impuls
Numer pierwszy ukazał się w lutym 1987
Projekt: Michalina Dzikowska, I miejsce w konkursie na na okładkę „Impulsu”
Gdańsk maj 2013 nr 1 (22)
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
1
impuls
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
Monika Hinc
S
łysząc wielokrotnie zdanie, że historia lubi zataczać koło, uśmiechałam się z przekąsem. I pewnie byłoby tak do dzisiaj, gdybym nie stała się tego procesu świadkiem. 27 lat temu, w akademiku nr 10, na ul. Polanki, w ciemni fotograficznej, studenci zamiast biernej postawy postanowili dalej działać i w sprzeciwie na panującą sytuację powołali Komisję Koordynacyjną Niezależnego Zrzeszenia Studentów UG i powołali pismo: „Impuls”. Postawiliśmy sobie za cel reaktywację dawnego „Impulsu”, który ma stać się jak przed laty platformą wymiany poglądów i opinii trójmiejskiego środowiska akademickiego. Wartościowe idee należy kultywować. Nie udałoby się to bez pomocy naszych starszych doświadczeniem, młodych duchem kolegów z dawnego NZS: Leszka Biernackiego i Mariusza Popielarza, którzy otoczyli nas opieką i podzielili się swoją wiedzą oraz doświadczeniem. W wydanym przez nich w lutym 1987 r. pierwszym numerze „Impulsu” w słowie do czytelnika napisali, że „Impuls” jest: „organem Studenckiego Komitetu Solidarności NZS, ruchu, który w ostatnim okresie wznowił swoją działalność. Ruch ten nawiązuje w swojej nazwie i programie działania do idei Studenckiego Komitetu Solidarności sprzed Sierpnia 1980 oraz Niezależnego Zrzeszenia Studentów, autentycznie niezależnej organizacji studenckiej, która stanowiła w krótkim okresie swojej legalnej działalności prawdziwą reprezentację środowiska”. Nasz pierwszy numer poświęciliśmy strajkom studenckim z maja 1988 r. Dedykujemy go ich uczestnikom oraz wszystkim osobom, dzięki którym obecne pokolenie studentów może się rozwijać w nieograniczony sposób. Serdecznie zachęcam do przesyłania wszelkich refleksji i sugestii na adres: impuls@nzsug.pl. Zapraszam każdego do współpracy! Chciałabym aby „Impuls” stał się naszym wspólnym dziełem i inspiracją do dalszego działania.
Dlaczego NZS? Leszek Biernacki Niezależne Zrzeszenie Studentów powstało w 1980 r. przy obwieszonej kwiatami bramie strajkującej Stoczni Gdańskiej im. Lenina wśród emocji rozgorączkowanego tłumu. Wówczas uwierzyliśmy, że w końcu uda się „zmienić wszystko” na lepsze, że wspólnym wysiłkiem będzie możliwe sprawiedliwe ułożenie stosunków między władzą a społeczeństwem – w każdej dziedzinie życia, na każdym szczeblu władzy. Sierpień przypomniał wszystkim, że jesteśmy u siebie i powinniśmy odpowiadać za życie swoje i kraju. Ważne dla nas było dobro wspólne i pomoc wzajemna. Byliśmy szlachetnymi idealistami i chcieliśmy, by w przyszłość iść drogą wyznaczoną przez Sierpień ’80.
Fot. NZS UG
Do Czytelnika
Założyciele NZS w Trójmieście w 1980 r. zostali 31 sierpnia 2012 r. odznaczeni przez prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Na zdjęciu w pałacu prezydenckim w Warszawie razem ze swoim dawnym kolegą, również współzałożycielem NZS, Donaldem Tuskiem
P
ierwsze sformułowane postulaty dotyczyły: przywrócenia szkołom wyższym autonomii oraz pięcioletniego toku studiów, ograniczenia cenzury i pełnego zatrudnienia absolwentów. Bardzo ważny dla nas był apolityczny charakter organizacji, czyli apartyjność. W ten sposób uwalnialiśmy się od prymatu partii i komunistycznej ideologii, a każdemu studentowi gwarantowaliśmy wolność działania, sumienia i przekonań. Do Zrzeszenia mógł wstąpić każdy, bez względu na to, czy miał zapatrywania lewicowe, centrowe czy prawicowe. NZS miało realizować aspiracje kulturalne, naukowe i edukacyjne oraz reprezentować interesy bytowe i materialne a nie ideologiczne. W naszym projekcie statutu m.in. pisaliśmy, że będziemy prowadzić samokształceniowe seminaria na tematy interesujące studentów poza programem nauczania, oraz będziemy popierać wszelkimi dostępnymi środkami studencką twórczość artystyczną.
Uważaliśmy, że NZS da studentom poczucie wolności, możliwość wyboru postaw światopoglądowych i politycznych. Miało uczyć tolerancji wobec cudzych poglądów i szacunku dla człowieka. Mieliśmy pomagać słabszym i pokrzywdzonym. Niemoralne było głoszenie innych poglądów na użytek publiczny i prywatny. Należało zerwać z dwulicowością i z partyjniactwem, które wymaga kłamstw, kunktatorstwa i konformizmu. Na zebraniach dyskutowaliśmy o polityce, religii, historii, filozofii, bieżących wydarzeniach. Na wiecach z udziałem studentów zrzeszonych w NZS, Socjalistycznym Związku Studentów Polskich, organizatorów samorządu studenckiego, niezależnego harcerstwa, ruchów ekologicznych oraz nienależących do żadnej organizacji, gorące dyskusje wybuchały przy omawianiu problemów związanych ze stanem uczelni, przy szukaniu dróg poprawy sytuacji.
„Impuls” Pismo NZS UG, wydawca Niezależne Zrzeszenie Studentów UG, ul. Wita Stwosza 58, 80-308 Gdańsk. Redaktor naczelna: Monika Hinc, redaktor wydania: Sylwia Muszak; zespół redakcyjny: Michele Bobkowska, Maciej Cholewiński, Monika Dolińska, Katarzyna Drażba, Karolina Gałka, Adam Kwiatkowski, Radosny Paweł, Marta Szaszkiewicz, Jan Świątek, Arek Węsierski. Gościnnie redaktorzy założyciele „Impulsu” z 1987 r.: Leszek Biernacki i Mariusz Popielarz. Projekt okładki i grafika: Michalina Dzikowska (I miejsce w konkursie na na okładkę „Impulsu”). Jeśli jesteś zainteresowany współpracą napisz do nas: impuls@nzsug.pl
2
Nie zamierzaliśmy nikomu dyktować jak ma działać. Cieszyła nas wielość poglądów, spory nad różnymi koncepcjami, otwarte dyskusje, które umacniały poczucie wspólnoty i wiarę, że dążenie do poprawy sytuacji, do lepszej przyszłości, jest na wyciągnięcie ręki, gdyż z wielości propozycji można było wybrać najlepszą, a wybrany wariant można było poprawić, gdyż wybrana koncepcja podlegała ciągłej konstruktywnej krytyce. Nie walczyliśmy z ludźmi, lecz z błędnymi koncepcjami. Wydawało się, że nikomu nie zależy na funkcji, sławie i karierze, gdyż każdy otwarcie mówił co myśli, ale też nie obrażał personalnie. Najważniejsza była bowiem „sprawa” – znalezienie najlepszego rozwiązania danego problemu dla korzyści całej wspólnoty akademickiej, a nie grona kolegów czy organizacji. Chcieliśmy jak najszybciej oderwać się od czasu minionego, którego cechą była jednomyślność i obojętność. Rolą NZS miało być także nawiązywanie współpracy robotników ze studentami bo idea samorządności nie była ideą właściwą jedynie inteligencji – dotyczyła wszystkich. Samorządność miała sprawić, że ludzie w każdych okolicznościach mieli czuć się podmiotami a nie przedmiotami, mieli być wolnymi obywatelami niezależnego państwa. Komitety założycielskie NZS oddolnie formułowały cele działalności wsłuchując się w opinię środowiska. Celem organizatorów nie była realizacja wytycznych centrali. Powstawał nowoczesny, otwarty model działania. Nie zamykaliśmy się w ramach jednego dogmatu. Przeciwnie, programowo przyjęliśmy, że program działania jest elastyczny i zależy tylko od oddolnej woli członków. Studenci po Sierpniu ’80 dostali szansę, aby sami organizowali się w dowolne stowarzyszenia, kluby i organizacje. Wyraźną cechą podejmowanych przez NZS działań jesienią 1980 roku było dążenie do lepszego funkcjonowanie szkół wyższych, że dążono do przywrócenia należnej rangi wartościom podstawowym w wychowaniu, kształceniu, badaniach naukowych i kulturze studenckiej. Był to bunt przeciwko materializmowi, nijakości, konformistom, miernocie, dwulicowości, nepotyzmowi, cynizmowi i promowaniu przeciętności, co powodowało nihilizm i frustrację, bo nie warto było się jak najlepiej kształcić, nie poziom wiedzy i posiadane umiejętności torowały drogi kariery. Liczyła się partyjność i środowiskowe
Dalej Ü str. 4
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
Fot. Leszek Biernacki
impuls
Robotnicy Stoczni Gdańskiej im. Lenina na strajku w maju 1988 r.
25 lat minęło...
Studenci z robotnikami Leszek Biernacki Przed niedzielną mszą 1 maja 1988 r. o 11.00 w kościele św. Brygidy w Gdańsku do kilku tysięcy zgromadzonych na placu przed plebanią przemawiał Lech Wałęsa. W Krakowie trwał już strajk w Hucie im. Lenina. Przewodniczący „Solidarności” zwrócił się o solidarność we własnych szeregach i przygotowanie się na lato do zdecydowanej walki, która miała polegać na tym: „aby poprzeć wszystkie kierunki i trendy, które dają szanse Polsce i nam wszystkim wyjść z kryzysu, a jednocześnie żyć godnie”. Apelował o nie organizowanie protestów na ulicach lecz w zakładach pracy. Gdy powiedział: „Jutro, pojutrze, żądam od was, żądam od was! solidarnej postawy wobec Nowej Huty!”. Tłum zaczął skandować: „Nowa Huta” i „Jutro strajk!”. W tłumie przed kościołem byli członkowie NZS. Po mszy na terenie parafii doszło do spotkania lidera NZS UG, Mariusza Popielarza z Lechem Kaczyńskim oraz Bogdanem Borusewiczem. Popielarz spytał, czy jeśli rozpocząłby się strajk w stoczni, to czy spróbować zorganizować strajk na Uniwersytecie. Kaczyński odparł: „Jeśli czujecie się na siłach to zróbcie”. Borusewicz nie oponował. Następnie pojechał razem z Tomaszem Posadzkim, absolwentem UG, ale mimo to był redaktorem pisma NZS UG „Impuls”, do Leszka Biernackiego, u którego rozmawiali o sposobie zorganizowania strajku na UG. Biernacki nie mógł do strajku wzywać bo był już absolwentem, kierowania strajkiem musieli się podjąć ci, którzy nigdy na żadnym
strajku nie byli. Mówił jak zorganizować strajk, że należy do niego wezwać pod szyldem NZS, ale jednocześnie współpracować z każdą opozycyjną organizacją, że od rana przed strajkiem uczelnia musi być zasypana ulotkami, że muszą być przygotowane plakaty i transparenty z wezwaniem do strajku. Opowiadał jak wyglądał jesienią 1981 r. „strajk radomski”, oraz strajki w stanie wojennym: w grudniu 1981 r. i październiku 1982 r. Zapadła decyzja – trzeba spróbować czynnie poprzeć protest stoczniowców w formie strajku okupacyjnego. Popielarz i Posadzki mieli się skontaktować
Dalej Ü str. 4
3
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22) Cd. ze str. 3
Studenci...
z członkami NZS i uczelnianej „Solidarności”. Biernacki obiecał, że podczas strajku, jeśli do niego dojdzie, zostaną uroczyście przekazane pieczątki NZS oraz samorządu studentów UG z 1981 roku. Obiecał, że będzie na rozpoczęciu strajku i czynnie będzie go wspierał. Następnego dnia, w poniedziałek 2 maja strajk w Stoczni Gdańskiej im. Lenina bez porozumienia z „Solidarnością” zainicjowali ok. godz. 9.30 młodzi ludzie z wydziału K-1 i K-3 (te same wydziały, na których zaczął się strajk w 1980 r.). Do strajku przyłączyli się działacze stoczniowej „Solidarności”. Powstał komitet strajkowy. Na przewodniczącego wybrano Alojzego Szablewskiego, na zastępcę – Jana Górczaka. W składzie komitetu był m.in. Wojciech Kreft (uczestnik NZS, student
Dokończenie ze str. 2
Dlaczego NZS? koterie. Dlatego też jednym z postulatów było wyraźne promowanie w hierarchii uczelnianych i naukowych awansów, nagród i wyróżnień najlepszych dydaktyków i naukowców. Studenci chcieli, aby kształcili ich najlepsi. Stąd głośny był sprzeciw przeciwko nagrodom i awansom „z rozdzielnika”, według partyjnych zasług. Dlatego za sprawą uczestnictwa w ciałach kolegialnych chcieliśmy mieć wpływ na awanse i nagrody dla nauczycieli akademickich, programy studiów i wybór fakultetów. Głośno domagaliśmy się demokratyzacji uczelni wyższych. Szukaliśmy racjonalnego sposobu na pogodzenie postulatu autonomii i demokracji ze sprawnym kierowaniem uczelnią. Domagaliśmy się, aby każda uczelnia we własnym zakresie decydowała o swojej strukturze, programach nauczania, toku studiów, formach współpracy z ruchem studenckim czy też o obsadzaniu stanowisk. Nie wyobrażaliśmy sobie, aby w autonomicznej i samorządnej uczelni wyższej nie wybierano rektorów i dziekanów w powszechnych wyborach, w których równe prawo głosu mieliby samodzielni pracownicy naukowi, młodsi pracownicy naukowi oraz studenci (zasada 1/3 – 1/3 – 1/3). Domagaliśmy się większych uprawnień dla rad wydziału i senatu oraz postulowaliśmy kadencyjność na stanowiskach kierowniczych i funkcjach przedstawicielskich.
4
impuls IV roku prawa UG), który w stoczni był rzecznikiem prasowym strajku. Wieść o strajku w stoczni szybko dotarła do członków NZS. Zostało zorganizowane spotkanie, na którym miano zadecydować o formie wsparcia robotników. Popielarz na spotkanie się spóźnił. Przed jego przybyciem zastanawiano się jedynie nad treścią solidarnościowego oświadczenia, nieśmiało ktoś wspomniał o zorganizowaniu wiecu. Dopiero po przybyciu Popielarza, który powiedział, że strajk studentów popierają Kaczyński z Borusewiczem oraz byli działacze NZS, postanowiono spróbować wezwać studentów do strajku okupacyjnego, ale tylko na Wydziale Humanistycznym. Działacze NZS studiujący na sopockich wydziałach nie wierzyli, że zdołają poderwać studentów do protestu, obawiali się represji i kompromitacji. Paweł Adamowicz, który nie był członkiem NZS, ale był na
Nasz NZS ściśle współpracował z „Solidarnością” i z nią splótł swoje losy. Bez „Solidarności” nie byłoby NZS, który był w stosunku do robotniczego związku jedynie drobnym elementem w zachodzących w Polsce zmianach. Wzajemne kontakty były częste, ale też NZS nigdy przez liderów „Solidarności” nie był zbyt poważnie brany pod uwagę. Z reguły traktowano nas, że to „tylko studenci”. Ideały NZS nie wytrzymały próby czasu, bo dziś wolność, niezależność i przyjaźń przelicza się na pieniądze, czy też polityczne korzyści. Ale to już inna historia... q
Zdjęcie autora z 1986 r. (działacz NZS w Trójmieście w latach 1980-1988)
spotkaniu, wspominał: „Byliśmy raczej przekonani, że nie jest to moment przesilenia politycznego, jednak aktywne wyrażenie solidarności ze stoczniowcami odczuwaliśmy jako ważną potrzebę, powiedzmy, moralną”. Podjęto decyzję o przygotowaniu na następny dzień wiecu. Miano na nim jedynie poddać pod głosowanie decyzję o strajku a nie do niego wezwać. Przemysław Gosiewski miał za zadanie przygotować oprawę wiecu (ulotki, plakaty i transparenty). O planach poinformowano członków uczelnianej „Solidarności”, którzy jednak zdystansowali się od strajku. Zredagowano krótki tekst adresowany do stoczniowców, który podpisała „Solidarność” w imieniu pracowników i studentów UG. Od rana 3 maja na wydziałach UG w Oliwie były rozwieszone pojedyncze plakaty informujących o wiecu organizowanym na „Humanie”. Ulotki tuż przed rozpoczęciem wiecu rozrzucono w holu na parterze. Wzywano na godz. 11.30, na którym miano zamanifestować solidarność ze strajkującymi robotnikami – zapraszali „studenci UG”. Zabrakło wezwania do strajku i szyldu NZS. Był przygotowany jedynie transparent z napisem „Akcja solidarnościowa”, który został pokazany dopiero po rozpoczęciu wiecu. Brak zdecydowanego wezwania do akcji strajkowej świadczył o dużych obawach organizatorów protestu. W holu Humanistyki o 11.30 zebrało się około 100 studentów, którzy zeszli z pięter budynku na przerwę w zajęciach. Wiec rozpoczął Tomasz Brajer, który wszedł na ławkę i ogłosił: „Wiec jest wiecem solidarnościowym ze strajkującymi robotnikami Nowej Huty i Stoczni Gdańskiej oraz działaniami studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy dzisiaj od godziny 10.00 ogłosili strajk absencyjny”. Po odczytaniu dwóch oświadczeń, z których żadne nie było sygnowane przez NZS ani „Solidarność”, lecz przez studentów i pracowników UG, co chwilę ktoś wskakiwał na ławkę, przerywano sobie, zastanawiano się czy i jak głosować w sprawie strajku. Zapanował bałagan, wszystko się rozmywało, panowała nerwowa atmosfera. Ogłoszono godzinną przerwę w wiecu. Liderzy NZS liczyli na to, że po odczytaniu przygotowanych tekstów studenci samorzutnie zaproponują strajk. Chcieli, aby do strajku wzywali inni. Popielarz zaproponował poddanie pod głosowanie: kto jest za strajkiem okupacyjnym? Ktoś podniósł wątpliwości co do wiarygodności takiego głosowania, bo jak policzyć quorum i większość?
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
Fot. Leszek Biernacki
impuls
Piotr Brajer otwiera wiec w holu „Humany”
Fot. Leszek Biernacki
Głos zabrała bardzo zdenerwowana Małgorzata Dębicka (polonistyka), która podniesionym głosem przypomniała, że od wczoraj strajkują stoczniowcy, że była pod stocznią i widziała przed bramą tylko kilka znajomych twarzy: „Ile osób wczoraj było pod stocznią? Ja byłam. Jestem dziewczyną. Widziałam znajome twarze. Było ich niewiele, ale jest to sprawa emocjonalna. Co my tym ludziom mówimy? Co? Podchodzę uścisnę rękę. Męski przykład: powiem jestem z tobą, powieszę kwiatka i sobie pójdę. Oni tam byli całą noc i pewnie dalej tam będą, a wy się zastanawiacie. Kolejna petycja. Jak zareagowaliście jak powiedzieliśmy, że w Warszawie jest go-
towość strajkowa? Każdy się uśmiechnął. No bo to poparcie? Przecież żadne. A teraz nad czym się zastanawiacie?!”. Odpowiedziały jej huczne oklaski i okrzyki „brawo”. Jej głos przeważył Adamowicz zapytał wszystkich: „Kto z was deklaruje się, że przyjdzie tutaj za parę godzin lub kilka i pozostanie z nami na noc, na następnie dni, do piątku wieczora?” Do góry uniosło się dużo rąk. Po dwóch godzinach Małgosia Dębicka wzywa studentów do strajku. Kadr z dokumenogłosił rozpoczęcie strajku. talnego filmu Video Studia Gdańsk Rozpoczęto zbierać pienią– poprawa warunków socjalnych dze na fundusz strajkowy, studentów i pracowników naukopowołano służbę porządkową. Zawych poprzez podwyżkę stypenczęto sporządzać opaski, malować diów i płac transparenty i plakaty. – przywrócenie autonomii i samoNa popołudniowym wiecu rządności szkoły wyższej poprzez ogłoszono skład komitetu strajkowezwiększenie reprezentacji studencgo: Paweł Adamowicz – IV r. Prawo kiej i młodszych pracowników nai Administracja (przewodniczący), ukowych w ciałach kolegialnych Anna Galus – Prawo i Administracja, uczelni do 50 % składu osobowego Przemysław Gosiewski – Prawo i Adoraz demokratyczne wybory władz ministracja, Mariusz Popielarz – Huuczelni. manistyka i Andrzej Sosnowski – EkoWzywamy wszystkich studennomika Transportu (IV HZ rep.). Na tów do poparcia naszej akcji”. przewodniczącego niespodziewanie Strajk poparł samorząd studenwybrano Adamowicza. Liderzy NZS tów: „strajk na Uniwersytecie GdańUG woleli pozostać w cieniu, bali się skim jest odzwierciedleniem wzrakonsekwencji. stającego w środowisku studenckim Wydane zostało oświadczenie braku zaufania do władz i wynikaStudenckiego Komitetu Strajkowego, jącego stąd napięcia”. Przestrzegał w którym ogłoszono pierwsze postuprzed użyciem siły i sprzeciwiał się laty: próbom wyciągnięcia dyscyplinar„– poparcie dla strajkujących Zakłanych konsekwencji wobec strajkudów Gdańska i Nowej Huty jących. – przywrócenie pluralizmu stowaAndrzej Sosnowski wieczorzyszeń, wolności zrzeszania się rem tłumaczył: „Strajk zawiązał się i legalizacji NZS
5
impuls
Fot. Leszek Biernacki
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
Wydział Humanistyczny UG w czasie strajku
Następnego dnia studentów okupujących „Humanę” było ok. 400, a strajk absencyjny objął z różną intensywnością całą uczelnię. „Solidarność” UG nie zdecydowała się na wezwanie pracowników do strajku. Msze dla strajkujących odprawiał o. Tasiemski. Na strajk z wizytą przyjechał także ks. Jankowski. Na uczelni zaczęto kolportować „Redutę Strajkową” (tytuł gazetki był nawiązaniem do wydawanego przez NZS UG biuletynu w czasie „strajku radomskiego” na UG w 1981 r.) oraz wydrukowany przez „Solidarność Młodych” mikroskopijnej wielkości „Biuletyn Strajkowy”. Zaczęto zbierać podpisy pod deklaracjami
Fot. Leszek Biernacki
w wyniku sytuacji politycznej i społecznej jaka powstała w kraju. Chodzi tu nam przede wszystkim o falę strajków, która przetoczyła się przez kraj. Jest to strajk solidarnościowy, w którym popieramy żądania strajkujących załóg Stoczni Gdańskiej oraz Nowej Huty. [...] Wczoraj wieczorem podjęliśmy decyzję w wąskim gronie o podjęciu strajku solidarnościowego ze stocznią. [...] Wybraliśmy Wydział Humanistyczny ze względu na to, że NZS i środowisko samorządowe było tutaj najsilniejsze. [...] Założyliśmy, że sukcesem będzie jeśli uda się zawiązać strajk nawet o liczebności stu osób […]”.
Dyskusja w czasie strajku z ks. Henrykiem Jankowskim. Od lewej: Mariusz Popielarz, Andrzej Sosnowski, nn, Konrad Maruszczyk (działacz regionalnej „Solidarności”), nn., ks. Henryk Jankowski i Przemysław Gosiewski
6
wstąpienia do NZS. „Humanę” odwiedził wiceprzewodniczący komitetu strajkowego Stoczni Gdańskiej, Jan Górczak, którego przywiózł ze stoczni Popielarz. Na zwołanym specjalnie wiecu przywitała go burza oklasków. Przekazał podziękowania od stoczniowców za pomoc i solidarność. Od początku akcji solidarnościowej strajkujący byli zastraszani pogłoskami o możliwej interwencji oddziałów ZOMO. Bardzo się jej obawiali także liderzy NZS. Rósł strach i zdenerwowanie. W tej atmosferze Przemysław Gosiewski przestraszony wizją bijących go milicjantów proponował, aby w momencie szturmu ZOMO w pierwszym szeregu ustawiły się dziewczyny, a on i inni mężczyźni schowali by się z tyłu. Apokaliptyczną wizję przedstawiła Anna Galus-Czerwonka, która bardzo zdenerwowana mówiła na wiecu: „W tej chwili w szpitalach i przychodniach są przygotowywane dodatkowe miejsca na spodziewane ofiary. Co tu dużo mówić... Następna sprawa. Na obwodnicy stoją zmasowane siły w pełnym uzbrojeniu. Duże”. Narastały naciski ze strony abp. Tadeusza Gocłowskiego i władz rektorskich, na spotkanie z którymi przyszedł osobiście gen. Czesław Kiszczak, aby natychmiast zakończyć strajk. Niepowodzeniem zakończyła się propozycja Leszka Biernackiego, który dał pod rozwagę komitetowi strajkowemu, aby w przypadku ogłoszenia decyzji o zakończeniu strajku na UG, tak jak w stanie wojennym w grudniu 1981 r., zaapelować do strajkujących o próbę przedostania się do stoczni by pomóc robotnikom. Odmówiono mu także – pod pretekstem braku
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
Fot. Leszek Biernacki
impuls
Ostatni wiec w auli „Humany” w trakcie strajku w maju 1988 r. Siedzą od lewej: Andrzej Sosnowski, Mariusz Popielarz, Paweł Adamowicz i Anna Galus-Czerwonka
niu strajku. Rozpętała się burza, ale zwolenników kontynuowania strajku przegłosowano. Zapowiedziano, że w poniedziałek odbędzie się wiec, podczas którego miano zadecydować o formie dalszej akcji protestacyjnej. W następnych dniach decyzji o dalszych protestach nie podjęto. Negocjacje prowadzone przez następne tygodnie między Studencką Grupą Negocjacyjną, którą strajkujący studenci powołali podczas strajku,
Ostatniego dnia strajku na „Humanę” przyjechali studenci Politechniki Gdańskiej, którym nie powiodła się próba okupacji budynku Gmachu Głównego PG (okupowali budynek jedynie przez jedną noc). Liczbę strajkujących na UG oceniano na ok. 500 studentów UG (w tym ok. 100 z PG oraz od kilku do kilkunastu przedstawicieli z PWSSP, AWF i AMG). Na Akademii Medycznej w Gdańsku odbył się przed południem wiec poparcia dla strajkujących stoczniowców i studentów UG. Przed zakończeniem strajku o godzinie 15.00 odbył się burzliwy, przeszło godzinny wiec w auli Humanistyki. Na wstępie zakomunikowano o decyzji zakończenia strajku. Oprócz członków komitetu strajkowego przekonywali do niej działacze katolickiego „Verbum”, na czele z Jackiem Bendykowskim i Ja-rosławem Sellinem. SKS postanowił poddać pod głosowanie pytanie czy strajkujący upoważniają komitet do podjęcia decyzji o przerwaniu lub kontynuowa-
a ówczesnymi władzami rektorskimi z prof. Czesławem Jackowiakiem na czele. Władze rektorskie pośredniczyły w rozmowach z władzami ministerialnymi szkolnictwa wyższego. Była to pierwsza próba oficjalnych negocjacji komunistycznego rządu z niezależną reprezentacją społeczną po wprowadzeniu stanu wojennego. Działo się to na dziesięć miesięcy przed obradami Okrągłego Stołu. q
Fot. Leszek Biernacki
czasu – spotkania ze studentami w auli, na którym byłyby przekazane historyczne pieczątki NZS z 1980 r. Zostały one przekazane bez rozgłosu z ręki do ręki na korytarzu. W komitecie strajkowym przeważyły głosy o nie przedłużaniu strajku i zakończenie go w piątek 6 maja.
Wiec kończący strajk w auli humanistyki
7
impuls
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
Anatomia strajku
z pewnym zastojem i brakiem realnych rozwiązań, dających szansę lepszego jutra (56proc.). „Ogólna beznadzieja w kraju, drastyczne podwyżki zaostrzyły jeszcze tę sytuację. Zwiększając nędzę…” – odpowiada jeden z badanych. 10 proc. respondentów wprost odwołuje się do braku efektów tzw. II etapu reformy gospodarczej: „Zapłonową iskrą były podwyżki. Dotąd czekano na pewne efekty reformy, ale ich nie ma. Nie ma ich i nie można ich oczekiwać”. Dlaczego wybuchły strajki studenckie? Jak wskazują uzyskane opinie, szanse ich powodzenia wiązano często z oparciem w innych (głównie robotniczych) strajkujących środowiskach. Studenci zdawali się mieć świadomość swojej słabości jako grupy społecznego nacisku. Stąd być może hasło solidarności ze strajkującymi robotnikami było główną przyczyną przystąpienia do akcji protestacyjnej aż 33 proc. badanych.
wtedy, kiedy czuję, że nie ma to szans na powodzenie” – odpowiada studentka drugiego roku pedagogiki. Dla 15 proc. strajk był przede wszystkim protestem przeciw systemowi sprawowania władzy w Polsce, „…jedyną szansą mojego pokolenia i moją na normalne życie, jest wymuszenie na rządzie rzeczywistych reform społecznych, politycznych i gospodarczych, a sam rząd wcale nie ma ochoty ich wprowadzać, w związku z czym konieczne jest wywarcie nacisku, a jedyną skuteczną jego formą jest obecnie strajk”. Zarysowująca się tu dość wyraźnie potrzeba aktywnego uczestnictwa w ważnych wydarzeniach pojawia się także w wielu innych wypowiedziach. Strajk to jednak to nie tylko sposób walki o swoje prawa, to również sposób na przełamywanie własnych słabości, marazmu, to właśnie sposób na konsolidację środowiska. Strajkowi towarzyszyło olbrzymie napięcie emocjonalne. Dało ono znać w ocenach zachować obserwowanych u innych jego uczestników, którym przypisuje się często niewystarczająco poważne motywy przystąpienia do tej akcji. Były to: chęć przeżycia ciekawej, choć niebezpiecznej przygody, sama tylko ciekawość, chęć dorównania innym, jak również traktowanie strajku jako swoistej zabawy. „Są tacy, którzy odbierają to jako piknik są tu dla frajdy. Nie uważam, żeby było to frajdą”. Można powiedzieć, że uczestnicy strajku stawiali sobie wysokie wymagania, oczekując od innych i od siebie odpowiednio silnej samodyscypliny, a także wysokiego morale.
Motywy uczestnictwa w strajku Teorie socjologiczne wskazują, że u podłoża wspólnych akcji protestacyjnych, nawet jednolitych grup zawodowych, leżą zazwyczaj zróżnicowane motywy poszczególnych jej uczestników. Badani studenci zdawali się potwierdzać tę prawidłowość, deklarując około 30 motywów, którymi się kierowali przystępując do strajku. Dopiero wstępna agregacja pozwoliła na ustalenie sześciu głównych. Oprócz wspomnianego (solidarność ze strajkującymi robotnikami), na plan pierwszy wysuwa się motyw dezaprobaty dla sytuacji panującej na uczelniach wyższych (30 proc.). Bardzo ważnym motywem było również poczucie więzi grupowej, nakazujące w momentach ważnych wydarzeń wzajemnie się wspierać, poczucie bycia studentem: „Zaczęłam dlatego, aby solidaryzować się ze stoczniowcami. Kontynuuję, aby być tutaj z innymi, nawet
Przywódcy strajku Ponad 2/3 strajkujących studentów, w sierpniu 1980 roku, miało po 12-13 lat. Chodzili więc do szkól podstawowych i trudno ich podejrzewać o poważne zaangażowanie i pełne zrozumienie tamtych wydarzeń. Edukacja świadomościowa przyszła dopiero później. Należy więc przypuszczać, że kształtowała się w nowych warunkach, w nowej sytuacji politycznej kraju. Mimo to dla dużej grupy strajkujących, przywódcy tamtego okresu zachowali nadal swój status. Odwoływanie się do tradycji Sierpnia, czy wprost do doświadczeń „Solidarności” znalazło wyraz w 34 proc. odpowiedzi, przy czym personalnie najczęściej wymieniany był Lech Wałęsa. Oczywiście pojawili się i nowi, którzy wraz z tym pokoleniem wchodzą na arenę wydarzeń społecznych i politycznych. Ci przywódcy to głównie członkowie uczelnianych komitetów strajkowych oraz działacze NZS. Wspomnieć
Jerzy Boczoń, Janusz Erenc Mija rok od dramatycznych dni przełomu kwietnia i maja, kiedy to przez kraj przeszła fala strajków obejmujących swych zasięgiem różne rejony kraju, jak również wiele grup zawodowych i społecznych. W swej masowości nie był to protest przypominający wydarzenia z lat 1980–81, niemniej okazał się znaczącym dla wydarzeń ostatniego roku. Dziś, gdy jesteśmy już po obradach okrągłego stołu i akceptacji przemian, jakie w wyniku tych obrad następują, możemy spojrzeć na tamte dni z mniejszym ładunkiem emocjonalnym.
R
ok temu w Uniwersytecie Gdańskim studenci podjęli akcję protestacyjną, która była wyrazem poparcia dla strajkujących załóg pracowniczych, formułując zarazem szereg własnych postulatów, dotyczących głównie pluralizmu życia społecznego i autonomii wyższych uczelni. Wbrew obiegowym opiniom wygłaszanym najczęściej w imieniu pracodawców określającym strajk jako przejaw dezorganizacji społecznej i anarchii, prawie każda tego typu akcja wymaga wysokiego poziomu zorganizowani. Zapewnia ono jej uczestnikom bezpieczeństwo i możliwość przetrwania przez długi okres czasu, często w odcięciu od świata zewnętrznego i w szczególnych (wysokie napięcie, stres) warunkach psychologicznych. Pełniejsze zrozumienie wydarzeń, jakie rozegrały się w Uniwersytecie Gdańskim, jest możliwe dzięki badaniom przeprowadzonym wśród strajkujących studentów, zgromadzonych przez 4 dni i 3 noce w gmachu wydziału Humanistycznego. Badania miały charakter ankietowy i objęły ponad 1/4 strajkujących. Można nadmienić, iż inicjatywa badań w pierwszym okresie nie spotkała się z aprobatą Komitetu Strajkowego, który odraczał podjęcie decyzji w tej sprawie przez kilka godzin. Dlaczego strajki wybuchły wówczas? Nawet z perspektywy czasu odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Pewne wydarzenia, które wówczas następowały w kraju (np. znaczna podwyżka cen), niewątpliwie tworzyły bezpośrednia stany zapalne. Nie można jednak powiedzieć, że to tylko one doprowadziły do wybuchu strajków. Od dłuższego już czasu istniała atmosfera wzrastających napięć w społeczeństwie. Znalazło to swoje odbicie w opiniach badanych studentów. Co prawda dla wielu z nich sam moment wybuchu protestów był zaskoczeniem (21proc.), to jednak przede wszystkim wiązano go
8
impuls może należy, iż w kilku uzyskanych odpowiedziach, problem kierowania ówczesnymi strajkami rozpatrywany jest w kontekście prowokacji politycznej. Stąd pojawiają się jak gdyby przywódcy negatywni: „…strajk jest kierowany przez kogoś z zewnątrz, np. kogoś, komu zależy na zmianie ekipy rządowej”. Lęki Badania ujawniły obawy, a nawet strach, który uczestnicy strajku wyraźnie odczuwali. Kontrastuje to z determinacją i chęcią trwania przy swoich, uważanych za słuszne, postawach. Ten strach ma różne wymiary. Obejmuje zarówno lęk o własne bezpieczeństwo, jak i o skuteczność podjętego działania: „Wiem, że niektórzy boją się ewentualnej interwencji ZOMO, ale obawy co do ostatecznego rozwiązania sytuacji w kraju są silniejsze i dotyczą większej ilości osób (chyba nas wszystkich)”. Studenci bali się, że w każdej chwili może nastąpić interwencja sił bezpieczeństwa. Znane już były bowiem próby przerwania strajku w Nowej Hucie. Także perspektywa represji postrajkowych dominowała w ich wypowiedziach. Nie czuli oni wystarczającego oparcia w swoich wykładowcach, gdyż tylko nieliczna grupa pracowników Uniwersytetu Gdańskiego włączyła się w tę akcję, czynnie ją wspierając. Również władze uczelni były odbierane jako wrogo nastawione do strajku. Znalazło to swój bezpośredni wyraz w 10 proc. odpowiedzi. Przełomowym momentem stało się nad-
zwyczajne posiedzenie Senatu UG. W napiętej atmosferze, po wielogodzinnych obradach, które zakończyły się o północy z czwartku na piątek (5-6 maja), wypracowano formułę pozwalającą na rozładowanie napięcia. Przyjęta wówczas uchwała uznała zasadność strajku, stwarzając tym samym pewne gwarancje bezpieczeństwa dla jego uczestników zapewniając jednocześnie, iż po zakończeniu strajku w zaplanowanym terminie , podjęte zostaną rozmowy dotyczące wysuwanych postulatów. Innego rodzaju lękiem była sama przyszłość, brak perspektyw lepszego jutra w naszym kraju. Ci młodzi ludzie obawiali się o swoje dalsze życie, nie widząc realnych możliwości zmian na lepsze: „…nie będzie warunków do życia wolego, pełnego i prawdziwego. Chcę mieć szczęśliwy dom i szczęśliwą ojczyznę. I jak tu, w tym kraju nie bać się o przyszłość”. Student I roku historii napisał natomiast: „Boję się, że wszyscy będą chcieli stąd wyjechać”. Jest maj 1989 roku. Rok temu w Uniwersytecie Gdańskim studenci podjęli strajk. Jednak nie wierzyli, że ewentualne porozumienia z władzami będą miały trwały charakter. Nie wierzyli, że porozumienia takie są w ogóle możliwe. Jerzy Boczoń, Janusz Erenc, Anatomia strajków studenckich, Gwiazda Morza” Gdański Dwutygodnik Katolicki, 1989 nr 10, s. 6
NZS dziś Maciej Cholewiński
C
zym jest Niezależne Zrzeszenie Studentów dzisiaj? Z pewnością pozostaliśmy wierni wartościom i ideałom jakie towarzyszyły naszym poprzednikom. Jednak nie organizujemy już strajków , czy studenckich manifestacji. Na szczęście nie musimy…. Nie zmieniło się najważniejsze założenie NZS: w centrum naszej działalności są studenci. To dla nich organizujemy takie projekty jak: Wampiriada – akcja studenckiego krwiodawstwa, czy Drogowskazy Kariery – cykl warsztatów mający wspomóc rozwój studenta na rynku pracy.
Ale NZS dziś to przede wszystkim ludzie. Odważni, komunikatywni, pełni energii i chęci do działania. To miejsce nawiązywania nie tylko kontaktów, które zaprocentują w przyszłym życiu zawodowym, ale także możliwość poznania wspaniałych osób i rozwinięcia swoich zdolności interpersonalnych. Mamy realny wpływ na prawo szkolnictwa wyższego. To nasze działania przyczyniły się do wprowadzenia 50% ulgi na przejazdy kolejowe dla studentów. Nikt nie walczy o prawa studentów z równą intensywnością – jesteśmy tu dla Was! q
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
Obchody 25-lecia maja `88 Mateusz Puwałowski Niezależne Zrzeszenie Studentów Uniwersytetu Gdańskiego przystępuje do obchodów 25-lecia strajku majowego na Uniwersytecie Gdańskim. Chcemy w ten sposób nie tylko przypomnieć ludzi i wydarzenia z tamtych czasów, ale także pokazać, że dzisiejszy NZS to spadkobierca idei i dorobku działań Zrzeszenia od momentu powstania. Jako organizacja studencka pragniemy, korzystając z doświadczeń naszych poprzedników, odnosić się do przeszłości, aby kreować teraźniejszość oraz aktywnie uczestniczyć w życiu społecznym i kulturalnym młodego pokolenia. Przebieg obchodów 25-lecia strajków w maju 1988 r. Październik 2012 Krajowy Zjazd NZS pod hasłem „Tożsamość – to nas łączy” Wystawa zdjęć i dokumentów ze strajku majowego ’88 na UG Koncert „Być wolnym, to móc nie kłamać” Grudzień 2012 Ogłoszenie konkursu na repliki transparentów Happening „Nie ma wolności bez Solidarności” Pokazy filmów „Polskie lata ’80 – one zmieniły świat” Marzec 2013 Rozpoczęcie „wędrującej” po szkołach wystawy zdjęć ze strajku majowego ‘88 Debata „Kobiety też walczyły” Maj 2013 Odsłonięcie tablicy upamiętniającej strajki studenckie przy pomniku Poległych Stoczniowców Wydanie gazety NZS „IMPULS” Konferencja podsumowująca projekt oraz ogłoszenie laureatów konkursu na repliki transparentów Czerwiec 2013 Wydanie publikacji podsumowującej projekt Marta Szaszkiewicz, koordynatorka projektu, tel. 601493127, e-mail: m.szaszkiewicz@nzsug.pl
9
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
impuls
"Impuls" to impuls... – W jakich okolicznościach padł pomysł zrobienia gazety? – Panował marazm i przygnębienie. Na uczelniach, w domach, na ulicach i w całym kraju. Zacząłem studiować na uniwerku w 1983 roku. Aktywność zawdzięczam starszym kolegom z NZS, z tego zdelegalizowanego po 13 grudnia 1981. Leszek Biernacki i Romek Ossowski wprowadzili mnie w środowisko uczelniane. Szybko poznałem innych, jak Marka Sadowskiego, Tomka Bedyńskiego, Jacka Jancelewicza. Po 10 latach od działalności w Klubie Kibica Lechii Gdańsk spotkałem Donalda Tuska, który mieszkał ze swoją rodziną w hotelu asystenckim UG. Pod wpływem starszych kolegów szybko opanowaliśmy struktury samorządów studentów. W ramach samorządu współorganizowałem z Leszkiem Biernackim na uczelni wykład prof. Bronisława Geremka, zakończony konferencją prasową Urbana i wydaleniem naukowca z PAN. Spotkanie z trenerem Lechii Wojtkiem Łazarkiem, a w kościele św. Brygidy (rektor nie wyraził zgody) wykład Tadeusza Mazowieckiego. Nagle znowelizowano ustawę o szkolnictwie wyższym i zlikwidowano samorządy studenckie. Pozostało zejść do podziemia. Czyniliśmy rózne próby, aż w końcu we wrześniu 1986 roku zawiązaliśmy w akademiku, gdzie mieszkał Leszek Biernacki, w ciemni fotograficznej DS. nr 10 przy ul. Polanki, Komisję Koordynacyjną Niezależnego Zrzeszenia Studentów UG. – A „Impuls”? – Właśnie tam Leszek Biernacki ogłosił reaktywację NZS i powołanie do
Fot. Leszek Biernacki
Michele Bobkowska rozmawia z MARIUSZEM POPIELARZEM, współtwórcą w 1987 r. pisma NZS UG „Impuls”
W pokoju 101 samorządu studentów na Wydziale Humanistycznym Mariusz Popielarz (z praej strony) rozmawia z Jarkiem Zielińskim, wiosna 1985 r.
życia pisma NZS UG. Mi powierzył rolę odpowiedzialnego za stworzenie pisma i jego druk. Na tym spotkaniu poza mną byli: Leszek Biernacki – jako ostatni na UG przedstawiciel władz NZS z 1981 r. i szef nowego, Tomek Posadzki – ostatni przewodniczący samorządu studentów UG, Andrzej Koliński i Grzegorz Bierecki – członkowie samorządu WH UG, oraz Andrzej Sosnowski z ekonomii. – Dlaczego padło na Ciebie odpowiedzialność za „impuls”? – Miałem dojścia do drukarni, a także doświadczenie w przygotowaniu i drukowaniu bibuły sięgające jeszcze lat 1980-81, kiedy w „Solidarności” w gdańskim Hartwigu wydawałem Biuletyn Informacyjny. Od tamtego czasu miałem kontakty z Regionem „Solidarności”, m.in. z Czesławem Nowakiem, Andrzejem Michałowskim i Antkiem Grabarczykiem z portowej „Solidarności”, Życzenia dla „Impulsu od redakcji podziemnego pisma a przede wszystkim z Bog„Solidarność” Regionu Gdańskiego, 15 IV 1987, nr 4 (170) danem Borusewiczem, który
10
wówczas wszystko trzymał w garści. To miało dać gwarancję periodycznego druku pisma w strukturach podziemnej „Solidarności”. – Drukowałeś? – Nie tylko. Najpierw przygotowałem szatę graficzną, zaprojektowałem i wykonałem winietę gazety. Wszak byłem absolwentem działu graficznego Liceum Plastycznego w Orłowie. Przygotowane graficznie strony, zostały sfotografowane przez Leszka Biernackiego w ciemni DS. nr. 10, też absolwenta tego samego liceum, ale działu fotograficznego. Gotowe klisze były przekazywane Bogdanowi Borusewiczowi lub Andrzejowi Michałowskiemu. Po tygodniu odbierałem wydrukowany „Impuls” z podanego przez Bogdana adresu w falowcu na Przymorzu. Odbierając kilka ryz wydrukowanego papieru, oddawałem tyle samo ryz czystego, który w tamtych czasach był prawdziwym dobrodziejstwem… Przy kolejnych numerach drukowałem z kolegami z „Solidarności”.
– Chcę wrócić do wspomnianego przez Ciebie etapu przygotowania graficznego stron „Impulsu” i wykonania winiety, przecież komputerów nie było. – Winietę wykonywałem ta samą techniką co w liceum, kiedy wykonywaliśmy exlibrisy, znaki firmowe czy loga. Tusz, farba, cienki pędzelek. Teksty były przepisywane na maszynie do pisania na długich szpaltach i naklejane w trzech szpaltach na kartki formatu A3. Tytuły robiło się osobno tzw. letrasetami. Miejsca na zdjęciach, których autorem w „Impulsie” był Leszek Biernacki, należało zostawić puste do obróbki fotograficznej. Wykonane wszystkie strony gazety były po kolei fotografowane na kliszach za pomocą powiększalnika, a następnie były dostarczane do drukarni. Tam przy ich pomocy naświetlano blachy światłoczułe, które po wytrawieniu były nakładane na wałek maszyny offsetowej. Do kałamarza wlewano tłustą farbę drukarską, a do podajnika ryzę papieru i puszczało się w ruch urządzenie. Pierwsze kartki były testem, na podstawie których ustawiało się odpowiednio pokrętła kałamarza, tak aby równomiernie rozkładał farbę na papierze. To tak jakby rodziło by się dziecko. Pomysł, napisanie, przygotowanie i druk. Do kolportażu przekazywałem „Impuls” pod wcześniej wskazany adres (np. w akademiku jeden z pokoi). Fajne uczucie było jak po 2-3 dniach znajdowałem „swoje dziecko” na uczelni… – Gdzie drukowałeś „Impuls”? – W drukarniach „Solidarności”. Wszystkim zarządzał „Borsuk”, czyli Bogdan Borusewicz. Dawałem mu znać o swojej gotowości do druku, On przekazywał to swoim ludziom odpowiedzialnym za druk. Najczęściej był nim Andrzej Michałowski, ale także Zbyszek Dąbrowski. Umawiałem się na wyznaczony wieczór i jechałem na
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
Fot. Leszek Biernacki
impuls
Patryk, syn senatora Edwarda Kennedy’ego, wraz ze swoim kuzynem przeglądają w salach katechetycznych kościoła św. Brygidy w Gdańsku nielegalny „Impuls”
24 maja 1987 r. NZS UG urządził w salach katechetycznych koœcio³a œw. Brygidy spotkanie z przebywaj¹cymi w Gdańsku senatorem Edwardem Kennedy’m. Jego synowi podarowaliœmy „Impuls”. Patrick powiedzia³: „Po raz pierwszy w swoim ¿yciu [19 lat] trzymam w rêku tego rodzaju pismo, gazetê, bo przecie¿ to wasza gazeta. To fajnie, cieszê siê, ¿e bêdê móg³ pokazaæ to u mnie w Massachusetts moim kolegom i kole¿ankom, moim rówieœnikom. Wielu z nich w podobne zjawiska nie wierzy, bo przecie¿ u nas takich potrzeb (podziemnego drukowania) nie ma, my nie wiemy, co to znaczy” nocne drukowanie. Maszyny drukarskie najczęściej były na wsi, w wolno stojących domach. Przeważnie pracowałem z Andrzejem na „Romajorze” w oliwskim starym młynie. Było zimno, bo nie było tam instalacji c.o. ale włączało się jakieś „słoneczko” i razem z maszyną podłączało się do prądu ze słupa elektrycznego i jazda do rana. – A pamiętasz jakieś niebezpieczne wydarzenia związane z podziemnym drukowaniem? – W samej drukarni nigdy nas nic złego nie spotkało. Ale kiedyś, gdy jechałem do drukarni prawie serce mi stanęło… Byłem jednym z nie-
Rysunek Mariusza Popielarza z drugiego numeru „Impulsu”
licznych właścicieli maluchów (fiata 126p) wśród studentów. Miałem mamę w USA, dzięki której kupiłem „cudo na kółkach” w Pewexie (kupowało się tam tylko za dolary lub bony walutowe). Zasadą przemieszczania się po mieście samochodem wypełnionym bibułą był czas w godzinach od 19 do 20. Był to zwyczajowy czas zmiany służby na komisariatach MO. Jechałem do drukarni „maluchem” załadowanym ryzami papieru. Była godzina grubo po 20, gdyż znajoma przywiozła mi z godzinnym opóźnieniem kilka ryz papieru. Jadę do młyna w Oliwie, aż na ulicy Polanki zostaję zatrzymany przez milicyjny patrol pieszy. Przeszyła mnie myśl: koniec, zabiorą papier razem z samochodem. Po okazaniu dokumentów milicjant pyta: – A co tu student wiezie? Tyle papieru, chyba nie do notatek? – zakończył szyderczo. Dzięki Bogu, przyszło mi na myśl coś nieprawdopodobnego. Skutecznie zapewniłem milicjanta, że dorabiam do stypendium na produkcji kopert pocztowych i stąd taki magazyn papieru w moim aucie. Uwierzył, na szczęście nie zatrzymał mnie do tzw. wyjaśnienia i w ciągu pół godziny byłem już w drukarni, ku mojej radości i uciesze moich kolegów.
11
12
Fot. Leszek Biernacki
– Po latach potrafisz ocenić czym był dla Ciebie i dla twojego środowiska „Impuls”? – „ Impuls” był niczym ziarno zasiane w środowisku. Jestem pewien, że gdyby nie gazeta to działalność NZS na uniwerku nie byłaby tak mocno zauważona. Na gazetę ludzie czekali. Raz minął ponad miesiąc od ukazania się ostatniego numeru i już zaczęło wrzeć. Na korytarzu, w bufecie znajomi pytali: co z gazetą? Kiedy nowy numer? Niby wydawnictwo podziemne a i tak niektórzy ludzie kojarzyli odpowiednio kto i co robi na uczelni. „Impuls” stał się prawdziwym impulsem do konkretnych działań i czynów. To gazeta przyczyniła się ogłoszenia strajku solidarnościowego w maju 1988 roku. Uważam „Impuls” za moje dziecko. Wprawdzie kiedy odwaga staniała, kiedy zapadły decyzje o Okrągłym Stole, kiedy moja aktywność na rzecz Regionu Gdańskiego „Solidarności” wzrosła, pojawili się ludzie, którzy za wszelką cenę dążyli do przejęcia kontroli nad pismem, przejęli odpowiedzialność za jego wydawanie. Po ukazaniu się zaledwie dwóch numerów w formie pisma literackiego, nie potrafili go utrzymać. A jak czytam dzisiaj, że niejaki J. Studziński był autorem szaty graficznej „Impulsu” to ręce opadają… – Czy współtworząc młodzieżową działalność opozycyjną lat 80-tych, jesteś zadowolony po 25 latach ze współczesnej rzeczywistości społeczno-politycznej w Polsce? – I tak i nie. Pokolenie młodzieży lat 80-tych osiągnęło połowiczny sukces. Najbardziej sprytni i interesowni zrobili polityczne i biznesowe kariery. Inni, którzy 25 lat temu ideowo działali w opozycji, dzisiaj cierpią biedę i nierzadko czują się głęboko niespełnieni i zawiedzeni. Ich wysoko postawieni koledzy o nich nie pamiętają. Mnie bardziej martwi od losu moich kolegów sprzed 25 lat, los naszych dzieci. Pokolenie dzieci, tych co 25 lat temu strajkowali przeciw PRL, przeciw brakowi perspektyw życiowych, dzisiaj ma te same problemy. Około dwa miliony naszych dzieci w ostatnich latach wyjechało z kraju w poszukiwaniu lepszego życia. Polska ich wykształciła ale pracy już im nie jest w stanie zagwarantować. Dzisiaj większość młodzieży, tak jak ćwierć wieku temu, marzy o tym, żeby wyjechać na Zachód. To jest ponure i przykre. – Dziękuję za rozmowę.
impuls
Mariusz Popielarz przeprowadza wywiad z Jackiem Kuroniem, wiosna 1989
Fot. Tomasz Pluciński
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
Mariusz Popielarz z trzymającym w ręku „Impulsem” prorektorem UG dr Jerzym Kozubskim, maj 1989
Klisza „Impulsu” z pustymi miejscami na zdjęcia sfotografowana przez Leszka Biernackiego i gotowe pismo wydrukowane przez Mariusza Popielarza na romajorze w oliwskim młynie
impuls
Człowiek, który czynił zło
Fot. Mariusz Szary Sieraczkiwicz
Z Bogdanem Rymanowskim, autorem książki Ubek, rozmawia Monika Hinc
Bogdan Rymanowski na promocji swojej książki na UG, którą 17 grudnia 2012 zorganizował NZS UG
Janus Molka to… Janusz Molka to zły, który stał się dobry. Albo inaczej zły, który stara się być dobry. Dlaczego człowiek z Nowej Huty pisze książkę o byłym agencie SB? Dlaczego nie podjął się Pan trudu stworzenia historii działaczy opozycyjnych, bohaterów tamtego okresu? Opowiadam o postaci złej, która dzisiaj przeżywa metamorfozę duchową. Mówiąc o tej złej opowiadam również o pięknych postaciach polski opozycyjnej. Zły Molka odbija się w zwierciadle dobrych osób, albo to
oni odbijają się w zwierciadle tego złego. Książka nie jest tylko o złym, to też przesłanie o tych dobrych, którym ten zły zaszkodził, dlatego można było też utrwalić ich bohaterstwo. Dobrze, ale dlaczego to dobrzy bohaterowie odbijają się w tym złym? Czemu uczynił go Pan bohaterem grającym pierwsze skrzypce? To kwestia przypadku. Być może, gdybym wcześniej znał historie rodziny Czahorów, to o nich bym pisał. Ich historia nadaje się absolutnie na film. To, co przecierpieli, to
Książka Ubek. Wina i skrucha Bogdana Rymanowskiego, opowiada o agencie SB, który w latach osiemdziesiątych przeniknął do struktur solidarnościowych i NZS. Tytułowym ubekiem jest Janusz Molka. Bez skrupułów donosił na ludzi, którzy mu ufali. Po latach żałuje i publicznie opowiada o swojej działalności. Dokonał publicznej spowiedzi. Czy otrzyma przebaczenie? Co będzie zadośćuczynieniem? Książkę czyta się z zapartym tchem i niedowierzaniem. Refleksja po jej przeczytaniu jest jedna: historia nie została jeszcze dopowiedziana. Nie można oddzielić okresu poprzedniego systemu od czasów współczesnych kotarą zapomnienia. Jeszcze nie czas…
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22) coś niesamowitego. W życiu jednak czasem bywa, że rządzi przypadek. Najpierw poznałem Janusza Molkę, i to dzięki niemu poznałem rodzinę Czahorów. Bardzo pomogli mi przy tej książce. Czy uważa Pan, że miał prawo do napisania tej książki? Dziennikarz ma prawo do napisania książki o każdym: o dobrym, złym, wysokim, niskim, polityku, dziennikarzu, księdzu. Jest od tego, aby rozmawiać z człowiekiem. Człowiek jest, z natury rzeczy, złożoną osobowością. Jest w nim jednocześnie dobro i zło. Wydaje mi się, że uniwersalne pytanie brzmi: dlaczego stał się zły? Czy gdyby był w innych okolicznościach, w innym systemie miałby inne szanse? Molka w jakimś sensie się usprawiedliwia. Chociaż nie do końca. Mówi, że gdyby żył w innym systemie, gdyby o 6 rano zamiast mleczarza nie pukałaby SB, to miałby szanse zostać szanowanym prof. historii. Wydaje mi się, że nie ma tu racji. Byli ludzie, potrafiący zachować kręgosłup, którzy nie zostali zwerbowani, nie pękli. On pękł, ale ma odwagę dzisiaj stanąć w prawdzie. Jaki interes mógł mieć bohater książki w tym, by ona powstała? Czy nie został pan zmanipulowany? Nie jestem pewien, że nie stałem się narzędziem, ale bardzo chciałem tego uniknąć. Dlatego jego wypowiedzi konfrontowałem z wypowiedziami innych ludzi. To nie jest tylko i wyłącznie jego spowiedź. Nie mogę dać głowy za każde słowo Molki. Nikt z nas tego słowa nie dałby i wydaje mi się, że pewnych momentów świadomie nie pamięta. Mam jedną pewność, że ten człowiek zrozumiał, że czynił zło. Na czym według Pana mają opierać swoje życie młodzi ludzie, w dzisiejszym świecie bez wartości i autorytetów? Na Dekalogu. Nie wymyślono nic mądrzejszego przez dwa tysiące lat i jeśli ktoś chce dobrze przeżyć życie, musi kierować się 10 przykazaniami. W szczególności, gdy tak mało jest autorytetów – osób, które mogłyby swoim życiem prowadzić młodych ludzi do przodu. Tak jak w przypadku wielu opozycjonistów, którzy rozmienili swoją legendę na drobne. q
13
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
impuls
Projekty NZS UG Drogowskazy kariery Projekt stworzony na rzecz rozwoju ścieżki kariery studentów, połączony z możliwością odbycia praktyk. Jego celem jest dostarczenie kompleksowej wiedzy na temat rynku pracy i możliwości rozwoju poprzez kontakt ze specjalistami danej branży oraz integracji środowisk politycznych, akademickich i biznesowych. Okno Projekt kulturowy NZS UG, w którym przełamujemy stereotypy, przedstawiamy ludziom nowe kultury oraz zachęcamy do lepszego ich poznania. Wykłady i prelekcje odbywające się w ramach tej akcji przybliżają specyfikę różnych krajów, panujące w nich obyczaje, zaskakują ciekawostkami, o których nie sposób dowiedzieć się z przewodników. Studencki Nobel Konkurs na najlepszego studenta w Polsce. Polega on na wyłonieniu najlepszego żaka na niemal każdej polskiej uczelni. Następnie dokonywany jest wybór laureatów we wszystkich województwach i wreszcie zostaje wybrany najlepszy w kraju. Wampiriada Akcja honorowego krwiodawstwa organizowana we współpracy z Centrum Krwiodawstwa regionu pomorskiego na terenie kampusu UG. Celem akcji jest zebranie jak największej ilości krwi, która jest przekazywana do banku krwi. Ogólnopolski konkurs fotografii studenckiej Projekt, którego celem jest stworzenie możliwości rozwoju w dziedzinie fotografii oraz odkrywanie nowych talentów. Konkursowi towarzyszy „Pstrykaliada”, czyli wystawa nadesłanych prac, cykle warsztatów, projekcji i wykładów prowadzonych przez znakomitych fotografików. Czytelnia Projekt propagujący bookcrossing, czyli nieodpłatne przekazywanie książek w specjalnie oznaczonych miejscach. Na wydziałach UG znajdują się specjalne regały, z których każdy student może korzystać, pod warunkiem, iż pożyczoną książkę odniesie na miejsce. 25-lecie strajku majowego na UG Projekt NZS UG upamiętniający wydarzenia, które miały miejsce na uczelni 25 lat temu. Poprzez całoroczny cykl obchodów chcemy przybliżyć wydarzenia, które miały wpływ na naszą teraźniejszość.
Zdjęcia: Archiwum NZS UG
14
impuls
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
duszony biurokracją Marta Szaszkiewicz Erasmus to program wymiany studentów. Jego głównym celem jest rozwijanie międzynarodowej współpracy między uczelniami. Obecnie w programie uczestniczy 27 krajów z Unii Europejskiej, 3 kraje Europejskiego Obszaru Gospodarczego: Islandia, Lichtenstein, Norwegia, a także Szwajcaria.
C
hyba nie ma studenta, który nie chciałby wyjechać na tego typu wymianę. Perspektywa studiowania za granicą często kojarzona jest z prestiżem. Wizja studiowania w Wilnie, Lublanie, Madrycie, wzbudza wiele emocji wśród studentów. Niestety, nie każdy może dostać się na tego typu wymianę. Trzeba mieć odpowiednie predyspozycje. Najważniejszym warunkiem jest język. Jego znajomość musi być opanowana w takim stopniu, aby w zagranicznej uczelni brać aktywny udział w zajęciach i zdawać tam egzaminy. Studenci UG licznie wyjeżdżają na tego typu wymiany. Trwają one od 3 do 12 miesięcy. Jak wygląda ich rzeczywistość? Czy warto wyjeżdżać? Jak wyglądają zaliczenia po powrocie do Polski? Czy biurokracja związana z wyjazdem jest mrożącym krew w żyłach potworem? Na te pytania próbował odpowiedzieć jeden z uczestników Erasmusa. Karol wyjechał do Izmiru (miasto w zachodniej Turcji). Tam odbywał intensywny kurs językowy– EILC (Erasmus Intensive Language Course). Stypendium, pieniądze, utrzymanie Kraje, z którymi Uniwersytet Gdański ma podpisaną umowę zostały podzielone na 3 strefy pod kątem wysokości stypendiów. Turcja jest w trzeciej strefie – zaliczana do krajów najtańszych, dlatego też stypendium jest mniejsze niż
Mapka ilustrująca migracje studenckie w ramach programu ERASMUS w roku akademickim 2008/2009
w pierwszej i drugiej strefie, do których należą m.in. Dania, Finlandia, Francja, Irlandia, Islandia, Austria, Belgia, Cypr, Grecja, Hiszpania, Holandia. Stypendium w pierwszej strefie wynosi 350 euro miesięczne. Stwierdzenie, że to dużo, jest absolutną nieprawdą biorąc pod
uwagę fakt, że Turcja, co roku ma około 10% inflacji. Cena akademika w Izmirze to 270 euro. Na życie zostaje 80 euro. W broszurce z informacjami od uniwersytetu goszczącego jest zawarta informacja o tym, że kwota umożliwiająca normalne funkcjonowanie wynosi 600–700
15
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22) euro. Wniosek możecie wyciągnąć sami. Dla przykładu: 1 TL (turecki lir) to około 1, 90–2,0 zł. Najtańszy ser w sklepie kosztuje około 13–14 zł. Artykuły codziennego użytku są tam dwa razy droższe. Polaków w Turcji nie stać na przyjemności w postaci napojów wyskokowych. Piwo w pubach kosztuje około 20 zł, wódka w sklepie zaś 70–80 zł. „Loty na trasie Polska–Turcja do tanich nie należą. Jeżeli znajdziemy bilet z Warszawy do Stambułu za 500 zł (oczywiście w jedną stronę) to jest dobrze. Zazwyczaj najtańsza droga wiedzie przez Berlin, gdzie loty można znaleźć bezpośrednio do Izmiru za 50 euro w jedną stronę” – tłumaczył Karol. Zakwaterowanie: akademiki Tureckie akademiki są podzielone na żeńskie i męskie. Płeć przeciwna nie ma prawa wstępu do innego domu studenckiego. Opowiada Karol: „Przy wejściu, całą dobę stoją ochroniarze. Mieszkałem z Hiszpanem i Anglikiem. Nie mieliśmy kluczy od własnych pokoi, nie było Internetu, kuchni ani lodówki pomimo 35 stopni na zewnątrz. Po trzech tygodniach wyprowadziłem się stamtąd i wynająłem pokój”. Większość Polaków wynajmuje mieszkania. Za niższą cenę można zamieszkać w dużo lepszych warunkach. Poziom nauczania W Dokuz Eylul University organizowane są zajęcia, które na pierwszym miejscu stawiają praktykę, nie teorię. W Polsce większość wykładowców prowadzi swoje zajęcia na zasadzie pokazów slajdów. Takie zajęcia tracą swoją atrakcyjność w oczach Polskich studentów. W Turcji jest zupełnie inaczej. Przykładowo na zajęcia z Human Resources regularnie zapraszane są osoby odpowiedzialne za rekrutację managerów do wielu dużych firm. Można w ten sposób pozyskać wiele interesujących kontaktów. Taki system kształcenia przygotowuje studentów do pracy. Tego brakuje w Polsce. Biurokracja Tutaj zaczynają się schody. Na oficjalnej stronie programu wymiany studenckiej www.erasmus.org.pl kandydaci zapewnieni są o pomocy ze strony koordynatora lub wykładowcy uczelnianego. Rzeczywistość jest trochę inna. Biurokracja związana z legalizacją pobytu kosztuje studenta około 400 zł, a niektórych masę nerwów. Karol twierdzi, że „jeżeli ktoś nie ma głowy do dokumentów, arkuszy, formularzy to nie powinien wybierać Turcji. Mentorzy
16
impuls nam przydzieleni się nie spisali. Byliśmy zdani tylko na siebie”. Powrót do Polski Radosne, pełne entuzjazmu powroty na Uniwersytet Gdański są w mgnieniu oka przyćmiewane przez biurokrację, która szokuje najlepszych studentów uczelni. Są oni często traktowani gorzej niż studenci, którzy nie wyjechali na wymianę. Z czego to wynika? Nie wiemy. Wyjazd na Erasmusa nie należy do najprostszych. Studenci borykają się z formularzami, ankietami, dokumentami. Gdy już wyjadą, po kilku miesiącach wracają i przechodzą przez to samo. Nawet przy rozliczeniu rocznym trzeba kilka razy odwiedzić dziekana. Dodatkowo należy zebrać podpisy od koordynatorów, udać się ponownie do dziekanatu i w końcu do biura wymiany zagranicznej. Niestety coraz częściej profesorowie, jak i biura wymiany na wielu uczelniach zagranicznych, mają dość nieprzychylną opinię o biurokracji, jaka panuje na naszej uczelni. Jest to bardzo niepokojąca informacja. Jednak to nie wszystko. Porażką Erasmusa na UG są tzw. różnice programowe. Na wielu innych uniwersytetach w Polsce istnieje zasada: semestr za semestr. Różnice programowe tam nie istnieją. Erasmus ma na celu zrównać poziomy szkolnictwa wyższego w Europie. Niestety, prawda jest inna. Na studentów UG czeka masa egzaminów, które muszą zaliczyć w dość krótkim czasie. Oczywiście czas zaliczenia egzaminów zależy od wydziału i wykładowcy. „W Turcji jest wyższy poziom nauczania niż na UG. Było dużo ciężej na zajęciach, a i tak muszę zaliczyć wszystkie egzaminy”– mówi Karol. Jak wynika z naszych informacji studenci z Włoch, Niemiec, Francji czy Hiszpanii nie muszą zdawać żadnych dodatkowych egzaminów po powrocie z Polski. xxx Wniosek jest prosty. Erasmus to nie tylko wymiana studencka, ale również szkoła życia. Stypendium wystarcza na akademik, żyje się oszczędnie, szczególnie osoby, które nie mają dobrej sytuacji finansowej. Po powrocie studenta czekają zaliczenia, masa dokumentów do wypełnienia, bieganina za wykładowcami, wpisami, ocenami. Ale jest to również niesamowite przeżycie. Poznanie innej kultury, mnóstwo nowych przyjaźni i miłości. To perspektywa na znalezienie pracy po studiach za granicą. To odkrywanie samego siebie. q
Sposób na Arkadiusz Węsierski Przed gabinetem profesora stoi kilkunastu studentów. Wszyscy skupieni, czekają na wywołanie, nie rozmawiają ze sobą. Atmosfera jest tak gęsta, że można by nożem ciąć. Każdy układa w głowie scenariusz: jak wypadnę przed egzaminatorem? Jak odpowiem na pytania, jakim tonem? Czy pozwolić sobie na żarcik? A jeśli zada pytanie, na które nie znam odpowiedzi? Otwierają się drzwi. Pada nazwisko. Z kąta podnosi się chłopak idealnie uczesany, z idealnym przedziałkiem, w idealnym garniturze. Wchodzi do gabinetu pewnym krokiem. Przecież zawsze wszystko wiedział. Piątki z góry na dół przez wszystkie lata studiów. Nic go nie zaskoczy. To jego pierwszy egzamin ustny, ale czym się on niby różni od testów? Jest kujonem, to prawda, ale dzięki kujoństwu ma cztery stypendia i widoki na pracę w wymarzonym zawodzie. Zamyka za sobą drzwi. Siada przed obliczem jego wysokości, pana i władcy na tę chwilę jego życia – profesorem. Na początek przywitanie. Głos pewny, ale nie butny. Przymilnie się uśmiecha. Jakby mógł, to by się łasić do nóg profesorowych zaczął, butki mu wyczyścił, kawę przyniósł. Cokolwiek. Wazeliną też można sprawę załatwić. A profesor łypnął tylko na kujona jednym swym okiem, drugiego nawet nie angażując. I zadał pytanie. Biedak nie zna odpowiedzi. Ostry rumieniec wylewa się na twarz, zimny pot przesiąka koszulę, niewidzialne palce ściskają krtań. Bełkocze coś, śmieje się nerwowo. Milknie. Patrzy tępo na profesora, na jego skołtunioną brodę, okulary musztardówy na nosie, grube żyły na czaszce, nabrzmiałe od nadmiaru wiedzy. Profesor westchnął. Chrząknął. Poprawił się na tronie. Dziękuję Panu. Dwa. Znacie te klimaty? Środki uspokajające, ćwiczenia relaksacyjne, sport – to tylko niektóre ze sposobów pozbycia się stresu. Jednak nerwy są zawsze. Jak więc zdać, mimo przyśpieszonego tętna? Piotrek mówi, że dziewczyny mają łatwiej. Odpicowane, umalowane i w kusych spódniczkach. Wystarczy, że usiądą odpowiednio ze skrzyżowanymi nogami, lekko usta otworzą, jeszcze je delikatnie językiem zwilżając i już ocena w górę. Ula,
impuls
belfra zapytana o to, czy uroda ma wpływ na wynik, zaśmiała się, spojrzała na mnie jak na męską świnię i popukała się w czoło. Znaczy, że nie ma. Także, kiedy to mężczyzna próbuje kokietować panią profesor, to spotyka się z morderczym spojrzeniem. Zazwyczaj. Patryk z kolei twierdzi sentencjonalnie, że z pustego to i Salomon nie naleje. Dla niego to punkt wyjścia. Coś w głowie jednak musi być. Potem można zadbać o „kosmetyki”. Ważne jest, aby wywołać pozytywne wrażenie, czyli przywitanie egzaminatora. Trzeba czekać, aż egzaminator na to pozwoli. Pewność siebie wyrażona gestykulacją, zrównoważony kontakt wzrokowy, życzliwy uśmiech. Czasami trzeba pójść, tak jak Tomek, na żywioł: „Najlepiej to być sobą, wyluzować się, a co ma być to będzie”. Faktem jest, że obcesowość czasami pomaga. Szczególnie, jak trafi się na introwertycznego, zakompleksionego naukowca. Jednak nie można z nią przesadzać. Cicha woda brzegi rwie, a jedna kropla może przelać czarę i w cichym, zawsze miłym profesorze nagle obudzi się Neron gotów wszystkich wokół ukrzyżować. „Ja zawsze wchodzę tak w środku egzaminu – mówi Natalia – kiedy egzaminator jest już trochę zmęczony, ale jednocześnie nie dość wkurzony, że musi tutaj ciągle siedzieć. Kiedy dostanę kilka minut na przygotowanie się, to robię plan wypowiedzi. Zaczynam od tego pytania, na które najwięcej umiem, żeby zrobić dobre pierwsze wrażenie. Na egzaminach ustnych można wtrącić coś nowego, a nie trzymać się sztywnych ram, jak na testach”. Istnieje tysiąc innych sposobów na okiełznanie belfra. Niektóre może i skutkują zdaniem z minimalną wiedzą w głowie, by nie rzec – żadną. Tylko że do jakich sztuczek, manipulacji, zabiegów retorycznych trzeba by się uciec, aby efekt taki osiągnąć? Nie każdy rodzi się złotoustym Cyceronem. Niestety zdanie egzaminu to 40 proc. wiedzy i aż 60 proc. szczęścia. Dobrze, że na ratunek studentom przychodzą drugie, a za drobną opłatą i trzecie, i czwarte terminy. q
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
Studenci rządzą Trójmiastem! Sylwia Muszak Co roku w maju, kiedy pogoda zupełnie nie sprzyja nauce, a w głowie powoli rodzi się wizja kolejnej walki z tzw. sesją, studenci wykorzystują ostatnią szansę, by cieszyć się wiosenną aurą. Robią to, co młodzi ludzie kochają najbardziej – spędzają niezapomniane chwile w gronie przyjaciół przy dźwiękach dobrej muzyki. Idealną okazją są do tego juwenalia, czyli święto studentów, którzy przez kilka dni rządzą swoją Alma Mater. W związku z tym, iż w Trójmieście uczelni wyższych mamy kilka, obchody trwają praktycznie cały miesiąc. Towarzyszy temu szeroki wachlarz imprez i każdy znajdzie dla siebie coś godnego uwagi, bo zdecydowanie jest w czym wybierać.
TECHNIKALIA 6–11 maja 2013 Koncert głowny 11 maja 2013, plac Zebrań Ludowych. Wystąpią: ● Buraka Som Sistema ● Dubioza Kolektiv ● Gooral ● Bubble Chamber ● Little White Lies Bilety na koncert główny w przedsprzedaży: bilet ulgowy (dostępny dla studentów PG i GUM) 10 zł, bilet normalny: 15 zł. Bilety do nabycia również na: www. eventim.pl STREET ART 10–11 maja 2013 Samorząd ASP, AMUZ, WSTiH oraz AWF przygotowuje festiwal na który składają się dwie uzupełniające się strefy: – STREET Ground GDAŃSK (Kampus AWFiS Gdańsk – główna strefa koncertowa) – ART Place SOPOT (Sfinks700, Zatoka Sztuki, Atelier, plaża). 10 maja – O.S.T.R -VNM -W.E.N.A – Gruby Mielzky -Pyskaty – Diox & The Returners. 11 maja – Ten Typ Mes – DonGuralEsko – Bisz (B.O.K.) + LIVEBAND – Zeus – Mioush – Te-Tris Oprócz tego: – Freestyle King (bitwa freestylowa) – Rydel House Rising Stars (przegląd składów HH) – Ultimate Spring Break (międzynarodowy turniej Ultimate) – Graffiti Jam (przegląd topowych artystów z Trójmiasta) – Basketball Jam.
Sprzedaż biletów (od 25 do 35 zł): – USA SPORTS (Galeria Bałtycka) – PROSTO Shop SOPOT (ul. Grunwaldzka 57) – Biuro Rady Samorządu Studentów AWFiS Gdańsk (ul. Kazimierza Górskiego 1). GDYŃSKI FESTIWAL KULTURY STUDENCKIEJ DELFINALIA 16–19 maja 2013 Akademia Morska w Gdyni Akademia Morska oraz Akademia Marynarki Wojennej po raz kolejny przygotowały zróżnicowane pod względem muzyki koncerty oraz integracyjne turnieje, zabawy i eventy sportowe, które rozruszają każdego zainteresowanego! Wystąpią na scenie głównej m.in.: piątek 17 maja Bezimienni JWP Sobota Hemp Gru Sobota 18 maja Pezet Jamal Wjazd za free. NEPTUNALIA 19–26 maja Kampus Oliwa UG, koncert główny, 24 maja, godz. 18.00, wystąpią: Laureat Przeglądu „DokRock” Brodka Dżem 25 maja, godz. 18.00 Laureat Przeglądu „DokRock” Myslovitz HEY Imprezy towarzyszące 19 maja Przegląd „DokRock”, start godz. 17.00, klub studencki v-club 20-22 maja Kino pod Gwiazdami, godz. 21.00, Kampus Oliwa UG Afterparty w klubie studenckim Xkwadrat q
17
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
impuls
Kolebka muzyki młodzieżowego buntu
Fot. Leszek Biernacki
Monika Dolińska
Koncert grup alternatywnych w maju 1985 r. na placu przed Wydziałem Humanistycznym zorganizowany przez przez Leszka Biernackiego z samorządu studentów UG (NZS) oraz Pawła Konnaka – głównego animatora tego wydarzenia
Członkami zespołów i animatorami działań alternatywnych byli niekiedy także studenci Uniwersytetu Gdańskiego, tak jak znany z grupy TotArt Paweł Konnak („Konjo”), czy studiujący w Łodzi, ale mieszkający
w Gdańsku Krzysztof Skiba z Big Cyca, oraz studenci z Politechniki czy Akademii Morskiej. W czasach kapitalizmu, działalność kapel studenckich i młodzieżowych, przestała mieć taki charakter
Fot. Leszek Biernacki
Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, czym Trójmiasto jest dla historii muzyki? Ilu z was słyszało o Gdańskiej Scenie Alternatywnej? Wiecie lub nie, ale Trójmiasto to muzyczna kolebka muzyki alternatywnej. Jej główny motorem była Gdańska Scena Alternatywna, która powstała w połowie lat 80-tych, po sukcesie festiwalu Nowa Scena. Jej ojcem chrzestnym był Waldemar Rudziecki, „kierownik” działający z ramienia MCK (Młodzieżowego Centrum Kultury w Gdyni). W trakcie istnienia GSA przewinęło się przez nią kilkanaście różnych zespołów. Były to m.in. Apteka, Konwent A, Bielizna, Oczi Ciorne, a także grupy spoza regionu: Dezerter, Kult, Piersi czy T.Love.
Z
daniem Jarosława Janiszewskiego, lidera zespołu Bielizna, największym sukcesem GSA było wyprodukowanie płyty pt. „Gdynia”. Znalazły się na niej utwory trójmiejskich grup alternatywnych.
18
Paweł Konnak, stoi drugi od lewej (rozmawia z Piotrem Brajerem), podczas koncertu punkowych kapel na UG w maju 1985 r.
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
Fot. Leszek Biernacki
impuls
Koncert jednej z punkowych kapel
bować swoich sił. Przykładem takiego miejsca może być sopockie RamTamTam – studio nagrań oraz sale prób, dostępne dla każdego za opłatą. Inicjatywę w organizowaniu konkursów, czy też muzycznych festiwali, gdzie można pokazać swoje umiejętności przejęły kluby jak Sfinks700, Papryka, Rock Cafe czy Blues Cafe. W środowisku uniwersyteckim muzycznymi zainteresowaniami studentów zajmowało się Akademickie Centrum Kultury UG „Alternator”. W 2011 r., w ramach obchodów 30-lecia swojej działalności, ACK zorganizowało konkurs dla studenckich kapel pod nazwą „Muzyczne UG-ięcie”. Najlepsze zespoły mają szanse na zapisanie swoich utworów na płycie. MUG stał się wydarzeniem, które co do zasady działania, przypomina zapomniane festiwale, jak Nowa Scena. W tym roku odbędzie się jego
trzecia edycja – być może i wśród Was znajdą się chętni do wzięcia w nim udziału? Wydaje się, że jedyną uczelnią, które idzie w tym kierunku jest Politechnika Gdańska, której samorząd studentów w ramach corocznych Technikaliów organizuje Przegląd Kapel Studenckich pt. „Come together”. Jednak czy chcemy czy nie, to od wielu lat PKS-y stały się domeną krakowskiego środowiska, w których często uczestniczą także zespoły z uczelni z całej Polski. Czy wynika to z braku takiej potrzeby? Czy może z braku możliwości? Ciężko znaleźć odpowiedzi na te pytania. Jedno jest pewne – Trójmiasto zawsze dla pewnej grupy ludzi związanej z muzyką, będzie ikoną niezależnego nurtu muzycznego i swoją kartę w historii muzyki niepokornej zapisało. q
Fot. Leszek Biernacki
Fot. Leszek Biernacki
jak w latach 80. Jest mniej zauważalna w Trójmieście. Można powiedzieć, że zapadła muzyczna cisza na wiele lat. Muzycy musieli odnaleźć się w zupełnie innej rzeczywistości. Pojawiły się nowe możliwości: wyjazdy zagraniczne, nowe technologie. Po wejściu w XXI wiek studenci mogli zaprezentować szerokiej publiczności swoje muzyczne osiągnięcia np. w trakcie Juwenaliów organizowanych przez trójmiejskie uczelnie. W 2006 roku Parlament Studentów Uniwersytetu Gdańskiego i Politechniki Gdańskiej doprowadziły do zorganizowania wspólnej imprezy pod hasłem Students Coalition Festival w Centrum Stoczni Gdańskiej, na której nie zabrakło przeglądu niezależnych kapel studenckich. Niestety, były to ich pierwsze i ostatnie wspólne Juwenalia. W ciągu tych lat pojawiło się także kilka komercyjnych miejsc, gdzie raczkujące zespoły mogą pró-
19
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
impuls
Życie studenckie, stowarzyszenia, koła naukowe i inne Karolina Gałka
C
zym dla Ciebie są studia? Dla 8 proc. to wyłącznie nauka – niekończąca się walka o lepsze stopnie, kolejne stypendia i nieprzespane noce z książką w ręku. 5 proc. przyznaje, iż jest to ważny okres w życiu – rozwoju i nowych doświadczeń. Dla 6 proc. to czas bujnego życia towarzyskiego. A co jeśli nauka i imprezy to nie wszystko? Zastanawiałeś się kiedyś czy dobrze wykorzystujesz ten czas? Tylko 2 proc. osób opowiedziało się za kołami naukowymi, a 3 proc.
za organizacjami studenckimi, jako ważnymi elementami życia studenckiego, lecz to właśnie one spełniają wszystkie główne, podawane przez Was kryteria. Na początku warto zapoznać się z ofertą organizacji działających przy naszym uniwersytecie. Popytać znajomych, czytać opinie na stronach internetowych po to, aby wybrać tę, która faktycznie nam pomoże, doda praktycznego doświadczenia. Wszystkie rozwiną w Tobie: umiejętność walki ze stresem, samoorganizacji, pracy w zespole, dążenie do efektywności, kreatywne myślenie czy też zdolności przywódcze. Lecz to nie wszystko! Członkowie organizacji często mają możliwość wyjazdu na darmowe, lub bardzo tanie wyjazdy szkoleniowe, zjazdy ogólnopolskie, a w przypadku stowarzyszeń międzynarodowych – nawet podróże zagraniczne w ramach praktyk czy wolontariatu. To również możliwość organizacji własnych eventów, projektów i najróżniejszych akcji.
Zdobyte umiejętności, szkolenia czy uczestnictwo w projektach można umieścić w swoim CV, a przez to stać się bardziej konkurencyjny na rynku pracy w stosunku do swoich rówieśników. Członkostwo w organizacji lub angażowanie się w różnego rodzaju inicjatywy studenckie daje szansę zdobycia przydatnych kontaktów branżowych, które w przyszłości mogą zaprocentować znalezieniem pierwszej pracy, dobrego stażu czy praktyki. Są i tacy, którzy wskazują negatywne aspekty inicjatyw studenckich takie jak marnotrawstwo czasu, przedkładanie zajęć dodatkowych nad naukę, kłopoty ze zgraniem się w czasie, wykorzystywanie nowych członków do żmudnych bądź nudnych zadań, czy też słomiany zapał pozostałych członków uniemożliwiający podjęcie ciekawych działań. Naszym zdaniem o tym czy warto się zaangażować najlepiej przekonacie się sami, a jest, w czym wybierać!
Tablica Ogłoszeń Międzywydziałowe koła naukowe i organizacje studenckie REGION Koło Naukowe „Pomorania” Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej o regionie, w którym żyjesz, nauczyć się języka kaszubskiego, świetnie się bawić... to jest to miejsce właśnie dla Ciebie. Spotkania, wykłady i prelekcje: czwartki, godzina 18.00. ul. Straganiarska 20/22 m 11, Gdańsk Interdyscyplinarne Koło Studentów „Baltic University Programme” Działalność w ramach interdyscyplinarnego programu naukowego: szerzenie wiedzy na temat zrównoważonego rozwoju ekonomicznego, ekologicznego i społecznego w regionie morza Bałtyckiego. Studenci z 220 uniwersytetów z 14 państw Europejskich. Dołącz do nich już dziś! rekdsn@univ.gda.pl, rekdsrf@univ. gda.pl Odpowiedzi na pytanie: czym są dla ciebie studia?
20
KULTURA Międzywydziałowe Naukowo-Artystyczne Koło UG Od 2005 roku walczy z nudą jednocząc pod wspólnym sztandarem wszystkich, którzy poza studiowaniem starają się spędzać czas w kreatywny i niebanalny sposób. ul. Wita Stwosza 58, 80-308 Gdańsk, pokój 26, mnak@univ.gda.pl, www.facebook.com/mnakolo Koło Naukowe CDN Redakcja przy Wydziale Nauk Społecznych działająca nie zza biurka i nie „przez telefon”, ale z samego serca, z frontu, w oku cyklonu. Z perspektywy ludzi młodych, jeszcze niedoświadczonych, ale wciąż doświadczających, bo jak piszą sami – tematów jest dużo, a czas ucieka. ul. Bażyńskiego 4, 80-952 Gdańsk, pok. S432 , cdn.kontakt@gmail.com
impuls WYMIANY I PRAKTYKI STUDENCKIE ESN – Erasmus Student Network Aktywnie działanie w ramach programu wymian międzynarodowych – wsparcie studentów przyjeżdżających i wyjeżdżających, poprzez programy pomocowe, eventy integracyjne, bądź charytatywne oraz promocja samych wyjazdów w środowisku studenckim. ul. Wita Stwosza 58 Gdańsk, www. ug.esn.pl/ AIESEC Gdańsk – Międzynarodowe Stowarzyszenie Studentów Nauk Ekonomicznych i Handlowych Wolontariaty edukacyjne i praktyki zagraniczne dla studentów i absolwentów. W ramach rekrutacji na praktyki należy złożyć aplikację http://www.aiesec.org, natomiast na wolontariaty – aplikacja na stronie programu Global Citizen. https://www.facebook.com/aiesec.ug TURYSTYKA Międzywydziałowe Koło Naukowe „Adventure Club” Jednoczy pasjonatów różnych sportów, w tym alpinistów czy wspinaczy skałkowych, we wspólną podróż w nieznane. W ramach „AC” UG w ciągu 18 lat zostało zorganizowanych ponad 150 imprez krajowych oraz ponad 60 wypraw poza Europę. Studenci i pracownicy odwiedzili góry na 7 kontynentach. tel. 622-75-96, 663 30 30 33, jakub1@wp.pl Międzywydziałowe Koło Turystyczne UG Studenckie wypady, zarówno w regionie Pomorza jak i na terenie całego kraju, spotkania z podróżnikami w formie prelekcji oraz integracja studenckiej społeczności podróżniczej. 514 287 198, klubturystycznyug@ gmail.com, www.facebook.com/turystykaug VARIA Europejskie Forum Studentów AEGEE Działalność w ramach koncepcji „studenci dla studentów”– coroczne wyjazdy na międzynarodowe szkolenia lub konferencje, udział spotkaniach, warsztatach lub mnóstwie innych projektów realizowanych przez oddziały AEGEE w całej Europie. Spotkania w poniedziałki – godzina 19.00. ul. Wita Stwosza 58 w Gdańsku, www.facebook.com/Aegeegdansk
ZAPRASZAMY DO NAS „Impuls” czeka na Wasze teksty o życiu na uczelni i nie tylko... Nie ma tematów tabu. Jest miejsce dla Ciebie w redakcji i w NZS. impuls@nzsug.pl
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
ELSA Gdańsk Karolina Gałka Czym jest ELSA? Co kryje się pod enigmatycznym czteroliterowym skrótem? Adrianna Halman (studentka I roku Prawa na WPIA): Europejskim Stowarzyszeniem studentów Prawa, w dosłownym tłumaczeniu. Amadeusz Walas (członek ELSA Gdańsk, student III roku na WPIA): Czymś, dzięki czemu człowiek mniej nudzi się na studiach. Paulina Buciak (wiceprzewodnicząca działki Seminaria & Konferencje ELSA Gdańsk, studentka III roku prawa na WPIA): Z teoretycznego punktu widzenia ELSA stanowi największą na świecie, niezależną, pozarządową organizację non-profit zrzeszającą od 30 lat ponad 33.000 studentów i młodych prawników w 41 krajach Europy. Na czym polega działalność stowarzyszenia? Adrianna Halman: Przede wszystkim konferencje, warsztaty, szkolenia, konkursy i o ile się nie mylę, imprezy dla studentów prawa. Słowem wszystko to, co potem przełoży się na dodatkowe umiejętności w życiu zawodowym i nie tylko. Amadeusz Walas: Jej działalność głównie polega na angażowaniu młodych ludzi do działania. Łatwość nawiązywania kontaktów, przeprowadzenia rozmowy biznesowej, zorganizowania pracy – to wszystko można wynieść z ELSA. Paulina Buciak: Nasza działalność skupia się w obrębie 4 bloków. Organizacja seminariów i konferencji, dotyczących ważnych i aktualnych tematów z różnych dziedzin prawa. Działalność naukowa to głównie Dni Edukacji Prawniczej oraz konkursy, w których mogą zmierzyć się studenci naszego wydziału. Program Wymiany Studentów STEP zajmujący się pozyskiwaniem Kancelarii chętnych od współpracy w ramach praktyk studenckich. Dodatkowo nad każdym projektem czuwają marketerzy, pozyskujący funduszów, aby nasze przedsięwzięcia były jak najbardziej profesjonalne. Co trzeba zrobić, aby dołączyć do stowarzyszenia? Czy trzeba przejść przez jakieś skomplikowane procedury? A.W.: Wystarczy się zapisać. Potem przyjść na jedno, drugie, trzecie spotkanie – grupy, działki, komitetu organizacyjnego jakiegoś projektu.
Zobaczyć, czy to nam odpowiada, podjąć się kilku zadań, wykonać je. Czy przemawia do Ciebie ten sposób studenckiej działalności? A.W.: Tak, z naciskiem na „studencka”. Po pracowitych dniach poświęconych konferencjom, warsztatom i innym projektom nadchodzi czas na wyjazdy, szkolenia, integracje – ani się obejrzysz, a po chwili wszyscy ci obcy ludzie staja się Twoimi przyjaciółmi. To bardzo spaja grupę. A czy Ty Paulina, jako VP S&C, czyli osoba mocno związana z organizacją i działająca w niej, na co dzień potrafisz wyobrazić sobie jak wyglądałoby Twoje życie bez członkostwa w ELSA? P.B.: Usłyszałam kiedyś cytat, który jest dobrą odpowiedzią. „89% ludzi idzie na studia, by studiować, reszta poznaje ELSA”. ELSA to fantastyczne doświadczenie, bez którego nie wyobrażam sobie trzech ostatnich lat mojego studiowania. Wydobyła na światło dzienne moje umiejętności, pozwoliła na samorealizację, wyszkoliła w wielu aspektach, zapoznała z wieloma wspaniałymi ludźmi, z którymi teraz razem możemy nadawać kształt naszej organizacji. I jak znajdujecie na to wszystko czas? Czy trudno jest Ci pogodzić działalność w ELSA z życiem studenckim i prywatnym? P.B. (VP S&C): Muszę. ELSA uczy również wspaniałej organizacji. Jeżeli jesteś w stanie wszystko skoordynować i umiejętnie delegować zadania, oprócz nauki i obowiązków w organizacji, znajdziesz czas na masę innych przyjemności. A.W.: Gdy mam mało czasu w związku z obowiązkami na uczelni lub w życiu prywatnym, to po prostu w nic się nie angażuje. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie miał więcej czasu i chętnie się tym zajmie. W następnych numerach zwiedzimy kampus pod kątem działalności kół naukowych i innych inicjatyw na UG w tym ACK ALTERNATOR i przyjrzymy się bliżej kolejnej organizacji. Europejskie Stowarzyszenie Studentów Prawa ELSA Gdańsk, Wydział Prawa i Administracji UG: ul. Bażyńskiego 6, 80-309 Gdańsk, pok. 4042, (+48 58) 523-29-53, gdansk@elsa. org.pl, http://www.elsa.gda.pl/
21
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
impuls
Wczoraj student dziś polityk Maciej Cholewiński, Monika Dolińska i Monika Hinc przepytały prezydentów Gdańska, Sopotu i Gdyni
Paweł Adamowicz – Co Pan robił w maju 1988? – Rok 1988 był dla ludzi zaangażowanych w konspiracyjną walkę z PRL bardzo trudny. W nasze myślenie wkradało się poczucie bezsensu i zniechęcenia. Konspiracja wykruszała się, dominowała ogólna apatia i bierność. Ale ja, w poczuciu obowiązku wobec idei solidarności, podczas studiów kontynuowałem swoją działalność. Prawdziwym przełomem stał się strajk studencki na Uniwersytecie Gdańskim w maju 1988 roku, który wybuchł na znak solidarności ze strajkującą Stocznią Gdańską. Chcieliśmy mieć – my, ostatni rocznik solidarnościowej młodzieży – „nasz sierpień”, zdać egzamin z ideowości i oddania Sprawie. Grupa studentów inicjująca strajk, głównie związana z nielegalnym Niezależnym Zrzeszeniem Studentów, wybrała mnie na przewodniczącego Studenckiego Komitetu Strajkowego. Przewodzenie strajkowi zmusiło mnie, osobnika raczej nieśmiałego, do publicznej aktywności. Musiałem przemóc lęk, stanąć przed setkami studentów i przemawiać, by podtrzymywać wolę sprzeciwu i motywować do strajku. Pierwszy raz w życiu doświadczyłem nieznośnego ciężaru odpowiedzialności nie tylko za siebie, ale także za innych. – Czy wydarzenia w maju 1988 miały wpływ na pana późniejsze życie, karierę polityczną? – W poważny sposób. Kierowanie strajkiem było niesłychanym doświadczeniem. Nauczyło odpowiedzialności za innych. Negocjacji, rozmów, dyskusji, przekonywania. Nauczyło też podejmowania szybkich i – co ważne – wspólnych decyzji. I pozwoliło przełamać psychologiczną
22
barierę, strach przed występowaniem przed większym audytorium. A przede wszystkim pto doświadczenie pozwoliło mi uwierzyć, że jak się jest bardzo zdeterminowanym, to można zmienić rzeczywistość. To paradoksalne, bo przecież tego strajku nie wygraliśmy. – Jakie jest Pańskie najlepsze wspomnienie z czasów studenckich? – To dwa fakty, które „wyskoczyły” po latach. Podczas majowego strajku narodziło się wiele uczuć. I cieszy mnie niezmiernie, że wiele z tych uczuć trwa do dziś, że wiele moich koleżanek i kolegów, którzy „zaczęli mieć się ku sobie” do dziś są małżeństwami. Kilka lat temu moja żona znalazła w jakichś szpargałach mało już czytelne wydawnictwo podziemne z tamtych czasów. Był to śpiewnik strajkowy. Przeważnie nowe, tworzone przez studentów teksty do melodii znanych piosenek. I wśród nich żona ze zdumieniem odkryła pełną uczucia piosenkę dedykowaną mnie właśnie. Nie wiem kto lokował we mnie uczucia, bo tekst podpisany jest tylko imieniem. Szkoda.
Jacek Karnowski – Jak wydarzenia z maja 1988 i późniejsze, generalnie cała Pana działalność w różnych organizacjach wpłynęła na Pańskie życie również to zawodowe? – Jak przyszły pierwsze wolne wybory samorządowe, to człowiek chciał w nich wystartować na radnego. To było naturalne przedłużenie naszej działalności w czasie studiów i liceum. W Związku Akademickim wydawaliśmy „Verbum”. Pierwsze numery jeszcze metodą naklejania na papier. Potem pojawił się pierwszy komputer dzięki
współpracy z Jackiem Tarnowskim. Dużo numerów drukowaliśmy w gdańskim Seminarium Duchownym. Próbowaliśmy też kserować na mieście, ale jak właściciel zorientował się co robimy, to zazwyczaj nas wyrzucał. Ponadto negocjowaliśmy z prorektorem w sprawach studenckich czy roznosiliśmy ulotki. Swego czasu odbywały się w Poznaniu i Warszawie spotkania Parlamentów Studentów. Pamiętam taki wyjazd, gdy znany nam już z widzenia ubek za mną jechał. Jednego dnia zatrzymano parę osób, m.in. mnie i Michała Kuchtę. O 6 rano trzech esbeków obudziło mnie dzwoniąc do drzwi. Prawie wywalili je z futryn, w czasie gdy chciałem ukryć ulotki, które miałem do dystrybucji, bo one obciążały najbardziej. Obyło się bez tragedii, ale strachu było co niemiara. Trzymali nas 12 godzin na SB, przesłuchali i zatrzymali paszporty na kilka miesięcy. – Jakie jest Pańskie najlepsze wspomnienie z tamtego okresu? – Był to ciężki czas na studiowanie. Stan wojenny bardzo ograniczał możliwości, np. wieczornych wyjść. Pozostawały wyjazdy. To je wspominam najlepiej. Moim hobby są narty, więc mocno pamiętam obozy sekcji sportowej w Korbielowie. Ale także wyprawy żeglarskie. Wypożyczaliśmy stare Omegi i pływaliśmy kanałami aż na Jeziorak. Miłym wspomnieniem są też praktyki studenckie, gdzie można było dorobić, ale atmosfera była mocno wakacyjna.
Wojciech Szczurek – Co Pan robił w maju 1988? – W maju 1988 roku nie byłem już studentem, ale kiedy dowiedziałem się o strajkach to razem z przyjaciółmi dołączyliśmy do nich, bo czuliśmy atmosferę jaka panowała w tamtych czasach. Z powodu wydarzeń z lat 81-82 mało kto wierzył w zmiany, panowała nawet apatia. Stąd wybuch Strajku Majowego był dla mnie niemałym zaskoczeniem. Przed oczami mam taką scenę strajku stoczni 88 roku, jak wychodzili uczestnicy. Wszyscy żyliśmy w przekonaniu, że to jest wielka rzecz. Wiedzieliśmy też, że
impuls w strajkach brała udział garstka ludzi, obok których codziennie rano przechodzili obojętnie pozostali stoczniowcy. I świadomość, iż tylko niewielki procent ludzi sprzeciwił się łamaniu ich praw była dołująca. Strajk na uczelni, w świetle tych wszystkich wydarzeń, wydawał się świeżym oddechem, gdzie można było poczuć więcej wolności. Było to dla mnie bardzo ważne doświadczenie pokoleniowe. W tamtym czasie odbywały się spotkania ludzi podobnie myślących i tak jak pisał Herbert w swoim wierszu – to nie zawsze chodzi o wybory polityczne, to jest kwestia smaku – tak samo my wybieraliśmy tą drogę, która nam najbardziej odpowiadała, którą czuliśmy, że jest właściwa. – Czy wydarzenia w maju 1988 miały wpływ na Pana późniejsze życie? Karierę polityczną? – Te wydarzenia nie za bardzo mogły na mnie wpłynąć, ponieważ w tym czasie miałem już wykrystalizowany światopogląd. Moje pierwsze wspomnienie związane ze strajkami to koniec lat 70, kiedy w czasie obchodów 3 maja czy 11 listopada spotykaliśmy się garstką ludzi na demonstracjach. Wydarzenia z sierpnia ‘80 roku miały na mnie dużo większy wpływ, ponieważ był to przełom – koniec liceum, początek studiów. W tym czasie byliśmy z grupą harcerzy w górach, gdzie dyskutowaliśmy o tym co się dzieje i słuchaliśmy Radia Wolna Europa. Gdy mieliśmy już wracać z Krakowa do Gdyni, ludzie do nas podchodzili i mówili – Słuchajcie, gdzie wy jedziecie? Nie wiecie, że na wybrzeżu są strajki? Dla mnie tamte wydarzenia miały większe znaczenie, choć panujące nastroje nie były optymistyczne. Ludzie biorący udział w kolportażu ulotek, wykonywali swoje zadania, ale byli tym wykończeni. Uważali, że nie ma o czym tak naprawdę mówić i to się już nie może udać. Strajki i okrągły stół zbiegły się w czasie, kiedy społeczeństwo i władza były już umęczone sytuacją jaka panowała. Myślę, iż miało to bardzo duży wpływ na późniejsze wydarzenia w Polsce. – Jakie jest Pańskie najlepsze wspomnienie z czasów studenckich? – Może zacznę od tego, że to był inny świat. Dla mnie ten czas był niezapomnianym okresem kształtowania charakteru, uczenia się, budowania przyjaźni, które trwają do dzisiaj i oczywiście także studiowania. Najcenniejsza jednak była możliwość poszerzania horyzontów. q
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
Tanie jedzenie jest dobre? Katarzyna Drażba Nikt nie lubi przepłacać, tym bardziej w kwestii jedzenia. Testowanie nowych miejsc też nie zawsze kojarzy się z czymś pozytywnym. Mało kto lubi zamówić coś i dostać skromną lub niesmaczną porcję „szamanka”. Jeśli więc nie masz ochoty samemu przygotować obiadu, a kanapki od mamy wyjątkowo nie wyglądają apetycznie, to może coś z poniższej listy z menu uczelnianych bufetów przypadnie ci do gustu?
W
naszych wydziałowych bufetach zdecydowanie jest w czym wybierać. Na początek zajrzyjmy do Wydziału Filologicznego, na którym zdecydowanie wygrywa ciastko ze szpinakiem! Na pewno wygląda kusząco, jedyna wada jest taka, że nie każdy za szpinakiem przepada. Kosztuje 2,40 zł, więc cenowo jak najbardziej słusznie. Jestem na tak! Ponadto warto spróbować krokietów z mięsem i kapustą za 5,50 zł, to naprawdę nie jest duża cena. Podobnie rzecz się ma na Wydziale Matematyki, Fizyki i Informatyki, krokiety mają wzięcie! Pozytywnym zaskoczeniem jest dla mnie bufet na Wydziale Nauk Społecznych. Na pewno zadowoli nas sałatka z kurczakiem. Cena 5,70 zł nie należy do wygórowanych. Tyle samo kosztuje sałatka makaronowa, która cieszy się podobnym powodzeniem. Godne uwagi są także kanapki z kurczakiem za 6 zł, z szynką i serem za 3,70 zł. Ale każdy wie (a jeżeli jeszcze nie wie to musi to przeczytać), że w najlepsze kanapki zaopatrzyć można się na Wydziale Prawa i Administracji! Przygotowując się do napisania tego artykułu słowa „najlepsze kanapki są właśnie tam” dochodziły do moich uszu praktycznie co chwilę. Zastanawiacie się co w nich takiego jest? Już wam mówię. Dostaniecie kanapkę z szynką, sałatą, ogórkiem, pomidorem, z ziarnami lub bez, z jajkiem dla wegatarian i wiele, wiele innych! Największa z nich tzw. „Szefa kuchni” kosztuje 6zł, ale najecie się nią do syta, ponadto można poprosić panie, które sprzedają w owym bufecie o przekrojenie jej na pół, gdybyście jednak nie byli w stanie skonsumować jej całej. Na prawdę jestem pod wrażeniem. Duże kanapki dostaniecie w cenie 3,90zł, a małe za 3 zł. Wszystkie wygląda-
ją bardzo apetycznie i są takie! Tak poza tematem, spodobało mi się, że o odbiorze swojego zamówienia pani sprzedawczyni poinformuje cię przez mikrofon. Poza naszymi wspaniałymi, wydziałowymi bufetami, jest też kilka miejsc blisko UG, do których warto zajrzeć. Osobiście polecam „Łajba” w Sopocie, która znajduje się w akademiku nr 7, obok Wydziału Ekonomicznego. Plusem są ulotki ze zniżkami, które często są rozdawane przy wydziale. Dzięki nim w godzinach od 9.00 do 14.00 i od 18.00 do 23.00 można zjeść i wypić dużo taniej. Polecić mogę pizze, których jest dość duży wybór, a ze zniżką dostaniemy dwie 30-centymetrowe po 23,99 zł lub jedną 40-centymetrową plus dwa duże piwa lub soki 0,2 l za 22,99 zł. Dodatkowo w menu znajdziemy sporo zestawów obiadowych (z kuponem możemy kupić dwa za 21,99 zł). Nie mówiąc o tym, że „Łajba” wieczorem z restauracji zmienia się w świetny klub gdzie można się dobrze zabawić. Pozostało tylko odwiedzić „Manekina” i zjeść przepyszne naleśniki. Ceny wahają się od 6 zł do 16 zł za naleśnika, ale znajdziecie tam wszystko czego chcecie. Spaghetti naleśnikowe, czy naleśniki z mozarellą, pomidorami i oliwkami, z dżemami i owocami. Na menu można patrzeć i patrzeć! Wybór ogromny, a naleśniki pyszne! Z tego wszystkiego aż zrobiłam się głodna… q
23
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
impuls
Postudencka rzeczywistość Kamila Foryś Lata studiów bez wątpienia zaliczyć można do jednych z najpiękniejszych okresów naszego życia. Jest to czas spędzony nie tylko na nauce i zabawie, ale również owocny w nowe znajomości i doświadczenia. Jednakże o ile okres studiowania możemy wspominać miło, o tyle okres poszukiwania zatrudnienia do najmilszych już nie należy. Nie jeden absolwent szkoły wyższej w Polsce, zmagający się z sytuacją na rynku pracy, zadaje sobie jedno zasadnicze pytanie: dlaczego nie zrobiłem nic więcej w trakcie pięciu lat studiów?
Z
derzenie oczekiwań absolwenta z brutalną rzeczywistością na rynku pracy można porównać do stopniowej redukcji kolejowego pociągu dalekobieżnej trakcji: MARZENIA-RZECZYWISTOŚĆ. Krok po kroku odczepiane są wagony pełne pasji, aspiracji oraz nowych pomysłów. Nierzadko podróży tej towarzyszą skrajne emocje, których nasilenie różni się w zależności od czasu trwania jazdy pociągu. Stacja początkowa: poczucie entuzjazmu, optymizm i wiara w osiągnięcie sukcesu. Stacja końcowa: przygnębienie, poczucie beznadziejności oraz lęk przed przyszłością. Jednak zasadne pozostaje pytanie, czy dotarcie do kresu podróży absolwentów szkół wyższych musi przebiegać zawsze w ten sam sposób? Zdecydowanie nie. Planowanie przyszłej kariery zawodowej warto rozpocząć już od momentu rozpoczęcia studiów, a jeśli to możliwe, to nawet wcześniej. Studenci mogą skorzystać z wielu różnorodnych propozycji, jakie otwiera przed nimi rynek pracy. Liczne oferty praktyk, staży czy wolontariatu są okazją do zdobycia pierwszych, jakże cennych doświadczeń zawodowych. I to tylko od nich zależy jak pokierują swoją przyszłą karierą zawodową. Może warto podjąć dodatkową działalność, bądź pracę, już w trakcie studiów zapewniając sobie odpowiednio wcześniej bagaż i bilet na podróż ku zdobyciu wymarzonej pracy? Poniżej kilka istotnych wskazówek, przydatnych w trakcie poszukiwania praktyk czy pracy: 1) analizuj aktualną sytuację na rynku pracy, w szczególności branżę, którą jesteś zainteresowany 2) określ swoje priorytety i cele zawodowe, starannie zaplanuj swoją ścieżkę zawodową
24
3) scharakteryzuj swoje mocne i słabe strony 4) dokładnie przygotuj swoje dokumenty aplikacyjne i dostosuj je do konkretnej oferty pracy, o którą się ubiegasz
5) Poinformuj rodzinę, znajomych i przyjaciół, że szukasz pracy 6) Korzystaj z portali internetowych i społecznościowych! Przede wszystkim pamiętaj jednak, że aktywne poszukiwanie pracy wymaga bardzo dużego wysiłku oraz zaangażowania. Nie poddawaj się i konsekwentnie realizuj swoje postanowienia. Po prostu uwierz w siebie! Weź sprawy w swoje ręce, bo to jak będzie wyglądała Twoja ścieżka zawodowa tak naprawdę zależy tylko od Ciebie! q
Historia, to brzmi dumnie Arkadiusz Węsierski
W
chodzę przez Złotą Bramę na ulicę Długą. Zatrzymuję się na chwilę i rozglądam wokół. Stare kamienice mienią się kolorowo w blasku zachodzącego Słońca. Cóż za niesamowity widok! Przede mną rozciąga się jedna z najpiękniejszych ulic Starego Miasta. Ile osób przewinęło się przez nią? Królowie, szlachta, biskupi, mieszczanie, chłopi, szulerzy, koniokrady, latawice. Miliardy par butów deptały po tym bruku. Widzę oczyma wyobraźni tłok średniowiecznego miasta. Widzę nowożytną świetność Wenecji Północy. Widzę bryczki, powozy, panny ściśnięte gorsetem, mężczyzn dumnie unoszących głowy nad Vatermörderami. Słyszę nadlatujące sztukasy i bomby. Czuję strach przed gestapo oraz radość po upadku Rzeszy. W końcu stoję ramię w ramię z innymi robotnikami i wrzeszczę: ,,Solidarność!”. Brzmi patetycznie? To spróbuję inaczej. Idę na Długą. Koleś pyta się, czy nie jestem zainteresowany ofertą ich firmy. Chrzanić go. Mam tysiąc lepszych ofert. Kamienice są tak strupiałe, że lepiej byłoby wziąć porządną ekipę i rozwalić to wszystko. A ten koleś chce je jeszcze odnawiać! Konserwator zabytków się znalazł. Po co komu ta cała historia? Wstecz patrzą tylko ci, którzy nie potrafią do przodu. A trzeba przebojem świat zdobywać. Hitler i ta komunistyczna banda nie byli tacy głupi. By stworzyć coś nowego, trzeba zburzyć wszystko co stare. No, ale turyści lecą na to, co daje kasę. A kasa zawsze spoko. Historycznym bełkotem niech zajmują się zgrzybiali profesorowie na uniwerkach. Dwa różne podejścia do historii. Można się nią zachwycać, można ją olewać, można ją pielęgnować albo niszczyć. Każdy pisze własną. Jednak co się z nią stanie, jeśli pewnego dnia skończą się kartki? Niszczenie historii to niszczenie nie tylko wspaniałej epopei o dziejach ludzkości. To niszczenie pamięci. Przecież każdy z nas chciałby, by go pamiętano, prawda? q
impuls
Słów kilka o gospodarce i kryzysie Adam Kwiatkowski Mamy rok 2013. Do polskich drzwi puka globalny kryzys gospodarczy zapowiadany zarówno przez ekonomistów głównego nurtu, jak i tych niepoprawnych politycznie. Co jest jego przyczyną? Jakim wyzwaniom będzie musiała sprostać polska gospodarka w nadchodzącym kryzysie? Jak wyjść z niego obronną ręką? Widmo kryzysu Wyjaśnijmy najpierw, dlaczego kryzys ma spotkać Europę. Większość państw cywilizacji łacińskiej posiada niebotyczne zadłużenie w stosunku do PKB: Grecja – 120%, USA – 110%, Niemcy 81%, Polska 56%. Oznacza to, że gdyby Polska chciała spłacić wszystkie swoje długi, to musiałaby wprowadzić 56% podatek dochodowy na około rok czasu. Warto tutaj wspomnieć, że Jan Vincent (ps. „Jacek Rostowski” ) jest arcymistrzem w stosowaniu kreatywnej księgowości i w rzeczywistości dług Polski jest znacznie większy. Dlaczego więc USA i Niemcy jeszcze nie zbankrutowały, skoro mają większe zadłużenie od bankruta Grecji? Sprawa jest dość prosta, ale wytłumaczmy: państwo bankrutuje wtedy, gdy nie posiada wystarczającej ilości środków pieniężnych do pokrycia wszystkich bieżących kosztów utrzymania państwa, a w tym długu publicznego. Obsługę długu (odsetki) finansuje się poprzez zaciąganie kolejnych zobowiązań w celu spłacenia dotychczasowych rat kredytów. Więc dlaczego Grecja zbankrutowała, a np. Niemcy nie? Otóż kredytodawcy zaprzestali pożyczania pieniędzy Grecji, a Niemcom (i Polsce) jeszcze nie. Jednak los Grecji podzieli większość krajów Unii Europejskiej, w tym niestety także i Polska. Stanie się tak, gdyż zadłużone państwa w celu spłacania dotychczasowych należności, powiększają swój dług, a więc i odsetki. Dobrym zobrazowaniem tej sytuacji jest jej przyrównanie do efektu kuli śnieżnej. Z biegiem czasu kula nabiera coraz większe rozmiary, aż w pewnym momencie nie można jej zatrzymać. Banki przestaną finansować mało wiarygodne instytucje państwowe i
zaczną domagać się spłaty dotychczasowych kredytów. Państwa będą zmuszone do podniesienia podatków, a to spowoduje spadek konsumpcji, a więc wzrost bezrobocia i niezadowolenia obywateli. Dlaczego jest tak źle? Przyczyna złej sytuacji tkwi w niewydolnym systemie gospodarczym. Oprócz tego, że państwo może uchwalać budżet z deficytem, przedsiębiorczość ludzi pracowitych, ambitnych i pomysłowych jest skutecznie dławiona przez rozbudowany aparat państwowy zatrudniający ponad 560 tysięcy urzędników. Wysokie podatki, obowiązkowe składki ZUS (które de facto są podatkiem, bo są obowiązkowe) i rozbudowany
Po co studiujesz? Jan Świątek
C
zy jest jakikolwiek sens w studiowaniu? To zależy, czy masz pomysł na swoje życie, wiesz w jaki sposób mógłbyś robić coś dobrego dla społeczeństwa, a studia pomogą ci w rozwinięciu tych planów. A może należysz do rzeszy pasożytujących na społeczeństwie nikomu niepotrzebnych studenciaków. W przypadku tych drugich odpowiedź nasuwa się sama. W grupie tej dominują ludzie, którzy po ukończeniu szkoły średniej zaniepokojeni faktem, że są już w pełni za siebie odpowiedzialni – chcąc przedłużyć sobie dzieciństwo znajdują nową szkółkę. Część by móc znów na przerwach beztrosko jarać szlugi i opowiadać porywające historie, jak to wczoraj wrócili pijani na chatę i nic nie umieją. Inni, by znów pil-
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22) system biurokratyczny powodują, że cała nasza pracująca elita wyjechała za granicę, przyczyniając się nie do rozwoju Polski, lecz państw zagranicznych. Tak osłabiona polska ekonomia z roku na rok rozwija się coraz gorzej. Gospodarki w które państwa coraz to mocniej ingerują, muszą się rozwijać gorzej, gdyż zakłócona zostaje zasada konkurencyjności przedsiębiorstw między sobą. Przyczynę spowolnienia rozwoju Polski można porównać do sytuacji, w której wymaga się od biegacza szybkiego dotarcia do mety, jednocześnie przywiązując mu do nogi ciężką, stalową kulę. Uzyskanie wysokiego wzrostu PKB jest zwyczajnie niemożliwe. Podsumowując Przed polską gospodarką stoi niełatwe zadanie i będzie wymagało poważnych reform, które trzeba niezwłocznie przeprowadzić, by wyjść z kryzysu. Niezbędne jest uwolnienie Polski z sideł biurokracji i nadętych podatków, do której będzie opłacał się powrót zza granicy. Nie bójmy się powtórzyć reform zapoczątkowanych tzw. ustawą Wilczka-Rakowskiego z 1989 r., która przez 2 lata spowodowała wzrost zatrudnienia o blisko 3 mln osób i dała ogromną wolność gospodarczą. Podobnie postąpiły władze Chińskiej Republiki Ludowej blisko 30 lat temu, kiedy zliberalizowali gospodarkę, czego piękne efekty widzimy aż do teraz. q nie się uczyć i wkuwać na pamięć wiedzę, której sami nie wiedzą po co się uczą, ale czują się bezpiecznie siedząc znów po uszy w szkolnych obowiązkach. Jedni i drudzy wiele się od siebie nie różnią, jeśli nie pamiętają, że studia nie są integralną częścią edukacji, którą zaraz po szkole średniej każdy powinien zaliczyć. Jest to jedynie droga do celu, który każdy powinien wyznaczyć sobie sam. Celu, by nie skończyć jak rzesza studentów „mających magistra” z wiedzy, której nikt nie chce, oburzających się, że „mając wyższe wykształcenie” nie mogą znaleźć pracy. Jednocześnie nie zdając sobie sprawy z faktu, że tak naprawdę pod względem praktycznym nic nie umieją. Nie chodzi też o to by zajmować się rzeczami, które nam zupełnie nie pasują, biczując się wiedzą i umiejętnościami, których nienawidzimy. Trzeba być po prostu świadomym tego dokąd i po co zmierzamy. q
25
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
impuls
E v e r y t h i n g is possible
Anna Sadowska
Wyjazd do USA kiedyś wydawał mi się czymś niemożliwym. Jednak 2 lata temu stało się to możliwe. Pierwszą podróż do USA odbyłam w 2011 roku, dzięki programowi Camp America, którą powtórzyłam również w 2012 roku. Do udziału w nim zachęciły mnie koleżanki, odwiedzające ten kraj rok wcześniej. Zawsze chciałam przeżyć jakiś niesamowitą przygodę, pozwiedzać świat, poznać ludzi z innych części globu. I jak to czasami mówią „dreams come true…”.
Z
aczęło się od złożenia aplikacji na stronie www.campamerica.pl, a później oczekiwanie, czy ktoś mnie zatrudni. Po długich miesiącach otrzymałam wiadomość: wyjeżdżam do USA. Pojawiło się oszołomienie, połączone ze strachem i radością. Po wylądowaniu w Nowym Yorku nie mogłam uwierzyć, że tam jestem. Gdy trafiłam na camp scoutów nikogo nie znałam, nie było wówczas jeszcze pozostałych osób z Polski. Nie odczuwałam szoku kulturowego, od razu poczułam się dobrze, ponieważ Amerykanie byli pozytywnie nastawieni i pomagali. Praca nie należała do satysfakcjonującej i najłatwiejszej. Miejsce natomiast było urokliwe (pomijając całe dobrodziejstwo inwentarza – czyli pająki, węże, niedźwiedzie i skunksy). Dodatkowy plus stanowiło podróżowanie po 8 tygodniach pracy. Ludzie i miejsca, wszystkie niesamowite wspomnienia spowodowały, że wróciłam tam w 2012 roku. Zobaczyłam miejsca, które wcześniej widziałam tylko na ilustracjach czy w filmach. Wyjeżdżając z Polski nie miałam dokładnych planów. Miałam za to chęci połączone
26
z pomysłami innych. To właśnie one dostarczyły mi wrażeń oraz przeżyć na całe życie – podróżowanie ze wschodu na zachód autem, impreza w Las Vegas, stanie na krawędzi w Grand Canion, przejechanie stopem Hawajskiej wyspy, poznanie niesamowitych ludzi, którzy na zawsze pozostaną w moim sercu. To, czego doświadczyłam, mogłabym opowiadać godzinami. Chciałabym jednak, skupić się na tym, w co mnie te podróże wzbogaciły (poza zdjęciami, pamiątkami i licznymi kontaktami).
Autorka artykułu podczas podróży po USA
Dzięki tym podróżom jestem odporniejsza psychicznie i fizycznie na niedogodności. Wyjeżdżając samotnie, nie znając nikogo, miliony kilometrów od domu, a także bliskich, trzeba znaleźć w sobie siłę i polegać na sobie. Pojawiały się chwile zwątpienia, ogromne wyczerpanie oraz zwątpienie. Dodatkowo ciążyła świadomość braku możliwości powrotu do domu. Kolejna kwestia to umiejętność zarządzania pieniędzmi. Podróż trzeba było tak zorganizować, aby starczyło gotówki zarówno na podstawowe wydatki, jak i te nieprzewidziane. Nauczyłam się, więc oszczędzać. Nikt z nas nie jest „tytanem”, który da sobie radę ze wszystkim, dlatego czasami musiałam znaleźć w sobie wiarę w ludzi i im zaufać. Starałam się nie myśleć, że ktoś na każdym kroku chce mnie oszukać. Zdawałam sobie sprawę z niebezpieczeństw, ale wierzyłam, że moja życzliwość
impuls
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
się w końcu opłaci. Mam w sobie mnóstwo wdzięczności, wobec tych ludzi, którzy akurat wtedy stanęli na mojej drodze życia – gdyby nie oni na pewno byłoby mi o wiele ciężej. Wróciłam do Polski z ogromną energią do działania. Byłam pełna entuzjazmu do dalszych podróży. Nagle wszystko wydało mi się prostsze. Zrozumiałam, że nie trzeba ogromnej ilości pieniędzy, żeby gdzieś pojechać. Moje wojaże uświadomiły mi również, że mimo tego co się słyszy, są ludzie, którzy z chęcią pomogą w trudnej sytuacji, a nie są naszymi bliskimi. Wiedziałam, że czekają mnie obowiązki na uczelni, np. pisanie pracy magisterskiej, ale mimo to rozpoczęłam poszukiwanie miejsc, które odwiedzę w 2013 roku. Teraz wiem: nie ma rzeczy niemożliwych, a chcieć to przecież móc. Już nie zastanawiam się czy gdzieś jechać czy nie, póki mam ku temu możliwości – kupuję bilet i wyruszam... Jak nie teraz to kiedy? q
27
Gdańsk maj 2013, nr 1 (22)
impuls
Jedna z pierwszych ulotek NZS UG po wznowieniu działalności w 1986 r.
Cytat z homilii papieża Jana Pawła II wygłoszonej na Westerplatte w 1987 r. zamieszczony w 7. numerze „Impulsu”. Jest aktualny i dziś
28