Miejsce biznesu #6

miejsce biznesu TARNOWO

ISSN 2449-5948

PODGÓRNE

#6/3 2016

PRZEDSIĘBIORCO, UWAŻAJ NA

KONTRAHENTA WIELKIE SPORTOWE ŚWIĘTO W TARNOWIE PODGÓRNYM

STRIMA

25 LAT DOŚWIADCZENIA

od redakcji

FIRMY, KTÓRE OD LAT DZIAŁAJĄ NA TERENIE TARNOWA PODGÓRNEGO, MAJĄ ŚWIADOMOŚĆ, ŻE TO LUDZIE SĄ NAJWIĘKSZYM KAPITAŁEM FIRMY. POSTAWA SKIEROWANA NA ROZWÓJ FIRMY POPRZEZ LUDZI, TRAKTOWANIE PRACOWNIKÓW JAKO RÓWNYCH PARTNERÓW I TROSKA O NAJBLIŻSZE OTOCZENIE ŚWIADCZY O SPOŁECZNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI BIZNESU. DODATEK SPECJALNY DO GŁOSU BIZNESU

WYDAWCA: SKIVAK CUSTOM PUBLISHING SC UL. WIENIAWSKIEGO 5/9 61-712 POZNAŃ

REDAKTOR PROWADZĄCY: EWA GUZEK e.guzek@skivak.pl C: 0, M: 75, Y: 100, K: 0 C: 0, M: 0, Y: 0, K: 100

REDAKCJA: MACIEJ FLIGER GRZEGORZ SURDYK JAKUB SZYMCZAK

25 lat doświadczenia Firma Strima obchodzi w tym roku 25-lecie działalności. To dobry czas na podsumowania i refleksję nad historią firmy. Z jej prezesem, Pawłem Brońskim, rozmawiamy o wydarzeniach, które pozwoliły zbudować przewagę konkurencyjną i zdobyć pozycję lidera na rynku.

O OBECNEJ DZIAŁALNOŚCI FIRMY INSTALCOMPACT ORAZ PLANACH NA PRZYSZŁOŚĆ Z PROKURENTEM SPÓŁKI, KRZYSZTOFEM HAŁUPKĄ, ROZMAWIA JAKUB SZYMCZAK.

4 18

LAYOUT, SKŁAD: AGNIESZKA NOWICKA TOMASZ BOCZARSKI KOREKTA: BARBARA KOSTRZEWSKA REKLAMA: MARTA SZMYTKOWSKA m.szmytkowska@skivak.pl ZDJĘCIA: ARCHIWUM GMINY, FIRM, AUTORÓW, SHUTTERSTOCK.COM DODATEK ZAMKNIĘTY DO DRUKU: 28.09.2016 R. NAKŁAD: 2000 EGZ. NAPISZ DO NAS: miejscebiznesu@skivak.pl

Inżynierowie to fundament Instalcompact

PEŁNOMOCNICTWO STANOWI DLA PRZEDSIĘBIORCÓW WYGODNE NARZĘDZIE DO PROWADZENIA DZI ŁALNOŚCI GOSPODARCZEJ. JEGO PRAKTYCZNY WYMIAR DAJE SIĘ ODCZUĆ W SZCZEGÓLNOŚCI WÓWCZAS, GDY STRUKTURA FIRMY JEST NA TYLE ROZBUDOWANA, ŻE WŁAŚCICIEL (PRZY JEDNOOSOBOWEJ DZIAŁALNOŚCI GOSPODARCZEJ) LUB ZARZĄD (PRZY SPÓŁKACH KAPITAŁOWYCH) NIE SĄ W STANIE ZAJMOWAĆ SIĘ WSZYSTKIMI SPRAWAMI OSOBIŚCIE, WŁĄCZNIE Z ZAWIERANIEM UMÓW Z KONTRAHENTAMI.

Przedsiębiorco, uważaj na kontrahenta 2

22

od redakcji

Wzajemny

SPIS

szacunek

4 WYWIAD OKŁADKOWY › STRIMA – 25 LAT DOŚWIADCZENIA

8 TEMAT NUMERU › ZAPLANUJ BUDŻET NA PRZYSZŁY ROK › RODZINNA TRADYCJA TO NASZA SIŁA

12 NASZE FIRMY

Krajobraz biznesowy Polski zmienił się diametralnie po 1990 r. Do kraju zawitała gospodarka wolnorynkowa, a wraz z nią międzynarodowe korporacje, które przyniosły zupełnie nowe podejście do pracy i pracownika. Dla wielu z nich przestał on być wartościowym partnerem rozmów, a stał się siłą roboczą, która miała być jak najtańsza.

Na szczęście, nie wszyscy przedsiębiorcy ulegli tym trendom. Firmy, które od lat działają na terenie Tarnowa Podgórnego, mają świadomość, że to ludzie są największym kapitałem firmy. Świadczy o tym choćby przykład przedsiębiorstw, które opisujemy w Temacie numeru i w dziale Nasze firmy. Postawa skierowana na rozwój firmy poprzez ludzi, traktowanie pracowników jako równych partnerów i troska o najbliższe otoczenie świadczy o społecznej odpowiedzialności biznesu. O tym, że warto postawić na dialog i wysłuchać swoich wzajemnych racji, co miesiąc przekonują się biznesmeni stowarzyszeni w TSP. Stowarzyszenie aktywnie włącza się też w życie Gminy i rozwój młodych ludzi, krzewiąc między innym ideę konkursu „Mój pomysł na biznes”, którego kolejna edycja właśnie się rozpoczyna. Jak mówi przysłowie: czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci, dlatego zachęcamy do włączenia się w tę akcję, bo dzięki niej wyrosną kolejne pokolenia ludzi myślących twórczo i chcących śmiało wkroczyć na biznesową arenę. Dialog między młodszym i starszym pokoleniem jest też podstawą do osiągnięcia sukcesu, rozumianego jako długie trwanie.

› BALTUR – WŁOSKA JAKOŚĆ Z POLSKĄ DUSZĄ › Z MIŁOŚCI DO TERMODYNAMIKI › INŻYNIEROWIE TO FUNDAMENT INSTALCOMPACT

22 PRAWO › PRZEDSIĘBIORCO, UWAŻAJ NA KONTRAHENTA

25 STRATEGIE › MIGRACJE ZAROBKOWE – WYZWANIA PRZEDSIĘBIORCÓW XXI WIEKU

27 INFORMACJE › ŚWIĘTO PLONÓW JUŻ ZA NAMI › ZSZYWALI DZIURAWE SAKIEWKI › EUROPEJSKIE SPOTKANIE ORKIESTR › BIAŁO-CZERWONI PRZEGRALI Z CZERWONO-BIAŁYMI › WIELKIE SPORTOWE ŚWIĘTO W TARNOWIE PODGÓRNYM

37 LIFESTYLE › SWÓJ CEL JUŻ OSIĄGNĄŁEM › TARNOWO PO PRACY

25

Migracje

My, jako gazeta skierowana do lokalnego biznesu, opartego w dużej mierze na wielopokoleniowych firmach rodzinnych, wierzymy, że warto promować takie postawy, co z nieskrywaną przyjemnością robimy na łamach pisma. Jesteśmy otwarci na Państwa uwagi, sugestie i pomysły, które prosimy przesyłać e-mailem na adres: miejscebiznesu@skivak.pl.

zarobkowe

P

roblem migracji nie jest jedynie cechą charakterystyczną Polski i nie jest nowym zjawiskiem.

Zmiany uległy natomiast nasileniu. Szacuje się, że około 80 milionów ludzi żyje obecnie poza swoim krajem macierzystym, a liczba ta z roku na rok ciągle wzrasta.

3

Miłej lektury, Redakcja

miejsce biznesu TARNOWO

PODGÓRNE

Firma Strima obchodzi w tym roku 25-lecie działalności. To dobry czas na podsumowania i refleksję nad historią firmy. Z jej prezesem, Pawłem Brońskim, rozmawiamy o wydarzeniach, które pozwoliły zbudować przewagę konkurencyjną i zdobyć pozycję lidera na rynku.

4

wywiad okładkowy

25 lat

Rozmawiała: Ewa Guzek Foto: Strima

doświadczenia Strima obchodzi w tym roku 25-lecie istnienia. Jak planują Państwo świętować ćwierćwiecze działalności?

PAWEŁ BROŃSKI: Efektywnie. Ma to być święto dla naszych partnerów i biznesowych przyjaciół, okazja do uznania wysiłku i zasług pracowników, ale przede wszystkim szansa na umocnienie przekonania naszych klientów, że Strima jest dla nich najlepszym partnerem zarówno na dobre, jak i na złe czasy. 25-lecie chcemy wykorzystać bardzo marketingowo.

Wieczór, podczas którego będziemy świętować tę rocznicę, jest zaledwie elementem misternie zaplanowanej i przygotowywanej przez nasz dział marketingu imprezy promocyjno-szkoleniowej. Będzie to już 10. Święto Techniki, trzydniowe targi domowe, na których zaprezentujemy najnowocześniejsze rozwiązania. Zaplanowaliśmy także bardzo interesujące szkolenia, które zostały w całości zarezerwowane na długo przed imprezą. Udział zapowiedziało kilkuset naszych partnerów (dostawców i klientów) z czterech kontynentów.

Będziemy gościć reprezentantów Ameryki, Australii, Azji i Europy. W dzisiejszych, trudnych dla biznesu czasach nie lata się do Polski z Singapuru czy Melbourne tylko na kolację, jeśli nie towarzyszą jej biznesowe szanse. Stąd nadzieja, że będzie miło, ale przede wszystkim efektywnie.

25 lat działalności to także moment na krótkie zatrzymanie i refleksję nad przeszłością. Które wydarzenia z minionych lat uważają Państwo za swój szczególny sukces?

PB: Tak, warto się czasami zastanowić, skąd się wychodziło, zarówno w życiu, jak i w biznesie, i jaką drogę się przeszło.

Dzięki refleksji nad naszą własną historią stajemy się bardziej odporni nie tylko na ciosy, ale też na pokusę kompromisowych rozwiązań. Lepiej rozumiemy, co mamy do stracenia. Wiemy, że popełniając jakieś zaniechanie, zmarnujemy wcześniejsze wysiłki całego zespołu. Mao Zedong to nie jest bohater mojej bajki, ale bardzo mądrze kiedyś powiedział, że „jesteśmy odpowiedzialni za to, co zrobiliśmy i za to, czego nie uczyniliśmy”.

Pani pytanie przewinęło w mojej głowie tysiące emocjonalnych klisz z historii, aż wyszła mi gęsia skórka. Przez 25 lat zrobiliśmy masę potrzebnych, a czasami też niepotrzebnych rzeczy. Wykonaliśmy pracę czasami katorżniczą, polała się niejedna łza. Zdarzyły nam się zdrady partnerów handlowych, zarówno dostawców, których wprowadzaliśmy na europejski rynek, jak i klientów, którym pomagaliśmy na początku, by później z rozgoryczeniem doświadczyć ich nielojalności.

Cieszymy się również fantastyczną współpracą z wieloma lojalnymi i bardzo wartościowymi partnerami handlowymi.

Cierpliwie tłumacząc zasady biznesu, zbudowaliśmy zespół, który już coraz lepiej rozumie zależność między pracą a efektem w postaci stabilności firmy i przyzwoitości wynagrodzeń.

W 25-letniej historii firmy miałem może 3 rozmowy z pracownikami sugerującymi, że ich wynagrodzenie mogłoby być wyższe. Przez całe 25 lat nasza firma nigdy nie była zamknięta w żadnym dniu roboczym, za wyjątkiem inwentury, której nie wolno wykonywać w trakcie jednoczesnej sprzedaży. „Długie weekendy”, sąsiadujące święta i inne okazje do wypoczynku,

ZALETY NASZEGO SKLEPU TO NIEWĄTPLIWIE M.IN. 6 JĘZYKÓW TŁUMACZONYCH PRZEZ FACHOWCÓW, 5 PODSTAWOWYCH WALUT DO WYBORU I RZETELNI DORADCY TELEFONICZNI, GDY POJAWIAJĄ SIĘ WĄTPLIWOŚCI. JEDNAKŻE ARGUMENTEM NAJWAŻNIEJSZYM JEST ZNAKOMITY MAGAZYN I BŁYSKAWICZNA WYSYŁKA. SKUTECZNY SKLEP INTERNETOWY TO NIE TYLKO ZNAKOMITOŚĆ OPROGRAMOWANIA I MARKETINGOWA BYSTROŚĆ, TO CAŁY KOMPLEKS ZAGADNIEŃ LOGISTYCZNYCH Z ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ W ROLI GŁÓWNEJ. jak dotąd, ani razu nie skutkowały naszą kompletną nieobecnością. Wiem, w dzisiejszych czasach dla wielu taka konsekwencja to anachronizm. Ludzie robią kariery, budują firmy, jednocześnie popełniając masę kompromisów i idąc na skróty.

Jednakże ja uważam, że stabilną pozycję firmy, której nie wykolei byle kryzys, można zbudować tylko wtedy, gdy potrafi się wykorzystywać maksimum istniejącego na rynku potencjału.

Właśnie to uważam za nasz szczególny sukces.

To też dobry czas, by snuć plany na przyszłość. Jakie wyznaczyli sobie Państwo cele na najbliższy czas?

PB: Wolelibyśmy, by w biznesie trwała wieczna hossa, ale 25-letnia historia naszej branży udowodniła, że warto zacisnąć pasa z wyprzedzeniem, jeszcze w momencie, gdy notujemy wzrosty. Z drugiej strony, nadmierna ostrożność studzi koniunkturę, którą najzwyczajniej szkoda zmarnować. To są właśnie najtrudniejsze decyzje dla menedżerów. Od lat notujemy wzrosty sprzedaży. W samych liczbach rok 2016 (do końca sierpnia) wygląda o 26% lepiej niż 2015. Jednakże w branżowych nastrojach w Europie nie wygląda to już tak optymistycznie. Łatwo popełnić grzech hurraoptymizmu, który będzie bardzo kosztowny. Mamy kilka praktycznie gotowych projektów rozwoju w lekkiej hibernacji i oczekiwaniu na zachowanie rynku.

Jednakże powiedzieliśmy już A w kontekście utworzenia naszej spółki córki w Niemczech. W czerwcu zarejestrowaliśmy firmę TEXI GmbH, czekamy już tylko na niezbędny do międzynarodowego działania unijny numer VAT. Po jego otrzymaniu, jeszcze tej jesieni, firma TEXI rozpocznie swoją operacyjną działalność.

TEXI to należąca do Strimy marka maszyn i urządzeń, z których jesteśmy szczególnie dumni. To projekt, niezwykłe wyzwanie, który wdrażamy od ponad 5 lat, konkurując z największymi producentami maszyn do szycia.

Jakie czynniki zdecydowały o sukcesie rynkowym firmy?

Są Państwo nie tylko wiodącym dostawcą kompleksowych rozwiązań dla szwalni, ale także partnerem takich

5

miejsce biznesu TARNOWO

PODGÓRNE

wydarzeń jak program Project Runway czy Art and Fashion Forum w Starym Browarze.

PB: Myślenie i praca. Już Goethe powiedział: „Wiedzieć nie wystarczy, trzeba działać”.

Obecnie branża e-commerce dynamicznie się rozwija, a sprzedaż on-line jest równie ważna jak bezpośrednia. Państwa sklep internetowy został nagrodzony e-Gazelą Biznesu 2015. Czym wyróżnia się Państwa serwis, co sprawia, że klienci tak chętnie z niego korzystają?

PB: Sklep www.strima.com jest oparty na bardzo rzetelnej technologii Oracle, jednakże napisany specjalnie dla nas, pod potrzeby naszej branży i ciągle aktualizowany. On po prostu działa. Żałujemy trochę, że w tym zakresie wyprzedziliśmy branżę o 10 lat, bo nasz sklep działał także w 2002 roku, gdy większość tzw. sklepów internetowych była tylko wystawką ilustracji i ewentualnie opisów. Niestety, wtedy przekonanie do internetowych zakupów było zdecydowanie mniejsze, prawie żadne. A pionierzy wykonali największą, nie zawsze zdyskontowaną, pracę.

Dzisiaj, przy odrobinie wiedzy, można mieć przyzwoite narzędzie w postaci sklepu internetowego przy nieporównywalnie mniejszych nakładach środków i energii. Pojawiają się firmy, czasami tylko osoby, które nie inwestując i nie posiadając magazynu, kreują się w Internecie na największe sklepy w branży. Zachowanie dobrej pozycji w dzisiejszym Internecie wymaga ciągłej czujności i kwestionowania rozwiązań, które dzisiaj wydają się najlepsze, ale już jutro bywają przestarzałe.

Zalety naszego sklepu to niewątpliwie także 6 języków tłumaczonych przez fachowców, 5 podstawowych walut do wyboru i rzetelni doradcy telefoniczni, gdy pojawiają się wątpliwości. Jednakże argumentem najważniejszym jest znakomity magazyn i błyskawiczna wysyłka. Skuteczny sklep internetowy to nie tylko znakomitość oprogramowania i marketingowa bystrość, to cały kompleks zagadnień logistycznych z odpowiedzialnością w roli głównej.

Dysponują Państwo także świetnym zapleczem logistycznym, którym warto się pochwalić. Ale firma to nie tylko rzeczy, to przede wszystkim ludzie. Stawiają Państwo na rozwój pracowników oraz na budowanie relacji. Dlaczego to takie ważne dla Państwa?

PB: Nasza branża jest bardzo trudna.

Handlowcy, magazynierzy, pracownicy działu zakupów, jeśli trafili do nas spoza branży, wymagają kilku, czasami kilkunastu miesięcy szkolenia w celu uzyskania jako takiej samodzielności.

Fluktuacja kadr jest dla nas bardzo kosztowna i niezdrowa. Dlatego zależy nam na stabilności zatrudnienia, a to osiąga się poprzez satysfakcję, porozumienie i dobrą atmosferę.

Dzisiaj mamy świetny, rozumiejący się zespół, jednakże i u nas, jak w każdej firmie, bywały amplitudy nastrojów.

Zawsze w momentach dołka pytałem siebie, ile w tym mojej winy. Rozumny facet, a za takiego się uważam, zbiera bagaż doświadczeń, wyciąga wnioski i stara się nie popełniać tych samych błędów. Myślę, że każdy, kto budował firmę od zera, wie, o czym mówię.

Niestety, czasami byłem w stosunku do niektórych osób lub wydarzeń zbyt gruboskórny. Dzisiaj w podobnych sytuacjach zachowałbym się inaczej, bardziej kompromisowo. Na szczęście, tamte doświadczenia pomagają rozwiązywać dzisiejsze problemy w sposób korzystniejszy dla wszystkich zainteresowanych.

Organizują Państwo także mnóstwo eventów: konkursy fotograficzne, Mistrzostwa Polski w Prasowaniu, Święta Techniki. Budowanie relacji z otoczeniem jest zatem dla Państwa ważnym aspektem prowadzenia biznesu…

PB: Stabilność i pewność, jaką dajemy klientom, są najważniejsze. Jednak

6

eventy budzą zainteresowanie i kompensują monotonię codziennej współpracy. A w biznesie, jak w każdym związku, trzeba zachować świeżość. Robiliśmy już rzeczy niezwykłe, czasami szalone. Nie zawsze po to, by zarobić, czasami po to, by się po prostu dobrze bawić. Myślę, że nasi klienci to doceniają, choć czasami nasze ekstremalne projekty wydają im się zbyt abstrakcyjne.

Wspominając otoczenie, nie sposób na koniec nie zapytać o Państwa lokalizację. Nową siedzibę otwierali Państwo już 12 lat temu. Jak „mieszka” się Państwu w Gminie Tarnowo Podgórne?

PB: Debiutując w Swadzimiu w 2004 r., mieliśmy już świetną lokalizację.

Wybudowanie obwodnicy jeszcze ją uatrakcyjniło. Gmina miała kilka interesujących inicjatyw, między innymi przydatne szkolenia dla pracowników, spotkania z rzeczywistymi osobistościami. Najważniejsze jednak, że klimat biznesowy jest niezmienny.

Ja w biznesie nie oczekuję nadmiernego wsparcia, wystarczy, by nikt mi nie przeszkadzał. Tutaj te warunki są spełnione z nawiązką.

A bardziej po ludzku. Sytuacja ekonomiczna naszych pracowników zachęciła niektórych do budowy lub kupna domów w gminie. Spora część naszych pracowników to rodowici tarnowianie.

Dzięki obwodnicy również mój czas dojazdu do pracy skrócił się do 12 minut. Proszę tylko nie pytać o odległość w kilometrach. ■

TWÓJ NOWY SERWIS

NASZ DOŚWIADCZONY ZESPÓŁ

7

miejsce biznesu TARNOWO

PODGÓRNE

Tekst i foto: Ewa Guzek

Zaplanuj budżet na przyszły rok

TSP TO ORGANIZACJA, KTÓRA NIEUSTANNIE SIĘ ROZWIJA I POSZERZA GRONO ZRZESZONYCH PODMIOTÓW. O TYM, ŻE WARTO ZOSTAĆ JEJ CZŁONKIEM, NIE TRZEBA NIKOGO PRZEKONYWAĆ, PONIEWAŻ COMIESIĘCZNE SPOTKANIA TO SPORA DAWKA NOWEJ WIEDZY I INSPIRACJI BIZNESOWYCH.

T

SP to organizacja, która nieustannie się rozwija i poszerza grono członków.

O tym, że warto zostać jej członkiem nie trzeba nikogo przekonywać, ponieważ comiesięczne spotkania to spora dawka nowej wiedzy i inspiracji biznesowych.

NOWE TWARZE STOWARZYSZENIA Choć w czasie wakacji przedsiębiorcy mieli krótką przerwę w spotkaniach, to w szeregi Stowarzyszenia wstąpili kolejni członkowie. Dzięki temu zebrani dowiedzieli się, w jaki sposób można nawiązać efektywną współpracę z zewnętrzną firmą marketingową. Anna Warszewska z agencji Creaktive opowiedziała o megatrendach, panujących obecnie na rynku. Żyjemy pod stałą presją konkurencji – największą w historii.

Powoduje to, że nieustannie szukamy sposobów optymalizacji kosztów działalności, jesteśmy nastawieni na skuteczność i osiąganie wyników, od każdego – niezależnie od tego, czy jest właścicielem firmy, czy szeregowym pracownikiem – wymaga się multizadaniowości, która powoduje zabieganie i brak czasu. Dlatego warto nawiązać współpracę z rzetelnymi partnerami biznesowymi, którzy choć częściowo odciążą nas w codziennej pracy. Można też poszukać współpracowników w najbliższej okolicy w myśl zasady dobrosąsiedzkiej współpracy. Jest to rozwiązanie ekonomiczne finansowo i czasowo – łatwiej i szybciej bowiem porozumieć się w bezpośredniej rozmowie przy dobrej kawie niż pisać do siebie bezosobowe e-maile. Budowaniu takich bliskich relacji służą właśnie spotkania Tarnowskiego Stowarzyszenia Przedsiębiorców – a o tym, co jeszcze czeka na ich uczestników w najbliższym czasie, mówił prezes Stowarzyszenia – Szymon Horowski.

PLANY, PLANY, PLANY Spotkania TSP mają przede wszystkim służyć poszerzaniu wiedzy i perspektyw stowarzyszonych w nim przedsiębiorców, dlatego zrodziła się propozycja warsztatów – zarówno dla biznesmenów, jak i dla ich pracowników. W czasie październikowego spotkania członkowie Stowarzyszenia, będą poszerzać wiedzę o storytellingu w marketingu.

Dobry marketing na niewiele jednak się zda, jeśli zawiedzie obsługa klienta, stąd zarząd TSP wychodzi z propozycją szkoleń dla pracowników właśnie z tego zakresu dla pracowników

sekretariatu, działów sprzedaży i działów obsługi klienta.

Spotkania TSP to nie tylko szkolenia, ale też możliwość tzw. networkingu – czyli poszerzania sieci kontaktów.

ZADBAJ O FINANSE PRACOWNIKA… I SWOJE Największym kapitałem firmy są jej pracownicy. Przedsiębiorcy jako osoby, które dobrze gospodarują majątkiem, są najlepszym doradcą dla pracownika, który może popaść w długi, jako że zdolność zaciągania kredytów jest wyższa niż zdolność kredytowa. Czym to grozi? O tym gorąco dyskutowali przedsiębiorcy.

Przyczynkiem do dyskusji była prezentacja Wojciech Nowickiego, lidera zespołu LMI Polska w Tarnowie Podgórnym, który przedstawił m.in. statystyki związane ze stanem zadłużenia Polaków, a także gorąco namawiał przedsiębiorców, by wspierali swoich pracowników w poszerzaniu wiedzy finansowej i sami służyli dobrym przykładem gospodarności.

8

temat numeru

JAK ZARADZIĆ PROBLEMOM FINANSOWYM JEŚLI MAJĄ PAŃSTWO POTRZEBY SZKOLENIOWE, KTÓRE MOŻNA ZREALIZOWAĆ W FORMIE WSPÓLNYCH SZKOLEŃ, PROSIMY O ICH ZGŁASZANIE NA ADRES E-MAIL: INFO@TSP.PL.

Oznaki problemów finansowych pracowników: • występowanie o zaliczkę na poczet pensji, • częste prośby o zaświadczenie o wysokości zarobków, • podawanie numeru cudzego konta do wypłaty wynagrodzenia, • częste zmiany numerów kont i banków, • pytania o to, czy wypłaty zostały już przelane, • zajęcia komornicze na wynagrodzeniach.

Pracownicy powinni mieć świadomość, że na swojego pracodawcę zawsze mogą liczyć i znaleźć w nim oparcie.

Nikt ze zgromadzonych w czasie dyskusji nie miał wątpliwości, że zestresowany sytuacją materialną i nękany przez windykatora pracownik będzie miał gorsze wyniki, ponieważ jego myśli będą uciekać ku prywatnym problemom. Co więcej, może to (ale nie musi) także zrodzić skłonność do kradzieży czy korupcji. Stąd tak ważne, by być jak najbliżej pracowników, ich realnych problemów i bolączek.

GOSPODARNY JAK PRZEDSIĘBIORCA Jeszcze bardziej niż temat finansów pracowniczych przedsiębiorców zelektryzował temat zmiany dostawcy gazu, wywołany przez Zbigniewa Buryana, który wyjaśniał, czym różni się

sprzedawca gazu od właściciela sieci rur i w jaki sposób można oszczędzić, wybierając alternatywną taryfę (dzięki której zmienia się cena za kilowatogodzinę). Ze względu na wysokie koszty ogrzewania gazowego wszyscy byli żywotnie zainteresowani tematem. Obecny na spotkaniu Wójt Gminy Tadeusz Czajka, wyjaśnił, na czym polega struktura firmy G. EN. Gaz, która obecnie jest jedynym dostawcą gazu na terenie Gminy.

Wojciech Nowicki zasugerował, że skoro nie ma możliwości zmiany operatora, to zawsze warto negocjować stawki.

Dyskusję słusznie podsumował Jerzy Piasecki (Tarmet), który powiedział, że cieszy się z podjętej debaty, a głos pojedynczego przedsiębiorcy nigdy nie będzie tak słyszalny jak głos zbiorowości, dlatego warto być w Stowarzyszeniu i przychodzić na inicjowane przez TSP spotkania. ■

REKLAMA

9

miejsce biznesu TARNOWO

PODGÓRNE

Tekst: Ewa Guzek Foto: Dobre Ujęcie

Rodzinna tradycja to nasza siła

GUSMA TO FIRMA, KTÓRA NIE TYLKO PRĘŻNIE SIĘ ROZWIJA, NIEUSTANNIE POSZERZAJĄC OFERTĘ, ALE TAKŻE AKTYWNIE ANGAŻUJE SIĘ W ŻYCIE LOKALNEJ SPOŁECZNOŚCI. W TYM ROKU OBCHODZI JUBILEUSZ 30-LECIA ISTNIENIA NA RYNKU.

Nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć o mamie pana Juliusza, Zofii Renardzie Gustowskiej-Kocierz, która przez szereg lat pracowała przy desce kreślarskiej w Zakładach Urządzeń Przemysłowych w Nysie. Również tata, Michał Gustowski, miał znaczący wkład w rozwój zawodowy syna.

Pan Juliusz w wieku 23 lat podjął ważną i trudną decyzję o przeprowadzce z Nysy do Poznania i zmianie zawodu z budowlańca na rzemieślnika branży metalowej (tata miał bowiem warsztat ślusarski). Po ośmiu latach Juliusz Gustowski podjął decyzję o otwarciu własnego Zakładu Produkcyjnego Gusma w Gminie Tarnowo Podgórne, w miejscowości Sady.

INNE CZASY

C

hoć przez ten czas firma znacznie się rozrosła, to jednak zachowała swój rodzinny charakter. Jest to bardzo ważne dla jej właściciela, Juliusza Gustowskiego, który podkreśla, że dzięki temu ma gwarancję trwałości firmy, a rozmowy biznesowe z dziećmi bardzo go cieszą i napawają dumą. On sam w młodości czerpał z wiedzy i doświadczenia rodziców.

GUSMA W LICZBACH 100 ZATRUDNIONYCH PRACOWNIKÓW 90% ZAŁOGI BEZPOŚREDNIO ZWIĄZANEJ Z PRODUKCJĄ 4000 M2 POWIERZCHNI ZAKŁADU 3 POKOLENIA ZAANGAŻOWANE W ROZWÓJ FIRMY

Pierwsze pozwolenie na prowadzenie działalności rzemieślniczej zostało wydane 24 kwietnia 1986 r. i zawierało liczbę osób, która mogła wówczas być zatrudniona. Najpierw pozwolenie dotyczyło dwóch pracowników, jednak już w sierpniu limit zwiększono do sześciu osób. – Nie było to jednak takie proste i nie opierało się na moich deklaracjach. W tamtych czasach wszystko musiało zostać sprawdzone przez odpowiednią inspekcję i potwierdzone zezwoleniami stosownej izby rzemieślniczej – wspomina właściciel Gusmy. Z drugiej strony były to także czasy, kiedy właściciele pracowali ramię w ramię z pracownikami produkcyjnymi. Nie było dystansu między kierownikiem dużej, państwowej firmy a zwykłym rzemieślnikiem.

Wraz ze zmianami ustrojowymi i wejściem do Polski zachodnich korporacji zaczęło się to zmieniać, a dystans między kadrą menedżerską a pracownikami liniowymi rósł. Na szczęście, w Gusmie ta atmosfera wzajemnego szacunku przetrwała dzięki niezmożonemu zaangażowaniu i uporowi właściciela, który w firmie był nie tylko ślusarzem, ale też księgowym i kadrowym.

O tym, że rodzinna atmosfera jest ważna, świadczą nie tylko wypowiedzi zadowolonych pracowników, ale także fakt, że dwaj pierwsi zatrudnieni w Gusmie rzemieślnicy pracują tu do dziś, wiele osób jest związana z firmą od przeszło dwudziestu lat, a spora część załogi odeszła na emeryturę, pracując właśnie w Gusmie.

Takiego przywiązania nie buduje się w jeden dzień. Właściciel dba o to, organizując różne wydarzenia integrujące załogę. Tradycją, która miała początek w latach 90., są wyjazdy na mecze reprezentacji Polski w piłce nożnej. Futbol to prawdziwa pasja pracowników.

Nie tylko kibicują, ale też sami grają w amatorskiej drużynie Gusma Sady Metal. Tym większa była satysfakcja z wygrania z Tarnovią meczu w siatkonogę podczas imprezy jubileuszowej, która odbyła się 3 września na terenie firmy. Atrakcjom nie było końca.

Zaproszono bowiem nie tylko pracowników, ale ich rodziny oraz mieszkańców Gminy. A działo się! Pracownicy mogli pochwalić się

10

temat numeru

rys. Dariusz Łabędzki, www.karykatury.eu

Juliusz Gustowski i Joanna Gustowska-Pięta

swoim rodzinom i znajomym miejscem pracy. Miłośnicy wyrobów rzemieślniczych oglądali nie tylko wyroby z 1986 r., ale także zwiedzali unikatowe Muzeum Miar i Wag, stworzone przez pana Juliusza. Na najmłodszych czekały z kolei dmuchane place zabaw, śmieszna fotobudka i dojenie krowy na czas (choć przy tej atrakcji chyba najlepiej bawili się rodzice). Wszyscy byli zachwyceni i już dopytują o to, kiedy będzie następny taki event.

WAŻNE DATY W HISTORII GUSMY: 1986 R. – O TWARCIE ZAKŁADU W SADACH, W GMINIE TARNOWO PODGÓRNE 1990 R. – N AWIĄZANIE WSPÓŁPRACY Z FIRMĄ WROZAMET (DZIŚ AMICA WRONKI) 1995 R. – R OZPOCZĘCIE PRODUKCJI PODZESPOŁÓW DLA BRANŻY MEBLOWEJ 2004 R. – R OZBUDOWA FIRMY I ZAKUP INNOWACYJNYCH ŚRODKÓWTRWAŁYCH (NP. ROBOTY SPAWALNICZE) 2005 R. – R OZPOCZĘCIE WSPÓŁPRACY Z BRANŻĄ MEDYCZNĄ 2006 R. – Z AKUP PIERWSZEGO ZROBOTYZOWANEGO STANOWISKA SPAWALNICZEGO 2009 R. – W DROŻENIE ZINTEGROWANEGO SYSTEMU ZARZĄDZANIA JAKOŚCIĄ ISO 9001 I ISO 3834 2011 R. – I NWESTYCJA W CENTRUM OBRÓBCZE CNC MARKI CITIZEN 2014 R. – P OSZERZENIE OFERTY O ŚRUTOWANIE I MALOWANIE PROSZKOWE 2016 R. – 30-LECIE ISTNIENIA FIRMY

NIEUSTANNY ROZWÓJ Nie tylko przyjemnościami żyje człowiek, dlatego rok po pierwszej rozmowie z Joanną Gustowską-Piętą (materiał w numerze #3 3/2015) zapytałam o zmiany, które w tym czasie przeszła firma, i o plany rozwoju na najbliższy czas. Firma bowiem nie spoczywa na laurach, a 30 lat doświadczeń nauczyło właścicieli wychodzić obronną ręką z każdej trudnej sytuacji, takiej jak przełom 1990 r., gdy rynek zaczęły zalewać produkty z importu. 26 lat temu właściciel nie poddał się, znalazł nowe rynki zbytu, podpisał kontrakt z ówczesnym Wrometem (dziś Amicą Wronki), ale nie osiadł na laurach i cały czas poszerzał ofertę, między innymi nawiązując współpracę z branżą medyczną, co otworzyło mu drogę na rynki Francji, Szwecji i Niemiec. Firma od 2004 r. pozyskuje także środki unijne na rozwój zakładu.

Również w minionym roku firma zainwestowała w nowoczesny system filtracyjno-wentylacyjny w dziale obróbki aluminium, co jeszcze bardziej poprawi warunki pracy i przełoży się na jej efekty. Wrzesień to też czas planów inwestycyjnych na kolejny rok. Jeśli poziom zamówień utrzyma się na tak wysokim stopniu jak do tej pory, Gusmę czekają kolejne inwestycje.

11

miejsce biznesu TARNOWO

PODGÓRNE

Baltur

Rozmawiał: Grzegorz Surdyk Foto: Baltur

– włoska jakość z polską duszą

USTALENIE WSPÓLNYCH PRIORYTETÓW, KROCZENIE RÓWNYM KROKIEM DO CELU I ZAANGAŻOWANIE – TAK W SKRÓCIE MOŻNA OKREŚLIĆ SPOSÓB NA SUKCES BIZNESU PROWADZONEGO WSPÓLNIE POŁĄCZONYMI SIŁAMI RODZIN KABACINSKICH I ZAJĄCZKOWSKICH. PRZEZ NIEMAL DWADZIEŚCIA LAT ISTNIENIA FIRMA BALTUR WYPRACOWAŁA MOCNĄ POZYCJĘ NA RYNKU URZĄDZEŃ GRZEWCZYCH. TERAZ PRZED PRZEDSIĘBIORSTWEM KOLEJNE ZADANIA, O CZYM OPOWIADA SPECJALISTA DS. KLUCZOWYCH KLIENTÓW – GRZEGORZ ZAJĄCZKOWSKI.

Jakie były najważniejsze kroki w rozwoju Państwa firmy?

GRZEGORZ ZAJĄCZKOWSKI: Historia Balturu, który swoje korzenie ma we Włoszech, jest bardzo długa i sięga 1950 r. Wszystko zaczęło się od urządzeń grzewczych, ale ciekawostką jest, że Baltur konstruuje także urządzenia do wytwarzania makaronu. Z tym drugim profilem produkcji nie jesteśmy jednak związani. Nasza rodzinna przygoda z urządzeniami grzewczymi rozpoczęła się z kolei w Belgii.

Mąż mojej siostry Milleny, Patrick Kabacinski, od najmłodszych lat był związany z branżą instalacyjną. Jego tata, Stanisław, miał właśnie firmę o takim profilu i aktualnie szwagier jest współwłaścicielem Baltur Polska. W latach 90., dzięki znacznemu wzrostowi inwestycji, głównie budowlanych, i dużemu zainteresowaniu, którym cieszyły się urządzenia grzewcze, Stanisław i Patrick zdecydowali się otworzyć działalność na polskim rynku. Wówczas firma funkcjonowała pod inną nazwą. Zaczęło się od prezentacji oferty na wielu imprezach targowych, a później staliśmy się pierwszym prywatnym importerem urządzeń różnych marek, także Baltur.

To od kiedy działają Państwo pod nazwą Baltur?

GZ: W 1999 r. podjęliśmy decyzję, że skoro Włosi mają tak szeroki asortyment produktów, to skupimy się na imporcie urządzeń tylko tego jednego producenta. Wystąpiliśmy do centrali Baltur o możliwość prowadzenia wyłącznego przedstawicielstwa, co spotkało się z pozytywnym odbiorem i tak współpracujemy do dziś. Byliśmy i jesteśmy jedynym na rynku polskim importerem szeroko pojętych urządzeń tej marki.

Jakie urządzenia stanowią główny profil działalności Państwa firmy?

GZ: Głównymi produktami są palniki oraz kotły. Palniki służą właśnie wyposażeniu kotłów wodnych, parowych i innych urządzeń przemysłowych. Kotły z kolei są używane stricte do celów grzewczych albo wytwarzania ciepła technologiczne-

go. Asortyment jest bardzo szeroki także w ofercie mamy też kotły dla odbiorców końcowych, które mogą być zamontowane na przykład w domach jednorodzinnych.

Czy Baltur tylko ogrzewa?

GZ: Grzejemy i chłodzimy. Tak jak wspomniałem, asortyment włoskiego producenta jest bardzo szeroki. Staramy się go wprowadzać stopniowo. Rozpoczęliśmy od palników, głównie dla przemysłu. Przedsiębiorstwa, które wcześniej zetknęły się z marką, były zadowolone z jakości produktu i jego niezawodności. Na początku XXI w. palniki stanowiły nasz kluczowy produkt w ofercie. W 2006 r. mocniej zaangażowaliśmy się w kotły, także do użytku domowego. Teraz importujemy na polski rynek również nagrzewnice, pompy ciepła, wytwornice ciepłego powietrza czy panele solarne.

Wracając do pytania, sprowadzamy także klimatyzatory i agregaty wody lodowej.

Jak oceniają Państwo swój udział na polskim rynku?

GZ: Trudno to dokładnie oszacować. Kilka lat temu, na zlecenie Włochów, były realizowane badania na ten temat.

W przypadku samych palników byliśmy prawie na podium.

Choć powiem szczerze, że nie wiem, jak było realizowane to badanie. Przepytałem wszystkie możliwe osoby w naszej firmie i nikt do nas nie zadzwonił po informacje o wielkości sprzedaży. Kiedyś było to łatwe do sprawdzenia, bo na dokumentach dystrybucyjnych był specjalny kod, który określał dany typ produktu jako sprzedany. Można było stworzyć klasyfikację. Potentatem w zakresie sprzedaży palników są niemiecki Weishaupt i włoskie Riello.

We wspomnianych badaniach wyszło, że to właśnie oni sporo odkroili z tego tortu.

A jakie największe przedsięwzięcie realizował Baltur?

GZ: Nasze palniki użytkuje Cukrownia „Polski Cukier”.

Palniki były wykorzystywane także do produkcji kręgów zastosowanych do budowy tunelu drugiej linii metra

12

nasze firmy

w Warszawie. Sporą satysfakcję sprawiła nam też ponowna sprzedaż, po 20 latach, naszych produktów firmie Dr. Oetker z Płocka. Był to dla mnie o tyle duży sukces, że firma posiada kapitał niemiecki, a producentów palników w tym kraju nie brakuje. Poza tym w przedsiębiorstwach naszych zachodnich sąsiadów realizowana jest polityka wspierania rodzimego biznesu. Sugerowano więc skorzystanie z tamtejszej oferty. Co więcej, rok wcześniej w jednej z kotłowni tego przedsiębiorstwa wymieniono właśnie stare palniki Weishaupt na nowe, również Weishaupt. W kotłowni przemysłowej natomiast ponownie zdecydowano się jednak na Baltur.

Co zatem zadecydowało o wyborze urządzeń włoskiego producenta, czyli importowanych przez Państwa?

GZ: Zapytałem o to kierownika działu zakupów Dr. Oetkera, bo nie dawało mi to spokoju. Odpowiedź była jednoznaczna. Jego zadaniem jest wykazywanie oszczędności w firmie. Przeanalizował koszty wydane na serwis, obsługę i eksploatację palników niemieckiego konkurenta na małej kotłowni około 1 MW i palników Baltur na dużej – 16 MW. Wykresy, statystyki i zestawienia pokazały, że warto na nas postawić. A skala inwestycji była nieporównywalna.

Centrala w Niemczech wydała decyzję o zakupie włoskich palników.

Odbiór nagrody statuetka Złoty Instalator 2015 za gamę kotłów Smile Solar

To sukcesy całej Pańskiej rodziny. Czym wyróżnia się według Pana prowadzenie biznesu familijnego?

GZ: Wszystko zależy od charakterów osób, które ze sobą współpracują i od ustalonych priorytetów. Firma rodzinna jest, moim zdaniem, bardziej atrakcyjna dla samych klientów. Odczuwają oni większe zaangażowanie. Przekłada się to później na lepsze relacje, gdy wystąpią jakieś sytuacje problemowe. Mieliśmy taką w suszarni kukurydzy. Gdyby awaria nie została szybko usunięta, produkcja zmarnowałaby się. Cała rodzina sprawnie się tym zajęła, bo każdy z nas podszedł do sprawy bardzo osobiście.

Odbiór nagrody statuetka Złoty Instalator 2015 za gamę kotłów Smile Solar

Pracujecie Państwo także poprzez rozwiniętą sieć partnerów.

GZ: Mamy sporadyczny kontakt z klientami końcowymi.

Oczywiście, jeździmy na różnego rodzaju negocjacje, ale podczas nich służymy raczej jako głos doradczy. Jeżeli realizujemy sprzedaż, to staramy się ukierunkować klienta na wybór partnera najbliższego danej inwestycji. Wszystko po to, by w krótkim czasie zareagować, gdy występują jakieś problemy. Doboru partnerów również nie pozostawiamy przypadkowi.

Czym zatem się Państwo kierują?

GZ: To wygląda podobnie jak w przypadku naszej firmy.

Często są to firmy, które powstały na zasadzie udziałów – właściciela z pracownikami. Daje to gwarancję większego zaangażowania się w bieżącą działalność. Oczywiście, zasięgamy także opinii rynku o podmiocie, z którym zamierzamy podjąć współpracę. Sprawdzamy referencje, patrzymy, jakimi tematami zajmował się wcześniej, jakie inwestycje realizował. Nie bez znaczenia jest sama fachowość.

Zwłaszcza na początku wsłuchujemy się i analizujemy, jakie zadaje pytania. Czy są to proste tematy, czy raczej bardziej skomplikowane.

Załoga Baltur Polska

13

miejsce biznesu TARNOWO

Jak Państwo dzielą się obowiązkami w firmie?

GZ: Mamy podział na poszczególne odcinki, ale nie jest to tak jak w dużych korporacjach, że obowiązki są rygorystycznie rozdzielone. Mogę wskazać własny przykład: żeby dojść do stanowiska, które obecnie piastuję, przeszedłem po kolei wszystkie szczeble w hierarchii. Pracę rozpocząłem od wyjazdów na instalacje, na budowy. Był więc montaż, obserwacje czy samo podłączanie urządzeń. Potem przez dwa i pół roku byłem serwisantem. Nie miała miejsca sytuacja, w której fakt, że jestem z rodziny, automatycznie czyni mnie dyrektorem. Doszło do tego, że po siedmiu latach pracy w tej branży podjąłem decyzję o rozpoczęciu studiów z dziedziny techniki grzewczej. Wcześniej byłem ukierunkowany na telekomunikację. Taki wybór drogi okazał się słuszny.

Jednak każda branża ma swoją własną specyfikę.

GZ: Tak, ale każdy etap, który przeszedłem, dał mi niezbędną wiedzę teoretyczną, a także mogłem wszystkiego dotknąć. Jak wiadomo, nasza branża wymaga przyswojenia dużej ilości wiedzy, a to z kolei musi trwać odpowiednio długo. Szybciej nie dało się tego zrealizować w moim przypadku. Są dziedziny, w których dałoby się pokonać tę ścieżkę szybciej, ale pewnie i takie, gdzie trzeba ją przechodzić znacznie dłużej. Badania dowodzą, że pracownicy wiążą się z firmami na dwa, trzy lata. Gdyby każdy przez nas zatrudniony chciał przejść drogę podobną do mojej, to zabrakłoby osób odpowiedzialnych za poszczególne realizacje. To właśnie rodzina pomogła mi w tym, żebym mógł się rozwijać i na końcu zrealizować.

Jaki jest, według Pana, skuteczny pomysł na prowadzenie biznesu?

GZ: Złotego środka na pewno nikt jeszcze nie wynalazł.

O zaangażowaniu już mówiłem. Ale wspomnę też o zasa-

PODGÓRNE

dzie „Pięciu P”: porządne przygotowanie przeciwdziała późniejszym porażkom. Kolejna reguła, która utkwiła mi w pamięci po szkoleniach, brzmi: jeśli robisz to, co zawsze robiłeś, to dostaniesz to, co zawsze dostawałeś. Trzeba się stale rozwijać i wyznaczać kolejne cele. Ważne jest ustalenie priorytetów i przypominanie o nich, a sukces należy dzielić na małe kroki. Tak, żeby wszystko było mierzalne w określonych, realnych odstępach czasu. Tak, by po drodze nie nastąpiła demotywacja.

Bylibyście Państwo w stanie wpuścić do rodzinnego zarządu firmy osobę z zewnątrz?

GZ: Taka sytuacja miała już nawet miejsce i z biegiem czasu wypracowaliśmy wspólny pogląd. Na początku zdania wewnątrz rodziny były podzielone. Największy wpływ na decyzję, z racji doświadczenia i zaangażowania finansowego, miał szwagier. Po czasie stanowiska wszystkich zbliżyły się. Powiem krótko. Jest to możliwe, ale niekoniecznie wskazane.

Firma działa na powierzchni porównywalnej do domu jednorodzinnego, ale za nią rosną potężne budynki. Tak mocno się Państwo rozwijają?

GZ: Realizujemy dla naszych partnerów szkolenia wyjazdowe we Włoszech, w centrum szkoleniowym lub w obiektach inwestycyjnych. Są one organizowane na pracujących urządzeniach. Nie zawsze to rozwiązanie się sprawdzało, ponieważ często konsultacje w fabrykach miały wpływ na produkcję. U nas możemy prowadzić jedynie szkolenia na wiszących kotłach czy małych palnikach. Podjęliśmy z siostrą i szwagrem decyzję, że takie centrum szkoleniowe powinno powstać właśnie w Tarnowie Podgórnym, stąd rozbudowa. To miejsce będzie się nazywało Centrum Szkoleniowe Techniki Grzewczej Urządzeń Baltur dla Europy Wschodniej.

14

nasze firmy

M

amy podział na poszczególne odcinki, ale nie jest to tak jak w dużych korporacjach, że obowiązki są rygorystycznie rozdzielone. Mogę wskazać własny przykład: żeby dojść do stanowiska, które obecnie piastuję, przeszedłem po kolei wszystkie szczeble w hierarchii.

Chcą Państwo wyjść ze specjalistycznymi szkoleniami poza granice Polski?

GZ: Baltur pracuje niemal na wszystkich kontynentach, a centrum szkoleniowe jest tylko we Włoszech i wszyscy tam dojeżdżają. Obłożenie jest duże i w pewien sposób ogranicza możliwości wyedukowania odpowiedniej liczby pracowników w danym roku. Z tego deficytu narodził się nasz pomysł.

Czy to wspólna inwestycja polsko-włoska?

GZ: Na razie tylko my partycypujemy w tej inwestycji.

Może, gdy zakończą się prace budowlane, strona włoska pomoże w wyposażeniu Centrum w odpowiednie urządzenia, na których będzie można szkolić. Tak samo jak nasz włoski partner nie jest udziałowcem Baltur Polska, tak samo nie jest partnerem inwestycji.

A jakie jest zainteresowanie przyszłymi szkoleniami?

GZ: Już teraz Politechnika Poznańska zwróciła się do nas z zapytaniem, czy wybrani studenci będą mieli możliwość skorzystania z Centrum przy okazji pisania prac dyplomowych. Oczywiście poparliśmy ten pomysł. Przy tworzeniu kosztorysu wystąpiliśmy do wielu dostawców urządzeń instalacyjnych, takich jak pompy wodne czy system detekcji gazu, z pytaniem o możliwości ich dostawy i ewentualne

koszty. Producenci z kolei pytali, czy będą i oni mogli przeprowadzać szkolenia na produktach Balturu czy także swoich. Widać spore zainteresowanie na rynku.

Kiedy odbędą się pierwsze szkolenia?

GZ: Patrząc realnie, potrzebujemy jeszcze około 18 miesięcy na dokończenie inwestycji. Centrum nie powstaje tak szybko jak hipermarkety ze względu na inne źródło finansowania. Nie stoją za nami potężne międzynarodowe koncerny.

Wróćmy na koniec do rodziny. Czy spotykają się Państwo poza firmą? Czy po pracy każdy woli iść w swoją stronę?

GZ: Spotykamy się, oczywiście, także poza firmą. Nasze relacje układają się dobrze także na płaszczyźnie rodzinnej.

Spędzamy wspólnie święta. Dobre jest też to, że każdy z nas ma świadomość potrzeb innego członka rodziny. Każdy ma różne zainteresowania i różnie je realizuje. Urlopy spędzamy osobno, w innych terminach i miejscach.

Czy rośnie już nowe pokolenie właścicieli Baltur?

GZ: Oczywiście, rośnie. Zanim jednak będą mogli kontynuować tradycje rodzinne, minie kilka dobrych lat. Wierzę, że zostaną z firmą.

15

miejsce biznesu TARNOWO

PODGÓRNE

Rozmawiał: Jakub Szymczak Foto: ENERGOTHERM

Z miłości do termodynamiki

GRUPA ENERGOTHERM Z GŁÓWNĄ SIEDZIBĄ W PRZEŹMIEROWIE POSTAWIŁA NA PROFESJONALIZM I KOMPLEKSOWOŚĆ W OBSŁUDZE UKIERUNKOWANEJ NA POTRZEBY PRZEMYSŁU, ZE SZCZEGÓLNYM UWZGLĘDNIENIEM BRANŻY ENERGETYCZNEJ. OPTYMALIZACJA PROCESÓW, JAKOŚĆ I POPRAWA PRACY URZĄDZEŃ DLA ENERGETYKI ZAWODOWEJ, ELEKTROCIEPŁOWNI I CIEPŁOWNI PRZEMYSŁOWYCH ORAZ RÓŻNYCH BRANŻ PRZEMYSŁU, CIEPŁOWNICTWA I GOSPODARKI KOMUNALNEJ TO WYZWANIA, JAKIE PRZED SOBĄ POSTAWIŁA GRUPA.

O

becnie grupa ENERGOTHERM ma w swoim dorobku ponad tysiąc wykonanych opracowań, raportów z pomiarów i analiz technicznych dla urządzeń i obiektów, ekspertyz dla partnerów krajowych i zagranicznych z zakresu przygotowania i prowadzenia projektów oraz kilkanaście optymalizacji działania, rozruchów całych instalacji i urządzeń.

W 1988 r. powstało Przedsiębiorstwo Badań i Analiz Energotherm, które z czasem przerodziło się w grupę ENERGOTHERM. Jak wyglądały początki firmy?

CEZARY POLSKI: Rzecz działa się w okresie przemian gospodarczo-ustrojowych w naszym kraju. W Poznaniu działał oddział Energopomiar Gliwice, z którym współpracowałem.

Energotherm częściowo tworzyli pracownicy Energopomiaru, ale generalnie jest to niezależna inicjatywa. W tamtym czasie zajmowaliśmy się pomiarami cieplno-energetycznymi urządzeń energetycznych w elektrowniach. Zatrudnialiśmy fachowców z tej dziedziny i od tego zaczęła się działalność firmy. Naszym głównym klientem był wówczas PAK, czyli zespół elektrowni Pątnów-Adamów-Konin. To był nasz matecznik, ale rozszerzaliśmy zakres usług również na pozostałe elektrociepłownie i elektrownie. Z czasem firma pomiarowa (która notabene w tym miesiącu otrzymuje certyfikat Polskiego Centrum Akredytacyjnego w zakresie pomiarów ochrony środowiska) stała się jedną z wiodących firm pomiarowych w Polsce. Do dziś pomiary cieplno-energetyczne są jedną z gałęzi grupy ENERGOTHERM. O wiodącej roli na rynku świadczą firmy, z którymi współpracuje ENERGOTHERM. Na tej liście są tak znane marki jak PGNiG, PGE, ENERGA, TAURON i wiele innych, w tym również zagranicznych.

CP: W zasadzie trudno byłoby znaleźć dużą elektrownię czy elektrociepłownię, z która nie współpracowaliśmy.

Na liście naszych klientów są również firmy zagraniczne, takie jak SIEMENS czy VATTENFALL. Jak wyglądała konkurencja w momencie, gdy ENERGOTHERM zaczynał swoją działalność?

CP: Za czasów socjalizmu na rynku energetycznym w kwestiach pomiarowych działał tylko Energopomiar Gliwice, który był monopolistą. Wchodząc na rynek, musieliśmy się z tym zmierzyć. Energopomiar zawsze był solidną firmą, która w swoim gronie miała wielu specjalistów, i tak pozostało do dzisiaj. To jest bardzo porządna firma. Sytuacja, w której staliśmy się dla nich poważnym konkurentem, rozwijała się latami. Konkurowaliśmy początkowo ceną, ale szybko zaskarbiliśmy sobie zaufanie klientów. Zaczęliśmy być postrzegani pozytywnie w kwestii jakości i szybkości wykonywania usług i dzięki temu mogliśmy się rozwijać.

16

nasze firmy

Co jest kluczem do zbudowania sobie pozycji na rynku energetycznym?

CP: Jakość i niezależność są zdecydowanie najważniejsze, jeśli chodzi o pomiary cieplno-energetyczne. Klienci muszą nam ufać. Wykonujemy bowiem pomiary odbiorcze i gwarancyjne inwestycji, opiewających na kilka miliardów złotych. Trzeba mieć ten wysoki stopień zaufania do firmy, której pracownik stwierdza, czy pomiary gwarantowane są spełnione. Wiąże się to z dużą odpowiedzialnością. W dziale rozruchów dostajemy z kolei pod swoje władztwo urządzenia warte setki milionów złotych, za które bierzemy pełną odpowiedzialność.

Cezary Polski

Pomiary cieplno-energetyczne to tylko jedna z gałęzi działalności grupy ENERGOTHERM. Kolejną są rozruchy energetyczne, o których Pan wspomniał. Na czym to polega?

CP: Ktoś projektuje urządzenie, ktoś buduje, ale jeszcze ktoś inny musi je uruchomić w taki sposób, aby to urządzenie osiągnęło zakładane parametry. To jest jakby ostatnia faza cyklu inwestycyjnego. W ciągu trzech ostatnich lat rozwijaliśmy się w tej kwestii.

Burzliwy rozwój nastąpił w zeszłym roku, gdy otrzymaliśmy zlecenia w Gdańsku, Gdyni i Włocławku. Obecnie przy rozruchu działamy w Oświęcimiu, Kędzierzynie-Koźlu i dwóch elektrowniach w Turcji. Cały czas rozwijamy się w tej dziedzinie.

Dwie gałęzie, o których już wspomnieliśmy, to jednak nie wszystko, czym zajmuje się grupa ENERGOTHERM. Działacie również w innych obszarach?

CP: Kolejną gałęzią jest chemia energetyczna, ale w specyficznym wydaniu, tzn. zajmujemy się trawieniem pomontażowym, gotowaniem kotłów, czyli mówiąc skrótowo, jest to proces czyszczenia chemicznego. Poza tym świadczymy usługi pomiarowo-badawcze w tzw. laboratorium emisyjnym. A od niedawna raczkujemy również przy realizacji procesów inwestycyjnych.

Rozszerzenie działalności na tyle inwestycji to konieczność czy nowatorski pomysł grupy ENERGOTHERM? CP: To jest nasza idea. Chcemy przedstawić klientowi propozycję, w której jedna firma po zakończeniu dużego montażu jest w stanie wykonać wszystkie procesy niezbędne do przekazania inwestycji klientowi. Do tej pory jakaś firma wykonawcza kupowała pewne usługi, ktoś inny działał w chemii energetycznej, inna firma przeprowadzała rozruch, jeszcze inna optymalizowała działanie, a na końcu ktoś następny przeprowadzał pomiary gwarancyjne.

My chcemy kompleksowo oferować wszystkie te usługi.

Czy jakakolwiek inna firma na tym rynku ma tak szeroki zakres usług, czy jesteście pionierami?

CP: Nie ma jeszcze takiej firmy. To jest moja idée fixe. Mamy poważnych konkurentów w poszczególnych gałęziach, ale moim celem było złożenie wszystkiego w całość.

My chcemy ponosić odpowiedzialność za cały proces.

To rozwiązanie ma wiele zalet dla klientów. Widać, że takie jest zapotrzebowanie na rynku i dlatego wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom naszych kontrahentów.

ENERGOTHERM do Gminy Tarnowo Podgórne trafił nieco przez przypadek. Po prostu trafiła się okazja kupna nieruchomości w Przeźmierowie. Czy obecnie jest Pan zadowolony z tej lokalizacji?

CP: Jesteśmy zadowoleni, aczkolwiek trzeba zaznaczyć, że nasza działalność nie wymaga tzw. widoczności z zewnątrz.

My zlecenia pozyskujemy bezpośrednio od naszych klientów.

Takich firm jak nasza w Polsce są może góra cztery, łącznie z nami. Na przetargach spotykamy się z kolei najczęściej w trójkę. To jest dosyć specyficzna działalność, bo my tak naprawdę sprzedajemy wiedzę. Mamy, oczywiście, odpowiedni sprzęt, który na obecną chwilę jest chyba najlepszy w Polsce. Teraz w podobne oprzyrządowanie inwestuje Energopomiar Gliwice.

Rozwój, wiedza i doświadczenie. Te trzy rzeczy znajdują swoje zastosowanie w misji firmy. Nieustanny rozwój to podstawa dobrego funkcjonowania na rynku energetycznym?

CP: Bez wątpienia, cały czas trzeba być czujnym. Wiedzieć, co się dzieje na rynku i być o krok przed konkurencją. Było to szczególnie istotne w momencie wejścia Polski do Unii Europejskiej. Wówczas zmieniały się przepisy związane np. z instalacjami ochrony środowiska.

W którym kierunku obecnie zmierza energetyka w naszym kraju?

CP: W moim odczuciu w tej kwestii panuje dość spory chaos.

Nie wiadomo, czy to mają być źródła odnawialne, czy to ma być spalanie biomasy. Cały czas czekamy, aż nowa władza wyznaczy kierunki rozwoju energetyki w naszym kraju. To bardzo uporządkowałoby proces inwestycyjny w energetyce i nie ma co ukrywać, że wszyscy bardzo na to czekamy.

Skąd wzięło się Pana zamiłowanie do tej branży?

CP: Trudno powiedzieć, jak to się zaczęło. Moi rodzice byli nauczycielami, ale zajmowali się przedmiotami humanistycznymi. Ja z kolei zafascynowałem się wiedzą techniczną. Może to jest jakaś iskra boża. Nie ukrywam, że termodynamika to jest po prostu moja pasja. Kończyłem Politechnikę Poznańską, ale przede wszystkim spędziłem mnóstwo czasu na studiowaniu rozmaitych publikacji związanych z tym tematem. Sam chodziłem po obiektach, sam pisałem oprogramowania. Teraz, niestety, więcej czasu zajmuje mi zarządzanie, bo po prostu firma się rozrosła. Obecnie pełnię więc dwojaką funkcję.

Po pierwsze, zarządzam całą grupą, ale po drugie, wciąż zajmuję się jeszcze rozwiązywaniem problemów technicznych.

Czyli w Pana przypadku pasja stała się sposobem na życie?

CP: Dokładnie tak jest. Jest takie bardzo ładne powiedzenie: „Jeśli ktoś robi to, co lubi, to nigdy nie będzie pracował”.

W moim przypadku przychodzenie do pracy nie jest katorgą i wyrzeczeniem, tylko przyjemnością. ■

17

miejsce biznesu TARNOWO

PODGÓRNE

Rozmawiał: Jakub Szymczak Foto: Instalcompact

Inżynierowie to fundament Instalcompact

O obecnej działalności firmy Instalcompact oraz planach na przyszłość z Prokurentem spółki, Krzysztofem Hałupką, rozmawia Jakub Szymczak.

18

nasze firmy

Panie Krzysztofie, czy Instalcompact to tylko fabryka?

KRZYSZTOF HAŁUPKA: Zaczynaliśmy jako firma produkcyjna. Z biegiem lat i rozwojem produktów oferujemy coraz większy zakres usług. W zależności od potrzeb jesteśmy w stanie uczestniczyć w całym procesie inwestycyjnym, czyli od koncepcji, poprzez projekt, produkcję, po opiekę gwarancyjną i pogwarancyjną naszych urządzeń. Mam tu na myśli również usługi naszej drugiej firmy, czyli Instalcompact-Service, która zajmuje się serwisowaniem nie tylko naszych produktów, ale często również całej infrastruktury technicznej obiektów. W ten sposób jesteśmy w stanie nawiązać wieloletnią współpracę z naszymi klientami, którzy cenią sobie kompleksową obsługę. Zaletą niewątpliwie jest sieć sprzedaży oraz serwisu, która funkcjonuje w całej Polsce.

Zestawy hydroforowe i pompownie przeciwpożarowe to jednak nie wszystkie produkty i usługi oferowane przez Instalcompact. Czym jeszcze zajmuje się firma?

KH: Zespół inżynierski cały czas pracuje nie tylko nad udoskonalaniem obecnego portfolio, ale również nad nowymi produktami. W ofercie mamy takie produkty jak pompownia czy tłocznia ścieków, która została opracowana przez naszych inżynierów w 2012 r. Od 1994 r. produkujemy także stacje uzdatniania wody, których głównym zadaniem jest dostarczanie wody pitnej. Całkiem niedawno wprowadziliśmy też na rynek separator Lamella. Jest to urządzenie opracowane przez naszych inżynierów i produkowane w całości u nas. Zastosowanie znajduje zarówno w przemyśle, jak i w wodociągach.

Instalcompact startuje również w przetargach na stacje uzdatniania wody?

Czy firma Instalcompact jest również obecna na rynku technologii biogazowych?

KH: Tak, startujemy w nich m.in. jako generalny wykonawca. Wtedy zakres naszej działalności jest zdecydowanie większy. To nie tylko wyprodukowanie i montaż na miejscu stacji, ale również wybudowanie budynku, w którym stacja się znajduje, oraz całej infrastruktury towarzyszącej. Jesteśmy w stanie świadczyć takie usługi kompleksowo. W tym celu stworzyliśmy zespół inżynierów i kierowników budowy, którzy zajmują się zarządzaniem takimi projektami.

KH: Jeśli chodzi o ten rynek, to swego czasu było bardzo głośno o tym, jak wiele biogazowni ma zostać wybudowanych w Polsce. Miał być położony duży nacisk na odnawialne źródła energii, jak w Niemczech. Wtedy widzieliśmy też naszą szansę rozwoju w tym segmencie. Kompetencje, które posiadamy, pozwalały nam na nim zaistnieć. W biogazowniach jest wiele elementów ze stali kwasoodpornej i jako podwykonawca wykonywaliśmy dla firmy niemieckiej ogrzewanie do zbiorników z substratem. Niestety, w Polsce jest realizowanych niewiele projektów, a również w Niemczech obserwujemy bardzo silne wyhamowanie, jeśli chodzi o tego typu inwestycje.

Czy Instalcompact jest jednym z liderów na rynku zestawów hydroforowych i pompowni przeciwpożarowych?

KH: Chciałbym zaznaczyć, że nie ma dokładnych badań na ten temat. Niemniej, jeśli chodzi o sprzedaż zestawów hydroforowych, to według naszej wiedzy jesteśmy liderem na rynku krajowym. Poza nami dużą część rynku w Polsce mają również dwa koncerny pompowe. W kwestii pompowni przeciwpożarowych obsługujemy rynki bardziej skomplikowanych instalacji. Tu mamy w głównej mierze krajową konkurencję. Trzeba przyznać, że jest ona bardzo silna i szybko się rozwija. Cały czas należy więc być czujnym i reagować na zmiany na rynku, który w ostatnich 10 latach przeszedł bardzo dużą metamorfozę.

Jeśli jednak ten rynek w końcu się ruszy, to firma jest na to przygotowana?

KH: Tak, mamy zdefiniowaną grupę produktów i usług, które możemy oferować firmom realizującym tego typu kontrakty. Niemniej jednak, moim zdaniem, rynek energii odnawialnych, który w dużej mierze jest dotowany z różnego rodzaju subwencji, będzie rozwijać się bardzo wolno bez dobrego i stabilnego prawa wspierającego tego typu przedsięwzięcia.

19

miejsce biznesu TARNOWO

PODGÓRNE

W 1999 r. firma przeniosła się z Poznania do Tarnowa Podgórnego. Jakie są zalety bycia na terenie Gminy Tarnowo Podgórne?

śmy świadczyć tak szerokiego wachlarza usług. Nie bylibyśmy w stanie opracować i wdrożyć naszych produktów, więc bez wątpienia inżynierowie są fundamentem Instalcompact.

KH: Gmina jest niezwykle przyjazna inwestorom, co jest bardzo istotne. Również lokalizacja, chociażby ze względu na połączenie z autostradą, stanowi jej atut. Plusem jest także bliskość zachodniej granicy, skąd mamy wielu partnerów. W Gminie są też firmy, z którymi współpracujemy, i to jest kolejna zaleta. Tym bardziej, że wychodzimy z założenia, że lokalne firmy powinny się nawzajem wspierać, i tą ideą staramy się kierować. Wysoki stopień rozwoju gospodarczego Gminy i obecność wielu firm powodują jednak trudniejszy dostęp do wykwalifikowanego pracownika.

Popyt firmy na inżynierów jest duży. W jaki sposób ich pozyskujecie?

Wspomniał Pan o zalecie związanej z bliskością zachodniej granicy. Czy w takim razie Niemcy to jest główny eksportowy rynek zbytu?

A jak wygląda sytuacja na inżynierskim rynku pracy?

Jest w czym wybierać, czy jednak jest to pewnego rodzaju problem?

KH: Naszym najważniejszym rynkiem zbytu nadal jest rynek krajowy. Niemniej sporo urządzeń dostarczyliśmy na rynki rosyjski i białoruski. Nasze urządzenia pracują także w Grecji, Holandii czy Rumunii. Współpracując z niemieckimi firmami, spotkałem się z opiniami, że gwarantujemy lepszą jakość urządzeń, w dodatku za niższą cenę. Dzięki temu udało nam się zachęcić niemieckie firmy, które raczej wolą kooperować z krajowymi partnerami, do współpracy. Widać wyraźnie, że na Zachodzie zdanie o polskich produktach znacząco się zmienia, choć wciąż można usłyszeć głosy, mówiące o słabszej jakości naszych rodzimych produktów.

Tak to przynajmniej wygląda na naszym rynku.

KH: Jest to coraz większy problem, choćby ze względów demograficznych. Poza tym inżynierowie przychodzący wprost z uczelni rzadko są już gotowi, by od razu zacząć efektywnie pracować. Niezbędna jest wiedza praktyczna, a na to potrzeba czasu. Dlatego znalezienie wartościowych pracowników to spore wyzwanie.

Można dojść do wniosku, że fundamentem firmy Instalcompact są inżynierowie. Rzeczywiście można Was w taki sposób scharakteryzować?

KH: To dobre pytanie. Ostatnio nawet dyskutowaliśmy o tym wewnętrznie. Zastanawialiśmy się, czy ewentualne powtórne zamknięcie granic byłoby dobre dla naszej firmy.

Wydaje się, że w perspektywie krótkofalowej mogłoby to być rozwiązanie, w końcu my działamy głównie na rynku krajowym. Trzeba jednak patrzeć zdecydowanie szerzej.

KH: Myślę, że tak trzeba to powiedzieć. Inżynierowie to trzon firmy. Bez silnego zespołu inżynierskiego nie mogliby-

OD NAUKI DO BIZNESU GENEZA FIRMY INSTALCOMPACT JEST NIEROZERWALNIE ZWIĄZANA Z OSOBĄ JEJ ZAŁOŻYCIELA I PREZESA – DRA ZBIGNIEWA HAŁUPKI. W 1985 R. W ZESPOLE NAUKOWYM POD JEGO PRZEWODNICTWEM POWSTAŁ NIESTOSOWANY DOTĄD PRODUKT – ZESTAW HYDROFOROWY ZH-85.

KH: Od klasycznych sposobów, takich jak ogłoszenie, po rekrutację z polecenia naszych pracowników czy zaprzyjaźnionych firm. Nie mamy stałej współpracy z uczelniami technicznymi, ale, oczywiście, angażujemy się w system stażowy czy inne inicjatywy. Ostatnio na przykład uczestniczyliśmy w Dniach Wody, organizowanych przez Uniwersytet Przyrodniczy.

Instalcompact korzysta z dotacji unijnych, ale z drugiej strony obostrzenia w kwestiach ekologicznych nakładane przez Unię Europejską muszą być sporym wyzwaniem. Rodzi się więc pytanie: Unia Europejska – zbawienie czy przekleństwo?

wego w kraju. Produkt został nagrodzony w 1989 r. przez Ministerstwo Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa.

W 1989 r., czasie przemian ustrojowych w Polsce, na bazie właśnie tego zespołu naukowego, myśli technicznej oraz opracowanego produktu powstało przedsiębiorstwo Instalcompact, które doskonale wpisywało się w dzisiejszą definicję przedsiębiorstwa typu spin-off1.

Pierwsza siedziba Instalcompact znajdowała się w Poznaniu przy ulicy Smardzewskiej na Osiedlu Kopernika.

Rozwój firmy od początku był dynamiczny. Pierwotnie firma zajmowała jeden pokój, a po krótkim czasie już całe piętro budynku. Produkcja w tamtych czasach wyglądała zupełnie inaczej niż obecnie. W pierwszym okresie działalności wynajmowano szklarnie, znajdujące się na Osiedlu Kopernika, które były wykorzystywane w celu produkcji urządzeń.

Zestaw hydroforowy ZH-85 całkowicie zmienił system zaopatrzenia w wodę poznańskich osiedli mieszkaniowych, a następnie budownictwa mieszkanio-

Równolegle powstała bliźniacza firma Instalcompact-Service, której celem było zapewnienie opieki serwisowej oraz wysokich standardów gwaran-

20

cyjnych dla urządzeń produkowanych przez Instalcompact. Firma powstała w 1990 r. i natychmiast znalazła wielu wiernych klientów, nie tylko wśród użytkowników urządzeń produkcji Instalcompact. W latach 90. Instalcompact-Service był pionierem w branży pod względem chociażby rozbudowy sieci serwisu na terenie całego kraju.

W pierwszej połowie lat 90. powstała również sieć regionalnych biur technicznych Instalcompact na terenie całego kraju.

Dziesięcioletni dynamiczny rozwój obu firm przyczynił się do zainwestowania w nową siedzibę na terenie Tarnowa Podgórnego. Wówczas powstał pierwszy budynek produkcyjno-biurowy przedsiębiorstwa. W niedługim czasie, w 2003 r., na sąsiedniej działce wybudowano budynek będący siedzibą Instalcompact-Service.

nasze firmy

I nie ma co ukrywać, że naszej firmie Unia Europejska daje bardzo dużo. Jeśli chodzi o fundusze europejskie, to korzystamy z nich w sposób zarówno bezpośredni, jak i pośredni.

Bezpośrednio, przy projektach realizowanych z pomocą funduszy Unii Europejskiej, np. przy ostatnim wdrożeniu linii produkcyjnej. Bez tych środków trudno byłoby nam być konkurencyjnym chociażby w stosunku do firm zagranicznych. Z drugiej strony mamy też zlecenia przy inwestycjach, które również są realizowane ze środków unijnych. Dzięki temu jest dużo więcej inwestycji, na które bez wsparcia nie byłoby po prostu pieniędzy. Obostrzenia narzucane przez Unię również tworzą nam rynek. To dzięki nim nasz nowy produkt, separator Lamella, jest nie tylko przyjazny środowisku, ale również staje się opłacalny dla inwestora.

Jakie są najbliższe plany firmy?

KH: Niewątpliwie priorytetem jest rozwój dotychczasowych produktów oraz tworzenie nowych, uzupełniających dotychczasowe portfolio. Wyzwaniem na pewno będzie rozwój eksportu, w którym ze względu na wysoką jakość naszych produktów oraz ich kompaktową budowę widzimy szansę dalszego rozwoju. Jeśli chodzi o inwestycje,

W 2011 r. firma Instalcompact rozbudowała swoją siedzibę: zarówno część biurową, jak i halę produkcyjną. Obecna powierzchnia obiektu to około 4500 m2.

Doposażono również dział produkcji w nowoczesne urządzenia. Aktualnie firma dysponuje nowoczesną linią technologiczną do obróbki elementów i orurowania ze stali nierdzewnej. Fabryka specjalizuje się również w produkcji szaf sterowniczych. W najbliższych, mocno już zaawansowanych planach inwestycyjnych firmy jest zbudowanie hali do trawienia i pasywacji stali nierdzewnej, rozbudowa spawalni oraz zakup innych wysokospecjalistycznych urządzeń do obróbki profili.

Wyposażenie w wysokospecjalistyczne urządzenia do obróbki stali nierdzewnej daje firmie dużą przewagę konkurencyjną poprzez możliwość wytwarzania produktów w warunkach

G

mina jest niezwykle przyjazna inwestorom, co jest bardzo istotne.

Również lokalizacja, chociażby ze względu na połączenie z autostradą, stanowi jej atut.

to planujemy wybudowanie trawialni do stali kwasoodpornej. Trawienie jest procesem chemicznym, który poprawia odporność stali na korozję. Chcemy zainwestować również w nowe maszyny, które w dużo większym zakresie pozwolą nam obrabiać blachy ze stali kwasoodpornej. Mamy też w planach rozbudowę naszej spawalni konstrukcyjnej. Poza podnoszeniem jakości naszych wyrobów, poprzez unowocześnienia technologii produkcji, chcemy, żeby nasza fabryka była w stanie świadczyć usługi coraz szerszej grupie odbiorców, również spoza naszej branży. ■

stabilnej produkcji na hali produkcyjnej. Urządzenia wyprodukowane w ten sposób charakteryzują się wysoką jakością i są odpowiednio przetestowane.

W zarządzaniu jakością Instalcompact nieustannie podnosi swoje kwalifikacje, o czym świadczą wdrożone systemy: ISO 9001, ISO 14001 oraz ostatnio norma spawalnicza PN –EN ISO 3834-2.

W okresie dwudziestu siedmiu lat działalności firma systematycznie poszerzała asortyment. Kolejno wprowadzano do sprzedaży produkty takie jak: pompownie do wodnych systemów przeciwpożarowych, układy technologii uzdatniania wody, pompownie i tłocznie ścieków. Firma nieustannie stawia na rozwój poprzez opracowanie nowych produktów, m.in. w zakresieoszczędności zasobów i ochrony środowiska.

21

Od samego początku przedsiębiorstwo miało charakter firmy inżynierskiej, która dostosowywała swoje produkty i towarzyszące im usługi do indywidualnych potrzeb klienta. Dobrze obrazuje to struktura pracowników: ponad 65% osób zatrudnionych w Instalcompact to inżynierowie, w zakresie takich specjalizacji jak: technologia wody, automatyka, elektryka, programowanie. Obecnie obie firmy zatrudniają około 150 osób, w tym pracowników obsługi serwisowej oraz pracowników technicznych biur regionalnych na terenie całej Polski.

1

Przedsiębiorstwo typu spin-off to nowe przedsiębiorstwo,

które zostało założone przez co najmniej jednego pracownika instytucji naukowej lub badawczej albo studenta bądź absolwenta uczelni w celu komercjalizacji innowacyjnych pomysłów (wiedzy) lub technologii [przyp. red.].

miejsce biznesu TARNOWO

PODGÓRNE

MEC. PIOTR FURMAGA Jest radcą prawnym specjalizującym się w kompleksowej obsłudze transakcji w zakresie nieruchomości, prawie umów gospodarczych oraz dochodzeniu wierzytelności (spory sądowe). Współpracuje z Kancelarią Prawną Piszcz, Norek i Wspólnicy sp. k. z siedzibą w Poznaniu.

Przedsiębiorco, uważaj na kontrahenta

PEŁNOMOCNICTWO STANOWI DLA PRZEDSIĘBIORCÓW WYGODNE NARZĘDZIE DO PROWADZENIA DZIA ŁALNOŚCI GOSPODARCZEJ. JEGO PRAKTYCZNY WYMIAR DAJE SIĘ ODCZUĆ W SZCZEGÓLNOŚCI WÓWCZAS, GDY STRUKTURA FIRMY JEST NA TYLE ROZBUDOWANA, ŻE WŁAŚCICIEL (PRZY JEDNOOSOBOWEJ DZIAŁALNOŚCI GOSPODARCZEJ) LUB ZARZĄD (PRZY SPÓŁKACH KAPITAŁOWYCH) NIE SĄ W STANIE ZAJMOWAĆ SIĘ WSZYSTKIMI SPRAWAMI OSOBIŚCIE, WŁĄCZNIE Z ZAWIERANIEM UMÓW Z KONTRAHENTAMI. ZACHOWANIE PISEMNEJ FORMY UMOWY (NAWET JEŚLI ZGODNIE Z PRZEPISAMI NIE JEST TO KONIECZNE), WSKAZANE PRZY ZAWIERANIU UMÓW OPIEWAJĄCYCH NA WIĘKSZE KWOTY CZY TEŻ O STRATEGICZNYM ZNACZENIU DLA PRZEDSIĘBIORCY, NIE ELIMINUJE JEDNAKŻE RYZYKA PODWAŻENIA SKUTECZNOŚCI UMOWY, GDYBY OKAZAŁO SIĘ, ŻE OSOBA DZIAŁAJĄCA W IMIENIU KONTRAHENTA NIE POSIADAŁA STOSOWNEGO UMOCOWANIA. Z JAKIMI KONSEKWENCJAMI PRZEDSIĘBIORCA POWINIEN SIĘ WÓWCZAS LICZYĆ ORAZ JAKIE ŚRODKI OSTROŻNOŚCI POWINIEN DLA WŁASNEGO BEZPIECZEŃSTWA PODJĄĆ PRZED ZAWARCIEM UMOWY?

22

prawo

ŚRODKI OSTROŻNOŚCI

SKUTKI DZIAŁANIA FAŁSZYWEGO PEŁNOMOCNIKA Pod pojęciem fałszywego pełnomocnika rozumie się osobę, która nie posiada umocowania do działania lub przekroczy jego zakres. W takiej sytuacji ważność zawartej umowy zależy od jej potwierdzenia przez osobę, w imieniu której rzekomy pełnomocnik działał. Kodeks cywilny przewiduje zatem istotną zasadę, że umowa zawarta w takich okolicznościach nie jest automatycznie uważana za nieważną, a jedynie jej skuteczność jest zależna od dalszych działań kontrahenta. Aby umowa była wiążąca i wywoływała skutki prawne z niej wynikające, konieczne jest zatem jej potwierdzenie przez osobę, w imieniu której występował rzekomy pełnomocnik. To może nastąpić w każdy sposób (w tym także w sposób dorozumiany – np. poprzez przystąpienie przez drugą stronę do realizacji umowy), chyba że do zawarcia umowy wymagana była forma szczególna (np. akt notarialny) – wówczas taka szczególna forma powinna być także zachowana przy potwierdzeniu umowy. Z uwagi na to, że Kodeks cywilny nie przewiduje zakresu czasowego na potwierdzenie zawarcia umowy, strona, która zawarła umowę z rzekomym pełnomocnikiem, może w tym celu wyznaczyć kontrahentowi odpowiedni termin, tak aby usunąć ryzyko przedłużania się stanu niepewności co do skuteczności kontraktu. W razie odmowy potwierdzenia umowa staje się z mocy prawa nieważna, co oznacza, iż przedsiębiorca nie będzie mógł domagać się realizacji jej postanowień. Nie ulega wątpliwości, że w takiej sytuacji może on ponieść realną stratę majątkową, wynikającą z niewykonania umowy – rzeczywistą rekompensatą nie będzie bowiem dla niego fakt, że rzekomy pełnomocnik powinien zwrócić wszystko, co otrzymał od przedsiębiorcy w wykonaniu umowy oraz naprawić szkodę. Istotne jest bowiem, że odpowiedzialność odszkodowawcza ograniczona jest do kosztów związanych z zawarciem umowy – nie obejmuje już ona utraconych przez przedsiębiorcę korzyści. Innymi słowy, w najlepszym wypadku (w razie wywiązania się z obowiązków przez rzekomego pełnomocnika) przedsiębiorca „wyjdzie na zero”, a przecież intencją towarzyszącą mu przy zawarciu umowy było osiągnięcie zysku z tytułu jej realizacji. Jak widać, aktualnie obowiązujące przepisy prawa nie zapewniają skutecznej ochrony interesów majątkowych tej strony umowy, której kontrahent reprezentowany był przez fałszywego pełnomocnika. Z tych względów podjęcie przez przedsiębiorców minimalnych środków ostrożności jest konieczne.

Jeśli przed zawarciem umowy przedsiębiorca nie domagał się od pełnomocnika drugiej strony okazania stosownego umocowania do działania, fakt ten może zostać wykorzystany w późniejszym okresie przez kontrahenta jako pretekst do nierealizowania umowy i unicestwienia jej skutków, w oparciu o twierdzenie o braku pełnomocnictwa do działania w jego imieniu przez osobę zawierającą umowę. Wcale nie musi to być konsekwencją z góry zaplanowanego działania kontrahenta – może to wynikać z pogorszenia się sytuacji w jego przedsiębiorstwie (np. brak środków na realizowanie umowy) czy też braku dalszej woli realizowania przedmiotu umowy (np. zmiana profilu działalności, znalezienie tańszego dostawcy).

Chcąc chronić własne interesy, przedsiębiorca powinien stosować politykę ograniczonego zaufania do kontrahenta, co pozwoli wyeliminować ryzyko uznania umowy za nieważną. W sytuacji, gdy druga strona umowy reprezentowana jest przez pełnomocnika, należy domagać się przekazania kopii podpisanego przez nią dokumentu pełnomocnictwa lub kopii jej oświadczenia, potwierdzającego fakt udzielenia pełnomocnictwa. Ponieważ, co do zasady, dopuszczalne jest działanie przez substytut (dalszy pełnomocnik, umocowany przez pierwszego pełnomocnika), wówczas wskazane jest zapoznanie się również z tym wcześniej udzielonym pełnomocnictwem. Kolejna istotna sprawa to sprawdzenie zakresu umocowania wskazanego w pełnomocnictwie, tak aby ustalić, czy pełnomocnik jest uprawniony do zawarcia konkretnej umowy. Pomocne są również informacje ujawnione w ogólnodostępnej Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (w skrócie: CEiDG, www.prod.ceidg.gov. pl) oraz wyszukiwarce KRS prowadzonej przez Ministerstwo Sprawiedliwości (https://ems.ms.gov.pl/krs/wyszukiwaniepodmiotu). W pierwszej z przywołanych baz, obejmującej przedsiębiorców prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, może być bowiem ujawniony fakt udzielenia pełnomocnictwa przez przedsiębiorcę, a także jego zakres. Jeśli zaś stroną transakcji jest osoba prawna (np. spółka z ograniczoną odpowiedzialnością), względy ostrożności nakazują zapoznać się z ujawnionymi w KRS zasadami reprezentacji kontrahenta w celu zweryfikowania, czy pełnomocnictwo zostało udzielone przez osoby uprawnione do reprezentowania tego podmiotu w relacjach zewnętrznych. Nie należy również zapominać, że do niektórych transakcji konieczne jest zachowanie szczególnej

23

Przed nawiązaniem współpracy z nowym partnerem biznesowym zawsze dobrze go zweryfikować w bazach CEiDG lub KRS.

miejsce biznesu TARNOWO

PODGÓRNE

GDY KONTRAHENTA REPREZENTUJE PEŁNOMOCNIK, PRZED PODPISANIEM UMOWY KONIECZNIE: »

»

»

»

DOMAGAJ SIĘ PRZEKAZANIA KOPII PEŁNOMOCNICTWA LUB OŚWIADCZENIA KONTRAHENTA O UDZIELENIU PEŁNOMOCNICTWA; SPRAWDŹ, CZY PEŁNOMOCNIK JEST UMOCOWANY DO ZAWARCIA UMOWY, KTÓRĄ PLANUJECIE PODPISAĆ; ZAPOZNAJ SIĘ Z TREŚCIĄ WPISÓW W CEIDG (GDY KONTRAHENT JEST OSOBĄ FIZYCZNĄ) LUB KRS (GDY KONTRAHENT JEST SPÓŁKĄ PRAWA HANDLOWEGO); PAMIĘTAJ, ŻE DO NIEKTÓRYCH CZYNNOŚCI MUSI ZOSTAĆ ZACHOWANA SZCZEGÓLNA FORMA UDZIELENIA PEŁNOMOCNICTWA.

J

e śli doszło do zawarcia umowy z fałszywym pełnomocnikiem, a druga strona odmawia potwierdzenia umowy, przedsiębiorca nie pozostaje bezradny – jeśli wykaże, że wbrew twierdzeniom kontrahenta pełnomocnik posiadał stosowne umocowanie, może domagać się realizacji umowy lub odszkodowania.

formy pełnomocnictwa. Tytułem przykładu, pełnomocnictwo do zbycia nieruchomości powinno zostać udzielone w takiej samej formie, jaka jest wymagana do zawarcia umowy sprzedaży nieruchomości, a więc w formie aktu notarialnego.

PODSUMOWANIE Jak mówi stare porzekadło, umowę zawiera się w okresie pokoju, ale na czas wojny. Nawet przyjazna atmosfera towarzysząca zawarciu umowy i perspektywa osiągnięcia dużego zysku z tytułu jej realizacji nie powinny uśpić czujności przedsiębiorcy, który podpisuje dokument z pełnomocnikiem drugiej strony. Zaniedbania w okresie poprzedzającym związanie się umową mogą bowiem skutkować tym, że zostanie ona zawarta z fałszywym pełnomocnikiem, a w konsekwencji jej ważność będzie zależeć od potwierdzenia przez drugą stronę. Z tych względów nie można zadowolić się zapewnieniami pełnomocnika, że posiada stosowne umocowanie – należy zweryfikować tę okoliczność w sposób jednoznaczny. Z uwagi na to, że nierzetelnych partnerów biznesowych można spotkać w obecnych czasach stosunkowo często, taka zachowawcza postawa nie powinna dziwić kontrahenta – zwłaszcza jeśli strony nie miały wcześniej okazji współpracować i nie znają się wystarczająco dobrze, by móc sobie bardziej zaufać.

Należy dodać, że jeśli jednak doszło do zawarcia umowy z fałszywym pełnomocnikiem, zaś druga strona odmawia potwierdzenia umowy, przedsiębiorca wcale nie musi pozostać bezradny – jeśli będzie on w stanie wykazać (przy wykorzystaniu wszelkich środków dowodowych), że wbrew

twierdzeniom kontrahenta pełnomocnik posiadał stosowne umocowanie, istnieje możliwość domagania się realizacji umowy czy też odszkodowania w pełnym zakresie w razie definitywnego rozwiązania stosunku prawnego przez drugą stronę. Taka sytuacja może mieć miejsce np. gdy rzekomy pełnomocnik zwyczajowo zajmował się zawieraniem umów w imieniu drugiej strony i miał do tego jej przyzwolenie, choćby dorozumiane.

Na poprawę sytuacji przedsiębiorcy mogą również wpłynąć okoliczności towarzyszące zawarciu umowy. Przepisy Kodeksu cywilnego przewidują bowiem, że osoba czynna w lokalu przedsiębiorstwa przeznaczonym do obsługiwania publiczności jest poczytywana w razie wątpliwości za umocowaną do dokonywania czynności prawnych (np. zawierania umów), które zazwyczaj bywają dokonywane z osobami korzystającymi z usług tego przedsiębiorstwa. Innymi słowy, jeśli umowa zawarta zostaje z taką osobą (niezależnie od tego, czy nastąpiło to w lokalu przedsiębiorstwa, czy później w innym miejscu), przyjmuje się, że ta osoba posiadała stosowne umocowanie do działania w imieniu drugiej strony będącej przedsiębiorcą. Jednakże, pomimo istnienia przywołanej regulacji prawnej, niewątpliwie ułatwiającej wykazanie ważności zawartej umowy, nie należy zapominać o środkach ostrożności opisanych powyżej.

Autor informuje, że niniejsza publikacja nie ma charakteru porady ani opinii prawnej. Doradztwo w kwestiach objętych przedmiotem niniejszej publikacji wymaga uprzedniego przeanalizowania stanu faktycznego konkretnej sprawy.

24

strategie

Migracje zarobkowe

– wyzwania przedsiębiorców XXI wieku XXI WIEK TO CZAS CHARAKTERYZUJĄCY SIĘ DYNAMICZNYM ROZWOJEM CYFRYZACJI ORAZ ZWIĘKSZENIEM DOSTĘPNOŚCI MASOWYCH ŚRODKÓW TRANSPORTU. ŁATWIEJSZY DOSTĘP DO INFORMACJI, MOŻLIWOŚĆ WYKONYWANIA PRACY W SPOSÓB ZDALNY ORAZ ZWIĘKSZENIE POZIOMU EDUKACJI SPOŁECZEŃSTWA W OBSZARZE KOMPETENCJI TWARDYCH, ZNAJOMOŚCI JĘZYKÓW OBCYCH I UMIEJĘTNOŚCI KOMUNIKACYJNYCH SPOWODOWAŁO, ŻE POLSKIE SPOŁECZEŃSTWO STAŁO SIĘ BARDZIEJ PODATNE NA MIGRACJE ZAROBKOWE.

P

roblem migracji nie jest jedynie cechą charakterystyczną Polski i nie jest nowym zjawiskiem. Zmiany uległy natomiast nasileniu. Szacuje się, że około 80 milionów ludzi żyje obecnie poza swoim krajem macierzystym, a liczba ta z roku na rok ciągle wzrasta.

W Polsce ruch migracyjny zyskał na sile po 1989 r. Pierwotnie wiązał się z emigracją polskiego społeczeństwa.

Obecnie nasz kraj stoi przed kolejnym wyzwaniem, jakim jest przyjmowanie imigrantów ze Wschodu. Polska zaczęła być atrakcyjnym krajem docelowym dla osób, poszukujących pracy oraz grupy uchodźców, pragnących azylu i poczucia bezpieczeństwa. Pierwsza grupa przybyszów to najczęściej nasi bezpośredni sąsiedzi, którzy nie odbiegają od nas w sposób znaczący ani pod względem fizycznym, ani pod względem kulturowym.

EUFORIA I STRACH

Blanka Kordylewska Absolwentka Zarządzania i Marketingu na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz studiów podyplomowych m.in. na kierunkach Menedżer HR i Psychologia Zarządzania. Coach. Wykładowca w Wyższej Szkole Bankowej w Poznaniu. Certyfikowany Trener Biznesu.

HR Biznes Partner w Pekao SA. Doświadczenie menedżerskie zdobyła jako dyrektor ds. personalnych w regionie zatrudniającym ponad 1000 osób w prawie 100 jednostkach organizacyjnych.

25

Kultura, z którą wprowadzamy się w nowe otoczenie, to system norm, wartości, odbywanych rytuałów oraz symboli przyswajanych w otoczeniu rodzinnym przez okres dzieciństwa i wczesnej młodości. Geert Hofstede określa to mianem „zaprogramowania umysłowego”. Trafiając w nowe środowisko, jesteśmy zmuszeni w pewnym sensie do „przeprogramowania” umysłu, które może być niezwykle nieprzyjemnym zjawiskiem. Początkowo cudzoziemcy, podekscytowani ulgą związaną z uwolnieniem się od trudów towarzyszących dotychczasowemu życiu wzbudzoną nadzieją na lepsze życie, przeżywają okres euforii. Im cięższe były ich doświadczenia życiowe, tym większy ładunek optymizmu towarzyszy ich pobytowi w nowym miejscu. Poczucie, że trafili do raju na ziemi, jest jednak zawsze stosunkowo krótkie. W drugiej fazie obcokrajowcy wpadają w szok kulturowy, który wywołuje uczucie przygnębienia, a czasem nawet głębokiej rozpaczy. Wynika to z piętrzących się trudności. To, z czym najczęściej zmagają się obcokrajowcy, to poczucie bezradności oraz wrogie nastawienie środowiska, w którym przyszło im funkcjonować.

Przeprowadzone ponad 10 lat temu rozmowy z obcokrajowcami mieszkającymi na terenie Warszawy pokazały, że doświadczanie szoku kulturowego

miejsce biznesu TARNOWO

i towarzyszącej mu frustracji jest zjawiskiem uniwersalnym, które dotyczy zarówno osób zamożnych, będących na kontraktach menedżerskich, jak i biednych, próbujących odnaleźć swoje miejsce w sposób przypadkowy, najczęściej przy prostych pracach fizycznych.

Wielu migrantów, próbując złagodzić traumatyczne doświadczenia związane z przeprowadzką, szuka azylu wśród własnej grupy etnicznej. Zachowanie takie może mieć dwa oblicza, z jednej strony może być źródłem informacji o zasadach postępowania w różnych sytuacjach, ale z drugiej jest formą alienacji i może powodować izolację w środowisku. Jest to alternatywa asymilacji, określana jako separacja kulturowa. Stanowi sytuację niebezpieczną dla kraju przyjmującego, gdyż traci on pełną kontrolę nad mieszkańcami wyizolowanych stref, które stają się enklawami o zwiększonej przestępczości i wewnętrznej konkurencyjności poza granicami powszechnie uznanego prawa.

PRZEŁAMAĆ BARIERY Podstawowym warunkiem wyjścia z szoku kulturowego jest odniesienie sukcesu ekonomicznego. Jest on bowiem głównym powodem podjęcia decyzji o zmianie pierwotnego miejsca zamieszkania. Sukces ekonomiczny pomaga realizować plany, podnieść samoocenę oraz nawiązywać kontakty z lokalną społecznością, pozbywając się podstawowych ograniczeń. Bez przyjaciół i znajomych w nowym środowisku nie sposób z kolei wrosnąć w nową kulturę. Według specjalistów, najlepszym zwieńczeniem tego procesu jest asymilacja, będąca całkowitym przeprogramowaniem, wiążącym się również ze zmianą wyglądu. Zjawisko jest korzystne dla każdej ze stron. Całkowicie zasymilowani imigranci nie mają bowiem podłoża do popadania w konflikty ze społecznością przyjmującą.

ZYSKAJ ZAANGAŻOWANEGO PRACOWNIKA Po 1989 r. staliśmy się potencjalnie atrakcyjnym kierunkiem emigracyjnym, głównie w celach ekonomicznych, gdyż jako kraj wolnego rynku gospodarczego wraz ze słabą opieką socjalną dajemy szansę ludziom, którzy chcą pracować. Sami też ze względu na znaczną emigrację polskiego społeczeństwa potrzebujemy ludności napływowej.

Dobrą praktyką będzie stworzenie grup wsparcia lub nawet stałych programów adaptacyjnych w celu zmniejszenia szoku kulturowego – stanu, który dłużej lub krócej przeżywają wszyscy cudzoziemcy, a który może wiązać się z dotkliwymi konsekwencjami w postaci depresji czy

PODGÓRNE

GŁÓWNE GRUPY NARODOWE POSIADAJĄCE ZEZWOLENIE NA POBYT W POLSCE:

NIEMCY 23 TYS.

BIAŁORUŚ 11 TYS.

UKRAINA 84 TYS.

ROSJA 10 TYS.

WIETNAM 9 TYS.

WŁOCHY 7 TYS.

CHINY 6 TYS.

FRANCJA 5,5 TYS.

WIELKA BRYTANIA 5 TYS.

Anna Łoszczyńska Ukończyła prestiżowy, wyróżniany w rankingach kierunek Międzynarodowe Stosunki Polityczne i Gospodarcze na Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Absolwentka podyplomowych studiów z zakresu Zarządzania Strategicznego oraz MBA Executive.

Wykładowca w Wyższej Szkole Bankowej w Poznaniu. Certyfikowany Trener Biznesu. Ekspert w zakresie sprzedaży osobistej – ukończyła szkolenia w Hamburgu i Nowym Jorku, poparte ceryfikatami z zakresu „Integrity selling”, uznawanymi przez zachodnie koncerny.

26

P

BUŁGARIA 5 TYS.

odstawowym warunkiem wyjścia z szoku kulturowego jest odniesienie sukcesu ekonomicznego. Jest on bowiem głównym powodem podjęcia decyzji o zmianie pierwotnego miejsca zamieszkania.

samobójstw. Należy pamiętać, że osoby mieszkające przez dłuższy czas w nowym miejscu rzadko decydują się na powrót do kraju macierzystego. Wiąże się to bowiem z narażeniem na powtórny szok kulturowy.

Wsparcie udzielone cudzoziemcom w przystosowaniu się do nowej rzeczywistości poprzez zapoznanie ich z regułami działania, przepisami prawa, miejscowymi zwyczajami i wartościami, poprzez uczenie języka polskiego, pozwala im na osiągnięcie stanu równowagi, nabranie pewności siebie, stanie się częścią nowych układów społecznych, a w efekcie na uniknięcie najbardziej dotkliwych skutków szoku.

Ma to olbrzymie znaczenie w wymiarze zarówno ludzkim, jak i ekonomicznym. Stworzenie środowiska pracy, pomagającego w osiągnięciu sukcesu buduje zaangażowanie pracowników, którzy mając poczucie integracji z otoczeniem, dokładają wszelkich starań w celu osiągnięcia dobrych rezultatów w pracy. ■

informacje

Tekst: Redakcja Foto: Urząd Gminy Tarnowo Podgórne

Święto plonów już za nami 21 SIERPNIA ODBYŁY SIĘ III DOŻYNKI GMINY TARNOWO PODGÓRNE. MIMO NIESPRZYJAJĄCEJ AURY PRZYGOTOWANIA TRWAŁY OD WCZESNYCH GODZIN PORANNYCH. WSZYSTKIE SOŁECTWA BUDOWAŁY STOISKA, PRZEŚCIGAJĄC SIĘ W POMYSŁACH NA WYSTRÓJ. NIE BRAKOWAŁO KWIATÓW, ZIÓŁ, GLINIANYCH DZBANKÓW ZAWIESZONYCH NA DREWNIANYCH PŁOTKACH, WIKLINOWYCH WÓZKÓW Z LALKAMI, OWOCÓW I WIELU INNYCH DEKORACYJNYCH ELEMENTÓW.

U

roczystości rozpoczęła msza o godzinie 10.30. Delegacje wszystkich gminnych sołectw oraz Kobylnik wniosły dożynkowe wieńce do lusowskiego kościoła. Na ołtarz trafił chleb upieczony z tegorocznej mąki, wniesiony przez Starostów Dożynek: Ewę Szczechowiak-Piszczyńską i Mirosława Gabryelskiego.

Mszę koncelebrowało trzech księży: Proboszcz Adam Prozorowski z Tarnowa Podgórnego, ks. Dominik Trocholepszy oraz gospodarz parafii, Proboszcz Dariusz Madejczyk.

Po mszy na scenie rozpoczął się obrzęd dożynkowy, celebrowany przez Zespół Folklorystyczny „Lusowiacy”, a Starostowie Dożynek przekazali chleb Wójtowi Tadeuszowi Czajce i Proboszczowi Dariuszowi Madejczykowi.

TRUDY CODZIENNEJ PRACY W części oficjalnej Wójt podziękował rolnikom za ich codzienną pracę, a także podkreślił przemiany, jakie nastąpiły na wsi oraz fakt, że obecnie rolnik pełni podobną funkcję jak menedżer w przedsiębiorstwie. Z drugiej strony, mimo nowoczesności, jest zawsze uzależniony od pogody. Wójt wraz z Proboszczem i innymi gośćmi – Wicestarostą Tomaszem Łubińskim, wójtami Kaźmierza Zenonem Gałką i Rokietnicy Bartoszem – Derechem oraz Przewodniczącym Rady Grzegorzem Leonhardem – dzielili się chlebem z licznie przybyłymi mieszkańcami i gośćmi.

Miejsce uroczystości dożynkowych wypełniały smakowite zapachy potraw przygotowanych przez sołectwa. Gospodynie prześcigały się w liczbie i różnorodności wyrobów cukierniczych. Po poświęceniu stoisk potrawy szybko znalazły amatorów. Chętni mogli też kupić przetwory owocowe i warzywne, nabyć wykonane na stoisku kowalstwa artystycznego przedmioty oraz rękodzieła z drewna i ceramiki. Na najmłodszych czekały atrakcje na stoisku Tarnowskich Term – malowanie twarzy oraz w gminnym namiocie – nagrody za namalowanie obrazków z lwem.

Rumianek, a w kategorii „stoisko” ex aequo Ceradz Kościelny i Przeźmierowo.

Ewa Noszczyńska-Szkurat, I Zastępca Wójta, złożyła serdeczne podziękowania wszystkim zaangażowanym w to coroczne gminne święto: – To dzięki Wam byliśmy świadkami wspaniałej uroczystości. Nie sposób nie wspomnieć o spółce TP-KOM, której pracownicy na bieżąco dbali o czystość, i o Straży Gminnej, czuwającej nad bezpieczeństwem uczestników.

Po dożynkach przyszedł czas na występy sceniczne w ramach Powiatowego Przeglądu Zespołów Folklorystycznych, w czasie których wystąpiły zespoły dziecięce Mali Lusowiacy i Mali Poligrodzianie, folklorystyczne grupy z Powiatu Poznańskiego (m.in. Chludowianie, Szreniawa i Koźlary), Poligrodzianie i, oczywiście, Lusowiacy. Przegląd po raz kolejny stanowił część Festiwalu Sztuki Ludowej, a dzięki temu był świetną okazją, by zapoznać się nie tylko z rodzimym folklorem, ale też z tradycyjną muzyką i tańcem z różnych stron świata. Zwieńczeniem Przeglądu był występ gruzińskiego zespołu Tbeti, który powstał na bazie Batumi Shota Rustaveli State University. ■

PIĘKNE WIDOWISKO Jury złożone ze wszystkich sołtysów Gminy oceniało kunszt wykonanych wieńców dożynkowych i dekoracje stoisk. Wyniki były bardzo wyrównane. W kategorii „wieniec” zwyciężył

27

miejsce biznesu TARNOWO

PODGÓRNE

Tekst: Grzegorz Surdyk Foto: M. i W. Nowiccy

Zszywali dziurawe sakiewki

Jak świadomie gospodarować pieniędzmi? Jak tworzyć rejestr przychodów i wydatków? Jak planować budżet? Jak odpowiednio rozłożyć akcenty pomiędzy zobowiązaniami, potrzebami, pragnieniami i zachciankami? Tego wszystkiego mogli dowiedzieć się uczestnicy warsztatów „Zaszywajmy dziurawe sakiewki”, które pod koniec sierpnia odbyły się w Tarnowie Podgórnym. Prelegentami było małżeństwo Małgorzaty i Wojciecha Nowickich.

28

informacje

Z

adłużenie Polaków stanowi bardzo poważny problem społeczny.

Statystyki prowadzone przez Krajowy Rejestr Długów pokazują, że ludzi mających problemy z terminowym regulowaniem należności jest w naszym kraju ponad 2 miliony. W trudnej sytuacji jest 60 osób, na każdy tysiąc mieszkańców.

– W samym Tarnowie Podgórnym, liczącym zaledwie 5 tysięcy mieszkańców, takich osób jest 300, a jeśli chodzi o Poznań, to ich liczba sięga 40 tysięcy.

To ludzie, którzy albo nie chcą, albo nie mogą terminowo spłacać zobowiązań.

To także ci, którzy sobie nie radzą. Pamiętajmy, że są jeszcze tacy, którzy mają długi na kartach kredytowych, długi hipoteczne, różnego rodzaju pożyczki, zobowiązania wobec rodziny czy znajomych. Ocenia się, że z problemami tego typu boryka się co drugi Polak – stwierdził Wojciech Nowicki.

Tarnowskie warsztaty stały się okazją do zwrócenia uwagi osobom prywatnym, jak mądrze dysponować swoimi pieniędzmi. Przedsiębiorcy dowiedzieli się także, co w kwestii długów mogą zrobić dla swoich pracowników. Ocenia się, że w prawie każdej firmie, która ma co najmniej 10 pracowników, zdarza się osoba, która ma zajęcie komornicze.

– Pracownikowi, który ma duże problemy finansowe, trudno skupić się na wykonywaniu obowiązków. Co chwila w kieszeni brzęczy mu telefon od windykatora. Może to doprowadzić do niebezpieczeństwa narażenia zdrowia, pogorszenia jakości produktu czy nawet do podjęcia działań korupcyjnych. Taki pracownik ma także ciągłe roszczenia płacowe, bo dziurawego wiaderka niczym nie napełnisz – tłumaczył Nowicki.

Problem ogromnego zadłużenia nie

dotyczy tylko naszych rodaków. Za główną przyczynę takiego stanu rzeczy wskazuje się brak edukacji ekonomicznej na poziomie wydatków i zarządzania pieniędzmi. – Uczy się ludzi, jak zarabiać pieniądze, a nie jak nimi mądrze dysponować.

Zresztą ryba psuje się od głowy. Jeśli wszystkie kolejne rządy planują deficyt, czyli wydamy więcej niż mamy, to trudno, żeby przeciętny obywatel nie myślał tak samo – ocenił prelegent tarnowskich warsztatów, które miały pomóc w takim rozłożeniu akcentów finansowych, aby zapobiec popadnięciu w niekończącą się spiralę długów.

Wykładowcy radzili także, jak poradzić sobie z nadmiarem gotówki. Jest to bowiem częstsza przyczyna problemów niż sama bieda. Jako przykład podano województwo śląskie. To właśnie tam jest statystycznie najwięcej osób nieradzących sobie z finansową rzeczywistością. – Spowodowały to głównie odprawy górnicze. Ci ludzie w krótkim czasie dostali nadmiar i sobie z nim nie poradzili. Oczywiście, dla niektórych ten nadmiar to kilkaset tysięcy, a dla innych może to być kilkaset złotych.

Ta sama sytuacja dotyczy zwycięzców loterii i konkursów, np. Lotto. Szacuje się, że średnio przez trzy lata trwała przygoda tych ludzi z dużymi pieniędzmi, a po tym czasie znajdowali się w gorszej sytuacji materialnej niż przed wygraną. Tego podatku nie musimy płacić – zakończył Wojciech Nowicki.

Jednodniowe warsztaty to nie jedyny sposób, w jaki można skorzystać z pomocy małżeństwa Nowickich. Dostępna jest także fachowa literatura, między innymi wydana przez wykładowców książka „Uzdrowienie finansów. Jak z Bożą pomocą wyjść z długów?”. Zainteresowani mogą także skorzystać z Internetowego Kursu Zarządzania Finansami, który składa się z jedenastu spotkań, czy sięgnąć po pięciogodzinne wykłady zarejestrowane na płytach DVD „Twoje pieniądze”.

Organizatorami wykładów ,,Zaszywajmy dziurawe sakiewki” byli: parafia pw. Wszystkich Świętych w Tarnowie Podgórnym, Gmina Tarnowo Podgórne, Katolickie Stowarzyszenie Wspólnota Genezaret, a patronat objęło Tarnowskie Stowarzyszenie Przedsiębiorców. ■

JAK NIE POPAŚĆ W DŁUGI? 1. Poznaj stan swojego stada – naucz się robić własny bilans majątkowy, zanim zrobi to za Ciebie komornik.

2. Naucz się rejestrować swoje przychody i wydatki, żeby nie cierpieć na syndrom – gdzie się podziały moje pieniądze?

3. Zacznij planować budżet domowy lub przedsiębiorstwa, tak aby wiele rzeczy przewidzieć.

Wszystko, co jest zaplanowane, jest tanie, a wszystko, co pilne, drenuje kieszeń.

4. Podejmuj zobowiązania kredytowe mądrze.

KONTAKT:

MAŁGORZATA NOWICKA, TEL. 602 340 028 WOJCIECH NOWICKI, TEL. 602 744 220 STRONY INTERNETOWE: WWW.NOWICCY.PL, WWW.EDUKACJA-FINANSOWA.NET E-MAIL: MW.NOWICCY@OP.PL 29

5. Naucz się sobie radzić z nadmiarem.

Każdy człowiek ma większą zdolność do zaciągania kredytów niż zdolność kredytową.

6. Unikaj hazardu – gry hazardowe to zorganizowany pobór podatków od głupoty.

miejsce biznesu TARNOWO

PODGÓRNE

Europejskie Spotkania Orkiestr

Tekst: Urząd Gminy, Redakcja Foto: Schattdecor, Urząd Gminy

TRADYCJE IMPREZY SIĘGAJĄ 2000 R. WÓWCZAS W NIEMIECKIEJ MIEJSCOWOŚCI ROHRDORF ODBYŁO SIĘ PIERWSZE EUROPEJSKIE SPOTKANIE ORKIESTR. JEGO INICJATOREM BYŁ WALTER SCHATT – ZAŁOŻYCIEL I WŁAŚCICIEL FIRMY SCHATTDECOR, A TAKŻE WIELKI MIŁOŚNIK MUZYKI. SZEŚĆ LAT PÓŹNIEJ, TRZECIA EDYCJA IMPREZY TRAFIŁA DO TARNOWA PODGÓRNEGO, GDZIE ZAGRAŁY MŁODZIEŻOWA ORKIESTRA DĘTA GMINY TARNOWO PODGÓRNE ORAZ ORKIESTRY Z ROHRDORFU I WŁOSKIEGO ROSATE.

P

o kilku latach przerwy, w 2015 r. Tarnowo Podgórne reaktywowało tradycje wspólnego muzykowania. Wówczas na jednej scenie wystąpiły orkiestry z Rosate i Tarnowa Podgórnego, a także zaproszone orkiestry z niemieckiego Solingen i litewskich Solecznik. W tym roku muzycy z Rohrdorfu, Tarnowa Podgórnego i Rosate spotkały się w Rosate.

NARODZINY ORKIESTRY W TARNOWIE

Młodzieżowa Orkiestra Dęta Gminy Tarnowo Podgórne powstała z inicjatywy Waltera Schatta oraz ówczesnego Wójta Waldy Dzikowskiego. Miało to miejsce w 2001 r., rok po pierwszym spotkaniu orkiestr w Niemczech.

Zadaniem i przesłaniem orkiestry była i w dalszym ciągu jest edukacja muzyczna dzieci i młodzieży. Walter Schatt chciał w ten sposób wprowadzić do polskiej gminy tradycje bawar-

skie, gdzie funkcjonują liczne zespoły muzyczne i taneczne.

Pierwszy koncert tarnowscy muzycy zagrali już pół roku po powstaniu, w Przeźmierowie 13 listopada 2001 r. Okazją stało się pożegnanie ówczesnego Wójta Waldy Dzikowskiego, który rozpoczynał pracę parlamentarną. Od tego momentu orkiestra wielokrotnie koncertowała w kraju i poza jego granicami (w Niemczech, Czechach, Holandii, we Włoszech), zdobywając szereg nagród i wyróżnień na konkursach i przeglądach – tak zespołowych, jak i indywidualnych.

Od początku członkami zespołu są przede wszystkim dzieci i młodzież z Gminy Tarnowo Podgórne i okolic, ale w jej składzie odnajdujemy również muzykujące osoby dorosłe.

JEDNA GMINA – DWIE ORKIESTRY – WSPÓLNE MUZYKOWANIE W 2009 r. z inicjatywy grupy członków Młodzieżowej Orkiestry Dętej Gminy Tarnowo Podgórne przy pomocy głównego sponsora firmy Schattdecor, wójta gminy Tarnowo Podgórne – Tadeusza Czajki oraz przychylności Rady Sołeckiej wsi Wysogotowo, utworzono Stowarzyszenie Orkiestra Dęta

30

informacje

Da Capo. Kapelmistrzem i dyrygentem orkiestry został Krzysztof Zaremba.

Od tego momentu w Gminie Tarnowo Podgórne funkcjonują dwie orkiestry: działająca w ramach Gminnego Ośrodka Kultury Sezam Młodzieżowa Orkiestra Dęta oraz Stowarzyszenie Orkiestra Da Capo.

Szefem artystycznym i kapelmistrzem Młodzieżowej Orkiestry Dętej Gminy Tarnowo Podgórne orkiestry jest Paweł Joks, a zajęcia w poszczególnych sekcjach prowadzą: Piotr Żelazny (saksofon, flet), Konrad Borycki (klarnet), Dariusz Piotrowski (tuba, puzon, sakshorn), Arkadiusz Hawro (trąbka) i Karol Nowak (perkusja).

Profesjonalna opieka instruktorska pozwoliła zespołowi na osiągnięcie bardzo wysokiego poziomu artystycznego, czego wyrazem są wyróżnienia i nagrody zdobywane na festiwalach i konkursach. Wśród nich – zwycięstwo Młodzieżowej Orkiestry Dętej w konkursie „O Złoty Róg” (2013) czy najnowszy sukces – zdobycie tytułu Best of the Best na festiwalu Balkan Folk Fest (2016) w Złotych Piaskach w Bułgarii. Tarnowscy muzycy koncertowali wielokrotnie w kraju i za granicą (Włochy, Niemcy), będąc artystyczną wizytówką Gminy Tarnowo Podgórne.

Natomiast Stowarzyszenie Orkiestra Dęta „Da Capo” działa jako samodzielna instytucja muzyczna. Posiada własną kadrę instruktorską, nauczającą gry na instrumentach dętych i perkusyjnych. Posiada bogaty repertuar utworów z kręgu muzyki pop, rocka, jazzu, muzyki sakralnej i okolicznościowo-patriotycznej. Występuje na różnych imprezach i koncertach, takich jak rauty, przemarsze, parady uliczne,

KORZYŚCI Z DZIAŁANIA ORKIESTRY DLA SPOŁECZNOŚCI LOKALNEJ TO: • edukacja muzyczna 200 dzieci i młodzieży; • stała współpraca z Gminą i ośrodkiem kultury; • oprawa muzyczna licznych imprez w Gminie; • reprezentacja Gminy na krajowych i międzynarodowych imprezach kulturalnych oraz w ramach działań prowadzonych m.in. z gminami partnerskimi.

31

miejsce biznesu TARNOWO

festyny, imprezy kościelne, konkursy, koncerty galowe itp.

Koncertuje w Polsce i za granicą.

VI EUROPEJSKIE SPOTKANIE ORKIESTR W dniach 9-11 września 2016 r. obie orkiestry uczestniczyły w kolejnym Europejskim Spotkaniu Orkiestr. Gospodarzem wydarzenia było włoskie Rosate, do którego przyjechała także orkiestra z Rohrdorfu. Był czas na wspólne rozmowy i zwiedzanie, ale w te dni najważniejsza była muzyka. Święto rozpoczęło się od przemarszu przez miasteczko i oficjalnego otwarcia na głównym placu Rosate.

Dzień później, w sobotni wieczór, orkiestry zaprezentowały swój repertuar a w finale wykonały razem cztery utwory, w tym fragment „Ody do radości”. Ostatnim muzycznym akcentem była oprawa niedzielnej mszy św. w wykonaniu orkiestr z Polski i Niemiec.

Symboliczny klucz wiolinowy został przekazany w ręce burmistrza Rohrdorfu – tam spotkamy się w przyszłym roku, na kolejnej edycji Europejskich Spotkań Orkiestr. ■

EUROPEJSKIE SPOTKANIA ORKIESTR: • 2001 R. – ROHDORF/NIEMCY • 2004 R. – ROHRDORF/NIEMCY • 2006 R. – TARNOWO PODGÓRNE • 2007 R. – ROSATE/WŁOCHY • 2015 R. – TARNOWO PODGÓRNE • 2016 R. – ROSATE/WŁOCHY • 2017 R. (PLAN) – ROHRDORF/NIEMCY

32

PODGÓRNE

informacje

Tekst: Grzegorz Surdyk Foto: Szymon Górecki

Biało-czerwoni przegrali z czerwono-białymi NA TEN DZIEŃ CZEKALI WSZYSCY MIŁOŚNICY KLASYCZNYCH KRĘGLI. 2 WRZEŚNIA NA OBIEKCIE VECTOR POJAWIŁA SIĘ JEDNA Z NAJBARDZIEJ UTYTUŁOWANYCH DRUŻYN KLUBOWYCH NA ŚWIECIE – ROT WEISS ZERBST. RYWALEM 11-KROTNYCH MISTRZÓW NIEMIEC BYŁA REPREZENTACJA POLSKI. CELEM SPOTKANIA BYŁO PRZYGOTOWANIE OBU ZESPOŁÓW DO ZBLIŻAJĄCEGO SIĘ SEZONU. NIE ZABRAKŁO JEDNAK ATRAKCJI DLA PASJONATÓW TEJ DYSCYPLINY. DRUGI DZIEŃ IMPREZY BYŁ DLA NICH OKAZJĄ DO ZMIERZENIA SIĘ Z PRAWDZIWYMI GWIAZDAMI KRĘGLI.

N

iewiele drużyn na świecie może pochwalić się takimi osiągnięciami jak czerwono-biali z Zerbst. Od 2006 r.

RWZ nieprzerwanie dzierżą koronę najlepszego zespołu naszych zachodnich sąsiadów. To także 7-krotni zwycięzcy Pucharu Świata, a ponadto triumfatorzy Ligi Mistrzów w latach 2010 i 2015.

Skład mistrzów Niemiec mógł przyprawić o prawdziwy zawrót głowy. Bo choć tym razem goście nie występowali pod flagą swojego kraju, to drużyna klubowa w komplecie stanowi także reprezentację Niemiec. W Tarnowie Podgórnym pojawili się w najmocniejszym z możliwych składzie, z grającym trenerem i wielką postacią kręgli – Timo Hoffmannem, a także świeżo upieczonym rekordzistą kraju, niedawno pozyskanym przez Zerbst, Fabianem Seitzem – 732 kręgle.

W składzie Rot Weiss nie zabrakło także legendy światowych kręgli, Borisa Benedika. Słoweniec czuł się jak u siebie w domu.

Miał okazję po raz kolejny zagrać na torach, na których w Poznaniu zdobył tytuł mistrza świata. – To właśnie dzięki Borisowi mamy okazję obserwować jednych z najlepszych zawodników świata. Nie od dziś jest on naszym ambasadorem i to on bardzo rozpropagował naszą kręgielnię, nie tylko w Europie. Przy tym to człowiek niezwykle skromny – wypowiadał się w superlatywach o Słoweńcu właściciel Vectora, Piotr Nowak.

Po ciekawym spotkaniu ostatecznie lepsi w meczu okazali się goście z Niemiec, którzy pokonali Polskę 7:1, w kręglach 3626:3459. Wynik RWZ to nowy drużynowy rekord kręgielni w Tarnowie Podgórnym. Nie udało się natomiast pobić najlepszego wyniku indywidualnego, który 11 stycznia 2011 r. ustanowił Vilmos Zavarko podczas Ligi Vector Master Cup (667 kręgli).

Gdyby ta sztuka udała się podczas wrześniowych zawodów, to nowy rekordzista wyjechałby z Wielkopolski wzbogacony o 500 euro. Wszystko dzięki jednemu ze sponsorów meczu.

Spotkanie było, oczywiście, punktem kulminacyjnym weekendu z kręglami w Tarnowie, ale organizatorzy przygotowali szereg atrakcji, także dla amatorów dyscypliny. W drugim dniu imprezy, gdy goście z Niemiec zwiedzali Poznań, w Vectorze trwały eliminacje, które wyłoniły 17 najlepszych graczy ligowych i zgłoszonych do zawodów amatorów. Ci w popołudniowej Liga Vector Sprint Cup mogli zmierzyć się z gwiazdami światowych kręgli. I tu nie było niespodzianki, bo w sprintach (20 rzutów) wygrał ostatecznie

Boris Benedik

Słoweniec Uros Stoklas przed Thomasem Schneiderem i Matthiasem Weberem – wszyscy z Rot Weiss. Wysokie, czwarte miejsce zajęła natomiast w tej rywalizacji Polka, Danuta Pribe.

Doskonałą oprawę i organizację zawodów podkreślali wszyscy. Może również za rok ostatnim punktem przygotowań do sezonu będzie dla reprezentacji kraju, a także dla jednej z najlepszych drużyn klubowych świata, wizyta w kręgielni Vector w Tarnowie Podgórnym. Tego życzyliby sobie wszyscy. ■

SKŁAD ROT WEISS ZERBST: UROS STOKLAS, BORIS BENEDIK (OBAJ SŁOWENIA), MATTHIAS WEBER, THOMAS SCHNEIDER, AXEL SCHONDELMAIER, ROBERT HEYDRICH, MANUEL WEISS I FABIAN SEITZ. TRENER: TIMO HOFFMANN. SKŁAD POLSKIEJ KADRY: JAROSŁAW BONK, LESZEK TORKA (ALFA VECTOR TARNOWO PODGÓRNE), MIKOŁAJ KONOPKA, PIOTR KIELIBA, ADRIAN SZULC, MICHAŁ SZULC (POLONIA LESZNO), BARTOSZ KRUG (DZIEWIĄTKA AMICA WRONKI), ARKADIUSZ STACHECKI (ZATOKA PUCK). TRENER KADRY: JACEK KLABIŃSKI.

33

miejsce biznesu TARNOWO

PODGÓRNE

Tekst: redakcja na podstawie materiałów Biura XIX Ogólnopolskich Igrzysk LZS Foto: Biuro XIX Ogólnopolskich Igrzysk LZS

Wielkie sportowe święto w Tarnowie Podgórnym W DNIACH 26-28 SIERPNIA 2016 R. GMINA TARNOWO PODGÓRNE GOŚCIŁA UCZESTNIKÓW XIX OGÓLNOPOLSKICH IGRZYSK LZS. W IMPREZIE CO ROKU UCZESTNICZY PONAD 1000 SPORTOWCÓW I SĘDZIÓW. TO NAJWAŻNIEJSZE WYDARZENIE DLA LUDOWYCH ZESPOŁÓW SPORTOWYCH, A TAKŻE JEDNO Z WAŻNIEJSZYCH WYDARZEŃ W POLSKIM SPORCIE MASOWYM I REKREACJI SPORTOWEJ. TEGOROCZNE IGRZYSKA LZS SĄ WYJĄTKOWE TAKŻE Z POWODU 70-LECIA LZS ORAZ PATRONATU PREZYDENTA RP NAD JUBILEUSZEM ZRZESZENIA.

Z

awody odbywają się już od dziewiętnastu lat i stanowią zwieńczenie zmagań sportowych, rozgrywanych w całej Polsce w kilkunastu dyscyplinach sportowych i rekreacyjnych. W poprzednich latach Igrzyska LZS odbywały się m.in. w Ełku, Słubicach, a rok temu w lubelskim Zamościu.

W roku olimpijskim 2016 na gospodarza XIX Igrzysk wybrano wielkopolską Gminę Tarnowo Podgórne, która jest znana z cyklicznie organizowanych licznych dużych imprez sportowych.

Na zaproszenie władz LZS przyjechało ponad 1000 uczestników Igrzysk, którzy w dniach 26-28 sierpnia wzięli udział w zmaganiach sportowych w aż 19 dyscyplinach. Wśród nich najpopularniejszymi były: piłka nożna, siatkówka, siatkówka plażowa i koszykówka, rozgrywane w kategorii zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Zawodnicy zmagali się także w rzadziej spotykanych na innych zawodach dyscyplinach,

34

informacje

IGRZYSKA W LICZBACH

850

19

KONKURENCJI SPORTOWYCH

SPORTOWCÓW

90 SĘDZIÓW I KIEROWNIKÓW KONKURENCJI

50

WOLONTARIUSZY I OSÓB OBSŁUGUJĄCYCH IGRZYSKA

takich jak: przeciąganie liny, wyciskanie odważnika, wielobój wodny czy letni biatlon. Ważny element stanowił blok integracyjny dla sportowców niepełnosprawnych, którzy rywalizowali w 6 dyscyplinach, m.in. w lekkiej atletyce, tenisie stołowym oraz 4 konkurencjach rekreacyjnych.

Tegoroczne Igrzyska LZS odbywały się na 6 obiektach sportowych na terenie Gminy Tarnowo Podgórne. Najczęściej uczestnicy zmagali się na obiekcie OSiR w Tarnowie Podgórnym, korzystali także z OSiR Baranowo, Tarnowskich Term, Strzelnicy Sportowej w Tarnowie Podgórnym, ze stadionu GKS Tarnovia oraz plaży w Lusowie.

OTWARCIE IGRZYSK I POŻEGNANIE LATA Pierwszego dnia Igrzysk, w sobotę 27 sierpnia, już od wczesnych godzin porannych na 5 obiektach Gminy Tarnowo Podgórne rozgrywano kilkanaście konkurencji XIX Ogólnopolskich Igrzysk LZS, ale oficjalne otwarcie zaplanowano dopiero na wieczór. Od godziny 18:00 w Parku 700-lecia w Tarnowie Podgórnym gromadzili się sportowcy LZS. Uroczysta inauguracja Igrzysk została połączona z prezentacją drużyn, ślubowaniami, wystąpieniami oraz akcentami jubileuszowymi LZS. W ceremonii otwarcia wzięło udział liczne grono sportowców – uczestników Igrzysk, a także wielu znamienitych gości sympatyzujących ze sportem ludowym. Punktualnie o 18:30 XIX Igrzyska LZS otworzyli wspólnie: Andrzej Dera (Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej), Władysław Kosiniak Kamysz (Przewodniczący Rady Głównej KZ LZS), a także Tadeusz Tomaszewski (Przewodniczący Wielkopolskiego LZS) i wójt Tarnowa Podgórnego Tadeusz Czajka.

Wśród zgromadzonych gości byli też senatorowie, posłowie i europarlamentarzyści oraz przedstawiciele ministerstw i władz samorządowych.

HONOROWY PATRONAT NAD XIX IGRZYSKAMI LZS W TARNOWIE PODGÓRNYM OBJĘLI: - MARSZAŁEK WOJEWÓDZTWA WIELKOPOLSKIEGO MAREK WOŹNIAK - WOJEWODA WIELKOPOLSKI ZBIGNIEW HOFFMANN - STAROSTA POWIATU POZNAŃSKIEGO JAN GRABKOWSKI - WÓJT GMINY TARNOWO PODGÓRNE TADEUSZ CZAJKA.

35

miejsce biznesu TARNOWO

PODGÓRNE

PEŁNA KLASYFIKACJA DRUŻYNOWA (WG LICZBY PUNKTÓW):

Olimpijski znicz zapalił Karol Robak – reprezentujący Polskę na Olimpiadzie w Rio de Janeiro w teakwando, mieszkaniec Gminy Tarnowo Podgórne, wielka nadzieja polskiego sportu.

Ceremonia Otwarcia XIX Igrzysk LZS stanowiła także część obchodów tradycyjnego Pożegnania Lata, które rokrocznie jest dużym eventem przyciągającym mieszkańców Gminy, a także całej okolicy. Dlatego po części oficjalnej rozpoczęła się radosna zabawa, którą gwarantowała gwiazda wieczoru, czyli znana wielkopolska wokalistka, Małgorzata Ostrowska, oraz towarzyszący jej: Wanda Kwietniewska i młody wokalista, znany m.in. z zespołu Myslovitz – Michał Kowalonek.

Po koncercie przyszedł czas na zabawę taneczną, kiedy to sportowcy LZS mogli sprawdzić się w dodatkowych konkurencjach parkietowych.

CZAS PODSUMOWAŃ W niedzielę, 28 sierpnia 2016 r., punktualnie o 15.00 Marek Mazur, Wiceprzewodniczący RG LZS, wygłosił formułę o zakończeniu Igrzysk w Tarnowie Podgórnym, a ponad 850 sportowców z całej Polski ruszyło do domów. Tym samym zakończyły się dwudniowe zmagania sportowe, które przyniosły wspaniałą rywalizację, ciekawe zawody, świetną integrację oraz wiele niezapomnianych wrażeń.

1.

2.

3.

4.

5.

6.

7.

8.

9.

10.

11.

12.

13.

14.

15.

16.

LUBELSKIE: 489 WIELKOPOLSKIE: 472 POMORSKIE: 418 OPOLSKIE: 381 DOLNOŚLĄSKIE: 372,5 ZACHODNIOPOMORSKIE: 359,5 MAZOWIECKIE: 329 ŁÓDZKIE: 317,5 ŚWIĘTOKRZYSKIE: 292 MAŁOPOLSKIE: 287 LUBUSKIE: 249 PODLASKIE: 225 ŚLĄSKIE: 198 KUJAWSKO-POMORSKIE: 66 WARMIŃSKO-MAZURSKIE: 54 PODKARPACKIE: 36,5

WYJĄTKOWA IMPREZA Tegoroczne Igrzyska były wyjątkowe, ponieważ wpisywały się nie tylko w rok olimpijski (Igrzyska w Rio zakończyły się na tydzień przed Igrzyskami LZS), rok wielu ważnych imprez sportowych (takich jak EURO 2016 czy Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej w Polsce), ale także w rok Jubileuszu Siedemdziesięciolecia Ludowych Zespołów Sportowych. Z tej okazji patronat nad Jubileuszem, a co za tym idzie, nad Igrzyskami LZS objął Prezydent RP, Andrzej Duda. ■

W wielu zawodach nie brakowało wielkich emocji, a największe z nich towarzyszyły konkurencjom siłowym (przeciąganie liny i spacer farmera) oraz grom zespołowym.

Już od początku Igrzysk zdecydowanie na czoło w klasyfikacji generalnej wybiły się dwie reprezentacje, które toczyły rywalizację do ostatniej konkurencji. Ostatecznie zwycięzcą klasyfikacji generalnej XIX Igrzysk LZS zostało województwo lubelskie, powtarzając w ten sposób triumf sprzed roku. Drugie miejsce zajęli gospodarze z Wielkopolski, a na najniższym stopniu podium stanęli sportowcy z LZS w województwie pomorskim. Wielkie brawa!

PEŁNA STATYSTYKA LICZEBNOŚCI REPREZENTACJI WOJEWÓDZKICH LZS: DOLNOŚLĄSKIE: 50 KUJAWSKO-POMORSKIE: 26 LUBELSKIE: 59 LUBUSKIE: 50 ŁÓDZKIE: 76 MAŁOPOLSKIE: 53 MAZOWIECKIE: 53 OPOLSKIE: 70 PODKARPACKIE: 18 PODLASKIE: 50 POMORSKIE: 66 ŚLĄSKIE: 47 ŚWIĘTOKRZYSKIE: 60 WARMIŃSKO-MAZURSKIE: 15 WIELKOPOLSKIE: 66 ZACHODNIOPOMORSKIE: 66

36

lifestyle

Rozmawiał: Grzegorz Surdyk Foto: Vector

Swój cel

już osiągnąłem

ZA UMIEJĘTNE ŁĄCZNIE BIZNESU ZE SPORTEM ZOSTAŁ UHONOROWANY STATUETKĄ „TARNOWSKIEGO LWA”. WÓWCZAS CHODZIŁO GŁÓWNIE O ZAANGAŻOWANIE W SPORT JAKO TAKI, A W SZCZEGÓLNOŚCI W KRĘGLE KLASYCZNE. JAKO PIĘĆDZIESIĘCIOLATEK „ZARAZIŁ” SIĘ MIŁOŚCIĄ DO TRIATLONU. W 2016 R. POSTANOWIŁ POKONAĆ CAŁY DYSTANS ENEA CHALLENGE POZNAŃ. JAK POWIEDZIAŁ, TAK ZROBIŁ. PODCZAS TYCH ZAWODÓW WŁAŚCICIEL FIRMY VECTOR, PIOTR NOWAK, PO RAZ PIERWSZY W ŻYCIU ZMIERZYŁ SIĘ Z PEŁNĄ TRASĄ MARATONU.

Obiecał Pan, że po pokonaniu połówki poznańskiego Ironmana w 2015 r. w kolejnym będzie już na koncie cały dystans.

werze i na koniec przebiegnięcie trasy maratonu to szok. Patrząc zdroworozsądkowo, jest to praktycznie niewykonalne. Przekonałem się, że jednak można tego dokonać. Oczywiście, by zmierzyć się z tym wyzwaniem, potrzebny jest trening, a to niełatwe zadanie. Ze względu na pracę w firmie mogę ćwiczyć albo wcześnie rano, albo późno wieczorem lub poświęcać część weekendów. Profesjonaliści pracują inaczej.

PIOTR NOWAK: Nie myślałem, że mi się to uda, bo jednak to były tylko dalekie plany. Właściwie o tym, by zmierzyć się z tak morderczymi dystansami, myślałem od młodości, a dopiero teraz, po trzech latach przygotowań, udało mi się ten cel zrealizować.

Ile czasu poświęca Pan na trening?

Ewenementem jest to, że triatlonem zajął się Pan bardzo późno.

PN: Średnio trenuję dwa razy w tygodniu. Poza tym muszę dostosować obciążenia do wieku. Nie biegam więcej niż dziesięć kilometrów. Rowerem pokonuję maksymalnie 50 kilometrów.

Najłatwiej przychodzi mi pływanie, bo ten sport zawsze sprawiał mi wiele radości.

PN: To było postanowienie pięćdziesięciolatka. Na swój jubileusz postanowiłem po raz pierwszy spróbować sił w tej dyscyplinie. Dokładnie miesiąc po urodzinach wystartowałem w Sierakowie na dystansie ćwiartki Ironmana. Wynik może był średni, ale to było pierwsze przetarcie szlaku w tej dyscyplinie i zdobycie doświadczeń. Każde kolejne zaliczone zawody procentują. Człowiek wie, jak zachować się na trasie, jakie momenty są najgorsze i jak je przetrwać.

Dzieli Pan dni treningowe na poszczególne dyscypliny?

Który moment w Poznaniu był dla Pana najtrudniejszy?

PN: Najtrudniejsze było samo podjęcie wyzwania. Dla wszystkich przepłynięcie prawie czterech kilometrów, przejechanie 180 kilometrów na ro-

Piotr Nowak

37

PN: Nie, ja jestem typowym amatorem. Nigdy nie konsultowałem się z trenerami. Wiem, że są odpowiednie cykle treningowe. Ja dzielę to zazwyczaj w zależności od pogody.

Kiedy jest dobra, pływam czy jeżdżę na rowerze. Nie lubię basenów, wolę otwarte akweny. W przypadku roweru, gdy aura nie jest sprzyjająca, korzystam z wersji stacjonarnej.

miejsce biznesu TARNOWO

PODGÓRNE

IRONMAN TO DŁUGODYSTANSOWA IMPREZA TRIATLONOWA. ZAWODNICY MUSZĄ PRZEPŁYNĄĆ: 3,8 KM,

PRZEJECHAĆ NA ROWERZE 180 KM,

PRZEBIEC 42,195 KM (MARATON).

Z którego wyniku jest Pan najbardziej zadowolony? Pływania, kolarstwa czy biegu?

PN: Pływanie mnie nie zaskoczyło, bo zawsze mam zbliżone czasy. Uważam, że najlepiej poradziłem sobie z jazdą na rowerze. Podczas przygotowań najbardziej skupiałem się na tej dyscyplinie. Niecałe 5 godzin 33 minuty uważam za wynik bardzo przyzwoity.

Miejsce, które Pan zajął w stawce nieprofesjonalistów, uważa Pan za satysfakcjonujące?

PN: Mając aktualne doświadczenie, byłbym w stanie poprawić wynik ogólny o pół godziny. Gdybym się bardziej przyłożył do treningów, to może nawet o godzinę.

Jak długo przygotowywał się Pan do poznańskiej imprezy?

PN: Dwa miesiące. Pogoda w tym roku nie była najlepsza, dlatego cykl treningowy był mocno poszatkowany.

Na szczęście, dystans pływacki pokonuję swobodnie i nie potrzebowałem wielu jednostek treningowych w tej dyscyplinie.

To prawda, że w tegorocznym Ironmanie po raz pierwszy pokonał Pan trasę maratonu?

PN: Nigdy wcześniej nie przebiegłem ponad 42 kilometrów. Udało się dopiero w Poznaniu. Nie wiedziałem jak po 20. kilometrze zachowa się mój organizm. Każdy kolejny był dla mnie nowym doświadczeniem. Czas nie był może rewelacyjny, ale ja chciałem po prostu ukończyć ten maraton.

Tym bardziej, że trasa nie była łatwa.

Biegaliśmy po Starym Rynku i ul.

Paderewskiego. Jak wiadomo, tam nawierzchnia nie sprzyja biegaczom.

38

lifestyle

Nad czym będzie Pan pracował, przygotowując się do kolejnych triatlonowych wyzwań?

PN: Chciałbym poprawić czas biegu, choć lekarz zalecił ograniczenie tej aktywności. Przed startem w Poznaniu dwukrotnie miałem ściąganą wodę z kolana. Będę trenował na krótszych dystansach, żeby nie stracić formy.

Powinienem za to jeździć na rowerze, ponieważ jest to zdrowe dla kolan.

Na poprawie wyników w powyższych dwóch dyscyplinach się skupię, ale swój cel już osiągnąłem.

W swojej kategorii wiekowej zajął Pan miejsce…?

PN: Osiemnaste, a byli przecież zawodnicy z całej Europy i nie tylko. Cały dystans wśród amatorów pokonuje zazwyczaj kilkuset, bo jednak to wielkie wyzwanie.

Z kolei profesjonaliści wybierają najbardziej prestiżowe zawody na świecie.

To gdzie będzie teraz można kibicować Piotrowi Nowakowi?

PN: W przyszłym roku chciałbym wystartować w Barcelonie, aczkolwiek kwalifikacja do zawodów nie jest prosta. Tradycyjnie będę w Sierakowie, bo uważam, że to najlepiej zorganizowane zawody triatlonowe. Wrócę, oczywiście, do Poznania, bo z kolei bardzo lubię tu rywalizować ze względu na miejsce. Może jeszcze pojawię się w Bydgoszczy.

Nie jest Pan jedyną osobą z klanu Nowaków, którą można zobaczyć na trasach Ironmana.

PN: Zaszczepiłem bakcyla mojemu starszemu synowi. On bardziej profesjonalnie podchodzi do sprawy.

Współpracuje z trenerami. W sezonie zalicza około sześciu zawodów, a z tego, co wiem, w przyszłym roku będzie ich jeszcze więcej. Jego marzeniem jest wystartowanie w najbardziej prestiżowych zawodach globu, na Hawajach. Na wyspę Kona zjeżdżają zawodnicy stanowiący absolutny światowy top.

REKLAMA

39

Jakie jest zatem Pana postanowienie na 2017 rok?

PN: Żeby dopisywało zdrowie, start w Barcelonie i zejście z czasem poniżej 12 godzin.

miejsce biznesu TARNOWO

PODGÓRNE

Tekst i foto: Maciej Fliger

Tarnowo po pracy

DOBRE MIEJSCE DLA BIZNESU, Z WIELOMA WYMARZONYMI OSIEDLAMI I ZAKĄTKAMI DO ZAMIESZKANIA – TARNOWO PODGÓRNE BUDZI DZIŚ WIELE POZYTYWNYCH SKOJARZEŃ, DO KTÓRYCH PO LATACH DBAŁOŚCI WŁADZ SAMORZĄDOWYCH O ZRÓWNOWAŻONY ROZWÓJ DOPISAĆ MOŻNA JESZCZE JEDEN ATUT: TO GMINA, W KTÓREJ MOŻNA NA DZIESIĄTKI SPOSOBÓW SPĘDZAĆ CZYNNIE WOLNY CZAS. A JEDNAK NAWET SAMI MIESZKAŃCY CZĘSTO PRZYZNAJĄ, ŻE Z TEJ CZY INNEJ ATRAKCJI JESZCZE NIGDY NIE KORZYSTALI.

W

ostatnich dziesięciu latach w Tarnowie Podgórnym i okolicach oddano do użytku czy też zrewitalizowano wiele miejsc, które doskonale służą odprężeniu po pracy albo mogą być w jej przerwie alternatywą dla lunchu. Największą atrakcją dla ciała i ducha są, oczywiście, Tarnowskie Termy. Chociaż pisaliśmy niedawno o ofercie otwartego w ubiegłym roku obiektu, trudno nie zacząć właśnie od niego przeglądu godnych uwagi miejsc wypoczynku w naszej gminie.

POZYTYWNA ENERGIA Z WÓD Tarnowskie Termy to jeden z najciekawszych aquaparków w Wielkopolsce. Oddaje do dyspozycji gości dwa duże baseny rekreacyjne, jeden z wypływem na zewnątrz. Oprócz tego dostępny jest 25-metrowy basen sportowy i kolejny –

do nauki pływania. Baseny były dla projektantów obiektu bazą do stworzenia atrakcyjnego miejsca wypoczynku, rekreacji, a także rehabilitacji, jednak o ich wyjątkowości decyduje zwłaszcza wyposażenie i otoczenie.

Na terenie Term funkcjonuje strefa saun i strefa zabawy. W tej pierwszej można skorzystać z łaźni tureckiej, aromatycznej, sauny suchej, IR na podczerwień oraz sal – solnej i kominkowej. Można też odprężyć się w jacuzzi czy wylegiwać się na podgrzewanych leżankach. W strefie zabawy są trzy zjeżdżalnie, rwąca rzeka, basen dla najmłodszych i baseny z wodą termalną, wychodzące na zewnątrz budynku, gdzie znajduje się piaszczysta plaża, a dzięki zasilaniu wodą geotermalną z atrakcji można korzystać nawet zimą. Kąpiel w tego typu solance może być doskonałym bodźcem stymulującym wydolność fizyczną, a co się z tym wiąże – źródłem satysfakcji i dobrego samopoczucia.

– Tak dokładnie jest – potwierdza, wychodząc we wtorkowe popołudnie z obiektu pani Anna. – Nawet kiedy przychodzę tutaj w kiepskim nastroju albo wręcz mam wątpliwości – takie typu: iść czy nie iść – zawsze ładuję się pozytywną energią.

40

lifestyle

Na Tarnowskich Termach możemy też zafundować sobie seans u kosmetyczki czy masaż, nabyć sprzęt do pływania, a także zaplanować posiłek po wodnym odprężeniu. Obiekt jest kompleksem rekreacyjnym w pełnym tych słów znaczeniu. Jego goście mogą też zapisać się na naukę pływania, a nawet na kurs tańca.

Od niedawna w obiekcie dziła klub fitness – Piwnica pod Termami z bogatą ofertą zajęć sportowych oraz nowocześnie wyposażoną siłownią.

WYPOCZYNEK NAD JEZIOREM Chociaż sezon letni dobiegł końca, wciąż warto, planując wolny czas, brać pod uwagę wypad do Lusowa. Mamy tu przecież nie tylko piaszczystą plażę i pomost, ale też alejki wiodące wzdłuż jeziora, ścieżkę rowerową, boisko wielofunkcyjne czy siłownię zewnętrzną.

Z myślą o najmłodszych zorganizowano ogrodzony i bezpieczny plac zabaw. Infrastrukturą administruje Ośrodek Sportu i Rekreacji w Tarnowie Podgórnym. Oprócz miejsc do rekreacji i uprawiania sportu dostępna jest wiata umożliwiająca grillowanie.

Jezioro Lusowskie jest częścią Obszaru Chronionego Krajobrazu, ale cały teren wokół jest ogólnie dostępny. Okolice akwenu są dość zróżnicowane i zachwycają o każdej porze roku. Występuje tu ponad sześćset rzadkich gatunków roślin, a także niemal wszystkie charakterystyczne dla Pojezierza Poznańskiego gatunki zwierząt. Obserwowanie przyrody dobrze jest połączyć z wędkowaniem. W jeziorze żyją leszcze, krąpie, liny, płocie, karasie, amury. Wyciągano tutaj sporych rozmiarów szczupaki, okonie i węgorze.

O możliwości spędzenia czasu nad jeziorem w Lusowie warto pamiętać zwłaszcza latem. Można tu zagrać w siatkówkę plażową lub wypożyczyć sprzęt pływający. Nad bezpieczeństwem zażywających kąpieli czuwają ratownicy.

znanego fotografika, Kazimierza Gregera, w tym fotografię z uroczystości w 1919 r. z okazji rocznicy Konstytucji 3 Maja, ale okazuje się też, że samego Gregera, dokładnie w tym momencie, kiedy ją robił, uwiecznił swoim aparatem jakiś żołnierz – opowiada dyrektor muzeum.

Stała wystawa poświęcona walkom Wielkopolan na różnych frontach wojny polsko-bolszewickiej przypomina nam z kolei, że wielu naszych powstańców brało udział także w innych walkach przed i po wielkopolskim zrywie. Fragmenty ekspozycji przenoszą nas też w wojenne okopy, prezentując na przykład polowe stanowisko do strzelania z broni lekkiej, zasieki z drutu kolczastego czy żołnierza w pełnym umundurowaniu.

PAMIĄTKI PO POWSTAŃCACH W Lusowie warto też zwiedzić Muzeum Powstańców Wielkopolskich im. Generała Józefa Dowbora Muśnickiego. Czasy, kiedy trudno było łączyć turystykę rowerową czy trekking ze zwiedzaniem muzeów, należą dziś do przeszłości i także w lusowskiej placówce nie ma powodów krępować się sportowym strojem czy rozwichrzoną czupryną.

– Zapraszamy do odwiedzin wszystkich, także tych, dla których Lusowo jest przystankiem na szlaku turystycznym.

Jesteśmy otwarci na każdego zwiedzającego. Zawsze można zaparkować rower, a nawet wprowadzić go do środka. Nie mamy nic przeciwko temu, by ktoś zrobił sobie zdjęcie w czapce wojskowej z wystawy. Można do nas przyjechać z zagranicznymi gośćmi, bo mówimy także po angielsku. Staramy się zawsze wychodzić naprzeciw oczekiwaniom klientów – mówi dr Michał Krzyżaniak, dyrektor muzeum.

Placówka prowadzona przez Towarzystwo Pamięci Generała Dowbora Muśnickiego działa w budynku wzniesionym specjalnie dla niej przed dziesięciu laty przez Gminę. Kultywowanie pamięci o dowódcy zwycięskiego powstania właśnie w Lusowie wynika z faktu, że był on właścicielem tutejszego pałacu i spoczywa na cmentarzu naprzeciwko muzeum.

Ekspozycja ma jednak szerszy wymiar. W sali Muśnickiego, oprócz eksponatów z nim związanych, jego popiersia i wyposażenia jego rezydencji, zgromadzono mnóstwo pamiątek pozyskanych od rodzin powstańców z Tarnowa Podgórnego i okolic.

–Pamiątki kryją pewne ciekawostki, które ubarwiają tamten czas w naszej wyobraźni, pokazują, że ludzie wtedy żyjący nie różnili się od nas tak bardzo, jak nam się wydaje. Już wtedy starano się dokumentować każdą ważniejszą uroczystość na terenie Wielkopolski. Mamy na przykład całą serię prac

41

miejsce biznesu TARNOWO

Zwiedzanie Muzeum Powstańców Wielkopolskich w Lusowie jest interesujące za sprawą zebranych w nim pamiątek, ale również dlatego, że wyeksponowano je w atrakcyjny sposób, w nowoczesnym wnętrzu. Na co dzień nie ma tutaj tłumów, ale dzięki temu każdy może liczyć na asystę pracownika placówki przy zwiedzaniu i uzyskanie wielu cennych informacji.

– Łakniemy każdej informacji, każdej fotografii. Z jednej strony staramy się rozwiązywać zawarte w nich zagadki, z drugiej sami też czerpiemy wiedzę z rozmów ze zwiedzającymi – charakteryzuje specyfikę muzeum M. Krzyżaniak.

GOŚCINNA STRZELNICA W Lusowie podziwiamy dawną broń, a w Tarnowie Podgórnym możemy z nowoczesnej broni postrzelać. Strzelnica znajduje się w rejonie Term. Obiekt należy do Gminy, a opiekuje się nim działające w Tarnowie Kurkowe Bractwo Strzeleckie. Jest czynny we wtorki i czwartki, w godzinach od 16.00 do 19.00.

– Byłem na wielu strzelnicach i mogę powiedzieć, że jeśli chodzi o strzelnice brackie, to nasza jest jedną z najlepszych w Polsce. Jednocześnie mamy licencję Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego i prowadzimy sekcję dla młodzieży – mówi Leszek Jerzak, wiceprezes KBS w Tarnowie Podgórnym.

Obiekt składa się z trzech strzelnic przystosowanych do

PODGÓRNE

strzelania z różnych rodzajów broni – z broni palnej, pneumatycznej, także z broni krótkiej czy kałasznikowa. Oczywiście jednak, amatorsko najczęściej strzela się tu z KBKS-u.

Strzelać może każdy. Cena nie jest wygórowana ((20 złotych za godzinę udostępnienia stanowiska dla osób posiadających swoją broń; 80 groszy za sztukę amunicji i udostępnienie stanowiska, gdy broń udostępnia strzelnica; młodzież do lat 14 strzela gratis).

Nikt nie będzie też czuł się nieswojo, bo na strzelnicy czas spędzają wszelkie grupy wiekowe i zawodowe. Coraz więcej zjawia się kobiet i nierzadko imponują panom celnym okiem.

Każdy przebywający na strzelnicy może liczyć na opiekę i podpowiedzi ze strony jej gospodarza, wspomnianego pana Leszka. Życzliwie do adeptów strzelectwa podchodzi też spotykające się tu grono pasjonatów.

– Dla mnie to prawdziwa pasja. Mogę nie jeść, nie pić i nie palić, ale strzelać muszę – powiada jeden z doświadczonych strzelców.

– Kiedy na strzelnicy zjawia się ktoś nowy, nie tylko mi to nie przeszkadza, ale od razu próbuję go tą swoją pasją zarażać, nauczyć czegoś, pokazać, jak ma się ułożyć do strzału, wskazać błędy.

Poza terminami, w których strzelnica jest ogólnodostępna, możliwy jest jej wynajem – na imprezę integracyjną czy spotkanie rodzinne.

NAD JEZIOREM, A POD STRZECHĄ Moda na aktywne spędzanie wolnego czasu nie zmienia faktu, że czasem szukamy miejsca, gdzie można po prostu posiedzieć na ławce, popatrzeć w niebo czy jeziorną toń, pomilczeć, relaksując się ciszą. Idealnym miejscem na takie chwile jest oddane w tym roku molo w Chybach. Latem bywa tu gwarno, po sezonie jest błogo i spokojnie.

Teren nad jeziorem został zagospodarowany bardzo malowniczo. Na końcu ponadpięćdziesięciometrowego molo znajduje się przyjemna altanka kryta strzechą. Tuż przed nią od głównego pomostu odchodzi krótszy pomost poprzeczny. Wzdłuż obu zainstalowano oświetlenie – stylowe latarenki.

Chociaż molo było inwestycją gminną i zawiaduje nim OSiR, samo Jezioro Kierskie znajduje się już poza terenem gminy Tarnowo Podgórne. To największy zbiornik wodny w Poznaniu i jeden z największych w Wielkopolsce. Niewielka piaszczysta plaża jest jednym z najurokliwszych zakątków tego akwenu.

REKLAMA

Zorganizuj z nami wigilię firmową

Profesjonalna organizacja imprez i cateringu w lokalu oraz u klienta

Zadzwoń: 785 122 823 lub napisz: k10biuro@gmail.com

42

Eventy motywacyjne dla pracowników na najwyższym poziomie

Noclegi pracownicze w świetnej lokalizacji

www.dolina-slonca.pl  www.umocnego.pl

info@tsp.pl www.tsp.pl