Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24)
Do Czytelnika Sylwia Muszak
Noworoczna porcja motywacji! Nowy rok to i nowe postanowienia. Niezrealizowane oczywiście. Przypomnijmy sobie jak to było dokładnie 12 miesięcy temu. Zapał, mnóstwo pomysłów, ambitne cele, wiele chęci i...wyszło jak zwykle. Dlaczego? Za mało czasu, za dużo rzeczy na głowie, mnóstwo wymówek, niezdecydowanie, brak konkretnego planu działania, a przede wszystkim: motywacja, która stopniała szybciej niż tegoroczny śnieg. O tym co zrobić, by właśnie rozpoczynający się rok był przełomowy dowiecie z dwudziestu następnych stron. Godzina relaksu z IMPULSEM w ręku, kilkanaście artykułów i jesteście krok bliżej do realizacji każdego wyzwania, które sobie wymyślicie. Nic prostszego prawda? Nie znalazłeś odpowiedzi na nurtujące Cię pytania? Nadal nie wiesz co zrobić by osiągnąć cel? Nic straconego! Napisz do nas, a my pomożemy Ci znaleźć sposób i skuteczną metodę działania. A może okaże się, że w trakcie czytania odkryjecie w sobie artystyczną duszę i talent dziennikarski? Wtedy nie pozostaje już nic innego jak „kuć żelazo póki gorące”, czyli dołączyć do naszej redakcji i razem z nami spełniać się w nowej roli. Zapraszam każdego do rozmowy i współpracy! Wszystkie sugestie i pytania przesyłajcie na adres: impuls@nzsug.pl
Życzenia (nie) do końca normalne odważnej nieśmiałości wstydliwej miłości gorącej cichości łamiącej skłonności małych radości nieznacznych obfitości takiej jednoznaczności ile zaszłości wielkiej przyszłości twórczej dbałości niekrytych obaw chodzących jak paw soczystych braw wielu trudnych spraw ogromnych porażek mobilizujących jak zarazek ukrytych prawd toastów typu bruderszaft udanej imprezy wartej zbitych talerzy bolącej głowy… ….innymi słowy
Spis treści: Kawa - napój szatana, a może czyste błogosławieństwo? str.3 Kaszebsko zema, czyli zima na Kaszubach str.4 Konflikt pokoleń str. 5 Międzywydziałowe koła naukowe i organizacje studenckie str. 6 Profesor Bauman na UG, czyli niekończący się spór o historię str. 6 „Rzeczą, którą najtrudniej w świecie zrozumieć jest podatek dochodowy” str 9 Detroit - skala upadku str. 10 „Najbardziej śmieszne pragnienie to pragnienie podobania się wszystkim.” str. 11 Rzecz o szczęściu str. 12 Psychologia motywacji str. 13 Chęci 1:0 Działanie str. 14 Za młodzi na wynagrodzenie? str. 15 Raz, dwa, trzy... biznes! str. 16 Krzyżówka str. 17 Jak Cię widzą, tak Cię piszą str.18 Kulturalne podsumowanie roku str. 20
Dlaczego OKFS nie jest dla Ciebie? str. 21 Jak nie kochać skoków? str. 22
A są to życzenia (nie) do końca normalne które powinny być…. karalne….
„Impuls” Pismo NZS UG, wydawca Niezależne Zrzeszenie Studentów UG, ul. Wita Stwosza 58, 80-001 Gdańsk. Redaktor naczelna: Sylwia Muszak. Zespół redakcyjny: Katarzyna Drażba, Marta Kokoszyńska, Patrycja Jagodzińska, Klaudia Becker, Anna Buńko, Paula Kadyszewska, Kamila Czarnomska, Karolina Gałka, Marta Szaszkiewicz, Arek Węsierski Maciej Cholewiński, Adam Kwiatkowski, Zbigniew Dorawa, Łukasz Heger, Piotr Giełdon, Paweł Kwaśniewski. Korekta: Paulina Erecińska, Monika Dolińska, Agata Stepnowska. Projekt okładki: Grafika: Paweł Drażba
Jeśli jesteś zainteresowany współpracą: impuls@nzsug.pl 2
Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24)
Kawa - napój szatana, a może czyste błogosławieństwo? Marta Szaszkiewicz Wybawca niejednego studenta. Mała czarna? A może kawa deserowa z dużą ilością bitej śmietany i cynamonu? Czy zwykła sypana bez cukru i mleka w ulubionym kubku? Zajęcia z samego rana, a może całonocna nauka? Kawa - tylko ona może postawić na nogi. Świeżo zaparzona, gorąca, aromatyczna.
Parzenie kawy na świecie Zacznijmy od jej kolebki, czyli Etiopii. Parzona jest z odrobiną masła i szczyptą ostrych przypraw, dlatego ma słonawy posmak. Najważniejszym punktem jest jej degustacja. Podczas picia dochodzi do przemienny duchowej. Nietaktem jest poprzestanie na dwóch kubkach kawy, gdyż wypicie trzeciej jest czystym błogosławieństwem. Produkcja kawy w Meksyku zajmuje czwarte miejsce na świecie. Jest subtelna i bardzo aromatyczna. Najbardziej populara tam kawa to Cafe de Olla, podawana w glinianej
filiżance z dużą ilością cukru i cynamonu. W tamtych rejonach można również wypić kawę z dodatkiem wódki lub tequili, a udekorować ją dużą ilością gęstej śmietany. Na Bałkanach kawa parzona jest w tygielku (dżezva). Należy wlać do niej tyle filiżanek wody, ilu jest gości. W Serbii i w Macedonii rytuał parzenia i picia kawy łączy się z wróżbami. Kobiety po wypiciu kawy przewracają filiżankę do góry dnem i interpretują kształt fusów. W Chorwacji należy pamiętać, by nie zamawiać kawy po serbsku, a po chorwacku. Z kolei w Belgradzie wielkim nietaktem jest zamówienie kawy po bośniacku. Grozi to nawet wyproszeniem z kawiarni. Amerykańska kawa powszechnie kojarzona jest z tzw. „lurą” w mało atrakcyjnym tekturowym kubeczku. Nic bardziej mylnego! Co prawda kawa tam sprzedawana jest w wyżej wspominanych kubkach, ale smakowo nie różni się od innych kaw z „wyższej” półki. Jest równie aromatyczna, podawana z różnymi dodatkami. Znajdziemy tam kawę m.in. z bitą śmietaną, karmelem, toffi, cynamonem, czekoladą i wanilią. Ostatni przystanek: Italia. Zapewne każdy choć raz w życiu pił espresso. Ta mała, czarna jak diabeł i bardzo mocna kawa jest znana na całym świecie, stając się bazą do kawowych wariacji. Istnieje kilka sposobów jego podawania. Najtrudniejszy to Espresso Ristretto, czyli 10-20 ml naparu o intensywnym smaku, niezakłóconym żadnymi dodatkami. Włosi piją je po każdym posiłku, aby wspomóc trawienie. Należy pamiętać, by we Włoszech nie zama-
wiać kawy z mlekiem po godzinie 11, może to wywołać wielkie zdziwienie i uśmiech na twarzy kelnera. Jak można łatwo zauważyć sposób parzenia i picia kawy może być modyfikowany na różne sposoby. Jedynym ograniczeniem jest nasza kulinarna wyobraźnia. Dlatego nasza podróż z kawą nie dobiegła końca. Ciąg dalszy relacji w następnym numerze. Następny przystanek to...
Do niedawna najdroższą kawą świata była Kopi Luwak (produkowana z odchodów cywety). Na głowę bije ją kawa Black Ivory. Jej jeden kilogram kosztuje ok. 1,3 tys. euro i jest produkowana z odchodów… słonia.
Statystyczny Europejczyk wypija około czterech filiżanek kawy (160 litrów na osobę w ciągu roku).
3
Przygotowała: Marta Szaszkiewicz
Według statystyk mieszkańcy Ziemi wypijają rocznie 400 mld filiżanek kawy. W zależności od miejsca i kultury, sposoby parzenia i jej podawania bywają bardzo różnorodne - Skąd jej fenomen? I dlaczego tak chętnie ją pijemy? Korzenie kawy sięgają XV wieku, gdy po raz pierwszy trafiła na Półwysep Arabski. Jej owoce zaczęto uprawiać na terenach Jemenu, skąd później została przewieziona do Turcji. Tam po raz pierwszy rozpoczęto jej palenie. Ziarna kawy były miażdżone, a następnie zalewane wodą, tworząc napar znany po dziś dzień. Kawa przybyła do Europy w XVI wieku i była potępiana przez Kościół Katolicki, który uważał ją za „napój szatana”. O dziwo sam papież był zachwycony jej smakiem i za jego przyzwoleniem napój ten oficjalnie trafił na stoły europejczyków. Dziś kawa jest jednym z najważniejszych towarów handlowych na świecie. Ponad 70 krajów zajmuje się jej uprawą.
Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24)
Kaszebsko zema, czyli zima na Kaszubach.
Arkadiusz Węsierski Nowoczesne alpejskie stoki, polskie Tatry, a może odległe Himalaje? Górskie kurorty kuszą fanów sportów zimowych promocjami, byle tylko przyciągnąć klienta. Mieszkańcy Trójmiasta często zapominają, że niesamowite miejsca na białe szaleństwo mają tuż pod nosem – na Kaszubach. Małe góry Wieżyca to najwyższe wśród Wzgórz Szymbarskich o wysokości 328, 7 m n.p.m. Widok z niej jest niesamowity, szczególnie jesienią. Liczne jeziorka wciśnięte w doliny, poprzecinane polami obsianymi zbożami, tworzą bajkowy krajobraz. Jednak zimą to nie punkt widokowy jest największą atrakcją. Na stoku Wieżycy, w małej wiosce Krzeszna, znajduje się jeden z największych ośrodków narciarskich regionu – Koszałkowo. Codziennie przyjeżdża tu kilkaset miłośników sportów zimowych. Na tzw. ‚”oślej łączce” instruktorzy uczą jazdy na nartach, a wprawieni narciarze korzystają z dwóch większych stoków, na które można wjechać przy pomocy wyciągu orczykowego. Ciekawą atrakcją jest zjeżdżanie w ogromnych oponach, wciąganych na gorę wraz z pasażerami. Nie zabrakło tu również wypożyczalni sprzętu, która funkcjonuje w jednej z drewnianych chat. Na wszystkich narciarzy czeka gorąca kawa albo herbata w restauracji Biały Miś. Wystrój lokalu godny jest pięciogwiazdkowego hotelu. Jednakże za luksusem idzie nieco wyższa cena (taniej można zjeść w drewnianych budkach rozstawionych przy stoku). Jest też możliwość wynajęcia pokoju i porządnego wygrzania się w puchowej kołdrze po całodziennym przebywaniu na mrozie. Miejsce oddaje swój klimat szczególnie wieczorem, kiedy cały ośrodek jest sztucznie podświetlany. Na uwagę zasługuje też inny kaszubski stok, Amalka, mieszczący
4
się w Sulęczynie. Jest nieco mniej rozbudowany niż Koszałkowo, ale zabawa równie niesamowita. Na przyjezdnych czeka 260 metrów stoku (nieco łagodniejszego niż na Wieżycy, dzięki czemu wolniej, ale przyjemniej się zjeżdża). Dla leniwych W Szymbarku, gdzie znajduje się Centrum Edukacji i Promocji Regionu ze słynnym domem do góry nogami, można wynająć sanie zaprzężone w konie i zorganizować kulig. Powożący Kaszuba uraczy turystów szczyptą samorodnej tabaki i opowie parę historyjek po kaszubsku. Kulig dostępny jest zarówno w wersji ekskluzywnej (dla dwóch do czterech osób w saniach), jak i grupowej, gdzie kilkadziesiąt wrzeszczących, czerwonych na twarzy turystów jedzie na doczepianych mniejszych sankach. Trasa kuligu wiedzie przez dróżki Kaszubskiego Parku Krajobrazowego, okolice Wieżycy, Gołubia i Krzesznej. Kiedy w temperaturze minus dwadzieścia stopni człowiek pędzi w zaprzęgu, to po paru godzinach chwyta głód jak po całodniowym poście. Na Kaszubach nieliczne restauracje oferują typowo kaszubskie jadło jak np. bulwy zapiekane, smalec, śledzie w occie z cebulą, zupa ,,Dziadówka”. Szukać ich trzeba w restauracjach w powiatach kościerskim i kartuskim. Zapach koni, specyfika regionu i dziewiętnastowieczny wygląd sań sprawiają, że człowiek jakby przenosi się w czasie.
Widok na Kaszubski Prak Krajobrazowy fot. Arkadiusz Węsierski
Zamrożone jezioro Kaszuby fot. Arkadiusz Węsierski
Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24)
Konflikt pokoleń Arkadiusz Węsierski
Będę okrutny. Wkurzają mnie babcie w tramwaju. Siedzę sobie spokojnie i oglądam po raz setny ten sam widok za oknem. Nagle motorniczy hamuje. Przystanek. Wsiada tabun obładowanych siatkami starszych kobiet. Akurat prawie wszystkie fotele są wolne, toteż spokojnie siedzę sobie dalej bez obawy, że będę musiał ustąpić miejsca. Nie minęło 10 sekund, kiedy jedna z szanownych pań staje nade mną, szturcha i dyszy. Postanowiłem zrobić mały eksperyment. Przesiadłem się na fotel obok. Kobieta usiadła na moim ,,starym” miejscu, nawet nie zaszczyciwszy mnie spojrzeniem. Co to miało być?! Historyjka zabawna, bo dotycząca trywialnej sprawy. Gorzej, jak młodszy musi ustępować starszemu w dużo poważniejszej materii. Ten pierwszy zawsze chce coś
czyja to wina? Kto jest pierwszym wzorem dla czterolatka? Gdzie dziesięciolatki uczą się życia i podstawowych zasad moralnych czy społecznych?
zmienić, udoskonalić. Drugi jest zwolennikiem tradycji, sprawdzonych sposobów. Kiedy te dwa podejścia do życia zderzą się ze sobą, to trudno je pogodzić. Powstaje konflikt miedzy starym a nowym. Uczniowie nie godzą się z mądrościami życiowymi wciskanymi im przez nauczycieli. Seniorzy stwierdzają, że świat schodzi na psy, bo ta dzisiejsza młodzież jest do niczego. Przepraszam bardzo wszystkich sfrustrowanych, zawiedzionych własnymi dziećmi, ale
Młodzież nie jest do niczego. Obecnie to właśnie młodzi ludzie wykonują najtrudniejsze prace. Coraz częściej podejmują odpowiedzialne zadania w firmach i stowarzyszeniach. Nieustannie się dokształcają i nie raz wyrzekają hedonistycznych pokus na rzecz samodoskonalenia. Oczywiście są osoby, które oddają się apatii, ale czy wśród rady starszych takich osób nie ma? Większość studentów oprócz nauki podejmuje się setek innych zadań. Działają w
wolontariacie, chodzą na kursy i szkolenia, wyjeżdżają za granicę, poznają nowe języki. Co z tego, że to nie przynosi kasy? Mało tego. Za niektóre kursy trzeba jeszcze płacić. Nie ma co się zastanawiać, czy warto coś robić poza studiami. Takie działania przynoszą niesamowicie dużo korzyści. Zdobywa się nowe doświadczenia i nawiązuje przyjaźnie. Człowiek uczy się operatywności. Czasami z powodu natłoku zadań na studiach trzeba umiejętnie gospodarować czasem. W przypadku zadań wymagających pracy w grupie można się nauczyć współpracy. Oprócz tego zdobywa się pewność siebie i rozwija umiejętności interpersonalne. Właśnie taka jest większość młodych ludzi. Z głowami pełnymi pomysłów przez codzienne drobne czynności, przez podejmowany trud samodoskonalenia, zmieniają rzeczywistość. Założę się, że kiedy będę mieć 50 lat, to sam zacznę narzekać na nowe pokolenie. Taka może rola przodków, by krytykować swoich potomków. Jakże pięknie by jednak było, gdyby obie strony zamiast się spierać współpracowały ze sobą, łącząc mądrość i doświadczenie ze świeżym spojrzeniem na życie.
5
Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24)
Studenckie Forum Business Centre Club Karolina Gałka, Sylwia Muszak Forum Business Centre Club przetłumacz to na język polski Piotrek Mazur (student, koordynator Young Business Festiwalu): dokładniej to Fundacja Studenckie Forum Business Centre Club, czyli taki Studencki Klub Biznesu działający przy organizacji BCC zrzeszający w swoich szeregach przedsiębiorców i indywidualnych pracodawców. Czyli to organizacja stworzona przez profesjonalistów z myślą o rozwoju młodych ludzi? P.M.: W statucie Fundacji istnieje zapis, że została ona powołana do życia w celu rozwijania ducha przedsiębiorczości wśród młodych Polaków i na takiej płaszczyźnie staramy się działać. Nasze wartości to: współdziałanie, rozwój i ostatecznie, dzięki dwóm pierwszym, doświadczenie.
Jest to w zasadzie rzadko spotykane w dzisiejszych czasach, tyle słyszy się o młodych ludziach bez pracy i perspektyw. P.M.: Nie zgodzę się z tym, że nie ma perspektyw. Są, jednak nastały takie czasy, że pracodawca poszukuje pracownika gotowego do wprowadzenia do firmy. My, poprzez działania, które organizujemy dajemy naszym członkom to, co jest w tej chwili najbardziej pożądane na rynku pracy - praktykę, doświadczenie i kontakty.
Co zatem należy zrobić by móc skorzystać z Waszej oferty? P.M.: Przede wszystkim przyłączyć się do nas! Zapraszamy również na konferencje przez nas organizowane: Young Business Festival oraz Inteligencja Finansowa. Łukasz Heger (student, rzecznik prasowy Studenckiego Forum Business Centre Club): poza tym organizujemy na początku roku konkurs dla licealistów - Najlepsze Zajęcia
6
z Przedsiębiorczości i cykl mniejszych szkoleń np. w ramach projektu Przedsiębiorcza Kobieta
Uważacie, że kobiety nie są przedsiębiorcze? P.M.: Oczywiście, że są! Dedykacja kobietom przełamuje stereotyp, że tylko mężczyzna może być biznesmenem. Znam wiele kobiet, które są bardziej przedsiębiorcze niż mężczyźni. Przedsiębiorczy może być każdy. Mężczyzna, kobieta, młody czy stary. Wystarczy trochę chęci.
Co trzeba zrobić żeby się do Was zapisać? P.M.: Złożyć CV, dalej jest rozmowa i assessment centre. Mamy sporą selekcje, ale ludzie odpadają raczej na własne życzenie niż dlatego, że ich nie chcemy. Ł.H.: Stwarza to może wrażenie pewnej elitarności. Sam jak się zapisywałem to chciałem sprawdzić siebie, czy przejdę cały proces rekrutacyjny.
A oprócz tego jak wygląda Wasza struktura organizacyjna? Ł.H.: Posiadamy zarząd oraz działy: szeroko rozumiane human resources, public relations oraz pozyskiwanie środków. Pozostali członkowie organizacji należą do zespołów projektowych. Nie jest to jednak ustalone „na sztywno”. Można pracować jednocześnie w każdym dziale – chodzi w końcu o naukę.
Dział PR, więc gdzie można Was znaleźć w sieci? Ł.H.: Posiadamy stronę internetową - http://psfbcc.pl/ i FanPage - gdzie na bieżąco informujemy o naszych poczynaniach i gdzie jednocześnie zamieszczamy wiele artykułów o tematyce biznesowej, gospodarczej i studenckiej. Część informacji o nas można oczywiście zdobyć ze strony, część dzięki Facebookowi, ale i tak nic nie zastąpi osobistego kontaktu, a jesteśmy otwarci na wszelkie pytania.
Tablica Ogłoszeń
Akademickie Centrum Kultury - Alternator ul. Wita Stwosza 58 80-952 Gdańsk Międzywydziałowe koła naukowe i organizacje studenckie AKADEMICKI ZWIĄZEK SPORTOWY sekcje: Judo, Lekkoatletyka, Snowboard, Taneczna, Tenis, Żeglarstwo oraz Futsal - Ekstraklasa Koszykówka - II Liga tel (58) 523 23 22; e- mail: azs@univ.gda.pl ul. Wita Stwosza 58, pok. 106 Gdańsk KOŁO NAUKOWE E-BIZNESU Naszym celem jest propagowanie idei eGospodarki (w skali makro) jak i eBiznesu (w skali mikro) poprzez projekty takie jak: Spotkania z praktykami biznesowymi, Akademia Social Media ul. Armii Krajowej 119/121 Sopot mail: knebug@gmail.com Koło Naukowe Kolor Zrzeszamy ludzi, którzy swój wolny czas poświęcają na promocję i rozwój nauk ścisłych (głównie matematyki i informatyki) wśród młodzieży szkolnej i akademickiej. Ponadto w ramach działalności KN Kolor organizowane są (we współpracy z firmą Microsoft) spotkania grupy .NET. ul.Wita Stwosza 57 Gdansk michal.wasowicz@studentpartner.com A po ciężkiej pracy pora na relaks.... CENTRUM ODNOWY BIOLOGICZNEJ Jedno wejście, 1,5 h 13zł Oferta: sauna sucha, sauna parowa, bicze wodne, wanna z hydromasażem, Studenci UG posiadający grupę inwalidzką są zwolnieni z opłat. ul. Bażyńskiego 6, Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego tel. (058) 523 29 83, (058) 523 29 84
Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24)
Profesor Bauman na UG, czyli niekończący się spór o historię Maciej Cholewiński Na UG zawrzało. 18 listopada 2013 roku był dniem spotkania profesora Zygmunta Baumana ze studentami naszej uczelni. Tradycyjnie już, podczas spotkań kontrowersyjnego profesora socjologii nie obyło się bez protestów narodowców. Czy demonstracje prawicowych środowisk są w tym wypadku uzasadnione czy są jedynie chęcią zwrócenia na siebie uwagi? Jedno jest pewne: wobec postaci Zygmunta Baumana mało kto pozostaje obojętny. Dla mediów lewicowych jest idolem, intelektualistą, wybitnym naukowcem. Dla środowisk prawicowych to komunistyczny oprawca, który nie zasługuje na szacunek Polaków. Niewiele osób potrafi zachować obiektywizm w spojrzeniu na postać Baumana. No właśnie - nie potrafi, czy po prostu nie chce? Przyjrzyjmy się suchym faktom. Bauman to z jednej strony naukowiec wybitny – jego dzieła cytowane są na uczelniach całego świata. Można się nie zgadzać z jego refleksjami z ,,Płynnej nowoczesności” czy ,,Późnej nowoczesności” jednak są one moim zdaniem ciekawe i nietuzinkowe. Z drugiej jednak strony urodzony w Poznaniu filozof ma za sobą mroczną komunistyczną przeszłość. I właśnie ta przeszłość budzi
Komuniści do więzienia” – transparent na spotkaniu członkowie ONR-u
wśród prawicowych aktywistów największe kontrowersje. Co można wyczytać z życiorysu Baumana? Po wybuchu wojny młody Zygmunt wraz z rodzicami ucieka do ZSRR – tam właśnie rozpoczyna studia, aby w 1943 roku zostać wcielonym do radzieckiej milicji. Następnie żołnierz Ludowego Wojska Polskiego, aż w końcu w czerwcu 1945 roku wcielony do Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW) był specjalną formacją wojskową powołaną do walki z polskim podziemiem niepodległościowym. To między innymi ta formacja odpowiedzialna jest za mordy na Żołnierzach Wyklętych, czy też brutalną pacyfika-
cję wystąpień robotniczych w czasie Poznańskiego Czerwca 1956. A oto co możemy przeczytać we fragmencie rekomendacji Zygmunta Baumana na stanowisko Szefa Oddziału Propagandy i Agitacji Zarządu Politycznego KBW: „Jako Szef Wydziału Pol-Wych operacji bierze udział w walce z bandami. Przez 20 dni dowodził grupą, która wyróżniła się schwytaniem wielkiej liczby bandytów. Odznaczony Krzyżem Walecznych.” Ci ‘’bandyci’’ to oczywiście Żołnierze Wyklęci. Naturalnie, spojrzenie na Baumana zależy od tego, w jaki sposób odnosimy się do czakrajów postkomunistycznych, które w żaden sposób nie rozliczyły się z ludźmi poprzednie-
7
Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24) go systemu. Co więcej ci sami ludzie, którzy uciskali przez dziesięciolecia społeczeństwo i byli poddani poleceniom Moskwy zajmowali już w III RP najwyższe stanowiska od ministra po prezydenta kraju. Wracając do spotkania, które miało miejsce na Uniwersytecie Gdańskim – dla nikogo nie było zaskoczeniem, że niepożądanymi gośćmi okazali się stronnicy Obozu Narodowo-Radykalnego, którzy pojawili się z wielkim transparentem „Komuniści do więzienia”. Lewicowe media jakiekolwiek tego typu ataki na Baumana, traktują jako niemalże zamach na demokrację – czy jednak tak jest istotnie? A może wręcz odwrotnie i tego typu wyrażanie swoich poglądów to emanacja wolności słowa? Pytań mnoży się coraz więcej, więc poszukajmy też odpowiedzi. Profesor Bauman z racji swojej przeszłości powinien się liczyć nie tylko z medialnymi atakami, ale także tymi pochodzącymi od opinii społecznej. Częścią takiej opinii (czy tego chcemy czy nie) są właśnie narodowcy skupieni wokół różnych organizacji jak wspomniany ONR, Ruch Narodowy czy Młodzież Wszechpolska. Jednym ze sztandarowych haseł narodowców jest antykomunizm, nie może więc dziwić, że sprzeciwiają się pokazywaniu byłego komunistycznego działacza jako autorytetu w jakiejkolwiek dziedzinie. Te same media oburzone atakami na Baumana, jeszcze rok
8
temu starały się zrobić wszystko, żeby na Uniwersytecie Warszawskim nie odbyło się spotkanie zatytułowane: ,,Ruch Narodowy. Dlaczego?” organizowane przez Niezależne Zrzeszenie Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Tak też się stało na czym niewątpliwie demokracja ucierpiała. Co wtedy mówili ci, którzy dziś nie sprzeciwiają się (a czasem jawnie wspierają) obecność Baumana na kolejnych uniwersytetach w Polsce? „Przeczytajmy fragment z oświadczenia „Młodych Zielonych”, którzy gorąco sprzeciwiali się obecności środowisk narodowych na UW: „Ruch Narodowy, odwołujący się do przedwojennych tradycji narodowej demokracji i narodowego radykalizmu, stanowi zagrożenia dla społeczeństwa otwartego i liberalnej demokracji w Polsce. Liderzy organizacji głoszą poglądy nacjonalistyczne, ksenofobiczne, antysemickie i homofobiczne. Ponadto dopuszczają używanie przemocy jako narzędzia walki politycznej. […]” Każdy na temat podobnych słów jest w stanie sobie wyrobić własne zdanie. Informacyjnie można tylko dodać, że ”Młodzi Zielni” nie są dostatecznie dobrze zorientowani w historii – nie wiedzą jak wielką rolę w odbudowie wolnej Polski odegrali narodowcy z Romanem Dmowskim na czele i jak dużym poparciem wśród polskiego społeczeństwa się cieszyli. Do 1926 roku (kiedy to
właśnie narodowcy byli główną siłą polityczną w Sejmie) w Polsce panowała demokracja i dopiero na skutek zamachu majowego zorganizowanego przez przeciwników ówczesnej Endecji system rządów w Polsce uległ diametralnej zmianie. Wracając do głównego tematu: nie da się ukryć wrażenia, że obiektywizmu w niektórych środowiskach (a także mediach) szukać już nie można – narodowcy organizujący spotkanie na uniwersytecie stanowią zagrożenie demokracji, natomiast były komunistyczny działacz uosobienie wolności. Niezależnie od dorobku naukowego profesora Baumana nie można przekreślić grubą kreską jego historii. Bo nawet jeśli mówimy o nauce, to nie powinniśmy zapominać też o moralności. I teraz nasuwa się pytanie, czy w wolnej Polsce można być naukowym autorytetem zapraszanym na uniwersytety mając na swoim sumieniu tyle skaz i odpowiadając za śmierć wielu Polaków? I czy jeśli już gości, to czy prawo do wyrażania sprzeciwu wobec takich sytuacji rzeczy przysługuje tylko narodowcom? Odpowiedzi na te pytania, drodzy czytelnicy, pozostawiam Wam.
Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24)
"Rzeczą, którą najtrudniej w świecie zrozumieć jest podatek dochodowy". Albert Einstein
Adam Kwiatkowski
Podatki są złem koniecznym i każdy, kto wierzy w sens istnienia państwa nie kwestionuje sensu istnienia podatków. Należy jednak piętnować i uwypuklać ich różnego rodzaju wady. Opłaty na rzecz skarbu państwa towarzyszą nam praktycznie od zawsze i od samego początku były, mniej lub bardziej, znienawidzone przez poddane ludy. Nie inaczej jest teraz. Ba, to właśnie teraz, w „światłym” i „cywilizowanym” XXI w. podatki nakładane na obywateli są najwyższe w historii ludzkości, a Polska znajduje się w czołówce krajów posiadających najwyższe obciążenia podatkowe na świecie.
Ankieta Na 60 przepytanych gdańskich, drobnych przedsiębiorców o to, co najbardziej przeszkadza im w prowadzeniu własnej działalności gospodarczej, 32 osoby wskazały obowiązkowe i wysokie składki na ZUS, 23 - wysokie i skomplikowane podatki, a tylko 5 osób wskazało na czynniki rynkowe, np. wysoki poziom konkurencji w branży. Składki na ZUS spełniają wszystkie cechy podatku, a w szczególności brak dobrowolności. Tak więc 55/60 przedsiębiorców narzeka w głównym stopniu na... podatki.
Szkody gospodarcze Obowiązkowe ubezpieczenia zdrowotne powodują zarówno mniejsze wynagrodzenie, jak i ograniczenie konkurencji wśród prywatnych szpitali i gabinetów lekarskich. W ten sposób trudniej konkurować prywatnym przedsiębiorcom z państwową służbą zdrowia. Wszak konsument płaciłby dwa razy za to samo dobro: raz w składce, a drugi raz przy kasie za
Pikieta antypodatkowa, Gdańsk 28.04.2013
wizytę w prywatnym gabinecie.
Ubezpieczenia społeczne dzieci nie ma Skutki krótkookresowe to mniej pieniędzy w portfelu i mniejsza konkurencja wśród ubezpieczycieli emerytalnych. Natomiast długookresowym skutkiem jest spadek dzietności. Gdy na starość zagwarantowane są emerytury, nikomu nie opłaca się ponosić dodatkowych kosztów utrzymania i wychowania potomka. Tym bardziej, że nie ma z czego, bo pieniądze są zabierane właśnie na ubezpieczenie. Rzecz jasna, rząd wprowadził ten podatek by uchronić niezdolnych do pracy starców przed brakiem środków do życia na starość. Jak dobitnie widać, teoria jedno, a rzeczywistość... wymaga podniesienia wieku emerytalnego.
Podatki dochodowe - sprawiedliwość społeczna W III RP podatki CIT i PIT został uchwalone w myśl „Wszyscy tacy sami. Tak samo biedni”. Jak nietrudno się domyślić, skutki były zupełnie odwrotne od zamierzeń.
Symboliczne wysłanie PIT-a w kosmos, Gdańsk 28.04.2013
Głównymi płatnikami tych podatków są ludzie biedni i klasa średnia, czyli ci, do których bogatsi mieliby dorównywać. Sęk w tym, że bogatsi ludzie płacą podatki tam, gdzie są one niższe - np. w rajach podatkowych. Każdy z wyżej wymienionych podatków powoduje zjawisko uciekania do szarej strefy. Konsumenci lubią kupować tanio, a producenci starają im się to umożliwić poprzez niepłacenie podatków. Podatki zawsze będą utrudniały życie przedsiębiorców i konsumentów, a w konsekwencji ograniczały wolność gospodarczą w Polsce. Szkoda, bo moim zdaniem pozostało jej tak niewiele...
9
Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24)
Detroit - skala upadku Piotr Giełdon Niemałym zaskoczeniem dla wielu Polaków stał się fakt bankructwa amerykańskiego miasta. Pomimo wsparcia finansowego stanu Michigan nie udało się uratować Detroit. Czy miasto może zbankrutować? Oczywiście! Tak wygląda normalność. Każda osoba prawna, fizyczna oraz firma, która wydaje więcej niż zarabia, powinna czekać na upadłość. Konsekwencje musi ponieść każdy, kto nie potrafi uregulować swoich zobowiązań. Ktoś może zapytać: „No ale co z ludźmi? Mają zostać bez pracy, bez środków do życia?”. Szanowni państwo powiedzmy sobie szczerze: zarówno w naturze jak i w ekonomii rządzą siły dążące w kierunku równowagi. Jeżeli pomiędzy tymi siłami staje rząd, to zaburza ten balans. Jeśli zażądamy interwencji ze strony państwa, to państwo musi wygenerować dług. Aby pokryć ten dług, musi użyć środków przymusu aparatu skarbowego wobec swoich obywateli. Rosnące podatki, koszty pracy czy akcyza generują bezrobocie, co w efekcie sprawia, że jeżeli państwo chce jednemu obywatelowi zapewnić pracę, to w efekcie dwóch innych ją straci. Co więcej, nie jest powiedziane, że to stanowisko pracy się utrzyma, a już od dawna wiadomo, że dotowane instytucje są dziurą bez dna. Jeżeli dany podmiot nie potrafi funkcjonować prawidłowo bez dodatkowego wsparcia finansowego, to zastrzyki gotówkowe tego
10
nie zmienią. Należy wtedy albo dokonać gruntownych reform, albo ogłosić upadłość. Gdańsk śladami Detroit? Gdańsk podobno deklasuje inne miasta w rankingu „Europejski samorząd”. Oznacza to, że naszemu miastu na prawach powiatu udało się uzyskać największe dotacje liczone na jednego mieszkańca. Zewsząd słychać głosy, że Gdańsk jest placem budowy wspaniałych obiektów. Dzięki UE budujemy drogi, mosty, Teatr Szekspirowski. Jest się z czego cieszyć, prawda? Ale proszę sobie uświadomić, jak bardzo musi być źle, skoro miasto nie jest w stanie samodzielnie wybudować drogi czy mostu? Czy to już całkowita zapaść? Proszę pamiętać też, że każda
dopłata z UE, to tylko pewien procent wartości inwestycji, resztę musi dopłacić miasto zaciągając kolejne kredyty. Nie można zapomnieć też o tym, że drogi budowane z dopłat są 2 do 4 razy droższe niż te budowane na zachodzie, trzeba mieć pieniądze na wynagrodzenia dla administracji zajmującej się funduszami unijnymi, nie wspominając już o tym, ile pieniędzy do UE wpłacamy i ile straciliśmy z powodu unijnych regulacji i rozporządzeń (góralowi bez koncesji nie wolno sprzedać oscypka, hodowcy kur jajka). Dług miasta Gdańsk wynosi obecnie 1,5 mld złotych. Co prawda istnieje uchwała mówiąca o spłacie długu do 2040 roku, ale...trzeba też zastanowić się, ile firm upadnie, gdy
Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24) wyschnie strumyczek unijnych dotacji. Czy istnieje ktokolwiek, kto już zawczasu o tym myśli? Jeżeli dług zacznie rosnąć, miasto czeka bankructwo, a każda dotacja jedynie przedłuży agonię. A może i cała Polska? Nie jest tajemnicą, że skala zadłużenia Polski jest również ogromna. Niedawno dług publiczny przekroczył bilion zło-
tych (1 000 000 000 000) i rośnie w zastraszającym tempie. Od 1989 roku budżet z deficytem pojawia się na obradach sejmu co roku (wyjątkiem był rok 1990 gdzie zanotowano nadwyżkę 0,4% PKB). Jedynym ratunkiem jest konstytucyjny zakaz uchwalania budżetu z deficytem przy akompaniamencie reform wolnorynkowych (zero regulacji, likwidacja PIT i CIT)
wyzwalających wzrost gospodarczy i w efekcie spłata zadłużenia. Każdy inny scenariusz zakończy się bankructwem III RP, co uczyni z nas niewolników zagranicznych instytucji finansowych, a nawet może oznaczać utratę suwerenności i co za tym idzie, wkroczenie obcych wojsk na nasze terytorium.
"Najbardziej śmieszne pragnienie to pragnienie podobania się wszystkim." Anna Buńko Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, dlaczego jesteś taki, jaki jesteś? Dlaczego postępujesz w określony sposób? Co zmusza Cię do tego, by robić coś wbrew swojej woli? Chyba nie ma osoby, która zawsze kierowałaby się tylko własną opinią, nie sugerując się zachowaniem innych. Niewiele jest osób, które lubią znacznie wyróżniać się na tle grupy. Osoba, która mocno „odstaje” od innych czuje się niekomfortowo, niepewnie. W związku z tym próbuje zmienić się tak, aby zostać zaakceptowaną przez środowisko. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź behawiorystów na to pytanie brzmi następująco: zachowanie człowieka jest zaprogramowane przez środowisko, wszelkie zjawiska psychiczne, takie jak uczucia, nawyki kulturowe czy nawet myślenie, nie mają wpływu na działanie człowieka1. Behawioryzm to dość skrajny pogląd, twierdzący, że każdy zdrowy osobnik, bez względu na stan psychiczny i poziom intelektualny, będzie w tych samych warunkach reago-
wał podobnie na podobne zestawy bodźców. Na tej podstawie można wywnioskować, że ludzie prawie nie różnią się między sobą i porównać ich do robotów, które wykonują takie czynności, do jakich zostały zaprogramowane. Dodatkowo Burrhus Skinner uważa, że to właśnie środowisko (a więc instytucje kulturalne, partie polityczne, system szkolny, sytuacja w rodzinie czy środki masowego przekazu) steruje ludzkim działaniem2. Według behawiorystów ani emocje, ani wewnętrzne przeżycia człowieka, czy nawet podświadomość nie mają żadnego związku z działaniem danej osoby. Skinner był przekonany, że tak zwane „świadome kierowanie swoim lo-
sem”3 jest zbiorową iluzją. Profesor Józef Kozielecki, polski psycholog, w książce „Koncepcje psychologiczne człowieka” mówiąc o teorii behawiorystycznej stwierdza, że: „zignorowanie roli czynników wewnętrznych w regulacji zachowania jest najsłabszym ogniwem tej koncepcji. Przyjmując dość dogmatycznie takie stanowisko, staje się ona mechaniczna, nie umie wyjaśnić psychicznych mechanizmów zachowania.”4 I chyba większość osób by się z nim zgodziła. Przecież nikt z nas nie jest automatem obojętnym na własne emocjonalne przeżycia. To uczucia, a w szczególności potrzeba akceptacji ze strony innych, zmusza nas do dostosowania się do otoczenia. Nie możemy jednak z tym przesadzić. Bo jak stwierdził kiedyś Goethe: „Najbardziej śmieszne pragnienie to pragnienie podobania się wszystkim.”5 Dlatego mimo wszystko postarajmy się być sobą. Jeśli sami siebie zaakceptujemy, to i inni też to zrobią.
1. por. G. Bielak, Behawioryzm, http://eksperymentypsychologiczne.pl/behawioryzm-pojecie-psychologia-behawiorystyczna, 17.11.2013. 2. J. Kozielecki, Koncepcje psychologiczne człowieka, Warszawa 1997; Burrhus Skinner - jeden z twórców i najważniejszych przedstawicieli behawioryzmu. [przyp. red.]. 3. Ibidem. 4. Ibidem. 5. J.W. Goethe, http://www.cytaty.info/temat/pragnienie.htm 17.11.2013.
11
Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24)
Rzecz o szczęściu Paweł Kwaśniewski
Zadam Ci pytanie, które Mooji (nauczyciel tradycji Advaita Vedanty) zadał na jednym ze swoich przemówień: - Czy wiesz dlaczego jesteś szczęśliwy? Zdaniem wielu nauczycieli tej tradycji, jeżeli znasz odpowiedź na to pytanie, to Twoje szczęście jest ulotne. Trudno polemizować z tym zdaniem. Podążając tym tropem, jeżeli człowiek uświadomi sobie, że szczęście nie jest wynikiem losu, akcji ani doświadczeń, a naturalnym stanem człowieka, wówczas dochodzimy do rewolucji myślenia. Stajemy się jakoby uwolnieni od poszukiwania szczęścia. Jest ono tu i teraz, zawsze dostępne. Skupmy się na tym, co oddziela nas od niego. Jeżeli szczęście jest stanem naturalnym, to wszystko, co oddziela człowieka od szczęścia jest zbędne. Można więc śmiało stwierdzić, wtórując nauczycielom Vedanty, że nieszczęście w swoim życiu człowiek rozwija sam, poprzez nieujarzmienie swoich myśli. Fakty codzienności wyglądają następująco: nie potrafimy dostrzegać „szczęścia po prostu”, żyjemy przeszłości, żyjemy przyszłością, oceniamy, opiniujemy i krytykujemy siebie Gdy budzisz się rano, odkrywasz pierwsze szczęście codzienności. Jako istota ludzka
12
zdjęcia Barbara Kowalska/ archiwum New Direction Shala
żyjesz i jesteś życiem. Jesz, sypiasz, spacerujesz, studiujesz.... Masz te przywileje, możliwości. Nie rozpamiętujesz przeszłości i nie rozmyślasz o przyszłości. Często po prostu umysł sam wędruje do przodu i do tyłu. Jeśli tak się dzieje, zacznij oddychać głęboko i liczyć oddechy, gdy to nie pomoże, nic tak nie przyciąga uwagi do chwili obecnej jak wysiłek fizyczny. Pójdź na długi spacer plażą, dostrzeż szum fal. Poczuj wiatr, powietrze, przestrzeń. Doceń fakt, że natura jest blisko.
Ciągle oceniasz siebie, chcesz poprawiać, wydajesz osądy, krytykujesz. Zaczynasz od siebie, przenosisz to na najbliższych. W rzeczywistości podstawą życia w szczęściu jest nie tylko samoakceptacja, ale też umiejętność doceniania siebie, dostrzegania swoich zalet. Wykonując takie aktywności umysłu, przenosimy je również na relacje interpersonalne. Skoro szczęście jest w nas, nie musimy nigdzie go szukać, to także nigdy go nie utracimy.
Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24)
Psychologia motywacji Zbigniew Dorawa
Zespół Luxtorpeda w jednej ze swoich piosenek śpiewa: „Siedem razy na dzień upadam, siedem razy na dzień powstaję. Przegrywam walkę, kiedy się poddaję”. Motywacja sprawia, że po każdym upadku chce nam się wstawać i dalej walczyć, a to bardzo pożądana cecha każdej grupy społecznej, również naszej: studenckiej. Najistotniejszym motorem ludzkich zachowań jest niewątpliwie motywacja. Warto więc zastanowić się nad nią, bo z motywacjami związane są również wszystkie nasze postanowienia związane czy to z karierą naukową, czy to z przyszłością po studiach. Wszystko sprowadza się do tego, aby móc być fair wobec samego siebie. Jednostka, stawiając sobie konkretne cele do osiągnięcia, kieruje się również pewnymi pobudkami, by potem móc usprawiedliwić swoje ewentualne porażki. Jeżeli student już na początku swojej „tułaczki” po naukowych meandrach uniwersytetu stwierdzi, że chce mieć jak najlepsze oceny z ćwiczeń i egzaminów, to musi mieć na uwadze motywacje, jakie nim kierują. Czy robi to z przyczyn czysto „ekonomicznych”, czyli dla otrzymania stypendium rektora za wyniki w nauce, czy też po to, aby proces studiowania uczynić swoistym procesem rozwoju duchowego i intelektualnego. Wtedy motywacja odgrywa rolę wspomnianego już usprawiedliwienia następstw podjętych wcześniej decyzji. Sprawia ona wrażenie katalizatora
wzmacniającego reakcję: przyczyna – bezpośredni skutek – konsekwencje. Motywacja jest nieodłącznym elementem życia ludzkiego, ale działa na człowieka również destrukcyjnie, a to dlatego, że jest ona źródłem działań przestępczych i terrorystycznych, które destabilizują ład społeczny. Czasem staje się powodem zachowań ekstremistycznych, w żaden sposób niedających się logicznie wytłumaczyć. To właśnie motywacja popycha ludzi do usprawiedliwienia dla podjętych kroków.
by potem od niej nie zginąć. Trzeba mieć umiar we wszystkim, kierować się motywacją, która prowadzi do usystematyzowania naszych pragnień i potrzeb. Można powiedzieć z całą stanowczością, że to dzięki niej codziennie wstajemy z łóżka, walczymy z ludzką niedolą, ze złem i wszechogarniającą niepewnością, która nas – szczególnie młodych ludzi – dotyka. Motywacja jest więc najlepszą nauczycielką, pokazującą nam, że trzeba mieć jakieś priorytety, bo to one mobilizują nas do wytężonej pracy na rzecz poprawy swojego własnego losu.
Jest więc ona bronią obosieczną. Trzeba jej dobrze używać,
13
Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24)
Chęci 1:0 Działanie Kamila Czarnomska www.treningkariery.pl
Idąc na szczyt, nie dziw się, że masz pod górę” to motto autorki .Trening Kariery to blog o odkrywaniu, planowaniu i zarządzaniu swoją ścieżką zawodową. Zdobywanie wiedzy, nowych doświadczeń i kompetencji to trening przygotowujący do sukcesu. Dołącz do grupy pełnej motywacji i dobrych praktyk pomagających zdobyć wymarzony szczyt. Chcesz by Twoja inwestycja w siebie zwróciła się? Zrezygnuj z pojedynku między chęciami i działaniem, na rzecz współpracy tych dwóch czynników. Zacznij CHCIEĆ DZIAŁAĆ i zamień swoje górnolotne postanowienia na przyziemne i podejmij konkretne kroki, które wykonasz. Przykładem podejścia „chcę, ale nie robię” jest zachowanie
14
mojego kolegi, który dzwoni do mnie tylko wtedy kiedy targają nim bardzo silne emocje, czyli jak ma problemy sercowe, albo wraca z kolejnego szkolenia. Było tak również wczoraj. Odbieram, słyszę ten charakterystyczny śmiech i lawinę słów. Wrócił z kolejnego szkolenia. Było inspirująco, absolutnie niesamowicie, mówca był genialny i trafił prosto do jego serca. Książka, którą ostatnio czytał była niezwykle pasjonująca i inspirująca, a każde słowo dokładnie opisywało stan jego duszy. Ogólnie rzecz biorąc mój kolega doznał olśnienia, które zmieniło całe jego życie. Już 3 raz w tym miesiącu. Zazwyczaj przyjmuję jego emocje z wdzięcznością i przetwarzam na pozytywną energię. Zazwyczaj, ale nie wtedy. Musiałam w końcu spytać, po co chodzi na te wszystkie spotkania „zmieniające życie”? Po co zatraca się czytając niezliczone książki kolejnych mówców motywacyjnych, skoro nic potem z tym nie robi? Po co płaci za coś, co nie przynosi obiecanego rezultatu? I jak długo chce sam siebie oszukiwać, że zmienia swoją sytuację? Odpowiedziała mi cisza w słuchawce. Trwała długo. Bardzo długo. Nawet się przestraszyłam, że go „zamordowałam”, ale z jakiegoś powodu przeczucie podpowiadało mi, że tak muszę zrobić. W końcu usłyszałam „bo chcę coś zmienić, a to ma
mi pomóc”. No tak, dobre chęci – podobno to nimi piekło jest wybrukowane. Ile razy już to widziałam? Milion? Dwa? Wielokrotnie coś mnie zainspirowało i zmotywowało do wywrócenia swojego życia do góry nogami. Byłam pełna zapału i przekonana, że świat należy do mnie. Szkoda tylko, że ten stan jest tak kruchy i delikatny. Szkoda, że trwa tak krótko. Chęci to za mało. Same - nic nie zmienią. Uczestnictwo w nawet najdroższym szkoleniu na świecie nie wprowadzi rewolucji w Twoim życiu. Zapisanie własnymi notatkami nawet najbardziej odkrywczej książki również Ci nie pomoże, jeśli nie zaczniesz działać. Trzeba ruszyć się, wyjść ze strefy komfortu i wykonać jakąś czynność. I tu zaczynają się schody... Znajduje się tysiąc racjonalnych wymówek, dla których działanie odkłada się na później - czas, który nigdy nie nadejdzie. Inwestowanie w swój rozwój jest niezwykle ważne, ale zupełnie bezcelowe, jeśli ma się sprowadzać do przesiedzenia iluś godzin na warsztatach, czy odstawieniu książki na regał. Mam nadzieję, że następnym razem odbiorę telefon i pogratuluję koledze konkretnej zmiany. Już nie mogę się doczekać.
Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24)
Za młodzi na wynagrodzenie? Kamila Czarnomska
Wieczny stażysta, współczesny niewolnik, za młody, bez doświadczenia, pracujący bez wynagrodzenia - czy któreś z tych określeń pasuje do Ciebie? Jeśli tak, to czas na zmiany!!! Masz wiedzę i konkretne kompetencje - w końcu po coś uczysz się, zaliczasz kolejne egzaminy, rozwijasz swoje umiejętności. Chcesz być doceniany i nagradzany za wykorzystanie swojego potencjału. I co? I czasem spotykasz mur, który skutecznie może Cię zatrzy-
Sztuka Kulturalny Kolektyw UG
Warsztaty, festiwale muzyczne, projekty filmowo-prelekcyjne oraz wydarzenia kulturalne. W ramach Kolektywu: PRACOWNIA SITODRUKU Pracownia artystyczna do dyspozycji studentów UG, bezpłatne tworzenie wzorów i nadruków. Wtorek 16:00 - 20:00. UNIWERSYTECKA KRONIKA FILMOWA Studencka grupa miłośników kina - tworzenie filmowego archiwum UG, oraz realizacja własnych projektów filmowych przy pomocy dostępnego sprzętu. tel. (058) 523 24 50 tel/fax (058) 523 23 00 kk@ug.gda.pl
Studencka Agencja Fotograficzna UG
Promocja fotografii wśród studentów i absolwentów oraz wspólne projekty, wyjazdy plenerowe, konkursy i wystawy. tel. 600 249 860 fotomhutel@o2.pl www.saf.art.pl
mać - brak wynagrodzenia za usługi, które możesz zaoferować. Ostatnio miałam możliwość współpracować z pewną młodą, zdolną Panią fotograf. Uśmiechnięta, z poczuciem humoru, tworząca niesamowitą atmosferę kobieta, która genialnie zatrzymywała najciekawsze chwile na swoich fotografiach. Powiem szczerze, nie lubię jak mi robią zdjęcia. Zwyczajnie tego nie lubię. Nie mam cierpliwości do pozowania, uśmiechania się na zawołanie i zastanawiania się, który profil mam lepszy. Jednym słowem, nie jestem wdzięczną modelką do zdjęć. Niestety, jako liderka zespołu wspomagającego głównego mówcę podczas spotkania, siłą rzeczy musiałam zgodzić się na sesję. Oglądając zdjęcia przecierałam okulary z niedowierzaniem. Zdjęcia były rewelacyjne. Od razu chciałam nawiązać z tą dziewczyną dłuższą współpracę. Standardowo zapytałam o cenę i czas realizacji. Odpowiedź wbiła mnie w fotel: Na razie nie pobieram opłat. Komponuję port folio. Zaczęłam się nad tym zastanawiać i doszłam do wniosku, że wokół mnie jest mnóstwo młodych ludzi, którzy są w czymś dobrzy, ale wmawia się im, że nie powinni pobierać wynagrodzenia za swoje umiejętności lub wiedzę. I mówiąc szczerze, kiedy słyszę o podobnych przypadkach, to serce mi pęka. Mojej Pani fotograf ciągle ktoś powtarzał, że psuje rynek ze względu na proponowane ceny. Oczywiście jako osoba mająca konkretne doświadczenie, ale mimo wszystko początkująca, nie
chce pobierać wynagrodzenia porównywalnego do tego, które należałoby wpłacić na konto super profesjonalisty - tak przynajmniej wygląda to w każdej branży. Moim zdaniem nie należy traktować potencjalnych klientów jak idiotów, którzy nie wiedzą czego chcą. Znajdą się zarówno gotowi zapłacić za usługi przedsiębiorstwa z wieloletnim doświadczeniem, jak również ci podejmujący ryzyko skorzystania z oferty początkujących specjalistów. Dla każdego jest miejsce i każdy znajdzie swoją grupę docelową. Musi tylko dać sobie szansę. Młodzi na rynku pracy też muszą się odnaleźć i szukać dla siebie rozwiązań. Mamy swoje wydatki i zobowiązania. Czas więc zacząć pobierać wynagrodzenie za lata nauki i wypracowane przez nas konkretne kompetencje. Z Panią fotograf jestem umówiona na komercyjną sesję. Po zbadaniu moich potrzeb zbudowała dla mnie ofertę, w której cena jest adekwatna do jej obecnego doświadczenia. Rabat uwzględniony - gramy wobec siebie fair. Ja nie wymuszam od niej głodowej wyceny, z powodu długoletniej znajomości. Z kolei ona nie wystawiła rachunku przekraczającego moje możliwości. Można? - Można! Tylko trzeba mieć otwarty umysł, racjonalnie zbudować swoją ofertę i komunikować światu, że czas wiecznego stażysty dobiegł już końca.
15
Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24)
Raz, dwa, trzy... biznes! Łukasz Heger Studenckie Forum Business Centre Club
Pięć lat studiów, kolokwia, zaliczenia, egzaminy, wstawanie rano, późne powroty, zarwane noce i… świadomość, że uzyskany papier (i jakże prestiżowy tytuł) gwarantuje jedynie miłe słowo od babci. Miała być praca, miały być spełniane wszystkie marzenia, a tu…moment, moment! Ciągle masz szansę! Gdzie kucharek sześć, tam siódmej nie zatrudnią Prawdopodobnie wybierając kierunek studiów nie zastanawiałeś się nad tym, czy będzie później, gdzie pracować – podobał Ci się plan zajęć i to wystarczyło. Znajdą się jednak osoby, które pomyślały o swojej przyszłości po studiach i zastanowiły się, w jakiej branży poszukiwani są specjaliści, a w jakiej najwięcej jest bezrobotnych. I to by wystarczyło, jednak tu pojawia się drobne „ale” – ciężko przewidzieć zachowanie rynku pracy, szczególnie nie będąc specjalistą od prognoz ekonomicznych
16
(inna sprawa, że prognoza z perspektywą pięcioletnią to wróżenie z fusów), więc branża którą kierowaliśmy się wyborze studiów, może wyczerpać swój popyt na pracowników. Niektórym uda się zdobyć pracę po znajomości – i nie ma w tym nic złego, trzeba korzystać ze wszystkich możliwości, jakie są nam w danej chwili oferowane. Lwia część jednak będzie skazana na długoterminowe poszukiwanie pracy i to jakiejkolwiek. Gdyby to był artykuł w Internecie to już byśmy mogli czytać komentarze – „za dużo humanistów” albo „niech się nie dziwią, że po historii, czy kulturoznawstwie nie ma pracy, trzeba było iść na budownictwo kosmiczne, albo fizykę jądrową, specjalność broń strategiczna”. Ale tu uwaga! Szokująca prawda – nawet po najlepszych studiach można nie dostać pracy! Nic osobistego, to tylko biznes Fabryka, gospodarstwo rolne, a może sieć salonów fryzjerskich? - Wszystko to mogą być świetne pomysły, które będą potrzebować do realizacji niestety znacznych nakładów finansowych. Żyjemy jednak w XXI wieku, gdzie wiele wspaniałych historii zaczyna się w Internecie – może więc war-
to spróbować od tej strony? Zacznijmy – potrzebne będą: pomysł, chęci, chęci, jeszcze więcej chęci. Jeśli zabraknie motywacji do działania, to nawet najlepszy pomysł, przy największych zasobach gotówki oraz wiedzy, zwyczajnie pójdzie w las. Znawcy tematu powiedzą oczywiście, że czynników decydujących o sukcesie jest zdecydowanie więcej, ale jeśli jednak wiesz, że chcesz mieć to Porsche (podobnie jak autor), to nic Cię nie zatrzyma. Później już tylko pomysł, wielokrotnie przemyślany plan działania i… realizacja! Zastanów się po prostu – czy nie warto(szczególnie podczas studiów) spróbować? Popatrz na to w ten sposób – skoro istnieje wiele sposobów na dofinansowanie nowej działalności gospodarczej, bardzo łatwo jest o wsparcie merytoryczne, medialne lub też inne formy partnerstwa, to czy nie warto spróbować? Dodatkowo koszty rozpoczęcia świetnego biznesu w Internecie to nawet nie jedna porządna impreza. Co masz do stracenia? A nawet jeśli się nie uda, to nie ma się co łamać – to zrobiłeś pierwszy krok do przodu, z drugim pójdzie zdecydowanie łatwiej!
Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24) 1
2
3
5
6
4
7
8
9 10
11
12
13 14
15 16 17 18
19
20
21 22
23
24 25
26 27 28
29
EclipseCrossword.com
Poziomo 5. Miasto w Niemczech, stolica Dolnej Saksonii 7. Nadbałtycki port rybacki 8. Marka piwa produkowanego w Poznaniu 11. Bok statku 12. Ssak z rodziny szopów 15. W zgromadzeniu misjonarzy 17. Alkaloid w herbacie 20. Tubylec z Kenii 22. Japońska sztuka walki 25. Nazwisko trenera Lechii Gdańsk 26. Baśniowe istoty, które można znaleźć na ulicach Wrocławia 28. W rządzie Jerzego Buzka pełnił funkcję sekretarza stanu w MSWiA 29. Rodzaj doliny rzecznej Pionowo 1. Pierwszy teatr dramatyczny budowany w Polsce od podstaw po II wojnie światowe
2. Dawny rewolwer siedmiostrzałowy 3. Impreza kulturalna inaugurująca sezon letni w Gdyni 4. Słynny rycerz króla Artura 6. Cenny kamień szlachetny, odmiana korundu 9. Stan w USA 10. Sponsor koszykarskiej drużyny Sopotu 13. Środek represyjny 14. Jak ma na imię ma Rektor UG 16. Projekt NZS wspierający honorowe krwiodawstwo 18. Sean Connery z pochodzenia 19. Płowa antylopa 21. Ozdobne zakończenia rynien dachowych o fantazyjnych kształtach 23. Książeczka studenta z ocenami 24. Okręt Jazona 27. Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych odbywający się co roku w Gdańsku
17
Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24)
Jak Cię widzą, tak Cię piszą Paula Kadyszewska
Sto pięćdziesiąt osób na pierwszym roku, a ja od razu wypatrzyłam okiem blondynkę w lokach w oversizowej marynarce ze złotymi guzikami. Brzmi dosyć próżnie, prawda? Ale to nie do końca tak… „Nie oceniaj książki po okładce!”. Chodzi bowiem o pierwsze wrażenie. Wiem, że nawiążę kontakt także z chłopakiem w glanach i bojówkach, ale czy nie mam wrażenia, że ta dziewczyna w miętowych trampkach, wyglądająca tak podobnie do mnie, słucha podobnej muzyki? Pewnie będziemy mogły się umówić na koncert Crystal Fighters lub po prostu na wieczór z winem i The XX. I jak się okaże, wcale się nie myliłam… Wrażenie ma przede wszystkim znaczenie, gdy manipulujemy w nim odpowiedni sposób. Podstawowy przykład? Rozmowa o pracę.
„Jeśli wejdziesz między wrony musisz krakać tak jak one” Na rozmowę do szanowanej firmy z zakresu zarządzenia lepiej ubrać koszulę i marynarkę. Nie zapewnią nam na pewno
18
miejsca pracy, jeśli w głowie nie mamy żadnej wiedzy z tego zakresu, ale pozwoli wskazać na to, że właściwie już pasujemy do wizerunku narzuconego przez dotychczasowych pracowników. Jeśli udajemy się do firmy odzieżowej, zdecydowanie mile widziane będzie dodanie nutki własnego stylu do obowiązujących trendów – wiemy, co w trawie piszczy, ale nie podążamy ślepo za trendami.
Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24)
Jak nie dać się zwariować? ubrań dogodnych studenckiej Gdzie zacierają się granice i
kieszenii – second handów. Nic
przekraczamy miano zdrowe-
tak nie nada niepowtarzalnego
go rozsądku? Gdy przegląda-
charakteru jak koszula w gro-
my najnowsze wydanie ELLE
chy z lat 60, zwiewna sukienka
Magazine kolorowe ubrania
w kwiaty czy kuferek z brązo-
wręcz zdają się krzyczeć „kup
wej skóry.
mnie!”. Zawartość studenckie-
Rozmarzona, z myślami w prze-
go portfela nie pozwala jednak
szłości, wspominając modę z
na kreacje prosto od projektan-
lat moich rodziców wracam na
tów czy z warszawskich buti-
Trójmiejskie ulice. Będę robić
ków. Nie dajmy się zamknąć w
to, co lubię najbardziej – ob-
schematy „kup, ponoś, wyrzuć”.
serwować innych i zastanawiać
Obecnie wielkie domy mody
się – kim są, o czym marzą, co
czy też znane sieciówki propo-
sprawia im radość, dlaczego
nują nam gotowe zestawy, we-
płaczą. A wszystko na podsta-
dług których powinniśmy nosić
wie tej krótkiej chwili, gdy ich
ich produkty. Gdzie miejsce na
mijam… O, ta dziewczyna w
indywidualność? Nie chcemy
t-shircie w marynarskie paski,
chyba wyglądać jak milion ko-
rozkloszowanej spódniczce i
pii. Na takie rozterki zawsze
berecie na pewno marzy o po-
warto wybrać się do mekki
dróży do Francji…
Autorami zdjęć są: Barbara Kuchnio, Hania Połczyńska, Paweł Kończynski, Katarzyna Sielska
19
Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24)
Kulturalne podsumowanie roku Klaudia Becker
Styczniowe podsumowania nigdy nie należały do łatwych zadań dziennikarzy. Rok w rok pojawiają się nowe nazwiska, a im dogłębniej śledzę to, co dzieje się w kulturze, tym większą mam świadomość, jak wiele zjawisk mnie omija. Pozostawiając jednak tę refleksyjną kwestię na boku, trzeba przyznać, że 2013 rok obfity był w ciekawe produkcje filmowe (i nie tylko). Nie trzeba szukać daleko, aby odnaleźć takie perełki jak „Papusza” w reżyserii Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze czy „Chce się żyć” Macieja Pieprzycy. Te lokalne akcenty, z którymi można było się zapoznać na tegorocznym Festiwalu Filmowym w Gdyni, świadczą o stale rosnącym poziomie polskiego kina niezależnego i coraz większej świadomości polskiego widza. Zaskoczeń nie brakowało również przy premierze trzeciej części trylogii „Raj: Na-
Kadr z filmu Papusza dzieja” Ulricha Seidla oraz przy oskarowym pewniaku „Kapitan Philips”. A jeśli już mowa o nadchodzących Oscarach, należy wspomnieć o tegorocznym polskim kandydacie – „Wałęsa. Człowiek z nadziei”. I choć opinie na temat szans na wygraną są podzielone, to Polski Instytut Sztuki Filmowej uznał, że film Andrzeja Wajdy ma najwięcej atutów promocyjnych. Natomiast moim subiektywnym zdaniem rok 2013 był przede wszystkim rokiem gi-
Okładka albumu Arcade Fire - Reflektor
20
gantów. Sporną, lecz przez wiele portali docenioną, płytę wydał francuski duet Daft Punk. Pod względem PR-u była to jedna z najlepiej promowanych płyt ostatniej dekady. Kawałek „Get Lucky” z pewnością dla wielu jest wielkim, zeszłorocznym hitem. Fani The Knife tupali nóżką do niezwykle tanecznego „Shaking the Habitual”, a bardziej wrażliwi rozpływali się przy znakomitym albumie „Reflektor” Arcade Fire. Co ciekawsze jednak, byliśmy świadkami narodzin przyszłych wielkich gwiazd takich jak Chvrches, London Grammar czy Haim, którzy z pewnością zasilą line-upy największych światowych festiwali. Po polsku śpiewano równie dobrze. Zarówno najnowszy album Waglewski Fisz Emade pt. „Matka, Syn, Bóg”, jak i „Moizm” Tomka Makowieckiego pokazują, że polska scena alternatywna wciąż potrafi pozytywnie zaskoczyć. Odnowiony Teatr Muzycz-
Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24)
Zdjęcie ze spektaklu Krzysztofa Warlikowskiego Kabaret Warszawskki
ny w Gdyni może pochwalić się bardzo dobrze przyjętym spektaklem „Chłopi” Wojciecha Kościelniaka, a Teatr Miejski jest świeżo po premierze pro-
wokacyjnego przedstawienia „Joanna Szalona; Królowa”. W trójmiejskich, openerowych szeregach zawitał natomiast Krzysztof Warlikowski ze swo-
im najnowszym dziełem „Kabaret Warszawski” i, jak zwykle, narobił niemało szumu. Oczywiście nie obyło się bez zawodów i porażek. Długo oczekiwane filmy „Diana” lub „Jeździec znikąd” okazały się finansową klapą, a najnowsze albumy Franza Ferdinanda i Crystal Castles zawiodły oczekiwania nawet największych fanów. Niemniej jednak życzę sobie i Wam, drodzy czytelnicy, aby ten nadchodzący rok obfitował w równie ciekawe wydarzenia i zjawiska!
OKFS dlaczego nie jest dla Ciebie? Patrycja Jagodzińska
Lubisz lenistwo, a marnowanie czasu to Twoje hobby? To nie jest przekaz dla Ciebie. Myślę, że nie dobrniesz nawet do końca tego artykułu. Jeśli jednak wymienione powyżej cechy są Ci obce, to daj sobie szanse i dowiedz się jakie możliwości otwiera przed Tobą Ogólnopolski Konkurs Fotografii Studenckiej. Fotografia dzisiaj przybiera wiele twarzy. Dla jednych to metoda na uwiecznienie chwili, dla innych jedyna droga do pochwalenia się zdjęciem z imprezy na facebooku. Są i tacy, dla których fotografia to sposób na wyrażanie siebie, pokazywanie światu własnego spojrzenia na codzienność. Długo można by pisać o możliwościach, jakie daje nam aparat i techniki fotograficzne, ale jedno jest pewne - coraz więcej ludzi nie wyobraża sobie bez niej współczesnej
rzeczywistości. Fenomen ten nie ominął dzisiejszych żaków. To właśnie dla nich Niezależne Zrzeszenie Studentów rokrocznie organizuje Ogólnopolski Konkurs Fotografii Studenckiej wraz z „Pstrykaliadą”. Celem projektu jest umożliwienie studentom rozwoju w dziedzinie fotografii oraz odkrywanie talentów. Pierwszy z celów realizowany jest poprzez organizację „Pstrykaliady” - cyklu praktycznych warsztatów, prowadzonych przez profesjonalistów z branży fotograficznej. Odkrywanie talentów możliwe jest dzięki przeprowadzeniu konkursu na szczeblu uczelnia-
nym, regionalnym i krajowym. Zwycięzcy otrzymują wartościowe nagrody, od sprzętu fotograficznego po kursy graficzne. Możliwość nauki od znakomitych artystów pozwala na zdobycie doświadczenia, tak niezwykle cenionego na dzisiejszym rynku pracy. Nie pozostaje Ci nic innego jak wziąć aparat do ręki i ruszyć na podbój Trójmiasta. Może to właśnie Ty jesteś tegorocznym zwycięzcą!
21
Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24)
Jak nie kochać skoków? Marta Kokoszczyńska
Wielkie oburzenie wywołuje, kiedy kobieta nie wie, co to jest spalony albo nie widziała w telewizji meczu piłki ręcznej. Ale czy mężczyźni wiedzą, co to jest pilates? Wiedzą, co to zumba? Badaniem naukowym nie można tego nazwać, ale zapytałam kilku kolegów i nic. Nie mieli nawet pojęcia, o co chodzi. Ale jest taki sport, który fascynuje wszystkich. Wywołuje ogromne emocje i przyciąga miliony ludzi przed odbiorniki – skoki narciarskie. Dlaczego są one tak popularne, skoro tylko nieliczni mają szanse usiąść na belce startowej i skoczyć? Może to właśnie jeden z powodów. Podziwiamy tych, którzy robią coś wyjątkowego, w tym wypadku też ryzykownego, czego my raczej nie spróbujemy. W chwili, gdy wygrywają Polacy: Adam Małysz, Kamil Stoch czy Piotr Żyła, stają na podium z medalami, grany jest Mazurek Dąbrowskiego – cały naród czuje dumę i radość. W Polsce, gdy mowa o skokach, na myśl przychodzi jedno nazwisko – Małysz. Wzór sportowca i skromnego człowieka. Nigdy nie zapomnę, kiedy w sobotnie bądź niedziele popołudnia w godzinach obiadowych cała moja rodzina siedziała przed telewizorem. No, może mama patrzyła z kuchni. I to oczekiwanie, to napięcie do momentu skoku Adama.
22
Adam Małysz podczas igrzysk olimpijskich, w Vancouver, w 2010 roku Kiedy jego największymi przeciwnikami byli Niemcy: Martin Schmitt i Sven Hannawald i moja siostra dmuchała na ekran, żeby zmienić im wiatr. Kiedy mama zamykała oczy i omijała to, co najważniejsze, czyli moment skoku. Kiedy tata krzyczał: „Leć Adaś!”. Kiedy mój pies szczekał i kibicował razem z nami. Kiedy mi „waliło” serce, gdy czekałam, aż pokaże się odległość i miejsce. I tek krzyk. Krzyk radości całej rodziny, kiedy po raz kolejny Adam wygrywał złoty medal. I chociaż Adam Małysz nie startuje już w zawodach, ma godnych, choć oryginalnych, następców. Teraz Polacy pokładają nadzieję w Kamilu Stochu i ulubieńcu publiczności – Piotrze Żyle. Po małyszomanii przyszła kolej na fenomen Żyły. Ujmuje ludzi głównie swo-
ją szczerością, normalnością, prostotą. Jego fanpage na facebook’u ma w chwili obecnej 623 tysiące fanów. Wśród nich jestem też ja, mimo że sportem się nie interesuję i ledwo wiem, jak wygląda Robert Lewandowski. Na profilu Piotra pojawiają się na przykład takie wpisy: „i po pierwszym obozie. Było mokro, zimno i czasem wiało, czyli idealne warunki do trenowania:-) po za tym, że sprzęt nie schnął za bardzo i smród jak ...” I jak nie kochać Żyły? Jak nie kochać Małysza? Jak nie kochać skoków?
Gdańsk styczeń 2014 nr 3 (24)
23