2012 - Relacja Roku - cz. 1 z 3

Page 1

PL

UK

RUS

Se z o n 2 0 1 2

Tytuł: Autor: Data wyprawy:

(01.04.2012 - 31.03.2013)

*

UZ

KZ

Nr relacji:

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

The World Is Not Enough - Świat to za mało

Sponsorem nagród dla laureatów rankingu „Moto-Turysta Roku 2012” jest:

Sławek / Moto-Turysta 137 26.05 - 02.09.2012 * / 100 dni 31 / 2012 / Turystyczne wojaże

Data nadesłania relacji: codzienne meldunki z trasy Data publikacji: 28.10.2012 Relacja objęta rankingiem „Moto-Turysta Roku 2012”. Opublikowany materiał rywalizuje w rankingu „Relacja Roku 2012”

PL

RUS

Częśd 1 z 3 Przejechany dystans:

24 988 km

- sklep, który każdy motocyklista odwiedzid powinien.

Autor relacji to Moto-Turysta w randze: (status rangi z dnia publikacji relacji)

LAUREAT RANKINGU

POLSKA > Wieluo > Ustrzyki Dolne

Po nieprzespanej nocy (chyba każdy to przechodził przed długim wyjazdem), rano odwiedził mnie jeden „Ludź”, którego chyba najbardziej ze wszystkich ludzi szanuje i zrobił mi zajebistą niespodziankę - dzięki ! Po ubraniu się, chęd otwarcia garażu i wystawienia moto

RELACJA ROKU 2012*

From: Moto-Turysta 137 Sent: Pt 2012-05-25 20:00 To: Administrator Portalu Moto-Turysta Subject: The World Is Not Enough - Świat to za mało

Dzieo 1 / 2012-05-26

* przejdź do działu rankingu >> O RĘCE AUTORÓW RELACJI ROKU DBA NA TURYSTYCZNYM SZLAKU PRODUCENT RĘKAWIC:

Cześd Paweł, Teraz jadę trochę dalej, jak się uda będę pisał z trasy… Dwa koła przenoszą dusze!!! Załącznik: jadę daleko.jpg

Pozdrawiam, Sławek137

była tak ogromna, że .... kur... gdzie jest klucz i pilot? No i już jest jazda na samym początku wyprawy. Okazało się, że pilot z kluczem leży sobie w najlepsze na sprzęcie, bo to ja sam sobie wieczorem zamknąłem garaż z kluczem w środku. Dobra jadę, ale tylko do bramy, bo kamizelki świecącej zapomniałem założyd. Zawrotka oczywiście bez przesądów i już wszystko mam - jadę. Wspomniany „Ludź” mnie trochę eskortował i dalej już jadę sam. Pogoda fajna, drogi jak to nasze drogi, do Brzeska korek strasznie długi, ale jakoś boczkiem i się udało. Trochę mnie zmoczyło w Sanoku, jednak w drodze do Ustrzyk Dolnych wyschnąłem i jestem w fajnym hotelu VILLA NEVE - normalny czysty z garażem na sprzęt. Juto pierwsza granica, zobaczymy jak będzie… Poczułem zmęczenie i po pierwszym dniu zasnąłem jak baranek. Rano jeszcze polskie śniadanko i na granice, a tu ... Nasze panie celniczki zdziwione gdzie ja jadę, ale obsługa super !!! Dziewczyny biegały po całym przejściu i nawet odprawę ukraioską pomogły mi „załatwid”, chociaż musiałem się cały wypakowad!

Dzieo 2 / 2012-05-27 Ustrzyki Dolne > Krościenko > UKRAINA > Ternopil / Тернопіль > Vinnytsia / Вінниця

Ukraioskich celników ująłem ziarnami kardamonu i mieli ubaw po pachy i tak zeszło ok 1,5h. W koocu wjechałem na Ukrainę…. 1


PL

UK

RUS

KZ

UZ

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

Takich dziur jeszcze nie widziałem, jazda przej.... na maxa, nie wiem jak im wyjdzie to Euro??? Tak się wlokłem ze 150km z prędkością 20-30 km/h. Później wjechałem na nową drogę w kierunku Kijowa i było już lepiej, ale zjechałem w kierunku Termopile i tu taka sama historia - dziura na dziurze. Po drodze dużo patroli policji, ale nie zatrzymali mnie dzisiaj ani razu. Trzeba jechad tak jak nakazują znaki i jest OK. Do hotelu dojeżdżam znowu bardzo zmęczony i staram się nie myśled co będzie dalej. W każdym razie jutro na pewno dalej przez Ukrainę… Jestem bardzo zmęczony do tego stopnia, że ukraioskich dróg mam już chyba naprawdę dośd !!! Gdy dookoła są fajne widoki to można znieśd trzepotanie na długich odcinkach, a tu…… nic, nic, nic !!! Idę spad, tzn. padam!

Dzieo 3 / 2012-05-28 Vinnytsia / Вінниця > drogą międzynarodową M12 > Kirowohrad / Кіровоград > Znamianka / Знам'янка > drogą magistralną M04 > Oleksandriia / Олександрія > Dniepropetrowsk / Дніпропетровськ

Dzieo 4 / 2012-05-29 Dniepropetrowsk / Дніпропетровськ > drogą magistralną M04 > Krasnoarmijsk / Красноармійськ > Donieck / Донецьк > Debalcewe/ Дебальцеве > drogą magistralną M03 > Dolzhans'kyi / Должанський > FEDERACJA ROSYJSKA > Novoshakhtinsk / Новошахтинск

Prawie cały dzieo w deszczu z przerwami dla policji-milicji. Na szczęście tylko mnie pouczają, że za szybko jadę i okazują

zdziwienie, że mi się chce jechad w taką pogodę. Miałem jeszcze spad na Ukrainie, ale szybko jakoś dojechałem do granicy z Rosją. Granica tak łatwo i szybko przeszła jak na tutejsze warunki, że byłem bardzo zdziwiony! Miła pani celniczka wypełniła za mnie wszystkie papiery i najważniejszy „wriemieny woz” i kartę meldunkową. Dojechałem w deszczu do pierwszego hotelu i tu wylądowało UFO. Pani z administracji tak się przejęła „innostraocem”, że wszystko poszło bez stresu i nawet do pokoju dostałem kolacje. Próbowałem coś zobaczyd dookoła hotelu, ale deszcz szybko mnie przygnał do pokoju by spad.

Dzieo 5 / 2012-05-30 Novoshakhtinsk / Новошахтинск > Volgodonsk / Волгодонск > Elista / Элиста

Dzieo zapowiadał się bardzo fajnie, słoneczko, ciepełko i wio! Po drodze umyłem rowerek z dwiema dziewczynami z myjni. I tak jadę sobie fajnie, droga jest ok i jak nagle nie zaczęło padad -napie………., że z mojego mycia WIELKA dupa! Miałem takie szczęście, że na długości ok 30 km nawet drzewa nie było, ale za to deszczyk był zajefajnie wielki. Dojechałem do miasta ELISTA stolicy Respubliki Kałmuckiej. Zostaje tutaj i robie sobie dzieo przerwy, aby jutro pozwiedzad to buddyjskie miasto w Rosji.

2


PL

UK

RUS

Dzieo 6 / 2012-05-31 Elista / Элиста

KZ

UZ

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

Dzisiaj po trochę dłuższym spaniu, postanowiłem pozwiedzad Eliste. Na przystanku dla marszrutek pomogli mi wyłapad odpowiednią do „CITY CZIAS” - to takie ich miasteczko szachów. Tutaj się dowiedziałem, że szachy to sport narodowy Kałmuków i prawie wszyscy tu w nie grają!!! Takie mini miasteczko z domkami, w których mieszkają nauczyciele szachów i obsługa tego miasteczka - taki dziwny twór, ale im ponod bardzo potrzebny. Oczywiście jako autonomiczna respublika, mają także swój parlament i prezydenta. Nie wiem po co im to, ale jest - tego dowiedziałem się od Kałmuczki, z którą rozmawiałem w jakimś barze. Wspominała stare dobre czasy, jak to korespondowała z chłopakiem z Polski i przysyłali sobie kartki. Starsi z portalu pamiętają jak się pisało z bratnią młodzieżą socjalistyczną z Kraju Rad - jam napisałem chyba ze dwie takie kartki. Miła rozmowa przy piwku trwała by pewnie dłużej, ale podczas naszej pogawędki tak rozszalała się burza, że moja rozmówczyni nawet nie pamiętała podobnej w tych okolicach. Powiedziałem, że to ja przywiozłem deszcz i z nim cały czas jadę. Poprosiła abym został, bo brakuje im wody. Oczywiście chętnie im ten deszcz zostawię!!!

Złapałem następna marszrutkę i pojechałem do ich klasztoru buddyjskiego. Zrobiłem kilka zdjęd z zewnątrz i w momencie kiedy chciałem robid zdjęcia w środku, podbiegło do mnie kila osób w mundurkach i wyrwali mi aparat - tak się zaczęła przepychanka z KGB!!! (tak napisane było na legitymacji jednego). Co ja tu robię, dokąd, po co, dlaczego, przeglądanie zdjęd w aparacie - ale fajne jaja! Po moich tłumaczeniach odpuścili sobie, ale kolejnych zdjęd już nie zrobiłem. Wróciłem do hotelu zrobiło się duszno i bardzo gorąco. Późnym popołudniem przed hotelem zrobili sobie imprezę przeciwnicy palenia tytoniu. Do tej pory nie wiedziałem, że im głośniej - tym skuteczniej można wyleczyd się z nałogu. Jutro dalej… Dzieo 7 / 2012-06-01 Elista / Элиста > Astrakhan / Астрахань > KAZACHSTAN > Atyrau / Атырау

Dzieo się zapowiadał deszczowy. Od rana w Eliscie kropiło, ale szybko uciekałem przed deszczem i do Astrachania już zrobiło się fajnie. Było cieplutko i postanowiłem już wjechad do Kazachstanu. Niestety miałem po drodze pierwszy nieprzyjemny kontakt z rosyjską policją - robią fajne zdjęcie z tyłu i raczej się nie podyskutuje. Zabrali mi prawo jazdy i paszport. Podobno 100 Euro załatwi sprawę, jednak skooczyło się na 100 $. 3


PL

UK

RUS

KZ

UZ

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

Po krótkotrwałym wkur…., granice przejechałem w trybie ekspresowym. Rosjanie nawet paszportu nie chcieli, tylko oddałem im kartę meldunkową. Podobną kartę dostałem od kazachskiego pogranicznika a wszystko to trwało 5 min. Drogi znów zaczęły się robid nieciekawe, ale za to widoki stepów, które mi towarzyszyło przez cały dzieo, były krótko mówiąc „cudne”: step, step, spalony step i … jeszcze raz step, i step, i tak 600km. Najprzyjemniejszym widokiem były wielkie stada dzikich koni, pędzące stado koni przy drodze to widok naprawdę niesamowity!!! Po drodze jeszcze dzikie wielbłądy dwugarbne, chodzące w każdą stronę. Przyjechałem już o zmroku do miasta Atyrau i trafiłem na imprezę nafciarzy! Pytanko??? Spotkał Polak Rosjanina i Kazacha - kto padł pierwszy??? Kiedyś Wam odpowiem… Dzisiejszy etap wyprawy wiódł tuż obok Morza Kaspijskiego / Caspian Sea. Tak naprawdę jest to bezodpływowe słone jezioro, do którego wybrzeża mają dostęp następujące paostwa: Rosja, Azerbejdżan, Iran, Turkmenistan, Kazachstan. Jest to największe jezioro na świecie o powierzchni przekraczającej terytorium naszego kraju...

Dzieo 8 / 2012-06-02 Atyrau / Атырау > Kulsary / Құлсары > Beyneu / Бейнеу > Ciężko mi wstad, ale powoli będę się zbierał i dalej w drogę…. od godz. 16.30 na granicy Kazachstan - Uzbekistan Dzieo zaczął się od potężnej burzy a już myślałem, że zostawiłem wodę za sobą. W miarę pokonywania kilometrów temperatura jednak rosła i zaczynał się robid pogodny dzieo! Oj, gdybym wiedział rano jak się skooczy, to bym chyba został w Atyrau. Było tak: step, step, spalony step, wielbłądy, konie, step, step, spalony step, konie step-by-step, step, znowu step i tak 600 km. W koocu jadę do granicy z Uzbekistanem, oj gdybym wiedział……………………!!!! Z fajnej drogi robi się syf, duży syf, WIELKI syf, walka w tym syfie jak przejechad koszmar, urwany błotnik przedni, syf do potęgi, walka, walka, wyjebka, znowu walka, nie dam rady, ale dam, we łbie cyrk, WIELKI CYRK… W koocu zmrok i jest kolejka TIR-ów długa na 6km. Granica to nie tylko syf, ale także wysypisko śmieci! Oczywiście cudak podjechał i zaczęła się taka jazda, że wszystkie śrubki w kolanach mi się podkręcały. Szczegółów nie będę opisywał - dodam tylko, że było „zajebiście wesoło” - fajnie byd bezpaostwowcem…

4


PL

UK

RUS

KZ

UZ

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

Dzieo 9 / 2012-06-03 oczekiwanie na granicy do godz. 4.00 > UZBEKISTAN > Kungrad / Uzbek: Qo‘ng‘irot – Қўнғирот > Sumanay > Khojayli > przejazd przez rzekę Amu-daria / Amu Darya > Nukus > ponowne przekroczenie rzeki Amu-daria / Mangit > Shavat > Qoshkopir > Xiva

Rano po „SUPER FAJNEJ NOCY!!!”, w miarę szybka odprawa przez Uzbeków - najważniejsza jest deklaracja WOZOWA! Wszystko wpisałem, nawet telefon komórkowy, aby nie mied problemów z wyjazdem. Bezinteresowna pomoc celników i pograniczników Uzbeckich i jestem w Uzbekistanie. Wymiana waluty 200 $ i nie wiem gdzie pomieścid ich „pieniądz” - dostaje 0,5 miliona i jestem „kasiasty”. Droga się poprawiła w porównaniu do kazachskiego syfu, są dziury ale da się jechad z prędkością ok 100 km/h. Niebawem wita mnie przesympatyczny Uzbekistan i 38oC. Jestem zmęczony, ale postanawiam dojechad do Xivy - to takie podobno fajne miasto na jedwabnym szlaku, zobaczymy jutro.

Dzieo 10 / 2012-06-04 Xiva > Urganch > Beruni > Xiva

Xiva, to jedno z antycznych miast na jedwabnym szklaku. Po porannym „ich” słodkim śniadaniu, ruszyłem w miasto… W trakcie zwiedzani 1000-letnich murów obronnych z cegły i zaprawy gliniano - słomianej, zaczepi mnie Uzbek trochę mówiący po angielski i rosyjsku. Okazało się, że pracuje jako „przewodnik” wożący turystów w różne dziwne miejsca, których próżno szukad w oficjalnych przewodnikach. Umówiłem się na wyjazd za miasto za ok. 3 godziny. Po wejściu do starego miasta zgłupiałem zupełnie od podziwu patrząc na wspaniałe medresy i minarety!!! Gdzie ta sztuka tych ludów wschodu się rozpłynęła w dzisiejszym świecie??? Wchodzę do kilku medres - muzeów i nagle jakbym przeniósł się do innego świata: czyściutko, super, chłodnie, zieleo, mili i uśmiechnięcie ludzie. 5


PL

UK

RUS

KZ

UZ

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

Ludzie w Xive to zupełnie inna bajka, tu w tym biednym kraju chyba naprawdę zrozumieli, że turyści którzy tu przyjeżdżają są na wagę złota i mimo ciężkich warunków życia dba się o „innistraoców”! Poszwendałem się po cichych i spokojnych uliczkach. Po zrobieniu kilku zdjęd spotkałem mojego „przewodnika” i pojechaliśmy do twierdzy TOPRAK KALA i AYAZ KALA.

Dzięki tej wycieczce zrozumiałem, co to znaczy kolos na glinianych nogach… Nie ma takiego imperium na świecie co przetrwa na wieki, po każdym okresie świetności zostaje wyschnięta i smagana przez wiatr glina. Trzeba mied dystans do siebie i do rzeczywistości jaka nas dzisiaj otacza, a to co po nas zostanie - to prędzej czy później zostanie zapomniane!!! Może ludzie, którzy mieszkają w jurtach przy twierdzy AYAZ KALA, żyjący jak ich przodkowie sprzed tysięcy lat, są inaczej do życia - pozytywnie - nastawieni. Po powrocie do Xivy chciałem kupid żel i na parkingu spotkałem - myślałem, że tylko ja jestem tak poje… - kolegę z Izraela, Dorona!!! Od jutra jedziemy razem! Świat jest jednak mały! Pijemy koszerne piwo…

http://doronsvoyage.wordpress.com

6


PL

UK

RUS

KZ

UZ

TJ

KGZ

Wstaliśmy wcześnie, jednak miasto zaczęło żyd szybciej. Buchara była centralnym miastem jedwabnego szlaku i jest przez to bardzo rozbudowana. Wiele medres robi naprawdę oszałamiające wrażenie, minaret Kaliani z 1127r., jest bardzo ładny. Odwiedziliśmy jeszcze ruin wewnętrznego miast, w którym mieszkali Emirowie podobno aż do wejścia tu armii czerwonej 1920r. Są tu też klasztory i meczety, ale w środku jakoś jest mało ludzi, większośd handluje regionalnymi wyrobami. Oczywiście zakupiłem ręcznie malowaną ozdobę dla Moto-Turysty Roku.

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

Dzieo 11,12 / 2012-06-05,06 Xiva > drogą A380 > Gazli > Buxoro

Buchara to podobno największe muzeum pod gołym niebem i jest tu naprawdę bardzo dużo zabytków zadbanych i remontowanych cały czas. Tutaj już da się wyczud klimat, że biały jest do oskubania i każdy to chodzący bankomat. Mimo to ceny jedzenia, pamiątek nie szokują aż tak bardzo. Odwiedzamy jeszcze z Doronem synagogę. On ucina sobie pogaduszkę ze starymi Żydami, którzy nie wyjechali za chlebem do Izraela - tak mi to określa. W środku starego miasta przy basenie robimy przerwę na jedzenie. Po kilku godzinach szwendania się po mieście, uciekamy do hotelu, bo jest bardzo gorąco. Odpoczęliśmy i wyszliśmy, po hu…., to nie wiem!!! Ja już zacząłem mistrzostwa, tylko drużyny są inne!!! Spacerkiem poszliśmy zrobid zdjęcie rzeźby MOTÓRA, jak zapierdziela na swoim osiołku. Przy okazji trafiła się miła restauracja i drużyna Uzbeckich nauczycieli. Niestety, jak ja sam mogę wygrad z 8 zawodnikami, skoro każdy z nich to ja razy dwa? Doron mnie zaholował do hotelu i niestety nie za wiele pamiętam z wczorajszego meczu. Próbowałem załapad kontakt z otoczeniem, ciężko… 7


PL

UK

RUS

KZ

Dzieo 13 / 2012-06-07 Buxoro > Galaosije > Vobkent > GijduVon > Navoi > Kattakurgan > Loyish > Samarqand

UZ

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

Po co mi ten wczorajszy mecz był potrzebny!!! Nie mogłem dojśd do siebie po przegranej i zdychałem do 15.00. Doron cały czas mi dotrzymywał towarzystwa i dopiero po godzinie 15.00 wyjechaliśmy. Droga była początkowo dobra i fajnie nam się jechało. Po 100km zaczął się ponownie Uzbecki syf bez asfaltu i walka o przetrwanie na szlaku. Przed Samarkandą droga

się poprawiła. W samym mieście drogę dojazdową do hotelu też remontowali ale się udało i śpimy niedaleko mauzoleum Temerlana, którego imperium było największe na świecie. Jutro trochę pozwiedzamy i jedziemy do Taszkientu. Podobno też ma byd ciepło jak dzisiaj 41oC . Doron wcześnie rano obudził mnie (o godz. 4.00), i poszliśmy na „zdjęcia”. Trochę byłem zły, ale przeczytałem w przewodniku, że rano jest najlepsze światło do zdjęd. Prawie na śpiąco się dotoczyłem. Zespół architektoniczny Registan trzech medres i to co zobaczyłem, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Nie potrafię opisad piękna tych budowli –oceocie sami.

Dzieo 14 / 2012-06-08 Samarqand > drogą M39 / przekroczenie rzeki Zeravshan > Jomboy > Bulungur > Gallaorol > Jizzakh > Gaga > Syrdarya > przekroczenie rzeki Syr-Darya>Chinaz > Tashkent

Po śniadaniu ok 8.00 udaliśmy się do Taszkientu, oczywiście upał i droga trochę lepsze, jednak tylko momentami. Po drodze spotkaliśmy Stephana z Anglii i Elizabeth z USA na GS 650, załadowanego jak tutejsze osiołki. Byłem pełen podziwu dla nich i ich planów dalszej jazdy. Oj Szacun WIELKI !!! Po przybyciu do miasta pojechaliśmy prosto do Ambasady, a tu zgłupiałem zupełnie jak dyplomaci potrafią obsługiwad swoich obywateli. Nie to co „pomoc” naszych dyplomatów w Iranie. Wieczorem pojechałem na skwer Amira Temura, gdzie stoli wieki koo o siedzący na nim człowiek, który miał wielkie imperium. Wróciłem do hotelu piwko i lulu. Jutro dalej w miasto...

8


PL

UK

RUS

Dzieo 15 / 2012-06-09 Tashkent / zwiedzanie stolicy Uzbekistanu (Taszkent)

KZ

UZ

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

Dzisiaj chcieliśmy rozpocząd zwiedzanie Taszkientu od wizyty na starym bazarze. Po wielu wyczerpujących zapytaniach mieszkaoców i po trzech przesiadkach udało się nam dotrzed w to miejsce. Czytałem o tutejszych bazarach i naprawdę widok setek przypraw wprawił mnie w osłupienie! To my jednak robiliśmy za małpki do zdjęd i wszyscy nam polecali swoje produkty. Wielu ze starszych mówiło, że byli w Polsce „jako saldaty, bo wsie ruskije byli”. Powłóczyliśmy się po bazarze i upal nas dobił. Wróciliśmy do hotelu i po piwku zrobiło się trochę chłodniej.

Dzieo 16 / 2012-06-10 Tashkent / zwiedzanie stolicy Uzbekistanu (Taszkent)

Dzieo zapowiadał się jak każdy siedzący dzieo, kuszanie, piwo, kuszanie, piwo i tak miało byd do wieczora. Po południu zadzwonił ambasador Doron i zaprosił nas na kolacje, zgłupiałem zupełnie! Powiedziałem, że nie pójdę, bo mam tylko bojówki i koszulkę, a na spotkaniu dyplomatów trzeba wyglądad jak człowiek a nie jak włóczęga na motocyklu! Myślałem, że rozmowa się skooczyła… O godzinie 19.00 pod hotel podjechał dyplomatyczny jeep i zrobiło mi się bardzo miękko w kolanach - a co tam jadę. Jedziemy, Doron nic nie mówi… Wjeżdżamy do dzielnicy willowej i okazało się, że jest to przyjęcie na luzie dla wszystkich izraelskich dyplomatów przebywających w ten weekend w Taszkiecie. Poznałem ambasadora Tadżykistanu, Kazachstanu, Kirgistanu, konsula Rosji, Dagestanu, Turkmenistanu, ich żony i dzieciaki, szefów ochrony placówek dyplomatycznych. Robiłem za CENTRALNĄ małpkę na imprezie, oczywiście obowiązywał zakaz zdjęd - a szkoda, bo było by się czym pochwalid, - przecież też byłem ambasadorem zwyczajnym Polski! Rozmawialiśmy o stosunkach polsko-żydowskich i o dziwo wszyscy potwierdzili, że zarówno u nich jak i u nas są pojebani ludzie podgrzewający atmosferę. Okazało się, że dyplomaci to tacy sami ludzie jak my. Trochę się koszernej polało i było naprawdę bardzo, bardzo fajnie. Po 24.00 przywiózł nas do hotelu konsul generalny Turkmenistanu - Feliks z żoną Iwoną i dzieciakami - wszyscy są z Litwy i Iwona bardzo się cieszyła, że była na imprezie z „sąsiadem”!!! To był naprawdę super fajny dzieo!!

9


PL

UK

Dzieo 17 / 2012-06-11 Tashkent / Taszkent

RUS

KZ

UZ

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

Dzisiaj dzieo walczenia o wizy i dupa! Takiego cyrku jeszcze nie widziałem, jednak to co się tu wyprawiało pod ambasadą Tadżycką to jest trudne do opisania - nie wiem jak można jeszcze bardziej zezwierzęcied! Nie ważne czy ktoś jest bardzo stary i chce tylko odwiedzid rodzinę, czy młody, każdego przy nas traktowali jak…..!!

Po chwili czekania zjawił się konsul i jemu też nic nie udało się załatwid, więc odeszliśmy z kwitkiem. Trochę się chłopaki wkurwi… i zadzwoniła ambasador! Może Doron będzie maił wizę za 3 dni. Jaja na całego, tak wkurwieni przesiedzieliśmy cały dzieo w hotelu. Ja chyba jutro jadę, ale nie wiem jaką drogę mam wybrad, bo podobno wszędzie jest syf!! Zobaczmy... Rano doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu abym bezczynie siedział z Doronem i czekał na wizę, skoro i tak później pojadę inną drogą. Mam przecież wizę, która już biegnie i dlatego postanowiłem jechad...

Dzieo 18 / 2012-06-12 Tashkent > drogą M-39 > Chinaz > Syrdarrya > drogą M-34 > Gulistan > Hovos > drogą A-376 wzdłuż granicy Uzbekistan / Tadżykistan > Bekobod > drogą P-20 > Chaynak > TADŻYKISTAN > Buston > drogą P-33 > Takely > Chorukh-Dayron > Khujand > przekroczenie rzeki Syr-Darya > drogą A-376 > Nau > Kurkat > Lyakat > Ura-Tyube / Istaravshan

Początkowo bardzo mi się drogi pierdzieliły ale jakoś dojechałem do granicy Uzbecki - Tadżyckiej i tu miłe, bardzo miłe zaskoczenie! Szybko sprawnie bez dupereli i cudowania tylko jeden pogranicznik musiał wyjechad 5 minut przed moim przybyciem i trochę zeszło na czekaniu na niego. W tym czasie celnicy i żołnierze mnie obstąpili i gadaliśmy o motocyklach. Dwóch z nich to też zakręceni motocykliści. Moje wrażenie z granicy bardzo pozytywne, pomimo czarnych scenariuszy publikowanych w Internecie. Strona Tadżycka to tylko formalnośd, jednak jak celnik zaczął mi wymieniad polskich aktorów i śpiewad „Czterech pancernych” po polsku - to zgłupiałem kompletnie! Na dokładkę dołożył kapitana Klossa i kazał pozdrowid Stanisława Mikulskiego - co też niniejszym czynie! Drogi w Tadżykistanie zaskoczyły mnie strasznie pozytywnie pomimo poboru opłat. Oczywiście od UFO nie pobierali, wszyscy się uśmiechają, machają i każdy jest tu przyjaźnie nastawiony. Dojechałem do miasta Istaravshan. Jestem w hotelu a przed hotelem mam wesołe miasteczko. Małe dzieci są takie same na całym świeci i uśmiech radości u nich jest zawsze szczery i bardzo miły, chętnie pozowały do zdjęd, a rodzice z dumą pokazywali swoje pociechy. Fajny wieczór, sam bym się pokręcił na karuzeli ale to już nigdy nie wróci - szkoda. Co tam, teraz mam inną zabawkę, która stoi zaparkowana przed hotelem i jutro poniesie mnie bezpiecznie dalej…

GALERIA 1

OBEJRZYJ GALERIĘ ZDJĘĆ

29-05-2012 11-06-2012

DOTYCZĄCĄ OPISANYCH MIEJSC

10


PL

UK

RUS

UZ

KZ

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

Dzieo 19 / 2012-06-13 Drogą M-34 > Ayni > przekroczenie rzeki Zeravshan > Pugus > Varzob > Chorbag > Dushanbe > przekroczenie rzeki Kafirnigan > drogą A385 > przekroczenie rzeki Ilyak > przekroczenie rzeki Vakhsh > Khodzharki > Dangara > Dzharteppa > Bulyen > przekroczenie rzeki Kyzylsu > przekroczenie rzeki Yakhsu > KULOB

No chyba zaczął się prawdziwy Hard!!! Rano mała zadyma w hotelu - chcieli jeszcze za parking, ale olałem towarzystwo i pojechałem. Droga była doskonała wręcz wzorcowa, do tego słoneczko i super się jechało… Po 40 km dojeżdżam do tunelu, ale tu tunel „zakrytiy”. Chioczyk mówi, że górą trzeba jechad, więc posłusznie jadę… To była chyba najgorsza jazda w moim życiu i nie był to off road, tylko autentyczna walka o życie - szuter, kamienie, woda, śnieg, pył, maź i co tylko można sobie wyobrazid. Tak autentycznie kilka godzin walczyłem przez 40 km. Na jednym z podjazdów w jakimś błocie na ok. 30-40 cm, jedną ciężarówką kierowca wziął taki zakręt - i wierzcie lub nie - widzę jak zaledwie 10 metrów przede mną samochód kładzie się na bok i SPADA W DÓŁ!!! Serce mi zamarło, zaraz ja pierdolnę o glebę i polecę za nim... Nie wiem jak się spiąłem i jak wjechałem 200 metrów wyżej… Byłem taki wystraszony, że nie wiedziałem który włącznik w kamerze nacisnąd - ja pierdole coś STRASZNEGO!!! Zatrzymałem się i biegiem w dół… Inni też się zatrzymali, ale kierowca na szczęście wyszedł o własnych siłach i z rozmowy zrozumiałem, że nic mu nie jest. Później doszedł do „drogi” i zaczął wydzwaniad. „Pojechałem” dalej w pyle tak ogromnym, jakby ktoś na mnie sypał cały czas mąkę. Droga się blokowała kilka razy przez stare kamazy, które miały ogromne trudności z podjechanie pod górę. Nie wiem jak zjechałem i wjechałem na super szeroką i równiutką jak stół drogę. Po kilkunastu kilometrach zatrzymałem się na popas i aby uspokoid emocje. W rozmowie z Tadżykami powiedzieli mi, że jest jeszcze tunel w którym jest „ciut, ciut” wody?! OK jadę dalej i jest owy tunel…

Pierwszy raz w żuciu płynąłem a nie jechałem! Wody było momentami po same jaja!!! Taki odcinek był ok. 2km, później przez dalsze 3km można było jakoś przejechad. Droga znowu zrobiła się super szeroka, równa jak stół i poniosło mnie: „stop police, od kuda do kuda, a z Polszy to tam czempionat, szto ty nie futbolis - a nie ja nie futbolis, a ja motocyklisty - daj bud z zadarow i pojechał” - i tak kilka razy jeszcze po drodze. 11


PL

UK

RUS

KZ

UZ

TJ

KGZ

CHN

Minąłem Duszanbe i jechałem w kierunku KULOB - droga syf, duży syf, WIELKI syf i znowu jakiś debil na czwartego zaczął wyprzedzad i znów wypierdo..... w ścianę z czerwonej skały. Wszyscy wybiegli z samochodu i zaczęli napierdalad kierowcę - jaja na całego!!! Droga ponownie zrobiła się jak stół ale tylko ok. 60km i po off road -zie dojechałem do miasta KULOB. Odpocznę i się wyśpię - myślę sobie - jednak nic z tego naiwny głuptaku!!! Jest miasto i jest hotel jedyny w promieniu 100km. Dzidzia z administracji od razu rzuca mi cenę 50$, bo innostraniec. Ok., ale chce zobaczyd pokój - najpierw zapłać - chce zobaczyd - najpierw zapłać! Wie, że jestem w dupie, bo ciemno, bo dalsza droga do dupy a spad na dworze nie mogę, bo mnie milicja zwinie. W koocu płacę - oj ja naiwny debil !!! W pokoju syf, wody nie ma nawet zimnej, podobno ma byd o dziesiątej. Chcę żeby mi dali czystą pościel, bo to jest czysta pościel ale sprzed 100 lat! Wkurwienie osiąga apogeum, idę jeśd oczywiście szaszłyk, który mogę sobie wybrad! Wszystko tu jest tak upierdolone, że nie wiem jak ich jeszcze żyjątka nie wyniosły! MAM kurde DOŚD!!! Z pozytywów widoki gór zapierają dech w piersi i jak siedzę patrząc na nie, przewija mi się myśl, że warto było dla tych gór tu dojechad. Skoki miałem zajefajne - start 560m n.p.m. / przełęcz Sahriston 3500m n.p.m. Dopadła minie choroba wysokościowa ale to pikuś, mam prochy dam radę. Jutro spróbuję zaatakowad PAMIR!!!

KGZ

KZ

PL

RUS

Dzieo 20 / 2012-06-14 KULOB / okolice

Dzieo zapowiadał się fajnie, ale tylko się zapowiadał… Z syfiastego hotelu szybko się ewakuowałem i ruszyłem w stronę Khorogu normalną drogą - czyli syf, trochę asfaltu i kamienie, dziwny piasek w zasadzie pył i debile w swych terenówkach. Znowu jeden chciał wyprzedzad na 5-tego i wylądował na boku. Droga robiła się czasami lepsza, częściej jednak była gorsza. Tadżycy chyba mają inne pojęcie dobrej drogi. Dla nich jeżeli to nie jest step albo woda, to już jest „nie płocha a ocieo chrosza doroga” - no cóż jeden tak drugi inaczej… 12


PL

UK

RUS

KZ

UZ

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

Po drodze spotykałem Siergieja i Andrieja z BMW Klub Moska, fajne spotkanie w pyle i kurzu. Wymieniliśmy się doświadczeniami, bo jechali w przeciwną stronę co ja, fota i dalej.

Zacząłem się zbliżad do granicznej rzeki Panji z Afganistanem i tu zdziwienie… Pełno maszyn i robią drogę, ale to Iraoczycy im budują tą drogę!! W pewnym momencie zauważyłem wielką chmurę pyłu, dużo większą niż normalnie z pod ciężarówek i podjeżdżam zobaczyd co to takiego. Spadła lawina skalna i zatarasowała drogę, stanąłem, patrzę i nagle ponownie JEB… Był to potężny huk i zaraz się szybko wycofałem na troszeczkę otwartą przestrzeo, stoję. Co chwila nadjeżdżają nowe samochody i ludzie między sobą rozmawiają. Znalazła się koparka, spychacz i zaczęli odgruzowywad drogę. Do góry pozostał ogromny głaz i co chwila zsypywały się kamienie i pył, więc robotnicy się wystraszyli i przestali pracowad. Po chwili zjawili się chyba inżynierowie, porobili zdjęcia i stwierdzili, że muszą zrobid zrywkę tego głazu - tak mi tłumaczył kierowca polewaczki z wodą. Tak zleciało kilka godzin aż w koocu stwierdzili, że dzisiaj droga nie będzie przejezdna.

13


PL

UK

RUS

KZ

UZ

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

Spytałem o Gostinicu i wróciłem ok. 15km z powrotem - jest gostinica! Ja pierdziele, ale towarzystwo doborowe - paru już nawalonych, ale wchodzę z uśmiechem - „ja z Polszy, pogawarim, pokuszajem, popijom” i próbuje jakoś sam siebie chyba pocieszyd!!! Po chwil zatrzymuje się samochód, wysiadają ludzie i okazyjne się, że jedna dziewczyna jest ze Szwajcarii i zrobiła sobie wycieczkę z przewodnikiem i kierowcą, ale nic jej nie wyszło i też zostaje. Wspólnie ustalamy plan obrony na wypadek „W”. Zwiedzamy to ranczo, które okazało się domową fabryką cebuli do słoików. Po chyba godzinie jest wiadomośd, że drogę udrożnili i można przejechad - zostaje sam. Jedna jej przewodniczka, która jest z miasta MURGAB, daje mi numer telefonu. Mówię jej, że jak nie zadzwonię rano do 10.00, to niech dzwoni po policje - wie gdzie mnie zostawili. Włączam na całą noc Spota i mam miękkie kolana!!! Z „lokalesami” nawiązuje kontakt, jeden był w saldatach w Bornym Sulimowie. Oczywiście szybko podłapuje temat i mam już nid porozumienia. Kupuje w lokalnym „BARZE” wszystkie ryby z Panjin-u i każe smażyd w warunkach super sanepidu, kupuje piwa i idę zobaczyd komnatu. Sam odór już mnie zabija i stwierdzam, że noc spędzę z nimi na ichniejszym „łóżku” nad Pianj-em. Młodzież przynosi ryby, salat i lepioszuku (chleb) - zaczynamy imprezę. Gadamy jak to dobrze było za sowieta, oczywiście przytakuje, nie wiem jak by się zachowali gdybym im powiedział, jak Polacy kochali sowieta. Jak zobaczyłem ryby to zjadłem sobie MARSA!!! Ja kuszał zawtrak, ja bolszy, nie kuszaju dużo!!! Kurde nie wiem czy te smażone ryby by mnie z powrotem do rzeki nie wciągnęły!!! Jeden dostał już niezłego jebca od ich fajnego tytoni, nie palą a żują i zaczął mi z telefonu odtwarzad nagrania muzyki TALIBUÓW, o job twoju mad jest super!!! Po paru zachwytach z mojej strony stwierdza, że jestem gościem na ich terytorium i Polsza oczeo charosza i niczewo nie lzia. Jednocześnie daje mi wykład, że jeżeli do domu mnie zaprosi to nie mogę rozmawiad z jego żoną i matką bo mnie ubjut!!! JEST GIT!!!! Cudem towarzystwo zasypia, ze mnie schodzi powietrze i była to noc w hotelu pod milionem gwiazd -cudowne niebo, czyste, droga mleczna, drugi raz już takie widziałem - na pustyni WADI RUM w Jordanii też było piękne niebo. Rano ok 4.30, wstaje i o dziwo żyje. Jedyna myśl chodzi mi po głowie - spadaj stąd „turysto” szybciutko!!! Rozliczam się za kolacje i „hotel”, chłopaki wstają i idą w pole zbierad cebule i tak się kooczy noc w hotelu z milionem gwiazd !!! 14


PL

UK

RUS

Dzieo 21 / 2012-06-15 Drogą M-41 > Khorog

KZ

UZ

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

Jadę pod osuwisko i widzę jeszcze pracujących ludzi, z którymi wczoraj rozmawiałem - pozdrawiają mnie. Po zatrzymaniu dowiaduje się, że najprawdopodobniej zginął tu człowiek, który pracował przy udrażnianiu drogi. Szukają go cały czas i nigdzie go nie ma.

Jadę dalej, po drodze robię zdjęcia i filmy jest tu po prostu cudowanie. Mam zbyt mały zasób słownictwa abym mógł opisad piękno tej natury.

Po drodze mijam wiele małych a zarazem bardzo biednych wsi. W jednej się zatrzymuje i malutkie dzieciaki mnie dopadają i obstępują. Kupuje jakieś cukierki - jestem dobry wujek. Przychodzi dwóch starszych i jeden mówi, że był w saldatach w Brzegu! Pokazuje mu na Navi Brzeg, on wymienia Wrocław, Opole, Nysę i tak rozmawiamy oczywiście o ich biednym losie. Mój motor już ma osiem lat i już ma drugi silnik - odpowiadam na ich pytanie skolko? Nie mówię im, że to nowa maszyna, bo nie chcę ich denerwowad, tym bardziej jak jeden mówi, że zarabia 150$ na miesiąc. Jadę dalej, przyroda jest piękna i niczym nie skażona. Zapominam o syfiastej drodze.

15


PL

UK

RUS

KZ

UZ

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

Dojeżdżam do Khorogu i super fajnego hotelu, ale nie ma w nim wolnych miejsc. Mówię, że jestem tak zmęczony, że śpię w holu. Dziewczyny wydzwaniają po mieście i znalazły mi hotel prawie nowo otwarty - jestem sam w całym hotelu. Podjeżdżam pod hotel i jeszcze jedna kontrola wojska - jestem tuż przy granicy afgaoskiej znowu nad Pianj-em. W hotelu jest woda, momentami ciepła, jest światło i nie jest źle. Robią mi fajną kolacje, pije piwo i rozmawiam z kobietą z recepcji (42 lata). Widad po niej i jej córce ogromne zmęczenie trudnym tutejszym życiem i z każdym wypowiedzianym przez nią słowem głupieje coraz bardziej! Twierdzi, że wszystko co mają zawdzięczają Imamowi, który żyje w Szwajcarii i się nimi opiekuje. Próbuje jej tłumaczyd, że to nie jest jego chęd pomocy bezinteresowna, tylko później ich wszystkich wykorzystuje do swoich brudnych Nie mogę jej przekonad, jest tak zapatrzona w pajaca, że jego portret wisi u miej w domu! Świat jest jednak pojebany już zupełnie, jak można dymad tak biednych ludzi? Czytałem o takich cwaniakach jak wykorzystują biednych ludzi. Podawali przykłady właśnie Szwajcarii -handlu organami ludzkimi, narkotykami i prostytucją pod pozorem nauki w szkołach europejskich. Nie wierzyłem, że ludzie są aż tak naiwni i teraz odbiłem się od szklanej ściany!!! Dzieo 22 / 2012-06-16 Khorog > Sipinz > Rozh > Manem > Lyakhsh > Przekroczenie rzeki Vanch

Rano szybko z chłopakiem z hotelu udaje się do miejscowego KGB i proszę o przedłużenie wizy o 3 dni tłumacząc, że byłem chory w Uzbekistanie i mam niestety pecha. Trafiłem chyba na starego ucznia samego słooca słooc Stalina. Na moją prośbę o przedłużenie wizy odpowiedział NIE! Dlaczego - bo NIE! Próbuję jakoś rozmawiad, jednak nie jestem w stanie rozwalid skały debilizmu i głupoty. Muszę szybko zmienid plany i trasę jazdy. Po drodze do hotelu odwiedzam jeszcze przygraniczny bazar zaprzyjaźnionych narodów PAMIRU - Tadżyków i Afgaoczyków, gdzie kupuję na aukcję XXI Finału WOŚP, wyrób ręczny od afgaoskiego chłopca

-wg zapewnieo mojego przewodnika, naszyjnik jest oryginalny wśród chioskiej tandety.

16


PL

UK

RUS

KZ

UZ

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

Zakup naszyjnika dokumentuję na potrzeby aukcji WOŚP, przez zrobienie zdjęcia. To nie był dobry pomysł, bo zaczepiła mnie milicja. Po pokazaniu wszystkich fotek, udało mi się przemycid te wykonane na bazarze. Na koniec robię sobie jeszcze zdjęcie z afgaoskim imamem i spadam z Khorogu. Przy wyjeździe znowu zatrzymuje mnie milicja i nie wiem czy zakuty łeb z KGB, czy chęd wymuszenia łapówy powoduje straszne napięcie z mojej strony i jadę po nich na maxa. Chyba zwątpili jak wyrwałem paszport następnemu debilowi i poszedłem do motocykla… W nienajlepszym nastroju ruszam w stronę MURGAB. Uspokaja mnie piękno gór i pomalutku wjeżdżam na 3600m n.p.m.

Dowiaduje się o „SPA” - szybka decyzja i zostaje. Moje pojęcie o „SPA” było trochę inne do dnia dzisiejszego, jednak tutaj zastaję rozlatujący się budynek z sypiącymi się ścianami, bez szyb i okien. Namiastką „SPA” jest super gorąca woda i taki po PEG-rowski chlewik, ale jednak zostaje i znowu robię za małpkę na motocyklu. Po kilku chwilach rzejeżdża bus francuzów i po krótkiej wizycie uciekają jak najdalej z tego syfu -jak mi tłumaczy Marc, - nie twierdzę, że jest to kurort!!!

GALERIA 2

OBEJRZYJ GALERIĘ ZDJĘĆ

13-06-2012 16-06-2012

DOTYCZĄCĄ OPISANYCH MIEJSC

17


PL

UK

RUS

KZ

UZ

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

Dzieo 23 / 2012-06-17 Drogą M-41 > Sasyk-Kel (jezioro) > przekroczenie rzeki Murgab > Murghab

Jazda turystycznym szlakiem na wysokościach ok.. 4000m n.p.m. to niesamowita frajda i do tego jeszcze te wspaniale widoki… Docieram do miasta Murghab, w którym jak widad na zdjęciu, nie byłem jedynym motocyklistą. Na pewno nie jest łatwo zyd na takim odludziu. Niezręcznie jest mi nawet poprosid o gorąca herbatę, bo dla Tych ludzi rozpalenie ognia to jest naprawdę trudna rzecz. Palą tylko suchymi odchodami jaków i jakimiś znalezionymi suchymi roślinami. Mimo to gospodyni z uśmiechem na twarzy zaprasza mnie do pokoju, w którym stoi stół i tam mam chleb masło z jaka, dżem i dzbanek gorącej herbaty. Muszę jeszcze zrobid zakupy, bo jutro będę zdobywał naprawdę kolejne wysokości …

18


PL

UK

RUS

KZ

UZ

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

Ruszam zdobyd przełącz AK Bajtal 4655 m n.p.m. Pogoda w Murgab nie nastraja mnie zbytnim optymizmem, Dzieo 24 / 2012-06-18 PAMIR > jezioro Karakul Lake > Verkhniy Muzhkul Nature Refuge > zaczyna padad. Poza tym kooczy mi się wiza i musze jechad. Po przejechaniu ok. 39 km, pogoda zrobiła się świetna KIRGISTAN / Republika Kirgiska > Osh -jest zimno 3oC, ale świeci słooce i niebo prawie bez chmur. Jedzie się super, chociaż droga to kamienie i szuter... Jest 4658 m n.p.m. - tyle pokazuje mi GPS, może zawyża. Ciśnienie jest dla mnie fatalne 578Pa, jednak nic się ze mną nie dzieje, chyba działa adrenalina, bo to najwyżej jak do tej pory dla mnie. Podziwiam cudowne widoki i piękna Pamiru.

Zaczynam jazdę w dół, a w zasadzie zaczynam walczyd z czerwonym błotem, wodą. Momentami drogi nie ma wcale. Dojeżdżam do jeziora Karaklu i do miejscowości Karakul.

19


PL

UK

RUS

UZ

KZ

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

W Karakul podczas zajadania się jajecznicą dowiaduje się, że dwie godziny przede mną było tu dwoje Polaków, którzy idą na nogach po świecie!!!! Po około 10km widzę dwoje ludzi z plecakami, zatrzymuje się i jakież jest ich zdziwienie na moje „dzieo dobry”. Asia i Jakub idą w świat, trochę porozmawialiśmy i pojechałem dalej. Błotno-wodne przeprawy czasami są dla mnie bardzo trudne. Udaje mi się jakoś dojechad do granicy i tu zaczyna się jazda. Widzą, że jestem zmęczony a pomimo to każą mi wyciągad wszystko z kufrów. Potem kontrola bagażu i po spakowaniu żądają ode mnie dokumentu na wwóz motocykla. Tłumacze im, że nic nie dostałem, oni pokazują mi taki dokument, który faktycznie dostaje się przy wjeździe i już wiem, że jestem ugotowany. Każą mi wracad na granicę wjazdową i przywieźd taki papier. Mówię, że kooczy mi się wiza, uradowany tym stwierdzeniem pogranicznik mówi 1000$, zgłupiałem. Po przepychankach skooczyło się na 200$ i wyjechałem w pas ziemi niczyjej - to ok. 10 km glinianej drogi, po której spływa woda. Znowu walczę i dojeżdżam do kontroli Kirgiskiej. Tu zupełna konsternacja, pogranicznik bierze paszport wbija pieczątkę i WELCOME to KIRRGIZ. Kilka razy się pytam czy to już wszystko, oni z uśmiechem mówią, że wszystko i jadę dalej - wjeżdżam na asfalt i jest super. Zatrzymuje się spoglądam na góry Pamiru i czuje zajebistą satysfakcję, - UDAŁO mi się przejechad PAMIR jest super!

GALERIA 3

OBEJRZYJ GALERIĘ ZDJĘĆ

17-06-2012 18-06-2012

DOTYCZĄCĄ OPISANYCH MIEJSC

20


PL

UK

RUS

KZ

UZ

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

Droga do Osz to prawie super asfalt i zupełna zmiana klimatu jest zielono i ciepło, jest fantastycznie!! Dojeżdżam w takiej atmosferze do Osz, odnajduje hotel i Dorona, biorę natrysk i idę świętowad MÓJ PAMIR!!! PAMIR - ALWAYS ON MY MIND na zawsze!!!

Dzieo 25 / 2012-06-19 Osh

Tak świętowaliśmy, że muszę jeden dzieo odpocząd przed dalszą jazdą… Dzieo 26 / 2012-06-20 Osh > drogą A370 > Kurshab > Uzgen > drogą M-41 > Jylaldy > Taskomur > Kamush-Aziz > Jalal-Abad > Bazar-Kurgon > Massy > Kochkor Ata > Taskomur > Karakol > Toktogul Reservoir > Uch-Terek > Kara-Jygach > Torkent > Kotormo > Kara-Tektir >Toktogul

Rano wyruszamy z Osz, jest ciepło i nie ma dużego ruchu już za miastem. Mijamy po drodze jeszcze pomniki kreatywnego socjalizmu i pamiątki najnowszej historii Kirgizji z 2010, kiedy to krajem targała wojna domowa. Tu też ludzie zrozumieli co to jest demokracja, coś tam udało im się wywalczyd, jednak zmiana mentalności to zmiany na pokolenia. .

Droga staje się coraz bardziej piękna, jedziemy wzdłuż rzeki Naryo i tak nas fascynuje, że co chwilę stajemy na zdjęcia. Turkusowy kolor wody jest wspaniały i dokoła gór mieni się w różnych kolorach. Droga prawie nowa i ponosi mnie, na 50-tce mam 107, ale 10$ szybko załatwia sprawę i jadę dalej. 21


PL

UK

RUS

UZ

KZ

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

W takich wspaniałych widokach niczym nie skażonej jeszcze natury dojeżdżamy do miasta Toktagul i znajdujemy fajny hotel. Właściciel na początek daje piwo i wędzoną rybę. Siedzimy i rozmawiamy trochę o tutejszym życiu – narzekają, ale chyba nigdzie nie jest na świecie dzisiaj łatwo. Dzieo 27 / 2012-06-21 Toktogul > dalej drogą M-41 > Sosnovka > Kara Balta > wjazd na drogę M-39 > Sokuluk > Bishkek

Dzisiaj wyruszamy do Biszkeku. Wczoraj wieczorem jeszcze przepiliśmy z inżynierami, którzy budują drogę w Karakul. Zakwitła przyjaźo Kirgizko-Polska, było fajnie i dlatego późno wyjechaliśmy. Droga nas ponownie rozwaliła swoimi widokami. Wjeżdżając na przełęcze o wysokości ok. 3500m n.p.m., mijaliśmy po drodze wiele obozowisk Kirgizów, którzy wypasają konie, owce i bydło. Niektóre jurty są naprawdę interesujące. Widoki tysięcy koni wypasających się na ogromnych połaciach górskich, to jest niezapomniany i niesamowity widok. 22


PL

UK

RUS

KZ

UZ

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

Spróbowałem też kumysu - narodowego napoju Kirgizów, niestety nie stał się moim ulubionym napojem. Spokojnie dojeżdżamy do Biszkeku i tu czekam ok. 5 dni na ekipę, z którą mam zamiar wybrad się w dalszą prawie dwutygodniową podróż.

Dzieo 28-32 / 2012-06-22, 23 ,24, 25, 26 Bishkek / Biszkek

Dzisiaj przyleciał tylko Krzysiek, czekamy na resztę ekipy i samochód, który wiezie motocykle. Co można robid jak się nie jeździ motocyklem? Chyba musze wymienid wątrobę, bo już biedactwo nie wie jak szybko oczyszczad organizm w płynów. Hitem tego „odpoczywania” jest mój śpiew karaoke z Sergiejem -my się rozumieliśmy, ale nas nikt nie potrafił podobno zrozumied. Nie poddajemy się i jest remis w zawodach Kirgizko-Polskich. Doron oddał mecz walkowerem i tak to trwa już 5 dni. We wtorek mają podobno przyjechad motocykle - oby były jak najszybciej, bo brakuje już nam zawodników na zmiany w boju karaoke. Rano dalej czekamy na pozostałe motocykle, które są już podobno koło Astany. Późnym wieczorem przyjeżdża samochód i sprzęty...

Dzieo 33 / 2012-06-27

Rano rozładowujemy sprzęt i ok.13.00 w koocu wyjeżdżamy! Drogę już znam i jej widoki też, bo przecież już nią jechałem. Mimo to kilka razy się zatrzymuje na zdjęcia, bo teraz krajobrazy są zupełnie inne i równie piękne. Późnym wieczorem docieramy nad jezioro Toktogu i rozbijamy namioty.

Bishkek > drogą M39 > Sokuluk > Kara Balta > drogą M41 > Sosnovka > BalaChychkan > Toktogul > Kotormo > Tokent > Kara-Jygach > Uch-Terek > TOKTOGOUL RESERVOIR > Karakol > Taskomur > dalej drogą M41 nad granicą z Uzbekistanem > Massy

23


PL

UK

RUS

UZ

KZ

Dzieo 34 / 2012-06-28 Massy > drogą M41 > Bazar-Kurgon > Jalal-Abad > Uzgen > drogą A370 > Osh > dalej drogą M41 > Gulcha > Sary-Tash

TJ

KGZ

CHN

KGZ

KZ

PL

RUS

Wyjeżdżam wcześnie rano, by dojechad do Osh i naprawid zasilacze do kamer, które w koocu padły na drogach Tadżykistanu. Elektryk samochodowy w Osh robi co może ale niestety nie udało się reanimowad zasilaczy i jestem bez kamer. Szybka decyzja telefon do Polski i zasilacze mają byd wysłane mi po trasie - cóż trudno nie można mied wszystkiego od razu, tym bardziej w tak odległym rejonie świata. Pomimo, że Ojczyzna bardzo daleko, to na ulicach udało mi się dostrzec polski akcent… Dojeżdżam do Sary Tash i czekam na resztę ekipy. Podejmują decyzje, że jadą pod PIK LENINA. Ja jednak już mam dośd fatalnych dróg tym bardziej, że w nocy ostro padało. Pozostaję z Waldkiem na noc w Sary Tash. Kupujemy coś do jedzenia i wodę rozmowną. Okazuje się, że córka właścicieli naszego „hotelu” jest pielęgniarką w miejscowej przychodni i daje mi zastrzyk, bo niestety już odczuwam bóle w kręgosłupie. Zastrzyki, które zabrałem z Polski okazują się przydatne - Jurek dzięki za wyposażenie w ampułki - one naprawdę pomagają! Kooczymy dzieo na rozmowach o życiu…

Jutro ekipa wraca do Sery Tash i już wszyscy razem udajemy się w kierunku granicy z Chinami. Oj, zacznie się prawdziwa jazda!!!

GALERIA 4

OBEJRZYJ GALERIĘ ZDJĘĆ

18-06-2012 26-06-2012

DOTYCZĄCĄ OPISANYCH MIEJSC

Koniec części pierwszej. 24


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.