raka nerki leczymy zgodnie ze światowymi standardami
WAŻNE
Stan układu sercowo-naczyniowego jest istotny w doborze
WYZWANIA
Nie walczę z rakiem, tylko go leczę. I mam prawo do słabości s.11
Dr n. med. Anna Kopczyńska Rak nerki rozwija się bezobjawowo
Dr hab. n. med.
Sebastian Szmit, prof. CMKP Pacjentów trzeba dobrze przygotować do nowoczesnych terapii w raku prostaty
10
Rusza Krajowa Sieć Onkologiczna
1 kwietnia br. weszły w życie przepisy ustawy o Krajowej Sieci Onkologicznej (KSO), której celem jest poprawa jakości diagnostyki i leczenia pacjentów z chorobami nowotworowymi w Polsce. W obliczu rosnącej liczby zachorowań na nowotwory inicjatywa ma na celu zapewnienie skoordynowanej i kompleksowej opieki onkologicznej.
Prof. dr hab. n. med.
Andrzej Rutkowski
Kierownik
Katarzyna Binkiewicz
Między troską a wypaleniem – jak zadbać o siebie, gdy wspierasz chorującego bliskiego? 07
Project Manager: Julia Wrzosek (+48 537 686 500, julia.wrzosek@mediaplanet.com) Business Developer:
Iza Bolczak Content and Production Manager: Izabela Krawczyk Managing Director: Krystyna Miłoszewska
Skład: Mediaplanet Web Editor & Designer: Tatiana Anusik Fotografie: stock.adobe.com, zasoby własne Kontakt e-mail: pl.info@mediaplanet.com
Adres: MEDIAPLANET PUBLISHING HOUSE
SP. Z O.O., ul. Zielna 37, 00-108 Warszawa
Kliniki Chirurgii
Nowotworów Układu Pokarmowego i Guzów Neuroendokrynnych NIO-PIB w Warszawie, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Onkologicznego
Ustawa, która weszła właśnie w życie, ustanawia nowy porządek organizacyjny w onkologii i odpowiada na najpilniejsze potrzeby pacjentów onkologicznych. Wśród nich można wymienić m.in. skrócenie czasu oczekiwania na diagnozę i podjęcie leczenia, dostęp do nowoczesnych terapii i leków, leczenie zgodnie z aktualnymi wytycznymi oraz koordynacja opieki i usprawnienie ścieżki pacjenta. Krajowa Sieć Onkologiczna, która jest jednym z najważniejszych zadań zapisanych w Narodowej Strategii Onkologicznej na lata 2020-2030, została zaprojektowana jako odpowiedź na te wyzwania. Nowy trójstopniowy podział szpitali onkologicznych jest zgodny z ich zasobami i doświadczeniem. W ośrodkach SOLO I realizowany będzie jeden typ leczenia, np. chemioterapia, w ośrodkach SOLO II – dwa typy leczenia, np. chemioterapia i chirurgia onkologiczna, a w ośrodkach SOLO III – wszystkie możliwe typy leczenia.
Długo oczekiwanym elementem tego programu będzie bieżące monitorowanie jakości opieki onkologicznej w Polsce. Opracowane zostały mierniki i wskaźniki jakości, które będą raportowane do NFZ. To na ich podstawie szpital będzie premiowany finansowo lub otrzyma plan naprawczy, zgodnie z którym będzie musiał podjąć działania poprawiające jakość leczenia. Za tą zmianą idzie także wdrożenie elektronicznej karty DiLO, dzięki której pełna historia leczenia pacjenta będzie dostępna w jednym miejscu.
Czytaj więcej na stronie: byczdrowym.info
Założeniem KSO przede wszystkim jest koordynacja leczenia i zapewnienie choremu kompleksowej terapii niezależnie od miejsca zamieszkania. Fundamentalne znaczenie w koordynacji będą mieli koordynatorzy. To oni mają odpowiadać nie tylko za bezpośredni kontakt z pacjentem, ale także za komunikację pomiędzy ośrodkami w regionie. Dzięki temu pacjent nie będzie musiał na własną rękę szukać kontynuacji terapii. Współpraca międzyośrodkowa będzie służyła także realizacji wielodyscyplinarnych konsyliów w szpitalach, w których brakuje lekarzy wszystkich specjalizacji. Istotną korzyścią dla pacjentów będzie wprowadzenie jednolitych standardów leczenia. Krajowy Ośrodek Monitorujący opracował już kluczowe wytyczne postępowania diagnostyczno-terapeutycznego.
Wdrożenie Krajowej Sieci Onkologicznej budzi nadzieję na poprawę sytuacji pacjentów.
W nowelizacji ustawy, którą przygotował rząd, znalazły się także przepisy gwarantujące ciągłość opieki onkologicznej. Chodzi o tzw. follow-up, czyli opiekę nad pacjentem po zakończonym leczeniu, która obejmuje kontrolę w POZ lub AOS i rehabilitację. Zalecenia postępowania u chorych po zakończonym leczeniu zostały opracowane przez Sekcję Follow-up PTO i posłużą do opracowania „Paszportu Onkologicznego”, który otrzyma każdy pacjent kończący leczenie.
Wdrożenie Krajowej Sieci Onkologicznej budzi nadzieję na poprawę sytuacji pacjentów. Aby to osiągnąć, kluczowe będzie zapewnienie odpowiedniego finansowania, przeszkolenie personelu medycznego i koordynatorów oraz skuteczna koordynacja pomiędzy różnymi poziomami opieki.
WYZWANIA
Czas od zgłoszenia lekarzowi pierwszych objawów lub uzyskania niepokojących wyników badań do postawienia diagnozy
Czas od postawienia diagnozy do rozpoczęcia leczenia
N=585
Rzeczywistości równoległe w polskiej onkologii
Deklaracje i obietnice rządzących dzieli od danych oraz realnej sytuacji pacjentów przepaść. Polska zmaga się z onkologicznym tsunami – jeden na czterech Polaków w trakcie swojego życia zachoruje na nowotwór złośliwy. Jednocześnie w obszarze profilaktyki onkologicznej jesteśmy w ogonie Europy.
Marta Sikorska Koordynatorka ds. komunikacji i PR w Onkofundacji Alivia, angażuje się w działania na rzecz pacjentów onkologicznych, promując równy dostęp do leczenia
aliviaonkofundacja
Terminowość badań diagnostycznych spadła o 10 punktów procentowych w ciągu ostatnich 5 lat. Wydłuża się także czas od postawienia diagnozy do rozpoczęcia leczenia – co trzeci ankietowany pacjent onkologiczny musiał czekać ponad 3 miesiące, a to okres, w którym nowotwór może drastycznie się rozwinąć. Onkofundacja Alivia przeprowadziła badanie wśród pacjentów, na podstawie którego powstało opracowanie „Potrzeby i doświadczenia pacjentów onkologicznych. Badanie ankietowe, edycja 2025”.
W Polsce nowotwory są często wstępnie diagnozowane przez lekarzy specjalistów, a nie onkologów. Jak pokazują najnowsze dane, w naszym kraju na wizytę u lekarza specjalisty czeka się średnio 4,3 miesiąca1 Dopiero po tym okresie specjalista może zalecić diagnostykę w kierunku wykrycia nowotworu. Jak wynika z danych Narodowego Funduszu
Zdrowia na koniec 2024 roku, zaledwie 65 proc. diagnostyki wstępnej i 69 proc. diagnostyki pogłębionej wykonywane było terminowo. To o ponad 10 punktów procentowych mniej niż na koniec 2020 roku!2 20 proc. ankietowanych podopiecznych Onkofundacji Alivia czekało na diagnozę od 3 do 6 miesięcy, a kolejnych 18 proc. powyżej 6 miesięcy od zgłoszenia lekarzowi pierwszych objawów. Kolejnym ważnym krokiem w procesie jest rozpoczęcie leczenia. Zgodnie ze standardami Pakietu Onkologicznego powinno ono nastąpić do 2 tygodni od dnia zgłoszenia się pacjenta do szpitala. Tymczasem, jak pokazują dane z raportu Alivia, 36 proc. uczestników badania, u których rozpoznano nowotwór w 2024 roku, czekało na rozpoczęcie leczenia powyżej 3 miesięcy. Wśród badanych zdiagnozowanych przed 2020 rokiem było to 31 proc., co oznacza, że wśród ankietowanych czas do rozpoczęcia leczenia się wydłużył.
Te dane są wymowne same w sobie, ale pamiętajmy, że za nimi idą osobiste dramaty tysięcy pacjentów, którzy od momentu zauważenia
W Polsce nowotwory są często wstępnie diagnozowane przez lekarzy specjalistów, a nie onkologów.
u siebie niepokojących objawów do czasu rozpoczęcia leczenia muszą czasami czekać miesiącami, podczas których nowotwór może rozwinąć się z wczesnego do zaawansowanego stadium.
Barometr WHC „Polacy w kolejkach 2024”, opublikowany przez Fundację Watch Health Care.
2 https://shiny.nfz.gov.pl/ app/dilo_dash
Czytaj więcej na stronie: byczdrowym.info
Rak nerki rozwija się bezobjawowo
Można powiedzieć, że nowotwór nerki rozwija się w ukryciu, bo we wczesnych stadiach nie daje specyficznych objawów. Pacjenci często ignorują początkowe symptomy, ale to krwiomocz najczęściej skłania ich do pojawienia się u lekarza. Tymczasem nowoczesne leczenie pozwala u części uzyskać remisję, nawet w zaawansowanym stadium raka nerki.
Dr n. med. Anna
Kopczyńska
Specjalistka onkologii klinicznej, absolwentka UM w Poznaniu, pracuje w Oddziale Chemioterapii USK w Poznaniu, asystent w Klinice i Katedrze
Onkologii Klinicznej Poznańskiego
Uniwersytetu Medycznego
Jak wygląda epidemiologia raka nerki w Polsce? Kto jest szczególnie narażony na zachorowanie?
Rak nerki stanowi około 5 proc. zachorowań wśród wszystkich nowotworów u mężczyzn i ok. 3 proc. u kobiet. Rocznie notuje się w Polsce ok. 5 tys. zachorowań. Czynnikiem ryzyka najczęściej jest palenie papierosów, ale ostatnio dużo się też mówi o otyłości, nadciśnieniu tętniczym czy przewlekłej chorobie nerek. Choroba częściej rozwija się u pacjentów dializowanych lub po przeszczepie nerki. Nieduża, ale istotna jest też grupa chorych, którzy mają zaburzenia genetyczne – wiąże się to z zachorowaniami w rodzinie.
Jakie objawy mogą sugerować raka nerki?
U pacjentów najczęściej pojawia się krwiomocz – to objaw, który powoduje, że chory zgłasza się do lekarza. Może pojawić się również ból w okolicy lędźwiowej oraz ból brzucha. U części pacjentów pojawiają się objawy podobne jak przy zapaleniu dróg moczowych, tj. częstomocz oraz dolegliwości bólowe przy oddawaniu moczu. Rak nerki często jest rozpoznawany przypadkowo, gdy wykonywane jest rutynowe badanie USG jamy brzusznej. Niestety, u 25 proc. chorych nowotwór jest rozpoznawany już na etapie przerzutów. Wtedy objawami mogą być bóle kostne, patologiczne złamania, spadek masy ciała czy pogorszenie stanu ogólnego. Nowotwór nerki w początkowych
stadiach może nie dawać objawów, ale kiedy już się one pojawią, oznacza to, że choroba jest zaawansowana. Niestety, niektórzy bagatelizują niepokojące symptomy i nie zgłaszają się do lekarza odpowiednio wcześnie.
Gdzie powinien zgłosić się pacjent w razie niepokojących symptomów? Jakie badania są kluczowe w diagnostyce raka nerki i jakie leczenie można zaproponować choremu?
W pierwszej kolejności należy zgłosić się do lekarza rodzinnego, który dalej pokieruje pacjenta na badania diagnostyczne i do odpowiedniego specjalisty. Najprostszym i najłatwiejszym badaniem jest ultrasonografia (USG). Pozwala ona określić, czy w nerce znajdują się podejrzane zmiany. Można też wykonać badanie ogólne moczu – naszą uwagę powinna zwrócić obecność czerwonych krwinek w moczu. Następnie pacjent powinien zostać skierowany do urologa lub onkologa i tam diagnostyka powinna być poszerzona – o tomografię (CT) lub rezonans (MR – gdy są przeciwwskazania do CT). Jeśli szczegółowe badanie potwierdzi guz w nerce, to w zależności od jego wielkości i/lub obecności przerzutów kierujemy pacjenta albo na resekcję całej nerki lub tylko tej części, w której znajduje się guz, albo na biopsję, by potwierdzić rozpoznanie. Obecnie chorzy z zaawansowanym rakiem nerkowokomórkowym od stycznia 2025 roku mają dostęp do szerszego wachlarza opcji terapeutycznych, w tym do
najnowocześniejszego leczenia, jakim jest terapia skojarzona dwóch leków o odmiennych mechanizmach działania. To rewolucyjne rozwiązanie terapeutyczne, które pozwala znacznie poprawić rokowanie – nawet u 11-13 proc. chorych możemy uzyskać całkowitą remisję choroby. Wcześniej udawało się to tylko u ok. 2 proc. pacjentów.
Rak nerki stanowi około 5 proc. zachorowań wśród wszystkich nowotworów u mężczyzn i ok. 3 proc. u kobiet.
Jaką rolę odgrywa współpraca pacjenta z lekarzem w procesie leczenia i jego skuteczności?
Współpraca jest szalenie ważna i stanowi lwią część sukcesu. Jeśli pacjent wykonuje badania, które mu zlecimy, i potem poddaje się leczeniu zgodnie z naszymi zaleceniami, to efekty terapeutyczne są zdecydowanie lepsze. Ważne, aby pacjent miał zaufanie do swojego lekarza i wiedział, jak będzie przebiegał proces diagnostyczny i terapeutyczny na każdym etapie.
Chorych na zaawansowanego raka nerki leczymy dziś zgodnie
ze światowymi standardami
O doborze leczenia w raku nerki decyduje kilka kluczowych czynników, takich jak m.in. typ histologiczny nowotworu czy rokowanie. Od 1 stycznia 2025 roku obowiązuje uaktualniony program lekowy B.10 Leczenie pacjentów z rakiem nerki, dzięki czemu pacjenci zyskali dostęp do nowoczesnych terapii w chorobie zaawansowanej. Jak przekłada się to na perspektywę chorego?
Dr hab. n. med.
Jakub Kucharz, prof. NIO-PIB Kierownik Oddziału Zachowawczego Kliniki Nowotworów Układu Moczowego, Narodowy Instytut Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie – Państwowy Instytut Badawczy, członek zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej – sekretarz
Jakie są aktualne standardy leczenia zaawansowanego raka nerki?
Wybór leczenia zależy od kilku czynników. Pierwszym i podstawowym jest typ histologiczny. Kolejnym jest ocena ryzyka według skali rokowniczej w raku nerkowokomórkowym (IMDC – ang. International Metastatic RCC Database Consortium). W zależności od tych parametrów dokonujemy wyboru leczenia pierwszej linii. U pacjentów z rakiem jasnokomórkowym z rokowaniem korzystnym w pierwszej linii leczenia stosujemy monoterapię lekiem antyangiogennym i zmieniamy leczenie w przypadku progresji choroby. Inaczej sytuacja wygląda u pacjentów z grupy o rokowaniu pośrednim i niekorzystnym. Podstawą w ich leczeniu jest immunoterapia. Dysponujemy w niej dwiema opcjami: połączeniem dwóch leków immunokompetentnych albo połączeniem leku immunokompetentnego i leku antyangiogennego. Pierwsze ważne zmiany w programie lekowym B.10 Leczenie pacjentów z rakiem nerki dokonały się w 2022 roku, kiedy znacząco poszerzono dostęp do nowoczesnych terapii – poprzez refundację immunoterapii dwulekowej. Tym, co pojawiło się od stycznia 2025 roku w ramach uaktualnionego programu i na co bardzo czekaliśmy, jest połączenie leku immunokompetentnego z lekiem antyangiogennym. Oczekiwaliśmy tego, bo profil pacjentów, których kwalifikujemy do poszczególnych opcji terapeutycznych, jest odmienny. W tej chwili leczenie raka nerki możemy maksymalnie
dopasować do potrzeb naszych pacjentów i prowadzić je zgodnie z zaleceniami towarzystw naukowych.
W jaki sposób dostępność nowych terapii wpływa na rokowanie i jakość życia pacjentów z zaawansowanym rakiem nerki w Polsce?
Terapie skojarzone z leku antyangiogennego i immunokompetentnego wykazują najwyższy odsetek odpowiedzi obiektywnych, czyli sytuacji, kiedy uzyskujemy znaczące zmniejszenie masy nowotworu. Schemat łączący terapie o zróżnicowanych mechanizmach działania cechuje również niski odsetek pierwotnych oporności na leczenie. Ta forma leczenia jest leczeniem z wyboru u pacjentów, którzy mają chorobę agresywną, związaną z dużą liczbą objawów, czyli w sytuacji, w której najważniejszym celem w działaniu jest opanowanie choroby. Z kolei dwulekowa immunoterapia to leczenie, które potrzebuje nieco więcej czasu, żeby zadziałać, i jest związane z mniejszym odsetkiem odpowiedzi na leczenie, ale jeżeli odpowiedź się pojawi, często jest długotrwała. W doborze leczenia ważne jest też to, w jakich lokalizacjach znajdują się zmiany przerzutowe. Wiemy, że część lokalizacji przerzutów, jak na przykład kości czy ośrodkowy układ nerwowy, to lokalizacje związane z gorszym rokowaniem i bierzemy to pod uwagę. W tej chwili pacjentowi możemy opowiedzieć o tym, jak choroba wygląda z naszego punktu widzenia i co jest naszym głównym celem w momencie rozpoczynania leczenia. Możemy
też powiedzieć, że mamy możliwość dopasowania leczenia maksymalnie do potrzeb danego pacjenta.
Jakie są główne wyzwania związane z leczeniem raka nerki u pacjentów z pośrednim lub niekorzystnym rokowaniem? Kluczową kwestią jest opracowanie dla poszczególnego chorego odpowiedniej strategii leczenia, czyli rozważenia opcji leczenia miejscowego i odpowiedni wybór leczenia systemowego.
W tej chwili leczenie raka nerki możemy maksymalnie dopasować do potrzeb naszych pacjentów i prowadzić je zgodne z zaleceniami towarzystw naukowych.
Wymaga to bardzo wnikliwej analizy sytuacji klinicznej pacjenta. Ważnym elementem jest też odpowiednia dbałość o tzw. leczenie wspomagające, czyli wszystko to, co powoduje, że zmniejszamy ryzyko działań niepożądanych i poprawiamy tolerancję leczenia. W przypadku wystąpienia działań niepożądanych ważna jest wczesna i adekwatna interwencja.
Czytaj więcej
WAŻNE
Stan układu sercowo-naczyniowego jest istotny w doborze leczenia w raku prostaty
Podstawą leczenia w zaawansowanym raku prostaty jest farmakologiczna kastracja, zwana inaczej deprywacją androgenową (ADT). Współcześnie standardem postępowania w leczeniu rozsianego raka stercza jest intensyfikacja ADT polegająca na dodaniu do niej nowoczesnego leku hormonalnego blokującego receptor androgenowy. W jego doborze istotnym czynnikiem jest stan układu sercowo-naczyniowego.
Dr hab. n. med.
Jakub Żołnierek Onkolog kliniczny
Jakie opcje terapeutyczne są obecnie dostępne dla pacjentów chorujących na nowotwór prostaty i od jakich czynników zależy ich dobór?
Postępowanie zależy od zaawansowania procesu nowotworowego. Tam, gdzie guz pozostaje ograniczony do prostaty, stosujemy leczenie o założeniu radykalnym. W przypadku guzów wykraczających poza torebkę gruczołu krokowego i zajmujących regionalne węzły chłonne leczenie intensyfikujemy i przesuwamy ciężar z wyłącznie miejscowego, czyli operacji i radioterapii, na leczenie skojarzone – dodając hormonoterapię. U mężczyzn, u których potwierdzono rozsiew choroby nowotworowej intensyfikujemy leczenie systemowe. Do niedawna leczenie polegało na stosowaniu tzw. kastracji farmakologicznej z wykorzystaniem leków hamujących produkcję męskich hormonów płciowych – androgenów. Współcześnie jednak do kastracji farmakologicznej dodajemy nowoczesne leki hormonalne, które mają blokować receptor androgenowy – białko odbierające sygnał pobudzający komórkę nowotworową do wzrostu – zlokalizowany w jej wnętrzu. Innymi słowy – zakładamy podwójną blokadę hormonalną: hamujemy produkcję testosteronu i innych hormonów androgenowych, z drugiej strony – podajemy nowoczesne leki hormonalne, które mają uniemożliwić działanie pobudzające tych hormonów na komórkę nowotworową poprzez blokowanie specyficznego białka receptorowego. U niektórych chorych, tam,
gdzie proces nowotworowy postępuje dynamicznie i daje objawy rozsiewu, do tego zestawu dodajemy jeszcze chemioterapię w postaci sześciu cykli cytostatyku o nazwie docetaksel podawanych dożylnie.
Co decyduje o rozpoczęciu hormonoterapii u chorych z zaawansowanym rakiem prostaty? Jaką rolę w tej decyzji odgrywa stan układu sercowo-naczyniowego pacjenta?
Niemal u każdego pacjenta, u którego stwierdzamy rozsiew raka prostaty, decydujemy się na leczenie systemowe z wykorzystaniem hormonoterapii. U mężczyzn w zaawansowanym wieku, z licznymi chorobami współtowarzyszącymi i nie najlepszym stanie sprawności ogólnej, nowotworem o relatywnie niskim stopniu złośliwości i mało dynamicznym przebiegu, możemy poprzestać na obserwacji lub kastracji farmakologicznej. Każdorazowo do rozpoczęcia hormonoterapii podchodzimy ostrożnie. U osób, u których nie stwierdzamy istotnych chorób towarzyszących, zwłaszcza niestabilnych schorzeń sercowo-naczyniowych, decydujemy się na podwójną hormonoterapię – kastrację farmakologiczną i doustny lek blokujący receptor androgenowy. Tam, gdzie obciążenie takie występuje, każdorazowo tego typu leczenie musi być poprzedzone konsultacją kardiologiczną i oceną zagrożenia ze strony tych chorób dla mężczyzny. Liczymy tu także na wsparcie kardiologa w aspekcie optymalnego
zabezpieczenia chorego celem minimalizowania ryzyka kardiotoksyczności – przed rozpoczęciem hormonoterapii oraz regularnej, zwykle corocznej kontroli w trakcie jej trwania.
Czy sposób podania terapii hormonalnej ma wpływ na bezpieczeństwo kardiologiczne pacjentów z rakiem prostaty? Deprywacja androgenowa jako leczenie, którego mechanizm polega na hamowaniu produkcji androgenów może opierać się na zastosowaniu popularnych dziś agonistów – o nieco silniejszym negatywnym wpływie na układ sercowo-naczyniowy, lub rzadziej stosowanych antagonistów – dostępnych w formie doustnej lub iniekcji podskórnych – cechujących się korzystniejszym profilem bezpieczeństwa kardiologicznego. Z kolei doustne leki hormonalne z grupy antyandrogenów – wspomniane „dodatki” do kastracji farmakologicznej – również mają odmienny profil działań niepożądanych. Wiemy, że lekiem o względnie najniższym ryzyku generowania nadciśnienia tętniczego jest darolutamid, podczas gdy wszystkie z dostępnych, tj. darolutamid, apalutamid i enzalutamid, mogą – z prawdopodobieństwem nie przekraczającym 10 proc. – powodować zaostrzenie niewydolności mięśnia sercowego czy zaburzeń metabolicznych w postaci zwiększenia stężenia glukozy w surowicy krwi lub wręcz cukrzycy, mających wtórnie istotny wpływ na bezpieczeństwo sercowo-naczyniowe pacjentów.
WYZWANIA
Pacjentów trzeba dobrze
przygotować do nowoczesnych terapii w raku prostaty
W leczeniu raka prostaty lekarze na standardowo stosowaną deprywację androgenową mogą nakładać nowoczesne leczenie hormonalne. Terapia nie pozostaje obojętna dla układu krążenia. Ryzyko sercowo-naczyniowe można jednak skutecznie minimalizować.
Dr hab. n. med. Sebastian Szmit, prof. CMKP Kierownik Zakładu Kardioonkologii CMKP w Instytucie Hematologii i Transfuzjologii, współautor pierwszych historycznych wytycznych Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego (European Society of Cardiology) poświęconych kardioonkologii
Jakie nowe opcje terapeutyczne w leczeniu raka prostaty mają obecnie do dyspozycji lekarze?
Mamy tak zwaną nowoczesną hormonoterapię – dostępne są w niej cztery leki. Nakładamy tę terapię na wcześniejszą deprywację androgenową (ADT), powinniśmy jednak dobrać odpowiednią terapię do pacjenta, czyli personalizować ją w raku prostaty. Dostępność do leczenia mamy bardzo dobrą i onkolodzy to chwalą.
Jakie kryteria decydują o doborze hormonoterapii i jakie znaczenie mają w tym choroby współistniejące? Podstawowe kryteria to zaawansowanie choroby nowotworowej, zapisy rejestracyjne i zapisy w programach lekowych w Polsce. Patrzymy też na to, jak intensywne ma być to leczenie. Dyskutujemy tu o opcjach takich jak triplet czy dublet terapii. Polega to na tym, że na ADT, jako pierwszą linię leczenia, nakładamy kolejne możliwości terapeutyczne. Tripletem jest złożenie ADT z chemioterapią i nowoczesną hormonoterapią. Dubletem jest zaś złożenie ADT z którymś z nowych dostępnych leków hormonalnych. Pacjenci z rakiem prostaty to z reguły starsi mężczyźni. Wiadomo, że wiek jest czynnikiem ryzyka zachorowania nie tylko na nowotwory, ale i na różne choroby internistyczne, w tym kardiologiczne. Chodzi przede wszystkim o miażdżycę. Terapię hormonalną, która wpływa bezpośrednio
na układ sercowo-naczyniowy, musimy dopasować do wydolności układu sercowo-naczyniowego. Personalizacja postępowania jest więc niezbędna.
A jak dokładnie terapia deprywacji androgenowej (ADT) wpływa na układ sercowo-naczyniowy?
W deprywacji androgenowej, poza chirurgicznym usunięciem jąder, które jest oczywiście niechętnie rozważane przez mężczyzn, mamy do wyboru opcje farmakologiczne. Są dwie główne grupy leków do wyboru: agoniści gonadoliberyny (GnRH) albo antagoniści GnRH. Między tymi lekami jest subtelna różnica. Agonista GnRH na początku leczenia aktywuje przysadkę mózgową do większej produkcji takich hormonów jak luteinizujący oraz FSH, to w efekcie powoduje zahamowanie produkcji testosteronu. Ale trzeba pamiętać, że hormon FSH, który na początku pojawia się w nadmiarze, jest bardzo istotny dla śródbłonka naczyń tętniczych. Jeśli ktoś ma blaszkę miażdżycową, która jest podatna na uszkodzenia, to początkowy wyrzut FSH doprowadza do jej pęknięcia. Dochodzi wtedy albo do ostrego zespołu wieńcowego, jeśli pęknięcie zachodzi w tętnicy wieńcowej, albo do udaru mózgu, jeśli to będzie w obrębie naczyń mózgowych. Antagoniści blokują wydzielanie hormonów już na poziomie przysadki i w ten sposób unika się negatywnego ich oddziaływania na śródbłonek naczyń. Ryzyko zdarzeń wieńcowych czy
naczyniowo-mózgowych jest prawie dwukrotnie wyższe po zastosowaniu agonistów GnRH.
W jaki sposób można zminimalizować ryzyko powikłań kardiologicznych u pacjentów poddawanych ADT?
Jeśli optymalnie kontrolujemy wszystkie czynniki ryzyka związane z miażdżycą, takie jak nadciśnienie tętnicze, hipercholesterolemia, cukrzyca czy w ogóle zaburzenia gospodarki węglowodanowej takie jak insulinooporność,
Wiek jest czynnikiem ryzyka zachorowania nie tylko na nowotwory, ale i na różne choroby internistyczne, w tym kardiologiczne. Czytaj
a także nakłaniamy chorych do aktywności fizycznej, to znamiennie redukujemy to ryzyko. To ważne również dlatego, że u części pacjentów wcześniej czy później będzie trzeba zastosować dodatkowo nowoczesną hormonoterapię, o której wcześniej wspomniałem, a która prowadzi m.in. do wzrostu ciśnienia tętniczego.
Anastazja i Tomasz Jakubiak
Ona: trenerka technik relaksacji i współwłaścicielka centrum psychoterapii, specjalizująca się w budowaniu harmonijnych relacji. On: Szef kuchni, dziennikarz kulinarny i miłośnik dobrego jedzenia, znany m.in. jako juror „MasterChef Junior”. Razem pokazują, że miłość i determinacja mogą przezwyciężyć każdą przeciwność. tomasz_jakubiak
Choroba wzmocniła nas jako parę i jako rodzinę
Ciężki i niespodziewany cios – tak o diagnozie choroby nowotworowej mówi Tomek Jakubiak, znany kucharz i gospodarz telewizyjnych programów kulinarnych. Jak podkreśla, największym wsparciem i źródłem siły w walce z chorobą są dla niego żona i syn.
Jak zapamiętałeś dzień, w którym usłyszałeś diagnozę?
Tomek: Zaczęło się od bólu pleców. Chodziłem do fizjoterapeutów i osteopatów, ale ból nie ustępował. Teściowa namówiła mnie na rezonans. Skontaktowałem się w tej sprawie z przyjacielem, który jest lekarzem. Wieczorem, dzień po badaniu, dał mi znać, że musi ze mną zamienić słowo. Kiedy do niego pojechałem powiedział, że mam guzy na kościach i na jelitach. Słuchając tego, byłem jakby nieobecny. Nie wierzyłem w to... To był bardzo ciężki cios, którego kompletnie się nie spodziewałem. Pojechałem do domu przekazać informację żonie i dopiero tam się rozkleiłem. Ryczałem jak dziecko…
Jak cała choroba wpłynęła na waszą codzienność?
Tomek: W takiej sytuacji życie staje na głowie i zaczyna być jakąś abstrakcją. Kompletnie zmieniają się priorytety i nie masz już nic z tego, co wcześniej planowałeś.
Anastazja: Długo byłam w fazie szoku i maksymalnego zagubienia. Dostajesz taką bombę i kompletnie nie wiesz, co z nią zrobić. Wtedy zaczyna się faza poszukiwań rozwiązania tej sytuacji za wszelką cenę. Zaczęło się jeżdżenie od lekarza do lekarza, od szpitala do szpitala. To wszystko trwa, a w tym czasie musisz żyć. Tomek miał wtedy kryzys emocjonalny i walczył ze sobą. Były dni, kiedy nie wiedział, jak ma się
pozbierać po prognozach, jakie słyszał w gabinetach. To sytuacja, w której nie możesz się poddać, w której musisz motywować kogoś do walki i tłumaczyć mu, że ma po co żyć. W kryzysowym momencie poprosiłam o interwencję przyjaciół.
Jak wyglądało leczenie? Walkę o zdrowie Tomka toczyliście w Polsce i Izraelu…
Tomek: Kiedy okazało się, co to za rak i skąd wyszedł, dowiedzieliśmy się, że ma to zaledwie 1 proc. ludzi na świecie. W Polsce lekarze nie znali żadnego takiego pacjenta. Byliśmy załamani.
Anastazja: Lekarze mówili, że będą robili wszystko, co mogą, żeby przedłużyć Tomkowi życie, ale prognozy były marne.
Czytaj więcej na stronie: byczdrowym.info
W takiej sytuacji życie staje na głowie i zaczyna być jakąś abstrakcją. Tomek
Jakubiak
Tomek: Polscy lekarze naprawdę bardzo się starali mi pomóc, ale nie było już żadnego protokołu, który można byłoby włączyć. Zaczęliśmy więc szukać możliwości na całym świecie. Tak pojawił się Izrael. W tamtejszym ośrodku zaproponowano nam leczenie, o którym nikt inny nam nie mówił. Szybko założyliśmy zrzutkę na jednym z portali i wylecieliśmy, kiedy tylko udało się zebrać potrzebną kwotę. Byłem w tak kiepskim stanie, że właściwie nie pamiętam, jak się tam znalazłem. Anastazja: Po prostu się spakowałam i pojechaliśmy tam z nadzieją, że wszystko się uda. Wyruszyliśmy całą rodziną, bo nie wiedzieliśmy, jak długo potrwa leczenie i czy będzie pomyślnie przebiegało.
Czy było coś, co zaskoczyło cię w organizacji leczenia, Anastazjo?
Anastazja: Nasz opiekun medyczny, z którym polecieliśmy, był pierwszą osobą, która powiedziała mi: ja zajmę się Tomkiem, a ty zajmij się wreszcie sobą. Przez pierwszy tydzień dochodziłam do siebie fizycznie...
Tomku, powiedz, co daje ci najwięcej siły w codzienności?
Tomek: Przede wszystkim żona, to moje lekarstwo. Bardzo mnie wspiera i jest mi dzięki niej dużo łatwiej. Ogromną siłą napędową jest mój syn, który ma 4,5 roku. Nie wyobrażam sobie, że mógłby żyć bez taty. Oprócz tego ważna jest energia ludzi, którzy się wokół nas pojawiają. To jest niesamowite. Odwiedzają mnie ciągle przyjaciele, również tacy sprzed lat, z którymi się dawno nie widziałem. Są jednak i takie dni, kiedy wszystko mnie boli, a siły brakuje nawet na odebranie telefonu.
Wspieranie bliskiej osoby w chorobie to duże wyzwanie. Jakiego wsparcia sama potrzebowałaś?
Anastazja: Może to dziwnie zabrzmi, ale tego doświadczenia, które zbieramy przy tej chorobie, nie zamieniłabym na nic innego. To bardzo trudne doświadczenie, ale umacnia nas jako parę i jako rodzinę. Moją siłą napędową jest to, kiedy widzę, że Tomek jest w lepszej formie i leczenie idzie w dobrą stronę. Również najbliżsi przyjaciele są ogromnym wsparciem. Mogę na nich liczyć i zadzwonić, cokolwiek by się działo.
Czego najbardziej brakuje polskim pacjentom i ich bliskim?
Tomek: W Polsce brakuje kompleksowego podejścia do pacjenta, większego zwrócenia uwagi na jego samopoczucie. Nie mam o to pretensji do lekarzy, bo spotkaliśmy wśród nich wielu wspaniałych ludzi, którzy są z nami do dziś. Po prostu system, zwłaszcza w dużych szpitalach, jest tak zorganizowany, że często zwyczajnie nie starcza na to czasu.
Czy jest coś, co chcielibyście powiedzieć osobom, które teraz przechodzą przez podobną sytuację?
Tomek: Żeby się nie poddawali i nie wstydzili choroby. Jeden z partnerów biznesowych wytłumaczył mi, że przecież nie potrąciłem nikogo na pasach, prowadząc auto po narkotykach. Zaatakowała mnie choroba i nie mam na to żadnego wpływu. Te słowa dużo zmieniły w mojej głowie.
Anastazja: Bliskim chorych powiedziałabym, żeby szukali wsparcia. Potrzebny jest im jakiś wentyl – miejsce, w którym będą się mogli wypłakać, i ludzie, z którymi będą mogli szczerze pogadać.
Między
troską a wypaleniem
jak zadbać o siebie, gdy wspierasz chorującego bliskiego?
Choroba nowotworowa dotyka cały system rodzinny. Opieka i wspieranie bliskiej osoby chorującej onkologicznie to wyzwanie, które może być poruszającym doświadczeniem głębokiej bliskości, ale także i ryzykiem przeciążenia emocjonalnego. Badania wskazują, że opiekunowie osób chorujących są narażeni na podwyższone ryzyko zaburzeń psychicznych, takich jak zaburzenia depresyjne czy lękowe.
Katarzyna Binkiewicz Psychoonkolożka Fundacji Onkologicznej Rakiety, z ponad 10-letnim doświadczeniem klinicznym
fundacja_rakiety
Zespół wypalenia opiekuna (Caregiver Burnout) to stan przewlekłego wyczerpania emocjonalnego, psychicznego i fizycznego, który rozwija się w odpowiedzi na długotrwały stres związany z opieką nad osobą przewlekle chorą. Opiekunowie doświadczający wypalenia często odczuwają narastającą frustrację, bezsilność czy poczucie winy. Jednym z głównych czynników prowadzących do wypalenia jest przeciążenie. Opiekunowie często zaniedbują własne potrzeby, rezygnują z życia społecznego, a nierzadko także zawodowego. Codzienność to głównie obowiązki związane z troską o chorego. Istotnym czynnikiem jest także obciążenie emocjonalne i pojawiające się często skrajne emocje – od głębokiej empatii i troski po złość, frustrację i żal. Wypalenie opiekuna manifestuje się w różnych sferach funkcjonowania. Na poziomie poznawczym mogą pojawić się trudności z koncentracją, pamięcią czy z podejmowaniem decyzji. W wymiarze somatycznym pojawia się przewlekłe zmęczenie, które nie ustępuje nawet po odpoczynku, a także zaburzenia snu – zarówno bezsenność, jak i nadmierna senność.
Opiekunowie mogą skarżyć się na bóle głowy, mięśni, dolegliwości żołądkowe. Wymiar behawioralny obejmuje wycofanie się z kontaktów społecznych, unikanie rozmów o własnych trudnościach i zaniedbywanie własnych potrzeb.
Aby zapobiec wypaleniu, opiekunowie potrzebują świadomie dbać o swoje granice i potrzeby. Kluczowe jest ustalanie realistycznych granic – czyli określenie własnych możliwości i jasne komunikowanie ich zarówno choremu, jak i innym członkom rodziny. Pozwala to uniknąć nadmiernego przeciążenia i poczucia, że wszystko spoczywa wyłącznie na barkach jednej osoby. Delegowanie obowiązków oraz akceptacja pomocy z zewnątrz mogą okazać się niezbędne do utrzymania równowagi emocjonalnej. Istotną rolę odgrywa również poszukiwanie wsparcia społecznego – dzielenie się swoimi doświadczeniami z innymi, uczestnictwo w grupach wsparcia czy rozmowy z bliskimi mogą przynieść ulgę i pomóc w radzeniu sobie ze stresem. Świadomość, że nie jest się samemu w tej trudnej sytuacji, znacząco redukuje poczucie izolacji i przeciążenia. Nie można także zapominać o regularnej samoopiece, czyli znalezieniu czasu na aktywności, które przynoszą radość i relaks. Spacer, książka, ćwiczenia oddechowe mogą pomóc
w redukcji napięcia. W sytuacji, gdy stres staje się przytłaczający, a objawy emocjonalnego i fizycznego wyczerpania nasilają się, warto skorzystać z profesjonalnej pomocy. Konsultacja z psychoonkologiem może pomóc w wypracowaniu skutecznych strategii radzenia sobie z trudnościami oraz zapobiec pogłębianiu się problemów emocjonalnych.
Opiekunowie doświadczający wypalenia często odczuwają narastającą frustrację, bezsilność czy poczucie winy.
Osoba, która dba o siebie, jest w stanie lepiej wspierać innych, a jej dobrostan bezpośrednio przekłada się na jakość opieki. Warto pamiętać, że troska o siebie to nie egoizm, lecz niezbędny element długoterminowego funkcjonowania w roli opiekuna.
Czytaj więcej na stronie: byczdrowym.info
Małgorzata Sajan
Aktywna na Instagramie pacjentka onkologiczna, dzieli się swoją codziennością, oswajając tym samym chorobę nowotworową, przełamuje stereotypy i inspiruje tysiące odbiorców
Czułam się, jakby wszystko wokół mnie zamarzło i kompletnie nie wiedziałam, co dalej – tak Małgorzata Sajan zapamiętała moment usłyszenia diagnozy raka piersi. Jej życie zmieniło się o 180 stopni i wypełniła je, wtedy jeszcze, walka z chorobą. Dziś ucieka od wojennej nomenklatury i mówi, że nie walczy, tylko leczy swoją chorobę. Apeluje też o to, by nie narzucać chorym presji.
Czy pamięta pani moment diagnozy? Jaka była pani pierwsza reakcja?
Myślę, że tego się nie da zapomnieć. Miałam 27 lat i dopiero rozpoczęłam prawdziwe dorosłe życie. Miałam pierwszą poważną pracę, pierwszy awans… Zupełnie nie spodziewałam się, że coś takiego jak rak piersi może mnie bezpośrednio dotyczyć. To był dla mnie bardzo duży szok. Czułam się, jakby wszystko wokół mnie zamarzło, i kompletnie nie wiedziałam, co dalej.
Jak zmieniła się pani codzienność po usłyszeniu diagnozy?
Z dnia na dzień z osoby, która prowadziła sobie zwyczajne życie dwudziestokilkulatki, stałam się kimś, kto musiał jeździć po szpitalach, poddawać się badaniom, oczekiwać na ich wyniki. Kosztowało mnie to bardzo dużo stresu. Moja droga zaczęła się od operacji. Nigdy wcześniej nie miałam żadnego zabiegu w narkozie. Nie miałam pojęcia, jak się będę czuła po znieczuleniu ogólnym i po wycięciu zmiany nowotworowej. Ośrodek, w którym się leczę do dziś – Szpital Uniwersytecki w Krakowie – doskonale mnie przez to przeprowadził. Personel nie zostawił mnie
samej sobie, byłam informowana o wszystkim, o dalszych krokach. Mieliśmy nadzieję, że po operacji będzie tylko radioterapia, ale okazało się, że poziom złośliwości jest wyższy, niż przewidywano. Istniało ryzyko przerzutów lub wznowy w krótkim czasie, więc dostałam chemioterapię. Jej również się obawiałam, bo miałam przed oczami typowy, obecny w mediach obraz pacjenta onkologicznego. Okazało się, że obawy te były przesadzone, choć oczywiście chemia jest bardzo wyczerpująca.
Kto lub co daje pani największe wsparcie w rzeczywistości po diagnozie?
Od samego początku była to moja siostra. Jesteśmy bardzo blisko, choć wtedy jedna z nas mieszkała na Śląsku, a druga w Krakowie. Uciekałam też w muzykę i w literaturę. Czytam głównie książki z gatunku science fiction i fantasy. Stworzony tam obraz rzeczywistości odciągał mnie od tej, którą miałam na co dzień. Nie zrezygnowałam też od razu z powodu choroby z pracy – wprawdzie zdalnie, ale wciąż pracowałam. Dawało mi to poczucie tego, że nie jestem całkiem wycięta z życia, a z wielu rzeczy musiałam
przecież zrezygnować – nie mogłam np. chodzić do kina czy na koncerty. Od 2023 roku leczę przerzuty. Wciąż słucham muzyki i czytam fantastykę, ale już nie po to, by uciekać, tylko dlatego, że mnie to relaksuje i uspokaja.
Dlaczego nie powinniśmy mówić o „walce z rakiem”?
Myślę, że każdy powinien do tego podchodzić tak, jak chce. Ja na początku walczyłam. Po radioterapii czułam, że wygrałam, że jestem zwyciężczynią. Teraz leczę przerzuty i wiem, że będę leczona do końca życia. Mówienie o walce bardzo mnie irytuje, bo narzuca na pacjenta presję, a ja na przykład wiem, że nigdy nie wygram, nie wyzdrowieję. Nie znaczy to jednak, że się poddam, że przegrałam. Ja po tych wszystkich latach nie traktuję raka jako przeciwnika, jako coś, z czym powinnam walczyć, ale jako chorobę, którą mam, leczę i z którą będę żyła. Kiedy przestałam patrzeć na nią jako na przeciwnika, odczułam ulgę. Mogę sobie pozwolić na chwilę słabości, która przecież się zdarza każdemu, a nie tylko chorym. Uszanujmy to, co czują osoby chore, i nie narzucajmy im presji.
paskudnaa
Zapobiegajmy, diagnozujmy, leczmy – rak szyjki
macicy wciąż
zabiera zbyt wiele kobiet w Polsce
Rak szyjki macicy (rsm) jest trzecim najczęstszym nowotworem ginekologicznym u kobiet w Polsce i szóstym spośród wszystkich typów nowotworów. Szczyt zachorowalności przypada na 6. dekadę życia, z rosnącą liczbą przypadków u kobiet w wieku 35-44 lata.1 Bardzo często rsm jest diagnozowany na etapie zaawansowanym, co daje małe szanse na wyleczenie.
Ten trend może ulec zmianie tylko wówczas, jeśli więcej kobiet będzie korzystało z bezpłatnych badań przesiewowych oraz społeczeństwo będzie zaszczepione przeciw wirusowi brodawczaka ludzkiego (HPV). Rak szyjki macicy jest ciągle bardzo istotnym problemem społecznym – w Polsce umiera z jego powodu blisko 1400 osób rocznie.2
Kluczową rolę w walce z rakiem szyjki macicy odgrywa profilaktyka pierwotna i wtórna. Przełomem w profilaktyce rsm jest wprowadzenie przesiewowych testów molekularnych na obecność wirusa HPV. Pozwalają one na wczesne wykrycie zakażenia wysokoonkogennymi typami wirusa, zanim jeszcze pojawią się zmiany nowotworowe.
Polska wprowadza przełomowe rozwiązanie w profilaktyce rsm – testy molekularne
Przed zakażeniem HPV może uchronić także szczepionka. Szczepienie jest najskuteczniejsze, jeśli zostanie przeprowadzone przed potencjalnym narażeniem na zakażenie HPV, do którego dochodzi przede wszystkim drogą kontaktów seksualnych. Szczepienie jest zalecane zarówno dziewczynkom, jak i chłopcom przed rozpoczęciem współżycia, ale także
dorosłym, którzy współżycie już podjęli. Od 1 września 2024 r. szczepienia w ramach powszechnego programu szczepień przeciw HPV dostępne są dla dzieci i młodzieży w wieku od 9. do ukończenia 14. roku życia.
W 2025 roku Ministerstwo Zdrowia zamierza wprowadzić zmiany w Programie Profilaktyki Raka Szyjki Macicy. Projekt przewiduje wprowadzenie przesiewowego testu molekularnego oraz badania cytologicznego na podłożu płynnym, które zastąpią tradycyjną cytologię, mogą one znacznie zwiększyć wykrywanie choroby na wczesnym etapie, a tym samym spowodować lepsze rokowania dla pacjentek.
To krok milowy w profilaktyce raka szyjki macicy. Test pozwoli na identyfikację konkretnych typów wirusa HPV, który jest odpowiedzialny za rozwój nowotworów HPV-zależnych, takich jak rak szyjki macicy, pochwy, sromu czy głowy i szyi. Do tej pory nie było rozwiązania systemowego, które wspierałoby kobiety w wykrywaniu HPV. Są szczepienia dla dzieci i młodzieży, natomiast w dalszym ciągu nie wykrywamy wirusa HPV, a tylko dzięki szybkiej diagnozie jesteśmy w stanie zwiększyć skuteczność wczesnego wykrywania zmian przednowotworowych – mówi Anna Kupiecka, prezeska Fundacji Onkocafe.
Skuteczne terapie w leczeniu zaawansowanego rsm
Z szacunków wynika, że u ok. 80 proc. pacjentek z rsm choroba powróci w ciągu 2-3 lat od pierwotnej diagnozy. Zaawansowany rak szyjki macicy jest na ten moment chorobą nieuleczalną, niezwykle ważne jest więc, aby pacjentki miały dostęp do najnowocześniejszego i celowanego leczenia.
Z szacunków wynika, że u ok. 80 proc. pacjentek z rsm choroba powróci w ciągu
2-3 lat od pierwotnej diagnozy.
Od 1 stycznia 2025 roku pacjentki z zaawansowanym i nawrotowym rakiem szyjki macicy, u których tradycyjna chemioterapia czy radioterapia nie przynosiły oczekiwanych efektów, mają w ramach NFZ dostęp do kolejnej immunoterapii w 2. i 3. linii leczenia, która jest lepiej tolerowana niż standardowa chemioterapia. To daje im nadzieję na przyszłość – na dłuższe i bardziej komfortowe życie.
INFOGRAFIKA
Pielęgnacja włosów w przypadku ich utraty:
Im bardziej skóra głowy jest wrażliwa i wysuszona, tym większą uwagę należy zwrócić na pielęgnację włosów, które również stały się delikatne.
Należy stosować szampony delikatne i rzadziej myć włosy. Nie należy czesać ani szczotkować włosów zbyt często, używać delikatnej
szczotki lub grzebienia o szeroko rozstawionych zębach.
Zabiegi trwałej ondulacji, prostowania oraz farbowania włosów należy konsultować z lekarzem.
Należy unikać produktów w aerozolach, oraz żeli i pianek do układania.
Należy unikać używania suszarki, żelazka, czy też prostownicy. W przypadku absolutnej konieczności ich użycia powinny być one ustawione na najniższą temperaturę.
Należy unikać używania kleju oraz gumowych opasek na skórę głowy. Peruki, treski i tupeciki nie powinny być przyklejane do skóry.
Przed chemioterapią dobrze jest skrócić włosy. Łatwiej będzie ukryć przed otoczeniem ich utratę. Jednak, w przypadku gdy zalecona została radioterapia głowy lub twarzy, dłuższe włosy lepiej zatuszują przerzedzenia.
Pielęgnacja podczas leczenia onkologicznego
Wypadanie włosów jest najbardziej widocznym efektem ubocznym leczenia onkologicznego, chociaż nie u każdej pacjentki proces utraty włosów przebiega identycznie i ma takie samo nasilenie.
Pielęgnacja skóry podczas leczenia onkologicznego:
Nawet jeżeli dotychczas produktem do demakijażu była woda z mydłem, należy jak najszybciej zerwać z tym, nie najlepszym, przyzwyczajeniem. Bardziej wysuszona skóra potrzebuje delikatnego produktu do mycia twarzy.
Nie wolno jej brutalnie traktować wodą i mydłem, nie należy również stosować wysuszających maseczek ani pillingów.
Najlepszym kremem, w czasie leczenia, jest delikatny krem mocno nawilżający.
W czasie operacji słonecznej, przed wyjściem z domu, nie wolno zapominać o kremie z filtrem. Szczególnie w okresie chemioterapii, która może zaostrzyć reakcję na słońce. Często słońce powoduje oparzenia skóry na uszach,
ustach, karku i ramionach. Wszystkie te miejsca należy chronić z największą starannością.
Należy również pamiętać, że lekarze odradzają opalanie się podczas leczenia.
Źródło: Poradnik dla pacjentek, Fundacja Piękniejsze Życie