Moja mała Rosja - Obwód kaliningradzki.

Page 1

Relacja nr 03/2017/Turystyczne wojaże

„Moja mała Rosja” Paweł / MotoTurysta 054 25.06.17 – 01.07.17

Portal Miłośników Turystyki Motocyklowej Moto-Turysta.pl

>>> GALERIA <<< Zdaję sobie sprawę, że na przestrzeni wieków historia naszych narodów nie zawsze była, powiedzmy sobie szczerze, zbyt miła. Wiele nas łączy, wiele nas dzieli. Ja, jako dziecko komuny, miałem wpajane różne rzeczy na temat Związku Radzieckiego, późniejszej Rosji. Być może następstwem tego jest moja słabość do tego kraju i ludzi. Byłem w Rosji dwukrotnie i zawsze czegoś mi brakowało. Moim marzeniem jest podróż za Ural. Niestety braki czasowe powodują, że jestem zmuszony odłożyć taką wyprawę na kiedyś tam. Takim substytutem miała być wizyta w Obwodzie Kaliningradzkim. Patrząc na mapę naszego kraju, moje oko zawsze umykało w tamtym kierunku. No i w końcu się udało. Pojechałem… 1 z 10


Dzień 1 * 25.06.2017 roku Wystartowałem lekko przed 9-tą. Najpierw na Czarnków, następnie przez Piłę i dalej wbiłem się na krajową nr 22. Od Człuchowa lało

niemiłosiernie,

a

przestało

w

Starogardzie

Gdańskim.

Przeciwdeszczówkę zrzuciłem dopiero na granicy, gdzie także zakupiłem 2000 rubli po kursie 0,065 złotych za rubla. Nasze służby graniczne uwinęły się szybko. Po stronie rosyjskiej musiałem wypełnić dwa kwity, deklarację celną i taką ogólną. Poszło

bardzo sprawnie, co mnie mile zaskoczyło. Nie było deklaracji ile i jakiej waluty wwożę, czy tez nie było potrzeby podawania numerów fabrycznych elektroniki. Wyjechałem lekko poza szlaban i postanowiłem założyć do motocykla nawigację. Zjechałem więc w lewo na taki jakby parking, a od szlabanu zmierza ku mnie śliczna pani mundurowa i z wrzaskiem, co tu robię? Że nie wolno! Przeprosiłem, że nie wiedziałem i odjechałem. Zjechałem na pierwszą stację paliw. Podczas mocowania wtyczki w gnieździe usłyszałem lekki pstryk, ale nie przejałem się tym zbytnio. Wsiadłem na motocykl, przekręcam stacyjkę, a tu ciemno! Kurde zupełnie nic! Nie będę się wdawał w szczegóły. Pomagał mi polski kierowca TIR-a oraz Rosjanie, w tym Polak od lat tam mieszkający. Straciłem przeszło dwie godziny na poszukiwaniu prądu. Były oczywiście telefony do Polski, wyciąganie bezpieczników, itp. Rosjanie pojechali do domu po miernik, a mnie w tym czasie coś tknęło i jeszcze raz sprawdziłem bezpieczniki. Okazało się, że jedna franca przepaliła się z boku i ledwie to zauważyłem. Wymiana i w dalszą drogę, a przecież była już wizja powrotu do Polski pchając motocykl. Kaliningrad objechałem na spokojnie, byłem pod wrażeniem dróg. Praktycznie cały czas dwa pasy w jednym kierunku. Tankowanie w Kaliningradzie i uśmiech na twarzy, bo za 8 litrów zapłaciłem 333 ruble, czyli litr kosztował jakieś 2,70 złotych. 2 z 10


Po 20-tej trafiam do Zelonogradska nad Morzem Bałtyckim, gdzie będę bazował. Szybki meldunek w hotelu Cranz, prysznic i wyjście nad Bałtyk. Piękne miejsce. Dzień 2 * 26.06.2017 roku Pierwsze spostrzeżenie: czas jak u nas, czyli nie moskiewski. Po

śniadaniu

wizyta

w

banku,

zakup

mapy

Obwodu

i uregulowanie rachunku za pokój, bo przyjmują w recepcji tylko ruble. Następnie na motocykl i w drogę. Tego dnia postanowiłem pokręcić się lokalnymi drogami przy Zalewie Kurońskim. Po drodze trafiłem do zamku Szakien z XIII wieku. Wejście płatne, ale warto. Co ciekawe za ZSRR był tu… kołchoz. Obecnie widać, że coś się tam dzieje pozytywnego. Włóczęga po dróżkach różnej jakości zaprowadziła mnie w końcu nad sam Zalew. Woda nieciekawa, w sensie brudna. Mimo wszystko widoczki po drodze ciekawe. Widać, że ten region nie był typowym Związkiem Radzieckim, ponieważ sporo zabudowań ma charakter pruski. Dzień 3 * 27.06.2017 roku * 107 km Na

ten

dzień

zaplanowałem

tylko

i

wyłącznie

Mierzeję Kurońską, czyli półwysep prowadzący na Litwę. Wcześniej nieco czytałem o tym miejscu, ale to co widać na ekranie komputera nie oddaje rzeczywistości. 3 z 10


Wjazd jest płatny, ponieważ jest to park narodowy (za mnie i motocykl wyszło jakieś 20 złotych). Na wjeździe otrzymuje się mapkę z całym rosyjskim odcinkiem Mierzei, gdzie zaznaczono wszystkie atrakcje i miejsca warte odwiedzenia. Poza tańczącymi drzewami i kompleksem drugich co do wysokości wydm w Europie, można tam znaleźć kilka hoteli i zajazdów oraz kilometry pięknych pustych plaż. Byłem w szoku, gdy wychodząc na brzeg nie spotkałem żadnego człowieka. Prędkość robocza 50 km i można podziwiać okolicę. Dojechałem aż do granicy, ale na Litwę nie wjechałem, gdyż miałem jednorazową wizę. No i to jest temat, aby tam wrócić.

Dzień 4 * 28.06.2017 roku * 180 km Ten dzień zaplanowałem jako objazd wybrzeżem z Zelonogradska do Bałtyjska, miasta kiedyś zamkniętego z uwagi na stacjonowanie tam Floty Bałtyckiej. Trasa wiodła przez Malinowkę, Kulikowo, Pionierskij, Svetlogorsk, Primorje, Jantarnyj, Kruglovo, Primorsk i do Bałtyjska. W kurortach Pionierskij i Sveltogorsk mogłem zobaczyć piękne wille i świetnie przygotowane plaże. Po drodze bywało różnie, od szopek, aż po luksusowe apartamentowce. 4 z 10


Chciałem pojechać do miejscowości Majak, na północnym cyplu, gdzie wg mapy miała być latarnia morska. W miejscowości Truszkajmy zapytałem jedną panią o drogę i dowiedziałem się, że to teren wojskowy. Zamknięty dla cywili. Sam Bałtyjsk. Wjeżdżałem bardzo ostrożnie, w sensie wolno. Naczytałem się, że pełno policji i wojska. No i fakt, marynarzy widziałem mnóstwo, natomiast policji wcale. Dojechałem do dworca kolejowego, gdzie stoi pomnik Lenina. Zrobiłem fotkę i nic, a podobno za coś takiego od razu mieli legitymować. Wyjeżdżając skręciłem jeszcze wg drogowskazu do siedziby klubu motocyklowego Biker Post. W

club

house

powitała

mnie

Svetlana,

zaproponowała kawę i pogadaliśmy sobie nieco. Bardzo ciekawe miejsce, do tego czynne 24h i zawsze można do nich zajechać i przenocować za free. W międzyczasie przyjechał Sasza, jeden z klubowiczów i pokazał mi na mapie miejsce, gdzie można na legalu wjechać na plażę i pośmigać motocyklem pod niemieckimi bunkrami. Powód by wrócić… Tymczasem powrót do Zelonogradska ponownie przez Primosrsk i dalej Swetlyj. I tu ciekawostka, bo wg mapy była droga wzdłuż wybrzeża. Nie mogłem na nią trafić, ale dzięki pomocy miejscowym udało się. To stara poniemiecka droga, nieco kocich łbów i piasek. Poszalałem… Następnie ze Sswetlyj do Vzmorie i dalej już najprościej jak się dało do hotelu. Wieczór jak zwykle nad morzem w knajpce

i delektowanie się basturmą, czyli suszonymi plastrami wołowiny. 5 z 10


Dzień 5 * 29.06.2017 roku Cały dzień przeznaczony tylko na Kaliningrad. Byłem bardzo ciekaw tego miasta.

Pomoc przy zwiedzaniu zapewnił mi Oleg Ogorodow, szef tamtejszego oddziału International Police Assiociation, który również polecił mi hotel, w którym mieszkałem. Najpierw sam obejrzałem Sobór Chrystusa Zbawiciela i centrum miasta. Potem pojechałem do biura Olega. Po obiedzie zapewnił mi on kierowcę i samochód, więc mogłem wyskoczyć z ciuchów motocyklowych. Miałem okazję zobaczyć Katedrę Matki Bożej i św. Wojciecha, gdzie spoczywa Emanuel Kant, Fort 5, Bramę Barnaderburską, Bramę Królewską, Bramę Frylandzką oraz Port Rybacki, który odnowiony jest po prostu przepiękny. Miasto zrobiło na mnie wrażenie. Czuć z niego jeszcze radzieckimi pozostałościami, blokowiska, trolejbusy, ale widać też, że

mieszkańcy

dążą

do

zachodu.

Większość

pamiątek

jest z niemieckimi napisami, co ma przypominać o rodowodzie miasta. Co ciekawe, nigdzie nie widziałem słynnych matrioszek. 6 z 10


Powrót w deszczu, przez co nie mogłem skorzystać z gościnności toru motocrossowego przy forcie 3. Wcześniej zagadałem z trenującymi tam miejscowymi i powiedzieli, że bez problemu mogę podjechać i pojeździć. Kolejny powód, by tam wrócić... Dzień 6 * 30.06.2017 roku Z uwagi na fakt, że miało cały dzień padać, zaplanowałem zwiedzanie Zelonogradska pieszo. Tym razem przeszedłem całą promenadę. Ponadto warto zobaczyć cmentarz żołnierzy radzieckich, prawosławny kościół Przemienienia Pańskiego, kościół św. Andrzeja, wierzę ciśnień z 1904 roku oraz pomnik foki. Co ciekawe, idąc wzdłuż promenady można trafić na super hotele i restauracje, ale także na zaniedbane działki z sypiącymi się domkami.

Na płotach okalających hotel popadający w ruinę umieszczone są fotografie miasta sprzed II wojny światowej, gdy nazywało się ono Cranz. Miasto przygotowane na turystów i w sezonie naprawdę może być tu fajnie.

7 z 10


Dzień 7 * 01.07.2017 roku Powrót do domu. Trasa ta sama, ale… Zatankowałem motocykl na tej samej stacji, na której po wjeździe szukałem prądu w motocyklu. Podjechałem do rosyjskiej odprawy. Celnicy bardzo szybko odebrali tylko deklarację, którą wypełniłem wjeżdżając i gość zajrzał do kufra. Pogranicznicy odebrali tylko migracyjną kartę i wszystko! Jeden z nich zapytał gdzie byłem i czy mi się podobało. Wyjechałem w strefę niczyją – dwa rzędy aut, bo tylko tyle było wydzielone. Kolejka długa jak cholera. Między pasami separatory połączone metalowymi linkami. Trafiłem na prawą stronę. Popaduje a kolejka stoi. Powoli, bardzo powoli przesuwam się ku barierkom. Nie wiedzieć czemu, lewa kolejka śmiga częściej. Wpuszczane jest po 6 – 8 pojazdów. Pod koniec linki między separatorami były zerwane, więc stałem się bacznym obserwatorem zmiany świateł i otwarcia barierek. Gdy już udało mi się wjechać, przed kolejną barierą trzeba było się zatrzymać w polu widzenia kamery – pewnie sprawdzano tablice rejestracyjne. Potem jazda dalej i widok

taki, że po prawej z 6 długich kolejek samochodów, a po lewej jeden wjazd dla obywateli UE. No to jadę, raptem trzy samochody tam stały. Dodam, że minęła dobra godzina od momentu opuszczenia rosyjskiej kontroli. Stoję i czekam. Jeden samochód. Wepchnąłem motocykl pod dach i mi nie pada. W końcu moja kolej. Daję pogranicznikowi dokumenty i czekam. Długo. Posmarowałem łańcuch, pomachałem rosyjskim motocyklistom stojącym w kolejkach po lewej. W końcu woła mnie celnik do swojego okienka i pyta jak się nazywam, mając moje dokumenty. Pyta czy coś do oclenia, ja że nie. Papierosy, alkohol? Papierosów nie mam, a alkoholu niecały litr. Paliwo? Patrzę na motocykl i mówię, że pełen zbiornik 9 litrów, a on do mnie, że musi mnie skierować na sprawdzenie na kanał. Patrzę na siebie i motocykl i proszę, aby wpisał więcej litrów, skoro to problem. 8 z 10


Negocjacje nie przyniosły efektu, bo to system mnie wylosował do kontroli, a nie celnik. Podjechałem więc pod wskazany potężny garaż i czekam. Dzwonię do domu, że nie wiem o której wrócę, bo już prawie 2 godziny kwitnę na granicy. Otwiera się brama i oczom moim ukazuję się 5-ciu celników z psem! Patrzą na mnie i zaczynają się śmiać. Wpycham motocykl i mówię, że w tym nie ma nic śmiesznego. Drapią się po głowach i głośną myślą – co tu sprawdzić? System, kamery, więc coś muszą zrobić. Poprosiłem, aby mi opon nie ściągali. Przejrzeli bagaże, schowek pod siedzeniem, pies obwąchał i już. Pytali jeszcze gdzie byłem, dlaczego sam i koniecznie chcieli zobaczyć jak wdrapuję się na załadowany motocykl. Powiedziałem, że jak w pracy kolegom opowiem co mnie spotkało, to pękną ze śmiechu. No i pokazałem, gdzie pracuję. Znowu był śmiech. Toaleta i w drogę. Niestety znowu w deszczu. Podsumowanie Czuję pewien niedosyt, ponieważ nie pojechałem na wschodnią część regionu. Ludzie są tutaj pomocni i przyjaźni. Na jednej ze stacji paliw, gdy studiowałem mapę, podszedł człowiek z obsługi i zapytał, czy może pomóc, podpowiedzieć. Posługiwanie się językiem rosyjskim bardzo ułatwia podróżowanie. W sklepach wszystko jak

u nas, a ceny nieco niższe. Paliwo tanie – jak wspomniałem wyżej, 2,7 złotych za litr. Obiad w restauracji nad samym morzem to koszt około 60 złotych. Hotel miałem stosunkowo drogi, bo 200 złotych za dobę ze śniadaniem. Było to jednak miejsce pewne, bezpieczne jeśli chodzi o pozostawienie motocykla na noc, czy pokoju z osobistymi rzeczami na cały dzień. Oczywiście są tańsze miejsca. Należy pamiętać o wizie – koszt turystycznej załatwianej przez biuro to niecałe 500 złotych. Trzeba mieć booking, wcześniej tego wymogu nie było. No i tu pewnego rodzaju problem, ponieważ po 3 dniach pobytu trzeba mieć „meldunek” na karcie migracyjnej. 9 z 10


Mój hotel nie miał tej urzędowej pieczęci, ale za radą tamtejszych policjantów, wbili mi potwierdzenie ze stemplem hotelu i udało się, tzn. wypuścili mnie na granicy bez problemów. Obwód Kaliningradzki, to miejsce warte zobaczenia. Widać, że region aspiruje do bycia turystycznym potentatem nad Bałtykiem. Bez trudu znajdziecie tam także urokliwe i ciche miejsca.

Pozdrawiam, Paweł, MotoTurysta 054

> GALERIA ZDJĘĆ z PODRÓŻY <

10 z 10


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.