2 minute read
RECENZJA MARTY SZOSTAK Z miłości do namiętności, recenzja płyty „Color Aires” zespołu Bandonegro
56 Muzyka Z MIŁOŚCI DO NAMIĘTNOŚCI, czyli żywioł w rytmie tanga
Recenzja płyty Color Aires zespołu Bandonegro
Advertisement
Połączyło ich tango. Argentyńskie i nuevo, neotango i kompozycje nim inspirowane, zawierające w sobie elementy jazzu, rocka i electroniki. Działają razem od ponad dwunastu lat, tworząc zespół o nazwie Bandonegro. Choć jest ich czworo, a zatem wedle wszelkich prawideł teorii muzyki, można by w pełni legalnie nazywać ich kwartetem, w świadomości odbiorców, współpracujących z nimi światowej klasy artystów i wychwalającej ich prasy, funkcjonują jako orkiestra. Jej brzmienia tworzą: Michał Główka (bandoneon i akordeon), Jakub Czechowicz (skrzypce), Marek Dolecki (fortepian) i Marcin Antkowiak (kontrabas i kompozycja).
, materiały promocyjne (portret autorki) Michał Kordula :
zdjęcia
Drugi rok swojej działalności uhonorowali nagraniem swojego pierwszego albumu zatytułowanego „Tango Nuevo by Astrot Piazzolla”. Od tego czasu nagrali cztery płyty; ostatnia z nich – „Color Aires” jest bohaterką niniejszej recenzji. Czego możecie się spodziewać, wychodząc jej na spotkanie? Z pewnością bardzo intensywnego przeżycia, połączonego z podróżą przez zestaw najbardziej znanych i uchodzących za najwybitniejsze tang, milong i argentyńskich walców. Bandonegro potraktowali je po swojemu, przygotowują autorskie aranżacje i wkładając w ich wykonanie tak nieprawdopodobne ilości energii i ognistego temperamentu, że właściwie trudno się dziwić nazywaniu ich orkiestrą. Świeżość ich spojrzenia, zaangażowanie i techniczna biegłość przekładają się na kipiącą rytmem, ekspresyjną fantazję. Wśród wybranych przez Czwórkę utworów usłyszycie między innymi doskonale znaną „La Cumparsitę” Gerardo Matosa Rodrígueza, „Canaro en Paris” Alejandro Scarpino, „Zum” Astora Piazzolli czy „Palomita blanca” Anselmo Aieta. „A Los Amigos” Armando Pontiera jest utworem, do którego wracałam najchętniej – uwodzicielska linia skrzypiec, charakterystyczny rytm podbijany przez brzmienie fortepianu, klimatyczne ritardando – to wszystko tworzy całość, która zdaje się potwierdzać, dlaczego Bandonegro są uznawani za najlepszy zespół tango swojego pokolenia. Chciałabym ich usły-
szeć w wersji nieco bardziej… subtelnej. Nie chodzi tu o zaprzeczanie oczywistemu i udowadnianie, że tango wcale nie jest połączeniem gorącej pasji i jeszcze gorętszego temperamentu. Myślę jednak, że nie przeczy to uchwyceniu zaklętej w nim namiętności w taki sposób, by móc rozkoszować się nią także poprzez zbudowanie zmysłowego napięcia. Od samego początku do niemal samego końca, panowie fundują nam grę niezwykle emocjonalną, intensywną,
dynamiczną. Czuję jednak, że zabrakło nieco większego zróżnicowania, uwrażliwienia na niuanse. Na pewnego rodzaju tajemnicę, która w moim odczuciu unosi się nad tą muzyką.
Może to znak, by spotkać się z nią na żywo? I przekonać się na własnej skórze o tym, co potrafi ona w nas wywołać? Jeśli będziecie mieli Państwo okazję, zachęcam, by z niej skorzystać. Ja jej również nie przegapię. A do tego czasu – dajcie się uwieść barwnemu Buenos Aires na cztery głosy.