Sardynia „Pilot”. Mój skrawek raju na ziemi Krainy lodowych gigantów
Cypr i wszystko jasne ... jak tamtejsze słońce
1. KOMUNIKACJA
6° z lekką poświatą
XML2 (Cree), 10W / 1300lm
Maks. Czas Świecenia: 7h
3 TRYBY ŚWIECENIA:
2. KOMUNIKACJA + VIDEO
6° + 120°
XML2 (Cree), 10W / 1300lm
7 x XPG2 (Cree), 30W / 2600lm
Maks. Czas Świecenia: 1h 50’
3. VIDEO
120°
7 x XPG2 (Cree), 30W / 2600lm
Maks. Czas Świecenia: 2h 30’
Wojciech Zgoła
Redaktor Naczelny
Zaczynamy zimnymi, pięknymi i dzikimi biegunami naszej Planety. Wciąż można spotkać tam niezwykłe zwierzęta i niesamowite zjawiska.
Na kolejnych stronach proponujemy podróże głównie do różnych miejsc Europy. Mamy Pilot, większej ilości tekstów, o Sardynii, naszego kolegi redakcyjnego Bartka Pszczółkowskiego. Jest Cypr świetnie poznany i przedstawiony przez Roberta Pietrasa, który debiutuje na łamach Perfect Diver.
Właściwie każdego dnia docierają informacje o kolejnych, otwierających się na podróżników państwach. Może więcej nurkujemy w miejscach blisko domu? Natura jest ekscytująca. Podwodne życie, wraki i sam fakt zawieszenia w toni, czynią nas innymi ludźmi.
Magazyn wyjątkowo ma aż 80 stron. Mógłby mieć jeszcze więcej, ale nie o to chodzi. Za kolejne dwa miesiące znów będziecie mogli z nami zanurkować wirtualnie, a potem przekuć to w konkretne, własne plany.
W Magazynie Perfect Diver pokazujemy Wam różne aspekty nurkowania. Wskazujemy miejsca godne polecenia. Dodajemy mapki i informacje, które umożliwią Wam samodzielny wyjazd nurkowy lub pokażą z kim będzie nam po drodze.
Nurkowaliście kiedyś z osobą niedosłyszącą lub głuchą? Mamy mega ciekawostkę o nurkach niesłyszących w ujęciu Karoliny Jakóbczak.
Ostatni artykuł to, jak zwykle, bardzo praktyczny poradnik autorstwa Wojtka A. Filipa.
Serdecznie zapraszam. Przygotowanie takiego mnóstwa materiału to wysiłek wielu osób. Zachęcam do donacji każdej dobrowolnej kwoty, jaką można wspomóc redakcję.
2 bieguny. Krainy lodowych gigantów
Norwegia
Bornholm z brzegu
Sardynia „Pilot”. Mój skrawek raju na ziemi
Cypr i wszystko jasne ... jak tamtejsze słońce
P odróże okieM żóŁtodzioba wiedza
Gozo w pigułce
Wyspa Phuket
Podróżujący nurek, część 1 „Cicho sza!”. O benefitach nurkowania z głuchym nurkiem
Recenzja. Godziny grozy
Jak pływać w ABC
Polowanie na pomuchla Fregaty. Piraci przestworzy
Konfiguracje sprzętowe, część 4
Dodatek specjalny – techniczny trening dla nurków przygotowujących się do akcji ratowniczych
Wydawca perfect diver Wojciech Zgoła ul. Folwarczna 37, 62-081 Przeźmierowo redakcja@perfectdiver.com
ISSN 2545-3319
redaktor naczelny felietonistka archeologia podwodna freediving fotograf publicysta, fotograf tłumacze języka angielskiego
opieka prawna projekt graficzny i skład
Wojciech Zgoła
Irena Kosowska
Mateusz Popek
Agnieszka Kalska
Jakub Degee
Bartosz Pszczółkowski
Agnieszka Gumiela-Pająkowska
Arleta Kaźmierczak
Reddo Translations Sp. z o.o.
Adwokat Joanna Wajsnis Brygida Jackowiak-Rydzak
magazyn złożono krojami pisma
Montserrat (Julieta Ulanovsky) Open Sans (Ascender Fonts) Spectral (Production Type)
dystrybucja centra nurkowe, sklep internetowy preorder@perfectdiver.com
fotografia na okładce Nicole Lynn Smoot
miejsce
Ross Sea
www.perfectdiver.com
Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, nie odpowiada za treść ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo do skracania, redagowania, tytułowania nadesłanych tekstów oraz doboru materiałów ilustrujących. Przedruk artykułów lub ich części, kopiowanie tylko za zgodą Redakcji. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za formę i treść reklam.
Podoba Ci się ten numer magazynu, wpłać dowolną kwotę! Wpłata jest dobrowolna.
PayPal.Me/perfectdiver
Wojciech Zgoła
Często powtarza, że podróżuje nurkując i to jest jego motto. W 1985 roku zdobył patent żeglarza jachtowego, a dopiero w 2006 zaczął nurkować. W kolejnych latach doskonalił swoje umiejętności uzyskując stopień Dive Mastera. Zrealizował blisko 650 nurkowań w różnych warunkach klimatycznych. Od 2007 roku fotografuje pod wodą, a od 2008 również filmuje. Jako niezależny dziennikarz opublikował kilkadziesiąt artykułów, głównie w czasopismach poświęconych nurkowaniu, ale nie tylko. Współautor wystaw fotograficznych w kraju i za granicą. Jest pasjonatem i propagatorem nurkowania. Od 2008 roku prowadzi swoją autorską stronę www.dive-adventure.eu. Na bazie szerokich doświadczeń, w sierpniu 2018 stworzył nowy Magazyn Perfect Diver
„Moja pasja, praca i życie znajdują się pod wodą” Nurkuje od 2009 roku. Od 2008 roku chodzi po jaskiniach. Z wykształcenia archeolog podwodny. Uczestniczył w licznych projektach w Polsce i za granicą. Od 2011 zajmuje się nurkowaniem zawodowym. W 2013 uzyskał uprawnienia nurka II klasy. Ma doświadczenie w pracach podwodnych zarówno na morzu jak i śródlądziu. Od 2013 nurkuje w jaskiniach, zwłaszcza w górskich, a od 2014 jest instruktorem nurkowania CMAS M1. W czerwcu 2020 obronił doktorat z archeologii podwodnej.
Regionalny Manager Divers Alert Network Polska, Instruktor nurkowania i pierwszej pomocy, nurek techniczny i jaskiniowy. Zakochana we wszystkich zalanych, ciemnych, zimnych, ciasnych miejscach oraz niezmiennie od początku drogi nurkowej – w Bałtyku. Realizując misje DAN, prowadzi cykl prelekcji „Nurkuj bezpiecznie” oraz Diving Safety Laboratory, czyli terenowe badania nurków do celów naukowych.
Polski fotograf, zdobywca nagród i wyróżnień w światowych konkursach fotografii podwodnej nurkował już na całym świecie – z rekinami i wielorybami w Południowej Afryce, z orkami za północnym kołem podbiegunowym, na Galapagos z setkami rekinów młotów i z humbakami na wyspach Tonga. Bierze udział w specjalistycznych warsztatach fotograficznych. Nurkuje od 27 lat, zaczął w wieku lat 12 – jak tylko było to formalnie możliwe. Jako pierwszy na świecie użył aparatu Hasselblad X1d-50c do podwodnej fotografii super macro. Niedawno, na odległym archipelagu Chincorro na granicy Meksyku i Belize, zrobił to ponownie, podejmując udaną próbę sfotografowania oka krokodyla obiektywem makro z dodatkową soczewką powiększającą, co jest największym na świecie zdjęciem oka krokodyla żyjącego na wolności (pod względem ilości pixeli, wielkości wydruku, jakości).
agniesZka kalska
„Nie wyobrażam sobie życia bez wody, gdzie w wolnym ciele doświadczam wolności ducha”.
● założycielka pierwszej w Polsce szkoły freedivingu i pływania – FREEBODY,
● instruktorka freedivingu Apnea Academy International i PADI Master Freediver,
● rekordzistka świata we freedivingu (DYN 253 m),
● rekordzistka i mistrzyni Polski, członkini kadry narodowej we freedivingu 2013–2019,
● finalistka Mistrzostw Świata we freedivingu 2013, 2015, 2016 oraz 2018,
● multimedalistka Mistrzostw Polski oraz członkini kadry narodowej w pływaniu w latach 1998–2003,
● pasjonatka freedivingu i pływania.
bartosZ psZcZółkoWski
Tak się nazywam i pochodzę z Poznania. Z wodą związany jestem praktycznie od urodzenia a z nurkowaniem, odkąd nauczyłem się chodzić. Pasję do podwodnego świata zaszczepił mi dziadek, ***instruktor CMAS zabierając mnie w każdej wolnej chwili nad jeziora. Pierwsze uprawnienia zdobyłem w 1996 roku. Rok później pojechałem do Chorwacji i dosłownie zwariowałem na widok błękitnej wody, ośmiornic i kolorowych rybek;) Kupiłem swój pierwszy aparat pod wodę – Olympus 5060 i zacząłem przygodę z podwodną fotografią. Swoje doświadczenie nurkowe nabywałem na Wyspach Kanaryjskich, Sardynii, Norwegii, Malediwach i w polskich jeziorach. Obecnie jestem instruktorem Padi oraz ESA, szkolę w Europie zapaleńców nurkowych i przekazuję swoją pasję innym.
Wszystkich miłośników podwodnego świata i fotografii zapraszam na Beediver (FB) – do zobaczenia.
irena kosoWska
jakub degee
MateusZ popek
Wojciech a. filip
Ma na swoim koncie ponad 8000 nurkowań. Nurkuje od ponad 30 lat, a w tym od ponad 20 lat jako nurek techniczny. Jest profesjonalistą z ogromną wiedzą teoretyczną i praktyczną. Jest instruktorem wielu federacji: GUE Instructor Mentor, CMAS**, IANTD nTMX, IDCS PADI, EFR, TMX Gas Blender. Uczestniczył w wielu projektach i konferencjach nurkowych jako lider, eksplorator, pomysłodawca czy wykładowca. Były to między innymi Britannic Expedition 2016, Morpheus Cave Scientific Project on Croatia Caves, GROM Expedition in Narvik, Tuna Mine Deep Dive, Glavas Cave in Croatia, NOA-MARINE. Zawodowo jest Dyrektorem Technicznym w TecLine w Scubatech, a także Dyrektorem Szkolenia w TecLine Academy.
Absolwentka Geografii na Uniwersytecie Wrocławskim, niepoprawna optymistka… na stałe z uśmiechem na ustach! Do Activtour trafiła chyba z przeznaczenia… i została tu na stałe. Z zamiłowaniem codziennie spełnia ludzkie marzenia przygotowując wyprawy nurkowe na całym świecie, a sama nurkuje już… ponad połowę życia. Każdego roku eksploruje inny „kawałek oceanu” przypinając kolejną pinezkę na swojej nurkowej mapie świata! W zimie zamienia płetwy na ukochane narty i ucieka w Alpy. Przepis na życie? „Tylko martwy pień płynie z prądem – czółno odkrywców, płynie w górę rzeki!” www.activtour.pl, anna@activtour.pl
sylWia kosMalska-jurieWicZ adrian jurieWicZ
Podróżniczka i fotograf dzikiej przyrody. Absolwentka dziennikarstwa i miłośniczka dobrej literatury. Żyje w zgodzie z naturą, propaguje zdrowy styl życia... jest yoginką i wegetarianką. Angażuje się w ekologiczne projekty, szczególnie bliskie jej sercu są rekiny i ich ochrona, o których pisze w licznych artykułach oraz na blogu www. divingandtravel.pl Swoją przygodę z nurkowaniem zaczęła piętnaście lat temu przez zupełny przypadek. Dzisiaj jest Divemasterem, odwiedziła ponad 60 państw i nurkowała na 5 kontynentach. Na wspólną podróż zaprasza z biurem podróży www.dive-away.pl, którego jest współzałożycielem.
Podróżnik, fotograf i filmowiec świata podwodnego, pasjonat kuchni azjatyckiej, instruktor nurkowania PADI. Odwiedził ponad 70 państw i nurkował na 5 kontynentach (dwa pozostałe są w planach przyszłorocznych wypraw). Od kilku lat jest również instruktorem-trenerem lotów bezzałogowymi statkami powietrznymi. Współtworzy biuro podróży dla nurków www.dive-away.pl. Wyprawy dokumentuje zdjęciami i opisami podróży na blogu www.divingandtravel.pl
Marcin trZciński
Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Fotograf i filmowiec podwodny nurkujący od 1995 roku. Współpracownik Zakładu Archeologii Podwodnej Uniwersytetu Warszawskiego. Publikuje w polskich i zagranicznych magazynach nurkowych. Właściciel firmy FotoPodwodna będącej Polskim przedstawicielstwem firm Ikelite, Nauticam, Inon, Keldan, ScubaLamp. www.fotopodwodna.pl, m.trzcinski@fotopodwodna.pl
Wojciech jarosZ
Absolwent dwóch poznańskich uczelni – Akademii Wychowania Fizycznego (specjalność trenerska – piłka ręczna) oraz Uniwersytetu im. A. Mickiewicza, Wydziału Biologii (specjalność biologia doświadczalna). Z tą pierwszą uczelnią związał swoje życie zawodowe próbując wpływać na kierunek rozwoju przyszłych fachowców od ruchu z jednej strony, a z drugiej planując i realizując badania, popychając mozolnie w słusznym (oby) kierunku wózek zwany nauką. W chwilach wolnych czas spędza aktywnie – jego główne pasje to żeglarstwo (sternik morski), narciarstwo (instruktor narciarstwa zjazdowego), jazda motocyklem, nurkowanie rekreacyjne i wiele innych form aktywności, a także fotografia, głównie przyrodnicza.
anna sołoducha
Margita śliZoWska
vel „Syrenka”. Instruktorka nurkowania NAUI, EFR (pierwszej pomocy przedmedycznej) oraz ratownictwa tlenowego DAN. Aktorka i wokalistka. Kobieta wszechstronna.
Nurkowanie jest jej pasją oraz sposobem na pomaganie każdemu człowiekowi, z którym pracuje nad i pod wodą. Jej zdaniem nurkowanie to nie tylko eksploracja podwodnego świata. To również poznawanie i integracja z własnym „ja”, budowanie zaufania do siebie oraz sposób na rozwój umiejętności niezbędnych do pokonywania wszelkich problemów życiowych. Specjalistka ds. „trudnych” kursantów i dzieci.
Właścicielka XDIVERS – Twoja Szkoły Nurkowania. Nurek trymiksowy, jaskiniowy i gas blender. Jej największą podwodną miłością są jaskinie, a nurkowym priorytetem – BEZPIECZEŃSTWO. margita@xdivers.pl
„Mokre zdjęcia“ fotografował odkąd pamięta. Po kilku latach doświadczenia jako nurek zapragnął zachowywać wspomnienia z podwodnych zanurzeń. Kupił swój pierwszy aparat kompaktowy z podwodną obudową. Z czasem jednak zaczęło dominować pragnienie posiadania najlepszego zdjęcia, co nie było do końca możliwe w przypadku zastosowanego kompaktu. Dlatego przeszedł na lustrzankę Olympus PEN E-PL 5, która pozwala na użycie nawet kilku różnych obiektywów. Wykorzystuje kombinację połączeń podwodnych błysków i świateł. Koncentruje się na fotografii dzikiej przyrody, a nie na aranżacji. Fotografuje zarówno w słodkich wodach „domowych“, jak i w morzach i oceanach świata. Zdobywał już liczne nagrody na czeskich i zagranicznych konkursach fotograficznych. Więcej zdjęć można znaleźć na jego stronie internetowej, gdzie można je również kupić nie tylko jako fotografie, ale także jako zdjęcia wydrukowane na płótnie czy na innym nośniku. www.mokrefotky.cz www.facebook.com/MichalCernyPhotography www.instagram.com/michalcerny_photography/
agata turoWicZ-cybula
Od dziecka marzyłam, żeby zostać biologiem morskim i udało mi się spełnić te marzenia. Skończyłam studia na kierunku oceanografia, gdzie od niedawna rozpoczęłam studia doktoranckie. Moja przygoda z nurkowaniem zaczęła się, kiedy miałam 12 lat. Kocham obserwować podwodne życie z bliska i staram się pokazać innym nurkom jak fascynujące są podwodne, bałtyckie stworzenia.
karolina jakóbcZak
„Morze, gdy raz rzuci urok, na zawsze utrzyma cię w swej sieci cudów.” – J. Y. Cousteau Od zawsze miałam styczność z wodą w różnej postaci: snorklowanie, żeglarstwo, windsurfing. W 2015 po raz pierwszy wypuściłam bąbelki podczas Intro przy Fuertaveturze, a od 2016 roku aktywnie nurkuję w polskich oraz zagranicznych wodach. Z wykształcenia i zawodu grafik komputerowy, hobbystycznie zajmuję się fotografią artystyczną. Promuję nurkowanie wśród Głuchych na profilu Aquakari, do którego serdecznie zapraszam!
audrey cudel
Jest instruktorką nurkowania technicznego i uznanym fotografem podwodnym, o stylu rozpoznawalnym w społeczności nurkowania technicznego. Specjalizuje się w szkoleniach w nurkowaniu w konfiguracji bocznej, nurkowaniu technicznym i w nurkowaniu jaskiniowym. Ma siedzibę na Gozo, ale działa na całym świecie zarówno w zakresie szkoleń jak i eksploracji. Jej adaptacyjne metody szkolenia cieszą się uznaniem, a ideą szkolenia jest, by każdy uczeń stał się lepszym nurkiem. Audrey cieszy się też sławą zapalonego fotografa świata podwodnego, kończącego każdą sesję szkoleniową i nurkową serią zdjęć, które stały się znane w branży nurkowej i w mediach społecznościowych. Jej prace są publikowane w różnych czasopismach, na stronach agencji nurkowych, w materiałach szkoleniowych i na pokazach nurkowania.
robert toMasZ pietras
Instruktor nurkowania PADI od 2007 (MI PADI), instruktor Tec Rec oraz EFR, Instruktor SDI TDI, Instruktor BSAC. Profesjonalny Partner DAN. Z Cyprem związany od 2011. Nurkuję głównie w systemie Sidemount, czasem też rekreacyjnie. Zimą przebywam w Polsce. Jest to czas, kiedy szkolę w szkołach i przedszkolach z pierwszej pomocy przedmedycznej oraz uczę dzieci o świecie podwodnym. Czasami szkolę też jako instruktor pływania. Poza tym lubię podróże i czekam, kiedy będę mógł znowu zanurkować pod lodem. Kontakt ze mną: tel.: +48 605252010 / +357 97667438
e-mail: robert@nurkowanienacyprze.com
Michal Černý
2 bieguny
Krainy lodowych gigantów
Tekst anna sołoducha
kiedy w 2015 roku sprezentowałam kasi – właścicielowi firmy aCtiVtour – książkę pt. „antarktyka podwodne zauroczenie” (autorstwa bartosza Stróżyńskiego), nie sądziłam, że stanie się ona inspiracją i symbolem nowych wyzwań, oraz spojrzeniem tam, gdzie nie sięga wzrok...
Od 13 lat, ACTIVTOUR zajmuje się organizacją nurkowań na całym świecie, a w 2017 roku odbyła się (nasza) pionierska, wśród organizatorów, wyprawa nurkowa na Antarktydę. Wydaje mi się, że kiedy raz już pokochasz wodę tworzącą jeziora, morza, oceany, niezależnie od tego, w jakim stanie skupienia się ona znajduje – będzie to miłość prawdziwa, głęboka… miłość na zawsze. Patrząc w dal, poza granicę własnej wyobraźni, można dostrzec zupełnie inny świat… niezmierzony świat form, który jest aż nieprawdo-
Zdjęcie Oceanwide Expedition
podobny, jakby z innej galaktyki. Rzeźbiarsko, architektonicznie, szaleńczo i absurdalnie piękny. Tam historia kryje się w lodzie, w śniegu i w miejscach, gdzie, aby dostrzec prawdziwy skarb, trzeba przesunąć swój horyzont. Piękno jest przecież w oczach patrzącego…
Antarktyka, znajdująca się na półkuli południowej to termin geograficzny obejmujący kontynent – stały ląd zwany Antarktydą pokryty lądolodem, wyspy, lodowce szelfowe, góry lodowe i wody Oceanu Południowego. Arktyka nato-
miast, to w przeważającej części pokrywa lodowa Oceanu Arktycznego położona wokół bieguna północnego oraz fragmenty najdalej na północ wysuniętych lądów. Oprócz tego warto wspomnieć, że Antarktyka to w dużej części ląd, a Arktyka to głównie dryfujący lód. Te „2 bieguny” stanowią wrota do poznania samego siebie. Jeśli miejsca znajdujące się w okolicach 60 stopnia szerokości geograficznej północnej i południowej inspirują Cię, zaciekawiają, a nawet wręcz onieśmielają, oferta jaką znajdziesz na stronie 2bieguny.com jest właśnie dla Ciebie. Idea strony powstała z naszej niekończącej się potrzeby i miłości do podróżowania, odkrywania i zdobywania nowych, nieznanych lądów. Zrodziła się w nas chęć, aby przybliżyć Wam do serca – regiony polarne. Wyprawy na 2 bieguny – jak sama nazwa wskazuje, podzielone są na rejsy organizowane w regionie Arktyki oraz Antarktyki. Nieodzownym elementem tych rejsów jest flota 6 statków, z których każdy dostosowany jest do niezwykle surowych (czasem wręcz ekstremalnych) warunków panujących w obszarach polarnych. M/V Hondius, M/V Ortelius i M/V Plancius to potężne lodołamacze, idealnie przystosowane do ekspedycji polarnych. Nie tylko bogactwo udogodnień dla naszych pasażerów stanowi zaletę statków. Bezcennym atutem jest także dbałość o środowisko naturalne regionów polarnych. Zastosowane technologie oświetlenia LED, ogrzewania parowego, biodegradowalne farby i smary oraz nowatorski system zarządzania energią pozwalają zredukować emisję CO2 oraz zużycie paliwa – co bezpośrednio wpływa na ekologię. Ciekawostką jest fakt, że jeden z nich – M/V Ortelius został zbudowany w 1989 roku w Gdyni, jako jednostka badań oceanograficznych Rosyjskiej Akademii Nauk. Od tego czasu przeszedł gruntowną renowację i został przystosowany do obsługi ponad 120 pasażerów turystyczno-ekspedycyjnych rejsów na Antarktydę spełniając maksymalnie wszelkie normy bezpieczeństwa. Rebrandt van Rijn oraz Noorderlicht to doskonałe żaglowce, przystosowane do
wód arktycznych. Najnowsza i najszybsza jednostka pływająca we flocie naszej firmy to M/V Janssonius. Doskonały, ekskluzywny statek wyprawowy, który z powodzeniem można nazwać pływającym hotelem! Wszystkie statki zabierają na pokład ponad 100 pasażerów, doskonałą pod każdym względem załogę oraz całą rzeszę biologów, geomorfologów, geografów, oceanografów, fotografów, którzy prowadzą prelekcje i wykłady specjalne, przybliżające uczestnikom rejsów faunę i florę regionów polarnych. Uczą jak zrobić najlepsze zdjęcie w tak trudnych warunkach lub nakręcić film. Tym, co może Was – osoby nurkujące, ale także nienurkujące – urzec w tych wyprawach, to cały wachlarz aktywności realizowanych w ramach rejsów po wodach dwóch biegunów. Trekking, alpinizm, wędrówki w rakietach śnieżnych to najlepszy rodzaj eksploracji regionów polarnych, podziwiania dzikiej fauny i zjawiskowych krajobrazów. Jeśli lubisz eksplorować lodowe i śnieżne tereny jako pierwszy, jako ten który pierwszy odciśnie ślad na nieskazitelnym puchu… musisz spróbować ski alpinizmu! Wyprawy tego typu obejmują zarówno zjazdy na nartach jak i górską wspinaczkę, czasem nawet po ścianach bardziej stromych niż nachylenie 35 stopni. Ski alpinizm uprawiany jest w małych grupach na wymagającym, stromym terenie, często w głębokim śniegu. Kajakarze będą mieli szansę odbycia wielu ciekawych wycieczek w celu penetracji tej części lądu, która pozostanie niemożliwa do zdobycia na pokładzie dużego statku M/V Plancius… Przy użyciu jedno- i dwuosobowych kajaków będziemy pływać w scenerii lodowych gigantów! Miłośnicy przyrody i natury skorzystają z możliwości noclegu w profesjonalnych namiotach w obozowisku rozbitym na lądzie, a na wybranych rejsach ujrzymy śnieżne królestwo z nieco innej perspektywy… podczas lotu helikopterem. W tym miejscu nie może zabraknąć informacji o nurkowaniu. Kombinacja przebijających się przez wodę refleksów świetlnych oraz niezwykłych formacji lodowych zachwyci Was bez reszty! Magicznej barwy woda odkryje przed nami niezwykłe życie morskie: lasy kelpowe, węże morskie, olbrzymie kraby, zdumiewające odmiany ślimaków, wiele gatunków ryb arktycznych i antarktycznych, meduzy, rozgwiazdy, kryl, wielkie równonogi oraz jeżowce.
Podróż będzie unikalną szansą zobaczenia na własne oczy lamparta morskiego, lwa morskiego, kotika, kilku odmian waleni oraz podglądania znad powierzchni wody, wszechobecnych pingwinów.
Wyprawą, która zawiera wszystkie wymienione aktywności, jest ekspedycją w formie Basecampu. Tylko od Ciebie będzie zależeć, którą z proponowanych opcji wykorzystasz. Żeglując z nami, doświadczasz części świata, która nie jest podobna do żadnej innej. Górzyste lodowce, zalane śnie-
Zdjęcie Activtour
Zdjęcie Activtour
giem brzegi, wieloryby i niedźwiedzie polarne oraz rozległe kolonie pingwinów tworzą ten świat i wszystkie one są częścią surrealistycznego ekosystemu, który możesz oglądać przed sobą podczas swojej przyszłej wyprawy na ocean. Decydując się na rejs na biegun południowy, swoją podróż będziemy rozpoczynać w Ushuaia, mieście wysuniętym najbardziej na południe na całej kuli ziemskiej. Turyści wracają stamtąd z pieczątkami w paszporcie, na których widnieją słowa: „Fin del mundo”, koniec świata. Nasze rejsy przebiegają przez Falklandy, Orkady Południowe, Szetlandy Południowe, Georgię Południową, zjawiskowe Morze Rossa z najaktywniejszym stratowulkanem na Antarktyce – Erebusem, czy Morze Weddela z Półwyspem Antarktycznym.
Antarktyda to rejon wiecznego lodu, dni trwających sześć miesięcy, błędnych wskazań kompasów, ogromnych populacji gatunków endemicznych – m.in. pingwinów cesarskich, to miejsce spotkania wszystkich południków. Trasy, które przemierzają nasze jednostki pływające, olśniewają urodą – lód mieni się tęczą odbitego światła, a na tle błękitnego nieba zobaczymy albatrosy, petrele, fulmary, kormorany, burzyki… Wody południowego kontynentu, dzięki występowaniu kryla i wielu składników odżywczych są miejscem by-
Zdjęcie Activtour
Zdjęcie Franco Banfi
Zdjęcie Nicolo de Cata
Zdjęcie Ivo Madder
Zdjęcie Ivo Madder
Zdjęcie Ivo Madder
Zdjęcie Ivo Madder
Zdjęcie Jamie Scherbeijn
Zdjęcie Ivo Madder
towania niezwykle bogatej fauny: wielu odmian waleni (wieloryba biskajskiego, kaszalotów, sejwali, finwali, orek, płetwali błękitnych, delfinów, płetwali karłowatych) fok, uchatek, lampartów morskich, kotików – to wszystko będziemy mieli szansę zobaczyć na własne oczy nurkując pośród lodowców. Zamrożona w czasie i lodzie Antarktyda pozwoli nam na poznanie historii słynnego irlandzkiego podróżnika i odkrywcy, badacza Antarktydy Shackletona oraz jeszcze bardziej „uczuli” na problemy ekologii, ocieplenia klimatu a co za tym idzie – topnienia lodowców. Nauczy patrzenia dalekosiężnego.
Udając się w kierunku przeciwnym – na biegun północny, jednym z najbardziej spektakularnych doświadczeń, będzie obserwacja zjawiska zorzy polarnej! Nasze rejsy obejmują Archipelag Svalbard ze Spitsbergenem, Północną Norwegię, Grenlandię, Islandię… Zobaczymy dawne, górnicze osady, stacje badawcze, malownicze fiordy, lodowce i dziką tundrę. Niedźwiedź polarny to prawdziwa ikona Arktyki jeśli chodzi o strefę lądową, pod wodą zaś królują walenie oraz foki. Regiony arktyczne są środowiskiem odmiennym, różniącym się od wszystkich innych, znajdujących się na Ziemi. Znajdziemy tu ogromne przestrzenie, obecność mórz, na wpół zamarznięty ocean. Kraina mroczna i pustynna w zimie, ożywia się nagle, kiedy dni stają się długie. Arktyka to region rozciągający się na północ od koła polarnego aż do bieguna północnego. To jeden z ostatnich, dzikich bastionów naszej planety. Tu przetrwają tylko najwytrwalsi i najlepiej dostosowani. Arktyczne zwierzęta miały ok. 3 mln lat, żeby przystosować się do panujących tu surowych warunków. Przez 10 miesięcy w roku skuta lodem i wieczną zmarzliną, przez cztery pogrążona w ciemnościach.
Co dokładnie znajduje się pod wierzchołkiem góry lodowej? Pionierski duch, który łączy wszystkich podróżników a tym samym, sprowadza ich do regionów polarnych (niezależnie od wieku i pochodzenia). Nasze wyprawy są pełne pasji, zaangażowania, inspiracji i mają na celu przybliżyć Cię do serca Arktyki i Antarktydy... czy to już nie czasem, polarne zauroczenie?
Zdjęcie Johan Vesters
Norwegia
Jak większość nurków europejskich, do niedawna kierowałem wyprawy nurkowe głównie na ciepłe morza koralowe. ty m razem postanowiliśmy spróbować nieco innego nurkowania w zimnej wodzie i jako miejsce docelowe wybraliśmy n orwegię, a konkretnie miejsca wokół byłej stolicy n orwegii – b ergen.
Geo Grafia
Norwegia znajduje się na zachodzie Półwyspu Skandynawskiego i jest ósmym co do wielkości państwem europejskim. Jest około cztery razy większa niż Czechy, ale ze względu na małą gęstość zaludnienia ma tylko około połowy
populacji. W przeszłości krajobraz był modelowany przez kilka lodowców. Dzięki nim powstały typowe dla Norwegii fiordy, które w rzeczywistości są zalewanymi przez morze dolinami lodowcowymi. Są niezliczone, a niektóre z nich rozciągają się na wiele kilometrów w głąb lądu, dlatego Norwegia jest często nazywana krainą fiordów. Do nurkowania wybraliśmy obszar wokół Bergen, który do 1299 r. był stolicą Norwegii, a dziś, z 250 000 mieszkańców, jest drugim co do wielkości miastem w kraju. Do Koła Podbiegunowego jest jeszcze długa droga, ale nawet tutaj latem jest praktycznie jasno w nocy. Słońce zachodzi za horyzont tylko na chwilę, powodując bardziej zmierzch niż noc. Latem możemy zapomnieć o klasycznych nurkowaniach nocnych.
TransporT
Do Bergen można łatwo dotrzeć samolotem, ale jeśli chcesz zabrać ze sobą własny sprzęt do nurkowania, zde-
Tekst i zdjęcia Michal ČernÝ
cydowanie lepiej wybrać podróż samochodem. Istnieje kilka opcji do wyboru, za pomocą promu lub mostów między Danią a Szwecją, które są płatne. Zdecydowaliśmy się skorzystać z promów. Po drodze jechaliśmy przez Niemcy i Danię robiąc około 1200 kilometrów, by dotrzeć do portu Hirtshals, gdzie wsiedliśmy na prom. Po około czterech godzinach żeglugi dotarliśmy do Larvik w Norwegii. Bilety promowe należy kupić z dużym wyprzedzeniem, polecam również zakup miejsca w restauracji, w której serwowane są posiłki w formie bufetu, a wybór, w tym ryby i owoce morza, jest bardzo szeroki, więc podróż ucieknie bardzo szybko. Od Larviku do Bergen jest około 450 kilometrów, ale dzięki wąskim i krętym drogom podróż zajmuje około 8 godzin. Jest to podróż cudowna, wiedzie przez niesamowity norweski krajobraz, piękne góry z wiecznie ośnieżonymi szczytami, turkusowo-niebieskie jeziora górskie i wysokie wodospady. W drodze powrotnej wybraliśmy trasę promu bezpośrednio z Bergen do Hirtshals w Danii, która trwa w sumie 18 godzin (można kupić kabinę i spokojnie się wyspać).
Norwegia nie jest członkiem Unii Europejskiej i istnieją stosunkowo surowe ograniczenia dotyczące importu alkoholu, tytoniu i żywności. Są one często sprawdzane, więc
zdecydowanie nie warto przekraczać tych limitów, ponieważ grzywny nie są małe. Oczywiście po przybyciu do Norwegii można zgłosić przekroczenie limitu i zapłacić cło.
Opłaty za przejazd wymagają autostrady i wybrane drogi (głównie mosty i tunele). Pobór opłat odbywa się automatycznie drogą elektroniczną na podstawie przejścia przez bramkę poboru opłat. Nie jest płatny na miejscu, za to otrzymujesz fakturę, którą musisz opłacić kartą kredytową lub przelewem bankowym. Z tego powodu, przed wjazdem do Norwegii, dobrze jest zarejestrować pojazd, którym podróżujesz, w systemie opłat drogowych przez Internet.
ZanurZ się w Bergen
Naszym celem i drugim domem na tydzień było centrum nurkowe Dive Bergen, zlokalizowane na południu wyspy Sotra, około 40 kilometrów od Bergen. Centrum jest częścią hotelowego kurortu Panorama, który oferuje nurkom bardzo przyjemne zakwaterowanie w domach apartamentowych z widokiem na fiord. Ponadto, zakwaterowani nurkowie mają bezpłatne nurkowanie przy rafie domowej. Napełnianie butli jest już wliczone w cenę zakwaterowania, w tym Nitrox do EAN 32.
Ponieważ ściany opadają na głębokość około 40 metrów, Nitrox jest absolutnie idealny do tych nurkowań. Byliśmy również bardzo mile zaskoczeni entuzjazmem personelu, który bardzo dobrze opisał nam, gdzie nurkować, gdzie nie ma sensu. Dali nam wskazówki dotyczące nie tylko rafy domowej, ale także innych interesujących miejsc w okolicy, do których można dojechać samochodem. Mogliśmy nurkować całkowicie swobodnie, zgodnie z tym, czego chcieliśmy. Kompresor był bezustannie dostępny i moglibyśmy napełniać butle, kiedy tylko potrzebowaliśmy. Pełna swoboda i wolność. Centrum nurkowe zapewnia również nurkowanie na wrakach, bardziej odległych ścianach lub w lesie kelpowym. Do dyspozycji jest szybki zodiak, używany głównie do krótszych wypraw na jedno nurkowanie lub duży luksusowy jacht, którym pływamy na jednodniowe wyprawy nurkowe. Łódka ma oczywiście wszystkie udogodnienia, a także świeżą kawę lub miejsce na odpoczynek po nurkowaniu.
nurkowanie
Oczywiście jest to zupełnie inne nurkowanie niż w morzach koralowych czy Morzu Śródziemnym. Woda jest zimniejsza, jest mniej kolorowa, a widoczność wydaje się słabsza ze względu na ilość planktonu. Niemniej nurkowanie jest absolutnie fascynujące, a pod wodą spotkasz zwierzęta, których nie spotkasz nigdzie indziej.
Do nurkowania w Norwegii z pewnością dobrze jest wyposażyć się w suchy kombinezon, ponieważ nawet w lecie temperatura wody na większych głębokościach ma zaledwie 7-8°C. Na powierzchni jest to maksymalnie około 15°C.
Płytsze wody obfitują w kelp. Można go spotkać prawie wszędzie. Mówi się, że u wybrzeży Norwegii wodorosty zajmują powierzchnię do 5800 km². Kelp jest oczywiście naturalnym domem i schronieniem dla wielu zwierząt, głównie mniejszych. Można znaleźć tu różne gatunki jeżowców, rozgwiazdy, skorupiaki, małe ryby i oczywiście, moje ulubione, ślimaki nagoskrzelne.
Dla mnie osobiście, jednym z powodów wyjazdu do Norwegii była żabnica. Tak, ta brzydka ryba, która jest tak brzydka, że jest piękna. Występuje w bardzo dużej liczbie w Norwegii, co mogę teraz w pełni potwierdzić. Zaraz podczas pierwszego nurkowania spotkaliśmy dwie żabnice, a podczas kolejnych nurkowań ich ilość tylko wzrosła. Niektóre osiągnęły ponad metr długości. Ta ryba jest absolutnie idealna dla podwodnych fotografów, po prostu leży w jednym miejscu i praktycznie się nie porusza. Czasami więc macha wyrostkiem na głowie, który ma przypominać robaka, a tym samym przyciągać inne ryby, które następnie trafiają
do ogromnej paszczy olbrzyma. Spędziłem nawet dwadzieścia minut na robieniu zdjęć niektórym osobonikom, które w tym czasie ani razu się nie poruszyły. Znalezienie żabnicy w wodzie nie jest jednak łatwe, ponieważ ma bardzo dobry kamuflaż i czasami dosłownie wtapia się w dno. Niektóre zauważyłem dopiero podczas przeglądania zdjęć, kiedy na przykład uwieczniałem część ładunku z wraku, nawet nie zauważyłem, że obok niego leżała żabnica.
Tutejsze wody są bardzo bogate w ryby, a różnorodność gatunków jest stosunkowo duża. Na dnie, oprócz wspomnianej już żabnicy, znajdują się również duże ilości gładzić (flądrowate), zębaczy lub głowonogów. Na wodach otwartych widać głównie dorsza, istnieją następujące rodzaje dorsza: pospolity, ciemny, bez brody, jednoplamkowy lub pollock. Często można tu spotkać rybę, która wygląda jakby zabłądziła i że w ogóle nie powinno jej tu być. Ma głęboki niebieskożółty kolor i jest to wargacz tęczak.
wraki
W wodach Norwegii jest wiele wraków, ale nie wszystkie są dostępne dla nurków rekreacyjnych z powodu głębokości. Wraki można podzielić na dwie grupy według metody zatapiania. Mianowicie na wraki II wojny światowej oraz na wraki statków, które zatonęły z powodu złej pogody rozbijając się o skały. W okolicach Bergen znajdują się wraki z obu tych grup, niektóre są dostępne bezpośrednio z brzegu, a na inne trzeba płynąć łodzią.
Odwiedziliśmy kilka z nich:
„Wiosna” – do wraku tego 65-metrowego statku towarowego można dotrzeć także z brzegu. Statek zatonął w nocy 16 stycznia 1914 r. po zderzeniu z innym statkiem, kiedy zaczął szybko nabierać wodę. Kapitan wciąż próbował uratować statek, kierując go w stronę brzegu. Dzięki jednak stromemu dnu statek zatonął całkowicie. Załoga przeżyła w całości. Dziś wrak leży zaledwie kilka metrów od brzegu na spadzistym dnie na głębokości od 8 do 50 m. Rufa jest odłamana, ale reszta wraku jest stosunkowo dobrze zachowana. Nie zaleca się jednak wpływania do wraku z powodu możliwego zawalenia się konstrukcji.
„Siggen” – zaledwie kilka minut łodzią od centrum nurkowego znajduje się malownicza wyspa z latarnią morską, a na głębokości od 30 do 40 m parkuje wrak starego parowca lub to, co z niego zostało. Parowiec zatonął podczas złej pogody w styczniu 1892 r. Podczas swojej pierwszej podróży uderzył o małą wyspę. Dzisiaj możemy wciąż zobaczyć pozostałości kadłuba, śmigła, kotwicy, a zwłaszcza silnika parowego, który zaskakuje swoimi wymiarami. Wrak stał sie mieszkaniem dla wielu ryb i innych zwierzęt morskich. Spotkaliśmy tutaj, na przykład, kraby kamczackie.
„Fusa” – norweski parowiec o długości 34 metrów został zatopiony podczas II wojny światowej 8 stycznia 1945 r. Po ataku około piętnastu brytyjskich samolotów, mimo że był wyraźnie oznaczony norweskimi emblematami narodowymi. Samoloty przeprowadziły w sumie trzy ataki na statek,
zabijając osiem osób i raniąc wiele innych. Statek ostatecznie zatonął na głębokości od 25 do 35 metrów, gdzie dziś stoi na piaszczystym dnie w pozycji pionowej. We wraku wciąż można znaleźć resztki wyposażenia, takie jak talerze i inne przybory kuchenne.
„august bolten” – wrak tego 110-metrowego statku towarowego znajduje się na głębokości około 140 m i jak dotąd nurkowało na nim tylko kilku nurków. Jednak na głębokości
kontakt z bazą:
do 40 m widać część ładunku tego statku, który wypadł z niego, gdy tonął. Możemy znaleźć kilka podwozi samochodów i ciężarówek, motocykli, przyczep samochodowych, a na niektórych nawet armaty. Statek zatonął rano 20 listopada 1944 r. Po dwudniowym ataku samolotów alianckich.
„helene jensen” – jest jednym z nowszych wraków w okolicy, statek towarowy zbudowany w Holandii w 1931 roku zatonął przy złej pogodzie po uderzeniu o małą wyspę 11 marca 1980 roku. Stosunkowo krótki czas pod wodą sprawił, że wrak jest dobrze zachowany, w tym niektóre drewniane nadbudówki. Wrak ten leży również pionowo na zboczu, dziób ma na głębokość 12 m, a rufę na 35 m. Na tym wraku udało nam się znaleźć kilka gatunków ślimaków.
inne atrakcje i Możliwości
Oczywiście nie musisz tu nurkować. Można skorzystać z szerokiej gamy innych sportów wodnych i lądowych. Można wypożyczyć kajak morski, skuter wodny lub łódź i łowić ryby w fiordach. Głównie biorą tu dorsze, więc wybraliśmy się również na wyprawę wędkarską, by móc zjeść świeże ryby na obiad. W niecałe dwie godziny udało nam się złapać piętnaście dorszy, które następnie przygotowaliśmy na grillu. Pomiędzy nurkowaniami z łodzi odwiedziliśmy jedną z farm łososia, których jest niezliczona ilość w lokalnych fiordach. Tutaj nie tylko próbowaliśmy świeżego łososia, ale także poznaliśmy sposób hodowli ryb w gospodarstwie, co było bardzo interesujące.
Niedaleko kurortu znajduje się również twierdza z festynów Fjell z II wojny światowej. Była to największa niemiecka forteca w Norwegii. Można zobaczyć wystawy sprzętu wojskowego i broni zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz.
Oczywiście samo Bergen jest warte odwiedzenia, ponieważ ma typową architekturę z drewnianymi domami w porcie. Jest tu także targ rybny, na którym można nie tylko kupić owoce morza, ale większość z oferowanych zostanie przygotowana dla ciebie od razu, dzięki czemu możesz spróbować naprawdę świeżych specjałów prosto z morza. Z pobliskiego wzgórza, do którego można dojechać kolejką linową, roztacza się piękny widok na całe miasto z portem i fiordami. Byliśmy bardzo podekscytowani nurkowaniami i pobytem w Norwegii. Na pewno wrócimy tu w nadchodzących latach, ponieważ nie widzieliśmy jeszcze wszystkiego. Na przykład zabrakło wilka – nie pokazał się nam, więc mamy powód, aby powrócić do tego pięknego kraju.
Zanurz się w Bergen, Panorama Hotell & Resort AS, Austefjordveien 165, 5379 Steinsland tel .: (+47) 56 31 90 00, e-mail: booking@panoramahotell.no, www.divebergen.no
Bornholm z brzegu
Tekst i zdjęcia Marcin trZciński
n iezbyt głośny huk nastąpił niemalże w tej samej chwili co gwałtowne szarpnięcie kierownicą. n a tyle silne, że o mało nie wyrwało mi jej z rąk. Mocno hamując skręciłem ostrożnie na pobocze prowadzącej na północ, w kierunku na Sassnitz autostrady, podczas gdy wyrwane z głębokiego snu towarzystwo usiłowało załapać o co chodzi.
Opona. Prawy tył. Leżała rozciągnięta na dobrych stu metrach, na czarno znacząc drogę przymusowego hamowania. Nie było w tym zresztą niczego dziwnego. Wsiedliśmy przecież do Vitka w pięć osób, w tym trzy mocno nadwymiarowe. Do tego dorzuciliśmy jeszcze twiny, stage i cały ten nurkowy szpej, bez którego tak trudno wejść do wody. No i walizy Peli z aparatami i kamerami, oraz żarcie na pięć dni. Ale myślę, że przeważyły napoje. Mówiłem, że wożenie ich do ojczyzny Carlsberga trąci trochę perwersją, ale poszło o ceny. Swoją drogą to dziwne, że pozostałe opony też nie odmówiły nam współpracy. A także zawieszenie i jeszcze kilka innych mocno przeciążonych elementów.
Dobrze, że było dopiero kilkanaście minut po czwartej rano, więc na autostradzie było zupełnie pusto. Inaczej Niemcy mieliby spory ubaw widząc, jak wypakowujemy wszystkie nasze manele tworząc na poboczu istny arabski kram, tylko po to, by podnieść auto i zmienić koło. A tak, w czterdzieści minut było po kłopocie. I to licząc ze sprzątaniem z jezdni co większych kawałków gumy. ***
Już z górnego pokładu promu Ronne wyglądało bajkowo. Oświetlone promieniami popołudniowego słońca niskie domy tworzyły takie cukierkowe miasteczko z piękną przystanią i górującą nad okolicą wieżą kościoła Świętego Mikołaja. Kubeł zimnej wody spłynął na nas dopiero w bazie Dykkergaarden. Nici z nurkowań. Silnik RIB’a którym mieliśmy śmigać na kolejne wraki wyzionął ducha i Peer czekał
na zamówione poprzedniego dnia części. Na razie mogliśmy sobie ponurkować z brzegu. Taaa…
Dobrze, że przynajmniej położony na południowo-wschodnim krańcu wyspy Mollers Dueodde Camping działał, jak należy. A otrzymany domek był… fantastyczny. A mówiąc fantastyczny mam na myśli, że z przyjemnością zamieszkał bym w nim na stałe, ciesząc się komfortem sosnowego lasu i pobliskiej piaszczystej plaży. ***
Słoneczny ranek przywitał nas świergotem ptaków i hałasem przerzucanych przez Darka garnków. Jako pierwszy w kolejności objął dyżur w kuchni i miał przygotować jajecznicę. Błahostka, którą nieznacznie tyko komplikował fakt braku patelni. W końcu jednak najedzeni i życzliwie nastawieni do świata mogliśmy ruszyć w kierunku portu w Vang. Brzmiało groźnie, bo był to praktycznie przeciwległy koniec wyspy, ale Google mówiło o raptem 51 kilometrach. Betka. Peer już czekał na nas przy pirsie, obok którego mieliśmy nurkować. Podobno była to najlepsza na całej wyspie miejscówka na flądry. Cóż, należało spróbować. Wreszcie znów byłem pod wodą. Cichy szum automatu, ostatnia kontrola i mogłem zacząć buszować nad pokrytym kamieniami i kępami zieleniny piaszczystym dnie. Zwłaszcza że nie najgorsza widoczność, na poziomie pięciu metrów dawała szansę na kilka ujęć. Ale mijały minuty, a ja tylko utwierdzałem się w swojej ułomności. Widzicie, pod wodą staję się spostrzegawczy inaczej i często nawet gdy ktoś mi
Zszokowana obrotem spraw ryba przez chwilę wytrzeszczała bezradnie oczy, po czym ... gwałtownymi ruchami ciała pomknęła w toń, zostawiając za sobą unoszące się w wodzie drobiny piasku. Dobra, teraz i ja wiedziałem czego szukać. Zamaskowanych, wystających tuż nad dno oczu. e eee… s zukaliście kiedyś schowanych w piasku ślepi?
coś pokazuje nie potrafię tego dostrzec. No chyba że tak jak Peer wsunie delikatnie rękę w piach po czym uniesie zdumioną płastugę metr nad dno. Zszokowana obrotem spraw ryba przez chwilę wytrzeszczała bezradnie oczy, po czym coś jej jednak zaskoczyło w mózgownicy i gwałtownymi ruchami ciała pomknęła w toń, zostawiając za sobą unoszące się w wodzie drobiny piasku. Dobra, teraz i ja wiedziałem
czego szukać. Zamaskowanych, wystających tuż nad dno oczu. Eeee… Szukaliście kiedyś schowanych w piasku ślepi? Kątem oka zobaczyłem jakiś ruch. Kolejna spłoszona przez kogoś ryba szybowała tuż nad dnem, po czym opadła na nie delikatnie i gwałtownymi ruchami zaczęła usypywać sobie przykrycie. Tu cię mam! Podpłynąłem dwa metry po czym delikatnie podsunąłem się do podejrzliwie przyglądającego mi się zwierzaka. Trochę za dużo nasypał na siebie tego pyłu, więc delikatnym ruchem ręki zacząłem go oczyszczać. O dziwo wcale nie uciekał, cierpliwie znosząc zmianę dekoracji. Gdy po półtorej godzinie w wodzie w końcu zmuszony przez pęcherz wyszedłem na brzeg wcale nie czułem niedosytu spowodowanego brakiem wraków. Wręcz przeciwnie, dawno się tak nie ubawiłem lajtowym pływaniem na kilku metrach.
Poranna zbiórka na parkingu przed Dykkergaarden w Ronne miała się już ku końcowi. Przytłoczony ilością chętnych na nurkowanie Peer szukał w myślach miejsca, które pomieściłoby 14 osób. Wyglądało na to, że na tak małej wy-
spie może być z tym kłopot. No ale w końcu podjął decyzję – jedziemy do Hullehavn. Na wschodnie wybrzeże, trochę na południe od Svaneke.
Falujący w rytm ruchów wody gęsty kobierzec roślinności pokrywał całe skaliste dno. Był jak nasza piłkarska reprezentacja na Mistrzostwach Świata. Niedobrze się robiło od samego patrzenia. Trzeba było szybko uciekać choć trochę głębiej, ale klarowanie sprzętu szło dzisiaj niektórym wyjątkowo ślamazarnie. Podczas gdy połowa grupy tkwiła już w wodzie reszta nawet nie założyła jeszcze skafandrów. Pies im mordę lizał. Opadłem w kierunku dna, starając się zejść na tyle głęboko, by cholerne falowanie wreszcie ustało. Udało się, gdy tylko minąłem granicę 6 metra. Teraz mogłem czekać. Więc czekałem. I czekałem. Na moje oko Ziemia zdążyła obrócić się ze dwa razy wokół własnej osi, nim szeroka ława nurków nadpłynęła wzdłuż stoku i ruszyła dalej wypatrując czegoś wartego uwiecznienia w kadrze. Dobra, niech płyną. Zostałem mocno z tyłu, delektując się samym nurkowaniem. Wisiałem prawie nieruchomo, od czasu do czasu poruszając tylko płetwami, gdy lekko w dole, po lewej pojawiła się duża
węgorzyca. Łagodnymi wygięciami długiego, wysmukłego ciała zgrabnie prześlizgiwała się pomiędzy dającą jej schronienie zieleniną. Warto było poczekać. Ruszyłem w ślad za grupą, ostrożnie wypatrując kolejnych mieszkańców głębin.
Łódź Peera nadal tkwiła bezczynnie przy pirsie. Brak części. Zdegustowana tym reszta naszej ekipy zostawiła mnie samego na żer wikingom, ruszając na objazd wyspy. Cóż, zapakowałem się do czarnego Nissana Skyline i ruszyliśmy z hukiem silnika połączonym z piskiem palonej gumy w kierunku Listed. To auto było spełnieniem marzeń zakochanego w Szybkich i Wściekłych Svena. Czarne, w japońskiej specyfikacji i z kierownicą po prawej stronie. Mój nowy znajomy samorzutnie mianował się duńskim buntownikiem i za nic mając przepisy, rwał przed siebie przez pokryte łąkami równiny. Bo wiecie, wszyscy Duńczycy zawsze jeżdżą dozwolone 80 km/h, podczas gdy my z pogardą śmierci i obłędem w oczach mknęliśmy prawie dziewięćdziesiąt. A raz, w chwili zapomnienia zjeżdżając z górki Sven złapał nawet 92! Rany, był z niego taki renegat jak z posłanki Grodzkiej Miss Polonia.
Choć swoją drogą ciekawy typ. Żołnierz, który po odsłużeniu dwóch tur w Afganistanie z braku wrażeń poprosił o przeniesienie… do szkoły saperów podwodnych. Mieszczącej się właśnie tu, na Bornholmie. Bo podobno w Bałtyku wciąż zalegało całkiem dużo różnego śmiecia z I i II wojny.
Na szczęście zejście do wody nie zapowiadało żadnych tego typu sensacji. Znów pokryte gęstym lasem dno i sporo swobody, bo postanowiłem wziąć się za zdjęcia makro. Gdy tylko zanurzyłem się w przyjemnie chłodnej wodzie ze wszystkich stron otuliła mnie jasna zieleń Bałtyku. Opadające początkowo dość ostro dno wypłaszczyło się formując w głębsze, biegnące równolegle kaniony. Ciekawe co dzisiaj znajdę? Albo może raczej czy coś dzisiaj znajdę? Sunąc tuż nad warstwą roślin przypatrywałem się uważnie mijanym łodygom, liściom i skałom. Zaraz, zaraz. Prawie jak Struś Pędziwiatr w kreskówce wbiłem hamulec na widok… no właśnie. Co to było? Ostrożnie uniosłem duży liść i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Ale tylko przez ułamek sekundy, bo nim załapałem co i jak siedząca za nim krewetka przesunęła się zgrabnie za kolejną osłonę. Cóż, odsłoniłem i ją i znów przez chwilę widziałem jej lekko niebieskawe, zgrabne nogi, żółte stawy i patrzące z wyrzutem oczy. Nim jednak zdążyłem
unieść aparat ponownie się cofnęła, znikając za zielonym przepierzeniem. Kokietka. To przekładanie kolejnych liści trwało już dłuższą chwilę, gdy nagle obok pojawiła się kolejna niebieskonoga strojnisia. Przez chwilę rozważałem czy nie przenieść mojego zainteresowania na nią, gdy drwiąca sobie ze mnie dotychczas uciekinierka, wyczuwając chyba wahanie i spadek zainteresowania jej osobą znieruchomiała ustawiając się do zdjęcia. Pozowała cierpliwie, pozwalając na przestawianie lamp i ustawień, ani przez chwilę nie okazując zniecierpliwienia czy znudzenia. Cóż, widać i pod wodą konkurencja robi swoje.
Pięć dni na Bornholmie pozostawiło po sobie piękne wspomnienia. Ale i wielki niedosyt związany z brakiem nurkowań na wrakach. Ostatecznie zaliczyliśmy tylko jedno zanurzenie na wraku Ady, drewnianego szkunera, który w 1867 roku wylądował 42 metry pod powierzchnią wody. Właściwie to było takie czysto rekonesansowe zejście, tylko pobudzające apetyt. Cóż, będzie tam trzeba wrócić. A, i jeszcze jedno. Przemili gospodarze z Visit Denmark kilkukrotnie prosili by podkreślić jak bardzo ekologiczną, czystą i przyjazną wyspą jest Bornholm. I wspaniale przygotowaną do uprawiania turystyki. Zwłaszcza rowerowej. No więc, by nie wyjść na niewdzięcznika muszę o tym wspomnieć. Rowerem co prawda nie jeździłem, bo nurkowałem, na ekologii się nie znam, ale zaświadczam, że wszędzie było czysto. Normalnie jak w laboratorium jakimś.
Sardynia „Pilot”
Mój sKraweK raju na zieMi
Tekst i zdjęcia BartosZ psZcZółkowski
wyobraź sobie miejsce, gdzie woda jest czysta, a piasek bielusieńki. Miejsce tak urokliwe, że zostało nazwane k araibami e uropy.
Sardynia to duża wyspa na Morzu Śródziemnym, położona w połowie drogi między Europą i Afryką. Zamieszkana od 350 000 lat p.n.e., czego dowodzą znaleziska archeologiczne (kamienne narzędzia datowane na wczesny paleolit). Starożytna cywilizacja Nuorska, która pozostawiła ślady swojej obecności w postaci kamiennych budowli o różnej struk-
turze architektonicznej, jak stożkowe wieże, domostwa czy groby gigantów (Tombo Gigante) nazywane zbiorczą nazwą Nuraghe, była silnie rozwinięta. Oprócz tej cywilizacji również Fenicjanie, Kartagińczycy, Rzymianie, a nawet Arabowie i wreszcie Hiszpanie, pozostawili na wyspie ślady swojej obecności. W roku 1861 Sardynia stała się częścią Królestwa
Capo Caccia, Porto Conte
Włoch, ale do teraz mieszkańcy wyspy mówią o sobie „Sardowie”, mając silnie zakorzeniony związek z wyspą, którą słusznie traktują jak swój skarb.
Obok fascynującej historii, która zainteresuje nawet laika, otaczająca przyroda dosłownie powala. Góry masywu Supramonte, z magicznym wąwozem Su Goropu i megalityczną
wioską, ukrytą w wielkiej jaskini. Wapienne klify i jaskinie Golfo di Orosei niedaleko Cala Gonone, czy granitowe formacje Santa Teresa Di Galura oraz archipelag tysiąca wysp La Madaleny. Wyspa dzięki swojej różnorodności zainteresuje każdego.
Ci, którzy lubią spędzać czas na świeżym powietrzu, mają do dyspozycji ponad 160 piaszczystych plaż, oblewanych błękitnymi wodami morza.
Dla miłośników dreszczyku na wyspie stworzono niesamowite szlaki trekingowe oraz via ferraty (specjalnie przygotowane szlaki górskie, z łańcuchami i stopniami ułatwiającymi przejście).
Stintino
Ferrata di Cabirol, widok z jaskini na Porto Conte
Dla tych zaś, którzy łączą skały i wodę jest dostępny kanioning.
Dla mnie idealnym zajęciem jest nurkowanie, a Sardynia daje ogromną różnorodność w tej materii.
Na północy wyspy, w okolicy Santa Teresa, wśród granitowych bloków na głębokościach 20, 30, 40 metrów możemy spotkać śródziemnomorski czarny koral (Savalia Savaglia), który jest oszukanym czarnym koralem z rodziny Parazoanthidea
Niedaleko archipelagu Magdaleny możemy nurkować w towarzystwie ciekawskich i przyjaznych Graników, które imponują wielkością
Na północnym zachodzie można zanurkować w niesamowitych jaskiniach masywu Punta Giglio czy Capo Caccia.
Tu w okolicach Alghero możemy pod woda spotkać bardzo ciekawe zwierzęta, które kryją się w jaskiniach, tunelach i sklepieniach (arch). Najbardziej charakterystyczny dla tej części wyspy jest czerwony koral, corallum rubrum, który możemy obserwować już na 5–6 metrach głębokości. Część Sardynii zwana riwierą koralową odznacza się troszkę zimniejsza wodą w stosunku do reszty wyspy, ale dzięki temu rozwój korali i innych zwierząt, jak ślimaki nagoskrzelne jest bujny. Można tu spotkać koniki morskie Hipocampus sp.
Tavolara, widok z ferraty, 30-metrowy zjazd z liną
Czarny koral
Gruper pozujący do zdjecia okolice Santa Teresa, 28 metrów
Kawerny Isola Piana , 7 metrów
Na Wschodnim wybrzeżu wyspy w okolicach Olbii woda jest o kilka stopni cieplejsza, a formacje skalne tworzą doskonałe miejsce dla zróżnicowanej fauny morskiej. Tu szare skały wapienne Tavolary spoglądają na różowy granit bu-
dujący Molarę. To wysepki w okolicach Capo Coda Cavallo, gdzie można obserwować Flamingi :) Pod wodą możemy natknąć się na duży wrak transportowy Chrisso, który rozbił się na skałach Punta La Greca w 1974 roku. Doskonałe miejsce dla fotografów, które obfituje w różne gatunki ślimaków nagoskrzelnych, grouperów, muren czy kongerów.
Niedaleko Isola Rosa możemy obserwować amfory sprzed 2 tysięcy lat, a w pobliżu Isola Del Fico wielkie kotwice o niejasnej historii.
Bardzo ciekawe miejsce nurkowe zlokalizowane na otwartym morzu w pobliżu wyspy Tavolara nazywa się Papa uno i Papa due. To kilka stożków skalnych wyrastających z 40 do 15 metrów głębokości. Obrośnięte żółtymi i czerwonymi Gorgoniami, w których kryją się duże groupery 4 różnych gatunków.
To typowa rafa śródziemnomorska, ogromny ekosystem zamknięty na małej przestrzeni stożka skalnego (pinnacle).
Tu można spotkać delfiny, ogończe, a nawet mola mola czyli samogłowa :) Jest to niesamowite miejsce, jednak przeznaczone dla zaawansowanych płetwonurków, gdyż bardzo łatwo zatracić się w kolorach Gorgonii i błękicie otaczającej wody. W okolicach września pojawiają się tu Lampugi czyli Koryfeny, w stadach, polujące na drobny narybek.
Tre fratelli to miejsce na otwartym morzu o widoczności przekraczającej czasem 40 metrów. Pełne różnych ciekawych zwierząt, jak Rhizostoma pulmo, niesamowita meduza
Wrak Chrisso, 3 metry głębokości, okolice Punta la Greca
Flamingi z Porto Taverna
czy cicala, krab łopaciarz. Największe wrażenie sprawia jednak podwodny pejzaż, a nurkowanie w tym miejscu jest jak lot w górach, który możemy odbyć dzięki otaczającej nas wodzie.
Z Sardynią związany jestem od ponad dziesięciu lat i za każdym razem staram się poznać kolejny jej zakątek. To niesamowita wyspa, pełna ciekawych miejsc na lądzie jak i pod wodą. Polecam odwiedzenie tej wyspy zwłaszcza teraz, kiedy zdecydowanie bezpieczniej jest poruszać się trochę bliżej swojego kraju, a przy tym odkrywać walory jakie daje nam Morze Śródziemne. W kolejnych numerach postaram się przybliżyć poszczególne miejsca nurkowe na tej niezwykłej wyspie tak blisko nas…
SPRZĘT NURKOWY SPRZEDAŻ I SERWIS
Gorgonia z Papa uno
Jaskinia Duchów
cypr i wsZystko jasne …
jak tamtejsze słońce
Teksti zdjęcia ro B ert toM asZ pietras
Szukasz idealnego miejsca do nurkowania?
Cypr jest właśnie takim miejscem. to tylko kilka godzin lotu z większości stolic europy i już możemy się rozkoszować błękitnymi wodami Morza Śródziemnego.
Czeka Cię idealna widoczność oraz odpowiednia temperatura wody, która zimą wynosi nie mniej niż 16ºC, a latem oscyluje w okolicach 30ºC.
Cypr, trzecia co do wielkości wyspa na Morzu Śródziemnym i do tego najbardziej zaludniona. Planując najlepiej wybrać jeden z dwóch międzynarodowych portów lotniczych w Pafos lub Larnace. Ja skupię się na lotnisku w Larnace
i na południowo-wschodniej części wyspy, gdzie znajduje się słynny wrak Zenobia.
Zenobia to szwedzki prom typu RO-RO (roll-on, roll-off), który zatonął wraz z całym ładunkiem w czerwcu 1980 roku. Należy wspomnieć, że był to dziewiczy rejs tej jednostki, zbudowanej w 1979 roku w Szwecji. Wrak jest uznawany za jeden z TOP 10 miejsc nurkowych na świecie dla nurków rekreacyjnych. Jednak nie tylko oni znajdą tu coś dla siebie. Wrak leży na lewej burcie, na głębokości 42 m, natomiast jego prawa burta jest na 16 m, więc nawet nurkowie z podstawowym stopniem mogą zanurkować i zobaczyć statek liczący sobie 172 m długości. Leży na nim około sto samochodów ciężarowych, sprzęt budowlany oraz jeden samochód osobowy marki Żiguli – prywatne auto kapitana jednostki. Dzięki dobrej widoczności nurkowie z OWD mogą zobaczyć pierwszą śrubę, która znajduje się na 27 m czy TIRy, które leżą już od 25 m. Nurkowie ze stopniem AOWD mogą wpłynąć na mostek kapitański oraz do kabin załogi. Zwiedzić restaurację, gdzie na podłodze wciąż wisi czerwony dywan w kratę, dlatego warto zabrać ze sobą latarkę, żeby potwierdzić jego kolor. Bar dalej posiada nalewaki do napojów i piwa. Następnie wpływamy do przedziału pasażerskiego i wypływamy z niego na środku wraku. Światło dzienne dociera do tych miejsc więc nawet bez oświetlenia zobaczymy, jak wygląda taki wrak w środku.
Następnie wzdłuż burty, gdzie umieszczone są łodzie ratownicze wrócimy do jednej z wielu lin opustowych.
Kolejny dzień i kolejne nurkowania na Zenobii. Teraz już będą nam potrzebne latarki, ale to wciąż nurkowania do 30 m. Wpływając przez drzwi do pierwszego przedziału ładunkowego będziemy mieli pod sobą doskonale zachowane samochody ciężarowe, w tym jeden który przewoził krowie kości lub inny, który przewoził butelki z technicznym spirytusem. Żeby je zobaczyć musimy się podnieść na głębokość około 19 m pod prawą burtą, jest ich tam naprawdę dużo. Jako nurkowie ze stopniem AOWD możemy zwiedzić jeszcze drugi przedział ładunkowy. Wpływając poprzez luk, który służył do mocowania liny holowniczej, znajdziemy się w świecie zupełnej ciemności. Płynąc na lewo będziemy mogli podziwiać m.in. ogromne wiertło, podnośnik widłowy czy samochody z drewnem. Płynąc na prawo, wśród ładunków, będą śpiwory wojskowe, pralki „Frania”, kolejne ładunki z drewnem, ale też „niebieska kopiejka” – czyli auto kapitana, które leży na głębokości 31 m. Natomiast w drodze powrotnej pod burtą zobaczymy zabawki Playmobil, pałki policyjne z orzechami w czekoladzie czy też inne zabawki i słodycze, które leżą tam niezmiennie od 40 lat. Mając uprawnienia nurkowe do 40 m możemy popływać między ładunkami, zobaczyć dolną śrubę, która jest na 40 m czy kurze jajka, które spoczywają
na dnie. Dostępna będzie dla nas również komora silnika, do której wejście znajduje się na 38 m głębokości.
Pamiętajmy, że nie będziemy mieli zbyt wiele czasu, gdyż jako nurkowie rekreacyjni nie możemy wykonywać nurkowań dekompresyjnych. Jak zauważyliście Zenobia to świetne miejsce do szkolenia z nurkowania wrakowego czy głębokiego. Jako nurkowie techniczni, możemy wykonać spokojnie 10 nurkowań i żadne z nich nie będzie się powtarzać. Wszystko zależy od waszego doświadczenia. Dolny przedział kabin pasażerskich, pierwszy przedział ładunkowy, gdzie można pływać między samochodami na głębokości 38 m, drugi poziom ładunkowy, o którym już wspominałem. Trzeci poziom, który jest dostępny dla najbardziej doświadczonych nurków. Mieszczą się w nim kolejne ładunki, takie jak perskie dywany, a dzięki temu, że nie wykonuje się tam wielu nurkowań wszystko jest w idealnym stanie. Komora silnikowa, warsztat czy komora gaśnicza.
Jak widzicie jest tu naprawdę co zwiedzać. Ale wrak to nie tylko samo żelastwo, to także dom dla wielu gatunków zwierząt, m.in. barakud, gruperów, skrzydlic, minerii (rodzina tuńczyka) czy żółwi, ślimaków nagoskrzelnych i wielu innych gatunków. Zenobia to świetne miejsce dla fotografów. Każdy znajdzie coś dla siebie.
No dobrze, Cypr to nie tylko Zenobia. W jej pobliżu leży kolejny wrak – Alexandria. Jest to spora łódź rybacka, która leży między 20, a 30 m głębokości. Miejsce to upodobały sobie skrzydlice oraz tuńczyki. Niestety mostek już opadł i nie możemy do niego wpłynąć, ale spokojnie możemy obejrzeć go dookoła.
Niedaleko leży jeszcze jeden wrak jachtu Szampania. Maksymalna głębokość to 18 m.
Niedawno został zatopiony jeszcze jeden statek – Elpida. Leży w zatoce Golden Bay na głębokości do 30 m. Siedemdziesięciometrowa jednostka, mimo że leży od pół roku, już przyciągnęła wiele gatunków ryb. Statek leży na stępce dzięki czemu idealnie nadaje się do fotografowania. Tak jak w przypadku Zenobii i tu możemy wpływać do środka, żeby zobaczyć przedziały ładunkowe czy komorę silnika.
To tyle jeśli chodzi o wraki, które są w Larnace.
Teraz przeniesiemy się na wschód, na Cavo Greko. Skoro zaczęliśmy od wraków, to i w tej okolicy kilka ich mamy. Zaczniemy od Agia Napa i wraku Kerynia, który zatopiony został w 2012 roku niedaleko plaży Nissi Beach. Leży on na głębokości 30 m. W pobliżu nie ma żadnej roślinności tylko biały piasek, dzięki czemu widoczność na wraku jest obłędna, co stanowi gratkę dla fotografów podwodnych. Niestety ma to swoje minusy, ponieważ nie ma zbyt wielu ryb w okolicy. Wrak to kuter wojenny o długości 30 m.
Dalej na wschód w miejscowości Paralimni mamy dwa wraki Liberty oraz Nemesis III. Oba zostały zatopione z myślą o nurkach. Pierwszy leży na głębokości 30 m, drugi na około 25 m. Oba spoczywają na stępce. Plusem jest to, że podczas jednego nurkowania możemy obejrzeć oba te wraki. Liberty to nieduża jednostka, tak naprawdę burty i nadbudówka, w której ukrywają się ośmiornice, mureny i inne ryby. W pobliżu zatopiony jest Prawosławny Krzyż oraz figura Matki Boskiej, którą to sam zatapiałem
Wrak Nemesis III to dość spora łódź rybacka, w doskonałym stanie. Kolejne świetne miejsce do fotografii. Możemy tu trafić na płaszczki, żółwie czy ławice waletów. W zeszłym roku w pobliżu utworzono sztuczną rafę, gdzie jest już naprawdę sporo zwierząt.
Ale Cavo Greko to nie tylko wraki, to kilka miejsc nurkowych, wśród których każdy znajdzie coś dla siebie. Zaczniemy od Green Bay. Piękna zatoka w Protaras, gdzie praktycznie wszystkie centra nurkowe z okolic Cavo Greko oraz Larnaki, a także Limassol przyjeżdżają z osobami, które chcą rozpocząć swoją przygodę z nurkowaniem. Idealne płaskie wejście do zatoki, brak prądów i tylko czasami niewielkie falowanie sprawia, że jest to idealne miejsce, w którym możemy wykonać wszystkie ćwiczenia czy nurkowanie sprawdzające. Następnie dno opada powoli do 10 m. Po drodze jest mnóstwo ogromnych głazów, trawa, gdzie możemy również spotkać żółwie, a także ławice ryb. Na piaszczystym dnie ustawione są „starożytne” kolumny i posągi, które też miałem przyjemność zatapiać, ciąć nogi, które uległy uszkodzeniu podczas zatapiania. Niestety kilka z nich zostało ukradzionych kilka lat temu. Po za tym
Zaczniemy od agia n apa i wraku k erynia... l eży on na głębokości 30 m. w pobliżu nie ma żadnej roślinności tylko biały piasek, dzięki
czemu widoczność na wraku jest obłędna, co stanowi gratkę dla fotografów podwodnych.
nurkując, będziemy mogli zobaczyć szczątki amfor sprzed kilku tysięcy lat.
Dla nurków, którzy już mają certyfikat możliwe jest popłynięcie do 18 m. Tu są zlokalizowane dwie jaskinie, przez które możemy przepłynąć. Jedna o długości około 6 m i druga trochę dłuższa, zaczynająca się na głębokości 13 m i powoli opadająca do 18 m. W jaskini znajdują się korale, które upodobały sobie skrzydlice.
Kolejne miejsce to zatoka Konnos Bay i Cyclop Cave – nazwa może być myląca, bo jaskinia niestety nie znajduje się pod wodą. Opadające dno do 50 m powoduje, że jest to doskonałe miejsce dla nurków rekreacyjnych i technicznych, gdzie nie musimy nurkować z łodzi. Z drugiej strony zatoki mamy Chapel, małą cerkiew, a pod wodą ogromne głazy, dużo trawy i ryb. Dno opada do około 40 m.
Przenosimy się trochę dalej na zachód do spotu Sea Caves. Maksymalna głębokość to 16 m i pięć jaskini, ok Caverny Pierwsza z nich na głębokości 12 m i długa na około 6 m, kolejna zaczynająca się na głębokości 12 m, licząca około 30 m długości i wypłacająca się do 6 m. Na samy środku jest dość spory otwór, przez który wpadają promie-
nie słoneczne dzięki czemu można zrobić naprawdę super fotografie. Kolejna na głębokości 6 m, w której zobaczymy ławice ryb, oraz łopaciarze i inne zwierzęta.
Teraz czas popracować trochę płetwami i mamy kolejną jaskinie na głębokości 8 m. Wpływając do niej musimy się złamać, żeby wypłynąć pionowo na 5 m. Wracamy do miejsca wejścia i wpływamy do ostatniej jaskini, z której przez dwa otwory wyjdziemy na brzeg.
Kolejne miejsce to Canyon. Bardzo malownicze miejsce z pięknymi koralowcami i niesamowitymi formacjami skalnymi, ścianami oraz kanionem, w którym zaczynamy i kończymy nurkowanie.
Wracamy w stronę Larnaki do miejscowości Xylofagou gdzie mamy kilka miejsc nurkowych dostępnych z brzegu. Sheep Deep gdzie możemy spokojnie wykonać dwa różne nurkowania do głębokości 18 m. Tak jak wcześniej mamy tu ciekawe skały i głazy i coś, co lubię najbardziej w tym miejscu, to stalaktyty wyrastające z dna, wśród których ukrywają się ośmiornice oraz ślimaki nagoskrzelne. Trochę dalej położone jest kolejne miejsce z podobnymi formacjami i koralami przy brzegu.
Nurkując z łodzi w okolicy Xylofagou i Dekelia możemy wpłynąć do jaskini nietoperzy. Zaczynamy na 6 m i wpływamy do środka, żeby popatrzeć na te latające „myszy” i następnie wracamy, by płynąć głębiej do kolejnych jaskiń.
Jest tu też wrak HMS Cryckiet, kanonierka z okresu II wojny światowej. Leży stępką do góry, więc trzeba zanurkować pod nim, żeby zobaczyć co kryje wnętrze. Kolejny wrak to
barka oraz konstrukcje metalowe i szczątki helikoptera zatopione przez armię brytyjską do ćwiczeń.
Wracamy do Larnaki i jedziemy dalej na zachód do Limassol, bankowego centrum Cypru. Tu mamy zatopione dwa wraki Lady Thasis i Costandis. Są to dwie łodzie rybackie, które zostały zatopione kilka lat temu.
Dla osób planujących lecieć do Paphos też znajdzie się coś do nurkowania. Chociażby White River z kolorowymi kanionami czy wyspa Świętego Jerzego oraz wrak Vera K. Malownicze miejsca półwyspu Akamas, w których wciąż znajdują się pozostałości starożytnej cywilizacji.
Wracamy do Larnaki, gdzie są kolejne wraki, niestety niedostępne dla nurków. Jest to m.in. wrak Mazotos, na którym możemy zanurkować tylko wyjątkowo, gdy chcemy wraz z archeologami skatalogować pozostałości. Nurkowania na tym wraku organizowane są raz do roku i w tym przypadku trzeba się zgłosić do ministerstwa rybołówstwa o pozwolenia. Jednak Cypr to nie tylko nurkowanie. Wyspa to doskonały pomysł na przyjazd z całą rodziną. Najlepszym miejscem wypadowym będzie Larnaka. Lotnisko w pobliżu i położenie miasta stanowią wspaniałe „centrum dowodzenia” do tego, żeby zwiedzać wyspę.
W samej Larnace mamy akwedukt z czasów cesarstwa rzymskiego, pozostałości twierdzy, obok której stoi meczet. Słone jezioro oraz meczet Umm Haram (Hala Sultan), żony jednego z towarzyszy Proroka Mahometa i jest tam pochowana. W centrum miasta znajduje się też cerkiew św. Łazarza. Jadąc w stronę Limassol mamy kolejne archeologiczne
miejsca warte zobaczenia. Na przykład dno słonego jeziora w pobliżu Akratiri, przez które prowadzi droga do Limassol.
W miejscowości Agia Napa znajduje się kolejna starożytna cerkiew.
Na samym środku wyspy mamy góry Trodos, gdzie zimą możemy jeździć na nartach, są trasy biegowe czy wyciąg orczykowy. Trochę poniżej mamy kilka wodospadów, które mogą byś wspaniałym miejscem dla romantycznych wędrówek.
Jadąc dalej na północ, na ziemie okupowane do tzw. Tureckiej Republiki Cypru Północnego, nieuznawanej przez żadne państwo poza Turcją, możemy pojechać do zamku St. Hilarion. Obfitująca w serpentyny droga ukazuje nam wspaniały widok na miasto Kerynia (Girme), gdzie mamy kolejny zamek ze szczątkami jednego z historycznych wraków.
Osobiście polecam przekroczyć granicę w okolicy Deryni i pojechać na wschód, na półwysep Karpaz. Po drodze odwiedzić miasto duchów Famagustę, gdzie wciąż są pozostałości po wojnie między Turcją, a Cyprem w latach 70-tych ubiegłego wieku. Znajduje się tam m.in. zamek znany ze sztuki Otello, Wiliama Sheakspera oraz średniowieczny kościół. Kawałek dalej mamy Salamis, starożytne miasto i kilka innych zabytków oraz kilometrowe plaże z białym piaskiem. Na samym półwyspie znajduje się Klasztor, do którego prowadzi droga pełna dzikich osłów, które chętnie zaglądają do naszego auta i oczekują jedzenia. Jadąc tą malowniczą drogą natrafimy na najstarszy kościół chrześcijański na wyspie.
Podążając z Karpaz w stronę zachodzącego słońca do Kerynii możemy podziwiać klifowe nabrzeże oraz góry pokryte roślinnością. Następnie z Keryni jedziemy na południe w stronę stolicy Cypru – Nikozji, gdzie przekraczamy granicę i dalej na południe do Larnaki.
Cypr to zlepek kultur. Byli tu Persowie, Rzymianie, Grecy, Arabowie, Anglicy, Francuzi więc na całej wyspie mamy pozostałości po podbojach. Nie tylko w architekturze, ale też w jedzeniu.
W samej Larnace jest mnóstwo restauracji z owocami morza czy baraniną. Osobiście polecam libańską restaurację Al Sultan, która znajduje się przy plaży Fenikudes w centrum miasta. Wspaniała kuchnia i rewelacyjna atmosfera, a w piątki i soboty możemy podziwiać taniec brzucha ze wspaniałym widokiem na morze, palmy i księżyc. Dla osób chcących poleżeć na plaży proponuję wcześniej wspomniane Fenikudes czy Psarolimano oraz Makenzie, gdzie plaża łączy się z lotniskiem i możemy obserwować podchodzące do lądowania samoloty.
Wyspa liczy około 1 miliona mieszkańców. Podzielona jest na dwie części. Na Cyprze walutą obowiązującą jest Euro, a na terenach okupowanych turecka Lira. Przekraczając granicę nie potrzebujemy paszportu, wystarczy nam dowód osobisty.
Gozo w pigułce
Tekst i zdjęcia audrey coudel
a rchipelag Maltański leży na środku Morza Śródziemnego, 93 km na południe od w łoch, 288 km na północ od a fryki i obejmuje trzy wyspy: Maltę, g ozo i Comino oraz wiele innych wysepek.
Historycznie, jego centralne położenie między Europą, Afryką i Bliskim Wschodem sprawiło, że Archipelag stał się strategicznym skrzyżowaniem handlowym i bazą morską, czego skutkiem jest obecnie cmentarzysko ponad 100 wraków, od 2700-letniego fenickiego wraku, po pancerniki i wraki samolotów z czasów II Wojna Światowej. Od lat maltańskie Ministerstwo Turystyki aktywnie promuje to dziedzictwo wśród społeczności nurkowej, wspierając projekty, które przyciągają nurków rekreacyjnych i technicznych z całego świata. Sprawia, że reputacja Malty plasuje ją jako jedno z najlepszych miejsc do nurkowania na wrakach. Poza nurkowaniem wrakowym niewiele osób wie, że najlepszym słowem podsumowującym archipelag maltański jest „wapień”. Wapień ukształtował oszałamiającą topografię wysp na powierzchni i sprawił, że Malta stała się podwodnym rajem otoczonym ciepłymi, czystymi wodami i całorocznym umiarkowanym klimatem. Jeszcze mniej osób
słyszało o siostrzanej wyspie Malty, mianowicie o Gozo, znanej lokalnie jako Għawdex. Jaskinie krasowe, tunele, szczeliny i zapadliska tworzą spektakularny krajobraz zarówno nad, jak i pod wodą, co czyni Gozo wyjątkowym klejnotem wśród Wysp Maltańskich.
Archipelag leży na dużej platformie węglanowej i składa się w całości ze zwartych skał osadowych, które odkładały się podczas ciągle zmieniającego się poziomu Morza Śródziemnego przez miliony lat. Osady węglanowe były pierwotnie żywymi organizmami, takimi jak rafy koralowe, muszle lub bardzo drobnoziarnisty plankton, który zagęszczał się i erodował dzięki falom i prądom.
Od dolnego wapienia koralowego 35 milionów lat temu do górnego wapienia koralowego 7 milionów lat temu, osad warstwowy cząstek osadził się pod wodą, tworząc wyspy, które są tylko najmłodszymi szczytami skał, które wznoszą się ponad powierzchnię morza.
Mgarr Ix Xini Bay
nurkowanie „ghawdeX”
Przeprawa promem zajmuje tylko 25 minut, aby opuścić stałą, ruchliwą atmosferę na Malcie, a następnie postawić stopę na Gozo. Gozo, zamieszkałe głównie przez rolników i rybaków, jest bardziej wiejskie i spokojne. Na wyspie żyje 30 000 mieszkańców rozproszonych na powierzchni 7 na 14 kilometrów. Gozo jest znane wśród nurków, którzy wolą trzymać się z dala od zgiełku głównej wyspy i cieszyć się bardziej spektakularną podwodną topografią.
Chociaż teoretycznie można tu nurkować przez cały rok, to jednak szybkie zmiany warunków pogodowych w okresie zimowym sprawiają, że odwiedzanie wyspy jest bezpieczniejsze w miesiącach od kwietnia do listopada.
W szczycie sezonu nurkowego Gozo wita nurków indywidualnych, jak i zorganizowanych w grupach z przewodnikami. Malta Tourism Authority wraz ze Stowarzyszeniem Professional Diving Schools Association of Malta utrzymują wszelkie udogodnienia dla społeczności nurkowej. Są to drogi, drabiny, boje, kabiny toaletowe. Wszystko, co potrzebne, by cieszyć się bezpiecznym dostępem do wody i komfortowym pobytem.
Gozo ma własną komorę hiperbaryczną, przeznaczoną do leczenia łagodnych przypadków, gdy powaga wypadków nurkowych nie wymaga transportu helikopterem pacjentów na Maltę.
Ani Malta, ani Gozo nie chroniły swoich zasobów rybnych wystarczająco dobrze w ciągu ostatnich lat, aby wyspy mogły zaoferować tyle życia morskiego, co kiedyś. Rekiny, delfiny i żółwie już dawno zniknęły i spotkanie ich należy do rzadkości. Nadal jednak trwa rozwój sztucznych raf i projekt tworzenia rezerwatów morskich na Gozo.
Wśród gatunków, które nadal można spotkać znajdziemy: wieloszczety, koniki morskie, groupery, bursztynniki, ośmiornice, mątwy, barakudy, małe płaszczki, mureny, barweny i papugoryby.
Większość miejsc do nurkowania znajduje się na północnym, zachodnim i południowym wybrzeżu wyspy. Zdecydowana większość z nich jest dostępna z brzegu, a dość niewielka powierzchnia wyspy sprawia, że są dostępne w ciągu krótkiej przejażdżki.
Mimo że w ostatnich latach odnowiono główną sieć drogową wyspy, niektóre miejsca nurkowe wymagają przekraczania pól lub zjeżdżania po stromych drogach, co sprawia, że korzystanie z małych Jeepów jest popularne na wyspie.
Gozo oferuje duży wybór miejsc nurkowych, z wejściami od łatwych do trudniejszych, które wymagają dobrej kondycji nurka i odpowiednich warunków pogodowych.
Jest tu wszystko: wraki dla nurków rekreacyjnych i technicznych, płytkie, chronione zatoki dla początkujących i szko-
Cominoland Wreck
lących się, głębokie ściany w odległości kilku metrów od brzegu, ale przede wszystkim unikalna topografia tuneli i jaskiń.
wrecks
Xatt L’Ahmar jest jednym z najpopularniejszych miejsc na południowo-wschodnim wybrzeżu Gozo, ponieważ gości trzy, jedyne na wyspie wraki, leżące na piaszczystym dnie, w odległości około pięćdziesięciu metrów od siebie.
Wszystkie zostały zatopione w pobliżu brzegu na rekreacyjnej głębokości 40 m, tworząc sztuczną rafę. Wejście wymaga krótkiego spaceru od parkingu i jest dostępne z dwóch krótkich drabin.
MV Xlendi Wreck o długości osiemdziesięciu metrów był pierwszym wrakiem, który został zatopiony w 1999 roku. Niestety, zatonął do góry nogami, a wnętrze zapadało się przez to, czyniąc niestabilnym i niebezpiecznym dla penetra-
Cominoland
Wreck
Blue Hole
cji. Jednak dwa duże śmigła znajdujące się w płytszej części są warte nurkowania.
MV Karwela poszła w ślad za nią kilka lat później, w 2006 roku. Siedzi idealnie wyprostowana i ma około pięćdziesięciu metrów długości. Pozostaje najpopularniejszym z trzech wraków wśród nurków technicznych szukających rdzy w najgłębszych pokładach i fotografów podwodnych, którzy nigdy nie przestają strzelać fotek majestatycznym schodom, prowadzącymi na trzy pokłady. Wrak jest bezpieczny do penetracji ze względu na duże otwory wycięte wzdłuż boków przed zatopieniem jednostki.
MV Cominoland został zatopiony w tym samym roku. Siedzi wyprostowana na piaszczystym dnie morskim i ma około trzydziestu pięciu metrów długości. Jej dwa pokłady oferują duży potencjał bezpiecznej penetracji i eksploracji.
Zatoki
Nurkom rekreacyjnym, szukający łatwego dostępu do wody, sprzyjają, chronione przez skały, płytkie zatoki południowego wybrzeża.
Najbardziej znaną jest Mgarr Ix Xini, trzystumetrowy odcinek rafy i piasku prowadzący do dwóch jaskiń, otoczony wysokimi klifami chroniącymi przed wiatrami. Życie morskie
zauważone w ciągu dnia sprawia, że jest to idealne miejsce do nurkowania w nocy.
Zatoka Xlendi jest kolejnym popularnym miejscem zarówno wśród nurków rekreacyjnych ze względu na płytkie łatwe wejście, jak i nurków technicznych na głęboką ścianę na jej końcu. W połowie zatoki 70-metrowy tunel przecina urwisko i oferuje piękne oświetlenie.
Zatoka Xwejni, położona na północy, oferuje dość wyjątkową scenerię pod wodą, w której wapień został wyżłobiony przez lata, tworząc małe labiryntowe przejścia na płyciznach.
Kilka innych płytkich zatok, takich jak Hondoq lub Red Bay, odwiedzają początkujący nurkowie lub szkoły nurkowania.
głęB okie ś ciany
Głębsze miejsca (+ 40 m) można znaleźć na całej wyspie.
Na zachodnim wybrzeżu, Dwejra jest najpopularniejszym miejscem do nurkowania na Gozo. Obejmuje Inland Sea, pozostałości dawnego Azure Window i Blue Hole, zapewnia dostęp do Jaskini Koralowej, Skały Krokodyla, Wielkiego Niedźwiedzia i Małego Niedźwiedzia.
Płytka, półkolista laguna o szerokości 60 m w Inland Sea otwiera się na tunel o długości 80 m z pionowymi ścianami i żwirowym dnem. Na zewnątrz tunelu dno morskie spada
MV Xlendi Wreck
Karwela Wreck
Inland Sea
na ponad 50 m na południe do Blue Hole. W jego północnej części klify San Dimitri oferują szereg pęknięć i jaskiń, niektóre w odległości pływania, w tym jaskinię wielorybów i jaskinię Tal-Barba, która ma około 120 m do penetracji.
Do Blue Hole można dotrzeć po 200 m trudnego spaceru po skalistej ścieżce. Ten zlew ma około 10 m szerokości i 15 m głębokości. Piękny łuk otwiera się na pozostałości okna Azure Window, 30-metrowego łuku, który zapadł się w 2017 roku w masywne bloki wapienia, które stoczyły się do ponad 80 m głębokości.
Na południowym wybrzeżu Ras Il Hobz, znany również jako Middle Finger, jest szczytem wznoszącym się z ponad 80 m do 10 m, co czyni go popularnym miejscem wśród nurków technicznych ze względu na łatwość dostępu z brzegu. Szczyt jest domem dla obfitego życia morskiego, takiego jak amberjack, dentex czy mureny.
Oprócz podwójnego łuku, dużej formacji znajdującej się na ponad 40 m głębokości, która wymaga długiego płynięcia z łatwego wejścia do zatoki Xwejni, klify na północnym wybrzeżu oferują głównie wejścia drabinowe z bezpośrednim dostępem do ponad 40-metrowych głębokości w okolicy Reqqa Point. jaskinie
Wokół wyspy znajdują się liczne pęknięcia, tunele i jaskinie. Niektóre z nich mogą być trudne i dezorientujące. SZUKAJ PRAWIDŁOWEGO SZKOLENIA I ZAPRZESTAŃ, JEŚLI NIE
JESTEŚ WYSZKOLONY. Wśród najczęściej odwiedzanych, do których można uzyskać dostęp z brzegu, jest jaskinia Billinghurst. Jest ona największą, znajdującą się w okolicy punktu Reqqa na północy. Na rozsądnej głębokości 25 m, jej długość
120 m prowadzi do ciemnej komory z kieszenią gazową i unikalnymi kwadratowymi formacjami na ścianach, które przypominają niektóre świątynie, odwiedzane na lądzie. Mimo że Billinghurst oferuje szeroką strefę jaskiń (strefa światła dziennego), gdy ktoś wnika głębiej w obszar jaskini, utrata naturalnego światła i odległość do wyjścia z jaskini mogą być potencjalnie ryzykowne dla nurka z pojedynczą butlą.
W tym samym obszarze jaskinia „Bottle Neck” jest wymagającym długim wejściem do drabiny i umożliwia głębokie nurkowanie techniczne. Jaskinia z wąskim wejściem na 30 m wpuszczającym niewiele światła i otwierająca się na dość dużą komorę ozdobioną drobnym koralem. Można wyjść z odległości 60 m na piaszczystym dnie z odpowiednią mieszanką gazów.
Cathedral Cave jest dużą jaskinią i jednocześnie bezpieczniejszą nurkowo, pomimo trudnego dostępu przez najwyższą drabinę wyspy. Składa się z ogromnej kopuły z dostępem tylko pod powierzchnią morza. Przebijając powierzchnię wewnątrz jaskini, kopuła jest oświetlona promieniami słońca przebijającymi się przez małe otwory w ścianie. Każdy dźwięk, słowo lub fale odbijają się echem od ścian.
grecka legenda g oZo i calypso
Ktokolwiek odwiedza i nurkuje na Gozo jest oczarowany pięknem wyspy, spokojem i na pewno zaplanuje powrót lub pobyt. Wyspę otaczają mity i toczy się wiele dyskusji, czy Gozo jest legendarną wyspą „Ogygia”, o której wspomina Odyseja Homera, gdzie Calypso oczarowała i trzymała Odyseusza w niewoli na swojej wyspie przez siedem lat, aby uczynić go swoim nieśmiertelnym mężem.
Xlendi Tunnel
Wyspa Phuket
Tekst sylwia kos M alska-juriewicZ
Zdjęcia adrian juriewicZ
d awno temu dostałam kartkę pocztową z t ajlandii, taką prawdziwą, wypisaną odręcznie i dostarczoną przez listonosza. widokówkę, która przemierzyła pół globu, aby dotrzeć do mnie. n osiła wszystkie znamiona podróży, które bardzo często odczuwa też człowiek, kiedy wyrusza na kraniec świata.
tajlandia
Ta kartka pocztowa pomimo „zmęczenia” była najpiękniejszą kartką, jaką kiedykolwiek zostałam obdarowana... mnich w pomarańczowych szatach wędrujący przez las deszczowy ze słoniem u boku. Ta kartka sprawiła, że zapragnęłam odwiedzić Tajlandię. Chciałam na własne oczy zobaczyć kraj, który emanuje spokojem i uśmiechem. „Moim domem jest podroż” – pisał Matsuo Basho. Podróż to słowo,
które najbardziej obrazuje to, kim jestem i za czym tęsknię najbardziej na świecie.
Na wyspie Phuket ląduję późnym popołudniem. Słońce powoli zachodzi na horyzoncie, tworząc złotą poświatę na morzu. Prosto z lotniska jedziemy do hotelu, który jest usytuowany na niewielkim wzniesieniu, z przepięknym widokiem na Morze Andamańskie. Recepcja to otwarta przestrzeń, do której zagląda ogród obsadzony drzewami plumerii, które uginają się pod niebywałą ilością białych i różowych kwiatów.
Pomimo zmęczenia postanawialiśmy zjeść pierwszą kolację w Tajlandii, na mieście. Ulice tętnią życiem, wszędzie unosi się zapach grillowanych potraw, krewetki, kalmary, ryby, świeże soki z granatów i limonki, naleśniki z bananami, lody z owocami...to istny raj dla podniebienia. Nie wchodzimy do restauracji, wybieramy street food, siadamy na plastikowych taboretach przy stoliku z krzywą nogą. Zamawiamy grillowane krewetki w ostrym sosie z chili, serwowane z sałatką z alg.
Smaki Azji eksplodują w naszych ustach, teraz już wiemy, że naprawdę tu przybyliśmy... Następnego dnia wstajemy o świcie, z filiżanką pysznej kawy w dłoni podziwiamy wschód słońca z naszego hotelowego tarasu. Kawa w takim miejscu smakuje wybornie, delektujemy się każdym łykiem przy akompaniamencie egzotycznych ptaków. Po śniadaniu wsiadamy do minibusa i jedziemy do centrum nurkowego, oddalonego 15 minut drogi od naszego hotelu. Na miejscu witają nas, Alex i Mike, którzy będą naszymi przewodnikami i opiekunami nurkowymi przez kolejne trzy dni. Otrzymujemy kolorowe plastikowe skrzynki, podpisane naszymi imionami, w których umieszczamy sprzęt, a walizki i torby zostawiamy w centrum nurkowym. W takiej formie nasz equipment, jedzie do portu i zostaje zapakowany na łódź. Do portu w Halong, skąd wypływamy na nurkowanie, jedziemy kilka minut. Statki są zacumowane blisko siebie, na tyle ciasno, abyśmy mogli bez problemu przejść przez kilka pokładów na naszą łódź. Wcześniej jednak zdejmujemy klapki i zostawiamy je w specjalnym koszu na buty. Nasza łódź jest duża i bardzo komfortowa. Dolny pokład sprzętowy, jest praktycznie cały podzielony kilkoma rzędami niskich ławek, na których stoją butle, przymocowane w taki sposób, aby żadna nie spadła podczas płynięcia. Pod ławkami obsługa postawiła nasze skrzynki ze sprzętem do nurkowania, a na ławkach, umieściła ręczniki i bidony wielokrotnego użytku z wodą do picia, każdy podpisany imieniem. Wszystko jest dopracowane i zapięte na ostatni guzik. Podczas naszego pobytu na wyspie Phuket wykupiliśmy kilka dni nurkowych, podczas których odwiedziliśmy najciekawsze miejsca do nurkowania w okoli-
cy wyspy Phuket – Shark Point, Anemon Reef, Phi Phi island, Racha Noi, King Cruiser, Racha Yai.
Dzisiaj nurkujemy trzy razy, a do pierwszego punktu nurkowego Shark Point płyniemy około dwóch godzin. Jest to jedno z najbardziej popularnych i najczęściej odwiedzanych miejsc. Znajduje się pomiędzy Anemon Reef, a wrakiem King Cruiser. Swoją nazwę zawdzięcza rekinom leopardzim (ang. Loeopart shark), które można tu spotkać odpoczywające na piasku lub pływające pośród formacji skalnych.
Anemon Reef jest istnym rajem dla fotografów i filmowców świata podwodnego. Miejsce, jak sama nazwa wskazuje, zasłynęło dzięki ukwiałom (anemonom), które niczym dywany okalają skałę, która wypiętrza się z dna Morza Andamańskiego. Podczas jednego nurkowania możemy opłynąć ją kilka razy obserwując niezwykle bogate życie morskie. Występują tu nie tylko błazenki (ang. anemone fish), które żyją w symbiozie z ukwiałami, ale również liczne ławice małych tropikalnych ryb, ślimaki nagoskrzelne, koniki morskie, mureny, skrzydlice i wiele innych stworzeń, które wybrały to miejsce na swój dom.
King Cruiser to majestatyczny wrak katamaranu, który pływał niegdyś pomiędzy wyspą Phuket, a wyspami Phi Phi. W niewyjaśnionych okolicznościach podczas jednego z rejsów w 1997 roku, wpłyną na rafę i zatonął. Zarówno pasażerowie jak i członkowie załogi zostali uratowani. Wrak statku spoczywa na głębokości 32 m, górny pokład znajduje się nieco poniżej 20 m. Wokół tego zdarzenia narodziło się sporo kontrowersji, ponieważ 85 metrowy statek pasażerski pokonywał bardzo często trasę z Phuket na Phi Phi, a tego feralnego dnia zboczył z kursu i uderzył z dużą siłą w jedyną możliwą przeszkodę na trasie, w piękny słoneczny dzień. Dzisiaj katamaran jest domem dla licznych stworzeń morskich i rajem dla nurków.
Racha Yai, to wymarzone miejsce na tzw. check dive dla osób, które miały dłuższą przerwę w nurkowaniu. Kamieniste zbocza porastają twarde korale, a widoczność przekracza trzydzieści metrów. Podczas nurkowania możemy spotkać mureny, skrzydlice, żółwie, błazenki, mątwy i wiele innych stworzeń, które znalazły schronienie pośród koralowców.
Po każdym nurkowaniu na łodzi czekał na nas lekki posiłek, później odpoczywaliśmy na dziobie w oczekiwaniu na kolejne zejście pod wodę.
Po trzech dniach nurkowych nadszedł czas na całodniową wycieczkę na wyspę Phi Phi, Maya i Khai Island. Kierowca już czeka w hotelowym lobby, zawiezie nas do portu, skąd wypływają wszystkie łodzie na te rajskie wyspy. Podróż samochodem trwa około godziny. Auto zatrzymuje się na poboczu, tuż przy sklepie z akcesoriami do snoorkelingu.
Z szerokim uśmiechem na twarzy wita nas niska, korpulentna kobieta – „Cześć jestem Dżamala, witam was serdecznie w naszym biurze. Dołączcie proszę do różowej grupy, której będę przewodnikiem. Zawiążcie wszyscy różowe tasiemki na nadgarstkach dzięki temu się nie pogubicie, a ja będę miała was na oku. Od tej pory tworzycie jeden team i przynależycie do jednej łodzi”. Przed sklepem pod niewielkim zadaszeniem stoją ustawione w kliku rzędach plastikowe krzesła. Przyjeżdżają kolejne samochody z turystami, tym razem dostają zielone i czerwone tasiemki. Powoli zaczyna robić się tłocznie. Nagle z zamyślenia wyrywa mnie donośny głos naszej zabawnej przewodniczki. – „Tam jest herbata i kawa, wskazuje palcem na niewielki stolik postawiony pod drzewem, wszystko free. Można pić do woli. A jak już się wszyscy napiją to zapraszam, usiądźcie na krzesłach zaczynamy. Nazywam się Sexi Dżamala, witam Was w naszej firmie. Płyniemy dzisiaj na wycieczkę, odwiedzimy kilka wysp, jedna jest bardzo niebezpieczna, bo są na niej małpy i tu bardzo proszę, koniecznie musicie zakupić wodoodporne opakowanie na sznurku do telefonu, które uchroni urządzenie przed zamoczeniem i kradzieżą przez niesforne zwierzęta. Pamiętajcie, dodała Dżamala, to niezbędne akcesorium, które musi nabyć każdy dla bezpieczeństwa, ponieważ Makaki bywają wredne i atakują z zaskoczenia. Mamy kilka kolorów do wyboru. Kolejny niezbędny przedmiot to płetwy, koniecznie musicie je wypożyczyć albo zakupić, ponieważ w miejscach, w których będziemy pływać pod powierzchnią wody, aż roi
się od jeżowców. Bardzo proszę tu jest makieta, która to obrazuje, (widzimy wyblakły baner obrazujący ludzką stopę, w którą wbiły się kolce jeżowca). Leczenie bardzo drogie, dodała Dżamala i bardzo długie. Nic się nie chce goić, dlatego najlepiej zakupić płetwy albo je wypożyczyć. Lista niezbędnych akcesoriów ochronnych tylko się wydłużała, a Dżamala opowiadała o nich z takim przekonaniem w głosie, że zanim skończyła mówić turyści tłumnie ustawili się w kolejce, aby nabyć niezbędne akcesoria, które uratują ich życie i zabezpieczą telefony. Każdy wychodził ze sklepu z płetwami, okularami i kolorowymi woreczkami na telefon, które ochronią nie tylko przed wodą, ale i agresywnymi atakami dzikich zwierząt, jak obiecywała Dżamala. Konkluzja jest jedna, jak nie dopadną nas Makaki to na pewno zrobią to jeżowce!!! Po części “edukacyjnej” i zapoznaniu się ze wszystkimi procedurami, udaliśmy się do portu, gdzie czekała na nas łódź. Wypłynęliśmy w morze z ogromną prędkością, łodzią napędzaną przez trzy duże silniki. Do pierwszego punktu naszej wycieczki Phi Phi Don “Monkey Beach” płyniemy godzinę, podróż mija nam błyskawicznie, niektórzy wykorzystali ten czas na krótką drzemkę. Łódź zatrzymała się tuż przy plaży w tym momencie przemówiła Sexi Dżamali, – "napoje, woda, cola free, wszystko free, uważajcie na małpy dodała i za 30 minut spotykamy się na łodzi. Jak ktoś się spóźni to odbierzemy go jutro. Zapamiętajcie nazwę łodzi i stawcie się
punktualnie dodała, a teraz bawcie się dobrze i pamiętajcie, że Dżamala na Was czeka".
Wąską piaszczystą plażę dookoła okalają klify, gęsto porośnięte przez egzotyczne rośliny. Gdzieniegdzie przemyka mały makak i raczej stronił od ludzi. Podczas naszej wizyty na plaży doszło do jednego incydentu z udziałem turystki z innej łodzi. Pani pomimo ostrzeżeń i zakazu, postanowiła pogłaskać małpkę, a ta wskoczyła jej na plecy i podrapała szyję. – pisk, krzyk i panika. Trudno nawet odnieść się do tej sytuacji, ponieważ uważam, że na głupotę ludzką nie ma lekarstwa... Wyspa jest bardzo piękna, ale też bardzo zatłoczona przez turystów. Nasza wizyta zbiegła się w czasie z wysokim sezonem (maj) turystycznym w Tajlandii. Wsiadamy na łódź po krótkiej wizycie na wyspie i odpływamy od brzegu, pijąc colę i wodę free.
Kolejny punkt programu to snoorkling w zatoce. Pamiętajcie kochani mówi Dżamala: "to jest miejsce, gdzie występują rekiny, jak będziecie mieli dużo szczęścia to spotkacie baby rekinka, a jak pecha to jego mamę". Każdy z uczestników dostaje maskę i fajkę i po kolei wskakujemy do wody. Niektórzy po raz pierwszy oddają się tej czynności, co widać po nieumiejętnym założeniu maski na twarz i krztuszeniu się wodą. Podpływa do nas mnóstwo kolorowych pięknych ryb, woda jest przyjemnie ciepła i jak zawsze kontakt z nią sprawia nam ogromną przyjemność.
W dobrym towarzystwie i w cudownym miejscu czas płynie nieubłaganie szybko i nie wiadomo, kiedy nadeszła pora lunchu, na który płyniemy na Phi Phi Don. Szmaragdowa woda, biały piasek, palmy, nasycona zieleń w tych kilku słowach mogę opisać tę niewielką wyspę, na której mieszkają i obsługują turystów muzułmanie. Było to niebywałe zaskoczenie szczególnie dla tych osób, które chciały na wyspie kupić alkohol. Lunch jemy w restauracji z widokiem na morze i kilka małych sklepików. Odłączam się na chwilę od grupy, spaceruj po plaży, odpoczywam i pływam w morzu. Chciałabym zostać trochę dłużej, ale głos Dżamali przypomina nam, że już czas wsiadać na łódź, czas płynąć dalej, na kolejną wyspę. Maya Bay, pewnie większość z Was oglądała film pod tytułem: „Niebiańska Plaża”, w roli głównej Leonardo Dicaprio. To właśnie na tej plaży były kręcone sceny do tego filmu. Co przyczyniło się jeszcze bardziej do wzrostu popularności wyspy. Plaża okala wyspę Koh Phi Phi Lee. Kiedy wpiszemy w wyszukiwarkę google hasło: Tajlandia, to za każdym razem ukaże nam się zdjęcie drewnianych łódek z kolorowymi proporcami przywiązanymi do dziobów. Zdjęcia zostały wykonane na wyspie, do której przed chwilą przypłynęliśmy. Maya Bay jest niezwykle uroczym i bajkowym miejscem. Tak samo idealnym jak w folderach reklamujących wycieczkę. Drewniane łodzie udekorowane kwiatami stoją równo zacumowane przy brzegu. Każdy może przepłynąć się taką łodzią lub zrobić sobie w niej zdjęcie, oczywiście za drobną opłatą. Plaża jest niewielka, ma zaledwie 200 m długości i otaczają ją wysokie na 100 m klify.
Khai Nai island to ostatni punkt programu na mapie naszej całodniowej, intensywnej wycieczki. Wyspa jest bardzo kameralna i oprócz coli i wody free, Dżamala przygotowała również owocowy poczęstunek. Mamy dwie godziny na relaks i odpoczynek. Jak dla mnie wystarczający czas, aby nacieszyć się rajskimi widokami. Dżamala dziękowała wszystkim i każdemu z osobna za fantastyczną wspólną przygodą. Zaznaczyła też, że jeżeli jesteśmy zadowoleni z wycieczki to Dżamala przyjmuje tylko gotówkę, no credit card.
po D róż Ujący n U rek
Część 1
Niezależnie od tego, czy wybierasz się w 23-godzinny
lot na drugi koniec świata, czy 23-minutową podróż nad jezioro, każde nurkowanie wiąże się z jakąś formą podróży. Z tego powodu w dan uznajemy bezpieczeństwo podróży za kluczowy aspekt naszej misji. ten sprytny przewodnik jest szybkim i łatwym narzędziem pomocnym w przygotowaniu się do podróży nurkowej do lokalnych i zagranicznych miejsc docelowych.
lista kontrolna dotycZąca wyposażenia do nurkowania
Ma ona na celu zapewnienie bazy, która ułatwi Ci dostosowanie bagażu do konkretnych szczegółów Twojej podróży. Stwórz własną listę bazową, następnie przeredaguj i dostosuj tę listę, dodając do niej dowolny specjalistyczny sprzęt, a także ubrania, przybory toaletowe i inne przedmioty osobiste niezbędne w konkretnej podróży.
podróże krajowe
Jedną z korzyści z podróży krajowych jest to, że mogą być one bardziej spontaniczne i tańsze niż podróże międzynarodowe. Wiedza o tym, jak dotrzeć i przygotować się nawet na krótką wycieczkę do najbliższego wybrzeża, jeziora czy kamieniołomu, może sprawić, że lokalne podróże będą łatwiejsze, bezpieczniejsze i bardziej przyjemne.
przygotuj się:
• Stwórz listę kontrolną pakowania na podstawie typowych nurkowań.
• Utrzymuj swój sprzęt w takim stanie, abyś mógł go z łatwością spakować i wyruszyć w drogę.
• Przygotuj apteczkę pierwszej pomocy i apteczkę ratunkową.
• Aktualizuj swoje certyfikaty.
Zanim wyruszysz w drogę:
• Sprawdźcie pogodę, prądy i temperaturę wody w miejscu docelowym.
• Dostosuj swoją listę kontrolną pakowania do tej konkretnej podróży.
• Sprawdź – a w razie potrzeby uzupełnij – swoją apteczkę pierwszej pomocy.
• Powiedz komuś, dokąd jedziesz.
• Pamiętaj, aby zabrać ze sobą wystarczającą ilość wody i zdrowe przekąski.
podróże MiędZynarodowe
2 miesiące przed podróżą:
• Upewnij się, że Twój paszport jest ważny co najmniej sześć miesięcy od ostatniej planowanej daty podróży.
• Określ, czy potrzebujesz wizy turystycznej.
• Dowiedz się, czy potrzebujesz jakichkolwiek szczepień.
• Wypełnij formularz medyczny RSTC i w razie potrzeby poproś o podpisanie przez lekarza.
1 miesiąc przed podróżą:
• Sprawdź przepisy prawa kraju docelowego dotyczące leków wydawanych na receptę.
• Zdobądź lokalną walutę i porozmawiaj ze swoim bankiem o międzynarodowych ustaleniach dotyczących bankomatów.
• Dowiedz się, czy istnieją zagraniczne opłaty transakcyjne związane z Twoimi kartami kredytowymi.
2 tygodnie przed podróżą:
• Dostosuj swoją listę kontrolną pakowania.
• Stwórz globalny plan połączeń.
• Upewnij się, że wykupiłeś lub odnowiłeś ubezpieczenie podróżne.
1 tydzień przed podróżą: Zrób po dwie kopie każdego dokumentu: paszportu (preferowane są kolorowe kopie), prawa jazdy, kart kredytowych, planu podróży, potwierdzenia zakwaterowania i wizy (jeśli potrzebujesz). Jeden zestaw kopii zostaw komuś w domu, a drugi zapakuj gdzieś oddzielnie od oryginałów dokumentów.
24 godziny przed podróżą:
• Odpraw się na swój lot i upewnij się, że masz przydzielone miejsce.
• Przejrzyj ponownie listę rzeczy do spakowania i zrób jej
kopię, aby ułatwić sobie spakowanie się na podróż powrotną (aby nie zapomnieć o przyborach toaletowych, ładowarkach, lekarstwach itp.)
• Powiadom kogoś o swoich planach podróży.
podróże lotnicZe Ze sprZęteM nurkowyM
Oczekiwanie na wspaniałe dni nurkowe to czasami jedyny sposób na przebrnięcie przez ból głowy związany z podróżowaniem ze sprzętem do nurkowania, który może być kłopotliwy, uciążliwy i trudny do wytłumaczenia ochronie lotniska. Skorzystaj z poniższych wskazówek, aby usprawnić ten proces.
sprawdź przed odprawą lotniczą
Jeśli planujesz zabrać ze sobą swój sprzęt, pomyśl o tym, co musisz nadać jako bagaż rejestrowany, a co powinieneś zabrać ze sobą w bagażu podręcznym, aby mieć pewność, że możesz nurkować bez przeszkód, nawet jeśli Twoje torby nie dotrą do celu. Pamiętaj również o sprawdzeniu limitów bagażowych linii lotniczych i kraju docelowego.
bagaż podręczny: Automaty oddechowe, Komputer do nurkowania, Maska
bagaż podręczny lub rejestrowany: BCD, Płetwy, Fajka do nurkowania
tylko bagaż rejestrowany: Narzędzia tnące, butle nurkowe – podczas podróży z butlami, upewnij się, że mają wykręcone zawory
wypożycZenie sprZętu nurkowego
Jeśli zdecydujesz się zrezygnować z kłopotów z podróżowaniem ze sprzętem, znajdź operatora nurkowego, który oferuje wypożyczalnie sprzętu. Jakość wypożyczonego sprzętu jest różna, więc upewnij się, że dokładnie sprawdziłeś punkty nurkowe w miejscu docelowym. Jeśli zdecydujecie się na wypożyczenie sprzętu w miejscu docelowym, nadal możesz chcieć zabrać ze sobą kilka rzeczy, jak na przykład swoją maskę czy płetwy.
REGULAMIN MIEJSCA NURKOWANIA
W zależności od miejsca, w którym nurkujesz, zasady są różne. Miejsce może regulować wszystko od tego, z jakiego sprzętu możesz korzystać do tego, w jakich godzinach możesz nurkować. Zanim wybierzesz się na nurkowisko, zadaj te pytania: czy moje wyszkolenie pasuje do wymagań miejsca nurkowego?
Nie wszystkie miejsca nurkowe pozwalają na nurkowanie rekreacyjne na otwartych wodach. W niektórych miejscach nurkowych – takich jak kawerny i jaskinie – wymagany jest wysoki poziom wyszkolenia. Upewnij się, że spełniasz wymagania dotyczące certyfikacji i szkoleń.
jaki sprzęt jest dozwolony?
Niektóre miejsca wymagają specjalnego wyposażenia, takiego jak boje lub niezależne źródła powietrza. W innych miejscach zabronione jest używanie pewnych przedmiotów, takich jak rękawice do nurkowania czy kusze, w celu ochrony środowiska morskiego. Dowiedz się, co jest niezbędne i co jest zabronione, przed spakowaniem. jakie są wymagania dotyczące dostępu do miejsca nurkowego?
Chronione miejsca do nurkowania lub miejsca znajdujące się w pobliżu prywatnej własności mogą wymagać zakupu biletu lub karty do nurkowania. Możesz również dowiedzieć się, że wstęp jest ograniczony do określonych miejsc. Nie pojawiaj się na miejscu tylko po to, aby zostać zawróconym – zrób swoje rozpoznanie.
Dobra praktyka nurkowa nakazuje, aby nurkowie przestrzegali ustalonych zasad niezależnie od tego, gdzie na świecie podróżują. Pamiętaj, że przepisy dotyczące nurkowania obowiązują w celu ochrony Twojego bezpieczeństwa, bezpieczeństwa środowiska morskiego oraz lokalnych zwyczajów i praw obowiązujących w miejscu, do którego podróżujesz.
„Cicho sza!”
O benefitaCh nurkOwania z GłuChym nurkiem
Podczas nurkowań rozbrzmiewa opera przeróżnych dźwięków, w tym: szum silników motorowodnych, grzechotki przewodników, powietrze ulatujące ku powierzchni wody w postaci bąbelków, szum wody i wiele innych.
To jest znana Wam wszystkim podwodna opera, z którą stykacie się na co dzień. Teraz spróbujcie sobie wyobrazić totalną ciszę podczas nurkowań albo podczas spacerów na lądzie. Gdy nie słyszycie żadnych dźwięków, żadnego świergotu ptaków, żadnego szumu czy też – w przypadku podwodnych „wędrówek” – własnego oddechu oraz odgłosu wydobywających się bąbelków powietrza. Potraficie to sobie wyobrazić?
Zdecydowana większość z Was odpowie, że nie, bo przecież posiadają całkiem sprawny narząd słuchu. Co więcej, zapewne niektórzy z Was zadadzą sobie pytanie: Ale jak to?! Jak można niczego nie słyszeć pod wodą, gdzie zawsze jest pełno różnych dźwięków?!
Taka jest właśnie codzienność dla mnie oraz niektórych
Głuchych/niesłyszących nurków – zarówno w zwykłej codzienności, jak i podczas nurkowań. Lecz nie martwcie się, nie jest tak źle, jakby się mogło wydawać.
Dzięki zmysłowi dotyku możemy wyczuć ulatujące bąbelki z naszych automatów oddechowych i co jakiś czas czujemy wibracje, których źródła nie zawsze możemy sprecyzować, ale przyznam się, że nurkowanie w tej wyjątkowej Ciszy jest dla mnie naprawdę relaksujące i komfortowe. Przez brak otaczających mnie dźwięków, mogę w pełni skupić się na odbiorze wizualnym przepięknego podwodnego świata oraz komunikacji z partnurkiem. Podwodny świat staje się przez to moją prywatną „oazą”, przestrzenią wolną od lądowej rzeczywistości.
Tekst i zdjęcia karolina jakó B cZak
Benefity nurkowania Z głuchyM nurkieM Moglibyście zapytać: jakie są benefity nurkowania z Głuchym/niesłyszącym partnerem nurkowym? Czym prędzej odpowiadam na to pytanie!
1. Głuchy nurek ma bardzo wysoki poziom skupienia na wszystko, co się dzieje pod wodą. Zatem nic nie umknie jego uwadze!
2. Głusi zazwyczaj mają nieco szersze pole widzenia niż Słyszący, ponieważ są mocnymi wzrokowcami i zauważają każdy najmniejszy ruch.
3. Głusi bardzo często, dość szybko orientują się, jaką wiadomość chcą im przekazać inni za pomocą palców, rąk oraz mimiki twarzy. Co prawda podczas nurkowań ciężko jest odczytać mimikę twarzy, jednak bardzo szybko można się dogadać za pomocą znaków układanych przez ręce.
4. Świat pozbawiony (lub ograniczony) komunikacji werbalnej, jest naturalnym środowiskiem Głuchych, dlatego łatwiej i szybciej przyswajają komunikację niewerbalną, co często może czynić ich doskonałymi partnerami nurkowych przygód.
Ogromną przyjemnością dla nich byłaby Wasza podstawowa znajomość Polskiego Języka Migowego (PJM). Dzięki
temu czas oczekiwania podczas przystanków dekompresyjnych minąłby Wam szybciej przy podwodnych plotkach! Wtedy nuda nigdy nie zaistnieje!
koMunikacja
Podczas podwodnych wypraw mamy komunikację z wykorzystywaniem podstawowych znaków nurkowych. Znane nam wszystkim m.in. znaki podstawowych pytań: o ilość powietrza w butli czy partnerowi nie jest zimno oraz nieskończona ilość znaków „OK?” oraz „OK!”. Znaki te – jak każdy z nas wie – mają za zadanie ułatwić komunikację między partnerami i zazwyczaj taka komunikacja jest wystarczająca. Jednak w moim odczuciu – odczuciu osoby używającej PJM na co dzień – owy sposób przekazywania informacji należy do bardzo ubogich i uproszczonych form przekazu. Dlatego jako osoba posługująca się Polskim Językiem Migowym w życiu codziennym – zachęcam swoich znajomych nurków do poznania tego wizualno-przestrzennego języka, który tylko z pozoru wydaje się skomplikowany i trudny. Gdybyście zanurkowali z Głuchym nurkiem to mielibyście większe możliwości komunikacyjne dzięki znajomości PJM! wNawet nie zdajecie sobie sprawy, jaką ogromną przyjem-
nością dla Głuchego nurka byłaby Wasza podstawowa znajomość Polskiego Języka Migowego (w skrócie: PJM).
Czasem łapię się na tym, że chcę coś zamigać do mojego partnera nurkowego, ale szybko pojawia się lampka w głowie pt. „STOP! Przecież on nie zna języka migowego! Zrozumie tyle samo, co ja podczas rozmowy w zatłoczonym barze…”. Wtedy uzmysławiam sobie, że fajnie by było, gdyby choć część słyszących nurków podjęła wyzwanie i zapisała się na podstawowy kurs Polskiego Języka Migowego.
Po ukończeniu takiego kursu byłaby możliwość wykorzystania pewnego zasobu znaków w komunikacji podczas nurkowań. O Posejdonie! Świat byłby wtedy piękniejszy i weselszy, a każda wyprawa jeszcze „głośniejsza” (dosłownie i w przenośni).
Na zachętę dodam jeszcze, że w całej Polsce osób z uszkodzeniem słuchu jest od 6 do 8 milionów, z poważnym uszczerbkiem słuchu ok. 1 miliona, a osób Głuchych około 30–50 tys. (jednak nie ma na to statystyk). Niesłyszących nurków z Polski, których osobiście znam, mogę policzyć na palcach jednej ręki.
savoir vivre
No dobra, ja tu pitu pitu o PJM i korzyściach jego znajomości, ale warto też podzielić się z Wami zasadami savoir vivre, czyli jak zachowywać się przy Głuchych:
1. Kto patrzy, nie błądzi. Patrz na wprost na osobę Głuchą, by Twoje usta oraz twarz były dla niej dobrze widoczne.
2. Bitwa na spojrzenie! Czyli zachowaj kontakt wzrokowy.
3. Widzę światłość, Milordzie! Zadbaj o oświetlenie, ponieważ Głusi polegają głównie na wzroku. Przebywanie w pomieszczeniu, gdzie jest półmrok albo bardzo mało światła sprawia nam dyskomfort. Zatem…włączajcie światło i pozachwycajcie się wzajemnie własną urodą!
4. Pamiętaj! Niektórzy potrafią czytać z ust, ale nie wszyscy. To jest bardzo trudna sztuka. Zatem nie polegaj tylko na tym. Dlaczego?
Zróbmy małe ćwiczenie: Włącz swój ulubiony program w telewizji lub na YouTube. Gotowy? A teraz wyłącz dźwięk. I jak? Trudne, prawda? Tak właśnie wygląda czytanie z ust u osoby Głuchej.
5. Krzycz, mała krzycz! Krzyczcie sobie do woli i tak nie usłyszymy! Pamiętajcie, tu nie chodzi o to, żebyście byli GŁOŚNI, tylko żebyście mówili spokojnie (czyli słowny karabin maszynowy OFF) i WYRAŹNIE bez artykułowania sylab. Spróbujcie komunikować się za pomocą mimiki oraz gestów. To nic trudnego! Zwyczajne kalambury!
6. Kartka i długopis to przyjaciel każdego Zucha! Jeśli nadal jest bariera komunikacyjna pomiędzy Wami to wystar-
czy zwykła kartka oraz długopis. Choć myślę, że takie wynalazki jak telefon komórkowy w zupełności wystarczy. Kliknij w notes albo translator mowy i szerokich dyskusji, Drogi Zuchu!
7. CIERPLIWOŚĆ moim kompanem! Przy komunikacji z osobą Głuchą bądźcie cierpliwi! Nie zawsze wszystko zrozumieją za pierwszym razem, więc czasem trzeba zrobić „replay” i na spokojnie powtórzyć to, co chciało się powiedzieć.
Zapamiętajcie tych kilka prostych zasad i… DO DZIEŁA, PRZYJACIELE!
ps ogromna prośba do nurkujących osób z wadą słuchu! Przy pierwszych briefingach przed nurkowaniem otwarcie zgłaszajcie, że macie niedosłuch/głuchotę, aby towarzystwo miało świadomość Waszego problemu ze słuchem, żeby nie było niedomówień, które mogłyby wpływać na nurkowania :)
Polowanie na pomuchla
Tekst agata turowicZ-cy Bula Zdjęcia M ichal ČernÝ
głęboko pod powierzchnią Morza bałtyckiego tam, gdzie bez latarki widać czasem zaledwie obrys wraku, a temperatura wody sprawia, że nurkowanie w piance staje się wyczynem ekstremalnym mieszka pomuchel. ten dużych rozmiarów jegomość z wąsem na dolnej szczęce dużo częściej znany jest pod nazwą dorsz.
WBałtyku dorasta do ponad 120 cm długości, posiada trzy, oddzielone od siebie płetwy grzbietowe i dwie płetwy odbytowe. Dieta dorsza jest dość bogata. Jego masywna i wydłużona głowa zakończona wielkim pyskiem przystosowana jest do drapieżniczego sposobu odżywiania się. Wrzecionowaty kształt ciała i duża płetwa ogonowa pozwala mu na sprawną pogoń za śledziem i szprotem. Dobrze rozwinięty wąs natomiast pomaga przy penetracji dna i wyszukiwaniu takich zdobyczy jak ryby z rodziny babkowatych czy skorupiaki. Dorosłe osobniki nie pogardzą również młodszym rodzeństwem, sprawiając tym samym, że zaliczany jest on do kanibali.
Dorsz jest gatunkiem euryhalinowym, to znaczy, że może pływać w wodach o różnym stopniu zasolenia. Jednak ikra dorsza, aby móc się prawidłowo rozwijać potrzebuje wody o wyższym zaso-
leniu. Z tego powodu tarło tego gatunku odbywa się w bardzo głębokich rejonach Bałtyku. Dorosła samica w trakcie rozrodu może złożyć od 500 tysięcy do nawet 9 milionów jaj. Z unoszącej się w wodzie ikry po upływie 2–3 tygodni wykluwają się kilkumilimetrowe larwy, które na początku żyją w toni wodnej niesione z morskimi prądami. Po upływie kolejnych 3 miesięcy młody narybek zaczyna opadać na dno i prowadzić przydenny tryb życia, wędrując w płytkie rejony w poszukiwaniu pożywienia.
Populacja dorsza w Bałtyku z roku na rok drastycznie maleje. Za prawdopodobną przyczynę tego zjawiska uważa się znaczne przełowienie tego gatunku w naszym morzu. Aby chronić i odbudować jego populację został wprowadzony całkowity zakaz połowu wschodniego (czyli naszego) stada dorsza, co oczywiście spotkało się dużym sprzeciwem rybaków.
Dorsze to piękni i majestatyczni mieszkańcy Morza Bałtyckiego, których nie sposób przeoczyć pływając wśród zatopionych wraków. Jest ich niestety coraz mniej dlatego kiedy po następnym nurkowaniu wybierzecie się na helską rybkę, upewnijcie się, że pochodzi z legalnego i pewnego źródła.
Mimo dużych rozmiarów i silnej budowy ciała dorsz jest rybą wrażliwą. W przeciwieństwie do swojej płaskiej koleżanki storni, która wyciągnięta z wody potrafi przeżyć na powierzchni jeszcze kilka godzin, pozbawienie dorsza jego naturalnego środowiska bardzo szybko kończy się jego śmiercią. Dodatkowo dorsze są wrażliwe na nagłe zmiany ciśnienia. Wyciągnięcie go wraz z siecią na powierzchnię lub poderwanie na wędkę kończy się dla niego chorobą dekompresyjną i problemami z pęcherzem pławnym.
Fregaty
Tekst i zdjęcia wojciech jarosZ
Słysząc słowo fregata, zazwyczaj staje nam przed oczami okręt. Jednym, klasyczny okręt żaglowy, innym napakowana elektroniką współczesna fregata rakietowa. Po przeczytaniu tego artykułu, niech to będzie również obraz wyjątkowego ptaka, którego nazwa bezpośrednio nawiązuje do pięknych, szybkich i zwrotnych żaglowców patrolujących dawniej morza i oceany.
Gdy pewien francuski przyrodnik w drugiej połowie XVII w. nazywał ptaki mianem fregat, odnosił się z pewnością do walorów nautycznych ówczesnych okrętów tego typu. W tamtych czasach te zwinne statki żaglowe wykorzystywane były chętnie przez piratów do realizowania swojej
niecnej działalności, działalności bliskiej w swym charakterze zachowaniu fregat-ptaków. By zamknąć wątek fregat okrętów, trzeba wspomnieć po pierwsze, że wykształcił się na przestrzeni wieków rodzaj ożaglowania typu fregata (nasze SV Dar Pomorza i SV Dar Młodzieży takie ożaglowanie dumnie noszą, choć ten pierwszy już w zasadzie nie korzysta ze swoich masztów i rei by postawić żagle i odpłynąć w stronę zachodzącego słońca, ale za to możemy go podziwiać jako muzeum przy nabrzeżu na Skwerze Kościuszki w Gdyni, w Polsce, gdy tylko przyjdzie nam na to ochota). Po drugie, do zadań niektórych dzisiejszych fregat należy… zwalczanie piractwa. Historia piękne zatoczyła koło, a nawet wydaje się, że po cichutku chichocze.
Wracając do bohaterów tego artykułu i ich związku z piratami. Otóż ptaki te znaczącą część swojego pożywienia zdobywają odbierając go innym, mniejszym od siebie ptakom, np. swoim krewniakom – głuptakom. Jest to przejaw kleptopasożytnictwa, które jako zjawisko opisywałem już
Biała głowa to cecha młodych ptaków piraCi przestwOrzy
w artykule poświęconym wydrzykom (Perfect Diver nr 1). Fregaty są prawdziwie natrętne w skłanianiu swych ofiar do oddania własnego posiłku (lub posiłku niesionego swoim pisklętom) poszturchując je i chwytając za pióra swymi długimi dziobami i to wcale niedelikatnie. Nie jest to jedyny sposób zdobywania pożywienia przez fregaty. Za pomocą tych samych dziobów, którymi dręczą inne ptaki, bardzo skutecznie chwytają wszystko co nadaje się do zjedzenia z powierzchni oceanu, a więc latające ryby, kałamarnice, mątwy niekiedy młode żółwie oraz całą masę innych drobnych zwierząt morskich. Chętnie korzystają z okazji podczas polowań delfinów, które płoszą ryby uciekające ku powierzchni, gdzie w łatwy sposób mogą je pochwycić – ryby, nie delfiny. Bardzo chętnie korzystają również z odpadków wyrzucanych z rybackich łodzi, a nawet kradną ryby z niedopilnowanych pokładów poławiających owoce morza kutrów. Nie mają jednak fregaty zwyczaju przysiadania na powierzchni wody, a tym bardziej nie nurkują. Pióra fregacie pozbawione są wodoodporności (brak jest u tych ptaków wydajnych gruczołów kuprowych) i po nasiąknięciu wodą stają się zbyt ciężkie, by taka „zmokła kura” mogła wzbić się w powietrze. Z kolei w lądowaniu na wodzie i w samym pływaniu nie pomogłyby fregacie niewielkich rozmiarów stopy, których palce co prawda wyposażone są w błonę pławną (w tym wypadku rozmiar ma znaczenie).
Zatem paradoksalnie, mimo iż fregaty uznawane są za ptaki morskie, starają się mieć możliwie niewiele kontaktu z wodą. Nad wodą za to latają, i to jak latają!
Gdy Karol Darwin po raz pierwszy zobaczył fregaty nazwał je kondorami oceanów. Rzeczywiście skrzydła mają ogromne, a proporcja rozpiętości skrzydeł w stosunku do masy ciała jest największa wśród wszystkich swoich bliższych i dalszych ptasich kuzynów! Co więcej, podobnie jak kondory świetnie wykorzystują termikę i prądy wznoszące, dzięki którym bardzo szybko (5 m/s) wznoszą się na olbrzymie wysokości (4000 m). Z takiej wysokości szybują bez poruszania skrzydłami kilkadziesiąt kilometrów! Odległości pokonywane przez fregaty są zadziwiające – nie jest dla nich problemem przebycie 400 km dziennie. Potrafią one spędzić w powietrzu kilkadziesiąt dni, a odnotowany w jednych z prowadzonych badań rekord wynosił ponad dwa miesiące bez kontaktu z lądem. Bez odpoczynku! Jak to możliwe? Naukowcy do końca nie wiedzą jeszcze jak fregaty śpią i czy w ogóle śpią. Jest kilka teorii, które wskazują na możliwość krótkich przerw w pełnej aktywności mózgu tych ptaków, ale pojawiają się też sugestie, że ewolucyjnie zdołały fregaty wyeliminować potrzebę snu. I to bez kawy i innych „wspomagaczy”.
Na ląd muszą fregaty zawitać, gdy chcą się rozmnożyć.
Zakładają gniazda najczęściej na oceanicznych wyspach na
Gdy tylko nadarzy się okazja na darmowy posiłek, fregaty chętnie korzystają
g dzie można spotkać tych urodzonych lotników? o czywiście nad oceanami, w sąsiedztwie tropikalnych wysp, a także na nadbrzeżnych klifach i urwiskach stałego lądu, gdzie również mogą zakładać kolonie.
drzewach lub krzewach. Dobierają się w pary, przy czym to samica wybiera samca, który próbuje przekonać ją pompując charakterystyczny worek skórny o intensywnym czerwonym kolorze wydając przy tym dosyć dziwne jak na ptaka dźwięki. Worek ten, może przypominać wydęty żagiel, co niektórzy uznają za kolejny możliwy powód nadania fregatom ich nazwy. Po okresie lęgowym worek zmniejsza swoje rozmiary, ale czerwony fałd skórny jest widoczny i pozwala odróżnić samca od samic, choć te, w zależności od gatunku, mogą mieć też upierzenie nieco innego koloru w pewnych częściach ciała (podobnie jak osobniki młode). Gdy para fregat już się dobierze, pozostaje sobie wierna, ale tylko w tym konkretnym sezonie. Gniazdo buduje samica z materiału dostarczonego
przez samca być może obawiając się, że jeżeli nie zrobi tego sama, mieszkanie nie będzie wykończone zgodnie z projektem. Następnym krokiem jest złożenie jednego jaja, z którego po 40–50 dniach wylęga się młode. Co ciekawe, może to być w bardzo różnych porach roku. Fregaty występują tam, gdzie lato zazwyczaj trwa cały rok i w związku z tym nie ma jednej wspólnej pory godowej dla wszystkich par. Fregaty są bardzo opiekuńcze wobec swych młodych i zajmują się swym młodym najdłużej ze wszystkich ptaków (kolejny rekord!). Cały cykl rozrodczy trwa u fregat ok. 400 dni, co sprawia, że kolejne lęgi odbywają się co dwa lata. Młode dojrzewają długo i do lęgów przystępują dopiero po kilku latach. W międzyczasie uczą się fachu pirata morskiego np. poprzez symulowanie chwytania upuszczonej przez innego ptaka ryby wykorzystując w tym celu patyki. Zdolność lotu i korzystania z kominów wznoszących młode wysysają z mlekiem matki, choć oczywiście niczego nie wysysają, bo ssakami przecież nie są. Obserwowane przez naukowców młode ptaki, które nie miały wcześniej szans nabycia takich kompetencji, wznosiły się na duże wysokości równie skutecznie co ich rodzice.
Gdzie można spotkać tych urodzonych lotników? Oczywiście nad oceanami, w sąsiedztwie tropikalnych wysp, a tak-
Wielkie skrzydła, wcięty ogon i długi dziób – po tym poznamy fregatę
że na nadbrzeżnych klifach i urwiskach stałego lądu, gdzie również mogą zakładać kolonie. W zależności od gatunku, a jest ich nominalnie pięć, fregaty spotkamy na wszystkich oceanach globu, o ile nie będzie tam zbyt zimno. Fregata wielka (Fregata magnificens), zgodnie z nazwą największy przedstawiciel rodzaju, żyje na wyspach i wybrzeżach zachodniego Atlantyku i wschodniego Pacyfiku. Można ją również podziwiać na Wyspach Zielonego Przylądka u wybrzeży Afryki, jak i na Galapagos. Fregata mała (F. ariel) i średnia (F. minor) także spotykane są w wielu miejscach, bo i na południowym Antlantyku, na wschodnim i centralnym Pacyfiku oraz na Oceanie Indyjskim. Zdecydowanie mniej liczne są dwa pozostałe gatunki, które w przeciwieństwie do trzech już wymienionych uznaje się za zagrożone wyginięciem. Fregata orla (F. aquila) odbywa lęgi na Boatswain Bird Island, niewielkiej wysepce położonej obok Wyspy Wniebowstąpienia (nazwa wiąże się z innymi wspaniałymi ptakami, faetonami – ich angielska nazwa to właśnie boatswain bird). Została jeszcze fregata białobrzucha (F. andrewsii), która endemicznie gniazduje na Wyspie Bożego Narodzenia.
Gdy następnym razem przyjdzie Wam odwiedzać tropikalne wyspy, wypatrujcie niestrudzonych, czarnoskrzydłych piratów. Niezapomniane wrażenia gwarantowane!
W wielu miejscach fregaty nauczyły się, że wracający z połowu rybacy to okazja do posiłku
Jak pływać w abC
Tekst M argita ś li Zowska Zdjęcia wiktor Z drojewski
wszystkie elementy sprzętu mamy już dopasowane. rurka zamocowana jest po prawej stronie maski, a odblaskowy kapturek na jej końcu wygięty tak, żeby do rurki wlewała się jak najmniejsza ilość wody. Maska jest szczelna, bo upewniliśmy się, że włosy i kaptur są dobrze ułożone. wkładamy rurkę, uszczelniamy ją ustami i robimy wydech.
Kładziemy się twarzą na wodzie, upewniamy, że rurka wystaje ponad powierzchnię i… możemy płynąć Ale… zanim wystartujemy, powinniśmy mieć świadomość kilku spraw. Jesteśmy w wodzie, więc i w rurce prawie zawsze jest pewna ilość wody. Dlatego dobrą praktyką jest następujący nawyk: po włożeniu fajki do ust najpierw robimy wydech, żeby pozbyć się zalegającej w fajce wody. Dokładnie to samo robimy po wynurzeniu się spod wody, jeśli zaglądaliśmy pod jej powierzchnię. Po wydechu ostrożnie bierzemy pierwszy wdech i upewniamy się, że pozbyliśmy się całej wody z fajki. Jeśli nie – ponownie robimy wydech. W ogóle przez rurkę warto oddychać ostrożnie, bo w każdej chwili może pojawić się w niej woda.
W czasie pływania ręce wyciągamy przed siebie. Dlaczego? Żeby asekurowały głowę w czasie, kiedy my jesteśmy zajęci obserwowaniem podwodnego świata. Od czasu do czasu zerkamy nad powierzchnię, żeby skorygować np. kierunek płynięcia i upewnić się, że nie pojawiło się żadne zagrożenie. Nogami uzbrojonymi w płetwy wykonujemy wolne, miarowe ruchy. Staramy się nie wyciągać całego pióra płetwy nad powierzchnię wody. nogi są proste w kolanach, a ruch wykonujemy z biodra. Unikamy tzw. rowerka (czyli uginania kolan i pracy nogami tak, jak w czasie jazdy na rowerze). Wolne, miarowe ruchy z przerwami pomiędzy cyklami zapewnią nam panowanie nad zmęczeniem, pomogą uniknąć skurczu i zapewnią stabilność w wodzie.
Jeśli umiemy pływać, ale nie jesteśmy bardzo dobrymi pływakami – zdecydowanie zalecam dodatkowe zabezpieczenia, które pośrednio chronią nas przed utonięciem. Chronią, choć nie upoważniają nas do odpływania zbyt daleko od brzegu ani do snorklowania bez asekuracji. Pianka (mokry skafander), która dzięki pęcherzykom powietrza ma pewną wyporność, różnego rodzaju bojki (choć tu należy wziąć pod uwagę ewentualną możliwość przebicia źródła wyporu) czy deski i rurki piankowe dające możliwość krótkiego odpoczynku na powierzchni. Dla słabo pływających najskuteczniejszym zabezpieczeniem jest dobrze dopasowany kapok. Natomiast popularne materace, na których tak lubimy
leżeć i opalać się na wodzie są wyjątkowo niebezpieczne. Możliwość przebicia powłoki i nagłej utraty źródła wyporu, zaśnięcie i odpłynięcie w “siną dal”, nagłe wypadnięcie do wody i szok termiczny to tylko niektóre zagrożenia czyhające nawet na tych doskonale pływających…
reklama
ZanurZenie na wstrZyManyM oddechu
Dodatkową atrakcją w snorkelingu (dla wprawnych pływaków i nurków) jest możliwość płytkiego zanurzenia się pod wodę. Pierwszą rzeczą, którą robimy pod wodą jest wyrównanie ciśnienia w uszach. Trzeba to robić bardzo delikatnie, krótkotrwale oraz dość często (w miarę zanurzania), żeby nie dopuścić do mocnego ucisku na błony bębenkowe. A już na pewno nie wolno dopuścić do bólu. Różnica ciśnień pod wodą jest dużo większa niż na powierzchni, dlatego wyrównywanie ciśnienia w uszach należy zacząć tuż po zanurzeniu.
Najprostszą metodą jest próba Valsalwy: łapiemy się za nos i lekko wdmuchujemy powietrze w zatkany nos. Powinniśmy poczuć lekkie „pyknięcie” w uszach. Kiedy w miarę zwiększania głębokości znów poczujemy ucisk w uszach – powtarzamy tę czynność. Podczas wynurzania ciśnienie wyrównuje się samoczynnie (pod warunkiem tego, że jesteśmy zdrowi). Kolejnym ważnym tematem jest świadomość tego, jakie pro-
cesy fizjologiczne uruchamia w nas zanurzanie się pod wodę. Dzięki wiedzy zrozumiemy, dlaczego bez odpowiedniego wyszkolenia i przygotowania nie powinno być ono głębsze niż zaledwie kilka metrów. Jednym z najpoważniejszych zagrożeń jest blackout, czyli nagła utrata przytomności bez żadnego ostrzeżenia. Dlatego zawsze snorklujemy z asekuracją. Pod wodę zanurzamy się tylko wtedy, jeśli obok mamy partnera, który jest tak samo dobrze wyszkolony jak my i potrafi udzielić pierwszej pomocy przy ewentualnym wystąpieniu zagrożenia. Zanurzenia przy uprawianiu snorkelingu powinny być płytkie i krótkie. Nie powinny zbliżać się do granic naszych możliwości. I raz jeszcze podkreślę: bardzo ważne jest posiadanie umiejętności ratowniczych. Umiejętność wydobycia nieprzytomnego spod wody, holowanie, powierzchniowa akcja resuscytacyjna – jednym słowem pełna akcja ratownicza. To naprawdę umiejętność bezcenna. Dzięki niej możemy uratować czyjeś zdrowie lub życie.
zji tragiczna historia okrętu podwodnego Kursk śledzona była przez cały świat. Jednak w 1939 roku, kiedy zatonął USS Squalus nie było możliwości śledzenia akcji ratunkowej w telewizji. Dopiero wydana w 1999 roku książka Petera Maasa „Godziny grozy” przybliżyła to światu. Opowieść o człowieku, który przeprowadził największą podwodną akcję ratowniczą (The Terrible hours. The man behind the greatest submarine rescue in history).
Peter Maas, zmarły w 2001 roku, był nowojorskim dziennikarzem, którego powieści oparte na prawdziwych wydarzeniach dotyczyły głównie nowojorskiej mafii. Jednak dzięki temu, że zainteresował się historią zatonięcia amerykańskiego okrętu wojennego, możemy śledzić tą historię na łamach jego książki.
Powieść jest bardzo ściśle oparta na faktach i opowiada o karierze Charlesa „Szweda” Momsena. Był to oficer amerykańskiej marynarki wojennej, a także wynalazca i wizjoner. Wiele z urządzeń, które zaprojektował do tej pory stosuje się przy ratownictwie z zatopionych okrętów podwodnych. Właściwie przed Momsenem zatonięcie okrętu podwodnego było równoznaczne ze śmiercią jego załogi. Wynalazki tego człowieka dały marynarzom nadzieję.
Kulminacyjną częścią powieści jest akcja ratownicza zatopionego okrętu podwodnego USS Squalus. To w trakcie tej akcji Charles Momsen mógł zaprezentować skuteczność swoich technik ratowniczych.
Peter Maas GoDzINy Grozy powieść o człowieku, który przeprowadził największą podwodną akcję ratowniczą Wydawnictwo Magnum, 203 strony, 2001 r.
Peter Maas bardzo płynnie opowiada tą historię. Cała fabuła trzyma w napięciu, jednocześnie będąc wierna faktom. Z książki można nie tylko dowiedzieć się o historii tego niezwykłego człowieka, ale także o szczegółach technicznych wykonywanych wtedy nurkowań. Kto by pomyślał, że już wtedy stosowano trimix! Powieść jest intensywna do tego stopnia, że jej przeczytanie zajęło mi zaledwie kilka godzin. Zdecydowanie polecam wszystkim nurkom, nie tylko miłośnikom militariów i okrętów podwodnych.
Mateusz popek
konfigUracje sprZętowe
Część 4
Do Datek specjalny: techniczny trening dla nurków przygotowujących się do akcji ratowniczych
Tekst wojciech a. f ilip
istnieją 2 sposoby na to, aby zadowolenie z używania systemu modularnego było jeszcze większe: ` jego dokładne dopasowanie do swojej sylwetki i potrzeb, ` poznanie funkcji „specjalnych”.
Zdjęcie Ash Embi
Sięgając do 3 ostatnich numerów Perfect Diver możemy krok po kroku prześledzić detale dopasowania i regulacji systemu modularnego. Pozostają funkcje specjalne, które po bliższym poznaniu okażą się być bardzo potrzebne.
Funkcje specjalne to temat dzisiejszej, ostatniej części poświęconej konfiguracjom sprzętowym.
Dowiemy się o: • położeniu d-ringów,
• technice wpinania i wypinania karabinków, • zakładaniu i zdejmowaniu systemu modularnego.
d-ringi są jak kieszenie – pozwalają na wpięcie w nasz system wszystkich elementów jakie chcemy zabrać na nurkowanie. Kto z nas nie szukał klucza do mieszkania włożonego do któreś kieszeni spodni – tylko która to była ? Za dużo kieszeni to dużo możliwości zawieruszenia się w nich czegoś małego. Idealnie byłoby gdybyśmy nie przesadzili z ich ilością, a jeszcze lepiej gdybyśmy konkretne rzeczy umieszczali zawsze w tych samych kieszeniach. Spróbujmy zrobić tak z naszymi d-ringami. Opiszę jak ustawić i wykorzystać minimalną ilość-ringów, która zadowoli każdego nurka.
Będzie ich 5. Tylu używają zaawansowani nurkowie jaskiniowi i wrakowi.
opisywane położenie i funkcje 5 d-ringów to sprawdzający się od wielu lat system stosowany w nurkowaniu technicznym. nic nie stoi na przeszkodzie, aby użyć mniejszej lub większej ilości d-ringów i używać ich wg własnego uznania.
Prawy d-ring piersiowy: wpinamy w niego główny automat (o ile używamy taki z długim wężem) zapasową latarkę, latarkę główną i wszystko inne czego używamy w czasie nurkowaniu z wyjątkiem ciężkich, dużych sprzętów jak np. kołowrotek. W czasie skoku do wody takie duże sprzęty mogą sprawić nam niespodziankę uderzając w maskę lub automat. Lewy d-ring piersiowy: wpinamy tu drugą latarkę zapasową i górne karabinki butli bocznych. Butle są duże i ciężkie, więc
nie wpinamy w ten d-ring niczego innego, aby łatwiej było nam operować butlami.
Lewy d-ring biodrowy: wpinamy tu manometr, a także kołowrotek lub szpulkę z bojką ( o ile nie mamy na ten sprzęt kieszeni w skafandrze). W nurkowaniu technicznym ten d-ring ma dużo więcej funkcji np. wpina się w niego dolne karabinki butli bocznych, tzw. smycz, w którą wpięte są dodatkowe butle, o ile zabieramy ich więcej niż 2.
Przedni d-ring na pasie krocznym: służy do wpinania skutera (skutera nie musimy kurczowo trzymać w czasie nurkowania, to świetne urządzenie ciągnie nas za dobrze dopasowaną uprząż), oraz jako d-ring tymczasowy np. możemy tu wpiąć coś na chwilę, kiedy na powierzchni wody porządkujemy swój sprzęt.
Tylny d-ring na pasie krocznym: ma tylko 2 funkcje wykorzystywane w zaawansowanym nurkowaniu ze skuterem. Holujemy na nim zapasowy skuter, albo wykorzystujemy go do ratownictwa z wykorzystaniem skutera (czytaj na bieżąco perfect diver, aby poznać przydatne detale sprzętowe i techniki stosowane w zaawansowanym nurkowaniu).
jeżeli jesteś nurkiem rekreacyjnym, wyrabiaj w sobie dobre nawyki. spróbuj wykorzystać swoje d-ringi tak, jak wykorzystują je specjaliści nurkujący we wnętrzu wraków. jeżeli teraz się tego nauczysz, nie będziesz musiał zmieniać przyzwyczajeń ucząc się nurkowania wrakowego
Zdjęcie Łukasz Oganowski
Zdjęcie Bartłomiej Trzciński
w d-ringi piersiowe nie wpinamy dużych sprzętów, które mogą się przemieszczać w czasie skoku do wody – mogą one uderzyć nas wtedy w maskę lub automat.
położenie d-ringów
Szukaliście kiedyś kieszeni w swoich dżinsach? Oczywiście, że nie! Kieszenie są tak położone, że ręce trafiają w nie automatycznie. Dokładnie tak powinniśmy ustawić nasze d-ringi. Poświęćmy na to każdą potrzebną ilość czasu. Zobaczycie o ile bardziej komfortowe będą wasze nurkowania, kiedy za każdym razem, będziecie sięgać po sprzęt do wybranego d-ringu nie patrząc w ogóle gdzie on się znajduje.
D-ringi będziemy ustawiać dwuetapowo najpierw na sucho, w czasie dopasowywania uprzęży, a dopracujemy ustawienie w czasie nurkowania, korzystając z pomocy partnera.
ustawiamy d-ringi
Piersiowe:
• Rozstaw ręce w bok, odsuń łokcie mocno w tył (to bardzo ważny element pracy z d-ringami).
• Teraz zegnij ręce w łokciach, równocześnie zamykając dłonie i celując kciukami w klatkę piersiową.
• Podnieś kciuki do góry – powinny trafić w d-ringi.
kluczową czynnością w czasie wpinania/wypinania czegoś z d-ringu jest pierwszy ruch naszej ręki: maksymalne odsunięcie łokcia w tył.
Biodrowy:
• Oprzyj dłonie na biodrach, a teraz zamknij wolno lewą dłoń – to miejsce na twój d-ring biodrowy.
Przedni na pasie krocznym:
• Ten jest zwykle zaszyty w położeniu fabrycznym – nie musisz go ustawiać. Gdyby jednak było inaczej, ustaw go jak najwyżej na pasie krocznym.
Tylny na pasie krocznym:
• Stań na lewej nodze i podnieś wysoko kolano prawej. Sięgnij prawą dłonią nad pośladki – sprawdź czy trafiłeś w d-ring?
Po ubraniu całego sprzętu, położenie uprzęży i d-ringów może się trochę zmienić, dlatego kolejny etap, to regulacja precyzyjna, którą należy przeprowadzić pod wodą.
Zanurzamy się, najlepiej w rejonie stabilnej platformy W każdy z wstępnie ustawionych d-ringów staraj się „wpiąć” karabinek. Zrób to wolno, patrząc cały czas przed siebie, na wybrany punkt odniesienia, albo głębokościomierz. Nie celuj karabinkiem w d-ring – wykonuj spokojny ruch dłonią w której trzymasz otwarty karabinek.
Partner w tym czasie używając małej kamerki, albo patrząc uważnie ocenia gdzie dokładnie trafiasz zamkiem karabinka. Notuje to w wetnotesie, na tabliczce, albo nagrywa.
Każdy d-ring powinien być ustawiony w miejscu, gdzie intuicyjnie szukasz go karabinkiem, tylko wtedy będzie trafiał w niego bezbłędnie za każdym razem. Czyli nie szukamy d-ringów aby wpięć w nie karabinek. Zamiast tego karabinkiem pokazujemy gdzie powinny być nasze d-ringi w najbardziej naturalnym dla naszego ciała położeniu.
Po wynurzeniu ustaw wszystkie d-ringi zgodnie z uwagami partnera, a na kolejnym nurkowaniu sprawdź dokładność waszej pracy. Jeżeli wszystko działa poprawnie, wykonaj końcowy test: nie patrząc na d-ringi wepnij w każdy z nich karabinek – próbę powtórz 10 razy przy każdym d-ringu. Jeżeli coś nie wychodzi jeszcze raz dopracuj ustawienie swoich d-ringów.
precyzyjne ustawianie d-ringów to bardzo ważny proces dopasowywania sprzętu, wystarczy, że d-ring jest położony o kilka milimetrów za wysoko, albo za nisko, a za każdym razem będziesz trafiał obok. wybierz odpowiedzialnego partnera do asystowania, a następnie sam pomóż mu ustawić położenie jego d-ringów.
uWaga!
Zanim zaczniesz ustawiać d-ringi, przeczytaj fragment o doborze karabinków – znajdziesz go… poniżej
karaBinki cZyli sposóB na Mo cowanie każdego sprZętu do nasZego Zestawu
Karabinki dzielą się na jednostronne z zamkiem z jednej strony (nazywane czasem „karabinek z krętlikiem” za sprawą obrotowego oczka) oraz dwustronne z zamkiem na każdym końcu karabinka nazywane z angielskiego doubleender.
Wygodnym sposobem jest zamocować karabinki z krętlikiem do różnych sprzętów na stałe – wtedy zawsze łatwo możemy taki sprzęt wpiąć i wypiąć. Niektóre sprzęty powinny mieć możliwość całkowitego wypięcia karabinka w czasie kiedy z nich korzystamy np. szpulka czy kołowrotek – używamy wtedy doubleenderów.
Zdjęcia na stronach Bartłomiej Trzciński
ACADEMY
jak wybrać właściwą wielkość karabinka Najważniejsze, aby móc każdy karabinek obsłużyć w najgrubszych rękawicach w jakich będziemy nurkować – nie ma znaczenia czy będą to rękawice neoprenowe, czy takie do suchego skafandra. Na zakupy wybieramy się z parą naszych rękawic (jeżeli to rękawice do suchego skafandra, zabieramy również wewnętrzne rękawice docieplające). W sklepie ubieramy rękawice, i przygotowujemy po 2 karabinki z różnych wielkości. Chwytamy 2 karabinki tej samej wielkości w każdą dłoń
i próbujemy je ze sobą połączyć. Jedne będą za małe, inne za duże. Wybierzmy takie, jakie odpowiadają nam w 100% – najwygodniej jest nam je zapinać i odpinać.
istniej wiele sposobów na dobór karabinków. nurkując w wodzie o temperaturze ok 20 stopni nie musimy używać rękawic, a to powoduje, że dosyć łatwo jest obsługiwać nawet małe karabinki. warto przemyśleć czy warto kupować karabinki o różnych wielkościach. moim zdaniem, jeżeli wybierzemy jedną, najwygodniejszą dla nas wielkość i zastosujemy takie karabinki przy każdym sprzęcie, to za każdym razem chcąc coś wpiąć będziemy wpinać „ten sam” karabinek, co jest dużo wygodniejsze od przyzwyczajania się do karabinków o różnych wielkościach.
jak obsługiwać karabinek jedną ręką?
Skorzystajcie z doświadczenia waszych instruktorów, albo kolegów, którzy pokażą wam różne techniki – wybierzcie najwygodniejszą.
Zwróćcie uwagę, że karabinek dużo łatwiej wpiąć i wypiąć, kiedy jego zamek jest skierowany na zewnątrz nurka, a nie „do ciała”.
prZydatna uWaga!
Używając suchych rękawic, otwieraj karabinki bokiem kciuka – nie zablokujesz wtedy ich zamka luźną częścią rękawicy.
ZakładaMy Zestaw Modularny
• Ustaw stabilnie zestaw przed sobą (skorzystaj z pomocy partnera).
• Wepnij wąż suchego skafandra przekładając go pod lewym pasem naramiennym.
• Obracając się w prawo załóż na ramię lewy pas naramienny (zwróć uwagę na zawór upustowy suchego skafandra).
• Przesuń się biodrami i barkami jak najdalej w lewo.
• Prowadząc prawą dłoń w tył po biodrze wsuń ją pod prawy pas naramienny.
• Wykorzystaj techniki z poprzedniego numeru Perfect Diver, aby w łatwy sposób zapiąć pas kroczny i biodrowy.
ZdejMujeMy Zestaw Modularny
• Wepnij automat główny w prawy d-ring.
• Zdejmij z szyi długi wąż i automat zapasowy (o ile używasz takiej konfiguracji).
• Wypnij wąż suchego skafandra.
• Rozepnij pas brzuszny i zdejmij pas kroczny.
• Zdejmij prawy pas naramienny używając do tego celu doubleendera, latarki zapasowej lub wpiętego w prawy d-ring głównego automatu.
• Złap prawą ręką lewy pas naramienny wraz z inflatorem i podnieś go lekko w górę.
• Odwracając się w lewo wysuń lewą rękę z pasa naramiennego (zwróć uwagę na zawór upustowy suchego skafandra).
Do łatwiejszego zdejmowania zestawu wykorzystaj
• doubleender
• latarkę zapasową
• wpięty automat główny
trening przygotowujący do akcji ratowniczych (zakładanie/zdejmowanie sprzętu w wodzie)
1. Samodzielne zakładanie i zdejmowanie sprzętu
• Ustaw cały zestaw w stabilny sposób (zabezpiecz przed przewróceniem)
• Korzystając z procedury zakładania i zdejmowania załóż i zdejmij sprzęt 20 razy zwracając dużą uwagę na wolne i precyzyjne ruchy – ćwicz w wygodnym ubraniu
• Załóż rękawice i wykonaj kolejne 20 powtórzeń
• Zdejmij rękawice i załóż kompletny skafander nurkowy – przed tobą kolejne 20 powtórzeń
• Dodaj do kompletu rękawice i wykonaj nie mniej niż 20 powtórzeń założenia i zdjęcia sprzętu.
• Sprawdź czas jaki jest ci potrzebny do założenia, a jaki do zdjęcia sprzętu (zakładaj sprzęt zawsze do końca tak, aby dodając maskę i płetwy móc wejść do wody.
2. Praktyka w wodzie
• Wykonaj zestaw ćwiczeń jw. w wodzie sięgającej ci piersi (przed rozpoczęciem treningu załóż dla bezpieczeństwa płetwy)
• Jeżeli to możliwe, pierwszą serię wykonaj bez rękawic
• Kolejne w kompletnym sprzęcie
trening zaawansowany z partnerem
• Ćwiczcie w zespole umiejętności samodzielnego zakładania i zdejmowania sprzętu
• Jeżeli opisane powyżej ćwiczenia wychodzą wam sprawnie przejdźcie na wodę głębszą (bez kontaktu z dnem)
Zdjęcia na stronach Bartłomiej Trzciński
Do Datek s P ecjal N y
uWaga technicZna do ćWicZeń beZ kontaktu
Z dneM
Przed wyjęciem ręki z prawego pasa naramiennego warto wypuścić nieco gazu ze skrzydła, a następnie przechylić się w prawo. Po wyjęciu prawej ręki z uprzęży sięgnij do inflatora i napompuj zestaw odwracając się w tym czasie w lewo. Sprzęt „sam się zdejmie”
• Zdejmujcie i zakładajcie sprzęt naprzemiennie – jedna osoba ćwiczy, druga obserwuje i podpowiada/pomaga
• Jeżeli nie macie problemu z samodzielnym zdejmowaniem i zakładaniem sprzętu przejdźcie do kolejnego etapu przechodząc z powrotem na wodę sięgającą klatki piersiowej:
partner leży swobodnie na powierzchni wody
• Powoli, krok po kroku zdejmij sprzęt ze swojego partnera – w tym czasie partner podpowiada ci jak wykonać poszczególne operacje, ale fizycznie nie pomaga
• Pomóż ubrać sprzęt partnerowi i zamieńcie się rolami
• Ćwiczcie do pełnego opanowania tej ważnej umiejętności
Wszystko ok?
Zaplanujcie kolejny trening w wodzie bez kontaktu z dnem. partner leży swobodnie na powierzchni wody
• Zdejmuj sprzęt z partnera będąc bardzo precyzyjnym w działaniu, cały czas zwracaj uwagę na położenie twarzy partnera, która powinna znajdować się nad wodą (bądź pewny, że sprzęt jest pozytywnie pływalny przed jego całkowitym zdjęciem)
• Ćwiczcie naprzemiennie
uWaga!
Trening przygotowujący do akcji ratowniczych tylko pozornie wygląda na prosty. To ciężka, wyczerpująca praca. Zawodowi ratownicy poświęcają sporo czasu na takie zajęcia.
Upewnij się, że jesteś w wystarczającej formie fizycznej i tak dobierz ilość powtórzeń w swoim treningu aby nie tracić na technice (proponowane 20 powtórzeń, to typowy trening profesjonalistów).
Ćwiczenia w wodzie zawsze prowadź w zespole. Przerwij trening kiedy poczujesz zmęczenie.
każdy trening wykonany z dużą ilością powtórzeń procentuje w sytuacjach krytycznych.
Zakładanie i zdejmowanie sprzętu to podstawowe techniki ratownicze. w wielu przypadkach technika zakładania i zdejmowania sprzętu jest ćwiczona tylko na kursie podstawowym i na kursie rescue. przygotuj się na krytyczne sytuacje, ćwicząc w najbardziej komfortowych warunkach.
Ćwicz opisane techniki przy każdej okazji, bądź pewny swojej sprawności.
poproś swojego instruktora o pomoc w rozbudowaniu ćwiczeń.
` chcesz poznać techniki wpinania karabinków w czasie nurkowań w wodzie o bardzo niskiej temperaturze? chciałbyś indywidualnie ustawić d-ringi w swojej uprzęży?
` chcesz dobrać trening ratowniczy najlepiej do rodzaju twoich nurkowań?
` Bonus dla czytelników perfect Diver: umów się na bezpłatne seminarium w akademii tecline – nurkuj bardziej komfortowo i bezpiecznie!
Zdjęcie Krzysztof Niecko
A TY? KIEDY WYBIERZESZ
A TY? KIEDY WYBIERZESZ
A TY? KIEDY WYBIERZESZ
A TY? KIEDY WYBIERZESZ
A TY? KIEDY WYBIERZESZ
SIĘ NA SPACER?
SIĘ NA SPACER?
SIĘ NA SPACER?
SIĘ NA SPACER?
SIĘ NA SPACER?
Aktywność fizyczna poprawia kondycję.
Rehasport
Rehasport
Rehasport
Rehasport
www.rehasport.pl
www.rehasport.pl
Rehasport www.rehasport.pl
www.rehasport.pl
www.rehasport.pl
Aktywność fizyczna poprawia kondycję.
Aktywność fizyczna poprawia kondycję.
Aktywność fizyczna poprawia kondycję.
Aktywność fizyczna poprawia kondycję.
78% POLAKÓW NIE JEST DOŚĆ
78% POLAKÓW NIE JEST DOŚĆ
78% POLAKÓW NIE JEST DOŚĆ
78% POLAKÓW NIE JEST DOŚĆ
78% POLAKÓW NIE JEST DOŚĆ
AKTYWNYCH FIZYCZNIE*
AKTYWNYCH FIZYCZNIE*
AKTYWNYCH FIZYCZNIE*
AKTYWNYCH FIZYCZNIE*
AKTYWNYCH FIZYCZNIE*
DAN dba o to, abyście mogli beztrosko nurkować, w dowolnym miejscu i czasie
DIVING SAFETY SINCE 1983
Ogólnoświatowe
Assistance w razie wypadku, działające 24/7
Wyłączny dostęp do nurkowych planÓw ubezpieczeniowych
Porady medyczne i zalecenia specjalistów
Udział w programach badawczych z zakresu medycyny nurkowej