11 minute read
AGATA WITTCHEN-BAREŁKOWSKA Nie boję się języka
Prestiżowa rozmowa
NIE BOJĘ SIĘ JĘZYKA
Advertisement
Konferencja „Być Kobietą On Tour”, Poznań, kwiecień 2022
Humanistka, badaczka, trenerka, mediatorka, dziennikarka. Od dziecka zafascynowana słowem. „Nie trzeba żyć w komunikacyjnym piekle” – przekonuje, a jej zaangażowanie w naukę dobrej komunikacji, poprawiającej jakość życia innych, zostało docenione tytułem Kobiety On Tour, podczas jesiennej edycji konferencji #byckobietaontour. Po godzinach odstawia książki na półkę i oddaje się żywiołowi wody. Dzięki konsekwentnej i systematycznej pracy, na Mistrzostwach Świata w Burgas ustanowiła swój życiowy rekord we freedivingu w monopłetwie. AGATA WITTCHEN-BAREŁKOWSKA – o komunikacji międzyludzkiej i tej z samą sobą.
rozmawia: Alicja Kulbicka | zdjęcia: Jakub Wittchen
Jak ważna jest komunikacja w Twoim życiu? AGATA WITTCHEN-BAREŁKOWSKA: Dla mnie to jedna z najważniejszych dziedzin życia, która w dużej mierze decyduje o jego jakości. Od dziecka fascynowało mnie to, w jaki sposób ludzie ze sobą rozmawiają, jak piszą i opowiadają. Konferencja „Być Kobietą On Tour”, Poznań, październik 2022 Dzięki temu szybko nauczyłam się, że mogą istnieć bardzo różne wersje tej samej historii. Zrozumiałam też, że słowa mają wielką moc i postanowiłam dowiedzieć się jak najwięcej o tym, jak funkcjonują – jak mogą budować lub niszczyć nasze życie. Humanistyczne wykształcenie sprawiło, że moja wrażliwość na słowo rosła, a decyzja o zostaniu trenerką komunikacji pozwala mi używać jej w praktyce.
Szkolisz, obserwujesz, słuchasz ludzi. Jak w Polsce ludzie się komunikują? Jaka jest kultura komunikacji? Myślę, że mamy jeszcze w tym obszarze wiele do zrobienia. Wynika to na pewno z uwarunkowań historycznych, które nas wszystkich dotyczą. Mają one niebagatelny wpływ na kondycję psychiczną ludzi, na sposób, w jaki tworzą relacje, a co za tym idzie – na komunikację. Nasza
komunikacja zmienia się nieustannie wraz ze zmianą pokoleń – to, na co nie było przestrzeni w poprzednich generacjach, dzisiaj coraz częściej uznawane jest już za coś normalnego.
W Polsce brakuje nam nauki dobrej komunikacji. Według mnie powinna się ona zaczynać już w szkole podstawowej – dobre nawyki w tym zakresie można wprowadzać od najmłodszych lat. Szkoda, że nie uczymy się jej tak, jak matematyki czy biologii.
Komunikacja to narzędzie, którego używamy przez całe życie, a często w procesie edukacji ani w domu nie mamy możliwości, żeby się w tym zakresie rozwijać. Na szczęście zmiany w tym obszarze są możliwe. Kiedy pracuję z ludźmi często mówię im, że nie trzeba żyć w komunikacyjnym piekle.
Rozwiń myśl…
Nie musimy się ze sobą komunikować w aspekcie ciągłej walki, rywalizacji czy rozgrywania czegoś między sobą. Można znaleźć inny poziom – oparty na otwartości, partnerstwie, akceptacji drugiego człowieka i dogłębnej próbie wzajemnego zrozumienia. Wierzę, że wprowadzenie zmian w sposobie komunikacji jest możliwe dla większości ludzi. Nawet jeśli ktoś nie dostał w rodzinie, szkole czy środowisku pracy pozytywnych wzorców związanych z komunikacją, jako dorosła osoba może podjąć decyzję, że chce nauczyć się działać na rzecz porozumienia. Można się zatrzymać, powiedzieć sobie, że są rzeczy, które mi w tym obszarze nie służą i zbudować sposób komunikowania się z innymi ludźmi świadomie, na nowo. Nie zawsze jest to łatwa praca, ale zdecydowanie warto ją
podjąć. Nie trzeba żyć w piekle – można dokonać realnych zmian, które znacząco podnoszą jakość życia.
Kto do Ciebie przychodzi? Z jakimi wyzwaniami i jak pracujecie?
Pracuję zarówno z klientami indywidualnymi, jak i organizacjami. Każdą współpracę rozpoczynam od rozmowy, przeprowadzenia diagnozy i dopiero na tej podstawie przygotowuję plan działań, dopasowany do potrzeb danego klienta. Budujemy relację i zazwyczaj spotykamy się co najmniej kilka razy. Wieloletnie doświadczenie doprowadziło mnie do wniosku, że jednorazowe szkolenia z komunikacji nie mają większego sensu i w związku z tym nie można ode mnie kupić „gotowych” warsztatów. Rozwiązania, które przygotowuję, są zawsze spersonalizowane. Dzięki takiemu stylowi pracy udaje się wprowadzać realne zmiany w życiu moich klientów i ich organizacji.
Jest mnóstwo poradników na temat tego, jak mówić, jak nie mówić, jakich słów używać, a jakich nie, jak coś powiedzieć w kilku krokach, żeby zadziałało. Ale ja uważam, że poznanie tych schematów, choć wartościowe, jednak nie wystarczy. Bez zbudowania świadomości, odpowiedniego nastawienia i chęci zrozumienia drugiego człowieka sam szablon nie będzie działał. Zmiana sposobu komunikacji w sposób bezpośredni łączy się ze zmianą sposobu myślenia, a tego nie da się zrobić w ciągu jednego spotkania.
Jeśli chodzi o tematy, z którymi najczęściej pracujemy, to w zespołach biznesowych wiodącym tematem jest obecnie budowanie wspólnoty. Mam okazję pracować z firmami, w których pracownicy stanowią zbiór specjalistów w danej dziedzinie, działających w bardzo indywidualny sposób. Można powiedzieć, że nikt ich nie nauczył grać zespołowo. Każdy z nich jest solistą, a działania, które podejmują często wymagają całej orkiestry. Pracujemy wtedy nad zachowaniami komunikacyjnymi, które pomagają wzmocnić relacje w zespole. Drugim ważnym obszarem jest poszanowanie różnorodności w organizacjach ↗
Prestiżowa rozmowa
Prestiżowa rozmowa
– pokazanie, że pomimo różnic w naszych poglądach możemy ze sobą współistnieć i współdziałać. Jako trenerka staram się pokazać, że uszanowanie różnych sposobów widzenia, pracy, myślenia, które każdy z nas ma, jest wielkim zasobem. Jeśli nauczymy się komunikować z szacunkiem, działa to na korzyść całej organizacji.
A co z osławioną „informacją zwrotną”? Wielu trenerów na tym budowało swoje portfolio i był czas, kiedy hasło „informacja zwrotna” i „metoda kanapki” były przerabiane na tysiąc sposobów na każdym biznesowym szkoleniu.
Kiedy rozmawiam z liderami, często słyszę „chciałbym, aby ludzie do mnie mówili, a oni wciąż do mnie nie mówią”. To jeden z tematów, który często jest początkiem mojej współpracy z klientami, ale najczęściej stanowi element większej całości. Osobiście nie lubię sformułowania „informacja zwrotna”. Wolę mówić o wzajemności w komunikacji.
Sporo mówimy tu o organizacjach, których liderzy, co niejako jest wpisane w zarządzanie, w sposób świadomy chcą usprawnić komunikację w swoich firmach. Ale ciekawi mnie, z czym przychodzą do Ciebie osoby prywatne?
Najczęściej przychodzą do mnie osoby, które pracują nad swoim rozwojem i zauważają, że coś w ich komunikacji nie sprzyja budowaniu porozumienia. Czasami nie są w stanie dokładnie określić, co to jest, ale czują, że ta komunikacja mogłaby przebiegać inaczej. Widzą na przykład u swoich znajomych, czy w rodzinie, że ludzie inaczej ze sobą rozmawiają i chcieliby też tak się porozumiewać. Ta świadomość sama w sobie jest już wielką wartością. Od swoich klientów często słyszę na początku: „ja tak mam”. „Ja tak mam, że jak się zdenerwuję, to bardzo krzyczę”, „ja tak mam, że na czymś mi bardzo zależy, ale nie potrafię tego powiedzieć”, „ja tak mam, że słowa więzną mi w gardle i nie mogę zabrać głosu na spotkaniu”. „Ja tak mam, a wolałbym funkcjonować inaczej”. Szukamy zachowań, które warto zmienić, ustalamy plan działania i cele, które chcemy osiągnąć. Zdarza się też, że komunikacja jest tylko wierzchołkiem góry lodowej i trudności z nią związane są wynikiem głębokich, czasem traumatycznych wydarzeń. Tu moja rola się kończy. Nie jestem terapeutą i jasno to komunikuję. Trzeba najpierw uporządkować inny obszar życia.
Jak wygląda praca z Tobą?
Świadomie nazywam się trenerką dobrej komunikacji, bo praca ze mną jest konkretnym treningiem. Nie daję żadnych czarodziejskich recept, bo nie istnieje cudowna pigułka, która usprawni naszą komunikację. Spotykamy się, rozmawiamy, poznajemy nową wiedzę, realizujemy ćwiczenia, zdobywamy kompetencje. Podobnie jak trener w sporcie – towarzyszę, ułatwiam, tłumaczę, pomagam wyznaczać kierunki i osiągać cele. Ale maratonu za nikogo nie przebiegnę – tę drogę trzeba przebyć samemu.
To zapytam przekornie – jak szybko widać efekty zmiany?
Komunikacja to bardzo wdzięczna dziedzina i bardzo szybko daje efekty. Podjęcie refleksji, rozpoczęcie obserwacji na temat własnego sposobu komunikowania się z innymi ludźmi, wyciagnięcie schematów na światło dziennie i przemodelowanie
↗Sesja dla marki Orska, kolekcja Baltica ich to są działania, które układa się trochę jak puzzle.
W pracy z klientami indywidualnymi pierwsze zmiany widać już po kilku miesiącach, a zazwyczaj spotykamy się dwa razy w miesiącu. Wielkim przywilejem jest słyszeć, jak klienci mówią o zmianie jakościowej w ich życiu – na przykład o tym, że szef zauważył ich nowe nastawienie w podejściu do współpracowników, w wyniku czego dostali pracę przy wymarzonym projekcie, podwyżkę lub awans.
Mówisz, że nie ma schematu na dobrą komunikację, jednak może uda mi się wyciągnąć jakąś złotą radę?
Jeśli ktoś ma poczucie, że nie dogaduje się w związku czy w pracy tak, jakby chciał, to warto zacząć od przyjrzenia się rozmowom i szczerej odpowiedzi na pytanie: ile JA mówię, a ile słucham drugiego człowieka. Można to określić procentowo. Jeśli zrobimy taki eksperyment, to bardzo często dochodzimy do wniosku, że ta proporcja jest korzystna dla nas, a niekorzystna dla naszego rozmówcy, np. okazuje się, że mówię przez około 70% czasu. Dla wielu osób definicją komunikacji jest „przekazanie tego, co JA mam do powiedzenia”. Ale to jest cały czas o JA. Brakuje miejsca na drugą osobę. Warto zacząć od zmiany tych proporcji. Lubię sformułowanie „zrobić miejsce na drugiego człowieka”. Zaangażowane słuchanie jest na pewno jedną z podstaw dobrej komunikacji.
Dużo mówimy tu o szacunku, wzajemności, dialogu, ale… W przestrzeni publicznej padają coraz ostrzejsze słowa, które jeszcze kilka lat temu byłyby nie do pomyślenia, często nie stroniące od wulgaryzmów.
Mówi się, że są liderzy na czas wojny i liderzy na czas pokoju. Według mnie podobnie jest z językiem. Reaguje
on żywo na naszą rzeczywistość. Im więcej w nas emocji i gniewu, tym żywiej reagujemy. Po protestach w 2020 byłam często pytana, jak to jest, że śliczne dziewczyny wykrzykują wulgaryzmy na ulicy? Myślę, że to jest historia o zagrożeniu. Kiedy ktoś cię bezpardonowo atakuje, wchodzi w twoją przestrzeń, stwarza poczucie zagrożenia, trudno jest koncyliacyjnie poprosić o odejście. Te słowa były użyte do obrony. Nie boję się języka i ze wszystkich sił dążę do tego, abyśmy nie musieli go używać jako broni, abyśmy mogli zejść z pola walki. Jednocześnie uważam, że są w życiu sytuacje, które wymagają użycia mocnych słów. W świecie, w którym żyjemy, czasami może to zdecydować o naszym bezpieczeństwie.
Trzy lata temu urodziłaś się jako freediverka. Jesteś żywym przykładem na to, że po latach spędzonych w bibliotekach i teatrach można wstać z przysłowiowej kanapy i zacząć uprawiać sport. Powiedziałaś kiedyś, że pod wodą nie masz swojego najskuteczniejszego narzędzia – słów. Może jednak jest coś, co wspólnego mają ze sobą freediving i komunikacja?
Trudno jest komunikować się z innymi ludźmi, jeśli człowiek ma trudności w komunikacji z samym sobą. Na przykład: trudno stawiać granice, jeśli nigdy nie odpowiedziało się sobie na pytanie, co jest dla mnie naprawdę ważne.
Freediving to sport, który ma ogromny wpływ na ten rodzaj komunikacji. Gdy bierzesz jeden oddech i schodzisz pod wodę, jesteś sama ze sobą w zupełnie niezwykły sposób. Masz intensywny kontakt ze swoim ciałem, ale sfera mentalna też pozostaje aktywna. Dążymy do relaksu, jednak ważna jest również umiejętność automotywacji, świadome używanie mowy wewnętrznej – szczególnie podczas nurkowań, kiedy nie wszystko idzie zgodnie z naszymi założeniami.
Bardzo istotne jest nastawienie, z jakim wchodzę do wody i tu również widzę podobieństwo do komunikacji. W życiu na ważne spotkanie warto iść z poczuciem, że jestem dobrze przygotowana, pewna siebie, znam temat. To nie jest czas na mówienie sobie: „mogłam się lepiej przygotować”, „nie zrobiłam wszystkiego, co mogłam”. Podobnie jest pod wodą, w trakcie zawodów – ważne, żeby uruchamiać dialog wewnętrzny, który jest dla nas wspierający.
Czy przydało Ci się to na Mistrzostwach Świata w Burgas?
Zrobiłam tam swoją życiówkę – 128 metrów na jednym oddechu!
Jak mówi moja trenerka, Agnieszka Kalska, freediving jest sportem dla każdego, kto lubi wodę i dobrze się w niej czuje. Jestem dowodem na to, że w każdym momencie można się oderwać od biurka, wejść do wody i odnaleźć w tym ogromną przyjemność, a może nawet zacząć stawiać sobie cele i zdecydować się na rozwój w tym kierunku. Prestiżowa rozmowa
Konferencja „Być Kobietą On Tour”, Heron Live Hotel, marzec 2022
„Skromna, uśmiechnięta, serdeczna, cudownie wyrozumiała kobieta. Mądra, elokwentna, niezwykle oczytana i świadoma siebie. Stawia granice i dba o swój spokój. W ludziach szuka dobra i jest ich szalenie ciekawa. Przyjaźń traktuje serio. Nigdy się nie obraża. Nie ocenia. Nie krytykuje. Nie wypomina. Zawsze ma dobre słowo. Służy ramieniem. Można z nią wspólnie pomilczeć. Słucha rad i pyta, co może zrobić lepiej. Nie robi wyrzutów z powodu braku czasu dla niej”. To część laudacji na Twoją cześć wygłoszonej przez Martę Klepkę (organizatorkę wydarzenia) podczas wręczania Ci tytułu „Kobiety On Tour” podczas konferencji #byckobietaontour. Niezwykle wzruszający moment – specjalistka od słów zapomniała słów. Czym jest dla Ciebie ten tytuł?
Faktycznie niewiele było sytuacji w moim życiu, kiedy zabrakło mi słów. Ten tytuł jest dla mnie szczególnie ważny spośród wielu nagród, które w życiu zdobyłam. Bo otrzymałam go nie za to, co osiągnęłam, ale za to, kim jestem. Jest o relacjach: zarówno o mojej osobistej relacji z Martą, która niezwykle mnie motywuje do rozwoju i dzielenia się wiedzą, ale też o relacjach z kobietami, które spotykam podczas #byckobietaontour, i z tymi, z którymi pracuję nad tym, żeby dobra komunikacja przyniosła zmiany w ich życiu.
Jestem uczestniczką i prelegentką konferencji od kilku lat i według mnie mają one jedyną w swoim rodzaju energię, z której rodzą się wspaniałe relacje. Nawiązałam podczas tych spotkań wiele wartościowych znajomości, ale też odnowiłam takie, na które przez lata nie było czasu czy przestrzeni w zabieganym życiu. To, co na konferencjach podoba mi się szczególnie jako trenerce, która pracuje z tematem różnorodności, to przełamywanie stereotypów. Marta Klepka
zaprasza bardzo różnych gości i podczas #byckobietaontour wszyscy spotykają się, by naprawdę ze sobą rozmawiać, uważnie się słuchają, nie ukrywają emocji, wchodzą w autentyczny dialog, są siebie nawzajem ciekawi. Według mnie to również przykład tego, co może zdziałać dobra komunikacja. Bardzo się cieszę, że jestem częścią tej społeczności, która w dzisiejszym świecie, pełnym napięć i niepewności, daje poczucie wspólnoty, kobiecej mocy i wzajemnego zrozumienia.