NUMER 20 kwiecień 2012
FREE ISSN 2045-6409
Wesołych Świąt Wielkanocnych życzy redakcja PMagazynu! Zapraszamy do świątecznej lektury!
Peterborough
Bedford
Milton Keynes
Luton
Northampton
OD ReDAKCJi
Kochani Czytelnicy Trzymacie w ręku najnowsze, świąteczne wydanie PMagazynu i... pewnie czujecie, że coś jest nie tak, że coś się zmieniło... Intuicja Was, moi Drodzy, nie zawodzi, a ja już spieszę z wyjaśnieniem. Zadecydowaliśmy w naszym gronie redakcyjnym, że powiększymy objętość gazety początkowo o dwanaście stron. I że dodatkowo potroimy nasz nakład. A jakby tego było mało – dystrybucja PMagazynu wkracza także do Bedford, Luton, Milton Keynes i Northampton. Człowiek, którego swojego czasu uważałam za mistrza, powiedział kiedyś, że wszystko, czemu poświęcasz swój czas – rozwija się. Mija właśnie półtora roku od momentu, kiedy po raz pierwszy weszliśmy na rynek medialny. Udało nam się w pierwszej kolejności na tym rynku przetrwać – a, uwierzcie mi, dla wszystkich wydawnictw prasowych w obecnych czasach i w ich multimedialnej specyfice, jest to wyzwaniem. Przyzna to każdy uczciwy wydawca, redaktor i dziennikarz. Poszliśmy o krok dalej – nie sprzedaliśmy w żadnym punkcie swoich przekonań oraz założeń. Chcieliśmy być dobrze wydanym miesięcznikiem bezpłatnym, kolorowym oraz ciekawym. Takim, który nie szuka na siłę (nie szuka w ogóle!) taniej sensacji – tylko prezentuje treści pozytywne, troszcząc się o to, aby były one interesujące dla Czytelników. Nigdy nie udawaliśmy, że chcemy zawojować świat, nie posiadamy całe szczęście takiej konstrukcji ego. Za to zawsze chcieliśmy się dobrze bawić przy robieniu gazety i to nam wychodziło. Poczuliśmy w pewnym momencie (całkiem niedawno zresztą), że się ugruntowaliśmy. Że jesteśmy gotowi na rozwój, na ten następny krok. To był impuls – po nim jednak nastąpiła analiza sytuacji z punktu widzenia uczciwości i odpowiedzialności przed Wami, Drodzy Czytelnicy. Słowem, musieliśmy się zastanowić, czy damy radę – tak wiele było i wciąż jest gazet, które realizują scenariusz „krok do przodu i dwa do tyłu”... Decyzja – wchodzimy w to! Na samym początku postanowiliśmy, że zaczniemy dodawać więcej stron do naszych wydań. Rozpoczęliśmy pracę nad nowym materiałem i wtedy potoczyła się cała seria wyjątkowych zdarzeń. Nie będę ich wszystkich opisywać – powiem tylko, że pojawiły się głosy od osób, które chciały nas czytać poza granicami Peterborough. Sprawę przypieczętowała dość niespodziewana informacja, że w urzędzie miasta Milton Keynes nasz miesięcznik pokazywany jest jako wzorcowy przykład działalności polskiej społeczności na emigracji. W Milton Keynes! Wydawnictwo z Peterborough! Przyszedł czas na ponowne przemyślenie koncepcji dotyczącej przyszłości naszego pisma...
Efekt burzy mózgów to rozszerzone objętościowo i terytorialnie kwietniowe wydanie PMagazynu. Zasadnicze pytanie – czy dla naszych dotychczasowych Czytelników z Peterborough i okolic coś się zmieni? Zmieni się i to zmieni się na lepsze. Wciąż będziemy Wam serwować – najogólniej rzecz ujmując – lokalne informacje. Dodajemy więcej stron, więc mamy miejsce, aby pisać o tym, co w trawach pozostałych miast piszczy, bez uszczerbku dla Was. Sprawiedliwie podzielimy nasze łamy. Dobór tematów i sposób ich podania został tak skonstruowany, że magazyn będzie do przeczytania od deski do deski, bez względu na to, czy mieszka się w promieniu dziesięciu czy trzydziestu mil. No i poznacie nowych, interesujących rozmówców; miejsca warte odwiedzenia oraz kawał dobrych historii. Serdecznie witam na pokładzie naszych nowych Czytelników – cieszę się, że dołączyliście do naszego grona. Oprócz tego, co przekazałam powyżej, chciałabym przede wszystkim życzyć Wam udanej, w wielu przypadkach pierwszej podróży po naszych łamach. Jesteśmy bardzo ciekawi Waszej opinii, uwag i spostrzeżeń. Piszcie do nas na adres redakcja@pmagazyn.pl. Czekamy na każdy komentarz! Czy nie byłoby łatwiej zrobić osobnego wydania PMagazynu na każde miasto? Pewnie byłoby. Tylko po co? Czyż łączenie się nie jest przyjemniejsze niż dzielenie? Wydanie kwietniowego numeru przypada na okres wielkanocny – postanowiliśmy więc zadbać o to, abyście mieli dużo dobrej lektury, gdy już odejdziecie od świątecznego stołu. Rozpoczynamy od opisu miejsca, w którym spalić można wiele kalorii. Potem zaglądamy do gwiazd, aby chwilę potem zejść na ziemię i przeczytać wciągający prolog powieści naszego lokalnego pisarza. Bedzie kulturalnie i... trochę mniej, gdy przyjrzymy się sprawie podpaleń w Northampton. Na naszych łamach przedstawią się również lokalne organizacje polonijne – zapraszamy do zainteresowania się ich działalnością. Będzie także okazja do relaksu i zdobycia fajnych nagród! Życzymy Wam Wesołych Świąt, przyjemnej lektury PMagazynu i do przeczytania w maju!
Anna Dziuba Redaktor Naczelna wraz z zespołem redakcyjnym 04 NUMER2010 grudzień
FREE
NUMER 03 listopad 2010
październik
ISSN 2045-6409
FREE
wrzesień
ISSN 2045-6409
FREE
NUMER 02 2010
01 NUMER2010
FREE
JAK TO SIĘ ROBI ... W AGENCJI PRACY
ZAĆPANE PETERBOROUGH?
przestają być naszymi nasze pieniądze wódki czyli o tym, jak ciążę przez picie oraz jak zajść w s.10-11
się, zastanawiałem palaczem na ulicy to trawa. Wiele razy idąc za zrozumiałem, że Po jakimś czasie 10-11 co to za zapach?
WYZNANIA TCHÓRZA s.5
ELEKTRONICZNE WYDANIA
O Adwencie, niu Bożym Narodze e Świąt i duchowym wymiarz
2010 Andrzejkizabawy CO PAŃSTWO NA
s.13
SZPITALNA A ODYSEJA KOSMICZN fotoreportaż
Przegapiłeś wydanie PMagazynu? Inni byli szybsi i wyczyścili półki sklepowe ze wszystkich naszych egzemplarzy? Siedzisz przed komputerem i chcesz przeczytać coś ciekawego? Nic prostszego! Wejdź na naszą stronę internetową www.pmagazyn.pl, gdzie znajdziesz bieżące oraz wszystkie archiwalne wydania PMagazynu. Do publikacji miesięcznika online używamy prezentera issuu.com, który gwarantuje proste oraz wygodne przeglądanie stron. Zapraszamy!
CO? GDZIE? KIEDY?
ZA ILE?
EMIGRACJA A CZEKOLADOPODOBN 16-17 CO? GDZIE? KIEDY?
SONDA
MIEJSKI MISZ-MASZ
ZA ILE?
MIEJSKI MISZ-MASZ
CO? GDZIE? KIEDY?
KRONIKA LOKALNA
ZA ILE?
MIEJSKI MISZ-MASZ
str. 8-9
KALENDARIUM
KRONIKA LOKALNA
ŚWIĄTECZNE
NARODZENIE ŻYCZENIA NA BOŻE
ATRAKCJE ŚWIĄTECZNE
08 NUMER2011 kwiecień
FREE
NUMER 07
marzec 2011
2010-08-10 13:40:34
ISSN 2045-6409
FREE
NUMER 05
styczeń 2011
ISSN 2045-6409
FREE
NUMER 06
luty 2011
czarny 1 ĪóátyPodstawowy P_magazyn_01_poprawki.indd magentaPodstawowy Podstawowy cyjanPodstawowy
tą z gaze iowe dzen wraz naro kupony e bożo teczn i świą towe raba
Wigilijne harakiri
tylko u nas wyjątkowy szpitala ze zwiedzania nowego str. 9-11
TO?
str. 5
4-5
ajemy Rozdzenty o pre siank
Kraczkowskim SChr
str. 10-11
str. 4
WYGRAJ LCD
TELEWIZOR
O wyjazdach, powrotach i innych dylematach moralnych
rozmowa z ks. Cezarym
wróżby, zwyczaje,
,
WIELKI KONKURS
ISSN 2045-6409
FREE
ISSN 2045-6409
Internetowa miłość w sieci
czyli sercowe połowy
bny Doradca potrze od zaraz biura doradcze
str. 10-11
czyli ile dać otwarty bagażnik
świąteczny prezent
Święta, święta i… ciągle święta
str. 10-11
Romantyczna podróż po ire Cambridgesh
i ich sprawki
boot Car radości może
Wielkanoc
– szukajcie wewnątrz
str. 10-11
y ślub Książęcdzień wolny
Wiosenna Metamorfoza Zobacz, jak
str. 4-5
To nie tylko str. 4
odmieniliśmy Beatę
str. 4
str. 9-12
Moja dzielnica
Ślubne Peterborough
str. 7
czyli co str. 4
KRONIKA LOKALNA
MIEJSKI MISZ-MASZ
ROZRYWKA
str. 6-7
str. 8-9
str. 5 i 16
p 2011roku Horosko nowym los przyniesie w MIEJSKI MISZ-MASZ
str. 6-7
wygraj
P Magazynem nowa zabawa z dotykowy do wygrania tablet
KRONIKA LOKALNA
wygraj tablet dotykowy
wygraj tablet
Moja dzielnica – Bretton tablet dotykowy
Moja dzielnica
– dzielnice centralne
Moja dzielnica on – Werringt dotykowy
MIEJSKI MISZ-MASZ
ROZRYWKA
MIEJSKI MISZ-MASZ
ROZRYWKA
KRONIKA LOKALNA
ROZRYWKA
KRONIKA LOKALNA
12 NUMER2011 sierpień
FREE
11 NUMER2011 lipiec
czerwiec
ISSN 2045-6409
FREE
09 NUMER2011 maj
ISSN 2045-6409
FREE
10 NUMER2011 ISSN 2045-6409
FREE
ISSN 2045-6409
Fotorelacja z Central Park Weekend
Dzień Dziecka
Zumbastyczna zabawa str. 10
Dziecko na emigracji – jak poradzić sobie z problemami? str. 9-11
Zaplanuj swoje wakacje
Moje Hempsted str. 6
atrakcyjne najciekawsze oferty, kierunki podróży ceny, wyjątkowe
Polskie studia w UK str. 4
str. 10-11
Sukces Rafała się do finału
Festiwale, festiwale...
str. 9-11
str. 17
Kulinarna podróż do Brazylii
str. 4
str. 12-13
czyli jak dostać Awards World Photography
Kandydatki na Miss Polonii Peterborough
str. 5
Moja dzielnica
Hampton Fletton, Stanground,
wygraj tablet dotykowy
str. 6-7
MIEJSKI MISZ-MASZ
– tak się bawiliśmy!
Parafiada 2011
KRONIKA LOKALNA
ROZRYWKA
Moja dzielnica
Zostań Miss Polonii
The Ortons str. 6-7
Peterborough! str. 5
MIEJSKI MISZ-MASZ
KRONIKA LOKALNA
ROZRYWKA
Zdradzamy atrakcje finału!
Kandydatki na Miss Polonii Peterborough
str.
str. 4
str. 5
str. 5
MIEJSKI MISZ-MASZ
Radio dla Polonii w Peterborough!7 ik Praktyczny przewodn po studiach w UK
KRONIKA LOKALNA
ROZRYWKA
MIEJSKI MISZ-MASZ
KRONIKA LOKALNA
ROZRYWKA
PMagazyn i FB Jesteśmy na Facebooku – zapraszamy do polubienia naszej strony i do zarekomendowania jej innym! Znajdziecie nas na www.facebook.com/pmagazyn. Adres korespondencyjny P Magazyn Entermedia II Floor, 37 Broadway Peterborough, PE1 1SQ
Email: redakcja@pmagazyn.pl Website: www.pmagazyn.pl
Zespół redakcyjny Anna Dziuba Redaktor naczelna redakcja@pmagazyn.pl Anna Ślubowska, Sekretarz redakcji, biuro@pmagazyn.pl
Iwona Mróz Agnieszka Dudek Jasiek Kaszub Tomasz Kania Marcin Dunaj oraz pozostali
Oprawa fotograficzna East Models www.eastmodels.co.uk DTP www.grafika24.com.pl Reklama advert@entermedia.info
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych reklam, ogłoszeń oraz tekstów sponsorowanych. Redakcja ma prawo odmówić zamieszczenia reklamy lub ogłoszenia, jeżeli ich treść lub forma są sprzeczne z linią programową i profilem pisma.Redakcja zastrzega sobie prawo do skrótów, redagowania oraz zmiany tytułów materiałów nadesłanych i przyjętych do publikacji. Wszystkie materiały publikowane na łamach P Magazynu są chronione prawem autorskim i ich przedruk bądź rozpowszechnianie w całości lub w części przez jakiekolwiek medium – elektroniczne, mechaniczne, fotograficzne, prasowe czy inne wymaga pisemnej zgody.
www.pmagazyn.pl |
3
HOBBy
BODy fLiGHt
– DODAJ SOBIE SKRZYDEŁ! Niedawno naszła mnie ochota na coś, co niektórzy nazywają adrenaliną. Przeglądałem internet szukając czegoś, właściwie nie wiedząc czego. Spadochron? Nie, boję się, że przy mojej wadze zrobię dużą dziurę w ziemi. Super szybki samochód? Hmmm, lubię samochody, ale ciężarówką za dużo nie poszaleję... Właśnie, dobrze myślicie, mam lekką nadwagę... Ups... Okazało się, że mieszkając w Bedford daleko nie musiałem szukać, żeby znaleźć coś, co totalnie mnie zauroczyło. Bedford Body Flight – tam polatam wolny jak ptak...no prawie wolny, bo w klatce. Zdecydowałem się. Pojechałem. No i jest stara wieża, wygląda niepozornie, ale i tajemniczo mruczy. Wchodzę i powoli zwiedzam ten raj dla wariatów. Wszystko na wyciągnięcie ręki – woda, powietrze, skok w „przepaść”, no i coś dla mnie – kameralny, egzotyczny basenik, sztuczne palmy. Ostatecznie zdecydowałem się na latanie w tunelu aerodynamicznym. Oczywiście, nie było tak łatwo, jak myślałem, ale zacznę od początku. Recepcja, miła pani uśmiecha się, coś tam pokazuje, tłumaczy. Ja czuje jak nogi mi się zaczynają uginać ,gdy widzę za jej plecami filmik z latania. Właściwie był fajny, tylko nie mogłem sobie wyobrazić siebie – 120 kg unoszącego się z taką lekkością ciała. OK, ale raz kozie śmierć, a raczej baranowi, bo to mój znak. Na górę, po schodkach. Pierwsze piętro, ludzie na fali z deskami walczą o utrzymanie równowagi. W duchu się z nich śmieję. Takie to proste, a oni...ha ha ha...jak dzieci. Drugie piętro – jestem! Jaskinia Wiatru. Znowu ktoś coś do mnie mówi, pokazuje, a ja wlepiam się w monitor i relacje na żywo z tunelu.
4
| www.pmagazyn.pl
Idę dalej jak każą, mały pokoik i grupka odważnych, jak ja. Lekcja instruktażowa. Chyba dla głuchoniemych, bo to tylko gesty rąk. Dostaję standardowe wyposażenie samobójcy amatora – kask, kombinezon i zatyczki do uszu. Chyba po to, żeby nie słyszeć własnego z przerażenia krzyku. Dlaczego nie dali pampersa? Po krótkim instruktażu wchodzę w mały korytarzyk prowadzący do Jaskini Wiatrów. Tutaj chciałem zakończyć moją przygodę, ale nie zrobiłem tego,a by móc przestrzec podobnych mi „odważnych”, no i tak trochę z ciekawości... Hałas, niebieskie migające światło i ja przed drzwiami do otchłani. Ktoś puka mnie w ramię i pokazuje na gościa w środku. Pokazuje – „Wchodź!”. No to wchodzę. A tu nagle szok!! Wiatr potężny jak trąba powietrzna. Przyjmuję pozycję tak, jak pokazywali wcześniej Dziwne, ale
jest nawet przyjemnie, błogo. Nawet się nie boję. Czuję się jak ptak. Nagle światło miga...następny! Yyyy...już??? Koniec przyjemności. Teraz recepcja i oczywiście zamawiam sobie film. Pełen entuzjazmu wracam do domu pokazać swoje wyczyny mojej niedowiarce. Włączam i łzy złości cisną mi się do oczu. Co ja zrobiłem?? Na filmie wyglądam jak porwany przez tajfun słoń. Wszystkie moje części ciała falują jak nawet nie powiem co, twarz traci swoje rysy, policzki omal nie uderzają w ściany tunelu, że nie wspomnę o ustach. Straszny widok!!! A przecież jestem taki super i tak super mi się latało. Czy polecam? Polecam. Zdecydowanie. Tylko w domu powiedzcie, ze było super i że szkoda, że nie mogą tego zobaczyć, bo tam nie kręcą filmów... Gruby
AtRAKCJe i iCH KOsZt:
Bedford Body Flight to wspaniała alternatywa na deszczowe dni (i nie tylko) dla wszystkich chcących aktywnie spędzić czas. W ich ofercie jest fantastyczna rozrywka dla całej rodziny. Atrakcje, które znajdziemy pod tym adresem, to: – Tunel aerodynamiczny czyli wiatr we włosach i swobodny lot pod opieką instruktora. Ogromny pęd powietrza, spora wysokość i beztroskie unoszenie się w powietrzu, to propozycja dla miłośników latania. Świetny trening przed skokiem na spadochronie lub szlifowanie synchronizacji do lotów zespołowych dla bardziej zaawansowanych. Ta przyjemność, w której skład wchodzi wypożyczenie uniformu, lekcja instruktażowa oraz dwa loty o łącznej długości 2.5 minuty, kosztować nas będzie £39.99. Jednakże już podwójna lekcja (4 wejścia do tunelu) to koszt £69.99, potrójna £95 a poczwórna (aż 8 lotów o łącznej długości 10 minut) to tylko £125. – Sztuczne fale czyli surfing pod dachem Bedford Body Flight ma również coś do zaoferowania fanom surfingu. Bez konieczności dalekich podróży otrzymujemy możliwość okiełznania fal morskich pod okiem wykwalifikowanego personelu. Godzinna sesja z instruktorem, wraz z wypożyczeniem pianki oraz deski kosztuje £39.99, w weekendy w godzinach 9:00 – 22:00 oraz £29.99 od poniedziałku do piątku, w godzinach 14:00 – 22:00.
R
E
wypoczynku w jaccuzzi czy skorzystania z łóżek wodnych z masażem, będziemy mogli udać się do sauny lub łaźni parowej, która urzeknie nas ferią kolorów. Na terenie obiektu znajduje się również siłownia oraz solarium. Jednodniowy bilet na basen lub siłownię kosztuje £5, basen i siłownia £9. Tygodniowe członkostwo to koszt £20, miesięczne £35. Ogromnym plusem jest możliwość wykupienia członkostwa jedynie na miesiąc, bez konieczności zobowiązywania się do korzystania z kompleksu przez cały rok. Bedford Body Flight ma w swojej ofercie lekcje Jogi, Pilates, tańca brzucha oraz wielu innych zajęć. Szczegółowe informacje o wszystkich aktualnych zajęciach, jak również o atrakcyjnych pakietach i zniżkach dostępne są na stronie www.bodyflight.co.uk
K
L
ODLEGŁO
Ś
Body Flight – P CI: eterborough: 3 8 mil Body Flight – L uton: 24 mile Body Flight – M ilton Keynes: 2 3 mile Body Flight – N orthampton: 2 5 mil
A
M
A
– Skok w przepaść czyli vertigo Amatorzy wysokości i swobodnego spadania również znajdą tu coś dla siebie. Po wejściu po drabinie na sam szczyt tunelu aerodynamicznego będą mogli oddać skok z wysokości 38 metrów, podpięci jedynie pod stalową linkę zamocowaną do wyciągarki. Koszt jednorazowego skoku to £20. – Symulator F1 – zostań nowym Lewisem Hamiltonem Kolejna atrakcja, tym razem dla miłośników prędkości. Trzy symulatory bolidów F1 zapewnią rozrywkę Tobie oraz jednocześnie dwojgu Twoim znajomym. Fani wyścigów nie wyjdą z tego miejsca zawiedzeni. Pojedynczy wyścig to koszt £14.99, wynajęcie 3 bolidów daje nam oszczędność £5 i kosztuje £40. – Relaks, relaks i jeszcze raz relaks Bedford Body Flight to również raj dla tych, którym dalekie są ekstremalne przeżycia. Za jedyne £5 otrzymujemy możliwość spędzenia nieograniczonego czasu w bardzo kameralnym i uroczym basenie. Oprócz możliwości kąpieli,
RD BEDFO IGHT L BODY F ADRES: ody Flight Bedford B usiness Park, s B Twinwood ad, Ro h Thurleig t, es Milton Ern Bedford MK44 1RF www.pmagazyn.pl |
5
WyWiAD
Żeglując do gwiazd – rozmowa z Jakubem Bochińskim, młodym astronomem z Milton Keynes
Trudno umówić się nam na spotkanie. Twój wieczór zaczyna się, kiedy ja już kładę się spać. Kiedy ja wstaję, Ty się kładziesz. Jak żyje się w tak „odwróconym czasie”? Taki „odwrócony” a raczej „przesunięty” czas jest świetnie znany ludziom często podróżującym za ocean pod nazwą „jet lag”. W ich przypadku, po lądowaniu na lotnisku w Nowym Jorku czy Londynie, pierwszym zadaniem jest przystosowanie się do innej strefy czasowej. Mnie zdarza się prowadzić obserwacje nierzadko i tygodniami non-stop. Zamiast więc przestawiać się między trybami życia, dziennym i nocnym, przyzwyczaiłem się do tego drugiego. Rzeczywiście, wieczorami żyje się trochę inaczej niż za dnia. Głównymi problemami są: zbyt szybko zamykające się sklepy (w okolicach mojej pory obiadowej!) i częste konflikty między pracą a życiem prywatnym. W końcu, jak tu się umówić na wieczorny wypad na kolację w trakcie tygodnia, gdy ja o tej porze jestem dopiero od paru godzin w pracy? Z drugiej strony, wraz z postępem techniki, wielu tego rodzaju problemów da się już uniknąć. Wspólnym wysiłkiem zespołu na Open University, udało nam się zautomatyzować teleskop do takiego stopnia, że da się go kontrolować zdalnie korzystając ze zwykłego smartfonu. Prowadzi to oczywiście do niestosownie często wyciąganego telefonu w trakcie romantycznych kolacji... Lubisz noc? Uwielbiam! Od maleńkości! Pamiętam jak szkrabem będąc, zdarzało mi się z kuzynami wybiegać nocą na babciną działkę w Mochlu i... stać minutami oniemiały patrząc w rozpinający się nad nami łuk Drogi Mlecznej. I nie mam na myśli „ścieżynki mlecznej”, ledwie widocznej z większości miast, a prawdziwą mleczną autostradę, otoczoną miriadami gwiazd i wszechogarniającą ciemnością. Taki widok przytłacza, ale i zmusza do zastanowienia nad naszym własnym miejscem w ogromnej przestrzeni wszechświata. Porównywalne odczucia miewam teraz już tylko żeglując, w czasie nocnej wachty na którymś z mórz europejskich. Człowiek, choćby z ego tak ogromnym jak te siedzące w nas, młodych, w obliczu przestworu wody i nieba musi czuć się maluczkim. I czy to źle? Nie! Jest jakieś piękno w obcowaniu z potęgą nieskończonego i nieokiełznanego wszechświata – widocznego w pełnej krasie tylko nocą. Astronomia – marzenie, przypadek, świadomy wybór? Wszystkie trzy! Najpierw było marzenie, zainspirowane książką „Gwiazdy”, którą dostałem w wieku, bodajże, 8 lat od mojej kochanej prababci Gieni. Będąc małym realistą, szybko wykombinowałem jednak,
6
| www.pmagazyn.pl
że okularnicy rzadko zostają astronautami, a białobrodatym, Einsteino-podobnym naukowcem raczej nie będę. Jeden taki geniusz już był i pewnie na 200 lat starczy. Skreślając karierę „astro” z przyczyn ode mnie niezależnych, postanowiłem wówczas zaprzyjaźnić się z łopatą i zostać paleontologiem. Szczęśliwie i trochę z lenistwa zapewne, nigdy do końca tego planu nie zrealizowałem. Przypadek, który z powrotem pchnął mnie w stronę astronomii wydarzył się na uniwersytecie w Londynie. Okazało się, że Obserwatorium Uniwersytetu Londyńskiego prowadzi kursy astronomiczne dla studentów nie innego, a właśnie mojego uniwersytetu (wówczas, UCL). Innymi słowy, przypadkiem znalazłem się we właściwym miejscu i właściwym czasie, żeby podjąć świadomy wybór i zrealizować marzenie małego Kubusia. Po paru rozmowach z dziekanem, udało mi się zmienić kierunek studiów i przez kolejne lata radośnie uczęszczałem na zajęcia w Mill Hill. Ostatecznie doprowadziło to do magisterki pisanej w oparciu o dane, które zebrałem korzystając z tamtejszych teleskopów, i doktoratu w tej samej dziedzinie. Jakoś nie nadążam: podstawówka, liceum, uniwersytet (najpierw jeden kierunek, potem drugi) i to jak sam podajesz – parę lat.... To jak to jest: pomyliłeś datę urodzin czy czarujesz z tymi studiami? Bo wiesz, każdy może kupić sobie teleskop, w „otwartej” Anglii wykupić wejściówki do obserwatorium i już: jestem astronomem? Karierę ucznia miałem, z jednym wyjątkiem, właściwie standardową. Wyjątek wydarzył się w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Byłem słabym i chorowitym dzieckiem, co wiązało sięz częstymi i długimi okresami nieobecności w szkole. Kiedyś, gdy kolejne choróbsko przykuło mnie do łóżka, opieka nade mną trafiła się mojemu świętej pamięci dziadkowi Krzysiowi. Dziadek, jako inżynier starej daty, uznał iż Kubuś nie może odpaść od rówieśników w nauce przez byle wirusa – i wziął mnie solidnie do galopu. Po powrocie do szkoły okazało się, że byłem daleko do przodu z programem nauczania i pod koniec roku pani psycholog zaproponowała, by przenieść mnie od razu do trzeciej klasy. Później już standardowo – koniec podstawówki, trzy lata gimnazjum i znów trzy liceum. Po przeniesieniu się do Londynu zdałem na podwójny kierunek Matematyka i Fizyka na UCL tylko po to, by rok w rok dodawać sobie więcej i więcej przedmiotów z gamy różnych kierunków i uczelni. Skończyłem edukację studiując Matematykę, Fizykę, Astrofizykę, Astronomię i Komputerowe Metody Statystyczne jednocześnie na trzech uniwersytetach (UCL, RHUL, QMUL)
i w Obserwatorium Uniwersytetu Londyńskiego (ULO). Studia łącznie zajęły mi cztery lata. Jak tak sobie teraz o tym myślę – to całkiem sporo tego było. Szczególnie, że od drugiego roku studiów pracowałem dodatkowo na około pół etatu. Jak i po co przyjechałeś do Anglii? Sam, z rodzicami? Do Anglii przyjechałem na studia i od początku sam, choć z solidnym wsparciem rodzinki, tak finansowym, jak i duchowym. Z czasem, to pierwsze zaczęło maleć, zmuszając mnie do poszukiwania ciekawej, ale i dobrze płatnej pracy. Zdarzyło mi się pracować i w hotelu (krótko) i księgarni (długo), jako fotograf, webmaster, projektant, demonstrator i wykładowca. Świetna sprawa tak pracować w trakcie studiów. Podejrzewam, że nauczyłem się w różnorakich pracach porównywalnie tyle, co i na samym uniwersytecie. Czy aby zostać astronomem wystarczy pasja, marzenie? To trudne studia czy wiele jest takich osób, które nie kończą i dlaczego – co ich przerasta? Jak wspominałem, poza pasją i marzeniem – w pewnym momencie trzeba się też na taki kierunek rozwoju świadomie zdecydować. A to nie zawsze łatwa sprawa. Normalna posada, gdzie w pracy spędza się osiem godzin dziennie, a po fajrancie wraca do prywatnego życia, może wydawać się dla wielu kusząca. Podobnie, jak wysokie zarobki częściej spotykane w prywatnym sektorze, niewymagającym kwalifikacji tak wysokich jak magisterka. Z tego powodu, większość studentów kończących studia astronomiczne przed poziomem magistra, robi to na własne życzenie. Zostają tylko ci szaleńcy, którzy gotowi są przeć dalej w interesujący temat prawie bezinteresownie, ryzykując niską pensję i nieregulaminowe godziny pracy. Jak sobie radzisz z takimi sprawami jak stres, odpowiedzialność za czyny, słowa, czy odczuwasz czasami brak doświadczenia życiowego? Jasna sprawa! Nieustannie i od lat prawie dwudziestu. Z drugiej strony, podejrzewam, że tak mi go brak, jak i innym. Życie ciągle stawia przed nami nowe wyzwania, i gdybyśmy wiedzieli z doświadczenia życiowego jak je pokonać, nie były by
WyWiAD
wyzwaniami. Wydaje mi się, że doświadczenie, które już mamy, pozwala nam wziąć porządny rozbieg... ale przeskoczyć przeszkodę musimy już samą siłą intelektu, mądrości, pracowitości czy siły woli. A jak radzę sobie z odpowiedzialnością za czyny? Mam cichą nadzieję, że nie jest ze mnie taki zły człowiek... a za dobre czyny odpowiedzialnością chętnie dam się obarczyć. Całkiem niedawno świat zwariował po ogłoszeniu informacji o istnieniu kolejnej planety. Czy z badaniami, zdobywaniem wiedzy o niej masz również coś wspólnego, a może sam odkryłeś nową planetę, ale nie chcesz o niej mówić? Której planety? Pytam, bo ogólnie odkrytych jest już 704... chociaż może lepiej uaktualnię bazę danych... 758! W zaledwie miesiąc przybyło kolejnych pięćdziesiąt. Rzeczywiście, niektóre z nich mają tak niezwykłe cechy, że szybko trafiają na nagłówki gazet, poruszając wyobraźnię czytelników. Na ten przykład niedawno odkryto: drugą Tatooine (planeta z Gwiezdnych Wojen, orbitująca wokół dwóch słońc); planetę, która w trzech czwartych składa się z wody i pokryta jest gigantycznym oceanem głębokości setek kilometrów; gazowego giganta, który trzy razy w roku podnosi temperaturę o ponad 700°C i dwie planety potencjalnie gotowe do zamieszkania. Niesamowite jest to, że jeszcze pięć lat temu absolutnym marzeniem astronomów było odkrycie małej planety, wielkości ziemi, na której można by znaleźć warunki sprzyjające powstaniu życia. Teraz znamy już takich planet kilka! Ale, ale – przystopuję tu z odpowiedzią, bo o planetach dziwnych i dziwniejszych mógłbym konferować godzinami. Czy ja miałem w tym odkryciu jakiś udział? Niezależnie od tego, która to była planeta, na pewno miałem udział pośredni. Przez lata, astronomowie stworzyli ogromne bazy danych zawierające potencjalnie interesujące gwiazdy, którym należałoby się przyjrzeć w poszukiwaniu planet. Do moich zadań należy obserwowanie celów z tej listy i odrzucanie „nudnych” gwiazd czyli takich, przy których planet nie widać. Miesięcznie jestem w stanie dokonać takich „anty-odkryć” około kilkunastu, pomagając skoncentrować się tysiącom astronomów na świecie na obserwacjach celów bardziej interesujących. Samemu też dokonałem paru odkryć i... rzeczywiście są to momenty mistyczne. Choć moje żywiołowe reakcje w owych chwilach zwyczajowo delikatnie atmosferę mistyczną zaburzają. Dużo krzyczę, skaczę i macham kończynami, po czym męczę znajomych godzinami opowiadaniami o tym, jak to dane odkrycie prawie przeszło mi koło nosa. Bierzesz udział w różnych sympozjach, odczytach, konferencjach itp. Czy tylko jako słuchacz czy też miałeś okazję dzielić się z innymi zdobytą przez Ciebie wiedzą? Zawsze lubiłem chodzić na odczyty naukowe jako wolny słuchacz. W Warszawie mieliśmy ze znajomymi zwyczaj chodzenia po uniwersytetach w ramach festiwalów naukowych i uczestniczenia w jak największej ilości wykładów popularnonaukowych, jak to tylko możliwe. W Londynie, udało mi się podziękować za te lata przyjemności słuchania, organizując serię wykładów dla artystów i astronomów Slade School of Fine Art. Dziwny pomysł, by zebrać razem grono ludzi, wydawałoby się przeciwnych zainteresowań, ale wypalił perfekcyjnie. Na pierwszy wykład, który zrobiłem w salce na 80 osób, przyszło ponad 200 studentów, którzy siedzieli na czym popadnie lub stali w drzwiach i oknach. Dyskusje, które prowadziliśmy po wykładach, zmieniły na zawsze moją percepcję tak nauki, jak i sztuki. Każdy naukowiec to podobno piksel w wielkoformatowym zdjęciu świata. Artyści ryją na murach świadomości ludzkiej swoje imiona (naukowcy ryją twierdzenia), a spadające meteoryty można przerobić na symfonię dźwięków bluesowych. Dziewczyna, która miała ten ostatni pomysł, wprowadziła go potem w życie. Starasz się przybliżyć swój świat również i dzieciom....
Jakub Jarosław Bochiński, urodzony 28 marca 1989 roku w Bydgoszczy. Efekt niezwykłego dopasowania rodziców: czułego matematyka i energetycznej historyczki sztuki. Odpowiedzialny starszy brat trójki rodzeństwa. Po serii przeprowadzek (Toruń, Gdańsk, Milanówek), ukończył prestiżowe XIV LO im. S. Staszica w Warszawie. W maju 2011 r. obronił pracę magisterską o temacie „Obserwacje egzoplanet metodą zaćmieniową” na University College London, zdobywając tytuł magistra matematyki i astrofizyki. Stypendysta Nuffield Foundation i Royal Astronomical Society. Obecnie kontynuuje przygodę z planetami pozasłonecznymi jako doktorant na Open University w Milton Keynes i główny obserwator majorkańskiego teleskopu PIRATE. W wolnych chwilach, młody astronom udziela się wolontaryjnie, żegluje, pstryka zdjęcia i produkuje nadmiarowe ilości grafiki komputerowej.
Na UCLu szybko udało mi się wciągnąć w grupę wschodnio-Europejczyków pracujących nad projektem „Maths Challenge” i już po roku byłem jednym z liderów ekipy wolontariuszy, próbujących przekonać małe dzieci, że matematyka jest nie tylko potrzebna ale i ciekawa. Szło nam, o dziwo, niesamowicie dobrze. Do dziś pamiętam, jak podeszła do nas kiedyś jedna z opiekujących się dziećmi nauczycielek z pytaniem „Jak wy to robicie, że dziewczynka, która w klasie nie potrafi mnożyć, tutaj dzieli i potęguje?”. Pierwsza lekcja dla nauczycieli – wywołujcie w dzieciach pasję – a one same już sobie metody matematyczne opracują. Teraz prowadzę z kolegami z Malty i Belgii serię spotkań dla harcerek w naszym małym George Abell Observatory, a jeśli dobrze pójdzie, planuję też zorganizować noc obserwacji dla młodszych i starszych z lokalnej organizacji polonijnej MK Project. W trakcie nocy z MK Project planujemy otworzyć na terenie Open University tymczasowe planetarium, zaprosić wszystkich gości do swobodnego używania naszych mniejszych teleskopów, a dużym robić zdjęcia lokalnych mgławic i galaktyk. Wszystkich zainteresowanych uczestniczeniem, serdecznie zapraszam do kontaktu z MK Project. Wspomniałeś o swoich pasjach: żagle, fotografia, grafika komputerowa. Wyobrażam sobie, że to dość czasochłonne i wciągające zainteresowania. Czy możesz więc pogodzić te pasje z pracą zawodową? Jak to robisz? W prosty sposób – nie radzę sobie. Czasami coś musi ucierpieć w zderzeniu pasji i jeszcze innej pasji. W efekcie ani ze mnie najlepszy żeglarz, ani fotograf, ani grafik. Może będzie jeszcze kiedyś ze mnie niezgorszy astronom. Pomaga mi w zabawie w różne pasje pewnie to, że lubię spędzać wolny czas możliwie aktywnie. Zamiast telewizora – mam aparat i programy graficzne. Zamiast wakacji „all inclusive” – wynajętą żaglówkę, zgrzewkę pasztetów i śpiewniki.
Zapomniałeś jeszcze wspomnieć o muzyce... Ja i muzyka? Nieee... kiedyś grałem na fortepianie i nawet dawałem koncerty – ale to pradawne dzieje. Później troszkę śpiewałem w chórze. Teraz został mi już tylko prysznic jako sala koncertowa z zestawem szamponów w roli audytorium. Ale jednak chętnie przyłączyłeś się do zespoły „Śnieżyki” i dałeś próbkę swoich zdolności w czasie ostatnich Jasełek. A gdzie czas na miłość? Czas na rodzinę (rodziców, rodzeństwo)? Ciężkie pytanie, szczególnie że romantyk ze mnie solidny. Pozostawię je jednak tymczasowo bez odpowiedzi. Dużo wygodniej odpowiada się na takie pytanie z pozycji szczęśliwie sparowanego niż zagubionego singla. Czas dla rodzinki to zupełnie inna sprawa. Szczególnie, że właściwie wszystko w życiu zawdzięczam moim uparcie wymagającym rodzicielom i przekornemu rodzeństwu. Od przyjazdu do Anglii, jeżdżę do domu w Milanówku przynajmniej parę razy w roku, a i oni czasem zajrzą do mnie. Priorytety jakieś muszą w końcu być, nie? Bo kiedy rodzinki ni ma, to jak to śpiewał Kabaret Starszych Panów, „samotnyś jak pies”! Po co Ci więc w tym wszystkim, w całym tym Twoim świecie społecznikostwo? Od momentu, gdy przyjechałeś do Milton Keynes, dosłownie ze stopni pociągu wciągnęło cię życie MK Project. A po co człowiekowi uśmiech innego człowieka? Nie wiem. Ale lubię go widzieć. A pomaganie wydaje się najlepszym sposobem na jego wywoływanie. Szczególnie jak już się z nadmiernego gadulstwa w jakieś kolejne pomaganie wkopię. Mam do tego tendencję. Wejdzie człowiek do pokoju z świetnym pomysłem, i już wiem, że chce mu w jego zrealizowaniu pomóc. Pięć minut później zastanawiam się, dlaczego najpierw nie spojrzałem do już i tak dostatecznie wypchanego zajęciami kalendarza… Twoje dobre cechy (podaj pięć): Dobre? Och jej. Postaram się: coś tam w głowie mam, trudno mnie zdenerwować, mam tendencję do pomagania, ciekawym całego świata, ciekawym każdego człowieka. Czego w sobie nie lubisz (jest pięć?)? Tylko pięć? Ok – oto i moje niedociągnięcia: jestem wielkim leniem, spóźniam się nagminnie, wypowiadam się w najbardziej zagmatwany sposób, jaki mi tylko przyjdzie do głowy, mam piekielnie słabą pamięć… wspominałem, że jestem leniem? Marzenia Kuby...... Najbardziej na świecie chciałbym... być kiedyś fajnym tatą. I polecieć na księżyc. W sumie jakbym poleciał kiedyś na księżyc, to tytuł fajnego ojca przypadłby mi z urzędu... więc może wystarczy mi to marzenie księżycowe. Tak serio – mam parę więcej marzeń – ale zatrzymam je dla siebie.
www.pmagazyn.pl | 7
Lifestyle
ALKOHOLICZKA NA PÓŁ ETATU Martę (bo tak na potrzeby tej publikacji będziemy ją nazywać) zna większość z nas, rodaków mieszkających w Bedford. A to ze względu na jej pracę, w której ma do czynienia z dużą ilością Polaków. Nie o pracy jednak będziemy dziś rozmawiać, ale o tym, co dzieje się poza nią. To taka słodko-gorzka rozmowa... Przeczytajcie sami... - Cześć Marta. Cieszę się, że jednak przyszłaś. – Hej. Szczerze przyznam, że nie było łatwo. No ale skoro słowo się rzekło. Tylko potraktuj mnie ulgowo, bo wiesz...napiję się z nerwów, jak mnie za bardzo poturbujesz (śmiech). – Spokojnie. Damy radę. Czego się napijesz? – A która godzina? (śmiech). Może być kawa. – Jak długo mieszkasz w Bedford? Co Cię tu sprowadziło? – Do Anglii przyjechałam prawie 6 lat temu. Skończyłam studia na wydziale administracji i z braku lepszych propozycji, dałam się namówić znajomej, która miała tu już załatwioną pracę. Początkowo miałam tu zostać pół roku, może rok, odłożyć trochę kasy i wrócić do Polski. No ale życie ułożyło inny scenariusz. – Miałaś problemy ze znalezieniem pracy? – Nie. Na początku trafiłam do agencji pracy, ale już po 3 miesiącach dostałam cały etat, na dodatek w zawodzie. Nie było trudno, w ogóle od samego przyjazdu wiatr miałam raczej w plecy, który mnie popychał do przodu, pomagał. – Do Anglii przyjechałaś sama. A teraz? Jesteś zagorzałą singielką czy wręcz przeciwnie? – Jestem zbyt młoda i piękna, żeby być na czyjąś wyłączność (śmiech). A tak serio, jestem sama z wyboru. Dobrze mi z tym. Mam psa. – Czy ktoś z Twojego otoczenia, współpracownicy, znajomi, przyjaciele wiedzą o Twoim problemie? – Nie wiedzą, ale nie nazywałabym tego problemem. To jest po prostu mało popularne... hobby (śmiech). Jestem tak zwaną „alkoholiczką na pół etatu”. – Mówisz o sobie „alkoholiczka na pół etatu” i uważasz, że to nie jest problem? – Tak właśnie uważam. Miliony ludzi pali papierosy i to jest nałóg. Ja po wstaniu z łóżka nie biegnę do lodówki czy barku po drinka, tak jak niektórzy zaspani, zanim jeszcze dobrze rozkleją oczy, podpalają już pierwszą fajkę. Z tą alkoholiczką na pół etatu to jest taki żart. Ostatnio spotkałam się z tym stwierdzeniem w mediach i bardzo mi się spodobało. No i może odrobinę pasuje do mnie, ale nadal uważam, że nie jest to problem. – Ok, to opowiedz mi o tym, jak wygląda twój dzień. – Jak każdego innego normalnego, ciężko pracującego człowieka. Wstaję rano ,jem śniadanie, wychodzę z psem na spacer... same nudy, chcesz tego słuchać? – Jasne, kontynuuj. – Wątpię, żeby ktoś to czytał z zainteresowaniem, ale ty tu pytasz, ja odpowiadam. Ok, na czym skończyłam? Aha, na psie. Po spacerze przygotowuję się do pracy, odbębniam swoje, wracam do domu, znowu spacer z psem, obiad i nadchodzi wieczór... – Twoja ulubiona pora dnia, prawda? – Ha ha ha, zgadza się. To jest taki codzienny rytuał. Biorę prysznic albo kąpiel, jem kolację i zasiadam przed TV/laptopem. Oczywiście z lampką wina czy drinkiem w ręku. Po pierwszym, cały stres dnia codziennego odchodzi w zapomnienie i jest już tylko lepiej. – Rozumiem, że tak wygląda każdy twój dzień? -Nie każdy. W sobotę i niedzielę nie chodzę do pracy. Ale jeśli pytasz o alkohol, to tak. Zmienia się tylko repertuar drinków czy też rodzaj alkoholu. – Marta, wytłumacz mi coś, bo nie rozumiem twojego trybu myślenia. Jesteś osobą wykształconą, doświadczoną życiem, znasz zagrożenia, jakie niesie ze sobą nadużywanie alkoholu, pijesz codziennie i uważasz, że to nie problem. Dobrze rozumuję?
8
| www.pmagazyn.pl
– Jak najbardziej. Ja nie jestem alkoholikiem. Nie muszę pić codziennie. Piję, bo lubię i dobrze mi z tym. Nie jestem jakimś tam menelem. Prowadzę normalny dom, pracuję, pomagam rodzicom w Polsce, co miesiąc wysyłam im kasę, oszczędzam na przyszłość. Jaki ty widzisz w tym problem? – Taki, że nie wierzę, że możesz nie pić. Próbowałaś kiedyś? – A po co? Wiem, że mogę. Nie muszę udowadniać ani sobie ani nikomu innemu. Nie zaprzeczam, że alkohol jest nałogiem, ale uważam, że jest dla ludzi i jeśli ktoś to kontroluje, nie widzę problemu. – Jaka jest twoja codzienna porcja przyjemności w płynie? – Bardzo różna. W zależności od tego, jak bardzo stresujący był dzień i co czeka mnie nazajutrz. Tak mniej więcej około połowa butelki. Innymi słowy „zero siedem” mam na dwa dni. Alkohol jest tak tani, że wiesz, nie rujnuje mojej kieszeni. Wiem, co sobie myślisz i pewnie widzisz, jak zataczam się do sypialni albo dachuję na podłodze w korytarzu (śmiech). Może kiedyś, rok, dwa lata temu tak by było, ale dzisiaj ta ilość nie robi na mnie większego wrażenia. Czuję się dobrze, czasami nawet pranie jeszcze po sesji wywieszę (śmiech). Ale codziennie przecież nie piję wódki czy whisky. Bardzo lubię wino, piwo. Wypicie kilku browarów czy paru lampek wina po ciężkim dniu w pracy jest wręcz wskazane. A zresztą piwo to nie alkohol... – Przerażasz mnie... – A ja tak z jednej
strony się podziwiam. Wiesz, jak jest trudno ogarnąć wszystko samemu i nie zwariować? Chora matka, ojciec alkoholik, zero wsparcia i pomocy od rodziny. W domu tylko biedę albo latające butelki po winie widziałam. I wyrwałam się z tego. Odniosłam
sukces i nie zamierzam wracać ani do Polski, ani do tej patologii, w której żyłam tyle lat. W moim domu wszystko jest czyste, wręcz lśni czystością. Mnie nigdy nie zobaczysz brudnej, nieumytej, bez makijażu. Jestem pedantką i otaczam się ładnymi rzeczami. Jestem dumna z tego co mam, bo mam to tylko i wyłącznie dzięki sobie i swojej pracy. – Ok, ale zauważasz zapewne, że tolerancja Twojego organizmu na alkohol się zwiększa i będziesz musiała pić coraz więcej, żeby osiągnąć upragniony stan lewitacji. A im więcej będziesz piła, tym bardziej będziesz wyniszczała swój organizm. Jak myślisz, jak długo to jeszcze potrwa, zanim sięgniesz po alkohol przed pracą czy zaraz po? – Takiej opcji nie przewiduję. Widzisz, ja wiem co mogę stracić i uwierz mi, ale panuję nad tym, co robię. Na pewno przed spotkaniem ze mną naczytałaś się artykułów o takich osobach jak ja, które zaprzeczają, że są alkoholikami. Że odsuwają się od bliskich i znajomych, zatapiają się w sobie i swoim małym świecie. Ja tu nie mam rodziny. Znajomi są fajni w pracy, ale poza nią nie bardzo widzę, że mogliby stać się częścią mojego prywatnego życia. Jestem typem samotnika, zawsze taka byłam. Tutaj jest podobnie z tą tylko różnicą, że mam psa. Mam swoje życie, które uwielbiam. Lubię po pracy usiąść w swoim ulubionym fotelu, posłuchać ulubionej muzyki albo poszperać w necie. Nie potrzebuję wokoło siebie ludzi, nie lubię szumu. – Ja to wszystko rozumiem, ale nie rozumiem, po co ten alkohol codziennie? Nie mogłabyś słuchać tej muzyki przy kawie albo kakao? – Pewnie bym mogła, ale przy drinku lepiej mi się myśli. Jest milej .Poza tym uwielbiam udzielać się na różnego typu forach. Lubię zawierać internetowe znajomości. O wiele łatwiej pisze mi się z nimi przy drinku. Myślę, że kakao nie dałoby mi takiego luzu. A jak ktoś zaczyna być męczący, zawsze mogę wcisnąć „delete” z listy kontaktów. – Co masz na myśli mówiąc „luzu”? W internecie jesteś anonimowa, nikt nie wie kim jesteś. Możesz się maksymalnie wyluzować. – No w zasadzie tak, ale czasami za bardzo się spinam i pisanie mi nie idzie. A ludzie nie lubią poblokowanych osób. Wolą pisać z kimś, kto wie, czego chce i nie marudzi. Kiedyś rano, przed pracą próbowałam pisać z gościem na czacie. Dzień wcześniej pisaliśmy do późna w nocy i naprawdę nieźle się bawiliśmy. Z rana to była kompletna katastrofa, rozmowa się nie kleiła, aż w końcu zapytał, czy dobrze się czuję. Odpowiedziałam, że czeka mnie ciężki dzień w pracy i umówiliśmy się na wieczór. Pisaliśmy prawie 5 godzin. Gdybym w szklance miała kakao, konwersacja skończyłaby się pewnie po 10 minutach (śmiech). – Internetowe znajomości są fajniejsze od tych realnych? – No pewnie! Nie ma opcji, że staną się uciążliwe, bo zawsze możesz zmienić nick. Nie wykorzystają cię, bo im na to nie pozwolisz, nie musisz im niczego udowadniać a przede wszystkim – nie jesteś skazana na ich ciągłą obecność w twoim życiu. To ty decydujesz, kiedy się z nimi „spotykasz”, kiedy rozmawiasz, etc. – Zmieńmy temat. Gdzie kupujesz alkohol? W jednym sklepie? – Zwariowałaś? Żeby pomyśleli, że za dużo piję? (śmiech). Najczęściej w marketach, małych sklepikach na drugim końcu miasta, czasami w innym mieście. Nie kupuję w sklepach na swoim osiedlu z oczywistych względów. Za bardzo opatrzyłaby się im moja twarz a wolę unikać głupich spojrzeń. – Dziękuję ci za rozmowę. AS
LeKtURA W ODCinKACH
MARCIN CZARNY
– DWA ODCIENIE KSIĘŻYCA PROLOG LOnDyn, eALinG BROADWAy Zamknęła oczy. Usłyszała jak wszedł i przekręcił klucz w zamku. Była pewna, że gdy zbliży się do niej, jej wnętrze wypełni wilgoć, zmieszana ze strachem, który podniecał ją, wywołując drżenie. Dlaczego ten facet tak bardzo na nią działał? Jego zapach unosił się już w całym pokoju, choć godzinę temu, w hotelowym pubie nie był tak wyraźny. Siedziała sama, jak zwykle, kiedy kończyła popołudniową zmianę. Zamawiała Martini z wisienką i zajmowała miejsce w ciemnym kącie przy wejściu, a potem przez cały wieczór obserwowała ludzi, wchodzących i opuszczających pub. Od razu można było zauważyć, kto jest stałym bywalcem, a kto dopiero od niedawna odwiedza ten przybytek. On był jednym z tych, którzy nie bywają w takich miejscach. Szykowny, przystojny brunet i całkowicie nie pasował do wystroju starego pubu w trzeciorzędnym hotelu. Rozejrzał się po lokalu i podszedł do jej stolika proponując swoje towarzystwo. Chwilę potem wręczył jej klucz do jednego z pokoi na piętrze i powiedział, by na niego czekała. Wiedziała, co się stanie. Już wcześniej odwiedzała pokoje w tym hotelu, ale nigdy, żaden mężczyzna nie wywarł na niej tak wielkiego wrażenia. Leżała teraz całkiem naga ukryta pod cienką pościelą, gotowa odkryć przed nim swój wstyd, skrywany często za maską pewności i uporządkowania, które stały się filarem jej istnienia. Tylko wtedy mogła kontrolować swoje życie, gdzie nie było już miejsca na miłość do mężczyzny. Piotr zostawił ją, gdy dowiedział się, że jest w trzecim miesiącu ciąży i od tamtej chwili przestała wierzyć w to uczucie. Czasami jedynie potrzebowała wyzwolić swój zwierzęcy instynkt, a nieplanowe przygody z przypadkowo poznanymi w pubie facetami, dawały jej upragniona satysfakcję i poczucie emocjonalnego bezpieczeństwa. Rozchyliła uda, gdy przysiadł z boku łóżka. Szarpnięciem zrzucił pościel na podłogę i z delikatnością jedwabiu, dotknął jej łydki. Przesunął dłoń w kierunku kolana i pocałował go na szczycie podkurczonej nogi. Chciała otworzyć oczy, ale pomyślała o Amelii. Dziewczynka miała dopiero trzy latka i była bardzo inteligentną małą osobą. Czasami zadziwiało ją, jak tam małe stworzenie, może wiedzieć tak wiele, o tak ogromnym świecie. Z pewnością oglądanie przez cały dzień Animal Planet, przyczyniło się do rozwoju intelektualnego jej córki. – Mamo, a wiesz, że słonie indyjskie rozmawiają ze sobą dźwiękami o bardzo niskiej częstotliwości i dlatego nie możemy ich usłyszeć?
– zapytała kiedyś przy stole podczas obiadu. „Jakim cudem dzieci zapamiętują tak trudne wyrazy, jak „częstotliwość”? I skąd do diabła wziął się jej ten indyjski słoń? Nie mogła powiedzieć zwyczajnie, słonie, tylko słonie indyjskie?” – pomyślała wtedy i zdała sobie sprawę, że jej córka wie coś, o czym ona nie ma pojęcia. – Oczywiście kochanie – odpowiedziała i zaśmiała się w duchu, a potem poczuła się zawstydzona, trochę ze względu na własną niewiedzę, ale większości przez to, że oszukała własną córkę, choć nie tak dawno obiecała sobie, że nigdy nie usłyszy kłamstwa z jej ust. Mężczyzna powędrował po wewnętrznej stronie uda i musnął palcem jej rozgrzane wnętrze. Nachylił się nad jej ciałem i spod poduszki wyciągnął czarną szarfę, którą zasłonił jej oczy. Nie zaprotestowała. Po chwili wyjął następne dwie i obwiązał nimi jej nadgarstki. – Co robisz? – zapytała z wyrazem przerażenia w głosie. – Nie lubisz być przywiązywana? – jego ton był prawdziwie ciepły i nieskazitelnie spokojny. – Jeżeli nie masz ochoty, to… – Zrób to – przerwała mu. Już sama myśl o skrępowaniu, spowodowała, że temperatura we wnętrzu jej ciała osiągała niedozwolony poziom, mimo, że wolała mieć kontrolę nad wszystkim, co robi. Tego właśnie najbardziej nie potrafiła zrozumieć. Gdy skończył, ręce i nogi miała przywiązane do metalowej ramy łóżka czarnymi wstążkami, a jej ciało ułożone było w kształcie litery „x”. Czuła się bezbronna i niecierpliwością wyczekiwała na dalszy ciąg wydarzeń. – Jesteś zjawiskowo piękną kobietą, wiesz? – powiedział. Uśmiechnęła się. Mężczyźni często obsypywali ją komplementami i nie wierzyła żadnemu z nich. Nigdy nie ufała ludziom, którzy nadmiernie obsypywali ją pochlebstwami. Dziwne, że znów pomyślała o Piotrze. On także był bardzo wylewny, dlatego się w nim zakochała i wyjechała do innego kraju. Dla niego zostawiła przyjaciół i wszystko, co kochała. Tak pochopnie i nierozsądnie. Była młoda, bez doświadczeń, potrzebowała, by ktoś się o nią zatroszczył, bo na pewnym etapie swego życia,
Marcin Czarny autor powieści „Po tej samej stronie samotności”, prawdziwe nazwisko to Marcin Łuczak. Urodzony w 1980 roku w Środzie Wielkopolskiej, koło Poznania. Ukończył Wyższą Szkołę Społeczno – Pedagogiczną w Warszawie. Od 2007 roku stał się mieszkańcem Bedford, miasta położonego na Wyspach Brytyjskich, gdzie pośród codziennych obowiązków, poświęcił się pasji pisania. Po trzech miesiącach ciężkiej pracy nad tekstem powstała pierwsza powieść, która przy pomocy Wydawnictwa Poligraf we wrześniu 2010 roku została opublikowana. Od tamtej pory powstało jeszcze jedno dzieło „Wszystko z miłości”, napisane wspólnie z Martyna Skrzypińską, a obecnie autor pracuje już nad swoją trzecią powieścią pod roboczym tytułem „Dwa odcienie księżyca”.
stała się rośliną, która jest szczególnie wrażliwa na zimny klimat i więdnie, gdy nie ma ciepła, albo pozostaje w cieniu. Pragnęła rozkwitać, wytwarzać silne korzenie, a w zamian otrzymała ból i płacz do poduszki. -Piękną i diabelsko seksowną – dodał mężczyzna i pocałował jej usta. I wtedy zrozumiała, że tego nie chce, że warta jest więcej. Marzyła, żeby ktoś ją kochał, śmiał się do niej o poranku, przynosił kawę do łóżka i budził się w nocy, kiedy ze słodkiego snu wyrwie ją jakiś koszmar, zamiast tego, zabrnęła w ślepy zaułek, z którego będzie ciężko się wydostać, jeśli nie pójdzie w inną stronę. – Rozwiąż mnie, zmieniłam zdanie – powiedziała. – Teraz jest już za późno, moja droga – odparł ciężkim tonem. – Karuzela ruszyła i nikt nie zdoła jej zatrzymać. – Rozwiąż mnie, powiedziałam! – krzyknęła i za chwilę poczułam, jak ciężka dłoń mężczyzny przekrzywia jej szczękę. Ogromny ból przeszył jej kości policzkowe i cała twarz zaczęła mocno pulsować. Nie potrafiła określić, w jakich okolicznościach się znalazła. Odnosiła wrażenie, że ta noc nie będzie należeć do najprzyjemniejszych w jej życiu. Czytała o podobnych sytuacjach w kryminalnych powieściach i wyobraźnia zaczęła działać. Była przerażona. „ Sama sobie na to zasłużyłam. Powinnam po pracy pójść od razu do domu, do córki. Ona nigdy nie zasypia wcześniej, zanim nie pocałuje jej na dobranoc” – pomyślała. – Jeśli będziesz grzeczna, to nic ci się nie stanie – ostrzegł ją. – Będziesz grzeczna? – zapytał, chwytając za jej krtań. – Będę – odpowiedziała, żeby nie ścisnął mocniej. Miała rację. Jest jedną z tych głupiutkich kobiet, które na pierwszym miejscu stają się ofiarami w kryminalnych powieściach jej ulubionych autorów. – Będziesz grzeczną dziewczynką i zrobisz wszystko, co ci każe, bo inaczej twoja córka nigdy więcej nie będzie miała okazji zobaczyć swojej mamy. Wzdrygnęła się. – Skąd wiesz, że mam córkę? Wypuść mnie natychmiast, bo zacznę krzyczeć – zaczęła się szarpać. – Bez wątpienia, moja droga, nie zaczniesz – stwierdził i chwyciwszy poduszkę, przycisnął do jej twarzy. Próbowała walczyć, ale im bardziej się ruszała, tym mocniej dociskał poduszkę. Po kilku minutach ciało pozbawione tlenu poddało się. Tej nocy córka Julii będzie musiała zasnąć bez pocałunku na dobranoc. www.pmagazyn.pl | 9
ATRAKCJE W PETERBOROUGH
Art in the Heart na Willow Festival O tym, że jedno z największych bezpłatnych wydarzeń muzycznych w Europie powraca w tym roku do Peterborough – wiedzą już chyba wszyscy. Willow Festival, bo o tej imprezie mowa, był pierwotnie organizowany w naszym mieście w latach w latach 1998 – 2003. Zyskał on niezwykłą rangę i popularność – liczba odwiedzających przekraczała 50,000. Następnie Festiwal zniknął z mapy muzyczno-kulturalnej miasta, aby w tym roku, po 9 wiosnach nieobecności, powrócić triumfalnie do Peterborough, z planowaną liczbą 120 zespołów, które zagrają dla nas na żywo. Zapraszamy w dniach 25 – 27 maja do Embankment. Willow Festival to jednak nie tylko muzyka. Po raz pierwszy znajdzie tam swoje miejsce Miasteczko Artystyczne (Art Village), koordynowane przez Dawn Birch-James – właścicielkę lokalnej firmy zajmującej się sztuką i antykami oraz kuratorkę grupy artystycznej Art in the Heart. Dawn skupiła wokół siebie, szczególnie na potrzeby Festiwalu, wspaniały wachlarz lokalnych artystów i rzemieślników, którzy cechują się niezwykłą pasją oraz dużym lokalnym (a czasem nawet krajowym) dorobkiem. Zademonstrują oni swoją pracę, a nawet zaproszą odwiedzających Festiwal do udziału w sztuce. Ulubieniec wszystkich, Tony Nero, malarz o sławie lokalnej i krajowej, który miał swoje wystawy na całym świecie, zaprezentuje na Festiwalu swoją słynną kolekcję Black Heros (skatalogowaną w National Portrait Gallery). Dołączy do niego dwójka ekscytujących i ambitnych artystów, którzy przebojem wzięli lokalną scenę artystyczną. Jarosław
10 | www.pmagazyn.pl
Sokół, malarz abstrakcyjny, zaprosi gości do eksperymentowania ze sztuką. Charron Pugsley-Hill pokaże swoje inspiracje naturą i dziką przyrodą. Jej bliska koleżanka, Faye Gagel-Panchal, która uwielbia design i kolory Wschodu, zaprosi do własnoręcznego
wytwarzania naszyjników czy pudełek na biżuterię. Miasteczko Artystyczne, jak widać, zaoferuje nam sztukę od koloru do wyboru. Caroline Crisby, założycielka Cavell Centre Art Gallery i promotorka terapii przez sztukę
dla osób mających problemy ze zdrowiem psychicznym, zademonstruje tradycyjną technikę filcowania. Mahemuda Arsalani od ośmiu lat zajmuje się mozaiką, używając szkła, płytek ceramicznych i znalezionych przedmiotów – produkuje akcesoria ogrodowe i domowe. Na Festiwalu zaprosi wszystkich do stworzenia swojej własnej mozaiki. „Handmade of Peterborough” jest projektem Emily Henderson, lokalnej dziennikarki i artystki, który również zagości na Festiwalu. Archives Crafts zademonstrują sztukę robioną w metalu, Pewter Art zaprosi do eksperymentowania z tzw. hammer texturing, pojawi się także Yarnbomb czyli ekstremalne dziergane grafitti – to trzeba zobaczyć! Przypomnijmy – Willow Festival rozpoczyna się w piątek, 25 maja o godzinie 17.00 na Embankment i kontynuuje przez sobotę i niedzielę, 26. i 27. maja. Więcej informacji znajdziecie na stronie www. thewillowfestival.co.uk. Miasteczko Artystyczne obecne będzie na Festiwalu tylko w sobotę i niedzielę – informacji szukajcie także na Facebooku na stronie Art in the Heart.
AtRAKCJe W PeteRBOROUGH
POLSKI AKCENT Na Festiwalu, jak już wspominaliśmy, obecny będzie również nasz malarz abstrakcyjny Jarosław Jacek Sokół. Ci, którzy mieli okazję obcować z jego sztuką wiedzą, że jest wyjątkowa. Pozostałe osoby zapraszamy do Miasteczka Artystycznego, aby mogły się przekonać na własne oczy. Kilka informacji o Jacku, które pochodzą z jego strony internetowej: Jarosław Jacek Sokół urodził się 1964 roku w miejscowości Łuków na Podlasiu w Polsce. Ukończył studia ogrodnicze na Akademii Rolniczej w Lublinie. Po studiach pracował w wielu firmach handlowych. Przez dwadzieścia lat współpracował z firmą Ogrody Joanna Link – towarzysząc w projektowaniu i zakładaniu ogrodów. Współpraca z Maćkiem Linkiem była dla niego zawsze dużym przeżyciem, gdyż kreowanie ogrodów to wielka odpowiedzialność i piękne przeżycie estetyczne. Jarosław Sokół maluje głównie farbami akrylowymi a pierwsze obrazy powstały w 2005 roku. Do tej pory obrazy znalazły swoje miejsce na ścianach w jego domu. Jest to malarstwo abstrakcyjne, jednak niektóre obrazy są inspirowane
ZOSTAŃ WOLONTARIUSZEM FESTIWALU Powrót Willow Festival do naszego miasta nie byłby możliwy, gdyby nie wsparcie urzędu miejskiego, lokalnych biznesów, ale przede wszystkim – nas samych – mieszkańców Peterborough. Willow Festival potrzebuje nas ponownie, tym razem w roli wolontariuszy. Organizatorzy imprezy poszukują aż 330 wolontariuszy do pracy przed, w trakcie i po zakończeniu trwającego trzy dni wydarzenia. Będzie bardzo dużo do zrobienia – ktoś musi
zachodami słońca lub widokami plaż nadmorskich. Obrazy Jarosława Sokoła są solidnie zabezpieczone błyszczącym varniszem. Obrazy są gotowe do powieszenia na ścianie. Wszystkie obrazy są podpisane i są oryginałami. Przypomnijmy, że nasz artysta ma za sobą niezwykle udany debiut artystyczny w kawiarnio-galerii Andronicas, gdzie do 31 marca wystawiał swoje obrazy. Otwarcie wystawy uświetniła swoją obecnością burmistrz miasta Peterborough. Teraz czas na kolejne inicjatywy, o których będziemy Was oczywiście na bieżąco informować.
opiekować się sekcją VIP, pomagać przy scenie, udzielać informacji w specjalnie wyznaczonych punktach czy też zająć się śmieciami i odpadkami, pozostawionymi przez gości Festiwalu. Potrzebni są stewardzi, osoby do pracy przy banerach i oznaczeniach czy kobiety i mężczyźni posiadający certyfikat ukończenia kursu pierwszej pomocy. Organizatorzy przewidzieli także kilka miejsc dla osób, które zechcą pracować nad wydarzeniem od tzw. kuchni. Zainteresowane osoby powinny zgłaszać się na adres info@willowfestival.org.uk lub zajrzeć na stronę www.peterborough.gov.uk, aby uzyskać dodatkowe informacje.
PEREŁKA PETERBOROUGH Nie, nie chodzi nam o Katedrę, która perełką naszego miasta jest niezaprzeczalnie – tylko o zabytek noszący nazwę Longthorpe Tower, kolejną wspaniałą atrakcję Peterborough. Zanim ją Wam przedstawimy (bo pewnie większość z nas wie o niej niewiele), szybko wytłumaczymy, dlaczego o Longthorpe Tower wspominamy właśnie teraz. A mianowicie, średniowieczna wieża uchyli swoje wrota przed zwiedzającymi w czasie weekendu wielkanocnego, od soboty 7 kwietnia do poniedziałku, 9 kwietnia, w godzinach 10.00 – 16.00 (ostatnie wejście o 15.30). Wstęp kosztować będzie £3 dla dorosłych i £2 dla dzieci. Na zwiedzających czeka rozrywka rodem ze średniowiecza! Dlaczego warto odwiedzić Longthorpe Tower? To czternastowieczny, 3piętrowy zabytek, usytuowany w wiosce Longthorpe, który słynie ze swoich wspaniale zachowanych fresków i malowideł ściennych. Wybudował ją Robert Thorpe. Jest zabytkiem klasy I. Wspomniane freski zostały wykonane w okolicach roku 1330. Przedstawiają one sceny religijne, świeckie i motywy o wydźwięku moralnym – wykonanie jest opisywane jako bardzo dobre jak na sztukę prowincjonalną. Freski zostały zamalowane w czasach reformacyjnych. Odkryto je dopiero w 1940 roku. Wieża została uznana za jeden ze stu najważniejszych zabytków w kraju i opisana w książce „100 miejsc, które czynią Brytanię”. Książkę zredagował dr David Musgrove z BBC History Magazine, który zwrócił się z prośbą do 100 historyków, aby nominowali najbardziej znaczące w ich mniemaniu miejsca. Jedynym wymaganiem, stawianym przed miejscami, była ich dostępność dla ogółu zwiedzających. Nasza wieża znalazła się
w znamienitym gronie, wśród choćby Canterbury Cathedral i Westminster Abbey. Opisano ją jako bardzo niepozorną z zewnątrz – w środku posiadającą jednak najważniejsze przykłady czternastowiecznego malarstwa w północnej Europie. Budynek należy do English Heritage, jest natomiast zarządzany przez Vivacity. Longthorpe Tower mieści się przy Thorpe Road, Peterborough, Cambridgeshire, PE3 6LU.
www.pmagazyn.pl | 11
finAnse
Odzyskiwanie nadpłaconych ubezpieczeń Kilka lat temu dość popularną praktyką stosowaną przez banki było sprzedawanie pożyczek wraz z ubezpieczeniami. Klientom mówiono, że taka opcja jest najrozsądniejsza, niejednokrotnie przedstawiano sprawę tak, aby wyglądało, że pożyczki bez ubezpieczenia wziąć się nie da. Doczepianie jednego produktu do drugiego i takie manipulowanie klientem, aby nabył oba, to po angielsku „mis-selling”. W tym przypadku głównym produktem była pożyczka wraz z odsetkami, a produktem dodatkowym ubezpieczenie tejże pożyczki. Banki dodatkowo zarabiały na pożyczaniu pieniędzy na takie ubezpieczenia. Mało który klient płacił je z góry biorąc pożyczkę, więc bank dodawał kwotę ubezpieczenia do pożyczki i dopiero na tej podstawie naliczał odsetki. Niech posłuży przykład: kwota pożyczki to 1000 funtów. Roczne oprocentowanie to 17%, więc po roku do oddania jest 1170 funtów. Gdy doda się do pożyczki ubezpieczenie, czyli z reguły 1/3 wartości kredytu, powstaje 1300 funtów. Dopiero do tej kwoty doliczane są procenty. Po roku bankowi należy się nie 170 funtów odsetek a £521. Po jednym tylko roku ubezpieczonego kredytu klient nadpłacał £350 za każdy pożyczony £1000. W przypadku kredytów większych i na dłuższe okresy, kwoty nadpłacone idą w tysiące funtów. W maju 2010 dobiegł końca długotrwały proces pomiędzy organizacjami konsumenckimi a bankami. Werdyktem Sądu Najwyższego uznano sposób
sprzedawania ubezpieczeń spłat (PPI- Payment Protection Insurance) za niezgodny z zasadami i nakazano bankom wypłatę klientom nadpłaconych ubezpieczeń. Przesadnym optymizmem byłoby sądzić, że banki ze skruchą skontaktują się z każdym klientem, nawet podejmą trud znalezienia go, jeśli zmienił adres, i dobrowolnie oddadzą całe wyłudzone ubezpieczenie wraz z odsetkami. To w interesie klienta leży dochodzenie roszczeń. Może on brnąć przez papierowy gąszcz podań i odwołań sam, bądź też zlecić reprezentowanie go wyspecjalizowanej firmie, jakich powstało ostatnimi czasy wiele. Firmy takie specjalizują się w tzw. claim management, czyli zarządzaniu roszczeniami. Zbierają one wywiad od klienta, ustalają okoliczności doczepienia ubezpieczenia do pożyczki a następnie kontaktują się z bankiem. Firma pobiera prowizję za swoje usługi, co zazwyczaj oscyluje w granicach 20-30% kwoty zwrotu. Większość takich pośredników działa na zasadzie „no win-no fee”, czyli nie pobierają opłat, dopóki bank nie zwróci należności klientowi. Jeśli zwrot nie dojdzie do skutku to firma ponosi całkowity koszt związany z zaangażowaniem czasu na korespondencję, klient nie płaci nic. Wiarygodna placówka powinna być zarejestrowana w FSA (Financial Service Authority – Nadzór Usług Finansowych). Można to sprawdzić na witrynie FSA. Szacuje się, że do wypłacenia pozostało nadal jeszcze ok. 4.5 miliarda funtów. Jeśli braliście pożyczkę w Anglii to kawałek tego tortu może być Wasz.
MINIMALNA PŁACA Jak okazało się pod koniec zeszłego miesiąca – od października 2012 wzrośnie minimalna stawka krajowa wynagrodzenia (National Minimum Wage). Podwyżka dotyczyć będzie praktykantów zawodowych oraz pracowników, którzy mają więcej niż 20 lat. Stawki, które zaczną obowiązywać, są następujące: £6.19 za godzinę dla pracowników w wieku 21 lat i powyżej – wzrost o 11p £2.65 za godzinę dla praktykantów zawodowych – wzrost 5p £4.98 za godzinę dla osób w wieku 18-20 lat – bez zmiany £3.68 za godzinę dla osób do 18 roku życia – bez zmiany Jeśli potrzebujecie pomocy lub informacji o NMW – National Minimum Wage, to możecie zadzwonić pod numer 0800 917 2368. To infolinia, która zapewnia pomoc i poradę w sprawach prawa zatrudnienia regulowanego przez rząd. Oprócz informacji o NMW, możecie się tutaj zwrócić z kwestiami pracy dla agencji zatrudnienia czy łamaniem zakazu 48-godzinnej 12 | www.pmagazyn.pl
pracy. Infolinia dostępna jest w ponad 100 językach – fundują ją źródła sądowe. Pamiętajmy, że większość pracowników jest upoważniona do otrzymywania zapłaty według minimalnej stawki krajowej. Jeśli uważacie, że należycie do tej grupy, a Wasze wypłaty liczone są inaczej, skontaktujcie się ze swoim pracodawcą lub Pay and Work Rights Helpline.
MS
BeDfORD
MisZ MAsZ
ZRÓB TO SAM
nORtHAMPtOn
LUtOn
Jeśli lubisz ozdoby biżuteryjne, chcesz pięknie wyglądać na wiosnę, a w sklepach nie możesz dostać tego, czego szukasz, pozostaje jedno wyjście – zrobić sobie biżuterię własnoręcznie. A jeśli nie wiecie, od czego zacząć, zapraszamy Was serdecznie do Art & Centre Gallery (Howard St, Bedford), 14 kwietnia, w godzinach 10.00 – 16.00 na bezpłatne warsztaty. To właśnie na nich doświadczony instruktor pokaże Wam, jak zrobić oszałamiające ozdoby. Telefon: 01234 344784. Wstęp bezpłatny.
NOWY SEZON W MUZEUM
Muzeum opowiada historię Johna Bunyana (1628 -1688), autora i kaznodziei. Goście placówki mają szansę przebycia drogi przez życie bohatera i czasy, w których żył on sam. Dowiedzą się, dlaczego Bunyan stał się jednym z najpopularniejszych chrześcijańskich pisarzy, który stworzył słynny „The Pilgrim’s Progress”, przetłumaczony na 200 języków. Muzeum zaprezentuje także zachowane przedmioty użytku codziennego, które należały do Bunyana i jego rodziny. Muzeum zwiedzać można do końca października, od wtorku do soboty, od 11.00 do 16.00 (ostatnie wejście 15.45). Wstęp jest wolny. John Bunyan Museum, Bunyan Meeting, Mill Street, Bedfordshire MK40 3EU. Strona internetowa: www.bunyanmeeting.co.uk
FESTIWAL ŚWIĘTEGO JERZEGO Przyjdź do Ashcroft Arms (Ashcroft Road, Luton LU2 9AE), by celebrować święto na cześć św. Jerzego! Ashcroft Arms organizuje specjalny festiwal 21 kwietnia od 12.00 do późnych godzin, który zapowiada się na największe tego typu wydarzenie w mieście. Atrakcji będzie mnóstwo; muzyka na żywo, gry czy konkurs na najlepszy strój. O pysznym jedzeniu nawet nie wspominając. Wstęp jest bezpłatny. Legenda o św. Jerzym opowiada o smoku – zrobił on swoje gniazdo na źródle, którego woda zaopatrywała miasto „Silene” W konsekwencji, mieszkańcy musieli wypędzać smoka z jego gniazda, na czas, gdy nabierali wodę. Każdego dnia oferowali smokowi owcę, a jeśli jej nie znaleźli, musieli oddać zamiast jej jedną z dziewczyn. Ofi ara była wybierana przez losowanie. Pewnego razu losowanie wskazało księżniczkę. Monarcha żebrał o jej życie, jednak bez rezultatu. Miała zostać ofi arowana smokowi, lecz na jego drodze pojawił się święty Jerzy. Stanął twarzą w twarz ze smokiem, obronił się znakiem krzyża, pokonał go i uratował księżniczkę. Wdzięczne miasto porzuciło pogaństwo i przeszło na chrześcijaństwo.
Nieprzypadkowo powyższa nazwa z czymś Wam się kojarzy... zapraszamy na występ tzw. tribute band, która gra muzykę i składa hołd słynnemu zespołowi Pink Floyd. Na rynku jest wiele podobnych tribute bands – Think Floyd jest natomiast uważana za najlepszą. W Bedford zaprezentuje swój najnowszy show specjalnie na 40. rocznicę LIVE AT POMPEII. Zapraszamy do Corn Exchange, w piątek, 20 kwietnia, o godzinie 20.00
Zapraszamy do Rushmere Country Park. Pracownicy parku przygotowali specjalne wydarzenie, podczas którego, za pomocą teleskopów i lornetek będzie można zobaczyć czaple, przebywające na terenie ośrodka. Piękny widok z platformy do obserwowania – gwarantowany. Dodatkowo, będzie można dowiedzieć się nieco więcej na temat ptaków. Wstęp jest bezpłatny. Teleskopy są czynne w każdy weekend od 11.00 do 14.00. Park zaprasza gości w dniach 15, 21, 22, 28, 29 kwietnia oraz w maju. Rushmere Country Park, Linslade Road, Heath & Reach Bedfordshire LU7 0EB, www.greensandtrust.org
Dzień otwarty oraz specjalne warsztaty dotyczące gry na perkusji zostały zaplanowane na czas wielkanocny przez Big Noise Studios w Northampton. Koniecznie dokonajcie rezerwacji, bo miejsca będą się rozchodzić się jak ciepłe bułeczki! Do studia przyjedzie pewna uznana w środowisku osoba, która ma czterdziestoletnie doświadczenie w zawodzie. Podzieli się swoją wiedzą teoretycznie i praktycznie. Zresztą, zobaczcie sami, co potrafi – odwiedźcie You Tube na kanale Mart22222. Warsztaty zagoszczą w Big Noise Studios (12 Gregory Street, Northampton NN1 1TA) od 1 do 15 kwietnia. Więcej informacji pod numerem 01604 241985.
O dobrodziejstwach, płynących z uprawiania kung fu, można byłoby mówić godzinami. O tym, że to trening nie tylko dla ciała, ale też i dla ducha, że uczy dyscypliny i kształtuje kręgosłup moralny. Może warto na zajecia kung fu wysłać nasze najmłodsze pociechy, aby tych wszystkich dobrych zasad mogły nauczyć się jak najszybciej? Nadarza sie ku temu okazja. 10 kwietnia, w godzinach 19.00 – 20.00, zapraszamy na WhirlWind Fist Kung Fu: sesje kung fu dla juniorów. Więcej informacji odnajdziecie na stronie organizatora treningu: www.whirlwindfistkungfu.co.uk
THINK FLOYD
FESTIWAL CZAPLI
PERKUSJA CZEKA!
14 | www.pmagazyn.pl
TRENUJ KUNG FU
OWIECZKI W MEAD OPEN FARM Cudowne owieczki powracają na farmę w okresie świątecznym. Odwiedźcie je i pomóżcie w ich karmieniu mlekiem z butelki! Zapewniamy, że będzie to niezapomniany moment dla wszystkich! Zapraszamy na farmę (Stanbridge Road, Billington, Bedfordshire, LU7 9JH), która jest otwarta codziennie od godziny 10.00. Ostatnie wejście o 17.30. Zapraszamy na stronę internetową, która podaje ceny biletów: www.meadopenfarm. co.uk. Spotkania z owieczkami trwać będą do 15 kwietnia.
CHÓR ŚPIEWA
London Welsch Male Choir przybywa do Luton! A dokładniej do COGIC Centre przy 127 Dunstable Road Luton LU1 1BW. W dniu 28 kwietnia, od godziny 19.00, rozpocznie sie tam koncert uznanych muzyków. A wszystko ma wymiar charytatywny, ponieważ dochód z wystąpienia przeznaczony zostanie na Church of god in Christ i Keech Hospice Care for Adults and Children. Bilety są do zamówienia pod numerami telefonów: 01582 87 70 70 lub 01582 50 72 85. Zapotrzebowanie na wejściówki można także zgłosić mailowo: tickets@choirconcert.co.uk.
HISTORIE ŚWIATA – ŚWIAT U TWOICH STÓP Taką właśnie nazwę nosi wystawa w Muzeum, pokazująca... buty i kultury z całego świata. Ciekawe opowieści i fantastyczne eksponaty – tego na pewno możemy się spodziewać. Będziecie zaskoczeni, jakim wdzięcznym i interesującym tematem jest obuwie. Wystawa wchodzi w skład programu National Stories of the World Londyńskiej Olimpiady Kulturalnej 2012. Wstęp jest bezpłatny. Wystawa potrwa do 1 maja. Northampton Museum & Art Gallery (Northamptonshire NN1 1DP).
MisZ MAsZ
SZUKAMY JAJEK
JAZZ NA ŻYWO
MiLtOn Keynes
To już dziewiąta edycja „ Jazz In The Church” w Gayton. Koncerty te są promowane przez Gayton Church Heritage Trust i The Gayton Jazz Appreciation Society, aby zebrać pieniądze na modernizację i utrzymanie kościoła oraz na promocje jazzu. Zagrają uznani w UK muzycy David Newton, Andy Cleyndert, Steve Brown i Martin Shaw – jeśli ich jeszcze nie znacie – koniecznie wybierzcie się na koncert. W piątek, 20 kwietnia, bar otwiera się o 18.45, a muzyka pojawi się około 19.45 i potrwa do 22.30. parking dostępny. Bilety w cenie £12. The Church of St. Mary the Virgin, Gayton, Northants. Northamptonshire NN7 3HE
FROSTS CELEBRUJE WIELKANOC
Na poszukiwania wyruszamy w niedzielę, 8 kwietnia, do Brampton Heath Golf Centre. To będzie wspaniały dzień dla całej rodziny, połączony z malowaniem twarzy, dmuchanym zamkiem, dekoracją ciastek dla dzieci, zabawami i mnóstwem innych atrakcji. Zapraszamy! Sandy Lane, Church Brampton, Northamptonshire NN6 8AX. Więcej informacji pod numerem telefonu 01604 84 39 39 (opcja 2).
NASZE SPORTOWE ŻYCIE
PIĘKNA I BESTIA Któż z nas nie zna tej historii? Piękny książę zostaje za karę zmieniony brzydką bestię. Tylko prawdziwa miłość będzie w stanie cofnąć zaklęcie. Tylko kto pokocha takiego potwora? Pewnego dnia przybywa młoda i piękna kobieta, która będzie mieszkać z bestią, ale pomimo jego starań – nie jest w stanie go pokochać i traktuje go tylko po przyjacielsku. Jak zakończy się ta opowieść?
PeteRBOROUGH
I zaprasza na świętowanie przede wszystkim dzieci, które otrzymają szansę udekorowania specjalnych jajek 3D, które potem będą mogły zabrać ze sobą do domu za jedyne £2.99 od osoby. Dla każdego malucha (większego lub mniejszego) przygotowany zostanie sok i przekąski wielkanocne. A jeśli tego byłoby mało, nowi świąteczni rezydenci Frosts – czyli kurczaczki i miniaturkowe świnki są gotowe do zabawy. Dwie ze świnek zostaną na stałe we Frosts i będą potrzebowały pomocy dzieci z Milton Keynes w wymyśleniu i nadaniu im imion. Frosts zaprasza 2, 7, 9 i 13 kwietnia, w godzinach 10.00 – 16.00. Wstęp £2.99. Woburn Sands, Newport Road, Woburn Sands, MK17 8UE, www.frostsgardencentres.co.uk
CRICKET FACTORY Jeśli krykiet jest dla Was wciąż czarną magią – to przyszedł czas na oswojenie tematu. Stowarzyszenie Huntington Cricket przyjeżdża ze specjalną wizytą do Peterborough, aby poćwiczyć ze wszystkimi chętnymi rzucanie, łapanie i inne triki piłeczką. Na ten unikatową zabawę może przyjść każdy, bez względu na wiek. Wszystko rozegra się na St. John’s Square, 11 kwietnia, między 10.00 a 16.00. Zabawę poprowadzą wykwalifi kowani trenerzy. Więcej informacji na www.huntingdonshirecricket.com.
Ta niezwykła wystawa, zainspirowana zbliżającymi sie igrzyskami olimpijskimi, pokazuje sportowe życie Milton Keynes. To ukłon w stronę pasji zawodników, ich dokonań i historii. Zdjęcia, eksponaty, puchary i trofea, m.in. te zdobyte przez MK Dons – to tylko nieliczne z rzeczy, które można będzie zobaczyć. Wstęp jest bezpłatny, codziennie, od rana do wieczora. Zapraszamy do stadiummk, DoubleTree by Hilton Milton Keynes, Pitchside Bar, Second Floor, Stadium Way West, Milton Keynes, MK1 1ST. Strona internetowa: www.milton-keynes.gov. uk/heritage. Wystawa trwa do 30 kwietnia.
To pokaże nam już Northern Ballet w Milton Keynes Theatre, w dniach 17-21 kwietnia. Zapraszamy!
MARATON MK
Milton Keynes jest wprost stworzone do takiego typu wydarzeń! Nie ma lepszego miejsca na maraton. Miasto dysponuje 4,500 akrami terenów zielonych, parków, wolnej zielonej przestrzeni. Maraton będzie odbywał się na zamkniętych drogach i trasach rowerowych. Meta biegu to stadiummk. To będzie wyścig, który na pewno się zapamięta – między innymi dzięki towarzyszącym atrakcjom. Przyjdźcie i zobaczcie sami. Zapraszamy już 29 kwietnia.
DOMY NA KÓŁKACH
To coś wielkiego! A tak właściwie największy w UK pokaz samochodów kempingowych i z częścią mieszkalną. Trzystu wystawiających przyjedzie swoimi domami na kółkach do Peterborough (East of England Showground) w czasie weekendu 27-29 kwietnia. Przy okazji show, zaprezentowane zostaną nowe modele samochodów. Na zwiedzających czeka także wystawa nowych i używanych motorhomes z Brytanii, Europy i Ameryki. Start imprezy w każdym z jej trzech dni trwania to 9.30. Show kończy się w piątek i sobotę o 17.00 i w niedzielę o 16.30.
O PERKINSIE INACZEJ Rita McKenzie, wypowie się na temat naszej rodzimej fi rmy Perkins przed Peterborough & District Family History Society. Będzie to również opowieść ilustrowana pokazem slajdów. Potraktuje ona o więcej niż stu latach historii budynków fi rmy i pracowników. Zapraszamy na ten ciekawy wykład do Westgate Church Hall, 4 kwietnia, od godziny 19.30. Wszyscy są mile widziani – na miejscu dostępny będzie punkt informacyjny.
WITH THIS RING... Zapraszamy Was na kolejny z serii ślubny show. Tym razem będzie on wyjątkowy, albowiem w scenerii Katedry w Peterborough (Beckets Chapel). I przypada w bardzo dobrym czasie, bo właśnie zaczyna się sezon ślubny. Wydarzenie zostanie zorganizowane przez With This Ring. To szansa na spotkanie się z grupą profesjonalistów, którzy zaoferują nam inspirujące pomysły i porady na różne tematy, od odzieży ślubnej po torty weselne. Show jest bezpłatne, przyjść może każdy. Zapraszamy w niedzielę, 22 kwietnia, w godzinach 11.00 – 16.00.
www.pmagazyn.pl | 15
teMAt MiesiąCA
BO BĘDZie JesZCZe LePieJ... Tą historią żyło i nadal żyje nie tylko całe Northampton. Nieznani sprawcy dokonali w styczniu tego roku podpalenia sklepu polskiego Bestpol Delicatessen przy Barrack Road. Sprawą zajęła się policja. Obiekt w międzyczasie został wyremontowany w błyskawicznym tempie. Po sześciu tygodniach sprawcy zaatakowali ponownie, po raz kolejny niszcząc sklep. Brzmi niewiarygodnie? Zapewniamy, że to opowieść prawdziwa. W kilka tygodni po drugim ataku na delikatesy, rozmawiamy z ich właścicielem – panem Sławomirem Mordonem – o tym, co obecnie dzieje się ze sprawą.
PMagazyn: Witam serdecznie, cieszę się, że znalazłeś dla mnie czas. Sławomir Mordon: Witam. PM: Zacznijmy od samego początku... Co skłoniło cię do otwarcia sklepu w Northampton? SM: Mieszkałem tutaj, znałem to miasto. Sklep chciałem otworzyć już pięć, sześć lat temu, ale w międzyczasie powstały inne polskie sklepy, zatem zrezygnowałem z tego pomysłu. Swój pierwszy sklep otworzyłem cztery i pół roku temu w Wellingborough, bo tam rynek z polskimi produktami był totalnie dziewiczy. Po jakimś czasie zauważyłem, że w Northampton brakuje dobrego sklepu z dobrymi cenami i poczułem, że to jest miejsce na kolejny punkt. PM: Czy miałeś jakieś problemy ze znalezieniem lokalu? SM: Nie miałem żadnych problemów. Znalazłem dobry lokal pod względem lokalizacji i miejsc parkingowych. Wiedziałem, że to jest to, czego szukam, więc go wynająłem. PM: Twój sklep został spalony dwukrotnie w przeciągu sześciu tygodni. Czy zanim podpalono go po raz pierwszy, były jakieś przesłanki mogące świadczyć o tym, że ktoś ci źle życzy? Mam na myśli pogróżki czy inne sygnały mówiące o tym, że jest ktoś, komu nie pasuje, że twój sklep bardzo dobrze prosperuje? SM: Nie, nie było żadnych prób zastraszeń, ostrzeżeń czy pogróżek. PM: Jak się dowiedziałeś o pierwszym podpaleniu? SM: Gdy mój sklep płonął po raz pierwszy, byłem z żoną na porodówce, rodził mi się syn. Po niemal nieprzespanej nocy i powrocie do domu, rankiem do moich drzwi zapukała policja z informacją, że spalono
16 | www.pmagazyn.pl
sklep. Taka spora burza emocjonalna po radosnych narodzinach mojego syna. PM: Wiem, że dosyć szybko podniosłeś się po tym ciosie i stanąłeś do odbudowania swojego dorobku. SM: Po pierwszym podpaleniu trochę się poddałem, ale wiedziałem, że nie mogę się załamać. Mój kolega z Polski, który ma firmę developerską i znajomości w firmach budowlanych, wysłał mi pięciu ludzi, którzy w tydzień uporali się z robotą i udało się odbudować spaloną część sklepu. Wykończyliśmy też wnętrze i naprawiliśmy dach. Wprawdzie to leżało w gestii właściciela budynku, ale żeby było szybciej – sami to zrobiliśmy na mój koszt. Kupiłem nowy sprzęt, lodówki, kasy. Po dwóch tygodniach sklep był gotowy do otwarcia. PM: A co stało z towarem? Uległ spaleniu? SM: Towar częściowo się spalił. To, co pozostało, nie nadawało się do sprzedaży ze względu na to, że było przesiąknięte zapachem spalenizny. PM: Jakie były działania policji? SM: Policja nic nie zrobiła. Nie wzięli nawet nagrań z kamer z sąsiedniego sklepu. Sam osobiście zdobyłem i zabezpieczyłem te nagrania i dopiero po drugim podpaleniu przekazałem je policji, bo wtedy uznali, że trzeba kogoś szukać. Także całe szczęście, że udało mi się zdobyć te nagrania, bo po takim czasie prawdopodobnie już by ich nie było. PM: Czy sprawę pierwszego podpalenia policja łączy z tym drugim? SM: Połączono dwa śledztwa, doszły jeszcze jakieś inne podpalenia w innym mieście. Policja ma poszlaki,
odciski palców, ślady DNA, ale żadnych konkretnych podejrzanych. PM: Jaki był odstęp między podpaleniami? SM: Tak jak mówiłem, sklep otworzyłem ponownie po dwóch tygodniach od pierwszego podpalenia. Był otwarty cztery tygodnie i miało miejsce drugie podpalenie. PM: Taki sam mechanizm sprawców? SM: Przy pierwszym podpaleniu sklep nie był prawie w ogóle zabezpieczony. Nie spodziewałem się, że coś takiego może w ogóle mieć miejsce, więc nie miałem nawet alarmu. Sprawcy weszli sobie do sklepu i chodzili po nim około czterdzieści minut, zanim go podpalili. Po remoncie założyłem alarm, rolety antywłamaniowe z przodu i tyłu sklepu. Sklep został solidnie zabezpieczony i nie było do niego w zasadzie żadnego wejścia. PM: Jak więc udało się go podpalić? SM: Tym razem to nie było podpalenie, tylko spowodowanie eksplozji, a sprawcy nie weszli do sklepu. Wlali przez dach łatwopalną substancję. Na nagraniach widać, jak z sufitu leci jakaś ciecz. Następnie ją podpalili i wrzucili coś, co spowodowało wybuch. Był on na tyle silny, że dach wyleciał w powietrze, zawaliła się jedna ze ścian, przednia witryna wyleciała na ulicę wraz z metalową roletą antywłamaniową. PM: Byli jacyś świadkowie? SM: Niestety nie. Nikt nic nie widział. Nie było żadnych nagrań z kamer na zewnątrz. Sprawcy przeszli po dachu sąsiadującej restauracji i dostali
teMAt MiesiąCA
się na dach mojego sklepu. Policja ma nagrania, na których niestety nic nie widać. PM: Masz jakieś podejrzenia, kto mógł to zrobić? SM: Ja mam pewne podejrzenia. Konkurencji w całym Northampton jest sporo, łącznie z sześć czy siedem sklepów, także grono jest dosyć wąskie. Przypuszczam, kto mógłby mieć środki i możliwości, żeby to zaplanować i wykonać. Tego nie zrobiła jakaś pięćdziesięcioletnia Pani M., która sobie prowadzi sklepik, tylko ktoś kto ma odpowiednie znajomości i uważa się za gangstera. Ujmę to w taki sposób: domyślam się, kto mógł dokonać przestępstwa, ale za same domysły nie można nikogo wysłać do więzienia. Policja jest od tego, żeby zawęzić grono podejrzanych i dobrze się im przyjrzeć. Przekazałem służbom swoje podejrzenia i od nich zależy, co z tym zrobią. Ja ze swojej strony uczynię wszystko, co w mojej mocy, aby złapać sprawców. Wyznaczyłem 20 tysięcy funtów nagrody za pomoc w ujęciu przestępców. Jeśli to nie pomoże, wynajmę prywatną firmę detektywistyczną. Ja muszę się czuć bezpieczny. Nie może być tak, że bandyci chodzą wolni po świecie i korzystają – a uczciwi ludzie tracą. PM: Jak wysokie były straty po obu tych podpaleniach? SM: Do tej pory nie jest to oszacowane. Za pierwsze podpalenie nie dostałem nawet jeszcze odszkodowania. Są tacy, którzy myślą, że podpalenie było celowe. Ja natomiast nie wiem, jaki miałbym mieć w tym interes. W internecie pełno jest takich domysłów, z czego połowa piszących nawet nigdy nie była w Northampton. Ludzie mają bujną wyobraźnię
i szukają sensacji, więc siedzą i piszą takie głupoty, nie zdając sobie sprawy z tego, ile człowiek zjadł przez to wszystko nerwów. Ludzie, którzy są mieszkańcami Northampton wiedzą, jaką renomą i powodzeniem cieszył się mój sklep i ja naprawdę nie miałbym żadnego interesu w tym, aby go spalić. PM: Mówisz, że twój sklep cieszył się dużym powodzeniem. Dobrze prosperował? SM: Bardzo dobrze. Miałem duży asortyment towarów w dobrej cenie. Ludzie przyjeżdżali na zakupy, mieli pod sklepem miejsca parkingowe i w moim sklepie mogli kupić wszystko, czego potrzebowali. Nie musieli jeździć po całym Northampton w poszukiwaniu danego produktu. PM: Jakie są Twoje plany na przyszłość? SM: Moje plany na przyszłość zweryfikowało życie. Przed podpaleniem miałem otworzyć kolejny sklep w Kettering i pewnie dziś byłby już otwarty, ale sam widzisz, trochę się to opóźniło. Tak czy owak nieodwołalnie otwieram tam sklep. W międzyczasie, tutaj wciąż toczy się postępowanie ubezpieczyciela, które pewnie trochę potrwa. Moja inicjatywa w Kettering sprawi, że przynajmniej będę miał jakąś pracę, jakieś zajęcie i nie będę miał czasu na myślenie o tym, co się stało. PM: Masz jeszcze jakieś plany związane z Northampton? SM: Oczywiście. Otworzę sklep z jeszcze większym asortymentem, super promocjami i o wyższym standardzie niż ten, co był. Było bardzo dobrze – a będzie jeszcze lepiej. PM: Czy nie obawiasz się, że historia powtórzy się po raz trzeci? SM: Tego nie wiadomo – tym razem zabezpieczę się jeszcze lepiej. Przede wszystkim dołożę wszelkich starań, aby policja złapała sprawców. Jak już trafią za kratki, nie będzie się kogo obawiać. Historie podobne do mojej często się nie zdarzają, nikt na tym nie zyskuje. Ludzi w tym mieście, którzy mogli mieć motyw, nie ma aż tak wielu. Jak już winowajcy znajdą się w więzieniu, nie będę miał żadnych obaw. PM: Czy to prawda, że były próby włamania do twojego spalonego sklepu? SM: Tak. Myślę, że to jakieś lumpy, bo inaczej ich nie mogę nazwać. Próbowali znaleźć coś wartościowego, co jeszcze mogliby stamtąd wynieść. Ja natomiast tam nie wchodziłem i nie sprawdzałem, ponieważ dach grozi zawaleniem. Wiem za to, że są tacy, co wchodzili. Ja natomiast nie będę wynajmował teraz ochroniarzy, żeby pilnowali zgliszczy. PM: Co stało się z pracownikami twojego sklepu? SM: Sześć osób obsługi musiałem zwolnić. Część z nich zatrudnię w Kettering, niestety nie wszystkich. Gdy ponownie otworzę sklep w Northampton, zatrudnię z powrotem całą załogę. Ja tych ludzi szukałem osiem miesięcy. Znalezienie dobrych i sumiennych pracowników, na których można polegać, nie należy do łatwych rzeczy. Ja miałem szczęście. PM: Reasumując: policja nic nie wie… SM: Może i wie, ale nie chce lub nie może o tym mówić. Z mojego punktu widzenia i mojej znajomości tematu, sprawa nie porusza się do przodu i nie widzę postępów, ale tak naprawdę szczegóły zna tylko policja. Dowiemy się, jak ujmą sprawców. PM: Jakie są nastroje Polaków w Northampton odnośnie twojej sprawy? SM: Otrzymałem dużo maili od swoich klientów z wyrazami współczucia (przy pierwszym podpaleniu, przyp.red.) i jednocześnie gratulacji z okazji narodzin mojego syna. Jednoznacznie w tych mailach klienci wyrażali swoje zdanie na temat konkurencji, która nie mogąc sprostać poziomowi i standardowi, jaki narzuciłem, znalazła inny sposób na wyeliminowanie mnie z rynku. I takie są właśnie nastroje i zdanie ludzi. PM: No cóż, pozostaje mi życzyć tobie powodzenia. Dziękuję za rozmowę. SM: Dziękuję.
NAGRODA ZA POMOC
Nasz rozmówca, pan Sławomir Mordon, wyznaczył nagrodę w wysokości 20 tysięcy funtów dla osoby, która pomoże wskazać sprawców ataków na delikatesy Bestpol przy Barrack Road w grudniu 2011 i styczniu 2012. Jeśli jesteście w posiadaniu jakichkolwiek informacji, które mogłyby doprowadzić służby policyjne do przestępców, bardzo prosimy o kontakt z Northamptonshire Police na numer 101 lub z Crimestoppers, gdzie zgłosić się można anonimowo – numer 0800 555 111.
OŚWiADCZenie nORtHAMPtOnsHiRe POLiCe
Postanowiliśmy zapytać się służb policyjnych, jak przebiega śledztwo w sprawie podpaleń sklepu Bestpol. W oświadczeniu biura prasowego policji przeczytać możemy, że dochodzenie w tej sprawie nadal aktywnie się toczy. Policja ma nadzieję, że prawdopodobny portret sprawcy i zaoferowana nagroda przyniosą nowe informacje w tej sprawie. Policja nadal wierzy, że grudniowe i styczniowe podpalenia są ze sobą powiązane – nie łączy ich jednak z żadnymi innymi podpaleniami. Policja nie uważa także, aby ataki miały podłoże rasowe. Policja potwierdza natomiast, że w obu przypadkach możemy mówić tylko i wyłącznie o podpaleniach – taki zarzut zostanie postawiony sprawcy zdarzeń. www.pmagazyn.pl | 17
ReLAKs
KĄCIK MOLA KSIĄŻKOWEGO Prezentujemy Wam dzisiaj dwie wyjątkowe lektury na świąteczny czas. Jedną z nich jest książka „Sobowtór”, która na pewno dostarczy Wam mocnych wrażeń podczas sielanki wielkanocnej. Drugiej pozycji książkowej reklamować nie trzeba. I chyba nie trzeba również dodawać zbędnego komentarza – „Wędrówka przez życie” Haliny Arter. Mamy do rozdania po jednym egzemplarzu opisywanych lektur – szczegóły poniżej. Wędrówka przez życie Halina Arter
Sobowtór Tess Gerritsen
Przed domem doktor Maury Isles zostają odnalezione zwłoki zastrzelonej bliźniaczo do niej podobnej kobiety – jak się okazuje, o tej samej grupie krwi i dacie urodzenia. Badanie DNA wykazuje, że Anna Leoni jest jej siostrą. Obie zostały kiedyś adoptowane. Śledztwo w sprawie morderstwa prowadzi detektyw Jane Rizzoli. Tymczasem Maura próbuje dowiedzieć się, kim byli jej biologiczni rodzice. Trafi a do wynajmowanego przez Annę domu, który kryje straszną tajemnicę. Domniemana prawdziwa matka obydwu sióstr odbywa karę więzienia za brutalne zabójstwo dwóch kobiet. Stron: 400, Format: 14,5x20,5 cm, ISBN: 978-83-7659-8017, Rok wydania: 2012, Wydawnictwo: Albatros, Oprawa miękka, Cena: £9.50
Czytelniku, zaopatrz się w mapę świata, bo wędrówka będzie długa. A okrutne losy wygnańca, tułaczka po świecie, tragiczne przeżycia pozwolą Ci na głęboką medytację i zamyślenie się nad losem nie tylko Tej Rodziny, ale także milionów Polaków wyrzuconych z własnych domów. To niesamowita opowieść o cierpieniu i upokorzeniu, jakie doznała autorka „wędrując” po świecie: Polska, Syberia, Afryka, Włochy, Francja, Niemcy i ... Australia. To piękną, choć smutna historia kobiety, która przeszła w życiu piekło. A dziś? Po prostu się uśmiecha. Stron: 332, Format: 15x21 cm, ISBN: 83-86964-67-7, Rok wydania: 2004, Wydawnictwo: Anagram, Oprawa twarda, Cena: £6.80
ROZDAJEMY KSIĄŻKI ZA DARMO
Księgarnia POLBOOKS ufundowała po jednym egzemplarzu każdej z opisywanych książek dla czytelników PMagazynu. Jeżeli chcielibyście otrzymać za darmo którąś z książek – napiszcie do nas na adres redakcja@pmagazyn.pl. Rozdanie pozycji książkowych odbędzie się w drodze losowania.
Księgarnia POLBOOKS 1328 Duke Street, G31 5QG Glasgow, tel. 0141 2588 066
HUMOR WIELKANOCNY Przed Wielkanocą facet pyta przyjaciela: – Poradź mi, co kupić żonie na zajączka. Ona już wszystko ma! – Wiesz co – mówi po chwili namysłu przyjaciel – kup jej małego zajączka z czekolady i dodaj do niego pisemną zgodę na dwie godziny szalonego seksu, takiego jakiego tylko zapragnie! Po świętach kumple spotykają się ponownie. – Co masz taką skwaszoną minę? Żonie nie spodobał się prezent? – Bardzo się jej spodobał! – To o co chodzi? Jak zareagowała? – Przeczytała, wskoczyła do samochodu i zawołała: „Dzięki, kochanie! Wrócę za dwie godzinki!” *** Inspekcja Sanepidu kontroluje wytwórnię wielkanocnych pasztetów. Inspektor pyta jednego z pracowników: – Czy te wasze zajęcze pasztety rzeczywiście są robione z zajęcy? – O tak ! – I tylko z zajęcy? – No, szczerze mówiąc, to dodajemy trochę koniny..... – Trochę, to znaczy ile? – Pół na pół: jeden zając, jeden koń..... *** Do seksuologa przychodzi facet i zgłasza mu swoje problemy z erekcją. Lekarz każe mu się rozebrać, dokładnie ogląda jego organy, potem wyjmuje z szafki jodynę, smaruje mu jedno jajo na fi oletowo, zapisuje coś w karcie pacjenta i kieruje go z nią do lekarza mającego gabinet na drugim końcu przychodni. Facet wchodzi do drugiego gabinetu, daje kartę doktorowi, ten czyta, każe mu sie rozebrać, wyciąga z szafki jakiś płyn, maluje mu drugie jajo na zielono, zapisuje też coś w karcie i odsyła gościa z powrotem do pierwszego specjalisty. Po drodze klient postanowił sprawdzić, co mu dolega. Otworzył szarą kopertę, wyciągnął swoją kartę i czyta. Wpis pierwszy : „ Z okazji Świat Wielkanocnych, przesyłam panu doktorowi najserdeczniejsze życzenia. dr Kowalski” Drugi: „ Dziękuję za miłe słowa, Panu też życzę dużo wielkanocnej radości, dr Malinowski” *** W Wielkanoc chłop wchodzi do stodoły i mówi do krowy: – Mećka, powiedz coś! – Nic z tego! Ja mówię tylko w Wigilię. *** Zajączek przychodzi do drogerii: – Czy jest szampon? – Tylko jajeczny. – A to dziękuję, nie skorzystam. Chciałem się cały wykąpać.
18 | www.pmagazyn.pl
Czy już wiecie, jakie jest hasło naszej kwietniowej krzyżówki?
Jeśli tak, to prześlijcie je na adres redakcja@pmagazyn.pl . Wśród osób, które poprawnie rozwiążą łamigłówkę, rozlosujemy wyjątkową nagrodę – będzie to specjalna dziecięca sesja fotografi czna dla Waszej pociechy lub pociech w studiu fotografi cznym East Models! Zapraszamy do zmierzenia się z łamigłówką!
r e n r o C y w Filmo „Trzy minuty. 21:37”
„Rozstanie”
Przyznam szczerze, że pierwsze recenzje fi lmu nie zapowiadały fajerwerków. ”Ot, przerysowany obraz o cudzie zjednoczenia Polaków po śmierci Jana Pawła II, który nie pokaże ani nie odkryje niczego nowego” – pomyślałam i zasiadłam przed telewizorem z wielką miską popcornu, gdyż czułam, że nieśmiertelna kinowa przekąska może się bardzo przydać. Na szczęście fi lm Macieja Ślesickiego broni się sam i nie potrzebuje żadnej oprawy kulinarno-rozrywkowej, o czym mogłam się przekonać już w pierwszych minutach fi lmu. Nie jest to bynajmniej żadna tandetna opowiastka o tym, jak kibice wrogich sobie klubów piłkarskich zapalali światełka wieczorem 9 kwietnia 2005 r., przytuleni do siebie jak walentynkowe misie. Ślesicki nie próbuje namówić nas na siłę, że śmierć Papieża wiele zmieniła w Polakach. Nie lansuje frazesu o wielkiej solidarności i empatii. Już pierwsza ze 128 minut fi lmu pozwala widzowi na odpalenie szarych komórek. I ten proces trwa aż do ostatniej sceny. Losy głównych bohaterów – Reżysera, Nauczycielki, Malarza, Studentki, Ojca i Chłopca, splatają się w historycznym momencie, pewnej kwietniowej nocy. Kunszt reżysera i scenarzysty w jednej osobie sprawia, że pośrednio, z ogromnym realizmem, stajemy się świadkami ich wewnętrznej metamorfozy pod wpływem niezwykłej chwili. Zaczynamy współodczuwać, dopingujemy każdego bohatera z osobna w jego zmaganiach z samym sobą oraz polską, nieco przerysowaną rzeczywistością. Świetna kreacja Bogusława Lindy, który daje się poznać z zupełnie innej strony i zaskakuje warsztatem aktorskim, który niekoniecznie aż tak można było docenić w jego wcześniejszych fi lmowych wcieleniach. Jestem pełna uznania dla konstrukcji fi lmu. Poszczególne sceny oglądamy bez jakiejkolwiek chronologii. Reżyser zmusza nas do poukładania sobie całej fabuły samodzielnie, co tylko podnosi atrakcyjność fi lmu. Momentami jest nieco dziwnie. Film śmieszy, gdy powinien wzruszać, wzrusza, gdy powinien śmieszyć. Jest w nim kilka scen, które aż chciałoby się wyciąć, aby nie psuły powagi pewnych podniosłych momentów. Czasami mamy wrażenie, że oglądamy fi lm rodem jakby nieco z innej epoki. Czasami, że włączyliśmy komedię, choć według zapowiedzi miał to być dramat. Jednakże polecając Państwu ten fi lm, jestem pewna, że nikt z Was nie przejdzie obok niego obojętnie.
Daleki od hollywoodzkiego blichtru obraz Farhadiego triumfował na tegorocznej gali wręczenia Oscarów jako najlepszy w kategorii fi lmów nieanglojęzycznych. Tym samym irański reżyser sprzątnął statuetkę sprzed nosa nominowanej w tej samej kategorii Pani Holland („W ciemności”), której fi lmy szczerze uwielbiam, dlatego też z tym większą ciekawością zasiadłam do projekcji słynnego już irańskiego „Rozstania”. Głównym wątkiem fi lmu jest rozpad małżeństwa Nadera i Simin, który rozgrywa się na oczach ich nastoletniej córki Termeh. Opiekujący się chorym ojcem Nader nie zamierza pozostawić za sobą dotychczasowego życia i za namową żony wyjechać za granicę. Mniejszym złem wydaje mu się rozpad jego małżeństwa i rodziny. Nieporozumienia między małżonkami to przeniesiony przez reżysera na wyższy stopień konfl ikt pomiędzy nowoczesnością a tradycją, wolnością jednego człowieka a dobrem ogółu. Po rozstaniu z żoną, Nader samotnie wychowuje córkę, pracuje i opiekuje się chorym na Alzheimera ojcem. Do pomocy zatrudnia ciężarną opiekunkę. Dramat, który niedługo potem rozegra się na oczach widzów na zawsze zmieni życie wszystkich bohaterów. Reżyser umiejętnie mnoży niedopowiedzenia, myli tropy, pozwala widzowi samodzielnie dokonywać ocen, nie sugerując i nie wskazując który z bohaterów stoi po ciemniej a który po jasnej stronie mocy. Z prawdziwą wirtuozerią trzyma widza w niepewności do ostatnich scen aż wreszcie odkrywa wszystkie karty i pozwala na wydanie wyroku. I wtedy widz zdaje sobie sprawę z tego, że żaden wyrok nie będzie sprawiedliwy. W tym fi lmie nie jest ważne kto kłamał a kto mówił prawdę, kto był tym złym a kto dobrym, kto postąpił źle a kto dobrze. Ważne jest zdanie sobie sprawy z tego, że czasami życie stawia nas w sytuacjach, w których żaden wybór nie będzie dobry a każda decyzja jaką podejmiemy będzie miała bardzo wysoką cenę i poniesie za sobą daleko idące konsekwencje, które skrzywdzą tych, których kochamy. Farhadi wrzuca nas widzów na głęboką wodę i nie podaje koła ratunkowego. Daje nam wprawdzie odpowiedzi na nurtujące nas od pierwszych minut fi lmu pytania, ale na tym poprzestaje. Poznajemy cały obraz sytuacji, ale na nas spoczywa obowiązek oceny bohaterów i dopisanie ich dalszych losów, bo reżyser nie rozstrzyga najważniejszych dylematów przedstawionych w fi lmie. Zamiast tego wrzuca napisy końcowe. I choć osobiście lubię takie zakończenia, w tym przypadku czułam się jak dziecko pozostawione na pastwę losu w ciemnym lesie nocą. „Chapeau bas” Panie Farhadi. Czekam na więcej.
Czas trwania: 128 min. Gatunek: Dramat obyczajowy, Psychologiczny Reżyseria: Maciej Ślesicki Scenariusz: Maciej Ślesicki Obsada: Krzysztof Stroiński, Agnieszka Grochowska, Bogusław Linda, Lidia Sadowa, Paweł Królikowski, Modest Ruciński, Tomasz Karolak i inni.
ZABAWY NA WIELKANOC Przed nami kilka wolnych dni, które spędzimy wraz z naszymi maluchami. Co zrobić, aby pociechy się nie nudziły, podpowiada portal mamypomysl.pl:
miejsce i przekazać łyżkę kolejnemu zawodnikowi. Wygrywa ta drużyna, która jako pierwsza upora się z tym zadaniem.
Poszukiwanie jajek
To znana i lubiana nie tylko przez dzieci, ale i dorosłych zabawa. Polega na tym, by zbić gotowane na twardo jajko przeciwnika tak, żeby własne pozostało całe. W zabawie wygrywa ten, czyje jajo pozostanie najdłużej nienaruszone.
Do tej zabawy warto się przygotować zawczasu – pochowaj w różnych miejscach domu (ogrodu) czekoladowe jajeczka (możesz je zastąpić papierowymi, plastikowymi lub prawdziwymi pisankami. Ilość słodyczy, które schowasz, uzależnij od ilości dzieci mających pojawić się na przyjęciu. Dla każdego uczestnika zabawy przygotuj również koszyczek (może być pudełko) do zbierania jaj. Podczas przyjęcia dzieci przeszukują każde pomieszczenie domu i ogród, by znaleźć ukryte skarby. Wygrywa ten, kto uzbiera najwięcej jaj. Nagrodą w konkursie niech będzie cała zawartość koszyczka każdego z dzieci.
Przenoszenie jaj
Do tej zabawy potrzebne będą gotowane na twardo jaja i łyżki od zupy. Podziel dzieci na dwie drużyny (dla każdej z nich zorganizuj osobne koszyczki). Z jednej strony pokoju ustaw pełne koszyki, a z drugiej – puste. Każda z drużyn dostaje po jednej łyżce i koszyk z jajkami. Zadaniem drużyn jest jak w najkrótszym czasie przenieść jajka do pustego koszyka na drugim końcu pokoju korzystając z jednej łyżki. Zatem każdy zawodnik po odniesieniu jajka do pustego koszyka musi szybko wrócić na
Czas trwania: 123 minuty Gatunek: Dramat Reżyseria: Asghar Farhadi Scenariusz: Asghar Farhadi Obsada: Peyman Maadi, Leila Hatami, Sareh Bayat, Shahab Hosseini i inni.
ZWYCZAJE I TRADYCJE WIELKANOCNE Świąteczne porządki
Twarde jajo
Przed Wielkanocą robimy wielkie świąteczne porządki nie tylko po to, by mieszkanie lśniło czystością. Porządki mają także symboliczne znaczenie – wymiatamy z mieszkania zimę, a wraz z nią wszelkie zło i choroby.
Trafianie do jaj
Topienie Judasza
Do tej zabawy trzeba zawczasu przygotować rekwizyt – szmacianą, małą piłeczkę (może być również z gąbki). Bawić można się zarówno na podwórku, jak i w domu. Na ziemi lub na podłodze narysuj linię. Ustaw na niej jajka w odstępach około 15 cm. Zadaniem uczestników zabawy jest trafi ć w jajo turlając lub rzucając piłeczkę z ustalonej odległości (dla dorosłych może to być 5 metrów, a dla dzieci – mniej). Wgrywa ten, kto w kilku rundach zbije najwięcej jaj.
Zajączek
Za pomocą wyliczanki dzieci wybierają spośród siebie „zajączka”. Reszta bawiących się ustawia się w kole i chwyta za ręce. Dziecko „zając” znajduje się w kole i tańczy. Jego zadaniem jest wydostać się z niego używając sprytu i próbując przechytrzyć resztę dzieci. Dziecko, które ulegnie sprytowi zająca i wypuści go z koła, samo wędruje na jego miejsce.
Kolejnym ważnym dniem Wielkiego Tygodnia jest Wielka Środa. Młodzież, zwłaszcza chłopcy, topili tego dnia Judasza. Ze słomy i starych ubrań robiono wielka kukłę, którą następnie wleczono na łańcuchach po całej okolicy. Przy drodze ustawiali się gapie, którzy okładali kukłę kijami. Na koniec wrzucano „zdrajcę” do stawu lub bagienka. Wymierzanej w ten sposób sprawiedliwości stawało się zadość.
Wielkie grzechotanie
Kiedy milkły kościelne dzwony, rozlegał się dźwięk kołatek. Obyczaj ten był okazja do urządzania psot. Młodzież biegała po mieście z grzechotkami, hałasując i strasząc przechodniów. Do dziś zachował się zwyczaj obdarowywania dzieci w Wielkim Tygodniu grzechotkami.
Pogrzeb żuru
Ostatnie dwa dni postu były wielkim przygotowaniem do święta. W te dni robiono „pogrzeb żuru” – potrawy spożywanej przez cały post., Kiedy więc zbliżał się czas radości i zabawy, sagany żuru wylewano na ziemię.
Wieszanie śledzia
W równie widowiskowy sposób rozstawano się też ze śledziem – kolejnym symbolem wielkiego postu.
Z wielką radością i satysfakcją „wieszano” go, czyli przybijano rybę do drzewa. W ten sposób karano śledzia za to, że przez sześć niedziel „wyganiał” z jadłospisu mięso.
Specjalnie dla dziewcząt
Uwaga dziewczyny, – jeżeli w Wielką Sobotę obmyjecie twarz w wodzie, w której gotowały się jajka na święconkę, to znikną piegi i inne mankamenty urody!
www.pmagazyn.pl | 19
Wieści o cyfrowej tresci
Masz pytanie, szukasz porady, informacji, chcesz dowiedzieć się, który telefon, laptop, tablet bądź inny gadżet jest najlepszy dla ciebie lub kogoś bliskiego napisz do Marcina na adres redakcja@pmagazyn.pl.
Nowy produkt z jabłuszkiem... Moja rubryka w PMagazynie ma traktować o nowościach technologicznych oraz gadżetach, dlatego kwietniowy numer nie może obyć się bez omówienia nowego iPada, który jest niekwestionowanym liderem w świecie tabletów. Apple zaplanowało jego prezentację na 7 marca, a konferencja odbyła się w San Francisco. Zanim jednak doszło do jego premiery Internet pełen był plotek na temat czego konkretnie będzie dotyczyła owa prezentacja Apple na wiosnę. Wśród nieofi cjalnych doniesień było kilka powtarzających się. Przewidywały one, że podczas prezentacji możemy ujrzeć iPada HD, mini iPada lub Apple TV połączone z iPadem. Jednakże prezentacja dotyczyła zarówno Apple TV, które od teraz stremuje w jakości HD jak i iPada 3, a właściwie nowego iPada, bo taką ofi cjalną nazwę ma od teraz ów tablet. Dlaczego fi rma z Cupertino zrezygnowała z sygnowania tego 10-calowego okna na świat kolejnymi cyferkami ? Otóż, przez lata wszystkie rodzaje iPodów ukazywały się bez numerków. Po prostu określane były przez konsumentów dla rozróżnienia np. iPod nano trzeciej generacji. Produkty od Apple są najbardziej rozpoznawalnymi gadżetami na planecie, a przy ich wyborze większość konsumentów i tak wie o różnicach pomiędzy poszczególnymi modelami. Jeśli nawet nie, to i tak różnorodność cen podobnie wyglądających np. iPodów touch musi nasunąć pytanie: dlaczego tak jest? Zatem przejdźmy do opisu nowego iPada i co w nim jest takiego nowego. Głównym atutem nowego projektu jest jego wyświetlacz Retina o rozdzielczości 2048 x 1536, którego nasycenie kolorów jest o 44 procent lepsze, a ilość pixeli dzięki którym jest to możliwe zwiększyła się do 3.1 miliona. Jest to cztery razy więcej niż w iPadzie 2 i milion więcej niż w telewizorze HD. Same pixele są tak małe, że ich po prostu nie widać, a obraz wyświetlany na Retinie jest krystaliczny. Przełomowa rozdzielczość i wyjątkowy ekran w świecie mobilnych urządzeń, został zaprojektowany przez Apple, a wyprodukowany przez
Samsunga, gdyż ani LG ani Sharp nie podołały testom jakości stawianych przez producenta iPada. Choć fi rma od jakiegoś już czasu próbuje uwolnić się od płacenia za
wyświetlacze do swoich urządzeń Samsungowi, który jest największym patentowym grabieżcą (medal dla tego, kto policzy pozwy i sprawy sądowe toczące się na całym świecie z powództwa Apple), to jak na razie fi rma nie znalazła innego rzetelnego producenta i dostawcy, który mógłby zastąpić koreańską korporację. Wracając jeszcze do pixeli, żeby efektywnie żonglować nimi po ekranie potrzebny jest wydajny procesor. Nowy iPad posiada procesor zwany A5X, który bez problemu radzi sobie ze wszelkimi operacjami. Camera iSight z zaawansowaną optyką jest w stanie wykonać świetnej jakości zdjęcia w każdym świetle. Oprogramowanie pozwala na rozpoznawanie i uchwycenie aż do dziesięciu twarzy na raz, jak również funkcję nagrywania w HD. Ważnym ulepszeniem jest możliwość odbierania sygnału LTE (Long Term Evolution), najszybszego obecnie bezprzewodowego standardu przesyłania danych. W UK powinniśmy móc z niego korzystać na jesieni, po premierze nowego iPhona, z pewnością wyposażonego w antenę do obierania takiego typu danych. Dlatego też odradzam późnym latem podpisywania umowy na 24 miesiące z telefonem, który nie obsługuje LTE, zwanym coraz rzadziej 4G. Pomimo dwóch kluczowych zmian dla żywotności baterii czyli bardziej wymagający wyświetlacz oraz bateriożerne LTE, iPad nadal będzie operował do dziesięciu godzin na jednym ładowaniu. To kilka głównych zmian, które można znaleźć w nowym iPadzie. Po raz kolejny – jest to produkt, który o krok wyprzedza konkurencję. Tylko o krok, bo nie są to już lata świetlne, jak to wcześniej bywało. Od zawsze atutem fi rmy
20 | www.pmagazyn.pl
z Cupertino było oprogramowanie i jakość podzespołów, z których są wykonane ich produkty – dlatego jeśli stać cię na to 10-calowe cudo, którego cena za 16GB model wynosi 399 funtów, a ekosystem Apple nie jest ci obcy, zachęcam gorąco do jego kupna i rozkoszowania się doznaniami płynącymi z obcowania z nim.
Marcin Dunaj
PYTANIA OD CZYTELNIKÓW Pani Maria pyta: Mój mąż jest zapalonym gadżeciażem, a ja w tym temacie jestem zupełnie zielona, kolokwialnie mówiąc . Chciałabym mu na urodziny kupić coś, z czego byłby zadowolony – bo zazwyczaj nie jest. No cóż, panie Marcinie proszę o dobrą radę, muszę jednak wspomnieć, że mój budżet na ten cel to maximum 30 funtów, pozdrawiam i czekam na odpowiedź . Pani Mario, serdecznie dziękuję za emaila i już odpowiadam. Pani budżet nie jest taki mały, jak to by się mogło wydawać, obecnie ceny elektroniki bardzo zmalały. Można już za takie pieniądze kupić coś ciekawego i trwałego. Nie napisała Pani, w jakim wieku jest małżonek więc postaram się, by były to propozycje uniwersalne. Pierwszą moją propozycją będzie klawiatura bezprzewodowa z wbudowaną myszką tzw. touch padem, który ułatwi korzystanie z laptopa lub komputera podłączonego np. do telewizora. Polecam produkty Logitecha, gdyż z mojego doświadczenia są one bardzo trwałe i ergonomiczne. Jeśli natomiast Pani mąż jest zapalonym graczem i posiada np PS3 albo XBoxa polecam zakup zestawu naklejek z grafi kami z jego ulubionej gry, które pokryją nie tylko całą powierzchnię samej konsoli, ale również bezprzewodowe kontrolery nadając im nietypowy wygląd. Trzecią i ostatnią moją propozycją są bezprzewodowe słuchawki do biegania. Być może Pani mąż uprawia jogging, a podczas biegania nic tak nie przeszkadza jak kabelki standardowego zestawu.. Odbieranie przychodzących rozmów oraz wszystkie typowe funkcje w zestawie bezprzewodowym odbywają się za pomocą przycisków umieszczonych na ich obudowie. Dlatego jest to rozwiązanie wygodne i nowoczesne. Mam nadzieję, że moje sugestie pomogą Pani w wyborze urodzinowego prezentu. Ciekawi mnie jakiego wyboru Pani dokonała i jaka była reakcja męża. Pozdrawiam Panią bardzo serdecznie. Czekam na następne pytania od Czytelników.
Trójkącik Kulinarny Cześć. Mam na imię Ania i zapraszam Was do Trójkącika Kulinarnego na pyszną zabawę i podniebienia uniesienia. Kuchnia jest moim laboratorium, w którym testuję, próbuję, tworzę nowe przepisy i odświeżam te stare. Za każdym razem staram się, aby dania, które opuszczają moją kuchnię były przede wszystkim smaczne i estetycznie podane, wszak jedzenie rozpoczynamy wzrokiem. Każdy z moich przepisów będzie ilustrowany własnoręcznie wykonanym przeze mnie zdjęciem – fotografii tych nie dotknie Photoshop, ponieważ mam nadzieję, że wygląd tego, co pichcę, jest sam w sobie zachęcający. W tym miejscu znajdziecie efekty moich doświadczeń, które mam nadzieję, zmotywują Was do podbojów własnej kuchni. Ponieważ jestem otwarta na nowe wyzwania, dlatego jeśli znacie jakiś ciekawy przepis, chętnie go wypróbuję. Swoje sugestie, pomysły i osiągnięcia na kulinarnym polu przesyłajcie na adres redakcja@pmagazyn.pl w tytule wpisując „Trójkącik Kulinarny”. SMACZNEGO!
JE GRATULAC ANI! J E Z S A DLA N nistą
epis na og Opisany prz ową został zupę gulasz ch dami w dwó ro ag n yj kr d wyróżniony „O : h yc kulinarn i konkursach am ości z bulion moc możliw dek z „Przez żołą Winiary” ora na al tu ir rtalu W do serca” po ! Polska
MARSJAŃSKI SERNIK Składniki Spód: 200-250 g ciasteczek w czekoladzie (np. kruche ciastka w czekoladzie typu Digestive) 100 g masła Ciemna polewa: 50 g czekolady mlecznej 2 łyżki śmietany 36% Jasna polewa: 2 łyżki cukru 20 g masła 2 łyżki śmietany 36% Masa serowa: 400 g twarogu tłustego 250 g serka mascarpone 300 ml śmietany 36% (z tej porcji 300 ml 4 łyżki już wykorzystaliśmy do sosów, do masy serowej dodajemy to, co pozostało) 3 płaskie łyżeczki żelatyny 60 ml gorącej wody 110 g cukru 2 batony Mars Sposób przygotowania Ciastka dokładnie kruszymy. Ja wkładam je do lnianej torby ekologicznej i tłuczkiem do mięsa dokładnie rozbijam. W małym garnuszku na wolnym ogniu roztapiamy masło i wlewamy do pokruszonych ciastek. Dokładnie mieszamy. Powstałą masę przekładamy do tortownicy, równomiernie rozprowadzamy po jej spodzie i wstawiamy do lodówki. Przed przełożeniem masy ,tortownicę możemy wyłożyć folią aluminiową. Składniki na jasną polewę wrzucamy do małego garnuszka i podgrzewamy na wolnym ogniu, cały czas mieszając ,do czasu rozpuszczenia się cukru i dokładnego połączenia się składników. Ze składnikami na ciemną polewę postępujemy identycznie. Twaróg, serek mascarpone i cukier miksujemy do uzyskania idealnie gładkiej masy. Rozpuszczamy żelatynę w gorącej wodzie. Śmietanę dosyć długo ubijamy a następnie dodajemy ją do masy serowej. Miksujemy całość. Lekko ciepłą żelatynę dodajemy do masy, cały czas miksując. Marsy kroimy na bardzo drobne kawałeczki, dodajemy do masy i całość mieszamy łyżką. Połowę masy przekładamy do tortownicy (spód powinien już być twardy) i polewamy ją połową jasnej i ciemnej polewy. Pozostałą masę wykładamy na wierzch i rozsmarowujemy łyżką. Jasną i ciemną polewę artystycznie rozprowadzamy na wierzchu naszego Marsjańskiego sernika. Ja używam do tego „szprycki” do kremów z bardzo cienką końcówką. Dzięki niej można „narysować” ładne wzorki. Do tego celu można również użyć zwykłej łyżki. Sernik musi wylądować w lodówce na co najmniej 3 godziny. Jest to raczej deser serowy, aniżeli sernik, ale doznania smakowe i estetyczne murowane.
OGNISTA ZUPA GULASZOWA Składniki 500 g wieprzowiny 2 średnie cebule por seler korzeń pietruszki 4 duże ziemniaki 4 marchewki 2 czerwone papryki 2 kostki bulionowe Winiary cielęce koncentrat pomidorowy sól pieprz papryka ostra świeży koperek olej olej chili
Sposób przygotowania Garnek, w którym zazwyczaj gotujemy zupę napełniamy w 2/3 wodą. Dodajemy kawałek selera, kawałek pora, korzeń pietruszki oraz dwie kostki bulionowe Winiary cielęce. Cebule szklimy na oleju, dodajemy do garnka. Wieprzowinkę (np. łopatkę) kroimy w niezbyt drobną kostkę, solimy, pieprzymy i smażymy na gorącym oleju chili, aż ładnie się zarumieni. Następnie wrzucamy do garnka. Czerwoną paprykę kroimy w kostkę i smażymy na oleju z dodatkiem ostrej papryki w proszku. Przesmażamy całość aż do miękkości papryki. Dodajemy do gara. Całość gotujemy dopóki mięsko nie będzie na wpół miękkie. Dodajemy pokrojoną w kostkę marchewkę a po około 15 minutach dodajemy pokrojone w kostkę ziemniaki. Dosalamy i dopieprzamy do smaku. Możemy dodać jeszcze paprykę ostrą w proszku, jeśli zupa jest niewystarczająco ognista. Gdy mięsko jest już miękkie dodajemy koncentrat pomidorowy ok. 100-150 g. Całość gotujemy jeszcze ok. 20 minut. Przed podaniem posypujemy świeżym koperkiem.
SAKIEWKI SCHABOWE Składniki 4 plastry schabu bez kości 250 g pieczarek 4 duże plastry sera Edamskiego lub Gouda 300 g boczku wędzonego 3 średnie cebule ząbek czosnku 3 kolorowe papryki jajko bułka tarta lub mąka sól pieprz olej koperek Sposób przygotowania Każdy plaster schabu rozbijamy dosyć cienko, uważając ,żeby nie powstała żadna dziura. Boczek kroimy w średnio grubą kostkę i smażymy na oleju. Dodajemy pokrojone w plasterki pieczarki, papryki i cebule pokrojone w kostkę oraz pokrojony w drobną kosteczkę czosnek. Dorzucamy świeży koperek. Smażymy aż wszystkie warzywa będą miękkie. Schab solimy i pieprzymy z obu stron. Na każdy kotlet kładziemy po plastrze sera żółtego oraz farsz w dowolnej ilości. Kotlet składamy na pół (uzyskujemy mniej więcej kształt dużego pieroga),spinamy brzegi patyczkami (najlepsze są te drewniane do szaszłyków) Obtaczamy z obu stron w jajku i mące lub jajku i bułce tartej (te ze zdjęcia były obtaczane w mące). Smażymy z każdej strony na rozgrzanym oleju. Przed podaniem wyjmujemy patyczki. Podajemy z ziemniakami posypanymi świeżym koperkiem.
www.pmagazyn.pl | 21
Kocham Cię żółta Kaczucho! Gruby
KRONIKA LOKALNA
Chcesz złożyć komuś życzenia, zaprezentować zdjęcia swoich pociech i bliskich, przekazać pozdrowienia, pochwalić się czymś interesującym? Kronika Lokalna jest do tego celu najlepszym miejscem! Piszcie do nas na adres: redakcja@pmagazyn.pl .
Najlepsze życzenia urodzinowe dla Artura Fornala od całego zespołu redakcyjnego PMagazynu. Trzymamy kciuki za kolejne udane walki!
Kochanemu tatusiowi urodzinowoimieninowe życzenia samych uśmiechniętych dni bez kłopotów, dużo kasy i zdrowia przesyła Julka Kochanym rodzicom z okazji 25 rocznicy ślubu, życzenia dalszych lat spędzonych w miłości, zdrowiu i szczęściu życzą Halina i Janek.
Kochanemu Tacie Rysiowi z okazji imienin wszystkiego, wszystkiego najlepszego i do zobaczenia wkrótce.
Wesołych Świąt Wielkanocnych dla Asi Krawiec. 22 | www.pmagazyn.pl
Kochana Babciu, w dniu Twoich imienin życzymy Ci, abyś zawsze była naszym słoneczkiem na niebie. Bądź zawsze uśmiechnięta i radosna. Przesyłamy Ci bukiet słonecznych uśmiechów i moc słodkich buziaków. Julka i Kuba
NAGRODY – KONKURSY – PREZENTY Któż z nas nie lubi niespodzianek; rzeczy, które można otrzymać bezpłatnie; ciekawych konkursów czy w końcu prezentów? Lubimy je wszyscy – dlatego PMagazyn stara się dostarczyć o nich jak najwięcej informacji. Zresztą, zobaczcie poniżej.
DEKODER CZEKA Mamy przyjemność poinformować o specjalnej promocji przygotowanej przez trzy lokalne firmy, które zajmują się montażami antenowymi. Każdy, kto w dniach od 1 kwietnia do 1 maja skorzysta z usług firm, weźmie udział w losowaniu dekodera Cyfry plus w wersji pre paid wraz niezbędnym osprzętem (antena, kabel) oraz montażem! Zapraszamy i podajemy dane kontaktowe usługodawców: Montaż anten Milton Keynes, Bedford, Luton – 07926265972 Montaż anten Peterborough, Spalding – 07511336060 Montaż anten Wellingborough, Northampton, Kettering, Corby – 07800797169
KONKURSY WIELKANOCNE Forum internetowe mkforum.info przygotowało dla swoich użytkowników aż dwa wyjątkowe konkursy wielkanocne: Konkurs rysunkowy dla dzieci. Należy narysować ciekawego królika wielkanocnego w stylu egzotycznym. Najbardziej odjechana zdaniem załogi mkforum.info ilustracja zdobędzie nagrodę książkową. Tą nagrodą jest, ufundowana przez księgarnię jbooketeria.com książka „Smok” Jana Brzechwy. Bajki dla malucha to seria najpiękniejszych polskich wierszy dla dzieci, które niezmiennie od lat uczą i bawią, rozwijając wyobraźnię kolejnych pokoleń młodych czytelników. To wydanie, wzbogacone barwnymi i sympatycznymi ilustracjami, zachwyci zarówno dzieci jak i rodziców, którzy przypomną sobie lata swojego dzieciństwa.
Forum zaprasza Was do konkursu, w którym do wygrania jest egzemplarz książki „Pachnidło”. Aby wziąć udział w konkursie opiszcie i wyślijcie do nas swoją najśmieszniejszą sytuację/ przygodę, która przydarzyła się Wam podczas świąt Wielkanocy. Ta, która rozbawi administratorów forum najbardziej, wygrywa.
O nagrodzie: XVIII-wieczny Paryż, światowe centrum mody i elegancji, jest miejscem, gdzie żyje bohater tej niezwykłej historii – osobliwy karzeł obdarzony niepospolicie wrażliwym zmysłem powonienia. Jan Baptysta Grenouille tworzy eliksiry do produkcji perfum, które są powszechnie uznawane za niedoścignione w swej wyszukanej wytworności. Jednak żadne go nie satysfakcjonują, geniusz zapachów marzy bowiem o wydestylowaniu wonności nad wonnościami z dziewiczego ciała kobiecego. Ta myśl każe mu szukać dziewczyny o idealnym zapachu. Sensacyjna wręcz akcja „Pachnidła” rozgrywa się na tle sugestywnej panoramy obyczajowej Paryża, pozwalającej wczuć się w atmosferę ówczesnego życia, w jego barwy, smaki i niezwykłe zapachy. Na zgłoszenia organizatorzy czekają do końca kwietnia. Skany rysunków i opisy zabawnych historii można wklejać bezpośrednio na mkforum.info lub przesłac je na adres emailowy: admin@mkforum.info. Sponsorem konkursu jest: księgarnia jbooketeria.com – polskie książki dla Ciebie wiola@jbooketeria.com 07577823121
POCZYTAJ MARCINA Czy czujecie pewien niedosyt po lekturze prologu najnowszej powieści Marcina Czarnego na stronie 9? Jeśli tak – to nic straconego – co prawda nie zdradzimy Wam dalszego toku akcji, ale za to mamy dla Was egzemplarz pierwszej książki naszego lokalnego pisarza do rozdania, zatytułowanej „Po tej samej stronie samotności”. Jeśli chcielibyście go otrzymać, napiszcie do nas na adres redakcja@pmagazyn.pl. Oto przedsmak lektury: Czy całkiem przypadkowe spotkanie dwóch obcych sobie osób może zmienić ich życie i sprawić, że zapragną siebie nawzajem? Czy to, co ludzie nazywają przeznaczeniem istnieje w czasach, w których słowo „miłość” często umiera w oparach niezobowiązującego seksu i natłoku codziennych obowiązków? Bohaterowie książki „Po tej samej stronie samotności” – Małgosia i Mateusz, wpadając na siebie na peronie kolejowego dworca głównego w Poznaniu, nie mieli pojęcia, że los przygotował dla nich niezapomnianą przygodę pełną zaskakujących zwrotów akcji i emocjonalnych uniesień. Oboje po zakończonych związkach z bagażem przeszłości próbują zacząć wszystko
od nowa, jednak codzienność bardzo szybko przypomina, że życie potrafi być okrutniejsze, niż w rzeczywistości się je postrzega, szczególnie, gdy jest się zamkniętym we własnym wyimaginowanym świecie. Mateusz – w pracy perfekcjonista, natomiast jego prywatne życie to pasmo niepowodzeń i wyrzeczeń. Małgosia – niepoprawna idealistka, zagubiona i uwięziona we własnym małżeństwie. Czy przypadkowy telefon od nieznajomego odebrany przez nią pewnej nocy zmieni bieg wydarzeń? Czy pomimo serii gaf i pomyłek Mateusz i Małgosia odnajdą tę samą stronę samotności? www.pmagazyn.pl | 23
Z nAsZeGO PODWORKA
PARAFIA W PETERBOROUGH PW ŚW JANA CHRZCICIELA przy kościele pw Our Lady of Lourdes Lokalna Polska Misja Katolicka Peterborough 2 Cedar Grove, Dogsthorpe, PE1 3SR tel. 01733 552726 PCM Charity Reg. No 1119423 www.peterborough.chrystusowcy.pl
Duszpasterze:
Duszpasterz pomocniczy: ks. Maciej PIASKOWSKI TChr.
BIURO PARAFIALNE
– ( 2 Cedar Grove, Dogsthorpe, PE1 3SR)- czynne we wtorki, środy, czwartki od 16.00-18.30 oraz od 19.30- 20.00, oraz w piątek od 10.00-12.00.
Księża Chrystusowcy: Duszpasterz odpowiedzialny: ks. Cezary KRACZKOWSKI TChr.
Wszystkie sprawy prosimy załatwiać w biurze przy naszej parafii.
POLSKA PARAFIA LUTON/DUNSTABLE
Beaconsfi eld Road – 16:00 Od niedzieli 1 kwietnia będą odprawiane Msze św. w Luton w kościele Holy Ghost, adres: 33 Westbourne Road, Luton, Bedfordshire LU4 8JD. Msza św. będzie o godz. 19:00 co tydzień.
Proboszcz: Ks. Artur Stelmach S.Chr. Ks. Asystent Marek Ogorzały S.Chr. 17 Victoria Street, Dunstable LU6 3AZ (01582) 662807, www.ppld.co.uk Registered Charity Number: 1119423
ROZKŁAD MSZY ŚWIĘTYCH W KOSCIELE MATKI BOŻEJ CZĘSTOCHOWSKIEJ W DUNSTABLE Niedziela: 9:00 – Msza św., 11:00 – Msza św., 19:00 – Msza św. Poniedziałek: 19:00 – Msza św. Wtorek: 8:30 – Msza św. Środa: 9:30 – Różaniec, 10:00 – Msza św., 19:00 – Msza św. Czwartek: 8:30 – Msza św. Piątek: 9:30 – Nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego, 10:00 – Msza św., 19:00 – Msza św. Sobota 18:00 – Msza św. niedzielna Święta 10:00 – Msza św., 19:00 – Msza św. Msze św. wyjazdowe Milton Keynes – w każdą niedzielę, St. Augustine Church, Langcliff e Drive, Heelands – 13:30 St. Albans – w każdą pierwszą niedzielę miesiąca, SS. Alban and Stephen Church, 14
POLSKA PARAFIA W BEDFORD, LETCHWORTH i HITCHIN Tel/Fax: (01234 266901) Dom: (01234) 343105 Mobile: 07999 904067 Proboszcz Ks. Grzegorz Aleksandrowicz e-mail: grzegorz@btinternet.com www.ppb.org.uk MSZE ŚWIĘTE poniedziałek, wtorek, czwartek, sobota: 9.30 środa: 19.00 piątek: 15.00 niedziela: 10.00 i 19.00 SPOWIEDŹ 24 | www.pmagazyn.pl
ZMIANA Zmiana czasu otwarcia biura parafi alnego: biuro będzie czynne w środę od godz. 10:30 do 12:00 oraz w poniedziałek od godz. 19:30 do 20:30. LITURGIA TRIDUUM PASCHALNEGO WIELKI CZWARTEK Msza św. godz. 19:00, Adoracja Najświętszego Sakramentu do 22:00, WIELKI PIĄTEK – Adoracja Najświętszego Sakramentu od 9:00 – 14:00 i od 16:00 do 19:00. Droga Krzyżowa o godz. 17:00, Liturgia Wielkiego Piątku o godz. 17:30, Adoracja do godz. 22:00. WIELKA SOBOTA: Adoracja od. 9:00 do 14:00 i od 16:00 do 19:00. Błogosławieństwo pokarmów: Dunstable od godz. 9:00 do 13:00 i od 16:00 do 17:00, Milton Keynes od 13:00 do 13:30, St. Albans 15:00 do 15:30, LITURGIA WIGILII PASCHALNEJ o godz. 19:00. NIEDZIELA WIELKANOCNA: Rezurekcja o godz. 7:00, (nie ma Mszy św. o godz. 9:00), 11:00, 19:00, Milton Keynes 13:30, St. Albans 16:00. Poniedziałek Wielkanocny Msze św. w Dunstable: 9:00, 11:00 i 19:00.
Spowiedź Św. przed każdą mszą Św. lub w innym terminie po uzgodnieniu z księdzem NABOŻEŃSTWA Koronka do Miłosierdzia Bożego mówiona jest w każdy piątek po mszy św. o 15:00 Adoracja Najświętszego Sakramentu w każdą Niedzielę miesiąca o 18:00 (przed wieczorną mszą) KURS Najbliższy kurs przedmałżeński rozpoczyna się w niedzielę, 15 kwietnia (godz.19.00).
Z nAsZeGO PODWORKA
SPOTKANIA AL-ANON W każdy wtorek o godzinie 19.00 w kościele w Bedford odbywa się spotkanie grupy rodzinnej Al-Anon. Celem jest niesienie pomocy osobom zmagającym się z problemem alkoholowym lub innym uzależnieniem w rodzinie. Chętnych serdecznie zapraszamy!
WARSZTATY W BEDFORD W dniach 5-6 maja 2012 r. odbędą się warsztaty z zakresu psychoterapii „JAK RADZIĆ SOBIE ZE ZŁOŚCIĄ I INNYMI EMOCJAMI”. Zajęcia prowadzi p. Mariola Ciesielska. Spotkania umawia Dorota , tel. 07716321564. To nie są jedyne zajęcia, które będą dostępne w Bedford. Wykwalifikowana terapeutka Mariola Ciesielska będzie przebywać w Bedford jeszcze w dniach 1-5 czerwca 2012 r. Swoje 25-letnie doświadczenie terapeutyczne zdobyła w takich dziedzinach, jak leczenie: – uzależnień – współuzależnień/DDA/Dorosłe Dzieci Alkoholików – DDD/Dorosłe Dzieci Dysfunkcji – terapii rodzin -terapii małżeństw Osoby chcące umówić się na spotkanie – powinny skontaktować się z panią Dorotą na podany powyżej numer telefonu.
WAWEL CZEKA NA CIEBIE Zespół „Wawel” – polski ludowy zespól taneczny dla dorosłych, prowadzi zapisy do zespołu. Prosimy o kontakt z panią Basią Fryc pod numerem telefonu 07817031552. Zespół polskich tańców ludowych „Wawel” powstał w 1994 roku pod kierownictwem Zygmunta Stereckiego (choreografia) i Basi Fryc (kierownictwo artystyczny i stroje). W początkach swej działalności, Zespół odziedziczył trzydziestoletnie stroje. W ostatnich sześciu latach, własnymi staraniami oraz przy wsparciu finansowym polskiej Parafii w Luton-Dunstable, Rady Miejskiej i Stowarzyszenia Polskich Kombatantów, Zespół zakupił nowe stroje góralskie, krakowskie, lubelskie i łowickie. Z czasem, w miarę wzrostu powodzenia i dużego zapotrzebowania na ten rodzaj występów na terenie Luton-Dunstable, Zespół rozszerzył swój repertuar oraz rozpoczął występy w innych ośrodkach polonijnych w Anglii. Obecnie, Zespół bierze aktywny udział w życiu polskim, występując na różnych akademiach i imprezach (Akademia Konstytucji 3-go Maja, Święto Żołnierza, 11-go Listopada, Dożynki). Zespół jest członkiem Federacji Polskich Zespołów Folklorystycznych w Wielkiej Brytanii.
POLSKA SZKOŁA W BEDFORD
Polska Szkoła im. Jana Pawła II w Bedford zaprasza nowych uczniów na zajęcia do Szkoły Polskiej we wszystkie soboty roku szkolnego. 1. Dla dzieci w wieku 7-16 lat – oddział szkolny w Bedford Academy/Mile Road, Bedford MK42 9TR godz. 9:00 – 13:00 Przedmioty nauczania: język polski, historia, religia, edukacja kulturowopatriotyczna. Nauczanie zgodne ze stopą programową Ministerstwa Edukacji Narodowej. 2. Dla dzieci w wieku 4-6 lat – oddział przedszkolny w Goldington Green Lower School/Goldington Road, Bedford MK41 0DP godz.9:30 – 13:30 Zajęcia zintegrowane w języku polskim z elementami nauki czytania, pisania, historii i religii. Zajęcie prowadzone są przez wykwalifikowanych polskich nauczycieli z zachowaniem brytyjskich standardów prawnych. Opłata za jeden trymestr wynosi: 1 dziecko – £50 2 dziecko – zniżka £25 3 dziecko – zniżka £25 4 dziecko – zwolnione z opłat Kontakt, pod którym można uzyskać więcej informacji lub zapisać dziecko do szkoły to: Administrator Monika Frak tel.07598165754 SERDECZNIE ZAPRASZAMY !!!
NAPISZ DO PMAGAZYNU Zapraszamy wszystkie organizacje, grupy, instytucje czy pojedyncze osoby, które organizują jednorazowe, cykliczne lub stałe inicjatywy dla polskiej społeczności o kontakt z PMagazynem na adres redakcja@pmagazyn.pl. Nasze łamy są Waszymi! Napiszemy o Waszej działalności, inicjatywach, wydarzeniach czy ciekawych informacjach, abyście mogli dotrzeć do jak najszerszego grona odbiorców.
ZERKNIJ W GWIAZDY Organizacja MK Project zaprasza wszystkie dzieci na spotkanie z astronomem Jakubem Bochińskim, który jest bohaterem wywiadu, wydrukowanego na stronach 6-7. Już 13 i 14 kwietnia nasze pociechy będą mogły udać się do obserwatorium w Milton Keynes i poobserwować niebo. W programie jeszcze wiele ciekawych atrakcji, wiec serdecznie zapraszamy!
POMOC W PROBLEMIE
Jeśli myślisz, że ty lub ktoś ci bliski ma problem z alkoholem, zadzwoń, ten problem da się rozwiązać.
Maciej 0788 951 4591 Ania 0751 673 9745 Andrzej 0787 151 4745 Janusz 0772 984 8503
www.pmagazyn.pl | 25
sZKOŁA W LUtOn
„Kto ty jesteś? Polak mały!”
„Jasełka”, przedstawienie z 1974 roku.
Polska Szkoła Sobotnia w Luton i Dunstable im. Maksymiliana Marii Kolbe towarzyszy społeczności polskiej na terenie Luton i Dunstable i okolic przez prawie 60 lat. Po zakończeniu II Wojny Światowej wielu polskich żołnierzy, ze względów osobistych czy politycznych, zdecydowało się nie wracać do Polski, lecz pozostać na obczyźnie. Skorzystali oni z zaproszenia ówczesnego Ministra Spraw Zagranicznych Wielkiej Brytanii, by tu właśnie się osiedlić. Zostali oni tymczasowo rozlokowani w obozach powojskowych. Jeden z nich znajdował się w miejscowości Marsworth, niedaleko Dunstable, i właśnie ten obóz stał się pierwszym zalążkiemPolskiej Szkoły. Oficjalnie szkoła rozpoczęła swą działalność w roku szkolnym 1954-55. Lekcje odbywały się wówczas w małej szkółce przy Dunstable Road w Luton. Od września 1956 roku, szkoła przeniosła swą siedzibę do Szkoły im. św. Józefa w Luton (St. Joseph’s School, Gardenia Avenue). Od roku 1991 do 2000 zajęcia lekcyjne odbywały się w Polskim Ośrodku Parafialnym
Mecz „Dwa Ognie”, rozgrywka pomiędzy szkołami Luton i Peterborough.
przy kościele w Dunstable. W roku szkolnym 1992-93. uczęszczało do szkoły 23 dzieci w trzech grupach wiekowych. Grono pedagogiczne składało się z 3 nauczycieli i księdza proboszcza. Od 2001 r. szkoła ma swą siedzibę w Downside Primary School
Polska Szkoła Sobotnia w Luton, 1963 r.
W szkole jest prawie 200 uczniów, 12 klas, 18 nauczycieli, kilkoro asystentów (byłych uczniów!), oraz liczne i prężnie działające grono rodziców skupionych w Kole Przyjaciół Polskiej Szkoły. Sobotnie lekcje odbywają się w Downside Primary School w Luton a wiele szkolnych wydarzeń i uroczystości ma miejsce na terenie polskiej parafii w Dunstable.
młodzież do egzaminów GCSE i A-level z języka polskiego, który uczniowie zdają w wieku 14 – 16 lat. Dumą szkoły jest zespół tańca „Lajkonik”, który bierze udział zarówno w imprezach szkolnych, jak i lokalnych. „Lajkonik”, co roku występuje w festiwalu wielokulturowym „One World Week” w Luton. W szkole St. Joseph, która była pierwszą siedzibą
W czasie roku szkolnego odbywa się dużo różnych okolicznościowych imprez jak Andrzejki, Wigilia Szkolna, Studniówka lub Jajko Wielkanocne. W kalendarz parafii na stałe wpisane są Jasełka oraz Akademie z okazji „Święta Niepodległości” i „Konstytucji 3. Maja”. Dwa razy do roku dzieci klas młodszych wyjeżdżają do Polskiego Teatru „Syrena”
Laureatki konkursu recytatorskiego w czasie Szkolnego Dnia Dziecka w Laxton Hall.
Polskiej Szkoły w Luton,dzieci z „Lajkonika” zatańczyły w przedstawieniu o życiu Marii Curie – Skłodowskiej z okazji 100 rocznicy przyznania naszej rodaczce nagrody Nobla. Bardzo ważna jest dla nas współpraca z lokalnymi organizacjami kulturowymi, dlatego też bierzemy czynny udział w wielu z nich. Co roku nasza młodzież bierze udział w obchodach Holocaust Memorial Day. Ważnym wydarzeniem jest występ zespołu tanecznego w czasie Dnia Polskiego w Bletchley Park.
Zakończenie roku szkolnego 2010/11.
Szkolny zespół taneczny „Lajkonik”. Występ w czasie Dnia Polskiego w Bletchley Park.
Reprezentowaliśmy polska młodzież w marszu pokoju „Peace Walk” w Luton Bury Park, jak również w konferencji „Sprawiedliwy Handel” (FairTrade) na uniwersytecie w Birmingham. Jak widzicie, jesteśmy zwykłą szkołą, w której trzeba odrabiać lekcje i pisać wypracowania, ale jesteśmy też niezwykłym miejscem, w którym znajduje się przyjaciół wśród młodszych i starszych i które daje radość z bycia Polakiem! w Luton. Sztandar szkoły, zaprojektowany i wykonany przez Annę Piórek, został poświęcony podczas uroczystej mszy z okazji 50-lecia Polskiej Parafii w Dunstable w 2003 r. Polska Szkoła w Luton i Dunstable jest szkołą sobotnią, w której dzieci i młodzież uczą się polskiego, polskiej historii, religii oraz poznają polską kulturę. Jesteśmy szkołą, w której nie tylko poznajemy, ale i tworzymy polską kulturę na Obczyźnie. Recytujemy i malujemy w konkursach, robimy wywiady i rejestrujemy to, co staje się historią, śpiewamy i tańczymy, wystawiamy sztuki, gramy w netball i piłkę nożną, jeździmy na wycieczki, no i do tego chodzimy do szkoły w soboty.
26 | www.pmagazyn.pl
w POSK-u w Londynie na spektakle cieszące się ogromną popularnością. Każdego roku przeprowadzany jest tematyczny projekt trwający przez cały rok szkolny. Celem projektów jest budowanie postawy uczniowskiej: dumy z polskich korzeni. Do tej pory przeprowadziliśmy trzy projekty, jeden dotyczył Wielkich Polaków, drugi geografii Polski, trzeci projekt „Cała szkoła czyta Pana Tadeusza” jest w trakcie realizacji. Nie wszyscy wiedzą, że nasza szkoła przygotowuje
Opracowanie Magdalena Hoppe, Polska Szkoła Sobotnia w Luton i Dunstable
Czy wiesz, że:
-W 2009, nasze uczennice zdobyły pierwsze miejsce w mistrzostwach szkół polskich w Wielkiej Brytanii w netball; -Niektórzy nauczyciele byli uczniami naszej szkoły; -Każdego roku co najmniej 25 naszych uczniów pomyślnie zdaje egzaminy GCSE, AS oraz A-level z języka polskiego; -Co roku organizowana jest Studniówka dla maturzystów naszej szkoły; -W 2009 i 2010, nasi uczniowie zdobyli pierwsze miejsce w mistrzostwach szkół polskich w Wielkiej Brytanii w piłce nożnej w grupie wiekowej do 18 lat.
MK PROJeCt
MK Project – przedstawiamy się Ponad 3 lata temu, jesienią 2008 r., kilkuosobowa grupa Polaków postanowiła skupić się w organizacji, która nosi nazwę MK Project. Organizacja, po stworzeniu własnej konstytucji została zarejestrowana i obecnie ma status fundacji. Od samego początku celem było przede wszystkim: 1). Skupienie wokół siebie Polaków przybywających do Milton Keynes (w jedności siła); 2). Wspieranie i pomoc, wymiana doświadczeń w znajdowaniu pracy, rozwoju własnych działalności, umiejętności porozumiewania się z pracodawcą, znajdowania mieszkania, szkoły, przedszkola itp.; 3). Pomoc w nawiązywaniu kontaktów z innymi społecznościami (nie tylko angielskimi), integracja z nimi; 4). Przybliżanie funkcjonowania angielskiego systemu prawa (nie tylko o benefitach); 5). Dbałość i kultywowanie polskich tradycji; 6). Stworzenie możliwości rozrywki dla dorosłych i dla dzieci. Na stałe do programu organizowanych imprez należą (od 2008 r.): – bal mikołajkowy dla dzieci; – balik karnawałowy dla dzieci; – spektakl Jasełka; – piknik rodzinny; – sportowy turniej rodzinny; – dzień dziecka; – szukanie jajek wielkanocnych w Wielką Sobotę. Z roku na rok przybywa uczestników tych imprez, a co więcej pojawiają się na niej również osoby innych narodowości. Każda impreza przygotowywana jest ze specjalną prezentacją w języku angielskim lub przy udziale tłumacza tego języka. Bierzemy również udział w organizowanych imprezach przez miasto, np World Picnic Day, czy Polish Day na Bletchley (Enigma, Rejewski, Zygalski). Mamy też swojego reprezentanta w kontaktach z władzami miasta i policją. Nie jesteśmy w stanie powiedzieć, ilu MK Project ma
członków, bo nie prowadzimy rejestracji. Uczestnictwo w imprezach odbywa się na zasadzie dobrowolności. Z roku na rok ludzi tych przybywa, zmieniają się, ale wg nieoficjalnych danych szacujemy, że w Milton Keynes jest ponad 2000 polskich rodzin. O dobro MK Project, organizację imprez, skromne (jak do tej pory) fundusze dba zarząd, przy pomocy około 20 dodatkowych osób. Ich praca jest całkowicie nieodpłatna, woluntarna. Imprezy organizujemy za fundusze zebrane z opłat biletów wstępu (1-5 funtów od osoby) i otrzymane darowizny. Oczywiście działamy przy wsparciu Council Milton Keynes (Burmistrz jest prawie na każdej imprezie) czy Community Fundation. Jesteśmy rekomendowani przez Polish Business Euro Club. Wraz ze zmianą świadomości mieszkających tutaj Polaków, coraz większa grupa tych, którzy wiążą swoją przyszłość z pozostaniem w UK, wzrosły również oczekiwania od MK Project. Przede wszystkim za
niezbędne uważamy istnienie polskiej szkoły czy naukę religii. Stąd powstała idea „pobudowania” polskiego domu. Do przekazania takiego budynku na nasze potrzeby doszło około 2 lata temu. To budynek, który w rzeczywistości przeznaczony był do rozbiórki z uwagi na koszty, które wg oceny Councilu były zbyt wielkie. Podjęliśmy wyzwanie. Po wynegocjowaniu dotacji z Councilu Milton Keynes i pozytywnym odzewie ze strony Polaków, stwierdziliśmy, że damy radę. W lipcu 2010 r. rozpoczęliśmy pracę. Przede wszystkim trzeba podkreślić, że były i są to prace praktycznie całkowicie nieodpłatne, świadczone przez naszą społeczność. Ponosimy koszty materiałów i opłat na certyfikaty, zezwolenia, na prace wykonywane przez fachowców spoza MK Project. Na podstawie ilości osób, które do tej pory przewinęły się przez budowę, ich zapału i pozytywnego myślenia, jesteśmy przekonani, że nasze decyzje były całkowicie słuszne. Marzy nam się, aby w tym domu powstała polska biblioteka, można byłoby poszerzać swoje zainteresowania (fotografika, florystyka, gra na gitarze), aby dzieci mogły spotykać się na wspólnym czytaniu polskich książek, aby miały gdzie się odbywać próby do przedstawień, aby……., aby można było przyjść, wypić kawę i po polsku ponarzekać. Tego „aby” jest wiele. Oficjalne otwarcie domu (chociaż warunkowe ze strony inspektora budowlanego) nastąpiło w październiku 2011 roku. Wierzymy, że otrzymamy wszystkie niezbędne zezwolenia. Chociaż pusty (bo na meble niestety brakuje) polski dom będzie działać! Możemy wiele o sobie napisać i to wiele dobrego, nie trudno chwalić się bez końca. Można o nas przeczytać więcej i popatrzeć, jak przebiegają prace, czy jak sie bawimy na kolejnych imprezach na naszej stronie www.mkproject.org.uk oraz na stronie na facebooku (Milton Keynes Project) oraz na www.mkforum.info. Mamy nadzieję, że również w tym Magazynie znajdzie sie dla nas stała rubryka, gdzie będziemy mogli informować Was na bieżąco „co w trawie piszczy”. Można przyjechać i zobaczyć. Nasz Polski Dom mieści się w Wolverton, Haversham Road (Milton Keynes – Millmead Hall). Zapraszamy! BN www.pmagazyn.pl | 27
ZAPRASZAMY DO UMIESZCZENIA
BEZPŁATNYCH OGŁOSZEŃ DROBNYCH (kupię, sprzedam, zamienię) NA ŁAMACH PMAGAZYNU.
JAK ZGŁOSIĆ OGŁOSZENIE DO PUBLIKACJI? – Ogłoszenie można przesłać drogą e-mailową: redakcja@pmagazyn.pl. Prosimy nie zapomnieć o podaniu swoich danych kontaktowych do umieszczenia w reklamie.
PETERBOROUGHPL.COM TWOJA LEPSZA STRONA
R
E
K
TABLICA OGŁOSZEŃ
L
A
M
AGENCJA FOTOGRAFII I MODELINGU
ZAREKLAMUJ SWOJĄ DZIAŁALNOŚĆ W PMAGAZYNIE! NAPISZ DO NAS NA ADRES: ADVERT@ENTERMEDIA.INFO
0785 197 40 22
Barbara
A
R
E
K
L
A
M
A
PETERBOROUGH DOŁĄCZ DO KATALOGU FIRM PETERBOROUGH NAPISZ DO NAS NA ADRES: ADVERT@ENTERMEDIA.INFO
131 Midland Road.Peterborough PE3 6DP
Beata POLSKI FRYZJER
283 Lincoln Road Peterborough PE1 2PH
07724542681
R
E
K
L
A
M
A
BEDFORD
! NORTHAMPTON
LUTON