Mlk 9 2013

Page 1

Nr 9/2013 (204) • wrzesień 2013 Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464

m a g a z y n

l i t e r a c k i

NOWOŚĆ!

k s i ą ż k i

przed ka n o n i z ac j Ą j a n a paw ł a i i

128 str., format albumowy 23 x 29 cm, oprawa twarda lakierowana, obwoluta, najwyższy poziom edytorski

Sztuka

Nowości

ISBN: 978-83-7553-151-0

Książki dla dzieci

Bestsellery Historia Oferty Albumy specjalne Słowniki

C ena

Audiobooki

detal .

Podręczniki

Hity

Wydawnictwa okolicznościowe

W większości nieznane do tej pory fotografie kardynała Karola Wojtyły! Fantastyczne, nigdy nie publikowane portrety krakowskiego metropolity!

Promocje

69 zł + 5% Vat

zamówienia: 12/ 260 32 90, 12/ 254 56 02, 12/ 254 56 26 Biały Kruk Sp. z o.o., ul. Szwedzka 38, 30-324 Kraków, e-mail: marketing@bialykruk.pl, księgarnia: www.bialykruk.pl

w r z e s i e ń

Obraz uzupełniony słowem kard. Karola Wojtyły, które pasuje również do sytuacji w dzisiejszej Polsce…

2 013

Zdjęcia te wykonane zostały przez świetnego fotografika Mieczysława Żbika, dziś 82-letniego. Niepowtarzalny nastrój lat 70. XX w. Olbrzymie rzesze ludzi zgromadzonych i zjednoczonych wokół polskiego, niezłomnego hierarchy. Potęga modlitwy w czasach komunizmu demonstrowana na ulicach królewskiego miasta.

ISSN 1234-0200

matras.pl

9 771234 020133

09


Wydawnictwo SONIA DRAGA poleca nowości października!

Makabryczne odkrycie na londyńskim cmentarzu budzi powszechną grozę, a śledztwo prowadzone jest pod presją mediów… Inspektor Thomas Lynley znowu znajdzie się w epicentrum akcji.

Borgiowie z tronu papieskiego w pełnym występku Rzymie planują spiski, podboje i zbrodnie. Tylko jeden człowiek może zapobiec zagładzie istniejącego porządku świata.

Uduszona i zgwałcona dziewczyna, zakatowani turyści, prostytutka obdarta ze skóry znaleziona na ołtarzu w kopalni w Wieliczce… Maxime Chattam w szczytowej formie!

DAN BROWN schodzi do piekieł Dantego. Mistrz religijno-historycznych zagadek powraca z nową powieścią! Oto fenomenalny apokaliptyczny thriller najpopularniejszego pisarza na świecie! 9 milionów egzemplarzy sprzedanych w pierwszych trzech tygodniach!

Historia samotności wypełnionej pracą oraz poruszający obraz zagubionego człowieka, który stał się bezradnym trybikiem machiny społecznej. Powieść uhonorowana Nagrodą Goncuortów: polski wybór 2012.

Długo wyczekiwany trzeci, ostatni tom „Twojej twarzy jutro”, fascynującej powieści Javiera Mariasa, która – doprowadzona do finału – jawi się jako jedno z największych osiągnięć literackich naszych czasów.

Niezwykła opowieść o młodych kobietach osiągających pełnoletniość w armii. Shani Boianjiu stworzyła rzeczywistość, jakiej nie powstydziliby się najbardziej znani korespondenci wojenni i wojskowi.


pierwszy tom najnowszej serii

anne bishop

dostępny już od

9 październik a Niesamowita – to słowo pasuje jak ulał do naj-nowszej książki Anne Bishop. Autorka potrafi niezwykle umiejętnie budować światy, a także tworzyć fascynujące postacie. Wręcz nie sposób oderwać się od przebiegu walki o władzę pomiędzy Innymi a ludźmi, a dodatkowo musimy przeniknąć tajemnicę otaczającą postać głównej bohaterki. To z pewnością jedna z książek roku! – Morgan Doremus, redaktor RT

initium wydawnictwo


Spis treści

W numerze   Apokalipsa według Ildefonsa, czyli współczesność przepowiedziana Numer 9 (204) Redaktor naczelny: Piotr Dobrołęcki Z-ca red. naczelnego: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretarz redakcji: Krzysztof Masłoń Zespół: Łukasz Gołębiewski, Joanna Hetman, Paweł Waszczyk Stale współpracują: Janusz Drzewucki, Joanna Habiera, Jarosław Górski, Piotr Kitrasiewicz, Bogdan Klukowski, Tadeusz Lewandowski, Marek Ławrynowicz, Lech Mergler, Wanda Morawiecka, Tomasz Nowak, Urszula Pawlik, Bożena Rytel, Grzegorz Sowula, Michał Zając, Tomasz Zapert Reklama: Ewa Tenderenda-Ożóg Sekretariat: Kamila Bauman Kolportaż: Elżbieta Habiera Prenumerata: Ewa Zając Adres redakcji: 00-048 Warszawa, Mazowiecka 6/8 pok. 416, tel.: 828 36 31, tel./fax (22) 827 93 50 Internet: www.rynek-ksiazki.pl, e-mail: marketing@rynek-ksiazki.pl

Sześćdziesiąta rocznica śmierci Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, poety nie tylko niezwykle sprawnego i oryginalnego, ale też jednego z wcale niewielu takich, którzy zdobyli serca i wyobraźnie bardzo szerokiej publiczności, będzie z pewnością okazją do przypominania raczej jego życiowych łamańców i zawirowań niż poezji – pisze Jarosław Górski. I dodaje: O poezji w ogóle niewiele się we współczesnych mediach mówi, a czasy, kiedy czytelnicy codziennych i cotygodniowych gazet rozpoczynali lekturę od poszukiwania wiersza ulubionego poety – na przykład właśnie Gałczyńskiego – już nie powrócą. Na rocznicę jego śmierci poczytam sobie mało dziś pamiętany, a – jak sądzę – całkiem smakowity jego młodzieńczy (z 1928 roku) poemacik „Koniec świata. Wizje świętego Ildefonsa czyli satyra na wszechświat”. Gałczyński przepowiadający apokalipsę? Zapraszamy do lektury    16-21

Epopeja Brygardy Świętokrzyskiej

Brygada Świętokrzyska Narodowych Sił Zbrojnych jest mało znana, a opowieść o jej brawurowym marszu na zachód jeszcze mniej. Dlatego opowieść tę postanowiłam rozpocząć od 1 września 1939 roku i przez narrację losów poszczególnych bohaterów, którzy później spotkają się w Brygadzie czy wokół Brygady, pokazać ich wojenną drogę i bardzo różnorodne decyzje o wstąpieniu do Narodowych Sił Zbrojnych, jakie nimi powodowały. Nie mam problemu z gatunkiem literackim, ale mogą z tym mieć kłopot recenzenci. Dla mnie jest to powieść historyczna, gatunek dobrze znany. Niezależnie czy piszę o II wojnie światowej, czy o średniowieczu – biorę fakty i wyciskam z nich ile się da i jeszcze dokładam bohaterów. Część z nich to bohaterowie prawdziwi, ich losy mogłam oprzeć na wspomnieniach – z Elżbietą Cherezińską, autorką powieści „Legion”, rozmawia Piotr Dobrołęcki    22-23

facebook.com/magazynliteracki http://issuu.com/magazynliteracki Łamanie: TYPO 2 Wydawca: Biblioteka Analiz Sp. z o.o. 00-048 Warszawa, ul. Mazowiecka 6/8 pok. 416 Prezes zarządu: Łukasz Gołębiewski

Książki miesiąca

„Ostatnie rozdanie” Wiesława Myśliwskiego i „Prawda o sprawie Harry`ego Queberta” Joëla Dickera    30 „Sześć pięter luksusu” Cezarego Łazarewicza i „Pewnej zimowej nocy” Simona Sebaga Montefiore    31

Prenumerata: 1)  Redakcja: tel. (22) 827 93 50, fax (22) 828 36 31 www.rynek-ksiazki.pl/sklep/czasopisma 2)  Garmond Press Kraków: www.garmond.com.pl 3)  Kolporter S.A.: www.kolporter.com.pl 4)  Prenumerata realizowana przez RUCH S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl. Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 7175959 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora.

2

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Proponujemy także

Wydarzenia    6-10  •  Bestsellery    12-14  •  Co czytają inni    25  • Między wierszami    27  •  Koszyk z książkami    28  • Na-molny książkowiec    29  • Recenzje    32-56 p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3



Nasze patronaty i nowości

Nowości wydawnicze

Patronaty

Polecamy inne nasze czasopisma:

Miejsca objęte patronatem 1. Klub Księgarza

Biblioteka Analiz – dwutygodnik, roczna prenumerata 900 zł.

2. Salony Biblioteki Narodowej:

Notes Wydawniczy – miesięcznik, roczna prenumerata 170 zł.

Książki objęte patronatem

• Salon Pisarzy i Salon Wydawców

(w ciągu 4 ostatnich miesięcy)

1. Biblioteka Akustyczna:

Wiadomości Księgarskie – kwartalnik, roczna prenumerata 36 zł.

•• Lucy Maud Montgomery Ania z Avonlea – IX 2013 •• Grzegorz Kasdepke Kacper z szuflady – IX 2013 2. Egmont:

Wyspa – kwartalnik, roczna prenumerata 40 zł.

•• Eve Edwards Alchemia miłości – IX 2013 3. Lambook:

Andrzej Skrzypczak „Ruch wydawniczy we Lwowie w latach 1929-1939” – książka dr Andrzeja Skrzypczaka przedstawia znaczenie Lwowa w historii i kulturze Polski w tym jej aspekcie, który tyczy bogatego dorobku wydawniczego miasta, nie tylko w zakresie piśmiennictwa polskiego, ale też tych narodów, które tworzyły wspólną Rzeczypospolitą do czasów drugiej wojny światowej. Głównym zadaniem rozprawy jest przedstawienie ruchu wydawniczego Lwowa w okresie międzywojennym, jako fragmentu dziejów rynku książki w Polsce. Czytelnik znajdzie tu także charakterystykę czołowych firm wydawniczych, drukarskich i księgarskich miasta w którego herbie zamieszczona jest dewiza „Semper fidelis” (Zawsze wierny). Cena 25 zł.

•• Shirin Kader Zaklinacz słów – IX 2013 4. MG: •• Zbigniew Białas Puder i pył – VIII 2013 •• Eryk Ostrowski Charlotte Brontë i jej siostry śpiące – IX 2013 •• Antoni Kroh Sklep potrzeb kulturalnych – IX 2013 5. Nasza Księgarnia: •• Wiesława Bancarzewska Powrót do Nałęczowa – V 2013 6. Rewisz: •• Beata i Paweł Pomyklascy Serbia – IX 2013 7. Skrzat: •• Julian Tuwim Wiersze dla dzieci – V 2013 8. Sorus

Przemysław Narbutowicz „Sprzedać książkę po okładce” – jak sprzedać książkę? Można zacząć od sprzedaży czytelnikowi jej okładki. O tym właśnie traktuje publikacja Przemysława Narbutowicza. „Sprzedać książkę po okładce” stanowi jedyne dostępne na polskim rynku studium narzędzi wykorzystywanych w bezpośredniej prezentacji książki skierowanej do czytelnika i sposobów wywierania wpływu na klientów księgarń. Cena 39 zł.

„Gdzie jest czytelnik?” – nowy esej Łukasza Gołę­ biewskiego, w którym autor wnika w internetową rzeczywistość, bada fenomen portali społecznościowych oraz ich wpływ na czytelnictwo. Rozważa możliwe scenariusze rozwoju czytelnictwa w przyszłości, określa rolę księgarni i bibliotek. Cena 29 zł.

„Rynek książki w Polsce 2012” – kompendium wiedzy o rynku wydawniczo-księgarskim. Analiza zmian, prognozy rozwoju poszczególnych segmentów rynku, szczegółowo omówione największe wydawnictwa, hurtownie i sieci księgarskie, charakterystyki firm, informacje o obrotach, sprzedaży książek, zatrudnieniu itp. Edycja pięciotomowa – „Wydawnictwa”, „Dystrybucja”, „Poligrafia”, „Papier” oraz „Who is Who”. Cena tomu I – 40 zł, tomu II – 35 zł, tomu III – 25 zł, tomu IV – 27,50 zł, tomu V – 32,50 zł.

4

b i b l i o t e k a

a n a l i z

•• Dominik Szmajda Rower góral i na Ural – VIII 2013 10. WAM: •• Reyers Monforte Niewierna – V 2013

Konkursy Nagroda im. Jerzego Skowronka – dla autorów i wydawców książek historycznych. Nagroda im. Karla Dedeciusa – dla polskich tłumaczy literatury niemieckojęzycznej oraz niemieckich tłumaczy literatury polskiej. Nagroda Donga – celem konkursu jest promocja najbardziej wartościowych książek dla dzieci.

Targi książki w 2013 roku Poznańskie Spotkania Targowe – Książka dla Dzieci i Młodzieży, 15-17 III XIX Targi Wydawców Katolickich, 11-14 IV IV Warszawskie Targi Książki, 16-19 V 3. Targi Książki dla Dzieci w Krakowie, 7-9 VI 1. Targi Książki Kulinarnej, 19-21 VII II Nadmorski Plener Czytelniczy w Gdyni, 16-18 VIII 17. Targi Książki w Krakowie, 24-27 X III Salon Ciekawej Książki w Łodzi, 29 XI-1XII

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3



Wydarzenia    Matras inwestuje w Krakowie

Rozmowa z Barbarą Włodarczyk, autorką książki „Nie ma jednej Rosji”

Książki na Chmielnej

P

rzy ul. Chmielnej w Warszawie pojawiła się niedawno mobilna biblioteka. Kram na kółkach należy do Stowarzyszenia Biblioteka Otwarta. W sierpniu otwarty był w każdą sobotę i niedzielę w godz. 14-20. Na miejscu można wypożyczyć wiele książek oraz czasopism, przeczytać je, siadając na ławkach lub leżakach, które organizatorzy będą co weekend rozstawiać. We wrześniu kram przeniósł się na Mariensztat. Mobilna biblioteka działająca przy ul. Chmielnej jest częścią działań dzielnicy Śródmieście, które zakładają stworzenie w tej okolicy warszawskiego zagłębia książki. Już teraz działa tam sześć księgarni o różnorodnym profilu tematycznym: od książek w formacie cyfrowym, przez poradniki, po japońskie komiksy. W najbliższym czasie ma tu być otwartych kilkanaście nowych stoisk. Dzielnica chce oddać je księgarzom i antykwariuszom. (pw)

Festiwal Conrada

T

egoroczny Festiwal Conrada rozpocznie się 21 października i potrwa tydzień (do niedzieli, 27 października). Na liście gości festiwalu znaleźli się Åsa Larsson – jedna z najfot. Orlando Boström

6

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Absurdy w krainie kontrastów sja?

–  Skąd się w pani życiu wzięła Ro-

fot. archiwum prywatne

Z

krakowskiego Rynku Głównego znika salon sieci Empik. Jednocześnie, kilka numerów dalej, trwa generalna przebudowa księgarni Matras. Wiadomo już, że w zabytkowym lokalu o 400-letniej tradycji księgarskiej pojawią się specjalne sale poświęcone znamienitym postaciom polskiej literatury: Wisławie Szymborskiej oraz Czesławowi Miłoszowi. Każde z pomieszczeń będzie urządzone inaczej, a w księgarni powstanie też kawiarnia. „Fakt, że Empik, nasz konkurent, zamyka swój lokal, a my właśnie inwestujemy pieniądze w nowy wygląd, świadczy o tym, że książka wciąż jest atrakcyjnym biznesem. Wymaga jednak większej uwagi i dobrego pomysłu na sposób jej zaproponowania klientowi” − twierdzi Mariusz Rutowicz, prezes Matrasa. (pw)

–  Z fascynacji przemianami, jakie tam zaszły po upadku Związku Radzieckiego i z przekory. Z przekory dlatego, że w latach 90. wszyscy rzucili się na Zachód. Rosja stała się krajem zapomnianym, a dla młodego pokolenia całkowicie nieznanym. Według najnowszych sondaży, blisko 90 proc. Polaków nigdy tam nie było. Tymczasem jest to bardzo ciekawy i barwny świat. Pełen wyjątkowych ludzi, sprzeczności i absurdów. Jak żartują sami Rosjanie, tylko u nich czarno-biały telewizor może się nazywać „Raduga”, czyli tęcza, a międzykontynentalne rakiety balistyczne „Mir”, czyli pokój. Na Zachodzie jest tak normalnie, że aż nudno. W Rosji nie można się nudzić. W książce opisuję prawdziwe historie, jakich nie wymyśli żaden scenarzysta. Wszystkie można zweryfikować, bo wcześniej robiłam o tym reportaże filmowe. O sekcie, która wielbi Putina jako nowe wcielenie apostoła Pawła. O milionerze, który zostawił wspaniałe rezydencje, by zamieszkać w wiejskiej chacie i hodować kozy. O domu starców, gdzie pod jednym dachem mieszka 600 byłych więźniów, bezdomnych i psychicznie chorych, których głównym zajęciem jest picie bimbru. O kilkunastoletnich kadetkach, które w parę sekund składają kałasznikowa i gotowe są zginąć za ojczyznę. –  Z książki wynika, że Rosja od czasów Jelcyna bardzo się zmieniła – ekonomicznie in plus, politycznie in minus… –  Pod koniec lat 90. w państwowej telewizji można było krytykować Kreml ile kto chciał. Panował jednak chaos. Gospodarczy i polityczny. Ludzie miesiącami nie dostawali pensji, szalała inflacja, a oligarchowie rośli w siłę. W odczuciu większości Rosjan prywatyzacja była bandycka i niesprawiedliwa. Dziś krezusi chodzą na pasku Kremla. Nieposłuszni musieli wyemigrować – jak Bieriezowski, albo trafili za kratki – jak Chodorkowski. Dzięki wieloletniej koniunkturze na ropę i gaz poziom życia Rosjan znacząco się poprawił. Dlatego na prowincji Putin wciąż cieszy się ogromnym poparciem. Tam liczy się tylko jedno: żeby nie było gorzej. Jak za Jelcyna. „Tym w Moskwie, to się we łbach poprzewracało” – tak odpowiedziała mi siedemdziesięcioletnia mieszkanka małej wioski pod Niżnym Nowgorodem, kiedy spytałam ją o protesty opozycji. Kobieta nie mogła uwierzyć, że kilkadziesiąt tysięcy ludzi dobrowolnie i spontanicznie skandowało na wiecach hasło: „Rosja bez Putina”. W telewizji słyszała przecież, że to opłacani „agenci Zachodu”… – Rosja to dziś kraj kolosalnych kontrastów… – Kontrasty są największym znakiem czasu współczesnej Rosji. Stąd tytuł mojej książki: „Nie ma jednej Rosji”. We wstępie podkreślam, że spędziłam w Rosji wiele lat. Spotykałam się z milionerami i bezdomnymi. Widziałam krezusów, którzy kupowali futra za dziesiątki tysięcy dolarów i strażnika przyrody w tajdze, który żeby wyżyć jest zarazem… kłusownikiem. Brałam udział w obrzędach odprawianych przez szamana i w modlitwach muzułmanów. Obserwowałam wyzwolone nastolatki, które chodzą do szkół uwodzenia w Moskwie i byłam świadkiem porwania dziewczyny dla ożenku na Kaukazie. Poznałam neofaszystów urządzających regularne pogromy imigrantów i czarnoskórego radnego, który sam zamiata ulice. Za każdym razem przekonywałam się, że NIE MA JEDNEJ ROSJI. Wbrew nazwie prokremlowskiej partii. Rozmawiał Tomasz Z. Z apert

popularniejszych i najczęściej tłumaczonych szwedzkich autorek powieści kryminalnych, marokański pisarz Tahar Ben Jelloun – laureat m.in. Nagrody Goncourtów, Agnieszka Taborska, W.J.T. Mitchell, Bracia Quay – wybitni twórcy filmowych animacji, reżyserzy i scenografowie, Claudio Magris – triesteński eseista i prozaik, podróżnik i kronikarz duchowej historii Europy środkowej, Anne Applebaum – amerykańska pisarka i dziennikarka, która w swych książkach portretuje historyczne oblicze Europy Wschodniej, prozaik Szczepan Twardoch oraz Ireneusz Kania – genialny p r z e d s t a w i a

multilingwista i tłumacz, który przygotował nowy przekład wierszy Konstandinosa Kawafisa. Festiwal otworzy wystawa grafik, kolaży i ilustracji Maksa Ernsta. Projekt dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. (pw)

E-Harry Potter po polsku

E

k s i ą ż k i

-booki i audiobooki wszystkich części przygód Harry`ego Pottera w języ•

w r z e s i e ń

2 0 1 3


Wydarzenia

Kłopotliwy zwycięzca

K

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Najlepiej zarabiający pisarze

P

o raz kolejny magazyn „Forbes” opublikował doroczny ranking najlepiej zarabiających pisarzy na świecie. Specjalnym zaskoczeniem nie był fakt, że po raz pierwszy w historii na szczycie zestawienia znalazła się kobieta. Chodzi o E.L. James, autorkę bestsellerowej erotycznej trylogii zapoczątkowanej powieścią „Pięćdziesiąt twarzy Greya”. Ubiegłoroczne zarobki pisarki oszacowano na 95 mln dolarów. Zaraz za nią uplasował się faworyt trzech ostatnich rankingów James Patterson z zarobkiem na poziomie 91 mln dolarów. Podium zamyka Suzanne Collins, autorka trylogii „Igrzyska śmierci”. Jednak jej wynik (55 mln dolarów) od pierwszej dwójki dzieli niemal przepaść. Poniżej prezentujemy pełne zestawienie najlepiej zarabiających pisarzy: 1. E. L. James – 95 mln dolarów 2. James Patterson – 91 mln dolarów 3. Suzanne Collins – 55 mln dolarów 4. Bill O’Reilly – 28 mln dolarów 5. Danielle Steel – 26 mln dolarów 6. Jeff Kinney – 24 mln dolarów 7. Janet Evanovich – 24 mln dolarów 8. Nora Roberts – 23 mln dolarów 9. Dan Brown – 22 mln dolarów 10. Stephen King – 20 mln dolarów 11. Dean Koontz – 20 mln dolarów 12. John Grisham – 18 mln dolarów 13. David Baldacci – 15 mln dolarów 14. Rick Riordan – 14 mln dolarów 15. J. K. Rowling – 13 mln dolarów 16. George R. R. Martin – 12 mln dolarów. (pw)

tor naczelna oficyny, Daria Kielan stwierdziła: – Naszym zdaniem taką przedwczesną decyzję, a na dodatek niezgodną z prawem, podjął Zygmunt Miłoszewski, który wydał w W.A.B./Grupie Foksal książkę zatytułowaną „Bezcenny”. To powieść, na którą ma umowę ze Światem Książki, ważną, co podkreślam – ważną! Szefowa Grupy Foksal zapewnia, że nic o tym nie wie i że zawarła z autorem umowę w dobrej wierze. Jeśli nie dojdzie do porozumienia z autorem w tej sprawie, wniesiemy pozew do sądu. (p)

Jubileuszowe minibooki

M

inibooki to nowy projekt miesięcznika „Znak” i platformy Woblink, towarzyszący jubileuszowi wydania 700. numeru czasopisma. Na dziewięć e-książek składają się teksty Herberta, Kapuścińskiego, Lema i wielu innych autorów, którzy przez ponad 67 lat pisali lub dyskutowali na łamach magazynu. Minibooki zostały przygotowane przez redakcję miesięcznika i platformę Woblink, która jest ich wyłącznym dystrybutorem. Minibooki wydane zostały w trzech seriach. Na każdą z nich składają się trzy miniksiążki. Wśród tematów m.in.: tabu Polaków,

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

świat reporterów, medycyna a religia oraz klasyka Tischnera. Każdy z minibooków zawiera od czterech do ośmiu tekstów lub wywiadów. Wśród autorów znaleźli się m.in. Herbert, Lem, Jagielski, Kapuściński, Kołakowski, Skarga i Szejnert. Premiera minibooków to jeden z projektów towarzyszących jubileuszowi miesięcznika. (n)

E-book z przystanku

W

połowie sierpnia wystartowała kampania promująca najnowszy e-book amerykańskiej autorki bestsellerów Jodi Picoult pt. „To, co zostało”. Przedpremierofot. Agora

ryminał Zygmunta Miłoszewskiego „Bezcenny” (W.A.B) został uznany przez widzów TVP Kultura za „Najgorętszą książkę lata 2013”. Werdykt ogłoszono podczas programu „Niedziela z… Festiwalem Literackim Sopot”, zrealizowanego przez TVP Kultura podczas drugiej edycji sopockiej imprezy popularyzującej książki i czytelnictwo. Książkę wybrali widzowie w głosowaniu internetowym na stronie kanału. Na dwóch kolejnych miejscach znalazły się: tom opowiadań Janusza Rudnickiego „Trzy razy tak” oraz powieść Szczepana Twardocha „Morfina”. Plebiscyt odbywał się w ramach drugiej edycji Festiwalu Literackiego Sopot. Tymczasem w numerze 16/2013 dwutygodnika „Biblioteka Analiz” ukazał się wywiad ze Zbigniewem Czerwińskim, prezesem zarządu oraz Darią Kielan, redaktor naczelną wydawnictwa Świat Książki Sp. z o.o., w którym został poruszony wątek wspomnianej wcześniej książki. – Trzeba pamiętać, że wydawnictwo na pół roku zawiesiło działalność i przez to również autorzy znaleźli się jakby „w zawieszeniu”, nie wiedzieli, co się będzie działo, a wobec nich niektórzy wydawcy podejmowali przeróżne próby, za którymi pojawiały się niekiedy nawet przedwczesne decyzje – mówił w wywiadzie Zbigniew Czerwiński. Redak-

James, Patterson, Collins…

fot. Michael Lionstar-no fee

ku polskim są już dostępne w sieci, na platformie Woblink.com, skąd czytelnicy zostają przekierowani na platformę Pottermore. Zakupione książki będzie można pobrać na wybrane urządzenia, takie jak czytnik, tablet, czy smartfon. Zespół Woblinka pracuje nad tym, aby polskojęzyczne książki zakupione przez Pottermore Shop w przyszłości były dostępne również z poziomu półki czytelnika na Woblinku. „Jesteśmy dumni i zaszczyceni, że możemy udostępnić czytelnikom e-booki o Harrym Potterze w języku polskim. Pottermore Shop jest unikalnym projektem, rewolucjonizującym relację między autorem i odbiorcą, a udostępnienie nowych wersji językowych jest kolejnym etapem realizacji naszego planu rozpowszechniania książek o Harrym Potterze na szeroką skalę” – podkreśla Julian Thomas, dyrektor ds. technologii w Pottermore. E-booki z przygodami Harry’ego Pottera są kompatybilne ze wszystkimi wiodącymi urządzeniami do czytania książek elektronicznych, tj. czytnikami (w tym czytnikiem Kindle), tabletami oraz smartfonami i mogą zostać pobrane do ośmiu razy przez każdą osobę. Mogą być również udostępniane innym w postaci prezentu – serwis Pottermore posiada opcję przekazania go w ustalonym terminie. (pw)

w r z e s i e ń

2 0 1 3

7


Wydarzenia w polskim internecie” – czytamy w informacji prasowej organizatorów. (pw)

Nadmorski Plener Czytelniczy za nami

D

ruga edycja imprezy odbyła się w dniach 16-18 sierpnia 2013 roku w reprezentacyjnym punkcie Gdyni – przy Skwerze Kościuszki. Trzydniowe wydarzenie było dla mieszkańców i turystów odwiedzających miasto doskonałą okazją do zapoznania się z ofertą polskich oficyn wydawniczych i zaopatrzenia w ciekawe lektury, często po bardzo okazyjnych cenach. Zarówno pogoda,

Rozmowa z Cezarym Łazarewiczem, autorem „Sześciu pięter luksusu”

Złodziejstwo czasów PRL fot. archiwum prywatne

–  Silnie związana z Warszawą firma braci Jabłkowskich wcale nie ma stołecznych korzeni… –  Józef Jabłkowski senior przeniósł się do Warszawy spod Kalisza, gdzie był ziemianinem, przedsiębiorcą i wizjonerem. I pewnie rodzina trwałaby tam do dzisiaj, gdyby w drugiej połowie XIX wieku nie zbankrutował. Szukając finansowego ratunku znalazł pracę u bogatego warszawskiego przemysłowca Wilhelma Raua. Ale musiał oderwać się od ziemiańskich korzeni i zamieszkać, za przeproszeniem, w dość prowincjonalnej wówczas Warszawie. Dla swoich synów marzył o wielkiej karierze przemysłowców i nawet nie przypuszczał, że budowę rodzinnej potęgi zacznie najmłodsza jego córka i to w branży, jak na szlacheckie standardy dość wstydliwej – bo kupieckiej. –  Jabłkowscy są w Warszawie od ponad 130 lat, więc wrośli już w miasto. –  Jabłkowscy byli pozytywistami. Już w swoim podkaliskim majątku stawiali na pracę u podstaw, organizując na przykład szkołę dla wiejskich dzieci. To, jak później traktowali swoich pracowników, zostało wyniesione z tradycji rodzinnej. Nieliczni żyjący do dziś pracownicy Domu Towarowego Bracia Jabłkowscy wspominają tę firmę z rozrzewnieniem. Kursy językowe, opieka nad dzieckiem, sponsorowane wyjazdy, wczasy, nauka – te zdobycze socjalne robią do dziś wrażenie. Związki zawodowe walczą z pracodawcami o coś takiego od stu lat. A z Jabłkowskimi nie trzeba było walczyć – oni to wszystko swoim pracownikom zapewniali, bo rozumieli ich potrzeby. –  Z trzech międzywojennych właścicieli firmy Tomasz zginął tragicznie podczas Kampanii Wrześniowej… –  Zbigniew trafił do Armii Andersa i po wojnie pozostał w Londynie. Prowadził niewielkie przedsiębiorstwo, które zajmowało się między innymi wysyłaniem paczek do Polski. Do dziś mieszkają w Londynie dwie jego córki. Młodsza – Miki Jabłkowska, która współpracuje m.in. z Królewską Operą marzy, aby po odzyskaniu rodzinnego majątku uruchomić na trzecim piętrze, tak jak było przed wojną, artystyczną kawiarnię. Wojnę przeżył też starszy brat Zbigniewa – Feliks. Po kampanii wrześniowej 1939 roku wrócił do Warszawy i prowadził z ojcem (Józefem Jabłkowskim) sklep przy Brackiej 25 aż do wybuchu Powstania Warszawskiego. Wykończyli ich dopiero komuniści w 1950 roku, odbierając rodzinny majątek. Czterdzieści lat później o budynek w centrum Warszawy upomnieli się synowie Feliksa – Jan i Tomasz. Walczą już ponad dwadzieścia lat. –  Czy – i ewentualnie kiedy – Dom Braci Jabłkowskich ponownie otworzy podwoje? –  Dawno już to powinno nastąpić, gdyby nie opieszałość polskiego wymiaru sprawiedliwości. To wstyd, że wolna Polska nie potrafiła sobie poradzić ze złodziejstwem czasów PRL. Rozmawiał Tomasz Z. Z apert 8

b i b l i o t e k a

a n a l i z

fot. Wojciech Niewiński

wą wersję książki można było kupić na platformie Publio.pl. AMS i Publio wraz z wydawnictwem Prószyński Media przygotowały także specjalną akcję – skanując QR kod umieszczony wyłącznie na plakacie w wiacie przystankowej można otrzymać za darmo poprzednią książkę poczytnej autorki. Kampania prowadzona była na 200 wiatach przystankowych w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu i Trójmieście. „Przez pierwsze dwa dni jej trwania liczba skanów kodów QR do liczby pobrań darmowego e-booka wyniosła 53 proc. Wskazuje to na bardzo wysokie zaangażowanie osób korzystających z komunikacji miejskiej i znacznie przewyższa przeciętne wyniki konwersji

p r z e d s t a w i a

jak i czytelnicy dopisali. II Nadmorski Plener Czytelniczy odwiedziło około 10 tys. osób. Czytelnicy mogli pozyskać autografy ponad 20 ulubionych autorów oraz kupić atrakcyjne książki na lato i na długie jesienne wieczory. Na plenerze gościli między innymi: Mariola Bojarska-Ferenc, Krzysztof Daukszewicz, Marcin Gienieczko, Agnieszka Ginko, Anita Głowińska, Jerzy Gruza, Małgorzata Gutowska-Adamczyk, Ilona Felicjańska, Marta Kiljańska, Barbara Kosmowska, Iwona Kienzler, Janusz Majewski, Grzegorz Miecugow, Lidia Miś, Sergiusz Pinkwart, Marek Przybylik, Stefan Szczepłek, Tomasz Szwed, Magdalena Witkiewicz, Józef Wójcik i Michał Zawadka. Dużą popularnością cieszył się przygotowany z pomysłem namiot Nagrody Literackiej Gdynia. Na gdyńskim bulwarze pojawiło się, oprócz największego stoiska Firmy Księgarskiej Olesiejuk, blisko 30 namiotów znanych oficyn z całej Polski. Swoje publikacje zaprezentowały między innymi: Bellona, Media Rodzina, Sonia Draga, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Wydawnictwo Salezjańskie, Znak, Zysk i S-ka. (r)

Sopot, czwarta rano

7

0 gości z Polski i zza granicy przyjechało na drugą edycję imprezy Festiwal Literacki Sopot, aby uczestniczyć w 70 wydarzeniach: spotkaniach autorskich w cyklach literatura skandynawska i islandzka, spotkaniach z autorami nominowanymi do literackiej nagrody Nike, panelu historycznym, spotkaniach z jurorami i twórcami nominowanymi do najbardziej prestiżowych nagród literackich. Ponadto odbyły się targi książki, warsztaty dla dzieci i dorosłych, działania teatralne, koncert Pascal Pinon, Park Książki Krytyki Politycznej oraz prezentacja filmów inspirowanych literaturą skandynawską. Szacunkowo w festiwalu wzięło udział 10 tys. uczestników. Na festiwalu odbyła się też premiera publikacji „Sopot, czwarta rano” – zbioru opowiadań kryminalnych wyłonionych w konkursie ogłoszonym w ramach Festiwalu Literacki Sopot 2013. Jednym z najważniejszych elementów programu było z pewnością spotkanie z Wiktorem Jerofiejewem. Wizyta ta stanowiła zapowiedź przyszłorocznej edycji festiwalu, której wiodącym tematem będzie literatura rosyjska. (pw)

I

4,4 mln zł na biblioteki nstytut Książki ogłosił wyniki czwartego naboru do Programu Wieloletniego Kultura+,

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3


Wydarzenia

POZNAJ SEKRETY KULINARNYCH MISTRZÓW STWÓRZ DANIA, KTÓRYM NIE OPRZE SIĘ NAWET NAJWIĘKSZY KONESER!

Księga Szefów Kuchni to absolutnie wyjątkowa książka kucharska. Szesnastu najlepszych w Polsce mistrzów kulinarnych prezentuje w niej autorskie przepisy na dania oryginalne, wyszukane i smakowite. Dopełniają je porady i kolorowe zdjęcia potraw. To kuchnia pięknie podana i stworzona z pasji do gotowania. Może być wspaniałą inspiracją do przygotowania uroczystej kolacji, która wzbudzi podziw naszych gości.

Książki dostępne w księgarniach, na www.gjksiazki.pl, i w sprzedaży wysyłkowej: tel. 22 360 37 77. Znajdź nas na Facebooku: G+J Książki. 9 b i b l i o t e k a a n a l i z p r z e d s t a w i a • k s i ą ż k i • w r z e s i e ń 2 0 1 3


Wydarzenia

Książka w podróży

T

o nazwa projektu realizowanego przez PKP S.A. i Fundację Bookcrossing.pl, który ma na celu popularyzację książki i czytelnictwa. Na siedmiu polskich dworcach kolejowych (Warszawa Centralna i Wschodnia, Wrocław Główny, Gdańsk Główny, Gdynia Główna, Katowice, Poznań Główny) zainstalowano półki bookcrossingowe z „uwolnioną” literaturą, którą można będzie zabrać ze sobą w podróż, lub poczytać na miejscu. Książek szukać należy w tzw. Nowych Biurach Dworca, czynnych codziennie w godz. od 7 do 21. W ofercie udostępnionej podróżnym znalazły się m.in. powieści romantyczne, sensacyjne i biograficzne, thrillery, kryminały, a także poezja. Książki dla podróżnych zebrali pracownicy Grupy PKP S.A, aktywnie włączyły się do akcji wydawnictwa Prószyński Media oraz Skrzat, a także bydgoskie środowisko literackie. (p)

2000 e-lektur

N

a polskim rynku pojawił się czytnik BOOX i65S Metropolitan firmy Onyx. Urządzenie przeznaczone jest przede wszystkim do uczniów szkół podstawowych i gimnazjalnych − zawiera preinstalowany zbiór 2000 lektur szkolnych. W wersji podstawowej (4 GB pamięci) pomieścić może ok. 7000 książek. Po rozszerzeniu pamięci do 32 GB za pomocą karty microSD można na czytnik załadować nawet kilkadziesiąt tysięcy cyfrowych publikacji. Dla ułatwienia nawigacji oprogramowanie zostało zintegrowane z serwisem Booxsource.com, oferującym kilka tysięcy e-książek z różnych gatunków literackich. Dodatkowo odczytywanie plików tekstowych umożliwia system syntezy mowy IVONA TTS. Czytnik obsługuje praktycznie wszystkie pliki typowe dla e-booków: ePub, pdf, Adobe DRM, txt, rtf, html, chm, doc, fb2, formaty audio – mp3 i wav oraz pliki obrazkowe jpg, gif, tif, bmp i png. (p)

Dolnośląskie wyda Rowling

W

ydawnictwo Dolnośląskie, będące częścią Grupy Wydawniczej Publicat S.A., nabyło polskie prawa do dwóch powieści Roberta Galbraitha. Robert Galbraith to pseudo­nim J.K. Rowling. Tytuły takiego autorstwa stanowią początek serii kryminalnej, któ­rej głównym bohaterem jest pry10

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Sławomir Mrożek

mistrz późnego PRL 17 września w Panteonie Narodowym spoczął Sławomir Mrożek, najwybitniejszy dramaturg lat PRL. Sam autor „Tanga” pewnie czułby się urażony takim określeniem, ale nie ma w tym niczego pejoratywnego. Okres największej popularności Mrożka przypadł na późną PRL, zwłaszcza na lata 80., kiedy na dobre zagościł w repertuarach najlepszych teatrów. Jego satyryczne utwory doskonale pasowały do tamtych realiów, ludzie odnajdowali w nich aluzję do codzienności, ironiczny obraz głupoty systemu i jego przedstawicieli. Później, w III Rzeczypospolitej blask Mrożka przygasł, bo choć wiele z satyrycznej krytyki miało wymiar ponadczasowy, to czasy przestały sprzyjać satyrze. Podobnie jak wiele innych świetnych inicjatyw lat PRL – choćby Kabaret Olgi Lipińskiej – Mrożek stał się ofiarą pragmatyzmu naszych czasów. Do tego doszły najpierw absencja w kraju, okres milczenia, potem choroba pisarza. Ostatnie lata przyniosły ponowne uznanie krytyki, ale dawny społeczny fenomen twórczości Mrożka skończył się wraz z nastaniem lat 90. Jeszcze w szkole podstawowej odbijałem potajemnie „Donosy” Mrożka, małe broszurowe wydanie i były to moje pierwsze doświadczenia edytorskie, spięte zszywaczem odbitki rozprowadzałem wśród kolegów, zaśmiewaliśmy się z wizerunków milicjantów. Był to okres fali punk rocka, a Mrożek zdawał mi się doskonale wpisywać w młodzieńczy bunt i kontestację. Potem przyszły świetne inscenizacje w warszawskich teatrach, grano wówczas m.in. „Tango”, „Policjantów”, „Indyka”, „Ambasadora”. Na wspaniałe inscenizacje w Teatrze Polskim chodziło się po kilka razy. Głównie ze względu na Mrożka prenumerowałem wówczas „Dialog”, obok „Literatury na Świecie”, „Twórczości” i „Poezji”, najlepszy miesięcznik lat PRL. Opowiadania i sztuki Mrożka wciąż mnie bawią i moim zdaniem nic nie straciły na aktualności. Ale przecież ja jestem dzieckiem późnego PRL, a Sławomir Mrożek był objawieniem mych lat nastoletnich. Obawiam się, że nowe pokolenie Mrożka nie docenia, nie rozumie, nie potrzebuje. Łukasz Gołębiewski fot. Piotr Dobrołęcki

priorytet „Biblioteka+ Infrastruktura bibliotek”. Dofinansowanie z przeznaczeniem na modernizację, przebudowę lub wyposażenie placówek biblioteki publicznych na łączną kwotę 4.407.164 zł otrzymało dziewięć inwestycji, które realizowane będą m.in. w Przasnyszu, Kętrzynie, Tomaszowie Lubelskim i Nowym Targu. (pw)

watny detektyw Cormoran Strike. Tym samym oferta kryminalna Wydawnictwa Dolnośląskiego z Agatą Christie i Jo Nesbø na czele wzbogaci się w 2014 roku o nową literacką markę. „Wszystkim miło­śnikom kryminałów i doskonałej literatury obiecujemy niezwykłą przygodę czytelni­czą” – czytamy w informacji prasowej. (pw)

Targi na Dworcu Głównym

T

Odszedł Marcel Reich-Ranicki

N

egoroczne 22. Wrocławskie Promocje Dobrych Książek (5-8 grudnia), jako jedyne targi książek w kraju, odbędą się w zabytkowych wnętrzach odrestaurowanego bu­dynku Dworca Wrocław Główny. Po rewitalizacji Dworzec Wrocław Główny jest miejscem otwartym na inicjaty­w y kulturalne, w których mogą brać udział nie tylko podróżni, ale także mieszkańcy Wrocławia. Do dyspozycji wystawców oddana zostanie znacznie większa przestrzeń – gale­ria na piętrze oraz Sala Sesyjna. Organizatorzy mają nadzieję, że wszystkie te zmiany zapewp r z e d s t a w i a

nią komfortowe warunki zarówno wydawcom, jak i czytelnikom. Nie bez zna­czenia jest fakt, że wszystkie targowe wydarzenia odbywać się będą w tym samym miejscu. W oferowanej przestrzeni znajdzie się również miejsce na spotkania autor­skie. Dodatkowy atut nowej lokalizacji – Dworzec Główny gości dziennie ok. 10 tys. osób, a w weekendy ta liczba zwiększa się do 30 tysięcy. (pw)

ajbardziej znany niemiecki krytyk literacki Marcel Reich-Ranicki zmarł we Frankfurcie nad Menem w wieku 93 lat. Uznawany był przez ponad pół wieku za wyrocznię w sprawach literackich. Decydował o losie książek na niemieckim rynku wydawniczym, najpierw jako szef redakcji kultury w „FAZ”, a następnie w telewizji ZDF, prowadząc ze swadą i bardzo emocjonalnie popularny program „Kwartet literacki”. Obserwował uważnie polskie życie literackie, zabierając głos między innymi podczas Międzynarodowych Targów Książki we Frankfurcie w 2000 roku, gdy Polska była gościem specjalnym targów. Oprócz niemieckiego posługiwał się też językiem polskim. (pw)

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3



Bestsellery

Książki września

W mordę jeża Po „Alibi na szczęście” i „Krokach na szczęście”, w trzecim tomie trylogii Anny Ficner-Ogonowskiej „Zgoda na szczęście” występująca w roli Anioła Stróża Pani Irenka do pomocy otrzymuje Ciocię Anię. I jest już tak szczęśliwie, że bardziej być nie może, chyba że trylogia okaże się niebawem tetralogią, czego bynajmniej nie wykluczam.

Ale… „Warszawa była wyludniona. Zobaczyłam wszystkie filmy, których nie miałam czasu wcześniej obejrzeć. Zrobiłam od razu pierwszego dnia generalne porządki. Codziennie leżałam w wannie godzinę w soli lawendowej i czytałam. Przestałam się spieszyć. Robiłam to, na co miałam ochotę. Odpuściłam. Ale na pewno wyjadę gdzieś w przyszłym roku”. Na litość boską: po co?

Trochę prostej a dramatycznej statystyki z budzącego zupełnie niezwykłe spory i polemiki „Obłędu ‘44” Piotra Zychowicza: „W sumie podczas Powstania Warszawskiego poległo 18 tysięcy polskich żołnierzy. Gwałtowną śmiercią zginęło zaś 150 tysięcy cywilów. (…) Niemcy w Powstaniu Warszawskim stracili 1,6 tysiąca żołnierzy. Historycy na ogół zaokrąglają tę liczbę do dwóch tysięcy. Wciąż jest to jednak mniej niż w niewielkiej potyczce na froncie wschodnim, która nie zasługiwała nawet na to, żeby ją odnotować w dzienniku korpusu czy armii. Wystarczy napisać, że latem 1944 roku na froncie wschodnim Wehrmacht tracił około 10 tysięcy żołnierzy dziennie. Wymowa tych liczb jest dla Polaków przerażająca. (…) Jeden zabity Niemiec, Rosjanin, Azer czy Ukrainiec kosztował nas 10 żołnierzy Armii Krajowej i około 90 cywilów. W sumie blisko 100 do 1. W całej tysiącletniej historii Polski nie stoczono bitwy, w której krew polska byłaby tak tania. Szczególnie, że po naszej stronie ginął kwiat narodu, a po niemieckiej – zwyrodniali bandyci, często niepiśmienni, zdegenerowani alkoholicy i oprawcy. Wbrew kłamstwom propagandy Goebbelsa to po polskiej stronie ginęli übermensche, po stronie niemieckiej – üntermensche”.

W „Bezcennym” Zygmunt Miłoszewski opowiada historię odnalezienia zrabowanego w czasie wojny słynnego obrazu. Okazuje się jednak, że „Portretu młodzieńca” Rafaela Santi nie można odzyskać i wtedy ktoś myślący niekonwencjonalnie wpada na pomysł, by go… ukraść. Sęk w tym jednak, że – jak czytamy – „zdarzają się starocie, których pojawienie się byłoby dla bezpieczeństwa narodowego zagrożeniem większym, niż pojawienie się atomówek w sklepach wysyłkowych”.

1

2

Ewa Chodakowska, współautorka – bo jest jeszcze Lefteris Karoukis – zapewnia, że czytelniczkom książki „Zmień swoje życie z Ewą Chodakowską” uda się zamierzenie określone w tytule dzieła. Z emfazą deklaruje: „Strach przed niepowodzeniem nieskończenie mnoży wymówki. Dlatego przychodzę do Ciebie z rozwiązaniem, które tym razem nie zawiedzie!”. A dlaczego? Odpowiedź wybitnie rozczarowuje, gdyż rozwiązaniem tym okazuje się 30-dniowy program obejmujący „plan dietetyczny, program treningowy i dodatkowe działania aktywizujące”. Ale ściema!

3

Ania z „Trochę większego poniedziałku” Katarzyny Grocholi spędziła, jak dowiadujemy się, wakacje w domu. Konkretnie w małym mieszkaniu, w bloku.

4

12

b i b l i o t e k a

a n a l i z

5

Jaka myśl przyświecała Annie Ficner-Ogonowskiej przy pisaniu „Alibi na szczęście”? Że, mianowicie, „we wszystkim znajduje się ziarenko dobra – przekonuje pisarka – wystarczy je tylko dostrzec i zrobić ten pierwszy krok”.

6

Czy warto być dżentelmenem? Tak, ale nie w młodości. „Teraz wiem tyle, że kobiety rzadko sypiają z młodymi dżentelmenami. Wyszyjcie to na makatce i powieście sobie w kuchni” – radzi Stephen King w „Joylandzie”.

7

Pisarstwo pani E.L. James budzi niekłamany podziw, co Szanowny Czytelnik (-czka) łatwo zweryfikuje w trakcie lektury „Nowego oblicza Greya”: „– Wyglądasz w tej chwili na porządnie zerżniętą. – Długimi palcami lekko dotyka mojego policzka. – To chyba słusznie – mruczę. Pochyla głowę i całuje mnie czule. Usta ma delikatne i ciepłe. – Nigdy mnie nie rozczarowujesz. – Podnosi głowę. – Jak się czujesz? – W jego głosie słychać troskę. – Dobrze. – Moje policzki robią się czerwone. – Porządnie zerżnięta. – Uśmiecham się nieśmiało”. I tak na okrągło przez prawie siedemset stron.

8

Irena Santor śpiewała przed laty o płynących pod niebo marzeniach dziewcząt. Szło to jakoś tak: „… to one tańczą z Kurtem Jurgensem, w ramiona bierze je Jean Marais”. Marzenia dzisiej-

9

p r z e d s t a w i a

szych dziewcząt, no niech będzie, że pań, są – jeśli wierzyć „Wyznaniu Crossa” Sylvii Day – nieco innej natury: „Delikatnie przesunęłam się, opierając głowę na dłoni i przyglądałam się dekadenckiemu mężczyźnie, który był ozdobą mojego łóżka. Ramieniem owijał swoją poduszkę, pokazując idealnie wyrzeźbiony biceps i mięśnie pleców, w tej chwili podrapane w półksiężyce przez moje paznokcie. Chciałabym złapać go za tyłek i szalenie zatracić się w tym uczuciu zaciskania i uwalniania, gdy pieprzył mnie bez wytchnienia, wchodząc we mnie swoim długim i grubym kutasem. Jeszcze raz…. jeszcze raz…”. Jeszczo mnogo, mnogo raz. Z „Ciemniejszej strony Greya” E.L. James dialogi na cztery nogi(?): „– Lubisz mnie krępować, prawda? – Na wszystkie sposoby – odpowiada z lubieżnym uśmiechem. – Zboczeniec z ciebie. – Wiem. – Unosi brwi, a jego uśmiech staje się jeszcze szerszy. – Mój zboczeniec – szepczę. – Tak, twój. – Chwyta za poły mojego kapoka i mnie całuje. – Na zawsze – dodaje bez tchu, po czym mnie puszcza, nim zdążę cokolwiek powiedzieć. Na zawsze! A niech mnie”. Mogę tylko powtórzyć: A niech mnie.

10

W „Krokach do szczęścia” Anny Ficner-Ogonowskiej z grubsza chodzi o to, że Ona przyciąga, a naprawdę odpycha, a On powiada „nie” a myśli „tak”.

11

Alexander Eben w „Dowodzie” zdaje relację z tego, jak przekroczył granicę śmierci i odkrył niebo. „Człowiekowi takiemu jak ja – powiada – który nie szczędził trudu, ucząc się w tradycyjny sposób, odkrycie bardziej zaawansowanego poziomu poznania dało do myślenia na wiele lat…”. Czytelnikom jego książki także.

12

Ustęp „Pięćdziesięciu twarzy Greya” E.L. James: „– Nie mamy dużo czasu. To będzie szybki numerek, dla mnie, nie dla ciebie. Zrozumiano? Nie szczytuj, inaczej dam ci klapsa – rzuca ostro. W mordę jeża… a niby jak mam to zrobić?”. Pozostawmy bohaterkę bestsellera zeszłego roku w niepewności, za to doceńmy finezję popularyzowanego w „Świecie według Kiepskich” powiedzenia o jeżu. Uhonorujmy też wreszcie tłumaczkę „Greya” – Monikę Wiśniewską.

13

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3


Bestsellery Bestsellery „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”

wrzesień 2013 Miejsce Liczba w poprzednim notowań Poz. notowaniu na liście

1

4

2

2 nowość

Liczba punktów

Tytuł

Autor

Wydawnictwo

ISBN

Zgoda na szczęście

Anna Ficner-Ogonowska

Znak

978-83-240-2034-8

473

Obłęd '44

Piotr Zychowicz

Rebis

978-83-7818-441-6

410

3

3

5

Zmień swoje życie z Ewą Chodakowską

Ewa Chodakowska, Lefteris Kavoukis

K.E. Liber

978-83-60215-99-9

382

4

1

3

Trochę większy poniedziałek

Katarzyna Grochola

Wydawnictwo Literackie

978-83-08-05171-9

358

5

7

2

6 7

2

3

8 9

13

2

10 11 12

11

13

10

5

Bezcenny

Zygmunt Miłoszewski

W.A.B.

978-83-7747-888-2

352

Alibi na szczęście

Anna Ficner-Ogonowska

Znak

978-83-240-2247-2

320

Joyland

Stephen King

Prószyński Media

978-83-7839-535-5

301

Nowe oblicze Greya

E.L. James

Sonia Draga

978-83-7508-596-9

282

Wyznanie Crossa

Sylvia Day

Wielka Litera

978-83-64142-05-5

280

Ciemniejsza strona Greya

E.L. James

Sonia Draga

978-83-7508-595-2

270

Krok do szczęścia

Anna Ficner-Ogonowska

Znak

978-83-240-2219-9

270

Dowód

Eben Alexander

Znak

978-83-240-2373-8

269

Pięćdziesiąt twarzy Greya

E.L. James

Sonia Draga

978-83-7508-556-3

262

14

nowość

Lekcje Madame Chic

Jennifer L. Scott

Wydawnictwo Literackie

978-83-08-05162-7

259

15

nowość

Wołyń we krwi 1943

Joanna Wieliczka-Szarkowa

Wydawnictwo AA

978-83-7864-260-2

220

Zysk i S-ka

978-83-7785-112-8

211

16

17

6

Pan Pierdziołka spadł ze stołka. Powtarzanki i śpiewanki

17

12

5

Towarzyszka Panienka

Monika Jaruzelska

Czerwone i Czarne

978-83-7700-124-0

179

18

20

3

Księga kodów podświadomości

Beata Pawlikowska

G+J

978-83-7778-424-2

162

19

8

3

Bezdomna

Katarzyna Michalak

Znak

978-83-240-2402-5

161

20

nowość

W imię miłości

Katarzyna Michalak

Wydawnictwo Literackie

978-83-08-05205-1

151

21

nowość

Kocham Nowy Jork

Isabelle Lafléche

Wydawnictwo Literackie

978-83-08-05163-4

132

3

Ostatni, który umrze

Tess Gerritsen

Albatros

978-83-7885-677-1

129

Tajemnice Windsorów

Marek Rybarczyk

Marginesy

978-83-63656-52-2

128

978-83-6369-680-1

126

22

6

23

nowość nowość

Mapownik

25

nowość

Diana. Moja historia

Andrew Morton

Dream Books

978-83-936945-3-2

118

26

nowość

Dziedzictwo

C.J. Daugherty

Otwarte

978-83-7515-261-6

116

3

Pieśń o poranku

Paullina Simons

Świat Książki

978-83-7799-740-6

115

28

nowość

Słone ciasteczka

Katarzyna Miller

Zwierciadło

978-83-63014-64-3

110

29

nowość

Stephanie Plum - ósemka wygrywa

Janet Evanovich

Fabryka Słów

978-83-7574-900-7

109

Płomień Crossa

Sylvia Day

Wielka Litera

978-83-63387-74-7

105

27

22

30

Lista Bestsellerów – © Copyright Biblioteka Analiz 2013

24

Aleksandra Mizielińska, Daniel MizieDwie Siostry liński

Lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI” jest przedrukowywana w „Rzeczpospolitej”, w tygodniku „Angora”, magazynie „Literadar” oraz prezentowana w programie „Xsięgarnia” emitowanym w TVN24.

Jak powstaje lista bestsellerów „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”? Zestawienie powstaje na podstawie wyników sprzedaży w ponad 300 księgarniach całego kraju, w tym w sieciach: Empik, Matras, regionalnych Domach Książki. Pod uwagę bierzemy wyniki sprzedaży z 30 dni, zamykamy listę 15 dnia miesiąca poprzedzającego wydanie aktualnego numeru „Magazynu”. O kolejności na liście decydują punkty przyznawane za miejsca 1-5 w poszczególnych placówkach księgarskich; przy czym za pierwsze miejsce dajemy 5 punktów, za piąte – 1.

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3

13


Bestsellery O „Lekcji madame Chic” Jennifer L. Scott, blogerka Katarzyna Tusk napisała: „Ta z pozoru lekka lektura pomaga zrozumieć, czym tak naprawdę jest życie z klasą”. Skoro tak, to powinna dać książkę do przeczytania ojcu. Powinna mu się przydać.

14

Joanna Wieliczka-Szarkowa, znana z wcześniejszych poczytnych książek, a wśród nich „Czarnej księgi Kresów”, kontynuuje tematykę kresową pracą „Wołyń we krwi 1943”, poświęconą ludobójstwu ponad 100 tysięcy Polaków zamordowanych przez Ukraińców. Ludobójstwu nie tylko nie potępionemu, ale – czego świadkami jesteśmy – nienazwanemu nawet.

15

Pamiętacie Państwo? „Wpadł pies do kuchni i porwał mięsa ćwierć, A jeden kucharz głupi, zarąbał go na śmierć. A drugi kucharz mądry, co litość w sercu miał, Postawił mu nagrobek i taki napis dał: Wpadł pies do kuchni i porwał mięsa ćwierć…”. Podobne utwory znajdziemy w książce „Pan Pierdziołka spadł ze stołka. Powtarzanki i śpiewanki”. A swoją drogą, jak to było z panem Pierdziołką? Przypomnijmy sobie: „Pan Pierdziołka spadł ze stołka, Złamał nogę o podłogę. Olaboga – moja noga! Kupcie trumnę, bo ja umrę! Jeszcze trumna nie kupiona, A już noga wygojona”.

16

„Bezdomna” Katarzyny Michalak miała być, w zamierzeniu, książką „życiową”, poruszającą „trudne” zagadnienia rodzinne i społeczne. Jeśli czymkolwiek jednak rzecz ta zadziwia, to swymi niewiarygodnymi wręcz płyciznami myślowymi. Nie ma sensu rozwodzić się nad powieścią, w której bohaterkę, znajdującą się w skrajnej, zdawałoby się, rozpaczy, przed samobójstwem ratuje kotek…

19

Autorka „W imię miłości”, Katarzyna Michalak, zapytana, ile książek czyta w ciągu roku, a ile w ciągu miesiąca, przyznaje: „Kiedyś czytałam dużo. Kilka tygodniowo. Teraz więcej piszę niż czytam (…)”. No tak, to w kolejności już druga pozycja na liście tej – reglamentującej czytelnictwo własne – pisarki.

20

W powieścidle „Kocham Nowy Jork” Isabelle Lafléche niejaka Jenny zwierza się ze swych pragnień: „– Chciałabym mieć dwadzieścia sześć lat. W lipcu przyszłego roku skończę trzydzieści. (…) Wyobrażasz sobie? Nie mogę przecież skończyć trzydziestki, skoro nie zrealizowałam dotąd żadnego ze swoich życiowych planów. – Ale twój główny życiowy plan, to poznać Oprah, zaprzyjaźnić się ze wszystkimi przyjaciółmi Oprah, a potem powoli zająć miejsce Oprah w sercu tego narodu – powiedziała Gina. (…) – Na razie czytasz książki Oprah, kupujesz magazyny Oprah, oglądasz programy Oprah i wkurzasz wszystkich, bez przerwy gadając o Oprah. – Tak, ale te wszystkie kroki są właśnie po to, żeby zająć miejsce w sercu narodu. No i, oczywiście po to, żeby zostać miliarderką”. Głupie to? Tak, ale przynajmniej szczere.

21

„Kilka lat temu w telewizyjnym programie Tomasza Lisa – wspomina Monia Jaruzelska w »Towarzyszce Panience« – doszło do spotkania rodzin ofiar górników z kopalni Wujek z moim ojcem. Oni szczerze opowiedzieli o swoim bólu i stracie. Ojciec tłumaczył swoje dramatyczne decyzje. Mogło wówczas dojść do historycznego katharsis. Niestety w programie brał też udział polityk, niedoszły »premier z Krakowa« Jan Rokita, który udaremnił próbę pojednania. Protestował przeciwko »podawaniu ręki zdrajcy«”. Mam tylko jedno pytanie: czy autorka aby nie przecenia rangi telewizyjnego show pana Lisa? I naprawdę uważa, że w tym obrzydliwym cyrku mogłoby dojść do jakiegokolwiek pojednania! Widać przeceniałem możliwości intelektualne Moniki Jaruzelskiej.

Relaksacyjny (kolejny wynalazek językowy) fragmencik „Ostatniego, który umrze” Tess Gerritsen: „Pies trzymał coś w pysku i nie miał ochoty tego oddać. Dopiero gdy Claire pociągnęła za tę rzecz, w końcu ją upuścił. Była to czarna skórzana rękawiczka. Gdzie ją znalazł w tym lesie? Cuchnęła i lśniła od psiej śliny. Krzywiąc się, Claire podniosła ją z ziemi i poczuła, że jest ciężka. Zajrzawszy do środka, zobaczyła coś białego. Odwróciła rękawiczkę palcami do góry i mocno nią potrząsnęła. Gdy zobaczyła, co z niej wypadło, cofnęła się z krzykiem, by być jak najdalej od leżącego na skale śmierdzącego przedmiotu. Odciętej dłoni”.

Czym jest prawdziwe życie? Na takie pytanie próbuje odpowiedzieć Beata Pawlikowska w „Księdze kodów podświadomości”. I definiuje: „Szczęście, wolność, pozytywne nastawienie, życzliwość, uczciwość, kierowanie się dobrem. To jest prawdziwe życie”.

Czy Kate, William i ich potomek nazwany Georgem Alexandrem Louisem utrzymają prestiż monarchii w nadchodzącej w Wielkiej Brytanii epoce nielubianego księcia Karola – pyta Marek Rybarczyk w „Tajemnicach Windsoru”. A może to nie będzie epoka tylko chwila?

17

18

14

b i b l i o t e k a

a n a l i z

22

23

p r z e d s t a w i a

Podtytuł „Mapownika” Aleksandry i Daniela Mizielińskich dokładnie wskazuje na to, o czym jest ta książka. A jest to, po prostu, „praktyczny kurs mazania po mapach”.

24

Biografia „Diana. Moja historia” Andrew Mortona po raz pierwszy ukazała się dwadzieścia lat temu. Kolejne edycje były stopniowo poszerzane, do nas trafiła od razu wersja rozbudowana wraz z nowymi sensacjami o kulisach śmierci księżny. Mam wrażenie, że niebawem dowiemy się, że Diana, podobnie jak Elvis Presley, żyje.

25

„Dziedzictwo” to drugi tom sagi „Wybrani” o – jak reklamuje wydawca – najbardziej ekskluzywnej szkole w Wielkiej Brytanii. C.J. Daugherty opowiada o tym, jak do takiej, pod każdym względem wyjątkowej, placówki trafia nowa uczennica. I co się wtedy dzieje z całą oświatową ekskluzywnością?

26

Larissa, 40-letnia bohaterka „Pieśni o poranku” Pauliny Simmons, rzuca męża, trójkę dzieci, a na dodatek filipińską przyjaciółkę dla dwudziestoletniego sprzedawcy samochodów. Przy czym, żeby było choć trochę oryginalnie, autorka jednoznacznie jej za to nie potępia.

27

Katarzyna Miller, autorka „Słonych ciasteczek”, czyli zbioru „pikantnych opowiadań erotycznych”, wyznaje: „Bardzo ważną książką były dla mnie »Monologi waginy« (napisane przez Eve Ensler – przyp. K.M.). Jeśli daliśmy waginie głos, teraz trzeba cały czas słuchać, co ona ma do powiedzenia”. No właśnie, w tym jednak cały szkopuł, że ona – jak to wagina – do powiedzenia nie ma nic.

28

Tytułowa bohaterka książki Janet Evanovich „Stephanie Plum. Ósemka wygrywa”, jako agentka do spraw windykacji poręczeń, doprowadzać musi rozmaitych winowajców przed sąd. Bywają z tym problemy, gdy np. osobnik aresztowany za oszustwa z użyciem karty kredytowej waży 135 kilo przy wzroście 176 centymetrów. Ale Stephanie, pracująca w firmie swojego kuzyna, Vincenta daje sobie radę, bo – jak się okazuje – „dziewczyny nie płaczą”. O chłopakach wiedzieliśmy, teraz do niepłaczących doszlusowały dziewczyny. To kto będzie łzy ronił? Trzecia płeć?

29

„Wolę się z tobą kłócić, aniołku, niż śmiać się z kimkolwiek innym” – powiada bohater »Płomienia Crossa« Sylvii Day. Z innych złotych myśli zaczerpniętych z tej samej krynicy mądrości: „Czasami miłość nie wystarcza. A jeśli miłość to za mało, należy o niej zapomnieć”. R anking sporządziła Ewa Tenderenda-Ożóg Komentarz Krzysztof Masłoń

30

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3



fot. Wikimedia Commons

Apokalipsa według Ildefonsa, czyli współczesność przepowiedziana

S

ześćdziesiąta rocznica śmierci Kon-

wrócą. Chętnie się za to grzebie w bio-

także przewałkowano, ja na rocznicę je-

stantego Ildefonsa Gałczyńskiego, poety nie tylko niezwykle sprawnego i oryginalnego, ale też jednego z wca-

grafii, wyciągając z niej elementy skandaliczne i płaskie, dopasowując wybitne postaci do wypalonego żywym żelazem w umysłach dzisiejszych odbior-

go śmierci poczytam sobie mało dziś pamiętany, a – jak sądzę – całkiem smakowity jego młodzieńczy (z 1928 roku) po-

ców wzorca współczesnego celebryty.

emacik „Koniec świata. Wizje świętego Ildefonsa czyli satyra na wszechświat”.

ści, będzie z pewnością okazją do przypominania raczej jego życiowych łamańców i zawirowań niż poezji. O po-

Publiczność także poddaje takie postaci politycznej i agenturalnej lustracji, a akurat Gałczyński, jako że zdarzyło mu się

Jak często u młodego Gałczyńskiego leciutki, przegadany, zagracony językowymi bibelotami, ornamentami, pełen gro-

ezji w ogóle niewiele się we współczesnych mediach mówi, a czasy, kiedy czytelnicy codziennych i cotygodniowych ga-

i w faszystowskim, i w komunistycznym łajnie przyzwoicie się unurzać, nadaje się

teskowej ezoteryki i dziwacznych imion, dźwięczący gimnazjalną łaciną przetyka-

nia wiersza ulubionego poety – na przy-

do takich operacji jak nikt inny. Ale ponieważ Gałczyńskiego przelustrowano już w tę i nazad setki razy, ponieważ jego pi-

ną włoszczyzną. Oto na bolońskiej (Bolonia-Polonia, tu podobieństwo brzmień może być całkiem nieprzypadkowe) aka-

kład właśnie Gałczyńskiego – już nie po-

jackie, erotyczne i towarzyskie awantury

demii astronom Pandafilanda wyliczył

le niewielu takich, którzy zdobyli serca i wyobraźnie bardzo szerokiej publiczno-

zet rozpoczynali lekturę od poszukiwa-

16

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3


z biegu gwiazd, że za godzinę nastąpi „koniec Ziemi, a może całego Kosmosu”. Ka-

w Małej Ziemiańskiej), który kochał kre-

rzenia będą mieli poczucie, że dokonała

ślenie map i uważał, że niedostatki wie-

się sprawiedliwość:

tastroficzna wizja naukowca-profety zostaje natychmiast zakrzyczana i odrzuco-

dzy geograficznej znakomicie można uzupełnić fantazją, bo przecież mapa do tego głównie służy, aby można było się w nią godzinami wpatrywać, przeżywać w wy-

Niepoważny stosunek do życia figla ci w końcu wypłatał nadmiar kolorów, brak idei zawsze się kończą wstydem

obraźni najwspanialsze przygody i po-

i są wekslem bez pokrycia

dróże w czasie i przestrzeni. Mapy Bazewicza, piękne, imponujące, cieszyły się ogromnym powodzeniem u publiczności tęskniącej za ogromem i pięknem świata,

mój ty Niprzypiąłniprzyłatał! („Na śmierć motyla przejechanego przez ciężarowy samochód” – 1929)

a przede wszystkim tej jego części, którą zwał on swoją ojczyzną. Trwało to, do-

Gałczyński, oczywiście sam szarlatan, zawsze był przejęty losem szarlatanów,

Poczekaj pan: kłamstwo plami, nikt z czoła ci hańby nie zdejmie!

póki konsylia uczonych geografów nie zakazały udostępniania tych map młodzieży, która przecież nie powinna z rozdziawio-

tych dziwaków, wariatów, alkoholików i poetów, narzucających się bliźnim z niezrozumiałym przekazem, których wszys-

To mówiąc wyszli, stuknąwszy pulpita-

nymi gębami marzyć i wyrywać się do podróży, ale przygarbiona w skupieniu, rzetelnie studiować izohipsy i izohiety. Bazewicz, barwny motyl uświetniający warszawskie ulice ekstrawaganckim emploi, został więc wraz ze swoją twórczością i barwnością strącony z wyżyn twórczego oszustwa w otchłań zawstydzenia i pospolitości, a młodziutki Gałczyński uczcił go, czyniąc przewodnikiem po infernalnych terytoriach swojego poematu „Piekło polskie” (1926) i lirycznie współczując zdegradowanemu wizjonerowi: – Ktoś ty? – spytałem. – Jam jest Bazewiczem, co jeografią na ziemi fałszował, na ziemi byłem czymś, tu jestem niczem.

cy mają serdecznie dosyć. Zawsze mówił o nich czule z patosem, tym bardziej, im więcej lekceważenia i wzgardy dostawało im się od otoczenia. Dla poety, pijaka i awanturnika, któremu marnego końca życzyli zgodnie wszyscy bliżsi i dalsi znajomi, przygotował wniebowstąpienie godne świętego: Zapachniały zefiry, brzękły potrójne liry, pierzchnęła tłuszcza. Serce alkoholowe unieśli aniołowie na złotych bluszczach. („Śmierć poety” – 1930)

na przez jego oświeconych kolegów, a on sam obrzucony obelgami i poddany środowiskowemu ostracyzmowi jako zdrajca oświeceniowych ideałów: Skandal i granda! On tu nas chciał omamić, nabujać, skorrumpować, zaidiotyfikować!

mi, jak w polskim sejmie. Sytuacja znamienna i wiele mówiąca o tym, jak młody poeta postrzegał porządki i hierarchie tego świata. Pandafilanda to szarlatan, który musi ulec przemocy nudnych i aroganckich oświeconych mądrali.

Słowo o szarlatanach Kwestia szarlatańska jest w twórczości Gałczyńskiego kluczowa. Oczywiście szarlatan w znaczeniu nadawanym temu słowu przez młodego poetę (np. w wierszach „Ulica szarlatanów” czy „Kryzys w branży szarlatanów”) to nie oszust wykorzystujący ciemnotę i naiwność gawiedzi dla zbijania majątku, ale wizjoner, może poeta, może mędrzec, a może tylko sprzedaw-

Teraz szczebluję do niebiańskich pował,

I zdaje się, że właśnie to przejęcie, to współczucie z szarlatanami aż do szarlatańskiej autoidentyfikacji, to był jeden z powodów tych paskudnych akcesów poety: najpierw do rodzimego faszyzmu,

ca zapomnianych idei i magicznych mik-

ale nie dojdę, jak nie doszedł Maron;

później do rodzimego stalinizmu. Pokręt-

stur („ocet siedmiu złodziei i babiloński kleik, i poudre de pourlimpimpim”), wiedzący więcej i przenikający spojrzeniem świat głębiej niż publika zwiedziona mi-

in terra doctor eram, tu — konował. Szarlatana czeka więc sroga kara za to, że przyzwoici obywatele, którzy chcą

ny jak lot motyla umysł próbował z jednej strony odnaleźć taką autoidentyfikację, która pozwoli mu się w końcu poczuć nieodrębnym, niedziwacznym, i naj-

rażem oświeceniowej pewności. A może także i oszust, ale taki, który wie dosko-

żyć w świecie monochromatycznym, prostym i przewidywalnym, nie mogą tole-

zwyczajniej w świecie silnym. Silnym skoro nie własną krzepą (bo tą przecież mo-

nale, że istnieją wartości większe i wspanialsze niż banalna prawda, i że prawdą nie należy się przejmować, kiedy zawadza

rować obok siebie kogoś, kto całym sobą przypomina im, że świat bywa wielobarwny, skomplikowany i zadziwiający,

tyl-szarlatan pochwalić się nie może), to choćby brutalnością zbiorowości uzbrojonej w ideologię pozwalającą jej zapomnieć

ona marzeniom.

czasem przerażający. Szarlatan fruwa to

o skrupułach i wahaniach. Z drugiej stro-

Oszust w rodzaju – skorzystam z okazji, by przypomnieć tę kolorową postać – nieszczęsnego kartografa-fantasty Józefa Michała Bazewicza (postaci autentycznej,

tu, to tam po świecie, w którym wszystko powinno mieć wytyczony kierunek oraz pęd. I dlatego czeka go dola motyla, którego prędzej czy później przejedzie samo-

ny – i o tym też warto pamiętać – zarówno polski (i nie tylko polski) faszyzm, jak i polski (i nie tylko polski) stalinizm miały dla szarlatanów, których nikt nie ko-

zresztą spotykanej przez Gałczyńskiego

chód ciężarowy, a świadkowie tego wyda-

cha, którzy są zawsze sami propozycję

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3

17


miłosną, oczywiście oszukańczą, ale jakże inną od tej obojętności i wzgardy, któ-

nięta na dwoje. Ale może to nie jest iluzja? Może plaga polega właśnie na tym,

plecach wykaleczyć odwleczenie upadku, wzmagają tylko apokaliptyczną at-

rą obficie raczyły ich oświecone areopagi i mieszczańskie gawiedzi. Szarlatan, choć

że dotknięte nią lustra pozwalają spokojnym dotąd i pewnym własnej integralno-

mosferę, przybliżają nieuchronny koniec. Król, który przyzwyczaił się, że przy po-

z awersją do pospolitego, mrówczego wysiłku, do życiowej przezorności i systematyczności, chciał się przecież czuć po-

ści obywatelom dostrzec to, że w istocie są rozcięci, rozdwojeni, że ich spójność, jedność ducha i materii, intencji i czynu

mocy wydawanych telefonicznie poleceń może wpływać na bieg rzeczy i kształtować świat wedle własnej woli, próbu-

trzebny, pożyteczny, sprawczy i chciał wierzyć, że uwodziciel umie go przemienić, wykorzystać dla ogólnego pożytku je-

była tylko złudzeniem, które właśnie zostało zdemaskowane.

je teraz wydzwonić cofnięcie nieuchronnego, nie rozumiejąc, że przewody telefo-

Świat rozdwojonych ludzi opuszczają wartości, wzorce i punkty odniesienia, których bezkompromisowa jednoznacz-

niczne także pogrążyły się w chaosie i łączą zupełnie przypadkowych rozmówców. A więc, jak to często bywało w nie tylko

ność nie ma już tutaj racji bytu: Więc widząc, co się święci,

greckich mitach, przepowiedzianą katastrofę przybliżają próby jej zapobieżenia.

z kościołów uciekli święci, salwując się fugą niepiękną, jak lustra nie chcieli pęknąć.

I jak to właśnie bywa w historii, wszelkie próby zapobieżenia przemianom powodują, że przemiany zaczynają lawinowo na-

Uniosły się trwożnie do góry ładne gliniane figury i poleciały do nieba. Nie ma świętych, gdy potrzeba.

go wizjonerstwo, że umie skanalizować jego wałęsanie się, pozbierać rozbiegane myśli i uspokoić rozedrgane nerwy.

Apokalipsa permanentna Ale wróćmy do Bolonii. Reakcja oświeconych mędrców na zapowiedź końca świata jest znamienna. Oni ani w żaden sposób nie weryfikują ustaleń profety, ani nie kompromitują jego metody, ale zamykają mu usta przemocą autorytetu. Nie próbują nawet spojrzeć na wyliczenia i wykresy, z których Pandafilanda wyciągnął przerażający wniosek, ale – ślepo posłuszni rektorowi Akademii – atakują samo postawienie problemu końca świata. Problemu, który jest z samej swojej istoty nieweryfi-

Świat od tej pory pozbawiony będzie jakiejkolwiek hierarchii, jakiegokolwiek porządku, bo nie będzie miary, która pozwoliłaby odróżnić kosmos od chaosu. Skoro każdy postrzegający podmiot

rastać. Konserwatyzm prowokuje rewolucję i sam staje się rewolucyjny, bo wszelkie próby cofnięcia zmian, które już nastąpiły, powodują erozję jakiegokolwiek porządku. A groteskowość apokaliptycznego zamętu potęguje zachowanie obywateli Bolonii, którzy wbrew wszystkiemu starają się żyć tak jak dotąd, rzetelnie spełniać swoje obowiązki, być lojalnymi wo-

kowalny (no bo jak metodami naukowymi stwierdzić, że do końca świata w istocie doszło) i nierozwiązywalny, a więc umysły oświeceniowe mogą tylko udawać, że problem nie istnieje, mogą moralnym ter-

ma samoświadomość niespójności i rozszczepienia, i świadomość umowności wszystkiego, co bezwzględne, postrzegany świat będzie teraz zupełnie nieprzewidywalny:

bec wartości, które już upadły: A za wojskiem, zgarbiony, dziobaty, zamyślony, w okularach, z miotełką szedł towarzysz Mydełko;

rorem i ostracyzmem zniechęcać szarlatanów do wypowiadania kwestii zbyt skom-

Koty, motyle i drzewa tańczyły ze zgrozy w kółko,

i miotełką z wikliny czyścił ostatnie szyny,

plikowanych. To także wielokrotna obserwacja Gałczyńskiego: kiedy oświeceniowa wyobraźnia, uzurpująca sobie przecież obiektywizm, natrafi na problem, z któ-

skrzydła siwiały jaskółkom, widziano krew na kamieniach. Widziano, jak nawet rektor ze strachu spuszczał zasłony

i coś mruczał pod nosem, jakieś tam słowa krztusił: — Kosmos, panie, Kosmosem, a porządek być musi.

rym nie jest sobie w stanie poradzić, od-

i płakał, jak narodzony,

wołuje się do autorytetu, do własnego przesądu, sprawę zakrzykuje obelgami miotanymi w tych, których kwestia przejmuje, lub zamiata pod dywan.

a przecież nie był bylekto. Oczywiście władze reprezentujące dawne hierarchie, w które już nikt nie wie-

Tymczasem mija godzina i koniec

rzy, siłą inercji będą jeszcze próbowały na

świata przychodzi do Bolonii tak, jak to przepowiedział uczony szaleniec. Pierwszą plagą zwiastującą zagładę było pękanie luster. Pękały one w domach znamie-

powrót wprowadzić porządek do świata pogrążającego się w upadku. Jeszcze policja będzie tłukła pałkami tłumy przerażone i zadziwione dokonującą się apoka-

nitych obywateli miasta i to w taki spo-

lipsą. Oczywiście wszelkie próby zahamo-

sób, że przeglądający się w nich, nie rozumieli, że to lustra są popękane. Spojrzenie w pęknięte zwierciadło daje doskonałą iluzję własnej twarzy, która wydaje się pęk-

wania chaosu powodują jeszcze większy rozgardiasz, uspokajanie sytuacji na siłę tylko wzmaga strach tłumów. Biczownicy próbujący wymodlić i na własnych

18

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

Polityka apokaliptyczna Koniec świata, który nadszedł zgodnie z zapowiedzią, okazał się stanem permanentnym. Świat, co prawda, jak łódź bez steru, jak potworny kadłub „Tytanika” zatonął w odmętach eteru. Jednak nie oznacza to, że w tym momencie przestało istnieć cokolwiek. Otóż końcem świata okazał się właśnie chaos wywołany przez tego końca zapowiedź. Gałczyński opowiedział taką wizję szczególnie okrutną, w której świat

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3



ginie, ma świadomość ginięcia, a jednocześnie trwa. Jest to wizja z najstraszniejszych koszmarów ludzi, którzy raczej boją się nie tyle śmierci, która jest albo końcem wszystkiego, albo początkiem nowego porządku, co samego umierania, boją się właśnie strachu. Koniec świata jako stan, który się właściwie nie kończy, ale trwa, przenikając ludzkość świadomością nietrwałości i ulotności czegokolwiek. I znów rzecz znamienna. Kiedy do wszystkich już doszło, że świat, taki jaki był, nawet nie tyle skazany jest na zagładę, co w rzeczy samej już tej zagładzie uległ („Ale kiedy bieg planet stał się krzywolinijny”), obywatele Bolonii organizują przeciwko temu faktowi wiec protestacyjny. Znów wydarzenie groteskowe, bo protestować przeciw temu, co już nastąpiło, buntować się przeciwko mleku, które się rozlało, to z jednej strony niezwykle ludzkie, z drugiej zaś po prostu głupie. Jednak wiec świetnie oddaje apokaliptyczne zapętlenie: jest równocześnie i wyraz niezgody przeciwko upadkowi wszechświatowego ładu, i efekt tego upadku, bo przecież dokąd porządek istniał, protest był właśnie wprowadzaniem weń chaosu. Wszelki protest burzył porządek. A teraz protestuje się paradoksalnie, w obronie porządku, co oczywiście ma taki efekt, że porządek tym bardziej się burzy. Antychaotyczny protest jest tak samo wszechogarniający, jak chaos: Wszyscy w nim udział wzięli: mniejsi, więksi i mali, czarni, żółci i biali, parlamentarni mówce,

Opis zgodnej manifestacji wszelkich

Siostra jest panną (mój Ty Boże…),

sił społecznych i politycznych, jest oczy-

zna stenografię, bardzo miła, ale sub rosa trzeba to rzec, iż troszkę się zrenegaciła: nie znosi Polski faszystowskiej,

wiście znowu przewrotny, bo mimo zgodności haseł ukazuje kompletne rozbicie tych sił. Podziałów jest tak dużo, że właściwie nikt nie może czuć wspólnoty z ni-

cekawistyczny głosi przełom!

kim. Międzynarodówki – „pojednaczki na-

Za to jej zrobił Niedziałkowski bufet z koncesją w „Ateneum”.

rodów” – nikogo i niczego oczywiście nie jednają, bo same zdolne są tylko do kolejnych podziałów. To u Gałczyńskiego zresztą częsty motyw: całkowity rozpad

Stryjcio — ludowiec. Sprytny wałkoń. Zasady trochę ma wzruszone, bo dziś na przykład jest za Chatką,

wspólnoty na niezliczone polityczne i ideologiczne frakcje, z których każda zresztą głosi postulat całkowitej jedności. Świat w trakcie apokalipsy tak ma właśnie wyglądać, że skoro politykować wolno każ-

a jutro znów za Waleronem. Wyrzeka na swą chłopską biedę, przy ludziach ręki nie da bratu. I skład prowadzi — Widok 7 — skonfiskowanych makulatur. * Ale w niedzielę wszyscy oni — jak finał w politycznym skeczu — pełni humoru i harmonii, choć ideowo sobie przeczą, po wspólnym lunchu familijnym (wóda, zagrycha, kwaśne grzybki) chcą iść zwyczajem tradycyjnym i… Żydów bić na Nowolipki. (1930)

demu, polityczne podziały wnikną w każdą ludzką relację, każdą zatrują i zniszczą. Tak jak w niezwykle smakowitym, a niesłusznie zapomnianym wierszu, który warto przypomnieć, choćby z tego powodu, że i dzisiejszy czytelnik może się w nim odnaleźć:

RODZINKA (żywy obraz propagandowo-przedwyborczy) Ojciec w Szpicbródki poszedł ślady lub, gdy o ważny zamach szło, z bombami szedł na ambasady sowieckie (tss!)… i PKO… Zrównoważony facet. W domu siedzi w niedzielę, trąbi czystą; choć jest prezesem Ispołkomu Paneuropejskich anarchistów.

W „Rodzince” każdy jest fanatycznie przywiązany do swoich ideowych wyborów, które jednocześnie w ogóle nie mają znaczenia dla niczyjego życia, kręcącego się z reguły wokół nędznych interesików. Wobec politycznego chaosu, jedynym spoiwem łączącym – niby przecież bliskich sobie – ludzi jest nienawiść do Żydów, a więc obcych, innych, których nie-

Mama endeczka, hallerandka,

nawidzi się właściwie nie wiadomo za co.

krawcy i brzuchomowce, Szatani i Anieli. A jeszcze komedianci,

czterdzieści lat… katorgi carskie; a dziś „Dla P. T. Korporantów sklepik z deklami na Rymarskiej”. Mama jest młodych drogowskazem,

Prorok płynnej rzeczywistości

a jeszcze policjanci, i księża, i rabini,

wiadomo: Naród, Ziemia, Głębia: lecz dobrze, kiedy jednak razem

siła, siła narodu. A na czele pochodu jechał rektor na świni;

forsa z ideą się zazębia.

[…] Na samym końcu pochodu

Olderman „Pterodaktylonii” na „Macierz szkolną” robi „kwiatek”, a na Rząd mówi: „ci masoni!” Na zew powstaje niezmożony, gdy trzeba zrobić judenhecę.

IV, V i VI, i VII!!!

20

b i b l i o t e k a

a n a l i z

chciałbym porównać wizję świata ulegającego rozpadowi w poemacie Gałczyńskiego do takich wizji, które wyłoniły się o dziesięciolecia później, kiedy już było wiadomo, że zagłada może nastąpić nie

A to rodzeństwo: Otóż bratek,

szły pojednaczki narodów: Międzynarodówki: I, II l III,

I proszę teraz filologicznych purystów o wybaczenie odległości skojarzenia. Bo

tylko w profetycznych wizjach, ale całkiem realnie. Że może być nie tylko efek-

A nocą pisze felietony

tem bożego gniewu, ale produktem przemysłowym i efektem inżynierii społecznej. Niech mi będzie wolno zestawić pobłysku-

i do „Gazetki”, i „ABC”.

jące świecidełkami metafor pajacowanie

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3


Gałczyńskiego z surową i oszczędną frazą Tadeusza Różewicza, bo nie o frazę mi tu

człowiek współczesny spada we wszystkich kierunkach

czytelnicy dzisiejsi, może już nie potrzebujemy takich poetyckich przewidywań

chodzi, ale o wyobrażenie świata pozbawionego punktów stałych, a przepełnione-

równocześnie w dół w górę na boki

go elementami, wszystko jedno, czy sprawiedliwymi, czy występnymi, poruszającymi się jak plewa, którą wiatr rozmiata,

na kształt róży wiatrów (Tadeusz Różewicz, „Spadanie” 1963)

i diagnoz, ponieważ nasze doświadczenie życia w świecie pozbawionym bezwzględnych punktów odniesienia jest już ugruntowane, opisane przez socjologów, nazywających nasze środowisko życio-

w sposób niedający się przewidzieć. Spadając uprawiamy nasze ogrody spadając wychowujemy dzieci

Gałczyński mógł przewidywać istnienie takiej rzeczywistości na podstawie

we „płynną rzeczywistością”, a nawet fizyków dowodzących istnienia ogromnej liczby wymiarów. Żyjemy w świecie,

spadając czytamy klasyków spadając skreślamy przymiotniki

przesłanek tak wiotkich, jak własne doświadczenie szarlatana, alkoholika i mo-

w którym wszystkie wartości są umowne tym bardziej, im bardziej traktowane po-

słowo spadnie nie jest słowem właściwym nie objaśnia tego ruchu

tyla. I tak jak boloński astronom Pandafilanda spotykał się z moralnym terrorem tych, których potrzeba stąpania

ważnie czy fanatycznie. W świecie rozwalonym, w którym żyć się nie da, ale przecież jakoś się żyje. Ale może tym

ciała i duszy w którym przemija

po twardej ziemi czyniła impregnowanymi na wieści o tym, że świat się rozpada. Różewicz miał już twarde dowody na to, że do rozpadu świata doszło, że nigdy nie będzie on już porządny, zorganizowa-

bardziej warto przyjrzeć się z podziwem dokumentom fantastycznej intuicji Gałczyńskiego – poety, w błazeńskich strofach przepowiadającego apokalipsę, która nadeszła, i z którą przyszło nam się

ny horyzontalnie i wertykalnie, z wytyczonymi kierunkami poruszania się. My,

zmagać.

człowiek współczesny zbuntowani ludzie potępione anioły spadały w dół

Jarosław Górski


Rozmowa numeru Rozmowa z Elżbietą Cherezińską

Epopeja Brygady Świętokrzyskiej

22

b i b l i o t e k a

a n a l i z

bierał z kancelarii prezydenta Order Odrodzenia Polski przyznany jego ojcu. Jaxa czyli Władysław Marcinkowski, polityczny szef Brygady Świętokrzyskiej, zostawił po sobie wspomnienia, które jednak są „sterylne”, jak wspomnienia każdego polityka, wyczyszczone z emocji. Ale dzięki tym wspomnieniom stał się on moim bohaterem pozytywnym. Pozostał też duży opublikowany materiał wspomnieniowy zwykłych, szeregowych żołnierzy Brygady i jest on dla mnie, jako dla twórcy, tak naprawdę najciekawszy. –  Czy poza opublikowanymi materiałami zbierała pani też specjalnie do książki relacje świadków czy ich dzieci? –  Bardziej szperałam w materiałach. Każda rzecz, o jakiej piszę, jest w zasadzie właśnie wyszperana we wspomnieniach publikowanych, ale także w niepublikowanych. –  Czy rozmawiała pani z żyjącymi osobami pamiętającymi tamte czasy? –  Nie, ale rozmawiałem z osobami, które takie relacje spisywali i w ten sposób pracowałam. –  Jest pani z wykształcenia historykiem? –  Jestem teatrologiem po warszawskiej Akademii Teatralnej. Pozwala mi to na pewien dystans i dlatego zebrane informacje mogę traktować jako materię do „tkania” opowieści fikcyjnych na mocnej podbudowie faktów. –  Blisko jest pani związana z wydawnictwem Zysk i S-ka… –  I to od 2008 roku. Zaczęłam od „Byłam sekretarką Romkowskiego. Dzienników Etki Daum”, potem były cztery tomy „Północnej Drogi”, sagi nordyckiej, jaka rozgrywa się na przełomie dziesiątego i jedenastego wieku w Skandynawii, a następnie „Gra w kości”, thriller o zjeździe gnieźnieńskim, zaś w ubiegłym roku ukazała się „Korona śniegu i krwi” o rozbiciu dzielnicowym. Teraz wyszedł „Legion”, a niedługo wydana zostanie druga część „Korony śniegu i krwi” czyli opowieść o królu-karle Władysławie Łokietku. –  Duża różnica między średniowieczem a XX wiekiem… –  Można to ująć w dwa bloki tematyczne – albo średniowiecze albo II wojna. –  W dużej mierze kieruje pani „Legion” do młodego czytelnika, który nic nie wie o Brygadzie Świętokrzyskiej. Co możemy mu powiedzieć? –  Brygada Świętokrzyska powstała w sierpniu 1944 roku jako formacja Narodowych Sił Zbrojnych czyli NSZ. Dodajmy, że NSZ nigdy nie wszedł w skład Armii Krajowej, chociaż częściowo dochodziło do scalania p r z e d s t a w i a

fot. Edyta Szalek i Thomas Gudbrandsen

–  O czym jest „Legion”? –  O Brygadzie Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych. Sama Brygada jest mało znana, a opowieść o jej brawurowym marszu na zachód jeszcze mniej. Dlatego opowieść tę postanowiłam rozpocząć od 1 września 1939 roku i przez narrację losów poszczególnych bohaterów, którzy później spotkają się w Brygadzie czy wokół Brygady, pokazać ich wojenną drogę i bardzo różnorodne decyzje o wstąpieniu do Narodowych Sił Zbrojnych, jakie nimi powodowały. –  Nie jest to jednak literatura faktu, lecz w dużej mierze fikcja literacka… –  Nie mam problemu z gatunkiem literackim, ale mogą z tym mieć kłopot recenzenci. Dla mnie jest to powieść historyczna, gatunek dobrze znany. Niezależnie czy piszę o II wojnie światowej, czy o średniowieczu – biorę fakty i wyciskam z nich ile się da i jeszcze dokładam bohaterów. Część z nich to bohaterowie prawdziwi, ich losy mogłam oprzeć na wspomnieniach… –  Jak u Sienkiewicza… –  Tak, podobnie jak u niego. Część z nich jest fikcyjna, a może na poły prawdziwa, na poły fikcyjna. Przywołam tu Feliksa Pisarewskiego-Parry’ego, który mieszkał po wojnie w Australii i w 1984 roku opublikował powieść „Orły i reszki”. Przed wojną był prezesem żydowskiego klubu sportowego Makabi, a podczas okupacji można powiedzieć, że pracował w sektorze „szulernie, knajpy, kasyna, dziwki”, skierowany tam przez organizację konspiracyjną. Został „zwinięty” przez Niemców i wylądował na Pawiaku, gdzie przez rok był więziony. Z Pawiaka odbił go oddział… Narodowych Sił Zbrojnych. Gdy się dowiedział o tym, zapytał: panowie, zrobiliście to, aby mnie dręczyć? Odpowiedziano, że potrzebują człowieka, który zna Pawiak od podszewki. –  Naprawdę odbito go z Pawiaka? Była taka akcja? –  Tak, była. Fantastyczne, prawda? –  Czy są inne świadectwa potwierdzające ten fakt? –  Są. Proszę sobie wyobrazić, że później został żołnierzem Narodowych Sił Zbrojnych i to jest właśnie Fenix z mojej książki. Drugą część jego losów „dotkałam” już literacko w sposób bliski prawdopodobnemu. Odsyłam do zakończenia mojej książki, gdzie umieściłam krótkie noty o tym kto jest kto i kto był kim w czasie wojny, a także kto był prawdziwy, a kto jest fikcyjny. Prawdziwym bohaterem jest Zub-Zdanowicz, pseudonim Ząb, szef sztabu Brygady Świętokrzyskiej, którego syn przed paru miesiącami od-

oddziałów, ale też do późniejszego ich rozdzielania. Próbuję skrupulatnie i w miarę możliwości bezstronnie opisać cały proces polityczny z tym związany. Fakt, że moimi bohaterami są żołnierze NSZ, nie zwalnia mnie od obowiązku rejestrowania zdarzeń takimi, jakimi były w istocie. Chcę powiedzieć, że nie jest to książka pisana „na kolanach”, ani broń Boże „ku czci”. –  Ale jest książką z tezą? –  Nie, chyba nie. Nie mogę tego powiedzieć na sto procent, ale tezy nie zawierałam. –  Ma pani jednak swoje zdanie na temat NSZ i Brygady Świętokrzyskiej… –  Tak, mam swoje zdanie, ale chcę, żeby każdy, kto książkę przeczyta, miał swoje własne zdanie! –  Czy pani książka na to pozwala? –  Myślę, że pozwala! –  Czyli prezentuje pani czytelnikowi zbiór faktów i swoje spojrzenie, a czytelnik ma sam zdecydować? –  Nie. Czytelniku! Masz kilku ludzi, których losy wojenne były zawikłane, spotkali się w Brygadzie Świętokrzyskiej, albo cudem do niej nie weszli, chociaż wszystko zmierzało do tego, aby w niej byli, przeżyli razem wojnę – i pomyśl sobie, jak to mogło być! Nie pytam, co byś zrobił na ich miejscu, bo to byłoby już zbędne gdybanie. –  Jest to bardzo dydaktyczne podejście… –  Ale książka jest antyszkolna! –  Brygada Świętokrzyska jest w przekazie historycznym obciążona antysemityzmem… –  No tak! Szczerze myślę, że akurat z tą tezą odrobinę walczę w książce, ale też nie na siłę, dlatego że z całą pewnością wśród członków NSZ byli antysemici, a kilku nawet z upodobaniem opisuję. Piszę też o podstawach ich antysemityzmu, które mnie rozbawiają, bo dla mnie są słabe. Natomiast bardzo proszę, aby ktoś mi wskazał same wystąpienia Brygady Świętokrzyskiej przeciwko Żydom, bo ich nie znalazłam. Jeże-

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3


Rozmowa numeru li były egzekucje konkretnych osób, to nie miało znaczenia, że dany konfident jest pochodzenia żydowskiego, niemieckiego czy jakiegokolwiek innego, po prostu likwidowano konfidenta! Jeżeli zdarzało się, że był Żydem – to był Żydem. Opisuję losy kilku Żydów, którzy byli członkami Brygady Świętokrzyskiej. Były takie przypadki? To nie jest pani fantazja? –  Były i to nie jest fantazja. Znam trzy takie przypadki, w tym historię lekarza Brygady. Sam twierdził, że uratował życie dzięki temu, że przyjęto go do Brygady. Był też chłopaczek, Aleksander Szance, pseudonim Dzik, uciekinier z Warszawy, którego półżywego znaleziono w polu, a gdy zorientował się, że uratowali go narodowcy, to niemal zemdlał z przerażenia, co wypominali jego późniejsi koledzy. Sam Dzik został wywiadowcą w NSZ, ale zginął wkrótce w jednej z bitew. –  Miał wtedy świadomość, że NSZ-owcy są dla niego groźni? –  Mam wrażenie, że duża część czarnej legendy została „dorobiona” później. Jednak przerażenie tego chłopca działa rzeczywiście na niekorzyść NSZ. Był też wspomniany już Feliks Pisarewski – żydowski bokser. –  Drugim elementem czarnej legendy Brygady Świętokrzyskiej jest współpraca z Niemcami… –  Powstał nawet termin „polscy faszyści” w odniesieniu do NSZ. Chciałabym bardzo podkreślić, że ten termin został ukuty w zaciszach rozległych gabinetów wydziałów propagandy Stalina, a wydziały propagandy mieli lepsze niż oddziały frontowe. Termin „polscy faszyści” przylgnął jak łatka nie do zdarcia. I z punktu widzenia komunistów taki termin był genialnym pomysłem. Bazowano na przedwojennych fascynacjach środowisk narodowców faszyzmem, ale nie nazizmem – tego nie można mylić! Narodowcy nie uznawali nazizmu, bo nazizm wykluczał Kościół z życia publicznego. Faszyzm szybko jednak przestał być modny wśród narodowców, gdy zamienił się w nazizm i stało się jasne, do czego prowadzi. To była jedna noga, na której taką propagandę można było ukuć. A drugi element tej propagandy wynikał z tego, że narodowcy od początku II wojny światowej, od 17 września, czyli od przekroczenia wschodniej granicy przez wojska sowieckie, przyjęli doktrynę stanu wojny z dwoma siłami, świadomi tego, że Polska ma dwóch wrogów: Sowietów i Niemców. Nie było wroga nr 1 i wroga nr 2, obie strony były równorzędnymi wrogami ojczyzny. A prosowiecka partyzantka komunistyczna, która wyrosła z band rabunkowych, jakie powstawały w wojennej zawierusze i zostały przez tę partyzantkę wchłonięte, była dla NSZ wysłannikiem jednego z wrogów i przed nią NSZ bronił ludności wiejskiej, podobnie jak oddziały AK. –  Burzy pani legendę Armii Ludowej… b i b l i o t e k a

a n a l i z

–  Pokazuję przy tym w książce wiele przypadków, gdy do NSZ trafiali również ludzie przejęci z takich band, bo bardzo często komendant w terenie miał do wyboru: albo kogoś takiego zastrzeli i zlikwiduje konkretnego bandziora, albo weźmie do swojego oddziału i będzie miał świetnego żołnierza. Takie decyzje podejmowano w różny sposób, bo zazwyczaj chodziło o ludzi, którzy byli wyrzutkami w swoim terenie. Musimy zapomnieć o narracji wojny czarno-białej, szlachetnej i honorowej. Prawdziwa wojna jest zawsze inna. –  Mówiliśmy o współpracy z Niemcami… –  Moi bohaterowie walczyli w terenie, a konkretnie w oddziałach na Kielecczyźnie i Lubelszczyźnie, a potem w Brygadzie Świętokrzyskiej – i z Niemcami, i z Sowietami, ale też z prosowieckimi bandami, które potem stały się Armią Ludową. Dlatego bardzo szybko ukuto termin walk bratobójczych. Ten termin był również „przypięty” przez propagandę sowiecką. Ma oznaczać, że jeżeli walczono z Polakami, to współpracowano z Niemcami. Na dobre ta legenda została utrwalona dzięki temu, co było największym sukcesem Brygady Świętokrzyskiej, czyli marszowi i przedarciu się na zachód. –  Chyba nie można było tego dokonać bez współpracy z Niemcami? –  Tylko zastanówmy się, czym była ta współpraca. Wyglądało to tak, że w styczniu 1945 roku, gdy skończyły się „wczasy” Armii Czerwonej na linii Wisły, bo – jak wiemy – wojska te stały tam od lata i patrzyły jak płonie Warszawa, ruszyła ogromna ofensywa, bardzo szybka, wręcz błyskawiczna. Brygada Świętokrzyska dostała rozkaz od swego dowództwa: przedzierać się na Śląsk, ale żadnej pomocy udzielić nie możemy. To był styczeń, trzaskający mróz i szli Sowieci. Wtedy Brygada Świętokrzyska liczyła nieco ponad tysiąc żołnierzy karnego wojska, umundurowanego i uzbrojonego, do tego z wozami taborowymi. Kolumna, jaką tworzyła, ciągnęła się dwa do czterech kilometrów, w zależności od terenu i dróg, przez jakie ten marsz przebiegał. Czoło Brygady ostrzeliwane było przez Niemców broniących się przed Sowietami, tyły Brygady przez Sowietów nacierających na Niemców. Oficerowie Brygady negocjowali z lokalnymi niemieckimi dowódcami przejście przez ich teren za cenę nieatakowania. Czy to już była współpraca? Byłaby wtedy, gdyby wypełnili niemieckie żądania, które sprowadzały się do wspólnej walki z Sowietami przy boku Niemców. Dowództwo Brygady nigdy nie wyraziło na to zgody. Negocjowano i przeskakiwano dalej – „po kawałku”. W końcu Brygada zeszła z linii ognia i znalazła się na Morawach, gdzie żołnierze zostali internowani na dawnym poligonie w Rozstáni. To był najgroźniejszy moment tarć politycznych, bo dowództwo Brygady czuło, że dalej już nie będzie mogło przeciągać stru-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

ny mówiąc Niemcom, że „nie mamy poleceń z Londynu, nie możemy stanąć przy was”. Niemcy mieli idee fix kończącej się wojny, a wiedzieli, że ją przegrywają – że może uda im się zmontować ligę antybolszewicką. Wyobrażali sobie, że ich wywiad dogada się z Anglikami i wspólnie ruszą przeciw Stalinowi. –  Elementem tej koncepcji była też Brygada Świętokrzyska? –  Dlatego dowódcy Brygady grali na zwłokę w rozmowach z niemieckim dowództwem, przesuwając się w tym czasie po kilometrze, po dwa, a w końcu wiedząc, że granica cierpliwości Niemców jest blisko – po prostu uciekli z miejsca internowania, mimo, że po drodze Niemcy zastawili na nich pułapkę. Cały czas szli umundurowani, karni, zapięci na ostatni guzik, z ryngrafami na piersiach! Mijali przy tym zaniedbanych, nieogolonych żołnierzy niemieckich, wystraszonych i bardzo zmęczonych długotrwałą wojną. Brygada ruszyła w stronę Pilzna i w końcu zaatakowała Niemców. Przeszła potem linię frontu, a także wyzwoliła niemiecki kobiecy obóz koncentracyjny w Holyšovie koło Pilzna. Planowano też wspólnie z czeskim ruchem oporu wywołać powstanie w Pilznie, ale Czesi wycofali się z tego pomysłu w sposób iście czeski, mówiąc – a było to 5 maja – że wojna potrwa najwyżej jeszcze tydzień i nie warto już podejmować takich działań. Krótko potem dotarli tam Amerykanie i pod Pilznem spotkali się z Brygadą Świętokrzyską. Wtedy wspólnie wzięto do niewoli sztab niemieckiej 13. Armii. Szczęściem Brygady było, że pierwsze alianckie jednostki liniowe, na które trafili, wchodziły w skład armii gen. Pattona, który był antykomunistycznym taranem! –  Epopeja Brygady Świętokrzyskiej nie istnieje niemal w świadomości społecznej… –  Właśnie szukam odpowiedzi, dlaczego o niej nie wiemy. Przecież jest to scenariusz jak z Quentina Tarantino, albo jeszcze lepszy, bo prawdziwy. Czy dlatego, że postkomunistyczna propaganda utrwaliła czarną legendę Brygady? Czas, aby dać sobie z tym spokój! –  Ukazuje pani problemy, które na dobrą sprawę „leżały na wierzchu”… –  Nie musiałam się przez nic przekradać. Jedno, co muszę zwalczyć, to bariera nieufności, ale taka jest już moja rola. Gdybym się bała podobnych tematów, to pisałabym książki kucharskie o smarowaniu kanapek masłem! –  Dlaczego nadała pani swojej książce tytuł „Legion”? W tym słowie jest wiele podtekstów… –  Każdy z tych podtekstów mnie intryguje, każdy z nich w jakiś sposób opisuje historię Brygady Świętokrzyskiej. Może być „ostatni legion” albo „zaginiony legion”, też „biblijny legion”. Każdy z nich nosi inną warstwę tej opowieści. Rozmawiał P iotr Dobrołęcki •

w r z e s i e ń

2 0 1 3

23


Pomagamy uczyć Tradycyjnie i nowocześnie

• podręczniki • zeszyty ćwiczeń • e-ćwiczenia • multibooki • atlasy • e-diagnozy • słowniki • gry edukacyjne • płyty audio • e-testy • płyty DVD • interaktywne rozkłady materiału • poradniki metodyczne • podręczniki online • multimedia wSiP – edukacja w najlepszej formie


Co czytają inni

Buszujący w książkach J

est w Berlinie niemało księgarni, niektóre stare, inne jeszcze starsze, małe i duże, wyspecjalizowane (np. w tematyce kulinarnej), oddane tylko komiksowi albo fotografii, podejmujące gości kawą albo na­wet sznapsem, jeśli tylko jakaś oficjalna okazja ku temu się pojawi. Ja lubię księgarnie duże, magazyny ze wszystkim. Ma to swoje uzasadnienie – zwykle udaje mi się coś w nich wyniuchać, jakiś tom co zaplą­t ał się między innymi, wpadł za grube książki, został źle odstawiony. Na uporządkowanych półkach małych księgarń szanse na takie odkrycia są, nie łudźmy się, małe. W rozległym Dussmannie można tak właśnie buszować: książki niemieckie, niemieckich wydawców, niemieckojęzycznych wydawców – lubię to, bo wybór, choć z konieczności niezbyt szeroki, jest jednak ciekawy, idiosynkratyczny, naznaczony osobistymi sympatiami księgarzy (widać to choćby w reklamo­w ych zakładkach, opisywanych ręcznie przez personel). I tak oto spodobał mi się tom austriackiej ofi­c yny Haymon z Innsbrucka, powieść Franza Tumlera „Der Schritt hinüber”. Wojenna opowieść, pisana z perspektywy „wroga”, ale w 1945 wróg był już pokonany i zdeptany – stan, który Tumler stara się po­kazać w swej książce. W zajętej przez Rosjan części Austrii mieszka Susanna Jorhan, młoda kobieta wychowująca samotnie małego syna. Mąż jest gdzieś na wojnie, ale niedaleko, na terenach podległych Amerykanom. Susanna sta­ra się o zezwolenie na wyjazd, nie powinna mieć z tym zbytnich trudności, bowiem w jej rodzinnym domu mieszka teraz rosyjski Kapitan (tak jewo zowut), któremu Frau Jorhan nie jest obojętna. Ona z kolei szaleje na punkcie lejtnanta Koli, innego Rosjanina, lokatora opuszczonego gospodarstwa. Jest jeszcze Alex von Wilnow, właściciel ziemski, obecnie tzw. bezet, jak skrótowo nazywali wydziedziczo­ nych Polacy, których dotknął podobny los. Alex jest prawdopodobnie ojcem kolejnego dziecka Susanny – autor nie mówi tego wyraźnie, podobnie zresztą jak wielu innych rzeczy: czy kobieta ukrywała u sie­bie dwóch uchodźców? Czy gotowa była poświęcić swe uczucie do Koli, by obronić ich przed na­g le obudzoną czujnością żołnierza Armii Czerwonej? Franz Tumler przestrzega czytelnika

przed okazywaniem zbytniej ufności jego narracji: „Pojawiają się słowa, ale nie opowiadają one jakiejś historii. Same ją tworzą”. No, to brzmi niczym francuska nowa powieść, nouvelle roman. Uderzające to tym bar­d ziej, gdy poznamy autora bliżej – a skusił mnie do tego opis na skrzydełku okładki. Pokusił raczej – bo zaraz okazało się, że mógłbym napisać o nim samym, pomijając książki. Austriacy mają bowiem z Tumlerem kłopot (podobnie jak z tuzinem co najmniej innych dobrych autorów). Świetny pisarz, ale zaczynał nieładnie, był zdeklarowanym nazistą, wstąpił ochotniczo do armii hitle­rowskiej (skąd go szybko wykopano, jako że był na specjalnej liście Führera, wymieniającej twórców „obdarzonych przez Boga talentem”. Uparty, zapisał się ponownie – jak tłumaczył po latach, chciał tym sposobem uciec od obowiązków przypadających takiemu właśnie twórcy: musiał pisać na zamówienie, tworzyć panegiryki i hołdownicze teksty… Udało mu się, do końca wojny służył w marynarce jako arty­lerzysta). Czy Hitler cenił go tak wysoko ze względu na jego publikacje w nazistowskich tygodnikach i publiczne wystąpienia zgodne z linią partii, której zresztą Tumler był lojalnym członkiem? Czy też znał jego przedwojenne teksty literackie? Tumler narobił trochę hałasu – jego debiutancka nowela „Das Tal von Lausa und Duron”, prorocza, rzec można, opowieść o wpływie działań wojennych na ludzi, którą opublikował w 1935 roku jako dwudziestotrzylatek, sprzedała się w 300 tysiącach egzemplarzy, co autorowi pozwoliło niebawem zostawić pracę w szkole i żyć z pisania. Ale choć wydawał nowe teksty praktycznie co roku, także w czasie wojny, „odkupił” młodzieńcze fascynacje dopiero utworami z lat 50. i 60.: „Ein Schloß in Österreich” (1953), „Der Mantel” (1959), właśnie „Der Schritt hinüber” (1956) i dwie wysoko cenione powieści: „Volterra” z 1962 i trzy lata późniejszy „Aufschreibung aus Trient”. Uznano jego wielkość jako twórcy: zdobył wiele nagród i wyróżnień, pełnił ważne funkcje. Nie wypierał się swej przeszłości, stała się materiałem, z którego korzystał – niewdzięcznym i trudnym w obróbce, ale dlatego prawdziwym. Grzegorz Sowula

ZAMIEŃ BIAŁE NA ZIELONE NOWOŚĆ

Maja Sablewska

jest dziewczyną jak tysiące innych Polek. Wygląda jak one, ubiera się w tych samych co one sklepach. A jednak to ona przebojem wkroczyła do świata show-biznesu, który docenia jedynie największe osobowości. Czym się wyróżnia spośród tłumu? Nie waha się dzielić swoimi doświadczeniami i szczerze przyznaje, że szukając własnego stylu, popełniła wiele błędów. Dobry wygląd to jednak przede wszystkim dobre samopoczucie i akceptacja własnego ciała. Jak uniknąć żywieniowych błędów i nie dać się zwieść fałszywej reklamie? Dowiesz się, gdy przeczytasz

ten poradnik.

POLECAMY

PATRONI:

Książki dostępne w księgarniach, na www.gjksiazki.pl i w sprzedaży wysyłkowej: tel. 22 360 37 77. Znajdź nas na Facebooku: G+J Książki.


Spis treści

26

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

s t y c z e ń

2 0 1 3


Między wierszami

Blondynka z dowcipów J

ej uosobieniem – z pewnością nie tylko dla mnie – jest Agata Młynarska. Starletka szklanego ekranu stała się symbolem jesieni w TVP, dokąd powróciła na specjalne zaproszenie Juliusza Brauna, obecnego prezesa molocha z ulicy Jana Pawła Woronicza w Warszawie, po siedmiu latach spędzonych pod słońcem Polsatu. Od września prowadzi program publicystyczny (sic!) pt. „Świat się kręci”, emitowany od poniedziałku do piątku późnym popołudniem. Aby znaleźć dlań miejsce w nowej ramówce publiczna telewizja zrezygnowała nawet z emisji „Wieczorynek”. Być może sądzono, że zastąpi je infantylizm starszej z sióstr Młynarskich – która do nowej roli – jak zapewniła na konferencji prasowej – przygotowywała się bardzo długo i starannie. Drugą blondynkę, która odciska piętno na nowej ramówce TVP, cechują z lekka rubensowskie kształty, a zwłaszcza rustykalna uroda. To tytułowa bohaterka serialu, zatytułowanego – nomen omen – „Blondynka”, grana przez Julię Pietruchę. Pozwolą Państwo w tym miejscu na dygresję. Nazwiska pospolite przez dekady uważano za niesceniczne. Ludwik Sempoliński (po prawdzie Bohdan Kierski – pseudonim artystyczny wybrał jako debiutujący w aktorstwie gimnazjalista, żeby uniknąć kłopotów w szkole), zasiadający przed półwieczem we władzach Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie, był szczególnie uczulony w tej materii. Odmawiał wydania dyplomu, jeżeli – jak uważał – nazwisko nie nadawało się na afisz. W tamtych czasach Pietrucha, Kuna, Mucha czy Gruszka, że przywołam jedynie przyrodnicze personalia, nie miał(a)by szans na sceniczno-filmowe zaistnienie. „Blondynka” jest produktem flagowym firmy Media Corporation, założonej przez Józefa Węgrzyna – w minionej epoce działacza młodzieżowego i redaktora naczelnego (m.in. „Sztandar Młodych”, „ITD”, „WOT”, Program II TVP) – świętującej właśnie 20. urodziny. Z tej okazji opublikowano – i promowano w kinie Kultura – kunsz-

towny album zdjęciowy Zenona Żyburtowicza, portretujący serial. Renomowany fotografik uchwycił nie tylko niepowtarzalne piękno podlaskiego krajobrazu, lecz także oryginalność sztuki aktorskiej Anny Dymnej, Witolda Dębickiego, Mariana Dziędziela, Krzysztofów Gosztyły i Kiersznowskiego, Bartosza Opani, a nawet Olafa Lubaszenki. Nie da się ukryć, iż coraz trudniej mieszczącego się w obiektywie. Nasza prowincja niczym magnes przyciąga ostatnio polskich filmowców i telewidzów. Dowodem długa egzystencja „Złotopolskich”, niesłabnąca popularność „Rancza”, względnie przedwcześnie zdjętej z anteny „Plebanii”? (Czy prezes Braun otrzyma z tego tytułu rozgrzeszenie?) Bez wątpienia na małym ekranie zapanowała moda na nurt wiejski. Toutes proportions gardées, takowy jaki w PRL uwidocznił się w literaturze. Czołowymi reprezentantami piśmienniczego folkloru byli wówczas: Tadeusz Nowak, Julian Kawalec, Józef Morton, Stanisław Piętak, Włodzimierz Kłaczyński, Marian Pilot, Edward Redliński, Wiesław Myśliwski… Ludowa tematyka współczesnych czytelników niewiele jednak obchodzi, chociaż wciąż zdarzają się w niej rodzynki. Mam na myśli „Widnokrąg” i „Traktat o łuskaniu fasoli” – autora, który właśnie wydał nową powieść, chyba nie trzeba przypominać – powieściowy dyptyk Ryszarda Wytrycha („Orły na śniegu”, „Czwarty grzech”), niedoceniony „Owoc żywota twego” Ewy Ostrowskiej, tudzież niedawny debiut Pawła Potoroczyna „Ludzka rzecz”. Do tego zacnego grona należy bezwzględnie dodać scenarzystę „Blondynki” – ale także pomysłodawcę „wiejskiej” radionoweli „W Jezioranach” – Andrzeja Mularczyka. Moim zdaniem autora najlepszej powieści popularnej III RP – „Każdy żyje jak umie”, czyli prequela kinowej trylogii o Kargulach i Pawlakach. Mając w pamięci fenomenalne role Wacława Kowalskiego i Władysława Hańczy nie potrafię jednakże sobie wyobrazić jej ekranizacji. (to -rt)


Koszyk z książkami

Koszyk z jesiennymi premierami Jesienią, jesienią… jak zawsze sypnie nowościami. Początek tej pory roku zapowiada się dla czytelników bardzo owocnie. Czekają nas odkrycia literackie, fascynujące biografie, odkryte na nowo historie. Poniżej prezentujemy przegląd zapowiedzi wydawniczych na jesień. (et) Wyśmienite wieści dla wszystkich miłośników kodów, szyfrów, zagadek i oczywiście fanów „Kodu Leonarda da Vinci”. Gorąca premiera tej jesieni to „Inferno” Dana Browna. Światowej sławy specjalista od symboli, Robert Langdon, tym razem ma do rozwikłania zagadkę, do której klucz stanowi słynne dzieło Dantego – „Boska komedia”. Główny bohater, ścigany przez nieznanych wrogów przemierza uliczki Florencji, próbując odkryć powody niespodziewanego pościgu. Podąża śladem tajemniczych wskazówek ukrytych w słynnym poemacie. Tylko od niego zależy przyszłość całej współczesnej cywilizacji. To będzie gorąca jesień! Sonia Draga, 44,90 zł 23 października pojawi się na rynku głośno zapowiadana książka Janusza Głowackiego o pisaniu scenariusza do filmu „Wałęsa. Człowiek z nadziei”. Światowa premiera obrazu odbyła się 5 września na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji. Tytuł nowego dzieła Głowackiego otoczono tajemnicą, jej podtytuł brzmi: „Jak pisałem scenariusz o Lechu Wałęsie dla Andrzeja Wajdy”. Głowacki zdradził, że w trakcie prac nad filmem reżyser zmieniał niektóre sceny scenariusza. Sceny, które w scenariuszu Głowackiego były groteskowo-ironiczne, Wajda przerabiał na poważne i stonowane. „Śmieszność zawsze łączy się u mnie z patosem, bo bez śmieszności nie ma dramatu. Tak też chciałem pokazać Wałęsę”. Świat Książki, xx zł

Jesień 1991 roku była dla Nirvany i dla alternatywnego rocka przełomowa. 24 września 22 lata temu został wydany przez wytwórnię DGC album „Nevermind” oraz pierwszy singiel promujący płytę, „Smells Like Teen Spirit”, który przyniósł grupie ogólnoświatową sławę i na zawsze zmienił rockowy krajobraz. W tym roku fanów legendarnego zespołu z Seattle czeka nie lada gratka – książka Giliana G. Gaara „Nirvana bez tajemnic” – kompletna historia jednego z najważniejszych zespołów w historii rocka uwzględniająca wszystkie aspekty związane z twórczością Kurta Cobaina i jego kolegów. To także dokument odzwierciedlający ducha epoki – opisane zostały w niej narodziny ruchu grunge oraz inne zespoły, które tworzyły w tym samym czasie, co Nirvana – od Melvins po Sonic Youth. Zapowiada się fascynująco. G+J Książki, 39,90 zł

W październiku ukaże się od dawna oczekiwany pierwszy tom „Dzienników” Agnieszki Osieckiej, obejmujący lata 1945-1950. Osiecka prowadziła – z przerwami – dzienniki od dziewiątego roku życia, pierwszy wpis pochodzi z 27 grudnia 1945 roku. „Dzienniki” ukażą się bez żadnych skrótów, a prace nad przygotowaniem ich do druku trwały w Fundacji Okularnicy kilka lat. W 2013 roku ukazuje się tom pierwszy, następne cztery tomy wydane zostaną w kolejnych latach. „Dzienniki” ilustrowane są fotografiami i ilustracjami ze zbiorów archiwum Agnieszki Osieckiej. Prószyński i S-ka, 49 zł

„Nowa powieść Mariana Pilota została zaplanowana – i wykonana – jako arcydzieło” – tak o „Osobniku” mówi prof. Marta Wyka. To będzie z pewnością ciekawa literacka przygoda. Nowa powieść laureata Nagrody Nike za „Pióropusz”, jak zapewnia wydawca, to wciągający wir zdarzeń, obrazów, smaków i zapachów, z elementami kafkowskiego koszmaru i nawiązaniami do Freuda, Gombrowicza i Nekandy Trepki. Główny bohater kroczy jak w sennym marzeniu przez zmieniające się gwałtownie scenerie, słabnąc na trzeźwo i trzeźwiąc się trunkami. Wydawnictwo Literackie, 39,90 zł „Smoleńsk” to ostatnia książka Teresy Torańskiej, którą sama autorka uważała za jedną z dwóch, obok „Onych”, najważniejszych w jej dorobku. Zbiór rozmów (kilku już opublikowanych i wielu zrobionych na potrzeby tej książki, które nigdy nie ukazały się w druku) składa się na obraz Polski „posmoleńskiej” – jak ta katastrofa wpłynęła na społeczeństwo, polityków, ludzi związanych ze sprawą smoleńską i przyszły kształt życia politycznego w Polsce. Teresa Torańska pracowała nad tą książką do końca, nie zdążyła zrobić jeszcze kilku wywiadów. Wielka Litera, 54,90 zł

„Broniewski w potrzasku uczuć” Dariusza Pachockiego to historia romansu słynnego pisarza i Ireny Helman. Zachowało się 67 listów Broniewskiego oraz 9 listów Ireny Hellman i to one składają się na tom. Korespondencja ta jest przede wszystkim historią romansu, inne ciekawie zarysowane wątki to zawiłe relacje Broniewskiego z żoną Janiną, czy słabość pisarza do córki Anki. Dość drobiazgowo opisany jest m.in. pojedynek Broniewskiego z bratem Ireny Hellman. Zdarzenie obfitowało w dramatyczne zwroty akcji, pozostałością po pojedynku jest pęczek włosów Broniewskiego, który został odcięty szablą przez brata kochanki. MG, 44,90 zł

„Błękitny Zamek” to powieść kanadyjskiej pisarki Lucy Maud Montgomery, która ukaże się już wkrótce nakładem wydawnictwa Egmont – w tłumaczeniu nieskróconym, wiernym oryginałowi. Po raz pierwszy książka ukazała się w 1926 roku, ale pełnego polskiego wydania doczekała się dopiero blisko siedemdziesiąt lat później. To historia Valancy Stirling, blisko trzydziestolatki mieszkającej z matką i ciotką, które traktują ją jak dziecko. Reszta krewnych dokucza jej z powodu staropanieństwa. Przed szarą rzeczywistością dziewczyna ucieka w świat fantazji – tam, w Błękitnym Zamku, adorują ją najprzystojniejsi rycerze. Egmont, 24,99 zł

28

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3


Na-molny książkowiec

Wakacyjne, grube M

iało być o pornografii. Książkowej. Ale rzucę się na nią następnym razem, gdyż wakacje mają swoje prawa, w przypadku moim wiąże się to z zadumą nad grubymi tomami, które czekają długo na półce, abyśmy lepiej poznali się w wolniejszym czasie. Po takich romansach z książkami, zaplanowanymi już z góry, zostaje pogorzelisko uczuć. Zacząłem od produkcji Kena Folleta – sięgnąłem do „Świata bez końca”. Follet stanowi dla mnie przykład pisarza umiejącego czekać, aby ambicje wybuchły w stosownym miejscu i czasie. Najpierw zarobił godziwe pieniądze na powieściach sensacyjnych, tak znakomitych, jak choćby „Igła”, by później oddawać się tworzeniu dzieł znacznie cięższego kalibru. Przy czym Follet zawsze nacisk kładzie na przekazywaną treść, forma zaś (realistyczna w klasycznym sensie) służy mu przede wszystkim jako wehikuł dla owej treści. Tej klasy fachman wie, co robi. Bynajmniej nie opierałem się kiedyś, gdy uwodził mnie „Filarami ziemi”, świetnym obrazem czasów katedr. Każdemu gorąco polecam, jeśli nie czytał! Akcja natomiast „Świata bez końca” toczy się później, w wieku XIV, genealogicznymi uwikłaniami bohaterów luźno nawiązując do „Filarów ziemi”. Kontynuacja trochę nie dorasta do tamtej znakomitości, lecz nadal potrafi wciągnąć oczy między kartki i nie wypuścić ich przez dziewięćset stronic. „Świat bez końca” to przykład doskonałej powieści edukacyjnej. Autor, obficie korzystający z pracy reasercherów, wyszukujących w źródłach stosowne fakty, łagodnie i czule prowadzi wzrok czytelnika przez późne angielskie wieki średnie, starając się – z dobrym skutkiem – ukazać bynajmniej nie pastelowy obraz Anglii w epoce kształtowania się narodu pod władzą Plantagenetów. Powieść to nowoczesna w tym sensie przede wszystkim, że unika wszelkiej „czytankowości”, umiejętnie wprowadzając nawet dzisiejszych laików w czasy niezrozumiałe bez wzięcia pod uwagę kontekstu okrutnych realiów historii, kompletnie odległej od współczesności. Poza tym jednak Follet-historyk prezentuje się jak dostojna dama, która zna konwencje i uznaje, iż należy ich przestrzegać. Szacunek, kłaniam się nisko, Dear Mister Ken! Cabré, kataloński mistrz, w ogromnym tomie zastanawia się nad naturą zła, jako pretekst fabularny przywołując dzieje pre- oraz historii pewnych skrzy-

piec lutnika z Cremony. Tu już stylistyczna instrumentacja wymaga odrobiny skupienia, gdyż autor rwie tok narracji, przeplata ze sobą w jednym zdaniu i następujących po sobie akapitach wiele głosów rozmaitych bohaterów, wyciąganych z odległych od siebie stuleci, tkając coś w rodzaju partytury literackiej symfonii, tak skomplikowanej, że wreszcie w zakończeniu sam pisarz wzdycha, iż „uznaje swą powieść za definitywnie nieskończoną”. Przy tym zaś wykazuje nie lada sprawność w wytwarzaniu całości w zasadzie wielce logicznej i konsekwentnej, poza jednym może fragmentem. Zgadzam się z Jaume Cabré, kiedy przyznaje, że dałoby się „Wyznaję” ciągnąć bez końca. Mam też swoje zastrzeżenia. Choćby w epizodach dotyczących obozów koncentracyjnych Hiszpan przywołuje przykład Primo Leviego (słusznie!), lecz zupełnie nie pamięta o co najmniej równie ważnym intelektualnie Tadeuszu Borowskim. Naszą narodową dumę głaszcze natomiast wspominając, na prawach autorytetu, Szymborską. Jednak mnie nie o dumę idzie, lecz o wagę zasadniczych świadectw… Bynajmniej by mnie nie zdziwiło, gdyby kataloński Hiszpan (o ile on sam zgodzi się z taką narodową klasyfikacją, choć niekoniecznie) znalazł się dzięki temu tomowi w bardzo bliskim sąsiedztwie najpoważniejszych kandydatów do literackiego Nobla. Bo nawet jeśli nie daje rady zebrać problemu zła w powieściowe karby, to niejeden rodak miałby prawo nazywać Cabré nowoczesnym Cervantesem. Teza śmiała, wiem, wymagająca odrębnego tekstu. Jeśli wola, podejmuję się go napisać. Adios, señor Cabré! I wreszcie ostatni wakacyjny romans, tym razem polski; mianowicie prawie sześćset stron „Balladyn i romansów” Ignacego Karpowicza. Przyznaję ze skruchą, podchodziłem do tego pisarza jak pies do jeża. Alem się bardzo pozytywnie rozczarował! Rzecz na pozór wydumana, od tytułu począwszy, jednak rozwijana z pomysłem, bardzo konsekwentnie, sprawnie, logicznie, nowocześnie. Radzę poświęcić czas na romans z tym twórcą. Na wiele go stać, bez dwóch zdań. Jeszcze się spotkamy, panie Karpowicz! Teraz – po trzech masywnych przygodach – z ulgą wrócę do książkowej pornografii. Następnym razem pofiglujemy. Bułka z masłem! Tadeusz Lewandowski

Odkryj magię i dramat ikony muzyki grunge

Kurta Cobaina

To kompletna historia Nirvany oraz szczegółowy przegląd albumów, singli, EP-ek i składanek, w tym białych kruków oraz projektów solowych. To najdokładniejszy przewodnik po historii zespołu, od pierwszych kroków Nirvany w Seattle, przez narodziny grunge’u, sukces Smells Like Teen Spirit i albumu Nevermind, po przedwczesną śmierć Kurta Cobaina. PATRONI:

Książki dostępne w księgarniach, PATRONI: na www.gjksiazki.pl i w sprzedaży wysyłkowej: tel. 22 360 37 77. Znajdź nas na Facebooku: G+J Książki.


proza polska

Książki miesiąca

Wiesław Myśliwski

Ostatnie rozdanie SIW Znak, Kraków 2013, s. 448, ISBN 978-83-240-2780-4

J

Proza obca

ak wiadomo Wiesław Myśliwski pisze mało, publikuje rzadko, ale każda jego książka to autentyczne wydarzenie literackie i kulturalne. Dość wspomnieć, że za dwie poprzednie powieści „Widnokrąg” oraz „Traktat o łuskaniu fasoli” dostał dwukrotnie – jako jedyny dotąd pisarz – Nagrodę Nike (1997 i 2007). Wyczekiwana z niecierpliwością przez jego wielbicieli nowa książka nie ustępuje ani na jotę najwybitniejszych osiągnięciom twórczym autora słynnego „Kamienia na kamieniu”. Bohaterem tej powieści, a zarazem jej narratorem jest nie znany nam z imienia mężczyzna urodzony pod koniec wojny, wychowywany tylko przez matkę. Studiował najpierw malarstwo, a potem psychologię, ale studia porzucił. Porzucił także jedyną miłość swojego życia, Marię, która do dzisiaj pisze do niego listy. Zajmował się obrotem waluty, handlem kryształami, antykami, nieruchomościami, w PRL-u na takich ludzi mówiło się – prywatna inicjatywa. Jest w miarę zamożny, żyje samotnie. Kobiety zmieniał

jak rękawiczki, z żadną nie związał się na dłużej. Przeglądając stary notes, w którym przez lata zapisywał imiona i nazwiska wraz z adresami i numerami telefonów wszystkich ludzi, z którymi zetknął się w życiu, opowiada swoją biografię, robi coś w rodzaju rachunku sumienia. Nie po to jednak, by rozgrzeszyć siebie z zawinionych i niezawinionych życiowych błędów, ale po to, by opowiedzieć, a raczej przepowiedzieć sobie samemu, czego się w życiu doświadczyło, czego się dokonało. Przed laty Wiesław Myśliwski zaliczony został przez Henryka Berezę do nurtu literatury chłopskiej. Akcja jego poszczególnych powieści i dramatów (np. „Klucznik”, „Drzewo” czy „Requiem dla gospodyni”) rozgrywa się albo na wsi, albo w miasteczku. Nie inaczej w „Ostatnim rozdaniu”, w którym pojawiają się tak charakterystyczne dla małych prowincjonalnych miejscowości ludzkie typy i charaktery, jak: krawiec Radzikowski, ślusarz Myga, stolarz Zamojski, mecenas Róg-Skwarek, sędzia Sterczyński

czy szewc Mateja, z którym narrator utworu za młodu grywał namiętnie w pokera. Wszystko to są osoby z krwi i kości, każda z nich mówi własnym, indywidualnie nacechowanym pod względem stylistycznym językiem, każda z nich ma coś ważnego do powiedzenia, prawdę poświadczoną całym życiem. „Ostatnie rozdanie” to powieść o tym, że życie, jego istota i sens, jest zagadką, że rozwiązując tę zagadkę, człowiek odkrywa tajemnicę własnego losu. Czym jest los? Dochodzeniem do siebie samego, dowiadywaniem się prawdy o sobie samym. Nic więc dziwnego, że niemal na każdej stronie powieści czytelnik znajduje zdania niczym aforyzmy, które mogą posłużyć za życiową maksymę, np. „Aby być sobą, trzeba być kimś, to znaczy wiedzieć, kim się jest”. Dla niżej podpisanego nie ulega wątpliwości, że „Ostatnie rozdanie” to nie bestseller, lecz arcydzieło, książka do wielokrotnej lektury, powieść do której – wiem to już teraz – będę wracał. Janusz Drzewucki

Joël Dicker

Prawda o sprawie Harry`ego Queberta tłum. Oskar Hedemann, Albatros, Warszawa 2013, s. 720, ISBN 978-83-7885-726-6

M

łody szwajcarski pisarz, lat 28, podjął ironiczną grę z konwencją „pisania o pisaniu”. To dość ryzykowny i niezbyt oryginalny pomysł. Przywołajmy tu chociażby „Rymy życia i śmierci” Amosa Oza, „Noc wyroczni” czy „Podróże po skryptorium” Paula Austera. Ale wizja, którą zaproponował Joël Dicker, budzi mój szczery podziw dla przenikliwości i pomysłowości autora. Powieść Dickera to tylko z pozoru literatura lekkiego kalibru. To, co najciekawsze, rozgrywa się na drugim planie. To opowieść o tym, jak powstaje książka‚ jak wykuwają się bestsellery. To książka podejmująca wyrafinowaną zabawę z czytelnikiem, a także refleksja nad aktem pisania, portret przemysłu książkowego oraz społeczeństwa Stanów Zjednoczonych, a dopiero na końcu znakomite czytadło, które pomimo swej dużej objętości, jest jak mgnienie oka.

30

b i b l i o t e k a

a n a l i z

To historia pisarza, który nieoczekiwanie staje się detektywem. Literat odczuwa niemoc twórczą, dopadł go syndrom białej kartki, tymczasem wkrótce upływa termin oddania jego kolejnej powieści, po której wydawca spodziewa się kroci. Nagle okazuje się, że przyjaciel Marcusa Goldmana i jego mentor, także pisarz, ma poważne kłopoty. Został oskarżony o zabójstwo. Młody autor udaje się do Aurory, prowincjonalnego miasteczka, by poznać tajemnicę wydarzeń z końca lata 1975 roku. Owładnięty obsesją dochodzenia prawdy, zastanawia się, jaki udział w całej sprawie ma bestsellerowa książka jego mistrza – Harry`ego Queberta? Nad tą prozą unosi się wiele duchów, w tym najsilniejszy – duch Nabokova. Bardzo szybko czytelnik pokusi się o porównania z „Lolitą”, gdy przeczyta o romansie trzydziestoczteroletniego mężczyzny z piętnastoletnią dziewczyp r z e d s t a w i a

ną. Warto też zauważyć, że Joël Dicker tworząc bohatera pisarza, który odnosi niebywały sukces, sam sobie taki wydawniczy sukces wywróżył. Zdobył już czołówki list bestsellerów na świecie, dwie nagrody i znalazł się w gronie finalistów Nagrody Goncourtów. Ale nie to jest tutaj ważne: „Dobrej książki, Marcusie, nie poznaje się jedynie po ostatnich słowach, ale po oddziaływaniu wszystkich słów, które je poprzedziły. Mniej więcej pół sekundy po skończeniu książki, po przeczytaniu ostatniego słowa, czytelnik powinien myśleć wyłącznie o tym wszystkim co przeczytał, spojrzeć na okładkę i uśmiechnąć się z odrobiną żalu, bo będzie mu brakowało tych wszystkich postaci. Dobra książka, Marcusie, to taka, po której przeczytaniu żal nam, że już się skończyła”. Przeczytajcie Państwo, będziecie żałować! Ewa Tenderenda-Ożóg

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3


reportaż

Książki miesiąca

Cezary Łazarewicz

Sześć pięter luksusu SIW Znak, Kraków 2013, s. 240, ISBN 78-83-240-2047-8

U

historia

lica Bracka nr 25 to jeden z najbardziej charakterystycznych adresów starej Warszawy. W roku 1914 otwarto tam Dom Towarowy Braci Jabłkowskich. Przez trzy dekady był to chyba najpopularniejszy lokal handlowy stolicy. Poniższy opis znałem od dzieciństwa z opowieści dziadka – Stefana Brańskiego, regularnie tam bywającego. „Dzielił się na 44 sklepy, a te jeszcze na działy, których jest 300. Jak się w tym gąszczu nie pogubić? Potrzebny jest przewodnik, który każdy klient otrzymuje przy wejściu. Towarów szuka się – jak w bibliotece – w alfabetycznym indeksie. (…) Sprzedaż prowadzi się na parterze, trzech piętrach i w podziemiu. Na piątym piętrze mieszczą się pracownie krawieckie – można tam sobie uszyć ubranie na zamówienie. Przez cały rok funkcjonuje kawiarnia, latem także druga – na dachu. Okresowo działa teatrzyk dla dzieci. Zakupom towarzyszy muzyka. Zwykle aktualny repertuar rozrywkowy w wykonaniu niewielkiego combo, nierzadko z towarzyszeniem refrenistów. (…) Za jedyne dwa złote od sztuki

umyślny gotów był przywieźć dywan z najdalszych zakątków Warszawy”. Krainy czarów Jabłkowskich – jak potocznie określali ów Dom Towarowy warszawiacy – nie unicestwiła II wojna światowa. Bez większych zniszczeń przetrwał Wrzesień 1939 roku, znacznie bardziej uszkodziło go Powstanie Warszawskie, podczas którego pełnił funkcję szpitala, garkuchni i schronu. Obraz z lekka zburzonego i częściowo wypalonego gmachu zapamiętałem z opowieści ojca, który 18 stycznia 1945 roku dotarł do niego – jako 14-latek – ze Śliwic (powstałego w roku 1939 osiedla willowego na Pradze, dziś sąsiedztwa resztek Fabryki Samochodów Osobowych) per pedes. Droga wiodła przez skutą lodem Wisłę, zgliszcza Starówki, ulicą Kapucyńską, Daniłowiczowską i Focha, przez place: Saski, Małachowskiego, Dąbrowskiego i Napoleona. W komunistycznej Polsce firma braci Jabłkowskich stała się jedną z licznych ofiar bitwy o handel, wypowiedzianej tak zwanej prywatnej inicjatywie przez Hilarego Minca, wszechwładnego mini-

stra przemysłu. Od roku 1950, kiedy w majestacie ówczesnego prawa odebrano gmach właścicielom, funkcjonował on pod rozmaitymi szyldami: Centralny Dom Towarowy, Centralny Dom Dziecka, Dom Obuwia, Dom Rzemiosła, Galeria Handlowa Arka, Traffic Club… Pod rządami kolejnych włodarzy podupadał w ruinę. A starania potomków braci Jabłkowskich o odzyskanie rodzinnego dobra, czynione przed różnymi trybunałami od początku III RP, przynoszą na razie jedynie zwycięstwa papierowe. Cezary Łazarewicz, który do kanonu dziennikarstwa wszedł dzięki reportażowi – najpierw prasowemu, a potem filmowemu: na temat uprawy ryżu w PRL, a w ubiegłym roku potwierdził kunszt tekstem o ojcu braci Kaczyńskich – bardzo wnikliwie relacjonuje dzieje firmy. Precyzyjnie rekonstruuje zwłaszcza moment jej upaństwowienia oraz próby odzyskania gmachu przez synów ostatniego szefa, Feliksa Jabłkowskiego. Tomasz Zbigniew Zapert

Simon Sebag Montefiore

Pewnej zimowej nocy tłum. Władysław Jeżewski, Magnum, Warszawa 2013, s. 402, 39,90 zł, ISBN 978-83-63986-33-9

T

wórca świetnych książek historycznych ze „Stalinem. Dworem czerwonego cara” na czele, uprawia również beletrystykę, pisując takie rzeczy, jak znana polskim czytelnikom „Saszeńka” czy, bodaj jeszcze lepsza, wydana dosłownie w ostatnich dniach powieść „Pewnej zimowej nocy”. Montefiore dowiódł nią znakomitego opanowania warsztatu pisarskiego i umiejętności tworzenia zajmującej fabuły, mającej korzenie w autentycznych wydarzeniach. Akcję „Pewnej zimowej nocy” umieścił autor w latach 40. zeszłego wieku w ZSRR, wśród elity partyjno-państwowej Kraju Rad. Na kartach książki spotykamy wielkorządców Kraju Rad ze Stalinem włącznie, ale i postacie fikcyjne, mające jednak swoje pierwowzory w znanych osobach, choćby sowieckiego świata artystycznego. Ale najważniejsza w powieści jest historia spisku, jaki przeciw Stalinowi zawiązały… dzieci. Naprawdę zdarzyło się to w roku 1943, gdy syn ludoweb i b l i o t e k a

a n a l i z

go komisarza przemysłu lotniczego, Wołodia Szachurin wymyślił zabawę w fikcyjny „rząd”, w którym ministrami były dzieciaki o znanych nazwiskach, m.in. dwaj synowie Anastasa Mikojana. Zabawa skończyła się fatalnie, a to dlatego, że Szachurin z pistoletu, który piętnastoletni Wano Mikojan zabrał ochroniarzowi swego ojca, zastrzelił koleżankę, córkę ambasadora Umanskiego zresztą, a następnie sam się zabił. Uczestnicy zabawy w „rząd” trafili na Łubiankę, a Stalin orzekł, że muszą ponieść karę. W sumie aresztowano wtedy i uwięziono dwudziestu sześciu (!) chłopców. Nieletnich „przestępców” ukarano zesłaniem, skądinąd łagodnym. Np. młodzi Mikojanowie spędzili rok w Stalinabadzie pod opieką gospodyni. Stalin jednak – jak pisał Montefiore –„nigdy nie zapomniał o sprawie i zastanawiał się później czy nie wykorzystać jej przeciwko Mikojanowi”. A rodzinom sowieckiej „wierchuszki”, w tym dzieciom, nie okazywał naj-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

mniejszych względów. Ba, swoje własne dzieci traktował surowo, zważywszy na to, że gdy jego najstarszy syn Jakow dostał się do niemieckiej niewoli, nie chciał go wymienić na hitlerowskiego generała. A kaprysy i wybryki drugiego syna, Witalija – jak powiada Montefiore – doprowadzały go do furii. Witalij był lotnikiem, szybko mianowanym stopniem generalskim. Wielki ojciec to awansował go, to degradował, a w 1945 roku dowiedział się od Wasilija o częstych wypadkach wyprodukowanych w ZSRR samolotów. W te, w istocie wyjątkowo ponure, historie wplótł autor zajmujące wątki romansowe i obyczajowe, z rozmachem tworząc fresk stalinowskiej Moskwy, w którym zanurzamy się z obrzydzeniem, ale i – nie ma co ukrywać – ze szczególną fascynacją. Uwaga: dla tych wszystkich, którzy „zaliczyli” moskiewskie sagi Aksionowa i Rybakowa, jest to lektura obowiązkowa. K rzysztof M asłoń •

w r z e s i e ń

2 0 1 3

31


Recenzje Proza polska

Rozmowa z Izabelą Sową

Doświadczenie dobra

Izabela Sowa

To wcale nie jest babska opowieść. Niech nikogo nie zwiedzie okładka. Niech nawet nie zwiedzie czytelnika miejsce akcji – Chorwacja. Izabela Sowa zmieniła się bardzo od czasu „Owocowej Serii”. Warto sięgnąć po jej rewelacyjną powieść „Ścianka działowa” czy „Podróż poślubna”, w której autorka dała się poznać jako baczna obserwatorka rzeczywistości. Jej najnowsza powieść „Azyl” również jest bardzo blisko życia. I bardzo blisko problemów bezdomnych psów. W tej powieści dominuje niezwykła postać – osoba mocno doświadczona przez życie, silna, mocna, taka chorwacka Lara Croft. To Sandra. Dziewczyna, która sama kieruje psim azylem tuż przy Dubrowniku. W miejscu opuszczonym i zapomnianym przez ludzi. I tu należy się wyjaśnienie – powieść osnuta jest na prawdziwych wydarzeniach, oparta na osobistym doświadczeniu autorki. Postać Sandry istnieje naprawdę. Autorka odwiedziła ją, pomagała zajmować się podopiecznymi, co oznaczało zarówno spacery z czworonogami, jak i „brudną” robotę, która także jest potrzebna. Na drugim biegunie tej historii jest Wiktoria. Polka, która ucieka przed swoim życiem do kraju lat dzieciństwa, do Chorwacji. Spotkanie z Sandrą pozwala jej spojrzeć na życie z innej perspektywy. Mam nadzieję, że wielu czytelnikom spotkanie z Sandrą także da do myślenia. Bo „Azyl” to szczera, prawdziwa, bolesna historia. Izabela Sowa pokazuje, że są na świecie ludzie, którzy odnajdują sens życia w pomaganiu zwierzętom, są oddani innym, są gotowi stawić czoła każdym przeciwnościom losu, poświęcić nie tylko własne pieniądze, ale i czas, i życie. Zwraca też uwagę, że tam, gdzie są ofiary, są też kaci. Ludzie okrutni, którzy bezmyślnie krzywdzą bezbronne zwierzęta. Słowa pisarki są często kąśliwe, ostre jak brzytwa. Ta powieść to wołanie do czytelników, by baczniej obserwować otaczający świat i być jego aktywnym, myślącym uczestnikiem. (et) Znak, Kraków 2013, s. 240, 29,90 zł, ISBN 978-83-240-2417-9

Konrad T. Lewandowski

Orzeł bielszy niż gołębica Powstanie styczniowe kończy się sukcesem, Romuald Traugutt staje na czele odrodzonego państwa polskiego, Emilia Plater jest gustującą we własnej płci szanowaną panią generał, a Ignacy Łukasiewicz wraz z Danielem Teslą – bratem Nikoli – są cudownymi dziećmi nauki i technologii. Pomarzyć, piękna rzecz… Konrad T. Lewandowski w osadzonej w steampunkowym klimacie powieści pozwala nam oddać się właśnie takim bajaniom i trzeba mu przyznać, że robi to w świetnym stylu. Wartka akcja, wiarygodne i nietuzinkowe postaci, a nade wszystko rewelacyjnie skonstruowana fabuła – naprawdę nie sposób „Orła” tak po prostu odłożyć. Śledząc losy Edwarda Starosławskiego, młodego polskiego oficera wykształconego we Francji, jesteśmy w samym centrum wydarzeń post-powstańczych. Polska jest sprawnie zarządzanym państwem przyciągającym największe talenty z całego ówczesnego świata. Nic dziwnego, przecież każdy aspirujący naukowiec lub awanturnik chciałby wykazać się w kraju, który pokonał imperium rosyjskie – mocarstwo znacznie silniejsze – właśnie dzięki najnowszym zdobyczom techniki! Odkrycia dokonane przez najtęższe umysły rezydujące w Polsce pozwalają między innymi na podróże w czasie, co okazuje się mieć wyjątkowe konsekwencje. A wszystko to dzieje się w chwili, gdy niedawno pokonany wróg, sforsowawszy granice, znów stoi u bram! Pozycje należące do nurtu „historii alternatywnej” mogą często wywoływać negatywne reakcje czytelników znających historię właściwą. Lewandowskiego należy jednak pochwalić za bardzo solidny warsztat i przygotowanie do tematu, co jest zresztą wspólnym mianownikiem wszystkich jego dzieł. Sam steampunk jest jednym ze specyficznych gatunków, które nie wszystkim mogą przypaść do gustu, choć trzeba po32

b i b l i o t e k a

a n a l i z

p r z e d s t a w i a

– Zaskakuje nas pani książkami w coraz to innej konwencji. „Azyl” to kolejny rozdział w pani twórczości, kolejne wcielenie Izy Sowy. Tym razem autorka wykracza poza granice naszego kraju. –  Jedna z moich książek dla nastolatek – „Blanka” – też była wakacyjna, bo bohaterka wyjeżdża z babcią do Rumunii, w okolice Mangalii. Przyznam, że tamtą powieść pisało mi się bardziej beztrosko niż tę. Choć również występowały w niej porzucone zwierzaki. –  Czy azyl w Chorwacji przedstawiony w książce istnieje naprawdę? –  Tak. Tyle że ja nie byłam w Dalmacji równie długo jak powieściowa Wiktoria, ze względu na zobowiązania w kraju. Wiktoria mogła uciec i tam do woli się zastanawiać nad swoim życiem. Ja wyjeżdżałam na tygodniowe wakacje głównie po to, żeby przyjrzeć się Sandrze i odrobinę w tym krótkim czasie pomóc. Paradoksalnie okazało się, że zapominając o życiu, które zostawiłam w Krakowie, też sobie coś poukładałam. Popularne jest, i szczególnie podkreślane przez telewizyjnych ekspertów, żeby najpierw należy zadbać o siebie, a dopiero potem pomagać innym. „Napchaj się do syta, a resztkami ewentualnie podziel się z innymi”. Złota zasada pokolenia „Jestem tego wart/a”. Tymczasem z moich doświadczeń wynika, że ludzie, którzy najwięcej robią dla innych – w Polsce i za granicą – dzielą się tym, co mają, a nie tym, co im zbywa. Nie skupiają się na masowaniu ego, tylko rzucają się na pomoc, bo nikt inny tego nie robi. Nie czekają na lepsze czasy, kiedy już nagromadzą zapasy i zaliczą wszelkie możliwe terapie. Działają tu i teraz. Bardzo skutecznie. I zdarza się tak, że kiedy skupią się na innych, słabszych, nie myśląc o dopieszczaniu ego, najbardziej pomagają sobie. Przyznam szczerze, że pracując ciężko fizycznie, bo w Žarkovicy jest taka praca, spędziłam najlepsze wakacje. Właśnie tam, pod palącym słońcem, umęczona i brudna czułam się szczęśliwa i wiele spraw mi się ułożyło. Przynajmniej na jakiś czas. Pewnie dlatego tam wracam. –  Sandra powieściowa istnieje naprawdę? –  Tak, nie zmieniłam jej nawet imienia. Nazywa się Sandra Sombrailo. Mieszka niedaleko Dubrownika, ale większość swojego czasu spędza w Žarkovicy, opiekując się 400 psami wraz z jednym (!) pracownikiem. Ale gdyby nie to, że ma fantastycznych oddanych rodziców, siostrę Anicę, która ją wspiera, wolontariuszy z całej Europy (nie jestem pierwszą Polką, która tam dotarła), to Sandra by sobie nie poradziła. Jest niesamowicie dobrą osobą i przyciąga tych, którzy chcą pomagać. Bo w wielu z nas jest chęć pomagania, tylko boimy się, że wybierzemy niewłaściwą fundację. W mediach przecież nagłaśniane są smutne, karygodne przypadki, a nie mówi się o dobrych miejscach, tworzonych przez ludzi z pasją. A spotkanie z Sandrą to doświadczenie niewyobrażalnej wręcz dobroci. –  Mówi pani głośno o problemach zwierząt, okrucieństwie wobec nich, angażuje się pani w różne akcje… –  Staram się, aczkolwiek to wciąż za mało. Kiedy widzę, co robią takie osoby jak Sandra prowadząca azyl albo Czarek Wyszyński z fundacji „Viva”, Kasia Biernacka i Darek Gzyra z „Empatii” albo Aśka Wydrych z „Czarnej Owcy Pana Kota” czy Dominik Nawa i Dorota Szczepanek z „Przystani Ocalenie”, to ja przy nich uprawiam mini ogródek na balkonie. A ci ludzie oddają całe swoje życie. Rozmawiała Ewa Tenderenda-Ożóg fot. archiwum

Azyl

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3


wiedzieć, że w przypadku „Orła” jest to raczej wygodna „szufladka” , niż ciążącą na nim etykieta. Umiejętność opowiadania historii powoduje, że dyktator Traugutt rządzący państwem dzięki militarnemu wsparciu wynalazków inżynierów-geniuszy oraz doborowych kadr oficerskich pozwala nam na chwilę odpłynąć w świat „gdybań”. Dzięki temu powstanie styczniowe nie jest tylko nieudaną rewoltą znaną nam z podręczników szkolnych, ale zakończoną sukcesem operacją. (mk) Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2013, s. 424, ISBN 978-83-63631-05-5

Lucyna Olejniczak

Jestem blisko

Lucyna i Tadeusz w Irlandii mają okazję przeżyć niezwykłą przygodę. Dom w miasteczku New Ross, w którym spędzają wakacje, okazuje się nawiedzony! Marta, jego właścicielka i przyjaciółka Lucyny, potwierdza – czuć tu czyjąś obecność i słychać głosy. 100 lat wcześniej mieszkała tutaj piękna Jane, w której kochał się syn sąsiadów. Gdy zaginęła, on został oskarżony i skazany na śmierć za morderstwo. Jej ciała nigdy nie znaleziono. Lucyna ma dziwne sny, ukazuje się jej dziewczyna, która wskazuje miejsce z przełamanym krzyżem, a wiatr za oknem zawodzi guilty… Małgosia, córka gospodyni i jej irlandzki znajomy analizują stare dokumenty, przyjaciel rodziny, pan Władysław wróży z wahadełka, Lucyna i Tadeusz rozmawiają z mieszkańcami i odwiedzają tutejszy stary cmentarz, na którym ponoć można usłyszeć krzyk irlandzkiej strzygi – banshee. Wszyscy starają się rozwiązać zagadkę śmierci ślicznej Jane. Nagłe zniknięcie Małgosi i telefony z żądaniem okupu przywracają bohaterów ku teraźniejszości, ale w gruncie rzeczy wszystkie nici prowadzą do rozwiązania zagadki sprzed wieku. Klimat irlandzkich pubów, wyczuwalny zapach guinnessa i alé, spowite mgłą cmentarze, celtyckie wierzenia, mroczne sekrety z przeszłości i dramatyczne porwanie – powieść Lucyny Olejniczak czyta się z przyjemnością i dreszczykiem emocji. To kolejna powieść obyczajowa napisana lekkim i błyskotliwym piórem autorki „Wypadku na ulicy Starowiślnej” i „Dagerotypu. Tajemnic Chopina”. Zabawna, kobieca i klimatyczna. (hab) Prószyński i S-ka, Warszawa 2013, s. 306, ISBN 978-83-7839-366-5

Proza obca Titania Hardie

Dom wiatru To ponadczasowa opowieść o szukaniu szczęścia i swojego miejsca w świecie, której akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. Pierwsza historia rozpoczyna się w San Francisco w 2007 roku. Prawniczka Madeline Moretti żyje w szczęśliwym związku z Chrisem. Wiadomość o jego nagłej śmierci jest dla niej straszliwym ciosem. Dziewczyna z dnia na dzień popada w coraz większe przygnębienie, więc jej babcia, Włoszka z pochodzenia, wysyła ją do Toskanii z nadzieją, że ta podróż pomoże jej uporać się z nieszczęściem. W Villa Santo Pietro goszczą ją przyjaciele babki, dzięki którym dziewczyna poznaje pełną sekretów przeszłość tego miejsca. Madeline intryguje też historia ruin starej willi – Casa al Vento, Domu Wiatru, a dokładnie średniowieczna legenda o kobiecie, która umiała kontrolować wiatr. Druga opowieść rozgrywa się w 1347 roku w Toskanii. Kilkunastoletnia Mia prowadzi wraz z ciotką przybytek goszczący pielgrzymów z najdalszych zakątków chrześcijańskiego świata. Jej pochodzenie skrywa niewyjaśniona tajemnica. Dziewczyna nie mówi, odkąd w dzieciństwie była świadkiem śmierci swojej matki. W wigilię dnia świętej Agnieszki w domostwie kobiet szuka schronienia młoda para. Niezwykłej urody młoda kobieta przykuwa uwagę Mii. Tym bardziej,


Recenzje że o jej pobycie nie mógł się nikt dowiedzieć. Gospodynie zdecydowane są chronić przybyszów bez względu na konsekwencje… Historia prawniczki zaangażowanej w sprawę pozwu zbiorowego przeciw koncernowi trującemu swoich pracowników i przeżywającej osobistą tragedię pozornie niewiele ma wspólnego z losami ubogiej dziewczyny z XIV-wiecznej Toskanii. Kobiety dzieli dystans siedmiu wieków i kilku tysięcy kilometrów, łączy zaś etruskie dziedzictwo i średniowieczna legenda. Etruska magia, średniowieczne legendy, stara rodzinna tajemnica i współczesność przeplatająca się z przeszłością to mieszanka niebywale atrakcyjna. I chociaż podczas lektury czasem trudno było skupić się na fabule a łatwo zgubić wątek, to niesamowity klimat powieści wynagradzał to z nawiązką. Powieść okazała się niesamowitą, inspirującą podróżą przez wieki i w głąb siebie. (ap) tłum. Ewa Penksyk-Kluczkowska, Sonia Draga, Katowice 2013, s. 464, ISBN 978-83-7508-692-8

Alan Furst

Szpiedzy na Bałkanach Alan Furst – znany w Polsce za sprawą „Szpiegów w Warszawie”, przeniesionych potem na ekran w postaci serialu w koprodukcji TVP i BBC – tym razem koncentruje swoją uwagę na Półwyspie Peloponeskim. Autor, osadziwszy swoją historię w Salonikach, gdzie przed wojną mieszkało około czterysta tysięcy Żydów, potrafił osiągnąć to, co w takiej literaturze najistotniejsze – napięcie i suspens. Niemała w tym zasługa bardzo umiejętnie zbudowanych postaci. Główny bohater, policjant Costa Zannis trudni się załatwianiem bardzo „delikatnych” spraw dla salonickiej policji. Ludzie, których spotyka na swojej drodze są autentyczni, przeróżnie reagują na otaczającą ich rzeczywistość – jedni są wyrachowani i chłodni, innymi targają prawdziwie dramatyczne rozterki. Fabuła jest świetnie utkana i koncentruje się wokół trzech misji, które rzucają Zannisa do Paryża, Turcji i Belgradu. Na swojej drodze spotyka wiele pięknych kobiet, które nie pozostają obojętne na jego urok osobisty, co dodaje całej historii smaczku i ludzkiego wymiaru. Horror wojny jest obecny w tle – czy to przy okazji konfliktów z Gestapo czy krótkiego epizodu udziału Costy w ruchu oporu. Dzięki dbałości o szczegóły historyczne – co jest silną stroną Fursta – czytelnik czuje jakby to on sam trwał w tym nerwowym oczekiwaniu i nie wiedział jak się ma zachować, kiedy inwazja nazistowskich Niemiec faktycznie dotknie salonickiego mikrokosmosu… Powieści Fursta są nieraz określane mianem „page-turner”, czyli „wertowacza stron”, a to dlatego, że od jego książek naprawdę jest się trudno oderwać. Nie inaczej sprawa ma się ze „Szpiegami na Bałkanach”. (mk) tłum. Ewa Pensksyk-Kluczkowska, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2013, s.344, ISBN 978-83-7508-701-7

John Grisham

Więzienny prawnik Czy może zaskoczyć nas otrzaskany do bólu wyga, brodzący od lat zuchwale w bagnie prawniczego światka? Otóż, wciąż może. Po pierwsze jego bohater jest tym razem czarnoskóry. Po drugie, mimo że jest prawnikiem… siedzi w więzieniu. Po trzecie, choć Malcolm Bannister jest skromnym adwokaciną z podrzędnej kancelarii w małym miasteczku, to jest nie w ciemię bity. Potrafi się ustawić tak, żeby odebrać w końcu, co swoje. Bannister odsiaduje wyrok za korupcję i przestępstwa podatkowe właściwie trochę za sprawą przypadku, a trochę głupiej pazerności. No, ale skoro już siedzi, co pociągnęło w jego życiu nieodwracalne zmiany, próbuje się jakoś ustawić. I znów przypadkiem zdarza się, że ktoś morduje sędziego federalnego. To prztyczek w nos FBI, która rozkręca machinę śledczą. Na próżno. Tymczasem Bannister poznał kiedyś kogoś, kto sędziemu strasznie się odgrażał. Łączy te fakty i próbuje je korzystnie federalnym sprzedać… 34

b i b l i o t e k a

a n a l i z

I choć w zasadzie niewiele się dzieje – akcja przeplatana retrospekcjami toczy się niespiesznie – czytelnik szybko odkrywa, że już nie potrafi oderwać się od lektury nie poznawszy ciągu dalszego. Co ciekawe, tenże ciąg dalszy staje się jeszcze bardziej interesujący, bo przecież nie wszystko może być aż tak proste, nie wszystko może się udać. Grisham ukazuje w „Prawniku” oblicze nieco odmienne od dotychczasowego. No i widać tu wyraźnie, że traci resztki złudzeń co do „prawości amerykańskiego systemu sprawiedliwości, któremu wytyka, że zdążając do celu jest w zasadzie gotów na wszystko”. Zupełnie jak bandziory po drugiej stronie. Czy dobrze to czy źle? Dylemat ten pozwala rozsądzić czytelnikowi. Najnowsza książka mistrza sądowego suspensu potwierdza jego status genialnego konstruktora złożonych fabuł, pogmatwanych wątków; pisarza, u którego dialog z przesłuchania czyta się lepiej niż niejeden opis pościgu albo strzelaniny. W zapamiętałym przewracaniu kolejnych stron nie przeszkadza nawet (na szczęście) tradycyjne już epatowanie czytelnika szczegółami (np. datami nowelizacji ustaw). Następna świetna pozycja w i tak już skrzącym się nimi dorobku. Tylko czekać kolejnej ekranizacji… (ton) tłum. Lech Z. Żołędziowski, Albatros, Warszawa 2013, s. 496, ISBN 978-83-7885-633-7

Brad Thor

Kryptonim Atena W czasie drugiej wojny światowej najwybitniejsi naukowcy Trzeciej Rzeszy realizowali programy militarne mające na celu tworzenie nowych rodzajów broni. Najbardziej obiecujący okazał się projekt autorstwa Hansa Kammlera. Naukowiec pracował nad maszyną zdolną przenosić – niczym faks – przedmioty i ludzi z miejsca na miejsce. Zaawansowane badania nad maszyną przerwała porażka Niemiec w wojnie. Naziści, nie chcąc dopuścić by wyniki tajnych badań przeszły w ręce wroga, zniszczyli mieszczące się na terenie dzisiejszych Czech laboratorium Kammlera. Kilkadziesiąt lat później amerykański wywiad odkrywa, że ktoś – z powodzeniem – próbuje powrócić do nowatorskich badań nazistowskiego naukowca. Sytuacja jest o tyle groźna, że eksperymenty z przemieszczaniem nowoczesnych bomb wymierzone są przeciwko Stanom Zjednoczonym. Amerykańskie służby chcą jak najszybciej dopaść ludzi, którzy stoją za niebezpiecznymi eksperymentami i udaremnić zamach na największe mocarstwo świata. W realizacji celu pomaga im specjalna jednostka antyterrorystyczna, której szeregi wypełniają wysportowane, sprytne, skuteczne, a przy tym niezwykle urodziwe agentki. Kobiety przemieszczają się po Europie w poszukiwaniu śladów osób, które mogą mieć związek z kontynuacją badań nad niezwykle niebezpieczną maszyną. W swojej pracy nie omieszkają używać swoich największych atutów – urody, by zdobyć cenne informacje czy unieszkodliwić przeciwnika. Przeczytanie „Kryptonimu Atena” polecić można przede wszystkim fanom powieści sensacyjnych, którzy nad inteligentnie poprowadzoną fabułę, bardziej cenią mordobicia, strzelanki czy pościgi (a w tle przewijające się dziewczęta ubrane w seksowne wdzianka). (mm) tłum. Paweł Cichawa, Sonia Draga, Katowice 2013, s. 304, ISBN 978-83-7508-553-2

Aleksandra Marinina

Cudza maska

Nikt mnie nie przekona, że Aleksandra Marinina jest dobrą pisarką! Nie wiem, skąd jej popularność? Być może w Rosji takie jednowymiarowe, naiwne postaci bohaterów się podobają, ale po co to tłumaczyć? Jej bohaterka, śledcza w spódnicy, Nastia Kamieńska, poraża brakiem błyskotliwości. Czytelnik dawno wie, kto zabił i dlaczego, więc Nastia zdaje się być nie tylko wyjątkowo nieudolna, ale wręcz upośledzona. To grzech śmiertelny pisarza, kiedy kreśli postać bohatera, którego czytelnik ma za debila. A niestety, pani Kamieńska obraca się wśród osobników równie bystrych jak ona. Dodajmy do tego,

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3


Recenzje że zachowania przestępców oraz ich motywy nie trzymają się kupy, psychologiczny portret do niczego. Powieść „Cudza maska” to popis pisarskiej nieudolności. (łg) tłum. Aleksandra Stronka, W.A.B., Warszawa 2013, s. 480, ISBN 978-83-7747-846-2

Andre Norton

Świat czarownic Po wielu latach i na cykl „Estcarp” przyszedł czas… by go wznowić. Słusznie, bo to lektura, którą wszyscy mieniący się wielbicielami fantasy powinni znać od podszewki. Czy dziś jednak w ich, często nader krytykanckich, oczach wytrzyma on próbę czasu? Bo to lektura znacznie odbiegająca od współczesnych standardów. Od wielu współczesnych także po prostu znacznie ciekawsza. Simon Tregarth, uciekając przez bliżej nieokreślonym wrogiem, porywa się na ostateczność – wyrusza w podróż bez powrotu. Dostaje się do jakiegoś zupełnie nieznanego świata, gdzie rządzą… czarownice, posiadające umiejętności magiczne niedostępne mężczyznom. W świecie tym toczą się nieustanne wojny, a kiedy pojawia się Tregarth, właśnie rozpoczyna się ofensywa szczególnie niebezpiecznych żołnierzy z Kolderu. W części drugiej Tregarth wrasta w Estcarp coraz głębiej, również przez małżeństwo z Jaelithe. W ten sposób oboje rzucają wyzwanie życiu, gdyż ona utraci swą moc. Tak mówi przepowiednia, którą jednak nie ma co obecnie zajmować sobie głowy, bowiem na horyzoncie pojawia się nowe militarne niebezpieczeństwo. Cykl „Estcarp” zrodził się u początków lat 60. na gruzach Złotego Wieku SF. Stanowił jedną z pierwszych kreacji całego świata od podstaw w cyklu powieści popularnych. I z tego powodu dziś, po rów-

no sześćdziesięciu latach od premiery „Świata czarownic” dość łatwo dostrzec pewne mankamenty. Szczególnie w perspektywie opasłych powieści powstających obecnie, gdzie nad prostotę dynamicznej akcji i mistycznej tajemnicy ceni się babranie w podejrzanej psychologii i zawiłościach wyzutej z wszelkich zasad, zdegenerowanej ludzkiej kondycji. Ciekawe czy wśród takich czytelników – nowego pokolenia – Andre Norton znajdzie zrozumienie i właściwe, należne jej miejsce w panteonie twórców, którzy pomogli fantasy postawić milowy krok naprzód. (ton) tłum. Ewa Witecka, Nasza Księgarnia, Warszawa 2013, s. 336, 31,90 zł, ISBN 978-83-10-11794-6

Lee Child

Poszukiwany Jack Reacher powrócił. Dobra wiadomość jest taka, że książka „Poszukiwany” jest nowym dziełem Childa, a nie kolejnym wznowieniem jednych z jego pierwszych powieści. Zła wiadomość to taka, że po ekranizacji „Jednym strzałem” z Tomem Cruisem, trudno jest teraz sobie wyobrazić Reachera jako prawie dwumetrowego człowieka, cytuję: „z dłońmi jak talerze, przy którym krzesło ogrodowe wydaje się maleńkie”. „Poszukiwany” nie odbiega znacząco od schematu całej serii przygód o samotnym podróżniku, byłym amerykańskim żandarmie, który lubi pakować się w kłopoty. Mimo to są pewne różnice, które wierny czytelnik zauważy. O wiele bardziej zawiła jest także fabuła, obfitująca w niespodziewane zwroty akcji. Głównym wątkiem jest międzynarodowa afera, a w śledztwo są zamieszani agenci FBI, CIA, Departamentu Sprawiedliwości i funkcjonariusze policji. Jak zawsze w powieściach Childa, trup pada często, bynajmniej nie od ciętych ripost Reachera, których także nie brakuje. Co prawda czyni to bohatera, często porównywanego do Jamesa Bonda, nieco odrealnionym, ale przecież to jest to, co fani serii lubią najbardziej


Recenzje i czego oczekują. Dlatego szczerze można polecić „Poszukiwanego” przede wszystkim tym, którzy znają specyfikę powieści Lee Childa. Nie będą zawiedzeni. (mo) tłum. Łukasz Praski, Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2013, s. 480, ISBN 978-83-7659-944-1

Silvia Avallone

Stal

Malutka, prowincjonalna, nadmorska mieścina, której jedyną atrakcją – tylko w lecie – jest brudna, niestrzeżona plaża. Bo trudno za atrakcję uznać dymiącą, położoną na kilkudziesięciu hektarach hutę, której większość wydziałów pamięta lepsze czasy. Brudny i śmierdzący moloch, mający jednak tę zaletę, że daje pracę ponad połowie mieszkańców. Jest jeszcze obskurne blokowisko przy nadmorskim bulwarze z widokiem na morze, brudnymi podcieniami i śmierdzącymi klatkami schodowymi. Utarte zwyczaje: jakoś przejść przez szkołę podstawową, potem zatrudnić się w stalowym piekle, za pierwsze zaoszczędzone pieniądze kupić starego rzęcha, pić do nieprzytomności w podrzędnych dyskotekach, zaliczać łatwe dziewczyny i nie dać się wrobić w niepożądaną ciążę. Egzystować od soboty do soboty, od wypłaty do wypłaty, od lata do lata. Harować, chlać i ćpać. Trzeźwieć przez niedzielę i na mniejszym lub większym kacu wlec się w poniedziałek do roboty. Ale kiedy ma się czternaście lat, śliczną buzię, długie nogi, cudowną figurę oraz wspaniałe marzenia, jak Anna i Francesca, dwie przyjaciółki od serca, wówczas nawet taki świat stoi otworem, a blokowisko przy ulicy Stalingradzkiej jest tylko etapem, chwilowym miejscem postoju, w którym czeka się na osiągnięcie pełnoletności, wielką miłość, księcia z bajki i karierę modelki. Kiedy wszyscy chłopcy na plaży wodzą za tobą roziskrzonym wzrokiem, gdy paradujesz w kusym bikini, które więcej odkrywa niż zakrywa, mając u boku wierną przyjaciółkę, wówczas nic nie jest straszne. Ani ojciec śledzący cię z balkonu przez lornetkę i katujący przy byle okazji pod byle pretekstem. Ani zaharowana, przedwcześnie postarzała matka. Ani ciasnota socjalnego mieszkania. Ani duszne noce, w które pościel klei się do rozgrzanego ciała. Wówczas świat należy do ciebie, bo jesteś silna swoją urodą, bo każda koleżanka ci zazdrości i chciałaby być taka, jak ty. Wtedy życie jest totalnie cool, masz bowiem niezachwianą pewność, że może być tylko lepiej. Znakomita książka o dorastaniu, o wielkich marzeniach w skromnych warunkach, o przyjaźni wystawionej na ciężką próbę, gdy zjawia się wielka miłość, o szansach, jakie daje życie, nawet w socjalnym mieszkaniu w dzielnicy miasta, którą zazwyczaj omija się wielkim łukiem. Świetna powieść o rozmienianiu wielkich marzeń na drobne. Mistrzowsko opowiedziana historia o tym, jak trudno wyrwać się z biedy, a równocześnie jak łatwo zaprzepaścić możliwości i pogodzić się z bylejakością. To wnikliwe studium psychologiczne także o tym, jak trudno uwolnić się od wyniesionych z domu nawyków, jak łatwo powtórzyć błędy rodziców oraz starszego rodzeństwa. Samo życie opisane prosto a zarazem malowniczo, z bliska a zarazem z dystansem, wprost, ale bez postawienia kropki nad „i”. (up) tłum. Joanna Kluza, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice, 2013, s. 378, ISBN 978-83-7508-638-6

Charlotte Link

Wielbiciel

W życiu Leony wszystko wygląda znakomicie: wymarzony dom w dobrej dzielnicy Frankfurtu, interesująca, dająca sporo satysfakcji praca w wydawnictwie, idealny, dobrze zarabiający mąż, miłość ze szkolnej ławy, troskliwi rodzice. A do tego żadnych trosk materialnych. Krótko mówiąc – nie może być lepiej. Nagle ta idylla zostaje brutalnie zakłócona. W drodze z pracy do domu Leona staje się przypadkowym świadkiem samobójstwa. Młoda, ładna kobieta rzuca się z okna i upada na chodnik tuż przed niespodziewającą się niczego Leoną. Samobójczyni żyje, choć 36

b i b l i o t e k a

a n a l i z

widać na pierwszy rzut oka, że doznała potwornych obrażeń. Nadludzkim wysiłkiem wypowiada zdanie: „Wreszcie mu się udało!”, po czym umiera w ramionach przerażonej Leony. Od tego momentu nic już nie jest takie, jak dawniej. Leona odnosi wrażenie, że w jej małżeństwie zaczyna dziać się coś niedobrego, że człowiek, który był dla niej oparciem, przy którym zawsze czuła się bezpiecznie nie jest już taki, jak kiedyś, że coś ukrywa. Czy to tylko złudne wrażenie, czy może rzeczywiście coś uległo zmianie? Na to pytanie Leona nie jest sobie w stanie odpowiedzieć. Podobnie jak w innej części Niemiec, w małej wiosce, inna kobieta nie jest sobie w stanie odpowiedzieć na pytanie i zrozumieć, jakim sposobem jej siostra, po której przed wielu laty zaginął wszelki słuch, nagle znalazła się w pobliskim lesie przywiązana do drzewa. Dziewczyna ma niezliczone kłute rany zadane nożem. Policja nie ma najmniejszych wątpliwości, że została zamordowana, a napastnik działał nadzwyczaj brutalnie. Kto mógł dokonać bestialskiego mordu tak blisko domu ofiary, z którego przed laty zniknęła bez śladu? To pytanie pozostaje dla Lizy zagadką. Jaki związek ma samobójstwo w wielkim mieście z morderstwem w odludnym lesie? Czy coś łączy ze sobą obie kobiety oprócz gwałtownej śmierci? I tym razem mistrzyni kryminału wciąga czytelnika w mroczną grę, raz jeszcze ukazując zawiłości psychiki ludzkiej. „Wielbiciel” to kolejny pełen wyrafinowania thriller o misternie powiązanych wątkach, z plejadą świetnie przedstawionych postaci, dylematami moralnymi, pokręconymi ścieżkami ludzkich losów i zaskakującym zakończeniem. (up) tłum. Daria Kuczyńska-Szymala, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice, 2013, s. 422, ISBN 978-83-7508-681-2

Carla Montero

Szmaragdowa tablica Ta książka jest jak patchwork, pozszywany z fragmentów różnorodnej materii, stanowiący jednak całość, mocno ze sobą związaną. Daleko mu jednak do eleganckiej tkaniny… Powieść ma wiele wątków, pisana jest różnymi stylami. Zaczyna się we Florencji na dworze Medyceuszy, by za chwilę porwać czytelnika do współczesnej Hiszpanii, a następnie przenieść do okupowanego Paryża. Ana, kurator w Muzeum Prado w Madrycie, kochanka bogatego niemieckiego kolekcjonera dzieł sztuki, a właściwie naiwna marionetka (i użytkowniczka iPoda i Blackberry, co wielokrotnie w tekście podkreślano, bez związku z fabułą), dostała zlecenie na odnalezienie tajemniczego obrazu „Astrolog”. Miał go namalować Giorgio z Castelfranco, malarz epoki renesansu. Okazuje się, że dzieło było obiektem pożądania samego Hitlera. Trop prowadzi dziewczynę do żydowskiej rodziny Bauerów i gubi się, gdy Ana odkrywa na jak wielką skalę odbywała się w czasie drugiej wojny światowej kradzież dzieł sztuki, a przede wszystkim, gdy dociera do niej ogrom masowej zagłady rozpętanej przez Niemców. W tej książce splatają się przede wszystkim historie dwóch nacji – Żydów i Niemców – w czasach, gdy życie było koszmarem. Autorka, w poszukiwaniu recepty na bestsellerowy sukces, dodała do tego romans i bohatera – dobrego nazistę. Dorzuciła trochę ckliwych dialogów, szczyptę sensacji i tajemnicy, do tego geja oraz współczesną bohaterkę idiotkę obnoszącą się z cudami techniki. I udało się. Powieść nie schodzi z list bestsellerów. (et) tłum. Wojciech Charchalis, Rebis, Poznań 2013, s. 670, ISBN 978-83-7510-975-7

Michael Connelly

Oskarżyciel

Dwadzieścia cztery lata temu Jason Jessup zabił dwunastoletnią dziewczynkę, a jej ciało porzucił na śmietniku. Trafił do więzienia. Nowe dowody w sprawie – próbki DNA – prawdopodobnie ostatecznie oczyszczą go z zarzutu morderstwa i zapewnią miano ofiary nieudolnego aparatu sprawiedliwości. Mickey Heller nie dopuści do tego. Już on się postara, żeby Jessup zapłacił za swoje winy. Tym razem „obrońca po-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3


tępionych” wystąpi w zgoła odmiennej roli. Zgadza się na propozycję prokuratora okręgowego: ma wystąpić w roli oskarżyciela specjalnego w ponownym procesie Jessupa. Decyzją sądu najwyższego stary wyrok został uchylony; Jessup na wolności będzie czekał na ponowny proces. Prokuratura przejmuje się głównie swoim wizerunkiem, a Heller zagrożeniem, jakie stwarza dla społeczeństwa Jessup. W przypadku wyroku uniewinniającego morderca dostanie wielomilionowe odszkodowanie za niesłuszne uwięzienie. Czytelnik wraz z Hellerem od początku jest przekonany o winie Jessupa i dopinguje zespół oskarżycieli do działania. Mickey na śledczego wybiera swojego przyrodniego brata, znanego nam dobrze (z m.in. „Ciemności mroczniejszej niż noc” i „Echo Parku”) detektywa Harry’ego Boscha z wydziału zabójstw. Czeka ich wyjątkowo trudne zadanie. Obrońca oskarżonego manipuluje mediami, jedyna siostra ofiary i najważniejszy świadek w jednej osobie jest niewiarygodna. Jessup jest coraz bliżej sukcesu. Ale zachowuje się dziwnie i prawdopodobnie nic nie powstrzyma go przed kolejną zbrodnią. Kręci się w pobliżu domu Boscha, który ma nastoletnią córkę… Wiele wątków wróci z pewnością w kolejnej części serii z Hellerem – „Piąty świadek”. Jak zwykle dopracowane i mocne dialogi, wielowymiarowe postaci, skomplikowana i błyskotliwa intryga – czyli Connelly w doskonałej formie. (hab)

Prawdziwa historia supergwiazdy

Angelina Jolie

tłum. Jerzy Żebrowski, Albatros, Warszawa 2013, s. 434, ISBN 978-83-7885-677-1

Oya Baydar

Utracone słowo Ömer Eren i jego żona Elif to tureckie małżeństwo z ponad dwudziestoletnim stażem. Oboje osiągnęli w życiu sukces i zyskali szacunek w świecie – ona jako biolog, on jako pisarz. Triumfy zawodowe nie idą w parze z satysfakcją z życia prywatnego. Źródłem konfliktów między małżonkami jest dorosły syn, Deniz. Mężczyzna, w którym pokładali tyle nadziei, miast piąć się – jak rodzice – po szczeblach kariery, postanowił wieść proste życie na małej norweskiej wyspie – z dala od problemów tego świata i od rodziców, których kocha, ale czuje, że ich zawiódł. Kiedy poznajemy bohaterów, Ömer jest w trakcie podróży na wschód kraju, gdzie ma nadzieję znaleźć inspirację do kolejnej książki, Erlif zaś, przebywając w Skandynawii na konferencji naukowej, postanawia odwiedzić dawno niewidzianego syna. Wydarzenia jakie rozgrywać się będą w trakcie podróży okażą się dla całej trójki niezwykle cenną lekcją i staną się katalizatorem zmian i przewartościowań. „Utracone słowo” to pięknie napisana rzecz o trudnej sztuce życia – trudach realizacji własnych ambicji, układania relacji z najbliższymi, o poszukiwaniu własnego miejsca w świecie, wreszcie tego co w życiu ważne, a co nie. Autorka nie boi się poruszać trudnych tematów, zadawać odważnych pytań i stawiać kontrowersyjnych tez. Wszystko to ukazuje na tle problemów współczesnej Turcji, zwłaszcza trwającego kilkadziesiąt lat konfliktu kurdyjsko-tureckiego. (mm) tłum. Anna Akbike, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2013, s. 424, ISBN 978-83-7508-683-6

Carin Gerhardsen

Kołysanka na śmierć „Czasem człowiek popełnia zbrodnię, a nie wie nawet, że robi coś złego” – napisał John Steinbeck. Z takim przypadkiem mamy do czynienia w najnowszej powieści kryminalnej Gerhardsen. Ktoś zabił matkę i dwójkę jej małych dzieci. Zaginął policjant. Zabiła ich przeszłość, a właściwie ktoś opętany przeszłością. Na plan pierwszy w kryminalnych opowieściach szwedzkiej autorki wysuwa się poczucie winy. Steruje ludźmi, motywuje ich do działania, czasem odbiera chęć do życia i wydrąża duszę. Przed laty dwaj mali chłopcy zginęli w tragicznym wypadku. Byli pod opieką przyjaciół rodziny, młodego bezdzietnego małżeństwa.

Angelina Jolie, jedna z najpiękniejszych i odnoszących największe sukcesy aktorek Hollywood, wydaje się mieć już wszystko. Jednak jej życie nie zawsze było łatwe. Książka przedstawia historię dramatów, skandali, przygód i romansów Angeliny Jolie, a jednocześnie jest wnikliwą, inspirującą opowieścią i lekturą obowiązkową każdego wielbiciela tej aktorki. PATRONI:

Książki dostępne w księgarniach, na www.gjksiazki.pl i w sprzedaży wysyłkowej: tel. 22 360 37 77. Znajdź nas na Facebooku: G+J Książki.


Śmierć chłopców zniszczyła życie czworga dorosłych. Na zawsze. Nigdy nie wydostali się z labiryntu poczucia winy i gniewu. Zamordowana kobieta była Filipinką. Jej mąż, z którym od lat żyła w separacji, nie ma alibi, ale nie ma też energii, żyje zamknięty obezwładniony ciężką depresją. Śledztwo prowadzi komisarz Conny Sjöberg. Zastanawia się, jak Filipinkę, biedną sprzątaczkę, stać było na mieszkanie warte kilka milionów koron? Kim był jej tajemniczy przyjaciel? „Kołysanka na śmierć” to trzecia (po „Domku z piernika” i „Najmroczniejszej ciemności”) część kryminalnego serialu o Hammarby. Jens Sandén wciąż dochodzi do siebie po zawale serca, Petra Westman nadal poszukuje mężczyzny, który ją zgwałcił i szczerze nienawidzi Hamada, a Einar Eriksson zniknął i nie pojawia się w pracy – czyli mamy policyjną ekipę z Hammarby niemal w komplecie. Gerhardsen oszczędza czytelnikom krwawych jatek i zapierających dech w piersiach pościgów. Bardziej interesuje ją psychika bohaterów, ich motywacje i życie osobiste. Sjöberg uwikłany w romans, pokaleczona psychicznie Petra, uparty i niezłomny Hammad. Kolejny niezły thriller skandynawski. (hab) tłum. Robert Kędzierski, Anna Krochmal, Rebis, Poznań 2013, s. 336, ISBN 978-83-7510-785-2

Lori Nelson Spielman

Lista marzeń

Uważaj o czym marzysz. Jako podlotek Brett napisała kiedyś listę marzeń: dziecko albo dwoje, dozgonna przyjaźń z Carrie, kupno konia, dobre relacje z tatą, występ na prawdziwej scenie… To tylko niektóre z dziewczęcych marzeń Brett. Dawno już z nich wyrosła, ma 34 lata, mieszka z przystojnym prawnikiem i pracuje w rodzinnej firmie. Po przedwczesnej śmierci mamy spodziewa się odziedziczyć pakiet większościowy spółki wraz ze stanowiskiem dyrektora generalnego. Czeka ją kariera i ślub z Andrew. Mama jednak zaplanowała dla niej inną drogę życiową, o czym Brett dowie się z testamentu. Musi zrealizować starą listę marzeń. Ma na to rok. Inaczej zostanie wydziedziczona, nie dostanie także listów, które przewidująca mama napisała z okazji spełnienia każdego marzenia. Mama chciała dla niej jak najlepiej. Owszem, zamierzała zburzyć bezpieczne życie córki, ale zrobiła to z miłości do niej. Wraz z każdym spełniającym się marzeniem, Brett ma tego większą świadomość – choć zostaje zwolniona z pracy, traci dom, a Andrew odchodzi… Życie ma do zaoferowania mnóstwo innych możliwości. Zgodnie z wolą mamy Brett postanawia nie ślizgać się dłużej po powierzchni i zajrzeć w głąb własnej duszy. Przekona się, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, a ona jest zupełnie inną osobą, niż myślała. Ciepła, optymistyczna i pełna humoru powieść. Czyta się z prawdziwą przyjemnością, a nawet łezką wzruszenia. Warto dodać, że „Lista marzeń” jest debiutem literackim Lori Spielman i wkrótce zobaczymy powieść na wielkim ekranie. (hab) tłum. Katarzyna Waller-Pach, Rebis, Poznań 2013, s. 418, ISBN 978-83-7510-408-6

Jennifer Weiner

Z dala od domu Trzy kobiety, trzy zdrady, trzy rewolucje – czyli kolejna kobieca (i udana) powieść autorki bestsellerowej „Kochając większą kobietę” i „Przyjaciółki na zawsze”. Sylvie przez lata była szczęśliwą na pokaz żoną senatora. Dopiero gdy przypadła jej w udziale rola zdradzonej żony, zrozumiała, że jej życie przestało należeć do niej. Ma 57 lat. Zdała sobie sprawę, że dotychczas jej każdy dzień upływał na pilnowaniu diety i odpowiedniej wagi oraz dogadzaniu mężowi. Poświęciła dla niego swoje marzenia i ambicje. Czas na zmiany. Starsza córka Sylvie, Diana, jest świetną lekarką, matką i żoną. A jednocześnie wplątaną w romans z młodszym


lekarzem nieszczęśliwą kobietą. Młodsza córka Lizzie niedawno wyszła z ośrodka odwykowego i próbuje stanąć na własnych nogach. Paradoksalnie zdrady pomagają czasem odbudować rodzinne więzi i z dala od domu odnaleźć… dom. Weiner jak mało kto potrafi opowiadać o zaufaniu, potrzebie miłości, zagubieniu i odnajdowaniu własnej drogi. A przede wszystkim o przebaczeniu, także sobie. Jej nowa powieść to kameralna i ciepła powieść o szukaniu własnych odpowiedzi, pełna empatii i kobiecej solidarności. Wspaniały, ciepły i pełen poczucia humoru styl sprawia, że czytelniczki z przyjemnością wracają do jej książek. Weiner niestrudzenie przypomina: „W języku chińskim słowo kryzys oznacza również okazję”. Od nas zależy, czy damy się ponieść z prądem, czy wykorzystamy szansę na zmianę. Jak bohaterki „Z dala od domu”. (hab)

SPOJRZENIE NA RELACJE MĘSKO – DAMSKIE

tłum. Monika Popławska, Sonia Draga, Katowice 2013, s. 488, ISBN 978-83-7508-546-4

Pamela Ribon

Twoja kolej Mają po 35 lat. Smidge umiera. Swojej najlepszej przyjaciółce, Danielle, zapisuje w testamencie… życie. Szaleństwo? Żart? Egoizm? Okrucieństwo? „Kiedy umrę, chciałabym, żebyś przejęła moje życie” – mówi. Pragnie, by Danny dokończyła to, co zaczęła Smidge – ma zaopiekować się jej rodziną. Ma dopilnować, żeby jedli śniadania, żeby Jenny spotykała się z miłymi chłopakami, żeby Henry nie przytył. Tego Danny się nie spodziewała. Miały wyjechać razem na wspaniałe wakacje. Ale rak wrócił. „Nauczę cię, jak zostać nową, lepszą Smidge. Smidge w wersji 2.0” – oznajmia przyjaciółka. Czy Danny zrezygnuje z własnego życia i poświęci się dla Smidge? Łączy je niezwykle silna więź. Smidge to niewątpliwie wyjątkowa osobowość. Budzi sprzeczne uczucia, podziw, a jednocześnie lęk i niechęć. Tylko Smidge potrafiła „przewiercać cię wzrokiem przez cienką warstwę dobrego samopoczucia i docierać do najbardziej wstydliwych tajemnic”. Przecież wszyscy zawsze słuchali jej rozkazów. Ze strachu, z miłości, z wdzięczności. „To coś jest strasznie brzydkie” – powiedziała kiedyś do obcej kobiety w sklepie na widok czarnego pieprzyka na jej twarzy. Kobieta po kilku miesiącach podziękowała Smidge za uratowanie życia. Wydaje się jednak, że tym razem Smidge przesadziła, nie ma prawa zabierać komuś życia, by umrzeć w spokoju ducha. A może jednak ma? Powieść Pameli Robin w ciepły i wzruszający sposób opowiada o przyjaźni, miłości i poświęceniu, o pożegnaniu na zawsze, bezsilności, ale również akceptacji nieuniknionego losu. (hab) tłum. Anna Julia Mamińska, Hachette Polska, Warszawa 2013, s. 328, ISBN 978-83-7849-084-5

poezja Wit Jaworski

Lampion

Wielce oryginalnym zbiorem wierszy zatytułowanym w całości „Lampion. Zapiski z Dalekiego Wschodu I” przypomina o sobie Wit Jaworski, przed laty współtwórca generacji artystycznej Nowej Fali, jeden z członków krakowskiej grupy poetyckiej „Teraz”, do której należeli m.in. Adam Zagajewski, Julian Kornhauser i Stanisław Stabro, redaktor naczelny nieocenionego „Pisma Literacko-Artystycznego”. Jaworski, z wykształcenia filozof, od dawna interesował się kulturą i cywilizacją Wschodu. Świadectwem tego są z jednej strony zbiory wierszy „Czerwony motocykl” czy „Sto kwiatów” oraz „Images”, natomiast z drugiej – antologie naukowe i literackie: „Judaizm”, „Taoizm” czy „Buddyzm”, które redagował bądź współredagował, a także praca: „Zarys literatury wietnamskiej”. Rzymska jedynka w podtytule tomu sugeruje, że niebawem poeta wyda następny zbiór z tego cyklu. A ma o czym pisać, bowiem poczynając od lat 70. XX wieku wielokrotnie podróżował na Bliski, Środkowy i Daleki Wschód, do Turcji, Iranu i Iraku, do Afganistanu i Pakistanu, wreszcie do Chin i Wietnamu. Jego wiersze, zamieszczone w tym tomie, jak się wydaje, wiele zawdzięczają tradycji poezji chińskiej zwłaszcza. Są niezwykle

Wnuczkożonka, czyli jak utrzymać

laskę jest to zabawna książka o relacjach męsko-damskich. Jest swego rodzaju poradnikiem dla dziewczyn i ich partnerów, ze szczególnym uwzględnieniemtych dwa razy starszych. Zawiera krótkie historyjki o różnych typach kobiet i mężczyzn oraz o ich wzajemnych relacjach. Nie ma tu opowieści o idealnych parach, za to można się pośmiać z karykaturalnych opisów sytuacji i osób, które bardzo przypominają naszych znajomych.

PATRONI:

Książki dostępne w księgarniach, na www.gjksiazki.pl i w sprzedaży wysyłkowej: tel. 22 360 37 77. Znajdź nas na Facebooku: G+J Książki.


Recenzje oszczędne, skrótowe, a jednocześnie gęste od obrazów i metafor. Już same tytuły wierszy pobudzają wyobraźnię czytelniczą: „Poeta Lin Biu żyjący w cieniu”, „Ceremonia otwarcia oczu Buddy z Lingyun”, „Wyznanie wiarusa Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej”, „Pokątny sprzedawca jedwabników” czy „Nadmiar szczęścia przy grotach Yan’anu”. (jd) Wydawnictwo Miniatura, Kraków 2013, s. 144, ISBN 978-83-7606-378-2

Adam Waga

Chromając

kolenia. O oryginalności i atrakcyjności jego wierszy precyzyjnie pisze we wspomnianym wstępie Krzysztof Karasek, że: „biorą impuls z tych złóż językowych, które w poetyckiej awangardzie lat dwudziestych XX wieku, a także lat 1956-1963 nie zostały należycie wykorzystane, zostały ledwie dotknięte”. Nie sposób nie wspomnieć, że autorowi słynnego „Rewolucjonisty przy kiosku z piwem” Napiórkowski zadedykował cykl „Wypisy z prapoezji”. Pierwszy utwór z tego cyklu nosi tytuł „Surrealista wyprowadza się z kolorów” i to właśnie nadrealizm wydaje się być jednym z podstawowych kluczy do świata wyobraźni tego poety. (jd) Podkarpacki Instytut Książki i Marketingu, Rzeszów 2013, s. 346, ISBN 978-83-63706-07-4

To drugi zbiór wierszy Adama Wagi, który w roku 2007 nakładem Oficyny Wydawniczej ŁośGraf wydał tomik zatytułowany „Obok”. W ubiegłym roku tom ten został wznowiony przez Wydawnictwo Literackie razem z opowiadaniem Mariana Pilota (laureata Nagrody Nike 2011) „Postanowienia końcowe”. Adam Waga to pseudonim Klemensa Górskiego, krytyka literackiego i eseisty, związanego przed laty z kwartalnikiem „Regiony”, redagowanym przez Wiesława Myśliwskiego, a także redaktora wydawnictwa Czytelnik i Wydawnictwa Sejmowego. O tym, że Górski pisze wiersze, wiedzieli tylko jego przyjaciele i znajomi. Na jeden z jego utworów zatytułowany „Fraszka”, opublikowany w 2001 w „Regionach” przejmującym listem zareagował Zygmunt Kubiak, autor „Mitologii Greków i Rzymian”. Być może to właśnie list Kubiaka spowodował, że Klemens Górski postanowił wydać swoje wiersze w książce. Tak jak przed laty zaskoczył mnie tom „Obok”, tak teraz zaskakuje mnie tom „Chromając”, mimo że teraz wiem to, czego nie wiedziałem wcześniej, mianowicie, że Klemens Górski pisze wiersze. Nie spodziewałem się bowiem, że zaledwie po roku, jaki minął od wznowienia wcześniejszego tomu wyda zbiorek następny. Nie wiem zatem, czy mam wierzyć w słowa autora, który na skierowanej do mnie pocztówce, załączonej do książki, napisał, że „to druga (i ostatnia) garstka moich słupków”. Myślę, że wbrew tej deklaracji poezji nie porzuci. Warto zwrócić uwagę na tego poetę, warto bliżej przyjrzeć się jego wyrafinowanej liryce: refleksyjnej, medytacyjnej, filozoficznej. „Chromając” to książka do powolnej i spokojnej lektury. Znajdziemy w tym tomie urzekające prostotą i jasnością wiersze autotematyczne, jak „Adam zwycięzca” czy „Wagowie”, ale także cykl „Być tancerzem”, utwory napisane ku pamięci Bolesława Leśmiana („Tautologie”) i Zbigniewa Herberta („Mała wieczność”), a także „Kawafis”, który prawdopodobnie nie powstałby, gdyby nie translatorska i eseistyczna praca Zygmunta Kubiaka poświęcona temu poecie z Aleksandrii. (jd)

Marzena Broda

Zwykłe rzeczy Hasło poświęcone Marzenie Brodzie można było znaleźć już w „Parnasie bis”, czyli „słowniku literatury polskiej urodzonej po 1960 roku”, wydanym w 1995, a opracowanym przez Pawła Dunina-Wąsowicza i Krzysztofa Vargę. Bez wątpienia Broda to jedna z najciekawszych poetek, jaka zadebiutowała po brzemiennym w skutki społeczno-polityczne, ale także kulturotwórcze roku 1989. Pierwszy jej tomik „Światło przestrzeni” ukazał się w 1991 w prestiżowej serii poetyckiej Oficyny Literackiej w Krakowie. Poetka mieszkała wówczas w Stanach Zjednoczonych (skąd wróciła do Polski w 2000). Następnie wydała zbiór wierszy „Cudzoziemszczyzna” i wtedy poświęciła się prozie oraz dramatowi. Stąd powieści „Nie dotykać Normana Hammera” i „Luka” oraz sztuka teatralna „Skaza”, jaką Marcin Wrona wyreżyserował z sukcesem w Teatrze Telewizji Polskiej. Ostatnimi laty autorka wróciła do poezji. Świadectwem tego publikacje w „Twórczości” i „Odrze”, a także tom „Prawo brzoskwinki do gromu” wydany w czarnej serii Instytutu Mikołowskiego im. Rafała Wojaczka w 2008 roku. Na czwartej stronie okładki czytamy, że poetka „od 2006 mieszka na wsi daleko od miasta, jak sama mówi, na poboczu świata. Z okien jej domu jest widok na Beskidy. Wraca czasem do Krakowa, na Kazimierz. Na dwa, trzy dni, nie dłużej”, natomiast z zacytowanej opinii prof. Anny Burzyńskiej z Uniwersytetu Jagiellońskiego czytelnik dowiaduje się, że „wielką zaletą jej pisarstwa jest to, że omija wszelkie mody i koniunktury”. To prawda, liryka Brody nie ma nic wspólnego z liryką jej rówieśników z pokolenia „brulionu”, ani też z tzw. barbarzyńcami czy klasycystami. Jest w pełni oryginalna i wyjątkowo – samoswoja i samoistna. Jej wyjątkowość bierze się z emocjonalnego i intelektualnego dystansu wobec świata i zasadza się na opisowej dykcji. Poetka nie wymierza sprawiedliwości otaczającemu światu, nie wykrzykuje mu swojej prawdy w twarz, lecz spokojnie opisuje to, co widzi, a widzi więcej niż ktokolwiek. (jd)

Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013, s. 56, ISBN 978-83-08-05075-0

Wydawnictwo Nisza, Warszawa 2013, s. 48, ISBN 978-83-62795-18-5

Jacek Napiórkowski

Leszek Aleksander Moczulski

Wybór wierszy Jacka Napiórkowskiego z lat 1985-2010, zredagowany i poprzedzony wstępem przez Krzysztofa Karaska, poety o pokolenie starszego. W tomie tym znajdziemy wszystko to, co w twórczości tego autora najlepsze: poczynając od debiutanckiego „Lodowca” z 1990 roku, przez tomy: „Wiersze nowojorskie” (Napiórkowski studiował w The City University of New York, a także w Anglii na uniwersytecie w Hull), „Bezdomny kolorem”, „Rozjaśnienia”, „Podróż na trąbie”, „Głupota krajobrazu”, kończąc zaś na zbiorze „Fortepiany i delfiny” z roku 2010 oraz kilkunastu tzw. wierszach rozproszonych starszych i nowszych, spośród których uwagę zwraca „Rovigo” zainspirowane słynnym wierszem Zbigniewa Herberta. Napiórkowski był czwartym w kolejności poetą, przedstawicielem środowiska literackiego w Rzeszowie, którego twórczość poznałem. A poznałem go po Stanisławie Dłuskim, Grzegorzu Kociubie i Mariuszu Kalandyku. Najpierw związani byli on z kwartalnikiem „Fraza”, teraz z „Nową Okolicą Poetów”, której Napiórkowski jest redaktorem naczelnym. Dzisiaj autor „Podwójnego życia zegarów” wydaje mi się jednym z najciekawszych naszych poetów średniego po-

To jedna z najoryginalniejszych pozycji w dorobku obchodzącego w tym roku jubileusz siedemdziesięciopięciolecia poety, a jego wyjątkowość tłumaczy podtytuł „i inne piosenki oraz pieśni z muzyką krakowskich kompozytorów”. Sam Leszek Aleksander Moczulski, chociaż urodzony w Suwałkach, też jest krakowskim poetą, na dodatek jednym z najpopularniejszych poetów w Krakowie. Pisze nie tylko wiersze, ale również teksty piosenek. Tytuł tej książki to wszak tytuł słynnego przeboju zespołu Skaldowie sprzed niemal pół wieku. Lider tego zespołu Andrzej Zieliński wraz z Moczulskim stworzyli jeszcze kilka innych przebojów: „Uciekaj, uciekaj”, „Medytacje wiejskiego listonosza”, „Mateusz IV” czy „Jak znikający punkt”. Muzykę do słów Moczulskiego pisał także Jacek Zieliński (cykl „Moje Betlejem”), a jedną z ich piosenek „Ocal przed czarną godziną” wykonywała Elżbieta Wojnowska. Mało tego, muzykę do słów Moczulskiego komponowali: Marian Pawlik i Jan Kanty Pawluśkiewicz, a wykonywał je Andrzej Zaucha, już jako członek zespołu Anawa („Jak linoskoczek”), grupy Dżamble (np. „Hej, pomóżcie ludzie”). Wiele utworów z muzyką Pawluśkie-

Podwójne życie zegarów

40

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Cała jesteś w skowronkach

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3


wicza śpiewał sam kompozytor (na własnej płycie „Consensus”) lub Marek Grechuta („Ikar”) czy Grzegorz Turnau („Na plażach Zanzibaru”). Dziełem spółki Moczulski-Pawluśkiewicz są również głośne „Nieszpory ludźmierskie” oraz „Przez tę ziemię przeszedł Pan. Misterium Męki Pańskiej”. Trzeba wiedzieć, że wiele wspaniałych piosenek skomponowanych przez samego Marka Grechutę to właśnie teksty Moczulskiego, np. „Korowód”. Turnau zaś stworzył muzykę do utworu „Soplicowo”, jaką w filmie Andrzeja Wajdy „Pan Tadeusz” śpiewają wraz ze Stanisławem Sojką. Turnau ma zresztą w swoim dorobku więcej utworów stworzonych w tandemie z Moczulskim. Z poetą współpracował ponadto Krzysztof Szwajgier, a ich pieśni znalazły się w przedstawieniu „Exodus” krakowskiego Teatru STU. Współpracował z Moczulskim także Zbigniew Wodecki, którego kompozycje trafiły do repertuaru własnego lub Beaty Rybotyckiej oraz Andrzej Zarycki. Tom zamyka zestaw trzydziestu utworów pod wspólnym tytułem „Słowa czekające na kompozytora”. A zatem kompozytorzy: do dzieła! Na koniec godzi się powiedzieć, że wiele z tych utworów Moczulski najpierw opublikował w zbiorach wierszy, gdzie funkcjonują jako poezja w stanie czystym. To kompozytorzy dopisują muzykę do jego lirycznych utworów, a nie on układa słowa do muzyki. Janusz Drzewucki

PORTRET JEDNEJ Z NAJBARDZIEJ CHARYZMATYCZNYCH POLSKICH AKTOREK

EWY KASPRZYK

Śródmiejski Ośrodek Kultury, Kraków 2013, s. 240, ISBN 978-83-62919-32-1

Biografie, wspomnienia Edward Kajdański

Wspomnienia z mojej Atlantydy Gdy towarzysz Mao Zedong wracał w 1950 roku z Moskwy do Pekinu, na jedną noc zatrzymał się w Harbinie, gdzie przygotowano mu komfortowy nocleg w jednej z najpiękniejszych willi w mieście, a w niej „podwójne łoże z miękkimi materacami, które Mao kazał wyrzucić, gdyż wolał spać na gołych deskach”. Taki był towarzysz Mao! Tą anegdotą oraz setkami innych pouczających szczegółów obdarza nas autor unikalnych wspomnień o dziejach Polaków na Dalekim Wschodzie, właśnie w Harbinie w północno-wschodnich Chinach, gdzie od czasów carskich utworzyła się wielotysięczna polska kolonia. Nasi rodacy zupełnie nieźle radzili sobie w egzotycznym otoczeniu, a niektórzy z nich dorobili się nawet sporych fortun. Dopiero zmiany polityczne po II wojnie światowej spowodowały, że niemal wszyscy Polacy z tego regionu albo repatriowali się do kraju, albo – nie akceptując ówczesnych władz w Polsce – rozproszyli się po świecie, najczęściej osiedlając się w Australii. Fascynujące, barwne i ciekawie opowiedziane wspomnienia ukazują nam też dojrzewanie młodego człowieka, który – pomimo niezliczonych przeciwności losu – był niepoprawnym optymistą. Twierdził bowiem, że „przez dwadzieścia sześć lat, które spędziłem w Mandżurii, w warunkach permanentnej wojny toczącej się tak blisko Harbina, nigdy nie odniosłem żadnego uszczerbku z powodu działań wojennych czy działalności Smiersz (rosyjski kontrwywiad wojskowy, którego nazwa była zbitką słów smiert’ szpionam czyli śmierć szpiegom). Nie straciłem polskiego paszportu, nie musiałem strzelać do nikogo i nikt do mnie nie strzelał”. Za to ożenił się i razem z matką i młodą żoną dotarł do Polski po kilkutygodniowym rejsie statkiem z Chin do kraju, gdzie nikt na niego nie czekał, pomimo składanych wcześniej przez przedstawicieli polskich władz zapewnień, że wszyscy emigranci zostaną otoczeni opieką. Dał sobie jednak świetnie radę, trafił do służby dyplomatycznej, był w Chinach konsulem, jest dzisiaj uznawany za wybitnego specjalistę w sprawach Dalekiego Wschodu, napisał ponad 20 książek. Dlatego teraz czekamy na dalszy ciąg autobiografii, bo wydany właśnie tom urywa się w pierwszych dniach po przyjeździe do Polski, gdy autor próbował zdobyć pierwsze zatrudnienie. (pd) Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013, s. 526, ISBN 978-83-08-05210-5

30 lat temu Ewa Kasprzyk,

która jeszcze wtedy nie była aktorką, pisze na kartce ,,Mił. ość”... Kilkanaście miesięcy temu, razem z autorem książki, Ewa odnajduje pożółkłą stronę z zeszytu... I tak rozpoczyna się się jej książkowa ,,podróż” – w głąb siebie oraz do zdarzeń i ludzi, które nierozerwalnie będą kojarzyć się jej z miłością i mił.ością. Dlaczego i dla kogo Ewa zapisała swoje ciało imieniem ukochanego? Jak wyglądało pierwsze spotkanie Ewy i jej męża Jerzego? Mił.ość – miły, miło, miłe chwile, ale kiedy ością staje w gardle, to można się od niej udusić – mówi artystka. Czy Ewa Kasprzyk obgryzła miłość do ości?...

PATRONI:

Książki dostępne w księgarniach, na www.gjksiazki.pl i w sprzedaży wysyłkowej: tel. 22 360 37 77. Znajdź nas na Facebooku: G+J Książki.


Recenzje Waldemar Fydrych

Major

Słynny „Major”, współtwórca Pomarańczowej Alternatywy, jest bohaterem poważnej biografii, której autorem jest … on sam. Książka zatytułowana jest po prostu i skromnie „Major’”, a oczywiście ukazała się w pomarańczowych okładkach, w takim samym odcieniu jak wszystkie ilustracje, które składają się na bogato zilustrowany tom. Wydawca zapewnia, że książka przeznaczona jest „dla tych, którzy zainteresowani są historią Polski, prezentowaną niepodręcznikowo, z punktu widzenia świadka i uczestnika; to książka dla tych, którzy chcą poznać losy alternatywnej opozycji lat osiemdziesiątych XX wieku; to także książka dla tych, którzy lubią się śmiać, są wyczuleni na absurdalny aspekt rzeczywistości i cenią autoironię”, a także jest to „prawdziwy zbiór rozmaitości, w którym znajdziemy autoironiczną opowieść o samym sobie i uwikłaniu własnego losu w historię, opisy poszczególnych akcji podejmowanych przez Pomarańczową Alternatywę, filozoficzne refleksje o happeningu i surrealizmie socjalistycznym, utwory artystyczne. I nie tylko”. Nie tylko, bo dowiadujemy się o wielu niezbyt znanych faktach, jak na przykład, że „Waldemar został »Majorem« na przełomie 1978 i 1979 roku. Stopień ten uzyskał podczas rozmowy z psychiatrą. W owym czasie często był gościem przychodni zdrowia dla studentów. Chodził tam, by uniknąć służby wojskowej”. (fran) Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2013, s. 320, ISBN 978-83-63631-43-7

Elizabeth Kerri Mahon

Skandalistki

Naga kobieta na okładce tej książki może sugerować, że to kolejna erotyczna opowieść, tymczasem mamy do czynienia z całkowicie tradycyjnym leksykonem biograficznym, który obejmuje 35 życiorysów kobiet, bynajmniej nie koniecznie skandalistek, raczej „osobowości”. Bo o ile do Fridy Kahlo czy Isadory Duncan określenia „skandalistka” być może pasują, to święta Dziewica Orleańska Joanna d’Arc jeśli czymkolwiek szokowała, to krótko ostrzyżonymi włosami i męskim strojem oraz orężem. Prowadziła jednak francuskie wojska z polecenia swego władcy, więc w majestacie prawa, nie zaś w otoczce skandalu. To samo dotyczy wielu innych opisanych w tej książce postaci. Kleopatra miała wprawdzie niezwykły dar uwodzenia rzymskich cezarów, ale był to element sprytnej polityki, nie żaden skandal. Bohaterska przywódczyni powstania przeciwko Rzymowi, Budyka, być może miała więcej odwagi niż rozumu, ale Anglicy wystawili jej przy moście Westminsterskim w Londynie pomnik, który stoi do dziś. Inne bohaterki opisane przez Elizabeth Kerri Mahon to m.in.: Eleonora Akwitańska, Zelda Fitzgerald, Anna Boleyn, Mata Hari, Camille Claudel czy Billie Holiday. Czyli wybór dość przypadkowy, bo panie te łączy tylko płeć. Biogramy powstawały w formie bloga, z internetu trafiły na papier, spokojnie mogły jednak pozostać w formie cyfrowej, gdyż informacje zebrane przez panią Mahon nie wykraczają poza wiedzę ogólnie dostępną. Ot, jedna z wielu prac popularyzatorskich. Wydana po polsku także w formie audiobooka, czytanego przez Macieja Orłowskiego. (ł) tłum. Julia Skórzyńska-Ślusarek, s. 304, W.A.B., Warszawa 2013, ISBN 978-83-7747-850-9

Poradniki Cathy Bussey

Public Relations Może to i książka niewielka, ale zawiera wiele ważnych treści, bez zbędnych ozdobników czy wtrąceń. Adresowana jest do osób dopiero rozpoczynających przygodę z PR, chociaż lektura przyda się też niejednej osobie, która pochwalić się może współpracą z dziennikarzami oraz osobom zajmującym się marketingiem i reklamą. Z własnego doświadczenia, z perspektywy drugiej strony, czyli osoby ze świata mediów, stwierdzam, że czasem nie zaszkodzi uporządkowanie wiedzy i przypomnienie tego, czym tak naprawdę jest PR. Książka pozwala zrozumieć to, kim jest tak naprawdę odbiorca komunikatów. Zawiera abso42

b i b l i o t e k a

a n a l i z

lutne podstawy, dotyczące chociażby pisania komunikatów czy obecności w internecie, ale z praktyki zawodowej można odnieść wrażenie, że niektórym, którzy szukają rozgłosu poprzez media, brakuje i tych podstawowych informacji. „Dziennikarze to bardzo zapracowani ludzie” – przypomina tymczasem autorka w kontekście tzw. kontrolnych telefonów, zwraca też uwagę na inną ważną rzecz: „nie masz wpływu na to co, gdzie, kiedy i jak napiszą o twojej firmie dziennikarze”. Warto poszukać porad, chociażby na temat tego, jak zaplanować kampanię dla swojego przedsiębiorstwa, jak wykorzystać media społecznościowe do promocji firmy, jak dbać o dobrą reputację. To doskonały poradnik PR w pigułce, który rozbudza apetyt na więcej. (et) tłum. Jarosław Sawicki, PWE, Warszawa 2013, s. 162, ISBN 978-83-208-2054-6

Luis Aliaga

Naturalne sposoby pokonywania bólu Nikt nie lubi bólu. Chyba najbardziej przeraża dzieci. Lęk przed pobraniem krwi potrafi zmienić się w histerię i regularną bitwę, byle pani ze strzykawką sobie poszła. Każdy inaczej reaguje na ból. Niektórzy ludzie cierpią latami. Ból przewlekły to jedno z najbardziej nieprzyjemnych wrażeń zmysłowych. Zmienia osobowość. Często przekształca życie w piekło. Urodziliśmy się w czasach, kiedy życie ma być łatwe, przyjemne i ładne. Ból nie pasuje do tego obrazka. To nasz wróg! Boli cię? Weź pigułkę. I jak w reklamie, za chwilę pobiegniesz w podskokach przez łąkę, zapominając o bólu kolan, lub zjesz tłustego schabowego i żadna niestrawność nie będzie ci straszna. Nie szukamy źródła. Zwalczamy efekt. A przecież najważniejszym zadaniem bólu jest… nas chronić. Ostrzegać, że w naszym ciele jakiś element nie działa prawidłowo. Ból jest częścią naszego życia. Co jednak zrobić, gdy staje się chroniczny i agresywny, zabiera nam energię i chęć życia, nie pozwala normalnie funkcjonować? Co, jak i kiedy może boleć? Czy ból można odziedziczyć? Jak sobie radzić z przewlekłym cierpieniem? Pigułka nie wystarczy. Potrzebna jest dobra diagnoza, fizjoterapia, dieta, odpowiednio dobrane zioła i ćwiczenia. I mnóstwo innych rozwiązań, które przedstawia dr Aliaga. Od trzydziestu lat walczy z bólem swoich pacjentów. W tej książce proponuje sprawdzone i skuteczne metody przezwyciężania bólu. Pomaga zrozumieć jego naturę, opisuje najczęstsze dolegliwości bólowe oraz uczy naturalnych metod ich eliminowania. Amerykański dramaturg Neil Simon powiedział: „Jeśli potrafisz iść przez życie bez zaznawania bólu, to prawdopodobnie jeszcze się nie urodziłeś”. Pamiętajmy o tym, kiedy zaboli. (hab) tłum. Karolina Sikora-Zachariasz, Jedność, Kielce 2013, s. 224, ISBN 978-83-7660-756-6

Dale Carnegie and Associates

Jak doskonalić umiejętność skutecznej komunikacji

W ostatnich latach na polskim rynku pojawiło się bardzo wiele poradników, które mają pomóc w lepszym odbiorze naszej osoby przez innych ludzi – od zmiany zewnętrznego wizerunku, przez indywidualny trening umysłowy, do podnoszenia jakości werbalnego i niewerbalnego porozumiewania się z innymi. Niniejsza pozycja zalicza się właśnie do tej ostatniej kategorii i należy przyznać, że robi to naprawdę dobrze. Czytając książkę, możemy mieć wrażenie, że przecież wszystko to już wiemy – należy uważnie słuchać innych, swoje komunikaty przedstawiać w możliwie najklarowniejszej formie, a do prezentacji przygotowywać się bardzo starannie. Jednak mnogość konkretnych rad, które są bardzo przystępnie przedstawione powoduje, że czytelnik mimowolnie zaczyna się zastanawiać, czy nie należałoby jednak pewnych rzeczy raz jeszcze przemyśleć i zacząć stosować na co dzień z większą sumiennością. Wyjątkowo krótki, a przez to czytelny podział na podrozdziały i sekcje (nie raz długości jednego akapitu), pozwalają na szybkie przyswojenie treści oraz prosty powrót do szczególnie nas interesujących fragmentów. Częste użycie punk-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3


Recenzje tów i równoważników zdań również pomoże przy zinternalizowaniu wiadomości i ich łatwym przywołaniu w sytuacji, która będzie tego wymagała. Pozycja skierowana jest przede wszystkim do ludzi biznesu, a porady w niej zawarte przeznaczone są do użycia w sytuacjach profesjonalnych (redaktor Arthur Pell jest znanym i cenionym konsultantem biznesowym z zakresu human resources). Nie zmienia to jednak faktu, że poradnik cechuje uniwersalność, co oznacza, że przy odrobinie kreatywnej interpretacji przedstawione tu rozwiązania i sugestie możemy zastosować w bardzo wielu sytuacjach. Jest to wielka siła filozofii komunikacji Carnegiego, która pomimo swojego stuletniego już stażu nie straciła mocy i świeżości. Michał K ramar Studio Emka, Warszawa 2013, s. 162, ISBN 978-83-63773-25-0

Windy Dryden

Nie dać się zmanipulować, kiedy inni obwiniają Cię o własną frustrację

Przez ciebie źle się czuję! To twoja wina, że mam depresję/jestem smutna/jestem przygnębiony. Lubisz, kiedy jestem zazdrosny/a? Przestraszyłeś mnie. Czuję się urażona twoją odmową. Wiele razy słyszeliśmy takie komunikaty wydane mniej lub bardziej wprost. Wpędzają w poczucie winy, prawda? Często bierzemy odpowiedzialność za uczucia „zranionej” osoby. Dryden pokazuje przyczyny zakłóceń emocjonalnych ludzi i powody, dla których obwiniają oni innych o wywoływanie w nich frustracji i napięć. Podaje przykłady z życia wzięte, ilustrujące zdrowe i racjonalne reakcje na bycie obwinianym o frustrowanie innych. Jest wśród nich lekarz, którego pacjentka oskarżyła o zlekceważenie jej kaszlu. Jest uczynna Lidka, która pomagała cho-

rej sąsiadce i została przez nią obwiniona o niesumienność. Dryden skupia się na sytuacji, kiedy inni ludzie nie chcą przyjąć emocjonalnej odpowiedzialności za samych siebie. Co się dzieje, gdy ktoś oskarża nas, że ranimy jego uczucia? Jak zareagować, kiedy obwinia nas? Jak reagujemy na cudze oskarżenia? Najczęściej poczuciem winy, osłabieniem poczucia własnej wartości. Nie frustruj się – przekonuje Dryden, psychoterapeuta oraz psycholog. Spróbuj zrozumieć, o co jesteś obwiniany, zadawaj pytania, nie daj się sprowokować. Na początek warto sobie uświadomić, że chcąc nie chcąc, wszyscy ulegamy wpływom innych osób. Autor demaskuje przyczyny podobnej postawy, radzi, jak sobie z nią poradzić i nie pozwolić na deprecjonowanie własnej osoby. Przedstawia terapię poznawczo-behawioralną (CBT), która dowodzi, że nasze zakłócenia emocjonalne w znacznym stopniu determinowane są przez to, jak myślimy. Ogólnie rzecz biorąc, nie dajmy się! Przecież człowiek w przypływie frustracji i niemowę oskarży, że za dużo gada. Joanna Habiera tłum. Michał Filipczuk, Jedność, Kielce 2013, s. 224, ISBN 978-83-7660-581-4

Maja Sablewska

Sposoby na zdrowy styl życia Zielone. Tylko zielone. To ono daje impuls do działania, nie tylko kierowcom, rowerzystom, pieszym. To ono kojarzy się najbardziej ze zdrowym stylem życia. To prawda, wprowadzenie takiego stylu może być na początku trudne i żmudne, ale warto się poświęcić, do czego namawia w swoim poradniku popularna menadżerka muzyczna i doradca wizerunkowy. Opisuje swoją niełatwą drogę, która prowadziła od „batonowej diety” przez różne diety cud aż po zrównoważoną dietę roślinną. Teraz autorka z dumą mówi o szczupłej sylwetce, energii i zdrowiu, którymi się cieszy. Jej filozofia brzmi: „nie po to żyję, aby jeść, lecz po to jem, żeby żyć”. Barwny poradnik jej autorstwa tryska radością, pozytywną energią. Maja Sablewska pisze przede wszystkim o sobie, dzieli się swoim


Recenzje doświadczeniem, podsuwa pomysły na zdrowe i kolorowe posiłki. Namawia i dopinguje, zachęca, wreszcie nawołuje: „Dbajcie o siebie”. (et)

nauka

G+J Książki, Warszawa 2013, s. 170, 29,90 zł, ISBN 978-83-778-202-6

Andrzej Lubowski

Świat 2040

esej Francesco M. Catalucio

Czarnobyl

Nazwa Czarnobyl, podaje wiele źródeł, pochodzi od bylicy piołun. To roślina dosyć pospolita na ukraińskich terenach, jest jednym ze składników absyntu, ma gorzki smak. Jest zresztą takie powiedzenie – „gorzki jak piołun”. Dla mnie i pewnie dla wielu rodaków Czarnobyl ma smak płynu Lugola. To właśnie wtedy – w 1986 roku – cały świat usłyszał o miasteczku nad Prypecią. Wtedy też Czarnobyl stał się dla wielu synonimem diabła, jedną z zagład wymienianych w Apokalipsie św. Jana: „i spadła z nieba wielka gwiazda, płonąca jak pochodnia, a spadła na trzecią część rzek i na źródła wód. A imię gwiazdy zowie się Piołun. I trzecia część wód stała się piołunem, i wielu ludzi pomarło od wód, bo stały się gorzkie”. Wybuch reaktora w Czarnobylu był czymś jeszcze – „niechcianym, ale jakże łatwym do przewidzenia owocem dysfunkcyjnego systemu. Związek Radziecki już definitywnie odsłonił kruche rusztowanie kłamstw i krętactw, na którym się wspierał, przekonano się też, jaką pogardę władza – komunistyczna z nazwy – żywi dla obywateli”. Tak o wydarzeniu pisze Francesco M. Catalucio. W dniu wybuchu elektrowni był w Polsce, prowadził nawet zapiski, które składają się na książkę. Jest tu też jego relacja z wyjazdu do „strefy”. Ale tak naprawdę katastrofa w Czarnobylu to tylko pretekst do tego, by opowiedzieć szerzej o burzliwych dziejach tych terenów od 1193 roku oraz zamieszkujących je Żydów, Ukraińców, Polaków, wreszcie o prozie Bułhakowa i tym, czym się karmi dziś popkultura. Autor odkrywa przed czytelnikami to, co nieznane. Zbiór tych tekstów czyta się wybornie. (et) tłum. Paweł Bravo, Czarne, Wołowiec 2013, s. 150, 34,90 zł, ISBN 978-83-7356-510-8

44

b i b l i o t e k a

a n a l i z

„W 2040 roku będziemy mieli solidną infrastrukturę: dobrze utrzymane autostrady i drogi, po których nie strach jeździć. Trasa z Krakowa do Zakopanego zajmie niespełna godzinę. Nasze koleje dorównają standardem kolejom niemieckim. (…) Dobre pieniądze będziemy zarabiać na produkcji czystej żywności. (…) Zaczniemy się liczyć na europejskim rynku turystyki. (…) Wróci na stałe Teatr Telewizji” – taką optymistyczną wizję Polski w 2040 roku kreśli Andrzej Lubowski, dodając jednak warunki jakie muszą być spełnione, by ona mogła się sprawdzić. Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby tak właśnie było, dołożyłbym do tego jeszcze pobożne życzenie, by wskaźnik czytelnictwa wzrósł do ponad 90 proc. populacji, nie będą jedynie czytać małe dzieci, oraz by średnie wydatki na książki i czasopisma literackie przekroczyły wydatki na używki. Dużo mroczniejszą wizję 2040 roku autor kreśli dla Rosji, która „nie stanie się szybko demokracją ani państwem prawa, ale może się powtórzyć scenariusz ukraiński – to znaczy korupcja, przywileje państwa i władzy, ale jednocześnie pluralizm w życiu publicznym. To wydaje się najlepszym realistycznym wariantem dla Rosji. A scenariusz najgorszy to rozpad kraju, i to być może z przemocą na gigantyczną skalę, rozlewem krwi, wojną domową”. Czy przy tym scenariuszu naprawdę zaczniemy liczyć się na europejskim rynku turystyki? Czy zło z Rosji nie przeniknie choć w części do nas? Granice nie są tak szczelne jakbyśmy chcieli, przynajmniej nie dla mafii, przemytników i złodziei. W podtytule książki autor zadaje pytanie „Czy Zachód musi przegrać?”, ale na to pytanie nie ma jasnej odpowiedzi. Stany Zjednoczone przestaną być samodzielnym hegemonem, do głosu jeszcze bardziej dojdą Chiny i inne kraje azjatyckie, ale też zmieniać się będzie

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3


3 fantastyczne kalendarze na 2014

Wybierz inspiracje na cały następny rok!

PATRON:

Kalendarz coachingowy Marka Kamińskiego

Kalendarz „Rok dobrych myśli” Beaty Pawlikowskiej Kalendarz „Rok inspirujących podróży” Martyny Wojciechowskiej

PATRON:

Książki dostępne w księgarniach, na www.gjksiazki.pl i w sprzedaży wysyłkowej: tel. 22 360 37 77. Znajdź nas na Facebooku: G+J Książki.


Recenzje pozycja alienującego się dzisiaj islamu. Czy nam się to podoba, czy nie, przyjdzie żyć w nowych realiach geopolitycznych, a patrząc na rozwój Chin, trudno się z autorem prognoz nie zgodzić. „Świat 2040” nie jest jednak wyłącznie książką futurologiczną. Autor nie tylko snuje prognozy, ale też stawia diagnozy dla dzisiejszych problemów świata, które wymagają szybkiego rozwiązania i bynajmniej nie sytuuje na pierwszym miejscu terroryzmu, lecz niebezpieczne dysproporcje pomiędzy Północą a Południem. Pytanie, czy Afryka musi być biedna?, stanie się jednym z wyzwań przyszłego świata, na równi z wynalazczością i poszukiwaniem źródeł czystej energii. Świat 2040 roku może być dużo bardziej przyjazny człowiekowi. Może go jednak też w ogóle nie być. Dystans czasowy nie jest odległy, znaczna część ludzi dziś żyjących ma szansę doczekać tego czasu, od nich też będzie zależeć czy do ramówki telewizyjnej w Polsce wróci na stałe Teatr Telewizji. Osobiście raczej prognozowałbym, że w 2040 roku w ogóle nie będzie telewizji. Teatr przetrwa z pewnością. Łukasz Gołębiewski Znak, Kraków 2013, s. 270, ISBN 978-83-240-2048-5

Art Markman

Myśleć efektywnie Każdy z nas bez wątpienia niejednokrotnie zastanawiał się, w jaki sposób szybciej i kreatywniej rozwiązać jakiś problem. Książka dr Markmana – jednego z największych autorytetów w dziedzinie kognitywistyki, dyscypliny z pogranicza psychologii, neurobiologii i fizyki, zajmującej się badaniem pracy zmysłów i mózgu – pozwala na przyswojenie owoców wieloletniej pracy i badań w formie przystępnego przewodnika. Autor powoli wprowadza czytelnika w pozornie zagmatwany świat pracy naszego mózgu oraz jak najefektowniejszych metod jego wykorzystania do osiągnięcia założonych celów. Już na samym początku stawia tezę, że efektywne myślenie nie jest zarezerwowane dla wybranych jednostek oraz, że istnieje określona technika, której przy odpowiednim treningu można się nauczyć. Przecież to właśnie praktyka czyni mistrza! Każdy kolejny rozdział stawia przed nami nowe wyzwania, formułuje pytania (nieraz w formie krótkich ankiet) i prezentuje narzędzia, dzięki którym możemy wyeliminować niechciane cechy. Wielość przykładów wziętych z życia codziennego – często odwołujących się do ludzi sukcesu – pozwala na osadzanie stopniowo zdobywanej wiedzy w kontekście faktycznych dokonań innych osób. W trakcie lektury utwierdzamy się w przekonaniu, że pożądane zachowania i rozwiązania można przyswoić w nieskomplikowany sposób, a korzyści z tego płynące będą naprawdę wymierne. W książce natrafiamy również na fragmenty, w których Markman obala mity dotyczące pracy mózgu lub stwierdza, że niektóre z nieświadomych czynności wykonywanych przez nasze centra dowodzenia można opanować i zaprzęgnąć do usprawnienia podejmowanych przez nas działań. Mnogość ciekawostek, przykładów, regularnych ćwiczeń, a także klarowność stylu – utrzymanego na wzór wykładu amerykańskiego profesora, który jest zawsze w bliskim kontakcie ze swoimi słuchaczami – powoduje, że nawet największy laik w tej dziedzinie nie będzie miał większych kłopotów z użyciem konkretnych rozwiązań w swoim życiu zawodowym i prywatnym. Systematyczne położenie nacisku na kluczowe zwroty i koncepcje kognitywistyczne oswaja nas z językiem i daje naukowe oparcie w przypadku, gdybyśmy chcieli podzielić się nowo zdobytą wiedzą z innymi – do czego zachęcam! (mk) Edgard, Warszawa 2012, s. 200, ISBN 978-83-7788-138-5

Deepak Chopra, Leonard Mlodinow

Wojna światopoglądów

Osiemnaście wyjątkowo ważnych pytań. Dwa autorytety w swoich dziedzinach: w lewym narożniku Deepak Chopra, jeden z guru medycyny alternatywnej i holistycznej, który, zdobywając kliniczne i akademickie doświadczenie w wielu najznakomitszych amerykańskich uczelniach i szpitalach, zapoznawał się jednocześnie z tekstami Ayurvedy i innymi traktatami o medycynie tradycyjnej. Wywarło to na nim na tyle duże wrażenie, że zdecydował się na dokładne poznanie tematu – dzięki temu jest teraz jednym z najbardziej znanych i wpływowych autorów 46

b i b l i o t e k a

a n a l i z

z tego obszaru medycyny. W „Wojnie światopoglądów” reprezentuje szeroko pojętą duchowość, poprzez którą stara się dać czytelnikowi odpowiedzi na fundamentalne zagadnienia z punktu widzenia spirytualizmu i przeżywania na poziomie transcendentalnym. Natomiast w prawym narożniku jest Leonard Mlodinow, fizyk teoretyczny i popularyzator nauki. Obecnie pracuje na California Institute of Technology, a zasłynął jako współtwórca książki „Wielki Projekt”, napisanej wraz ze Stephenem Hawkingiem. Jego głównym obszarem działania i odkryć jest fizyka kwantowa. W omawianej przez nas książce przyjął pozycję naukowca, który na postawione pytania odpowiada stosując pryncypia akademickie i bazując przede wszystkim na sile ludzkiej chęci poznania i zbadania świata go otaczającego. Oczywiście, nie należy oczekiwać, że po przeczytaniu tej werbalnej wymiany ciosów – pomimo zapewnień autorów, że raczej chodziło o przyjacielską wymianę poglądów – czytelnik zmieni swoje zdanie. Mini-eseje traktują o kwestiach elementarnych raczej wprowadzając w temat, niż starając się dać definitywną odpowiedź, więc do takiego przewartościowania nie dochodzi. Natomiast z pewnością stanowią one doskonałą okazję do zastanowienia się nad tym, czy druga strona nie ma przypadkiem trochę racji i nie należy jej uważniej wysłuchać. Przyjęta przez Choprę i Mlodinowa forma debaty, gdzie naprzemiennie jeden z nich przedstawia swoje zdanie, a drugi – prezentując swoje racje – ma prawo odnieść się do tez wygłaszanych przez interlokutora, jest bardzo trafna i pozwala rozmówcom sformułować własne zdanie na każdy z omawianych tematów. Bez wątpienia jest to książka skłaniająca do refleksji nad najbardziej fundamentalnymi problemami, a obydwaj autorzy są prawdziwymi mistrzami argumentacji i erudycji. W jednym z wywiadów podkreślali, że istotą dyskusji na takie tematy jest „zgoda, że ich opinie mogą w takiej zgodzie nie pozostawać”. Koncepcja jak najbardziej słuszna, a całość zdecydowanie pod rozwagę. Michał Kramar Helion, Gliwice 2013, s. 340, ISBN 978-83-246-5656-1

Joanna Nawrocka

Społeczne doświadczenie starości „W odczuciu większości ludzi człowiek starszy o 10 lat jest starcem, a młodszy o 10 lat – szczeniakiem” – napisał Kazimierz Brandys. Jako dwudziestolatka postrzegałam czterdziesto- czy pięćdziesięciolatków jako ludzi co najmniej w poważnym wieku. Teraz tak mnie postrzegają dwudziestolatki. A jednak trudno zgodzić się z Zofią Nałkowską, że „starość jest tylko dalszym ciągiem młodości”. Czy zgadzamy się ze zdaniem, że „starość Panu Bogu się nie udała”? Joanna Nawrocka w swojej książce prezentuje badania na temat postrzegania świata przez ludzi starych, stosunku do nich społeczeństwa oraz ich satysfakcji z życia, również poglądów na miłość. Nawrocka napisała swoją książkę także z myślą o studentach, którzy znajdą w środku załączniki zawierające narzędzia użyte w badaniach i tabele z wynikami pozwalające prześledzić etapy postępowania badawczego. Nawrocka pyta o to, jak siebie widzą ludzie starzy i jak ich widzą młodsi. Autorka pragnie odczarować negatywizm określeń „stara kobieta”, „stary mężczyzna”, „starzy ludzie”. „Zamierzam je stosować, aż wyparują z nich lęk, niechęć, lekkomyślność, pogarda, niesmak, poczucie wyższości i uprzywilejowania, bezmyślność, wrogość, zazdrość, własne urazy jednostki i to, co tam jeszcze zostało. Będę je powtarzać tak długo, aż staną się tym, czym są: opisem. I kto wie, może wtedy osłabnie zawarta w nich groza śmierci” – pisze Joanna Nawrocka. I podkreśla, że patronem jej publikacji jest Odys – wojownik spod Troi, który będąc człowiekiem, wybrał starzenie się, starość i grozę śmierci, odrzucił nieśmiertelność, pełnię sił i radowanie się światem na wieczność. Pamiętajmy, że świat jest coraz starszy, a ludzie żyją coraz dłużej. Czas nie czeka na nikogo. (hab) Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2013, s. 136, ISBN 978-83-7850-241-8

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3


Jama Michalika. Przewodnik literacki To już czwarte (!) poprawione wydanie cenionej pracy. Jej autor jest profesorem i byłym rektorem krakowskiego Uniwersytetu Pedagogicznego, twórcą i dyrektorem naukowym Wydawnictwa Edukacyjnego, a dawniej, w latach 1981-1986, ministrem oświaty i wychowania, potem zaś dyrektorem Instytutu Polskiego w Wiedniu. A jednocześnie niestrudzonym badaczem dziejów Krakowa i wybitnym znawcą polskiej literatury. Pierwsza edycja książki ukazała się w 1995 roku. Tym razem, jak czytamy w przedmowie, w stosunku do wydanego przed dziesięciu laty trzeciego wydania, „uzupełniono jedynie bibliografię o nowe pozycje, usunięto usterki redakcyjne”. Dobrze więc, że ta „żelazna” pozycja o znaczącym fragmencie polskiej kultury, a przy tym jakże ważna dla dziejów stołecznego miasta Krakowa, jest znowu dostępna w księgarniach, bo z pewnością znajdzie wielu kolejnych nabywców, zwłaszcza wśród bywalców i gości jednego z kultowych miejsc w grodzie pod Wawelem. Tym miejscem jest przecież ciągle żywa kawiarnia przy ul. Floriańskiej 45, na jednej z najbardziej uczęszczanych tras turystycznych – od Bramy Floriańskiej do Rynku Głównego. (pd)

DLA ���k�w��i��

DZIECI ELLER

Bolesław Faron

Hist������

BESTS

literaturoznawstwo

Wydawnictwo Edukacyjne, Kraków 2013, s. 172, ISBN 978-83-63590-07-9

Religia Andrzej Zwoliński

W jaki sposób filozofia, psychologia i religia mówią o szczęściu? Czy można być szczęśliwym i co może przyczynić się do tego stanu? Czy państwo jest odpowiedzialne za szczęście obywateli? Na te i inne pytania autor odpowiada, przeprowadzając szeroką analizę, opierając się na myśli filozoficznej, psychologii, literaturze i religiach świata. Zaś o szczęściu mówi jako o pełnym i trwałym zadowoleniu z życia. Zwoliński zauważa, że „Szczęście, związane z nadaniem sensu swemu życiu, łączy się z jasno określonym celem. Ukierunkowuje życie, sprowadza na drogi właściwe dla tego celu, rodzi poczucie satysfakcji z realizacji tego, co było względem człowieka zamierzone i wyznaczone. Gdy szczęście jest celem człowieka, jego wędrowanie po drogach świata sprowadza się do nieustannego czuwania, by nie zagubić znaków prowadzących do niego”. (br) Wydawnictwo WAM, Kraków 2013, s. 220, ISBN 978-83-7767-199-3

Święte, świętsze, najświętsze

OŚĆ W O N iera

prem 2013 0. 03.1

www.proszynski.pl

Szczęście brutto

Grzegorz Polak

Otrzymaliśmy pierwszy przewodnik po sanktuariach o charakterze ekumenicznym, gdyż zawiera opisy miejsc kultu nie tylko katolickiego, ale także prawosławnego, ewangelickiego i mariawickiego oraz judaistycznego i muzułmańskiego. Oprócz najbardziej znanych i odwiedzanych miejsc autor prezentuje przy tym mniej znane sanktuaria, które często są perełkami architektury i sztuki sakralnej. Publikacja obejmuje 122 miejsca święte w całej Polsce, zawiera informacje o ich historii i tradycji, a także o legendach, objawieniach, misteriach, obiektach kultu i sławnych pielgrzymach. Autor jest znanym publicystą i dziennikarzem telewizyjnym, a przy tym działaczem ekumenicznym. Napisał, a także był współautorem i redaktorem ponad dwudziestu książek o tematyce papieskiej, ekumenicznej i hagiograficznej. Ogrom informacji, jaki nam w nowej publikacji przekazał, jest zniewalający. Dlatego niewielkie braki w niczym nie umniejszają wartości tej pracy, jak chociażby pominięcie w opisie Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej, sąsiadującej ze stołeczną katedrą przy ul. Świętojańskiej na Starym Mieście, infor-

Z

abawne i pomysłowe histo-

wzięło się tak wiele języków?

ryjki z kolorowymi obrazkami Heike Vogel dają odpowiedzi na najrozmaitsze dziecięce

Dlaczego banany są krzywe? Skąd się bierze sól w morzu? Dlaczego wypadają mleczne

pytania, wspierając rodziców we wprowadzaniu ciekawskich w tajemnice świata. Dlaczego

zęby? Te książeczki wyjaśniają mnóstwo równie ciekawych kwestii. Warto więc zasiąść z kil-

pingwinom nie marzną stopy? Czy można jeść i pić, stojąc na rękach? I skąd na świecie

kulatkiem do wspólnego czytania, a starsze dziecko zachęcić do samodzielnej lektury.

Prószyński Media ul. Rzymowskiego 28, 02-697 Warszawa e-mail: dzialhandlowy@proszynskimedia.pl tel. 22 27 81 7 23


Recenzje macji, że wspaniałe Anielskie Wrota do świątyni są dziełem Igora Mitoraja, jednego z najwybitniejszych współczesnych rzeźbiarzy europejskich. Powstały i zostały poświęcone w 2009 roku, a zapewne autor opis tego sanktuarium opracował wcześniej i już do niego nie wracał. Nie ujmuje to jednak wartości pięknie wydanej i nadzwyczaj bogatej merytorycznie publikacji – ze wszech miar ekumenicznej! (pd) Agora, Warszawa 2013, s. 400, 39,99 zł, ISBN 978-83-268-1242-2

Anselm Grün

33 aniołów na wszelakie potrzeby W poprzednich książkach Grün opisywał anioły, które umożliwiają kontakt z postawami, dzięki którym można poradzić sobie z własnym życiem: z przebaczeniem, zaufaniem, miłością, odwagą itp. W niniejszej pozycji opisuje anioły pojawiające się w trudnych i wyboistych sytuacjach. „Anioł od stresu na przykład – pisze Grün – pozwala mi w zupełnie nowy sposób spojrzeć na to, co wywiera na mnie wewnętrzną presję, anioł od zmęczenia, który pozwala mi czuć się zmęczonym i który wyczerpanie przemienia w dobre zmęczenie, albo anioł od bezsenności, który daje mi do zrozumienia, kiedy w nocy leżę bezsennie, że nie jestem sam, który zatem wkracza w moją bezsenność i przemienia ją w taki sposób, że nie jest ona już dla mnie ciężarem i nie napawa mnie lękiem”. Autor przedstawia wiele różnych typów aniołów, do których możemy zwrócić się o pomoc w obliczu trudności i przeszkód dnia codziennego. Nasze zadanie polega na tym, żeby być uważnym, czujnym i słuchającym cichych impulsów, którym anioł pozwala rozbrzmiewać w sercu. Wtedy życie może stać się prostsze. Bożena Rytel tłum. Ryszard Zajączkowski, Jedność, Kielce 2013, s.168, ISBN 978-83-7660-682-8

Elżbieta Polak, Katarzyna Pytlarz

Cuda świętego Józefa

Autorki zebrały ponad pięćdziesiąt autentycznych świadectw – łask otrzymanych za wstawiennictwem św. Józefa. Dotyczą one nawróceń, uzdrowień, znalezienia pracy i domu, współmałżonka, itd. Druga część książki obejmuje modlitwy do św. Józefa oraz Encyklikę papieża Leona XIII o nabożeństwie do św. Józefa i Adhortację Apostolską Jana Pawła II „O św. Józefie i jego posłannictwie w życiu Chrystusa i Kościoła”. Dokumenty te przybliżają osobę i misję św. Józefa. Książka jest formą podziękowania za otrzymane łaski św. Józefowi od wszystkich, którzy doświadczyli jego interwencji oraz opieki i zaświadczyli o tym. Ma także służyć szerzeniu kultu orędownika rodzin, męża wiernego i sprawiedliwego, patrona Kościoła i robotników, wspomagającego chorych, nieszczęśliwych, umierających. (br) Wydawnictwo WAM, Kraków 2013, s.310, ISBN978-83-7767-901-2

dalej niż „tu i teraz”. Z perspektywy XXII wieku, w którym rozgrywa się akcja powieści, a Polska pozostaje wciąż elementem – i to bardzo znaczącym, również w oczach Rosjan – carskiego imperium, wciąż jest rozpamiętywany, lecz czy słusznie przywiązuje się do jego mitu aż taką wagę? Autor nie tylko polemizuje z ideą i „wszechogarniającym duchem narodowych zrywów”. Wnika głębiej, pytając o deterministyczny model losu. Czy „skazani jesteśmy na jedne rozwiązania, bo kieruje nami fatalizm i uprzedzenia? I ważniejsze: czy jako naród potrafimy naprawdę wykazać się pragmatyzmem?”. Odpowiedzi ostatecznie czytelnik musi udzielić sobie sam. A nie będzie to łatwe, bo jak pisze Przechrzta: „My, Polacy, generalnie sprawdzamy się w walce. Schody zaczynają się, kiedy trzeba pomyśleć, niestety najlepiej wychodzi nam napierdalanie”. To opinia cokolwiek kontrowersyjna, ale podskórnie wyczuwamy jej istotę i słuszność. NCK trochę broni się przed nią wstępem Maćka Parowskiego i autorskim posłowiem. Ale pytanie pozostaje: jaka byłaby Polska bez narodowych powstań? Przechrzta zaprasza do dyskusji, tylko czy my jeszcze umiemy dyskutować? Tomek Nowak Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2013, s. 308, 27 zł, ISBN 978-83-6363-104-8

Andrzej Krajewski

Jak wykuwały się fortuny Zarabianie pieniędzy to, jak na wstępie przekonuje autor, jedna z największych namiętności człowieka. Większość z nas zarabia tyle, by przeżyć i mieć na drobne przyjemności, są jednak tacy, którzy ze zdobywania pieniędzy uczynili sens swojego życia – mają dużo więcej niż potrzebują, żyją ponad stan i wciąż pomnażają majątek. Można im zarzucać, że są skrajnymi materialistami i że przywiązują się do czegoś, co nie jest takiego przywiązania warte, jednak to właśnie bogacze wzbudzają największy podziw, zazdrość, a przede wszystkim zawiść tych, którzy mają mniej zasobne portfele. Andrzej Krajewski przedstawia sylwetki największych bogaczy w historii świata. Opisuje jak zdobywali fortuny, jak utrzymywali prymat wśród największych i najpotężniejszych ludzi na świecie (wszak nie ma wątpliwości, że kto ma pieniądze, ten ma władzę), wreszcie – co najbardziej chyba interesujące – na co wydawali ciężko zdobyte fundusze i co się działo z ich majątkiem kiedy schodzili z tego świata. Na kartach książki znaleźli się m.in. bankier Mayer Amschel Rotshild, bracia Noblowie, potentaci naftowi John „Dusiciel z Cleveland” Rockefeller i Andrew Carnegie czy człowiek, który zrewolucjonizował przemysł samochodowy w początkach XX wieku – Henry Ford. Czytając ich biografie nietrudno dostrzec, że wszystkim im w pozyskaniu wielkich fortun pomogła wrodzona żyłka do interesów, umiejętność korzystania z okazji, szczęście do otaczania się odpowiednimi ludźmi, a przede wszystkim odwaga w podejmowaniu decyzji… To niewiele by zbić majątek, a jednak mało komu jest pisane zostać miliarderem. (mm) G+J Gruner +Jahr, Warszawa 2013, s. 162, ISBN 978-83-7778-413-6

Historia

Maria Barbasiewicz

Ludzie interesu w przedwojennej Polsce

Adam Przechrzta

Gambit Wielopolskiego Powstania narodowe to temat ostatnio nader gorący. Wobec eskalacji sporów autorzy uciekają się do historii alternatywnej, gdzie mogą „poszaleć swymi wywodami pod bezpiecznym płaszczykiem fantastyki”. Adam Przechrzta bierze na warsztat powstanie styczniowe. W prostej w sumie, acz konsekwentnej historii mówi, co mogłoby się zdarzyć, gdyby powstanie to nie wybuchło… A dlaczego? Bo oglądamy je jako fakt niebyły, konceptualny twór, przewidziany i unieszkodliwiony w swoim czasie przez ludzi patrzących znacznie 48

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Książka zawiera konterfekty kilkunastu przedsiębiorców II RP. Autorka snuje opowieść głównie na kanwie kontaktów z ich potomkami, gdyż niewiele dokumentacji z tamtego zakresu przetrwało do dziś. Wybór przedwojennych finansistów i filantropów umożliwia wszechstronne spojrzenie na ekonomiczno-socjalny wizerunek międzywojnia. Historie wielkich fortun i podobnych krachów przedstawiono przez pryzmat ludzi i ich życia. Nie tylko zawodowego, ale też rodzinnego i towarzyskiego. Poznajemy dzieje Jana Albina Goetz-Okocimskiego, który stworzył potęgę browaru w Okocimiu. Pieniądze inwestował w kolejne przedsięwzięcia, ale nie skąpił również środków na cele charytatyw-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3


ne. Brawurowa jest opowieść o Antonim Jaroszewiczu, bankowcu, milionerze, filantropie, który miał wyjątkowy talent do pomnażania pieniędzy, lecz też ogromną fantazję w ich wydawaniu. Ze szczególnym zainteresowaniem czytałem rozdział poświęcony Marianowi Dąbrowskiemu, założycielowi koncernu prasowego, którego filarem był „Ilustrowany Kurier Codzienny”. Biografie uzupełnia polityczne, historyczne, prawne i społeczne tło epoki. Czytamy o technikach zarządzania, motywowania pracowników, strategiach reklamowych, roli mediów w życiu gospodarczym kraju, czy trudnym współzawodnictwie kapitału polskiego z kapitałem żydowskim. Maria Barbasiewicz pokrótce ujawnia – niejednokrotnie tragiczne – losy swych bohaterów po wybuchu II wojny światowej. Relacjonuje także, co stało się z majątkami i firmami. Większość z tych ostatnich niestety poległa podczas bitwy o handel, wydanej tzw. „prywatnej inicjatywie” przez ministra Hilarego Minca pod koniec lat 40. (to-rt) Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2013, s. 432, ISBN 978-83-7705-285-3

Wasilij Rzeszetnikow

Od Barbarossy do Berlina Narrator nie kryje emocji, przedstawia przeszłość, która nie była tak patetyczna, jak chciałaby tego sowiecka propaganda. Śmierć, zniszczenie i strach – wszystko to otaczało żołnierzy Armii Czerwonej, którym przyszło się bić w szalenie trudnych warunkach przeciwko doskonałemu przeciwnikowi. Obok opisów walk ogromne znaczenie nabierają relacje z koszar i charakterystyka żołnierskiej codzienności. Poruszające historie ukazują prawdziwe oblicze Armii Czerwonej, pełnej donosicieli, tchórzów i ideologicznej indoktrynacji. Rzeszetnikow koncentruje się głównie na swoich odczuciach w stosunku do machiny wojennej. W rezultacie czytamy o tym, jak wyglądało wojsko z perspektywy przeciętnego żołnierza, a nie o bojowym szlaku, który przebył. Oczywiście, starcia z Niemcami także stanowią część opowieści, jednak autor nie zdecydował się na zaprezentowanie ich szerszej charakterystyki. Reasumując, z jednej strony otrzymujemy doskonałą relację ze służby w Armii Czerwonej od człowieka z wewnątrz, patrzącego na nią zupełnie innymi kategoriami niż większość współczesnych historyków – z drugiej, brakować może nieco typowo militarnych smaczków, jakimi są wielkie batalie, fascynujące operacje i wszystko to, co kojarzyć możemy ze starciami na froncie. Warto podkreślić atuty tłumaczenia, które oddały stylistykę autora. Język jest tu prosty, szorstki, rubaszny – słowem żołnierski, co uwiarygodnia lekturę. Tomasz Z. Z apert tłum. Paweł Dobrosielski, Bellona, Warszawa 2013, s. 240, ISBN 978-83-111-1625-2

Konrad Wrzos

O Piłsudskim i piłsudczykach Dobrze się stało, że Literackie Towarzystwo Wydawnicze, zasłużone w krzewieniu wiedzy o naszej najnowszej historii, zdecydowało się wznowić tę książkę – zbiór tekstów poświęconych Marszałkowi i jego podkomendnym: Ignacemu Mościckiemu, Kazimierzowi Sosnkowskiemu, Gustawowi Orlicz-Dreszerowi, Józefowi Beckowi, Adamowi Kocowi czy Waleremu Sławkowi. Autor był jednym z najbardziej znanych – i najlepiej opłacanych (w 1936 roku 4-5 tys. zł. miesięcznie) dziennikarzy międzywojennej Polski. Ten potomek zamożnej rodziny kupieckiej o nazwisku Rosenberg, która u progu XX wieku porzuciła judaizm na rzecz kalwinizmu, absolwent lingwistyki Uniwersytetu Warszawskiego – władał biegle sześcioma językami (polski, jidisz, niemiecki, rosyjski, angielski, portugalski – potrafił porozumieć się po francusku, włosku i hiszpańsku), debiutował w dziennikarstwie już jako maturzysta. Podczas studiów współpracował z kilkoma redakcjami stolicy. Od roku 1926 był związany z „Ilustrowanym Kurierem Codziennym”. Zrazu był sprawozdawcą parlamentarnym, potem szefem oddziału w Warszawie, ale ponieważ źle czuł się przy biurku, ustąpił tam

BESTSELLEROWE AUTORKI

MROCZNYCH THRILLERÓW! HIT!

Trzy wybitne autorki bestsellerów stworzyły nowe wcielenie zła. Morderca psychopata, który

wymyka się policji, bezustannie zmienia miejsca pobytu, żeruje na zagubionych i samotnych. Trzy śledcze były już świadkami najgorszych zbrodni i aresztowały najniebezpieczniejszych przestępców. Czy tym razem zabójca je przechytrzy?

MY A C E L O P

Książki dostępne w księgarniach, na www.gjksiazki.pl i w sprzedaży wysyłkowej: tel. 22 360 37 77. Znajdź nas na Facebooku: G+J Książki.


Recenzje miejsca Witoldowi Giełżyńskiemu i zajął się reporterką. Pierwszym jej plonem był tom z 1932 roku pt. „Oko w oko z kryzysem”, opisujący wpływ krachu z Wall Street na naszą gospodarkę. Dwa lata później wydał tom pod retorycznym tytułem „Kiedy znowu wojna?”, przewidującym nieuchronność konfliktu zbrojnego w Europie. Kilkanaście miesięcy potem opublikował „11 głów”, tyleż wywiadów z przywódcami czołowych państw Starego Kontynentu. Po klęsce we wrześniu 1939 roku – via Rumunia, Węgry, Jugosławia i Włochy – dotarł, po trzymiesięcznej podróży, do Francji. Z racji sanacyjnych sympatii nie przyjęto go do pracy w pionie propagandy rządu premiera Władysława Sikorskiego. Gdy Niemcy zdobyli Paryż, uciekł drogą morską do Portugalii, skąd wiosną roku 1941 przedostał się statkiem do Brazylii. Tam napisał zbiór reportaży „Yerba mate” o życiu licznej enklawy polonijnej. Kraj kawy stał się jego drugą ojczyzną. W końcu porzucił dziennikarstwo i razem z innym emigrantem – Witoldem Budrewiczem zajął się biznesem. Umarł na raka w roku 1974. Tomasz Z. Z apert

Rozmowa z Łukaszem Modelskim

Klisze prawdy

fot. archiwum

–  Fotografuje pan? –  Owszem, od bardzo dawna, amatorsko, choć czasem publikuję zdjęcia. Książka nie jest jednak owocem tego hobby. Poprosiłem Tadeusza Rolke, z którym się znałem, żeby mógł być moim źródłem historii odnośnie do dziewczyn PRL-u. Okazało się, że Tadeusz, z racji zawodu i zainteresowań, znał „wszystkich których trzeba”, cały polski beau monde lat 50-80. Pomyślałem, że to niezwykłe – reglamentowany zawód sprawił, że fotograf prasowy musiał znać wszystkich i wszędzie bywać. Uznałem, że to zjawisko samo w sobie jest godne osobnej książki. –  Jak pan wyselekcjonował rozmówców? –  Po pierwsze zależało mi na tym, żeby byli jak najdłużej czynni zawodowo. Po drugie – by byli fotografami prasowymi. Po trzecie – aby redakcje, w których pracowali, były możliwie zróżnicowane. Po czwarte – żeby mieli różnorodne zawodowe zainteresowania. Wreszcie – aby gdzieś po drodze nie uciekli w specjalizację, żeby nie byli kimś takim jak Chris Niedenthal (wydał obszerną autobiografię) i żeby podobały mi się ich zdjęcia. Jak pan widzi, kryteriów było sporo. –  Czy PRL był fotogeniczny? –  Sądzę, że z dzisiejszej perspektywy – tak, był wyjątkowo fotogeniczny. Gorzej z perspektywą tamtych czasów i ludzi, którzy żyli w owej epoce. Poza tym jednak – obraz epoki, jej plastyczna, wizualna tożsamość też ulegała zmianom i nie była homogeniczna. Zmiany mód i estetyk za żelazną kurtyną odpowiadały mniej więcej tym trwającym na świecie; kiedy patrzymy na zdjęcie z lat 50. – z PRL czy z USA – wiemy z grubsza, jaka to epoka. Moda, design, fryzury, architektura – wiadomo. A wszelkie retro uchodzi dziś za szczyt szyku. –  Fotoreporterom często przeszkadzała w pracy cenzura… –  Czasem przeszkadzała, a czasem ułatwiała zadanie. Możemy naiwnie wierzyć, że „rasowy fotoreporter” zawsze wyciąga aparat, kiedy widzi możliwość zrobienia ciekawego zdjęcia. Z moich rozmów wynika coś odmiennego. Istnienie cenzury było czasem usprawiedliwieniem dla niepodejmowania ryzyka zrobienia zdjęcia. Sądzę, że zdarzało się to dość często. Rozmawiał Tomasz Z. Z apert

LTW, Dziekanów Leśny 2013, s. 328, ISBN 978-83-7565-284-0

Joyce Tyldesley

Klątwa Tutanchamona Chyba nie ma osoby, której nie byłaby znana słynna złota maska faraona Tutanchamona. Podobnie jak trudno znaleźć kogoś, kto nie słyszał o słynnej klątwie tego zmarłego ponad 3300 lat temu władcy. Klątwy, której ofiarą padli wszyscy mający coś wspólnego z naruszeniem jego wiecznego spokoju. Niewielu też jest takich, co nie kojarzą złotej maski z największym jak do tej pory odkryciem archeologicznym, które ukazało światu nieprzebrane skarby. Lata poszukiwań zwieńczone sukcesem, nienaruszony grób, tony złota i kosztowności, bajecznej wartości cudnej urody przedmioty, spowita w bandaże, obsypana klejnotami mumia, wianuszek zasuszonych kwiatów znaleziony obok głowy władcy i wreszcie – a może przede wszystkim – grasująca śmierć, czekająca na tych, którzy weszli do grobowca, wynieśli bezcenne skarby, zabrali i zbadali mumię. Kim był za życia ten mało znaczący faraon, który stał się sławny dopiero po śmierci dzięki niesamowitemu odkryciu? Kim był jego odkrywca? Kto był sponsorem trwających całe lata poszukiwań grobu? Co tak naprawdę krył grobowiec? Na co zmarł niespełna dziewiętnastoletni Tutanchamon? Czy został zamordowany, czy też może uległ nieszczęśliwemu wypadkowi podczas polowania? Kto włożył kwiaty do jego trumny? Czy ukochana żona? Co się stało z mumią? A jeszcze ważniejsze, co tak naprawdę spotkało tych, którzy zetknęli się z Tutanchamonen po jego śmierci? Czy klątwa jest tylko wymysłem żądnych sensacji dziennikarzy, czy też może mumia potrafi zabijać? Czy rzeczywiście mściwy faraon sięgnął po swoje ostatnie ofiary zaledwie osiem lat temu? Na te i cały szereg innych pytań fascynująco odpowiada autorka, przybliżając postać tego legendarnego władcy, obalając mity, rozwiewając wątpliwości i snując teorie, jak to mogło być naprawdę. Wspaniała książka, napisana w oparciu o najnowsze badania naukowe, bardziej pasjonująca i niesamowita niż niejeden thriller. Historia nieprawdopodobnego odkrycia i zadziwiających wydarzeń, które po nim nastąpiły, o tyle ciekawsza, że napisało ją samo życie. Urszula Pawlik tłum. Norbert Radomski, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2013, s.324, ISBN 978-83-7510-909-2

reportaż Łukasz Modelski

Fotobiografia PRL Półtora roku temu Łukasz Modelski wydał zajmujący tom reporterski pt. „Dziewczyny wojenne”. Teraz zajął się późniejszą epoką, której schyłek pamięta z autopsji. Obrazowo – to chyba najbardziej adekwatne słowo – opowiadają mu o niej fotograficy: Plewiński z „Przekroju”, Jałosiński ze „Sztandaru Młodych”, „Kultury” i „Przeglądu Tygodniowe50

b i b l i o t e k a

a n a l i z

go”, Łopieński z „Perspektyw”, Rolke z miesięcznika „Polska”, wreszcie Broniarek i Morek, pracujący w Interpressie. Przez agencję i redakcje „przewijały się setki osób – opowiada Romuald Broniarek, stryjeczny brat Zygmunta, fotoreporter tygodnika TPPR (Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej – przyp. to-rt) „Przyjaźń”, który w 1979 roku zmienił lokalizację. Z budynku przy ulicy Kredytowej przeniósł się do nowego gmachu u zbiegu Przechodniej, Placu Bankowego i Marszałkowskiej. „Jan Szydlak (szef TPPR, członek Biura Politycznego KC PZPR – przyp. to-rt)(…) dał wojsku rozkaz, nie rozkaz i chłopcy przyjechali ze sprzętem i przez dwa czy trzy lata postawili nowy budynek. Wszystko dlatego, że Szydlakowi nie podobała się poprzednia lokalizacja. Tam były banki, kawiarnie i powszechnie handlowano dolarami. Goście radzieccy przyjeżdżali i mogli to wszystko zobaczyć. To właściwie dość głupi powód, by postawić nową chałupę” – wspomina Broniarek i opowiada o swej niewykorzystanej szansie na sukces międzynarodowy, gdy towarzyszył z aparatem wizytującemu Polskę Nikicie Chruszczowowi: „W pewnej chwili kolumna aut się

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3


zatrzymała, wyrzucono kwiaty, Chruszczow wyszedł sam i zaczął w te kwiaty sikać. A ja miałem aparat na szyi (…) jednak nie zrobiłem tego zdjęcia. Bo co bym potem z nim zrobił? Wysłał je gdzieś? No, mogłoby obiec świat, ale byłoby to ostatnie zdjęcie w moim życiu”. Następcę tego genseka uwiecznił w kadrze Morek: „Breżniew się bał samolotu, przyjechał pociągiem. Na peronie kredą narysowano, gdzie staje jego wagon, I tam też ustawiła się delegacja, a my – nieliczna grupa fotografów – obok. Pociąg przyjechał, otwierają się drzwi, ale nie tego wagonu, bo coś pomylono. I cała ta delegacja, czyli Jabłoński, Jaroszewicz, Gierek I mnóstwo innych towarzyszy biegnie po peronie do wagonu Breżniewa, a my za nimi. Przybiegamy, Breżniew – do dziś pamiętam – pijany w sztok – popatrzył mętnym wzrokiem i powiedział: »Ujezżaju« – to miał być taki dowcip”. (to-rt)

Z MIŁOŚCI DO JEDNEGO Z NAJPIĘKNIEJSZYCH MIAST ŚWIATA...

Znak, Kraków 2013, s. 320, ISBN 978-83-240-2043-0

Anatomia zbrodni Niniejszy tytuł należy do serii „Focus Śledczy Poleca” i składa się z kilkunastu krótkich reportaży i wywiadów poświęconych różnym zbrodniom i występkom – są tu opowieści o przyczynach zawiązywania się gangów, historie kobiet w mafii, a także rozmowy z policyjnymi technikami. Autorami są dziennikarze i reporterzy śledczy, pracujący w prasie i telewizji, często z długim, zagranicznym stażem. Już na wstępie czytelnika witają krzykliwe tytuły poszczególnych tekstów, na myśl przywodzące nagłówki prasy brukowej. Nienajlepsze pierwsze wrażenie, jakie powstaje po pierwszym reportażu, staje się potem tym dominującym. Pomimo chwytliwego i łatwego w odbiorze stylu autorów, historie przez nich przedstawiane są nastawione na epatowanie tanią sensacją. Na dłuższą metę powoduje to zmęczenie u czytelnika, który odnosi wrażenie – oby niezamierzone! – kompletnej nieudolności służb państwa, jak również bezkarności i wszechobecności kryminalistów i zboczeńców. Niektóre z tekstów rzucają ciekawe światło na zagadnienia wydawać by się mogło dobrze znane, ale niestety giną one w otoczeniu prac, najdelikatniej mówiąc, przeciętnych. Być może nietrafionym pomysłem było zgromadzenie tekstów w jednej książce – przez co tracą one swój indywidualny charakter i zacierają się, stając się jedną, mało zajmującą całością. Oczywiście pozycje takie jak „Anatomia zbrodni” mają swych wiernych odbiorców, ponieważ ludzie uwielbiają sensacje. Jednak wydaje się, że podobne wydawnictwa bardziej szkodzą tekstom tam zawartym, niż im pomagają – pierwszym komentarzem, jaki przychodzi na myśl po lekturze książki jest „produkcja taśmowa”. Z całą pewnością nie taką opinię chcieliby usłyszeć autorzy. Michał K ramar Wydawnictwo G+J Książki, Warszawa 2013, s.130, ISBN 978-83-7788-412-9

Barbara Włodarczyk

Nie ma jednej Rosji Rosja to od lat kopalnia tematów. Nie dziwi zatem, że i polscy dziennikarze poświęcają jej bardzo wiele miejsca. Wydane w ostatnich miesiącach książki Wacława Radziwinowicza, Jacka Hugo-Badera i Barbary Włodarczyk są tego najlepszym dowodem. Popularność tej literatury świadczy także o tym, że Polaków niezmiernie interesuje Kreml i okolice. Wieloletnia korespondentka TVP z Rosji oraz autorka interesującego cyklu dokumentalnego o tym kraju pt. „Szerokie tory” tym razem przedstawia piórem obrazy postsowieckiej rzeczywistości. Dziennikarskie rzemiosło zaprezentowane w tym tomie to znakomicie przygotowany grunt do dyskusji i polemik. Barbara Włodarczyk zapuszcza się w niebezpieczne zaułki Rosji. Książka jest zbiorem krótkich, ale rzeczowych dziewiętnastu reportaży. Każdy rozdział opisuje historię jednego z mieszkańców Rosji. Bohaterowie reprezentują często skrajne do siebie poglądy, jedni są

Od dwunastu lat sięgam po muzykę krajów języka portugalskiego. Tę, którą zewsząd słychać w Lizbonie. Ta muzyka ma w sobie szczególne światło, czułość, zmysłowość. Jak i miasto, które jest jej domem. To zatem podwójny portret. Obraz miasta na krawędzi Europy i muzyków, którzy każdego dnia nadają mu ton. To, spośród niezliczonej ilości, moja wersja historii jednego miejsca na ziemi. Jeśli dzięki tym stronicom ktokolwiek z Państwa zechce odwiedzić Białe Miasto, poznać je i rozwinąć parę rozpoczętych przeze mnie wątków, będę szczęśliwy. Marcin Kydryński

PATRONI:

Książki dostępne w księgarniach, na www.gjksiazki.pl i w sprzedaży wysyłkowej: tel. 22 360 37 77. Znajdź nas na Facebooku: G+J Książki.


Recenzje milionerami, a inni bezdomnymi. Autorka pokazuje prawdziwe oblicze kraju, które nie raz może zaskoczyć oraz poruszyć czytelnika tak jak relacja z funkcjonowania domu „spokojnej” starości. „Nie ma jednej Rosji” to przykład wielu zaskakujących przeciwieństw znajdujących swoje odzwierciedlenie w życiu mieszkańców tego państwa. Publikacja pokazuje również, jak bardzo Rosja zmieniła się od chwili upadku ZSRR. (to-rt)

Serie wydawnicze – Wydawnictwo Olesiejuk

Elżbieta Lekan, Joanna Myjak Przedszkole Żyrafki: 6-latek, 5-latek Najszybciej i najbardziej efektownie dzieci uczą się poprzez zabawę – rozwiązując zagadki, obserwując, porównując, kreśląc, malując i kolorując. W ten sposób ćwiczą poprawną wymowę, umiejętność opowiadania, myślenia i tworzenia. Z Żyrafką dzieciaki liczą słonie, tygryski i delfiny, rysują rybki, na paluszkach przyklejają ptaszki, kolorują latawce i z grzyba robią muchomora. I łączą cyferki, żeby powstał rysunek. To ulubiona zabawa 6-letniego Franka, zawiedzionego nieco, że jest tak mało cyferek. Łączą i liczą sylaby, łączą wyrazy w całość i rysują szlaczki, trenując rękę przed nauką pisania. „Przedszkole Żyrafki” to seria edukacyjnych i ciekawych ćwiczeń dla dzieci, zadania są dopasowane do wieku –pięcio- i sześciolatków (podobne teczki są dostępne dla dzieci w wieku 2, 3 i 4 lata). W teczkach znalazły się zeszyty: „Cyferki”, „Litery i sylaby” oraz „Szlaczki” – to dla sześciolatków. Natomiast pięciolatki dostaną zeszyty ze zgadywankami, zabawami językowymi zachęcającymi dziecko do budowania pełnych zdań oraz zabawami plastycznymi. Kogo leczy weterynarz i jakie zwierzęta spotkamy na wsi – na te pytania pięciolatek odpowie bez trudu. I z przyjemnością dopasuje odpowiednie naklejki doskonaląc umiejętności manualne – jak kolorowanie, wycinanie, naklejanie, rysowanie. Ogromna liczba naklejek uraduje każde dziecko. To najprzyjemniejsza część nauki – naklejanie. Całość jest bajecznie kolorowa, przejrzysta i starannie wydana. Przyciąga uwagę i zachęca do nauki. „Przedszkole Żyrafki” łączy przyjemne z pożytecznym. (hab)

Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013, s. 304, ISBN 978-83-08-05087-3

podróże Martyna Wojciechowska

Meksyk

Martyna Wojciechowska pokazuje Meksyk w specyficzny sposób – przez pryzmat corridy, przy czym chodzi tu o walkę byków a nie o ludową pieśń. Jej bohaterką jest filigranowa matadorka, dwudziestoczteroletnia Hilda Tenorio, która bez lęku staje naprzeciw dwadzieścia razy cięższego od niej byka. A trzeba pamiętać, że nie zawsze to człowiek wychodzi z takiej konfrontacji zwycięsko. Corrida nie jest wymysłem meksykańskim. Kiedy Hiszpanie podbili imperium Montezumy, na nowo odkrytym kontynencie nie było ani byków, ani technologii wytopu żelaza, ani tradycji walk na arenie ze zwierzętami. Meksykanie czcili zwierzęta, nadając im boskie cechy. W krwawych igrzyskach poddanych Montezumy i innych władców ówczesnej Mezoameryki, ginęli ludzie, nie byki, a najchętniej zabijano nie mieczem i nie piką, a rytualnym nożem, którym wyrywano serca pojmanym jeńcom. Czy te krwawe tradycje sprawiają, że corrida w Meksyku jest dziś tak popularna? Z rozmów z Hildą Tenorio i innymi matadorami wynika raczej, że liczy się adrenalina, bohaterstwo, podziw tłumu, pieniądze, czyli to samo, co w każdym sporcie, tu tylko śmierć jest całkiem realna. Śmierć obecna tak samo w kulturze Meksyku, jak i Hiszpanii, gdzie corridy rozgrywano już w XII wieku, jak i w każdym innym zakątku świata, bo każda społeczność ma swoje brzydkie nawyki. Opowieść Martyny Wojciechowskiej napisana jest bez tezy, bez niechęci, z ciekawością badacza – i dlatego wciąga. (ł) G+J RBA National Geographic, Warszawa 2013, s. 140, 15,99 zł, ISBN 978-83-7596-514-8

pedagogika Marta Bogdanowicz (red.)

Dysleksja w wieku dorosłym „Wierzymy głęboko, że w niebie nie ma czytania, pisania ani ortografii, a dyslektyk robi to, co najlepiej potrafi” – napisała w swojej „Inwokacji” uczennica Kolegium Miejskiego w Gdyni, szkoły kształcącej dorosłych. Dysleksja jest jednym z wielu rodzajów trudności w uczeniu się. Dyslektycy mają trudności w czytaniu i pisaniu. Ale chcą się uczyć. Zdobyć wykształcenie. Normalnie żyć. „Dysleksja i zła wymowa zrujnowały mi życie” – napisała pięćdziesięcioletnia kobieta. Dysleksja jest problemem całego życia. Nie tylko edukacji. Dwudziestodwulatka po raz trzeci powtarza pierwszy rok studiów: „Jak mogę poradzić sobie z dysleksją tak, bym nie była skazywana za każdym razem na porażki?”. Osoby z dysleksją natykają się w życiu na bariery, stereotypy, dyskryminację i uprzedzenia. Bariery te mogą dyslektyka uczynić „niepełnosprawnym”. Dysleksja to zaburzenie rozwojowe – utrudnia rozwój procesów językowych, pamięci, szybkość przetwarzania informacji, integrację procesów percepcyjnych i motorycznych, przeszkadza w opanowaniu wiedzy oraz umiejętności czytania i pisania. Utrudnia również funkcjonowanie emocjonalno-społeczne, obniża samoocenę, motywacje, emocje, obniża poczucie kontroli, zwiększa stres itp. 52

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Wydawnictwo Olesiejuk, Ożarów Mazowiecki 2013, s. 80, ISBN 978-83-7844-968-3 i 978-83-7844-864-9

Autorzy artykułów zamieszczonych w tej publikacji pod redakcją Marty Bogdanowicz – polscy i światowi specjaliści i badacze problemu dysleksji, przedstawiają ten problem z różnych perspektyw naukowych: psychologicznej, pedagogicznej i medycznej. Omawiają przyczyny specyficznych zaburzeń czytania i pisania. Ta praca pomaga dyslektykom lepiej zrozumieć swój problem, a nauczycielom łagodniej spojrzeć na studentów i uczniów. Na uwagę zasługuje rozdział dotyczący mocnych stron dorosłych osób z dysleksją, ponieważ większość prac z zakresu psychologii klinicznej koncentruje się na deficytach, pomijając kwestie zdolności i talentów. Pocieszające są przykłady znanych ludzi, wybitnych postaci. Oni też mieli dysleksję. Nie przeszkodziła im zapisać się w dziejach świata. Święty Wojciech i Christan Andersen cierpieli na dysleksję. Dla dorosłych z dysleksją najważniejsze jest pobudzanie ich motywacji do pracy nad sobą i dawanie nadziei na skuteczność. Dlatego motto tej książki brzmi: Nigdy nie jest za późno. (hab) Harmonia, Gdańsk 2013, s. 368, ISBN 978-83-7744-024-7

Piotr Winczewski

Zabawy i gry ruchowe dla dzieci poruszających się na wózkach inwalidzkich

p r z e d s t a w i a

Najmłodsi poruszający się na wózkach inwalidzkich powinni uczestniczyć w szkolnym życiu swoich rówieśników, także w wychowaniu fizycznym. Nie mogą wprawdzie uganiać się za piłką, jeździć na łyżwach czy nartach ani ścigać się na boisku – do ich właściwego rozwoju konieczne są pełnowartościowe zamienniki. Tymczasem uczniowie klas integracyjnych często są zupełnie wykluczeni z zajęć wychowania fizycznego w szkole. A prze-

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3


cież oni, w równym stopniu co ich pełnosprawni rówieśnicy, także potrzebują eksperymentowania, odkrywania – elementów nieodłącznych aktywności ruchowej. Taka aktywność zapewnia im rozwój emocjonalny, ruchowy, charakterologiczny i intelektualny. Czują wówczas satysfakcję z wypełnionego zadania. Przepełnia ich duma, radość i wiara we własne siły. Uczą się sensu i skutków swoich działań. To pierwsza na polskim rynku książka opisująca szczegółowo i praktycznie problematykę aktywności fizycznej dzieci poruszających się na wózkach inwalidzkich. Piotr Winczewski wykorzystał w tej publikacji własne doświadczenia w pracy z dziećmi na wózkach, także z zajęć z dorosłymi niepełnosprawnymi sportowcami wyczynowymi. Przestawił tu propozycje ciekawych zabaw i gier ruchowych dla wychowanków na wózkach inwalidzkich, które poprzedził zwięzłą częścią teoretyczną. Do lektury zaprasza fizjoterapeutów, pracowników warsztatów terapii zajęciowej, nauczycieli wychowania fizycznego pracujących w klasach integracyjnych oraz rodziców dzieci poruszających się na wózkach. Wyciąga pomocną dłoń i zaprasza do wspólnej zabawy. (hab) Jedność, Kielce 2013, s. 128, ISBN 978-83-7660-864-8

Audio Julian Stryjkowski

Wielki strach Pasjonująca, momentami wstrząsająca autobiograficzna opowieść Juliana Stryjkowskiego, opowiadająca o tym jak idea przegrywa w zderzeniu z pogardą, głupotą, ze złem systemu. Młody komunista gotów był dla partii poświęcić wszystko, życie osobiste i życie w wymiarze fizycznym, więziony, upokarzany, odrzucany – nie zniechęcał się. Do czasu. Dłużej niż inni starał się nie dostrzegać zła, przerabiał rzeczywistość tak, by pasowała mu do idei, ale w zetknięciu ze stalinowskim aparatem nie dało się dłużej nie widzieć i nie słyszeć. „Wielki strach” to historia rozczarowania, historia o tytułowym strachu, ale i o heroizmie, choć jak przyznaje autor – nie urodził się bohaterem, i faktycznie nim nie był. Był jednak znakomitym pisarzem, choć początkowo odmawiano mu talentu. Stryjkowski zmarł w 1996 roku, naprawdę nazywał się Pesach Stark. Ta autobiograficzna książka dedykowana Adamowi Michnikowi, ukazała się pierwotnie w drugim obiegu w 1980 roku. Teraz otrzymujemy nagranie audio, lektorem jest Henryk Machalica. Drukowane wydanie dawno jest niedostępne na półkach księgarskich, podobnie jak zresztą cała twórczość Stryjkowskiego – nie wznawiana. Może to nagranie przywróci go czytelniczej społeczności. (ł) Audioteka.pl, Warszawa 2013, MP3, ISBN 978-83-7830-236-0

Arnaldur Indridason

Głos

Bardzo udana powieść islandzkiego pisarza, jej bohaterem jest znany polskim czytelnikom detektyw Erlendur, policjant zmagający się z własną przeszłością i z córką-narkomanką. Mroki własnego życia pozwalają mu z empatią patrzeć na przestępców. Nie inaczej jest w powieści „Głos”, w której jest wprawdzie jeden trup, ale ofiar znacznie więcej, bo właściwie wszystkie pojawiające się w toku śledztwa postaci są mniej lub bardziej skrzywdzone przez los. Krąg podejrzanych rośnie, tymczasem mordercę Erlendur cały czas ma pod nosem… Wydanie audio ukazało się w wykonaniu Andrzeja Ferenca. (ł) tłum. Jacek Godek, Biblioteka Akustyczna, Warszawa 2013, CD-MP3, 34,90 zł, ISBN 978-83-7878-083-0

Stephen King

Zdolny uczeń Powieść niezwykła w dorobku Stephena Kinga, wstrząsająca. Opowiada o ukrywającym się w Stanach SS-manie, komendancie obozu zagłady oraz o nastoletnim chłopcu, zafascynowanym bezmiarem zła z tamtych czasów. Zło zasiane w duszy chłopca szybko zbiera żniwa, młody Amerykanin okazuje się być zdolnym uczniem zwyrodniałego starca.


Recenzje To jest historia, której wolałbym nie znać. Nie chodzi o zło, o przesłanie, ale o drastyczność obrazów, pewnych rzeczy lepiej nie mieć w głowie… Teraz książka została nagrana w formie audiobooka, Zbigniew Zapasiewicz jako lektor – znakomity, przez co plastyczność opisów Kinga staje się tym bardziej realna, tym okropniejsza. (ł) tłum. Zbigniew A. Królicki, Albatros, Warszawa 2013, CD-MP3, ISBN 978-83-7359-898-0

film Cezary Prasek

Celuloidowy świat W pierwszym powojennym ćwierćwieczu duży ekran stanowił dla Polaków główne okno na świat – dowodzi autor tej książki – znany czytelnikom z utrzymanych w zbliżonej stylistyce esejów poświęconych życiu towarzyskiemu oraz rozrywce, skądinąd opublikowanych nakładem tego samego edytora. Tym razem wieloletni dziennikarz tygodnika „Przyjaźń” – oficjalnego organu Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, omawia wpływ repertuaru kinowego na życie obywateli PRL. Największy był on w latach rządów Gomułki, kiedy wraz z odwilżą polityczną na ekran zaczęły trafiać także produkcje zachodnioeuropejskie, amerykańskie oraz japońskie. Wcześniej – za Bieruta – zdarzało się to incydentalnie – dominowały produkcje Lenfilmu i Mosfilmu, a także filmy „zaprzyjaźnionych kinematografii tak zwanych Krajów Demokracji Ludowej”. Tow. Wiesław nie był, co prawda, wielkim admiratorem filmu i mocno ograniczał nań wydatki, lecz zezwalał zaznajamiać kinomanów ze światowymi trendami w ramach tak zwanych Konfrontacji – goszczących przez dwa tygodnie roku we wszystkich miastach wojewódzkich. Istotnym elementem dla niego była niewątpliwie stosunkowo niska cena za czasową i ograniczoną emisję „konfrontacyjnych tytułów” (z reguły nie były one potem masowo rozpowszechniane). Wraz z dojściem do władzy Gierka, który zliberalizował również politykę repertuarową kin, ich rola zaczęła systematycznie spadać. Oczywiście za sprawą bujnego rozwoju telewizji. Jej siłę tow. Sztygar docenił chyba dzięki nadwornemu propagandyście – Maciejowi Szczepańskiemu – szefowi Radiokomitetu. Pośród licznych aspektów obecności filmu w świadomości polskich widzów Cezary Prasek wymienia też rolę okładek prasowych. „Ekran”, „Film”, „Przekrój”, Przyjaciółka”, „Kobieta i Życie”, „Panorama” regularnie eksponowały wdzięki gwiazd ekranu. Rekordzistką była Irena Karel. Jej seksowne ujęcia – pieczołowicie wycinane z gazet – wieszali w koszarach żołnierze, w kajutach marynarze, w akademikach studenci… Tomasz Z. Z apert

krytyków. Sztuka wywołała tak wielki skandal, że aktorkę oraz resztę obsady aresztowano i postawiono przed sądem. Napisała jeszcze kolejne sztuki, jedna z nich poruszała temat miłości homoseksualnej. Potem odsunęła się nieco od teatru i rozpoczęła karierę w branży filmowej. Spośród zaledwie tuzina tytułów, w których zagrała, miano megahitu zyskał jeden „Nie jestem aniołem”. Kolosalny sukces kasowy sprawił, że w roku 1934 aktorka była najlepiej opłacaną gwiazdą w Ameryce, z przychodem ok. 400 tys. dolarów, wyprzedzając tym samym takie sławy jak Greta Garbo i Charlie Chaplin. Niebawem miał miejsce kolejny skandal z udziałem West – na jaw wyszedł jej prawdziwy wiek oraz fakt, iż była mężatką. W połowie lat 40. niespodziewanie porzuciła film, sporadycznie pojawiając się później w telewizji. Bez powodzenia usiłowała zaistnieć jako piosenkarka. Oprócz licznych flirtów i romansów do legendy przeszły sentencje artystki, takie jak: „Nadmiar czegoś dobrego może być cudowny”, czy „Kiedy jestem dobra, jestem bardzo dobra, ale kiedy jestem zła, jestem jeszcze lepsza”. Tomasz Z. Z apert tłum. Adam Tuz, Prószyński i S-ka, Warszawa 2013, s. 312, ISBN 978-83-7839-567-6

politologia Ryszard Żelichowski

Gibraltar

Maleńki, skalisty skrawek lądu na samym południu Europy wielokrotnie zapisał się w historii naszego kontynentu. Jest terytorium zamorskim Wielkiej Brytanii od czasów wojny o sukcesję hiszpańską z początków XVIII wieku, i od Traktatu z Utrechtu (1713), w którym hiszpański król Filip V przekazał Gibraltar Wielkiej Brytanii. Czytelnik mający przeciętną i nieco potoczną wiedzę o europejskiej historii wie, że od tego czasu sytuacja polityczna „Skały” (jak chętnie nazywają Gibraltar Brytyjczycy) jest oczywista i stabilna. Że odtąd strzegące przejścia z Morza Śródziemnego port i twierdza stanowią oczywistą własność Korony Brytyjskiej, są gwarantem, a potem reliktem potęgi Imperium. Tymczasem książka Ryszarda Żelichowskiego pokazuje, że status Gibraltaru nie jest może niepewny, ale o wiele bardziej skomplikowany, niż by się mogło wydawać. Że zmieniające się czasy przynoszą coraz to nowe problemy (np. jak zainstalować lotnisko na terytorium składającym się w dużym stopniu z niemal pionowych skał o szerokości, na której samolot nie jest w stanie się rozpędzić?). Że znalezienie się Wielkiej Brytanii i Hiszpanii w jednym politycznym organizmie Unii Europejskiej wcale nie zmniejszyło liczby tych problemów. Książka Żelichowskiego pokazuje sytuację Gibraltaru przez pryzmat historii i polityki, ale także prawa i relacji społecznych. Jest nie tylko bardzo rzetelnie udokumentowana i bogato zaopatrzona w materiały źródłowe (m.in. Konstytucja Gibraltaru w całości), ale także, co wcale nieczęste w tego typu publikacjach, napisana przystępnym językiem. (jg) Instytut Studiów Politycznych PAN, Trio, Warszawa 2012, s. 284, 32 zł, ISBN 978-83-7436-311-2

Bellona, Warszawa 2013, s. 150, ISBN 978-83-11-12688-6

informatyka

Charlotte Chandler

Mae West

Chyba każdy zna szlagier „Sexapeal, to nasza broń kobieca” z przedwojennej polskiej komedii filmowej pt. „Piętro wyżej”. Na ekranie brawurowo śpiewał go Eugeniusz Bodo, przebrany za blond-wampa o rubensowskich kształtach. Jego występ zapowiadał konferansjer słowami: „Oto nasza rodzima Mae West”. Personalia tej hollywodzkiej starletki sprzed siedmiu dekad dla wielu współczesnych kinomanów brzmią anonimowo. Czy to status quo zmieni biografia artystki? Urodziła się jako córka Matyldy Doelger i byłego boksera o pseudonimie Battlin’ Jack West. Pierwszą rolę zagrała w wieku 18 lat, w sztuce „A la Broadway”. W roku 1926 napisała i wyreżyserowała pierwszą własną sztukę teatralną, pod chwytliwym tytułem „Sex”. Była to jednocześnie jej pierwsza rola broadwayowska. Bilety na „Sex” sprzedawały się dobrze, pomimo bardzo negatywnych opinii 54

b i b l i o t e k a

a n a l i z

Dawid Długosz

Windows 8. Kompletny przewodnik po rewolucyjnym systemie.

Odkąd pojawił się na świecie nowy system Microsoftu Windows 8, życie wielu milionów użytkowników legło w gruzach. Nowy Windows zrywa z dotychczasową koncepcją, likwidując co bardziej intuicyjne funkcje, do których nas przyzwyczajano od 1995 roku. Książka Dawida Długosza jest wyczerpującym kompendium wiedzy o nowym systemie. Autor opisuje krok po kroku instalację systemu, jego konfigurację (także jak pozbyć się beznadziejnych kafelków), a następnie pokazuje jak ustawiać bardziej zaawansowane funkcje systemu, wreszcie jak administrować. Książka jest wydana w kolorze i zawiera mnóstwo „zrzutów ekranu”, co czyni ją zrozumiałą nie tylko dla informatyków, ale i dla zwykłych użytkowników. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to zamieszczanie dwulinijkowych (lub dłuższych) linków np. do rejestru systemu. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie tego przepi-

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3


Recenzje sywał, tu aż prosi się o załącznik elektroniczny do książki. Reasumując, szczerze polecam „Windows 8” (książkę, nie system) każdemu, kto używa komputera czy tabletu, więcej niż do „lajkowania na fejsie”. (mo) Edgard, Warszawa 2013, s. 240, ISBN 978-83-7788-243-6

nego, żądnego czegoś więcej niż prostego spisu faktów, sensacji, uproszczonych analiz. Dla wszystkich zaś, którym bliskie są brzmienia elektro z początku lat 80. – a jest ich niemało – to wspaniała lektura pozwalająca dogłębnie przeniknąć to, co działo się w muzycznej Anglii, podczas gdy my zmagaliśmy się z ponurą zmorą generała w czarnych okularach. (ton) tłum. Wioletta Lamot-Majewska, Olga Rutkowska, Pascal, Bielsko-Biała 2013, s. 336, 44,90 zł,

rock

ISBN 978-83-7642-154-4

Michael i Drew Heatley

Simon Spence

Kings of Leon: Sex on Fire

Depeche Mode Kolejna biografia z gatunku „o… bez…”. I kolejny dowód na to, że wytrwały, wnikliwy badacz może dotrzeć do rzeczy niesamowitych. Spence przedstawia niezwykle szczegółową historię początków Depeche Mode praktycznie bez udziału członków zespołu. Mimo tego ogrom zebranych tu informacji zaskakuje. Z wypowiedzi całego mnóstwa ludzi, często blisko związanych z grupą, wychowanych w tych samych miejscach, chodzących do tych samych szkół, grających podobną muzykę, kleci obraz warunków, czasów nieodwracalnie minionych, w których wykuta została jedna z największych karier rockowych w historii. Po pierwszych pięćdziesięciu stronach poświęconych właściwie wyłącznie miastu Basildon, czytelnik zaczyna się niecierpliwić i pytać: po co to? Spence jednak bardzo konsekwentnie udowadnia za chwile, że wstęp ten jest nieodzowny dla zrozumienia motywów, jakie pchnęły Vince’a Clark a, Gore’a i Fletcha oraz Dava Gahana na drogę, którą podążyli. Za jego sprawą legendarny już „syndrom Basildon”, do którego odwołują się wszyscy piszący o zespole, przestaje wreszcie być pustym frazesem, a obrasta zadziwiająco barwną treścią. Oczywiście, jeśli ktoś szuka tu łatwo przyswajalnej opowieści o słynnych gwiazdach, przez którą prześliźnie się lekko, lepiej by zaczął od czego innego. Bo to zdecydowanie lektura dla czytelnika bardziej już wyrobio-

Amerykański sen – tak najkrócej zdefiniować można błyskotliwą karierę braci Followillów. Wyrośli w mocno religijnej rodzinie, ale fundament ich światopoglądu rozpadł się wraz odejściem ojca. Potem nastał czas szaleńczego nadrabiania „przywilejów” młodości. Przy okazji grupa nagrała pięć płyt, od których przez jakiś czas słynniejszy był jednak ich bardzo rock’n’rollowy żywot, aż nadszedł w końcu czas upragnionej sławy również w rodzimych USA… To wszystko w swej książce starali się uchwycić Michael (ojciec) i Drew (syn) Heatleyowie. Kreślą oni dość luźny portret grupy, która mozolnie i wytrwale wspinała się na szczyty. Bazują głównie na materiałach prasowych, z rzadka przetykanych własnymi obserwacjami. Fakty szeregują według chronologii, ale jeśli trzeba sięgnąć w przód albo do tyłu, nie wahają się tego uczynić. Pod koniec umieszczają ciekawy dodatek – listę artystów, z których twórczości zespół czerpie bądź czerpał inspiracje. Charakter kolekcjonerski ma dyskografia, gdzie przy poszczególnych płytach podano detale różnych edycji. Dzieje zespołu to nie tylko bajka. Sporo było w nich chwil trudnych, o czym Followillowie mówią otwarcie. Biografowie nie posuwa-

Menedżer uczy się od koni

Innowacyjne zarządzanie inspirowane Horse Assisted Education Agata Wiatrowska, Ilona Popławska Cena: 46 zł

Horse Assisted Education to metoda zaskakująca, której esencją jest uczenie się poprzez doświadczanie i eksperymentowanie, a efekty, jakie przynosi uczenie się od koni, wykraczają często poza stworzone do tej pory modele teoretyczne.

Ubezpieczenia w turystyce i rekreacji Mieczysław Sobczyk Cena: 50 zł

ABC z zakresu ubezpieczeń, jak również ubezpieczeń podróżnych (turystów i rekreantów). Podręcznik dla studentów kierunku Turystyka i rekreacja.

Księgarnia internetowa

www.ksiegarnia.difin.pl

Difin Spółka Akcyjna, ul. Kostrzewskiego 1, 00−768 Warszawa tel. 22 851 45 61 wew. 110, 111, fax 22 841 98 91, www.difin.pl, e−mail: handlowy@difin.pl


Recenzje ją się jednak do śledzenia wątków sensacyjnych czy skandalizowania. Całe balowanie zespołu uznają za zasłużony etap odrabianego wyszumienia. Większe groźby jakie stwarzają sława i kasa jakoś braci ominęły i tylko to się liczy. „Sex on Fire” to biografia wyluzowana, bez aspiracji do bycia wyrocznią. Zwięzłe wprowadzenie w historię kapeli, dobrze dopasowane do image’u Królów. Dlatego książkę czyta się z przyjemnością, chłonąc przy okazji najistotniejsze fakty składające się na jedną z najbardziej spektakularnych rockowych karier. (ton)

szym spodobają się z pewnością opowiastki o dwójce rodzeństwa, które jest wesołe i ma mnóstwo pomysłów. W codzienności odnajduje wiele niezwykłych rzeczy. Wyobraźnia tej dwójki nie zna granic. Agnieszka Ginko pisze w sposób zajmujący i pogodny, każda, nawet najtrudniejsza sytuacja ma szczęśliwe zakończenie i zapach miodowo-cynamonowy, aż trudno oderwać się od lektury, podobnie jak trudno jest oderwać wzrok od cudnych ilustracji Ewy Poklewskiej-Koziełło. (et) Media Rodzina, Poznań 2013, s. 56, 22 zł, ISBN 978-83-7278-837-5

tłum. Agnieszka Brodzik, Sine Qua Non, Kraków 2013, s. 296, 39,90 zł, ISBN 978-83-7924-017-3

Ewa Nowak

Dla dzieci i młodzieży Chris Oxlade

Super eksperymenty Autor wprowadza czytelnika w świat czterech fascynujących działów: elektryczności, powietrza i wody, światła i dźwięku, materii i materiałów. Jeśli zatem lubisz konstruować, badać, obserwować zjawiska przyrody, to ta książka, obrazująca 48 eksperymentów jest dla ciebie! A każdy z nich został szczegółowo opisany i zilustrowany, nie będziesz więc mieć kłopotu z wykonaniem. Jednak zanim zaczniesz robić super odkrycia z super pomysłami, zapoznaj się z objaśnieniami, dotyczącymi materiałów, których będziesz potrzebował, etapami przeprowadzania eksperymentu, bezpieczeństwem. Jeśli nie będziesz pewny, co należy zrobić, zawsze proś o pomoc osobę dorosłą. A zatem do dzieła, czyli konstruowania np. fontanny, wykonania teatru cieni, książki z animowanymi obrazkami, magicznie poruszającego się drutu czy aparatu, dzięki któremu będzie można tworzyć obrazy za pomocą światła padającego przez otwór. Powodzenia! Bożena Rytel tłum. Katarzyna Schmidt, Jedność, Kielce 2013, s.96, ISBN 978-83-7660-568-5

Tatjana Alisch

Książka dla dzieci poszukujących odpowiedzi na frapujące pytania, ale mogą ją czytać także dorośli. Autorka proponuje, żeby czytać ją razem, a w długie jesienne i zimowe wieczory wymyślać pytania, zaś w weekendy wspólnie szukać na nie odpowiedzi. To dzięki pytaniu „Jak to możliwe?” ludzie dokonują odkryć, znajdują lekarstwa na wiele chorób, konstruują statki kosmiczne, telefony komórkowe itd. Ta książka pomoże zatem młodym czytelnikom rozwiązywać zagadki życia codziennego. Dowiedzą się z niej, m.in. jak to możliwe, że samolot lata, że tworzy się rafa koralowa, że miód jest słodki, że po kąpieli marszczy się nam skóra, że zebra ma paski, lodowiec się przesuwa, a myśl dociera do mózgu. Książkę wzbogacają interesujące fotografie i ilustracje. (br) tłum. Edyta Panek, Jedność, Kielce 2013, s.160, ISBN 978-83-7660-565-4

Agnieszka Ginko

Tutlandia

Dzieci to niewyczerpane źródło inspiracji dla autorów. Są wdzięcznymi i pociesznymi obiektami obserwacji i modelami do zwykłych-niezwykłych historii. To, co wyprawiają najmłodsi mieszkańcy tytułowej Tutlandii, czyli Tutka i Tutek, może nasunąć wiele skojarzeń, przywołać na myśl wiele przypadków z własnego podwórka bądź domu. Jest tu o radościach i smutkach dnia codziennego, o odchudzaniu, zarabianiu… To, jeśli chodzi o dorosłych – a dzieci? Tym najmłodb i b l i o t e k a

Najpierw samobójcza próba kolegi, potem banicja z własnego domu, zmiana szkoły, nieżyczliwi koledzy, brak akceptacji i nowy dom, w którym nie potrafi się odnaleźć. Nastoletnia Edyta przyjechała do rodziny w Warszawie, ponieważ tak kazał ojciec. Uznał, że stała się bohaterką skandalu, co szkodzi reputacji rodziny… Dziewczyna zamieszkała z Gwidoszami, znanymi dobrze czytelniczkom Ewy Nowak. Wygląda na to, że Edyta wpada z deszczu pod rynnę. W rodzinnym domu zimny i apodyktyczny ojciec, w Warszawie gromada wyniosłych i okrutnych rówieśników. Dziewczyna ma problem z odnalezieniem się w wielkim mieście, w nowej szkole, wśród nieco szalonej liberalnej rodziny, której styl życia szokuje ją. Nikt tu nie krzyczy na dzieci zadające dziwne pytania. Edycie nie mieści się to w głowie. W jej rodzinnym domu ojciec jest panem, władcą i wyrocznią. Przymusowy pobyt w Warszawie staje się dla Edyty lekcją życia. Bohaterka powoli dojrzewa do niezależności i nabiera odwagi, by wyrażać własne zdanie. Nic dziwnego, że koledzy z Warszawy i okolic zakochują się w niej jeden przez drugiego. Lekkie pióro autorki, fabuła i język przyjazne młodzieży, bliskie jej problemy, przedstawione z empatią i zrozumieniem, przyciągną młodych czytelników. O niesłabnącej popularności serii „Miętowej” świadczy na pewno czwarte już wydanie tych powieści. Do tej pory ukazało się dwanaście powieści, m.in.: „Drugi”, „Mięta”, „Drzazga”, „Lawenda w chodakach” oraz „Ogon Kici”. (hab) Egmont, Warszawa 2013, s. 292, ISBN 978-83-237-7990-2

Jak to możliwe?

56

Michał Jakiśtam

a n a l i z

Ewa Nowak

Bransoletka Nowa powieść znakomitej pisarki, uwielbianej przez młodych czytelników. Każda jej książka to gwarancja dobrej i mądrej lektury. Nie inaczej jest z „Bransoletką”. Dotyka współczesnych problemów nastolatek. Główną bohaterką jest piętnastoletnia Weronika, introwertyczka, dziewczyna mądra, o dość skomplikowanej osobowości, która w ocenie ludzi kieruje się, jak zresztą większość jej rówieśników, schematami i stereotypami. Ocenia po pierwszym wrażeniu, powierzchownie, jej sądy są bezwzględne. Natomiast w sobie nie dostrzega żadnych wad. Dopiero gdy dziwnym zrządzeniem losu, ugodzona strzałą Amora, ląduje na warsztatach teatralnych, w dość niekonwencjonalny sposób – pod skrzydłami inteligentnej instruktorki Salomei – odnajduje wreszcie klucz do siebie. Odkrywa, jak wielki wpływ ma na własne życie. Autorka porusza w książce wiele problemów, jak homoseksualizm, tolerancja, kompleksy, szacunek do siebie i innych, potrzeba rozmowy. Opisuje różne barwy emocji. Powieść czyta się z przyjemnością, każde zdanie jest tu ważne i potrzebne. Pozwala spojrzeć na własne życie z innej perspektywy. Wystarczy zadać sobie pytanie: „W czym ja teraz gram?”. Samo uświadomienie sobie, jaką rolę gra się w życiu – sprawi, że łatwiej można zrozumieć własne porażki, bezradność, uświadomić sobie, co stoi na drodze do szczęścia. Może pora porzucić starą rolę? (et) Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013, s. 292, ISBN 978-83-08-05184-9

p r z e d s t a w i a

k s i ą ż k i

w r z e s i e ń

2 0 1 3


Wydawnictwo SONIA DRAGA poleca nowości października!

Makabryczne odkrycie na londyńskim cmentarzu budzi powszechną grozę, a śledztwo prowadzone jest pod presją mediów… Inspektor Thomas Lynley znowu znajdzie się w epicentrum akcji.

Borgiowie z tronu papieskiego w pełnym występku Rzymie planują spiski, podboje i zbrodnie. Tylko jeden człowiek może zapobiec zagładzie istniejącego porządku świata.

Uduszona i zgwałcona dziewczyna, zakatowani turyści, prostytutka obdarta ze skóry znaleziona na ołtarzu w kopalni w Wieliczce… Maxime Chattam w szczytowej formie!

DAN BROWN schodzi do piekieł Dantego. Mistrz religijno-historycznych zagadek powraca z nową powieścią! Oto fenomenalny apokaliptyczny thriller najpopularniejszego pisarza na świecie! 9 milionów egzemplarzy sprzedanych w pierwszych trzech tygodniach!

Historia samotności wypełnionej pracą oraz poruszający obraz zagubionego człowieka, który stał się bezradnym trybikiem machiny społecznej. Powieść uhonorowana Nagrodą Goncuortów: polski wybór 2012.

Długo wyczekiwany trzeci, ostatni tom „Twojej twarzy jutro”, fascynującej powieści Javiera Mariasa, która – doprowadzona do finału – jawi się jako jedno z największych osiągnięć literackich naszych czasów.

Niezwykła opowieść o młodych kobietach osiągających pełnoletniość w armii. Shani Boianjiu stworzyła rzeczywistość, jakiej nie powstydziliby się najbardziej znani korespondenci wojenni i wojskowi.


Nr 9/2013 (204) • wrzesień 2013 Cena 14,50 zł (8% VAT) • ISSN 2083-7747 • Indeks 334464

m a g a z y n

l i t e r a c k i

NOWOŚĆ!

k s i ą ż k i

przed ka n o n i z ac j Ą j a n a paw ł a i i

128 str., format albumowy 23 x 29 cm, oprawa twarda lakierowana, obwoluta, najwyższy poziom edytorski

Sztuka

Nowości

ISBN: 978-83-7553-151-0

Książki dla dzieci

Bestsellery Historia Oferty Albumy specjalne Słowniki

C ena

Audiobooki

detal .

Podręczniki

Hity

Wydawnictwa okolicznościowe

W większości nieznane do tej pory fotografie kardynała Karola Wojtyły! Fantastyczne, nigdy nie publikowane portrety krakowskiego metropolity!

Promocje

69 zł + 5% Vat

zamówienia: 12/ 260 32 90, 12/ 254 56 02, 12/ 254 56 26 Biały Kruk Sp. z o.o., ul. Szwedzka 38, 30-324 Kraków, e-mail: marketing@bialykruk.pl, księgarnia: www.bialykruk.pl

w r z e s i e ń

Obraz uzupełniony słowem kard. Karola Wojtyły, które pasuje również do sytuacji w dzisiejszej Polsce…

2 013

Zdjęcia te wykonane zostały przez świetnego fotografika Mieczysława Żbika, dziś 82-letniego. Niepowtarzalny nastrój lat 70. XX w. Olbrzymie rzesze ludzi zgromadzonych i zjednoczonych wokół polskiego, niezłomnego hierarchy. Potęga modlitwy w czasach komunizmu demonstrowana na ulicach królewskiego miasta.

ISSN 1234-0200

matras.pl

9 771234 020133

09


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.