Magazyn nurkowy Perfect Diver nr 16

Page 1


nr 16

4(16)/2021

LIPIEC/SIERPIEŃ

cena 25,00 zł w tym 8% VAT

nurkowanie freediving pasja wiedza

WOJCIECH ZGOŁA

Redaktor Naczelny

Pełnia lata, maksimum możliwości wykorzystania wody ze względu na warunki termiczne. Trochę gorzej z widocznością, szczególnie w jeziorach, ale i tak jest zabawnie i ciekawie.

W numerze, który macie przed oczyma piszemy trochę więcej o sprzęcie. Część wypróbowaliśmy, jako redakcja, osobiście. Zachęcamy do brania udziału we wszelkiego rodzaju imprezach z tym związanych. Zawsze potem łatwiej kupić lub definitywnie zrezygnować z czegoś, o czym się śniło po nocach ;)

Zapraszam do mojej rozmowy o nowo powstałym Stowarzyszeniu 4baltic.

Drugi raz na przestrzeni 3 lat pojawił się artykuł o niemieckim Hemmoor, a po raz pierwszy przyjrzeliśmy się i spróbowaliśmy odpowiedzieć skąd się biorą Syreny.

Dla podróżników tematy El Hierro, Bali i Egiptu. Ten ostatni widziany z poziomu safari po Złotym Trójkącie, z informacją, że nie zawsze zobaczymy wszystko, co planowaliśmy. To w sumie dobrze, bo zawsze można wrócić i próbować.

No i na koniec to, od czego zaczyna się ten numer. Okładka.

Majestatyczną mantę uchwyciła Karola Takes Photos, a o tych, nawiązujących relację z człowiekiem zwierzętach, napisała Laura Kazi.

Nurkujcie ludzie, cieszcie się wodą i naturą w letniej szacie. Planujcie swoje wyjazdy i zwiedzajcie nurkując. Blisko domu i daleko od niego. Świat jest cudowny, trzeba to tylko dostrzec.

PLANETA ZIEMIA

Oko w oko z gigantem. Manty Edredony. Miękkopiórzy nurkowie

Bali pod mikroskopem

El Hierro. Wspaniały prezent dla nurków

Safari nurkowe po Morzu Czerwonym. „Złoty Trójkąt”

NASZE ROZMOWY

4baltic. Czwórka dla Bałtyku Rozmowa z Tomkiem Ramutkowskim

„Wirus Hemmoor”

WIEDZA KAMIENIOŁOM

Mermaiding. Akademia Syren Nurek rescue. Jak nieść efektywnie pierwszą pomoc

FREEDIVING

Bezdech statyczny. Badanie z udziałem sportowców

Jak wybrać skafander mokry (piankę)? Tecline PROTERM

Dlaczego warto nurkować z PRISM2

Hayne Mist SPRZĘT

WYDARZENIA

58 Dive Energy testował sprzęt

Przydatne rady i triki dla początkujących nurków technicznych

Wydawca PERFECT DIVER WOJCIECH ZGOŁA ul. Folwarczna 37, 62-081 Przeźmierowo redakcja@perfectdiver.com

ISSN 2545-3319

redaktor naczelny archeologia podwodna publicysta, fotograf marketing i reklama tłumacze języka angielskiego

opieka prawna projekt graficzny i skład

Wojciech Zgoła Mateusz Popek Bartosz Pszczółkowski Hubert Reiss Agnieszka Gumiela-Pająkowska Arleta Kaźmierczak

Reddo Translations Sp. z o.o. Adwokat Joanna Wajsnis Brygida Jackowiak-Rydzak

magazyn złożono krojami pisma Montserrat (Julieta Ulanovsky) Open Sans (Ascender Fonts) Spectral (Production Type)

druk Wieland Drukarnia Cyfrowa, Poznań, www.wieland.com.pl

dystrybucja centra nurkowe, sklep internetowy preorder@perfectdiver.com

fotografia na okładce Karola Takes Photos miejsce Indonezja

Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, nie odpowiada za treść ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo do skracania, redagowania, tytułowania nadesłanych tekstów oraz doboru materiałów ilustrujących. Przedruk artykułów lub ich części, kopiowanie tylko za zgodą Redakcji. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za formę i treść reklam.

Podoba Ci się ten numer magazynu, wpłać dowolną kwotę! Wpłata jest dobrowolna.

PayPal.Me/perfectdiver

WOJCIECH ZGOŁA

Często powtarza, że podróżuje nurkując i to jest jego motto. W 1985 roku zdobył patent żeglarza jachtowego, a dopiero w 2006 zaczął nurkować. W kolejnych latach doskonalił swoje umiejętności uzyskując stopień Dive Mastera. Zrealizował blisko 650 nurkowań w różnych warunkach klimatycznych. Od 2007 roku fotografuje pod wodą, a od 2008 również filmuje. Jako niezależny dziennikarz opublikował kilkadziesiąt artykułów, głównie w czasopismach poświęconych nurkowaniu, ale nie tylko. Współautor wystaw fotograficznych w kraju i za granicą. Jest pasjonatem i propagatorem nurkowania. Od 2008 roku prowadzi swoją autorską stronę www.dive-adventure.eu. Na bazie szerokich doświadczeń, w sierpniu 2018 stworzył nowy Magazyn Perfect Diver

MATEUSZ POPEK

„Moja pasja, praca i życie znajdują się pod wodą”. Nurkuje od 2009 roku. Od 2008 roku chodzi po jaskiniach. Z wykształcenia archeolog podwodny. Uczestniczył w licznych projektach w Polsce i za granicą. Od 2011 zajmuje się nurkowaniem zawodowym. W 2013 uzyskał uprawnienia nurka II klasy. Ma doświadczenie w pracach podwodnych zarówno na morzu jak i śródlądziu. Od 2013 nurkuje w jaskiniach, zwłaszcza w górskich, a od 2014 jest instruktorem nurkowania CMAS M1. W czerwcu 2020 obronił doktorat z archeologii podwodnej.

HUBERT REISS

Z zawodu informatyk, ale z krwi i kości handlowiec, który żadnej pracy się nie boi. Nurkowanie zawsze było moim wielkim marzeniem. Na początku miało być wyzwaniem, krótkim epizodem, a okazało się pasją do końca świata i jeden dzień dłużej. Pod wodą odreagowuję i odpoczywam. Jako Divemaster, nurek sidemount Razor, a ostatnio również fotograf, realizuję moje marzenia podziwiając i uwieczniając piękno podwodnego świata. „Pasja rodzi profesjonalizm, profesjonalizm daje jakość, a jakość to luksus w życiu. W dzisiejszych czasach szczególnie...”

BARTOSZ PSZCZÓŁKOWSKI

Tak się nazywam i pochodzę z Poznania. Z wodą związany jestem praktycznie od urodzenia a z nurkowaniem, odkąd nauczyłem się chodzić. Pasję do podwodnego świata zaszczepił mi dziadek, ***instruktor CMAS zabierając mnie w każdej wolnej chwili nad jeziora. Pierwsze uprawnienia zdobyłem w 1996 roku. Rok później pojechałem do Chorwacji i dosłownie zwariowałem na widok błękitnej wody, ośmiornic i kolorowych rybek;) Kupiłem swój pierwszy aparat pod wodę – Olympus 5060 i zacząłem przygodę z podwodną fotografią. Swoje doświadczenie nurkowe nabywałem na Wyspach Kanaryjskich, Sardynii, Norwegii, Malediwach i w polskich jeziorach. Obecnie jestem instruktorem Padi oraz ESA, szkolę w Europie zapaleńców nurkowych i przekazuję swoją pasję innym. Wszystkich miłośników podwodnego świata i fotografii zapraszam na Beediver (FB) – do zobaczenia.

WOJCIECH

A. FILIP

Ma na swoim koncie ponad 8000 nurkowań. Nurkuje od ponad 30 lat, a w tym od ponad 20 lat jako nurek techniczny. Jest profesjonalistą z ogromną wiedzą teoretyczną i praktyczną. Jest instruktorem wielu federacji: GUE Instructor Mentor, CMAS**, IANTD nTMX, IDCS PADI, EFR, TMX Gas Blender. Uczestniczył w wielu projektach i konferencjach nurkowych jako lider, eksplorator, pomysłodawca czy wykładowca. Były to między innymi Britannic Expedition 2016, Morpheus Cave Scientific Project on Croatia Caves, GROM Expedition in Narvik, Tuna Mine Deep Dive, Glavas Cave in Croatia, NOA-MARINE. Zawodowo jest Dyrektorem Technicznym w TecLine w Scubatech, a także Dyrektorem Szkolenia w TecLine Academy.

Karolina Sztaba, a zawodowo Karola Takes Photos, jest fotografem z wykształcenia i pasji. Obecnie pracuje w Trawangan Dive Centre na malutkiej wyspie w Indonezji – Gili Trawangan, gdzie zamieszkała cztery lata temu. Fotografuje nad i pod wodą. Oprócz tego tworzy projekty fotograficzne przeciw zaśmiecaniu oceanów oraz zanieczyszczaniu naszej planety plastikiem („Trapped”, „Trashion”). Współpracuje z organizacjami NBO zajmującymi się ochroną środowiska i bierze aktywny udział w akcjach proekologicznych (ochrona koralowca, sadzenie koralowca, sprzątanie świata, ochrona zagrożonych gatunków). Jest również oficjalnym fotografem Ocean Mimic – marką tworzącą stroje kąpielowe i surfingowe ze śmieci zebranych na plażach Bali. Współpracowała z wieloma markami sprzętu nurkowego, dla których tworzyła kampanie reklamowe. W roku 2019 została ambasadorem polskiej firmy Tecline. Od dwóch lat jest nurkiem technicznym.

Absolwentka Geografii na Uniwersytecie Wrocławskim, niepoprawna optymistka… na stałe z uśmiechem na ustach! Do Activtour trafiła chyba z przeznaczenia… i została tu na stałe. Z zamiłowaniem codziennie spełnia ludzkie marzenia przygotowując wyprawy nurkowe na całym świecie, a sama nurkuje już… ponad połowę życia. Każdego roku eksploruje inny „kawałek oceanu” przypinając kolejną pinezkę na swojej nurkowej mapie świata! W zimie zamienia płetwy na ukochane narty i ucieka w Alpy. Przepis na życie? „Tylko martwy pień płynie z prądem – czółno odkrywców, płynie w górę rzeki!” anna@activtour.pl activtour.pl; travel.activtour.pl; 2bieguny.com

Polski fotograf, zdobywca nagród i wyróżnień w światowych konkursach fotografii podwodnej nurkował już na całym świecie – z rekinami i wielorybami w Południowej Afryce, z orkami za północnym kołem podbiegunowym, na Galapagos z setkami rekinów młotów i z humbakami na wyspach Tonga. Bierze udział w specjalistycznych warsztatach fotograficznych. Nurkuje od 27 lat, zaczął w wieku lat 12 – jak tylko było to formalnie możliwe. Jako pierwszy na świecie użył aparatu Hasselblad X1d-50c do podwodnej fotografii super macro. Niedawno, na odległym archipelagu Chincorro na granicy Meksyku i Belize, zrobił to ponownie, podejmując udaną próbę sfotografowania oka krokodyla obiektywem makro z dodatkową soczewką powiększającą, co jest największym na świecie zdjęciem oka krokodyla żyjącego na wolności (pod względem ilości pixeli, wielkości wydruku, jakości).

SYLWIA KOSMALSKA-JURIEWICZ

Podróżniczka i fotograf dzikiej przyrody. Absolwentka dziennikarstwa i miłośniczka dobrej literatury. Żyje w zgodzie z naturą, propaguje zdrowy styl życia... jest yoginką i wegetarianką. Angażuje się w ekologiczne projekty, szczególnie bliskie jej sercu są rekiny i ich ochrona, o których pisze w licznych artykułach oraz na blogu www. divingandtravel.pl Swoją przygodę z nurkowaniem zaczęła piętnaście lat temu przez zupełny przypadek. Dzisiaj jest Divemasterem, odwiedziła ponad 60 państw i nurkowała na 5 kontynentach. Na wspólną podróż zaprasza z biurem podróży www.dive-away.pl, którego jest współzałożycielem.

„Mokre zdjęcia“ fotografował odkąd pamięta. Po kilku latach doświadczenia jako nurek zapragnął zachowywać wspomnienia z podwodnych zanurzeń. Kupił swój pierwszy aparat kompaktowy z podwodną obudową. Z czasem jednak zaczęło dominować pragnienie posiadania najlepszego zdjęcia, co nie było do końca możliwe w przypadku zastosowanego kompaktu. Dlatego przeszedł na lustrzankę Olympus PEN E-PL 5, która pozwala na użycie nawet kilku różnych obiektywów. Wykorzystuje kombinację połączeń podwodnych błysków i świateł. Koncentruje się na fotografii dzikiej przyrody, a nie na aranżacji. Fotografuje zarówno w słodkich wodach „domowych“, jak i w morzach i oceanach świata.

Zdobywał już liczne nagrody na czeskich i zagranicznych konkursach fotograficznych. Więcej zdjęć można znaleźć na jego stronie internetowej, gdzie można je również kupić nie tylko jako fotografie, ale także jako zdjęcia wydrukowane na płótnie czy na innym nośniku. www.mokrefotky.cz www.facebook.com/MichalCernyPhotography www.instagram.com/michalcerny_photography/

ANNA SOŁODUCHA
KAROLA TAKES PHOTOS
MICHAL ČERNÝ
JAKUB DEGEE

WOJCIECH JAROSZ

Absolwent dwóch poznańskich uczelni – Akademii Wychowania Fizycznego (specjalność trenerska –piłka ręczna) oraz Uniwersytetu im. A. Mickiewicza, Wydziału Biologii (specjalność biologia doświadczalna). Z tą pierwszą uczelnią związał swoje życie zawodowe próbując wpływać na kierunek rozwoju przyszłych fachowców od ruchu z jednej strony, a z drugiej planując i realizując badania, popychając mozolnie w słusznym (oby) kierunku wózek zwany nauką. W chwilach wolnych czas spędza aktywnie – jego główne pasje to żeglarstwo (sternik morski), narciarstwo (instruktor narciarstwa zjazdowego), jazda motocyklem, nurkowanie rekreacyjne i wiele innych form aktywności, a także fotografia, głównie przyrodnicza.

AGATA TUROWICZ-CYBULA

Od dziecka marzyłam, żeby zostać biologiem morskim i udało mi się spełnić te marzenia. Skończyłam studia na kierunku oceanografia, gdzie od niedawna rozpoczęłam studia doktoranckie. Moja przygoda z nurkowaniem zaczęła się, kiedy miałam 12 lat. Kocham obserwować podwodne życie z bliska i staram się pokazać innym nurkom jak fascynujące są podwodne, bałtyckie stworzenia.

AGNIESZKA KALSKA

„Nie wyobrażam sobie życia bez wody, gdzie w wolnym ciele doświadczam wolności ducha”.

● założycielka pierwszej w Polsce szkoły freedivingu i pływania – FREEBODY,

● instruktorka freedivingu Apnea Academy International i PADI Master Freediver,

● rekordzistka świata we freedivingu (DYN 253 m),

● rekordzistka i mistrzyni Polski, członkini kadry narodowej we freedivingu 2013–2019,

● finalistka Mistrzostw Świata we freedivingu 2013, 2015, 2016 oraz 2018,

● multimedalistka Mistrzostw Polski oraz członkini kadry narodowej w pływaniu w latach 1998–2003,

● pasjonatka freedivingu i pływania.

Podróżnik, fotograf i filmowiec świata podwodnego, pasjonat kuchni azjatyckiej, instruktor nurkowania PADI. Odwiedził ponad 70 państw i nurkował na 5 kontynentach (dwa pozostałe są w planach przyszłorocznych wypraw). Od kilku lat jest również instruktorem-trenerem lotów bezzałogowymi statkami powietrznymi. Współtworzy biuro podróży dla nurków www.dive-away.pl. Wyprawy dokumentuje zdjęciami i opisami podróży na blogu www.divingandtravel.pl

Obecnie pracuje jako PADI Course Director w Trawangan Dive Centre na indonezyjskiej wysepce Gili Trawangan. Założycielka portalu Divemastergilis. www.divemastergilis.com @divemastergilis Od ponad 7 lat mieszka i odkrywa podwodny świat Indonezji. Jest nie tylko zapalonym nurkiem technicznym, ale także twarzą platformy Planet Heroes oraz ambasadorem marki Ocean Mimic. Aktywnie przyczynia się do promowania ochrony koralowców i naturalnego środowiska ryb i zwierząt morskich, biorąc udział w projektach naukowych, kampaniach przeciw zaśmiecaniu oceanów i współpracując z organizacjami pozarządowymi na terenie Indonezji. @laura_kazi

Regionalny Manager Divers Alert Network Polska, Instruktor nurkowania i pierwszej pomocy, nurek techniczny i jaskiniowy. Zakochana we wszystkich zalanych, ciemnych, zimnych, ciasnych miejscach oraz niezmiennie od początku drogi nurkowej – w Bałtyku. Realizując misje DAN, prowadzi cykl prelekcji „Nurkuj bezpiecznie” oraz Diving Safety Laboratory, czyli terenowe badania nurków do celów naukowych.

LAURA KAZIMIERSKA
ADRIAN JURIEWICZ
IRENA KOSOWSKA

Nazywam się Aleš Koštomaj. Jestem ze Słowenii. Mam43 lata. Z tego, co pamiętam, zawsze uwielbiałem snorkeling i freediving. Studiowałem na Wydziale Sportu w Ljubljanie, gdzie zawodowo zapoznałem się z freedivingiem. Początkowo uprawiałem łowiectwo podwodne (2001–2009), by całkowicie skupić się na freedivingu. Moim największym sukcesem jest trzecie miejsce w CWT (świat AIDA) w Chorwacji (Lopar, 2011). W 2017 roku uzyskałem tytuł magistra na Wydziale Sportu i uzyskałem tytuł magistra nauk o nurkowaniu swobodnym. Od 2017 roku nie startuję już w zawodach, ale uwielbiam odkrywać podwodny świat z aparatem podczas freedivingu. Prowadzę też badania z czołowymi słoweńskimi freediverami (Samo Jeranko, Andrej Ropret, Jure Daić). Jak dotąd posiadam najwyższe w Słowenii wykształcenie naukowe w zakresie nurkowania swobodnego (Mag. Aleš Koštomaj).

Z wykształcenia biolog, zaangażowany w badania nad rakiem w Czeskiej Akademii Nauk w Brnie. Wykonywany zawód pozwolił mu podróżować po całym świecie i odwiedzać miejsca uważane za najlepsze miejsca nurkowe. Fotografia podwodna stała się częścią jego życia, odkąd zanurkował na Wielkiej Rafie Koralowej Australii. Jego „pupilem” jest Canon 80D (obudowa Ikelite, „rybie oko” i snoot RETRA). Otrzymał „Wyróżnienie Honorowe” na jednym z najbardziej prestiżowych konkursów fotografii podwodnej Ocean Art 2020 (Underwater Art). Niektóre z jego podwodnych zdjęć są przetwarzane za pomocą kreatywnych narzędzi, poprzez połączenie fotografii podwodnej i oprogramowania cyfrowego, aby stworzyć urzekające – czasem nawet surrealistyczne – obrazy. Jego zdjęcia są regularnie publikowane w magazynach nurkowych i prezentowane na wystawach. Uważa, że pokazywanie publiczności podwodnych zdjęć mogłoby zwiększyć społeczną świadomość w zakresie ochrony mórz. Więcej zdjęć podwodnych, a także informacje o autorze można znaleźć na jego stronie internetowej http://michalstros.cz

Nurek TMX Instruktor MSTD PADI Master instruktor IDF, a w tym roku również Technical Instructor.

W 2015 roku otworzyłem klub nurkowy, który w 2016 przekształcił się w szkołę nurkowania pod taką samą nazwą „Octopus”. Nazwę wymyślaliśmy wspólnie z przyjaciółmi wracając busem z nurkowań w Tyrolu. Tak już zostało, zostali również pozytywnie zakręceni przyjaciele, z którymi dalej wspólnie dużo nurkujemy. Staramy się zarażać pasją nurkowania. Siedziba szkoły i biuro mieści się w Hamburgu, a w Hemmoor mamy swoją filię.

AGNIESZKA BLANDZI

Z wykształcenia doktor filozofii, bizantolog, od dziesięciu lat z wielką pasją nurek techniczny i jaskiniowy, z zamiłowania archeolog podwodny. Na co dzień doradza firmom jak kreować swój wizerunek biznesowy, zajmuje się także public relation i promocją marek. Stara się ciągle zdobywać wiedzę, trenować i jak najczęściej nurkować – żyć świadomie z dbałością o równowagę ciała i ducha. Ulubione akweny to polskie nurkowiska, jezioro Ochrydzkie w Macedonii, Bałtyk i Morze Śródziemne.

MARIUSZ BEBEL (Morox)
ALEŠ KOŠTOMAJ
MICHAL ŠTROS

Oko w oko z gigantem

MANTY

Tekst LAURA KAZIMIERSKA

Zdjęcia KAROLA TAKES PHOTOS

ciekawostki

Przemierzają nasze oceany od ponad pięciu milionów lat. Zachwycają nurków swą inteligencją i gracją. Manty, krewniaczki rekinów, żywią się planktonem, a jednocześnie należą do największych płaszczek na świecie.

Moje spotkanie z Mantą na Komodo było przeżyciem niemalże duchowym. Widziałam je wcześniej w innych częściach Indonezji, chociażby na Nusa Penida, ale nigdy nie zdarzyło mi się być z nimi tak blisko sam na sam. Na wyciągnięcie ręki prezentowały mi swoje łaciate brzuchy, tańczyły bez wysiłku na silnych prądach podczas gdy my mocno trzymaliśmy się podłoża, skrywając się za skałkami rafy koralowej, by nas nie zwiało. Złapałam z jedną z nich kontakt wzrokowy i poczułam jak rozpływam się od środka. To było coś niesamowicie mistycznego. Patrzyłyśmy tak na siebie przez kilka sekund, po czym nagle odpłynęła, by za chwilkę wrócić w to samo miejsce i mi się jeszcze trochę poprzyglądać. Ja, przypięta na haku, którego nurkowie niegdyś używali w silnych prądach Komodo, w całej tej ekscytacji, uniosłam dłonie jak do lotu i zaczęłam się ruszać delikatnie z boku na bok. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy zobaczyłam, że płaszczka lewitująca tuż obok mnie zaczęła kopiować moje ruchy. Może to przypadek, aczkolwiek odniosłam wrażenie, że ona dokładnie wie, co robi, ma świadomość tego, że jestem obok, że nie stanowię zagrożenia i że może sobie pozwolić na odrobinę zabawy.

Manta w dosłownym tłumaczeniu oznacza pelerynę lub koc.

I rzeczywiście, to dryfujące magiczne dywany falujące na prądach morskich. Zniewalają, zaskakują i hipnotyzują każdego, kto znajdzie się z nimi pod wodą.

Największa Manta zarejestrowana przez naukowców pochodzi z gatunku Oceanicznego (Oceanic Manta Ray), jej rozpiętość „skrzydeł” to ponad 9 metrów. Dla perspektywy – dwupiętrowy budynek ma ok 8,3 metra wysokości.

Wśród gatunku pojawiają się osobniki o unikatowym ubarwieniu. Te umaszczone w większości na czarno, w środowisku nurkowym nazywamy Ninja Manta. Znikomo pojawiają się także Manty białe tak zwane albinosy. Zobaczyć taką podczas nurkowania to jak wygrana na loterii.

Manty są niezwykle inteligentnymi stworzeniami tworzącymi silne więzi społeczne. Nurkowie często opowiadają o unikalnych interakcjach z tymi morskimi stworzeniami. Można się nimi nacieszyć między innymi nurkując na Malediwach, w Meksyku, Indonezji, na Hawajach i w wielu innych tropikalnych destynacjach.

Manty są gatunkiem zagrożonym ze względu na ogromny popyt na ich grabie oskrzelowe, które używane są w naturalnej medycynie chińskiej. Zdarza się, że przypadkowo padają łupem sieci rybackich przeznaczonych do połowu innych ryb. Ze względu na ogromne zanieczyszczenie oceanów coraz częściej połykają toksyczny mikro plastik, który razem z planktonem trafia do ich układu pokarmowego.

Mimo że towarzyszą nam od milionów lat, naukowcy cały czas odkrywają nowe fakty na temat ich zachowań, cyklu życiowego i migracji. Wiedza ta przyczynia się do geograficznie sprecyzowanej ochrony gatunku. A chronić je zdecydowanie warto. Nie tylko ze względu na ich nadzwyczajny charakter, ale również dla gospodarki. Szacuje się, że dochody z żywej Manty sięgają około miliona dolarów w turystyce nurkowej, podczas gdy martwa kosztuje zaledwie 500 dolarów.

Każda manta ma unikalny wzór plamek na powierzchni brzusznej, który pozostaje w dużej mierze niezmieniony przez całe życie. Plamki unikatowe dla indywidualnego osobnika ułatwiają identyfikację migrujących płaszczek. A podróżują dość sporo, czasem ponad 20 km.

Dzięki projektowi organizacji Manta Trust (www. mantatrust.org) masz szansę przesłać zdjęcia Manty widzianej w dowolnym miejscu na świecie i przyczynić się do wysiłków badawczych i ochrony tego niesamowitego gatunku. Możesz także uzyskać informacje na temat napotkanej manty, a jeśli nie ma jej jeszcze w bazie danych, zarejestrować nowego osobnika i nadać mu imię.

Jak wybrać skafander mokry (piankę)?

TECLINE PROTERM

skafander mokry dla instruktorów i zaawansowanych nurków rekreacyjnych

Co powoduje, że mokry skafander jest „ciepły”?

Jak dobrać mokry skafander do intensywnych nurkowań instruktorskich?

Które cechy skafandra pozawalają używać go w konfiguracji z uprzężą i płytą?

Ciepły, mokry skafander

Mokry skafander będzie zapewniał duży komfort cieplny, jeżeli będzie bardzo dokładnie przylegał do ciała nurka w kilku kluczo-

wych miejscach:

● na nadgarstkach

● blisko stóp przy kostkach

● wokół szyi nurka

Jak to się dzieje, że skafander jest ciepły?

Pomiędzy ciało nurka a skafander wpływa woda, która ogrzewa się od ciała nurka. Skafander będziemy odczuwać jako „ciepły”

kiedy tej wody dostanie się tam jak najmniej ale co dużo ważniejsze, kiedy podgrzana przez ciało woda nie będzie mogła wydostać się na zewnątrz.

Zapewni to w pierwszej kolejności specjalny „smart neopren”, który przy grubości 5 lub 7 mm bardzo dokładnie dopasuje się do kształtu ciała nurka, a warstwa pluszu po stronie ciała będzie dłużej podtrzymywać wyższą temperaturę podgrzanej wody.

Zdjęcie Bartek Trzciński

Druga, równie ważna cecha to bardzo dobrze i ciasno dopasowane do ciała końcówki rękawów i nogawek skafandra wyposażone w tzw. „manszety uszczelniające” (podwójne rękawy i nogawki).

Dodatkowo skafander powinien posiadać listwę uszczelniającą główny zamek błyskawiczny, przez który woda nie powinna przepływać swobodnie w czasie nurkowania.

Instruktorzy i zaawansowani

nurkowie rekreacyjni wybierają skafander sprawdzając czy ciasno przylega do ciała przy:

● nadgarstkach

● kostkach

● szyi

Ważną cechą jest skośny, wyposażony w specjalne uszczelnienie zamek główny skafandra.

Jak można regulować komfort cieplny w mokrym skafandrze?

Służą do tego zamki błyskawiczne przy nad garstkach, kostkach i pod szyją.

Wysokiej klasy skafandry posiadają w tych miejscach ciasne uszczelnienia z gładkiego neoprenu. Jeżeli dodatkowo doszczelnimy takie miejsce krótkim zamkiem błyska wicznym, to ogrzana przez ciało nurka woda nie będzie mogła wydostać się na zewnątrz skafandra, czyli dłużej bę dzie nam ciepło.

Jeżeli korzystamy ze skafandra w wodzie tropikalnej, albo jest nam zbyt ciepło, to rozpinamy częściowo, albo całkowicie zamki doszczelniające. Aby zmniejszyć komfort cieplny zaczynamy zawsze od zamków przy kost kach, następnie rozpina my zamki przy nadgarst kach, a na końcu zamek pod szyją.

Zamek główny skafandra prosty czy skośny?

Skośny zamek jest lepiej dociskany przez sprzęt (płytę albo jacket) do ciała nurka – jest przez to dużo bardziej szczelny od zamka prostego.

Zamek prosty układa się w wzdłuż kręgosłupa, przez co pozostaje luźny szczególnie na odcinku lędźwiowym przez cały czas nurkowania. Dlatego zimna woda łatwiej wpływa pomiędzy ciało nurka, a skafander.

Częste używanie zamków błyskawicznych wymaga zastosowania takich o najwyższej wytrzymałości i odpornych na intensywne używanie w każdych warunkach. Takie parametry posiadają zamki japońskiej firmy YKK.

Dodatkowo komfort cieplny można regulować wybierając pomiędzy skafandrem z neoprenu o grubości 5 lub 7 mm. W przypadku nurkowań w wodzie zimnej, warto rozważyć użycie dodatkowej kamizelki docieplającej zakładanej na skafander, wyposażonej w ciepły, zintegrowany kaptur.

Kamizelki wykonane są również z neoprenu 2 grubościach 5 i 7 mm, co pozwala na bardzo indywidualne skonfigurowanie swojego skafandra np. skafander 7 mm + kamizelka 5 mm.

Kamizelka mająca dodatkowo uszczelniony główny zamek i kaptur ze specjalnym zaworem labiryntowym może być wykorzystywana niezależnie od skafandra w czasie nurkowań w basenie albo w wodach tropikalnych.

Skafander Proterm zdecydowanie warto doposażyć w neoprenowe buty, rękawice oraz dodatkowy kaptur Proterm wykonany z takiego samego SMART NEOPRENU co główny skafander.

Dopasowanie kroju i wytrzymałości skafandra do potrzeb instruktorów i zaawansowanych nurków rekreacyjnych. Instruktorzy wielokrotnie prezentują umiejętności kursantom na platformach szkoleniowych. Aby dziesiątki takich nurkowań nie uszkodziły skafandra zapewniając wysoki komfort pracy, Proterm został dodatkowo wyposażony w kevlarowe wzmocnienia na ko-

lanach i podudziach nie ograniczające ruchu. Nurkowie używający konfiguracji technicznych, nurkując w piance Proterm, mogą bezpiecznie używać każdego rodzaju uprzęży. Ramiona skafandra Proterm zostały wzmocnione kevlarem, aby nie tylko zwiększyć komfort nurka używającego cięższego sprzętu, ale także wytrzymywać wielokrotne zakładanie i zdejmowanie uprzęży typu „DIR”.

Kształt rękawów oraz linia boczna skafandra zostały zmodyfikowany tak, aby ułatwić sięganie za głowę w celu operowania zaworami w twinie. Kształt nogawek ustawia nogi nurka w pozycji lekko zgiętej wspierając dobry trym i techniki poruszania wymagające odsunięcia płetw od mulistego dna.

Łączenia szwów pozwalające na bardzo duże zakresy ruchów w skafandrze Proterm, również zostały zabezpieczone dodatkowymi łatkami.

Jakie cechy powinien mieć mokry skafander w skrócie:

● elastyczny, dopasowujący się do ciała neopren

● możliwe ciasne przy kostkach i nadgarstkach nogawki i rękawy

● dodatkowe zamki regulujące dopasowanie i komfort pod wodą

Błędy przy wyborze skafandra mokrego

● zakładanie skafandra „na sucho” w sklepie (tak założony skafander zawsze będzie wydawał się bardzo ciepły )

● unikanie skafandrów ciaśniejszych przy nadgarstkach i stopach (bardzo łatwe zakładanie i zdejmowanie skafandra na powierzchni oznacza niski komfort cieplny pod wodą)

● brak testu przed zakupem (wejście do wody w skafandrze, może mieć kluczowe znaczenie dla naszego wyboru np. dobrze przylegająca, 5 mm pianka może okazać się wystarczająco ciepła dla naszych potrzeb).

Ważna uwaga dla zaawansowanych nurków używających mokrych skafandrów i płetw typu „jet”.

Nawet najwyższej klasy neopren, z którego wykonany jest skafander ulega kompresji pod wodą.

Typowe płetwy „jet” spowodują, że wraz ze wzrostem głębokości nogi nurka będą coraz bardziej opadać (spada wypór neoprenu, a płetwy są ujemnie pływalne).

Powoduje to problemy w nurkowaniach przy mulistym dnie, albo np. w jaskiniach w Meksyku, gdzie często stosuje się skafandry mokre.

Rozwiązaniem mogą być płetwy Tecline Lightjet – przygotowane z myślą o nurkach wykorzystujących różne, efektywne techniki poruszania w połączeniu z mokrym skafandrem.

Są one dodatnio pływalne i pomagają nurkowi utrzymać dobry trym w piance.

Idealnym rozwiązaniem jest TEST skafandra TECLINE PROTERM i kamizelek docieplających PROTERM korzystając w tym czasie z płetw LIGHTJET.

Testowe skafandry i płetwy dostępne są we wszystkich sklepach Tecline oraz w Akademii Tecline.

Zdjęcia na stronach 14–17

Miłosz Stępkowski

Zdjęcie Bartek Trzciński

BALI pod mikroskopem

Tekst i zdjęcia MICHAL ŠTROS

Bali to wyspa bogów i demonów, raj dla spragnionych niezwykłych przygód. Oddziałuje na wszystkie zmysły: poprzez nasyconą zie leń tarasów ryżowych, uśmiechniętych ludzi, fascynującą muzykę tradycyjnych ksylofonów o nazwie gamelan, pokryte kwiatami lotosu jeziorka świątynnych ogrodów, tradycyjną kuchnię balijską i wspaniałe miejsca do nurkowania.

Ubiegłej jesieni, po dłuższej przerwie, powróciłem na indonezyjską wyspę Bali. W odróżnieniu od poprzedniego razu, podczas tego wyjazdu, bardziej niż zwiedzaniem tego pięknego miejsca z mnóstwem świątyń i uśmiechniętych ludzi, skupiłem się raczej na nurkowaniu. I choć najważniejszym celem mojego pobytu na Bali była makrofotografia podwodna, nie mogłem przepuścić okazji i na kilka zejść pod wodę zabrałem aparat z szerokokątnym obiektywem. Taką nieodpartą pokusą było nurkowanie w jednym z najsłynniejszych wraków na świecie, USAT Liberty.

USAT LIBERTY

USAT Liberty był okrętem amerykańskiej marynarki wojennej, który podczas II wojny światowej w drodze na Filipiny został trafiony torpedą japońskiego okrętu podwodnego w cieśninie Lombok. Poważnie uszkodzonego okrętu nie udało się odholować do miasta Singaraja w północnej części Bali, dlatego zakotwiczył u wybrzeży Tulamben. Kolejny rozdział w historii USAT Liberty rozpoczął się w 1963 roku, gdy pod wpływem potężnej erupcji pobliskiego wulkanu Agung strumień lawy wypchnął zakotwiczony okręt około 30 metrów od wybrzeża, gdzie spoczywa do dziś. Wrak znajduje się na głębokości 5–30 metrów, jest w całości pokryty warstwą miękkich i twardych koralowców, a tu i ówdzie również majestatycznymi gąbkami. USAT Liberty zamieszkuje niezliczona liczba gatunków zwierząt morskich, takich jak żółwie, paletnice, ryby z rodziny strzępielowatych i ogromne ławice papugoryb (ang. bumphead parrotfish). Nurkowanie w okolicy wraku najlepiej rozpocząć tuż przed świtem

BALI
Borneo
Sumatra Celebes Papua Jawa

lub krótko po zapadnięciu zmroku. Wielu nurków i fotografów wyjeżdża na Bali właśnie po to, aby ponurkować w miejscach wprost stworzonych dla miłośników makrofotografii, a także zobaczyć i sfotografować najmniejsze morskie stworzenia. Makrofotografia podwodna staje się w ten sposób zjawiskiem globalnym, przyciągającym nurków ze wszystkich stron świata.

BALI – RAJ DLA MAKROFOTOGRAFII

Plenery do uprawiania makrofotografii w Pemuteran, Tulamben i Padang Bai bez cienia przesady są jednymi z najlep-

szych miejsc do nurkowania zamieszkałymi przez najmniejsze „piękne i bestie” na naszej planecie. O ile w Tulamben i Pemuteran dno pokrywa czarny piasek wulkaniczny, w okolicy Padang Bai piasek jest przeważnie biały. Dla tych z was, którzy przywykli, że przed nurkowaniem wsiada się do wygodnej łódki, mam złą wiadomość: tutaj nurkuje się prawie wyłącznie z brzegu. Dobra wiadomość jest taka, że za niewielką opłatą można liczyć na odniesienie ciężkiego sprzętu na samą plażę. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, sprzęt do nurkowania nosiły nam przeważnie drobne kobiety z okolicznych wiosek, a niektóre potrafiły dźwigać nawet dwie butle naraz. Dolar za przeniesienie sprzętu do nurkowania może wydaje się niewielką sumą, ale dla miejscowych stanowi istotny, a przede wszystkim regularny dochód.

Absolutnym fenomenem wśród miejsc do uprawiania makrofotografii na Bali jest Seraya Secret, którą pod względem liczebności i różnorodności małych stworzeń morskich przebijają jedynie cieśnina Lembeh w północnym Sulawesi (Indonezja) i w pewnym stopniu miejsca na Filipinach (Anilao i Dumaguete). Nurkując w Seraya Secret można spędzić wiele godzin na eksplorowaniu pokrytego czarnym piaskiem wulkanicznym mor-

skiego dna i poszukiwaniu małych żyjątek. Jeśli trafisz na dobrego lokalnego przewodnika, przy odrobinie szczęścia poza mnóstwem drobnych zwierzątek, zobaczysz także pławikonika karłowatego (ang. pygmy seahorse), rzadkie okazy ośmiornic czy krewetkę arlekin (ang. harlequin shrimp, łac. Hymenocera picta).

JETTY W PADANG BAI

Być może zastanawiacie się, dlaczego poświęcam oddzielne miejsce konkretnemu miejscu na Bali, które na pierwszy rzut oka wcale nie przypomina typowych miejsc do nurkowania w turkusowych wodach, z białym lub ciemnym piaskiem, rafami koralowymi o fantazyjnych kolorach i mnóstwem tropikalnych rybek. Tak, Jetty w Padang Bai różni się od innych miejsc dla miłośników makrofotografii i przyznaję, że kiedy przed laty nurkowałem tam z rurką, z poziomu lustra wody robiła na mnie dość odpychające wrażenie. Jetty w pierwotnym zamierzeniu miał być portem dla dużych statków turystycznych, dlatego też została wypełniona masywnymi palami wbitymi w piaszczyste dno. Z powodu niestabilności podłoża cel ten nigdy jednak nie został zrealizowany. Obecnie cumują tu tylko rybacy, dlatego na dnie można zobaczyć mnóstwo sieci, haczyków i szkie-

letów ryb. Woda jest tu mętna i ciemna, falowanie na dnie sprawia, że człowiek mota się to w jedną, to w drugą stronę, choć na piaszczystym dnie nie robi to tak dużego wrażenia jak na powierzchni; to bardzo specyficzne i tajemnicze miejsce. Być może teraz zadajecie sobie pytanie, dlaczego akurat to miejsce miałoby być tak fascynujące z punktu widzenia makrofotografii podwodnej? Otóż odpowiedź jest prosta: z powodu różnorodności zamieszkujących to miejsce stworzeń morskich. Z długiej listy gatunków, które zadomowiły się w Jetty, wymieniłbym przynajmniej ślimaki nagoskrzelne we wszystkich odcieniach, kształtach i rozmiarach, flabelliny, wachlarzykowate, iglicznie, antenariusy, szkaradnice i skorpeny.

ŚPIĄCE KRÓLEWNY – KREWETKI

W Tulamben i okolicach (Seraya Secret, Melasti, Amed, Coral Garden i Drop-off) można podziwiać małe krewetki i kraby, które doskonale przystosowały się do życia na piaszczystym dnie lub rafie. Arlekin, którego na Bali można zobaczyć prawdopodobnie tylko w Seraya Secret, niewątpliwie jest najpiękniejszą spośród wszystkich krewetek. Ale wygląd bywa zwodniczy i pomimo swojej urody arlekin jest budzącym postrach drapieżnikiem. Żywi się wyłącznie rozgwiazdami i nawet znacznie większa od niego korona cierniowa nie może być pewna, czy spotkanie z arlekinem ujdzie jej płazem. Skuteczność strategii arlekina polega na atakowaniu rozgwiazdy parami, przy czym każda krewetka podczas polowania stosuje na ofiarę inną metodę. Schwytana rozgwiazda jest następnie zjadana przez obie krewetki żywcem nawet przez wiele tygodni.

W zaciszu ukwiałów można dojrzeć maleńkie krewetki Thor amboinensis. Bywają one nazywane seksownymi krewetkami z powodu charakterystycznych ruchów przypominających taniec brzucha.

Poza krewetkami w miejscach, w których warto oddać się makrofotografii, występuje także wiele gatunków krabów o różnych rozmiarach. Do najmniejszych zalicza się Lauriea siagiani (ang. hairy squad lobster). Jego ciało jest niemal całkowicie przezroczyste i porośnięte białymi włoskami, spod których prześwitują świetliście fioletowe plamy. Kraby są bardzo płochliwe, zwykle chowają się przed ciekawskimi nurkami i fotografami w zagłębieniach gąbki (łac. Xestospongia). Inne zaś znajdują schronienie w ukwiałach, np. porcelain anemone crab (łac. Neopetrolisthes ohshimai).

NAGOSKRZELNE – KOLORYT MIEJSC DO MAKROFOTOGRAFII

Podczas nurkowania raczej trudno przegapić ślimaki nagoskrzelne (ang. nudibranch) z powodu ich wyrazistego ubarwienia. Ze względu na ich różnorodność i liczebność, przy każdym kolejnym nurkowaniu można być pewnym spotkania z kolejnymi gatunkami. W Seraya Secret po raz pierwszy miałem okazję sfotografować około półtoracentymetrowego nagoskrzelnego Doto greenamyeri, który został odkryty dopiero niedawno. Wyglądem przypomina donut, czyli amerykański pączek (i stąd jego angielska nazwa donut nudibranch). Jego ciało wygląda jakby składało się z sześciu ułożonych obok siebie pączków i na pierwszy rzut oka trudno powiedzieć, gdzie gło-

wa, a gdzie ogon. Bytuje on wyłącznie na stułbiopławach (należących do typu parzydełkowców), którymi się przy okazji żywi.

Do fotografowania ślimaków nagoskrzelnych i innych mniejszych gatunków w miejscach do uprawiania makrofotografii doskonale nadaje się aparat z APS-C, obiektyw 100 mm makro, ewentualnie soczewki dioptryczne (np. Subsee). Do bardziej artystycznej fotografii podwodnej zdecydowanie polecam tzw. snoot. Jest to specjalna nasadka na zewnętrznej lampie błyskowej, zestaw soczewek optycznych, która redukuje wiązkę światła z flesza i niweluje rozpraszające tło (więcej na temat tej techniki w artykule w Perfect Diver nr 3/2021).

Nie wszystkie piękności i bestie w miejscach do makrofotografii są małe, niektóre z nich mierzą po dziesięć i więcej centymetrów, jak choćby skorpena liść (ang. leaf scorpionfish, łac. Taenianotus triacanthus). Ma ona niemal płaskie ciało, porusza się bardzo subtelnie, naśladując suchy liść kołyszący się na fali. Świadoma swojego doskonałego kamuflażu, nigdzie się nie spieszy i czeka, aż ofiara sama się do niej zbliży.

RAWKA BŁAZEN – ZADZIWIAJĄCY MIESZKANIEC MIEJSC DO MAKROFOTOGRAFII

Wśród innych żyjątek spotykanych w miejscach przyciągających miłośników makrofotografii należy niewątpliwie wymienić osiągające 10–20 cm długości rawki; spotkanie z nimi to marzenie każdego nurka. Budzącą największy po-

dziw rawkę, noszącą nazwę rawka błazen (ang. peacock mantis shrimp, łac. Odontodactylus scyllarus) w większości można ujrzeć tylko wtedy, gdy wychyla się ze swojej kryjówki. Jej sposób polowania wymaga idealnej precyzji. Pomaga jej doskonała orientacja przestrzenna i absolutnie wyjątkowe widzenie kolorów. Niebieskie oczy rawki przez cały czas poruszają się niezależ-

nie od siebie, a pod względem swojej złożoności i zdolności rozpoznawania światła o różnej długości fal, przewyższają nawet ludzkie oko. Czasami rawki bywają nazywane zabójcami krewetek. Swoją ofiarę są w stanie zmiażdżyć jednym ciosem przednich kończyn wyrzucanych z prędkością 23 metrów na sekundę. Skoro potrafią rozbić skorupę kraba czy krewetki, z łatwością mogą połamać palce nurka. Dlatego warto trzymać się od nich z daleka. Co prawda dobrych rad nigdy za wiele, ale pod wodą, w zapale fotografowania i podziwiania ich niesamowitego ubarwienia, natychmiast o tym zapominam.

TRADYCYJNA PRODUKCJA SOLI MORSKIEJ Po nurkowaniu spędziłem jeszcze dwa dni na zwiedzaniu miejsc, których nie miałem czasu odwiedzić podczas ostatniej podróży na Bali. Wśród atrakcji była między innymi wizyta w niewielkich gospodarstwach wytwarzających sól w Amedzie i Kusambie (niedaleko Padang Bai). Podobno mieszkańcy Bali zajmują się produkcją soli morskiej od ponad tysiąca lat, ale z biegiem czasu ubywa rodzin, które gotowe są poświęcić się tej ciężkiej i niezbyt dochodowej pracy. Codzienne obowiązki zaczynają się od nabierania wody morskiej do wiader, filtrowania w bambusowych lejkach wypełnionych gliną i przelewania

do większych zbiorników umieszczonych w ziemi, z których woda częściowo odparowuje na słońcu. Powstała w ten sposób solanka jest ponownie filtrowana i przelewana do przepołowionych skorup kokosa, korytek, z których reszta wody odparowuje, a krystaliczna sól wysycha. Przeciętna produkcja soli w takich rodzinnych gospodarstwach to około pięciu wiader w ciągu dwóch dni, a jeśli wziąć pod uwagę cenę pół dolara za kilogram soli, kwota ta pozwala jedynie na skromne utrzymanie.

KILKA SŁÓW NA ZAKOŃCZENIE

Nurkowanie na Bali to nieskończone możliwości doświadczenia prawdziwej przygody, zarówno w towarzystwie tych najdrobniejszych stworzeń, jak i wdzięcznie przepływających diabłów morskich oraz ogromnych samogłowów wynurzających się z głębin oceanu. Cudowne krajobrazy, uśmiechnięci i przyjaźni ludzie, tradycyjna balijska kultura, bogactwo świątyń, doskonałe miejsca do nurkowania i mnóstwo niecodziennych atrakcji wprost urzekają, dlatego tak łatwo zakochać się w Bali na zawsze.

El Hierro

WSPANIAŁY PREZENT DLA NURKÓW

Tekst AGNIESZKA BLANDZI

Zdjęcia KRZYSZTOF FLIS

Na El Hierro wylądowaliśmy z 40 minutowym opóźnieniem. Niby nie dużo, ale jeśli wiesz, że w bazie nurkowej czeka na nas cała ekipa, by wypłynąć na nurkowanie, to jest bardzo dużo. A mieliśmy przed sobą jeszcze przejazd z północy wsypy na jej południowy kraniec, do La Restingi, znanej przede wszystkim z niesamowicie atrakcyjnych miejsc nurkowych. Droga liczyła około 40 km, natomiast czas przejazdu miał wynieść prawie godzinę. Dlaczego? O tym mieliśmy się za moment przekonać.

Na El Hierro, najbardziej na zachód wysuniętą wyspę należącą do Wysp Kanaryjskich, przylecieliśmy z Teneryfy. Podróż

samolotem lokalnych linii Binter Canarias trwa 40 minut i dla miejscowych kosztuje zaledwie 30 euro. Niestety bilet dla turystów jest o wiele droższy, ale jak wszędzie należy „polować na lasty” i zapewne coś w cenie do 80 euro uda się zakupić. Można również odbyć 3 godzinną podróż promem, ale tu niestety czas naszego przylotu z Polski wykluczył tę możliwość. Pierwsze wrażenie oczywiście, jak na całych Kanarach jest: wieje i jest gorąco. Właśnie silne wiatry i wędrujący przez Teneryfę front pogodowy pełen mgieł i zachmurzeń spowodował nasze lotnicze opóźnienie. El Hierro powitało nas turkusowym niebem, ale wiało jeszcze bardziej. Z niepokojem obserwowaliśmy białe grzywy fal pędzących po Atlantyku, zadając sobie pytanie, jak to będzie z naszym nurkowaniem. Na lotnisku większość pasażerów ustawiła się do biura Cicar (Canary Islands Car) wynajmującego samochody, co jest tutaj koniecznością, aby poruszać się między miejscowościami. Po chwili rozpoczęliśmy podróż przez bardzo górzysty i pofalowany interior. Miejscami krajobraz przypominał Szkocję, przez zielone pagórki, niskie murki oddzielające pola, owce, brązowe i czarne, ciekawskie krowy. Po chwili studiowania mapy zorientowałam się, że pagórki to w istocie nieczynne wulkany, których na wyspie jest ponad 500, zaś pod wodą aż 200. To właśnie one spowalnia-

ły naszą podróż. Mapa z zaznaczonymi wulkanami wskazała, że minęliśmy „zaledwie” 17 z nich. Po drodze napotkaliśmy tutejszą odmianę bitwy o mur opisaną przez Fredrę w „Zemście”. Na El Hierro to oczywiście spór o wulkan, pomiędzy skłóconymi o ziemię braćmi. W efekcie wulkan H-400 został ozdobiony zgrabnym murem, i należy do dwóch rodzin. Taka, lokalna specyfika. Mimo pośpiechu jaki towarzyszył nam w drodze do La Restingi nie mogliśmy zlekceważyć niesamowitego spektaklu natury zwanego tutaj „morzem chmur”. Podczas powolnej wspinaczki po krętych drogach górskiego masywu Valvedere, nagle u naszych stóp rozpostarło się owe morze chmur, pełne złotych i srebrnych refleksów, zasłaniając całkowicie ziemię. Po prostu wielkie wow.

Im bliżej byliśmy południowego krańca wyspy, tym bardziej mieliśmy wrażenie bycia na końcu świata. Za nami pozostały cudowne zielone wzgórza El Pinar porośnięte lasami pinii. Oto wjechaliśmy w kolejne morze, tym razem zastygłej lawy. Od tej pory towarzyszyły nam brązowo – czarne zamarłe w nagłym skoku fale lawy, silny słony wiatr i wspaniałe słońce. Najbardziej na południe wysuniętym miejscem wyspy jest cypel z portem i wioską rybacką La Restinga. Jednak wśród piktogramów na mapie, jako pierwszą i podstawową atrakcję tego miejsca oznaczono nurkowanie. I tak jest rzeczywiście. W La Restinga panuje tak ulubiona przez nurków atmosfera ogromnej bazy nurkowej. Wzdłuż nabrzeża, co kilkanaście metrów zapraszają bazy nurkowe, nazwom pensjonatów towarzyszą nazwy klubów nurkowych, w okolicznych knajpkach i kawiarniach spo-

tykamy naszych towarzyszy nurkowania z łodzi. Rano, przez okno z pokoju, obserwowałam wypływające łodzie z nurkami, w ciągu dnia napotykaliśmy ludzi w nurkowych piankach i skafandrach, a wieczorem, widzieliśmy z okien światła latarek w wodach portowego basenu. Dodajmy, że w owym basenie mieszkają aż trzy żółwie, zbyt leniwe, by szukać pożywienia w Oceanie. I nie trzeba nurkować, by je zobaczyć, ponieważ zaciekawione często pływają na powierzchni wody. Zadbany, z dobrą infrastrukturą i łagodnym zejściem basen portowy służy jednocześnie jako miejsce szkolenia dla początkujących nurków, można się tutaj wyważyć, zrobić check dive, czy po prostu popływać z żółwiami. Wody portu są krystalicznie czyste,

El Bajon

otoczone malowniczymi wysokimi czarnymi klifami, z niewielkimi plażami. Po prostu wymarzone miejsce relaksu przed i po nurkowaniu.

Do naszej bazy w centrum La Restingi wpadliśmy mocno zdyszani, ale wszyscy na nas czekali. Większość tutejszych centrów nurkowych jest naprawdę świetnie przygotowana. Składa się z wyżej położonej części biurowo-szkoleniowej i drugiej, poniżej linii ulicy, części ze sprzętem nurkowym, sprężarkownią, eleganckimi przebieralniami, prysznicami i kilkoma basenami do płukania sprzętu. Nurków przyciągają tu warunki, o jakich marzy każdy z nas, zwłaszcza zmęczony polską długą zima i zimną wiosną. Temperatura wody wynosi w maju około 20°C i nie zmienia się bez względu na głębokość. Nic więc dziwnego, że tradycja nurkowania jest tu bardzo długa. Centro de Buceo El Hierro, z którym zanurzaliśmy się pod wodę, powstało już w 1978 roku, a jego właściciel Iñaki Cayón Casla, niezmiennie pokazuje nurkom podmorskie uroki. Baza ma do dyspozycji butle stalowe 12 i 15-litrowe, z dwoma lub jednym zaworem, oferuje nitrox lub powietrze. Wypłynięcia z portu są organizowane najczęściej dwa razy dziennie, przed południem. Większość tutejszych baz nurkowych od nabrzeża dzieli zaledwie 300–500 metrów, podob-

nie w zasięgu ręki znajdują się miejsca noclegowe, kafejki i sklepy.

Również i nasza podróż z bazy na nabrzeże trwała zaledwie 5 minut, sprawnie załadowany sprzęt i oto pędziliśmy łodzią, skacząc po falach, w strugach morskiej wody do nurkowiska El Salto. Nasze początkowe obawy, co do spienionych wód Oceanu okazały się niepotrzebne. Posejdon zadbał o nas i przygotował dla pasjonatów nurkowania miejsce specjalne. Wokół la Restingi rozciąga się obszar „Mar de Calmas”, tzw. Morza Spokoju. Otóż od cypla, aż po latarnię Faro de Orchilla widzimy spokojne, wolne od dużych fal, wody Atlantyku. Wygląda to niesamowicie, i daje nurkom aż 40 kilometrowy pas w miarę spokojnych wód. Nawet przy silnym wietrze, nurkowanie w zatokach wzdłuż wybrzeża jest bardzo komfortowe i niesamowicie widowiskowe. Obfitość wspaniałych morskich stworzeń gwarantuje tu dodatkowo rezerwat Reserva Marina, który swoim zasięgiem obejmuje obszar podwodnej strefy wulkanicznej. Dzięki tym warunkom okolice La Restinga są uznawane za najlepsze miejsca do nurkowania na Wyspach Kanaryjskich, odbywa się tu również Open Foto Sub – światowej sławy festiwal podwodnej fotografii. Pomimo, że nurkowaliśmy wielokrotnie w Atlantyku, to jednak te kilka miejsc (a dostępnych

Baja del Camello
El Desierto
El Salto
El Salto

jest ponad 40), które mieliśmy okazję zobaczyć, zrobiły na nas „piorunujące” wrażenie. Nurkowisko El Salto osiągnęliśmy po 5 minutach płynięcia. Na łodzi mieliśmy towarzystwo ubranych w mokre skafandry z kapturami, nurków z Niemiec, Francji no i Hiszpanii. Widać, że specyfika nurkowania w morskich wodach nie była im obca, pomimo fal i powierzchniowego prądu wejście i wyjścia na łódź przebiegało bez żadnych problemów. My natomiast szybko zrozumieliśmy nasz błąd: na drugie nurkowanie suche skafandry tak, ale bez docieplenia, wystarczy absolutnie termiczna bielizna. Woda miała 20°C, bez względu na głębokość, a temperatura na powierzchni, pomimo chłodzącego wiatru wynosiła 30°C. El Salto zachwyciło nas ponad 60 metrową widocznością i ławicami ryb. Podziwialiśmy złote, srebrne i czerwone ryby, fioletowe mureny o białych zębach wijące się wśród skał. Kilkumetrowe czarne płaszczki. Malutkie kolorowe ślimaki. Ciekawskie wąsate krewetki i potężne langusty. Ale był to jedynie przedsmak kolejnego nurkowania wzdłuż ścian wulkanu

El Bajon uchodzące za najbardziej spektakularne miejsce wśród 40 nurkowych spotów. Znajduje się w odległości około 2 minut płynięcia łodzią z portu. Ze względu na lekki prąd przynoszący pożywienie i tlen jest ulubionym miejscem

BUT BARE KEEPS YOU WARM ON EVERY DIVE.

El Bajon
El Bajon

ryb. I nurków, którzy czują się tu jak w gigantycznym akwarium, z równie gigantycznymi rybami. Płynie się wzdłuż ścian wulkanu, następnie przepływa przez krater, by opłynąć wulkan ponownie. Zielono-brązowe, monumentalne ściany z widocznie zarysowanymi liniami lawy, doskonale widoczna prawie 100 metrowa głębia, granatowa woda prześwietlona słońcem. Ryby, ławice spokojnych, jakby pozujących do zdjęcia wielkich limonek (przypominających tuńczyki), grupy barakud, to wszystko razem jednym po prostu zatykało dech w piersiach, a u innych powodowało przyśpieszony z wrażenia oddech. Jakby nie dosyć tych atrakcji, w kolejnych, leżących obok siebie miejscach Baja del Camello i El Desierto powitały nas wielkie, ponad metrowe grupery, zwane tutaj mero. Na czele ze swoim kierownikiem, potężnym okazem, który

El Bajon
El Bajon

postanowił sprawdzić kto go odwiedza. Hiszpańskiego instruktora, który chciał „dać mu buzi”, usiłował ugryźć, koledze fotografowi ściągnął filtr z kamery, a i na mnie patrzył się tak jakoś podejrzliwie. Widać, że to wspaniała ryba z charakterem. Nic dziwnego, że symbolem La Restingi jest uwieczniony pomnikiem gruper El Pancho, który dożył aż 40 lat. Zmierzono to na podstawie rocznego przyrostu wagi, który wynosi 1 kg, El Pancho ważył właśnie aż 40 kg. Obydwa te miejsca nurkowe Baja del Camello i El Desierto są znane również z najmłodszego, podwodnego wulkanu, który wybuchnął w 2011 roku. Najpierw wyrzucił z siebie popiół czyniąc z oceanu szarą zawiesinę, a następnie eksplodował gejzerami gorącej wody, która przez wiele dni miała niesamowicie turkusowy kolor, uwieczniony na wielu zdjęciach. Ale bez obaw, wulkan nie wybuch nagle. Przez wiele dni mieszkańcy El Hierro czuli pod stopami lekkie drżenie ziemi, ponieważ przemieszczająca się rzeka lawy szukała swego ujścia, by znaleźć je właśnie w okolicach La Restingi.

Jeszcze dawniej, bo ponad 150 000 lat temu, morze lawy zastygło tutaj w postaci monumentalnych klifów broniących wyspę przed falami Oceanu Atlantyckiego. Niezwykłe, czarne plaże fantastycznie kontrastują z biało-szmaragdowymi wodami, a urwiste wybrzeże swą monumentalnością doprowadza do zawrotu głowy. Tak więc również podróż łodzią na miejsce nurkowe dostarcza wspaniałych wrażeń.

Zdecydowanie warto poświęcić chociaż jeden dzień na zwiedzanie wyspy, by zobaczyć Meridian – oznaczony południk zero, odwiedzić Centrum Naukowe El Julan, gdzie zostawili swe ślady berberyjscy osadnicy zwani Bimbaches, ich magiczne wodne drzewo El Garoé, podziwiać niesamowite widoki zwłaszcza w La Peña, skąd roztacza się panorama na dolinę El Golfo, zajrzeć do rezerwatu El Sabinar z drzewami jałowca, które pod wpływem wiatru przybrały niesamowite, powyginane kształty. No i oczywiście posmakować lokalnej kuchni, która oprócz owoców morza słynie również z quesadilla herreña – sernik wypiekany na bazie sera koziego. Pyszności.

Wrócimy na El Hiero, by pokazać je naszym przyjaciołom i wspólnie zanurzyć się w morzu chmur, chodzić po morzu lawy i zanurkować w Morzu Spokoju.

Baja del Camello

Safari nurkowe po Morzu Czerwonym

„ZŁOTY TRÓJKĄT”

Tekst SYLWIA KOSMALSKA-JURIEWICZ

Zdjęcia ADRIAN JURIEWICZ

yjemy na tym samym świecie, ale to od naszej interakcji z tym światem zależy jak będzie nam się na nim żyło.

Od ponad roku praktykuję wdzięczność, wcześniej też to robiłam, ale nie z taką intensywnością i wiarą w sercu, z jaką robię to teraz. Odkąd wdzięczność stała się moją mantrą, medytacją i nieodzownym elementem codzienności, to w moim życiu zaczęły dziać się cuda...

Bezszelestnie, z filiżanką pysznej, porannej kawy w dłoni wspinam się po drewnianych schodach na sundeck, z którego rozpościera się przepiękny widok na Morze Czerwone, niskie kolorowe budynki i okazały meczet w porcie. Towarzyszy mi błoga cisza przerywana od czasu do czasu odgłosami przelatujących ptaków i delikatnych fal uderzających o burtę łodzi.

To moja chwila samotności, w której zatapiam się bez reszty i odczuwam nieopisaną wdzięczność, patrząc na otaczający mnie piękny świat. Dziękuję za to, że tu jestem i mogę przeżyć

tą niezwykłą przygodę wraz z grupą wspaniałych osób, przyjaciół, którzy po chwili dołączają do mnie, aby wspólnie podziwiać wschód słońca.

Wczoraj wczesnym popołudniem wylądowaliśmy na lotnisku w Hurghadzie we wschodnim Egipcie, droga do portu zajęła nam około piętnastu minut jazdy busem. Po drewnianym, lekko chwiejącym się trapie weszliśmy na pokład pięknej łodzi o nazwie Seea Serpent Grand, którą dzisiaj wypływamy w siedmiodniowy rejs po Morzu Czerwonym. Trasa safari nurkowego to „Złoty Trójkąt” ze względu na trzy niewiarygodnie piękne miejsca, przy których będziemy nurkowali – Brothers, Dedalus i Elphistone. Harmonogram dnia podczas safari nurkowego jest z góry ustalony i wszyscy go przestrzegają, chyba że wydarzy się coś nieoczekiwanego co sprawi, że ulegnie zmianie (np. pogorszenie pogody czy bardzo silne prądy, które uniemożliwią nurkowanie w zapla-

Wyrażanie wdzięczności słowami jest uprzejme i przyjemne, odgrywanie wdzięczności hojne i szlachetne, ale przeżywanie wdzięczności jest dotknięciem nieba.

Johannes A. Gaertner nowanym miejscu). Każdego dnia wstajemy o godzinie 6:00 choć niektórzy, tak jak ja, chcąc podziwiać wschód słońca budzą się o 4:50. Następnie o godzinie 6:30 jest breafing (omówienie miejsca nurkowego), a o 7:00 zaczyna się pierwsze nurkowanie. Po godzinnym nurkowaniu wracamy na łódź, jemy śniadanie, odpoczywamy i o godzinie 10:30 ponownie słuchamy breafingu, aby pół godziny później zacząć drugie nurkowanie. Po powrocie na łódź odpoczywamy, jemy lunch i o godzinie 14:30 zbieramy się na kolejnym breafingu, aby pół godziny później zejść pod wodę na trzecie nurkowanie. Po godzinnym

Wstaję ponieważ wiem, że za moment Morze Czerwone zaleje złotopomarańczowa poświata wchodzącego po niebie słońca. Gdybym została w łóżku ten piękny spektakl by mnie ominął.

nurkowaniu, odpoczywamy jemy przekąski w postaci owoców i antipasti, a następnie o 18:30 zbieramy się na breafing, aby o 19:00 zacząć czwarte nocne nurkowanie. Po godzinnym nurkowaniu wracamy na łódź, gdzie czeka już na nas pyszna kolacja i relaks.

Z portu wypływamy wczesnym przedpołudniem, morze jest bardzo spokojne, a temperatura powietrza przekracza 35°C. Nasz sprzęt do nurkowania jest już sklarowany i gotowy, aby go na siebie założyć i wskoczyć do wody. Do pierwszej lokalizacji nurkowej Panorama Reef płyniemy około dwóch godzin, w tym miejscu robimy tzw. check dive (sprawdzające nurkowanie). Miejsce jest wyjątkowo urokliwe, nie ma prądów, a piaszczyste dno porastają piękne ogrody koralowe, w których schronienie znajdują różne kolorowe ryby, a także mureny, skorpeny i wiele innych gatunków morskich stworzeń. Przez moment na horyzoncie pojawia się znacznych rozmiarów orleń, który nieśpiesznie odpływa w toń. W tej lokalizacji zostajemy również na nurkowanie nocne, które okazuje się przepięknym doświadczeniem: oglądamy mątwy, spanish dancer, płaszczki, ślimaki nagoskrzelne i wiele innych pięknych stworzeń, które uaktywniają się po zachodzie słońca.

Na Brothers Island płyniemy całą noc, morze jest spokojne, a szum silnika i delikatne kołysanie sprawiają, że zasypiamy jak dzieci w swoich kajutach. Następnego dnia budzę się przed świtem o godzinie 4:40 najchętniej zostałabym w łóżku i godzinę dłużej pospała. Wstaję ponieważ wiem, że za moment Morze Czerwone zaleje złoto-pomarańczowa poświata wchodzącego po niebie słońca. Gdybym została w łóżku ten piękny spektakl by mnie ominął. Dopiero kiedy wyjdziemy

Kiedy oderwiemy na chwilę wzrok od przepastnych wachlarzy to w granatowej toni dostrzeżemy ławice barakud i tuńczyków.

poza swoją strefę komfortu, przełamiemy własne słabości, lenistwo, lęki, obawy i odważymy się zawalczyć o swoje marzenia, doświadczymy piękna tego świata (zostajemy nagrodzeni niepowtarzalnym wschodem słońca czy magicznym nurkowaniem z rekinami).

Dwie kamienne wyspy „Mały Brat” i „Duży Brat” wynurzają się z morza skąpanego w oranżowej poświacie wschodzącego słońca. Nie mogłam wymarzyć sobie piękniejszego prezentu o poranku, jak ten niewiarygodny spektakl na niebie.

„Duży Brat”, który swoim kształtem przypomina łódź podwodną, wyróżnia się na tle swojego mniejszego brata zbudowaną przez Anglików piękną latarnią morską, która działa od 1884 roku do dziś. Tuż u podnóża wyspy na głębokości około 25 metrów (opada do 80 metra) spoczywa przepiękny wrak statku transportowego Numibia, który wpadł na rafę i zatonął 29 lutego 1901 roku. 120 lat po zatonięciu statku jego szczątki wyglądają spektakularnie. Metalową konstrukcję porastają zjawiskowe ogrody koralowe i zamieszkują niezliczone gatunki morskich stworzeń. Kilkadziesiąt lat później, niedaleko wraku Numibia, w 1957 roku spoczął kolejny wrak o nazwie Aida, który przypłynął na wyspę z zaopatrzeniem dla latarników morskich i natrafił na sztormową pogodę, podczas której uderzył w rafę, a jego kadłub przełamał się na dwie części. Dzisiaj jego szczątki możemy oglądać na około 28 metrach (opada

do 52 metrów). Aida jest pięknym wrakiem, ale wydobywa się z niej przenikliwy mrok, który trudno wyrazić słowami… Jest bardzo surowa i mroczna, a jej całość jakby spowija mgła... „Duży Brat” to nie tylko dwa piękne wraki, ale również przepiękne ogrody koralowe, które obrastają południową kamienną, podwodną ścianę. Tu również spotykamy piękne rekiny rafowe white tipy i black tipy.

„Mały Brat” natomiast, to przede wszystkim wschodnia i zachodnia ściana, którą porastają lasy gorgoni, wyglądają spektakularnie na tle kamiennej ściany. Kiedy oderwiemy na chwilę wzrok od przepastnych wachlarzy to w granatowej toni dostrzeżemy ławice barakud i tuńczyków. Nurkowania u wybrzeży tych dwóch wysp odbywają się z zodiaka, na którego wchodzimy po zakończonym nurkowaniu przy zachowaniu pewnych procedur bezpieczeństwa. Ze względu na występujące w okolicy rekiny takie jak longimanus, które w swoim środowisku uważane są za niebezpieczne dla ludzi i niekiedy dochodzi do ataków z ich udziałem. Do czego w dużej mierze przyczynił się człowiek, który dla zwabienia rekinów ku uciesze turystów nęcił je wrzucając np. kawałki kurczaka do wody. Rekiny te zaczęły coraz śmielej podpływać do łodzi i nurków, zwłaszcza tych wynurzających się ku powierzchni. Dla bezpieczeństwa osób nurkujących wprowadzono pewne zasady bezpieczeństwa, których bezwzględnie każdy nurek powinien prze-

Podczas przystanku bezpieczeństwa, na około 5 metrach, nagle w oddali pojawia się duży cień, który nieśpiesznie zbliża się do nas. To rekin młot z całą swoją ciekawością, płynie powoli, majestatycznie, a na jego skórze odbijają się promienie porannego słońca.

strzegać. Po zakończonym nurkowaniu i podczas przystanku bezpieczeństwa na 5 metrach, nurkowie wynurzają się parami wzdłuż liny przyczepionej do boi sygnalizacyjnej. Kiedy dwie osoby wejdą już na zodiak, wówczas dwie kolejne mogą zacząć się wynurzać, aż cała grupa nurków znajdzie się na łodzi. Nasz przewodnik nurkowy pokazał nam film, który nagrał kamerą GoPro kilka miesięcy temu, kiedy dwójka turystów po zakończonym przystanku bezpieczeństwa, wynurzyła się do zodiaka, a z otchłani tuż za nimi wynurzył się longimanus i zaczął ich niebezpiecznie okrążać. Przewodnik nurkowy zaczął uderzać karabinkiem o swoja butlę, aby odciągnąć uwagę rekina. Przyjął też pionową postawę i nie spuszczał rekina z oczu. Na szczęście sytuacja skończyła się dobrze i wszyscy bezpiecznie wrócili na łódź. Nie zmienia to faktu, że podczas każdego nurkowania trzeba zachować szczególne środki ostrożności (takie jak płynięcie w grupie, a kiedy rekin się pojawi należy się spionizować i obserwować osobnika).

Na łodzi oprócz naszej grupy jest jeszcze kilkoro innych uczestników rejsu, różnych narodowości. Tworzymy dwa oddzielne zespoły jeden team jest z Polski, a drugi nazywa się międzynarodowym. Jednego dnia nurkujemy jako pierwsi, a następnego jako drudzy. Jest też para starszych Ameryka-

nów, którzy zostali na kolejne safari nurkowe i mają swojego prywatnego przewodnika nurkowego.

Do Dedalus Reef, który leży na środku Morza Czerwonego i jest maleńką wyspą z przepiękną latarnią morska na środku, płyniemy około 10 godzin. Po porannym breafingu wchodzimy na zodiaka i płyniemy na nasze pierwsze nurkowanie w tym niezwykłym miejscu. Wskakujemy do wody na ujemnej pływalności i jak najszybciej staramy się dopłynąć do zbocza opadającej pionowo kamiennej ściany porośniętej miękkimi i twardymi koralowcami. Zazwyczaj w tym miejscu występują bardzo silne prądy, ale nie tym razem, morze jest bardzo spokojne nie tylko na powierzchni, ale również pod wodą. Zanurzamy się na około 30 metrów w poszukiwaniu rekinów, a szczególnie jednego gatunku: rekina młota. Najczęściej pojawiają się wtedy, kiedy są silne prądy, dlatego szanse na ich spotkanie są dzisiaj znikome. Po 35 minutach poszukiwań płyniemy bliżej pięknej rafy i powoli zaczynamy się wypłycać tracąc nadzieję na spotkanie z rekinami. Podczas przystanku bezpieczeństwa, na około 5 metrach, nagle w oddali pojawia się duży cień, który nieśpiesznie zbliża się do nas. To rekin młot z całą swoją ciekawością, płynie powoli, majestatycznie, a na jego skórze odbijają się promienie porannego słońca. Zaczynam krzyczeć w auto-

mat ze szczęścia i dziękować za ten niezwykły prezent, którym zostaliśmy obdarowani przez morze. Podczas drugiego nurkowania w tym samym miejscu zaraz po tym, jak odpłynęliśmy zodiakiem od łodzi nasz przewodnik nurkowy dostrzegł na wodzie małego ptaka, który był potwornie zmęczony i nie miał siły dolecieć do wyspy. Wyłowiliśmy go, ratując mu życie. Kiedy upewniliśmy się, że ptak jest bezpieczny na łodzi popłynęliśmy na nurkowanie, w połowie drogi silnik w zodiaku przestał działać. Nasz mały kapitan dwoił się i troił, aby uruchomić maszynę, ale każda próba ożywienia silnika kończyła się fiaskiem. Żar lał się z nieba, a my powoli zaczęliśmy dryfować. Postanowiliśmy wyskoczyć z zodiaka, w miejscu w którym się znajdowaliśmy. Wskoczyliśmy do wody na ujemnej pływalności, a po chwili z granatowej otchłani podpłynął do nas rekin młot, a za nim kolejny i jeszcze jeden. Czasami nie warto walczyć z losem tylko poddać się temu co ze sobą niesie, a okaże się, że sytuacja w pierwszym

Don’t settle for less.

Elite design. Top performance. With Atomic Aquatics, the only limits are your own.

www.nurkowanie-ecn.pl

Po wyjściu z wody czekała na nas kolejna niespodzianka, stado delfinów butlonosych podpłynęło do naszego zodiaka. Trzymały się tak blisko, że były na wyciągnięcie dłoni.

odczuciu mało komfortowa stała się najlepszą z możliwych. Grupa international, która nurkowała jako druga tego dnia nie spotkała ani jednego rekina.

Podczas trzeciego nurkowania na Dedalus Reef popłynęliśmy na zachodnią ścianie, gdzie pomiędzy 5, a 10 metrem rosną imponujące kolonie ukwiałów, które zamieszkują błazenki. Nigdzie wcześniej na świecie nie widziałam takiego skupiska tych ryb i tak pięknej rafy koralowej, którą mogę porównać do tej na Raja Ampat. Nie tylko anemony mnie oczarowały, ale również rekiny młoty, które co jakiś czas przepływały tuż obok oraz ławice tuńczyków i barakud. Ten niezwykły dzień mógł zwieńczyć tylko magiczny zachód słońca, który wspólnie podziwialiśmy z łodzi.

Na rafę Elphistone przypłynęliśmy o świcie po porannym, krótkim breafingu. To miejsce słynie z bardzo silnych prądów, ale również z bogatego podwodnego życia, pięknych ogrodów koralowych i dużych stworzeń morskich takich, jak szare rekiny rafowe, czy rekiny longimanus. Podczas pierwszego nurkowania na Elphistone prąd jest minimalny. Tym bardziej zadziwił nas fakt, że przypłynął do nas hamerhead, którego mogliśmy oglądać z bliska, pojawiła się również ławica tuńczyków. W połowie nurkowania dołączył do nas sporych rozmiarów napoleon, który ewidentnie chciał, abyśmy dali mu coś do jedzenia.

Niektórzy DM zabierają ze sobą pod wodę ugotowane na twardo jajka i karmią ryby. Napoleon, który płynął z nami do końca nurkowania ewidentnie liczył na małe co nieco. Po wyjściu z wody czekała na nas kolejna niespodzianka, stado delfinów butlonosych podpłynęło do naszego zodiaka. Trzymały się tak blisko, że były na wyciągnięcie dłoni.

Tego dnia wykonaliśmy jeszcze dwa nurkowania na rafie Elphistone, a następnego mieliśmy nurkować na wraku Salem Expres. Niestety sytuacja losowa sprawiła, że musieliśmy zmienić plany. Jeden z uczestników safari nurkowego, Amerykanin z grupy międzynarodowej, po wyjściu z ostatniego nurkowania nagle źle się poczuł, upadł na pokład łodzi nie mogąc się podnieść. Załoga natychmiast zareagowała, podała tlen mężczyźnie, sprawdziła komputer poszkodowanego i ułożyła w bezpiecznej pozycji. Na jego ciele nie pojawiły się typowe oznaki choroby dekompresyjnej (marmurek, widoczne żyły czy ból stawów). Niestety stan mężczyzny nie poprawiał się, dlatego kapitan łodzi podjął decyzję o natychmiastowym powrocie do portu w Hurghadzie. W szpitalu okazało się, że Amerykanin doznał urazu ciśnieniowego i musiał odbyć kilka sesji w komorze hiperbarycznej. Według komputera Amerykanina każde z nurkowań przeprowadzone było prawidłowo.

Kolejne nurkowania odbyliśmy u wybrzeży wyspy Giftung, tym samym kończąc przygodę na safari. Może nie udało nam się zobaczyć wraku Salem Expres, ale doświadczyliśmy obecności rekinów, delfinów oraz innych stworzeń, które zamieszkują Morze Czerwone, a co najważniejsze Amerykanin przeżył...

4baltic

CZWÓRKA

DLA BAŁTYKU

Wojciech Zgoła: Widziałeś kiedykolwiek Magazyn Perfect Diver?

Tomek Ramutkowski: Szczerze?

No...

Wiesz co, na pewno widziałem. Ramówka i forma wizualna jest mi znana.

Dobrze, tu masz najnowsze wydanie drukowane, możesz sobie poprzeglądać w wolnej chwili.

Dzięki, tak zrobię.

Ile lat już nurkujesz?

Będzie z 15 lat, trochę czasu już jest. No i nurkuję dość intensywnie. U Śp. Roberta Kleina robiłem swój pierwszy kurs instruktorski, ale już wcześniej całe sezony przesiadywałem

Moja rozmowa z Tomkiem Ramutkowskim, pomysłodawcą i założycielem Stowarzyszenia 4baltic

w Jastarni uczestnicząc czynnie w szkoleniach. Od razu szedłem w kierunku wraków i nurkowań technicznych. Rekreacja mnie nie interesowała.

No ale wiesz, każdy musi zacząć od rekreacji.

Jasne, przez kilka lat, do mojego pierwszego kursu technicznego, czyli advanced nitrox, chociaż to i tak w większości był czas nurkowań treningowych i skillsowych.

Wielu jest teraz nurków na pograniczu rekreacji i nurkowań technicznych.

Dokładnie. Mam wielu kursantów, którzy właśnie robią advanced nitrox, jeden stejdżyk, wiesz, na razie delikatnie. Nikt nie musi schodzić od razu na 100 m głębokości.

Nawet nie powinno tak być, że każdy schodzi na 100 m. Jasne, że nie. Ale zobacz, z punktu widzenia komercji jest duże ciśnienie instruktorów i kursantów też, na szybkie robienie kursów, jaskiniowych, technicznych…

A zdarza Ci się, że nurkujesz nie w Bałtyku… (śmiech)… nie no jasne, choć przyznam, że do jezior wchodzę raczej niechętnie. W nich nurkuję tylko wtedy, gdy robię to z kursantami.

Bo musisz…

No bo muszę, tak. Chodzi o to, że jezioro daje jednak bardziej przewidywalne warunki i relatywnie małą głębokość, co ma znaczenie w przypadku nurkowań skillsowych.

Ale Attersee czy Garda już spoko?

A to tak, to już spoko. Chociaż ostatnio wzięło mnie na fotografię makro. Podczas ostatniego pobytu w Chorwacji potrafiłem godzinami „siedzieć” z rebem na plecach i szukać obiektów do sfotografowania. Potrafiłem dwie czy trzy godziny spędzić nad ślimaczkami. Piękna sprawa, ale to też w morzu:)

No dobrze, a skąd się wziął 4baltic? Czy to był taki pomysł „pstryk”, czy to rosło i dojrzewało? 4baltic to był pomysł, który kiełkował w mojej głowie od dłuższego czasu. Od samego początku mojej przygody z nurkowaniem, nurkowałem na wrakach. Na przestrzeni lat i setek godzin pod wodą można zauważyć drastyczną zmianę tego, co jest pod wodą. Ile jest dorsza na wrakach (a ile było), a właściwie, dlaczego go nie ma. Flądry są w opłakanym stanie. Chude, mizerne, z jakimiś plamami. Do tego stan samej wody, rolnicy użyźniają swoje pola, a to z deszczem spływa do Zatoki i do morza.

Jest wielkości pięciozłotówki i zamieszkuje nasze wody już od kilkudziesięciu lat. Krabik amerykański (Rhithropanopeus harrisi) właśnie ma okres rozrodczy, który będzie trwał do końca sierpnia.

Mówi się też coraz częściej o przenikaniu do środowiska Bałtyku związków chemicznych z zatopionej broni chemicznej z czasów II WŚ.

Niektórzy uważają również, że same wraki nie są korzystne dla środowiska. I osobiście ubolewam nad tym, że np. Franken został zamknięty dla nurków. Jako Stowarzyszenie 4baltic będziemy zabiegać o to, żeby można było na nim nurkować. Pan czy Pani z Urzędu Morskiego nie pójdzie tam i nie zweryfikuje jaki jest stan tego wraku, a my jako nurkowie, możemy zejść na wrak i zrobić dokumentację np. fotograficzną czy filmową stanu Frankena. Przez to, dzięki nam, mogą być na bieżąco.

No i co z tym Stowarzyszeniem?

No właśnie. Biorąc pod uwagę to, że jestem „lokalesem”, że tu mieszkam i nurkuję oraz to, co powiedziałem przed chwilą, rosła we mnie chęć zrobienia czegoś. Nie chciałem się tylko przyglądać, ale wziąć sprawy w swoje ręce. Wolę kreować rzeczywistość niż być tylko biernym obserwatorem. Ale co przelało czarę goryczy? Otóż to, że wszystkie stowarzyszenia, do których pukałem z chęcią nawiązania współpracy, nie chciały współpracować. Są raczej zamknięte, hermetyczne. Dlatego pomyślałem – zróbmy coś swojego. Większość „ojców założycieli” 4baltic, to moi kursanci na różnych poziomach wyszkolenia, bliżsi znajomi i przyjaciele.

Ile osób tworzy 4baltic? Zebraliśmy się i stworzyliśmy to Stowarzyszenie w 8 osób.

Jak to zostało przyjęte przez środowisko? Na ile stwierdzenie kilku osób „wspieramy 4baltic” przekłada się na realną pomoc, zaangażowanie?

Odzew ze strony środowiska przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Część to pewnie tylko czcze gadanie, ale część podeszła poważnie i, mam nadzieję, coś z tego będzie. Chcemy się dogadać z różnymi grupami, nie tylko nurkowymi, uprawiającymi różne sporty, np. kitesurfing. Chętnie będziemy z nimi wszystkimi współpracować.

A jakie są główne cele 4baltic?

Robimy wszystko, co można zrobić dobrego dla Bałtyku. Sama nazwa 4baltic ma w sobie ukryte 4 filary. Są to: szeroko rozumiana ochrona środowiska, drugi to poszukiwanie i identyfikacja wraków, trzeci to podnoszenie świadomości nurków i całego społeczeństwa odnośnie ekosystemu i tego, jakie mamy zasoby. Czwarty cel, czy filar to integracja naszego środowiska.

I to jest ta 4 (czwórka) w nazwie?

Tak, to jest ta czwórka: dla Bałtyku (for Baltic) i 4 filary, 4 główne cele.

Bardzo fajnie wymyślone!

Dzięki (z uśmiechem)

Jestem ciekawy, jakie cele będą się potem realizowały w rzeczywistości, bo łatwo nie będzie.

No tak to już jest, że choćby się chciało z ludźmi współpracować, to oni mają jakieś opory. Ale to jest właśnie zadanie dla naszego Stowarzyszenia. Bo przecież razem możemy więcej.

Gdybyście np. sprzątali dno Bałtyku na jakimś odcinku morza, dawaj znać. Perfect Diver na stałe od zeszłego roku

TOMEK RAMUTKOWSKI

Od najmłodszych lat zafascynowany podwodnym światem. Już jako kilkuletni chłopiec, z maską starego typu, przyglądał się podwodnym stworzeniom. Jednak na pierwszy oddech z automatu oddechowego czekał do 2007 roku. I od tego wszystko się zaczęło! :) Aktualnie ma na swoim koncie kilka tysięcy zanurzeń, w różnych miejscach na świecie, chociaż to jakość, a nie ilość, jest dla niego kluczowa. Nurkuje głównie technicznie, wrakowo i jaskiniowo. Od kilku lat zafascynowany nurkowaniem na obiegu zamkniętym.

współpracuje z Fundacją Nasza Ziemia i jeden z finałów w tym roku będzie prowadzony pod wodą.

Super. Chcemy dogadać się z lokalnymi władzami i zorganizować kilka lokalnych przedsięwzięć. Oczywiście damy znać.

To jak możemy pomóc jako PD?

Fajne jest już to, że informacja o 4baltic ukaże się w waszej gazecie, że był z waszej strony odzew i że więcej ludzi się dowie o naszej inicjatywie. To pozwala mi sądzić, że są ludzie, z którymi można pójść gdzieś dalej. Zrobić więcej. Generalnie do stowarzyszenia może przystąpić każdy, ale z formalnego punktu widzenia jest tak, że dany kandydat musi być zaaprobowany przez dwóch członków Stowarzyszenia 4baltic i jest to wówczas głosowane. Chcemy też, by taki kandydat napisał list motywacyjny lub spotkał się z nami, by zobaczyć, co chciałby wnieść do stowarzyszenia swoim członkostwem.

Tomek, bardzo dziękuję za spotkanie, że miałeś czas by podjechać do Łeby i pogadać nad Morzem Bałtyckim o Bałtyku i o 4baltic. Pozostajemy w kontakcie i do dyspozycji. Również dzięki i bardzo się cieszę, że się poznaliśmy i spotkaliśmy.

Praktycznie od początku nurkowej drogi związany z bałtyckimi wrakami, na których nurkuje długo i głęboko. To na nich również najczęściej szkoli swoich kursantów, kładąc duży nacisk na wysoki poziom ich wyszkolenia.

Tomek jest Instructor Trainerem, instruktorem rebreatherowym, technicznym i wrakowym w kilku organizacjach szkoleniowych. Od ponad 10 lat dzieli się swoją wiedzą z innymi.

Techniczne nurkowania wrakowe czy jaskiniowe często przełamuje zdecydowanie płytszymi, w poszukiwaniu jakiegoś zwierza do ustrzelenia. Apa-

ratem rzecz jasna! :) Bowiem od niedawna aparat stał się stałym elementem jego ekwipunku, a dobro fauny i flory jest dla niego kluczowe. Dlatego czynnie działa w celu ich ochrony. Założyciel i Prezes Stowarzyszenia 4baltic, właściciel w Deepbusters i pomysłodawca Wreckbusters.

www.4baltic.pl, www.deepbusters.pl, www.wreckbusters.pl, www.facebook.com/tomekramutkowskitechnical

„Wirus Hemmoor”

Tekst i zdjęcia MARIUSZ BEBEL (Morox)

W 1989 roku stałem się wielkim fanem tego jeziora. Jako świeżo wyszkolony nurek policyjny wszedłem na teren bez zezwolenia, przez otwór w ogrodzeniu i stanąłem oniemiały przed jeziorem, które mieniło się w najpiękniejszych odcieniach błękitu i turkusu. Koniecznie musiałem tu zanurkować! Już następnego dnia zrobiłem pierwsze z wielu nurkowań w Kreidesee, a obecnie niezliczoną ich ilość. Śmiem twierdzić, że zostałem zarażony „wirusem Hemmoor”, którym po dziś dzień skutecznie zarażam wielu nowych nurków.

Holger Schmoldt

Właściciel Kreidesee Hemmoor

HEMMOOR Hamburg

Ci, którzy uprawiają nurkowanie, prędzej czy później natkną się na centrum nurkowe Kreidesee, w miejscowości Hemmoor, w Dolnej Saksonii, które już kilkakrotnie zostało uznane za najlepsze centrum nurkowe w Niemczech, Austrii i Szwajcarii. W latach 1862–1976 wydobywano tu kredę do produkcji cementu i wykopano dół, który po wyłączeniu pomp w ciągu sześciu lat wypełnił się krystalicznie czystą wodą źródlaną. W ten sposób w 1982 roku powstało Kreidesee. W roku 1986 fabrykę rozebrano, a jezioro miało zostać przekształcone w składowisko czerwonego błota.

STAŁO SIĘ JEDNAK INACZEJ! Jezioro istnieje do dziś i mieści w sobie wiele opuszczonych artefaktów kopalni odkrywkowych, które teraz pozwalają nurkom i gościom Kreidesee doświadczyć minionej epoki. Artefakty z najnowszych czasów, takie jak swobodnie pływający samolot, ciężarówka, przyczepy kempingowe, samochody i statki są również wartościowymi celami nurkowymi. Często można spotkać pstrągi i łososie pochodzące z hodowli ryb.

Nie ma tutaj klasycznego oporęczowania (no może poza poręczówką z zejścia nr 4 do ciężarówki), a jedynie oznaczenia bojami ważniejszych atrakcji. Najlepiej nurkować z kompasem, jednak ilość charakterystycznych punktów pod wodą jest tak

duża, że jesteśmy w stanie wytłumaczyć każdemu, jak ma dopłynąć do poszczególnych atrakcji bez korzystania z przyrządów nawigacyjnych.

Ze względu na specyficzny klimat kamieniołom nigdy nie zamarza.

CHĘTNIE SŁUŻYMY POMOCĄ I ZAPRASZAMY.

Kreidesee ma powierzchnię 33 hektarów i 60 metrów głębokości. W dłuższych okresach dobrej pogody widoczność może wzrosnąć do 25 metrów, zapewniając w ten sposób optymalną trójwymiarową przestrzeń. To przyciąga około 30.000 nurków rocznie, również z sąsiednich krajów.

Wokół jeziora powstała doskonała infrastruktura do nurkowania: największa i najszybsza stacja do napełniania butli w Europie, korzystne zejścia i dostęp do wody, niektóre także dla osób niepełnosprawnych, ponad 30 skandynawskich domków oraz mieszkań letniskowych, jak i kemping bezpośrednio nad jeziorem.

Niestety atrakcyjność miejsca nurkowego wymusza konieczność rezerwacji miejsc noclegowych z dużym wyprzedzeniem.

Część zdjęć na wspólnych nurach wykonał Rafał Grazewicz.

CN Octopus Hamburg/Hemmoor

Mermaiding

AKADEMIA SYREN

Tekst REDAKCJA PD

Według legendy domem Syren, czyli pięknych kobiet o rybich ogonach, była pewna wyspa na Morzu Śródziemnym. Tam mieli widywać je marynarze i słyszeć ich przepiękny uwodzicielski śpiew. Współczesne Syreny już nie śpiewają, ale za to nie trzeba daleko wyjeżdżać, żeby je spotkać. Dzięki Akademii Syren zawitały one również do Polski.

Mermaiding, bo tak nazywa się nurkowanie w syrenim ogonie, zrodził się blisko 10 lat temu. Moda na ten sport opanowała już mocno zachodnią Europę, Stany Zjednoczone i wiele krajów Azji. W Polsce mermaiding pojawił się 3 lata temu za sprawą Akademii Syren z Warszawy. – Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Syreny we Włoszech, gdzie pracowałam jako instruktor nurkowania to śmiałam się. Ale, kiedy sama założyłam ogon i spróbowałam, to zakochałam się w tym. Wolność, radość, humor to wszystko, co kryje się w tym kobiecym sporcie – mówi Magdalena Gębicka, instruktor mermaidingu, założycielka Akademii Syren.

Zdjęcie Akademia Syren

Mermaiding nie jest jednak sportem tylko dla kobiet, zdarzają się mężczyźni, którzy próbują swoich sił w pływaniu w syrenim ogonie. Co ciekawe, zgodnie z mitologią grecką nazywa się ich Trytonami (pół człowiek, pół ryba).

To właśnie ogon jest tym, co odróżnia Syreny od freediverów. Wiele osób zastanawia się, co tak naprawdę on skrywa. W fantastycznie kolorowym materiale, którego kształt zależy tylko od naszej wyobraźni, schowana jest często tradycyjna monopłetwa. I to ona jest prawdziwym napędem pod wodą. Jak w każdym sporcie są różne rodzaje monopłetw, zaczynając od twardości poprzez wielkość, czy sposób zakładania. W mermaidingu jednak nie liczy się szybkość, ani głębokość, ale gracja z jaką syrena porusza się pod wodą. I tego m.in. można nauczyć się na kursie syreny.

– Prowadzimy kursy zgodnie z wytycznymi federacji nurkowej SSI. Bardzo cieszę się, że udało nam się rozwinąć tę dziedzinę. Na kursy przyjeżdżają do nas ludzie z całej Polski, ponieważ szkolimy również instruktorów – tłumaczy Magdalena Gębicka. – Dzięki temu już niemal w każdym większym mieście w kraju można znaleźć szkołę syren – dodaje.

Nurkowanie w syrenim ogonie to wspaniała zabawa. To sport zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych. Dlatego też jest to idealny pomysł na spędzenie czasu z dzieckiem. Dla naszych pociech jest to fantastyczna zabawa, a dla zabieganych mam –

sposób na relaks i dodatkowe ćwiczenia. Pływanie w syrenim ogonie rzeźbi bowiem fantastycznie mięśnie brzucha i pośladków. Poza tym dla wielu dorosłych kobiet to także spełnienie marzeń z dzieciństwa.

– Jak się okazało dla wielu naszych kursantek to także pierwszy krok we freedivingu. Wiele kobiet, które do nas trafiło zakochało się w nurkowaniu na bezdechu i po kursie mermaidingu zdecydowały się na kolejne szkolenia. Zajęcia kursu mermaid można bowiem porównać do szkolenia basic freediving, bo uczymy podstawowych ruchów pod wodą czy ćwiczeń z oddechem. Tyle, że używamy do tego monopłtewy ubranej w piękny ogon – tłumaczy Magdalena Gębicka.

wiedza
Wiele kobiet, które do nas trafiło zakochało się w nurkowaniu na bezdechu i po kursie mermaidingu zdecydowały się na kolejne szkolenia.
Zdjęcie Konwentphoto Deepspot

JAK W KAŻDEJ DZIEDZINIE I W TYM SPORCIE MAMY KILKA POZIOMÓW

Try Mermaid SSI – odkryj pływanie w syrenim ogonie

To kurs dla tych, którzy chcą spróbować tego sportu, sprawdzić czy to dla nich. Podczas takich zajęć instruktor przeprowadza krótką lekcję wprowadzającą, dotyczącą sprzętu oraz technik pływania, a następnie podczas zajęć basenowych z kursantem realizuje podstawowe ćwiczenia. Minimalny wiek 6 lat.

Mermaid Exploreres SSI – kurs młodszej syrenki

Kurs Mermaid Explorers skierowany jest do najmłodszych miłośników wody. Wystarczy, że masz 6 lat i umiesz pływać (wymagana jest umiejętność przepłynięcia dystansu minimum 12 metrów). Podczas zajęć z instruktorem Mermaid SSI zapewniamy nie tylko dużo nowych umiejętności, ale też dobrą zabawę. Dzieci uczą się pływać w ogonie syreny, wykonywać proste akrobacje pod wodą oraz poznają podstawowe kwestie związane z bezpiecznym nurkowaniem i pływaniem na bezdechu. To wszystko przepełnione jest dobrą zabawą i pełne kolorów, bo zajęcia już od pierwszego spotkania prowadzone są w syrenich ogonach.

Mermaid SSI – kurs syreny

Programy SSI Mermaid robią zawrotną karierę na całym świecie! Pływanie w syrenim ogonie to świetna forma aktywności dla dorosłych, dzięki niej możemy poprawić swoją kondycję oraz zadbać o sylwetkę. Takie pływanie angażuje bardziej mięśnie nóg, brzucha, pośladków i pleców.

Podczas kursu uczymy się prawidłowego ruchu w monopłetwie, pracy oddechem, a także technik relaksacyjnych. Kurs mermaid składa się z części teoretycznej oraz praktycznej i zakończony jest egzaminem. Wszystkie materiały do nauki kursów SSI Mermaid są dostępne w języku polskim!

Ocean Mermaid SSI – kurs zaawansowany

To kurs skierowany dla syren, które chcą rozwijać swoje umiejętności. Mermaid Ocean to szkolenie stworzone z myślą o syrenach, które już mają certyfikat Mermaid i chcą przekroczyć następne granice. Pływanie w wodach otwartych wiąże się z nowymi umiejętnościami. Szkolenia prowadzone są na świeżym powietrzu lub na basenie Deepspot.

Zdjęcie Studio Zahora
Zdjęcie Studio Zahora

UMÓW WIZYTĘ ONLINE

Specjalizacja lub nazwisko

Szukaj

Znajdź uraz

Wybierz część ciała, w której odczuwasz dolegliwości bólowe.

Rehasport - medycyna ruchu
Miasto

Bezdech statyczny

BADANIE Z UDZIAŁEM SPORTOWCÓW

Tekst i zdjęcia ALEŠ KOŠTOMAJ

Pomiar bezdechu statycznego w wodzie

STRESZCZENIE

W poprzednim wydaniu magazynu Perfect Diver przedstawiliśmy czynniki wpływające na wyniki w bezdechu statycznym. W tym numerze przedstawimy szczegółowe informacje na temat badania z udziałem sportowców. Natomiast wyniki tego badania zaprezentujemy w kolejnym wydaniu magazynu Perfect Diver.

Głównym celem badania dotyczącego oddechu z udziałem ośmiu słoweńskich nurków było porównanie skutków bezdechu statycznego wykonanego po wdechu i wydechu, pod wodą i na lądzie. Nurkowie, u których dokonywano pomiarów, od wielu lat regularnie trenują i są uznawani w kraju i na świecie za znakomitych nurków nurkujących na wstrzymanym oddechu. Każdy z nurków wykonał bezdechy statyczne pod wodą – dwa maksymalne bezdechy statyczne po wdechu i dwa po wydechu. Następnie każdy z nurków powtórzył to samo na lądzie. Zmierzono następujące zmienne: czas trwania każdego bezdechu, czas wystąpienia spontanicznych skurczów mięśni oddechowych, częstość akcji serca, skurczowe i rozkurczowe ciśnienie krwi oraz wysycenie krwi tlenem.

WPROWADZENIE

Wyczynowe formy nurkowania na wstrzymanym oddechu obejmują głównie pojedyncze nurkowania, podczas których mierzy się ich głębokość, odległość i czas trwania. Zawody w nurkowaniu na wstrzymanym oddechu są przeprowadzane w kilku dyscyplinach według ściśle określonych reguł określanych przez dwie międzynarodowe federacje nurkowe (AIDA i CMAS).

Zawody w nurkowaniu głębokościowym są organizowane w morzach lub jeziorach, natomiast konkurencje, w których mierzona jest odległość i czas nurkowania, odbywają się na basenach. Głębokość, odległość i czas nurkowania zależą od wielu czynników ograniczających. Kluczem do osiągania coraz lepszych wyników i ich poprawiania jest odpowiedni plan treningowy. Zastosowanie odpowiedniego planu treningowego przekłada się na osiąganie większych głębokości (we wszystkich dyscyplinach głębokościowych), odległości (we wszystkich dyscyplinach odległościowych) oraz czas trwania nurkowania (w bezdechu statycznym). Dzięki ćwiczeniom nurek stopniowo przystosowuje się do określonych ekstremalnych warunków. Odpowiedź na pytanie jak to zrobić, nie jest banalna. Bezdech statyczny jest formą nurkowania najlepiej nadającą się do prowadzenia badań, ponieważ w czasie bezdechu (pod wodą i na lądzie) nurek pozostaje w całkowitym bezruchu.

PRZEDMIOT BADAŃ I ZWIĄZANE Z NIM NIEDOGODNOŚCI

Trening nurków wstrzymujących oddech obejmuje różnego rodzaju ćwiczenia, które wykonuje się w zależności od pory roku i występowania odpowiednich warunków. Głównym celem większości nurków wstrzymujących oddech jest nurkowanie głębokie, które można wykonywać tylko w morzach lub jeziorach. Ze względów logistycznych i pogodowych przez większość sezonu nurkowie ćwiczą w basenach. W okresie przygotowań wykonują głównie ćwiczenia pływackie o różnej intensywności, których poziom trudności konsekwentnie rośnie poprzez ćwiczenie bezdechu statycznego po wdechu i po wydechu, jak

również ćwiczenie bezdechu dynamicznego w płetwach i bez płetw. Ćwiczenie bezdechu statycznego i obu form bezdechu dynamicznego polega na wykonywaniu serii krótszych lub dłuższych bezdechów z zachowaniem krótszych lub dłuższych przerw pomiędzy poszczególnymi bezdechami. W ten sposób nurkowie realizują zasadę dostosowywania się do charakterystycznie niskiego poziomu tlenu w organizmie w trakcie bezdechu poprzez wykonywanie długich bezdechów z zachowaniem długich przerw pomiędzy nimi. Nazywa się to treningiem tolerancji obniżonego stężenia tlenu. Natomiast serie krótszych bezdechów i krótszych przerw pomiędzy nimi pozwalają ćwiczyć tolerancję podwyższonego stężenia CO2. Dzięki takiemu treningowi nurkowie ograniczają potrzebę wdechu, a w pewnym stopniu nawet przystosowują się do takiej ograniczonej potrzeby. W okresie letnim nurkowie wstrzymujący oddech uwzględniają w swoich ćwiczeniach głębsze nurkowania w morzach i jeziorach, podczas których stopniowo przyzwyczajają się do rosnącego ciśnienia wody. W szczególny sposób obciąża to płuca i uszy. Przez cały sezon nurkowie mogą w różny sposób urozmaicać swoje ćwiczenia, na przykład grając w basenie w rugby lub hokeja pod wodą albo łowiąc ryby w morzu pod wodą. Schemat treningów w jednym sezonie startowym obejmuje różne kombinacje wcześniej wymienionych rodzajów treningów. W dużej mierze wynikają one z wiedzy specjalistycznej wyniesionej z indywidualnych doświadczeń nurków oraz znajomości ogólnych zasad treningu. Niestety jak dotąd opracowano bardzo niewiele przejrzystych i potwierdzonych naukowo danych dotyczących praktyk nurkowych. Główną przyczyną jest prawdopodobnie wynikający z obecnych technologii pomiaru brak możliwości monitorowania zmian zachodzących w organizmie nurka w tak ekstremalnych warunkach (podczas głębokich nurkowań), jakimi są wysokie ciśnienie wody i samo środowisko wodne. W konkurencjach rozgrywanych w basenie wykonywanie pomiarów jest kłopotliwe ze względu na niskie ciśnienie wody. Ze względu na ruchy ciała oraz samo

Pomiar bezdechu statycznego na powierzchni

środowisko wodne pomiary są bardziej wymagające w przypadku obu rodzajów bezdechu dynamicznego niż bezdechu statycznego, kiedy ciało jest w całkowitym bezruchu. Dzięki swojej charakterystyce bezdech statyczny umożliwia wykonywanie najbardziej wiarygodnych pomiarów.

Im większa objętość ostatniego wdechu, tym dłuższy bezdech i na odwrót. Ćwiczenie bezdechu po wydechu pozwala nurkowi wstrzymującemu oddech bardziej racjonalne podejść do ćwiczenia czasu bezdechu.

Bezdech po wydechu trwa krócej.

Zmiany zachodzą szybciej. W związku z tym nie trzeba nurkować bardzo głęboko, aby wywołać podobny efekt związany z wyrównywaniem ciśnienia w uszach co podczas bezdechu po wdechu. W przypadku bezdechu po wdechu istnieje ryzyko wystąpienia choroby dekompresyjnej. Prawdopodobieństwo to jest natomiast bardzo niskie w przypadku nurkowania głębokiego na bezdechu wykonywanym po wydechu. Podczas bezdechu po wydechu silniejszy jest również odruch nurkowania. Trening bezdechu statycznego po wydechu przeprowadza się przy różnej objętości płuc. Uważa się, że mniejsza objętość płuc w większym stopniu wpływa na wystąpienie bradykardii, czyli obniżenia częstości akcji serca. Nurkowie wstrzymujący oddech ćwiczą bezdech statyczny zarówno pod wodą, jak i na lądzie. Każda forma ćwiczenia bezdechu z zanurzoną twarzą tj. z nosem i ustami pod wodą, może stanowić zagrożenie dla życia w związku z ryzykiem utonięcia, dlatego kluczowa jest obecność nurka asekurującego. Ćwiczenie bezdechu na lądzie w pozycji na wznak to jedyna bezpieczna forma samodzielnego treningu. Ważne jest, aby leżeć na wygodnym podłożu z lekko uniesionym tułowiem i głową oraz nie zakładać zacisku na nos. Tylko w takiej pozycji ciało jest zabezpieczone i będzie w stanie zacząć oddychać po utracie przytomności – przepływ powietrza przez usta i nos nie jest w żaden sposób utrudniony. Wszystkie pozostałe pozycje do ćwiczenia bezdechu na lądzie (siedzenie, stanie, bieganie, chodzenie, jazda rowerem...) bez zastosowania środków bezpieczeństwa mogą być niebezpieczne w przypadku utraty przytomności. Nie ma istotnych różnic pomiędzy czasem trwania bezdechu wykonywanego pod wodą i na lądzie. Biorąc pod uwagę fakt, iż wszystkie zawody zawsze odbywają się w wodzie, ciekawe byłoby porównanie bezdechu statycznego wykonywanego w wodzie i na lądzie.

Głównym celem tego badania było zatem porównanie bezdechu statycznego po wdechu i po wydechu wykonywanego w wodzie i na lądzie.

METODY

uczestnicy

W badaniu brało udział ośmiu słoweńskich nurków wstrzymujących oddech (wiek: 37 ± 8, wzrost: 182 ± 8 cm, masa ciała: 82 ± 8 kg, najlepszy osobisty wynik czasu trwania bezdechu statycznego pod wodą po pakowaniu: 402 ± 60 s). Wszyscy uczestnicy od wielu lat regularnie trenują i są uznawani w kraju i zagranicą za znakomitych nurków wstrzymujących oddech.

opis pomiarów

Pomiarów dokonywano na basenie Wydziału Sportu Uniwersytetu w Lublanie (Słowenia) Podzielono je na dwie części (w wodzie i na lądzie). Każdy uczestnik wykonał dwa maksymalne bezdechy statyczne po wdechu (dalej zwane „bezdechami po wdechu”) oraz dwa maksymalne bezdechy statyczne po wydechu (dalej zwane „bezdechami po wydechu”) w wodzie. Uczestnicy następnie wykonali te same ćwiczenia na lądzie. Kolejność wykonywania poszczególnych bezdechów (po wdechu, po wydechu, w wodzie i na lądzie) była losowa i różna dla poszczególnych uczestników.

Schemat rozgrzewki był taki sam w przypadku pomiarów wykonywanych w wodzie i na lądzie. Przed pierwszym bezdechem uczestnicy mieli pięć minut na rozgrzewkę. Pomiędzy poszczególnymi bezdechami zachowywano trzyminutowe przerwy. Z wyjątkiem zakazu hiperwentylacji nie obowiązywały żadne ograniczenia w zakresie rozgrzewki ani oddychania przed bezdechami lub pomiędzy nimi. Uczestnicy mogli stosować własne techniki. Określono jednak ostatni wdech przed bezdechem i ostatni wydech przed bezdechem. Ostatni wdech przed bezdechem po wdechu miał być maksymalny, ale bez pakowania. Ostatni wydech przed bezdechem po wydechu miał być maksymalny, a uczestnicy mieli postarać się usunąć całe powietrze z płuc.

W wodzie uczestnicy mieli na sobie skafandry z neoprenu; temperatura wody wynosiła 27,5°C, a temperatura powietrza 29,5°C. Uczestnicy leżeli na brzuchu na powierzchni wody z twarzą zanurzoną w wodzie. Na twarzy uczestnicy mieli tylko zacisk na nos. Maska do nurkowania, okulary do pływania i maski ze szkłami korekcyjnymi nie były dozwolone.

Na lądzie uczestnicy mieli na sobie kostiumy kąpielowe. Pomiarów dokonywano na płycie basenu. Uczestnicy leżeli w pozycji na wznak na wygodnym podłożu z lekko uniesionym tułowiem i głową. Na twarzy mieli tylko zacisk na nos.

W trakcie każdego bezdechu uczestnicy sygnalizowali wystąpienie spontanicznych skurczów mięśni oddechowych poprzez podniesienie dłoni. Gdy nie byli w stanie dłużej wstrzymywać oddechu, kończyli bezdech.

W przypadku wszystkich bezdechów zmierzono następujące zmienne: czas trwania każdego bezdechu (end of apnoea, EA), wystąpienie spontanicznych skurczów mięśni oddechowych (contraction point, CP), częstość akcji serca (heart rate, HR), wysycenie krwi tlenem (SaO2) oraz skurczowe i rozkurczowe ciśnienie krwi (blood pressure, BP).

Udział wszystkich uczestników i wszystkie bezdechy rejestrowano za pomocą kamery. Kamera rejestrowała również wszystkie sygnały uczestników (wystąpienia skurczów mięśni oddechowych oraz zakończenia bezdechu); czas trwania każdego bezdechu oraz czas do wystąpienia spontanicznych skurczów mięśni oddechowych mierzono za pomocą elektronicznego stopera, a częstość akcji serca i wysycenie krwi tlenem przy użyciu odpowiedniego urządzenia pomiarowego.

Każdy uczestnik wykonał dwa maksymalne bezdechy po wdechu oraz dwa maksymalne bezdechy po wydechu w wodzie i na lądzie. Do analizy wybrano dłuższy z bezdechów z każdej kategorii.

Urządzenie do monitorowania tętna umieszczono bezpośrednio na skórze klatki piersiowej pod skafandrem z neo-

Protokół rozgrzewki przed statycznym bezdechem w wodzie
Protokół rozgrzewki przed statycznym bezdechem na powierzchni

prenu. Częstość akcji serca mierzono w wodzie i na lądzie za pomocą urządzenia do monitorowania tętna firmy Polar, w sposób ciągły co pięć sekund przed każdym bezdechem, w trakcie bezdechu i po nim. Częstość akcji serca była podawana jako liczba uderzeń serca na minutę (1/min). Przeprowadzano również kontrolny pomiar częstości akcji serca przy użyciu dwóch pulsoksymetrów. Wartość częstości akcji serca analizowano w momencie 0%, 10%, 20%, 30%, 40%, 50%, 60%, 70%, 80%, 90% i 100% łącznego czasu trwania bezdechu u każdego z ośmiu uczestników.

W przypadku wszystkich bezdechów wykonywanych pod wodą i na lądzie wysycenie krwi tlenem mierzono w sposób ciągły za pomocą dwóch urządzeń przed bezdechem, w trakcie bezdechu i po nim. Użyto dwóch pulsoksymetrów. Pulsoksymentry założono na palec wskazujący i palec serdeczny prawej ręki uczestnika. Wysycenie krwi tlenem serca analizowano w momencie 0%, 10%, 20%, 30%, 40%, 50%, 60%, 70%, 80%, 90% i 100% łącznego czasu trwania bezdechu u każdego z ośmiu uczestników.

Ciśnienie krwi mierzono pod wodą i na lądzie, po trwającym minutę odpoczynku przed rozpoczęciem bezdechu oraz co minutę w trakcie trwania bezdechu. Pomiary przeprowadzano za pomocą ciśnieniomierza założonego na lewe ramię uczestnika. Wartości skurczowego i rozkurczowego ciśnienia krwi analizowano w momencie 0%, 40% i 90% ostatecznego czasu trwania pomiaru.

przetwarzanie danych

Analizę statystyczną przeprowadzono przy użyciu oprogramowania do statystycznej analizy danych SPSS. Po obliczeniu opisowych parametrów statystycznych dane przeanalizowano przy zastosowaniu uogólnionego modelu liniowego (general linear model, GLM) analizy wariancji dla pomiarów wielokrotnych oraz analizy post hoc z zastosowaniem testu Bonferroniego. Wszystkie dane zostaną zaprezentowane w tabelach i wykresach w kolejnym wydaniu magazynu.

ŹRÓDŁA

Czytelników zainteresowanych dodatkowymi materiałami referencyjnymi proszę o kontakt za pośrednictwem poczty elektronicznej.

Every mission. In every condition. Zeagle has your back.

www.nurkowanie-ecn.pl

DLACZEGO WARTO NURKOWAĆ Z PRISM 2

Nick Hollis wyjaśnia

PRISM 2 jest prostym, niezawodnym rebreatherem, którego można używać do wszystkich typów nurkowania – od płytkich nurkowań z kamerą, po głębokie nurkowania eksploracyjne. Właściciele P2 są cichymi odkrywcami podwodnego świata.

Na moim ostatnim safari nurkowym (w epoce przed Covid 19) na łodzi było wiele rebreatherów różnych producentów, w tym kilka PRISM 2. Nurkowie zauważyli, że PRISM 2 był jednym z niewielu rebreatherów, który zawsze działał niezawodnie i ci, którzy go używali nigdy nie musieli odwoływać nurkowania.

DLACZEGO WARTO WYBRAĆ REBREATHER PRISM 2?

Czemu ten rebreather jest najlepszym wyborem? PRISM 2 jest prostą jednostką wykonaną z bardzo mocnych materiałów i ma mniej części niż większość innych rebreatherów. Dzięki temu P2 jest niezawodny i bardzo łatwo przeprowadzić jego serwis. Podróżujący nurkowie na wszystkich poziomach zawsze mają przy sobie „zestaw naprawczy”. Odnosi się to również do właścicieli Prism2, ale muszą oni mieć tylko zapasowy czujnik tlenu, wiązkę przewodów, o-ring i wąż oddechowy, ponieważ w PRISM 2 rzadko wymienia się jakiekolwiek elementy (chyba, że podczas okresowego serwisu).

Obecnie w większości rebreatherów CCR stosuje się niezawodne części z Delrinu lub metalu (aluminium lub stali nierdzewnej). Pozwala to mniejszym producentom zachować dobrą jakość produktu, ale podczas produkcji niewielkich ilości. To działa, ale taka metoda produkcji jest czasochłonna i sprawia, że jednostka jest wyposażona w masywne części, które nie są aż tak mocne lub wytrzymałe, aby przynosiły szczególne korzyści.

W obudowie PRISM 2 wykorzystuje się specjalnie uformowane plastikowe elementy. Taki proces produkcji zmniejsza koszt części zamiennych, zapewnia ich kompatybilność i pozwala na wykorzystanie materiałów niedostępnych dla mniejszych producentów sprzętu.

ZALETY NURKOWANIA Z REBREATHEREM PRISM 2

Dużą zaletą budowy i konstrukcji rebreathera Prism 2 jest jego mały rozmiar i waga, dzięki czemu doskonale nadaje się do podróży. Głowica i elementy elektroniczne P2 z łatwością mieszczą się w bagażu podręcznym.

Kolejną świetną cechą Prism2 jest prosta obudowa, której nie ma żaden inny rebreather. Dzięki temu partner nurkowy może od razu zidentyfikować wyciek podczas kontroli przed nurkowaniem, zanim stanie się on dużym problemem. Osłona z tworzywa ABS (terpolimeru akrylonitrylo-butadieno-styrenowego) chroni jednostkę w razie uderzenia w zamkniętych pomieszczeniach lub podczas upadku ze stołu w bazie nurkowej.

Czy mała waga i kompaktowość rebreahera PRISM 2 zapewniają odpowiednią wytrzymałość? Przyjrzyjmy się szczegółom.

W PRISM 2 wykorzystano następujące materiały: bardzo odporne na uderzenia tworzywo ABS w pętli oddechowej, „Nylon Zytel” w głowicy i wewnętrznym pojemniku na scrubber oraz „Uretan Isoplast” w zewnętrznym pojemniku na scrubber. Materiały te zostały wybrane ze względu na ich odporność na bardzo wysokie temperatury, dużą siłę rozciągania i odporność na zużycie w ekstremalnych warunkach.

Wybrano je podczas projektowania i tworzenia Prism 2 również dlatego, że są tak samo, a może nawet bardziej, wytrzymałe od materiałów stosowanych przez innych producentów i z powodzeniem mogą zastąpić metale w tych elementach, które będą narażone na duże obciążenia. Dodatkowo są one bardziej odporne na osłabienie i deformacje spowodowane przez zimną wodę oraz mają lepsze właściwości izolacyjne.

Przykładowo zewnętrzny pojemnik na scrubber z „Uretanu Isoplast” i wewnętrzny pojemnik na scrubber wykonany z „Nylonu Zytel” są 2 razy bardziej

wytrzymałe od Delrinu, 3 razy bardziej wytrzymałe od aluminium, o 1/3 lżejsze od aluminium i nie korodują. (Sprawdź, co słona woda i woda z pyłem może zrobić z pojemnikiem aluminiowym w rebreatherze innych nurków). Wreszcie w Prism 2 nie masz żadnych uwalniających się gazów, szkodliwego formaldehydu do Twojej pętli oddechowej!

Jaki jest z tego wniosek? Biorąc pod uwagę zaawansowane technicznie materiały i procesy, które zostały wykorzystane przy tworzeniu Prism 2, dlaczego ktokolwiek chciałby używać przestarzałych, ciężkich i nieporęcznych materiałów w swoim sprzęcie nurkowym?

Dodatkowa waga i objętość innych rebreatherów mają wpływ na Twój komfort, wysiłek podczas pływania i tempo oddychania pod wodą, co nie jest problemem podczas nurkowania z PRISM 2. Projekt i technologia wykonania rebreathera PRISM 2 zapewnia każdemu nurkowi wiele lat bezproblemowych nurkowań bez limitów.

Bezpiecznych nurkowań!

Hollis Rebreathers

Nick Hollis

Hollis gear stands up to any condition. So, how deep will you go? Technically … the best.

www.nurkowanie-ecn.pl

Dive Energy testował sprzęt

Tekst DIVE ENERGY

Zdjęcia DIVE ENERGY i REDAKCJA PD

Tam gdzie spotykają się ludzie, których łączy jedna pasja, tam rodzą się pomysły, które przekuwają na wspaniałe wydarzenia. Tak też było i tym razem. Pojawił się pomysł: testy sprzętu nurkowego, który wydawał się ciekawy i co się potem okazało... był to strzał w dziesiątkę.

Wybraliśmy akwen – Baza nurkowa

Via Sport Diving Marina Koparki w Jaworznie. Miejsce znane i lubiane, bardzo dobra infrastruktura i dobra obsługa. Na miejsce noclegu wybraliśmy hotel Aqua Hotel Zone, który jest tuż obok i oferuje bardzo dobry standard, super pokoje i dobrą kuchnie przy umiarkowanych cenach, a do tego właściciele są miłymi ludźmi.

Akwen na „koparkach” charakteryzuje się dobrą widoczność przez cały rok, jest dość płytki i zarazem bezpieczny, w sam raz na testy.

Pod wodą jest wiele ciekawych atrakcji co gwarantuje, że nie biedzie nudno, a co najważniejsze, idealnie nadaje się na nurkowanie nocne, a to było naszym priorytetem.

Do sedna… W branży nurkowej sprzęt jest bardzo ważny, można powiedzieć najistotniejszy zaraz po umiejętnościach oczywiście. Jak go wybrać, gdy nasze doświadczenie jest na poziomie nurka zaczynającego przygodę życia. Oczywiście można zaufać sprzedawcy ale… czy to jest jedyne wyjście?

Nurek z paroletnim doświadczeniem już to wie! Na początek szukasz tanio, bo zaczynasz przygodę, koszty są duże wiec ograniczasz je do minimum. Po krótkim czasie okazuje się, że zakupiony wcześniej sprzęt nie zaspokaja twoich potrzeb.

I tu dochodzimy do sedna! Ten sprzęt trzeba sprawdzić, przetestować, przekonać się na własnej skórze. Tylko w ten sposób możemy być pewni, że wydając więcej za najlepszy sprzęt tak naprawdę oszczędzamy.

Do brzegu... bo się rozpisałem... Zaprosiliśmy 20 osób, nad taką ilością uczestników byliśmy w stanie zapanować. Byli to znajomi i całkiem obcy ludzie, zaproponowaliśmy im wspólne nurkowanie połączone z testowaniem, dla nich nowego, sprzętu, czyli takiego, na którym nie pływali z różnych względów bez wnikania jakich.

Dlatego maszerujesz do sklepu i mówisz „poproszę nie najtańsze, ale dobre” i tutaj zaczynają się dylematy, bijesz się z myślami czy nie za drogo? Czy to jest tyle warte? Itp. Koniec zakupów jest zawsze taki sam, no prawie zawsze taki sam (bo są wyjątki), po kolejnym zakupie trafiasz na najlepszy produkt, ten z górnej półki i co się okazuje? To właśnie jest to, czego szukałeś. Teraz wiesz, że trafiłeś na to, czego potrzebowałeś od początku. Historia zakupów jest okrutna, przecież mogłeś kupić to od razu… no tak, ale skąd miałeś wiedzieć.

Większość przyjęła zaproszenie z wielkim entuzjazmem, a reszta chciała, ale terminy się nie zgrały. Innym razem na pewno dołączą. Pozostało nam poprosić dystrybutorów i producentów o udostępnienie sprzętu nurkowego, który chętnie przetestujemy. Okazało się, że wszyscy, do których się zwróciliśmy, wyrazili zgodę i chęć udostępnienia produktów. Pomysł tych testów miał na celu sprawdzenie sprzętu, którego w innych okolicznościach nie mogliśmy sprawdzić lub przetestować. Ale przede wszystkich chcieliśmy podzielić się z wami za pośrednictwem „Perfect Diver” naszymi odczuciami (i bardzo dobrze – przypis redakcji). Finał był bardzo zaskakujący.

Firmy, które dały nam sprzęt do testów:

1. GRALmarine

2. BARE

3. POSEIDON

4. HOLLIS

5. ZEAGLE

Co testowaliśmy:

Ì latarki światło backup, trzy rodzaje GRALmarine

Ì światło główne, cztery rodzaje GRALmarine

Ì suche skafandry i ocieplacze Bare

Ì nowy model mokrego skafandra Bare

Ì automaty oddechowe Poseidon i Hollis

Ì płetwy Zeagle

Ì maski Hollis M4 i Poseidon

Ì skrzydło Hollis

Ì udostępniliśmy do testów dla chętnych nasze klubowe skutery

Testy trwały dwa dni. Zrobiliśmy cztery nurkowania, w tym jedno nocne. Oprawa fotograficzna pod wodą – Anna i Hubert, za co im bardzo dziękujemy. Poprosiliśmy uczestników aby własnymi słowami opisali swoje odczucia odnośnie sprzętu, który testowali.

Co napisali…

Marta Rogowska

Miałam możliwość przetestowania sprzętu nurkowego. Ekscytacja i lekki stresik – ale to właśnie jest piękne w nurkowaniu. Do testowania otrzymałam suchy skafander – model Bare Aqua Trek. Od wielu lat nurkuję już w suchym skafandrze. Przyznaję że ten lekki i komfortowy model zaskoczył mnie – łatwy do ubrania (zapinany z przodu), nie przecieka, swobodnie mogłam się w nim poruszać, no i można dodać – twarzowy (zerkając na zdjęciu – chyba każdy się zgodzi?). Nadaje się do nurkowania latem i zimą, a waży 2,3 kg, więc bez problemu można go zabrać do samolotu. Dodatkowo, na pierwsze nurkowanie na ,,koparkach’’ otrzymałam do sprawdzenia latarkę GL 7 z akumulatorem 10,2 Ah. Moc tej latarki mnie zaskoczyła, choć nurkowanie odbywało się w dzień. W dodatku poręczna, niewielka – bez problemu akumulator do założenia na uprzęż, a sama latarka idealnie mieści się w dłoni.

Kolejne nurkowanie – nocne. Już pewniej i wprawniej zakładałam „mój nowy” skafander. Do testowania tym razem latarka Led 14 Duo.

Zawsze cieszę się na nocne nurkowania. A jeśli ma się jeszcze dobre oświetlenie to radość podwójna. Z taką latarką bez problemu mogłam oświetlać różne podwodne atrakcje, co dodatkowo wykorzystała moja koleżanka Ania, utrwalająca nocną dokumentację na kamerze.

Kolejny dzień i kolejne nurkowanie. To już ostatnie w „moim nowym” skafandrze. Będę musiała go oddać? Do sprawdzenia dostaję automat Posejdona. Idziemy na ok. 40-minutowego nurka. Nie mam większych problemów, jednakże po powrocie do bazy, zapytana o opinię, odpowiadam „pewnie zainwestuję w nowy sprzęt nurkowy, ale z pewnością nie będzie to ten automat”.

Dziękuję za ciekawy wyjazd, wspaniałe towarzystwo i nowoczesny sprzęt, który dodatkowo uatrakcyjnił moje nurkowanie.

Anna Ronij

Parę słów o latarkach. Miałam przyjemność uczestniczyć w nocnym nurkowaniu jako operator kamery w towarzystwie partnerów korzystających z latarek Gralmarine Gl 7 oraz Led Duo pół Wideo. Obie latarki doskonale oświetlały pole widzenia. Świecą jasno i mają daleki zasięg. Ich moc zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Idealnie sprawdziły się nawet w trudnych warunkach przy niedoskonałej widoczności. Moim faworytem jest jednak latarka Led Duo pół Wideo. Pozwala ona wybrać moc oraz kąt skupienia światła, jaki jest nam potrzebny w danej sytuacji. Szeroki kąt skupienia światła idealnie sprawdził się podczas kręcenia filmu oraz wykonywania podwodnych zdjęć

Testowałam też automat oddechowy HOLLIS 200LX DCX. Automat oddechowy Hollis oceniam pozytywnie. Podaje powietrze bez większych oporów. Ustnik jest dość miękki i elastyczny przez co utrzymanie go w stabilnej pozycji sprawiało niewielkie trudności. Na uwagę zasługuje również ciekawa stylistyka drugiego stopnia, która na pewno nie umknie uwadze partnerów nurkowych.

Maciej Posłuszny

Już od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem kupna nowej latarki, takiej naprawdę dobrej. Opinie co do sprzętu są dwojakie, każdy mówi

coś innego. Brakowało mi porównania w realnych warunkach, a najlepiej w nurkowaniu nocnym i tu była taka okazja i przekonałem się na własne oczy. Po pierwsze, sprawdziłem wszystkie modele głównego światła Gralmarine GL7, LED 14 DUO, LED DUO PÓŁ VIDEO, GL7/K3 oraz światło beckup KX MINI, KX narrow T.

Co się tyczy światła głównego wszystkie modele zaspokoją nawet nurka technicznego, moc światła jest zaskakująco duża, ale tego tak naprawdę się spodziewałem. Wszystkie głowice światła głównego, jak i przewód łączący z akumulatorem, jak i sam akumulator, zaskoczyły mnie solidnością wykonania. Widać solidną robotę i dobre materiały. Nie można też pominąć info o akumulatorach, a raczej ich wytrzymałości. Do testów dostaliśmy akumulatory średnie mocy, czyli 10,2 Ah, 11 Ah, 13,6 Ah. Latarki były używane do trzech nurkowań, świeciły cały czas podczas pobytu pod wodą i nie doszło do wyczerpania baterii. Tu wystawiam najwyższa ocenę.

LATARKI BACKUPY:

KX MINI – wielkość naprawdę minimalna, na pierwszy rzut oka nie dajemy jej wielkich szans…, ale pod wodą szybko okazuje się, że mała, poręczna, łatwa do schowania, nie zajmuje dużo miejsca, a światło jest zaskakująco mocne. Moja ocena bardzo dobra.

KX narrow T – rozmiar latarki średni, wielkość lustra spora porównując z innymi latarkami można spodziewać się dobrego światła. Ale pod wodą okazuje się, że ta latarka może nawet spełniać role światła głównego w nurkowaniu rekreacyjnym – ocena bardzo dobra.

Jacek Misiak

Po przeczytaniu książki „POZA BŁĘKITEM” autorstwa Nuno Gomesa, postanowiłem bliżej zapoznać się z automatami Poseidona.

Akurat trafiła się okazja. Firma Poseidon dała nam automaty do testowania. Moją uwagę przykuły automaty Cyklon 5000. Dlaczego właśnie one… ponieważ Nuno Gomes właśnie na nich ustalił rekord świata 318,25 metrów głębokości.

Na pierwszy rzut oka wyróżniają się od innych automatów swoja budową. Zaletą tego sprzętu jest lekka i wygodna w oddychaniu puszka II stopnia, charakteryzująca się możliwością oddychania nawet w odwróconej pozycji – jest to jedyny automat z taką możliwością. Wręcz legendarna niezawodność tego sprzętu utwierdziła mnie w jego zakupie. Idąc śladami rekordzisty świata, dziś jestem jego posiadaczem.

Testowałem też automaty POSEIDON XSTREAM. Nowoczesna sylwetka zaskakująco małe opory oddechowe, co przekłada się na łatwość oddychania. Nie mogę powiedzieć o nich nic złego, ale moje serce skłania się za CYKLONAMI 5000. W końcu legenda zobowiązuje.

Do testów dostałem również latarkę LED 14 DUO. Była już po dwóch nurkowaniach bez ładowania akumulatora, a byliśmy przed nurkowaniem nocnym. Duża moc palnika zaskoczyła mnie pozytywnie, ale obawiałem się, że po wcześniejszych testach nie wystarczy mocy w baterii. Ku mojemu zdziwieniu wyraźnie prowadziła mnie przez całe nurkowanie i to przy włączonej pełnej mocy świecenia. Miał być to test, to też się nie ograniczałem…

Rober Gola

Podczas testów zorganizowanych przez DE na akwenie „koparki” miałem przyjemność ponurkować w skafandrze Bare Aqua Trek wykonanym z Cordura Nylon Oxford. Dotychczas moim wiernym kompanem był, już zmęczony dużą ilością nurkowań, neoprenowy Bare XCD2

Pro dry. Sam wygląd testowego skafandra bardzo przypadł mi do gustu. Czarny, dobrze układający się materiał, nie ograniczający ruchów, zamek z przodu (była to dla mnie nowość i ogromny plus, pozwalający samemu się ubrać i rozebrać). Po założeniu skafandra miałem wrażenie, jakbym nadal przebywał w samym ocieplaczu, buty były idealnie dopasowane,

dość miękkie, co na pewno sprawdziło się na betonowym podłożu. Od razu jednak pojawiło sie w mojej głowie pytanie, czy na kamienistym podłożu stopy nie będą mnie bolały? Nie wiem, myślę jednak, że musiałbym uważać gdzie stąpam. Minusem testowanego skafandra był brak bocznych kieszeni, nie miałem gdzie schować zapasowej maski i bojki. Nie przedłużając: na plus – lekki i wygodny skafander, nie ograniczający ruchów – ładny wizualnie – zamek z przodu – cena na minus – trochę za miękka podeszwa – brak kieszeni – brak zamka zabezpieczającego. Rękawice checkup, jak dla mnie o wiele lepsze rozwiązanie niż vds, które bardzo często wymagały dodatkowej osoby, która mi je zakręcała. Bardzo szybkie założenie i jeszcze szybsze zdjęcie rękawic, co prawda trzeba użyć przy tym trochę siły ale działa to bardzo fajnie. Na plus – szybkie zakładanie i zdejmowanie z rąk – profesjonalny wygląd – wytrzymała, a przy okazji nie ograniczają ruchów. Minus – trzeba bardzo dbać o czystość pierścienia aby nie doszło do przecieków.

Testowałem latarkę Gralmarine Led duo pół Wideo – bardzo fajna latarka, na pewno do nagrywania filmów takie must have. Strumień światła w zależność od potrzeb video można ustawić na bardzo rozproszony, jak i na bardziej skoncentrowany w jednym punkcie. Na plus – mocne światło idealne do nagrywania filmów – solidne wykonanie i profesjonalny wygląd, wygodny uchwyt goodmana. Minus – to oczywiście cena?

Jakub Kozłowski

Latarki od zawsze wzbudzały wśród nurkujących wiele kontrowersji. Jedni wolą mniejsze bardziej kompaktowe, jeszcze inni większe, ale na pewno każdy szuka czegoś wyjątkowego, co zapewni mu moc światła i przede wszystkim nie duże gabaryty, bo jak wiadomo przy podróżach każdy kg jest na wagę złota. Latarkę GRALmarine LED DUO mogę śmiało polecić dla nurków, którzy szukają naprawdę konkretnego światła. Akumulator 13.6 Ah wystarczy spokojnie na 130 min, no i dwa tryby świecenia: zwykły i wideo. Można włączyć tylko sam tryb wideo lub włączyć latarkę bez trybu wideo. Moc 150/80/70 W zapewnia nam naprawdę porządną dawkę światła i mocy pod wodą. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to wielkość akumulatora. No ale po kilku nurkach zapominamy o wielkości akumulatora. Gorąco polecam latarkę GRALmarine LED DUO.

POSEIDON CYKLON 5000 – Poseidona można lubić lub nie. To specyficzne automaty jeśli się o nie dba i przede wszystkim regularnie serwisuje u osób, które mają o nich pojęcie, to POSEIDON nigdy nas nie zawiedzie. Początki firmy, która ma w logo rybkę i widły Pana mórz i oceanów sięgają 1958 roku, kiedy to została założona w Geteborgu w Szwecji. Poseidon od zawsze stawia na prostotę i niezawodność. Dlatego ich automaty np CYKLON 5000 w wersjach plastykowych czarny, żółty, jak i metalowej jest produkowany w praktycznie niezmienionej formie od początku kiedy został wprowadzony na rynek czyli od roku 1958 roku. Po drodze dostał troszkę kosmetycznych zmian, ale to w praktyce ten sam automat. Automat z normą en-250 czyli na zimne wody. Konstrukcja nie do zajechania. Nurkowałem teraz na nowych modelach Cyklona i chciałem je porównać ze starszymi modelami, które posiadam. I powiem szczerze. Nie ma żadnej różnicy zarówno nowe, jaki i starsze

modele po serwisie świetnie sobie radzą w każdym środowisku, czy to morze, czy zimnie i ciemne wody naszych jezior. Dodam tylko, że nie bez powodu wybierają POSEIDONA jednostki specjalne (US NAVY). Automat ma działać i dawać maksimum osobie, która z niego korzysta. Taki jest właśnie POSEIDON CYKLON 5000. Gorąco polecam.

Dominika A.

Miałam przyjemność testować mokry skafander Bare Evoke. Jako osoba dość wrażliwa na zimno byłam ciekawa, czy uda mi się zachować komfort cieplny w tej 7 mm piance, która uchodzi za najcieplejszą obecnie dostępną na rynku. Założenie skafandra jest nieco utrudnione przez uszczelnienia (kryzy) wokół kostek i nadgarstków, ale czego się nie robi żeby było cieplutko?  Plusem są zamki na kostkach, które sprawę ubierania ułatwiają. Dodatkowy zamek pod szyją pozwala na fajne dopasowanie. Główny suwak skafandra jest na plecach, dla mnie jest to o tyle niepraktyczne, że mam długie włosy, które zawsze chętnie wplątują się tam, gdzie nie trzeba. Wszystkie te minimalne uchybienia kompensuje niesamowita wygoda. Poruszanie się w piance nie jest utrudnione, czułam się jak w drugiej skórze. Humor dodatkowo poprawiały komplementy reszty załogi, bo trzeba przyznać, że krój tego skafandra wysmukla sylwetkę i sprawia, że można poczuć się bardzo kobieco. Podczas nurkowania miałam ubrany kaptur Proterm (Tecline) oraz rękawice Bare 5 mm. Całość spowodowała, że około 40 minutowy pobyt w chłodnej wodzie, nie przyprawił mnie o dreszcze inne niż dreszcze emocji (i to pozytywnych)! Nie da się wystawić lepszej oceny niż ta, że dziś nie jest to już pianka do testów, ale moja osobista 

Kolejnym testowanym przeze mnie produktem, był automat oddechowy Poseidon Cyklon 5000. Nie jestem na tyle doświadczonym nurkiem, aby wypowiadać się technicznie na jego temat. Mogę jednak powiedzieć, że oddycha się przez niego bardzo lekko, jest wygodny w użyciu, a bąble powietrza wydychane z boku automatu były dla mnie fajną nowością.

Po testach sprzęt zrobił takie wrażenie na uczestnikach, że większość zdecydowała się na jego zakup, a to daje najlepszą ocenę tego co testowali.

Zachęcamy do korzystania z takich „demo daysów”, można zapoznać się ze sprzętem przed decyzją o zakupie.

Nurek rescue

JAK NIEŚĆ EFEKTYWNIE PIERWSZĄ POMOC

i zdjęcia HUBERT

Każdy rozpoczynający swoją przygodę z pasją, jaką jest nurkowanie, już od pierwszego dnia kursu musi postępować zgodnie z zasadami bezpieczeństwa oraz je zapamiętać tak, żeby wiedzieć jak pomóc sobie lub w razie potrzeby drugiemu nurkowi.

Oczywiście nikt nie mówi o byciu bohaterem, bardziej chodzi o logiczne i konsekwentne działanie w celu niesienia pomocy lub zminimalizowania zagrożenia począwszy od procedur awaryjnych dotyczących problemów sprzętowych po ewentualne problemy fizyczne partnurka/ nasze.

Warto w tym miejscu wspomnieć o kursach z pierwszej pomocy EFR, DAN czy PCK (Polski Czerwony Krzyż). W naszym przekonaniu, jako redakcji Perfect Diver, absolutny must have, żeby świadomie i bezpiecznie nurkować!

Tym razem chciałbym przybliżyć wam sprzęt jakim sami możecie się posłużyć do czasu przyjazdu służb ratunkowych. Jednym z coraz częściej spotykanych w bazach nurkowych poza zestawem tlenowym, apteczką oraz precyzyjnym planem ewakuacji jest… zestaw AED (Automatyczny defibrylator zewnętrzny). Jest kompaktowy i niewielki, co ułatwia jego przenoszenie.

Możemy go na co dzień zauważyć w urzędach, na basenach, w przychodniach medycznych oraz komunikacji miejskiej i transporcie. Umieszczony jest w widocznym i oznakowanym miejscu w specjalnej „kapsule” na ścianie. W pobliżu AED powinna znajdować się instrukcja użycia.

Dzięki uprzejmości zaprzyjaźnionej remizy straży pożarnej mieliśmy okazję przejść trening z użytkowania takiego właśnie urządzenia oraz porównać sposób działania AED od trzech producentów. Mała czerwona walizeczka wielkości grubszej książki, we wnętrzu której znajduje się urządzenie do ratowania życia… ot taki paradoks.

Po otwarciu naszym oczom ukazuje się urządzenie wraz z elektrodami dla dorosłych już zamontowanymi w urządzeniu, dodatkowe elektrody dla dzieci, nożyczki do ewentualnego rozcięcia ubrania oraz maszynka jednorazowa. Czas pracy

Tekst
REISS

urządzenia na baterii to minimum 200 defibrylacji lub 4 godziny pracy, a żywotność baterii wynosi aż 4 lata. Waga to tylko 1,5 kg, a pamięć pozwala na zapis danych pierwszych 15 minut EKG oraz zdarzeń i decyzji podejmowanych w wyniku analizy stanu pacjenta w czasie całego incydentu. Sprzęt jest tak zaprojektowany, żeby nawet osoba nie mająca przeszkolenia medycznego mogła udzielić pomocy. Oczywiście w świetle prawa brakuje jednoznacznej wykładni normatywnej wyjaśniającej, czy do użycia AED potrzebne są specjalistyczne szkolenia. Regulacje w różnych systemach prawnych oscylują od wymagania specjalnych szkoleń, do poglądu, iż nowoczesne AED to urządzenia bardzo proste w obsłudze, w dodatku głosowo prowadzące ratownika przez cały algorytm reanimacji, dlatego też powinno być dostępne dla każdego świadka zdarzenia. Jednak w czasach sporej obojętności i znieczulicy zdecydowanie lepiej podejmować choćby próbę udzielenia pierwszej pomocy i być dobrym samarytaninem 

Sporo osób pewnie zastanawia się po co są osobne elektrody dla dzieci lub klucz do zmiany trybu – na pediatryczny?

Z dwóch powodów:

1. elektrody są mniejsze od wersji dla dorosłych choć każdy producent może mieć inne rozwiązanie,

2. do reanimacji dzieci jest przewidziane mniejsze napięcie jakim dysponuje AED (dzieci 50 J / dorośli 150 J).

Poniżej tabela z klasyfikacją elektrod zależnie od wieku poszkodowanego

WIEK ELEKTRODY USTAWIENIA ENERGII

ponad 8 standardowe standardowe

1–8 rozmiar dziecięcy przystawka zmniejszająca poziom energii

do 1 rokunie zalecane nie zalecane

Do urządzenia jest dołączona instrukcja obrazkowa pokazująca krok po kroku jak postępować i prawidłowo używać AED. Oczywiście wszystkie te punkty są komunikowane również w formie komend głosowych podczas procedury reanimacji.

Nie każdy nurek to ratownik, choć każdy powinien znać zasady udzielania pierwszej pomocy. Mnie osobiście kurs na nurka ratownika (Rescue Diver) bardzo pomógł i pozwolił jeszcze dokładniej planować nurkowanie tak, żeby uniknąć sytuacji awaryjnych i zagrożenia. To spora odpowiedzialność ale i komfort, że wiemy jak zareagować w konkretnej chwili.

Dobrą praktyką, organizując wyjazd nurkowy w grupie czy z partnerem, jest wyposażenie się w indywidualną apteczkę medyczną. Mówię o takiej spersonalizowanej pod kątem nurkowania, gdyż różni się kilkoma elementami od standardowej a od podstawowej samochodowej to już dwa różne światy 

pod kątem nurkowym

` kilka kompletów rękawiczek jednorazowych, np. latexowych (bezpieczeństwo nasze jest najważniejsze)

` maska do resuscytacji obejmująca usta i nos

` kilka kocy/folii termicznych

` żel na oparzenia

` zimny i gorący kompres chemiczny (przegrzanie organizmu / hipotermia)

` środki nawadniające

` środki przeciw biegunce oraz chorobie morskiej

oraz pozostałe wyposażenie – plasterki do sklejania większych rozcięć skóry, chusta trójkątna opatrunkowa, szyna usztywniająca, nożyczki, maszynka do golenia, pinceta,

strzykawka 20 ml – do przemywania ran, worek na nieczystości, zestaw bandaży sterylnych różnej szerokości, bandaż elastyczny chusteczki dezynfekujące, jednorazowa maseczka do sztucznego oddychania metodą usta-usta, plaster opatrunkowy z metra, plasterki opatrunkowe oraz sterylna sól fizjologiczna.

Na rynku są dostępne gotowe zestawy apteczek „nurkowych” oraz zestawów tlenowych. Poprzedzone odpowiednim kursem stanowią nieocenione w terenie źródło pomocy dla nurka i/lub ratownika do czasu transportu do szpitala lub dotarcia służb medycznych. Przydatnym lecz nie wymaganym jest również zestaw do segregacji poszkodowanych Triage – pozwala określi stan poszkodowanych w większej grupie pod kątek priorytetu udzielenia pomocy. Choć nurkowanie szuwarowe, lokalnie, na małej głębokości jest bardzo przyjemne i pozwala odkrywać dziewicze miejsca pełne życia i przejrzystej wody, to zawsze należy pamiętać o odpowiednim przygotowaniu i zabezpieczeniu takiego wyjazdu medycznie. Wybór baz nurkowych, które są odpowiednio wyposażone jest pierwszym krokiem planowania bezpiecznego wyjazdu 

Wujek Hubert oraz cała Redakcja Perfect Diver wie co mówi i zawsze propaguje bezpieczeństwo;)

Edredony

MIĘKKOPIÓRZY NURKOWIE

Tekst i zdjęcia WOJCIECH JAROSZ

Bohaterowie tego artykułu świetnie nurkują. Czynią to nie tylko dla bliskiej szanownym

Czytelnikom radości płynącej z bezpośredniego doświadczania wodnego świata, ale również z nieco bardziej przyziemnych powodów.

Zanurzają się zazwyczaj na kilka, rzadziej kilkanaście metrów po to, by wybrać coś z podwodnego „szwedzkiego stołu”.

Najczęściej edredony jedzą małże (np. sercówki, omułki), skorupiaki, w tym kraby (np. pospolity raczyniec jadalny czyli inaczej krab brzegowy), głowonogi, rozgwiazdy, meduzy, a z rzadka nawet ryby. Co ciekawe, małże połykają w całości,

kraby pozbawiają szczypiec i odnóży, po czym również połykają wraz z pancerzem. Co dalej? Studiując anatomię ptasiego układu pokarmowego dostrzeżemy, że tuż za żołądkiem gruczołowym posiadają członkowie awifauny żołądek mięśniowy (tzw. mielec). W tymże organie zgniatane są skorupki i pancerze bezkręgowców, które później są oczywiście usuwane na zewnątrz. Niektóre ptaki wspomagają mięśnie żołądkowe w rozcieraniu pokarmu na papkę połykając np. kamyki. U takiego strusia, może takiego materiału być nawet kilogram!

Skoro już o masie, ta pomaga ptakom skuteczniej nurkować. Warto też wspomnieć w tym miejscu, że edredony to największe europejskie kaczki nurkujące. Poza rozmiarem wyróżniają się przepięknym strojem, ale jak to u ptaków bywa, rzecz dotyczy tylko samców i to w okresie godowym. Kontrastowe i szykowne zestawienie bieli i czerni w wyjątkowym układzie, do tego nieco subtelnej zieleni i nuta różu – to barwy edredonowe. Do tego wysoko zachodzący żółty dziób, i gustowny

Edredony ze względu na dużą masę mają ciężki start, ale w locie potrafią być bardzo szybkie

Dwie pary, gotowe do rozpoczęcia lęgów

strój nie tylko wieczorowy gotowy. Samice, osobniki młodociane i samce poza okresem godowym są po prostu brązowe. Postawione przy w pełni wybarwionym samcu wyglądają jak przedstawiciele innego gatunku.

Ze względu na znaczny ciężar ciała startuje się edredonom nie za lekko, jednak gdy już się rozpędzą, mogą frunąć z prędkością nawet ponad 100 km/h! Nietypowe jak na kaczki jest to, że ptaki te przeplatają lot aktywny fazami lotu ślizgowego. W trakcie pierzenia tracą zdolność do lotu, ale kiedyś przecież trzeba pióra wymienić na nowe. Gdy wraz z nowymi piórami odzyskują zdolność lotu zaczynają przemieszczać się do miejsc, gdzie będzie można zacząć się rozglądać za partnerem, wraz z którym starać się przyjdzie o małe kaczątka.

Samice edredona co roku wracają na miejsca, w których się narodziły (w ekologii jest na to termin – filopatria). Samce zaś, wędrują tam, gdzie je ich ptasia fantazja poniesie (choć nie tak zupełnie bo przecież ogranicza je ich zasięg geograficzny), zmieniając miejsca odbywania lęgów. Zazwyczaj u ptaków jest odwrotnie – to samce przywiązują się do określonego terenu i bronią go przed konkurentami. Ostatecznie zawsze edredonowi kawalerowie odnajdą w stosownym czasie ptasie białogłowy, powalczą o nie, spełnią obowiązek przekazania genów

(to właśnie mobilność samców zapewnia swobodny przepływ i potrzebne mieszanie się genów w populacji), a potem… zostawią. Tak, samice edredonów dbają o lęgi samodzielnie, a by było nieco lżej i łatwiej, często tworzą duże „ptasie przedszkola”. W takich przedszkolach pisklęta, niekiedy w liczbie kilkudziesięciu maluchów, pozostają pod opieką paru samic, które wspomagają się i dzielą obowiązkami. Piękny przykład damskiej solidarności w naturze, nieprawdaż? Jednak nie ma co przypisywać edredonowym paniom jakichś specjalnie wysokich pobudek, bo taki układ po prostu ewolucyjnie okazał się opłacalny. Wszelako z człowieczego punktu widzenia nie sposób nie docenić zaangażowania ptasich mam w wychowanie kolejnych pokoleń dostarczycieli najcieplejszego puchu na Ziemi. No właśnie – bezspornie, to za sprawą swego puchu edredony są tak ludzkości drogie. I to w zasadzie głównie samice, które wyskubują sobie puch z własnych piersi, by otulić nim składane jaja. Po zakończeniu lęgów taki puch jest skrzętnie wybierany z gniazd do ostatniego piórka przez wyspecjalizowanych zbieraczy, bo wartość ma wielką. Najbardziej ekskluzywne kołdry i pierzyny wypełnione edredonowym puchem kosztują wszak majątek! Co ciekawe, wykorzystując przywiązanie samic do tych samych miejsc, na Islandii na przykład, tworzy się

specjalnie chronione strefy, gdzie edredony rokrocznie się rozmnażają i wyprowadzają lęgi, w zamian za ochronę dostarczając pożądanego pierza. Niezrównane właściwości puchu znalazły odzwierciedlenie w nazwie łacińskiej gatunku, bo Somateria mollissima można tłumaczyć jako najbardziej miękka wełna. Zresztą w polskim języku znana jest nazwa edredona, która brzmi miękkopiór. Sam termin edredon pochodzi z języków germańskich i również oznacza kaczy puch – wszystko się więc wokół termicznie doskonałego pierza kręci. Puch kaczy, gęsi czy też syntetyczny nie mogą równać się z puchem edredonowym o niedościgłych właściwościach izolacyjnych. Gdyby jeszcze nie był tak mało dostępny i przez to wyjątkowo drogi… Z okresem lęgowym edredonów wiąże się również inna ciekawostka związana z odchudzaniem się ptasich mam. Nie jest to dobrowolne poddawanie się głodówce w celu poprawy własnego imagu, ale strategia lęgowa, której głównym celem jest zadbanie o losy własnych dzieci. W czasie niespełna miesięcznego okresu wysiadywania, samice korzystają wyłącznie ze zgromadzonych wcześniej zapasów tłuszczu, by nie tracić czasu na żerowanie i nie zostawiać na ten czas jaj bez opieki – co najwyżej kilka łyków wody raz na kilka dni. Tkanka tłuszczowa ma niestety taką właściwość, że poza gromadzeniem materiałów zapasowych, wiąże duże ilości zanieczyszczeń. W latach 60. na Morzu Wattowym doszło do bardzo poważnej

zapaści liczebności populacji edredonów z powodu wysokiej śmiertelności wywołanej pestycydami spływającymi Łabą, Wezerą i Ems. Toksyny te poprzez wszystkie ogniwa łańcucha pokarmowego trafiały ostatecznie do organizmów ptaków i ich tkanki tłuszczowej właśnie. Korzystające z niej samice w czasie wysiadywania jaj padały zatruwane uwalnianymi wraz z tłuszczem substancjami. Dzisiaj cały ten cenny przyrodniczo obszar wpisany jest na listę światowego dziedzictwa ludzkości UNESCO, jest tam kilka światowych rezerwatów biosfery i parków narodowych. Pozwala to mieć nadzieję, że edredony i inne ptaki, a także organizmy nie-ptasie, będą w przyszłości bezpieczne na tym największym systemie osuchów i płycizn pływowych na Świecie, a gdzie także bałtyckie edredony zimują. Kończąc wątek lęgowy napomknę, że samice zawzięcie bronią gniazda i jedynie w ostateczności je opuszczają. Gdy są zmuszone to zrobić ze względu na zbliżającego się drapieżcę, sięgają po radykalny oręż stosowany w walce z najeźdźcą – spryskują zniesienie półpłynnymi odchodami o wysoce nieprzyjemnym zapachu. Jak wykazują obserwacje, jest to czynnik bardzo mocno zniechęcający większość z szerokiego grona amatorów jaj edredonów do pożywienia się nimi.

Gdzie wypatrywać edredonów? Są to ptaki północy i do tego morskie (tak morskie, że nawet słoną wodę morską piją!). Edredony możemy spotkać nad południowym Bałtykiem, ale

Przedszkolaki (paromiesięczne młode) pod opieką samicy

Dymorfizm płciowy widoczny w okresie godowym sprawia, że nie sposób pomylić samice z samcami

Edredony chętnie odwiedzają porty, gdzie można je obserwować bez wychodzenia w morze

OCEANIC IS BUILT FOR ADVENTURE. ARE YOU?

raczej tylko zimą – wtedy często w towarzystwie innych morskich kaczek odwiedzają okolice portów. Lęgi odbywają na naszym wybrzeżu sporadycznie. Za to środkowy i północny Bałtyk, Morze Północne, Norweskie, a w zasadzie wszystkie północne wybrzeża Eurazji i Ameryki Północnej to miejsca, gdzie można spotkać te ptaki. Pozostałe dwa gatunki rodzaju Somateria, tj. edredon turkan, zwany też okazałym (S. spectabilis) i edredon okularowy (S. fischeri) rzadziej odwiedzają Europę i spotyka się je na dalekiej północy, przy czym drugi z wymienionych głównie na Morzu Beringa. Podczas wypraw na chłodniejsze morza pozostańcie więc czujni i patrzcie uważnie jakie ptaki podrywają się przed dziobami Waszych łodzi – może będą to piękne edredony? Tego drogim Czytelnikom życzę!

Przydatne rady i triki dla początkujących nurków technicznych

Tekst WOJCIECH A. FILIP

Zaraz zaraz… Jestem nurkiem rekreacyjnym to co?

Mam nie czytać ?

Zdecydowanie czytaj. Zdobywanie wiedzy i umiejętności nurkowych to w niewielkiej części uczestnictwo w kursach. To co buduje komfort i bezpieczeństwo pod wodą to żmudne treningi i udział w ciekawych nurkowaniach pozwalających sprawdzić i wykorzystać zdobyte umiejętności.

Rób jeden kurs na rok, to i tak bardzo dużo. W międzyczasie dołącz do grupy nurków mających większe od Ciebie doświadczenie, uczestniczących w ciekawych akcjach.

Słuchaj, podglądaj, pytaj – ucz się nurkowania od nurków!

Unikaj instruktorów, którzy twierdzą, że nie mają czasu na nurkowanie, bo ciągle szkolą.

Nie wiesz gdzie szukać? Zapytaj w Ghost Diving, albo w Ghost Diving Poland (jeżeli jesteś z Polski).

Pojedź na trening zespołów Ghost Diving zajmujących się dynamiczną ochroną życia pod wodą.

Sprawdź co powinieneś poprawić w swoich umiejętnościach i ćwicz przy każdej nadarzającej się okazji

Zdjęcie Fabrizio Tosoni

ACADEMY

Kim jest nurek techniczny?

To ktoś kto świadomie używa różnego sprzętu i gazów aby maksymalnie wydłużyć pobyt na dnie na dowolnie wybranej głębokości, a następnie odbyć możliwie najkrótszą dekompresję pozwalającą mu bezpiecznie zakończyć nurkowanie.

Kim jest początkujący nurek techniczny?

To ktoś posiadający podstawową wiedzę na temat używania rozbudowanej, tzw. technicznej, konfiguracji sprzętowej, zaczynający używać przyspieszonej dekompresji* poprzez użycie gazu dekompresyjnego w którym nie ma helu. Taka osoba nurkuje zwykle w przedziale głębokości 40–60 m używając twinsetu i jednej lub dwóch butli bocznych. Czas denny zwykle nie przekracza 30 minut.

Co jakiś czas będę na łamach Perfect Diver pisał artykuły pozwalające na interakcję z Wami, czytelnikami – mam nadzieję, że będzie to dla Was interesujące 

Dzisiejszy zawiera szereg rad dla początkujących nurków technicznych. Każda rada ma swój numer. Pisz do redakcji Perfect Diver podając numer najbardziej interesującego Cię zagadnienia. To, które najbardziej Was zainteresuje opiszę dokładnie w formie niezależnego artykułu.

Nurkowie techniczni używają jako podstawowego gazu trimixu – mieszaniny tlenu, helu i azotu (stąd nawiązanie do 3 gazów w nazwie mieszaniny). Przyspieszenie dekompresji, nazywane czasem dekompresją akcelerowaną, odbywa się przez wyeliminowanie helu z mieszaniny oddechowej na rzecz wyższej frakcji tlenu.

(więcej na temat dekompresji możesz przeczytać w 5 i 6 numerze Perfect Diver)

Zdjęcie Mariusz Czajka

ACADEMY

Zaczynamy!

Czytając poszczególne podpowiedzi weź pod uwagę, że nie mają one podziału tematycznego. Aby nie było nudno, możesz jadąc na nurkowanie przeczytać podpowiedź i przedyskutować ją w swoim zespole nurkowym – do czego mocno zachęcam. Zapytaj też o zdanie instruktora*. Zawsze oczekuj prostej i logicznej odpowiedzi, a sam próbuj dochodzić do takich wniosków.

1. Położenie automatów w zaworach twina

Ustaw I stopnie automatów po skosie, tak aby utworzyły literę „V”. Jeżeli to konieczne, przekonfiguruj węże do takiego ustawienia. Jeżeli używasz I stopni w których można zastosować

5 port – zrób to wkręcając w niego w prawym automacie wąż LP zasilający inflator, a w lewym wąż LP zasilający zapasowy II stopień.

W czym to pomoże w stosunku do automatów ustawionych poziomo?

Poprawi pozycję głowy, a ta wpłynie na trym, zmniejszy zużycie gazu, zwiększy kontrolę pływalności, poprawi technikę poruszania do przodu i tyłu, ułatwi operowanie butlami bocznymi, ograniczy narkozę, poprawi orientację w przestrzeni, podniesie bezpieczeństwo w czasie prowadzenia akcji ratowniczych.

Zdjęcie Łukasz Oganowski

2. Długość pasa krocznego

Wyreguluj pas kroczny tak, aby był możliwie najkrótszy i wraz z pasem brzusznym tworzył po zapięciu literę „Y”, a nie „T”

W czym to pomoże w stosunku do pasa krocznego kończącego się na brzuchu?

Wszystkie zagadnienia związane z nurkowaniem technicznym można w prosty sposób wytłumaczyć. Taki rodzaj nurkowania staje się niebezpieczny wtedy, kiedy zaczyna być skomplikowany. Prosząc o pomoc doświadczonego kolegę albo instruktora, zawsze oczekuj logicznej, całkowicie zrozumiałej dla Ciebie odpowiedzi. Trening nurkowania technicznego opiera się na wielokrotnym powtarzaniu procedur i uczeniu się taktyki nurkowania. Zawiera też niezbędną teorię.

Umożliwi wysokie wejścia do wody z ciężkim sprzętem bez obawy o uderzenie głową w zawory, pozwoli na penetrację wraków i jaskiń w pozycji pionowej głową w dół, usprawni pływanie na skuterze, znacznie poprawi pozycję przy wysokiej fali na powierzchni, oraz wszystko wymienione w punkcie 1.

3. Jeżeli masz wadę wzroku, nie szukaj maski ze szkłami korekcyjnymi

Kup 2 maski najlepiej pasujące do Twojej twarzy (zapewniające idealną szczelność przy minimalnym napięciu paska), a następnie zabierz je do optometrysty i poproś o wklejenie szkieł korekcyjnych o odpowiedniej wielkości i mocy.

W czym to pomoże w stosunku do maski ze szkłami korekcyjnymi?

Będziesz miał w masce dokładnie takie szkła jakich potrzebujesz – nawet jeżeli masz złożoną wadę wzroku, wybierasz najlepiej pasującą ci maskę, zamiast wybierać tylko z masek tzw. „optycznych”, dodatkowo tak wybrana maska nie będzie przeciekała.

4. Zamocuj karabinek na długim wężu do głównego automatu tuż za metalowym okuciem

Użyj linki rdzeniowej o średnicy 2 mm, a przed zawiązaniem namocz ją w ciepłej wodzie. Stosuj zasadę 2 miejsc w których znajduje się podstawowy II stopień: w ustach albo wpięty w prawy d-ring.

W czym to pomoże w stosunku do karabinka zamocowanego inaczej?

Będziesz mógł wyjąć automat z ust i tym samym ruchem wpiąć go w d-ring bez użycia drugiej ręki (chwytaj wąż tuż za puszką palcem serdecznym i małym, a 3 pozostałymi palcami obsługuj karabinek), linka zawiązana na mokro, nie będzie się przesuwać po wężu, a przez to karabinek zawsze będzie w najwygodniejszym dla Ciebie miejscu. Sprawdź czy do odwieszania głównego automatu używasz jednej czy dwóch rąk. Jeżeli dwóch, to może to wskazywać na niewłaściwe położenia karabinka lub prawego d-ringu.

5. Przygotuj i zabezpiecz zapasową maskę w prawej kieszeni

Stosuj 2 takie same maski (nie używaj starej maski jako zapasowej), zawsze zabezpieczaj przed parowaniem maskę zapasową, wpinaj ją doubleenderem w gumową pętle, w prawej kieszeni. W czym to pomoże w porównaniu z innymi rozwiązaniami?

W sytuacji zmiany maski, założysz taką samą jakiej używasz, a nie starą, zabezpieczona przed parowaniem maska nie będzie parować po wymianie, prawa kieszeń jest „wolna” nie ma nad nią butli bocznej – dużo łatwiej płynąc na skuterze wyjąć z niej maskę sygnalizując równocześnie problem latarką trzymaną zawsze w lewej ręce.

6. Wyposaż swój suchy skafander w p-valve Jeżeli jesteś kobietą, zapoznaj się z działaniem She-P, mężczyźni wybierają cewnik zewnętrzny z klejem na całej długości. P-valve to system pozwalający na oddawanie moczu pod wodą. Jest bezpieczny, wygodny od wielu lat stosowany zarówno przez kobiety jak i mężczyzn. Część zamocowana na stałe w suchym skafandrze jest taka sama u kobiet i mężczyzn. Różnice związane są z elementami zakładanymi na ciało. Po co mi P-valve?

Jedno z największych zagrożeń dla nurków technicznych to DCS (choroba dekompresyjna) spowodowany odwodnieniem. Nurek rekreacyjny powinien pić dużo wody zaczynając na kilka dni przed planowanymi nurkowaniami. Nurek techniczny zwykle popija wodę przez cały dzień. Dodatkowo można wypić filiżankę kawy, tuż przed zanurzeniem, będąc w przeręblu i nie martwiąc się co będzie kiedy zachce się siku… 

Uwaga!

Wypicie dużej ilości wody przed nurkowaniem, w niewielkim stopniu wpłynie na nawodnienie, ale na pewno spowoduje konieczność pójścia do toalety –w ten sposób nie nawodnimy się przed nurkowaniem.

Jedną z najczęstszych przyczyn DCS oraz subklinicznego DCS jest słabe nawodnienie organizmu nurka.

7. Uprząż na butli bocznej nie jest uchwytem do noszenia.

Uprząż ma za zadanie stabilne wpięcie butli bocznej tak, aby gałki zaworów butli nie opadały, a manometry były stale widoczne bez konieczności odwracania butli.

Uprząż na butli bocznej składa się z 2 karabinków, obejmy założonej poniżej połowy wysokości butli oraz linki przewleczonej przez gumowy, sztywny wąż. Do stabilizacji węża automatu służą 2 gumowe, płaskie opaski, dobrane tak aby wąż się zza nich nie wysuwał. Średnica gumowego węża przez który przewleczona jest uprząż dobierana jest do warunków w jakich najczęściej wykonywane są nurkowania. Im zimniejsza woda, tym wąż ma większą średnicę. Dzięki temu wężowi możemy łatwo odciągnąć gumowe opaski do stabilizacji automatu posługując się grubymi, suchymi rękawicami.

Uprząż powinna być zakładana na butlę po uprzednim namoczeniu linki. Zamontowana w osi gniazda zaworu pozwala na stałą obserwację manometru i automatu. Dzieje się tak dlatego, że butla nie obraca się w osi. Butle boczne przenosimy chwytając je za zawór.

W czym szkodzi noszenie butli trzymając je za uprząż?

Zdarza się, że niedoświadczeni nurkowie używają uprzęży do noszenia butli bocznych, sądząc, że jest to wygodny uchwyt (dzieje się tak czasem, kiedy nurkowi pomaga ktoś w przenoszeniu sprzętu, sam nie będąc nurkiem technicznym) . Powsta-

Źródło www.she-p.com

ły w ten sposób luz, powoduje, że po wpięciu w uprząż nurka, butla obraca się zaworem i automatem w dół. Takie położenie uniemożliwia szybkie posłużenie się zaworem. W przypadku stosowania 2 butli bocznych dostęp do zaworu butli położonej bliżej ciała jest bardzo niewygodny. W czasie nurkowań wewnątrz wraków, albo w jaskiniach taka sytuacja może spowodować niekontrolowane zerwanie linki poręczowej, zapiaszczenie, albo uszkodzenie II stopnia automatu. Niemożliwym staje się też obserwowanie wskazań manometru bez każdorazowego obrócenia butli. Luźna uprząż związana z nieumiejętnym noszeniem butli bocznych, może się okazać niebezpieczna dla nurków używających skuterów (DPV) – łatwo jest przeoczyć wiszący pod nurkiem automat, który w poprawnym ułożeniu butli można stale obserwować.

8. Ustaw pokrętło separatora w tył (w stronę przeciwną niż ta gdzie wkręcone są automaty)

Wcześniej wspomniałem o ustawieniu I stopni automatów w układzie „V”. Przeczytaj i postaraj się zrozumieć ideę takiego układu. Jeżeli pokrętło separatora będzie ustawione w kierunku głowy, to spowoduje ono to co opisałem w punkcie 1. Ustaw je w pozycji przeciwnej do tej gdzie znajduje się Twoja głowa, najlepiej pod kątem 30–45 stopni.

Dlaczego takie ustawienie jest lepsze od pokrętła ustawionego w stronę głowy?

W nurkowaniu kluczowa jest kontrola oddechu. Zablokowanie głowy w pozycji „lekko w dół” znacząco obniża możliwości działania. Dodatkowo, chcąc manipulować tak ustawionym zaworem, musisz opuścić głowę i w takiej pozycji próbować zmieścić dłoń z pierścieniem rękawicy pomiędzy głową a automatami.

Jeżeli zawór będzie ustawiony w stronę przeciwną, nie musisz go szukać: delikatnie opuść głowę nie tracąc kontaktu wzrokowego z zespołem. Wsuń przedramię za głowę nie szukając zaworu. Podnieś głowę wysoko i swobodnie oddychaj, równocześnie dociskając nią przedramię. Zamknij dłoń – znajdzie się dokładnie na zaworze 

Uwaga!

W twinach 2x15, 2x18 i 2x20 litrów ustawienie pokrętła w stronę głowy nie zmienia jej położenia ze względu na większą średnicę butli. W takich zestawach pokrętło separatora ustawiamy w kierunku głowy.

9. Zmień mocowanie komputera i kompasu na gumki bungee

Zastosuj specjalne obudowy, albo wykorzystaj otwory w Twojej obudowie, albo wymyśl własny sposób. Zamień wszystkie gumowe paski na podwójne gumki bungee.

Dlaczego oryginalny pasek super komputera jest gorszy od bungee?

Pozycja Twoich rąk pod wodą nie zawsze sprzyja wygodnej obserwacji przyrządów. Ustaw się w najwygodniejszej pozycji, a następnie zerknij na prawą rękę gdzie powinien znaleźć się komputer i lewą gdzie założysz kompas. Postaraj się nie podnosić/odwracać rąk do odczytu przyrządów, a raczej przesuń przyrządy tak, aby odczyt był możliwy przez cały czas. Szybkie i wygodne ustawienie przyrządów jest trudne jeżeli założone są na gumowym pasku. Gumki bungee dają możliwość ustawienia komputera w dowolnym miejscu, a jego przestawienie nie zajmuje czasu, i co bardzo ważne, możliwe jest w dowolnym momencie nurkowania bez konieczności dużej koncentracji na tej czynności.

Jeżeli nie jesteś pewien tego rozwiązania, przećwicz akcję wydobycia nieprzytomnego nurka spod wody. Będąc na plecach ratowanego, prawą dłonią przytrzymujesz mu automat w ustach, a swój komputer przestawiasz w górę w kierunku łokcia. Z bungee zrobisz to niemal instynktownie. Z super paskiem będziesz potrzebował „nieco” więcej czasu.

10. Jak dużej butli na argon potrzebuję?

Jak najmniejszej – np. 0.85 l. Taka butla wystarcza do nurkowań na głębokości w przedziale 90–120 m. Dlaczego taka mała butla – nie lepiej zastosować np. 4 litrową? Butlę 0,85l stosowałem z powodzeniem do nurkowań na wraku HMHS Britannic, leżącym na głębokości blisko 120 m. Większe pojemności butli konieczne są w czasie nurkowań wymagających wielokrotnej zmiany głębokości, co wymusza wielokrotne napełnianie skafandra – to dosyć typowe np. w niektórych jaskiniach. W wodzie otwartej staramy się zbliżyć profil naszego nurkowania do kształtu litery „U”. Czyli zanurzamy się, następnie faza denna i wynurzenie. Gazu z butli argonowej używamy w takiej sytuacji tylko w czasie zanurzania.

Warto też pamiętać, że każdy dodatkowy ciężar i objętość, powoduje, że nasza konfiguracja staje się coraz mniej wygodna i niepotrzebnie rośnie jej ciężar. Dodatkowo, w przypadku planowanej penetracji wraku, duża argonówka nie działa na naszą korzyść.

Uwaga!

W nurkowaniu, a w technicznym szczególnie, skafander nie jest używany jako podstawowe źródło wyporu. Urządzeniem służącym do kontroli pływalności jest skrzydło. Jeżeli Twoje wątpliwości dotyczące wielkości butli na argon związane są z tym, że kontrolujesz pływalność suchym skafandrem, wykorzystaj ten moment i zacznij ćwiczyć odmienne podejście – im szybciej to zrobisz, tym lepsze wyniki osiągniesz 

Zdjęcie Mariusz Czajka

Nurkowanie techniczne to świetny sposób na poszerzenie możliwości oglądania świata pod wodą.

Wymaga ono specyficznego treningu i przygotowania. W zamian dostajemy możliwości, które pozwalają nam zobaczyć to, czego nie zobaczą inni. Uczymy się technik i używamy sprzętu w sposób maksymalnie świadomy. Właśnie takie podejście jest podstawą do budowania bezpiecznego sposobu na spędzanie czasu pod wodą.

Jeżeli coś co napisałem zaintrygowało cię, a może budzi

Twoje wątpliwości – napisz do Perfect Diver, który z punktów dzisiejszego artykułu chciałbyś poznać bliżej. …a może nie chcesz czekać na kolejne wydanie magazynu?

W takiej sytuacji serdecznie zapraszam do Akademii Tecline – umów się na spotkanie, na które już teraz zapraszam ciebie wraz z twoim zespołem 

WAF

https://teclinediving.eu/pl/akademia-tecline/#/

HAYNE MIST

Jako redakcja Perfect Diver bardzo lubimy testy nowinek – i nie chodzi tylko o nowinki z dziedziny nurkowania, zaawansowane technologicznie sprzęty. Tym razem postanowiliśmy popłynąć w nieco innym kierunku. Znacie to? Ten, kto kupił nową maskę nurkową albo okulary do pływania lub freedivingu wie, co znaczy zaparowana szyba lub szkła. Jak sobie z tym radzimy? Patentów jest wiele: można napluć, zalać płynem do mycia naczyń, opalić zapalniczką… Ale można też zrobić to skutecznie i – bezpiecznie! Dlatego postanowiliśmy przetestować produkt z branży optycznej –płyn przeciw parowaniu soczewek okularowych. Tak trafiliśmy na ciekawy produkt z branży optycznej – HAYNE MIST.

Poręczny, 15-mililitrowy spray, który ma być ratunkiem dla nurków i pływaków. Płyn, który chroni przed zaparowaniem i delikatnie czyści soczewki okularowe jest do kupienia w najlepszych salonach optycznych w Polsce. Cena za jedno opakowanie to ok. 20–30 PLN. Czy to dużo – zdecydujecie sami. Jednak do wyobraźni przemawia fakt, że podczas pierwszej i drugiej fali pandemii Covid-19 ten produkt był wybawieniem dla osób noszących maseczkę i okulary – i rozszedł się jak świeże bułeczki. HAYNE MIST Anti-Fog Lens Cleaner to dzieło polskiej marki Hayne – hurtowni

optycznej, która na rynku istnieje od 14 lat i zaopatruje ponad 70 % optyków w Polsce (raport BCMM 2020).

Test postanowiliśmy przeprowadzić w naturalnym środowisku nurków czyli… w wodzie! Na tę okoliczność pojechaliśmy do bazy nurkowej Via Sport „Koparki” w Jaworznie. Aby wynik testu był miarodajny, wybraliśmy dwa nowe, świeżo rozpakowane, modele od różnych producentów. Zgodnie z instrukcją użycia HAYNE MIST zaaplikowaliśmy preparat na maski – od wewnętrznej strony, odczekaliśmy kilka sekund i wytarliśmy szybki suchą ścierką. Każdy z nas był bardzo ciekaw, czy ten produkt naprawdę spełni swoją funkcję.

Wykonaliśmy trzy nurkowania: na różnych głębokościach, w temperaturach od 13°C do 19°C. Maski z zaaplikowanym preparatem sprawowały się idealnie. Pomimo podciekania maski u jednego z nurków (brody mu się zachciało), nie miało to wpływu na efekt parowania. Różnica temperatur również nie wpłynęła negatywnie na właściwości produktu. Preparat jest bardzo wydajny, a jego aplikacja starcza na kilka nurkowań.

Dzięki temu możemy wyraźnie zobaczyć pod wodą wszystko: suma, koparkę albo inną atrakcję...

Podsumowując: redakcja Perfect Diver z czystym sumieniem poleca HAYNE MIST Anti-Fog Lens Cleaner, którego użycie gwarantuje przejrzyste i pełne życia widoki pod wodą!

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.