Zima dopisuje na tyle, że wielu nurków cieszy się z możliwości zrobienia nurkowania pod lodem. Przeważnie słaba widoczność letnia pokazuje, jaką może być zimą. Nurkowanie podlodowe to przede wszystkim przygotowanie się do niego, odpowiedni kurs i bezpieczeństwo. Napisał o tym bardzo praktycznie i szczegółowo Dominik Dopierała.
A ciągnąc temat bezpieczeństwa – uważajcie na stosowanie krzywek do I i II stopnia jednocześnie. Dlaczego? Wyjaśnia to świetnie Wojtek A. Filip w artykule na końcu tego wydania.
Mamy Nowy Rok, a że nie wszyscy lubią zimną wodę, podpowiadamy, gdzie można się wybrać. Jest niesamowita Panama – wiedzieliście, że tam się nurkuje? I to jak?! Cieszę się, że Piotr Adamiak dał się namówić na przygotowanie dla Was tego materiału. Oprócz tego, po chyba 3 latach przerwy, na nasze łamy wraca Mauritius ze świetnym materiałem przygotowanym przez Anthony’ego Leydet.
Dominika Abrahamczyk, debiutując w roli Autora, opowiada o niesamowicie ciekawej, pięknej i jednocześnie surowej Lanzarote. Korzystając, już drugi raz, z zaproszenia Centrum Nurkowego Bonito Diving Lanzarote pojechaliśmy na wyprawę redakcyjną nurkować w Atlantyku i chłonąć promienie listopadowego słońca w temperaturach powietrza między 28 a 32 st. C.
Do tego przepiękne zdjęcia i opis nurkowań na wszystkich poziomach w kopalni opali. Dlaczego jest tak kolorowo i czy cała akcja nurkowania tam jest miła, łatwa i przyjemna? O tym opowiada Przemek Zyber
No i kolejny debiut tego wydania (przynajmniej u nas) – Sebastian i Patrycja Popek przybliżają nam, jak wygląda pod sufitem, pod wodą w Tuna. Mariusz Czajka ową relację ilustruje zdjęciami.
Jest oczywiście więcej ciekawych tematów, jak jedzenie i picie pod wodą, czy nurkowanie w UK, w małym zbiorniku. Piórem Isadory Abuter Grebe nie wspominamy tylko o wrakach, jako sztucznych rafach, ale zastanawiamy się, czy wraki mogą i powinny być schroniskiem dla morskiej fauny i flory.
Są jeszcze ptaki przedstawione barwnym językiem przez Wojtka Jarosza i są konkretne tematy nurkowe – debiuty dla tych, którzy chcą nurkować, ale się boją lub nie wiedzą jeszcze, że chcą oraz kolejny materiał Dobrochny Didłuch o nurkowaniu dzieci.
Zapraszam do profesjonalnie przygotowanej uczty pierwszego w tym roku wydania Magazynu Perfect Diver. Można go nabyć w PDF – za jedyne 5 zł lub w wersji papierowej za 40 zł. Wciąż zachęcamy do Prenumeraty – płacisz raz (perfectdiver. eu) a cieszysz się wyczekując listonosza 6 razy w roku :)
Spodobało Ci się to wydanie? Postaw nam wirtualną kawę buycoffee.to/perfectdiver Odwiedź naszą stronę www.perfectdiver.pl, zajrzyj na Facebooka www.facebook.com/PerfectDiverMagazine i Instagrama www.instagram.com/perfectdiver/
Szaro, buro i ponuro? Nie tym razem!
KOPALNIA OPALI w Słowacji
Nurkujemy w TUNA
Coiba National Park, PANAMA. Więzienie zamienione w Park Narodowy
MAURITIUS. Luksusowe nurkowanie!
Wulkany Oceanu Atlantyckiego.
LANZAROTE
Nurkowa Wielka Brytania. CROMHALL QUARRY
Wraki jako sztuczne rafy
Nurkowe pożegnanie 2023 roku
Ptasie złoto
PLANETA ZIEMIA WYDARZENIA WIEDZA
Podwodna uczta, czyli o tym, co warto zjeść pod wodą oraz przed nurkowaniem
Moje dziecko nie ma jeszcze 10 lat, ale już nurkuje... Podwodny debiut. Odkrywanie psychologicznych wymiarów pierwszego nurkowania
Nurkowanie PODLODOWE. Ekstremalne doznanie czy przygoda życia
PORADY I CIEKAWOSTKI
Jak zepsuć automat poprawiając jego funkcjonalność?
Wydawca PERFECT DIVER Sp. z o.o. ul. Folwarczna 37, 62-081 Przeźmierowo redakcja@perfectdiver.com
ISSN 2545-3319
redaktor naczelny fotograf geografia świata i podróże reklama tłumacze języka angielskiego
opieka prawna projekt graficzny i skład
Wojciech Zgoła
Karolina Sztaba
Anna Metrycka reklama@perfectdiver.com
Agnieszka Gumiela-Pająkowska Arleta Kaźmierczak
Reddo Translations Sp. z o.o. Piotr Witek
Adwokat Joanna Wajsnis Brygida Jackowiak-Rydzak
magazyn złożono krojami pisma Montserrat (Julieta Ulanovsky), Open Sans (Ascender Fonts) Noto Serif, Noto Sans (Google) druk Wieland Drukarnia Cyfrowa, Poznań, www.wieland.com.pl
dystrybucja centra nurkowe, sklep internetowy preorder@perfectdiver.com
fotografia na okładce Przemysław Zyber miejsce
Kopalnia opali Słowacja
Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, nie odpowiada za treść ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo do skracania, redagowania, tytułowania nadesłanych tekstów oraz doboru materiałów ilustrujących. Przedruk artykułów lub ich części, kopiowanie tylko za zgodą Redakcji. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za formę i treść reklam.
Podoba Ci się ten numer magazynu, wpłać dowolną kwotę! Wpłata jest dobrowolna.
PayPal.Me/perfectdiver
WOJCIECH ZGOŁA
Pasjonat nurkowania i czystej natury. Lubi mawiać, że podróżuje nurkując. Pływać nauczył się jako niespełna 6-cio letni chłopiec. W wieku 15 lat zdobył patent żeglarza jachtowego, a nurkuje od 2006 roku. Zrealizował ponad 800 zanurzeń w różnych regionach Świata. Napisał i opublikował wiele artykułów.
Współautor wystaw fotograficznych. Orędownik pozostawiania miejsca pobytu czystym i nieskalanym. Propagator nurkowania. Od 2008 r. prowadzi swoją autorską stronę www.dive-adventure. eu. Na bazie szerokich doświadczeń w 2018 roku stworzył nowy Magazyn Perfect Diver, który od ponad 4 lat, z powodzeniem, wychodzi regularnie co 2 miesiące w języku polskim i angielskim.
ANNA METRYCKA
Absolwentka Geografii na Uniwersytecie Wrocławskim, niepoprawna optymistka… na stałe z uśmiechem na ustach
Nurkuję od 2002 roku czyli już ponad połowę swojego życia Zaczynałam nurkowanie w polskich wodach, do których chętnie wracam w ciągu roku – i sprawia mi to ogromną przyjemność!:) Do Activtour trafiłam chyba z przeznaczenia i zostałam tutaj na stałe… już ponad 10 lat! Z zamiłowaniem spełniam ludzkie marzenia przygotowując wyprawy nurkowe na całym świecie! Osobiście – latam i nurkuję w różnych morzach i ocenach kiedy tylko mogę, bo to jedna z miłości mojego życia Od początku istnienia magazynu PD przelewam swoje wspomnienia z wypraw nurkowych na papier dzieląc się swoją pasją z innymi i nie potrafię przestać pisać;) Od 2023 na stałe w redakcji PD – mając nadzieję przynieść jej trochę „świeżej krwi”;) Spełnione nurkowe marzenie: Galapagos! Jeszcze przede mną… Antarktyda! Jeśli nie nurkuję to wybieram narty, tenisa albo mocne, rockowe brzmienia;)! Motto które bardzo lubię to: „Bądź realistą – zacznij marzyć”!:) anna@activtour.pl; www.activtour.pl
SYLWIA KOSMALSKA-JURIEWICZ
Podróżniczka i fotograf dzikiej przyrody. Absolwentka dziennikarstwa i miłośniczka dobrej literatury. Żyje w zgodzie z naturą, propaguje zdrowy styl życia, jest joginką i wegetarianką. Angażuje się w ekologiczne projekty, szczególnie bliskie jej sercu są rekiny i ich ochrona, o których pisze w licznych artykułach oraz na blogu www.blog.dive-away.pl Swoją przygodę z nurkowaniem zaczęła piętnaście lat temu przez zupełny przypadek. Dzisiaj jest instruktorem nurkowania, odwiedziła ponad 60 państw i nurkowała na 5 kontynentach. Na wspólną podróż zaprasza z biurem podróży www.dive-away.pl, którego jest współzałożycielem.
PRZEMYSŁAW ZYBER
Moja przygoda z fotografią zaczęła się na długo zanim zacząłem nurkować. Już od pierwszego nurkowania marzyłem, aby towarzyszył mi aparat. Wraz z nabieraniem wprawy w nurkowaniu mój sprzęt do fotografii również ewoluował. Od prostej kamerki GoPro poprzez kompakt oraz lustrzankę do pełnoklatkowego bezlusterkowca. Teraz nie wyobrażam sobie nurkować bez aparatu. Mam wrażenie, że fotografia podwodna nadaje sens mojemu nurkowaniu.
Karolina Sztaba, a zawodowo Karola Takes Photos, jest fotografem z wykształcenia i pasji. Obecnie pracuje w Trawangan Dive Centre na malutkiej wyspie w Indonezji – Gili Trawangan, gdzie zamieszkała cztery lata temu. Fotografuje nad i pod wodą Oprócz tego tworzy projekty fotograficzne przeciw zaśmiecaniu oceanów oraz zanieczyszczaniu naszej planety plastikiem („Trapped”, „Trashion”) Współpracuje z organizacjami NGO zajmującymi się ochroną środowiska i bierze aktywny udział w akcjach proekologicznych (ochrona koralowca, sadzenie koralowca, sprzątanie świata, ochrona zagrożonych gatunków). Jest również oficjalnym fotografem Ocean Mimic – marką tworzącą stroje kąpielowe i surfingowe ze śmieci zebranych na plażach Bali. Współpracowała z wieloma markami sprzętu nurkowego, dla których tworzyła kampanie reklamowe. W roku 2019 została ambasadorem polskiej firmy Tecline. Od dwóch lat jest nurkiem technicznym.
Obecnie pracuje jako PADI Course Director w Trawangan Dive Centre na indonezyjskiej wysepce Gili Trawangan. Założycielka portalu Divemastergilis –www.divemastergilis.com i @divemastergilis Od ponad 7 lat mieszka i odkrywa podwodny świat Indonezji. Jest nie tylko zapalonym nurkiem technicznym, ale także twarzą platformy Planet Heroes oraz ambasadorem marki Ocean Mimic. Aktywnie przyczynia się do promowania ochrony koralowców i naturalnego środowiska ryb i zwierząt morskich, biorąc udział w projektach naukowych, kampaniach przeciw zaśmiecaniu oceanów i współpracując z organizacjami pozarządowymi na terenie Indonezji. @laura_kazi
LAURA KAZIMIERSKA
WOJCIECH A. FILIP
Nurkuje od 35 lat. Spędził pod wodą ponad 16 tysięcy godzin, z czego większość nurkując technicznie. Był instruktorem i instruktorem mentorem wielu organizacji m.in. CMAS, GUE, IANTD, PADI. Współtworzył programy szkoleniowe niektórych z tych organizacji. Jest profesjonalistą z ogromną wiedzą i doświadczeniem praktycznym. Uczestnik wielu projektów nurkowych, w których brał udział jako lider, eksplorator, pomysłodawca czy prelegent. Jako pierwszy Polak nurkował na wraku HMHS Britannic (117 m). Jako pierwszy eksplorował głęboką część jaskini Glavas (118 m). Wykonał serię nurkowań dokumentujących wrak ORP GROM (110 m). Dokumentował głębokie (100–120 m) części zalanych kopalń. Jest pomysłodawcą i konstruktorem wielu rozwiązań sprzętowych podnoszących bezpieczeństwo w nurkowaniu.
Jest Dyrektorem Technicznym w firmie Tecline, gdzie m.in. kieruje placówką badawczo-szkoleniową Tecline Academy. Jest autorem kilkuset artykułów o nurkowaniu oraz książek dotyczących diagnostyki i napraw sprzętu nurkowego.
Nurkuje w rzekach, jeziorach, jaskiniach, morzach i oceanach na całym świecie.
Nurkuje od zawsze, nie pamięta swoich pierwszych nurkowań. Jedyne co pamięta, że od zawsze nurkowanie było jego pasją. Całe dzieciństwo spędził nad Polskimi jeziorami, które do dziś woli od dalekich destynacji. Z wielkim sukcesem zamienił pasję w sposób na życie i biznes. Ciekawość świata i ciągłe dążenie do doskonałości i perfekcji to główne cechy, które na pewno mocno mu przeszkadzają w życiu. Zawodowy instruktor nurkowania, fotograf, filmowiec.
Twórca Centrum Nurkowego DECO, Course Director PADI, TecTrimix Instructor Trainer TECREC.
ŁUKASZ METRYCKI
Nurek od 2007 roku. Kierunki wakacyjne zawsze wybieram pytając sam siebie – no ok, ale czy jest tam gdzie zanurkować? Fotografia podwodna to wciąż dla mnie nowość, ale z każdym kolejnym nurkowaniem uczę się czegoś nowego.
„Od momentu narodzin, człowiek nosi na swych barkach ciężar grawitacji […], ale wystarczy że zanurzy się pod powierzchnię wody i staje się wolny” – J.Y.Cousteau
Absolwent Politechniki Poznańskiej, finansista, biegły rewident. Nurek zafascynowany teorią nurkowania – fizyką i fizjologią. Zakochany w archeologii podwodnej pasjonat historii Starożytnego Rzymu, aktywny Centurion w grupie rekonstrukcyjnej Bellator Societas (Rzym I w.p.n.e.). Marzy, by choć raz wziąć udział w podwodnych badaniach archeologicznych a następnie opisać wszystko w serii felietonów.
Równie często jak pod wodą spotkać go można w Japonii, której kulturą i historią fascynuje się od blisko trzech dekad.
WOJCIECH JAROSZ
Absolwent dwóch poznańskich uczelni – Akademii Wychowania Fizycznego (specjalność trenerska –piłka ręczna) oraz Uniwersytetu im. A. Mickiewicza, Wydziału Biologii (specjalność biologia doświadczalna). Z tą pierwszą uczelnią związał swoje życie zawodowe próbując wpływać na kierunek rozwoju przyszłych fachowców od ruchu z jednej strony, a z drugiej planując i realizując badania, popychając mozolnie w słusznym (oby) kierunku wózek zwany nauką. W chwilach wolnych czas spędza aktywnie –jego główne pasje to żeglarstwo (sternik morski), narciarstwo (instruktor narciarstwa zjazdowego), jazda motocyklem, nurkowanie rekreacyjne i wiele innych form aktywności, a także fotografia, głównie przyrodnicza.
Zoopsycholog, badacz i znawca behawioru delfinów, oddany idei ochrony delfinów i walce z trzymaniem ich w delfinariach. Pasjonat M. Czerwonego i podwodnych spotkań z dużymi pelagicznymi drapieżnikami. Członek Dolphinaria-Free Europe Coalition, wolontariusz Tethys Research Institute oraz Cetacean Research & Rescue Unit, współpracownik Marine Connection. Od ponad 15 lat uczestniczy w badaniach nad populacjami dzikich delfinów, audytuje delfinaria, monitoruje jakość rejsów whale watching. Jako szef projektu „Free & Safe” (wcześniej „NIE! dla delfinarium”) przeciwdziała trzymaniu delfinów w niewoli, promuje etyczny whale & dolphin watching, szkoli nurków z odpowiedzialnego pływania z dzikimi delfinami, popularyzuje wiedzę na temat delfinoterapii przemilczaną bądź ukrywaną przez ośrodki zarabiające na tej formie animaloterapii.
DOMINIK DOPIERAŁA
MICHAŁ CZERNIAK
JAKUB BANASIAK
Znany bardziej jako Wąski. Zawodowo główny specjalista BHP, inspektor ochrony PPOŻ oraz instruktor pierwszej pomocy. Prywatnie mąż i tata swojej córeczki. Członek stowarzyszenia Bellator Societas, w którym nazywany jest Św. Marcinem, bo corocznie wciela się w postać w trakcie imienin ulicy dnia 11 listopada w Poznaniu. Oczywiście od wielu lat zapalony nurek. Uwielbia nurkowanie techniczne, w szczególności te na wrakach oraz wszystko, co wiąże się z aktywnością nad i pod wodą :)
Całe dorosłe życie „Dobroci”, bo tak do niej zwracają się przyjaciele, jest zawodowo związane z nurkowaniem. Ponad dziesięć lat nurkowała co dzień, jako zawodowy instruktor nurkowania PADI pracując i prowadząc centra nurkowe w Egipcie. Piekielnie skrupulatna i pedantycznie dbająca o bezpieczeństwo. Specjalizuje się w szkoleniu dzieci, młodzieży i kobiet. Nie sposób jej przeoczyć bo swój różowy styl życia ubiera w ten kolor pod wodą. Z wykształcenia i drugiego zawodu różowa księgowa, prywatnie mama dwóch „terrorystów”. Współwłaścicielka Centrum Nurkowego DECO.
Dla Tomka nurkowanie zawsze było największą pasją. Zaczął swoją przygodę w wieku 14 lat, rozwijając się został instruktorem nurkowania rekreacyjnego, technicznego, Instruktorem pierwszej pomocy oraz technikiem branży nurkowej. Aktualnie prowadzi 5* Centrum Nurkowe COMPASS DIVERS Pobiedziska koło Poznania, gdzie przekazuje swoją wiedzę i umiejętności początkującym oraz zaawansowanym nurkom, co sprawia mu ogromną radość i satysfakcję z bycia częścią ich podwodnej przygody…
Entuzjastyczny nurek, naukowiec i działacz na rzecz ochrony przyrody. Isadora bada biologiczne znaczenie wraków statków dla ekosystemów morskich. Kierowana ciekawością chce poznawać przyrodę, a także „jak zostać lepszym nurkiem”. Będąc jeszcze w początkach swojej nurkowej kariery cieszy się drogą pokonywania przeszkód ucząc się od bardziej doświadczonych nurków, używając odpowiedniej konfiguracji i ćwicząc. @isa_diving_nature
Zodiakalna waga. Entuzjastka zdrowego stylu życia, lubiąca aktywny wypoczynek. Miłośniczka podwodnego świata i fotografii podwodnej. Pracownik HR, a po godzinach Instruktor nurkowania SDI, Mentor Witalny, Diet coach. Dzięki pasji związanej z psychologią, pracą z ludźmi oraz umiejętności słuchania, wie, że wszystko zaczyna się w głowie. Niezwykle ceni sobie umiejętność podwodnego porozumiewania się bez słów. Woda pomogła jej poznać, zupełnie nieznane jak dotąd możliwości ruchowe, a przełamanie własnych ograniczeń, jak i uczenie się czegoś nowego w naturalnym środowisku, w kontekście obcowania z przyrodą, pomogło jej w odbudowaniu kondycji psychicznej.
Autorka strony: https://aldonadreger.pl oraz https:// wellbeingproject.pl Wspólniczka szkoły nurkowej: https://wewelldiving.pl
ALDONA DREGER
DOBROCHNA DIDŁUCH
PIOTR KOPEĆ
TOMASZ KULCZYŃSKI
ISADORA ABUTER GREBE
Zarażona pasją do nurkowania przez Perfect Diver. Nieśmiało poszerza swoje umiejętności. Zdecydowanie ciepłolubna :) Ulubione nurkowania to te z dużą ilością zwierzaków! Zaciekawiona medycyną nurkową. Zawodowo mgr pielęgniarstwa – instrumentariuszka.
Zawodowo jestem wieloletnim praktykiem w dziedzinie zarzadzania zasobami ludzkimi z 25-letnim stażem w renomowanych korporacjach, od 8 lat w Singapurze. Mieszkałam i pracowałam również w Europie i USA. Od wielu lat pasjonuję się psychologią i psychoterapią, problemami wypalenia zawodowego i radzenia sobie w zmianie. Ukończyłam studia podyplomowe w zakresie psychoterapii i uzyskałam Profesjonalny Dyplom z Psychoterapii w The School of Positive Psychology w Singapurze.
Rozpoczął swoją przygodę z nurkowaniem już w czasach licealnych, stając się pasjonatem zarówno nurkowania wrakowego, jak i fotografii podwodnej. Jako współzałożyciel Stowarzyszenia Ghost Diving Poland, aktywnie angażuje się w działania na rzecz ochrony ekosystemu morskiego oraz podnoszenia świadomości społeczeństwa dotyczącej znaczenia naszych mórz i oceanów. www.instagram.com/mariusz.czajka/
Płetwonurek i instruktor techniczny z prawie 30-letnim doświadczeniem. Aktywny Instruktor Trener Trimix w RAID. Wykonał ponad 6000 nurkowań, z czego zdecydowana większość to nurkowania wrakowe i techniczne. Organizator i uczestnik wielu wypraw wrakowych, m.in. brał udział w ekspedycjach na wraki Wilhelm Gustloff, Graf Zeppelin i Mühlhausen, organizował ekspedycję na wrak okrętu ORP Grom w 70. rocznicę zatopienia, był uczestnikiem projektu eksploracji zalanej kopalni Tuna Hästberg, na głębokości ponad 114 metrów i wielu innych w całej Europie.
Wodnik z urodzenia. Amator fotografii podwodnej. Żeglarz, miłośnik archeologii podwodnej i nurkowania wrakowego. Instruktor nurkowania TDI SDI. Zawodowo zajmuje się budowaniem osiedli i domów wakacyjnych. Wspólnik szkoły nurkowej: https://wewelldiving.pl
Mieszkający w Marsylii, nad Morzem Śródziemnym, Anthony Leydet jest francuskim fotografem podwodnym, blogerem i pisarzem, publikującym na całym świecie w czasopismach nurkowych. www.zesea.com @anthonyleydet_uw_photography
Z różnych względów już nie nurkuje, ale jest cały czas blisko nurków i nurkowania, GRALmarine to tata Bartek, brat Konrad i Patrycja. Prywatnie zapalona rowerzystka.
Od zawsze podróżnik, od 2017 roku nurek. Pierwszy raz zanurkował w parku narodowym Menjangan na Bali. Podwodny świat zachwycił go tak bardzo, że zaczął podróżować, aby nurkować. Divemaster po kursie i stażu w Utila Dive Center w Hondurasie. Wcześniejsze kursy robił w dziwnych miejscach: OWD na Rarotonga, AOWD na kanaryjskim El Hierro, tylko Rescue bardziej typowo w polskim Piechcinie. Uważa, że najpiękniejsze, co widział pod wodą to meksykańskie cenoty. Oprócz nurkowania jego wielką pasją są góry, wielodniowe trekkingi i łatwe wspinaczki. Wspinał się m. in. w peruwiańskich Andach, wszedł na sześciotysięcznik w Himalajach. Zawodowo związany z IT i designem. Dba o to, żeby strony, aplikacje i serwisy były bardziej przyjazne dla użytkowników niż aplikacja PADI.
DOMINIKA ABRAHAMCZYK AGNIESZKA ROMAŃCZUK
ANTHONY LEYDET
JACEK TWARDOWSKI
MARIUSZ CZAJKA
SEBASTIAN POPEK
PATRYCJA POPEK
PIOTR ADAMIAK
Każdy kto nurkuje w jaskiniach czy kopalniach doskonale wie, że są to zwykle miejsca ciemne, ponure i praktycznie pozbawione kolorów. Czasami trafi się pomarańczowy kolor rdzewiejących elementów stalowych konstrukcji w kopalniach. W Meksyku zaś w jaskiniach Jukatanu dominuje kolor biały wapiennych ścian. Oczywiście formy są przecudowne i bardzo widowiskowe, jednak raczej mono-kolorystyczne.
Okopalni opalu na Słowacji usłyszałem całkiem niedawno. Ponieważ przez dłuższy czas była zamknięta dla nurków, nikt nie myślał o podjęciu prób zwiedzenia podwodnych korytarzy.
Dopiero od niedawna organizacja Opal Divers umożliwiła nurkowe zwiedzanie tego fascynującego miejsca.
Jeżeli ciekawi Was historia kopalni opalu zapraszam na stronę muzeum tego miejsca: https://www.slovenskeopalovebane.sk/
Nawet nie mając uprawnień jaskiniowych można doskonale bawić się z rodziną zwiedzając suche korytarze. Miejsce jest wyjątkowe i zachęcam do weekendowego wyjazdu w celu zwiedzania tej najstarszej na świecie kopalni opalu.
LEGENDARNA KOLOROWA KOPALNIA
Po przybyciu na miejsce przewodnik Martin zabiera nas w głąb kopalni i pokazuje trasę do przebycia ze sprzętem. Przed wejściem musimy założyć kask. Korytarze miejscami są niskie i osoby ze wzrostem powyżej 180 cm, muszę regularnie pochylać się, żeby nie wyjść z guzem. Kopalnia została zaadoptowana do celów zwiedzania, więc korytarze są dobrze oświetlone.
Co parę metrów mijamy przygotowane wystawy zabytkowych narzędzi, drabin i sprzętu, którym posługiwano się przy wydobyciu kamieni. Co chwilę kolejne rozwidlenia, istny labirynt. Już od samego początku ogromne wrażenie robi kolorystyka ścian. Niczym baśniowa kraina krasnoludków zachwyca tęczowym wystrojem. Dominuje kolor żółty, potem pomarańczowy. Gdzieniegdzie przebijają się plamy granatowego, niebieskiego i różu. Już wiem, że zdjęcia będą bajecznie kolorowe. Korytarz się kończy i otwieramy furtkę. Dalej wstęp mają już tylko nurkowie jaskiniowi. Tu pojawiają się… SCHODY! Dosłownie! Aby dostać się do miejsca zanurzenia, musimy pokonać 120 wysokich, śliskich, stromych schodów w dół. Aby przenieść cały sprzęt musimy wykonać przynajmniej trzy takie kursy. Najpierw lecę z butlami SM. Ciężar 2 butli i pełna koncentracja na śliskich schodach wyczerpuje. Chwilka na oddech i na górę. Pojawia się zadyszka. Biorę masę sprzętu fotograficznego i pełno świateł i lecę na drugą turę. Po wyjściu trzeba naprawdę odpocząć. Szybka kawka, omówienie nurkowania z przewodnikiem i ostatni kurs, w suchym skafandrze, z rebritherem na plecach i płetwami w dłoni. Pot ścieka po plecach. Na dole szybkie przygotowanie, chwycenie oddechu. Potem już tylko ze 100 metrów, parę schodów i jest!!!
Małe oczko wodne, przez które wchodzi się w głąb sieci korytarzy.
Przepłukanie maski, twarzy i… tu niespodzianka. Otwieram oczy, a tu straszne palenie i łzawienie. Co się dzieje?
Okazuje się, że przyjdzie nam nurkować w kwasie. Ponieważ kopalnia opalu mieści się w wygasłym wulkanie, ilość siarki jest bardzo duża, wynikiem czego ciecz ma PH do 3.2. Przez krótki moment nie wyrządza on szkody sprzętowi nurkowemu. Jednak lepiej nie zostawiać butli zanurzonych na drugi dzień nurkowy, podpowiada Martin.
KOLOROWY FUN
Wpływamy pod strop :) nareszcie.
Wąski korytarz prowadzi nas do 6-tego metra i rozgałęzia
się. Wpływamy w prawy korytarz. Jest bardzo wąsko i raczej nisko. Płyniemy przez drewniane umocnienia ścian oraz stropów. Na drewnie widać białe kolonie bakterii, które przy najmniejszym ruchu wody odklejają się od drewna i swobodnie lewitują. Z każdym metrem ściany zmieniają kolory. Niesamowita obfitość pierwiastków zawartych w skale magmowej powoduje różnorodną kolorystykę mieniącą się w świetle naszych latarek. Jest nieprawdopodobnie kolorowo :) Jak w świecie Disneya czy Pixara. Czasami korytarz jest jasno żółty z dodatkiem błękitu, innym razem, żywo pomarańczowy. Odpalając potężne lampy do zdjęć kopalnia absolutnie nie przypomina innych, w których nurkowałem. Kopalnie łupka mieszczące się w Niemczech w okolicach Willingen są czarne i mroczne. Kopalnia uranu w Kowarach również wywołuje dreszczyk emocji witając surowym, mrocznym wystrojem. Kopalnia Kobanya w Budapeszcie gdzie wydobywano wapień jest jasna z wszechobecną bielą ścian. Kopalnia opalu nie przypomina żadnej z nich. Jest obłędnie kolorowa, a plątanina korytarzy daje niezwykły fun. Często napotykamy schody, które przenoszą nas na inne poziomy kopalni.
Na drugi dzień płyniemy w drugą stronę pierwszego rozwidlenia i napotykamy na coraz to ciekawsze miejsca. W wąskich i niskich korytarzach pod stropem uwięzione jest powietrze nurków na systemie OC (otwartym). Daje to dodatkowe efekty świetlne i błyszczy niczym diamenty. Obydwa nurkowania w kopalni na długo pozostaną w pamięci.
POWRÓT DO RZECZYWISTOŚCI WALI
PO MORDZIE
Wyniesienie sprzętu z kopalni to okrutny wysiłek. Wielu nurków odwiedzających to miejsce stwierdza, że to były ich najpiękniejsze jaskiniowe nurkowania, ale nie wrócą tu ze względu na logistykę sprzętu. Zupełnie ich rozumiem. Też stwierdziłem, że nie wrócę.
Na drugi dzień, po powrocie do domu, dopadają mnie zakwasy. Ciężko jest chodzić, nie tylko po schodach, w ogóle.
Ból mięśni jeszcze nie mija, a ja myślę już o powrocie do baśniowej kopalni. W ten sam dzień organizuję ekipę na kolejny wyjazd! Plan jest jeszcze bardziej ambitny. Planujemy penetrować jeszcze głębsze poziomy kopalni. I tak…
MIESIĄC PÓŹNIEJ…
...znów jestem w trasie na Słowację z myślą o kolejnych zdjęciach. Tym razem mamy dodatkową atrakcję. Napadało 40 cm śniegu. Aby dostać się do wejścia kopalni musimy najpierw przedrzeć się przez zwały śniegu.
Nurkowania są równie fascynujące jak poprzednim razem. Niestety kilka problemów ze sprzętem nie pozwala zrealizować planu fotograficznego w 100%.
Koniecznie chcę zwiedzić wszystkie zakamarki tej magicznej kopalni lecz niestety nie dziś. Zawiedziony okropnie, wiem już, że to nie jest moja ostatnia wizyta w kopalni opalu. Pomimo ogromnego logistycznego wysiłku, muszę tu wrócić trzeci raz.
I JESZCZE RAZ…
No i tym sposobem zaledwie w dwa miesiące odwiedzam kopalnię opalu po raz trzeci.
Wszystko sprzyja od samego początku. Doskonała pogoda, super ekipa no i data 13 styczeń.
W moim przypadku trzynastka to szczęśliwa liczba, więc jakby się miało nie udać? ;)
Przez nieduży otwór na szóstym metrze sprawnie dostajemy się na najniższy poziom kopalni tzw. level – 40, gdzie średnia głębokość wynosi 35 metrów. Już na samym początku wita nas kurtyna niczym żagle ze statku Czarna Perła. Poszarpana, delikatna, mieniąca się kolorami. Każdy nasz ruch może spowodować znisz-
czenie tej delikatnej struktury. Zachowujemy się bardzo ostrożnie, żeby niczego nie zniszczyć. Płyniemy dalej w rozwidlające się korytarze. Wpływamy do większych pomieszczeń gdzie ciągną się tory dla wagoników wywożących niegdyś urobek. Jedynie na tym poziomie są zamontowane szyny kolejowe. Napotykamy wykute filary podtrzymujące strop dookoła, których ostrym łukiem ciągną się szyny. Prawdziwa uczta dla oczu.
Tym razem udaje się zrealizować plan w 100%. Prawie 100 minut zwiedzania pod wodą kolorowych korytarzy dostarcza całej ekipie mnóstwa wrażeń. Jeszcze tylko wynieść sprzęt i można z pełną satysfakcją wracać do domu.
SAFETY FIRST
Pomimo, że zdjęcia pokazują kolorową i jasną stronę tej pięknej kopalni należy pamiętać, że są to bardzo trudne technicznie nurkowania. Tylko osoby z pełnymi uprawnieniami cave mogą zwiedzać to miejsce. Temperatura wody waha się w okolicach 5 stopni Celsjusza, zdecydowanie wymuszając nurkowanie w grzanych ocieplaczach. Korytarze i schody bardzo często zmieniają głębokość nurkowania i należy zachować idealną pływalność aby nie zmącić wody i nie naruszyć struktury nacieków, które tu powstały. Chcącym odwiedzić słowacką kopalnię opalu polecam przygotować się na naprawdę duży wysiłek związany z logistyką sprzętu nurkowego. Jednakże widoki, które tu na Was czekają warte są każdego wysiłku.
COIBA NATIONAL PARK, PANAMA
WIĘZIENIE ZAMIENIONE W PARK NARODOWY
Tekst PIOTR ADAMIAK
Z czym kojarzy się w Polsce Panama? Większości z kanałem panamskim, z aferą Panama papers lub słynnym kapeluszem. Poza tym o Panamie wiadomo niewiele, a zmierzający w tamte strony podróżnicy wybierają raczej pobliską Kostarykę.
Tymczasem Panama ma tak wiele do zaoferowania! Od niezwykłej stolicy, przez piękne karaibskie wybrzeże Bocas del Toro czy archipelag San Blas, góry i lasy chmurowe Bouqete, aż po stronę pacyficzną, która oferuje świetne warunki do nurkowania i surfingu. Ja w czasie swojej miesięcznej
podróży po Panamie trafiłem między innymi do miejscowości
Santa Catalina, będącej wrotami do Parku Narodowego Coiba. Przyjechałem na kilka dni, a zostałem na ponad dwa tygodnie. Ale po kolei…
PANAMA
Wielką zaletą Panamy jest to, że można do niej dostać się szybko z Polski. Po kilkunastu godzinach lotu z jedną przesiadką lądujemy w Panama City. Zamiast od razu uciekać na prowincję, lepiej zostać chociaż na chwilę, żeby poznać miasto kontrastów, łączące w sobie kolonialną zabudowę Casco Viejo z nowoczesną dzielnicą szklanych wieżowców. Panama, przy zachowaniu zdrowego rozsądku jest krajem bezpiecznym, dobrze rozwiniętym i bezproblemowym. Ludzie są uśmiechnięci i życzliwi, transport działa bardzo dobrze, a sklepy są świetnie zaopatrzone. To zdecydowanie dobry kraj na pierwszy wyjazd do Ameryki Łacińskiej.
Zdjęcie Panama Dive Center, Coiba
SANTA CATALINA
Santa Catalina, położona na wybrzeżu Pacyfiku, ok. 350 km na południowy zachód od stolicy kraju jeszcze niedawno była senną rybacką wioską. Wciąż zachowała wiele pierwotnego charakteru, a masowa turystyka jeszcze tutaj nie dotarła. Miejscowi żyją spokojnym rytmem, łowią ryby, snują się po ulicach, a wieczorami przesiadują z sąsiadami przed domami. Najbliższy bankomat czy lekarz znajduje się w odległości 70 km więc ruszając do Santa Cataliny trzeba zaopatrzyć się w gotówkę i nie chorować! Na miejscu znaleźć można kilkanaście małych hotelików i pensjonatów, kilka barów i restauracji, dwa sklepy, kilka centrów nurkowych i szkół surfingu. I tyle! A do tego oszałamiająca i dzika przyroda, piękna plaża, Pacyfik i pobliski Park Narodowy Coiba.
PARK NARODOWY COIBA
Park Narodowy Coiba obejmuje 38 wysp położonych w zatoce Chiriqui oraz otaczające je wody. Swoją nazwę zawdzięcza największej z wysp (Isla Coiba), która jeszcze w 2004 była kolonią karną o zaostrzonym rygorze. Więzienie ma w Panamie ponurą sławę, za czasów dyktatorów Omara Torrijosa i Manuela Noriegi (lata 1968-1989) było miejscem tortur i obozem pracy dla przeciwników politycznych.
Przeznaczenie Isla Coiba spowodowało, że dostęp na nią był przez długie lata bardzo ograniczony. Dzięki temu wpływ człowieka na środowisko naturalne był niewielki. Przyroda mogła rządzić się swoimi prawami, a miejsce stało się unikatowe na skalę światową. Skłoniło to panamskie władze do powołania tam parku narodowego, a UNESCO uznało go za światowe miejsce dziedzictwa. Park Narodowy jest obecnie dostępny dla ściśle limitowanej liczby operatorów, oferujących rejsy oraz wyprawy nurkowe. Dzięki temu byliśmy zazwyczaj jedyną łodzią na miejscu nurkowym, a o żadnych tłumach nie było mowy!
Z KIM NURKOWAĆ?
W Santa Catalinie nurkowaliśmy z Panama Dive Center. Nie mogliśmy wybrać lepiej. To małe centrum nurkowe z rodzinną atmosferą. Cała ekipa jest profesjonalna, a jednocześnie uśmiechnięta i wyluzowana. Doceniałem w równej mierze świetnie zaplanowane nurkowania, co poczucie humoru i dobrą atmosferę. Miejsca nurkowe są nieco oddalone od Santa Cataliny, a łódź potrzebuje ok. 60 minut, aby dostać się na miejsce. Każdego dnia nurkowaliśmy trzy razy, a przerwy między nurkami spędzaliśmy na przepięknych, bezludnych wysepkach parku narodowego, pełnych bujnej przyrody i egzotycznych ptaków.
Zdjęcie Sabina Schreck, Ranchería
Zdjęcie Panama Dive Center, Estero
Zdjęcie Sabina Schreck, Whaleshark
Zdjęcie Sabina Schreck, Whitetip
POD WODĄ
A co pod wodą? Park Narodowy Coiba oferuje ponad 30 zróżnicowanych miejsc nurkowych skupionych wokół wysp Coiba, Rancheria, Canales oraz archipelagu Contreras. Znajdą się wśród nich zarówno miejsca odpowiednie dla początkujących nurków, jak i bardziej ambitne, wymagające obycia z nurkowaniem w silniejszych prądach. Wyspy Parku Narodowego Coiba są częścią podwodnego łańcucha (tzw. łańcuch kokosowy) biegnącego od słynnych Galapagos przez Wyspę Kokosową aż do wybrzeży Panamy. Cały ten obszar jest niemal nietknięty przez człowieka. W samym Parku Narodowym Coiba chroni się 760 różnych gatunków występujących tutaj ryb.
Wody wokół Coiby otoczone są jedną z największych raf koralowych na pacyficznym wybrzeżu obu Ameryk, a prąd indo-pacyficzny przepływający przez zatokę Chiriqui powoduje, że ocean tętni życiem. Oprócz całej masy ryb rafowych znaleźć tutaj można różne gatunki płaszczek, kolonie barrakud, trewale, lucjany, seriole, delfiny oraz merliny. Wody wokół Coiby są jednak szczególnie bogate w żółwie oraz rekiny rafowe, które spotykaliśmy w hurtowych ilościach na każdym nurkowaniu. Nie bez powodu wszystkie centra nurkowe w Santa Catalinie wywieszają tabliczki “sharks guaranteed”. Przy odrobinie szczęścia można też spotkać jeszcze większe zwierzęta: humbaki, kaszaloty, orki, manty, rekiny tygrysie, rekiny młoty oraz rekiny wielorybie. Najlepszym sezonem do obserwa-
cji humbaków i kaszalotów są polskie wakacje (lipiec-wrzesień). Pogoda sprzyja wtedy wyjazdom, bo w Santa Catalnie trwa letni sezon suchy. Jednak jeszcze lepszym czasem na wizytę są miesiące od grudnia do kwietnia. To czas, kiedy niebo codziennie jest błękitne, a słońce praży niemiłosiernie. Pod wodą w tym czasie nie zobaczymy raczej humbaków czy kaszalotów, ale rosną szanse na spotkania z mantami, rekinami wielorybimi, a od marca z rekinami młotami. Temperatura wody w sezonie waha się od 20–24 stopni w kwietniu do 26–29 w grudniu, styczniu i lutym.
CO PO NURKOWANIU?
Wiadomo, że nie samym nurkowaniem nurek żyje. W Santa Catalinie na pewno nikt nie zginie z głodu! Z lokalnej kuchni warto przede wszystkim spróbować panamskiej wersji ceviche czyli surowej ryby lub krewetek marynowanych w limonce i chili, podawanych z chipsami bananowymi.
Na miejscu można też skorzystać z wycieczek organizowanych przez miejscowych przewodników po okolicznych wzgórzach porośniętych dżunglą. Można wybrać się na wycieczkę wzdłuż wybrzeża kajakiem lub SUP-em, popularne są także wycieczki konne. Ale poza nurkowaniem największą atrakcją Santa Cataliny zdecydowanie jest surfing. Leżąca około kilometr za miejscowością plaża Estero jest jednym z najlepszych na świecie miejsc do nauki ślizgania się po falach. Na miejscu bez problemu można wynająć deskę oraz znaleźć nauczyciela, który
Zdjęcie Sabina Schreck, Seahorse
Zdjęcie Sabina Schreck, Crown of thorns
Zdjęcie Sabina Schreck, Shovelnose guitar shark
Zdjęcie Panama Dive Center, Schooling barracudas
wprowadzi każdą chętną osobę w tajniki tego sportu. Po dwóch lub trzech godzinnych lekcjach większość ludzi zalicza już swoje pierwsze fale stojąc pewnie na desce. Na bardziej doświadczonych surferów czeka natomiast plaża La Punta będąca mekką dla fanów tego sportu.
W czasie mojego pobytu w Santa Catalinie usłyszałem, że jest to tzw. sticky place. Ludzie przyjeżdżają na chwilę, a zostają na dłużej (niektórzy na zawsze!) zauroczeni nurkowo – surferskim, niezobowiązującym klimatem, spokojem, życzliwością miejscowych, piękną przyrodą i oceanem. Przyznaję, że mi także trudno było wyjeżdżać po wizycie, która z planowanych kilku dni wydłużyła się do grubo ponad dwóch tygodni.
Zdjęcie Panama Dive Center, Zebra moray
Zdjęcie Sabina Schreck, Cambute
Zdjęcie Sabina Schreck, Lobster
Zdjęcie Panama Dive Center, Octopus
Zdjęcie Sabina Schreck, Goliath grouper
A CO W PANAMIE POZA NURKOWANIEM?
Nie wszyscy wiedzą, że Panama poza nurkowaniem i surfingiem to także kraj gór. Po Santa Catalinie zdecydowanie warto odwiedzić jeszcze urocze Bouqete. To popularny kurort, otoczony wysokimi górami, pokrytymi lasem chmurowym. Warto wybrać się na całodzienną wycieczkę do takiego lasu, odnaleźć ukryte głęboko w górach wodospady i podziwiać bujną roślinność. Dla najwytrwalszych idealną opcją jest wyprawa na wulkan Baru (3475 m n.p.m.). Wyruszając z Bouqete o północy można
stanąć na szczycie o świcie, aby podziwiać wschód słońca nad widocznym jak na dłoni morzem Karaibskim. Wystarczy obrócić się o 180 stopni, aby zobaczyć pogrążony jeszcze w cieniach nocy Pacyfik. Ten widok zostaje w pamięci nie mniej niż najlepsze obrazki spod wody!
Podziękowania dla Sabiny Schreck i Panama Dive Center za świetne nurkowania i udostępnienie zdjęć do tego artykułu!
MAURITIUS Luksusowe nurkowanie!
Tekst i zdjęcia ANTHONY LEYDET
CHOCIAŻ JEST ZNANY JAKO JEDNO
Z NAJPIĘKNIEJSZYCH MIEJSC
ODWIEDZANYCH ZARÓWNO PRZEZ
NOWOŻEŃCÓW, JAK I RODZINY, MAURITIUS
WYKORZYSTUJE RÓWNIEŻ SWOJE
POŁOŻENIE NA OCEANIE INDYJSKIM, ABY STOPNIOWO WZBOGACAĆ SWOJĄ OFERTĘ
W DZIEDZINIE NURKOWANIA.
Zlicznymi wrakami statków służącymi jako sztuczne rafy i zaskakująco bogatą fauną typową dla regionu, znajdziesz wszystko, czego potrzebujesz na wycieczkę ukierunkowaną w stronę natury i spokoju.
Ocean Indyjski... jego krajobrazy z niepowtarzalnymi odcieniami błękitu i zieleni, wraz z pogodą jaka tam panuje, tworzą iście wakacyjną atmosferę. Ocean Indyjski jest domem dla wielu wymarzonych destynacji turystycznych, w tym Malediwów, Seszeli i Mauritiusa. Ten ostatni, wraz z Rodrigues i wyspą Reunion, tworzy archipelag Maskarenów i jest jednym z najbardziej pożądanych kierunków dla nowożeńców. Jego luksusowe hotele są na ogół dobrze zaprojektowane, przyjazne środowisku i otoczone niebiańskimi plażami, oferując przy tym wysokiej jakości wypoczynek pełny relaksu.
Mauritius jest wyspą wulkaniczną otoczoną rafą koralową, dzięki czemu na jego 330-kilometrowym wybrzeżu znajduje się wiele miejsc do nurkowania. Na północy większość miejsc koncentruje się w pobliżu Trou aux Biches i Grand-Baie i stanowi najpopularniejszy region do uprawiania tego sportu. Spoty charakteryzują się brakiem wiatru i fal, a widoczność często przekracza 20 metrów...
Z luksusowego pięciogwiazdkowego hotelu Beachcomber, ulokowanego przy bezkresnej plaży Trou aux Biches, dotarcie do większości miejsc nurkowych za rafą koralową zajmuje nie więcej niż 10 minut łodzią. Centrum Diving World, położone w samym sercu hotelu i jego tropikalnego ogrodu, oferuje komfortowe obiekty zaledwie 50 m od plaży, oraz pełen zakres nurkowania rekreacyjnego. Łatwo dostępne miejsca nurkowe są idealne do pierwszych nurkowań i kursów szkoleniowych, ale docenią je również bardziej doświadczeni nurkowie, a także entuzjaści wraków, biologii i fotografii.
WRAKI W ZATOCE TROU AUX BICHES
Aby wody Mauritiusa stały się bardziej atrakcyjne dla nurków, władze zdecydowały się na zatopienie w nich kilku wraków. Najbardziej znanym z nich jest Stella Maru, japoński trawler zatopiony w zatoce Trou aux Biches w grudniu 1987 roku. Co ciekawe, pierwotnie został on zatopiony na prawej burcie, jednak w 2002 roku cyklon Dhina był tak potężny, że fala wyprostowała wrak, który teraz stoi idealnie pionowo! Jest piękny, dobrze skolonizowany
i w doskonałym stanie. Ławice lucjanów ożywiają scenerię, podobnie jak mnogość kolorowych gatunków, jednak niewątpliwie najbardziej sensacyjne są duże diodony, które przybywają w okolicy masztu, by poddać się czyszczeniu, dzięki czemu są łatwo dostępne dla nurków. Wrak spoczywa na piasku na głębokości od 17 do 25 metrów, dzięki czemu nurkowania na nim nie są skomplikowane i jest on dostępny dla nurków każdego stopnia.
KT Mawar to kolejny, bardziej pokaźny wrak, leżący na prawej burcie na głębokości 23 metrów. Zatopiony w 2018 roku,
zaczyna być dobrze kolonizowany przez naprawdę interesującą faunę, między innymi doskonale zakamuflowane frogfishe! Rój kolorowych miękkich koralowców wzdłuż całego statku i na jego maszcie kontrastuje z wciąż wyraźnie widoczną blachą. Statek oferuje wspaniałe możliwości eksploracji wnętrza.
W zupełnie innym stylu, dwie małe barki o nazwach Emily i Water Lilly, zatopione w 1981 i 1982 roku na głębokość 25 metrów, są prawdziwą gratką dla entuzjastów makro! Bogactwo życia, w tym lucjany i ryby motyle, piękne ślimaki nagoskrzelne, kilka porcelanowych krabów ukrytych wśród macek ukwiałów, maleńkie pandaki, a nawet leaffishe. Jeśli rozejrzysz się po piasku, nie jest wykluczone, że zauważysz spacerującego ustonoga...
Nie mniej ważny jest piękny wrak Tawariq, który z pewnością zapewni ekscytujące doświadczenie. W miarę nieskolonizowany, można tam zobaczyć kilka ładnych ławic ryb. Potężny cyklon przesunął go o kilkadziesiąt metrów, pozostawiając za sobą szeroką bruzdę!
NIESAMOWITA BIORÓŻNORODNOŚĆ RAF MAURITIUSA
Odkrywanie dna morskiego na Mauritiusie jest pełne niespodzianek. Z krajobrazami, których kolory przybierają odcienie unikalne dla Oceanu Indyjskiego, łatwo jest znaleźć podobieństwa zarówno do Morza Czerwonego, jak i podwodnej Azji Południowo-Wschodniej. Chociaż pokrywa koralowa może nie być tak rozległa, różnorodność biologiczna jest imponująca. Twoje centrum nurkowe prawdopodobnie zabierze Cię do Coral Garden lub Japanese Garden. Pośród koralowców można wypatrywać zakamuflowanych gatunków, takich jak iglicznie, leaffish i gho-
Stella Maru
KT Mawar
stpipefish, podczas gdy ławice soldierfish chowają się pod stołami koralowców z gatunku acropora. Od czasu do czasu oko przyciąga rojąca się kula w zagłębieniu skały... Sumy są bardzo powszechne i zawsze wzbudzają zainteresowanie. Czy uda ci się napotkać jednego ze wspaniałych zielonych żółwi odpoczywających na rafach koralowych? Jest wysoce prawdopodobne, że natkniesz się na kilka z nich podczas nurkowania w wodach Mauritiusa. Podobnie jak żółwie jastrzębiowate.
Holt Rock, nieco dalej na północ, w zatoce, oferuje zupełnie inną atmosferę! Tutaj koralowce są zastąpione przez duże gra-
nitowe głazy, między którymi wyrastają wspaniałe, gigantyczne żółte gorgonie, z których niektóre z łatwością przekraczają rozmiar nurka. Ławice ryb z gatunku striped emperor zgrabnie pływają pośród skał. Pojawia się też gość specjalny, Tommy the Titan Triggerfish, przyzwyczajony do spotkań z nurkami i w końcu znacznie bardziej potulny niż niektórzy z jego pobratymców.
Region Grand-Baie, kilka kilometrów na północny wschód, to idealne miejsce na podwójne nurkowanie w celu odkrycia niezwykłych raf. Powszechnie znane jako „rafy murenowe”, te stosunkowo niskie skaliste języki rozciągają się na piasku i są domem dla niezliczonych muren. Gatunki takie jak murena olbrzymia, murena indycza, murena szara, murena falista, murena zebra i niesamowita murena wstążkowa! Frogfish i ghostpipefish uzupełniają listę, nie wspominając o nieoczekiwanej obecności weedy scorpionfish (Rhinopias), gatunku ulubionego przez fotografów!
Bardzo zaskoczony bioróżnorodnością wód Mauritiusa, nie spodziewałem się odkryć tak wielu charakterystycznych gatunków, których szukamy w Azji. Dzięki wysokiej dostępności nurkowania, bardzo przyjemnym warunkom i zdumiewającej różnorodności biologicznej, ale także bardzo niewielu łodziom w miejscach nurkowych, Mauritius ma wszystko, czego potrzeba, aby stać się obowiązkowym miejscem do nurkowania!
CO MOŻNA ROBIĆ NA MAURITIUSIE PO NURKOWANIU?
Każdego ranka organizowane są dwa nurkowania, po południu odbywają się jedynie nurkowania inicjacyjne. Rodziny zazwyczaj korzystają ze wspaniałego hotelowego klubu dla dzieci (2 minuty spacerem od centrum nurkowego), dzięki czemu mogą nurkować rano, a resztą dnia cieszyć się z dziećmi! A rozrywek nie brakuje. Oprócz tradycyjnych zajęć polegających na wylegiwaniu się przy basenie lub na leżakach wzdłuż prywatnej plaży, można również wybrać się na przejażdżkę łodzią z hotelowego klubu jachtowego za rafę koralową, aby snorklować i odkrywać mnóstwo kolorowych ryb i koralowców wszelkiego rodzaju.
Używane języki: Kreolski/ Angielski/ Francuski
Kiedy jechać: unikaj miesięcy od stycznia do marca (sezon huraganów). Najlepszy czas na nurkowanie to okres od września do grudnia, ale można nurkować także przez resztę roku. Region północno-zachodni (Trou aux Biches) jest najmniej deszczowy.
Waluta: 1 euro to równowartość około 49 rupii maurytyjskich.
Wiza: wiza nie jest wymagana dla posiadaczy paszportu europejskiego (ważnego po dacie powrotu).
Hotel: Trou aux Biches Beachcomber 5* Golf Resort & Spa
Centrum nurkowe: Diving World https://www.diving-mauritius.com/
Taksówka: Kushal będzie Ci towarzyszył i oprowadzi Cię po swojej wyspie. Skontaktuj się z nim na Whatsapp, aby uzyskać szczegółowe informacje +230 5717 4529
Nieco dalej w głąb lądu znajduje się wiele atrakcji turystycznych. Obowiązkowym punktem jest słynny ogród botaniczny Pamplemousse z legendarnymi stawami pokrytymi gigantycznymi liliami wodnymi. Warto odwiedzić również Cap Malheureux na północy wyspy, z biało-czerwonym kościołem i wspaniałymi widokami na małe wysepki, takie jak Coin de Mire. Centralny targ w Port-Louis, bez wątpienia najbardziej tętniące życiem miejsce w stolicy, gdzie można odkryć pełną gamę świeżych lokalnych produktów. Jeśli szukasz dobrej wędrówki, 7 kaskad w regionie Tamarin to fantastyczne miejsce na połączenie wędrówki i pływania. Nie zapomnij też o wycieczce nad morze w okolice Ile aux bénitiers, gdzie możesz podziwiać słynną Kryształową Skałę! Mauritius to idealne miejsce, aby połączyć radość nurkowania z przyjemnością odkrywania najbardziej urokliwej wyspy, gdzie natura oferuje mnóstwo atrakcji, które zachwycą każdego.
WULKANY Oceanu Atlantyckiego
Tekst DOMINIKA ABRAHAMCZYK
Zdjęcia DOMINIKA ABRAHAMCZYK, WOJCIECH ZGOŁA
Kto nie marzył w dzieciństwie, aby zostać astronautą? Zdobywanie nieznanych nikomu dotąd przestrzeni było kuszące, a zarazem nierealne, trudne do wyobrażenia. Dokładnie takie wspomnienia wywołał u mnie widok tej wyspy. Wulkanicznej do cna.
Wjakimkolwiek miejscu staniesz otacza Cię marsjański
klimat i tylko obecność ludzi wokół Ciebie utwierdza
Cię w przekonaniu, że jednak jesteś na Ziemi. Okazuje się, że dla jednych to wręcz Raj, jednak dla innych wprost przeciwnie. Jakie uczucia wywoła u Ciebie?
Małe, kameralne lotnisko w Arecife. Wychodząc z niego wita Cię widok wszechobecnych wulkanów i słońce. Już teraz wiesz, że człowiek jest tylko okruchem w tym ekosystemie. Dalsza podróż potwierdza jedynie tą teorię. Jestem tu drugi raz. Wróciłam i teraz już wiem, że brakowało mi tego miejsca. Sentyment? Chyba nie tylko. Lanzarote ma do ofiarowania dużo więcej niż tylko miłe wspomnienia.
Moja pierwsza podróż tutaj wiązała się z pierwszym zanurzeniem i kursem OWD, potem AOWD. Pierwsze nurkowanie dopełniło wizji marsjańskiego klimatu – brak uczucia grawitacji pod wodą daje niezłego kopa wyobraźni i niesamowitą ekscytację. Teraz postanowiłam doszlifować swoje umiejętności i zanurkować trochę głębiej. Bonito Diving Lanzarote w Playa Blanca nie zostało wybrane do tego celu przypadkowo. Godna zaufania kadra, dająca poczucie bezpieczeństwa, do której chętnie się wraca. Świetna lokalizacja, sąsiadująca z plażą i profesjonalnie przygotowane centrum nurkowe, zaważyło na tej decyzji. Centrum jest wyposażone w dobrej jakości sprzęt, w pełnej rozmiarówce i na bieżąco serwisowany. Także nawet w przypadku pobytu na wyspie bez planu na nurkowanie – możesz wypożyczyć wszystko na miejscu. Dużym plusem lokalizacji Bonito Diving jest obecność sąsiadującej zatoki, z bardzo łagodnym piaszczystym zejściem (bardzo miłe warunki do ćwiczeń i nauki), z której można wypłynąć przez skaliste gardło na troszkę większą głębokość (około 20 m). Widoczność jest tutaj znakomita, sięgająca 30 metrów.
Powrót pod tutejszą wodę, po dwóch latach, był dla mnie niezłym szokiem. Zapomniałam już jak tu pięknie… kolorystyka zastygłej lawy, skał, roślinności i napotykanych ryb robi na mnie ponownie takie wrażenie, że nawet gdyby można było rozmawiać pod wodą to i tak bym milczała. Niecodzienne widoki. Ogromne ławice barakud sprawiają, że jeszcze szerzej otwieram oczy. Dorodne dorady, tuńczyki, które nie muszą za długo szukać swoich ofiar polują na naszych oczach. Chwilami czuję się jak na podwodnej autostradzie. Każde nurkowanie jest niepowtarzalne. Jednak przez pierwsze 3 dni czujemy maleńki niedosyt – wszak jesteśmy tu w okresie występowania szczególnego rodzaju rekinów – Angel Shark, które upodobały sobie tą okolicę do odwiedzin między październikiem a marcem, a tu ani jednego...
W końcu udało się! Penetrowaliśmy okolice nurkowiska, na którym mieliśmy okazję być po raz pierwszy, o nazwie Lenguas. Nurkowania wykonujemy wraz z Filipem z małej łodzi. Wypiętrzenia lawy w tej okolicy tworzą „piętra”, na których potworzyły się liczne korytarze, jamy i zaułki. Pomiędzy nimi w połaciach piachu Filip wypatruje charakterystyczny kształt anioła – zakopanego celem kamuflażu rekina. Aż dech zapiera w piersiach, tak się cieszę. Podpływamy trochę bliżej, aby sfotografować to miejsce. I choć wydaje nam się, że rekin nie ma pojęcia o naszej obecności – on dobrze ją wyczuwa. Powoli wygrzebuje się z piachu i majestatycznie odpływa w głębię pozwalając nam jedynie na obserwację swojego grzbietu. Na szczęście to był dopiero początek dobrej passy, bo jeszcze kilkukrotnie
mieliśmy możliwość spotkania tego pięknego zwierzęcia, będącego pod ochroną.
Lanzarote punktuje u mnie obecnością wielu spotów nurkowych dostępnych z brzegu. Zdecydowanie wolę ten sposób wchodzenia do wody, choć aby odwiedzić chociażby popularne Museo Atlantico trzeba posiłkować się łódką. Północna część wyspy charakteryzuje się silnym wiatrem i wysoką falą – tam rzesze surferów spełniają swoje pasje. Miejsca nurkowe zlokalizowane są na południu wyspy. Warto wziąć to pod uwagę planując zakwaterowanie. Puerto del Carmen jest jednym z najbardziej popularnych miejsc, duże ilości nurków można spotkać tutaj każdego dnia. W tym miejscu zaplanować można już nurkowania deep i głębsze, ale również można spędzić cudowny czas na płyciźnie poszukując koników morskich i ośmiornic. Jest tutaj mała knajpka, z której możemy skorzystać po nurkowa-
niach, ale dostępne są też toalety oraz prysznice na plaży. Jeśli ktoś woli bardziej kameralne miejsca, zdecydowanie polecam Playa Blanca.
Mnogość życia podwodnego powala na kolana, zarówno w dzień, jak i w nocy. Majestatyczne płaszczki, ogromne zające morskie, piękne skorupiaki, kałamarnice i wisienka na torcie – świecący plankton, sprawiający wrażenie, że latają wokoło świetliki. Magia tego miejsca jest trudna do opisania. W aspekcie bezpieczeństwa dopowiem, aby nie opadać bezwiednie na dno, bo może okazać się, że pod warstwą piachu kryje się np. płaszczka elektryczna. Kontrolujemy swoją pływalność!
Wydawać by się mogło, że obecność ponad 300 wulkanów wyklucza możliwość zobaczenia czegoś poza nimi na powierzchni. I choć faktycznie nie ma na mapie miejsca bez wulkanu, to w ich obraz wpisane jest wiele pięknych miejsc znanych
Mnogość życia podwodnego powala na kolana, zarówno w dzień, jak i w nocy. Majestatyczne płaszczki, ogromne zające morskie, piękne skorupiaki, kałamarnice i wisienka na torcie – świecący plankton, sprawiający wrażenie, że latają wokoło świetliki.
turystom mniej lub bardziej. El Golfo – szmaragdowe jezioro – dotrzemy do niego kilkuminutowym spacerkiem z bezpłatnego parkingu. Swoją barwę zawdzięcza obecnemu w nim specyficznemu fitoplanktonowi. Wypełnione jest wodą morską. Powstało poprzez zalanie wodą morską krateru wulkanicznego. Cudownie kontrastuje z czernią lawy i głęboką barwą oceanu. EL Golfo sąsiaduje z Parkiem Narodowym Timanfaya. Warto, do tego ostatniego, wykupić wycieczkę miejscu. Oprócz zapierających dech widoków są tutaj takie atrakcje, jak pokazy polegające na wlewaniu wody w szczeliny, z których tworzy się coś na zasadzie gejzerów, jest też grill z wykorzystaniem gorąca prosto z wnętrza Ziemii Kolejnym ciekawym miejscem jest Jameos del Agua, gdzie między innymi można odwiedzić jezioro z endemicznymi krabami albinosami. Są małe, białe i zupełnie ślepe. Klimat miejsca jest nieco tajemniczy. Nowością jest tutaj otwarte niedawno centrum naukowo badawcze Casa De Los Volcanes – interaktywne „muzeum” z mnóstwem informacji o wulkanach, geologii ale także z nawiązaniem do marsjańskiej podróży.
Kiedy wybrać się na Lanzarote? Chyba nie ma złego terminu Nurkuje się tutaj cały okrągły rok. W zależności od tego jakie temperatury powietrza lubimy, możemy dobrać dla siebie idealny termin. Lato jest dość ciepłe, ale dzięki wietrznej pogodzie upały nie są tak bardzo doskwierające, jak w innych miejscach. Mi przypadł do gustu listopad i przyjazne 28 st. C w ciągu dnia. Zimą nadal możemy spodziewać się około 20 stopniowych temperatur zarówno na lądzie, jak i w wodzie. Wiosną wyspa pięknie się zazielenia – wygląda wtedy chyba trochę bardziej optymistycznie. Podczas planowania warto wziąć pod uwagę występowanie niektórych gatunków zwierząt, chociażby wspomnianych wcześniej Angel Sharków, ale także płaszczek, które mniej więcej od marca do maja pojawiają się tutaj w dużych ilościach.
Czy jeszcze tu wrócę? Nie wyobrażam sobie innej opcji Kto wie, może tym krótkim tekstem zachęciłam i Ciebie?
WRAKI JAKO SZTUCZNE RAFY
Jako czytelnicy tego magazynu wszyscy jesteśmy głęboko związani z wodą i oceanem. Pod powierzchnią morza kryje się cudowny świat, który urzeka nasze serca.
SMUTNA RZECZYWISTOŚĆ: OCEANY POD PRESJĄ
Niestety musimy zmierzyć się z trudną rzeczywistością – morza i oceany są pod dużą presją. Naukowcy coraz częściej alarmują nas o tym, że ekosystemy morskie stoją w obliczu bezpośrednich zagrożeń – przełowienia, zmian klimatu i zanieczyszczeń. Wpływ człowieka i rozwój strukturalny znacząco zmieniły siedliska morskie. Nawet głębokie oceany nie są już wolne od wpływu wytwarzanych przez człowieka odpadów. Rosnące uprzemysłowienie, wykorzystanie zasobów i wzrost populacji przybrzeżnej, skutkuje degradacją siedlisk, szczególnie w wodach przybrzeżnych.
WRAKI – PODWODNE SCHRONISKA
Czy jesteś nurkiem wrakowym? Co przyciąga Cię do nurkowania wrakowego? Dla większości z nas, połączenie historii, przygody i tajemniczości sprawia, że nurkowanie na wrakach jest tak bardzo interesujące.
Jeśli nurkujesz na wrakach to być może zauważyłeś/aś, że istnieją wraki w pełni porośnięte różnymi stworzeniami morskimi. W moim przypadku to właśnie to sprawiło, że zainteresowałam się nurkowaniem wrakowym.
Cały czas zadawałam sobie pytanie: Czy wraki mogą być schronieniem dla podwodnej fauny i flory? Z drugiej strony – czy wraki
mogą mieć szkodliwy wpływ na lokalne środowisko, na przykład poprzez rozwijanie populacji inwazyjnych gatunków ryb? Idąc dalej, zastanawiałam się, czy istnieją różnice w gatunkach zwierząt i glonów, które kolonizują wraki i pobliskie naturalne rafy. Czy porosty znajdują odpowiednie podłoże do rozmnażania się na wrakach, tak jak na naturalnych rafach? Czy celowe zatapianie wraków statków wspiera i zwiększa odporność środowiska morskiego z naukowego punktu widzenia?
PRESJA RYBOŁÓWSTWA I EFEKT SANKTUARIUM
Badania wykazały, że wraki statków działają de facto jako morskie obszary chronione na obszarach o dużej presji ze strony rybołówstwa. W jaki sposób? Nieformalne doniesienia wskazują, że rybacy prawie nigdy nie łowią w bliskiej okolicy wraków, głównie w celu uniknięcia zaplątania się ich narzędzi połowowych o struktury wraków.
RÓWNOWAGA EKOLOGICZNA I WPŁYW CZŁOWIEKA
Jedno jest pewne. W miejscach, w których nurkowałam, widziałam dużą ilość ryb wokół wraków. Ale czy wystarczy powiedzieć: „wokół wraków jest dużo ryb, więc to musi być dobre dla środowiska”?
Tekst ISADORA ABUTER GREBE
Zdjęcie Arkadiusz Srebnik, Polanddivingphoto
Zdjęcie Arkadiusz Srebnik, Polanddivingphoto
Zdjęcie Bartek Trzciński
SZERSZY KONTEKST
Obfita obecność ryb wokół wraków podkreśla skomplikowaną sieć powiązań w ekosystemach morskich. Chociaż zjawisko to może sugerować pewien stopień równowagi ekologicznej, ważne jest, aby zbadać jego szerszy kontekst. Wpływ człowieka, w postaci rybołówstwa i działalności rekreacyjnej, może wywierać znaczną presję na lokalny ekosystem. Różnorodność biologiczna to kluczowy wskaźnik zdrowia ekosystemu. Analiza danego przypadku powinna zatem uwzględniać ilość oraz różnorodność gatunków zamieszkujących wraki. Obecność wraków może również nieść ze sobą potencjalne zagrożenia, takie jak wprowadzenie zanieczyszczeń lub gatunków inwazyjnych, które mogą zakłócić delikatną równowagę środowiska morskiego. Choć obecność wielu ryb wokół wraków jest fascynująca, niezbędna jest całościowa analiza sytuacji przed określeniem danego wraku jako obiektu przyjaznego środowisku.
WRAKI JAKO SZTUCZNE RAFY: BADANIA
Badania prowadziłam w miejscu nurkowym, które wielu z Was zna: Ċirkewwa Marine Park na północy wyspy Malta. Lokalny rezerwat morski został utworzony w 2021 roku i jest znany z rozległych raf i wysokiej bioróżnorodności morskiej. Dwa celowo zatopione wraki, MV Rozi i Jednostka Patrolowa P29, znajdują się na głębokości około 35 metrów, stosunkowo blisko brzegu, w odległości około 100 metrów od siebie.
WRAKI JAKO SZTUCZNE RAFY: WYNIKI
Badania wykazały, że lokalne wraki i naturalne rafy reprezentowały podobne kompozycje gatunków organizmów osiadłych (odnoszę się tutaj do całkowitej liczby różnych żywych organizmów w danym biomie lub ekosystemie). Naturalne rafy wykazały większą różnorodność niż wraki, prawdopodobnie dlatego, że składają się ze skał z wieloma otworami i skomplikowanymi strukturami, które sprzyjają rozprzestrzenianiu się organizmów osiadłych.
Zdjęcie Arkadiusz Srebnik, Polanddivingphoto
Zdjęcie Bartek Trzciński
Zdjęcie Bartek Trzciński
Zdjęcie Waldemar Świderski, CN Aquanautic, Rozi Wreck
Zaobserwowane bogactwo ryb (liczba gatunków ryb) było podobne na wrakach i rafach, choć w badaniu stwierdzono więcej wrażliwych gatunków ryb na naturalnych rafach niż na wrakach. Podczas badań nie zidentyfikowaliśmy żadnych gatunków inwazyjnych ani obcych. Niemniej jednak należy zauważyć, że sztuczne rafy, ze względu na zwiększoną dostępność siedlisk, mogą przyciągać gatunki nierodzime i potencjalnie zwiększać obecność gatunków obcych. Ciągłe monitorowanie sztucznych raf jest niezbędne dla ochrony rodzimych gatunków i utrzymania różnorodności biologicznej.
EKOLOGICZNA WARTOŚĆ WRAKÓW
W kontekście naszych badań możemy stwierdzić, że specjalnie przygotowane wraki działają jako dobrze prosperujące siedliska dla życia morskiego, odzwierciedlając skład naturalnych raf, chociaż bioróżnorodność na naturalnych rafach jest wyższa.
OGRANICZENIA I SPECYFIKA GEOGRAFICZNA
Należy podkreślić, że wyniki tego badania mają pewne ograniczenia, które należy wziąć pod uwagę. Badanie dotyczyło w szczególności dwóch wraków statków i dwóch naturalnych raf w Morzu Śródziemnomorskim – nie reprezentują one różnorodności wszystkich sztucznych i naturalnych siedlisk podwodnych. Badanie przeprowadzone na innych wrakach i rafach, a także w innych morzach i oceanach mogą przynieść inne wyniki.
Zdjęcie Bartek Trzciński
Zdjęcie Bartek Trzciński
Zdjęcie Bartek Trzciński
Zdjęcie Bartek Trzciński
Zdjęcie Arkadiusz Srebnik, Polanddivingphoto
Mimo, że badania przeprowadzone w Parku Morskim Ċirkewwa zapewniają cenny wgląd w ekologiczną dynamikę wraków jako sztucznych raf, konieczne jest uwzględnienie geograficznej specyfiki podobnych badań. Zmienność ekosystemów morskich w różnych morzach i oceanach powoduje, że niezbędne jest wykonanie podobnych badań w celu zrozumienia szerszych implikacji wraków służących jako sztuczne rafy. W przypadku parku morskiego Ċirkewwa i jego wraków możemy jednak stwierdzić, że pełnią one pozytywną funkcję ekologiczną i są siedliskiem życia.
NASZA ODPOWIEDZIALNOŚĆ
Każde kopnięcie płetwą i każde nurkowanie może przyczynić się pozytywnie lub zaszkodzić środowisku, w którym nurkujemy. Podwodny świat to nie tylko plac zabaw dla naszej przyjemności; to delikatny ekosystem, który wymaga naszego szacunku i ochrony. Pamiętajmy o tym nie tylko w trakcie ale również przed jak i po nurkowaniu.
Badania opisane w tekście zostały przeprowadzone w ramach projektu przeprowadzonego wspólnie z Malta University i University of Life Sciences. Aby uzyskać więcej informacji lub otrzymać kopię badań, skontaktuj się ze mną pod adresem isa.diving.buceo@gmail.com Możesz również skontaktować się ze mną na Instagramie przez profil isa_diving_nature oraz na LinkedIn – Francisca Isadora Abuter Grebe.
Zdjęcie Bartek Trzciński
Zdjęcie Tomasz Płociński
Zdjęcie Bartek Trzciński
CROMHALL QUARRY NURKOWA WIELKA BRYTANIA
WITAM WAS KOCHANI W KOLEJNEJ CZĘŚCI NASZYCH NURKOWYCH
PODRÓŻY PO ZJEDNOCZONYM KRÓLESTWIE. DZISIAJ CHCIAŁBYM WAS ZAPROSIĆ DO MIEJSCA BARDZO SPECYFICZNEGO, BUDZĄCEGO
SKRAJNE EMOCJE U NURKÓW.
PRZENIEŚMY SIĘ ZATEM W OKOLICE BRISTOLU, DO MALOWNICZEJ
MIEJSCOWOŚCI CROMHALL W POŁUDNIOWEJ CZĘŚCI
GLUCOSTERSHIRE.
Cromhall quarry, bo o tym miejscu mowa, jak większość tego typu nurkowisk, jest zbiornikiem pokopalnianym. Od 1866 r. wydobywano tam wapień wśród bardzo charakterystycznych czerwonych skał powstałych z konglomeratu magnezowego. W przypadku Cromhall odnajdziemy wiele podobieństw do standardowych nurkowisk, jednak wyróżnia się ono w dosyć szczególny sposób do czego dojdziemy w dalszej części artykułu. Wyjazd nurkowy do Cromhall chciałbym przede wszystkim polecić młodym adeptom sztuki nurkowej. Warunki tam panujące opisałbym jako idealne dla mniej zaawansowanych koleżanek i kolegów. Akwen jest dosyć mały mógłbym powie-
dzieć wręcz kameralny. Można opłynąć cały zbiornik w czasie ok. 40 min. Nie przytłacza swoim rozmiarem oraz ilością infrastruktury. Punkty, w których można wejść do wody są dobrze przemyślane oraz dostępne dla nurkujących. Ich różnorodność urozmaica oraz pozwala doskonalić umiejętności nurkowe. Do dyspozycji zostały udostępnione schody oraz pomost z drabinką, na który prowadzi drewniana kładka. Poza tym nurkujący mają możliwość wejścia do wody bezpośrednio z rozległej plaży znajdującej się po jednej ze stron zbiornika. Zejście jest łagodne, a jego pokonanie nie powinno stanowić problemu dla starszych oraz początkujących nurków.
Tekst i zdjęcia TOMEK KULCZYŃSKI
Cromhall jest płytkim akwenem z głębokością maksymalną w okolicach 17 m. Ja osobiście znalazłem 13 m. Na głębokości 5 m znajduje się platforma treningowa, przeznaczona dla kursantów i kolejno kilka przystosowanych do oglądania wraków takich jak helikopter, samochód dostawczy, łódź wędkarska czy czerwona, angielska budka telefoniczna.
Cormhall jest wspaniałym miejscem do spędzenia czasu na łonie natury wraz ze znajomymi oraz rodziną. Po udanym nurkowaniu można wyciągnąć z bagażnika kosz piknikowy, rozpalić grilla, usiąść na jednej z wielu ławeczek usytuowanych przy brzegu zbiornika i rozpocząć biesiadę. Dodatkowo w czasie kiedy miałem możliwość odwiedzenia nurkowiska, było ono zarządzane przez radosnych właścicieli Maggie i Simona. Zawsze służyli pomocną dłonią oraz urozmaicali czas swoimi opowieściami i śmiesznymi anegdotami. Niestety, jak w wielu innych przypadkach, pandemia w 2020 r. okazała się zabójcza dla działalności prowadzonej przez sympatyczną parę. Teraz miejscem tym zarządza South West Maritime Academy czyli akademia morska. Na tą chwilę na ternie nurkowiska istnieje możliwość rozpoczęcia kursów nurkowania komercyjnego lub sternika motorowego. Poza tym zbiornik nadal jest dostępny dla nurków, którzy chcą doskonalić swoją technikę.
Akwen jest dosyć mały mógłbym powiedzieć wręcz kameralny. Można opłynąć cały zbiornik w czasie ok. 40 min. Nie przytłacza swoim rozmiarem oraz ilością infrastruktury. Punkty, w których można wejść do wody są dobrze przemyślane oraz dostępne dla nurkujących.
Akwen ma w zanadrzu jednego asa w rękawie, który to dodaje mnóstwo atrakcyjności. Jest nim fakt iż na terenie kamieniołomu występuję gatunek traszki, który jest zagrożony wyginięciem. Traszka Grzebieniasta (Triturus cristatus), bo o niej mowa, występuje tu i ma wielkość 12–18 cm. Posiada smukłe, masywne i walcowate ciało, szeroką, płaską głowę oraz zaokrąglony pysk. Zarówno grzbiet, jak i boki ciała są ciemne, w odcieniach popielu, brązu, ciemnej zieleni oraz czerni, pokryte ciemnymi plamkami. Owa traszka stanowi nie lada atrakcję dla osób zaznajomionych z tematem natomiast dla zwykłych zjadaczy chleba, spotkanie osobnika zagrożonego gatunku traszki wiąże się ciekawym urozmaiceniem pobytu w Cormhall. Ja byłem
bardzo podekscytowany podczas spotkania z ową traszką, jednak będąc szczerym jest ona dość malutka i nie robi specjalnej furory. Z naszej grupy około połowa nurków była wręcz zawiedziona gdyż niełatwo było ją znaleźć, a szczęśliwcy chyba liczyli na coś innego. Z ciekawostek mogę jeszcze dodać, że National
Geographic kręcił film dokumentalny o tych właśnie traszkach w Cromhall, i choćby ten fakt pokazuje jak unikalne jest to miejsce… Z powodu traszki grzebieniastej obszar kamieniołomu został wpisany na listę SSSI (site of special scientific interest) czyli listę miejsc o specjalnym znaczeniu.
Zdjęcie Wikipedia, Traszka, larwa
Zdjęcie Wikipedia, Traszka, osobnik dorosły
Moim skromnym zdaniem zbiornik ten posiada dużą liczbę fanów jak i osób, które po jednych odwiedzinach, nie będą zainteresowane powrotem.
NA CZYM POLEGA WYJĄTKOWOŚĆ CORMHALL?
Mianowicie jest to bardzo urocze miejsce. Myślę że słowo „urocze” pasuje tutaj najlepiej. Może nie znajdziemy tu tłumów nurków z olbrzymim doświadczeniem, z którymi będzie można wymienić kilka zdań, nie znajdziemy tutaj również sklepów ze sprzętem czy też nie weźmiemy udziału w dniach testowych producentów ekwipunku nurkowego.
Natomiast będziemy mogli w sielski sposób spędzić czas wraz z rodziną i znajomymi. Urządzić sobie błogi piknik z ulubionym jedzeniem i ze spokojem opisać swoje niedawne nurkowanie do logbook’a. Cormhall to miejsc, w którym można na chwilę się zatrzymać, wyciszyć, a przy okazji odhaczyć kilka nurkowań.
SZKOLENIA KURSY
SKLEP SERWIS
NURKUJEMY W TUNA
Tekst PATRYCJA POPEK, SEBASTIAN POPEK Zdjęcia MARIUSZ CZAJKA
ZALANA KOPALNIA RUDY ŻELAZA ZNAJDUJE SIĘ OKOŁO 150 KM NA PÓŁNOC OD SZTOKHOLMU, W MIEJSCOWOŚCI TUNA HÄSTBERG, W REGIONIE DALARNA.
JEST TO MAŁA OSADA, KTÓRA PRZEZ LATA UZALEŻNIONA BYŁA OD KOPALNI.
Pierwsza z nich powstała około 600 lat temu, a po drugiej wojnie światowej wydrążono drugą, w niewielkiej odległości od starej. Obie kopalnie łączą się dziś na głębokości około 400 metrów. Stara została wygaszona dużo wcześniej niż nowa, którą zaczęto wygaszać w latach sześćdziesiątych XX wieku.
Kopalnia otwarta jest dla nurków przez cały rok, ale najlepsze okresy do nurkowania to zima i lato. Warunki panujące na dole są stałe, temperatura wody oraz powietrza to 4 st. C. Latem wprawdzie można ogrzać się po wyjściu na powierzchnię, ale różnicę temperatur zdecydowanie lepiej znosimy w zimie, kiedy po zejściu na dół jest zdecydowanie cieplej niż na zewnątrz. Temperatura zewnętrzna zimą potrafi spaść poniżej –20 st. C. Warunki pogodowe mają niewielki wpływ na warunki pod ziemią i pod wodą. Zdarza się jedynie, że ulewne deszcze powodują zmniejszenie przejrzystości wody, ale widoczność spada najwyżej z 30 metrów do 25 metrów, więc nie jest to problemem.
Żeby nurkować w Tunie nie trzeba mieć uprawnień typu overhead, ale powoduje to ograniczenie możliwości zanurzenia do przestrzeni otwartych pod ziemią. Dla takich osób udostępnione są dwa miejsca – główne wejście nurkowe, pozwalające zobaczyć tzw. „Kindergarden”, „Key Hole” czy naturalny habitat na 5 metrach głębokości i drugie, tzw. „Indiana Jones” – duże podziemne jezioro z zewnętrznym oświetleniem oraz wieloma pozostałościami pokopalnianymi.
Aby natomiast bez przeszkód eksplorować dalsze zalane korytarze wymagane są minimum uprawnienia Mine Diver lub Intro to Cave Dla nurków jaskiniowych udostępnione zostały cztery poziomy: 35 m, 54 m, 74 m i 114 m. Dostęp do głębszych
niż 35 m szybów obwarowany jest jednak wieloma warunkami, a najgłębsze wymagają specjalnego zaproszenia od osób zarządzających kopalnią.
Nie jest to jednak problemem, ponieważ zobaczenie samego poziomu 34 m to kilka do kilkunastu nurkowań, bo jego aktualnie zaporęczowane korytarze mają ponad 5 km, a jeszcze nadal wiele miejsc nie zostało wyeksplorowanych.
Kopalnia jest doskonale przygotowana na przyjęcie nawet dużych grup nurkowych. Sprzęt zwożony jest na specjalnych wózkach (około 80 metrów w dół), natomiast nurkowie schodzą schodami.
Wewnątrz kopalni znajduje się ogrzewane pomieszczenie, które pozwala ogrzać się lub wysuszyć elementy sprzętu pomiędzy nurkowaniami. Wyposażone jest też w kuchenkę mikrofalową i czajnik elektryczny, można więc podgrzać tam przyniesione jedzenie.
Na dole znajduje się pełnowymiarowa sprężarkownia, zapewniająca powietrze, nitroks oraz w miarę potrzeb inne gazy. Węże zasilające doprowadzone są do platform nurkowych, także nie ma potrzeby wynoszenia butli do ładowania.
Zamykane pomieszczenie sprężarkowni wyposażono w odsysacze wilgoci, służy więc też za suszarnię dla ocieplaczy i skafandrów nurkowych, które mogą zostać tam na noc do suszenia.
Oprócz typowych trudności związanych z nurkowaniem, największym problemem jest zejście i wyjście z kopalni. Około
420 stopni schodów wymaga przyzwoitej kondycji. Trwają wieczne zawody w prędkości pokonania schodów (w górę), a aktualny rekord to tylko 1 minuta i 32 sekundy.
Poza tą jedną niedogodnością, kopalnia jest znakomicie przygotowana dla gości, wszelkie przemieszczanie sprzętu ułatwiają wózki do wożenia butli, platformy nurkowe i wygodne drabinki do wychodzenia, a także świetnie przygotowane windy elektryczne do wyciągania / opuszczania sprzętu na platformy.
Ze strony nurkowej, zwłaszcza dla overhead, wszechobecne zimno wymaga dobrego przygotowania fizycznego i psychicznego, bo nurkowania, mimo niedużej głębokości, są wymagające oraz obciążające ciało i umysł.
Nie ma ograniczeń dotyczących czasu spędzonego pod wodą, ale przy tych warunkach 60–70 minut na jedno nurkowanie to dużo. Sześć takich nurkowań, dzień po dniu, to duże obciążenie dla organizmu.
Widoczność w ciągu całego roku jest mniej więcej taka sama i wynosi, jak wcześniej wspomniałem, 25–30 metrów. To zasługa specyfiki kopalni i twardej skały, z której jest zbudowana. Części dostępne dla zwiedzających są bardzo dobrze oporęczowane, z bardzo wyraźnymi (większymi od normalnych markerów) oznaczeniami wskazującymi najbliższe wyjście z wody. Dozwolone jest stawianie własnych jump’ów, pod warunkiem posiadania odpowiednich uprawnień. Niewiele jednak jest takich miejsc, gdzie trzeba to robić. Najbardziej znanym jest wagonik, gdzie trzeba faktycznie położyć swoją poręczówkę.
Głębokości osiągane na pierwszym zalanym poziomie to maksymalnie 35 metrów, choć średnia to przeważnie zaledwie 15–20 metrów.
Dla mnie, minimalna ilość nurkowań, jaką trzeba wykonać, żeby choć odrobinę poczuć klimat kopalni to 3–4 dni nurkowe, czyli 6–8 nurkowań. Pozwala to na przepłynięcie głównych tras, w spokojnym tempie i z możliwością obejrzenia pozostałości po wydobyciu. Wracam tam od lat i choć zrobiłem ponad 40 nurkowań, w dalszym ciągu odkrywam nowe elementy i miejsca na tzw. „standardowych” trasach. Dla kogoś, kto jest tam pierwszy raz, 3–4 dni to ilość nurkowań, która pozwala zobaczyć główne atrakcje.
CZY TUNA TO TYLKO MIEJSCE DLA NURKÓW?
Nie, kopalnia oprócz nurkowania zapewnia szereg innych „suchych” atrakcji, na które warto przeznaczyć dodatkowy dzień. Jest tam najgłębiej położona sauna (-80 m) z niesamowitym nagłośnieniem, atrakcje linowe, a także wielka sala koncertowa, w której regularnie występują chóry i odbywają się koncerty, pokazy grup tanecznych i inne eventy.
Podwodna uczta
CZYLI O TYM, CO WARTO ZJEŚĆ POD WODĄ
ORAZ PRZED NURKOWANIEM
Tekst i zdjęcia MICHAŁ CZERNIAK RED
Kiedy będziecie czytać ten numer Perfect Diver będzie już nowy 2024 rok. Oby był to dla nas wszystkich wspaniały i bezpieczny rok, pełen radości, spełniających się marzeń i obfitujący w możliwości dalszego rozwoju w zakresie naszego wspólnego hobby jakim jest nurkowanie i eksploracja podwodnego świata!
Nim jednak nadszedł Nowy Rok, a korki od szampanów wystrzeliły w niebo podczas hucznych imprez, postanowiliśmy jako Brać nurkowa pożegnać stary, odchodzący 2023 rok. Jak zwykle – bo tradycję tę kultywujemy już od dłuższego czasu – zaplanowaliśmy, aby zebrać się nad jednym z wielkopolskich akwenów, zejść na 3–4 metry pod wodę i wypić tam wspólnie napój gazowany. Napój gazowany, nie szampana, gdyż jak świat długi i szeroki wiadomo, że nurkowie stronią od alkoholu.
Gdy opowiadałem moim nienurkującym znajomym o naszej tradycji, słyszałem jedno, powtarzające się jak mantra pytanie: „Picie napoju – ale jak to? Pod wodą?”
Uznałem, że nie od rzeczy będzie napisać parę słów o podwodnej konsumpcji, gdyż Perfect Diver’a czytają nie tylko nurkowie. Nurkujący zaś na pewno z chęcią zaktualizują wiedzę o zasadach odżywiania się przed i po nurkowaniu, które przypomniałem na końcu tego artykułu.
Zacznijmy od wyjaśnienia fenomenu tego, co tak mocno zaciekawiło moich nienurkujących przyjaciół – czyli tego, jak to możliwe, że nurkowie potrafią wypić napój gazowany pod wodą.
Gdy weźmiemy do ręki zamkniętą butelkę napoju gazowanego (mam tu na myśli napój przypominający szampana, lecz
bez alkoholu), w butelce będzie panowało pewne ciśnienie. Nurkowie obyci są z pojęciem ciśnienia, gdyż słowo to odmieniane jest w naszych rozmowach przez wszystkie przypadki. Tym, którzy jeszcze nie zdecydowali się uprawiać tego pięknego hobby należy powiedzieć, że ciśnienie, fizycznie rozumiane jako siła przypadająca na jednostkę powierzchni, to siła posiadająca niesamowitą moc i potrafiąca działać cuda. To właśnie ciśnienie powoduje erupcję wulkanów i wystrzeliwanie w powietrze gejzerów gorącej wody. Steamboat w Parku Narodowym Yellowstone w USA potrafi wystrzelić wodę z ziemi na wysokość 100 m, będąc pod tym względem światowym rekordzistą. Ale wróćmy do naszej butelki napoju gazowanego… Ustaliliśmy, że w szczelnie zamkniętej butelce napoju gazowanego będzie panowało pewne ciśnienie. Jest ono spowodowane dużą ilością dwutlenku węgla, który nie tylko będzie znajdował się w szyjce butelki, ale będzie także rozpuszczony w płynie. W szampanie, dwutlenek węgla wytwarzany jest przez drożdże użyte w procesie produkcji. W napoju gazowanym będzie on dostarczony przez producenta i wtłoczony do butelki w procesie kapslowania. Z danych znalezionych na stronie jednego z producentów szampanów wynika, iż ciśnienie wewnątrz butelki może
Zdjęcie Michał Czerniak
sięgać aż 6 atm, co stanowi blisko 3-krotność ciśnienia z jakim pompuje się opony samochodów osobowych. Tak wysokie ciśnienie tłumaczy masywność butelki w jakiej sprzedawane są szampany i podobne im bezalkoholowe napoje gazowane. Z własnych doświadczeń wiemy także, jak niebezpieczny jest korek samoistnie wydostający się z szyjki wstrząśniętego napoju gazowanego i jak daleko taki korek potrafi polecieć, generując przy tym charakterystyczne wrażenia dźwiękowe (dźwiękowa fala uderzeniowa). Czy wiecie, że podobno prędkość korka wylatującego z szyjki butelki osiąga nawet 50 km/h?
Gdy otwieramy butelkę napoju gazowanego, ciśnienie w jej wnętrzu – dotąd znacznie wyższe od ciśnienia atmosferycznego – gwałtownie spada. Gaz, czyli dwutlenek węgla naciska nie tylko na ścianki butelki ale także na korek, starając się wydostać gwałtownie na zewnątrz. Tempo tej reakcji fizycznej powoduje, że szyjka butelki schładza się do temperatury bliskiej minus 50 stopni Celsjusza! Gołym okiem nie da się tego zaobserwować, bo cały proces trwa krócej niż sekundę. Znawcy twierdzą, że im głośniejszy wystrzał korka tym następuje większy spadek temperatury w obszarze szyjki butelki. Fachowo nazywa się to ekspansją adiabatyczną. Gdy dwutlenek węgla znajdujący się w szyjce butelki i rozpuszczony w napoju miesza się z powietrzem znajdującym się poza butelką, z powietrza zaczyna kondensować się zawarta w nim woda, dając efekt charakterystycznej mgiełki towarzyszącej wystrzałowi korka.
Gdy dwutlenek węgla wydostanie się z butelki, na moment w szyjce wytwarza się próżnia, co powoduje gwałtowne zasysanie do wnętrza powietrza. Wzrost ciśnienia wewnątrz butelki powoduje wydostawanie się z niej kolejnych porcji napoju gazowanego. Proces ten trwa tak długo, aż ciśnienie wewnątrz butelki i ciśnienie poza nią wyrównają się.
Otwarcie napoju gazowanego pod wodą rządzi się podobnymi prawami, choć występują pewne różnice. Na zwyczajowo przyjętej przez nas głębokości „konsumpcyjnej” 5–6 metrów, panuje ciśnienie wyższe 1,5/1,6 raza od atmosferycznego. Powoduje to, że otwarciu napoju gazowanego nie towarzyszy tak spektakularny efekt jak na lądzie, gdyż proces ten częściowo hamowany jest oddziaływaniem ciśnienia pod wodą. Dobrze jest przyjąć sobie do serca i właściwie zrozumieć wyrażenie „częściowo hamowany”, gdyż z własnego doświadczenia wiemy, że próba wypicia pod wodą mocno gazowanego napoju wprost z butelki, zwyczajową metodą, poprzez przyłożenie do niej ust, zakończyć się może nagłą erupcją tego napoju, prowadzącą do zalania nie tylko ust nurka, ale i wypełnieniem jego maski bąbelkowym przysmakiem. Znawcy wiedzą, że mistrzowska technika polega na odwróceniu butelki do góry nogami, delikatnym przechyleniu jej pod małym kątem i równie delikatnym dmuchnięciu do jej wnętrza przez szyjkę. Napój – bez żadnych rewolucji – sam wówczas wpłynie do Waszych ust!
Płynami wypływającymi z przeróżnych butelek nie zajmują się jednak wyłącznie nurkowie… Czy wiecie, że już w 1738 roku szwajcarski matematyk i fizyk, Daniel Bernoulli, badał zjawiska podobne do opisywanego przeze mnie powyżej (choć zapewne nie używał napojów gazowanych) i opracował na tej podstawie teorię stosowaną z powodzeniem do dziś, będącą główną podstawą części fizyki nazywanej „mechaniką płynów”?
Picie napojów pod wodą nie jest sztuką tak trudną, jak wydawać by się mogło każdemu, kto nigdy nie próbował zanurzyć się z akwalungiem pod wodą. Aby dowieść trafności tego stwierdzenia, postanowiliśmy wraz z Wąskiem osobiście wykonać doświadczenie i skonsumować banana na głębokości 6 metrów. Zimna woda o temperaturze 3 stopni nadawała dojrzałemu owocowi dodatkowych walorów świeżości i smaku, przywodząc na myśl mrożony deser bananowy. Konsumpcja banana w naszym wykonaniu nie napotkała większych trudności – warunkiem jest branie małych kęsów, które łatwo się gryzie i przełyka, co pozwala na szybki powrót do oddychania z automatu. Nie wspominam tutaj o trudnościach związanych z obraniem banana ze skórki w grubych suchych rękawicach bo trudności techniczne związane z tą fazą pozostają bez wpływu na pozytywny finał całego doświadczenia.
Kiedy przeglądałem fora internetowe w poszukiwaniu opinii o jedzeniu pod wodą, z rozbawieniem dostrzegłem, że temat ten pasjonuje nie tylko nas. Koledzy nurkowie z USA, wypowiadający się na forum scubaboard.com przeprowadzili znacznie bardziej zaawansowane testy podwodne w stosunku do naszego testu konsumpcji banana. Oto kilka cytatów z ich wpisów: 1. Babeczki z kremem czekoladowym całkowicie zapadły się/ skompresowały na głębokości 70 stóp, ale nadal smakowały niesamowicie podczas przerw na powierzchni,
2. Ciastka z owocami skompresowały się na głębokości 12 stóp i były zbyt papkowate, aby je zjeść po otwarciu.
3. Slim Jims (autor: popularny amerykański snack) mogą być spożywane na dowolnej głębokości bez żadnych negatywnych skutków.
4. Oranżada nie musuje na głębokości 55 stóp. Po prostu pozostaje w butelce bez względu na to, jak mocno nią potrząsnąłeś przed otwarciem.
Źródło Anna Szyczewska i Mirosław Włas
5. Możesz nałożyć wodoodporny tusz do rzęs na głębokości 45 stóp – wymagało to umiejętności ale było możliwe. Dlaczego miałbyś chcieć to zrobić... Nie mam pojęcia, ale członkini naszego zespołu uznała, że będzie fajnie. To samo ze szminką, która tylko nieznacznie się skompresowała, ale nadal nadawała się do użytku.
6. Ciasteczko Oreo pokryte czekoladą były dobre na każdej głębokości. Polewa czekoladowa sprawiała, że ciasteczko było suche i smaczne. Niezły przysmak podczas przystanku deco.
W przypadku nurków rekreacyjnych, jedzenie czegokolwiek pod wodą wydaje się być zbędne. Nurkowanie rekreacyjne trwa bowiem na tyle krótko, że właściwe odżywianie przed rozpoczęciem nurkowania pozwala na doświadczanie pełnego komfortu w tym zakresie podczas przebywania pod wodą. Odmiennie sytuacja wygląda przy wielogodzinnych nurkowaniach technicznych, połączonych z dekompresją – tym bardziej, jeśli realizowane są one z zastosowaniem obiegu zamkniętego, czyli rebreatherów CCR. Jako początkujący i aspirujący nurkowie techniczni wiemy, że nawodnienie przed i po nurkowaniu jest niezmiernie ważne. Ale co z czasem spędzonym pod wodą? Nawet dłuższe nurkowania na obiegu otwartym są zwykle wystarczająco krótkie, aby poradzić sobie komfortowo z brakiem pożywienia i picia pod wodą. Nurkowanie z rebreatherem CCR może jednak oznaczać znacznie dłuższe, często trwające kilka godzin przebywanie pod wodą. Oznacza to, że nawodnienie organizmu nurka pod wodą staje się istotną kwestią.
Pomysł „tankowania organizmu” podczas wyczerpujących aktywności nie jest nowy. Biegacze długodystansowi robią to regularnie. Dostępne są specjalne żele energetyczne, które można łatwo nosić przy sobie i jeść bez zatrzymywania się. Nawet podczas krótszych biegów lub joggingu wiele osób nosi ze sobą wodę lub napoje elektrolitowe, aby nawodnić się w biegu.
„zamknij pętlę CCR, jakbyś chciał się ratować, znajdź wąż camelbaka, weź łyk, a następnie wróć na pętlę”. Gdy omawiałem ten temat z Tomkiem Kulczyńskim – naszym instruktorem TEC, Tomek wspomniał, że gdy realizował głębokie (powyżej 100 m) nurkowania w Anglii, zwykł brać do kieszeni suchego skafandra pewien konkretny typ soku pomarańczowego ze słomką (nie podajemy marki, aby uniknąć reklamy). Sok ten pakowany był bowiem próżniowo, co powodowało, że jego opakowanie nie było zgniatane pod wodą na dużych głębokościach. Opakowania innych soków, zawierające w środku powietrze płatały czasem nurkującym niezłego figla…
Jedzenie przy rebie jest nieco trudniejsze. Znawcy tematu nie polecają schodzenia z pętli, jedzenia czegokolwiek „treściwego” i wracania na pętlę. W tym miejscu doskonale sprawdzają się żele energetyczne, niewymagające żucia. Podobno doskonałą przekąską – zwłaszcza w końcowej fazie dekompresji na głębokości
6 metrów jest czekolada...
Można się zastanawiać, czy jedzenie czegokolwiek pod wodą jest fanaberią? Według mnie nie – jeśli można to dlaczego tego nie robić! Wyjście z wody z rebreatherem i wieloma stage'ami wymaga dużej energii. Zjedzenie batonika, który da nam ten mały zastrzyk energii tuż przed wyjściem będzie po prostu miłe.
Źródło https://nowoczesnysport.pl/
Wracając do nurkowania... Jak jeść i pić pod wodą? Picie jest dość proste. Wystarczy do swojego zestawu technicznego dołączyć standardowy camelback z rurką, którą należy umieścić blisko ust. Gdy przyjdzie ochota na łyk wody należy zrealizować jedną z wszechobecnych w nurkowaniu technicznym procedur:
Tytułem tego artykułu jest „Podwodna uczta”. Nie sposób w tym miejscu nie napisać kilku zdań o nurkach saturowanych. Co prawda nurkowie zawodowi nie zawsze jedzą w trakcie pracy ale zdecydowanie to przedstawiciele Braci nurkowej, którzy swoją codzienną konsumpcję realizują wyłącznie pod wodą. Nurkowanie saturacyjne jest nurkowaniem zarezerwowanym dla zawodowców. Nurkowie często przez wiele dni pracują w warunkach zwiększonego ciśnienia na dużych głębokościach. Nie wykonują jednak codziennej procedury wynurzania się. Na odpoczynek wracają do podwodnej bazy zwanej habitatem, zaprojektowanym tak, aby naśladować warunki panujące w głębinach morskich. Nurkowie saturowani wyposażeni są w racje żywnościowe zbliżone do tych dedykowanych żołnierzom na polu walki. Habitat – pomimo mocno ograniczonego miejsca – pozwala na odgrzanie posiłków i spożycie ich przez nurków w suchych i relatywnie komfortowych warunkach. Nurkowie zazwyczaj jedzą trzy posiłki dziennie, a jedzenie przygotowywane jest przez zespół wsparcia, który przebywa w habitacie wraz z zespołem nurków. Pożywna i dobrze zbilansowana dieta to podstawa. Nurkowie muszą posiadać siły i energię do pracy gdyż ich pobyty w podwodnych habitatach mogą trwać nawet kilka miesięcy.
Jedzenie i przyjmowanie napojów pod wodą stanowi na pewno ciekawy aspekt nurkowania. Duża część z nas będzie jednak optowała za konsumpcją pożywienia w standardowych warunkach lądowych. Przypomnijmy sobie kilka ważnych zasad odżywiania się przed i po nurkowaniu, aby nasze podwodne przygody realizowane były zawsze z najwyższym komfortem w tym zakresie.
PS. żaden ze mnie dietetyk czy teoretyk odżywiania, dlatego poniższe zapisy zaczerpnąłem od Przemysława Tarko z jego artykułu „Nutrition for Scuba Diving: Fueling Your Underwater Adventure” opublikowanego w sierpniu 2023 roku na www.mikesdivestore.com
25.04.2024 - 07.05.2024
SAFARI PO MORZU SULU Jedyny Park Morski na listach UNESCO! pobyt we WSPANIAŁYM RESORCIE NURKOWYM lub
Tubbataha - miejsce dostępne dla nurków przez 3 miesiące w roku! nurkowa majówka na luksusowej łodzi nurkowej lub w resorcie*****
2 dni wypoczynku w rajskim resorcie na wyspie Palawan
bioróżnorodność - oszałamiające rafy i wraki z II WŚ
komfortowy lot z jedną przesiadką liniami Emirates
MOJE DZIECKO
NIE MA JESZCZE 10 LAT, ALE JUŻ NURKUJE...
Jeździmy razem na wakacje, spędzamy mnóstwo czasu nad wodą, regularnie chodzimy na basen, ja nurkuję i moje dziecko też chciałoby – znacie to?
Od września miałam dziesiątki takich telefonów od rodziców szukających wspólnych zajęć nurkowych na basenie.
Podstawowy kurs nurkowy Junior Open Water jest dla dzieci od 10 roku życia, ale przecież znamy nasze dziecko, widzimy jak pali się do wody, umie pływać, a z wody wyciąga się go jak się już trzęsie z zimna i ma fioletowe usta.
W tym artykule chciałabym opisać nasze możliwości wodne przed minimalnym wiekiem na kurs nurkowy, a jesteśmy już po etapie nauki pływania i zabaw w basenie. Opiszę kilka programów dla dzieci na zajęcia nurkowe w basenie. Przedstawię szkic takich zajęć, tak abyście mieli wyobrażenie tego typu zajęć i świadomie je wybrali, albo przekonam kogoś jeszcze niezdecydowanego.
W poprzednich artykułach opisywałam dokładne dobranie sprzętu, po kolei każdego elementu do pływania, teraz tylko pokrótce opiszę sprzęt ABC i piankę. Maskę dobieramy do kształtu twarzy i ważne aby była to mała maska dedykowana dzieciom. Nawet jeśli moja maska jest dobra, czyli nie przepusz-
cza wody, to moje dziecko będzie miało problem z oczyszczeniem jej, ponieważ pojemność jej jest za duża na jeden wydech nosem, aby mogło bez problemu ją oczyścić. Fajka musi mieć mały ustnik i w zależności od uzębienia naszego dziecka możemy dobrać kształt ustnika, w tym wiek często dziecko nie ma już jakiegoś zęba albo się rusza i źle dobrany ustnik będzie mógł sprawiać ból. Płetwy dobieramy do stópek w zależności czy jest węższa czy szersza. Staramy się unikać płetw paskowych na buty, ponieważ jest to twarda płetwa, która może nawet niepotrzebnie nadwyrężyć nogi. Pianka powinna być dopasowana i z doświadczenia wiem, że łatwość ubierania ma ogromne znaczenie więc polecam te z krótkimi nogawkami i rękawkami. Zajęcia są prowadzone na basenie więc taka pianka powinna wystarczyć na temperaturę wody ok. 27 stopni, ale jeżeli wiesz, że Twoje dziecko jest zmarzluchem, to warto poszukać długiej pianki. Patrząc na moich chłopców widzę, jak potrafią w ciągu roku zmienić rozmiar dwa
Tekst Dobrochna Didłuch CN Deco Zdjęcia CN Deco
lub trzy razy i jeśli w ciągu roku miałabym kupić dwie pianki dla dziecka, to wiąże się to z dodatkowymi kosztami. Warto skorzystać z używanych pianek albo kupić w okresie letnim w sklepach typu Biedronka, Lidl lub w second hand. W tym ostatnim miejscu sama byłam zdziwiona ilością takiego sprzętu, często nowego z metką, a tak naprawdę za kilka złotych. Zajęcia, które opiszę są prowadzone w basenie dla dzieci od 8 roku życia i maksymalnie do 4 metrów. Zawsze pamiętajcie o zasadach bezpieczeństwa nawet jeśli dziecku będzie szło bardzo dobrze i ktoś będzie Was namawiał na kolejny etap pomimo nieosiągnięcia minimalnego wieku. Bezpieczeństwo naszych dzieci stawiajmy zawsze na pierwszym miejscu.
PADI przygotowało dwa programy dla mniejszych dzieci Bubblemaker tzw. puszczanie bąbelków i Seal Team czyli komando foki. Ten pierwszy to program dokładnie do puszczanie bąbelków pod wodą, są tutaj absolutnie podstawy nurkowe. Kolejne zajęcia to Seal Team one są bardziej zaawansowane i rozbudowane. Oprócz podstaw nurkowania jest nauka montowania sprzętu i dla atrakcyjności wprowadzono misje nurkowe, można jest przyrównać do specjalizacji nurkowych. To są gotowe programy, instruktorzy mają dostęp do materiałów i do scenariuszy takich zajęć.
Szczerze przyznam, że na pierwszych zajęciach z dziećmi bardzo trzymałam się tych programów, ale przy dzieciach trzeba być
bardzo elastycznym. Nigdy 8-latek nie jest równy 8-latkowi, jedno dziecko będzie bardzo odważne, gadatliwe, ruchliwe, a drugie zawstydzone, pełne obaw i nieśmiałe. Do każdego trzeba podejść indywidualnie. Ja zawsze zaczynam od pokazania dzieciom sprzętu, tak na sucho przed wejściem do wody. Wszystko mogą sobie dotknąć, zobaczyć jak działa i zadawać mnóstwo pytań. Warto porównywać sprzęt nurkowy do elementów, które już znają na co dzień, np. jacket do plecaka, maskę do gogli narciarskich itd. I od początku trzeba zaznaczyć elementy bezpieczeństwa, nie biegamy na basenie, nie chodzimy w płetwach, nie skaczemy do wody jak widzimy bąbelki – jest tam nurek i skoczymy mu na głowę. Pokazuję dzieciom, że ciężko jest uszkodzić sprzęt, wtedy obawy i trochę strach przed nim mija, ale uczę aby go szanować – nie rzucać, odkładać na miejsce, po nurkowaniu opłukać i odłożyć. Ważne, aby nurek dbał o sprzęt nie tylko ten swój własny, ale o każdy, również ten pożyczony.
Przy pierwszym wejściu do wody zaczynamy od oddychania przez fajkę, jest to po to, aby przyzwyczaić się do oddychania tylko przez usta. Kolejny etap to oddychanie przez automat, ale sprzęt trzymamy przed sobą. Nie możemy od razu dziecka ubrać i „przygnieść” go całym ekwipunkiem nurkowym. I do tego czasu każdy przyzwyczaja się w swoim tempie, lepiej zrobić to wolniej niż przyśpieszać. Mamy gotowego małego człowieka to ubieram go w wodzie, przy czym omawiamy wszystko i pokazu-
W grudniu robimy zajęcia w czapkach mikołajkowych i na takim basenie powstają bardzo oryginale kartki świąteczne, ale także robimy różne zabawy i zawsze angażujemy w nie rodziców.
jemy, a jak tylko jest to możliwe to pozwalamy, żeby sam zapiął klamrę, dociągnął sprzączkę. Powoli bez nacisku ale jak najwięcej samodzielności i pokazania, że mogą wszystko w swoim sprzęcie dotknąć. Napompować kamizelkę do pełna i zobaczyć, że ona nie pęknie tylko zawór upuści nadmiar powietrza.
Przy prowadzeniu takich zajęć trzeba pamiętać o maksymalnych czasie koncentracji dzieci, najczęściej to około 20 min. Nigdy nie wykorzystuję tego czasu na jeden raz, musi być intensywnie, musi się dziać, ale też poza nauką musi być zabawa. Opiszę to na konkretnym przykładzie, ćwiczymy pływalność przez oddech. Zawsze zaczynam od jak najkrótszego opisu, jak to zrobić i po co nam to jest, pokazuję jak biorę głęboki oddech i jak śpiewam na wydechu (fatalnie śpiewam więc najczęściej już wszyscy się śmieją), potem wszyscy razem to robimy, nadal na powierzchni. Kolejny etap to zanurzamy się i ja pod wodą pokazuję ćwiczenie, wszyscy patrzą i kolejno wszyscy razem ćwiczymy. Wydawałoby się, że już minęło 20 min, ale tutaj wykorzystałam
może 4 minuty – trzeba bardzo rozważnie gospodarować czasem jaki się dostało. Ćwiczenie wszyscy wykonali, lepiej lub gorzej – nie oceniamy tylko ruszamy w zabawę. Ustawiam hula hop na różnej głębokości i samym oddechem zmieniamy głębokość i przepływamy przez nie, oczywiście nie dotykając koła. Płyniemy pod powierzchnią, upuszczam rekina (zabawka do wanny moich synów, która tonie) i robiąc wydech płyniemy w dół do rekina. Robimy gąski do domu, czyli ja prowadzę slalomem góra dół, a wszyscy gęsiego zmieniają głębokość za mną. Mniej więcej trzeba zachować proporcję 5 minut nauki i 10 minut zabawy. Nie tylko czas koncentracji nas ogranicza, ale również termika dzieci. Nawet jak ubierzemy dziecko w długą piankę 7 mm ( nie robię tego bo czasu braknie na wciśnięci go w to ustrojstwo) to po około 30 może 40 minutach i tak będzie mu zimno albo toaleta będzie wzywać. Planując zajęcia zawsze mam to na uwadze, jeśli wiem, że ktoś jest wyjątkowym zmarzluchem to zaczynam ćwiczenia od tego dziecka, ponieważ jak wyjdzie wcześniej z wody to zaplanowane rzeczy na dany basen będą zrobione. Czasami jest tak, że plan został realizowany, a dzieciom jest jeszcze ciepło to zawsze jestem na to przygotowana, powtarzamy umiejętności z poprzednich zajęć, które sprawiały większe trudności oraz mam kilka zadań dodatkowych. Również zadaję pytanie co dzieci chcą robić, często mają bardzo fajnie pomysły
np. robienie fikołków pod wodą, a nawet zawody kto robi więcej obrotów. Bardzo lubię zajęcia z dziećmi, mogę się od nich uczyć i pobudzać wyobraźnię, dla nich nie ma rzeczy niemożliwych.
Zawsze staramy się zachęcać rodziców do wspólnych zajęć. Jeśli rodzice są już nurkami to w tym samym czasie mogą być w basenie i robić swoje zaplanowane ćwiczenia, a w czasie wolnym wspólnie nurkować. Razem można robić mnóstwo rzeczy takich, jak fotografia podwodna, identyfikacja ryb, zabawa z pływalności bez płetw. Nie chodzi tylko o wspólne wyjazdy i to najlepiej te egzotyczne, ale takie atrakcje na co dzień. W grudniu robimy zajęcia w czapkach mikołajkowych i na takim basenie powstają bardzo oryginale kartki świąteczne, ale także robimy różne zabawy i zawsze angażujemy w nie rodziców. U nas w centrum nurkowym kalendarz takich dodatkowych basenów jest przygotowywany na początku roku, tak aby każdy mógł sobie coś wybrać, dopasować datę ale też zrobić bliskiej osobie prezent czy niespodziankę. Kiedy dzieci nurkują, a rodzice na sucho obserwują, to podczas pikniku rodzinnego, który robimy na naszym miejskim otwartym basenie na pożegnanie lata, w podziękowaniu za pomoc przy rafach na basenie, namawiamy aby weszli pod wodę, zobaczyli co tak fascynuje ich pociechy. Każda okazja jest dobra do integracji, do wejścia w świat dziecka – jego zainteresowań, kolegów i koleżanek. Nie zawsze rodzice mają czas aby wejść na basen z dzieckiem, a takie spotkania zbliżają. Ja zawsze cieszę się, jak rodzice naszych kursantów spotykają się, dogadują, wymiennie przywożą dzieci na zajęcia, dzięki nurkowaniu ludzie poznają się. I nawiązują jeszcze lepszy kontakt ze swoimi dziećmi.
Leżę. Nie po to leżę, by leżeć, ale leżę po to, by mniejszym się wydawać. Ptaków jakoś wielce nie oszukam, ale spokojnie leżąc może doczekam się jakiegoś bliższego, może trochę przypadkowego, tete-a-tete ze stworem pierzastym zapędzonym w poszukiwaniu kolejnych pokarmowych zdobyczy.
Leżę więc na piasku. Morskim piasku, ale nie złotym bałtyckim, lecz czarnym islandzkim. Złoto jednak i tak się pojawia! Nie w postaci kruszcu (w zasadzie też bym nie pogardził), lecz niezwykłej urody stworzenia. Ból lędźwi gdzieś znika, aktywizuje się wskazujący palec prawej ręki i migawka w aparacie zaczyna swój taniec przepuszczając dokładnie odmierzone porcje światła w kierunku zbierającej je matrycy. W tych fotonowych okruchach zamknięte obrazy siewki złotej transformują się (taka współczesna magia) w ciąg zer i jedynek zapisywanych na karcie pamięci. Karcie, która z każdym
kolejnym zapisanym zdjęciem staje się dla mnie coraz bardziej cenna. Moim złotem się staje.
Leżę na piasku islandzkim, bo w Polsce siewki złote już od bardzo dawna nie gniazdują. Jakkolwiek strasznie to nie zabrzmi, z tego powodu uznano je u nas za wymarłe. Odwiedzają, co prawda, nasze podmokłe i około-wodne tereny w trakcie przelotów, pozwalając się podziwiać, gdy w drodze na lęgowiska, bądź powrotnej na zimowiska, zatrzymują się na odpoczynek i uzupełnienie zapasów. Ich postoje są raz krótsze, raz dłuższe, ale mają charakter bardziej zjechania na przydrożną stację benzynową, na szybkie tankowanie i hot-doga (no może nieco dłuższe ładowanie elektryka i parodaniowy obiad), niż długi pobyt w pensjonacie lub hotelu połączony ze zwiedzaniem np. Muzeum Emigracji w Gdyni czy Prywatnego Muzeum Diabła Polskiego „Przedpiekle” w Warszawie. W aktualnej wersji czerwonej listy ptaków Polski, w gronie gatunków wymarłych na terenie Polski w ostatnich 200 latach, siewce złotej towarzyszy ich jeszcze (aż!) 15: szlachar, strepet, drop, kulon, biegus zmienny, bekasik, mewa mała, nur czarnoszyi, czapla purpurowa, orzełek, pustułeczka, kobczyk, dzierzba rudogłowa, nagórnik oraz krzyżodziób sosnowy. W przypadku części z nich widujemy je okazjonalnie bądź na przelotach, ale swych gniazd u nas już
niestety nie wiją. Przyczyn tej sytuacji jest wiele, ale w zasadzie wszystkie związane są z naszą działalnością i wynikającymi z niej zmianami w środowisku.
Wróćmy do siewki, bohaterki tej opowieści i trochę się jej przyjrzyjmy. Siewka złota (Pluvialis apricaria) jest przedstawicielem rzędu siewkowych i rodziny sieweczkowatych tej samej, do której zaliczają się ich mniejsze kuzynki sieweczki (pisałem o nich na łamach Perfect Diver – nr 4). Ptakiem jest nie za dużym, gdzieś między kosem a gołębiem, o nie za długim dziobie i nie za długich nogach – wszystko ma po prostu w sam raz. Złoty kolor z nazwy gatunkowej wyjątkowo pasuje do jej powierzchowności. Żółtawo nakrapiany wierzch ciała kontrastuje z czernią dolnych partii, a rozdziela je biała, szeroka linia. Gdy się to czyta, raczej ciężko spodziewać się, że takie ubarwienie ma coś wspólnego z kamuflażem. A jednak takie maskowanie naprawdę daje radę! Szczególnie w takich miejscach, jakich nie brakuje na północnych rubieżach Europy, w tym na Islandii właśnie. A może szczególnie na Islandii, gdzie czarny piasek wulkanicznego pochodzenia i takież skały tam przecież wszechobecne idealnie pasują kolorem do „podwozia” siewki. To ma jednak mniejsze znaczenie, w końcu co by tam miało atakować siewki od spodu. Gdy spogląda się na siewki złote od góry, to na tle tun-
drowej mozaiki, torfowisk wszelakich czy nadmorskich muraw są one bardzo trudne do wypatrzenia – w pewnym stopniu widać to na fotografiach ilustrujących ten artykuł. Pisklęta, które są zagniazdownikami i bardzo szybko zyskują na samodzielności, są jeszcze trudniejsze do zauważenia. Ich kamuflaż jest doskonały. Po okresie godów i lęgów siewki stają się nieco mniej kontrastowe i stają się bardziej beżowe, ale w czasie powrotów z lęgowisk część ptaków nosi jeszcze ślady letniej szaty dając obserwatorom z naszej części świata szanse na podziwianie ich w najlepszych strojach. Niezależnie od pory roku siewki złote przebywają na terenach związanych z wodą. Nie zawsze jakoś bardzo bezpośrednio, ale jednak zalicza się je do szeroko rozumianej grupy organizmów wodnych i wodno-błotnych, czego potwierdzeniem jest np. obecność na liście rejestru gatunków morskich (WoRMS – World Register of Marine Species). Poza miejscem, gdzie opowieść ta się rozpoczęła czyli plażą, siewki złote spotkać najłatwiej w tundrze, na wrzosowiskach i na terenach bagiennych. W czasie przelotów również na polach i łąkach, gdzie tworzą wspólne stada z przedstawicielami innych gatunków, jak choćby z czajkami (Vanellus vanellus – o których też kiedyś może napiszę dla Czytelników Perfect Diver). Mimo wyraźnych związków z wodą, siewki złote nie potrafią pływać i zresztą nie są do tego przystosowane. Może
Okazuje się, że lot w formacji, czyli lokowanie się w trakcie lotu w odpowiednim położeniu względem swego poprzednika, niczym kolarz na kole swojego kolegi z drużyny, pozwala zaoszczędzić ponad 20% energii!
być to ryzykowne dla tych osobników, które odbywają długie wędrówki nad otwartym morzem. Wyjątkowym zupełnie przykładem ekstremalnej podróży nad oceanem jest to, co wyprawia kuzynka naszej bohaterki, siewka szara (też złotą w języku angielskim zwana – americal golden plover), która pokonuje w jednym skoku odległość z Alaski na Hawaje, a więc ok. 4000 km! Jak to możliwe, by ptak leciał non stop przez niemal 90 godzin, wykonując w tym czasie ćwierć miliona uderzeń skrzydłami?
Skąd energia na taki wysiłek? Dokładne wyliczenia liczby kalorii zużywanych w trakcie lotu z optymalna prędkością (nie może być ani za wolno, ani za szybko, aby najkorzystniej wydatkować energię właśnie) wskazują, że nie ma możliwości, aby starczyło odłożonego siewkom tłuszczu na tak długi lot. Okazuje się, że lot w formacji, czyli lokowanie się w trakcie lotu w odpowiednim położeniu względem swego poprzednika, niczym kolarz na kole swojego kolegi z drużyny, pozwala zaoszczędzić ponad 20%
energii! Oto jest siła i mądrość stada! Samodzielnie wszak nie ma szans na taki wyczyn – uczmy się od ptaków!
Prędkość lotu siewek jest znaczna, a w kontekście tego o czym będzie za chwilę, wręcz rekordowa. Dobrze o tym wiedzieli myśliwi niegdyś strzelający do nich jako ptaków łownych
(proceder ten nadal trwa w niektórych częściach globu, niestety), bo trafienie ptaka przelatującego z prędkością ok 100 km/h jest nie lada wyczynem. Legenda głosi, że efektem zastanawiania się nad prędkością lotu siewki złotej przez niejakiego Sir Hugh Beavera w trakcie polowania w Irlandii było powstanie Księgi Rekordów Guinnessa. Wspomniany jegomość, ówczesny dyrektor browaru Guinness, nie mógł znaleźć odpowiedzi na frapujące go pytanie, czy szybciej leci siewka złota czy pardwa szkocka. Tak wpadł na pomysł, aby pozbierać w jednym miejscu odpowiedzi na tego typu pytania, i tak właśnie zaczęła się historia tej publikacji od pierwszego wydania w 1955 r.
Siewki złote zwracają uwagę nie tylko szybkim lotem, ale też charakterystycznym, nieco smutnym wołaniem. Zresztą mówiąc o zwracaniu uwagi przez siewki nie można nie wspomnieć o ich strategii ochrony młodych przed drapieżnikami. W potencjalnie groźnej dla piskląt sytuacji dorosłe ptaki celowo przyciągają uwagę napastnika pozorując własną kontuzję. Niekiedy wręcz ostentacyjnie podbiegają do drapieżcy, gwiżdżąc przy tym głośno, aby na sobie skupić jego zainteresowanie, dając szansę młodym na uniknięcie dekonspiracji. Widzący takie zachowania obserwator lub fotograf powinien wycofać się ostrożnie, aby nie niepokoić ptaków zajmujących się pisklętami, bacznie zerkając pod stopy, bo zgodnie z tym co pisałem wyżej, maskowanie małe siewki złote mają opanowane do perfekcji. No dość tego leżenia, trzeba zmienić miejscówkę. Obserwuję przez wizjer aparatu sieweczki obrożne tuptające w odległym zakątku plaży. Dyskomfort w lędźwiach powraca więc to dobry moment na zmianę celu fotograficznego polowania. Wy też „polujcie” na ptaki, gdzie tylko się da. Może uda Wam się „ustrzelić” wzrokiem siewkę złotą? Oby nie tak, jak strzela wzrokiem Superman, Światłomił z Iniemamocnych czy inny Cyclops z X-Men! Powodzenia w wypatrywaniu!
NURKOWE POŻEGNANIE 2023 roku
Tekst PIOTR KOPEĆ, Wąski
Stare przysłowie mówi, że „jaki ostatni dzień roku, taki cały kolejny rok”…
Taka właśnie myśl zmobilizowała zespół CN Compass Divers do zorganizowania nurkowego spotkania w ostatni dzień 2023 roku.
OD POMYSŁU DO REALIZACJI
Idea wspólnego nurkowania w ostatni dzień roku zrodziła się w naszych głowach już jesienią, gdy na spotkaniu kadry stwierdziliśmy, iż miło będzie zobaczyć się w Sylwestra i wspólnie zanurkować. Pomysł szybko przerodził się w plan, który zaczęliśmy wcielać w życie. Postanowiliśmy ustalić rozpoczęcie imprezy na godzinę 9 rano spotkaniem w siedzibie naszego centrum w Pobiedziskach koło Poznania. Wydarzenie zostało ogłoszone na wszystkich znanym nam forach nurkowych.
31 GRUDNIA 2023 ROKU…
Nadszedł dzień imprezy. Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że wiele osób tego dnia ma już ustalony grafik działań, który to grafik niekoniecznie musi korelować z nurkowaniem – niepokoiliśmy się więc, że frekwencja może nie być duża. Ku naszej radości, o „godzinie 0” pod Centrum zaczęły zajeżdżać kolejne samochody, z których wysiadała uśmiechnięta Brać nurkowa. Okazało się, iż jest nas ponad 30 osób – z czego połowa deklarowała wejście pod wodę. Po wypiciu kawki, udaliśmy się do oddalonej o 10 km miejscowości Lednogóra, na ustalone miejsce nurkowe. Pogoda tego dnia była wyśmienita bo nie padało, co ostatnio nie jest takie oczywiste w naszym regionie. Temperatura powietrza była raczej "rześka” – nie przekraczała 5 stopni Celsjusza. Fakt ten nie zraził w żadnym stopniu ekipy nurków używających pianek, reprezentowanej przez 3 osoby. Główną atrakcją wydarzenia było wspólne otwarcie i wypicie pod wodą bezalkoholowego szampana. Przed wejściem odbył się krótki instruktaż w zakresie bezpieczeństwa i procedur (a jak to wygląda w szczegółach, możecie przeczytać w tym samym numerze Perfect Diver w artykule REDa pt.: „Podwodna uczta czyli o tym, co warto zjeść pod wodą oraz przed nurkowaniem”). Przed zanurzeniem wiedzieliśmy już, że wizura nie będzie nas rozpieszczać, gdyż nie przekracza 1,5 metra. Padło hasło „pod wodę” i już po chwili 15 nurków zeszło na głębokość ok. 3 metrów, gdzie wspólnie otworzyliśmy musujące napoje bezalkoholowe. Po podwodnym toaście, poszczególne zespoły nurkowe zrealizowały ostatniego w 2023 roku nurka – temperatura wody w okolicach 3 stopni powodowała, że czas nurkowania ustaliliśmy na 30-45 minut.
Ekscytacja i gorąca atmosfera wydarzenia nie pozwoliła nam myśleć o małych niedogodnościach w postaci niskiej temperatury wody. Po wyjściu, na uczestników czekał już przygotowany przez organizatorów grill i ciepłe napoje. Rozmowom nie było końca, ciężko było się rozstać ale czas gonił bo należało zmienić nurkowy uniform na kreację sylwestrową.
Postanowiliśmy, że impreza będzie miała charakter cykliczny. Na spotkanie przybyły osoby nie tylko z pobliskich miejscowości ale także z Wrześni, Torunia czy nawet Gdyni.
Zapraszamy w 2024 roku!!!
Podwodny debiut
ODKRYWANIE PSYCHOLOGICZNYCH WYMIARÓW
PIERWSZEGO NURKOWANIA
Kiedy wracam pamięcią do mojego debiutu nurkowego, wciąż wraca podekscytowanie. Kiedy tamtego dnia założyłam na siebie cały sprzęt, ogarnęło mnie przerażenie.
Pod wpływem ciężaru, który na sobie miałam, obcisłej pianki i masce na twarzy, miałam wrażenie, że się zaraz uduszę i że dalej może być już tylko gorzej. Będąc już w wodzie, pomyślałam uff jest dobrze. Poczułam lekkie schłodzenie, ciężar, który na sobie miałam nagle przestał na mnie ciążyć i chciałam jak najszybciej znaleźć się pod wodą. Pierwszy oddech robiłam z dystansem. Ale czad! pomyślałam. Czułam lęk, a serce waliło jak oszalałe. Wyraźnie obserwowałam instruktora i powtarzałam po nim poszczególne ćwiczenia, wierzyłam, że jeżeli oni to robią, to mnie też nic nie grozi. Dzięki czemu strach zaczął stopniowo odpuszczać. To co zapadło mi w pamięć, to dźwięki dookoła, powierzchnia wody widziana od spodu i ta cisza, którą pamiętam podczas kąpieli w dzieciństwie, kiedy zanurzałam uszy i zamykałam oczy, by wsłuchać się w różne dziwne dźwięki dobiegające do mnie z oddali.
I ta radość po wyjściu z wody. Byłam szczęśliwa i odliczałam dni do każdego kolejnego spotkania. To były chwile, które pozwalały mi nie myśleć o niczym innym. Dzisiaj sama uczę ludzi nurkować.
A wy? Pamiętacie ten przełomowy dzień, drodzy płetwonurkowie, instruktorki i instruktorzy, gdy po raz pierwszy weszliście do podwodnego świata? Czy wspominacie, jak Wasze serca biły gwałtowniej, gdy oddychaliście pod powierzchnią wody, czując się niczym odkrywcy niezbadanych krain?
Jakie emocje towarzyszyły Wam w tych chwilach? Czy to był dreszcz niepokoju, zachwyt, czy może nieskrywana euforia? Te
Tekst ALDONA DREGER, AGNIESZKA ROMAŃCZUK Zdjęcia JACEK TWARDOWSKI
pierwsze zanurzenia, choć może nie były technicznie doskonałe, niosły w sobie czar odkrywania, czystą radość pierwszego spotkania z podwodnym światem.
Intro nurkowe otwiera możliwość wypróbowania tej fascynującej aktywności bez konieczności angażowania się w kompleksowy kurs. Jest to idealna szansa na pierwszy kontakt z tajemniczym uniwersum, nim zdecydujecie się na pełniejsze zaangażowanie w szkolenie nurkowe i zdobycie certyfikatu.
Zanurzenie się w wody oceanu to jak przekroczenie magicznej granicy, gdzie każdy pierwszy oddech pod wodą stanowi symboliczny początek nowej ścieżki.
Dla wielu, jest to moment transformacji – od początkowego uczucia niepokoju i obawy przed nieznanym, do głębokiego uznania i podziwu dla tajemniczych głębin. To jest ten moment, w którym człowiek staje twarzą w twarz ze swoimi lękami, a przestrzeń pod powierzchnią wody staje się areną wewnętrznej walki i triumfu.
Dla niektórych osób pierwsze doświadczenia nurkowe mogą być wyjątkowo intensywne emocjonalnie i mogą prowadzić do różnych reakcji psychologicznych.
Tak o swoim pierwszym nurkowaniu mówi Beata Koziarska, Managing Director & CEO emoveogroup.pl:
„Dzięki znajomości Aldony i Jacka i ich opowieściom, na temat korzyści wypływających z nurkowania, postanowiłam spróbować. Oczywiście chwilę trwała walka wewnętrzna na argumenty, czy powinnam, czy potrafię, czy opanuję strach..., ale wygrała ciekawość. W końcu, co miałam do stracenia? Byłam pod opieką profesjonalnych instruktorów nurkowania i w bezpiecznych warunkach basenu treningowego Deepspot w Mszczonowie. W decyzji bardzo pomogła mi też świadomość, że moja instruktorką będzie Aldona, że „po kobiecemu” wprowadzi pod wodę.
O nurkowaniu wiedziałam tyle co nic, że jest butla, ustnik, płetwy. Część teoretyczna przyprawiła mnie o lekki stres, ilość informacji technicznych i sposobu komunikacji pod wodą przyprawiła mnie o szybsze bicie serca... Jak to wszystko na raz opanować?
W końcu dopasowanie sprzętu i... do wody!!! Czas na pierwszy oddech pod wodą, ale jeszcze w strefie komfortu, przy krawędzi basenu. Adrenalina na maksa!!! Potrafię, dociera do mnie ta świadomość, biorę jeden oddech z aparatem, potem drugi. Serce wali jak oszalałe. Trudno wyrównać oddech. Ćwiczymy oddech, wyjmowanie i wkładanie aparatu pod wodą.
Czas na zanurzenie.. Tu idzie trochę gorzej, bo trudno puścić krawędź basenu, ostatni bastion suchego lądu, wypuścić do końca powietrze, zaufać rozumowi, a odłączyć gadzi móżdżek, który instynktownie każe uciekać.
Schodzimy pod wodę, serce wali, ale ciekawość jest silniejsza. Wspaniałe jest też poczucie, że pokonałam lęk, swoje bariery, we-
szłam w zupełnie inny, podwodny świat! Uśmiecham się do siebie i cieszę jak dziecko. Brawo Beti! Czy polecam takie przeżycie? Oczywiście tak! Jestem doskonałym przykładem, że każda osoba da radę. Świadomość pokonywania swoich słabości jest doskonałym motywatorem. Jest to też doskonała aktywność na team building, na budowanie zaufania i wiary w swoje możliwości.”
Pod wodą nurkowie stają twarzą w twarz z pewnymi obawami, przed głębokością, przed utratą kontroli, wchodząc do przestrzeni, po której nie wiadomo czego się spodziewać. Kontrolowane oddychanie, skupienie na teraźniejszości i uważna obserwacja zmieniają nurkowanie w formę medytacji, która uczy zarządzania stresem i emocjami.
Dlatego ważne jest, aby podchodzić do nurkowania z odpowiednim przygotowaniem, cierpliwością i zrozumieniem dla swoich reakcji emocjonalnych oraz szukać wsparcia wśród doświadczonych instruktorów nurkowania.
W tej podróży, instruktorzy nurkowania pełnią rolę mentorów, prowadząc przez labirynt podwodnych wyzwań. Są nie tylko nauczycielami technik i umiejętności niezbędnych do bezpiecznego nurkowania, ale także przewodnikami w procesie osobistego rozwoju. Poprzez ich wiedzę, cierpliwość i umiejętność przekazywania spokoju, uczą oni, jak przekształcić lęk w szacunek, niepewność w pewność siebie.
Rola instruktora w nurkowaniu jest także nieoceniona z psychologicznego punktu widzenia. Przez wsparcie, zachętę i czasem konieczną reprymendę, obecność instruktora pomaga w przezwyciężaniu osobistych barier i lęków. Jego zdolność do zbudowania zaufania i bezpieczeństwa jest kluczowa, zwłaszcza w początkowych etapach nauki.
Dla wielu, pierwsze nurkowanie wiąże się z pokonywaniem strachu przed głęboką wodą, ciemnością czy nieznanym. Jednak, w miarę jak nurkowanie postępuje, lęk ustępuje miejsca ciekawości i zachwytowi.
Marta Kosek, Art director, graphic designer martakosek.com, mówi o swoim pierwszym nurkowaniu tak: „Pierwszy oddech pod wodą był jak odkrycie nowego świata. Moje początkowe doświadczenia nurkowe wspominam z uśmiechem,
bo była to emocjonalna przejażdżka od strachu, po radość totalną. Oswojenie się ze sprzętem i zrozumienie jak działa podwodna fizyka zajęło mi trochę czasu, ale kiedy już w miarę opanowałam „technikę”, odkryłam że bycie pod powierzchnią jest jak odrodzenie. Każdorazowo to są inne otwierające doznania, zarówno fizyczne jak i psychiczne.
Jestem dopiero początkująca, ale już wiem, że to przestrzeń dla mnie. Skupiam się na oddechu, doznaniach wizualnych i duchowych, a świat zewnętrzny przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Dla mnie nurkowanie jest medytacją, oderwaniem i metafizycznym przeżyciem i wielu więcej płynących korzyści. Po każdorazowym wynurzeniu wracam na powierzchnię ze spokojem i napełniona energią.”
To przejście od strachu do spokoju jest kluczowym elementem doświadczenia ZEN, gdzie akceptujemy i przekraczamy nasze wewnętrzne bariery. To doświadczenie stanu ZEN często staje się początkiem dłuższej podróży w głąb siebie. To, co zaczyna się jako fizyczna eksploracja podwodnych krain, szybko przekształca się w wewnętrzną podróż, pełną samorefleksji i osobistego rozwoju. Stan ZEN osiągnięty pod wodą może nauczyć nas, jak osiągnąć podobny stan spokoju i skupienia w naszym codziennym życiu.
O osiąganiu stanu ZEN tak wypowiada się Natasza Kotarska Producentka filmowa nataszakotarska.pl „Moje pierwsze wejście pod wodę wiązało się raczej z ciekawością, nie z lękiem. Poza ciekawością było coś takiego nieznanego ale zdecydowanie bardziej byłam ciekawa jak to jest niż osaczona z lękiem, dlatego do wody weszłam ze spokojem. Z całą pewnością jest to też zasługa instruktora, który daje spokój i pewność. Ja chyba potrzebuję w życiu takiego oparcia w kimś, komu mogę zaufać, dlatego wydaje mi się że to instruktorskie wsparcie właściwej osoby było dla mnie bardzo ważne.”
Opowieści świeżo upieczonych nurków często skupiają się na tych transformacjach, opisując jak nurkowanie pozytywnie wpłynęło na ich życie psychiczne i osobiste. To wspaniałe doświadczenie, które nie tylko rozwija umiejętności fizyczne, ale również wzmacnia aspekty psychiczne, tworząc zupełnie nowe podejście do życia.
Intro nurkowe to nie tylko szansa na odkrycie podwodnego świata, ale również pierwszy krok do dołączenia do niezwykłej społeczności. Jedną z najważniejszych i najbardziej wzbogacających cech sportu nurkowego jest właśnie budowanie więzi. Społeczność nurków tworzy tkaninę splecioną z wspólnych doświadczeń, emocji i przygód. Wspólne nurkowania, niezależnie od tego, czy są to ekscytujące eksploracje wraków, czy spokojne pływanie wśród raf koralowych, tworzą niezwykłe więzi. Te doświadczenia, dzielone zarówno w ekscytacji, jak i w ciszy podwodnego świata, cementują relacje, które często przekształcają się w przyjaźnie na całe życie.
Agnieszka Romańczuk – psychoterapeutka współpracująca z Wewell-
Diving mówi:
„Na pewno warto tego stanu doświadczyć. Celem praktyki zen jest oczyszczenie umysłu i ujrzenie jego prawdziwej natury. Doświadczanie ZEN jest niczym picie wody i świadomość tego czy jest ona zimna czy gorąca. To narzędzie, które służy rozwijaniu prawdziwej mądrości w każdym z nas.”
Nurkowanie, zwłaszcza dla początkujących, w pełnym wyposażeniu może niekiedy wywoływać uczucie klaustrofobii. Odczucie ograniczenia swobody ruchów, a także świadomość znajdowania się pod wodą, mogą rodzić niepokój.
Dla niektórych osób, głębokie wody również mogą być źródłem lęku. Niepewność związana z zanurzeniem w nieznane, niezdolność do dostrzeżenia dna lub ograniczona widoczność często prowadzą do uczucia niepokoju i strachu.
W naszej szkole nurkowej WeWellDiving spotkaliśmy się z adeptami, którzy dla przezwyciężenia swoich obaw wymagali specjalistycznego wsparcia psychologicznego. W sytuacjach, gdy lęk ma głębokie podłoże psychologiczne, wsparcie ze strony profesjonalnych psychologów lub terapeutów specjalizujących się w radzeniu sobie ze stresem i problemami emocjonalnymi, jest niezmiernie ważne.
Taka profesjonalna pomoc może być nieoceniona dla osób doświadczających intensywnych lęków związanych z nurkowaniem, które wykraczają poza typowe początkowe niepokoje.
Podsumowując, pierwsze zapoznawcze nurkowanie, znane jako intro nurkowe, to znacznie więcej niż tylko wstępna lekcja technik nurkowych. Jest to ważny krok w podróży przez różnorodne aspekty psychiczne, włączając radzenie sobie z lękami, rozwijanie umiejętności interpersonalnych, wzmacnianie relacji społecznych oraz osobistą podróż ku większej pewności siebie. Dla wielu uczestników, to intro nurkowe stanowi początek drogi do odkrywania podwodnego świata i osobistego wzrostu oraz satysfakcji.
To pierwsze zanurzenie otwiera drzwi do świata, w którym rozwój osobisty jest równie ważny jak techniczna biegłość. Początkujący nurkowie, poprzez to doświadczenie, uczą się nie tylko podstawowych zasad bezpieczeństwa i obsługi sprzętu, ale także zdobywają cenne umiejętności społeczne, ucząc się budować zaufanie i wzmacniać swoją pewność siebie. Kluczowym elementem sukcesu tego pierwszego doświadczenia jest odpowiednie przygotowanie psychologiczne instruktora, którego rola wykracza daleko poza samą techniczną instrukcję. Dobrze przygotowany instruktor, świadomy psychologicznych aspektów nurkowania, potrafi nie tylko przekazać wiedzę techniczną, ale także stworzyć atmosferę zaufania i bezpieczeństwa, odpowiednio reagując na emocje początkujących nurków. Tym samym, staje się kluczem do sukcesu w intro nurkowym, zachęcając do dalszej nurkowej przygody i rozwoju osobistego.
Jacek Twardowski, Instruktor nurkowania SDI tak opisał pierwsze swoje instruktorskie intro: „Przyznam szczerze, że miałem pewne obawy podczas prowadzenia mojego pierwszego intro nurkowego – opowiada Jacek Twardowski, Instruktor szkoły WeWellDiving. Jednak dzięki zrozumieniu i empatii, całe wydarzenie przebiegło naprawdę świetnie. Wzruszający był dla mnie moment, gdy jeden z kursantów pod wodą ściskał mocno moją rękę, co świadczyło o jego początkowym lęku. Było niesamowicie satysfakcjonujące obserwować, jak zaufanie i wsparcie zmieniają strach w ekscytację i radość z nurkowania. Uśmiechy i entuzjazm kursantów, gdy przełamywali swoje obawy, były dla mnie niezwykle wzruszające i potwierdziły, że każdy wysiłek wkładany w budowanie zaufania i komfortu podczas nurkowania ma ogromne znaczenie.”
Na zakończenie, składamy serdeczne życzenia wszystkim kursantom i ich partnerom nurkowym, aby w swojej podróży odkryli nie tylko tajemnice głębin, ale również osiągnęli stan ZEN – głębokiego spokoju i harmonii, zarówno pod wodą, jak i w życiu codziennym. Niech każde zanurzenie będzie krokiem ku głębszemu zrozumieniu siebie i otaczającego świata, a nurkowanie stanie się źródłem nieustającej radości i osobistego spełnienia.
CZY PRZYGODA ŻYCIA EKSTREMALNE DOZNANIE
Na sam dźwięk słów „nurkowanie podlodowe” ludzi przechodzi dreszcz. Jedni wzdrygają się na myśl niewyobrażalnego zimna, drudzy na możliwość zrobienia czegoś ekstremalnego. Co ciekawe nie znam drugiego rodzaju nurkowań tak „obrośniętego” złą sławą i ilością „legend miejskich”.
Oile jestem w stanie zrozumieć, że dla osób nienurkujących w ogóle jest to porównywalne z najbardziej widowiskowymi sportami wyczynowymi. Nieustająco natomiast zadziwia mnie to ,że dla nurków jest to rodzaj nurkowania, który tak bardzo przeraża.
Swój cykl artykułów o możliwościach w nurkowaniu i różnych szkoleniach powiązanych z tymi aktywnościami zatytułowałem roboczo PRZYGODY W NURKOWANIU. Po ponad
trzydziestu latach nurkowań i prowadzenia szkoleń, gdybym miał oceniać, jakie nurkowania dostarczyły mi najbardziej niezapomnianych wrażeń, to byłyby to właśnie nurkowania pod lodem. Zastanówcie się po co wchodzimy pod wodę? Najwięcej bodźców dociera do nas przez nasze oczy, i to widoki dostarczają nam największej frajdy.
Nurkowanie podlodowe pod względem widoczności wody i widoków, gry światła i cienia, atmosfery, kładzie na łopatki wszystkie inne nurkowania. Zwykły lokalny zbiornik wodny, który do tej pory nie rozpieszczał nas widocznością może obdarzyć nas niezapomnianym nurkowaniem. Przejrzystość wody w jeziorze, którego woda latem nie przekracza 2 metrów, zimą, pod lodem, może mieć 10–15 m widoczności. Zbiorniki, które przyzwyczaiły nas do dobrej lub bardzo dobrej widoczności mogą porazić. I spowodować, że zrobisz jedno z najlepszych nurkowań swojego życia.
Zastanawiając się nad tym, jak Ciebie, drogi Czytelniku, przekonać do nurkowania podlodowego, zacząłem się zastanawiać, które nurkowania podlodowe, albo, które akweny, wywołały na mnie największe wrażenie. Ciężko mi wybrać tylko jedno nurkowanie, w pierwszej chwili mam pięć, albo sześć, które chciałbym opisać, ale to byłby kosmicznie długi wstęp.
Tekst i zdjęcia DOMINIK DOPIERAŁA, CN Deco
Koparki. Tej lokalizacji nikomu nie trzeba przedstawiać. Znana i przez wielu nazywana od dwóch głównych obiektów zatopionych tam pierwotnie. Pomyśl proszę teraz czy nurkowałeś kiedyś na Koparkach? Zamknij oczy i przypomnij sobie jakie są ich wymiary. Jak wysoka jest Koparka, ile ma długości. Czy widziałeś ją w całej okazałości, czy podczas swojego nurkowania widziałeś „tylko” fragment. A płynąłeś kiedyś prosto od jednej do drugiej? Pisząc ten artykuł specjalnie odpaliłem mapę satelitarną, żeby sprawdzić dokładnie. Wiesz ile jest między Koparkami? Dokładnie jaka jest odległość między nimi? Tamtej zimy, lód trzymał się długo, a woda jeszcze jesienią była wyjątkowo przejrzysta. Wybierając się na tamto nurkowanie, wiedziałem, że będzie dobrze. Ale czasami rzeczywistość przerasta Twoje oczekiwania. I wtedy wiesz, że wszystkie przygotowania, szkolenia, nieudane próby, były właśnie po to. Woda była zachwycająca. Ale jak wam to zobrazować jednym zdaniem? Odpłynąłem od płytszej Koparki w stronę drugiej. Jeden jedyny raz zobaczyłem wyłaniająca się głębszą Koparkę i odwróciłem głowę… nadal widziałem pierwszą. 90 m tyle podaje mapa na stronie bazy, 45 m tyle było widać. Spektakularne, tylko takie nurkowania można zrobić w takich warunkach.
Nurkowanie pod lodem to przygoda, ale przede wszystkim duże przedsięwzięcie logistyczne. Zrobienie wygodnie i bezpiecznie takich nurkowań w dwie osoby jest niewykonalne. Potrzebny
jest zespół. Kiedy zastanowimy się, jaka jest minimalna liczebność takiego zespołu, to są to cztery osoby. Komfortowo można przeprowadzić takie nurkowanie przy sześciu, ale prawda jest taka, że najfajniejsze nurkowania można przeprowadzić w dużym zespole. Zachęcam Was do odbycia szkolenia z nurkowań podlodowych u doświadczonego instruktora i brania udziału w zorganizowanych dużych nurkowaniach pod lodem.
Pierwotnie, gdy układałem plan tego artykułu zastanawiałem się ile napisać, żeby z jednej strony zachęcić Was do szkolenia i nurkowań, a z drugiej nie zniechęcić. Ten inny, wyjątkowy, typ nurkowań, prowadzony zgodnie ze sztuką i przy użyciu odpowiedniego sprzętu jest super bezpieczny. Z drugiej strony brak wiedzy i doświadczenia może spowodować, że takie nurkowanie zakończy się w najgorszy z możliwych sposobów. Jedna czy dwie osoby nie zgromadzą całego potrzebnego sprzętu, a nawet jeśli to go nie obsłużą.
Podam Wam 10 powodów, dla których nurkowania podlodowe trzeba umieć przygotować i przeprowadzić, a tego można się nauczyć TYLKO od profesjonalistów.
1. WYBÓR MIEJSCA NA NURKOWANIE. Wyobrażenie o zimnie podczas nurkowań podlodowych jest powszechne. Ale tak naprawdę nie marznie się w wodzie. Oczywiście ona jest zimna i dużo szybciej niż latem jest nam zimno. Zimą marznie się
na powierzchni. Przygotowanie sprzętu, przygotowanie i wycinanie przerębla. Zabezpieczanie nurków z powierzchni. To jest czas kiedy jesteśmy w stanie przemarznąć do szpiku kości, nie wchodząc nawet pod wodę. Dobranie miejsca nurkowego do doświadczenia zespołu, odległość od ciepłego pomieszczenia, gorących napojów, nawet posiłku jest najważniejsze. Bez możliwości przerwy w wystawianiu się na warunki atmosferyczne. Bez ubrania i obuwia. Bez pilnowania zasad i czasu przebywania na zewnątrz. Zmarzniemy. I to bez nurkowania.
2. WYBÓR MIEJSCA NA PRZERĘBEL. Pomijając inne podam jedną z zasad, która mocno ułatwia potem nurkowania. W prze-
ręblu przebywają nurkowie. Wchodzą do niego i wychodzą, używają płetw. Ruch płetw powoduje ruch wody, który może podnosić osad z dna. Jeśli wytniemy przerębel w płytkim miejscu, już po pierwszym nurkowaniu pierwszego zespołu woda w okolicy przerębla będzie zmącona. Pierwsze wrażenia z zanurzenia się będą słabe. Po kilku nurkowaniach i zespołach woda będzie całkowicie zmącona i cała zasadność nurkowań upada. Z mojego doświadczenia minimalna głębokość wody pod przeręblem to ok 10 m. Oczywiście jeśli będzie więcej to fajniej. Wtedy macie gwarancję, że bardzo trudno będzie zmącić wodę i każde kolejne nurkowanie i kolejny zespół będzie miał super widoczność. Jeśli nie masz pewności, jaka jest głębokość w danym miejscu, wystarczy wyciąć lub wywiercić malutki otwór i opuścić w niego linę z ciężarkiem.
3. PRZYGOTOWANIE MIEJSCA NA PRZERĘBEL. Jeśli lód nie jest pokryty warstwą śniegu to nie trzeba się napracować za bardzo. Ale jeśli śnieg jest to czekają nas prace związane z odśnieżaniem. Najpierw usuwamy śnieg w miejscu, które wybraliśmy do nurkowania. Jeśli zdecydowaliśmy się na dwie dziury to pamiętajcie, żeby odległość miedzy nimi nie była za mała, ale również za duża. Optymalna odległość miedzy dwoma przeręblami to 15–25 m. Dodatkowe przeręble nie muszą być takie duże jak ten główny, z którego będziecie prowadzić nurkowania. Odśnieżamy miejsce przerębla mniej więcej o średnicy 8–10 m. Dodatkowy przerębel możemy odśnieżyć kołem o średnicy 4–7 m. Usunięcie śniegu spowoduje, że przez lód będzie dostawało się dużo więcej światła. Czyli
im więcej światła wpuścimy pod lód, tym więcej będziemy go mieli na nurkowaniu. Odśnieżamy korytarz pomiędzy przeręblami. Następnie robimy „promyczki” do kółka z odśnieżenia. Takie trochę słoneczko. Poza światłem, odśnieżenie spowoduje, że będąc na nurkowaniu będziemy dokładnie wiedzieli, w którą stronę jest przerębel. Oczywiście fantazja może nas ponieść. Robienie napisów na śniegu, strzałeczek kierunkowych, kół o różnej średnicy wokół przerębla jest jak najbardziej dozwolone. Nie zapomnij zapakować na wyjazd łopaty do śniegu, a najlepiej kilku.
4. BEZPIECZEŃSTWO NA LODZIE. Zanim zdecydujemy się na nurkowanie, a nie było to wcześniej sprawdzone, należy sprawdzić grubość, wytrzymałość i strukturę lodu. Nigdy nie wchodzimy na lód, zwłaszcza dużym zespołem, który nie został sprawdzony. To, że tydzień temu było ok nie znaczy, że teraz tak jest. Nie robimy sobie wycieczek i spacerków poza miejsca, które sprawdziliśmy. Najprostsze sprawdzenie to ubranie skafandra do nurkowania – w razie załamania lodu, wejście na lód i zrobienie pomiarów lodu. Możemy wkręcić śrubę lodową, wyciąć mały trójkąt i zmierzyć grubość „czystego” lodu. Są tabele wytrzymałości lodu i można je stosować, ale należy pamiętać, że dotyczą lodu, który jest jednorodny. Po upewnieniu się, że jest bezpiecznie, dopiero wtedy wchodzimy na lód. Pamiętaj, że lód, który wytrzymuje ciężar człowieka, to tylko kilka centymetrów, ale nie w momencie, kiedy robi się w nim dziurę. Taki podziurawiony lód jest dużo słabszy i grozi załamaniem. Lód jest śliski. Może to nie jest zbyt odkrywcze, ale
wciąż wielu ludzi zaskakuje. Bardzo łatwo o upadek i kontuzje z nim związane. Pamiątką z tej przygody mają być niezapomniane wspomnienia, a nie gips. Po lodzie poruszamy się powoli, najlepiej po nieodśnieżonej części. Przy przeręblu stoimy na deskach (o nich za chwilę). Najlepiej zaopatrzyć się w raczki, czyli antypoślizgowe nakładki na buty. One zagwarantują Ci bezpieczeństwo i komfort. Kolejna zasada to taka, że nigdy na lodzie nie jesteśmy sami. Ja zawsze ubieram wszystkie osoby, które nie są w skafandrach i przebywają na lodzie, w kamizelki ratownicze. Z jednej strony zapewniają widoczność, a z drugiej strony pływalność po wejściu do przerębla. Co? Tak dokładnie. Wejściu. Nie zdarzyło mi się do tej pory, podczas moich nurkowań, żeby lód pod kimś się załamał, ale wiele razy widziałem, jak ludzie wchodzili w przerębel. Najczęściej patrząc przez wizjer aparatu fotograficznego. Przebywając na lodzie kilka godzin stajemy się nieuważni, a przerębel przestaje nas przerażać. Nie ślizgamy się na lodzie (mamy raczki) i coraz odważniej się poruszamy. O chwilę nieuwagi bardzo łatwo. Pamiętajcie bezpieczeństwo wasze jest najważniejsze, a gdy już się zmoczycie to ciepłe pomieszczenie w pobliżu będzie nieocenione.
5. WYCINANIE PRZERĘBLA. Tutaj nie będę się rozwodził nad technikami i możliwościami jakie macie. Powiem Wam jak jest najłatwiej. I najszybciej. Przerębel trójkątny, z wielu powodów i wszystkie poznacie na szkoleniu. Najpierw zaznaczamy wielkość i kształt na lodzie, nie powinien być za mały, ale również bez sensu, żeby był ogromny. Wkręcacie kilkanaście śrub
lodowych, żeby łatwiej było wyciągać kawałki z wody. I wycinamy piłą spalinową (oczywiście specjalnie przygotowaną) mały trójkąt. Podnosimy go do góry i dalej odcinamy kolejne kawałki lodu. Nie uwierzycie, ale taki dwudziestoparocentymetrowy lód jest ciężki. Dlatego najprościej jest go podważyć deskami i po nich jak po sankach wciągać taflę po tafli na powierzchnię. Zaczepiając linę do wcześniej wkręconych śrub. Lód odciągamy od razu jakieś 3–5 m od przerębla i ustawiamy na pion dookoła przerębla. Tworzymy sobie w ten sposób wiatrochron i nie mamy bałaganu przy samym przeręblu. Nigdy nie wsuwamy luźnej tafli lodu pod powierzchnie lodu. W momencie kiedy nurkowie będą pod wodą i będą oddychać, bąble są w stanie przesunąć taką taflę. Ona wjeżdżając do przerębla potrafi jak nożyczki przeciąć najgrubszą linę. Nie chcielibyśmy być na jej końcu. Lód wyciągamy.
6. DESKA. Rozśmiesza mnie często jak widzę zdjęcia z nurkowań i widzę, że ludzie obkładają krawędzie przerębla deskami. Czyli wiedzą, że dzwoni tylko nie wiedzą, w którym kościele. Pomyślcie. Jeśli lód jest wystarczająco gruby, żeby na nim stać i wytrzymuje ciężar człowieka pomimo wyciętej przerębli to krawędź tego lodu bez problemu wytrzyma ciężar nurka. Mocowanie na niej desek może jedynie spowodować uszkodzenie mechaniczne sprzętu, dziury w skafandrach, kamizelkach. Deska jest bardzo potrzebna w nurkowaniu pod lodem do zabezpieczenia i asekuracji. Jeśli mamy trójkątny przerębel to potrzebujemy trzech desek. Każdej zamocowanej równolegle około dwa, trzy metry od krawędzi trójkąta. I deska spełnia dwie funkcje przy asekuracji nurkujących. Po pierwsze osoba, która zabezpiecza zespół nurkujący i obsługuje linę stoi na niej, a nie na lodzie. W efekcie nie marznie od powierzchni lodu. Po drugie w sytuacji wymagającej awaryjnego wyciągnięcia nurków z wody lub ćwiczeń takiej sytuacji, deska daje stabilny i bezpieczny punkt podparcia.
7. LINA. A WŁAŚCIWIE DWIE. Główna, z której odbywają się nurkowania i druga, o której za chwilę. Lina musi być gruba i wytrzymała. To powoduje, że lina się nie plącze i jest w stanie
wytrzymać ciężar zespołu nurkowego. Dodatkowo trudno ją przeciąć. Powinna być pływająca, żeby luźna unosiła się do góry. Jeden jej koniec mocujemy na stałe, najlepiej przy pomocy zabezpieczonej śruby lodowej. Na drugim jej końcu robimy pętelki, do których przypinamy, za pomocą karabinków i uprzęży, nurków. Powinna mieć ok 30 metrów długości. Nie powinna mieć jednak więcej niż 50 metrów, żeby nie odpływać tak daleko od przerębla. Druga lina awaryjna o takich samych parametrach wytrzymałości i grubości, również pływająca, powinna być dwa razy dłuższa od głównej. Mocujemy ją na stałe w innym miejscu zabezpieczoną śrubą lodową. Trzymamy ją suchą w wodoodpornym worku, zabezpieczoną przed zamoknięciem. Nie można sobie wyobrazić gorszego scenariusza niż moment, w którym potrzebujesz użyć takiej liny, a ona jest jedną wielką bryłą lodu przymarzniętego do większego lodu. Pamiętamy o tym, że osoby operujące liną zabezpieczającą również muszą wiedzieć co robią. Jest to jeden z elementów szkolenia, ale nie chcemy żeby zamarzli. Do obsługi mokrej i lodowato zimnej liny potrzeba wodoodpornych rękawic, najlepiej ocieplanych.
8. UMIEJĘTNOŚCI RATOWNICZE. Znajomość procedur awaryjnych przy każdym typie nurkowań jest istotna. W nurkowaniach podlodowych nabiera szczególnego znaczenia. Ten typ nurkowań może być bardzo bezpieczny i nawet sytuacje awaryjne, jak wzbudzenie automatu mogą być świetną zabawą jeśli jesteśmy do nich przygotowani i wyszkoleni. Powiedziałbym, że ćwiczenie właśnie takich sytuacji i przeprowadzenie różnych scenariuszy podczas szkolenia przygotuje was na specyficzne zagrożenia związane z tym innym typem nurkowań. Nie jest jednak najważniejsze to, czego się nauczycie. Najważniejsze jest to, żebyście stosowali zasady i nie „wyrastali” z nich. Wtedy prawdopodobieństwo tego, że coś się Wam stanie jest znikome. Jeśli dojdziesz do wniosku, że ty już nie takie tematy robiłeś i przysłowiowe „fiordy” już Ci z ręki jadły i przestaniesz stosować sprzęt i wiedzę, którą mamy na temat tego typu nurkowań, to jest to Twój wybór i ryzyko. Z przerażeniem patrzę zawsze na takich nurków.
9. DRUŻYNA. Pisałem o tym, ale podkreślam – nurkowanie podlodowe to drużyna. Dwie osoby nurkują, dwie osoby są na powierzchni i zabezpieczają takie nurkowanie z powierzchni, dwie osoby są w gotowości do wejścia na nurkowanie. Po pierwszym nurkowaniu ci, którzy nurkowali przebierają się i zabezpieczają powierzchnię. Ci, którzy się przygotowywali nurkują. Osoby, które trzymały liny teraz przygotowują sprzęt i są gotowe do wejścia. Po drugim nurkowaniu. Wchodzą do wody i nurkują. Ci, którzy właśnie wyszli, zostają w skafandrach gotowi do awaryjnego wejścia. Dlatego sześć osób to minimalny sensowny zespół. Jeśli jest Was więcej mocno to upraszcza logistykę i przyspiesza nurkowania. Nie nurkujemy z jednego przerębla na kilka lin. Jeśli drużyna jest wyjątkowo liczna robimy dodatkowe przeręble. Wymaga to oczywiście więcej sprzętu i ludzi. Ale tak naprawdę dopiero duże nurkowania podlodowe są wygodne i komfortowe.
10. ZABEZPIECZENIE PRZERĘBLA PO AKCJI. Po nurkowaniu musimy zadbać o innych użytkowników akwenu. Nie wkładamy lodu z powrotem do przerębla. Zostawiamy ustawiony okrąg z lodowych tafli dookoła. Ma informować innych, na przykład wędkarzy, że jest dziura w lodzie i nie powinni się do niej zbliżać. Jeśli nie zostawicie WIDOCZNYCH śladów swojej obecności, to lekki opad śniegu zakryje wasz przerębel i może doprowadzić do tragedii. Warto znaleźć jakieś korzenie, patyki, krzaki i dodatkowo zaznaczyć miejsce samego przerębla. Dbajmy o bezpieczeństwo.
Z żadnego artykułu, książki czy filmu nie nauczycie się tego typu nurkowań. Bezpieczne i przyjemne prowadzenie nurkowań podlodowych wymaga doświadczenia. Zainteresowałem Cię tą inną formą dobrze Ci znanej już aktywności? Zgłoś się do swojego instruktora i zapytaj o najbliższy termin szkolenia. Jesteś instruktorem nurkowania i nie miałeś do tej pory okazji nurkować pod lodem, albo nie jesteś pewien swojej wiedzy zapraszam Cię na kurs Instruktora Nurkowania Pod Lodem. Wspólnie zadbamy o to, żeby poziom Twoich kursów i bezpieczeństwo Twoich kursantów było na najwyższym światowym poziomie. Zapraszam.
JAK ZEPSUĆ AUTOMAT POPRAWIAJĄC JEGO FUNKCJONALNOŚĆ?
Tekst WOJCIECH A. FILIP Zdjęcia TECLINE ACADEMY
Używam konfiguracji SM, kupiłem małą krzywkę i założyłem ją pomiędzy II stopień i wąż, żeby ten lepiej się układał – czy to bezpieczne?
CO TO JEST „KRZYWKA” ALBO, DOKŁADNIEJ MÓWIĄC, ŁĄCZNIK KĄTOWY?
To niewielki element, wykonany z tego samego stopu co twój automat. Występuje w 2 wersjach:
1. Wkręcany do I stopnia automatu
2. Wkręcany do drugiego stopnia automatu (te mogą się różnić kątami, zwykle są to 90 i 110 stopni)
W JAKIM CELU STOSOWANY JEST ŁĄCZNIK KĄTOWY?
Po to, aby zmienić kierunek/kąt pod jakim wyprowadzony jest wąż z pierwszego stopnia, albo doprowadzony do II stopnia. Krzywki produkowane są zarówno do podłączenia węży niskiego, jaki i wysokiego ciśnienia, inaczej mówiąc każdy wąż który masz w zestawie można połączyć z odpowiednio dobranym łącznikiem kątowym.
KIEDY KRZYWKA PRZYNIESIE NAJWIĘKSZE POZYTYWNE ZMIANY?
Kiedy zastosujesz ją na I stopniu do zmiany kierunku prowadzenia węża HP (do zasilania manometru).
Kiedy zastosujesz ją na I stopniu do zmiany kierunku prowadzenia węża LP inflatorowego lub zasilającego suchy skafander.
Kątówki
Pierwszy stopień tłokowy z wężem na łączniku kątowym
Napięcie na wężu
Kątówka na zestawie
Zdjęcie Tomasz Płociński
Rozwiązanie napięcia na wężu
KIEDY ŁĄCZNIK KĄTOWY MOŻE OBNIŻYĆ POZIOM BEZPIECZEŃSTWA?
Zawsze wtedy, kiedy zastosujesz go na wężu zasilającym automat, z którego oddychasz. Krzywka ogranicza przepływ gazu, co jest szczególnie istotne przy większym zapotrzebowaniu np. w czasie głębszych nurkowań, albo w sytuacji zwiększonego wysiłku.
Niebezpieczne zastosowanie 2 krzywek
KIEDY KRZYWKA STAJE SIĘ NIEBEZPIECZNA?
Wtedy kiedy na jednym wężu zasilającym II stopień automatu zastosujesz 2 krzywki: jedną wkręconą w I stopień, a drugą w II stopień. Ograniczenie przepływu gazu może być tak duże, że automat nie poda go w wystarczającej, bezpiecznej ilości w razie potrzeby.
UWAGA!
W czasie testu automatu na powierzchni, wszystko będzie działać ok.
Efekty zastosowania 2 krzywek:
wzrost CO2
zwiększone zużycie gazu rosnący stres zwiększona podatność na narkozę wyczuwalnie gorsza praca automatu na większych głębokościach
ZRÓBMY KILKA TESTÓW W LABORATORIUM
W Tecline Academy przy pomocy urządzenia testowego ANSTI CSTF przeprowadziliśmy symulację nurkowania na głębokość 50 metrów z wentylacją na poziomie 62,5 l/min. Inaczej mówiąc zrobiliśmy test podobny do tego, jakiemu poddawane są wszystkie automaty aby uzyskać certyfikację EN250A:2014.
Najprościej: jeżeli konfiguracja przechodzi test, jest bezpieczna, jeżeli nie – nie należy jej używać.
Do testu wykorzystaliśmy zestaw automatów o bardzo wysokich parametrach, pozwalających na prowadzenie akcji nurkowych na dużych głębokościach z bardzo dużym obciążeniem (Tecline R2/TEC2).
Jak łatwo odczytać wyniki testu z załączonych wykresów?
W dolnej części górnego wykresu odszukaj poziomą, przerywaną linię, opisaną jako – 25 po lewej i MAX po jej prawej stronie. Jest to wartość – 25 mbar, odpowiadająca poziomowi bezpiecznemu. Jeżeli wykres pracy II stopnia automatu będzie na tej linii, albo powyżej niej – automat jest bezpieczny, spokojnie można z niego korzystać.
Jeżeli wykres będzie poniżej tej linii, automat może powodować trudności z oddychaniem – tym większe i bardziej w dół przesunie się wykres.
Automat bez łączników kątowych
Automat z łącznikiem kątowym tylko przy II stopniu
Automat z łącznikiem kątowym przy I i II stopniu
Pamiętaj, aby zawsze ustawiać pokrętło oporów oddechowych maksymalnie na „plus”, a tuż po zanurzeniu ustawić dźwignię „venturi” na „plus”. Ustawienie na „minus” daje efekty podobne do zastosowania 2 łączników kątowych jednocześnie. Nie wiesz jak to zrobić? Szczegóły znajdziesz w nr 1(25)/2023
Perfect Diver w artykule FREEFLOW – JAK
KORZYSTAĆ ZE SWOJEGO AUTOMATU: https://issuu.com/perfectdiver/docs/pd_25_ issuu/70?fr=sZWM3OTYxMTQ4MjM
Konkludując:
Najlepsze, sprawdzone i przetestowane przez producenta, parametry automatu uzyskasz kiedy nie zastosujesz żadnej krzywki. Sprawdź czy zmiana długości, albo rodzaju węża nie wystarczy, abyś idealnie dostosował swoją konfigurację. Na wężach zasilających BCD, suchy skafander i manometr, możesz spokojnie zastosować krzywkę.
Jak sprawdzić czy twoja konfiguracja/automat jest bezpieczny? Zapraszamy na badanie do Tecline Academy. To że automat działa idealnie na powierzchni, miałoby znaczenie, gdyby nasze nurkowania odbywały się na powierzchni. Warto sprawdzić jak zachowa się w sytuacji stresowej: duże zapotrzebowanie na gaz na dużej głębokości.
ISTOTNA UWAGA
To, że właśnie przeserwisowałeś automat, albo założyłeś łączniki do nowego sprzętu, nie musi oznaczać, że działa on poprawnie – sprawdź automat pod obciążeniem.
Umów się na badanie twojego zestawu w Akademii Tecline – zobaczysz jak twój sprzęt reaguje na sytuacje stresowe – upewnisz się, że twoja konfiguracja jest bezpieczna.
Nie możesz przyjechać? Skontaktuj się i wyślij automat kurierem. W przesyłce zwrotnej dostaniesz dane z badania, a mailem opis/ interpretację tego co zobaczysz.
Zadbaj o swoje bezpieczeństwo – sprawdź swój sprzęt i serwisanta, który go serwisuje.