Sponsor nagrody dla autora „Relacji Roku 2013”
Sponsor nagród dla laureatów rankingu „Moto -Turysta Roku 2013”
Se z on 2 0 1 3
Tytuł:
Niedziela z Motorismo, czyli ucz się Jasiu...
Autor:
Brodaty Miś / Moto-Turysta 005 >>>
Ranga M-T:
Przewodnik >>>
Numer relacji:
15/2013/Zlotowe wojaże
01.04.2013 - 31.03.2014
R e l a c j a o b j ę t a r a n k in g a m i " M o t o - T u r y s t a R o k u 2 0 1 3 " & " W y p r a w a R o k u 2 0 1 3 " Data wyprawy
Data nadesłania relacji
Data publikacji relacji
14.07.2013
26.08.2013
22.09.2013
Na niedzielne szkolenie doskonalące technikę jazdy motocyklem, jakie na poznańskim torze wyścigowym przygotowała firma Motorismo, oczekiwałem z dużymi nadziejami, a odbyłem z dużą przyjemnością, mając przy tym wspaniałe warunki, aby poćwiczyć przygotowane przez instruktorów manewry i techniki jazdy. Ale jak prawie zawsze, nie wszystko odbyło się bezstresowo. Szkolenie zaplanowane było na niedzielę, a w sobotę zaczęło się nam w domu ...lać z sufitu na głowy... ...dana woda podlegająca ciśnieniu, napotykając na otwór ,czyli szczelinę, wypływa, praw fizyki Pan nie zmienisz (...) nie bądź Pan rura. - Jak to ja mam nie być rura? - Nie bądź Pan rura i nie pękaj Pan. - Wężykiem, wężykiem?
Zlokalizowanie wycieku – bo bez wątpienia był to ubytek wody w jednej z instalacji, nie było
- A jak!!!...
wcale rzeczą łatwą. Lekko panikując wykonałem nawet telefon do Pawła -Admina, aby odwołać
(za „Ucz się Jasiu” kabaretu Dudek)
swój udział lub <przełożyć się> na inny termin. Ale na zmiany było trochę za późno, więc znalazłem się w sytuacji niemal bez wyjścia. „I chciałabym i boję się” – zakołatało mi w głowie, ale świadomość, że nie mogę zostawić rodziny w tak niekomfortowej sytuacji, a sam udać się na bądź co bądź rozrywkową niedzielę zadecydowała – nie jadę. Nie chciałem jednak polec bez walki. Przede mną było kilka ładnych godzin na tę walkę
i wyposażony w solidny młot, przecinak i sporych rozmiarów klucz typu „francuz” przystąpiłem do zlokalizowania wycieku. 1z5
Wmówiłem sobie, że to musi być coś niegroźnego, co odłączone, by nie kapało, da się naprawić później. Zacząłem więc eliminować potencjalne przyczyny wycieku od instalacji CO. Spuściłem wodę z kaloryferów i reszty układu i ...liczyłem krople spadające z sufitu w kuchni. Po pół godzinie wiedziałem, że to nie ten obwód opróżnia się gdzieś w ścianie naszego domu. Potem poprosiłem o nieużywanie wody w żadnym kranie i zrobiłem fotkę licznika poboru wody. Po następnej godzinie wiedziałem, że otwór czyli szczelina jest w rurze wody użytkowej na piętrze, bo pomimo potraktowania mojego zakazu poważnie licznik wskazał niewielkie, kilkulitrowe zużycie. Zakręciłem kran doprowadzający wodę do domu i po następnej godzinie przestało kapać i zaczęło przesychać. No, nie – przesadzam. Przesychać nie zaczęło. Ściana była tak nasiąknięta, że nieprędko wyschnie... Było już ciemno, ale te moje amatorskie – z punktu widzenia hydraulika - czynności, sprawiły, że na powrót zacząłem myśleć poważnie o niedzielnym szkoleniu – bo jednak jadę!... Początkowo plan zakładał, że ruszę z domu w sobotę późnym popołudniem, prześpię się w Poznaniu i rano świeży i wypoczęty stawię się na torze. Awaria w domu zweryfikowała mój wcześniejszy zamiar, ponieważ chciałem mieć pewność, że moja diagnoza była właściwa – musiałem przenieść start na wczesny poranek. Rano stwierdziłem, że stan zalania kuchni nie uległ zmianie i choć nadal znajduje się w strefie stanów wyższych – nie zmienia się, a jeśli już to w tę dobrą stronę. Nie zwlekając ruszyłem w kierunku A2 i dalej do Przeźmierowa.
Niestety - dla nas motocyklistów - mamy w Polsce bardzo niewiele takich miejsc, gdzie można by pojeździć motocyklem w bezpieczny sposób, ćwicząc różne przydatne na jednośladzie umiejętności. Tor Poznań, to jeden z nielicznych w naszym kraju obiektów, nadających się
do szkolenia w warunkach bezpiecznych, a jedyny nadający się do profesjonalnego ścigania. Więc na tego typu szkolenia – doskonalące jazdę, jest idealny, a grupa instruktorów-trenerów wprost wymarzona.
2z5
Nie często ma się okazje posłuchać ludzi, którzy wiedzą co mówią, a nie mówią co wiedzą. Uważam, że szkolenie doskonalące technikę jazdy powinien odbyć każdy motocyklista. Najlepiej w pierwszym roku po uzyskaniu prawa jazdy na jednoślad. A już na pewno wtedy, kiedy staje się użytkownikiem motocykla dużej pojemności oraz mocy. Taki rodzaj kontaktu z maszyną oraz instruktorem, który wie, czego uczy i jak to robić, aby było efektywne nawet po jednym dniu, jest nieocenionym źródłem wiedzy o sobie, własnych umiejętnościach, ale także swoich słabościach i lękach. Wierzę, że wielu uczestników, podobnie jak ja, odebrało też lekcję pokory. Do tego także sporo wiedzy o motocyklu, ubiorze motocyklisty i nastawieniu do motocyklizmu jako źródle przyjemności.
Program dnia przewidywał przećwiczenie kilku bardzo istotnych manewrów: hamowanie w łuku, slalom w łuku, „test łosia”, hamowanie hamulcem tylnym, jazda po łuku z otwartym gazem, pokonywanie wąskiej szykany, hamowanie awaryjne.
3z5
Program obejmował także dwa bloki teoretyczne: pierwsza pomoc przedmedyczna, a także fachowo przekazana wiedza z ustawień elementów sterujących motocykla, pozycji za kierownicą, ubioru i kasku. Cieszy mnie to, że wszystkie półgodzinne części zajęć były nakierowane na bezpieczeństwo. Głównie własne, ale również innych uczestników ruchu. Każda „lekcja” była tak samo ważna. Uczestnicy podzieleni byli na maksimum dziesięcioosobowe grupy, które „wędrowały” do kolejnych miejsc toru, w których przeprowadzane były kolejne zajęcia. Szkolenie nie miało słabych punktów, no może jeden – było za krótkie, bo jednodniowe. Ale dało mi, a sądzę, że i wielu innym uczestnikom, bardzo ważną wiedzę, a mianowicie taką, że trzeba tę edukację kontynuować. Po pierwsze już bardziej świadomie korzystać
z motocykla i doskonalić technikę jazdy w czasie każdej przejażdżki, po drugie – korzystać z podobnych szkoleń w przyszłości oraz możliwości pojeżdżenia w podobnych – torowych – warunkach, co najmniej kilka razy w sezonie. Jestem przekonany, że wielu z uczestników takiej pierwszej dla siebie niedzieli na torze – szczególnie kierowcy motocykli o sportowym zacięciu - powzięła zobowiązanie przerzucenia miejskich eskapad z mocno odkręconym gazem, na właśnie takie – torowe. Towarzystwo ślicznych hostess w strojach organizatora, które pojawiały się na wszystkich lekcjach, poprawiał nastrój oraz rozładowywał napięcie spowodowane trudnością niektórych ćwiczeń. Całość szkolenia zwieńczyły cztery okrążenia na pełnym gazie, wykorzystując nabyte wcześniej umiejętności i rzeczywiście było to zadanie pokazujące tak zwany przyrost wiedzy. Potem organizator zapewnił posiłek, przy grillu i quadzie... Można tam było już na chłodno porozmawiać ze szkolącymi na temat niektórych manewrów oraz bezpieczeństwie. Tak jak podczas szkolenia byli pomocni, chętni i kompetentni.
Podobnie jak podczas jazdy na tor, mój plan powrotu również uległ zmianie. Z powodu cieknącej wody, czyli awarii – chwilowo wstrzymanej – musiałem zrezygnować z powrotu drogami o mniejszym nasileniu ruchu, a o większej ilości zakrętów, na rzecz szybszej trasy. Cały czas jeszcze były obecne w mojej głowie szkolone manewry, gwałtowne hamowania, ale też większa świadomość zagrożeń wynikających w nieumiejętnego operowania gazem, sprzęgłem i hamulcem. Niemal cały wieczór, do zaśnięcia moje myśli tętniły przeżytym dniem i mnogością atrakcji...
4z5
Rano przyjechał wezwany wujek. Emerytowany hydraulik, ale takiego mi trzeba było, bo instalacje w moim domu są starego typu – grube, dużej średnicy rury, ręcznie gwintowane i uszczelniane pakułami. Przy pomocy przecinaka i młota zrujnowaliśmy kafelki w łazience na jednej ze ścian. Następnie zlokalizowaliśmy dziurę w rurze, potem wuj ją wymienił i nie musiałem Mu załatwiać biletów do cyrku... Zaletą tej roboty było to, że wcale się nie kurzyło
– tak nasiąknięta była ta ściana. Niestety ta awaria i jej naprawa, skazała nas na przymusowy remont łazienki, ale wiedziałem, że miniony weekend przekazał mi wiele ważnych dla życia motocyklisty nauk… Wśród nauk tych jest także jedna z najważniejszych – nie pękać, nawet jeżdżąc wężykiem...
5z5