Rycerz Niepokalanej 2/2014

Page 1

ISSN 0208-8878

LUT Y 2014 • NR 2 (693)

WWW.RYCERZNIEPOKALANEJ.PL


Od redaktora · Skarb chorego Człowiek zajmuje różne postawy wobec cierpienia i problemów: ucieczki, zamknięcia się w sobie, pretensji do Boga i do całego świata, bądź też akceptacji, odkrycia miłości Bożej, otwarcia się na zbawczą łaskę cierpienia. Zaskoczyło mnie to, do jakiego wniosku doszedłem, doświadczając cierpienia na własnej skórze. Dla mnie łatwiej jest cierpieć i doświadczać pełnego miłości współczucia od innych, niż patrzeć na to, jak cierpią inni. Nieraz stawałem bezradny wobec cierpienia drugiego człowieka, szczególnie najbliższych. Jednak miałem pełną władzę nad cierpieniem własnym, mogąc go wykorzystać tak, jak chciałem. Przeżywając Dzień Chorego we wspomnienie Matki Bożej z Lourdes, 11 lutego, spójrzmy na Niepokalaną i Jej sposób działania. Ona w Lourdes wyprosiła dla wielu chorych łaskę zdrowia fizycznego. Jednak dużo więcej osób otrzymało tam coś o wiele ważniejszego – uzdrowienie duszy, łaskę nawrócenia, powrót do jedności z Kościołem katolickim. Tak działa Maryja jako Matka Kościoła, jako Ta, która przede wszystkim troszczy się o nasze zbawienie – i często choroba i cierpienie mają temu służyć. Nie musi być więc cierpienie przekleństwem, ale może być łaską – szansą zbawienia własnego albo naszych bliźnich. Tak działa wspólnota ludzi cierpiących, zrzeszonych w Rycerstwie Niepokalanej u Stóp Krzyża. Nie mogą oni aktywnie działać dla Niepokalanej, często przykuci do łóżek lub inwalidzkich wózków, jak też doświadczeni innymi chorobami i cierpieniami, ale za to mogą ofiarować to wszystko w intencji tych rycerzy Niepokalanej, którzy aktywnie działają w świecie dla „zdobycia całego świata dla Chrystusa” – stając się w ten sposób „przednią strażą” Niepokalanej i „najbardziej wydajnym działem pracy” – jak nazywał św. Maksymilian braci przebywających w niepokalanowskim szpitaliku. Nie trzeba więc „martwić się” bezsensem cierpienia. Można je uczynić narzędziem Nowej Ewangelizacji, oddając je całkowicie Niepokalanej i stając się Jej rycerzem u Stóp Krzyża. ■ Na okładce: Alfons Mucha, Madonna pośród lilii (ok. 1905).

ISSN 0208-8878 Rok założenia 1922 Nr 2 (693) 2014 Za pozwoleniem Kurii Metropolitalnej Warszawskiej z dnia 30 12 2013 r. nr 4223/D/2013

Redaktor naczelny: o. Piotr Maria Lenart Sekretarz redakcji: Teresa Maria Michałek OV Opracowanie graficzne: Janusz Jaraźny Redaguje zespół ojców franciszkanów Redakcja: Niepokalanów, 96-515 Teresin tel. +48 46 864 23 52 fax +48 46 861 37 59 redakcja@rycerz.info www.rycerzniepokalanej.pl Redakcja nie zwraca nie zamówionych materiałów i zastrzega sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów bez uprzedniego powiadomienia autora


W numerze · luty 2014 · nr 2 (693)

4

12

16

31

4 Sposób na szatana Wywiad z Michałem Kondratem 8

złowiek o dobrych oczach C S. Celina Maria Skibicka CSFMI

10

I ntencja MI. Luty 2014 O. Raffaele Di Muro OFMConv

12 Skarb na wieczność Agnieszka Koszałka OV 14 Nie była nawet uczennicą Jezusa! Sławomir Zatwardnicki 16

aryja – kobieta cierpiąca M Jerzy Szyran OFMConv

Za prenumeratę „Rycerza Niepokalanej” przyjmujemy dobrowolne ofiary, podobnie jak to czynił św. Maksymilian Maria Kolbe. Czytelnicy, których nie stać na opłacenie prenumeraty, a pragną otrzymywać „Rycerza Niepokalanej”, powinni powiadomić nas o tym listownie pod koniec każdego roku.

Tel. 46 864 22 08 lub 46 864 22 22 (Polska) +48 46 864 21 38 (zagranica)

19 Wdowieństwo konsekrowane Bogdan Nowak

Dla orientacji podajemy przybliżone roczne koszty wydruku i wysyłki „Rycerza Niepokalanej”:

22 W różnej formie Wywiad z Tizianą Tocchi

• Polska: 41,00 zł • Zagranica: Europa: około 20 EUR Ameryka, Afryka i Azja: około 30 USD Australia: około 35 AUD

24

fność, mimo trudności U Róża Białecka – Matka Kolumba S. Aleksandra Zaręba OP

26 Wymowne spojrzenia O. Ignacy Kosmana OFMConv 28

estresowani rodzice... Z Sławomir Zatwardnicki

31 Czas na „tajne komplety”? O. Paweł Warchoł OFMConv 34 By ocalić Ojczyznę Łukasz Domitrz 38 Światło na drogę Br. Bruno Paterewicz OCist 40

Kronika MI

42 Moja droga i umocnienie Dorota Jonderko 44

Podziękowania

Konto: Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Niepokalanów 96-515 Teresin PKO BP 12 1020 1185 0000 4102 0012 3877 IBAN EUR: PL 23 1020 1185 0000 4202 0177 5055 IBAN USD: PL 30 1020 1185 0000 4902 0177 5071 IBAN GBP: PL 12 1020 1185 0000 4702 0185 9495 IBAN CAD: PL 52 1020 1185 0000 4602 0185 9503 SWIFT (BIC): BPKOPLPW Opłaty za prenumeratę mogą być dokonywane czekami bankowymi (na: Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Niepokalanów), honorowanymi w obrocie międzynarodowym. Osoby, które nie posiadają konta bankowego, mogą przesyłać ofiary przekazami pocztowymi Postal Money Order. Zamawiając prenumeratę listownie, należy podać dane prenumeratora (imię, nazwisko, dokładny adres).


SPOSÓB NA SZATANA O swoim filmie „Jak pokonać Szatana” opowiada Michał Kondrat – wieloletni asystent egzorcysty, absolwent studiów podyplomowych Kierownictwa Duchowego na Wydziale Teologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

W środku Michał Kondrat po premierze filmu, z lewej Przemysław Babiarz, dziennikarz i pracownik TVP, Fot. z archiwum M. Kondrata

Jak pokonać Szatana – to film dokumentalny, zrealizowany we Włoszech latem 2013 r. Film opowiada o zagrożeniach duchowych. Autor Michał Kondrat odwiedza najbardziej znanych egzorcystów na świecie, a także innych ekspertów od walki duchowej i posługi uwalniania. Z rozmów z nimi widz dowie się, jakie narzędzia do walki ze złym duchem oferuje Kościół, jak prawidłowo sprawuje się modlitwę o uwolnienie, kto może zwracać się do szatana w formie rozkazującej, a także jak to robić, aby było to bezpieczne. Premiera filmu odbyła się 31 października 2013 r. w stołecznym Kinie Wisła. Autor zaplanował tę datę, ponieważ wiele osób traktuje ten dzień (Halloween) jako świetną zabawę i nie zdaje sobie sprawy, że zapalanie świeczek w dyni, przebieranie się za diabła, czy jakieś mroczne postacie jest formą oddawania szatanowi czci i może otworzyć na jego działanie. Sam diabeł wyznał, że Halloween to jego święto; powiedział o tym podczas egzorcyzmów przeprowadzanych przez o. Cipriano de Meo. 4 • Rycerz Niepokalanej • luty 2014 • Rozmowa


Panie Michale, jak pokonać Szatana? Michał Kondrat: Szatan został już pokonany 2000 lat temu na krzyżu przez Jezusa Chrystusa. Chcąc mieć udział w tym zwycięstwie, musimy otworzyć się na działanie mocy z wysoka. O tym opowiada Pan w swoim filmie Jak pokonać Szatana? MK: Nie tylko ja, ale przede wszystkim autorytety w dziedzinie walki ze złym duchem m.in. o. Gabriel Amorth – egzorcysta watykański czy o. Cipriano de Meo – prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów. Ja się bardzo cieszę, że taki film powstał i że jest człowiek, który nie boi się takiego tematu. To jest film, który moim zdaniem powinien być wyświetlany we wszystkich szkołach na lekcjach religii na całym świecie (Radosław Pazura). Skąd pomysł na przygotowanie takiego filmu? MK: Asystowałem przez pięć lat egzorcyście, ks. Janowi Szymborskiemu. Byłem świadkiem wydarzeń, które mnie poruszyły. Niektóre z nich, niewytłumaczalne przez naukę, utwierdziły mnie w przekonaniu o istnieniu zła osobowego, ujawniającego się zazwyczaj pod pręgierzem egzorcyzmu. To zło to diabeł, który – jak mówi Pierwszy List św. Piotra – „jak lew ryczący krąży, szukając kogo pożreć”. Jego cel to oddzielenie nas od miłości Pana Boga i pozbawienie nas obcowania z Nim w wiecznej radości. Obecnie jest coraz więcej filmów, książek, czasopism o tematyce zagrożeń duchowych. Myśli Pan, że dziś mamy do czynienia z nasilonym działaniem zła?

MK: Nie wiem, czy się nasila, ale zauważam, że przybiera bardziej wyrafinowane formy niż kiedyś. Na pewno więcej się dzisiaj mówi o złym duchu, ale niestety nie zawsze we właściwy sposób. Istnienie Szatana jest jedną z prawd wiary chrześcijańskiej i warto o tym pamiętać, jednak nasza uwaga powinna skupiać się wokół osoby Boga. Zbytnie koncentrowanie się na Szatanie nie spowoduje naszego wzrostu duchowego, a przecież to na tym powinno nam najbardziej zależeć. Musimy też pamiętać, że walka duchowa, to przede wszystkim walka z własnymi słabościami. Na czym to polega? MK: Zły duch działa w różny sposób, czasem wpływa na emocje bardziej wrażliwych osób, pobudzając ich wyobraźnię. Może wyglądać to w ten sposób, że osoba po przeczytaniu artykułu o zagrożeniach duchowych, zaczyna dużo rozmyślać, a z czasem dopatruje się działania demonicznego np. w różnych niepowodzeniach. Diabeł to lubi, ponieważ jest trochę jak iluzjonista, chce aby w niego nie wierzyć, albo żeby go widzieć wszędzie, nawet tam, gdzie faktycznie go nie ma. Jak Kościół sobie z tym radzi? MK: Organizowane są konferencje, pojawiają się też publikacje, które mają za zadanie porządkowanie wiedzy w tym temacie. Ja np. nagrałem film o walce ze złym duchem, który ma za zadanie dostarczyć widzom praktyczną wiedzę, a przy tym nie wywoływać lęku. Równolegle toczy się kampania krytykująca działalność niektórych egzorcystów, także z wnętrza samego Kościoła. Intuicyjnie czuję, że potrzebujemy złotego środka w tej sprawie. Wie może Pan, gdzie ten złoty środek się znajduje? Rozmowa • luty 2014 • Rycerz Niepokalanej • 5


MK: Też go szukam. Staram się mówić o tych sprawach tzw. ludzkim językiem, pozbawionym sensacji. Uważam, że jeśli w swoich działaniach będziemy dążyć do prawdy i opierać się na faktach, to z pewnością ten złoty środek znajdziemy. Myślę, że szczerość tego dokumentu jest największą jego siłą. Michał opowiedział w nim między innymi o prawdzie swojego serca i to jest bardzo cenne, i za to mam dla niego szacunek (Przemysław Babiarz). Pan nie tylko jest pomysłodawcą i autorem filmu Jak pokonać Szatana, ale ma Pan także osobiste doświadczenia we współpracy z egzorcystami. Jak to się stało? MK: Poznałem egzorcystę ks. Jana Szymborskiego. Po roku naszej znajomości zaproponował mi, abym mu asystował przy różnych egzorcyzmach. Trwało to pięć lat, dopóki choroba uniemożliwiła mu pełnienie posługi. Mówi Pan, że dzięki tej współpracy dokonywał się Pana rozwój duchowy. W jaki sposób? MK: Ks. Jan odpowiadał na nurtujące mnie pytania, a rzeczy, których byłem świadkiem podczas egzorcyzmów, pogłębiły moją wiarę w Boga. Z pewnością nie każdy może być asystentem egzorcysty. Tę Pana aktywność poprzedziło gruntowne nawrócenie. Na czym ono polegało? MK: W wyniku różnych wydarzeń otworzyłem się na działanie Pana Boga, dzięki czemu udało mi się doświadczyć Jego miłości, która od tamtej pory stopniowo uzdrawia mnie wewnętrznie. Odpowiadając na tę miłość, 6 • Rycerz Niepokalanej • luty 2014 • Rozmowa

zdecydowałem się zmienić swój dotychczasowy sposób życia. Po filmie planuje Pan kolejne inicjatywy? MK: Zobaczymy. Mam pewne plany, ale zanim powiem o nich publicznie, muszę je przegadać z Panem Bogiem (śmiech). ■ Rozmawiał Przemysław Radzyński. Zainteresowanie filmem przekroczyło wyobrażenia organizatorów. Bilety zostały wyprzedane jeszcze na kilka dni przed premierą – wszystkie 500 miejsc w największej sali projekcyjnej Kina Wisła było zajętych. Kolejne tyle osób odeszło od kasy z informacją o braku biletów, a ponadto w dniu premiery pracownicy kina odebrali ponad 200 telefonów z pytaniem o dodatkowy pokaz filmu. Tłumy na warszawskiej premierze skłoniły Kino Wisła do umieszczenia dokumentu w swoim repertuarze. W filmie występują m.in.: o. Gabriel Amorth – egzorcysta watykański, o. Cipriano de Meo – najdłużej posługujący egzorcysta na świecie, któremu udzielał wskazówek sam Ojciec Pio, ks. Alvaro Bardelli – egzorcysta, proboszcz katedry w Arezzo, Angela Musolessi – świecka współpracownica o. Gabriela Amortha, tercjarka Zakonu Świętego Franciszka. Udokumentowano też wywiad z mocno dręczoną Włoszką oraz modlitwę o uwolnienie. W filmie wypowiada się również Anna Golędzinowska – eksmodelka i autorka bestsellera Ocalona z piekła, która opowiada o dręczeniach demonicznych, jakich doświadcza od chwili nawrócenia. www.jakpokonacszatana.pl


Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Niepokalanów poleca:

srebrny Medalik srebrny, dwustronny ze św. Maksymilianem Dla wszystkich, którym bliski jest kult św. Maksymiliana wybito specjalny medalik z jego wizerunkiem. Awers przedstawia postać św. Maksymiliana, na rewersie widnieje jego numer obozowy P 16670, wpisany w krzyż. Medalik można nosić z łańcuszkiem lub rzemykiem.

12,00 zł

wymiary medalika 12 ×16 mm

Listy ze strychu, Małgorzata Nawrocka

POMOC dla rodziców i katechetów

Listy ze Strychu, czyli jak rozmawiać z dzieckiem o Harrym Potterze, talizmanach, wampirach, jodze, laleczkach voodoo, sztukach walki, horoskopach, Monster High, Halloween, idolach, Star Wars, „W.I.T.C.H.”, wegetarianizmie i wielu innych rzeczach... – o tych wszystkich zjawiskach współczesnej „kultury” opowiada w ciekawej formie polska pisarka Małgorzata Nawrocka, autorka m.in. trzytomowej powieści antymagicznej Anhar i Alhar syn Anhara oraz Ariel wnuk Alhara. format: 165 × 235, stron 88 oprawa miękka, cena: 15,00 zł

Święta Bernadeta Soubirous, Ks. Francis Trochu Powieść przedstawiająca historię św. Bernadety, która począwszy od 11 lutego 1858 r. doświadczyła objawień „Pięknej Pani”. Św. Bernadeta miała proste usposobienie, była pogodna i odważna. Lubiła modlitwę na różańcu. Bernadeta należy do grona ludzi, którzy w przykładny sposób wypełniali dzieło miłości chrześcijańskiej. Ukazuje nam swoim życiem drogę do zbawienia. format: 143 × 203, stron 320 oprawa miękka, cena: 25,00 zł

Niepokalana z Lourdes, Henri Lasserre Książka opowiada historię objawień Maryjnych w Lourdes. Objawienia Matki Bożej w Lourdes, które rozpoczęły się od 11 lutego 1858 r., są niezwykle ważnym wydarzeniem historycznym i równocześnie wielkim Bożym darem dla Kościoła oraz całej ludzkości. format: 120 × 165, stron 223 oprawa miękka, cena: 10,00 zł

Zamówienia:

Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Niepokalanów, ul. o. M. Kolbego 5, 96-515 Teresin tel. +48 46 864 21 71, +48 660 057 410

www.wydawnictwo.niepokalanow.pl


CZŁOWIEK O DOBRYCH OCZACH S. Celina Maria Skibicka CSFMI

Fot. Archiwum Niepokalanowa

Każdy człowiek ma w sobie coś szczególnego. Coś, co będzie nam się z nim kojarzyć nawet, gdy jego samego już obok nas nie będzie. Nie ma dwóch identycznych charakterów, dwóch tych samych uśmiechów, dwóch takich samych spojrzeń. I właśnie jedno z takich spojrzeń przypomina nam dziś wyjątkowego człowieka. Człowieka, którego Bóg – oprócz tych dobrych oczu – obdarzył jeszcze wieloma innymi łaskami. Człowieka, który potrafił dostrzegać wielkie dary Boże i na Jego chwałę je wykorzystywał...

Trzeci od lewej: neoprezbiter o. Mieczysław Mirochna.

SIŁA ZAWIERZENIA

O. Mieczysław Mirochna, franciszkanin, misjonarz, rektor Małego Seminarium w Nagasaki, wykładowca, magister nowicjatu, założyciel Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rycerstwa Niepokalanej... Ale przede wszystkim człowiek oddany Bogu na własność przez ręce Niepokalanej. To jest ten szcze-

gólny rys duchowości o. Mieczysława, którego nie zobaczą oczy ciała, a który nadaje sens wszystkiemu; który sprawia, że człowiek może zdziałać wielkie rzeczy; który pozwala pokonywać trudności, znosić cierpienia, składać ofiarę i... mieć spojrzenie dobre i pełne pokoju. O. Mieczysław oddał wszystko Niepokalanej. Za przykładem św. Maksymiliana,

8 • Rycerz Niepokalanej • luty 2014 • Dziedzictwo kolbiańskie


z którym w 1930 r. wyjechał na misje do Japonii, starał się w każdej sytuacji, w każdym wydarzeniu być uległym narzędziem w Jej rękach. Narzędziem, które ufnie pozwala sobą kierować, które o sobie zapomina i zdaje się zupełnie na wolę Tego, któremu się oddało. To dlatego o. Mieczysław potrafił w najtrudniejszych sytuacjach zachować wiarę i pokój serca. Nawet gdy trudności piętrzyły się w tempie błyskawicznym, on wiedział, że Czyjaś pewna ręka nad wszystkim czuwa. Tak było, gdy przed wyjazdem na misje udał się do domu rodzinnego. Czasu na pożegnanie z bliskimi i otrzymanie błogosławieństwa miał stosunkowo niewiele. Chciał jak najlepiej go wykorzystać, odwiedzić także swojego proboszcza i tam... został „uwięziony”. Kapłan, wychodząc pośpiesznie do chorego, zamknął drzwi z o. Mieczysławem i pozostałymi księżmi w środku. Niestety, kiedy wrócił, franciszkanin już musiał biec na pociąg. Po powrocie do klasztoru czekała go jeszcze jedna niespodzianka. Otóż zdziwiony jego obecnością o. Maksymilian powiedział, że wysłał mu telegram z pozwoleniem na dłuższe pozostanie w domu, gdyż wyjazd do Japonii troszkę się opóźnił. Niestety... telegram nie dotarł na czas. O. Mieczysław nie złościł się, nie buntował. Wierzył, że ta ofiara potrzebna jest duszom. Ufał, że podała mu ją najczulsza i delikatna dłoń Niepokalanej. A z Jej dłoni był gotów przyjąć wszystko...

liana. Zabrakło tak ważnej jedności, zabrakło zaufania... Święty bardzo to przeżył i powiedział o tym – wtedy jeszcze klerykowi – br. Mieczysławowi. Ból i cierpienie człowieka, za którym tak naprawdę gotów był w ogień pójść, sprawiły, że w swojej dziecięcej prostocie chciał porzucić misje, wyjechać, by nie sprawiać więcej przykrości o. Maksymilianowi. Prawda o własnej słabości, nędzy, niewierności może człowieka przerosnąć, ale... może też, gdy jest właściwie przeżyta, uczynić go silniejszym. Bo, jak mówi Pismo Święte, „moc doskonali się w słabości”. I tak dzieje się w życiu o. Mieczysława. Dzięki mądrej pomocy św. Maksymiliana, jeszcze raz i jeszcze głębiej zawierza siebie Niepokalanej. Tym razem tak szczególnie oddaje Jej to, co naprawdę jest jego własnością – swoją słabość i nędzę. Wie, że tylko w Niepokalanej, Tej, która zawsze była wolna od grzechu, jest jego nadzieja i siła. Wie, że Ona może z grzesznika zrobić świętego, że może i jego „uczynić świętym”. Od tej pory o. Mieczysław całym sercem „trwa” przy św. Maksymilianie. Ale może właśnie to doświadczenie, tak trudne i bolesne, sprawiło, że w dalszym swoim życiu umiał oddzielać człowieka od grzechu; że na każdą ludzką słabość potrafił patrzeć spojrzeniem pełnym miłości; że będąc naprawdę bardzo wymagającym, potrafił widzieć przede wszystkim dobro i tego dobra w każdym szukać. DROGA ZAWIERZENIA

MOC W SŁABOŚCI DOSKONALIŁ

Zachować pokój w trudnościach, w niepowodzeniach, w tym, co idzie nie po naszej myśli, w przeciwnościach ze strony ludzi – to już bardzo dużo. Ale jak ważne jest umieć zachować pokój w doświadczeniu własnej słabości, w przyjęciu trudnej prawdy o sobie... I to nie było obce o. Mieczysławowi. Będąc w Japonii uległ, tak po ludzku, złym opiniom, plotkom, zarzutom wobec św. Maksymi-

Oddanie Niepokalanej, złożenie wszystkiego w Jej bezpiecznych dłoniach, czyni człowieka wolnym, szczęśliwym i pełnym pokoju. Bo przecież wszystko, co Jej, należy do Boga, a więc i ten, którego przyjęła za swoją własność. A więc i o. Mieczysław, od którego śmierci, 15 lutego tego roku, minie 25 lat... A więc i każdy z nas, jeśli tylko zapragnie iść do Boga drogą bezpieczną i pewną, drogą oddania siebie Niepokalanej. § Dziedzictwo kolbiańskie • luty 2014 • Rycerz Niepokalanej • 9


Intencja Rycerstwa Niepokalanej Luty 2014 Abyśmy od Niepokalanej uczyli się karmić tą wewnętrzną pokorą, która pozwala nam przyjąć każdą łaskę i manifestację Boga. O. Raffaele Di Muro OFMConv, asystent międzynarodowy MI

Maryja uczy wierzących pokory i bezkompromisowego przyjmowania woli Bożej, gdyż taka jest droga do uświęcenia. Człowiek musi rozeznać, czego Bóg od niego oczekuje i jaką wyznaczył mu trasę. Dziewicza Matka całą swą uwagę skupia na Bogu, wielkodusznie i całkowicie oddając się Jemu do dyspozycji, aby doskonale wypełnić wolę Boga. Dlatego jest Ona wspaniałym Świadkiem. Nie zapominajmy, że Maryja jest błogosławioną właśnie dlatego, że uwierzyła w wypełnienie się Słowa Najwyższego. Maryja ufa Bogu, powierza się Jego głosowi, ufa Jego Wszechmocy. Jej „tak”, podjęcie troski o Jezusa i Elżbietę są owocami Jej oddania się Bogu. Słuchanie głosu Najwyższego pozwala Maryi zaangażować się bez reszty w miłość ku Jezusowi, ku Elżbiecie. Znamienny jest tu związek pomiędzy zdolnością pokornego słuchania i działania z miłością dla braci. Taka jest postawa Maryi. Kochać Ją, oznacza naśladować Jej sposób przyjęcia i oddania. „Już w chwili Zwiastowania Trójca Przenajświętsza jasno przedstawiła Ci przez anioła swój plan Odkupienia i oczekiwała od Ciebie odpowiedzi. Wyraźnie wtedy już zdawałaś sobie sprawę, na co się zgadzasz, czyją stajesz się Matką! I oto On teraz przed Tobą w postaci słabego niemowlęcia. Jakie uczucia pokory, miłości i wdzięczności musiały przepełniać wtedy serce Twoje... gdyś spoglądała na pokorę, miłość i wdzięczność ku Tobie wcielonego Boga. Napełnij, proszę, i moje serce

pokorą Twoją i miłością Twoją, i wdzięcznością Twoją!” (św. Maksymilian). Skupienie Maryi na tym, aby jak najlepiej zrozumieć wolę Najwyższego rodzi się z Jej postawy pokory, z Jej całkowitej zależności od Boga, jedynego Dobra. Ważne jest zrozumienie polecenia Wszechmocnego, aby móc realizować Jego plan z maksymalnym oddaniem. Implikuje to postawę ubóstwa wewnętrznego: tego, które Matka Boża ukazuje w każdej okoliczności. „Ubóstwo Maryi, które jest pokorą, ukrytym życiem, zwyczajną egzystencją, przynależnością ludzkości najzwyklejszej, w nieznanej miejscowości, jest Jej wnętrzem, apelem łaski i wysławiania wielkości Pana. Bóg wybiera słabą rzeczywistość tego świata, aby pozwolić zabłysnąć swojej potędze. Każda potęga ludzka jest zasłoną wobec jedynej potęgi Boga. Jeśli Bóg przeznacza Maryję, aby stała się Jego Matką, w Jego Wcieleniu, chce Ją ubogą, pokorną i ukrytą, aby lepiej zamanifestować splendor swojej łaski” (Max Thurian). Dla Dziewicy poszukiwanie Boga i Jego woli nie występuje jedynie w czasie zwiastowania. Ona stale odnawia tę postawę słuchania, również w innych ważnych wydarzeniach ziemskich losów Pana, jak ubogie narodzenie, ucieczka do Egiptu, odnalezienie małego Jezusa pośród nauczycieli w świątyni, jak Jego śmierć na Kalwarii. Przy

10 • Rycerz Niepokalanej • luty 2014 • Intencja Rycerstwa Niepokalanej


Niepokalana ukazuje nam swoją pokorę w doskonałym złączeniu się z kenozą (uniżeniem) Syna. Ona uczy nas tego, jak nasze życiowe krzyże przeżywać w zjednoczeniu z Ukrzyżowanym. Przecież właśnie z Jego Osobą pragniemy być szczególnie głęboko związani. „Maryja jest Dziewicą ofiarującą. To właśnie staje się widoczne w ofiarowaniu Jezusa w świątyni. W wydarzeniu tym Kościół prowadzony przez Ducha Świętego, oprócz spełnienia przepisów o ofiarowaniu pierworodnego i o oczyszczeniu matki, odkrył pewną tajemnicę odnoszącą się do historii zbawienia: dostrzegł, że w świątyni przedłuża się ta podstawowa ofiara, którą Słowo, stając się Ciałem i przychodząc na świat, złożyło Bogu i że obwieszcza się tam zbawienie wszystkich ludzi, ponieważ Symeon, nazywając Dziecię Jezus światłem na oświecenie pogan i chwałą Izraela, uznaje Je za Mesjasza, za Zbawiciela wszystkich. W końcu zrozumiał też Kościół, że proroczo odnosi się to do męki Chrystusa, ponieważ słowa Symeona łączące w jednej i tej samej przepowiedni Syna, znak sprzeciwu, i Matkę, której duszę przeniknie miecz, spełniły się na Górze Kalwarii” (papież Paweł VI). DO REFLEKSJI:

każdej okoliczności Niepokalana ukazuje się jako jaśniejący model dla tych, którzy pragną zwracać się do Pana z największą dyspozycyjnością serca.

•  Jaka jest moja umiejętność przyjmowania Bożego planu? Czy jest oparta na pokorze i słuchaniu, jak uczy Niepokalana? •  Czy pokora Maryi pobudza mnie, aby we wszystkim zależeć od Boga, w postawie milczenia, słuchania i adoracji? •  Czy mam wystarczającą pokorę, aby przekształcać chwile doświadczeń w czas łaski i błogosławieństwa? •  Czy przyjmuję trudy i upokorzenia z przekonaniem, że stanowią one integralną część mojej drogi uświęcenia? Czy zwracam się do Maryi, gdy jestem pogrążony w cierpieniu? §

Intencja Rycerstwa Niepokalanej • luty 2014 • Rycerz Niepokalanej • 11


SKARB NA WIECZNOŚĆ Agnieszka Koszałka OV

„O Niepokalana... gdzie Ty wejdziesz, tam łaskę nawrócenia i uświęcenia wypraszasz...” św. Maksymilian M. Kolbe ry również przyjął wiarę katolicką. Z gorliwością konwertyty ofiarował Alfonsowi Cudowny Medalik i oświadczył uroczyście, że i on otrzyma łaskę nawrócenia. Poprosił także o modlitwę w jego intencji hrabiego de Laferronaysa. Na efekt nie trzeba było długo czekać. Wkrótce w kościele San Andrea delle Fratte Alfons ujrzał na jednym z ołtarzy bocznych Maryję jak na Cudownym Medaliku. Po objawieniu pierwsze słowa Ratisbonne’a brzmiały: „O, ile ten pan modlił się za mnie!” (chodziło o de Laferronaysa). Następnie poprosił o chrzest. 75 lat później św. Maksymilian zastanawiał się, jak dopomóc takim jak Ratisbonne lub tym, którzy nawet nie mają odwagi wznieść oczu ku Niepokalanej? Jak wyprosić te łaski dla innych? Jaki jest sekret skuteczności modlitwy? EFEKTYWNE CIERPIENIE

O. Maksymilian był mocno przekonany o tym, że Niepokalana może uprosić każdemu, nawet najbardziej zatwardziałemu grzesznikowi łaskę nawrócenia, i więcej – łaskę świętości. Tego doświadczył prawdopodobnie w Rzymie, gdy po raz pierwszy usłyszał o znanym we Włoszech nawróceniu Żyda, ateisty Alfonsa Ratisbonne’a, który nienawidził Kościoła katolickiego, ponieważ jego rodzony brat nawrócił się na katolicyzm. W Rzymie Ratisbonne zatrzymał się u przyjaciela barona de Bussières, byłego protestanta, któ-

Za nawróceniem Ratisbonne’a kryła się cicha modlitwa człowieka oddanego Maryi, hrabiego de Laferronays. Ofiarował swoje cierpienie Niepokalanej, a może i życie za nawrócenie Alfonsa. Zmarł nagle na atak serca. Jego pogrzebem zajął się baron de Bussières przy kościele Sant’Andrea delle Fratte. O. Maksymilian otrzymuje natchnienie, by założyć Rycerstwo Niepokalanej, które będzie wypraszać łaski dla nieprzyjaciół Kościoła i walczyć o dusze tych, którzy „nie śmią oczu wznieść ku niebu”. Po wielu latach po-

12 • Rycerz Niepokalanej • luty 2014 • Dziedzictwo kolbiańskie


Fot. D. Castrique

wstanie również duchowa straż Niepokalanej – Rycerze Niepokalanej u Stóp Krzyża, czyli ci, którzy nie mogą działać zewnętrznie dla Niepokalanej. Często wielu chorych, niepełnosprawnych zapytuje o sens swojego życia, jak mogą być użytecznymi dla sprawy Niepokalanej, co mogą dać z siebie? Pozostaje cierpienie, które można oddać Niepokalanej. To taki ciężar, który nikogo nie opuszcza, a dźwigany samotnie staje się coraz cięższy. Rycerz Niepokalanej nie musi go dźwigać z trudem – może go oddać Niepokalanej. Ona zamieni go w cenny skarb w oczach Boga. Ktoś dzięki temu cierpieniu otrzyma łaskę powrotu do Boga. My często nie widzimy owoców naszego oddania, modlitwy czy cierpienia – ale widzi je Bóg, pilnie strzeże tych skarbów Niepokalana. Zobaczymy to wszystko dopiero w wieczności. BEZ UCIECZKI

Obecnie próbuje się usunąć ból przez różne środki uśmierzające – i dobrze. Ale istnieje jeszcze cierpienie duszy, strach przed bólem, życiem i śmiercią. Od tego nie ma ucieczki. Więc „wymyślamy” sobie ucieczki w nałogi, uzależnienia, a ostatecznie w eutanazję = samobójstwo. Wszystko po to, by człowiek nie miał czasu na refleksję, nie wrócił do Boga. W konsekwencji inni nie otrzymują łask, jakie może wyprosić ten, kto ofiaruje swoje cierpienie Bogu przez Maryję. Św. Maksymilian odważnie proponuje całkowite oddanie siebie Niepokalanej: „abyś mnie całego i zupełnie za rzecz i własność swoją przyjąć raczyła... z całym mym życiem, śmiercią i wiecznością...”. Rycerz Niepokalanej ucieka do Maryi, pod Jej płaszcz. U Niej szuka ukojenia swoich bólów, lęków i cierpienia, których świat nie potrafi uleczyć ani zrozumieć. § Rycerstwo Niepokalanej w Polsce www.mi-polska.pl

Rycerstwo Niepokalanej u Stóp Krzyża (RNSK) Jest to niezastąpiona armia ludzi, codziennie modlących się i ofiarujących swe cierpienia w intencji tych rycerzy, którzy pod sztandarem Niepokalanej oddają swój czas, zdolności i siły dla głoszenia Ewangelii. Każdy, kto nie jest zdolny brać aktywnego udziału w działalności Rycerstwa Niepokalanej, może utworzyć duchową straż. Oddaj swoje cierpienia i modlitwy Niepokalanej, wstępując w szeregi Rycerstwa Niepokalanej. Bądź rycerzem i wraz z Niepokalaną stań u stóp Krzyża. Rycerstwo Niepokalanej u Stóp Krzyża ul. Teresińska 32, 96-515 Teresin www.rnsk.niepokalanow.pl

Dziedzictwo kolbiańskie • luty 2014 • Rycerz Niepokalanej • 13


Nie była nawet uczennicą Jezusa! Sławomir Zatwardnicki

N

ie była uczennicą Jezusa. Nie piastowała też żadnych urzędów kościelnych, i ani przez myśl Jej nie przeszło, żeby domagać się kapłaństwa kobiet. Żeby odmówić Maryi bycia uczennicą, należało najpierw ograniczyć grono uczniów do tych kilkudziesięciu wybranych przez Pana, aby Mu towarzyszyli w Jego publicznej działalności. Jeśli w utożsamieniu pełniących urzędowe funkcje w Kościele z uczniami Pana słusznie można dopatrywać się klerykalizmu, to z kolei zredukowanie wspólnoty uczniów do jedynie tych oficjalnie powołanych, o których traktują Ewangelie – jest lustrzanym odbiciem takiej ekskluzywistycznej mentalności. Z kolei można by zadać pytanie, w jaki sposób współcześni uczniowie Pana – ci sami, którzy w Maryi nie widzą uczennicy – dostrzegli palec Mistrza wycelowany w ich stronę? Bo jeśli On nie wyciągnął ręki ku nim, to na jakiej podstawie dokonał się Boski gest adopcji do duchowej rodziny Jezusa? Bo jeśli posłużyć się kryterium wskazanym przez 14 • Rycerz Niepokalanej • luty 2014 • Apologia Maryi

Mistrza – a jest nim wypełnianie woli Ojca – to zdaje się to samo kryterium można zastosować do Jego Matki, która nie za co innego, jak właśnie za posłuszeństwo Bożemu Słowu, a więc za doskonałe łączenie słowa z jego wypełnianiem – które jest przecież istotą bycia uczniem Pana – została doceniona przez Ducha Świętego, i to kilkakrotnie. Ewangelista Łukasz, a więc autor natchniony, przedstawia Ją jako uczennicę. Elżbieta, napełniona Bożym Duchem, sławi Jej wiarę w Boże Słowo, a nawet sama Maryja prezentuje się jako służebnica Pańska, gotowa do wypełnienia Bożej woli. Czy któryś ze współczesnych uczniów Pana może pochwalić się podobnymi Bosko--ludzkimi komplementami, które podkreślają adekwatność odpowiedzi na Boże powołanie? Maryja jest osobą, przez którą Bóg może działać bez przeszkód. Doskonale wypełnia to, czego i jak, kiedy i jak długo Bóg od Niej oczekuje (np. odwiedza Elżbietę i pozostaje u niej trzy miesiące, bo tak zrozumiała wolę Boga). Jeśli uczniowie dopiero trzydzieści kilka lat później zostaną pouczeni przez Mistrza, że w modlitwie Ojcze nasz należy się modlić: „Niech Twoja wola się spełnia na ziemi, tak jak w niebie” – to w sposób doskonały wola Ojca niebieskiego realizuje się na ziemi właśnie dzięki Jej wyrażonej w czasie zwiastowania zgodzie na to, by stała się Matką Boga, który staje się człowiekiem. Bóg rodzi się nie dzięki czemu innemu, jak właśnie temu, że to Ona już jest uczennicą Boga, i w perspektywie tego wydarzenia należy słyszeć późniejsze słowa Syna, mówiącego o tym, że „kto pełni wolę Bożą, ten jest Mi bratem, siostrą i matką”. Nie byłoby Syna, gdyby nie Matka; nie umiałby Syn odmawiać „paciorka”, gdyby nie Matka; nie znalibyśmy modlitwy Ojcze nasz, gdyby postawy postulowanej przez


słowa Modlitwy Pańskiej nie uczył się od Niej. Bo przecież z faktu wcielenia – jeśli nie ma być ono pozorne – wynika, że przynajmniej w dzieciństwie to Ona uczyła Go tego, co odnosi się do Boga, nawet jeśli niemal od początku to On pouczał Ją również, gdy „po ludzku” przeżywał swoje synostwo Boże. W każdym razie nie wolno Jej wpływu bagatelizować – kto tak postępuje, jest doketą, nawet jeśli nieświadomym: traktuje człowieczeństwo Jezusa jako coś udawanego, jakby On nie był jednym z nas i dlatego nie musiał uczyć się od rodziców. Jaką wizję relacji Matki i Syna mają krytycy Maryi? Czy przez te trzy dekady nie rozmawiali oni ze sobą, nie uczyli się od siebie, nie wypracowywali wspólnych wniosków? Kto przecedza komara tych kilku rzekomo „antymaryjnych” wersetów biblijnych, opowiadających o życiu publicznym Jezusa, a połyka wielbłąda 30 lat życia ukrytego, prowadzonego we wspólnocie najpierw z Maryją i Józefem, a potem już tylko z Matką – nie może być uczniem Pana. Nie po to autorzy biblijni sięgają do początków życia Jezusa i coś ważnego odsłaniają z Jego życia ukrytego, żeby można było patrzeć na Niego, jakby nagle „spadł z nieba” w pełni ukształtowany. I nie po to wskazują na narodziny widzialnego Kościoła, żeby przez to zasłonić jego wymiar ukryty, mistyczny. Ona nigdy nie miała pełnić nauczycielskiego zadania Kościoła, dlatego nie musiała słuchać publicznego nauczania Jezusa, choć przecież żyła tym nauczaniem głębiej i doskonalej niż uczniowie i Apostołowie. W tym sensie to Ona jest pierwszą chronologicznie i doskonałościowo uczennicą, co zresztą nie musi przekreślać, a może nawet zakłada, że uczyła się Go przez całe życie. W przypadku pozornie „antymaryjnych”, a w rzeczywistości być może nawet „promaryjnych” wersetów, trzeba zapytać, do kogo Mistrz adresuje pytanie: „Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?”. Nie oczekuje odpowiedzi od uczniów, bo na tak postawione pytanie oni nie są w stanie odpowiedzieć; więc albo jest to pytanie do samego siebie, albo właśnie do... Matki! „W Jego pytaniu nie ma – uważa prof. Marian Grabowski w książce Pomazaniec – najmniejszego rozgoryczenia, nie ma braku wiary w ucznia, który sprosta wymaganiom, ale jest radość z powodu nadejścia najlepszego z uczniów – własnej Matki”. Przy czym zarówno Ona, jak i każdy w ogóle człowiek, musi przejść drogę od „Jezusa, syna Maryi” do „Syna Bożego”, od widzenia w Nim jedynie człowieka, aż do zdumienia, że jest kimś więcej, Bogiem i człowiekiem zarazem. To przejście dokonuje się nie o ludzkich siłach, ale przez wiarę, dzięki łasce; nie jest to poród naturalny, ale nadprzyrodzony. U źródeł takiej wiary stoi Ona, Matka Boga, która jest jedyną, jeśli tak można rzec, „matczyzną” Jezusa i chrześcijan, skoro w swojej „małej ojczyźnie”, wśród mieszkańców Nazaretu, nie znalazł wiary. §

„Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi? Kto pełni wolę Bożą, ten jest Mi bratem, siostrą i matką” (Mk 3,35).

Maryja jest osobą, przez którą Bóg może działać bez przeszkód. Doskonale wypełnia to, czego Bóg od Niej oczekuje.

Apologia Maryi • luty 2014 • Rycerz Niepokalanej • 15


MARYJA

KOBIETA CIERPIĄCA Jerzy Szyran OFMConv

„Matka rzekła do Niego: «Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie»”. „A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena”.


Choroba i cierpienie urzeczywistniają się w różnych momentach ludzkiego życia – niezależnie od wieku i okoliczności – w przeróżnych postaciach; stanowią nieodłączny element ludzkiego życia. Człowiek po grzechu pierworodnym jest niejako skazany na ból i cierpienie w swej ziemskiej egzystencji. Są one na stałe wpisane w człowieczeństwo.

Carlo Dolci, Najświętsza Maryja Panna (1655)

ROLA MARYI W EKONOMII CIERPIENIA

Ewangelie ukazują nam również cierpienie Matki Pana, która szukała Jezusa z wielkim niepokojem i pełna bólu patrzyła na konanie swego Syna na krzyżu. Nikt, tak jak Ona, nie „doświadczył tajemnicy krzyża, owego wstrząsającego spotkania transcendentnej Bożej sprawiedliwości z miłością”. Chrystus, Jej Syn, oddając życie na krzyżu, połączył w tym jednym akcie miłość Boga do człowieka ze sprawiedliwością, która domagała się ekspiacji za grzech: „On sam, w swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo, abyśmy przestali być uczestnikami grzechów, a żyli dla sprawiedliwości – Krwią Jego zostaliście uzdrowieni”. Cierpienie Syna i Matki stało się modelem wynagrodzenia Bogu za grzech. Jak podkreśla bł. Jan Paweł II: „Nikt też tak jak Ona – Maryja – nie przyjął sercem owej tajemnicy, Boskiego wymiaru Odkupienia, która dokonała się na Kalwarii poprzez śmierć Jej Syna wraz z ofiarą macierzyńskiego serca, wraz z Jej ostatecznym fiat”. Maryja w swoim cierpiącym, macierzyńskim sercu, staje się bliższa człowiekowi i swoim cierpieniem przybliża człowieka do tej wielkiej tajemnicy miłości, „jaką On przyszedł im objawić. Miłość, która najkonkretniej potwierdza się w stosunku do tych, co cierpią, w stosunku do ubogich, pozbawionych wolności, do niewidomych, uciśnionych i grzeszników”. Uczestnictwo w cierpieniach Syna, a tym samym w cierpieniach Matki, staje się swego rodzaju pocałunkiem Bożego miłosierdzia,

którego Bóg udziela człowiekowi, by mógł wejść w tajemnicę krzyża i w nim odnaleźć zbawczą moc swego bólu i niesprawności. Matka Pana w tej ekonomii Bożego miłosierdzia staje się pośrednikiem w przyjmowaniu bolesnego planu zbawienia. Maryja bowiem posiada tą szczególną podatność macierzyńskiego serca, szczególną wrażliwość, zdolność docierania do wszystkich, którzy ową miłosierną miłość najłatwiej przyjmują ze strony Matki. Maryja szukająca Jezusa i cierpiąca u stóp krzyża daje nam wzór zjednoczenia w cierpieniu ze swoim Synem. Coraz pełniej dostrzega w cierpieniu zbawczy sens i rozumie, że Jej Syn pełni odkupieńczy zamysł Ojca. SENS CHOROBY I CIERPIENIA

Nad sensem ludzkiego życia, cierpienia i choroby od wieków zastanawiali się wielcy myśliciele, filozofowie i teolodzy. Prawdziwą odpowiedź na te pytania daje Chrystus, który przez swoją śmierć i zmartwychwstanie nadał zbawczy sens ludzkiemu cierpieniu. Jezus Chrystus poniósł na krzyż wszystkie ludzkie cierpienia. Człowiek w swej chorobie, łącząc się coraz intensywniej z krzyżem Chrystusa, coraz pełniej odsłania w nim sens zbawczy swego cierpienia. Bóg bowiem w swoim miłosierdziu przyjął postać człowieka i w ten sposób połączył dwie rzeczywistości: Boską i ludzką. Chrystus nie przyszedł, by usunąć ludzkie cierpienia, lecz chciał nadać im sens zbawczy, stając się uczestnikiem ludzkich słabości. W ten sposób dokonało się nie tylko odkupienie człowieka, lecz również odkupienie jego cierpienia. Zbawienie zatem, którego zapowiedzią były liczne uzdrowienia opisywane na kartach Ewangelii, otwiera horyzonty nadziei dla wszystkich cierpiących i chorych. Człowiek bowiem przez swoje cierpienie, upodabniając się do cierpiącego Zbawcy, włącza się czynnie w zbawcze dzieło Jezusa. Droga Maryjna • luty 2014 • Rycerz Niepokalanej • 17


ZADATEK ZMARTWYCHWSTANIA

Z krzyżem Chrystusa ściśle związany jest fakt zmartwychwstania, który nadaje właściwy sens odkupieńczemu dziełu Jezusa. Udział zatem człowieka w cierpieniach Chrystusa staje się zadatkiem zmartwychwstania, które wpisało się raz na zawsze w pasyjno-paschalny charakter cierpienia. Człowiek w cierpieniu dojrzewa i przygotowuje się do kresu swej ziemskiej pielgrzymki, by wejść do chwały zmartwychwstania. DOPEŁNIENIE CIERPIEŃ CHRYSTUSA

Cierpienie, męka, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa stworzyło dobro Odkupienia, do którego żaden człowiek nie może nic więcej dodać ani uczynić go doskonalszym. Jednak człowiek, jeśli tylko staje się uczestnikiem cierpień Chrystusa, dopełnia tego cierpienia, przez które Chrystus dokonał odkupienia świata i człowieka. Odkupienie Chrystusa jest otwarte na każde ludzkie cierpienie, ponieważ miłość zadośćczyniąca Ojcu za grzech świata otwarta jest na każdą ludzką miłość ukrytą w cierpieniu, gdyż miarą nie jest ogrom cierpień, lecz miłość. W cierpieniu człowiek, jednocząc się z Chrystusem, odnajduje nową miarę własnego człowieczeństwa – staje się kimś innym niż przed doświadczeniem cierpienia. W tej szczególnej godzinie próby człowiek nabiera duchowej dojrzałości, która prowadzi do refleksji i przemiany życia. Choroba ma moc oczyszczającą wewnętrznie człowieka i w wielu przypadkach może być aktem ekspiacyjnym za grzech osobisty lub drugiego człowieka. MODLITWA I CHOROBA

Wiara u osoby chorej daje głęboką nadzieję na wyzdrowienie oraz otwiera człowieka, by spojrzał na to doświadczenie w katego18 • Rycerz Niepokalanej • luty 2014 • Droga Maryjna

riach duchowych, jako Boży zamysł udoskonalenia ludzkiego ducha. Uwznioślenie ludzkiego ducha wprowadza go na wyżyny modlitwy, którą w przypadku chorego staje się sama choroba. Przechodząc przez kolejne fazy, chory doświadcza najpierw prośby o uzdrowienie, która połączona jest z różnymi deklaracjami moralnymi w odniesieniu do życia po odzyskaniu zdrowia: zmiana postępowania, nawrócenie, większa gorliwość w praktykowaniu wiary itp. Z czasem człowiek zaczyna akceptować stan swej choroby, dostrzegając w niej wyraz Bożej woli. W końcu wchodzi w sens swej choroby i czyni z niej modlitwę – już nie modli się przeciwko niej, lecz z nią i przez nią – ona staje się drogą do Boga. Chrystus nie zawahał się oddać swego życia za życie świata i każdego człowieka. Stąd chrześcijanin jest powołany do analogicznego składania w ofierze własnych cierpień za zbawienie innych ludzi. Taką możliwość daje świadome przyjęcie do swego serca i umysłu obrazu cierpiącego Chrystusa, który konał w męce krzyżowej. To wyrwanie się z bierności swego bólu i cierpienia czyni chorego sprawnym duchowo i zdolnym do działania na zewnątrz. Choroba sprawia, że rodzi się w nim swego rodzaju misja do spełnienia, której celem jest zbawienie innych. ***

Choroba i cierpienie jest miłosierdziem okazanym człowiekowi, który w łaczności z cierpiącym Chrystusem i Jego Matką może zadośćczynić za grzechy swoje i innych. Stąd też św. Maksymilian Kolbe w Niepokalanowie uznawał szpitalik za najważniejszy dział pracy i modlitwy, gdyż tam człowiek, przyjmując cierpienie, służy najpełniej dziełu zbawienia. Maryja w tym kontekście staje się dla chrześcijan wzorem przyjmowania cierpienia w pokorze i poddaniu się woli Bożej, która pragnie zbawienia każdego człowieka. §


Fot. B. Nowak

WDOWIEŃSTWO KONSEKROWANE Bogdan Nowak

W Polsce jest prawie 200 wdów życia konsekrowanego, w tym pół setki w samej archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. Zewnętrznie niczym się nie wyróżniają, ale ich duchowe życie jest bardzo głębokie i dyskretne. W wieżowcu w jednym ze szczecińskich osiedli odwiedzam Helenę Smołę, emerytowaną farmaceutkę, która przewodzi grupie wdów życia konsekrowanego na terenie Grodu Gryfa. – Mój ukochany mąż Edward, z zawodu nauczyciel, chorował na serce – wspomina pani Helena. W połowie lipca 1994 r. zaplanowałam udział w cysterskiej pielgrzymce z Mogiły na Jasną Górę, aby prosić Matkę Najświętszą o zdrowie dla męża. Pozostałam jednak w domu. Na początku lipca zmarł mąż, a ja – na szczęście – byłam przy nim. Po roku byłam na tej samej pielgrzymce, by podziękować Bogu, że pozwolił mi być przy odchodzeniu współmałżonka z doczesności do wieczności. Z mężem przeżyłam 29 lat

sakramentalnego, wyjątkowo szczęśliwego, małżeństwa. Wtedy oddałam Panu Bogu swoje życie i złożyłam prywatny ślub czystości, choć zupełnie nie wiedziałam, jak miałoby wyglądać w przyszłości to ofiarowanie. A wdową konsekrowaną została Pani znacznie później? Helena Smoła: Moja trauma po śmierci męża trwała cztery i pół roku. W 1996 r. wycięłam notatkę z tygodnika „Niedziela” o możliwościach stania się wdową życia konsekrowanego. W mojej salezjańskiej parafii działała wówczas prężna wspólnota charyzmatyczna. Od dawna zamierzałam podjąć Seminaria Odrodzenia Życia Chrześcijańskiego, zawsze Rozmowa • luty 2014 • Rycerz Niepokalanej • 19


jednak odkładałam tę decyzję. Na Seminariach moją animatorką była Lidia Cholewa, pierwsza w Polsce wdowa życia konsekrowanego. Bardzo się ucieszyłam. Zaczęłyśmy rozmawiać, podzieliłam się swoim pragnieniem. Nieco później rozpoczęłam przygotowania w grupie kandydatek do przyjęcia błogosławieństwa jako wdowa życia konsekrowanego. Uroczystość odbyła się 25 marca 2004 r. Wówczas na ręce ks. bp. Mariana Błażeja Kruszyłowicza razem z czterema wdowami złożyłam ślub dozgonnej czystości.

archidiecezji. Trafiłam na pielgrzymkę osób niepełnosprawnych. Odwiedzałam chorych w domach i w szpitalach, służąc im. Napomknęła Pani o swojej chorobie... HS: Pielgrzymowałam m.in. do Gietrzwałdu, gdzie przeżyłam niezwykłe spotkanie z Matką Najświętszą. Gdy wróciłam do domu, zastałam wezwanie na badania genetyczne. Okazało się, że jedna nerka jest do usunięcia. Tomografia wykazała nowotwór. Swoje życie zawdzięczam Matce Najświętszej i lekarzom, za których się modlę. I to był moment, w którym nawiązała Pani szczególną więź z Matką Bożą Królową Różańca Świętego? HS: Tak. I z wielką radością uczestniczę w nieustannej modlitwie różańcowej w różnych kościołach przed Najświętszym Sakramentem w tzw. Jerychu. Jestem także razem z innymi wdowami włączona w nowennę pompejańską w intencji Ojczyzny. Zachęcam innych do jej odmawiania. Jak wygląda życie wdowy życia konsekrowanego?

Helena Smoła, wdowa konsekrowana, codziennie odmawia brewiarz. Fot. B. Nowak

W małżeństwie pani Helena była katoliczką „letniej wiary”. Dopiero „przedeptane” pielgrzymki i cierpienia przybliżyły ją do Tego, który może wszystko. Wcześniej wspomniała Pani o Apostolacie Chorych... HS: Już na początku formacji w Odnowie poznałam Barbarę Oskólską, która była „sercem i mózgiem” Apostolatu Chorych w naszej 20 • Rycerz Niepokalanej • luty 2014 • Rozmowa

HS: Nie mam czasu na samotność i nudę. Dni są wypełnione modlitwą, służbą innym, w tym także rodzinie. Sporo czasu poświęcam na rozmowy telefoniczne z osobami, które potrzebują duchowego wsparcia i po prostu wysłuchania. W moje życie w sposób naturalny dla stanu wdów wpisana jest żarliwa modlitwa wstawiennicza ogarniająca świat, Polskę, Kościół, papieża, biskupów, kapłanów, rodziny, młodzież i chorych. Już Orygenes w III w. podpowiadał wdowom, aby przyjmując Boże wezwanie, składały specjalny ślub, dzięki któremu ich prace staną się bliższe Bogu, a one same wzmocnią swoją misję wdowieństwa konsekrowanego.


Natomiast św. Augustyn uważał, że do stanu wdów nie należą wszystkie kobiety, którym zmarli mężowie, ale tylko te, które same dokonały dobrowolnego wyboru życia w czystości i zjednoczyły się przysięgą z samym Bogiem. Wyższość wdowiego stanu nad ponownym zamążpójściem polega na tym, że wdowa poświęcona Bogu może jeszcze pełniej Mu się oddać, w czym pomaga specjalne błogosławieństwo Kościoła. Czy każda wdowa może dostąpić konsekracji swego stanu? HS: Do stanu wdów może wejść kobieta, przez obrzęd błogosławieństwa, wcześniej żyjąca w sakramentalnym małżeństwie, które ustało wskutek śmierci jej męża. Ponadto musi mieć dobrą opinię w swej parafii, wyróżniać się roztropnością i dobrymi obyczajami, wyrazić ochotę pracy w dziełach charytatywnych swej parafii i diecezji. Biskup – albo wyznaczony przez niego kapłan – musi mieć gwarancję, że taka wdowa wytrwa w czystości, poświęconej Bogu i bliźnim. Zanim uzyska aprobatę swego biskupa i zostanie dopuszczona do wdowieństwa konsekrowanego, musi przejść odpowiednią formację, zdobywając wiedzę o istocie pobłogosławionego wdowieństwa i czekających ją zadaniach. Wdowy konsekrowane nie mieszkają jak siostry zakonne? HS: Nadal mieszkają u siebie, często kontynuują pracę zawodową lub są emerytkami czy rencistkami. Żyją według harmonogramu zajęć, które same sobie wyznaczają. Gorliwiej angażują się w życie swej wspólnoty parafialnej, współpracując w tym zakresie ze swoimi duszpasterzami. Są apostołkami modlitwy, miłosierdzia i pokuty. Najważniejsze, że pobłogosławione przez Kościół stają się wybranymi przez Chrystusa i są cennym darem dla Kościoła i świata.

Wdowa konsekrowana otrzymuje krzyż na znak swej wierności Chrystusowi. Fot. B. Nowak

Jaka jest misja wdów konsekrowanych? HS: Bóg, który jest Panem naszego życia, wybiera kogo chce i kiedy chce. W doświadczeniu rozłąki ze swym małżonkiem wdowa może otrzymać „powołanie w powołaniu” i nie tylko w sposób nieskrępowany przeżywać swoje wdowieństwo, ale w tym stanie poświęcić siebie, czyli konsekrować się Bogu. Wdowy życia konsekrowanego stają się świadkami świata, w którym ludzie „nie będą się żenić ani wychodzić za mąż”, bo sam Bóg „będzie wszystkim we wszystkich”. § Rycerskie Dni Rodzin Niepokalanów Lasek

Jezus – Syn Boży w rodzinie 1-4 maja 2014 tel. +48 46 864 42 06 e-mail: rodzina@maryjni.pl zgłoszenia do 15 kwietnia 2014 r. www.rodzina.maryjni.pl Rozmowa • luty 2014 • Rycerz Niepokalanej • 21


W różnej formie Z Tizianą Tocchi, misjonarką z instytutu Misjonarek Niepokalanej Ojca Kolbego, rozmawia Joanna Szubstarska. Matka Boża jest dla Was wzorem życia. W jaki sposób jest czczona w Instytucie? Tiziana Tocchi: Jesteśmy świeckim instytutem życia konsekrowanego. Żyjemy poświęceniem Bogu na wzór Maryi poprzez śluby ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. Realizujemy testament Chrystusa ukrzyżowanego: „Niewiasto, oto syn Twój. Oto Matka twoja”. Oddajemy Niepokalanej to, kim jesteśmy i to, co mamy, aby być posłusznym narzędziem w Jej rękach, jak mówił św. Maksymilian Kolbe. Oddanie się Jej jest naszym sposobem uczczenia Niepokalanej. Jaka jest Wasza misja? Jaki program realizujecie? TT: Nasza misja, ideał życiowy to być całkowicie oddanym Bogu przez Niepokalaną i pomagać osobom spotkać się z Jezusem przez wstawiennictwo Matki Bożej. W tym duchu działamy wśród ludzi, służąc człowiekowi wśród wszystkich warstw społecznych. Pozwalamy się prowadzić przez Niepokalaną ku misjonarskiej otwartości, bez granic. Jesteśmy uważne na wymogi czasów, miejsc, różnych mentalności i kultur. W krajach, gdzie jesteśmy obecne, proponujemy różne sposoby apostolatu: głoszenie słowa Bożego, katechezę, misje parafialne, tygodnie maryjne i misyjne, spotkania w rodzinach. Animujemy centra duchowości i modlitwy. Proponujemy kursy ćwiczeń duchowych, kongresy i spotkania formacyjne, dla różnych ludzi. Jesteście również misjonarkami? 22 • Rycerz Niepokalanej • luty 2014 • Rozmowa

TT: Większość z nas wybrało instytut ze względu na jego wymiar misyjny i świadectwo miłości św. Maksymiliana. Jesteśmy złączone umiłowaniem królestwa Bożego. Ożywia nas ten sam ideał: poznawanie i miłowanie Dziewicy Maryi oraz proponowanie oddania się Jej jako drogi osobistego uświęcenia i niesienia Chrystusa wszystkim ludziom. Łączy nas ten niepowtarzalny ogień miłości, który Pan zapalił w naszym życiu, a który nosimy jako przykład i pomoc od Ojca Kolbego, który mówił: „Prowadzić świat do Jezusa poprzez Niepokalaną”. Św. Maksymilian pokazał, że media mogą służyć ewangelizacji. Poparł tę ideę również o. Luigi M. Faccenda. Czy korzystają Siostry z mass mediów? TT: Nasz założyciel, o. Luigi Faccenda, stosował różne inicjatywy ewangelizacyjne, wykorzystując mass media. W 1946 r. zainaugurował czasopismo „Milizia Mariana” i wydawnictwo „Edizioni dell’Immacolata”, które do dziś kontynuuje publikację książek. „Niech każdy sposób, każdy najnowszy wynalazek... służy dziełu ewangelizacji” – mówił Ojciec Kolbe. Jego marzeniem było zdobycie świata dla Chrystusa przez Niepokalaną i „poprzez wszystkie możliwe środki: sztukę, literaturę, teatr, kino, prasę, radio...”. Przyjmując to dziedzictwo, my także zwracamy szczególną uwagę, aby wszystkie środki nowoczesnej technologii były do naszej dyspozycji, wierząc w ich pozytywne wykorzystanie w służbie królestwa Boga. Pracujemy w sektorze medialnym z dużą różnorodnością oddziaływania, według kul-


tury i potrzeb krajów, gdzie jesteśmy obecne. Zrealizowałyśmy wiele projektów. Przygotowujemy i rozpowszechniamy periodyki i artykuły w różnych językach. Nasze wydawnictwa działają m.in. we Włoszech i w Argentynie. Prowadzimy ewangelizację przez radio. Ojciec Kolbe pisał: „Radio jest skutecznym środkiem, aby rozpowszechniać na całym świecie wartości Ewangelii i imię Maryi”. Taka działalność szczególnie rozwinęła się w Brazylii poprzez „Rádio Imaculanda Conceição”, które nadaje w różnych językach. Działa tam też katolicka telewizja TV Imaculada Conceição w Campo Grande, a także działa wiele stron internetowych w różnych językach. Jest to miejsce, gdzie można spotkać współczesnego człowieka, komunikować się z nim i iść z nim drogą nadziei. § WWW.ZYCIEZAKONNE.PL Liczba zakonów, zgromadzeń i instytutów świeckich oraz liczba ich członków z dn. 2 lutego 2013 r. W Polsce mamy 151 zakonów i zgromadzeń żeńskich, z 25 tys. sióstr. Zakonów i zgromadzeń męskich jest 61, z 13 tys. zakonników. W 33 instytutach świeckich służy 1 tys. osób. W sumie mamy 245 instytutów życia konsekrowanego i 39 tys. osób konsekrowanych. Inne formy życia konsekrowanego: dziewice, wdowy i wdowcy konsekrowani oraz pustelnice i pustelnicy.


UFNOŚĆ, MIMO TRUDNOŚCI Róża Białecka – Matka Kolumba (1838-1887) S. Aleksandra Zaręba OP

Miała ona w sobie taką ufność, że nie przestawała wierzyć Bogu i pokładać w Nim nadziei nawet wtedy, gdy po ludzku sądząc, sprawy układały się beznadziejnie. swych rodziców. Przez gościnny i życzliwy dom Białeckich przewijało się wiele świętych osób, dyskutowano na temat trudnych problemów społecznych, szukano możliwości ich rozwiązań. W dworku państwa Białeckich znajdowała się kaplica, w której każdego dnia cała rodzina wraz z gośćmi i służbą klękała do modlitwy różańcowej. Tak kształtowała się maryjna pobożność późniejszej Założycielki Zgromadzenia Sióstr św. Dominika. Pierwszą Komunię świętą, ze względu na chorobę, przyjęła już w ósmym roku życia. W dniu przyjęcia sakramentu bierzmowania, mając lat 12, złożyła prywatny ślub wstąpienia do klasztoru. FUNDACJA KLASZTORU

Róża Białecka przed wyjazdem do Francji, maj 1857 r.

DZIECIŃSTWO I POWOŁANIE

Róża Białecka, późniejsza Matka Kolumba, dzieciństwo spędziła w dworku w Jaśniszczach (obecnie Ukraina), wychowując się wraz z dwiema siostrami, Marią i Władysławą, w atmosferze głębokiej wzajemnej rodzinnej miłości, prawdziwej chrześcijańskiej pobożności i patriotycznej postawy 24 • Rycerz Niepokalanej • luty 2014 • Święty miesiąca

Róża, za radą swego spowiednika, w połowie 1856 r. spotkała się w Podkamieniu z generałem dominikanów o. Wincentym Jandelem, by z nim porozmawiać o swoim powołaniu. Zgodnie z jego sugestią miała we Francji odbyć formację zakonną i rozeznać wolę Bożą, czy przeszczepić zgromadzenie zakonne do Polski, czy pozostać w „kraju Franków”. W klasztorze sióstr dominikanek w Nancy otrzymała habit zakonny i imię Maria Kolumba. W klasztorze pozostawiła świadectwo gorliwej, rozmodlonej i pokornej zakonnicy. W czerwcu 1859 r. wróciła do Polski i zorganizowała klasztor sióstr dominikanek


w dobrach hrabstwa Tarnowskich w Wielowsi k. Sandomierza. Do Wielowsi przybyła z dwoma aspirantkami i rozpoczęła tam pracę charytatywną wśród chorych. W sierpniu 1861 r. został otwarty w Wielowsi nowicjat dla czterech kandydatek. Formację sióstr prowadziła Matka Kolumba osobiście, podejmując wraz z nowicjuszkami pracę wśród chorych w ich własnych domach i w apteczce klasztornej, katechizację dzieci, młodzieży i dorosłych w Wielowsi i okolicznych wioskach, a także nauczanie dzieci w szkole parafialnej. W 1863 r. w związku z wybuchem powstania styczniowego Matka Kolumba, narażając na kasatę zgromadzenie, zorganizowała w Wielowsi i Dzikowie szpitale dla rannych powstańców. Z MARYJĄ KU BOGU

Matka Kolumba od dziecka była chorowita. Przez całe życie trawiła ją gruźlica płuc. Mimo to prowadziła bardzo gorliwe życie

modlitwy i umartwienia, pracy apostolskiej, niezmordowanej pracy nad formacją sióstr i nad podstawami prawnymi zgromadzenia. Całe życie bardzo głęboko przeżywała swoją wiarę, relację z Panem Bogiem. Od dziecka widać było niesamowitą wrażliwość jej sumienia na sprawy Boże i ludzkie. W Maryi widziała Tę, która była najczystsza i najświętsza z ludzi. Prosiła Maryję: „Ty mnie wychowuj dla Niego i podług Jego myśli”. Z oddaniem pracowała i służyła Bogu i bliźnim, wiedząc dobrze, że – jak mawiała – „wszystko jak sen przeminie, to tylko pozostanie, co dla Boga uczynimy”. Wielokrotnie doświadczała pomocy Jezusa i pociechy Jego Matki w chwilach cierpień i pokus, których Pan Bóg jej nie skąpił. Rozumiała, że aby działać wspólnie z Panem Jezusem, trzeba Mu całkowicie oddać się i zawierzyć, dlatego w duchowym testamencie pozostawiła siostrom napomnienie: „Kochajcie Pana Jezusa, obcując ciągle z Nim duchownie, bo to jest wielka dźwignia dla duszy w chwilach największych nawet utrapień; tam tylko ulgę znaleźć można. I do Matki Najświętszej uciekajcie się z ufnością”. Kochała modlitwę różańcową, powtarzała: „Różaniec – to skarb dzieci św. Dominika. W Różańcu nie oddziela się Maryi od Jezusa, przez którego tylko ta Boska Matka jest wszystkim dla nas”. W życiu Matki Kolumby kult Maryi ściśle związany był z kultem Najświętszej Eucharystii. Tak było od najmłodszych lat, kiedy w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Matki Bożej przyjęła po raz pierwszy Pana Jezusa do swego serca. Potem zawsze już będzie ponawiać swoje oddanie Zbawicielowi przez pośrednictwo Maryi, prosząc, by Ona uczyła ją postawy oddania i całkowitego zawierzenia Jezusowi. § Założycielka Zgromadzenia Sióstr św. Dominika urodziła się 23 sierpnia 1838 r. w Jaśniszczach. Zmarła w opinii świętości 18 marca 1887 r. Święty miesiąca • luty 2014 • Rycerz Niepokalanej • 25


WYMOWNE SPOJRZENIA O. Ignacy Kosmana OFMConv

MOWA OCZU

Kiedy on nie patrzy na mnie, szukam swojego odbicia na ścianie. I widzę tylko gwóźdź, z którego zdjęto obraz. (W. Szymborska, Przy winie) Można mówić bez słów, jedynie dotykiem dłoni. Można też prowadzić dialog przez spojrzenia. Są one bardzo wymowne. „Spojrzał Bóg na Izraelitów... i ulitował się nad nimi”. Spojrzał człowiek ukąszony „na węża miedzianego, i zostawał przy życiu”. Jezus „spojrzał w niebo” i wszyscy zjedli do sytości, nadto zebrano ułomków dwanaście koszy. Znamy też inne wymowne spojrzenia: na bogatego młodzieńca, na Piotra, na setnika, na faryzeuszy i niedowiarków, spojrzenia uczniów w Wieczerniku: „Jeden z was Mnie zdradzi”; spojrzenia ludzi chorych i nieszczęśliwych, które często wołały niewypowiedzianie: „Jezusie, ulituj się nad nami”.

My też spoglądamy. Spoglądamy z miłością albo z gniewem, z radością albo ze smutkiem – na małżonka, na żonę. Przekaz jest aż nadto wyraźny i jasny. Często szukamy owych spojrzeń ulotnych, miłosnych, rzuconych w codziennej gonitwie za chlebem i za miłością. Brakuje nam tej „mowy oczu”. W oczach odbija się ludzka dusza. Oczy nie kłamią. Czasami jednak unikamy wzroku. Są dobre i złe spojrzenia. Nie trzeba być irydologiem, by wyczytać z oczu miłość lub nienawiść, czułość bądź złość. Na forum internetowym znalazł się kiedyś przedziwny zapis. Kobieta z 9-letnim stażem małżeńskim zapytała swego męża: „Jaki kolor mają moje oczy?”. Jakież było jej zdziwienie, gdy usłyszała, że... piwne! Po chwili i on się zdziwił, gdy mu oznajmiła, że ma oczy niebieskie. Przez dziewięć lat mąż nie spojrzał żonie w oczy. Na co, na kogo przez ten czas patrzał? Bywa, że nasze oczy są rozbiegane. Nie potrafią zatrzymać się na przedmiocie. Są takie spojrzenia powierzchowne, które „patrzą, a nie widzą”. Wtedy żona, mąż stają się nieistotnymi elementami naszego „ja”, które obrzucamy wzrokiem niczym reflektor-szperacz, nie wydobywając na powierzchnię jaźni szczegółów istoty miłości. Prześlizgujemy się – czasami przez wiele lat – nad życiem, osobą, miłością. Z czasem przyzwyczajamy się do tych nikłych rozbłysków i dialog spojrzeń staje się coraz bardziej ulotny, niewyraźny. Aż w końcu przestajemy widzieć. Nie widzimy swojej żony. Nie zwracamy uwagi na kolor oczu. Nie zauważamy nowej sukienki, nowej fryzury. Spostrzegamy natomiast pierwszy siwy włos na jej skroni, pierwszą zmarszczkę i – „gdyż znalazł u niej coś odrażającego, na-

26 • Rycerz Niepokalanej • luty 2014 • Rodzina, małżeństwo i życie


pisze jej list rozwodowy, wręczy go jej, potem odeśle ją od siebie”. MOC SPOJRZENIA

Podstawą wielu rozwodów są rzeczy naprawdę błahe, jak spojrzenia, których zabrakło albo które były nie na miejscu. Spojrzeniem można zranić, a nawet zabić miłość. Ludowa mądrość nie bez kozery karmi nasze dzieci opowiadaniami o bazyliszku, znanej ze swego spojrzenia mitycznej istocie, która zabijała swym wzrokiem: zamieniała w kamień swoje ofiary. Powiadają, że każda baśń, legenda czy mit posiadają ziarenko prawdy. I owszem. Bywają przecież takie małżeńskie spojrzenia, które zamieniają w kamień ludzkie serce. Jakże inne są jednak spojrzenia miłości. „Oczarowałaś me serce, siostro ma, oblubienico, jednym spojrzeniem twych oczu” – mówi oblubieniec do swej wybranki. Jego zachwyt zdaje się nie mieć końca: „Obróć się, obróć, Szulamitko, obróć się, obróć się, niech się twym widokiem nacieszę”. Taką rozmowę potrafią prowadzić oczy. Oczy kochających się małżonków. Ale czasami mowa oczu nie wystarcza. Nawet spojrzenie Jezusa „z miłością” nie powstrzymało młodzieńca przed odejściem. Bywa, że wzrok, gest i słowa są bezsilne wobec ludzkiej woli, która nad miłość ceni „wiele posiadłości”: niczym nieskrępowaną swobodę, własny „margines” zachcianek i upodobań, zauroczeń i flirtów. Bo tak jest po prostu wygodniej i przyjemniej. Trudno wtedy spojrzeć żonie, mężowi w oczy. Trudno wtedy o dialog spojrzeń. CO MÓWISZ?

Mądrość Syracha powiada: „Strzeż się oka bezwstydnego i nie dziw się, jeśli cię przywiedzie do upadku”. I dalej: „Bezwstyd... można poznać po niespokojnym podnoszeniu oczu i po rzucaniu spojrzeń”.

Zwróćmy uwagę na nasze oczy. Nie po to, by ustalić ich kolor. Zastanówmy się nad ich wyrazem, posłuchajmy, co mówią. Są takie małżeństwa, o których mówi się: „Oni rozumieją się bez słów. Wystarczy, że jedno spojrzy na drugie”. Dialog oczu potrafi przeniknąć do szpiku kości: „Człowieku, nie wiem, co mówisz”. I w tej chwili, gdy on jeszcze mówił..., Pan obrócił się i spojrzał na Piotra”. A ten, wyszedłszy „na zewnątrz, gorzko zapłakał”. Dwa spojrzenia. Dwie odmienne postawy: zasmuconego tylko młodzieńca, który wszak odszedł do swych posiadłości, i skruszonego Piotra, który je opuścił dla Królestwa. Dialog oczu nie gwarantuje sukcesu. Sukces „wymiany spojrzeń” zależy od osoby, do której zostało owo spojrzenie skierowane. Jeśli jest wyznaniem miłości, to nie powstrzymają tej miłości żadne „posiadłości” ani żadna zdrada. DIALOG POZAWERBALNY

Pan Jezus rozmawiał ze wszystkimi ludźmi. W większości byli to grzesznicy, ludzie, którzy mieli niejedno na sumieniu. Przemawiał do nich słowami, gestem, spojrzeniem. Ewangelia jest spisem owych dialogów miłości. Wystarczy przypomnieć wielkie tłumy nad jeziorem, na które jakże wymownie spojrzał Chrystus: „Żal mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. A jeśli ich puszczę głodnych, zasłabną w drodze”. „A jeśli ich puszczę głodnych, zasłabną w drodze” – to nie tylko odniesienie do chleba, którym jest Eucharystia. To również odniesienie do naszego wzroku, którym karmi się ludzka miłość. Jak już powiedzieliśmy, słowa uległy znacznej dewaluacji. Im ich więcej, tym mniej znaczą. Trzeba nauczyć się prowadzić dialog pozawerbalny: poprzez milczenie, gest, spojrzenia. Wtedy życie małżeńskie ma szansę stać się naszą osobistą „pieśnią nad pieśniami”. §

Rodzina, małżeństwo i życie • luty 2014 • Rycerz Niepokalanej • 27


Gerrit van Honthorst, Dzieciństwo Jezusa (1620)

ZESTRESOWANI RODZICE BEZSTRESOWE DZIECI? Sławomir Zatwardnicki

Jeśli moda na krzykliwe głoszenie bezstresowego wychowania przeminęła, to może dlatego, że od dawna panuje moda na jego cichą realizację. Różne są tego przyczyny. WYMÓG

Zestresowani atmosferą publiczną, w której do rangi przestępstwa urasta klaps dany dziecku, rodzice podświadomie wyrzekają się wszelkiej presji wywieranej na dziecko, zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Śmiem jednak wątpić, że dzieci, o których mówi się, że są najlepszymi psychologami (może dlatego samym sobie nie umieją pomóc), nie odczuwają tego zestresowania rodziców, którzy chowają dzieci pozornie bezstresowo,

w rzeczywistości przekazując im przecież swoje napięcie towarzyszące syzyfowemu staraniu podejmowanemu w celu pozbawienia dziecka wszelkiego stresu. Rodzice zestresowani są również i okrojonym do minimum kontaktem z dziećmi. Jeśli sumienie łaskocze, trzeba je podrapać: temu służy wrzucanie drobnych do kapelusza żebraka stojącego pod kościołem, podobną rolę odgrywa również ten czas, który oboje przecież pracujący zawodowo rodzice mogą „wrzucić” do kapelusza dziecięcego

28 • Rycerz Niepokalanej • luty 2014 • Kobietą i mężczyzną stworzył ich


serca. Nie ma takiej mocy, która zmusiłaby rodziców, żeby w tym jałmużnianym czasie mogli czegoś wymagać od dziecka. Podobnie jak nie ma większej przemocy na małym dziecku niż opuścić go przez większą część dnia, a w pozostałej próbować „nadrobić” zaległości kosztem wymagań. NIE TAKIE NIEWINIĄTKA

Rodzice nie wychowują swoich dzieci, bo w ogóle nie uznają potrzeby wychowania; wszak dzieci współczesne, w przeciwieństwie do swoich poprzedników, są po prostu dziećmi, a więc w domyśle – niewiniątkami. „To tylko dziecko”, „jest jeszcze takie małe”, „on taki po prostu jest”, „miłość bezwarunkowa oznacza zaakceptowanie go takim, jaki jest” – te sformułowania próbują łatać dziurę powstałą w nowoczesnym słowniku pojęć, w którym wykreślono słowa „zło”, „grzech”, „wada”. Skutkiem tego dzieci nie wiedzą, kim są – skoro wszystko jedno, co zrobią, i tak będzie to zaakceptowane. RODZICE DO SZKÓŁ

Zestresowanym w ten sposób dzieciom i rodzicom nie pomaga psychologia, która w miejsce „zła” wprowadza pojęcie „ból”, mający tłumaczyć wszystko. Dziecko nie może mieć złych cech, które trzeba by wykorzeniać, za to jego złe zachowanie wynikać musi z doświadczanego przez niego bólu, za który oczywiście odpowiadają – a jakże – rodzice! W ten sposób zdjęto „stres” poddania się wychowaniu z dziecka, a całe brzemię odpowiedzialności bezwychowaniowego chowania dziecka z dala od bólu przerzucono – razem ze stresem i poczuciem winy z tym związanym – na rodziców. Dlatego nie dzieci dziś uczą się w szkołach wychowania, lecz zestresowani swoim potencjalnie negatywnym na dzieci wpływem rodzice nerwowo poszukują coraz to nowych

warsztatów uczących ich być rodzicami. I szkolą się ci, którzy już dawno szkołę mają za sobą. I kółko się zamyka, bo w czasie szkolenia zdać muszą sobie sprawę z tego, co i tak już wiedzą: muszą się jeszcze sporo nauczyć, żeby być dobrymi rodzicami; i nie wolno im oczywiście wychowywać, za to trzeba dziecko rozumieć i wspierać emocjonalnie. Po raz nie wiem który odkryta Ameryka... Dziecko za to nie musi uczyć się niczego. Nie wymaga się od niego symetrycznego zaangażowania względem rodziców, nie oczekuje się od niego wzięcia odpowiedzialności za samego siebie. Czy dzieci zapiszą się do szkół, albo może wyślą rodziców do szkół pomagających im zaakceptować rodzicielstwo jako z natury stresujące dzieci? Śmiem wątpić... A jeśli jednak, znaczyć to będzie, że jest już aż tak źle z dziećmi: na skutek bezstresowego wychowania, zestresowali się tak bardzo, że przejęli rolę rodziców! STRES CZY GRZECH?

Skończmy jednak z tą stresującą ironią. Zauważmy już całkiem poważnie, że od dziecka bezstresowo chowanego wymaga się w gruncie rzeczy, aby podejmowało decyzje właściwe dorosłemu; ale dziecko pozostaje dzieckiem i nie powinno decydować o tym, o czym przecież nie ma pojęcia, a jeśli to jednak robi – z pewnością nie jest to działanie bezstresowe. Tylko że dzieci inaczej przeżywają towarzyszące tej sytuacji napięcie – w ich sercu pojawia się niepokój, który być może będzie towarzyszył im potem przez całe życie. No cóż – pozwólmy znów sobie na sarkazm – najwyżej w przyszłości skorzystają z pomocy psychologa, który przeszłości nie wróci, ale może znajdzie jakąś ładną naukową kojącą nazwę, w zależności od psychologicznej mody, jaka będzie wtedy panowała. Chyba że zestresowane dzieci zestresowanych rodziców wrócą kiedyś do staromodnych pojęć typu „grzech”? §

Kobietą i mężczyzną stworzył ich • luty 2014 • Rycerz Niepokalanej • 29


CHARYZMAT FRANCISZKAŃSKI

Co nas czeka po śmierci? O. Sylwester Gąglewski OFMConv

Każdy z nas, przynajmniej w zarysie, zna historię świata. Potrafimy wymienić pewne wydarzenia, które powszechnie uważane są za przełomowe. W dziejach Polski są nimi chrzest w 966 r., obrona Jasnej Góry w 1655 r., II wojna światowa 1939-1945, czy wybór Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową w 1978 r. Wszystkie one mają swoją datę, która jest bliższa lub dalsza wydarzeniu jedynemu w swoim rodzaju. Przyjście Jezusa Chrystusa podzieliły losy świata na dwie części, przed i po Jego narodzeniu. Zapytasz, dlaczego o tym piszę? Otóż dlatego, by zauważyć, że podobna rzecz dzieje się na mniejszą skalę, a konkretnie w moim i twoim życiu. Stąd pojawiają się stwierdzenia mówiące o życiu: przed i po ślubie, przed i po chorobie, przed i po wyjeździe itp. Są to chwile, które dokonały tak wielkich zmian w naszym myśleniu, że od tej pory nie potrafimy wrócić już do dawnego sposobu życia. Mówi się wtedy: to już nie ten sam człowiek, co kiedyś – czy coś w tym rodzaju. Wydaje się to oczywiste, ale istnieje jeszcze jeden podział, dotyczący bezwzględnie wszystkich ludzi, niezależnie od tego, czy w to wierzą, czy nie, chodzi o: życie przed i po śmierci. Z chrześcijańskiego punktu widzenia, to co nas czeka, jest spełnieniem wszystkich naszych marzeń. Trudniej jest nam wyjaśnić i zrozumieć obecne życie, nieraz pełne prob30 • Rycerz Niepokalanej • luty 2014 • Pójdź za Mną

lemów i cierpienia. Gdybyśmy tylko chcieli spojrzeć na nie oczami św. Franciszka, zobaczylibyśmy, że obecne życie traktuje on jako szkołę, czas przemiany lub wprost warsztat pracy nad sercem. Walcząc o największą z cnót – miłość – rozumiał, że by wzrastała, musi być poddawana próbom, dzięki temu we wszelkich trudnościach i cierpieniach widział nie tyle przeszkodę, co okazję, by znowu zwyciężyła miłość. „Bracia, póki mamy czas, czyńmy dobro” – wołał przed śmiercią, a mając oczy utkwione w to, co będzie po niej, wydawał się mówić: „Naucz się kochać, bo tam, po tamtej stronie, jest już tylko miłość”. Na koniec przyjrzyj się pewnej historii z życia św. Franciszka. Mówi ona, jak bardzo starał się on o wzrost braci w cnocie miłości. Gdyby znalazł się klasztor, w którym bracia dogadywaliby się idealnie, nikt nikomu nie byłby trudnym i wiedliby tam szczęśliwe pełne radości życie, to na mocy posłuszeństwa nakazuję przełożonemu tego klasztoru, co następuje: Ma udać się na koniu (konno można było jeździć tylko w wyjątkowych sytuacjach) do najbliższego klasztoru i przywieść takiego brata, który będzie trudny dla wszystkich. § Franciszkańskie Dni skupienia 2014 Niepokalanów Lasek 14-16 lutego • 21-23 marca Białystok 7-9 lutego • 14-16 marca Więcej informacji na: www.dniskupienia.info.pl Ojcowie Franciszkanie przyjmują kandydatów na kapłanów i braci zakonnych Franciszkański Ośrodek Powołań ul. Teresińska 32, 96-515 Teresin www.barka.franciszkanie.pl barka@franciszkanie.pl


Franciszek Kostrzewski, Grzybobranie; ilustracja do III księgi „Pana Tadeusza” (1860)

CZAS NA „TAJNE KOMPLETY”? O. Paweł Warchoł OFMConv

Któż z nas nie czytał „Pana Tadeusza” i „Konrada Wallenroda” Adama Mickiewicza, „Kordiana” Juliusza Słowackiego czy „Trylogii” Henryka Sienkiewicza? Należą one do klasyki literatury polskiej, gdyż odwołują się do historii i tradycji naszego narodu. W oparciu o ich treść kształtował się etos Rzeczpospolitej i wychowywały się pokolenia Polaków. Poetom i pisarzom rodacy stawiali pomniki, gdyż karmili się ich słowami, zachwycając pięknem i mądrością. ŚWIADECTWA POLAKÓW W WALCE O KULTURĘ

Mickiewicz, Słowacki i Sienkiewicz pisali w czasach, gdy Polska nie istniała na mapach Europy. Stąd w utworach powracali do przeszłości narodu, wspominając jego wielkość i chlubne zwycięstwa. Ich słowa były natchnione, toteż inwokacji: „Litwo! Ojczyzno moja” – uczono się na pamięć, a książ-

ki Sienkiewicza czytano ku „pokrzepieniu serc”. Także w czasach II wojny światowej Polacy bronili kultury, czego wyrazem był Teatr Rapsodyczny w Krakowie, z którym związany był Karol Wojtyła. Owocem tego są dwie jego sztuki są dwie sztuki: Hiob i Jeremiasz, które na kanwie historii biblijnej oddają w metaforze cierpienia Polski, utożsamianej wzorem romantyzmu z cierpiącym „ChryOjczyzna Polska• luty 2014 • Rycerz Niepokalanej • 31


Franciszek Kondratowicz, Oblężenie Jasnej Góry w 1655 r. (XIX w.)

stusem narodów”. Wojtyła, współpracując z Kotlarczykiem, próbował praktycznie zastosować ideę teatru słowa jako protestu przeciwko tępieniu kultury narodowej na własnej ziemi. W reżyserii Kotlarczyka odbyły się przedstawienia: Króla Ducha i Beniowskiego Słowackiego, Hymnów Kasprowicza, Godziny Wyspiańskiego, Pana Tadeusza Mickiewicza i Quo vadis Sienkiewicza. Zmieniając miejsca przedstawień, chcieli „ocalić naszą kulturę przed okupacją” i pomóc w odnowie duszy narodu, co było warunkiem jego politycznego zmartwychwstania. Wojtyła wybrał świadomie siłę oporu przez kulturę, poprzez moc słowa, w przekonaniu, że jest ono tym, co porusza świat. Do dziś na zdjęciach można oglądać młodego Karola, jak grał w sztukach. Od czasów utraty niepodległości do 1918 r. – i dalej od 1939 r. poprzez lata okupacji niemieckiej, a potem sowieckiej – broniono polskości, która wyrażała się w genialnych utworach literackich. Była ona, jak chleb powszedni, bo każdy w niej odnajdywał siłę i nadzieję. Poeci bowiem i pisarze otwierają przestrzenie serca i umysłu, by dotrzeć do głębi i tajemnicy. A ponieważ byli ludźmi głębokiej wiary, dla nich Głębią i Tajemnicą był Bóg. 32 • Rycerz Niepokalanej • luty 2014 • Ojczyzna Polska

USUNIĘCIE LEKTUR ZE SZKOŁY!

W tym roku z kanonu lektur obowiązkowych dla gimnazjów, decyzją Ministerstwa Edukacji Narodowej, usunięto Pana Tadeusza – nawet we fragmentach – oraz Potop. Słuszne są zatem pytania polonistów, jak mają rozwijać postawy patriotyczne uczniów przy pominięciu tak wartościowych pozycji. „Klasyki można nie lubić, ale trzeba ją znać” – twierdzą. Zamiast tych dzieł wprowadzono gimnazjalistom przeczytanie dowolnego kryminału Artura Conan Doyle’a lub Agaty Christie oraz wybrany utwór Tolkiena, Andrzeja Sapkowskiego bądź Ursuli Le Guin. Przy całym szacunku dla nowych autorów, pytamy: Dlaczego inne narody nie rezygnują ze swojej klasyki, tylko Polacy wycofują się ze swojej? Czyżby niektórzy mieli jakiś kompleks polskości, czy też żywią nienawiść do tego narodu? Poprzez brak wykształcenia młodych ludzi usuwa się poczucie świadomości tego, że jest się Polakiem wychowanym na własnej historii i literaturze. Lektury, które kiedyś były obowiązkowe, dziś są fakultatywne lub czyta się je we fragmentach. O Sienkiewiczu nie ma nawet


mowy. Usunięty został Konrad Wallenrod Adama Mickiewicza i Kordian Słowackiego. Prozę Żeromskiego okrojono zaś do jednej pozycji. W klasach natomiast o profilu niehumanistycznym ograniczono liczbę lekcji języka polskiego i literatury do czterech godzin w tygodniu! Efekt zmian to brak fundamentalnej wiedzy, a ta, którą posiądą, będzie wyrywkowa i powierzchowna. Czy nauczyciel może jeszcze wychowywać i wymagać od ucznia refleksji? Jakie będą nowe pokolenia Polaków, skoro „młodość jest rzeźbiarką, co wykuwa żywot cały”? – pisał Zygmunt Krasiński. A wcześniej kanclerz Jan Zamoyski pouczał: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Jak pokochają polskość, skoro jej nie poznali? Jacy będą dla nich bohaterowie narodu i według jakich wartości będą ich oceniali? Nie są to pytania bez znaczenia, gdyż dotyka się samego rdzenia polskości i przyszłości narodu. Polska nie jest zamkniętą jeszcze kartą. Nie ma przyszłości bez przeszłości, gdyż podcinając pień, naród szybko umiera. W czasach niewoli nie bano się mówić o Polsce i ponosić za nią odpowiedzialności. Więcej, nawet w komunizmie w szkołach podstawowych i średnich uczono uczniów polskiej literatury i jej nie okrojono, mimo takich zamiarów. KULTURA FUNDAMENTEM NARODU

Już Mikołaj Rej uczył, że „Polacy nie gęsi, iż swój język mają”, podkreślając znaczenie rodzimej kultury. Jeszcze wcześniej od niego pisał po polsku zapomniany bł. Władysław z Gielniowa. Utwory literackie poetów i pisarzy były świadectwem wiary w Boga. W polskiej świadomości związane były też z kultem Maryi Panny, jak choćby Potop Henryka Sienkiewicza. Do tej pory nie rozdzielano wiary w Boga od miłości do Ojczyzny, a przynajmniej tego nie udało się uczynić. W czasach globalizacji usiłuje się narzucać jeden język, a pomniejszać inne i uczynić je

nieistotnymi. Do tej pory kultura narodowa była probierzem przeciw zniewoleniu sowieckiemu, niemieckiemu, szwedzkiemu i austriackiemu. I narodowi się to udało. Mówił o tym Jan Paweł II 2 czerwca 1980 r. na forum ONZ: „Naród istnieje z «kultury» i «dla kultury»... Jestem synem Narodu, który przetrzymał najstraszliwsze doświadczenia dziejów, którego wielokrotnie sąsiedzi skazywali na śmierć, a on pozostał przy życiu, i pozostał sobą. Zachował własną tożsamość i zachował pośród rozbiorów i okupacji własną suwerenność jako naród, nie w oparciu o jakiekolwiek inne środki fizycznej potęgi, ale tylko w oparciu o własną kulturę, która okazała się w tym wypadku potęgą większą od tamtych potęg”. Ta kultura wypływała też z dorobku poetów i pisarzy, o których trzeba się upominać, bo w ich dziełach literackich znajdują się polskie ożywcze soki, niosą nam polską energię. Czy naprawdę już młodym pokoleniom nie przekażemy Pana Tadeusza i Konrada Wallenroda Adama Mickiewicza, Kordiana Juliusza Słowackiego, a także Potopu, Ogniem i Mieczem oraz Pana Wołodyjowskiego Henryka Sienkiewicza? Czy nie będą znali już swojej historii i wielkości narodu, jego cierpień i krzyża nakładanego przez sąsiadów? Pytajmy się, dlaczego obecny system nie toleruje Jacka Soplicy, który po głębokiej przemianie zostaje emisariuszem, przygotowując powstanie i wyzwolenie się od Moskali? Dlaczego nie toleruje się Konrada Wallenroda walczącego z zakonem krzyżackim i broniącego Litwy, mimo etycznej ambiwalencji? Dlaczego pomija się Andrzeja Kmicica, który uratował Jasną Górę i obudził naród do walki ze Szwedami? Dlaczego zapomina się Pana Skrzetuskiego, mężnie poświęcającego się dla Ojczyzny? Zadawajmy sobie to pytanie w czasach, w których pomijane są wartości wyższe, a wszystko sprowadza się do materii i użycia. Obyśmy nie musieli doczekać czasów, gdy będą o nas mówić, że była sobie pewnego razu Polska i Polacy...! § Ojczyzna Polska • luty 2014 • Rycerz Niepokalanej • 33


By ocalić Ojczyznę Łukasz Domitrz

Oświecenie w Polsce kojarzy się głównie z panowaniem Stanisława Augusta Poniatowskiego i ówczesną próbą odbudowy państwa. Nie charakteryzowało się ono antyklerykalizmem, czy też wyparciem tradycyjnych wartości. Najdobitniej świadczy o tym życie, działalność i twórczość czołowej postaci tego okresu – bp. Ignacego Krasickiego. uczaniem. Świadczyły też o jego wybitnym kunszcie literacko-poetyckim. Utwory Krasickiego zachowują niezwykłą aktualność również dziś – ponad 200 lat od jego życia, działalności i śmierci.

Johann Becker, Portret Ignacego Krasickiego (1768)

KARIERA DUCHOWNA

Nazywany „księciem poetów polskich” Ignacy Krasicki jest wybitną postacią naszego oświecenia. Tworzył kazania, bajki, komedie, satyry, poematy heroikomiczne oraz zapoczątkował w Polsce takie gatunki jak epopeja narodowa i powieść. Był wielkim patriotą, starającym się piętnować narodowe przywary, nie tylko wśród szlachty i duchowieństwa, ale też wśród zwykłych ludzi. Jego dzieła były idealnie wyważone między dostarczaniem przyjemności, bawieniem, wzbudzaniem refleksji i po-

Duchowny żył w latach 1735-1801. Pochodził z zubożałej rodziny magnackiej. Ojciec Jan był kasztelanem chełmskim i senatorem. Wspólnie z żoną Anną zadbali o wykształcenie syna. Był sekretarzem prymasa Władysława Aleksandra Łubieńskiego. Gdy Stanisław August Poniatowski został wybrany na króla Polski, Krasicki objął funkcje kustosza katedralnego lwowskiego i kapelana królewskiego. Rok później młody duchowny był już proboszczem w Kodniu, prezydentem Trybunału Koronnego w Lublinie, kanonikiem, a w wieku 32 lat biskupem warmińskim. To ostatnie stanowisko wiązało się wówczas automatycznie z godnością senatora Rzeczpospolitej. Przysporzyło też jednak pewnych trudności. Młody biskup został w swej diecezji przyjęty niechętnie. Stopniowo jednak przełamywał opór miejscowego duchowieństwa, obawiającego się zmian. Z rozmachem urządził swoje rezydencje w Lidzbarku Warmińskim i Smolajnach. Później zasłynął jako nieugięty obrońca niezależności, ale również zwolennik reform w polskim Kościele.

34 • Rycerz Niepokalanej • luty 2014 • Wiara na ziemiach polskich


W latach 1788-1792 obradował Sejm Wielki, który doprowadził do uchwalenia Konstytucji 3 Maja. W tym czasie Krasicki związał się ze Stronnictwem Patriotycznym, dążącym do reform – znacznego powiększenia armii, uniezależnienia od państw ościennych, zniesienia wolnej elekcji i liberum veto, wzmocnienia władzy sejmu i reform społecznych. Po II rozbiorze Polski w okresie insurekcji kościuszkowskiej duchowny stworzył Kalendarz obywatelski i wspierał nieudaną walkę o utrzymanie istnienia państwa. W 1795 r. Krasicki objął stanowisko arcybiskupa gnieźnieńskiego i przeprowadził się do Łowicza i Skierniewic. III rozbiór Polski i koniec istnienia Rzeczpospolitej był dla duchownego ciosem. Otrzymał wówczas od papieża Piusa VI brewe, nakazujące wpajanie narodowi polskiemu wierności, posłuszeństwa i miłości nowym panom i królom oraz potępiające rewolucje i filozofię oświecenia, które musiał przetłumaczyć. Krasicki nie zrezygnował jednak z działalności patriotycznej. Później był jednym z inicjatorów powołania Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Warszawie. Ignacy Krasicki zmarł 14 marca 1801 r. w Berlinie. Pochowany został w katedrze św. Jadwigi Śląskiej. W 1829 r. jego szczątki przeniesiono do Katedry Gnieźnieńskiej. DZIAŁALNOŚĆ PUBLICYSTYCZNA

Ignacy Krasicki świetnie wykorzystał posiadane kontakty rodzinne oraz zdobyte znajomości i wiedzę. Już w latach 60. brylował w towarzystwie elit Rzeczpospolitej. Wykazywał się nienagannym strojem, dobrym obyciem i wysoką inteligencją. Wkrótce zasłynął też jako kaznodzieja. W 1764 r. wygłosił kazanie z okazji koronacji Stanisława Augusta Poniatowskiego, od którego otrzymał tytuł księcia. Wspólnie z królem był współorganizatorem i częstym uczestnikiem Obiadów Czwartkowych – spotkań

monarchy z największymi ówczesnymi intelektualistami. Podczas nich dyskutowano o różnych kwestiach dotyczących usprawnienia funkcjonowania państwa, poprawy położenia niektórych grup społecznych, oświeceniowych prądów, stanu kultury, czy też sztuki. Krasicki postanowił aktywnie działać na rzecz upowszechniania wśród szlachty i reszty narodu świadomości potrzeby zmian w kraju. Korespondował z wieloma znanymi i cenionym osobami. W 1765 r., razem z Franciszkiem Bohomolcem i przy współpracy z królem, założył czasopismo publicystyczne „Monitor”. Wychodziło ono do 1785 r. Było krytyczne wobec pozostałości kultury czasów saskich i sarmackich obyczajów. Tępiło zacofanie, megalomanię, ksenofobię, nietolerancję, czy też religijne zabobony. Wykazywano w nim szkodliwości chaosu w Rzeczpospolitej, rwania sejmów przy pomocy liberum veto oraz uzależnienia państwa od obcych mocarstw – Rosji, Austrii i Prus. W 1767 r. Krasicki za swoją patriotyczną działalność otrzymał odznaczenie Kawalera Orderu Świętego Stanisława, a w 1774 r. został odznaczony Orderem Orła Białego – najwyższym odznaczeniem państwowym. Podjęte przez króla Poniatowskiego próby reform zakończyły się oporem ze strony zacofanej części szlachty, konfederacją barską, interwencją sąsiednich państw i pierwszym rozbiorem Rzeczpospolitej w 1772 r. Biskupstwo warmińskie znalazło się wówczas pod władaniem pruskim. Zmusiło to Krasickiego do nawiązania osobistych i zawodowych kontaktów z nowym zwierzchnikiem – królem Prus Fryderykiem II. Początkowa niechęć, z czasem przerodziła się w przyjaźń. Po rozbiorze duchowny często podróżował nie tylko do Paryża, ale też do Berlina, Poczdamu i Sanssouci. Fryderykowi II nie przeszkadzało później zaangażowanie Krasickiego w sprawy polskie. Władca Prus był pod wrażeniem jego intelektu, a z czasem i twórczości –

Wiara na ziemiach polskich • luty 2014 • Rycerz Niepokalanej • 35


w 1786 r. biskup został odznaczony pruskim Orderem Czerwonego Orła. POETA I PISARZ

Pierwszym dużym sukcesem poetyckim był Hymn do miłości Ojczyzny – napisany jako hymn dla Szkoły Rycerskiej w Warszawie i wydany w proreformatorskim piśmie „Zabawach Przyjemnych i Pożytecznych” w 1774 r. Rok później Krasicki przedstawił strofę, razem z innymi fragmentami przygotowywanego poematu heroikomicznego Myszeida, podczas Obiadów Czwartkowych królowi Poniatowskiemu. Utwór szybko zdobył olbrzymią popularność. W czasie rozbiorów pełnił on rolę hymnu państwowego nieistniejącej Rzeczpospolitej. Myszeida ukazała się w 1775 r. Nawiązuje do legendy o księciu Popielu pożartym przez myszy. Opowiada o wojnie kotów z myszami i szczurami. Jest satyrą na szlacheckie obyczaje: pijaństwo, awanturnictwo, egoizm i przekupstwo. Wyśmiewa również przesadzoną stylistycznie literaturę oraz tradycyjną historiografię, opartą na zabobonach i legendach, a nie liczącą się z prawdą. W 1776 r. Krasicki wydał powieść Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki. Utwór, uznawany dziś za pierwszą polską powieść w ogóle, napisany został w formie pamiętnika, zawierającego też listy i przemówienia. Dzieło, wzorowane na twórczości Jana Jakuba Rousseau, jest krytyką systemu politycznospołecznego w Rzeczpospolitej. Autor atakuje w nim tradycyjną, zacofaną i zabobonną edukację oraz sarmacki, hulaszczy tryb życia. Nipuanie są reprezentantami odmiennego, idealnego społeczeństwa – równego, bez stanów, z władzą starszych, gdzie edukacja polega na wpajaniu zasad moralnych. Próba przeniesienia ich wzorców do cywilizacji kończy się dla bohatera niewolą, prześladowaniem przez Inkwizycję i wtrąceniem do zakładu psychiatrycznego. W ostateczności, powróciwszy do

swych szlacheckich dóbr, Mikołaj racjonalizuje swoje przeżycia oraz postanawia być dobrym i cnotliwym szlachcicem. Wzór ziemianina, ukazany w Mikołaja Doświadczyńskiego przypadkach, wykorzystał Krasicki w innym swoim wielkim dziele. W latach 1778, 1784 i pośmiertnie w 1803 r. ukazała się jego powieść Pan Podstoli. Jej akcja rozgrywa się na południowo-wschodnich rubieżach państwa polskiego. Główny bohater stara się być dobrym gospodarzem-fizjokratą, dbającym o swój majątek i poddanych. KRYTYK NARODOWYCH WAD

W największym stopniu narodowe wady i przywary ukazał Krasicki w licznych bajkach, komediach-dramatach i satyrach. Pierwszy zbiór bajek: Bajki i przypowieści – opublikował w 1779 r. Kolejny, Bajki nowe – ukazał się ok. 1800 r. Autor przedstawił w nich w krzywym zwierciadle problemy ówczesnego społeczeństwa. Posługując się krótkimi formami i bohaterami – najczęściej zwierzętami, zawarł najważniejsze prawdy odnośnie do natury człowieka i zmusił czytelników do głębokiej refleksji nad światem i samym sobą. W Malarzach autor ukazał obłudę ludzkiej natury, potrzebującej komplementów, która woli kłamstwo od nieprzyjemnej prawdy – sprawia to, że ludziom prawdomównym w życiu ciężej niż lizusom, żyjącym nieraz w bogactwie. Kruk i lis z kolei jest krytyką samouwielbienia i zarozumiałości, wykorzystywanych przez osoby fałszywe i podstępne. Szczur i kot – to satyra na pychę i zbytnią pewność siebie, pokonanych przez spryt i bezwzględność, ale też i pochwała skromności i pokory. W Przyjacielu Krasicki przestrzega przed fałszywymi przyjaciółmi, dążącymi do własnej korzyści i wykorzystującymi pech i nieporadność innych. Wół minister jest bajką z morałem, iż rządzić po-

36 • Rycerz Niepokalanej • luty 2014 • Wiara na ziemiach polskich


winny osoby doświadczone, znające się na tym, nie zaś niekompetentne i przebiegłe. W Jagnię i wilcy autor wykazał, że silniejszy, zły i okrutny najczęściej pokona słabego i samotnego – można tu wyczuć aluzję do sytuacji rozdzieranej przez zaborców Rzeczpospolitej. Pierwszą komedią-dramatem Krasickiego był wydany pośmiertnie w 1777 r. Mędrzec. W 1780 r. ukazały się dwie inne komedie: Łgarz i Statysta. Odniosły one spory sukces. W 1779 r. i później ukazały się też satyry. Każda z nich parodiuje różne aspekty codzienności i jest dobrą obserwacją świata i natury człowieka. Odsłaniając narodowe przywary, Krasicki nie zapomniał też o swoim stanie. W 1778 r. anonimowo wydał poemat heroikomiczny Monachomachia, czyli Wojna mnichów. Złożone z sześciu pieśni dzieło opisuje walkę zakonów karmelitów i dominikanów. Obie strony sporu walczą o wpływy i bogactwa. Nie interesują ich wierni i potrzebujący. Godzi je za to czasem wspólna miłość do mocnych trunków. Krasicki w swoim utworze, posługując się groteskowym humorem, ukazuje zacofanie, próżniactwo i obłudę niektórych przedstawicieli duchowieństwa. Krytykuje jego zbytnie bogactwo i sarmackie obyczaje. Dzieło wywołało wielki skandal i przyczyniło się do dyskusji nad kondycją finansową i obyczajową części kleru. Liczne głosy krytyki sprawiły, że autor postanowił napisać nowy poemat heroikomiczny – Antymonachomachię. Wydany został w 1780 r. Przedstawiał historię zakonu i pozornie był przeciwieństwem wcześniejszego utworu. Oburzenie wśród bohaterów Antymonachomachii wywołał podrzucony przez wiedźmę egzemplarz Monachomachii. Jest to ewidentne nawiązanie do reakcji części duchowieństwa i elit Rzeczpospolitej na krytykę pod swoim adresem. Spośród wszystkich dzieł Ignacego Krasickiego jedno jest mniej udane od pozostałych.

Jest to napisana w stylu epiki bohaterskiej i wydana w 1780 r. Wojna chocimska. Autor, wykorzystując obcy sobie gatunek, chciał wyzwolić wśród szlachty i oświeconej części narodu poczucie odpowiedzialności za kraj. Próbował pokazać, że Rzeczpospolitą opiekuje się sam Bóg i przywołać heroiczne przykłady z przeszłości. Dzieło to jest pierwszą polską próbą stworzenia epopei narodowej. W duchu patriotycznym – większość haseł dotyczyła Rzeczpospolitej – w 1781 r. poeta i pisarz wydał kolejne ze swoich wielkich dzieł, dwutomowy Zbiór potrzebniejszych wiadomości – drugą po Nowych Atenach polską encyklopedię powszechną. W późniejszym okresie autor robił dopełnienia i ostatecznie po śmierci encyklopedia doczekała się sześciu tomów. Zawiera ona przeważnie krótkie, ułożone alfabetycznie hasła. Stanowi znakomity pomnik polskiego oświecenia. Krasicki zajmował się nie tylko epiką i liryką. Pisał też z zakresu teologii, homiletyki i heraldyki. Przekładał dzieła Plutarcha, Anakreonta, Boileau, Hezjoda, Teokryta, Pieśń Osjana oraz fragmenty Boskiej Komedii Dantego. Jest także autorem rozprawki O tłumaczeniu ksiąg. Godne uwagi są również korespondencja Krasickiego z królami – Stanisławem Augustem Poniatowskim i Fryderykiem II oraz innymi znanymi osobami, a także liczne ogłaszane przez niego listy pasterskie. Duchowny jest ponadto autorem tzw. Listów o ogrodach. Prace te świadczą o wszechstronnych zainteresowaniach pisarza i poety, który pozostał aktywny na różnych polach, także w obliczu ważnych narodowych wydarzeń. Duchowny czasu oświecenia i niełatwej historii Rzeczpospolitej jest wzorem dla współczesnych elit, którym nieobce jest dobro Ojczyzny, a także przestrogą dla tych wszystkich, którzy mówiąc „Ojczyzna”, myślą: „moje własne, prywatne i osobiste korzyści”. §

Wiara na ziemiach polskich • luty 2014 • Rycerz Niepokalanej • 37


Światło na drogę Br. Bruno Paterewicz OCist

Światło ma w Biblii wiele interpretacji. Jedna z nich mówi, że jest mądrością Bożą ukrytą w Słowie. Im bardziej wchodzę w święte teksty, im uważniej słucham i gorliwie nimi żyję, tym bardziej blask Bożej mądrości promieniuje przeze mnie. Jestem wówczas światłem, które rozprasza mrok i rozświetla drogę – moją i tych, którzy idą obok. Wzorem w niesieniu światła jest Maryja, która przyjmując Słowo, stała się jasną Pochodnią wiary, nadziei i miłości. Weź do ręki Księgę życia i... zacznij świecić. 1 lutego Mk 4,35-41 W trudnym momencie życia wezwij Jezusa. Kiedy tak postąpili Apostołowie, „wtedy wiatr ustał i zapanowała głęboka cisza”. Skoro ich wysłuchał, dlaczego z tobą miałoby być inaczej? 2 lutego Łk 2,22-40 Pomódl się dziś za osoby konsekrowane. Proś, by były jasnymi lampami, które oświetlają innym drogę do Boga. 3 lutego Mk 5,1-20 Życie bez Boga budzi trwogę. Czasem jest podobne do życia w grobie zawiedzionych nadziei. Strach przed wolnością, którą daje Bóg, bywa paraliżujący. Zauważ takie przypadki w swoim otoczeniu i zareaguj! Nie bądź bierny. 4 lutego Mk 5,21-43 Pielęgnuj wiarę. Czytaj, słuchaj, pytaj... To ona będzie twoim ratunkiem w chwili kryzysu. Gdy zawołasz o Boży ratunek, On powie: „twoja wiara cię uzdrowiła, idź w pokoju”. 5 lutego Mk 6,1-6 Jezus „dziwił się ich niedowiarstwu”. Jak można widzieć znaki i wątpić? Można. Ale po co? 6 lutego Mk 6,7-13 Wzywanie do zmiany życia jest podstawowym zadaniem ewangelizatorów. Pokonasz strach przed odrzuceniem i staniesz się jednym z nich? 7 lutego Mk 6,14-29 Herod bał się utraty dobrej opinii, imienia, dóbr materialnych, poklasku... zupełnie jak wielu z nas. Zabił prawdę. Co zyskał? Jak skończył? 8 lutego Mk 6,30-34 Ci, którzy z zapałem głoszą Dobrą Nowinę, „nawet na posiłek nie mają czasu”. Jeśli, głosząc Jezusa, wsłuchują 38 • Rycerz Niepokalanej • luty 2014 • Żyjąc Słowem

się w Jego głos, to na pewno nie będą głodni. On się zatroszczy i o chleb, i o środki potrzebne na misję. 9 lutego Mt 5,13-16 Jałowość nie jest cechą pożądaną. Denerwujemy się, jeśli ktoś nie ma swojego zdania, lub kiedy trudno go „zaszufladkować” w świecie naszych opinii. Nieporównywalnie groźniejsza jest jałowość duchowa. Jeśli wiara w tobie utraci swój smak, „na nic się już nie przyda”. Nie pozwól na to! 10 lutego Mt 6,53-56 Gdy Jezus przybył do Genezaret, „mieszkańcy zaraz Go rozpoznali”. Dziś mamy z tym problem. Pan jest we wszystkich tabernakulach świata, w każdym żyjącym sakramentami człowieku, a my, mimo wszystko, mamy trudność w Jego odnalezieniu... Dlaczego? 11 lutego Mk 7,1-13 Czasem „przeinaczacie słowo Boże na rzecz waszej tradycji”, czyli usprawiedliwiacie wasze widzimisię. Nie tędy droga. Klucz miłości to jedyna właściwa interpretacja przepisów, zwyczajów i prawa. 12 lutego Mk 7,14-23 Twoje wnętrze skrywa wiele tajemnic. Powinieneś włożyć wysiłek, by poznać siebie samego. Właściwa diagnoza wnętrza pozwoli zastosować odpowiednie środki zaradcze. 13 lutego Mk 7,24-30 Jesteś ochrzczony. To stawia cię w pewnej uprzywilejowanej pozycji względem tych, którzy ochrzczeni nie są. Jezus o tym wie! Ale zobacz, że Jego łaska rozlewa się na cały świat i na każdego


człowieka. Na tych, którzy są poza Kościołem także. Takie jest Serce, które kocha. 14 lutego Łk 10,1-9 Dzisiejsze słowo to instruktaż ewangelizatora. Wszystko wzniosłe, dobre i piękne, ale Pan mówi: „posyłam was jak jagnięta między wilki”. Misja jest związana z ofiarą. Mimo to, pójdziesz? 15 lutego Mk 8,1-10 Zwykłe, ludzkie odczuwanie głodu wzruszyło serce Boga. „Żal mi tego ludu” – mówi Jezus. Wrażliwość Boga na potrzeby swoich stworzeń wprawia w zakłopotanie. W świecie, w którym brat nie dba o brata, nie jest to codzienne... 16 lutego Mt 5,17-37 Gdy kochasz, nic nie wydaje się ponad siły. Zobacz: „kto przykazania wypełni i nauczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim”. Perspektywa nieba osładza trudy. 17 lutego Mk 8,11-13 Znak często potwierdzał skuteczność powołania proroka. Lecz by znak był zrozumiany, potrzebna jest dyspozycja serca. Tej chyba brakowało faryzeuszom, skoro Pan powiedział, że „temu pokoleniu nie będzie dany żaden znak”. 18 lutego Mk 8,14-21 „Bądźcie czujni. Unikajcie zakwasu...” – to nie znaczy zamykajcie się w swoim hermetycznym świecie i nie idźcie do zagubionych. Nie! Ale idźcie, mając właściwą perspektywę i wiedząc, kim jesteście i Kogo tym ludziom niesiecie. 19 lutego Mk 8,22-26 Żyjesz tak, jak żyjesz. Jesteś taki, jaki jesteś. „Czy coś widzisz?” Być może powinieneś pozwolić innym zaprowadzić się do Lekarza? 20 lutego Mk 8,27-33 Wiara Piotra jest wiarą całego Kościoła. Kiedy tam, nieopodal Cezarei Książę Apostołów wyznał: „Ty jesteś Chrystusem” i kiedy dziś jego następca w Rzymie składa wyznanie wiary, dzieje się ta sama rzeczywistość. Módl się za papieża. Jego wiara jest ostoją dla naszej. 21 lutego Mk 8,34-9,1 Dwadzieścia wieków ma Jezusowe pytanie: „Jaką korzyść ma człowiek, jeśli zdobędzie cały świat, ale straci swoje życie?”. A my nadal mamy problem

z chęcią posiadania wszystkich i wszystkiego, niezależnie od ceny... 22 lutego Mt 16,13-19 Kościół zbudowany na wierze Piotra jest mistycznym Ciałem Jezusa. Dzięki temu, że tworzymy z Chrystusem jeden organizm, „bramy piekielne Kościoła nie przemogą”. Na przekór wszystkim, którzy by sobie tego życzyli. 23 lutego Mt 5,38-48 Realizacja wezwania do doskonałości jest probierzem tego, czy naprawdę kochamy. Serce, które kocha, jest zdolne do wielkich rzeczy i do schowania swej dumy do kieszeni. I do bycia ponad tym, co emocjonalne. „Bądźcie więc tak doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec niebieski”. 24 lutego Mk 9,14-29 Jezus nie dokonuje cudu od razu, ale zadaje pytania, jakby chciał dowiedzieć się o objawach i przebiegu choroby. Opowiedz Panu o sobie. Otwórz przed Nim serce. Uwierz, że On ma moc zaradzić wszystkiemu. „Dla wierzącego, nie ma rzeczy niemożliwych”. 25 lutego Mk 9,30-37 Czasem pozwalamy sercu uciec od tego, co naprawdę ważne. Podobnie było z Apostołami, którzy „w czasie drogi sprzeczali się ze sobą o to, kto z nich jest największy”, miast próbować zrozumieć słowa Mistrza. 26 lutego Mk 9,38-40 „W Twoje imię” – oto recepta na złość świata. Mówić, działać, kochać, pracować... w Twoje imię! Nie zastanawiaj się dłużej. Wciel w życie. Od teraz. 27 lutego Mk 9,41-50 Żyjąc we wspólnocie, wchodząc w relację, działamy trochę na zasadzie naczyń połączonych. Nasze postępowanie, dobre i złe, ma wpływ na innych. Swoją postawą możesz kogoś zbudować lub zgorszyć. „Kto poda kubek wody” albo „kto stałby się przyczyną upadku jednego z tych małych”. Przemyśl i zachowuj się mądrze. 28 lutego Mk 10,1-12 Jezusowy nakaz: „Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela” – ma przenikać do szpiku kości! Nie mąć, nie poddawaj w wątpliwość. Bóg to złączył, nie waż się rozdzielać. § Żyjąc Słowem • luty 2014 • Rycerz Niepokalanej • 39


Kronika MI Z POLSKI

Homilię wygłosił o. Piotr Cuber, który porównał MI do średniowiecznego rycerstwa, wskazując, że rycerz Maryi ma również swo-

Fot. P. Obstarczyk

13 LISTOPADA 2013 WARSZAWA REMBERTÓW Wspólnota Rycerstwa Niepokalanej w parafii wojskowej św. Rafała Kalinowskiego gościła prezesa narodowego Stowarzyszenia „Rycerstwo Niepokalanej” w Polsce o. Stanisława Piętkę.

O. Stanisław sprawował Mszę świętą i wygłosił homilię, mówiąc o zadaniach Rycerstwa Niepokalanej w świetle objawień Matki Bożej w Fatimie. Zwrócił on uwagę na współczesne zagrożenia dla Kościoła w Polsce i na świecie, a szczególnie na zagrożenia ze strony masonerii i wskazał na pilną potrzebę naszej wrażliwości i naszego (jako rycerek i rycerzy Niepokalanej) codziennego wypełniania próśb Matki Bożej wypowiedzianych w Fatimie. 7 GRUDNIA 2013 HARMĘŻE Podczas uroczystej Eucharystii w parafii Matki Bożej Niepokalanej w Harmężach uczestnicy wspólnoty Fraternia Franciszkańska, działającej przy tej parafii, przyjęli uroczyście Cudowny Medalik Matki Bożej i tym samym zostali włączeni do Rycerstwa Niepokalanej. 40 • Rycerz Niepokalanej • luty 2014 • Kronika MI

Fot. P. Obstarczyk

Fot. Cz. Madej

ją Damę swego serca, Niewiastę z Nazaretu i z Golgoty, oraz wewnętrzny kodeks postępowania, szczytne idee i pokojowe zadania. Zwrócił się do młodych, iż od dziś mają stać się narzędziem w rękach Maryi i zapewnił, że będą świadkami wielkich wydarzeń, jeśli całkowicie się Jej zawierzą.

Uroczystość była bogata w oprawę muzyczną (ta służba musi być zawsze uzbrojona w śpiewnik i dobry humor) i liturgiczną (tym razem ministranci musieli zająć prawie rezerwowe miejsca). Opiekunem grupy młodych jest o. Arkadiusz Bąk. Młodzież przygotowywała się przeszło rok do tego wydarzenia przez regularne spotkania, które odbywają się co środę po Mszy świętej w klasztorze franciszkanów. Jest to grupa, która ma wiele planów i po-


Z NIEPOKALANOWA

Fot. br. M. Wojtak OFMConv

8 GRUDNIA 2013 Pieśnią Cześć Maryi rozpoczęły się uroczystości odpustowe ku czci Matki Bożej Niepokalanej. Do tego dnia przygotowywała 9-dniowa nowenna, podczas której rozważania prowadził o. Paweł Warchoł. „Dzisiaj, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP, Kościół wzywa nas, abyśmy wielbili Boga z powodu cudów, jakie zdziałał w pokornej Dziewicy” – powiedział o. Mirosław Bartos, gwardian Niepokalanowa, na rozpoczęcie odpustowej Mszy świętej. Następnie przywołał postać św. Maksymiliana: „Św. Maksymilian odkrył tajemnicę Niepokalanej, przede wszystkim jako siłę, energię do działań apostolskich, wszelkimi godziwymi środkami”.

W homilii odpustowej ku czci Niepokalanego Poczęcia NMP ks. rektor UKSW Stanisław Dziekoński zwrócił uwagę na to, że ta uroczystość w Niepokalanowie nabiera

wyjątkowego charakteru. „Nazwa tej miejscowości, tej parafii Niepokalanów, wiąże to miejsce z tajemnicą Niepokalanego Poczęcia. To miejsce jest związane z osobą Maksymiliana Marii Kolbego, który właśnie wybrał tę przestrzeń dla kultu Niepokalanej. Jest to Święty, który całkowicie dedykował swoje życie, swoje działania apostolskie dla Niepokalanej”. Kaznodzieja podkreślił też, że „gromadzimy się tutaj, aby wypraszać potrzebne dla nas łaski... Gromadzimy się, aby w wielu przypadkach na nowo uświadomić sobie wielkość tajemnicy Niepokalanego Poczęcia NMP”. Jak to zauważył ks. Rektor, „dzisiejsza uroczystość... przede wszystkim uwrażliwia nas na miłość, którą Jezus Chrystus uczynił najważniejszym przykazaniem”. Pytał też każdego, jaka to ma być miłość? I odpowiedział, że „to ma być miłość altruistyczna, czyli taka, która koncentruje moją uwagę na Bogu i drugiej osobie”.

Fot. Archiwum Niepokalanowa

mysłów na przyszłość. Chcą nadal umacniać swoją wiarę i przekazywać ją innym. Działają jako: animatorzy (pomagają przygotować się młodzieży gimnazjalnej do przyjęcia sakramentu bierzmowania), administratorzy (prowadzą stronę internetową MI Polski Południowej). Chcą na nowo odkrywać św. Maksymiliana i za jego przykładem działać, by szerzyć kult Niepokalanej.

8 grudnia przypadła również 75. rocznica, kiedy to z Niepokalanowa (1938 r.) została nadana pierwsza próbna audycja radiowa. Stacja ta nazywała się SP3-RN i nadawała na pasmie krótkofalarskim, stając się jednocześnie podwaliną do powstania Radia Niepokalanów w dzisiejszym kształcie. Stąd popłynęły w eter słowa melodii Po górach dolinach, a następnie akademia wygłoszona przez o. Maksymiliana, która została nadana ok. godz. 19. Pomimo dość słabego odbioru sygnał był słyszalny w całej Polsce. ■ Kronika MI • luty 2014 • Rycerz Niepokalanej • 41


MOJA DROGA I UMOCNIENIE Dorota Jonderko

Od najmłodszych lat modliłam się do Maryi, tak jak mnie uczyli w domu, na katechezie. Później przez uczestnictwo w grupach parafialnych zbliżałam się do Boga, poznawałam Go osobiście. Obecność Maryi odkrywałam stopniowo, przez lata. JAK BYĆ MARYJNĄ

ZAWSZE ZE MNĄ

Przez pewien czas nie rozumiałam, jak mam odbierać Maryję. Miałam wrażenie, że przesłania Ona Jezusa. Nie rozumiałam, jak można modlić się Litanią Loretańską przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Nie pasowało mi to. Jednak przykład Jana Pawła II i Prymasa Tysiąclecia pociągał mnie i gwarantował pewność takiej drogi.

W wieku 16 lat byłam na Mszy świętej. Było mi bardzo ciężko na duszy, chociaż przyjęłam Pana Jezusa. Obok kościoła na pagórku stoi kapliczka, w której jest figura Matki Bożej. Wtedy to była figura Matki Bożej z Lourdes. Przyszłam z tym moim ciężarem w duszy do Maryi, żeby mi pomogła. Odniosłam wtedy wrażenie, że Maryja spojrzała na mnie, a w sercu usłyszałam słowa: „Zawsze będę z tobą”. Wróciłam do kościoła i dziękowałam Bogu za pocieszenie. Wciąż doświadczam, jak bardzo te słowa są prawdziwe. Pośród doświadczeń smutnych i radosnych Maryja jest ze mną i prowadzi mnie do Jezusa.

CICHA OBECNOŚĆ

Na jednej z pielgrzymek, w których brałam udział, gdy pierwszy raz zobaczyliśmy Jasną Górę, uklęknęliśmy na asfalcie. Potem szliśmy dalej, modląc się na Różańcu. I tak w jednym momencie pomyślałam o cichej obecności Maryi, która jest teraz z nami. Ona się modli za nas, z nami... Niesamowite. PRAGNIENIE BLISKOŚCI

W książce Pieśń o Bernadecie urzekła mnie bliskość, jaka była między Bernadettą a Maryją. „Gdy Bernadetta kończy Zdrowaśkę i na swej ubożuchnej koronce przesunie jeden paciorek, a Pani milczy, ale uważnie śledząc jasnymi oczami jej ruchy, przesuwa w palcach również o jedną perłę swego długiego, lśniącego różańca – wydaje się wtedy, że każda z nich trzyma w ręku przeciwny koniec tego samego pręta, przez który przepływa od jednej do drugiej nie tylko gorąca tęsknota duszy, ale i żywa, ciepła krew serdeczna”. Pragnęłam takiej bliskości. 42 • Rycerz Niepokalanej • luty 2014 • Wierząc z Maryją

MARIA – MOJE IMIĘ

Przystępując do sakramentu bierzmowania, zastanawiałam się nad imieniem, które chcę wybrać dla siebie. W tym czasie wynosili na ołtarze św. Maksymiliana Kolbego. Fascynowała mnie jego osoba, życie, heroizm, a także oddanie Maryi, jego szaleńcze pragnienie, by dla Maryi zdobywać świat. Wybrałam imię Maria, jak św. Maksymilian. W RĘKACH MARYI

Po odejściu ze wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym byłam w duchowej ciemności. Wydawało mi się, że nic nie ma sensu. Znalazłam ogłoszenie o organizowanych rekolekcjach „dla ludzi zainteresowanych modlitwą wewnętrzną”. Pojechałam. Prowadził je


o. Serafin, karmelita, który dzielił się swoim doświadczeniem wiary. Przebywając w towarzystwie tego kapłana, czułam obecność Pana Boga, wiedziałam, że Bóg JEST. Jeździłam przez kilka lat na te rekolekcje w ciszy. O. Serafin niesamowicie mówił o Maryi. W czasie jednej ze spowiedzi oddał mnie osobiście pod Jej opiekę. Najpierw oddałam się na własność Jej, a później oddałam się Maryi do dyspozycji. Następnie pojechałam do Lourdes. Tam dostałam obrazek z Rue du Bac – z miejsca, w którym objawiła się Matka Boża, prosząc o rozpowszechnianie Cudownego Medalika. Na obrazku było napisane, by przychodzić z wiarą przed ołtarz w kaplicy i prosić o wszystko, a otrzymamy. Wynajmowałam wtedy mieszkanie koleżanki i bardzo chciałam się usamodzielnić, ale nie było mnie na to stać. Zdarzyło się, że pojechałam na spotkanie Taizé do Paryża. W kaplicy, w której Maryja ukazała św. Katarzynie Labouré, żarliwie modliłam się o mieszkanie dla siebie, jak też o odkrycie własnej drogi w życiu. Wyszłam za mąż. Urodziłam czwórkę dzieci. Budowaliśmy dom. Przy naszych niemożliwościach widziałam na własne oczy, że Pan Bóg nam dom buduje. Po latach zaprzyjaźniony werbista uświadomił mi, że modliłam się o mieszkanie, a otrzymałam dom i jeszcze więcej... Trzy lata temu przechodziliśmy jako rodzina trudne chwile. Mąż miał operację endoprotezy, a syn drugą operację ucha. Byłam naprawdę zmęczona, tym bardziej że mąż jest jedynym pracującym. Martwiłam się o dzieci, o męża... Dopiero z czasem zobaczyłam, że wszystkie daty związane z zabiegiem, rehabilitacją, były Maryjnymi datami: 13 maja, 16 listopada... MEDJUGORIE

Będąc na urodzinach u mojej mamy, odwiedziłam także moją znajomą, która miała

jechać do Medjugorie. Napisałam list do Maryi: „Jeśli to możliwe, proszę o jakiś wakacyjny wypoczynek dla naszej rodziny”. Nie było nas stać, by gdziekolwiek pojechać... Po tygodniu ta sama znajoma, która zawiozła list, zadzwoniła, że możemy pojechać do Medjugorie, tylko mamy wybrać termin. Ktoś za wyjazd nam zapłacił – za sześć osób! NIEPOKALANÓW

W 2009 r. byliśmy z przyjacielem rodziny o. kamilianinem w Niepokalanowie. Tam pewna pani zaproponowała, by zapisać się do Rycerstwa Niepokalanej. Po namyśle wszyscy się zgodzili. Z czasem trochę mi nie pasowało, że jesteśmy zapisani do MI, a niewiele wiemy, o co chodzi... Napisałam do Niepokalanowa, pytając, czy są organizowane jakieś rekolekcje dla rodzin z Rycerstwa Niepokalanej. Dostałam odpowiedź, że są organizowane Zjazdy Rodzinne na początku maja. Ciągnęło mnie do Niepokalanowa i zapisaliśmy się, mimo że nie mieliśmy zbytnio pieniędzy. Była w międzyczasie kolejna operacja ucha naszego syna... Postawiłam wszystko na jedną kartę: „Postawiłam wszystko na Maryję!”. Pojechaliśmy. Był to czas ogromnej łaski, która wylewała się, jak żar z nieba. Cały rok było do czego wracać, z czego czerpać! ***

MARYJA – to jest moja droga i umocnienie w drodze do Pana, i umocnienie od Pana. Kiedy idę i brakuje mi sił, modli się i wspiera mnie Maryja. Ona wyprasza mi wszystkie łaski – daje mi natchnienia i UCZY TRWAĆ. Niezawodnie. Gdy mam w sobie tyle krzyku, buntu, bałaganu, dysharmonii – Ona ma pokój i radość, które chce mi przekazać. Ona chce mi dać Jezusa. Bez Niej nie umiem Go przyjąć. Ona mnie wyprzedza na drodze wiary – Ona tę drogę przeszła... § Wierząc z Maryją • luty 2014 • Rycerz Niepokalanej • 43


PODZIĘKOWANIA M ARYI NIEPOK ALANEJ, ŚW. M AKSYMILIANOWI I INNYM ŚWIĘTYM

23 maja 2013, Sędzimirów Wdzięczna matka Krystyna Maria L. 8 marca 2013 r. późnym wieczorem syn Damian wraz z kolegą wracali samochodem z Bolesławca Śląskiego do Sędzimirowa. Na drodze było bardzo ślisko. Nagle samochód wpadł w poślizg i zjechał do rowu po drugiej stronie ulicy, zatrzymując się tuż przed drzewem. Na szczęście nikt nie jechał z naprzeciwka. Z samochodu został wrak nie nadający się do naprawy. Syn miał w samochodzie ukryty wizerunek św. Krzysztofa i Matki Bożej. Dzięki Bogu, że nikomu nic się nie stało. 31 maja 2013, Częstochowa S. Jadwiga Helena A., honoratka W dzień Nawiedzenia dziękuję Ci, Matko Najświętsza, za łaskę powrotu do zdrowia. 44 • Rycerz Niepokalanej • luty 2014 • Podziękowania

Błagałam Cię, Matko, zwłaszcza u Twoich stóp na Jasnej Górze, o zdrowie – bez ataków serca (arytmii czy bradykardii), o uwolnienie z lęków i innych trudnych schorzeń. Wierzę, że to Twoja pomoc, miłość i troska sprawiły, że czuję się tak dobrze, że nie muszę być tak często zabierana do szpitala. Te straszne ataki minęły! Od dziecka modliłam się do Ciebie i nigdy mnie nie zawiodłaś! Prowadź do Jezusa i nigdy mnie nie opuszczaj! 30 czerwca 2013, Poznań Karol Siemiginowski W Puszczy Zielonka, największym kompleksie leśnym w okolicach Poznania, znajduje się małe osiedle rekreacyjne o nazwie Wojnówko, w którym posiadam działkę rekreacyjną z domkiem letniskowym. Tam wraz z rodziną spędzam okresy letnie.


W tej dziewiczej puszczy wszystko jest piękne, jest i śliczny drewniany kościół w Długiej Goślinie, do którego chodzimy, a któremu patronuje św. Maria Magdalena. Obok tej świątyni znajduje się grota z piękną figurą Matki Bożej z Lourdes. Pewnego dnia, gdy stałem obok tej groty i odmawiałem Zdrowaśki, podeszła do mnie starsza pani i powiedziała: – Widzę, że pan interesuje się tą grotą, więc opowiem panu niezwykłą historię, jaka tutaj zdarzyła się pod koniec ostatniej wojny światowej. Ja jestem z tej wsi, tutaj urodzona, znam jej wszystkich mieszkańców oraz historię tych ludzi i tej groty. Gdy wojna miała się już ku końcowi, przechodziłam obok tego kościoła, a na placu kościelnym stało kilku pijanych esesmanów i z pistoletów strzelali do figury Matki Bożej. Nie mogli jednak w nią trafić, tak byli pijani, aż nagle jeden z nich, Otto, wykrzyknął: „Trafiłem w szyję figury Matki Boskiej!”. Mój chłopak, który pracował na probostwie, w tym czasie stał obok kościoła i to zajście widział. Rodzice Otta już od dawna mieszkali w tej wsi. Po kilku dniach przyszedł z frontu list do rodziny Otta, ze szpitala polowego. W liście tym pracownik szpitala pisał, że spotkał rannego w szyję syna Otta i przyprowadził go do szpitala, ale nie udało się go uratować. Syn Otta umarł z powodu odniesionej głębokiej rany w szyję. Matka Otta biegała po wsi z tym listem i głośno lamentowała: „Gdyby ten mój głupi Otto nie strzelał do waszej Matki Bożej, mój wnuk na pewno by żył!”. 23 lipca 2013, Kielce Genowefa W 2005 r. córka Danuta dostała boleści. Okazało się, że musi być natychmiast operowana. W czasie zabiegu wyjaśniło się, że miała nowotwór złośliwy. Usunięto jej nerkę, a druga

też była chora. Po roku stosowania dializ nie wytrzymało serce, a ze względu na nowotwór nie było możliwości dokonania przeszczepu. Cała rodzina modliła się w intencji córki. W lutym 2012 r. na spotkaniu opłatkowym przy kościele Najświętszej Maryi Panny w Kielcach jeden z ojców z Niepokalanowa po moich życzeniach powiedział do mnie: „Siostra przychodzi tu po to, ażeby zawierzyć Niepokalanej! Nigdy nie trzeba wątpić, tylko wszystko zawierzyć Niepokalanej”. Od tej pory moje modlitwy stały się gorętsze. Córka Danuta po pięciu latach wykonała potrzebne badania i wyniki wykazały, że nowotwór został wykluczony. W kwietniu tego samego roku odbył się przeszczep nerki. Jakie cuda Matki Niepokalanej! Obecnie jest tylko mniejsza odporność organizmu, ale wierzę mocno w Matkę Niepokalaną, która wyprasza cuda. Serdecznie dziękuję Najświętszej Maryi Niepokalanej za wszystko, co dla nas czyni, a także temu ojcu z Niepokalanowa, który dodał otuchy. 24 lipca 2013, Wrocław Pokorna rycerka Niepokalanej Z całego serca dziękuję Matce Niepokalanej, św. Maksymilianowi i wszystkim świętym w niebie za uratowanie mnie z całkowitej głuchoty. To Matka Przenajświętsza przywróciła mi słuch po 14 latach życia w świecie ciszy. Jako 50-letnia kobieta straciłam zupełnie słuch. Leczenie i wszelkie badania potwierdziły jedynie moją chorobę – całkowitą głuchotę i brak możliwości protezowania. Nie rozpaczałam, ale gorąco modliłam się i jako rycerka Niepokalanej prosiłam Matkę Najświętszą o pomoc. Dziś daję świadectwo mocy Cudownego Medalika, który otrzymałam z Niepokalanowa i ze czcią noszę. Nagle nastąpiła poprawa słuchu, normalnie funkcjonuję w swoim śroPodziękowania • luty 2014 • Rycerz Niepokalanej • 45


dowisku. Pragnę nadmienić, że stało się tak bez leczenia, jedynie dzięki cudownemu prowadzeniu przez Maryję Niepokalaną. Dziękuję także za szybkie wyleczenie mojego męża, który po dwóch zawałach serca wrócił do zdrowia i do pracy. 1 sierpnia 2013, Dębica Stanisław Michał Z. Podczas wojny, będąc w Austrii na robotach przymusowych, postanowiłem udać się na Jasną Górę. Po wojnie, w 1946 r. poszedłem tam pieszo. W miejscowości Koziegłowy rano w kościele przed obrazem Pani Jasnogórskiej poprosiłem Matkę Bożą: „Do domu daleko, pieniędzy nie mam, a boli mnie stopa”. Gdy wychodziłem, poczułem, że ból przeszedł. Wiele lat później złoczyńca uderzył mnie ciężką emaliowaną puszką w głowę. Schroniłem się do sieni, a na suficie powstała ścieżka krwi. Pod raną miałem wciśnięty strzęp kości w mózg. Mój stan stawał się coraz straszniejszy. Napisałem do Niepokalanowa prośbę o przysłanie mi wody z Lourdes. Otrzymałem. Po użyciu jej pozostał mi szum w głowie, lecz minął ból. Poniżej zagojonej rany na skroni pojawiła się narośl. Kolejni lekarze zalecali, aby tego nie ruszać. Po pewnym czasie narośl znikła. Dziękuję Matce Niepokalanej. 5 listopada 2013, Czersk Twoja wierna czcicielka Beata Kiedy jechałam karetką z nieprzytomnym już dzieckiem, obiecałam, że jak wyzdrowieje, to podziękuję na łamach „Rycerza”. Syn, mimo ciężkiego stanu zdrowia, został uleczony. Dziś czuje się dobrze. 25 listopada 2013 Uratowany 4 sierpnia 2008 r. żaglówka, którą burza przewróciła, oddalała się ode mnie. Ja46 • Rycerz Niepokalanej • luty 2014 • Podziękowania

kiś czas płynąłem z wielkim wysiłkiem, ale przewrócona żaglówka była coraz dalej i dalej. Już nawet nie słyszałem w huku burzy, co do mnie krzyczał kolega, który zdążył ją złapać i trzymał się jej. Różne myśli i wiele modlitw zdążyłem odmówić, nim całkowicie osłabłem i byłem pewny, że utonę, ale zapragnąłem cudu. Przypomniałem sobie bowiem wydarzenie z Krakowa, gdy pewna matka krzyknęła za dzieckiem wypadającym z któregoś piętra na bruk: „Jezus, Maryja, ratuj!” – i kiedy zbiegła po schodach, zobaczyła dziecko całe i zdrowe w rękach biedaka, który przechodził z tobołkiem szmat przez bramę, a dziecko upadło na ten tobołek. Tak więc i ja pomyślałem: „Jezus, Maryja, ratuj, bo dalej nie popłynę!” – a do brzegu było jeszcze ok. 800 m. Postanowiłem ostatkiem sił odbić się od dna i zaskoczony zobaczyłem, że woda sięga mi do ramion. Wbiłem nogi w muł i tak stałem ponad godzinę, czekając na ratunek. Jestem pewny, że to był cud i opisuję go w największym skrócie, dziękując Panu Jezusowi i Matce Bożej za ocalenie. 1 grudnia 2013, Oleśnica Agnieszka Gabruś U mojego syna Szymona wkrótce po narodzinach zdiagnozowano stulejkę. Gdy ukończył czwarty rok życia, lekarz pediatra skierował go do chirurga dziecięcego w celu ustalenia dalszego przebiegu leczenia. Ponieważ uznałam, że syn jest jeszcze za mały i bojąc się o jego zdrowie – był alergikiem i często dopadały go infekcje – chciałam zaoszczędzić mu ewentualnego pobytu w szpitalu. Odłożyłam tę sprawę na później. Podczas bilansu 6-latka, w maju 2012 r., pani doktor ponownie skierowała dziecko do chirurga. W maju też założyłam mu łańcuszek z Cudownym Medalikiem. Chirurg dziecięcy, z którym spotkaliśmy się w lipcu, nie pozostawił mi złudzeń: chłopca należało poddać zabiegowi operacyjnemu.


Wyznaczono termin operacji na 25 października. Kiedy uświadomiono mi, że Szymon zostanie poddany całkowitej narkozie, poczułam lęk i bezradność. Bałam się ewentualnych komplikacji i możliwego zakażenia gronkowcem złocistym, co zdarza się w szpitalach, szczególnie przy niskiej odporności pacjenta. Po wizycie u chirurga przez trzy dni modliłam się gorąco: „Bądź wola Twoja, Boże. Skoro ma być szpital, niech będzie szpital. Tylko proszę, żeby nie było komplikacji. Zaopiekuj się Szymonem”. Pogodziłam się z wolą Bożą, ale jako matka przeżywałam to bardzo. Trzeciego dnia Pan Bóg uzdrowił mojego syna – zabrał stulejkę! Zaprowadziłam syna ponownie do pediatry z zapytaniem, czy zabieg jest konieczny. Pani doktor obejrzała dziecko i spytała, co zrobiłam, że nie ma stulejki. Odpowiedziałam: „Nic. Ja się tylko pomodliłam”. Dziękuję Matce Najświętszej Niepokalanej za Jej orędownictwo. 2013, Siedlce Wdzięczna czcicielka W szpitalu 11 października 2011 r. wykryto u mnie nowotwór trzustki. Lekarze dawali mi zaledwie dwa miesiące życia. Zostałam skierowana do kliniki w Warszawie. Dzięki troskliwej opiece prof. Wróblewskiego szczęśliwie wróciłam do domu. W maju 2012 r. doznałam szczęścia ucałowania relikwii bł. Jana Pawła II. Wkrótce poczułam ulgę w cierpieniu. Cieszę się życiem, że przeżyłam tyle czasu od chwili wykrycia tej choroby. Jak długo będę żyć z tą chorobą, to tylko Pan Bóg wie. Nieustannie dziękuję za dar życia. 2013, Sulechów Teresa W marcu 1951 r. urodziłam trzecie zdrowe dziecko, ale nastąpiły komplikacje ze mną.

Akuszerka zadzwoniła po pogotowie ratunkowe i powiedziała, że jedyne, co może zrobić, to wykonać masarze brzucha. W pewnej chwili poczułam, że słabnę. Do mojej świadomości dotarło to, że umieram. W duchu wezwałam na pomoc Boga i Matkę Najświętszą: „Podarujcie mi życie, przecież zostawię troje małych dzieci. Panie, pozwól mi je wychować choć do pełnoletności”. Po badaniach w szpitalu lekarz ginekolog powiedział mi, że krwawienie wewnętrzne samoistnie zatrzymało się i że nic mi nie zagraża. Wiedziałam, że w moim przypadku zadziałała siła z nieba. 2013 Czytelniczka „Rycerza Niepokalanej” Dziękuję Maryi i św. Faustynie za uzdrowienie serca. Od wczesnych lat dziecinnych miałam tzw. dziurę w sercu. Po kolejnej wizycie u kardiologa w klinice miała zapaść decyzja, kiedy mam mieć operację na otwartym sercu. Jakież było zaskoczenie, kiedy owa dziura samoistnie zabliźniła się, co z punktu widzenia medycyny było niewytłumaczalne. To wytrwała, gorąca i ufna modlitwa do Jezusa za wstawiennictwem Jego Matki Maryi i św. Faustyny wybłagała łaskę zdrowia mojego serca. Ponadto dziękują: Za liczne łaski: Michał Adamczyk, Rycerka, s. Wiktoria Helena Wertejuk. Za załatwienie trudnych spraw: Wdzięczna Janina. Za zdrowie: Józefa Wertejuk (Kościelnik Dolny); Wierna czcicielka. ■ Podziękowania w internecie: www.dziekuje.rycerz.info

Podziękowania • luty 2014 • Rycerz Niepokalanej • 47


Przesyłka niestemplowana. T.P. OPŁATA POBRANA. Umowa Nr 07761/CP RH8/2010/S z Pocztą Polską S.A. z dnia 07.01.2011 r.  Nadano w UP Skierniewice 2. KOD 638

KOD 639

KOD 626

Wydawnictwo Ojców Franciszkanów NIEPOKALANÓW, 96-515 TERESIN Polska - Pologne - Poland KOD 645

70 x 200 cm

70 x 200 cm

80,00 zł

70 x 200 cm

80,00 zł

KOD 627

80,00 zł

KOD 628

KOD 629 140 x 200 cm

160,00 zł

KOD 636

70 x 200 cm

80,00 zł

70 x 200 cm

80,00 zł

KOD 641

70 x 200 cm

80,00 zł

KOD 625 200 x 70 cm

80,00 zł

KOD 650 200 x 70 cm

80,00 zł

70 x 200 cm

80,00 zł

70 x 200 cm

80,00 zł

ZAMÓWIENIA Wydawnictwo Ojców Franciszkanów Niepokalanów, ul. o. M. Kolbego 5, 96-515 Teresin tel. 46  864  21 71, 660 057 410 kontakt@niepokalanow.pl www.wydawnictwo.niepokalanow.pl

Banery wykonane na plandekowym, wodoodpornym materiale PCV. Wykończone rękawami umożliwiającymi ich zawieszenie.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.