kwiecień 2018
dr n. med.
Aleksandra Woderska Więcej niż jedno życie str. 6-8
Inspirująco
Wydawca: Polska Press sp. z o.o. Oddział w Bydgoszczy ul. Zamoyskiego 2 85-063 Bydgoszcz Prezes Oddziału: Marek Ciesielski Redaktor Naczelny: Artur Szczepański Dyrektor Biura Reklamy: Agnieszka Perlińska Menedżer produktu: Dominika Kucharska, tel. 52 326 31 34 dominika.kucharska@polskapress.pl
W szpitalu mówiono o niej Danusia. Miała 18 lat, uczyła się w szkole pielęgniarskiej. Była pogodna, choć zmagała się z nieuleczalną chorobą nerek. Ufała lekarzom i nie bała się operacji, jaką dla niej zaplanowano. I słusznie, bowiem - ku zdziwieniu wielu osób - wszystko przebiegło bez komplikacji, mimo że był to pierwszy tego typu zabieg w Polsce. „Niezwykle trudna operacja przeszczepienia nerki” - głosił jeden z tytułów prasowych. 26 stycznia 1966 roku Danuta Milewska otrzymała narząd od zmarłej opisanej w protokole jako „D.W”. Od tego czasu w transplantologii wiele się zmieniło, ale pewne rzeczy nigdy nie przestaną być niezwykle trudne. Na przykład rozmowa z rodziną zmarłego dawcy. Między innymi o tym opowiedziała nam dr n. med. Aleksandra Woderska, regionalna koordynatorka transplantacyjna. Choć jej praca do łatwych nie należy, nie brakuje w niej też pozytywnych emocji, łez wzruszenia i szczęśliwych zakończeń. A przede wszystkim dowodów na ogromną ludzką solidarność. Możecie przekonać się o tym same, czytając nasz wywiad na stronach 6-8. W tym miesiącu chcielibyśmy zachęcić Was również do spróbowania czegoś nowego. Czegoś, co pozwala odciąć się od bieżących spraw, gonitwy myśli i codziennych problemów. Tak działa tango. Taniec, który uczy spokoju, empatii i zaufania do drugiej osoby. „Tango, czyli wolność” - pisze Mariusz Sepioło na stronach 12-13. Z kolei Jan Oleksy pyta dr Joannę Cukras-Stelągowską o rolę kobiet w judaizmie. Zdaniem rabinów to właśnie na kobiecych barkach spoczywa wielka odpowiedzialność. Co więcej, jeden z nich przekonuje, że kobieta może ocalić religię. Jak? Przeczytajcie rozmowę na stronach 14-15.
Redaktorka prowadząca: Lucyna Tataruch, tel. 52 326 31 65 lucyna.tataruch@polskapress.pl Teksty: Mariusz Sepioło mariusz.sepiolo@polskapress.pl Tomasz Skory tomasz.skory@polskapress.pl Lucyna Tataruch lucyna.tataruch@polskapress.pl Jan Oleksy jan.oleksy@polskapress.pl Dominika Kucharska dominika.kucharska@polskapress.pl Maja Erdmann maja.erdmann@polskapress.pl Projekt: Ilona Koszańska-Ignasiak Skład: Dagmara Potocka-Sakwińska Katarzyna Opasińska Zdjęcie na okładce: Tomasz Czachorowski Sprzedaż: Tomasz Maliszewski, tel. 609 050 446 tomasz.maliszewski@polskapress.pl Przemysław Wacławski, tel. 697 770 284 przemyslaw.waclawski@polskapress.pl
CP Jesteś zainteresowany kupnem treści lub zdjęć? Skontaktuj się z naszym handlowcem: Piotr Król, tel. 603 076 449 piotr.krol@polskapress.pl
To tylko niektóre z inspirujących bohaterek i część tematów, jakie przedstawiamy Wam w kwietniowym numerze Miast Kobiet. Nie zapominamy przy tym o wiosennej energii i świątecznym nastroju. Życzymy Wam radosnych wielkanocnych chwil w gronie najbliższych. I oczywiście - miłej lektury!
Znajdziesz nas na: www.miastakobiet.pl www.fb.com/MiastaKobiet.PolskaPressGrupa
Lucyna Tataruch redaktorka prowadząca „MiASTA KOBIET” „Miasta Kobiet” ukazują się w każdy ostatni wtorek miesiąca. Przez cały miesiąc są dostępne w punktach partnerskich w Bydgoszczy i Toruniu. Adresy znajdziesz na stronie www.miastakobiet.pl
make-up
Fryzura
Najnowsza metoda przedłużania włosów już dostępna w Salonie Jean Louis David w Focusie
Wiosno, przybywaj! st ylizacja Agnieszka Cesarz
Jasnoniebieski to jeden z tegorocznych kolorów sezonu. W tej stylizacji stawiamy na pastelowy total look. Co zaskakujące - świetnie sprawdza się on w miejskim, bardzo nowoczesnym wydaniu. Świeżo, lekko i na luzie.
Trencz to modowy klasyk. Od ponad stu lat króluje na ulicach i wybiegach. W zestawieniu z kremową koszulą i ołówkową spódnicą tworzą niebanalny look. Kropką nad „i” tej stylizacji jest torebka tzw. pierce bag - absolutny hit sezonu.
Reserved kurtka bomber | 99,99 zł Tattum spodnie | 249,99 zł Olsen koszula | 349 zł House bluza | 59,99 zł
Orsay trencz | 239,99 zł Solar koszula | 299 zł H&M spódnica | 139,90 zł Wittchen apaszka | 129 zł Wittchen czółenka | 599 zł
Wojas buty | 349 zł Swiss zegarek Bering | 650 zł Karkosik kolczyki | 246 zł Monnari torebka | 189 zł
Zapraszamy do c.h. focus na Stylowe Soboty ze stylistką
Monnari torebka | 219 zł Orsay bransoletka | 29,99 zł Karkosik pierścionek | 1271 zł Swiss zegarek Tommy Hilfiger | 870 zł
Umów się na bezpłatne spotkanie na www.focusmall-bydgoszcz.pl/stylistka/
P R O M O C J A 008197800
pastelowo
klasyczna elegancja
u l . J a g i e l l o ń s k a 3 9 - 47
BOHO moda wolności
Ten styl łączy się z kreatywnością. Można go interpretować po swojemu, wybierać z niego to, co dla nas najciekawsze. Niekiedy wystarczy nawet jeden element, np. frędzle, biżuteria, etniczny wzór czy kwiaty. Rozmowa z Angeliną Felchner, stylistką i doradcą ds. wizerunku w Centrum Handlowym Zielone Arkady w Bydgoszczy Co jest esencją stylu boho? Przede wszystkim lekkość i zwiewność. Dotyczy to zwłaszcza sukienek maxi, które są jednym z najbardziej charakterystycznych elementów boho, obok szerokich spodni, dzwonów. Jest to niejako przedłużenie stylu hipisowskiego, chociaż dziś już bardzo różnie się do tego podchodzi. Samo słowo „boho”, czyli bohema, łączy się z kreatywnością, wolnością. Ten styl można interpretować po swojemu, wybierać z niego to, co dla nas najciekawsze. Niekiedy wystarczy nawet jeden element, np. frędzle, zamsz, kwiaty, etniczny wzór. Może być to również romantyczna odsłona - białe sukienki, koronkowe elementy. Marki podchodzą do tego tematu bardzo różnorodnie - niektóre stawiają na energetyczne kolory, miksowanie printów, inne wybierają jednak minimalizm. Która z interpretacji najbardziej do Ciebie przemawia? Lubię wykorzystywać boho latem, choćby w postaci dużych pojemnych toreb z frędzlami, które dobrze wyglądają w ruchu. Na pewno warto szukać inspiracji w konkretnych osobach. Od lat 90. boho mocno propagowały takie gwiazdy, jak Vanessa Paradis, Sienna Miller i Kate Moss, która łączy go z rockowym klimatem. Wiele osób uważa ją zresztą za prekursorkę, choć tak naprawdę na salony boho wprowadziła muza Pabla Picassa, Dora Maar. Jej stylizacje były miksem wzorów, często w bardzo teatralnej formie. W latach 60. i 70. styl ten wrócił za sprawą modelek, choćby Veruschki, która potrafiła np. łączyć kreacje Coco Chanel z hipisowską
Od lat 90. boho mocno propagują takie gwiazdy, jak Vanessa Paradis, Sienna Miller czy Kate Moss. Obecnie ikonami tego stylu są Rachel Zoe i Florence Welch.
Angelina Felchner
stylistka i doradca ds. wizerunku
biżuterią i wyrazistym makijażem. Obecnie ikoną boho za oceanem jest Rachel Zoe, siostry Olsen również idą w tym kierunku. Na scenie muzycznej z pewnością będzie to Florence Welch. To styl, który może być dla każdego? Zdecydowanie tak. Jak wspomniałam, boho daje nam dużo wolności i przestrzeni na własne pomysły. Każdy może wybrać coś dla siebie. Warto jednak zawsze pamiętać o tym, by nie zaburzyć swoich proporcji. Decydując się na dzwony, miejmy na uwadze, że mogą poszerzać sylwetkę. W związku z tym idealne będą do nich buty na wysokim obcasie. Z kolei długie kamizele i długie ciężkie naszyjniki fantastycznie wydłużają i wysmuklają. Przy jakich okazjach boho się najlepiej sprawdza? Jest to styl, który wraca praktycznie co roku w sezonie wiosenno-letnim. Fajnie funkcjonuje na wyjazdach, w podróży, na festiwalach, jako odskocznia od mody casualowej. W pracy, jeśli mamy luźniejszy dress code, sprawdzą się dodatki - wyrazista biżuteria z kamieniami, drewno, rzemyki, ale również i torby, apaszki, długie szale czy kozaki. Jeśli ktoś niezbyt dobrze czuje się w mocnych wzorach czy długich sukniach, to takie elementy wystarczą, by fajnie uzupełnić szafę. Pasują również do minimalistycznego stylu. Boho może też dobrze wyglądać na różnego rodzaju przyjęciach. Ważne jest jedynie to, aby całość była wyważona, a charakterystyczna dla tego stylu nonszalancja miała swoje uzasadnienie.
ZAKUPY ZE STYLISTKĄ Szukasz modnych inspiracji? A może chcesz odmienić swój wizerunek? Skorzystaj z bezpłatnych usług NASZEJ profesjonalistki! Wybierz się na 2-godzinne zakupy w towarzystwie stylistki i odkryj swój styl! To również idealny pomysł na prezent dla bliskiej Ci osoby!
Usługa dostępna w każdy piątek w godz. 15.00-21.00. Rezerwacja terminów pod nr. tel. 52 370 36 00 lub osobiście w punkcie informacji na poziomie 0.
4
miastakobiet.pl
Szczegóły na www.zielonearkady.com.pl
lekkość zwiewność kreatywność
l i st a skl e p ó w dost ę pn a n a :
www.zielonearkady.com.pl
2
zdjęcia: Patrycja Skwarczyńska przy współpracy z Agencją 052b modelka: Marta Liczmańska 1
1
sukienka wiązana w talii Aggi 399,90 zł kozaki Ryłko 379,99 zł torebka z frędzlami Lavard 299,90 zł złote kolczyki Orska 290 zł
czarne botki Ryłko 299,99 zł sukienka Liu Jo 1079 zł szara torebka Lavard 349,90 zł pasek Tk Maxx 139 zł długa kamizelka Zara 199 zł złota bransoleta Orska 480 zł Za udostępnienie wnętrz dziękujemy sklepowi MILOO Home
P R O M O C J A 018132070
2
jej portret
z d j ę c i e t o ma s z c z ach o r o w s k i
O pobranie narządów często pytają rodzice zmarłych dzieci. Wiedzą, że dzięki temu być może ktoś inny nie będzie musiał patrzeć, jak umiera jego syn czy córka. I chcą, by część ich dziecka żyła dalej. Z dr n. med. Aleksandrą Woderską, regionalną koordynatorką pobierania i przeszczepiania narządów z Kliniki Transplantologii i Chirurgii Ogólnej,* rozmawia Lucyna Tataruch
6
miastakobiet.pl
Więcej niż jedno życie
jej portret Klinika Transplantologii i Chirurgii Ogólnej Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 w Bydgoszczy jest jednym z 21 ośrodków transplantacji nerek w kraju. Od 2000 roku przeszczepiono tu 1115 nerek od dawców zmarłych i 28 od dawców żywych. Na Krajowej Liście Oczekujących na wszystkie narządy jest obecnie około 1700 osób, z czego 1000 to potencjalni biorcy nerki. Średnio czeka się na ten narząd 10 miesięcy. Przeszczepienie nerki jest najlepszą, a dla wielu pacjentów jedyną możliwą metodą leczenia.
Myśląc o Pani pracy, zastanawiałam się nad tym, jak dużo w niej skrajnych emocji. Bo przecież w transplantologii - w większości przypadków - żeby jedna osoba mogła żyć, druga musi najpierw umrzeć. Nie należy o tym myśleć w ten sposób. Śmierć w tej relacji przydarza się bez względu na potrzeby transplantologii. To są dramatyczne chwile, ale w takiej sytuacji wiem, że nie dało się zrobić nic więcej dla zmarłego pacjenta. Natomiast jego narządy mogą uratować i przedłużyć życie kilku osobom. Jako koordynatorka transplantacyjna czyim jest Pani adwokatem - osób, które czekają na przeszczep czy zmarłego dawcy i jego rodziny? Lekarze i koordynatorzy transplantacyjni są adwokatami obu stron. Gdy razem z lekarzem po śmierci pacjenta rozmawiamy z jego rodziną, to nigdy nie zapominamy o tym, co te osoby przeżywają. Często są w szoku, nie godzą się na tę sytuację. Emocje, jakie się wtedy pojawiają, mogą być zupełnie nieprzewidywalne. I nie należy tego w żaden sposób oceniać. Bliskim zmarłego zostawiamy też miejsce na ciszę, dajemy czas na pożegnanie… Rozmowa w takiej sytuacji musi być trudna. Jest, bo dotyczy przecież przekazania pośrednio daru - dla obcej, anonimowej osoby - w chwili, gdy ktoś doświadcza największej straty. Mamy tego świadomość. Ale kluczową rolę odgrywa przy tym profesjonalizm. Nie możemy sami przyjmować smutku czy rozpaczy rodziny, bo przysłoniłoby nam to cel rozmowy. Tym celem jest uzyskanie odpowiedzi na pytanie: jakie było stanowisko zmarłego wobec pobrania jego narządów po śmierci. W Polsce obowiązuje domniemana zgoda - jeśli ktoś nie wyraził wcześniej sprzeciwu, to zakłada się, że chciał zostać dawcą. Rodziny zmarłych akceptują taki stan rzeczy? Sprawdzano to w jednym z badań CBOS-u. Na pytanie, kto powinien decydować o pobieraniu narządów: rodzina czy każdy sam za życia, trzy czwarte badanych wskazało na drugą opcję. Ale niemal jedna piąta uznała, że powinna decydować jednak rodzina. Częściej odpowiadali tak najstarsi respondenci. Zgodnie z prawem sprzeciw w Polsce można zgłosić na trzy sposoby, jednym z nich jest wpis do Centralnego Rejestru Sprzeciwów. Drugi to napisanie własnego oświadczenia, a trzeci przekazanie informacji rodzinie, która później potwierdzi to pisemnie. W praktyce więc, jeśli nie ma zarejestrowanego sprzeciwu w CRS-ie, ale rodzina twierdzi, że zmarły nie godził się na oddanie narządów, to odstępuje się od jakichkolwiek działań w tym kierunku. Zdarza się tak, że rodzina nie wie, jaka była wola zmarłego? Tak i jest to duży problem - w tej całej tragicznej sytuacji bliscy czują dodatkowy ciężar na swoich barkach. Bo brat albo tata nigdy nic na ten temat nie mówił i jak teraz tak nagle zdecydować za niego? Ponad połowa Polaków akceptuje oddanie swoich narządów po śmierci, ale jednocześnie osiem na dziesięć osób przy żadnej okazji nie mówi o tym rodzinie. W wielu domach się o tym nie rozmawia. A są rodziny, które same pytają lekarzy, czy narządy zmarłego będą przeszczepiane? Często pytają o to rodzice zmarłych dzieci. Wiedzą, że być może dzięki temu ktoś nie będzie musiał patrzeć,
jak umiera jego syn czy córka. Oni dla swojego dziecka nie mogą już nic zrobić, ale chcą pomóc innym… I chcą, by część ich dziecka żyła dalej. Jest jakiś przypadek zmarłego dawcy, który szczególnie utkwił Pani w pamięci? To był młody mężczyzna, zmarł na skutek krwawienia z pękniętego tętniaka w mózgu. Miał zaplanowany ślub, w domu przygotowany pokoik dla dziecka. Razem z narzeczoną chcieli założyć rodzinę. Jeden dzień wszystko zmienił. Jego matka i narzeczona potwierdziły zgodę na pobranie narządów. Ale zanim się to stało, zapytały jeszcze o możliwość pobrania nasienia. Chciały, by choć część tych planów mogła się zmaterializować… Wykonuje się takie pobrania? Technicznie jest to możliwe i na świecie się to robi, choć niezwykle rzadko. W Polsce, podobnie jak w wielu krajach, nie ma regulacji prawnych w tym zakresie. To bardzo złożona kwestia, nasuwająca też pytania natury etycznej. Ta prośba nie została więc spełniona. Wspomniała Pani o Centralnym Rejestrze Sprzeciwów. Ile Polaków zgłosiło tam, że nie chce oddać po śmierci narządów? Na dziś z tej możliwości skorzystało niemal 30 tysięcy osób, czyli populacja średniej wielkości miasta, np. Brodnicy. Najwięcej sprzeciwów zarejestrowały osoby w wieku 40-49 lat, więcej kobiet niż mężczyzn. Tylko w 2016 roku do CRS-u wpłynęło ponad 2 tysiące nowych zgłoszeń - w większości osób trzydziestoletnich - ale było też 10 cofnięć rejestracji. Ogólne powody sprzeciwów znamy z badań społecznych: w 2012 roku najwięcej respondentów powoływało się na względy religijne. To zaskakujące, bo Kościół katolicki nie jest przeciwny transplantologii. Wręcz przeciwnie, wspiera ją. Gdy w 2010 roku w naszym województwie powstawał list intencyjny w ramach programu „Partnerstwa dla Transplantacji” to hierarchowie Kościoła również się pod nim podpisali. Jan Paweł II mówił, że oddanie narządu jest największym darem dla drugiego człowieka. To wielkoduszna solidarność i heroizm dnia codziennego. Myślę więc, że tak motywowane sprzeciwy wynikają raczej z błędnej interpretacji religii. Zresztą w tych badaniach zostało to doprecyzowane, m.in. jako „wpływ wiary pojmowanej negatywnie”, w postaci „zabobonów i przesądów”. Na drugim miejscu wśród powodów odmowy była niechęć do ingerowania w ciało zmarłego i potrzeba zachowania jego integralności, a na trzecim brak wiedzy i niewielka świadomość społeczna. Na zaufanie do transplantologii z pewnością wpływają też głośne afery, np. takie jak sprawa lekarza, o którym jeden z polityków mówił kiedyś na konferencji prasowej: „Nikt już nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”. Tak, ale to nigdy nie jest jeden czynnik. Medycyna, a szczególnie transplantologia kliniczna, jest bardzo wrażliwa na społeczne nastroje. Zaufanie powinno być fundamentem naszej działalności, na nim budowane jest poczucie bezpieczeństwa. Niestety jakiś procent sprzeciwów - niewielki, ale jednak - motywowany jest też krytycznym podejściem do różnych procedur medycznych, np. do diagnozowania śmierci mózgu, po której może potencjalnie dojść do pobrania narządów. Mówiąc wprost: ludzie boją się, że ktoś uzna ich za zmarłych, zanim umrą. Że lekarze nie zrobią wszystkiego, co mogliby zrobić. miasta kobiet
kwiecień 2018
7
jej portret Sądzę, że bierze się to właśnie z braku wiedzy na temat procedur diagnostycznych. Śmierć mózgu nie jest stwierdzana po to, by można było pobrać od kogoś narządy i tkanki. Poza tym proces postępowania diagnostycznego w takich przypadkach jest wielogodzinny, czasem kilkudobowy. Ostatecznie potwierdza to trzech lekarzy różnych specjalności. Nie ma tu miejsca na żadną niepewność i czyjąś dowolną interpretację. To nie jest np. śpiączka, z której można się wybudzić. Na trwałość i nieodwracalność śmierci mózgu zawsze są niepodważalne dowody. Dawca może być również żywy - jak w przypadku przeszczepień nerek, które wykonuje się m.in. w Państwa klinice. Tak, 6 maja 2000 roku przeszczepiono w naszym szpitalu pierwszą nerkę od dawcy zmarłego, a już cztery dni później siostra oddała nerkę bratu. Najczęściej decydują się na to członkowie bliskiej rodziny - tzn. rodzice dla dzieci, rodzeństwo, małżonkowie - a jeśli chodzi o płeć, to kobiety. Są też inne przypadki, ale przy nich dodatkowo potrzebna jest zgoda Komisji Etycznej Krajowej Rady Transplantacyjnej i Sądu Rodzinnego.
ła z bezsilności, że nie może pomóc swojemu dziecku. Warto jednak nie tracić nadziei. W tym przypadku po pewnym czasie powtórzono badanie i okazało się, że mimo tych wstępnych wyników, pobranie i przeszczepienie są realne. Ostatecznie mama oddała nerkę synowi dając mu szansę na dłuższe życie. Bywa i tak, że to biorca nie zgadza się na przyjęcie nerki? Jeden z naszych pacjentów wspominał kiedyś, że przyjęcie narządu od żywego dawcy wcale nie jest łatwe. Biorcy czują się odpowiedzialni za tych, którzy chcą oddać im część siebie. Zwykle to rodzice mają wątpliwości, gdy oddanie nerki deklarują ich dzieci. Przyjęcie narządu wiąże się z późniejszym poczuciem winy? To się zdarza, potwierdzają to badania. Poczucie winy może pojawić się też u osób, które dostają narząd od zmarłego dawcy. Niektórzy pacjenci krytycznie oceniają przy tym swoją sytuację - zastanawiają się, czy zasłużyli na taki dar.
Jakie to są przypadki? Choćby taki przykład przeczący stereotypom: Bydgoszcz, wiosna 2013 roku, teściowa oddała nerkę zięciowi. Są też historie przeszczepień między szwagrami, przeszczepień krzyżowych i łańcuchowych - np. połączone pary oddają nerki nieswoim partnerom. Byliśmy drugim ośrodkiem w Polsce, który zrobił taką operację. Małżeństwo z Bydgoszczy skrzyżowało się z parą toruńską. Nie przeprowadza się natomiast tzw. przeszczepień altruistycznych. Nie można oddać nerki przyjacielowi lub obcej osobie.
Mogą się dowiedzieć, kto podarował im drugie życie? Nawiązać kontakt z rodziną tej osoby? Znane są przypadki, w których rodziny dawców bądź biorcy docierali do siebie własnymi sposobami. My, jako ośrodek transplantacyjny, zgodnie z prawem nie możemy ujawniać informacji o żadnej ze stron. Nigdy zresztą nie wiemy, czy wszyscy w tej relacji faktycznie sobie tego życzą. Wiele z tych osób zaczyna wracać do swojej normalności i nie chce rozdrapywać ran. Czasem biorcy proszą mnie też o to, bym podała im przynajmniej imię dawcy. Chcą modlić się za konkretną osobę.
Jako argument przeciwko przeszczepieniom od niespokrewnionych osób podaje się często ryzyko handlu narządami. W Polsce handel narządami nie istnieje. Było to sprawdzane. Jeśli jednak chodzi o przeszczepienia altruistyczne, to praktykuje się je z sukcesem, w niektórych krajach, np. w Holandii. U nas również toczą się dyskusje na ten temat. Niewykluczone, że z czasem prawo się zmieni.
A Pani nie może podać tego imienia. Nie wolno mi tego zrobić. Wiem, że wielu pacjentów zapala znicze za swoich dawców w dniu Wszystkich Świętych. A o przeszczepionym narządzie mówi „przyjaciel”.
Dużo jest w Polsce przeszczepień od żywych dawców? Porównując Polskę do Skandynawii czy USA - nie. Tam przeszczepienia rodzinne stanowią 40 procent wszystkich tego typu operacji, u nas jedynie 5, co i tak jest już efektem wytężonych prac w ostatnich latach. Dlaczego Polacy tak rzadko pomagają w ten sposób swoim bliskim? Pyta pani, czy kochamy naszych bliskich mniej niż Skandynawowie lub Amerykanie? Z mojego doświadczenia wynika, że mamy sporo zgłoszeń potencjalnych par dawca-biorca, ale są one dyskwalifikowane na różnych etapach postępowania. Przychodzą do nas osoby, które czują się subiektywnie zdrowe, jednak w toku badań dowiadują się, że bezpieczniej dla nich będzie zachować obie nerki. Bo np. istnieje ryzyko, że kiedyś rozwinie się u nich to samo schorzenie, które dziś dotyka członka rodziny. My w takim przypadku przede wszystkim musimy kierować się dobrem osoby zdrowej, nie wolno nam jej dodatkowo narazić na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Nie może więc pomóc w ten sposób bliskiej osobie. Kolejna zła wiadomość w rodzinie… Pamiętam taki przypadek: mama chciała oddać nerkę synowi. Była zdrowa, ale badania immunologiczne wykazały, że nie może tego zrobić, bo ryzyko odrzucenia nerki przez biorcę jest zbyt wysokie. Gdy się o tym dowiedziała, zaczęła płakać. Zdrowa osoba płakała, bo nie mogła zostać poddana operacji, która nie była dla niej lecznicza… Tak naprawdę płaka-
Pamięta Pani pierwsze przeszczepienie, jakie Pani widziała? Hm… Pamiętam jedno z pierwszych: to była kobieta, która informacje o tym, że została wytypowana do przeszczepienia nerki, otrzymała w momencie, gdy wbijała świeczki w swój urodzinowy tort. Kończyła właśnie 60 lat. Tortu nie zdążyła już zjeść, bo musiała od razu jechać do szpitala, a pacjent powinien być na czczo (śmiech). To musiał być dla niej cudowny prezent urodzinowy. Wracając więc do początku naszej rozmowy: pozytywne emocje przeważają w Pani pracy? Zdecydowanie tak. U nas w klinice najczęściej jestem przy biorcach. Przyjeżdżają do nas pacjenci z całej Polski, odbieram ich z izby przyjęć o każdej porze dnia i nocy. We współpracy z lekarzem transplantologiem i zespołem pielęgniarskim wprowadzam we wszystko aż do sali operacyjnej, gdzie czeka zespół anestezjologiczny i chirurgiczny. Wiem, że jestem jakąś epizodyczną postacią w życiu tych ludzi, czekam na nich w pewnym miejscu na ich drodze do zdrowia. Ale oni to pamiętają. Niejeden pacjent, który przyjechał na kontrolę do poradni transplantacyjnej, wspominał: „Pamiętam, jak pani w nocy przyszła mnie odebrać, gdy przyjechałem”. Dużo jest takich wzruszających momentów. Jednak wszystko to, co widzę na co dzień, sprawia również, że nie zapominam o tym, co najistotniejsze. O rozmowie z bliskimi, o mówieniu im ważnych rzeczy. Bywam świadkiem sytuacji, gdy brakuje już na to czasu. Gdy ktoś umiera. Nigdy nie wiadomo, czy jutro będzie takie samo jak wczoraj. To truizm, ale warto sobie czasem o tym przypomnieć.cp
*Dr n. med. Aleksandra Woderska - od 2007 roku koordynatorka transplantacyjna, starszy asystent w Klinice Transplantologii i Chirurgii Ogólnej Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. dr A. Jurasza w Bydgoszczy, regionalna koordynatorka pobierania i przeszczepiania narządów Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji Poltransplant; rekordzistka i złota medalistka Igrzysk Lekarskich 2017 w rzucie oszczepem.
8
miastakobiet.pl
Rodzina Fraxeli w komplecie Systemy laserowe Fraxel są kompleksowym rozwiązaniem w laseroterapii skóry borykającej się z różnego typu problemami. Jako jedyna klinika w Bydgoszczy posiadamy oba lasery Fraxel, tj. Fraxel re:pair oraz Fraxel Dual, co pozwala na kompleksowe podejście w laseroterapii skóry dopasowanej do potrzeb i możliwości każdego pacjenta. Duży efekt małym kosztem System Fraxel Dual posiada dwa typy laserów: laser erbowo-szklany oraz laser tulowy. Laser erbowo-szklany działa na głębsze warstwy skóry, będąc jednocześnie małoinwazyjną metodą w walce z drobnymi zmarszczkami, rozstępami, bliznami oraz rozszerzonymi porami. Laser tulowy jest czymś w rodzaju peelingu laserowego, działa powierzchniowo i jest skuteczny w przypadku leczeniu różnego typu przebarwień oraz rogowacenia słonecznego. Zabiegi laserem Fraxel Dual charakteryzują się dużą skutecznością przy krótkim czasie gojenia. Po zabiegu można spodziewać się zaczerwienienia skóry oraz obrzęku. Objawy te powinny ustąpić w ciągu kilku dni, jednak nie wykluczają nas z codziennego funkcjonowania, co bardzo ważne w przypadku osób borykających się z brakiem czasu i ogromem obowiązków. Można również w tym czasie stosować makijaż. Efekty pojawiają się stopniowo i utrzymują długotrwale. Krótko po zabiegu skóra staje się bardziej miękka i gładka w dotyku, koloryt się wyrównuje. W dłuższym okresie następuje poprawa napięcia skóry i jej wygładzenie na skutek odbudowy kolagenu. Jakość skóry będzie lepsza i zauważalna już po jednym zabiegu, ale by uzyskać pożądany i trwały efekt należy wykonać serię zabiegów. Mistrz w swojej kategorii Fraxel re:pair to rozwinięcie tradycyjnej technologii CO2. Jego działanie sprawdza się, aby korygować m.in.: ostre zmarszczki, blizny potrądzikowe, blizny pourazowe, rozstępy. Jest to równie skuteczna, a bezpieczniejsza alternatywa dla zabiegów chirurgicznych. Dzięki technologii frakcyjnej tysiące mikroskopijnych kolumn światła lasera dociera w głąb skóry, by usunąć stare i uszkodzone komórki, przy czym otaczająca tkanka pozostaje nienaruszona. Stymulowane są naturalne procesy regeneracji, a komórki zostają zastąpione zdrową skórą. Następuje odbudowa kolagenu, a co za tym idzie wzrost napięcia i jędrności skóry, likwidowane lub spłycone zostają zmarszczki i bruzdy, a powierzchnia skóry zostaje ujednolicona. W porównaniu do systemu Fraxel Dual nie wymaga serii powtórzeń – satysfakcjonujący efekt można uzyskać już po jednym zabiegu. Trzeba być jednak przygotowanym na dłuższy okres gojenia, który na ok. tydzień czasu wyklucza z normalnego funkcjonowania – w przypadku osób pracujących wymaga wzięcia urlopu lub zwolnienia lekarskiego.
tel. 52 381 30 58, www.fenomed.pl E
K
L
A
M
A
R
E
K
L
A
M
A
008217971
R
008187935
85-075 Bydgoszcz, ul. Paderewskiego 22,
100
BIUR PODRÓŻY W JEDNYM MIEJSCU TEL. 56 652 29 10
008219072
TORUŃ , UL PODMURNA 40
kultura w sukience
TEATRALNY BILET dla Czytelników „Miast Kobiet” Z kwietniowym numerem „Miast Kobiet” bilety na spektakl „Maria Antonina. Ślad Królowej” w reżyserii Wojciecha Farugi w cenie 15 zł! Zapraszamy w terminie: 19 kwietnia o godz. 19.00 Jeden egzemplarz „Miast Kobiet” uprawnia do zakupu maksymalnie 4 biletów na jeden spektakl w promocyjnej cenie.
W kwietniowym repertuarze kina Helios dużo się dzieje. Zacznę od animacji dla najmłodszych. Już 6.04 będziemy mogli zobaczyć bajkę „Luis i obcy”, opowieść o 12-letnim chłopcu, który zaprzyjaźnia się z trójką wesołych kosmitów. Tydzień później (13.04) w naszym kinie pojawi się „Piotruś Królik” - niepokorny, złośliwy i ciekawski. Toczy on walkę z panem McGregorem o kontrolę nad ogrodem, ale także o serce zakochanej w zwierzętach sąsiadki. Początek miesiąca to też najnowszy film Stevena Spielberga „Player one”, którego akcja dzieje się w 2045 roku, oraz premiera kolejnej części „Tomb Rider” - oba filmy od 6.04. Tego samego dnia będziemy mogli zobaczyć również propozycję w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej - „Twarz”. Produkcja ta zdobyła nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie za najlepszy film. Idealnym pomysłem na spędzenie czasu z ukochaną osobą jest seans „Raz się żyje”. W tym filmie akcja przeplata się z komediowym humorem. Harold, który do tej pory wiódł perfekcyjne życie, nagle dostrzega, że świat zaczyna walić mu się na głowę, a osoby, którym ufał, zawiodły go. Postanawia pokazać wszystkim, na co go stać, zdobywając przy tym sporą fortunę. Na tę dawkę pozytywnej energii zapraszam 20 kwietnia. Fani science fiction z pewnością ucieszą się na wieść o kolejnej odsłonie sagi: „Avengers: Wojna bez granic”. Potężny Thanos zbiera Kamienie Nieskończoności w celu narzucenia swojej woli wszystkim istnieniom we wszechświecie. Tylko drużyna superbohaterów może go powstrzymać. Jak? Dowiemy się 26 kwietnia. Wszystkie Panie zapraszam już 18 kwietnia na Kino Kobiet z filmem „Daddy Cool”. Aby utrzymać przy sobie marzącą o założeniu rodziny Maude, Adrien zakłada domowe przedszkole. A 13 kwietnia o godzinie 23 w kinie Helios Noc Reklamożerców. To unikalna impreza, spektakl złożony wyłącznie z reklam. Głównym tematem trzydziestej siódmej edycji będzie Universal Love. Miłość, emocje, zazdrość, pożądanie będą odmieniane przez wszystkie reklamowe przypadki. Przed wejściem na salę każdy z widzów zostanie wyposażony w trąbkę lub gwizdek, dzięki którym będzie mógł głośno wyrażać emocje.
10
miastakobiet.pl
15
kwietnia
MCSM 15 kwietnia Czy jest coś trudniejszego, niż zadowolić pannę młodą? Możliwe że nie, ale Wedding Art Show sprosta temu zadaniu, ponieważ to wydarzenie tworzą kobiety z pasją i jednocześnie profesjonalistki w swojej dziedzinie. 15 kwietnia o godz. 18 w industrialnej przestrzeni dawnego młyna parowego przy ulicy Łokietka 3 w Toruniu, gdzie obecnie działają MCSM i restauracja Młyn Smaków, odbędzie się ekskluzywny pokaz trzech kolekcji mody ślubnej MarylaW oraz biżuterii kwiatowej Green Place. Gościem specjalnym będzie Izabela Janachowska znana z organizacji ślubów na antenie TVN Style oraz modelka plus size Ewa Zakrzewska, jurorka jednego z programów Polsatu. Po pokazie uczestnicy wydarzenia przejdą do strefy SHOW ROOM, gdzie w swobodnej atmosferze będą mogli podziwiać aranżacje sali weselnej w kilku odmiennych stylach, degustować, rozmawiać z ekspertami i zapoznać się z usługami, które uczynią dzień ślubu jeszcze bardziej wyjątkowym. Bilety do nabycia na www.eventon.click.
kwiecień
Dziewczyny do ścisłych - dzień otwarty umk 19 kwietnia
19
kwietnia
Przedmioty ścisłe są tylko dla chłopaków? Nic podobnego! Już dawno powinniśmy zapomnieć o takich stereotypach. Co roku dwie ogólnopolskie akcje „Dziewczyny na politechniki” i „Dziewczyny do ścisłych” przypominają, jak wiele ciekawych rzeczy możemy odkryć, wybierając tę ścieżkę edukacji. 19 kwietnia do akcji przyłącza się również Wydział Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UMK w Toruniu. Na toruńskiej uczelni odbędą się wykłady popularno-naukowe, warsztaty, pokazy i spotkania. Uczestniczki będą mogły poznać też wnętrza pracowni i laboratoriów. Udział w wydarzeniu jest bezpłatny - wystarczy się zapisać (liczba miejsc jest ograniczona!) Szczegóły na stronie www.fizyka.umk.pl.
k w i e c i e ń
Alicja RączkA, dyrektorKa kina Helios, poleca:
Wedding Art Show
Implanty
Centrum Stomatologii Citomed
- trwałe i komfortowe
Toruń, ul. M. Skłodowskiej-Curie 73
citomed.pl stomatologia.citomed.pl tel. 56 658 44 87
Nie ma nowoczesnej stomatologii bez implantologii - mówi Bernard Szyduczyński, lekarz dentysta, chirurg stomatolog z Lecznic Citomed
Lekarze stomatolodzy przyjmujący w Centrum: bernard szyduczyński / lekarz dentysta, chirurg stomatolog Anna Błahyj / stomatologia zachowawcza i dziecięca Katarzyna Cerecka / stomatologia zachowawcza, protetyka
Komfort dla pacjenta. Dodam jeszcze, że implanty nie ingerują w stan własnego uzębienia pacjenta, nie wymagają szlifowania zębów, a materiał, z którego są wykonane, jest całkowicie obojętny dla organizmu, zaś po okresie leczenia implant w pełni integruje się z kością. Może dwa słowa o samych implantach? Implant to nic innego, jak „korzeń” dla nowego zęba. Po umieszczeniu w kości integruje się z nią, tworząc stabilną podporę, na której dopiero w kolejnym etapie leczenia powstaje trwała i estetyczna odbudowa protetyczna, czyli korona zęba. Implanty są wykonane z tytanu? Tytan jest obojętny dla naszego organizmu i nie uczula. Obecnie powierzchnie implantów są podwójnie trawione, co daje jeszcze większą powierzchnię do narastania kości. Nie wywołuje stanów zapalnych? Raczej odczynów alergicznych, natomiast stan zapalny zależy w dużym stopniu od higieny jamy ustnej. Przy nieodpowiedniej trudno powiedzieć, że implant jest na całe życie. Bardzo dużo zależy od pacjenta. Zacznijmy od początku - przychodzi pacjent do dentysty i mówi, że chciałby... „Chciałbym” to jest pierwszy podstawowy etap. Natomiast stomatolog musi pacjenta zdiagnozować, poznać możliwości przeprowadzenia zabiegu. Wskazane jest wykonanie diagnostyki radiologicznej, czyli tomografii komputerowej, dającej nam trójwymiarowy obraz i pozwalającej dokładniej zaplanować zabieg. Dopiero wówczas, w zależności od oczekiwań i możliwo-
ści finansowych pacjenta, razem z nim planujemy, co można zrobić, czy konieczne będą dodatkowe zabiegi, np. podniesienie dna zatoki szczękowej czy augmentacja, czyli odbudowa kości. W tej chwili to rutyna przy zabiegach implantologicznych. Jak długo trwa proces odbudowy zęba za pomocą implantów? Do każdego pacjenta należy podchodzić indywidualnie, bo różny jest biologiczny potencjał gojenia każdego organizmu. Takim bezpiecznym okresem od wszczepienia implantu do odbudowy protetycznej jest okres dwóch miesięcy, po którym można już delikatnie obciążać kość. Po osadzeniu pracy protetycznej jest jeszcze wskazany 2-3-tygodniowy tzw. „trening kości”, czyli stopniowe jej obciążanie. Natomiast przy augmentacji, czyli nadbudowie kości, jest to okres od czterech miesięcy do pół roku. Przeciwwskazania do implantów? Absolutnym i w zasadzie jedynym przeciwwskazaniem do implantów jest choroba nowotworowa. Organizm jest często po radio- czy chemioterapii, więc automatycznie występuje obniżona odporność organizmu, gorsze gojenie itd. A choroby krążeniowe? Generalnie nie stanowią przeciwwskazania. Na pewno nie sprzyjają gojeniu i mogą powodować powikłania choroby metaboliczne, cukrzyca, nikotynizm czy alkoholizm. Wiek pacjenta też ma wpływ? Wiadomo, że im młodszy pacjent, tym lepszy proces gojenia i szybciej następuje integracja implantu. Z kolei u młodszych pacjentów nie ma aż tak dużych braków zębów. Czy trzeba jakoś szczególnie przygotować się do zabiegu? Aby poddać się zabiegowi implantacji, pacjent powinien być ogólnie zdrowy, bez ognisk zakażenia w jamie ustnej. Palenie papierosów jest niemile widziane. Oczywistym jest również, że pacjent musi utrzymywać wysoką higienę jamy ustnej, a także regularnie odbywać wizyty kontrolne w gabinecie stomatologicznym.
Ewa Chrzanowska / chirurgia stomatologiczna Dorota Jędrzejewska / stomatologia zachowawcza, protetyka Anna Karpienko / stomatologia zachowawcza, protetyka Iga Kubiak / stomatologia dziecięca i zachowawcza Daria Szaładzińska / endodoncja, leczenie pod mikroskopem, stomatologia zachowawcza Aleksandra Wrzesińska-Danieluk / stomatologia zachowawcza, protetyka, chirurgia Hubert Zmysłowski / chirurgia szczękowo-twarzowa
Bernard szyduczyński lekarz dentysta, chirurg stomatolog, od kilkunastu lat zajmuje się implantami; lubi narty i dobrą muzykę; w Citomedzie przyjmuje od stycznia tego roku w każdy wtorek w godz. 10-18.
P R O M O C J A 008186035
Implantologia dziś już nie jest taką nowoczesną dziedziną, jak się kiedyś wydawało? Nowoczesna musi być, ale nie jest to już nic nowego. Natomiast trzeba powiedzieć, że dzisiaj nie ma nowoczesnej stomatologii bez implantologii. Otwiera ona nowe możliwości, pozwala na rekonstrukcję brakujących zębów, dając pacjentowi wrażenie posiadania własnych. Dzięki implantom możemy też pomóc pacjentom, którzy mają problemy z utrzymaniem protezy. To również uważam za bardzo dużą zaletę.
relaks
Tango, CZYLI WOLNOŚĆ
Uczymy się, jak poradzić sobie z bliskością, co jest trudne nawet dla partnerów życiowych, a cóż dopiero dla obcych sobie ludzi. Nasze twarze są bardzo blisko siebie. Tango to całkowite zaufanie. tekst mariusz sepioło
N
z d j ę c i e j ul i a ba r o
ajpierw uczymy się chodzić. Krok po kroku, by nie tracić równowagi. Muzyka pomaga nam zachować rytm, trochę jak w polskim polonezie. Przeglądamy się w ogromnym lustrze i nie jesteśmy zadowoleni z efektów. Okazuje się, że trudno nam zapanować nad prostymi ruchami: zwykłe chodzenie stanowi dla nas wyzwanie. Tango to połączenie prostoty i finezji - powiedzą ci, którzy dobrze je znają. Jest w nim wolność i szerokie pole do interpretacji. Trzeba tylko wczuć się w muzykę - używając wyobraźni i wrażliwości muzycznej, zmienić ją w ruch. Partner przekazuje ten ruch partnerce, która wsłuchując się w ciało towarzysza, podąża za nim. Ale nie jest to wcale łatwe… Krzysztof Hofman, prezes Fundacji Terapii Tangiem COTANGO, postawił warunek: „porozmawiamy, jeśli przyjdzie pan na lekcję z żoną”. Zgodziliśmy się. Późnym wieczorem w toruńskim Domu Muz próbujemy nauczyć się najprostszych ruchów, a przy tym zrozumieć, czym jest tango w czasach dyskotek i weselnych tańców. - Tango pomaga leczyć ludzkie słabości - mówi Krzysztof. - Słabości ciała, duszy i umysłu. - To jak medytacja - dodaje Beata Urszula Herdzin, dyrektorka Archiwum Państwowego w Toruniu, która w swoim wolnym czasie jako DJ Beata Urszula przygotowuje również muzykę na milongi.
^ Krzysztof Hofman z partnerką
12
miastakobiet.pl
Tango, czyli tradycja Tango zostało wpisane w 2009 roku na Listę Światowego Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO jako „zespół tańca, muzyki i obyczaju, powstałych na przełomie XIX i XX wieku w Argentynie i Urugwaju”. Największą obrazą dla Urugwajczyka jest określić tango jako „argentyńskie”. Zręby tego tańca i jego muzyki powstały w Buenos Aires i Montevideo, a do jego rozwoju przyczynili się przedstawiciele wielu narodów, w tym imigranci. Mówi się nawet, że kroki przypominające późniejsze tango pojawiały się w tańcach ludów Ameryki Południowej już w XVIII wieku. Na tango złożyły się też rytmicz-
relaks Ten taniec uczy empatii, wrażliwości na innego. Pozwala zapomnieć o naszych własnych problemach, lękach i obawach. Krzysztof Hofman
ne tańce afrykańskie, liryczne pieśni włoskie, emocjonalne hiszpańskie flamenco i używany w niemieckiej muzyce bandoneon. To wiedza powszechnie znana. Mało znany jest jednak fakt dużego wkładu polskiej kultury w powstanie tego fenomenu - przywiezionych przez polską emigrację zarobkową tańców i muzyki. W Argentynie compadres, czyli zurbanizowani gaucho - pasterze - na oczy naciągali kapelusze, na szyi wiązali szale, na nogi zakładali buty z wysokim obcasem. Czasem za pasem trzymali noże. Ich jedyną rozrywką po całodziennej pracy była gra w karty i tango. Tańczyli w podrzędnych knajpach, na ulicach w nadmorskich dzielnicach i w domach publicznych. Jeśli mogli - tańczyli z paniami lekkich obyczajów, a jeśli tych brakowało - z innymi compadres. Elity Buenos Aires gorszyły się tym i pogardzały tangiem. Ale w którejś z knajp nad kieliszkiem wina siedział Ricardo Güiraldes, pisarz i poeta. Był zachwycony. Niedługo później wyjechał do Paryża, gdzie stworzył wiersz na cześć argentyńskiego tańca, a w jednym z salonów stolicy Francji odtańczył je ku zdumieniu wysoko postawionych paryżan. Wieści o nowym, kipiącym erotyką tańcu poszły w świat i od razu wzbudziły kontrowersje. Londyński dziennik „The Times” nazwał go „nieprzyzwoitym”. Wbrew obiegowym opiniom nieprawdą jest, że Watykan potępił tango. To władze cywilne państw europejskich zakazywały tańca pod groźbą grzywny. Na początku XX wieku w Europie wybuchła prawdziwa tangomania, która trwała aż do drugiej wojny światowej
Tango, czyli marka Kilka lat temu Krzysztof Hofman, szanowany toruński doradca podatkowy, siedział przy swoim biurku. Poczuł ból kręgosłupa, po latach pochylania się nad papierami. „Czas na zmiany” - postanowił. Zdecydował się na taniec. Zapisał się na pierwsze lekcje. Zaczął poznawać ruch i filozofię tanga. Ku swemu zaskoczeniu, odkrył, że sto lat wcześniej, w 1913 roku, po raz pierwszy w Toruniu zatańczono tango. Istniała też orkiestra - Klub Bandoniczny Chopin - której już wtedy pozazdrościć mogłoby samo Buenos Aires. Zespół grał tanga, walce i fokstroty dla tańczących w parku na Bydgoskim Przedmieściu. - Podczas jednej z milong, kiedy jeszcze nie potrafiłem dobrze tańczyć, używając cabeceo, czyli zaproszenia do tanga za pomocą spojrzenia, poprosiłem tak pewną kobietę - opowiada Krzysztof. - Niestety ostentacyjnie mi odmówiła, więc usiadłem przełykając gorycz porażki. Chwilę później inna świetnie tańcząca zagraniczna tanguera sama mnie zaprosiła. Po bardzo przyjemnym tańcu powiedziała mi: „Zdecydowałam się z tobą zatańczyć, bo my, dłużej tańczący, też kiedyś się uczyliśmy i tańczyliśmy tak, jak wy. W ten sposób spłacamy dług wdzięczności wobec tych, którzy nas uczyli”.
Krzysztof Hofman wraz z przyjacielem założył w 2012 roku Fundację COTANGO. Organizują milongi i większe imprezy związane z tangiem, m.in. warsztaty, kursy, koncerty zespołów tangowych, a także znany poza Toruniem Festiwal Tan(GO)tyk Maraton. Chcą pokazywać walory zdrowotne i społeczne tanga oraz przyczynić się do tego, by stało się ono nową „marką” Torunia. W czasie kolejnych festiwali w latach 2014-2017 za sprawą COTANGO odbywały się wyjątkowe flash-moby, w czasie których przed Teatrem im. Wilama Horzycy tango tańczyło kilkudziesięciu tancerzy. Mieszkańcy i turyści patrzyli na to szeroko otwartymi ze zdziwienia oczyma.
Tango, czyli empatia Przyciemnione światło i sączący się z głośników rytm, którego nie da się pomylić z żadnym innym. Przy stolikach ludzie mogą swobodnie porozmawiać bez zdzierania gardeł. Tutaj muzyka nie odcina nas od świata jak techno w klubie, a alkohol nie odurza do nieprzytomności. Wieczór z tangiem w klubie Latino w Toruniu odbywa się przy herbacie i ciastkach. Tańczą wszyscy, bez wyjątku. Laik powiedziałby: „wirują”. Głowy blisko siebie, oczy zamknięte, usta w lekkim uśmiechu. Pary poruszają się po parkiecie w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, kilka „kółek” i nagle stop - zastygnięcie. To pauzy w tym tańcu są najistotniejsze - powie jedna z tancerek i przyzna, że od tych pauz aż ciarki chodzą po plecach. Pytam Krzysztofa Hofmana: dlaczego fundacja „terapii” tangiem? - Ludzie do tanga przychodzą, gdy ich coś boli - odpowiada. - Jednych boli ciało, innych dusza. Tango poprawia sprawność fizyczną, jest zdrowe. Podczas tańca pracują wszystkie mięśnie, usprawnia się krążenie, zaczynamy głębiej oddychać. Tango „leczy” też naszą psychikę nadwyrężoną stresami dnia codziennego, bo wymaga od nas, byśmy się całkowicie zmienili. Poprawia relacje interpersonalne. Tango to wsłuchiwanie się w potrzeby partnera. Całkowite otwarcie się na drugiego człowieka. Ten taniec uczy nas skupiać się na osobie, z którą tańczymy, całkowicie się jej oddać. Uczy nas empatii, wrażliwości na innego. Pozwala zapomnieć o naszych własnych problemach, lękach i obawach. Asia studiuje i pracuje, a po godzinach wpada na imprezy z tangiem. Jest żywym przykładem na to, że do tanga przychodzi się w różnym wieku i z różnymi potrzebami. - Tango daje mi wyciszenie, harmonię i równowagę - mówi. - Poza tym żyję tak jak każda dziewczyna w moim wieku: mam swoje pasje, zmartwienia. Chodzę też na normalne imprezy, nie tylko na tango. - Prawdziwe tango ma niewiele wspólnego z tangiem tańczonym na turniejach.
Jest zupełnie inne niż przedstawione w filmie i telewizji - mówi Krzysztof. - Turnieje to wyuczone figury i schematy choreograficzne. To zaprzeczenie prawdziwego tanga. Patrycja na milongę do Torunia przyjechała z odległego miasta. Z Krzysztofem znają się bardzo dobrze, często ze sobą tańczą. Patrycja pracuje na uniwersytecie, wykłada na filologii angielskiej, ma dużo okazji do wyjazdów. Podczas każdego z nich stara się znaleźć lokalną milongę. Tańczy z mężczyznami, których widzi pierwszy raz w życiu, i doskonale się z nimi rozumie. - Tango to uniwersalny język - mówi. - Wystarczy wczuć się w gesty wykonywane przez partnera, zrozumieć jego taniec. Wbrew pozorom, kobiety w tangu mają ogromne pole do popisu. Popatrz tylko na tańczących: kobieta wykonuje tzw. ozdobniki, ruchy nogami, które upiększają taniec. Poza tym to ona decyduje, jak odpowie na cabaceo. Według mnie tango to taniec równościowy, partnerski, w którym kobieta też ma coś do powiedzenia. - Tango można tańczyć w każdym wieku - mówi Krzysztof. Ale moim zdaniem warto mieć jakieś doświadczenie, życiowy bagaż i dojrzałość, by sprawić, że nasza partnerka będzie się czuła z nami bezpiecznie i komfortowo. DJ Beata Urszula dzisiejszego wieczoru proponuje tańczącym muzykę ułożoną przez siebie w tandy, czyli trzy lub cztery utwory, które para tańczy jako całość. Zwykle są to utwory klasyczne, ale czasem i bardziej nowoczesne aranżacje. Podczas tańca ma przymknięte oczy i skupiony wyraz twarzy. - Do tanga wciągnął mnie Krzysztof - mówi. - Spotkaliśmy się przypadkowo i zaczęliśmy rozmawiać. Potrafi z pasją opowiadać o tangu, więc i mnie przekonał, abym przyszła na lekcję. Od razu pokochałam ten taniec.
Tango, czyli zaufanie Podczas naszej lekcji na początku poznajemy idee. Uczymy się, jak poradzić sobie z utratą równowagi, jak utrzymać kontakt z partnerem lub partnerką. I jak poradzić sobie z bliskością, co jest trudne nawet dla partnerów życiowych, a cóż dopiero dla obcych sobie ludzi. - Spójrzcie na zdjęcia tańczących na milongach - mówi Krzysztof. - Widać na nich, jak bardzo blisko są twarze partnerów. Tango to także całkowite zaufanie do nich. Lekcje otwarte, które w Domu Muz prowadzi Krzysztof, trwają zwykle kilka godzin. Dopiero potem można spróbować zatańczyć „naprawdę”. - Główną ideą tanga jest wolność - mówi Krzysztof. - Ludzie, którzy tańczyli tango sto lat temu, chcieli poczuć się wolni. Ja też czuję się wolny. Jestem wolny, więc tańczę.cp miasta kobiet
kwiecień 2018
13
kobieca perspektywa
kobieta może ocalić judaizm Przed kobietą żydowską - i w przeszłości, i teraz - wiele wyzwań. Zdaniem rabinów na jej barkach spoczywa odpowiedzialność za podtrzymywanie tradycji judaistycznych. Z dr Joanną Cukras-Stelągowską* rozmawia Jan Oleksy
14
miastakobiet.pl
Zainteresowała się Pani tematyką żydowską dużo wcześniej, zanim rozpoczęły się aktualne, gorące rozważania na ten temat, spowodowane polityką… W swojej pracy naukowej zajmuję się tematyką żydowską od blisko piętnastu lat. Obecnie - wychowaniem we współczesnej rodzinie żydowskiej. Zacznijmy więc od początku. Narodziny syna czy córki są większą radością dla rodziców? W tradycji żydowskiej największym szczęściem było liczne potomstwo. Judaizm to religia prorodzinna. Każda para małżeńska powinna wydać na świat przynajmniej jednego syna i jedną córkę. W modlitwach proszono jednak przede wszystkim o syna, rodzice marzyli bowiem o przyszłym wybitnym znawcy Ksiąg, który będzie ich dumą i podporą na starość. W Talmudzie czytamy, że „córka to fałszywy skarb dla ojca. Z niepokoju o nią nie śpi po nocach: w dzieciństwie, by nie została uwiedziona, w młodości, by nie zeszła na manowce, w wieku małżeńskim, że nie znajdzie męża, gdy jest mężatką, by nie była bezpłodna, a na starość, by nie uprawiała czarów”.
Chłopiec jest gloryfikowany? Wychowanie dziewcząt i chłopców różni się w kwestii przygotowania do pełnienia ról społecznych oraz pod względem doniosłości rytuałów przejścia. Dorastaniu chłopca towarzyszą ważne ceremonie: obrzęd przymierza, a w tradycji ortodoksyjnej również obrzęd wykupienia od rabina pierworodnego syna za symboliczne pięć monet, uroczysta konfirmacja w wieku 13 lat zwana bar micwa. Dopiero pod koniec XVIII wieku pod wpływem żydowskiego oświecenia wprowadzono równoważny obrzęd bat micwy dla dziewcząt w 12. roku życia. Jak wyglądała sprawa edukacji dziewczynek? Oczywiście obecnie dziewczynki chodzą do szkoły, ale nie zawsze tak było. W kulturze żydowskiej edukacja i wykształcenie to cnota moralna, nakaz społeczny, a także cel największych aspiracji rodzicielskich. Już przed naszą erą funkcjonowały szkoły religijne - chedery. Uczyli się w nich jednak tylko chłopcy od ok. 4.-5. do 12. roku życia. Dziewczynki natomiast najczęściej pobierały edukację w domu, w bogatszych rodzinach zatrudniano dla nich prywatnych korepetytorów. Zalążki zorganizowanego systemu szkół religijnych dla dziewcząt zrodziły
Obecnie kobiety żydowskie należą do najlepiej wykształconych, szczególnie w diasporze amerykańskiej. Również w świecie religijnym są członkiniami rad religijnych, nawet duchowymi przywódczyniami, adwokatkami w sądach rabinicznych… dr Joanna Cukras-Stelągowska
się na początku ubiegłego wieku na ziemiach polskich. W latach 30. istniała już sieć ponad 100 takich placówek. Co ciekawe, Żydzi posyłali swoje córki do szkół publicznych, ponieważ nie przywiązywali tak dużego znaczenia do ich kształcenia religijnego. Z pamiętników dziewcząt z dwudziestolecia międzywojennego dowiadujemy się, że miały łatwiejszy dostęp do nowinek kulturalnych czy literatury świeckiej, właśnie dzięki edukacji w szkole powszechnej. Wobec chłopców rodzice mieli większy dylemat. W obliczu wprowadzenia w Polsce obowiązku szkolnego młodzi adepci zazwyczaj do południa uczyli się w polskiej szkole, a po południu w chederze. Obecnie kobiety żydowskie należą do najlepiej wykształconych, szczególnie w diasporze amerykańskiej. Również w świecie religijnym są członkiniami rad religijnych, nawet duchowymi przywódczyniami, doradczyniami w kwestiach halachy, adwokatkami w sądach rabinicznych…
Jaki jest stosunek judaizmu do małżeństw mieszanych? Zajmuje się Pani tą kwestią w pracy „Małżeństwa mieszane w społeczności żydowskiej - aberracja czy norma społeczna?”. W społeczności żydowskiej ważne jest kryterium halachiczne, czyli dziedziczenie żydowskiego pochodzenia po matce. Jeżeli żydowska kobieta wychodzi za mąż za nie-Żyda, to dzieci z tego związku uznane będą za Żydów. Z kolei, jeżeli tylko ojciec jest Żydem, to dzieci muszą przejść przez proces konwersji, jeżeli chcą w pełni uczestniczyć w życiu żydowskiej wspólnoty. Mimo to, związki mieszane w kulturze judaistycznej są obecnie bardzo rozpowszechnione, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Zwraca Pani uwagę, że „mężczyźni w związku mieszanym są cztery razy mniej skłonni do wychowania potomków wedle tradycji żydowskiej niż kobiety”. Rzeczywiście, kobiety w rodzinie mieszanej zazwyczaj wykazują się większą troską o żydowski przekaz kulturowy. Czują się bardziej odpowiedzialne, jako że w świetle halachy ich dzieci nadal pozostają Żydami. Badania pokazują, że dzieciom wychowanym w rodzinie mieszanej łatwiej także o akceptację w społeczności żydowskiej, jeżeli posiadają halachiczne pochodzenie. Jednak według niektórych raportów europejskich dotyczących wychowania dwukulturowego nie można jednoznacznie stwierdzić, że osoby posiadające korzenie ze strony ojca są mniej zaangażowane w życie wspólnoty żydowskiej. W wielu przypadkach wiążę się to bezpośrednio z ich poczuciem wykluczenia, dyskryminacji. Na przekór wszystkiemu, budują swoją identyfikację żydowską, choć często raczej kulturową niż religijną.
Są też żonami… Dawniej, tak jak w wielu innych kulturach, małżeństwa żydowskie były aranżowane. Kojarzeniem małżeństw powinien zajmować się zawodowy swat czyli, szadchan. Młoda kobieta musiała jednak wyrazić zgodę na małżeństwo.
Co się dzieje, gdy małżonkowie się nie dobiorą? Czy możliwy jest rozwód? Małżeństwo w tradycji żydowskiej jest czymś uświęconym - Kiduszin. Żydowskie prawo religijne ocenia rozwód negatywnie, ale jest on w pewnych sytuacjach dopuszczalny. Zawsze jednak zaleca się podjęcie próby porozumienia i rozwiązania konfliktu, a mediacji podejmuje się sam rabin. Jeśli to nie pomaga, rabin zwołuje bet din, który dopełnia religijnego rozwodu. W Księdze Powtórzonego Prawa czytamy: „Gdy mężczyzna wziął żonę i poślubił ją, a stało się, że nie znajduje łaski w jego oczach, przeto znalazł kilka nieczystości w niej: niech napisze jej list rozwodowy. A wtedy ona wyszedłszy z jego domu, pójdzie i zostanie żoną innego”.
I przystać na umowę przedślubną? Przed ślubem zawierany był kontrakt małżeński, ketuba, który nakłada na mężczyznę zobowiązania wobec żony, gwarantuje jej utrzymanie i zabezpieczenie na wypadek rozwodu czy śmierci męża. Ketuba, będąca dokumentem prawnym, była odczytywana przez rabina na początku ceremonii ślubnej i podpisywana przez świadków.
Czym wobec tego jest ten list rozwodowy? List rozwodowy, czyli get, to dokument religijny, który uchyla kontrakt małżeński. Ustala się w nim alimenty. W judaizmie ortodoksyjnym jedynie mężczyzna może wystąpić o rozwód w sądzie rabinicznym i przekazać get swojej żonie. Staje się to przedmiotem coraz szerszej krytyki, również w Izraelu.
Jak wygląda życie po ślubie? Po zawarciu małżeństwa mężczyzna powinien kontynuować edukację religijną, poświęcać się studiowaniu pism oraz codziennym modlitwom w synagodze. Kobiety są zwolnione z większości obowiązków religijnych. Muszą realizować jedynie trzy micwoty: zapalanie i błogosławienie świec szabasowych, oczyszczanie w mykwie po menstruacji oraz dzielenie chały. Nie oznacza to, że mają łatwe życie. Ich najważniejszą powinnością jest opieka nad domem i dziećmi. Ale nie tylko. Dawniej w związku z tym, że mąż całe dnie poświęcał na zgłębianie tajników Talmudu, kobiety zmuszone były zadbać o rodzinny budżet. Jedynie na początkowym etapie małżeństwa do pomocy finansowej zobowiązany był również ojciec dziewczyny. Kobiety żydowskie podejmowały się zatem ciężkiej, fizycznej pracy, prowadziły małe rodzinne interesy, handlowały. Obecnie większość łączy pracę zawodową z zajmowaniem się domem i wychowaniem dzieci. Mężowie również spełniają się zawodowo, bowiem ideał mężczyzny-talmudysty jest współcześnie realizowany jedynie w społecznościach ultraortodoksyjnych, które nie ulegają pokusom świeckiego życia.
Kobieta, która nie ma męża, jest w jakiś sposób piętnowana? Ideałem społecznym jest stworzenie Szalom Bayit, czyli „spokojnego domu”. Kobieta może jednak pozostać niezamężna. Mężczyźni natomiast powinni wstępować w związek małżeński, są do tego zobowiązani, jak również do prokreacji. To ich obowiązek religijny. Czy chciałaby Pani być kobietą w judaizmie? Przed kobietą żydowską - i w przeszłości, i teraz - wiele wyzwań. Zdaniem rabinów na jej barkach spoczywa odpowiedzialność za przekaz i podtrzymywanie tradycji judaistycznych. Na przykład amerykański rabin Israel Levinth przekonuje, że „kobieta może ocalić judaizm, żydowska wiara, przeszłość i teraźniejszość, a także żydowska przyszłość w jej rękach”. Zapewne łatwiej odnaleźć się współczesnej kobiecie w judaizmie reformowanym, który jest bardziej otwarty na obecność kobiet w przestrzeni społecznej i religijnej. Szczególnie inspirują mnie silne liderki żydowskiej diaspory w USA. Niesamowitą siłą charakteru wykazywały się także polskie Żydówki okresu międzywojennego.cp
*dr Joanna Cukras-Stelągowska socjolog, etnolog, antropolog kultury, adiunkt w Katedrze Wychowania na Wydziale Nauk Pedagogicznych UMK, autorka wielu prac o tematyce żydowskiej, m.in. „Małżeństwa mieszane w społeczności żydowskiej - aberracja czy norma społeczna?”, „Młodzi Żydzi w Polsce. Socjologiczna analiza tożsamości społeczno-kulturowej”, „Żydzi - tożsamość wobec zmiany”, „Od chederu do jesziwy w polskiej diasporze...”, „Tożsamość w dialogu. Polacy i Żydzi w szkołach Fundacji R. Laudera” i in. miasta kobiet
kwiecień 2018
15
t e k s t ma j a e r d ma n n
święta
Nie ma kuchni bez jaj Jajo to skondensowane zdrowie. Zawiera proteiny i prawie wszystkie witaminy (brakuje mu witaminy C), ma też niacynę, która reguluje poziom cukru i cholesterolu we krwi. Poza tym znajdziemy w nim cynk, wapń, żelazo, selen i jod. Nic tylko jeść - ale jak jeść, żeby nie było nudno? W zalewie dłużej postoją Niezjedzone w święta jajka można wykorzystać nie tylko do robienia z nich past, ale i ukisić czy zamarynować w zalewie octowej. Jajka kiszone to specjalność naszych sąsiadów: Rosjan i Niemców. Ugotowane na twardo obieramy ze skorupek i układamy w czystym, wyparzonym słoju. Do litra gotującej się wody wsypujemy łyżkę soli, kilka ząbków czosnku, łyżeczkę kminku i zalewamy tym jajka. Słoik przykrywamy denkiem, ale nie dokręcamy. Odstawiamy w chłodne miejsce na dwa dni. Zalewa to też dobry sposób na przechowywanie. Do słoja lub kamionkowego garnka wkładamy ugotowane i obrane jajka. Zalewę przygotowujemy w proporcjach: 2/3 wody, 1/3 octu, według smaku liść laurowy, pieprz ziarnisty, czosnek, świeża papryczka chilli pokrojona w paseczki, sól i łyżeczka cukru. Po dwóch dniach jajka są gotowe do jedzenia. W lodówce można je przechowywać nawet dwa tygodnie. Nieoczywiste specjalności Każdy naród ma swoją sztandarową potrawę z jaj. Ciekawie podchodzą do tego Szkoci. Jajka gotują na twardo, a potem owijają mielonym mięsem z przyprawami (takim jak na nasze mielone) i musztardą. Potem panierują powstałe kule w mące, jajku i bułce tartej (tak jak schabowe) i smażą w głębokim tłuszczu lub pieką w piekarniku. Jajka marmurkowe natomiast to danie inspirowane kuchnią chińską. 5-6 sztuk gotujemy na twardo w osolonej wodzie i studzimy pod zimną, bieżącą wodą. Delikatnie opukujemy powierzchnię skorupki, tak by powstały mikropęknięcia. Jeśli skorupka odpadnie, cały wysiłek na nic. Następnie przygotujemy zalewę, która składa z się z dwóch litrów wody, dwóch łyżek dobrej, liściastej herbaty, łyżki cukru trzcinowego, małej laski cynamonu, dwóch nasion anyżu i pięciu łyżek sosu sojowego. Zalewę trzeba zagotować i delikatnie ułożyć w niej jajka. Wszystko gotujemy około dwóch godzin na bardzo małym ogniu. Takie jajka bardzo ładnie wyglądają, bo po obraniu mają delikatny, marmurkowy wzór. Poza tym - oczywiście dobrze smakują!
16
miastakobiet.pl
Omlety na wiele sposobów Omlet biszkoptowy Podczas przygotowania musimy oddzielić białka od żółtek. Żółtka mieszamy z mąką i delikatnie łączymy z ubitą na sztywno pianą. Będzie puszyście i delikatnie. Omlet hiszpański (frittata) Na rozgrzanej oliwie smażymy ziemniaki, do których - jak już będą przyrumienione - dodajemy zmieszane jajka, cebulkę, tarty ser, zioła i przyprawy. Smażymy wszystko na małym ogniu około pięć minut. Potem wkładamy patelnię do piekarnika i pod rozgrzany grill, czekamy, aż wierzch się przyrumieni.
Jajka w koszulkach to nie jest prosta sprawa. Można sobie jednak ułatwić gotowanie. Filiżankę wykładamy folią spożywczą, wybijamy do niej jajko. Ostrożnie wiążemy folię tworząc mieszek. Przywiązujemy torebeczki z jajkami do długiego kijka i zanurzamy je w wodzie z solą oraz odrobiną octu - tak by nie dotykały dna. Gotujemy około 2-3 minut, w zależności od wielkości jajka.
Omlet japoński Potrzebujemy: ćwierć szklanki bulionu warzywnego, cztery jajka, łyżkę cukru, łyżeczkę japońskiego wina ryżowego (nie jest to obowiązkowe), pół łyżeczki sosu sojowego. W miseczce ubijamy energicznie wszystkie składniki, tak długo, aż rozpuści się cukier. Niektórzy rozpuszczają go wcześniej w bulionie. Ciasto (ma być cieniutkie) wylewamy na mocno rozgrzaną patelnię, a gdy spód się przyrumieni, rolujemy omlet i zdejmujemy z patelni. Można jeść na ciepło i na zimno, jako dodatek do sushi. Omlet austriacki (kaiserschmarrn) Robimy kogel-mogel, do którego dolewamy ciepłe mleko i dosypujemy mąkę. Dodajemy rodzynki moczone w rumie oraz cukier waniliowy. Podczas smażenia na patelni rozrywamy placek na kawałki. Podajemy z cukrem pudrem.cp
008126972
R
E
K
L
A
M
A
Czytaj bez wychodzenia z domu Gazetę ze wszystkimi dodatkami w formacie PDF i nieograniczonym dostępem do treści internetowych 1
Wejdź na stronę z ofertą (plus.expressbydgoski.pl/kup plus.nowosci.com.pl/kup)
2 pdf Wejdź na stronę z ofertą plus.expressbydgoski.pl/kup plus.nowosci.com.pl/kup
mniej n
iż
1 zł e dzienenraicie m w prenu nej rocz
Wybierz pakiet z e-wydaniem
Prenumerata roczna jest najkorzystniejsza! W jej ramach codzienne e-wydanie i dostęp do serwisu kosztuje mniej niż 1 zł.
3
Dokonaj płatności
Wypełnij prosty formularz, a następnie zapłać szybko i wygodnie kartą kredytową lub przelewem i czytaj tak, jak lubisz: na telefonie, tablecie lub komputerze. 008226859
zdrowie
pokarm dla mózgu
Co ma wspólnego jedzenie z funkcjonowaniem mózgu? Okazuje się, że naprawdę wiele. Dietetyczka Olimpia Przyjemska* radzi, co jeść, aby usprawnić pamięć, koncentrację, zdolności poznawcze i przeciwdziałać chorobom układu nerwowego.
Awokado Ten owoc ma tyle samo entuzjastów, co przeciwników, ale trzeba przyznać, że jest jednym z najzdrowszych produktów w naszych sklepach. Zawarte w nim: zdrowy nienasycony tłuszcz oraz witamina K i kwas foliowy chronią przed udarem, ale także przyczyniają się do poprawy funkcji poznawczych, zwłaszcza pamięci i koncentracji. Awokado jest również bogate w witaminy B i C, które nie są wytwarzane w organizmie i muszą być uzupełniane codziennie.
Rozmaryn i kurkuma Co mają przyprawy do naszej umysłowej sprawności? Okazuje się, że np. olej rozmarynowy ma wiele zalet. Kwas karnozowy, jeden z głównych składników rozmarynu, pomaga chronić mózg przed neurodegeneracją, chorobą Alzheimera i udarami. Zbawienna jest także kurkuma, pomagająca zwiększać poziom przeciwutleniaczy i utrzymywać system immunologiczny w zdrowiu. Poprawia też pobór tlenu przez mózg, zapewniając czujność i zdolność przetwarzania informacji.
Buraki Najnowsze badania wykazują, że naturalne azotany zawarte w burakach zwiększają przepływ krwi do mózgu, pomagając w osiągnięciu sprawności umysłowej. Dodatkowo podczas ciężkich treningów buraki pomagają podnieść poziom energii i wydajności.
Zielone warzywa Pamiętacie bajkę o marynarzu imieniem Popeye, który szczególną siłę zyskał po zjedzeniu szpinaku? Okazuje się, że jest w tym ziarno prawdy, bowiem zielone warzywa, takie jak jarmuż, boćwina czy sałata rzymska, pełne są witamin A i K. Ale jak to się ma do mózgu? Przeprowadzone badania w grupie osób starszych dowiodły, że spożywanie zielonych warzyw w znacznym stopniu spowolniło rozwój chorób związanych z zanikiem umiejętności poznawczych. Wśród „zielonych tytanów” nie można zapomnieć o brokule, który dzięki wysokiej zawartości witaminy K i choliny pomoże zachować pamięć.
Zdrowe tłuszcze Prawdziwa oliwa z oliwek z pierwszego tłoczenia to naprawdę pokarm dla mózgu. Dzięki potężnym przeciwutleniaczom, znanym jako polifenole, może nie tylko usprawnić uczenie się i pamięć, ale także odwrócić zmiany związane z wiekiem. NNKT - znane jako nienasycone kwasy tłuszczowe - pomagają również zwalczać ADDL - białka, które są toksyczne dla mózgu i wywołują chorobę Alzheimera. Wiele korzyści przynosi też spożywanie oleju kokosowego. Niektóre badania wykazują, że ma on wpływ na opóźnienie zaniku pamięci w niektórych chorobach związanych ze starością.
18
miastakobiet.pl
Gorzka czekolada Na sam koniec coś przyjemnego dla ciała i ducha - w rzeczywistości ciemna czekolada jest naprawdę pożyteczna dla naszego organizmu! Zawiera flawonoidy, które mają właściwości przeciwutleniające i przeciwzapalne. Mogą również pomóc obniżyć ciśnienie krwi i poprawić przepływ krwi do mózgu i serca, tym samym usprawniając ich pracę. Te wspaniałe właściwości czekolada zawdzięcza zawartemu w niej kakao. Jego składniki według naukowców mogą usprawniają pamięć, a także pomagają w spowolnieniu procesów starzenia.
*Olimpia Przyjemska specjalistka w dziedzinie dietetyki, przyjmuje pacjentów w kilku gabinetach na terenie województwa kujawsko-pomorskiego: w Bydgoszczy, Toruniu, Rypinie oraz w Brodnicy.
Wyprzedaż oferty RP2017 Samochody do natychmiastowego odbioru Nowy Opel Corsa
Cena wyprzedażowa brutto 42 000 zł
1.4 75 KM TwinPort, 5 drzwi - fabrycznie nowy RP2017 Dane techniczne: nowy silnik – 1.4 16V 75 KM, dynamiczny, nowoczesny i oszczędny, przeglądy co 30 000 km, technologia TwinPort, zużycie paliwa 5,2 l/100 średnio, emisja CO2 122 g/km Wyposażenie: przednie poduszki powietrzne kierowcy i pasażera, boczne i kurtynowe, wspomaganie układu kierowniczego, KLIMATYZACJA, radio, 4 głośniki, złącze AUX-in, elektrycznie sterowane szyby przednie, centralny zamek, elektrycznie sterowane lusterka zewnętrzne w kolorze nadwozia, koła stalowe 15’, fotel kierowcy z regulacją wysokości, kolumna kierownicy regulowana w pionie i poziomie, światła do jazdy dziennej, zderzaki w kolorze nadwozia.
Nowy Opel Corsa
Cena wyprzedażowa brutto 45 800 zł +dopłata do lakieru metalizowanego 1900zł
1.4 90 KM LPG, 5 drzwi - fabrycznie nowy RP2017 Dane techniczne: nowy silnik LPG – 1.4 16V 90 KM, dynamiczny, nowoczesny i oszczędny, przeglądy co 30 000 km, technologia TwinPort, zużycie paliwa 5,6 l/100 średnio, emisja CO2 129 g/km Wyposażenie: przednie poduszki powietrzne kierowcy i pasażera, boczne i kurtynowe, wspomaganie układu kierowniczego, KLIMATYZACJA, radio, 4 głośniki, złącze AUX-in, elektrycznie sterowane szyby przednie, centralny zamek, elektrycznie sterowane lusterka zewnętrzne w kolorze nadwozia, koła stalowe 15’, fotel kierowcy z regulacją wysokości, kolumna kierownicy regulowana w pionie i poziomie, światła do jazdy dziennej, zderzaki w kolorze nadwozia.
Opel Astra 5
Cena wyprzedażowa brutto 53 800 zł
5 drzwi 1.4 16V 100 KM - fabrycznie nowy RP2017 Dane techniczne: dynamiczny, nowoczesny i oszczędny, przeglądy co 30 000 km, technologia TwinPort – zużycie paliwa 6,8 l/100 średnio, emisja CO2 160 g/km Wyposażenie: układ ABS i stabilizacji toru jazdy ESP z TCS, przednie, boczne i kurtynowe poduszki powietrzne dla kierowcy i pasażera, klimatyzacja, radioodbiornik R300 bluetooth, elektrycznie sterowane szyby przód i tył, elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka zewnętrzne, światła do jazdy dziennej, fotel kierowcy z regulacją wysokości, kolumna kierownicy regulowana w pionie i poziomie, tylne siedzenia dzielone w proporcji 40/60, zaczepy Isofix w oparciach tylnych zewnętrznych siedzeń, podgrzewane fotele przednie, skórzana kierownica, tempomat.
Mokka SUV: Opel Mokka X
Cena wyprzedażowa brutto 65 250 zł
1.6 115KM 5 drzwi – fabrycznie nowy RP2017 Dane techniczne: Silnik benzynowy 1.6 115 KM dynamiczny, nowoczesny i oszczędny, przeglądy co 30 000 km, zużycie paliwa 6,5 l/100 średnio, emisja CO2, 153 g/km Wyposażenie: układ ABS i stabilizacji toru jazdy ESP z TCS, poduszki powietrzne dla kierowcy i pasażera, boczne, poduszki kurtynowe, klimatyzacja, komputer pokładowy, radioodtwarzacz R300, elektrycznie sterowane przednie szyby, elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka zewnętrzne, światła do jazdy dziennej, fotel kierowcy z regulacją 6 kierunków, kolumna kierownicy regulowana w pionie i poziomie, tylne siedzenia dzielone.
Opel Mikołajczak
008166188
Zdjęcia samochodów są przykładowe. Na zdjęciach mogą być widoczne elementy, których nie ma w wyposażeniu.
Bydgoszcz, ul. Fordońska 59, tel. 52 365 02 00, ul. Armii Krajowej 250, tel. 52 320 31 00 miasta kobiet kwiecień 2018 19 www.opelmikolajczak.pl Inowrocław, ul. Staszica 69, tel. 52 353 99 42
Coco Chanel mówiła: „Zawsze wyglądaj tak, jakbyś miała spotkać miłość swego życia albo najgorszego wroga”.
My twierdzimy, że nareszcie jest to możliwe, dzięki rewolucyjnej metodzie jaką jest
MAKIJAŻ PERMANENTNY! Eliza Góralska, 26 lat.
PRZED
Mam delikatny typ urody i zawsze marzyłam, aby wyglądać trochę wyraźniej. Długo zastanawiałam się nad makijażem permanentnym, ponieważ bałam się przerysowania mojej subtelnej urody. Wybrałam salon Feminarium PCME z kilku powodów: opieka lekarza, sterylność narzędzi, bezpieczne barwniki z atestami medycznymi, ale przede wszystkim zwróciłam uwagę na doświadczenie i umiejętności osoby wykonującej ten odpowiedzialny zabieg.
PO
Po zabiegu czuję się piękna o każdej porze dnia i nocy, nie muszę się martwić o rozpływający się makijaż latem, rano w 10 minut jestem gotowa do wyjścia i mogę dłużej pospać. Zdecydowanie czuję się pewniej w każdej, nawet nieoczekiwanej sytuacji. Jedyne czego żałuję to tego, że tak długo zwlekałam z decyzją. NASZ EKSPERT: Maria Minicz – ekspert w dziedzinie makijażu permanentnego Jako kosmetolog z 15-letnim doświadczeniem i dyplomowana linergistka podczas ostatnich 8 lat wykonała ponad 3 tysiące zabiegów makijażu permanentnego. Jej wyjątkowa zdolność widzenia przestrzennego i doskonałe wyczucie koloru sprawiają,że każdy makijaż jest profesjonalnie dobrany,podkreślający piękno bez zbędnego przerysowania. Dzięki wysokiej jakości i najwyższym standardom usług, tysiące klientek spełniło swoje marzenie o wyraźnych oczach, brwiach czy ustach jak z okładek magazynów. Jej praca od wielu lat doceniana jest nie tylko przez zadowolone klientki,ale także polskie środowisko branży kosmetycznej.
Zapisz się już dziś na bezpłatną konsultację i „przymierz” swój makijaż. Sprawdź, jak możesz fantastycznie wyglądać! Zadzwoń teraz: 56/ 621 06 88 lub 793 017 636. Spełnij swoje marzenia i ciesz się pięknym wyglądem od samego rana aż do późnego wieczora, a nawet kiedy śpisz.
/Femianrium
BEAUTY CLINIC „Dom zdrowia”, Toruń,ul. Szosa Chełmińska 84/86 miastakobiet.pl 20FEMINARIUM
008049935
email: recepcja@feminarium.com • www.feminarium.com
008219789
R
E
K
L
A
ARKAN A URODY S z y n a c h a M a ł g o r z a t a
M
A
ul. Dworcowa 13/U9, Bydgoszcz tel. 52 321 60 45, 603 940 888 kontakt@kreacjastudio.pl
Medycyna estetyczna, kosmetologia
krawiectwo miarowe
Nici Powiększanie ust Mezoterapia - 30% na wszystkie zabiegi Zabiegi na porost włosów Oczyszczanie twarzy Zabiegi na twarz, szyję i dekolt Zabiegi na ciało (cellulit, rozstępy) Kwasy, leczenie trądzika
przeróbki i reperacje odzieży kostiumy scenicze tkaniny i dodatki
K
L
A
M
A
Zapraszamy do Naszych sklepów z odzieżą męską w Bydgoszczy WIKTOR ul. Długa 68 tel. 52 323 11 00 WIKTOR ul. Śniadeckich 3 tel. 52 328 61 35
Gwarantujemy duży wybór dobrą cenę i profesjonalną obsługę!
008185470
E
008082880
R
www.kreacjastudio.pl
008097883
[ 790-300-883 • ul. Targowa 26/28 • 87-100 Toruń
008184233
haft komputerowy
z d j ę c i e j ac e k s ma r z
jej pasja
Nie znam innego życia Gdy w przedszkolu czy szkole byłam zapraszana na urodziny do innych dzieci, to mama czekała, aż dam prezent, i już jechaliśmy na lód. Wyrzeczeń było mnóstwo, ale nie żałuję. Z Natalią Kaliszek*, wielokrotną mistrzynią Polski w łyżwiarstwie figurowym, o sporcie i starcie w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich 2018 rozmawia Tomasz Skory
22
miastakobiet.pl
jej pasja Ochłonęłaś już po olimpiadzie? Masz w ogóle czas wspominać swój pobyt w Korei, czy już żyjesz tylko zbliżającymi się Mistrzostwami Świata w Mediolanie? Naprawdę nie mamy czasu rozkoszować się wspomnieniami. Jak w poniedziałek wieczorem wróciliśmy z Korei do Polski, to we wtorek o 8 rano byliśmy już na treningu! Chciałbym żebyś jednak na moment cofnęła się wspomnieniami w czasie i opowiedziała mi, kiedy dowiedziałaś się, że lecicie do Pjongczang? Tak naprawdę już rok temu, przy kwalifikacji na Mistrzostwa Świata, nie było innej pary, która by z nami wygrała. Wiedzieliśmy więc, że prawdopodobnie to my pojedziemy, ale jeszcze zależało to od decyzji związku i wyników Mistrzostw Polski. Po tych mistrzostwach było to już jasne. Teoretycznie mieliśmy więc dużo czasu, by się mentalnie przygotować, ale też nie mieliśmy tak naprawdę kiedy o tym myśleć. W styczniu mieliśmy jeszcze Mistrzostwa Europy i turniej w Toruniu i dopiero po ślubowaniu w Warszawie dotarło do nas, że to się naprawdę wydarzy. Pamiętasz emocje towarzyszące pierwszemu przybyciu do wioski w Gangneung? Jakie wywarła na Tobie wrażenie? Przylecieliśmy wieczorem, więc od razu poszliśmy spać, ale wszyscy byli bardzo mili i pomocni. Członkowie polskiej misji opowiedzieli nam o wszystkim i wytłumaczyli, co gdzie jest. Wioska zrobiła na nas duże wrażenie, wszystko było dopięte na ostatni guzik. Stołówka otwarta całą dobę, siłownia, salon gier, fotele do masażu. Dla nas to był luksus. Same mieszkania były bardzo proste, takie akademickie. Jeden pokój, łóżko, lampa, szafa i to wszystko zabite pleksi, ale było czysto, schludnie i wracało się do tam z przyjemnością. Jak wracaliśmy z treningów, to mówiliśmy nawet, że „wracamy do domu” (śmiech). A mieliście okazję wychodzić poza wioskę? Tak, ale w naszej okolicy tak naprawdę nic jeszcze nie było gotowe. Rzucało się w oczy, że wszystko było robione na szybko. Dookoła dużo kawiarenek i restauracji, ale w środku trwały prace wykończeniowe. Żeby coś zobaczyć, trzeba było jechać taksówką. Dopiero w centrach toczyło się życie, dało się usłyszeć hałasy, poczuć pęd i zapachy. Udzielano Wam przed wyjściami jakichś oficjalnych rad lub zakazywano czegoś? Raczej nie, jedynie zakazali nam jeść w innych obiektach niż nasza stołówka, bo panował jakiś wirus i wszędzie trzeba było myć ręce antybakteryjnymi żelami. Gdziekolwiek nie wchodziliśmy, podstawiano nam dozowniki. W naszej grupie nawet parę osób się zaraziło i podejrze-
wam, że ja też, bo przez kilka dni miałam żołądkowe problemy. Ale poza tym zakazów nie było. Tylko przed wylotem powiedziano nam, że nie wolno robić sobie zdjęć, które mogłyby być uznane za reklamę. Np. takich, gdzie stoję z puszką jakiegoś napoju. I nie mogliśmy zdawać na żywo relacji z zawodów na Instagramie czy Snapchacie. Powiedziano nam, że to zadanie dziennikarzy i nie mamy im odbierać oglądalności. Zmiana czasu dała Ci się we znaki? Pierwszy raz miałam taki problem! Jak gdzieś jadę na zawody, to nigdy nie mam kłopotów, a tam nie mogłam zasnąć. Może też z tego powodu, że byłam chora i miałam straszny kaszel, który nasilał się nocą. Lekarz dał mi jakieś leki nasenne, które trochę pomogły, ale starty poranne mieliśmy w takich godzinach, że nie mogłam ich brać na noc wcześniej. Musiałam wstawać o 4 rano, więc spałam tylko po 2-3 godziny. Ale na zawodach tej rangi można się trochę przemęczyć. Ale takie niedospanie też przecież może wpłynąć na wynik… Trochę tak, ale tam jest taka adrenalina, że nie odczuwałam w ogóle tego zmęczenia. Wiedziałam, że muszę wstać, więc wstawałam, traktując noc przed startem jak taką drzemkę w ciągu dnia. Wasi kibice też nie mieli łatwego życia. Transmisje Waszych zawodów odbywały się u nas w środku nocy. Bardzo tego żałujemy, bo przez to nie wszyscy je oglądali. Naprawdę szkoda. Prezydent Torunia prosił nawet o wyrozumiałość dla osób, które zarwały przez nas noc. To było bardzo miłe, że kontrolował, co się działo, i był zainteresowany naszymi startami. Trudno, żeby nie był. To był pierwszy od 46 lat start sportowców z Kujaw i Pomorza w igrzyskach zimowych! Tak, i cieszymy się, że mogliśmy pokazać, że się da. Że z małego Torunia można jechać na olimpiadę. To było dla nas ogromne wyróżnienie. Ogromne wyróżnienie, ale pewnie i presja. Czuliście ją na sobie? Nie. Podeszliśmy do tego z Maksem z chłodną głową. Powiedzieliśmy sobie, że jesteśmy tu w nagrodę i że robimy to dla siebie, a nie dla trenerów czy sędziów. I pojechaliśmy pierwszy raz na takim luzie, że to był jeden z naszych najlepszych programów. To było super - stanęliśmy na lodzie i nie czuliśmy w ogóle stresu. A to przecież zawody, które budzą największe emocje! Niestety, jak pierwszy raz pojechaliśmy tak dobrze i widzieliśmy, jak mało brakuje nam do wyższych miejsc, to już przy drugim programie za bardzo zaczę-
ło nam zależeć. To przeszkadza. Tyle czasu spędzamy na lodzie ćwicząc te ruchy, że jeżeli tylko damy możliwość ciału jechać i tańczyć, to wszystko zrobimy poprawnie. A jak za dużo myślimy i analizujemy, to pojawiają się problemy. Zaczyna się robić błędy, spóźniać się, potykać. Przy drugim występie zabrakło nam właśnie tego luzu. Jako naród nie mamy wiele szczęścia do tej dyscypliny. Słychać nawet opinie, że jest u nas kryzys łyżwiarstwa figurowego. Wiesz, w czym leży problem? To jest takie błędne koło. Nie ma wyników, to nie ma rozgłosu. Nie ma rozgłosu, to nie ma pieniędzy na ten sport. A jak nie ma pieniędzy, to nie może być wyników. Tylko jak ma być rozgłos, jeśli od dłuższego czasu w telewizji w ogóle nie pojawia się łyżwiarstwo? Pamiętam, że jak byłam malutka, to moi rodzice co weekend oglądali zawody w telewizji. Sprawiało im to przyjemność. Kiedy ja zaczęłam jeździć z bratem w parach sportowych, już nie było żadnych transmisji. Mamy nadzieję, że uda nam się z Maksem na nowo wzbudzić zainteresowanie tym sportem i gdy za pół roku będzie kolejny nabór do szkółek, zobaczymy, że przychodzi więcej dzieci. W jakim wieku rozpoczęłaś naukę jazdy na łyżwach? Miałam 4 lata. To najlepszy wiek, bo takie dziecko jeszcze się nie boi, że się przewróci. Na początku nie jest łatwo oswoić się z lodem, ale kiedy już się to załapie, szybko przychodzą postępy. A jak dziecko przyjdzie w wieku 6-7 lat, to już ma w głowie, że nie chce się przewrócić, więcej myśli i to rodzi problemy. Tak wczesny start to jednak też spore poświęcenie rodziców... To prawda. Nie każdy rodzic chce wstawać zimą o piątej rano i zawozić dziecko na trening. A to jest potrzebne. Nas rodzice bardzo wspierali. Trening, szkoła, znowu trening... Jak skończyłam 5 lat to zaczęłam już jeździć na zawody. To wielkie wyzwanie, nie tylko dla dziecka. Gdy w przedszkolu czy szkole byłam zapraszana na urodziny do innych dzieci, to mama czekała, aż dam prezent, i już jechaliśmy na lód. Wyrzeczeń jest mnóstwo, ale... tak naprawdę nie znam innego życia! (śmiech) Więc powiesz pewnie, że mimo tych wyrzeczeń warto trenować? Warto. Łyżwiarstwo uczy dyscypliny i pozwala wyrobić silną wolę. Zdarzają się dni, że mi się naprawdę nie chce, ale nigdy nie powiem, że nie mam siły i nie przyjdę na trening. Jak jest sezon i wyjazdy, to tylko odpisuję znajomym: „Sorry, nie mogę się spotkać, wyjeżdżam”. Ale na szczęście mam takich przyjaciół, którzy to rozumieją i mnie wspierają.cp
*Natalia Kaliszek - ur. w 1992 r., wielokrotna mistrzyni Polski w łyżwiarstwie figurowym. Wychowanka Sylwii Nowak-Trębackiej. Startuje w parze tanecznej z Maksymem Spodyriewem - na Igrzyskach Zimowych 2018 zajęli czternaste miejsce. Mieszka w Toruniu, gdzie trenuje w klubie MKS Axel. Studiuje wychowanie fizyczne w Wyższej Szkole Kultury Fizycznej i Turystyki w Lubiczu. W przyszłości chciałaby otworzyć sportowe przedszkole. miasta kobiet
kwiecień 2018
23
moda
w y b ó r d o m i n i k a k ucha r s k a
torebka sabrina pilewicz 550 zł
kolczyki mango 36 zł
sukienka reserved 180 zł
bransoletka yes 280 zł
szpilki badura 240 zł
marynarka zara 250 zł
24
miastakobiet.pl
W przeciwieństwie do pary młodej, goście weselni mają dużo większe pole do popisu, jeśli chodzi o wybór stroju. Granice pomiędzy tym, w co wypada, a w co nie wypada ubrać się idąc na ślub, powoli się zacierają. Postaw na klasykę w nowoczesnym wydaniu, śmiało łącz złoto ze srebrem, nie obawiaj się wyrazistych dodatków i baw się do rana!
lakier do paznokci inglot 27 zł
K
L
A
M
A
jAss
Sklep Jass CH Auchan, ul. Rejewskiego 3, Bydgoszcz ul. Focha 6, Bydgoszcz
10% rabatu na hasło:
MIASTO KOBIET – ważne do końca kwietnia Rabat nie łączy się z innymi promocjami.
008215108
008215205
R
E
Adresy sklepów:
męskim okiem
CHODZI O RADOŚĆ „Muzyka jest językiem wszechświata” - rapował kiedyś Bartosz „Fisz” Waglewski, z którym zgadzam się w pełni, choć dodałbym: uniwersalnym językiem ludzi.
Mariusz Sepioło dziennikarz, autor książek „Ludzie i gady” o codzienności w polskich więzieniach i „Himalaistki” o Polkach zdobywających najwyższe szczyty świata.
Rozumiemy się bez słów, choć żeby się porozumieć, używamy dźwięków. Komunikaty wysyłamy za pomocą spojrzenia, a czasem tylko uśmiechu. W sekundę rozpoznajemy, co leży nam na duszy i co chcemy powiedzieć sobie i innym. Inni siedzą w ciemnościach, słuchają i kiwają głowami, co nie znaczy, że przytakują. Gramy! Czasem do późnej nocy, do rana. Palce ranimy do krwi. Spotykamy się w różnych miejscach, a warunek jest jeden: instrument, wzmacniacz i brak przerw w dostawach prądu. Takich miejsc na mapie regionu jest kilka, więc podróżujemy. Znamy się z widzenia, bo grających jest niewielu, a takich, którzy naprawdę czują bluesa - jeszcze mniej. Gitarzyści do gry zamiast piórka używają monety, perkusiści walą w bębny połamanymi pałkami, a pianiści improwizują czasem tak, że ciarki chodzą po plecach. W końcu - na scenę wbiega publiczność, chwyta mikrofon i niemal skanduje refren „Kryzysowej narzeczonej”. Bo ideą i celem takich spotkań jest wolność, improwizacja. Tak jak w tangu, o którym piszemy w tym numerze, w muzyce wykonywanej w knajpach przez nas - amatorów i zapaleńców - chodzi o czystą przyjemność. Nie ma chyba większej frajdy niż zapomnienie się w rockowym kawałku albo bluesowej improwizacji. Zamykamy wtedy oczy, zapominamy o wszystkim i płyniemy z nurtem… To znaczy: z rytmem. „Muzyka jest językiem wszechświata” - rapował kiedyś Bartosz „Fisz” Waglewski, z którym zgadzam się w pełni, choć dodałbym: uniwersalnym językiem ludzi. Gra na instrumencie jest jednym z najpiękniejszych doświadczeń w życiu człowieka. Daje poczucie radości i uczestniczenia w czymś wyjątkowym. Nie ma nic bardziej euforycznego niż wykonanie własnego kawałka przed zaciekawioną publicznością albo odegranie kultowego hitu przed gronem znajomych. Czujemy, że jesteśmy razem, jak na prawdziwym rockowym koncercie, choć to tylko występ w piwnicznym pubie na starówce. Dr Anna Antonina Nogaj, psycholog muzyki z UKW w Bydgoszczy i skrzypaczka, w ostatnich „Miastach Kobiet” opowiadała o tym, jak regularna gra
26
miastakobiet.pl
na instrumencie nie tylko wpływa na rozwój określonych struktur w mózgu, ale kształtuje charakter; muzycy stają się po prostu bardziej wrażliwi. Muzyka jest również przestrzenią pozbawioną konfliktów, negatywnych napięć. Nawet jeśli gramy najcięższe odmiany heavy metalu, to ciągle pozostajemy zespoleni w jednym celu i jednej idei. Tworzymy i jesteśmy w tym razem, bez względu na poglądy, doświadczenia, kolor skóry. Muzyka powinna być jednym z najważniejszych elementów rozwoju człowieka, także w sferze edukacji. Niestety, pod tym względem statystyki rozczarowują: w Polsce w klasach 4-6 przeznacza się na zajęcia artystyczne (muzyka i plastyka) 120 godzin, tymczasem w Estonii jest to 240 godzin, w Niemczech - 330, w Austrii - 510, a w Danii - 670. Dziś nadal lekcje muzyki przypominają te, które sam pamiętam z podstawówki: uczenie się tekstów i melodii na pamięć, odśpiewywanie patriotycznych pieśni na wyrywki, bez podkładu muzycznego. Michael „Flea” Balzary, basista zespołu Red Hot Chili Peppers, ze łzami w oczach opowiada o tym, jak dzieci nie tylko w Stanach Zjednoczonych pozbawiane są muzycznej edukacji. Dlatego stworzył niepubliczną, w pełni darmową szkołę Silverlake Conservatory of Music, w której dzieciaki w trudnej sytuacji uczą się gry i teorii muzyki. W Polsce mamy niezwykle bogate tradycje muzyki klasycznej, wspaniałych, znanych na świecie kompozytorów, dyrygentów i muzyków, doskonały poziom kształcenia wyższego w szkołach muzycznych. Ciągle jednak nie potrafimy sprawić, by nasze dzieci mogły na co dzień cieszyć się ze wspólnego odgrywania czterech prostych akordów i rytmu na perkusji. Jeśli nie stracą zapału, będą skazane na pozalekcyjne zajęcia, kursy on-line i korepetycje. I nie chodzi o to - jak mówi „Flea” - by stać się gwiazdą rocka albo wirtuozem. Chodzi o radość z gry, która niewiele kosztuje i nie wymaga znajomości interwałów. Własnym przykładem mogę zaświadczyć, że nic tak nie czyści ze złych emocji, stresu i zmęczenia, jak gitara basowa w rękach i kabel wpięty do wzmacniacza. Co niniejszym Wam szczerze polecam. .cp
018055779
R
E
K
L
A
M
A
L
A
M
A
196 - 29
3 444 000 52 322 22 22
52
Zamów Taxi z aplikacji:
www.19629.pl
007781078
MOŻLIWOŚĆ PŁACENIA KARTĄ
R
E
K
008226857
–20% do i z Fordonu i poza miasto
NAJWIĘKSZY WYBÓR WYGODNEGO OBUWIA W REGIONIE NA KAŻDĄ OKAZJĘ
godz.otwarcia pon-pt 9.00 - 18.00 miasta kobiet sob 10.00 - 14.00
kwiecień 2018
008188007
www.butyscholl.pl Toruń, Broniewskiego 6/78 600-571-056 Buty Scholl 27
008196555
28
miastakobiet.pl