4 minute read
Trzy dekady firmy Happet
Polska marka zoologiczna, specjalizująca się w produkcji i dystrybucji asortymentu do akwarystyki i oczek wodnych, od wielu lat konsekwentnie buduje swoją pozycję na rynku. O początkach w branży i pomysłach na rozwój firmy opowiedział nam Jerzy Urbanowicz, ichtiolog, właściciel firmy Happet
ROZMAWIA: MICHAŁ GRADOWSKI
Advertisement
W maju minie 30-lecie działalności firmy Happet. Skąd pomysł na biznes akurat w tej branży?
Od najmłodszych lat interesowałem się akwarystyką i – choć pochodzę z Poznania – na studia pojechałem do Olsztyna, do Instytutu Rybactwa Śródlądowego. To jedyny taki wydział w Polsce, który ściąga pasjonatów z całego kraju. Po studiach, w 1990 roku, wyjechałem za granicę. Pracowałem w Finlandii na fermie pstrągów, a później przeniosłem się do Niemiec, gdzie zatrudniłem się w firmie zajmującej się importem ryb akwariowych. Następnie wykorzystałem te doświadczenia i zgromadzone oszczędności zainwestowałem w Polsce. Na początku firma działała w wynajętym garażu. Zaczynaliśmy od sprzedaży ryb akwariowych, później zajęliśmy się szeroko pojętą akwarystyką, następnie poszerzyliśmy asortyment o produkty do zakładania stawów, przede wszystkim urządzenia filtracyjne – to była nisza na polskim rynku, a duże filtry w ogóle nie były dostępne w naszym kraju. Dziś to właśnie filtry marki Happet są naszym flagowym produktem dostępnym w kraju i na wielu rynkach zagranicznych. Zastosowane w nich rozwiązania są opatentowane, a w przypadku dużych filtrów właściwie nie mamy w Polsce konkurencji.
Jaka była recepta na sukces w tamtym czasie?
Na pewno przydawała się znajomość języków. Nie tylko angielskiego, który nie był wtedy tak powszechny, ale też niemieckiego i rosyjskiego. Prowadzenie wtedy firmy wymagało dużej elastyczności, bo okoliczności zmieniały się bardzo szybko. Na początku sprzedawaliśmy polskie ryby do niemieckich hurtowni, ale rosnące koszty energii w Polsce sprawiły, że stało się to nieopłacalne, więc trzeba było sprowadzać je z Rosji. Kiedy i tam ceny znacząco wzrosły, musieliśmy sprowadzać ryby z Tajlandii i Indonezji, a z kolei do Rosji zaczęliśmy sprzedawać artykuły zoologiczne. Takich zwrotów było w historii firmy bardzo wiele.
Sprowadzaliśmy też np. karpie koi z Izraela, który obok Japonii jest jednym z liderów w tej branży – w pustynnym kraju udało się wykorzystać zbiorniki wody
Filtry stawowe BIOKLAR, jeden z flagowych produktów firmy Happet, czekające w magazynie na wysyłkę do klientów.
Filtr bębnowy wstępny DRUMI marki Happet. Jak działa ten nowoczesny filtr? Woda ze stawu dostaje się do środka bębna. Następnie przez drobne otworki mikrosita przedostaje się do komory filtra, zostawiając na wewnętrznej stronie bębna wszystkie zanieczyszczenia. Kiedy mikrosito jest już mocno zanieczyszczone, pojawia się różnica poziomu wody między komorą filtra, a środkiem bębna. Czujnik poziomu wody zostaje aktywowany, a sterownik włącza obrót bębna i spryskiwacze. Woda pod ciśnieniem spłukuje zanieczyszczenia z wewnętrznej strony mikriosita na bębnie do specjalnej rynny, a brudna woda z zanieczyszczeniami zostaje odprowadzona do kanalizacji.
opadowej i przekształcić je w nowoczesne stawy. Ryby do akwariów i stawów są ciągle częścią naszej oferty, ale stanowią mniejszość naszych obrotów.
Jakie decyzje możemy z perspektywy czasu uznać za kroki milowe w historii firmy?
Na pewno jedną z kluczowych była decyzja o pokazaniu naszej oferty na targach zagranicznych w Kolonii. To na tych pierwszych targach zdobyliśmy wiele kontaktów, które utrzymujemy do dziś i rozpoczęła się nasza ekspansja na rynkach zagranicznych, na których obecnie sprzedajemy większość naszych produktów do stawów.
Bardzo ważny był także mój pierwszy wyjazd do Chin pod koniec lat 90. – trochę turystycznie, bo podróże są jedną z moich pasji, a trochę na targi. Zdobyte tam kontakty pozwoliły znacząco rozwinąć naszą działalność.
Jakie są aktualne szanse i zagrożenia dla kategorii POND?
Na pewno podwyżki cen prądu mogą zniechęcić nowych klientów do zakładania stawów. Duża pompa pracująca 24 h na dobę czy lampa UV to urządzenia o znaczącym poborze prądu. Z drugiej strony w naszej ofercie jest coraz więcej energooszczędnych produktów, takich jak lampy LED.
Na plus trzeba zaliczyć natomiast niesłabnącą popularność karpi koi, które są stosunkowo drogie i wymagają wysokiej jakości wyposażenia stawów i dobrych pokarmów. Karpie koi przywędrowały z Japonii do Europy początkowo
Jerzy Urbanowicz prezentuje jedną z nowości firmy – przedłużacz/rozdzielacz ogrodowy w obudowie imitującej naturalny kamień, wyposażony w cztery hermetyczne gniazda.
głównie do Wielkiej Brytanii, później ich zagłębiem stały się państwa Beneluksu, a teraz to zainteresowanie przesuwa się na wschód – do Niemczech i Polski. Na zachodzie Europy można spotkać specjalistyczne sklepy tylko z rybami i produktami stawowymi, gdzie jedna ryba potrafi kosztować równowartość 30 tys. zł, a np. w Niemczech w wielu centrach ogrodniczych normą jest rozbudowany dział POND. Potencjał do rozwoju na pewno jest.
Co jest obecnie najważniejsze, jeśli chce się rozwijać działalność w tej branży? Jakie są najbliższe plany firmy?
Śledzenie trendów, wyszukiwanie ciekawych produktów, które wzbogacą ofertę – to teraz nasze główne zadanie. Jednym z naszych planów będzie natomiast przeprowadzka do nowej siedziby. Obecnie dysponujemy 2500 m kw. powierzchni magazynowej, 500 m kw. powierzchni biurowej i dodatkowym 1000 m kw. magazynu pod namiotem, ale tuż przed sezonem, kiedy mamy najwięcej towaru, trudno się pomieścić. W przyszłości będziemy systematycznie poszerzać ofertę, ale pozostaniemy w obrębie asortymentu, na którym znamy się najlepiej.