5 minute read

NATALIA WERSTAK, Warsztat.art Stawiam na lokalnych dostawców

LOKALNYCH DOSTAWCÓW

Elektroradiolożka z wykształcenia, z pasji miłośniczka kwiatów i dobrego designu. Lokalność to słowo, które odmienia przez wszystkie przypadki, a wspieranie rodzimych firm i inicjatyw pozwoliło jej wokół swojego biznesu zbudować społeczność, którą łączą wspólne wartości i miłość do rękodzieła. Natalia Werstak – właścicielka pracowni florystycznej Warsztat.art.

Advertisement

rozmawia: Alicja Kulbicka | zdjęcia: Warsztat.art

eśli spojrzysz we właściwy sposób, zobaczysz, że cały świat jest ogrodem. To piękne zdanie przyświeca Twoje działalności. Dlaczego właśnie tę sentencję wybrałaś na motto swojego biznesu? Od dziecka kochałam rośliny. Zarówno te w ogrodzie, jak i te na Jparapecie w domu rodzinnym. Dziadek miał ogród i to właśnie on zaszczepił we mnie wrażliwość i szacunek do roślin. Całe lato spędzaliśmy w ogrodzie, hodując warzywa i zioła czy pielęgnując kwiaty. I do dziś pamiętam to uczucie, kiedy dzięki mojej pielęgnacji rośliny pięknie rosły, a kwiaty rozkwitały. Z wykształcenia jestem elektroradiologiem, więc mojej pracy zawsze przyświecała misja, a biologia była i jest bliską mi dziedziną. I zawsze chciałam być blisko przyrody i natury. A kwiaty i rośliny to jest coś, co jest w naszych rękach totalnie. Z naszą pomocą potrafią zaskoczyć. Zrezygnowałam zatem z pracy „na etat” i zajęłam się swoją pasją. Tak powstał Warsztat.art. Zajmujemy się szeroko pojętymi kwiatami. Od klasycznego bukietu dla mamy na urodziny, po duże eventy, wesela oraz sesje zdjęciowe. Zarówno te produktowe, jak i z modelkami. Dodatkowo aranżujemy zieleń w przestrzeniach biurowych i opiekujemy

Zatem jaka misja przyświeca Ci dzisiaj w Twojej pracy?

Rośliny i kwiaty potrafią zmienić nasze wnętrze natychmiastowo. Odczarowują nasze domy czy ogrody. Wystarczy postawić bukiet kwiatów na stole i już jest przytulniej i cieplej wizualnie. A co najważniejsze – kwiaty są obecne w najważniejszych momentach życia człowieka. Od gratulacji dla przyszłej mamy, poprzez narodziny, chrzciny, komunie, każde urodziny, imieniny aż po naszą ostatnią drogę – zawsze towarzyszą nam kwiaty. Są z ludźmi podczas celebrowania ich sukcesów, na randkach, czy też po prostu zdobią nasze pomieszczenia, dostarczając wrażeń wizualnych i podnosząc nam nastrój. Praca z roślinami jest niesamowicie wdzięczna. Ile pracy im poświęcisz, tyle oddadzą nam piękna.

Przyznasz jednak, że droga od elektroradiologii do florystyki to dość kręta ścieżka…

Wszystko zaczęło się od ślubu moich przyjaciół, którzy zaufali mi i dali wolną rękę do wykonania oprawy kwiatowej ich ślubu. To by mój prezent dla nich. I gdy zobaczyłam wzruszenie w ich oczach, kiedy weszli na salę po mojej całonocnej pracy z kwiatami, stało się dla mnie jasne, co powinnam

w życiu robić i dlaczego. Zaczęłam wówczas bardziej rozmyślnie podchodzić do tematu florystyki. Zrobiłam kilka kursów, aby bukiety robić świadomie i poprawnie. Z drugiej strony pokazały mi one, czego we florystyce nie chcę i jak nie chcę pracować i z czego świadomie chcę zrezygnować. Wiele z tych kursów opiera się na tzw. starej szkole florystycznej, która nie nadąża w mojej opinii za zmianą trendów.

Twoje prace są bardzo naturalistyczne i przede wszystkim sezonowe. Skąd czerpiesz inspiracje?

Inspiracje są wszędzie. Nawet w budownictwie czy architekturze, ale przede wszystkim zainspirowały mnie plenerowe śluby, na które moda z zachodu Europy przywędrowała

i do nas. Nie ukrywam, że czas epidemii i konieczność organizowania imprez na świeżym powietrzu zmotywowała mnie do czerpania garściami z naturami. Naturalistyczny trend to zresztą nic nowego w sztuce florystyki. Już w XIX wieku dawano kompozycjom kwiatowym powietrza, podążano za naturalnym skrzywieniem gałązek. Co w tym złego, aby ciężkie główki tulipanów zwisały, a nie sztywno stały w kompozycji? Tak dzieje się w naturze i jest to zupełnie normalne. Nie drutujemy na siłę róży w bukiecie, aby wygiąć ją w określonym kierunku, tylko pozwalamy jej „być sobą”. Taka jest natura i jest piękna. Dodatkowo „idziemy sezonem”, czyli wykorzystujemy w kompozycjach kwiaty sezonowe od lokalnych ogrodników. Zaskakujemy naszych klientów formą i różnorodnością.

Za oknami jesień, za chwilkę zima, wydawać by się mogło, że nie najszczęśliwsza pora na bukiety. Czy zatem jesienią i zimą musimy zrezygnować z kwiatów ciętych?

Absolutnie nie! W zimowych bukietach po prostu pojawia się więcej gałązek zimowych, takich jak chociażby ostrokrzew. W listopadzie powoli zaczynamy myśleć o świętach, a zima to czas naprawdę ciekawych kwiatów. Pojawia się amarylis, czy pojawiają się dostępne tylko zimą jaskry w odmianie hanoi, które mogą cieszyć oko na wigilijnym stole. No i coroczny

hit, czyli kompozycje na bazie igliwia. Wianki, które rokrocznie zdobią nasze drzwi to absolutny must have

w wielu domach. A do tego dekoracje – świece, które stworzą nam niepowtarzalny klimat w domu. Mamy w swojej ofercie świece o pięknym, naturalnym designie pochodzące z lokalnej pasieki, stworzone z naturalnych olejków.

W Warsztacie oprócz pięknych kompozycji kwiatowych czy roślin zielonych znajdziemy też niebanalną ceramikę, doniczki, szkło. Jak dobierasz akcesoria?

Dużą wagę przywiązuję przede wszystkim do tego, skąd one pochodzą. Pierwotna koncepcja Warsztatu była taka, że chcemy wspierać lokalnych twórców, lokalne rękodzieło. Aspekt lokalności stał się tym ważniejszy, że miesiąc po otwarciu pracowni rozpoczął się covid. A to – mimo że czas nie był łatwy – sprzyjało wysypowi rodzimych twórców. Wiele z osób mających pasje rękodzielnicze, mogło je zacząć realizować, bo wreszcie znaleźli na to czas. A ja z kolei ten czas poświeciłam na poszukiwanie odpowiednich produktów, rozwijałam współpracę przy jednoczesnym zachowaniu warunku lokalności. I dzisiaj pracujemy z kilkoma rodzinnymi pracowniami, które dostarczają nam jedyną w swoim rodzaju ceramikę czy akcesoria. Dodatkowo mamy w swojej ofercie produkty skandynawskie – szło czy papierowe osłonki pochodzące z recyklingu. Staramy się, aby asortyment, który oferujemy, był wytwarzany z poszanowaniem natury.

Wspieranie lokalności, produktów pochodzące od regionalnych twórców to ważna część Twojej działalności.

Skandynawowie wiele mówią o filozofii hygee oznaczającej komfort, wygodę, przytulność i bezpieczeństwo, która także znajduje swoje odzwierciedlenie w wystroju wnętrz i dodatkach, jakimi się otaczamy. Mamy tak wiele pięknego rękodzieła wytwarzanego w Polsce, nie musimy go szukać poza granicami kraju. Możemy stworzyć nasze własne lokalne hygee tu w Poznaniu.

Z wieloma biznesami, z którymi współpracujemy, po prostu się przyjaźnimy, a to wielki przywilej. Łączą nas wspólne wartości i podobny sposób patrzenia na świat. Tworzymy społeczność, do której zapraszamy każdego, kto czuje i myśli w podobny sposób. Taka też idea przyświecała mi przy okazji tworzenia nowego miejsca dla Warsztat.art przy ulicy Młyńskiej. Jako miejsca spotkań dla naszej lokalnej społeczności. Bo miejsce tworzą ludzie. A jeśli dodamy do tego nasze piękne lokalne rękodzieło, to wyjdzie z tego duet idealny. Zapraszamy do Warsztatu!

This article is from: