarezerwowanych dotychczas wyłącznie dla mężczyzn zawodów i wykonywanych zadań można udostępnić kobietom, nie narażając jednocześnie ich odmiennych od męskich organizmów na utratę zdrowia. Trudno było jednoznacznie rozdzielić, kiedy niedostępność pewnych prac dla kobiet wynikała wyłącznie z reakcyjnych przesądów, a kiedy miała jednak racjonalne przesłanki. Pewne wprowadzane po wojnie przywileje dla kobiet, takie choćby jak urlopy macierzyńskie czy ograniczenia w wykonywaniu ciężkich prac sprawiały, że były one mniej atrakcyjnymi – z punktu widzenia kierowników zakładów – pracownicami niż mężczyźni, co powodowało, że wielokrotnie władze musiały odgórnie nakazywać zatrudnianie kobiet. Książka jest pozycją naukową, a jednak napisaną przystępnie i godną polecenia także nieprofesjonalnemu czytelnikowi. JarOsław górski Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2015, s. 344, ISBN 978-83-7629-764-4

Grzegorz Rogowski

Pod polską banderą przez atlantyk Pełna detali, cymeliów i cytatów, bogata ikonograficznie historia flotylli pasażerskiej stworzonej w II RP, złożonej z czterech transatlantyków: „Batory”, „Piłsudski”, „Chrobry” i „Sobieski”. II wojnę światową przetrwały pierwszy i ostatni, który został sprzedany Sowietom i zmienił nazwę na „Gruzja”. „Praktycznie każdy polski Żyd miał rodzinę w Stanach Zjednoczonych. Życie za oceanem było znacznie wygodniejsze, a możliwości rozwoju wręcz ogromne, dlatego też listy pasażerów polskich statków transatlantyckich zawierały olbrzymi odsetek nazwisk żydowskich. (…) Z uwagi na ograniczenie imigracyjne rządu USA każde państwo otrzymywało roczny kontyngent emigrantów do Stanów Zjednoczonych. Naturalnie chętnych do wyjazdu było znacznie więcej niż miejsc. (…) Żydzi gotowi byli zapłacić na nielegalny przewóz przez Atlantyk sumę nawet kilkakrotnie większą od ceny biletu okrętowego. (…) W czerwcu 1936 roku udało się zlikwidować pierwszą zorganizowaną grupę przemytniczą na m/s »Batory«. Jej inicjatorem był członek załogi Masajach Matys Kornblit” – pisze Grzegorz Rogowski. Kilka miesięcy później zdemaskowano trzech pasażerów na gapę: Lejbkę Raczkowskiego, Abrahama Igłę i Dawida Trojstera oraz organiza32

m a g a z y n

Religia ks. Waldemar Chrostowski

Między synagogą a kościołem Na rynku wydawniczym pojawiła się ważna pozycja naukowa – pierwsza w polskiej literaturze religijnej rzetelna biografia św. Pawła. Książka napisana z pasją przez jednego z najwybitniejszych naszych biblistów, ks. prof. Waldemara Chrostowskiego. Obejmuje ona dzieje św. Pawła od dzieciństwa i młodości , przemianę pod Damaszkiem i nową tożsamość, wyprawy misyjne, aresztowanie w Jerozolimie, uwięzienie Pawła w Cezarei Nadmorskiej, drogę do Rzymu aż do śmierci męczeńskiej. Autor twierdzi, że losy św. Pawła odzwierciedlają relacje między Synagogą a Kościołem w najwcześniejszym okresie istnienia Kościoła, który poprzedził zburzenie świątyni jerozolimskiej przez Rzymian i ustanie kultu Starego Testamentu. Ks. Profesor pisze o losach Pawła, świadczących również o tym, że „ potencjał antychrześcijańskiego nastawienia, z jakim zetknął się Apostoł Narodów, był ogromny, a z biegiem czasu przybierało ono coraz bardziej drastyczne formy, które przesądziły, że między chrześcijaństwem a judaizmem powiększała się przepaść istniejąca do l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 5


Grabież ołtarza Wita Stwosza I Stanisław Waltoś Kto na najwyższych szczeblach władzy nazistowskiej podjął decyzję o wywiezieniu ołtarza Wita Stwosza z Krakowa do Berlina w 1939 roku? Hitler czy tylko Himmler, a może Heydrich w porozumieniu z Himmlerem? Kto przekonał Hitlera, ze ołtarz powinien trafić do Norymbergi i jaki był mechanizm podejmowania tej decyzji? Dlaczego Frank nie chciał wyrazić zgody na wywiezienie do Niemiec ołtarza? Dlaczego nikt ze sprawców grabieży nie został po wojnie pociągnięty do odpowiedzialności karnej? „Praca prof. Waltosia będzie znaczącą pozycją w zdobywającej coraz więcej czytelników literaturze dotyczącej grabieży wojennych i rewindykacji dzieł sztuki, porządkującą wiedzę nie tylko w zakresie dziejów ołtarza, lecz także osób i spraw dziejących się wokół w tym trudnym czasie”. z recenzji dr. Tadeusza Zadrożnego


Recenzje

Wydawnictwo M, Kraków 2015, Apostolicum, Wydawnictwo Księży Pallotynów, Ząbki 2015, s. 490, ISBN 978-83-8043-004-4, ISBN 978-83-7031-985-4

film Maciej Replewicz

Stawka większa niż kłamstwo Nad wyraz kształcąca publikacja rozpoczyna się od rozdziału zatytułowanego „Co Hans Kloss robił w »Misiu?«”. Nieprzypadkowo, gdyż jej autor przed czterema laty opublikował wnikliwą monografię Stanisława Barei, reżysera tej komedii. Maciej Replewicz obnaża fałsz sączony do głów widzów „Stawki większej niż życie”, doskonale skrojonej przez reżyserów Andrzeja Konica oraz Janusza Morgensterna. Bierze pod mikroskop każdy z osiemnastu odcinków, odnajdując analogie do rzeczywiście istniejących osób i historycznych wydarzeń. Praktycznie w każdym intryga dyskontuje fakty i autentyczne postacie. Deklarację scenarzysty, Andrzeja Zbycha (de facto Zbigniewa Safjana i Andrzeja Szypulskiego), akcentującego fikcyjność perypetii agenta J-23 można bowiem włożyć między bajki. Analiza porównawcza, którą autor proponuje czytelnikowi, wykazuje jak wielka była skala serialowych przekłamań. Czemu służyły? Bynajmniej nie była to chęć zachowania przygodowej konwencji „Stawki…”. Twórcy swobodnie żonglowali i manipulowali prawdą, tworząc swoiste narzędzie propagandy, służące konkretnym celom. Najbardziej groteskowe było chyba zapożyczanie – przez scenarzystów – biografii żołnierzy Armii Krajowej. Wyposażyli w nie filmowych bohaterów pozytywnych, których nazwiska, względnie pseudonimy, nawiązywały do bojowców Gwardii Ludowej/Armii Ludowej. Nierzadko piastujących w latach sześćdziesiątych wysokie stanowiska partyjne i państwowe. (to-rt) Fronda, Warszawa 2015, s. 400, 29,90 zł, ISBN 978-83-64095-03-1

poradniki Hanna Czerwińska

Koraliki. Jak zrobić zabawki i ozdoby W prawie każdym mieszkaniu w szufladzie znajdą się koraliki, które czekają w słoiczku lub pudełku na ponowne wykorzystanie. A jeśli – Czytelniku – nie masz ich, a chciałbyś spróbować swoich sił w tworzeniu koralikowych postaci, to w odpowiednich sklepach można do tej zabawy kupić wszystko co jest potrzebne. Zabawa koralikowa to propozycja na rodzinne spędzenie czasu w długie jesienne popołudnia. Książka Hanny Czerwińskiej jest dobrze opracowanym poradnikiem, przy pomocy którego wykonamy zabawne i ciekawe prezenty dla rodziny lub ozdoby np. na choinkę. Koraliki są wdzięcznym materiałem, wymagają jednak cierpliwości i precyzji. Kierując się instrukcjami podanymi w książce poradzimy sobie z każdą trudnością, a poziom trudności określa ilość serduszek. Im więcej serduszek, tym trudniejsze zadanie. Rysunkowe schematy pokazują w jaki sposób nawlekać koraliki. I nawet jeśli początki okażą się trochę trudne, to jednak chwile, wspólnie, rodzinnie, spędzone przy koralikowej zabawie będą niezapomniane. (mb) Wydawnictwo Arkady, Warszawa 2015, s. 136, ISBN 978-83-213-4945-9

34

m a g a z y n

Rozmowa z Maciejem Replewiczem

Kloss pracował dla Kremla –  Hans Kloss jest całkowicie fikcyjną postacią? –  Składa się z elementów wziętych z kilku autentycznych osób i bohaterów fikcyjnych. To mieszanina cech barona Heinricha von Goldringa z awanturniczej powieści Jurija Dold-Michaiłyka, doktora Richarda Sorge (szpiega sowieckiego w Tokio) i Jamesa Bonda, choć tu możemy mówić raczej o ogólnej analogii do koncepcji herosa. Sowiecki agent i generał LWP, Artur RitterJastrzębski – już po premierze serialu – twierdził, że jest pierwowzorem agenta J-23, ale fakty z biografii uzurpatora tego nie potwierdzają. Gdy tworzono serial, był on czynnym funkcjonariuszem wywiadu PRL w jednym z krajów Europy Zachodniej i jest nieprawdopodobne, by władze udostępniły jego utajniony życiorys scenarzystom. O wiele bardziej przypuszczalna jest hipoteza, że jednym z pierwowzorów Klossa był oficer AK, Kazimierz Leski, który podczas wojny działał jako oficer Wehrmachtu i podróżował po Europie w misjach wywiadowczo-kurierskich. –  Przeciwnicy agenta J-23 nierzadko zostali wyposażeni w personalia zbrodniarzy hitlerowskich… –  Myślę, że nie był to przypadek, Brunner, Lohse czy Geibel istnieli naprawdę. Byli oficerami SS, Wehrmachtu lub urzędnikami hitlerowskiej administracji na ziemiach okupowanych. Tylko niektórzy ponieśli karę za zbrodnie wojenne, Brunner miał uciec do jednego z krajów Bliskiego Wschodu i żyć tam do 2004 roku. –  Czemu jeden z odcinków nie był emitowany w NRD? –  Ponieważ scenarzyści nadali esesmanowi nazwisko wicepremiera i ministra kultury NRD. Nie wiemy, czy był to wyłącznie ślepy traf (w co wątpię), czy celowa złośliwość wobec enerdowskiego literata i komunisty, który akurat podczas wojny przebywał w Meksyku i nie służył w SS. Z 18 odcinków tylko ten jeden nie został wyświetlany w NRD. Moje odkrycie zaszokowało nawet Stanisława Mikulskiego, z którym rozmawiałem w maju 2014 roku, pół roku przed jego śmiercią. Nie wiedział, dlaczego tak się stało, bo w NRD serial przyjęto bardzo dobrze. –  Czy z racji zafałszowania historii projekcja „Stawki…” powinna być opatrzona komentarzem? –  Tak, bo spotkałem osoby, dla których serial jest prawdą objawioną. Wierzą nawet w największą bzdurę, że J-23 raz działa na rzecz Moskwy, kiedy indziej pomaga Brytyjczykom lub Amerykanom, a w ogóle to jest… polskim agentem. Tymczasem ze scenariusza wynika jednoznacznie, że pracował dla Kremla. Serial nie może być lekcją historii. W każdym z 18 odcinków prawda miesza się kłamstwem i manipulacją. Rozmawiał Tomasz Zbigniew Z apert fot. archiwum

dnia dzisiejszego. Refleksje zawarte w tej książce, jak mówi autor, ukazują początki rozchodzenia się dróg Synagogi i Kościoła, które stanowią podwaliny dla późniejszej, jak na ironię zgodnej i – niestety – skutecznej współpracy wyznawców judaizmu i chrześcijan we wzajemnym oddalaniu się od siebie. Celem pozycji, oprócz gruntownego poznania dziejów św. Pawła jest między innymi uczenie się od św. Pawła wiary i pokonywania trudności spotykanych na drodze życia. Nadmienię, że autor zamieścił w książce mapy ilustrujące Palestynę i jej otoczenie w czasach Pawła, wyprawy misyjne, podróż do Rzymu. Książka napisana jasnym, klarownym językiem, zrozumiała będzie dla wszystkich czytelników zafascynowanych fenomenem Apostoła Narodów. Bożena Rytel

Maciej Orłoś

Jak występować i zabłysnąć Publiczne występowanie jest jak jazda samochodem – w obu przypadkach początki nastręczają trudności, ale można dojść do wprawy. Zwłaszcza jeżeli instruktorem jest jeden z najbardziej znanych u nas charyzmatycznych prezenterów, konferansjer, dziennikarz. A w świecie książki Maciej Orłoś jest znany jako autor dwuksięgu dla młodych czytelników „Kuba i Mela” oraz „Tajemniczych przygód Meli” i „Tajemniczych przygód Kubusia”. Tym razem postanowił się podzielić swoimi spostrzeżeniami z wieloletniej praktyki zawodowej. Nie brakuje tu anegdot, autor nie szczędzi też opisów własnych wpadek, a wszystko po to, by przygotować czytelnika do skutecznego, interesującego wystąpienia. Podstawa to pierwsze wrażenie, nawiązanie kontaktu z publicznością, mowa ciała. l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 5


Recenzje Omawia też bardziej szczegółowo zagadnienia związane z występami na żywo przed kamerą, tzw. „setkami”, czy udzielaniem wywiadów. Nie szczędzi gorzkich słów dla prezesów w przykrótkich krawatach, efekciarskich i przeładowanych prezentacji i wystąpień ze zmarnowaną okazją. Poradnik napisany jest dowcipnie, z polotem, interesująco i inspirująco. To pouczająca książka, którą pochlania się szybko, ale i łatwo zapamiętuje porady. (et) RM, Warszawa 2015, s. 240, ISBN 978-82-7773-293-9

Beata Pawlikowska

największe skarby naszej cywilizacji Beata Pawlikowska tym razem zwraca uwagę na nasze odżywianie. Przeciętny człowiek niestety nie przykłada większej wagi do tego co kupuje i co je. Koncerny żywieniowe stosują coraz to rozmaitsze metody oszczędzania przy produkcji, co wpływa niekorzystnie na zdrowie konsumentów. Książka ta jest przewodnikiem po tym jak mądrze wybierać żywność, aby zachować równowagę i zdrowie. Największe skarby, a zarazem lekarstwa na wszystkie choroby mamy tuż pod nosem, jednak w pędzie życia chyba przestaliśmy je dostrzegać. (as)

w całkowitym oderwaniu od tradycji, spraw kraju czy świata. Biorą prochy, sprzedają prochy, piją i dupczą na potęgę, spędzają dnie i noce w klubach, chcą dużo zarabiać i mało robić, nie obchodzi ich prawo, nie obchodzi moralność, nawet miłość jest poza ich radarami, chyba że zwierzęca, chyba że wyłącznie fizyczna. Już debiutancka powieść „Zrób mi jakąś krzywdę” robiła wrażenie – właśnie przez autentyczność, przez soczystość języka, emocjonalność. Podobnie świetne „Radio Armagedon”, opowieść o buncie, ale i o rozpaczy. Żulczyk kwestionuje autorytety, wyszydza media, odrzuca idoli. W nowej powieści opowiada brutalną historię dealera narkotyków, chłopaka o wielu imionach, który przyjechał do Warszawy z Olsztyna, bo był wrażliwy, bo chciał zostać artystą, plastykiem, studiował na ASP. Szybko jednak wciągnął go zły świat, i on sam stał się zły i wściekły, a jednocześnie precyzyjny i dokładny, zorientowany wyłącznie na zarabianie coraz więcej pieniędzy. Nie jest w tym odosobniony. Ta pogoń za szmalem jest beznadziejna, może się tylko źle skończyć, a bohater jest coraz bardziej osaczony i coraz bardziej zmęczony. Takie historie nie mają happy endu. Ale czyta się to znakomicie. Teraz ukazała się wersja audio. Czyta – rewelacyjnie – Krzysztof Skonieczny. (ł) Świat Książki/Audioteka, Warszawa 2015, MP3-plik, 37,90 zł

Burda Książki, Warszawa 2015, s. 330, ISBN 978-83-7778-918-6

ESEJ

ksiĄŻki auDio

Krzysztof Środa

Jakub Żulczyk

niejasna sytuacja na kontynencie

Ślepnąc od świateł Jakub Żulczyk jest najzdolniejszym pisarzem pokolenia urodzonego już w latach osiemdziesiątych. Dynamiczny język, świetnie skrojone postaci, autentyczne, tryskające emocjami. Tak, emocje to najważniejszy atut tej prozy, która jest głosem buntu, złości, ale często też bezradności. Żulczyk przedstawia brudną Polskę i młode pokolenie, które żyje

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

Krzysztof Środa, uznany tłumacz i eseista, i – czego niniejsza książka jest znakomitym dowodem – świetny stylista – opowiada o swoich podróżach, i o podróżach w ogóle. „Niejasna sytuacja na kontynencie” nie jest z pewnością ani reportażem podróżniczym, ani – wbrew podtytułowi – przewodnikiem po miejscach przez autora odwiedzonych, bo autor otwarcie opowiada tu właśnie o sobie, o zaspokajaniu swoich podróżniczych

1 1 / 2 0 1 5

35


Recenzje potrzeb i namiętności, nie siląc się na obiektywizację przekazu. Przewodniki powinny oferować czytelnikom kompetentny i ciekawy opis miejsc, zachęcać do odwiedzenia tych właśnie, którym są poświęcone, podpowiadać marszruty i informować o ciekawostkach, reportaże podróżnicze odkrywają przed czytelnikiem odmienność dalekich miejsc i ludzi. Środa pisze o podróżowaniu jako zaspokajaniu wewnętrznej potrzeby, a licznie w książce obecne odległe miejsca, ludzie, ciekawostki są tu, jak sądzę, raczej okolicznościami towarzyszącymi podróżowaniu, niż tego podróżowania celem. Już pierwsza opisana przez autora jego podróż – wędrówka dzieciaka z podstawówki przez zakazane zakamarki Grochowa sprzed kilkudziesięciu lat – wyznacza pewien wzorzec, później kontynuowany w kolejnych, dorosłych już odsłonach, a zupełnie przeczący dzisiejszemu turystycznemu podejściu, które każe sobie wyznaczyć cel, a później go zrealizować, zobaczyć to, o czym wiadomo, że należy zobaczyć. Podróże Środy, nawet jeśli są to zakupione w korporacyjnych biurach wycieczki do Egiptu czy Tunezji, przebiegają bez planu i schematu, bo odległa rzeczywistość ujawnia swoją niezwykłość w najmniej oczekiwanych miejscach i momentach. A czasami żadnej niezwykłości nie ujawnia, a jedynie pospolitość, na co także podróżnik godzi się bez poczucia straty czy zmarnowanego wysiłku (znakomita opowieść o wyprawie do podłomżyńskich miasteczek, których mieszkańcy podczas wojny uczestniczyli w mordach na Żydach). Czasem podróż, ledwie zaczęta, kończy się z najmniej oczekiwanych przyczyn, co wcale nie czyni jej mniej ciekawą czy nieudaną. Jarosław Górski Czarne, Wołowiec 2015, s. 208, 34,90 zł, ISBN -987-83-7536-821-5

Dramat Antoni Pieńkowski

Dramaty

Książka Antoniego Pieńkowskiego jest trzecim tomem „Utworów zebranych” tego poety, prozaika i dramaturga, autora m.in. wydanego w 2012 roku zbioru opowiadań „Dookoła pajaca”. Dziwi mnie nieco pomysł urodzonego w roku 1950 pisarza, żeby już występować z propozycją „zebranej” swojej spuścizny (zwykle zamiast twórcy robią to inni już po jego śmierci), tym niemniej z ciekawością zabrałem się do lektury niniejszego tomu z tego właśnie powodu, że zawiera on – zgodnie z tytułem – „Dramaty” czyli utwory sceniczne, bliską mi formułę literacką, a w dodatku nieco upośledzoną w sensie odbioru rynkowego, bo któż dzisiaj czyta teksty dramaturgiczne, oczywiście oprócz dzieł Szekspira i Mrożka, ale oni odnieśli najpierw sukces na teatralnych deskach. Edycja nie podaje, czy dramaty Pieńkowskiego dostąpiły próby sceny, a moje poszukiwania w tym temacie przyniosły wynik negatywny, tym niemniej przyjrzyjmy się, co proponuje autor. Tom zawiera 15 utworów różnej długości: dominują jednoaktówki, ale są i dłuższe, a jeden z dramatów ma aż cztery akty, i to „z epilogiem”. Osiem z utworów autor określa jako „dramaty”, a siedem jako „komedie”. Tytuły wzbudzają zainteresowanie, są lekkie i intrygujące, na przykład „Gość z San Francisco”, „Republika Zazdrości”, „Ryby mają głos”, „Gość z planety Wenus”, „Trzy czeki”. Zostały dobrze dobrane pod kątem inscenizacji teatralnej, bo już na afiszu mogłyby przyciągnąć wzrok i zaciekawić potencjalnego widza. Autor zręcznie posługuje się techniką dramaturgiczną: buduje dialogi oraz didaskalia, efektownie wprowadza niektóre postaci, chociażby jeden z tytułowych „Gości z ogłoszenia”, wjeżdża do sekretariatu na hulajnodze, co istotnie niektórych może zaskoczyć, niekoniecznie rozbawić. Tematyka „Dramatów” obraca się wokół współczesności zestawianej, a często i konfrontowanej, z dawnymi czasami, tymi peerelowskimi. Np. w „Za wcześnie urodzonym” bohater, Karol, szuka pracy i zjawia się u Menadżera – najpierw jednego, potem kolejnego – który wypytuje go o przebieg życia, a ponieważ Karol urodził się na początku lat pięćdziesiątych czyli w dobie stalinizmu, nieco doświadczeń zebrał, i to nie zawsze przyjemnych. Okazuje się, że we współczesnym, nie satysfakcjonującym świecie jest tak samo zagubiony jak w Polsce Ludowej (bohater upiera się, że kiedy przyszedł na 36

m a g a z y n

świat państwo polskie nosiło jeszcze nazwę Rzeczpospolita Polska, bez przymiotnika „ludowa”), zwłaszcza, że i wtedy i teraz miał do czynienia z jednym wielkim zakłamaniem. Michał Zdun Vis-a-vis Etiuda, Kraków 2015, s. 640, ISBN 978-83-7998-032-1

medycyna Krzysztof Gojdź, Magdalena Rigamonti

Zatrzymać czas

Czy naprawdę można cofnąć czas? Zatrzymać piękno bez użycia skalpela? Jeden z najlepszych w Polsce lekarzy medycyny estetycznej, ekspert z popularnego programu telewizyjnego, dr Krzysztof Gojdź jest przekonany, że to możliwe. Dzięki książce „Zatrzymać czas” możemy nie tylko poznać sekrety medycyny estetycznej, ale także dowiedzieć się o korzyściach, jakie przynoszą znane (przynajmniej ze słyszenia) zabiegi, jak chociażby botoks. Przede wszystkim jednak dr Gojdź zachęca, by nie ulec utopijnej gonitwie dążenia do ideału, ale nauczyć się zaakceptować i kochać siebie. Dr Gojdź świetnie się prezentuje, wśród jego pacjentów jest wiele gwiazd, ale nie dajmy zwieść się pozorom. Gojdź to nie aktor jednego sezonu, mimo popularności i gwiazdorskiej otoczki to pierwszej klasy lekarz i ekspert uznany na międzynarodowej arenie. Nade wszystko jednak to człowiek wielkiego serca, bez końca oddany pracy i pacjentom i tak empatyczny, że trudne przeżycia uśmierza kieliszkiem Prosecco. Jest więc ta książka również opowieścią o zwyczajnym chłopaku z Dębna pod Gorzowem Wielkopolskim, który „wyrwał się w świat, bo chciał pomagać ludziom, dawać im wsparcie, być bliżej Boga, leczyć, być przy chorych”. I nawet gdy szejk z Omanu proponuje mu pracę, nie ma wątpliwości, że jego misją jest praca w Polsce i motywowanie Polaków do dbania o swoje zdrowie, wygląd i lepsze samopoczucie. Nic więc dziwnego, że skradł serce tysiącom zadowolonych klientek, które dzięki niemu nie tylko odzyskały urodę, ale także wiarę w siebie. I choć dr Gojdź uchodzi za showmana i celebrytę, a w do jego gabinetu zaglądają między innymi: Małgorzata Kożuchowska, Magda Gessler, Joanna Krupa, Kora czy Agata Młynarska, to jego usługi nie są zarezerwowane wyłącznie dla gwiazd. Świadczyć o tym mogą tysiące listów z podziękowaniami („Widać, że pan daje serce nie z rękawa ale z dłoni. Podziwiam otwartość i życzliwość międzyludzką, której dziś brakuje”) oraz historie osób, którym doktor przywrócił wiarę w siebie i pomógł odbudować poczucie własnej wartości. (kd) Edipresse Książki, Warszawa 2015, s. 256, 49,90 zł, ISBN 978-83-7945-070-1

psychologia Sandra K. Ciccarelli, J. Roland White

Psychologia

Autorzy książki są profesorami psychologii i znakomitymi dydaktykami, o dużym dorobku, co zaowocowało powstaniem dzieła, które można porównywać z wysokiej klasy podręcznikiem psychologii autorstwa Ernesta R. Hilgarda. Ta publikacja jest jednak dużo bardziej nowoczesna, a jej największą zaletą, poza oczywiście zawartością merytoryczną, jest sposób ujęcia zagadnienia. Książka uczy jak się uczyć i to niewątpliwie jeden z jej wielkich walorów. Jest nie tylko świetnym podręcznikiem dla studentów psychologii, ale tak naprawdę lekturą dla każdego, kto chce lepiej poznać siebie, procesy kształtujące relacje, zachowania. Pozycja ma przejrzysty układ, ważne zagadnienia zostały przedstawione w formie wykresów, grafik, rysunków, co pomaga w zapamiętywaniu poprzez technikę skojarzeń. Każdy rozdział ma podsumowanie, l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 5


Recenzje jak również rodzaj testu, który pozwala sprawdzić, czy i w jakim stopniu czytelnik przyswoił dotychczas zaprezentowaną wiedzę. Całość składa się z piętnastu rozdziałów, na końcu znalazły się klucze odpowiedzi do testów, słownik pojęć i bardzo obszerna bibliografia. (łg)

Rozmowa z Pawłem Basińskim

Pisarz niewygodny dla Putina

tłum. Adam Bukowski i Jacek Środa, Rebis, Poznań 2015, s. 776, 119 zł,

Literaturoznawstwo Pawieł Basiński

Lew Tołstoj. Ucieczka z raju Ucieczka Lwa Tołstoja – nocą z 27 na 28 października 1910 roku – z rodzinnej posiadłości Jasna Polana stanowiła, jakbyśmy dziś rzekli, medialny news. Ujawniono treść listu, który „zbieg” pozostawił rodzinie. Informował, że decyzję o porzuceniu swej sadyby podjął świadomie: „Proszę… nie jedź za mną, nawet jeśli się dowiesz, gdzie przebywam” – apelował do żony. Rosyjska – a niebawem również światowa – prasa zaroiła się od spekulacji na temat losu Tołstoja. Zrazu przypuszczano, że uciekł do moskiewskiej rezydencji. Wyrażano opinię o wyjeździe zagranicznym. Sugerowano ukrycie się w klinice, dla podreperowania zdrowia. Policja była bezradna. Uciekiniera odnalazł dziennikarz Konstantin Orłow. Dopadł prozaika w Kozielsku – cztery dekady później miejscu odosobnienia polskich oficerów wziętych do niewoli przez Sowietów – i potajemnie jechał za nim do Astapowa, skąd telegraficznie powiadomił małżonkę Lwa Nikołajewicza. Wkrótce wyraźnie zmęczony trudami podróży 82-letni „uciekinier” poważnie się rozchorował. Z 40-stopniową gorączką legł w domu Iwana Ozolina, zawiadowcy miejscowej stacji kolejowej. Bez wątpienia jesienna słota i mróz przyśpieszyły zgon. Geneza i przebieg dramatycznej wyprawy sędziwego twórcy została przez Pawła Basińskiego rozłożona na czynniki pierwsze. A że uczynił to z literacką swadą, toteż lektura to pierwszorzędna. (to-rt) tłum. Jerzy Czech, Marginesy, Warszawa 2015, s. 624, 54,90 zł ISBN 9-788364-700897

media Joanna Mikosz

Sposoby promocji współczesnej polskiej prasy drukowanej

Jak zdobyć czytelnika dla gazet i czasopism w dobie niezliczonych mediów dostępnych w internecie? Problemowi temu przygląda się dr Joanna Mikosz, adiunkt w Katedrze Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego. Dokładnie i szczegółowo bada kolorystykę oraz zawartość okładek, analizuje „jedynki” w tzw. pismach tabloidowych, zagłębia się w „sensacyjność” tytułów publikacji, jak również w wielkość i wyrazistość zdjęć, w konflikt zachodzący między reklamami i artykułami, w sposoby dystrybuowania. W tym m przypadku istotny jest – jak to w handlu – sposób wyeksponowania towaru na stojaku, promocja w miejscu sprzedaży oraz sprzedaż bezpośrednia, polegająca na dotarciu do odbiorcy w jego domu lub miejscu pracy (przykładem jest chociażby prasa medyczna) albo w saloniku prasowym, gdzie klient może na zasadzie samoobsługi przeglądać czasopismo. Bardziej skomplikowanymi sposobami na zdobycie czytelnika jest promowanie tytułu poprzez różnego rodzaje kampanie społeczne, współpracę z gwiazdami show biznesu czy organizowanie prowokacji dziennikarskich. Możliwości jest mnóstwo, byle tylko przebić się przez gąszcz konkurencji i dotrzeć do odbiorcy. „Walka o czytelnika nie jest jednak łatwa. Batalię toczą pisma codzienne, magazyny, serwisy ekonomiczne oraz inne media – przede m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

–  Dlaczego autor „Anny Kareniny” zbiegł z rodzinnego majątku Jasna Polana? –  Istnieje w tym względzie kilka hipotez. Chęć wyrwania się w własnego siedliska, które rajem nazwałem jedynie ironicznie. Potrzeba anonimowości. Postępująca choroba. Prawdy chyba już się nie dowiemy, można jedynie domniemywać, co i ja czynię. –  Czy – i ewentualnie, co – współczesna Rosja wykorzystuje ze spuścizny Lwa Tołstoja? –  De facto nie ma czego zdyskontować z bogatego dorobku pisarza. W zasadzie imperialnej polityce Władimira Putina przydatny byłby jedynie patriotyzm bohaterów epopei „Wojna i pokój”. Co do reszty swych dzieł Tołstoj był i pozostaje niewygodny, bo propagował powszechny egalitaryzm i piętnował instytucję państwa. Czy można, na przykład, podsyłać żołnierzom wysyłanym na Kaukaz „Hadżi Murata”, książkę demaskującą kłamstwa o potrzebie obecności rosyjskiej w tym regionie? –  Czemu cerkiew prawosławna jest wobec pisarza tak nieprzejednana? –  Jeszcze za życia Tołstoja – w lutym roku 1901 – wykluczyła go z grona wiernych i do dziś podtrzymuje to stanowisko. Powodem były zapiski pisarza określające jego stosunek do religii. Deklarował w nich m.in.: „To, że wyrzekłem się cerkwi nazywającą samą siebie prawosławną, jest absolutną prawdą. To, że odrzucam niepojętą trójcę i niemającą żadnego sensu w naszych czasach bajkę o upadku pierwszego człowieka oraz bluźnierczą historię o bogu urodzonym przez dziewicę dla odkupienia ludzkości, to też absolutna prawda”. Kilka lata temu Aleksiej I, ówczesny patriarcha Moskwy i Wszechrusi zapowiedział, że pisarza można by przywrócić na łono Cerkwi tylko w tym przypadku, gdyby sam zmienił stosunek do jej nauki… Nieprzejednana wola Cerkwi byłaby uzasadniona, gdyby w prawosławnych świątyniach nie pojawiały się o ikony ze… Stalinem. A przecież nic nie wiadomo, aby tow. Koba pośmiertnie zmienił zapatrywania wobec kleru, wyrażane rabunkiem i niszczeniem obiektów sakralnych oraz prześladowaniem duchownych. Rozmawiał Tomasz Z. Z apert fot. awydawnictwo Marginesy

ISBN 978-83-7818-713-4

wszystkim internet. (…) Prasa, aby wyróżnić się na tle konkurencji, musi więc znaleźć własną, niepowtarzalną drogę. Redakcje mogą starać się uwolnić od wszechogarniającej reklamy i (w wielu przypadkach) agresywnego marketingu, by wskrzesić dziennikarstwo w czystej formie i utrzymywać się daleko od homogenizacji treści. Wówczas pozostanie w obszarze zainteresowania odbiorców, którzy mają duże oczekiwania wobec prasy. Redakcje mogą też podążyć drogą, której bliskie są konsumpcyjne wartości i nastawić się jedynie na zysk, osiągany wszelkimi sposobami, nawet nieetycznymi. Trzeba jednak podkreślić, że w tym zawodzie pracuje wielu dziennikarzy, dla których nadal obiektywne informowanie stanowi fundament moralności dziennikarskiej co uważają za swój główny obowiązek” – pisze autorka. Książka jest monografią przydatną zarówno w dydaktyce akademickiej, jak i znacznie szerszym odbiorze czytelniczym, dotyczącym szczególnie grup zawodowych związanych z wydawaniem, redagowaniem, promowaniem i dystrybuowaniem prasy drukowanej. (pk) Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2015, s. 316, ISBN 978-83-7969-403-7

1 1 / 2 0 1 5

37


Recenzje śnie niszczącą przyrodę, własne wcześniejsze dokonania, podbite ludy, pojedyncze ludzkie losy. Jarosław Górski

sport

tłum. Michał Szczubiałka, Czarne, Wołowiec 2015, s. 664, 44,90 zł,

Diego Simeone

ISBN 978-83-8049-070-3

Mecz po meczu To nie jest kolejna autobiografia światowej klasy byłego piłkarza, w której opowiada o swojej karierze, jej wzlotach i upadkach. Nie jest to również książka trenera, dzielącego się taktycznymi rozwiązaniami, które przyniosły mu sukces w konkretnych meczach. „Cholo” Simeone ma znacznie ciekawszy zamiar, chce przybliżyć czytelnikom swoje życiowe credo i te wartości, którymi kierował się na boisku i w życiu prywatnym, a które pozwoliły mu na osiągnięcie naprawdę rewelacyjnych wyników na stanowisku trenerskim w Atletico Madryt. Z książki wyłania się obraz człowieka niezwykle pryncypialnego i absolutnie przekonanego o konieczności dążenia do wyznaczonego celu pomimo wszelkich przeciwności. Szczerość, determinacja i lojalność to chyba najbardziej pożądane przez Argentyńczyka cechy. Nie będąc piłkarskim wirtuozem od zawsze wiedział, że ostateczny tryumf może zagwarantować tylko zdrowo funkcjonująca drużyna, wspólnie walcząca o zwycięstwo. Warsztat stricte piłkarski to jedno, natomiast Cholo udowadnia, że dotarcie do zawodników na poziomie emocjonalnym jest nawet istotniejszym elementem. Futbol to dla niego nie tylko praca i prawdziwa pasja; jest wręcz uzależniony od piłki i dlatego mówi o niej w sposób bardziej pasujący do wywodu psychologicznofilozoficznego. Niewielu trenerów może sobie na to pozwolić, bez podejrzeń o pretensjonalność, jednak Simeone skutecznie wypracował sobie odpowiednią do tego pozycję. Momentami, w trakcie lektury, można poczuć się jak na bardzo popularnych obecnie spotkaniach coachingowych, na których prowadzący uczy nas, jak stać się lepszym czy bardziej doskonałym. W przeciwieństwie jednak do coachów, Diego Simeone nie chce na siłę niczego poprawiać, a mówi jedyne o tym, co jest dla niego istotne i co dla niego okazało się strzałem w dziesiątkę. Wygrane mecze sugerują, że Argentyńczyk może mieć receptę na sukces. Michał Kramar

Mariusz Surosz

Ach, te Czeszki Pięć lat po wyśmienitym tomie reporterskim „Pepiki” możemy ponownie zagłębić się w przeszłość potomków mitycznego Czecha. Tym razem Mariusz Surosz ukazuje historię z damskiej perspektywy. Równie błyskotliwie. Przywołując życiorysy swych ośmiu bohaterek, pisze o emigracji Czechów na Wołyń, dziejach Zaolzia, historii Czechosłowackiego Kościoła Husyckiego, sztuce i sporcie naszych południowych sąsiadów. Umiejętnie łączy reportaż z esejem. Dzięki temu poznajemy niebanalne postacie, nie tracąc jednocześnie atmosfery czasów, w których owe kobiety żyły. Zapadają w pamięć dramatyczne przeżycia międzywojennej gwiazdy filmowej Adiny Mandlovej (obowiązkowo trzeba w tym kontekście przypomnieć sobie historię Lídy Baarovej, opisaną przez innego bohemistę o identycznych inicjałach M.S. w tomie pt. „Gottland”), Kiedy komunistyczny minister kultury Vaclav Kopecky rzekł Mandlovej z satysfakcją: „Pani filmy już nigdy nie będą wyświetlane w Czechosłowacji” – odparła – „Panie ministrze, mnie jest wszystko jedno, bo wszystkie wielokroć widziałam”. Przykuwają uwagę koleje losów sportsmenki Vĕry Čáslavskiej. Uchodzi za jedną z najwybitniejszych gimnastyczek nie tylko swoich czasów. Jako jedyna zawodniczka w historii zwyciężała na igrzyskach w każdej indywidualnej konkurencji. Trzykrotna olimpijka: Rzym 1960, Tokio 1964, Meksyk 1968, za każdym razem zdobywała medale (łącznie jedenaście). Wielokrotnie była medalistką mistrzostw świata i Europy. Stała się jednym z symboli Praskiej Wiosny. Podczas igrzysk w Meksyku protestowała przeciw wkroczeniu wojsk Układu Warszawskiego, za co później spotkały ją w ojczyźnie szykany. Rodzinna tragedia dotknęła ją już po aksamitnej rewolucji. Eksmąż też sportowiec, lekkoatleta, olimpijczyk, został zabity w przypadkowej bójce przez ich syna. Tomasz Z. Z apert W.A.B., Warszawa 2015 s. 400, 39,99 zl, ISBN 978-83-280-2638-4

tłum. Barbara Bardadyn, Rebis, Poznań 2015, s. 184, ISBN 978-83-7818-787-5

Życie społeczne Literatura faktu Paul Theroux

Karolina i Tomasz Elbanowscy

Ratuj maluchy!

Książka znanego amerykańskiego reportażysty „kolejowego” (napisał m.in. głośny u nas przed trzema laty „Stary ekspres patagoński”) napisana została co prawda w latach osiemdziesiątych, ale dla czytelników zainteresowanych Chinami może być to jej zaleta. Bo opisane tu zostały podróże po Państwie Środka, jakich zapewne już – po gigantycznym skoku, jakiego państwo to i jego obywatele dokonali w m trzydziestoleciu i po kolejnych procesach globalizacyjnych – nie ma albo jest coraz mniej. Theroux spędził w Chinach z górą rok. Szukał tu okazji do kolejnych kolejowych podróży pozwalających mu przyjrzeć się życiu uczestników najludniejszej cywilizacji. Objęty niezbyt dyskretną opieką „przewodników”, poznaje niezwykły kraj, w którym komunizm budowany jest na bardzo mocnym fundamencie tradycyjnych wartości, obyczajów, ale także przesądów. Theroux z pewnością nie jest reporterem z tkliwością czy założoną z góry życzliwością pochylającym się nad egzotyką. Jest przedstawicielem cywilizacji zachodniej, przywiązanym do swoich wartości, komfortu, przyzwyczajeń, często wobec innych krytycznym i zgryźliwym (naszym czytelnikom polecam pierwsze rozdziały książki, w których autor, aby dostać się do Chin podróżuje m.in. przez Polskę i Rosję czasów wczesnej pieriestrojki). Może właśnie dlatego udaje mu się pokazać Chiny jako kulturę z jednej strony niesamowicie żywotną, jakby czekającą tylko na czasy rozkwitu, z drugiej jednak bardzo destrukcyjną: w drodze do ekspansji bezlito-

Najsłynniejsi rodzice we współczesnej Polsce (a przez ą aferę z wpisem byłej już redaktor naczelnej Polskiego Radia RDC Ewy Wanat na temat ich dzieci jeszcze bardziej popularni) przelali na papier to, co działo się w ich życiu przez e lata. I wcale tu nie chodzi o szczęście rodzinne i spełnianie się w nim, chociaż mieliby dużo do opowiadania, wszak ich model rodziny to 2+7, a już wkrótce dołączy do rodziny kolejne – ósme! – dziecko. Elbanowscy stoją za akcją społeczną „Ratuj maluchy”, przeciwstawiającą się posyłaniu dzieci sześcioletnich do szkół. Wszystko zaczęło się od 2008 roku, kiedy Katarzyna Hall, minister edukacji i oświaty przedstawiła ambitne plany reformy systemu szkolnictwa, w ramach której znalazł się m.in. projekt obniżenia wieku szkolnego do sześciu lat. Tymi zapowiedziami rodzice przyszłych uczniów poczuli się zdezorientowani a nawet przerażeni. Reforma natychmiast wyzwoliła w nich aktywność obywatelską, którą szybko podchwycili i podsycali Karolina i Tomasz Elbanowscy. Wszak rodzice w poczuciu zagrożenia bezpieczeństwa swojej rodziny i poczucia krzywdy dzieci – a tak to przedstawiała założona przez nich Fundacja Rzecznik Praw Rodziców – są w stanie zrobić wiele. Zaczęło się od zbierania podpisów, ale też do namawiania, by nękać urzędników telefonami, zapychać im faksy dziecięcymi rysunkami itp. „Tak, to było bardzo nieekologiczne i podłe. Nic a nic nie żałujemy” – piszą o akcji. „Zawsze byliśmy trochę złośliwi” – przyznają w innym miejscu, gdy opisują pomysł z wykupywaniem podobnych do ministerstwa

38

l i t e r a c k i

Jechałem Żelaznym Kogutem

m a g a z y n

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 5


Recenzje

Zysk i S-ka, Poznań 2015, s. 308, 32,90 zł, ISBN 978-83-7785-721-2

kulinaria René Husson, Philippe Galmiche

Kuchnia średniowieczna Dobry kompan dla tych, którym znudziła się kuchnia włoska, polska czy chińska we współczesnym wydaniu. Wybór 125 przepisów, dokonany przez dwóch francuskich smakoszy, zaskakuje, bo okazuje się, że nasi średniowieczni przodkowie obywali się bez pomidorów, ziemniaków czy papryki, tak oczywistych składników dzisiejszego pożywienia. Okazuje się również, że średniowieczna dieta była korzystna dla zdrowia sobie współczesnych – na stołach królowały kasztany jadalne, śledzie, cebula i pory, dziś polecane jako źródło kwasów omega 3, mikro–  i makroelementów oraz przeciwutleniaczy. Każdy przepis opatrzono komentarzem „z epoki”, umiejscawiającym potrawę w kontekście czy to technologicznym, obyczajowym czy społecznym. Większość receptur brzmi nęcąco – warto pewnie skosztować średniowiecznych gofrów serowych, podpłomyków (founace), gębolepków (racuszków serowych na białym winie), arbulastry jajecznej (quiche z zieleniną) czy słynnej mamonii (baraniny w sosie miodowo-migdałowym). (jh) tłum. Katarzyna Marczewska, Oficyna Naukowa, Warszawa 2015, s. 144, 34,50 zł, ISBN 978-83-64363-05-4

Dla dzieci i młodzieży Michał Zawadka, Rafał Olbiński

Galeria bajek

W tej książce jest kilka książek. I kilku autorów. Już od paru lat młody wydawca zadziwia pomysłowością, ale i przebojowością. Tym razem wymyślił książkę z tekstami własnego autorstwa, co nie jest zadziwiające, ale teksty te są też świetnie przetłumaczone na język angielski przez Zdzisława „Nietoperza” Zabierzewskiego, więc mamy tu i książkę przeznaczoną dla małego czytelnika angielskojęzycznego, w tym głównie dla dzieci naszych licznych rodaków żyjących w Wielkiej Brytanii, Irlandii czy Stanach Zjednoczonych, a przy tym jest to wspaniała pomoc w uczeniu języka angielskiego dla polskich dzieci. Do tego grafiki, i to jakie! Mistrz Rafał Olbiński użyczył swoich prac, które niewiarygodnie wpływają na wyobraźnię nie tylko młodego czytelnika. Olbiński obdarzony zadziwiającą barwnością i ogromnym poczuciem humoru, pojawił się m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

Rozmowa z Michałem Zawadką

Wiersze czytane obrazem –  Jak udało się panu namówić trzy znaczące osobistości i osobowości do współtworzenia książki? –  To nie jest kwestia namawiania kogoś. Jestem przekonany, że nic nam w życiu się nie udaje, tylko jest wynikiem naszej pracy i zaangażowania, a namawianie jest nakłanianiem kogoś do zmiany niechęci, na poparcie działania. Na takich warunkach nie chciałbym pracować. Jeżeli chodzi o Rafała Olbińskiego, to pomysł na jego obecność w publikacji powstał podczas Salonu Ciekawej Książki w Łodzi w 2013 roku, wtedy też od razu powstał tytuł, który zachował swoje brzmienie. Jednak do naszego spotkania doszło dopiero dziesięć miesięcy później. Po elektryzującym dla mnie spotkaniu z Mistrzem, przedstawiłem pomysł, zostawiłem wiersze i z nadzieją przez prawie trzy kolejne miesiące czekałem na „tak”. Publikacja powoli dojrzewała w mojej głowie, a ja każdego dnia szukałem w sobie odpowiedzi, jak godnie i z lekkością dla młodego odbiorcy połączyć własną ideę z twórczością jednego z najlepszych na świecie Mistrzów plakatu. Obecność Rafała Olbińskiego zainspirowała mnie do zrobienia przekładu, i tak zacząłem poszukiwania tłumacza. Od znajomych otrzymałem polecenie Zdzisława Zabierzewskiego. Jego wrażliwość na słowo, doświadczenie w przekładzie poezji i umiejętność przekazania moich często filozofujących morałów okazała się strzałem w dziesiątkę. –  A jak do tomu trafił prof. Buzan? –  Przedmowa Tony’ego Buzana w mojej książce jest tak samo metafizyczna, jak jego cała osoba. Nie było to planowane, to bardziej reakcja na wydarzenia i pewna gotowość myśli. Tu oddaję ukłon w stronę Sebastiana Kotowa i Carmen Tarcha, którzy w sierpniu podczas luźnych rozmów o mojej działalności edukacyjnej i „Galerii bajek” wspomnieli o wartości przekazu mocno korespondującej do spojrzenia na edukację właśnie przez prof. Buzana. To budujące dla mnie porównanie zrodziło myśl: „a gdyby On sam to potwierdził…?”. Napisałem list, a Carmen w moim imieniu dostarczyła go do Tony’ego Buzana. Odpowiedź przyszła w dniu, kiedy książkę oddawałem do druku, a treść przedmowy przeszła moje wszelkie oczekiwania. I tak światowy autorytet rozwoju mózgu, wynalazca Map Myśli, nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla, zagościł w „Galerii bajek”. –  Pana wiersze mają silny wydźwięk edukacyjny, a nawet formacyjny dla młodych odbiorców. Udało się panu uniknąć zbyt nachalnej i prostackiej dydaktyki, która zawsze zraża odbiorcę, a przez Melchiora Wańkowicza nazwana była „smrodkiem dydaktycznym”? –  To kwestia podejścia. Wypracowałem w sobie umiejętność myślenia wyłącznie w pozytywny sposób, dlatego nie zastanawiam się, jak uniknąć czegoś złego, a myślę i działam tak, by dostarczyć coś dobrego. Wtedy nie tworzy się rzeczy, których chce się unikać. Jednocześnie przekaz książki zbudowały w pewnym sensie same dzieci. To z nimi przez e dwa lata spotkałem się kilkaset razy na moich warsztatach autorskich, a treść „Galerii…” to narzędzia i umiejętności życiowe, których brak zaobserwowałem na naszych spotkaniach. Forma wierszy nie jest wynikiem rozmyślania, jak o tym napisać, a raczej naturalną konsekwencją, dlaczego chce to zrobić. A, że wyszło dobrze, to bardzo miło mi to słyszeć. Rozmawiał Piotr Dobrołęcki fot. archiwum

domen i przekierowywaniem ich na własną stronę. W książce nieźle obrywa się trzem paniom ministrom: Krystynie Szumilas, Katarzynie Hall i Joannie Kluzik-Rostkowskiej, oczywiście wielu posłom, dziennikarzom, a także wydawcom edukacyjnym, a nawet Dorocie Zawadzkiej, słynnej Superniani. Państwo Elbanowscy urządzili, jak sami mówią, „festiwal społeczeństwa obywatelskiego”. Udało im się, z wielką pomocą rodziców, którzy czuli się zagrożeni reformą, zebrać milion podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie sześciolatków, potem 300 tys. podpisów pod wnioskiem „Rodzice chcą mieć wybór”. Nie kryją rozgoryczenia, że oba wnioski sejm odrzucił. Dziś są dużą organizacją zatrudniającą pracowników i wciąż nie składają broni. Może nie sympatyzuję z autorami książki (miałam wybór i wybrałam szkołę dla mojej sześciolatki, jak i wielu znajomych mi rodziców i wcale nie żałujemy), ale jestem pełna podziwu dla ogromnego zaangażowania w społeczną akcję, za umiejętność porwania tłumów, nieustępliwość, za wielką wolę walki z systemem. Wreszcie za tę pewność i jednomyślność wyboru, gdy trzeba podjąć decyzję taka jak ta, żeby zostawić niemowlę funkcjonariuszce BOR, by samej udać się na spotkanie z ówczesnym prezydentem Lechem Kaczyńskim. I tylko wiele razy w trakcie lektury kołatało mi się w głowie pytanie – „Gdzie są w tym wszystkim dzieci?”. (et)

1 1 / 2 0 1 5

39


Recenzje osobiście na niedawnych krakowskich targach książki, aby w porywający sposób promować tę książkę, sypiąc przy tym niezliczonymi anegdotami i dowcipami. I to nie koniec, bo wydawca namówił prof. Tonego Buzana, światowej sławy autorytet w dziedzinie – uwaga! – „rozumowania, geniuszu i mózgu” oraz wynalazcy „Map Myśli”, aby napisał przedmowę, w której czytamy, że z książką wiąże się „cudowne spotkanie dusz”, a jest dziełem „dwóch pięknych umysłów dla miliardów pięknych umysłów dziecięcych”. (pd) Mind&Dreams, Warszawa 2015, s. 112, 49,90 zł, ISBN 978-83-935065-6-9

Valerie Davies

stworzenia duże i małe To naprawdę jest niezwykła książka do kolorowania … Zaliczana została do kategorii przewodników. Dlaczego? A dlatego, że na planszach znajdują się rysunki ponad 250 gatunków zwierząt, w tym rajskich ptaków, chrząszczy, motyli, pingwinów, żyraf, zebr, słoni, jaszczurek, żab, itd. A na odwrocie każdej planszy znajdują się ciekawe fakty o gatunkach przedstawionych na ilustracjach, łącznie z opisem jakie kolory są charakterystyczne dla ich przedstawicieli. Autorka nie wymaga jednak, żeby czytelnik-rysownik trzymał się ściśle wskazówek. Można używać kredek lub mazaków jak tylko się chce. Dodatkową zaletą jest możliwość wyrwania każdej planszy z książki. Autorskie dzieło, któremu czytelnik-rysownik nadał osobisty charakter można powiesić na ścianie lub komuś podarować. Książka „Stworzenia duże i małe, 35 plansz z rysunkami do kolorowania” jest niezwykle starannie wydana. Powstała w tym roku w Wielkiej Brytanii, w Polsce z pewnością zostanie doceniona przez czytelników-rysowników. (mb) Arkady, Warszawa 2015, s. 72, ISBN 978-83-213-4908-4

Wiejskie gryzmołki pana Pierdziołki Kolejna odsłona cyklu rymowanek, przy których zaśmiewa się do rozpuku cała rodzina. Tym razem tytułowy pan Pierdziołka zawitał na wieś. I rymuje jak szalony. Zrymował koguta z traktorem, żurawie z pawiami a lisa z sołtysem. Na pierdziołkowiej wsi dzieją się dantejskie sceny, jedna baba drugiej babie wsadziła do… zupy grabie, świnia zrobiła w konia rzeźnika, koń zaś bredzi, z młyna zrobił się cyrk we wsi, z kolei dziad zjadł babę, królik ugryzł Gosię, kura wysiaduje śledzie. A pan Pierdziołka – niczym doktor Frankenstein – krzyżuje śliwkę z robalem, marchew z królikiem a wróbla z ziemniakiem. Stężenie absurdów, purnonsensu i czarnego humoru na tych zaledwie sześćdziesięciu stronach jest bliskie stężeniu izotopów promieniotwórczych po awarii czarnobylskiej. Rymowane wierszyki, a w szczególności te najbardziej absurdalne, z łatwością wpadają w ucho i rozśmieszają do łez. Całości dopełniają przekomiczne ilustracje Kasi Cerazy. (et) Zysk i S-ka, Poznań 2015, s. 56, 19 zł, ISBN 978-83-7785-712-0

Gayle Forman

ten jeden dzień/ten jeden rok Romantyczny Paryż, zakochanie i rozstanie, młodość w czystej postaci… prawie jak w kultowym już filmie „Przed wschodem słońca” z Julie Delphy. Romantyczny dyptyk Forman to wzruszająca opowieść o pierwszej miłości, a także o pasji, teatrze, z bardzo zgrabnie i intrygująco wplecionym wątkiem szekspirowskim. „W jeden dzień możemy się zmienić. I w jeden dzień możemy się zakochać. Wszystko może się zdarzyć w ciągu zaledwie jednego dnia” – za40

m a g a z y n

serie wydawnicze – Muza

Dla tycich

Wychowanie przez wspólne czytanie to hasło, które przyświecało wydawcy przy tworzeniu serii książeczek o zwierzątkach, tych najmniejszych, jak wróbelek czy biedronka, tych światowych (a wśród nich wąż, słoń, lew, wielbłąd) oraz o mieszkańcach wsi (takich jak świnka, kotek, kurka). Cykl skierowany jest do najmłodszych czytelników, już od drugiego roku życia. Treść skonstruowano tak, by zaciekawić dzieci, zachęcić ich do obserwacji – jak zachowują się stworzenia z naszego otoczenia, czym się różnią, jakie mają kolory, jakie wydają odgłosy. Wesołe rymowanki Krystyny Bárdos łatwo i przyjemnie wpadają w ucho, a towarzyszą im ciepłe, radosne ilustracje, wykonane ręką Adama Bárdosa i Studia Kropki. I jeszcze to nie wszystko – na każdej stronie rodzic czy opiekun znajdzie podpowiedź zabawy, którą może wykonać razem z dzieckiem (rysowanie paluszkiem zakręconych ogonków świnek, naśladowanie meczenia kózek, robienie min, zabawa w berka). Oczywiście, to może być dopiero zaczątek harcowania. Te książeczki przede wszystkim zachęcają do głębszego poznawania świata zwierząt, zaciekawiają otaczającą nas przyrodą, są też inspiracją, jak efektywnie spędzić czas z dzieckiem. Na końcu książki rodzice znajdą rady, jak zachęcić dziecko do czytania, żeby ta czynność stała się przyjemnym nawykiem. Idealny prezent na Gwiazdkę. (et) pewnia młodziutka Amerykanka Alysson. Przyjechała do Europy na wycieczkę „Nastoletnie zwiedzanie”. Poukładana, grzeczna i spokojna dziewczyna wróci do domu odmieniona. Nie na darmo mówi się, że podróże kształcą. Pozna młodego Holendra i pod wpływem impulsu wyruszy z nim w jednodniową podróż do Paryża. Willem jest aktorem i obieżyświatem. Jego życie także się zmieni – tyle że zajmie mu to rok (o nim opowiada druga część powieści, czyli „Ten jeden rok”). Zniknie z życia Allyson, bo los podstawi mu nogę. Nie zdążył poznać jej imienia, nazwiska ani adresu. Nie ma szans jej odnaleźć. Ona ma więcej danych. Czy zdecyduje się go odszukać? Choć – jak twierdzą wszyscy – wystawił ją do wiatru… Bohaterka szuka prawdy i musi wiedzieć „dlaczego?”, bo inaczej nie zazna spokoju. Dlatego wróci do Paryża. Willem szuka jej w Meksyku. Czy kapryśny los pozwoli im się spotkać? Ale żeby mogło do tego dojść, najpierw muszą odnaleźć siebie samych. Bowiem podróż Alysson w poszukiwaniu Willema jest w gruncie rzeczy podróżą w głąb siebie, szukaniem odpowiedzi na pytanie – czego pragnę w życiu, kim jestem? „Willem pokazał mi, jak się zgubić, a potem ja sama pokazałam sobie, jak siebie odnaleźć” – mówi bohaterka. Dzień z perspektywy Alysson (i kilka miesięcy z życia „po”) oraz rok z perspektywy Willema gwarantują młodym czytelnikom moc wzruszeń. Autorka „Wróć, jeśli pamiętasz” i „Zostań, jeśli kochasz” potrafi trafić do młodych serc. Wzruszyć je. Oczarować. I zarazić wiarą w miłość. Pisze ciepłe, klimatyczne i pełne romantyzmu powieści dla nastolatków, lekkim i przystępnym językiem. Z jej książek tchnie wiara w miłość, w dobrodziejstwo i moc przypadków, w potęgę marzeń. Nawet zmanierowany dorosły czytelnik na ulotną chwilę zapomina o szarości świata i daje się unieść w przeszłość, kiedy miał odwagę marzyć i przeżywał pierwsze porywy serca. A teraz znowu ma ochotę oddać się na łaskę losu i pozwolić mu decydować o swoim życiu, pójść na żywioł i zaufać intuicji. Jak Allyson i Willem. (hab) tłum. Hanna Pasierska, Nasza Księgarnia, Warszawa 2015, s. 384/368, ISBN 978-83-10-12881-2/978-83-10-12927-7

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 1 / 2 0 1 5


Wydawnictwo Sonia Draga POLECA NOWOŚCI LISTOPADA!

Przed pałacem Leopolda Kronenberga (pl. St. Małachowskiego 4 róg ul. Królewskiej), 1946

Fot.: Archiwum PAP

Pierwszy kolorowy album o Warszawie z lat 1945-1947

Pasjonująca podróż do mitycznego świata Amazonek. Waleczne kobiety przygoi zapierające dech w piersiach przygo dy. Kobieca wersja Dana Browna.

Ostatni tom bestsellerowej sagi Sarah Lark! Poruszające losy bohaterów nas tle urzekających krajobrazów.

Barwna historia z czasów Cesarstwa Niemieckiego. Gruntowna znajomość epoki i charyzmatyczni bohaterowie to recepta na sukces autorów.

Oparty na faktach mroczny szwedzki thriller o niecodziennej szajce przestępców i poruszająca historia o sile rodzinnych więzów. Przyprawia o dreszcze!

Autor weryfikuje szereg pozornych prawd historycznych tkwiących w powszechnej świadomości w oparciu o najnowsze wyniki badań historyków z całego świata.

Poruszająca historia somalijskiej biegaczki, której w spełnieniu marzeń przeszkodziła wojna w Somalii. Jej losy odzwierciedlają bezmiar tragedii uchodźców.

Autentyczna historia dziewczynki więzionej przez własnego ojca. Książka mocno wzburzyła francuską opinię społeczną.

Biografia najdłużej urzędującego w powojennej historii Włoch premiera i jednego z najbardziej kontrowersyjnych postaci świata polityki, biznesu i show-biznesu.

Fascynująca i momentami surrealistyczna opowieść o Korei Północnej. Książka o narodzie, który odizolował się od całego świata i obłędzie jego przywódcy zniewolonego przez własne aspiracje.

Niezwykła historia stolicy z pierwszych trzech lat po wojnie. Prawdziwe relacje warszawiaków zilustrowane unikalnymi kolorowymi fotografiami. Jeżeli interesuje Cię Warszawa nie możesz obok tej książki przejść obojętnie!

www.soniadraga.pl, tel. 32 782 64 77, www.facebook.com/wydawnictwoSoniaDraga


k s i Ä… Ĺź k i

Nr 11/2015 (230) Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464

m a g a z y n

J

est wiele waĹźnych dat w historii naszego narodu, ale nie ma waĹźniejszej niĹź rok 966. „Chrzest ksiÄ™cia Mieszka I wprowadziĹ‚ PolskÄ™ na arenÄ™ dziejĂłw Europy. PrzyjÄ…wszy wiarÄ™ ChrystusowÄ…, nasz narĂłd staĹ‚ siÄ™ peĹ‚noprawnym czĹ‚onkiem wspĂłlnoty Zachoduâ€? – napisaĹ‚ we wstÄ™pie do ksiÄ…Ĺźki Prezydent RP Andrzej Duda. W 2016 r. Ĺ›wiÄ™tować bÄ™dziemy 1050. rocznicÄ™ tego wielkiego wydarzenia. Bardzo istotne jest wiÄ™c dokĹ‚adne zapoznanie siÄ™ z narodzinami wiary na ziemiach polskich.

$QGU]HMD 'XG\

l i t e r a c k i

:LHONLH ']LHĂŻR QD -XELOHXV] .VLĂˆÄ?NĂš SRSU]HG]D OHFLD &KU]WX 3ROVNL ZVWĂšS 3UH]\GHQWD 53

232 str., 16,8 x 23,8 cm, WZDUGD RSUDZD ODNLHURZDQD REZROXWD ]ĂŻRFHQLD ponad 50 ilustracji, ISBN: 978-83-7553-194-7

rof. Krzysztof Oşóg umiejÄ™tnie przybliĹźa nam tamten Ĺ›wiat, przywoĹ‚uje okres wczesnosĹ‚owiaĹ„ski, misjÄ™ Ĺ›wiÄ™tych Cyryla i Metodego, opisuje pasjonujÄ…cy proces narodzin paĹ„stwa i narodu – Polski i PolakĂłw w wiekach X i XI. MĂłwi o uwarunkowaniach zewnÄ™trznych, opowiada o ówczesnym Ĺźyciu we dworach i grodach, o pierwszych koĹ›cioĹ‚ach i mÄ™czennikach, o toczonych wojnach, o pierwszych zabytkach kultury. Róşne czynniki sprzyjaĹ‚y powstaniu mocnego paĹ„stwa Polan: korzystny ukĹ‚ad siĹ‚ politycznych, talenty osobiste Mieszka I i jego wielkiego syna, mÄ…dra, poko-

jowa ekspansja Rzymu na tereny pogaĹ„skich SĹ‚owian. Autor wykazuje wszakĹźe, iĹź decydujÄ…cy byĹ‚ sam Chrzest Ĺ›wiÄ™ty, bowiem to jego konsekwencje spoiĹ‚y rody i plemiona na naszych ziemiach tak silnie, Ĺźe trwamy razem juĹź jedenasty wiek, Ĺźe wyksztaĹ‚ciliĹ›my wspaniaĹ‚Ä… kulturÄ™, oryginalnÄ… tradycjÄ™, bogaty jÄ™zyk. Prof. Oşóg napisaĹ‚ swe dzieĹ‚o w oparciu o najnowszy stan wiedzy; to nie tylko ksiÄ™ga jubileuszowa (1050-lecie Chrztu), ale i obfitujÄ…ca w fakty oraz wydarzenia ksiÄ…Ĺźka historyczna.

%LDĂŻ\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNĂśZ WHO IDNV H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO ZZZ ELDO\NUXN SO

ISSN 1234-0200

11 / 2 0 15

P

&HQD GHWDO ]ĂŻ

9 771234 020157

11


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.