Sponsor nagrody dla autora „Relacji Roku 2013”
Sponsor nagród dla laureatów rankingu „Moto -Turysta Roku 2013”
Se z on 2 0 1 3
Tytuł:
Małopolskie smaki
Autor:
Beti / Moto-Turysta 156 >>>
Ranga M-T:
Obieżyświat >>>
Numer relacji:
13/2013/Turystyczne wojaże
Galerie:
Małopolskie smaki >>> (72 zdjęcia)
01.04.2013 - 31.03.2014
R e l a c j a o b j ę t a r a n k in g a m i " M o t o - T u r y s t a R o k u 2 0 1 3 " & " W y p r a w a R o k u 2 0 1 3 " Data wyprawy
Data nadesłania relacji
Data publikacji relacji
21.07.2013
24.07.2013
18.07.2013
Ta niedziela miała być kolejną pracującą. Ale wszystko się w nas buntowało. Smaki na dzidowanie zaostrzały się z każdą godziną. Poziom chęci przejechania się osiągnął górny pułap. Na szczęście Beti, jak zwykle wyczytała coś ciekawego -
o IX Małopolskim Festiwalu Smaku.
W największych miastach Małopolski organizowane są plenerowe kiermasze tzw. eliminacje półfinałowe. Zwycięzcy półfinałów otrzymują „przepustkę” do krakowskiego finału, w którym wybierane są najlepsze produkty z całej Małopolski. W tą niedzielę impreza miała się odbyć w Nowym Sączu. Pomyślałem, czemu nie?
Będzie to podróż dla podniebienia, a docelowa miejscówka jest wystarczająco
daleko na niedzielny wypad. Wyruszyliśmy nie zbyt wczesnym rankiem, kierując się na południowy-wschód. Żeby nie było zbyt monotonnie postanowiliśmy po drodze zobaczyć co nieco i zajrzeliśmy do ruin zamku królewskiego w Dobczycach, częściowo odrestaurowanego. No cóż, sam zamek nie ciekawego, właściwie to nie ma co oglądać. Za to widok z zamku na jezioro i zaporę bardzo malowniczy. Na Wzgórzu zamkowym usytuowany jest także Skansen Budownictwa Ludowego z XIX-XX wieku, gdzie można znaleźć kilka ciekawych sprzętów (Beti spodobały się bardzo „zgrabne i kształtne” buciory kramarza).
1z3
Potem chcieliśmy zasiąść na hasiorowskim krześle w okolicach Gdowa ale nie udało się nam go odnaleźć. Za to trafiliśmy na zlot Weteranów Szos Św. Krzysztofa 2013.
W końcu przez Kasinę Wielką i Limanową dotarliśmy do Nowego Sącza. Na rynku trwał już festiwal smaków, grała muzyczka, kręciło się mnóstwo ludzi. Popróbowaliśmy kilku potraw, a w przerwie pomiędzy ich smakowaniem zwiedzaliśmy okolice rynku (Bazylikę Św. Małgorzaty ociekającą złotem, nastrojowy kościół Św. Kazimierza, zrobiliśmy sobie zdjęcie z Sikającym Rycerzem pod Basztą Kowalską, wypiliśmy kawę w klimatycznej i pachnącej Strauss Cafe). Pogaworzyłem z telewizyjną „Mają w ogrodzie” i pognaliśmy dalej przez Piwniczną na Słowację.
Znajomo wyglądający zamek w Starej Lubovni przyciągnął nasz wzrok i podjechaliśmy na Czesnakową do znanej nam podzamkowej knajpki. Biorąc azymut na przejścia graniczne w Sromowcach rozpoczęliśmy powrót do domu - ale nie tak szybko… Jeden skręt za wcześnie i już wiemy jak wygląda koniec drogi w odludnym lesie za miejscowością Litmanova. Krótki wypas na łące i jedziemy dalej – tym razem bezbłędnie trafiamy na drogę do Polski. W Nowym Targu mieliśmy już dość wracających z weekendu Zakopianką rodaków i pognaliśmy przez Chyżne ponownie na Słowację. Miało być przez Winiarczówkę, ale znów pomyliłem skręty i objechaliśmy orawski zbiornik wodny od południa… Wreszcie przez Namestowo po słowackiej stronie i Korbielów po polskiej stronie, wpadliśmy wprost na mega olbrzymi korek Żywiec - Bielsko Biała! 2z3
Tnąc
specjalnym
pasem
dla
motocyklistów
(czyli
środkiem
podwójnej
ciągłej),
dotarliśmy
bardzo późnym wieczorem do domu. Zmęczeni ale wyjeżdżeni - czyli kolejna niedziela dobrze spędzona!
Pozdrawiamy,
Beti & Miki (Moto-Turysta 156)
3z3