W związku ze zbliżającym się Euro coraz częściej w codziennych rozmowach poruszany jest temat
W CZASIE
EURO? W
artykule Euro 2012: za, a nawet przeciw („Metro” 2-4 marca 2012, nr 2276) wyliczono pozytywy po meczu Polski z Portugalią: rzesze osób przed telewizorem, pełne trybuny i brak interwencji policji. Rodzi się pytanie, czy każdy mecz przebiegnie tak bezproblemowo? Według statystyk, aż co piąty warszawiak chce wyjechać z miasta w czerwcu.
Egzotyczne kobiety Konrad, Szwed studiujący na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, uważa, że Euro to wspaniała okazja dla Polski. Na PGE Arenie mecze rozegrają Hiszpania i Włochy. – A to oznacza dużo ładnych kobiet… – dodaje z uśmiechem. Jak każdy obawia się utrudnień komunikacyjnych. – Nie wiem jeszcze, czy nie wrócę wcześniej do domu. Uniwersytet Medyczny skrócił sesję. Jeśli wyjadę, to będę śledzić rozgrywki. W Szwecji bardzo dużo osób interesuje się piłką nożną. Konrad zwraca uwagę na jeszcze inny aspekt tak wielkiego wydarzenia: – Dużym problemem Polski jest rasizm i chuligaństwo, które mogą eskalować przez napływ dużej ilości obcokrajowców. 2
|www.podprad.pl
Sesja vs. EURO 1:0
3 minuty. Zazwyczaj i tak puszczają nas Uniwersytet Gdański nie skróci roku szybciej. Dla studentów to jest na rękę, akademickiego z powodu Mistrzostw bo szybciej skończą rok akademicki. StuEuropy. Sesja odbędzie się tak, jak pla- dentka geodezji prawdopodobnie będzie nowano, co nie cieszy pracowała w sklepie rodziEuro to gdańskich studentów. ców. Mówi, że na razie wspaniała Jedna z nich, Kaja, mimo nie została przewidziana że nie jest wielką fanką specjalna oferta na czas okazja dla piłki nożnej, zamierza mistrzostw. Raczej na biePolski oglądać mecze w pubie żąco będzie uzupełniane lub w domu. Natomiast Ania, studentka zaopatrzenie, tak by sprostać potrzebom filologii polskiej i psychologii, która zdobyła klientów. A podczas EURO będzie siebilety na ćwierćfinał EURO na PGE Are- działa przed telewizorem i kibicowała. nie w Gdańsku, planuje co innego: – Na pewno nie uważam się za pasjonata, ale Cel: obcokrajowiec lubię piłkę nożną. Zawsze marzyłam, żeby Dominik, licealista, zabiegał o pracę zobaczyć imprezę sportową na tak wysow jednym z sopockich klubów. Opokim poziomie. EURO to genialna sprawa, wiada, że podczas rozmowy kwalifikaszczególnie we własnym mieście. cyjnej kładziono nacisk na znajomość języków obcych. – Szef spodziewa się, Czas doliczony: że znaczna część gości będzie zza granicy, 3 minuty więc umiejętność obsługi takich klientów Politechnika Gdańska postanowiła jest niezbędna.– Dodaje, że nie zabiegał wydłużyć zajęcia o 3 minuty, by rok o bilety na mecze, ale zdecydowanie akademicki skończył się przed rozpobędzie śledził turniej, prawdopodobnie częciem Mistrzostw Europy. Kasia, gdy z perspektywy kanapy. dowiedziała się, że zajęcia będą trwać 48 minut, a przerwy 12, zaczęła się śmiać. Spokojni chuligani – Profesorowie przecież nie przerobią Marcin stara się o przyjęcie do wolonz nami więcej materiału, mając dodatkowe tariatu w dziale ochrony i bezpieczeństwa
czerwcowego turnieju. Rodzice zastanawiają się, czy bezproblemowo dojadą do pracy, uczniowie łudzą się, że lekcje zostaną skrócone, a przedsiębiorcy liczą na duże zyski.
podczas EURO. Sam proces aplikacji był łatwy: kontakt e-mailowy i rozmowa w języku angielskim. – Wszystko opierało się na opisaniu siebie, swoich predyspozycji, zainteresowań i przede wszystkim na wykazaniu się znajomością angielskiego. Zgłosiłem się, ponieważ chciałem zdobyć nowe doświadczenie i zrobić coś ciekawego. Nie mam z tego nic, oprócz czystej satysfakcji. Prawdopodobnie dostanę uniform, który będzie do zwrotu – dodaje Marcin. Nie wie jeszcze, czy się dostał ani w jakim miejscu będzie pracował, może to być przy bramkach z biletami albo na trybunach. Student energetyki podkreśla, że nie obawia się chuligaństwa. – Gdybym się bał, to bym się nie zgłosił. Moim zadaniem będzie wskazywanie miejsc na stadionie i obserwacja. Po rozmowach z trójmiejskimi studentami wniosek jest jeden – życie żaków w czasie EURO 2012 będzie toczyło się normalnie. W zależności od stosunku do piłki nożnej, ich zaangażowanie będzie objawiać się w różnych formach. Będą śledzić turniej przed telewizorem w domu, w pubie ze znajomymi lub na stadionie wśród innych kibiców. Dominika Stańkowska
foto: rf 123 Brazylijski Kaka podczas meczu pomiędzy FC Barcelona i AC Milan na stadionie Camp Nou 26. sierpnia 2004 roku w Barcelonie.
A TY CO BĘDZIESZ ROBIŁ
foto: rf 123
wstępniak
foto: Łukasz Rusajczyk
WSZYSCY
NA START!
Wielkie zawody sportowe to ekskluzywne imprezy. Poprzedzają je mordercze kwalifikacje i konieczność osiągania wygórowanych minimów. Krótko mówiąc,
przeznaczone są dla nielicznych. Reszcie pozostaje śledzić wyczyny herosów boisk, bieżni, czy pływalni z pozycji trybun lub foteli ustawionych przed telewizorem.
A
gdyby tak zorganizować mistrzostwa lub olimpiadę, na której każdy znalazłby konkurencję dla siebie, na której każdy amator stawałby się wyczynowcem? Wyobraźmy sobie tylko kilka z możliwych dyscyplin. I tak dla dziennikarzy proponowałbym sprint do najgłupszego newsa. Może być uprawiany w formie sztafety. Potem pięciobój w zapychaniu wizji rzeczami, które nawet w ukryciu wstyd oglądać. A na koniec rozdmuchiwanie bzdur na cztery strony świata. Dla twórców popkultury odpowiednie byłoby pływanie synchroniczne w oparach tandety połączone ze skokami nad wszelkimi granicami przyzwoitości. Wszystkim gwiazdom czy innym celebrytom na pewno pasowałby konkurs w rozmienianiu się na drobne i jazda figurowa w poszukiwaniu granic ludzkiej głupoty. Za to wykształconym posiadaczom wysublimowanych gustów, którzy gardzą każdym przejawem przeciętności, jak nic odpowiadałyby zawody w precyzyjnym szybowaniu poza obszar realnego życia. Politykom proponuję podnoszenie ciężarów własnych niespełnionych obietnic. Innym zaś mistrzostwa w miotaniu oskarżeniem o zdradę w najróżniejszych porach dnia. Poza tym dla każdego chętnego posła czy ministra zawody w kopaniu się
po rzepkach. A dla najbardziej wytrwałych konkurencja: cios poniżej pasa. Można jeszcze zorganizować Tour de Pologne po wszystkich niewybudowanych drogach. Każdy, kto w ogóle odnajdzie trasę, będzie zwycięzcą. Mety nie przewidziano. Dla wszystkich niezadowolonych maraton w strajkowaniu, manifestowaniu i oburzaniu się. I jeszcze jedna konkurencja wytrzymałościowa – spoglądanie na czubek własnego nosa. Sędziować będziemy Ty i ja. Wszyscy prawdziwi Polacy. Przecież powszechnie wiadomo, że prawdziwy Polak zna się na wszystkim. Decyzje natomiast zawsze będą zapadać jednomyślnie, wszak zgoda w naszym narodzie to wręcz cecha wyróżniająca go na tle innych. Na koniec naszej olimpiady pozostanie jeszcze jedno zadanie dla mędrców – skomentować to całe wydarzenie. Z góry tekstów wybierze się te, które są autorstwa kilku bardziej nieomylnych, tak żebyśmy na pewno wiedzieli, jaki był przebieg każdej z konkurencji. Ostatecznie nasze własne spostrzeżenia mogłyby nas przecież mylić. I żeby tylko się nie okazało, że jesteśmy najgorsi nawet w tym, co robimy najlepiej. dominik
C
hodzę po ulicach mojego Gdańska, jednego z miast, w których odbędzie się EURO 2012, i nie widzę wielu zmian. Fakt, mamy ładny stadion, trochę nowych dróg i terminal na lotnisku. Mógłbym narzekać, że to mało, że ulice ciągle są tak samo brudne, a samochody stoją w korkach. Mógłbym napisać to, co ciągle słyszeliśmy przez ostatnie miesiące: mamy słabą drużynę, nie mamy autostrad, PZPN to kolesiostwo, a kibole narobią nam wstydu. Ale nie zrobię tego, bo czuję w powietrzu, że coś się zmieniło. Chyba w końcu zaczynamy się cieszyć tym, co udało się zrobić, a nie narzekać na opóźnienia i braki. W codziennych rozmowach coraz częściej słychać ekscytację spowodowaną czerwcowym turniejem. Amerykański socjolog Tim Edensor twierdzi, że współcześnie to sport jest dziedziną najbardziej jednoczącą naród. I chyba właśnie o to chodzi, żeby EURO 2012 było radosnym świętem dla wszystkich Polaków i gości którzy przyjadą do naszego kraju. Zbliżające się Mistrzostwa Europy zasługują na uwagę, więc w tym numerze płyń POD PRĄD piłka nożna jest głównym tematem, jednak sport i rekreacja zostały opisane z bardzo różnych perspektyw. Niesamowitą historię kibica reprezentacji Hiszpanii znajdziecie w reportażu Manolo el del Bombo. ¡Viva España! Tajniki treningu mentalnego piłkarzy znajdziecie w tekście Pokora poprzedza chwałę. O tym, że sport w obecnych czasach przybiera niewiarygodne formy, przekonacie się, czytając artykuły e-Sport oraz Ekstremalne dziwactwa. Ciemniejszą stronę uprawiania sportu przedstawiają teksty Sport – jedyne wspomnienie i Pokonany przez historię: Ernest Wilimowski. Mam nadzieję, że ten numer wprowadzi Was w klimat nadchodzących mistrzostw oraz poszerzy sportowe horyzonty. Życzę wszystkim Czytelnikom niezapomnianych przeżyć w czasie EURO 2012 oraz zapału i wytrwałości w uprawianiu sportu na co dzień. Maciej Pietrzak macpietrzak@wp.pl www.podprad.pl|
3
Jak będziesz kibicował
Polakom?
N
ajprawdopodobniej w pubie ze znajomymi na meczu polskiej drużyny, bo wiadomo, że mecze ogląda się najlepiej ze znajomymi.
Kasia
Gdański Uniwersytet Medyczny, Wydział Lekarski
N
ajpierw będę musiał się zorientować, z kim Polacy w ogóle grają, bo nie jestem wielkim fanem piłki nożnej. Prawdopodobnie umówię się z kolegami i będziemy pić dużo piwa przed telewizorem. Możliwe, że nawet wódkę. Nie kupowałem biletów na mecze, ponieważ nie fascynuje mnie ten sport. Dla mnie fajny mecz to dobra okazja, żeby zrobić sobie małą imprezę, a nie kibicować.
Andrzej
Politechnika Gdańska, Wydział Inżynierii Lądowej i Środowiska 4
|www.podprad.pl
P
olakom będę kibicował raczej duchowo. Z powodu praktyk w moim rodzinnym mieście chyba nie obejrzę meczów reprezentacji.
Piotrek
B
ędę kibicował naszej narodowej drużynie piłkarskiej prawdopodobnie w jakimś lokalu, w którym nie będzie drogo, a będzie można się świetnie bawić.
Marek
Politechnika Gdańska, Wydział Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki
R
aczej nie będę kibicować na meczach, ponieważ w tym czasie pracuję. Właśnie dzięki temu, że mecze zaczynają się już w czerwcu, mam możliwość pracowania przez dłuższy okres czasu niż tylko w wakacje – z powodu EURO rok akademicki został skrócony.
Dagna
Politechnika Gdańska, Wydział Mechaniczny
B
ędę wolontariuszem na EURO, więc podczas meczów Polski będę miał zajęcie. Standardowo: do boju Polacy!
Jakub
Politechnika Gdańska, Wydział Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej
P
rawdopodobnie nie będę miała okazji oglądać meczów na żywo, bo wracam do domu. Jednak postaram się.
Justyna
Politechnika Gdańska, Wydział Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki
B
ędę kibicował przed telewizorem, pijąc piwo.
Marek vel Królik Politechnika Gdańska, Wydział Elektrotechniki
Politechnika Gdańska, Wydział Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki
Pytała: Anna Górecka Foto: Karolina Gizara
foto: rf 123
dziwactwa
wygłupy
Ekstremalne Nigdy nie brakuje poszukiwaczy mocnych wrażeń i to dla nich właśnie zostały stworzone sporty ekstremalne. Ale, jak wiadomo, ludziom zawsze jest mało. Dziwne pomysły połączone z brawurą mogą dać naprawdę wybuchową mieszankę. Oto lista najdziwniejszych i zarazem najniebezpieczniejszych sportów ekstremalnych.
Canyoning
Extreme ironing
Cóż trudnego w pokonywaniu rzeki? Okazuje się, że dużo, jeżeli nie mamy żadnej łodzi i potrzebnego sprzętu. Co więcej, nie chodzi tu tylko o przepłynięcie wpław małego strumyka. Na trasach do uprawiania tego sportu stoją rozmaite przeszkody, takie jak urwiska czy jaskinie. Trzeba mieć bardzo dobrą kondycję fizyczną, aby móc skakać z wodospadów lub opuszczać się z nich na linie, czy też nurkować, aby pokonać wszystkie napotkane przeszkody.
Hydrospeed Oto kolejny sport dla tych, którzy nie boją się trochę zamoczyć. Hydrospeed to spływ rwącą, górską rzeką na plastikowych deskach. Oczywiście nie ma tu miejsca na brak profesjonalizmu – każdy amator otrzymuje specjalny sprzęt, w tym kamizelkę ochronną, i uczy się pod okiem instruktora. Warto jednak pamiętać, że zderzenia z podwodnymi głazami mogą być bolesne i niebezpieczne.
Jedzenie pokrzyw Co roku miłośnicy tej dyscypliny zjeżdżają do Wielkiej Brytanii na mistrzostwa świata w jedzeniu pokrzyw. Wygrywa ten, kto zje ich najwięcej w ciągu godziny. Kontakt z pokrzywą nigdy nie należał do przyjemnych, dlatego trudno sobie wyobrazić ludzi zjadających te rośliny. Konsekwencje są oczywiste: poparzona jama ustna i przełyk, spuchnięty język. Pozostaje tylko życzyć smacznego.
Mistrzostwa w jedzeniu pokrzyw odbywają się w Wielkiej Brytanii
Freediving Jeszcze jeden ekstremalny sport dla fanów zabaw w wodzie. Jednak nie jest to wcale taka niewinna gra. Nurkowanie na wstrzymanym oddechu jest bardzo niebezpieczne, szczególnie gdy schodzi się na głębokość 170 metrów.
Jak sama nazwa wskazuje, jest to ekstremalne prasowanie. Polega na prasowaniu ubrań w miejscach trudnodostępnych lub niebezpiecznych, takich jak zepsuty samochód, rwąca rzeka, czubek drzewa, ścianka wspinaczkowa, Mount Everest czy pod wodą. Istnieje nawet Biuro Ekstremalnego Prasowania, które ustala zasady tego sportu. W 2006 roku zarejestrowanych było około tysiąca ironmanów. Więc jeżeli kiedyś stwierdzisz, że prasowanie jest nudne, spróbuj extreme ironing, a na pewno zmienisz zdanie.
Kusznictwo podwodne Warto czasami się zrelaksować i odpocząć, na przykład łowiąc ryby. Podobno jest to bardzo odstresowujące zajęcie. Jednak przestaje takie być, gdy zamiast łowić rybę na wędkę, strzelamy do niej z kuszy i to na dodatek pod wodą. Podwodna odmiana kuszy ma wymiary od 1,5 do 1,8 m, a strzały są długości 1,8 m. W miejscach, gdzie jest dozwolone podwodne kusznictwo, celem są zazwyczaj duże ryby ważące od 30 do 300 kg. Trzeba uważać, żeby nie przeliczyć swoich sił, ponieważ niektórych amatorów tego sportu upolowane zdobycze zaciągnęły na zawsze w morskie głębiny.
Base jumping Jest to sport ekstremalny łączący skoki spadochroniarskie i bungee. Wystarczy znaleźć wysoki wieżowiec, komin, antenę, most czy urwisko i wziąć ze sobą spadochron. Problem polega na tym, że na otwarcie spadochronu jest mało, a nawet bardzo mało czasu. Nie ma też spadochronu zapasowego, ponieważ jego obecność jest zbędna ze względu na krótki czas lotu. Więc jeżeli pociągnięcie za odpowiedni sznurek nie zadziała lub zostanie wykonane za późno, bolesny kontakt z ziemią jest nieunikniony.
Magda Ludynia www.podprad.pl|
5
foto: IFF Floorball Mecz Niemcy-Belgia.
LUBIĘ SOBIE
POGWIZD
Rok 2004. Trening unihokeja w szkole. Trener pilnie musi zadzwonić. Daje Marcinowi gwizdek, żeby przypilnował chłopaków, którzy rozgrywają mecz. – Potem co jakiś czas nalegałem, aby mi pozwolono pogwizdać. Spodobało mi się i już tak zostało – wspomina Marcin Rudziński. Marcin sędziuje mecze unihokeja wszystkich kategorii: od młodzików (klasy 4–6 szkoły podstawowej) do seniorów. Zaczął w wieku 14 lat podczas lokalnego turnieju. – Do wszystkiego trzeba było dojść ciężką pracą. Fakt, że są mi przydzielane mecze najwyższej kategorii, wcale nie świadczy o tym, że mam wiele doświadczenia. Zdobywam je przez cały czas – przekonuje. Przez pewien okres Marcin był najmłodszym sędzią w Polsce. Czuł się dziwnie, upominając dużo starszych zawodników.
Udane zastępstwo O sędziowaniu pierwszego meczu dowiedział się na trzy godziny przed nim. Była to I liga seniorek. Pojechał do Gdyni na zastępstwo za innego arbitra. Wspomina, że podczas pierwszego meczu był pełen niepewności. Miał jednak wsparcie Pawła Leszczewicza, jednego z najlepszych w tym czasie sędziów w Polsce. 6
|www.podprad.pl
– Robię to z pasji, z własnej chęci, i mam nadzieję, że zawsze tak będzie. Przychody są raczej skąpe. Za mecz 130 złotych. W Skandynawii na przykład sędziowie zarabiają o wiele więcej. Wydział sędziowski walczy o podwyższenie stawek, na razie bezskutecznie.
Sędziowska rzeczywistość
czytać je co tydzień i za każdym razem znajduje się coś nowego, intrygującego – dodaje. Spory podczas sędziowania wynikają najczęściej z nieznajomości zasad. Marcin pamięta, jak po jednym z meczów sędziowie musieli asekurować wychodzącą drużynę gości, aby zawodnicy przeciwnego zespołu nic im nie zrobili.
Kara zamiast słów
Marcin, zanim zaczął sędziować, sam Podejście Marcina do unihokeja zmiegrał w unihokeja. Zrezygnował, ponieważ niło się od czasów, gdy sam był graczem. dojazdy na turnieje i ciągłe dokładanie Zdał sobie sprawę z tego, że trenerzy się do nich zniechęciło go. – W teorii i zawodnicy nie znają przepisów zbyt dobrze. – Każdy zawodnik usiłuje cię pasja jest warta wielu poświęceń. Ale jeżeli znajdujesz coś, co oszukać, ale ty musisz zaczyna cię bardziej kręW Polsce jest być na tyle sprytny, cić i przynosi dochody, by postąpić właściwie. tylko czterech to właśnie to wychodzi Ostudzić jego zapał międzynana pierwszy plan. i nerwy tak, aby zrozurodowych miał, że twoje decyzje Szkolenia i egzaminy sędziów na sędziego odbywają na boisku są ostateczne. się każdego roku. Staram się zawsze unihokeja Konieczna jest oczyzrozumieć zawodnika, wiście znajomość przepisów. – Nie da który w emocjach podejmuje jakieś decysię ich nauczyć w jeden wieczór. Można zje, ale pamiętam przy tym, że przede
DAĆ
Dominika Stańkowska
foto: IFF Floorball Polish Cup 2012
Manolo el del Bombo
honorowo
¡ Viva España!
foto: Manoloeldelbombo.com
SOBIE
wszystkim to on musi umieć nad sobą panować. – A jeśli nie panuje? – Gdy nie działają słowa, trzeba sięgać po kary. – W Polsce jest czterech sędziów międzynarodowych (Aleksander Bieńkowski, Bartosz Burek, Marek Chomnicki i Wojciech Czarnecki). Z pewnością można i trzeba się od nich uczyć – uważa Marcin. Oglądając mecze, stara się obserwować pracę sędziów, ustawienie, komunikację i sposób podejmowania decyzji. Nawet analizując źle prowadzone spotkania, można w przyszłości uniknąć wielu błędów. Ideałem nie jest sędzia, który przychodzi w dresach, spóźniony i ubrudzony dżemem z pączka, którego właśnie skończył jeść. Trzeba reprezentować pewien poziom i budować wizerunek, a co najważniejsze – być odpowiedzialnym za swoje czyny i słowa. Mogą one mieć duży wpływ na graczy i przebieg meczu, szczególnie na wyższym poziomie. Marcin ma nadzieję, że pewnego dnia stanie pośród najlepszych zespołów świata w meczu finałowym i… pogwiżdże.
Baskijski beret na głowie, koszulka z numerem 12 i ogromny bęben – to znaki rozpoznawcze Manuela Cáceres Artesero, znanego na całym świecie jako Manolo el del Bombo, w wolnym tłumaczeniu: Manolo od bębna.
N
umer nie znalazł się na koszulce przypadkiem. Symbolizuje dwunastego zawodnika drużyny, której Manolo już jest częścią. Od 33 lat towarzyszy reprezentacji Hiszpanii podczas każdego międzynarodowego meczu. Z pewnością nie zabraknie go również w Gdańsku podczas Euro 2012.
się w pewnym stopniu sportowym ambasadorem swojego kraju. Kocham to, co robię – mówi.
Popularność
Największa z namiętności, jak sam określa miłość do futbolu, zrujnowała mu życie prywatne. Manolo ponad wszystko respektuje zasadę: El futbol et torna el que Początek wielkiej li dónes (z katalońskiego: Piłka nożna daje miłości tyle, ile sam jej dajesz). Jest wzorem dla Wszystko zaczęło się, gdy hiszpański prawdziwych, oddanych swojej drużynie, kibic miał 30 lat. W czasie mistrzostw świata kibiców. Swoją wytrwałością i wiernoodbywających się w jego ścią zawstydza wszystkich kraju po raz pierwszy udał sezonowych fanów. Jego Futbol jest się na mecz La Furia Roja obecność na meczach jest moją (z hiszp. czerwona furia, nieodzownym elementem kochanką nazwa reprezentacji narospotkań La Furia Roja. Nie ma chyba kibica piłki nożdowej Hiszpanii funkcjonująca w mediach). Już wtedy zyskał ogromną nej, który nie słyszałby o Manolo el del Bombo. Jest rozpoznawany na wszystkich popularność – aby dopingować ukochaną drużynę, przemierzył prawie 16 tysięcy stadionach i w każdym zakątku ziemi. kilometrów… autostopem. Popularnością prawie dorównuje gwiazdom sportu. Dla piłki wszystko Jak zapowiada zamierza kibicować Manolo prowadził w Walencji mały do 77. roku życia. Dlaczego akurat tak bar Tu Museo Deportivo. Jednak lokal, długo? Manolo tłumaczy, że ma to związek z powodu częstych wyjazdów właściciela, z numerem na jego koszulce. Jeśli się uda, przestał przynosić zyski. Hiszpan stracił nie będzie miał na koncie uczestnictwo w 12 tylko swój biznes. W 1987 roku, kiedy turniejach o mistrzostwo świata. – Mam nadzieję, że wytrzymam i dam radę nosić po raz kolejny kibicował swojej drużynie, odeszła od niego żona, zabierając czwórkę bęben – mówi. Zbliża się Euro 2012. Oczekujemy dzieci. Pasja Manolo zawsze była i jest dla niego najważniejsza. – Futbol jest moją charyzmatycznego Manolo kochanką, nie potrafię się z nią rozstać. w Gdańsku! Małgorzata Kania Wszystko poświęciłem kibicowaniu. Czuję www.podprad.pl|
7
Zbliżające się Euro 2012 jest okazją dla wielu studentów do rozwoju i podjęcia ciekawych wyzwań. Szymon Zięba, student Uniwersytetu Gdańskiego, chce wykorzystać tę szansę. Bierze on udział w HP Talent Programme Euro 2012 organizo-
foto: arch. Szymona Zięby
wanym przez UEFA.
Sala klubu Korony Kielce. Tu odbywają się konferencje prasowe po meczach
żółto-czerwonych. Tuż przed treningiem wysiłkowym, zawodnicy uczestniczą w treningu mentalnym. Słuchają Łukasza Bujoka opowiadającego o wytrwałości, dyscyplinie i kształtowaniu charakteru.
Meczu
nie zobaczę ▪▪ ▪▪
Czym będziesz zajmował się Czy będziesz miał w ogóle czas, w czasie turnieju Euro 2012? by zobaczyć mecze? Moje stanowisko nazywa się CommenRaczej nie, moja praca będzie wymatary Support. Będę zajmował się obsługą gała ciągłego skupienia i bycia do dyspozycji techniczną stanowisk komentatorów. W dniu komentatorskich na meczu, gdy spotkanie UEFA podchodzi PGE Arenie w Gdańzaczyna się o godzinie do turnieju sku. Moim zadaniem jest 20:00, ja będę musiał wyjątkowo pomoc komentatorom być na stadionie już od w razie kłopotów ze 13:00. Ale może, gdy sprzętem. Muszę również pilnować, będzie chwila spokoju, to zerknę na to, co będzie się działo na murawie. aby komentatorzy byli słyszani tak samo przez wszystkich widzów oglądających transmisję meczu. Stresujesz się wyzwaniem? Właściwie, nie mogę się już doczekać. Czyli nie jesteś zwykłym wolon- Myślę, że to będzie wspaniała przygoda. tariuszem, jakich będzie w czasie A to, że mogę zobaczyć od kuchni, jak Euro wielu? działa tak wielka organizacja, jak UEFA, to Nie, przeszedłem dwa etapy selekcji naprawdę coś wspaniałego. kandydatów na to stanowisko. Najpierw wysłałem CV i odbyłem rozmowę kwaliW jaki sposób ta praca wpłynie fikacyjną w języku angielskim z przedstana twój odbiór Euro? Na pewno będę inaczej odbierał ten wicielami UEFA. Zakwalifikowałem się do drugiego etapu, którym było dwuturniej niż poprzednie. Nie z perspektywy dniowe szkolenie. W gruncie rzeczy było kibica, ale jako jeden z wielu członków tego przedsięwzięcia. UEFA podchodzi do ono symulacją tego, co będziemy robić w czasie turnieju. Nauczono nas obsługi turnieju w Polsce i na Ukrainie wyjątkowo, konsolety komentatorskiej i wszystkich tworzy nową formułę transmisji Mistrzostw technicznych aspektów potrzebnych Europy w Piłce Nożnej. Jestem przekow naszej pracy. Mam podpisaną umowę nany, że Euro 2012 będzie wyjątkowym z UEFA, także nie jest to wolontariat. wydarzeniem sportowym i medialnym.
▪▪
▪▪
▪▪
współpracuje się z ludźmi z tak będziesz kibicował w czasie ▪▪Jak ▪▪Komu dużej, poważnej instytucji międzyturnieju? narodowej jaką jest UEFA? Są to bardzo mili ludzie. Byłem zaskoczony ich luźnym podejściem. Na szkoleniach porzucili oficjalne stroje, odnosili się do nas przyjaźnie. Ważne było to, że starali się mówić jak najprostszą angielszczyzną. 8
Pokora
|www.podprad.pl
Jako patriota oczywiście Polakom, ale jestem również realistą, więc na mistrzostwo raczej nie mamy większych szans. Jako fan włoskiej piłki, będę kibicował Italii, która jest moim faworytem do tytułu. Maciej Pietrzak
W
yglądający młodo trzydziestotrzylatek o śmiejących się oczach i rozczochranej fryzurze. Śmiało patrząc w oczy, z entuzjazmem opowiada o swojej pracy. – Cały sezon poświęciłem na budowanie charakteru zawodników Korony – mówi Łukasz Bujok. – Mówię piłkarzom o szacunku, odwadze, pokorze i wytrwałości. Co dwa tygodnie, przed treningiem wysiłkowym, drużyna jest poddawana treningowi mentalnemu. Warszawski szkoleniowiec przedstawia wybrane zagadnienie. Na treningach obecni są zawodnicy oraz sztab szkoleniowy. Wykład nie trwa dłużej niż dwadzieścia minut. – Sposób, w jaki przekazuje informacje , jest ciekawy, krótki i treściwy – opowiada Krzysztof Kiercz, wychowanek Korony. – Do danego tematu oglądamy fragment filmu. Jest to przerywnik, dający oddech w słuchaniu. Jednym słowem, Łukasz nie zanudza.
Początki Łukasz Bujok od najmłodszych lat marzy o karierze piłkarskiej. Jako piętnastolatek wyprowadza się z rodzinnego Ustronia. Rozpoczyna treningi w szkółce piłkarskiej Gwarek Zabrze. Tam spędza cztery lata. Szkoli się pod okiem profesjonalistów, którzy, jak mówi, nie tylko nauczyli go grać w piłkę, ale również życia. – W szkółce dostałem od trenerów dużo dobrych rzeczy – mówi. – Tam przykładało się wagę do charakteru zawodnika. Nauczyłem się odpowiedzialności i szacunku dla innych. Gdy kończy Technikum w Zabrzu, decyduje się na AWF w Katowicach. Kontynuuje karierę piłkarską, grając w Slavii Ruda Śląska. Przytrafia mu się kontuzja. Przechodzi operację więzadeł w stawie skokowym. To powoduje znaczący ubytek sprawności. Wycofuje się ze sportu. Po zakończeniu studiów rozpoczyna pracę w chrześcijańskiej organizacji sportowej Athletes in Action. Obecnie Łukasz jest trenerem amatorskiej drużyny w chrześcijańskiej lidze futbolowej w Warszawie oraz trenerem mentalnym Korony Kielce. W motywowaniu korzysta z materiałów trenera amerykańskiej ligi futbolowej Rossa Fichtnera, który zdefiniował zestaw pięćdziesięciu cech charakteru zawodnika. – Przypominam piłkarzom o podstawach, bo zazwyczaj one nam uciekają – mówi Łukasz Bujok. – Motywacja jest jak dziurawe wiadro. Należy do niego wciąż dolewać. Akumulatory motywacyjne, to wewnętrzne baterie popychające nas do działania. Nastawienie, pragnienia, marzenia. Nieładowanie ich powoduje, że duże plany zamieniają się w małe plany, a wielkie marzenia w prozę życia. Pomimo wiedzy na temat motywowania zawodników, zanim zaczął pracować z Koroną, zebrał więcej doświadczenia.
Droga do Korony Bujok po studiach rozpoczyna indywidualną pracę z zawodnikami. Efektem jest powołana Ekipa Mistrza, w której znajdują się między innymi Łukasz Garguła, Tomasz Jarzębowski, ówczesny zawodnik Legii Warszawa, i Mariusz Ujek, ówczesny zawodnik GKS Bełchatów. W Gazecie Wyborczej ukazuje się o nich reportaż Piłkarska drużyna Boga. – To jak wygląda jakość życia zawodnika poza boiskiem, w dużej mierze jest związane z jego dyspozycją na boisku – mówi Łukasz Bujok. – Gdy ktoś nie radzi sobie w życiu, to wcześniej czy później przełoży się to na jego formę sportową i koncentrację.
sportowo
poprzedza chwałę foto: arch. Łukasza Bujoka
foto: źródło Wikipedia udostępnił Jacek Szybki W swojej lidze amatorskiej mam chłopaka, który jest najlepszym strzelcem. Jednak, gdy życie mu się skołowało, od razu odbiło się to na jego skuteczności. Bujok uczestniczy w szkoleniu trenerów UEFA pro prowadzonym przez Irlandczyka Alana Nixona. Tam poznaje ówczesnego trenera Zagłębia Lubin. – Pierwsze doświadczenia w przygotowaniu drużyny dostałem od trenera Rafała Ulatowskiego – wspomina Bujok. – Zaczęliśmy od trzech próbnych wykładów w GKS Bełchatów, które przerodziły się w dziewięć. Po czasie Łukasz przechodzi wraz z trenerem do Cracovii. – Mam poczucie, że w małym stopniu pomogłem Cracovii, jednak uważam, że mówienie sportowcom, że budowanie kariery nie tylko w oparciu o presję wyników, ale w oparciu o wartości, ma sens – mówi Łukasz.
Łukasza zainspirowały mnie. Zacząłem uważać, że to, o czym mówi, to kwestie ważne, a w przygotowaniu mentalnym mają kluczowe znaczenie. One również budują moją formę. Paweł Sobolewski natomiast uważa, że gdy, wychodząc na boisko, ma spokojną głowę, to większość rzeczy w grze mu wychodzi. Gdy w rozmowie z dyrektorem sportowym Korony Kielce, Bujok dostał pytanie: czy nie zaszkodzi chłopakom, powiedział, że zawsze to, o czym mówi, ma pokrycie w jego życiu. – Gdy szkolę trenerów mówię im o tym, że jest coś takiego jak etos mówcy – mówi Łukasz. – Ponad pięćdziesiąt procent przekonywalności człowieka, Korona Na temat Korony Kielce pisano wiele, wytykając jej agresję na boisku lub korupcję. który staje przed grupą, jest to, czy on rzeczywiście tym żyje. Podaje przykłady z Lecha Utrzymanie się drużyny w ekstraklasie natomiast kwitowano stwierdzeniem, że z Titanica Poznań i Legii Warszawa, profesjonalistów, którzy nie znaleźli wspólnego języka należy uciekać. W kwietniu tego roku drużyna znajduje się na szóstym miejscu w tabeli z zawodnikami. – Myślę, że to dlatego, że była to bardziej teoria, niż praktyka – mówi. i nie grozi jej spadek. Właśnie w tym sezonie zaproszono do pracy Na pytanie, czy żyje według zasad, o których uczy, odpowiada, że Motywacja jest mentalnej Bujoka. – Zacząłem współpracę, ponieważ czułem, że są stara się. – Ludzie, którzy najlepiej mnie znają, wiedzą, że mam mocne jak dziurawe tam zawodnicy z potencjałem – opowiada. – To dzięki trenerowi, i słabe strony – mówi. – Kiedy staję przed zawodnikami, nie mówię Leszkowi Ojrzyńskiemu, który jest oddany mentorskiemu podejściu do im tylko o tym, co zadziałało w moim życiu, ale również dzielę się wiadro swoimi porażkami i mówię o swoich słabościach. Na koniec zadaje zawodników. Ceni wychowawczy wpływ i nie patrzy na sportowców pytanie z oczywistą odpowiedzią: za kim chcemy podążać, za chodzącymi ideałami, jak na generatorów dobrego wyniku. Jest to sygnał dla zawodników, że klub dba o nich, czy ludźmi umiejącymi przepraszać i przyznać się do błędu? a to spaja drużynę i motywuje do cięższej pracy. Podobnie wysoko mentorskie umiejętności trenera Korony Kielce oceniają zawodnicy. – Atmosfera w drużynie zmieniła się kolosalnie, odkąd przyszedł trener Ojrzyński – mówi Paweł Sobolewski, zawodnik, Czysty przekaz który w kwietniu zagrał setny mecz w barwach żółto-czerwonych. – Swoją cegiełkę Łukasz Bujok nie ukrywa przekonań. – W przekazie często odwołuję się do przydołożył tu również Łukasz. Uważam, że jest on człowiekiem godnym zaufania. Korona kładów zawartych w Piśmie Świętym – mówi. – Dla mnie ta księga jest trenerskim Kielce posiada nowoczesny stadion oraz wyposażone i przestronne szatnie. Klub ma podręcznikiem numer jeden. Gdy mówi o wytrwałości przywołuje Świętego Pawła. zaplecze prezentujące się na europejskim poziomie i predestynujące do rozwoju. Imponuje mu jego determinacja i to, że nie tylko zaczął z entuzjazmem, ale również Przyszłość klubu zależy od mądrego zarządzania finansami oraz dbania o drużynę, skończył z satysfakcją, mówiąc pod koniec życia: dobry bój wojowałem, wiarę ustrzenie tylko pod względem zapewnienia zawodnikom środków do życia. głem. Gdy tematem jest pokora, przywołuje werset z przypowieści Salomona, że: pokora poprzedza chwałę, a pycha kroczy przed upadkiem. Mówi, że mecz wygrywa Motywacja się już w domu lub na treningu. Trzymając dietę, nie spóźniając się na ćwiczenia Sposobów motywacji jest wiele. Motywacja z zewnątrz polega na dobrym dopingu lub i prowadząc zrównoważone i mądre życie. Motywuje tym, że jeśli jest się wiernym w małych rzeczach, to Bóg daje rzeczy większe. Jego ulubione powiedzenie: wiara podwyżkach. Jednak jest to motywacja skuteczna tylko do pewnego stopnia. – Na każdego zawodnika przychodzi czas, w którym potrzebuje motywacji wewnętrznej, płynącej w Boga jest zbyt cenną rzeczą, by ją wciskać na siłę, ale równocześnie zbyt ważną, by z serca, pragnień i marzeń – mówi Bujok. – Uważam, że kiedy trener potrafi dotrzeć ją zignorować. Inwestuje w relacje osobistą z zawodnikami, a każdy pobyt w Kielcach do serc zawodników i pokazać, że zależy mu na nich, to oni grają dla niego. Dla mnie wykorzystuje, by spędzić czas ze sportowcami także poza wykładami. – Chciałbym najlepszą motywacją jest miłość i pasja. To chcę przekazać w swoich pogadankach. dawać drużynie komfort, by mieli świadomość, że mogą mi zaufać jako człowiekowi – Jako sportowiec, zawsze słyszałem o sumienności, uczciwości i wytrwałości – mówi. Krzysztof Kiercz docenia starania trenera mentalnego. – Nie żałuję, że Łukasz w trenowaniu – mówi Krzysztof Kiercz. – Jednak od razu spodobał mi się sposób, stanął na naszej drodze, jako drużyny – mówi. – Jest z nami i stara się w jaki Łukasz rozmawiał z nami. Nie jest to forma rozkazu czy nakazu. On ukazuje pomóc. Myślę, że zrobił kawał dobrej roboty, której jeszcze nie skończyliśmy. nam drogę i każdy może indywidualnie wybrać z tego coś dobrego dla siebie. Wykłady Katarzyna Michałowska www.podprad.pl|
9
Spała
fot: www.spala.cos.pl
kuźnia medali W samym sercu kraju, nad Pilicą, leży niewielka miejscowość otoczona lasami. Niegdyś polował tu przyszły car Aleksander III, a pół wieku później prezydenci Polski – Stanisław Wojciechowski i Ignacy Mościcki. Nie z tego jednak wioska słynie. W latach 50. stała się bazą szkoleniową odradzającej się po wojnie polskiej lekkoatletyki. Dziś jest jednym z największych ośrodków sportowych w kraju, a jej sława wykracza daleko poza jego granice.
P
o II wojnie światowej polski sport leżał w gruzach. Należało pilnie stworzyć nowe ośrodki treningowe. W Spale nie było nic oprócz rozległych lasów, które jednak doskonale nadawały się do treningu długodystansowców. Budowano więc, często siłami samych zawodników, rzutnie i skocznie, tworząc prowizoryczną bazę dla lekkoatletów. Ich sukcesy na Mistrzostwach Europy w Sztokholmie w 1958 r. sprawiły, że ośrodek zaczęto rozbudowywać. Dziś grupa sportowców, która pod wodzą legendarnego trenera Jana Mulaka zdobywała wtedy medale, jest nazywana Wunderteamem. O jej sile stanowiły takie postacie, jak mistrz olimpijski w biegu na 3000 metrów z przeszkodami: Zdzisław Krzyszkowiak czy Józef Szmidt – pierwszy człowiek, który pokonał w trójskoku granicę 17 metrów (dokładnie 17,03 metra uzyskane w 1960 r. na zwykłej żwirowej bieżni olsztyńskiego Stadionu Leśnego. Dla porównania: najlepszy wynik polskiego trójskoczka w tym sezonie to 16,46 metra).
Spała dziś Spalski Ośrodek Przygotowań Olimpijskich to dziś ogromny kompleks, w skład którego wchodzą między innymi: trzy hotele, hala sportowa, stadion lekkoatletyczny, strzelnica, pływalnia, korty tenisowe i gabinety odnowy biologicznej. W pobliskim Parku Pokoleń Mistrzów Sportu znajdziemy pamiątkowe tablice ku czci wybitnych zawodników, niegdyś tu trenujących. Ciągłe unowocześnianie bazy szkoleniowej idzie w parze z uhonorowaniem jej historii. Trwa pamięć o dawnych mistrzach, którzy przynosząc chwałę polskiemu sportowi, budowali legendę tego miejsca.
Atmosfera
To miejsce ma swojego ducha. – Współcześni sportowcy stąpają po śladach dawnych olbrzymów i sami od tego rosną, ku swojej chwale i naszej radości – powiedział niegdyś Przemysław Babiarz. Nie mylił się ani trochę. O wyjątkowości Spały stanowi jednak nie tylko jej historyczne dziedzictwo. Także to, Spała to Rozkwit i popularność że w obrębie, dziś już wielofunkcyjnego ośrodka, można spotkać drugi dom Ośrodek rozwijał się prężnie. Po erze Wunderteamu nowi zawodzawodników reprezentujących całą gamę dyscyplin. Trenują tu wsponicy godnie zastąpili starych mistrzów. Najbardziej utytułowana mniani lekkoatleci i siatkarze, ale też rugbiści, piłkarze, ciężarowcy oraz lekkoatletów polska sportsmenka Irena Szewińska, Jacek Wszoła – wygrywający przedstawiciele sportów zimowych, takich jak bobsleje czy łyżwiarstwo jako niespełna dwudziestoletni chłopak konkurs skoku wzwyż na Olimpiadzie w Montrealu – czy Władysław Kozakiewicz, ten sam, który wykonał szybkie. Nawet Adam Małysz właśnie w Spale rozpoczął słynny gest w stronę nieprzychylnej mu publiczności na moskiewskich igrzyskach, to przygotowania do Olimpiady w Salt Lake City. tylko niektórzy z nich. Nie jest to jednak miejsce niedostępne dla zwykłego Spała była i jest dla lekkoatletów drugim domem. – Bywają okresy, że jeździmy zjadacza chleba. W Spale, obok mistrza olimpijskiego, tam co miesiąc i zostajemy na dwa tygodnie, po miesiącu znów wracamy i tak kilka przechadza się chłopiec w przydużym dresie, kopiący razy w roku – mówi Marta, lekkoatletka, studentka gdańskiej Akademii Wychowania piłkę. Także zawodnicy-weterani, mimo upływu czasu, Fizycznego i Sportu. Ośrodek jest niezwykle popularny wśród sportowców – niektórzy ciągle startują w organizowanych dla nich imprezach. z nich w ciągu swojej kariery spędzają w nim nawet kilka lat życia. Już na długo przed igrzyskami sportowcy zaczynają tu Dzieje tego miejsca to jednak nie tylko historia lekkoatletyki. W 1999 r. przeniesiono walkę o upragnione medale. tu powstałą cztery lata wcześniej w Rzeszowie Szkołę Mistrzostwa Sportowego. Trafiają Ojciec sukcesu do niej najbardziej utalentowani młodzi siatkarze z całej Polski, wyłaniani w ciężkiej trzyetapowej selekcji. W ciągu siedemnastu lat istnienia SMS wielu jej absolwentów Zaledwie na trzy miesiące w 1970 r. funkcję dyrektora zasiliło szeregi reprezentacji Polski, przyczyniając się do jej sukcesów. Z murów szkoły ośrodka powierzono Zbigniewowi Tomkowskiemu. wyszli tacy zawodnicy, jak Arkadiusz Gołaś czy Michał Winiarski. Jego zadaniem było uporządkowanie spraw zanie10 |www.podprad.pl
Cel: Londyn Wielu zawodników, przebywających w spalskim ośrodku, nadaje właśnie ostatnie szlify wypracowywanej latami formie. Dla wielu z nich igrzyska olimpijskie w Londynie będą pierwszymi, otwierającymi drzwi do świata wielkiego sportu. Dla niektórych – ostatnimi. Wypada życzyć im wszystkim, by powtarzane po niemal każdej takiej imprezie hasło Dzięki Spale są medale sprawdziło się i tym razem.
Maks Wroniszewski
ŹRÓDŁO: Nasza Spała. Sentymentalna historia ośrodka przygotowań olimpijskich w Spale, pod red. J. Kwiatkowskiej i R. Mioduszewskiego, Warszawa – Spała 1999.
Popełniłam błąd, kiedy zaczęłam trenować po to, by zdobyć lepsze miejsce. Tymczasem najważniejsza powinna być radość z zajmowania się sportem – mówi była zawodniczka.
J
agoda Pietruszewska zaczęła przygodę z floretem jako dziewięciolatka. Nie planowała tego. Po prostu poszła na nabór ogłoszony w szkole. – Nawet nie wiedziałam, czym jest szermierka. Ale spodobało mi się i tak jakoś wyszło, że zostałam – śmieje się. Doskonale pamięta swoje pierwsze zawody we Wrocławiu, krótko po tym, jak zaczęła trenować. Nie znała żadnych zasad. O tym, czy zdobyła punkty, dowiadywała się od trenera. Zajęła wtedy siódme miejsce, przedostatnie z tych, które były nagradzane. – To było fajne przeżycie, mimo braku świadomości tego, co naprawdę robię. Pojechałam i zostałam nagrodzona za moją ciężką pracę – wspomina.
przyjaciółką. – Asia zawsze była dobrą zawodniczką. Byłam dumna z tego, że udało mi się w końcu podnieść poziom i ją pokonać – tłumaczy. Na szczęście – choć to trudne – można oddzielić płaszczyznę, na której się rywalizuje, od tego, co dzieje się poza nią.
Problemy
Trenowanie sportu nie jest łatwe, szczególnie dla dziecka. Oznacza wiele wyrzeczeń. Dzień zaczyna się od indywidualnych zajęć z trenerem. Potem szkoła i znowu trening. Wyczerpanie, brak siły na cokolwiek, brak czasu dla siebie – to tylko niektóre negatywne skutki trenowania. Jagoda miała tyle szczęścia, że chodziła do szkoły sportowej. Nauczyciele rozumieli, że nie ma czasu na naukę. Duma Pozytywnych emocji było więcej. Dodatkowym problemem sportowca – Czułam samozadowolenie, mogłam jest życie na walizkach. Co weekend jeźuciec od wszystkiego dookoła. Jak coś dziła na zawody, a w przerwach między mi nie wychodziło, szłam na trening. nimi – co najmniej raz w miesiącu – na Tam czułam się wolna obozy tygodniowe. i spełniona, widziałam, W końcu zaczęła odczuProblemem że w końcu robię coś, co wać, że coś ją omija. sportowca jest mi wychodzi. Podobało – To było wtedy, kiedy ciągłe życie na mi się to – przekonuje. zaczęłam dojrzewać. walizkach Rodzice też byli z niej Zauważyłam, że moje dumni. Wspierali córkę, rówieśniczki chodzą jeździli z nią na zawody. Cieszyło ich, że z chłopakami, imprezują, a ja chodzę na robi coś niezwykłego. Nigdy nie namasalę. Poczułam, że brakuje mi zwyczajnowiali, by odeszła. – Byli nawet źli, kiedy ści. To, co przeżywałam, było piękne, ale postanowiłam już definitywnie przestać potrzebowałam codzienności, statycznotrenować – tłumaczy. ści… – opowiada.
Sukcesy Miała ich wiele, ale najważniejszy jest pierwszy. Brązowy medal w pucharach Polski zdobyła, walcząc ze swoją obecną
Koniec Jagoda skończyła karierę w wieku 17 lat. Bezpośrednią przyczyną była niespodziewana kontuzja. Ale ważniejszą rolę
odegrał brak pasji. Treningi już wcześniej straciły sens: chodziła tam bardziej z poczucia obowiązku, niż z chęci ćwiczenia. Dobry początkowo kontakt z trenerami pogarszał się wraz z wynikami w zawodach. – W końcu kompletnie zanikł – mówi florecistka. Kontuzja była tylko jednym z problemów zdrowotnych. – Sport nie jest tak zdrowy, jak się mówi. Teraz chodzę cała powyginana, mam problemy ze stawami. U innych sportowców rozwijają się nawet choroby serca – wyjaśnia.
I co dalej? Co zmieniło się po zakończeniu kariery? – Najpierw wydawało mi się dziwne, że mam tyle czasu. Chciałam zrobić mnóstwo rzeczy, miałam tyle możliwości… – wspomina Jagoda. – Potem poczułam pustkę, bo tak naprawdę nie robiłam nic konkretnego. Poza tym straciłam możliwość wyżycia się po ciężkim dniu. Ale nie wróciłabym do szermierki, nawet gdybym mogła. Nie zniosłabym presji otoczenia – wyjaśnia. Dziś jest pogodną dziewiętnastolatką. Planuje studia pedagogiczne. Zawsze kochała dzieci. W przyszłości zamierza pracować w żłobku lub przedszkolu. Czy chce, aby jej dzieci poszły w jej ślady? – NIE!!! Na pewno nie chcę, żeby trenowały wyczynowo, jak ja. Trzeba wtedy zrezygnować nawet z życia rodzinnego. Za dużo wyrzeczeń. Hanna Ellwart
Jagoda Pietruszewska Urodzona: 10.09.1993 r. Zamieszkała: Gdańsk Osiągnięcia: –III miejsce w turnieju szermierczym O podwiązkę królowej, Warszawa 3 kwietnia 2004 r. (floret), −III miejsce w turnieju Gdańska Kuźnia, Gdańsk 2004 r. (floret), −III miejsce w Mistrzostwach Województwa Pomorskiego, Gdańsk 2004 r. (floret), −III miejsce w turnieju O podwiązkę królowej, Warszawa 10 kwietnia 2005 r. (floret), −III miejsce w turnieju O Brylantową spinkę królowej, Warszawa 19 marca 2006 r. (floret), −II miejsce w Drużynowych Międzywojewódzkich Mistrzostwach Młodzików, Toruń 7–8 października 2006 r. (szpada), −I Miejsce w Międzywojewódzkich Drużynowych Mistrzostwach Młodzików, Gdańsk 2006 r. (floret), −w latach 2004–2007 regularnie wchodziła do pierwszej ósemki najlepszych zawodniczek podczas zawodów.
trenując
Sportjedyne wspomnienie
fot: archiwum Jagoda Pietruszewska
dbanych przez skłóconego ze sportowcami poprzednika. Doświadczenie, zapał i umiejętność znalezienia wspólnego języka z zawodnikami sprawiły, że piastował to stanowisko nieprzerwanie do 2006 r. Został odwołany wskutek niezbyt zrozumiałych decyzji politycznych. Od tego czasu ośrodek przechodził regres. Praktycznie nie widywało się w nim sportowców z zagranicy, z którymi kontakty przez lata wypracowywał Tomkowski. Na szczęście już dwa lata później, witany przez współpracowników, powrócił na dyrektorski fotel, z którego do dziś kieruje coraz bardziej rozwijającą się bazą szkoleniową. Oddany Spale jak nikt inny, w jednym z wywiadów mówił o swojej pracy: – Jestem do dyspozycji sportowców przez 24 godziny na dobę. U nas nie pracuje się od 7 do 15, a potem do domu. Nigdy jednak nie czułem się znużony, ja po prostu to lubię. Pracuję kosztem rodziny, zdrowia, ale czuję się wynagrodzony. W ośrodku nie może pracować osoba niekochająca sportu, nie wytrzymałaby notorycznej pracy w soboty czy niedziele. Tylko że my naszych zajęć nie nazywamy pracą. Inaczej się nie da.
Łyżwiarka szybka i brązowa medalistka olimpijska, Helena Pilejczyk jest przykładem, że na sportową naukę nigdy nie jest za późno.
J
ej sportowa kariera w niczym nie przypominała spektakularnych dokonań bohaterów boisk i hal. Początek swojej przygody z łyżwami dostrzega w dzieciństwie. – Uczyłam się łyżwiarstwa jako dziecko, ale była to przede wszystkim rozrywka. Pamiętam, że korzystałam z łyżew na żabki, przykręcanych do butów. Naukę przerwała okupacja, a po zakończeniu wojny otrzymałam nakaz pracy w Elblągu – wspomina panczenistka. Miasto na Żuławach Wiślanych przewróciło do góry nogami jej dotychczasowe życie. Zaczęło się od przypadku. – W 1953 r. trener sekcji łyżwiarskiej wypatrzył mnie i zapytał, czy nie chciałabym spróbować. Zgodziłam się i był to początek mojej profesjonalnej kariery – mówi łyżwiarka. Paradoksalnie dorosły debiut nie okazał się przeszkodą w osiąganiu sukcesów. – Czas na sport wyczynowy przyszedł w moim życiu dość późno. Pierwszy raz panczeny założyłam na nogi w wieku 22 lat – dodaje.
Od Ałma-Aty do Squaw Valley Dzięki talentowi i ciężkiej pracy szybko znalazła się w polskiej kadrze łyżwiarzy szybkich. Kolejny cel to igrzyska olimpijskie w Squaw Valley (1960 r.). – Przygotowania do olimpiady w Squaw Valley to miesiące intensywnej pracy na zgrupowaniach, nie tylko w kraju, ale również 12 |www.podprad.pl
za granicą – mówi. Zimy w Polsce były krótkie i zbyt ciepłe, dlatego najczęściej obieranym przez łyżwiarską kadrę kierunkiem był dawny Związek Radziecki. – Trenowałyśmy m.in. na terenie byłego ZSRR, w Ałma-Acie (obecnie Kazachstan – przyp. red.). Tam udało mi się pobić rekord Polski, by w ten sposób uzyskać olimpijski paszport. Sam udział w olimpiadzie, zgodnie z ideą barona Coubertina, powinien być satysfakcjonujący dla sportowca. Łyżwiarka jechała tam jako wicemistrzyni świata, więc liczyła na podium. Na uczestników igrzysk olimpijskich czekają różne bariery, począwszy od językowej, a skończywszy na klimatycznej i czasowej. Helena Pilejczyk poradziła sobie ze wszystkimi spośród wymienionych, ale na drodze do olimpijskiego złota stanęła inna przeszkoda. Sportowa. – Finałowy bieg rozegrałam źle taktycznie – wspomina. – Zaczęłam go bardzo ostro, co w dłuższej perspektywie nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Na mecie pomyślałam, że jeśli ktoś przecenia własne umiejętności, może nie wytrzymać narzuconego sobie tempa. Jechałam po rekord igrzysk, a na ostatnim
czasach mówi panczenistka. Czasach, do których trudno będzie powrócić, gdyż nie mamy wykształconej ani kadry trenerskiej, ani zawodniczej. Podstawowym problemem jest brak warunków do uprawiania tej dyscypliny. – Zmieniły się czasy, rozwinęła technika i zaczęto tworzyć sztuczne lodowiska. Moje miasto Stawiajmy na nie doświadczyło tych przemian, a mło wszechstronność dzieży nie stać na wyjazdy na zagraniczne Medal w Squaw Valley okazał się szkolenia i sztuczne tory. Bez możliwości szczytowym punktem w karierze łyżwiarki. treningu nie może być wyniku. Zdobyła jeszcze kilkakrotnie mistrzostwo Młodzież trzeba więc zainteresokraju, ale na olimpiadzie nie odniosła już wać sportem w inny sposób. Zdaniem sukcesu. – Przed kanadyjskimi igrzyskami mistrzyni najlepszą metodą jest aktywwszystko było podporządkowane treninność starszych ludzi, którzy przez ruch gowi i zajęciu jak najlepodciągają nastolatków szego miejsca – mówi. od komputera czy teleŁyżwiarstwo – Potem marzyłam wizora. Helena Pilejuprawiałam o poprawieniu swoich czyk wciela tę zasadę do 75. najlepszych czasów, w czyn – w latach 90. ale okazało się to niewielokrotnie startoroku życia możliwe. Na pewno wała w Mistrzostwach wpływ miało na to Świata Weteranów. późne rozpoczęcie wyczynowej kariery, – Było to dla mnie cenne doświadczenie, która i tak przerosła moje najśmielsze gdyż po raz pierwszy zetknęłam się tam oczekiwania. z kostiumem jednoczęściowym i starPolscy kibice długo musieli czekać na tami halowymi – opowiada. Wprawdzie powtórzenie sukcesów Heleny Pilejczyk. z uwagi na obciążenie kolan musiała zreDopiero na Zimowych Igrzyskach Olimzygnować z treningów, ale nie rozstała się pijskich w Vancouver (2010 r.) Katarzynie z łyżwiarstwem szybkim. – Łyżwiarstwo Bachledzie-Curuś, Katarzynie Woźniak uprawiałam do 75. roku życia. Obecnie i Luizie Złotowskiej udało się wywalczyć jestem na emeryturze, ale nadal udzielam brązowy medal. Niewątpliwie wpływa się w klubie sportowym Orzeł. Promona to fakt, że dyscypliny zimowe, poza wanie sportu przeniosła z toru do sal skokami i biegami narciarskimi, nie cie- gimnastycznych, gdzie stara się namawiać szą się w Polsce wielkim powodzeniem. młodych ludzi do podjęcia aktywności Dla mojej rozmówczyni jest to bolesna fizycznej. Nie jest to syzyfowa praca, gdyż prawda, którą można zmieniać przez zainteresowanie sportem choćby jednej aktywność dawnych mistrzów. – Ze swej osoby jest sukcesem. – Systematycznie strony wciąż staram się popularyzować odwiedzam szkoły i zachęcam młodych sport, nie tylko łyżwiarstwo szybkie. ludzi do uprawiania różnych dyscyplin Uważam, że początkowo warto być sportowych. W ten sposób można niwewszechstronnym, a dopiero z czasem lować bariery pokoleniowe i wspólną wybrać ulubioną dyscyplinę i w niej się pasją połączyć dziadków z wnukami. specjalizować – mówi. Jestem najlepszym przykładem tego, że warto prowadzić aktywny tryb Aktywność przez życia – podsumowuje. duże A Tomasz Czapla Niestety, popularność łyżwiarstwa szybkiego spada nawet w okolicach zamieszkałych przez mistrzów. – Z ubolewaniem muszę stwierdzić, że moja dyscyplina w okolicach Elbląga zamiera. Niegdyś posiadaliśmy dwa wielkie kluby: Olimpię i Orzeł oraz masę reprezentantów Polski. W latach 50. i 60. Elbląg był potęgą. Na sześć zawodniczek kadry, pięć pochodziło z Żuław Wiślanych – tak o dawnych
Helena Pilejczyk (ur. 1 kwietnia 1931 r.) – polska łyżwiarka szybka, zdobywczyni brązowego medalu olimpijskiego na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Squaw Valley (1960 r.), srebrna medalistka Mistrzostw Świata, wielokrotna mistrzyni i rekordzistka Polski. Uprawiała łyżwiarstwo szybkie do 75. roku życia, wielokrotnie startując na Mistrzostwach Świata Weteranów.
foto: Tomasz Czapla
fot: rf123 Innsbruck, Austria, Aleksandra Milena Kapruziak (Polska), 16 .01.2012 r.
Do łyżew
okrążeniu zabrakło mi sił i finiszowałam trzecia – wspomina. Zaraz jednak dodaje, że olimpijskiego krążka nie zamieniłaby za nic w świecie. – Niczego nie żałuję. To niesamowite uczucie, kiedy staje się na podium i polska flaga jest wciągana na maszt.
Gdańska Arena
26 miesięcy to czas budowy stadionu 42 000 widzów pomieści stadion 45 m wysokości 40 lóż dla VIPów 400 kamer monitoruje obiekt 4 telebimy o całkowitej powierzchni 288 m² będą pokazywać mecze 2 000 miejsc parkingowych dla aut osobowych 200 miejsc parkingowych dla autokarów 555 rolek trawy rozłożono na płycie boiska (sprowadzono ją z Holandii) 17 000 poliwęglanowych płytek użyto na budowę fasady obiektu, łączna powierzchnia to 4,5 ha
Stadion Miejski w Poznaniu
43 000 widzów zmieści się na stadionie 45 lóż dla VIPów na 480 osób 1 100 miejsc biznesowych 34 punkty gastronomiczne 200 miejsc dla niepełnosprawnych 56,1 m wysokość obiektu 213,3 m długość obiektu 7 ton stali zużyto na wykonanie zadaszenia stadionu 440 ton waży kratownica wschodnia i zachodnia 1400 ton waży kratownica północna i połu- dniowa
Stadion Narodowy w Warszawie:
58 000 miejsc na trybunach 800 miejsc w lożach dla VIPów 106 miejsc dla niepełnosprawnych 900 miejsc dla mediów 4 ekrany LED o łącznej powierzchni powy żej 200 m² 18 ha to teren działki Stadionu Narodowego 203 930 m² to powierzchnia całkowita obiektu 1 756 miejsc parkingowych 965 toalet znajduje się na terenie stadionu 400 000 ton betonu użyto do budowy obiektu
foto: www.gdansk.pl
statystyki
Polskie stadiony na EURO 2012 w liczbach
©NCS/ J. Kosnik
foto: EURO Poznań 2012
Stadion we Wrocławiu
42 771 miejsc siedzących 164 152 m² powierzchni działki stadionowej 39,33 m to wysokość obiektu 30 lóż dla VIPów 1 554 miejsca biznesowe 36 kiosków gastronomicznych 256 punktów sprzedaży 4 466 miejsc parkingowych dla samochodów osobowych 9 500 m² powierzchni do wynajęcia 7 140 m² powierzchni boiska (68 x 105m)
foto: www.2012.wroc.pl
www.podprad.pl| 13
Ernest Wilimowski
Pokonany przez historię Piłkarskiej reprezentacji Polski udało się pokonać Brazylię tylko raz, podczas Mistrzostw Świata w 1974 r. (1:0). Mało kto wie, że o krok od podobnego wyczynu byliśmy trzydzieści sześć lat wcześniej. Podczas mundialu we Francji (1938 r.) Polacy przegrali 5:6 i udowodnili, że w kraju nad Wisłą rodzą się nie mniejsze talenty niż w Rio de Janeiro. Właściwie jeden talent: Ernest Wilimowski.
foto: arch. Ruch Chorzów
G
rał w reprezentacjach Polski i Niemiec. O sobie mówił, że jest Górnoślązakiem. Jego biografia jest pełna zawirowań, typowych dla okresu po I wojnie światowej. Urodzony 23 czerwca 1916 r., Ezi stał się obywatelem II RP dopiero w 1922 r. (gdy Górny Śląsk przyłączono do Polski w wyniku III powstania śląskiego). Początkowo nie nazywał się nawet Wilimowski: w pierwszych dokumentach widnieje nazwisko Ernst Otto Pradella.
Hokeista, szczypior nista, piłkarz Ezi od początku swojej kariery sportowej nie ograniczał się do piłki nożnej. Jego zainteresowania były szersze. Obejmowały m.in. piłkę ręczną oraz hokej na lodzie. W zależności od dyscypliny Wilimowski mógł grać na różnych pozycjach – jako szczypiornista występował na bramce, a w hokeju wykańczał ataki. Na piłkarskiej murawie był lewym łącznikiem. Jego dodatkową pasją był tenis stołowy, w którego grał najczęściej o pieniądze. 14 |www.podprad.pl
Wychowanek niemieckiego FC Katowice, w wieku siedemnastu lat przeszedł do polskiego Ruchu Wielkie Hajduki (dziś Chorzów). Już w pierwszym meczu sezonu 1934 z Cracovią zaimponował, zaliczając dwie asysty. Było to preludium do wspaniałego sezonu, zwieńczonego trzydziestoma trzema bramkami i koroną króla strzelców. Z Ezim w składzie Ruch został czterokrotnie mistrzem Polski, a łącznie w chorzowskich barwach Wilimowski zdobył sto dwanaście bramek. Potrzebował do tego zaledwie osiemdziesięciu sześciu spotkań! Do tego dorobku mogą współcześnie nawiązywać jedynie Leo Messi i Cristiano Ronaldo. Kibice kochali łącznika przede wszystkim za drybling. Jedyną możliwością zatrzymania piłkarza był faul – Ernest był za szybki. Najczęściej po prostu wjeżdżał z piłką do bramki, a po strzelonym golu miał zwyczaj śmiania się w twarz zawodnikom drużyny przeciwnej. Do historii przeszedł mecz z Unionem Touring Łódź (maj 1939 r.). Zaaplikował wówczas przeciwnikom dziesięć goli – rekord do dziś nie został pobity.
Jednym meczem trafił Kobiety, wino i śpiew – w takim towarzystwie chciałby się obracać każdy do historii mężczyzna. Nie inaczej było z ErneReprezentacja to oddzielna karta stem Wilimowskim. O miłosnych i alko- w piłkarskiej biografii Eziego. W polskiej holowych podbojach Eziego krążyły kadrze zadebiutował 21 maja 1934 r. legendy. Popularna była plotka o tym, w Kopenhadze, miesiąc przed osiągnięże piłkarz w wieczory poprzedzające ciem pełnoletności. Nigdy wcześniej mecze wypija litry likieru, a noce spędza w polskiej reprezentacji nie zagrał tak w towarzystwie panien lekkich obymłody piłkarz. czajów. Podobno przed spotkaniem Francja, 1938 rok. Polska po raz pierwz Ruchem Wielkie Hajduki, działacze szy uczestniczy w piłkarskich MistrzoWarty Poznań postanowili sprawdzić stwach Świata. W pierwszym meczu wytrzymałość zawodnika. Trafiła jedczeka na nas rywal najgorszy z możliwych. nak kosa na kamień – potrzeba było Brazylię uważano za najlepszy zespół dwóch zmian, aby upić Ernesta. Na świata, a jej liderem był Leonidas. Pierwszą niewiele się to zdało: Wilimowski na bramkę strzelił Brazylijczyk, ale odpogazie strzelił poznaniakom trzy gole, wiedź Polaków była błyskawiczna. Ezi a Ruch wygrał 4:3. minął trzech obrońców oraz bramkarza, Innym razem łącznik Niebieskich który w ostatniej chwili powalił go na miał mniej szczęścia. W czerwcu 1936 r. ziemię. Rzut karny wykorzystał Fryderyk śląskich piłkarzy czekał pojedynek Scherfke, ale to był początek popisów z krakowską Wisłą. Wilimowski i spółka Ernesta. Wprawdzie Brazylijczycy wygrywygrali 1:0 i tak długo wali 3:1, ale Wilimowski cieszyli się ze zwycięswoimi cyrkowymi, jak stwa, że nazajutrz, pisano, zagraniami zdoStrzelił Brazylii w meczu towarzyskim, łał wyrównać wynik. Po cztery bramki ulegli Cracovii 0:9. Cała meczu krążyły legendy, w jednym meczu drużyna Ruchu została że wściekły Leonidas zawieszona, ale w perchciał zdjąć buty i grać spektywie zbliżającej się boso, ale spotkał się olimpiady w Berlinie kara mogła zostać z gwałtownym sprzeciwem arbitra. anulowana. W zamian piłkarze mieli Kanarkowi objęli prowadzenie 4:3, ale przyznać się do pijaństwa i wyrazić Ezi na minutę przed końcem spotkania skruchę. Na warunki przystali prawie doprowadził do remisu. Konieczna była wszyscy zawodnicy. Wszyscy oprócz dogrywka, w której Leonidas zdobył Wilimowskiego, którego zawieszono dwa gole. Ernest zrewanżował się jedną na kilka tygodni. Zawieszenie zbiegło bramką. Polacy przegrali ostatecznie się w czasie z igrzyskami olimpijskimi, 5:6, ale z mistrzostwami pożegnali się na których Polacy zajęli najgorsze dla w stylu godnym mistrza. Wyczyn Wilisportowca, czwarte miejsce. Z Wili- mowskiego – cztery bramki w jednym mowskim w ofensywie moglibyśmy liczyć meczu Mistrzostw Świata – nie został nawet na złoto. pobity do 1994 r.
e-Sport foto: Adam Skalik/esportphoto.pl
Ostatni mecz w narodowych barwach Ezi rozegrał 27 sierpnia 1939 r. Na kilka dni przed wybuchem II wojny światowej pokonaliśmy wicemistrzów świata, Węgrów (4:2), a Wilimowski popisał się hat-trickiem (zdobył trzy kolejne gole, nie oddzielone od siebie żadnym golem zdobytym przez przeciwnika). Licznik jego występów w polskich barwach zatrzymał się na dwudziestu dwóch meczach i dwudziestu jeden bramkach. Przeszkodą w kolejnych sukcesach z naszą kadrą okazała się agresja hitlerowskich Niemiec. Ernest, aby przeżyć, musiał podpisać Volkslistę, stając się obywatelem III Rzeszy. Po rozwiązaniu Ruchu Wielkie Hajduki trafił do FC Katowice, a stamtąd m.in. do Polizei-Sportverein Chemnitz i TSV Monachium. Po dwudziestu miesiącach rewelacyjnej gry w niemieckiej lidze Ezi został powołany do reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów. Wilimowski nie zawiódł i w ośmiu meczach strzelił dla Niemców trzynaście bramek! Mimo wspaniałej gry Wilimowski nigdy nie był uznawany przez nazistów za prawdziwego Niemca. Po wojnie odmówił pracy w Niemieckim Związku Piłki Nożnej, osiadł w Karlsruhe i został urzędnikiem. Niestety, Polacy też go nie akceptowali, bo podpisał Volkslistę, a po wojnie pozostał na emigracji. Komunistyczna propaganda sprawiła, że w niektórych wydawnictwach jego nazwisko zniknęło z list strzelców. Wilimowskiemu nie dane było nawet odwiedzić reprezentacji Polski podczas Mistrzostw Świata w 1974 r., rozgrywanych w Niemczech. Ernestowi odmówiono wstępu do miejsca, gdzie przebywali Lato, Deyna czy Gadocha. W 1995 r. otworzyła się szansa powrotu na Śląsk z okazji obchodów 75-lecia Ruchu Chorzów. Z powodu choroby żony Ezi nie mógł jednak skorzystać z zaproszenia. Umarł w zapomnieniu, 30 sierpnia 1997 r. w Karlsruhe. Ernest Wilimowski pozostanie piłkarzem, którego wspaniale zapowiadającą się karierę zatrzymała wojna. Najwybitniejszy przedwojenny polski piłkarz, związany przez los również z reprezentacją Niemiec, nie bawił się w politykę. Jego jedyną motywacją była chęć gry w piłkę, czego nie potrafiły zrozumieć powojenne władze. Ezi zajął dziewiąte miejsce w plebiscycie PZPN na piłkarza 75-lecia, ale mundial w Brazylii okazał się dla niego ostatnim wielkim turniejem. W oficjalnych spotkaniach do siatki trafiał 1185 razy, ale przegrał z jednym przeciwnikiem. Z historią. Tomasz Czapla
inaczej
Chciałem grać w piłkę
Czy ktoś jeszcze pamięta kawiarenki internetowe? Miejsca, gdzie młodzież z osiedla zbierała się nie po to, by korzystać
Smartfony z dostępem do gier są bardzo powszechne, więc trudno byłoby pominąć ten duży odsetek graczy. Same telefony z systemem Android do stycznia tego roku znalazły ponad 250 mln nabywców. Jednak istnieje obawa, że część obecnych turniejów zmieni profil na związany wyłącznie z grami mobilnymi.
Rozgrywki
A jak wyglądają rozgrywki? Istnieją stacje telewizyjne nadające na żywo transTurnieje misję z ważniejszych spotkań. Te odbywają Ligi i turnieje są tworzone przez zrze- się najczęściej w dużych salach lub nawet szenia graczy, zazwyczaj przy współpracy na stadionach, jak np. w Korei Południoze sponsorami. Mają różny zasięg, dotyczą wej, gdzie publiczność może na miejscu dopingować graczy i śledzić rozwój akcji wielu gier lub też skupiają tylko społeczność jednego tytułu. na telebimach. EliminaOgólnoświatowy cje są transmitowane World Cyber World Cyber Games w Internecie. Każdy Games to odbywający się od może wziąć udział, ale odpowiednik 2000 r. chce zyskać do turniejów, zależnie Igrzysk miano odpowiednika od ich wielkości, przeIgrzysk Olimpijskich chodzi od kilkudziesięciu Olimpijskich w świecie gier. W Polsce do kilkuset osób. możemy pochwalić się imprezą Poznań Można by pomyśleć, że uczestnicGame Arena, który przyciąga graczy z całej two w turniejach daje jedynie satysfakcję Europy, jak również istniejącą od 2005 r. z przetestowania własnych umiejętności, polską ligą Electronic Sports League. lecz nic bardziej mylnego. Pula nagród Na tle przeróżnych zrzeszeń warta w WCG z 2007 r. wyniosła rekordowe uwagi jest liga gry Starcraft. Turnieje są czę- 4 mln dolarów. Dodatkowo najlepsi grasto organizowane przez ośrodki studenccze mogą liczyć na wsparcie sponsorów, kie, jak niedawny FAST na Politechnice głównie producentów sprzętu komputeGdańskiej lub sTGK DotA w Szkole Głów- rowego i akcesoriów. Jak widać, jest to nej Gospodarstwa Wiejskiego. Istnieje również okazja do zareklamowania siebie także International e-Sports Federation, i zyskania wsparcia. Bycie zawodowcem czyli federacja dziewięciu narodowych wymaga utrzymywania wysokiej formy, stowarzyszeń, która jest organem zarzączyli codziennych treningów, czasem dzającym. Jest to jednak funkcja umowna, trwających 10 i więcej godzin. A forma bo większość decyzji podejmują sami to refleks, doskonałe opanowanie mięśni gracze. Przykładowe gry turniejowe to dłoni i strategia, dająca przewagę nad Counter-Strike (w tym nasz kraj odnosi innymi graczami. Zawodowcom zdarzają sukcesy), Starcraft, Trackmania oraz FIFA. są także kontuzje, jak choćby zespół cieśni Są to produkcje najlepiej rozpoznawane, nadgarstka. Gry przestały już być tylko zabawą, nawet przez osoby nieinteresujące się grami. przynajmniej dla niektórych osób. Jeszcze nie pojawiły się na olimpiadzie, ale to Gry na smartfony tylko kwestia czasu. Oby nie okazało Ciekawym zjawiskiem jest pojawienie się, że medale będą… wirsię na turniejach gier z platform mobil- tualne. Dawid Linowski nych, jak telefony czy konsole przenośne.
z Internetu, lecz zmierzyć się w grach komputerowych.
D
zisiaj kawiarenki internetowe to rzadkość, a tamte dzieciaki już dorosły. Ale czy zapomnieli o grach? Otóż nie. Najbardziej znaczący procent graczy mieści się w przedziale wiekowym 18–29 lat, są to osoby wychowane w dobie rozszerzającego się dostępu do rozrywki cyfrowej, którą obecnie traktują jako normalną formę spędzania wolnego czasu. Czemu by jednak dalej nie rywalizować z innymi graczami jak za dawnych czasów? Z chęci współzawodnictwa narodził się sport, wcale nie gorzej rozwinięty niż piłka nożna czy tenis – rozgrywki sieciowe, internetowe ligi oraz turnieje.
Specjalizacja E-sport, bo o nim mowa, to szeroko pojęte współzawodnictwo zarówno w grach komputerowych, jak i na konsolę. Ważny jest trening, umiejętność planowania oraz spryt – tak samo jak w każdym innym sporcie. Istnieje także podział na dyscypliny sportowe: mamy podział na graczy preferujących określone typy gier, na przykład gry strategiczne lub FPS (first-person shooter) lub konkretne tytuły. Specjalizacja jest bardzo głęboka, bo same gry mogą być bardzo różne i wymagać zupełnie innych zdolności. Zapaleni gracze nie mogą narzekać na brak przeciwników. Obecnie większość sprzedawanych tytułów, posiada tryb dla wielu graczy (multiplayer), Każda gra posiada własne rankingi. A do tego coraz częściej można się spotkać z turniejami organizowanymi przez jej wydawcę w celu rozreklamowania gry.
www.podprad.pl| 15
Stemplowanie
wspomnień Przejdź wymaganą liczbę kilometrów trasy górskiej. Udokumentuj to w specjalnej książeczce. Tyle wystarczy, byś stał się posiadaczem Górskiej Odznaki Turystycznej PTTK. Uważaj tylko, by odznaka nie stała się ważniejsza od tego, za co ją dostałeś.
W
codzienności gubi się radość z małych rzeczy. Takich jak kubek herbaty czy obecność przyjaciela. Podróże pozwalają mi uzmysłowić sobie ich wagę – wyznaje Kasper Fiszer. Darek Łapiński traktuje turystykę inaczej: – Odznaka jest źródłem satysfakcji i wyznacznikiem prestiżu. Poza tym nie daje żadnych przywilejów. Nie można liczyć nawet na zniżki w schroniskach.
O sobie Kasper zaczął przygodę z turystyką jako nastolatek. – Jeździłem w góry pięć, sześć razy do roku. W pewnym momencie zabrakło mi w Polsce i jej najbliższych okolicach pasm, w których nie byłem! – wspomina. Początkowo zbierał pieczątki w książeczce PTTK. – Wszyscy wtedy zbierali. Mnie jednak szybko przeszło, bo nie dawało to radości. Teraz liczy się dla mnie sens bycia w drodze, którego nie chcę i nie potrafię łączyć z rywalizacją – mówi. Darek również zaczynał od pieczątek, które przemieniał w odznaki. Jak wszyscy posiadacze Górskiej Odznaki Turystycznej zaczął wspinaczkę po jej szczeblach od najniższej rangą: Popularnej. – Wszystkie odznaki aż do Małej Złotej zdobyłem w Beskidach. Kiedyś nie byłoby to moż16 |www.podprad.pl
liwe: przepisy szczegółowo określały, ile punktów trzeba wychodzić w Sudetach, a ile w Górach Świętokrzyskich… – opowiada. Dziś w Komisji Weryfikacyjnej GOT przy łódzkim PTTK sam przyznaje blachy początkującym turystom.
O celu
Dziś przepisy są łagodniejsze. – Teoretycznie można nawet dać książeczkę koledze, by podstemplował ją za nas. Ale zakładamy, że jeśli kogoś się w ten sposób oszuka, to najwyżej siebie.
O sensie
Jaka jest idea GOT? – Chcemy Dla Kaspra wyprawa to przede wszystnauczyć ludzi gór, sprawić, by weszły kim spontaniczność. – Bycie w drodze im w krew – wyjaśnia Darek. – W ciągu oznacza podporządkowanie się jej. roku można zdobyć najwyżej jedną Często ruszałem w trasę, nie wiedząc odznakę. To dlatego, dokąd. Zaznaczałem by sukcesy nie przyna mapie tylko punkty, Chcemy nauczyć chodziły zbyt szybko. które mnie ciekawiły, ludzi gór, i nie zawsze w końcu Chodzi o wychowanie kompleksowego turydo nich docierałem – sprawić, by opowiada. Mapę brał sty. Posiadacz odznaki weszły im w krew Małej Złotej może już ze sobą po to, by się nie zostać przodownikiem zgubić, nie dla planowai po zdaniu egzaminu samemu prowadzić nia. Nie zależało mu też na statystykach. wycieczki lub podejmować trudniejsze – Mógłbym tak układać wyjazdy, by zaliczyć jak najwięcej kilometrów. Ale wyzwania w celu zdobycia Odznaki wtedy straciłbym to, co najważniejsze Dużej. – Każdy szczebel wymaga odbycia dwóch wycieczek i odwiedzenia co – twierdzi. – Poza tym czasami przejście najmniej siedmiu miejsc figurujących na 10 km jakimś szlakiem znaczy więcej niż 40 inną trasą. specjalnej liście. Nowa praca częściowo zmieniła sytu– Dawniej weryfikacja była koszmarem – wspomina Darek. – Bardzo ację Kaspra. – Jestem bardziej uwiązany szczegółowo sprawdzano wiedzę czasowo, a mniej finansowo. W sumie o przebytej trasie. Ludzie przychomam trochę mniejszą swobodę. Ale dzili przed komisję jak na egzamin. z drugiej strony – duża część moich obo-
wiązków łączy się właśnie z podróżami. Jako dziennikarz sporo wiedzy czerpię właśnie z tego, że dokądś pojechałem.
O pamiątkach – Nie czujesz potrzeby dokumentowania podróży? – pytam. W odpowiedzi Kasper pokazuje zdjęcia krajobrazów, wyszukuje zebrane pamiątki. – Może nią być nawet ulotka z baru. Uwielbiam mapy, choć strasznie je niszczę, a czasem po zejściu z gór oddaję komuś, kto właśnie zaczyna wędrówkę – mówi. – Ale najważniejsze są wspomnienia. Zauważyłem, że po jakimś czasie wszystkie wycieczki zlewają mi się w głowie w jedną wielką. Pamiętam jakieś wydarzenie, ale nie umiem odtworzyć, na którym wyjeździe miało miejsce. Na czym polega rola książeczki? – Ona staje się kroniką wyprawy – przekonuje Darek, pokazując dokumenty ze zbiorów PTTK. – Każde schronisko chce mieć jak najokazalszą pieczątkę. Ich podziwianie to czysta przyjemność. A jeśli potwierdzenie pobytu w taki sposób nie jest możliwe? – Wystarczy dowolny stempel z nazwą miejscowości. Można pobrać go na poczcie czy nawet w kiosku. A niektórzy turyści dołączają do książeczek płyty CD ze zdjęciami.
jedzenie
kibica
†
Zbliża się gorący okres nie tylko pogodowy, ale i piłkarski. Każdy z nas lubi coś przegryźć przed
?
? 塍? ? ? ? 偌
Przekąski
telewizorem i niekoniecznie musi to być popcorn.
C
o najlepiej się zjada przed srebrnym ekranem w gronie znajomych? Moim zdaniem coś smacznego, w dużej ilości i na dodatek łatwego do przygotowania. Mam dla was kilka przepisów na tak zwane snacks albo po prostu, po studencku, przegryzki.
Salsa – meksykański dodatek do chipsów
O sobie nawzajem Kasper nie jest wrogiem turystyki pieczątkowej. – Po prostu jej nie rozumiem – deklaruje. – Prowadzę żywot włóczęgi, podróże są dla mnie czymś naturalnym. Porównuje swoje wyjazdy do jedzenia, twierdząc, że byłoby dziwne, gdyby prowadził statystykę zjedzonych posiłków. – Myślę, że wybór sposobu podróżowania zależy od tego, czego turysta oczekuje od drogi. A może nawet od życia… – Od początku istnienia GOT byli ideowcy, którzy nie chcieli jej przyjmować – odpowiada Darek. – Twierdzili, że turystyka nie jest sportem, że najważniejsze jest to, co przeżyło się podczas wędrówki. Taki podział utrzymał się do dziś. Ale gdy początkujący turysta dowiaduje się o ruchu odznakowym, zwykle się przyłącza. – W naszym województwie przyznajemy ok. 200 odznak rocznie. Zdobywają je najczęściej dzieciaki, ale także osoby starsze. – Nie czujemy żadnej wyższości wobec tych, którzy nie prowadzą książeczek lub zebrali mniej punktów – zapewnia Darek. – To raczej my bywamy traktowani jak nieszkodliwi wariaci. – Właściwie nie wiem, czy można nazywać mnie turystą. Tym jest się raz na jakiś czas, a dla mnie podróże stały się codziennością… – dodaje Kasper po zastanowieniu. Roman Czubiński
▪▪ ▪▪ ▪▪ ▪▪ ▪▪ ▪▪ ▪▪ ▪▪ ▪▪ ▪▪
więcej taka, jak na jabłka w cieście. Pierś kurczaka kroimy w długie cienkie paski. Dodajemy soli i pieprzu (możemy posypać chili, wtedy będzie na ostro) i moczymy w cieście. Smażymy namoczone kawałki na gorącym oleju z obu stron i podajemy z ketchupem (przepis Mamy Sida, byłej studentki).
Parówka z piekarnika
4 średnie pomidory na miarę zdolności 1 mała cebula kulinarnych każdego sok z 1 cytryny studenta 1 ząbek czosnku 1 puszka kukurydzy paczka parówek 1 puszka czerwonej fasoli paczka sera żółtego pokrojonego ¼ szklanki posiekanej pietruszki w plastry lub kolendry paczka wędzonego boczku w plasól strach paczka wykałaczek pieprz ostra papryka Przekroić parówki na pół i każdą Pomidory pokroić w kostkę, dodać do połowę lekko naciąć w poprzek w dwóch nich posiekaną drobno cebulę. Wycisnąć miejscach. Następnie owinąć plasterkiem ząbek czosnku i połąsera i plastrem boczku, czyć z pomidorami. przebić wszystko wykałaczką. Układać parówki Wymieszać pomidory Coś słodkiego, na blasze co pięć cenz kukurydzą i czerprostego woną fasolą, skropić tymetrów i włożyć do biało-czerwonego nagrzanego do 180 wszystko sokiem stopni piekarnika na z cytryny i do smaku około 30 minut. Podadodać posiekaną natkę pietruszki lub liście kolendry, sól, pieprz wać z ketchupem lub musztardą. oraz szczyptę ostrej papryki. Salsa najleCoś słodkiego, nieskomplikowanego, piej smakuje lekko schłodzona z chipsami kukurydzianymi. biało-czerwonego. Deser bez pieczenia z truskawkami – owocami, które kojarzą się z nadchodzącym latem, początkiem Kurczak jak z KFC 1 duża podwójna pierś kurczaka sesji letniej i piłkarskich emocji. Składniki ciasta: 130 g mąki Truskawkowy deser 1 szklanka śmietany 36% tłusz2 jajka czu 150 ml mleka 1 szklanka serka waniliowego 1 łyżka majonezu 1 kg truskawek sól pieprz sok z 1 cytryny chili 1 szklanka cukru Zmiksować truskawki, sok z cytryny Wymieszać dobrze wszystkie składniki ciasta. Gęstość ciasta powinna być mniej i cukier. W innym naczyniu wymieszać
▪▪ ▪▪ ▪▪ ▪▪ ▪▪ ▪▪ ▪▪ ▪▪
▪▪ ▪▪ ▪▪ ▪▪
▪▪ ▪▪ ▪▪ ▪▪ ▪▪
śmietanę i serek waniliowy. Połączyć delikatnie serek z truskawkami i podawać w salaterkach.
Śmietankowe ciasto z truskawkami
kostki masła ▪▪½1 duża ▪▪sów paczka solonych krakerszklanka cukru ▪▪12 torebki bitej śmietany w proszku ▪▪tzw. Śnieżki zimnego mleka ▪▪11 szklanka ▪▪seraszklanka zmielonego białego kg świeżych truskawek ▪▪½Krakersy pokruszyć, połączyć z dwoma łyżkami cukru i rozpuszczonym masłem. W innej misce zmiksować: ¾ szklanki cukru, śmietanę w proszku, zimne mleko, ser. Miksować aż masa zgęstnieje. Na dno formy wysypać krakersy i na to wylać masę serową. Wstawić do lodówki na około godzinę. Podawać udekorowane świeżymi truskawkami.
Gotowany sernik z truskawkami
zmielonego białego sera ▪▪11 kgszklanka cukru ▪▪1 kostka masła ▪▪5 jajek ▪▪1 budyń waniliowy ▪▪1 szklanka mleka ▪▪paczka biszkoptów ▪▪1 kg truskawek ▪▪Ser, cukier, masło, jajka, budyń i mleko dobrze wymieszać w garnku i zagotować. Dno blachy pokryć biszkoptami i wylać na nie masę serową. Wszystko ostudzić i włożyć do lodówki na minimum dwie godziny. Przed podaniem wierzch sernika gęsto przykryć pokrojonymi świeżymi truskawkami. Po sezonie truskawkowym można użyć jagód, wydrylowanych wiśni, brzoskwiń i innych owoców. Beata Kowalska www.podprad.pl| 17
Pressówka
gadżetomania
Gadżety na sportowo
T
uńczyk to całkiem popularna na naszych stołach ryba. Jednak okaz, który złowił nowozelandzki rybak Nathan Adams, do częstych nie należy. Rekordowa ryba waży bowiem 335 kg. Co więcej Adams złapał ją ze swojej 6-metrowej łódki. Onet.pl Indiach coraz większą popularnością cieszą się szpilki dla mężczyzn. Buty na obcasie dla brzydszej płci kosztują bagatela od 500 do 5 tys. dolarów. Twórcy tego obuwia Manish Malhort i Ravi Bajaj liczą, że ich produkt na stałe zagości w indyjskim świecie mody. Czyżby jakieś kompleksy z powodu wzrostu? Rly.pl owojorski policjant Eder Loor został ugodzony nożem w głowę przez chorego psychicznie mężczyznę. Ostrze wbiło się w mózg za okiem na głębokość 7,5 cm. Loorowi nic poważnego się nie stało, lekarze mówią, że to cud. Policjant planuje powrócić do pracy w ciągu trzech miesięcy. To się nazywa twardy łeb. Wyborcza.pl ziesięciotonowy most ukradła w biały dzień grupa złodziei w Czechach. Cała akcja odbyła się pod okiem policji, której przestępcy pokazali sfałszowane dokumenty dotyczące rozbiórki mostu. Do kradzieży konstrukcji z 1901 r. złodzieje użyli ciężarówki i dźwigu. Aż dziwne, że to nie zdarzyło się w Polsce. Wp.pl rytyjscy naukowcy w piśmie Environmental Research Letters przedstawili mapę podziemnych wód w Afryce. Złoża podobno są ogromne i przewyższają te na powierzchni ziemi. Zlokalizowane są w rejonie Sahel. Może to być rozwiązanie odwiecznych problemów ludności Czarnego Lądu z suszą i brakiem wody pitnej. Zastanawiające jest to, że Europejczycy i nie tylko używają słodkiej wody w ubikacjach. Interia.pl eśli zastanawiacie się zawsze, jak ustawić się do zdjęcia, to rozwiązanie podsuwają dwaj naukowcy z Wake Forest University. Kesley Blackburn i James Schirillo przeprowadzili badania, z których wynika, że lewy profil twarzy wywołuje pozytywniejsze reakcje u oglądającego niż prawy. Spowodowane jest to tym, że lewa strona twarzy silniej wyraża emocje. Zatem zdjęcia na Fejsbuczka tylko z lewego profilu. Newsweek.pl
Tysiące ludzi kocha uprawianie sportów w czasie wolnym albo po prostu szuka okazji, by się poruszać. Zobacz kilka gadżetów, które pomogą zadbać o zdrowie, poprawią kondycję lub w ciekawy sposób zaktywizują cię ruchowo. Krzesło-siłownia Jeśli spędzasz dużo czasu, siedząc przy biurku, przyda ci się dobre krzesło. Co byś powiedział na krzesło, które w przerwach między mailami, pozwoli ci poćwiczyć ręce, mięśnie klatki piersiowej lub nóg bez odchodzenia od swojego stanowiska. GymGym – tak nazywa się z angielskiego to krzesło. Dostępne jest w trzech różnych kolorach. Cena to 599 dolarów.
W
N
D
B
J
18 |www.podprad.pl
Budzik-hantel Zacznij dzień od ćwiczeń. Choćby kilka ruchów hantlem z rana. Ten budzik ci to ułatwi. Gdy zabrzmi alarm, będziesz musiał zrobić 30 powtórzeń, by go wyłączyć. Nie ma innego sposobu. Dzięki temu wzmocnisz swoje ramiona, a fakt, że trzeba ćwiczyć, by wyłączyć budzik, gwarantuje, że nie zaśniesz ponownie. Cena to tylko 19 dolarów. Rękawica-trener uścisku Ta specjalna rękawica jest tak skonstruowana, że za pomocą skomplikowanej sieci żyłek utrudnia otwarcie dłoni, wzmacniając w ten sposób mięśnie. Opór można regulować dla każdego palca osobno. Dzięki tej niezwykłej rękawicy twój uścisk dłoni już nigdy nie będzie sflaczały. Cena to 29,95 dolara. Biurko-bieżnia Na pewno słyszałeś o raportach mówiących, że siedzący tryb życia wiąże się ze zwiększonym ryzykiem zapadalności na niektóre choroby. Jednym ze sposobów walki z tym problemem jest biurko-bieżnia. Jak sama nazwa wskazuje, jest to biurko zintegrowane z bieżnią. Wyświetlacz na konsoli pokazuje prędkość, liczbę spalonych kalorii, czas i przebytą odległość. A wszystko po to, aby dostarczyć ruchu w pracy, którą normalnie wykonujemy, siedząc za biurkiem. Jedyne, co może odstraszać, to cena: 4.399 dolarów. Piłka-gigant Super zabawa dla dzieci i dorosłych na każdym poziomie umiejętności. Piłkę można kopać w parku lub na plaży, a nawet rzucać w basenie. Średnica: 100 cm. Cena: 100 dolarów. Buty-szczudła Czy, będąc dzieckiem, nie marzyłeś o siedmiomilowych butach? Teraz możesz te marzenia choć trochę urzeczywistnić. Pomogą ci w tym powerisery, nazywane przez niektórych siedmiomilowymi butami. Mając te buty, będziesz mógł robić trzymetrowe skoki z prędkością ponad 30 km/h, wybijając się w górę na ponad dwa metry. Wybij się z tłumu. Cena od 259 dolarów.
Łukasz Wysocki mrwysocki@gmail.com
Magazyn Studencki, copyright © płyń POD PRĄD Wszelkie prawa zastrzeżone
Do boju, foto: Piotr Kubic
Zdumiewającą rzeczą jest, że prawie czterdziestomilionowy naród, w którym piłka nożna jest bezapelacyjnie najpopularniejszą, najbardziej ukochaną dyscyplina sportową, od dziesięcioleci nie może wyselekcjonować reprezentacji,
redaktor naczelna
Katarzyna Michałowska REDAKTOR WYDANIA
Maciej Pietrzak zespół redakcyjny:
Dominik Pietrzak, Olga Kupicz, Kamila Kuchta, Hanna Ellwart Karolina Gizara, Marta Szagżdowicz, Kasia Wodzikowska, Cyryl Sochacki, Anna Iwanowska, Dawid Linowski, Anna Górecka, Tomasz Czapla, Marcin Grzegorczyk, Natasza Wylężek, Dominika Stańkowska, Maksymilian Wroniszewski korekta: Anna Iwanowska, Liliana Wujczyk, Kamila Kuchta, Kasia Wodzikowska, Anita Piasecka, Jagoda Wyrzykowska Aneta Fuhrmann, Roman Czubiński, Jakub Kupracz, Paulina Jaffke Jeśli chcesz zaangażować się w tworzenie gazety – napisz: redakcja@podprad.pl Zapytanie o reklamę: reklama@podprad.pl Skład i projekt okładki:
Sylwester Gigoń; Oddziały w Polsce: Kraków: Renata Matuszczak, krakow@podprad.pl; Łódź: Dominika Wit, lodz@podprad.pl; Poznań: poznan@podprad.pl; Warszawa: Anna Marcinowicz,
ania.marcinowicz@gmail.com Magazyn jest tworzony m.in. przez studentów z Ruchu Akademickiego Pod Prąd z pięciu głównych miast akademickich Polski. Skupia on katolickich i protestanckich studentów, którzy pragną żyć w przyjaźni z Bogiem i inspirować do tego innych.
będącej w stanie odnosić znaczące sukcesy na arenie międzynarodowej.
W
szyscy Polacy na piłce się znają, wszyscy za młodu (i nie tylko za młodu) piłkę kopali, a jednak nasza liga oraz kadra... hm... no cóż... plasują się niezmiennie na nizinach stanów średnich. Smutne, żeby nie napisać – dołujące! Ale z łaski losu oraz możnych tego świata trafia nam się gratka bycia współorganizatorem samych Mistrzostw Europy. Gratka jest swoiście podwójna, gdyż z jednej strony mamy z definicji zagwarantowany udział w finałach, (co jest niezwykłe o tyle, że normalną drogą tegoż udziału nie potrafiliśmy sobie przez dziesięciolecia wywalczyć), z drugiej zaś – rzeczona impreza z całą pewnością pomaga nam w tzw. cywilizacyjnym pościgu za Europą Zachodnią. Europa się stacza, więc niewykluczone, że niedługo nie bardzo będzie kogo cywilizacyjnie doganiać, ale jeszcze teraz mamy kilka nowych, fajnych stadionów, parę kilometrów autostrad więcej. Przybyło nam hoteli, pensjonatów, tu i ówdzie coś wyrównano, odmalowano (trawę na zielono?), poprawiono i zanosi się na to, że kibice oraz zdecydowana większość ekip sportowych zostawią u nas w czerwcu trochę euro... Cieszmy się z tego. Tak zwyczajnie i po ludzku. Skoro nasza piłka nożna ma się tak, a nie inaczej (zobaczymy, co zawo-
juje na mistrzostwach), to przynajmniej życzliwie przyjmujmy zmiany, które jakoś tam z trudem, ale jednak – zaczynają być zauważalne.
Dwie Polski Tak naprawdę ważne jest to, co mamy w głowach i sercach. Można być wiecznie ze wszystkiego niezadowolonym, sfrustrowanym i narzekającym. Można bez końca oskarżać wszystkich o wszystko, co najgorsze, i bez końca protestować. Tyle, że efekt jest taki, że z każdym miesiącem stajemy się coraz bardziej podzielonym narodem. Wielu socjologów mówi już o dwóch Polskach i dwóch narodach. Czy jest nam z tym dobrze? A przecież pisząc te słowa, w najmniejszym stopniu nie zamierzam, Czytelniku, namawiać Cię do konformizmu ani sugerować tutaj jakiegoś podtekstu politycznego. Po stokroć nie! Ja próbuję tylko w karkołomny sposób zasugerować, żebyśmy wszyscy w nadchodzących piłkarskich mistrzostwach Europy zechcieli odnaleźć dla siebie okazję do frajdy (i to niezależnie od dokonań naszych dzielnych chłopców), odrobiny zadowolenia oraz spostrzeżenia, że coś też nam się w Polsce udaje.
Tomek Żółtko – muzyk, kompozytor, poeta i publicysta. Jedna z najbardziej barwnych i niekonwencjonalnych postaci współczesnej piosenki autorskiej. Niektóre utwory takie, jak Bóg kocha chorych na AIDS, wywołały fale oburzenia, natomiast rozgłos przyniósł mu album Klatka skandalu. Pochodząca z tego albumu piosenka Kochaj mnie i dotykaj przez blisko 30 tygodni utrzymywała się w pierwszej dziesiątce Muzycznej Jedynki. Na swej najnowszej płycie Może ostatni taki głupiec autor zmusza do głębszego spojrzenia na siebie i otaczającą nas rzeczywistość. Śpiewa o trudnych i czasami kontrowersyjnych tematach: pornografii, zwątpieniu, nienawiści, antysemityzmie i potrzebie przebaczenia. Poeta pochodzi z Gdańska, a obecnie mieszka w Krakowie.
Uśmiech Strong Niech więc sponsor naszej reprezentacji ma się dobrze, my wszyscy zaś pokażmy się Europie jako pogodni ludzie. Pogody ducha bowiem chyba ostatnimi czasy zaczyna nam brakować rozpaczliwie. Oczywiście, lekarstwem na ten stan rzeczy, z całą pewnością nie stanie się piłkarska odyseja, ani tym bardziej zacny, złocisty trunek. Jednak czy czerwcowa impreza nie może przy okazji stać się także pretekstem do refleksji: co i dlaczego w życiu mnie cieszy? Nie okazjonalnie, incydentalnie, ale w długiej perspektywie? No i czy bardziej cieszę się z tych kilometrów zbudowanych autostrad, czy raczej bardziej złorzeczę z powodu tych, których nie udało się zbudować? Ktoś, kto żyje integralnie – w pokoju z Bogiem i w zgodzie ze samym sobą, siłą rzeczy i niezależnie od okoliczności będzie się uśmiechał częściej i łatwiej mu będzie dobrze życzyć drugiemu. No a jeżeli przy okazji naszym chłopcom uda się w czerwcu wyjść z grupy... Ech! Na samą myśl kończę to pisanie i idę na jeden kufelek! Czy przesadzę, jeżeli będzie to Strong? Tomasz Żółtko, Kraków 12.04.2012 www.tomekz.com.pl www.facebook.com/TomaszZoltko
foto: Bartek Serkowski
Adres redakcji:
ul. Pilotów 19A/4, 80-460 Gdańsk tel./fax 058 710 82 54 redakcja@podprad.pl
różności
Polsko!
www.podprad.pl
www.podprad.pl| 19
Konkurs
Festiwal dyplomatyczny Dyplomacja medialna, która ma znaczenie zarówno w wymiarze regionalnym jak i globalnym, będzie przedmiotem debaty III Festiwalu Dyplomatycznego organizowanego przez Koło Studentów Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego, który odbędzie się w dniach 23–25 maja w Krakowie. Patronat honorowy nad tym wydarzeniem objął Dziekan Korpusu Dyplomatycznego J. E. abp Celestino Migliore, Jego Magnificencja Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. dr hab. Karol Musioł oraz Dziekan Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. dr hab. Bogdan Szlachta. Uczestnicy Festiwalu będą poszukiwać odpowiedzi na takie pytania jak relacje dyplomacji i mediów oraz ich wzajemne oddziaływania na siebie, będą się również zastanawiać jak wygląda globalna i regionalna dyplomacja medialna. Głównym elementem Festiwalu jest Turniej Negocjacyjny. Zainteresowani wezmą także udział w organizowanych Warsztatach Oratorskich oraz Konkursie Oratorskim.
STREET ART FESTIVAL: Hip-hop edition Odpowiedz na pytanie i wygraj bestseller
Syn Hamasu
Wymień nazwisko trenera mentalnego Korony Kielce. Wyślij odpowiedź do 31 maja 2012 roku na adres redakcja@podprad.pl. Tytuł: Syn Hamasu Podtytuł: Kulisy terroru, intryga tajnych służb i tajemnica niezwykłego człowieka Autor: Musab Hasan Jusuf, Ron Brackin Bestseller New York Times! Wstrząsająca relacja odsłaniająca kulisy terroru, intrygę tajnych służb i heroiczny wybór niezwykłego człowieka. Musab Hasan Jusuf już od najmłodszych lat od środka obserwował działalność Hamasu. Jako najstarszy syn szajcha Hasana Jusufa – założyciela Hamasu i jego najbardziej szanowanego lidera – młody Musab asystował ojcu w aktywności politycznej i przygotowywał się do pójścia w jego ślady. Uczestniczył w spotkaniach z przywódcami Bliskiego Wschodu znanymi na całym świecie z wiadomości telewizyjnych. Cieszył się zaufaniem kierownictwa Hamasu i brał udział w intifadzie. Jednak od pewnego momentu historia Musaba potoczyła się w niespodziewanym kierunku. Pomimo ścisłych związków z kierownictwem Hamasu Musab zgodził się na współpracę z Izraelem, aby ocalić życie tysięcy niewinnych ludzi. Co więcej, kilkuletnie poszukiwania duchowe doprowadziły go do radykalnego zrewidowania poglądów, porzucenia islamu i wyznania wiary w Jezusa Chrystusa. Na stronach tej książki autor ujawnia zdarzenia i powiązania, które do tej pory znane były tylko w wąskim kręgu wtajemniczonych. Przestawia sensacyjne informacje na temat swojej prawdziwej roli. Syn Hamasu niemal natychmiast po premierze trafił na listę bestsellerów New York Times, a niezwykła historia Musaba była relacjonowana przez stacje telewizyjne i gazety na całym świecie. Zapraszamy do wzięcia udziału w konkursie! Jeśli chcesz być na bieżąco, odznacz, że nas lubisz na Facebooku: plynPodPrad.
Największy hiphopowy festiwal w północnej Polsce odbywał się od 10 do 11 maja tego roku, w Gdańsku, na terenie hali widowiskowo-sportowej AWFiS. Były to dni, w których trójmiejska brać studencka odebrała klucze do bram uniwersytetów, akademii i szkół wyższych. Teren przy hali AWFiS zamienił się w studenckie miasteczko hip-hopu i StreetArtu. Akademia Wychowania Fizycznego i Sportu, Porozumienie Uczelni Niepublicznych Koalicji Trójmiejskiej (m.in. Wyższa Szkoła Europejska, Wyższa Szkoła Zarządzania, Wyższa Szkoła Bankowa) oraz Akademia Sztuk Pięknych – to organizatorzy tegorocznych Juwenaliów, którzy stawili czoła wyzwaniu i przygotowali dla uczestników festiwalu masę atrakcji oraz koncertów. Obok młodych zespołów, wystąpił ELDO, HIFI BANDA, Małpa, Wojtek Sokół i Marysia Starosta oraz Łona i Webber i wielu innych ciekawych artystów. Przygotowano również dla uczestników pakiet imprez towarzyszących np. Extreme Box.
Konkurs Stowarzyszenie Rozwoju Obywatelskiego ogłasza Ogólnopolski Konkurs Rymkiewiczowski skierowany m.in. do studentów. Zadaniem konkursowym jest napisanie analizy lub eseju na zadany temat. Tematy konkursowe dla uczelni wyższych znajdują się na naszej stronie podprad.pl. Prace należy nadsyłać do 1 września 2012 roku na adres: konkurs_rymkiewiczowski@wp.pl. Na zwycięzców czekają: nagrody pieniężne i rzeczowe. Rozstrzygnięcie konkursu: 27 października wraz z Konferencją Rymkiewiczowską oraz koncertem. Miejsce: Teatr Letni w Milanówku pod Warszawą. Wstęp wolny. Zapraszamy do śledzenia konkursowego bloga w serwisach salon24.pl i latte24.pl oraz do polubienia profilu konkursu na Facebooku.
Turniej organizacji na PG Na Politechnice Gdańskiej działa prawie 80 różnego rodzaju organizacji. W sumie liczą około tysiąca członków, z których każdy robi rzeczy niezwykłe. Niektórzy latają na paralotniach Sekcja Paralotniowa PG i UG, inni budują roboty SKALP, albo organizują konferencje biznesowe NetVision. W tym roku IAESTE Gdańsk zaprosiło wszystkich działających w środowisku studenckim na pierwszą edycję Turnieju Organizacji. Dnia10 maja plac przed gmachem ETI PG zmienił się w rzymską arenę, na której rywalizowały ze sobą reprezentacje organizacji studenckich i kół naukowych działających na PG. Walczyli o puchar przechodni Rektora Politechniki Gdańskiej, zyskując jednocześnie szacunek całej braci studenckiej. Nad całym wydarzeniem czuwali sprawiedliwi rzymscy bogowie, którzy uraczyli uczestników nektarem oraz boską ambrozją, a Apollo umilił rywalizującym czas swoją iście niebiańską muzyką. Warunkiem uczestnictwa w Igrzyskach był rzymski strój, który podlegał ocenie.
Świat to za mało Pod takim hasłem Paweł Kościelniak tegoroczny maturzysta i przyszły student odbędzie wyprawę, jak sam mówi, w celu poznania istoty miłości. Pierwszym z jej elementów będzie przejście szlaku św. Jakuba, który dziś stale pokonują dziesiątki tysięcy pielgrzymów. – Szukanie pytań o miłość jest moim założeniem – mówi Kościelniak. – Chciałbym poznać różne jej oblicza, wyczytywać je z ust osób spotkanych na szlaku. Chce zobaczyć na własne oczy, jak miłość w życiu człowieka pomaga mu przenosić góry. Poznać jej charakter, jej atrybuty, cechy. Czym może być miłość i w czym jej szukać? To nie ma być banalna przygoda. Obecnie jedynym środkiem transportu, jaki w życiu akceptuje Paweł jest autostop. Taka forma komunikacji pozwala, wg Kościelniaka, odkrywać w ludziach to, co w nich najlepsze i najciekawsze. – Chcę, aby ten wyjazd nie był zwykły – mówi podróżnik. Dlatego dodatkowo postawiłem sobie cele, które chcę zrealizować: po pierwsze sfera duchowa, po drugie cele poznawcze. Chcę nakręcić pełnometrażowy film dokumentalny opisujący zmianę ludzi na szlaku. A także jego historię i kulturę.
VINCENTIANA Przegląd Piosenki Religijnej VINCENTIANA organizowany jest przez kleryków Seminarium Księży Misjonarzy w Krakowie już od 28 lat. W tym roku odbył się on w dniach 29 kwietnia – 1 maja 2012 w Centrum Edukacyjnym Radosna Nowina 2000 w podkrakowskich Piekarach. Przez kolejne lata zarówno forma, jak i skala Vincentiany ulegały zmianie, przekształcając się w trzydniowe spotkanie młodzieży, które każdego roku gromadzi około 500 osób z całej Polski. Stanowią one publiczność towarzyszącą i wspierającą zespoły prezentujące swoje utwory, dzięki czemu przegląd posiada wspólnotowy wymiar i radosny klimat. Spotkanie, którego patronem jest św. Wincenty a Paulo, ma na celu modlitwę, uczestnictwo we Mszy Świętej i nawiązanie nowych znajomości. Nie brakuje czasu na doskonalenie umiejętności wokalno-muzycznych podczas konkursu, ocenianego przez profesjonalnych muzyków. Ponadto prowadzone są spotkania duszpasterskie, które pozwalają choć na chwilę zatrzymać się i zastanowić nad problemami młodych ludzi. Całość przeglądu uświetniają wieczorne koncerty zespołów religijnych. Więcej: www.vincentiana.pl.