MLK 12 2015

Page 1

Nr 12/2015 (231) Cena 14,50 zล (8% VAT) โ ข ISSN 2083-7747 โ ข Indeks 334464

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ฤ ลผ k i

-8ยฟ -(67 7RP ฤท']LHMรถZ 3ROVNLฤต SURI $QGU]HMD 1RZDND

D

Premiera 13 stycznia

UXJL WRP EHVWVHOOHURZ\FK ฤท']LHMรถZ 3ROVNLฤต SLรถUD ]QD NRPLWHJR KLVWRU\ND SURI $QGU]HMD 1RZDND .RQW\QXDFMD RSR ZLHฤ FL Rb EXU]OLZ\FK ORVDFK QDV]HJR NUDMX ZbRNUHVLH UR]ELFLD G]LHOQLFRZHJR 7RP REHMPXMH RNUHV RG ฤ PLHUFL NVLร FLD 0LHV]ND 6WDUHJR Zb U LbREMร FLD ZรฏD G]\ Zb.UDNRZLH SU]H] :รฏDG\VรฏDZD /D VNRQRJLHJR Dฤ GR ZNURF]HQLD .D]LPLH U]D :LHONLHJR QD 5Xฤ Z U $XWRU ZbIDVF\QXMร F\ VSRVรถE SU]\EOLฤ D Z\VLรฏNL ]PLHU]DMร FH GR RGQRZLHQLD .UรถOHVWZD 3ROVNLHJR SRGMร WH Zb;,,, Z SU]H] +HQ U\ND ,9 3UREXVD 3U]HP\VรฏD ,, Lb :รฏD G\VรฏDZD ย RNLHWND ยฅOHG]L LFK Z\WUZDรฏH VWDUDQLD RSLVXMH SU]HPLDQ\ SROLW\F]QH

Zabรณjczo dobra rzecz.

KOLEJNY KRYMINAล

ROBERTA GALBRAITHA Kontynuacja Woล ania kukuล ki i Jedwabnika

Career of Evilโ ข & ยฉ 2015 J.K. Rowling. Projekt okล adki Nico Taylor ยฉ Little Brown Book Group Limited

%LDรฏ\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNรถZ WHO IDNV H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO ZZZ ELDO\NUXN SO

12 / 2 015

7D NVLร ฤ ND SRZLQQD ]QDOHฤ ร VLร ZbNDฤ G\P SRO VNLP GRPX

9 771234 020157

F\ZLOL]DF\MQH Lb NXOWXUDOQH QD ]LHPLDFK SROVNLFK ฤ FLHUDQLH VLร ZSรฏ\ZรถZ QLHPLHFNLFK F]HVNLFK PRQJROVNLFK Lb OLWHZVNLFK Z]URVW Lb XSDGHN Vร VLD GรถZ 3ROVNL 3RGREQLH MDN Zb SRSU]HGQLP WRPLH SRND]XMH NROHMQH HWDS\ IRUPRZDQLD VLร QDG :LVรฏร :DUWร Lb%XJLHP ZVSรถOQRW\ SROLW\F]QHM NXOWXUDOQHM LbMร ]\NRZHM NWรถUD SU]HNV]WDรฏFL VLร ZbQDUรถG SROVNL

ISSN 1234-0200

&HQD GHWDO ]รฏ 9$7

12

384 str., 19,5 x 24 cm, WZDUGD ODNLHURZDQD RSUDZD ]รฏRFHQLD WรฏRF]HQLD 90 ilustracji, ISBN: 978-83-7553-196-1

โ Sunโ


Pierwszy kolorowy album o Warszawie z lat 1945-1947

Fot.: Archiwum PAP

Przed pałacem Leopolda Kronenberga (pl. St. Małachowskiego 4 róg ul. Królewskiej), 1946

Wydawnictwo Sonia Draga poleca

Niezwykła historia stolicy z pierwszych trzech lat po wojnie. Prawdziwe relacje warszawiaków zilustrowane unikalnymi kolorowymi fotografiami. Jeżeli interesuje Cię Warszawa nie możesz obok tej książki przejść obojętnie!

"010"))"/,4 (0&ûƓ" 7( Ǿ (1Ń/ 7 -"4+& 4,'"*2 !7&" (2 0-,(,'+6 0"+Ȃ Również w wersji audio w znakomitej interpretacji ANNY MUCHY! www.soniadraga.pl, tel. 32 782 64 77, www.facebook.com/wydawnictwoSoniaDraga



Spis treści

Wesołych i rozczytanych Świąt Bożego Narodzenia oraz pomyślności i wielu sukcesów w nadchodzącym 2016 roku

Numer 12 (231) Redaktor naczelny: Piotr Dobrołęcki

życzy redakcja „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”

Z-ca red. naczelnego: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretarz redakcji: Krzysztof Masłoń Zespół: Łukasz Gołębiewski, Joanna Hetman, Paweł Waszczyk Stale współpracują: Janusz Drzewucki, Joanna Habiera, Jarosław Górski, Piotr Kitrasiewicz, Bogdan Klukowski, Tadeusz Lewandowski, Marek Ławrynowicz, Lech Mergler, Wanda Morawiecka, Tomasz Nowak, Urszula Pawlik, Bożena Rytel, Grzegorz Sowula, Michał Zając, Tomasz Zapert Reklama: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretariat: Ewa Zając Prenumerata: Ewa Zając Adres redakcji: 00-048 Warszawa, Mazowiecka 6/8 pok. 416 tel.:(22) 828 36 31 Internet: www.rynek-ksiazki.pl e-mail: marketing@rynek-ksiazki.pl facebook.com/magazynliteracki http://issuu.com/magazynliteracki Wersja elektroniczna dostępna jest w e-sklepach: Virtualo.pl, Publio.pl i Koobe.pl Łamanie: TYPO 2 Wydawca: Biblioteka Analiz Sp. z o.o. 00-048 Warszawa, ul. Mazowiecka 6/8 pok. 416 Prezes zarządu: Łukasz Gołębiewski Prenumerata: 1)  Redakcja: tel. (22) 828 36 31, www.rynek-ksiazki.pl/sklep/czasopisma 2)  Garmond Press Kraków: www.garmond.com.pl 3)  Kolporter S.A.: www.kolporter.com.pl 4)  Prenumerata realizowana przez RUCH S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl. Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 7175959 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora.

2

W numerze Film o książce Film wcale nie musi być wrogiem książki, a niekiedy może być jej sprzymierzeńcem – przekonuje w swoim artykule Jarosław Górski. I podaje przykłady filmów oddających hołd książkom, a także artystów kina, dla których są one nie tylko fabularną podstawą scenariusza, ale tematem i motywem samym w sobie. Ekranizacje dzieł literackich nie powodują – jak to się niektórzy obawiali – spadku zainteresowania książkowym pierwowzorem, wręcz przeciwnie, potrafią wywindować jego sprzedaż i czytelnictwo do niebywałego poziomu. Nierzadkie są i takie zjawiska, kiedy to adaptacja filmowa jest ważnym głosem w dyskusji o dziele literackim, dodaje ważne spostrzeżenia interpretacyjne. Jak się okazuje, medium, które miało zabić czytelnictwo, może nie tylko je wzmacniać, ale być także znakomitym środkiem refleksji nas tym, czym jest książka, czym jest literatura, na czym polega jej czar i magia, jakie zjawiska cywilizacyjne są dla niej korzystne, a jakie są dla niej śmiertelnym zagrożeniem    12-15

Ach, śpij kochanie Pomysł przyszedł nagle, w trakcie podróży samochodem. Tak naprawdę nie zamierzałem napisać książki dla dzieci, wcześniej wydałem kilka książek dotyczących treningu rozwoju osobistego i przywództwa. Zawsze lubiłem pomagać ludziom i tym się zajmowałem, przede wszystkim jako coach i wykładowca. Pomyślałem więc, że ta książka umożliwi pomoc wielu rodzinom z dziećmi, które się borykają z problemem zasypiania. Testowałem ją w dwóch przedszkolach podczas leżakowania dzieci i, rzeczywiście, moja metoda sprawdzała się – z Carlem-Johanem Forssén Ehrlinem, autorem bestsellerowej książki „O króliku, który chce zasnąć”, rozmawia Ewa Tenderenda-Ożóg    16-17

Książki miesiąca „Dzieje dwóch rodzin” Kazimierza Orłosia oraz „Dwa lata, osiem miesięcy i dwadzieścia osiem nocy” Salmana Rushdiego    24 „Sztuka polska. Późny barok, rokoko, klasycyzm (XVIII wiek)” oraz „Maryja Królowa Polski” Adama Bujaka i Waldemara Chrostowskiego    25

Proponujemy także Wydarzenia    4-7  •  Bestsellery z komentarzem Krzysztofa Masłonia    8-10  •  Fragment książki „Kot Bob i jego podarunek    18  •  Koszyk na Gwiazdkę    19  •  Namolny książkowiec – felieton Tadeusza Lewandowskiego    21  •  Między wierszami – felieton Tomasza Zbigniewa Zaperta    22  •  Recenzje    26-36 m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 2 / 2 0 1 5


                   

                                                                                                              


Wydarzenia   Ranking Bibliotek 2015

W

Najlepsze sklepy internetowe

P

ortal Money.pl z Grupy Wirtualna Polska po raz dziesiąty ocenił największe i najpopularniejsze sklepy internetowe działające w Polsce. W ośmiu kategoriach zbadanych zostało 120 tych, które cieszą się największą popularnością wśród e-klientów i na podstawie 45 kryteriów wybrane zostały najlepsze z nich. „Aż dwie trzecie klientów polskich sklepów internetowych zagląda do wirtualnych sklepów po książki, płyty czy bilety na wydarzenia kulturalne. Jak wynika z badania rynku e-commerce firmy Gemius, to druga pod względem popularności kategoria polskiego e-handlu. Nic dziwnego, że przebić się do czołówki jest niezwykle trudno i klienta przekonać trzeba czymś więcej niż tylko szeroką ofertą i cenami, choć te oczywiście należą do jednych z najważniejszych czynników. Dlatego warto polować tu na promocje i wyprzedaże – wszyscy liczący się sprzedawcy mają taką ofertę. Darmowa wysyłka zamówień powy4

CzytaMy! w regionach

Podsumowanie akcji

S

ieć Matras Księgarnie oraz Fundacja Teraz Książka podsumowały program pilotażowy akcji promocji czytelnictwa „CzytaMy!”. W czterech miastach – Elblągu, Suwałkach, Łomży i Zamościu, zorganizowano osiem spotkań, podczas których znane osoby przekonywały, że warto czytać. Do patronów akcji należeli Instytut Książki oraz serwis internetowy Lubimy Czytać. W spotkaniach wzięło udział ponad 600 dorosłych i dzieci. Spotkania w ramach akcji prowadziła Dorota Koman, znana redaktor książek i krytyk literacki. Do gości specjalnych przedsięwzięcia należeli: dziennikarz Andrzej Sołtysik oraz aktorzy – Tomasz Ciachorowski, Maja Bohosiewicz, Magdalena Stużyńska, Paulina Holtz oraz Aneta Todorczuk-Perchuć. W akcji w charakterze partnera uczestniczyły Biblioteka Elbląska im. Cypriana Norwida, Biblioteka Publiczna im. Marii Konopnickiej w Suwałkach, Miejska Biblioteka Publiczna w Łomży oraz Książnica Zamojska im. Stanisława Kostki Zamoyskiego w Zamościu. Celem akcji jest promocja czytelnictwa. Jak powiedziała Dorota Koman, prowadząca spotkania: „Jeżeli można sprawić, że popularne czy modne stają się taniec czy gotowanie, to my chcielibyśmy wesprzeć tworzenie mody na czytanie. Poprzez nasze spotkania chcemy przypomnieć, że książka daje język do wyrażania emocji i radość. Nie każda książka jest dla każdego, ale każdy ma gdzieś swoją książkę”. Założeniem programu było zaproszenie mieszkańców poszczególnych miast do zatrzymania się nad książką – w przypadku dzieci z klas 1-3 oznaczało to czytanie na głos tytułów polecanych przez gości, natomiast dorośli mogli uczestniczyć w dyskusji na temat rekomendowanych utworów. Biblioteki, które uczestniczyły w programie zostały wybrane na podstawie dotychczasowej aktywności. „Jednym z naszych założeń było zachęcenie do udziału w akcji bibliotek, które prowadzą działalność edukacyjną, w tym dotyczącą promocji czytelnictwa. Z perspektywy czasu oceniamy, że wybór był jak najbardziej słuszny, każda z placówek uczestniczących w programie, wsparła organizację przedsięwzięcia i została ambasadorem idei promocji czytelnictwa” – stwierdziła Jolanta Liżewska-Zyzek, dyrektor handlowy Księgarni Matras, współorganizatora akcji. Poranki Literackie odbyły się w oddziałach dziecięcych i filiach (Elbląg i Łomża), w Suwałkach książki czytano na terenie szkoły podstawowej. W każdym z miast dzieci przywitały gości z entuzjazmem i chętnie odpowiadały na pytania związane z prezentowanymi utworami. Słuchacze uczestniczący w dyskusji zostali obdarowani upominkami książkowymi. Natomiast spotkania dla dorosłych, które odbywały się w głównych gmachach bibliotek, zachowały charakter wieczorów z książką. (pw) fot. archiwum

listopadzie rozstrzygnięto piąty Ranking Bibliotek organizowany przez Instytut Książki i redakcję dziennika „Rzeczpospolita”. Zwycięstwo w rankingu lub znalezienie się w gronie laureatów to przede wszystkim nagroda dla samorządów najbardziej zaangażowanych w kulturalny rozwój swojej gminy. Przygotowując bieżący ranking, rozesłano ponad 2300 ankiet do wszystkich gmin wiejskich i miejsko-wiejskich oraz małych miast mających mniej niż 15 tys. mieszkańców. Uzyskano blisko 800 odpowiedzi. Przyjęta metoda oceny bibliotek premiuje działania na rzecz jakości i komfortu obsługi czytelników, poziom czytelnictwa, liczbę kupowanych nowości i wydatki samorządu na utrzymanie placówki. Laureaci Rankingu Bibliotek 2015: • I miejsce – Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy Barcin im. Jakuba Wojciechowskiego • II miejsce – Gminna Biblioteka Publiczna w Świątkach • III miejsce – Biblioteka Publiczna Gminy Łomża z/s w Podgórzu • IV miejsce – Miejska Biblioteka Publiczna w Polanicy Zdroju • V miejsce – Miejska Biblioteka Publiczna im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego w Morągu • VI miejsce – Miejska Biblioteka Publiczna w Świeradowie Zdroju • VII miejsce – Miejska Biblioteka Publiczna we Włodawie • VIII miejsce – Miejska Biblioteka Publiczna im. Władysława Broniewskiego w Lubaczowie • IX miejsce – Gminna Biblioteka Publiczna w Borowie • X miejsce – Gminna Biblioteka Publiczna w Firleju. (pw)

żej określonej kwoty, rabaty za opublikowanie recenzji, gadżety dodawane w gratisie, niższa cena, jeśli zdecydujesz się na proponowany przez sprzedawcę zestaw tytułów – możliwości dodatkowego zaoszczędzenia jest w tej kategorii całkiem sporo” – czytamy w komentarzu twórców rankingu do zestawienia w kategorii „Kultura”. W pierwszej dziesiątce zestawienia portalu Money.pl znalazły się następujące e-sklepy: 1. Taniaksiazka.pl, 2. Empik.com, 3. Matras.pl, 4. Gandalf.com.pl, 5. Ravelo.pl/Selkar.pl, 7. Bonito.pl, 8. Ksiegarnia.pwn.pl, 9. Aros.pl, 10. Eventim. (pw)

Pożądany kanon lektur

R

ząd zapowiedział powrót kanonu lektur do szkół podstawowych. Jak wynika

m a g a z y n

l i t e r a c k i

z sondażu dla „Dziennika Gazety Prawnej” 72,6 proc. Polaków popiera ten pomysł rządu, przeciw jest 27,4 proc. Zdaniem resortu edukacji lista lektur powinna być kompilacją literatury współczesnej i klasyki. Przygotowuje ją zespół, w którego skład wejdą teoretycy, nauczyciele i rodzice. Według badania przeprowadzonego na zlecenie dziennika największymi entuzjastami zmian są osoby w wieku 45-54 lata – 80 proc. za reformą, z wykształceniem zawodowym – 84,4 proc. i mieszkańcy małych miejscowości do 20 tys. osób – 81,9 proc. Najmniejsze poparcie klasyczny kanon lektur ma wśród osób w wieku 18-24 lata – 62,4 proc. za, z wyższym wykształceniem – 67 proc. i mieszkańców miast pow. 100 tys. – 71 proc. (pw) k s i ą ż k i

1 2 / 2 0 1 5


Wydarzenia   Zgłoszenia do Gombrowicza

D

o 31 stycznia 2016 roku można zgłaszać książki do Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza. Prezydent Radomia zaakceptował przygotowany przez kapitułę regulamin nagrody przeznaczonej dla debiutanta. Jurorzy poszerzyli definicję debiutu, dając początkującym prozaikom podwójną szansę na laury i 40 tys. zł. Jak czytamy: „jako debiut przyjmuje się pierwszą albo drugą książkę danego autora, napisaną prozą artystyczną, oczywiście w języku polskim”. Taka formuła debiutu jest nawiązaniem do biografii twórczej Witolda Gombrowicza. W jej polskim, przedwojennym okresie patron nagrody opublikował właśnie dwie książki, a powstanie „Ferdydurke” to po części reakcja na krytyczne, nieprzychylne recenzje właściwego debiutu Gombrowicza. Więcej informacji i regulamin dostępne są na stronie: www.nagrodagombrowicza.pl. (pw)

Obligacje od Legimi

P

Roczna podróż Książkobusów

W

Naprawiać nienaprawialne –  Pańska pasja automobilowa zaczęła sie od wizyty w Peweksie… –  Resoraki zbierałem już dużo wcześniej. Wizyta w Peweksie i stojące tam wysoko na półce białe porsche 911 uzmysłowilo mi, że są na świecie auta idealne. Później była stajnia rajdowa z blaszanymi samochodami na pedały i pierwszy własny – prawdziwy – pojazd: volkswagen garbus. –  Pamięta pan wszystkie auta, które miał okazję prowadzić? –  Raczej tak, lecz było ich tyle, że nie jest to łatwe. Nigdy nie zapomina się tych pierwszych, przez co w jakiś sposób wyjątkowych. –  Czy równie pewnie jak za kierownicą radzi pan sobie w roli mechanika? –  Każdy kierowca rajdowy ścigający się w rajdach-maratonach zna się w jakimś stopniu na mechanice pojazdów, którymi jeździ. Przed startem w rajdzie Dakar przechodzimy szkolenia w zespołach fabrycznych. Potrafimy w trudnych warunkach naprawić nienaprawialne. –  Podobno na tatami wprowadził pana kapitan Żbik… –  Komiks zatytułowany „Wyzwanie dla silniejszego” na tyle rozpalił moją wyobraźnię i pragnienie bycia sprawnym i silnym, że chwilę później zainteresowałam się judo. Na tyle, że zdobyłem czarny pas, dowód najwyższego wtajemniczenia w tym sporcie. Do dziś ta dyscyplina jest mi bardzo bliska. Rozmawiał Tomasz Z. Z apert

fot. archiwum

oznańska firma Legimi, pierwszay na świecie podmiot oferujący czytnik e-booków za 1 zł w połączeniu z abonamentem na dostęp do bazy ponad 12 tys. tytułów, rozpoczęła publiczną ofertę obligacji. Emisja, następująca po zakończonej kilka miesięcy temu sukcesem ofercie prywatnej, ma na celu zwiększenie dynamiki rozwoju innowacyjnej usługi, a także ekspansję zagraniczną. Oprocentowanie obligacji jest stałe (9,5 proc. w skali roku), a okres odsetkowy wynosi trzy miesiące. Całkowita wartość emisji to 1,5 mln zł (próg emisji natomiast 0,75 mln zł). „Pilotażowy etap projektu czytnik za złotówkę dobitnie świadczy o tym, że zaproponowana przez nas formuła abonamentowego dostępu do książek doskonale rokuje. Kolejna emisja obligacji pozwoli nam zwiększyć tempo rozwoju i sprawić, że na polskim rynku ebooków nastąpi tak długo oczekiwany dynamiczny wzrost. Długoterminowe plany Legimi obejmują także wprowadzenie akcji na giełdę” – komentuje Mikołaj Małaczyński, prezes Legimi. (pw)

Rozmowa z Jarosławem Kazberukiem, autorem książki „Marzyciel”

Autorska księgarnia w Złotych Tarasach

O

Celem Książkobusu, który odwiedza polskie szkoły, biblioteki oraz Domy Kultury, jest popularyzacja czytelnictwa wśród najmłodszych czytelników i młodzieży. Bardzo ważnym punktem każdej edycji jest docieranie zwłaszcza do małych miejscowości, oddalonych od centrów kultury, w których dzieci nie mają możliwości regularnego odwiedzania bibliotek, a styczność z nowościami książkowymi jest ograniczona. Podczas tegorocznej edycji Książkobus odwiedził 35 miejscowości. (pw)

Myślenickie „Arkady”

ydawnictwo Media Rodzina podsumowało roczną podróż po Polsce, jaką odbyły należące do nich Książkobusy – bajkowe pojazdy oficyny odwiedziły w ostatnich dwunastu miesiącach Wielkopolskę, Małopolskę oraz Dolny Śląsk. Tegorocznym tematem przewodnim akcji było najnowsze wydanie „Piotrusia Pana” w wyjątkowym tłumaczeniu Andrzeja Polkowskiego wraz z pięknymi ilustracjami autorstwa Quentina Grebana.

od koniec listopada Księgarnia pod Arkadami w Myślenicach po 25 latach działania na miejskim Rynku rozpoczęła działalność w nowej lokalizacji w Galerii Myślenice przy ul. Słonecznej 2 E, która jest galerią handlową wybudowaną przez kupców myślenickich. Nowa galeria zlokalizowana jest przy obwodnicy miasta i oddalona około 1 km od myślenickiego Rynku. Jak poinformował Leszek Gowin, który jest współwłaścicielem Księgarni pod

m a g a z y n

k s i ą ż k i

l i t e r a c k i

Arkadami wraz z żoną Lucyną Gowin, nowy obiekt ma 115 mkw. powierzchni, a oferowanych jest w nim 6000 tytułów książek. (pw)

P

1 2 / 2 0 1 5

d początku listopada w zmodernizowanej części warszawskiej galerii Złote Tarasy, na poziomie -1 działa księgarnia Autorska, nowa placówka w sieci księgarskiej Grupy Znak. „Jest to jedyna taka księgarnia – urządzona jak dom. Bo dom, mieszkanie to miejsca nam najbliższe. Tu wiemy, co gdzie leży, wiemy, jak się odnaleźć, czego oczekiwać. W kuchni znajdziemy przepisy, sypialnia rozgrzeje nas namiętnym romansem, gabinet zaskoczy ambitną fikcją i nieznanymi faktami, a na końcu zrelaksujemy się w wannie. Bardzo zależy nam, by każdy, kto zawita do Autorskiej, czuł się jak u siebie” – czytamy w komunikacie prasowym. Pierwsza księgarnia Autorska została uruchomiona w maju w Sanoku. Kolejną otwarto w sierpniu w Pasażu Grunwaldzkim we Wrocławiu. (pw)

BookBook od nowego roku

P

orozumienie Kultura Sp. z o.o. nabyła od ABC Księgarnie Sp. z o.o. 89,63 proc. udziałów przedsiębiorstwa Dom Książki Sp. z o.o. Od 2016 roku sieć księgarń, 5


Wydarzenia

Symbol 2015 dla Wydawnictwa Olesiejuk

W

ydawnictwo Olesiejuk zostało laureatem Programu Symbol 2015, prowadzonego przez redakcję „Monitora Rynkowego” i „Monitora Biznesu”. i uzyskało tytuł „Symbol Inwestycji w Kulturę 2015”. (n)

Nagrody

T

egorocznym laureatem Nagrody im. Beaty Pawlak został Konrad Piskała, którego uhonorowano za zbiór reportaży o Somalii „Dryland” (seria „Terra Incognita”, W.A.B.). Podczas 24. edycji Targów Książki Historycznej ogłoszono wyniki tegorocznej odsłony konkursu o Nagrodę Klio. W kategorii autorskiej nagrodę pierwszego stopnia przyznano Katarzynie Minczykowskiej za książkę „Cichociemna. Generał Elżbieta Zawacka ‘Zo’”. Nagrodę drugiego stopnia otrzymał Andrzej Sieroszewski za publikację „Wacława Sieroszewskiego żywot niespokojny”, a nagrodę trzeciego stopnia – Monika Śliwińska za „Muzy Młodej Polski. Życie i świat Marii, Zofii i Elizy Pareńskich”. W kategorii monografii naukowych nagrodą pierwszego stopnia uhonorowano Grażynę Kubicę za książkę „Maria Czaplicka: płeć, szamanizm, rasa. Biografia antropologiczna”. Nagrodę drugiego stopnia odebrał Robert Spałek za publikację „Komuniści przeciwko komunistom. Poszukiwanie wroga wewnętrznego w kierownictwie partii komunistycznej w Polsce w latach 1948-1956”, a trzeciego stopnia – Jarosław Pałka i Jerzy Poksiński za „Michał Żymierski 1890-1989”. W kategorii edytorskiej przyznano cztery równorzędne wyróżnienia. Otrzymali je: Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Archiwum Państwowe w Łodzi i Żydowski Instytut Historyczny za „Encyklopedię getta. Niedokończony projekt archiwistów z getta łódzkiego”; Ośrodek Wydawniczy Zamku Królewskiego w WarszawieMuzeum za książkę „Joannici i ich związki z ziemiami polskimi”; Wydawnictwo MS 6

Rozmowa z Anną Czerwińską-Rydel

Biografie z lotu ptaka –  Zadebiutowała pani w 2007 roku książką „Tajemnica Matyldy” i od tamtej pory pani droga pisarska szła w kilku kierunkach: dzieci i ich sprawy, cykl biograficzny o wielkich Polakach, trylogie o znanych gdańszczanach i gdańszczankach oraz książki muzyczne. W sumie powstało już 30 książek. Czy tak pani zaplanowała swoją drogę pisarską czy był to zbieg okoliczności i zainteresowań? –  Niczego nie planowałam. Wszystko ułożyło się samo. Książki dla młodych czytelników, w których tematem wiodącym była muzyka, powstały w naturalny sposób – z wykształcenia jestem muzykiem. Cykl biograficzny o wielkich Polakach zapoczątkowała opowieść o Fryderyku Chopinie, a gdańszczanie „narzucili” mi się z racji zamieszkania – jestem gdańszczanką z urodzenia i mieszkam w Gdańsku. Dopiero teraz, gdy patrzę wstecz, analizując kolejne z trzydziestu napisanych przeze mnie książek, widzę w tym ciągu jakąś logikę i konsekwencję. Najwyraźniej czasem warto poddać się biegowi wydarzeń. –  W domu czytamy sobie na głos. Mój 16-letni syn skończył mi czytać historię Józefa Ignacego Kraszewskiego „Sto tysięcy kartek” pani autorstwa i jest zachwycony do tego stopnia, że sięgnął po kolejną książkę Kraszewskiego. Czy pisząc książki biograficzne opierała się pani tylko na faktach, czy jest tam także wpleciona fikcja literacka? –  To wspaniała wiadomość! Bardzo się cieszę, że opowieść o Kraszewskim spodobała się pani synowi! I to szesnastoletniemu! Sama mam piętnastoletniego syna i książkę tę zadedykowałam właśnie jemu. Wszystkie moje książki biograficzne oparte są na faktach i to sprawdzonych, udokumentowanych i poddanych ocenie merytorycznej instytucji, która zajmuje się daną postacią (w przypadku obu moich książek o Chopinie „Jaśnie Pan Pichon” i „Moja babcia kocha Chopina” taką instytucją był Narodowy Instytut Fryderyka Chopina, przy pisaniu książki o Marii Skłodowskiej-Curie „W poszukiwaniu światła” współpracowałam z Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie, a tworząc książkę o Januszu Korczaku „Po drugiej stronie okna” korzystałam z pomocy Korczakianum). Każda moja książka w ten sposób powstawała. Fikcja oczywiście też pojawia się w niektórych moich opowieściach – na przykład w przytoczonej przez panią książce „Sto tysięcy kartek”, gdzie obecny jest fikcyjny wątek współczesny przeplatany z biografią Kraszewskiego. Podobny zabieg zastosowałam w kilku innych książkach, chociażby w „Podróży ze skrzypcami” – opowieści o Henryku Wieniawskim, „Słońcem na papierze – o Kornelu Makuszyńskim, „Fotelu czasu” – o Aleksandrze Fredrze, „Mistrzu” – o Witoldzie Lutosławskim, czy „Kryształowym odkryciu” o Janie Czochralskim. –  Pani książki to piękne lekcje tolerancji, miłości, przyjaźni,… –  Dziękuję za tak miłe słowa. Sama bardzo dużo się uczę, poznając historie postaci, o których piszę. Zaprzyjaźniam się z nimi, próbuję zrozumieć ich punkty widzenia, pasje, dokonania. Zbliżam się do ich życia, patrząc na nie niejako „z lotu ptaka”, z perspektywy końca. To dla mnie wielka odpowiedzialność, zwłaszcza, że piszę dla młodych czytelników. – Kiedy można spodziewać się kolejnej pani książki? –  Poproszono mnie o napisanie Trylogii Himalajskiej „Bo góry są”. Kończę teraz pierwszą jej część – „Zdobyć koronę. Opowieść o Jerzym Kukuczce”. Rozmawiała Małgorzata Janina Berwid fot. archiwum prywatne

oparta m.in. na dotychczasowych punktach sprzedaży Gdańskiego Domu Książki, DK Białystok czy rozpoznawalnej księgarskiej marki MDM, będzie funkcjonować pod marką BookBook. Łącznie w ramach sieci funkcjonuje obecnie 70 księgarń. Spółka Porozumienie Kultura istnieje od czerwca. Jej udziałowcami są: dwie osoby fizyczne (Kristof Zorde, Elżbieta Pustota), sześć podmiotów wydawniczych (Czarna Owca, Helion, Prószyński Media, Publicat, Rebis, Zysk i S-ka) oraz firma dystrybucyjna Super Siódemka. (pw)

za „Kresową Atlantydę. Historię i mitologię miast kresowych tom 1-7” oraz Muzeum II Wojny Światowej za „Codzienność w cieniu terroru. Okupacja niemiecka w Polsce 1939-1945”. W kategorii varsaviana wręczono pięć nagród równorzędnych. Odebrali je: Monika Maludzińska za cykl „Żebracy i włóczędzy w XVIII-wiecznej Warszawie”; Patryk Pleskot za „Miasto śmierci. Pytania o morderstwa m a g a z y n

l i t e r a c k i

polityczne popełnione w Warszawie (1956-1989)”; Mariusz Kolmasiak za publikację „Belweder oraz jego mieszkańcy i użytkownicy (1818-2014)”; Robert Hasselbusch i Maria Ciesielska za „Taniec wśród mieczów. Polski personel medyczny na Pawiaku w okresie okupacji niemieckiej 1939-1944” oraz Elżbieta Markowska i Katarzyna Naliwajek-Mazurek za „Okupacyjne losy muzyków. Warszawa 1939-1945”. k s i ą ż k i

1 2 / 2 0 1 5


Wydarzenia Jury Nagrody KLIO przyznało też nagrodę specjalną Fundacji „Warszawa Walczy 1939-1945” i Wydawnictwu Bellona za publikację pracy „Warszawa Walczy 1939-1945. Leksykon” pod red. Krzysztofa Komorowskiego. Pracę „Badania archeologiczne na Reducie Ordona tom I” wydaną przez Państwowe Muzeum Archeologiczne w Warszawie uhonorowano nagrodą sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa „Pro Memoria”. Podczas uroczystego wieczoru wydawców uczestniczących w XXIV Targach Książki Historycznej w Warszawie, jaki odbył się 26 listopada w Pałacu Prymasowskim, zostały wręczone odznaczenia państwowe i resortowe. Srebrne Krzyże Zasługi nadane przez Prezydenta RP otrzymali: Renata Auch, Maria Magdalena Miłaszewska i Jolanta Szymańska z wydawnictwa Bellona, Bogusław Kubisz z redakcji „Mówią Wieki” oraz autorzy Robert Gretzyngier i Jarosław Molenda. Brązowe Krzyże Zasługi Prezydent RP przyznał Lucynie Trendak z Bellony oraz autorowi Wojciechowi Kalwatowi. Brązowymi Medalami za Zasługi dla Obronności Kraju nadanymi przez ministra obrony narodowej zostali odznaczeni: Janusz Arsłanowow z wydawnictwa Bukowy Las, Ewa Cieślak z Bellony, Bożena Dobrucka, Agnieszka Krajewska, Grzegorz Kwiatkowski z FK Olesiejuk, Urszula Król z Ruchu, Doro-

ta Lech i Ewa Sołek z Empiku, Halina Mrozek i Marianna Okuniewska z Książnicy Polskiej, Katarzyna Rogalska z Druk-Intro, Tomasz Wasztyl z WAT w Tarnowie, Natalia Zalewska-Domitrz z księgarni Żeromskiego w Warszawie oraz autorzy: Marek Gędek i Krzysztof Wiśniewski. Odznaki honorowe Zasłużony dla Kultury Polskiej przyznane przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego wręczyła Zina Jarmoszuk, dyrektor Departamentu Mecenatu Państwa w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Otrzymali je autorzy: Jan Besala, Iwona Kienzler, Sławomir Koper, Sławomir Leśniewski, Jarosław Wojtczak i Lech Wyszczelski oraz Waldemar Michalski z Bellony.

Wydawnictwo Czarne z „Piórem Fredry”

W

ydawnictwo Czarne zdobyło Nagrodę Pióra Fredry za książkę „Kucając” Andrzeja Stasiuka. Uroczystość ogłoszenia werdyktu jury, na czele którego stał historyk literatury prof. Marcin Cieński, połączona ze spotkaniem wystawców na 24. Wrocławskich Targach Dobrych Książek, odbyła się 3 grudnia w Centrum Kongresowym we Wrocławiu. Jak przekazał prof. Marcin Cieński, Nagrodę Pióra Fredry przyznano

Zarządzanie biznesem i samym sobą Pół żartem pół serio

fot. Piotr Dobrołęcki

za „pełne wykorzystanie niewielkiej przestrzeni książki dla stworzenia wielowymiarowego obrazu naszej rzeczywistości, za umiejętne i oszczędne operowanie środkami edytorskimi, pozwalającymi czytelnikowi na uczestniczenie w świecie artystycznej wyobraźni”. (pd)

Zmarli

W

niedzielę 22 listopada w szpitalu w Szczecinie zmarła Monika Szwaja. Pisarka w ostatnim czasie zmagała się z ciężką chorobą. W grudniu skończyłaby 66 lat. Na jej pisarski dorobek złożyło się 15 książek, m.in.: „Jestem nudziarą”, „Klub mało używanych dziewic”, „Powtórka z morderstwa”, „Zupa z ryby fugu”, „Zapiski stanu poważnego”. Była również felietonistką i autorką tekstów piosenek. Otrzymała tytuł Honorowego Ambasadora Szczecina.

Idealny prezent na święta

Henryk Bieniok -OXK$ # d¨

Jest to książka dla każdego, kto chce być lepszym człowiekiem, niezależnie od tego, czy jest biznesmenem, szefem, rodzicem, czy zwykłym człowiekiem. dr Adam Mokrysz i dr Katarzyna Mokrysz grupa kapitałowa Mokate Nowości Difin

m a g a z y n

l i t e r a c k i

Księgarnia internetowa k s i ą ż k i

www.ksiegarnia.difin.pl

1 2 / 2 0 1 5

7


Bestsellery Książki grudnia

Szczęście we troje W klimat „Dziewczyny z pociągu” Pauli Hawkins wprowadzają już pierwsze akapity tej głośnej powieści, którą na polski przetłumaczył Jan Kraśko. Na przykład taki: „Piękne słońce, bezchmurne niebo, nikogo do zabawy, nic do roboty. Takie życie, życie, którym teraz żyję, jest trudniejsze latem, kiedy wszędzie jest tyle światła i tak mało dającej schronienie ciemności, kiedy wszyscy wychodzą z domu, kiedy są rażąco, wprost agresywnie szczęśliwi. To męczy i jeśli się do nich nie przyłączysz, czujesz się podle. Czeka mnie długi weekend, czterdzieści osiem pustych godzin do wypełnienia. Podnoszę puszkę do ust, lecz nie została w niej ani kropelka”.

1

Małgorzaty Musierowicz 2 „Feblik” to dwudziesty pierwszy (!) tom sławnej „Jeżycjady” Małgorzaty Musierowicz. Ten osadzony w poznańskich realiach cykl powieściowy stał się, podobno, arką przymierza miedzy starymi a nowymi laty, czytelnikami wieku XX i XXI. Na wszelki wypadek informuję jednak tych ostatnich, że tytułowy „feblik” to – według Uniwersalnego Słownika Języka Polskiego – „skłonność, słabość, sympatia dla kogoś”. Podany jest przykład zastosowania w zdaniu: „Do Józia miała specjalnego feblika”, dowiadujemy się też, że słowo pochodzi z języka francuskiego („faible”) i, niestety, uznane zostało za przestarzałe. Julka, bohaterka powieści Anny Ficner-Ogonowskiej „Czas pokaże” ma mamę – bibliotekarkę i to wystarczy, by ją polubić. A dlaczego? „Uwielbiała to uzależnienie mamy od literatury pięknej, zarówno tej dobrej, jak i po prostu wciągającej. Odnosiła się do tego z należnym szacunkiem, gdyż często okazywało się pomocne w życiu, a nawet podczas pokonywania kolejnych schodków studenckiego wtajemniczenia. Krótko mówiąc, była córką mądrej kobiety o trudnym charakterze i niewiarygodnym oczytaniu, która całkowicie przeczyła powiedzeniu, że szewc bez butów chodzi. W domu i w pracy czytała zawsze, gdy tylko mogła, kiedy pozwalało jej na to nadmierne poczucie obowiązku. Ta pasja mamy powodowała, że mieszkanie, nie dosyć, że małe i zagracone, to było jeszcze zawalone tonami książek. Gdy Janek [brat – przyp. K.M.] wyprowadził się z domu, jego pokój stał się biblioteką pęczniejącą z każdym dniem. Pokój Janka, zastawiony meblami, choć wielkością nie

3

8

grzeszył, zyskał jeszcze dwa regały sosnowe, które dokupiły, by na nich ustawiać najukochańsze książki. Oczywiście miejsce na regałach skończyło się niespodziewanie szybko…”. Skąd ja to znam?

łowskiego zadziwiająco długo utrzymuje się w rankingu bestsellerów. Czyżby po czasach, o których opowiada „Masa”, rodzimi bandyci dowartościowujący się pod nazwą gangsterów zapadli w sen zimowy?

Michel Houellbecq wielokrotnie powtarzał, że jego „Uległość” nie jest wymierzona w muzułmanów. A skąd! Zaraz dodawał jednak, że „każdy ma prawo napisać islamofobiczną książkę, jeśli tylko ma ochotę”.

W „Wilkach” Adam Wajrak mniejszą uwagę zwraca na drapieżność tytułowych bohaterów swojej książki, a bardziej na drapieżność ludzi, którzy najpierw przypisali wilkom wszystkie najgorsze cechy, a następnie zrobili (i robią) wszystko, by je unicestwić. Słowem, wypada powtórzyć za Jackiem Kaczmarskim: „O bracia wilcy, brońcie się, nim wszyscy wyginiecie”.

4

Co spędza sen z powiek bohatera powieści „Grey. Pięćdziesiąt twarzy Greya oczami Christiana” E.L. James? „Czy mógłbym? – pyta. – Czy mógłbym mieć waniliowy związek z Anastasią?”. Oto nowa odsłona cierpień młodego Wertera.

5

W „Co nas nie zabije” Davida Lagercrantza, kontynuacji sławnej trylogii „Millennium” Stiega Larssona, znany nam dobrze dziennikarz Mikael Blomkvist dziękuje, nie, nie Bogu, a oczywiście losowi za „niepowtarzalną konstelację”, w jakiej żyje: „Erika najczęściej spała z Gregerem w domu w Saltsjobaden, a czasem u Mikaela przy Bellmansgatan. Z biegiem lat Mikael doszedł do wniosku, że to fantastyczne rozwiązanie dobrze zrobiłoby wielu ludziom żyjącym pod dyktaturą związku. Za każdym razem, kiedy Erika mówiła: bardziej kocham mojego męża, kiedy mogę być także z tobą, albo kiedy Greger na jakimś cocktail party objął go po bratersku, Mikael dziękował za to losowi”. No proszę, jaki piękny układ: „menage a trois”.

6

moich młodych lat witaminy C 7 Za nikt nikomu nie żałował. Przeciwnie, lekarze przy każdej okazji przypominali mamusiom o popularnym „cebionie”. To się jednak zmieniło i od lat już medycy witaminę C dozują bardzo skąpo i ostrożnie. Z niejaką satysfakcją przeczytałem więc w „Ukrytych terapiach” Jerzego Zięby, że witamina ta nie powoduje: powstawania kamieni nerkowych, nadmiernego kumulowania jonów żelaza, obniżenia poziomu witaminy B12 i jonów miedzi, zwiększenia zapotrzebowania na tlen, wtórnego szkorbutu, efektu utleniającego, erozji szkliwa na zębach i reakcji alergicznych. Od siebie dodam, że i kołtun nie z witaminy C się bierze. I to by było na tyle.

8

„»Masa« o bossach polskiej mafii” Artura Górskiego i Jarosława Soko-

m a g a z y n

l i t e r a c k i

9

Czego to się człowiek nie dowie na stare lata! W „Red Lipstick Monster. Tajniki makijażu” Ewa Grzelakowska-Kostoglu przekonuje, między innymi, że „pomadka lubi zmieniać się w małą uciekinierkę…”. No proszę, zwykła szminka. Nic dziwnego, że z całą powagą podszedłem do rad autorki w rodzaju: „Potrzebne są cierpliwość i odwaga, żeby kroczyć nową, niewydeptaną jeszcze ścieżką i słuchać przede wszystkim siebie, a nie innych”.

10

Przemysław Czapliński, profesor z Poznania, specjalista od literatury współczesnej recenzję z „Ksiąg Jakubowych” Olgi Tokarczuk zatytułował „Dwieście lat samotności”. Tym samym pisarka stała się dwa razy lepsza od Gabriela Garcii Marqueza. „Cudze chwalicie, swego nie znacie/ Sami nie wiecie, co posiadacie”.

11

W świecie „Magicznego Drzewa. Świata Ogromnych” Andrzeja Maleszki wszystko jest ogromne, a każdy chce być jeszcze większy. W Polsce jaką znamy też każdy chce być większy niż jest, tyle, że rzeczywistość wokół karłowata i karłowacieje coraz bardziej.

12

Moskwa w „Metro 2035” Dmitrija Glukhovsky’ego jest jeszcze bardziej koszmarna niż w poprzedzających tę powieść „Metro 2033” i „Metro 2034”. Gdy pomyśli się, że tę ponurą wizję można będzie skonfrontować z rzeczywistością już za dwadzieścia lat, robi się jakoś niewyraźnie. Kto to powiedział, że do niczego nie warto się śpieszyć, bo i tak spotka nas rozczarowanie?

13

14

Katarzyna Michalak przekonuje w „Amelii”, że „świat, mimo

k s i ą ż k i

1 2 / 2 0 1 5


Bestsellery Bestsellery „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”

grudzień 2015 Miejsce Liczba w poprzednim notowań Poz. notowaniu na liście

1

21

2 3 4

3

5

Liczba punktów

Tytuł

Autor

Wydawnictwo

ISBN

Dziewczyna z pociągu

Paula Hawkins

Świat Książki

978-83-8031-450-4

555

nowość

Feblik

Małgorzata Musierowicz

Akapit Press

978-83-62199-75-4

503

nowość

2

Czas pokaże

Anna Ficner-Ogonowska

Znak

978-83-240-3492-5

360

3

Uległość

Michel Houellebecq

W.A.B.

978-83-2802-120-4

339

2

Grey. Pięćdziesiąt twarzy Greya oczami Christiana

E. L. James

Sonia Draga

978-83-7999-450-2

324

6

2

3

Co nas nie zabije

David Lagercrantz

Czarna Owca

978-83-8015-049-2

314

7

9

6

Ukryte terapie

Jerzy Zięba

Egida Halina Kostka

978-83-9407-831-7

303

8

nowość

Masa o bossach polskiej mafii

Artur Górski, Jarosław Sokołowski

Prószyński i S-ka

978-83-8069-166-7

290

9

nowość

Wilki

Adam Wajrak

Agora

978-83-2682-305-3

277

10

Red Lipstick Monster. Tajniki makijażu

Ewa Grzelakowska-Kostoglu

Flow Book

978-83-2403-549-6

264

11

6

nowość 7

Księgi Jakubowe

Olga Tokarczuk

Wydawnictwo Literackie

978-83-0804-939-6

245

12

8

2

Magiczne Drzewo. Świat Ogromnych

Andrzej Maleszka

Znak

978-83-2403-902-9

235

13

nowość

Metro 2035

Dmitry Glukhovsky

Insignis

978-83-6531-505-2

224

14

nowość

Amelia

Katarzyna Michalak

Filia

978-83-8075-038-8

222

15

nowość

Bazar złych snów

Stephen King

Prószyński i S-ka

978-83-8069-224-4

211

16

nowość

Elementarz stylu

Katarzyna Tusk

Muza

978-83-2870-214-1

208

Zniszcz ten dziennik

Keri Smith

K.E. Liber

978-83-6485-300-5

182

Ja, Fronczewski

Piotr Fronczewski, Marcin Mastalerz

Znak

978-83-2402-632-6

181

17

30

18 19

13 nowość

25

20

6 nowość

Złe psy. W imię zasad

Patryk Vega

Wydawnictwo Otwarte

978-83-7515-342-2

180

Smak świąt

Agnieszka Maciąg

Otwarte

978-83-7515-325-5

167

21

17

4

Tajemny ogród

Johanna Basford

Nasza Księgarnia

978-83-1012-909-3

166

22

14

2

Więcej krwi

Jo Nesbø

Wydawnictwo Dolnośląskie

978-83-271-5432-3

162

23

16

2

Idę tam gdzie idę. Autobiografia

Kazik Staszewski, Rafał Księżyk

Kosmos Kosmos

978-83-9421-400-5

155

nowość

Zezia i wszystkie problemy świata

Agnieszka Chylińska

Pascal

978-83-7642-644-0

149

25

nowość

Nela na tropie przygód

Nela Mała Reporterka

Burda

978-83-7596-620-6

148

26

6

2

Sprawa Niny Frank

Katarzyna Bonda

Muza

978-83-7758-963-2

147

27

13

2

What if? A co gdyby?

Randall Munroe

Czarna Owca

978-83-8015-272-4

145

28

5

2

Czego nie powie Masa o polskiej mafii

Wojciech Sumliński

Wojciech Sumliński Reporter

978-83-9389-425-3

144

29

nowość

Anioł burz. Prawo milenium Księga II

Trudi Canavan

Galeria Książki

978-83-6429-758-8

135

30

nowość

Co może pójść nie tak?

Jeremy Clarcson

Insignis

978-83-6531-507-6

133

Lista Bestsellerów – © Copyright Biblioteka Analiz 2015

24

Lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” jest przedrukowywana w „Rzeczpospolitej”, w tygodniku „Angora”, w serwisie Swiatczytnikow.pl oraz prezentowana w programie „Xięgarnia” emitowanym w TVN24.

Jak powstaje lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”? Zestawienie powstaje na podstawie wyników sprzedaży w ponad 300 księgarniach całego kraju, w tym w sieciach: Empik, Matras, regionalnych Domach Książki. Pod uwagę bierzemy wyniki sprzedaży z 30 dni, zamykamy listę 15 dnia miesiąca poprzedzającego wydanie aktualnego numeru „Magazynu”. O kolejności na liście decydują punkty przyznawane za miejsca 1-5 w poszczególnych placówkach księgarskich; przy czym za pierwsze miejsce dajemy 5 punktów, za piąte – 1.

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 2 / 2 0 1 5

9


Bestsellery wszystko, czy się w to wierzy, czy nie, jest najlepszym ze światów, a ludzie z natury są dobrzy, tylko czasem o tym owa natura zapomina”. Czasem? Ciekawostka: w „Bazarze złych snów” Stephena Kinga obok opowiadań czytelnik znajdzie również… wiersze autora „Lśnienia”. Fatalne.

15

stylu” Katarzyny Tusk 16 „Elementarz nasze panie powinny postawić sobie na półce obok „Lekcji stylu” Jolanty Kwaśniewskiej. Na naukę nigdy za późno, a Polki należy dokształcać. Zapuszczone jakieś… Nie to co najlepsze z najlepszych. ten dziennik” radzi z ko17 „Zniszcz lei Keri Smith. Cóż, w każdym z nas drzemie wandal, to i specjalnie do aktu przemocy na książce namawiać nie trzeba. Kiedyś sugerowano, by książki, przynajmniej niektóre, palić, ale dosłowne igranie z ogniem jest niebezpieczne. Lepiej więc coś takiego zabazgrać, pociąć nożyczkami, a w końcu wyrzucić na śmietnik. Bo i prawda, są takie rzeczy, których – jak pół wieku temu zauważył Kazimierz Grześkowiak – „ani włożyć w garnek, ani nie da się wydoić”. Zatem do roboty! choć brodate, anegdoty te18 Niezłe, atralne są podwaliną książki „Ja, Fronczewski” Piotra Fronczewskiego i Marcina Mastalerza. Nie da się też ukryć, że najlepsze z nich mocno są nasycone alkoholem. Jak ta, za bohatera mająca Mariusza Dmochowskiego. Otóż, wybitny ten aktor, odtwórca – co przypominam młodzieży – między innymi, ról Stanisława Wokulskiego w „Lalce” (u Hasa), króla Augusta II Sasa w „Hrabinie Cosel” czy hetmana Sobieskiego w „Panu Wołodyjowskim” – mieszkał na Mokotowie przy ulicy Rabindranatha Tagore (był taki pisarz indyjski, noblista zresztą). Kiedy po spektaklu artysta wsiadał do taksówki, mówił coś w rodzaju: „Dobry wieczór panu, poproszę na ulicę Raban… Rabindu… Radabin… Drabanatu… A chuj z tym! Jedź pan do SPATiF-u”. W książce „Złe psy. W imię zasad” Patryka Vegi, nadkomisarz Marek Tupalski z Wydziału Kryminalnego twierdzi, że: „Oficerowie z wydziału zabójstw nie brali łapówek nie dlatego, że byli ponadprzeciętnie uczciwi, lecz dlatego, że wykonywali pracę, dla której poświęcili zdrowie, życie prywatne i rodziny. Większość tych policjantów poza pracą nie miała nic. Byli nieprzekupni właśnie dlatego, że bali się i ją stracić”.

19

O tym, jaki powinien być „Smak świąt” dowiemy się od Agnieszki Maciąg. O czym jest ta książka? A czy to

20

10

ważne? Autorka podpowiada ponoć, „jak samemu przygotować oryginalne, zdrowe i smakowite prezenty”. Napisałbym, gdzie najchętniej wsadziłbym taki „smakowity” prezent, ale że mi to z pewnością wyciąłby jakiś nadredaktor, pozostawiam kwestię otwartą. Nie chcę zresztą Państwu, Drodzy Czytelnicy, niczego sugerować. „Tajemny ogród” Johanny Basford czyli super-kolorowanka. Nie czytaj, nie męcz wzroku, a w to miejsce „spacerując po ogrodach Johanny Basford z zachwytem wypatruj biedronek, wiewiórek, a nawet rekina”. Tylko pamiętaj, Czytelniku, rób to z zachwytem, bo w przeciwnym razie nabawisz się wytrzeszczu. Oczywiście, żartowałem…

21

W „Więcej krwi” Jo NesbØ, kontynuacji równie a może jeszcze bardziej bestsellerowej „Krwi na śniegu”, znajdujemy krótką charakterystykę Kasund, małej miejscowości w Norwegii, gdzie toczy się akcja powieści. Otóż w Kasund nikt nie kradnie. A dlaczego? Bo oprócz reniferów nie ma tam nic do zabrania. I pomyśleć, że w tym pod wieloma względami specyficznym kraju, drugą co do wielkości grupę narodową, po Norwegach, stanowią Polacy.

22

W „Idę tam gdzie idę. Autobiografii” Kazik Staszewski w rozmowie z Rafałem Księżykiem odnosi się, między innymi, do osoby Lecha Wałęsy. I powiada: „Oczywiście potem wyszły wszystkie te historie dotyczące współpracy Wałęsy ze służbą bezpieczeństwa, ale Józef Piłsudski też przecież współpracował z wywiadem niemieckim i wcale to nie zmienia faktu, że był największym polskim politykiem XX wieku. Prezydentura Wałęsy była kontrowersyjna, ale – umówmy się – do 1989 roku był wielki i jako TW w stanie wojennym wyruchał komunistów jak chciał. Przecież byli przekonani, że mają go na widelcu i będzie koncesjonowana Solidarność, pod którą Wałęsa się podpisze, a on ich tym swoim chłopskim sprytem przechytrzył. Ów agent był jedną z najważniejszych postaci polskiej historii. Wyobraźmy sobie sytuację, że w momencie nocy teczek za czasów rządu Olszewskiego, Wałęsa wydaje oświadczenie, tak współpracowałem, podpisałem parę rzeczy, ale okoliczności były takie, a nie inne. Wtedy byłby stuprocentowo wielki, teraz jest wielki z pewnymi kartami, które są niejasne”.

23

„Zezia i wszystkie problemy świata” to trzecia część historii o dziewczynce Zuzannie Zezik, którą od pewnego czasu bawi czytelników znana piosenkarka Agnieszka Chylińska. W sumie to czwarta książka Chylińskiej, płyt nagrała osiem.

24

m a g a z y n

l i t e r a c k i

Nela Mała Reporterka do lektury książki „Nela na tropach przygód” zachęca tak: „Zapraszam cię w niezapomnianą podróż. Opowiem o pięknych miejscach, które poznałam i o fascynujących zwierzętach, które zobaczyłam. Świat jest cudowny i oczami wyobraźni możesz podróżować ze mną oraz przeżywać wspaniałe przygody”. Możesz… Czy dziecko, które z fascynujących zwierząt zna jedynie zapchlonego kundla z podwórka, a najpiękniejsze miejsce, jakie widziało, to galeria handlowa, doceni tę autorką wielkoduszność? Mam wątpliwości.

25

„Sprawa Niny Frank” Katarzyny Bondy rozgrywa się nad Bugiem, w miejscowości na pozór tak sielskiej, jak Supraśl udający w komediach Bromskiego Królowy Most. W istocie ów powieściowy Mielnik pomieszkuje panopticum przeróżnych nieudaczników, zawistników, dewiantów i zwyczajnych głupków. Odnieść można wrażenie, że niekiedy idealizowana Polska B. autorce „Sprawy Niny Frank” najwyraźniej się nie podoba. To nie zarzut: nie musi, choć trochę szkoda.

26

„What if? A co gdyby?” Randalla Munroe to książka, która – zgodnie z podtytułem – daje „naukowe odpowiedzi na absurdalne i hipotetyczne pytania”. Nazwisko autora jest świetnie znane fanom komiksu i to oni uczynili z „What if?” bestseller.

27

„Czego nie powie »Masa« o polskiej mafii” pyta Wojciech Sumliński w książce tak właśnie zatytułowanej. Okazuje się, że tamten [patrz poz. 8] nie mówi niczego, co wykracza poza opłotki Pruszkowa i Wołomina. A teren działania rodzimych bandziorów jest znacznie większy, z czym należy się zgodzić, choćby nasza wiedza o „polskiej mafii” (?) była zerowa.

28

„Anioł burz. Prawo milenium. Księga II” Trudi Canavan to kolejna książka, w której opowiada się o nauczaniu w szkole magii. Niestety już sam przymiotnik „magiczny” wywołuje u mnie pląsawicę, o czym więc jeszcze traktuje dzieło australijskiej pisarki nie powiem, bo nie wiem i nigdy się nie dowiem.

29

Jeśli Jeremy Clarkson, autor „Co może pójść nie tak?” jest osobą wiarygodną, a wszystko na to wskazuje, to Dania jest najwspanialszym w świecie miejscem do życia. Jak się zdaje, w przeciwieństwie do Norwegii [patrz poz. 22]. R anking sporządziła Ewa Tenderenda-Ożóg Komentarz Krzysztof Masłoń

30

k s i ą ż k i

1 2 / 2 0 1 5


Nowości z Wydawnictwa Zysk i S-ka. „Z historią pod choinkę”

www.zysk.com.pl


fot. Wikipedia

K

iedy niemal równo 120 lat temu (27 grudnia 1895 roku) bracia Lumiere zaprezentowali swoje urzą-

dzenie do publicznego pokazywania ruchomych obrazów, zostało ono zlekceważone jako kolejna płocha cyrkowa sztuczka do zaspokajania płytkich gustów gawiedzi. Bardzo szybko jednak okazało się, że film potrafi zaspokajać nie tylko płytkie gusty, i nie tylko gawiedź poddaje się jego magii. Im sprawniej film opowiadał historie, tym częściej pojawiały się głosy, że jest on medium, które zada ostateczny cios książce i czytaniu. Starsi czytelnicy zapewne pamiętają jeszcze apogeum takiego kasandryczenia, kiedy młodzi ludzie musieli wymykać się do kina w tajemnicy przed pedagogami i światłymi rodzicami, radymi widzieć wychowanków z książką w ręku, a przerażonych tym, że uzależnienie od gotowych wyobrażeń oferowanych jakoby przez film odbierze im zdolność do przeżywania literatury. Dziś już chyba widać, że film wcale

niać, ale być także znakomitym środkiem refleksji nad tym, czym jest książka, czym jest literatura, na czym polega jej czar i magia, jakie zjawiska cywilizacyjne są dla niej korzystne, a jakie są dla niej śmiertelnym zagrożeniem. I w niniejszym artykule chciałbym się przyjrzeć kilku przypadkom filmów oddających hołd temu medium, które kino miało jakoby zgładzić, a także twórczości artystów kina, dla których książka jest nie tylko fabularną podstawą scenariusza, ale tematem i motywem samym w sobie, wartym rozważania także w języku ruchomych obrazów.

Książki nie są do czytania  Scenariusz filmu „Imię róży” w reżyserii Jeana-Jacquesa Annauda to adaptacja powieści jednego z najwybitniejszych semiologów i medioznawców współczesności, Umberto Eco. Zasadnicza akcja filmu rozgrywa się na północy Włoch w 1327 roku, i zarówno da-

Ekranizacje dzieł literackich nie powodu-

ta, jak i miejsce są tu niezwykle znaczące. Pierwsza połowa XIV wieku to dla literatury i dla książki czas zasadniczego przełomu. Na tej samej północy Włoch, we Floren-

ją – jak to się niektórzy obawiali – spadku zainteresowania książkowym pierwowzo-

cji, Genui, Wenecji, włoskich kupieckich republikach, słowo pisane jest w użyciu po-

rem, wręcz przeciwnie, potrafią wywindować jego sprzedaż i czytelnictwo do niebywałego poziomu. Nierzadkie są i takie

wszechnym, bez niego bankierom, kupcom, żeglarzom trudno byłoby prowadzić interesy, ale kto umie czytać listy dłużne i bi-

zjawiska, kiedy to adaptacja filmowa jest ważnym głosem w dyskusji o dziele literackim, dodaje ważne spostrzeżenia interpre-

lanse, ten – sporo się od tamtych czasów zmieniło, nieprawdaż? – będzie chciał po-

nie musi być wrogiem książki, a niekiedy może być jej sprzymierzeńcem.

tacyjne. Jak się okazuje, medium, które miało zabić czytelnictwo, może nie tylko je wzmac-

12

jej Laury, ale już, studiami i lekturą, przygotowuje grunt, na który spadnie ziarno poetyckiego natchnienia i wyda plon stokrotny. I w uniwersyteckich bibliotekach, i w kantorach księgarzy zamożny świecki może już dostać i poematy Wergiliusza, i traktaty współczesnych uczonych.

Jednak w takich miejscach, jak tajemnicze powieściowe opactwo, średniowiecze trwa jeszcze w najlepsze i nic nie wskazuje na to, żeby nadchodził jakiś kryzys. Książki spoczywają tu w zamkniętej na cztery spusty i zabezpieczonej labiryntem bibliotece, bo powszechnie uważa się, że słowo pisane nie powinno być udostępniane bez potrzeby. Duchowieństwo jest stanem oświeconym, któremu przystoi obcowanie z księgą, a ludziom żadnego innego stanu księgi nie są do niczego potrzebne. Nawet świeckim wysokiego stanu umiejętność czytania do niczego się nie przyda, bo w razie jakiejkolwiek potrzeby – czy to wyjaśnie-

czytać także wiersze czy pouczające historie. Dante zdążył już wydać swoją „Boską komedię” i umrzeć, Petrarka jeszcze co

nia jakiejś zawiłej biblijnej opowieści, czy to wyprowadzenia genealogii rodu – mogą i powinni zwrócić się do uczonych duchownych. Zresztą wśród piśmiennych du-

prawda nie zobaczył w Wielki Piątek swo-

chownych także prawo do czytania jest

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 2 / 2 0 1 5


ograniczone. Wyłącznie mnisi, którzy po tysiąckroć dowiedli swej wierności doktry-

mordowanej przez żądzę ciekawości cywilizacji średniowiecznej książki. Cóż z tego, że

niem do spotkania członków tajnego bractwa, do którego Baltazar wkrótce dołączy,

nie nawet wbrew okolicznościom i faktom, są dopuszczani do książek niejednoznacz-

w nieuchronnie nadchodzących czasach nikomu nie będzie wzbraniać się dostępu do

nych Klasztorna biblioteka – słynna na cały chrześcijański świat – nie przyciąga wcale ani świeckich, ani duchownych czytelników

ksiąg, skoro księgi, kiedy przestaną być niedostępne, stracą swoją moc budzenia żądzy? Koniec klasztoru jest tak naprawdę

a z drugiej strony jest sugestią, że dalsza wędrówka bohatera będzie jednoznaczna z pisaniem przez niego własnej książki. Ta

z dalekich stron, bo wspaniały księgozbiór jest w niej nie po to, żeby był czytany, ale po to, żeby był. „Gdzie są książki, z których

końcem wielkiej epoki księgi, a początkiem banalnej epoki książki.

ten klasztor słynie?” – pyta William z Baskerville (w tej roli Sean Connery), chociaż wie doskonale, że książki są tam, gdzie być powinny: w ukryciu. Trudno odpowiedzieć na pytanie, czy William chce za wszelką cenę wejść do wieży dlatego, że tam kryje się rozwiązanie zagadki śmierci mnichów, czy też dlatego, jak sądzi Adso, że nie może oprzeć się pokusie zajrzenia do książek, które są tam schowane przed wzrokiem niepowołanych. Błyskotliwie inteligentny i dumny ze swej erudycji William jest – w kategoriach świata tego klasztoru – głupcem, który nie potrafi powściągnąć żądzy. Zakazane księgi, wprowadzające zamęt duchowy, mają niezwykłą siłę przyciągania, pobudzają ciekawość zakonników do tego stopnia, że gotowi są oni nawet poddać się grzesznym praktykom obleśnego pomocnika bibliotekarza, brata Berangera, aby tylko zyskać dostęp do upragnionych woluminów. Czytanie, obcowanie z zakazanymi książkami jest w świecie przedstawionym w filmie grzeszną przyjemnością. Jest zaspokajaniem grzesznej żądzy: ciekawości, analogicznie, jak również

Książka, czyli wędrówka  Akcja „Niezwykłej podróży Baltazara Kobera” Wojciecha Jerzego Hasa toczy się w XVI wieku, a więc w czasie wywołanej pojawieniem się druku i niemal jednoczesnym pęk-

odwrócić i zrozumieć tak, że tworzący lub czytający książkę (a więc bohater czy pisarz

nięciem zachodniochrześcijańskiego świata eksplozji czytania. Sierota i jąkała, szesnastoletni Baltazar Kober (gra go Rafał Wieczyński) spotyka na swojej drodze archanioła Gabriela, który każe mu wędrować w poszukiwaniu mądrości. Ale wędrówki te są chaotyczne i bez planu, jakby archanioł nie mógł się zdecydować, w którą stro-

– lub może w ogóle twórca – tudzież uwiedziony przez niego czytelnik) jest podróżnikiem podążającym za wytworami własnej lub autorskiej wyobraźni. Chyba najbardziej wyraźnie widać ów koncept w „Rękopisie znalezionym w Saragossie”, w którym podróż Alfonsa (Zbigniew Cybulski) odbywa się po to, aby mogła powstać książka,

nę ma swojego podopiecznego prowadzić. Baltazar zaczyna studia teologiczne, które jednak porzuca, przystaje do aktorów z wędrownej trupy, ale też nie jest mu dane stać się jednym z nich. Wszystkie okoliczności

a książka powstaje po to, aby Alfons mógł odbyć swoją podróż. W księdze ze „Sklepów cynamonowych”, według Brunona Schulza, zapisane są wszystkie dziejące się właśnie wydarzenia, łącznie z istnieniem tejże księ-

prowadzą Baltazara do dziwnej gospody, w której dokona się jego inicjacja w księgi.

gi. W filmach tych nie można odróżnić kolejnych pięter rzeczywistości od kolejnych pięter fikcji, bo rzeczywistość jest tam fikcją, a fikcja najbardziej rzeczywistą rzeczywistością doświadczaną przez bohaterów. „Jestem obłąkany – mówi także Baltazar Kober – nie umiem odróżnić rzeczywistości od snów. Albo jeszcze i gorzej”. „Czy nie należałoby pokłonić się Stwórcy, podziwiać i chwalić jego dzieło?” – pyta na to

błażliwiej traktowane) obcowanie cielesne jest zaspokajaniem grzesznej żądzy namiętności płciowej. Ciekawość jest żądzą o wie-

tę żądzę nie zaspokaja, ale wzmaga. „Nie należy nikomu wzbraniać dostępu do ksiąg” – mówi William w uniesieniu, przeglądając nieprzebrane skarby klasztornej biblioteki, do których w końcu udało mu się dotrzeć. Jednak odkrycie przez niepowołanego, drogi do manuskryptów musi się skończyć katastrofą, i William zdaje się o tym wiedzieć. Pożar, który pochłania bezcenne księgi jest symboliczną kremacją zam a g a z y n

l i t e r a c k i

Has powtarza tutaj obecny już we wcześniejszych jego filmach koncept bohatera, który żyjąc, podróżując, doświadczając wszystkiego, co los postawi na jego drodze, tworzy lub czyta księgę, koncept dający się

zakazane (choć w tym klasztorze dużo po-

le silniejszą od żądzy płciowej, gdyż nie da się jej nigdy zaspokoić nawet na moment, przeczytanie książki, rozwiązanie tajemnicy

książka, którą ze swojego życia w podróży pisze Baltazar, będzie czytana nawet przez zmarłych.

Kammerschulze, uczony mentor bohatera, grany, nota bene, przez Michaela Lonsdale’a, w „Imieniu róży” odtwarzającego opata klasztoru, w którym miał się znajdować Garbaty służący prowadzi Baltazara ku

odpis bezcennego traktatu Arystotelesa.

pomieszczeniu, w którym leżą stosy książek i gestem każe mu czytać. Chłopak zachwycony wertuje jedną z książek i trafia akurat na słowa, otwierające przed nim mądrość,

„Nie, nie – odpowiada Baltazar. – Wszystkie te kolory są tylko przelotnym złudzeniem. Jeszcze chwila i znikną”. Teraz zaczyna on rozumieć, że inicjacja w księgi jest bardziej

której bezskutecznie dotąd poszukiwał:

przekleństwem niż błogosławieństwem.

„Dusza, która zamyka się w sobie, nie jest bezpieczna. Ona po prostu podupada. Lepiej wędrować, nawet błądząc, niż pozo-

Otrzymany dar wyobraźni, a więc dar tworzenia własnego świata, jest przekleństwem, bo świat własny jest nieodróżnialny od te-

stawać w bezruchu”. Moment to niezwykły, bo lektura jest z jednej strony przygotowa-

go, który otrzymaliśmy od Stwórcy. Baltazar podróżował do Jerozolimy, obcował

k s i ą ż k i

1 2 / 2 0 1 5

13


ze zmarłymi, spotkał archanioła i proroków, z którymi rozmawiał jak z równymi

rakteryzuje i literackie potrzeby, i poziom erudycji zafiksowanego na własnym wize-

wiecznie niespokojną – romansuje z niezliczonymi amantami, którzy podkreślają swo-

sobie, ale jednocześnie jest żałosnym jąkałą, pośmiewiskiem i tchórzem, który od lu-

runku amerykańskiego bywalca. O Rosji jest najbardziej chyba „literacki”

ją dziką męskość trefiąc bakenbardy i fiksatuarując podkręcone fantazyjnie wąsy.

dzi spotkanych na swojej drodze może spodziewać się raczej szyderstw i kuksańców, niż podziwu. Książki nie pisze się i nie czy-

film Allena, „Miłość i śmierć”. Film dokonujący wiwisekcji amerykańskiej, czy może właśnie nowojorskiej, recepcji wysokiej lite-

Wszystko tu mamy: i powiatową plotkę piętnującą szlachetnych bohaterów, i wojnę, na której bohaterami stają się ci, któ-

ta bezkarnie (jeśli można sparafrazować tu aforyzm bliskiego Hasowi twórcy – Kantora), ktokolwiek się za to bierze, traci grunt

ratury. Nie przypadkiem o Rosji, i to o tej z czasów jej wojen z Napoleonem, czasów akcji „Wojny i pokoju” Lwa Tołstoja. Go-

rych pomawiano o tchórzostwo, i pojedynki, i nagłe wybuchy uczuć, i długie szczere listy, i tłumienie łez przy rozstaniu. Allen

pod nogami.

gol, Tołstoj, Dostojewski to nazwiska z żelaznego repertuaru nowojorskich rozmówek,

w swoim filmie bezlitośnie obnaża ograne literackie grepsy, przenosząc je na ekran.

a kto zna nazwiska tych autorów i wie, w jakich towarzyskich okolicznościach ich użyć, uchodzić może za erudytę i w dodatku czło-

Długie, bardzo znaczące spojrzenia wymieniane przez kobietę i mężczyznę siedzących w przeciwnych lożach operowych; niekoń-

wieka o przepastnej duszy. Dziewiętnastowieczna literatura rosyjska ma być – w pewnym stereotypowym odbiorze – najbardziej literacką z literatur, a ten, kto ją zna i rozumie (przynajmniej w stopniu pozwalającym na okazanie tego w towarzystwie), ten jakby poznał literaturę w jej istocie.

czące się dysputy filozoficzne kochanków; zawiłe monologi wewnętrzne oddające i nadzwyczajne bogactwo duszy, i tragicznie skomplikowaną sytuację życiową bohatera – to wszystko oddane za pomocą słowa ma moc uwodzenia czytelnika, pokazane na ekranie staje się śmieszne. Podobnie śmieszna staje się literatura w towarzyskich rozmowach, które właśnie na tym się zwykle skupiają, co w niej najbardziej

Ekstrakt z głębi  W twórczości Woody’ego Allena bardzo ciekawy jest nurt filmów, na który składają się między innymi „Purpurowa róża z Kairu”, „Koniec z Hollywood”, „Danny Rose z Broadwayu”, „Strzały na Broadwayu”, „Złote czasy radia”, „Zelig”, „Celebrity” czy „Scoop – gorący temat”. Reżyser dokonuje w nich wiwisekcji mediów kultury, które stworzyły i jego samego, i wrażliwość całej naszej epoki: filmu, broadwayowskiego teatru, radia, brukowej prasy. Dokonuje błyskotliwej, choć ironicznej, analizy ich języka, a jednocześnie w sposób niepozbawiony wdzięku odziera je z magii, pokazuje, że bardzo często odbiorców hipnotyzuje nie to, co unikalne, oryginalne, niepowtarzalne, ale właśnie najbardziej ograne grepsy, łzawość

ograne. Film Allena, niewymownie śmieszny, jest jednocześnie niewymownie smutny, bo pokazuje, w jak żałosne zjawisko zmienia literaturę świat, w którym ludzie czytają po to, żeby inni nie odmówili im pójścia ze

i kicz, w kółko powtarzane – jakby to powiedział inżynier Mamoń – „melodie, które już kiedyś słyszeliśmy”. A książka u twórcy „Zeliga” jest kolejnym środkiem przekazu traktowanym z miesza-

sobą do łóżka.

Groteskowa akcja „Miłości i śmierci”

niną nostalgii i szyderstwa. Niekończące się monologi, granych najczęściej przez samego Allena, sfrustrowanych nowojorskich in-

utkana jest z najbardziej ogranych i stereotypowych, a jednocześnie tak częstych motywów dziewiętnastowiecznej literatury rosyj-

teligentów pełne są odwołań do literackiej klasyki, które same siebie ośmieszają. Bo

skiej – a może raczej tego wszystkiego, co wszyscy o dziewiętnastowiecznej literaturze

też nowojorskiemu – chyba nie tylko nowojorskiemu – inteligentowi bardziej niż intymnej lektury potrzeba literackich frazesów i oczywistości, którymi może wymieniać się

rosyjskiej wiedzą i tak, więc mogą sobie darować mozolne przekładanie tysięcy kartek. Mamy wiec tu ekstrakt z rosyjskiej literatury i jej głębi w nieprawdopodobnym – a przy

z bywalcami wernisaży i rautów. Nietzsche,

okazji nieprawdopodobnie śmiesznym – za-

Flaubert, Dostojewski – to nazwiska wirujące w powietrzu podczas przedkopulacyjnego small-talku, aby nadać temu, co ma się wydarzyć, pozory głębi. „Poszedłem na kurs

gęszczeniu. Borys, główny bohater – grany przez samego Allena jednocześnie i rosyjski dziewiętnastowieczny szlachecki młodzieniec, i nowojorczyk w okularkach inteligenc-

szybkiego czytania, po którym udało mi się

kiego wymoczka – kocha się nieszczęśliwie

przeczytać »Wojnę i pokój« w dwadzieścia minut. To jest o Rosji” – ten autoironiczny bon mot Allena przesadnie acz trafnie cha-

w kuzynce, która wychodzi bez miłości za mąż za handlarza śledziami, a jednocześnie – będąc wulkanem namiętności i duszą

14

Książka fatalna

m a g a z y n

l i t e r a c k i

W filmach Romana Polańskiego książka – rozumiana zarówno jako papierowy przedmiot, jak i jako istniejące bądź mające dopiero powstać dzieło, tekst – pojawia się często jako zapowiedź nieszczęścia, czy też nieuchronnego i koniecznie okrutnego przeznaczenia. Książki mają tajemniczą i złowieszczą jednocześnie moc przyciągania: potrafią sprawić, żeby bohater zaczął ich pożądać. Jednak ze spotkania z taką „książką fatalną” zawsze wynika coś złego. Przypomnijmy sobie Trelkovsky’ego, granego przez samego Polańskiego bohatera filmu „Lokator” (1976 rok), który u sąsiadów ogląda książkę o starożytnościach egipskich. Książka ta rzuca pierwszy płomyk światła na samobójczą śmierć poprzedniej lokatorki wynajmującej mieszkanie, do którego teraz wprowadził się bohater, młodej egiptolożki, i podpowiada k s i ą ż k i

1 2 / 2 0 1 5


Trelkovsky’emu, że to on będzie kolejną ofiarą tego miejsca.

i zaburzenia przepływu prądów oceanicznych zupełnie niespodziewanie się ochłodzić, zamieniając rozległe połacie ziemi – a przede wszystkim Nowy Jork i Wschodnie

We wcześniejszych (1967 rok) „Nieustraszonych pogromcach wampirów” odtwarzany również przez Polańskiego adept nauk przyrodniczych i tajemnych Alfred zabiera ze wspaniałej biblioteki wampira-arystokra-

Wybrzeże USA, czyli to, co jest centrum świata w hollywoodzkim rozumieniu – w lodową pustynię. Jak to w katastroficznych amerykańskich obrazach bywa, w chwili zagrożenia

ty von Krolocka (motyw wspaniałej biblioteki – jakże częsty u Polańskiego!) książeczkę pod tytułem „Sto sposobów udatnych,

ludzie porzucają nadmierny indywidualizm i zaczynają współpracować dla wspólnego

by miłość słodkiej pozyskać panny”. Każdy ze sposobów jest teraz dla Alfreda na wagę

kieś fatum, że cała sprawa źle się dla nie-

złota, bo zakochał się właśnie w przepięknej córce karczmarza – Sarze (granej przez Sharon Tate). Alfred wybrał tę książeczkę

go skończy. Doradca premiera, który miał wcześniej zająć się spisaniem wspomnień, w niewyjaśnionych okolicznościach wypadł

spośród niezliczonych woluminów, traktujących o wampiryzmie czy śmierci i życiu po-

za burtę promu, a ci, którzy go znali twierdzą, że to „ta książka go zabiła”. Nienapi-

śmiertnym, jakby podświadomie w zamku pełnym zaduchu śmierci pragnął myśleć tylko o radościach życia. Jednak okazało się, że miłość i śmierć są awersem i rewersem tej samej monety: książeczka, zamiast pozyskać Alfredowi miłość Sary, zwabiła do niego niekryjącego swoich wampirycznohomoerotycznych zamiarów syna von Krolocka, Herberta. W filmie „Dziewiąte wrota” (1999) grany przez Johnny’ego Deppa antykwariusz Corso zajmujący się odnajdywaniem najrzadszych woluminów dla bardzo majętnych klientów, dostaje zadanie odnalezienia brakujących egzemplarzy książki „Dziewięć wrót piekieł”, w której powstaniu maczał palce sam diabeł. Poszukiwania są jednocześnie odkrywaniem tajemnicy książki i im bardziej są zaawansowane, tym bardziej dla Corso

sana jeszcze książka wkrótce ujawni swoją fatalną moc: przed autorem, który miał przecież tylko spisać wspomnienia premiera i nadać im atrakcyjną formę, zaczną ujawniać się szczegóły, które nie pozwolą mu zaznać spokoju. Rozwikłanie jednych tajemnic ujawni kolejne, o jeszcze większej sile przyciągania. I wraz z każdą rozwikłaną tajemnicą dla samego bohatera będzie coraz bardziej jasne, że jego dni są policzone. Książka zabije i tego autora, tak jak zabiła jego poprzednika. Czy to możliwe, żeby nawet w takiej książce: komercyjnej, pisanej dla zarobku i przeznaczonej do funkcji bestsellera, o którym wszyscy zapomną po sześciu tygodniach obecności na sklepowych półkach, przetrwało jeszcze jakieś echo potęgi średniowiecznych kodeksów?

ocalenia. Grupka przypadkowo zebranych „zwyczajnych Amerykanów” w ostatnim momencie chroni się w wielkiej nowojorskiej bibliotece. I oto właśnie książki stają się dla nich ocaleniem. W bibliotecznym hallu jest kominek, a na regałach mnóstwo egzemplarzy książek. „Nietzsche? Tylko nie on! To największy myśliciel XIX wieku”- mówi jeden z ocalonych, zabierających z półek książki, które spalone w kominku dostarczą życiodajnego ciepła i pozwolą doczekać przybycia ratowników. Na szczęście piętro niżej jest dział prawa podatkowego, którego zawartość można spalić w pierwszej kolejności bez sentymentów i wyrzutów sumienia. A jednak wkrótce spłonie i Nietzsche, ale bohaterowie postanowią ocalić kilka cimeliów z egzemplarzem Biblii Gutenberga na czele. „Słowo pisane – mówi z właściwym w takiej chwili patosem jeden z nich, wskazując na cenny inkunabuł – to największe osiągnięcie ludzkości. Kiedy zginie zachodnia cywiliza-

Myśl i celuloza

cja, tylko to z niej zostanie”. Decyzje amerykańskich bohaterów są tu wymowne i symboliczne. W sytuacji,

I w końcu w filmie „Pojutrze” (z 2004 roku) w reżyserii Rolanda Emmericha, twór-

w której człowiek – w pogoni za coraz większymi zyskami – doprowadził przyrodę do

cy filmów głośnych może nie ze względu na przekaz subtelnych i wieloznacznych treści, ale raczej z powodu oszałamiających efek-

szaleństwa a świat na skraj zagłady, unicestwił także całą swoją humanitarną tradycję. Książki – magiczne przedmioty mają-

tów specjalnych (m.in. „Gwiezdne wrota”, „Uniwersalny żołnierz”, „Dzień niepodległo-

ce moc przenoszenia najgłębszych ludzkich myśli i najpiękniejszych uczuć – zamienia-

ści”), książka, a właściwie książki zyskują nieoczekiwane symboliczne znaczenia. Osią fabularną katastroficznego obrazu jest spo-

ją się w tej sytuacji w to, czym są w istocie: kawałki palnej celulozy. I to celuloza, a nie myśl i nie uczucia, przynosi ludziom

wodowany niefrasobliwością i chciwością pokoleń ludzi kataklizm. Oto klimat rozregu-

ratunek. Degradacja przyrody musi nieuchronnie doprowadzić do degradacji ludz-

miające, jednak już od początku tej historii wszystkie znaki na niebie i ziemi ostrzegają bohatera, że nad tym zadaniem zawisło ja-

lowany wypuszczaniem do atmosfery coraz większej ilości przemysłowych i transportowych spalin najpierw przez pewien czas ociepla się, by wskutek topnienia lodowców

kiego dorobku umysłowego i artystycznego, a książka, która z popiołu powstała, w popiół się obróci.

m a g a z y n

k s i ą ż k i

staje się jasne, że odnalezienie wszystkich egzemplarzy zakończy się potwornym kataklizmem. Jednak nie może oprzeć się przyciąganiu książki. I w końcu w filmie „Autor widmo” (2010) fatalną moc przyciągania ma książka, która dopiero ma powstać. Wynajmujący się do pisania książek za innych pisarz, którego nazwisko, nota bene, ani razu w filmie nie jest wymienione (grany przez Ewana McGregora), dostaje zlecenie napisania wspomnień obecnego premiera Wielkiej Brytanii, Adama Langa (gra go Pierce Brosnan). Obiecane honorarium, co prawda, jest oszała-

l i t e r a c k i

1 2 / 2 0 1 5

Jarosław Górski

15


Rozmowa numeru Rozmowa z Carlem-Johanem Forssén Ehrlinem, autorem książki „O króliku, który chce zasnąć”

Ach, śpij kochanie

–  Czy jak już książka powstała to testował ją pan na dzieciach? –  Oczywiście! Testowałem ją w dwóch przedszkolach podczas leżakowania dzieci i, rzeczywiście, moja metoda sprawdzała się. Sprawdziłem też metodę na dzieciach niektórych moich przyjaciół i znajomych, czerpałem też sporo od psychologów, których znałem i którzy mi doradzali. –  Książkę „O króliku, który chce zasnąć” wydał pan własnym sumptem… –  Zwracałem się do kilku wydawnictw, ale stwierdzono, że ta książka jest dziwna. Jest innowacyjna, ciężko było wydawnictwom wpisać ją w swoją ofertę. A że swoje wcześniejsze książki też wydałem we własnym wydawnictwie, więc decyzja nie była trudna.

–  Książka zachwyciła rodziców. Jej sukces to przykład na to, że poczta pantoflowa jest doskonałym narzędziem marketingowym. –  R zeczywiście, popularność książki wzięła się z marketingu szeptanego. Ktoś przeczytał, zadziałało, więc polecił ją innym osobom. Trochę czasu zajął ten proces od momentu kiedy ta kuleczka się potoczyła i urosła do rozmiarów kuli śnieżnej. A że ta książka odnosi sukces odczułem w połowie sierpnia, kiedy zaczęła wspinać się na listach bestsellerów, a zwłaszcza na liście Amazona. Nie pracowałem nad jej marketingiem, po prostu funkcjonowała na rynku księgarskim, czytelnicy opowiadali sobie o niej. Kiedy osiągnęła pierwsze miejsce na liście brytyjskiego Amazona, to zwróciły się do mnie brytyjskie media, udzieliłem kilku wywiadów i wtedy zaczęło się wiele wokół tej książki dziać, w kilka tygodni znalazła się na listach bestsellerów w innych krajach. –  Na świecie książka osiągnęła status bestsellera. A jak wyglądało zainteresowanie tytułem w rodzimej Szwecji? –  Książka została wydana najpierw po szwedzku, była obecna na szwedzkim rynku przez kilka lat, trochę z boku. Dopiero potem przetłumaczyłem ją na język angielski. Praca nad przekładem trwała rok – z uwagi na pewną metodę ukrytą w tekście. Natomiast aż 3,5 roku zajęło mi napisanie tej książki po szwedzku. –  W ilu krajach jest już obecna? –  41 oficyn wydawniczych zakupiło prawa do tekstu. –  Wspomniał pan o trudnościach w przekładzie. Ewa Borówka, tłumaczka książki z języka angielskiego na polski też we wstępie wspomina o niedogodnościach w pracy nad tekstem. Dlaczego tekst może sprawiać trudności translatorom?

16

m a g a z y n

l i t e r a c k i

fot. archiwum autora

–  Czy pretekstem do napisania tej książki były własne doświadczenia ze żmudnym usypianiem dziecka? –  Pomysł przyszedł nagle, w trakcie podróży samochodem. Tak naprawdę nie zamierzałem napisać książki dla dzieci, wcześniej wydałem kilka książek dotyczących treningu rozwoju osobistego i przywództwa, ale pomysł na pisanie dla dzieci to było coś nowego. Zawsze lubiłem pomagać ludziom i tym się zajmowałem, przede wszystkim jako coach i wykładowca. Pomyślałem więc, że ta książka umożliwi pomoc wielu rodzinom z dziećmi, które się borykają z problemem zasypiania.

–  Jest kilka zagadnień, które trudno omówić. Przede wszystkim nie podążam za gramatyką, reguły gramatyczne nie są nadrzędne. Niezręczności mogą też wynikać z różnic fleksyjnych i kulturowych. Staram się przede wszystkim sprzedać rodzicom i dzieciom pomysł na spokojne utulenie do snu. Za pomocą tekstu stosuję wiele technik psychologicznych, związanych z komunikacją i tym, jak efektywnie i skutecznie dotrzeć do dziecka. –  Metoda wydaje się skomplikowana… –  Naprawdę wcale nie jest aż tak skomplikowana. Kiedy zagląda się do książki, to widać od razu pewne fragmenty, które są napisane kursywą bądź wyboldowane czy w cudzysłowie. Od razu widać, na które części tekstu trzeba bardziej zwrócić uwagę, włożyć więcej energii przy czytaniu dziecku. Podczas lektury należy co kilka sekund ziewać, a zaznaczone kursywą zdania wypowiadać spokojnie i powoli. Można powiedzieć, że to co robię, to trochę oszukuję mózg dziecka. k s i ą ż k i

1 2 / 2 0 1 5


Rozmowa numeru Próbuję wpłynąć na nie, nakłonić do zaśnięcia.

przyjaciół – Iriny Maununen, z prośbą, żeby wykonała ilustracje.

–  Rodzaj hipnozy? –  Powiedziałbym, że jest to bajka czytana na dobranoc, która wykorzystuje pewne psychologiczne techniki relaksacyjne.

–  Czy podobnie jak za tekstem stoją pewne techniki, tak też jest i z obrazem? –  Tak, te ilustracje współgrają z tekstem, są nieco rozmazane, wprowadzają senność.

–  Często w tekście pojawia się słowo „już” – to słowo-wytrych, klucz do lepszego usypiania dzieci? –  To jeden z elementów mojej metody. Zawsze jest kontekst użycia tego słowa. Ma to na celu nakłonienie dziecka do wykonania pewnej czynności, do zrobienia tego, o czym właśnie jest mowa w bajce – o rozluźnieniu się, zrelaksowaniu. To zachęta do wykonania tego właśnie w tym momencie.

–  Kiedy czytamy dzieciom często tę samą bajkę, to one uczą się jej na pamięć. Wiedzą, co będzie dalej. –  Znam dzieci, które już nauczyły się książki „O króliku” na pamięć, wiedzą czego spodziewać się dalej, wiedzą np., że za chwilę będzie ziewanie, więc zaczynają ziewać, zanim tekst się pojawi. I też przy tej książce zasypiają.

–  A czemu właśnie królik jest bohaterem? –  To popularne i lubiane zwierzątko, często występujące w bajkach dla dzieci, budzi pozytywne konotacje – jest słodkie, grzeczne, niegroźne, dzieci się go nie boją. –  Obok królika także dziecko, któremu czytamy, jest bohaterem opowiastek. Co ten zabieg ma na celu? –  O to właśnie chodziło, by wciągnąć dziecko w tę historię, by stało się jego częścią. –  Czy miał pan wpływ na dobór ilustratora i ilustracji? –  Ilustracje to był całkowicie mój wybór. Zwróciłem się do siostry jednego z moich

–  Od jakiego wieku zalecane jest czytanie tych opowiastek? –  Zazwyczaj mówię: 2,5 roku i w górę, ponieważ na dzieciach w tym wieku metoda była testowana, ale otrzymywałem też sygnały, że czytanie dzieciom już ośmiomiesięcznym też dobrze wpływa na ich zasypianie. Mało tego, okazuje się, że metoda działa na nastolatków. Wiem też o pewnej parze dorosłych już ludzi, gdzie mężczyzna po czterdziestce uskarżał się na problemy ze snem, a kiedy partnerka przeczytała mu tę książkę – zasnął.

–  Książce towarzyszy audiobook. Czy to nie droga na skróty? Czytanie własnemu dziecku przez rodzica zbliża, buduje więź… –  Myślę, że nie trzeba wybierać między jedną metodą a drugą, można się kierować tym, co dziecko preferuje, mając w świadomości to, że dzieci są różne, szczególne i mają swoje upodobania. Można zacząć od innej książki , którą się przeczyta dziecku, a potem przed snem włączyć audiobook. Gdy w tle słychać już znajomy dźwięk, dla dziecka to sygnał, że już czas na sen. W tym czasie można się poprzytulać. Chodzi przede wszystkim o to, żeby stworzyć pewne przyzwyczajenie, które będzie wywoływało skojarzenie tej książki z zasypianiem. –  Czy po sukcesie, jaki odnosi pańska książka dla dzieci nadal będzie pan pomagał dorosłym, czy raczej skupi się na problemach małoletnich? –  Są już plany na napisanie dwóch kolejnych książek dla dzieci, powstaną na wyraźną prośbę rodziców. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale na pewno będą równie nowatorskie. Ale mam też pomysły na teksty dla dorosłych. Szczegółów nie chcę jednak jeszcze zdradzać. Rozmawiała Ewa Tenderenda-Ożóg

Carl-Johan Forssén Ehrlin urodził się w 1978 roku w Huskvarnie w Szwecji.

Zanim zaczął pisać, pracował naukowo jako behawiorysta i lingwista. Przełom w jego karierze przyniosła książeczka dla dzieci „O króliku, który chce zasnąć”, fenomen traktowany przez rodziców na całym świecie jak wybawienie. Książka zapisała się w historii jako światowy bestseller wydany własnym nakładem.

Instytut Książki i Polska Izba Książki zainicjowały wspólny projekt stworzenia Ogólnopolskiej Bazy Księgarń. Celem projektu jest utworzenie ogólnodostępnego, bezpłatnego portalu internetowego, informującego o lokalizacji, profilu i działaności księgarń w całym kraju. Jeżeli posiadacie Państwo księgarnię, zachęcamy do jej zgłoszenia.

Szczegółowe informacje: ewa@rynek-ksiazki.pl, tel. 22 828 36 31 Dołącz do Ogólnopolskiej Bazy Księgarń!

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 2 / 2 0 1 5

17


Fragment książki James Bowen

Kot Bob i jego podarunek W

siedliśmy do metra, głównie dlatego, że było tam cieplej. Bob, jak zwykle, ściągał pełne zachwytu spojrzenia, choć nie mogło także zabraknąć drobnych docinków i złośliwości. – Co pan wyrabia z tym biednym stworzeniem? – oburzyła się jakaś starsza paniusia. – Wszystko z nim w porządku, proszę się nie martwić – odparłem, ale raczej jej nie udobruchałem, bo palnęła mi kazanie. Przechodziłem przez to chyba z tysiąc razy. I zawsze przytaczałem te same argumenty. To Bob wybrał mnie, nie ja jego. Mógł odejść w każdej chwili, sposobności miał wiele. Ale nie zrobił tego, bo uznał, że woli zostać ze mną. Tego dnia byłem jednak zbyt zmęczony, zmarznięty i pełen obaw, że moje Boże Narodzenie trafi szlag. Na najbliższej stacji po prostu wyskoczyłem z pociągu, po czym wsiadłem do następnego, gdzie na szczęście dano nam już spokój. (…) Rozłożyliśmy się przy sklepie z parkami. Kilku przechodniów przystanęło, żeby wymienić uprzejmości z Bobem i zrobić mu zdjęcie. Cóż, obiektywy go kochały. Bardzo szybko uzbierałem kilka monet, nie miałem jednak wątpliwości, że dzień będzie marny. Na chwilę moje myśli zboczyły ku przeszłości, do dnia, kiedy jakiś gość dał mi od niechcenia dwieście funtów. To było jak grom z jasnego nieba. Facet nie wyglądał nawet na dzianego. Miał na sobie skórzaną kurtkę i dżinsy. Niedbałym ruchem wyjął pieniądze, wygładził je i wręczył mi z krótkim: „Bierz”. W pierwszej chwili myślałem, że dostałem dziesiątaka, dopiero potem odkryłem, że to dwieście funtów. Byłem w szoku. Nim się zorientowałem, facet zniknął w tłumie. Próbowałem zgadnąć, kim był. Muzykiem, aktorem? Do dziś nie wiem. Pewnie powinienem był go rozpoznać. – To co, powtórka z dwustu funtów, Bob? – rzuciłem. Ech, marzenia, marzenia. Na Neal Street zawsze wściekle wiało o tej porze roku, więc pod wieczór Bob miał już dosyć siedzenia na mrozie. – Dobra, stary, czas się zwijać – oznajmiłem. Właśnie się pakowaliśmy, gdy usłyszałem czyjś głos: – Czekaj, James! Poczekaj! W naszym kierunku biegła kobieta w średnim wieku o imieniu Jane. Od daw-

18

na nam pomagała, a teraz nie mogła złapać tchu. – O Boże. Wszędzie się za wami rozglądałam i nic! Jak się cieszę, że was odnalazłam. Z tymi słowami wręczyła mi ozdobną papierową torebkę. Długo nie rozumiałem, na co właściwie patrzę, gdy jednak zajrzałem do środka, zobaczyłem jaskrawo- czerwoną czapkę z dzwoneczkiem i kamizelkę tego samego koloru z białymi lamówkami. – O rany! Santa Paws dla Boba! – wykrzyknąłem. – Zobaczyłam to w sklepie któregoś dnia i nie mogłam się powstrzymać. Kiedyś podobne ubranko zrobiła dla Boba Belle. Sama uszyła je na maszynie, ale już dawno gdzieś przepadło. To nowe było naprawdę ekstra. Jane musiała wydać na nie mnóstwo kasy. Czułem się okropnie. Z jednej strony byłem wdzięczny, że ktoś zadał sobie trud, by sprawić mojemu kotu taki piękny prezent, z drugiej jednak zastanawiałem się, jak to pomoże mi ogrzać mieszkanie i nakarmić Boba w Boże Narodzenie. Jane postała jeszcze z nami, żeby pogawędzić. Na koniec dała mi świąteczną kartkę. – Jeśli będziesz czegoś potrzebował, daj znać – poprosiła. – Mój numer jest w środku. Wstydziłem się powiedzieć, że moje konto nie było doładowywane już od dwóch tygodni. Na razie nie zanosiło się, że włączę w najbliższym czasie komórkę. Gdy Jane pożegnała nas i zawróciła w stronę Covent Garden, otworzyłem kartkę. Ku swej wielkiej radości w środku zobaczyłem dziesięć funtów. Od razu pożałowałem, że byłem wcześniej takim niewdzięcznikiem. Miałem wielką ochotę ruszyć za nią do Covent Garden, poszukać jej i podziękować, wiedziałem jednak, że jest już daleko. Skierowaliśmy się na Tottenham Court Road, przemierzając Seven Dials. Cóż, bez wątpienia nadchodziło Boże Narodzenie. Patrzyłem, jak całe rodziny szturmują bramę teatru na rogu, wiele z nich z dziećmi na rękach. Ten widok przeniósł mnie znów do przeszłości – w czasy mojego jedynego świątecznego przedstawienia. Na innym rogu chór szkolny śpiewał kolędy. Tłumek rodziców i kolegów dom a g a z y n

l i t e r a c k i

dawał odwagi dzieciakom zdzierającym gardła na trzaskającym mrozie. Od razu rozpoznałem tę pieśń. To był „Dobry król Wacław”. Pokręciłem głową. Cóż za ironia. Słowa kolędy mówiły o zacnym starym władcy. Król, litując się nad niedolą nieboraka zbierającego drzewo na opał w srogą zimę, postanowił mu pomóc. – Brzmi znajomo, nie sądzisz, Bob? – zapytałem, drapiąc pieszczotliwie kota za uszami i podejmując przerwany marsz w stronę Tottenham Court Road. W jakimś sensie słowa kolędy powinny były mnie pocieszyć. Nie ja pierwszy i pewnie nie ostatni walczyłem o przetrwanie w czas Bożego Narodzenia. Marna jednak była to pociecha. W autobusie podliczyłem nasz zarobek. Razem z hojnym podarkiem last minute od Jane miałem w kieszeni nieco ponad dwadzieścia pięć funtów. To wystarczało na włączenie elektryczności i skromne zakupy w pobliskim sklepie – mleko, trochę chleba i tak dalej. Na gaz – i mój pierwszy ciepły prysznic od tygodnia – trzeba było jeszcze poczekać, może do jutra. Dotąd brałem zimne kąpiele, więc kolejna nie mogła mnie uśmiercić. Wlokłem się do domu zmęczony, przygnębiony i trochę wystraszony tym, co mógł szykować dla nas następny tydzień. Sto pięćdziesiąt funtów nadal wydawało się dość odległą perspektywą. Bałem się, że w najbliższych dniach będę biegać tam i z powrotem do osiedlowego sklepu, żeby nabić kartę i dogrzać trochę mieszkanie, ilekroć zdobędę parę groszy. Temperatura spadała każdego dnia i nie zanosiło się na poprawę. Wiatr ścinał nam kości na lód, Bob przytulił się mocniej do mojej szyi. Prawie cały łepek ukrył w kołnierzu płaszcza. – Wybacz, Bob, ale chyba będziesz musiał do tego przywyknąć. Zanosi się na długie i zimne święta – powiedziałem, gdy znaleźliśmy się znów w naszym wychłodzonym mieszkaniu. Resztę wieczoru spędziliśmy razem na sofie, wtulając się w siebie i ogrzewając własnymi ciałami. Nie pod jednym, lecz pod dwoma kocami. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Nasza Księgarnia k s i ą ż k i

1 2 / 2 0 1 5


Koszyk z książkami

Koszyk na Gwiazdkę Nadszedł czas świątecznych zakupów. Po raz kolejny przyjdzie stanąć przed wyborem gwiazdkowych prezentów. Co powinno znaleźć się pod choinką? Rolę upominku kulturalnego, prestiżowego i eleganckiego – jednym słowem najlepszego – pełni oczywiście książka. (et)

Ilustrowana edycja przygód najsłynniejszego młodocianego czarodzieja to nie lada gratka, nie tylko dla fanów, ale też i młodszych czytelników. Po piętnastu latach od polskiej premiery ukazuje się nowe, eleganckie wydanie pierwszej części cyklu „Harry Potter i Kamień Filozoficzny” Joanne K. Rowlig. Zdobi je ponad 100 fantastycznych ilustracji Jima Kaya, zdobywcy nagrody Kate Greenway Medal. Artysta jest obdarzony wielką wyobraźnią i talentem. Jak sam wyznał: „Jestem ogromnie podekscytowany faktem, że mogę zaplanować wygląd bohaterów, odzieży, architektury i krajobrazów z książek serii o Harrym Potterze. W powieściach jest zawarte wszystko, chciałbym zatem wnieść to, co potrafię, by w pełni i jak najlepiej ukazać głębię historii stworzonej przez Rowling”. Wydanie ukazało się w twardej oprawie, z zakładką-wstążeczką oraz kapitałką. Media Rodzina, 59 zł Samotność, nieszczęśliwa miłość, tęsknota – czy książkę o takiej tematyce można rekomendować na prezent? Jeżeli wyszła spod pióra Harukiego Murakamiego, to będzie to podarunek ze wszech miar trafiony. Dla niewtajemniczonych – Haruki Murakami jest jednym z najbardziej cenionych, współczesnych, japońskich pisarzy. Często wymieniany wśród faworytów do Literackiej Nagrody Nobla. Czytelnicy cenią go za niepowtarzalny, na swój sposób magiczny styl. Najnowsze jego dzieło – „Mężczyźni bez kobiet” jest znakomitą próbką umiejętności pisarza i śmiało można polecić tym, którzy jeszcze nie spotkali się z jego twórczością. Na tom składa się sześć smakowitych opowiadań, które chłonie się od pierwszej do ostatniej strony. Muza 34,90 zł O pasji, spełnianiu marzeń i fascynującym świecie wina zajmująco opowiada Marek Konrad w swojej książce „Winne strony”. Podróżowanie, degustowanie i rozmawianie o swym ukochanym trunku stało się jego sposobem na życie. Zdobywał wiedzę, objeżdżał winnice od Bordeaux i Toskanii, przez Rioję po chilijskie Maule Valley, odwiedził też winogrodników w Nowej Zelandii, Portugalii i Brazylii, w końcu zaczął sprowadzać wina do Polski i przekonywać rodaków, że produkt fermentacji winnych gron może być sztuką. Jak sam wyznaje, ma nadzieję, że po ukazaniu się jego książki spożycie wina w naszym kraju (trzy litry rocznie na mieszkańca) podwoi się. To opowieść nie tylko o fascynacji winnym światem, która zauroczy każdego winomaniaka, ale też o tym, by przyjrzeć się sobie, podążać za głosem serca, by to, „co robimy, czemu poświęcamy większość swojego czasu i uwagi, musi nam sprawiać przyjemność! Co najmniej przyjemność”. Znak, 39,90 zł m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

Miłośników historii współczesnej z pewnością ucieszy najnowsza publikacja najpopularniejszego „polskiego” historyka‚ bo tak od lat Norman Davies jest przez szeroką publiczność traktowany. „Szlak nadziei” to monumentalne dzieło, dokumentujące jeden z najbardziej niezwykłych rozdziałów drugiej wojny światowej. Armia pod wodzą gen. Andersa, składająca się jeńców, więźniów i zesłańców, wędrowała przez trzy kontynenty – z ZSRR poprzez Iran, Irak, Egipt, Palestynę aż do Włoch, do Monte Cassino. 1334 dni, 120 000 ludzi, 12 500 kilometrów. Prof. Davies wraz z wydawcą i fotografikiem Januszem Rosikoniem podążali szlakiem żołnierzy. Szukali ich śladów, spotykali się z rozsianymi po świecie uczestnikami tej pełnej trudu przeprawy. Przejmującą opowieść, przetkaną relacjami świadków, uzupełniają unikalne dokumenty i zdjęcia. Rosikon Press, 109,90 zł Dla miłośnika twórczości Kazika Staszewskiego to prawdziwy rarytas. Jeden najbardziej wszechstronnych i twórczych artystów w kraju po 36 latach na scenie zdecydował się na szczerą rozmowę o swoim życiu, rodzinie, muzycznej karierze, religii, polityce. Przeprowadzony przez Rafała Księżyka wywiad-rzeka z 52-letnim Kazikiem bez wątpienia jest formą podsumowania i pozwala lepiej poznać twórcę i jego muzykę. „Idę tam gdzie idę” – tytuł piosenki z płyty „12 groszy” (wydanej w 1997 roku), który wyraża doskonale osobowość lidera zespołu Kult, stał się zarazem tytułem jego autobiografii. W tej książce zawarte są warszawskie początki punka, a także historia pokolenia 40 plus. Oczywiście nieodłącznie lekturze powinno towarzyszyć słuchanie płyt. Na początek zespołu Poland. Kosmos, Kosmos 44,90 zł „Po naglą cholerę jeszcze pisać, w czasach, kiedy trudnych zdań i pojęć nikt nie rozumie, mity pobankrutowały, a wydawcy nie płacą, bo sami cienko przędą? Wiem jednak, że na dobrą opowieść znajdą się chętni nawet tutaj, nawet dzisiaj” – na tego typu rozważania natknęłam się tuż po otwarciu „Dziennika roku Węża” Piotra Siemiona. Strona była przypadkowa, ale zachęciła do lektury i wpadłam w ten smakowicie sporządzony zapis codzienności, a zarazem rejestr osobistych wyznań pisarza, ale też zbiór przemyśleń i refleksji nad światem. Sprawcie sobie przyjemność na święta i sprezentujcie tę niebanalną książkę. 400 stron wyśmienitej lektury. Czarne, 44,90 zł 1 2 / 2 0 1 5

19


Edukacja wbQDMOHSV]HM IRUPLH Bogata oferta publikacji dla wszystkich segmentów edukacyjnych, również szkolnictwa zawodowego. Podręczniki – ponad 1,5 tys. tytułów w ofercie, co roku kilka milionów użytkowników. Zeszyty ćwiczeń i inne pomoce dla uczniów – jakość poparta ponad 65 latami doświadczenia. Obudowa metodyczna dla nauczyciela – kompletna pomoc w przygotowaniu lekcji i pracy z uczniami.

E-booki – stale rozwijana, największa w Polsce oferta podręczników elektronicznych. E-ćwiczenia – najobszerniejszy zbiór ćwiczeń na platformie WSiPnet.pl. Ponad 500 tys. użytkowników! Aplikacje edukacyjne – pierwsze w Polsce, powiązane z programem nauczania. Egzamer.pl – jedyny portal z egzaminami próbnymi i ich rozwiązaniami do wszystkich poziomów nauczania.

SA 2013 Nagroda BE odręcznik yp za najlepsz ropie! w Eu


Na-molny książkowiec

Co ma Słowacki do ducha czyli o formach istnienia M

iesiąc temu rozważaliśmy złą lub dobrą obecność wybitnych twórców w dobie stalinizmu. Oraz – przy okazji – odpowiedzialność, a zwłaszcza nieodpowiedzialność kilku naprawdę kreatywnych person. Zastanawialiśmy się nad ich postawą wobec społecznych zadań intelektualistów. Eksponując ciemną stronę medalu. Zaproponuję tym razem, byśmy spojrzeli na medalu stronę jasną. Czyli przesuwamy się w czas zdecydowanie poststalinowski. Oto chwila refleksji osnuta wokół tomu zbierającego pisane przed dziesięciolecia eseje oraz rozprawy pod zbiorczym tytułem „Inteligencja polska” pióra Aleksandra Gelli (Wydawnictwo AKME, 20015). Wielce to ciekawa, choć słabo u nas znana postać. Badacz skupiony – podczas bardzo aktywnej działalności naukowej – przede wszystkim na problematyce inteligencji. Rozumianej jako grupa społeczna dająca się skwantyfikować. Do pewnego stopnia związana z warunkami lokalnymi, w jakiej działają inteligenci, lecz również posiadająca charakterystyczne, osobne i własne cechy strukturalne. Uczony życiorys ma raczej nietuzinkowy, ze wszech miar godny przywołania. Szczególnie teraz, kiedy, dokładnie 15 grudnia, mija rok od jego śmierci. Profesor, prawnik, historyk myśli ekonomicznej, ale przede wszystkim socjolog, jest w kraju znany równie mało. Może czas, by naprawić jeszcze jedno uchybienie wobec potrzeb zbiorowej pamięci. Urodził się we Lwowie, w roku 1922, dorastał w Zakopanem. Podczas wojny był czynnym żołnierzem AK, poszukiwali go okupanci. Później, po wojnie, rwał się do nauki. Choć ze względu na „złą” przeszłość skrzydła mógł rozwinąć dopiero po ustaniu epoki Ziutka Słoneczko, jego talent został szybko dostrzeżony. Socjologiczne sprawności kształcił początkowo w Zakładzie Historii Nauki i Techniki PAN, dostał stamtąd nawet stypendium UNESCO. Od 1966 roku znajdował się przeważnie za granicą, głównie w Kanadzie i USA. Z czasem otrzymał na Oxfordzie status senior fellow. Czyli osiągnął pozycję zarezer-

wowaną wyłącznie dla wyjątkowo poważnych naukowców. Równocześnie Gella sprawował, już w wieku dojrzałym, funkcję profesora Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie, wykładając nauki społeczne. No, i czy nie warto kogoś takiego przywołać z emigracyjnej nieobecności? Zwłaszcza że temat inteligencji oraz definicji funkcjonalnej tej grupy społecznej ma, zwłaszcza w Polsce, spore znaczenie. Także w Rosji, choć profesor Gella twierdził, że polska inteligencja posiada specyficzną wartość normo oraz ideotwórczą. Przypuszczam, że gdyby nie absencja Aleksandra Gelli na krajowej scenie naukowej, ten głos zabrzmiałby bardzo donośnie w dyskusji nad samym istnieniem i potrzebą inteligenckości, jaka przetoczyła się po upadku starego systemu politycznego. Wspomnę tylko, że ujawniły się wtedy dość liczne mniemania oddające komu innemu miejsce zarezerwowane dotąd tradycyjnie dla inteligentów. Czyli – w Polsce zaborowej oraz pozaborowej – grupie obejmującej przede wszystkim pracowników najemnych o rozbudowanym poczuciu misji socjalnej i narodowej. Miałaby ich zastąpić nowoczesna klasa średnia, rozumiana jako warstwa nowoczesnego społeczeństwa burżuazyjnego (z konieczności bardzo upraszczam). Aleksander Gella podejmował problematykę inteligenckości w ujęciu historycznym, zwłaszcza dotyczącym poniekąd opóźnionych cywilizacyjnie narodów Europy Centralnej i Wschodniej. Ale też poważył się na przemyślane ujęcie strukturalne: „Warstwa inteligencji rozwija się w danym narodzie, gdy wykształceni członkowie establishmentu nie są w stanie stawić czoła i rozwiązać narastających problemów narodu. W odpowiedzi pojawia się inteligencja jako nowy element struktury społecznej, jako warstwa umieszczona pomiędzy »establishmentem władzy« i wszystkimi innymi klasami. Charakteryzuje ją obiektywna forma alienacji, która skutkuje zarówno negatywną lub rewolucyjną postawą wobec rządzącego establishmentu, jak i odrzuceniem tradycyjnego konserwatyw-

m a g a z y n

k s i ą ż k i

l i t e r a c k i

1 2 / 2 0 1 5

nego sposobu życia i ról typowych dla klasy średniej i niższych klas”. Tak „po Gellowsku” rozumiana inteligencja skłonna jest zawsze i wszędzie podejmować wysiłek zmiany spetryfikowanych form życia zbiorowego. Przestaje być warstwą li tylko specyficzną dla jakiejś wspólnoty narodowej, gdyż staje się elementem socjologicznego uniwersum. Przy tym ujęciu może się okazać, że inteligenckość nigdy nie zaniknie, wcielając się za każdym razem w postać innego „ducha wiecznego rewolucjonisty”, jak to pojęciowo za Heglem ujmował nasz Słowacki. Cóż za pole do dalszej dyskusji o procesach zachodzących w świecie współczesnym! Ale… nie chcę się tutaj włączać na serio do profesorskich rozważań nad zjawiskami, które co prawda zawsze mnie interesowały, lecz głównie jako amatora, nawet jeżeli sporo czytającego. Jednak uważam za ze wszech miar celowe przypomnienie i osoby Aleksandra Gelli, i wskazanie jego tomu esejów, i dotknięcie samego problemu. Co prawda dotknięcie na zasadzie żaby, która łapę w kuźni idei bardzo w kuciu doświadczonym kowalom podstawia. Hm, przecież inteligenckie żaby są także dzisiaj do czegoś potrzebne. Prawda? Tadeusz Lewandowski

ALEKSANDER GELLA (1922-2014)

Inteligencja polska

Książka niniejsza jest przekładem z angielskiego przygotowywanej przez autora pracy Inteligencja „The Polish Intellipolska ALEKSANDER GELLA gentsia: Collected Writings” zawierającej eseje zebrane na temat warstwy inteligencji dawnej (klasycznej) i socjalistycznej „inteligencji pracującej”, tak w Polsce jak i w Rosji oraz porównanie ich z zachodnimi intelektualistami. Wydawnictwo AKME: adoboski@gmail.com tel. 513 489 071 – i w dobrych księgarniach 21


Między wierszami

Bulba! U

śmiech Melpomeny towarzyszył w listopadzie w stolicy trzem spotkaniom autorskim. Do Teatru Syrena oficyna Edipresse zaprosiła na premierę cyklu dialogów Katarzyny Suchcickiej z Wojciechem Malajkatem, zatytułowanych „O gust walczę”. Na scenie zadebiutował Zbigniew Zbikowski. I z roli moderatora stworzył kreację. Toast szampanem – zakąszanym ciastkami – za powodzenie publikacji wznosili m.in.: Zbigniew Zamachowski z trzecią małżonką, Joanna Rawik, mec. Maria Zuchowicz oraz dawno niewidziana na salonach Zofia Czernicka. W kinie Wisła wydawnictwo Marginesy zaprezentowało biografię Grzegorza Ćwiertniewicza pt. „Krystyna Sienkiewicz”. Bohaterka książki, plastyczka z wykształcenia, absolwentka warszawskiej ASP, do aktorstwa trafiła przez przypadek. O zastępstwo poprosiła ją koleżanka, która z powodu choroby nie mogła zagrać epizodu w przedstawieniu STS-u. Reżyser – Jerzy Markuszewski – się wprawdzie wahał: „No tak, ona niewiele umie, ale jest bardzo ładna”, lecz przekonała go Kazimiera Utrata: „Cycki ma, dupcię ładną, to może grać kurwy”. Sugestia okazała się chybiona, bo Sienkiewicz tylko raz wcieliła się w prostytutkę (adaptacja „Pożegnań” Stanisława Dygata w reżyserii Wojciecha Hasa). Bardziej w pamięci widzów utkwiły komedie z jej udziałem. „Motodrama” Andrzeja Konica, „Rzeczpospolita babska” i „Milion za Laurę” Hieronima Przybyła, a zwłaszcza zabawna ekranizacja ( Jan Batory) powieści Joanny Chmielewskiej „Klin”, zatytułowana „Lekarstwo na miłość”. Ciocia lidera „Elektrycznych gitar”, Kuby Sienkiewicza, przywołuje zabawną sytuacją z planu „Godziny pąsowej róży” (reż. Halina Bielińska, główną rolę męską odtwarzał w nim Jerzy – a nie Jan s. 287 – Nasierowski, po latach autor głośnych książek na temat kryminalnych wątków autobiograficznych): „Oddzielono nas od widzów grubym sznurem. Stałam z Jerzym Karaszkiewiczem czekając na ujęcie. I nagle z tłumu gapiów odezwał się głos: »Panie, co tu kręcą?«. A Jurek na odczepnego powiedział: »Popiół i diament«. »A, to już byłem« – odrzekł gość i poszedł”. 22

Artystka od lat jest troskliwą opiekunką zwierząt. Jednego z czworonożnych podopiecznych podarowała Piotrowi Fronczewskiemu, którego odpytał Marcin Mastalerz. Taka jest geneza tomu „Ja, Fronczewski” (Znak). Wieczór autorski odbył się w stołecznym Empiku. Niezapomniany Stańczyk z „Królowej Bony” Janusza Majewskiego aktorskiego bakcyla połknął na scenie Syreny. W dzieciństwie wystąpił tam w kilku sztukach, poznając między innymi Kazimierza Brusikiewicza. „Miał swój stały dowcip. Zwracał się do różnych ludzi w wymyślonym przez siebie języku, mówił coś w stylu: »burlada dibirudu kafacepał dudujodi kałabada« i wpatrując się ofierze uporczywie w oczy, czekał na reakcję. Rzekłszy to ekspedientce w sklepie monopolowym usłyszał: „Pół litra czego?”. Trunkowy temat przelewa się przez karty potoczystej konwersacji: „Mariusz Dmochowski tłumaczył, że pije głównie z powodu adresu swego zamieszkania. Mieszkał na Mokotowie, przy uliczce, której nadano imię Rabindranatha Tagore. I jak po spektaklu wsiadał do taksówki, mówił coś w tym stylu: »Dobry wieczór panu, poproszę na ulicę Raban…Rabindu...Radabin… Drabanatu...A chuj z tym! Jedź pan do SPATiF-u«”. „Gorzałka to w ogóle niebezpieczna sprawa. Znam nawet jednego, który przez nią wstąpił do PZPR-u – wspomina pamiętny Franek Kimono. – Szefem Podstawowej Organizacji Partyjnej w Teatrze Dramatycznym był Józio Nowak, zresztą absolutnie fantastyczny kolega. Słynął z niebywale mocnej głowy. W Dramatycznym chyba tylko Miecio Voit mógł się pod tym względem z nim równać. No i kiedyś trochę ode mnie młodszy aktor, Piotra Skarga, dzielił z Józiem pokój podczas jakiegoś teatralnego wyjazdu, do Budapesztu chyba. A potem opowiadał mi tak: »Zjedliśmy jakieś kabanoski, wypiliśmy dwie albo trzy półlitrówki, a jak się rano obudziłem, to się okazało, ze wstąpiłem do partii«”. W stanie wojennym „toczy się jakaś rozmowa na temat bojkotu przez artystów radia i telewizji, któryś z młodszych kolegów mówi tak: »A może zamiast nie grać wcale, po prostu będziemy grali źle?«. Na to Łomnicki m a g a z y n

l i t e r a c k i

spojrzał na niego z ukosa i uciął: »Panu łatwo mówić...«”. Mniej więcej w tym samym czasie w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki miała miejsce premiera filmowej wersji „Akademii Pana Kleksa” Jana Brzechwy (reż. Krzysztof Gradowski). Po prezentacji ekipy poproszono Fronczewskiego – wcielającego się w postać tytułową – o kilka słów wprowadzenia. Lakoniczną zapowiedź: „Szanowni państwo, za chwilę będziecie mieli możliwość obejrzenia prawdopodobnie najlepszej akademii, jaka kiedykolwiek miała miejsca w tej sali”, nagrodzoną frenetyczną owacją, którą pamiętam z autopsji. Wyznania Fronczewskiego wieńczy tyleż przykra, co prawdziwa konkluzja: „Kabaret w Polsce ostatecznie wyzionął ducha i dziś jest to już wymarły gatunek sztuki aktorskiej i estradowej. Bulba!” (to -rt)

Eda Ostrowska

„Oto stoję w deszczu ciała”

Poetycki dziennik dwudziestoletniej, ponadprzeciętnie wrażliwej dziewczyny, pensjonariuszki szpitala psychiatrycznego. Opowieść snuta przez autorkę jest zapisem procesu dojrzewania, buntu przeciwko zastanej rzeczywistości, norm społecznych i relacji międzyludzkich, i ostatecznie – rozczarowania, które popycha do destrukcyjnych zachowań.

www.jirafaroja.pl k s i ą ż k i

1 2 / 2 0 1 5



proza obca

Biografie, wspomnienia

Książki miesiąca

Kazimierz Orłoś

Dzieje dwóch rodzin Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015, s. 496, ISBN 978-83-08-06047-6

K

azimierz Orłoś, siostrzeniec Józefa i Stanisława Mackiewiczów, w „Dziejach dwóch rodzin” opowiada, oczywiście, o tych sławnych pisarzach, ale prawdziwymi bohaterami tej książki są matka Kazimierza Orłosia a siostra Stanisława i Józefa Mackiewiczów – Seweryna i, może przed wszystkimi innymi, ojciec – Henryk Orłoś. Temu ostatniemu autor „Cudownej meliny” złożył – najpiękniejszy z możliwych – hołd synowski, tak pisząc o nim: „Był człowiekiem, który nigdy nie używał wielkich słów. Kiedy teraz, w wolnej Polsce, słyszę ludzi, którzy prześcigają się w patriotycznych frazesach, a słowa Polska, Polacy, ojczyzna i patriotyzm wypowiadają przy lada okazji, myślę o ojcu. Przeżył nasze dwie bezprzykładne klęski – w 1939 i 1944 roku. Bronił kraju, jak wszyscy, którzy uważali to za swój obowiązek”. Henryk Orłoś dzieciństwo i młodość spędził na Ukrainie, Mackiewiczowie – jak wiadomo – zrośli się z Litwą i Wilnem, choć życie przegoniło jednych i drugich po świecie, a Kazimierz Orłoś przyszedł na świat

w Warszawie. Po wielu latach, w 2010 roku, wybrał się w podróż w rodzinne strony ojca, na Ukrainę, by skonfrontować ojcowskie wspomnienia (na szczęście takie zostawił, podobnie jak matka pisarza) ze współczesnością. Reminiscencje z tej wyprawy dołączył Kazimierz Orłoś do wydanej teraz książki, w której jego samego jest bardzo mało. Autor pozwala mówić rodzicielskim wspomnieniom, cytując je w obszernych fragmentach, sięga również do dokumentów, relacji, pamiętników. Historię swojego rodu – po mieczu i kądzieli – rozpoczyna w końcu XVIII wieku i doprowadza ją do 1945 roku. Ciekawa to opowieść, choć – ostrzegam – miejscami sprawiająca czytającemu trudności, a to ze względu na mnogość występujących w niej osób i zawiłość koligacji łączących je. Już na początku książki trafia się nam taki wywód: „Marynia Pietraszkiewiczowa ze Sławińskich, jak pisze Iwaszkiewicz (Jarosław – przyp. K.M.), była jednocześnie siostrą cioteczną mojej babki Bogumiły Orłosiowej, żoną wuja mojej matki – Ksawerego Pietrasz-

kiewicza, czyli brata mojej drugiej babki, z Pietraszkiwiczów Mackiewiczowej, ciotką mojej matki i mego ojca jednocześnie oraz matką chrzestną mego ojca, Henryka Orłosia! A jeszcze te związki z Iwaszkiewiczem, ponieważ Oratów na Podolu należał do jego krewnego – Ferdynanda Iwaszkiewicza, żonatego z Sabiną ze Sławińskich, czyli ciotką mojej babki Bogumiły i Maryni Pietraszkiewiczowej, które były córkami dwóch sióstr Sabiny Iwaszkiewiczowej”. „Próbowałem to wszystko pojąć i zapamiętać – puentuje Kazimierz Orłoś – ale raczej bez skutku”. Na szczęście, takich ustępów, najeżonych niekończącą się listą nazwisk, jest w „Dziejach dwóch rodzin” tylko trochę, czytelnicy znajdą natomiast w książce fascynujące opisy ziem rodzinnych przodków autora „Domu pod Lutnią”. A wśród postaci zaludniających to bez mała 500-sronicowe dzieło przewijają się m.in. Stanisław Wyspiański, Lucjan Rydel, Józef Mehoffer, Eugeniusz Małaczewski. I wielu innych. Krzysztof Masłoń

Salman Rushdie

Dwa lata, osiem miesięcy i dwadzieścia osiem nocy tłum. Jerzy Kozłowski, Rebis, Poznań 2015, s. 326, 39,90 zł, ISBN 978-83-7818-761-5

C

hoć tytuł nowej powieści Salmana Rushdiego nawiązuje do „Baśni 1001 nocy”, choć styl narracji przypomina baśń, a karty książki zaludniają dżiny, jest to historia na wskroś współczesna, przedstawiająca rozkład więzi społecznych, ludzką samotność, bezradność w konfrontacji z żywiołami, ale też w codziennym życiu, zwłaszcza w sferze uczuć. Baśniowa oprawa pozwala autorowi swobodnie wędrować w czasie i przestrzeni. W jakimś sensie jest to zbiór nie całkiem powiązanych ze sobą historii, opowieści o dżinijskiej księżniczce i jej dzieciach, wnukach i prawnukach, które były efektem miłości dżina i człowieka. Dżinijka Dunia, Księżniczka Błyskawic, zakochała się w starym filozofie Ibn Ruszdzie. Ta historia miała miejsce w 1195 roku, związek nie trwał długo, bo filozof uciekł, nie będąc w stanie sprostać wymaganiom seksualnym partnerki i wyżywić powiększającego się stadka dzieci w domu. Nad potomstwem Duni ciąży swego

24

rodzaju klątwa, choć jednocześnie jej potomkowie są tymi wybranymi, którzy mają odmienić świat. To „przekleństwo niedostosowania się do Boga, wyprzedzania swoich czasów lub nienadążania za nimi”. Cóż, czas jest jak uczucia, trudno go mierzyć jednym rytmem gdy opowiada się historię rozpisaną na tysiąclecie. A z perspektywy wielkiej narracji czas staje się mało istotny, ot i przekleństwo człowieka, którego życie jest tylko krótkim wycinkiem nieznanej mu całości. Rushdie potrafi snuć opowieści, wplata dygresje do dygresji, jest bajarzem, lubi też wieść czytelnika na manowce, zwodzić go cynicznie, nie dając jasnych odpowiedzi. Od postaci bohaterów ważniejsza jest sama opowieść, co nie ułatwia lektury, zwłaszcza, że hinduskie imiona jakimi operuje brzmią egzotycznie. Choć jest to opowieść o problemach świata zachodniego, to egzotyka sprawia, że mamy wrażenie jakby pisarz zabrał nas na wycieczkę do odległych kultur. Powstaje dystans, ten trick baśniom a g a z y n

l i t e r a c k i

wej narracji sprawia, że możemy nie traktować katastroficznej opowieści serio. Przecież to tylko jakieś dżinijskie bajania. Dżinijka Dunia w opowieści Rushdiego ma ludzkie cechy, potrafi kochać, potrafi się przywiązywać, współczuć, troszczyć się, czuje pożądanie. Jest jednak ponadczasowa, co daje jej inną perspektywę. „Dżiny nie zmieniają się jakoś z upływem lat. Dla nich istnienie to wyłącznie kwestia bycia, nigdy stawania się” – pisze Rushdie. „Bycie z natury swojej jest stanem biernym, niezmiennym, bezczasowym, wiecznym i nudnym. Dlatego świat ludzi zawsze tak dżiny pociągał. Ludzka egzystencja opiera się na czynie, a ludzka rzeczywistość polega na zmianie, ludzie wiecznie tylko rosną i maleją, dążą i przegrywają, pragną i zazdroszczą, zdobywają i tracą, kochają i nienawidzą, i są, ogólnie rzecz biorąc, interesujący”. Tak nas widzą dżiny, zaglądające co jakiś czas przez szczeliny między światami. Łukasz Gołębiewski k s i ą ż k i

1 2 / 2 0 1 5


sztuka

Książki miesiąca

Sztuka polska. Późny barok, rokoko, klasycyzm (XVIII wiek) Arkady, Warszawa 2015, s. 640, 129 zł, ISBN 978-83-213-4833-9

O

trzymaliśmy kolejny tom ze wspaniałej serii „Sztuki Polskiej”, która jest niezwykle cennym uzupełnieniem monumentalnej „Sztuki Świata”, jednego z najcenniejszych dokonań warszawskiego wydawcy. Do poprzednio wydanych już tomów o polskich zabytkach romańskich, renesansowych i z okresu manieryzmu, a także wczesnego i dojrzałego baroku, teraz dołączył równie fascynujący tom poświęcony sztuce XVIII wieku czyli czasom panowania trzech ostatnich królów elekcyjnych: Augusta II, Augusta III i Stanisława Augusta, nie licząc dwóch krótkich okresów królowania Stanisława Leszczyńskiego. Ogromne zniszczenia kraju, a także zmiany terytorialne, jakich nie przeżył żaden inny kraj w Europie, spowodowały, że nasz zasób kulturowy został wielokrotnie dziesiątkowany. Mimo to ciągle bogato się prezentuje, co szczególnie widać w odniesieniu właśnie do sztuki wieku XVIII, któremu poświęcony jest nowy tom. Z perspektywy zrujnowanego kraju, jakim była Polska po zakończeniu II wojny światowej, obraz wy-

łaniający się z tej publikacji zadziwia i niezwykle raduje. Potwierdza to tezę, że gdyby nie było tak ogromnych zniszczeń wojennych, jakie zresztą dotknęły ziemie polskie już od początku opisywanego wieku XVIII, gdy przechodziły przez nie wielokrotnie wojska sąsiednich potęg, rosyjskie, szwedzkie, pruskie czy saksońskie w trakcie wojny północnej, przez wszystkie kolejne nieszczęścia aż do dwu wojen wieku XX, to Polska mogłaby pod względem zachowanych dóbr kultury swobodnie dorównać wielu krajom Europy Zachodniej, przez które nigdy takie wojenne walce nie przechodziły i nie równały wszystkiego z ziemią. Niemal połowę pracy poświęcono architekturze i to nie tylko na ziemiach, które stanowią zasadniczą część naszego terytorium, ale też wielkim obszarom na polskich kresach. Oprócz więc szczegółowego opisu zabytków Warszawy i Mazowsza, a także innych regionów naszego kraju, w pracy omawia się też zabytki Lwowa i Rusi Koronnej oraz z obszaru Wielkiego Księstwa Litewskiego i Inflant Polskich, gdzie wy-

stępują najbardziej charakterystyczne dla polskiego baroku i najpiękniejsze jego przykłady. Ze zrozumiałych względów mniej miejsca poświęcono sztuce na Śląsku z tego okresu. Oprócz arcydzieł architektury szczególnie zaakcentowano inne charakterystyczne zdarzenie z tamtych czasów nazwane „Malarze Stanisława Augusta i nowe zjawiska artystyczne”, a także poświecono stosowne miejsce rzemiosłu artystycznemu, które w XVIII wieku wspaniale się rozwijało, a na szczęście do dzisiaj przetrwało wiele wspaniałych okazów ceramiki, które osiągają najwyższe ceny w handlu antykwarycznym i są wysoko cenione przez kolekcjonerów. Tom jest pracą zbiorową, a jego autorami są wybitni znawcy przedmiotu: Zbigniew Bania, Andrzej Józef Baranowski, Agnieszka Bender, Aleksandra Bernatowicz, Jerzy Kowalczyk, Zbigniew Michalczyk i Jakub Sito. Wydawca wyposażył publikację w czytelne tablice chronologiczne, obszerną bibliografię, a także w szczegółowy indeks. Piotr Dobrołęcki

album

Adam Bujak, Waldemar Chrostowski

Maryja Królowa Polski Biały Kruk, Kraków 2015, s. 232, ISBN 978-83-7553-195-4

K

ult maryjny, czyli kult Matki Bożej i okazywanie jej czci jako Matce i Królowej, rozwija się w wielu katolickich krajach świata, zaś w Polsce ma szczególne znacznie i tradycję. Jak pisze ks. prof. Waldemar Chrostowski, współautor tej pięknej książki, „polskie sanktuaria maryjne, analogicznie jak w innych krajach, powstawały głównie w kontekście wzmożonego ruchu pielgrzymkowego”, jednak „wśród licznych tytułów Maryi, które istnieją w poświęconych jej sanktuariach w Polsce, są takie, które odzwierciedlają dawną i współczesną mariologię i pobożność maryjną: Najświętsza, Pełna Łaski, Nowa Ewa, Dziewica, Bogarodzica, Pośredniczka, Zasłuchana, Tęskniąca, Kapłanka, Niepokalana i Wniebowzięta, Orędowniczka i Królowa”. Przypomina też, że w 1908 roku do Litanii Loretańskiej wprowadzono wezwanie „Królowo Korony Polskiej”, a w 1923 roku Stolica Apostolska wyraziła zgodę na nazywanie Matki Boskiej Królową Polski, wyznaczając dzień 3 maja jako jej uroczystość.

W albumie, który – jak zwykle u krakowskiego wydawcy – zredagował, wybrał do niego zdjęcia i opracował graficznie Leszek Sosnowski, prezes oficyny, zebrano kilkaset wizerunków Matki Boskiej z całej Polski, zapisanych w fotografiach mistrza Adama Bujaka. Powstał szczególny katalog maryjny, obejmujący nie tylko dzieła malarskie, ale też i rzeźbiarskie, obrazy zdobne w drogocenne suknie, jak też wizerunki witrażowe, a do tego również bardzo ciekawe portrety dożynkowe i jeszcze równie interesujące jako zjawisko wizerunki pielgrzymujące. Dopiero tak zaprezentowana kolekcja pozwala docenić wielki dorobek polskiej sztuki inspirowanej tematyką maryjną, jak też – co szczególnie podkreśla wydawca – stanowi świadectwo „naszej dziejowej misji”. Jak czytamy przy fotografii obrazu Matki Bożej z Dzieciątkiem z barokowego ołtarza kościoła Bernardynów w Warszawie, który jest kopią obrazu Matki Bożej Śnieżnej z Rzymu, „zebrane w albumie przykłady pozwalają zorientować się w niebywałej wprost

m a g a z y n

k s i ą ż k i

l i t e r a c k i

1 2 / 2 0 1 5

popularności tego typu ikonograficznego w Rzeczpospolitej”. Podobnie jak w przypadku wielu innych publikacji tego wydawcy, czytelnik oprócz niewątpliwych walorów prezentowanych fotografii, docenia również wiedzę, jaka płynie z tekstów zamieszczonych przy ilustracjach, dzięki czemu możemy album traktować właśnie jako niezwykle cenny katalog wizerunków maryjnych, a ich wybór stanowi prezentację najbardziej reprezentatywnych przykładów, z których oczywiście dwa pełnią rolę szczególną, o czym najdobitniej zaświadczał cytowany w tekście ks. kardynał Stefan Wyszyński, prymas Tysiąclecia: „w domu moim nad łóżkiem wisiały dwa obrazy: Matki Boskiej Częstochowskiej i Matki Boskiej Ostrobramskiej”. Do tych dwóch łaskami słynących wizerunków twórcy albumu dodali jeszcze wiele innych przedstawień Matki Bożej, które razem tworzą zbiór o znaczeniu daleko wykraczającym poza sferę sztuki i historii obyczaju, w sferę doznań religijnych, a też i mistycznych. Piotr Dobrołęcki

25


Recenzje Proza polska Marek Harny

Wolontariuszka Akcja najnowszej powieści Marka Harnego – nie tylko w moim przekonaniu – jednego z najciekawszych prozaików III RP („Urodzony z wiatru” i „Dwie kochanki” to lektury obowiązkowe) – rozgrywa się w środowisku narkomanów. Ale bynajmniej nie dlatego narracja wciąga od pierwszego akapitu. Autor po prostu potrafi zajmująco opowiadać, co – mam nieodparte wrażenie – jest zjawiskiem coraz rzadszym we współczesnej literaturze. Z niecierpliwym oczekiwaniem na ciąg dalszy śledzimy zatem losy dwojga młodych ludzi; Agnieszki – panienki z dobrego i dostatniego domu, z pozoru zblazowanej, faktycznie zagubionej i niezdecydowanej co do wyboru życiowej ścieżki – oraz Michała, wkraczającego w dorosłość już w dzieciństwie, toteż odpowiedzialnego i zahartowanego w pokonywaniu przeszkód codzienności. Towarzyszy im rutynowany i renomowany terapeuta imieniem Szymon, jego sekretarka Krystyna, kobieta z przeszłością, ksiądz Gabriel (czyżby z lekka wzorowany na rzeczywistym kapłanie, Arkadiuszu Nowaku?) i kilka innych, równie subtelnie naszkicowanych postaci. Spośród kilkunastu już książek Harnego, udanie łączącego pisarstwo z dziennikarstwem, „Wolontariuszka” nasunęła mi skojarzenia z „Lekcją miłości”. W tej ostatniej jednak istotną rolę grała – nolens volens – muzyka. Tym razem mamy do czynienia zaledwie z jedną piosenką. I nie jest to – jak dawniej u krakowskiego pisarza bywało – klasyka rocka, lecz anonimowy utwór ulicznego grajka. Usłyszany przez Harnego 20 września 1997 roku na ulicy Szewskiej w Krakowie. Tekst ballady stanowi zresztą powieściowe motto. Tomasz Z. Z apert Prószyński i S-ka, Warszawa 2015, s. 448, ISBN 978-83-8069-146-9

Agnieszka Wojdowicz

Niepokorne. Klara Drugi tom trylogii Agnieszki Wojdowicz ukazuje dalsze losy trzech przyjaciółek: bardzo delikatnej Elizy Pohoreckiej zakochanej w zaborcy i marzącej o zostaniu lekarką lub chociaż farmaceutką, romantycznej malarki Judyty Schraiber, która zmaga się z nieodwzajemnioną miłością i Klary Stojnowskiej – najbardziej wyzwolonej z dziewczyn, która stara się być dziennikarką i walczyć o prawa robotnic. Po raz drugi mamy też wyśmienitą okazję, by zanurzyć się w pięknej scenerii młodopolskiego Krakowa, ale także tym razem awangardowego Berlina czy tętniącego życiem kulturalnym Wiednia. Jest rok 1896. Klara przerywa studia w Berlinie i wraca do Krakowa, gdzie rozpoczyna zajęcia w Baraneum na drugim roku kursu literatury i historii. Pełna zaangażowania i woli walki, z zainteresowaniem przypatruje się strajkowi w jednej z krakowskich fabryk, któremu poświęca swój artykuł. Przy okazji poznaje pracującego tam inżyniera Jerzego Platera – wynalazcę, konstruktora i zapalonego fotografa. On również zdaje się być zainteresowany tą nieprzeciętną dziewczyną. Klara już na pierwszy rzut oka wyróżnia się wśród innych: nosi melonik i krawat z wpiętą w jedwab perłową szpilką. Oficjalnie pali papierosy, a jej suknie pozbawione są tradycyjnego gorsetu. Ma prowokacyjną fryzurę i jest bezpretensjonalnie szczera. Dziewczyna jest zagorzałą przeciwniczką staroświeckich poglądów oraz ślepego przywiązania do tradycji. Odważna i bezkompromisowa, chętnie podejmuje ryzyko, choć wygłaszanie niepopularnych opinii sprowadza na nią niemałe kłopoty. Musi również ponosić odpowiedzialność za zbyt bliskie stosunki z socjalistami czy związek z nieodpowiednim mężczyzną. W tym czasie Judyta przyjmuje propozycję właścicielki pracowni, Miny Ebner i wyjeżdża do Wiednia, by zapomnieć o ukochanym Maurycym, który niespodziewanie pojawia się w Krakowie ze swoją narzeczoną. Maluje i projektuje tkaniny, a obcując z wielką sztuką, 26

m a g a z y n

ma okazję poznać: Gustava Klimta, Kolo Mosera i Maxa Henneberga. Między nią a tym ostatnim, nawiązuje się nić sympatii, która dość szybko przeradza się w coś więcej… Za granicą Judyta otrzyma możliwość stworzenia własnych prac i udziału w prestiżowych wystawach. Z kolei Eliza wiedzie dość spokojny żywot przy boku ukochanego Austriaka Antona Wielbrachta, mimo iż jej rodzina nie akceptuje tego związku. Jedynym zmartwieniem wydaje się być kwestia edukacji – czy uda się jej skończyć Studium Farmaceutyczne? Ta powieść to przykład dobrze opowiedzianej historii – wiarygodnie naznaczonych realiów historycznych i ciekawie rozwiniętych nowych wątków znanych nam już bohaterek. Całość jest dopracowana w każdym szczególe i opowiedziana piękną polszczyzną. (map) Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2015, s. 406, ISBN 978-83-10-12712-9

Zbigniew Zbikowski

Berlin Blue

Główny bohater powieści, dziennikarz Jakub Kubacki, odwiedza po dwu dekadach absencji Berlin – miasto swej młodości. Mieszkał tam w latach osiemdziesiątych, będąc emigrantem. Niemiecka metropolia wyznaczyła jego biografię. Po jej zachodniej stronie funkcjonował w strukturach „solidarnościowych”. Przy okazji zakochał się w Dance, którą do ołtarza powiódł jednak kolega po fachu. Zrazu nostalgiczna podróż przemienia się w obławę. Ściganym jest Kubacki, wokół którego pojawiają się trupy. Przez karty debiutanckiej powieści Zbigniewa Zbikowskiego przewijają się szpiedzy, policjanci, politycy, dyplomaci, a nawet psy oraz świnie. Nie brak też niewiast. Zazwyczaj ładnych, ponieważ w innych autor nie gustuje. A że intryga jest misterna, narracja plastyczna, a postacie wyraziste, toteż mamy do czynienia z pierwszorzędnym czytadłem. I bardzo aktualnym, zważywszy na obecny w fabule wątek korupcyjny oraz przywołanie Instytutu Pamięci Narodowej. A konkretnie teczek osobowych znajdujących się w jego zasobach archiwalnych. Ile jeszcze osób, które współpracowały z tajnymi służbami PRL-u funkcjonuje w polskiej polityce, wojskowości, mediach, kulturze, sporcie? Dopiero epilog przekonuje, czemu stolica Niemiec jest w tytule niebieska. Oczywiście nie zdradzę, podpowiadając jedynie, że trop wiedzie na pięciolinię. Przyznam się za to, że lektura narobiła mi smaku. Na zielone piwo – cum iure exsclusivo warzone w Berlinie – oraz placki ziemniaczane z musem jabłkowym, obecne w menu pomiędzy Odrą a Renem. Tomasz Z. Z apert Edipresse, Warszawa 2015, s. 248, ISBN 978-83-7805-042-1

Anna J. Szepielak

Znów nadejdzie świt Bywają trudne i bolesne chwile w życiu, kiedy ciężko pogodzić się z własnym losem. Wówczas, jak przekonuje w swojej powieści Anna Szepielak, trzeba mimo wszystko nie poddawać się i walczyć, także z samym sobą, by obudzić w sobie tę wiarę, która rozpromieni ponownie nasze życie. Na początek cofamy się w czasie o niemal 150 lat i przenosimy na wieś w Zachodniej Galicji. To właśnie tutaj mają miejsce dramatyczne wydarzenia, które położą się cieniem na losach Karoliny, jej dzieci i kolejnych pokoleń. Autorka starannie zadbała o język, opis codziennego życia, ówczesnych tradycji i zwyczajów, by oddać klimat drugiej połowy XIX wieku i na tym tle przedstawić historię Karoliny. Wybory i decyzje kobiety często wynikają z jej bolesnej przeszłości, którą skrywa w sekrecie nawet przed własną rodziną. Nie zdaje sobie sprawy, jak zaciążą one na przyszłości następnych generacji. Jedynie skromne notki w modlitewniku jej matki Cecylii, w którym sama zapisuje najważniejsze wydarzenia, mogą uchylić rąbka tajemnicy z przeszłości. Wszystko, co wie o przodkach Barbara, wnuczka Karoliny, stara się przekazać z kolei swojej wnuczce Matyldzie oraz prawnukom Elwirze l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 2 / 2 0 1 5


Recenzje i Wojtkowi. Kto jednak zawracałby sobie głowę starymi dziejami w czasach, kiedy o każdy towar trzeba wystarać się, stojąc w długich kolejkach, a na dodatek w Polsce zaczynają się strajki. Matylda, kolejna bohaterka powieści, sama zmaga się z PRL-owską codziennością. Czyniąc przygotowania do I Komunii św. syna, wygląda powrotu męża z zagranicy. Zanim to jednak nastąpi, do swojego domu przygarnie córeczkę swojej krewnej Magdaleny. Na szczęście w gospodarstwie oraz w opiece nad dziećmi i babcią pomaga jej ojciec Tadeusz, który na strychu w swoim domu przechowuje różne rodzinne pamiątki. Na zakończenie poznajemy dorosłą już Elwirę, która oczekuje narodzin swojego dziecka. Żałuje, że chwili tej nie doczekał jej dziadek, z którym wiążą się wspomnienia z dzieciństwa. Po przodkach pozostały jedynie przedmioty, a wśród nich ten najcenniejszy – modlitewnik sprzed 150 lat oraz listy Karoliny, dzięki którym Elwira pozna dawne sekrety i łatwiej będzie mogła podjąć decyzję odnośnie przyszłości swojej rodziny. Po „Młynie nad Czarnym Potokiem” i „Wspomnieniach w kolorze sepii” mamy koleją powieść, w której bohaterki odkrywają swoje korzenie. Tym razem poznajemy rodowód Elwiry, przyjaciółki Marty i Joanny z wcześniejszych książek. Okazuje się, że drogi ich przodków nieraz krzyżowały się ze sobą, a historia, nawet ta bardzo odległa, lubi się powtarzać. Anna Szepielak powoli i pięknie snuje swoją opowieść o kobietach, dla których najważniejsze były więzy rodzinne, złożone obietnice i walka o przetrwanie. Niezwykle barwna, poetycka i wzruszająca historia. (map) Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2015, s. 476, ISBN 978-83-10-12754-9

Proza obca Victor del Arbol

Niezagojone rany Hiszpański pisarz Victor del Arbol, który zadebiutował na polskim rynku „Smutkiem samurajów”, powraca z thrillerem psychologicznym. Akcja jego najnowszej powieści toczy się we współczesnym Madrycie. W upalnym mieście splatają się losy kilkunastu osób, m.in. Glorii A. Tagger, wybitnej skrzypaczki niemogącej pogodzić się z tragiczną śmiercią jedynego syna Iana; Eduarda – malarza, który w przeszłości przeżył rodzinny dramat, a teraz ma namalować dla artystki portret mordercy jej pierworodnego; Arthura Fernandeza – biznesmena odpowiedzialnego za śmierć Iana, desperacko poszukującego zaginionej przed kilkoma laty córki Arohy; Ibrahima – współtowarzysza Fernandeza z więziennej celi, jego najbliższego doradcy; wreszcie pana Who i jego matki Maribel próbujących odnaleźć zabójcę ukochanego taty i męża. Osobą, która łączy wszystkich bohaterów jest Guzman – prywatny detektyw, którego Fernandez wynajmuje do znalezienia córki. Odkrywając kolejne fakty z życia biznesmena, Guzman otwiera też drzwi do niewyjaśnionych tragedii sprzed lat, w te zaś wplątane są pozostałe osoby dramatu. Nadchodzi więc czas, by bohaterowie rozliczyli się z przeszłością. Tylko tym sposobem będą mogli zacząć nowe życie – wypełnione nie żalem czy nienawiścią do sprawców nieszczęść, ale spokojem i miłością. Czy wszyscy tego chcą? W „Niezagojonych ranach” nie jest to takie oczywiste, bowiem role ofiar i katów są tylko pozornie ściśle przydzielone do poszczególnych bohaterów. W tej intrydze nikt nie jest ani krystalicznie czysty, ani zepsuty do cna – ofiary zapracowały na nieszczęścia swoimi wcześniejszymi wyborami i działaniami, kaci mszczą się zaś za tragedie jakie sprowadził na nie los. Pewne jest tylko to, że każdy, prędzej czy później, będzie musiał zapłacić za swoje czyny. Autor serwuje czytelnikom fascynującą powieść o życiowych wyborach i ich konsekwencjach; miłości, która może być siłą napędową, ale i destrukcyjną; wreszcie przewrotności ludzkiej egzystencji. (mo) tłum. Karolina Jaszecka, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2015, s. 464, ISBN 978-83-7999-385-7

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

James Ellroy

Czarna Dalia Sprowadzanie na rodzimy grunt zagranicznych nowości pociąga za sobą zazwyczaj lawinę wznowień poprzednich książek tego samego autora. Niektórzy krytykują takie działanie, twierdząc, że jest sztuczne, zaś rzeczywisty popyt na wcześniejsze dzieła twórcy jest niewielki. Jeśli już wydawnictwo decyduje się na taki ruch, warto by publikowane książki były tego warte. Słynny kwartet Los Angeles Jamesa Ellroya, którego początkiem jest „Czarna Dalia” z pewnością można za taki uznać. Umiejscowiona w Mieście Aniołów lat czterdziestych „Czarna Dalia” to pierwszy literacki sukces Ellroya. Mroczny thriller oparty na rzeczywistych wydarzeniach od razu pociągnął ze sobą porównania do twórczości Raymonda Chandlera, choć podejście do bohatera, głęboka analiza społeczna oraz mieszanie wątków fabularnych z autentycznymi upodabnia jego prozę bardziej do Thomasa Pynchona czy E.L. Doctorowa. Nie oznacza to jednak, że Ellroy potrzebuje jakichkolwiek porównań. „Czarna Dalia” świetnie broni się jako indywidualna powieść i wprowadzenie do szerszej opowieści o Los Angeles. Fabuła książki kręci się wokół losów dwójki policjantów Lee Blancharda i Dwighta „Bucky’ego” Bleicherta (drugi z nich jest równocześnie narratorem), którzy z racji bokserskiej przeszłości zostają wybrani na partnerów. Mimo różnych charakterów, ich współpraca układa się doskonale, do czasu odkrycia makabrycznego morderstwa kobiety, ochrzczonej później w prasie tytułem Czarnej Dalii. Próba rozwiązania zagadki doprowadzi obu bohaterów na skraj obłędu, a każda napotkana kobieta będzie dodatkowo utrudniała rozwiązanie sprawy. Ellroy za pomocą pierwszoosobowej narracji umiejętnie splata wątki i sprawia, że liczne zwroty akcji nie konfundują, choć finałowe rozwiązanie wydaje się nieco naciągane. Biorąc jednak pod uwagę, że prawdziwa zagadka zabójstwa Czarnej Dalii nigdy nie została rozwiązania, można to pisarzowi wybaczyć. Lektura „Czarnej Dalii” udowadnia, że wydawnictwo Sonia Draga dokonało właściwego wyboru. Proza Ellroya wzrasta w literacką siłę z każdą kolejną powieścią, a sam Amerykanin powoli staje się kluczowym pisarzem w swoim kraju. Absolutnie warto więc poznać początki jego kariery. Tomasz Gardziński tłum. Robert L. Lipski, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2015, s. 422, 39 zł, ISBN 978-83-7999-355-0

Romain Puértolas

Niezwykła podróż fakira, który utknął w szafie Ikea

Zwariowana opowieść o fakirze, który chciał być spryciarzem, a został globtroterem. Przyjechał do Paryża zamówić w Ikei specjalne łóżko (model z piętnastoma tysiącami gwoździ do samodzielnego przymocowania). Przed zakupem zdążył ocyganić taksówkarza Cygana (pochodzenie odgrywa w rozwoju fabuły niebagatelną rolę, bowiem Gustavo zapałał chęcią krwawej zemsty). Fakir rozkochał też w sobie pewną paryżankę i przepadł w szafie. Dojechał w niej do Wielkiej Brytanii, stamtąd (już luzem) trafił do Hiszpanii, potem do Rzymu, a nawet do Libii. Los trochę poplątał jego ścieżki, w czym palce z satysfakcją maczał mściwy paryski taksówkarz. I choć imię bohatera oznacza w starym indyjskim dialekcie „Ten, którego wróg jeszcze się nie urodził”, fakir przekonał się, że los srodze z niego zakpił. A nasz bohater nazywa się Ocoorfay Bhaythel Pooshyanoghart, co w zależności od dykcji brzmi: Pocisienoga, Zawalidroga, Okurde Powisinoga, Wielki Użybatoga, Pasyzbuldoga, Pożyczkadroga, Posikanadziura. Beczka śmiechu. Wielka w tym zasługa Bożeny Sęk, która debiut Puértolasa przetłumaczyła naprawdę genialnie. Niczym Forrest Gump, wcielenie prostolinijności, bohater z godnym fakira stoicyzmem przyjmuje wszystkie zawirowania losu, nawet spotkanie z piękną aktorką Sophie Morceaux. Nie przejmuje się brakiem 1 2 / 2 0 1 5

27


Recenzje pieniędzy ani też ich nagłym przypływem. Nie rwie włosów z głowy, kiedy z Rzymu złe wiatry gnają go do Libii (dosłownie – bo w balonie). „Niezwykła podróż” to pełen francuskiego ekscentrycznego i przekornego humoru debiut literacki Romaina Puértolasa, który – jako pracownik francuskiej straży granicznej – miał pole i wiele okazji do obserwacji, i na pewno był mimowolnym świadkiem przeróżnych wydarzeń. Dlatego oprócz beczki śmiechu jest jeszcze drugie dno, bardziej ponure. Nielegalni imigranci, ostatni awanturnicy naszych czasów, bieda, uchodźcy, nierówności społeczne, głód i ubóstwo, ale – jak mówi jeden z przyjaciół fakira – „Biali, czarni, żółci, wszyscy jedziemy na tym samym wózku”. Między innymi dlatego wyprodukowanie szafy zaopatrzonej w WC i zestaw przetrwania wydaje się niezłym pomysłem. (hab)

Banksa, powstała w 2003 roku. Dlatego przed lekturą lepiej upewnić się, który tom trzymamy w rękach. W piętnastym „Niebezpiecznym romansie” (z 2005 roku, wydanym u nas wcześniej) brat Banksa został zamordowany, a tutaj ma się świetnie, podobnie sprawy mają się z kondycją rodziców i relacją z Annie Cabot. Co nie zmienia faktu, że na kolejne spotkanie z ekscentrycznym detektywem zawsze czekamy z niecierpliwością, bez względu na numer odcinka, i zawsze dostajemy intrygę misterną i dopiętą na ostatni guzik. Robinson od lat trzyma wysoki poziom, gwarantuje napięcie i zapewnia kilka godzin wyśmienitej rozrywki. Ciekawe, czy w kolejnej części, co sugerowały najnowsze „Dzieci rewolucji”, Banks będzie już komendantem… (hab)

tłum. Bożena Sęk, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2015, s. 240,

ISBN 978-83-7999-3

tłum. Radosław Madejski, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2015, s. 440,

ISBN 978-83-7999-205-8

Jean Teulé

Renee Knight

Trujący anioł

Sprostowanie Catherine Ravenscroft znalazła w swoim domu tajemniczą książkę. Nie wie, skąd się wzięła ani kto ją podrzucił. Przeczytała i od tej pory nic już nie było takie jak dawniej. Ona jest jej bohaterką. Ktoś ożywił jej demony. Ktoś zna jej najmroczniejszą tajemnicę, którą przez lata ukrywała przed mężem, synem, matką, przyjaciółmi. Nikt nie wiedział, co wydarzyło się na sielankowym urlopie w Hiszpanii przed dwudziestoma laty. Nikt oprócz Catherine. I osoby, która napisała tę powieść, a według której zasłużyła na śmierć – w finałowej scenie ginie w męczarniach pod kołami pociągu. Catherine czuje się jak w potrzasku, a misterna sieć kłamstw i niedomówień zacieśnia się wokół niej szybko i bezpowrotnie. Traci zaufanie męża i współpracowników. Nikt jej nie wierzy. Lektura „Sprostowania” naprawdę wciąga; powieść przeczytamy z wypiekami na twarzy, dowiemy się kto zawinił śmierci młodego człowieka i odkryjemy „winę” Catherine, ale nie polubimy bohaterów – ani Catherine przez jej stosunek do syna i emocjonalny chłód, ani Stephena Brigstoke’a, starego mściciela, zgorzkniałego i antypatycznego. Ale być może taki był zamysł Renee Knight. Ani miłość, ani zaufanie, ani rodzinne szczęście nie ocaleją w tej emocjonalnej zawierusze. Perfekcyjna i sprawiedliwa zemsta wymaga kompletu danych. Inaczej jej efekty przypominają wybuch szrapnela, który rozrywa przypadkowe ofiary – właśnie jak w tej historii o zaślepieniu i niewiedzy, które napędzają nienawiść, o rozpaczy po stracie dziecka i bezgranicznej samotności. Debiut literacki angielskiej dziennikarki i scenarzystki ma zaskakujący finał, atmosferę tajemnicy i wiarygodnych bohaterów, czyli niezbędne składniki udanego thrillera psychologicznego (choć porównanie do rewelacyjnej „Zaginionej dziewczyny” Gillian Flynn wydaje się mimo wszystko nieco na wyrost). (hab)

Hélene Jégado jest uznawana za największą seryjną morderczynię w dziejach ludzkości. Według różnych źródeł żyjąca w pierwszej połowie XIX wieku. Bretonka miała na swoim koncie co najmniej 30 zbrodni (uważa się, że mogła uśmiercić nawet 60 osób). Ofiarami padali najczęściej pracodawcy Jégado (pracowała jako kucharka) oraz ich rodziny, których morderczyni pozbawiała życia serwując zatrute arszenikiem potrawy. Najmłodsza miała zaledwie dwa lata. Przez wiele lat tajemnicze zgony w miejscach gdzie służyła Jégado nie wzbudzały niczyich podejrzeń, z czasem jednak zaczęto kojarzyć fakty. Zabójczyni wpadła, kiedy wyszło na jaw, że trzy służące, które pracowały razem z Jégado u Théophile’a Bidarda, profesora prawa, zostały otrute w podobny sposób. Po przeprowadzonej autopsji stwierdzono zatrucie arszenikiem – oskarżenie padło na Bretonkę, za którą od jakiegoś czasu ciągnęły się podejrzenia o pozbawianie życia tym sposobem. Hélene została stracona na gilotynie w lutym 1852 roku po trwającym zaledwie trzy tygodnie procesie. Francuski pisarz, Jean Teulé posiłkując się podaniami, dokumentami na temat Jégado, postanowił odtworzyć jej życiowe losy. Na kartach „Trującego anioła” opisuje dzieciństwo Hélene, zbrodniczą ścieżkę (ze szczegółami opisując ofiary kucharki oraz okoliczności w jakich pozbawione zostały życia), a potem przebieg procesu i moment stracenia. Bez odpowiedzi pozostaje najważniejsze pytanie – co pchało kobietę ku zbrodniom. Według autora Jégado traktowała zabijanie jako coś normalnego. Sugeruje jednak, że to wierzenia bretońskie wśród których wychowywała się bohaterka książki mogły mieć wpływ na jej psychikę… czy tak było naprawdę, tego nigdy się już nie dowiemy. (mo) tłum. Bożena Sęk, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2015, s. 252, ISBN 978-83-7999-369-7

tłum. Paweł Korombel, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2015, s. 344, ISBN 978-83-7999-342-0

Rosy Edwards

Wyznania randkowiczki

Peter Robinson

Alan Banks tropi mordercę swojego kumpla z dzieciństwa. Łatwo nie będzie, bowiem Graham Marshall został zamordowany ponad trzydzieści lat wcześniej. Równolegle toczy się śledztwo w sprawie śmierci piętnastoletniego chłopca, syna celebrytów. I jak zawsze u Robinsona, finał będzie zaskakujący. Okazuje się, że komuś bardzo zależy, by dawne tajemnice, które w 1965 roku doprowadziły Grahama do zguby, nie wyszły teraz na jaw. Jakieś typy spuszczają Banksowi lanie, a prowadząca śledztwo miejscowa policjantka dostaje listy z pogróżkami. Świat u Robinsona nigdy nie jest czarno-biały. Ofiary mają sporo za uszami, policjanci bywają skorumpowani, a mordercy nie zawsze są okrutni, czasem zwyczajnie egoistyczni i bezmyślni, po prostu ludzcy. „Blisko domu” to trzynasta z dwudziestu pięciu części przygód

Rosy znowu jest sama. Znajomi podsuwają jej kolejnych kandydatów na narzeczonego, ale Rosy szybko ma dość przypadkowych i często upokarzających spotkań. Dwudziestoośmioletnia singielka postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Rosy w życiu trochę się nie wiedzie. Niby lubi swoją pracę w dziale PR, ale chciałaby robić coś innego. Niby jest samodzielna, ale pensji nie starcza jej do pierwszego. Niby szuka prawdziwej miłości, ale jakoś tak bez przekonania.A przede wszystkim: niby cały świat stoi otworem, a spotkać Tego Jedynego nie sposób. Za dużo otwartych drzwi: Tinder, Facebook, Twitter, setki portali randkowych, a za każdymi setki samotnych facetów. Rosy musi nauczyć się kilku obowiązujących tam zasad. Że trzeba odrzucać facetów z czarno-białym zdjęciem profilowym (rudy lub brzydki); w kapeluszu (łysy); stoi w pustce (kurdupel). I właśnie randkowe perypetie opisuje w „Wyznaniach randkowiczki”. Swoje samozaparcie (nie zraziła się po entym

28

l i t e r a c k i

Blisko domu

m a g a z y n

k s i ą ż k i

1 2 / 2 0 1 5


Recenzje

tłum. Anna Mackiewicz, Zysk i S-ka, Poznań 2015, s. 392, ISBN 978-83-7785-748-9

biografie, wspomnienia Marta Sztokfisz

Caryca polskiej mody, święci i grzesznicy Bohaterką kolejnej reporterskiej opowieści renomowanej dziennikarki jest Jadwiga Grabowska (1898-1988), najsławniejsza polska projektantka mody. Była żoną piłkarza Polonii Warszawa, później dziennikarza sportowego, Tadeusza Grabowskiego, właścicielką prywatnego domu mody „Feniks”, poległego w roku 1949 w bitwie o handel wydanej tzw. „prywatnej inicjatywie” przez komunistycznego ministra przemysłu Hilarego Minca. W latach 1958–1968 sprawowała funkcję dyrektorki artystycznej państwowego przedsiębiorstwa „Moda Polska”. Korzystając ze swojego statusu, często wyjeżdżała na Zachód, dzięki czemu kierowana przez nią firma momentalnie reagowała na modowe trendy. „Caryca” umiała też namówić państwowy przemysł tekstylny do produkcji popularnych tkanin. Chociaż lansowała modę awangardową, sama ubierała się konserwatywnie. Stale nosiła turbany i kostiumy o klasycznym kroju. W roku 1968 przeniesiono ją na emeryturę. Od tego czasu rozpoczął się upadek „Mody Polskiej”, ostatecznie upadłej przed 17 laty. „Rodzina, z której się wywodziła (bohaterka książki – przyp. to -rt) przed wojną mieszkała w Warszawie przy ulicy Marszałkowskiej 63 róg Piusa XI, w domu »Pod Syrenami« będącym jej własnością. Rodzice – Stanisław Seydenbeutel i Paulina z domu Eber – mieli fabryczkę luster i szkła. Wuj, Edward Zachariasz Eber, warszawski architekt, stworzył projekt gmachu Włoskiego Towarzystwa Ubezpieczeń Riunione Adriatica di Sicurtà przy Moniuszki 10. O wystroju powstałej w jego wnętrzu restauracji »Adria« rozpisywały się gazety. Lokal szczycił się największą w Polsce salą dancingową mogącą pomieścić 1500 osób. Działał w nim nowoczesny system wentylacyjny, bo nie tylko tańczono tam przy muzyce Jerzego Petersburskiego i Artura Golda, lecz także palono papierosy oraz cygara. Starszy o cztery lata brat Jadwigi Edward Seydenbeutel (później Sułkowski) studiował na Politechnice Warszawskiej i też został architektem. W Warszawie zaprojektował między innymi port lotniczy na Okęciu (…). Jedna z współpracowniczek Grabowskiej, Ewa Zielińska, która ma dziś dziewięćdziesiąt jeden lat i zachowała nie tylko znakomity wygląd, lecz także świetną pamięć, przypomina sobie, jak spotkała go, przechodząc kiedyś obok Teatru Narodowego. – Zażartował: – Idę na sztukę napisaną o mnie. Właśnie grają Sułkowskiego”. (tzz) W.A.B., Warszawa 2015, s. 256, ISBN 978-83-280-2641-4

Mariusz Urbanek

Kisielewscy

Niebanalna, wręcz niezwykła rodzina obecna na polskim firmamencie kulturalnym od blisko wieku. Do najznamienitszych postaci rodziny należeli – Jan August Kisielewski – genialny dramaturg i jeden z założycieli kabaretu Zielony Balonik, Zygmunt – pisarz, radiowiec, z przekonań piłsudczyk, konspirator, który całkiem sporo czasu m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

Rozmowa z Martą Sztokfisz, autorką „Carycy polskiej mody, świętych i grzeszników”

Esbecy obok liści

–  „Caryca” to odpowiednie określenie Jadwigi Grabowskiej? –  Mogłabym ją nazwać cesarzową, królową, ale spodobał mi się rzeczownik caryca, z całą jego konotacją. Jadwiga Grabowska urodziła się pod koniec XIX wieku, kiedy Polska była pod zaborami. W latach pięćdziesiątych XX wieku na Chmielnej były jeszcze wywieszki napisane cyrylicą. Nie sądzę, by dyrektor artystyczna „Mody Polskiej” miała sentyment do zaborców. Ona była fanką kultury francuskiej, znała język, a kochała nie tylko paryską modę, styl życia paryżanek, ale też francuskie malarstwo i literaturę. W 1924 roku, już po studiach dziennikarskich w Warszawie, wybrała się do Paryża, by odbyć tam kursy projektowania. –  Towarzyszą jej w książce „święci i grzesznicy”. Czyli kto? –  To opiniotwórcze grono tworzące atmosferę, klimat Warszawy. Po II wojnie miasto w budowie, jeszcze podnosiło się z gruzów, a już miało urok kochanki, wdzięk modelki, klasę hrabiny. Mogło oczarować. Tak jak ci mężczyźni przemieszczający się między modnymi kawiarniami, knajpami, klubami aktorów czy literatów. Głowa, Piwek, Duduś, Sosna, Cizio, Hipek, Koń, Naleśnik… znała ich cała Warszawa lat sześćdziesiątych. Rosław Szaybo, Marek Karewicz, Jerzy Hoffman nie mieli pseudonimów, ale nie dało się przejść koło nich obojętnie. Niektórzy przeszli do legendy, zyskali własny mit, innym roztrzaskały się kruche marzenia. Poruszyło mnie ich braterstwo, solidarność, brawura, poczucie humoru i westernowa męskość –  Do jakiej kategorii zaliczał się Andrzej Roman? Był naprawdę kimś. Kiedy mówił, inni słuchali, a było czego. Wyróżniał się elegancją, manierami. Dziennikarz „Kuriera Polskiego” i „Tygodnika Solidarność”, tenisista, miłośnik brydża, bywalec knajp, opozycjonista – inicjator sławetnej książki „Komedianci” –  przemierzał Warszawę rowerem. Na jego imieniny – 16 maja –  organizowane w mieszkaniu na Nowym Mieście schodziła się inteligencka i artystyczna Warszawa, a kiedy przybywał ze Stanów Zbigniew Brzeziński, kuzyn solenizanta, to obok liści wisieli na drzewach esbecy, podsłuchując o czym toczą się rozmowy. Rozmawiał Tomasz Z. Z apert fot. Jan Możdżyński

psychonieudaczniku), nadzieję, rozczarowania, przemyślenia i poczucie humoru, bo gdyby nie ono, musiałaby chyba skoczyć z mostu. Autorka przyznała, że powieść napisała na podstawie swoich osobistych doświadczeń, z czasów, gdy testowała aplikację Tinder. To błyskotliwy, lekki i zabawny zbeletryzowany blog. Na kogo trafiła Rosy? Bywało różnie… Egoiści, wariaci, maminsynki, wygodniccy, kłamcy… Elliot się szczerzył, Jonathan kręcił, Patrick był zbyt miły i słodki, a Andrew nazbyt wyluzowany, z kolei Doug się wywyższał i puszył, a John Doe zachowywał jak smarkacz. „Pójście na randkę oznacza zaryzykowanie od umiarkowanego rozczarowania po totalne, wszechogarniające, niszczące duszę odrzucenie” – zauważa Rosy, wiekowo i charakterologicznie córka Bridget Jones. Sporo singielek może uczyć się na jej błędach. W sumie: udana powieść kobieca, idealna na poprawę humoru i szarość za oknem. (hab)

spędził w aresztach i więzieniach (ojciec Stefana). Następnie słynny i znany większości osób, choćby ze słyszenia, Stefan Kisielewski „Kisiel” – kompozytor, publicysta, pisarz, wybitna osobowość życia politycznego i społecznego, enfant terrible Polski Ludowej oraz Wacław Kisielewski (syn Stefana) – wielki talent pianistyczny. Występował w słynnym duecie fortepianowym „Marek i Wacek”, wraz ze swoim partnerem – Markiem Tomaszewskim zrobił prawdziwą karierę na zachodzie Europy. Był także hazardzistą i nieprzejednanym wrogiem ustroju komunistycznego. To właśnie o nich, ich życiu, twórczości, pasjach, smutkach i radościach jest ta książka oraz o burzliwych dziejach XX-wiecznej Polski. Tę mistrzowską monografię rodu czyta się wręcz z rozkoszą. Książka ma bowiem charakter pasjonującej gawędy, której autor porywa czytelnika arcyciekawymi biogramami, jak i wspaniale odmalowanym tłem kolejnych dziesięcioleci XX wieku. Mariusz Urbanek znakomicie sportretował czas i miejsce, w którym przyszło żyć bohaterom 1 2 / 2 0 1 5

29


Recenzje jego książki. Ludziom niezwykle zdolnych, którzy żyli w czasach nie pozwalających na rozwój ich pasji i talentu. A oprócz rzetelnie napisanych, pełnych ciekawych historii, cytatów i anegdot życiorysów Kisielewskich dostajemy również świetną lekcję historii Polski. Serdecznie polecam. (map)

Piotr Fronczewski, Marcin Mastalerz

Ja, Fronczewski

Ta bardzo ciekawa i niezwykle szczera rozmowa odbyła się w warunkach spokoju i wpływów odgłosów natury. Może właśnie dzięki tej atmosferze sielskiej, wyciszonej, Piotr Fronczewski otworzył się jak piękna księga i po raz pierwszy uległ pokusie przelania na papier swojego arcyciekawego życia. Skromność to najważniejsza cecha pana Piotra, dla niego jest czymś oczywistym, dla wielu jednak to ginąca cecha charakteru świadcząca o wielkości człowieka. Czytając wypowiedzi Piotra Fronczewskiego słyszałam jego niepowtarzalne brzmienie głosu i cieszę się, że dał się namówić na tę rozmowę Marcinowi Mastalerzowi, który był fantastycznie do niej przygotowany i dlatego książkę czyta się wybornie. Polecam nie tylko fanom talentu wybitnego aktora, który w tym roku został uhonorowany Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. (mjb) Znak, Kraków 2015, s. 368, ISBN 978-83-24-2632-6

poezja Eda Ostrowska

Edessy [poemat sowizdrzalski] Płatać figle i psikusy jak to w średniowieczu robił psotny Dyl Sowizdrzał wędrujący przez swój średniowieczny świat? Eda Ostrowska wydała właśnie „[poemat sowizdrzalski] Edessy”. Jak zakwalifikować ten rodzaj poetyckiej ekspresji w świecie maili, sms-ów i skrótowych postów na portalach społecznościowych? Te niecodzienne w dzisiejszej codzienności „edessy”, według nowatorskiego pomysłu autorki, od jej imienia – Edwarda, Eda, czytam wprost i wspak, cicho, głośno, powoli, pędzę, zawracam, zatrzymuję się i znowu ruszam, ciekawa, co jeszcze spotka mnie w tej niezwykłej przygodzie ze znaczeniami i brzmieniami słów. Jeden wers, jedno słowo, najczęściej. Słyszę ich rytm, ich melodię, bawię się, tak, bawię się, jak bawią mnie na przykład surrealistyczne dzieła Paula Klee, gdzie nie spojrzę, tam niespodzianka … Daję się zaskoczyć znienacka rozbłyskującymi olśnieniami, och, i pozwalam porwać przez niezwykły nurt wyrazów, ach, akord wrażeń… W XVI, XVII wieku krążyła – ku radości i uciesze gawiedzi – satyra plebejska, trochę absurdalna, trochę rubaszna a nawet momentami obsceniczna. Okruchy tego rodzaju humoru znajdujemy i w „edessach” Edy Ostrowskiej: asceta z monetą robi minetę Staropolskimi miastami i miasteczkami przeciągali wędrowni artyści zwani z włoska rybałtami lub z angielska/francuska minstrelami, zarabiający na życie przedstawieniami. Rozkładali teatrzyk w miejscach, gdzie zbierał się tłum i prezentowali swój monodramik. Przekorny, przewrotny, śmieszny. Współczesne „edessy” Edy są dalekim echem tych spektakli wzbogacone o grę słowną. To purnonsens spleciony z dawną mistyką, żarcik i misterium, trudno się nie uśmiechnąć, ale i zadumać trzeba; to jak z cyrkowym klaunem, w jednym oku łza, w drugim łobuzerstwo. Elżbieta Binswanger-Stefańska Episteme, Lublin 2015, s. 46, ISBN 978-83-62495-70-2

30

m a g a z y n

Teatralne wyznanie

–  W książce „ Ja Fronczewski” nazywasz siebie „teatralnym ideowcem”. Czy obserwując kolejne pokolenia aktorów myślisz, że to określenie ma jeszcze prawo bytu? Czy młodzi tak że do tego dążą? –   I d e o w c e m… t o może za dużo powiedziane. Moja rozmowa z Marcinem Mastalerzem to rodzaj zwierzenia, będącego wyznaniem teatralnym. To towarzyszy nam wszystkim, ludziom, którzy próbują się sztuką zajmować. Próbuję opowiedzieć swoje rozumienie świata i ludzi, poprzez dostępne sobie środki ekspresji, ujmijmy to w cudzysłowie „artystyczne”. Chyba trzeba na to tak spojrzeć. W szkole teatralnej –  obecnie Akademii –  nasi wykładowcy, profesorowie, którzy nas wychowywali, w większości już byli nestorami polskiej sceny, byli wybitnymi aktorami, wybitnymi twórcami. Ale mieli ze sobą taki światopogląd teatralny, który już właściwie nie występuje. Jeżeli jeszcze się zachował, to w jednostkowych ludzkich obrazach. Oni nas uczyli, chociaż to jest problematyczne pytanie, czy można w ogóle tego zawodu nauczyć? Nie do końca prawdopodobne, ponieważ wszystko to co jest sferą ducha, można rozwinąć w młodym człowieku, który stuka do drzwi szkoły teatralnej, ale Oni mieli przekaz powiększony o to wszystko co jest etyką zawodową i to była najcenniejsza nauka. Reszty można się nauczyć. Można się nauczyć mówić głośno, cicho, krzyczeć, poruszać się po scenie, starać się wyrazić cokolwiek przyjdzie nam do głowy. –  Nauka nie do przecenienia. Czy w trakcie powstawania książki myślałeś o tym, że wasza rozmowa może być receptą dla młodych aktorów? Jak zachować dystans do siebie mimo ogromnej popularności? –  Nie, nie miałem takich zamiarów, ja się przed książką broniłem, nie myślę o sobie jako o człowieku, który ma coś bardzo ciekawego i odkrywczego do powiedzenia. To jest po prostu zapis rozmowy, która dzisiaj być może wglądałaby w detalach, niuansach inaczej. Bardzo dobrze nam się gadało, Marcin jest świetnym partnerem do rozmowy. Rozmawiała Małgorzata Janina Berwid fot. Małgorzata Berwid

Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2015, s. 320, ISBN 978-83-2440-403-2

Rozmowa z Piotrem Fronczewskim

historia Andrzej Krawczyk

Słowacja księdza prezydenta Jozef Tiso jest jednym z mniej znanych dyktatorów europejskich okresu II wojny światowej. Ewenementem tej postaci był fakt, że prezydent faszystowskiej Słowacji był księdzem rzymsko-katolickim, co z jednej strony prowadziło do konfliktu z Watykanem, ale z drugiej zapewniało mu rzesze zwolenników, szczególnie wśród ludności wiejskiej. Bo jak tu nie uwielbiać, a przynajmniej szanować, księdza – prezydenta, który każdej niedzieli przyjeżdża do parafii, gdzie nadal formalnie pełni funkcję proboszcza, i odprawia mszę. Przychodziły tłumy. Jeszcze większe czytały o tym w gazetach i oglądały proboszcza z prostymi ludźmi: dobrego ojca wiernych, dobrej głowy państwa. Tiso przeszedł do niechlubnej historii jako prezydent marionetkowego, utworzonego w marcu 1939 roku z woli Hitlera, państwa l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 2 / 2 0 1 5


Recenzje słowackiego. Nastąpiło to po bezkrwawym rozbiciu Czechosłowacji przez Niemców i utworzeniu Protektoratu Czech i Moraw. Zabiegająca od dawna o autonomię w ramach Republiki Czechosłowacji społeczność słowacka aktywnie sprzeciwiała się Pradze, ale lokalni politycy zdawali sobie sprawę, że słabszy ekonomicznie i gospodarczo kraj słowacki jest uzależniony od czeskiego partnera i ogłoszenie pełnej samodzielności stanowi duże ryzyko. Słowacy bali się również sąsiedzkich Węgier, roszczących sobie pretensje do ziem słowackich, tym bardziej, że w okresie traktatu monachijskiego we wrześniu 1938 roku Hitler nosił się z zamiarem udzielenia zgody Węgrom na zbrojne zajęcie Słowacji. Zmienił jednak zdanie i postanowił „obdarzyć” Słowację „niezależnością”, w ścisłej współpracy z tamtejszymi nacjonalistami. Ich przywódcą był właśnie ks. Tiso, należący do nielicznych Słowian, których Fuehrer lubił: imponowała mu doskonała niemczyzna słowackiego księdza oraz jego mocna postura i prosta, nobliwa twarz. Prezydent Tiso współpracował ściśle z Trzecią Rzeszą przez całą wojnę, wysyłając 1 września 1939 roku dywizje na Polskę w rejon tatrzański (przez kilka dni słowackie oddziały okupowały Zakopane), a następnie, 22 czerwca 1941 roku, na ZSRR. Wysyłał do Niemiec produkty rolne i mięso, i zgadzał się na panoszenie po „swoim” kraju Wehrmachtu, SS i Gestapo, co prawda przy zachowaniu pewnych pozorów. Starannie wykonywał dyrektywy Berlina dotyczące wywózki Żydów do obozów śmierci. Za każdego wywiezionego Żyda płacił Niemcom pewną sumę w markach, bo to przecież Niemcy organizowali transport i bynajmniej nie robili tego za darmo. Za cenę kolaboracji z Hitlerem przeprowadził Państwo Słowackie przez wojnę (po jej zakończeniu odrodziła się Czechosłowacja), oszczędzając narodowi słowackiemu losu Polaków. W 1947 roku został skazany na śmierć i powieszony. Książka Andrzeja Krawczyka jest starannie przygotowaną biografią Tiso, a zarazem dogłębnym studium faszystowskiego państwa słowackiego w jego 6-letnim okresie istnienia. Z chłodną bezstronnością historyka autor odtwarza wielostronny obraz bohatera swojej pracy. Momentami Tiso wydaje się nawet sympatyczną postacią, która oszczędziła swojemu narodowi hitlerowskiego barbarzyństwa i okropności wojny. Wprawdzie za cenę ugody z Hitlerem, ale przecież coś za coś. Z drugiej jednak strony, Tiso – kapłan i teolog – uzasadniający wysyłki Żydów do obozów śmierci „prawem do obrony” i powołujący się przy tym na chrześcijaństwo, wzbudza co najmniej niesmak. Cynik czy skutecznie oszukujący samego siebie konformista? Piotr Kitrasiewicz Znak, Kraków 2015, s. 368, 39,90 zł, ISBN 978-83-240-3884-8

Marek J. Chodakiewicz, Jolanta Musiakowska-Muszyńska, Wojciech J. Muszyński

Polska dla Polaków

Tytuł prowokuje, ale pochłaniając – łapczywie – kolejne akapity dochodzimy do przekonania, że owe hasło stanowi kwintesencję ideologii endeckiej tj. próby uczynienia z Polaków gospodarzy swej ojczyzny. Praca nie ogranicza się do przeszłości. Nierzadko odkrywcze szkice poświęcone Związkowi Ludowo-Narodowemu, Młodzieży Wszechpolskiej, Obozowi Narodowo-Radykalnemu, Stowarzyszeniu PAX, Zjednoczeniu Chrześcijańsko-Narodowemu czy Lidze Polskich Rodzin uzupełnia tekst o Ruchu Narodowym. Od kilku lat organizującym największe manifestacje między Tatrami a Bałtykiem, Mam na myśli Marsz Niepodległości. 11 listopada przez ulice Warszawy podąża kilkudziesięciotysięczny pochód. Jak to zatem możliwe, że mające tylu zwolenników ugrupowanie nie potrafiło zebrać 100 tysięcy podpisów, gwarantujących wystawienie własnej listy wyborczej? Bez wątpienia wynika to z pustej kasy. Wspieranie Ruchu Narodowego wciąż jest wysoce niepoprawne politycznie. Finansujący w pierwszym rzędzie obawiają się oskarżeń o antysemityzm, wypróbowanego oręża w walce z ideologią Romana Dmowskiego i jego spadkobierców. Rzetelną dysertację wieńczy odautorski postscriptum, zawierający sugestię na temat przyszłości narodowców w Polsce. Niewątpliwie sprzyja im wzrastające zagrożenie terrorem spod znaku półksiężyca, a także bezwarunkowe wsparcie – przez praktycznie wszystkie pozostałe siły polityczne w Polsce – niepodległej Ukrainy. Chyba tylko narodowcy zwracają uwagę, że Kijów coraz częściej gloryfikuje OUN m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

Rozmowa z dr Jolantą Mysiakowską-Muszyńską i dr Wojciechem J. Muszyńskim, współautorami „Polski dla Polaków”

Salut rzymski

–  Dlaczego przyznawanie się do endeckich sympatii jest „politycznie niepoprawne”? –  Zacznijmy może od tego, że pańskie pytanie dotyka zagadnień natury politycznej. My jesteśmy historykami. Wybór tematu książki stanowił z jednej strony wynik naszych wieloletnich zainteresowań badawczych, z drugiej – widocznego wśród Polaków zainteresowania własną historią. Dzieje Narodowej Demokracji są niezwykle interesujące, ale narosło wokół nich wiele legend i przeinaczeń. Chcieliśmy ukazać historię polskiej prawicy narodowej od jej narodzin w XIX wieku aż do czasów współczesnych. Wkład polskiego ruchu narodowego – fenomenu nie tylko w skali Polski, ale całej Europy – w życie polityczne, społeczne i kulturalne naszego kraju jest bezsporny. Słowa krytyki, tak często kierowane wobec narodowców, wynikają często z niewiedzy, czym był ten obóz i jak zasłużone dla polskiej historii postaci go współtworzyły. Wymieńmy chociażby Henryka Sienkiewicza czy bohatera „Kamieni na Szaniec” Jana Bytnara „Rudego”. Nie chcemy wybielać historii, uciekać od tematów kontrowersyjnych lub mało chwalebnych – staraliśmy się ukazać je w odpowiednim kontekście i bez fałszywego prezentyzmu. Tak było z tytułowym hasłem „Polska dla Polaków!” – obecnie tak kontrowersyjnym. Żeby móc je oceniać, trzeba wiedzieć, kogo narodowcy uważali za Polaka. Był nim każdy, kto do polskości się poczuwał i chciał jej bronić. Każdy, kto żył sprawami Polski, gotów dla niej pracować, a jeśli trzeba – oddać życie. „Jestem Polakiem, więc mam obowiązki Polskie…” – pisał Roman Dmowski i nie ma lepszej definicji Polaka. Polskość to nie pochodzenie, krew, rasa czy geny – ale wspólnota duchowa. Nie ma tam miejsca na rasizm i wykluczanie. Przeciwnie – polskość endeków była otwarta na tych, którzy chcieli ją zaakceptować i zostać Polakami. Nie było mowy o czystości krwi, bo kto miał niby tak mówić? Dmowski – potomek Tatarów? Oenerowcy: Jan Mosdorf i Henryk Rossman – wywodzący się ze spolonizowanych Niemców? A może Stanisław Stroński – z rodziny żydowskiej? – Książka wyjaśnia genezę endeckiego powitania… –  To kwestia zupełnie marginalna. Gest, o którym pan mówi, nie pochodził z tradycji polskiego ruchu narodowego. Uniesieniem prawej dłoni witała się europejska prawica: od Portugalii po Finlandię i Rumunię. Wywodził się z Włoch Mussoliniego, uznawanych za bastion antykomunizmu. Rzymski salut stanowił odpowiedź na lansowany przez Komintern gest podniesionej lewej pieści. Z czasem przejęli go niemieccy naziści, pozując na antykomunistów. Pamiętajmy, że radykalizm lat 30. znajdował wyraz w sferze werbalnej, aktach przemocy, ale także w sferze gestów. W Polsce salutem rzymskim pozdrawiali się nie tylko działacze ruchu narodowego, ale także członkowie organizacji sanacyjnych, a nawet piłkarze czy harcerze. –  Czemu reaktywacja tej ideologii w III RP skończyła się fiaskiem, o czym świadczą dzieje ZChN i LPR? –  Chcąc uniknąć uwikłania w bieżącą politykę, o czasach współczesnych, „Republice Okrągłego Stołu” piszemy niewiele. Endecja, zmiażdżona w PRL, odradzała się powoli i z trudem. Dyskusyjnym jest, czy ZChN dążył do reaktywowania ideologii Narodowej Demokracji. Wiesław Chrzanowski i Marek Jurek odwoływali się do spuścizny chrześcijańskiej demokracji. Skrzydło – nazwijmy je – narodowe (zwłaszcza młodzież) w partii miało w latach 90. niewielkie wpływy. Sukcesy przyszły później. Przykładem była Liga Polskich Rodzin, która jednak także przeminęła. Jak widać dziś po aktywności narodowców (Marsz Niepodległości i wiele innych inicjatyw), nurt ten zyskuje na znaczeniu. Czy odzyska pozycję, którą przez dziesiątki lat zajmowała Narodowa Demokracja, czas pokaże. Rozmawiał Tomasz Z. Z apert 1 2 / 2 0 1 5

31


Recenzje i UPA. Nie podzielają też wymyślonej przez piłsudczyków koncepcji państw buforowych – oddzielających Polskę od Rosji i związanych z Zachodem – którą usiłuje kontynuować Jarosław Kaczyński i PiS. (to-rt) Zysk i S-ka, Poznań 2015, s. 500, ISBN 978-83-7785-747-2

Nie marnujmy żywności

–  Swoją książkę dedykuje pan dwóm najważniejszym w swoim życiu Kuroniom – synowi (jeszcze nienarodzonemu) oraz ojcu. Jaki wpływ miał Maciej Kuroń na wybór pana życiowej drogi? –  Jak sama pani zauważyła, książkę dedykuję dwóm najważniejszym mężczyznom w moim życiu. Ojciec był moim wzorem, mentorem i to on nauczył mnie większości rzeczy, które obecnie potrafię oraz zaraził mnie pasją do kulinariów i historii. Niebagatelny wpływ miało także jego gospodarskie podejście i szacunek do produktu. –  A jakie ma pan wspomnienia ze spotkań z dziadkiem, Jackiem Kuroniem? –  Pamiętam go jako człowieka niezwykle wrażliwego społecznie, inspirującego i mądrego. W hierarchii wartości – człowieka zawsze stawiał na pierwszym miejscu. Potrafił rozmawiać z ludźmi i jak nikt inny godzić zwaśnione strony. Szkoda, że w obecnej polityce brakuje postaci tego formatu. –  Wychował się pan w domu, gdzie pielęgnowano tradycje kulinarne, odnoszono się z szacunkiem do jedzenia i osób, które je przygotowują. Czy pana rodzeństwo też związane jest z gastronomią? –  Najmłodsze rodzeństwo raczej nie planuje kariery związanej z zawodową gastronomią. Mój młodszy brat Kuba gotuje w rodzinnej firmie cateringowej oraz zajmuje się dziećmi. Ja wybrałem zupełnie inną drogę rozwoju – edukację za granicą w jednej z najlepszych szkół gastronomicznych na świecie (Le Cordon Bleu) oraz pracę w restauracjach m.in. w Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. Od wielu lat także aktywnie zajmuję się tematyką niemarnowania żywności i udzielam się społecznie. Od zawsze chciałem wypracować na tyle na ile będę mógł swój własny wizerunek, poparty wiedzą i doświadczeniem. –  Angażuje się pan również we współpracę z bankami żywości. Z czego, pana zdaniem, wynika problem marnowania żywności? –  Problem marnowania żywności należy podzielić na trzy segmenty: producentów żywności, jej dystrybutorów czyli sklepy i nas – konsumentów. Skupię się tylko na ostatniej grupie, bo jest to temat bardzo pojemny. Nie planujemy zakupów i jadłospisu. Bardzo często nie mamy podstawowej wiedzy na temat produktu – np. jak go przechowywać lub ile czasu może być mrożony. Wielu z nas nie ma także wystarczającej wiedzy kulinarnej i/lub chęci (wyobraźni) jak wykorzystywać produkty nie pierwszej świeżości i z dnia poprzedniego, np. ugotowane ziemniaki. Dodatkowo, swoim piętnem odbijają się przyzwyczajenia z przeszłości, które powodują, że gromadzimy w domach nieracjonalne zapasy żywności, mając sklepy otwarte i zaopatrzone właściwie przez cały rok. –  Co jest potrzebne, by dobrze i smacznie gotować? –  Przede wszystkim chęci. Dzisiaj, nawet nie wychodząc z domu, możemy nauczyć się gotować na poziomie podstawowym i średnio zaawansowanym przy wykorzystaniu dostępnych mediów. Dodatkowo, dobrym kierunkiem jest skorzystanie ze „Sprytnej kuchni” czyli książki mojego autorstwa. Można w niej znaleźć nie tylko inspiracje kulinarne, ale także mnóstwo porad i wskazówek. Rozmawiała Ewa Tenderenda-Ożóg fot. Edipresse

kulinaria Jan Kuroń

Sprytna kuchnia czyli kulinarna ekonomia Ograniczenie marnowania żywności – takie hasło przyświeca książce Jana Kuronia, który zamiłowania do gotowania, właściwego gospodarowania zapasami kuchennymi oraz angażowania się w działalność charytatywną nauczył się od ojca, Macieja Kuronia. Na to, jakim jest dziś człowiekiem i kucharzem miał też wpływ jego dziadek – Jacek. Człowiek legenda. W Polsce marnuje się rocznie około 9 mln ton żywności, z tego 2 mln przypada na indywidualnych konsumentów. Jak więc nie popełniać grzechu marnotrawstwa w kuchni ? Trzeba myśleć, planować, dzielić się. Jan Kuroń nawołuje do zmiany nawyków związanych z zakupami i gotowaniem, do mądrego zarządzania budżetem domowym i czasem. Młody kucharz podpowiada, jak przygotować smaczne i niedrogie dania, wykorzystując m.in. pozostałości z dnia poprzedniego. Ale są też pomysły na wykwintne potrawy i to bez dużego obciążania portfela, za to z zastosowaniem chwytów marketingowych, dekoracji czy zagranicznych nazw (ragout zamiast gulasz, tartinka zamiast kanapeczka). Przede wszystkim – jak uczy Jan Kuroń – liczy się spryt. W książce obok porad jak oszczędzać jedzenie, pieniądze i czas, znalazły się przepisy na smakowite, zdrowe, domowe posiłki. Przygotowanie niektórych z nich zajmie 20-30 minut. A znalazły się tu takie smakowitości jak placuszki z botwiny, flaczki z boczniaków, suflet z wędzonego pstrąga, gulasz z polędwiczki, gruszki i porów w estragonie czy pierożki z karpiem. Swoje trzy grosze do książki wtrąciła też Kuroniowa – Aneta Kuroń, żona autora, która specjalizuje się w słodkościach. Całości dopełniają apetyczne fotografie. (et) Edpipresse, Warszawa 2015, s. 200, 49,90 zł, ISBN 978-83-7945-074-9

Joseph Seeletso

Mali szefowie kuchni Jego marzeniem było przekazywanie wiedzy i dzielenie się pasją gotowania z młodymi ludźmi. A także łączenie odkrywania tajników sztuki kulinarnej z podróżowaniem. Joseph Seeletso trzyma się tej zasady. Ostatnio zabrał siedmioro dzieci do Londynu, gdzie poznawaniu sekretów gotowania towarzyszyło zwiedzanie kulinarnych atrakcji Londynu.Wynikiem tej wycieczki jest książka „Mali szefowie kuchni”. Joseph Seeletso pochodzi z Botswany, z książęcej rodziny. Gotował w różnych zakątkach świata, występował w wielu programach telewizyjnych, w tym na antenie CNN i BBC. Polskim widzom znany jest z kulinarnych show, zwłaszcza z Top Chef, którego dwukrotnie był jurorem. „Józek”, jak o sobie mówi, jest absolwentem prestiżowej angielskiej uczelni gastronomicznej Westminster Kingsway College w Londynie, gdzie uzyskał dyplom profesjonalnego szefa kuchni. Teraz zdobytym doświadczeniem i umiejętnościami dzieli się w swojej najnowszej książce. Wraz z dziećmi przygotowuje pożywne śniadania, lekkie przekąski, zupy, dania mięsne i rybne, dania bezglutenowe, desery. Wspólnie gotują i podróżują. Młodzi kucharze wraz ze swym mistrzem zaglądają do najbardziej interesujących dzielnic miasta jak Chinatown, odwiedzają najstarszy i największy targ w Londynie – Borough Market, restaurację znanych na świecie kucharzy Gordona Ramsay’a i Jamie’go Olivera, delektują się angielską herbatą, serwowaną podczas wizyty w słynnym hotelu The Ritz London. 32

Rozmowa z Janem Kuroniem, autorem „Sprytnej kuchni czyli kulinarnej ekonomii”

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 2 / 2 0 1 5


Recenzje W książce, oprócz przepisów, znajdziemy także wiele cennych recept i kulinarnych tricków dotyczących szybkiego i sprawnego gotowania. Młodzi czytelnicy przekonają się, że gotowanie nie musi być nudne, a dania – nawet te wykwintne – można przygotować szybciej niż zabrałoby wyjście do pobliskiej pizzerii. Pociechę znajdą też ci, którzy gotować nie potrafią. To książka, która inspiruje, pobudza wyobraźnię i zaraża pasją. Małych kucharzy i tych całkiem dużych. (kd) Edipresse Książki, Warszawa 2015, s. 240, 49,90 zł, ISBN 978-83-7945-075-6

Publicystyka Lech Kowalski

Cze.Kiszczak Autor nie oszczędza swego bohatera: „generał Czesław Kiszczak to typowo enkawudowsko-ubeckie dziecię, wyrosłe na piersi czołowych zbrodniarzy z sowieckich służb specjalnych”. Przytacza też epitety, jakimi obdarzali go inni generałowie: „cyngiel” czyli „najgroźniejszy egzekutor generała Jaruzelskiego”. We wstępie tak go charakteryzuje: „miałem przed sobą osobnika na wskroś męskiego, zdecydowanego, twardego, korzystającego z uciech życia, doceniającego smak dobrego alkoholu, niełatwego w codziennym współżyciu, zwłaszcza w rodzinie”, a także „Kiszczak to osobnik o kilku przynajmniej twarzach, przywdziewający kompletnie różne maski, zależnie od okoliczności. Człowiek wręcz nieobliczalny przy podejmowaniu decyzji, co można było prześledzić, gdy zacierał ślady mordu dokonanego na Grzegorzu Przemyku przez podległych mu siepaczy”. Nieco udziwniony tytuł książki czyli „Cze.Kiszczak” to, jak tłumaczy autor, „akronim od skrótu Czeka (Czeriezwyczajka) pochodzą-

cego do Wszechrosyjskiej Komisji Nadzwyczajnej do walki z Kontrrewolucją i Sabotażem”, a w związku z tym „pierwsze człony od imienia i nazwiska Czesława Kiszczaka nawiązują do wspomnianej służby: czekista, czekiści – w końcu wyszło »Czekiszczak«. I stąd pomysł na tytuł książki”. A książka jest napisana z pasją i dobrze udokumentowana, chociaż zebranie materiału o jednym z najważniejszych aktorów polskiej sceny politycznej w ostatnich dekadach ubiegłego wieku nie było łatwe, szczególnie dla opisania początków jego kariery. Autor ujawnia: „nigdy nie spotkałem się z takim spustoszeniem akt, jakie zastałem przy dokumentowaniu służby Czesława Kiszczaka w szeregach sowieckiej Informacji Wojskowej”, gdzie trafił jako jeden z pierwszych 200 Polaków, przyjętych w 1945 roku. Jednak dla historii najważniejsze są lata późniejsze, gdy Czesław Kiszczak stał na czele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i był jednym z twórców i wykonawców stanu wojennego, a potem gdy jego podwładni zamordowali ks. Jerzego Popiełuszkę, jak też gdy organizował Okrągły Stół, a potem na chwilę i bez powodzenia przymierzał się do fotela premiera i był nawet kandydatem na prezydenta. Dlatego lektura tej książki, choć trudna i wymagająca czasem dystansu od czytelnika, może być pasjonująca. (pd) Zysk i S-ka, Poznań 2015, s. 728, 49 zł, ISBN 978-83-7785-836-3

religia Jacek Salij OP

Horyzonty ostateczne Kolejna książka o. Salija o sprawach ostatecznych. Autor pragnie zaspokoić niewiedzę poszukujących prawdy czytelników, skłaniając do medytacji o przemijaniu i życiu wiecznym. Czyni to subtelnie z właściwą sobie wrażliwością, a jednocześnie rzeczowo, konkretnie, opierając się m.in. na uzasadnieniach biblijnych. Zatem znajdziemy tu odpowiedzi na wiele nurtujących nas pytań dotyczących nieba, piekła i czyśćca, w jaki


Recenzje sposób można być pełnomocnikiem naszych zmarłych, czy w życiu wiecznym odnajdziemy się z nimi, czy zmarli bez sakramentów będą zbawieni, jak walczyć o dusze zatwardziałych grzeszników, itd. O. Salij rozważając te wszystkie problemy, przytacza wielkich mistyków, jak św. Katarzynę ze Sieny, św. Faustynę, św. Tereskę od Dzieciątka Jezus, św. Tomasza z Akwinu i wielu innych, którzy przede wszystkim na płaszczyźnie miłości rozwiązywali podobne sprawy, o czym autor szczegółowo opowiada na kartach tej interesującej książki. „Horyzonty ostateczne” zarażają czytelnika nadzieją na dobre rozwiązania trudnych problemów, które o. Jacek Salij podejmuje z odwagą i właściwą mu rzetelnością. Bożena Rytel

Życie społeczne Anna Morawska

Twarze depresji

Bez wątpienia to audiobook roku na polskim rynku, a Krzysztof Gosztyła dowodzi, że jest najlepszym w Polsce lektorem. właściwie w ciemno można kupować audiobooki dla jego sposobu czytania, niezależnie od ich treści. Modulując głos potrafi odgrywać wiele ról i doskonale oddaje charakter mówiącej postaci, jest też niezrównanym narratorem. Aż dziwne, że „Diuna”, niezwykła powieść Franka Herberta dopiero teraz doczekała się wersji audio. Przecież to klasyka fantastyki. Książka mądra, trzymająca w napięciu, przedstawiająca kompleksowo urządzony politycznie, gospodarczo i ideowo świat przyszłości. Choć napisana w 1965 roku, bynajmniej nie zestarzała się, nawet pod względem fantastycznych projekcji technologii, co jest w literaturze SF ewenementem. Atutem „Diuny” jest jednak nie tylko projekcja przyszłości, ale też – a może przede wszystkim – plejada jej bohaterów, pełnokrwistych, interesujących, niejednoznacznych postaci. Całość to ponad 24-godzinne nagranie, dwie płyty CD. Ciekawe czy wydawca zdecyduje się sięgnąć po kolejne części cyklu i wyda je z głosem Krzysztofa Gosztyły. Moim zdaniem warto. Fani „Diuny” na pewno chętnie jeszcze raz powrócą do tego pustynnego, nieprzyjaznego człowiekowi świata. (łg)

„Piekło jest domem moim: i w ciemnościach usłałem łóżko moje (…) Wody twardnieją jako kamień i ścina się wierzch przepaści”, według Tomasza Jastruna ten cytat z Księgi Hioba to pierwszy i genialny opis depresji. „Człowiek jest jakby zatruty sam sobą i w sobie uwięziony. Nie ma ucieczki od siebie samego i samemu jest się źródłem i celem cierpienia” – powiedział w jednym z wywiadów ten poeta i prozaik. Zna piekło depresji. Patrzył w oczy temu „czarnemu psu”, jak depresję nazwał Winston Churchill. Depresja nie jest fanaberią gwiazd. Jest chorobą. Czasami śmiertelną. I może dotknąć każdego. Według Światowej Organizacji Zdrowia aż dziesięć procent populacji cierpi na depresję. Polacy bardzo mało wiedzą o tej chorobie, choć statystycznie co dziesiąty z nas choruje. Ale depresja wciąż pozostaje tematem wstydliwym. Stygmatyzuje. Tymczasem to nie świr, leń, słabeusz choruje. Choruje człowiek. I nie każdemu udaje się z tym demonem wygrać. Sylvia Plath, Ernest Hemingway, Tadeusz Borowski popełnili samobójstwo, aby się od niego uwolnić. Anna Morawska w swojej książce pragnie uświadomić czytelnikom, że ludzie z depresją są normalni, pomaga „zrozumieć, czym jest depresja i jak wiele może być jej twarzy”, otwiera oczy, oswaja, leczy ze strachu i uprzedzeń. Jej rozmówcami są artyści, pisarze, dziennikarze, m. in. Marek Piekarczyk, Kamil Sipowicz, Andrzej Bober, Patrycja Markowska i Stanisław Soyka, i wielu innych, którzy nie podają swoich nazwisk. Nie wszyscy chorują, ale wszystkich depresja w jakiś sposób dotknęła, niektórzy otarli się o tego „czarnego psa”, inni mieli w rodzinie osobę chorą. Opowiadają, jak udało im się wydostać z piekła, jak sobie radzą, jak udaje im się utrzymać na powierzchni. Mówią o rozmaitych terapiach, jakie przeszli (dla niektórych była to psychoterapia, dla innych leki, dla jeszcze innych marihuana i dziurawiec), o swoich rodzicach i bliskich, o początkach choroby i jej przebiegu. O źródłach depresji, objawach i leczeniu opowiadają także psychiatrzy i psychoterapeuci. Warto pamiętać: „przy dzisiejszym tempie życia ta choroba psychiczna może dotknąć każdego z nas – bez względu na wiek, płeć czy status społeczny”. Dlatego weźmy sobie do serca apel autorki i jej bohaterów – „Nie oceniam. Akceptuję”. (hab)

tłum. Marek Marszał, Rebis, Poznań 2015, CD-MP3, 39,90 zł, ISBN 978-83-7510-934-4

Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2015, s. 448, ISBN 978-83-7943-960-7

Małgorzata Karolina Piekarska

Sheila Jeffries

W drodze, Poznań 2015, s. 288, ISBN 978-83-7033-984-5

Książki audio Frank Herbert

Diuna

Salomon, kot który leczył dusze

Klasa pani Czajki

Wiadomo, że anioły są wśród nas, czułe, opiekuńcze, troskliwe, wyrozumiałe, ale o kocich aniołkach już wie niewielu, a są. Roześmiane wibrysami, iskrzące oczami jak gwiazdy, pachnące wiatrem uczą ludzi, jak czerpać siłę, jak budzić się o świcie, rozkoszując nim. A takie kocie przeciąganie ma w sobie magię, a zarazem praktycyzm; jak byśmy uważniej obserwowali te stworzenia, to niewątpliwie nasz świat mógłby nabrać świetlistości cieszenia i ciekawienia się

Kultowa powieść młodzieżowa ukazuje się nareszcie w formie audiobooka. Składa się ze zbioru opowiadań, które w latach 2002-2004 ukazywały się na łamach dwutygodnika „Victor Gimnazjalista”. Teksty zamieszczane w popularnym wśród uczniów periodyku spotkały się z bardzo dobrym przyjęciem ze strony młodych czytelników, co przyczyniło się do podjęcia decyzji o wydaniu książki o warszawskich gimnazjalistach. Pierwsze wydanie powieści w wersji drukowanej rozeszło się w nakładzie ponad 30 tys. egzemplarzy i znalazło się na liście bestsellerów „Wprost” jako jedyna pozycja dla młodzieży polskiego autora. Tytułowa pani Czajka to polonistka Barbara Czajka. Jej pierwowzorem jest ulubiona nauczycielka autorki ze Szkoły Podstawowej nr 92 w Warszawie‚ o tym samym nazwisku i imieniu. Również młodzi bohaterowie noszą imiona kolegów syna autorki‚ a sama „książkowa” szkoła znajduje się na Saskiej Kępie. Autorka tworzy sympatyczny obraz życia dorastającej młodzieży‚ barwnie opisuje ich trudności i przygody‚ zmagania się ze szkolną codziennością i problemy okresu dorastania. Nie ucieka od trudnych spraw. Opowieść o paczce gimnazjalistów w wersji audio zajmująco czyta Janusz Zadura. Czas nagrania 12 godzin. (et)

każdym dniem. Narratorem książki jest tytułowy kot Salomon (czarno-biały), który powraca po latach na Ziemię aby pomóc swojej dawnej opiekunce. Powraca, bo chce, choć w kocim niebie ma wszystko i jest mu cudnie, ale… Jego Ellen ma kłopoty, jest już dojrzałą kobietą, a nie dziewczynką, kiedy był jej kotem, słuchającym jak gra na fortepianie. Teraz Ellen, będąc w toksycznym związku, gubi swój czar „muzyczny”, energię, po prostu radość życia. Salomon przynosi światło, uczy, że sam ciepły dotyk – czuły i spokojny, może przeprowadzić przez strach, a nawet bezdomność, bo przecież dom nasz gdzie nasz kot. Książka pełna magii. (ł)

Biblioteka Akustyczna, Warszawa 2015, CD MP3, 29,90 zł, ISBN 978-83-64732-89-8

Amber, Warszawa 2015, s. 240, ISBN 978-83-241-5453-1

34

l i t e r a c k i

m a g a z y n

k s i ą ż k i

1 2 / 2 0 1 5


Recenzje Dla dzieci i młodzieży

Wydawnictwo Jedność

Jedność dla dzieci

Carl-Johan Forssén Ehrlin

O króliku, który chce zasnąć Dzięki tej książce maluchy w mig zasypiają! Zbyt piękne, aby było prawdziwe? Wybory czytelnicze amerykańskich i brytyjskich rodziców wskazują, że metoda, wymyślona przez szwedzkiego coacha działa. Książka okupuje pierwsze miejsca list bestsellerów, właśnie trafiła do Polski. Powiedzmy sobie szczerze – opowieść o króliku Romku, który chce zasnąć, nie jest fascynująca, wcale nie porywa, wręcz nuży i to jest największa tej publikacji zaleta. Bo ta senna opowieść ma przenieść dzieci łagodnie w objęcia Morfeusza. Zmęczony bohater, który ma problemy ze snem wędruje, wędruje i wędruje do Wujka Ziewko, spotyka po drodze ślimaka Ospałka i Sowę Snówkę. Czy wasze powieki też już stają się ciężkie? „Poczuj, jak całe twoje ciało staje się ciężkie. Tak ciężkie, jakbyś opadał na ziemię. Opadał coraz niżej, niżej i niżej. Jak liść, który coraz niżej, niżej i niżej opada powoli z drzewa i płynie na wietrze, a ty tylko pozwól sobie opaść razem z nim coraz niżej”. A teraz wyobraźcie sobie, że czytacie ten tekst dziecku powoli, spokojnym tonem, co jakiś czas ziewając. Właśnie o to w metodzie Ehrlina chodzi, bajka ma małego słuchacza nastroić, wyciszyć, zrelaksować i ululać. Jak się okazuje, techniki relaksacyjne zastosowane w tej opowiastce działają z dobrym efektem na dorosłych. Jeżeli macie problemy ze snem, a nie ma kto wam czytać, to sięgnijcie po audiobooka. Czyta Anna Mucha. (et) tłum. Ewa Borówka, Sonia Draga, Katowice 2015, s. 28, ISBN 978-83-7999-654-4

Jakub Skworz

Wampirek Alfred i pierwsza podróż Kosmos, statek piracki, kościotrupy i podniebna przygoda – to jest to co tygrysy (czyt. chłopcy) lubią najbardziej. Alfred, młody wampir – wyglądający na sześciolatka, w rzeczywistości ma 173 lata(!), a na dodatek jest wegetarianinem – u boku ojca przechodzi właśnie pierwsze szlify za sterami statku, który na dodatek wcale nie pływa, ale lata. Towarzyszą mu dwa kościotrupy – Kostek Pierwszy i Kostek Drugi – oraz niedźwiedź Misza. Zadanie – rozsypać senny proszek, by ludzie mogli lepiej spać. Alfredowi sterowanie wychodzi nieco nieporadnie, najpierw myli stery z ruletką i funduje załodze korkociąg, potem wykąpie się w nasennym pyle, a na koniec wypadnie za burtę. Na szczęście wszystko dobrze się kończy, a Alfred po raz pierwszy doświadczy smaku przyjaźni. W kolejnej książeczce „Wampirek Alfred i ostatni ząbek” mały bohater zostanie poddany Wielkiej Próbie, dzięki której stanie się dojrzałym wampirem. Zadania, które na niego czekają, zaskoczą nie tylko jego, ale nawet czytelników. Jakub Skworz, na co dzień redaktor miesięczników „Men’s Health” oraz „Women’s Health”, funduje dzieciom ciekawe spotkanie z nietuzinkowym bohaterem. Nie sposób się przy niej nudzić. Książka jest niezwykle starannie wydana, opowieściom towarzyszą barwne ilustracje Anny Gensler. (et) Muza, Warszawa 2015, s. 28, 19,90 zł, ISBN 978-83-287-0067-3

Frances Hodgson Burnett

Tajemniczy ogród

Książka, którą wielu kocha i która ma swoją historię, gdyż ukazała się ponad sto lat temu, w 1911 roku. I ciągle uznawana jest za jedną z najlepszych pozycji w dziejach literatury książek dla dzieci, a i wielu dorosłych sięga po nią ponownie. Dla jej renesansu i ugruntowania popularności w ostatnich latach przyczynił się wielce film Agnieszki Holland z 1993 roku, który stał się jednym ze stałych pozycji repertuaru m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

Wydawnictwo Jedność na święta Bożego Narodzenia wydało ciekawie opracowane pod względem merytorycznym i graficznym pozycje dla dzieci młodszych (przedszkolnych) i starszych (z pierwszych klas szkoły podstawowej). Dla dzieci z przedszkola mamy zatem: „To już Gwiazdka” Doroty Skwark i Edyty Borzych oraz „To już Boże Narodzenie”, tych samych autorek. Obie pozycje z serii „Jedność dla Dzieci” oferują świąteczne kolorowanki i łamigłówki, szyfry i różnorodne zagadki do pokolorowania, dorysowania, połączenia, policzenia, itp. Oczywiście motyw główny związany jest ze świętami i świąteczną aurą, toteż dzieci znajdą tu śniegowe gwiazdki i bałwanki, wiozącego prezenty, a jakże – na saniach, św. Mikołaja i choinkę, i anioły, i żłobek, i karty świąteczne do samodzielnego wykonania i wiele innych pomysłów! Zamiast wstępu do każdej z tych książek dołączone jest interesujące opowiadanie bożonarodzeniowe. Kolejną pozycją Jedności dla dzieci są „Wycinanki na Boże Narodzenie” autorstwa Doroty Skwark, z graficznym opracowaniem Marii Molendy. Wspomnę tylko, że dzieci lubiące wycinać, kleić, konstruować, zdobić, robić prezenty odnajdą tu szczególny klimat i pomysły na kreatywne spędzenie czasu. Mogą na przykład wyczarować wirującą gwiazdkę, różnorakie ozdoby na choinkę i na okno, bileciki do prezentów, lampiony, serwetniki, aniołki na patyku i bez patyka, renifera, karty świąteczne, no i przede wszystkim szopkę. Dla dzieci starszych przygotowano „Historię Świętej Rodziny” Geraldine McCaughrean i Sophy Williams oraz „Opowiadania o Bożym Narodzeniu” Johna Goodwina i Richarda Johnsona. Pierwsza książka zawiera jedenaście opowiadań wprowadzających dzieci w historię życia Świętej Rodziny. A historię tę, jak wiadomo poprzedzają dzieje Zachariasza i Elżbiety, toteż, czytając te opowiadania czytelnicy włączą się w niezwykłą podróż sprzed wieków, czyli sprzed narodzin Dzieciątka Jezus. Po czym dowiedzą się, jak to było z narzeczonymi Józefem i Maryją oraz narodzeniem Syna Bożego, aniołami i Trzema Mędrcami. Opowiadania te są pełne ciepła, dobrej i przyjaznej atmosfery, a książka opatrzona jest wyjątkowo pięknymi ilustracjami, które wprowadzają w świąteczny nastrój. Z kolei w „Opowiadaniach o Bożym Narodzeniu” przedstawiono dziesięć historii dotyczących tematu bożonarodzeniowego, podając je lekko i z poczuciem humoru. Każdą z historyjek można przeczytać w pięć minut, jednak mądrość, jaką zawierają pozostanie na długo. Wszystkie książki świetnie nadają się na prezenty, nie tylko pod choinkę. Bożena Rytel dziecięcego w wielu telewizjach świata. Główna bohaterka opowieści czyli Mary Lennox, a także jej dwójka przyjaciół, a więc Colin Craven i Dick Sowerby, weszła na stałe do panteonu najważniejszych postaci światowej literatury. Obecną wysmakowaną edycję poznański wydawca opatrzył nastrojowymi ilustracjami Ingi Moore, która w ten sposób stała się współautorką tego dzieła. Warto podkreślić też, że wykorzystano klasyczny przekład, który również liczy już ponad sto lat, bo po raz pierwszy ukazał się w 1914 roku, nakładem szacownej oficyny Gebethnera i Wolfa. Można teraz oczekiwać, że w tym samym duchu i kształcie ten sam wydawca przypomni inne ponadczasowe tytuły autorstwa Frances Hodgson Burnett, a więc „Małego lorda” i „Małą księżniczkę”. Ale kiedyś wydawano u nas też przekłady jej innych opowieści: „Klejnoty ciotki Klotyldy”, „Kraina błękitnych kwiatów”, „Leśna boginka”, „Mali pielgrzymi” lub „Mali wędrowcy”, „Panna tajemniczego rodu” i jeszcze parę tytułów. Może warto sprawdzić, czy nie wszystkie się zestarzały. (pd) tłum. Jadwiga Włodarkiewiczowa, Zysk i S-ka, Poznań 2015, s. 318, 49,90 zł, ISBN 978-83-7785-768-7

1 2 / 2 0 1 5

35


Recenzje Barbara Caillot Dubus, Aleksandra Karkowska

Rozmowa z Barbarą Caillot Dubus i Aleksandrą Karkowską, autorkami „Bananów z cukru pudru”

Banany z cukru pudru

„Na początku roku szkolnego każdy uczeń musiał przynieść do szkoły trzy cegły i gazetę. Siedzieliśmy na nich” – tak wspomina swój pierwszy dzień w szkole tuż po wojnie jeden z bohaterów książki. Inny ma w swej pamięci z tego okresu taki obrazek – „U nas w bloku cała piwnica była pełna królików. Wszyscy sąsiedzi je chyba mieli”. I jeszcze jedna opowieść: „Jak chcieliśmy zjeść cukierka to robiliśmy w domu karmelki z palonego cukru lub pańską skórkę”. Xawera, Wiesia, Cecylia, Wiesław, Marian i inni dziś mają 60, 70, 80 i więcej lat. Sami mają dzieci, wnuki, prawnuki. Co ich łączy? Wszyscy mieszkają na warszawskim osiedlu Miasto Ogród Sadyba, tu spędzali swoje dzieciństwo w latach 1930-1960. Za namową Barbary Caillot Dubus i Aleksandry Karkowskiej zgodzili się przytoczyć epizody ze swoich młodych lat i udostępnić fotografie, rysunki, fragmenty pamiętników, by pokazać młodszym pokoleniom tamten świat. Z okruchów wspomnień powstała opowieść o czasach, których już nie ma. Dla młodszych warszawiaków z pewnością będzie tu wiele zaskoczeń, z opowieści osiedle przypomina raczej wieś otoczoną dziką przyrodą, gdzie pasły się krowy, hodowano kozy, kury, króliki, jeziorko było pełne ryb, żab, traszek. Tymczasem „Miasto-Ogród Sadyba”, wcześniej „Miasto-Ogród Czerniaków” położone jest zaledwie kilka minut jazdy samochodem czy komunikacją miejską od centrum. Powstało w 1921 roku, od 1993 roku jest wpisane do rejestru zabytków jako wartościowy układ urbanistyczny. Warto zajrzeć do tej książki, by przekonać się jak autorki poskładały „klisze pamięci” z dzieciństwa w piękną całość. (et) Oficyna Wydawnicza Oryginały, Warszawa 2015, s. 144, 35 zł, ISBN 978-83-943230-0-4

Eve Ainsworth

7 dni

Niezwykle prawdziwa, niewiarygodnie autentyczna powieść dotykająca problemów nastolatków. Autorka zafundowała czytelnikom wciągającą i skłaniającą do zastanowienia opowieść, podaną w atrakcyjnej formie, wciągającą czytelnika w przeżycia głównej bohaterki. Fabuła książki zamyka się w siedmiu dniach, a wydarzenia obserwujemy z dwóch perspektyw – osoby dręczonej i dręczycielki. W ten sposób jawi nam się pełen obraz sytuacji, której świadkiem zostaliśmy. Co więcej, do samego końca nie jesteśmy w stanie niczego przewidzieć. Ale możemy przeanalizować całą sytuację. W niemal każdej szkole są takie dziewczyny jak Jess, nieśmiałe, szare myszki, w niemodnych ciuchach, które mają problem z akceptacją siebie. I takie jak ona trafiają na osoby pokroju Kez – atrakcyjne, przebojowe, które za wszelką cenę chcą zaimponować innym, a najprościej jest pokazać swoją siłę i dominację dręcząc słabszych od siebie. Jeżeli nikt ich nie powstrzyma, spirala przemocy będzie się nakręcać, aż dojdzie do nieszczęścia. Ileż to już słyszeliśmy o hejterach i ich ofiarach? Autorka kieruje uwagę czytelników na przyczyny takiego stanu rzeczy. Książka przejmująca, prosta, lecz nie banalna. Zaciekawia, intryguje i zmusza do refleksji. Wspaniały przykład mądrej i wartościowej literatury młodzieżowej. Marek Michalak, rzecznik praw dziecka, objął patronatem publikację i wyraził nadzieję, że „śledzenie losów bohaterów będzie okazją dla wielu czytelników do refleksji nad własnym postępowaniem i zachęci ich do szukania rozwiązań na życiowe problemy innych”. (et) tłum. Marcin Mortka, Zielona Sowa, Warszawa 2015, s. 248, ISBN 978-83-7983-417-4

Krystian Głuszko

Podaj łapkę misiu Piękna opowieść o rodzącej się przyjaźni dwóch sympatycznych, acz zupełnie różnych bohaterów. Miś Kostek jest samotnikiem, dużo rozmyśla, czasem bywa smutny. Ucieka w świat książek. Unika towarzystwa, aż do czasu gdy na jego drodze po36

m a g a z y n

Szanujmy wspomnienia

–  Jak doszło do powstania „Bananów z cukru pudru”? –  O b ie dzia ła my w Towarzystwie Społeczno-Kulturalnym MiastoOgród Sadyba i chciałyśmy zorganizować zajęcia fot. archiwum dla osób starszych z naszej dzielnicy. Myślałyśmy o warsztatach fotograficznych. Jednak zauważyłyśmy szybko, że to my musimy zrobić pierwszy krok i wyjść do tych osób. Największą potrzebą okazały się zwykłe rozmowy o życiu codziennym. Pytałyśmy o czasy, których my nie znałyśmy i to było tak ciekawe, że zaczęłyśmy to spisywać i zbierać zdjęcia. –  Czy trudno było namówić sąsiadów do zwierzeń? –  Jednych łatwiej, innych trudniej, ale jak dowiadywali się że ich sąsiedzi z nami rozmawiali, to łatwiej się godzili na rozmowę. Na początku często mówili, że nie mają niczego ciekawego do opowiedzenia, a jak udało nam się zdobyć ich zaufanie, to często wracali do nas z dodatkowym zdjęciem, laurką czy opowieścią. –  Co panie zaskoczyło w tych opowieściach? –  Przede wszystkim, że wszyscy nasi bohaterowie to pogodne osoby pomimo trudnych czasów jakie przeżyli. Ale również to, jak bardzo dzieci są do siebie podobne. Pomimo tego, że światy w jakich się wychowały tak różnią się od siebie, to dziecko zawsze pozostaje dzieckiem i tak samo psoci dzisiaj jak kilkadziesiąt lat temu. –  A czym jest „Zeszyt bananowy”, najnowsze dzieło pań? –  „Babciu! Dziadku! Proszę, opowiedz mi!” to międzypokoleniowy interaktywny zeszyt o dzieciństwie babci/ dziadka i do uzupełniania przez babcię/ dziadka z wnuczką/ wnukiem. Inspiracją dla powstania zeszytu była książka „Banany z cukru pudru”, która jest pretekstem do wspólnych rozmów międzypokoleniowych. Oddźwięk po jej wydaniu uświadomił nam, jak bardzo potrzebne są takie rozmowy. Dlatego postanowiłyśmy stworzyć i wydać taki zeszyt. Rozmawiała Ewa Tenderenda-Ożóg jawia się pogodny zajączek Kuba. Występuje u nich całkowita sprzeczność charakterów, ale pięknie się dogadują i wspierają. Kostek jest wyjątkowym misiem, dotkniętym Zespołem Aspergera. Czym właściwie jest ta choroba prościutko wyjaśnia autor na końcu książki, zwracając uwagę na cechy pozytywne, takie jak: prawdomówność, dokładność, pracowitość, wytrwałość, stoicki charakter. Małym czytelnikom i ich rodzicom ta książka pozwala lepiej zrozumieć, na czym polega odmienność drugiej osoby. Bajka skierowana jest zarówno do dzieci chorych, jak i zdrowych, a także do pedagogów. Nakreślona przez Krystiana Głuszko w krótkiej fabule opowieść jest bardzo osobista. Autor sam jest dotknięty Zespołem Aspergera, ale przełamuje bariery i udowadnia, że z tym zaburzeniem można normalnie funkcjonować. Prowadzi bloga „Zaburzony świat Krystiana” (krystian-robert.blogspot.com) i opowiada o swoim życiu i chorobach. Jeden z jego wpisów na temat książki: „Moim założeniem jest pokazać chorym jak ja, że można żyć mimo wszystko w miarę normalnie, a zdrowym pomóc ich zrozumieć. Mi się udało. Założyłem rodzinę. Pracuję między ludźmi. Nie wycofuję się i jestem szczęśliwy nawet będąc w głębokiej depresji, która często mnie dopada”. (et) Alegoria, Warszawa 2015, s. 48, 24,90 zł, ISBN 978-83-62248-57-5

l i t e r a c k i

k s i ą ż k i

1 2 / 2 0 1 5


Pierwszy kolorowy album o Warszawie z lat 1945-1947

Fot.: Archiwum PAP

Przed pałacem Leopolda Kronenberga (pl. St. Małachowskiego 4 róg ul. Królewskiej), 1946

Wydawnictwo Sonia Draga poleca

Niezwykła historia stolicy z pierwszych trzech lat po wojnie. Prawdziwe relacje warszawiaków zilustrowane unikalnymi kolorowymi fotografiami. Jeżeli interesuje Cię Warszawa nie możesz obok tej książki przejść obojętnie!

"010"))"/,4 (0&ûƓ" 7( Ǿ (1Ń/ 7 -"4+& 4,'"*2 !7&" (2 0-,(,'+6 0"+Ȃ Również w wersji audio w znakomitej interpretacji ANNY MUCHY! www.soniadraga.pl, tel. 32 782 64 77, www.facebook.com/wydawnictwoSoniaDraga


Nr 12/2015 (231) Cena 14,50 zล (8% VAT) โ ข ISSN 2083-7747 โ ข Indeks 334464

m a g a z y n

l i t e r a c k i

k s i ฤ ลผ k i

-8ยฟ -(67 7RP ฤท']LHMรถZ 3ROVNLฤต SURI $QGU]HMD 1RZDND

D

Premiera 13 stycznia

UXJL WRP EHVWVHOOHURZ\FK ฤท']LHMรถZ 3ROVNLฤต SLรถUD ]QD NRPLWHJR KLVWRU\ND SURI $QGU]HMD 1RZDND .RQW\QXDFMD RSR ZLHฤ FL Rb EXU]OLZ\FK ORVDFK QDV]HJR NUDMX ZbRNUHVLH UR]ELFLD G]LHOQLFRZHJR 7RP REHMPXMH RNUHV RG ฤ PLHUFL NVLร FLD 0LHV]ND 6WDUHJR Zb U LbREMร FLD ZรฏD G]\ Zb.UDNRZLH SU]H] :รฏDG\VรฏDZD /D VNRQRJLHJR Dฤ GR ZNURF]HQLD .D]LPLH U]D :LHONLHJR QD 5Xฤ Z U $XWRU ZbIDVF\QXMร F\ VSRVรถE SU]\EOLฤ D Z\VLรฏNL ]PLHU]DMร FH GR RGQRZLHQLD .UรถOHVWZD 3ROVNLHJR SRGMร WH Zb;,,, Z SU]H] +HQ U\ND ,9 3UREXVD 3U]HP\VรฏD ,, Lb :รฏD G\VรฏDZD ย RNLHWND ยฅOHG]L LFK Z\WUZDรฏH VWDUDQLD RSLVXMH SU]HPLDQ\ SROLW\F]QH

Zabรณjczo dobra rzecz.

KOLEJNY KRYMINAล

ROBERTA GALBRAITHA Kontynuacja Woล ania kukuล ki i Jedwabnika

Career of Evilโ ข & ยฉ 2015 J.K. Rowling. Projekt okล adki Nico Taylor ยฉ Little Brown Book Group Limited

%LDรฏ\ .UXN 6S ] R R XO 6]ZHG]ND .UDNรถZ WHO IDNV H PDLO PDUNHWLQJ#ELDO\NUXN SO ZZZ ELDO\NUXN SO

12 / 2 015

7D NVLร ฤ ND SRZLQQD ]QDOHฤ ร VLร ZbNDฤ G\P SRO VNLP GRPX

9 771234 020157

F\ZLOL]DF\MQH Lb NXOWXUDOQH QD ]LHPLDFK SROVNLFK ฤ FLHUDQLH VLร ZSรฏ\ZรถZ QLHPLHFNLFK F]HVNLFK PRQJROVNLFK Lb OLWHZVNLFK Z]URVW Lb XSDGHN Vร VLD GรถZ 3ROVNL 3RGREQLH MDN Zb SRSU]HGQLP WRPLH SRND]XMH NROHMQH HWDS\ IRUPRZDQLD VLร QDG :LVรฏร :DUWร Lb%XJLHP ZVSรถOQRW\ SROLW\F]QHM NXOWXUDOQHM LbMร ]\NRZHM NWรถUD SU]HNV]WDรฏFL VLร ZbQDUรถG SROVNL

ISSN 1234-0200

&HQD GHWDO ]รฏ 9$7

12

384 str., 19,5 x 24 cm, WZDUGD ODNLHURZDQD RSUDZD ]รฏRFHQLD WรฏRF]HQLD 90 ilustracji, ISBN: 978-83-7553-196-1

โ Sunโ


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.