www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
TEMAT NUMERU:
str /
www.outro.pl /
Powinni zapłacić? strona 6 Zabawa historią, czyli naziści na Księżycu strona 12 Zmodernizuj myślenie strona 18 Historia zakurzona strona 24 O przeszłości współcześnie strona 28 Młoda historia strona 36 Historyczne niedomówienia strona 42 Problemy Trzeciego Świata strona 48 Walka jest zawsze nierówna strona 52
str /
www.outro.pl /
Powrócę do pytania, którym kończy się wstęp zamieszczony na okładce – co wreszcie z tą historią? W dyskusji można wyróżnić tak wiele różnorodnych głosów, że zajęcie jednoznacznego stanowiska wydaje się niemożliwe. Jedno jest pewne – historia istnieje i trzeba się z nią uporać. Wszystko, co spotykamy na swojej drodze, ma swą przeszłość. Ulica i dom, w którym mieszkasz, budynek poczty który codziennie mijasz, uniwersytet na którym studiujesz albo szkoła do której uczęszczasz, klub w którym spędzasz piątkowe wieczory… Oczywiście, trudno porównywać rangę historii narodu czy grupy etnicznej z wiedzą o powstaniu jakiegoś budynku czy instytucji – niemniej nawet te z pozoru najmniej istotne fakty z zamierzchłych czasów mogą okazać się zaskakujące i przez to przyciągać uwagę. Wpływ na postrzeganie otaczającej każdego z nas historii jest kształtowany już od najmłodszych lat. Wiele zależy od rodziców i od ich przywiązania do wydarzeń z dziejów ojczyzny – taj małej czy tej dużej, narodowej. Jeśli doceniają ich wartość, to spróbują przekazać je następnemu pokoleniu. W ten sposób uchronią od zapomnienia cenną dla nich wiedzę. Nie brakuje jednak osób, które uważają, że dzieci nie powinny o historii zbyt wiele się dowiedzieć – dzięki temu mogą budować rzeczywistość wokół siebie tak jak tego pragną, bez wpływu starych wzorców i utartych konwenansów. Dziecko już po kilku latach staje się nastolatkiem, który więcej rozumie, myśli
bardziej analitycznie, ale jednocześnie nadal pozostaje podatny na wpływy otoczenia. Inicjatywę w tym czasie przejmuje przede wszystkim szkoła – nie da się ukryć, że od osoby nauczyciela zależy bardzo wiele, jednak nie jest to jedyny czynnik. W tym wieku człowiek pragnie najczęściej konkretnych dowodów, ujrzenia wszystkiego na własne oczy. Jednocześnie nie chce stracić na tym zbyt wiele czasu. Sztuką jest więc tak przedstawić historię, by nie została ona z miejsca odrzucona. Dzięki temu młody człowiek sam oceni, czy zdobyte wiadomości przydadzą mu się w życiu, czy nie. Współcześnie wiele instytucji stara się promować wiedzę o najważniejszych dawnych wydarzeniach z życia kraju i świata. Prześcigają się w pomysłowości, proponując aktywne formy nabywania wiedzy w różnych okolicznościach. Powstaje coraz więcej ośrodków, które prezentują przeszłość z wykorzystaniem współczesnych technologii. Warto skorzystać z ich oferty i przekonać się, czy było warto. Ostateczną decyzję o przydatności historii w twoim życiu musisz jednak podjąć sam. Mam nadzieję, że grudniowe wydanie Outro ci w tym pomoże.
str /
Krzysztof
www.outro.pl /
Outro – wychodzimy poza schemat
Szefowie działów:
ISSN: 2299-5242
Ilona Sieradzka (korekta), Patryk Skoczylas (graficy), Martyna Kłos (promocja)
Ogólnopolski miesięcznik młodzieżowy Wydawca: Fundacja Nowe Media www.outro.pl
Webmaster: Maciej Perkowski
mail: redakcja(@)outro.pl, rekrutacja(@)outro.pl
Promocja: Anna Jastrzębska, Martyna Kłos,
Redaktor naczelny: Krzysztof Andrulonis
Kamil Durajczyk, Krzysztof Andrulonis, Marta Klon
Zastępca redaktora naczelnego: Marek Suska Sekretarz redakcji: Paulina Małota Skład wydania i fotoedycja: Magdalena Kosewska, Krzysztof Andrulonis
Korekta: Julia Kijewska, Janusz Pyrkosz, Paulina Kos, Kinga Król-Kamoji, Ilona Sieradzka Grafiki: Magdalena Kosewska, Patryk Skoczylas, Paulina Wyroślak
Projekt okładki: Magdalena Kosewska
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
redaktor:
Kamil Durajczyk
Większość konfliktów pozostawia po sobie straty ludzkie i zniszczenia materialne. Nic więc dziwnego, że niemal od zawsze obowiązuje w zasada prawna, aby jedno z państw (zazwyczaj: przegrany agresor) wypłaciło drugiemu finansową rekompensatę za poniesione straty. Wydawać by się mogło, że zasada ta powinna znaleźć zastosowanie również w przypadku II wojny światowej. Był to przecież największy konflikt zbrojny w dziejach ludzkości, który trwał kilka lat i zaangażował nieomal wszystkie państwa świata. W trakcie walk użyto wielu rodzajów broni masowego zniszczenia, w tym najpotężniejszej bomby atomowej. W trakcie tej wojny doszło również do wielu gigantycznych ludobójstw z Holocaustem na czele. Jak się jednak okazuje, historia nie jest tak prosta i oczywista. Wiele państw – w tym Polska – nigdy nie doczekało się rekompensat finansowych za II wojnę światową. Dlaczego?
Pogmatwane dzieje II wojna światowa nie skończyła się jedną powszechną konferencją pokojową, podczas której podjęto by odpowiednie decyzje co do przyszłości. Co więcej, jeszcze w trakcie trwania konfliktu odbyło się kilka szczytów o charakterze konferencji międzynarodowych, podczas których obóz, który jedynie spodziewał się swojej wygranej w wojnie, dzielił przyszły świat wedle własnej wizji. Niestety, skutkiem tych spotkań było również zarysowanie się nowego międzynarodowego konfliktu – tzw. zimnej wojny. Nie minął rok od zakończenia II wojny światowej, a państwa Europy i świata podzieli-
str /
ły się na dwa bloki: zachodni i wschodni. Wczorajsi sojusznicy stanęli naprzeciwko siebie i z gotowymi do wystrzału karabinami tylko czekali na sygnał do ataku z Moskwy lub Waszyngtonu. I chyba wyłącznie dar rozsądku (lub dar lęku przed bronią atomową?) kolejnych przywódców Kremla i Białego Domu spowodował, że przez czterdzieści kilka lat nie doszło do wybuchu III wojny światowej. Ponadto Niemcy zostały po wojnie podzielone na dwa zupełnie różne państwa. Nie było więc nawet zgody co do tego, kto miałby ewentualne reperacje dla Polski i innych krajów wypłacać – rząd zachodni w Bonn czy rząd wschodni z siedzibą w Berlinie (sojuszniczy względem ówczesnej, komunistycznej Polski)? A może oba? Nie ulega wątpliwości, że Niemcy paradoksalnie w tej sprawie zyskały na historycznym pogmatwaniu. Gdyby od razu po wojnie istniały obok siebie dwa suwerenne państwa, polskie i niemieckie, to niemal na pewno kwestia reparacji przybrałaby zupełnie inny obrót, być może już dawno zostałaby rozwiązana. W tych specyficznych warunkach nie może jednak dziwić, że sprawa odszkodowań nie została odpowiednio uregulowana we właściwym czasie, a więc tuż po wojnie. Zamiast cieszyć się pokojem i naprawiać straty po szaleństwach wywołanych przez Hitlera, największe państwa znów skoczyły sobie do gardeł, zastygając z kłami wycelowanymi w szyję przeciwnika. Do ugryzienia nie doszło (choć pewne ukąszenia miały miejsce – wystarczy wspomnieć Wietnam, Kubę czy kryzysy berlińskie), ale jednocześnie rozpłynął się gdzieś temat reparacji. Tak jak gdyby nie było w ogóle takiego problemu, a Hitler stanowił wyłącznie niemiły epizod historyczny.
www.outro.pl /
Polskie racje Nie może dziwić, że dla Polski temat braku odszkodowań wojennych od Niemiec jest szczególnie drażliwy. Nasze państwo ucierpiało niezwykle mocno, będąc na pierwszej linii działań wojennych. Przez nasze tereny w ciągu tych sześciu lat aż trzykrotnie przetaczała się linia frontu ze wszystkimi jej okrucieństwami – najpierw Niemcy na spółkę z Sowietami dokonali ataku z dwóch stron, likwidując w ten sposób II RP; po dwóch latach Niemcy ruszyli przez polskie ziemie na Sowietów, a po trzech kolejnych musieli przez nasz kraj uciekać przed odpierającą ich Armią Czerwoną. Ponadto – chociażby z racji na wielką liczbę ludności żydowskiej w Polsce – ponieśliśmy gigantyczne straty ludnościowe. Według szacunków zginęło aż
str /
sześć milionów obywateli przedwojennej II RP. Gdyby niemieccy okupanci utrzymali to tempo mordowania polskich obywateli (co zresztą było ich celem), to jak dość łatwo można policzyć, mniej więcej w drugiej połowie lat 60. zeszłego stulecia Polacy staliby się jedynie pojęciem historycznym. Poza ogromem strat ludzkich Niemcy odpowiadają także za wprost niepoliczalne szkody materialne. Klasycznym przykładem jest los stolicy, Warszawy. Ucierpiała ona zarówno podczas kampanii wrześniowej w 1939 roku, jak i podczas powstania warszawskiego. Paradoksalnie największe szkody wyrządzili tu Niemcy, wtedy gdy ostatni Polacy opuścili miasto. To wtedy przez kilka jesiennych miesięcy 1944 roku (po powstaniu) dokonywano systematycznego wyburzania Warszawy, aby nie został tu „kamień na kamie-
www.outro.pl /
niu”. Trudno o bardziej perfidną i obrzydliwą akcję wymierzoną w dorobek cywilizacyjnohistoryczny danego państwa niż systematyczne wyburzanie jego stolicy. Straty polskie podczas wojny to również sfera kultury. Szacuje się, że Niemcy zrabowali z Polski ok. pół miliona dzieł sztuki wartych łącznie aż 11 miliardów dolarów (według współczesnego kursu). Zniszczono również setki instytucji kultury – muzeów, teatrów, kin… Najsłynniejszym bodaj dziełem sztuki, które zniknęło z polskich zbiorów zrabowane przez naszych zachodnich sąsiadów, jest Portret młodzieńca pędzla samego Rafaela. Do dziś nie udało się go odnaleźć.
Gdy teoria spotyka się z realiami Nie ulega wątpliwości, że Niemcy jako sprawca i jednocześnie przegrany II wojny światowej powinny zapłacić Polsce (i innym państwom) odszkodowania w postaci reparacji. Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Pierwszy powód został już wyjaśniony – skomplikowana sytuacja historyczna Europy po II wojnie światowej. Ostry spór na linii wschód–zachód, nieustająca groźba nowej wojny, podział Niemiec. To wszystko nie sprzyjało uzyskaniu od Niemiec odszkodowań. Drugim problemem był sam stosunek władz polskich do tej kwestii. Zabrakło konsekwentnej polityki – ale to znowu wynika
z komplikacji historycznych. I tak np. komunistyczny, podporządkowany Moskwie rząd Bieruta faktycznie zrzekł się reparacji. Jednak była to decyzja niesuwerenna, spowodowana uzależnieniem od ZSRR i jakoby przyjacielski gest wobec (tylko jednego z dwóch) państw niemieckich – NRD. Już w III RP kolejne rządy unikały tematu roszczeń, gdyż Niemcy (już zjednoczone) były naszym głównym sojusznikiem na drodze do integracji z zachodnią Europą. Gdy to się już udało i wstąpiliśmy do NATO oraz Unii, temat odżył. Skutkiem była kuriozalna sytuacja, do której doszło we wrześniu 2004 roku. Polskie władze wysłały wówczas do Berlina dwa zupełnie sprzeczne komunikaty w sprawie roszczeń. Najpierw Sejm niemal jednogłośnie przyjął uchwałę, w której stwierdził, że Polska ma pełne prawo do roszczeń. Cztery dni później lewicowy rząd Marka Belki z kolei jednoznacznie oświadczył, że sprawa reparacji jest już zamknięta. Przy takim dwugłosie nie sposób było oczekiwać, żeby Berlin poważnie potraktował nasze żądania. Ostatnio o sprawie znów zrobiło się głośno. Jako dobry przykład podaje się w tym kontekście Grecję, która to jako jedno z nielicznych państw zdołała uzyskać od Niemiec rekompensaty za wojnę. Stało się to w 1960 roku, lecz Niemcy zapłaciły wówczas zaledwie część ze swych zobowiązań. Podobnie jak u nas, i w Helladzie temat co rusz więc odżywa. A gdyby jednak stał się cud
str /
(bo chyba w takich kategoriach należy to rozpatrywać) i Niemcy zapłaciłyby nam zaległe pieniądze? Eksperci szacują tą kwotę bardzo różnorodnie, od 3 do 24… bilionów złotych! Dla porównania, z obecnej, kilkuletniej puli budżetowej Unii Europejskiej Polska dostaje „zaledwie” 390 miliardów złotych. Z kolei budżet Niemiec to w przeliczeniu mniej więcej bilion złotych. Nie trzeba być doktorem ekonomii, aby dostrzec, że wypłata reparacji w takim kształcie spowodowałaby bankructwo naszego zachodniego sąsiada. Chyba że by wypłaty na wiele, wiele, wiele rat (i lat).
Cud niepamięci Co więc powinniśmy jako naród zrobić? Czy warto walczyć o coś, co wydaje się zupełnie nieosiągalne? Politycy prowadzą swą grę interesów, która polega między innymi na manipulowaniu nastrojami społecznymi, dlatego nie może dziwić, że do tematu będą wracali. Jednak to tylko teatr – przedstawienie, którego reżyserzy dobrze wiedzą, iż żadnych reparacji nie mogą oczekiwać. Czy w związku z tym powinniśmy zapomnieć o temacie? Zbrodnie wyrządzone Polsce przez Niemców niespełna osiemdziesiąt lat temu wciąż przerażają. Kolejne pokolenia dowiadują się o nich z książek czy filmów. Rozmiar tamtych krzywd nigdy nie może być zapomniany i chociażby dlatego – z pobudek, jak to się ładnie mówi, moralnych – powinniśmy się o nie upominać. Albo przynajmniej: przypominać.
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
redaktor:
Marta Klon
Podobno kolejne pokolenia młodych ludzi mają coraz większy problem z nauką historii i przykładaniem większej wagi do tego przedmiotu. Nie skupiamy się na tym, co było, żyjąc już nawet nie teraźniejszością, a właściwie przyszłością. Nieustannie biegniemy do przodu i oczekujemy na to, co przyniesie jutro. Zapominanie o przeszłości nie jest oczywiście dobrą tendencją, gdyż historia wciąż może nas wiele nauczyć, niewątpliwie jednak staje się to znakiem czasu. Szkoda, gdyż nie tylko przypomina nam o naszych największych porażkach i sukcesach, ale może również stać się znakomitą pożywką do tworzenia niesamowitych, nierzadko skrajnie absurdalnych opowieści, działających głównie na zasadzie „co by było gdyby”. Dzięki takiemu jej wykorzystaniu powstało wiele niezwykle interesujących dzieł, z którymi bez wątpienia warto się zapoznać. Historia alternatywna jest gatunkiem zaliczanym do nurtu science fiction. Akcja utworów zaliczanych do tego gatunku dzieje się w świecie, w którym dzieje potoczyły się innym torem, niż znamy to z podręczników. Daje to ogromne pole do popisu twórcom zarówno powieści, jak i filmów i gier. Gatunek ten jest szalenie różnorodny i pozwala na sporą swobodę w kreowaniu opowieści. Ze względu na fakt, że tego typu tytułów powstało całkiem sporo, postanowiłam napisać o trzech filmach, które w specyficzny i niestandardowy sposób bawią się gatunkiem, przedstawiając dość zaskakujące historie związane z drugą wojną światową.
Zombie SS Opowiem wam historię. Otóż w czasie drugiej wojny światowej norweskie miasteczko Øksfjord było waż-
str /
nym strategicznie miejscem dla Niemców. Miejscowi nie chcieli pogodzić się z obecnością nazistów, szczególnie że dowódca oddziałów, pułkownik Herzog, zgotował mieszkańcom prawdziwe piekło na Ziemi. Prześladowano ich i torturowano niemalże każdego dnia. Pod koniec wojny, gdy wiadomo już było, że jest ona dla Niemców przegrana i nadchodzą wojska Armii Czerwonej, niemający już nic do stracenia żołnierze zaczęli rabować i mordować okoliczną ludność. Prześladowani i przyparci do muru postanowili się zbuntować i zemścić. Zgromadzili broń – wszystko, co tylko udało im się znaleźć i nadawało się do rozłupania czaszki – i zaskoczyli Niemców w środku nocy. Żołnierze nie mieli szans, jednak części z nich, w tym okrutnemu pułkownikowi Herzogowi, udało się uciec w góry wraz ze skradzionymi kosztownościami. Co było dalej? Tu mała zagadka dla ciebie, drogi czytelniku. Jak myślisz – co stało się z zaginionymi niemieckimi oddziałami? A. dzięki determinacji i przy wykorzystaniu skradzionych dóbr przedostali się do Niemiec B. umarli z głodu C. zamarzli na śmierć D. zamienili się w zombie i czekają na bogu ducha winnych turystów, których mogliby pożreć. Tak, tak, oczywiście poprawną odpowiedzią jest odpowiedź D. Taką właśnie historię opowiada nam film Zombie SS. Dzieło to może niezbyt lotne i odkrywcze, ale na swój sposób zabawne. Szczególnie powinno spodobać się fanom żywych trupów, którzy dość mają
www.outro.pl /
już tytułów pokroju The Walking Dead czy Nocy żywych trupów. Nie odnajdziemy tu zbyt wielu nawiązań do autentycznych wydarzeń. Streszczona przeze mnie opowieść jednego z bohaterów jest w większości fikcją i trudno znaleźć informacje o tym, jakoby niemieckie oddziały zwane Einsatzgruppen kiedykolwiek dotarły do Øksfjord. Bez wątpienia jednak nie zabraknie czarnego humoru, absurdu i dużych ilości krwi i flaków. Zombie naziści nie różnią się szczególnie od swoich kolegów z innych produkcji, jednakże z pewnością dodają filmowi smaczku, który oczywiście nie każdemu przypadnie do gustu. Banda żywych trupów w charakterystycznych strojach nie tylko robi wrażenie i niewątpliwie przeraża (w końcu nie dość, że zombie, to jeszcze naziści), ale też mogłaby być interpretowana na poziomie metaforycznym. Wymagałoby to jednak sporo dobrej woli i możliwe, że również pewnej nadinterpretacji, gdyż twórcy nie silą się tu raczej na tworzenie
str /
dodatkowych, głębszych sensów. Ma być krwawo, głupawo i strasznie.
Kung Fury Jeśli wydawało się wam, że zombie naziści to szczyt nonsensu, to nic jeszcze nie wiecie o kinie. Poprzedniemu tytułowi daleko do „odjazdu”, jakiego niewątpliwie doświadczył David Sandberg, reżyser i scenarzysta filmu Kung Fury. Opowiedziana przez niego historia jest tak szalona i okraszona czarnym humorem, że nieustannie balansuje na granicy żenady. Szczęśliwie, przynajmniej zdaniem niżej podpisanej, Sandbergowi udaje się jej nie przekroczyć, utrzymując przy tym najwyższy poziom absurdu. O czym jednak jest ta niewątpliwa perełka? Podczas pościgu za groźnym mistrzem kung-fu ginie jeden z policjantów. Jego partner zostaje porażony piorunem i ugryziony przez kobrę, w wyniku czego doznaje wizji i odkrywa tajemną sztukę walki.
www.outro.pl /
W ten sposób staje się on Kung Furym. Nasz bohater postanawia wykorzystać nowe umiejętności i stać się najlepszym policjantem na świecie. Kiedy jednak miasto zostaje zaatakowane przez rozszalały automat do gier, nawet on staje się bezradny. Szczególnie gdy dowiaduje się, że za atakiem stoi „najgorszy przestępca wszechczasów” – Adolf Hitler. W tym momencie objawia się prawdziwe szaleństwo reżysera, a zaproponowana przez niego wersja historii przebija wszystko, co do tej pory znaliście. Otóż dowiadujemy się, że w latach czterdziestych Hitler był mistrzem kung-fu i zmienił imię na Kung Führer. On również znał przepowiednię Kung Fury i postanowił zrobić wszystko, by odkryć tajniki tej sztuki. Wraz z nazistowskimi żołnierzami przeprowadzał liczne eksperymenty mające przybliżyć go do odkrycia tej wielkiej tajemnicy. Kiedy jednak się to nie udało, zniknął
str /
i przeniósł się w czasie do roku 1985. Nasz bohater postanawia więc powrócić do nazistowskich Niemiec i raz na zawsze pozbyć się Hitlera. Szaleństwo? Bez wątpienia. Przesada? To już zależy od wrażliwości widzów. Dla jednych temat drugiej wojny światowej nie jest tematem do żartów i wykorzystywanie postaci Hitlera w taki właśnie sposób wydaje się niesmaczne, dla drugich jest to wątek nad wyraz nośny i znajomicie wpasowujący się w ramy czarnego humoru. Reżyserowi nie można jednak odmówić zarówno kreatywności, jak i bujnej wyobraźni.
Iron Sky Jak już wspominałam w tytule, istnieje pewna niezwykle absurdalna teoria, według której naziści uciekli na Księżyc i zbudowali tam swoją bazę. Możliwie, że tego
www.outro.pl /
typu doniesienia pojawiły się w ramach kampanii marketingowej omawianego filmu, możliwe również, że krążyły po Internecie już wcześniej. Niezależnie od tego, jaka jest prawda, jedno jest pewne – głupie to tak, że aż bolą zęby. A jednak wystarczyło na półtoragodzinny film, który nie tylko zabawia się historią, umieszczając nazistów po ciemnej stronie Księżyca, ale również wyśmiewa, kogo się tylko da i miejscami wychodzi mu to całkiem sprawnie. Pojawiają się tu wątki naprawdę trafione, jak chociażby ten, w którym jeden z niemieckich naukowców tworzy kabel USB (i nadaje mu rozbrajającą wręcz nazwę) bądź ten, kiedy podczas obrad przywódców najsilniejszych krajów do ataku na Ziemię i stworzenia maszyn zagłady przyznaje się Korea Północna. Podobnie jak poprzednie dzieła, Iron Sky rzadko odwołuje się do autentycznych wydarzeń, raczej wykorzystując znane nam wątki, sym-
str /
bole i stereotypy w celu ich przeobrażeniai wyśmiania. Mnie osobiście nie powalił na kolana, ale warto dać mu szansę. Ostra jazda gwarantowana. Głównym celem tego typu przerabiania bądź wykorzystywania historii nie jest raczej przekazywanie nam wiedzy czy przekonywanie, że warto uczyć się i wracać do minionych zdarzeń. Jest to głównie forma zabawy, która może zachęcić do poważniejszych rozważań, ale może również służyć celom wyłącznie rozrywkowym. Nie należy jej jednak pomijać, gdyż jest coraz częściej wykorzystywana przez twórców i pozwala na tworzenie nowych, często bardzo interesujących, popkulturowych dzieł. Wyobraźnia ludzka nie ma granic, a historia oferuje nam masę wątków do wykorzystania. Skoro więc byli już zombie naziści i Kung-Fu Hitler, to może doczekamy się FrankenCezara?
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
redaktor: Zuzanna
Jeglorz
Historia i architektura, wbrew pozorom, mają wiele wspólnego – obu nich doświadczamy każdego dnia, a mimo tego łatwo o nich zapomnieć i je zlekceważyć. Budynki, o których tu mowa, spotkał podobny los. Z każdą dziesiątką na karku stawały się coraz mniej widoczne, aż stały się podobne do mrówki zadeptywanej przez wandali i zasłanianej przez wielkoformatowe reklamy. W rzeczywistości jednak są one trochę jak motyle. Powoli opuszczają potransformacyjny stan poczwarki i na powrót stają się widoczne i doceniane. A przede wszystkim piękne.
Portale i przewodniki turystyczne pozostają dość jednolite, jeśli chodzi o dobór słów mających przyciągnąć odwiedzających do konkretnego miasta. „Ciasne uliczki” to jedno z sztandarowych haseł, pojawiające się równolegle z różnymi „zamkami””, „kamienicami” i „katedrami”. Wniosek z tego jest jeden: w miastach interesuje nas najbardziej architektoniczne dziedzictwo sprzed wielu wieków, historia zamknięta w cegłach, kamieniach, szprosach i witrażach. Powoli jednak do ogólnej świadomości zaczyna docierać też ta inna historia, z jednej strony niewidoczna, bo zaniedbana lub przysłonięta w całości reklamami, z drugiej strony przytłaczająca swoją monumentalnością. Historia wylana be-
tonem i odlana w szkle, wywołująca kontrowersje często już dzięki swej nazwie: architektura czasów PRL.
Piętro pierwsze Większość z nas mija je codziennie kilkakrotnie. Wielopiętrowe bloki z odnowionymi elewacjami w pastelowych kolorach, straszące dziwnymi rzeźbami gmachy, stare domy towarowe – wszystkie one pochodzą właśnie z tamtej epoki. Nie zauważamy ich, bo przez lata nauczono nas traktować je jako pomyłki poprzedniego ustroju. Trudno się sprzeciwiać – rzeczywiście niełatwo jest mówić o pięknie zaklętym w typowych, wielkopłytowych blokach. Jednak z drugiej
str /
strony zaczną nam one jawić się nieco pozytywniej, gdy poznamy genezę ich powstania, choć może raczej wypadałoby rzec: ich rodowód. Zaczęło się między innymi od słynnego francuskiego architektawizjonera, Le Corbusiera, który już w dwudziestoleciu międzywojennym, zainspirowany szybkimi i ekskluzywnymi transatlantykami, tworzył wizje wielkich budynków mieszkalnych. Były to tak zwane superjednostki, które – podobnie jak wspomniane statki – miały w sobie zawierać wszystko: od kin, przedszkoli i supermarketów po, rzecz jasna, mieszkania. To między innymi jego pomysły trafiły potem na polski grunt, tu jednak zaczęły kiełkować
www.outro.pl /
na wiele różnych (począwszy od typowo corbusierowskiego) sposobów. W latach 1949–1956 wzrastały pod jaśniejącym słońcem socrealizmu, czyli doktryny, która zakładała podporządkowanie sztuki komunistycznemu państwu. Los ten nie ominął także architektury, czego efekty w postaci wielkich gmachów i szerokich ulic widać dziś między innymi na warszawskim MDM i w krakowskiej Nowej Hucie. Później, w miarę jak do miast przybywało coraz więcej ludzi, a pieniędzy ubywało, budownictwo tanich, prostych bloków zdominowało krajobraz. Tak przynajmniej nam się wydaje. Jednak pośród „betonowych lasów” powstawały też wspaniałe budynki mieszkalne, domy towarowe, hale wystawiennicze, aule, hotele. Słynny pawilon meblowy „Emilia”, Dworzec Centralny w Warszawie, Hotel Forum w Krakowie, Spodek w Katowi-
str /
cach czy Powszechny Dom Towarowy „Okrąglak” w Poznaniu projektowali najlepsi architekci tamtych czasów. Zaklęte w tych budynkach duch i założenia modernizmu pozostają widoczne do dziś, przede wszystkim jeśli chodzi o ich funkcjonalność, prostotę i brak większych zdobień, ale jednocześnie intrygującą formę, która ujawnia się przy bliższym spojrzeniu. Ujawnia się i zdecydowanie urzeka.
O tym, kto „się burzy”, a kto burzy naprawdę Niestety, historycznie są one nierozerwalnie związane z epoką, od której Polska po 1989 roku stara się odciąć. Dlatego też często nie traktuje się ich jak dziedzictwo narodowe, a wręcz odwrotnie, jak niepotrzeb-
www.outro.pl /
ne nikomu relikty przeszłości. Niecały miesiąc temu w mediach znów pojawiła się wieść, powtarzana od dawien dawna, na temat planów wyburzenia Pałacu Kultury i Nauki. Zapały polityków ostudzali historycy sztuki i konserwatorzy, przypominając, że budynek widnieje na liście polskich zabytków, tak więc pozbycie się go nie jest takie łatwe. O ile więc, jak się zdaje, o ten (było nie było) symbol Warszawy nie musimy się martwić, o tyle problem pojawia się w przypadku mniej znaczących i znanych budowli. Czasami są one tak zaniedbane, że pozostaje tylko się ich pozbyć – jak w przypadku budynków Ośrodka Postępu Technicznego w Chorzowie, zrównanych z ziemią w połowie listopada tego roku. Kiedy indziej niechęć do nich wynika z woli właściciela działki, który wolałby mieć na swojej ziemi coś bardziej opłacalnego niż stary pokomunistyczny kolos – tu za przykład może posłużyć warszawska Rotunda. Na nic zdały się protesty entuzjastów i znawców modernistycznej architektury. Została rozebrana, ma być zastąpiona nową. Na szczęście bywa też, że się udaje. Znany z coctail baru Pawilon „Powiśle” w stolicy był o włos od likwidacji. Budynek wpisano na listę zabytków, a inwestor ostatecznie zmienił plany. Tym razem modernizm wygrał, lecz pytanie – ile jeszcze podobnych „perełek” zostanie zamienionych w gruzy?
Powrót do przeszłości Jeśli wierzyć w to, co pisze Filip Springer, reporter ze sporym dorobkiem w zakresie architektury, w swojej Księdze zachwytów, mianowicie, że Powoli kończymy już rozmowę o tym, czy zachowywać tego typu obiekty i że tylko najwięksi ignoranci mogą sobie pozwolić na lekceważenie reliktów socmodernizmu, fani architektury powinni spać spokojnie. To zdanie eksperta. Czy jednak pierwszy spotkany na ulicy przechodzień powiedziałby to samo? Upraszczając nieco temat, można by rzec, że to zależy od jego wieku.
str /
www.outro.pl /
Jak przekonuje Springer w swoim projekcie Źle urodzone dotyczącym budynków wybudowanych w czasach PRL, ludzie starsi często wciąż kojarzą je przede wszystkim z komunistycznym reżimem. Zainteresowanie tymi obiektami rośnie więc głównie wśród ludzi młodszych, niepamiętających okresu sprzed transformacji. Ale nie tylko – architektura to ogólnie rzecz biorąc temat ostatnimi czasy modny, do czego przyczyniły się zarówno nowoczesne, nagradzane na światowych konkursach budynki, takie jak np. Centrum Dialogu „Przełomy” w Szczecinie, a także książki takich autorów jak Springer oraz architektoniczne klasyki po raz pierwszy tłumaczone na język polski ( na przykład W stronę architektury Le Corbusiera). Nic więc dziwnego, że dzięki temu także architektura PRL-u zyskuje swoją wierną publiczność i propagatorów. Ten rok był obfity choćby w takie wydarzenia, jak wystawa poświęcona działalności Oskara i Zofii Hansenów, premiera filmu Uzdrowisko. Architektura Zawodzia o ustrońskim kompleksie „piramid” zaprojektowanym przez słynny śląski duet Buszko– Franta czy otwarcie wystawy poświęconej dorobkowi Witolda Cęckiewicza w zaprojektowanym przez niego hotelu Cracovia. Możemy mieć nadzieję, że będzie ich tylko więcej. Pozostaje więc zadać na koniec fundamentalne pytanie: po co promować wiedzę o tych budynkach, po co się nimi zachwycać i emocjonować, po co w ogóle o nich pamiętać? Odpowiedź, może niełatwa, zdaje się narzucać sama: ponieważ tworzą one nasz krajobraz i codzienną przestrzeń każdego z nas, oraz – powtarzając za Springerem: może z nich wypłynąć jakaś nauka (albo nauczka) – o przestrzeni, o Polsce i jej historii oraz o nas samych. Lub ujmując to inaczej: żebyśmy się nie obudzili za kilkadziesiąt lat, że mieliśmy taką wspaniałą architekturę. Tyle że tym razem nikt nam jej nie zburzył. Tym razem pozbyliśmy się jej sami.
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
redaktor:
Ann
To już przeszłość
Ile razy zdarzyło ci się pomyśleć w ten sposób: rzeczy które zdarzyły się dawno temu, skazane są na niepa mięć, a my powinniśmy skupić się na tym, co dzieje si tu i teraz. Ileż zaoszczędzilibyśmy wtedy czasu i ene gii? Idąc dalej – przecież muzea czy obiekty historycz ne zabierają tyle przestrzeni, lepiej wybudować na ic miejscu nowe wieżowce lub bloki mieszkalne, któryc nie musiałoby się co rusz restaurować. A co z konse wacją eksponatów? Przecież wszystkie są już taki stare, a często wymagają funduszy na utrzymanie ic we właściwym stanie. Wszystko to kosztuje, a te pie niądze dałoby się spożytkować na wiele innych, waż niejszych rzeczy, które rzeczywiście przysłużyłyby si całemu społeczeństwu. Oczywiście to głęboka ironi z mojej strony. Ale czy negowanie znaczenia pamięc o przeszłości nie doprowadzi do takich właśnie skra nych idei?
Niechciane, zapomniane
Skoro niektórych mogły oburzyć moje słowa powyże to sądzę, że tak samo powinni zareagować na brak w edukacji rodaków z polskiej historii. No bo jak moż na żyć w mieście, w którym zamieszkiwał ktoś znany kto zapisał się w dziejach Polski, i nie wiedzieć nawe dokładnie, kim był? Niedouczenie młodych Polaków z zakresu historii doczekało niejednej dokumentacj Jedną z jej form jest kanał „Matura to bzdura na portalu Youtube. Filmy w prześmiewczy sposó ukazują między innymi historyczną wiedzę młodzieży Część bohaterów nagrań nie potrafiła rozpoznać n zdjęciu Lecha Wałęsy lub Józefa Piłsudskiego. Smu ne, ale prawdziwe. Mówi się, że znajomość histor
str /
www.outro.pl /
na Sydorczak
y, aię erzch ch erie ch eżię ia ci aj-
ej, ki ży, et w ji. a” ób y. na utrii
swojego kraju to rzecz podstawowa, a także pomocna w utożsamianiu się z nim. Chyba rzeczywiście coś w tym jest. Człowiek z natury ma potrzebę należeć do chociaż jednej grupy społecznej i identyfikować się z nią. A to, co wyróżnia nas najbardziej od innych narodów, to chyba wytrwałość w dążeniu do wolności. Za rok będziemy obchodzić okrągłą, bo już setną, rocznicę odzyskania niepodległości. Warto o tym pamiętać i być z tego dumnym.
Co robić? Źródła luk edukacyjnych mogą być przeróżne: od lenistwa i braku zainteresowania po szkolne zaniedbania. Niektórzy nie pamiętają nawet daty bitwy pod Grunwaldem, nie mówiąc już o polskich powstaniach. Jak temu zaradzić? Jako młoda osoba uważam, że kampanie informacyjne w telewizji czy Internecie byłyby niezłym rozwiązaniem. Dobrym pomysłem mogą być także quizy lub konkursy organizowane w szkołach, nie tylko dla olimpijczyków, ale wszystkich uczniów. Co jeszcze? Rekonstrukcje historyczne, spektakle o tematyce historycznej, lekcje muzealne lub inne tego typu aktywności. W dużym stopniu pomogłoby to młodym ludziom lepiej zapamiętać ważne wydarzenia historyczne oraz na pewien sposób poczuć daną epokę, poznać tamtą rzeczywistość. Możliwości jest naprawdę wiele, ale potrzeba trochę kreatywności, żeby zachęcić młode pokolenie do zrozumienia i zapamiętania ważnych momentów historii Polski, ale też świata. Trzeba pokazać, że historia nie jest aż tak skostniała, jak mogłaby się wydawać, a ludzie, którzy jako nasi rówieśnicy brali udział w powstaniu warszawskim, zasługują na naszą pamięć.
str /
www.outro.pl /
Kiedy miała miejsce bitwa pod Grunwaldem? Ki rozbioru? Jeśli potrafisz podać datę – chwała ci
sobie z tym radzi. Historia jednak na kilku liczba
sposób to udowodnić i zachęcić do pójścia dale
str /
www.outro.pl /
iedy dokonano pierwszego za to, bo nie każdy Polak
ach się nie kończy. W jaki
ej w jej poznawaniu?
str /
www.outro.pl /
redaktor: Krzysztof
Andrulonis
Nie da się uczyć o przeszłości, patrząc tylko w strony
Zarówno z relacji nauczycieli, jak i uczniów wiem jed-
grubego podręcznika. To śmiertelnie nudne, a do tego
nak, że nawet w tak licznym gronie jak zgromadzona
nieprzystające do współczesnej rzeczywistości, w któ-
na wspólnym wyjeździe jedna bądź więcej klas, możli-
rej prym wiedzie kolorowa grafika, a nie najbardziej
wa jest całkowita cisza. Zdarza się ona w zasadzie tyl-
nawet wyszukane słowo pisane. Historię najlepiej po-
ko w jednym miejscu – w obozie Auschwitz–Birkenau.
znawać na żywo – z tą tezą trudno się nie zgodzić.
Widok pieców krematoryjnych, zbiorczych łazienek,
Z roku na rok jest też coraz więcej ludzi czy stowarzy-
w których mordowano cyklonem B, pamiątek w posta-
szeń chętnych do wcielania jej w życie.
ci okularów, butów czy sztucznych szczęk, jakie pozostawały po więźniach, wzbudza przerażenie, lęk, wywo-
O historii na żywo
łuje głębokie emocje – szczególnie u licealistów, osób
Najdoskonalsza choćby fotografia albo infografika nie
stosunkowo dojrzałych, które mają świadomość ogro-
zastąpi fizycznej obecności w miejscu związanym
mu zbrodni, popełnionych przez nazistów na Żydach
z danymi wydarzeniami historycznymi. Sam doświad-
i przedstawicielach narodów słowiańskich. Uczniowie
czyłem tego, będąc na warszawskich Powązkach. Od-
opuszczający bramy obozu wyglądają zupełnie inaczej.
wiedzając je niedługo przed zapadnięciem zmroku,
– Milczą lub prawie milczą, nie mają nastroju ani
gdy dookoła nie ma już zbyt wielu ludzi, a mrok roz-
energii, żeby rozmawiać o sprawach codziennych. Wi-
świetlają tylko nieliczne latarnie i palące się na mogi-
dok artefaktów, które pozostały po piekle urządzonym
łach znicze, doznać można czegoś naprawdę niezwy-
tu przez Niemców, przytłacza ich, dosłownie wyciska z
kłego. Trudno mi to wyrazić, ale wędrówka między gro-
nich powietrze i pozbawia sił. Niektórzy rodzice twier-
bami osób zasłużonych dla polskiej przeszłości, zasta-
dzą, że to za dużo, że nie powinni oglądać takich rze-
nawianie się nad każdym dostrzeżonym znanym na-
czy, bo potem przez to cierpią. Jestem odmiennego
zwiskiem, przypominanie sobie kolejnych faktów z bli-
zdania – są rzeczy, które każdy uczeń powinien zoba-
skich i odległych dziejów narodu oraz układanie ich
czyć, nawet kosztem nieprzyjemnych doświadczeń –
w logiczną całość stanowiły dla mnie doświadczenie,
komentuje jedna z moich nauczycielek. Nie umiem
którego nie da się zapomnieć, a także którego nie da
odmówić jej słuszności.
się powtórzyć nigdzie indziej. Do właściwego przeżycia takiej chwili jest jednak konieczna odpowiednia atmosfera – spokojna, cicha, skłaniająca do zadumy. Coś, co na większości szkolnych wyjazdów jest nieosiągalne.
str /
Byłoby rzeczą wspaniałą, gdyby podobnie głębokie przemyślenia uczniowie czerpaliz podziwiania także innych miejsc pamięci, w mniej bezpośredni sposób przywołujących wspomnienia często brutalnej prze-
www.outro.pl /
szłości. Niestety przeszkadza w tym wiele czynników.
w różnych sytuacjach niepowiązanych wprost z nauką.
Zmęczenie podróżą, napięty plan zmuszający do cią-
Dlaczego by nie spróbować postąpić w ten sam spo-
głego przemieszczania się z miejsca na miejsce, przy-
sób z prezentowaniem wydarzeń historycznych?
nudzający przewodnik, oczekiwanie na upragniony czas wolny – wszystko to sprawia, że odwiedzanie miejsc ważnych dla przeszłości często przeradza się w bierne oglądanie przewijających się przed oczami krajobrazów albo poszukiwanie miejsca, gdzie można by odpocząć i uniknąć konieczności dalszego zwiedzania.
Jedną z ciekawszych tego typu inicjatyw były „Histokafle”, wymyślone i wykonane przez uczniów III Liceum Ogólnokształcącego w Elblągu w 2013 roku. Na chodnikach kilkunastu głównych ulic miasta pojawił się szereg ilustracji wykonanych za pomocą sprayów do graffiti, przedstawiających symbolicznie najważniejsze wydarzenia i ludzi z historii miasta. Od począt-
Historia w przestrzeni miejskiej
ku owoc prac licealistów spotkał się z zainteresowaJednym z obowiązujących współcześnie trendów edukacyjnych jest przekazywanie wiedzy przy okazji,
str /
niem przechodniów. Ponieważ szablony przygotowano w ten sposób, by nie odkrywały od razu wszystkich
www.outro.pl /
kart, każdy widz sam musiał pomyśleć, do czego do-
nia stanu wojennego. Tego dnia po Warszawie kurso-
kładnie nawiązuje przedstawiona scena. Wielu było
wał przygotowany specjalnie na tę okazję historyczny
i takich, którzy wspomogli się zasobami sieciowymi,
autobus.
aby odgadnąć, o jakie zdarzenia z przeszłości Elbląga
W środku można było obejrzeć przygotowaną
chodzi. Nawet jeżeli przeczytali o nich tylko kilka zdań,
wystawę, porozmawiać z pasjonatami i specjalistami
to zawsze byli bogatsi o nowe informacje – a taki był
historii najnowszej oraz pośpiewać patriotyczne pieśni
właśnie główny cel pomysłodawców.
z tamtego okresu. IPN zaproponował także wszystkim
Swoje zasługi w nauczaniu historii w nowatorski sposób mają także instytucje państwowe, z Instytutem Pamięci Narodowej na czele. Jedną z najciekawszych akcji w ostatnim czasie była 35. rocznica wprowadze-
str /
Polakom zapalenie 13 grudnia w oknach domów świec, które przypominały o podobnym wydarzeniu, jakie miało miejsce w Wigilię 1981 roku. Światła pojawiły się wtedy na znak solidarności w walce z komuni-
www.outro.pl /
stami nie tylko w naszym kraju, ale też m.in. w oknach
prezydenta, Lecha Kaczyńskiego. Wszystko w tym
papieskiej rezydencji w Watykanie oraz w wielu domo-
miejscu zdaje się przemawiać językiem dziejów – wy-
stwach na terenie całej Ameryki – do tego gestu we-
strój przywodzący na myśl zrujnowaną Warszawę
zwał w swoim bożonarodzeniowym orędziu Ronald
z 1944 roku, rozmieszczone na każdym kroku dodat-
Reagan.
kowe źródła informacji, atrakcje multimedialne. Wie-
Wielkie znaczenie w rozwijaniu zainteresowania
dza nabyta w ten sposób zostaje z nami na dłużej.
historią mają również imprezy realizowane w miejskim
Podobnie pozytywne wrażenie budzi otwarte
plenerze. Łączą one przyjemne z pożytecznym – z jed-
w 2014 roku Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.
nej strony dają możliwość wypoczynku od codziennej
Już sam budynek, zaprojektowany szczególnie na po-
gonitwy i dobrej zabawy, a z drugiej przypominają
trzeby muzeum, przywodzi na myśl liczne symboliczne
‘o rocznicach najważniejszych wydarzeń – czy to z hi-
skojarzenia. Od zewnątrz wkomponowuje się kształ-
storii powszechnej, czy też regionalnej. Jednym z naj-
tem
lepszych przykładów wykorzystania takiej formy propa-
w otoczenie muranowskiej dzielnicy mieszkaniowej,
gowania wiedzy historycznej są organizowane corocz-
jednak wewnątrz skrywa znacznie odważniejszą archi-
nie koncerty upamiętniające kolejne rocznice powsta-
tekturę. Tuż za progiem muzeum wchodzimy do głębo-
nia warszawskiego. Na scenie pojawiają się najczę-
kiego wąwozu, ograniczonego z obu stron pionowymi
ściej artyści związani z warszawską światem artystycz-
ścianami stylizowanymi na skalne urwiska. Jedni uzna-
nym – w tym roku utwory powstańcze wykonywali War-
ją tę wizję za próbę przedstawienia przez architekta
szawskie Combo Janka Młynarskiego oraz m.in. Alek-
w znaczącej bryle nagłego przerwania, pęknięcia histo-
sandra Kurzak, Gaba Kulka, Renata Przemyk i Marian
rii polskich Żydów, którym były czasy wojny i okupacji.
Opania. Pod pomnik Powstania Warszawskiego przyby-
Można też spotkać się z interpretacją głębokiego ka-
ło kilka tysięcy osób, aby móc wspólnie zagłębić się
nionu jako ścieżki przez rozstąpione Morze Czerwone,
w muzycznej historii powstania i zaśpiewać po kilka
która stała się ratunkiem dla żydowskich uciekinierów
zwrotek pieśni, które zagrzewały powstańców do boju.
spod egipskiej tyranii, prowadzonych przez Mojżesza. Niewiele dalej jedna ze ścian kończy się, a druga cha-
Więcej niż zbiory artefaktów
rakterystycznie zakrzywia, tworząc coś na kształt dzio-
Wielu ludziom muzea nadal kojarzą się z szczelnie
bu statku, skierowanego na panoramę warszawskiego
zamkniętymi gablotami, niekończącymi się korytarza-
Muranowa, widoczną przez wznoszącą się na wyso-
mi oraz rozwieszonymi wszędzie tablicami informacyj-
kość kilkunastu metrów szklaną fasadę.
nymi przeładowanymi treścią historyczną, których czytanie mogło przyprawić o ból głowy. Współczesne instytucje tego typu prezentują sobą jednak zupełnie inną jakość. Prekursorem nowoczesnego podejścia do prezentowania historii było Muzeum Powstania Warszawskiego, powstałe w stolicy z inicjatywy jej ówczesnego
str /
Niezwykłość POLIN-u nie kończy się na architektonicznym koncepcie. Ścieżka zwiedzania, wyznaczona przez władze muzeum, przenosi nas do czasów najdawniejszych – samych narodzin kultury żydowskiej przez blisko czterema tysiącami lat na Bliskim Wschodzie. Wszystkie ekspozycje są przygotowane niezwykle
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
profesjonalnie, z wielkim przywiązaniem do szczegółów, dzięki czemu każdy gość może poczuć się tak, jakby naprawdę przemierzył w czasie kilkaset czy kilka tysięcy lat. O tym, że mimo wszystko pozostajemy w XXI wieku, przypominają tylko znajdujące się na każdym kroku ekrany multimedialne pozwalające na uzyskanie dodatkowych informacji. Każda kolejna sala jest bardziej zaskakująca od drugiej. Raz znajdujemy się w królewskiej rezydencji, by po chwili trafić do staropolskiej wsi, a następnie trafić na ulicę przedwojennej Warszawy pełnej żydowskich kramów i sklepików. Atmosferę tego miejsca trudno opisać – lepiej poczuć ją samemu na żywo. Nie każdemu historia musi się podobać. Nie jest jednak sztuką zignorować takie osoby i skierować przekaz wyłącznie do pasjonatów zgłębiania tajników przeszłości. Prawdziwy sukces odnoszą te instytucje i ci ludzie, którzy starają się przekonać każdego, nawet najbardziej zatwardziałego oponenta, że historię warto znać – i mają na tym polu osiągnięcia. Aby na nie zapracować, należy mieć dobry pomysł oraz wiele sił i motywacji. Może teraz ty spróbujesz je w sobie odnaleźć?
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
redaktor:
Olimpia Orządała
Są takie wydarzenia w historii najnowszej, o których trudno zapomnieć. Obalenie komunizmu, zamach na World Trade Center, wejście Polski do Unii Europejskiej oraz do NATO, śmierć Jana Pawła II… Przykłady można mnożyć. Jakie są najważniejsze wydarzenia dla współczesnych dwudziestokilkulatków?
Wydarzenia historyczne mają wpływ nie tylko na polity-
brutalnie spacyfikowana przez funkcjonariuszy
kę czy na państwo, ale także, a może nawet przede
VB (Veřejná bezpečnost; odpowiednik polskiej
wszystkim, na społeczeństwo. Znamy wiele przykładów
Służby Bezpieczeństwa – red.). Następnego
tego, jak historia determinowała życie społeczne. Wy-
dnia do strajków dołączyli czechosłowaccy akto-
starczy wspomnieć chociażby czasy zaborów oraz II
rzy. Václav Havel, późniejszy prezydent Czech,
wojny światowej. Zapytałam kilka osób o to, które wy-
współzałożyciel Karty 77 i założyciel Forum Oby-
darzenia z historii najnowszej uważają za najważniej-
watelskiego, wraz z innymi działaczami podjął
sze. Co wybrali i dlaczego?
stanowcze decyzje, które doprowadziły do obalenia władzy komunistycznej, wolnych wyborów
Z zaolziańskiego punktu widzenia
w 1990 roku i następnie do powstania nowej
Kasia na co dzień mieszka w Czeskim Cieszynie. Dla
demokratycznej Republiki Czeskiej 1 stycznia
niej jednym z najważniejszych wydarzeń w historii naj-
1993 roku.
nowszej jest tzw. aksamitna rewolucja z 1989 roku. Mówi o niej tak:
Aksamitna rewolucja miała niewątpliwie wielki wpływ na ówczesnych mieszkańców Czechosłowacji. Polacy
17 listopada 1989 roku w Pradze, w ówczesnej
zapoczątkowali poprzez rozmowy Okrągłego Stołu pro-
Czechosłowacji doszło do pokojowej demonstra-
ces odzyskiwania suwerenności nazwany później Je-
cji studentów, która była wspomnieniem 50.
sienią Ludów. Czesi i Słowacy na ich wzór obalili komu-
rocznicy śmierci studenta Jana Opletala zastrze-
nizm i Czechosłowacja mogła uwolnić się od zależno-
lonego przez nazistów. Manifestacja została
ści od ZSRR. Ponadto powstały dwa odrębne państwa
str /
www.outro.pl /
- Republika Czeska i Republika Słowacka.
nicznych stacji radiowych, np. Radia Wolna Europa.
Krok milowy w stronę wolności słowa
Na straży wartości Karolina, studentka germanistyki, uważa, że:
Za najważniejszą datę uważam 11.04.1990
Bardzo ważne dla Polski było uchwalenie Kon-
roku, kiedy to zniesiono w Polsce cenzurę. Przez
stytucji w 1997 roku. Została ona zatwierdzona
wiele lat była fundamentem, na którym opierała
przez obywateli w referendum, co oznacza, że
się komunistyczna propaganda. Zniesienie cen-
Polacy uważają ją za prawomocną i zobowiązują
zury stało się przełomowym momentem w odra-
się do przestrzegania jej oraz chcą, by ich prawa
dzającej się Polsce i symbolem odzyskiwanej
– zawarte w Konstytucji – były przestrzegane.
przez nią wolności. To ważny etap w budowaniu
Gwarantuje nam ona suwerenność, jednolitość
wolności słowa w Polsce. Po wielu latach wresz-
państwa, demokratyczne państwo prawne oraz
cie można było swobodnie wyrażać swoje poglą-
wolność gospodarczą. Jest to najważniejszy akt
dy i wartości, bez żadnych obaw - mówi Karoli-
obowiązujący w państwie, dlatego uchwalenie
na, studentka polonistyki.
go uważam za jedno z ważniejszych wydarzeń
Cenzura prewencyjna, w przeciwieństwie do cenzury
w dziejach kraju.
represyjnej zajmującej się wycofywaniem materiałów
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej została uchwalo-
z obiegu wydawniczego, sprawowała nadzór nad dzie-
na przez Zgromadzenie Narodowe 2 kwietnia 1997
łami
obowiązywała
roku – było 451 głosów za, 40 przeciw i 6 wstrzymują-
w Polsce od 1944 roku. Na liście książek zakazanych
cych się. Konstytucja odwołuje się m.in. do religii
w PRL-u znajdowały się takie dzieła, jak Folwark zwie-
chrześcijańskiej oraz do odzyskania niepodległości,
rzęcy George'a Orwella, Archipelag GUŁag Aleksandra
podkreśla również znaczenie transformacji ustrojowej.
Sołżenicyna,
Kurier
Ponadto stoi na straży godności i praw człowieka oraz
z Warszawy Jana Nowaka-Jeziorańskiego, Opera
nakłada na obywateli obowiązki, w tym obowiązek
śmierci Adama Nasielskiego, Pamiętnik pani Hanki
obrony Ojczyzny. Co ciekawe, polska preambuła, po-
Tadeusza
przedzająca artykułowaną część Konstytucji, jest jed-
jeszcze
nieopublikowanymi
Winnetou
Karola
Dołęgi-Mostowicza,
i
Maya,
Trędowata
Heleny
Mniszkówny, a także dzieła Witolda Gombrowicza,
ną z najdłuższych na świecie.
Czesława Miłosza i Agathy Christie. Wykaz obejmował
Od tragedii do kłótni w państwie
również filmy, tzw. półkowniki (nazwa ta nawiązuje do przechowywania taśm filmowych na półkach). Niedo-
10 kwietnia 2010 roku Polska na chwilę się zatrzyma-
zwolone były m.in. Wierna rzeka Tadeusza Chmielew-
ła, a wszyscy Polacy zjednoczyli się w smutku i szoku.
skiego, Kobieta samotna Agnieszki Holland, Przypadek
To właśnie ta data jest dla Michała, studenta prawa,
Krzysztofa Kieślowskiego oraz Meta Antoniego Krauze-
najistotniejsza w historii najnowszej.
go. Cenzura przejawiała się także zagłuszaniem zagra-
str /
Moim zdaniem takim najważniejszym wydarze-
www.outro.pl /
niem jest katastrofa smoleńska, bo spowodowa-
Ukrainie została zerwana zależność od Rosji
ła zmiany w polityce, które obserwujemy do dzi-
i obalono prezydenta, co doprowadziło do wojny
siaj. Dotyczy to zmian nie tylko w polityce kraju,
w Donbasie – oraz zahamowała rozwój turysty-
ale także w polityce międzynarodowej. Na przy-
ki. Pomimo dobrych zamiarów, jakie kierowały
kład pogorszyły się relacje z Federacją Rosyjską.
ludźmi z terenów objętych arabską wiosną, przy-
Ponadto sam moment katastrofy był chwilą
niosła ona więcej szkód niż korzyści – twierdzi
śmierci wielu wybitnych osób. Tragedia ta ma
Ada, studentka filologii polskiej.
tak mocny ładunek emocjonalny, że brak szacunku dla tego wydarzenia okazywany przez pewne osoby powoduje negatywne nastawienie innych osób.
Arabską wiosną nazywa się protesty społeczne, które doprowadziły do konfliktów zbrojnych na Bliskim Wchodzie i w Afryce w latach 2010–2013. Zapoczątkowały ją demonstracje w Tunezji. Przyczyną tych wy-
Z czasem katastrofa smoleńska stała się niestety po-
darzeń było m.in. narastające bezrobocie, korupcja
wodem podziałów w państwie i zdecydowanego pogor-
władz i reżimy autorytarne panujące w krajach obję-
szenia stosunków polsko-rosyjskich z uwagi na po-
tych rewolucją. Arabska wiosna spowodowała zmiany
wstanie licznych teorii spiskowych. Niektórzy uważają,
nie tylko w krajach arabskich, ale i na całym świecie.
że obchodzenie tzw. miesięcznic nie ma prawie nic
Jej najpoważniejszym i najniebezpieczniejszym skut-
wspólnego z upamiętnianiem ofiar, a jedynie wiąże się
kiem jest szerzenie się terroryzmu, przejawiającego
z rozgrywkami politycznymi doprowadzającymi do na-
się m.in. w formie ataków terrorystycznych dokonywa-
rastających konfliktów w Polsce.
nych przez Państwo Islamskie (ISIS). Walka z terroryzmem to obecnie najważniejszy cel krajów europej-
Niebezpieczne Państwo Islamskie
skich i USA.
Jako najważniejsze wydarzenie na świecie, czyli pociągające za sobą najwięcej konsekwencji, wskazałabym tzw. arabską wiosnę z racji tego, że nie tylko zmieniły się obozy rządzące w północnej Afryce, ale wpłynęło to także na masową imigrację do Europy i na umocnienie się pozycji ISIS na świecie. Arabska wiosna dała również początek ruchom niepodległościowym – np. na
str /
Młodzi ludzie różne wydarzenia w historii najnowszej uważają za najważniejsze. Wymieniają zarówno te dotyczące Polski, jak i świata. Niewątpliwie można uznać, że są to wydarzenia, które wywarły duży wpływ nie tylko na państwo, ale także na społeczeństwo. Jednak nie wszystkie spowodowały pozytywne zmiany.
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
redaktor:
Katarzyna Giemza
O wielu znamiennych wydarzeniach historycznych, zwłaszcza z czasów współczesnych, zostało powiedziane już niemal wszystko. Tak się przynajmniej wydaje. W rzeczywistości niektóre zdarzenia z przeszłości są oceniane głównie jednostronnie, a dotychczas ignorowany punkt widzenia może zmienić powszechne spojrzenie na nie. powstały szczeliny w jego konstrukcji. O tym pisze
Kłamstwo nuklearne
Swietłana Aleksijewicz w swojej książce Czarnobylska Katastrofa elektrowni atomowej w Czarnobylu z kwietnia 1986 roku była dotychczas przedstawiana głównie okiem Rosji i Ukrainy wchodzących w skład ówczesnego ZSRR. Krótko po katastrofie władze sowieckie nie ujawniały żadnych informacji na temat wypadku. Dopiero potem pojawiły się pobieżne i szczątkowe wiadomości, zresztą fałszowane, podczas gdy prawda znajdowała się w tajnych archiwach KGB. To z nich można odczytać rzeczywiste przyczyny awarii elektrowni. Szef ukraińskiego UINP, Wołodymyr Wiatrowycz, stwierdził: To nie była pomyłka operatora systemu, tylko systemowy błąd wynikający z samej natury sowieckiego ustroju. Całą konstrukcję i urządzenia elektrowni w Czarnobylu cechowała nieustająca awaryjność. Kierownictwu partii komunistycznej zależało na ukończe-
modlitwa. Kronika przyszłości. Co więcej, ekspert ukraińskiego koncernu Ukrtransgaz Maksim Bielawski wysuwa nawet odważniejszą hipotezę. Twierdzi, że sowieckie służby prowadziły w Czarnobylu eksperyment wojskowy w zakresie testowania broni jądrowej, wykorzystując do tego energetykę cywilną. W latach 1965– 88 miało miejsce 120 takich eksperymentów, ale ten z kwietnia 1986 r. był najtragiczniejszy w skutkach, zarówno dla środowiska naturalnego i ludności zamieszkującej wschód Europy, jak i dla gospodarki. Prawdziwy wymiar tej tragedii nie daje się zamknąć w liczbach, których tak naprawdę nikt nie zna, ponieważ pozostają ukryte w tajnych archiwach KGB – źródle niedostępnym dla osób chcących poznać prawdę o niesławnym kwietniu 1986 r.
niu budowy elektrowni przed rocznicą rewolucji październikowej, nawet kosztem dbałości o konstrukcję. Do budowy wykorzystywano materiały słabej jakości, a mający chronić elektrownię sarkofag montowano zdalnie (tj. za pomocą robotów i samolotów), przez co
str /
Braterstwo czy prawda historyczna? W powszechnej świadomości ignorowane jest także znaczenie Słowacji w agresji Niemiec na Polskę
www.outro.pl /
w 1939 r. W tym kontekście należy zwrócić uwagę na
str /
wzajemne relacje między Polską i Słowacją, które zo-
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
stały poddane wielu trudnym pró-
ła rozdzielona na Czechy i Słowa-
sny wicepremier Słowacji Dušan
bom już w latach 20., krótko po
cję) przybrała na sile. Latem 1939
Caplovic w imieniu swojego naro-
powstaniu Republiki Czechosło-
r. prasę słowacką zdominowały
du przeprosił Polaków za współ-
wackiej (ČSR). W okresie między-
artykuły prezentujące wrogie na-
pracę z hitlerowskimi Niemcami
wojennym stosunki tych dwóch
stawienie wobec Polski. Tego typu
podczas agresji na Polskę. Mimo
krajów były napięte z wielu powo-
publikacje w mediach były plano-
to szkolne podręczniki do historii
dów: od sporów dotyczących gra-
wane przez Niemców wspierają-
po dziś dzień pomijają, zresztą
nic, ze szczególnym naciskiem na
cych działania słowackich radyka-
jedynie poślednią, rolę silnie zależ-
Śląsk Cieszyński, po politykę anty-
łów. W dniu agresji na Polskę ar-
nej od Niemiec Słowacji w począt-
czechosłowacką prowadzoną przez
mia słowacka zaatakowała połu-
ku II wojny światowej, przedstawia-
Polskę. Polskie władze oskarżały
dniową stronę kraju: Podhale,
jąc III Rzeszę jako jedynego winne-
swojego
sąsiada
Bieszczady i Nowosądecczyznę.
go agresji na Polskę z 1 września
o wspieranie nacjonalizmu ukraiń-
Wojska słowackie odgrywały istot-
1939 roku.
skiego oraz utrzymywanie przyja-
ną rolę w niemieckim planie ataku
znych relacji z nieprzychylnym Pol-
na Polskę (Fall Weiß). Głównym
sce ZSRR. Z kolei Czechosłowacja
celem obu armii było otoczenie
uznała za zdradę polskie żądania
wojsk polskich i zaatakowanie ich
terytorialne dotyczące nie tylko
z trzech stron, co miało doprowa-
Śląska Cieszyńskiego, lecz także
dzić do rozciągnięcia linii frontu
Orawy i Spisza. W obu krajach za-
i rozproszenia mało licznych w po-
panowała
atmosfera
równaniu z przeciwnikami sił pol-
wzajemnej wrogości. Dochodziło
skich wzdłuż granicy. Po wojnie nie
do ataków słownych na łamach
podawano tego faktu do wiadomo-
prasy oraz do różnego rodzaju in-
ści publicznej ze względu na po-
cydentów zbrojnych na pograniczu.
prawność polityczną – bo ówcze-
Tuż przed wybuchem II wojny świa-
sną Czechosłowację traktowano
towej zorganizowana propaganda
jak bratni naród. Po upadku stare-
antypolska na Słowacji (rok wcze-
go ustroju przestano ukrywać ten
śniej Czechosłowacja znowu zosta-
epizod z historii. W 2009 r. ówcze-
południowego
wówczas
str /
Liczne wydarzenia, nawet sprzed zaledwie kilku dekad, do dziś pozostają nie do końca poznane i wyjaśnione. Prawda o nich prawie nigdy nie wychodzi na światło dzienne i jest znana jedynie najbardziej wnikliwym naukowcom i dziennikarzom, rządom państw albo tym, w których posiadaniu znajdują się tajne informacje. To właśnie takie wrażliwe i ukrywane przed światem dane ukazują całą prawdę, zazwyczaj trudną do przyjęcia.
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
redaktor: Gabriela Szczepanik Kiedy myślimy o krajach rozwijających się, od razu przychodzą nam do głowy głód i ubóstwo. Programy telewizyjne pokazują wolontariuszy wśród wychudzonych, brudnych dzieci, których warunki życia wcale nie przypominają warunków życia Europejczyków. Jednak mało kto wie, że do poważnych problemów Biednego Południa można także zaliczyć nomę, AIDS czy dżumę.
z programów emitowanych w TVN Style pt. Dzieci bez
Dzieci bez twarzy
twarzy. Co więcej, lekarze spekulują, że noma w jaSłyszałeś kiedyś o nomie? Jeśli nie, to nic w tym dziw-
kimś stopniu może łączyć się z epidemią AIDS.
nego. O tej rzadkiej, prawie zawsze śmiertelnej chorobie nie słyszała połowa mieszkańców Bogatej Północy. Jest to bardzo wyniszczająca przypadłość potrafiąca pozbawić zakażone dziecko życia w ciągu doby. Zaczyna się od owrzodzenia dziąseł. Z greckiego „neimen” oznacza „pożerać” i, jeśli natkniemy się na jakieś zdjęcie, trudno znaleźć lepsze określenie. „Cancrum oris” dosłownie pożera twarze i zmienia swoje ofiary w potwory. Szczególnie narażone są na nią osoby z najbiedniejszych rejonów Afryki i Azji, ponieważ, nie mając dostępu do czystej wody, nie są w stanie zadbać o higienę najbardziej narażonej części ciała: jamy ustnej. Noma charakteryzuję się bardzo wysoką śmiertelnością (70%–90% według portalu www.nonoma.org). Dzieci, którym uda się przeżyć, narażone są na stygmatyzację i wyobcowanie, ponieważ nowotwór potrafi zdeformować całą twarz, robiąc z dziecka monstrum. – Jak nie masz twarzy, to tak, jakby ciebie nie było. Ludzie traktują cię jak zwierzę – słyszymy w jednym
str /
Przykre konsekwencje AIDS to prawdziwa plaga afrykańskiej ludności, która zdążyła odebrać życie już ponad 20 milionom ludzi. Dlaczego ten problem dotyczy szczególnie krajów Trzeciego Świata? Żeby znaleźć odpowiedź na to pytanie, trzeba dokładniej przyjrzeć się historii i kulturze tego kraju. W Afryce aż trzy czwarte ludów plemiennych jest poligamiczne. Kiedy mężczyźni wyruszają w wędrówki do innych wiosek, współżyją z prostytutkami. Ich żony również mają wielu partnerów. Co więcej, dalej kultywowany jest dziwny obyczaj związany z przyjmowaniem do familii afrykańskiej nowych członków. Na znak przynależności osoby z kręgu nacinają swoją skórę żyletkami i „dzielą się krwią”. Żyletka jest jedna i nikt z tamtejszych plemion nie ma pojęcia, jakie mogą być konsekwencje takich obrzędów. Co najgorsze, Afrykańczycy wierzą, że seks z dziewicą lub z dziec-
www.outro.pl /
kiem uzdrawia, dlatego gwałty są
dy w Indiach zabiła ponad setkę
wonka, które wydawać by się mo-
tam na porządku dziennym. Ich
osób. Według WHO, w rejonach
gły charakterystyczne dla XVIII czy
ofiary często stają się kolejnymi
Biednego Południa (Afryka, Azja,
XIX wieku, powodują liczne zgony
nosicielami
Ameryka
roku
także dzisiaj. Powodem ich roz-
wkrótce mogą dołączyć do grona
umiera około 1500 osób. Także
przestrzenia jest nie tylko głód, ale
chorych na AIDS.
w roku 2010, po tragicznym trzę-
także osobliwe tradycje i obrzędy
sieniu ziemi na Haiti, mieliśmy po-
niedokształconych rdzennych ple-
nownie do czynienia z epidemią
mion. Na problemach Czarnego
Wydawać by się mogło, że odnoto-
czarnej śmierci, której winowajca-
Lądu zarabia rozwinięta Północ,
wana po raz pierwszy na Bliskim
mi byli najprawdopodobniej żołnie-
czego przykładem jest chociażby
Wschodzie
choroba
rze służący pod flagą ONZ. Nieste-
walka z AIDS. Dzięki której koncer-
przeszłości. Jednak, wbrew pozo-
ty, nawet po tylu latach, dżuma
ny farmaceutyczne gromadzą bo-
rom, coraz częściej występuje ona
dalej pozbawia życia tysiące ludzi.
gactwa, zaopatrując Trzeci Świat w
wirusa
HIV,
które
Czarna śmierć
dżuma
to
w biedniejszych rejonach Azji czy Afryki. O ostatnim większym jej
Południowa) co
Choroby zakaźne takie jak dżuma, cholera, gruźlica czy czer-
żniwie świat usłyszał w 1994, kie-
str /
prezerwatywy, leki czy testy na obecność wirusa HIV.
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
redaktor: Klaudia Trzeciak
Labirynty korytarzy, zimne mury, brudne okiennice. Pośród nich on, sam, stworzony z niepewności i strachu. Wciągnięty w plątaninę, której nie pojmuje, w świecie zdominowanym przez obłęd. Na ślepo toczy walkę o być albo nie być. Premiera Procesu Krystiana Lupy pierwotnie miała mieć miejsce w 2016 r. w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Zaawansowane próby zbiegły się w czasie ze zmianą personalną na stanowisku dyrektora teatru. Zmiana ta doprowadziła do konfliktów pomiędzy nowym dyrektorem Cezarym Morawskim a składem „Procesu” na czele z Lupą. Reżyser zdecydował wtedy, że sztuka nie może być tam grana. W efekcie premiera odbyła się dopiero 15 listopada 2017 roku w Teatrze Nowym w Warszawie, który to stał się głównym producentem obecnego Procesu.
Reinterpretacja Proces z 2017 r. to z pewnością opowieść różniąca się od tej zaplanowanej na prawie rok wcześniej. Krystian Lupa podkreśla to zresztą w wielu wywiadach – jak twierdzi, Proces przeobrażał się z czasem w jego głowie. Problemy Lupy wynikające z trudu przeforsowania sztuki dostarczyły mu nowych, ale bolesnych doświadczeń. W związku z tym reżyser spojrzał na sztukę jeszcze raz, przez pryzmat osobistych wydarzeń i wniósł do scenariusza pewne nowe spostrzeżenia. Sztuka ta bowiem nie jest tylko pieczołowitym odwzorowaniem dzieła Franza Kafki, a pewnego rodzaju hybrydą. Na scenie łączą się dwa światy – nam współczesny i dekadencki Kafki (jakże bliski zresztą reżyserowi).
str /
Przedstawienie zostało podzielone na trzy akty. Pierwszy z nich to swobodna adaptacja początkowej części Procesu. Na scenie zamiast spodziewanego Józefa K. występuje Franz K. i to nie jeden, a dwóch. Pierwszy z nich w osobie Andrzeja Kłaka, drugi chowający się nieco z tyłu, polemiczny względem swojego scenicznego „bliźniaka”, w rolę którego wcielił się Marcin Pempuś. Relacje mężczyzn, tworzących w zasadzie jedną postać, cechowała zamierzona niespójność – prowokowali się nawzajem, co odzwierciedlało wewnętrzny konflikt bohatera. Samo imię oczywiście też nie jest przypadkowe. Uważny widz odnajdzie w sztuce oczywiste analogie z biografią autora Procesu. Akt pierwszy ma charakter powolny, kontemplacyjny i z gruntu niepokojący. Część tę wyróżniają znakomite kwestie Andrzeja Kłaka i nienatarczywe, acz wyraziste sceny. Scenariusz tej części wiernie oddaje porządek powieści. To, co nie zostało przedstawione linearnie względem treści książki, przywołano retrospektywnie. Pierwszy Franz K. to mężczyzna nieśmiały, co w zasadzie jeszcze bardziej potęguje jego zagubienie w świecie. Jest niepewnyi przestraszony. Doskonała gra Andrzeja Kłaka ujmuje szczerością, przekładając się na emocje oglądających. Zagmatwanie w świecie, niemożność złożenia wyjaśnień, supły myśli i ciągłe
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
hamletyzowanie – wręcz uniemożliwiają mu działanie.
Kafka w XXI wieku Druga część sztuki to, jak nazwał ją sam Lupa w jednym z wywiadów, biała plama powieści, którą on zapełnił. Forma tego aktu ma charakter niemal improwizacyjny, luźny, przez co jednak od samego początku odczuwa się wrażenie postępującego chaosu. Występuje tutaj tak jak poprzednio dwóch K. oraz bohaterowie nienależący do fabuły Procesu: przyjaciel Franza Max Brod (Adam Szczyszczaj) oraz kobiety, które w życiu pisarza były szczególnie istotne – Felicja Bauer (Marta Zięba) i Greta Bloch (Małgorzata Gorol). Postaci snują rozmyślania na tematy związane m.in. ze sztuką w XXI wieku, szczególnie w odniesieniu do instytucji państwa, nawiązując przy tym żywo do świata Kafki. Początkowo jasny i spójny zamysł tego aktu przerodził się na oczach widzów w zupełną plątaninę sensów, co jak ujął Jacek Wakar, sprawia, że przedstawienie pęka – brakuje spoiwa, które połączyłoby ze sobą, niestety, niepasujące części. Ostatnia część składa się w zasadzie już tylko z dwóch dialogów z mecenasem i z kapłanem. Jest to
str /
część przesiąknięta kontemplacyjnością i obciążona wielością słów i sensów. Natłok elementów tego aktu sprawia, że przedstawienie nie zbliża się do końca, a wręcz coraz bardziej rozmywa się jego ogólny sens. Ścisły koniec sztuki sugeruje otwartość zakończenia i paradoksalnie jest zapowiedzią początku; zarysowuje bowiem problem wciąż trwającego procesu, który może się toczyć przeciwko każdemu z nas, w każdym miejscu, o każdym czasie. Kolejną kwestią, która niebezpośrednio ujawnia się podczas analizy spektaklu, jest wina. Czy K. naprawdę był niewinny? Czy da się być niewinnym w ogóle? Niewinnym w świecie pełnym win?
Po pierwsze: spokojnie Zachęcam wybierających się na Proces do spokojnego oglądania i trzymania nerwów na wodzy. Sztuka, ogólnie, bywa bowiem skrajna: momentami może zachwycić, a kiedy indziej rozczarować. Proces to projekt potężny, w realizacji wymagający wyobraźni mistrza, determinacji, skrupulatności i niewysłowionej wrażliwości. Bez względu na końcowy efekt Lupa był jedynym, który mógł się zdobyć na stworzenie tego przedstawienia.
www.outro.pl /
str /
www.outro.pl /
str /