Ruczaj cafe nr 16 2013

Page 1

Murale

MAG A Z Y N D L A N A S I O N A S

ożywiłyby „stary Ruczaj” mówi Marcin Kowalik

do Groteski

s.13

Tani bilet

nr 11 (32) ■ listopad 2013 egzemplarz bezpłatny ISSN 2083-1633




Poznajcie naszych dostawców Paulina Nogieć Kawior po żydowsku z wątróbek drobiowych Mikołaj Mańko Jak mówić dzieciom o ojczyźnie? niania Ania Skrawki życia Agnieszka Kania Strefa kultury Scena dla Dorosłych Groteski Dzień w tuk-tuku Jędrzej Majka Biblioteka Uniwersytetu Papieskiego otwarta dla wszystkich

»

6 8 9 10 11 12 14 16

MAG A Z Y N D L A N A S I O N A S

Egzemplarz bezpłatny. Nakład 12 000 egz. Zdjęcie na okładce: Marcin Kowalik / Fot. Arkadiusz Borek Redakcja: Jędrzej Majka (redaktor naczelny), Agnieszka Kania (sekretarz redakcji), Mikołaj Mańko, Paweł Chmiel, Ewa Ginter (korekta), Marcin Jakubionek (projekt graficzny, skład i łamanie). Kontakt: redakcja@ruczajcafe.pl, tel. 604 400 464. Wydawca: Wydawnictwo Nemrod, ul. Chmieleniec 29/22, 30-348 Kraków, www.nemrod.pl, e-mail: biuro@nemrod.pl. Druk: Drukarnia Colonel, ul. Dąbrowskiego 16, Kraków. © Wszystkie prawa zastrzeżone. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanych tekstów i nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

www.ruczajcafe.pl

w numerze

Murale ożywiłyby „stary Ruczaj” rozmowa z Marcinem Kowalikiem

Reklama: reklama@ruczajcafe.pl, tel. 604 400 464, tel. 694 428 866. Kolejny numer ukaże się 3.12.2013. Zamówienia na reklamy przyjmujemy do 5.11.2013.

Czekamy na listy: redakcja@ruczajcafe.pl

tu nas znajdziesz

KAUFLAND ul. Norymberska 1 CENTRUM HANDLOWE PASAŻ 33 ul. Bobrzyńskiego 33 CENTRUM HANDLOWE OSIEDLE EUROPEJSKIE ul. Bobrzyńskiego 37

DAY SPA CASCADA ul. Szuwarowa 1 JAGIELLOŃSKIE CENTRUM INNOWACJI ul. Bobrzyńskiego 14 PRZYCHODNIA DĘBNIKI ul. Szwedzka 27 MARKET POINT Rynek Fałęcki 1

CENTRUM HANDLOWE PASAŻ RUCZAJ ul. Raciborska 17

PRZYCHODNIA RUCZAJ–ZACHODNIA ul. Zachodnia 27

SUPERMARKET ŁOKIETEK ul. Borkowska 17b ul. Kobierzyńska 123

PRZEDSZKOLE NR 58 ul. Skośna 2

LEWIATAN ul. Kobierzyńska 42 GALERIA HANDLOWA SOLVAY PARK ul. Zakopiańska 105 GALERIA SMAKU U JACKA ul. Chmieleniec 2 ul. Szuwarowa 1

J&J SPORT CENTER Skotniki, ul. Winnicka 40

BISTRO 4MAT ul. Gronostajowa 7 ul. Gronostajowa 9 ul. Łojasiewicza 4 CAFE 4MAT ul. Gronostajowa 7 KAWIARNIA MYSIKRÓLIK ul. Przyzby 1 SKLEP SPOŻYWCZY AGA ul. Ceglarska 27 SKLEP TERESKO Skotniki ul. Batalionów Chłopskich 2 A SKLEP SPOŻYWCZY Pychowice, ul. Skalica 28

DELIKATESY EURO ul. Jahody 2

DELIKATESY TYMBARK Pychowice, ul. Sodowa 19/9

RESTAURACJA MIĘDZY-NAMI Colosseum ul. Miłkowskiego 3 A

CUKIERNIA ZAJĄC ul. Grota-Roweckiego 9 ul. Kobierzyńska 93

SKLEP WINA Z GRUZJI ul. Lipowa 6 E

NASZE SKLEPY AVITA ul. Kamieniecka 13 ul. Miłkowskiego 3 A

DŻIN MARKET ul. Borsucza 12

CARREFOUR EXPRESS ul. Obozowa 46

PERFECT GYM ul. Zakopiańska 62 lokal F KAMPUS UJ KOLPORTAŻ BEZPOŚREDNI


POLECAMY

Mistyczne Kresy Jędrzej Majka

M

y, Polacy, Kresy odczuwamy intuicyjnie. Są naszym wewnętrznym przeżyciem, są w nas. Nie potrzebujemy wyznaczać im granic. Dziś miejsca te przynależą do Litwy, Białorusi i Ukrainy, ale nie przestają być dla nas ważne. „Mistyczne Kresy” to podróż do miejsc niezwykłych. Jedne zachwycają rozmachem budowli, inne ilustrują siłę ludzkiej wiary. Odwiedzamy zatem miejsca i świątynie, które zbudowali nasi przodkowie. Te odwiedziny to szansa na poznanie niezwykłej historii. Jędrzej Majka, Mistyczne Kresy album fotograficzny, s. 160 Wydawnictwo AA, Kraków 2013

TABLICA OGŁOSZEŃ PORTAL EDUKACYJNY

KOREPETYCJE - JĘZYK POLSKI

www.polski-online.pl Salon fryzjersko–kosmetyczny

Rabat 10%

na USŁUGI KRAWIECKIE ul. Kapelanka 15, tel. 518 215 245

promocja obowiązuje do końca listopada

KREATOR

reklama w RUCZAJ CAFE taniej niż myślisz

manicure+peeling+maska+parafina 40 zł żel french na naturalną płytkę 50 zł henna komplet 20 zł

tel. 604 400 464 reklama@ruczajcafe.pl

ul. Kobierzyńska 130, tel. 607 057 620

zareklamuj się

w Ruczaj Cafe

taniej niż myślisz

» zadzwoń

tel. 604 400 464, 694 428 866

» napisz

e-mail: reklama@ruczajcafe.pl RUCZAJ CAFE ■ nr 11 ■ listopad 2013

5


6

TEMAT MIESIĄCA

Murale ożywiłyby „stary Ruczaj”

rozmowa z Marcinem Kowalikiem, artystą malarzem

oś981 r. w Zam

a ciu i jest ab tach 2001–2006 studio prof. Adam w pracowni kiem tego nego. W la SP A j ie sk akow erun Malarstwa kr skiego. Również pod ki tora. Obecnie ień dok Wsiołkow op st ł ka ys pracowni. 2009 uz em w jego pedagoga w jest asystent czość o oraz twór ia malarstw rmance. Działa w ra up ik al Kow ktu i perfo stalacji, obie yczny. Obec w zakresie in kurator i opiekun artyst nie spełnia ator, rywat jako organiz worzy w Krakowie, a p dwóch synów. i t iec jc i o ąż m nie mieszka się jako

RUCZAJ CAFE ■ nr 11 ■ listopad 2013

Marcin Kowalik / Fot. Arkadiusz Borek

w 1 Plastyczalik urodził się Marcin Ksoolwwentem tamtejszego Liwceałum na Wydziale


TEMAT MIESIĄCA

PAWEŁ CHMIEL: Ruczaj to przypadek czy własny wybór? MARCIN KOWALIK: Żona i ja szukaliśmy miejsca z dala od ścisłego centrum, lecz z możliwie dobrym dojazdem. Pracuję na ASP, przy placu Matejki. Kiedy jest ciepło, jeżdżę na rowerze; kiedy chłodniej, wsiadam do tramwaju numer 18 lub 52. Czasem wybieram też samochód. Mam tę komfortową sytuację, że, mieszkając na III piętrze, pracownię mam na parterze. Dzięki temu nie tracę czasu na dojazdy i mogę więcej czasu poświęcić pracy twórczej. Czym przyciągnął Pana Ruczaj? Bardzo dobrze się tu czuję, w tej „anty-urbanistyce”. Swoboda budowania, z jaką spotykamy się w nowej części Ruczaju, jest mi bardzo bliska jako romantycznemu duchem artyście. W przemyślanych założeniach urbanistycznych, pomimo ich wielu plusów, czuję się tak, jakbym żył w Big Brotherze (śmiech). Uwielbiam niekończące się stepy po drugiej stronie ulicy Bobrzyńskiego, Skałki Twardowskiego… Na Ruczaju żyje mi się wspaniale! W jakich kolorach są ściany w Pana mieszkaniu? Jeden z moich przyjaciół (J.M.) powiedział, że u mnie w mieszkaniu czuje się jak na moim obrazie. Kolory są bardzo delikatne, aczkolwiek subtelnie przyciemnione, dzięki czemu wydobyłem białe elementy, takie jak schody, żyrandole, sufit. Na ścianach wiszą prace Pana czy cudze? Rzadko coś wieszam. Ja bardzo przeżywam malarstwo. Nie dałbym rady mieszkać z obrazem na ścianie. Jestem malarzem – to by było tak, jakbym był w pracy 24h na dobę.

Tworzenie obrazów w celu powieszenia ich na ścianie w salonie jest już przeżytkiem? Obrazy są do oglądania. Moim zdaniem powinny cieszyć, zachwycać, a może i nawet dawać jakiś duchowy odlot. Oprócz wyrażania siebie oraz tematu, jaki poruszam na danym obrazie, pragnę zadbać o przyszłego użytkownika mojego dzieła. Chcę, aby moje prace cieszyły oko, zarazem dając intelektualną ucztę. Czym dla Pana jest współczesny portret? Uważam, że portret to określenie uniwersalne. Nieważne, czy współczesny, czy dawny. Dobry portret wydobywa najmocniejsze charakterystyczne cechy portretowanego obiektu, nie tylko twarzy, możemy przecież sportretować miasto czy też osiedle, na przykład nasz Ruczaj (śmiech), znajdując dla nich ciekawą i adekwatną formę artystyczną. Autoportrety to dla Pana sposób poznania siebie czy uchwycenie swojego „ja” w konkretnym czasie? W okresie studiów na ASP i wcześniej w Liceum Plastycznym, z racji braku dostępnego na każde zawołanie modela, malowałem setki autoportretów. Były to w większości studia sytuacyjne postaci, światła itp. Czasami udawało mi się przemycić coś więcej. Obecnie portretuję zjawiska oraz zagadnienia, które zdołam wygenerować w mojej wyobraźni – w pewnej mierze zatem wszystkie moje obecne obrazy są autoportretami. Dokąd podróżuje mężczyzna z Pańskiego obrazu? (obraz z cyklu Przestrzeń podróży) Ten cykl (Dyplom ASP Kraków 2006) to moje rozważania na temat przemieszczania się. Impulsem do powstania cyklu były studenckie podróże pociągiem po Niemczech na wochenen-

de ticket (weekendowym bilecie kolejowym), dzięki któremu, kilkanaście razy zmieniając pociągi regionalne, można przemierzyć cały kraj. Malując, „obserwowałem”, co dzieje się w psychice podróżującego. Moja postać jest gdzieś pomiędzy tym, co zostawia za sobą, a tym, co spotka ją po przyjeździe do danego miejsca. Dziś portfolio niemal każdego artysty znajdziemy w internecie. Pan także je prezentuje na www.kowalik.art.pl. A gdzie w świecie realnym możemy zobaczyć Pana prace? W Krakowie – w Galerii Artemis, w Warszawie – u przyjaciółki Kingi na Saskiej Kępie lub Galerii Stalowa na Pradze. Ale generalnie moje prace krążą po świecie z wystawy na wystawę. Już na przełomie roku można je będzie oglądać w siedzibie Parlamentu Europejskiego. Jako artysta ma pan jakiś pomysł na to, by Ruczaj stał się kulturalną częścią Krakowa? Może wzorem innych miast zorganizować festiwal malarstwa naściennego, tzw. murale? Myślę, że murale wspaniale ożywiłyby „stary Ruczaj”, tzn. tę część z wielkiej płyty. A jeżeli chodzi o kulturę w szerszym tego słowa znaczeniu, to uważam, że powinna powstać instytucja scalająca „naukową” oraz mieszkalną część Ruczaju. W pięknych holach nowego Kampusu UJ powinny powstawać (jak to jest na całym świecie) projekty naukowo-artystyczne. Dzięki temu mieszkańcy Ruczaju mieliby bezpośredni dostęp do sztuki, która przybliżałaby jednocześnie badania prowadzone na poszczególnych wydziałach. Może komuś z Czytelników uda się przekonać Rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego do mojego pomysłu?!

RUCZAJ CAFE ■ nr 11 ■ listopad 2013

7


STREFA ZDROWIA

Poznajcie

Paulina Nogieć

naszych dostawców

Kilkanaście lat temu o ekologiczne warzywa w mieście było dużo trudniej niż dziś – wspomina Justyna Bugaj, która po tym, jak dzieci coraz częściej zapadały na alergie, postanowiła wraz z mężem Arkadiuszem założyć gospodarstwo rolne BioBugaj.

N

ajpierw powstał ekologiczny ogródek warzywny w Chełmie (gm. Wolbrom), na ziemi rodzinnej pana Arkadiusza. Nadwyżki warzyw Bugajowie rozdawali znajomym. To przyjaciele namówili ich na zajęcie się rolnictwem na poważnie. Byli ich pierwszymi i najwierniejszymi klientami. ziś gospodarstwo państwa Bugajów zajmuje 5,5 hektara. Głównie uprawiają warzywa i owoce. Regularnie dostarczają do sklepów ekologicznych oraz indywidualnym klientom ziemniaki, marchewkę, cebulę, ogórki, czosnek, zieleninę. Mają prawie 70-letni sad węgierkowy i stare odmiany jabłek (renety, malinówki), które ostatnio cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Jako konsumenci jesteśmy coraz bardziej świadomi tego, co jemy, a przede wszystkim tego, co chcemy jeść. Z większym zaangażowaniem poszukujemy żywności wytwarzanej lokalnie, tradycyjnie czy ekologicznie. Wyznacznikiem jakości staje się sposób produkcji, pochodzenie, naturalny smak i ograniczone konserwanty. I także taką żywność można znaleźć w Eco Delikatesach w Galerii Handlowej Solvay Park przy ul. Zakopiańskiej 105. Zdrowe i smaczne owoce i warzywa z upraw ekologicznych i bio można znaleźć na stoisku Produkt Lokalny Małopolska, które powstało w ramach współpracy z Fundacją Partnerstwo dla Środowiska. Sprzedawane tu warzywa i owoce posiadają certyfikaty ECO oraz BIO i pochodzą m.in. z rodzinnych go-

spodarstw rodzin Bugajów oraz Chorązkich. – Tatuś zawsze oszczędnie stosował środki ochrony roślin. 13 lat temu nie mieliśmy więc większego problemu z uzyskaniem certyfikatu gospodarstwa ekologicznego. A były to czasy,

D

RUCZAJ CAFE ■ nr 11 ■ listopad 2013

Eco Delikatesy w Galerii Handlowej Solvay Park Zapraszamy codziennie Poniedziałek–piątek 8.00 – 22.00 Sobota 8.00 – 21.00 Niedziela 10.00 – 20.00 kiedy całkowity brak nawożenia traktowano prawie jak dziwactwo – mówi Anna Chorązka. rofil upraw dostosowali, zgodnie z sugestią tak doświadczonych doradców jak Kazimierz Rapsztyn (były dyrektor ARiMR w Krakowie) i dr Tomasz Sendyka (konsultant i doradca ekonomiczny), do najliczniejszej grupy klientów – matek poszukujących zdrowych warzyw dla dzieci. Mają marchewki, pietruszki, buraki, kapusty, sałaty, brokuły, kalarepy, pomidory, ogórki i popularny ostatnio jarmuż. Uprawiają także truskawki, maliny i jabłka

P

E

co Delikatesy współpracują z lokalnymi producentami żywności z Małopolski, a lista ich dostawców ciągle rośnie. Wybór dostawców lokalnych to gwarancja krótszego procesu logistycznego dostawy. Wszystko po to, by na czas zapewnić świeże warzywa, owoce (także te z upraw ekologicznych i BIO), sałatki, surówki, pieczywo (m.in. z piekarni Ignacego Polańskiego z Zubrzycy, produkującej chleby na źródlanej wodzie) oraz mięsa i wędliny (Wędliny Tradycyjne Kazmaz – Liszki, Wytwórnia Wędlin Swoszowice, Specjały Lisieckie). W stałej ofercie znaleźć można również wyroby marek tradycyjnych, jak np. Krokus, Bacówka, Wyroby Klasztorne, Spichlerz. W Eco Delikatesach dostępne są również owoce i warzywa z ekologicznych upraw w Unii Europejskiej oraz innych krajów świata (m.in. bataty, cytryny, daktyle), a także kawy, herbaty, słodycze sygnowane logo Sprawiedliwego Handlu (Fair Trade). odatkowo przygotowany został bogaty segment pozycji dedykowanych m.in. diabetykom, alergikom oraz wegetarianom oraz żywności funkcjonalnej (odżywki dla sportowców i produkty dedykowane osobom aktywnie uprawiającym sport). Dostępne są również naturalne kosmetyki i środki czystości, zyskujące coraz szersze grono wiernych Klientów. Tych, którzy jeszcze nie byli w Eco Delikatesach, zapraszamy do sprawdzenia oferty i cen. Tym, którzy bywają regularnie, dziękujemy!

D

!

Fot. arch. Solvay Park

8


DOBRZE DOPRAWIONE

9

Mikołaj Mańko

Kawior po żydowsku

z wątróbek drobiowych

K

Fot. jm

ażdemu od czasu do czasu przychodzi ochota na jakiś nowy smak. Nawet miłośnicy sera, szynki i płatków owsianych w pewnym momencie mają dość śniadaniowej rutyny. Są gotowi na to, by spróbować czegoś całkiem odmiennego. Kawior po żydowsku świetnie urozmaici nasze poranne menu, bo jest to pasta z wątróbek drobiowych i cebuli podawana na zimno. Danie proste w wykonaniu, zdrowe i bardzo smaczne. Dawniej było szeroko znane w całej Europie Wschodniej, dziś zostało nieco zapomnienie. Robiło się taką pastę również z wątróbki cielęcej. Kawiorem można posmarować kanapkę śniadaniową, ale świetnie nadaje się on także na wykwintną zimną przekąskę.

Składniki:

½ kg wątróbki drobiowej 2 cebule ■ 3 jajka ugotowane na twardo ■ 1 łyżka gęsiego smalcu (o ile posiadamy) ■ oliwa ■ masło ■ sól ■ świeżo zmielony pieprz ■ ■

smażenia dodać 2 łyżki masła, wymieszać i zdjąć cebulę z ognia. Ostudzoną wątróbkę, cebulę i ugotowane na twardo jajka zmielić w maszynce do mięsa, dobrze przyprawić solą i pieprzem, dodać łyżkę gęsiego smalcu dobrej jakości. Dokładnie wymieszać, spróbować, ewentualnie doprawić, przełożyć do ceramicznego lub szklanego naczynia i odłożyć na kilka godzin do lodówki.

K

W

yczyszczone i osuszone wątróbki obsmażyć z obu stron na patelni z odrobiną oliwy. Następnie, po wyjęciu usmażonych wątróbek, do tej samej patelni wlać odrobinę oliwy i usmażyć pokrojoną w grubą kostkę cebulę, aż do uzyskania złocistego koloru. Pod koniec

awior z wątróbek świetnie smakuje z kiszonym ogórkiem lub marynowanymi warzywami. Smacznego. Mikołaj Mańko – pochodzi z Drohobycza, autor książki Kuchnia klasztorów prawosławnych. Na co dzień przewodnik po Krakowie, można go spotkać w różnych częściach miasta, zawsze w otoczeniu ludzi. Kiedy nie oprowadza turystów, zamyka się w kuchni i gotuje. Mieszka w Pychowicach.

Nowość

WINEBAR już otwarte

przy ul. Lipowej 6F

sklep Wina z Gruzji ul. Lipowa 6E ul. Kazimierza Wielkiego 51

Wina lokalne

z Europy Środkowo-Wschodniej

+48 601 88 6209 RUCZAJ CAFE ■ nr 11 ■ listopad 2013 sklep@winnacja.pl www.winnacja.pl


NIANIA NA RUCZAJU

Jak mówić dzieciom

o ojczyźnie?

Kto Ty jesteś? Polak mały.

W ramach edukacji patriotycznej w przedszkolu wiele dzieci uczy się tego starego wierszyka na pamięć. Zdania co do zasadności takiej nauki są podzielone. Z jednej strony: co za problem, niech dziecko kojarzy godło i biało-czerwone barwy oraz przyznaje się do bycia Polakiem. Z drugiej… Czy kilkulatek jest w stanie zrozumieć, że jego ojczyzna jest „zdobyta krwią i blizną”? I co zrobić w sytuacji, kiedy w grupie przedszkolaków są dzieci narodowości innej niż polska? Sytuacji, w których można opowiadać dzieciom o kraju nad Wisłą, jest bardzo wiele i warto je wykorzystywać. Zaczynamy od czytania legend i pokazywania miejsc z nimi związanych, co w Krakowie jest rzeczą oczywistą. Najlepiej, gdy mały człowiek najpierw pozna swoją małą ojczyznę i np. potrafi wskazać różne obiekty na Rynku Głównym czy wyjaśnić, dlaczego pewien pan co godzinę gra na trąbce melodię z wysokiej wieży kościoła Mariackiego. Później przyjdzie pora na poznawanie mapy Polski i zapamiętanie, którędy płynie Wisła i gdzie leży Warszawa.

Jaki znak Twój? Orzeł biały.

Z okazji świąt narodowych trzeba dzieciom wytłumaczyć, dlaczego na budynkach wiszą biało-czerwone flagi: że to symbol Polski, który mogą zobaczyć także na dawnych obrazach i w muzeach. W czasie patriotycznej lekcji śpiewania warto być na Rynku i spróbować włączyć się we wspólne wykonywanie żołnierskich i historycznych piosenek. Osłuchanie się małego człowieka z nieużywanymi na co dzień wyrazami po-

RUCZAJ CAFE ■ nr 11 ■ listopad 2013

niania Ania

zwoli mu później łatwiej zrozumieć, co jest napisane w podręczniku do historii czy języka polskiego.

Czym ta ziemia? Mą ojczyzną.

W czasie wizyty na cmentarzu w dzień Wszystkich Świętych można zapalić znicz w miejscu pamięci: na grobach powstańców czy żołnierzy. I spróbować opowiedzieć córce czy synowi, jak skomplikowane były dzieje jego ojczyzny. Nie zrobiliśmy tego w tym roku? Za rok też będzie okazja. Opowiadając o przeszłości i czytając dzieciom książki o chwilach chwały i tych mniej radosnych w historii Polski, nie wolno zapominać, że i dzisiaj można być patriotą. Tylko ten patriotyzm ma swoje inne oblicze. Może jest uczciwym postępowaniem na co dzień. Może zaangażowaniem w dobro lokalnej społeczności. Może wolontariatem dla potrzebujących. A może właściwym i godnym zachowaniem za granicą czy wyrażaniem się z szacunkiem o ludziach różnych zawodów. Dzieci uważnie słuchają tego, o czym i jak mówi się w ich obecności. I w sposób idealny naśladują przekazywane im wzory postępowania.

Czy ją kochasz? Kocham szczerze.

Do żadnej miłości – także tej do ojczyzny – nikogo nie da się przymusić, jednak gotowość do niej można zaszczepić w małym serduszku. Najbliższa okazja nadarza się w poniedziałek, 11 listopada, w Narodowe Święto Niepodległości.

Portret niani Ani wykonany przez Olę, lat 6

10


POMYSŁ NA PREZENT

Skrawki

życia

Agnieszka Kania

A

merykańskie quilty, znane u nas bardziej jako patchworki, to nie tylko ciepłe kołdry i oryginalne narzuty na łóżko, ale także pewna filozofia życia i sposób komunikowania się z innymi. Myli się ten, kto sądzi, że quilt powstaje z resztek różnych materiałów, przypadkowo ze sobą zszytych. To idea znacznie bardziej skomplikowana. W opowieści Betty Van Winkle z małego miasteczka Bluffton w północnej części stanu Indiana wszystkie quiltyożywają i ujawniają ukryte w sobie historie. Sama Betty przechowuje cenną pamiątkę – quilt swojej babci, uszyty jeszcze w XIX wieku. Podobne skarby ma w swoich domach wiele jej znajomych. e przedmioty codziennego użytku to zapisane w materiale fragmenty życiowych zdarzeń, zaprojektowane z rozmysłem i wyszyte pracowicie w ciągu szeregu dni. Każdy użyty w nich kształt, motyw i kolor ma swoje metaforyczne znaczenie. Sąsiadki czy koleżanki często szyją jeden quilt tydzień po tygodniu, uzupełniając dokonania swoich poprzedniczek. Przyszła właścicielka gotowego dzieła wyznacza główny kierunek działań: np. życzy sobie mieć motyw świątecznej gwiazdy czy elementy przestrzeni lasu, bo jej mąż jest zapalonym myśliwym. Quilty powstają dla dzieci nowo narodzonych, ale i dla tych, które opuszczają dom rodzinny. Wtedy narzutę mogą tworzyć, ułożone w ornament, fragmenty ubranek noszonych w dzieciństwie – jako swoista wyprawka w dorosłe życie. Ciocie czy siostry często szyją nostalgiczną lub pełną dobrych życzeń narzutę dla panny młodej, aby dobre myśli najbliższych towarzyszyły jej w nowym domu. ak oto mamy pomysł na prezent na szczególną okazję. Specjalnie zaprojektowana i starannie wykonana narzuta może służyć obdarowanej osobie przez wiele lat, stając się źródłem wdzięcznej pamięci o hojnym (materialnie i duchowo) dawcy. Także w Polsce są miejsca, w których można złożyć zamówienie, ale dlaczego nie spróbować własnych sił? Panie pracujące w połączonej ze sklepem wytwórni quiltów w miasteczku o wdzięcznej nazwie Berno zapewniają, że „quiltowania” każdy może się nauczyć.

T

Fot. Agnieszka Kania

T

RUCZAJ CAFE ■ nr 11 ■ listopad 2013

11


STREFA KULTURY

Scena

dla Dorosłych Groteski W

szare, jesienne dni dorosłym Widzom humor na pewno poprawi doskonały program kabaretowy, przygotowany przez Grupę Rafała Kmity – trzykrotnego zwycięzcę Przeglądu Kabaretów PAKA – „Jeszcze nie pora nam spać” (8, 9, 10 listopada, godz. 19.00 oraz 27, 28, 29 grudnia, godz. 19.00). To inteligentna i dowcipna diagnoza współczesnego świata, świetne teksty, brawurowa gra aktorska, ciekawe rozwiązania inscenizacyjne i rewelacyjna muzyka. Kabaret literacki w najlepszym wydaniu! Tym, którzy cenią sobie spektakle muzyczne, Groteska proponuje niezwykle widowiskowy spektakl-koncert „Kobiety kontratakują” w reżyserii Adolfa Weltschka (29, 30 listopada, godz. 19.00 oraz 1 grudnia, godz. 19.00). To prawdziwie muzyczne widowisko, oparte na znanych utworach śpiewających kobiet! Ideą spektaklu jest próba opisu sytuacji kobiety w świecie ukształtowanym i zdominowanym przez mężczyzn. Wreszcie w teatrze Artystki nie „grają”, że śpiewają – tylko NAPRAWDĘ śpiewają. I to w dodatku znakomicie! Lubiane i znane utwory z repertuaru m.in. Elli Fitzgerald, Tiny Turner, Janis Joplin, Diany Ross, Marilyn Monroe, Whitney Houston, Shakiry, Christiny Aguilery, Amy Winehouse, Niny Simone, zespołów Queen i Apocalyptica, ze znakomitymi polskimi tekstami brawurowo wykonuje 6 Artystek, którym towarzyszy zespół muzyczny na żywo. o wakacyjnej przerwie wrócił do repertuaru, cieszący się olbrzymią popularnością, spektakl pt. „Lataj z Krystyną” (15, 16 listopada, godz. 19.00) w wykonaniu wielokrotnej laureatki nagród publiczności

P

RUCZAJ CAFE ■ nr 11 ■ listopad 2013

na festiwalach teatralnych, gwiazdy Teatru Kwadrat, popularnej z programów i seriali telewizyjnych – Aldony Jankowskiej. Artystka zasłynęła znakomitymi parodiami m.in. posłanki Hojarskiej, Zyty Gilowskiej i Ojca Rydzyka w programie „Szymon Majewski Show”. Prawdziwą popularność przyniósł jej serial TVN „Julia”, gdzie zagrała rolę Bożenki, którą pokochali widzowie zwłaszcza za słynne „Kotenieńku”. Obecnie można ją podziwiać w TTV w komedii „Bar u Danuśki”. Na wszystkich miłośników Aldony Jankowskiej w listopadzie czeka nie lada niespodzianka – W Teatrze Groteska odbędzie się II ZLOT KOTENIEŃKÓW (16 listopada), połączony z prezentacja najnowszego spektaklu Aldony Jankowskiej. Będzie też oczywiście spotkanie z Artystką. odne polecenia są również pozostałe propozycje repertuarowe Sceny dla Dorosłych Groteski, oparte na twórczości wielkich klasyków literatury. Są wśród nich znane tytuły kanonu literatury polskiej i światowej: „Mistrz i Małgorzata” – przewrotna interpretacja historii o szatanie w Moskwie w reżyserii Waldemara Wolańskiego (6,7 listopada, godz. 19.00 oraz 20, 21 grudnia, godz. 19.00 ) czy też jedna z najsłynniejszych powiastek filozoficznych „Kandyd, czyli Optymizm” (13, 14, 15 grudnia, godz. 19.00) – spektakl wyróżniony GRAND PRIX Festiwalu Komedii TALIA w Tarnowie.

G

Więcej informacji na www.groteska.pl Bilety rezerwacja@groteska.pl, kasa@groteska.pl

Fot. A. Kaczmarz, P. Galus, B. Supień / arch. Groteski

12


13

RUCZAJ CAFE ■ nr 11 ■ listopad 2013


ŚWIAT WEDŁUG MAJKI

Jędrzej Majka

Dzień w tuk-tuku Poznałem ją w dniu przyjazdu do Ayutthayi. Na imię miała Kwantai. Wraz z mężem stała przed hotelem. Najkrócej mówiąc, żyli z turystów. Byli właścicielami trójkołowej rikszy zwanej tuk-tukiem z powodu hałasu, jaki wydobywa się z jej dwusuwowego silnika.

P

onieważ mój pobyt w dawnej stolicy Tajlandii miał być krótki, zaledwie dwie noce i tylko jeden dzień na zwiedzanie, postanowiłem wynająć owego tuk-tuka. Plan był prosty: w jak najkrótszym czasie zwiedzić jak najwięcej. Ayutthaya przez czterysta lat była stolicą. Budowało i upiększało ją trzydziestu trzech władców. Leży osiemdziesiąt kilometrów na północ od Bangkoku, a założona została przez księcia U Thong około roku 1350. Na przełomie szesnastego i siedemnastego wieku była jednym z najbogatszych miast w Azji. Miasto, liczące wówczas milion mieszkańców, było eksporterem ryżu, skór zwierzęcych i kości słoniowej. Pierwszymi Europejczykami, którzy tu zawitali, byli Portugalczycy. Kolejnymi zaś Francuzi, Holendrzy i Brytyjczycy. Szesnastowieczni podróżnicy i handlarze rozpisywali się o niewyobrażalnym bogactwie pałaców i zachwycającym widoku pozłacanych wieżyczek aż czterystu świątyń. Jedyny problem dla miasta stanowili Birmańczycy, którzy wielokrotnie usiłowali je zająć. Udało im się to na krótko pod koniec siedemnastego wieku. Kolejny raz zajęli miasto w roku 1767. W tym też roku upadła potęga Ayutthayi. Najeźdźcy wymordowali mieszkańców lub zabrali ich do niewoli. I choć wyznawali tę samą religię, zniszczyli świątynie, a złoto z posągów Buddy przetopili na bryły. – Zapraszamy na nocną przejażdżkę po Ayutthayi – powiedziała Kwantai. – Nasze miasto najpiękniej wygląda właśnie o tej porze, kiedy świątynie są oświetlone. – Dziękuję – odpowiedziałem. – Dopiero przyjechałem. Wolę się przejść. Poza tym czas na kolację. Zarówno Kwantai, jak i jej mąż uśmiechnęli się serdecznie, pożegnali i nie kontynuowali rozmowy. Ten uśmiech to wizytówka Tajlandii. Tu wszyscy wciąż są uśmiechnięci RUCZAJ CAFE ■ nr 11 ■ listopad 2013

i serdeczni. Kiedy po trzech godzinach wracałem do hotelu, poznana para jeszcze stała przed wejściem. Widać nikt tego wieczoru nie miał ochoty na nocne wycieczki. – Jutro zamierzam zwiedzać świątynie – zagadnąłem. – Ile kosztowałaby kilkugodzinna przejażdżka? – Kilka godzin to za mało, by zwiedzić najpiękniejsze świątynie – odpowiedziała Kwantai. – Niestety, nie mam zbyt dużo czasu, bo chcę jeszcze pojechać do Lopburi. – To my cię zawieziemy. Nie ma żadnego problemu. Mój mąż jest świetnym kierowcą. A wieczorem pokażemy ci jeszcze Ayutthayę by night. – Ile to będzie kosztowało? Kwantai wyjęła z tuk-tuka mapę i plik pocztówek, by pokazać świątynie i ustalić trasę. Świątyń było kilkanaście, jedna ciekawsza od drugiej. – A zatem jutro o godzinie ósmej czekamy na ciebie w tym miejscu – oznajmiła przewodniczka. – Najpierw zwiedzimy waty: Chaiwatthanaram, Lokayasutharam, Mahathat, Phanan Choeng, Phra Ram, Phra Si Sanphet, Phukhao Thong, Yai Chai Mongkhon i jeszcze Wihan Phra Mongkhon Bophit. Następnie pojedziemy do Lopburi. To niedaleko. Kilkanaście kilometrów. Jakaś godzina drogi. Tam spędzimy ze trzy godzimy, a kiedy wrócimy, będzie już ciemno, więc możesz wybrać sobie jeszcze trzy świątynie. – Ile to będzie kosztowało? – spytałem po raz drugi. Kwantai spojrzała na męża. Zamienili kilka zdań po tajsku. – Więc ile? – powtórzyłem pytanie z uśmiechem. – Jak dla ciebie, trzy tysiące bahtów. – To stanowczo za dużo – odpowiedziałem. – OK. Dwa i pół – odpowiedziała natychmiast moja rozmówczyni.

– To też za dużo. Do Lopburi pojadę autobusem, będzie dużo taniej. – Jaka jest twoja cena? – spytała. – Tysiąc pięćset. – To zbyt mało za cały dzień. – Trudno. Tylko tyle mogę dać. Ostatecznie umówiliśmy się na kwotę tysiąca ośmiuset bahtów. Następnego dnia Kwantai z mężem i córką czekała na mnie przed hotelem. Na powitanie cała trójka wykonała gest zwany waj. To złożenie rąk do modlitwy i skinięcie głową. Tak witają się Tajowie. Następnie, ku mojemu zdziwieniu, podali mi rękę. Tego Tajowie nie mają w zwyczaju. Na dobry początek dostałem prezent w postaci mapy turystycznej z rysunkami świątyń. Ruszyliśmy w trasę. Świątynia za świątynią. Budda stojący. Budda siedzący. Budda leżący. Pielgrzymi i turyści zapalający świece i kadzidła, składający w ofierze kwiaty lotosu oraz przyklejający złotka do świętych posągów. I dziesiątki par butów ustawione przed świątyniami. Po sześciu godzinach miałem dosyć. Około godziny czternastej rozpoczęła się nasza podróż do Lopburi. Siedząc w tuk-tuku, obserwowałem przydrożne uprawy, mnóstwo odmian orchidei. Ponoć w Tajlandii rośnie ich prawie tysiąc trzysta gatunków. Nic więc dziwnego, że orchidee to wizytówka tego kraju. Rosną zarówno na południu, jak i na górzystej północy. Ich kwiaty są białe, żółte, różowe, fioletowe, bordowe i zielone. Zachwycony widokiem roślin, wyciągnąłem z plecaka coś dla podniebienia: mangostynkę. To królowa owoców, o nieporównywalnym do niczego smaku. I choć durian nosi miano króla owoców, to jego smak i zapach w przeciwieństwie do królowej budzi mieszane uczucia. Moja mangostynka była dojrzała i pyszna. Szkoda, że tak dobrej nie spotka się na żadnym bazarze poza tymi stronami. Właściwie sukcesem jest w ogóle ją spotkać.

Głowa Buddy opleciona korzeniami figowca bengalskiego w pobliżu świątyni Mahathat w Ayutthayi / Fot. Jędrzej Majka

14


ŚWIAT WEDŁUG MAJKI

Po upływie dobrej godziny dojechaliśmy na miejsce. Teren przy świątyni Pra Prang Sam Yoteren zamieszkiwany jest przez rzesze małp. Raz w roku odbywa się tu festiwal, którego punktem kulminacyjnym jest wielka uczta wydawana na ich cześć. Dla mieszkańców Lopburi małpy to błogosławieństwo i przekleństwo. Zwierzęta zaczęły bowiem traktować miasto jak prawdziwą dżunglę. Spotkać je można wszędzie: łażą po drutach, wspinają się na słupy, wiszą na kratach

okiennych i siedzą na zaparkowanych samochodach. Na przyświątynnym placu udało mi się zrobić kilka zdjęć. Słońce schodziło coraz niżej, nadeszła pora powrotu. Wieczorne zwiedzanie podświetlonych świątyń w Ayutthayi zakończyło realizację ustalonego programu. Z moimi przewodnikami pożegnałem się przed hotelem. Wręczyłem Kwantai ustaloną wcześniej kwotę tysiąca ośmiuset bahtów. Ona zaś podała mi zeszyt i poprosiła, bym wpisał swoją rekomendację.

Pół zeszytu zapełnili moi poprzednicy z Nowej Zelandii, Indii, Wielkiej Brytanii, Niemiec. Byli wśród nich także Polacy. www.blog.jedrzejmajka.pl

Jędrzej Majka – w każdą podróż zabiera aparat fotograficzny. Ulubiony kierunek: Wschód. Autor książek: Kresy. Śladami naszych przodków (2002), Ostatni dzień Lwowa (2004), Pociąg do świata (2010) oraz albumów fotograficznych: Lwów. Trzy eseje (2005), Ukraina (2006), Kresy (2009). Właśnie ukazał się kolejny: Mistyczne Kresy. Mieszka na Nowym Ruczaju

PRZYCHODNIA WETERYNARYJNA

salon piękności dla psów i kotów świadczymy pełen zakres usług weterynaryjnych: ∎ profilaktyka ∎ chirurgia ∎ leczenie ∎ stomatologia ∎ badania laboratoryjne ∎ okulistyka

ul. Szwai 16 (obok Winoteki) tel. 12 263 10 59

czynne: pn-pt 10.00-13.00 i 14.00-19.30 sb 10.00-14.00 RUCZAJ CAFE ■ nr 11 ■ listopad 2013

15


16

RUCZAJ CAFE ■ nr 11 ■ listopad 2013


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.