8 minute read

Franczyza w czasach inflacji

Sytuacja rynkowa pogarsza się z miesiąca na miesiąc. Dla detalistów może to oznaczać konieczność wyboru najkorzystniejszej formy prowadzenia biznesu handlowego – franczyzy.

Witold Nartowski

Dziennikarz

Wszystko wskazuje na to, że czas szalejącej inflacji i niepewnych, często rwących się łańcuchów dostaw, zweryfikuje także – bardzo przecież rozbudowany w Polsce – rynek franczyzy spożywczej. Tylko najliczniejsze sieci o dużej skali działalności i silnym wsparciu – tak finansowym, jak i organizacyjnym – będą mogły utrzymać, a nawet poszerzyć dotychczasowe możliwości rozwojowe. Czyli zapewnić swoim franczyzobiorcom, jak i detalistom dopiero aspirującym do uczestnictwa w sieci, takie warunki współpracy, dzięki którym także w trudnych czasach będą oni mieli gwarancję sukcesu swoich biznesów oraz pewność, i to długoterminową, stabilnego funkcjonowania.

Dużym łatwiej

Obecnie szacuje się, że już około połowa sklepów spożywczych działających na polskim rynku funkcjonuje w ramach co najmniej kilkudziesięciu sieci franczyzowych. Trudno tu o precyzyjne dane, gdyż obok powszechnie znanych sieci o charakterze ogólnopolskim zrzeszających niekiedy nawet tysiące placówek handlowych, mamy także sieci lokalne, liczące w skrajnych przypadkach nawet zaledwie po kilka/kilkanaście sklepów. Tak więc oferta franczyzowa wydaje się „niezmierzona”. Nasuwa się jednak pytanie: na ile mniejsi operatorzy są w stanie spełnić oczekiwania partnerów detalicznych w tak trudnej sytuacji ekonomicznej z jaką mamy do czynienia obecnie? Czy ich możliwości finansowe i organizacyjne będą wystarczające, aby zapewnić detalistom oczekiwane przez nich wsparcie, a tym samym wspólnie budować siłę sieci? Jeśli dodać do tego skalę zakupu i związane z tym upusty oraz ewentualne retro, to małe sieci mają w inflacyjnych warunkach szalenie ograniczone możliwości. Gdyby więc próbować ocenić, z jakim operatorem franczyzowym korzystniej jest się związać, to odpowiedź nasuwa się sama: tylko największe i najsilniejsze podmioty są w stanie sprostać większości oczekiwań uczestników sieci.

Najwięksi

Potwierdzeniem powyższej tezy niech będzie fakt, iż w 12 sieciach franczyzowych prowadzonych przez zaledwie sześciu operatorów zrzeszonych jest w naszym kraju ponad 40 tysięcy placówek handlowych. Czyli de facto ponad połowa małych i średnich placówek spożywczych określanych przez wielu mianem sklepów tradycyjnych. Jeśli w ogóle w obecnych czasach pojęcie to ma jeszcze rację bytu. Trzeba bowiem pamiętać, że ogromna większość tych sklepów to placówki naprawdę nowoczesne i wykorzystujące najnowsze zdobycze techniki, zaś ich „tradycyjność” wynika jedynie z formatu, czyli powierzchni handlowej.

Najliczniejszą z tych sieci franczyzowych jest oczywiście Żabka prowadzona przez spółkę Żabka Polska, kontrolowaną przez fundusz CVC Capital Partners. Liczy obecnie ponad 8 300 sklepów, zaś roczny przyrost ilościowy przekracza nawet 1 000 placówek. Status convenience tej sieci charakteryzującej się stałym wprowadzaniem zarówno nowości produktowych, jak i nowinek technicznych oraz poszerzaniem oferty o usługi pozahandlowe, głównie z obszaru HoReCa, powoduje, że jej popularność rośnie z roku na rok. W efekcie tylko w ubiegłym roku sprzedaż Żabek sięgnęła 14 miliardów złotych. Oczywiście franczyza ta ma szczególny charakter: w odróżnieniu od szeregu pozostałych sieci franczyzobiorcy w większości nie są najemcami, czy właścicielami lokali, które prowadzą. Sieć natomiast gwarantuje im rentowność i godziwe dochody oraz zapewnia bardzo szerokie wsparcie.

Natomiast operatorem zrzeszającym największą liczbę sklepów jest bez wątpienia Grupa Eurocash prowadząca za pośrednictwem kilku spółek zależnych takie sieci jak abc, Delikatesy Centrum, Groszek, Lewiatan oraz Euro Sklep. Łącznie około 15 tysięcy placówek handlowych. Obecnie Eurocash jest w fazie porządkowania swoich operacji detalicznych, stąd od paru lat znikomy przyrost liczby nowych sklepów zrzeszonych w sieciach. Wszystko jednak wskazuje na to, że najtrudniejszy okres Grupa ma już za sobą i należy się spodziewać, że oferta dla detalistów stanie się ponownie na tyle atrakcyjna, iż nastąpi ponowny wzrost zainteresowania

Magdalena Pajor

Dyrektor ds. sieci franczyzowych Groszek i Euro Sklep Konkurencja na rynku sklepów detalicznych stale się zwiększa. Wyzwaniem jest wyróżnienie się na jej tle i pozyskanie lojalnych klientów. W dobie stale rosnącej inflacji jest to jeszcze bardziej istotne. Konsumenci zwracają większą niż kiedykolwiek uwagę na ceny produktów i wybierają sklepy, w których znajdą najkorzystniejszą ofertę na poszukiwany przez nich asortyment. To, co dodatkowo „zatrzyma ich” w sklepie, to indywidualne podejście i zrozumienie ich potrzeb – a to jest właśnie wyróżnikiem sklepów lokalnych, które są najbliżej konsumentów. Działanie w konkurencyjnym otoczeniu rynkowym w pojedynkę jest niezwykle trudne i często nieopłacalne. Znacznie bardziej efektywne jest prowadzenie biznesu pod znanym szyldem i korzystanie z szeregu profitów, jakie oferuje sieć. W sieciach franczyzowych przedsiębiorcy mogą liczyć na korzystniejsze ceny zakupu i tym samym oferować konsumentom produkty w niższych cenach. W sklepach Groszek i Euro Sklep franczyzobiorcy mogą zintegrować się z systemem POS i dzięki temu organizować promocje, np. w mechanizmie obniżonej ceny lub w wielosztukach topowych produktów. Poza tym silne wsparcie handlowe i marketingowe daje przedsiębiorcy dodatkowe narzędzia do stawiania czoła inflacji i konkurencji.

wspomnianymi szyldami. Wciąż przecież franczyzobiorcy mogą liczyć na najpotężniejsze zaplecze hurtowe jakim dysponuje Grupa Eurocash, nieporównywalne z żadną inną firmą hurtową w Polsce.

Trzecim co do wielkości operatorem sieci franczyzowych jest Grupa Kapitałowa Specjał, która za pośrednictwem swoich spółek zależnych – Livio, Nasz Sklep i Rabat Detal – jeszcze w tym roku zrzeszać będzie około 12 tysięcy sklepów pod różnymi szyldami. Przede wszystkim Livio, Nasz Sklep i Rabat, ale także Delikatesy Premium, Delikatesy Sezam czy Market Plus. Oferta Specjału jest bardzo różnorodna i dostosowana do potrzeb klientów, czyli placówek handlowych zlokalizowanych głównie w mniejszych miejscowościach i na wsi. Sieci te charakteryzują się dążeniem do dostosowania oferty do lokalnych potrzeb klientów oraz zapewnieniu franczyzobiorcom konkurencyjnych cen produktów oraz wysokiego retro. Ma to szczególne znaczenie w dobie inflacji – na ile to jest możliwe chcą „wyprzedzić” wzrost cen produktów żywnościowych. Szefowie Grupy podkreślają, że dlatego właśnie, mimo wzrostu cen i kosztów funkcjonowania – utrzymują swoje marże na dotychczasowym, niskim poziomie.

Tuż za podium

Trzy powyższe firmy to blisko 35 tysięcy sklepów z wymienionych wcześniej 41 tysięcy. Warto jednak przyjrzeć się także kilku kolejnym liderom tego rynku. I tu na pierwszym miejscu należy wymienić Grupę Chorten. To najmłodsza z prezentowanych ofert franczyzowych określająca się raczej mianem sieci partnerskiej. W ciągu zaledwie nieco ponad 10 lat funkcjonowania udało się jej zgromadzić ponad 2 500 sklepów. Startująca na Podlasiu sieć ma już obecnie charakter ogólnopolski i jest ofertą dla tych detalistów – a jest ich niemało – którzy należąc do zrzeszenia chcą zachować szeroki margines niezależności. Umiejętności tak handlowe, jak i organizacyjne, budowa oferty dostosowanej do lokalnych oraz kwalifikacje managerskie szefów sieci spowodowały, że ta bardzo „miękka” franczyza cieszy się rosnącym z roku na rok zaufaniem detalistów. Co zaowocowało tak spektakularnym rozwojem sieci.

Podobną jak Grupa Chorten ilość sklepów zrzesza, powołana przez Metro C&C, sieć franczyzowa Odido. Tu jednak rozwój nie był i nie jest tak spektakularny jak oferty wymienionej powyżej. Odido liczyło 2 000 placówek W 12 sieciach franczyzowych prowadzonych przez zaledwie sześciu operatorów zrzeszonych jest w naszym kraju ponad 40 tysięcy placówek handlowych.

handlowych już przed laty, i zapowiadało, trochę bez skutku, szybki rozwój, który nie następował. Wydaje się, że sieć poszukiwała formuły, która dopiero zapewni jej autentyczny sukces. Ostatni przyrost liczby placówek handlowych wskazuje, że być może nareszcie udało się taką formułę stworzyć. Tym samym sieć może się stać interesująca dla potencjalnych franczyzobiorców, zwłaszcza, że stoi za nią tak potężny hurtownik jak Makro.

Od kilku lat natomiast sporym uznaniem wśród detalistów cieszyła się franczyza Carrefoura, do której przystąpiło około 600 sklepów. To w większości placówki charakteryzujące się świetnymi lokalizacjami gwarantującymi w większości przypadków sukces przedsięwzięcia. Tym bardziej, iż wsparcie tym sklepom daje tak potężna firma, jaką jest międzynarodowy potentat, czyli Carrefour. Obecnie jednak wobec docierających informacji o zamiarze sprzedaży polskich aktywów przez Francuzów warto, aby detaliści dysponujący niezłymi lokalizacjami uważnie śledzili ofertę franczyzową.

Warto w tym miejscu przyjrzeć się jeszcze jednej sieci franczyzowej – szczególnej na tle powyższych informacji. Jest ona relatywnie małoliczna. Stanowi jednak część wielkiej i niezwykle perspektywicznej sieci handlowej. Mowa o Stokrotce. Wobec prawie 900 sklepów własnych sieci kilkadziesiąt sklepów franczyzowych to może niewiele. Ponieważ jednak stoi za nią tak znaczący operator jak Maxima Grupe. Oferta franczyzowa Stokrotki może się dla wielu detalistów okazać bardzo interesująca. Tym bardziej, iż rozwój sieci jako całości wskazuje, że potrafi ona trafić w oczekiwania klientów, a także dysponuje potężnym zapleczem.

Spór odłożony ad acta

Przez wiele lat wśród handlowców toczona była dyskusja w jakim kierunku powinna pójść polska franczyza w detalicznym handlu ogólnospożywczym. W trakcie jej trwania wszyscy zgodni byli co do jednego: najlepszą drogą rozwojową jest pójście w kierunku konsekwentnego utwardzania tej formy, czyli coraz silniejszego powiązania uczestników z operatorami sieci. Chodzi nie tylko o to, aby udział produktów dostarczanych do sklepu przez organizatora był coraz większy, ale także wzajemne zobowiązania względem siebie były bardzo poważne. Mowa tu o zobowiązaniach finansowych, technicznych, organizacyjnych itd., itp. Tymczasem jeżeli spojrzymy na największe sieci franczyzowe wymienione wcześniej, to w większości przypadków mamy do czynienia z formułą miękką, albo wręcz bardzo miękką. Okazuje się więc, że rynek detaliczny wyznacza zupełnie inny kierunek rozwoju niż widzieliby go specjaliści. Ogromna większość placówek handlowych zrzeszonych w wymienionych sieciach to rozmaite formy właśnie miękkiej franczyzy. A sieć, która często prezentowana była jako swoisty wzorzec formy twardej, czyli Delikatesy Centrum, od pewnego czasu boryka się z rozmaitymi problemami. Co oczywiście nie wynika z faktu dążenia franczyzobiorców do „zmiękczenia” tej sieci, ale z zupełnie innych przyczyn, nie zmienia to jednak faktu, że autentyczny rozwój w ostatnim czasie charakteryzuje miękkie formy powiązań franczyzowych.

Czy to zaś oznacza, że w obecnej sytuacji społeczno-gospodarczej należy nieco inaczej spojrzeć na rozwój rynku franczyzowego? Być może tak. W dobie rekordowego wzrostu cen produktów spożywczych i widma stagflacji istotne może się okazać nie tyle twarde, lub miękkie powiązanie franczyzodawcy z franczyzobiorcą, co skala wspólnej działalności. Wszystko wskazuje bowiem na to, że tylko największe i najliczniejsze sieci franczyzowe dysponujące znaczącym zapleczem dystrybucyjnym są w stanie zaoferować swoim uczestnikom najkorzystniejsze warunki zakupu towaru i możliwość zachowania konkurencyjności ich placówek handlowych. A sieci zarządzane przez Eurocash, Grupę Chorten, Żabkę Polska, Grupę Specjał czy nawet Stokrotkę oferują nie tylko możliwość pozyskania produktów po relatywnie niskich cenach. Są w stanie także zapewnić franczyzobiorcom takie wsparcie w zakresie m.in. organizacji sklepu, jego wyposażenia, szkoleń dla pracowników i właścicieli, które dla sieci o słabszym zapleczu tak finansowym, jak i organizacyjnym są niedostępne. Bez względu na to, czy jest to miękka, czy twarda franczyza.

This article is from: