46 marzec 2014
Parkour to sztuka Mechanizm manipulacji Efekt motyla Znaleźć studenta
Czy zastanawialiście się kiedyś nad naturą rzeczy? Nie tylko przedmiotów codziennego użytku, ale też zwierząt, roślin, zjawisk pogodowych? Nawet ludzi. I nie myślę tu o natchnionych, górnolotnych pytaniach typu dlaczego?, próbujących wyjaśnić przyczyny. Bardziej interesuje mnie zwykłe jak? , opierające się na technicznym punkcie widzenia świata.
W
eźmy dla przykładu ludzkie ciało. Do momentu, w którym nie dotarłeś wzrokiem do tego zdania, nie zdawałeś sobie sprawy, że oddychasz. Albo mrugasz. Widzisz? To wszystko odruchy bezwarunkowe. Teraz wykonujesz je świadomie, ale za kilka sekund znowu o nich zapomnisz. Z kolei kiedy napiszę, że czujesz właśnie niepohamowaną chęć ziewania, to mogę być pewny, że zanim skończysz czytać ten tekst, dotlenisz się w ten sposób co najmniej raz. Mógłbym również opowiedzieć o tym, jak to jest, że serce bije, a nerki i wątroba pracują – w piątkowe wieczory intensywniej niż zwykle. Ale póki czuję się dobrze, nie zastanawiam się nad tym. Wszystko, co mam w środku, działa bez mojej woli. Zakładam, że poprawnie. Dopiero ból sprawia, że idę do lekarza, aby naprawił to, co się psuje. Co jednak z pozostałymi czynnościami bezwarunkowymi? Czy można myśleć o nich inaczej niż tylko w kontekście fizjologicznym? Wykształcenie określonych nawyków ruchowych tak, by stały się automatyczne, to podstawowe zadanie każdego szkolenia – niezaleznie od tego, czy trenuje się grę na instrumencie czy sztuki walki.
Żołnierska musztra
Pewien żołnierz sił specjalnych, będąc po służbie, spotkał się w barze z kole2
|www.podprad.pl
gami w jednym z nadmorskich polskich miast – a wiadomo, jak takie spotkania często wyglądają. Kiedy wracał do domu, zaczepił go nieznajomy. Mężczyzna był agresywny i żądał pieniędzy. Żołnierz odmówił, więc napastnik w odpowiedzi wyciągnął nóż i zadał mu cios w twarz. Ból, stres i szok to bodźce popychające ludzkie ciało ku różnym działaniom mimo woli. Do tego pojawia się wpływ alkoholu, pełniącego u żołnierza rolę silnego stymulanta. Co jednak najważniejsze – wszystkie oddziały specjalne przechodzą szczególny trening uczący ich między innymi jak zabijać. Taki zawód. Reakcją rannego na atak było więc natychmiastowe uśmiercenie agresora. Brzmi makabrycznie, ale czy świadczy o wyjątkowym okrucieństwie żołnierza? Powyższe czynniki oraz wyuczone i głęboko zakorzenione odruchy
Ból, stres i szok popychają ludzkie ciało ku różnym działaniom
spowodowały, że jego ciało zareagowało w tej sytuacji zupełnie automatycznie. Dlatego niedługo po zdarzeniu został on oczyszczony ze wszystkich zarzutów. Tryb off
Stany Zjednoczone – rejon nękany w lecie przez tornada i wichury. Trąba powietrzna zbliża się do drewnianego domu, z którego zostaną tylko trociny. Na szczęście budynek posiada solidną, betonową piwnicę, będącą schronem dla domowników. Jednemu z nich nie udaje się
jednak zdążyć do kryjówki na czas. Silny wiatr uderza w konstrukcję i jedna z belek podtrzymujących dach spada mężczyźnie na głowę. Traci on przytomność, po czym zostaje wessany do powietrznego leja razem ze szczątkami domu. Wydawałoby się, że już po nim. Znaleziono go jednak kilkaset metrów dalej, posiniaczonego, ale żywego. Jak to możliwe? Jeśli ciało człowieka jest całkowicie bezwładne, dość dobrze radzi sobie z szeroko pojętą amortyzacją. Brak świadomości sprawił, że mięśnie ofiary nie były w żaden sposób napięte. A konstrukcja składająca się z rozluźnionych mięśni oraz kości może znieść naprawdę dużo. Gdyby mężczyzna był przytomny, jego ciało odruchowo ułożyłoby się w taki sposób, że przy lądowaniu miałby połamane wszystko, co mogłoby się połamać.
Wolna wola?
Dwie historie i dwa różne przypadki. W pierwszym z nich odruch prawdopodobnie uratował, ale i odebrał komuś życie. W drugim automatyczna reakcja organizmu, gdyby doszła do skutku, spowodowałaby poważne obrażenia lub śmierć. Wszystko sprowadza się do chwili, w której nasze ciało podejmuje za nas decyzję. Myśląc nad tym dłużej, można by dojść do wniosku, że tak naprawdę niewiele zależy od naszej wolnej woli. Sprowadzanie wszystkiego do roli niezależnych od nas mechanizmów jest mało romantyczne. Trudno odnaleźć w tym głębszy sens. Być może to najwłaściwszy moment na zadanie pytania dlaczego? Rafał Kruczek
foto: rf123
Automatyczna reakcja
Parkour – sztuka przemieszczania się Wolontariat europejski Waga włosa 7 sekund na odpoczynek, czyli korporacyjna manipulacja Facebook nie taki bezpieczny Student poszukiwany
foto: Agnieszka Mikołajczyk
Recenzja Efekt motyla Stać mnie
Mechanizmy W tym roku kończę studia. Powinnam pisać pracę magisterską, a jednak nadal nie mam ani strony. Ciągle powtarzam, że przecież mam jeszcze czas, choć zaczyna go brakować. Staję przed sobą w prawdzie i wiem, że to mechanizm obronny. Przed zakończeniem ważnego etapu, szukaniem pracy w zawodzie, Dorosłym Życiem. Boję się. I choć w głowie dźwięczą mi słowa Chrystusa: „i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8, 32), to nie czuję się lepiej. Schematy zwykle pomagają nam przywrócić poczucie bezpieczeństwa w trudnych i stresujących sytuacjach. Gdy są to wyuczone odruchy ciała, mogą uratować lub odebrać życie, o czym pisze Rafał Kruczek na stronie obok. Trzeba jednak długo ćwiczyć, by uzyskać taką perfekcję w ruchach, by stały się nieświadome – tak jak Aneta czy Łukasz, trenujący parkour. Mówią, że to sztuka przemieszczania się, w której trzeba uzyskać doskonałość w chodzeniu.
Przykładem negatywnego i niszczącego schematu jest manipulacja, zdarzająca się najczęściej w sytuacjach opartych na hierarchii. Katarzyna Michałowska w reportażu 7 sekund na odpoczynek wnika w sam środek i pokazuje, jak manipulacja staje się uzależniająca dla jej ofiary. Czy bohaterka podejmie decyzję i zmieni schemat, w którym tkwi? Łatwo dawać rady, stojąc z boku. Każda zmiana mechanizmów to zerwanie z poczuciem bezpieczeństwa i nigdy nie przychodzi łatwo. Historia Dagmary opisywana przez Dominikę Stańkowską w Życie do góry nogami udowadnia jednak, że ten ruch może się opłacić. Jakkolwiek nie trzeba od razu zmieniać środowiska i klimatu. Czasem wystarczy modyfikacja fryzury, o czym piszę w tekście Waga włosa. Mam nadzieję, że kiedy będziecie czytać ten numer, zmienię swój schemat i przestanę uciekać od pisania pracy magisterskiej…
Magda Chrzanowiecka Redaktor wydania
www.podprad.pl | 3
wstępniak
W numerze:
Sztuka przemieszczania się
S
łowo parkour oznacza trasę. Natomiast ktoś, kto uprawia ten sport, to traceur – z francuskiego osoba wyznaczająca trasę lub kula armatnia. Parkour bardzo często mylony jest z freerunem – sportem bardziej widowiskowym, intensywnie wykorzystywanym w filmach. – Parkour stawia na efektywność, freerun dopuszcza efektowność – mówi Aneta Wojtal, studentka kulturoznawstwa, która trenuje parkour od 2009 roku. Ponieważ jest drobna i z wyglądu bardzo delikatna, trudno ją podejrzewać o uprawianie sportu wyczynowego – choć jak sama twierdzi, to nie sport wyczynowy, bo nie o wyczyny w nim chodzi. – Parkour to sztuka szybkiego, natomiast freerun, akrobatycznego przemieszczania się. Znaczenie tej różnicy jest jednak stanowczo głębsze i nie ograniczałabym się tylko do tego, że freerunnerzy lubują się w popisach, a traceurzy w gonitwach – dodaje.
Parkour pomógł mi wyjść z nałogów
Perfekcja w chodzeniu
Grudzień. Choć nie ma śniegu, na dworze jest bardzo zimno. Na otwartej przestrzeni skateparku hula wiatr. To tu, w mieście, trenuje Aneta, w dodatku bez rękawiczek. – Ćwiczenie w zimnie hartuje. Parkour nie jest aktywnością sezonową – stwierdza. W trakcie kilku godzin jej ćwiczeń nie można zobaczyć nic spektakularnego. Żadnych efektownych salt czy przewrotów. Tylko pompki, przysiady, skoki z miejsca i balansowanie ciałem. I wciąż płynne chodzenie po prostej. Do znudzenia i perfekcji. – Każdy, kto pragnie się rozwijać, powtarza daną czynność – mówi Aneta. – Tak jak muzyk powtarza codziennie sekwencję dźwięków, by dojść do wprawy, tak my powtarzamy sekwencję ruchów, by ten ruch stał się dla nas naturalny. Skoki, które mogą wydawać się imponujące, to nie cel treningu, ale sprawdzian umiejętności, które zdobywamy w jego trakcie.
4
|www.podprad.pl
foto: Kamil Bogdański
Z filmów akcji wynika, że parkour to sport ekstremalny, polegający na bieganiu po dachach, jest trenowany w wielkich aglomeracjach miejskich przez ludzi ulicy i pozwala, w szalenie widowiskowy sposób, dać nogę policji.
Dla starszych i młodszych
– Powiedziałbym, że parkour jest dla wszystkich – stwierdza trener klubu sportowego Movement, Łukasz Milka. Podczas prowadzonego przez niego treningu na sali panuje ogromny hałas. Trener cały czas bacznie obserwuje ćwiczących. Po prawej stronie trenują dzieci. Widać, że sprawia im to dużo radości. Obok wejścia stoi spocony po wysiłku, około 30-letni ojciec, którego córeczka właśnie kończy zajęcia na macie. Z lewej strony sali są drążki gimnastyczne, służące bardziej zaawansowanym sportowcom do ćwiczenia skoków i salt z większej wysokości. – W akademii mamy kilka grup wiekowych i stopni zaawansowania, jest duży zakres, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Sam prowadziłem grupę rodziców, około 40-latków, a była też grupa około 10-letnich dzieci – mówi Łukasz. Od kaskadera do traceura
Grzegorz Niecko jest jednym z założycieli KS Movement – trójmiejskiej grupy parkouru i freerunu. Sala, na której regularnie prowadzi zajęcia, jest nieco większa od poprzedniej. Nie ma tam dachów do skakania, są za to kozły, materace i trampolina. Widać grupę dzieci, która już się rozgrzewa. W tle słychać uderzenia młotka – rozstawiane jest wykorzystywane na treningach rusztowanie. Grzegorz zagania chłopaków do pracy, po czym opowiada o powstaniu klubu i swoich licznych pasjach. Był na przykład kaskaderem, kierowcą rajdowym i spadochroniarzem. O różnicach między parourem i freerunem mówi: – Freerun, czyli wolny bieg, do elementów parkouru dodaje salta i obroty. Można powiedzieć, że parkour połączony z czymkolwiek staje się freerunem. Ten pierwszy może nie jest tak widowiskowy, ze alewski względu na brak eleam Kow foto: Ad mentów
Nie tylko siła
perfekcja
akrobatycznych, ale jest zdecydowanie trudniejszy mentalnie. Każdy jednak tworzy własne definicje tych sportów i będzie miał swoją opinię na temat podziału – mówi Grzegorz. Trenerzy zaznaczają, że starają się pokazać różnice i wyraźnie odseparować obie dyscypliny, ale uczestnikom zajęć zostawiają swobodę. Zaczepiony na korytarzu chłopak odpowiada: – Po prostu trenuję. – Dla niego liczy się, by biegać.
Być silnym, by być użytecznym
W rozmowach o parkourze słowo klucz to użyteczność. Odwołuje się ono do maksymy być silnym, by być użytecznym, która była osobistym mottem Georga Herberta, autora Metody naturalnej i ojca – nienazwanego jeszcze wtedy – parkouru. W niej zawiera się cała filozofia tego sportu, wraz z altruizmem i widoczną na każdym kroku determinacją. Kiedy założyciele tworzyli klub sportowy Movement, nie mieli żadnej metodyki. Brakowało im schematów nauczania oraz narzędzi treningowych. Wszystko zostało zorganizowane od podstaw, łącznie z wykonanymi na zamówienie przeszkodami. Dzięki determinacji klubu otworzono też pierwszy – nie tylko w Trójmieście, ale też w Polsce – parkourpark. W planach są kolejne. Zawodnicy łączą się na Facebooku, szukając miejsc do ich postawienia. Efektem działań KS Movement jest także uczestnictwo jego członków w Baltic Games oraz pierwsze zawody w parkourze i freerunie w trakcie zimowej edycji wydarzenia.
Qasem Atwi w czasie treningu wolnego. foto: Paweł Dziuba
Zmiana na lepsze
Adam Kowalewski to żywy przykład na użyteczność parkouru. Ma wiele planów i pasję do biegów. – Parkour pomógł mi wyjść z nałogów. Zmieniłem światopogląd. Teraz sport jest dla mnie życiem codziennym – wyznaje. – Udzielałem się już w świetlicy środowiskowej Mrowisko, a obecnie angażuję się w inicjatywy charytatywne i promujące sport – opowiada Adam. Jego słowom towarzyszy łoskot rowerów i deskorolek. Rafał Nitychoruk
Parkour można trenować od dziewiątego roku życia. foto: Rafał Nitychoruk
Nie samą nauką żyje student – FOKA 2014 Forum Organizacji i Kół Akademickich, odbywające się co roku na Politechnice Gdańskiej, chce przybliżyć studentom możliwości zaangażowania się w życie uczelni i zachęcić ich do czynnego uczestnictwa w życiu studenckim. Podjęcie uniwersyteckich aktywności ma wiele zalet: pomaga w rozwoju, pogłębia wiedzę w ciekawych dziedzinach, a przede wszystkim stwarza okazję do poznania ludzi dzielących te same zamiłowania oraz zawarcia przyjaźni na całe życie. FOKA odbędzie się już 19 marca 2014 na Dziedzińcu Północnym Politechniki Gdańskiej. To idealna szansa na odnalezienie własnej ścieżki rozwoju i wzbogacenie się o niezapomniane wrażenia. Na zwiedzających czeka świetna zabawa w postaci gry miejskiej oraz wielu pokazów i atrakcji.
Podejmij wyzwanie – weź udział w Karierosferze! Nie lada gratka czeka studentów trójmiejskich uczelni. Już 7 marca rozpocznie się pierwszy etap trzynastej edycji ogólnopolskiego konkursu Karierosfera 2014. Uczestnicy staną do walki o płatne staże w renomowanych firmach. By spróbować swoich sił, wystarczy wypełnić krótki test dostępny na stronie www. karierosfera.pl. Wydarzeniu towarzyszyć będą szkolenia z praktykami biznesu. Specjaliści podzielą się wiedzą na temat technik sprzedaży, finansów w przedsiębiorstwie czy IT w bankowości. Trzynasta edycja projektu Karierosfera organizowana jest przez Studenckie Stowarzyszenie WIGGOR z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, a etapy lokalne współorganizuje Koło Naukowe Public Relations UG działające przy Wydziale Ekonomicznym w Sopocie. www.podprad.pl | 5
Życie z innej perspektywy Dagmara Wanta trzy miesiące temu wróciła z wolontariatu archeologicznego na Sycylii. Bardzo zależało jej na kraju, który wielokrotnie odwiedziła. Dagmara interesuje się sztuką i historią starożytną. Z 70 osób dostały się właśnie ona – architekt po Politechnice Gdańskiej oraz dwie inne osoby: pani archeolog z Węgier i pani historyk sztuki z Turcji. foto: rf123
P
odczas dziesięciomiesięcznego wolontariatu do jej zadań należało: promowanie kultury włoskiej i archeologii podczas obozów międzynarodowych, angażowanie społeczeństwa i zainteresowanie dzieci pracami archeologicznymi. – We Włoszech zapomina się o zabytkach. Jest ich dużo, a tylko na niewielką część są przeznaczane fundusze. Dlatego swój czas poświęciłam kulturze, zabytkowi i miejscu historycznemu. Nie pomagałam bezpośrednio konkretnej osobie, ale osobom, które w przyszłości będą mogły odwiedzić to miejsce, poznać je, dowiedzieć się o nim – tłumaczy powody wybrania takiego, nietypowego jak na wolontariat, projektu. Dagmara zajmowała się także pierwszym etapem pracy archeologa czyli rozpoznaniem, czy dany teren jest wartościowy, co można na nim znaleźć cennego. – Z innymi wolontariuszkami proponowałyśmy Włochom wiedzę o tym, co tak naprawdę posiada Sycylia, co może być w przyszłości sprzedane (np. ceramika), a nie tylko przeznaczone pod uprawy winorośli. Na wolontariat Dagmara zdecydowała się w wieku 28 lat. Według niej to jest dobry wiek. To, co wyniosła ze studiów i pracy, mogła wnieść do projektu. Podkreśla, że warto wybrać taki wolontariat, który łączy się z kierunkiem studiów, pracą albo zainteresowaniami. 6
|www.podprad.pl
Na miejscu
Zanim wyjechała znała podstawy języka włoskiego. Teraz, po kilkudziesięciu lekcjach, może się w nim swobodnie porozumieć. – Poza tym nauczyłam się tzw. włoskiego mówienia za pomocą rąk, gestykulowania, pokazywania. To jest zaraźliwe, ale pomocne. Na co dzień porozumiewała się po angielsku, ale dzięki znajomości włoskiego ludzie zupełnie inaczej ją odbierali. Na miejscu zakwaterowano ją w mieszkaniu. Na początku była ich piątka, ale dwie dziewczyny szybciej skończyły staż. – Każda z nas miała pokój dla siebie – mówi Dagmara. Razem jadły, pracowały i spały. W wolnym czasie podróżowały autostopem. – Zwykłe śniadanie było inne – opowiada. Dagmara jadła kanapki z serem, Turczynka bekon, a Francuzka croissanta. Miesięcznie miała do wydania 130 euro na wyżywienie i 115 kieszonkowego. – Włochy są zaliczane do jednego z droższych krajów, dlatego w innych miejscach może to wyglądać inaczej. Taki okrojony budżet uczy, jak nim zarządzać.
Sycylijska Polka
Według Dagmary wolontariusze wykonują cudowną pracę. – Po pierwszym miesiącu zachwyt opada i jest się normalnym pracownikiem. To jest niesamowite: zobaczyć kraj oczami mieszkańca. Wolontariuszka podkreśla, że trzeba być otwartym na inne kultury. Elastycznym, ale i asertyw-
nym. – Nie zgadzać się i proponować: u nas robi się to tak i tak. Spróbować wprowadzić niektóre elementy, które wynosimy z naszych krajów. Podzielić się kulturą, informacjami i zachęcać do zwiedzenia. Po powrocie, oprócz nabycia czysto technicznych umiejętności, nauki języka i poznania innych kultur, Dagmara nabrała sycylijskości. Zawsze była zorganizowana, punktualna, a teraz ma większy luz i dystans do życia. Obecnie szuka pracy i mówi, że mogłaby zostać mentorem dla wolontariuszy.
Fizyk na Ukrainie i asystent w CWM w Gdyni
Anton Dudko to wolontariusz w Centrum Współpracy Młodzieży w Gdyni – organizacji, która wysyła wolontariuszy na projekty, oraz asystent ds. wizyt studyjnych. Sam był uczestnikiem jednej z takich wizyt i gdy dowiedział się, że Centrum potrzebuje pomocy wolontariuszy, zdecydował się. – Byłem zaraz po studiach fizycznych i miałem czas i niezbyt dużo planów. Interesowały go języki obce, w tym polski, którego uczył się w Kijowie. – Każdy, kto chce zostać wolontariuszem, może to zrobić na kilka sposobów – opowiada Anna Matusewicz, koordynator projektu wolontariat europejski w CWM w Gdyni. – Możecie sami zgłosić się do organizacji, która zaprasza na projekt. Przyjść na spotkanie dotyczące wolonta-
jest kilkudniowe szkolenie. Każdy z uczestników ma swojego mentora. – Mentor to przyjaciel. Opiekuje się i pomaga uczestnikowi w kwestii podstawowych spraw – tłumaczy. Oprócz tego organizacja goszcząca oferuje kurs językowy. W wymogach dotyczących wolontariatu nie trzeba znać jakiegokolwiek języka. – Ale w praktyce lepiej znać chociaż podstawy angielskiego. W trakcie trwania projektu organizacja wysyłająca utrzymuje kontakt z wolontariuszem. A po jego zakończeniu zaprasza na spotkanie podsumowujące. – Po powrocie wolontariusze najczęściej chcą działać dalej. Albo zostają mentorami, albo działają lokalnie. Dagmara Wanta, kiedy zapytałam ją, dlaczego tak późno zdecydowała się na wolontariat, powiedziała, że na to nigdy nie jest za późno. – Można nim być całe życie.
Medycy dla Afryki
Dominika Stańkowska
foto: archiwum
riatu lub zgłosić się do instytucji, która wysyła na projekt. Kandydatów zaprasza się na rozmowę wstępną, podczas której sprawdza się, czy chętny nadaje się na wolontariusza. Co to oznacza? – Idea wolontariatu to nie twoje umiejętności i doświadczenia, a zrozumienie i akceptacja dla pracy bezpłatnej o wymiarze społecznym. Wolontariusz musi być otwarty, nie bać się wyzwań i wywrócenia życia do góry nogami – stwierdza. Wolontariuszem może zostać każdy w wieku od 18 do 30 roku życia. Ma do wyboru krótko- (do 2 miesięcy) lub długoterminowy (od 3 do 12 miesięcy) wolontariat. Organizacja wysyłająca pomaga znaleźć odpowiednią ofertę i dofinansowanie. – Najczęstsze projekty to praca z dziećmi, seniorami lub niepełnosprawnymi. Tam najbardziej potrzebne są dodatkowe ręce do pracy. Są także projekty ekologiczne, w europejskich centrach informacyjnych, dotyczące aktywizacji lokalnej środowiska – wylicza. Uczestnik pokrywa tylko 10% kosztów transportu międzynarodowego. Resztę, czyli zakwaterowanie, wyżywienie, transport, kieszonkowe, ubezpieczenie, pokrywa program Komisji Europejskiej, Erasmus Plus. Na miejscu, które wybrał wolontariusz, na początku
1 marca 2014 roku po raz pierwszy na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym odbyła się konferencja w całości poświęcona problemom Czarnego Lądu. Do podjęcia inicjatywy organizatorów skłoniły zatrważające statystyki. Na HIV/AIDS w 2011 roku zmarło w Afryce 1,7 mln ludzi. W samej Somalii w latach 2010-2012 umarło z głodu aż 260 tysięcy osób. Od kilku lat istnieje nowe pojęcie: Kraje Czwartego Świata, którym określa się najbiedniejsze spośród biednych państw. Głód, ubóstwo, brak dostępu do czystej wody, analfabetyzm, konflikty zbrojne, niedożywienie – to niektóre z licznych problemów występujących na tych terenach. Rozwiązań brakuje, ale jedno jest pewne – Afryka potrzebuje wsparcia i medycy mogą go udzielić! Podczas konferencji wolontariusze, którym ten temat nie jest obcy, podzielili się doświadczeniem i zachęcali do działalności charytatywnej. Nie zabrakło również wykładów naukowych, dotyczących takich kwestii, jak malaria czy prawa człowieka. Uczestnicy dowiedzieli się, jak dobrze przygotować się na wyjazd do egzotycznego kraju oraz wylosowali nagrody. W czasie konferencji odbył się również wernisaż portretów dzieci z Madagaskaru. www.podprad.pl | 7
– To moje życie i moje włosy. Umówiłam się do fryzjera i nikomu nie powiedziałam o swoich zamiarach – opowiada 24-letnia Aneta, której przyjaciółka w 2012 roku zachorowała na białaczkę.
Waga włosa
foto: rf123
– Pomyślałam, że skoro Ewelinę czeka chemioterapia, to ja, solidarnie, ogolę się na łyso, żeby było jej łatwiej. Ale później stwierdziłam, że przecież będę w Gdańsku, a ona w szpitalu w Warszawie, nie będziemy się nawet widywały, więc moje ścięcie włosów w niczym jej nie pomoże – dodaje. Niedługo potem Aneta dowiedziała się o fundacji zbierającej włosy na darmowe peruki dla kobiet chorych na raka.
25 centymetrów mniej
Zaraz po wyjściu z salonu wysłała swoje włosy do fundacji
Tym razem nie chodziło o całkowite pozbycie się włosów, ale o ścięcie fragmentu wynoszącego minimum 25 centymetrów. – Poczułam silną potrzebę przyłączenia się do akcji – wyznaje Aneta. – Ale pojawił się jeden problem – mój chłopak protestował – dodaje. Po wielu rozmowach i długiej wymianie argumentów podjęła ostateczną decyzję. – Z krótkimi włosami było mi dziwnie, ale czułam się dobrze i wyszłam zadowolona – przyznaje Aneta. Z salonu fryzjerskiego poszła od razu na pocztę, aby wysłać włosy do fundacji.
Cudze jak własne
peruka z włosów naturalnych to już wydatek około 3,5 tys. złotych. – To ogromne sumy, zwłaszcza że leczenie choroby nowotworowej generuje duże koszty – opowiada Aneta Gromadzka. Dofinansowanie, jakie można uzyskać od Narodowego Funduszu Zdrowia na zakup peruki, wynosi 250 zł.
Mała wielka radość
Aneta Siwiec walkę z rakiem wygrała kilka lat temu. Po przeszczepie szpiku kostnego jej włosy nie odrastają, co bardzo rzadko się zdarza. O możliwości uzyskania peruki dowiedziała się w 2011 roku od koleżanki, która zobaczyła w telewizji wywiad z pomysłodawczynią projektu i założycielką Fundacji Rak’n’Roll, dziś już nieżyjącą, Magdą Prokopowicz. – Peruki są przygotowane w kilku rozmiarach, tak jak czapki i kapelusze. Można je przymierzać, dopasować kolor i długość, skorzystać z porady pań pracujących w salonie – opowiada Siwiec. – W salonie fryzjerskim byłam pierwszy raz od dziesięciu lat. Wizyta u fryzjera po tak długim czasie była dla mnie czymś wielkim, czułam się szczęśliwą kobietą, mimo iż miałam perukę. Kiedy usiadłam na fotelu i fryzjerka myła mi włosy, popłakałam się – przyznaje Aneta Siwiec. I dodaje: – Musimy zachęcać i informować chore kobiety, żeby zwracały się do fundacji o pomoc w otrzymaniu peruk. Bo one są i czekają na odbiorców.
Pozyskane od dawców włosy służą do tworzenia naturalnych peruk, których komfort noszenia dorównuje posiadaniu własnych włosów. Można je myć, czesać, układać oraz stosować środki pielęgnujące. Noszenie sztucznej peruki sprawia, że skóra głowy nie oddycha i swędzi. Na jedną naturalną perukę potrzeba włosów od czterech do sześciu osób. Włosy dobiera się pod względem długości i koloru. – Wykonanie peruki zajmuje około 3 miesięcy, to bardzo czasochłonna praca – tłumaczy Kamila Stępień z Fundacji Rak’n’Roll, zajmującej się poprawą jakości życia osób chorych na raka oraz zmianą schematu myślenia na temat choroby nowotworowej. – Włosy mogą być farbowane, choć częściej dostajemy te w naturalnym kolorze. Naturalna peruka jednak – mimo dbałości o nią – powoli się niszczy, ponieważ włosy nie są odżywiane przez organizm. Ani nie rosną, przez co każde ich skrócenie jest nieodwracalne.
Kilka tysięcy za dobrą perukę
Kucyk z pierwszej komunii
Koszt peruki sztucznej to kilkaset złotych, w przypadku włosów o długości do ramion – mniej więcej 600 zł. Natomiast taka sama
Wzruszeniom ulegają nie tylko kobiety otrzymujące peruki. O tym, jakim przeżyciem może być podarowanie swoich włosów,
8
|www.podprad.pl
opowiada Kamila Stępień: – Osoby, które decydują się obciąć włosy, oddają tym samym cząstkę siebie. Czują się pomocne, potrzebne. Widać to chociażby po sposobie pakowania włosów – często każdy warkocz jest pieczołowicie zawijany w papier, dołączane są piękne kartki, listy czy rysunki od dzieci. Widać w tym dużo serca i empatii – mówi. – Włosy przychodzą przez cały rok, jednak zauważyliśmy, że w maju i czerwcu otrzymujemy bardzo dużo kucyków od dziewczynek, które obcinają swoje włosy po Pierwszej Komunii Świętej – dodaje Stępień. Skrócenie włosów o 25 centymetrów bywa ryzykownym posunięciem. Ten odważny krok, zrywający ze schematami i przyzwyczajeniami, może się jednak opłacić. – Cieszę się, że mogłam komuś pomóc – przyznaje Aneta Gromadzka. – A dzięki nowej fryzurze usłyszałam tyle komplementów, że powinno mi starczyć na całe życie – dodaje ze śmiechem.
(od)Daj Włos
Przerobienie podarowanych włosów na darmowe peruki dla kobiet chorych na raka jest możliwe dzięki akcji Daj Włos prowadzonej przez Fundację Rak’n’Roll. Pomysł narodził się w 2011 roku i stanowi stały projekt Fundacji. Swoje włosy podarowały już między innymi Edyta Olszówka i Olga Bołądź. Do tej pory z zebranych włosów udało się wykonać 250 peruk, a aktualnie powstaje wiele nowych. Osoby, które chciałyby się przyłączyć do akcji, mogą udać się na strzyżenie do jednego z salonów współpracujących z Rak’n’Roll, a jest ich obecnie ponad sto w całej Polsce. Włosy można wysłać także na własną rękę, a na wizytę pójść do ulubionego fryzjera. Szczegółowe instrukcje ścinania włosów oraz lista salonów biorących udział w akcji znajdują się na stronie Fundacji. Magdalena Chrzanowiecka
Opatentuj swój pomysł Jeżeli masz pomysł na wynalazek, projekt lub wzór użytkowy, Konkurs na Pomysł to coś dla ciebie. Umożliwia rozwinięcie talentów i uzyskanie praw w zakresie własności intelektualnej. Konkurs jest inicjatywą pro publico bono, organizowaną od 2009 roku przez Kancelarię Prawno-Patentową Jarzynka i Wspólnicy (http://www.jarzynka.eu/), skierowaną głównie do studentów. Stwarza młodym ludziom szansę na rozwój bez obaw o koszty pomocy prawnej. 4 listopada wystartowała V edycja konkursu. Aby wziąć w niej udział, należy do 30 kwietnia 2014 roku wypełnić formularz na stronie internetowej i krótko opisać swój pomysł (projekt). Kolejność zgłoszeń nie wpływa na rozstrzygnięcie. Spośród nadesłanych propozycji jury wybierze te, które przejdą do następnego etapu. Zwycięzcom zostanie zaoferowana profesjonalna obsługa prawna w zakresie własności intelektualnej, obejmująca dokonanie wszelkich czynności i opłat związanych z procedurą zgłoszeniową wynalazku bądź wzoru użytkowego przed Urzędem Patentowym Rzeczpospolitej Polskiej. Poprzednie edycje zakończyły się sukcesem, a jeden z laureatów zdobył złoty medal na 41. Międzynarodowej Wystawie Wynalazczości, Nowoczesnej Techniki i Wyrobów w Genewie. Więcej informacji, relacje z poprzednich edycji oraz formularz zgłoszeniowy dostępne na http://www.konkursnapomysl.pl oraz http://www.facebook.com/konkursnapomysl.
Studencki Nobel 2014 Studencki Nobel 2014 to VI edycja konkursu na najlepszego studenta Rzeczypospolitej Polskiej, organizowanego przez Niezależne Zrzeszenie Studentów. Promuje utalentowanych żaków z państwowych i prywatnych szkół wyższych oraz wyłania najlepszego z najlepszych. Obok głównego etapu, odbędzie się także etap branżowy, w którym nagrodzeni zostaną najzdolniejsi studenci w dziewięciu różnych kategoriach. Oprócz wysokiej średniej ocen (minimum 4.0), szansę na zdobycie Studenckiego Nobla zwiększają m.in.: aktywność naukowa, społeczna, publikacje, znajomość języków obcych, odbyte staże i wymiany zagraniczne. Uczestnik nie może być studentem studiów doktoranckich lub podyplomowych, chyba że jest równocześnie studentem studiów pierwszego lub drugiego stopnia bądź jednolitych studiów magisterskich. Konkurs główny przebiega w trzech etapach: uczelnianym (marzec-kwiecień), regionalnym (kwiecień-maj) oraz krajowym (czerwiec), natomiast branżowy – na dwóch pierwszych. Ogłoszenie wyników i wręczenie atrakcyjnych nagród (rzeczowe i pieniężne) odbędzie się podczas Gal Regionalnych oraz Gali Finałowej w Warszawie.
Zostań Project Menagerem Young Project Management Program – zainicjowany przez International Project Management Association Polska – to coroczny konkurs dla zdolnych i ambitnych studentów z całego kraju, o szczególnych predyspozycjach do zawodu project managera. Realizuje założenie, wedle którego polscy kierownicy projektów staną się cenionymi pracownikami na tle zagranicznych konkurentów. W bieżącym roku akademickim odbędzie się 14. edycja projektu organizowana przez studentów Politechniki Gdańskiej. Do konkursu można zgłaszać się od 11 marca, wysyłając referat na temat związany z zarządzaniem projektami. Lista tematów pojawi się na początku marca na stronie internetowej www.ypmp.pl. Gala finałowa odbędzie się w dniach 8-10 maja br. Poprzednie odsłony konkursu wyłoniły ponad 160 laureatów, a wielu finalistów odbyło już płatne praktyki w firmach na stanowisku asystenta kierownika projektu, co stało się dla nich przepustką do kariery w świecie zarządzania projektami. Wielu aktualnie pracujących w Polsce project menegerów wzięło udział w tym konkursie na początku swojej drogi zawodowej. www.podprad.pl | 9
7 sekund na odpoczynek Aneta Kowalska, dwudziestosiedmiolatka, absolwentka europeistyki wydziału politologii i dziennikarstwa. Po czterech latach pracy w dużej firmie ubezpieczeniowej ma przewlekle chory pęcherz, depresję oraz trzydziestoprocetowy ubytek słuchu. Mimo że wygląda jak osoba chora na anoreksję, cieszy się, bo przytyła już 10 kilogramów.
K
oleżanka Anety zaprasza ją do pracy. – Firma nagradza premią zaproszenie znajomego do pracy na infolinii – opowiada Aneta. – Miałam pracować w dziale przyjęcia szkody. Byłam przekonana, że będę pracowała w biurze, a nie na kablu. Jakim zwierzęciem chcesz być?
Wysyła CV. Idzie na rozmowę rekrutacyjną, która okazuje się pięciogodzinnym assessmentem. To wielowymiarowy proces oceny kompetencji, w którym uczestnicy są obserwowani i oceniani przez zespół wyszkolonych sędziów tzw. asesorów. Aneta rozwiązuje test wiedzy ogólnej. Sudoku. Rebusy. Test matematyczny. Odpowiada na pytania dotyczące czytania ze zrozumieniem. Rozwiązuje zadania na czas. Po półtorej godziny część osób rezygnuje z dalszych testów, mówiąc, że nie byli przygotowani na tak długie spotkanie. Rozpoczynają się zagadnienia problemowe. Jesteś kierownikiem, masz kilkanaście zadań do zrealizowania w ciągu dnia. Musisz być na 8:00 w dwóch miejscach, jak to zrobisz? Pojawiają się utrudnienia. Twoja mama jest w szpitalu. Dziś jest rocznica twojego ślubu. Musisz godzić życie zawodowe z rodzinnym. Każdy krok jest obserwowany i poddany ocenie. Zaczyna się odgrywanie scenek. – Zupełnie nie byłam przygotowana na trwające pięć godzin tego rodzaju spotkanie – wspomina. – Koleżanka mnie nie uprzedziła, bo chyba bała się, że zrezygnuję. Po pięciogodzinnym zestawie zadaniowym następuje rozmowa rekrutacyjna. Jedno z pytań brzmi: jakim chciałabyś być zwierzęciem? Opisz to zwierzę i uzasadnij dlaczego.
Egzaminy i poprawki
Po kilku dniach dzwoni kierownik koleżanki Anety i oznajmia, że nie otrzymała pozytywnej oceny podczas assessmentu. Jednak znalazł rozwiązanie. Biuro rozwoju kadr zdecydowało, że może zostać zatrudniona przez pośrednika na umowę zlecenie. Rozpoczyna dwutygodniowe szkolenie. Każdy dzień wygląda tak samo. Osiem godzin wykładów z ogólnych warunków ubezpieczeń kończy się egzaminem. – Każdego ranka budziłam się w stresie – opowiada. – Wiedziałam, że z wieczornego egzaminu muszę otrzymać przynajmniej 80-90 procent. Jeśli nie, muszę rano pisać poprawkę, plus nowy egzamin pod koniec dnia. W trakcie drugiego tygodnia szkoleń dowiaduje się, że będzie pracownikiem infolinii. – Gdy się o tym dowiedziałam, trudno już 10 |www.podprad.pl
foto: rf123
było mi zrezygnować – opowiada. – Zainwestowałam dużo swego czasu i wysiłku. Dodatkowo, wcześniej przez dłuższy czas nie mogłam znaleźć pracy. Umowa za wydajność
Rozpoczyna pracę. Tylko pierwszego dnia ma kogoś do pomocy, od drugiego pracuje sama. – Było dużo połączeń – opowiada. – Plusem tej pracy było to, że bardzo szybko mijał czas. Odkrywa, że tak jak ona, na zlecenie, pracuje połowa pracowników w tym dziale. Pracujący na umowę o pracę i na zlecenie podlegają jednemu kierownikowi i są objęci tymi samymi obowiązkami, lecz nie przywilejami. Pakiet socjalny otrzymują tylko pracujący zatrudnieni na umowę o pracę. – Cały czas starałam się wydajnie pracować, by otrzymać umowę o pracę – mówi. – Kierownik powiedział, że będę musiała znowu przejść pięciogodzinny assessment.
Podsłuch i ocena
Na infolinii każda rozmowa jest podsłuchiwana. Raz w miesiącu trzy z nich są odtwarzane przez kierownika w obecności pracownika i oceniane. – Gdy pracowałam na zlecenie, kierownik wskazywał błędy i mówił, że jeszcze nie jestem gotowa, by dostać umowę na czas nieokreślony – opowiada. – Gdy zaczęłam pracować w Firmie, każdy błąd kosztował utratą premii. Przez miesiąc rozmawiałam z około 1200 klientami. O błąd nie było trudno. Za brak powiedzenia dzień dobry lub do widzenia zabierano z premii około 5 zł. Za usterkę w zadaniu pytania z przygotowanego przez Firmę skryptu – błąd warty 5 złotych. Za nie uzyskanie od klienta odpowiedzi na pytanie – błąd karany utratą premii. Napisanie w emailu Warszawa małą literą – następne kilka złotych mniej. – Często klienci byli zdenerwowani, wcześniej się rozłączali, więc nie zdążyłam powiedzieć formuły: dziękuję, pozdrawiam, do usłyszenia – opowiada. – Oznaczało to, że nie przeszłam schematu. Rozmowa ze 100% została oceniona na 70%. Papierowe zasady
Osoba pracująca na kablu musi zmieścić się w tzw. benchmarkach – określonych zasadach. Należy przejść z klientem skrypt rozmowy – zadać przygotowane przez Firmę pytania. Czas rozmowy z klientem nie może przekroczyć 15 minut. Odpisanie na email nie może zająć więcej niż dwie minuty. Aneta w ciągu ośmiogodzinnego dnia pracy rozmawia z około pięćdziesięcioma klientami. Trzy czwarte z nich krzyczy na nią ze zdenerwowania. – Witam się wymaganą przez Firmę formułką: Dzień dobry, Aneta Kowalska, w czym mogę pomóc? A pan w słuchawce zaczyna wrzeszczeć: Nie obchodzi mnie jak pani się nazywa! – opowiada o jednej z wielu rozmów ze zdenerwowanym klientem. Firma pozwala na rozłączenie się po trzykrotnym upomnieniu. Na początku kilka razy na dzień zdarza się jej rozłączenie. Z czasem przestaje się rozłączać. Słucha i powtarza mechanicznie to samo pytanie. Czas na odpoczynek między rozmowami to siedem sekund. W tym czasie przychodzą e-maile, na które musi odpisać. Zaczyna tę czynność i znów dzwoni telefon. Robi dwie rzeczy na raz. Czas rozmowy wydłuża się powyżej benchmarku, odpisywanie na e-mail również. Praca rozwija jej percepcję. Umie robić siedem rzeczy na raz. – Rozmawiam z klientem, odpasuję na e-mail, patrzę w okno, słyszę, co koleżanka do mnie mówi, piszę na kartce odpowiedź na jej pytanie, zjadam kanapkę i popijam herbatę – opowiada o wykonywanych w tym samym czasie czynnościach.
Choroba zawodowa
Od 7:00 rozpoczyna pracę. Pierwszą przerwę zaczyna o 11:00. – Około 9:00 chciałam skorzystać z toalety, ale była to na tyle skomplikowana procedura, traktowana jak nadprogramowy odpoczynek, że nie mogłam – opowiada. – Zaczęłam chorować z powodu pęcherza. Zgłaszałam, że mam z tym problem. Przeszłam operację oraz bolesne badania. Lekarz stwierdza, że problem jest w głowie. Powód? Stresująca praca. – Wiele razy zdarzało się, że ktoś po rozmowie szlochał
– opowiada. – Kobiety radziły sobie z presją, biorąc tabletki uspakajające. Choroba gardła i problemy ze słuchem w tym dziale są normą. Przed podpisaniem umowy o pracę na czas nieokreślony Aneta robi badanie otologiczne. Diagnoza to trzydziestoprocentowy ubytek słuchu po dwóch i pół roku pracy na infolinii. – Od słuchawek szczypały mnie uszy i bolała głowa – opowiada. Klient nasz pan
Infolinia jest dla ludzi sposobem pierwszego kontaktu z Firmą. Większość rozmów zaczyna się od krzyku klienta w słuchawce. Na sali, gdzie pracuje Aneta, co chwila słychać zdanie: proszę na mnie nie krzyczeć. – Zanim klient się do mnie dodzwonił, oczekiwał około pół godziny na połączenie, wciskając tonowo guziki – mówi. – Zdarza się, że osoba dzwoniła z miejsca wypadku, często była w szoku. Do Anety dzwoni kobieta, która zatrzasnęła kluczyki wraz z dzieckiem w samochodzie. Krzyczy i szlocha. Pomoc w takich wypadkach trwa do 4 godzin. – Mówię, że pomoc może być najszybciej za godzinę. Kobieta płacze: Co? Pani zwariowała, za godzinę? Jedyne, co przyszło mi wtedy do głowy, to: proszę wybić szybę. Po wydarzeniu odsłuchałam tę rozmowę w obecności kierownika. Obcięto mi premię, bo wyłamałam się ze skryptu. Ona była zdenerwowana, ja też – wspomina Aneta. Odbiera zgłoszenie o utopieniu się żony klienta w podróży poślubnej. Informację od mężczyzny, który niechcący postrzelił swoją żonę czy o karpiu, który zalał łazienkę na święta. – Trudno powiedzieć: niestety, nie możemy pomóc, gdy ktoś stoi na środku drogi, po wypadku – opowiada. Po czterech latach pracy Aneta boi się opuścić Firmę. Mówi, że znany wróg jest bezpieczniejszy niż nieznana przyszłość. Mimo to przyjaciele ją mobilizują, zachęcają do zadbania o swój stan zdrowia. Kierownik, gdy dowiaduje się o jej odejściu, kwituje: Nie licz na to, że dostaniesz dwutygodniowe wypowiedzenie. Musisz tu pracować jeszcze przez miesiąc. Katarzyna Michałowska Nie podaję nazwy Firmy, którą doskonale znam, ponieważ jesteśmy tylko studencką gazetą z niewielkim budżetem… Imię i nazwisko bohaterki zmieniłam.
Ogólnopolski Konkurs Fotografii Studenckiej Niezależne Zrzeszenie Studentów zaprasza do udziału w Ogólnopolskim Konkursie Fotografii Studenckiej! Konkurs skierowany jest do studentów (do 28 r.ż.) uczelni państwowych i prywatnych. Nie musisz mieć dużego doświadczenia – liczy się pasja, talent i nietypowe spojrzenie na rzeczywistość. Motywem przewodnim tegorocznej edycji jest kolor. Do 19 marca możesz wysłać zdjęcia w trzech kategoriach: • Kolory życia (reportaż) • Energia spojrzenia (portret) • Barwy nocy (scenerie) Konkursowi towarzyszy Pstrykaliada, obejmująca wystawy nadesłanych prac oraz cykle warsztatów i wykładów znakomitych fotografów. Wypatrujcie Pstrykaliady między 10 a 16 marca na uczelniach największych ośrodków akademickich w kraju! Więcej informacji na www.okfs.art.pl. www.podprad.pl | 11
manipulacja
Stanowisko pracy Anety nie zmienia się. Zmieniają się firmy podpisujące z nią nowe umowy zlecenia. – Prosiłam, aby zaprosili mnie do rekrutacji i dawałam z siebie wszystko – opowiada. – Marzyłam, by stać się pracownikiem Firmy. Po dwóch i pół roku proszenia kierownika o umowę o pracę, w końcu poddano ją pięciogodzinnej rekrutacji. Po niej Aneta otrzymuje umowę na czas nieokreślony. Pod koniec miesiąca żałuje, że tak się stało. Zaczyna zarabiać mniej, a pełnej premii nie otrzymuje nigdy.
Praca już na ciebie czeka! – Inżynierskie Targi Pracy Jesteś studentem lub absolwentem uczelni technicznej? Masz problem ze znalezieniem pracy czy praktyk? Znajdź je na Inżynierskich Targach Pracy organizowanych po raz piąty przez Stowarzyszenie Studentów BEST Gdańsk! W dniach 12-13 marca na dziedzińcach Gmachu Głównego Politechniki Gdańskiej zaprezentuje się blisko 50 wystawców. Zarówno studenci, jak i absolwenci trójmiejskich uczelni będą mogli zapoznać się z ofertami pracy, staży i praktyk. Przy targach zorganizowane będą również interesujące szkolenia oraz warsztaty. Pracodawcę najbardziej przyjaznego studentom wyłoni Plebiscyt Pracodawca dla Inżyniera. Dowiedz się więcej na www.itp.gdansk.pl oraz www.facebook. com/ITP.PG.
IAESTE CaseWeek na twojej uczelni!
Warsztaty IAESTE CaseWeek to darmowy cykl spotkań w formie case study dla studentów uczelni technicznych i medycznych. Zapraszamy wszystkich, którzy chcą dowiedzieć się więcej niż na wykładach, sprawdzić swoje umiejętności w praktyce oraz spotkać się z potencjalnymi pracodawcami podczas rozwiązywania problemów z branży. Warsztaty prowadzone są przez przedsiębiorców i przedstawicieli dużych firm, a więc specjalistów w swojej dziedzinie. To okazja do rozmów na temat realiów pracy w zawodzie i do sprawdzenia swoich sił w starciu z rzeczywistym problemem – może nawet z takim, z jakim obecnie borykają się pracownicy firmy! Kiedy? 1-15 kwietnia 2014. Gdzie? Na 9 uczelniach w całej Polsce. Sprawdź, kto przyjedzie na twoją uczelnię! Nie zmarnuj swojej szansy i w dniach 3-21 marca zarejestruj się na www. caseweek.iaeste.pl! Zajrzyj też na: facebook.com/IAESTE.Case. Week 12 |www.podprad.pl
Dni Kariery® 2014
11 marca na Uniwersytecie Gdańskim odbędzie się wiosenna edycja największych w Polsce targów pracy, praktyk i staży, podczas których studenci będą mogli zaprezentować się zarówno trójmiejskim, jak i ogólnopolskim przedsiębiorstwom. Dni Kariery® są dla pracodawców doskonałą szansą na dobranie młodej, dobrze wykształconej kadry pracowniczej, skrócenie procesu rekrutacji oraz budowanie pozytywnego wizerunku. To okazja dla studentów i firm na wymianę informacji i wzajemnych oczekiwań. Dni Kariery® odbywają się na Uniwersytecie Gdańskim od ponad 20 lat. W ubiegłym roku odwiedziło je ponad 8 000 studentów ze wszystkich trójmiejskich uczelni, a oferty prezentowało prawie 50 firm. Frekwencja wskazuje, że jest to największe takie przedsięwzięcie w kraju. Targi organizowane są przez międzynarodowe stowarzyszenie AIESEC. Więcej informacji na www.dnikariery.pl.
Wielu ekspertów wskazuje na problem bezpieczeństwa w sieci, kładąc szczególnie duży nacisk na portale społecznościowe. Każdego dnia miliony informacji, które nigdy nie powinny się na nich znaleźć, są przez nie rozpowszechniane. Często to wynik przypadku lub niewiedzy. Jak się bronić przed wyciekiem informacji przez Facebooka? Na swoim profilu sprawdź kolejno zakładki: Znajomi, Informacje i Zdjęcia. Znajomi
Z pewnością wiele osób na twojej liście kontaktów to ludzie, których zbyt dobrze nie znasz. Zacznij więc od zawężenia grona odbiorców. Przy każdej osobie można określić stopień bliskości i tworzyć nowe kategorie. W ten sposób możesz rozdzielić osoby należące do różnych sfer swojego życia – wystarczy stworzyć na przykład grupy Praca oraz Rodzina i przypisać do nich poszczególnych ludzi.
Informacje
Przejdź teraz na swój profil i kliknij w Informacje. Wszystkie pola można edytować. Zastanów się więc, czy i jakie informacje będą widoczne publicznie. Ukryj te o miejscu zamieszkania. Nie tylko złodziej sprawdzi cię na Facebooku. Informacje osobiste mogą wykorzystać też oszuści metody na wnuczka czy daleki krewny. Im więcej danych o tobie będą mieć, tym będą bardziej wiarygodni.
Zdjęcia z drogimi sprzętami to mapa dla włamywacza
Zdjęcia
Sprawdź, kto może podglądać albumy. Ukryj zdjęcia prywatne oraz zdradzające układ domu. Zdjęcia z widocznymi drogimi sprzętami to jak zaproszenie i mapa dla włamywacza. Jeśli masz na profilu zdjęcie dowodu tożsamości, legitymacji lub karty kredytowej, usuń je natychmiast. Jeżeli dokument miał widoczny któryś z numerów i/lub termin ważności, zablokuj ją i poproś o wydanie nowej. W prawym górnym rogu ekranu znajduje się trybik – kliknij w niego. Z wyświetlonego menu wybierz Ustawienia. Po lewej stronie wejdź w:
Ogólne i Bezpieczeństwo
Sprawdź swoje hasło i adres e-mail, podaj też numer telefonu. Dzięki temu będziesz mógł odzyskać dostęp do profilu w przypadku, gdy go utracisz. Upewnij się, że masz włączone bezpieczne przeglądanie. Chroni ono konto przed wieloma wirusami i hakerami. Zaufane przeglądarki i Po zalogowaniu się – są tu wypisane wszystkie urządzenia, z których logowano się do portalu. Sprawdź, czy je rozpoznajesz i wyczyść listę. To opcje przydatne, jeśli korzystasz z niezaufanych komputerów (np. w kawiarence internetowej, bibliotece czy salonie komputerowym). Jeśli się nie wylogowałeś, te ustawienia pozwalają zrobić to zdalnie. Możesz uruchomić też darmowe powiadomienie SMS, które będzie informowało cię o próbach logowania na nieznane urządzenia.
prywatność
Nie taki Facebook bezpieczny Graduate Programme Day
Prywatność i Oś czasu
W tych dwóch zakładkach ustalisz, kto będzie widział twoje posty. Możesz na przykład pokazywać treści tylko określonym osobom lub grupom. Działa to dobrze wtedy, kiedy wszyscy znajomi są już opisani zgodnie z punktem pierwszym. Dzięki takim ustawieniom dziesięcioletni kuzyn nie będzie komentował krawata twojego szefa. Wybrane ustawienia można zastosować wstecz. Ograniczenie widoczności starych postów zadziała na wszystkie bez wyjątku. Zakładka Oś czasu daje kontrolę nad treściami, na których jesteś oznaczany. Możesz też ograniczyć ilość i rodzaj informacji pojawiających się na twoim profilu.
Aplikacje
Warto zweryfikować uprawnienia aplikacji – wiele z nich służy jedynie pozyskiwaniu danych osobowych. Akceptacja i udzielenie dostępu do konta często następuje nieświadomie. Bywa, że takie aplikacje roznoszą się jak wirus i w imieniu użytkowników udostępniają treści, które nie są dla nich widoczne. To zatem ważne, abyś
foto: rf123
zablokował wszystkie aplikacje, jakich nie znasz lub z których nie korzystasz. Dzięki tym parametrom będziesz otrzymywać mniej spamu. Blokowanie
Znajduje się tu lista osób i aplikacji, które z różnych powodów mogłeś zablokować. Możesz zdjąć blokadę, jeżeli została założona przez przypadek. Lub ją nałożyć, jeśli otrzymujesz niechciane zaproszenia. Zwróć też uwagę na opcję meldowania w postach. Dzięki temu wszyscy wiedzą, gdzie jesteś. To cenna informacja dla rabusia, który wie dokładnie, ile ma czasu, zanim wrócisz do domu. Z tej funkcji lepiej więc zrezygnować i opisywać rzeczy po fakcie. Możesz też zmienić widoczność każdego wpisu z osobna. Niezależnie od tego, co ustawiłeś w punktach Prywatność oraz Oś czasu i oznaczanie – jeśli zmienisz widoczność jednego posta, przy kolejnym będzie taka sama. Rafał Nitychoruk
W dniach 3 i 4 marca w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie odbyła się dziewiąta edycja Graduate Programme Day, Targów Programów Menedżerskich przygotowanych dla studentów ostatnich lat i absolwentów uczelni ekonomicznych przez organizację studencką CEMS Club Warszawa. Wydarzenie było okazją na poznanie się przedstawicieli przedsiębiorstw z potencjalnymi aplikantami na stanowiska pracy. Uczestnicy targów mogli zapoznać się z ofertą wiodących korporacji z różnych sektorów gospodarki: Reckitt Benckiser (Partner Platynowy), Unibail-Rodamco, PZU, Syngenta, Deloitte, DB Schenker, Hellenic Coca-Cola, Peek & Cloppenburg, Pekao, Jeronimo Martins, ING, Tesco, MARS Polska, Bank Millenium, Eurocash. Partnerzy Korporacyjni przygotowali warsztaty i wykłady pozwalające zrozumieć tajniki procesu rekrutacyjnego oraz rozwinąć twórcze myślenie. www.podprad.pl | 13
Zaginiony
student
8 lutego, w nocy z piątku na sobotę zaginął młody mieszkaniec Gdańska, Mateusz Willow Różański. Po raz ostatni widziany był przez kolegów z pracy, z którymi spędzał czas w jednym z gdańskich pubów. Pożegnał się z nimi i poszedł na taksówkę. Do domu jednak nie wrócił.
R
odzina Mateusza już następnego dnia przystąpiła do poszukiwań zaginionego, organizując szeroką akcję informacyjną w lokalnych mediach oraz tworząc stronę na Facebooku. Możliwości tej platformy przyczyniły się do szybkiego nagłośnienia akcji. 10 lutego w godzinach wieczornych bliscy Willowa na terenie Gdańska rozwiesili plakaty, prosząc tym samym o udział i wsparcie. Niestety tego samego dnia około godziny dwudziestej w kanale Raduni zostało znalezione ciało Mateusza – niedaleko miejsca, w którym ostatni raz był widziany.
Udostępnię, to pomogę
Ogromny wzrost popularności serwisów społecznościowych zapoczątkował wiarę, że poprzez powielanie i dystrybuowanie informacji w ich obrębie możemy zmienić świat na lepsze. Szybkość przekazywania treści oraz możliwość ich kopiowania, jakie dają te serwisy, tworzą narzędzie o potencjalnie potężnej sile oddziaływania, ale też o dużej niestabilności. Wpływają na nią ludzkie zachowania i emocje – niezwykle silne w przypadku czyjegoś zaginięcia. 14 |www.podprad.pl
Niepowodzenia w pracy i życiu osobistym, problemy tajone przed bliskimi. Czasem wypadek, zbieg niesprzyjających okoliczności, działanie osób trzecich. Choć powody zaginięć są różne, a każdy przypadek jest inny, to najbliższa rodzina będzie robiła wszystko, by uzyskać jak najwięcej informacji o zaginionym. Ktoś wrzuci zdjęcie do sieci, ktoś zrobi infografikę lub ogłoszenie, ktoś puści to w świat. Tak krąg osób zainteresowanych daną sprawą rozszerza się na zupełnie nieznajome osoby. Jak należy zachować się w takiej sytuacji, aby rzeczywiście pomóc, a nie przeszkadzać przez tworzenie zbędnego informacyjnego szumu? Po pierwsze – policja
Najważniejsza jest świadomość, że instytucją odpowiedzialną za poszukiwanie zaginionych osób na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej jest policja. Choć zdarzają się jej pomyłki czy proceduralne błędy, które czasem ujawniają media, to jednak ona posiada siły i środki – także prawne – by sprawdzać oraz weryfikować sytuacje i prawdziwość zgłoszeń. Dopiero gdy informacja o zaginięciu zostanie zgłoszona policji, można – a nawet powinno się – uruchomić dodatkowe środki poszukiwawcze. W takich sytuacjach pomóc oraz udzielić wsparcia rodzinom osób zaginionych może np. specjalna fundacja, dysponująca podobnymi możliwościami poszukiwania zaginionych jak policja. Podawanie numerów prywatnych – zamiast prośby o zgłaszanie wszelkich informacji policji – jako danych kontaktowych w ogłoszeniach o osobie zaginionej nie jest do końca bezpieczne. – Możliwość bezpośredniego kontaktu z bliskimi osoby zaginionej może prowadzić foto: rf123
do nadużyć ze strony osób niemających skrupułów, by wykorzystać sytuację zaginięcia. Wróżki, wizjonerzy, zaufani informatorzy – zdarza się, że ich pamięć oraz kojarzenie faktów, gdzie być może znajduje się zaginiony lub gdzie go widziano, wyostrza się za odpowiednią gratyfikacją finansową – mówi Anna Krzos z Zespołu Poszukiwań i Identyfikacji Fundacji ITAKA. Emocje na wodzy
Z tych powodów ważny jest wybór miejsca, do którego będą napływać bardziej lub mniej trafne wiadomości o zaginionym. Najlepiej, by osoby chcące przekazać jakąś informację dotyczącą sprawy kontaktowały się albo bezpośrednio z policją, mogącą zweryfikować taką wiadomość, albo z fundacją, która pozwala informatorom na anonimowość. Osoby pracujące w takich instytucjach wiedzą, jakie pytania zadawać świadkom oraz działają sprawnie i logicznie osądzają sytuację, ponieważ nie towarzyszą im emocje naturalne dla rodziny i bliskich zaginionego. Osoby będące emocjonalnie zaangażowane w poszukiwania również mogą podejść do sprawy bardzo profesjonalnie. Korzystając z zasobów znajdujących się na stronie internetowej odpowiedniej instytucji, można się dowiedzieć, jakie informacje na temat zaginionego da się wykorzystać, a jakie – w razie ich posiadania – należy przekazać właściwym osobom. Udostępniony link lub ogłoszenie o kimś zaginionym pochodzące z wiarygodnego źródła może zmniejszyć podejrzliwość u osób, które ignorują takie informacje, uznając je za żarty.
Praktyczne wskazówki
Poniżej znajduje się kilka rad, które w pewien sposób pomagają zabezpieczyć się przed zaginięciem oraz pozwalają zminimalizować kłopoty, w jakich mogą znaleźć się bliscy z powodu takiej sytuacji: 1. Wychodząc z domu, poinformuj domowników, w jakie miejsce się udajesz oraz o jakiej mniej więcej porze planujesz powrót. 2. Jeżeli mieszkasz poza swoją rodzinną miejscowością (np. studenci w akademikach, na stancjach), powinieneś przekazać najbliższym osobom swój adres oraz namiary kontaktowe do twoich współlokatorów lub osób, z którymi spędzasz dużą ilość czasu. 3. Warto, abyś w portfelu miał włożoną w widocznym miejscu kartę ICE (z ang. In Case of Emergency - w nagłym wypadku) z danymi kontaktowymi do bliskich osób. 4. Skrót ICE można zastosować także w telefonie, zapisując w ten sposób numer kontaktowy do najbliższej osoby. Jeżeli mamy takich numerów kilka, warto ponumerować skróty: ICE1 dla pierwszego kontaktu, ICE2 dla kolejnego i tak dalej. 5. Dobrze jest mieć w telefonie zapisane numery kontaktowe do służb ratowniczo-porządkowych, na przykład: Policja 997, Straż pożarna 998, Pogotowie ratunkowe 999. Marek Rauchfleisch
Przydatne linki:
• • • •
Policja: http://zaginieni.policja.pl/ Fundacja ITAKA: http://zaginieni.pl/ Zachodniopomorska karta ICE: http://www.ice.wzp.pl/ Kryzysowo.pl, Jak wezwać pogotowie?: http://kryzysowo.pl/jak-wezwac-pogotowie/
Wschód w Krakowie
Dalekowschodnie Koło Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego ma przyjemność zaprosić na czwartą edycję ogólnopolskiej konferencji studencko-doktoranckiej NEOAzja, zatytułowaną Religia a polityka. Polityka a religia. Wydarzenie odbędzie się w dniach 29-30 marca 2014 w Sali Wystawowej A Auditorium Maximum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Celem konferencji jest przedstawienie trudnej relacji pomiędzy polityką a religią – dziedzin pełniących ogromną rolę w życiu każdego społeczeństwa. Organizatorzy pragną przyjrzeć się sposobom ich współistnienia oraz zastanowić się, czy te dwie sfery przenikają się aż do zatarcia granic między nimi. Zbadają również ślad, jaki ta relacja zostawia w kulturze i sztuce oraz zachęcą do zagłębiania tego tematu w naukach społecznych i politycznych, historii, prawie i dyscyplinach dotyczących kultury. Planowane jest wydanie pokonferencyjnej monografii. Dla słuchaczy udział w wydarzeniu jest bezpłatny. Wszelkie pytania można kierować na adres: dkn.poczta@gmail.com.
Biznes odpowiedzialny społecznie Studenci czterech krakowskich uczelni wraz ze Studenckim Forum Business Center Club 10 marca otworzyli III edycję Festiwalu Odpowiedzialnego Biznesu. Wydarzenie organizowane jest dla osób zainteresowanych tematyką zrównoważonego rozwoju i działań w obszarze CSR. Obejmuje cztery konferencje oraz szereg seminariów i warsztatów ze specjalistami. Spotkania mają za zadanie przedstawić case’y ze świata znanych marek, jak również zapoznać z narzędziami do tworzenia projektów biznesu odpowiedzialnego społecznie. Plan festiwalu: • 10 marca Akademia Górniczo-Hutnicza – CSR a ekologia • 11 marca Uniwersytet Jagielloński – CSR w branży kreatywnej • 12 marca Uniwersytet Ekonomiczny – CSR w obszarze pracowniczym • 13 marca Uniwersytet Pedagogiczny – Aspekt społeczny CSR Aktualne informacje znajdują się na stronie www.festiwalodpowiedzialnegobiznesu.pl
Zbierz drużynę i stań do walki! Liczy się pomysł! Czy chciałbyś wcielić się w rolę MacGyvera i zrobić coś z niczego? A może niczym doktor House rozwiązać kolejny problem? Jeśli tak, Konkurs Inżynierski EBEC jest tym, czego szukasz! Po raz ósmy studenci Akademii Górniczo-Hutniczej oraz Politechnik: Gdańskiej, Łódzkiej, Śląskiej, Warszawskiej i Wrocławskiej mają okazję zmierzyć się w Konkursie Inżynierskim EBEC Poland. Pierwszy etap to prosty Test Eliminacyjny, sprawdzający gólnopolski z rywalizacją w dwóch kategoriach: Case Study i Team Design. Zwycięzcy ostatniego etapu otrzymają przepustkę na Finał Europejski w Rydze. Wszystkiemu towarzyszyć będzie świetna zabawa, a przygotowane przez organizatorów nagrody przerosną oczekiwania. Nie czekaj! Zbierz 4-osobową drużynę i aplikuj do 8 kwietnia! Więcej szczegółów na stronach www.ebec.pl oraz www.facebook.com/EBECPoland
www.podprad.pl | 15
Romans z inkwizycją w tle
foto: rf123
Ż
Jeanne Kalogridis Żona inkwizytora Pascal 2013 Ocena: 4,5/5
16 |www.podprad.pl
ona inkwizytora Jeanne Kalogridis to nie tylko niezwykle wciągająca powieść historyczna, pełna spisków i oszustw, ale przede wszystkim opowieść o miłości, lojalności i poświęceniu. Książka już samą okładką zachęca do zagłębienia się w klimaty XV-wiecznej Hiszpanii, poznania dworskich intryg i wszystkich tajemnic mrocznych czasów inkwizycji. W hiszpańskiej Sewilli dochodzi do konfliktów społecznych i samosądów na tle wyznaniowym. Królowa Izabela, chcąc zapobiec rzezi niewinnych, powołuje inkwizycję w celu zdemaskowania prawdziwych heretyków. Niestety królewscy wysłannicy są nieuczciwi, okrutni i chciwi. Do życia w tak strasznych czasach została zmuszona Marisol Garcia. Ojciec dziewczyny, zrozpaczony po śmierci żony, postanawia wydać ją za mąż za jednego ze świeckich inkwizytorów, aby uchronić ją przed wszelkimi podejrzeniami. Małżonkiem nie zostaje jednak jej dawny narzeczony, ale wróg – znienawidzony Gabriel Hojeda. Jak się okazuje, pan młody wraz ze swoim bratem (zakonnikiem!) zamierza wykorzystać Marisol do niecnych celów. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy w mieście pojawia się były ukochany dziewczyny, a inkwizycja oskarża o herezję jej ojca, wtrąca go do więzienia i zajmuje cały majątek rodzinny. Co prawda postacie głównej bohaterki, jej męża i dawnego ukochanego są fikcyjne, ale braciszek Hojeda, naczelni inkwizytorowie i królowa Izabela to postacie rzeczywiste. Akcja rozgrywa się w czasach hiszpańskiej inkwizycji, co bardziej dociekliwych z pewnością zachęci do pogłębienia swojej wiedzy historycznej na temat zdarzeń, do których doszło we wczesnonowożytnej Hiszpanii oraz w bajecznej krainie Sefarad, niezwykle barwnie opisanej przez autorkę: Powiadają, że kiedy Bóg Wszechmogący stworzył niebo i ziemię, kraina Sefarad poprosiła go o pięć błogosławieństw: błękitne niebo, piękne kobiety, obfitość ryb i plonów i sprawiedliwego władcę. Bóg spełnił te błagania z wyjątkiem ostatniego – obdarzając Sefarad
sprawiedliwością, sprawiłby bowiem, że kraina nasza stałaby się drugim ogrodem Edenu. Powieść spodoba się także tym, którzy interesują się kulturą żydowską. Zapisane tu zostały tradycje i obrządki, a także pieśni i piękne modlitwy w języku hebrajskim, tłumaczone później na naszą ojczystą mowę. Książka zachwyca również pod względem technicznym. Każdy esteta przyzna, że została ładnie wydana. Piękne zdjęcie na okładce i wytłaczany tytuł to nie jedyne zalety. Strony nie są śnieżno białe, ale delikatnie pożółkłe, co jest bardzo praktyczne – podczas lektury zdecydowanie mniej męczą się nam oczy. Ponadto, wszystkie rozdziały powieści są podzielone na fragmenty, dzięki czemu można ją czytać mniejszymi porcjami nawet w autobusie czy tramwaju, nie martwiąc się o to, że będziemy musieli przerwać w połowie akcji. Jednak nie można powiedzieć, że jest to książka kompletnie bez wad. Przedstawia nieskomplikowany obraz rzeczywistości – coś jest albo dobre, albo złe. Niektóre postacie są zbudowane bardzo prosto – żeby nie powiedzieć zbyt prosto. Na przykład jedyną siłą napędową Gabriela Hojedy jest chęć posiadania – głównie bogactwa, ale również Marisol. Choć może z drugiej strony właśnie tak miało być… Może człowiek, który ślini się na sam widok pięknej dziewczyny lub worka złota, rzeczywiście miał być takim nieskomplikowanym, miotanym przez żądze człowiekiem, który nie cofnie się przed niczym? Poza tym trzeba przyznać, że niektóre rozwiązania akcji są dość banalne i niestety stosunkowo łatwo można odgadnąć, jak dalej potoczą się losy bohaterów. Jednak mimo to końcówka może zaskoczyć. Żona inkwizytora to książka, w której każdy znajdzie coś dla siebie – miłość, nienawiść, lojalność, zdradę, intrygi i tajemnice. Spodoba się entuzjastom historii, miłośnikom kultury żydowskiej i wielbicielom spisków, ale przede wszystkim amatorom romansów. Gabriela Kozioł
Czy zastanawiałeś się kiedyś, co by się wydarzyło, gdybyś podjął inną decyzję? Okazuje się, że nawet tak mała rzecz, jak trzepot skrzydeł motyla, może mieć ogromne skutki – zgodnie z teorią efektu motyla.
foto: Maia Canes - Fotolia
Efekt motyla
T
wórcą pojęcia jest meteorolog Edward Lorenz, który odkrył, że nawet niewielkie zaburzenia w jednym miejscu atmosfery mogą spowodować niebywałe zjawiska w innym. Efekt ten występuje również w życiu ludzi, kiedy pozornie błaha decyzja skutkuje nieproporcjonalnymi do niej zmianami. Tę informację wykorzystali twórcy filmu Efekt motyla – główny bohater potrafi podróżować w czasie i korzysta z tego, by zmieniać zdarzenia z przeszłości. Kiedy jednak wraca do teraźniejszości, okazuje się, że jest ona zupełnie inna. Brzmi nieprawdopodobnie? Oto kilka autentycznych przykładów tego zjawiska:
Osy i katastrofa lotnicza
Zamieszkujące tereny Dominikany osy znalazły miejsce do założenia gniazda w nieosłoniętych elementach samolotu Boeing 757. Już wtedy, gdy maszyna rozpędzała się na pasie startowym, by polecieć do Frankfurtu, kapitan zauważył nieprawidłowe działanie prędkościomierza. Mimo to kontynuował lot. Jego decyzja okazała się tragiczna w skutkach: podczas lotu stracił kontrolę nad maszyną i samolot runął do Oceanu Atlantyckiego. W wyniku katastrofy zginęło 189 osób.
Machnięcie skrzydeł motyla w Brazylii może wywołać tornado w Teksasie
Zgubiony młotek i antyczne rzeźby
Brytyjski rolnik nie mógł odnaleźć zgubionego młotka, pożyczył więc od sąsiada wykrywacz metalu. Narzędzia nigdy nie odszukał, ale spod ziemi wykopał skarby z czasów Imperium Rzymskiego. Do jego rąk trafiły rzeźby, biżuteria, sztućce oraz monety. Eksponaty można obecnie oglądać w Muzeum Brytyjskim w Londynie. Anulowany gol i wielka kariera
W 2004 roku podczas finału Ligii Mistrzów UEFA Paul Scholes z Manchester United strzelił gola FC Porto. Gdyby historia
zakończyła się w tym momencie, prawdopodobnie nikt z nas nie usłyszałby o José Mourinho, ówczesnym trenerze FC Porto. Stało się jednak inaczej, ponieważ sędzia Walentin Iwanow niesłusznie anulował bramkę zdobytą przez Scholesa. Dzięki temu Manchester United zakończył swój udział w rozgrywkach, a FC Porto zdobyło Puchar Europy. To wielkie osiągnięcie już na początku kariery Mourinho zapewniło mu posadę trenera Chelsea i dwukrotne mistrzostwo Anglii. Wkrótce potem zmienił klub na Inter Mediolan i zdobył kolejny Puchar Europy, zyskując sławę jednego z najlepszych szkoleniowców na świecie.
Batonik i mikrofale
Jeśli nie masz czasu gotować i często korzystasz z mikrofalówki – wiedz, że powstała ona dzięki temu, że jeden z inżynierów lubił słodkości. Percy Lebaron Spencer chciał stworzyć nowy rodzaj broni wykorzystującej właściwości magnetronu – lampy elektronowej służącej do wytwarzania mikrofal. Pewnego dnia, zanim udał się do pracy, włożył do kieszeni czekoladowego batonika. Po jakimś czasie spędzonym w pracowni zauważył, że jego przekąska rozpuściła się. Wkrótce opatentował magnetron jako urządzenie kuchenne, bez którego dziś wiele osób nie może się obejść.
Brakująca kreska i autodestrukcja
Rakieta nośna z sondą Mariner 1 na pokładzie, która miała polecieć na Wenus w 1996 roku, uległa autodestrukcji po niespełna 5 minutach od startu. Winę za ten wypadek ponosi mała kreska w równaniu, której zabrakło przy odręcznym przepisywaniu oprogramowania przygotowanego na wypadek awarii anteny. Do awarii doszło, a w wyniku błędu rakieta wykonała serię chaotycznych manewrów i zeszła z planowanego kursu. Spowodowało to wydanie polecenia samozniszczenia. Straty zostały oszacowane na około 18,5 milionów dolarów. Z pewnością i w twoim życiu wydarzyły się sytuacje, w których błahostka spowodowała lawinę nieoczekiwanych wydarzeń. Nie wszystko można przewidzieć. Kto wie, być może wychodząc jutro rano po bułki, spełnisz swoje największe marzenie? Katarzyna Pląskowska
www.podprad.pl | 17
Stać mnie
Targi Non-Corporate! Summer
18 |www.podprad.pl
Hilton. – To co, chcemy pokój za 600 złotych? – pyta. Chwila konsternacji, zatrzymuję się. – Żartowałem! – śmieje się Szczęka. Pieniądze dostaje łatwo, więc nic dziwnego, że nie chce pracować. Zwłaszcza, jeśli najważniejszy jest alkohol. Nic więcej się nie liczy. Bez wystarczającej motywacji – rodziny, pracy, pasji – przegrywa z nałogiem każdego dnia.
S
Spodobała mi się wypowiedź głównego bohatera: Piję, bo lubię
zczęka jest bezdomny. Ma 42 lata, z których ostatnie 18 spędził na ulicy. Niewysoki, z okrągłą twarzą i siwą brodą. Zawsze nosi ze sobą plecak i torbę na ramię z autografem Ryśka. Fan Dżemu. – Jaka jest twoja ulubiona książka? – pyta mnie. Opowiadam o fantastyce. Szczęka uśmiecha się pobłażliwie. – Mistrz i Małgorzata Bułhakowa – to jest wspaniała książka. – mówi. Bezbłędnie cytuje fragmenty i dodaje: – I Czarodziejska Góra Manna. Musisz przeczytać. A lubisz chodzić do kina? Podczas festiwalu filmowego obejrzałem wszystkie seanse. Ostatnio oglądałem Pod mocnym aniołem. Najbardziej spodobała mi się wypowiedź głównego bohatera: Piję, bo lubię.
Ma więcej
Szczęka częstuje mnie Snickersem. Chcę się z nim podzielić, ale oddaje mi cały batonik. Twierdzi, że ma więcej. – Wziąłem je ze stacji benzynowej. – mówi. Ma ochotę jeszcze pochwalić się tym, co umie zrobić w drogerii. Nie musi. Idziemy na przystanek. Spotykamy się znowu innego dnia. Szczęka przychodzi do mnie – zapamiętał, w jakim dniu pracuję. – Mam prezent dla ciebie. – mówi. Wyjmuje z plecaka nowe wydanie Thorgala. Z błyskiem w oku opowiada o wartości artystycznej komiksu Rosińskiego. Pokazuje piękny rysunek. – To klasyka. Przeczytaj. – prosi. Zerkam na niego podejrzliwie. A on uśmiecha się, mówiąc: – Nie ukradłem, poprosiłem.
Powinien się ogolić
Szczęka zaprasza mnie na piwo. Chociaż jestem zmarznięta po pracy, zgadzam się i proponuję miejsce, w które on chodzi zazwyczaj. Słyszę, że nie będzie mnie prowadzał po śmietnikach. Kiedy wchodzimy do sklepu, Pedro kiwa głową. Pracuje codziennie po 11 godzin na dworze, wiele widzi i wie. Myśli, że jestem kolejną naiwną osobą o miękkim sercu. Nie ma mowy, to Szczęka stawia piwo. Zgodnie ustaliliśmy, że on żebrząc, zarabia więcej ode mnie. W pewnym momencie zaczyna się zwierzać. Mówi, że wstydzi się swojego wyglądu. Powinien się ogolić, a to nie jest proste, ponieważ wciąż pojawia się ten sam problem – rano ręce się trzęsą, a wieczorem jest już zbyt pijany. To nie jedyny kłopot, z jakim musi się mierzyć. Zbliża się noc, a temperatura siega kilkunastu stopni poniżej zera. Inteligencja, spryt, może też doświadczenie podsuwają mu pomysł, by walnąć się gdzieś pod drzewem. – Zabierze mnie stamtąd policja i wyśpię się w ciepłej izbie wytrzeźwień – planuje sprytnie.
Może spać w hotelu
Z naszej rozmowy jasno wynika, że Szczęka jest oczytany, interesuje się kulturą, zna języki. Dlaczego więc żyje w ten sposób? Z rozbrajającą szczerością mówi: – To przez alkohol. Zresztą, po co pracować? Dobrze mi tak. Wiesz, ile mogę zarobić na przykład w Sopocie? – opowiada. Przechodzimy właśnie obok hotelu
Karolina Gizara
foto: Francois Clappe - Fotolia
Co wakacje masz problem: Dokąd pojechać? Co ciekawego zrobić? Czy zacząć myśleć o pracy podczas wakacji? Targi Non-Corporate! Summer rozwiążą wątpliwości osób nie mających pomysłu na wakacje lub zastanawiających się nad praktykami w korporacji. W czwartej edycji projektu chcemy przekonać studentów, że nie muszą przepracowywać wolnego czasu, lecz mogą spędzić go w niekonwencjonalny sposób. W czasie targów można zapoznać się z bogatą ofertą wolontariatów, kursów językowych i Summer Universities. Non-Corporate! Summer to także konkursy z fantastycznymi nagrodami i panele dyskusyjne o podróżach i odkrywaniu pasji. Spotkasz nas na: • Uniwersytecie Jagiellońskim – 11 marca, • Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie – 12 marca, • Uniwersytecie Gdańskim – 21 marca, • Politechnice Wrocławskiej – 18 marca, • Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu – 17 marca, • Uniwersytecie Adama Mickiewicza (Poznań United) - 14 marca, • Szkole Głównej Handlowej – 26 i 28 marca, • Uniwersytecie Warszawskim – 27 marca, • Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie – 19 marca. Serdecznie zapraszamy!
Stoimy w bramie. Szczęka przed chwilą kupił wódkę i litr coca-coli, a teraz wylewa połowę napoju, żeby móc zmieszać wszystko w jednej butelce. – Stać mnie – stwierdza beztrosko.
Magazyn Studencki, copyright © płyń POD PRĄD Wszelkie prawa zastrzeżone
Milczenie
www.podprad.pl
46 marzec 2014
Parkour to sztuka Mechanizm manipulacji
E-maile bez odpowiedzi, przeciąganie decyzji, dwuznaczne żarty, milczenie. Gdy spotykamy się z tego rodzaju reakcjami, instynktownie czujemy, że coś jest nie tak. Padliśmy ofiarą biernej agresji.
Efekt motyla Znaleźć studenta
Adres redakcji: ul. Pilotów 19A/4, 80-460 Gdańsk tel./fax 58 710 82 54 redakcja@podprad.pl REDAKTOR WYDANIA Magdalena Chrzanowiecka
O
prócz mechanizmów budowanych ręką inżyniera, istnieją mechanizmy związane z ludzkimi emocjami. Są to określone zachowania powodowane pobudzeniem emocji poprzez działania innych. Jednym z takich mechanizmów jest agresja. To, co niewidoczne
Agresja to przekroczenie granicy ciała lub godności drugiego człowieka. Atak, wrzask, naśmiewanie się, przemoc. To przykłady jawnej agresji. Każdy może ją dostrzec i zwrócić uwagę: Nie rób tak! Ale istnieją przejawy biernej agresji, trudne do wychwycenia i oceny: milczenie, obojętność, wycofanie się, obmowa za plecami, odmowa współpracy, brak zaangażowania, docinki w formie żartów, sarkazm. O takim rodzaju agresji nikt nie mówi źle, ponieważ są to zachowania społecznie akceptowane.
Akcja i reakcja
Skąd przywołany na wstępie obraz mechanizmu? Pomiędzy agresorem i ofiarą zachodzi swego rodzaju interakcja. Osoba stosująca bierną agresję jakby wyczekiwała wybuchu emocji u swojej ofiary. Milczy, obraża się, mówi dwuznacznie, stosuje wymówki, obwinia, manipuluje i robi to do momentu wybuchu zdenerwowania dręczonej osoby. Mechanizm obronienia się przed agresją czynną i bierną jest ten sam. Wywołuje w ofierze podburzenie i złość z powodu przekroczenia przez kogoś osobistych granic. Emocjonalną reakcję wobec czynnego agresora: głośnie wyzwiska, popchnięcie, uderzenie lub szarpanie, każdy przyjmie ze zrozumieniem. Podobny odzew, przeciwdziałający biernej agresji, może być odebrany jako nieopanowanie.
Samotność w emocjach
Wcielanie się w rolę ofiary, niespełnianie obietnic, wpędzanie w poczucie winy, kłamstwo, podważanie kompetencji, ocenianie stosując uogólnienia lub wymaganie zaufania, przez osobę tego niegodną, oto przykłady zachowań
foto: rf123
biernoagresywnych. W każdej z tych sytuacji odbiorca może czuć się zraniony w innym stopniu. Jednakże poczucie skrzywdzenia jest subiektywne. Osoba dotknięta tego typu zachowaniami często pozostaje samotna, ponieważ trudno jej będzie znaleźć zrozumienie u innych. Obserwatorzy zachowań biernoagresywnych, nawet jeśli przeczują, jakby pod skórą, że coś się złego wydarzyło, obracają to w żart lub mówią, że nic się nie stało. A jednak stało się! Bierna agresja wywołuje sińce i rany, tyle że niewidoczne. Z tego powodu, nikt nie może ofierze współczuć lub starać się pomóc.
Czy jest lek na zło?
Jak radzić sobie w sytuacji doświadczania biernej agresji? Po pierwsze: odkryć proceder. Po drugie: nazwać go: stosujesz wobec mnie bierną agresję, nie chcę w to wchodzić, to twój problem, nie mój. W wypadku przemocy doświadczanej w domu lub pracy, można szukać pomocy w ośrodkach wsparcia dla ofiar przemocy. Bierna agresja jest agresją, specjaliści nie zignorują problemu. Jak opatrzyć niewidoczne rany zadane przez agresora? Plastrem na zranienie jest przebaczenie. Przebaczenie to nie znaczy zapomnienie. Przebaczenie to oskarżenie i osobista rezygnacja z wymierzenia kary oprawcy za dokonaną krzywdę. Kto wymierzy tą karę? Odpowiedź jest zależna od posiadanych przez człowieka wartości: sąd, przeznaczenie, wracające zło albo sam Bóg. Przebaczenie jest jak nożyczki, które odcinają pępowinę łączącą nas z oprawcą. Przebaczyć nie jest łatwo, bo cięcie będzie bolało, ale jest to jedyny sposób, by poradzić sobie z niszczącym, długotrwałym bólem, będącym konsekwencją mechanizmu biernej agresji. Katarzyna Michałowska
@KaMichalowska Kmichalowska.wordpress.com Na podstawie osobistych doświadczeń oraz książki Zdrowy gniew Bernarda Goldena.
redaktor naczelna Katarzyna Michałowska zespół redakcyjny:
Maciej Pietrzak, Maciej Badowicz, Karolina Gizara, Anna Iwanowska, Rafał Kruczek, Dawid Linowski, Anna Górecka, Marcin Grzegorczyk, Magdalena Chrzanowiecka, Marcin Kozic, Anna Domysławska, Dominik Makurat, Agnieszka Mikołajczyk, Rafał Nitychoruk, Katarzyna Pląskowska, Marek Rauchfleisch, Aleksandra Tomaszewska, Dominika Stańkowska, Hanna Elwart korekta: Anna Iwanowska, Liliana Hetko, Katarzyna Kupracz, Magdalena Stencel, Kamila Kuchta Jeśli chcesz zaangażować się w tworzenie gazety – napisz: redakcja@podprad.pl Zapytanie o reklamę: reklama@podprad.pl Skład i projekt okładki:
Marcin Nowak
Oddziały w Polsce: Kraków: Renata Matuszczak, krakow@podprad.pl; Łódź: Magda Wysocka, lodz@podprad.pl; Poznań: Anna Jędrzejewska adjedrzejewscy@gmail.com; Warszawa: Ania Marcinowicz, ania.marcinowicz@gmail.com Magazyn Studencki płyń POD PRĄD – Zrozumieć więcej. Uwzględniając potrzeby studentów, inspirujemy i informujemy, jak odnaleźć własną wartość, nadzieję, sens i cel w codzienności. Zapraszamy cię do naszego grona! www.podprad.pl | 19