MustachePaper #1

Page 1

MUSTACHEPAPER

YardSale vol.11 17-18.05.2014 | Olka Osadzińska | Piotr Zachara Mateusz Stankiewicz | Mustache Academy | PROSTO. x Mustache


2 strona

MUSTACHE

PAPER

YARD SALE vol. 11

17/18.05.2014

MUSTACHE vol. 11 jak powstała 11. edycja targów Mustache Yard Sale oficjalnie wita Was po raz jedenasty! Nie bawimy się w magię liczb, nie ruszają nas wróżby, a numerologia trochę śmieszy. Ale przyznajemy, że ta jedenastka robi na nas wrażenie. Bo przecież skoro vol. 11, to musiało być przynajmniej jedenaście imprez z wąsami w tle, a dobrze wszyscy wiemy, że było ich dużo, dużo więcej. Musiało też minąć ponad 5 lat, co wydaje nam się trochę nierealne i teraz każdy z nas liczy to po cichu na palcach. Musieliśmy sporo razy kombinować, planować, obcinać, dokładać, niedosypiać i ryzykować. Ale było warto – z roku na rok jest Was coraz więcej. Zarówno wystawców, jak i odwiedzających. Mamy dużo szczęścia, że wciąż jesteście z nami! Ale targi to nie wszystko. To właściwie dopiero początek, preludium, wierzchołek góry lodowej. Teraz możemy zaoferować Wam też naszą platformę Mustache.pl. Dzięki niej Yard Sale nigdy się nie kończy. Kreacje i produkty niezależnych projektantów i designerów dostępne są nie dwa razy, ale przez 365 dni w roku, 7 dni w tygodniu, 24 godziny na dobę! Nasz innowacyjny system sprzedaży pozwala Wam mieć nieustanny dostęp do interesujących marek i ciekawych rozwiązań. Cały rok z Mustache. Tak po prostu!

Platforma to zresztą sprawa przede wszystkim praktyczna. Przecież zakupy możecie robić z domu, kiedy siedzicie w wygodnym fotelu z laptopem na kolanach. Ale oczywiście nie musimy aż tak się ograniczać – dzięki naszej

mobilnej aplikacji, działającej na większości platform, robienie zakupów możliwe jest z każdego miejsca, które tylko sobie wymyślicie. Gdziekolwiek jesteście, my też tam będziemy. Offline i online. Trzymamy rękę na wirtualnym pulsie, ale przede wszystkim wierzymy w rzeczywistość. Co jeszcze nowego? Wszyscy kochają promocje, co samo w sobie nie jest odkrywcze, ale nam daje szanse do prezentacji czegoś zupełnie nowatorskiego. To MUSTASHOP – działająca za pomocą najnowszego bluetootha aplikacja, która da Wam dostęp do dużej ilości zniżkowych ofert off- jak i online. Ściągnij ją, aby dostawać od nas spersonalizowane oferty specjalnych promocji i obniżek. Tegoroczny Mustache Yard Sale vol. 11 to nie tylko dwudniowe targi mody i designu z Polski i zagranicy, ale również rozwinięte alternatywne centrum, działające na styku wielu powiązanych ze sobą dziedzin, takich jak kultura, sztuka, edukacja, biznes, sport i rekreacja, multimedia, rozrywka i gastronomia. 17 i 18 maja w czasie Mustache Yard Sale będzie więc można uczestniczyć w szeregu imprez towarzyszących. Jedną z nich będzie np. od dawna współpracujący z nami festiwal filmów Planete+ Doc. Dodatkowo uczestnicy będą

mogli wziąć udział w licznych panelach dyskusyjnych, szkoleniach oraz wykładach, które będą trwały równolegle z targami. Ta strefa wiedzy po raz kolejny poruszy wszystkie problemy młodych projektantów, a wszystko to przy współpracy z Briefem i Harvard Busi-

„Ale targi to nie wszystko. To właściwie dopiero początek, preludium, wierzchołek góry lodowej.” ness Review, a także wybitnymi specjalistami, mocno związanymi nie tylko ze światem mody, ale również biznesu. Na odwiedzających czeka także dużo sportowych atrakcji na Placu Defilad i pyszne jedzenie w strefie gastronomicznej. Zapraszamy też na afterparty po pierwszym dniu Targów (17.05), na którym oprócz koncertu Pauli i Karola, zagra londyński artysta i producent Sampha oraz plejada najlepszych warszawskich DJ-ów. Odwiedźcie nas koniecznie!

historia

Od pasji do biznesu

N

asza przygoda z Mustache zaczęła się tak jak wiele tego typu historii. To coś bardzo prostego, co wzięło się z pasji i chęci dobrej zabawy, a potem stało się sposobem na życie. Sytuacja, która tak naprawdę mogła przydarzyć się każdemu, kto mocno wierzył w to, co robi.

Zaczynaliśmy dość wcześnie, w czasie gdy kończyliśmy liceum. Wywodzimy się z branży imprezowej, więc Mustache na początku był po prostu kolejną imprezą. Chcieliśmy jednak czegoś więcej. Eventy klubowe nam się przejadły, bo nie widzieliśmy w nich większej wartości. Chcieliśmy być bardziej kreatywni i szukaliśmy pomysłu na coś, co pozwoliłoby nam wypromować ciekawych ludzi. Mieliśmy szczęście, bo od razu zaufało nam wielu twórców. Inicjatywą od początku zainteresował się Swanski, artysta i projektant stojący za już wtedy rozpoznawalną marką mody miejskiej Turbokolor, który za darmo wykonał dla nas plakat. Pierwsza edycja odbyła się w nieistniejącym już Obiekcie Znalezionym, w podziemiach Galerii Zachęta. Przyszło mnóstwo ludzi, choć wystawiało się tylko kilkunastu projektantów. W pewnym momencie tłum zablokował wejście. Kto pamięta Obiekt, ten wie, że nie było tam za dużo miejsca, ale nie tylko dlatego za pierwszym razem wystawiała się tylko garstka twórców. My dopiero raczkowaliśmy, a rynek razem z nami. Nieustannie oddziaływaliśmy na siebie wzajemnie i rośliśmy w siłę. Kiedy okazało się, że jest gdzie się pokazać, młodzi niezależni projektanci po prostu się pojawili. Pierwszy Redaktor Naczelny Zdzisław Furgał Dyrektor Kreatywny Krzysztof Kamienobrodzki mustache.pl

Mustache Yard Sale, który odbył się 13 grudnia 2008 roku, był dla nas dużym sukcesem, ale na drugą edycję trzeba było czekać cały rok. Potem odbywały się już regularnie – co 6 miesięcy, na wiosnę i zimą. Trzecia edycja targów przyniosła zmiany. Choć już mocno siedzieliśmy w modzie, to cały czas byliśmy blisko świata imprezowego. Ufali nam więc zarówno projektanci, jak i nowo otwierane kluby. Pierwsza wiosenna edycja odbyła się w dopiero co powstałym klubie 1500m2 do wynajęcia. Początkowo to miejsce było dla nas nawet trochę za duże. Targi odbyły się tam kilka razy i za każdym razem były coraz większe. Pojawił się też cykl imprez nocnych. Współpracowaliśmy z projektantami, braliśmy udział w wydarzeniach kulturalnych i organizowaliśmy koncerty. Choć to doświadczenie wiele nam dało, to jednak kolaboracje te zeszły na boczny tor. Targi w maju 2012 roku trochę nas zaskoczyły. Rozrośliśmy się bardzo, a przestrzenie klubowe stały się dla nas za małe i niewygodne. Dobrze, że pojawiło się Soho Factory, będące kompleksem pofabrycznych hal i hangarów. Takiej niestandardowej przestrzeni właśnie potrzebowaliśmy. Dzięki systemowi zgłoszeń internetowych, który stworzyliśmy, mogliśmy teraz prowadzić selekcję wystawców. Teraz wzajemne oddziaływanie z rynkiem mody niezależnej było widać jak na dłoni. Nie tylko wystawców było coraz więcej, ale pojawiały się też kolejne eventy tego okładka, layout Krzysztof Kamienobrodzki (Liniaprosta.pl) Grzegorz Rejniak (grze.pl)

typu w Warszawie i poza nią. Wszyscy stawaliśmy się coraz więksi. Od kilku edycji nasze targi odbywają się w Pałacu Kultury i Nauki. Zajmujemy 8 tysięcy metrów kwadratowych i jesteśmy największymi targami mody niezależnej i designu w Polsce. Na naszych targach wystawia się 400 wystawców, a przewija się przez nie kilkadziesiąt tysięcy odwiedzających. Udzielamy nawet wywiadów niemieckim, francuskim i chińskim telewizjom. Nie zawsze było łatwo, organizacja targów pochłania sporo czasu i energii. Zużywamy kilometry taśmy klejącej i robimy setki kilometrów samochodem, odwiedzając różnych podwykonawców na terenie całej Warszawy. Pomagają nam znajomi, którym często chce się zostać z nami i zarwać noc. Zdarzają się też wpadki. Na szczęście jest ich coraz mniej. Kiedyś siadał nam prąd i ciekł dach, teraz raczej tak bardzo cieszymy się, że wszystko się udało, że zapominamy załatwić sobie transport powrotny i czekamy z całym majdanem pół nocy przed Pałacem Kultury. Platforma sprzedażowa, która wyrosła z licealnego projektu, przerodziła się teraz w biznes i stała się sensem naszego życia. Nie spodziewaliśmy się tego, ale wciąż pamiętamy o naszych początkach, dlatego wszystkim kreatywnym ludziom chcemy pomagać, poprzez coraz bardziej rozszerzaną strefę wiedzy. Jesteśmy też dumni, że tegoroczna edycja po raz pierwszy jest dwudniowa. Ale o niej już przecież wszystko wiecie! skład: Grzegorz Rejniak Korekta: Błażej Bierzgalski

Copyright © 2014 Mustache Warsaw sp. z o.o. ul. Nowy Świat 28/19 00-373 Warszawa mustache.pl


YARD SALE vol. 11

17/18.05.2014

Co na wiosnę?

1 2 3

Wszystko ostatnio jest „happy”, a w ten trend świetnie wpisują się pastele. Ich paleta jest ogromna, a wybór dowolny. No i pasują w zasadzie do wszystkiego. Kurtki: zarówno krótkie w wielu kolorach i wzorach (świetnie pasują do dopasowanych sukienek, obcisłych spodni i eleganckich spódnic), jak i nieśmiertelne bomberki (do wszystkiego!). Wracają spodnie z szerokimi nogawkami. Być może kolejny raz nikt w to nie uwierzy, bo zapowiadali już i dzwony, i ogrodniczki, ale na wybiegach zaroiło się ostatnio od super szykownych kreacji tego typu, często z podwyższonym stanem. Skończyło się skracanie spódnic, pora na wydłużanie. I na nowe nazewnictwo. „Tea-lenght” to długość między „midi” a „maxi”. Podobnie jak „mini”, można ją nosić w zasadzie do wszystkiego. Najlepiej z krótkim topem – optycznie podwyższa! Ciekawym zabiegiem jest połączenie luźnych spodni dresowych ze smokingowymi wykończeniami. Najlepiej jasnych, noszonych do gładkiego topu bez guzików. Coś sportowego i zarazem wyrafinowanego. Prawie jak od krawca!

4 5

MUSTACHE

wania młodych modelek i współpracy z nimi. 13-letnia Nadya chce wyrwać się z biednej syberyjskiej wioski i robić karierę w Japonii. Podobnie zresztą jak wystraszona Amerykanka Ashley. Obie wkrótce wchłania modowy przemysł, kuszą pieniądze i luksusy. Lekki moralny kac gwarantowany. Momentami nawet większy niż po seansach filmów o męczeniu zwierząt.

Piguet. Na razie głównie zdobywają kontakty, uczą się tego biznesu od najlepszych i rozpoznają rynek, ale mocno wierzą w swój sukces. „Jeżeli kogoś stać na naszyjnik dla żony za grube tysiące, to czemu nie ma kupić sobie do kompletu zegarka?” – zastanawia się nakręcony przedstawiciel jednego z domów mody.

Wydrukuj sobie coś na wieczór Jesienią zeszłego roku na nowojorskim Fashion Week nie tylko kreacje znanych projektantów robiły wrażenie. Jedną z gorących i powtarzanych nazw był Makerbot. Na ustach wszystkich było też nazwisko jego twórcy – Francisa Bitontiego. Ten brooklyński projektant stworzył sukienkę używając Elastycznego Włókna, biodegradowalnego materiału o pochodzeniu roślinnym, który pozostaje giętki nawet po wyjściu z maszyny. Na naszych oczach dzieje się historia, którą dziarsko zapisują drukarki 3D. Z Nowego Jorku można prze-

„Bill Cunningham New York” – tajemniczy Bill jest bogiem fotografowania mody ulicznej. Skromny, uśmiechnięty, w branży od zawsze. Ma niezwykłe oko do wypatrywania świetnie ubranych ludzi, przypadkowych przechodniów, ekscentryków i komicznych sytuacji. Obraca się w wielkim świecie, choć sam żyje skromnie. Nas wzrusza.

szają się czym popadnie, a drudzy mają po prostu podpisane kontrakty i na koncertach i w ogródkach piwnych muszą ubierać się tak, jak im modowi sponsorzy rozkażą. A ci ostatni z kolei prześcigają się w pomysłach, kombinują, wypuszczają całe linie tematyczne i powoli zjadają swój ogon. Chyba wszyscy zapominają o tym, o czym wie każde dziecko: na festiwalach najważniejsze są muzyka i wygodne buty. Czy wspomnieliśmy o alkoholu?

Na małym i dużym ekranie Kino od zawsze nierozerwalnie łączyło się z modą. Często jest ona przyjemnym dla oka dodatkiem, czasami znakiem epoki, najrzadziej w sumie bywa główną bohaterką. Co roku jednak powstaje kilka modowych filmów, zarówno dokumentalnych, jak i fabularnych, które są niezłą rozrywką i zarazem mają wartość edukacyjną. Oto nasz subiektywny ranking pięciu najgorętszych takich obrazów ostatnich lat:

Czas na modę Luksusowe zegarki zawsze były jednym z ważniejszych dodatków do kreacji największych projektantów, podobnie jak buty, paski czy biżuteria. Wielcy świata mody zostawiali jednak ich produkcję najlepszym specjalistom i rzemieślnikom. Swoje produkty miały w zasadzie tylko sieciówki i to wcale nie najlepszej jakości. Czas więc na zmiany! Ikony świata mody i jubilerstwa, tacy jak Louis Vuitton, Hermes czy Harry Winston inwestują duże pieniądze w high-endowe fabryki zegarków. Chcą produkować skomplikowane mechanizmy i zainteresować tych kolekcjonerów, którzy wcześniej pochylali się tylko nad chronometrami i czasomierzami, takich firm jak Patek Philippe, Vacheron Constantin czy Audemars

nieść się szybko do Barcelony, gdzie Gerard Rubio prezentuje swoją maszynę do szydełkowania. OpenKnit to drukarka 3D do ubrań z wełny. Jedno kliknięcie i sweter gotowy. No może nie do końca, bo kilka parametrów trzeba wcześniej wprowadzić, ale wszystko robi się w gustownym komputerowym menu. Wasza babcia popuka się w głowę. Kolejna inicjatywa to WonderLuk – londyński start-up, oferujący od niedawna internetowy sklep, który pozwala zamawiać drukowane w 3D kreacje, dodatki i biżuterię. Głównie z tworzyw sztucznych takich jak nylon i plastik. „Bez masowej produkcji, produkowane dla ciebie i najbliżej ciebie” – głosi slogan. Rewolucja dopiero raczkuje, ale bez wątpienia jest blisko.

Modowy raport: Coachella Europejskie festiwale muzyczne jeszcze się nie zaczęły, ale już można planować, sprawdzać line-up, słuchać muzyki i zastanawiać się, co założyć. Teoretycznie, jak co roku, pomocne mogłoby być popatrywanie trendów z zakończonej miesiąc temu kalifornijskiej Coachelli. Ale czy na pewno warto? Za oceanem mówi się oficjalnie o końcu festiwalowej mody. Pojawiają się głosy, że jest „zbyt mainstreamowa” oraz „absurdalna”. Jako dowód wskazywane są zazwyczaj nieźle ubrane przez projektantów gwiazdy i gwiazdki, teraz paradujące po błocku w byle czym. Moda festiwalowa nie jest już tym co kiedyś. Eksperci widzą tu dwa główne problemy: jedni za wszelką cenę chcą stać się choć na chwilę hippisami i nieumiejętnie obwie-

3 strona

PAPER

„Mademoiselle C” – dokument Fabiena Constanta śledzi losy wpływowej osoby ze świata mody, Carine Roitfeld, która przez dekadę była centralną postacią francuskiego Vogue, a teraz przygotowuje się do wydania własnego magazynu. Fascynujący film o kobiecości, władzy i wpływach. „September Issue” – ten film ma już parę lat, ale jeśli ktoś go nie widział, to koniecznie musi to nadrobić. Wchodzimy za kulisy tworzenia absolutnej modowej biblii, czyli numeru magazynu Vogue. Jesteśmy tak blisko jak nigdy – zarówno samego twórczego procesu, jak i tajemniczej, nieuchwytnej i genialnej zarazem redaktor naczelnej Anny Wintour. Luksus, ciężka praca, piękno i rozczarowania – ten film intryguje.

Modowa nowomowa Ze światem mody zawsze wiązało się specyficzne słowotwórstwo, zazwyczaj zupełnie niezrozumiałe dla przeciętnego obywatela. Są słowa, które po jakimś czasie przyjmują się w języku mówionym i nagminnie (nad) używane są na Twitterze. Są też takie, których absurd aż powala i trzeba chwile zastanowić się nad ich sensem, posiłkując się w tym graficzną wyszukiwarką Google. W tym sezonie takimi najciekawszymi terminami są „sleevage” (oznacza widoczną z profilu bułę, która tworzy się między pachą i stanikiem) i „femiman” (to mężczyzna, który nieustannie mylony jest z kobietą – w świecie mody to Andrej Pejic, a w ponurej rzeczywistości ty, jak miałeś 14 lat). Największym hitem ostatnich miesięcy jest jednak „normcore”. To już prawie anty-modowy kult, którego wyznawcy twierdzą, że im mniejszą wagę przykładasz do ubioru, tym bardziej stylowo się ubierasz. Ikony? Steve Jobs, Barack Obama, Seinfeld, ludzie z telewizora w latach 90. i twój tata. Problem jest tylko taki, że najpierw musisz być cool, żeby być normcore. W przeciwnym razie jesteś po prostu normalsem.

„Yves Saint Laurent” – o YSL filmów już trochę powstało i pewnie jeszcze powstanie. Ten właśnie zawitał do europejskich kin. To rzetelna biografia zmarłego kilka lat temu projektanta, trochę w klimacie „Coco Chanel” z Audrey Tautou. Nie jest to może arcydzieło, ale dla zainteresowanych tematem pozycja obowiązkowa. Ciekawostka: w tym roku na ekranach również drugi film na ten temat, tym razem pod (zupełnie niezaskakującym) tytułem „Saint Laurent”. Niestety zobaczymy go dopiero jesienią. Zapowiada się nawet lepiej niż ten pierwszy – kusi już sama obsada. Na ekranie między innymi Gaspard Ulliel, Lea Seydoux i Jérémie Renier. „Girl Model” – przejmujący dokument, który pokazuje trochę niewygodne kulisy wyszukimustache.pl


4 strona

MUSTACHE

PAPER

YARD SALE vol. 11

17/18.05.2014

Grzyby w japońskim barszczu Z Olką Osadzińską rozmawiamy o historii butów, niechęci do papierosów, ilustrowanych okładkach i bogactwie inspiracji.

O

lka Osadzińska - utalentowana ilustratorka, współzałożycielka agencji O / S / A i matka projektu Art Yard Sale. Ukończyła staże w prestiżowych studiach graficznych – nowojorskim Vault 49 oraz Hort Studio w Berlinie. Projektuje reklamy, plakaty, okładki magazynów. Współpracowała z Paramount Pictures przy kampanii STAR TREK. Na zaproszenie firmy Reebok zaprojektowała swój własny model butów Betwixt MID.

MustachePaper: Mówiłaś gdzieś, że jesteś mocno związana z Polską i tu akurat chcesz teraz być, w Warszawie. Skończyło się? Olka Osadzińska: Jak mówiła Diana Vreeland: „The eye has to travel”. Jestem silnie związana z Warszawą niezależnie od tego gdzie aktualnie przebywam, Warszawa to mój dom i naturalne zaplecze. Pracuję równolegle nad kilkoma projektami, które dotyczą bezpośrednio tego tematu i miejsca, a jeśli gdzieś będę chciała inwestować swój czas i energię to na pewno „w domu”. Natomiast ani Warszawa, ani Polska nie są samotnymi wyspami, warto wiedzieć co się dzieje na świecie by pracując w Warszawie mieć poczucie, że jest się częścią większej całości. To definitywny koniec Art Yard Sale? Art Yard Sale to przede wszystkim ucieleśnienie pewnej idei i pod tym względem na pewno nie jest to koniec. Ten projekt to jedno z moich dzieci, strasznie dużo się przy nim nauczyłam, miałam okazję pracować ze wspaniałymi ludźmi i budować coś od podstaw. Ostatnie pięć lat było bardzo intensywne, teraz przyda nam się chwila oddechu i refleksji. Nie masz artystycznego wykształcenia i chyba ci to nie przeszkadza. Wszystkiego można nauczyć się samemu? Wszystkiego nie „można”, a „trzeba” nauczyć się samemu. Mój Tata zawsze mówił, że „świat dzieli się na samouków i nieuków”. Szkoła jest po to, by nakreślić kierunek, dać wskazówki i skorygować trajektorię lotu. Jeśli jest to dobra szkoła oczywiście. Myślę, że nie bez znaczenia jest fakt, że z grupy najlepszych polskich ilustratorów praktycznie nikt nie jest absolwentem ASP – Arobal, Magda Antoniuk, Tymek Jezierski, Dawid Ryski, Endo, Paweł Jońca – w gruncie rzeczy więcej jest tych, po socjologii, politologii, kulturoznawstwie czy architekturze, niż tych „wykształconych” jako „artystów”. W pracy ilustratora liczy się papier, ale nie ten z podpisem dziekana, tylko ten, na którym jest Twój rysunek. Liczy się portfolio, umiejętność pracy, wytrwałość, to, co zrobisz ze swoimi rysunkami i ze sobą. Wszyscy jaramy się twoją ilustrowaną okładką Elle. Masz wrażenie, że powinno być więcej takich coverów - szczególnie od kiedy nie ma Przekroju? Kocham ilustrowane okładki, ale rozumiem też zasady funkcjonowania rynku. Każdy z maga-

zynów robi badania, obserwuje to, co się sprzedaje, mało kogo stać na eksperymenty i długotrwałe inwestycje w przekonywanie czytelników do tego, że awangardowa okładka czy ilustrowany magazyn są wartościowe, jeśli większość chce oglądać „prawdziwy świat” na zdjęciach. Tym bardziej cieszę się, że Elle zdecydowało się na taki krok i że mogłam być częścią tego projektu. Za każdym takim projektem i zmianą stoją konkretni ludzie, a jest na rynku kilka magazynów, których redakcje pracują na najwyższym światowym poziomie i te zmiany widać gołym, chociaż może nadal jeszcze wprawnym, okiem. Robiłaś w swojej karierze bardzo różne rzeczy - są produkty, w których projektowaniu, nawet za dobre pieniądze, nigdy nie wzięłabyś udziału? Każdy projekt traktuję jak wyzwanie i rozwiązywanie zagadki o wielu składowych. Jak wykonać zadanie tak, by spełnić życzenie klienta, zadowolić odbiorców, wykorzystać do maksimum medium, z którego w danym projekcie korzystam i w tym samym czasie zrobić najlepszą ilustrację jaką mogę zrobić – taką, która za jakiś czas mogłaby zawisnąć na mojej wystawie, bez podpisu dla jakiego klienta została wykonana. Myślę, że nie zdecydowałabym się na pracę z firmą tytoniową, bo jedną z tych rzeczy, w które naprawdę wierzę jest to, że palenie nie tylko szkodzi zdrowiu, ale zabija i śmierdzi. I jakkolwiek w kulturze popularnej, którą cenię i która jest podstawą mojej pracy, wizerunek kobiety i mężczyzny z papierosem jest jednym z podstawowych motywów, to nie chciałabym się swoją pracą dokładać do zwiększenia sprzedaży tego produktu. Co cię ostatnio inspiruje? Czego słuchasz, co oglądasz? Ostatnio absolutnie obsesyjnie słucham Komedy. Na zmianę z muzyką klasyczną i plejlistą klubową mojej siostry. Podobnie z oglądaniem rzeczy – na jednym końcu włoski renesans i flamandzkie malarstwo XV i XVI wieku, z drugiej kolaże Kalena Hollomona, Jesse Draxler i Douga Abrahama (Bess NYC), z trzeciej ostatnie miesiące minęły pod znakiem Gerharda Richtera i Jona Rafmana. A do tego zawsze podstawowe dla mnie rzeczy – Ellsworth Kelly, Alex Katz, Lichtenstein i Warhol, Magritte – tylko to interesuje mnie już bardziej jako filozofia procesu, podejście do materiałów,

wyłączenie śladu ręki artysty i ruchu pędzla z podstaw procesu twórczego. Długo można by o tym opowiadać. W dalszym ciągu pracujesz tak jak kiedyś? Wszystko opiera się na zdjęciach? Zdjęcia były, są i będą podstawą mojej pracy, tak samo jak research, tablet i myszka Wacoma, photoshop, komputer – są narzędziem pracy. Więc jeśli na czymś „wszystko” się opiera, to raczej na pomyśle, na emocjach, na temacie, na tym, co chciałabym powiedzieć daną ilustracją. Jeśli chodzi o stronę praktyczną, zdjęcia są punktem wyjścia – ale nie jedno, konkretne, tylko całe zestawy. Kolaże, kompozycje, wycinanki, elementy, które ze sobą zostawiam zanim narysuję to tak, jak chciałabym żeby wyglądało. Jesteś znana między innymi ze swojej współpracy z Reebokiem. Traktujesz but jak płótno, czy mocniej siedzisz w produkcji i historii sneakersów? Nie wydaje mi się, żeby te dwie rzeczy się wykluczały. Podchodzę do swojego projektu jak do płótna, ale płótna w 3 wymiarach, o konkretnej konstrukcji, liniach przecięć. Każdy z modeli ma swoją historię, każda z marek ma swoją filozofię, każdy z projektowanych przeze mnie butów ma swojego odbiorcę i ja też mam w tym jakieś swoje cele. Sportowe buty są jednym z najsilniejszych i najbardziej podstawowych motywów kultury popularnej. Andy Warhol nosił Reeboki, Basquiat i Harring pojawiają się w świadomości wielu właśnie przez buty, a nie na odwrót. Można nad tym ubolewać, ale prawda jest taka, że dla ilustratora, artysty, osoby funkcjonującej w szeroko pojętej kulturze wizualnej nieznajomość historii tych marek i produktów, czy pop kulturowych transformacji dzieł sztuki w pewnym sensie brakiem w wykształceniu. Czy kiedykolwiek bawiłaś się tak intensywnie jak bohaterowie zdjęć Marka Huntera i twoich ilustracji?

mustache.pl

Bawiłam się z Markiem i bawiłam się z Facehunterem, jeśli odpowiada to na Twoje pytanie. Natomiast nie zdarzyło mi się leżeć pod stołem na imprezie w Brazylii ani w Las Vegas. Markowi zresztą też nie – nie pije i nie bierze narkotyków. Mark ma niesamowite oko do ludzkich historii, w dodatku jego osobowość, do której później dołączyła również sława, mają magiczny wpływ na fotografowane obiekty. Ludzie naprawdę się przed nim otwierają, pokazują, chcę być w centrum jego zainteresowania. To dla mnie niewyczerpane źródło inspiracji. Nad czym teraz pracujesz? Większość z rzeczy, nad którymi pracuję będzie miało premierę za kilka miesięcy lub w przyszłym roku, więc nie bardzo mogę o nich opowiadać. Aktualnie czekam na premiery rzeczy, nad którymi pracowałam w ostatnich miesiącach – m.in. jeden z najbardziej złożonych projektów jakie do tej pory robiłam – pełna kampania wprowadzająca na japoński rynek niemiecką markę luksusowych toreb MCM. Pracowałam nad tym z agencją Cube, która wydaje magazyn Commons&Sense. Współpracowaliśmy dwa lata temu, wtedy ilustrowałam dla nich kolekcję Marca Jacobsa, a teraz zaproponowali mi zilustrowanie kampanii reklamowej. Łatwo nie było, bo na sześciu w pełni ilustrowanych rozkładówkach musieliśmy pokazać spektrum produktów, opowiedzieć na nowo bajkę o Czerwonym Kapturku i jednocześnie podkreślić tradycyjny charakter bawarskiej marki oraz jej silne związki z Monachium. Dużo grzybów w japońskim barszczu. Kaori Oda, która prowadziła ten projekt i rozbrajała niektóre z moich wątpliwości, powiedziała że na pewno nam się uda, bo jej szef nigdy niczego nie chwali i niczym się nie zachwyca, a mój edytorial sprzed dwóch lat uważa za najlepszy w historii magazynu. Po półtora miesiąca intensywnej pracy czekam teraz kolejne miesiące na premierę. O pozostałych rzeczach usłyszycie w odpowiednim czasie. rozmawiał: Zdzisław Furgał



6 strona

MUSTACHE

Afriq Password AGI JENSEN DESIGN Alicja Getka LAB & FIAD ANIMAL KINGDOM ANOI Anthem Wear Apartment 8 aQademia Arriba Wear Arti Farti A’YA BELTBAG Backyard Cartel BAGASZ BagMe by smola Bake Shop basic station BeardShop BEGFORBAG Benevento berek Berry Zoo Betterfly BezAle Bibi Dreams Black Dots Street Wear BLACKBOW BOHEMA bowstyle Bozzolo Brock for Broglio Brunoszka Brylove Cahlo California Skateshop Candlelove CARGO by OWEE i Mnishkha CHAPOOSIE & WAW!!! CHERRISH ChoSo ChouChou like me

31 233 173 165 232 167 168 36 153 174 189 192 235 110 225 214 78 215 213 238 32 105 3 156 26 191 80 164 98 178 115 6 131 69 177 137 230 157 142 112 71

Cochin 93 COCHO by Olga Idzik 122 coll.part.pl 135 COLORSHAKE 180 Como tailoring 65 DEEP TRIP 140 Delikatessen 7 DETOXDESIGN 16 DIANA JANKIEWICZ 101 Dickies Streetwear 176 DIRTY DEER 161 Distense 117 doKwadratu 33 DON’T NEED NO SAMURAI 70 dreaMeMalism 17 Drunklegends 159 Dwa osiem 241 DYNOMIGHTY 237 dzieńdobry 126 Eh! Parents for babies 34 ekorre 86 El Pomelo 76 Equipo 144 EVC DSGN 79 Ewa Wiśniewska 119 FAMELESS 120 familove 128 Femi Pleasure 108 Filimoniuk Design 141 FISHSKATEBOARDS 62 FlatRock Clothing 133 FOR HEART 224 for SiS 134 FOR.REST 121 Fotomaton 219 Friends with Benefits 15 Frifru-Fashion&Illustration 197 Gapula 52 gegoART 89 Gimmy - darmowa sprzedaż1 lokalna

Gloss Shoes Go2hel Gosia Strojek GRIZZLY WARSAW Guga Marie HAJDE Haladaj & Kaczmarek Hamper’s Bay HAPPY SOCKS harmnni Hatlappa HOBO Hultaj Polski I Love To Paint With Mimi iki/Rowk IN.NA INTENSI INUI moodstore Jane B. jarosław ewert Jelly JJ Fashion Joanna Dominiak John Lemon 1 JUNGMOB Kaff and Race KALEFIXY KALVA Kartoniaki KASNALKA Katarzyna Sokół Kąkol Keyce kiss the frog KOMONO kropkashoes.com KsyKsy KUKUKID kura d. Kurdemol La Boba

PAPER

18 182 162 138 30 143 218 88 163 124 139 116 10 118 183 113 64 129 125 123 75 50 132 220 66 240 106 184 37 130 38 199 87 194 236 216 206 53 51 90 13

YARD SALE vol. 11

LA COCCO Laloushka LAMALA LAMAMA Lana Cashmir LeMat Lena B. LINA litfashion LOFF lokalkoala Lola y Lolo Looboo make style Lous M.unique Madeleine jewelry MADOX design Magic Box MAJORS MAKO BAGS MALISEVEN Małgorzata Salamon mangostin.me Marita Bobko marshmallow Marta Sidoruk marthu maybe4baby Meraki MERY FAITHFULL Mia MIA home passion Miętówka Mikashka Milate MINIMETRY Ministerstwo Dobrego Mydła MissSpark Mo61 PerfumeLab Mon Chou Monari

12 25 195 27 172 85 39 212 84 211 205 54 204 104 210 94 74 95 111 82 55 96 92 203 103 202 208 56 9 193 201 114 57 166 102 58 207 152 72 28 155

Monika Roth // Kamila Wasilewska Jewellery Mouse in A house MOZCAU Mr. Gugu & Miss Go Mumoo My Signature Neogotik Never ever NO H8 SYNDICATE Not Anyone NUBEE OAK YARN Och Groch! OOHANDY.COM Organic ZOO oryginal source Pan Pantaloni Pchły Na Noc Peanut Butter Jelly Time PIKIEL Pinata Unique PIU di ME Poudre Pour Bebe Pracownia Warszawa PROSTO. PtASZEK PULPA PUSZEK ReBell Be Unique reykjavik district Risk made in warsaw Roboty Ręczne Rose & Tito RUSHdnm SAVVY Scandinavian Living SHE/S A RIOT SIGN Silent slash dot dash / . -

169

17/18.05.2014

sleepless in Warsaw Smaga Projektanci Staffbymaff SYLWIA SNOCH Szara Bluza Szmacianki SZPILA Tanoshi THE HIVE TRUDNO TRUSST ME TRYKOT Turbokolor Twórczywo Uncommon Unikke Design UNIQ ART Up! Warsaw Urban City. pl Urban Flavours UZEN /urbanzen UZI FRIDE Veteran Shop Vintage For Ever VISART Wars Sawa Design Wepeaceit Apparel WOODLANS WORLDBOX Wytwórnia YES TO DRESS YESU Yoyute zazzu ZIABAQLU Zombie Dash Zuzanna Krynicka

24 83 20 60 14 226 228 63 154 239 179 171 223 35 5 22 59 217 227 67 23 40 99 160 2 97 29 196 8 77 222 41 107 181 91 221 158 73 42

21 43 185 127 100 44 136 175 198 145 146 147 234 109 148 170 149 45 229 200 151 150 186 188 46 61 68 190 231 47 4 187 81 48 49 11 19

klatka schodowa staircase windy elevators 105

toalety restroom

106

157 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126

104

107

110

102

99 97 95

przymierzalnia dressing room

109

108

101

Mustache Info Point

strefa brzdąca kids zone

65

26

25

24

23

22

147

148

89 84

88 85

152

154

81

78

87 86

80

182

74

166 168

195

201 207

185

186

68

170 173 174 175

189

184

70

76

190 191 192 193 196 197 198 199

202 203 204 205 208 209 210 211

194 200

18

225

226

19

227

228

229

230

14 13

20

11

4

3

2

1

241

240

179

220

219

223 224

16 17

178

213 214 215 216 217 218 187

239

188

231 30 31 32 33 34 35 36

37 38 39

49 48 47 46 45 44 43

42 41 40

5

10 9

50 51 52

mustache.pl

53

54 55

56

57 58

59

60

6 8

7

238

237 236

232

235

233 234

176

177

206 212

221 222

15

12

21

164

181

183

69 61

163 165 167

73

79

77

161

162

149 150

71 82

159

156

160

72

63

27

146

155

169 171 172

64

62

114

127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144

153

92 91 75

90 83

113

151

145

67 66

28

112

100 98 96

94 93

Fotki z Budki Photobooth

29

111

103

strefa HIRO

158

180


YARD SALE vol. 11

17/18.05.2014

22 Vintage Store 371 ankoo 255 A2 372 Agnieszka Martini Design 327 Agnieszka Oleksiewicz 373 ALEKSANDRA MARKOWSKA 247 alelale 374 BACKSTAGE 375 bag lab 376 Beat Wear 243 BELLE 302 beSmart 377 BLIK 378 BLUE EYE POP 385 Bluebirds & Co. 380 Bookoff 365 borska 381 Bucle 382 ByLight 288 Candy Friday 383 CCORA 363 CHIC! 384 Co tam masz? 386 coolawoola 387 Creamshop.pl 388 CustomTop.eu 326 DEAR JOHN 299 DECA 325 Deserowa 389 Dominika Naziębły ECO_design 390 Dress You Up 324 Drobiny Czasu 323 DUALIA 391 ekoista 392 ENNBOW 266 Fashion my love 393 Fashionista 395 Fruit Bijoux 260 GEBEL 396 Gra-Fika 397 HebeQuss 398

Hi Hopla Infini Inkkas Joanka Z. Joanna Klimas Joccos Design Justyna Ołtarzewska Katarzyna Rusak Katarzyna Soszynska KAVALKI Klamerka Limited KLU BY EDYTA JERMACZ KOMBOKOLOR LAFALDA LALOUX Lambear Lana Nguyen Lazy Cangoo LC LUCJA Lemon Lovely Letter Bag Luiza Kimak ma:dam fashion concept MADE LINE Madelle Magda Floryszczyk MAMAPIKI MANA MANA marmollada MeWant<3 mint and pepper Mint Mouse misDesign MISMATCHED MK BICYCLE MO Modelove MOKAVE Monopolka MOONCHILLI

MUSTACHE

407 304 406 301 399 405 278 279 400 401 402 403 357 358 261 355 248 367 305 394 336 309 335 334 333 359 332 290 312 331 362 298 329 328 277 404 340 360 287 286 345

7 strona

PAPER

SACK IT! 295 Sara von Steiner 320 Sartolane 258 SASHKA 321 SCRADEUS 254 SheMore 252 siebuła / ławska 253 SIN 317 SiScolorful 251 SISS 291 Sistu 318 SLEEK 292 Smoof&LOCO 293 Soie Star 294 SOJAA 296 Spoon Design 315 Substytut 316 SUGAR DADDY 346 Synthetic 100%natural 264 ŚNIMISIE 245 Te Tu 259 TERAKOTY 263 The Urban Beard 366 TRANSMISSION 370 Trashskate 361 Two Can Play Butik 249 UGLY 354 VzooR 246 w kropki 250 W.I.L.K. 307 Wake Up! 322 Warszawa do Rzeczy 308 Warszawski Inkubator Rozwoju Biznesu311 WeWood, HeyDude 356 Wild Colour 369 Yeah Bunny 297 Yield Clothing 268 YOGI BABU PROJEKT 289 Zoli 368 Zwolińska MINEFY 300

MROKY 344 mu.mu 276 Mulholland Life 343 mysaru 342 Mytshirtdress 265 nago 341 NA LEWĄ STRONĘ 339 Nettie 275 NINETY EIGHT CLOTHING 285 Nocne Dobra 262 NOONA BANKS 267 Northland 274 Nuff Wear 338 numaport 284 ODIO 273 Ogarnij Miasto Subiektywny Prze-313 OH! YEJ 283 OhMyGodClth 272 Old New Style 306 O-OŁ 310 OUT OF DATE 352 OZ 282 PADMA 353 pani-Ka 271 PanPablo.pl 303 Paradox 281 Paulina Potyra Design 270 POCKETS 351 Pola Zag 280 Polanska&Co. 242 PolishKoperte 350 POPLAVSKY 349 POR FAVOR 348 PRACOWNIA REBORN 244 Projekt Mosko 347 PUROL DESIGN 269 RefreszDizajn 314 Reinkreacja 256 Rita Krzysiek HANDMADE SHOES364 rododendron 257 Rybny Sklep 319

projekt i opracowanie:

klatka schodowa staircase windy elevators toalety restroom Mustache Info Point przymierzalnia dressing room

242

243

247

248

Strefa Wiedzy Knowledge Zone

C

Kitchen Group

D

MAKARONI

E

John Lemon

F

Bubble Tea 7

G

MISKA

H

Vincent Cafe

I

shibao

J

Kawiarnia „Emesen”

K

Get Green

L

I love hummus

M

VEGAVANI catering

240

Kaff and Race

364

365

363

246 406

407

394 395 396 397 398

362

399 400 401 402 403

370

369

269 270 271 272 273 274 275 276 277 278

279 280 281 282 283 284 285 286 287 288

289 291

360 358 356 327

336 345 344 343 342 341 340 339 338

335

264

334 333

265 266

332 331

267

330

304

305

A

B

E

F

K

311

312 310

301

303

324

321 322 318 316 314

300

302

325

323

317 315 313 299

326

328 319 320

298

353 352 351 350 349 348 347 346

329

268

294 296

297

361

337

290 292

293 295

367

357 354 355 263

262

368

359

257 258

255256

261

Owocni

366

251 253

259

strefa gastronomiczna foodcourt

B

371 372 373 374 375 376 377 378 379

249

252 254

260

LODOVE

405

380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393

250

A

404

245

WoodPong

wystawa exhibition

244

C

D

G

H

I

J

L

M

309 306 307 308

mustache.pl


8 strona

MUSTACHE

PAPER

YARD SALE vol. 11

17/18.05.2014

PROSTO. i Mustache idą nad Wisłę W

arszawa. Tu wszystko się zaczyna, tu wiele rzeczy się rodzi. 15 lat temu powstało tu PROSTO, które działało najpierw tylko jako wytwórnia, a niewiele później jako producent odzieży. Marka, która mocno wryła się w świadomość młodych Polaków, nie tylko tych bezpośrednio zainteresowanych nurtem hip-hopowym, z którego PROSTO się przecież wywodzi. Oryginalna, nowatorska i na wskroś polska. Klasyczna, sportowa i elegancka. Prawie 6 lat temu w tym samym mieście powstał Mustache Warsaw. Startowali jako niewielkie modowe targi, a teraz są dużą platformą sprzedażową. Firma rozrosła się, dwuczłonowy z nazwy Mustache Warsaw od jakiegoś czasu jest już po prostu „Mustachem”, ale Warszawa

to wciąż trzon, korzenie i inspiracja. Z miejskim życiem wiąże się coś, co jest pewne jak dwa plus dwa, co przychodzi zawsze i nieubłaganie. Czasem mocniejsze, czasem słabsze. Zawsze wyczekane. Lato w mieście. Silnie związane z aktywnością, czasem wolnym, upałem i relaksem. Z wodą, orzeźwieniem, życiem. W Warszawie i wielu polskich miastach to ostatnie koncentruje się właśnie nad Wisłą. Od tego też rozpoczęła się współpraca Mustache i PROSTO. Mini kolekcja, kryjąca się pod nazwą FLAVIUS-VISTULA-VARSAVIA, to rzeczy letnie, zaprojektowane, aby umilić czas spędzany właśnie tu, na tych zasadach i w ten sposób. Weekendy, długie popołudnia i upalne wieczory. Mustache i PROSTO prezentują zestaw ubrań, dodatków i akcesoriów,

które niczym rzeka wpływają na urbanistyczną tkankę i przenikają się z miejskim lifestylem. Motywem przewodnim kolaboracji Mustache i PROSTO są wpływy marinistyczne. Ale grafika, przedstawiająca romans rybaka z syreną, to też hołd oddany innemu stylowi. Kolekcja nawiązuje bowiem do sgrafitto, malarskiej techniki dekoracyjnej, mocno kojarzonej z warszawskim Mariensztatem. Ilustracje inspirowane tą właśnie estetyką wykonał znany warszawski mistrz tatuażu Marcin „Doman” Domański. Nie dajcie się jednak zwieść wizerunkowi rybaka – to nie wczasy nad morzem. W mieście w końcu też są ryby do złapania i plaże do zapełnienia. Wróćmy do korzeni. Chodźmy nad Wisłę!

Mustache Academy M

ustache.pl z dumą prezentuje kolejną edycję Mustache Academy. Idąc dobrym zeszłorocznym tropem, nie tylko kontynuujemy projekt, ale rozszerzamy go o nowe funkcjonalności. Zapraszamy na panele dyskusyjne, wykłady i szkolenia. Wszystko przygotowane jest dla młodych projektantów, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w modowym biznesie. Wiemy, jak ważna jest edukacja. Zazwyczaj początkujący młody przedsiębiorca skazany jest tylko na siebie. My też kiedyś zaczynaliśmy i pamiętając tamten czas, chcemy wycią-

mustache.pl

gnąć pomocną dłoń do każdej nowej osoby w tej branży. Dzięki zaproszonym gościom pragniemy pokazać cały proces twórczy, zarówno od strony produkcyjnej, jak i marketingowej. Nie mając często własnej firmy i całego zaplecza, dobrze posiadać wszechstronną wiedzę dotyczącą zasad, którymi ten biznes się rządzi. Warto też liznąć trochę przepisów. Prawo w modzie i wiążące się z tym zagadnienie znaków towarowych to w tej branży codzienność. Mustache Academy to sześć paneli. Nad wszystkim czuwał będzie nasz dobry przyjaciel

Piotr Zachara. To prawdziwa persona w świecie mody, były redaktor naczelny InStyle, dziennikarz i felietonista, który tę branżę zna pewnie lepiej niż większość rodzimych ekspertów. Gośćmi paneli będą wiodący styliści i znawcy biznesu. To absolutna pierwsza liga, czołowe nazwiska i znane tytuły, fachowcy w każdym calu. Ludzie, którzy modą zajmują się na co dzień i tworzą świat, do którego pewnie wielu początkujących projektantów chciałoby w przyszłości należeć. A już na pewno znać zasady, którymi on się rządzi.

Dowiemy się więc między innymi,jak promować swoją markę, nie tylko za pomocą Facebooka, porozmawiamy o tym, jak ważna jest w modzie jakość, przyjrzymy się procesowi produkcji, a Paula Pul z firmy LawMore poprowadzi prawniczy wykład. Przy okazji poruszymy też wiele innych, ważnych tematów i zadamy tysiące istotnych pytań. Gorąco zachęcamy do dyskusji!


YARD SALE vol. 11

17/18.05.2014

MUSTACHE

9 strona

PAPER

Jestem słaby z inspiracji Mateusz Stankiewicz to jeden z najbardziej znanych polskich fotografów. Robi zdjęcia top modelkom, tworzy sesje reklamowe, okładki i edytoriale. Nam opowiada jak pracuje się tu, jak tam i dlaczego cały czas zasypia w ubraniu. MustachePaper: Lubisz rozmawiać o swojej pracy? Przecież i tak wypowiadasz się za pomocą obrazów... Mateusz Stankiewicz: Lubię rozmawiać. Jestem gadułą. Przede wszystkim w pracy. Choć prywatnie jestem mocno wycofany z tego całego obiegu i nawet samej fotografii. A robisz zdjęcia w czasie wolnym? Zdarza mi się gdzieś wyjechać bez aparatu, bo zazwyczaj te wakacyjne podróże następują w takim momencie, że jestem na skraju wyczerpania psychicznego. Ale robię zdjęcia. Przede wszystkim rejestrujące codzienność, iPhone’em, który naprawdę nie jest głupi. Zawsze mam go przy sobie, uwielbiam fotografować niebo... (śmiech) To wcale nie jest wpływ Arakiego! – lubię niebo, kompozycje chmur, tęczę. I fotografuję też swoją codzienną zajawkę, czyli motory. Przepuszczasz to przez jakieś instagramy? Nie, ja nie korzystam z żadnych mediów społecznościowych, które z automatu wymagają od każdego bycia fotografem. Nie mam nigdzie konta, nie mam maniery robienia zdjęć pod coś. I jeśli już przez coś je przepuszczam, to przez Photoshopa. Nawet te z telefonu. Zresztą w nowych iPhone’ach jest taka podstawowa obróbka – można przyciąć i dodać filtr. Masz ciągoty, żeby robić projekty autorskie? Raz na jakiś czas tak. Przeszedłem w początkowym stadium kształcenia fotograficznego taką trochę drogę artystyczną – skończyłem 5-letnią szkołę plastyczną, gdzie oprócz fotografii mieliśmy zajęcia z rzeźby, malarstwa, rysunku i historii sztuki. W dosyć dużej intensywności. I kiedyś sporo rysowałem – tego mi strasznie brakuje. Moja praca to raczej rzemiosło. Codzienna orka. Jakaś forma tworzenia, ale nie typowe artystyczne działanie. Przymus bycia twórczym jest trudny w tej pracy i wycieńcza. Musisz być na bieżąco z tematyką, którą fotografujesz? Interesujesz się modą? Nie. Ja się orientuję tylko w sposób prywatny i emocjonalny. Przeglądam magazyny, wracam do fotografów, których lubię. Jeśli już odrabiam jakieś zadanie domowe z trendów, to jest to przy fotografii reklamowej. Sprawdzam,co się dzieje przy odsłonie każdego nowego sezonu w prasie zagranicznej, bo stamtąd przychodzą

do nas inspiracje – nie jest to żadną tajemnicą. I bardzo dobrze. Trzeba równać do tego najwyższego poziomu i porównywać się z tym, co jest najlepsze, a nie tym, co przeciętne. Szukasz weny? Tak. Jestem kiepskim konceptualistą – co zawsze było moją bolączką. To nie jest tak, że bardzo dobrze przygotowuję się merytorycznie do sesji. Jestem słaby z inspiracji, a tego wszyscy dookoła oczekują. Jeśli odbywa się sesja do czegokolwiek,czy to do magazynu, czy reklamy, to wszyscy porozumiewają się językiem fotografii. Przygotowuje się prezentacje z inspiracjami i to duże ułatwienie, ale dla mnie pewnego rodzaju niebezpieczeństwo. To może nie jest dobre, ale mam coś takiego, że moje poczucie zadowolenia, czy nawet duma są dużo większe, jeśli coś, co stworzę podczas sesji jest w stu procentach wynikiem tego, co się na niej działo. Więc raczej spontaniczność i poczucie estetyki niż przygotowanie? Tak. Zresztą ja uwielbiam evergreenów, fotografię, która nie ma daty. Na przykład kalendarz Pirelli Nicka Knighta – w momencie kiedy wyszedł, był dla mnie totalnym źródłem emocji! Ja się pociłem, jak oglądałem cały making of, to był kosmos. Jakiś czas temu odgrzebałem te zdjęcia i nie jestem w stanie ich w żaden sposób przyjąć. To było tak nowatorskie, że dla mnie jest teraz totalnie przekombinowane. Ale to jest moc tego człowieka. Zresztą bierzesz fotografie Lindbergha, Webera... To są rzeczy ponadczasowe, zawsze będzie na nie zapotrzebowanie. A nie boisz się trochę niezamierzonego plagiatu? Nie, bo jeśli jest niezamierzony, to nie ma się czego bać. (śmiech) Ale czasami są w głowie obrazy, od których nie sposób się uwolnić. Ależ oczywiście. Pamiętam, jak Piotrek Porębski umieścił w sieci sesję funeralną, z Moniką Smolicz w roli włoskiej diwy i konduktem żałobnym, który szedł przez cmentarz. Taki projekt! I nie dalej niż tydzień po tym wyszedł włoski Vogue ze słynną cmentarną sesją Stevena Meisela. To był taki strzał, że aż trudny do uwiarygodnienia. Piotrek zdjął to od razu, bo choć estetycznie było to bardzo ładne, to nie miał szans. Bardzo zły timing.

Jest różnica w pracy u nas i na Zachodzie? Tak, i to jest właśnie widoczne w fotografii mody. Bo i samej mody za bardzo tu nie ma, nie ma żadnej marki z prawdziwego zdarzenia. Mały jest ruch w Internecie. Nie ma rynku reklamowego, nie ma na tyle zamożnego społeczeństwa i nie ma potrzeby estetycznej, żeby były towary luksusowe, które ten rynek napędzają. Ale jest niby potrzeba, bo otwieramy takie W czy V i mówimy „Boże, ale to jest piękne”. I co śmieszne, tam to się odbywa w ten sam sposób, jak u nas: wszyscy pracują przy tym samym słońcu, na tych samych światłach, w tym samym studiu, z tymi samymi polskimi modelkami, z utalentowanymi makijażystami i fryzjerami. Ale efekt mają z jakiegoś powodu sto razy bardziej spektakularny. My, mieszkając w Warszawie, mamy zamydlony obraz. Jestem z małego 15-tysięcznego miasteczka ze Śląska, gdzie naprawdę nie jest dobrze. Przede wszystkim pod względem ekonomicznym. Jeśli kogoś nie stać na podstawowe codzienne potrzeby, to nigdy nie wygeneruje potrzeby mody. Więc jest to ciężki rynek, ale też bardzo interesujący. Ale ty co jakiś czas dzięki pracy możesz od tego odpocząć. Tak, to prawda. Chociaż każdy medal ma dwie strony. Ja bym najchętniej nie wyjeżdżał. Ale wyjeżdżam, bo trochę ta cała machina, która wytworzyła się wokół mojej pracy i ta moja pozycja, do której się doczłapałem jest strasznie niebezpieczna. Strasznie łatwo... Spaść? To też, ale ciężkie do przeżycia byłoby raczej obniżenie lotów estetycznych, związane właśnie z takim letargiem i rutyną. To jest coś, czego potrzebuję od Zachodu i nowych rynków. Stresuje cię praca z top modelkami? Przy okazji sesji dla Reserved pracowałeś chociażby z Carą Delavigne czy Freją Behą Erichsen. Najbardziej chyba byłem zestresowany, kiedy po raz pierwszy pracowałem z modelką światowej rangi, czyli z naszą Anją Rubik. To było ileś tam lat temu, to była sesja do InStyle i ja zapomniałem języka w gębie. Potem to już się nie pojawiało. Zresztą nie mam stresu związanego z rangą dziewczyny. Mam stres produkcyjny. To jest zupełnie inna rzecz. Ale praca z top modelkami jest świetna, bo dają nam one

przestrzeń do poszukiwań. Jeśli ktoś świetnie pozuje, ma określoną inteligencję emocjonalną, jest w stanie słyszeć twoje komunikaty, naprowadzania, reżyserię, czuje ciebie, słucha i rozumie, to ty masz większą szansę myśleć o samej fotografii – o świetle, kolorystyce, kadrowaniu, koncepcji i emocjach. Nie dlatego te dziewczyny są top modelkami, bo są tylko ładne. Dokładnie tak. Jest dużo pięknych dziewczyn, które nie potrafią pracować. A jak się pracuje z niemodelami? Czy to bywa frustrujące? Ja staram się w ogóle nie frustrować. W zeszłym tygodniu mieliśmy dwie sesje w Monachium do magazynu Madame. Przy obydwu od samego początku coś szło nie tak. I to były obiektywne czynniki, takie jak pogoda. Byliśmy nad jeziorem i była tragedia – ściana deszczu, szaro, ponuro. Całą naszkicowaną koncepcję wzięło w łeb. I wtedy możesz pozwolić sobie na spontaniczność? Wtedy jestem zmuszony do spontaniczności. (śmiech) Dzień wcześniej było słońce, dzień później było słońce, a teraz koszmar i modelka utknęła w korku. Stres, upływający czas, brak dachu nad głową. Folia na butach, worki na plecach. To mnie fizycznie wycieńczyło. Ja na planie nie odczuwam nigdy zmęczenia, ale jak się kończy sesja, to budzę się o czwartej rano w hotelu, w butach, ubraniu, wszystko jest włączone i nawet nie wiem, kiedy zasnąłem. I to się cały czas zdarza. (śmiech) Z perspektywy czasu bardzo lubię te dwie sesje, bo sobie z nimi poradziłem. Nie lubię napięcia, nie lubię ludzi, którzy mają wiecznie pretensje do czynników niezależnych od nich i do innych ludzi. Takich wymagających malkontentów. To rozwala pracę na łopatki. Nie ma nic lepszego niż spokój i poczucie humoru. Autoironia. Powtarzanie „nic z tego nie będzie” albo „nie dokończymy tej sesji”. Jak coś idzie nie tak, to już się tylko uśmiecham. rozmawiali: Zdzisław Furgał i Tomek Mąkolski zdjęcia: Tomek Mąkolski mustache.pl


10 strona

MUSTACHE

PAPER

YARD SALE vol. 11

17/18.05.2014

NO TO JESTEM moda na sukces według Piotra Zachary

W

prawdzie samozwańczy eksperci od mody i mediów lubią mówić, że dobry towar i pomysł sprzedadzą się same, nikt normalny w to nie wierzy. Żeby odnieść sukces, trzeba umieć siebie, swój pomysł i markę wypromować. Pytanie tylko, w jaki sposób i za jaką cenę?

Równo dziesięć lat mija od dnia, gdy Isabel Marant wypłakała się w wywiadzie dla paryskiego dziennika L’Express. Powodem do lania łez były kłopoty z tzw. przebiciem się do prasy, zwłaszcza Vogue’a, bez którego podobno żaden projektant nie może marzyć o światowej karierze. Marant była pod każdym względem przygotowana do awansu z kategorii lokalnych talentów do globalnych, brakowało jej tylko pieniędzy na reklamę. A rynek mediów działa na prostej zasadzie: reklamujesz się, masz prawo żądać rewanżu, czyli pokazywania twoich rzeczy w sesjach mody, pisania o tym, że jesteś dobry/dobra, że otwierasz pierwszy firmowy sklep, potem kolejny itd., zawsze znajdzie się jakiś pretekst, żeby pojawić się w prasie . Jeżeli jednak się nie reklamujesz, musisz dojść do celu okrężną drogą. Trwa to z reguły nieco dłużej, ale nic nie kosztuje. Marant poszła przed siebie tą właśnie tańszą i dłuższą drogą. Namówiła do współpracy Emmanuelle Alt, która dziś jest redaktor naczelną francuskiego Vogue’a, ale 10 lat temu była tam tylko (albo aż) stylistką. Razem z Isabel sprofilowały markę na modern boho, razem przygotowywały pokazy prêt-à-porter, z czasem się zaprzyjaźniły, a jeszcze wcześniej przemyciły do sesji w Vogue’u kilka rzeczy z metką Marant. Pomału, żeby nie wzbudzać podejrzeń, że coś kombinują. Dziś Marant jest światową marką, a Franc Durand, prywatnie mąż Alt, dyrektorem artystycznym w wypromowanym wspólnymi siłami domu mody. Można? Można. Trzeba tylko trochę pokombinować, poznać odpowiednich ludzi, zawrzeć rozsądne sojusze i specjalnie nie przejmować się, co powiedzą inni, prawda rzadko wychodzi na jaw, a jeśli w ogóle, to po fakcie, gdy cel jest już osiągnięty. Nasz rynek mody jest nieco młodszy od francuskiego i, delikatnie mówiąc, nieco mniej profesjonalny, ale zasady działania zna i próbuje się ich trzymać. Główna różnica polega na tym, że polscy projektanci naprawdę nie mają pieniędzy, nie tylko na reklamę, dlatego muszą być jeszcze sprytniejsi od Marant. I są, stosują więcej niż jedną strategię promocji. Oto kilka z nich, najciekawszych lub najpopularniejszych:

Metoda na celebrytę wersja light

Polega na przekonaniu osoby powszechnie znanej, żeby na tzw. czerwonym dywanie wystąpiła w czymś, co zaprojektowaliśmy i głośno się do tego przyznała. Tę informację podchwytują prasa, telewizja i Pudelek, puszczają ją w eter i zaraz jest o nas głośno. Kiedyś mustache.pl

była to czysta transakcja barterowa: projektant dostawał dobre słowo w zamian za sukienkę. Ale jako że rynek się rozwija, rosną i konkurencja, i wymagania celebrytów, za jedną kieckę nikt już dziś ust raczej nie otworzy. Doświadczeni projektanci, co wcale nie znaczy dobrzy, łatwiej przekonują do siebie stuprocentowych celebrytów, ba, nawet autentyczne gwiazdy, np. aktorki, które więcej grają niż bywają, debiutanci muszą męczyć się z ćwierćcelebrytami: byłymi modelkami, blogerkami klasy B i uczestnikami „Tańca z gwiazdami”. Stopień trudności: średni Skuteczność: wciąż wysoka Ryzyko: popularność pism People, czyli piszących o ludziach znanych, drastycznie spada. Wiarygodność celebrytów w roli muz i ambasadorek też, bo tylko nieliczni potrafią być wierni jednej marce, większość wchodzi w układy z wszystkimi, którzy im to zaproponują. Plus ograniczony wybór – w obiegu od lat są te same, aż za dobrze znane sylwetki i twarze.

Metoda na celebrytę wersja hard core

Tylko dla zaawansowanych, bo projektant występuje w podwójnej roli: tego, który kreuje i tego, który siebie promuje. Na taki komfort pracy mogą sobie pozwolić tylko ci, którzy już mają nazwiska, przynajmniej raz zasiadali w jury telewizyjnego talent show, a w Party, Vivie i Show pojawiają się regularnie, niekoniecznie w dziale mody. Mistrzowski poziom w tej dyscyplinie autopromocji reprezentuje Robert Kupisz. Wprawdzie projektantem jest od niedawna, ale wcześniej był fryzjerem, tancerzem a nawet modelem, czasu nie marnował, postarał się, by jego twarz nie była anonimowa, z uśmiechem na ustach pozwala się ustawić pod ścianką. Tą dla fotoreporterów oczywiście.

szewska. Nie są to jakieś tam celebrytki, tylko bardzo dobre aktorki, na dodatek wiarygodne w roli muz projektantów mody, mimo wszystko Margiela tego pomysłu raczej by nie przełknął. Stopień trudności: wysoki Skuteczność: zaskakująca Ryzyko: ile jest w Polsce znanych kobiet tej klasy co Ostaszewska i Popławska? Pula potencjalnych ambasadorek już się prawie wyczerpała.

Metoda megapack

Zanim Antonina Samecka i Klara Kowtun założyły markę Risk Made in Warsaw, kilka lat przepracowały w redakcjach popularnych magazynów dla kobiet. Zamiast zrobić użytek z zawartych wtedy znajomości, skupiły się na promocji w mediach na miarę nowych czasów – Facebook, Instagram, teraz testują Twittera, bezpośrednim kontakcie z klientami oraz archaicznej poczcie pantoflowej, czyli przekazie z ust do ust. Podziałało szybko i na wszystkich, po dwóch miesiącach od debiutu zgłosiła się do nich i prasa, i telewizja. Właścicielki Riska przekonały się, że w pierwszym etapie promocji marki nie należy odmawiać żadnym mediom. Po pierwszym, pięciominutowym występie w telewizji śniadaniowej polajkowało ich markę na Facebooku ponad tysiąc osób, a znajomi dzwonili z gratulacjami. Oczywiście wszyscy oglądali ten program przez przypadek, palec na pilocie im się obsunął. Stopień trudności: średni Skuteczność: wysoka Ryzyko: na pierwszym etapie promocji brak, z czasem pewnie potrzebna będzie selekcja, by za wcześnie nie powiedzieć o sobie wszystkiego i wszystkim.

Metoda na cichacza

Dwa, a może już nawet trzy lata temu MMC Studio obchodziło 15-lecie istnienia. Fajni projektanci, zdolni, w moim wieku, a więc wciąż młodzi, niby pokazywani w prasie, ale mimo wszystko mało znani. Z wielkiej fety nic wtedy nie wyszło, ale zaraz po urodzinach zaczęła się świetna passa MMC, każda ich kolekcja jest jeszcze lepsza od poprzedniej, co najmniej dobrej. To rzadki w Polsce przykład rozwoju marki bez wyraźnego wsparcia telewizji, która potrafi zrobić gwiazdę z kompletnego zera, a dobrego projektanta przegapić, bo jest niemedialny i nie umie narobić wokół siebie hałasu.

Stopień trudności: wysoki Skuteczność: jak wyżej Ryzyko: trzeba mieć mocne nerwy, żeby robić swoje i nie dać sobie wmówić, że „twój czas już minął”.

Metoda eksperymentalna

Przykładów na polskim rynku brak, dlatego muszę pomóc sobie niemiecko-holenderską marką Clemens en August, która bardzo dobrej jakości ubrania sprzedaje od początku swego istnienia wyłącznie w galeriach sztuki. Dwa razy w roku zespół Clemens en August rusza w tourne po największych miastach Europy, w jednym miejscu zatrzymuje się na dzień, góra dwa. Kto nie dotrze w porę na zakupy, traci szansę na sporą zniżkę, ważną przez pół roku także w firmowym sklepie internetowym.

Metoda na czołg

Stopień trudności: wysoki Skuteczność: jak wyżej Ryzyko: popularność osłabia kreatywność. Wielu projektantów tak bardzo poświęca się autopromocji, że zapominają zrobić nową kolekcję.

Metoda hybrydowa

Nenukko to marka założona przez dziewczyny, które próbują pójść pod prąd, tak jak kiedyś wybitny Belg, Martin Margiela. Nie pokazują się publicznie, jeżeli udzielają wywiadów, to mówią w liczbie mnogiej, bo chcą być kolektywem twórczym, znanym przede wszystkim ze swojego pomysłu na modę. Fajnie, ambitnie, podobieństwo do Maison Martina Margiela na razie jest wysokie. No ale Nenukko promują bardzo znane kobiety: Magda Popławska i Maja Osta-

Tylko dla weteranów i to tych kontrowersyjnych, co jest sporym osiągnięciem. W Polsce o modzie i jej twórcach mówi się tylko dobrze, podejrzane przypadki z różnych powodów bezpieczniej jest przemilczeć. Ale jeżeli już komuś uda się wzbudzić wątpliwości w swój talent, wybrnąć z tej sytuacji może jak czołg w trakcie zamieszek studenckich na pekińskim Placu Tian’anmen – przejechać się po przeciwnikach, z gracją i wdziękiem ciężkiej artylerii. Na razie monopol na tę metodę ma najgłośniejsza polska projektantka, bo po pierwsze tylko ona wzbudza silne, skrajne emocje, po drugie tylko ona potrafi tak spraw nie pomieszać fakty z fantazją. Stopień trudności: skrajny Skuteczność: wysoka Ryzyko: być kontrowersyjnym to dziś znaczy też być wyrazistym, więc zamiast rozwiewać wątpliwości na swój temat lepiej jest po prostu produkować kolejne mity. Proste i przyjemne, prawda?

Stopień trudności: skrajnie wysoki Skuteczność: jak wyżej, bo awangardowy sposób sprzedaży wzbudza zainteresowanie. Prasa ma o czym pisać, telewizja lubi pokazywać oryginałów, a klienci czują, że uczestniczą w czymś więcej niż handel, w końcu tłem dla zakupów jest wystawa współczesnej sztuki. Ryzyko: każdy inny niż standardowy sposób sprzedaży może się nie sprawdzić. Czy działa, dowiesz się dopiero, gdy zaryzykujesz. Bardzo chciałbym zakończyć ten tekst jednym zgrabnym zdaniem, które rozwieje wątpliwości wszystkich, jak się promować, żeby odnieść sukces. Sumienie mi jednak na to nie pozwala. Żeby zminimalizować ryzyko wprowadzenia wszystkich zainteresowanych, w tym również siebie, w błąd, o skuteczne sposoby promocji zapytam uczestników panelu w Strefie Wiedzy podczas majowej edycji Mustache Yard Sale. ilustracje: ryżko i ryżko



12 strona

MUSTACHE

PAPER

[Reklama MUSTACHE]

mustache.pl

YARD SALE vol. 11

17/18.05.2014


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.