magazyn o fenomenach Internetu
6
Foto (r)Ewolucja kroków, by zostać znajomym kogo tylko zechcesz!
NUMA 3 09/2012 ISSN 2299-2502
W którym świecie żyjesz? Młodzi zawładnęli branżą internetową
4
13
22
Foto (r)Ewolucja Łukasz Wojtasik
Przerwa w siedzeniu Ewa Dziemidowicz
Numa Vintage
7
14
Sześć kroków, by zostać znajomym kogo tylko zechcesz! Agnieszka Wrzesień
numa story
Numa rady
9 Czy istnieje siecioholizm? Szymon Wójcik
11
16
24 26
Podróż za jedno kliknięcie Marcin Wojtasik
Młodzi zawładnęli branżą internetową Tomasz Popielarczyk
19
28
Biometria Joanna Putz-Leszczyńska
Numa Yeah!
NumaNuma – magazyn o fenomenach Internetu Wydawca – Fundacja Dzieci Niczyje ul. Katowicka 31 03-932 Warszawa tel. 22 616 02 68
Druk – Dejavu Projekt graficzny, skład – Plej Copyright © Fundacja Dzieci Niczyje
W którym świecie żyjesz? Ewa Dziemidowicz
magazyn o fenomenach Internetu
6
NUMA 3 09/2012 ISSN 2299-2502
Foto (r)Ewolucja
w którym świEciE żyjEsz?
kroków, by zostać znajomym kogo tylko zEchcEsz!
młodzi zawładnęli branżą intErnEtową
wrzesień 2012
Redakcja: Ewa Dziemidowicz – redaktor naczelna, ewa.dziemidowicz@fdn.pl Redakcja i korekta – Katarzyna Wojsław
numanuma.pl
Wersja elektroniczna – www.numanuma.pl
www.facebook.com/magazyn.numanuma
znajdź nas na facebook.com
3
Born digital Cyfrowo urodzeni. Określani, jako pokolenie Y, Millenials czy wreszcie: cyfrowi tubylcy. Urodzeni po roku 80., od początku zanurzeni w nowych technologiach. Na czym polega ich tubylczość? Świat technologii jest ich naturalnym środowiskiem, nie znają rzeczywistości bez komputerów, telefonów komórkowych czy łatwego dostępu do Internetu. Nie dzielą jej na tę offline i online; świat jest jeden, różne są natomiast przestrzenie ekspresji. Są mistrzami multitaskingu – czyli robienia kilku rzeczy jednocześnie. Skaczą pomiędzy rozmaitymi mediami – według amerykańskich badań cyfrowi tubylcy przełączają swoją uwagę pomiędzy różnymi multimediami 27 razy na godzinę; urządzenia noszą ze sobą, a telefon mają zawsze pod ręką. Podłączeni do sieci. Połączeni z innymi. Wysyłają po kilkadziesiąt smsów dziennie. Dokumentują swoje życie na portalach społecznościowych. W sieci tworzą i wyrażają siebie. Towarzyszą im cyfrowi imigranci – rodzice, nauczyciele, pracodawcy, którzy nie dorastali w otoczeniu mediów, tylko musieli się ich nauczyć. Czy taki tryb życia może stać się problemem? W mediach, jak również z ust rodziców i nauczycieli cyfrowych tubylców coraz częściej pada określenie „uzależnieni”. Kiedy – przy tak zintegrowanym z technologią życiu – można mówić o nadmiernym korzystaniu z Internetu czy komputera? Przy którym sprawdzeniu Facebooka dziennie czy po ilu godzinach grania
powinniśmy zastanowić się, czy czasem nie przesadzamy? Czy coś takiego jak uzależnienie od Internetu rzeczywiście istnieje – o tym przeczytacie w artykule „Czy istnieje siecioholizm”.
Ponadto w tym numerze piszemy m. in. o: fenomenalnym przyśpieszeniu, jakie dokonało się i cały czas dokonuje się w dziedzinie fotografii, o tym jak Internet przybliżył nas do celebrytów oraz jak zaplanować podróż życia (lub zwykłe wakacje), nie ruszając się sprzed ekranu komputera. W magazynie pojawiła się także nowa rubryka: Numa Vintage, w której opisywać będziemy oldschoolowy sprzęt, gry i technologie, czyli to, z czego dorastając, korzystali cyfrowi imigranci.
Ewa Dziemidowicz redaktor naczelna
wrzesień 2012
numanuma.pl
4
tekst: Łukasz Wojtasik
Fotografia analogowa
W dzisiejszych czasach fotografowanie to codzienność każdego z nas, bo któż nie ma aparatu – choćby w telefonie? Dokumentujemy na zdjęciach każde wydarzenie, imprezę, podróż, ale też i po prostu życie wokół nas, kiedy tylko mamy na to ochotę. To jednak rzeczywistość ostatnich lat. Jeszcze niedawno posiadanie aparatu nie było tak powszechne, a naciśnięcie spustu migawki „wymagało” specjalnej okazji.
wrzesień 2012
numanuma.pl
Pierwsza fotografia została zrobiona w 1830 r., a pod koniec XIX stulecia aparaty były już dostępne zwykłym śmiertelnikom. Co jednak ciekawe, tyle zdjęć, ile powstało w całym XIX w., obecnie produkuje się… co 2 minuty. Na całym świecie fotografuje już ponad 2,5 mld ludzi, a 10% zdjęć, które powstały w historii ludzkości, zarejestrowanych zostało… w ostatnim roku! Przyjrzyjmy się fenomenalnemu przyspieszeniu w historii fotografii – od czasów ekskluzywnych aparatów kliszowych do zdjęcia ze smartfona przerobionego w Instagramie i wrzuconego na Facebooka.
Fotografowanie powszechnie dostępne jest od 1888 r. Wtedy to firma Kodak udostępniła pierwszy, prosty w obsłudze aparat, promowany hasłem „You press the button, we do the rest” („Ty naciskasz guzik, my robimy resztę”). W kolejnych latach powstawały coraz to nowsze rozwiązania, ułatwiające fotografowanie i powiększające rzeszę miłośników nowo powstałego hobby. XX stulecie określa się mianem złotego wieku fotografii analogowej, która (początkowo jedynie w wersji czarno-białej, później również – w kolorowej), związana była jednak z dosyć kłopotliwym z dzisiejszej perspektywy używaniem kliszy. Umożliwiała ona zrobie-
5 nie maksymalnie 36 zdjęć, a proces jej wywoływania również nie należał do najłatwiejszych. Wartą odnotowania próbą usprawnienia wynalazku było wprowadzenie na rynek w połowie zeszłego wieku aparatów typu Polaroid, które niemal natychmiast same wywoływały zdjęcia; technologia ta jednak była zbyt droga, żeby się upowszechnić. Szczyt wciąż rosnącej popularności fotografii analogowej przypadł na rok 2000, w którym wykonano szacunkowo 85 mld papierowych zdjęć, co daje liczbę ok. 2,5 tys. pstryknięć na sekundę.
Cyfrowa rewolucja Rozwój fotografii analogowej był imponujący, jednak prawdziwa rewolucja nastała wraz z erą zdjęć w technologii cyfrowej. Aparaty zwane potocznie „cyfrówkami” dawały możliwość natychmiastowego podglądu zdjęcia i zapisania go na karcie pamięci. Pierwsze urządzenia tego typu pojawiły się pod koniec lat 90. minionego stulecia, jednak były one drogie, a ich pamięć – bardzo ograniczona. Od początku XXI w. aparaty stopniowo taniały i stawały się coraz dostępniejsze, a pojemniejsze karty pamięci umożliwiły zapisywanie naprawdę dużej liczby zdjęć. Dyski twarde komputerów zaczęły powszechnie zastępować szuflady i albumy ze zdjęciami. Na papierze drukowano już tylko wybrane fotografie. Kłopotem stało się jedynie wybieranie najciekawszych ujęć spośród setek, czasem nawet tysięcy zdjęć z jednej choćby podróży. W 2005 r. sprzedano więcej aparatów cyfrowych niż analogowych – dzisiaj te ostatnie stały się już właściwie sprzętem dla koneserów. Niedługo potem liczba zdjęć wykonywa-
nych co roku na świecie znacząco przekroczyła 100 mld i wciąż rośnie (obecnie rocznie rejestrowanych jest ponad 4 razy więcej fotografii).
Internetowe repozytoria Od czasu powszechnej dostępności Internetu stał się on nierozerwalnie związany z fotografią. Niespełna 10 lat temu w sieci pojawiły się tzw. repozytoria, czyli serwisy służące do gromadzenia i prezentowania zdjęć. Dzięki nim pokazanie znajomym albumu z wakacji przestało wymagać uruchomiania komputera i wyświetlania fotografii na monitorze czy też przesyłania ich mailem. Zainteresowani oglądają je w sieci w dowolnym czasie i miejscu. Repozytoria pozwalają na prostą edycję zdjęć, katalogowanie i opisywanie ich, tagowanie na nich ludzi i przedmiotów. Zgodnie z ideą Web2.0 przypisano im charakter społecznościowy – dają więc możliwość komentowania fotografii, oceniania ich oraz kontaktu z ich autorami. Ideę repozytoriów dobrze opisują ich slogany reklamowe, jak np.: „Share your life in photos” („Udostępniaj swoje życie poprzez zdjęcia” – Flickr), czy „Organize, edit and share your photos” („Porządkuj, edytuj oraz udostępniaj swoje zdjęcia” – Picasa). Te oraz inne serwisy dedykowane archiwizowaniu zdjęć przez lata zdobywały coraz większe uznanie. Najpopularniejszy z nich Flickr zgromadził ponad 6 mld fotografii. Wszystkie te portale zostały jednak w ostatnich latach zdeklasowane przez Facebooka. Dane z zeszłego roku donoszą o ponad 140 mld zdjęć zamieszczonych na łamach serwisu przez rosnącą rzeszę jego użytkowników.
Fenomen Facebooka potwierdza fakt, że obecnie trafia tam ok. 20% wszystkich wykonywanych zdjęć, czyli ponad 70 mld fotografii rocznie! Nietrudno też wywnioskować, że polityka Facebooka nastawiona jest na umacnianie pozycji światowego archiwum fotografii (świadczy o tym chociażby transakcja zakupu przez FB w lipcu 2012 r. serwisu Instagram za astronomiczną kwotę miliarda dolarów).
Aparat w telefonie Kolejnym milowym krokiem w historii fotografowania było wyposażenie w aparaty fotograficzne telefonów komórkowych. Dzięki temu istotnie poszerzyło się grono fotografujących, a zdjęcie można już teraz zrobić praktycznie w każdej sytuacji (przecież właściwie ani na krok nie rozstajemy się z telefonami). Co prawda, początkowo jakość tego typu aparatów pozostawiała wiele do życzenia, ale w ostatnim czasie z powodzeniem zastępują one tradycyjne cyfrowe urządzenia. Parametry aparatu stały się jednym z podstawowych kryteriów wyboru telefonu przez klientów, więc na tym właśnie polu rozgrywa się dziś technologiczna walka producentów. Coraz częściej zaskakiwani jesteśmy nowymi, ciekawymi propozycjami. Dotyczy to szczególnie smartfonów i aplikacji, które pozwalają użytkownikom na edytowanie, przerabianie i udostępnianie zdjęć. Najpopularniejszym programem tego typu jest wspomniany już wcześniej Instagram, który w prosty sposób pozwala na przepuszczenie zrobionego telefonem zdjęcia przez jeden z wielu atrakcyjnych filtrów i opublikowanie go niemal w tej samej chwili w wybranym serwisie społecznościowym (jak choćby Facebook). wrzesień 2012
numanuma.pl
6 W 2010 r. globalna liczba użytkowników telefonów z aparatami przekroczyła 1 mld, obecnie jest ponad dwukrotnie wyższa. Smartfony stanowią 70% wszystkich telefonów sprzedanych jak dotąd w 2012 r.
Nowa jakość, nowe wyzwania Nowa jakość w fotografii, wynikająca z jej powszechnej dostępności i coraz silniejszego powiązania z Internetem i telefonią komórkową, jest fascynująca, ale wymaga też ostrożności. Dzielmy się naszym życiem przez fotografie, ale może nie przez wszystkie i nie ze wszystkimi? Repozytoria dają możliwość ustawiania poziomu prywatności publikowanych fotografii. Korzystajmy z nich! Pokażmy światu to, co dla świata, a dostęp do innych zdjęć
zaoferujmy tylko znajomym czy nawet węższej grupie osób – np. uczestnikom danej wyprawy lub imprezy. Jeżeli traktujemy repozytoria jedynie jako przechowalnię albumów, ustawmy parametry profilu tak, żebyśmy tylko my mieli do nich dostęp. Często występujemy na zdjęciach robionych przez innych i nie zawsze życzymy sobie, żeby były one publikowane. Pamiętajmy, że te same zastrzeżenia mogą mieć także bohaterowie naszych fotografii. Pamiętajmy, aby pytać o zgodę na publikację zdjęcia wszystkich, którzy są na nim widoczni i oczekujmy tego samego od osób dysponujących fotografiami z naszym udziałem. Warto też czytać regulaminy. Co właściciele serwisu mogą zrobić z publikowanym przez nas zdjęciem? Czy nie tracimy nad nim kontroli, czy np. nie przekazuje-
my danej firmie praw do jego wykorzystania bez naszej dodatkowej zgody (lub nawet wiedzy)? Jeżeli nie magazynujemy fotografii w sieci z uwagi na bezpieczeństwo czy też zwykłe lenistwo, pamiętajmy o kopii zapasowej dla wszystkich (lub chociażby tych najcenniejszych!) zdjęć. Możemy przechowywać je na pamięci USB czy dysku zewnętrznym. Szkoda byłoby wraz z awarią twardego dysku albo zgubieniem telefonu stracić kolekcję ujętych w kadry cennych wspomnień z wakacji lub… kilku lat życia. Dane liczbowe i wykresy wykorzystane w tekście pochodzą z artykułu „How many photos have ever been taken?” (http://blog.1000memories.com)
360 B
140 mld
86 B 57 B
6 mld
25 B 1B
150 mln
3B
10 B 4B
0
1826
wrzesień 2012
numanuma.pl
1930
1960
1970
1980
1990
2000
2011
7
tekst: Agnieszka Wrzesień
Pewnie nieraz już zdarzyło Ci się skwitować niespodziewaną sytuację okrzykiem: „Jaki ten świat jest mały!” Czy uwierzysz, że wśród 7 mld ludzi na całym świecie zaledwie sześć kroków dzieli Cię od Roberta Pattinsona czy Rihanny? I to przy założeniu, że weźmiesz pod uwagę wyłącznie swoich znajomych i znajomych danego celebryty? Tak, świat jest mały, a pozornie obcy sobie ludzie są sobie bliżsi, niż im się wydaje. I wcale nie chodzi tu o odległość w sensie fizycznym, lecz o ilość kręgów znajomości.
Sześć kroków Sieci społeczne i zagadnienie stopnia pokrewieństwa ludzi na naszej planecie stanowią fascynujący temat dla badaczy, zresztą – szybko przez nich podchwycony. W latach 60. do akcji wkroczyła mate-
matyka. W 1967 r. amerykańscy psycholodzy przeprowadzili ciekawy eksperyment na grupie 300 mieszkańców stanu Nebraska. Przekazali im list, który miał zostać dostarczony za pośrednictwem ich znajomych do mieszkańca Bostonu w stanie Massachusetts. Przesyłka aktywowała łańcuch znajomości, a eksperyment zakończył się sukcesem. Okazało się bowiem, że aby list mógł trafić od przypadkowej osoby do odbiorcy w Bostonie, wystarczyło przekazać go sześć razy, co oznaczało, że dwoje dowolnych mieszkańców stanu Nebraska i Massachusetts dzieliło zaledwie sześciu znajomych. Tak narodziła się słynna teoria „sześciu stopni oddalenia”, według której dwóch przypadkowo wybranych mieszkańców kuli ziemskiej dzieli jedynie sześć poziomów znajomych (przy założeniu, że odległość między Tobą a Twoim najbliższym kolegą czy koleżanką to jeden stopień oddalenia). Jaki z tego wniosek? Mimo tysięcy kilometrów mamy napraw-
dę blisko – zarówno do mieszkańców na drugim końcu Polski, jak i do sławnych i bogatych celebrytów.
Internet a sieci społeczne Czy jesteście ciekawi, jak omawianą hipotezę zmienił Internet? Czy w dobie globalizacji od przypadkowego, pozornie obcego nam człowieka nadal dzieli nas tylko sześć „kroków”, czy też świat skurczył się jeszcze bardziej? Upowszechnienie Internetu nadało temu zagadnieniu nowy impet. W ostatnim czasie w zasadzie każdy rok otwierał nowy rozdział w badaniach nad tym, jak blisko nam do siebie i jaki jest wpływ sieci informatycznych na relacje społeczne. Za analizę sieci społecznych w 2006 r. wziął się Microsoft, którego przedstawiciele przebadali połączenia 30 mld wiadomości wysłanych przez 240 mln osób rozmawiających ze sobą za pośrednictwem komunikatora MSN. Średnia wrzesień 2012
numanuma.pl
8 odległość pomiędzy dwoma osobami wyniosła 6,6 ogniw pośredniczących. Wokół magicznej szóstki oscylowały również wyniki badań polskiej firmy Gadu Gadu, która podobne badania przeprowadziła dwukrotnie (2004, 2008) na próbie 3 i 6 mln użytkowników. Dopiero fenomen Facebooka pokazał, że teoria sześciu stopni oddalenia przestała mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości. Udowodnili to w swoich analizach naukowcy z Uniwersytetu w Mediolanie, którzy zmierzyli się z próbą 10% całej ludzkiej populacji! Tylu bowiem użytkowników miał wtedy Facebook (721 mln). W czasie trwającego miesiąc badania wykazali, że 99,6% użytkowników nie jest oddalona od kogokolwiek innego o więcej niż pięć stopni a 92% dzieli od siebie odległość nie większa niż cztery stopnie. Co zrozumiałe, jeszcze bliżej mają do siebie osoby zamieszkujące w tym samym kraju – w tym przypadku dzielą je zaledwie trzy stopnie i znajomości.
Znajomi – nieznajomi? Pewnie zgodzicie się, że Internet zmienił pojęcie „znajomych”. Kiedyś miało się ich kilku lub kilkunastu, teraz listy znajomych na portalach społecznościowych sięgają kilkuset osób. Ilu z Was ma w swych kręgach znajomych na FB osoby, których tak naprawdę w ogóle nie zna? Słyszeliście pewnie o modnych ostatnio imprezach zwoływanych przez Facebooka? Zapraszanie na imprezę w myśl zasady „znajomi moich znajomych są moimi znajomymi” i pozostawianie zaproszenia otwartym może się skończyć źle, a odwołanie spotkania bywa bardzo trudne. Boleśnie przekonało się o tym wrzesień 2012
numanuma.pl
już wielu twórców facebookowych wydarzeń, a jeden z niemieckich ministrów, obserwując skutki takiej nieroztropności, grzmiał, aby wprowadzić zakaz zwoływania tego typu imprez. Rozreklamowana na Facebooku „urodzinowa impreza
Jaki ten swiat jest maly stulecia” we Francji przyciągnęła 1,5 tys. gości, a jej organizatorzy zostali skazani na rok więzienia i wysokie grzywny za demolkę wynajętego obiektu. Tyle o użytkownikach Internetu. Pamiętajmy, że jest ich na świecie ok. 2 mld – to zaledwie 30% ludzkości. Pozostaje zatem pytanie, jakie reguły stosują się współcześ nie do pozostałych 70% populacji?
Siecio-wpływ Wiedza o tym, jak działają sieci społeczne, to potężna broń. Nie funkcjonujemy w izolacji, obracamy się w różnorakich kręgach, które pozwalają przekazywać pomysły, promować trendy, mają wpływ na nasze przekonania, zachowanie czy też upodobania. W latach 60. naukowcy zaczęli przyglądać się temu, które kręgi osób mogą najbardziej kształtować nasze decyzje zakupowe i udowodnili, że im ktoś jest nam bliższy, tym większe jest jego oddziaływanie na nas w tej kwestii. Nicholas A. Christakis i James H.
Fowler, autorzy książki „W Sieci. Jak sieci społeczne kształtują nasze życie” wykazali, że w ramach teorii sześciu kroków oddalenia wpływ mają na nas tylko trzy pierwsze stopnie więzi społecznych. W swej książce autorzy odkrywają zaskakujące tajniki relacji międzyludzkich: wyjaśniają jak działa zarażanie się emocjami, jak rozprzestrzeniają się zdrowe nawyki, dlaczego bogaci ciągle się bogacą i w jaki sposób nasze szczęście może oddziaływać na osoby, których nie znamy. Wiedzy o oddziaływaniu relacji interpersonalnych można także użyć w celach charytatywnych. W 2007 r. Kevin Bacon postanowił wykorzystać fenomen „małego świata” i reguły rządzące związkami między ludźmi na rzecz działań prospołecznych. Udało mu się nakłonić grupę celebrytów do udziału w projekcie SixDegrees.org, który funkcjonuje jak charytatywny portal społecznościowy. Każdy z uczestników tego programu promuje wspieranie wybranej przez siebie organizacji. Wraz z rozwojem technologii komunikacyjnych i coraz większą mobilnością ludzi nasze znajomości zataczają coraz szersze kręgi. Zawieramy w sieci nowe znajomości, poszukujemy grup podobnie myślących, łączymy kontakty rzeczywiste z wirtualnymi. To wszystko dzieje się, mimo iż początkowo prognozowano, że Internet będzie miał negatywny wpływ na połączenia między ludźmi i przyczyni się do izolacji jednostek. Sieć faktycznie pomaga zmniejszać dystans interpersonalny i zredukować magiczną liczbę sześciu kroków, ale pamiętajmy, że koniec końców – zawsze liczy się nie ilość, ale jakość połączeń!
9
Czy istnieje siecioholizm? Pewnie nieraz słyszałeś od rodziców, że „chyba jesteś uzależniony od Internetu”. Być może sam nieraz, siedząc w sieci, mówiłeś sobie: „jeszcze tylko 5 minut i wychodzę”, a mimo wszystko trwało to 3 godziny. Być może w końcu masz kolegów, którzy powtarzają, że są „uzależnieni” od Counter Strike’a czy World of Warcraft, albo koleżanki, które nie mogą odłączyć się od Facebooka. Ale czy uzależnienie od Internetu (inaczej: siecioholizm) naprawdę istnieje? tekst: Szymon Wójcik
Nałóg stary jak… Internet W USA termin Internet addiction (ang. „uzależnienie od Internetu”) pojawił się po raz pierwszy w 1995 r., został wtedy jednak użyty przez dziennikarzy pół żartem, pół serio. Jednak już w 1998 r. psychologowie zaczęli poważne badania nad nowym nałogiem. Może nas to dziwić, jeśli zdajemy sobie sprawę z tego, jak wyglądał wtedy Internet. Opierał się głównie na bardzo prostych (z dzisiejszej perspektywy) stronach internetowych i przesyłaniu e-maili. Ładowanie obrazków było problematyczne, a o słuchaniu muzyki czy oglądaniu filmów nikt jeszcze nie marzył. Nawet słynna przeglądarka Google w 1998 r. dopiero raczkowała. Mimo to już wtedy do psychologów zaczęli zgłaszać się ludzie, którzy bez opamiętania dali się wciągnąć global-
nej sieci. Dzisiaj problem ma charakter masowy, a naukowcy prowadzą na ten temat coraz więcej badań. W Azji, szczególnie w Chinach, Japonii i Korei Południowej, gdzie zgodnie z wynikami badań problem przybiera najpoważniejsze rozmiary, powstają państwowe poradnie i centra leczenia uzależnienia od Internetu. W mediach można znaleźć szokujące doniesienia o ludziach, którzy zostali oderwani od komputera po wielogodzinnych sesjach, w czasie których nie jedli, nie spali i nie wychodzili z domu. Często są to historie wręcz nieprawdopodobne, takie jak przypadek Seungseoba Lee z Korei Południowej, który zmarł w 2005 r. po 50-godzinnej sesji grania w StarCraft.
Symptomy uzależnienia Pomiędzy ekstremalnymi losami azjatyckich graczy a spędzeniem dodatkowej godzinki na ulubionym portalu rozciąga się duża skala możliwości. Czym tak naprawdę jest uzależnienie? Potocznie używamy tego wyrażenia aż nazbyt często. Mówimy „jestem uzależniony od mojej komórki” w sytuacji, gdy chcemy podkreślić, że nie możemy się bez niej obejść lub „jestem uzależniona od >>Dr. House’a<<”, gdy namiętnie oglądamy ten serial. Jednak w ścisłym znaczeniu uzależnienie jest zupełnie czymś innym. O uzależnieniu (lub nałogu) możemy mówić wtedy, gdy wystąpią na raz dwie ważne okoliczności. Po pierwsze, jeśli osoba traci kontrolę nad czasem, który spędza w sieci. Może to objawiać się wrzesień 2012
numanuma.pl
10 np. podejmowaniem niedotrzymywanych później postanowień o ograniczeniu godzin „online” albo poczuciem, że czas spędzany w sieci „przecieka przez palce”. Ponadto człowiek uzależniony nie może w łatwy sposób zrezygnować ze swojej ulubionej rozrywki. Kiedy jest odcięty od Internetu, nieustannie o nim myśli, a gwałtownie oderwany od korzystania z danej aplikacji może być rozdrażniony albo agresywny. Brak kontroli nad czasem wiąże się z drugim bardzo ważnym aspektem nałogu internetowego. Nadużywanie Internetu zaczyna się wtedy, kiedy zwiększona ilość czasu spędzanego w sieci zaczyna mieć negatywny wpływ na inne rzeczy, które robimy w życiu. Jeśli na skutek sieciowego zaangażowania nie mamy czasu odrobić lekcji, spotkać się z dawno niewidzianym znajomym czy po prostu się wyspać, są to sygnały, że coś może być nie tak. Czasami dana osoba sama czuje, że wpadła w tarapaty, jednak odsuwa tę myśl od siebie. Negatywne zmiany częściej zauważają rodzice, rodzeństwo czy przyjaciele. Podkreślmy raz jeszcze – to, że ktoś używa Internetu w dużej ilości samo w sobie nie stanowi problemu! Pojawia się on dopiero wtedy, gdy surfowanie wymyka się takiej osobie spod kontroli i jeśli wynikają z tego negatywne konsekwencje. Doba ma tylko 24 godziny – jeśli na jakąś czynność poświęca się zbyt wiele czasu, z konieczności trzeba rezygnować z innych rzeczy. Tylko czy na pewno chcemy z nich rezygnować? Warto też wiedzieć, że twórcy serwisów społecznościowych czy gier online projektują je w taki sposób, aby przyciągnąć jak najwięcej użytkowników na jak najdłuższy czas. Dlaczego? Ponieważ gowrzesień 2012
numanuma.pl
dziny spędzone w konkretnym serwisie to wymierna suma pieniędzy dla jego właścicieli. A Internet to dziś olbrzymi biznes. Gdy Facebook wszedł na giełdę w maju 2012 r., jego wartość wynosiła 102 mld dolarów. Największa gra online na świecie, World of Warcraft, co roku zarabia ponad miliard dolarów na abonamentach graczy oraz sprzedaży usług dodatkowych.
Skala problemu Wracając do siecioholizmu: jaka jest skala tego problemu? Niemal wszyscy używają obecnie Internetu i większość ludzi nie ma oczywiście z tego powodu żadnych problemów. Wręcz przeciwnie – nie wyobrażamy sobie życia bez możliwości poszukiwania informacji, łatwej komunikacji ze znajomymi, ale też bez rozrywki, którą daje globalna sieć. Jednak część internautów zauważa u siebie niepokojące objawy. Wyniki europejskiej ankiety EU-NET-ADB przeprowadzonej na przełomie 2011 i 2012 r. wśród 15–16-latków w sześciu krajach europejskich (w tym w Polsce) pokazują, że ponad 40% z nich przyznaje się do tego, że zaniedbało jakieś formy aktywności na rzecz korzystania z sieci. Prawie taka sama ilość respondentów podejmowała próby ograniczenia korzystania z sieci. Czasami były one udane, czasem kończyły się niepowodzeniem. Czy w ciągu ostatniego roku używałeś/-aś Internetu tak dużo, że zaniedbywałeś/-aś inne formy aktywności?
NIE 59%
tak 41%
Czy w ciągu ostatniego roku próbowałeś/-aś ograniczać czas korzystania z Internetu?
NIE 63%
tak 37%
Te deklaracje mogą sygnalizować, że problem istnieje, ale z drugiej strony – to oczywiście za mało, aby stwierdzić, jak duża jest jego skala. Dokładniejsze badania, uwzględniające wiele objawów nadużywania Internetu, pokazują, że w Polsce ok. 11% (czyli więcej niż co dziesiąty badany) gimnazjalistów może mieć problemy z nadużywaniem Internetu. Około 1,3% spełnia kryteria uzależnienia od sieci (badania EU-NET-ADB).
Gdzie szukać pomocy? Osobom, które nie potrafią poradzić sobie z nadmiernym używaniem Internetu, można pomóc. Czasami wystarczy praca nad sobą, nieraz jednak trzeba sięgnąć po pomoc psychologa. Terapia nie wiąże się z zupełnym „odcięciem” od Internetu (ponieważ w dzisiejszym świecie nie jest to ani pożądane, ani możliwe), ale polega na powrocie do racjonalnych proporcji w korzystaniu z sieci. Co możesz zrobić, jeśli myślisz, że Ty albo ktoś z Twojego otoczenia macie problem z nadużywaniem Internetu? Po pierwsze, przeczytaj nasze „Numa Rady” w tym numerze. Po drugie, pamiętaj, że istnieje strona helpline.org.pl, na łamach której profesjonalni psycholodzy pomagają we wszystkich sprawach związanych z Internetem (można też dzwonić na bezpłatny numer 800 100 100).
11
W którym swiecie zyjesz? tekst: Ewa Dziemidowicz Tematem przewodnim tego numeru „Numa Numa” jest nadmierne korzystanie z Internetu. Temu zjawisku poświęcono także ostatnią kampanię społeczną Polskiego Centrum Programu „Safer Internet”. Spotkaliście się kiedykolwiek z jej przekazami? Spot adresowany do młodych Internautów „wisi” od jakiegoś czasu na YT – wystarczy wpisać w okno wyszukiwania hasło kampanii „W którym świecie żyjesz”. Film przedstawia chłopaka, który „odpada” (czasem wręcz dosłownie!) od sytuacji, które dzieją się wokół niego, ożywiając się dopiero wtedy, gdy siada przed monitorem swojego komputera i zaczyna grać. Hasło spotu brzmi: „Ci, którzy żyją w wirtualnym świecie, tracą prawdziwe życie. W którym świecie Ty żyjesz?” Filmik wzbudza spore kontrowersje, przede wszystkim w środowiskach graczy. Krytykowane są podział świata na realny i wirtualny oraz umowna forma spotu. Duża część internautów czuje się też bezpodstawnie posądzana o uzależnienie od sieci. Autorzy kampanii w opisie filmu tłumaczą: „Nie. Nie próbujemy Cię przekonać, że każdy, kto gra w sieci lub odwiedza portale społecznościowe, jest uzależniony od Internetu. Są jednak tacy, dla których kolejna noc online nie jest już wyborem, ale koniecznością. Ciebie to nie
dotyczy? OK! Nie dotyczy to ponad 90% internautów. Pozostali mogą jednak mieć z tym problem, którego często nie potrafią nawet dostrzec. Warto wiedzieć, pamiętać, pomóc”.
Oto wybrane komentarze:
A jakie jest Twoje zdanie? Zobacz film i włącz się do dyskusji!
Kampania „W którym świecie żyjesz” zorganizowana została przez Polskie Centrum Programu „Safer Internet”,
„Ja nie wiem. Ogromną ilość czasu spędzam na kompie, a i tak mam czas na znajomych, inne zainteresowania, naukę”. „Ludzie uciekają w komputer wtedy, kiedy ich życie‚ w realu jest do dupy”.
czyli Fundację Dzieci Niczyje oraz Naukową i Akademicką Sieć Komputerową. Głównym Partnerem akcji jest Fundacja Orange. Oryginalna wersja spotu została opracowana przez niemiecką organizację Klicksafe.
reklama
„To, że ktoś dużo gra, nie znaczy, że nie rozróżnia rzeczywistości i świata wirtualnego”. „Po liczbie dislike’ów widać, że trafili w czuły punkt. Uderz w stół, a nożyce się odezwą”. „Znam blisko kogoś, kto odjechał przez net i to nie na żarty – bliżej sali samobójców, więc mnie to nie śmieszy zupełnie”. „Moim zdaniem każda pasja powinna mieć swoje granice”.
Ci, którzy żyją w wirtualnym świecie… wrzesień 2012
numanuma.pl
12
konkurs Moje pr@wa i obowwwiązki www.konkurs.saferinternet.pl
Cyfrowi tubylcy, Internet daje wolność dostępu do informacji, komunikacji, dyskutowania, wolność udziału w kulturze i tworzenia jej. Ta wolność ma jednak swoje granice. Macie w sieci swoje prawa, które stoją na straży Waszej twórczości, prywatności, dobrego imienia. Macie też obowiązki – korzystania z zasobów sieci zgodnie z prawem, szanowania innych. Katalog tych praw i obowiązków jest szeroki i zmienia się razem z Internetem. Wytyczają go przepisy prawne, ale też i zasady, które nie zostały nigdzie skodyfikowane. Mamy do nich różny stosunek, nie zawsze zgadzamy się z tym, jakie są granice wolności online.
wrzesień 2012
numanuma.pl
Jakie prawa i obowiązki w sieci są dla Was najważniejsze? Na które z nich chcielibyście zwrócić uwagę innym Internautom? Nagrajcie o tym film! Weźcie udział w konkursie Polskiego Centrum Programu Safer Internet. W konkursie „Moje pr@wa i obowwwiązki” mogą brać udział osoby w wieku od 14 do 18 lat. Film możecie nagrać indywidualnie bądź grupowego, może on mieć dowolną formę (fabuła, animacja, vlog, kolaż), możecie też wybrać odpowiadającą Wam technikę nagrania. Najciekawsze prace zostaną nagrodzone oraz będą promowane online. Konkurs trwa do 10 stycznia 2013 r. Więcej na: www.konkurs.saferinternet.pl
13 Oto Kosma. Kosma zaczyna dzień od śniadania. Siada przy stole, czasem z kotem na kolanach. Do szkoły jedzie metrem i zazwyczaj udaje mu się usiąść. W szkole siedzi w ławce pod oknem, a w domu odrabia lekcje, siedząc przy biurku. Telewizję ogląda z fotela. Wieczorami lubi z kolegami posiedzieć na ławce pod blokiem albo pójść z dziewczyną do kina – siadają wtedy w ostatnim rzędzie.
tekst: Ewa Dziemidowicz
To jeszcze nie wszystko. Tak jak większość z nas, Kosma przez wiele godzin dziennie mailuje, czatuje, gra online, serfuje po sieci i korzysta z portali społecznościowych. Kiedy dorośnie, to tak jak przeciętna dorosła osoba 90% swojego wolnego czasu spędzać będzie na siedząco, najczęściej przed komputerem czy telewizorem. Czy będzie świadomy tego, jak bardzo niebezpieczny styl życia wybiera? W ciągu całego naszego życia kumulują się negatywne skutki upodobania do siedzenia. Prowadzone przez 14 lat badania na grupie 120 tys. Amerykanów wykazały, że mężczyźni, którzy w wolnym czasie spędzali 6 lub więcej godzin dziennie na siedząco, mieli o 20% wyższą śmiertelność niż ci, którzy dziennie siedzieli 3 godziny lub mniej. W przypadku kobiet różnica ta wynosiła aż 40%. Podobną zależność pomiędzy siedzeniem a stanem zdrowia wykazały najnowsze australijskie badania, w których przeanalizowano zwyczaje ponad 220 tys. Australijczyków powyżej 45. roku życia. Wynika z nich, że u tych, którzy siedzą
ponad 11 godzin dziennie, występuje o 40% wyższe ryzyko śmierci w ciągu kolejnych 3 lat w porównaniu z tymi, którzy siedzą mniej niż 3 godziny. Dlaczego siedzenie jest takie niebezpieczne?
Siedzisz, siedzisz i nic się nie dzieje Siedzenie to jedna z najbardziej biernych rzeczy, jakie można robić. Kiedy siedzimy, aktywność elektryczna naszych mięśni spada. Powoduje to szereg skutków ubocznych dla naszego metabolizmu: dochodzi do redukcji enzymów wspierających spalanie tłuszczu, wzrasta ryzyko cukrzycy i nadwagi, spada poziom dobrego cholesterolu. Siedząc, spalamy nie więcej niż jedną kalorię na minutę – czyli mniej, niż kiedy żujemy gumę! Dla porównania: stojąc, napinamy i angażujemy mięśnie nóg, pleców i ramion, poruszamy się (przestępując z nogi na nogę) – nasze ciało jest w ruchu, spalamy też wtedy więcej kalorii.
Zacznij się wiercić Wcale jednak nie musimy stać się ofiarami swoich krzeseł, foteli i kanap! Kiedy tylko macie okazję – wstańcie i poruszajcie się! Żeby uniknąć negatywnych skutków siedzącego trybu życia, nie wystarczy kilka razy w tygodniu pójść na siłownię czy jogę. Jeśli założymy, że sypiamy średnio 7 godzin na dobę, a ćwiczymy przez godzinę, zostaje nam jeszcze 16 godzin, podczas których nasze mięśnie mogą trwać w bezruchu i w pozycji siedzącej albo wręcz przeciwnie – ruszać się dla zdrowia. A więc: czasem korzystaj z laptopa na stojąco, kiedy słuchasz muzyki na YT, postaraj się poczuć rytm i potańcz, oglądając film, wykonaj kilka skłonów, pompek lub brzuszków, zamiast czatować ze znajomymi na FB, spotkaj się z nimi, a przede wszystkim: rób jak najwięcej przerw podczas korzystania z komputera. Rozejrzyj się też za takim rodzajem ruchu, który sprawi Ci przyjemność – wtedy łatwiej Ci będzie odejść od ekranu. Czytasz teraz na siedząco? Zrób sobie przerwę, odłóż magazyn i pobaw się z psem! wrzesień 2012
numanuma.pl
14
Kama i Jasiek Za dużo Internetu…* *
J: Hej, gdzie jesteś? Miałaś być pół godziny temu!
K: Tak, tak, zaraz będę. Musiałam coś dokończyć. Mój ostatni post ma już 170 lajków! Czytałeś?
2
J: Zostaw już ten telefon…
na podstawie autentycznych
zgłoszeń do Helpline.org.pl
K: Chwilka, tylko odpiszę jeszcze na jeden komentarz. To ważne.
3 J: Zdaje się, że najważniejsze!
1
K: Nie bądź taki! Już kończę. O, ktoś jeszcze napisał!
5
4
zdjęcia: Robert Makowski
Kasia: Idziesz na WF? Kasia: Kama, super post, udostępniłam u siebie na ścianie!
Kama, 16 lat, blogerka. Prowadzi popularnego bloga o modzie i nie tylko, często go aktualizuje, czatuje z fanami i odpowiada na ich komentarze. Jasiek, 16 lat, chłopak Kamy, chciałby, żeby jego dziewczyna miała dla niego więcej czasu. wrzesień 2012
numanuma.pl
K: Dzięki, research zajął mi pół nocy, ale warto było!
K: Nie, muszę się urwać. Nie mam ładowarki do lapa, a umówiłam się z fanami online.
Kilka dni później w szkole.
6
7
15
J: Mam już tego dosyć! Nie ma z Tobą w ogóle kontaktu! Zmywam się, a ty sobie bloguj.
J: Idziemy? Spóźnimy się do Zuzy. K: Mhmm. Tak, potrzebuję tylko znaleźć jakąś fajną fotkę, nie lubię wpisów bez grafiki.
W domu.
8 9
11
Kama została w domu, zajęta blogowaniem. Kiedy trafiła na FB na zdjęcie Jaśka, prób owała się do niego dodzwonić. Jasiek nie odbierał.
10 K: Chyba rzucił mnie chłopak, bo cały czas jestem online. Może rzeczywiście za dużo czasu spędzam w necie, ale nie potrafię inaczej. Nie wiem, co mam z tym zrobić.
14
K: Nie chcę, żeby tak było między nami. Zadzwoniłam do Helpline.org.pl. Długo z nimi rozmawiałam i czuję się lepiej. Ustaliliśmy między innymi, że ograniczę siedzenie w necie. Potrzebuję w tym twojej pomocy. Pomożesz mi? Zobacz.
Następnego dnia rano. Kama dzwo
ni do HL.
12
13
Helpline.org.pl to projekt Fundacji Dzieci Niczyje oraz Fundacji Orange realizowany w ramach europejskiego programu Safer Internet. więcej na: www.Helpline.org.pl
15
wrzesień 2012
numanuma.pl
16 tekst: Marcin Wojtasik
Podróż za jedno kliknięcie Świat staje się coraz mniejszy, a podróżowanie po nim – coraz łatwiejsze. Wakacje nie są już jedynym okresem wyjazdowym, a „podróże życia” można przy odrobinie szczęścia odbywać nawet kilka razy w roku. Miejsca miesięcy poświęcanych na przygotowania do drogi i kolejnych – na podróżowanie zajęły teraz dni i godziny. Wielką zmianą, która zachodzi na naszych oczach, jest coraz łatwiejszy dostęp do informacji niezbędnych przy planowaniu podróży. Internet dostarcza nam dokładniejszej i aktualniejszej wiedzy na temat tego, gdzie się wybrać, jak dostać się w dany zakątek świata i jak radzić sobie na miejscu. Sieć pozwala także na odbywanie podróży wirtualnych bez konieczności wstawania sprzed monitora.
Palcem po mapie Wszystkie podróże zaczynają się w wyobraźni i bardzo wiele (jeśli nie większość z nich) tam się kończy. Dawne „wojaże palcem po mapie” w necie zyskują jednak nowy wymiar. Mapy z jakich możemy korzystać w serwisach typu mapsgoogle.com przenikają się z opisywanymi terytoriami. Oglądamy dalekie miasta i tereny nie tylko w postaci barwnych plam i symboli; możemy również posłużyć się satelitarnymi i lotniczymi zdjęciami, a w niektórych miejscach – „zejść” nawet na ziemię i obejrzeć interesujące nas atrakcje w widoku panoramicznym (o ile akurat dany obszar został objęty projektem streetview, powiązanym z używaną przez nas aplikacją). W ten sposób wrzesień 2012
numanuma.pl
można także sprawdzić rozmaite rzeczy prawie tak dokładnie jak na miejscu – np. w jakiej okolicy znajduje się nasz hotel, jak dojść do danego punktu. Często poprzestajemy na oglądaniu egzotycznych wspaniałości na ekranie komputera, co samo w sobie również stanowi doświadczenie wzbogacające wyobraźnię. Tak samo można traktować pozostałe opisane tu źródła. Niekoniecznie trzeba wybierać się w prawdziwą podróż. Dane z Internetu można czytać tak, jakby były książkami podróżniczymi napisanymi przez wielu (najczęściej anonimowych) autorów. Taką wirtualną wędrówkę można również potraktować jako żywą i pasjonującą lekcję geografii.
Poszerzanie wiedzy Przyjmijmy jednak, że wojaże palcem po mapie to tylko wstęp. Przed wyruszeniem w realną podróż trzeba zebrać dużo informacji zdecydowanie bardziej konkretnych niż tylko widoki i wrażenia. Oprócz wyszukania połączeń lotniczych i noclegów, musimy wiedzieć, gdzie chcielibyśmy się dostać, czy na pewno interesują nas atrakcje polecane przez innych podróżników, czy stać nas na pobyt w danym miejscu, czy czas, kiedy się tam wybieramy, to odpowiednia pora (ze względu na lokalne święta, zamieszki i warunki pogodowe) oraz wiele, wiele innych rzeczy. Po paru godzinach wpisywania w wyszukiwarkę słów kluczowych otworzy się przed nami morze informacji o różnej wartości. Podam tutaj kilka źródeł, których wiarygodność i aktualność mogę polecić z doświadczenia. Blogi podrożnicze. Wiele osób robi kawał dobrej roboty, opisując dzień po dniu swoje podróże w różne miejsca. Niektórzy z tych ludzi są na tyle uczynni, że mniej skupiają się na swoich przeżyciach i wrażeniach, a bardziej na informacjach praktycznych, przydatnych dla innych. Z takich blogów można dowiedzieć
się, co warto odwiedzić i czego unikać, poznać za ich pośrednictwem dokładne ceny produktów i usług w danym kraju, zdobyć szczegółowe instrukcje na temat transportu w różne miejsca. Zwykle informacjom takim towarzyszy wiele zdjęć pokazujących opisywane obszary. Na ogół osoby prowadzące takie blogi chętnie odpowiadają na maile i udzielają dodatkowych informacji (jeśli ich potrzebujemy). Blogi to jednak nie tylko źródło informacji. Prowadzenie takiej strony i dzielenie się doświadczeniami z podróży po Polsce, Europie i świecie to naprawdę świetna zabawa, dająca przy okazji możliwość wniesienia czegoś od siebie, bycia pomocnym, wyrobienia sobie „marki” w necie i nawiązania kontaktów z ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Fora podróżnicze. To źródła jeszcze bardziej sprecyzowanej informacji. Znajdziemy na nich wątki dotyczące konkretnych zagadnień w konkretnych miejscach, a jeśli nawet nie uda nam się ich odszukać, to zawsze po zarejestrowaniu się na forum możemy taki wątek założyć i poprosić innych forumowiczów o informacje. Oczywiście (tak jak w przypadku blogów) aktywność na forach również powinna polegać nie tylko na pozyskiwaniu danych, ale także na dzieleniu się z innymi swoją wiedzą i doświadczeniami. Forów podróżniczych jest mnóstwo, te najbardziej aktywne zazwyczaj wyskakują w wynikach wyszukiwania jako pierwsze. Spośród najbardziej znanych polskich serwisów można wymienić następujące strony: globtroter.pl, travelbit.pl, kolumber.pl. Wikitravel. Witryna ta stanowi próbę stworzenia podróżniczej encyklopedii na bazie koncepcji Wikipedii. Hasła o poszczególnych miejscach i atrakcjach mogą być tworzone i edytowane przez samych użytkowników. Istnieje polskojęzyczna wersja tego serwisu, ale znacznie więcej informacji znajdą w nim
17
osoby posługujące się językiem angielskim. Twórcy Wikpedii zapowiadają odpalenie w najbliższych miesiącach nowego serwisu podróżniczego, ale nie zdradzają jeszcze żadnych szczegółów. Portale komercyjne. Wydawcy przewodników i prasy podróżniczej jako uzupełnienie swojej działalności posiadają również całkiem użyteczne portale. Godny polecenia jest zwłaszcza serwis Lonely Planet prowadzony przez wydawcę najlepszej (moim zdaniem) serii przewodników dla ludzi podróżujących na własną rękę. Znaleźć tam można różne pożyteczne informacje: od pogody w danym kraju po to, jak szukać w nim pracy. Niestety, tu również wymagana jest znajomość języka angielskiego. Jeśli macie z tym problemy, odwiedźcie serwis polskiego wydawcy przewodników adresowanych do podobnego odbiorcy: bezdroza.pl. Użyteczna porada: jeśli chcesz przekonać się, czy źródło, z którego korzystasz, jest wiarygodne, spróbuj znaleźć w nim informacje o swoim mieście i porównaj te dane z własnymi doświadczeniami.
Jak się tam dostać? Wiedzę o środkach transportu można zdobyć, przeglądając wymienione powyżej źródła. Istnieją też jednak specjalistyczne serwisy zajmujące się wyłącznie wyszukiwaniem tanich połączeń, przede wszystkim lotniczych. Takie strony jak fly4free.pl czy mlecznepodroze.pl wyrosły z blogów prowadzonych przez entuzjastów taniego latania. Teraz skupiają duże społeczności internetowe składające się z ludzi, którzy dzielą się wyszukanymi w sieci ofertami niedrogich połączeń lotniczych. Zainteresowanie wymienionymi serwisami
jest już tak duże, że trzeba mieć niezły refleks albo sporo szczęścia, aby skorzystać z opisywanych ofert specjalnych – najlepsze okazje są często przechwytywane w ciągu zaledwie paru godzin od momentu pojawienia się ich na łamach serwisu. Aby być na bieżąco z okazjami, warto polubić kilka fanpejdży takich portali na facebooku.
Gdzie spać? Noclegi to po sposobie dotarcia na miejsce najpoważniejszy problem podróżnika. Często stanowią poważne obciążenie budżetu całego wyjazdu, istnieją też jednak możliwości nocowania niedrogo, a nawet za darmo. Hostele. Najtańsze oferty w hostelach i guesthousach obejmują spanie w wieloosobowych salach (z ang. dorm). Z pozoru nie brzmi to zbyt ciekawie, ale w rzeczywistości taki nocleg stanowi bardzo fajne doświadczenie pozwalające poznać mnóstwo ciekawych ludzi. Niektóre hostele mają np. ofertę dormów tylko dla dziewczyn, co wielu osobom pozwala poczuć się bardziej komfortowo i bezpiecznie. Najlepszym serwisem do wyszukiwania tego typu noclegów jest hostelworld.com z bodajże największą bazą miejsc noclegowych i najprzydatniejszymi recenzjami użytkowników. Można ustawić sobie wyszukiwanie według ceny (która może wyświetlać się w złotówkach zgodnie z aktualnym kursem walutowym). Opisy obiektów ocenianych w kilku kategoriach i recenzje użytkowników pomagają zorientować się, czego możemy się spodziewać za podaną cenę. Innym dobrym serwisem jest booking.com, który nadaje się raczej do wyszukiwania tanich hoteli tam, gdzie brak oferty hostelowej albo gdy jest ona ograniczona.
Oba te portale są bezpieczne i wiarygodne, a korzystanie z nich pomaga ustrzec się przed sytuacjami, gdy na miejscu okazuje się, że zarezerwowany i opłacony hotel wygląda zupełnie inaczej niż w opisie – albo w ogóle nie istnieje.
Couchsurfing Jeszcze lepszą opcją jest couchsurfing – proceder polegający na tym, że ludzie na całym świecie oferują innym darmowe miejsca do spania u siebie w domu. Brzmi to nieprawdopodobnie, ale naprawdę działa! Na serwisach takich jak couchsurfing.org czy hospitalityclub.org można znaleźć tysiące ofert tego typu. Warunkiem korzystania z portali jest jednak aktywne uczestnictwo w couchsurfingowej zabawie (w miarę możliwości udostępniamy tu miejsce noclegowe w swoim domu lub przynajmniej – swoje towarzystwo dla osób odwiedzających nasze miasto). Zrozumiałe jest, że takie praktyki wymagają solidnych gwarancji bezpieczeństwa. Opisane serwisy posiadają system certyfikacji, ale i tak najważniejsze okazują się rekomendacje od innych użytkowników, które można zdobyć przede wszystkim goszcząc ich albo będąc przez nich goszczonym. Dzięki takim rozwiązaniom nieprzyjemne sytuacje zdarzają się bardzo rzadko, a sam couchsurfing stanowi możliwość nawiązania ciekawych znajomości z osobami z całego świata. Powyższe rozwiązania pozwalają lepiej poznać nasz świat oraz odwiedzić ciekawe miejsca bardzo małym kosztem, bez pomocy biur podróży. Korzystając z wymienionych portali internetowych, możemy dotrzeć tam, gdzie nie pojawiają się tradycyjni turyści i spotkać przy okazji mnóstwo ciekawych ludzi.
wrzesień 2012
numanuma.pl
18
Rozmowa z Janem Melą o wykorzystaniu Internetu i mediów elektronicznych w podróżach Jan Mela (ur. 30 grudnia 1988 r. w Gdańsku) – polski polarnik, najmłodszy w historii zdobywca biegunów (północnego i południowego) w ciągu jednego roku. Jest jednocześnie pierwszym niepełnosprawnym, który dokonał takiego wyczynu. Założył fundację Poza Horyzonty. Jest współautorem programu podróżniczego w Radiu Kraków – „Między biegunami”.
wrzesień 2012
numanuma.pl
NN: W 2004 roku zdobyłeś dwa bieguny Ziemi. Czy już wtedy korzystałeś z Internetu i czy wykorzystywaliście go przy planowaniu podróży? Mimo że 8 lat temu Internet był w Polsce dużo mniej dostępny niż dziś, to pomagał on w planowaniu podróży, a przede wszystkim w sprawdzaniu na bieżąco, jakie warunki mogą nas zastać na miejscu i w zdobywaniu potrzebnych informacji, do których mało kto tutaj w Polsce ma dostęp. NN: Potem były wyprawy na Kilimandżaro, Elbrus, El Capitan. Jak wykorzystujesz Internet przy planowaniu i realizowaniu swoich wypraw? Przy każdej z wypraw Internet pomaga mi z nawiązywaniu kontaktu z ludźmi żyjącymi na co dzień w miejscach, które planuję odwiedzić, a któż mógłby je znać lepiej, niż ich mieszkańcy! Mogę także przeczytać relacje z wyjazdów innych osób, które wcześniej planowały i zorganizowały coś, do czego ja dopiero się przymierzam. Dzięki Internetowi świat staje się mniejszy – choć to trochę dobrze, a trochę źle. NN: Co poradziłbyś młodym ludziom planującym dalekie podróże lub dopiero snującym marzenia o zwiedzaniu świata? Warto wykorzystywać narzędzia, jakie są dla nas dostępne. Jeśli możemy wyszukać tanie linie lotnicze i za grosze polecieć w miejsce, o którym marzymy,
róbmy to, ale z rozwagą, bo łatwo naciąć się na „kruczki” zapisane małymi literkami. Jeśli „poznajemy” kogoś na Facebooku, pamiętajmy, że to tylko jego internetowa twarz, a nic nigdy nie zastąpi spotkania „w realu”. Bo co jeśli wysiądzie nam prąd? Nasi „przyjaciele” nagle znikają? NN: A czy Internet okazał się dla Ciebie kiedyś zawodny? Na jakie pułapki sieci zwracać uwagę? Informacje „wrzucane” do Internetu mają często charakter open-source, co oznacza, że zamieszczać je może każdy. Jeżeli komuś się coś wydaje, umieszczając nową informację w Internecie, może wprowadzić resztę internautów w błąd. Dlatego warto upewniać się, jakie są źródła tego, co przeczytaliśmy, bo znanych jest wiele przypadków historii, które nigdy się nie wydarzyły i teorii, które nie mają żadnego potwierdzenia. NN: Jakie są Twoje najbliższe plany podróżnicze? Możesz się nimi podzielić z czytelnikami „Numa Numa”? Jeśli znajdę na to czas, chciałbym poznawać piękne rejony Polski i planuję wybrać się z ukochaną w Bieszczady, które nadal są dla mnie dość tajemnicze i bardzo kuszące. Bo nie trzeba jeździć daleko, by odkryć magiczne miejsca i spędzić fantastycznie czas. NN: Bardzo dziękujemy za rozmowę i życzymy powodzenia.
19
Na pewno już gdzieś słyszeliście to hasło, może nawet z niej korzystacie – ale czy wiecie, na czym dokładnie polega ta metoda? tekst: Joanna Putz-Leszczyńska NASK
Wyolbrzymione obawy przed permanentną inwigilacją Biometria jako dziedzina bezpieczeństwa jeszcze do niedawna pojawiała się jedynie w filmach. Dzisiaj dane biometryczne znajdują się już w naszych paszportach, a biometria wykorzystywana jest w bankach, a nawet na basenach. W informatyce rozumie się ją jako używanie właściwości fizycznych części ludzkiego ciała, takich jak np. twarzy, odcisków palców, tęczówki oka, dłoni, lub cech naszego zachowania, np. sposobu podpisywania się czy nawet chodzenia – do rozpoznania użytkownika (np. podczas logowania). Często w tym momencie ludziom zapala się „czerwona lampka” związana z instynktowną ochroną danych osobowych i prawem do prywatności. Niektórym osobom przyjdzie do głowy jeszcze proces skanowania tęczówki w filmie „The Avengers”. Jednym słowem – biometria może wydawać się groźnym narzędziem. Często jednak zdarza się nam usiąść do komputera i nie pamiętać hasła albo wrócić do domu i gorączkowo szukać w torbie breloczka otwierającego wejście na klatkę. A co, gdyby zamiast to wszystko pamiętać albo posiadać – być zwyczajnie sobą, mieć te dane zapisane we własnym ciele? I tutaj mamy do czynienia z biometrią.
Czymś indywidualnym i pozwalającym na identyfikację bez konieczności pamiętania czy posiadania czegokolwiek poza kompletem palców czy przynajmniej jednym okiem.
Biometria wśród nas Obecnie najbardziej rozpowszechnioną formą tej metody jest biometria odcisków palców, która umożliwia np. logowanie się do systemu operacyjnego komputerów wyposażonych w specjalne czytniki. Informacje o naszych odciskach palców przechowywane są również w nowych paszportach biometrycznych. Czytniki mogą być pojemnościowe (np. w laptopach), optyczne (obecnie w urzędach paszportowych) lub bezdotykowe – najprzyjemniejsze w obsłudze i generujące odcisk palca w 3D (poniżej).
fot. 1 Obraz linii papilarnych uzyskany przy użyciu bezdotykowego czytnika.
z „Raportu mniejszości” z Tomem Cruis’em w roli głównej. Czy gdziekolwiek stosuje się taką metodę? Jeśli macie już polskie paszporty biometryczne to powinniście wiedzieć, że w pamięci mikroprocesora zaszytego w ich okładkach pozostawiono miejsce na obraz Waszej tęczówki w świetle podczerwonym. Na zdjęciach poniżej zamieszczono obraz tej samej tęczówki w świetle widzialnym i podczerwonym, wykonane specjalną kamerą (fot. 2). Jest to biometria dobrze rozpoznana, bardzo dokładna i bezpieczna.
fot. 2 Zdjęcie tęczówki w świetle widzialnym (fot. L. Leszczyński).
Do identyfikacji na podstawie odcisków palców już raczej przywykliśmy, ale co ze śledzeniem danej osoby na podstawie tęczówki? Znamy taką sytuację wrzesień 2012
fot. 3 Zdjęcie tęczówki w świetle podczerwonym (obraz wykonano przy pomocy kamery IrisCUBE opracowanej na Politechnice Warszawskiej i w NASK).
numanuma.pl
20
fot. 4 Przykładowa kamera do pobierania obrazów tęczówki z dużej odległości: InSight VM Iris Recognition system.
Ludzi rozpoznaje się również na podstawie zdjęć twarzy, które także umieszczane są w pamięci mikroprocesorów polskich paszportów biometrycznych. Automatyczne bramki przepuszczają osoby posiadające paszporty nowego typu (np. na brytyjskich lotniskach) i pozwalają zaoszczędzić dobre kilkadziesiąt minut stania w kolejce. Niektóre z takich przejść nie wymagają nawet stawania przed kamerą, zdjęcie jest robione w trakcie podchodzenia danej osoby do bramki. W Polsce natomiast coraz częściej spotykamy bankomaty, które zamiast kart i PIN-ów potrzebują jedynie naszej daty urodzenia i zdjęcia układu żył palca, wykonywanego w świetle podczerwonym przez niewielkie urządzenie.
fot. 5 Kadr z filmu „Avengers” (2012).
Biometria behawioralna Do potwierdzania transakcji płatniczych często wykorzystuje się rozpoznawanie podpisu odręcznego – nie zeskanowanego z kartki papieru, ale zebranego z tabletu graficznego, który analizuje kolejne punkty położenia i nacisku pióra w czasie pisania (fot. 6). Dzięki temu możemy porównywać nie tylko wygląd podpisu, ale też zachowanie naszej ręki podczas pisania. wrzesień 2012
numanuma.pl
fot. 6 Podpis składany na tablecie.
Inną cechą naszego zachowania wykorzystywaną w biometrii jest charakterystyka chodu (poruszania się). Niestety, te metody biometryczne mają też swoje wady: ktoś może nauczyć się dynamiki naszego pisania czy sposobu chodzenia, dlatego są one zwykle mniej dokładne niż te oparte na własnościach fizycznych.
Co więcej, Polska wcale nie pozostaje w tyle za nowinkami światowymi! W Laboratoriom Biometrii NASK/PW została opracowana metoda badania żywotności tęczówki opatentowana w zeszłym roku również w USA. Wróćmy do początku naszych rozważań. Jeszcze niedawno trudno byłoby wyobrazić sobie, że podchodzimy do szafki w aquaparku i nasz własny odcisk palca otwiera ją bez problemu, co więcej: za jego pomocą dokonujemy także zakupów w basenowym barku. Dziś z podobnymi rozwiązaniami spotkamy się już jednak w niejednym kurorcie! Systemy biometryczne, choć różne od fikcji przedstawianej w serialu „CSI”, coraz częściej wkraczają w nasze życie. Zainteresowanych większą liczbą przykładów i zdjęć zapraszam na www.biometriclabs.pl. reklama
Czy jest możliwa kradzież tożsamości biometrycznej? No dobrze, ale co z wydłubywaniem oczu, co ze sztucznymi odciskami, które można sfabrykować w 10 minut? W filmie „Avengers” oko bohatera zostaje zeskanowane (fot. 4), a uzyskany w ten sposób hologram służy do pokonania zabezpieczeń. W wielu kinowych produkcjach (np. w „Skarbie narodów”) udaje się przygotować sztuczne odciski palców w prymitywnych warunkach (np. w łazience za pomocą pudru). Czy da się tak łatwo oszukać biometrię? Nie jest to wcale takie proste. Duża część czytników (kamer, skanerów itd.) posiada w sobie zaszyte tzw. testy żywotności, sprawdzające, czy badany obiekt – dłoń, tęczówka – jest faktycznie obiektem żywym.
...tracą prawdziwe życie
22
ZX Spectrum
tekst: Marcin Wojtasik
Wielu młodych ludzi w dzisiejszych czasach nie zdaje sobie sprawy, że to nie oni są pierwszą generacją, która wyrosła na grach komputerowych. Tymczasem już pokolenie ich ojców było oswojone z tym tematem. W zasadzie, biorąc pod uwagę to, że gry zaczęły powstawać już w latach 60. ubiegłego wieku, a pierwsza konsola do gier pojawiła się na rynku w 1972 r., to już niedługo doświadczeniami z rozgrywek na ekranie będą się mogli dzielić dziadkowie z wnukami. Dotyczy to jednak głównie państw zachodnich, gdyż do pozostającej za Żelazną Kurtyną Polski takie produkty trafiały bardzo rzadko i z zaporową ceną. Realnie o początku epoki gier możemy mówić dopiero w latach 80., kiedy pojawiły się u nas pierwsze 8-bitowe „komputery domowe”: najpopularniejszy ZX Spectrum (właśnie mija 30 lat od pojawienia się go w sklepach) oraz rzadziej spotykane Atari 65 i Commodore 64, a potem wrzesień 2012
numanuma.pl
– wydajniejsze komputery z serii Amiga. Era konsoli do gier nastąpiła w Polsce właściwie dopiero po 1989 r. Komputer Sinclair ZX Spectrum trafił do sprzedaży w Wielkiej Brytanii w kwietniu 1982 r. Jego twórca sir Clive Sinclair otrzymał tytuł szlachecki za zasługi dla popularyzowania nauki i dorobił się majątku na swym sztandarowym produkcie (komputerze ZX Spectrum oraz jego mniej popularnych następcach: ZX Spectrum +, ZX Spectrum 128, ZX Spectrum +2 oraz ZX Spectrum +3). Popularność tych maszyn doprowadziła także do pojawienia się na rynku mnóstwa ich klonów. Najpopularniejszym z nich był Timex. W Polsce dało się kupić oryginalnego Spectruma sprowadzanego z Zachodu oraz całe mnóstwo jego podróbek. Najwięcej takich fałszywek powstawało w Rosji. Cały komputer składał się praktycznie z klawiatury, która była zintegrowana ze skromną resztą urządzenia. W przeciwieństwie do innych ówczesnych komputerów, które wyposażono w normalną klawiaturę, ZX Spectrum miał niezbyt wygodne, gumowe klawisze. Oczywiście, nie było mowy o żadnym twardym dysku. Gry zapisywano na zwykłych
kasetach magnetofonowych w postaci przedziwnych pisków i szumów. Do klawiatury podłączało się po prostu zwykły magnetofon i odtwarzało zapis dźwiękowy. Załadowanie jednej gry wymagało dużo czasu (zwłaszcza, że często nie udawało się tego zrobić za pierwszym razem). 100- albo 20-kilobajtowy plik w najlepszej sytuacji (jeśli nic nie zakłóciło transferu i na ekranie nie pojawił się napis „Tape loading error”) ładował się jakieś 10 minut. Polską ciekawostką jest fakt, że od pewnego momentu gry były emitowane w specjalnym programie przez Rozgłośnię Harcerską. Dla dzisiejszego czytelnika musi to brzmieć abstrakcyjnie, ale wówczas o określonej godzinie tysiące młodych ludzi w całej Polsce czekało (z palcem na przycisku nagrywania) ze swoimi radiomagnetofonami marki Grundig, aż w eterze rozlegną się charakterystyczne piski. Gier nie było wiele, ich grafika i poziom skomplikowania prezentowały się bardzo mizernie, ale ten rodzaj rozrywki wywoływał emocje takie same (jeśli nie większe!), jak gry dzisiejsze, wymagające czterordzeniowego procesora i gigabitowej karty graficznej. Tytuły takie jak Knight Lore, Manic Miner, Fairlight,
23
Three Weeks In Paradise, Spellbound czy Lords of Midnight na zawsze pozostaną w pamięci ówczesnych graczy. Kilka z tych gier omówimy bardziej szczegółowo w następnych odcinkach cyklu. Emocje sięgały zenitu – zwłaszcza jeśli podłączyło się do komputera joystick, który zwykle po kilku dniach intensywnego grania wymagał chałupniczej naprawy przy pomocy lutownicy i taśmy klejącej. Prawdziwy obiekt pożądania stanowił jednak podłączany do komputera pistolet, istna rzadkość. Na komputerze ZX Spectrum można było nie tylko grać, ale także programować. Najczęściej wykorzystywano do tego język (a właściwie interpreter) Basic. Po wpisaniu linijki instrukcji użytkownik mógł rysować, zmieniać kolory, tworzyć melodyjki, wykonywać proste obliczenia. Polecenia wprowadzało się za pomocą jednego klawisza, używając ewentualnie kombosów z wciśniętymi przyciskami „caps shift” i symbolem „shift”. Dla bardziej zaawansowanych istniała możliwość programowania w kodzie maszynowym komputera. Na tych właśnie systemach wychowało się pierwsze pokolenie polskich programistów.
Istniało również dość prymitywne oprogramowanie użytkowe, m.in: edytor tekstu Tasword oraz arkusz kalkulacyjny VU-Calc. Za pomocą specjalnego interfejsu można było podłączyć bardzo podstawową igłową drukarkę ZX Printer, która dawała jakość wydruku na poziomie dzisiejszych paragonów sklepowych. Mimo tych ograniczonych możliwości ZX Spectrum wykorzystano m.in. do stworzenia efektów specjalnych do filmu „Seksmisja”, logo legendarnego programu popularnonaukowego „Sonda”, a nawet do pierwszego w dziejach Polski trollingu. Dopuścił się go pewien astronom, zakłócając w ramach walki z systemem komunistycznym sygnał telewizyjny swoimi własnymi produkcjami.
Sinclair ZX Spectrum
siejszych zastosowań i niewątpliwie położył podwaliny pod powstanie w Polsce społeczeństwa informatycznego. Za to sir Sinclairowi należy się co najmniej także polski tytuł szlachecki. reklama
W którym świecie Ty żyjesz?
Jak więc widać, choć ZX Spectrum był jak na dzisiejsze warunki maszyną niewiarygodnie prymitywną, nadawał się on jednak (w bardzo ograniczonym, oczywiście, zakresie) do większości dziwrzesień 2012
numanuma.pl
24
W tym numerze radzi
Marta Wojtas – koordynator projektu Helpline.org.pl w Fundacji Dzieci Niczyje. Zajmuje się pomocą psychologiczną i treningami dla dzieci, młodzieży i rodziców. Szkoli również profesjonalistów z kraju i zagranicy z dziedziny pomocy młodym użytkownikom nowych technologii. Jest autorką publikacji poruszających problematykę bezpieczeństwa dzieci i młodzieży w Internecie.
Spędzasz dużo czasu w sieci? Nic w tym dziwnego – dziś wiele osób używa Internetu do pracy, dla rozrywki czy ciekawego spędzania wolnego czasu. Nowe technologie stają się coraz bardziej dostępną i oczywistą częścią naszej rzeczywistości. Istnieje jednak niekorzystny, a wręcz niezdrowy sposób użytkowania sieci, polegający na nadmiernym i niekontrolowanym przebywaniu online.
wrzesień 2012
numanuma.pl
Jak rozpoznać problem nadmiernego używania Internetu? Osoby, które mają ten problem: Odczuwają silną potrzebę lub wręcz przymus korzystania z Internetu. Mają trudność z ograniczeniem czasu online. Przerwanie korzystania z sieci powoduje u nich rozdrażnienie lub gorsze samopoczucie (objawy te ustępują z chwilą powrotu do Internetu). Zaniedbują podstawowe potrzeby fizjologiczne. Mogą spędzać kilka godzin bez odrywania się od komputera pomimo np. głodu lub pragnienia. Zaniedbują dotychczasowe zainteresowania oraz relacje z ludźmi na rzecz Internetu (np. kłótnie z bliskimi, unikanie znajomych, rezygnacja z zajęć sportowych). Spędzają coraz więcej czasu w sieci. Korzystają z Internetu, pomimo że nie jest to już interesujące i odbija się szkodliwie na innych sferach życia. Według badań problem nadmiernego korzystania z Internetu dotyczy zaledwie ponad
1% młodych internautów w Polsce, ale aż ponad 11% badanych wykazuje zachowania świadczące o wysokim zagrożeniu tym problemem. Z Helpline.org.pl kontaktuje się coraz więcej osób, które zgłaszają trudności w ograniczeniu czasu spędzanego w sieci lub zauważają podobne zachowania u swojego rodzeństwa czy kolegów. Jeżeli ten problem nie dotyczy Ciebie i nie znasz nikogo, komu potrzebna jest pomoc w tym zakresie, postaraj się zachować czujność, aby w przyszłości uniknąć opisanych sytuacji.
Co zrobić, żeby nie wpaść w pułapkę nadużywania Internetu? Zastanawiaj się nad tym, jak się czujesz, co myślisz i obserwuj siebie w różnych sytuacjach każdego dnia. Bądź ze sobą szczery. Jeśli czujesz, że coś jest nie tak, masz jakiś problem, warto przyznać się do tego przed samym sobą. Udawanie, że wszystko zawsze jest w porządku nie rozwiązuje problemów, a czasem wręcz je komplikuje.
25
Określ zasady i etapy ograniczania czasu korzystania z Internetu (choćby o 15 minut krócej każdego tygodnia). Zrób sobie wolne od komputera. Spróbuj odstawić Internet na jakiś czas.
17 mln użytkowników odwiedza Pinterest, 250 mln zdjęć trafia do sieci,
532 mln statusów jest aktualizowanych, pobieranych jest
35 mln aplikacji,
sprzedawanych jest więcej iphone’ów, niż rodzi się
dzieci!
numanuma.pl
numanums
wrzesień 2012
liczbowe
Źródło: http://thesocialskinny.com/100-social-mediamobile-and-internet-statistics-for-2012/
numanums
Zawsze możesz skontaktować się z zespołem Helpline.org.pl. Na Helpline.org.pl lub pod bezpłatnym numerem 800 100 100 znajdziesz pomoc – również wtedy, gdy dotychczasowe działania nie przyniosły pożądanych rezultatów.
40 mln osób korzysta z Twittera,
numanums
Opowiedz o swojej sytuacji rodzicom. Warto szukać wsparcia u osób dorosłych, które mogą Ci pomóc w poradzeniu sobie z problemem i wspierać Cię w ograniczaniu czasu spędzanego przy komputerze. W niektórych sytuacjach związanych z nadużywaniem Internetu może być potrzebna pomoc specjalisty (psychologa, terapeuty), do którego możesz udać się z rodzicami.
172 mln ludzi odwiedza Facebooka,
numanums
Jeśli podejrzewasz, że nadużywasz Internetu, zapoznaj się ze sposobami poradzenia sobie z tym problemem.
Ustal harmonogram dnia – postaraj się zrównoważyć swój czas spędzany w sieci i poza nią.
294 mln e-maili,
ciekawostki
Szukaj pomocy, jeśli masz trudności. Ucieczka do świata wirtualnego nie pomoże w rozwiązaniu realnych trudności. Jeśli nie potrafisz sobie z czymś poradzić, warto powiedzieć o tym komuś bliskiemu lub/i profesjonalistom. Zdarza się, że pomoc dorosłych pozwala szybciej uporać się z kiepską sytuacją lub jest jedynym skutecznym sposobem pozbycia się problemu.
Zastanów się, w jaki sposób i kiedy dokładnie korzystasz z Internetu. To ważne, aby rozpoznać, co powoduje u Ciebie ciągłą chęć przebywania online.
wysyłanych jest
numanums
Dbaj o siebie i swoje zdrowie. Zapewnij sobie odpowiednią dawkę ruchu.
Dużym krokiem naprzód w walce z tym problemem jest uświadomienie sobie, że on istnieje. Warto odważnie przyznać się przed samym sobą, że być może niewłaściwie używasz z sieci.
Każdego dnia w Internecie...
liczbowe
Zastanów się, dlaczego korzystasz z Internetu: z obowiązku, dla przyjemności? A może powoduje to, że zapominasz o innych sprawach, które Cię martwią lub denerwują? To naprawdę istotne!
Co zrobić, gdy nadmiernie korzystasz z Internetu?
ciekawostki
Planuj swój czas tak, aby wypełniały go różne ciekawe zajęcia. Możesz organizować rozkład zajęć na wiele sposobów. Im więcej w nim różnych form spędzania czasu wolnego, tym Twój dzień stanie się bogatszy i ciekawszy. Internet to wartościowe medium, ale człowiek nie jest stworzony po to, aby przeżyć swoje życie przed monitorem.Warto o tym pamiętać! Staraj się spędzać czas z bliskimi, przyjaciółmi i znajomymi. Nic nie zastąpi kontaktu twarzą w twarz z drugim człowiekiem. Prawdziwe, pełne relacje z innymi tworzą się i kształtują w bezpośrednim kontakcie. Nawiązując znajomości z ludźmi tylko przez Internet, nie będziesz w stanie poczuć ich bliskości, naprawdę ich poznać. Takie relacje zawsze będą podlegały ograniczeniom kontaktu online, w którym ekran monitora staje się pośrednikiem pomiędzy porozumiewającymi się osobami.
26
Mlodzi zawladneli branza internetowa
tekst: Tomasz Popielarczyk
Branża nowych technologii jest miejscem, gdzie ceni się przede wszystkim kreatywność, oryginalność i pomysłowość. Dlatego też najprędzej odnajdują się w niej ludzie młodzi, którym pogoń za nowinkami technologicznymi i ciągłym rozwojem sprawia przyjemność. Ile lat trzeba mieć, żeby osiągnąć tutaj sukces? Mark Zuckerberg założył Facebooka jako 20-latek. Powszechnie uważa się go za najmłodszego debiutanta w branży internetowej na świecie. Nic z tych rzeczy! Internet już od jakiegoś czasu szturmują młodzi, zdolni i pełni pasji ludzie. Wielu z nich zaczynało właśnie jako nastolatkowie, którzy dzięki wytężonej pracy bardzo szybko dorobili się małych fortun. I choć może ich sukcesy nie są aż tak spektakularne, jak wspomnianego twórcy Facebooka, to niewątpliwie zasługują na uznanie.
wrzesień 2012
numanuma.pl
Potęga startupów Branża internetowa w ostatnich latach rozwija się niezwykle dynamicznie. Powstają serwisy, których głównym celem jest dostarczanie konkretnych usług, a nie treści czy materiałów multimedialnych. W Internecie nazywa się je startupami. W rezultacie sieć pęka w szwach od różnego rodzaju interaktywnych list zakupów, map zabytków, wyszukiwarek i im podobnych. Utworzenie startupa nie wymaga zainwestowania ogromnych środków finansowych ani zespołu. Niektóre projekty powstają w domowym zaciszu i są projektowane przez grupę przyjaciół. Nic zatem dziwnego, że taki sposób na życie przyciąga młodych ludzi. Internet często stanowi miejsce, gdzie można dać upust kreatywności i zrealizować marzenia o własnym biznesie. W innych branżach i dziedzinach życia jest to bardzo trudne, a czasami wręcz niemożliwe.
Nie tylko platformy społecznościowe Daniel Gross w wieku 19 lat napisał własną wyszukiwarkę internetową – Greplin. Przeszukuje ona serwisy takie jak Face-
book czy Twitter, a także różnego rodzaju usługi internetowe. Dociera zatem tam, gdzie nie ma dostępu Google. Gross szybko przekonał do swojego pomysłu inwestorów, otrzymując na rozwój projektu 5 mln dolarów. Innym przykładem niesamowitego sukcesu w młodym wieku jest Daniel Wong. Nastoletni geniusz ukończył college w wieku 18 lat, a już rok później otrzymał z funduszu inwestycyjnego pieniądze na rozwój swojego projektu. Jako nastolatek zdobywał doświadczenie w serwisie Digg (odpowiednik naszego Wykop.pl), gdzie odpowiadał za jego rozwój biznesowy. Swój własny projekt, bardzo oryginalny system reklamy w grach na smartfony, nazwał Kiip. Czasem nawet niepozorny pomysł może okazać się strzałem w dziesiątkę. Wystarczą zaangażowanie oraz konsekwentne dążenie do celu. Przekonała się o tym 17-letnia Ashley Qualls. Swój serwis – Whateverlife.com – założyła w wieku 14 lat. Pomysł był prosty: dostarczyć czytelnikom poradniki oraz gotowe szablony dla stron www. W 2007 r. strona osiągnęła pułap 7 mln unikalnych wejść miesięcz-
27
śmy się jeszcze genialnych nastolatków, którzy zarabiają miliony już przed dwudziestymi urodzinami, to z pewnością nie mamy się czego wstydzić. Pomysły na sprzedaż Michał Wszoła w momencie startu swojego projektu był świeżo po studiach Dla niektórych własny biznes internetowy to szansa na samorealizację oraz medycznych. Młody chirurg wraz z kozaistnienie. Inni rozpoczynają swoją inter- legą utworzył medyczny odpowiednik YouTube’a – MedTube. Dziś sernetową przygodę głównie ze wzglęwis ma już ponad 10 tys. du na perspektywę wysokich nagrań i odwiedzają go inzysków. Każdy po cichu maCzasem nawet ternauci z całego świata. rzy, że któregoś dnia odezwą się do niego przedstawicie- niepozorny pomysł Pomysłodawcy organizują transmisje na żywo z sal opele dużej firmy, jak Google może okazać racyjnych, co pozwala innym czy Facebook, i zaproposię strzałem lekarzom poszerzać swoją nują odkupienie projektu. wiedzę i umiejętności. Internet zna wiele takich przyw dziesiątkę. Arkadiusz Seńko i Maciej padków. Ostatnia głośna transZawisza mieli zaledwie 22 i 21 lat, akcja dotyczyła serwisu Instagram, w ramach którego użytkownicy dzielą się kiedy uruchamiali FilesTube’a – interz innymi zdjęciami robionymi telefonem netową wyszukiwarkę plików. Dziś jest komórkowym. Facebook zapłacił za jego to najpopularniejszy na świecie polski serwis, plasujący się w pierwszej przejęcie aż miliard dolarów. setce najpopularniejszych stron www Polscy geniusze Internetu i wyprzedzający takich gigantów jak A jak wygląda sytuacja u nas? Czy mło- Reuters (brytyjska agencja prasowa) czy dzież w Polsce również odnosi sukcesy Dell.com (oficjalna strona znanego prow Internecie? Choć może nie doczekali- ducenta komputerów). Sami twórcy przynie. Według niektórych źródeł Ashley zarobiła dzięki swojemu projektowi już 2 mln dolarów.
znają, że wymyślenie i uruchomienie FilesTube’a zajęło im dwa dni. Dziś nad projektem pracuje zaledwie sześć osób, a powstała w ten sposób firma Red Sky realizuje nowe projekty, które również odnoszą niemałe sukcesy. W Internecie jest jeszcze ogrom miejsca na oryginalne i śmiałe inicjatywy. Wraz z postępem technologicznym rośnie liczba szans i możliwości. Aby odnieść sukces, nie wystarczy tylko „mieć” pomysł. Rozkręcenie biznesu internetowego wymaga także pewnych umiejętności programistycznych oraz wiedzy z danej dziedziny. W większości przypadków młodym ludziom nie brakuje jednak tych cech. Globalna sieć jest ich „drugim domem”, a zgłębianie tajników programowania wiąże się dla nich nie z przykrym obowiązkiem, ale z prawdziwą przyjemnością. A czy istnieje coś bardziej pociągającego niż dobrze płatna praca, która przynosi radość i satysfakcję?
wrzesień 2012
numanuma.pl
Klikaj, edytuj, udostępniaj
Jeden obraz wart jest więcej niż tysiąc słów. A miliardy obrazów? Bo właśnie w miliardach liczy się fotografie udostępniane przez internautów w sieci. Dzięki rozlicznym serwisom, portalom i aplikacjom dzielenie się zdjęciami z innymi użytkownikami stało się łatwe i przyjemne. A jak było kiedyś? więcej na str. 4
Do wszystkich blisko
Nawet od tych, którzy wydają się być naprawdę daleko (czy to z powodu odległości czy też sprawowanej funkcji), od ulubionego artysty, aktora czy celebryty, dzieli nas mniej niż sześciu znajomych! Świat jest po prostu bardzo mały. więcej na str. 7
Oko w paszporcie
Coraz częściej do identyfikacji wykorzystywane są nasze cechy fizyczne – odciski palców, obraz tęczówki, budowa twarzy. Czy to oznacza, że już niedługo nie będziemy potrzebować żadnych haseł i kluczy, a do otworzenia drzwi, wypłacenia pieniędzy czy przejścia przez bramkę na lotnisku wystarczy nam ręka albo chociażby jedno oko? więcej na str. 19
Wirtualne wędrówki
Marzysz o podróży dookoła świata? Nic prostszego – korzystając z serwisów internetowych, blogów podróżniczych czy google maps, możesz nie tylko szczegółowo ją zaplanować, ale też zawczasu obejrzeć wszystkie miejsca, do których chciałbyś dotrzeć. więcej na str. 16
Startup – start now!
Myślisz, że jeszcze za wcześnie, żeby zarabiać miliony, a prawdziwa kariera zaczyna się dopiero po studiach? Otóż wcale nie musi tak być! W branżyfejsmenkomiks_dodruku_krzywe_3.indd internetowej sukcesy odnosi coraz więcej nastolatków – wystarczą dobry pomysł i zaangażowanie. więcej na str. 26
1
12-10-02 09:40
Siedzenie zabija
Czy krzesło i kanapa to nasi wrogowie? Mogą się nimi stać, jeśli będziemy im poświęcać za dużo czasu. Zależność pomiędzy siedzeniem a zdrowiem jest większa, niż mogłoby się wydawać. I znowu okazuje się, że ruch to zdrowie! więcej na str. 13
Główny Partner
Partner numeru
Dystrybucja bezpłatna. Wersja elektroniczna dostępna pod adresem www.numanuma.pl