M A G A Z Y N
ISSN 1895-3344
M I Ł O Ś N I K Ó W
INDEX 210455
W O J S K
L Ą D O W Y C H
Nr 4 (51) LIPIEC-SIERPIEŃ 2015
Cena: 14,50 PLN (VAT 5%)
WIERNI TRADYCJI WIERNI PRZYSIĘDZE
CZOŁGI ŚREDNIE T-34 W NIEMIECKIEJ SŁUŻBIE
ISSN 1895-3344
04 >
9 771895 334112
„CZARNY TYDZIEŃ” ARMII BRYTYJSKIEJ GRODNO 1941 • WAŁ WSCHODNI 1943
Zobacz więcej... www.magnum-x.pl
3
W NUMERZE Vol. XVII, nr 4 (51)
LIPIEC-SIERPIEŃ 2015 NUMER 4
ISSN 1732-5323, INDEX 343625 Nakład: 10 tys. egz.
Nr 3 (50)
W I K Ó O Ś N M I Ł
Y N G A Z M A
WIEC
MAJ-CZER
14,50
PLN (VAT
5%)
2015
Nr 4 (51)
Ó W Ś N I K M I Ł O
A Z Y N M A G
Cena:
Y C H O W L Ą D
J S K W O
Nr 3(50)
210455
INDEX
ISSN 1895-3344
K W O J S
W Y C H L Ą D O
LIPIEC-SIERPIEŃ
Cena: 14,50
PLN (VAT
5%)
2015
JI TRADYC WIERNI SIĘDZE NI PRZY
c 2015
Lipiec-Sierpień
Maj-Czerwie
ISSN 1895-3344
Nr 4(51)
INDEX 210455
WIER
2015
LONIA! NEK BO KIERU IA BITWA EGO
BOLONIA
7. PSKW
KIERUNEK
Najnowszy numer magazynu „Poligon” otwiera atrakcyjny artykuł o porażkach armii brytyjskiej w Afryce Południowej w 1899 r., jednak i tym razem miłośnicy historii II wojny światowej nie powinni czuć się zawiedzeni. Historia zaciekłych zmagań na froncie wschodnim doczekała się już tysięcy mniej lub bardziej szczegółowych opracowań. Mimo to, jak dowodzą tego artykuły Bogusława Perzyka i Roberta Wróblewskiego, jest wiele tematów, które po prostu czekały na odpowiednich, pełnych pasji poznawczej autorów. Entuzjastów historii pojazdów wojskowych, zarówno pancernych, jak i tych służących „tylko” do transportu żołnierzy, z pewnością zainteresują materiały o czołgach T-34, działach samobieżnych SU-152 i samochodach GAZ-67. Zachęcamy także do lektury obszernego materiału o 7. Pułku Strzelców Konnych Wielkopolskich i współczesnej jednostce Wojska Polskiego, która dziedziczy jego tradycje – 7. batalionie Strzelców Konnych Wielkopolskich.
SAMOCHÓD GAZ-69
• SU-152
TERENOWY
1943 • GAZ-67
OSOBOWY
WSCHODNI
• WOJSKOWY
Redakcja magazynu „Poligon”
W BER
1941 • WAŁ
POD GORLICAMI
T-34 • GRODNO
• BITWA
WCY
IUSZKO KOŚC LINIE
ŚREDNIE
BERLINIE
• CZOŁGI
WCY W
TYDZIEŃ”
• KOŚCIUSZKO
• „CZARNY
IA SKI OSTATNPUSU POL 2. KOR
Szanowni Państwo!
ISSN
03>
BOWY WY OSOENOWY WOJSKO ÓD TER US SAMOCH KI KORP T-34 ÓT NIE • 1. DOŃS ODWR IE I ŚRED GAZ-69CZOŁG CZNY ICAMI A SŁUŻB TRAGIDREZN POD GORL DII • ECKIEJ
1895-3344
NIEMI GWAR BITWAERNYW OTY SPOD PANC ZJI PIECH 9. DYWI
2 411 ISSN 1895-3344 5 33 189 9 77
04 >
KIEJ BRYTYJS ” ARMII NI 1943 TYDZIEŃ „CZARNY 1941 • WAŁ WSCHOD GRODNO
34112 895 3 9 771
Na okładce: Kołowe transportery opancerzone „Rosomak” z 7. batalionu Strzelców Konnych Wielkopolskich
M A G A Z Y N
M I Ł O Ś N I K Ó W
W O J S K
L Ą D O W Y C H
Redaktor naczelny Mariusz Skotnicki mariusz.skotnicki@magnum-x.pl Zastępca redaktora naczelnego Zbigniew Lalak zbigniew.lalak@magnum-x.pl Redaktor Andrzej Kiński andrzej.kinski@magnum-x.pl Korekta Joanna Kozłowska Redakcja techniczna Adam Mojski adam.mojski@magnum-x.pl Stali współprawcownicy Norbert Bączyk, Jarosław Dąbrowski, Michał Fiszer, Jerzy Gruszczyński, Michał Mackiewicz, Wojciech Mazur, Tomasz Nowakowski, Bogdan Perzyk, Mirosław Zientarzewski. Wydawca Magnum X Sp. z o.o. al. Stanów Zjednoczonych 59 04-028 Warszawa tel.: 22 810 05 24, 810 05 37, 810 05 67 e-mail: magnum@magnum-x.pl www.magnum-x.pl
„Czarny Tydzień” armii brytyjskiej. Cz. 1 Magersfontein
Grodno 1941. Kontratak Grupy Konno-Zmechanizowanej gen Bołdina [Cz.1]
Robert Wróblewski.......................... 16
Marketing Anna Zakrzewska tel.: 22 810 05 37, e-mail: marketing@magnum-x.pl Dystrybucja i prenumerata Robert Sawicki tel.: 22 487 93 24 lub: 607 989 922 robert.sawicki@magnum-x.pl
Prenumerata realizowana przez Ruch S.A: Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch.com.pl Ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumerata@ruch.com.pl lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem Obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 – czynne w godzinach 7.00–18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora.
60
16
Prezes Zarządu Andrzej Ulanowski
Reklamacje tel.: +48 607 989 922 biuro@magnum-x.pl
4
Juliusz Tomczak . .................................4
Czołgi średnie T-34 w niemieckiej służbie
7. Pułk Strzelców Konnych Wielkopolskich 7. batalion Strzelców Konnych Wielkopolskich
Przemysław Skulski ......................... 30 Juliusz S. Tym, Rafał Miernik, Jarosław Jakubowski . .................... 60
Wojskowy samochód terenowy GAZ-67
Tomasz Szczerbicki ........................ 74
Copyright by Magnum X 2015 All Rights Reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone Przedruk, kopiowanie oraz powielanie na inne rodzaje mediów bez pisemnej zgody Wydawcy jest zabronione. Materiałów niezamówionych, nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów w tekstach, zmian tytułów i doboru ilustracji w materiałach niezamówionych. Opinie zawarte w artykułach są wyłącznie opiniami sygnowanych autorów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych ogłoszeń i reklam. Więcej informacji znajdziesz na naszej nowej stronie:
www.magnum-x.pl
Wał Wschodni 1943
Bogusław Perzyk ............................. 40
74 Drzonowski SU-152
Błażej Mościpan .............................. 81
4
Magazyn Miłośników Wojsk Lądowych Nr 4 (51) 2015
Juliusz Tomczak
Jedna z upozowanych fotografii, mająca przedstawiać brytyjskich żołnierzy w akcji, w tym przypadku pod Modder River. Znakomicie oddaje charakter terenu, na którym 28 listopada 1899 r. nacierała Brygada Gwardii Colvile’a, i gdzie ogień strzelców burskich przygniótł ją do ziemi. Dobrze widoczne karabiny Lee-Metford.
[CZ. 1]
„czarny tyDzień” arMii Brytyjskiej
BITWA POD MAGERSFONTEIN Magersfontein, Stormberg i Colenso ‒ trzy spektakularne klęski poniesione przez armię brytyjską w Afryce Południowej na początku II wojny burskiej, na przestrzeni zaledwie siedmiu dni, przeszły do historii pod nazwą „Czarnego Tygodnia” (10‒17 grudnia 1899 r.). Późniejszy premier Wielkiej Brytanii, sir Herbert Asquith, zwięźle podsumował odczucia ówczesnej opinii publicznej: Nasi generałowie zdają się niezdolni nie tylko do odnoszenia zwycięstw, ale i do podania przekonujących powodów swoich klęsk. Istotnie, zdawać by się mogło, że konfrontacja zbieraniny południowoafrykańskich farmerów z zawodowymi żołnierzami Imperium Brytyjskiego musi zakończyć się szybką klęską tych drugich. Wydarzenia owych grudniowych dni 1899 r. zweryfi kowały jednak ten pogląd. Cześć 1 niniejszego artykuł ma na celu przedstawienie kampanii w Kolonii Przylądkowej, ze szczególnym uwzględnieniem jej punktu kulminacyjnego w postaci bitwy pod Magersfontein. W części 2 omówione zostaną dwa pozostałe starcia „Czarnego Tygodnia”.
D
na ODsiecz kiMBerley
ruga wojna burska rozpoczęła się ofensywą sił zbrojnych niepodległych republik Afrykanerów – Wolnego Państwa Oranii i Transwalu (Republiki Południowoafrykańskiej) – na dwóch frontach, wymierzoną w posiadłości brytyjskie w Afryce Południowej: Natal i Kolonię Przylądkową. Kiedy Burowie w październiku 1899 r. przejmowali inicjatywę, liczyli na wykorzystanie własnej przewagi liczebnej nad słabymi jeszcze wówczas siłami brytyjskimi dla osiągnięcia celu strategicznego, co miało im dać zwycięstwo w wojnie. Zgodnie z planem nakreślonym we wrześniu tego roku przez Jana Smutsa zdobycie słabo bronionego północno-zachodniego krańca Natalu oraz opanowanie linii kolejowej aż do Durbanu uniemożliwiłoby Brytyjczykom wykorzystanie tego portu jako bazy operacyjnej sił ekspedycyjnych. Równocześnie Burowie ruszyli na Kolonię Przylądkową, przecinając linię kolejową łączącą ją z Rodezją, i przystąpili do oblężenia dwóch miast: Kimberley i Mafeking.
Afrykanerzy wierzyli w szybkie zwycięstwa, które skłoniłyby ich pobratymców zamieszkujących brytyjskie kolonie do chwycenia za broń i przyłączenia się do dwóch republik, a Brytyjczyków – do negocjacji pokojowych. Nie były to nadzieje bezpodstawne, gdyż już raz, w 1881 r., po klęsce na Majuba Hill Imperium ustąpiło i uznało niepodległość Transwalu. Chociaż ich siły składały się z niezdyscyplinowanego pospolitego ruszenia zdolnych do noszenia broni mężczyzn, wspieranego nieliczną, regularną artylerią, nie należało ich lekceważyć. Omówienie ich specyfi ki wykracza poza ramy niniejszego artykułu, warto jednak podkreślić dwa czynniki. Każda rekrutowana terytorialnie jednostka – commando (komando) – składała się wyłącznie z konnej piechoty, zdolnej do szybkiego manewru i oderwania się od przeciwnika. Ponadto rządy obu republik zakupiły przed wojną duże ilości nowoczesnego uzbrojenia artyleryjskiego i strzeleckiego, w tym słynne karabiny Mausera wzór 1895, które okazały się śmiercionośną bronią w rękach znakomitych strzel-
ców, jakimi byli Burowie, nierzadko obyci z bronią od dziecka. Działania wojenne w Natalu szybko przybrały niepomyślny obrót dla Brytyjczyków, a dowodzona przez sir George’a White’a armia została oblężona w Ladysmith. Jednak ofensywa wytracała impet i w listopadzie Burowie ograniczyli się głównie do prowadzonych niezbyt energicznie działań oblężniczych. 31 października do Cape Town przybył świeżo mianowany przez królową Wiktorię dowódca wojsk brytyjskich w Afryce Południowej, gen. sir Redvers Buller, który zamierzał osobiście ruszyć na odsiecz Ladysmith, pozostawiając kampanię w Kolonii Przylądkowej jednemu ze swoich podkomendnych. Siłami skierowanymi na odsiecz Kimberley dowodził Paul Sanford, III baron Methuen (1845–1932). Służbę rozpoczął w 1864 r. w szeregach pułku Scots Fusilier Guards, a w momencie wybuchu II wojny burskiej był najmłodszym generałem porucznikiem armii brytyjskiej. Podczas II wojny przeciwko Ashanti w latach 1873–1874
16
Magazyn Miłośników Wojsk Lądowych Nr 4 (51) 2015
Robert Wróblewski
Czołgi T-26 zniszczone 22 czerwca 1941 r. na drodze Augustów – Grodno w rejonie wsi Bohatery Polne.
grODnO 1941
Kontratak Grupy Konno-Zmechanizowanej gen. Bołdina
Podczas sowieckiej agresji na Polskę we wrześniu 1939 r. zadanie zdobycia Grodna powierzono Grupie Konno-Zmechanizowanej dowodzonej przez komdiwa Iwana Bołdina. W trzydniowym boju z drugorzutowymi polskimi oddziałami wojskowymi, policją i ludnością cywilną pancerne brygady Bołdina poniosły ciężkie straty. Według najnowszych badań zniszczonych i uszkodzonych zostało wtedy około 50 czołgów i samochodów pancernych. W czerwcu 1941 r. gen. por. Bołdin ponownie stanął na czele Grupy Konno -Zmechanizowanej, której celem było zdobycie Grodna. Tym razem jego przeciwnikiem nie byli już kilkunastoletni polscy harcerze, a zaprawione w bojach niemieckie oddziały piechoty. Toteż mimo użycia setek czołgów wynik ataku był całkowicie różny od tego z 1939 r. Dzień „B” gODzina „X”
Dnia 22 czerwca 1941 r. o godzinie 3.05 blisko 600 niemieckich dział przerwało ciszę ostępów leśnych Puszczy Augustowskiej. Dziesięć minut później do akcji włączyły się eskadry lotnictwa bombowego i szturmowego, atakując wcześniej rozpoznane obiekty strategiczne i ugrupowania wojsk sowieckich1. O godzinie 3.25, gdy artyleria przeniosła ogień na cele w głębi obrony, znad granicy ruszyły do szturmu oddziały piechoty. Na ochraniający granicę 86. Augustowski Oddział Wojsk Ochrony Pogranicza NKWD mjr. G. Zdornego oraz 68. Grodzieński Rejon Umocniony (RU) płk. N. Iwanowa i wspierającą je w rejonie Sopoćkinie – Lipsk 56. Dywizję Strzelców (DS) gen. mjr. S. Sachnowa uderzyły oddziały niemieckiej 9. Armii. Tak na kierunku Grodna rozpoczynała się operacja „Barbarossa”, czyli niemiecka inwazji na ZSRR. Okupująca Grodzieńszczyznę i północną Białostocczyznę sowiecka 3. Armia gen. por. W. Kuzniecowa została zaatakowana przez pięć niemieckich dywizji piechoty z VIII i XX Korpusu Armijnego (KA) z 9. Armii. Na lewym skrzydle niemieckiego ugrupowania uderzeniowego działania bojowe prowadziła 161. Dywizja Piechoty (DP) gen. por. Hermanna Wilcka. Oprócz macierzystego Art.Rgt. 241 (48 dział) oraz dział w puł-
kach piechoty (24 lufy) dywizję wsparły IV./Art.Rgt. 109 (osiem ciężkich haubic 150 mm, cztery ciężkie działa 105 mm) i 3./sArt.Abt. 862 (cztery działa 210 mm). Dywizja uderzyła na słabo obsadzone sowieckie pozycje na styku 3. i 11. Armii. Prawoskrzydłowy Inf.Rgt. 371 związał walką 2. batalion kpt. D. Sziłowa z 213. pułku strzelców 56. DS oraz 1. strażnicę graniczną st. lejtn. N. Siwaczewa, obsadzające rejon Hołowieńczyc, a także 2. strażnicę lejtn. Wasiliewa, blokującą na północ od wsi Sonicze drogę do Sopoćkiń. Atakujący w centrum ugrupowania dywizji Inf.Rgt. 364 już o godzinie 5.30 zajął czołowym oddziałem wzgórze 118,6, znajdujące się 3 km na zachód od wsi Szabany. Lewoskrzydłowy Inf.Rgt. 336 zajął Przetok, Mocewicze i rozwinął natarcie na Świętojańsk. Około godziny 8.00 Inf.Rgt. 364 osiągnął rzekę Niemen. Do godziny 12.30, nie napotkawszy oporu przeciwnika, główne siły Inf.Rgt. 364 i część Inf. Rgt. 371 przeprawiły się przez Niemen po obu stronach Szaban. W tym czasie I./Inf.Rgt. 371 prowadził ciężkie walki o wieś Horaczki, a II./Inf.Rgt. 371 o wcześniej izolowane Hołowieńczyce, gdzie obrońcy walczyli do ostatniego naboju. Wykorzystując niespodziewany sukces Inf.Rgt. 364, dowódca VIII KA gen. art. Walter Heitz rozkazał dowódcy dywizji jeszcze tego dnia zająć Jeziorki i Porzecze. Już o godzinie 16.00 Jeziorki zostały
zajęte przez Inf.Rgt. 364, wsparty przez 3./Pz.Jäg.Abt. 241 i Radf.Schw. 241. Atakująca bardziej na południe 28. DP gen. por. Johanna Sinnhubera także miała szczęście. Wsparcie artyleryjskie jej czołowych pułków zapewniło Arko 136 płk. Ericha Scholza w składzie dwóch grup artylerii. Grupa artylerii płk. Wernera Haacka – Art.Rgt 28 (I./Art.Rgt. 28, III./Art.Rgt. 28, s.Art.Abt. 646 i s.Art.Abt. 808), współdziałała z Inf.Rgt. 7, a grupa artylerii płk. Paula Hollerta – Art.Rgt.-Stab z.b.V. 627 (II./Art.Rgt. 28, I./Art.Rgt. 64 i III./Art.Rgt. 111) – wsparła Inf.Rgt. 49. Bezpośrednio płk. Scholzowi podlegał jeszcze s.Art.Abt. 634 (12 dział 105 mm). Łącznie dywizja dysponowała 113 działami artylerii pułkowej, dywizyjnej i wsparcia, w tym 9 działami kalibru 210 mm. Prawoskrzydłowy Inf.Rgt. 7 płk. Ehrenfrieda Boege, wzmocniony przez 1./Pi.Btl. 28, 3./Stu.Gesch.Abt. 184, 2./Pi.Btl. 746 i pluton 3./Flak.Rgt. 66 przeprawił się przez rzekę Wołkuszanka i odizolował stawiającą opór 4. strażnicę graniczną st. lejtn. F. Kiriczenki. Pułk jednym batalionem od południa wyminął DOT-y punktu oporu nr 2 „Balenięta” z węzła obronnego nr 2, drugim batalionem praktycznie bez walki rozproszył budujący zapory przeciwczołgowe 1. batalion 59. pułku strzelców z 85. DP2. Następnie o godzinie 9.00 na południe
17
BITWY I KAMPANIE od Dorgunia osiągnął wzgórze 164 i rozpoczął walkę wśród DOT-ów punktu oporu nr 1 „Dorguń”, będącego częścią węzła obrony nr 3. Pułk wyszedł tym samym na skrzydło pozycji obronnych 10. samodzielnego batalionu karabinów maszynowych st. lejtn. N. Łuppowa (Łumpowa) z 68. Rejonu Umocnionego. W ten sposób Inf.Rgt. 7 osiągnął pierwszy cel ataku. Na środkowym odcinku natarcia dywizji Inf.Rgt. 49 płk. Hansa Jordana, wsparty przez 2./Pi.Btl. 28, 2./Stu. Gesch.Abt. 184, 3./Pi.Btl. 746 i pluton 3./Flak-Rgt. 66, po przekroczeniu Wołkuszanki wszedł dwoma batalionami do masywu leśnego na zachód od Sopoćkiń. Około godziny 5.00 lewoskrzydłowy III./Inf.Rgt. 49 został zatrzymany przed zachodnią linią DOT-ów punktu oporu nr 1 „Nowiki” z węzła obronnego nr 2, którego schrony były obsadzone przez kompanię szkolną lejtn. T. Kobyłkina z 9. samodzielnego batalionu karabinów maszynowych kpt. P. Żiły (68. RU). Na odcinku
Sowieccy żołnierze wzięci do niewoli w Nowym Dworze w dniu 22 czerwca 1941 r.
Grupa dziewięciu T-26 (nie wszystkie widoczne na zdjęciu) zniszczonych w dniu 22 czerwca 1941 r. na drodze Augustów – Grodno w rejonie wsi Bohatery Polne. Czołgi prawdopodobnie należały do 59. pułku czołgów z 29. DPanc.
prawoskrzydłowego II./Inf.Rgt. 49 mjr. Heilmanna DOT-y punktu oporu nr 2 „Balenięta” z węzła obronnego nr 2 były nieukończone i nieobsadzone załogami. Bez kontaktu z nieprzyjacielem batalion wyszedł na skraj lasu. Tutaj dołączył do niego dowódca pułku płk Jordan oraz działa szturmowe z 2./Stu.Gesch.Abt. 184. Już około godziny 8.00 II./Inf.Rgt. 49 zajął wzgórze na północ od wsi Balenięta. Pierwszy cel ataku pułku został również osiągnięty. Działa szturmowe otworzyły ogień i zniszczyły wtedy sowiecką kolumnę wozów taborowych, która wyjechała z płonących Sopoćkiń. Kiedy działa szturmowe od strony Sopoćkiń zabezpieczyły lewe skrzydło, II./Inf.Rgt. 49 rozpoczął dalszy atak. O godzinie 9.00 batalion zajął wzgórze 194 położone 3 km na południowy zachód od miejscowości. Wówczas na wzgórze podciągnięty został odwodowy I./Inf. Rgt. 49 mjr. Schulza. W tym czasie III./Inf.Rgt. 49 ppłk. von Lindeinera-Wildaua z pomocą przybyłej 1./Minenräum-Abt. 1, wyposażonej w pojazdy saperskie Sd.Kfz. 300 Borgward B II oraz ze wsparciem 3/Flak-Lehr.Rgt. (armaty przeciwlotnicze 88 mm) likwidował na zachód od Sopoćkiń jeden po drugim DOT-y lejtn. T. Kobyłkina. Już o godzinie 8.00 do pierwszej linii został wprowadzony Aufkl.Abt. 28 wsparty przez 1./Pz.Jäg.Abt. 28. Zadaniem batalionu było dotarcie do Niemna w rejonie miejscowości Kiełbaski.
Zupełnie inaczej wyglądała walka Inf.Rgt. 83 płk. Hartwiga von Ludwigera, atakującego na pomocniczym kierunku natarcia. Przed rozpoczęciem działań bojowych pułk został wzmocniony przez FE.Btl. 28, 1./Pi.Btl. 746 oraz jedną baterię z s.Art.Abt. 646. Pułk siłami wydzielonych pododdziałów z dwóch batalionów uderzył wzdłuż północnego brzegu Czarnej Hańczy. Czołowy I./Inf.Rgt. 83 mjr. Albrechta ruszył przednimi pododdziałami w kierunku Rynkowiec, gdzie w krótkiej i gwałtownej walce odrzucił 1. batalion kpt. T. Kornuża z 184. pułku strzelców (56. DS), który przez ostatnie dni kopał rów przeciwczołgowy wzdłuż granicy. Za nim ruszył III.(Jg)/Inf.Rgt. 83 ppłk. Fabianka. Batalion atakujący pododdziałem wydzielonym zlikwidował po kilkugodzinnej walce w Józefatowie 3. strażnicę graniczną lejtn. W. Usowa. Około godziny 8.30 I./Inf.Rgt. 83 pod Dąbrówkami dotarł do drogi Sopoćkinie – Kalety, gdzie trafił na silną linię sowieckich umocnień. Batalion nie był w stanie z marszu przeprawić się przez Czarną Hańczę. Rejon ten obsadzały dwa bataliony z 213. pułku strzelców mjr. T. Jakowlewa oraz główne siły 9. samodzielnego batalionu karabinów maszynowych kpt. Żiły. Pułk płk. von Ludwigera, który przeniósł swoje stanowisko dowodzenia do płonącego Józefatowa, utknął w bardzo silnym ogniu obrońców. W tym samym czasie Inf.Rgt. 7 i 49 po złamaniu słabego oporu przeciwnika ruszyły w kierunku Niemna. W dworze Świack Wielki pułki rozproszyły resztki sztabu sowieckiej 56. DS i już mocno nadwyrężony przez artylerię i lotnictwo 247. pułk artylerii haubic mjr. I. Kuzniecowa3. Wczesnym popołudniem pułki dotarły
do Niemna w rejonie Ostrówka i uchwyciły przyczółek na jego wschodnim brzegu. W ten sposób w rejonie Sopoćkiń odcięta została duża grupa sowieckich oddziałów: 213. pułk strzelców mjr. T. Jakowlewa, 1. batalion kpt. T. Kornuża z 184. pułku strzelców, 113. pułk artylerii lekkiej ppłk. G. Zajcewa, resztki 247. pułku artylerii haubic mjr. I. Kuzniecowa, 38. batalion rozpoznawczy kpt. Zacharczenki (1 czołg T-37 i 10 samochodów rozpoznawczych BA-10), 9. samodzielny batalion karabinów maszynowych kpt. Żiły, 23. pułk inżynieryjny ppłk. P. Smirnowa, 127. samodzielny batalion saperów kpt. Bezzubowa, 1. Komendantura Graniczna kpt. N. Gila z 86. Augustowskiego Oddziału Wojsk Ochrony Pogranicza NKWD (resztki 1., 2., 3. strażnicy i 1. strażnica rezerwowa). W rejonie tym prawdopodobnie znajdował się również 2. batalion 141. pułku strzelców 85. DS, budujący przy granicy zapory przeciwpancerne. Duży sukces odniosły również pułki 8. DP gen. mjr. Gustava Höhnego, które otrzymały potężne wsparcie artyleryjskie. Artylerią na odcinku dywizji zarządzało Arko 131 płk. Angelo Müllera. Dowództwu artylerii podporządkowano trzy pułki artylerii: Art.Rgt. 8 (I./Art. Rgt. 8, II./Art.Rgt. 8, III./Art.Rgt. 8 i I./Art.Rgt. 44), Art. Rgt.-Stab z.b.V. 677 (II./Art.Rgt. 44 i s.Art.Abt. 445), Art. Rgt.-Stab z.b.V. 801 (s.Art.Abt. 860, s.Art.Abt. 861 i s.Art. Abt. 862 – bez 3. baterii). Łącznie dywizja dysponowała 128 działami artylerii pułkowej, dywizyjnej i wsparcia, w tym 32 działami kalibru 210 mm. Na osi natarcia dywizji broniły się kompanie z 10. samodzielnego batalionu karabinów maszynowych st. lejtn. Łuppowa oraz 1. batalionu kpt. W. Judakowa z 37. pułku strzelców z 56. DS oraz 1. batalion 103. pułku strzelców z 85. DS4. Po sforsowaniu Wołkuszanki lewoskrzydłowy Inf. Rgt. 38 płk. Johanna Eckhardta praktycznie bez walki przełamał sowieckie umocnienia punktu oporu nr 2 „Markowce” z węzła obronnego nr 3 i do godziny 5.30 dotarł do szosy w rejonie Hołynka – Kresówka5. Nie zdołał jednak zdobyć na swoim lewym skrzydle wsi Markowce, prawdopodobnie obsadzonej przez 1. batalion 103. pułku strzelców z 85. DS. Prawoskrzydłowy Inf.Rgt. 28 płk. von Wülknitza przekroczył Wołkuszankę pod Młynkiem i tocząc zażartą walkę, wdarł się na wzgórza na zachód od Bohaterów Leśnych, gdzie musiał likwidować DOT-y punktu oporu nr 1 „Bohatery” z węzła obronnego nr 4. Działający na prawym skrajnym skrzydle dywizji I./Inf.Rgt. 28 mjr. Bergenera zajął wzgórze 150 i zbliżył się do Starożyńców, gdzie znajdowa-
30 Przemysław Skulski
Magazyn Miłośników Wojsk Lądowych Nr 4 (51) 2015
Czołg T-34 747(r) z 98. Infanterie Division, zima 1942/43 r. Pojazd został przez Niemców zmodyfikowany – zainstalowano wieżyczkę z czołgu Panzer III/ IV, skrzynię na kadłubie oraz narzędzia.
czOłg śreDni t-34 w nieMieckiej służBie
Radziecki czołg średni T-34 do dziś wzbudza wiele kontrowersji. Dla niektórych był synonimem radzieckiej potęgi militarnej okresu II wojny światowej i jednocześnie symbolem zwycięstwa nad III Rzeszą. Oponenci wskazują, że był to czołg bardzo prosty (a nawet prymitywny), obciążony błędami konstrukcyjnymi, a jakość jego produkcji pozostawała na niskim poziomie praktycznie przez cały czas. Takie skrajne opinie towarzyszyły „trzydziestce czwórce” od początku jej kariery bojowej. Nie zmienia to jednak faktu, że przeciwnicy Armii Czerwonej wykorzystywali zdobyczne T-34 w działaniach przeciwko pierwotnemu użytkownikowi. Robili tak Niemcy, Finowie i Węgrzy. Najwięcej czołgów tego typu znalazło się w jednostkach niemieckich i były one używane przez siły zbrojne III Rzeszy od drugiej połowy 1941 r. aż do końca wojny. Niemcy zauważyli zarówno zalety, jak i wady tej konstrukcji. Jednak mimo swojego pragmatyzmu nie byli w stanie wykorzystać potencjału T-34, który szczególnie w pierwszych latach wojny na froncie wschodnim był znaczący. t-34 szOk?
Wydać się to może co najmniej dziwne, ale w czerwcu 1941 r. Niemcy niewiele wiedzieli o najnowszych pojazdach pancernych Armii Czerwonej – ciężkich czołgach KW-1 i KW-2 oraz średnich T-34. W świetle dokumentów wydaje się, że taką wiedzą, na podstawie danych ze źródeł wywiadowczych, dysponowali wysocy dowódcy Wehrmachtu, jednak na niższe szczeble informacje o radzieckich czołgach nie dotarły. Po rozpoczęciu operacji „Barbarossa” niemieccy dowódcy oraz żołnierze z jednostek frontowych szybko zdali sobie sprawę z tego, że T-34 z armatą 76,2 mm stanowi poważne zagrożenie i to zarówno dla ich pojazdów pancernych, jak i piechoty. Tym bardziej że niemieckie jednostki przeciwpancerne dysponujące armatami kalibru 37 i 50 mm nie były w stanie skutecznie zwalczać ani T-34, ani tym bardziej potężnych KW. Czołg Panzerkampfwagen T-34 747(r) wyposażony w ekrany osłaniające układ jezdny z 10. Kompanie, 3. Panzerabteilung, SS-Panzergrenadier Division „Das Reich”, front wschodni, lato 1943 r.
31
BROŃ PANCERNA
T-34 (z działem L-11) zdobyty przez Niemców w rejonie Wilna (Litwa) i używany najprawdopodobniej przez jeden z batalionów dział samobieżnych StuG III, jesień 1941 r.
Panzerkampfwagen T-34 747(r) służący w SS-Division „Totenkopf”, rejon Demiańska, maj 1942 r.
Mimo to wydaje się, że zjawisko szoku wywołanego przez T-34, które pojawia się w wielu publikacjach dotyczących walk na froncie wschodnim, jest nieco wyolbrzymione. Być może uwiarygodniały go opinie wygłaszane przez niektórych niemieckich dowódców wysokiego szczebla, wliczając w to Heinza Guderiana, Friedricha von Mellenthina czy Paula Ludwiga Ewalda von Kleista. Strach przed radzieckimi czołgami mógł wynikać także z pojedynczych, acz spektakularnych sukcesów, jakie latem 1941 r. odnosiły niektóre jednostki pancerne Armii Czerwonej, czy nawet załogi pojedynczych czołgów – tam, gdzie Rosjanie walczyli w sposób zorganizowany i przemyślany, byli w stanie zadać przeciwnikowi poważne straty. Generalnie jednak, jeżeli zaskoczenie spowodowane pojawieniem się T-34 rzeczywiście było, to trwało ono relatywnie krótko, a pierwsze miesiące wojny na froncie wschodnim to prawdziwy pogrom radzieckich jednostek pancernych. Rosjanie nie potrafi li wykorzystać posiadanej przewagi sprzętowej (jakościowej i ilościowej), co wynikało z fatalnego wyszkolenia załóg czołgów i złego dowodzenia. Przetrzebieni stalinowskimi czystkami dowódcy byli nieprzygotowani do realiów nowoczesnej wojny, a przede wszystkim bali się samodzielnie podejmować jakiekolwiek decyzje. Ponadto tylko część czołgów była wyposażona w radiostacje, co utrudniało komunikację na polu walki oraz sprawne dowodzenie. Dlatego rozbijanie przez Niemców potężnych formacji pancernych Armii Czerwo-
Zdobyczny T-34, który służył w Panzergrenadier Division „Grossdeutschland”. Zdjęcie wykonano prawdopodobnie jesienią 1943 r.
nej było możliwe, choć wydawać by się mogło, że nie miało prawa się wydarzyć.
testy t-34
Niezależnie od tego, jak bardzo pierwsze spotkania z T-34 okazały się dla Niemców szokujące, to pojazd ten wzbudzał ich duże zainteresowanie. Z niemieckiego punktu widzenia czołg
przeciwnika należało poddać szybkiej analizie, by znaleźć jego silne i słabe miejsca. Od początku II wojny światowej Niemcy dysponowali służbami, których zadaniem było zabezpieczanie zdobycznego sprzętu przeciwników. Już 2 kwietnia 1940 r. wydany został rozkaz dotyczący ewidencji zdobycznego sprzętu wojskowego – Erfassung und Bergung der Beute an Kriegsgerät. Powołano osiem wyspecjalizowanych jednostek, których zadaniem było zbieranie i ewidencjonowanie zdobycznego sprzętu wojskowego, w tym oczywiście pojazdów wojskowych. Sprzęt gromadzono w specjalnych magazynach (Beute-Sammelstelle), z których następnie trafi ał między innymi do ośrodków badawczych. Jednym z najbardziej znanych takich ośrodków był Heeresversuchsstelle Kummersdorf, położony na południe od Zossen, w rejonie Berlina. Pierwszy T-34 trafi ł do Kummersdorfu w grudniu 1941 r. Ogółem w tym niemieckim ośrodku testowano co najmniej pięć T-34 – trzy z armatami L-11 i dwa z armatami F-34. Czołgi zostały poddane różnym próbom, wliczając w to ostrzał z niemieckich dział. Co ciekawe, jeden z testowanych wozów został wyposażony w niemieckie gąsienice oraz koła napędowe pochodzące z czołgu Panzer I Ausf. F lub Panzer II Ausf. J (w późniejszym okresie pojazd ten trafi ł do jednostek liniowych). Inny wóz z numerem 322 został wykorzystany w fi lmie szkoleniowym o zwalczaniu radzieckich czołgów, który nosił tytuł Nahbekämpfung russischer Panzer.
Efektem testów był raport opracowany przez płk. inż. Essera, który dokładnie przeanalizował radziecki czołg średni, wychwytując zarówno jego zalety, jak i wady. Niemiecki ofi cer do największych atutów T-34 zaliczył armatę 76,2 mm F-34, która pozwalała skutecznie zwalczać niemieckie czołgi Panzer III i IV, opancerzenie chroniące załogę przed pociskami
40
Magazyn Miłośników Wojsk Lądowych Nr 4 (51) 2015
Bogusław Perzyk
wał wschODni 1943 Badacze historii wojsk niemieckich na froncie wschodnim generalnie pomijają, a nawet bagatelizują aspekt fortyfi kacyjny, stanowiący przecież istotny element planowania i prowadzenia działań wojennych. Na tym gruncie powstał mit o rzekomym odwołaniu się Wehrmachtu do środków inżynieryjnych dopiero w 1944 r. ‒ po podejściu Armii Czerwonej do granicy III Rzeszy ustalonej paktem Ribbentrop-Mołotow ‒ i przejściem dopiero wówczas do defensywy w prowadzonej wojnie. W rzeczywistości od samego początku, już od 1941 r., na tamtym teatrze działań wojennych Niemcy czynili usilne starania, aby fortyfi kacje niwelowały zaczepną moc przeciwnika. Ich planowanie i budowa długo jednak były prowadzone odrębnie w różnych miejscach i na różnych kierunkach operacyjnych. Punktem zwrotnym w tej historii była spóźniona i przez to przegrana inicjatywa stworzenia w drugiej połowie 1943 r. wielkiej zapory, jednolitej w skali całego frontu, nazwanej Wałem Wschodnim, o którą rozbijać się miały coraz potężniejsze sowieckie szturmy. Miała ona umożliwić Niemcom utrzymanie kontroli choć nad częścią okupowanego terytorium ZSRS.
P
odbój ZSRS przez siły zbrojne III Rzeszy i jej sojuszników rozpoczął się 22 czerwca 1941 r. i był realizowany w myśl planu noszącego kryptonim „Barbarossa”. Zakładał on rozbicie do końca roku jednostek liniowych Armii Czerwonej i opanowanie Leningradu, Moskwy oraz rubieży Wołgi. Następnie Wehrmacht miał przeczekać zimę w opanowanych miejscowościach i bombardować z powietrza ostatnie ośrodki gospodarcze przeciwnika w rejonie Uralu. Ofensywa, wznowiona wiosną 1942 r., miała zniszczyć resztki sił zbrojnych i wyeliminować aktywny jeszcze przemysł nieprzyjaciela, wraz z zajęciem pozostałego fragmentu europejskiej części ZSRS. Początkowo ataki przynosiły Niemcom sukces za sukcesem, nieprzyjaciel tracił połacie terenu i ogromne ilości materiału wojennego, lecz tylko pozornie była to droga do rychłego zwycięstwa. Szybko się okazało, że siła III Rzeszy była zbyt mała, aby sparaliżować potencjał sowieckiej Rosji. Już latem 1941 r. na niektórych odcinkach frontu Niemcy musieli przechodzić do działań obronnych – nawet na okres kilku tygodni, a u schyłku jesieni, gdy było jeszcze daleko do osiągnięcia celów pierwszego etapu wojny z ZSRS, cała
Z budową każdej fortyfikacji i planem jej obrony wiązało się przygotowanie i utrzymanie dróg, co absorbowało materiały i robociznę potrzebne przede wszystkim do wznoszenia budowli obronnych. Z kolei pomocne w transporcie i budownictwie, masowo stosowane przez Wehrmacht pojazdy mechaniczne, z uwagi na dużą masę i niezbędną ruchliwość ciągle niszczyły rozmiękające drogi, czyniąc kwestię dostępności właściwej siatki szlaków komunikacyjnych problemem nie do rozwiązania.
ofensywa zaczęła grzęznąć. Skutkiem krytycznej sytuacji, na mocy dyrektywy nr 39 wydanej 8 grudnia 1941 r. przez Naczelne Dowództwo Sił Zbrojnych (OKW), wojska niemieckie przeszły do obrony operacyjnej niemal na całym froncie wschodnim. We wskazówkach do zadań sił wschodnich, które tego dnia przekazał wojskom Sztab Generalny Naczelnego Dowództwa
Wojsk Lądowych (GenStdH OKH), nakazano przede wszystkim rozbudowę czołowych pozycji i budowę pozycji tyłowych, wzmacniających obronę, ale tylko tam, gdzie przewidywano największy nacisk wojsk sowieckich. Oprócz sprawy „pozycji”, na których należało skoncentrować wysiłek fortyfi kacyjny, we wskazówkach tych odnajdujemy początki planowania budowy ciągłej pozycji obrony
41
FORTYFIKACJE Morze Bałtyckie
Leningrad
Narwa
NARWA
PEIPUS
P
Psków
an
PSKÓW
th
HG
er
r
OSTRÓW
S
Moskwa
OPOCZKA
te
"N
ll
n li
PUSTOSZKA
D"
ia
Newel
g
R
un
O
tu on fr
D Witebsk
Pan
Orsza
w
the
C Mohylew
Ste llun
B
g
Homel
T E"
T
ia rpn sie
S
"M I T
u ñc ko
r
HGr
O
A
94 3r .
1
W D
Kijów
A L
HG r
L
Ad
le
Kremeñczug
r
C
St
"S . . UD
"
el
Dniepropietrowsk
lu
ng
B A
Zaporoże
Mo łoc
C B.Perzyk
a
100 km
Melitopol
zn
0
A" r " HG
operacyjno-strategicznej, mającej za zadanie ustabilizowanie frontu wschodniego. Pojawiła się tam kwestia zorganizowania tak zwanej linii oporu. Znaczenia tego pojęcia szczegółowo nie wyjaśniono, lecz można domniemywać, że rozumiano ją jako rubież zamykającą rdzeń obszaru wyjściowego, stanowiącego podstawę do dalszych działań zaczepnych przeciw ZSRS. Na tej właśnie granicy miała się znajdować linia ostatecznego oporu, poza którą nie mógł włamać się przeciwnik. Linię tę wytyczono wzdłuż następującej osi: jezioro Ładoga – rzeka Wołchow (lub rzeka Ługa – jezioro Ilmeń) – na wschód od Starej Rusy – na wschód od Smoleńska – rzeka Desna – rzeka Sejm – Konotop – Romny – Połtawa – rzeka Dniepr do Zaporoża – Melitopol – rzeka Mołoczna. Wobec tego, że rozkaz Hitlera z 1 stycznia 1942 r. nie dopuszczał planowania ruchów odwrotowych i zmuszał wojska do intensywnych prac fortyfikacyjnych, ulokowanych głównie w taktycznej strefie dotychczasowego działania, do problemu zorganizowania linii ostatecznego oporu powrócono dopiero wiosną, po zablokowaniu sowieckich przeciwuderzeń i w związku z przygotowaniami do nowej niemieckiej ofensywy. Oddział Operacyjny GenStdH OKH w wydanych 26 kwietnia wytycznych budowlanych dla grup armii (GA) polecił na wszelki wypadek przystąpić do tworzenia szkieletu fortyfikacji o znaczeniu operacyjno-strategicznym, mogących powstrzymywać ewentualne głębokie włamania Rosjan. Jednak ów rozkaz nie ukrywał, że powstanie jednolitej w skali całego frontu wojny z ZSRS pozycji tyłowej było niemożliwe z powodu braku siły roboczej i materiałów. Jej rolę miały odgrywać tak zwane rejony umocnione (RU), czyli duże miasta zamienione w węzły oporu, lub grupy przygotowanych do obrony i blisko siebie leżących mniejszych miejscowości. Poszczególnym GA nakazano budowę wielu RU, między innymi rozlokowanych wzdłuż odcinków sugerowanej (wyżej opisanej) linii oporu, aktualnie znajdujących się na ich obszarach tyłowych. Tym sposobem zamierzano prowizorycznie przygotować linię oporu, zgodnie z jej przebiegiem określonym w grudniu 1941 r. Dopiero kapitulacja kotła stalingradzkiego 2 lutego 1943 r. i odwrót GA „Don” oraz GA „A” pod naporem potężnych uderzeń Armii Czerwonej zmusiły do poważnego potraktowania sprawy przygotowań obronnych mających pomóc w odparciu kolejnej wielkiej ofensywy wroga. Wobec krytycznej sytuacji OKW i OKH podjęły wówczas wspólnie studia nad możliwością budowy pozycji ufortyfikowanej zamykającej od wscho-
Morze Azowskie
Festung K R I M Morze
Sytuacja na froncie wschodnim oraz przebieg w terenie i podział operacyjny Wału Wschodniego ustalony przez OKH oraz sztaby GA w okresie sierpień -wrzesień 1943 r.
Czarne
du podejście do okupowanego obszaru, na którym III Rzesza już umocniła swoje wpływy i który stanowił bazę do dalszej wojny z ZSRS. Współpraca między tymi dwoma organami kierowniczymi sił zbrojnych była konieczna, gdyż zdawano sobie sprawę, że przedsięwzięcie wykraczało poza możliwości wykonawcze samej tylko Armii Wschodniej. Od razu, jeszcze w lutym 1943 r., OKH przystąpiło do opracowania wstępnej koncepcji planu budowy szczelnej linii oporu zamykającej front wschodni. Głów-
Znaczna część wysiłku budowlanego Armii Wschodniej była skierowana na ciągłe tworzenie bazy kwaterunkowej dostosowywanej do dyslokacji jednostek oraz zdolnej chronić zdrowie i życie żołnierzy. Budowle cywilne ze względu na słabą konstrukcję, wyeksponowany widok, złe warunki sanitarne i niekorzystne rozmieszczenie na ogół nie były przydatne do prowadzonej walki, co zmuszało do budowy ukryć mieszkalnych, zwłaszcza dla jednostek bojowych. Musiały chronić przed pogodą, pociskami przeciwnika i zapewniać możliwość obrony bliskiej, toteż pojawiało się wiele form budowlanych, co widać na niniejszej fotografii.
60
Magazyn Miłośników Wojsk Lądowych Nr 4 (51) 2015
Juliusz S. Tym, Rafał Miernik, Jarosław Jakubowski
7. pułk strzelców kOnnych wielkOpOlskich 7. BataliOn strzelców kOnnych wielkOpOlskich wierni tradycji, wierni przysiędze
7. Pułk Strzelców Konnych Wielkopolskich stanowi bezpośrednie przedłużenie ciągłości oddziałowej wojennego 5. Pułku Strzelców Konnych, który 28 października 1920 r. przemianowano na pułk o numerze porządkowym „7”, tylko dlatego by zadośćuczynić biurokratycznej zasadzie jednolitości numerów Dowództwa Okręgu Generalnego z podległym mu pułkiem strzelców konnych. Pułk powstawał w dość specyfi cznych okolicznościach. 10 grudnia 1919 r. ukazał się rozkaz Ministerstwa Spraw Wojskowych dotyczący zjednoczenia Wojsk Wielkopolskich z Wojskiem Polskim, na mocy którego 4. Pułk Ułanów Nadwiślańskich miał zostać przemianowany na 5. Pułk Strzelców Konnych Wielkopolskich ‒ pułk jazdy dywizyjnej, czyli organicznej, którego dywizjony miały stanowić jazdę dywizyjną wielkich jednostek piechoty, wywodzących się z Wojsk Wielkopolskich. Ponieważ pułk ten nie został jeszcze sformowany, Dowództwo Okręgu Generalnego Poznań miało zorganizować szwadron zapasowy 5. Pułku Strzelców Konnych, który z kolei miał sformować w jak najkrótszym czasie po jednym szwadronie dla każdej dywizji piechoty. Jako miejsce przyszłej dyslokacji wskazano Toruń. Ostatecznie jednak 4. Pułk Ułanów Nadwiślańskich zachował swój samodzielny charakter, a następnie otrzymał nowy numer i nazwę: 18. Pułk Ułanów Pomorskich, a szwadron zapasowy 5. Pułku Strzelców Konnych utworzono dopiero w kwietniu 1920 r. pOczątki histOrii pułku – wOjna z BOlszewicką rOsją
S
zwadronem zapasowym 5. Pułku Strzelców Konnych utworzonym w Grudziądzu dowodził mjr Rudolf Lang. Szwadron ten mimo napotkanych poważnych trudności organizacyjnych podołał swemu zadaniu. Do zakończenia działań wojennych z rekrutów pochodzących z Kieleckiego i Lubelskiego oraz miejscowych ochotników sformowano w sumie cztery dwuszwadronowe dywizjony. 6 lipca 1920 r. na stanowisko dowódcy pułku został wyznaczony płk Adam Nałęcz-Nieniewski, mjr Lang zaś pozostał nadal dowódcą szwadronu zapasowego. Pod
koniec lipca Dowództwo Okręgu Generalnego Pomorze wydało rozkaz wystawienia I dywizjonu w pogotowiu marszowym na 1 sierpnia. Dywizjon ten dowodzony przez mjr. Adama Prylińskiego (antenat 1. szwadronu pokojowego 7. PSK), który jako jedyny wziął udział w wojnie z bolszewicką Rosją. 29 lipca 1920 r. I dywizjon w sile szwadronu z plutonem ciężkich karabinów maszynowych, liczący w stanie bojowym 150 szabel, przybył transportem kolejowym z Grudziądza do Ostrołęki. Wszedł on w skład Grupy gen. Bolesława Roi i w dniach 3–6 sierpnia 1920 r. walczył w jej składzie w rejonie wspomnianego miasta. 8 sierpnia 1920 r. dywizjon wymaszerował do Makowa, gdzie
dołączył do Dywizji Jazdy gen. Karnickiego. W składzie tej wielkiej jednostki walczył w rejonie Płońska i Raciąża. W nocy z 14 na 15 sierpnia 1920 r. wziął udział w słynnym zagonie Dywizji Jazdy na Ciechanów. 19 sierpnia 1920 r. dywizjon został przydzielony do 18. Dywizji Piechoty, w składzie której wykonywał zadania jazdy dywizyjnej, najpierw na północnym Mazowszu, a od 11 września 1920 r. na Wołyniu. Na początku października 1920 r. dywizjon przydzielono do 14. Wielkopolskiej Dywizji Piechoty. Dołączył on do jednostki 18 października 1920 r., równocześnie z zawieszeniem broni na froncie. Sformowany latem 1920 r. II dywizjon – antenat 2. szwadronu pokojowego 7. Pułku Strzelców Konnych
61
WOJSKO POLSKIE 843). Od 1922 r. mieli też oliwkowy otok na rogatywce (Dz. Rozk. MSWojsk. nr 9, poz. 136). Podczas pobytu w Lesznie pułk otrzymał sztandar, ufundowany w grudniu 1920 r. przez Ognisko Koła Pań i Związek Urzędniczek Państwowych „Ogniwo” w Grudziądzu jako przedstawicielstwo społeczeństwa pomorskiego. Jego uroczyste wręczenie nastąpiło w styczniu 1921 r. W lutym 1921 r. pułk zmienił dyslokację – przeniósł się z Leszna do Inowrocławia, gdzie stacjonował do września 1921 r. Z początkiem kwietnia 1921 r., w czasie III Powstania Śląskiego jeden szwadron wraz z plutonem ciężkich karabinów maszynowych, dowodzony przez por. Ignacego Bolewskiego, został odkomenderowany do 23. DP. W październiku 1921 r. pułk dyslokowano do Poznania, gdzie zajął koszary przy ulicy Grunwaldzkiej, pomiędzy ulicami Ułańską i Wojskową. Wiosną 1924 r. wraz ze zmianą terminu „jazda” na „kawaleria” dokonano reorganizacji. W jej wyniku pułki strzelców konnych włączono w skład kawalerii
samodzielnej. W pierwszej fazie reorganizacji w 7. PSK utworzono drużynę dowódcy pułku i pluton łączności oraz wydzielono zawiązki do formowania 4. szwadronu liniowego, który został ukompletowany w sierpniu 1924 r. W drugiej fazie reorganizacji dotychczasowy oddział karabinów maszynowych przeorganizowano w szwadron ciężkich karabinów maszynowych. Pułk przeformowany według nowego etatu wszedł razem z 16. Pułkiem Ułanów Wielkopolskich w skład XIV Brygady Kawalerii 3. Dywizji Kawalerii. Po zakończeniu procesu zmian 7. PSK składał się z drużyny dowódcy pułku, plutonu łączności, czterech szwadronów liniowych, szwadronu karabinów maszynowych oraz szwadronu zapasowego. W składzie drużyny dowódcy pułku znalazł się poczet dowódcy, patrol pionierów oraz wszystkie elementy kwatermistrzostwa i służby zdrowia. 11 listopada 1926 r. 1. szwadron 7. PSK został przeniesiony do Zbąszynia – zastąpił tam 3. szwadron 15. Pułku Ułanów Poznańskich. 1. szwadron stacjonował
– wyruszył co prawda na front na początku września 1920 r., lecz udziału w walkach już nie wziął. Dowództwo pułku, III i IV dywizjon wraz ze szwadronem zapasowym pozostały w Grudziądzu. W wojnie pułk poniósł bardzo małe straty – 5 poległych. Utracono również 24 konie wierzchowe i 14 taborowych. W trakcie walk od sierpnia do października 1920 r., wspólnie z innymi oddziałami, wzięto około 1000 jeńców, zdobyto ponad 1000 karabinów, 5 ciężkich karabinów maszynowych oraz 86 wozów taborowych. Za czyny dokonane na polu walki 18 żołnierzy pułku zostało odznaczonych Krzyżem Walecznych.
służBa pOkOjOwa pułku 1920–1939
Dnia 28 października 1920 r. wojenny 5. Pułk Strzelców Konnych Wielkopolskich został przeformowany w 7. Pułk Strzelców Konnych Wielkopolskich, z jednoczesnym przeniesieniem miejsca stacjonowania dowództwa pułku i szwadronu zapasowego do Leszna Wielkopolskiego. Pułk nowego numeru używał od 2 listopada 1920 r. Nowy pułk został utworzony w oparciu o I dywizjon (bez 2. szwadronu) oraz dywizjony II i III i pułkową szkołę podofi cerską. Część pododdziałów pułku zasiliła 1. i 8. Pułk Strzelców Konnych. W pierwszej połowie 1921 r. po redukcji stanów ukończono formowanie pułku zgodnie z pokojowym etatem pułku jazdy organicznej, który obejmował dowództwo i sztab, trzy szwadrony liniowe, oddział szkolny karabinów maszynowych (w praktyce zalążki), pułkową szkołę podofi cerską oraz kadrę szwadronu zapasowego. W przypadku mobilizacji pułk miał wystawić trzy dwuszwadronowe dywizjony jazdy organicznej, wzmocnione karabinami maszynowymi dla dywizji piechoty macierzystego Dowództwa Okręgu Korpusu VII, czyli 14., 17. i 25. Dywizji Piechoty. Żołnierze pułku nosili na kołnierzach kurtek i płaszczy garnizonowych proporczyk – oliwkowo-biały z żółtą żyłką. Barwy te zostały zatwierdzone przez naczelne władze wojskowe już 7 września 1920 r. (Dziennik Rozkazów MSWojsk. nr 39 z 26 października 1920 r., poz.
2. szwadron 7. Pułku Strzelców Konnych Wielkopolskich w marszu z Obozu Ćwiczebnego Biedrusko do Poznania na uroczystość Święta Wojska. Pierwszy z lewej dowódca szwadronu rtm. Zbigniew Szacherski na klaczy „Waleria”, pierwszy z prawej oficer młodszy szwadronu por. Edward Sobeski na wałachu „Zefir”. 15 sierpnia 1936 r.
74
Magazyn Miłośników Wojsk Lądowych Nr 4 (51) 2015
Tomasz Szczerbicki
wOjskOwy saMOchóD terenOwy gaz-67
Samochód GAZ-67 otwierający defiladę pojazdów jednej z jednostek ludowego Wojska Polskiego, druga połowa lat 40.
Określenie „gazik” jest nam doskonale znane. Przez kilka ostatnich dziesięcioleci oznaczało ono w potocznym języku lekki wojskowy samochód terenowy. Najbardziej znany z rodziny gazików jest niewątpliwie samochód GAZ-69, jednak pierwszym lekkim osobowym autem terenowym o nazwie GAZ, produkowanym seryjnie w ZSRR, był GAZ-64 oraz pochodne od niego modele GAZ-67 i GAZ-67B. W Polsce na samochód GAZ (67 i 67B) mówiono potocznie „czapajew”. Wcześniej nazwy „GAZ” używano tylko dla samochodów ciężarowych lub osobowych, produkowanych według wzorców amerykańskich
P
racę nad lekkim samochodem terenowym rozpoczęto w Związku Radzieckim w 1938 r. Chodziło o stworzenie mocnego i szybkiego samochodu z napędem na cztery koła, zdolnego do pokonywania nawet najtrudniejszych przeszkód terenowych. Pierwszy projekt, stworzony w dziale konstrukcyjnym fabryki samochodów w mieście Gorki, otrzymał oznaczenie GAZ-61. Było to połączenie podwozia samochodu osobowego GAZ M-1 i układu napędowego samochodu ciężarowego GAZ-AA oraz prototypowego zamkniętego nadwozia. Po zbudowaniu kilku egzemplarzy prototypowych zaniechano dalszych prac nad tym projektem. Do pracy nad stworzeniem i przygotowaniem do produkcji lekkiego samochodu terenowego powrócono dopiero na kilka miesięcy przed wybuchem wojny radziecko-niemieckiej, na początku 1941 r. Potencjalny wróg stał u granic, a Rosjanie zdali sobie wówczas sprawę z ogromnej różnicy w wyposażeniu w pojazdy mechaniczne – między innymi w lekkie samochody terenowe i motocykle – w stosunku do wyposażonej wówczas w najnowocześniejszy sprzęt na świecie armii niemieckiej. Wrócono do projektu sprzed dwóch lat i przerobiono go na terenowego sedana o oznaczeniu 61-73 i terenowego pick-upa o oznaczeniu 61-415. Jednak cały czas były to dość nieudolne próby. Elementem, którego najbardziej brakowało konstruktorom, był czas na sprawdzenie założeń konstrukcyjnych w jazdach testowych.
Zdjęcie z fabryki GAZ, opublikowane w magazynie „Żołnierz Polski” na początku lat 50. Na taśmie produkcyjnej widoczne samochody GAZ-67B.
W czerwcu 1941 r. rozpoczęła się wojna radziecko-niemiecka. Konstruktorzy z fabryki samochodów w Gorki otrzymali stanowcze polecenie, by w ciągu kilku tygodni rozpocząć produkcję lekkiego samochodu
terenowego dla wojska. Nie było czasu na budowanie prototypów i prowadzenie wielotygodniowych prac badawczych nad nową konstrukcją – samochód musiał prosto z deski kreślarskiej przejść do produkcji, a stam-
75
SPRZĘT WOJSKOWY
Jeden z pierwszych egzemplarzy samochodu GAZ-64. Lato 1941 r.
wówczas chłodnicę, a z tyłu zamontowano urządzenie holownicze. Zmieniono również oznaczenie pojazdu na GAZ-67B. W 1944 r. na prace nad nowymi wersjami pochodnymi (zadaniowymi) samochodu GAZ-67B miało duży wpływ doświadczenie z wykorzystania amerykańskich jeepów. Mimo poznania nowych rozwiązań technicznych zasadnicze elementy konstrukcji wozu GAZ-67B nie stwarzały wielu możliwości modernizacji. W ramach tych działań pracowano głównie nad nowymi typami karoserii, między innymi zamkniętej amfi bii, wzorowanej na Fordzie GPW oraz przystosowanej do zadań straży pożarnej. Działania te doprowadziły do powstania kilku prototypów, które fi nalnie nie zostały jednak wdrożone do produkcji seryjnej. tąd na front. Jak już nieraz bywało w historii Kraju Rad, sięgnięto po sprawdzone wzorce zza oceanu. Bazując na konstrukcji amerykańskich samochodów Ford, produkowanych wielkoseryjnie w ZSRR na podstawie licencji pod nazwą GAZ, stworzono nowy samochód, który otrzymał oznaczenie GAZ-64. Trudno powiedzieć, czy w momencie powstawania wozu GAZ-64 (czerwiec 1941 r.) Rosjanie znali dokonania amerykańskich fi rm Bantam, Willys i Ford w dziedzinie lekkich terenowych samochodów osobowych przeznaczonych do zadań militarnych. Wywiad radziecki nie próżnował, ale przepływ szpiegowskich informacji był dość powolny. Od momentu powstania prototypów Bantama 40 BRC i Willysa Quada oraz zaprezentowania ich władzom wojskowym Stanów Zjednoczonych minęło zaledwie 6–8 miesięcy. Tezę o wpływie, czy też pewnych inspiracjach, można snuć w odniesieniu do modeli późniejszych – 67 i 67B. Gdy one powstawały, Rosjanie mieli już w swojej armii sporo amerykańskich jeepów. To rozważanie jest o tyle ważne, że często pojawiają się dyskusje, czy konstrukcja samochodu GAZ-64 była w jakimś stopniu wzorowana na terenówkach Bantama lub Willysa. Trudno na to jednoznacznie odpowiedzieć. Równolegle, i niezależnie od działu konstrukcyjnego fabryki GAZ, prace nad nowym osobowym samochodem terenowym dla wojska trwały również w Narodowym Instytucie Samochodowo-Traktorowym (NATI). W obu przypadkach za bazę miały posłużyć produkowane seryjnie osobowe i ciężarowe samochody GAZ. Resztę pozostawiano konstruktorom. Wspólna baza podwoziowa spowodowała, że oba prototypowe wozy, GAZ-64 i NATI-AR, różniły się tylko kształtem karoserii. Ich parametry trakcyjne były bardzo zbliżone. Konstruktorzy z zakładów GAZ starali się stworzyć jak najprostszy pojazd, maksymalnie zunifi kowany z produktami seryjnymi fabryki. Inżynierowie z instytutu NATI popuścili nieco wodze fantazji i wprowadzili kilka nowatorskich zmian, na przykład dwugaźnikowe zasilanie silnika, co spowodowało wzrost mocy o 7 KM. Natomiast w niewielkim tylko stopniu zmodyfi kowano ramę i zawieszenie samochodu. Po kilkunastu miesiącach intensywnej pracy nad dopracowywaniem konstrukcji oraz przygotowaniem dokumentacji produkcyjnej w sierpniu 1941 r. ruszyło wytwarzanie seryjne samochodu GAZ-64. Pod koniec 1942 r. po wyprodukowaniu 686 sztuk (niektóre źródła podają liczbę 672) tego pojazdu i pierwszych doświadczeniach zebranych podczas jego służby frontowej postanowiono zmodyfi kować konstrukcję. Przede
GAZ-67 z prototypowym zamkniętym nadwoziem. Jesień 1943 r.
Prototypowy samochód NATI-AR. Rok 1941.
wszystkim trzeba było zwiększyć rozstaw kół, aby samochód mógł bez problemu poruszać się w koleinach powstałych od kół ciężkich armat i gąsienic czołgowych. Zmodyfi kowane auto otrzymało oznaczenie GAZ-67. Kolejnej modernizacji dokonano w 1944 r. Powiększono
Standardowe metalowe, czteromiejscowe otwarte nadwozie samochodu GAZ-67 (67B) montowane było na ramie. Miało rozkładany dach brezentowy na szkielecie rurkowym oraz opuszczaną przednią szybę. Tłoczona z blachy stalowej rama składała się z dwóch
80
Magazyn Miłośników Wojsk Lądowych Nr 4 (51) 2015
Defilada wojskowa w Warszawie w 1946 r. Przejazd samochodów pancernych BA-64B.
historia lekkieGo samochodu pancerneGo ba-64 Wiąże się nierozerWalnie z Gazem 64 i kolejnymi zmodyFikoWanymi Wersjami: Gaz-67 i Gaz-67b. posłużyły one za bazę do budoWy samochodu pancerneGo o uniWersalnym zastosoWaniu.
Marka Szelągowskiego, zwyciężał w mistrzostwach Polski w klasie militarno-turystycznej. „Czapajewy” to dzisiaj już zabytki, które najczęściej możemy zobaczyć na spotkaniach, zlotach i rajdach militarno-historycznych, podczas których ich właściciele, ubrani najczęściej w mundury radzieckie lub polskie z lat 50., pragną w pełni zaprezentować swe wozy oraz klimat, w jakim były wytwarzane i użytkowane. Interesujące jest spojrzenie Amerykanów na ten samochód, którym auto to kojarzy się z wojną w Korei i nieco późniejszą w Wietnamie. Stamtąd też w czasach zimnej wojny kilka egzemplarzy tego pojazdu trafi ło do USA, Australii i Europy Zachodniej. W latach 90., po jednym z moich artykułów opublikowanych w amerykańskim „Military Vehicles Magazine”, dostałem list od kolekcjonera pojazdów militarnych z USA, w którym opisywał, jak podczas wojny w Korei jego pluton zdobył prawie nowego Gaza 67B. Najbardziej Amerykanów zaintrygował fakt, że podwozie i układ napędowy tego samochodu były wierną kopią podwozia i układu napędowego lekkiej ciężarówki Forda. Za sprawą właSamochody GAZ-67B Polskiej Misji Wojskowej w Chinach. Początek lat 50.
śnie tego podwozia wygrali niejedną skrzynkę whisky, zakładając się z żołnierzami z innych oddziałów. Zasada była prosta: stawka (skrzynka whisky), oględziny i werdykt – co to za samochód. Zakładający się delegowali przeważnie jakiegoś mechanika samochodowego,
który służył w tym oddziale. Po oględzinach padał werdykt – jakieś dziwne nadwozie zamontowane na podwoziu Forda. Po wyjawieniu prawdy przegranym trudno było uwierzyć, że do tego stopnia można było kopiować konstrukcję i nie zastanawiać się nad pewnymi niuansami lub drobnymi błędami pierwotnych konstruktorów. Amerykanie nie wiedzieli, że przez lata to był „radziecki sposób na motoryzację”. Zdjęcia ze zbiorów: Wojskowej Agencji Fotograficznej i autora.