MAGAZYN TOGETHER - rodzinna strona Trójmiasta NR 3

Page 1

egzemplarz bezpłatny

3/NR (3) 2014

DZIECKO W SIECI INNOWACYJNA EDUKACJA Magazyn dostępny w

130

WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL

miejscach

MAGDALENA TUL SPÓŹNIONY WYJAZD RODZINNY


WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL

2


Dziennikus.pl wiecej niz dziennik elektroniczny »

Dziennikus.pl jest platformą edukacyjną, obecną na polskim rynku od 2011 roku. Korzystają z niej zarówno szkoły z Trójmiasta jak i z innych miast Polski. Użytkownicy Dziennikusa cenią sobie przede wszystkim intuicyjny sposób obsługi połączony z wysokim poziomem funkcjonalności. Platforma pozwala bezpiecznie gromadzić oraz wymieniać informacje pomiędzy szkołą, rodzicami i uczniami.

»

Dziennikus.pl dysponuje między innymi e-dziennikiem, który umożliwia wgląd do informacji na temat uczniów 24 godziny na dobę z każdego miejsca na świecie. Pomysł opracowania takiej aplikacji był odpowiedzią na potrzeby rodzące się w wyniku intensywnych zmian społecznych jakim nieustannie podlega każda społeczność. Zwłaszcza społeczność szkoły wymaga szczególnie sprawnego dostępu do informacji, ponieważ proces kształcenia jest jednym z tych, którym jakość zapewni profesjonalne zarządzanie poszczególnymi kanałami komunikacji.

»

Szkoły, które w każdym roku dołączają do społeczności Dziennikusa, są placówkami, którym zależy na harmonijnym rozwoju uczniów. Dyrektorzy tych placówek to najczęściej entuzjaści budowania środowiska szkolnego zachowującego równowagę między nowoczesną technologią a tradycją.

»

Użytkownicy platformy w ofercie otrzymują dostęp do wirtualnej przestrzeni, wyposażonej w efektywny system dostarczania dziecku produktów związanych z procesem uczenia się; znajdą tam szeroką gamę e-produktów oraz materiałów szkolnych dostosowanych do poszczególnych poziomów edukacji.

»

Dziennikus.pl wspiera również proces edukacji uczniów o specjalnych potrzebach edukacyjnych, organizuje dostęp do certyfikowanych pomocy dydaktycznych oraz usług profesjonalnych terapeutów.

» Zespół Dziennikusa, to osoby z bogatym doświadczeniem w branży edukacyjnej i informatycznej, dlatego tak często użytkownicy wybierają platformę Dziennikus.pl.

VOUCHER dla placówki oświatowej uprawniający do uzyskania bezpłatnego dostępu do platformy edukacyjnej

Dziennikus.pl W celu uzyskania szczegółów o dzienniku elektronicznym oraz realizacji vouchera prosimy o kontakt pod nr telefonu: +48 58 710 73 53 lub adresem mail: sprzedaz@dziennikus.pl WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL

3


OKŁADKA : fotografia - © michniewiczfoto - Fotolia.com projekt - Justyna Chrzanowska WYDAWNICTWO/ADRES REDAKCJI Agencja City Media Centrum Biznesu ZIELENIAK Ul. Wały Piastowskie 1 lok. 1302 80-855 Gdańsk 506-574-141 WYDAWCA / REDAKTOR NACZELNA Agnieszka Kulinkowska redakcja@togethermagazyn.pl 515 042 092

INTRO

KOREKTA Zenon Gołaszewski

W

akacje to czas, w którym zwalniamy obroty i chodź często spędzamy go aktywnie, znajdźmy chwilę by przystanąć. Obok nas są nasi bliscy, widzicie teraz jak się zmienili? To nasz mały świat, nasz dom, nasze gniazdko... Tak, teraz to widzę, córka jak by jakaś większa...przecież starsza, od zeszłych wakacji już minął rok, w tym całym pędzie nawet nie widziałam jak bardzo wydoroślała... Przecież widzimy się codziennie, bawimy razem, czytamy... Rok szkolny, każdy dzień taki sam, praca dom i szkoła... Pranie, sprzątanie, zmywanie... Mamy przecież nadal wakacje, urlop, wolne od szkoły! Chodźmy na spacer! Przecież nie żyjemy tylko po to by pracować i nie pracujemy tylko po to by żyć, zgadza się...? O, nie ! Wakacje się już kończą, niebawem szkoła i rutyna. Znów będziemy spotykać się w kuchni, a rozmowy kończyć się będą na „ co w szkole...?” Tak, to już niedługo... Cieszmy się więc jeszcze każdą wolną chwilą! Czyż nie ona właśnie jest tym co tworzy „tu i teraz” ? Redaktor Naczelna: Agnieszka Kulinkowska

6.

NAŁOGI - dziecko w sieci

10.

SPÓŹNIONY WYJAZD RODZINNY - oferta last minute

12.

GLOTTODYDAKTYKA - nauka w rytmie rozwoju

14.

KARMIĆ PIERSIĄ - można ale po kryjomu

16.

ŚLUB W PLENERZE - czy warto angażować siły i czas?

WYDARZENIA/KALENDARIUM Katarzyna Pietrzak 506-574-101 wydarzenia@togethermagazyn.pl

Dyrektor Działu Sprzedaży 506-574-136 Karol Szymanowski reklama2@togethermagazyn.pl

19.

SPORT - rowerem przez miasto

20.

WYWIAD Z MAGDALENĄ TUL - “Wiele czasu marnowałam w życiu nie będąc mamą”

24.

WAKACYJNY WYJAZD RODZINNY - problemy prawne z urlopem wypoczynkowym

506-574-700

ZESPÓŁ REDAKCYJNY/WSPÓŁPRACOWNICY Magdalena Biała Boguszewska Michalina Ciszewska Michał Głuszek

25. SOPOT FUNDACJA SPORT NA ZDROWIE - misje i cele

PUBLIC RELATIONS Paulina Marwińska 506-574-150 pr@togethermagazyn.pl

reklama@togethermagazyn.pl

- Kalendarium

30.

GRAFIK Katarzyna Kiełpikowska grafik@togethermagazyn.pl 506-574-141

REKLAMA

18.

- kalendarium

DYREKTOR ARTYSTYCZNY Justyna Chrzanowska j.chrzanowska@togethermagazyn.pl 506-574-141

Ezdrasz Gołaszewski

17. GDAŃSK

26.

REDAKTOR Zenon Gołaszewski Michał Mikołajczak

Dariusz Rutkowski Barbara Rutkowska Ula Bartkowska Karolina Habrat

31. GDYNIA 33.

W ŚWIECIE ZABAWKOWEJ WYOBRAŹNI - każdy potrzebuje odskoczni od codzienności

34.

MATEMATYKA - królowa nauk czy zło konieczne?

37.

TANIEC - jak wygląda typowy dzień pracy Magdaleny Najdrowskiej

Agnieszka Senko Kaja Bluma DZIAŁ INFORMATYCZNY Krzysztof Szymikowski

T Y S T YC Z N

Y

Magdalena Tul

AR

Patronat Artystyczny nad Magazynem Together objęła

T R ON AT PA

www@togethermagazyn.pl

www.facebook.com/togethermagazyn


© Patryk Kosmider - Fotolia.com

„ ... Bo miłość nie zna pór dnia, a nadzieja nie ma końca, a wiara nie zna granic, tylko wiedza i niewiedza skrępowane są czasem i granicami.” .. Gunter Grass


AKTUALNOŚCI

autor: michał mikołajczak fot: © mikael mamkier - fotolia.com

DZIECKOW

SIECI

Jeszcze kilkanaście lat temu internet był dość kosztowną ciekawostką dla biznesmenów, ewentualnie studentów informatyki. Globalna sieć szturmem zdobywa nowe obszary świata, niosąc wiele informacji, rozrywki, wygody i, niestety, zagrożeń.

Życie w globalnej wiosce

Komputer – najlepszy przyjaciel dziecka?

Korzystanie z internetu nie jest obecnie niczym osobliwym, nawet w najdalszych zakątkach świata. To raczej unikanie globalnej sieci może budzić zdziwienie czy wręcz być źródłem kłopotów. Bez internetu trudno dziś znaleźć pracę, zapisać dziecko do szkoły czy przedszkola, przesłać dokumenty albo zarezerwować bilet na samolot. Internet stopniowo przejmuje funkcje komunikacyjne, które przez ostatnie dziesięciolecia zapewniał telefon. Do tego jest tańszy, bardziej wszechstronny i atrakcyjny. Staje się coraz silniejszą platformą medialną, współistniejąc z tradycyjnymi środkami masowego przekazu na równych prawach. On sprawia, że świat coraz bardziej przypomina globalną wioskę, a obieg informacji jeszcze nigdy wcześniej w dziejach ludzkości nie był tak szybki i sprawny. W XXI wieku nie ma już odwrotu od internetu ani żadnej alternatywy. Prędzej upadną tradycyjne media, jak radio, telewizja i prasa, niż skończy się potęga globalnej sieci.

Nie ma się co łudzić – jeśli dziecko jest jeszcze zbyt małe, by zainteresować się komputerem, i tak prędzej czy później przyjdzie na to czas. Nie jesteśmy w stanie odseparować dzieci od komputerów. W zasadzie nawet nie powinniśmy podejmować takich prób. Za kilka lat umiejętność biegłej obsługi komputera i eksplorowania sieci stanie się koniecznością. W zasadzie coraz częściej już dziś można mówić o analfabetyzmie funkcjonalnym w przypadku osób, które nie potrafią korzystać ze zdobyczy najnowszej elektroniki. To z kolei rodzi zagrożenie wykluczeniem społecznym. A zatem – z pragmatycznego punktu widzenia – im wcześniej dziecko oswoi się z komputerem i internetem, tym lepiej. Ale to tylko jedna ze stron medalu…

WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL

6


nałogi portale cieszą się, iż przybywa im użytkowników, choć dzieje się to nielegalnie.

To oczywiste, że komputery stają się „przyjaciółmi” coraz młodszych dzieci. Oferują przecież wymarzoną i łatwo dostępną rozrywkę. Wirtualna rzeczywistość uwalnia całkiem realne dawki adrenaliny, które najczęściej kończą się uzależnieniem. W coraz liczniejszych domach każdy członek rodziny ma swój komputer i spędza czas, zamykając za sobą drzwi własnego pokoju. Nie inaczej jest z dziećmi, które są wyjątkowo podatne na atrakcyjne bodźce, jakie zapewnia rzeczywistość gier komputerowych i internetu. Sztuczny świat to iluzja lepszej rzeczywistości, która jest na wyciągnięcie ręki, a w dodatku można ją kontrolować.

Gdy dziecko zaczyna dojrzewać, odkrywa własną tożsamość i swoje upodobania, które zaczynają być różne od wzorców przekazywanych przez rodziców. To normalna kolej rzeczy. Portale społecznościowe stają się idealnym wręcz miejscem do wyrażenia własnej osobowości, ekspresji „młodzieńczego buntu”. To również przestrzeń, która ma służyć do młodzieńczego zaimponowania rówieśnikom. Dziecko poszukuje akceptacji i podziwu we własnej grupie, czasami kosztem zdrowego rozsądku. Dziewczynki często zamieszczają zdjęcia, na których stylizują się na dojrzałe kobiety, a chłopcy udają dorosłych mężczyzn, pozując z butelką whisky albo za kierownicą samochodu.

Silne uzależnienie od komputera to już nie żarty, o czym przekonują nas doniesienia medialne. Znane są przypadki osób, które zmarły z wycieńczenia podczas gry online. To oczywiście skrajne przykłady – na szczęście, dość rzadko spotykane. Jednak inne, powszechniejsze zachowania również mają niebezpieczny wymiar. Dzieci pozbawione komputera bywają agresywne wobec otoczenia, wykazując typowy zespół abstynencyjny, znany z wielu innych uzależnień. Ale zdarzają się sytuacje odwrotne. Rodzice, zafascynowani wirtualnym światem, zaniedbują potrzeby swoich dzieci, tracąc z nimi kontakt i możliwości porozumienia. Uzależnienie od komputera i internetu może się zamienić w destrukcyjny, trudny do wyleczenia nałóg. Wywołuje również wiele negatywnych skutków fizycznych, przyczyniając się do braku ruchu, pogorszenia wzroku czy wad postawy.

Wbrew pozorom, taka niewinna zabawa może być niebezpieczna. Rodzice powinni uświadamiać dzieciom, że raz zamieszczone zdjęcie w sieci może zostać w niej na zawsze; nic nie da usunięcie go z profilu, jeśli ktoś wcześniej skopiował je na swój dysk… To samo dotyczy zamieszczanych treści tekstowych. Tutaj pojawia się niebezpieczeństwo, o którym zapomina większość dzieci – jest nim utrata własnej tożsamości. Warto więc starannie przemyśleć, czy ma sens publikowanie zdjęcia, którego za jakiś czas dziecko będzie się zwyczajnie wstydzić. Portale społecznościowe to również, niestety, narzędzia cyberprzestępców. Dziecko powinno zapraszać do grona znajomych na profilu społecznościowym wyłącznie osoby, które zna, i przyjmować zaproszenie tylko od rzeczywistych znajomych. Ważne jest również zabezpieczenie zawartości profilu przed osobami postronnymi. Przypadkowi „znajomi” mogą się okazać osobami, którym najbardziej zależy na danych osobowych i dostępie do prywatnych zdjęć. Najbardziej drastyczne są przypadki pedofilów, którzy podają się za dzieci. Chociaż obecnie proceder ten jest coraz rzadszy, nadal może się zdarzyć. W przypadku próby wyłudzenia prywatnych treści, należy skontaktować się z administratorem strony albo z policją. Dzięki odpowiednio szybkiej reakcji, łatwo i skutecznie można namierzyć internetowego przestępcę. Internet jest ciągle dość nowym środowiskiem, dlatego wciąż nie wypracowano niezawodnych procedur bezpieczeństwa. Jednak istniejące systemy zabezpieczeń mogą być efektywne, o ile odpowiednio z nich skorzystamy.

We współczesnym świecie jesteśmy skazani na komputery, czy tego chcemy, czy też nie. Problem zaczyna się wówczas, gdy potrzeba korzystania z tego pożytecznego sprzętu staje się ważniejsza od codziennych dylematów realnego życia. Najważniejszą rolą, jaką mają do odegrania rodzice, wcale nie jest zakup nowego tabletu czy laptopa. Przede wszystkim należy dziecku uświadamiać, że komputer jest jego narzędziem, nigdy zaś „przyjacielem”, a wirtualna rzeczywistość kończy się wtedy, gdy zaczyna brakować prądu… Realny świat jest znacznie trwalszy i bardziej wartościowy.

Nauka w sieci – pożyteczna i niebezpieczna Obecnie nauczyciele i autorzy podręczników zakładają, że każde dziecko musi mieć komputer, dlatego często podstawą zadań domowych jest praca z komputerem. Polecenia w podręcznikach typu „na podstawie wiadomości z internetu sprawdź…” lub „korzystając z internetu, dowiedz się…” nie należą do rzadkości, wręcz przeciwnie. Z pozoru prosta czynność, jaką jest wyszukiwanie informacji poprzez wpisanie określonej frazy, może się skończyć dla dziecka natknięciem się na niechciane treści. Co powinni zrobić rodzice? Przede wszystkim zadbać o odpowiednie zabezpieczenie komputera, począwszy od ustawienia filtrów w przeglądarce. Pomocne może być specjalne oprogramowanie, nawet jeśli zablokuje również neutralne treści. W tym przypadku mniejszym problemem jest niemożność dotarcia do określonych danych niż potencjalne udostępnienie dziecku nieocenzurowanej zawartości pewnych stron internetowych. Najlepszym wyjściem jest po prostu pomoc rodzica w wyszukaniu potrzebnych informacji. Nie trzeba się przy tym martwić, że dziecko w ten sposób oduczy się samodzielności. Zdecydowana większość dzieci i tak nie będzie miała najmniejszych problemów, by sprawnie poruszać się w świecie wirtualnych mediów. Dzieci w wieku szkolnym powinny mieć świadomość zagrożeń, jakie mogą spotkać w sieci. Najważniejsze jest porozumienie z rodzicami i zgłaszanie wszelkich niepokojących zjawisk.

Niekiedy zagrożenie dla kruchej psychiki dziecka może jednak nadejść ze strony grupy rówieśników. Zawiść i zazdrość to normalne uczucia, które towarzyszą na co dzień nastolatkom. Dzieci w okresie dojrzewania nie potrafią do końca kontrolować swoich emocji, a sprawianie przykrości staje się dla nich formą „zabawy”. Sieć jest wymarzoną wręcz przestrzenią do poszukiwania potencjalnej ofiary, czemu sprzyja poczucie anonimowości. Jeśli dziewczynka będzie chciała się pochwalić, na przykład, nową bluzką na swoim profilu, musi się liczyć z tym, że ktoś może ją skrytykować, i to w sposób bezwzględny. To tylko jeden z mniej uciążliwych przykładów. Grupy rówieśnicze w internecie potrafią być naprawdę okrutne, a ich działania często noszą znamiona nękania. Dystans do rzeczywistości, który przejawiają dorośli, praktycznie nie istnieje w przypadku dzieci. Ich świat „kończy się” na opiniach rówieśników, na ich akceptacji bądź odrzuceniu. Znane są przecież przykłady samobójstw, których podłożem stało się nękanie w internecie. Niestety, refleksja ze strony grupy, która dopuszcza się takich czynów, przychodzi dopiero po fakcie… Rodzice w żadnym przypadku nie powinni bagatelizować nękania dziecka w sieci, nawet jeśli wydaje się ono śmieszne i błahe z punktu widzenia dorosłego. Ingerencja w taką sferę prywatności dziecka nie tylko nie jest naruszeniem jego dóbr osobistych, ale wręcz obowiązkiem. Podobnie należy zapatrywać się na subtelną kontrolę konta dziecka. Ważniejsze jest przecież zapobieganie niepożądanym sytuacjom i ich wygaszanie. Anonimowość w sieci jest tylko pozorna, o czym nie zawsze pamiętają dręczyciele. Jeśli dziecko nam ufa i szczerze opowiada o swoich problemach, bez trudu można przerwać łańcuch internetowej przemocy.

Portale społecznościowe Minęły bezpowrotnie czasy, gdy dzieci tworzyły swoje mikrospołeczności wokół podwórkowego trzepaka. Obecnie nawiązywaniu i podtrzymywaniu relacji służą portale społecznościowe. Nie tylko „wypada” mieć na nich konto – dziecko, które nie wpisze się w łańcuszek bliższych i dalszych znajomych, niekiedy bywa ignorowane przez rówieśników albo odwrotnie: staje się obiektem plotek i złośliwości. Osoba, która nie zakłada kont na portalach społecznościowych, zaczyna przypominać odludka. Warto zauważyć, że coraz młodsze dzieci używają portali społecznościowych. Wprawdzie większość spośród nich ustala dolne granice wieku, na przykład na 13 lat, ale młodsze dzieci bez skrupułów podają sfałszowaną datę urodzenia, rejestrując swoje konto. Tak naprawdę nikt nie jest w stanie zweryfikować tych informacji. Istnieje ciche przyzwolenie na taki proceder i można przypuszczać, że same

WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL

To normalne, że nie jesteśmy w stanie ochronić dzieci przed wszystkimi zagrożeniami, ale można je na nie wyczulić. Zgłaszanie wszelkich niepokojących sygnałów nie powinno być dla dziecka powodem do wstydu i barierą nie do przebycia. Kluczowa jest płaszczyzna porozumienia z dziećmi i stworzenia im poczucia bezpieczeństwa. Nawet w nieprzewidywalnym świecie oplecionym internetową siecią nadal jest to możliwe.

7

WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL


Żywność

ekoligiczna, bezglutenowa, bezlaktozowa, dla diebatyków Amarantus

Olej kokoswy Reishi - grzybek długowiecznosci

W

spółczesny konsument może się czuć zagubiony w natłoku różnego rodzaju ofert na rynku żywności. Niekiedy trudno rozgraniczyć, co jest faktycznie okazją, a co jedynie towarem, którego chcą się pozbyć właściciele sieci sklepów. Rynek żywności zawsze był, jest i będzie dla nas niezwykle istotny – jesteśmy przede wszystkim konsumentami produktów spożywczych. Dlatego warto śledzić z uwagą różne trendy, które są na nim oferowane. Od kilku lat dynamicznie rozwija się rynek produktów ekologicznych (eko). Nie można już nawet powiedzieć, że stanowi on niszę – jest trwałym segmentem w dziedzinie wyrobów spożywczych. Trudno również stwierdzić, że jest to sezonowa moda, którą przejęliśmy z Zachodu. Można zaryzykować stwierdzenie, że produkty eko na trwałe wpisały się w polskie realia i mają coraz więcej zwolenników. Warto więc powrócić do tytułowego pytania: czy stosowanie produktów ekologicznych jest podyktowane modą, czy raczej zdrowym rozsądkiem? A może istnieje kompromis między tymi dwoma trendami? Co właściwie oznacza określenie „eko” w przypadku wyrobów spożywczych? Nawet jeśli uznać nabywanie produktów ekologicznych jako modę, trzeba przyjąć, że jest ona podyktowana zdrowym rozsądkiem. Kupując produkty eko, konsument może być pewien, że są one wytwarzane wyłącznie w sposób ekologiczny. W praktyce więc eliminuje się produkcję żywności z zastosowaniem tak zwanej chemii przemysłowej. Nie używa się również nawozów sztucznych, a jedynie naturalnych. Producenci stawiają przede wszystkim na jakość, bez zbędnego ingerowania w naturalne procesy wzrostu i rozwoju roślin. To oznacza również, że rezygnują ze stosowania ich opryskiwania z wykorzystaniem środków chemicznych. Dzięki temu możemy mieć pewność, że kupujemy produkty wolne od syntetycznych zanieczyszczeń, na przykład metali ciężkich czy pozostałości pestycydów. Osoby, które sceptycznie podchodzą do rynku eko, często podkreślają, że produkty te są po prostu drogie. O ile nikt raczej nie kwestionuje ich jakości, to cena często bywa problemem. Konkurencja na rynku konwencjonalnej żywności sprawia, że ceny często są atrakcyjne, a dla milionów konsumentów jest to

Amigdalina witaminaB17 Starowiejska 16 81-356 Gdynia tel. 795 152 633

www.bioswiat.eu

8

kluczowy argument. Niewiele osób zdaje sobie jednak w pełni sprawę, że w ten sposób oszczędzają na własnych zdrowiu. Produkty z upraw ekologicznych cechują się większą zawartością witamin i składników mineralnych. Spożywanie tańszych odpowiedników może się wiązać z pewnym ryzykiem, zwłaszcza że wielu producentów, którzy nie stosują zasad ekologii w swoich gospodarstwach, nastawia się na szybki zysk i masową produkcję. To musi oznaczać jedno – stosowanie środków chemicznych. Każdy konsument musi sam odpowiedzieć na pytanie, czy tego typu ryzyko popłaca, niemniej powinien mieć świadomość istnienia takich zagrożeń. Wiele standardowych produktów spożywczych wyróżnia się pięknym wyglądem i wyrazistym kolorem. Przykuwają one więc uwagę klientów samymi walorami zewnętrznymi, co nie zawsze odnosi się do smaku. Produkty eko, mimo że często są mniej imponujące wizualnie, na ogół są po prostu smaczniejsze. Z marketingowego punktu widzenia liczy się fakt, że konsument „je oczami”, czyli często sugeruje się tym, jak wygląda dany produkt. Cóż z tego, skoro prawdziwe jego walory poznajemy dopiero w procesie konsumpcji. I tutaj niewątpliwą przewagę mają produkty eko. Warto również pamiętać, że wspieranie ekologicznych producentów żywności na dłuższą metę wiąże się również z działaniem na rzecz ochrony zasobów naturalnych. Jeśli w procesie produkcji nie stosuje się chemii przemysłowej, zyskuje na tym również natura. Uprawy ekologiczne opierają się na naturalnych nawozach, które są nieszkodliwe i dla konsumentów, i dla samego środowiska. Jeszcze kilka lat temu sporym problemem była dostępność żywności ekologicznej. Na szczęście, ten niekorzystny trend powoli przestaje być dominujący. Coraz więcej sklepów, również wielkopowierzchniowych, wprowadza produkty eko do swojej oferty. To samo można również powiedzieć o lokalach gastronomicznych. W Trójmieście można odnaleźć miejsca, w których serwuje się wyłącznie dania przyrządzone z ekologicznych składników. autor: michał mikołajczak informacje:marek szutenberg jakub bojanowski


Co pomaga nam w odchudzaniu? Dietetyk Naturhouse Joanna Sobczak wymienia:

Dlaczego latem chudniemy szybciej?

To jak się odżywiamy nie powinno być zależne od pory roku, ale faktem jest, że latem mamy większy zapał do zmian, a sama natura bardzo nam w tym pomaga.

Nasz metabolizm działa latem na wyższych obrotach w porównaniu do zimowych miesięcy, mamy więc mniejszą tendencję do gromadzenia tłuszczu w organizmie, a co za tym idzie łatwiej jest pozbyć się nadmiarów tkanki tłuszczowej już zgromadzonej.

Kiedy jest ciepło mamy mniejszy apetyt, więc łatwiej jest nam wytrwać w swoich postanowieniach.

Spędzamy zdecydowanie więcej czasu na świeżym powietrzu, chętniej podejmujemy aktywność fizyczną, chociażby poprzez spacer, rower czy pływanie. Latem jest nam łatwiej zagospodarować wolny czas i zamiast siedzieć przed telewizorem zajadając słodkości, mamy wiele alternatyw na aktywne spędzenie czasu poza domem.

Natura przychodzi nam z pomocą, jeżeli chodzi o komponowanie zdrowych i dietetycznych posiłków. Podstawę zdrowej zbilansowanej diety stanowią między innymi świeże warzywa i owoce, a dostępność i różnorodność produktów polecanych podczas odchudzania jest najlepsza właśnie latem.

Podczas zimowych miesięcy nie tylko chętniej sięgamy po bardziej kaloryczne, tłuste potrawy, ale też ciepłe napoje takie jak herbata, kawa czy kakao. Latem bardziej intuicyjnie wybieramy wodę, która najlepiej nawadnia nasz organizm i bardzo pomaga w utracie masy ciała. Musimy pamiętać jednak, że w upalne dni nasze zapotrzebowanie na wodę jest zdecydowanie większe, dlatego też musimy dbać o odpowiednią jej podaż. Przez dodatek mięty, cytryny czy wyciśniętego soku z pomarańczy smak wody zdecydowanie się poprawi, co może być cenną wskazówką dla osób, którzy mają problem z wypijaniem odpowiedniej ilości wody w ciągu dnia.

Wybieraj to co najlepsze Sklepy i targi obfitują w warzywa i owoce sezonowe najbardziej wartościowe pod kątem składników odżywczych w tym okresie. Pomidory, ogórki, sałaty, brokuły, papryka, szparagi czy rzodkiewki to tylko niektóre z warzyw, które powinny królować na naszych stołach. Jednak uważajmy na owoce - nie wszystkie

sprzyjają szczupłej sylwetce. Wśród nich najlepsze są te o niższej zawartości cukru czyli truskawki, maliny, porzeczki, arbuzy, brzoskwinie czy agrest. Unikajmy czereśni, winogron czy bananów, które są bardziej kaloryczne. Szukaj zdrowych zamienników Jeśli mamy skłonność do jedzenia większych ilości słodyczy, dobrą alternatywą będą desery owocowe na bazie jogurtu czy uwielbiane przez nas koktajle owocowe. Owoce w takiej wersji powinniśmy spożywać między głównymi posiłkami w ramach drugiego śniadania i podwieczorku, ale również mogą one stanowić smaczną i odżywczą formę deseru po niedzielnym obiedzie czy podczas spotkania ze znajomymi. Jeśli lubimy lody, dobrym rozwiązaniem są sorbety owocowe np. ze świeżych truskawek czy malin, które możemy z łatwością zrobić w domu bez obawy o efekty odchudzania. Zacznij odchudzanie od dziś Nie przekładaj decyzji o odchudzaniu na później. Zmień nawyki żywieniowy już teraz, a pod koniec wakacji będziesz mogła pochwalić się szczuplejszą sylwetką. Jeśli brak Ci motywacji, skorzystaj z fachowej pomocy dietetyka. Dzięki wsparciu specjalisty nauczysz się prawidłowo komponować posiłki, szybciej odczujesz spadek kilogramów i unikniesz efektu jo-jo. Skorzystaj z pomocy dietetyków Naturhouse i zapisz się na wizytę

www.zaproszenia.naturhouse-polska.pl

lub zadzwoń do najbliższej placówki: Centrum Dietetyczne Naturhouse ul. Zamkowa 57w 95-200 Pabianice tel: 42 214 83 17 e-mail: pabianice.zamkowa@naturhouse-polska.com Godziny otwarcia: Poniedziałek, Wtorek: 11:00 - 19:00 Środa: 9:00 - 17:00 Czwartek, Piątek: 8:00 - 16:00

Voucher upoważnia do bezpłatnej konsultacji z dietetykiem

Więcej na www.naturhouse-polska.pl


HOBBY wyjazd rodzinny

Wyjazd rodzinny powinien być inicjatywą, którą starannie przygotowujemy od dłuższego czasu. Drobne, ale uciążliwe sprawy mogą nam popsuć najpiękniejsze wakacje, dlatego warto zadbać o nie wcześniej. Nie zawsze jednak jest to możliwe. Większość osób synchronizuje swoje plany urlopowe z przerwą w pracy zawodowej. Niekiedy jednak, z przyczyn od nas niezależnych, grafik urlopów może ulec przesunięciu. Jeśli dowiemy się o tym odpowiednio wcześniej, nie ma jeszcze powodów do obaw, choć i tak będziemy musieli ponieść określone koszty. Dotyczy to zwłaszcza rezerwacji biletów lotniczych. Może się okazać, że nie warto zmieniać terminu rezerwacji lotu, bo może być to bardziej kosztowne niż zakup nowego biletu, w innym terminie. Linie lotnicze na ogół nie patrzą przychylnie na spóźnialskich pasażerów, bo zależy im na szczelnym obłożeniu danego samolotu. Przed decyzją o zmianie terminu podróży warto więc zasięgnąć informacji u przewoźnika w sprawie kosztów takiej operacji. Poza tym może się okazać, że w danym dniu po prostu zostały już wyprzedane wszystkie bilety. W sezonie wakacyjnym jest to dość częsta sytuacja. W ostateczności należy rozważyć dotarcie do celu innym środkiem transportu. Zmiana terminów rezerwacji w hotelach również niemal zawsze wiąże się z dodatkowymi kosztami, choć to oczywiście zależy od indywidualnego podejścia danego ośrodka. To samo dotyczy anulowania pobytu. A zatem korygowanie terminów zaplanowanych wcześniej wyjazdów pochłania nie tylko stres, ale i całkiem realne pieniądze. Jeśli mimo wszystko chcemy ratować swoje wakacje, musimy się uzbroić w dużo cierpliwości i dobrej woli. Znacznie prostsze może być skorzystanie z oferty biur podróży, która jest właśnie skierowana do osób wcześniej niezdecydowanych na wyjazd. Chodzi oczywiście o oferty last minute. Niemal każde biuro podróży świadczy tego typu usługi, więc konkurencja jest całkiem spora. Oferty last minute przyciągają uwagę najczęściej swoją ceną. Ceny za tygodniowy pobyt w popularnych kurortach mogą być niższe niż 1 tys. zł od osoby. Na co trzeba zwrócić uwagę przy wyborze oferty z tego segmentu? Przede wszystkim należy dokładnie się zapoznać z umową i nie podpisywać jej w ciemno. Najczęściej bę-

SPÓŹNIONY

WYJAZD RODZINNY

Wiele osób uważa, że zawsze lepiej ruszyć się z domu na ostatnią chwilę niż nigdzie nie jechać. To prawda. Urlop w domu nie jest żadnym wypoczynkiem, a raczej okresem załatwiania zaległych spraw. Dzieci, którym przez cały rok szkoła dała się we znaki, również najlepiej odpoczną poza domem. AUTOR: MICHAŁ MIKOŁAJCZAK FOT: © cirquedesprit - Fotolia.com

dziemy musieli się liczyć z koniecznością jednorazowej wpłaty całej kwoty. Niższa cena może oznaczać gorszy standard usług, ograniczenia w wyżywieniu i zakwaterowanie w mniej renomowanym hotelu niż w przypadku standardowej oferty. Jeszcze kilka lat temu problemem był fakt, że biura podróży stosowały systemy ograniczonych reklamacji w stosunku do ofert last minute. Obecnie tego typu przypadki raczej należą do rzadkości – i słusznie , bo jest to praktyka całkowicie bezprawna. Nie kupujemy przecież niepełnowartościowej usługi, a jedynie korzystamy z promocji cenowej – to zasadnicza różnica. Wbrew pozorom, oferty last minute są przede wszystkim korzystne dla firm turystycznych. Nie musimy mieć więc wrażenia, że dostajemy cokolwiek za półdarmo. Skoro biura turystyczne czerpią zyski ze sprzedaży tego typu wycieczek, nie ma żadnych podstaw, aby zawężały zakres ewentualnych reklamacji. Jeśli mimo to zauważymy zastrzeżenia odnośnie do ograniczenia odpowiedzialności

organizatora wyjazdu, być może lepszym wyjściem będzie poszukanie innej firmy. Konkurencja na rynku sprawia, że to biura podróży muszą walczyć o klienta, a nie odwrotnie. Często niższa cena wyjazdu oznacza, że nie będziemy podróżować samolotem, lecz autokarem. Dla wielu osób może nie będzie to stanowiło problemu, ale wyjeżdżając na wakacje z dziećmi, trzeba kilka razy zastanowić się nad takim pomysłem. Czy dziecko zniesie kilkunastogodzinną podróż? Czy w autokarze będą odpowiednie warunki na sen, jedzenie i przebranie dziecka? Taka podróż, zwłaszcza w upalne dni, może okazać się koszmarem. Klimatyzacja w autobusach często pozostawia wiele do życzenia, a poza tym jej używanie przez dłuższy czas może być niebezpieczne dla zdrowia. Być może jednak warto dopłacić kilkaset złotych na bilet samolotowy, oszczędzając w zamian czas i nerwy. Na forach internetowych poświęconych turystyce bez trudu można odnaleźć opisy osób, które kupując tanią wycieczkę, zmarnowały swój urlop.

Zdarzają się sytuacje, w których biuro podróży nie rozliczyło się na czas z hotelem, co skutkowało drastycznym obniżeniem standardu usług. Niekiedy po dotarciu na miejsce okazywało się wręcz, że nie ma miejsc we wskazanym hotelu. Jednak takie przypadki należą raczej do rzadkości. W Polsce funkcjonują setki biur podróży a wśród nich również te mniej uczciwe i rzetelne. Bankructwa biur podróży, o których było głośno w mediach, dotyczyły także znanych i rozpoznawalnych podmiotów. Niestety, na ogół przed wyjazdem nie jesteśmy w stanie przewidzieć i stwierdzić, czy biuro podróży załatwiło wszystkie formalności. Mamy prawo pytać organizatora wyjazdu o wszelkie szczegóły, a on – ma obowiązek udzielania nam odpowiedzi zgodnych z prawdą. To wszystko nie oznacza, że nie warto korzystać z ofert last minute. Przecież każdego miesiąca tysiące osób wracają zadowolone z tego typu wakacji, w dodatku oszczędzając całkiem spore sumy. Poza tym problemy mogą dotyczyć wszystkich ofert, nie tylko tych najtańszych. REKLAMA

Więcej na astaxi.pl

tel: 58 322 00 34



Glottodydaktyka nauka w rytmie rozwoju Co najcenniejszego wynieśliśmy ze szkoły? Odpowiadając na to pytanie, w pierwszej kolejności należałoby wskazać umiejętność czytania i pisania. W tradycyjnym modelu nauczania już od setek lat kładzie się ogromny nacisk na biegłe opanowanie tej sztuki. Jednak mimo powszechnej edukacji, coraz częściej poprawne pisanie i czytanie sprawia dzieciom problemy. Zapobieganiem

autor: michał mikołajczak fot:© arch. glottodydaktyka

im zajmuje się glottodydaktyka.

W

iadomo, że umiejętność czytania i pisania nie tylko pomaga dziecku poznawać oraz oswajać świat, ale umożliwia też normalne funkcjonowanie w przyszłości. Dziecko powinno być odpowiednio przygotowane do przyswajania tej niełatwej nauki, tak aby maksymalnie ją uprościć, skracając zarazem jej czas. Późniejsze czytanie nie powinno być mechanicznym, bezrefleksyjnym odtwarzaniem zapisanych liter, lecz procesem ściśle połączonym z rozumieniem tekstu. Te założenia stały się podstawą glottodydaktyki – metody edukacyjnej opracowanej przez prof. Bronisława Rocławskiego z Uniwersytetu Gdańskiego. Jak to możliwe, że mimo powszechnego dostępu do edukacji, we współczesnym społeczeństwie

REKLAMA

Naszym głównym celem jest polepszanie edukacji polskich dzieci.

wzrasta odsetek dyslektyków? Jak można wytłumaczyć alarmujący wręcz analfabetyzm funkcjonalny wśród młodzieży? Być może odpowiedzi na te pytania należy poszukiwać w błędach tradycyjnego modelu edukacji, który zakłada realizację podstawy programowej – jednakowej dla wszystkich uczniów. Nauczyciele – nawet przy założeniu ich dobrej woli – na ogół nie mają ani czasu, ani możliwości, by stosować indywidualne podejście do każdego ucznia. Klasyczny model zakłada również dominującą aktywność nauczyciela i pasywną dziecka. Tymczasem wedle założeń glottodydaktyki jest dokładnie odwrotnie, gdyż każde dziecko powinno podążać własną ścieżką rozwoju, również w procesie nauki. W tradycyjnym modelu nauczania zabawa może być jednym z elementów procesu dydaktycznego. Glottodydaktyka to przede wszystkim nauka poprzez zabawę. Zakazy i ograniczenia, które znamionują klasyczną naukę szkolną, nie mają racji bytu w metodzie prof. Rocławskiego. Indywidualne podejście do dziecka w naturalny sposób stymuluje jego rozwój, sama nauka zaś staje się elementem poznawania świata, rozbudzaniem twórczej ciekawości. Glottodydaktykę można więc określić jako metodę wychowania językowego, kształtującego osobowość z uwzględnieniem jednostkowego charakteru każdego dziecka. Metoda prof. Rocławskiego zakłada możliwie jak najdłuższy czas przygotowania dziecka do nauki czytania i pisania. Właśnie ten okres przygotowawczy może być również ważny, a nawet ważniejszy niż sama nauka. Co uprawnia do tego stwierdzenia? Dziecko w wieku 3–4 lat na ogół sprawnie posługuje się już językiem mówionym. To także etap, w którym zaczyna dostrzegać i doceniać znaczenie pisma. Czytanie staje się stopniową metodą odkrywania świata, w której najbardziej pomocni są rodzice. Język mówiony jest zatem punktem wyjścia w Glottodydaktyce. Żywiołowość, z jaką dzieci poznają świat, należy wykorzystać w stopniowej, rozłożonej w czasie nauce liter. Jeśli dziecko przejdzie odpowiednio okres przygotowawczy przed rozpoczęciem właściwej nauki – to znaczy: będzie się uczyło poprzez zabawę, doskonaliło mowę, słuch czy orientację przestrzenną – znacznie łatwiej przyswoi sobie reguły czytania i pisania. Właściwa nauka nie będzie dla niego uciążliwą koniecznością, ale kolejnym, fascynującym etapem odkrywania świata. Można stwierdzić, że dziecko początkowo nieświadomie „uczy się” czytać i pisać, poprzez sukcesywne oswajanie tego procesu.

www.glottispol.pl

Przedsiębiorstwo Glottispol sp. z o.o. ul. ABRAHAMA 18 80-307 Gdańsk

Przeczytaj więcej na stronie: www.togethermagazyn.pl QR CODE

Wygenerowano na www.qr-online.pl

12


Biurka Paidi

to zdrowy kręgosłup Twojego dziecka W dzisiejszych czasach dzieci spędzają przy biurkach po kilka godzin dziennie. Ważne jest aby były one idealnie dopasowane do wieku oraz wzrostu dziecka. W naszej ofercie mamy serię doskonałych biurek renomowanej niemieckiej firmy PAIDI, które dzięki szerokiemu zakresowi regulacji, mogą rosnąć wraz z dziećmi i idealnie dopasować się do ich potrzeb. Biurko PAIDI może służyć od przedszkolaka do studenta i być idealnym miejscem zabawy, nauki oraz pracy.

Walory biurka: ✔ Precyzyjna i łatwa regulacja wysokości blatu od 54 do 76cm. ✔ Obszerny trwały i wygodny blat - wymiary od 105 do 140cm szerokości. ✔ Szeroki wybór kolorystyki blatu. ✔ Regulacja nachylenia blatu do 21 stopni. ✔ Szuflada z organizerem. ✔ Praktyczny boczny uchwyt na tornister lub plecak. ✔ Znakomita jakość wykonania oraz materiałów. ✔ Możliwość zakupu wyposażenia opcjonalnego. ✔ Europejski certyfikaty jakości oraz bezpieczeństwa. ✔ Projektowane są pod nadzorem ortopedów.

Salon ekspozycyjny: Ul. Morska 174, 81-222 Gdynia tel. salon 58 340 01 68, tel. kom. 605 110 105 e-mail: kidsconcept@kidsconcept.pl

Nowy adres!

www.kidsconcept.pl; esklep.kidsconcept.pl

WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL

13

Wyłączny dystrybutor mebli PAIDI GmbH oraz dywanów LORENA CANALS. Realizujemy dostawy na terenie całej Polski, do współpracy zapraszamy również sklepy.


BĘDE RODZICEM

KARMIĆ PIERSIĄ

można, ale

po kryjomu

Ostatnio temat karmienia piersią w miejscach publicznych wzbudza wiele kontrowersji. Pojawiają się głosy solidarności z karmiącymi mamami, ale i głosy sprzeciwu. Znowu wybuchła wojna między mamami, znalazł się kolejny powód do wszechobecnych kłótni. Teraz modnie jest wypowiadać się o karmieniu piersią, podzielić się swoim, oby jak najbardziej kontrowersyjnym, zdaniem na ten temat. I tym sposobem kobieta kobiecie, matka matce, zamiast udzielić wsparcia – rzuca wiązankami.

J

FOT: © Aliaksei Lasevich - Fotolia.com

ak to się zaczęło? Wojna o karmienie piersią w miejscach publicznych trochę już trwa, ale ostatnio nabrała rozpędu. Niestety odnoszę wrażenie, że ten rozpęd jest trochę wulgarny i na pokaz, idealna pożywka dla mediów. Telewizja kocha skandale, więc i wojny matek są im na rękę. Kiedy pierwszego czerwca w wielu polskich miastach miał miejsce nurse-in (flashmob, gdzie zebrane kobiety razem karmią publicznie) zorganizowany z okazji Polskiego Tygodnia Promocji Karmienia Piersią i sygnowany nazwą „Karmiące cyce na ulice”, oczywiście pojawiły się media. I to przelało czarę goryczy dla osób, dla których karmienie piersią jest bliskie molestowaniu. „To obrzydliwe. Nie chcemy oglądać waszych obwisłych piersi. W tych czasach one służą do czego innego niż do wpychania ich do ust nieświadomym niemowlętom” – mówią jedni. W Internecie zalewa się matki obelgami i pretensjami, że są niemoralne, że po co w ogóle wyłażą z domów, że czemu nie zabiorą butelki, nie nakarmią w toalecie, nie zakryją się… Do tego dorzucają się fani biologicznych faktów, że mleko to tylko kolejna wydzielina ludzkiego ciała i nikt nie chce oglądać, jak matka się jej pozbywa bo to tak samo nieestetyczne jak publiczne załatwianie się. Kolejni za to wykorzystują to, że o karmieniu piersią mówi się, że jest „intymnym momentem” i mówią o tej właśnie intymności, ale w kontekście… seksualnym. Czasem, gdy czytam te komentarze, sama nie wiem, co takim ludziom powiedzieć. Zwłaszcza, że już nie identyfikuję się z żadną ze stron tej wojny. Jeszcze niedawno od razu poparłabym karmiące mamy bo ja też karmię i czasem publicznie, sama też prowadzę akcje upowszechniające karmienie. Tylko że teraz te matki już nie bronią się, jak wcześniej. I zauważyłam to dopiero wtedy, gdy zdenerwowana sama napisałam komentarz, o który bym wcześniej siebie nie posądzała. Usunęłam. Wy-

WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL

14

zwiska i przekleństwa lecą z obu stron, niektóre mamy dawno porzuciły już merytoryczne argumenty. Teraz to już tylko walka dla walki, o celu tego wszystkiego też już częściowo zapomniano. Pojawił się nowy temat do zaczepki. Facebook zmienił swoją politykę dodawania zdjęć i karmienie piersią (nawet jeśli akurat widać sutek) nie zalicza się już do treści pornograficznych i o zabarwieniu erotycznym. Kiedy jeden z portali parentingowych , podejrzewam, że z chęci przetestowania granic Facebooka, dodał zdjęcia matki karmiącej z hasłem „Cyce na tablice!”, gdzie całkowicie obnażona była też druga pierś, znowu wybuchł skandal. Teraz już prawie wyłącznie między matkami. Po jednej stronie: „popieram karmienie, ale to już przesada”, a po drugiej: „nie możesz mówić o sobie jak o zwolenniczce karmienia, a zaraz potem: ALE”… Nie wiem już dokąd zmierza ta wojna, i czy mamy sięgając po takie a nie inne środki jeszcze cokolwiek osiągną. Dopóki używały sensownych, nawet jeśli było widać, że nerwowych, ale nadal argumentów, były ponad to. Teraz poziom między stronami powoli się wyrównuje i czasami ciężko ocenić, czy to walka o karmienie w ciszy i spokoju, bez niemiłych spojrzeń i komentarzy, czy zamieniło się to w bunt i, jak niegdyś palenie staników, walczy się już o wolność dla zasady, bo tak. Przez cały ten medialny szum matki mają całe mnóstwo „złego PR-u” bo, jak to mówią: „te z cyckami są najgorsze”. To przykre, że sprawy potoczyły się w tym akurat kierunku, ale mam nadzieję, że matki da się zjednoczyć i uspokoić, by mówiły jednym głosem. Mam nadzieję, że niedługo emocje opadną, a z tej walki wnioski wyciągną obie strony i karmienie piersią bez niepotrzebnego ściągania na siebie uwagi znów będzie czymś naturalnym i normalnym.


Program Younity Czym jest Program Younity? Jaki główny cel przyświecał jego powstaniu? Younity to wyszukiwarka produktowo-usługowa. Już sama jej nazwa wskazuje, że została stworzona z myślą o każdym z nas – zarówno jako o jednostce (ang. you – „ty”), jak i całej społeczności (ang. unity – „jedność”, „wspólnota”). Powstała w odpowiedzi na potrzeby coraz bardziej wymagających i świadomych klientów, którzy, oprócz kupowanego produktu, chcą jeszcze otrzymać jakość, dobrą cenę oraz dodatkowe korzyści. Jak działa Program Younity? Po rejestracji w Programie i skorzystaniu z naszej wyszukiwarki, pojawią się szukane przez nas produkty lub usługi, z informacją, ile i jakie dodatkowe korzyści otrzymamy po ich zakupie. Kupowanie z Younity to podwójny zysk. Wystarczy po prostu zaplanować i zrobić zakupy – zarówno w sklepach klasycznych, jak i internetowych – lub korzystać z usług naszych partnerów, by uzyskać zwrot części pieniędzy na konto bankowe lub zbierać punkty, wymieniane później na nagrody, a także korzystać z atrakcyjnych rabatów czy odbierać inne korzyści. Jak przebiega proces rejestracji w Programie? Przede wszystkim stawiamy na prostotę, dlatego sam proces rejestracji na naszej stronie internetowej

jest maksymalnie szybki. Wystarczy wypełnić zaledwie cztery pola formularza, zaakceptować ogólne warunki, ewentualnie – wpisać numer karty, jeśli już ją otrzymaliśmy. Następnie nadać login i hasło. I to tylko tyle – od tego czasu można już się cieszyć pełnią korzyści z Programu Younity. W jaki sposób można otrzymać kartę Programu Younity? Plastikową kartę można otrzymać u naszych partnerów, podczas płacenia za zakupy. Wirtualną kartę można pobrać na swojego smartfona lub tablet z profilu, po rejestracji na naszej stronie. To bardzo wygodne rozwiązanie. Takiej karty po prostu nie można zgubić, a przy płaceniu wystarczy ją pokazać na wyświetlaczu danego urządzenia. A jeśli ktoś ma już dość kart, wystarczy, że będzie się posługiwał 10-cyfrowym numerem, a jego transakcja zostanie zarejestrowana. W jaki sposób Uczestnik Programu Younity może kontrolować liczbę posiadanych punktów i oszczędności w Programie? Bardzo prosto – przy każdym zakupie u partnerów Younity klient okazuje kartę – zostanie ona zeskanowana. Natomiast kupując w internecie, wystarczy po prostu wyszukać produkty i usługi przez www.younityworld.com – po zalogowaniu każdy zakup przez portal będzie zarejestrowany na koncie. Po chwili od zakupu informacje

o zaoszczędzonej kwocie i liczbie otrzymanych punktów pojawią się na profilu klienta. Uczestnik Programu Younity może w każdej chwili sprawdzić stan uzyskanych korzyści i po skumulowaniu odpowiedniej ilości wypłacić środki na dowolny rachunek bankowy. Punkty natomiast mona wymienić na wybrane nagrody. Co było Waszą inspiracją przy tworzeniu tego programu dla klientów? Tworząc Younity, cofnęliśmy się w czasie o 220 lat. Przeanalizowaliśmy mechanizmy wykorzystywane pod koniec XVIII wieku w rodzących się Stanach Zjednoczonych. Poddaliśmy skrupulatnej analizie historię kupców, rozwoju manufaktur i powstających fabryk w XIX wieku. Zajęliśmy się też historią rosnących holdingów i korporacji opierających się na sprzedaży produktów w XX wieku. Której zagadnienia są dla Was kluczowe w odniesieniu do klientów? Przede wszystkim staramy się dowiedzieć, dlaczego klienci decydują się korzystać ponownie z konkretnego produktu i z danej usługi. Czy jest to tylko (lub aż) kwestia jakości, czy istnieją też inne czynniki, które mogą na to wpłynąć? Co można zrobić, aby klienci byli jeszcze bardziej zadowoleni z usług, z których korzystają? Naszym priorytetem jest więc satysfakcja klientów. QR CODE

Wygenerowano na www.qr-online.pl

Czytaj więcej na www.togethermagazyn.pl REKLAMA

JAKI START W ŻYCIU ZAPEWNISZ SWOJEMU DZIECKU

Okazuje się, że staropolskie słowo „posag” znalazło swoje odbicie w dziedzinie, z którą mamy do czynienia na co dzień, chociaż zazwyczaj kontakt z produktem, jakim jest polisa ubezpieczeniowa mamy w momencie jej zakupu i – niestety – szkody. Jednak patrząc na swoje dzieci i ubezpieczenia kupowane z myślą o nich dochodzimy do wniosku, że akurat wymiar szkody nie jest tutaj decydujący i nie ma pejoratywnego znaczenia. A na pewno nie takiego, jak chociażby przy okazji stłuczki i realizacji swoich praw z ubezpieczenia komunikacyjnego. Świadomi rodzice myślą nie tylko o „tu i teraz”, ale zadają sobie pytanie, jak młody człowiek odnajdzie się w przyszłości. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy jego rodzice już nie będą pracować, a ich środki na wsparcie dziecka – dorosłego – będą zapewne mniejsze. Zadajemy sobie często pytanie „co zostanie po mnie dla dzieci?”. I oczywiście życząc każdemu, aby zostało jak najwięcej po stronie ruchomych i nieruchomych rodzinnych aktywów, nie sposób zauważyć, że start naszych dzieci w dorosłe życie może wyglądać zupełnie inaczej już nawet dzięki stosunkowo małym sumom pieniężnym akumulowanym z myślą o przyszłości, a po części dedykowanym ochronie naszych dzieci i nas samych, jeśli zdarzy się sytuacja, która utrudni, czy uniemożliwi bieżące wspieranie i utrzymanie pociech. Zresztą, ci, którzy dzisiaj są dziećmi, nie wiedzieć kiedy staną się dorosłymi, czyniąc dzisiejszych rodziców szczęśliwymi dziadkami.

rzadko sobie zdajemy sprawę, mówi wyraźnie, że im wcześniej zaczniemy myśleć o przeznaczeniu nawet drobnej kwoty na przyszłe wydatki – nie, nie nasze, ale naszego dziecka – tym większy kapitał na start w dorosłe życie zgromadzimy w przyszłości . To dopiero jedna strona medalu, tutaj: naszego ubezpieczenia. Druga to ochrona naszej pociechy. Dobre ubezpieczenie na start w życie zawiera również wsparcie w razie choroby, czy nieszczęśliwego wypadku. Wyobraźmy sobie oparzenie, czy złamanie, zdarzenia nie tyle zagrażające życiu, co na pewno przykre i łączące się z wydatkami, zwłaszcza w kontekście dostępności do specjalistów w placówkach publicznej służby zdrowia. Dodatkową wartość świadczenia i wsparcie finansowe płynące z polisy – tu akurat dodatkowej – naszego dziecka pozwolą nam łatwiej przejść przez ciężkie chwile, bez utraty zdolności do odkładania środków na przyszłość. Na start w życie właśnie.

125 zł. Dużo i niedużo zarazem. Prowadząc – do czego zachęcamy – domowe finanse z ołówkiem w ręku /dzisiaj to już pewnie prosty arkusz kalkulacyjny w naszym domowym komputerze/ - dojdziemy do wniosku, że nie jest to suma duża na tyle, aby jej wydanie z myślą o przyszłości naruszyło dzisiejszy domowy budżet. Skąd akurat 125 zł, a nie na przykład 236? To akurat kwota minimalnej składki miesięcznej w jednym z dostępnych na rynku produktów – umownie nazwijmy go posagowym. Ujmując rzecz najprościej, już taka kwota oznacza dla naszego dziecka pokaźny kapitał w przyszłości, co pomoże mu zrealizować potrzebę studiów, zakupu pierwszego samochodu, czy wkładu do własnego lokum oraz ochronę. Ta z kolei realizuje troskę rodzica o wsparcie dziecka w chwili choroby, czy nieszczęśliwego wypadku. Prosty mechanizm matematyczny, z którego funkcjonowania

Nie obawiając się powtórzeń, chcemy przypomnieć, że nawet w ferworze zmagań z codziennymi wyzwaniami, również tymi związanymi z zapewnieniem realizacji bieżących potrzeb naszych rodzin, nie możemy zapominać o przyszłości. Start naszego dziecka to nasz obowiązek, ale i duma – z dobrze wykonanego rodzicielskiego zadania.

WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL

REDAKCJA MT

KONTAKT Beata Dębowska 533 690 766 konsultant ds. Planowania Finansowego Ludwika Wenta 512 365 342 konsultant ds. Planowania Finansowego

15


HOBBY weselnik

ŚLUB

W PLENERZE

Jeszcze kilkanaście lat temu osoby zawierające związek małżeński nie miały większego wyboru – śluby zawierano w pałacu ślubów i/lub w kościele, wedle ściśle określonych procedur. Większość uroczystości była więc do siebie podobna, bo przecież nie mogło być inaczej… Obecnie istnieje znacznie więcej możliwości dla przyszłych małżonków. AUTOR: MICHAŁ MIKOŁAJCZAK FOT: © MNStudio - Fotolia.com

Jeśli ktoś planuje spontaniczny ślub w przypadkowych okolicznościach, niczym na amerykańskim filmie, będzie rozczarowany. W Polsce nadal obowiązują dość ścisłe obostrzenia dotyczące ceremonii ślubnych. Zawarcie związku małżeńskiego jest aktem uznawanym przez państwo i Kościół, bo wiąże się z wieloma konsekwencjami prawnymi. Musi zatem przebiegać wedle określonych zasad. Niemniej czasy się zmieniają – zorganizowanie ślubu poza murami urzędu stanu cywilnego nie tylko jest możliwe, ale coraz bardziej popularne. Oczywiście nie

ma mowy w takich przypadkach o jakimkolwiek pomniejszeniu rangi samego ślubu. Można za to zapewnić niezapomniane wrażenia zarówno sobie, jak i gościom, którzy wezmą udział w uroczystości. Zorganizowanie ślubu kościelnego w plenerze jest znacznie trudniejszym wyzwaniem niż w przypadku uroczystości cywilnej. Niektóre osoby nawet nie podejmują starań w tym kierunku, uznając że taki pomysł jest po prostu niewykonalny. I uwzględniając obowiązujący Kodeks Prawa Kanonicznego… mają rację. Wedle prawa kościelnego ślub powinien się odbywać wyłącznie w kościele, na poświęconej ziemi. W tym świetle przypadkowe miejsce, takie jak park miejski czy plaża, w zasadzie nie może być brane pod uwagę. Co zatem pozostaje? Wyjściem kompromisowym może być zorganizowanie ślubu w ogrodach kościelnych albo parafialnych – w każdym razie na terenie przynależącym do Kościoła. Pewnym rozwiązaniem może być wykorzystanie pomniejszych obiektów sakralnych, takich jak wiejskie kapliczki. W każdym wypadku trzeba przekonać do takiego pomysłu księdza, co wcale nie musi być proste i oczywiste. Ostatecznym krokiem dla osób najbardziej zdeterminowanych jest prośba do biskupa o dyspensę (pozwolenie) na wyjątkowy ślub. Szansa na powodzenie jest spora, ale czas oczekiwania na odpowiedź może być bardzo długi. Warto

WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL

16

pamiętać, że prośba musi być odpowiednio uzasadniona, zawierać przekonujące argumenty. Jeśli ktoś napisze do władz kościelnych, że marzy o oryginalnym ślubie i nie odpowiada mu parafialna świątynia, raczej nie spotka się ze zrozumieniem… Należy też zapewnić odpowiednią oprawę (miejsce na ołtarz, klęczniki, krzesła, dekoracje), choć wobec trudności formalnych nie jest to najtrudniejsze zadanie. Plenerowy ślub kościelny jest zatem zadaniem trudnym, choć nie można powiedzieć, że niewykonalnym. Czy warto angażować swój czas i siły w organizację takiego przedsięwzięcia? Na to pytanie każdy musi już odpowiedzieć sam we własnym zakresie. Organizacja ślubu cywilnego poza gmachem urzędu jest znacznie łatwiejsza, choć też nie należy do najprostszych spraw, które można załatwić „od ręki”. Od czego należy zacząć? Oczywiście pierwszym krokiem – poza wyznaczeniem samej daty ślubu, która nie może kolidować z innymi ślubami w urzędzie – jest wybór odpowiedniego miejsca. Co to oznacza? W praktyce miejsce uroczystości musi umożliwiać jej przeprowadzenie zgodnie z wymogami prawa, bez zagrożeń, że zostanie ona zakłócona, z zachowaniem odpowiedniej powagi. Warto w tym miejscu odwołać się do obowiązujących przepisów. Artykuł 58 Prawa o aktach stanu cywilnego mówi o uroczystej formie, która jest obowiązkowa. Trudno więc wyobrazić sobie ślub na parkingu supermarketu, ale w zacisznym zakątku parku – jak najbardziej. Problem polega na tym, że ocena miejsca należy do urzędników USC, warto zatem przygotować sobie jakiś dodatkowy wariant – na wypadek, gdyby wymarzone przez nas miejsce okazało się niewłaściwe. Jeśli wybrane przez nas miejsce – przykładowo: park miejski albo tereny nadmorskie – podlega określonemu zarządcy, powinniśmy uzyskać jego wcześniejszą zgodę na przeprowadzenie takiej uroczystości. Z reguły jest to jednak formalność. Punkt 3 przywoływanego artykułu 58 brzmi: „Jeżeli zachodzą uzasadnione przyczyny, kierownik urzędu stanu cywilnego może przyjąć oświadczenia o wstąpieniu w związek małżeński poza lokalem urzędu stanu cywilnego”. Co oznacza określenie „uzasadnione przyczyny”? Niestety, brakuje tutaj doprecyzowania, w każdym razie osoby, które planują niestandardowe wstąpienie w związek małżeński, powinny uzasadnić swoje powody na piśmie i złożyć odpowiedni wniosek we właściwym urzędzie stanu cywilnego. Można powołać się na argumenty natury emocjonalnej (np. związek z określonym miejscem), ale i typowo praktycznej (bezpośrednie połączenie ślubu z weselem, duża liczba gości itp.). Jeśli udowodnimy, że naprawdę zależy nam na nietypowej i niezapomnianej uroczystości, nie powinno być przeciwskazań ze strony urzędników. O ile nie zniechęcą nas wymogi prawne i logistyczne, możemy zapewnić sobie naprawdę wyjątkowy ślub, który będziemy wspominać przez całe życie. Warto wziąć to pod uwagę.


Kalendarium 18. Rowerem przez miasto 19. Wywiad z Magdaleną Tul 20. Wakacyjny Wyjazd- problemy prawne 24.

WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL

17

Gdańsk

fot.Andrzej Zięba


KALENDARIUM

GDAŃSK

Jarmark św. Dominika 27.07-17.08 Jarmark św. Dominika jest imprezą plenerową o charakterze handlowo-rozrywkowym. Najstarszą, najsłynniejszą i największą w Polsce i jedną z największych w Europie. Jego tradycja sięga XIII wieku, kiedy to gdański klasztor ojców Dominikanów otrzymał od papieża Aleksandra IV przywilej udzielania odpustu w dniu święta ich założyciela. Z uroczystościami odpustowymi związano jarmark handlowy. Dziś Jarmark działa jak magnes, rokrocznie przyciągając do Gdańska tłumy turystów i mieszkańców Trójmiasta. W 2013 r. odwiedziło go 6 mln gości!

Letni Jarmark Etnograficzny 1.06-22.09 Weekendowe spotkania ze sztuką ludową, rękodziełem i folklorem w ogrodzie przed Spichlerzem Opackim w Oliwie. Jarmark zorganizowany przez Oddział Etnografii MNG stanowi formę upowszechnienia sztuki ludowej, rękodzieła i folkloru. Umożliwia promocję regionalnym twórcom. Jest płaszczyzną spotkań ze sztuką ludową Kaszub, Kociewia, Powiśla i Żuław, możliwością zapoznania się z tradycyjnymi rzemiosłami, rękodziełem i działalnością artystyczną.

Gdańsk Toczy Bekę! Plac Zebrań Ludowych 9.08, godz. 17:00 Już 9 sierpnia w Gdańsku na Placu Zebrań Ludowych kolejne święto zabawy. II edycja festiwalu Gdańsk Toczy Bekę, Gdańska Scena Muzyczna ponownie zadrży od 4 tyś stóp. Śmiechu nie będzie końca - wystąpią najlepsi z najlepszych - Kabaret Limo, Kabaret Ani Mru Mru, Łowcy.B, Kabaret Smile oraz Piotr Bałtroczyk.

Justin Timberlake Gdańsk PGE Arena 19.08, godz.19:00, Pierwszy koncert Justina Timberlake’a w Polsce! Timberlake to obecnie jeden z najbardziej popularnych piosenkarzy pop i r’n’b na świecie. Wydany na początku ubiegłego roku trzeci solowy album artysty pt. „The 20/20 Experience” był jedną z najlepiej sprzedających się płyt w zeszłym roku. Dotychczas sprzedano ponad trzy i pół miliona sztuk.

Do wyboru do koloru: Ryzyk Fizyk i Chemiczny zawrót glowy, ul. Trzy Lipy 3, 25-30.08, chemia: 12:00, fizyka: 14:00 Podczas zajęć Ryzyk Fizyk udowodnimy, że fizyki nie należy się bać i warto zaryzykować spotkanie z nią. Sprawdzimy czy jest możliwe żeby jajko lewitowało, jak silne jest powietrze i czy jest możliwe żeby ustawić kolorowe płyny w szeregu. W trakcie zajęć chemicznych przekonacie się jak w magiczny sposób można zmieniać barwy mieszanin, czy jest możliwe żeby kolory znikały i jak w chemiczny sposób stworzyć tęczę.

6 Festiwal Kultury Brazylijskiej SambaFEST Różne lokacje, 28-31.08 Jest to największe w Polsce święto miłośników brazylijskich klimatów: muzyki sambowej – w wersji ulicznej i klubowej – od głośnej i żywiołowej samby batucady po łagodną, kołyszącą bossa novę, tańca brazylijskiego – od klasycznej samby do forró i zouk, brazylijskiego kina, capoeiry – niezwykłej sztuki walki łączącej w sobie także elementy tańca i muzyki, brazylijskiego ju-jitsu, i wielu innych elementów przebogatego programu festiwalowego. W dniach 28 – 31 sierpnia czeka nas brazylijski desant na Gdańsk!

POROŻA SZTUKI - DIZAJNERZY ATAKUJĄ 8.07-28.08 Już po raz trzeci przedproża Gdańskiej Galerii Guntera Grassa zostaną udostępnione w czasie trwania Jarmarku Św. Dominika (8.07- 28.08.2012). W tym roku, Gdańska Galeria Miejska ogłasza konkurs na zestaw autorskich produktów prezentowanych w ramach wydarzenia: „Poroża Sztuki- Dizanjnerzy Atakują”.

XX Maraton Solidarności Gdańsk-Westerplatte-Gdynia 15.08, godz. 10:00, Bieg na pełnym dystansie maratońskim ma dwa cele - Uczczenie Ofiar Grudnia 70’ i Poległych Stoczniowców oraz popularyzację i upowszechnianie biegania jako najprostszej formy rekreacji. Trasa Maratonu rozpoczyna się w Gdyni, przy Pomniku Ofiar Grudnia ‚70, meta znajduje się w przepięknym śródmieściu Gdańska. Po drodze ulica Świętojańska i Skwer Kościuszki w Gdyni, główna arteria przez Sopot w kierunku Gdańska oraz dziesiątki zabytków oraz ważnych trójmiejskich obiektów.

Więcej wydarzeń na www.togethermagazyn.pl


ROWEREM PRZEZ

MIASTO

Miłośnicy jazdy na rowerze przekonują, że jest to ekologiczny środek komunikacji, z którego można korzystać przez cały rok. Niemniej to wiosną i latem na trójmiejskich ścieżkach rowerowych można spotkać najwięcej użytkowników jednośladów. Czy w ostatnich latach korzystnie zmieniła się infrastruktura, z której mogą korzystać rowerzyści? Czy nadal trwa wojna między kierowcami i rowerzystami? AUTOR: MICHAŁ MIKOŁAJCZAK FOT: © Stefano Tiraboschi - Fotolia.com

Nie trzeba być miłośnikiem rowerowej rekreacji, żeby dostrzec pozytywne zmiany w zakresie infrastruktury rowerowej. Niegdyś ścieżka rowerowa była traktowana jako dziwaczny i wręcz niepotrzebny wymysł, który zajmuje miejsce pieszym. „Tworzono” szlaki rowerowe, wydzielając wąski pas poprzez zaznaczenie go białą farbą. Tak było, na przykład, na ulicy Chłopskiej w Gdańsku. Zimą na takich ścieżkach (może raczej: pasach) rowerowych zalegały hałdy śniegu z pobliskich chodników, co praktycznie uniemożliwiało jazdę. Na szczęście, czasy, w których ignorowano problem braku ścieżek rowerowych, już minęły. To oczywista kolej rzeczy, ponieważ korzystanie z rowerów może być częściowym rozwiązaniem problemów zatłoczonych ulic, a już na pewno jest działaniem ekologicznym. Na tym powinno zależeć włodarzom wszystkich większych miast, nie tylko prezydentom Gdańska, Gdyni i Sopotu. I widać, że coraz bardziej zależy. Jeśli chodzi o Gdańsk, w „Programie Operacyjnym” na lata 2012–2015 korzystanie z rowerów jest jednym z kluczowych postulatów rozwoju mobilności mieszkańców. Co istotne, w Trójmieście zwiększa się ruch rowerowy, a zatem każda inwestycja w infrastrukturę jest celowa. Tylko w ciągu ostatnich trzech lat liczba rowerzystów w Gdańsku wzrosła o 44%, a tylko w ciągu ostatniego roku odnotowano 12-procentowy wzrost natężenia ruchu rowerowego. Powoli, ale systematycznie doganiamy pod względem infrastruktury rowerowej Europę Zachodnią. W całym Trójmieście pojawiło się wiele nowych ścieżek rowerowych, co ważne – kładzie się coraz większy nacisk na skomunikowanie ich z pozostałymi odcinkami, które zbudowano wcześniej. Budowa lub modernizacja ulic najczęściej wiąże się z wytyczeniem nowej trasy rowerowej. W samym Gdańsku jest obecnie 466 km ścieżek rowerowych. Oczywiście, nadal jest jeszcze wiele do zrobienia, niemniej nie ma się czego wstydzić. Przejazd rowerem z Gdyni do Gdańska nie jest już karkołomnym zadaniem, które wcześniej wymagało od rowerzysty sporo sprytu i naginania przepisów. Wzdłuż głównych arterii wyznaczono nowoczesne trasy rowerowe umożliwiające cyklistom sprawny przejazd. Wprawdzie nadal istnieją pewne problemy, jak w Sopocie-Wyścigach, gdzie wciąż brakuje ścieżki rowerowej wzdłuż Alei Niepodległości, ale i tak rowerzyści mają coraz mniej powodów do narzekania. Rower nadal jest traktowany przede wszystkim jako pojazd rekreacyjny. W każdy weekend popularne trasy rowerowe, na przykład wzdłuż Pasa Nadmorskiego w Trójmieście, oblegane są przez całe rodziny. Atrakcyjna trasa z Gdańskiego Brzeźna przez Sopot do Gdyni przyciąga zarówno mieszkańców Trójmiasta, jak i turystów, którzy korzystają z wypożyczalni rowerów. O ile nikogo nie trzeba przekonywać, że weekendowa wycieczka rowerowa jest przyjemną, ekologiczną formą rekreacji, trudniej znaleźć zwolenników praktycznego wykorzystywania rowerów na co dzień, na przykład w dojazdach do pracy. Warto jednak zauważyć, że coraz więcej firm udostępnia nie tylko strzeżone miejsca postojowe dla rowerów, ale i pomieszczenia, w których pracownik korzystający z roweru, może się przebrać i wziąć prysznic. Można przypuszczać, że wraz z upływem czasu zwiększy się liczba osób, które zdecydują się na

WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL

codzienne korzystnie z tego środka transportu. Ciekawą inicjatywą w Sopocie, która funkcjonuje już od ubiegłego roku, jest Rower Miejski. Mieszkańcy i turyści mogą poruszać się po mieście za niewielką opłatą rowerami, pozostawiając je w wyznaczonych stacjach dokowania. Na razie ten sposób wykorzystywania roweru jako środka lokomocji cieszy się umiarkowanym zainteresowaniem. Nadal często nie dowierzamy w skuteczność roweru w realiach miasta – całkiem niesłusznie! Warto pamiętać, że czas przejazdu rowerem między Gdynią a Gdańskiem bywa porównywalny do poświęconego na dotarcie do celu środkami komunikacji miejskiej, a niekiedy nawet samochodem, zwłaszcza w godzinach szczytu komunikacyjnego. Rowerzysta nie musi się martwić poszukiwaniem miejsc parkingowych ani opłatami za postój. Poza tym całkiem legalnie może dojechać w miejsca trudno dostępne posiadaczom samochodów, na przykład na Główne Miasto w Gdańsku czy w okolice Skweru Kuracyjnego w Sopocie. Oczywiście ceny paliw również nie są zmartwieniem dla rowerzystów. W Europie Zachodniej już od wielu lat rowerzysta jest pełnoprawnym uczestnikiem ruchu drogowego. W Polsce nadal bywa traktowany jak intruz i zawalidroga. Można przypuszczać, że właśnie taki stan rzeczy zniechęca wiele osób do korzystania z rowerów w ruchu miejskim. Kierowcy narzekają na zły stan dróg i korki, poszukując „winnych” takiego stanu rzeczy. I często wyładowują swoją frustrację na rowerzystach. Nie zauważają natomiast dwóch faktów. Po pierwsze, według kodeksu drogowego rowerzysta nie jest gościem na drodze, ale takim samym jej użytkownikiem jak kierowca. Ustępowanie mu pierwszeństwa nie jest więc grzecznością czy aktem łaski, lecz obowiązkiem. Po drugie, zwiększenie udziału rowerzystów w ruchu ulicznym przyczynia się do odciążenia miejskich arterii. Powstaje zatem błędne koło: kierowcy są nieprzychylni rowerzystom, a wiele osób nie chce korzystać z rowerów, bo obawiają się bezpiecznego korzystania z publicznych dróg. W efekcie kierowcy nadal grzęzną w korkach, a rowerzyści są narażeni na codzienny stres. Trzeba jednak przyznać, że również samym rowerzystom często brakuje rozwagi, wyobraźni, a niekiedy wręcz podstawowej znajomości przepisów ruchu drogowego. Szaleńcza jazda po chodnikach czy poruszanie się po ulicach, gdzie obowiązuje zakaz jazdy rowerem, to tylko wybrane przykłady. Coraz lepsza infrastruktura rowerowa nie poprawi mentalności kierowców. To proces, który musi trwać przez wiele lat. Przede wszystkim obie strony muszą pamiętać, że przyświeca im ten sam cel – bezpieczne dotarcie do określonego miejsca. I kierowcy, i rowerzyści powinni być więc na drodze partnerami, a nie rywalami. Odrobina szacunku i wzajemnej życzliwości nic nie kosztuje, a może znacząco odmienić codzienne życie.

19

REKLAMA

www.enjoythegame.pl

Przyjdź, trenuj,

dołącz do

Enjoy the game!

tel. 517-774-714 e-mail: info@enjoythegame.pl

ZDROWIE I URODA

sport


Wywiad dla Magazynu Together

„Wiele czasu marnowałam w życiu, nie będąc mamą” T Y S T YC Z N

T R ON AT PA

AR

rozmawia: Michał Mikołajczak fot: Arch. Magdalena Tul

Y

Pani najnowsza płyta, „Brave”, promowana singlem „So good”, miała premierę 6 czerwca. Co jest wyjątkowego w tej produkcji i dlaczego warto się z nią zaznajomić? Boję się, że to nie do mnie pytanie… Dlaczego? Wolałabym, żeby to słuchacze sami wskazali na wyjątkowość tej płyty. Taki obiektywny odbiór jest na pewno inny niż osoby, która jest z nią związana. Wobec tego – w jakim wymiarze jest to dla Pani wyjątkowa płyta? Dla mnie jest to przede wszystkim doświadczenie wielu lat mojego życia – muzyczne i osobiste. Pracowałam nad tym materiałem przez 3 lata, również z tego względu jest on dla mnie ważny, zarówno jeśli chodzi o muzykę, jak i o teksty. Myślę, że każdy na tej płycie może znaleźć coś dla siebie i każda piosenka może stać się wyjątkowa w różnych okresach życia. Tak było też ze mną. Nie jestem w stanie powiedzieć, który spośród utworów na płycie jest moim ulubionym, bo każdy ma swoją historię. Z pozycji odbiorcy można powiedzieć, że tę płytę wyróżnia duża dawka pozytywnej energii, w czym można upatrywać nawiązania do jej tytułu [ang. „brave” – „śmiały”, „odważny”, waleczny”, red.]. Jednak w niektórych wywiadach nie kryje Pani, że ma raczej osobowość introwertyczki. Zdarzają się Pani problemy z uzewnętrznieniem siebie. Czy muzyka stała się dla Pani stabilnym pomostem w dotarciu do innych ludzi? Dokładnie tak właśnie jest. Myślę, że muzyka pomogła mi się otworzyć. W pewnym sensie możemy się schować pod przykrywką muzyki i tekstów. Nikt do końca przecież nie wie, czy to, co zostało zawarte w tekście jest prawdą czy fikcją. W ten sposób wielu artystów uzewnętrznia swoje emocje i przeżycia. Natomiast w przypadku żadnego artysty nie można powiedzieć, że tworzy w tekstach swoją własną biografię. Pewnie jest to swego rodzaju forma psychoterapii… …i zapewne rodzaj autokreacji, aby zaistnieć w polskim show-biznesie. Jaki jest właściwie ten polski show-biznes? Chyba nie jest zbyt różowo?

MAGDALENA TUL

Polski show-biznes to w zasadzie jedyny, jaki znam tak dokładnie „od kuchni”. Tak jak w każdej dziedzinie u nas – troszkę gonimy, staramy się dogonić Zachód. Chcielibyśmy niekiedy robić rzeczy wielkie, ale kompletnie nie mamy na to środków, z tego względu nie wszystko wychodzi nam idealnie. Natomiast zupełnie nie rozumiem polskich kompleksów. W wielu dziedzinach jesteśmy w stanie nie tylko dorównać Zachodowi, ale i go przegonić, a cały czas wmawiamy sobie, że jest to niemożliwe. Przykładem może być takie dwutorowe mówienie komuś, że ma kompleksy: tworzysz coś na wzór zachodni albo odwrotnie – tylko po polsku. W obu przypadkach mówi się o kompleksach. Nie rozumiem takiego myślenia. Każdy powinien tak tworzyć, jak umie. Czyli jednak nie jest różowo… Na pewno nie jest lekko. Po latach dochodzę do wniosku, że jest to jedna z trudniejszych dróg, jaką można sobie wybrać. Jest to biznes, w który możemy inwestować wiele, ale nigdy nie wiadomo, czy osiągniemy jakikolwiek zysk. Cofając się wstecz, zmieniłaby coś Pani w swojej karierze? Być może jakieś drobiazgi dałoby się zmienić… Niektóre rzeczy chciałabym powtórzyć, ale myślę, że wiele sytuacji i tak zaprowadziłoby mnie do tego samego punktu, w którym jestem. Moim zdaniem tak się w życiu

WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL

20


dzieje, że cokolwiek byśmy nie zrobili, i tak lądujemy w tym samym miejscu. To pokazują też przykłady wielu moich znajomych. Oczywiście, zmieniłabym kilka rzeczy i dzięki temu – uniknęłabym paru błędów. Ale dalej byłby to show-biznes? Chyba niestety tak… [śmiech – red.] Jest Pani na pewno osobą rozpoznawalną, ale, nie umniejszając Pani talentu, jednak trochę gwiazdą drugiego planu… Wynika to z faktu, że wiele osób kojarzy Pani występy z programów telewizyjnych – „Jaka to melodia” czy „The Voice of Poland” – ale nie potrafi połączyć wizerunku z nazwiskiem. Czy unika Pani pułapki zaszufladkowania, nadania etykietki „dziewczyny z programu”? Nawiązując do rozpoznawalności, w sumie widzowie nie mieli szansy, żeby mnie dokładniej poznać. W zasadzie nie było im to jeszcze dane, bo choć próbuję od lat robić swoje rzeczy, przez cały czas w zasadzie odgrywałam głównie drugoplanowe role w telewizji, wykonując covery. Jest to oczywiście realizacja artystycznej pasji, ale też żadna forma wyrażania samej siebie. Natomiast projekty, które realizowałam już jako artystka, nie trafiały do publiczności ze względu na brak promocji… Dlatego też niewiele osób nawet wie, że cokolwiek robię. Zdarzają się śmieszne sytuacje, gdy ludzie mnie rozpoznają, ale kompletnie nie wiedzą nawet, gdzie mieli ze mną do czynienia [śmiech – red.]. Gdy zapisywałam syna do szkoły, pani w sekretariacie kilka razy pytała mnie, czy aby na pewno nie mam jeszcze innego dziecka w tej szkole, bo przecież widziałyśmy się już wcześniej! Czasami więc bywa zabawnie. Często jednak ludzie, którzy oglądają programy z moim udziałem, bezbłędnie mnie rozpoznają. Teraz walczę o młodszą publiczność i osoby, które kupują płyty i słuchają muzyki. Wrócę jeszcze do polskiego show-biznesu. Egzystowanie w tym środowisku jawi się jako ciągła walka: o to, żeby zaistnieć, o swoją pozycję, o medialną kreację… To chyba musi być uciążliwe…?

Tak, jest to uciążliwe. Wracając jeszcze do rozpoznawalności, nie musi być ona oczywistą kwestią. Wielu artystów – a raczej pseudoartystów – lubi się pokazywać i odgrywać role celebrytów. W ten sposób również się wygrywa, bo im więcej kreacji poza sceną, tym bardziej ludzie są w stanie nas zapamiętać. Gdybym przemykała po ulicy w „telewizyjnym wydaniu”, byłabym osobą bardziej rozpoznawalną [śmiech – red.]. Nieczęsto gdzieś się pojawiam i na co dzień być może nie przypominam siebie ze szklanego ekranu. Nie lubię się pokazywać. Wolę się skupić na muzyce i koncertowej formie kontaktu z publicznością, a nie na bywaniu „na salonach”. Czasami jednak jest to i konieczne, i męczące. Są przygotowania, walka o to, żeby nas ktoś sfotografował, napisał o tym w gazecie… To nie jest tak do końca, że gwiazdy świetnie się bawią, brylując w towarzystwie. Wygląda to raczej zupełnie jak praca. Najpierw korzysta się z makijażysty, projektanta, płacąc za to grube pieniądze, później trzeba pokazać się „na ściance” i dopiero po wykonanej pracy wraca się do domu. Jeśli mówimy już o kreacjach artystycznych… Czasami obserwując „wyczyny” największych gwiazd pop – niekoniecznie krajowego formatu, bo te akurat nie zawsze są ekscentryczne – takich jak Lady Gaga czy Beyonce, można się zastanawiać, ile jest w tym spontaniczności i charakteru, a ile reżyserii. W jakim stopniu artysta może sobie pozwolić na samodzielną kreację? Czy nie jest to raczej realizowanie misternego planu rozpoznawalności, który projektuje jego sztab? Artysta pozwala sobie na kreacje, nagrywając płyty i grając koncerty, przynajmniej jeśli mówimy o takich artystach, jak Beyonce czy Lady Gaga. Większość młodych artystów nie ma tych możliwości. Również same ich utwory są promowane przez producentów. Pojawia się zatem pytanie o słynną niezależność artystów. Nie jest to już mit? Na ile artysta jest jeszcze twórcą, a na ile odtwórcą? Niezależność przychodzi z czasem. Jeżeli zaczynamy karierę od bycia „produktem”, trzeba trochę poczekać, żeby się uniezależnić od wytwórni. Przykładem może być Prince. Przez wiele lat nazywał się „niewolnikiem”, bo nie do końca mógł robić to, na co miał ochotę. Każdy koncert po jakimś czasie wygasa, ale pozostaje nazwisko, z którym możemy robić to, co chcemy. Jeśli jednak nie mamy głowy do samodzielności i własnego prowadzenia biznesu, to możemy źle skończyć… W przypadku młodych artystów, którzy nie mają wsparcia, kreacja może pozostać ich domeną, ale sprzedaż – już nie. Samo kreowanie wizerunku medialnego może być najważniejszą kwestią. To się sprzedaje. Niektóre sprawy kreują koncerny, ale część skandali kreuje się sama. Wiadomo, że media lubią dopowiadać różne rzeczy i wymyślać niestworzone historie…

WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL

21

…a ludzie lubią o tym słuchać. Oczywiście, że tak. Czasami wychodzi gwiazdom to na zdrowie, a niekiedy bywa odwrotnie, dlatego trzeba być ostrożnym, jeśli chodzi o doniesienia medialne. Widzę to również po swoich znajomych – ludzie wierzą w to, co się pisze. Nie chciałabym do tego wracać, ale przypomina mi się sprawa Roberta Janowskiego. Nikt nie chciał wierzyć w to, co mówiłam, choć znamy się z Robertem od wielu lat. Ludzie woleli ufać gazetom, a więc przekaz medialny jest w takich przypadkach bardzo mocny. Wspomniała Pani o inwestowaniu w siebie, chciałbym więc zapytać, co jest najbardziej wymiernym zyskiem w życiu artysty? Bo zawsze przecież inwestujemy, licząc na zysk… Myślę, że takim zyskiem artysty jest możliwość rozwoju i kreowania własnej rzeczywistości, swojego świata. Jeśli jeszcze uda się pozyskać rzesze fanów, to dochodzi świadomość, że jest się wzorem. Większość ludzi widzi w artyście nie tylko idola, ale osobę, którą należy naśladować. To duża odpowiedzialność. W kontekście tych wymiernych profitów, jeśli dana produkcja zostanie przyjęta na rynku, wiąże się to z zyskiem finansowym. Czasami nawet jeden przebój wystarczy, by utrzymać się z niego przez całe życie. Wychodząc poza polski show-biznes, wystarczy podać przykład „Last Christmas” George’a Michaela, który pewnie będzie grany do końca naszych dni i znacznie dłużej. No i chyba, mimo całej komercjalizacji, ciągle istnieje jeszcze patetyczne pojęcie nieśmiertelnego artysty? Tak, oczywiście. Tworzymy coś, co możemy zostawić dla pokoleń. Niestety, smutną sytuacją jest fakt, że docenia się kogoś dopiero po jego śmierci. Tak było z Czesławem Niemenem, a takich artystów jest cała masa. Ludzie nagle sobie przypominają o tym, jacy byli oni wspaniali i powstają inicjatywy typu: „zróbmy im koncert”. To tak jak w jednym z odcinków polskiego serialu „Zmiennicy” – popularny pisarz musiał zamarkować własną śmierć tylko po to, by wydano mu książkę… Ciekawe, co by było, gdyby każdy z nas przyjął taką strategię [śmiech – red.]. Na pewno byłby problem z udzielaniem wywiadów i wskrzeszaniem zmarłych, bo to jednak dość trudne [śmiech – red.]. Ale może zejdźmy na ziemię i opuśćmy już tę sferę spirytystyczną. W swojej karierze miała Pani do czynienia z wielkimi przedsięwzięciami artystyczno-komercyjnymi, takimi jak Eurowizja czy festiwal w Opolu. Proszę powiedzieć, ile w tym wszystkim jest biznesu, spektaklu, teatru, a ile samej sztuki? Jeśli mówimy o festiwalach typu Eurowizja czy Opole, moim zdaniem jest to istny cyrk i teatr… Niestety, chyba całkowicie zmieniłam podejście do tych imprez i trochę czarno je widzę. Ale czas się przestać oszukiwać. Wcześniej doszukiwałam się przede wszystkim muzyki. W momencie, kiedy byłam związana z Eurowizją, trochę wbrew sobie i innym mówiłam, że liczy się tylko muzyka i nic więcej, a reszta jest oprawą. Jeśli spojrzymy na całość z punktu widzenia producentów i tego, co tak naprawdę jest dla nich ważne w tych festiwalach, to liczy się tylko pieniądz i nic poza tym. Większość obiektywnych obserwatorów mówi wprost, że Eurowizja jest rozrywką niemal ludyczną. Po prostu ma przykuwać uwagę milionów, a treści, które wypełniają festiwal, to już sprawa wtórna. Podobała się Pani tegoroczna edycja? Występ Donatana i Cleo? M.T.: Chciałabym powiedzieć, że nie widziałam, ale jednak oglądałam [śmiech – red.]. Co więcej, miałam nawet przyjemność być w jury, w związku z tym oglądałam te konkursy po dwa razy. Nie chcę wartościować, co mi się podobało, a co nie, nie chcę oceniać, bo nie taka jest moja rola. Całość ocenili widzowie. W tym roku akurat nie mogłam być obojętnym widzem, ponieważ byłam zaangażowana w konkurs i nie mogłam popadać w zachwyt ani nad naszym reprezentantem, ani nad żadnym innym. Starałam się całkowicie skupić na artystycznej warstwie tego, co się tam działo. I muszę powiedzieć, że jest naprawdę dużo wartościowych utworów, na które nie zwraca się uwagi, bo może nie przystają do konwencji Eurowizji, ale wydaje mi się, że to dobra droga do zmiany tego konkursu. On już nie wygląda tak jak kiedyś – bardzo mało jest w nim typowo kiczowatych kompozycji, chociaż może publiczność do końca jeszcze o tym nie wie. Myślę, że dobrą zmianą byłoby wprowadzenie z powrotem orkiestry, choć nie wiem, czy przy dzisiejszym rozwoju muzyki, gdzie wszystko opiera się na produkcji, jest to możliwe. Pewnie dałoby się coś z tym zrobić, a zarazem podnieść rangę festiwalu.


Może taki powrót do źródeł faktycznie byłby wskazany… W końcu jest to międzynarodowy festiwal, a jak puszczamy muzykę „z puszki”, robi się z niego „dom kultury”. Szkoda tego przy tak dużej imprezie. Trochę mi się oberwało przez to skupienie na artystycznej stronie wydarzenia, bo nie poznałam się na talencie Conchity… Nie umniejszając, bo to bardzo fajna piosenka, ale wykonanie po prostu mnie nie porwało. No cóż, PR jednak zrobił swoje i była walka Conchity z całą resztą uczestników. Wiem, jak to jest z pozycji artysty – jeśli jakiś utwór bywa bardzo mocno promowany, nie zwraca się należytej uwagi na całą resztę. W tym wymiarze jest to nierówna rywalizacja, a nie typowa walka artystów, bo przecież nie tyle sam utwór pojawiał się przed Eurowizją, co wizerunek piosenkarki. Nie mam oczywiście do tego wizerunku zastrzeżeń, bo każdy może tak się kreować, jak ma ochotę, ale nie róbmy z tego najważniejszego zagadnienia i kluczowej sprawy, która dotyczy konkursu. Trochę zabrakło mi w tej kreacji szczerości. Moim zdaniem, gdyby przed festiwalem Conchita Wurst mówiła otwarcie i uczciwie: „przyjmuję taki wizerunek tylko po to, żeby mnie ktoś dostrzegł”, byłoby to w porządku. Ale po co dopisywanie dodatkowej ideologii do tego występu? To chyba było nie na miejscu. Nie jest to jednak festiwal sztuki zaangażowanej, tylko komercyjna impreza. Występ miał budzić emocje, i tak się stało, ale nie wiem, czy to wszystko poszło w dobrym kierunku. No cóż, Conchita przez wiele lat próbowała śpiewać jako mężczyzna – niestety, z niezbyt udanym skutkiem. Dlaczego więc zdecydowała się na taki wizerunek? Można się tylko domyślać. Z tego, co słyszałam i czytałam, jest to tylko kreacja. O tym, jak jest naprawdę, pewnie nigdy się nie dowiemy, bo to zbyt odległa sytuacja. Możemy tylko wierzyć plotkom i temu, co przeczytamy w wywiadach. Moim zdaniem za mało uwagi poświęcono samej muzyce, a zbyt dużo – stworzonemu wizerunkowi, a to nie są dobre proporcje. Myślę, że podobnie zresztą było w naszym przypadku. Proporcja biustu w stosunku do utworu u Donatana i Cleo była zbyt duża. Pamiętam swoje zmagania z Eurowizją, kiedy mierzono mi każdy centymetr sukienki. Zastanawiam się, jak bardzo poszliśmy do przodu przez te 3 lata, skoro teraz mogliśmy pokazać tak dużo, a przy moim udziale w festiwalu było problemem, żebym ubrała się w taki sposób, jak jest to przyjęte na scenie. Być może po prostu zmieniły się osoby, które kierują przygotowaniami do Eurowizji, może mają one inny światopogląd. Zostawmy już może te wielkie przedsięwzięcia, niech się rozwijają własnym torem… Wróćmy do naszej codzienności: jest Pani magistrem sztuki na kierunku edukacja artystyczna w zakresie sztuki muzycznej. Skąd taki wybór? Wybór był bardzo prosty i oczywisty. W zasadzie wiele się nad nim nie zastanawiałam. Może to źle zabrzmi, ale szkoła była zawsze dla mnie jakimś drugim planem w życiu. Oczywiście od dziecka wiedziałam, że skończę studia, bo wszyscy w domu byli magistrami i w pewnym sensie dążyło się do uzyskania wiedzy – również „papierów”, które były rzeczą naturalną. Natomiast przez to, że już od 12. roku życia wiedziałam, co chcę w życiu robić, zdawałam sobie sprawę, że studia w moim zawodzie akurat nie są rzeczą niezbędną. Jednak chcąc się dalej rozwijać, wybrałam kierunek, który jest najbliższy temu, co robię. Nie była to wokalistyka klasyczna z tego powodu, że chyba po prostu nie znalazłam na to czasu, żeby się właściwie przygotować. Rozważając możliwość studiowania w Katowicach, pod kątem muzyki rozrywkowej, która była mi zdecydowanie bliższa, będąc gdańszczanką, uznałam, że jest to trochę za daleko. Nie miałam jeszcze wtedy świadomości, że miesiąc później będę już warszawianką! Zdecydowałam się na szkołę w Bydgoszczy, a później okazało się, że z Warszawy jest tam dalej niż do Katowic… Tak naprawdę poszłam tam trochę za znajomymi, których miałam sporo. Nauka w Bydgoszczy była o tyle ciekawym doświadczeniem, że nie wiązała się z osobami, które na co dzień pracują w show-biznesie. Dzięki temu miałam okazję poznać wspaniałych ludzi, którzy zajmują się muzyką, ale w zupełnie inny sposób. Nie było tam żadnego „wyścigu szczurów”, panował przyjazny klimat. Natomiast wiedza i cała warstwa teoretyczna pewnie były przekazane w ten sam sposób co w innych szkołach zajmujących się sztuką wokalną. Rozumiem, że nie był to czas stracony? Nie, tak nie mogę powiedzieć. Natomiast bardzo szybko pochłonęła mnie praca w teatrze i, niestety, rzadko byłam gościem na uczelni. Nie poddałam się jednak i szczęśliwie udało mi się skończyć studia, co zresztą miałam już zakodowane od dziecka. Chciałabym kiedyś wrócić do nauki, być może otworzyć własną szkołę. Rozważam taki projekt, ale wiem, że to jest całkiem odmienna dziedzina, do której trzeba się na nowo przygotować i całkowicie jej poświęcić. Na razie nie działam więc dwutorowo, bo nie chciałabym lekceważąco podejść do swoich bieżących obowiązków.

WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL

22

Mając 12 lat, mniej więcej wyobrażała sobie Pani swoją karierę? Czy śpiewanie było dążeniem do kariery, czy raczej spontanicznym realizowaniem swoich pasji? To był taki przełomowy moment, bo właśnie w wieku 12 lat uczęszczałam do klubu Plama na gdańskiej Zaspie na zajęcia wokalne. Przyszedł taki czas, że wszyscy z mojej grupy odeszli – zostałam tylko ja. Wtedy nauczyciel zadał mi pytanie, czy nadal chcę poświęcać swój czas, czy chcę to robić, a może mi się znudzi tak jak pozostałym… Było to dość poważne pytanie i decyzja, jak na dwunastolatkę, która tak naprawdę jeszcze nie wiedziała, czy woli biegać i grać w piłkę z koleżankami, czy jednak siedzieć na próbach przez wiele godzin. Poczułam wtedy odpowiedzialność, która mi do dzisiaj towarzyszy, co czasami nie jest łatwe. Ale właśnie dlatego, że wszyscy zrezygnowali, musiałam podźwignąć ten ciężar. Wtedy zadecydowałam, że chcę dalej śpiewać, i tak się zaczęło. Oczywiście, śpiewanie nie było jakimś balastem, bo bardzo je kochałam. Była to droga, którą jak najbardziej chciałam wybrać, natomiast nie wiedziałam, jak się potoczą moje losy. W wieku 12 lat była to dojrzała decyzja, bo dla większości tak młodych ludzi śpiewanie jest najwyżej uprzyjemnianiem czasu, a nie celem samym w sobie. Jest Pani jednak nie tylko piosenkarką, ale i mamą dwojga dzieci. Udaje się Pani pogodzić obowiązki zawodowe z macierzyństwem? Szczerze mówiąc, gdyby nie nasza babcia, czyli moja mama, nie byłoby to możliwe. Bardzo podziwiam kobiety, które godzą życie zawodowe z wychowywaniem dzieci, nie mając wsparcia swoich rodziców. Też korzystam z instytucji, takich jak przedszkole czy szkoła, ale nie zdecydowałam się powierzyć, na przykład, półrocznego dziecka opiekunce. Nie twierdzę, że jest to zła opcja, bo niektórzy mają pracę, która zmusza ich do takich decyzji. Na szczęście, nie musiałam dokonywać takich wyborów, ponieważ wykonuję tak zwany wolny zawód i mogę zadecydować, czy dzisiaj idę do pracy, czy też nie. To pozwoliło mi spokojnie i bezstresowo spędzać z dziećmi większość czasu w domu. Czasami bywa, że się mijamy i chociaż mam wolny dzień, mój syn z tego nie korzysta, bo jest w szkole, a z kolei ja wieczorem muszę jechać na koncert. Jakoś udaje się nam to sprytnie organizować – z mężem i moją mamą, która jest najczęstszym gościem w naszym domu. Myślę, że już przebrnęliśmy wspólnie przez najgorszy etap. Trzeba mieć trochę więcej rąk, ale dzięki temu stałam się nieco bardziej zorganizowana. Macierzyństwo roztacza nowe perspektywy? Tak, bo dopiero teraz widzę, jak wiele czasu marnowałam w życiu, nie będąc jeszcze mamą. Dużo czasu przepływało mi przez palce i wiele można było zrobić. Ma Pani jakąś radę dla kobiet, które nie potrafią zorganizować własnego czasu, będąc zaangażowanymi w wychowanie dzieci? Nie, nie odważę się nic powiedzieć, bo wiem, jak jest ciężko. Każdy ma swoje życie, problemy, pracę… Mamy różne dzieci, różne są możliwości pomocy. Nie wszyscy mają takie wsparcie ze strony rodziców jak ja. Moja mama jest bardzo oddaną osobą, jeśli chodzi o wnuki, a wychowała w sumie siedmioro dzieci. Nie chcę więc teoretyzować na temat innych, którzy mają problemy, bo nawet nie przystaje mi się mądrzyć. Każda mama jest na swój sposób najlepsza na świecie i sama decyduje o tym, ile czasu poświęca pracy, a ile dzieciom. Bardzo szanuję mamy, które potrafią porzucić swoją pracę i pozostać z dziećmi w domu, bo wychowywanie dzieci jest jednak najcięższą pracą. Praca zawodowa jest w pewnym sensie ucieczką. Będąc non-stop w domu, każdy marzy o tym, żeby choć na chwilę uciec do biura i pogadać z koleżanką przy kawie albo porobić coś, co rozwija nas wewnętrznie. Na pewno są tutaj dwie strony medalu. Przeczytaj cały wywiad na stronie: www.togethermagazyn.pl

QR CODE

Wygenerowano na www.qr-online.pl


MESJASZ

KULTURA KSIĄŻKI

Autor: Adam Skwierczyński Opis książki: W zimowy wieczór siedmiu mężczyzn spotyka się na Manhattanie. Finansista, kolporter, urzędnik, chemik, agent i dwóch bankierów na zawsze rozprawią się z krzywdą i niesprawiedliwością, która dotyka naród wybrany i powiodą ich do ziemi obiecanej. W zaciszu czterech ścian uknują plan, który ostatecznie zmieni losy świata, a im samym otworzy drogę do nieśmiertelności. WWW.NOVAERES.PL

NARODY WIETNAMU Autor: Stanisław Kozłowski Opis książki: „Narody Wietnamu” przedstawiony w przystępny sposób zbiór podstawowych wiadomości o każdej z grup etnicznych Wietnamu, zarówno o tych najmniej licznych, jak O’ Đu i Brâu, jak i największych (po Kinh) – Thái i Tày. Aby przekazać ważne informacje bez nudzenia czytelnika, są one ułożone w określonej kolejności: liczba ludności, inne nazwy, język, lokalizacja, historia, wierzenia, stroje, gospodarka, zwyczaje i obyczaje, kultura i sztuka.

WWW.NOVAERES.PL

NIEBIESKIE CIENIE NA ŚNIEGU Autor: Jolanta Knitter-Zakrzewska Opis książki: Niebieskie cienie na śniegu to opowieść o krzyżowaniu się dróg, scalaniu dwóch dusz i ich rozdzielaniu, radościach i smutkach, wspólnych wzlotach i upadkach, odnajdywaniu swojego powołania na krętej ścieżce życia, o tęsknocie, rozgoryczeniu oraz potędze miłości – tej głębokiej, prawdziwej, ponadczasowej, sklejającej każde rozbite serce.

WWW.NOVAERES.PL

POMORSKIE ORLĘTA Autor: Zenon Gołaszewski Opis książki: Jest to zbiór 12 opowiadań historycznych, a właściwie mikropowieści, obejmujących okres od X do XV wieku. Książka jest skierowana głównie do mlodzieży. Z tego też względu głównymi bohaterami literackimi są tu na ogół ludzie młodzi; działają w realiach danej epoki, są świadkami rzeczywistych wydarzeń. Książka ma tę zaletę, że można ją traktować równocześnie jak jedną powieść, sagę, bowiem każde następne pokolenie jest w jakimś stopniu powiązane więzami rodzinnymi z bohaterami poprzednich historii. Miejscem akcji jest Pomorze z Gdańskiem na czele. WWW.NOVAERES.PL


POMOC I ROZWÓJ

HOBBY specjaliści

WSPÓLNY WAKACYJNY WYJAZD RODZINY A PROBLEMY PRAWNE Z URLOPEM WYPOCZYNKOWYM – WYBRANE ZAGADNIENIA autor: michalina ciszewska

Lato to czas, gdy cała rodzina może w końcu wspólnie wyjechać, dzieci mają wakacje, nie muszą myśleć o szkole, zaś rodzice z utęsknieniem odliczają dni do urlopu wypoczynkowego od pracy. Zgodnie z przepisami kodeksu pracy pracownikowi przysługuje prawo do corocznego, nieprzerwanego i płatnego urlopu. Jest to prawo, którego zrzeczenie się (zamiana na ekwiwalent) nie jest możliwe. Urlop ma służyć wypoczynkowi, regeneracji sił, a zatem ochronie zdrowia pracownika. Zgodnie z art. 161 kodeksu pracy (dalej jako kp) pracodawca jest zobowiązany udzielić urlop upracownikowi w tym roku kalendarzowym, w którym pracownik nabył do niego prawo. Stosownie do art. 163 kp urlopy powinny być udzielane zgodnie z planem urlopów. Plan urlopów ustala pracodawca, biorąc pod uwagę wnioski pracowników i konieczność zapewnienia normalnego toku pracy. Pracodawca nie ustala jednak planu urlopów, jeżeli zakładowa organizacja związkowa wyraziła na to zgodę; dotyczy to także pracodawcy, u którego nie działa zakładowa organizacja związkowa. W takich przypadkach pracodawca ustala termin urlopu po porozumieniu z pracownikiem, przy czym przepisy nie wskazują w jakiej formie do tego porozumienia ma dojść. Wydaje się więc, że ustalanie planu urlopów jest korzystne zarówno dla pracowników jak i dla pracodawcy: pracownicy dogadując się między sobą mogą dostosować terminy wyjazdów rodzinnych, tak by każdy miał szansę spędzić trochę czasu razem z najbliższymi oraz jednocześnie mając na uwadze interes pracodawcy zapewnić bieżące wykonywanie pracy na jego rzecz. Pracodawca zaś otrzymując harmonogram urlopów ułożony przez pracowników oraz po jego akceptacji, planując zadania na dany rok uwzględnia terminy urlopów pracowników, o ile jego działalność na to pozwala. Dobra współpraca pomiędzy stronami korzystnie wpływa na atmosferę pracy, nikt nie ma pretensji. Niestety nie zawsze jednak jest tak pięknie........... W tym miejscu na pewno niektórzy już zaczęli się zastanawiać, czy taki harmonogram urlopów jest „sztywny” zarówno po stronie pracodawcy jak i pracownika? Zgodnie z art. 164 kp przesunięcie terminu urlopu może nastąpić na wniosek pracownika umotywowany ważnymi przyczynami. Ponadto przesunięcie terminu urlopu jest także dopuszczalne z powodu szczególnych potrzeb pracodawcy, jeżeli nieobecność pracownika spowodowałaby poważne zakłócenia toku pracy. Przepisy prawa pracy nie definiują pojęcia „ważnych przyczyn”, zaistnienie których może uzasadnić wniosek pracownika o przesunięcie ustalonego już terminu urlopu. Zależy to od indywidualnej sytuacji pracownika i od oceny podanych przez niego „ważnych” przyczyn przez pracodawcę. W szczególności mogą to być: niemożność wspólnego wykorzystania urlopu ze współmałżonkiem w związku z przesunięciem mu urlopu z przyczyn dotyczących pracodawcy, odwołanie przez organizatora wczasów w związku z klęską żywiołową itp.

WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL

Z kolei pracodawca, dokonując przesunięcia urlopu, powinien udokumentować pracownikowi, a w razie sporu sądowi pracy, że nieobecność pracownika na skutek wykorzystania przez niego w zaplanowanym terminie urlopu spowodowałaby poważne zakłócenia w pracy. Podobnie jak brak jest definicji pojęcia „ważnych przyczyn” leżących po stronie pracownika uzasadniających wniosek o przesuniecie terminu urlopu, nie ma też definicji „poważnego zakłócenia w pracy”, które usprawiedliwia przesunięcie terminu urlopu przez pracodawcę. Ponadto wskazać należy, że za zgodą obu stron przesunięcie terminu urlopu jest możliwe zawsze (bez istnienia żadnych szczególnych przyczyn, byleby nie naruszało bezwzględnie obowiązujących przepisów prawa). Ryzyko odmowy udzielenia urlopu Jeżeli plan urlopów nie istnieje, a pracownik zawiadomi pracodawcę o terminie urlopu z niewielkim wyprzedzeniem, istnieje ryzyko odmowy udzielenia urlopu. Należy pamiętać, że termin urlopu ustala pracodawca, a nie pracownik, z tym że po porozumieniu z pracownikiem. Zatem, jeżeli nie jest ustalany plan urlopów, pracownik winien zadbać o odpowiednio wczesne zawiadomienie pracodawcy o terminie planowanego urlopu i uzgodnienie terminu. Oczywiście trudno wskazać generalnie jakie winno być to wyprzedzenie, albowiem zależy to od organizacji pracy u danego pracodawcy. Z pewnością należy wziąć pod uwagę, czy urlop danego pracownika nie zdezorganizuje pracy danego działu i czy wcześniejsze zawiadomienie umożliwiłoby zorganizowanie odpowiedniego zastępstwa. W przypadku uzgodnienia z pracodawcą, najlepiej w formie pisemnej, terminu urlopu, pracodawca nie może, bez zaistnienia przesłanek określonych wskazanym wyżej art. 164 § 2 kp, o których była mowa powyżej, odmówić udzielenia urlopu w tym terminie. Ryzyko odwołania z urlopu Zgodnie z art. 167 kp pracodawca może odwołać pracownika z urlopu tylko wówczas, gdy jego obecności w zakładzie wymagają okoliczności nieprzewidziane w chwili rozpoczynania urlopu. Pracodawca jest obowiązany wówczas pokryć koszty poniesione przez pracownika w bezpośrednim związku z odwołaniem go z urlopu. Powyższą zasadę wprowadzono, aby powstrzymać pracodawców od pochopnego korzystania z możliwości odwołania pracownika z urlopu. Kluczowym jest tu pojęcie „bezpośredniego związku”, które może być różnie interpretowane. Z pewnością zwrotowi będą podlegały wydatki poniesione przez pracownika za noclegi, wyżywienie, podróż i inne, jeżeli nie będzie możliwe uzyskanie ich zwrotu w związku z odwołaniem pracownika z urlopu. Pracownik jest uprawniony do żądania zwrotu kosztów, ale trzeba pamiętać, iż musi posiadać dowód ich poniesienia. Pozostaje jednak problem członków rodziny,

24

spędzających urlop z odwołanym pracownikiem. W zakresie zwrotu wydatków poniesionych na członków rodziny pracownika, stanowisko nie jest jednolite. Większość pomija to zagadnienie, interpretując pojęcie „bezpośredniości” wąsko. Pojawiają się jednak poglądy, iż możliwe jest wykazywanie bezpośredniego związku takich wydatków z odwołaniem pracownika z urlopu. W przypadku odwołania z urlopu pracownika, który przebywał na urlopie z małoletnim dzieckiem, bezpośredni związek kosztów poniesionych na wypoczynek dziecka nie budzi wątpliwości. Jednak już w przypadku pobytu dwojga małżonków z dzieckiem i odwołania jednego z małżonków z urlopu, ocena będzie zależała od konkretnych okoliczności w danym stanie faktycznym. W przypadku nie wywiązania się przez pracodawcę z obowiązku zwrotu poniesionych kosztów, pracownik może wystąpić z roszczeniem przeciwko pracodawcy do sądu powszechnego (wydział prawa pracy) o zwrot takich wydatków. Roszczenie ulega przedawnieniu po upływie 3 lat od daty wymagalności, którą w takiej sytuacji należy liczyć od dnia powrotu pracownika do pracy, albowiem jest to najwcześniejszy moment w jakim pracownik mógłby skierować do pracodawcy żądanie zwrotu konkretnej kwoty wydatków. Prawo czy obowiązek wzięcia urlopu? Jak wskazano na wstępie, urlop wypoczynkowy jest jak najbardziej prawem pracownika, ale temu prawu odpowiada po stronie pracodawcy obowiązek udzielenia urlopu. Pracodawca ma obowiązek udzielenia pracownikowi urlopu niewykorzystanego w danym roku kalendarzowym, najpóźniej do dnia 30 września następnego roku kalendarzowego. I tak bowiem stosownie do art. 282 § 1 pkt 2 kp nie udzielenie pracownikowi urlopu w przysługującym wymiarze jest wykroczeniem, podlegającym karze grzywny. Stąd działania podejmowane przez pracodawców już z początkiem każdego roku w celu „wysłania” pracowników na zaległe urlopy. Jeżeli jednak pracownicy nie złożą propozycji wykorzystania urlopu, co dotyczy także urlopu zaległego, pracodawca będzie zmuszony do samodzielnego określenia terminów urlopów i udzielenia tych urlopów w tak wyznaczonych terminach. Podsumowując, jakkolwiek urlop jest prawem pracownika, odpowiadający mu po stronie pracodawcy obowiązek udzielenia urlopu, może w pewnych sytuacjach przekształcić to prawo niejako w obowiązek.


Kalendarium 26. Brodwino- sopockie blokowisko 27. Sopocki chór kameralny Continuo 28. Fundacja sport na zdrowie 30.

WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL

25

SOPOT

fot.Andrzej Zięba


Komiksowa Biblioteka, Miejska Biblioteka Publiczna im. Józefa Wybickiego w Sopocie, 16.07-06.09

KALENDARIUM

SOPOT

Komiksowa Biblioteka dla dzieci i młodzieży, czyli jesienny cykl warsztatów multimedialnych w Bibliotece Sopockiej Dzięki Fundacji Orange i współpracy z Kolonią Artystów z Gdańska zaprosimy WAS do udziału w spotkaniach z twórcami komiksów, rysownikami, grafikami i animatorami. Nasza doskonale wyposażona pracownia komputerowa czeka na Was i Wasze pomysły.

Paranoid Park Teatr na Plaży, 18.08, 22:00 Projekcja odbywa się w ramach projektu Kulturalna Plaża 2014 współfinansowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Miasto Sopot. „Alex ma kilkanaście lat i jest wielkim fanem deskorolek. Jego rodzice się rozwodzą, dziewczyna myśli tylko o seksie, on zaś boryka się z typowymi problemami nastolatków. Wydaje mu się, że życie nie może być bardziej skomplikowane. Jednak pewnego dnia zostaje przypadkowo wplątany w morderstwo…”

Międzynarodowe oraz Krajowe Zawody we Wszechstronnym Konkursie Konia Wierzchowego, 8-10.08, Hipodrom Zawody we Wszechstronnym Konkursie Konia Wierzchowego to piękne i ekscytujące widowisko, emocje sportowe na najwyższym poziomie! To najbardziej widowiskowy sport konny, należący do dyscyplin olimpijskich; Dokładny sprawdzian konia i jeźdźca, wymagający od nich siły, odwagi i doświadczenia;

Language Exchange Meeting, Instytut Spraw Wszelakich (restauracja przy torze gokartowym), 21.08, ul. 3 Maja 69c Chcecie poćwiczyć hiszpański? Nigdy nie rozmawialiście z nowozelandczykiem? Interesuje was życie codzienne w Peru? Dlaczego palestyńczycy uczą się języka Polskiego? Jak naprawdę wygląda sytuacja w Syrii? Czy wiesz co skandynawowie myślą o Polsce?

Kabaret Neo-Nówka Pick&Roll Club, 14.08, godz.18:00 Kabaret Neo-Nówka w swych programach pokazuje przemiany społeczno-kulturalne naszego kraju, a zwłaszcza jego mieszkańców. Kabaret także nie stroni od trudnych tematów, ale pokazując je w sposób zwiewny, lekki i subtelny. Cechuje ich naturalność i bezkompromisowość. A pomysłów na numery im nie brakuje.

Kulturalna Plaża 2014 Teatr na Plaży, 21.06-28.08 Projekt Kulturalna Plaża 2014 to unikatowy cykl działań kulturalnych na nowo-powstałej przestrzeni na sopockiej plaży przy Teatrze na Plaży i Klubie Atelier, łączący w miesiącach czerwiec-sierpień działania z zakresu teatru, muzyki, filmu, literatury i sztuki współczesnej.

Mistrzostwa Polski Katamaranów Bitwy Pod Płowcami 67A, 1-3.08 Tym razem zapraszamy na Mistrzostwa Polski Katamaranów w klasie A, F-18 i Open. Spodziewamy się około 50 dwukadłubowych jednostek z całej Polski i z Europy. Na piątek, sobotę i niedzielę zaplanowano 9 wyścigów, start piątek 12.00, sobota 11.30, niedziela 10.00. W sobotę o godzinie 14.30 specjalna parada katamaranów przy sopockim molo.

Wakacje w Operze Leśnej 1.07-31.08, 10:00-13:00 Teren Opery Leśnej otoczony lasem, z dala od zgiełku i miejskich odgłosów jest idealnym miejscem na obudzenie aktywności twórczej dzieci. Podczas zajęć wakacyjnych, dzięki różnorodnym technikom plastycznym takim jak kolaż, malarstwo, rzeźba w glinie, papieroplastyka dzieci zapoznają się z materiałami plastycznymi, rozwiną swoje zdolności manualne, kreatywne myślenie, przyswoją wiadomości z zakresu historii sztuk.

Więcej wydarzeń na www.togethermagazyn.pl


dzielnica MIASTO

BRODWINO-

SOPOCKIE BLOKOWISKO

S

opocka zabudowa miejska miała w XX wieku podwójne szczęście. Dwukrotnie groziło jej unicestwienie, a jednak wyszła z historycznych zabudowań obronną ręką, niemal bez szwanku. W 1945 roku Sopot mógł się obrócić w zgliszcza za sprawą ofensywy Armii Czerwonej. Na szczęście, większość zabudowy Sopotu przetrwała przejście Frontu Wschodniego w nienaruszonym stanie. Smutny los spotkał za to jego rodowitych mieszkańców, ale to już inna historia… Czy może być większe zagrożenie dla miasta niż działania wojenne? Okazuje się, że tak. Już po wojnie istniały plany zrównania z ziemią tego Sopotu, jaki obecnie znamy. Polskie władze komunistyczne wolały wybudować na nadmorskich terenach nowoczesne osiedla. Generalnie zastanawiano się nad przyłączeniem miasta do Gdańska. Dlaczego jednak ostatecznie oszczędzono poniemieckie wille i kamienice? Przyczyną nie był oczywiście sentyment ludowych władz do secesyjnej architektury. Nie przejmowano się również zbytnio niepowtarzalnym klimatem uzdrowiska. Chodziło wyłącznie o względy praktyczne. Po prostu solidna zabudowa, która przetrwała wojnę, stanowiła doskonałą bazę lokalową zarówno dla władz, instytucji publicznych, jak i samych obywateli. Ostatecznie nie podjęto wiążących decyzji na temat masowych wyburzeń. Zagęszczenie ludności w mieście i tak było ogromne – pozbawianie jej dachu nad głową, choćby tymczasowe, stanowiłoby duży problem. Jeszcze na początku lat 70. całkiem poważnie rozważano wybudowanie w rejonach ulic Chopina, Grunwaldzkiej, Dzierżyńskiego (obecnie 3 Maja) i Łokietka nowoczesnej dzielnicy mieszkaniowej, oczywiście kosztem likwidacji dotychczasowej zabudowy. Nowe bloki miały być wysokie i funkcjonalne, zapewne zbliżone do tych, które powstawały na gdańskim Przymorzu. Planowano również zlikwidowanie hipodromu i budowę w jego miejscu stadionu sportowego na 80 tys. (sic!) widzów, przy czym obiekt miał być wzorowany na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Rachunek ekonomiczny przekreślił te dalekosiężne plany, dzięki czemu ocalono przed wyburzeniem dziesiątki sopockich domów. Władze ograniczały się do budowy „punktowców” – bloków, które kompletnie nie pasowały do sopockiej zabudowy, za to częściowo zaspakajały bieżące potrzeby mieszkaniowe. Duże wieżowce, nazywane niekiedy „szafami”, wybudowano w zasadzie tylko przy ul. Bitwy pod Płowcami. Pojedyncze bloki z wielkiej płyty powstawały również, między innymi, w ciągu Alei Niepodległości, na Osiedlu Mickiewicza, na Przylesiu, wreszcie – na Brodwinie. Pierwsza wzmianka o wsi Brodwino pojawia się pod koniec XIII wieku, w dokumencie wystawionym przez księcia Mściwoja II, który przekazywał zarówno Sopot , jak i pobliską wioskę Opactwu Cystersów w Oliwie. Trudno powiedzieć cokolwiek na temat tej osady, ponieważ praktycznie zniknęła ona z map na długie stulecia, być może wskutek

Dla osób spoza Trójmiasta zestawienie pojęć „Sopot” i „blokowisko” jest kontrastowe, może nawet niedorzeczne. Rzeczywiście, nadmorski kurort słynie raczej z secesyjnych kamienic i urokliwych uliczek, nie zaś z domów z wielkiej płyty. Są jednak w Sopocie nowe osiedla mieszkaniowe, które można określić jako blokowiska. Jednym z nich jest Brodwino.

AUTOR: MICHAŁ MIKOŁAJCZAK FOT: ANDRZEJ ZIĘBA

zniszczeń wojennych albo świadomych działań jej właścicieli. Na mapach z XVIII wieku teren dzisiejszego osiedla mieszkaniowego opisano jako całkowicie porośnięty lasem świerkowym. O zapomnianej osadzie poniekąd przypomniano sobie setki lat później. W I połowie lat 70. XX wieku podjęto decyzję o rozbudowie infrastruktury mieszkaniowej Sopotu na zachód. Wiązało się to z zagospodarowaniem, czyli de facto – wykarczowaniem dużych połaci lasu. W tym czasie pojawiały się głosy krytyczne ze strony architektów i samych mieszkańców, którzy protestowali przeciwko „zabetonowywaniu” sopockich wzgórz. Jednak dla władz priorytetem było poszukiwanie nowych terenów pod budownictwo mieszkaniowe. Pod koniec lat 70. liczba mieszkańców Sopotu przekraczała już 50 tys., co wobec wyczerpywania się rezerw gruntów w dolnych rejonach miasta stanowiło ogromne wyzwanie. Względnie racjonalnym działaniem była więc budowa wieżowców tuż przy granicy z Gdynią – na Brodwinie. Blokowisko na Brodwinie powstawało dość mozolnie. Problemy z zaopatrzeniem sprawiały, że nie udawało się wznosić budynków zgodnie z założonymi planami. Pod koniec 1975 roku tamtejszej spółdzielni mieszkaniowej przekazano 261 lokali – o połowę mniej niż pierwotnie zakładano. Jednak już w 1978 roku na Brodwinie mieszkało ponad 5,5 tys. osób, czyli więcej niż 10% mieszkańców całego kurortu! W tym samym roku oddano do użytku Szkołę Podstawową nr 9 przy ulicy Kolberga. Ówczesna władza lubiła chwalić się tym kameralnym osiedlem, nazywając je „najpiękniejszą dzielnicą Sopotu”. Kwestią dyskusyjną jest to, czy toporne budownictwo lat 70. faktycznie mogło budzić taki zachwyt, natomiast zdecydowanie było zgodne REKLAMA

Więcej na:

www.carotaxi.pl

z duchem czasów. Wystarczy wspomnieć żelbetowe konstrukcje w Parku Północnym albo kanciaste pawilony w samym centrum miasta. Natomiast nikt nie mógł odmówić nowemu osiedlu malowniczego położenia. Otoczone Trójmiejskim Parkiem Krajobrazowym kameralne Brodwino, dobrze skomunikowane z innymi dzielnicami, do dziś stanowi ewenement wśród typowych bloko wisk. Rozwój Brodwina w dalszych latach to zasiedlanie kolejnych bloków i zagospodarowywanie otwartej przestrzeni. Powstała infrastruktura drogowa, nowe chodniki, a także pawilony usługowo-handlowe, które służą do dziś mieszkańcom osiedla, choć zmienili się ich najemcy. Obecnie Brodwino zamieszkuje nieco ponad 4 tys. osób. Mieszkańcy tego osiedla na ogół chwalą dobrą komunikację z centrum Sopotu i otoczenie przyrody. Bloki, które mają już po 40 lat, wymagają bieżących napraw, co jest zresztą typowe w tego rodzaju budownictwie. Z nowszych ciekawostek warto odnotować, że Brodwino jest oficjalnie dzielnicą miasta od 2006 roku. W 2009 roku otwarto wielofunkcyjny obiekt sportowy nazywany „Orlikiem”. Bieżący plan zagospodarowania przestrzennego uniemożliwia stawianie wysokich bloków na terenie osiedla, co zresztą stało się przyczyną konfliktu władz z jednym z deweloperów. Czy podjęta ponad 40 lat temu decyzja włodarzy Sopotu o budowie osiedla mieszkaniowego Brodwino była słuszna? Jeśli przyjąć, że dzięki temu uniknięto dewastacji istniejącej zabudowy historycznej, odpowiedź może być tylko twierdząca. Na sopockim Brodwinie dorasta już kolejno pokolenie mieszkańców, sam kurort zaś nie stał się żelbetową „sypialnią”, zachowując swój niepowtarzalny urok.


Sopocki Chór Kameralny CONTINUO , E C Y Z U NA M

SIE SKUP JMIEMY SIĘ MY ZA ESZTĄ

R

Plastyc

zne:

> Kącik kreatywnego malucha > Klub młodego artysty

howe:

c Taneczno-ru

> Maluszki oderwane od poduszki > Mini-Show > Salsowe szaleństwo

REKLAMA

Wars ztat y arty styc zne

Nasz chór powstał w 1986 roku jako Chór Kameralny Uniwersytetu Gdańskiego. W roku 1990 zespół usamodzielnił się uzyskując patronat miasta Sopotu i Bałtyckiej Agencji Artystycznej. W tymże roku zmieniliśmy swoją nazwę na Sopocki Chór Kameralny CONTINUO. Promując kulturę Sopotu w Polsce i kulturę polską za granicą koncertowaliśmy w Niemczech, Holandii, Rosji, Danii, Szwecji, Szwajcarii, Francji, Czechach, Włoszech, Hiszpanii, Litwie, Anglii, Walii, Szkocji, Wegrzech, Meksyku, Brazylii i Ekwadorze. Śpiewamy, obok małych form muzycznych á cappella, także wielkie formy oratoryjne, a wśród nich: Msza Koronacyjna i Requiem - W. A. Mozarta, Stabat Mater - G. Rossiniego, Deutches Requiem - J. Brahmsa, Requiem – J. Haydna, Nieszpory Ludźmierskie - J. K. Pawluśkiewicza, Misa Criolla - A. Ramireza, Gloria - A.Vivaldiego, Requiem dla mojego przyjaciela – Z. Preisnera, Msza góralska – T. Maklakiewicza. We współpracy z chórami, orkiestrami i zespołami Wybrzeża Gdańskiego występowaliśmy na scenach Teatrów Muzycznych w Gdyni i Wrocławiu oraz w Gdańskiej Filharmonii Bałtyckiej. W lipcu 1997 roku wzięliśmy udział w charytatywnym koncercie na rzecz powodzian, a w czerwcu 1999 witaliśmy Ojca Świętego na Hipodromie w Sopocie. Śpiewaliśmy również na rzecz Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, Oddziału Dziecięcego Szpitala, Caritas, Hospicjum w Sopocie oraz zaprzyjaźnionych fundacji trójmiejskich. Nagraliśmy kasetę z muzyką różną oraz pięć płyt: z kolędami z towarzyszeniem Państwowej Orkiestry Kameralnej w Słupsku i solistów (m.in. Zbigniewa Wodeckiego i Jacka Zielińskiego!) pod kierownictwem Bohdana Jarmołowicza; z polskimi kolędami a cappella, z kolędami z różnych stron świata „Hodie Christus natus est” oraz „Ale Meksyk!” z muzyką m.in. meksykańską, aztecką oraz kolumbijską. Nasza ostatnia płyta to „Msza Góralska” z towarzyszeniem Zespołu Muzyki Dawnej Cappella Gedanensis. Płytę tę nagraliśmy w marcu 2014 roku i zadedykowaliśmy ją św. Janowi Pawłowi II. Od 2012 roku działamy pod patronatem fundacji, z którą od tego samego roku prowadzimy działalność edukacyjną. Jesteśmy prekursorami warsztatów wokalno-chóralnych dla amatorów w Trójmieście. Organizujemy także cykl spotkań muzycznych dla mieszkańców Sopotu pt. „Śpiewnik sopocki”, podczas których zgromadzona publiczność angażowana jest do wspólnego tworzenia muzyki.

1987 - VI Ogólnopolskie Dni Muzyki Cerkiewnej w Hajnówce -I nagroda w kategorii chórów Świeckich 1993 - V Ogólnopolski Festiwal Muzyki Religijnej im. ks.Stanisława Ormińskiego w Rumi - I miejsce w kategorii chórów amatorskich 1994 - XXX Międzynarodowy Festiwal Chórów w Montreaux (Szwajcaria) - nagroda Tres-bien 1996 - XV Międzynarodowy Festiwal Muzyki Cerkiewnej w Hajnówce - Wyróżnienie w kategorii chórów amatorskich świeckich 2002 - festiwal Święto pieśni w Ołomuńcu (Czechy) srebrny medal w kategorii muzyki sakralnej 2003 - V Międzynarodowy Festiwal Chóralny Canto sul Garda w Riva del Garda (Włochy) - dwa srebrne dyplomy w kategorii muzyka sakralna i folklor 2005 - udział w VI Międzynarodowym Festiwalu Chóralnym w Puebla (Meksyk) jako gość specjalny 2008 - udział w XV Międzynarodowych Spotkaniach Chóralnych w Cabo Frio (Brazylia) jako gość specjalny 2010 - V Ogólnopolski Konkurs Kolęd i Pastorałek w Chełmnie - Złote Pasmo (I miejsce) w kategorii chórów mieszanych 2011 - V Pomorski Festiwal Pieśni Wielkopostnej w Kielnie - GRAND PRIX oraz wyróżnienie za najlepsze wykonanie utworu POPULE MEUS 2012 - XIV Festiwal Pieśni Chóralnej w Czersku - Nagroda Główna - I miejsce 2013 - VI Ogólnopolski Konkurs Piesni Pasyjnej w Bydgoszczy - Brązowe pasmo 2013 – V Ogólnopolski Turniej Chórów o Kryształowe Serce Chełmińskiej Jesieni w Chełmnie – Złote pasmo i nagroda specjalna Marszałka Województwa KujawskoPomorskiego 2014 – wspólnie z Cappella Gedanensis nagraliśmy „Mszę Góralską” Tadeusza Maklakiewicza w hołdzie św. Janowi Pawłowi II.

AUTOR: JOANNA OSIŃSKA FOT: ARCH.ANDRZEJ ZIĘBA

Teatralne: > Zabawy teatralne dla najmłodszych > Warsztaty teatralne > Warsztaty aktorskie

Więcej na

www.overhead.gda.pl

Od sierpnia 2013 roku kierownictwo artystyczne naszego chóru sprawuje Leszek Gołąb – absolwent gdańskiej Akademii Muzycznej, dyrygent męskiego chóru Echo z Tczewa oraz orkiestry symfonicznej Szkoły Muzycznej I i II stopnia w Gdyni. Podczas swojej działalności do czerwca 2014 roku daliśmy ponad 680 koncertów. Jesteśmy amatorami wykonującymi na co dzień różne zawody, ale łączy nas umiłowanie śpiewu. W trakcie całej naszej działalności zdobyliśmy różne nagrody i wyróżnienia m.in.:

28


Niegdyś były nieodłączną częścią miejskiego pejzażu. Dzisiaj, wypierane z centrów wielkich miast, funkcjonują głównie na peryferiach i… mają się całkiem nieźle. Ogródki działkowe, bo o nich mowa, nadal mają swoich gorących zwolenników, dla których własny kawałek ziemi jest celem samym w sobie.

autor: Michał Mikołajczak fot:© Springfield Gallery - Fotolia.com

wyposażenie działki: altanę, meble ogrodowe, narzędzia, ale także drzewa czy krzewy, oczka wodne, ogrodzenie. Często atrakcyjna lokalizacja działki sprawia, że cena za jej odstąpienie bywa wysoka. O czym trzeba jeszcze wiedzieć, decydując się na zakup prawa do użytkowania ogródka działkowego? Przede wszystkim należy sprawdzić, kto jest jego faktycznym dzierżawcą. Może się bowiem zdarzyć, że zawrzemy umowę z osobą, która formalnie nie jest jego użytkownikiem. To najgorsze z możliwych rozwiązań – nie tylko możemy stracić wpłacone pieniądze, ale i nie nabywamy żadnych praw do użytkowania działki. Poza tym każda tego typu transakcja musi odbywać się za przyzwoleniem zarządcy ogrodów. W przeciwnym wypadku może być unieważniona. To również może oznaczać utratę wpłaconych pieniędzy. Przed samą transakcją warto sprawdzić, czy poprzedni użytkownik systematycznie regulował należne składki, choć z reguły i tak nie są one wysokie. Należy złożyć do zarządcy terenu oświadczenie w sprawie rozliczenia się z poprzednim użytkownikiem terenu. Najlepiej z wpłatą pieniędzy zaczekać do momentu zrzeczenia się praw przez osobę, która oferuje nam użytkowanie działki. Nabywając praw do jej użytkowania, trzeba zostać członkiem Polskiego Związku Działkowców (PZD) i spełnić określone formalności. Te jednak nie są szczególnie uciążliwe – tak naprawdę każdy może zostać działkowcem. Użytkowanie ogródka działkowego może być atrakcyjną formą czynnego wypoczynku. Nie każdego stać na dom z ogrodem; marzenia o własnym skrawku ziemi można zrealizować również w taki sposób. Dawno minęły już czasy, gdy działkowicz był utożsamiany przede wszystkim z osobą w starszym wieku, która uprawia owoce i warzywa. Ogródki działkowe stały się ulubionym miejscem weekendowej rekreacji dla tysięcy rodzin – zabaw na świeżym powietrzu czy wspólnego ucztowania przy grillu. Czy warto zainwestować w taką formę rodzinnej przyjemności? Przeciwnicy zapewne powiedzą, że to przeżytek i nie ma sensu płacić za grunt, którego nie możemy kupić. Jednak, jak podkreślają zwolennicy ogródków, nic nie może zastąpić przyjemności kontaktu z naturą, swobodnej aranżacji przestrzeni działki, wreszcie – ciszy i wytchnienia od miejskiego zgiełku.

Czasy się zmieniają, ale ogródki działkowe nadal mają się dobrze, choć od czasu do czasu można odnaleźć relacje medialne o ich likwidacji, co dotyczy zwłaszcza centrów miast albo terenów pod duże inwestycje. Ostatnio z taką sytuacją na większą skalę mieliśmy do czynienia w Gdańsku przy okazji budowy PGE Areny na EURO 2012. Likwidacja ogródków działkowych, które musiały ustąpić miejsca powstającemu stadionowi, rozpoczęła się w 2007 roku. Był to krok dość drastyczny, ale konieczny w kontekście przygotowań do mistrzostw, co na ogół rozumieli nawet sami użytkownicy działek. Wprawdzie otrzymali oni odszkodowania, jednak musieli przenieść swoje ogrody na skraj miasta – Krakowiec. Nie była to łatwa decyzja dla osób, które w swoje ogródki włożyły dużo zaangażowania, serca i pieniędzy. Warto jednak podkreślić, że ogrody na Krakowcu są obecnie jednymi z najbardziej nowoczesnych w Polsce. Chęć posiadania własnego ogródka działkowego to najczęściej marzenie osób z dużych miast, często mieszkających w blokach. Nie ma w tym nic dziwnego – mieszkańcy współczesnych osiedli są skazani na korzystanie wyłącznie ze wspólnych terenów zielonych, niekiedy wręcz symbolicznych. Ich zagospodarowanie to najczęściej obowiązek służb komunalnych, zresztą nie zawsze wykonywany z odpowiednią starannością. Komunalne parki i zieleńce bywają jedynymi przestrzeniami, w których mieszkańcy miast mogą mieć kontakt z naturą. Trudno jednak o chwilę wytchnienia i samotności w miejskim parku… Własna działka daje pod tym względem niemal nieograniczone możliwości. Uwzględniając wartość nieruchomości w Trójmieście, ceny ogródków działkowych przykuwają uwagę. Śledząc ogłoszenia, można znaleźć oferty odstąpienia działki za kilka tysięcy złotych, na przykład na gdańskim Jasieniu. Trzeba jednak pamiętać, że chodzi właśnie o przeniesienie prawa do użytkowania ogródka działkowego, nie jego kupno, a to zasadnicza różnica. Okazuje się zatem, że działek rekreacyjno-ogrodniczych faktycznie… nie da się kupić, przynajmniej tych pozostających w strukturach Rodzinnych Ogrodów Działkowych (ROD). Jeśli nie można nabyć ogródka działkowego, w zasadzie za co płacimy? A przecież ceny niektórych działek wynoszą nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Nie nabywamy praw do ziemi, jednak możemy ją swobodnie użytkować, oczywiście zgodnie z przeznaczeniem, dokonując odpowiednich opłat. Płacimy również poprzedniemu właścicielowi za

REKLAMA

ul. Kołobrzeska 48F, Gdańsk tel. 503 009 301

serdecznie zaprasza na znakomite wyroby kuchni

litewskiej i regionalnej

Danie inspirowane Karaimską WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL tradycją i współczesnością

29


POMOC I ROZWÓJ

HOBBY wspieramy mieszkańców

OŚRODEK TERAPII, EDUKACJI I AKTYWIZACJI SPORTOWEJ. Choroby cywilizacyjne, takie jak astma, alergia czy otyłość, są ogromFUNDACJA SPORT NA ZDROWIE

ny zagrożeniem dla prawidłowego rozwoju psychofizycznego dzieci. Oprócz zaburzeń rozwojowych, mogą się stać przyczyną problemów związanych z marginalizacją społeczną. Na szczęście, są ludzie, którzy dostrzegają powagę tych zagrożeń

tu i rekreacji; promocja klubów i organizacji sportowych; promowanie młodych zawodników; .

AUTOR: Michał Mikołajczak fot: FUNDACJA SPORT NA ZDROWIE

Przedstawiciele Fundacji Sport na Zdrowie podkreślają, że stare powiedzenie „sport to zdrowie” nie jest jedynie pustym frazesem, ale ma przełożenie w rehabilitacji chorób przewlekłych. W przypadku schorzeń obejmujących układ oddechowy sport poprawia wydolność fizyczną i oddechową. Rywalizacja sportowa – poprzez wymiar współzawodnictwa – dodaje sił do przezwyciężania problemów zdrowotnych. Udział w zajęciach sportowych dla dzieci, które na co dzień muszą się zmagać z chorobami, stwarza im możliwości rozwoju, bez ograniczeń związanych z chorobą. Niezależnie od choroby, dzieci nie powinny unikać sportu, wręcz przeciwnie – regularna aktywność fizyczna przyczynia się do polepszenia samopoczucia, poprawiając też ich samoocenę. Misja Fundacji Fundacja powstała w celu przeciwdziałania skutkom przewlekłych chorób cywilizacyjnych. Poprzez wspieranie programów profilaktycznych zakłada się zmniejszenie odsetka zachorowań na astmę. O tym, jak bardzo poważny jest to problem, przekonują statystki Światowej Organizacji Zdrowia, według których co 10 lat na tę chorobę zapada o 50% więcej ludzi. Tylko w samej Polsce na astmę choruje około 3 mln osób, z czego milion stanowią dzieci. Obok tego problemu nie można więc przejść obojętnie. Odpowiednia diagnoza i leczenie przyczyniają się do złagodzenia skutków choroby i przywracają możliwości normalnego funkcjonowania. Dzieci chore na astmę wymagają szczególnej uwagi i indywidualnego podejścia. Dobór odpowiedniej dyscypliny sportu umożliwia im optymalny rozwój

psychofizyczny. Dzięki Fundacji Sport na Zdrowie, dzieci mogą się realizować w tych dyscyplinach, które są dla nich bezpieczne, na przykład w żeglarstwie, windsurfingu czy pływaniu. Fundacja aktywnie gromadzi środki w celu stworzenia pierwszego w Polsce klubu żeglarskiego dla dzieci chorych na astmę. Jest to niezwykle cenna inicjatywa, która łączy w sobie aspekty rywalizacji sportowej i terapii poprzez sport. Cele Fundacji Podstawowymi celami Fundacji Sport na Zdrowie są propagowanie i wspieranie sportu – zarówno młodzieżowego, jak i seniorskiego, a także działalność w zakresie aktywizacji sportowej osób niepełnosprawnych, ze szczególnym uwzględnieniem dzieci i młodzieży. Sport jest nie tylko kluczem do rozwoju młodego człowieka, ale również metodą na przeciwdziałanie patologiom – szerzenie tej świadomości to również jeden z celów zakładanych przez Fundację. Pozostałe cele to: wspieranie działalności klubów sportowych w zakresie szkolenia młodych zawodników i rozwoju infrastruktury sportowej, rozwój i budowa infrastruktury sportowej dla dzieci i młodzieży oraz bazy rekreacyjno-sportowej; udzielanie pomocy materialnej klubom i organizacjom sportowym; pomoc materialna sportowcom, zwłaszcza wywodzącym się z rodzin o trudnej sytuacji materialnej;

edukowanie w zakresie profilaktyki prozdrowotnej, kultury fizycznej i rozwoju sportowego, jak również upowszechnianie wszelkich form aktywnego wypoczynku i zdrowego trybu życia w zgodzie ze środowiskiem naturalnym. Działalność Fundacja Sport na Zdrowie prowadzi w Sopocie Ośrodek Terapii, Edukacji i Aktywizacji Sportowej dla dzieci. Misją tego jedynego ośrodka w Polsce jest nowatorskie i kompleksowe przeciwdziałanie chorobom cywilizacyjnym wśród dzieci, takim jak astma, alergia, otyłość, zaburzenia neurologiczne czy wady postawy. Staranny dobór programów rehabilitacyjnych jest możliwy dzięki współpracy merytorycznej z doświadczonymi partnerami (np. Gdański Uniwersytet Medyczny, Akademia Wychowania Fizycznego i Sportu). Obecnie w ośrodku są prowadzone zajęcia na basenie solankowym dla dzieci w wieku do 16 lat. W IV kwartale bieżącego roku planowane jest włączenie zajęć ruchowych. W najbliższych planach są również turnusy rehabilitacyjne.

Fundacja Sport Na Zdrowie ul. Beniowskiego 7a, 81–226 Gdynia Biuro: ul. Bitwy pod Płowcami 67 (budynek SKŻ), Sopot Telefon: 539 621 647 – Biuro 604 593 994 – Prezes Fundacji e-mail: fundacjasportnazdrowie@wp.pl www.sportnazdrowie.org

prowadzenie działalności wspomagającej rozwój wspólnot i społeczności lokalnych w zakresie sporREKLAMA

Zadbaj o swój

uśmiech i wstąp do NAS ! Więcej na www.stomatolog-przymorze.pl

Nasze usługi: - leczenie zębów mlecznych - profilaktyka próchnicy - stomatologia dziecięca - leczenie chirurgiczne - odbudowa na implantach - leczenie zachowawcze, endodontyczne, protetyczne

Nasze zalety: - gabinet przystosowany do leczenia całej rodziny - kącik zabaw oraz bajki dla dzieci - gabinet czynny w soboty - nowoczesny sprzęt


Kalendarium 32. W świecie zabawkowej wyobraźni 33. Ślub w plenerze 34. Kłopotliwe wakacje 36. Taniec moją pasją 37.

WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL

31

GDYNIA

fot.Andrzej Zięba


Urbanbees: Pszczoły w mieście Centrum Nauki Experyment 5.07-31.08,

KALENDARIUM

GDYNIA

Na świecie są tysiące gatunków pszczół, a większość z nich żyje dziko. Podobnie jak ich udomowione kuzynki, dzikie pszczoły są dziś zagrożone wymarciem. Miasta mogą być dla nich schronieniem. Centrum Nauki EXPERYMENT, prezentując wystawę Urbanbees: Pszczoły w mieście, zwraca uwagę na ważną rolę jaką pszczoły pełnią w ekosystemie.

Herbalife Triathlon 2014 Plaża Miejska W Gdyni 8-10.08, 9:00, Ruszyły zapisy do Herbalife Triathlon Gdynia 2014! W tej edycji będzie można rywalizować na dystansie długim (1,9 km / 90 km / 21,1 km) oraz sprinterskim (0,75 km / 20 km / 5 km). Wzorem najlepszych imprez triathlonowych na świecie duży nacisk został położony na kompleksową obsługę zarówno doświadczonych, jak i początkujących triathlonistów, którzy chcą wystartować w Gdyni.

Wakacyjne zajęcia z PIPPI POŃCZOSZANKĄ, Kuźnia talentów, Szyprów 24B, 30.06-29.08; pon, śr, pt 10:00-11:30, Podczas wakacji będą odbywać się cykliczne zajęcia, których główną bohaterką będzie Pippi Pończoszanka. Zapraszamy w każdy poniedziałek, środę i piątek.

„Dyzio ma dość” na Scenie Letniej Scena Letnia – Plaża w Orłowie 1-3.08,8-10.08,16:00-16:45 Bajka muzyczna oparta na wierszach Juliana Tuwima opowiadającą o losach Dyzia, chłopca który stracił wiarę w szkołę, w sens nauki i w przyjaciół. Dzięki bogatej wyobraźni zaprzyjaźnia się z leśną dziewczynką Paplusią, która z kolei przedstawia mu krasnoludka Platonusa. Krasnoludek w wesoły sposób rozwiązuje problemy obu postaci. W rezultacie Dyzio zyskuje nowego przyjaciela i odzyskuje wiarę w utracone wartości.

Gdyńska Kampania Społeczna „MAMY więcej” Urząd Miasta Gdyni, 18.07-17.08, 8:00-16:00 Wystawa„MAMY więcej” to opowieść o kobietach, które pozwoliły sobie na iście szaleńczy krok. W czasach niestabilności gospodarczej postanowiły mieć więcej... Czego? Tak naprawdę wszystkiego. Oczywiście w pierwszej kolejności dzieci, ale też: radości, smutków, emocji, lęków, śmiechu, kłótni, hałasu, zakupów, prania, bałaganu, może nawet czasu, bo przeżywamy nie tylko swój własny, ale także każdego z naszych dzieci z osobna.

Plac Kreacji na halach targowych Zespół Miejskich Hal Targowych, każda sobota do 23.08 ,10:00-12:30 Propozycja skierowana do najmłodszych gości hal targowych. Cykl otwartych warsztatów kreatywnych, artystycznych, z elementami edukacji ekologicznej oraz kulinarnej. W trakcie warsztatów dzieci nie tylko zostaną zaangażowane w twórcze, artystyczne działania, przez doświadczoną instruktorkę, ale będą mogły także bezpośrednio na targu warzywno-owocowym, dowiedzieć się o właściwościach zdrowotnych oraz cechach smakowych wielu warzyw i owoców dostępnych na halach.

Operacja Żagle Gdyni – zlot żaglowców 15-18.08 Zlot żaglowców w Gdyni zorganizowany zostanie w długi weekend od 15 do 18 sierpnia 2014 roku. Impreza będzie miała wymiar historyczny. Fani wypoczynku nad wodą zobaczyć będą mogli m.in. żaglowce, które równo 40 lat temu uczestniczyły w Operacji Żagiel 74’ - pierwszym takim wydarzeniu za żelazną kurtyną.

Cała Polska Czyta Dzieciom kazda niedziela do 19.08,12:00-13:00, Plaża w Orłowie Wzorem lat ubiegłych, chcemy zaprosić wszystkie dzieci na spotkanie z książką poprzez teatralną odsłonę ogólnopolskiej akcji „Cała Polska czyta dzieciom”. Podczas dziesiątej akcji „Cała Polska czyta dzieciom” na Scenie Letniej w Orłowie zaprezentujemy najmłodszym literaturę polskich autorów, między innymi: Pawła Beręsewicza, Wandy Markowskiej i Anny Mileskiej, Przemysława Wechterowicza, Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel, a czytać ją będą aktorzy naszego Teatru wraz z rodzinami.

Więcej wydarzeń na www.togethermagazyn.pl


opowiem ci swoją historię

SKLEP INTERNETOWY

W ŚWIECIE ZABAWKOWEJ WYOBRAŹNI Moje robótki to moje miejsce na Ziemi. Dzięki temu czuję oddalenie od zła, zgiełku i smutku, który otacza mnie każdego dnia. Zawsze uwielbiam tworzyć coś własnymi rękami. Kocham to, co robię. W każdą swoją pracę wkładam własne serce, by stworzyć coś, co ucieszy innego człowieka.

Pani Elżbieta Gudyka opowiada o swojej pasji.

ZABA WA TO NAUK A!

Moje hobby zaczęło się około 20 lat temu. Na początku były bardzo drobniutkie rzeczy, takie jak: gumki do włosów, kurczaczki świąteczne z farbowanej żółtej waty, trampeczki i czapeczki dla niemowląt, kuferki i kosze z gazety, serwetki oraz babki ze wstążki. Nadchodziły święta Bożego Narodzenia, więc postanowiłam stworzyć wełnianego świątecznego Mikołaja. Następnie były kaczuszki wielkanocne, zwykłe misie, aż w końcu – misiaki i zwierzątka.

REKLAMA

Każdy potrzebuje odskoczni od codzienności. Ja znalazłam właśnie taki sposób i dzięki temu jestem szczęśliwsza. Bóg mi dał talent, który chcę wykorzystać do końca, bo jest to dla mnie wspaniały dar. Po ciężkim dniu siadam wygodnie w fotelu, wyciągam włóczkę i zaczynam tworzyć. Nie są to arcydzieła, lecz sama praca na drutach jest dla mnie przyjemnością. Chciałabym zarazić innych ludzi moją miłością i szczęściem, żeby nauczyli się widzieć to, co ja widzę dzięki swoim pracom. To one sprawiają, że nauczyłam się cieszyć ze zwykłych rzeczy i być wdzięcznym za każde dobro, które mnie spotyka. Cenię również ciepło od innych, którzy tak doceniają to, co robię. Najważniejsze jednak, że nauczyłam się doceniać każdą chwilę i być cierpliwa.

www.muufa.pl 33


MATEMATYKA królowa nauk czy zło konieczne?

Nauka matematyki od zawsze wywoływała skrajne emocje – od euforii do kompletnego zniechęcenia; od radości aż po stany depresyjne. To chyba najbardziej kontrowersyjny przedmiot nauczania, a zarazem sprawiający najwięcej problemów. Gdzie może tkwić źródło niechęci do nauki matematyki?

Naukowcy przekonują, że im wcześniej dziecko zacznie się uczyć matematyki, tym większa jest szansa, że nie będzie miało w późniejszym życiu problemów ze zgłębianiem jej tajników. Większość rodziców – skądinąd: całkiem słusznie – kładzie ogromny nacisk na rozwój umiejętności poprawnego mówienia, a później pisania u dzieci. Niestety, często nauka matematyki wśród najmłodszych dzieci, nawet w formie zabawy, bywa zaniedbywana. Samo nauczenie liczenia w zakresie do 10, z wykorzystaniem palców dłoni, jest niewystarczające. Jeśli dziecko przed pójściem do szkoły nie będzie miało żadnego kontaktu z regułami matematycznymi, świat liczb i stosunkowo prostych działań zacznie mu się jawić niemal jako rzeczywistość magiczna, bez realnego przełożenia na codzienne życie. Mózg małego dziecka jest bardzo chłonny i potrafi w szybkim czasie przyswoić miliony informacji, również tych skomplikowanych. Przykładem może być nauka mówienia. Dziecko, nie ucząc się złożonej gramatyki języka polskiego, w wieku 3–4 lat potrafi sprawnie posługiwać się konstrukcjami stylistycznymi i składniowymi, które teoretycznie wymagają przecież znacznej wiedzy. Oczywiście dzieci w wieku przedszkolnym nie potrafią jeszcze nazwać i dookreślić poszczególnych funkcji języka, a jednak się nimi posługują. Jak to możliwe? Dziecko korzysta z gramatyki ojczystego języka na bazie prób i błędów, stąd częste przeinaczanie poprawnych form. Zarazem przyswaja sobie konstrukcje, które słyszy, korzystając z tysięcy kombinacji słów i ich znaczeń. Operuje więc złożonym systemem w sposób niemal całkowicie intuicyjny. Całkiem podobnie można przyzwyczajać dziecko do nauki matematyki. Oczywiście, nie najlepszym pomysłem jest objaśnianie małemu dziecku skomplikowanych wzorów czy prawideł geometrii. Ważniejsze jest budowanie świadomości, że cały świat opiera się na obliczeniach matematycznych, a każdy człowiek musi dokonywać prostych obliczeń na co dzień i jest to nieuniknione.

WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL

34


Młodsze dzieci można przyzwyczajać do liczenia, na przykład, zabawek, stopniowo wdrażając przy tym zasady dodawania i odejmowania. Starszym dzieciom warto tłumaczyć, czym są zbiory liczb, skąd się biorą ułamki i procenty, posługując się, przykładowo, cenami w sklepach. Należy więc ugruntować przekonanie, że matematyka jest bardzo ważną i potrzebną częścią codzienności, przed którą nie da się uciec ani nie warto tego robić. W przypadku młodszych dzieci kluczowy będzie aspekt nauki poprzez zabawę. Warto w tym celu skorzystać z różnego rodzaju zabawek edukacyjnych, sprzętu komputerowego, choć różnie dobrze do prostych obliczeń można wykorzystać, na przykład, klocki. Z pewnością najgorszym rozwiązaniem będzie zniechęcanie dziecka do działań matematycznych poprzez stwierdzenia „to jest zbyt trudne dla ciebie” albo wręcz straszenie matematyką w szkole.

w przypadku nauk humanistycznych. Logiczne fundamenty matematyki zakładają określony tryb postępowania przy rozwiązywaniu działań, który trzeba dokładnie przyswoić. W dodatku matematyka to w dużej mierze „system naczyń połączonych”. Jeśli dziecko nie przyswoi sobie określonego tematu i będzie popełniać błędy, prawdopodobnie napotka na problemy przy następnym temacie. Nauka matematyki wymaga dużej samodyscypliny i pochłania sporo czasu. Nie każdy uczeń potrafi samodzielnie przyswoić sobie informacje uzyskane wyłącznie na lekcjach. Wielu rodziców inwestuje więc w dodatkowe zajęcia dla swoich dzieci. Czy to dobre rozwiązanie? Tak, ponieważ należy dołożyć wszelkich starań, aby dziecko rozumiało, że nie uczy się matematyki „za karę”, by doceniło jej znaczenie w życiu codziennym. Zawsze trzeba pamiętać o tym, że nauka matematyki to nie tylko opanowanie umiejętności operowania określonymi działaniami, ale również rozwój intelektu, zdolności do przewidywania i logicznego myślenia. Każdy środek jest wart osiągnięcia tego celu. Oczywiście na etapie nauki szkolnej najważniejsze będzie opanowanie bieżącego materiału, niemniej równie ważne jest samo nastawienie dziecka. Jeśli pokona ono opory natury psychologicznej, zdecydowanie łatwiej będzie mu polubić królową nauk.

Dlaczego dzieci w wieku szkolnym często zniechęcają się do nauki matematyki? Najczęściej powodem jest konieczność skoncentrowania się na omawianym zagadnieniu. Przy spontanicznym, żywiołowym temperamencie wielu dzieci może być to trudne zadanie. Wiadomo, że w matematyce nie może być mowy o swobodnym podejściu do tematu, jak

autor: Michał Mikołajczak fot: © alekswolff - Fotolia.com

28

REKLAMA

28

9

12 67 6 528 54 12 67 60 2 2 5 5 6 2 1 6 54 24 60 67 9 5 3 1 567 6 8 24 3 12 5 24 6 54 9 0 3 124 8 3 5 5 82 43 9 12 0 24 1 24 7 1 63 82 3 43 9 2 5 2 3 3 28247 6 5 2 54

MathRiders (grupa Helen Doron) - matematyka nie 28 musi być nudna 9 2

• Matematyka jest wszędzie wokół nas. Dzięki niej można wyrazić ciężar znalezionego w parku kamienia i zmierzyć drogę z przedszkola do domu. Jeśli tylko pokażemy dziecku fascynujący świat matematyki, samo zechce się jej uczyć. Na takich założeniach opiera się metoda MathRiders.

• MathRiders to zajęcia pozalekcyjne przeznaczone dla osób w wieku od 4 do 18 lat. Praca nawet z czterolatkami jest możliwa dzięki niezwykle atrakcyjnej formie zajęć. W ich czasie dzieci wcielają się w małych odkrywców. Porównują wagę różnych przedmiotów, sprawdzają ile słomek potrzeba, żeby zmierzyć maskotkę i starają się odgadnąć ile cukierków jest w kapeluszu.

• Aby nauka była jeszcze ciekawsza, uczestnicy pracują w małych grupach. Dzieląc się ze sobą odkryciami, analizują nawzajem swoje błędy i sukcesy. W ten sposób dzieci zdobywają wiedzę dużo bardziej efektywnie. Postępy jednego ucznia napędzają rozwój innych. • Wraz ze wzrostem poziomu umiejętności uczestników, zwiększa się poziom trudności zadań. Im uczniowie starsi i mądrzejsi, tym bardziej wymagające wyzwania są przed nimi stawiane. Nauka jest efektem doświadczeń i samodzielnego wnioskowania, a nie biernym przyswajaniem wiedzy bez jej zrozumienia.

• W tej zmianie podejścia tkwi tajemnica niezwykłej skuteczności metody MathRiders. Zamiast na „przerabianie materiału”, nauczyciele kładą nacisk na rozbudzenie motywacji. Okazją, żeby się przekonać o skuteczności takiego podejścia będą bezpłatne lekcje pokazowe, które będą odbywają się w Centrach Nauczania MathRiders. Aby wziąć w nich udział, wystarczy skontaktować się z organizatorami. Dane adresowe placówek dostępne są na stronie internetowej www.mathriders.pl

28

5

1

34

54

6

54

• Od września zajęcia Mathriders będą prowadzone w Gdyni przy ul. Olgierda 125A na Małym Kacku. Centrum Nauczania zostanie otwarte pod koniec sierpnia, a już we wrześniu odbędą się dni otwarte i bezpłatne zajęcia prezentacyjne. MathRiders pomaga także w przygotowaniu do egzaminów szóstoklasisty, gimnazjalnych i maturalnych.

2

34

54

6

2

12

1

2

2

34

Wszystkich zainteresowanych zapraszamy do kontaktu: tel. 571 235 925 e-mail: gdynia-poludnie@mathriders.com

29

6


HOBBY specjaliści

NIEPUBLICZNE PRZEDSZKOLE

KŁOPOTLIWE WAKACJE JAK TO MOŻLIWE

Czesne tylko 580 zł Czynne cały rok 3 grupy wiekowe od 2 do 5 lat Własny plac zabaw

Większość dzieci w wieku szkolnym z chęcią zamieniłaby obowiązujące proporcje czasu nauki i wakacji na 10 miesięcy wypoczynku. Ten wakacyjny entuzjazm często nie udziela się jednak rodzicom. Wakacje zapewniają dzieciom wytchnienie od obowiązków szkolnych, ale wielu rodziców zadaje sobie w tym czasie pytanie, jak zagospodarować ich wolny czas…

REKLAMA

W wielu firmach już zimą trwają prace nad grafikiem urlopów. To oczywiste, że lato jest porą roku, która najbardziej sprzyja wypoczynkowi, nawet w naszym kapryśnym klimacie. Często rozmyślania nad wakacyjnym urlopem sprowadzają się do odwiecznego wyboru „w lipcu czy w sierpniu?”. Osoby, które wychowują dzieci, właśnie latem najchętniej wyjeżdżają na wakacje. Dwumiesięczna przerwa w nauce i korzystna aura to okoliczności, które trzeba wykorzystać. Inna sprawa, że nie zawsze się to udaje, choćby ze względu na kolizję terminów urlopu poszczególnych pracowników.

W ramach czesnego: rytmika, j.angielski, logopedia, warsztaty kulinarne, dogoterapia, spektakle teatralne, celebrowanie urodzin

Niewiele osób może sobie jednak pozwolić na dłuższy urlop niż dwu-, trzytygodniowy. W tym czasie można odpocząć, zregenerować siły i zadbać o wolny czas dzieci. Ale co zrobić z pozostałym czasem? Chodzi przecież o półtora miesiąca… Niektóre małżeństwa rezygnują ze wspólne spędzonego urlopu, tak dzieląc czas, żeby maksymalnie długo, choć osobno, przebywać z dziećmi. Jeśli rodzice odrębnie wykorzystają po 3 tygodnie urlopu, w dwóch różnych terminach, to udaje się zagospodarować 3/4 wakacyjnego wypoczynku. Takie rozwiązanie wymaga jednak dużej organizacji i sprawnego planowania. Poza tym trudno mówić o rodzinnych wakacjach, jeśli dzieci mogą przebywać tylko z jednym rodzicem… Niekiedy jest to jednak lepsze rozwiązanie niż wakacje spędzone w domu przed monitorem komputera, ewentualnie – na podwórku. Niezależnie od tego, czy planujemy wakacyjny wyjazd, czy nie mamy takich możliwości, warto pomyśleć o tym, aby dzieci spędziły aktywnie wolny czas. Najgorszym rozwiązaniem jest przymusowy pobyt dziecka w domu. W tych warunkach trudno o wypoczynek i regenerację sił. Problem zaczyna się wtedy, gdy w czasie wakacji musimy pracować i nie możemy sobie pozwolić na rodzinne spędzanie czasu. W takich sytuacjach rozwiązania sprawdzone od pokoleń okazują się bezcenne. Wiele dzieci po prostu wyjeżdża na wakacje do dziadków lub innych członków rodziny. Nie każdy jednak ma choćby takie możliwości.

tel. 502 655 789 www.smykowo.com

Gdy rodzice muszą pracować, dziecko musi pozostawać pod ciągłą opieką i nie można liczyć na pomoc rodziny w tym względzie, warto rozważyć zaangażowanie profesjonalnej opiekunki. Można

36

przy tym skorzystać z ofert agencji pośrednictwa, gdzie znajdziemy również czasowe oferty, także na okres wakacji. Jeśli dziecko jest w wieku przedszkolnym, można poszukać całorocznej placówki dyżurnej, która zaopiekuje się nim tak jak w czasie roku szkolnego. Chociaż oferta na trójmiejskim rynku jest całkiem spora, warto wcześniej skontaktować się z wybranymi placówkami i zarezerwować miejsce. A jak zapewnić wypoczynek w mieście dzieciom w wieku szkolnym? Ciekawym i praktycznym rozwiązaniem jest skorzystanie z oferty półkolonii. Zarówno instytucje publiczne, na przykład domy kultury, jak i prywatne firmy organizują różnego rodzaju formy zorganizowanego wypoczynku w czasie wakacji. Każdy może znaleźć coś ciekawego dla siebie, w zależności od upodobań i… zasobności portfeli rodziców. Istnieją zatem półkolonie sportowe, językowe, naukowe czy turystyczne. Na ogół, za stosunkowo niewielką opłatą, organizatorzy zapewniają całodzienne wyżywienie, a pobyt dziecka w danej placówce trwa od godzin porannych do późnego popołudnia, tak aby rodzice nie mieli problemów, by odebrać je po pracy. Półkolonie to nie tylko sposób na zabicie wakacyjnej nudy, ale i poznanie swojego regionu czy nawiązanie nowych przyjaźni. Warto wiedzieć, że instytucje państwowe niekiedy oferują darmowe zajęcia w określonych dziedzinach aktywności. W przypadku starszych dzieci można rozważyć ich uczestnictwo w koloniach czy obozach. Taka forma wypoczynku wymaga już jednak dużego stopnia samodzielności i wiąże się ze znacznymi kosztami. Niektórzy rodzice uważają, że wysłanie dziecka na kolonie to najlepsza szkoła zaradności. Nie zawsze jest to jednak regułą, dlatego w każdym przypadku trzeba uwzględniać stopień rozwoju psychicznego dziecka oraz jego zdolności adaptacji do nowego otoczenia. Jeśli jest ono silnie związane emocjonalnie z rodzicami, taka forma zorganizowanego wypoczynku może być dużym stresem, który przyniesie więcej strat niż korzyści. Niektóre dzieci odbierają wręcz wyjazd na kolonie w kategoriach kary, a przecież nie o to chodzi na wakacjach… Wakacje powinny być dla dzieci czasem beztroskiego wytchnienia, a nie tęsknoty za domem i własnym środowiskiem.


T

ANIEC

MOJĄ PASJĄ

Czy pamiętasz, kiedy zrodziła się u Ciebie miłość do tańca? Nie pamiętam tego dokładnie, ale podobno dojrzewała ona u mnie już od najmłodszych lat. Przypominam sobie, że jako dziecko, może w wieku 5 lat, śpiewałam z dezodorantem w ręku, a do tego tańczyłam! Niestety, Bozia mi głosu mi nie dała {śmiech – red.], zatem został taniec! Mama zapisała mnie do grupy, gdzie zostałam biedronką. Mam do dzisiaj kasetę VHS ze swoim pierwszym występem. I takie były moje pierwsze kroki.

T

Magdalena Najdrowska Wraz ze swoim partnerem macie wspólną pasję, którą jest taniec. Czy taka płaszczyzna łączy ludzi? Jak najbardziej! Uważam, że wspólne pasje łączą, i to nie tylko w tańcu. Ludzie lepiej się rozumieją, jeśli mają wspólne zainteresowania i są wyrozumiali, gdy chodzi o pracę. W moim przypadku jest to raczej pracoholizm! [śmiech – red.]

Jak sądzisz: dla kogo jest taniec? Uważam, że taniec jest dla każdego, bez względu na płeć czy wiek. Istnieje wiele stylów i odmian, więc każdy może znaleźć cos dla siebie. Moim zdaniem taniec pomaga w przełamaniu wewnętrznych barier. Jest to wspaniała forma spędzania wolnego czasu i możliwość poznania wspaniałych osób, ludzi z pasją!

Czy jesteś typową Panią domu i jak godzisz pasję z obowiązkami domowymi? Nie, zdecydowanie nie jestem typową panią domu, choć staram się być. Dlatego fajnie jest mieć przy sobie kogoś, kto to rozumie. Wydaje mi się jednak, że dla chcącego nic trudnego, więc jakoś radzę sobie z pogodzeniem obowiązków i mojej pasji.

Od kiedy tańczysz profesjonalnie? Ciężko powiedzieć, co to znaczy „profesjonalnie”… Zaczęłam tańczyć w wieku 6 lat, od tamtej pory nie przestałam. Dziś mam 29 lat i nadal się uczę. Uważam, że każdy instruktor powinien się szkolić przez całe życie, uczestniczyć w zajęciach innych instruktorów, czerpać i dawać energię innym. Pracę instruktora rozpoczęłam bardzo wcześnie, bo już w wieku 16 lat zaczęłam prowadzić zajęcia z najmłodszymi, oczywiście pod okiem mojego trenera. Takie były początki. Myślę, że pierwsze poważne i dorosłe propozycje pracy instruktora i choreografa tańca dostałam na studiach. Kończyłam wychowanie fizyczne, dodatkowo robiłam drugi kierunek, fitness i taniec, do tego oczywiście dużo trenowałam, pracowałam nad sobą i prowadziłam już zajęcia jako instruktor.

Dodam tylko, że jestem szczęśliwa, że mogę robić to, co kocham i uwielbiam zarażać tym innych!

Jak wygląda Twój typowy dzień pracy? Mój typowy dzień pracy zaczyna się już od samego rana. Rozpoczynam oczywiście od biegania, dalej zmierzam do pracy. Pracuję w szkole z młodzieżą w różnym wieku – od przedszkola do liceum. Prowadzę z nimi zarówno zajęcia sportowe, jak i taneczne! Około godziny 16.00 kończę pracę w szkole, jem obiad – najczęściej w samochodzie [śmiech – red.], jadąc z jednego miejsca pracy do drugiego. Dalej prowadzę zajęcia taneczne i fitness. Mój dzień kończy się około godziny 22.00. Jeśli jednak mamy jakieś projekty do realizacji, o tej porze również wkraczam na salę treningową, na treningi instruktorskie. rozmawia: Michał Mikołajczak fot: justyna chrzanowska

WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL

37

RODZIC PO GODZINACH

rozrywka


sobie, że jak byłaby taka grupa, która chce, nie boi się pracować nad sobą, to świat stanie się odrobinę lepszy. Doszłam do wniosku, że mogę komuś pomóc, kogoś zainspirować. Wiem, że kobiecych przedsięwzięć jest sporo, ale moim celem jest zbudowanie sieci kontaktów opartych na wzajemnej, prawdziwej przyjaźni. Chciałabym, żeby panie współpracowały ze sobą, by sobie pomagały, nie tylko w biznesie. Dzisiaj jest rynek relacji, więc rozwój + networking = idealna para.

Jak wiele czasu pochłania Pani praca? Czy wystarcza go jeszcze na drobne przyjemności?

rozmawia: Michał Mikołajczak fot: arch. agnieszka klonowska

Agnieszka Klonowska Jak zrodził się pomysł przedsięwzięcia Kobieta na Obrotach? Czy jakaś konkretna osoba albo sytuacja była dla Pani inspiracją? Największą inspiracją było po prostu moje życie. Mam za sobą bardzo różnorodne doświadczenia, które skłoniły mnie do zastanowienia nad sobą. W bardzo trudnym dla mnie momencie, ponieważ rozsypywało się moje drugie małżeństwo, byłam po urlopie wychowawczym, czyli bez własnych pieniędzy, pewna kobieta – bardzo dla mnie ważna – dała mi książkę i powiedziała, że mój świat zewnętrzny jest odbiciem tego, co mam wewnątrz. Musiałam spojrzeć „w lustro” uczciwie. Był to bolesny moment, ponieważ rachunek jak na 38-letnią wtedy kobietę nie był zachwycający. Przepadłam. Zakochałam się w tematyce możliwości umysłu ludzkiego. Czytałam, uczyłam się, bardzo sumiennie pracowałam nad sobą, każdego dnia. Niektóre ćwiczenia wymagały ogromnej siły woli i determinacji, ponieważ najtrudniej przeciwstawić się swojej podświadomości, która nami rządzi. Obserwowałam swoje zachowania w różnych sytuacjach, analizowałam przekonania, nawyki itd. Skończyłam szkolenia, warsztaty maści coachingowej, ale tak naprawdę mam to w sobie. Rozwijam się cały czas, ponieważ rozwój to niekończąca się historia. Mam wrażenie, że im dalej w las, tym więcej do zrobienia. Zaczęłam bez trudu nawiązywać i budować relacje, i widziałam efekty mojej pracy.

Rozwój własny to długotrwały proces. Nie ma szans, aby po samym przeczytaniu książki czy warsztatach coś się zmieniło. To są tylko niezbędne wskazówki. Wszystko się zmienia, kiedy my się zmieniamy, ale to nie staje się nagle. Porównuję to, przykładowo, z redukcją masy ciała. Sama rozmowa z dietetyczką czy trenerem personalnym nic nie zmieni. Tylko ćwiczenia, siła woli, wytrwałość mogą przynieść efekt. Dlatego kluczowa jest motywacja. Czyli pytania: „po co ci to?”; po co to robisz?”; „jaki efekt chcesz uzyskać?”; „jaką korzyść będziesz miał/-a z tego?” itd

Wracając do pytania, Kobieta na Obrotach zrodziła się w mojej głowie z naturalnej potrzeby dzielenia się tym, czego się dowiedziałam. Pomyślałam

WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL

Kobieta na Obrotach wciąż nabiera kształtów, pojawiają się kolejne opcje rozbudowywania projektu. Trudno stwierdzić, ile czasu pochłania. W tej chwili sporo, ponieważ na 26 sierpnia 2014 roku przygotowujemy wieczór networkingowy w Zatoce Sztuki z udziałem Pani Ilony Felicjańskiej na około 100 osób. Będzie to wyjątkowe wydarzenie. Dla mnie tematy rozwojowe i poznawanie nowych ludzi to wspaniała przyjemność, tym bardziej, że sama czerpię z tego również potężną naukę.

Działalność w ramach Klubu jest dla Pani przede wszystkim zajęciem zawodowym czy raczej realizacją własnych pasji? Pasjonujące zajęcie zawodowe – tak bym to ujęła. Uwielbiam ludzi, uwielbiam obserwować zachowania międzyludzkie. Z wykształcenia jestem specjalistą ds. zarządzania zasobami ludzkimi, więc chyba zawsze czynnik ludzki był ze mną. Jeżeli mogę kogoś zainspirować, „zapalić” do zmian, jeśli mogę biznesowo łączyć ludzi, zachęcać do wzajemnej współpracy, mogę podzielić się swoim doświadczeniem aby komuś pomóc – to jest to moja pasja.

Myśląc o przyszłości, kreśli Pani sobie długofalową perspektywę czy raczej ważniejsze jest spełnianie się „tu i teraz”? Jak najbardziej myślę długofalowo. Projekt spotyka się z bardzo pozytywnym odbiorem, ponieważ koncentruję się na kobietach, które zaczynają swój biznes. W takim czasie najbardziej potrzebujemy edukacji na własny temat i wzajemnego wsparcia, a kontakty są wręcz niezbędne. Pojawimy się w innych polskich miastach, niekoniecznie największych. Być w „tu i teraz” to wielka sztuka, ja dążę do takiego stanu, ale wciąż jestem na etapie porządkowania mojego życia. „Tu i teraz” ćwiczę, spędzając czas z moim 5-letnim synkiem. Biznesowo zawsze trzeba patrzeć daleko – takie jest moje zdanie.

Co Pani czuje, mając świadomość, że wiele kobiet obdarza Panią zaufaniem? Radość oraz satysfakcję z mojego osobistego już sukcesu, odpowiedzialność, a przede wszystkim czuję, że dopiero zaczynam.

38

Nietrudno dostrzec, że Pani misją jest pomaganie współczesnym kobietom. Na ile taka działalność może być źródłem życiowej satysfakcji? Satysfakcja osobista jest ogromna, ponieważ rozwijam coś swojego, a projekt się podoba w coraz szerszych kręgach. Jeżeli chodzi o podejście biznesowe, to właśnie pracuję nad szeroko pojętą działalnością szkoleniową, obejmującą także firmy. Z moich doświadczeń i analizy wynika, że wiele firm traci „swoją markę”, zatrudniając ludzi albo niedobranych osobowościowo do danego stanowiska, albo często brakuje tym ludziom właśnie samoświadomości swoich zachowań – temat rzeka, bardzo złożony.

Jaki powinien być, Pani zdaniem, największy atut współczesnej kobiety w świecie biznesu? Czy każda kobieta może spróbować swoich sił w biznesie? Ciekawe pytanie. Myślę, że takim atutem jest samodoskonalenie się, stanie się ekspertem w swojej dziedzinie. Świat jest poukładany perfekcyjnie. „Każdy sobie rzepkę skrobie”, tylko często nie jest tego świadomy. Spróbować może każdy, tylko że zasadą wielkich ludzi sukcesu jest najczęściej „zrobię” albo „nie zrobię” – próbowaniem nikt nie zawraca sobie głowy. Z punktu widzenia natury umysłu każda kobieta – i nie tylko kobieta – może zostać businesswoman, ale tak naprawdę nie wszystkie panie mają taką potrzebę. Uważam, że wszystko zależy od danego momentu i potrzeby w życiu. Zdecydowałam się stworzyć projekt dla kobiet, ponieważ właśnie kobiety mają ogromny potencjał i siłę w sobie; są wielozadaniowe, zorganizowane. Najczęściej jednak same zamykają się w „pudełku” kiepskich przekonań na własny temat. Sama jestem kobietą, i wiem, że miałam różne etapy… Gdyby 15 lat temu ktoś mi pokazał tematykę rozwojową, nie wiem, czy bym się nią zainteresowała, bo byłam zupełnie gdzie indziej. Dzisiejszy rynek jest bardzo specyficzny i wymaga znacznie więcej umiejętności niż kilka lat temu. Co uznaje Pani za nadrzędny cel inicjatywy Kobieta na Obrotach? Nadrzędnym celem inicjatywy jest zachęcanie do samorozwoju, a poprzez to – budowanie wartościowych relacji. Zrozumienie pewnych zasad, którymi rządzi się świat, a właściwie wszechświat (fizyka kwantowa), może diametralnie zmienić podejście do życia. Ogólnie marzę, żeby wszyscy uczyli się o sobie, stawali się coraz lepsi od siebie, wtedy byłoby lepiej ze zdrowiem, w związkach i w sferze finansowej, a przede wszystkim – byłoby fantastycznie na ulicy, gdzie są ludzie uśmiechnięci, radośni, pomocni i otwarci. Przeczytaj cały wywiad na stronie: www.togethermagazyn.pl QR CODE

Wygenerowano na www.qr-online.pl


MIEJSCA KOLPORTAŻU MAGAZYNU TOGETHER GDAŃSK Loopy’s World al. Grunwaldzka 229 Reh – up ul. Jaskółcza 7/15 Reh – up ul. Kazimierza Górskiego 1 Studio Fitness House ul. Krzemienieckiej 9a Klub Zdrowego Stylu Życia ul. Piwna 28 Kino Helios ul. Kołobrzeska 41C Student-med ul. Żabi Kruk 10 Student-med ul. Jaskółcza 7/15 Bazar Smaków Aleja Grunwaldzka 411 Student-med ul. Kazimierza Górskiego 1 British International School Gdańsk ul. Jagiellońska 46 Instytut Kultury Miejskiej ul. Długi Targ 39/40 Fitness Klub Spójnia ul. Słowackiego 4 Akademia Skutecznej Diety al. Grunwaldzka 82 Kwiaciarnia „U Wioli” ul. Tytusa Chałubińskiego 4 Stomatolog Przymorze ul. Obrońców Wybrzeża 12/1 Stomatolog Przymorze ul. Olsztyńska 3C/2 PGE ARENA ul. Pokoleń Lechii Gdańsk 1 Akpol ul. Jaśkowa Dolina 84 Craftoholic Shop ul. Bolesława Krzywoustego 3 Robo Camp ul.Trzy Lipy 3 Centrum U7 Plac Dominikański 7 Glottispol ul. Abrahama 18 Eurolider ul. Cienista 30 Gdański Archipelag Kultury ul. Dworcowa 9 Akademia Artystyczna Aleja Grunwaldzka 339 Przedszkole Morskie ul. Rogalińska 17 Przedszkole Fahrenhaite ul. Daniela Fahrenheita 5 Edu Park ul. Trzy Lipy 3 Szkoła rodzenia SUPER MAMA ul. Lubelska 3

Szkoła rodzenia SUPER MAMA ul. Grunwaldzka 355 Szkoła rodzenia SUPER MAMA ul. Wawelska 10 Szkoła rodzenia SUPER MAMA ul. Jaśkowa Dolina 84 Bobo Wózki ul. Łostowicka 4 Centrum Logop ul. Rysia 2 Overhead ul. Warszawska 20 Szkoła Tenisowa Don Balon Aleja Legionów 7 Galeria Starych Zabawek ul. Ogarna 117/118 Kino 5D Galeria Przymorze ul. Obrońców Wybrzeża 1 Retrodrobiazgi ul. Jacka Malczewskiego 118 Szkoła Rodzenia Majka ul. Gospody 3b Unikids ul. Sobótki 21b/2 MOPS Gdańsk ul. Romana Dmowskiego 2/5 Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna ul. Targ Rakowy 5/6 Eter-med ul. Żabi Kruk 10 Eter-med ul. Jaskółcza 7/15 Eter-med ul. Kazimierza Górskiego 1 Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia ul. Strajku Dokerów 5 Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia ul.Jaskółcza 1 Invicta ul. Rajska 10 Radsas Sport ul. Startowa 31 Centrum Hewelianum ul. Gradowa 6 Kuźnia Talentów ul. Szyprów 24b Zacisze Piękna ul. Konrada Leczkowa 1 Dworek Artura Gdański Archipelag Kultury ul. Dworcowa 9 Dom Sztuki Gdański Archipelag Kultury ul. Stryjewskiego 25 Winda Gdański Archipelag Kultury ul. Rocławska 17 Gama Gdański Archipelag Kultury ul. Starowiejska 15/19 Scena Muzyczka

WWW.TOGETHERMAGAZYN.PL

39

Gdański Archipelag Kultury ul. Powstańsców Warszawskich 25 Wyspa Skarbów Gdański Archipelag Kultury ul. Turystyczna 3 Fit Stacja ul. Jowisza 2 Plama Gdański Archipelag Kultury ul. Pilotów 11 Centrum odkryć i doświadczeń WOW ul. Jaśkowa Dolina 7 Naturhouse ul. Grunwaldzka 75 Salon Plus ul. Grunwaldzka 87/91

GDYNIA Szkoła Rodzenia Bobas ul. Zbożowa 2/1 Akademia Skutecznej Diety ul. Starowiejska 41/43 Klub Zdrowego Stylu Życia ul. Orląt Lwowskich 13 Akpol ul. Morska 122 Centrum U7 ul. Świętojańska 133 Bobo Wózki ul. Nowodworcowa 22 Restauracja Coco ul. Jerzego Waszyngtona 21 Edu Robot ul. Świętojańska 73 Galeria Malucha ul. Traugutta 2 Experyment Aleja Zwycięstwa 96/98 Edu Fun ul. 10 Lutego 21/2 Eligo ul. Gryfa Pomorskiego 56 Ymca ul. Stefana Żeromskiego 26 Akademia Małego Sportowca ul. Piotrkowska 21/2 Adventure Park ul.Bernadowska 1 Empik School ul. Świętojańska 64 Muzeum Motoryzacji ul. Żwirowa 2c Poradnia Psychologiczna Ty i Ja ul. Spokojna 47 Cafe Klaps ul. Józefa Wybickiego 3 Akademia Talentów ul. Świętojańska 55/9A Restauracja Trio ul. Starowiejska 29/35

Lilki Szpilki ul. Starowiejska 8 Terefere pracownia artystyczno-edukacyjna ul. Leopolda Staffa 16/11 Centrum Kultury ul. Łowicka 51 Port Art ul. Chwaszczyńska 4b/3 Studio Edukacji Muzycznej Impresja ul. Wielkopolska 5 Pomorskie Centrum Terapii Rozwojowej ul. Źródła Marii 4c Punkt Przedszkolny Delfiny ul. Buraczana 6

SOPOT Grodzisko Sopot ul. Haffnera 63 Poradnia PsychologicznoPedagogiczna ul. Władysława IV 23 Muzeum Sopotu ul. Poniatowskiego 8 Sklep Kids Concept al. Niepodległości 958 Miejski Ośrodek Pomocy ul. Marynarzy 4 Zatoka Sztuki Aleja Franciszka Mamuszki 14 Zielarnia Sopocka ul. Podjazd 3 Mała Galeria ul. Sikorskiego 8/10 budynek Alma Market (I piętro) Szkoła Big Ben ul. Kujawska 1

OKOLICE TRÓJMIASTA Szkoła Rodzenia SUPER MAMA – Pruszcz Gdański ul. Świerkowa 28 Szkoła Rodzenia SUPER MAMA – Rumia ul. Gdańska 17 Szkoła Rodzenia SUPER MAMA – Wejherowo ul. Sobieskiego 334/1 Helen Doron – Rumia ul. Piłsudskiego 68 Astor Hotel – Władysławowo ul. Rozewska 38


SKANUJ KOD I CZYTAJ E-MAGAZYN


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.