www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
T E M AT N U M E R U :
str /
www.outro.pl /
W pogoni za spełnieniem strona 6 Z gracją słonia strona 10 Życie w chumrach strona 14 Spełnienie! Ale może jutro… strona 20 Z marzeniami na koniec świata strona 26 Po trudach na szczyt strona 32 Senior też może
strona 38 Małe wielkie cele strona 46 Szkodliwe ambicje w sporcie strona 50 str /
www.outro.pl /
Nigdy nie wiesz, kiedy w twojej głowie pojawi się marzenie – na łące pełnej kwiatów, na plaży, czy wręcz przeciwnie, w zatłoczonym autobusie czy w pędzącej na ostatnie pięto windzie? Mimo to, kiedy przyjdzie, zawsze czujesz jego obecność. Co począć dalej?
Sławomir Wróblewski, publicysta
go, bardziej ulotnego niż nowo-
kończących się obowiązków, jest
w Przekroju, napisał w jednym ze
czesny dom, luksusowy samo-
miejsce na kogoś ustawicznie
swoich artykułów: Marzenia są
chód i kochającą rodzinę. Tym-
bujającego w obłokach?
jak puste butelki, do których można
czasem największy urok ukrywa
nalać wszystkiego. Każdy z nas roz-
się w najdrobniejszych sprawach
myśla o czymś innym i pragnie
– myśl o zjedzeniu jabłka prosto
czegoś innego. Każda butelka,
z drzewa czy zatańczeniu w kału-
którą wypełniasz wszystkim, co
ży podczas rzęsistego deszczu:
chciałbyś zdobyć i osiągnąć jest
wydają się dziecinne, ale przecież
niepowtarzalna, jedyna w swoim
niejeden dorosły myśli o tym sa-
rodzaju. To, czy przemienisz ją w
mym.
rzeczywiste osiągnięcia, czy po-
Zazwyczaj
dostrzegamy
tylko pozytywną stronę marzeń – warto jednak zauważyć, że nadmierne skupianie się na swoich pragnieniach może też przynosić negatywne skutki. Warto się zastanowić nad tym, czy potrafisz porzucić wyznaczony marzeniem
Są też i tacy, którym ma-
cel, jeśli zobaczysz, że jego osią-
rzenia same w sobie sprawiają
gnięcie może pociągnąć za sobą
przyjemność. Ich kontemplowa-
przykre konsekwencje – nie tylko
Zacznijmy od tego, że nie
nie, przywoływanie po wielokroć
dla ciebie, ale też dla innych
każde marzenie wydaje się dosta-
przyjemnych wizji i roztaczanie
osób, czy to z twojego otoczenia,
tecznie godne i światłe, aby móc
ich przed oczami w każdej wolnej
czy zupełnie nieznanych.
zacząć nim żyć. Wielu dorosłych
chwili. Ludzi takich nazywa się
sądzi, że na małe pragnienia są
powszechnie
już zbyt dojrzali, że w towarzy-
tym miejscu rodzi się jednak py-
stwie nie wypada powiedzieć, że
tanie: czy we współczesności,
chciałoby się mieć coś mniejsze-
pełnej szaleńczego pędu i nie-
zostanie tylko ułudą, zależy od wielu czynników.
marzycielami.
str /
W
Jesteś gotowy, aby napełnić swoje własne „butelki na marzenia”?
Krzysztof
www.outro.pl /
Outro – wychodzimy poza schemat
Szefowie działów:
ISSN: 2299-5242
Ilona Sieradzka (korekta), Patryk Skoczylas (graficy), Martyna Kłos (promocja)
Ogólnopolski miesięcznik młodzieżowy Wydawca: Fundacja Nowe Media www.outro.pl
Webmaster: Maciej Perkowski
mail: redakcja(@)outro.pl, rekrutacja(@)outro.pl Redaktor naczelny: Krzysztof Andrulonis Zastępca redaktora naczelnego:
Marek Suska
Promocja: Martyna Kłos, Kamil Durajczyk, Marta Klon Korekta: Paulina Kos, Kinga Król-Kamoji, Ilona Sieradzka, Olimpia Orządała, Barbara Dzida
Sekretarz redakcji: Paulina Małota Skład wydania i fotoedycja: Magdalena Kosewska
Grafiki: Magdalena Kosewska, Patryk Skoczylas, Paulina Wyroślak
Projekt okładki: Magdalena Kosewska
str /
www.outro.pl /
W życiu niemal każdego z nas najważniejs jest spełnienie marzeń. Codziennie
podejmujemy działania, które nas ku temu
zbliżają - oddajemy się fantazjom i spędzam dzień z głową w chmurach marząc, jednak co się stanie w momencie, gdy ten dzień nadejdzie? Gdzie się podzieje nasza wa i jak będą wyglądały kolejne dni?
str /
www.outro.pl /
sze
u
my
gło-
str /
www.outro.pl /
redaktor: Marta Płochocka
Człowiek spełniony to człowiek...?
coś, co wydawało nam się szczytem marzeń, zawsze znajdzie się kolejny. Wynika to z nieustannej potrze-
Samorealizacja, a w tym spełnienie oraz posiadanie
by dążenia do czegoś, szukania samego siebie i po-
marzeń i celów, jest naturalną potrzebą, co potwier-
znawania. Kolejne marzenia przychodzą z ilością do-
dza piramida Maslowa. Konieczność rozwoju znaj-
świadczeń życiowych czy lat – im jesteśmy starsi,
duje się na samym szczycie i jest możliwa tylko wte-
tym więcej rzeczy poznajemy, a przede wszystkim
dy, gdy inne potrzeby zostaną zaspokojone. Na tej
zmieniamy się. Mamy nowe spojrzenie na świat,
podstawie można stwierdzić, że człowiek szukający
zmieniają się nasze potrzeby oraz wymagania wzglę-
spełnienia, to osoba ustabilizowana, odczuwająca
dem życia, a wraz z tym wszystkim marzenia. Po-
przynależność do grup społecznych i bezpieczeń-
dobnie ze spełnieniem, jednak jest to zasadniczo
stwo, a także pewna swojej wartości.
dłuższy proces. Zmienia się ono wraz z wiekiem i rolą, jaką odgrywamy w życiu – najpierw stajemy się przykładowo spełnionym ojcem, w międzyczasie biznesmenem, a na starość dziadkiem. Marzenia i cele są ze sobą ściślej powiązane. Jedno przechodzi w drugie w momencie, gdy zaczyna się podejmować działania w kierunku osiągnięcia wymarzonego zdarzenia czy też stanu. Natomiast spełnienie można określić jako sumę zdobytych celów. Czy tego chcemy, czy też nie - nie przestaniemy marzyć. To mechanizm napędzający naszą wyobraźnię i codzienność, naturalna potrzeba sięgania dalej i wyżej.
Niekończący się niedosyt Łapać marzenie za marzeniem się czasem niemożliwe, ale nigdy nie przestaniemy marzyć. Nawet jak już osiągniemy
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
Na życie powinno się przyjąć jakąś strategię. Nie można tak po prostu trwonić czasu na nic. Nie wolno patrzeć za długo na mewy przelatujące nad taflą morza, uśmiechać się do świni, która jeszcze nie jest wieprzowiną, brać za rękę obcych ludzi znienacka. Zawsze chodzi o szczęście – o ten nakaz, który narzuca nam świat.
str /
www.outro.pl /
redaktor: Barbara Truchan
Coraz bardziej popularny nurt psychologii pozytyw-
próżno więc lamentować, narzekać i oczekiwać wię-
nej i jego odnoga w postaci coachingu podbiły rów-
cej. Z mojej perspektywy jednak podejmowanie de-
nież Polskę. W myśl tych strategii życiowych mamy
cyzji dla wielu ludzi okazuje się jedną z trudniejszych
tyle szczęścia, na ile sobie pozwolimy. Wydaje się to być niezwykle proste, bo przecież ludzie nie mogą chcieć niczego poza byciem szczęśliwym. W praktyce okazuje się to dużo trudniejsze, bo jak powiedzieć człowiekowi, który od lat nie miał nadziei, że może zarabiać milion albo dwa rocznie? Z jaką siłą przekonywać bezdomnego, że wystarczy uwierzyć, a otrzyma dom? Brzmi to jak siłowanie się katolika z ateistą na dogmaty i altruistyczne argumenty chrześcijaństwa. Walka od samego początku spisana na straty. Każdy, kto żyje na tej ziemi, wie, że czasem szczęście bywa ponure. To takie szczęście samotnej matki, która opiekuje się dorosłym niepełnosprawnym synem. To takie szczęście, kiedy otwierasz oczy na sali pooperacyjnej i cieszysz się, że jesteś. To takie szczęście chorego na zaburzenie dwubiegunowe, kiedy cieszy się manią a już zaczyna bać się depresji. Można by definiować bycie szczęśliwym na zasadzie przeciwieństw, wyliczeń, a czasem i pytań. Wystarcza jednak coś znacznie prostszego. W psychologii pozytywnej duży nacisk kładzie się na to, że każdy człowiek może zbudować własne szczęście i że to w istocie od niego ono zależy. Na
str /
www.outro.pl /
Prowadząc ostatnio zajęcia z przedsiębiorczo-
nych, jestem ogromnie wdzięczna tym, którzy wle-
ści dla dzieci w małej miejscowości, stwierdziłam, że
wali we mnie wiarę realizacji własnych marzeń. Cie-
wiele z nich nigdy nie dokona niczego wyjątkowego.
szę się, że mogłam na swojej drodze spotykać tak
Powód jest banalny – nie wierzą w siebie. Im bar-
wspaniałych ludzi, którzy zachęcali mnie do rozwo-
dziej powątpiewają w to, że mogą zostać drugą Edy-
ju pasji, do podążania za marzeniami.
tą Górniak w kraju, tym bardziej utwierdzają się w błędnym przekonaniu. Tak wygląda według nich prawda. Na koniec zajęć, czego nie planowałam, przygotowałam krótką galę wręczenia Oscarów dla młodych
przedsiębiorców.
Wtedy
zobaczyłam
uśmiech, taki prosto z serca. W słabych wierzyć muszą inni, inni wierzą w samych siebie.
Według Victora Frankla, który przeżył to, co wielu nazywa niewyobrażalnym – Auschwitz, na powierzchni utrzymywała go nie tylko nadzieja, ale także to, że po każdym dniu przychodzi kolejny. Brzmi to niezwykle banalnie, ale jego słowa, że każdy ma w życiu swoje powołanie, właściwą misję, dlatego nikogo nie można zastąpić ani też powtó-
Pamiętam kiedy jeden z moich nauczycieli,
rzyć niczyjego życia, nie tracą na aktualności.
który prowadził gazetkę szkolną, powiedział: Barba-
W ostatnio oglądanym przeze mnie dokumencie
ra, może kiedyś o tobie przeczytamy w gazecie. Każ-
o zwierzętach Afryki, widziałam słonie, które z gra-
dy z moich tekstów był poddawany jego krytycznej
cją szły przed siebie. Dla wielu za wolno, zbyt ospa-
ocenie. Usłyszeć od niego pochwałę to było coś. Po
le, jak w składzie porcelany. Tak widzę spełnianie
latach, kiedy już dawno nie piszę dla gazetek szkol-
marzeń – krok po kroku.
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
redaktor: Marcin Kornacki
Zejść na ziemię? Do codziennych obowiązków, zmartwień i nieustającego pędu? Do ciężaru zwyczajnego życia, wczesnych poranków, późnych wieczorów i rozmów o niczym? Nigdy w życiu! Ale co zrobić, jeżeli wszyscy dookoła ciągną cię w dół?
Życie z głową w chmurach to zarówno zaleta, jak i utrapienie. Dysonans ten
zdaje się poszerzać wraz z nieustannym rozwojem cywilizacji. Wszyscy marzyciele na tym świecie w pewnym momencie swojego życia nagle zostają wrzuceni do kotła ciągłych zdarzeń, w którym obowiązki i odpowiedzialność są jedynymi liczącymi się pojęciami. Nie ma czasu, ba, nie ma nawet przyzwolenia na choćby odrobinę refleksji. Życie porządnie da ci w kość, jeżeli nie zaczniesz brać go na poważnie – wszyscy jesteśmy tego uczeni od dziecka. I najgorszy jest fakt, że to wszystko prawda. Nikt nie przyjmie wymówki: Zamyś liłem się. Twoje hobby powinno pozostać tylko oso-
bistym zainteresowaniem, realizowanym w wolnych chwilach. Z tego przecież nie wyżyjesz. Z marzeniami poczekaj, aż zarobisz odpowiednio dużo. Dorobiłeś się? Ale przecież teraz masz już swoje lata, rodzinę, nie rzucisz tak po prostu pracy. Marzyciel do momentu usamodzielnienia się żyje w kokonie, który chroni go przed chłodem rzeczywistości. Kiedy nadchodzi czas na „prawdziwe życie”, ta osłona pęka i choć marzenia pozostają, to od tej chwili powoli blakną.
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
go życia, ale jednocześnie pragnie to osiągnąć
Spadanie w zwolnionym tempie W czasach szkolnych nieraz zdarzyło się, że zajmowałem ławkę przy oknie. Bardzo często wówczas przez nie wyglądałem, obserwując, co się za nim dzieje. Praktycznie za każdym razem, nieważne, czy na lekcji omawialiśmy coś ważnego czy też nie, nauczyciel zwracał mi uwagę, że to, czym powinienem się zajmować, znajduje się w klasie. Mam wrażenie, iż tak właśnie wygląda całe życie współczesnego marzyciela. Niekończące się napomnienia, że powinien skupić się na tym, co jest „istotne”. A co takie właśnie jest? Nikt nie mówi tego głośno, bojąc się, że wyjdzie na materialistę lub konformistę, ale na myśl zawsze nasuwa się to jedno słowo – kariera. Celem każdego człowieka ma być zapewnienie sobie jak najlepszego bytu. Powtarzają nam to wszyscy dookoła. Rodzice, nauczyciele, a po pewnym czasie także znajomi, którzy są teoretycznie w tej samej sytuacji co my. Jako beztroskie dzieci ignorujemy ich słowa, jednak w miarę dorastania zdajemy sobie sprawę, że nie możemy całego życia odpierać ich presji. Jest to bardzo powolny proces spadania z wyżyn marzeń do rzeczywistości, trwający cały okres dojrzewania. Musimy ułożyć sobie życie w podobny sposób, co setki tysięcy innych ludzi, bo inaczej nie będziemy szczęśliwi – tak przynajmniej nam się wydaje. W tej materii marzyciel postępuje jednak dość osobliwie. Owszem, chce być zadowolony ze swoje-
str /
w sposób, który sam w sobie będzie przyjemnością. Zamierza bowiem wcielić w życie proces zwany „spełnianiem marzeń”.
Pogoń za znikającym punktem Każdy z nas ma w sobie coś takiego, że na ludzi, którym się powiodło i robią ze swoim życiem coś niezwykle ciekawego, patrzymy jak na istoty z innej planety. Słynni artyści, podróżnicy, odkrywcy… Zdajemy sobie sprawę, że przecież istnieją naprawdę, ale równie dobrze mogliby być bohaterami fikcyjnych historii. Jeżeli już dociera do nas prawdziwość ich egzystencji, to zaczynamy postrzegać ich jako wybrańców losu – szczęśliwców, których życie postanowiło potraktować wyjątkowo łaskawie. Dlaczego więc nie zdajemy sobie sprawy, że tak naprawdę każdy z nas ma podobne możliwości? Zapewne przyczyniło się do tego wieloletnie oswajanie się z myślą, że potrzeba niewiarygodnie dużo szczęścia, aby powiodła się realizacja naszych marzeń. Nauczono nas, że sukces, jakiego pragniemy, zawsze jest wypadkową kilku zbiegów okoliczności. Z kolei z drugiej strony mówi się, że spełnienie marzeń, owszem, wymaga ogromnych nakładów wysiłku, ale tak naprawdę nigdy nie wiadomo, czy się opłaci. W tym właśnie jest cały problem. Na drodze ku samodzielnej egzystencji pozbywamy się odwagi do
www.outro.pl /
podjęcia tego ryzyka. Najważniejsza staje się stabil-
nich nacisk społeczny jest ogromny. Nie tak łatwo
ność, a nie pogoń za znikającym punktem. Dlatego
po prostu odciąć się od większości ludzi i być głu-
też współczesny marzyciel jest bezustannie podda-
chym na ich opinie. Bądźmy szczerzy – slogan „bądź
wany klaustrofobicznemu wręcz uciskowi społecz-
sobą” to tylko ładnie brzmiące hasło. W rzeczywi-
nemu. Wielu ludzi uważa innowacyjność i indywidu-
stości trudno jest oprzeć się pokusie bycia takim,
alizm za jedyne cechy marzyciela. Tymczasem ktoś
jakim postrzegają nas inni. W końcu tak żyje się ła-
taki rozmywa się w tłumie, na pierwszy rzut oka wy-
twiej. Jednakże i to rozwiązanie nie przynosi za sobą
daje się leniwy oraz spędza czas na rzeczach, które
jakiejkolwiek ulgi. Marzyciele nie są bowiem stwo-
są często postrzegane jako marnotrawstwo czasu.
rzeni do przeciętnego życia. Robiąc to, co wszyscy
Trwa to do momentu, w którym nie osiągnie on
inni, duszą się we własnej skórze. Lepszy dla nich
swojego celu. Wówczas ujawnia się cały wysiłek,
jest bowiem zawód z powodu poniesionej porażki
jaki w to włożył. Marzyciel bowiem nigdy nie wygry-
niż świadomość, że nigdy nie spróbowali zawalczyć
wa wyścigu szczurów ani nie idzie pod prąd, ale
o marzenia. Dobre wyjście zatem nie istnieje. Ma-
zwyczajnie porusza się w swoim tempie.
rzyciel musi przetrwać na własną rękę.
Uciekać czy przetrwać? Co zatem może zrobić marzyciel w tak nieprzystępnym środowisku? Cóż, prawda jest taka, że żadne miejsce nigdy nie było przyjazne jemu podobnym. Paradoksalnie świat niegdyś uwielbiał słuchać historii o życiu takich ludzi, ale kiedy już jakiegoś napotkał, utrudniał mu jego sytuację, jak tylko mógł. Współcześnie z postępującą globalizacją, ujednolicaniem kultury i norm oraz ciągle narastającą skłonnością do konsumpcyjnego trybu życia marzyciele mają się jeszcze gorzej. Najlepszym wyjściem w ich sytuacji byłoby nie przejmować się i robić swoje. Łatwo jednak powiedzieć, trudniej wykonać. Wywierany na
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
Po co robić coś dziś, skoro można zrobić to jutro – przyznaj, nieraz rzuciłeś tym hasłem, patrząc na stos niewypełnionych dokumentów czy notatek do egzami-
nu na studiach. Jeżeli rzeczywiście zabierasz się do pracy nazajutrz – nie ma problemu. Gorzej, gdy „jutro” przesuwa się w nieskończoność. str /
www.outro.pl /
redaktor: Julia Kijewska
Trudno zaprzeczyć, że każdy ma swoje lepsze i gor-
nie dopuści, że nie zostawi niczego na ostatnią chwi-
sze dni. Czasami chcemy zmieniać świat i ludzi, prze-
lę, że rozłoży wszystko w czasie i będzie systema-
pełnia nas pozytywna energia. Innym razem wszyst-
tyczny. Ale od jutra. Dzisiaj jeszcze chwila relaksu.
ko nas męczy i najchętniej schowalibyśmy się pod
Cały ten proces odkładania i mierzenia się z termi-
kocem z dużym kubkiem gorącej czekolady. Kiedy
nami kosztował go przecież tyle energii.
jednak każdy kolejny dzień jest „zły”, aby pracować, robić cokolwiek produktywnego – pojawia się pro-
Dzisiaj Ktoś właśnie wydał kolejną książkę, ktoś osiąga suk-
blem, nazwany przez psychologów prokrastynacją.
cesy w branży medialnej, ktoś inny odbiera nagrodę
O prokrastynacji słów kilka
filmową, ktoś znalazł świetnie płatną pracę w dużej
Prokrastynacja to tendencja do ciągłego odkładania
firmie informatycznej. Wydaje ci się, że wszyscy,
różnych czynności na później. Dzięki odwlekaniu
którzy osiągnęli coś ważnego w życiu, mieli po pro-
wykonania zadań, prokrastynator odczuwa ulgę.
stu farta. Byli w odpowiednim miejscu, czasie lub
Wie, że ma jeszcze mnóstwo czasu i nie musi działać
spotkali właściwe osoby. Tak łatwo im to wszystko
tu i teraz. Zamiast tego angażuje się w przyjemne
przychodzi. Nie to co tobie, prawda? Trudno ci się
i nie powodujące stresu działania. Prokrastynator to
zabrać do działania. Nie interesuje cię żmudna i cza-
specjalista w binge-watchingu, scrollowaniu portali
sochłonna praca. Oczekujesz natychmiastowych
społecznościowych, grach online. Słowem – we
efektów. Jako osoba z zewnątrz, nie dostrzegasz
wszystkim, co przynosi natychmiastową rozrywkę
tego, że ci, którym się udaje, pracują na swój sukces.
i pozwala nie myśleć o zadaniach, które czekają na
Widzisz tylko rezultat ich działania. Sukces. Potrze-
niego już kolejny dzień. Snuje idealną wizję jutra, w
bujesz nieustannej gratyfikacji, pochwały i zachwy-
której okoliczności są bardziej sprzyjające wysiłkowi,
tu. Nie dla ciebie wysiłek i jakieś próby czy popeł-
a on zabierze się do pracy. Kiedy kolejne jutro za-
nianie błędów. Najlepiej, jakby wszystko spadło
mienia się w dzisiaj, a prokrastynator zdaje sobie
z nieba.
sprawę, że zostało już bardzo mało czasu, wpada w panikę. Z obowiązków nie wywiązuje się wcale albo wykonuje je bez należytej staranności. Po porażce obiecuje sobie, że już nigdy, przenigdy do tego
str /
Czasami jednak uświadamiasz sobie, jak ucieka ci czas i jak po raz kolejny nie jesteś w stanie powiedzieć, co zrobiłeś danego dnia. Tak właściwie to nic. Gdzieś tam, po cichutku, nieśmiało zaczyna od-
www.outro.pl /
zywać się głos rozsądku... może nie tędy droga? Może faktycznie by się za coś zabrać? Może Wielcy poświęcali się czemuś i nie wszystko udawało się od razu? Uparcie jednak uciekasz od swoich racjonalnych myśli w każdy możliwy sposób, znajdując sobie
coraz
to now-
sze ,,pocieszacze”, ,,odganiacze” realnego podejmowania działań. Zawsze znajdziesz milion usprawiedliwień.
Kiedy
przychodzi
wieczór, czytasz o osiągnięciach innych ludzi i nieustannie katujesz się porównaniami. Wzdychasz z zazdrości, bo komuś innemu spełniają się TWOJE marzenia. Kładziesz się do łóżka, przeklinając cały świat, który niczego ci nie ułatwia, a w zamian robi pod górkę. Zasypiasz zrezygnowany z cichutką nadzieją na lepsze jutro. Tak, jutro się o to postaram.
Jutro Nagle jest tyle możliwości. Robisz
krótkie
rozeznanie.
Co
z twoim blogiem? Minął już rok odkąd, gdzieś w odmętach sieci, kurzy się twój pierwszy post. Może zapisać się na jakiś kurs językowy? Od miesięcy obiecu-
str /
www.outro.pl /
jesz sobie, że nauczysz się chińskiego. A te wszyst-
oprzytomnieć i zabrać się do roboty. Kupujesz nowy
kie książki o fotografii? Wypadałoby się w końcu
kalendarz i nakreślasz na kartkach nową, perfekcyj-
dowiedzieć, jak ustawia się przysłonę. A co z tym
ną wizję siebie. Będziesz idealny. Będziesz wstawał
maratonem? To już chyba za pół roku...
skoro świt, uprawiał sporty, czytał dwie książki ty-
Dajesz sobie chwilę na zastanowienie. Chwila zapału przynosi gorące myśli: mam przecież tyle zainteresowań, projektów do realizacji, czas w końcu
str /
godniowo, uczył się języków trzy godziny dziennie, utrzymywał porządek wokół siebie. Nie zapomnisz też o dziesięciu minutach medytacji dla równowagi
www.outro.pl /
wewnętrznej, dbaniu o relacje
dę tego dzisiaj robił. Już późno,
stanie, jeśli to, czym się zajmują,
z innymi, angażowaniu się w pro-
jak nie zacznę od rana, to potem
okaże się katastrofą? W rezulta-
jekty społeczne. Będziesz nadra-
już nie ma co. Dziś jeszcze sobie
cie są więźniami błędnego koła –
biał klasyki filmowe i analizował
o tym wszystkim pomyślę i zapla-
działanie to ryzyko, ryzyko po-
konstrukcję scenariusza, aby któ-
nuję jak to jutro ma dokładnie
woduje strach i zniechęcenie,
regoś wieczoru móc zabłysnąć
wyglądać. Od jutra już zero wol-
stres i lęk powodują ucieczkę od
w towarzystwie. Jeśli pracujesz,
nego czasu! Praca, praca i jeszcze
własnych myśli lub ich zagłusza-
konieczne
raz praca.
nie czyli prokrastynację.
będą
nadgodziny.
Niech wszyscy wiedzą, jaki jesteś skrupulatny i jak bardzo się przy-
Lenistwo
Brak działania na dłuższą prokrastynacja?
metę również się nie sprawdza.
Przecież to zwykłe lenistwo! Nie-
Jeśli nic nie robię, to kim tak wła-
koniecznie. Prokrastynacja doty-
ściwie jestem? Bywa, że prokra-
ka często osób ambitnych, które
stynatorów
mają potrzebę realizowania się
Czasem uda im się zmotywować
w różnych dziedzinach, osiągania
i dzień przed terminem dostar-
sukcesów i spełniania swoich
czyć obiecany raport, napisać ten
marzeń. Lenistwo to czerpanie
nieszczęsny licencjat, nauczyć się
się zabrać? Tak teraz, już? Czy to
przyjemności
nicnierobienia.
na poprawę czy pomóc koleżan-
odpowiedni moment? Mam dziś
Prokrastynatorzy rzadko ją od-
ce w szkolnym projekcie. Jednak
zrobić tyle rzeczy? Ja chyba nie
czuwają, bo nawet jeśli oddają się
w zarządzaniu wolnym czasem
dam z tym wszystkim rady. Taka
niezobowiązującym
zajęciom,
deadliny nie obowiązują, czas
brzydka dziś pogoda. Właściwie
cały czas towarzyszą im wyrzuty
wydaje się wówczas nieskończo-
to źle się czuję. Dobra. Odcinek
sumienia, poczucie marnowania
nym, przysługującym im już na
serialu na lepszy start i zaczyna-
czasu. Wciąż pocieszają się wizu-
zawsze wymiarem. Są przecież
my. Odcinek pierwszy, drugi,
alizacjami przyszłego zmotywo-
wiecznie młodzi. Marzenia? Pa-
trzeci, czwarty... chwila. Już się
wania się do wyznaczonego za-
sje? Chętnie, ale jak najmniej-
zabieram, jeszcze tylko herbata,
dania. Obsesyjnie boją się poraż-
szym kosztem. Jak najmniej wy-
coś przekąszę i już, już, zaraz.
ki, a przecież każde podjęte dzia-
siłku i stresu. Przecież nawet naj-
A co słychać na Facebooku? Mo-
łanie niesie ze sobą przecież ry-
drobniejsze niepowodzenie jest
że sprawdzę, tylko zerknę. A In-
zyko popełniania błędów. Pro-
dla
stagram? Twitter? Przecież tylko
krastynatorzy to osoby z niską
Mijają dni, tygodnie, miesiące,
rzucam okiem. Godzina, dwie,
samooceną, które nie mogą po-
a w końcu lata. Prokrastynator
trzy. Tyle dziś pracy, a ja jeszcze
zwolić sobie więc na jeszcze gor-
stoi w miejscu.
nic nie tknąłem. Może już nie bę-
sze samopoczucie – bo co się
kładasz. Koniecznie ten blog. Idealne miejsce na to, żeby opisywać jak wspaniale dajesz sobie radę i jaki mimo zapracowania jesteś szczęśliwy. No, to teraz do roboty! Tylko, że... za co najpierw
Jaka
znowu
z
str /
ratują
prokrastynatora
deadline’y.
zabójcze.
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
redaktor: Radek Pastewski
Gdy mając dwudziestkę na karku, stajemy na końcu podstawowej ścieżki edukacyjnej, często pojawia się przed nami wybór – w którą stronę pójść? Następnie rodzą się kolejne pytania: co robić ze swoimi marzeniami? Czego właściwie pragnę? Na czym najbardziej mi zależy?
Przed podobnym wyborem stanął młody chłopak
postrzeganie świata. Pokazało, że bycie otwartym
z Podlasia, Tomasz Jakimiuk. Jednak jego decyzja
na ludzi popłaca, bo ci, z którymi się rozmawia, chcą
może zaskoczyć – mimo niewielkich zasobów finan-
mówić i opowiadać.
sowych i nikłego doświadczenia postanowił zobaczyć wielki świat.
Pierwsza podróż Niedługo potem osiemnastoletni wówczas Tomek
Początki wielkiej przygody
w trakcie wakacji wraz ze wspomnianą wcześniej
Pochodzący z Siemiatycz Tomek nie miał lekko.
koleżanką wyruszył w podróż do… no właśnie – po-
W czasie nauki jego siostrę i jego samego utrzymy-
czątkowo miał to być autostopowy wypad do Nie-
wała ze swojej skromnej emerytury mama. Po zda-
miec, lecz finalnie wyszedł z tego prawdziwy
niu matury postanowił spróbować swoich sił na Po-
„Eurotrip”. Mając ponad dwadzieścia kilogramów
litechnice Białostockiej, gdzie dostał się bez więk-
ubrań oraz jedzenia w plecaku i kilkaset złotych w
szych problemów, mimo przeciętnych wyników
kieszeni, wyruszyli w podróż, która finalnie rozcią-
w liceum.
gnęła się aż po Hiszpanię. Według relacji młodego
To właśnie na tym etapie po raz pierwszy zetknął się z podróżą… autostopem. Gdy wraz z koleżanką Anią stał przy szosie w okolicach Biebrzy, zatrzymał się przed nimi tir. Kierowca podzielił się
globtrotera, towarzyszyło im niezwykłe uczucie: być tak daleko od domu – a mimo tego czuć się swobodnie. Jak mówi, zawdzięczali to ludziom, którzy zazwyczaj chętnie udzielali im pomocy i służyli radą.
z nimi historiami o Wschodzie, Zachodzie, Północy
Cała podróż kosztowała ich około trzystu zło-
i Południu. To wydarzenie miało w sobie tyle pozy-
tych. Powiecie: Niemoż liwe!, a jednak, podróż auto-
tywnej mocy, że stało się inspiracją dla świeżo upie-
stopem, noclegi w namiotach i zabrane z domu je-
czonego podróżnika, dało mu do myślenia i zmieniło
dzenie drastycznie zredukowały koszt wyjazdu.
str /
www.outro.pl /
też i jego czekał przelot z Meksyku do Szkocji za
Jedziemy… jachtostopem? Wbrew obawom niejednego członka rodziny Jakimiuków, Tomek nie porzucił studiów. Ba, zdobył
600 zł i powrót przez Anglię i Europę Zachodnią do domowych stron.
nawet dyplomy na dwóch kierunkach – hotelarstwie
Czas na Wschód
i zarządzaniu. Gdy odebrał dokumenty, stanął przed
Cel następnej przygody jest bez wątpienia wyjątko-
kolejnym wyborem – iść utartą ścieżką i poszukać
wy – degustacja stuletniego chińskiego jaja. Pomysł
stabilnej pracy czy może zostać na studiach? Osta-
wyprawy na Wschód zrodził się z opowieści o dzie-
tecznie postanowił wybrać się w podróż i dać sobie
wiczym charakterze tamtych stron i wspomnianym
czas na poukładanie myśli. Wtedy usłyszał o kolej-
wcześniej nietypowym chińskim przysmaku dojrze-
nym nietypowym sposobie podróżowania – jachto-
wającym w specyficznym roztworze przez kilka ty-
stopie. Zaczął szukać w internecie i szczęśliwym tra-
godni, a nawet lat.
fem znalazł tani bilet last minute z Warszawy na Gran Canarię – jedyny haczyk był taki, że wylot miał się odbyć za półtora dnia. Podróżnik spakował się, autostopem dotarł do Warszawy i po kilku godzinach lotu wysiadł na północno-afrykańskiej wyspie. Trzy dni spacerów po porcie jachtowej opłaciły się, ponieważ finalnie znalazł sześćdziesięcioletniego Węgra, który w zamian za pomoc w naprawach łodzi zgodził się zabrać go na Karaiby. Przygotowania do wypłynięcia trwały około dwóch tygodni. W międzyczasie pojawił się jednak nowy problem – jedzenie Tomek musiał sfinansować z własnej kieszeni. W ten sposób po pracy przy łodzi wychodził do miasta i zarabiał, robiąc ogromne bańki mydlane
i grając na harmonijce, na której grać nie potrafił. Gdy wyszli na otwarty akwen Oceanu Atlantyckiego, natknęli się na kilka sztormów, które opisał jako jednyne z najstraszniejszych chwil w swoim życiu.
Podróż, w której tym razem pomagała mu ponad pięciokilogramowa hulajnoga, rozpoczęła się przejazdem przez Ukrainę, gdzie dzięki szczęśliwemu przypadkowi młodemu podróżnikowi udało się spędzić noc w prawosławnej cerkwi i przeżyć niezwykłe chwile wśród baptystów, z którymi rozmawiał na temat Biblii i stosunków polsko-ukraińskich. Niestety przejazd przez Ukrainę był czasowo ograniczony przez nakaz przejazdu przez całą Rosję w ciągu najbliższych trzydziestu dni od wydania wizy. Tam właśnie w jego głowie zakłębiły się stereotypy o zwyczajach i charakterze Rosjan – w ten sposób jeden z pierwszych razy Tomek nie skorzystał z oferty transportu. Jednak po głębszych przemyśleniach odsunął od siebie negatywne myśli, dzięki czemu dalsza podróż przebiegła bez zarzutu. Na początku września 2016 r. dotarł do Mongolii, gdzie już pierwszy transport okazał się być
Ostatecznie udało mu się dopłynąć do Meksy-
równoczesnym zaproszeniem do domu. Mongolia
ku, w którym radził sobie przez ponad trzy miesiące,
będąca krajem pełnym pięknych i ogromnych prze-
znając zaledwie kilka słów po hiszpańsku. Niestety,
strzeni mogła martwić małą liczbą pojazdów na dro-
ponieważ wszystko co piękne musi się skończyć, tak
gach, lecz okazało się, że mimo iż auto przejeżdża
str /
www.outro.pl /
mieć
okazało, dziewiętnastokilometrową trasę, gdzie
pewność, że się zatrzyma i mimo zwyczajo-
mur w wyniku ruchów tektonicznych niezwykle
wego przepełnienia zabierze ze sobą białego
ucierpiał. Ta część wyprawy pozostawiła po
turystę
sobie wiele potu i blizn, lecz uczucia towarzy-
z dwunastokilogramowym plecakiem i hulajno-
szące spędzonym na kamiennym kolosie zacho-
gą. Gdy trafił na step, kilkanaście razy gościł w
dowi i wschodowi słońca oraz pięknej gwieździ-
gerach (potocznie: jurtach), gdzie popełnił wiele
stej nocy zrekompensowały cały włożony w
obyczajowych błędów. Najlepszym przykładem
trekking wysiłek. Autostop w Chinach działał
takiego faux pas jest sytuacja, w której zamiast
porażająco dobrze, maksymalnie po pół godzi-
bardzo nieznacznie nadpić kubeczek z miejsco-
nie zawsze znajdował się koś chętny, aby pod-
wym alkoholem, wypił do dna, łamiąc zwyczaj
wieźć białego podróżnika i, podobnie jak w
dzielenia się z umiarem.
Mongolii, podróż zazwyczaj kończyła się dar-
szosą raz na czterdzieści minut,
można
Chcąc lepiej zapoznać się z codziennymi
mowym noclegiem i ogromnym posiłkiem.
obyczajami Mongołów, nasz chłopak z Podlasia
Jednak głównym celem wyprawy nadal
podjął się zagranicznego wolontariatu. Spędził
pozostawało stuletnie jajo. Na wielkim targu
łącznie powyżej dwudziestu dni, robiąc meble i
Tomek odnalazł kramy z tymi nietypowymi spe-
spełniając prośby „szefa” w zamian za nocleg i
cjałami. Jajko w przeliczeniu na złotówki kosz-
posiłki – codziennie inne specjały kuchni mon-
towało około złoty pięćdziesiąt. Swoją degusta-
golskiej. Jednym z ciekawszych zadań przydzie-
cją wywołał niemałe poruszenie wśród miejsco-
lonych przez pracodawcę było wykonanie fon-
wych. Według relacji Tomka o ile w smaku
tanny, która finalnie powstała w wyniku współ-
jajko nie było najgorsze, o tyle pachniało
pracy polsko-holenderskiej.
jak nieprane skarpety po stu meczach. Kolejnym celem stała się dotychczas nie-
Na granicy Państwa Środka Gdy przejeżdżał przez granicę mongolskochińską, w jego głowie zrodziło się pytanie –
co teraz? Tak jak zazwyczaj z pomocą przyszli ludzie, radzący mu zwiedzenie głównego symbolu kraju, Wielkiego Muru Chińskiego. Wraz poznanym po drodze Grześkiem doszli jednak do wniosku, że udostępniony dla turystów mur to nie to, czego oczekują – postanowili wybrać niedostępną dla zwiedzających, około, jak się
osiągalna nawet w jego marzeniach Wyżyna Tybetańska, gdzie jazda autostopem odbywała się pośród pięcio- i sześciotysięczników. Po drodze natknął się na mężczyznę, który pokazał mu video ukazujące obrząd „pochówku w powietrzu”. Odbywający się w kompleksie dwóch tysięcy świątyń tybetańskich zwyczaj polega na pocięciu zwłok za pomocą toporka i wyrzuceniu ich w przepaść, aby tam pożarły je ogromne himalajskie ptaki. Tomek nie mógł go jednak
str /
www.outro.pl /
obejrzeć na żywo – osiemdziesiąt kilometrów przed osiągnięciem celu funkcjonariusze na bramkach policyjnych oznajmili mu, że biali nie mają dalej wstępu.
Powrót do domu Z Chin lotem za 800 zł przedostał się do Anglii. W drodze do Polski postanowił odwiedzić jeszcze jedno intrygujące go miejsce – dżunglę w Calais. Przechodząc przez prowizoryczne miasto nie został ani razu zaczepiony i nie odczuł żadnej presji ze strony ludzi tam mieszkających, za to odbył kilka ciekawych rozmów, z głównie młodymi imigrantami. Noc spędził na najwyższym
piętrze
budynku
ogrodzonego
blokowiska.
Informacje na temat wszystkich podróży Tomka Jakimiuka, m.in. do Watykanu, Skandynawii czy Maroka, możecie znaleźć na jego oficjalnym blogu – Jak To Daleko oraz portal ach społecznościowych na fanpage’ach o tej samej nazwie.
str /
www.outro.pl /
PO TRUDAC
Każdego dnia rozmyślasz, jak byłoby wspaniale, gdybyś w końcu zrealizował swoje marzenia, ale wciąż brakuje ci „tego czegoś”, by zamienić słowa w czyn. Jednego dnia nie masz wystarczająco dużo odwagi, drugiego nie wiesz, od czego zacząć, a jeszcze kolejnego nadmiar marzeń przysłania ci właściwy cel. Jest na ten problem tylko jedna rada. str /
www.outro.pl /
CH
NA SZCZYT str /
www.outro.pl /
redaktor: Paulina Małota
wanej przez człowieka renesansu stanowił inspirację
Wystarczy cel Człowiek na Mount Evereście, człowiek w chmurach, człowiek w kosmosie, a nawet człowiek pod wodą. Kiedyś to wszystko wydawało się niemożliwe, jednak dzięki marzeniom, ciężkiej pracy, a także ogromnej determinacji człowiek oswoił świat, który stał się bardziej przyjazny. Jak tego dokonał? Pierwsza wyprawa na Mount Everest ruszyła
dla XIX-wiecznych wynalazców. Dzięki metodzie prób i błędów człowiekowi w końcu udało się po raz pierwszy wzbić w powietrze. Dokonali tego dwaj bracia Orville i Wilbur Wrightowie w 1903 roku, zastosowawszy w maszynie silnik spalinowy. Dzięki ich wynalazkowi machina ruszyła i nieustannie napędza rozwój branży lotniczej.
w 1921 roku. Himalaistom nie udało się zdobyć
Smak porażki
szczytu, jednak dzięki ich odwadze i ciekawości
Zwycięstwo jest słodkie, a smak porażki raczej gorz-
świata można było zbadać potencjalne drogi wejścia
ki. Często boisz się podejmować wyzwania w oba-
na szczyt. Kolejną próbę podjęto rok później. Tym
wie przed niepowodzeniem. Ubierasz ciepłe kapcie
razem cel był na wyciągnięcie ręki. Jednak w realizo-
i zasiadasz przed telewizorem. Tak jest wygodniej,
waniu marzeń wspinaczom przeszkodziła lawina.
a przede wszystkim bezpieczniej. W końcu stabiliza-
Przez kolejne lata podejmowano liczne podejścia,
cja to podstawa.
ale dopiero w 1953 roku udało się zdobyć szczyt
Nie jest to właściwy sposób na życie. Gdy się
i zapisać się na kartach historii. Wielu nie wierzyło,
boimy, robimy krok w tył. Najlepiej uczymy się, po-
że himalaistom się to uda, uznawano ich za szaleń-
dejmując wyzwania. Nie zawsze mogą one zakoń-
ców, a oni mimo wszystko podążali dalej, by zreali-
czyć się sukcesem, jednak porażki powinny być mo-
zować swoje marzenia.
tywacją do kolejnych prób. Bez nich żadne marzenie
Ludzie od niepamiętnych czasów marzyli o lataniu. Zazdrościli ptakom i chcieli podobnie jak one wzbić się w powietrze. Pierwszy krok ku temu uczynił Leonardo da Vinci. Projekt lotni skonstruo-
str /
nie zostanie spełnione.
Współcześni zwycięzcy Być może zbyt wiele przykładów wiąże się z wyprawami górskimi, jednak jest to temat bliski mojemu
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
sercu. Góry mają w sobie ogromną moc, niepojętą ludzkim rozumem. Przyciągają, wymagają nadludzkiej siły, a w nagrodę dają najwspanialszy owoc wysiłku – satysfakcję. Często bywają zdradliwe i niebezpieczne, a mimo to wielu ludzi nie potrafi bez nich żyć. Maciej w swoim życiu zdobył pięć ośmiotysięczników. Choć skończył Akademię Sztuk Pięknych, przez całe życie pracował jako ratownik TOPR. Miłość do górskich wędrówek zawdzięcza rodzicom, a szczególnie ojcu, który był alpinistą i taternikiem. Dzięki ciężkiej pracy oraz wytrwałości w dążeniu do wyznaczonych celów udało mu się wiele osiągnąć. Dokonał pierwszego zimowego wejścia na Manaslu i Czo Oju. O Broad Peak marzył aż dwadzieścia pięć lat. W 1988 roku był bliski zdobycia szczytu podczas polskiej wyprawy na K2. Niestety pomylił wierzchołki. Dotarł do Rocky Summit, niższego od Broad Peak o kilkadziesiąt metrów. Po nieudanej wyprawie na wiele lat zrezygnował z niebezpiecznych marzeń. Jednak niezrealizowane cele wciąż nie dawały o sobie zapomnieć. Kiedy w wieku pięćdziesięciu ośmiu lat otrzymał drugą szansę, nie zastanawiał się ani chwili. Postanowił wziąć udział w zimowym ataku na Broad Peak. Cel został osiągnięty i Maciej Berbeka zapisał się na kartach historii jako jeden z pierwszych himalaistów, któremu udało się zdobyć szczyt zimą. Niestety złe warunki atmosferyczne nie pozwoliły mu wrócić bezpiecznie do obozu. Zaginął, a kilka dni później został uznany za zmarłego. Historia nie zakończyła się happy endem, a mimo to Berbeka okazał się zwycięzcą. Zrealizował swoje marzenia i na zawsze pozostał w miejscu, które kochał najmocniej. Podobnych historii jest wokół nas tysiące. Choć każda z nich jest inna, to mają jednak wspólny mianownik. Zawsze pasja, hobby czy cel zaczynają się od niewielkiego marzenia, które z czasem rozwija się i puszcza kolejne pędy. Tylko od ciebie zależy, jaką formę ostatecznie przybierze i czy będzie mu dane zakwitnąć. Pamiętaj, że marzyć może każdy. Jest to największy przywilej człowieka. Marzenia nie muszą być wielkie, w końcu nie od razu Kraków zbudowano. Wystarczą niewielkie cele, by krok po kroku osiągnąć sukces i przekonać się, że niemożliwe nie istnieje.
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
redaktor: Krzysztof Andrulonis
Aleksander Doba na początku września wylądował na plaży we francuskim La Conquet, kończąc w ten sposób trwającą 110 dni trzecią wyprawę kajakową przez Atlantyk, tym ra-
zem trasą północną. Jest to niewątpliwy dowód na to, że na emeryturze także można spełniać marzenia. Jednak Doba to niejedyny senior, któremu się to udało.
Emerytura każdemu kojarzy się z czymś innym. Jed-
dziadkowie i babcie także mają prawo do dobrej za-
ni pragną spędzić ją w otoczeniu swoich dzieci
bawy. Niełatwo dogodzić gustom dwudziestolatka
i wnuków, w spokojnym domu z ogrodem, położo-
i siedemdziesięciolatka tańczących na tej samej im-
nym gdzieś na przedmieściach albo na wsi. Inni trud-
prezie – raz z głośników dochodzi więc przebój Bo-
nią się czymś tak fascynującym, że nie chcą przestać
ney M, a innym razem jakaś nowość od Katy Perry.
wykonywać pracy nawet po osiągnięciu wieku,
Początkowo emeryci mają spore opory, aby ruszyć
w którym mogą już bez ograniczeń odpoczywać. Nie
na parkiet w obecności osób młodszych od nich
brakuje jednak i takich, którzy dopiero pozbawieni
o kilkadziesiąt lat, ale później zazwyczaj przełamują
codziennych
się i cieszą się życiem.
obowiązków
rozwinęli
skrzydła
i zaczęli realizować swoje pasje.
Wirginia Szmyt stała się gwiazdą ze względu na swoją unikalną działalność. Mało kto jednak inte-
Rozkręcamy imprezę! Dyskoteka jest dość nietypowa. O ile widok nastolatków i studentów w lekkich, niezobowiązujących strojach nie dziwi, o tyle niemała liczba seniorów, ubranych zarówno w krótkie spodenki, jak i garnitury, może zaskakiwać. Za moment za konsoletą pojawi się ktoś, kto całe to międzypokoleniowe towarzystwo rozkręci na dobre. Mowa o DJ Wice, a na co dzień Wirginii Szmyt, która „poczuła muzę” w 2012 roku, w wieku 74 lat i od tamtego czasu nie odpuszcza. Jak sama mówi w licznych wywiadach, głównym celem, jaki stawia przed sobą, jest aktywizacja osób starszych oraz pokazanie młodzieży, że ich
str /
resuje się, czym zajmowała się zanim została najstarszą didżejką w Polsce, a być może także i na świecie. Większość swojego życia przepracowała jako pedagog w ośrodku dla trudnej młodzieży. Jak sama przyznaje, działy się tam różne, trudne do pomyślenia rzeczy, jednak mimo to kochała wszystkich swoich podopiecznych. Wiedziała, że to nie oni są źli; to rodzina i środowisko, w których się wychowywali, miały na nich destrukcyjny wpływ. Nieraz wychowankowie obrażali ją, ale bez względu na wszystko cały czas traktowała ich z szacunkiem i żywym zainteresowaniem. Zwykle ostatecznie
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
przepraszali za wszystko, co zrobili złego – nawet po
Swój skok na spadochronie oddał w wieku 101 lat
pół roku. Interesowała się ich losami także po tym,
i 38 dni. Poprawił w ten sposób wynik Kanadyjczyka
gdy opuścili już ośrodek. U niektórych z nich bywała
Armanda Gendreau, który w momencie bicia rekor-
na weselach, a u innych niestety na pogrzebach.
du miał 101 lat i 3 dni.
DJ Wika twierdzi, że życiowe doświadczenia pomagają jej w prowadzeniu imprez – i wcześniej, i dzisiaj musi sobie zjednać ludzi i zachęcić do wspólnej
Przygoda w odważnych
powietrzu
dla
Paralotniarstwo nie należy do sportów, które może
aktywności.
uprawiać każdy. Sam sprzęt może kosztować nawet
Zbyt ekstremalne? W żadnym wypadku!
kilkanaście tysięcy złotych, a do tego trzeba przejść
Niewielu ludzi decyduje się na skok ze spadochro-
około 1300 zł (www.aerokrak.pl). W grę wchodzi
nem. Niektórzy cierpią na lęk wysokości i nawet po-
również tzw. czynnik ludzki: nie każdy znajdzie
dróż samolotem ich paraliżuje, natomiast inni dosta-
w sobie dostatecznie dużo odwagi, by szybować
ją dreszczy na samą myśl, że mieliby spadać przez
w powietrzu, pokładając całe zaufanie w niewielkiej
cztery kilometry, pokładając nadzieję wyłącznie
paralotni. Janusz Orłowski (nazywany w środowisku
w marnej płachcie materiału z plątaniną linek
Praszczurem) nie widzi jednak żadnych przeszkód.
i troczków. Bolesława Jońca z Jeleniej Góry takiego
Jak sam mówi, pasja do latania drzemała w nim od
lęku jednak nie odczuwa. Swój pierwszy skok z pa-
małego. W wieku czterech lat (a było to w 1930 ro-
tronem oddała w wieku 80 lat – ufundowała go ro-
ku) obserwował w swoim łódzkim rodzinnym miesz-
dzina w ramach urodzinowego prezentu dla seniorki.
kaniu na czwartym piętrze samoloty startujące i lą-
Dwa lata później, w 2012 roku powtórzyła swój wy-
dujące na pobliskim lotniku. Tuż po wojnie, w 1946
czyn. Tym razem skok zasponsorował jeleniogórski
roku zaczął kurs szybowcowy, aby po roku trenin-
aeroklub, jednocześnie odpowiednio nagłaśniając
gów wzbić się samodzielnie w powietrze. Później, ze
sprawę w mediach, które tłumnie zjechały się na
względu na nawał pracy i obowiązków, musiał zre-
miejsce lądowania. Jak sama mówiła tuż po przeby-
zygnować ze swojej pasji. Całe życie spełniał się ja-
ciu wysokości około czterech kilometrów: Nadra-
ko architekt, specjalizujący się w renowacjach zabyt-
biam młodość. Nie będę czekać na śmierć. W moim
ków. Po przejściu na emeryturę powróciły wspo-
wieku muszę korzystać z każdego dnia. W powietrzu
mnienia z młodości i znowu dała się odczuć chęć
czułam się jak wolny ptak.
oderwania się od ziemi. Szybowce nie wchodziły już
Okazuje się, że na świecie nie brakuje i starszych skoczków. Aktualny rekord należy do Verduna Hayesa, brytyjskiego weterana II wojny światowej, który brał udział m.in. w lądowaniu w Normandii.
str /
odpowiednie szkolenia – podstawowy kurs kosztuje
w grę, gdyż musiałby otrzymać zaświadczenia o odpowiednim stanie zdrowia. Gdy usłyszał jednak o kursie paralotniarskim, który miał się odbywać na warszawskim Ursynowie, nie przepuścił okazji. Tuż
www.outro.pl /
przed siedemdziesiątymi urodzinami
się od wizyty u ortopedy, który
zapłacił wpisowe i udał się na pierw-
stwierdził u niej postępującą osteopo-
sze zajęcia. Wtedy też narodził się
rozę. Najskuteczniejszą terapią miały
jego przydomek – jak sam wspomina,
być regularne ćwiczenia siłowe. Greta
kiedy dwóch młodych kursantów na-
uznała jednak, że samo podnoszenie
zwało go dziadkiem, on odpowiedział
ciężarków jest stanowczo zbyt mono-
im, że nie jest dziadek, tylko Praszczur
tonne. Wtedy przez przypadek zainte-
– i tak już zostało.
resowała się pole dance’em. Ponieważ
Od tamtego momentu do dzisiaj przelatał już prawie 800 godzin, znacznie więcej niż na szybowcach. W lipcu, w wieku 91 lat, udało mu się uzyskać wpis do Księgi Rekordów Guinessa – oficjalnie stał się najstarszym paralotniarzem na świecie. Nie zamierza na tym poprzestać – mówi, że z systemu dziesiątkowego przestawił się na dwunastkowy – czyli nie życzy sobie 10 razy 10, co daje 100 lat, tylko 12 razy 12, co daje 144 lata.
Tylko dla młodych? Pole dance dopiero od kilku lat jest w Polsce traktowany jako sport, a nie obraza godności i obyczajności. Nadal jednak niewiele osób jest sobie w sta-
wykonanie wielu figur wymaga podniesienia całego ciała wyłącznie z wykorzystaniem siły mięśni rąk, była to propozycja idealna dla niej. Nie zrażając się stereotypami, zaczęła intensywnie trenować. Dzisiaj dla wielu znacznie młodszych od siebie kobiet stanowi inspirację – i dowód na to, że nigdy nie jest za późno, aby zacząć coś nowego.
No to jedziemy! Skateparków jest w Polsce coraz więcej, jednak trudno spotkać na nich kogoś poza nastolatkami i studentami. Tymczasem Lloyd Kahn pokazał, że jazda na deskorolce jest dobra w każdym wieku.
nie wyobrazić, że tancerzami pole
Kahn wpisuje się w definicję
dance mogą być nie tylko dwudziesto-
człowieka renesansu – jest między
latki. Świetnym przykładem jest Greta
innymi jednym z pionierów architek-
Pontarelli, która w tym roku skończyła
tury ekologicznej. Stworzył wiele pro-
61 lat, a jej występy przyciągają spore
jektów domów korzystających z odna-
tłumy widzów. Jeszcze większe zdzi-
wialnych zasobów środowiska, a przy
wienie wzbudza fakt, że Greta taniec
tym otoczonych zielenią, która stano-
trenuje dopiero od dwóch lat! Zaczęło
wi właściwie ich integralną część. Wy-
str /
www.outro.pl /
dał wiele książek poświęconych no-
na ze wszystkich zobowiązań, wraz
woczesnemu budownictwu. W wol-
z mężem zdecydowała się na przepro-
nych chwilach pasjonuje się fotografią
wadzkę do Indii, gdzie chciała rozwi-
oraz bieganiem, któremu także po-
jać swoją pasję ogrodniczą.
święcił dwa poradniki. Największym zamiłowaniem darzy jednak surfing, który uprawiał regularnie. Po wielu latach musiał jednak zrezygnować ze względu na zbyt duże ryzyko wypadku – przychodzi taki wiek, w którym nawet najlepsi surferzy nie mogą już być pewni wytrzymałości swoich mięśni. Kahn nie pogodził się jednak z myślą spędzenia emerytury w fotelu, przed telewizorem. Postanowił więc zamienić deskę surfingową na deskorolkę. Zaczął trenować w wieku 65 lat. Dzisiaj ma 82 lata, a nadal poświęca na skateboarding każdą wolną chwilę.
Już na miejscu przez przypadek spotkała nauczyciela Kyudo, japońskiego
łucznictwa
ceremonialnego,
wywodzącego się jeszcze z samurajskich tradycji walki i opanowania sztuki zen. Koncepcja spodobała się jej tak bardzo, że za spotkanym mentorem pojechała aż do Japonii, gdzie zaczęła intensywne treningi. Początkowo nauka szła jak po grudzie, jednak dzięki sile
woli
dokończyła
szkolenie
i w wieku 70 lat stała się nauczycielką Kyudo. Obecnie ma 87 lat, a nadal udziela lekcji w Indiach, Kalifornii i na Hawajach. Jak sama mówi, jej życie zaczęło się tak naprawdę dopiero
Życie dopiero po sześćdziesiątce
wtedy, gdy wychowała dzieci i przeszła na emeryturę.
Nie każdy ma to szczęście, że może
Zapewne jeszcze nie myślisz
wykonywać pracę zgodną ze swoimi
o emeryturze; przecież to dopiero za
zainteresowaniami. Bodhi Hanna Kri-
kilkadziesiąt lat! Spróbuj sobie jednak
stner
znienawidzonej
wyobrazić, co będziesz wtedy robił:
przez siebie biurokratycznej monoto-
aktywnie spędzał czas czy raczej wy-
nii, w której każdy kolejny dzień za-
poczywał, korzystając z uroków bło-
czynał i kończył się tak samo. Gdy
giego lenistwa? Możesz też pójść jesz-
w wieku 60 lat uzyskała prawo do
cze dalej - czy dzisiaj, będąc w pełni
emerytury, przeszła na nią natych-
sił, odważyłbyś się zrobić to, na co
miast, nie mogąc dłużej wytrzymać w
osoby opisane powyżej zdecydowały
śmiertelnie nudnym biurze. Odciążo-
się dopiero na emeryturze?
była
ofiarą
str /
www.outro.pl /
MAŁE WIELKIE CELE
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
redaktor: Anna Sydorczak
Wrocław. Piątkowe popołudnie. Park tram-
przyglądała mi się na początku. Ona także
polinowy. Wchodzę na salę z grupką małych
próbuje, z wielkim trudem, wspinać się na
brzdąców, średnia wieku: sześć lat. Dzieciaki
rekina, trzyma się go kurczowo, ale chyba
bawią się na zorganizowanym tutaj przyjęciu
nie da rady wejść na grzbiet. Krzyczę: – Dasz
urodzinowym, a ja jestem jedynym dorosłym
radę czy puszczasz! Po chwil i namysłu zeska-
na sali (oprócz instruktorów, oczywiście).
kuje do gąbkowego morza i idzie w moją
Zaczynam rozmowę z milusińskimi i już po
stronę z ogromnym uśmiechem na ustach. –
chwili jesteśmy najlepszymi kumplami. –
Za chwilę spróbuję jeszcze raz. Przecież nie
Prose pani, a pomoze mi pani wejść na tego
wolno się poddawać, prawda? – mówi i rado-
duzego kwadlata! – pyta chłopiec bez przed-
śnie biegnie z powrotem do kolejki. Tymi
nich zębów. – Jasne, wskakuj na trzy-cztery! –
słowami szczerze wbija mnie w ziemię. Jakie
odpowiadam. Dziewczynka stojąca obok
to proste! Słowa dziewczynki wciąż dźwię-
próbuje zwrócić moją uwagę, robiąc szpaga-
czą mi w uszach i zastanawiam się, skąd
ty w powietrzu, inna wesoło skacze na tram-
u takiego małego dziecka tyle mądrości.
polinie, jednocześnie mnie obserwując. Nie jest tak samo wygadana i żądna atencji jak jej koleżanka akrobatka, ale widzę w niej coś wyjątkowego.
Niedługo
przekonam
się,
czym wyróżnia się ta niepozorna dziewczynka.
Ile razy poddawałeś się i myślałeś: Nie dam rady. Znów się nie udało. Nie ma sensu próbować dalej. Otóż: nie! To właśnie od ciebie zależy, czy cele, do których dążysz, zostaną osiągnięte czy nie. Od nikogo więcej. Ta sześcioletnia dziewczynka uświadomiła mi, jak
Na końcu sali zauważam wielkiego
ważne jest nasze nastawienie do tego, co
pluszowego rekina zawieszonego pod sufi-
robimy. A życiowy cel? Uważam, że na ten
tem. Maluchy ustawiają się w kolejce do
ostateczny cel cel składają się właśnie te
wielkiej zabawki, aby próbować wdrapać się
mniejsze. Przecież każde zrealizowane za-
na jej grzbiet. Nie wszystkim się to udaje
mierzenie popycha nas do poszukiwania ko-
i większość po pierwszej próbie rezygnuje.
lejnych i przybliża do tego największego.
Teraz przyszła kolej na dziewczynkę, która
Kto wie, kim w przyszłości będzie główna
str /
www.outro.pl /
bohaterka tej opowieści? Mogę tylko gdybać, ale wiem jedno – tak łatwo się w życiu nie podda. No
właśnie... życiowy cel. Czy
w ogóle można mówić o czymś takim? Podejrzewam, że każdy z nas na każdym etapie swojego życia ma jakiś jeden, choćby najmniejszy, cel. Dziewczynka, którą udało mi się poznać, mimo swojego młodego wieku wykazała się silną determinacją w tym, aby wdrapać się na ogromnego rekina w parku trampolinowym. Może kolejnym wyzwaniem będzie ściana wspinaczkowa, a kiedyś nawet Mount Everest? Zaczyna się od małych rzeczy, a następnie próbuje się mierzyć z coraz większymi. Jeżeli w którymś momencie dasz za wygraną, musisz liczyć się z tym, że może cię coś ominąć. Czasem – coś naprawdę wielkiego. Nie twierdzę, że zawsze. Niekiedy warto jednak odpuścić i w zamian zyskać coś innego. I to właśnie będzie ten moment, w którym może okazać się, że dobrze zrobiłeś, rezygnując. Bo dzięki temu mogłeś natrafić na był na inny cel, ten, który był ci pisany.
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
redaktor: Katarzyna Giemza
Czy marzenia mogą być niebezpieczne? Odpowiedź na to pytanie okazuje się przeczyć
tej, która jako pierwsza przychodzi na myśl. Marzenia stanowią ważną część ludzkiego życia oraz motywację do tego, by je kształtować. Niemniej jednak mogą być na tyle niebezpieczne, że przynoszą więcej szkody niż pożytku lub też, w ekstremalnych wypadkach, same negatywne konsekwencje. Gdy takie marzenia oślepiają człowieka i zaczynają przejmować kontrolę nad jego życiem, a on sam bezwzględnie dąży do ich spełnienia, zmieniają się w obsesję – zjawisko tak powszechne, jak niezdrowe i toksyczne.
Obsesja może się przejawiać na wiele sposo-
nie traci na popularności nawet mimo licznych gło-
bów. Polega m.in. na całkowitym zaślepieniu dąże-
śnych skandali z tym związanych. Jako przykład mo-
niem do wyznaczonego celu – zwykle za pomocą
że posłużyć historia Lance’a Armstronga. W czerwcu
nielegalnych lub nieetycznych metod, zgodnie z ma-
2012 r. oskarżono go o stosowanie dopingu w la-
kiaweliczną zasadą cel uświęca środki. To zjawisko
tach 1996–2011, za co groziła mu dożywotnia dys-
jest bardzo częste wśród osób uprawiających sport
kwalifikacja. Zgodnie z postanowieniem USADA
wyczynowo. W ich świecie priorytet stanowi zdoby-
(Amerykańskiej Agencji Antydopingowej) został wy-
wanie jak najwyższych wyników bez względu na
kluczony ze świata kolarstwa wyczynowego oraz
wszystko inne. Jedna z najbardziej rozpowszechnio-
utracił wszystkie tytuły i osiągnięcia zdobyte od
nych metod pomagających sportowcom w biciu ko-
sierpnia 1998 r. aż do końca swojej kariery sporto-
lejnych rekordów i osiąganiu coraz to lepszych re-
wej. W wywiadzie z Oprah Winfrey otwarcie przy-
zultatów, czyli doping,
oficjalnie jest nielegalna
znał się do stosowania dopingu i że właśnie temu
i potępiana przez środowisko sportowe oraz jego
zawdzięczał wszystkie swoje wygrane w Tour de
reprezentantów: sportowców, trenerów, lekarzy
France.
i sędziów. Rzeczywistość jednak wygląda zupełnie
Nie każdy sportowiec jednak ujawnia takie
inaczej. Zażywanie dopingu w jakiejkolwiek formie
niewygodne fakty, które skazują na potępienie
str /
www.outro.pl /
w środowisku sportowym. Lekkoatletka Marion Jones stanęła przed sądem za stosowanie nielegalnego dopingu. Przez całe cztery lata trwania procesu odpierała zarzuty, które jednak znalazły potwierdzenie w jej prywatnych listach ujawnionych we wrześniu 2007 r. W tym samym roku Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych unieważniło wszystkie jej wyniki uzyskane od września 2000 r. oraz uznało, że musi ona zwrócić wszystkie medale, nagrody i pieniądze wywalczone w zawodach od tego czasu. Z kolei w styczniu następnego roku została skazana na pół roku więzienia za składanie fałszywych zeznań podczas procesu. Po tym skandalu zrezygnowała z lekkoatletyki na rzecz koszykówki, którą uprawiała jako studentka. W latach 2010–2011 była rozgrywającą w klubie ówcześnie znanym pod nazwą Tulsa Shock, a obecnie jako Dallas Wings. W 2011 r. odeszła z klubu. Jako koszykarka nie była związana z żadnym skandalem dopingowym, dzięki czemu odzyskała dobre imię w świecie sportu. Obsesja i dążenie do obranego celu za wszelką cenę to niebezpieczne zjawiska, które pod postacią dopingu zdominowały sport wyczynowy. Historie Lance’a Armstronga i Marion Jones trafnie ukazują skalę problemu, który ujawnia zakłamanie środowiska sportowego. Oficjalnie podejmowane są próby walki z dopingiem, w wielu krajach, takich jak Rosja, służące zatuszowaniu prawdziwego stanowiska świata profesjonalnego sportu, gdzie niewielu dziwi taka forma wspomagania zawodników.
str /
www.outro.pl /
#czytam
Białosz
str /
www.outro.pl /
mwiersze:
zewski
str /
www.outro.pl /
redaktor: Martyna Kłos
Odkąd zaczęłam pisać do Outro, praktycznie każdy z moich artykułów był komentowany przez
naszego redaktora naczelnego, obecnie jego zastępcę w podobny sposób: To brzmi jak Białoszewski,Nie pisz Białoszewskim, bo to się trudno czyta,itp. Prawdę powiedziawszy,niewiel e mi to mówiło, bo tego poety nie kojarzyłam z żadnym stylem. Nie wiedziałam więc, czy tę uwagę mam traktować jak pochwałę, czy wręcz przeciwnie, jako sugestię, żeby przestać pisać. Postanowiłam to więc sprawdzić.
„Mylnych wzruszeniach” Białoszewski wyciąga osta-
W śmieciach siła Przygotowując się do pisania tego tekstu, znalazłam w miejskiej bibliotece książkę Miron Białoszewski
teczne konsekwencje ze swej postawy: po popsuciu wszystkiego psuje i własny instrument poetycki:
Stanisława Burkota. Wypożyczyłam, przejrzałam
wieszór
spis treści. Zaintrygował mnie tytuł tekstu Artura
od czego pochodzi?
Sandauera – Poezja rupieci; Czyżby moje teksty były
od dnia
tekstami skupiającymi się na kompletnie nieistot-
a do czego dochodzi?
nych tematach? Przecież chyba nasz ex-naczelny
do tego że ecz się ciągnie
powiedziałby mi, że są one po prostu słabe, a nie
eszumi
zasłaniał się Białoszewskim… A może jednak? Czy-
eszumi
tam.
póki się nie wyeszumię
Znajduję
ciekawy
fragment:
Tworzy
[Białoszewski – M.K.] specyficzną poezję i metafizykę rupieci: pierwszy to poeta polski, który dostrzegł – nie zauważane dotąd – zwały pyłu na – tylekroć opiewanych – świątkach kościelnych. I dal ej: Nie dość na tym! Cały swój los, ba! los człowieka w ogóle ujmuje on w kategoriach rupieci; Aż w końcu: autor Obrotów rzeczy stawia słowo kalekie nad słowem poprawnym: ma nad nim tę wyższość, że jest wielofunkcyjne. W
str /
do tego dochodzi dochodzę (Szumię raz, tom Mylne wzruszenia)
Pytanie: po co? Odpowiedź jest bardzo prosta, ale równocześnie bardzo dziwna: bo ceni wszystko to, co jest zepsute. Zniszczona rzecz traci swoją funkcjonalność, przez co zyskuje nowe życie. Bowiem to,
www.outro.pl /
jak ją wykorzystamy, zależy tylko od naszej wyobraźni. „Zepsuty” człowiek to ktoś nie uznający żadnych reguł, będący na marginesie społecznym. Osoba mogąca zrobić zdecydowanie więcej, niż ktoś, kogo rytm życia jest ściśle ograniczony: sen, praca, obowiązki domowe, sen, praca, obowiązki domowe, sen… Zepsute krzesło to już nie krzesło. To kwietnik, półka, rzeźba…
i tutaj. Wyka na pierwszym miejscu zwrócił uwagę na malarskość poezji poety. Krytyk pisze między innymi o plastyczności obrazu. To, co przedstawia nam autor Kontemplacji jest jak najbardziej realistyczne. Co więcej: jest zwykłe i codzienne. Jest proste. Zwraca uwagę na to, co jest dla nas tak oczywiste, że tego nie dostrzegamy: na to, że każdego człowieka jeste-
A język? Czy próbowałeś kiedyś zapisać zwyczajne, potoczne rozmowy? Taką niezobowiązującą wymianę zdań? Ja próbowałam. Wniosek: język potoczny również jest zniszczony. Nie obowiązują
śmy w stanie zobaczyć tylko w połowie, na burotę przekrojonego buraka, na…
Skrojone według jednego manekina połyski przechodniów.
w nim rygory języka pisanego, nie musi być czysty, zrozumiały. Ale przez to swoje zniszczenie jest dużo bardziej komunikatywny niż poprawna polszczyzna. Wystarczy przecież, że poza słowami no o to mi właśnie chodzi… wskażesz palcem na jakiś przedmiot, a rozmówca już wie, co masz na myśli! Albo westchniesz i przewrócisz oczami.
Kubistyczne lustra po guzikach po morzach. Ziarno rdzy na nowy kolor starej szuflady.
Może więc o to chodziło mojemu exnaczelnemu, gdy mówił, że piszę Białoszewskim.
Ściany zmieniające skórę jak węże.
Może uważa, że mój język jest zbyt potoczny. Że
Gruby kurz
słowa, których używam, odeszły do lamusa. Że są
który rośnie
niezrozumiałe. Albo, że tematy podejmowane prze-
pokoleniami szarych baranków.
ze mnie są nic nie warte. Wracam pamięcią do moich artykułów i… nie wydaje mi się, żeby to była prawidłowa odpowiedź na moje pytanie. Chyba nie…
Wypożyczalnia sennych przeżyć. czyli druga historia świata.
W stronę wyobraźni
(Rzeczywistość
nieustalona,
tom
Obroty
rzeczy)
Musiałam więc czytać dalej. W tej samej książce znalazłam również tekst Kazimierza Wyki o intrygu-
Jednocześnie w owej malarskości Białoszewski ści-
jącym tytule Na odpust poezji. Postanowiłam, że
śle trzyma się tematyki związanej z człowiekiem. Jak
w moich niekończących się poszukiwaniach zajrzę
pisze Wyka, istnieją dla niego wyłącznie twory ludz-
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
kiej cywilizacji, zjawiska i rzeczy z najbliższej otoczki kulturalnej człowieka. Krytyk zwraca również uwagę na to, że mimo całkowicie odmiennej tematyki jest to pierwszy od czasów samego Leśmiana poeta leśmianowski. Leśmianowski w sensie filozoficznym – obaj za pomocą swojej poezji przedstawiają swój własny sposób widzenia świata. Piszą wiersze filozoficzne, ale nie opisują nurtów filozoficznych. Ich sposób widzenia świata jest widoczny w obrazach poetyckich, ale nie przedstawiony dosłownie. Czytelnik, który będzie chciał go odkryć, musi to uczynić sam. Czy więc moje teksty są nieoczywiste? Trudne? Nieprzejrzyste? Zazwyczaj staram się przestrzegać zasad dobrego dziennikarstwa i pisać nieskomplikowanie. Nie przeszkadza mi to w zamieszczaniu w tekstach drobnych aluzji czytelnych do określonej grupy, ale przez to moje teksty nie tracą chyba na wartości.
Razem, a jednak osobno Próba ostatnia. Na koniec otworzyłam… początek książki. Zapoznałam się z tekstem Stanisława Burkota W kręgu sztuki awangardowej; Być może, mimo całej mojej niechęci do tego ruchu, okaże się, że nieświadomie piszę teksty awangardowe! Może tym razem cel zostanie zatopiony… Co wspólnego ma Białoszewski z tym kierunkiem literackim? W wierszach warszawskiego poety bardzo często możemy doszukać się niespo-
str /
www.outro.pl /
tykanych na co dzień w języku polskim słów. Bo
a waszym szarym – z was samych – dogom
przecież nikt z nas nigdy chyba nie słyszał takich
w które i mnie zabieracie?
wyrazów, jak: miastowłosy, wygitarowuje, sielankoście czy piórokurze… Równie dziwne zlepki języko-
Tak
we znajdziemy w twórczości futurystów, dadaistów
w mojej pustelni
czy Awangardy Krakowskiej. Jednak Białoszewski
samotność
nie ma z nimi wiele wspólnego. Odrzuca życie w tłu-
pamięć świata
mie, w wielkim mieście. Nie chce splendoru otacza-
i to, że mam się za poetę.
jącego artystów. Ucieka od świata. Ale jednocześnie pisze o nim. Pisze w sposób dziwny, niezrozumiały.
Dziwię się
Dlaczego? Ponieważ odrzucił język kultury wysokiej,
I dziwię siebie,
bo (jak pisze Burkot – M.K.] język właś nie w kulturze
I komentuję wciąż żywoty otoczenia.
wysokiej uległ skonwencjonalizowaniu, stał się pusty,
(…)
fałszywy. Dotyczy to także gatunków literackich (…). W twórczości Białoszewskiego przeważają formy ludyczne, bo literatura dawno utraciła swą moc profetyczną. Sposób, w jaki warszawski poeta tworzył, był wynikiem jego światopoglądu. Uważał, że prawdziwe jest tylko to, co indywidualne. A obowiązkiem artysty, regułą sztuki jest prawda: w świecie współczesnym możliwa jest tylko prawda indywidualna, poje-
(O mojej pustelni z nawoływaniem, Obroty rzeczy).
Cóż… Do zasad polszczyzny (raczej) się stosuję. Od świata uciekam tylko czasem (jak mam go po dziurki w nosie). Awangardy nie trawię. Kulturę wysoką (nawet) lubię. O! Indywidualność cenię. Ale czy aż tak? Czy to już zbiałoszewienie? Nie wydaje mi się…
dyncza, osobna. (…) Jako artysta (Białoszewski – M.K.]
Marzenie mam…
nie poddawał się żadnym regułom, nie upodabniał się
Koniec końców trochę o Białoszewskim się dowie-
do innych, nie należał do grup i koterii literackich. Był
działam, poezji poczytałam, nowego stylu poznałam.
„osobny” i dbał o to w każdym momencie swej arty-
Ale pytanie, z którym zasiadłam do pisania tego tek-
stycznej
stu nadal pozostaje pytaniem. W ostatnim akcie roz-
kariery.
paczy piszę więc krótki list:
(…) Jakże jednak tu nie ulec
Panie ex-Szefie,
twojej piramidzie mojego odosobnienia?
o co Panu chodziło?
a twoim – brzękom nazwy
Z wyrazami szacunku,
która nadziewa moje ciasto ucha?
Martyna Kłos
str /
www.outro.pl /
str /