5 minute read

MAŁGORZATA PUCHYŁA DARIA MISZCZYK UWI Inwestycje S.A. Zielone miasto? Wspólnie możemy więcej

Temat z okładki

ZIELONE MIASTO? Wspólnie możemy więcej

Advertisement

O potrzebach mieszkaniowych poznaniaków i nowych inwestycjach, które dają swobodę, możliwość oddechu i wyjścia na spacer w najbliższej okolicy opowiedziały nam Małgorzata Puchyła i Daria Miszczyk, prezes zarządu i dyrektor sprzedaży UWI Inwestycje S.A.

rozmawia: Michał Gradowski | zdjęcia: UWI

Temat z okładki

Coraz większa liczba inwestycji deweloperskich ma

w nazwie kolor zielony albo w inny sposób odwołuje się do przyrody. Bliskość terenów rekreacyjnych jest coraz ważniejsza dla klientów?

MAŁGORZATA PUCHYŁA: Zieleń od lat odgrywa ważną rolę w naszych inwestycjach. To, co nas wyróżnia, to szukanie zdegradowanych terenów i przywracanie ich mieszkańcom. Tworzenie miejsc, w których dobrze się mieszka i żyje. Trudno o wysoki komfort życia bez zieleni. Przy każdej naszej ostatniej inwestycji sprawdza się zasada: jedna ciężarówka wywiezionego gruzu z rozbiórki to jedno mieszkanie i 18 m kw. zieleni. Taka perspektywa życia jest coraz bliższa klientom. W badaniach, które przeprowadzamy sami od wielu lat, widać już wyraźnie zmiany w preferencjach klientów. Potwierdziła je też analiza SW Research. Najważniejsze czynniki wyboru mieszkania to dobra komunikacja z centrum (42% wskazań), bezpieczeństwo okolicy (39%) i bliskość przyrody (34%), a 3/4 badanych stwierdza, iż istotny wpływ na chęć zakupu mieszkania mają tereny zielone.

Czego jeszcze nam brakuje, aby Poznań był bardziej zielony?

M.P.: Na pewno jeszcze więcej wspólnych, społecznych inicjatyw. Często poddajemy się narracji o wszechogarniającej „betonozie”, bardzo zresztą nie lubię tego słowa, bo to fałszywy obraz Poznania. Wystarczy spojrzeć z góry na miasto. Brakuje nam zaangażowania się w utrzymanie zieleni tej blisko nas, w sąsiedztwie. Ciągle nierzadkie są przypadki, gdy w imię źle pojmowanej oszczędności czy obojętności sąsiedzi doprowadzają do obumarcia zieleni, jej degradacji czy zaśmiecenia.

Chcemy pokazywać, że zazieleniać Poznań można także własnymi siłami – i nie ma znaczenia czy będą to lasy kieszonkowe, sady miejskie czy kwietne łąki.

Właśnie dlatego zainicjowaliśmy projekt Zielone Miasto Poznań. Jego istotą jest tworzenie enklaw zieleni między blokami, biurowcami czy przy ruchliwych drogach.

Jesienią ubiegłego roku posadziliśmy pierwszy miejski las kieszonkowy w Polsce, a w projekcie uczestniczyło ponad tysiąc poznaniaków! W maju, kontynuowaliśmy te działania już z sąsiednimi mieszkańcami, którzy siali łąki kwietne i sadzili drzewa owocowe, z których powstanie miejski sad.

Kolejny las kieszonkowy posadzimy już we wrześniu. Zielone Miasto Poznań to projekt dla wszystkich, bo przecież każdy z nas chce, by dookoła było pięknie, zielono i dobrze się mieszkało. Bardzo nas cieszy, że w tę inicjatywę angażuje się coraz więcej ludzi, chętnie biorą udział we wspólnym sadzeniu, a nawet sami proponują kolejne działania.

W ostatnich kilku latach jako UWI zasadziliśmy 2 tys. drzew i to nasz wkład w przyszłość.

W badaniach, o których Panie wspomniały, ankietowani wskazywali też na najbardziej zielone dzielnice Poznania. Na co postawili?

M.P.: Wyniki były zaskakujące nawet dla nas. Badania pokazały nie tylko jak istotna jest zieleń wśród preferencji klientów, ale też jak zmienia się postrzeganie różnych części miasta. Malta stała się najlepiej pozycjonowaną okolicą w Poznaniu pod względem dostępu do miejsc

Temat z okładki

umożliwiających uprawianie sportu czy rekreację i zdetronizowała Sołacz – wśród najbardziej zielonych dzielnic badani na pierwszym miejscu wskazali Maltę (41%), a później Sołacz (25%), Ogrody (24%) i Strzeszyn (20%).

Tam powstaje kolejny etap inwestycji UWI. Czego możemy się spodziewać?

DARIA MISZCZYK: To ostatni etap inwestycji Malta Wołkowyska. Warto podkreślić, że mówimy tutaj o najbliższym sąsiedztwie Jeziora Maltańskiego, a dotychczas zrealizowane etapy zyskały uznanie w oczach klientów m.in. ze względu na kameralność tej inwestycji, ścieżki spacerowe czy dziedzińce.

Nowe budynki to łącznie 350 mieszkań oraz 9 lokali usługowych W ramach inwestycji zaplanowano szeroki wachlarz mieszkań – od 25-metrowych kawalerek, do 100-metrowych apartamentów z możliwością łączenia.

To także zielone dachy i fotowoltaika, która zmniejszy koszty utrzymania hali garażowej. Posadzimy tam też duże okazy drzew, które mogą od razu, a nie za kilka lat, cieszyć oko mieszkańców (zastosowaliśmy donice sięgające w głąb drugiej kondygnacji garażowej, by umożliwić prawidłowy rozwój roślin).

Jednak czymś absolutnie unikatowym będzie teren o powierzchni prawie 2 tys. m kw. – do rekreacji dla mieszkańców w otoczeniu zieleni.

Pierwsze mieszkania w ramach tej inwestycji będą gotowe do obioru wiosną przyszłego roku. Kolejne, w pierwszym kwartale 2024 roku.

Jakie mieszkania cieszą się obecnie największą popularnością?

D.M.: W przypadku naszych inwestycji po uruchomieniu sprzedaży widzimy wyraźnie, o które mieszkania

jest najwięcej zapytań, które sprzedają się najszybciej. Najczęściej największe zainteresowanie dotyczy mieszkań kompaktowych – kawalerek i dwupokojowych o powierzchni ok. 40 m kw.

Trochę wolniej sprzedają się mieszkania 3-4–pokojowe, o powierzchni 60-70 m, gwarantujące większy komfort i przestrzeń, ale to też powoli się zmienia.

Kiedyś standardem było kupowanie mniejszego mieszkania „na start”, przy świadomości, że za kilka lat trzeba je będzie zamienić na większe. Dziś wielu klientów od razu stawia na lokale bardziej perspektywiczne.

Trudniejszym wyzwaniem jest natomiast sprzedaż 100-metrowych i większych apartamentów. Wielu deweloperów już na etapie projektu ogranicza dostępność takich lokali, bo ich sprzedaż wiążę się z większym ryzykiem niż na przykład kawalerek. Czasem trafiają do nas klienci z pomysłami pozornie „niemożliwymi do zrealizowania”. Chcą np. połączyć mieszkania, aby w sumie miały 200 m kw. powierzchni i dodatkowo także świetlik w dachu. I my takie projekty podejmujemy, oczywiście jeśli pomysł pojawi się na odpowiednim etapie realizacji inwestycji.

Choć takie niestandardowe pomysły wymagają dużej elastyczności, a niekiedy trzeba się nawet pokłócić z projektantem czy działem technicznym – to dają ogromną satysfakcję, zwłaszcza jeśli klient mówi na końcu: „spełniliście moje marzenie”.

Warto też dodać, że proces sprzedaży prowadzimy tak, aby większość lokali trafiała bezpośrednio do przyszłych mieszkańców. Nie sprzedajemy hurtowo mieszkań inwestorom. Zależy nam, aby ludzie się znali, nie byli anonimowi, żeby tworzyły się społeczności, bo to wpływa na bezpieczeństwo i komfort życia.

Temat z okładki

Temat z okładki

Temat z okładki

Eksperci prognozują, że podwyżka stóp procentowych i utrudniony dostęp do kredytów mocno zahamuje popyt na inwestycje mieszkaniowe. Czy widać to już w zachowaniach klientów? Czy większą rolę zacznie odgrywać cena?

D.M.: Wielu naszych klientów kupuje mieszkania z własnych środków lub posiada duży wkład własny, więc nie zauważyliśmy spadku zainteresowania.

A w przypadkach, w których klient ma problem z uzyskaniem kredytu, podochodzimy do sytuacji ze zrozumieniem i staramy się pomóc – oferując możliwość skorzystania z porady zaufanych, współpracujących z nami doradców kredytowych. Jako pierwszy deweloper w Poznaniu wprowadziliśmy przy zakupie mieszkania dwie opcje do wyboru: niezmienna, choć wyższa cena bądź waloryzacja. Nie spodziewamy się jednak, aby cena zyskała na znaczeniu wśród kryteriów wyboru, zwłaszcza w Poznaniu, gdzie klienci cenią sobie solidność i „porządne” mieszkanie. M.P.: 30 lat doświadczenia UWI pozwala nam patrzeć z większym spokojem na sytuację na rynku i mobilizuje do szukania optymalnych rozwiązań dla klientów.

Lubimy Poznań i jego mieszkańców. Sercem wszyscy w UWI jesteśmy poznaniakami i choć niewielu pamięta sprzed 30 lat naszą pierwszą nazwę – Unia Wspólnego Inwestowania – to wierzymy, iż budujemy wspólnie z mieszkańcami osiedla, w których później świetnie się żyje i w ten sposób wnosimy dodatkową wartość do miasta.

This article is from: