Rycerz Niepokalanej 2/2013

Page 1

issn 0208-8878

luty 2013 • nr 2 (681)

W cieniu świętej

www.rycerzniepokalanej.pl


od redaktora

Mowa miłości

A Twoją duszę miecz przeniknie... Maryja, ofiarująca Bogu swego Pierworodnego Syna, w towarzystwie św. Józefa, usłyszała to proroctwo o „mieczu boleści” od starca Symeona. Najbardziej bolesnym „mieczem” była Golgota Jej Syna, innym – tułaczka od Betlejem po Egipt, a także wzgarda i odrzucenie Jezusa jako Mesjasza przez naród wybrany. Dziś tym „mieczem boleści” są wszelkie akty niewdzięczności, wzgardy i odrzucenia, które względem Maryi Dziewicy mają miejsce także i w naszej Ojczyźnie – niestety. Najbardziej boli niewdzięczność własnych dzieci. A przecież ta Najlepsza z matek nie zaprzestaje wypraszać nam obfitych Bożych łask, o czym dobitnie świadczą maryjne sanktuaria i miejsca objawień, chociażby takie jak Lourdes czy Guadalupe, czy też nasza Jasna Góra. Ludzie pogubieni lub będący pod wpływem agitacji antychrześcijańskich, czy wręcz dający się przekupić za judaszowe 30 srebrników – „zaślepieni podnoszą zbrodniczą rękę wprost przeciw swemu Najlepszemu Ojcu” (św. Maksymilian) lub poprzez profanowanie dzieł Bożych, aby wykpić, ośmieszyć, poniżyć to, co dla milionów Polaków ma najwyższą wartość religijną, moralną i historyczną. Jednakże każda próba wbicia „miecza boleści” w serca prawdziwych chrześcijan umacnia tylko jeszcze bardziej ich miłość i pragnienie zadośćuczynienia w duchu przykazania miłości bliźniego i nieprzyjaciół – na wzór Mistrza z Nazaretu, który uczy swych uczniów „mowy miłości”. Paradoksalnie zatem brzmią w ustach adwersarzy antychrześcijańskich wezwania dotyczące „mowy nienawiści”. Czy ci, którzy nie posłuchali Jezusa i wykorzystali Jego naukę dla własnych celów, nagle teraz posłuchają tych świeckich „proroków antymiłości”? Czyż nie wykorzystają tej „mowy nienawiści” do likwidowania swoich przeciwników pod pretekstem troski o „dobro” mniejszości? Tylko patrzeć, jak powstaną „trybunały świeckiej inkwizycji”, ścigające wszelkie przejawy chrześcijańskich wartości, czego przykłady mamy już dziś we Francji. Zatem otwierajmy serca swoje i innych na „mowę miłości”, której uczy nas Jezus Chrystus i Jego Matka, Maryja. ■ Na okładce: Fra Filippo Lippi. Madonna (1465). Obraz stanowi połączenie zadumy i kontemplacji z pogodnym nastrojem. Twarz Matki Bożej przepełniona powagą nawiązuje do przyszłych wydarzeń, do śmierci Chrystusa na krzyżu. Złoty pigment przykrywa pejzaż z Golgotą. Widać to w innych wersjach obrazu.

ISSN 0208-8878 Rok założenia 1922 Nr 2 (681) 2013 Za pozwoleniem Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 2 I 2013 r. nr 3/D/2013

Redaktor naczelny: o. Piotr Maria Lenart Redaguje zespół ojców franciszkanów Redakcja: Niepokalanów, 96-515 Teresin tel. +48 46 864 23 52 fax +48 46 861 37 59 redakcja@rycerz.info www.rycerzniepokalanej.pl Redakcja nie zwraca nie zamówionych materiałów i zastrzega sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów bez uprzedniego powiadomienia autora


W numerze · luty 2013 · Nr 2 (681)

4

11

16

23

4 Kolumbijska broń 11 Eksplozja dobra 14 Apostoł Miłosierdzia Bożego. Bł. ks. Michał Sopoćko

15 Zwątpienie Piotra

16 Sakrament namaszczenia chorych 18 Bóg mógł przyjść na świat bez Jej zgody!

20 Intencja Rycerstwa Niepokalanej. Luty

23 W cieniu świętej 26 Blaski i cienie małżeństwa 28

„Naprawdę Ją widziałam”

30 Życiowa latarnia

32 Wpływ Kościoła na kulturę Polski w średniowieczu

36 Jezus – jedyny Nauczyciel 38 Kronika MI 40 Iskierki 41 Czym jest charyzmat franciszkański?

42 Podziękowania

Za prenumeratę „Rycerza Niepokalanej” przyjmujemy dobrowolne ofiary, podobnie jak to czynił św. Maksymilian Maria Kolbe. Czytelnicy, których nie stać na opłacenie prenumeraty, a pragną otrzymywać „Rycerza Niepokalanej”, powinni powiadomić nas o tym listownie pod koniec każdego roku. Tel. 46 864 22 08 lub 46 864 22 22 (Polska), +48 46 864 21 38 (zagranica) Drodzy Czytelnicy, od stycznia 2013 r. Poczta Polska drastycznie podniosła ceny wysyłki zagranicznej. Obecnie do wszystkich krajów wynosi ona 11,50 zł (rocznie 126,50 zł). Osoby, które na to stać, prosimy o uwzględnienie tych kosztów przy zamawianiu prenumeraty. Koszt druku pozostał bez zmian i wynosi 2,50 zł (27,50 zł rocznie). Konto: Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Niepokalanów, 96-515 Teresin PKO BP 12 1020 1185 0000 4102 0012 3877 IBAN EUR: PL 23 1020 1185 0000 4202 0177 5055 IBAN USD: PL 30 1020 1185 0000 4902 0177 5071 IBAN GBP: PL 12 1020 1185 0000 4702 0185 9495 IBAN CAD: PL 52 1020 1185 0000 4602 0185 9503 SWIFT (BIC): BPKOPLPW Opłaty za prenumeratę mogą być dokonywane czekami bankowymi (na: Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Niepokalanów), Money Order i czekami personalnymi (na: Jacek Pawlina, ul. Kolbego 5, 96-515 Teresin), honorowanymi w obrocie międzynarodowym. Osoby, które nie posiadają konta bankowego, mogą przesyłać ofiary przekazami pocztowymi Postal Money Order. Zamawiając prenumeratę listownie, należy podać dane prenumeratora (imię, nazwisko, dokładny adres).


Kolumbijska broń Z Dominikiem Tarczyńskim, reżyserem filmu Kolumbia – świadectwo dla świata, dokumentu nagrodzonego na XXVI Międzynarodowym Katolickim Festiwalu Filmów i Multimediów w Niepokalanowie rozmawia Przemysław Radzyński.

Jakie okoliczności sprawiły, że zainteresował się Pan tym, co dzieje się w Kolumbii? Co doprowadziło do powstania projektu „świadectwo dla świata”?

grzymi, okazało się prawdą, a Bożych znaków w Kolumbii doświadczyliśmy znacznie więcej – o wielu usłyszeliśmy od samych świadków i zarejestrowaliśmy w filmie.

Wcześniej myślałem, że to przypadek. Dziś wiem, że to Boża Opatrzność. Byłem animatorem międzynarodowej wspólnoty w katedrze Westminster w Londynie. Pewnego dnia zadzwonił do mnie znajomy Kanadyjczyk i zaczął mi opowiadać o cudach w Kolumbii, o których usłyszał od grupy ludzi zwiedzających sanktuaria maryjne w Europie. Żeby się o tym przekonać, zdecydowaliśmy się pojechać do Ameryki Południowej. Wszystko, o czym opowiadali piel-

Skąd tak wielkie zainteresowanie filmem? Sam jestem tym zdziwiony, bo myślałem, że promocja potrwa miesiąc, dwa i już, a tutaj zainteresowanie nie maleje, a nawet ciągle wzrasta. W niektórych miastach jestem po kilka razy, czasami spotykam ludzi, którzy przyszli zobaczyć Kolumbię po raz kolejny. Być może zainteresowanie wiąże się z naturą tego projektu – wszędzie powtarzam, że to nie jest film, a świadectwo – bo

4 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • światłość świata


Dominik Tarczyński, autor dokumentu Kolumbia – świadectwo dla świata

Najlepszy dokument roku 2011 Kolumbia – świadectwo dla świata to najlepszy film dokumentalny XXVI Międzynarodowego Katolickiego Festiwalu Filmów i Multimediów w Niepokalanowie (2011 r.) Film został nagrodzony „za ukazanie prawdziwego oblicza dzisiejszej Kolumbii, gdzie wiara katolicka i odważne wyznawanie jej przez rządzących prowadzi do eliminowania przestępczych marksistowskich mafii narkotykowych. Świadectwo autentycznej wiary polityków jest dla nas nadzieją na naprawienie życia publicznego w Polsce”. to nie są spotkania filmowe, ale modlitewne. Każde spotkanie rozpoczynamy od modlitwy za Ojczyznę. To wydaje się być formą ewangelizacji, na którą jest zapotrzebowanie. Jak widzimy, że modlitwa przynosi owoce w skali kraju, a najwyższe władze potwierdzają przemiany nie tylko duchowe, ale i społeczne, i polityczne, dając na to logiczne dowody, to jest to fascynujące, inspirujące, napawa nadzieją. Jest na pewno więcej powodów, dla których ten projekt cieszy się popularnością. Pokazy są bezpłatne. Polska po śmierci Jana Pawła II bardzo się zmieniła – przekroczono wiele granic, czego wcześniej byśmy się nie spodziewali. Mocnym wsparciem było zdobycie przez Kolumbię pierwszego miej-

sca na Międzynarodowym Katolickim Festiwalu Filmów i Mulimediów w Niepokalanowie. Od tego czasu środowisko zaangażowane w ewangelizację medialną zaczęło o tym filmie pisać. Mamy wewnętrzną potrzebę kolejnej przemiany, gdy w Sejmie w Dzień Dziecka rozdaje się nastolatkom prezerwatywy jako prezent, gdy ktoś próbuje zniszczyć jasnogórską ikonę Królowej Polski. Ten film nie jest pokazywany tylko w przykościelnych wspólnotach czy w parafiach, ale też wśród ludzi kompletnie niezwiązanych z Kościołem i też wywołuje fascynację w organizacjach pozarządowych czy grupach przyjaciół, które organizują spotkania. Wierzę, że Pan Bóg działa przez to świadectwo. Nie może to być przypadek, że ten film teraz ujrzał światło dzienne – zarejestrowałem go w 2008 r., ale przez trzy lata leżał w szufladzie, bo nie wiedziałem, co z nim zrobić... Akt zawierzenia się dwóm Sercom 12 października 2008 r. Kolumbia, jako pierwszy kraj w trzecim tysiącleciu, oddała swój naród Najświętszemu Sercu Pana Jezusa i Niepokalanemu Sercu Maryi. To wspólna inicjatywa prezydenta, rządu, prymasa i episkopatu. Konsekracja jest publicznym, zbiorowym zawierzeniem i oczekiwaniem łask. Dotychczas akt konsekracji Sercu Chrystusa w Polsce dokonany był już trzykrotnie, za każdym razem jednak wyłącznie przez władze duchowne. 27 lipca 1920 r. biskupi polscy zgromadzeni w Częstochowie dokonali Aktu poświęcenia narodu polskiego Najświętszemu Sercu Jezusa i ponownie obrali Matkę Bożą Królową Polski. Działo się to wobec zagrożenia bolszewickiego, o czym biskupi wspomnieli w samym Akcie. 3 czerwca 1921 r. po poświęceniu bazyliki Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krakowie nastąpiło poświęcenie Sercu Bożemu całego narodu. Trzeci raz, w 1951 r., akt ten powtórzył Prymas Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński.

światłość świata • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 5


Álvaro Uribe Vélez, prezydent Republiki Kolumbii, fot. H. Stikkel

Władza z Bogiem w sercu Álvaro Uribe Vélez (ur. 4 lipca 1952 r.) – neokonserwatywny polityk kolumbijski, z zawodu prawnik. Ma dyplom Harvardu i profesurę w Oksfordzie. „Kiedy w marcu 2008 r. udało się uniknąć wybuchu wojny między Kolumbią a Wenezuelą i Ekwadorem, prezydent na konferencji prasowej oświadczył, że pokój to zasługa Najświętszej Maryi Panny. Zarówno on, jak i jego ministrowie powierzyli rozwiązanie problemu Matce Bożej i modlili się na różańcu, by zapobiec wojnie”. Uribe jest bardzo popularny w Kolumbii dzięki swojemu bezpośredniemu stylowi działania i pracowitości. Głosi również publicznie potrzebę abstynencji seksualnej, sprzeciwia się aborcji oraz jest przeciwny niekaralności za spożycie i posiadanie narkotyków. Jest członkiem katolickiej organizacji Opus Dei. Był najdłużej urzędującym prezydentem w historii Kolumbii (2002-2010) i pierwszym od ponad 100 lat wybranym na drugą kadencję.

jest poprzedzona modlitwą o światło Ducha Świętego. Żołnierze i policjanci opowiadają, że każdy dzień zaczynają od modlitwy różańcowej. W filmie jest scena, gdy zaczepiamy przypadkowo spotkanego na ulicy policjanta w mundurze. Zaczynamy rozmowę o jego życiu, pracy. On zaczyna gestykulować. Na jego ręku widać owinięty różaniec – pewnie się modlił, gdy go zaczepiliśmy. To nie są teatralne zachowania, folklor, ale to jest żywa wiara, którą głęboko przeżywają, praktykują, która jest integralną częścią ich życia. Ta integralność wywołuje u widzów bardzo pozytywne emocje, ale też zadumę nad tym, w którym miejscu jesteśmy my jako Polacy. Daliśmy się omamić narracji, że wiara to prywatna sprawa, że wiara jest w kościele, ale już nie w pracy, urzędzie, rozrywce, wśród przyjaciół. W Kolumbii Szef Marynarki Wojennej mówi, że nie można być innym człowiekiem w biurze, innym w kościele, a jeszcze innym na polu walki. Wszędzie jest ten sam człowiek. Wiary nie można zostawić, praktykować jej tylko przez kilka godzin dziennie. Takie podstawowe prawdy stają się dla nas odkryciem w czasie tych pokazów. W kraju, w którym jest 80 czy 90 procent katolików, taki sam odsetek ludzi zaczynają-

Co wywiera największe wrażenie na widzach? Odwaga ludzi dzielących się wiarą mimo własnych słabości i grzeszności. Słowa najwyższego urzędnika państwowego – prezydenta, który mówi, że każda jego decyzja 6 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • światłość świata

Íngrid Betancourt, fot. J. Hoch


Álvaro Uribe Vélez i Dominik Tarczyński

cych podróż pociągiem, posiłek w McDonaldzie czy przechodzących obok kościoła powinien wykonać znak krzyża, a jest cisza, pustka. W takich małych gestach powinniśmy Ingrid Betancourt „Boże, to jest cud” – powiedziała wzruszona Íngrid Betancourt, po tym jak po sześciu latach została odbita z rąk kolumbijskiej partyzantki. Wojsko odbiło ją wraz z 14 innymi osobami porwanymi przez kolumbijską lewacką partyzantkę FARC. Uwolniona to znana kolumbijska działaczka polityczna walcząca w obronie praw człowieka. Podejmowane przez nią działania przeciw niesprawiedliwości społecznej, korupcji, a także gangom narkotykowym przysporzyły jej wielu wrogów. 23 lutego 2002 r. stała się zakładniczką rewolucyjnej partyzantki FARC, gdy jako kandydatka na prezydenta Kolumbii prowadziła na kontrolowanych przez rebeliantów terytoriach kampanię wyborczą. O uwolnienie Betancourt wielokrotnie apelował papież Benedykt XVI, a kiedy wolność zakładniczki stała się faktem, wyraził radość z tego powodu. – To znak nadziei dla wielu innych osób i na zaprowadzenie pokoju w kraju, który wiele wycierpiał z powodu przemocy – ogłosił ks. Federico Lombardi, rzecznik Watykanu.

dawać świadectwo swojej wiary. Uważam, że w Polsce jest wielka potrzeba obnoszenia się z krzyżem – nie teatralnie i na pokaz, ale z dumą i przekonaniem, że jest to forma modlitwy, błogosławieństwa i świadectwa. Kolumbia, mimo tego że ma mnóstwo problemów, że jest w stanie wojny domowej, że jest głównym producentem kokainy, to jest pierwszym narodem, który w trzecim tysiącleciu, w akcie konsekracji, oddał się Panu Bogu. Dokonały tego zarówno władze kościelne, jak i świeckie. Ten rozdźwięk między największym producentem kokainy a katolicką Polską – Ojczyzną bł. Jana Pawła II i św. Siostry Faustyny – robi wielkie wrażenie i uświadamia nam, że mamy dużo do zrobienia natychmiast. Nikt po tym filmie nie zostaje taki sam. Te pokazy wywołują reakcję, którą jest decyzja: od dzisiaj zmieniam swoją postawę, podróż czy posiłek zaczynam od znaku krzyża itp. „Kolumbia” rozpoczyna się od wypowiedzi kilku kobiet opowiadających o objawieniach maryjnych. Dlaczego postanowił je Pan umieścić na początku? To jest mój punkt wyjścia, bo w najtrudniejszych momentach ludzkiej historii Maryja była Tą, przez którą Pan Bóg działał. Maryja jest drogą do Jezusa. Można próbować

światłość świata • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 7


iść na skróty, ale wtedy najczęściej albo wydłuża się sobie drogę, albo można się zgubić. Wszystkie historie, które słyszeliśmy od Kolumbijczyków, związane były z Maryją – Jej objawieniami, modlitwą o Jej wstawiennictwo i jej wymiernymi efektami czy poczuciem bliskości Matki Bożej. Krucjata różańcowa o błogosławieństwo dla narodu trwała 11 lat. Maryja zainspirowała Kolumbijczyków swoją obietnicą, że będą światłem i świadectwem dla świata. Tak się właśnie dzieje. Mój film jest tylko jednym z wielu elementów. Po naszym wyjeździe powstało w Kolumbii stowarzyszenie zrzeszające ponad 4 tys. kapłanów. Znajomy Kanadyjczyk jeździ po całym świecie, prowadzi potężne akcje ewangelizacyjne i przygotowuje kolejne narody do zawierzenia się Maryi. Kolumbia była początkiem wielkiego dzieła, które jest kontynuowane na całym świecie. Ale źródłem tego wszystkiego jest właśnie Maryja. Przypadków objawień maryjnych w filmie jest kilka. W filmie zamieściliśmy tylko te, które są w jakiś sposób potwierdzone przez Kościół – te osoby, które doznały objawień, są pod stałą opieką duchową kapłanów, a ich kierownicy duchowi zgodzili się na upublicznienie tych świadectw. Mamy też nagrane wypowiedzi osób, które Kościół nam rekomendował, ale proszono nas o wstrzymanie się z ich publikacją. Zarejestrowaliśmy na przykład świadectwo młodego franciszkanina, który obcuje ze świętymi od 7. roku życia – to głęboka mistyka. Podobnych nagrań jest więcej. Pan Bóg obficie odpowiedział na lata modlitw Kolumbijczyków. Intensywności i wielości tych przeżyć duchowych wśród Kolumbijczyków upatruje Pan w modlitwie tego narodu? Modlitwa jest tu fundamentem, ale drugim – niemniej ważnym czynnikiem – jest wielkie umęczenie tego narodu, tysięcy ludzi zamordowanych, ponad 3 tys. porwanych i przetrzymywanych w dżungli, wojna, gwałty. Mimo

to oni nie obrazili się na Pana Boga i zintensyfikowali swoje prośby o błogosławieństwo dla narodu. Niewinne cierpienie wzmocnione modlitwą spowodowało tak wielkie wyróżnienie tego kraju przez Pana Boga. Z jakim przesłaniem przychodzi Maryja do Kolumbijczyków? Matka Boża prosi o modlitwę, miłosierdzie i posłuszeństwo Kościołowi. W jednym z objawień mówi, żeby nie osądzać kapłanów, tylko w posłuszeństwie i pokorze tworzyć Kościół. To jest potwierdzenie tego, co Maryja przekazuje także w objawieniach formalnie uznanych przez Kościół. Film w sposób obrazowy zestawia ze sobą lewicową partyzantkę, związaną z kartelami narkotykowymi, z uczciwymi, rozmodlonymi, czekającymi na pokój obywatelami Kolumbii. Wprost padają słowa, że to „walka dobra ze złem”. Czy w tym kluczu należy odczytywać ten film? Tak, ale to nie jest pełna historia. Widz może odnieść wrażenie, że to uproszczony przekaz tego, co dzieje się w Kolumbii. Bardzo trudno jednoznacznie stwierdzić przy takich konfliktach, że jedna strona jest bezwzględnie zła, a druga dobra. Prawda leży gdzieś pośrodku, ale jako prawda musi być pokazywana. Film to tylko 52 minuty, a to za mało, żeby zawrzeć w nim to, co zobaczyliśmy. Dlatego niektóre sceny czy słowa są tylko skrótem myślowym, sygnałem dla widza. Wiele osób i historii, które przywołujemy, zasługują na osobne ekranizacje – postać prezydenta Álvaro Uribe, historia porwania i uwolnienia Íngrid Betancourt, przeżycia mistyków. Na spotkaniach, w których uczestniczę, uzupełniam film o te historie, których nie można zobaczyć w dokumencie. Jak chociażby fakt, który miał miejsce kilka lat po zrealizowaniu Kolumbii – w 2011 r. Kolumbijska Katolicka Agencja Informacyjna opublikowała news z informacją, że marksistowscy bojówkarze, mający dziesiątki mordów na swoim koncie, przy-

8 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • światłość świata


Na planie filmowym

szli – przez pośrednictwo biskupów – do prezydenta i proszą o przebaczenie. Władze Kolumbii miały wówczas realny problem, bo nie było aż tylu miejsc w więzieniach. Kolumbia to nie jest zamknięta historia – to obraz początku procesu, który ciągle trwa. A dzieją się rzeczy spektakularne, 5 tys. przestępców na czele z bosem jednego z największych karteli narkotykowych przyznaje się do winy, zostawia działalność przestępczą i chce odpokutować swoje grzechy. Można ten film czytać w kluczu walki dobra ze złem, ale trzeba też pamiętać, że on nie potępia żadnej ze stron, nie stygmatyzuje. To wszystko pokazuje, że w życiu społecznym czy osobistym nie ma takiego dna, od którego nie można by się odbić. Jest to film pełen nadziei, radości, przebaczenia. To dowód na miłosierdzie Pana Boga, na Jego działanie w XXI w., odpowiadanie na modlitwy człowieka. Szef sztabu marynarki wojennej mówi o swoim nawróceniu, że jego duchową przewodniczką jest Maryja, podobnie prezydent państwa przyznaje się do swojej wiary. Jaki wpływ na życie społeczne i polityczne ma wiara ludzi władzy? Ogromny. Za wiarą idą dobro i szacunek. Naród kolumbijski otrzymał prezydenta, który szanuje wolność człowieka. Álvaro

Uribe nie dąży równocześnie do stworzenia państwa wyznaniowego, nie narzuca nikomu swojej religii. Ale też nie wstydzi się mówić o swojej wierze... Podobny przykład płynie od tamtejszych biznesmenów. Rozmawiałem z kobietą, która otworzyła sieć naleśnikarni w całym kraju. Ona mówi, że codziennie łączy się z tymi swoimi lokalnymi przedstawicielstwami i rozmawiają na temat Pana Boga. Codziennie modli się ze swoimi pracownikami, a są to kobiety samotnie wychowujące dzieci, bo taka jest jej polityka. To pokazuje, jaka atmosfera panuje w tym kraju. Wyobraźmy sobie w Polsce szefa sieci restauracji, który przez radiowęzeł odmawia ze swoimi pracownikami Anioł Pański. Polskie media natychmiast wyszydziłyby takiego człowieka, a jakiś polityk zabroniłby mu „narzucania swoich przekonań religijnych”. Prezydent Uribe podkreśla, że oni są oczywiście tylko ludźmi i też popełniają błędy. Ale modlą się o to, żeby tych błędów było jak najmniej. „Nie mogę ukrywać swojej wiary” – mówi prezydent Álvaro Uribe, co nie przeszkadza mu być przywódcą także inaczej wierzących. W Europie, coraz częściej w Polsce, słyszy się głosy nawołujące do rozdzielenia tych dwóch sfer – wiary i życia społecznego. Trzeba powiedzieć wprost, że nie chodzi tu o podkreślenie świeckości

światłość świata • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 9


dotknęła Kolumbia. Wygramy tę walkę, bo bardzo dużo ludzi modli się za Polskę. Czy jest szansa, żebyśmy byli drugą Kolumbią, żebyśmy stali się „świadectwem dla świata”?

Plakat promujący film

państwa, ale o ukrytą formę dechrystianizacji. Przykład jest prosty – posłowie Ruchu Palikota, czyli partii niosącej na swoich sztandarach hasła świeckiego państwa, walki z Kościołem i religią w ogóle, biorą udział w polskim Sejmie w uroczystości rozpoczęcia żydowskiego święta Chanuka. Poseł Robert Biedroń wystąpił nawet w żydowskim anturażu. Wtedy element religii, Bóg i sacrum im nie przeszkadza. Ale chcą usunąć krzyż z parlamentu. Więc nie chodzi o świeckie państwo, ale o walkę z Kościołem katolickim.

Jest taka szansa, ale to zależy od nas. Wiara i sposób, w jaki była ona praktykowana do śmierci Jana Pawła II, jest dziś niewystarczająca. Świętość papieża, jego troska o Ojczyznę i modlitwa za nią – wierzę w to – dawała Polsce ogromną ochronę. Od 2005 r., mam wrażenie, przekraczane są kolejne granice. Dziś nie wystarczy już tylko niedzielna Msza święta, wielkanocna spowiedź i Komunia święta. To za mało. Musimy być aktywni. Dlatego też powstała społeczna akcja „Armia Pana”, która uwrażliwia na zagrożenia duchowe i zajmuje się ewangelizacją przez media. Musimy mniej robić, a więcej się modlić. Bo dotychczas na przestrzeni dziejów – w czasie wojen czy komuny – wychodziliśmy na ulice, protestowaliśmy, walczyliśmy, a modlitwa była tylko przy okazji. Kolumbijska broń to różaniec. Jeśli my też użyjemy tej samej broni w walce ze złem, to zwyciężymy. Brzmi to patetycznie, ale to jest rzeczywistość duchowa. ■

Jako uczestnik życia publicznego w Polsce, jak Pan widzi przyszłość naszego kraju? Widzę dobrze. Chociaż wcześniej słychać trochę defetyzmu w tym, co mówiłem, ale po spotkaniach z ludźmi jestem pełen nadziei. Wierzę, że Bóg bardzo kocha Polskę, że się nami opiekuje – mamy na to dowody na przestrzeni dziejów. Mam nadzieję, że nie sięgniemy dna, którego 10 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • światłość świata

Generał Freddy Padilla De León i Dominik Tarczyński


eksplozja dobra Z Maryją nie potrzebujemy się martwić o wolność osobową, czyli jednostkową, która warunkuje wolność narodu. O. Paweł Warchoł OFMConv Św. Paweł napisał Koryntianom: „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść”. Wskazał na dar wolności, którym obdarowany jest każdy człowiek, chociaż nie zawsze umie go wykorzystać. Wolność jako miara jego godności określa wielkość człowieka. Wolnym jest się tylko wtedy, gdy działa się zgodnie z Bożymi przykazaniami. W przeciwnym razie człowiek staje się niewolnikiem swoich instynktów i innych słabości. Wolność osobowa i narodowa

Temat wolności bliski był bł. Janowi Pawłowi II w czasie pielgrzymek do Ojczyzny. Gdy w 1979 r. Polska przeżywała sowiecki dyktat, podkreślał w Warszawie, że państwo nie jest celem samo w sobie, a jego racją jest suwerenność społeczeństwa, narodu, Ojczyzny. Dotyczy to obiektywnych prawd narodu, do których należy też prawo do tworzenia własnej kultury i cywilizacji. Stąd wymowne były słowa wypowiedziane w byłym obozie zagłady Auschwitz-Birkenau: „Nigdy jeden naród nie może rozwijać się kosztem drugiego, nie może rozwijać się za cenę drugiego, za cenę jego uzależnienia, podboju, zniewolenia, za cenę jego eksploatacji, za cenę jego śmierci...”.

Polsce. Wiemy, że papież czynił to przez cały pontyfikat. Z domu niewoli

Gdy na placu Zwycięstwa powiedział, iż Polacy mają prawo uważać swój naród za ziemię szczególnie odpowiedzialnego świadectwa, Polacy zrozumieli, o co chodzi, a słowa: „Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze Ziemi” – były błogosławione w skutkach. Przywołany Duch zrodził wolność. Zbrodniczy komunizm upadł. Ukazała się marksistom moc rzeczywistości niematerialnej: „eksplozja dobra i rewolucja Ducha”. Militarna siła nie mogła już pokonać tych, którzy pokładali ufność w Bogu. Dla narodu, prowadzonego przez pasterza i przewodnika polskiego Kościoła, którym był kard. Stefan Wyszyński, wybiła godzina wolności i zwycięstwa Ducha. Jeśli pierwsze trzy pielgrzymki były upominaniem się o wolność zewnętrzną, to zupełnie inny charakter miały pielgrzymki po 1991 r. Polska była już w lepszym położeniu politycznym i społecznym. Naród został wyprowadzony z „domu niewoli”, czego dali przepiękny wyraz polscy górale, którzy złożyli papieżowi hołd za wyzwole-

Tylko wolni ludzie są w stanie budować autentyczne społeczeństwo, w którym panuje miłość, prawda, dobro i sprawiedliwość oraz spajająca je świętość, bez której są one tylko pustymi dźwiękami.

Apelując do odpowiedzialności swych komunistycznych gospodarzy wobec historii i własnego sumienia, dał do zrozumienia, że będzie strzegł i obserwował, co dzieje się w

nie ich i wszystkich Polaków z „czerwonej niewoli”. Polacy zaczęli ulegać liberalnym prądom, przyniesionym z Europy zachodniej. Jan Paweł II ukazywał wówczas pu-

zrozumieć wartości • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 11


łapki wolności bez zasad moralnych, które zagrażały III Rzeczpospolitej. Próbował poprowadzić naród pewną drogą Dekalogu. W obliczu nowych perspektyw przestrzegał przed liberalizmem, który promuje wolność rozumianą jako swobodę wyboru, samorealizację jednostki bez oglądania się na jej wspólnotowe zobowiązania, oraz to, że uwielbia fałszywego boga materializmu i konsumpcjonizmu. Przestrzegał przed bezdrożami egoizmu, alkoholizmu, ucieczek za granicę, rozwodów, nieposzanowania poczętego życia. Przypominał, że zdobycie wolności to jeszcze za mało, trzeba umieć z niej dobrze korzystać. Dzisiaj widzimy, jak aktualne są słowa Jana Pawła II dla rodaków żyjących w 2013 r. Żyjemy – uczy obecny papież Benedykt XVI – w dyktaturze „relatywizmu moralnego”, negującego prawdę ab-

i młodzieży stają się terenem deprawacji moralnej. Omylna praktyczność

Człowiek stara się budować świat bez Stwórcy, usuwając radykalnie transcendencję i pytanie o początek i cel. Ponieważ życie bez Boga rodzi piekło społeczne, ludzie – pisał angielski filozof Hobbes – gotowi są rozszarpywać się na kawałki niczym wilki. Nasz narodowy wieszcz Cyprian Kamil Norwid pisał, iż „praktyczność bez Boga – omylna”. Wolność jest atrybutem bytu narodu, ale nie jest dana raz na zawsze. Rozwija się ona dzięki sile ducha. Przecząc mu, tracimy wolność zewnętrzną. Naród ginie, gdy deprawuje swojego ducha; naród rośnie, gdy jego duch coraz bardziej się oczyszcza; tego żad-

Osobą całkowicie otwartą na Ducha Świętego jest Maryja. Dzięki Niemu dotknęła Ona tajemnicy swej istoty, powołanej do obcowania z Nim i Trójcą Świętą.

solutną, jaką jest Bóg. Pewne wartości niezgodne z wiarą i rozumem zostają narzucane chrześcijańskiemu społeczeństwu. Wykrzywia się obraz osoby ludzkiej, dziecka Bożego. W imię źle pojmowanego postępu instytucje odpowiedzialne za wychowanie dzieci

ne siły zewnętrzne nie zdołają zniszczyć. Naród stanowi jedną z najsilniejszych więzi społecznych, zapewniających ciągłość swego losu historycznego, jeśli opiera go na fundamencie wartości duchowych. One stanowią o wartościach kultury narodu.

12 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • zrozumieć wartości


Tylko wolni ludzie są w stanie budować autentyczne społeczeństwo, w którym panuje miłość, prawda, dobro i sprawiedliwość oraz spajająca je świętość, bez której są one tylko pustymi dźwiękami. Chrześcijanin – mawiał św. Maksymilian – nie może być obojętny na szerzące się zło, ale nienawidzi go całym sercem i prześladuje przy każdej sposobności, na każdym miejscu i w każdym czasie. Dlatego

Wołanie o wolność

Aktualne jest wołanie polskiego poety „Zstąp Gołębico, święty Duch...” Stanisława Wyspiańskiego, który adresując hymn Veni Creator Spiritus do wszystkich stanów narodu, traktował go jako żywą ludzką zbiorowość, która może istnieć, gdy działa w niej Boska moc, prowadząca ludzi

Pewne wartości niezgodne z wiarą i rozumem zostają narzucane chrześcijańskiemu społeczeństwu. Wykrzywia się obraz osoby ludzkiej, dziecka Bożego.

w imię dobra człowieka zabierał on głos we wszystkich sprawach. Nie bał się krytykować fałszywych działań politycznych, społecznych, źle funkcjonującej gospodarki, gdyż wierzył, że tylko prawda o najtrudniejszych sprawach wyzwala i przynosi dobro społeczeństwu. Takie jest też prawo wolności, miłości i prawdy wzajemnie się ze sobą uzupełniających. Ci natomiast, którzy są zniewoleni przez grzech, niszczą Boży projekt, który Stwórca nakreślił każdemu ze swoich dzieci. Aby uleczyć ten stan, nieodzowne jest wsparcie mocy Ducha. Tylko przebywając w strefie panowania Pocieszyciela, życie ludzkie nie traci sensu, a jego moc oddziałuje na naród. Bo Duch Święty, będąc wolnością Boga w człowieku, sprawia, że tylko On czyni go wolnym.

po ścieżkach sumienia. Wyspiański pisał hymn w czasie niewoli, stąd prośba do Ducha Świętego jest nakazem. Gdy rodacy zaczną Go przywoływać, wzbudzi godne myśli, by w konsekwencji można było pokonać zło i kłamstwa. Osobą całkowicie otwartą na Ducha Świętego jest Maryja. Dzięki Niemu dotknęła Ona tajemnicy swej istoty, powołanej do obcowania z Nim i Trójcą Świętą. Przyzywajmy zatem Tą, która jest Oblubienicą Ducha Świętego i Królową naszej Ojczyzny, aby uprosiła nam Ducha i poprowadziła do duchowego zwycięstwa. Wtedy nie potrzebujemy martwić się o wolność osobową, czyli jednostkową, która warunkuje wolność narodu. ■

zrozumieć wartości • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 13


Apostoł Miłosierdzia Bożego

bł. ks. Michał Sopoćko

Poświęcił się też pracy naukowej, uzyskując tytuł docenta. Jego dorobek naukowy ujawnił się w licznych publikacjach z dziedziny teologii pastoralnej, homiletyki, katechetyki i pedagogiki, szczególnie zaś w wyjaśnianiu kultu Miłosierdzia Bożego. Jemu to przysługuje obok św. Faustyny Kowalskiej tytuł Apostoła Miłosierdzia Bożego. Zmarł w Białymstoku 15 lutego 1975 r. Beatyfikacja ks. Michała Sopoćki odbyła się 28 września 2008 r. w sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Białymstoku. Dlaczego maryjny:

Wspomnienie liturgiczne:

15 lutego.

Patron:

Białorusi, Litwy i Polski oraz Białegostoku. Najważniejsze dzieła:

Czterotomowa praca pt. Miłosierdzie Boga w dziełach Jego. Znaczenie imienia:

Imię pochodzenia hebrajskiego – mikha’el („Któż jak nie Bóg?”). Może też oznaczać: „Do Boga podobny”. Jak żył:

Bł. Michał Sopoćko, spowiednik i kierownik duchowy św. Faustyny, za jej pośrednictwem był bezpośrednio związany z tajemnicą objawień Jezusa Miłosiernego. Bóg wyznaczył dla niego realizację misji przekazanej przez Pana Jezusa św. Faustynie. Temu dziełu poświęcił całe swe życie. Urodził się 1 listopada 1888 r. w Juszewszczyźnie. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1914 r. Pełnił różne obowiązki: był duszpasterzem wojskowym, rektorem i ojcem duchowym seminarium w Wilnie.

Bł. ks. Michał Sopoćko widział w Maryi wzór do naśladowania i poznania Jezusa Miłosiernego. Według niego tytuł Matki Miłosierdzia Maryja przyjęła już przy zwiastowaniu, a nie pod drzewem krzyża na Golgocie – gdyż, zgadzając się zostać Matką Zbawiciela, była świadoma swego posłannictwa. Ks. Sopoćko twierdzi, że „Ona nas wyrwała, może niejednokrotnie, z rąk sprawiedliwości Bożej, o czym dowiemy się dopiero w życiu przyszłym, a wieczność powie, czy wyrok odrzucenia nie byłby wydany i na nas, gdyby dłoń Matki naszej nie spoczęła na ręce Jezusa, a usta Jej nie skierowały za nami prośby, by cofnął wymiar kary i jeszcze raz stał się Królem miłosierdzia”. „Niewątpliwie wszystko zależy od Najmiłosierniejszego Zbawiciela – mówi bł. ks. Sopoćko – ale bez przyzwolenia i prośby Maryi żadna łaska do serca naszego nie spłynie. Jak za Jej zgodą narodził się Jezus w Betlejem, tak tylko za Jej zgodą rodzi się On w sercach naszych. Skoro Bóg uzależnił Wcielenie od zgody pokornej Dziewicy, chciał również, aby od Jej woli zależało zastosowanie skutków Odkupienia do poszczególnych dusz”. Wzywajmy więc Maryję jako Matkę Miłosierdzia. ■ Modlitwa:

Miłosierny Boże, Ty uczyniłeś bł. ks. Michała Sopoćkę gorliwym apostołem Twego nieograniczonego Miłosierdzia i czcicielem Maryi, Matki Miłosierdzia. Spraw, abym dla rozsławienia Twego Miłosierdzia i rozbudzenia ufności w Twoją ojcowską dobroć, otrzymał łaski, o które Cię proszę za jego wstawiennictwem. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

14 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • święty miesiąca


Zwątpienie Piotra O. Józef Maria Kaźmierczak OFMConv

Św. Piotr, siedząc w łodzi, zapytał Jezusa, czy może przyjść do Niego po wodzie. Jezus pozwolił mu przyjść do siebie, ale chciał, aby Piotr kierował się wiarą i zaufaniem. Dlaczego jednak w pewnym momencie Piotr zaczął tonąć? Ponieważ zamiast iść drogą wiary i zaufania Jezusowi, zwrócił uwagę na niebezpieczeństwo, którym była głębia wody. Jezus wtedy powiedział: „Dlaczego zwątpiłeś, małej wiary?”. Piotrowi zabrakło przede wszystkim wiary. Diabeł kusił Piotra, aby ten nie kierował się wiarą w Jezusa, ale by zwrócił uwagę na niebezpieczeństwo poza Jezusem. To niebezpieczeństwo bez wiary wywołało lęk, zwątpienie. Podobny proces zachodzi w każdym

grzechu. Diabeł kusi człowieka natrętnie, nieraz w formie obsesji. Człowiek wobec kuszenia może zwrócić się ku pozornemu dobru, które kryje się w pokusie, i popełnić grzech. Zdarza się, że człowiek wpada w silny lęk przed upadkiem, obawia się, czy wytrwa. Ten lęk może wywołać na tyle wielkie cierpienie, że człowiek ulega pokusie, aby je znieczulić. Co zrobić, gdy jesteśmy w szponach takiej obsesji czy chorobliwego lęku przed pokusą? Trzeba zlekceważyć i obsesję, i lęk. Niech sobie będą, bo przecież my ich nie chcemy. Nasza uwaga nie może skupić się na natręctwie i lęku, nawet jeśli myślimy, że będziemy próbowali je przezwyciężyć. Nie można ich zwyciężyć własnymi siłami. W podobnej sytuacji Piotr zaczął tonąć. Natomiast koniecznym jest zwrócenie się z wiarą do Jezusa. Chodzi o to, aby wzrok naszej duszy był utkwiony w Zbawicielu tak mocno, by inne sprawy nie mogły obudzić w nas lęku, a tym bardziej błędnego wyboru grzechu. Utkwić wzrok w Jezusie, to znaczy modlić się. Każdy z nas powinien szukać pewnej formy modlitwy, odpowiedniej dla siebie samego. Może to być adoracja Najświętszego Sakramentu, Różaniec czy rozważanie Pisma Świętego. Modlitwa jest wpatrywaniem się z wiarą w oblicze Jezusa, jest ona nie tylko pomocną, ale wręcz konieczną, aby odwrócić nasze kroki od ścieżek, które prowadzą do nieszczęścia. Potrzebny jest zachwyt Jezusem, uwaga skupiona na Nim, aby nie miała nad nami władzy obsesja ani lęk. To nie stanie się od razu. Trzeba wytrwałości, aby przejść proces codziennej, wydłużonej modlitwy. Czasem wydaje nam się, że jesteśmy gotowi na wszystko, by odnieść zwycięstwo nad naszymi obsesyjnymi pokusami. Jednak to „wszystko” może się okazać niczym nadzwyczajnym i szczególnie ciężkim, jak np. godziną modlitwy dziennie. Co w tej godzinie ma się dokonać? Ma z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc i z roku na rok wzrastać wiara w Jezusa i zawierzenie Jemu swojego życia. ■ rok wiary • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 15


Sakrament Namaszczenia chorych Jerzy Kąkol Wiele razy spotykałem się w swojej długoletniej pracy zawodowej z chorymi, którzy stali na granicy życia i śmierci. Często jako lekarz nie mogłem im pomóc. Zrozpaczona rodzina, zajęta załatwianiem ostatnich ważnych spraw, zapominała o duszy swojego bliskiego, chociaż deklarowała się jako wierząca. Podsuwałem jej wówczas myśl, aby zatroszczyć się o sferę duchową chorego i pomagałem skontaktować się

Inny, dający wiele do myślenia przypadek, przytrafił się naszemu kapelanowi. Zgłosiła się młoda kobieta, która pragnęła przyjąć sakramenty święte przed „operacją”, której miała być poddana następnego dnia. Po rozmowie wyszło na jaw, że chodziło o zabieg aborcji, ponieważ nie chciała urodzić swojego dziecka. Bardzo była zdziwiona, kiedy ksiądz wyjaśnił jej charakter i wagę moralną czynu, którego chciała dokonać.

Na ostatnią drogę tym, którzy kończą swoje ziemskie życie, Kościół poza namaszczeniem chorych ofiarowuje Eucharystię jako wiatyk. z księdzem. Gdy nie było rodziny, a chory był świadomy możliwości utraty życia i wyrażał chęć skorzystania z posługi kapłańskiej, sam wzywałem kapelana. Niestety, wielu ludzi sądzi, że sakrament chorych jest wyłącznie sakramentem umierających. Zdarzały się przypadki, że czekano aż chory umrze, bo „nie można było go stresować”. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z wagi owego sakramentu oraz warunków, jakie muszą być przy tym spełnione. Dlatego opiszę sytuację, o której opowiedział mi jeden ze znajomych kapłanów. Pewnego razu przybiegł zdyszany młody człowiek, prosząc, aby ksiądz przyszedł do domu i „naoliwił ojca”. Na pytanie, co się ojcu stało, odpowiedział, że ojciec właśnie umarł. Oczywiste jest, że sakramentów świętych udziela się osobom żyjącym, a nie nieboszczykom. Wielu sądzi, że księdza wzywa się tylko wtedy, kiedy już śmierć „zagląda w oczy”. Słyszałem, jak niektórzy chorzy na pytanie kapelana obchodzącego sale szpitalne, czy chcą skorzystać z sakramentów, odpowiadali z przerażeniem w oczach: „Chyba nie jest ze mną jeszcze tak źle?” 16 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • rok wiary

Skąd u niektórych ludzi tak mała wiedza w zakresie spraw wiary i moralności? Czy nasza edukacja ogólna jest jedyną, o jaką warto się troszczyć, a sprawy wiary pomijać? Powoduje to sytuację, że wysoko wykształcona osoba, w zakresie spraw wiary ma wiedzę poniżej elementarnej. Warto zatem sięgnąć do Katechizmu Kościoła Katolickiego, w którym znajdziemy wszystkie niezbędne na ten temat informacje. „Sakramentu namaszczenia chorych mogą udzielać tylko kapłani”. „Sakrament namaszczenia chorych udziela specjalnej łaski chrześcijaninowi, który doświadcza trudności związanych ze stanem ciężkiej choroby lub starości”. „Za każdym razem, gdy chrześcijanin zostaje dotknięty ciężką chorobą, może otrzymać święte namaszczenie; również wtedy, gdy już raz je przyjął i nastąpiło nasilenie się choroby”. „Skutki specjalnej łaski sakramentu namaszczenia chorych są następujące: – zjednoczenie chorego z męką Chrystusa dla jego własnego dobra oraz dla dobra całego Kościoła;


– umocnienie, pokój i odwaga, by przyjmować po chrześcijańsku cierpienia choroby lub starości; – przebaczenie grzechów, jeśli chory nie mógł go otrzymać przez sakrament pokuty; – powrót do zdrowia, jeśli to służy dobru duchowemu; – przygotowanie na przejście do życia wiecznego”. Na ostatnią drogę tym, którzy kończą swoje ziemskie życie, Kościół poza namaszczeniem chorych ofiarowuje Eucharystię jako wiatyk.

Ciągle mam w pamięci niektórych pacjentów, którzy wielokrotnie w czasie obchodu kapelana po salach szpitalnych odmawiali skorzystania z sakramentów, a kiedy zaczęła się zbliżać śmierć, prosili o zawołanie księdza. Działy się wówczas dziwne rzeczy: wyłączał się telefon, kapelan z jakichś niewytłumaczalnych powodów był nieuchwytny itp. W konsekwencji chorzy umierali bez pojednania z Bogiem. Wygląda na to, że jeśli ktoś uporczywie odrzuca Chrystusa, to zły duch zadba o to,

Wiele razy spotykałem się w swojej długoletniej pracy zawodowej z chorymi, którzy stali na granicy życia i śmierci. Często jako lekarz nie mogłem im pomóc. Nie obawiajmy się korzystać z tego sakramentu w starości i ciężkiej chorobie. Nie jest to „wyrok śmierci”, lecz pomoc, jakiej udziela Chrystus poprzez posługę kapłana. Wszyscy umrzemy, a nawet Chrystus, będąc Bogiem, umarł jako człowiek. Strach przed śmiercią jest naturalny i dotyczy nas wszystkich, także osób duchownych. Jednak w odróżnieniu od tych, którzy Boga odrzucili, my mamy nadzieję zmartwychwstania i pomoc Kościoła, który jest mistycznym Ciałem zmartwychwstałego Zbawiciela.

aby w ostatniej chwili uniemożliwić mu pojednanie ze Zbawicielem. Pomyślmy o tym, bo życie ziemskie, nawet najbardziej bogate, tak szybko przemija. Znamy przypadki wielu młodych ludzi, którzy szybko zakończyli swoją ziemską wędrówkę. Mimo wysiłków lekarzy nie można było im pomóc. Cieszmy się każdym dniem, nawet jeśli naznaczony jest cierpieniem i zniedołężnieniem. Nie zapominajmy o Dawcy Życia, bo każdy darowany nam przez Niego wschód słońca jest szansą na pomnażanie dobra. ■ rok wiary • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 17


Bóg mógł przyjść na świat

bez Jej zgody! Sławomir Zatwardnicki

Ojciec miłosierdzia czekał na ufne dziecięce „fiat” Maryi, w przeciwnym bowiem razie – gdyby bez pytania o przyzwolenie miał się stać człowiekiem – zaprzeczyłby sam sobie: na siłę wpraszałby się ze swoją łaską. Oczywiście Bóg może okazywać swoją łaskę na wiele sposobów, ale ten najlepszy z nich – pomysł przyjścia w ciele – zakładał przyjęcie tego ciała od człowieka.

W imieniu nowego początku, nowego stworzenia, wypowiada swoje fiat Niepokalana, pierwsza Odkupiona, Nowa Ewa, Matka wierzących.

ytułowe niefrasobliwe stwierdzenie, wypowiadane przez „obrońców” Boga i Jego wszechmocy, łatwo zdemaskować. Boży Przyjaciel nie obawia się o to, że obdarowany przyjaźnią przez Boga coś temu ostatniemu ujmuje; ma bowiem osobiste doświadczenie Bożej ekonomii zbawienia realizowanej według stałej zasady: „Inicjatywa należy do Boga, ale decyzja o przyjęciu propozycji – do człowieka”. Jeśli już jesteśmy przy podarunku przyjaźni, zwróćmy uwagę, że nawet w relacjach ludzkich nie jest mile widziane, żeby przyjaciel niejako „na siłę” sprawiał drugiemu prezenty. Raczej rządzą w przyjaźni prawa wzajemności, a jeśli jeden z przyjaciół miałby drugiemu sprawić prezent nie do odwzajemnienia, to chciałby raczej usłyszeć zgodę tamtego, niż podjąć się podrzucania podarunku, jakby to było kukułcze jajo. Im większej wartości byłby to dar, tym słuszniejsze byłoby uzyskanie wpierw przyzwolenia ze strony obdarowanego. Tym bardziej, jeśli przyjaciel odrzucił wcześniejsze podarunki. A tak przecież się działo w relacji człowieka z Bogiem. Ten pierwszy wyrzucił tego Drugiego za drzwi, mimo że człowiek tylko dzierżawił własność należącą do Boga, Ten nie mógłby – już bowiem stał się „niewolnikiem” miłości – odzyskiwać jej siłą. Pozostało Mu jedynie kołatać, aż przekręcą zamek. I rzeczywiście w końcu znalazł kogoś, kto usłyszał stukanie do tych dziwnych drzwi, które klamkę mają jedynie po stronie wewnętrznej. Zakołatał i otworzyła Mu niewiasta, która posłyszała głos. Anioł, jak napisano, wszedł do Niej, jakby do wnętrza, bo właśnie tam, w głębi oddanego Bogu ducha znajduje się to tajemne przejście pomiędzy światami Boskim i ludzkim. Ojciec miłosierdzia czekał na ufne dziecięce fiat Maryi, w przeciwnym bowiem razie – gdyby bez pytania o przyzwolenie miał się stać człowiekiem – zaprzeczyłby sam sobie: na siłę wpraszałby się ze swoją łaską. Oczywiście Bóg może okazywać swoją łaskę na wiele sposobów, ale ten najlepszy z nich – pomysł przyjścia w ciele – zakładał przyjęcie tego ciała od człowieka. Syn Boży nie mógł „spaść” z nieba, bo duch nie ma ciała, a Bóg jest przecież duchem, nie cia-

18 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • apologia Maryi


łem. Chyba że nastąpiłoby nowe stworzenie, całkiem różne od starego, ale wtedy nie byłoby ciągłości między Adamem a Chrystusem, którego Pismo nazywa „ostatnim Adamem”. Dlatego „«zesłał Bóg Syna swego», lecz by «utworzyć Mu ciało», chciał wolnej współpracy stworzenia”, od którego miał otrzymać naturę ludzką. Można zapytać bardziej ogólnie: Czy wybrana przez Boga droga wkroczenia na świat jest jedyną możliwą? Św. Tomasz z Akwinu próbował bronić zarówno wszechmocy Boga (historia zbawienia mogła potoczyć się inaczej, Bóg jest wolny w swoim działaniu), jak i konieczności wcielenia (to optymalny sposób, dzięki któremu Boży cel może zostać zrealizowany). Zgodnie z tą perspektywą uznanie wolności Boga w urzeczywistnianiu takiego planu zbawienia nie przeszkadza w akcentowaniu niezwykłości wcielenia. Wręcz przeciwnie. Właśnie dlatego, że historia zbawienia mogłaby potoczyć się całkiem inaczej, Jego szalony gest miłości ma tak wielkie znaczenie. W tej perspektywie należałoby patrzeć na rolę Maryi. Jeśli brać pod uwagę to, czemu Jego wcielenie miało służyć – nie można Mu było przyjść na świat inaczej niż przez Maryję. Bóg dokonuje wszystkiego w sposób adekwatny. Jeśli więc przychodzi wskrzeszać zlekceważoną przyjaźń – czyni to nie bez złożenia deklaracji: „spróbujmy raz jeszcze”. To dlatego Ojcowie Soborowi za Ojcami Kościoła wskazali na paralelę pomiędzy Ewą, która stała się powodem grzechu, a Maryją, dzięki której objawia się łaska. „Było zaś wolą Ojca miłosierdzia, aby Wcielenie poprzedziła zgoda Tej, która przeznaczona została na matkę, by w ten sposób, podobnie jak niewiasta przyczyniła się do śmierci, tak też niewiasta przyczyniła się do życia”. Czy jednak Niewiasta może decydować za całe stworzenie? Oto pytanie, które musi paść z ust współczesnych, pytanie zresztą wcale nieodległe od niewiary w wyjątkowość Jezusa: jakże to być może, że zbawienie całego świata i wszystkich ludzi zawisnąć może na tym „jednym włosku” zakrwawionym męką krzyżową? Młody kard. Józef Ratzinger zwracał uwagę na to, że grzech pierworodny nie bazuje na jakiejś biologicznej dziedziczności, ale jego podejrzanego „genu” należy szukać w pewnym z góry już zaplanowanym, a zastanym przez człowieka układzie. Innymi słowy: żaden człowiek nie zaczyna od zera, jakby żył całkowicie samodzielnie, wyłączony z historii czy środowiska, ale „dziedziczy” z powszechnej atmosfery duchowej ludzkiego życia niepoddanego Bogu. To dlatego potrzeba było Chrystusa, który mógł dokonać zmiany tego duchowego „genotypu”. „Jednostka jest zbawieniem całości, całość otrzymuje zbawienie tylko od jednego człowieka, który jest nim prawdziwie, przez co przestaje istnieć tylko dla siebie”. Podobnie jak przełamania tego diabelskiego status quo dokonał Ostatni Adam – Bóg i Człowiek, tak również trzeba było, aby człowiek, dla którego przecież ten exodus się zrealizował, mógł żyć w tej nowej odkupionej atmosferze. W imieniu nowego początku, nowego stworzenia, wypowiada swoje fiat Niepokalana, pierwsza Odkupiona, Nowa Ewa, Matka wierzących. ■

Jednostka jest zbawieniem całości, całość otrzymuje zbawienie tylko od jednego człowieka, który jest nim prawdziwie, przez co przestaje istnieć tylko dla siebie.

apologia Maryi • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 19


O. Raffaele Di Muro OFMConv, asystent międzynarodowy MI

Aby Minister Generalny Braci Mniejszych Konwentualnych i jego współpracownicy umieli otworzyć się na działanie Ducha Świętego. Elementy duchowości kolbiańskiej Św. Maksymilian zaczerpnął większą część swojej duchowości maryjnej z teologicznoduchowego dziedzictwa zakonu franciszkanów. Franciszkanie wnieśli bowiem swój wyjątkowy wkład m.in. w uzasadnienie nauki o Niepokalanym Poczęciu Dziewicy Maryi. Polski Święty nie ogranicza się jednak tylko do brania z tego wielkiego bogactwa duchowego swego zakonu; on je rozwija ze swoją bardzo oryginalną myślą i z mocą swojej świętości. Według niego modlić się do Maryi, oznacza kłaść w Jej ręce naszą prośbę, aby Ona przekazała ją czystą i jaśniejącą Bogu. Modlitwa do Dziewicy pozwala na coraz doskonalsze poznanie Jej oraz usposabia do zdobywania Jej cnót i życia nimi. Im zaś więcej poznaje się Maryję, tym bardziej daje się światu świadectwo o Jej miłości, aby Ona mogła stać się Królową i Matką całej ludzkości. Pogłębia też rozumienie relacji wierzącego z Matką Bożą jako całkowite oddanie się Jej w akcie zawierzenia. Akt ten powoduje, że wierzący zostaje na stałe i zupełnie

powierzony Jej miłości i opiece. Należy do Niej bezwarunkowo, aby Ona oczyszczała i wspierała jego wysiłki na drodze nieustannego nawracania się. W jednym z listów, napisanym krótko przed swoim męczeństwem, o. Maksymilian zaprasza, aby dać się prowadzić przez Niepokalaną: „Pozwólmy się Niepokalanej coraz doskonalej prowadzić, gdziekolwiek Ona nas chce postawić, aby przez dobre spełnianie naszych obowiązków przyczynić się do tego, aby dla Jej miłości wszystkie dusze zostały pozyskane”. Chodzi o wzięcie na serio ze wszystkimi konsekwencjami macierzyńskiej obecności Matki Bożej w codziennej rzeczywistości, tak jak to uczynił św. Maksymilian. Poświęcenie się Niepokalanej stało się sednem jego itinerarium doskonałości: „Stawać się coraz bardziej Niepokalanej, starać się być Jej coraz doskonalej, i to pod każdym bez wyjątku względem, aż do oświecenia, zagrzewania i zapalania otaczających

20 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • intencja rycerstwa niepokalanej


dusz, do zdobywania ich dla Niepokalanej, by i one stały się bezgranicznie Jej, i to do zdobywania w ten sposób coraz więcej i więcej dusz, do zdobycia całego świata, a zdobycia w jak najkrótszym czasie, jak najprędzej, jak najprędzej; do pogłębiania tego ideału w duszach, które są i będą, coraz bardziej i bardziej i niedopuszczenia, by ktokolwiek, chociażby na krótki czas, zdarł sztandar Niepokalanej z jakiejkolwiek duszy – oto zadanie rycerza Niepokalanej”. Inny bardzo ważny aspekt zaczerpnięty z tradycji zakonu to misyjność. Rycerstwo Niepokalanej zrodziło się z tego misyjnego impulsu, który kierował o. Maksymilianem, a który dobrze ukazują jego zapiski z 1937 r.: „Dusza należąca do Rycerstwa Niepokalanej przestaje się zbytnio niepokoić nawet o swoją wieczność. Uznaje, że wszystko, co od jej woli zależy, przychodzi z ręki Bożej przez Niepokalaną, a ze swej strony stara się uczynić wszystko, co może, by wolę Niepokalanej coraz doskonalej poznawać i coraz wierniej wykonywać, chociażby to kosztowało wiele cierpienia i ofiar... Dusza do tego stopnia praktycznie oddana Niepokalanej nie może nie promieniować na otoczenie nawet bezwiednie. Lecz nie poprzestaje na tym, ale usiłuje zupełnie świadomie, także dołożyć wszelkich starań, by i innych dla Niepokalanej pozyskać, by i inni stali się jak Ona”. Na japońskiej ziemi Święty stosuje specyficzną metodę misyjną, polegającą na rozpowszechnianiu prasy skierowanej do niechrześcijan. W japońskim „Rycerzu Niepokalanej” znajdują się strony przeznaczone dla tych, którzy nie są katolikami. Na podstawie listów docierających do redakcji widać, że pomysł św. Maksymiliana spotkał się z dobrym wynikiem. Oto jego słowa, które pojawiły się w „Annales Missiologicae” w roczniku 1937: „W roku 1930 zawitał do Japonii i «Rycerz Niepokalanej». Mimo piętrzących się trudności Niepokalana pozwoliła mu wkrótce prześcignąć sześciokrotnie nakład najbardziej roz-

powszechnionych pism katolickich w Japonii. Skierował się on nie jak inne pisma do katolików, ale do pogan, protestantów i innych niekatolików, którzy przyjęli go z początku z zaciekawieniem, potem z dziwną sympatią, a obecnie już sporo z nich doczekało się nawet łaski chrztu świętego”. Miłość do Maryi i misyjność są swoistym DNA Braci Mniejszych Konwentualnych. Polski Męczennik przyjmuje to, czego uczy ta tradycja, i ubogaca je osobistym doświadczeniem, które wypływa z jego wrażliwości na głos Boży i traktowania na serio obecności Niepokalanej w jego życiu. Rozpoczyna on nowy styl misyjny w duchu maryjnym, który stanowi do dziś wzór, i to nie tylko w świecie franciszkańskim. Aktualizacja przesłania kolbiańskiego Statuty Generalne MI pomagają nam podążać maryjną drogą o. Kolbego i aktualizować ją w naszych czasach: „Biorąc wzór z Maryi, Dziewicy słuchającej, Dziewicy modlącej się, Dziewicy Matki, Dziewicy ofiarnej, członkowie Rycerstwa Niepokalanej uznają podstawowe znaczenie słuchania słowa Bożego, nabożeństw liturgicznych, modlitwy, miłości do wszystkich i ofiary z samego siebie celem współpracy z Chrystusem w dziele zbawienia świata” („Statuty Generalne MI”, art. 7). Członkowie MI są wezwani do przyjęcia Maryi jako punktu odniesienia na drodze do uświęcenia: „Ofiarowanie samego siebie Niepokalanej nie jest aktem przejściowym, lecz odpowiedzialnym i dynamicznym przyjęciem stanu upodobnienia się do Niej, by wzrastać w duchu wiary i służby. Przeto konieczną jest rzeczą, by członkowie Rycerstwa Niepokalanej byli odpowiednio formowani według ideałów Stowarzyszenia i w stylu apostolskim, który go charakteryzuje... Członkowie będą zabiegać o pogłębienie własnej formacji du-

intencja rycerstwa niepokalanej • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 21


chowej, teologicznej, mariologicznej i duszpasterskiej, czerpiąc z bogactwa nauczania Kościoła i różnych inicjatyw proponowanych przez Stowarzyszenie” („Statuty Generalne MI”, art. 8). Statuty Generalne MI zapraszają do przeżywania relacji z Maryją konstruktywnie i konsekwentnie tak, aby nasze zwracanie się do Niej nie stało się chwilowe, ale radykalnie dotykało naszego życia wiary i naszej misyjności. Jesteśmy wezwani do bycia świadkami i misjonarzami, co wyraża z całą mocą idea poświęcenia się: „Wszyscy członkowie MI, świadomi tego, że są zawsze i wszędzie misjonarzami, są takimi w miarę swego zjednoczenia z Chrystusem Odkupicielem według wzoru Maryi. Uznając, że prawdziwy misjonarz winien być święty, stawiają na pierwszym miejscu ewangeliczne środki: modlitwę, ofiarę i świadectwo życia. O. Maksymilian Kolbe gorąco zachęca, by również propagować Cudowny Medalik, który jest znakiem matczynej troski Maryi o grzeszników i służy jako środek do ich nawracania” („Statuty Generalne MI”, art. 15). „Jak możemy dostrzec, refleksja o charyzmacie o. Maksymiliana Kolbego kieruje nas na drogę cudownego, angażującego i wymagającego życia chrześcijańskiego. Nie ma wątpliwości co do piękna tej propozycji «całości życia katolickiego w nowej formie». Możemy i powinniśmy jednak zapytać się: Czy odpowiada na problemy współczesnego świata? Jak odpowiada na aktualne wyzwania ewangelizacji? Moja odpowiedź wypływa z osobistego doświadczenia z pracy w Brazylii. Gdy zaczynaliśmy pracować z Rycerstwem Niepokalanej, obserwowaliśmy rzeczywistość. Staramy się to robić stale i w ewangelizacyjnym charyzmacie Rycerstwa Niepokalanej odnajdywać odpowiedzi dla tego świata, który przeżywa wszystkie pozytywne i negatywne konsekwencje globalizacji” (o. Sebastiano Quaglio, asystent narodowy MI w Brazylii). ■

Punkty

do refleksji 1. Czy oddanie się Niepokalanej jest dla mnie tylko modlitwą, czy też całe moje życie jest włączone w ten akt zawierzenia? 2. Czy zatrzymuję się tylko na chwale Niepokalanej, czy Ona jest dla mnie też wzorem chrześcijańskiej doskonałości w dążeniu do Boga? 3. Czy poważnie traktuję rolę Niepokalanej w historii zbawienia i w mojej osobistej historii? 4. Moja przynależność do MI powinna stawiać mnie w poczuciu, że zawsze jestem misjonarzem. Czy troszczę się o misyjność mojej rycerskiej drogi? Na czym to konkretnie polega? 5. Czy moja przynależność do MI rodzi we mnie świadomość bycia wszędzie świadkiem miłości Chrystusa i Matki Bożej? 6. W jaki sposób mogę pogłębić działalność misyjną wspólnoty MI, do której należę? 7. Jakie są moje propozycje aktualizacji przesłania misyjnego o. Kolbego? 8. Czy czuję się włączony we wspaniały projekt misyjny, jakim jest MI?

22 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • intencja rycerstwa niepokalanej


W cieniu świętej Rozmowa z Krystyną Zając, psychologiem klinicznym, przyjaciółką rodziny św. Gianny Beretty Molli i propagatorką jej kultu.

„Pragnę również w sposób szczególny pozdrowić Stowarzyszenie Rodzin Wielodzietnych, które przybyły tu, aby zawierzyć Maryi swoje rodzinne, często niełatwe szczęście. W dzisiejszym świecie jesteście świadkami tego szczęścia, które wypływa z dzielenia się miłością, nawet za cenę wielu wyrzeczeń. Nie bójcie się dawać tego świadectwa!... Niech Maryja, Opiekunka rodzin, was wspomaga. Zwracajcie się do Niej jak najczęściej. Odmawiajcie różaniec. Niech ta modlitwa stanie się fundamentem waszej jedności”. Z przemówienia Jana Pawła II w Ludźmierzu, słowa skierowane do rodzin przybyłych z Krystyną Zając. za życiem • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 23


współpracować, co w tamtych czasach miało ogromne znaczenie. Ks. Kardynał zawsze podkreślał, że gdziekolwiek człowiek jest i jakiekolwiek ma wykształcenie, zawsze powinien służyć życiu. Jeśli jestem nauczycielem, to muszę dbać o dzieci, którym przekazuję wiedzę. Oprócz tej wiedzy, która jest im potrzebna do rozwoju intelektualnego, powinienem je uczyć szacunku do życia. – Czytelnicy „Rycerza Niepokalanej” znają postać św. Gianny. Proszę nam opowiedzieć o swojej znajomości z rodziną Świętej.

– Od jak dawna zajmuje się Pani działalnością pro-life?

– Właściwie to od czasu studiów w Lublinie. Wówczas otrzymałam propozycję, żeby odwiedzać parafie i głosić konferencje na temat ochrony życia i rodziny. Wtedy czasy były ciężkie, obowiązywała ustawa z 1956 r., która dopuszczała aborcję i wiele kobiet zabijało swoje nienarodzone dzieci. Jako psycholog obserwowałam skutki, jakie pozostawia w psychice kobiety ta straszna zbrodnia. – Na swojej drodze miała Pani szczęście spotkać wybitne osobowości...

– Tak. Uczyłam się od ludzi takiego formatu, jak śp. prof. Włodzimierz Fijałkowski, sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki, ale nie tylko. Pewnego razu ktoś poprosił mnie, żebym zaniosła list do mieszkania dr Wandy Półtawskiej, która, jak wiadomo, była bliską współpracowniczką kard. Karola Wojtyły, później papieża Jana Pawła II. W ten sposób poznałyśmy się i rozpoczęła się nasza współpraca. Miałam to szczęście, że uczestniczyłam w pracy zespołu, który nazywał się „Kler-med”. Były to wspólne spotkania kleryków i medyków ostatniego roku studiów, których inicjatorem był właśnie ks. Kardynał. Celem tych spotkań było, aby przyszli księża znali sprawdzonych lekarzy, z którymi mogliby 24 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • za życiem

– Pozwolę sobie w tym miejscu cofnąć się pamięcią do lat 70., kiedy to podczas spotkania w bardzo małej grupie trzech osób ks. Kardynał wypowiedział słowa: „Jest taka matka, Włoszka, która powinna zostać świętą, bo oddała życie za swoje dziecko”. Przypuszczam, że ks. Kardynał już wtedy znał niewiele wcześniej zmarłą Giannę Berettę Mollę, którą później jako papież beatyfikował i kanonizował. Moja znajomość z rodziną Molla i Beretta sięga lat 90. Wiązało się to z moją działalnością na rzecz rodzin wielodzietnych. W 1992 r. założyłam w Nowym Sączu fundację, której celem było przywrócenie wartości rodzinie wielodzietnej. Istniała w społeczeństwie jakaś presja i pogarda dla matek i ojców, którzy decydowali się przyjąć większą liczbę potomstwa. W związku z konferencją w sprawie kobiet, która miała miejsce w 1995 r. w Pekinie, zrodził się pomysł zorganizowania pierwszego Kongresu Rodzin Wielodzietnych. Miał on na celu, poprzez świadectwa tych rodzin, ukazać, że naturalnymi obrońcami życia są rodzice rodzin wielodzietnych. Prelegentami Kongresu byli: ks. bp Stanisław Stefanek, prof. Alicja Grześkowiak oraz Marek Jurek. Świadectwa tych rodzin zabrała do Pekinu prof. Alicja Grześkowiak. Chciałam zorganizować tylko jeden taki Kongres, ale ta idea tak się spodobała uczestnikom, że nie chcieli na tym poprzestać. Gdy w roku następnym myślałam nad tym, kto mógłby zostać patronem Kongresu, przypomniały mi się słowa kard. Wojtyły, doty-


Fot. J. Bulzak

czące św. Gianny Beretty Molli. Zdecydowałam się obrać ją na naszą patronkę – wtedy była już beatyfikowana – i zaprosiłam do Polski jej męża, Piotra. Niestety nie mógł on przybyć z powodu choroby, ale przybyła ich najmłodsza córka, Gianna Emmanuela, za którą jej święta matka oddała życie. To były początki mojej znajomości z rodzinami Molla i Beretta, która z czasem przerodziła się w serdeczną przyjaźń, a nawet – co stwierdził sam Piotr Molla – dom Mollów stał się moim drugim domem. – Dzisiaj jest Pani znaną propagatorką kultu św. Gianny. Sprawiła Pani, że jej relikwie trafiły do wielu parafii w całej Polsce i poza jej granicami.

– Obecnie relikwie św. Gianny znajdują się w ponad 60 parafiach, ale nie tylko; mamy to szczęście, że nasz Parlament jest jedynym na świecie, do którego kaplicy sejmowej 24 marca 2006 r. uroczyście zostały wprowadzone relikwie tej Świętej. W uroczystości uczestniczył syn Świętej, Pierluigi Molla. Ponadto relikwie św. Gianny znajdują się w trzech szpitalach w Polsce: w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, w szpitalu w Brzozowie na Podkarpaciu i w szpitalu w Staszowie w diecezji sandomierskiej. W moim odczuciu wielkim darem było to, że mogłam ofiarować relikwie na Węgry, do Szkocji, do Rosji, na Ukrainę, a nawet do Au-

stralii czy Stanów Zjednoczonych. W Australii spędziłam dwa miesiące przed Światowymi Dniami Młodzieży w Sydney i muszę dodać, że aż osiem parafii przyjęło relikwie. W Polsce pierwszą parafią, która je przyjęła, była parafia św. Stanisława w Łabowej k. Nowego Sącza, a było to 25 marca 2004 r. – Jacy są krewni Świętej?

– Są bardzo skromni, żyją w cichości. Rodzeństwo św. Gianny to ludzie dobrze wykształceni, bo ojciec dbał o to, żeby jego dzieci, nawet jeśli zamierzały wybrać drogę powołania kapłańskiego czy zakonnego, zdobyły jakiś zawód, skończyły studia. Jest to zgodne z duchem ks. Franciszka Blachnickiego, który powtarzał: „Jak masz okazję, to naucz się nawet dziesięciu zawodów”. Brat św. Gianny, o. Albert Beretta, był misjonarzem w Brazylii, gdzie rozpowszechniał kult swojej siostry. Zanim Gianna wyszła za mąż, chciała jechać na misje do brata, aby mu pomóc, do czego jednak w końcu nie doszło. Pan Bóg ma swoje plany, ekonomia Boża jest inna niż nasza. O. Albert zmarł w 2001 r. w opinii świętości, toczy się obecnie jego proces beatyfikacyjny. Rozmawiał: Jacek Bulzak ■ Kontakt z Krystyną Zając jest możliwy poprzez adres mailowy: sosrodzinie@gmail.com za życiem • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 25


Blaski i cienie małżeństwa O. Ignacy Kosmana OFMConv

Małżeństwo stanowi w rzeczywistości obopólny, osobowy dar. Mąż daruje żonie siebie i żona oddaje siebie mężowi. Niczego więcej nie mogą dać sobie jak siebie samych. To najwspanialszy wymiar ludzkiej miłości...

Św. Paweł zaskakuje swoich czytelników i zdaje się przeczyć nauce zawartej w Księdze Rodzaju: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam... Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem”; Apostoł natomiast uważa, że „dobrze jest człowiekowi nie łączyć się z kobietą”. Zaraz jednak dodaje, że „ze względu na niebezpieczeństwo rozpusty” każdy mężczyzna powinien mieć żonę, a każda kobieta – męża. Św. Paweł jest bardzo praktyczny i bez fałszywej pruderii wypowiada się o życiu intymnym małżeństwa: „Mąż niech oddaje po-

winność żonie, podobnie też żona mężowi”. A jeśli już „unikacie jedno drugiego”, to po pierwsze, możecie to czynić tylko „na pewien czas”, a po drugie – „za obopólną zgodą”. Apostoł ściśle określa okoliczności wstrzemięźliwości małżeńskiej: „by oddać się modlitwie; potem znów wróćcie do siebie”. Nie są to wskazania doktrynalne, lecz prywatne zdanie Apostoła, które „pochodzi z wyrozumiałości, a nie z nakazu”. To ważna uwaga, zwłaszcza dzisiaj, gdy kobieta „wyzwolona” coraz częściej określa swoje ciało – także swój „brzuch” – jako swoją wyłączną własność. Boże słowo sprzeciwia się takim poglądom i uczy, że „żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż; podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, lecz żona”. Nie ma więc mowy o jakiejś dyskryminacji. Przeciwnie, Pismo Święte jest za równouprawnieniem płci. Małżeństwo stanowi w rzeczywistości obopólny, osobowy dar. Mąż daruje żonie siebie i żona oddaje siebie mężowi. Niczego więcej nie mogą dać sobie jak siebie samych. To najwspanialszy wymiar ludzkiej miłości. Cała reszta to przedmioty, rzeczy martwe, o wiele mniej wartościowe od żywego człowieka. Obraz małżeństwa prezentowany w Ewangeliach i Listach Apostolskich przedstawia – co ciekawe – jego trudniejszy, „zniechęcający” walor. Nie wypowiadają się one w tonie Pieśni nad pieśniami, lecz – można by powiedzieć – stąpając twardo po ziemi, uwypuklają w pierwszym rzędzie małżeńskie obowiązki oraz zasadę nierozerwalności związku mężczyzny z kobietą.

26 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • rodzina, małżeństwo i życie


Naukę o chrześcijańskim małżeństwie wyłożył Pan Jezus w czasie ostatniej podróży do Jerozolimy. Słuchacze dowiedzieli się, że wymagania ewangeliczne są znacznie wyższe od żydowskich standardów, choć w rzeczywistości Jezus nawiązuje i odwołuje się do „starego” Prawa; Bóg w sprawie małżeństwa nie zmienił zdania. Jezus Chrystus powołuje się na słowa Pięcioksięgu Mojżesza: „Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę?... A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało”. Słuchaczy, a nawet Apostołów, przerażała wręcz perspektywa niemożności oddalenia żony „z jakiegokolwiek powodu”, którą to możność dał im Mojżesz; zapomnieli, że Patriarcha uczynił to jedynie „przez wzgląd na zatwardziałość ich serc”. Prostą konsekwencją „listu rozwodowego” – naucza Chrystus – jest cudzołóstwo: „Kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo”. Wówczas padają znamienne słowa uczniów Jezusa: „Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną,

to nie warto się żenić”. W ten ton wpisuje się również głos św. Pawła. W istocie nie głosi nauki sprzecznej ze słowem Bożym, lecz jedynie nawiązuje do słów Chrystusa: „Są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje”. Apostoł radzi Koryntianom, adresatom swego listu: „Pragnąłbym, aby wszyscy byli tak jak i ja, lecz każdy otrzymuje własny dar od Boga: jeden taki, a drugi taki”. Św. Paweł nazywa więc darem Boga zarówno życie w czystości, jak i w małżeństwie. Zauważa, że każdy otrzymuje własny dar, wszak – jak wyjaśnia w dalszej części listu – „różne są dary łaski, lecz ten sam Duch, jeden Pan, ten sam Bóg sprawca wszystkiego we wszystkich”. Małżonkowie nie muszą czuć się zażenowani wobec daru kapłaństwa, powołania zakonnego czy dziewictwa. Wszystkie dary mają swoje blaski i cienie. Życie w dziewictwie czy celibacie nie oznacza jedynie wyrzeczeń związanych ze sferą ludzkiej seksualności, a życie w małżeństwie nie jest z kolei samą przyjemnością... ■

rodzina, małżeństwo i życie • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 27


„Naprawdę Ją widziałam” Matka Boża rzeczywiście ukazała się Bernadecie. 151 lat temu, 18 stycznia 1862 r., ordynariusz Tarbes, bp Bertrand-Sévere Laurence, oficjalnym dokumentem, zwanym „Mandement”, uroczyście potwierdził prawdziwość objawień w Lourdes. Ks. Jan Robakowski, Lourdes

Postawa Kościoła wobec objawień prywatnych Mówiąc o objawieniu w Lourdes, należy pamiętać, że wierni nie są zobowiązani w sumieniu do wiary w nie. Jest to objawienie prywatne i nawet jeśli zostało uznane przez Kościół, to nie należy ono do depozytu wiary zawartego w Objawieniu publicznym: Tradycji i Piśmie Świętym, które zakończyło się wraz ze śmiercią ostatniego z Apostołów. Kościół jest bardzo ostrożny w uznawaniu prywatnych objawień. Czyni to rzadko, po długich i bardzo skrupulatnych badaniach. Na przykład objawienia w Gietrzwałdzie zostały uznane w 1977 r., czyli dopiero po stu latach. Objawienia we Francji Zgodnie z zasadą: „gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” – wszystkie cztery wielkie objawienia uzna-

ne przez Kościół w XIX w. miały miejsce we Francji: – 27 listopada 1830 r. w Paryżu, s. Katarzynie Labouré zostaje objawiony Cudowny Medalik. – 19 września 1846 r. objawiła się Maryja w La Salette. – Od 11 lutego do 16 lipca 1858 r. miały miejsce objawienia w Lourdes. – 17 stycznia 1871 r. Maryja objawiła się w Pontmain. Znany mariolog francuski o. René Laurentin, w czasie pobytu w Częstochowie, widząc tłumy ludzi czekających w długich kolejkach do spowiedzi, powiedział: „Teraz rozumiem, dlaczego Matka Boża nie ukazywała się w Polsce tak często jak we Francji. Wasz naród, mając właściwe poczucie zła grzechu, nie potrzebował tak bardzo Jej upomnień do nawrócenia i pokuty, do życia po chrześcijańsku”.

28 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • miejsca maryjne


Z kolei ks. Patrick Jacquin oficjalnie przyznał, że dla niego, kapłana z Paryża i ze zbuntowanego pokolenia lat 60., cała maryjna pobożność jawiła się jak wielkie nieporozumienie, jak zabobon. Z takim nastawieniem przyjechał on w 1997 r. do Lourdes, by zostać rektorem tego najsłynniejszego na świecie sanktuarium maryjnego. Dopiero jednak wyjazd do Częstochowy sprawił, że wrócił całkowicie nawrócony. Jako pobożny pielgrzym zrozumiał, jak ważną rolę w Bożej ekonomii zbawienia odgrywa Maryja. Droga do uznania Objawień w Lourdes 28 lipca 1858 r. bp Laurence powołał specjalną komisję kanoniczną do dokładnego zbadania autentyczności i charakteru wydarzeń, które miały miejsce od 11 lutego do 16 lipca w grocie massabielskiej. Prace komisji trwały trzy i pół roku. Komisja przesłuchiwała wielokrotnie Bernadetę, jak i wiele innych osób, które były świadkami jej ekstazy i życia. Jednocześnie profesor wydziału medycznego z Montpellier, dr Vedrgez, badał wszystkie przypadki uzdrowień z chorób nieuleczalnych, które nastąpiły w grocie. Ostatecznie, 18 stycznia 1862 r., w święto Katedry św. Piotra w Rzymie, bp Laurence, w dokumencie Mandement uroczyście stwierdził: „Po wezwaniu światła Ducha Świętego i pomocy Najświętszej Maryi Panny, oświadczamy, że Niepokalana Maryja, Matka Boża, rzeczywiście ukazała się Bernadecie Soubirous 11 lutego 1858 r. i w następne dni, razem 18 razy, w grocie massabielskiej k. Lourdes”. Następnie dodaje: „Pragnąc wypełnić wolę Najświętszej Dziewicy, wielokrotnie wyrażaną podczas objawień, postanawiamy pobudować sanktuarium ku Jej czci na terenach groty”. Biskup celowo na opublikowanie tego dokumentu wybrał datę 18 stycznia 1862 r., bo w tym dniu przypadało święto Katedry św. Piotra w Rzymie. Pragnął w ten sposób oddać zasłużony hołd papieżowi Piusowi IX, który bardzo dużo wycierpiał od wrogów Kościoła. Papież ten ogłosił dogmat o Niepoka-

lanym Poczęciu Maryi, który został po czterech latach potwierdzony przez samą Matkę Bożą podczas objawień w Lourdes. Bazylika Niepokalanej Matka Boża prosiła o kaplicę, a wystraszona Bernadeta, aby uzyskać zgodę „groźnego” proboszcza, dyplomatycznie dodała: „choćby taką malutką”. Jednak biskup, uznawszy prawdziwość objawień, polecił wybudować wspaniałą kaplicę, godną Królowej nieba i ziemi, która w późniejszym czasie, decyzją papieża, otrzymała tytuł bazyliki Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. ■

miejsca maryjne • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 29


Życiowa latarnia

Br. Bruno Paterewicz OCist www.biblia.rycerz.info

Kościół – oblubienica Słowa Wcielonego, dzięki światłu Ducha Świętego nie ustaje w wysiłku wsłuchiwania się i coraz lepszego rozumienia tego, co Bóg mówi za pomocą Pisma Świętego. Robi to po to, aby swoje dzieci – wszystkich ochrzczonych karmić Bożym słowem i w ten sposób ukształtować w nas człowieka nowego. Codzienne, uważne studium Biblii, wraz z medytacją i czytaniem komentarzy, to właściwa droga do osiągnięcia tego celu. 1 lutego  Mk 4,26-34  Wspólnym mianownikiem obu ewangelicznych przypowieści jest cnota cierpliwości. Cierpliwość nie jest dziś w cenie, a więc tym bardziej warto iść pod prąd i wyrobić w sobie odpowiednią postawę. 2 lutego Łk 2,22-40  Bóg, w przeciwieństwie do człowieka, jest wierny złożonym przez siebie obietnicom. Wiedzieli o tym Symeon i Anna. Oboje oczekiwali „pociechy Izraela”, podobnie jak i dziś wielu czeka na odmianę życiowej doli. Oni odnaleźli ją w Jezusie, a ty? 3 lutego Łk 4,21-30  Bywa, że łatwiej jest nam się otworzyć przed nieznajomym niż przed przyjacielem. Zdarza się, że spowiednika szukamy w innym mieście, byle nas nie znał. Mieszkańcy Nazaretu znali Jezusa i ta znajomość stanowiła trudność. Czy z nami jest podobnie? 4 lutego  Mk 5,1-20  Jezus uwolnił opętanego, a ludzie „zaczęli Go błagać, żeby odszedł z ich krainy”. Niezrozumiałe! Z przyjęciem Jezusa wiąże się gotowość na całkowitą reorganizację życia. A do tego zbytnio się nie kwapimy. 5 lutego  Mk 5,21-43 „Moc wyszła od Niego”, kiedy dotknęła się Go kobieta potrzebująca uzdrowienia. Spróbuj i ty dotknąć Jezusa z wiarą. Jeśli będzie wystarczająco mocna, to i twoje życiowe rany przestaną krwawić. Spróbuj! 6 lutego  Mk 6,1-6  „I nie mógł tam dokonać żadnego cudu, tylko uzdrowił kilku chorych". Większym cudem jest nawrócenie i rozbudzenie wiary niż jakiekolwiek uzdrowienia fizyczne. Dlatego owo „tylko” tak nas zaskakuje. 7 lutego  Mk 6,7-13 Tak jak Apostołowie „wyrzucili wiele demonów i namaścili olejem wielu chorych”, tak dziś uczniowie Chrystusa są wezwani do kontynuowania tej misji. Czy pójdziesz i ty? 30 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • żyjąc słowem

8 lutego  Mk 6,14-29 Autorytety, choć są dziś na liście społecznych deficytów, poruszają nas i zmuszają do intelektualnego wysiłku. Słowa, myśli, idee trafiają w nasze serce i domagają się refleksji. Podobnie było z Janem i Herodem, który, ilekroć słuchał tego pierwszego, „odczuwał niepokój, a jednak słuchał go chętnie”. 9 lutego  Mk 6,30-34  Brak wyrazistego przywódcy, pasterza skutkuje wieloma innymi brakami na różnych życiowych płaszczyznach. Jezus doskonale o tym wie i dlatego, litując się nad przychodzącymi ludźmi, „nauczał ich”. 10 lutego Łk 5,1-11 Jezus spotkał się z przyszłą Skałą, na której miał zbudować Kościół. Zamienił kilka zdań z Piotrem i uczynił cud. Reakcją Piotra nie była jednak ufność, ale doświadczenie przejmującego lęku. W obliczu naszych życiowych wyzwań Bóg mówi: „Nie bój się”. Podejmij zadanie. Ja będę z tobą. 11 lutego  Mk 6,53-56  Do Jezusa, wszędzie gdzie przebywał, „przynosili chorych”, a On ich leczył. W chorobie splatają się koleje cierpiących z losami opiekunów. Z tej więzi rodzi się miłość, która wzrusza Jezusa i skłania do cudu uzdrowienia. 12 lutego  Mk 7,1-13 Praktyki pobożnościowe są wyrazem wiary. Ale bywa, że to, co nazywamy wiarą, jest schematem. O miłośnikach religijnych nawyków Izajasz, mówi, że Boga „czczą tylko wargami, ale sercem są daleko...”. 13 lutego  Mt 6,1-6.16-18 Zaczynasz kolejny Wielki Post od lekcji pokory. Trzy słowa w tym czasie są jak życiowe latarnie: jałmużna, modlitwa i post. Niech staną się twoją autentyczną codziennością, a nie będą tylko „na pokaz”. 14 lutego Łk 10,1-9 Chrześcijanie są posłani „jak jagnięta między wilki”. Opowiedze-


nie się za Chrystusem prędzej lub później będzie wymagało publicznego świadectwa. Nie bój się! Tuż po twoim świadectwie przyjdzie Jezus. 15 lutego  Mt 9,14-15 Pytanie uczniów Jana o to, „dlaczego uczniowie Jezusa nie poszczą”, demaskuje ich stosunek do religijnych praktyk. W ich mniemaniu trzeba je wypełniać niezależnie od postawy serca. Nie tak jest z uczniami Chrystusa. Najpierw odpowiedz sobie na pytanie, dlaczego pościsz, a dopiero potem pość! 16 lutego Łk 5,27-32  „Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami”? Bo taki jest Jezus i taki ma być Jego uczeń. Człowiek wiary nie boi się, że się ubrudzi grzechami i słabościami ludzi z tzw. marginesu. To dopiero jest miłość. 17 lutego Łk 4,1-13 Możesz być po najlepszej spowiedzi, po wspaniałej modlitwie, po cudownym doświadczeniu wspólnoty, możesz – jak Jezus być „pełen Ducha Świętego”; a szatan – odwieczny przeciwnik Boga i człowieka znów przypuści atak. Nie da za wygraną. Ufaj, Bóg jest w tej walce z nami. 18 lutego  Mt 25,31-46  Bóg utożsamia się z człowiekiem. „Wszystko, co zrobiliście dla jednego z tych najmniejszych moich braci, zrobiliście dla Mnie”. Jeśli sercem przyjmiesz te słowa, to nic w twoich relacjach z innymi nie pozostanie jak dotąd. 19 lutego  Mt 6,7-15  „Ojcze nasz, któryś jest w niebie”, to słowa naszego wczoraj, naszego dziś, i – daj Boże – naszego jutra. Powtarzane z ufnością stają się ciałem. A o to przecież chodzi! 20 lutego Łk 11,29-32 Gdyby na moich oczach dokonał się cud, to bym uwierzył – tak mówi wielu. „Domagają się znaku”. Bóg, choć jest większy od doświadczenia zmysłowego, także przez nie daje się poznać. Trzeba otwartości. 21 lutego  Mt 7,7-12 Pukanie, szukanie i proszenie wymaga dużej dozy pokory. Zderzenie własnych braków z poczuciem samowystarczalności rodzi frustrację. Wyciąganie ręki i zwrócenie się o pomoc do drugiego człowieka dla wielu nie jest prostą spra-

wą. Ale Jezus mówi: „Kto prosi, otrzymuje”. Warto więc się przemóc. 22 lutego  Mt 16,13-19  Będę wiedział, kim jestem, jeśli odpowiem na pytanie, kim dla mnie jest Jezus? Daj Boże, bym mógł z ufnością i całą determinacją powtórzyć za Piotrem: „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga Żywego”. To wyznanie wiary jest fundamentem życia godnego nieba! 23 lutego  Mt 5,43-48 Trudne to zadanie: „módlcie się za waszych prześladowców”. Łatwiej jest ich przekląć, wyrzucić z domu, wykasować z telefonu i zobojętnieć. Nie! „Módlcie się”, dopiero wtedy będziecie synami Najwyższego. 24 lutego Łk 9,28b-36 Apostołowie „zobaczyli Jego chwałę” i usłyszeli głos świadectwa Ojca. Miało to przygotować ich na zderzenie z rzeczywistością śmierci krzyżowej Mistrza. Serce zawsze postrzega więcej niż pozwalają doświadczyć zmysły. 25 lutego Łk 6,36-38  „Bądźcie miłosierni”, to znaczy – zobaczcie prawdę o samych sobie i nie noście nosa zbyt wysoko. Czyńcie innym tak, jakbyście chcieli, by wam czyniono. 26 lutego  Mt 23,1-12 Pozorowanie, także w sprawach wiary, czasem pomaga zbudować pozycję społeczną, religijną, wśród krewnych czy we wspólnocie. Ale jest to jak domek z piasku lub kolos na glinianych nogach. Bowiem „kto się wywyższa, będzie poniżony”. Nie martw się, Bóg zawsze zna prawdziwe intencje serca. 27 lutego  Mt 20,17-28 Matka synów Zebedeusza pokłoniła się Jezusowi i „o coś prosiła”. Dar złożony Bogu lub ludziom, za który domagamy się rekompensaty, przestaje być darem. Staje się towarem. Człowiek, który prawdziwie kocha, jest zdolny złożyć w ofierze samego siebie. 28 lutego Łk 16,19-31 Kapłani głoszący kazania, misje, to dzisiejsi prorocy. Ludziom bogatym „w świat i to, co jest na świecie” może się wydawać to mało przekonywujące. O nich Ewangelia mówi, że „nawet gdyby ktoś powstał z martwych, także nie dadzą się przekonać”. Bogactwo, otwierając wiele dróg, może zamknąć tą najważniejszą – do życia wiecznego. ■ żyjąc słowem • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 31


Wpływ Kościoła na kulturę Polski w średniowieczu Łukasz Domitrz Dziś w Europie często zapomina się o znaczeniu, jakie wywarł w jej dziejach Kościół. Dotyczy to również Polski. Bez chrześcijaństwa nie byłoby współczesnej kultury: nauki, filozofii, edukacji, historiografii, literatury i sztuki. Kościół, nauka i filozofia Po przyjęciu przez Polskę chrztu przybyli do naszego kraju duchowni z Europy Zachodniej. Na dworach książęcych oraz przy powstających parafiach i klasztorach zaczęły rozwijać się ośrodki naukowo-intelektualne. Rodzący się polski Kościół przyjął prądy myślowe panujące na zachodzie Europy. Ich głównymi cechami były: teocentryzm – stawianie Boga w centrum życia i działalności człowieka, uznanie władzy i porządków feudalnych za pochodzące od Boga oraz uznanie nienaruszalności dogmatów wiary, ale też możliwości ich rozumowego udowodnienia przy wykorzystaniu metod Arystotelesa. Rozwój nauki, głównie teologii i filozofii, rozpoczął się w Polsce w XII w. i trwał niemal do końca średniowiecza (XV-XVI w.). W polskim Kościele upowszechniły się dwa kierunki w postrzeganiu wiary, które dla kultury miały duże znaczenie – pokutniczy, promujący ascezę, i bardziej liberalny, skupiający się w większym stopniu na uczynkach. Nie bez znaczenia okazały się z czasem europejskie hasła odnośnie do reform politycznych i religijnych (XIV-XVI w.), takie jak: sprzeciw wobec ludzkich ograniczeń w postrzeganiu Boga i świata (poglądy Williama Ockhama), teoria o suwerenności ludu (poglądy Marsyliusza z Padwy), dostrzeżenie możliwości oporu poddanych wobec tyranii (poglądy Dantego Alighieri), czy też tezy o konieczności reform w Kościele (poglądy Giarolamo Savonaroli i Jana Husa). Będący pod ich wpływem Stanisław ze Skalbmierza opracował tezę o wojnie obronnej, jako jedynej sprawiedliwej. Polski uczony Paweł Włodkowic, broniąc praw

kraju Piastów na soborze w Konstancji (1414-1418), wykazał, że wszystkie narody, również pogańskie, mają prawo do suwerenności i życia w pokoju. Poglądy humanistyczne upowszechniali w tym czasie w Polsce obcokrajowcy – przybyły z Włoch Filippo Buonaccorsi i Niemiec Konrad Celtis oraz Polacy – Grzegorz z Sanoka i starający się o poprawę położenia chłopów Jan z Ludziska. Prekursorem reformy Kościoła w Polsce był Mateusz z Krakowa. Nauki inne niż teologia i filozofia rozwijały się w Europie i w Polsce słabiej. Znaczący wpływ w późnym średniowieczu mieli tu jednak również polscy uczeni. W powstałym ok. 1270 r. dziele Perspektywa Witelo zawarł całą wiedzę z dziedziny matematyki i optyki. Pozycja ta była podstawą nauk ścisłych aż do XVII w. Marcin Król z Żórawicy napisał kilka dzieło liczbach ułamkowych, geometrii oraz pracy modernizującej tablice astronomiczne. Jakub Parkoszowic był natomiast autorem pierwszego traktatu o ortografii polskiej. Na przełomie XV i XVI w. rozpoczął swoją karierę naukową wybitny polski fizyk i astronom – Mikołaj Kopernik, znany z odkrycia ruchu Ziemi wokół Słońca. Wpływ polskich średniowiecznych uczonych, będących pod dużym wpływem nauki Kościoła, jest dziś często zapominany. Edukacja chrześcijańska Między XI a XV w. powstało w Europie wiele uniwersytetów i akademii: pierwszy w Bolonii (1088), kolejne m.in. w Paryżu (nazwany Sorboną), Oksfordzie, Cambridge, Modenie, Padwie, Rzymie, Orleanie, Florencji, Valladolid, Pradze, Wiedniu, Peczu, Heidelbergu, Kolonii, Obudzie (dzisiejszy Budapeszt), Erfurcie, a także w 1364 r. w Krakowie – Akademię Krakowską, wzorowaną na uczelni bolońskiej. Akademię ufundował król Polski Kazimierz Wielki. Utworzono na niej 11 katedr (osiem prawniczych, dwie medyczne i jedna sztuk wyzwolo-

32 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • wiara na ziemiach polskich


nych). Uczelnia miała kształcić przyszłe elity państwa – szlachtę, możnowładztwo i duchowieństwo. Akademię podporządkowano Kościołowi, a bezpośredni nadzór nad nią sprawował biskup krakowski. Początkowo rozwój uczelni zahamowały rządy Ludwika Węgierskiego, który w ogóle się nią nie interesował. Ożywienie spowodowała opieka ze strony Jadwigi Andegaweńskiej, która przekazała Akademii w testamencie swój majątek. W 1406 r. uniwersytet, jako pierwszy w Europie, wzbogacił się w samodzielne katedry matematy-

byli duchowni, a uczniami dzieci płci męskiej, głównie szlachty-rycerstwa oraz możnowładztwa. Nauczano po łacinie. Uczono siedmiu przedmiotów sztuk wyzwolonych, podzielonych na dwa stopnie: trivium (gramatyka, retoryka i dialektyka) oraz quadrivium (muzyka, geometria, arytmetyka i astronomia). Wykształcenie stwarzało perspektywy dalszej kariery, zarówno świeckiej, jak i duchownej. Możni szybko dostrzegli jego znaczenie, toteż wśród wyższych warstw w XII-XVI w. upowszechnił się zwyczaj posyłania dzieci do szkół. Niestety, biedniejsze klasy społeczne, z mieszczaństwem i chłopstwem na czele, długo jeszcze tkwiły w analfabetyzmie. Polska historiografia i literatura

ki i astronomii. Późniejsze lata były dla uczelni jeszcze bardziej pomyślne. Studiowali w niej studenci z całej Europy. Znanymi rektorami Akademii byli wówczas Stanisław ze Skalbmierza i Paweł Włodkowic, a spośród wybitnych absolwentów warto wymienić Mikołaja Kopernika. Akademia Krakowska, podobnie jak i inne powstałe w średniowieczu uczelnie, istnieje do dziś. O wpływie Kościoła na powstanie i rozwój tych uczelni nie zawsze się jednak pamięta. Szkolnictwo w średniowieczu to nie tyle uniwersytety, co przede wszystkim szkoły parafialne i przyklasztorne. Nauczycielami w nich

Historiografia i literatura, jak żadne inne dziedziny, związane były w średniowieczu z Kościołem. Dzieła tworzyli przede wszystkim duchowni, a panującym prądem literackim był wspomniany już teocentryzm. Pisano głównie po łacinie, rzadziej i dopiero w późnym średniowieczu po polsku. W Polsce rozwijały się podobne gatunki literackie, co w innych krajach europejskich: kroniki, roczniki, żywoty, pieśni religijne, kazania, eposy rycerskie oraz wiersze. Warto wymienić najważniejsze dzieła polskich średniowiecznych autorów. Kronika polska Galla Anonima, Kronika Wincentego Kadłubka, Kronika (właściwie Roczniki czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego) Jana Długosza, pieśni religijne, rycerskie i świeckie – Bogurodzica, Pieśń Maura autorstwa Piotra Włostowickiego, Pieśń o Wiklefie Jędrzeja Gałki z Dobczyna, Epitafium na śmierć Zawiszy Czarnego Jakuba Świnki, Lament Świętokrzyski (Żale Matki Boskiej pod krzyżem) oraz Żołtarz Jezusów Władysława z Gielniowa, utwory literackie – najstarsze dokumenty prozatorskie w naszym rodzimym języku – Kazania Świętokrzyskie, wiersze dydaktyczno-religijne – Rozmowy Mistrza Polikarpa ze Śmiercią i Skarga umierającego oraz wiersze o charakterze satyryczno-obyczajowym – O zachowaniu się przy stole Przecława Słoty, Satyra na leniwych chłopów. W XV w. z inicjatywy królowej Zofii Holszań-

wiara na ziemiach polskich • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 33


skiej powstał pierwszy przekład Pisma Świętego na język polski – Biblia Królowej Zofii. Jednym z jego autorów był kapelan królowej – Andrzej z Jaszowic. Dokonano również przekładu Księgi Psalmów, który nazwano Psałterzem Puławskim. Na przełomie XV i XVI w. pojawiły się utwory będące zapowiedzią nowej epoki, do których zaliczamy – Memoriał o uporządkowaniu Rzeczypospolitej Jana Ostroroga oraz pierwszy polski dramat – Historyę o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim Mikołaja z Wilkowiecka. Wymienione zostały jedynie najważniejsze dzieła, ale dobitnie pokazujące znaczenie polskiego Kościoła w dziedzinie historiografii i literatury. Sztuka romańska i gotycka Ogromny był także wpływ chrześcijaństwa na sztukę w kraju Piastów. Od momentu chrystianizacji masowo budowano najpierw drewniane, a później murowane, świątynie, klasztory, ale również wały obronne, twierdze, grody, a potem także miasta. Do Polski stopniowo przenikały najważniejsze zachodnie style w sztuce – romański i gotycki. Styl romański, charakteryzujący się budowaniem świątyń na planie krzyża łacińskiego lub rotundy, z grubymi, masywnymi murami budowli, małymi oknami, surowością formy, geometrycznością, oszczędnością dekoracji, której służyły portale, stosowaniem biforiów i triforiów oraz dachami dwuspadowymi, upowszechnił się w Polsce już w XI w. Styl gotycki, charakteryzujący się budowaniem ogromnych, monumentalnych budowli (głównie katedr i zamków), wznoszeniem podstaw świątyń na planie krzyża, stosowaniem w nich systemu halowego i bazylikowe-

go, strzelistością (podyktowaną chęcią wznoszenia się do Boga) i smukłością budowli, szkieletowym, opartym na przyporach, z zastosowaniem filarów i żeber wewnątrz, systemem ich konstrukcji, wykorzystywaniem sklepień – krzyżowo-żebrowych, wachlarzowych, siateczkowych, gwiaździstych, kryształowych i palmowych, stosowaniem cegły jako podstawowego materiału budowlanego oraz występowaniem okien (z ozdobnymi witrażami), portali i innych elementów zakończonych ostrymi łukami, upowszechnił się w Polsce w XIII w. i trwał aż do XVI w. Sztuka średniowiecza – romańska i gotycka jest świadectwem zakorzeniającej się w kraju Piastów wiary chrześcijańskiej. Ukazywała ludziom piękno i znaczenie wydarzeń opisywanych w Piśmie Świętym oraz przybliżała ich do Boga. Kościół a średniowiecze Kościół, jako warstwa wpływowa, ale też najlepiej wykształcona, decydował o prądach myślowych obecnych w nauce i filozofii. Podległe duchowieństwu uniwersytety oraz szkoły parafialne i przyklasztorne wychowywały późniejsze elity kraju. Księża i zakonnicy zajmowali się też historiografią oraz literaturą. Sztuka średniowiecza, głównie romańska i gotycka, była także pod ogromnym wpływem prądów panujących w Kościele – odzwierciedlała jego naukę. Dziś, w czasie postępującej laicyzacji, o wkładzie chrześcijaństwa w rozwój kultury europejskiej, w tym polskiej, trzeba przypominać. Zasługi Kościoła dla jej rozwoju w niezmiernie ważnym dla niej okresie – średniowieczu – są nieocenione. ■

34 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • wiara na ziemiach polskich


po co gromnica? Bogdan Nowak

Zbliżała się uroczystość Matki Boskiej Gromnicznej. Pani Kowalska postanowiła pójść tego dnia do kościoła ze wszystkimi swoimi dziećmi. Nie chciała ich zostawić samych, ale i też nie wyobrażała sobie nie uczestniczyć w tym święcie Maryjnym we Mszy świętej. Wyjęła świecę ze starej komody. Zauważył to synek Władek i zawołał: – Co to, znowu nie ma prądu? – Ależ nie, Władku, przygotowuję gromnicę do kościoła. – Gromnicę? – Tak, ta duża świeca nazywa się gromnicą. – A dlaczego? – Bo w czasie burzy zapalamy ją i modlimy się o obronę przed gromami, czyli piorunami. – To taki piorunochron? – Synku, co ty wymyślasz. Piorunochron jest przecież na dachu. Po chwili Władek zaciekawiony tą niezwykłą świecą znów postawił pytanie: – Mamusiu, dlaczego właśnie idziemy na tę Mszę świętą z gromnicą? – O, to bardzo stary i piękny zwyczaj o głębokiej treści i dużej symbolice. – Opowiedz, mamo, opowiedz! – zawołali Władek i Joasia. – Otóż, gdy Pan Jezus narodził się w marnej grocie betlejemskiej, to tylko biedni pastuszkowie przyszli Go powitać. Oprócz nich, Matki Najświętszej i św Józefa nikt wtedy na świecie nie wiedział, że Chrystus już się urodził. Wprawdzie Mędrcy ze Wschodu na podstawie różnych badań i obliczeń dowiedzieli się o przyjściu Boga i przybyli złożyć pokłon Dziecinie Bożej, ale to było później. – To była uroczystość Trzech Króli – zauważa Joasia. – Tak, Joasiu – potwierdza pani Kowalska i dodaje: – Maryja była osobą bardzo skromną. Faktu narodzin Jezusa nie rozgłaszała, ale chciała być posłuszną prawu religijnemu, jakie obowiązywało wszystkie matki izraelskie.

W określonym dniu zaniosła małego Jezusa do świątyni. Był taki zwyczaj, że każdego pierworodnego syna zanoszono do kościoła i ofiarowywano Bogu, a potem wykupywano z rąk kapłana. – Już wiem – przerwał Władek – Matka Boża dała parę gołąbków. – I znów macie rację – stwierdziła z zadowoleniem Kowalska. – A co ze świecą? – z niepokojem zapytała Joasia. – Światło symbolizuje wiarę w Boga. I tego Boga – Człowieka, którego kiedyś Matka Boska zaniosła do świątyni, dzisiaj wyobraża świeca zwana GROMNICĄ. Na pamiątkę tamtego wielkiego wydarzenia, jakim było oficjalne przedstawienie Pana Jezusa światu, idziemy w tym dniu na Mszę świętą z gromnicami. – A do czego jeszcze służy gromnica, mamusiu? – pyta zaciekawiona mała Joanna. – Zapalamy gromnicę w czasie burzy i w okresie innych nieszczęść, których w życiu nie brakuje, na znak wiary, że nic się nie stanie, gdy przy nas jest Chrystus Pan. – Widziałam, jak dziadek podał umierającej babci gromnicę... – dodała od siebie ciekawa wszystkiego Joasia. – Widzicie, drogie dzieci, do gromu możemy też porównać przyjście na świat Boga. Życie Jezusa było jasne jak błyskawica i jak piorun zburzyło dawny układ ziemski. Właśnie dlatego, gdy człowiek żegna swoje doczesne pielgrzymowanie i przechodzi do życia wiecznego, też do ręki otrzymuje gromnicę. – Czyli światło przedstawiające Jezusa, które ma oświecić drogę na tamten świat – zakończył rozmowę Władek, pojmując istotę święta Maryjnego obchodzonego w dniu 2 lutego. – No, to idźmy już do kościoła, bo się spóźnimy – rzekła pani Kowalska do swoich dzieci zadowolona, że szybko zrozumiały tajemnicę świecy zwanej gromnicą. ■

refleksja miesiąca • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 35


Jezus – Jedyny Nauczyciel Tekst pochodzi z książki: S. Zatwardnicki, „Katolicki pomocnik towarzyski, czyli jak pojedynkować się z ateistą”, Warszawa 2012.

Panna na wydaniu będzie musiała na nią odpowiedzieć. Może oczywiście kochać wszystkich nauczycieli religijnych platonicznie, ale już nie Jezusa, który wyłamał się z szeregu tamtych i przedstawił się jako najlepszy kandydat. Pewna stara panna kochała czterech mężczyzn jednocześnie miłością platoniczną, bez zobowiązań. Podziwiała ich z daleka, daleka od zaangażowania się w bliższe poznanie któregokolwiek z nich. Gdyby kazano jej jednego spośród nich wybrać, nie umiałaby zdecydować. Pewnego dnia jednak jeden z mężczyzn, zupełnie dla niej niespodziewanie, oświadczył się jej. Poproszona o rękę poczuła się nieswojo, była nawet zła, że każe jej podejmować decyzję o tak daleko idących konsekwencjach. Propozycja Jezusa Otóż ową panną są dziś ci, którzy, ustawiwszy Jezusa w jednym szeregu religijnych przywódców, podziwianych z bezpiecznej odległości, myślą, że uda się Go spacyfikować. Owi ustawiacze wychowani w kraju o tradycji chrześcijańskiej w głębi serca podejrzewają, że słowa Jezusa roszczą pretensje do czegoś więcej niż słowa pozostałych: „Dlaczego ludzie – nie obrażają się, słysząc imiona Buddy, Mahometa czy Konfucjusza? Powód jest taki, że ci inni, w przeciwieństwie do Jezusa, nie uważali się za Boga. To właśnie odróżnia Jezusa od innych założycieli wielkich religii”. Jak mężczyzna z opowiastki poprosił niezdecydowaną pannę o rękę, tak Mężczyzna z Nazaretu złożył pewną propozycję, na którą trzeba odpowiedzieć. Nie pomoże odsuwanie w czasie tej decyzji i tłumaczenie, że najpierw trzeba by poznać wszystkich kandydatów. Słowa i czyny Jezusa nie pozostawią człowieka w spokoju, dopóki nie odpowie on na nie albo przyjęciem ich, albo odrzuceniem. Żaden z przywódców religijnych nie wypowiedział takich słów jak Jezus, i nie wzywał do odpowiedzi tak daleko idących.

Taki na przykład Budda nie dość, że nie uważał się za Boga, to jeszcze – „umyślnie unikał jakichkolwiek wypowiedzi na temat istnienia czy nieistnienia Boga”. W gruncie rzeczy, żeby poważnie porównywać Buddę z Jezusem, trzeba by najpierw wyrzec się wiary w chrześcijańskiego Boga, bowiem buddyzm nie przyjmuje koncepcji Boga osobowego (a co za tym idzie, nie uznaje wcielenia Boga) którą chrześcijanie odczytują za dokonaną w Jezusie – Synu Bożym. Z kolei w odróżnieniu od Buddy Jezus „niewątpliwie był świadom, iż jest człowiekiem posiadającym tożsamość Boga”. Jezus nauczycielem Przysłuchajmy się pobieżnie słowom Jezusa. Zacznijmy od tego, że twierdzi, iż jest „zmartwychwstaniem i życiem”, że ten, kto w Niego wierzy, będzie żył wiecznie. Trudno sobie wyobrazić, by jakiś człowiek mógł coś takiego powiedzieć o sobie. Tym mniej dziwi więc to, co Rabbi z Nazaretu mówi: „Ja jestem drogą, i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie”. Niezwykłe słowa dowodzą, że Jezus wie doskonale, nie tyle wskazuje – jak inni religijni przywódcy – drogę dojścia do Boga, ile sam jest tą drogą, i to jedyną. W innym miejscu czytamy: „Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca”. Zatem pytanie o różnicę między Jezusem a Ojcem w kontekście słów: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” wydaje się retoryczne. Ktoś, kto byłby tylko człowiekiem, a zarazem mówił takie rzeczy jak Jezus, nie mógłby być wielkim nauczycielem moralności. Byłby albo szaleńcem – niczym człowiek, który utrzymuje, że jest sadzonym jajkiem – albo szatanem z pie-

36 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • trudności religijne


kła rodem. Trzeba wybierać. Ten człowiek albo był i jest Synem Bożym – albo szaleńcem, lub czymś jeszcze gorszym. Możesz kazać Mu zamilknąć, możesz na Niego napluć i zabić Go jako „wcielonego demona”, ale nie możesz tylko mówić bzdur, że nie był wielkim człowiekiem i nauczycielem. Jezus a inni nauczyciele W środowisku żydowskim, w którym naucza Jezus, trudno Jego naukę zestawić z czymkolwiek. Żaden inny rabbi ani nie głosił czegoś podobnego, ani nie robił tego w podobny do Jezusa sposób. Normą było, że uczniowie sami wybierali sobie nauczyciela. Zwykle wybierano tego, u którego najwięcej można było się nauczyć. W przypadku Rabbiego z Nazaretu było inaczej. Oto uczniów powołuje On sam, i to nadzwyczajną mocą. Kolejna różnica, mistrzowie rabinaccy gromadzili uczniów w jednym miejscu – Jezus wymaga porzucenia więzów rodzinnych i wędrowania za Nim. W systemie rabinackim uczeń mógł zmienić mistrza, Jezus tego nie przewiduje, co więcej, „stawia radykalne żądanie gotowości na cierpienie, a nawet na przyjęcie śmierci w Jego imię”. Tę myśl uwypukla Katechizm Ko-

ścioła Katolickiego: „Jedynie Boska tożsamość Osoby Jezusa może usprawiedliwić także Jego absolutne wymaganie: «Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie». Sam Jezus odróżnia siebie od innych nauczycieli, których zwyczaje i poglądy często krytykuje. Daje też swoją wykładnię woli Boga, twierdząc, iż ją zna. Jest kimś więcej niż przemawiającym w imieniu Pana prorokiem, jest „Boskim gwarantem swoich słów i czynów”. Głosi czas zbawienia i sugeruje, że rozpoczął się on wraz z Jego przyjściem na świat, toteż wyklucza wszelkie inne pośrednictwo zbawcze poza Nim. Do tej pory w centrum żydowskiego życia była Tora, od chwili, gdy Jezus zaczął nauczać – On sam. Taka zamiana była i jest dla Izraelity nie do przyjęcia, o czym świadczą wstrząsające słowa współczesnego żyda: „Uświadamiam sobie – powiada rabin Jacob Neusner – że jedynie Bóg może domagać się ode mnie tego, o co prosi Jezus”. Propozycja została złożona. Panna na wydaniu będzie musiała na nią odpowiedzieć. Może oczywiście kochać wszystkich nauczycieli religijnych platonicznie, ale już nie Jezusa, który wyłamał się z szeregu tamtych i przedstawił się jako najlepszy kandydat. ■

trudności religijne • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 37


1 grudnia 2012 – Dąbrowa Górnicza Dzień modlitwy i skupienia

z Polski 8 września 2012 – Lipina Rycerskie spotkanie modlitewne

W święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny we wsi Lipina odbyło się spotkanie Rycerstwa Niepokalanej, w którym wzięli udział rycerze z Białegostoku, Sokółki, Lipiny, Janowszczyzny i okolic. Organizatorkami były animatorki: Alicja Siemienowicz z Janowszczyzny oraz Joanna Winsko z Lipiny. Ks. Stanisław Niwiński, proboszcz parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy, przewodniczył modlitwie różańcowej, a następnie odprawił Mszę świętą. Po Eucharystii i wspólnej agapie rycerze otrzymali pasterskie błogosławieństwo.

Wspólnota rycerzy Niepokalanej z Dąbrowy Górniczej odbyła pielgrzymkę do Częstochowy, aby dziękować i prosić Królową Polski w intencji wspólnoty i w osobistych sprawach. W kaplicy klasztornej u Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi w Częstochowie o. Radosław Kramarski, opiekun wspólnoty, wygłosił dwie konferencje. W samo południe rycerze uczestniczyli w Eucharystii w Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze. Mszy świętej przewodniczył bp Marian Rojek, ordynariusz zamojsko-lubaczowski.

24-25 listopada 2012 – Ostróda IX Zjazd MI Polski Północnej

28 października 2012 – Białystok Jubileuszowa wystawa i wprowadzenie relikwii

Rycerze Niepokalanej formujący się przy białostockiej katedrze pw. Wniebowzięcia NMP zorganizowali wystawę 26 lat istnienia Rycerstwa Niepokalanej w parafii katedralnej. Na dziewięciu dużych planszach przedstawili dzieło założone przez św. Maksymiliana, a także ukazali sylwetkę Założyciela. W ostatnią niedzielę października odbyło się uroczyste wprowadzenie relikwii św. Maksymiliana do białostockiej katedry (sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia). Mszy świętej przewodniczył ks. infułat Stanisław Strzelecki. 38 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • kronika mi

Co jest fundamentem duchowości MI? Dlaczego św. Maksymilian mógłby być patronem Roku Wiary? Takie m.in. pytania padały podczas IX Zjazdu Rycerstwa Niepokalanej Polski Północnej. Gospodarzem spotkania był o. Janusz M. Szypulski, asystent prowincjalny MI i wiceprezes Rycerstwa Niepokalanej w Polsce. Spotkanie przebiegało pod hasłem: „Owocowanie świętości. 30 lat od kanonizacji św. Maksymiliana (1982-2012)”. Prezes MI w Polsce, o. Stanisław M. Piętka, wykazał, jakie znaczenie dla MI miała kanonizacja. O. Szypulski wskazał na jedność MI w różnorodności dzieł i działań. Natomiast o. Mirosław Bartos w homilii podjął temat duchowego dziedzictwa św. Maksymiliana. Podczas zjazdu została powołana Rada, która jako organ doradczy będzie współpracować z o. Szypulskim. W jej skład weszło kil-


ku prezesów okręgowych wspólnot MI oraz asystenci kościelni. Schola dziecięca z Ostródy ubogaciła zjazd, dając koncert W hołdzie św. Maksymilianowi.

żyli wspólnotę Rycerstwa w Korzeniowie. Idąc za myślą zmarłego proboszcza, ks. Stanisława, obecny proboszcz ks. Roman Deszcz przyczynił się do ufundowania i poświęcenia sztandaru, uważając to za powinność względem swojego Poprzednika. Jest to już 16. sztandar MI w diecezji tarnowskiej. 9-11 grudnia 2012 – Wąsosz Górny Renowacja misji

8 grudnia 2012 – Korzeniów Poświęcenie sztandaru MI

W uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP, w czasie Mszy świętej o godz. 14 pod przewodnictwem bp. Władysława Bobowskiego odbyło się poświęcenie sztandaru koła Rycerstwa Niepokalanej w parafii św. Anny w Korzeniowie. W uroczystości wzięło udział sześć pocztów sztandarowych MI i delegacje z 12 parafii. Wcześniej o. Antoni Karaś, redemptorysta, przez czterodniowe rekolekcje przygotowywał parafię na to wydarzenie. Tego dnia do Rycerstwa Niepokalanej przystąpiło pięć osób.

Apostolska Grupa Rycerska przeprowadziła rekolekcje adwentowe w sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Wąsoszu Górnym. Rekolekcje o charakterze renowacyjnym miały na celu pogłębić osobiste oddanie się Niepokalanej oraz lepsze poznanie tajemnicy wiary w Ojca, Syna i Ducha Świętego. Podczas tych dni członkowie grupy wraz z o. Piotrem M. Lenartem odwiedzili pobliskie więzienie, gdzie kilkanaście osób zawierzyło swoje życie Maryi, stając się Jej rycerzami. ■

Wielkopostne Rekolekcje dla dorosłych 15-17 lutego 2013 15-17 marca 2013 VI Rycerski Zjazd Rodzin 3-5 maja 2013 Rekolekcje i zjazdy odbywają się w Ośrodku Formacyjnym Rycerstwa Niepokalanej w Niepokalanowie Lasku. Zapewniamy nocleg i całodzienne wyżywienie. Zgłoszenia: Niepokalanów Lasek, ul. Teresińska 32 96-515 Teresin z dopiskiem „Rekolekcje MI”

Początki Rycerstwa Niepokalanej w parafii Korzeniów sięgają 1999 r., kiedy to ówczesny proboszcz, ks. Stanisław Mucha, przy współpracy z Julią Skrzynecką – prezes wspólnoty MI przy parafii św. Jadwigi w Dębicy – zało-

e-mail: lasek@maryjni.pl tel. +48 46 864 42 06 www.lasek.niepokalanow.pl

kronika mi • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 39


Iskierki

Nagroda dla polskiej monety Moneta „Europa bez barier” wyemitowana przez Narodowy Bank Polski zdobyła I miejsce na międzynarodowym konkursie „Coin of the Year” (COTY) i tytuł najbardziej inspirującej monety 2011 r. Wyróżnienie przyznano srebrnej monecie upamiętniającej 100-lecie Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi. Główny motyw dziesięciozłotówki to wybity alfabetem Braille'a nominał. Anglikański biskup został księdzem Były anglikański arcybiskup z Kanady przyjął katolickie święcenia kapłańskie. Ks. Peter Wilkinson ma 72 lata. Jest pierwszym kanadyjskim duchownym anglikańskim, który przeszedł na katolicyzm w ramach ustanowionych przez Benedykta XVI struktur kościelnych dla byłych anglikanów. Do katolicyzmu przekonała go książka Szukajcie tego, co w górze Józefa Ratzingera. Europejska Nagroda Życia Europejską Nagrodę Życia „Matki Teresy z Kalkuty” otrzymała pośmiertnie Chiara Corbella Petrillo. 28-letnia Włoszka zrezygnowała z chemioterapii, ponieważ oczekiwała potomstwa. Jej syn Francesco urodził się zdrowy, ona sama przegrała walkę z rakiem. W Italii została okrzyknięta nową św. Gianną Berettą Molla. Bożonarodzeniowy marsz dzieci Ponad tysiąc palestyńskich dzieci wzięło udział 6 grudnia w tradycyjnym marszu do bazyliki Bożego Narodzenia w Betlejem. Inicjaty40 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • iskierki

wa ma od najmłodszych już lat uczyć chrześcijańskie i muzułmańskie dzieci pokojowego współistnienia. Cyrk na placu św. Piotra Na placu św. Piotra w Rzymie na przełomie listopada i grudnia stanął namiot cyrkowy, zabytkowa karuzela oraz teatrzyk kukiełkowy. Są one symbolami świata cyrku, który przybywa w pielgrzymce do Watykanu w Roku Wiary. Niesłyszący kapłan w Kanadzie W Kanadzie po raz pierwszy wyświęcono na kapłana człowieka niesłyszącego. Matthew Hysell stracił słuch 18 lat temu. Ordynariusz diecezji Edmonton, do której należy neoprezbiter, podkreślił, że jest to bardzo ważny moment, zwłaszcza dla wspólnoty ludzi niesłyszących. Papież na Twitterze „Drodzy Przyjaciele, z radością łączę się z wami przez Twittera. Dziękuję za wasze liczne odpowiedzi. Z serca wam błogosławię”. Tak brzmiała pierwsza wiadomość, którą Benedykt XVI przesłał za pośrednictwem Twittera. Kilka dni po założeniu konta obserwowało je już ponad dwa miliony internautów.

Świece i bombki Caritas Caritas w całym kraju z okazji Bożego Narodzenia rozprowadzała świece Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom. W ubiegłym roku sprzedano ponad 3 mln świec, uzyskując ok. 19 mln zł, które zostały przekazane na rzecz ubogich. W Gnieźnie przygotowano nowy pomysł: bombki z napisem Caritas.


Pójdź za Mną

O. Sylwester M. Gąglewski OFMConv

Czym jest charyzmat franciszkański? Charyzmat franciszkański jest nierozerwalnie związany z założycielem naszego zakonu, św. Franciszkiem z Asyżu. Składa się na niego wiele elementów, które budują nasze życie. Oto niektóre z nich. Wspólnota „Pan dał mi braci” – powiedział św. Franciszek, stąd jednym z filarów naszego życia jest życie nie w pojedynkę, ale we wspólnocie, przynajmniej trzyosobowej. Chodzi m.in. o to, że w głoszeniu Ewangelii bardziej od słów przemawia świadectwo wzajemnej, braterskiej miłości. Życie wspólne to też ciągła okazja do ćwiczenia się w czynieniu sobie nawzajem dobra. Pokuta Jesteśmy świadomi swojej grzeszności i tego, że mamy trzech przeciwników: szatana, świat i ciało. Pokuta wyrażająca się w poście i umartwieniu hartuje naszą wolę i sprawia, że to my panujemy nad pożądaniami i grzechem, a nie one nad nami. Znając swoją słabość, z pomocą Bożą jesteśmy gotowi do najcięższych bojów.

Fot. br. K. Dzido OFMConv

Modlitwa „Bracia niech przede wszystkim starają się posiąść Ducha Pańskiego i otworzyć się na Jego święte działanie”. Każdy franciszkanin wie, że bez Jezusa nic nie możemy uczynić. To On obdarza nas mocą z góry do wszelkiego działania. Modlitwa, zwłaszcza Eucharystia, to miejsce spotkania z żywym Bogiem. Tu w sposób szczególny spotykamy Tego, któremu oddaliśmy życie.

Dla zainteresowanych życiem zakonnym

Dla młodzieży i studentów

Kuria Prowincjalna OO. Franciszkanów

1-3 lutego: Niepokalanów Lasek, dni skupienia (młodzież)

ul. Zakroczymska 1 00-225 Warszawa tel. 22 831 71 98

8-10 lutego: Białystok, dni skupienia (młodzież)

11-15 lutego: Smardzewice, rekolekcje powołaniowe (maturzyści i studenci)

www.dniskupienia.info.pl

pójdź za mną • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 41


Podziękowania Maryi Niepokalanej, św. Maksymilianowi i innym świętym Matko Niepokalana, serdecznie dziękuję i proszę o dalszą opiekę nad całą moją rodziną. 17 października 2012, Wiecznie kochający syn

5 lipca 2012, Joanna Maryjo Niepokalana, dziękuję Ci z całego serca za wszelkie łaski, które otrzymałam ja i cała moja rodzina. Wiele razy obiecałam, że podziękuję na łamach „Rycerza Niepokalanej” i dopiero dzisiaj to czynię. Od najmłodszych lat czytałam podziękowania, dzięki mojej kochanej babci, która była Twoją oddaną rycerką. Dziękuję za cudownego syna, za dobrego męża, za zgodę w rodzinie, za dobrą pracę, szczególnie dziękuję za to, że kiedy jechałam któregoś dnia zimą do pracy i na moment zamknęły mi się oczy, a samochód zjechał z pasa jezdni prawie do rowu, to miałam wrażenie, jakby ktoś trzymał kierownicę i skierował ją z powrotem na jezdnię. Szczęśliwie dotarłam do pracy.

Moja mama w 2007 r. dowiedziała się o chorobie nowotworowej. Przez prawie pięć lat przechodziła różne operacje, chemioterapię, liczne zabiegi. Raz było lepiej, a raz gorzej. W tym czasie zmarł tata. Zostałem sam z mamą. Rodzice byli przez prawie 35 lat w związku cywilnym. Tata otrzymał chrzest w Kościele grekokatolickim, zaś mama w katolickim. W domu ze sprawami dotyczącymi wiary było różnie. Tata był nałogowym alkoholikiem. Nasza rodzina dużo wycierpiała. Będąc na studiach wyższych, sam z własnej woli zwróciłem się w stronę wiary (Msza święta, literatura katolicka itp.). W okresie choroby mamy modliłem się o jej zdrowie. W pierwszym tygodniu listopada 2011 r. mama przestała samodzielnie wstawać. Pobyt w szpitalu, wezwania pogotowia ratunkowego były w tym okresie bardzo częste. W szpitalu lekarz zasugerował mamie, aby „załatwiła” sprawy z Panem Bogiem, kiedy jeszcze jest przytomna. Bardzo obawiała się tego, co ją czeka – śmierci. Spędziliśmy dużo czasu na rozmowie, modlitwie, aby z własnej woli zgodziła się na wezwanie księdza do domu. W trzecim tygodniu listopada odwiedził nas ks. proboszcz. Mama wyspowiadała się, przyjęła Komunię świętą, sakrament namaszczenia chorych. Jej stan pogarszał się. W ostatnim tygodniu listopada mama zmarła w szpitalu, po prawie półdobowej agonii. Śmierć nastąpiła w mojej obecności, w tym czasie cały czas wspólnie z mamą modliliśmy się. Dziękuję za tak pogodną śmierć dla mamy i łaskę nawrócenia dla niej.

42 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • podziękowania


9 listopada 2012, Darłowo, Anna Maria Dziękuję za otrzymaną kilka lat temu łaskę wiary, a także za uratowanie z niebezpieczeństwa wypadku drogowego, co wydarzyło się dwa tygodnie temu, gdy rano ok. godz. 6 jechałam rowerem. Było jeszcze ciemno i mało ludzi na ulicach. Za rondem jest przystanek autobusowy, stał tam autobus. Chciałam go wyminąć, ale kierowca włączył silnik. Pomyślałam, że zaraz ruszy, to może nie wymijać, tylko zaczekać, i rzeczywiście ruszył, tylko zamiast do przodu, pojechał do tyłu, prosto na mnie. Byłam za blisko, żeby wyminąć, chciałam zeskoczyć z roweru i uciec na bok, ale też nie zdążyłam, bo jeszcze przyspieszył. Tył autobusu uderzył w rower, przewróciłam się, a on jechał dalej. Koła były niebezpiecznie blisko. Przetoczyłam się do jezdni, pamiętam tylko uczucie żalu i myśl, że za chwilę wjedzie mi na nogi, ale udało mi się odsunąć poza zasięg kół. W tym momencie autobus wjechał mi na rower i zatrzymał się. Wstałam, byłam szczęśliwa, że nic mi się nie stało, mając świadomość, że byłam w niebezpieczeństwie. 12 listopada 2012, Warszawa, Katarzyna Wilk Pragnę podziękować Matce Bożej za dar macierzyństwa. Przez osiem lat starałam się o dziecko. Leczenie na nic się zdawało, pozostało mi tylko albo pogodzenie się z tym faktem, albo próba adopcji. Wybrałam to drugie. Po złożeniu dokumentów na adopcję i wstępnej rozmowie, dowiedziałam się, że nie mamy szans, gdyż po prostu jesteśmy za biedni i nie mamy wystarczającego wykształcenia. Według opinii nie poradzilibyśmy sobie z mężem z opieką nad dzieckiem. Byłam załamana. Jedyne, co mi zostało, to modlitwa. Poszłam na Stare Miasto, do kościoła, gdzie jest wystawiony Pan Jezus przez cały dzień. Chyba po raz pierwszy moja modlitwa była tak szczera i tak dramatyczna. Czułam się jak biblijna Anna, matka Samuela. I stało się, Bóg wysłuchał mojej modlitwy. Po drodze do domu kupiłam w aptece test ciążowy i okazało się, że jestem w stanie

błogosławionym. Lekarze, którzy znali mój przypadek, byli w szoku i nie wiedzieli, jak to wytłumaczyć. W uroczystość Wszystkich Świętych przyszły na świat bliźniaki, Kuba i Marta. Dzieci są zdrowe, za co z serca dziękuję dobremu Bogu. Wiem, że gdy prosimy ufnie i pokornie, to Pan Bóg nas wysłuchuje. Moje dzieci są tego dowodem. 13 listopada 2012, Kraków, Jakub C. Mój tata był zamieszany w sprawy podatkowe. W jakiś sposób oszukał urząd skarbowy. Nikt z nas o tym nie wiedział. Podczas rekolekcji dla studentów, w których uczestniczyłem w październiku, postanowiłem nawrócić się i wyrzucić z mojego komputera wszystkie nielegalne programy, filmy i muzykę. Było to dla mnie wielkie wyzwanie. Opróżnianie komputera, wyrzucanie i niszczenie płyt zajęło mi prawie całą noc. Po południu, gdy wróciłem z uczelni, do naszego domu zapukała policja, wysłana przez urząd skarbowy. Policjanci zabrali komputery do sprawdzenia. Byłem szczęśliwy i wdzięczny Bogu za to, że na komputerze nie było nic, do czego mógłby się ktoś doczepić. Zrozumiałem też, że Bóg jest wierny, gdy robimy coś z miłości do Niego, to On odpłaca nam w dwójnasób. 15 listopada 2012, woj. małopolskie, Jadwiga K. Dziękuję Niepokalanej Matce za Jej pomoc i opiekę. W maju 2002 r. wraz z mężem i dwójką małych dzieci wracaliśmy z pogrzebu mojej cioci. Ani ja, ani mój mąż nie przywiązywaliśmy wagi do spraw religijnych. Ciotka, może na jakiś miesiąc przed swoją śmiercią, powiedziała mi, że swoje cierpienie ofiaruje za naszą rodzinę i będzie prosić Matkę Bożą, aby użyła wszelkich sposobów, abyśmy powrócili do życia w Kościele. Przy tej okazji dała mi Cudowny Medalik i opowiedziała o nim. Nie mogłam odmówić jej i założyłam medalik na szyję. Gdy wracałam z pogrzebu, rozmawiałam z mężem na temat religijności ciotki i nawet trochę się z tego wyśmiewałam. Patrzyłam na medalik i stwier-

podziękowania • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 43


dziłam, że jak wrócę do domu, to go zdejmę i odłożę na półkę, do szkatułki z biżuterią. W tym momencie zauważyłam, że samochód z naprzeciwka zjeżdża wprost na nas. Nie było czasu, aby przed nim uciec, ściskałam medalik i myślałam tylko o słowach ciotki: „Będę się za was modlić”. Obudziłam się dopiero w szpitalu. Tam dowiedziałam się, że kierowca, który na nas najechał, miał zawał i zginął na miejscu. Stan mojego męża i dzieci był ciężki. Mnie nic poważnego się nie stało. Gdy po wypadku przez wiele dni czuwałam nad dziećmi i mężem, zastanawiałam się, jak to się stało, że wyszłam z wypadku cało, mimo że karoseria z mojej strony była mocno zgnieciona, ale nie wbiła się we mnie, tylko wyglądała tak, jakby mnie otuliła. Pani, której mąż zginął (ten sam, co na nas najechał), pewnego dnia odwiedziła mnie w szpitalu i podarowała dla całej mojej rodziny Cudowne Medaliki. Powiedziała też, że jej mąż zawsze pragnął być dobrym katolikiem, chciał nawet, by dzięki niemu ktoś odnalazł Chrystusa. Wtedy też dostałam od niej „Rycerza Niepokalanej” oraz dowiedziałam się o Rycerstwie Niepokalanej – o tym, jak i co daje nam oddanie się Maryi. Wieczorem tego dnia odmówiłam Akt oddania się Niepokalanej według św. Maksymiliana i poprosiłam Maryję, aby moje dzieci i mąż wyzdrowieli, obiecując, że zrobię wszystko, by i oni nawrócili się. Kilka dni później w szpitalu wyspowiadałam się u kapelana, uczestniczyłam we Mszy świętej i przyjęłam Pana Jezusa ze łzami w oczach i duszy. Podjęłam też nowennę za wstawiennictwem św. Maksymiliana. W ósmym dniu nowenny mój mąż wybudził się ze śpiączki, a parę dni później stan moich dzieci zaczął się poprawiać, mimo że musiały przejść jeszcze kilka operacji i długie leczenie. Trzy miesiące po tym wypadku wszyscy razem byliśmy w domu. Mąż bez trudu stwierdził, że życie zawdzięcza na pewno nie sobie, gdyż po ludzku powinien zginąć – i też powrócił do życia sakramentalnego. Z dziećmi było o wiele prościej, po prostu zaczęliśmy z nimi chodzić do kościoła, modlić się

i czytać katolickie książki i czasopisma. Za tę łaskę zdrowia i powrotu do Kościoła serdecznie dziękuję Niepokalanej mojej Matce najlepszej.

20 listopada 2012, Tarłów, Anna i Andrzej Zacierowie Nasza córka zachorowała w marcu 2009 r. Musieliśmy zmierzyć się z okrutną rzeczywistością: nowotwór złośliwy miednicy, którego nawet nie da się usunąć ze względu na duży rozmiar i naciekanie na narządy wewnętrzne. Wówczas, mimo że nie byliśmy do tej pory zbyt religijni, zaczęliśmy się modlić. Wiele osób nas wspierało. Wtedy też obiecaliśmy Bogu, że przed domem postawimy kapliczkę. Leczenie trwało dziesięć miesięcy, przeszliśmy cykl chemioterapii i radioterapię, cały czas ufając Bogu i modląc się. Podczas drugiej operacji, która trwała cztery godziny, odmawialiśmy z mężem cały czas różaniec i Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Podczas leczenia wiele osób dziwnie na nas patrzyło, bo nie wstydziliśmy się modlić na Różańcu, nam to nie przeszkadzało. W listopadzie 2009 r. z naszej inicjatywy powstało pierwsze

44 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • podziękowania


w naszej parafii koło Żywego Różańca, które modlitwą wspierało naszą Kasię. Po zakończeniu leczenia było kilka trudnych momentów dotyczących zdrowia córki, ale wtedy wraz z mężem chwytaliśmy jeszcze gorliwiej za Różaniec i trwaliśmy na modlitwie. Muszę przyznać, że nasza parafia jest uboga modlitewnie i wiele osób również z naszej gorliwości drwiło. My jednak nie poddawaliśmy się: „majówki” śpiewane przy naszej kapliczce, odnowienie figur przydrożnych, Msze święte w każdy pierwszy piątek miesiąca w intencji Kasi, prowadzenie adoracji w kościele, pielgrzymki do miejsc kultu religijnego, propagowanie modlitwy, odmawianie nowenn do różnych świętych itp. Przyszedł październik 2012 r. i kontrolne badania w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie prawie trzy lata od zakończenia leczenia onkologicznego. Okazało się, że wykryto guz wielkości 3 cm na wątrobie. Podjęto decyzję o jak najszybszym usunięciu guza. Czas oczekiwania na operację był bardzo trudny, ale nie ustawaliśmy w modlitwie. Mówiłam sobie: w październiku Matka Boża nie pozwoli, by coś złego stało się Kasi. Często odwiedzaliśmy pobliskie sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. W poniedziałek, 29 października, pojechaliśmy z Kasią do sąsiedniej parafii na nabożeństwo Różańcowe, gdzie znajdują się relikwie bł. Jana Pawła II. Po Mszy ksiądz pobłogosławił córkę relikwiami, a w dzień operacji miała się tam odprawić Msza święta w intencji Kasi. Ponieważ jesteśmy nauczycielami, koleżanki i koledzy z pracy zamówili Mszę świętą w Tarłowie, na którą przyszli wszyscy uczniowie naszej szkoły. Na zakończenie Ks. Proboszcz zwrócił się do wszystkich dzieci, by pomogli Kasi, odmawiając codziennie dziesiątek różańca i prosząc Jana Pawła II o wstawiennictwo. 2 listopada – pierwszy piątek miesiąca – buntowałam się w duszy: od ponad trzech lat odprawiane są Msze w intencji zdrowia córki w ten właśnie dzień i wtedy mamy operację, dlaczego? Rano w sanktuarium w Gidlach odprawiono Mszę świętą. Podczas operacji cały czas trwaliśmy na modlitwie – mąż przy

bloku operacyjnym, ja w kaplicy szpitalnej, nie wypuszczając różańca z ręki. Operacja udała się, guz został usunięty, ale znowu kolejny tydzień niepokoju i oczekiwania na wynik histopatologiczny. Trwaliśmy na modlitwie, czuwając przy córce dzień i noc. Szczególnie w nocy, kiedy siedziałam przy jej łóżku, modliłam się cały czas. Były to dla mnie i mojego męża szczególne rekolekcje. Powoli godziłam się z wolą Bożą i powrotem na onkologię, prosząc Go, by Kasia jak najmniej cierpiała. Podczas obchodu lekarz powiedział, że Kasia była dzielna, wszystko usunięte i teraz w zależności od wyniku trzeba będzie dobić komórki nowotworowe chemią. Mając w ręku różaniec, otworzyłam dłoń i pokazałam mu go. On popatrzył, nic nie powiedział – wyszedł, ale mimo że jest innej narodowości, myślę, że zrozumiał... Nocami pisałam SMS-y do znajomych, informujące o stanie Kasi, ale również prosiłam o modlitwę i dzieliłam się swoimi przemyśleniami. W środę lekarz poinformował nas, że zmiana jest łagodna i Kasia będzie zdrowa. Ze wzruszenia nie mógł nic więcej powiedzieć, my również... Nie wiem, jak mogę podziękować za cud, który niewątpliwie stał się naszym udziałem przez Różaniec i za wstawiennictwem bł. Jana Pawła II. Nieśmiało myślę również, że Kasia stała się narzędziem w ręku Boga, a my razem z nią. Różaniec stał się naszą tarczą obronną – on uratował Kasię, dzięki niemu wróciła nadzieja. listopad 2012, woj. dolnośląskie, Marta Ch. Dzięki Matce Bożej nadal żyję. 27 października obchodziłam swoje 38. urodziny. Dzieci powiedziały mi, że z tej racji chcą ofiarować mi prezent duchowy w postaci modlitwy różańcowej. Kiedy dzieci miały wrócić do domu z kościoła, a ja z pracy, zaplanowaliśmy wspólne wyjście do miasta. W czasie, kiedy dzieci były na nabożeństwie różańcowym i modliły się za mnie, ja wracałam do domu. Tego dnia trochę padało i było ślisko. W pewnym momencie wpadłam w poślizg i nie byłam w stanie zapanować nad samo-

podziękowania • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 45


chodem. Widziałam przed sobą rów i jakiś wielki gruby konar drzewa. Zdążyłam tylko krzyknąć: „Maryjo, ratuj!” – i zatrzymałam się. O dziwo, nic mi się nie stało. Boczne lusterko z mojej strony było oberwane. Nie mogłam wysiąść z samochodu, gdyż zatrzymałam się kilka centymetrów obok grubego pnia drzewa. Wiem, że tę łaskę – łaskę życia zawdzięczam Maryi. Ona opiekowała się mną i zatrzymała samochód w odpowiednim miejscu, tuż obok drzewa. listopad 2012, woj. śląskie, Leokadia Z. Mój syn Jacek już w młodości przejawiał ciągotki do alkoholu. Gdy poznał Asię, swoją żonę, przestał pić, ustatkował się, znalazł pracę. Jednak szybko stare przyzwyczajenia wzięły górę. W pewnym momencie pił prawie cały czas. Synowa dużo modliła się, ale w końcu – jak mi powiedziała – aby chronić siebie i dzieci, odeszła od męża. Dla mnie był to trudny czas. W głębi serca wiedziałam, że synowa podjęła słuszną decyzję. Odchodząc, zapewniła dzieciom odrobinę spokoju i w miarę dobre warunki materialne. Dzieci i ona nie musiały bać się o siebie i miały co włożyć do garnka. Synowa odwiedzała męża, przynosiła mu posiłki, sprzątała i prała. Jako matka byłam jej wdzięczna i pomagałam w tych czynnościach. Syn zatracał się coraz bardziej. Byłam przekonana, że po prostu skończy tak, że pewnego dnia zapije się na śmierć. Dużo modliłam się, ale wydawało mi się, że moje modlitwy nie są wysłuchiwane. W tym czasie, nie wiem z jakiego powodu, syn całkowicie odwrócił się od Kościoła. Wszystko, co katolickie, drażniło go. Pewnego dnia w szale powyrzucał z domu, w którym mieszkał, wszystkie oznaki religijne. Jego koledzy, też pijacy, byli wrażliwi i na sprawy religijne, do kapłanów odnosili się z szacunkiem, a on z przekleństwem. Dla mnie to było straszne. Pewnego dnia w rozpaczy wszyłam synowi do spodni poświęcony Cudowny Medalik i jeszcze raz zawierzyłam go Maryi. Gdy wraz z synową sprzątaliśmy jego dom, syn wpadł w szał, gdyż – jak mówił – czuł przez

skórę jakiś zabobonom katolicki, którym nie chciał być faszerowany. Synowa nakrzyczała na niego, aby się uspokoił, gdyż wiemy o jego awersji do religii i na siłę nie zamierzamy go nawracać. Uspokoił się, a ja wychodząc, nie mogłam uwierzyć w to, czego byłam świadkiem, i powiedziałam Asi, że wszyłam w spodnie medalik Maryi i że pewnie to „wyczuł” Jacek. Synowa zaproponowała mi, abyśmy w takim razie przez kolejne dziewięć dni chodziły na Msze świętą i modliły się za Jacka. Tak zrobiłyśmy, choć dla synowej i wnuków było to wielkie wyzwanie, gdyż Msza święta była o godz. 6.30. Po dziewięciu dniach nic się nie zmieniło. Synowa powiedziała, abyśmy kontynuowali modlitwę. Tak upłynęły kolejne tygodnie. W tym czasie wraz z synową zaczęłyśmy odmawiać Nowennę Pompejańską. Pewnego dnia, gdy byłam u syna, ten w przebłysku świadomości poprosił mnie o pomoc i stwierdził, że jest gotowy poddać się leczeniu. Radość była wielka. Zadzwoniłam do pewnej pani, którą kilka dni wcześniej poznałam w kościele, a która pomagała osobom uzależnionym. Mimo że była prawie 12 w nocy, przyjechała do nas i długo rozmawiała z synem. Rano ponownie przyjechała i zawiozła go do ośrodka dla osób uzależnionych do Chęcin. Tam syn nie tylko uzyskał łaskę abstynencji, ale też powrócił do życia sakramentalnego i do Kościoła. Dwa lata po tym wydarzeniu, kiedy synowa widziała poprawę u mojego syna, wraz z dziećmi powróciła do niego. Teraz tworzą wspaniałą rodzinę. Syn pomaga innym osobom uzależnionym, udziela się w ruchach katolickich. Za tę łaskę serdecznie dziękuję Niepokalanej i wszystkim świętym. listopad 2012, Zabrze, Marcin L. Przed rokiem straciłem pracę i nie mogłem nic nowego znaleźć. Przygniatał mnie fakt, że na głowie miałem raty kredytu, a tu brak pracy. Pieniądze z konta szybko się kurczyły. W całej tej sytuacji nie byłem w stanie przyznać się żonie i powiedzieć o sytuacji finansowej. Codziennie rano wychodziłem

46 • rycerz niepokalanej • luty 2013 • podziękowania


z domu i albo szukałem pracy, albo po prostu błąkałem się po mieście. Tak upłynęły trzy miesiące. W końcu powiedziałem żonie prawdę. W domu wybuchła awantura. Coraz bardziej nie dawałem sobie rady z tą sytuacją. Dwa dni po tym wydarzeniu żona stwierdziła, że mnie przeprasza i że może to ona zacznie szukać pracy. Do tej pory żona była w domu i zajmowała się naszym trzyletnim synem. Z bólem, ale zgodziłem się na to. Dwa dni później żona dostała dobrą pracę. Jak sama mi mówiła, gdy szła na rozmowę kwalifikacyjną, poprosiła swego Anioła Stróża o pomoc. I udało się. Po miesiącu pracy żona dała mi adres pewnej firmy i choć nie było tam żadnych naborów, poprosiła, bym tam pojechał i spytał o pracę. Dodała, abym pomodlił się wcześniej do swego Anioła Stróża. Pojechałem, ale pracy nie otrzymałem. Jednak dyrektor tego zakładu polecił mnie swemu koledze i tak, dzięki pomocy Anioła Stróża, otrzymałem pracę. Oboje z żoną mieliśmy pracę, ale nie wiedzieliśmy, jak rozwiązać problem opieki nad synem. Znowu sprawę poleciliśmy Aniołowi Stróżowi i tym razem nie zawiedliśmy się. Dwa dni później zadzwoniła moja mama, która jest wdową i mieszka sama, i poprosiła o to, aby mogła przyjechać i nam pomóc. Ona nic nie wiedziała o sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Wierzę, że tylko dzięki Bożej Opatrzności coś takiego było możliwe, bo przecież nie ma zbiegów okoliczności.

Na łamach „Rycerza” dziękuję św. Antoniemu za pomoc w rozwiązaniu trudności finansowych, nękających nas na obczyźnie. Pewnego dnia mój mąż zgubił sporą sumę pieniędzy. Po odmówieniu nowenny do św. Antoniego niespodziewanie u nas w domu na lodówce ktoś położył dokładnie taką sumę pieniędzy, jaką zgubił mój mąż. Dodam, że nie był to mój mąż ani ja, a banknoty były zupełnie nowe.

2012, Farmington, USA, Wdzięczna Ewelin

Ponadto dziękują:

Chciałam podziękować Matce Najświętszej oraz wszystkim świętym za cud uzdrowienia mnie z choroby nerwowej, rozpaczy i samotności, która była konsekwencją wielu lat niewdzięcznej i bardzo ciężkiej pracy fizycznej za granicą. Ta choroba spowodowała całkowite załamanie się organizmu, fizyczne i psychiczne wyczerpanie, tak że w 2009 r. lekarze postawili mi diagnozę dwóch tygodni życia. Po odmówieniu z moją mamą Nowenny Pompejańskiej, wyzdrowiałam, znalazłam męża Bartłomieja i urodziłam zdrowego syna Karola.

Za liczne łaski: Czytelniczka; Twoja czcicielka A.; J. A. (Sumienie); Beata (Belgia); Dorota wolontariuszka; Anonim (Bytom); Ewa D. (Skoraszewice); wdzięczna Alicja; wdzięczna czcicielka (Suwałki). Za łaskę macierzyństwa dla córki: Zofia S. (woj. świętokrzyskie). Za pracę: Jurek (Zduńska Wola). Za zdanie egzaminu: Wdzięczna czcicielka Maryi (wielkopolska). Za zdrowie: Niegodna Czcicielka (Małopolska). Za uratowanie z nałogów: Teresa (Gorzyce). Za uratowanie z wypadku: rycerka Ewa D. (Wielkopolska). ■

podziękowania • luty 2013 • rycerz niepokalanej • 47



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.