W tym roku nasza Grupa V-Strom Północ zmobilizowała się dosyć szybko i sezon zaczynamy już (pomijając Jajcarnię), majówką. Chętnych zebrało się całkiem sporo: Grzesie, Kuba, Daruś, my i Miłki (dojechali z Łukowa). Ci, co nie mogli niech żałują! Ekipa fajna, więc połowa sukcesu zapewniona, jeszcze tylko pogoda – i tu wielki znak zapytania. Do końca nie byliśmy pewni czy będzie sens jechać (a może samochodami?!), miało być zimno i padać. Ale trudno, zbiórka na Złotej Karczmie o 8:50, trochę pada, temperatura – hmmm…. nie ma mrozu to jedziemy. Podjeżdżając na stację benzynową rozglądamy się raczej za grupką, która będzie stała przy samochodach, ale nie! Wszyscy twardo na motocyklach. Ubrani w piękne kondoniki przeciwdeszczowe, w bardzo atrakcyjnych „oczojebnych kolorach”. Najbardziej podobały mi się rękawiczki Ani (dwa palce „Mikrobi”) i buty Darka (normalnie jak kaloszki). Nie ma co czekać, do przejechania 450 km, więc jedziemy. Na początek piękny korek przy wyjeździe z Gdańska, no trudno, przeciskamy się powoli środkiem i jakoś idzie. Pierwszy postój tradycyjnie po około 1,5 godziny. Na stacji przy kawce gadamy z trzema kolesiami,
jedynymi których spotykamy na trasie. Oni mówią, że też oprócz nas nie minęli nikogo na moto. Nic dziwnego, pogoda odstrasza, przelotne opady i nadal zimno. Po drodze jeszcze mała niespodzianka. Jedziemy sobie jedziemy i Jacek mówi mi, że coś mu terkocze z przodu. Sakramentalne pytanie: słyszysz?... i po chwili kolejne równie sakramentalne: no nie słyszysz?! Nie wiem czy tylko ja tak mam, że jestem odporna na tego rodzaju odgłosy motocyklowe i samochodowe. No dobra, trzeba się zatrzymać i sprawdzić. Okazało się oczywiście, że Jaca miał rację, bo odpadła nam jakaś śruba i cały przód się po prostu ruszał! Chłopaki pomogli, coś tam podokręcali i póki co mówią, że można jechać dalej. Zatrzymujemy się jeszcze tylko na obiadek (pyszne zupki i krokiety), chociaż bardziej nas chyba cieszy, że możemy posiedzieć w ciepełku.
Na miejsce dojeĹźdĹźamy nawet szybko. Hotel robi baaaaaaardzo dobre wraĹźenie, jeszcze chwilkÄ™ czekamy na MiĹ‚kĂłw i juĹź przy piwku moĹźemy oficjalnie uznać weekend za otwarty. ByliĹ›my teĹź pod wraĹźeniem obsĹ‚ugi – jednoosobowy czĹ‚owiek-orkiestra. ObsĹ‚ugiwaĹ‚ nas na dole przy barze, potem w restauracji na piÄ™trze, oczywiĹ›cie rano przy Ĺ›niadaniu teĹź. PytaliĹ›my czy teĹź tu gotuje, ale nie. Jeszcze przy kolacji GrzeĹ› go zahaczyĹ‚ o Ĺ›rubkÄ™ do Suzi (bÄ™dzie w koĹ„cu trochÄ™ bezdroĹźy i dziur, wiÄ™c trzeba wszystko poskrÄ™cać dobrze), bo stwierdziĹ‚, Ĺźe na pewno goĹ›ciu jest tu teĹź zĹ‚otÄ… rÄ…czkÄ…. ZapytaĹ‚ tak mimochodem, od niechcenia‌. a pan za chwilÄ™ przynosi trzy Ĺ›ruby i pyta czy mogÄ… być. đ&#x;˜Š Warto jeszcze wspomnieć, Ĺźe ten sam pan jeszcze przynosiĹ‚ nam do pokoju (gdzie przeniosĹ‚a siÄ™ impreza po zakoĹ„czeniu części oficjalnej), ogĂłrki kiszone, talerze, noĹźe i herbatkÄ™.
NastÄ™pnego dnia ruszamy o 10:00. Impreza zakoĹ„czyĹ‚a siÄ™ przyzwoicie chyba przed północÄ…, wiÄ™c nie ma bĂłlu. Nawet sĹ‚oĹ„ce jest z rana, ale upaĹ‚ jakby zelĹźaĹ‚ đ&#x;˜Š jak to Ania stwierdziĹ‚a. Pewnie jest okoĹ‚o 10 st., to nie ma siÄ™ co czepiać. W planie mamy okoĹ‚o 220 km i kilka miejsc do zwiedzenia. Zaczynamy od Kruszynian – najpierw idziemy zwiedzać cmentarz, potem meczet (wstÄ™p 5 zĹ‚. z przewodnikiem). Stoimy przed meczetem i czekamy, aĹź wyjdzie poprzednia grupa, a tam ludzie wychodzÄ… i wychodzÄ…, koĹ„ca nie widać, chyba ze trzy autokary weszĹ‚y, albo byĹ‚o tylne wejĹ›cie i chodzili w kółko đ&#x;˜Š. Potem zaliczamy kawkÄ™ i ciastko w ZajeĹşdzie Tatarskim i jedziemy dalej do SupraĹ›la. Tam oczywiĹ›cie koniecznie trzeba zobaczyć Muzeum Ikon (wstÄ™p 14 zĹ‚. bez przewodnika) i Monaster, po ktĂłrym oprowadza nas jeden z zakonnikĂłw (wstÄ™p „co Ĺ‚askaâ€?).
Muzeum - fantastyczne, jedna z najbogatszych w Polsce kolekcja ikon z XVIII, XIX i XXw., nie tylko. malowane na desce, ale takşe metalowe ikony i krzyşe. Co ciekawe, w latach 1993-98 głównym źródłem pozyskiwania zbiorów stał się Białostocki Urząd Celny.
Absolutnym unikatem są szesnastowieczne freski ocalałe ze zburzonej i obecnie odbudowanej cerkwi Zwiastowania NMP, znajdującej się na terenie monasteru supraskiego. Wracamy znów przez Kruszyniany, şeby tam zjeść obiad i spróbować regionalnych potraw. Oprócz jedzenia
(pielmieni,
zawijańca
tatarskiego,
czeburekĂłw, kartaczy nie byĹ‚o! ☚) i picia (podpiwek i kompot), bardzo spodobaĹ‚ nam siÄ™ stół, przy ktĂłrym
siedzieliśmy – kamienna studnia, a na niej drewniany blat, pośrodku otwór z wiaderkiem. Oczywiście trzeba było zajrzeć do środka, a tam ogórki się kurde kisiły! Nie mogliśmy odpuścić i wychodzimy ze swojską kiełbasą i smalcem,
nalewkÄ…
własnej roboty
i tymi ogórkami (mimo, şe nie były w sprzedaşy). Wracamy około 19:00, ale mamy jeszcze siły na piwko i kolację – dziś teş pod nr 105 u Grzesiów. Imprezka tym razem nieco się przedłuşyła,
bo Ania straciĹ‚a czujność đ&#x;˜‰ i trochÄ™ siÄ™ zasiedzieliĹ›my.
Kolejnego dnia ruszamy przed 10:00, mamy do przejechania około 200 km. Zaczynamy od przejechania przez Puszczę Białowieską, şeby odnaleźć şubry. No cóş, w puszczy widać ślady wycinek, a şubry w rezerwacie w Białowieşy (wstęp 10,- zł) i na znakach drogowych, ale dobre i to. Oprócz şubrów oglądamy w rezerwacie jeszcze inne zwierzaki. Najbardziej spodobały się wszystkim şubronie, a szczególnie wersja şeńska tego zwierzaka.
Potem jedziemy sobie na kawkÄ™ do SioĹ‚o Budy, bardzo fajne gospodarstwo agroturystyczne, oczywiĹ›cie ze swojskim jedzeniem. A Ĺźe poszliĹ›my za radÄ… babci z Kruszynian i puĹ›ciliĹ›my ciaĹ‚o luzem, wiÄ™c do kawki zamawiamy po kawaĹ‚ku marcinka (pyszne ciasto!). Ruszamy dalej, ale zatrzymujemy siÄ™ jeszcze na chwilÄ™ w BiaĹ‚owieĹźy przy sklepie, w ktĂłrym szukamy ducha puszczy. Co znaleĹşli, to kupili -degustacja wieczoremđ&#x;˜Š Jedziemy jeszcze do Grabarki zobaczyć gĂłrÄ™ krzyĹźy. Po drodze zatrzymujemy siÄ™ na sesjÄ™ zdjÄ™ciowej w malowniczej wiosce. ĹšwiÄ™ta GĂłra Grabarka to miejsce prawosĹ‚awnych pielgrzymek. ZasĹ‚ynęła w 1710r. w zwiÄ…zku z epidemiÄ… cholery na terenach Podlasia. Podobno pewnemu starcowi we Ĺ›nie zostaĹ‚o objawione, Ĺźe ratunek moĹźna znaleźć na pobliskim wzgĂłrzu. Wierni przychodzili na gĂłrÄ™, przynoszÄ…c ze sobÄ… krzyĹźe. Z modlitwÄ… obmywali siÄ™ i pili wodÄ™ ze ĹşrĂłdeĹ‚ka. WedĹ‚ug kroniki siemiatyckiej parafii, ratunek od choroby znalazĹ‚o wĂłwczas ok. 10 tys. ludzi. W podziÄ™ce Bogu za cud zbudowano na tym miejscu drewnianÄ… kapliczkÄ™ Przemienienia PaĹ„skiego. Cerkiew przebudowywana, remontowana,
upiększana
dotrwała
podpalona spłonęła doszczętnie.
do
1990r,
Nowa cerkiew zostaĹ‚a wyĹ›wiÄ™cona w 1998r., jest juĹź murowana, pielgrzymi i turyĹ›ci docierajÄ… tu przez caĹ‚y rok i nadal zostawiajÄ… krzyĹźe. Powoli zaczynamy wracać, jeszcze tylko obiad i Ĺźegnamy siÄ™ z MiĹ‚kami, ktĂłrzy juĹź wracajÄ… do domu, a my z powrotem do hotelu okoĹ‚o 19:00 i tradycyjnie kolacja. CiaĹ‚a puszczone luzem na maxa, wiÄ™c zamawiamy tatary woĹ‚owe i pieroĹźki z dzika, do tego oczywiĹ›cie piwsko (duch puszczy czeka w pokoju), tylko Darek siÄ™ trzyma i wciÄ…ga saĹ‚atkÄ™ owocowÄ…. đ&#x;˜Š Rano Ĺźegnamy siÄ™ z Grzesiami, ktĂłrzy wracajÄ… do GdaĹ„ska. Ania zadowolona – to byĹ‚a jej pierwsza dĹ‚uĹźsza wyprawa i nawet stwierdziĹ‚a, Ĺźe nie byĹ‚o tak Ĺşle. đ&#x;˜Š Szczęściara! Mnie na pierwszÄ… wyprawÄ™ Jaca przewiĂłzĹ‚ ponad 600 km do Kudowy, w drodze powrotnej byĹ‚ rozwĂłd ze trzy razy – taka pogoda byĹ‚a! Z tego co wiem u GrzesiĂłw wszystko ok. Z KubÄ… i Darkiem jedziemy jeszcze na Mazury. Najpierw do samego Ĺ›rodka Europy, czyli do Suchowoli. Miasto podaje na swojej stronie internetowej, Ĺźe za geograficzny Ĺ›rodek Europy Suchowola jest uznawana od 1775 r. StaĹ‚o siÄ™ to za sprawÄ… kartografa krĂłla StanisĹ‚awa Augusta Poniatowskiego Szymona Antoniego Sobiekrajskiego, ktĂłry przeprowadziĹ‚ stosowne wyliczenia. Suchowola leĹźy na trasie BiaĹ‚ystok-AugustĂłw. Miasteczko jest
znane równieş za sprawą błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki, który urodził się w Okopach koło Suchowoli. Następnie trafiamy do Dowspudy, gdzie jest park i główną atrakcja turystyczna, czyli ruiny neogotyckiego pałacu Paców, wybudowanego w latach 1820-1827.
Potem jedziemy na trójstyk PolskaRosja-Litwa i robimy oczywiście zdjęcia z KAŝDEJ strony. Bardzo pomocny jest tutaj „kij do samojebki�, który sprawdził się juş nie pierwszy raz. Kuba trochę się krygował na początku bo róşowy
(poşyczył od córki), ale spoko, zdjęcia wychodzą super.
WpadliĹ›my z KubÄ… na pomysĹ‚, Ĺźeby zrobić jeszcze coĹ› brzydkiego po stronie, na ktĂłrÄ… wchodzić nie wolno‌ hihihi, ale kamery nas powstrzymaĹ‚y. đ&#x;˜Š
Jedziemy jeszcze zobaczyć mosty w Stańczykach. Teren prywatny, wstęp ok. 5 zł., emeryci znişka, więc Darek
i Kuba płacą połowę. Pogoda super, więc robimy sobie spacerek w jedną i drugą stronę, zagryzając regionalnymi ciastkami. Dalej „mazurski Ciechocinek� – podjeşdşamy pod tęşnie, „kij do samojebki�, słit focie i jedziemy dalej szukać jakiegoś obiadu. W Rapie jeszcze oglądamy piramidę z 1811 roku, w której pochowana jest rodzina pruskiego rodu baronów.
W GoĹ‚dapii zaleĹşliĹ›my knajpÄ™ „Matrioszkaâ€? z bardzo dobrym jedzeniem, tyle Ĺźe kartacze juĹź siÄ™ skoĹ„czyĹ‚y (jak zwykle!), wiÄ™c zajadamy siÄ™ plackami i kiszkÄ… ziemniaczanÄ…. Nocujemy w StrÄ™gielku, w gospodarstwie agroturystycznym, z ‌ Mormonami đ&#x;˜Š Tak nazwaliĹ›my grupÄ™ turystĂłw z Warszawy, z grupkÄ… maĹ‚ych dzieci, gdzie podziaĹ‚ obowiÄ…zkĂłw odbiegaĹ‚ od standardowego, a parĂłwki na gorÄ…co byĹ‚y wielkim wydarzeniem.
No, w kaĹźdym razie u nas w roli gĹ‚Ăłwnej pierogi i duch puszczy, a potem wieczĂłr gier i zabaw (bilard i szachy). đ&#x;˜Š A rano‌ no cóş, wszystko co dobre szybko siÄ™ koĹ„czy i trzeba wracać. PowrĂłt do domu ok 250 km, ale po drodze chcemy zobaczyć jeszcze zamek w Reszlu. ObowiÄ…zkowo kawa, ciastko. Ale co waĹźniejsze! Wchodzimy na dziedziniec, a tam piÄ™kna wielka studnia - i oczywiĹ›cieâ€? „ZaglÄ…daj do Ĺ›rodka! jest studnia – muszÄ… być w Ĺ›rodku ogĂłrkiâ€?. Po krĂłtkim zwiedzaniu trzeba wracać. Szkoda! Pogoda super, wiÄ™c dobrze siÄ™ jedzie, a z resztÄ… nie ma co ĹźaĹ‚ować, bo wyjazd bardzo udany.
DziÄ™kujemy Wszystkim za wspĂłlnie spÄ™dzony czas i towarzystwo. đ&#x;˜Š Do zobaczenia! Cecylia & Skorpio / MotoTuryĹ›ci 149
PS. Kiedy piszÄ™ te sĹ‚owa chĹ‚opaki (Darek, Kuba, GrzeĹ› i Piotrek) sÄ… juĹź w drodze w Alpy đ&#x;˜Š. Mariusz ze swojÄ… ekipÄ… rĂłwnieĹź. A nam do wyjazdu do WĹ‚och zostaĹ‚y dwa dni! đ&#x;˜Šđ&#x;˜Šđ&#x;˜Š