NUMER 28 grudzień 2012
FREE ISSN 2045-6409
ŚWIĄTECZNE WYDANIE PMAGAZYNU Dzieci z polskiej szkoły
ne Świątecz e tow a b a r y n bo y i nagrod w środku ! wydania
Zespół πvote
odkrywają świąteczne tajemnice
patent na oryginalność
str. 7
str. 16-17
Świąteczne dzieło rękodzieło str. 13
Klub nocny nie tylko od świąta! str. 15
Na spotkanie ze świętym Mikołajem str. 6
Peterborough
Bedford
Milton Keynes
Luton
Northampton
OD REDAKCJI
Kochani Czytelnicy W tym miejscu miała pojawić się świąteczna grafika z pięknie wydrukowanymi życzeniami od redakcji. Miała, bo nie mogliśmy odmówić sobie napisania choć dwóch słów do Was. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, a więc czas na nasze świąteczne wydanie, w którym znajdziecie okolicznościowe tematy, a także zwyczajowe informacje. Chcieliśmy, aby to wydanie pomogło Wam w czytelniczym zrelaksowaniu się w okresie świątecznym – mam nadzieję, że sięgnięcie po nie z przyjemnością. Ponownie spotkamy się już w Nowym Roku, więc podsumowując nieśmiało stary, chciałabym podziękować Wam za kolejne dwanaście miesięcy, które są za nami. To był bardzo interesujący rok, który wiązał się z wieloma zmianami w naszej redakcji i w piś-
mie. Niektóre zmiany zaowocują efektami w przyszłym roku, ale o tym na razie cicho sza! Cicho sza, bo idą Święta, że tak sobie zarymuję i skupiając się na nich, pragnę życzyć Wam cudownego ciepłego czasu, gdziekolwiek i z kimkolwiek będziecie. Cieszcie się z narodzin Jezusa Chrystusa, ze świątecznych potraw, z kolęd, z siebie razem. I niech Wam będzie jak najlepiej! Życzę Wam i sobie samej, aby w przyszłym roku udało się nam być dobrymi ludźmi. Tylko tyle. To wystarczy, ponieważ dobrym ludziom dzieją się dobre rzeczy. Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku! Anna Dziuba Redaktor naczelna wraz z zespołem redakcyjnym
www.LutonPL.com – nowy portal miasta Luton Zapraszamy serdecznie mieszkańców miasta Luton i nie tylko! Na portalu znajdziecie rożne informacje i ciekawostki. Będziecie mogli zapoznać się z polskimi działalnościami prowadzonymi przez naszych rodaków w Luton. Z tymi komercyjnymi ale i nie tylko. Wszystko po to, aby przybliżyć Wam polską inicjatywę na terenie naszego miasta, która oferuje szeroki wachlarz usług. Usług płatnych oraz zupełnie darmowych. Jeżeli chcesz, abyśmy opisali Twoją działalność – skontaktuj się z nami. Na forum będziecie mogli podzielić się opiniami na wszystkie tematy związane z naszym miastem lub życiem na Wyspach, zaprezentować swoje hobby czy też poszukać pomocy w różnych sprawach. Młode mamy znajdą także dział dla siebie.
Zapraszamy także do zupełnie darmowego zamieszczania ogłoszeń z możliwością zamieszczenia zdjęć. Masz coś na sprzedaż? Chcesz coś kupić? W takim razie dział ogłoszeń czeka na Ciebie. Zamieszczenie ogłoszenia zajmie tylko chwilę, a trafi do dużej ilości odbiorców. Zupełnie za darmo. LutonPL.com – Zaprasza także do współpracy artystów z miasta i okolic, którzy chcą zaprezentować się szerszej publiczności. Wszystkie osoby, które zajmują się muzyką, malarstwem, rękodziełem...po prostu artyści – serdecznie zapraszamy w nasze progi. To wszystko i dużo więcej na – www.lutonpl.com LutonPL.com – Twoja lepsza strona. 04 NUMER2010 grudzień
FREE
03 NUMER2010
ISSN 2045-6409
listopad
FREE
NUMER 02 2010
ISSN 2045-6409
październik
FREE
01 NUMER2010 wrzesień
FREE
ELEKTRONICZNE WYDANIA
I ... JAK TO SIĘ ROB PRACY W AGENCJI
ZAĆPANE? UGH PETERBORO
czyli o tym,
m się, na ulicy zastanawiałe to trawa. idąc za palaczem zrozumiałem, że Wiele razy czasie 10-11 Po jakimś co to za zapach?
naszymi przestają być wódki picie jak nasze pieniądze w ciążę przez s.10-11 oraz jak zajść
A TCHÓRZs.5 WYZNANIA
Przegapiłeś wydanie PMagazynu? Inni byli szybsi i wyczyścili półki sklepowe ze wszystkich naszych egzemplarzy? Siedzisz przed komputerem i chcesz przeczytać coś ciekawego? Nic prostszego! Wejdź na naszą stronę internetową www.pmagazyn.pl, gdzie znajdziesz bieżące oraz wszystkie archiwalne wydania PMagazynu. Do publikacji miesięcznika online używamy prezentera issuu.com, który gwarantuje proste oraz wygodne przeglądanie stron. e Zapraszamy!
CO? GDZIE?
KIEDY? ZA
ILE?
CO? GDZIE?
SONDA
SZ MIEJSKI MISZ-MA
2010-08-10
d t owy czarny żółtyPodstawowy i i ddd 1 tawowy magentaPodstawowy P_magazyn_01_poprawki.ind
KIEDY? ZA
Z MIEJSKI MISZ-MAS
ILE?
KRONIKA
CO? GDZIE?
LOKALNA
KIEDY? ZA
Z MIEJSKI MISZ-MAS
ILE?
KRONIKA
str. 8-9
M ŚWIĄTECZNE KALENDARIU
LOKALNA
ŻYCZENIA
E NA BOŻE NARODZENI
ATRAKCJE
ŚWIĄTECZNE
08 NUMER2011 kwiecień
FREE
07 NUMER2011
ISSN 2045-6409
marzec
FREE
06 NUMER2011
13:40:34
ISSN 2045-6409
luty
FREE
05 NUMER2011
ISSN 2045-6409
styczeń
boot Car może ile radości
Wielkanoc prezent
FREE
a Internetow ć miłoś czyli sercowe
połowy w
str. 10-11
– szukajcie
Święta, święta i… ciągle święta
sieci
str. 10-11
cy ślub Książę wolny tylko dzień
Wiosenna oza Metamorf Zobacz, jak
str. 4-5
na Romantycz podróż po shire Cambridge
i ich sprawki
czyli bagażnik dać otwarty str. 10-11
świąteczny wewnątrz
ISSN 2045-6409
ebny Doradca potrz od zaraz biura doradcze
tą iowe z gaze ny wraz narodzen bożo teczne kupo i świą rabatowe
i Wigilijne harakir
str. 5
EMIGRACJA DOBNA 16-17 CZEKOLADOPO
4-5
ajemy Rozdzenty o pre siank
ks. Cezarym
str. 10-11
wyjątkowy tylko u nas nowego szpitala ze zwiedzania str. 9-11
O NA TO? CO PAŃSTW
s.13
rozmowa z
SZPITALNA ZNA ż ODYSEJA KOSMIC fotoreporta
str. 4
KONKURS,
WYGRAJ OR LCD TELEWIZ
O wyjazdach, i innych powrotach dylematach moralnych
O Adwencie, eniu Bożym Narodz wymiarze Świąt i duchowym Kraczkowskim SChr
2010 rzeje,kizabawy Andzwyczaj wróżby,
WIELKI
To nie str. 4
odmieniliśmy Beatę str. 9-12
str. 4
a Moja dzielnic
– dzielnice centralne dotykowy wygraj tablet
ca Moja dzielni – Werrington dotykowy wygraj tablet
ca Moja dzielni – Bretton tablet dotykowy
ca Moja dzielni z P Magazynem
orough Ślubne Peterb
nowa zabawa tablet dotykowy do wygrania str. 7
Z MIEJSKI MISZ-MAS
czyli str. 4
Z MIEJSKI MISZ-MAS
KRONIKA
LOKALNA
KRONIKA
Z MIEJSKI MISZ-MAS
str. 8-9
str. 5 i 16
kop 2011 roku Horos w nowym co los przyniesie
LOKALNA
str. 6-7
str. 6-7
wygraj
Z MIEJSKI MISZ-MAS
A ROZRYWK
KRONIKA
LOKALNA
KRONIKA
LOKALNA
ROZRYWKA
ROZRYWKA
12 NUMER2011 sierpień
FREE
NUMER 11
ISSN 2045-6409
lipiec 2011
ROZRYWKA
FREE
10 NUMER2011
ISSN 2045-6409
czerwiec
FREE
09 NUMER2011
ISSN 2045-6409
maj
Fotorelacja z Central Park Weekend
FREE ISSN 2045-6409
– tak się bawiliśmy!
Dzień Dziecka
str. 10
sted Moje Hemp str. 6
str. 9-11
Zaplanuj je swoje wakac
ze oferty, atrakcyjne najciekaws kierunki podróży ceny, wyjątkowe
Polskie studia w UK str. 4
str. 10-11
s Rafała Sukce do finału dostać się
str. 9-11
na Zumbastycz a zabaw
emigracji Dziecko na sobie – jak poradzić i? z problemam
wygraj tablet dotykowy
str. 6-7
Z MIEJSKI MISZ-MAS
PMagazyn i FB
KRONIKA
LOKALNA
A ROZRYWK
atki na Miss Kandydatki Kandyd orough Poloniii Peterb Poloni Moja dzielnica
Zostań Miss Polonii
The Ortons str. 6-7
! Peterborough str. 5
Z MIEJSKI MISZ-MAS
i Radio dla Polonih! w Peterborougstr. 7
str.
str. 4
KRONIKA
LOKALNA
A ROZRYWK
atki na Miss Kandydatki Kandyd orough Poloniii Peterb Poloni str. 5
Z MIEJSKI MISZ-MAS
KRONIKA
przewodnik Praktyczny w UK po studiach
str. 4
Zdradzamy atrakcje finału!
str. 5
Moja dzielnica Hampton
str. 17
Kulinarna podróżi do Brazyli 12-13
Festiwale, festiwale...
czyli jak hy Awards World Photograp
Fletton, Stanground,
Parafiada 2011
str. 5
LOKALNA
A ROZRYWK
Z MIEJSKI MISZ-MAS
KRONIKA
LOKALNA
A ROZRYWK
DOŁĄCZ DO GRUPY PMAGAZYNU NA FB: www.facebook.com/groups/pmagazyn Aktualności, ciekawostki, dyskusje i dopełnienie naszej wersji papierowej – zapraszamy!
Adres korespondencyjny P Magazyn Entermedia II Floor, 37 Broadway Peterborough, PE1 1SQ Email: redakcja@pmagazyn.pl Website: www.pmagazyn.pl
Oprawa fotograficzna East Models www.eastmodels.co.uk SKŁAD www.grafika24.com.pl Reklama advert@entermedia.info
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych reklam, ogłoszeń oraz tekstów sponsorowanych. Redakcja ma prawo odmówić zamieszczenia reklamy lub ogłoszenia, jeżeli ich treść lub forma są sprzeczne z linią programową i profilem pisma.Redakcja zastrzega sobie prawo do skrótów, redagowania oraz zmiany tytułów materiałów nadesłanych i przyjętych do publikacji. Wszystkie materiały publikowane na łamach P Magazynu są chronione prawem autorskim i ich przedruk bądź rozpowszechnianie w całości lub w części przez jakiekolwiek medium – elektroniczne, mechaniczne, fotograficzne, prasowe czy inne wymaga pisemnej zgody.
www.pmagazyn.pl |
3
ARTYKUŁ SPONSOROWANY
WIGILIJNE SMAKI B
oże Narodzenie dla każdego z nas oznacza różne smaki i aromaty. Dla mnie Wigilia na zawsze kojarzyć się będzie z zapachem pomarańczy z okresu dzieciństwa, kiedy był to towar zupełnie deficytowy. Pamiętam doskonale, jak cytrusowy bukiet mieszał się z wonią prawdziwej choinki. Jak bardzo oznaczało to dla mnie samej początek Świąt i wyjątkowego czasu. Z wielką przyjemnością więc sięgnę w tym roku po wódkę Baczewski Pomarańczówka, aby celebrować świąteczny okres już jako dorosła osoba w gronie najbliższych, w swoim własnym domu.
TRADYCJA SMAKU Trunki Baczewski Pomarańczówka oraz Baczewski Jeżynówka należą do rodziny wódek firmy Baczewski, która ma 230-letnią historię w raczeniu smakoszy niepowtarzalnym alkoholowym smakiem. Ciekawa historia marki zaczyna się w 1782 roku, kiedy to pod Lwowem przedsiębiorcza, wykształcona i ambitna rodzina Baczewskich uruchamia pierwszą polską destylarnię. Wódka Baczewski uzyskuje następnie, w 1810 roku od władz austro-węgierskich Godło Cesarskiego Orła, a fakt ten jest upamiętniony na etykietach wódki tytułem „Cesarskiego i Królewskiego Dostawcy Dworu”. W tym samym roku, jeden z pionierów rodzinnych, Leopold Maksymilian Baczewski przenosi zakład do samego Lwowa, gdzie z ogromną pasją rozpoczyna rozwój nowych produktów oraz wprowadzanie najnowszych dostępnych na świecie technologii. I to było to! Smak wódki zaczyna od tamtego momentu charakteryzować niezwykła delikatność, a jej wygląd – jeszcze większa czystość. Trunek Baczewskich zostawił swoją konkurencję daleko w tyle, zwłaszcza, że towarzyszyły mu, pionierowe w tamtejszym czasie, działania marketingowe. Geniuszem w kwestiach reklamy okazał się kolejny właściciel firmy, Józef Adam Baczewski (1829-1911), prawnuk założycieli, absolwent technologii na Uniwersytecie Lwowskim, powstaniec styczniowy i wielki filantrop. Nie zmarnował on wybudowanej wysiłkiem całej rodziny marki a wręcz przeciwnie – wyniósł j na piedestał. W przenośni i dosłownie; trunek bowiem otrzymał w tamtym czasie wiele prestiżowych nagród. W 1925 roku wódka święci triumfy. Towarzyszy elitom Drugiej Rzeczypospolitej podczas najbardziej wystawnych rautów, recepcji i balów. Wiele produktów eksportowanych jest niemal do wszystkich krajów europejskich, jak również do Kanady, Ameryki Południowej i Australii. W czasie Londyńskiej Wystawy Spirytusowej wyroby Baczewskich zdobywają wszystkie możliwe nagrody. To musiały być czasy! Pijanie monopolowej Baczewskiej było pożądane i modne, wyznaczało klasę i styl oraz stanowiło nieodzwony element rozrywkowego życia dwudziestolecia międzywojennego. A firma Baczewskich tym czasem wciąż się rozwijała. By promować swoje produkty, Stefan Baczewski, kolejny właściciel, podpisał kontrakty z dwoma polskimi transatlantykami: MS Piłsudskim i MS Polonią. Jako pierwszy, zaczął powszechnie używać transportu lotniczego i dzięki temu, od 1930 roku, wyroby J.A. Baczewski były wysyłane samolotami do Paryża, Pragi i Wiednia, gdzie firma otworzyła swoje filie. Dalsza przyszłość należałaby z pewnością do firmy, gdyby nie wybuch II wojny światowej. 17 września
fabryka – owoc wieloletniej pasji rodziny Baczewskich – zostaje zniszczona przez bombardowania Luftwaffe, a następnie rozgrabiona przez sowieckiego okupanta. Po 157 latach działalność przedsiębiorstwa na ziemiach polskich dobiega kresu… Na odrodzenie marki czekać trzeba było aż do 1956 roku. Wtedy to rodzina Baczewskich odzyskuje prawa do znaku towarowego i wznawia produkcję. W 1958 rusza eksport wyrobów J.A. Baczewski do Stanów Zjednoczonych. A i nasz kraj ma okazję ponownie rozkochać się w opisywanej wódce, ale dopiero od 2011, kiedy to marka wróca „do domu”, do Polski.
TAJEMNICA SMAKU Dlaczego wódka Baczewski jest tak pyszna? Wszystko dzięki temu, że wytwarzana jest według tradycyjnej i sprawdzonej receptury, która cudem przetrwała czasy wojenne. A odbywa się to tak: Najwyższej jakości spirytus, produkowany wyłącznie z wyselekcjonowanych gatunków ziemniaków, destylowany jest tylko trzykrotnie, aby zapewnić najwyższą jakość – nie jest poddawany dalszemu procesowi, ponieważ może to pozbawić wódkę smaku i duszy. Uzyskany w ten sposób czysty spirytus ziemniaczany zostaje rozcieńczony jedynie alpejską wodą do stężenia 40%. Jak dziś smakuje legenda? Oryginalnie i wspaniale! Recenzje mówią same za siebie: „Monopolowa to wódka ziemniaczana: ostra i łagodna zarazem, męska, bo piecze, kobieca, bo niesie smak. Smak półsurowych ziemniaków, zdecydowany, rzekłbym namacalny, z długim przyjemnym finiszem. Wódka niepowtarzalna, niech się schowają inne wyroby ziemniaczane. Baczewski ma styl, ma klasę pańskiego stołu, na którym lądują wyroby ludu: z zapachem ziemi, deszczu, porannej rosy.
Polska Hurtownia Top Spirits, hello@topspirits.co.uk, tel: 07894044099, www.topspirits.co.uk. 4
| www.pmagazyn.pl
UWAGA KONKURS! Hurtownia Top Spirits ufundowała trzy smakowe, procentowe podarunki marki Baczewski dla osoby, która podzieli się swoją opinią: Którą wódkę wybrałbyś/wybrałabyś dla siebie – Baczewski Pomarańczówka czy Baczewki Jeżynówka? Odpowiedzi przesyłajcie do nas na adres redakcja@pmagazyn.pl. Czekamy do 31 grudnia.
Do naszych najbardziej tradycyjnych chłopskich zakąsek specjał nad specjały.”
WZBOGACENIE SMAKU Motto Baczewskich głosi: „Naszym zdaniem wódka powinna mieć tylko jeden smak, a dokładnie smak wódki.” Nic dodać, nic ująć. Ale czy na pewno? Dzięki doskonałej decyzji producentów alkoholu, na rynku dostępne są dwa nowe produkty marki J.A.Baczewski, w których do tradycyjnej,monopolowej bazy dodano nutki pomarańczowe i jeżynowe. To radosny dla podniebienia powrót do smaków nalewek przedwojennych, do przedwojennego Lwowa, właśnie tam gdzie zaczyna się historia tych produktów. Dla nas natomiast niech stanie się to okazją do zaopatrzenia się w te dwie alkoholowe nowości na Święta. Aby usiąść z najbliższymi przy stole wigilijnym i porozmawiać przy kieliszku nalewki o czymś miłym. Aby dodać trunek do herbaty i otrzymać napar, który nas wzmocni i ogrzeje. Aby użyć Pomarańczówki i Jarzynówki do przygotowywania świątecznych dań. Aby nasze Boże Narodzenie było smaczne i aromatyczne... Życzymy Wesołych Świąt!
MIKOŁAJ
ŚWIĘTY MIKOŁAJ PRZYBYWA Święty Mikołaj, jak zwykle o tej porze roku, ma ręce pełne roboty. Od czego jednak jest się świętym – Mikołaj potrafi być wielozadaniowy i przebywać w różnych miejscach jednocześnie. Podpowiadamy, gdzie i kiedy będzie go można spotkać w naszych miastach.
MIEJSCE: Van Hage, Peterborough Garden Park, Peterborough Road, Eye, Peterborough, PE1 4YZ
zdjęcia i jego wykupienie za dodatkową opłatą. Mikołaj czeka na dzieci na najniższym poziomie centrum, do którego prowadzą kręte schody.
Daty i godziny: Mikołaja można odwiedzić na weekendy (soboty 10:30 – 16.30 oraz niedziele 10:30 – 16.00)
Koszt: Przy wizycie będzie pobierany datek, który zostanie przekazany na cele charytatywne.
Opis: Każde dziecko, które odwiedzi świętego Mikołaja otrzyma od niego prezenty, m.in lizaki. Nie ma potrzeby wcześniejszej rezerwacji miejsc. Miejsce:
Miejsce: Frosts, Willington Sandy Road,, Willington, Bedford
Daty i godziny: Mikołaj czeka na dzieci codziennie, do dnia 15 grudnia Koszt: £7.99 za dziecko i £2.99 osoba dorosła. Dzieci muszą być w towarzystwie dorosłych.
Opis: Wizyta a raczej świąteczne rodzinne doświadczenie, trwa 30 minut. Elfy nauczą nas magicznej świątecznej piosenki, a Mikołaj opowie nam piękną opowieść o sobie samym.
Kiddicare, Hampton, Peterborough, PE7 8JA
Daty i godziny:
Miejsce:
piątek 9.12 14 – 30, 17.00, sobota 10.12 11.30 – 17.00, niedziela 11.12 11.00- 15.30, poniedziałek 12.12 14.30 – 17.00, wtorek 13.12 14.30 – 17.00, środa 14.12 14.30 – 17.00, czwartek 15.12 11.30 – 14.00, piątek 16.12 11.30 – 14.00, sobota 17.12 11.30 – 17.00 i niedziela 18.12 11.30 – 15.30
The Mall Luton
Koszt: Wizyta będzie bezpłatna po okazaniu vouchera, który można ściągnąć z tej strony: http://www.heart.co.uk/peterborough/ advertisers/kiddicare-santa-grotto-voucher/
Opis: Każde dziecko, które odwiedzi świętego Mikołaja, otrzyma od niego prezent!
Daty i godziny: Mikołaja odwiedzać można aż do 25 grudnia. Do 8 grudnia Mikołaj czeka na dzieci w weekendy, a później: 8.12 11.00 – 15.00, 9-12.12 12.00 – 16.00, 13.12 12.00 – 19.00, 14.12 12.00 – 18.00, 15.12 11.00 – 17.00, 16.12 12.00 – 16.00, 17-21.12 12.00 – 19.00, 22.12 11.00 – 17.00, 23.12 12.00 – 16.00, 25.12 11.00 – 16.00
Grosvenor Shopping Centre, 2 Union Street, Northampton NN1 2EW
Wizyta i prezent – bezpłatne, wizyta i zdjęcie 5 funtów, wizyta i 3 zdjęcia 10 funtów
Daty i godziny:
Opis:
Mikołaja można odwiedzać do 24 grudnia. Rezerwacja miejsc i wybór pakietów na stronie www.grosvenorshoppingcentre. co.uk.
Miejsce: Daty i godziny: Mikołaja można odwiedzić w różnych dniach i godzinach orzeważnie od godz. 10.00). Pełna rozpiska dostępna jest na stronie: http://www.harpurcentre.co.uk.
Koszt: Na stronie internetowej centrum znajduje się także voucher, który uprawnia do 20% zniżki. Standardowe ceny to: 4 funty za jedno dziecko, 7.50 za dwójkę, 10.00 za trójkę i 13.50 za czwórkę.
Opis: W cenie prezent dla każdego dziecka. Możliwość zrobienia
6
| www.pmagazyn.pl
Miejsce:
Koszt:
Mikołaj czeka na dzieci, które zaprasza do Central Square.
Harpur Shopping Centre, Home Lane, Bedford, MK40 1TJ
dzieci się spełniają.
Koszt: Miejsce:
Wizyta u Mikołaja i prezent – £4.50.
thecentre:mk, Milton Keynes
Opis:
Daty i godziny:
Możliwość zrobienia i wykupienia zdjęć oraz pamiątek fotograficznych w różnych pakietach. Więcej informacji na powyższej stronie internetowej.
Mikołaj zawita do Milton Keynes na dłużej, bo aż do 2 stycznia przyszłego roku.
Koszt: Wizyta u Mikołaja – £4.50 za dziecko, przejażdżka pociągiem – £1.50 za dziecko i za osobę dorosłą. Zakup biletów online na http://www.thecentremk.com/Events/Christmas.
Opis: Wizyta u Mikołaja i przejażdżka pociągiem to tylko częśc atrakcji w magicznej świątecznej krainie, gdzie marzenia
SWIĄTECZNIE
DZIECI I ŚWIĘTA
Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o Świętach Bożego Narodzenia, ale baliście się zapytać. My nie boimy się zadawać pytań – a dzielne dzieci ze Szkoły Polskiej im. Jana Pawła II w Bedford na nie odpowiadać... Przeczytajcie, a na pewno dowiecie się czegoś interesującego. Pod choinkę najbardziej chcę dostać… Najbardziej konkretnej i szczegółowej odpowiedzi udzielił nam Joachim, który na prezent chciałby dostać: kierownicę na Xboxa, PSP Vita, NFS Most Wanted, lapotopa, tablet Galaxy i IPhona. Adamowi z klasy 4 marzy się IPad Minaj albo Beats by Dre. Sara z klasy 2 chciałaby dostać lalkę Barbie Monster High, podobnie jak Julia G. – tylko w jej przypadku chodzi o wydanie Camping. Pojawiła się także prośba o piłkę nożną. Idealnym prezentem dla Mikołaja z kl.2 będzie laptop i IPhone, a dla jego koleżanki Klaudii – laptop i rower. Natalia z kl. 4 zamówi w tym roku IPada. A Karolina... nowego pieska. Wojtuś zadowoli się samochodem a Aleksandra z kl. 4 natomiast „obojętnie czym”. Franiu chciałby znaleźć pod choinką IPoda. Miejmy nadzieję, że w tym samym miejscu pojawi się także wymarzony misiu dla Janka. Krzysiowi B. śni się gra Minecraft. Kornelia z kl.3, a i owszem, chciałaby otrzymać w prezencie grę, ale Monopol, a Norbertowi marzy się Nintendo 3s.
Gdzie mieszka św. Mikołaj i jak wygląda jego dom? Nasi rozmówcy nie mieli najmniejszych wątpliwości, że święty Mikołaj mieszka na biegunie północnym. Moze oprócz kilku, którzy z jakiegoś powodu uważają, że Mikołaj mieszka u nich w domu: Święty Mikołaj mieszka ze mną i się nazywa moi rodzice – Martyna, kl.4 lub w Polsce – to już opinia Frania. Poróżnili się jednak co do rozmiaru domu (czy igloo )Mikołaja: za dużym opowiadała się Kinga z kl. 4 a Natalia z kolei stawia nawet na to, że dom jest wielki. Według Julii G.: Mikołaj mieszka w Laponii, jego dom jest mały i jest zbudowany z drewna. Krzysiu
B. natomiast odpowiada, że Mikołaj żyje na Antarktydzie, a jego dom jest wielki i ma wiele świątecznych dekoracji. Z podobnego założenia wychodzi Norbert B.: „Na Antarktydzie. Dom jest cały w ozdobach świątecznych i mieszkają w nim elfy.” Niektórzy słusznie zauważyli, że wokół domu świętego Mikołaja jest dużo śniegu i lodu, na przykład Sara z kl.2. i że sam dom jest z lodu – to opinia Klaudii z kl. 2. A Janek jest przekonany, że Mikołaj mieszka w krainie śniegu, gdzie jest bardzo kolorowo.
Czy to prawda, ze zwierzęta mówią ludzkim głosem w dzień Wigilii? Dziewczynki okazały się w tym temacie sceptyczkami. Na „nie” były Kinga, Martyna, Sara, Natalia, Karolina oraz rodzynki Franiu i Norbert. W Wigilię zwierzęta mówiące ludzkim głosem usłyszą natomiast Joachim, Mikołaj, Wojtuś, Janek i rodzynki Klaudia oraz Julia G. „Tak, na pewno” – stwierdził Adam. Aleksandra i Krzysiu B. natomiast wstrzymali się od głosu i stwierdzili, że nie wiedzą. Całość zamyka filozoficzna wypowiedź Kornelii S z kl. 3: „Możliwe”...
Co najbardziej smakuje na kolacji wigilijnej? Na pierwszym miejscu uplasowały się pierogi – ulubione danie Kingi, Mikołaja, Aleksandry, Klaudii, Janka i Sary. Adam lubi barszcz z uszkami, Martyna – rybę. Rybka i barszczyk z uszkami to ulubiona kombinacja Wojtusia. Natalii z kl. 4 smakuje absolutnie wszystko. A Karolinie – parówki i kiełbaski. Franiu nie może obejść się bez czekolady. A Julia G. – bez czerwonego barszczu. Krzysiu B. z kl. 3 zajada się kurczakiem. Kornelia uwielbia krokiety z kapustą i grzybami swojej mamy. Norbert zadowoli się szynką z chlebem. Ale są i tacy, którzy nie dadzą skusić się dwunastoma potrawami wigilijnymi i 24 grudnia zjedzą... jaja i owcę z masła. Smacznego, Joachimie!
Lubię święta ponieważ... Fajnie się siedzi z rodziną i jest fajna atmosfera – Kinga, kl.4 Dostajesz prezenty – Joachim Spędzam czas z rodziną – Adam z kl.4 Dostaję prezenty – Martyna oraz Sara z kl. 2. Bo się dostaje prezenty – Mikołaj Dostaje się prezenty i jest się z rodziną – Aleksandra, kl.4 Mamy dużo prezentów – Klaudia, kl.2 Dostaje się dużo prezentów i jest pyszne jedzenie – Natalia, kl.4 Są śliczne – Karolina Jest choinka, śpiewamy kolędy, jesteśmy razem – Wojtuś Jest choinka – Franiu Jest cała rodzina – Janek Dostaję prezenty!! – Julia G. Dostaje się prezenty i pada śnieg – Norbert kl.3 Można jeść pyszne potrawy – Kornelia kl.3 Jest zawsze dużo śniegu... Właściwie nie zawsze jest śnieg ale często jednak tak... i wtedy lubię święta! – Krzysiu B., kl.3
Nasza redakcja serdecznie dziękuje wszystkim dzieciom za pomoc i za ich opinie. Dzieciom, gronu pedagogicznemu i pracownikom Szkoły życzymy Wesołych Świąt!
www.pmagazyn.pl |
7
BANK ŻYWNOŚCI
BANK ŻYWNOŚCI wsparcie popłynęło ze strony Cross Keys i Peterborough City Council. Na prawdziwe brawa zasługuje inicjatywa dwóch uczniów z Kingscliffe School, kótrzy w ramach społecznego projektu uzbierali 147 kilogramów pożywienia!
Jak można pomóc? Odpowiedź jest prosta – zostańcie wolontariuszami Banku i pomagajcie między innymi w sortowaniu żywności, w wydawaniu jej klientom czy też w zdobywaniu produktów w supermarketach. Podarujcie Bankowi jedzenie – przedrukowujemy listę potrzebnych produktów. Żywność można przynieść do Kingsgate Community Church, 2 Staplee Way, Parnwell – kościół jest czynny przez cały dzień. Banki czekają także na pomoc finansową: jednorazową lub comiesięczną (standing order).Pomóc można również w organizowaniu wydarzeń, pozwalających na zbiórkę pieniędzy.
Kontakt Bank Żywności w Peterborugh mieści się przy 2 Staplee Way, Parnwell, Peterborough, PE1 4YT. Odwiedźcie też stronę internetową projektu: www.peterborough.foodbank.org.uk. Telefon: 01733 311156 Email: Juliet Welch, j.welch@kingsgateuk.com
Stałe punkty zbiórki żywności St John the Baptist Church, St John’s Square – środy i soboty, 10.00-12.00 Kingsgate Community Church, 2 Staplee Way, Parnwell, PE1 4YT, poniedziałek – piątek: 8.00 – 17.30
Kilka faktów i liczb na początek Zasada jest prosta, Bank Żywności zapewnia pożywienie osobom, które z różnych względów i przyczyn nie są w stanie zakupić jedzenia dla siebie i swoich rodzin. Szacuje się, że – i teraz trzymajcie się mocno krzeseł – około 13 milionów ludzi w Wielkiej Brytanii żyje na skraju ubóstwa. To zatrważająca liczba. Banki Żywności niosą pomoc w postaci produktów spożywczych tym osobom, które dla przykładu nieoczekiwanie straciły pracę lub mają niski dochód i otrzymały nieplanowany rachunek do zapłaty. Ile głodnych osób, tyle i historii, przyczyny zatem mogą być bardzo różne. W latach 2011 – 2012 banki nakarmiły 128,687 ludzi w całym kraju, w tym 45,000 dzieci. To wzrost o 100% w stosunku do poprzedniego roku. Nie trudno o zdziwienie, przy równolegle wzrastających cenach żywności, paliwa, poziomu bezrobocia czy przy zmianach w systemie zasiłkowym. Osobom, które zwracają się z prośbą o pomoc w wyżywieniu, pomaga 250 banków żywności, w tym jeden w Peterborough. Celem organizacji jest jednak, aby na każde miasto w UK przypadała taka jednostka. Aż trudno uwierzyć, jeśli nigdy nie było się głodnym, ale nawet podstawowa dawka żywności dla osoby znajdującej się w sytuacji kryzysowej, może zmienić stan rzeczy. Bank żywności pomaga w zapobieganiu przestępstwom, rozłamom w rodzinach, załamaniom nerwowym...
Jak to działa? Bank Żywności może operować i spełniać swoją misję dzięki żywności, która jest jemu ofiarowywana zarówno przez osoby prywatne, jak i szkoły, kościoły czy biznesy. Jest jedna zasada – pożywienie musi być w swojej dacie przydatności do spożycia
8
| www.pmagazyn.pl
i nie mogą to być produkty, które łatwo ulegają zepsuciu. Jednym z głównych sposobów pozyskiwania jedzenia dla banków żywności są specjalne zbiórki w supermarketach. Specjalne, ponieważ wolontariusze nie proszą o pieniądze, ale dzielą się z kupującymi listą potrzebnych aktualnie Bankowi produktów z prośbą o jej nabycie i przekazanie na rzecz głodujących ludzi. Żywność jest następnie sprawdzana pod kątem daty ważności i pakowana do pudełek. Tak przygotowana czeka na wydanie potrzebującym. Wielką rolę w całym tym procesie odgrywają różne instytucje, doktorzy, pracownicy opieki społecznej, itd., którzy identyfikują przyszłych klientów Banku i wręczają im vouchery uprawniające do korzystania z pomocy żywieniowej. Jeden voucher pozwala na pozyskanie awaryjnego jedzenia na trzy dni. Pożywnie może również zostać dowiezione do tych osób, które z racji miejsca zamieszkania mają trudność w dotarciu do Banku Pracownicy Banku oferują także zupełnie inną pomoc, polegającą na kierowaniu osób korzystających z ich usług do innych agencji i organizacji. Tym sposobem uzyskują one szansę na zidentyfikowanie swojego problemu i jego ewentualne rozwiązanie.
Centrum w Peterborough Bank Żywnoście w Peterborough rozpoczął swoją działalnośc 12 października 2012 roku. Stało się to dzięki zgromadzeniu trzech ton żywności, która jest wymagana do otwarcia każdego nowego centrum. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie wolontariusze, pomoc indywidulanych osób oraz przedsiębiorstw. Bardzo duże
EKSPERT RADZI
ZWIERZĘTA W UK Tylko sam święty Mikołaj wie, ile osób stanie się dumnymi posiadaczami zwierząt przy okazji świąt Bożego Narodzenia, ale będzie to pewnie liczba znaczna. Jeśli wiecie lub podejrzewacie, że znajdziecie się w tej grupie, to warto już teraz przygotować się na taką ewentualność. Doktor Paweł Bogdanowicz odpowiada na naszych łamach na najczęściej zadawane pytania dotyczące posiadania zwierząt w UK. Czy posiadanie psa lub kota w Anglii wiąże się z oficjalnymi opłatami? Czy płaci się jakiś podatek? Posiadanie psa, kota czy innych zwierząt towarzyszących w Anglii nie wiąże się z żadnymi opłatami administracyjnymi.
Jeśli chodzi o szczepienia zwierząt, to czy są one obowiązkowe? Jakie jest mimimum szczepionkowe, które powinniśmy zastosować, aby nasz pupil był zdrowy i bezpieczny? W Wielkiej Brytanii nie istnieje obowiązek szczepienia zwierząt. Jednak większość psów, kotów i królików jest zaszczepiona, ponieważ to jedyny sposób zapobiegania niektórym chorobom zakaźnym, takim jak na przykład parwowiroza i nosówka psów czy białaczka kotów. Każdy rozważny właściciel czworonoga powinien zdawać sobie sprawę z tego, że ryzyko chorób zakaźnych u niezaszczepionych zwierząt jest ogromne. Pod tym względem Wielka Brytania różni się od Polski, gdzie istnieje obowiązek szczepienia psów i kotów przeciwko wściekliznie. W Anglii wścieklizna nie występuje, dlatego też nie szczepi się rutynowo zwierząt przeciwko tej chorobie. W UK minimum szczepionkowe dla psa to szczepienia przeciwko parwowirozie, nosówce, leptospirozie i zakaźnemu zapaleniu wątroby. Jeśli chodzi o koty to są to szczepienia przeciwko białaczce, zakaźnej grypie kociej oraz zakaźnemu zapaleniu jelita. U królików są to szczepienia przeciwko myksomatozie oraz krwotocznemu pomorowi królików. Procedura szczepień jest różna w zależności od gatunku zwierzęcia oraz jego wieku. W skrócie wygląda tak, że każdy szczeniak lub kociak musi przejść podstawowy kurs
szczepień, aby nabyć odpowiednią odporność (są to z reguly 2 szczepionki ) a potem doszczepia się corocznie starsze już psy i koty jeden raz, aby podtrzymać odpowiedni poziom odporności podczas kolejnych lat życia. U królików wygląda to zupełnie inaczej, ponieważ szczepi się je raz w roku, niezależnie od wieku.
Mój kolega nie może przywieźć ze sobą psa rasy Amstaff, ze względu na rejestr ras zakazanych w UK. Co to jest za lista, dlaczego obowiązuje i jakie zwierzęta jeszcze obejmuje? Rejestr psów zakazanych ( Banned dogs) to lista sporządzona przez rząd brytyjski zakazująca posiadania i hodowli określonych ras psów na terenie Wielkiej Brytanii. Na liście obecnie znajdują się cztery rasy. Są to : – Pit Bull Terrier – Japoński Tosa – Dog argentyński – Fila brazylijski Należy tutaj dodać, że oficjalne dokumenty rządowe mówią, iż o tym, czy dany pies będzie znajdował się na zakazanej liście decyduje nie tylko rodowód, ale przede wszystkim to, jak ten pies wygląda. To znaczy, że jeśli pies wizualnie ma wiele cech wspólnych z Pit Bull Terrierem (chociaż de facto nim nie jest)to będzie wpisany na listę psów zakazanych. To właśnie dlatego psy rasy American Staffordshire Terrier nie mogą być trzymane i hodowane na terenie Wielkiej Brytanii.
Zastanawiam się nad adopcją psa, ale niestety nigdzie nie mogę odszukać informacji o lokalnych schroniskach. Jak można je znaleźć i jakie muszę spełniać wymogi, żeby stać się właścicielem zwierzęcia?
Paweł P. Bogdanowicz DVM MRCVS Urodzony w Olsztynie, dorastał w okolicach BielskaBiałej. Absolwent Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. W Anglii od 6 lat. Czlonek Królewskiego Kolegium Lekarzy Weterynarii oraz Brytyjskiego Stowarzyszenia Lekarzy Weterynarii. Pracował w wielu szpitalach i klinikach weterynaryjnych w Cambridgeshire i Northamptonshire. Specjalizuje się w chorobach i chirurgii psów, kotów i małych zwierząt. Od grudnia 2011 roku partner i główny lekarz weterynarii w klinice weterynaryjnej Companion Care w Northampton, mieszczącej się przy Nene Valley Retail Park. Prywatnie szczęśliwy mąż, właściciel krnąbrnej i leniwej 6-letniej kotki.
Najłatwiejszym i najszybszym sposobem znalezienia informacji o lokalnych schroniskach dla zwierząt jest wyszukiwarka internetowa. Wystarczy wpisać : animal shelter lub animal rescue centre oraz nazwę miejscowości, aby zdobyć informacje na temat lokalizacji schronisk. Aby zostać właścicielem psa czy kota nie trzeba spełniać żadnych szczególnych wymagań. Z reguły schroniska czy centra adopcyjne będą wymagały, aby przyszły właściciel przyniósł ze sobą dowód tożsamości z adresem zamieszkania. Często zaprasza się przyszłego właściciela na krótką rozmowę, a niektóre ze schronisk będą wymagały sprawdzenia i akceptacji „nowego” domu dla ich podopiecznych. W kwestii adopcji muszę wszystkich wyczulić na kwestie zdrowotne, ponieważ często zdarza się, że zwierzęta są oddawane do schronisk, ponieważ nie są 100% zdrowe
i właścicieli nie stać na opiekę lekarską i leczenie. Dlatego jeśli ktokolwiek zdecyduje się na adopcje zwierzecia, polecam jak najszybszą wizytę u lekarza weterynarii w celu sprawdzenia stanu zdrowia oraz jak najszybsze ubezpieczenie zdrowotne wybranego pupila.
Chciałabym kupić córce psa, ale słyszałam, że koszt utrzymania zwierzęcia tutaj, w Anglii, jest ogromny. Czy to prawda? Czy istnieje dofinansowanie lub inna forma pomocy przy opiece nad psem dla rodzin z niskim dochodem? Utrzymanie każdego zwierzęcia wiąże się z kosztami. Do tych kosztów, oprócz codziennej karmy należy wliczyć coroczne szczepienia oraz środki profilaktyczne takie, jak preparaty odrobaczające , preparaty przeciwko pchłom, itd. Są to rzeczy niezbędne, aby nie tylko pies czy kot, ale również wszyscy ludzie w jego otoczeniu mogli czuć się bezpiecznie. Proszę pamiętać o jakości stosowanych środków, ponieważ niestety ja w swojej praktyce widziałem mnóstwo zarobaczonych i zapchlonych psów czy kotów, a co się z tym wiąże również rodzin i domów, i to mimo tego, że właściciele w dobrej wierze stosowali środki profilaktyczne, dostępne w supermarketach czy sklepach dla zwierząt. Niestety, jakość tych środków jest bardzo niska i z reguly są to pieniądze wyrzucane w błoto. Środki najwyższej jakości są dostępne w Wielkiej Brytanii tylko w klinikach weterynaryjnych. Do kosztów wymienionych wcześniej należy dodać również zabieg sterylizacji, który jest jedyną formą zapobiegania nowotworom gruczołu mlekowego i chorób układu rozrodczego u suk, kotek i królic oraz zapobiega nowotworom jąder, chorobom prostaty oraz zaburzeniom behawioralnym u samców. Ponadto, domowy budżet może nadszarpnąć choroba pupila, a w związku z tym wizyty u weterynarza oraz leczenie. Wszystkie te koszty każdy przyszły wlaściciel psa czy kota powinien bardzo poważnie przeanalizowa . W Wielkiej Brytanii nie istnieje żadna rządowa pomoc dla rodzin z niskim dochodem, których nie stać na opiekę nad zwierzęciem. Dlatego większość zwierząt posiada ubezpieczenie zdrowotne, które wlaściciel opłaca po to, aby w razie choroby lub wypadku pupila ubezpieczyciel pokrył koszty wszystkich wymaganych badań, wizyt, leczenia czy zabiegów chirurgicznych. Reasumując, bardzo proszę o rozwagę. Decydując się na psa, kota czy nawet królika, proszę pamiętać, że decydujemy się również na wydatki związane z opieką, utrzymaniem, profilaktyką i leczeniem. Ale w końcu nikt i nic nie zastąpi widoku psa merdającego ogonem, czekającego na nasz powrót po pracy czy leniwego kota, domowej przytulanki chodzącego swoimi drogami, ale jakże bliskiemu naszemu sercu.
www.pmagazyn.pl | 9
LEKTURA W ODCINKACH
Dwa odcienie księżyca ROZDZIAŁ
Czerwona taksówka zatrzymała się na parkingu pod wskazanym przez Mateusza adresem, który późną nocną porą dostarczył mu posłaniec, wpychając sztywną kartkę w skrzynkę na listy. „Manton Industrial Estate, Unit 11, 8am, nie spóźnij się. Dean Harris.” Spojrzał na zegarek. Był wcześniej. Na szczęście udało mu się namówić opiekunkę Amelii, aby zajęła się nią dziś przez cały dzień. Kobieta wyraźnie ucieszyła się z możliwości zarobienia większej sumy pieniędzy. On sam stwierdził, że lepiej będzie, jeśli pozwoli pobyć małej bez niego przez jakiś czas. Może dzieci nie zawsze wiedzą, co dla nich dobre, ale rozumieją więcej niż my dorośli jesteśmy sobie wyobrazić, a ona stanowczo nie miała ochoty po ostatnim wieczorze na jego towarzystwo i nie chciał jej do tego zmuszać. Dopiero co odzyskał rodzinę, a znów w głupi sposób ją utracił, pomyślał. Doskonale zdawał sobie sprawę, że sam nie da rady opiekować się dzieckiem i zajmować się poszukiwaniem Julii w tym samym czasie, dlatego zdecydował się poprosić o pomoc Małgosię, która aż podskoczyła z radości słysząc: – Przylecisz? Potrzebuję cię tutaj. Tej samej nocy kupił dla niej i Matyldy bilet na samolot do Wielkiej Brytanii, mając nadzieję, że kojące ciepło, którym Małgosia otaczała ludzi, a także obecność innego dziecka wpłynie pozytywnie na Amelię i chociaż przez moment przestanie zastanawiać się, czy Julia jeszcze żyje. Wiele by dał, aby poprzedni wieczór nie wydarzył się, a dziewczynka nadal tkwiła w swoim idealnym świecie, w którym jej mama niedługo wróci i znów ugotuje dla niej zupę ogórkową, tak bardzo znienawidzoną, a którą teraz bardzo chętnie by zjadła. Niestety nic już nie mógł uczynić, nie potrafił zmienić biegu wydarzeń. Nikt nie jest idealny, a ludzką rzeczą jest popełniać błędy, ważne tylko, żeby je potem naprawiać. I właśnie tym miał zamiar się teraz zająć. Taksówkarz wprowadził czerwoną Toyotę w łagodny zakręt i pokonując po drodze dwa progi zwalniające, zniknął za wielkim metalowym kontenerem na odpady. Mateusz chwycił za klamkę przeszklonych drzwi z napisem „Unit 11” i szarpnął impulsywnie, ale nie otworzyły się. Miejsce wyglądało jak opuszczona stara fabryka, przy drzwiach nie było żadnego dzwonka, a naokoło panowała pustka i miażdżąca głusza. Nagle zza tego samego metalowego kontenera, gdzie przed chwilą schowała się Toyota, wyłonił się srebrny Mercedes, Harrisa, w którym na fotelu pasażera siedziała Green. Sekundę potem pojawiło się długie rodzinne Volvo, Palkina. – Wreszcie się zjawiliście – powiedział do siebie Mateusz i wyciągając z kieszeni kurtki paczkę gum o smaku truskawkowym, zaaplikował sobie jedną drażetkę. Auta zaparkowały przed wejściem i za chwilę cała trójka sekcji detektywistycznej stanęła naprzeciwko niego. – Jesteś wcześniej – zauważył Harris, wkładając klucz do zamka przy drzwiach i odruchowo spoglądając na zegarek przy lewej ręce. – Właściwie dopiero od kilku minut na was czekam. Co to za miejsce? – Nasza tajna siedziba – wtrąciła Green – korzystamy z tego miejsca od czasu do czasu. – Rozumiem – powiedział, choć tak naprawdę nie miał pojęcia, gdzie się znajduje i dlaczego nie spotkali się w policyjnej komendzie. Wyobraził sobie, że ta cała „grupa pościgowa” to jedynie przykrywka dla ciemnych interesów i zaśmiał się pod nosem, wchodząc do pomieszczenia, wyposażonego w trzy stanowiska komputerowe. Za antywłamaniowymi i zarazem dźwiękoszczelnymi drzwiami wejściowymi znajdował się stolik z ciśnieniowym ekspresem do kawy i kubkami, na których dumnie lśniło logo Metropolitan Police Station. – Po co to wszystko? – zapytał zdziwiony. – W jaki sposób standardowe biurowe wyposażenie ma pomóc w schwytaniu groźnego mordercy. – To pomoc techniczna – odpowiedziała Green, wdusiła zielony guzik, znajdujący się na niewielkim czarnym pudełku, który w okamgnieniu zabłysnął jaskrawą poświatą i zasiadła przed czterdziestocalowym monitorem. – Każde to cacko ma bezpośredni dostęp do Internetu, niewykrywalny nawet przez najlepszych specjalistów tajnych służb – kontynuowała. – Podobnie każdy telefon w tym biurze posiada kodowaną blokadę, która sprawia, że podczas połączenia nikt nawet nie ma pojęcia, że gdziekolwiek dzwoniliśmy. Ponadto mamy całodobowy podgląd wszystkich kamer CCTV – kliknęła „enter” i ekran pokrył się szachownicą małych okienek, przedstawiających widoki w zachodniej części Ealing Broadway. – Co to takiego? – System monitorowania większości ulic w Londynie. Takich stron jest około dwudziestu. Niestety na mapie nie ma tej okolicy, gdzie porzucono ciało zamordowanej kobiety – wyprzedziła jego tok myślowy, gdyż wyraźnie szykował się do zadania kolejnego pytania. – To od czego zaczynamy? – zapytał Mateusz, rozsiadając się wygodnie na
10 | www.pmagazyn.pl
obitym perłową dermą obrotowym krześle. – To w zasadzie moje krzesło – zwrócił mu uwagę Palkin. Mateusz wstał i oparł się o parapet okna, splatając ręce na klatce piersiowej. – Chyba zadałem proste pytanie? – Zrób nam wszystkim kawę i przynieś ją do pokoju obok – powiedział Harris. – Dwie łyżeczki cukru i tylko odrobinkę mleka – dodała Green, gdy cała trójka ruszyła w kierunku drzwi. – Chwileczkę – Mateusz poczuł się wyraźnie zignorowany. – Chyba nie zabraliście mnie tutaj tylko po to, bym robił wam kawę i obserwował wszystko z boku? Pięknie było pooglądać sobie „telewizję”, ale gdzieś tam po ulicy biega morderca, który prawdopodobnie uprowadził moją siostrę, więc nie będę siedział na dupie z założonymi rękami i czekał, aż ta osoba znów kogoś zabije! Nie po to wstawałem tak wcześnie, żeby komukolwiek usługiwać! – wykrzyczał. – Zaparz tą kawę i przynieść do pokoju obok – odparł z niezachwianym opanowaniem Palkin, a po chwili Mateusz stał już sam w pokoju z bagażem niezbadanych myśli w głowie. Ostatni raz usługiwał komuś, będąc praktykantem w doskonale prosperujących agencji reklamowych, ale wtedy miał jakieś siedemnaście, czy osiemnaście lat i wierzył, że dobre zaparzenie kawy szefowi wpłynie w przyszłości na jego karierę. Czas pokazał, jak bardzo się mylił. Na moment zapomniał o dumie tak bardzo podkreślającej jego osobowość i nastawił czajnik. Otaksował kilkakrotnie wystrój wnętrza, zanim woda osiągnęła temperaturę wrzenia i rozsiadł się wygodnie w fotelu Palkina. Nie mógł doczekać się Małgosi. Jej gładkiej skóry pod cienką koszulką, w której uwielbia sypiać i zapachu porannej kawy parzonej po turecku w małym czajniku. Zawsze łączyła łyżeczkę cukru z dwoma łyżeczkami kawy i robiła to podczas parzenia, żeby zachować odpowiedni aromat i niepowtarzalny smak. Prawie poczuł ten zapach, gdy zalewał kubki z logo Metropolitan Police, ale zwykła rozpuszczalna neska nijak miała się do perfekcyjności tureckiego naparu. Gdy wniósł tacę z kubkami wypełnionymi esencją czarnego napoju do pokoju, w którym cały zespół detektywów ślęczał nad stertą zdjęć oraz wszelakich dokumentów porozrzucanych na wielkim stole i poprzyczepianych do dwóch korkowych tablic informacyjnych, zawieszonych na ścianie z prawej strony, prawie natychmiast zwrócił swoją uwagę na zieloną tablicę szkolną i niewyraźnie wypisane litery imienia jego siostry. Julia. – Gdzie mam to położyć? – zapytał skołowany. – Postaw, gdzie chcesz i zajmij miejsce obok Green – odrzekł Harris, po czym wrócił do poprzedniej myśli, którą najwidoczniej przerwało wtargnięcie Mateusza. – Zastanówmy się, co tak naprawdę mamy, zanim wszyscy wpadniemy w panikę, jak ostatnim razem – znacząco spojrzał na Palkina, który nawet na moment nie podniósł głowy spod leżących na blacie stołu zdjęć – i zaczniemy na siebie wieszać psy, bo nie o to tutaj chodzi – zakończył ekspresyjnym tonem Harris. – Trupa i zapowiedź kolejnych – wtrąciła Green. – Trafne spostrzeżenie – dodał kąśliwie Palkin. – Dziękuję, jesteś dziś nad wyraz miły – odparła ironicznie. – Hej drużyna! Skoncentrujcie się na faktach mniej oczywistych, ok?! Doskonale wiecie, że nie chodziło mi wcale o ofiarę samą w sobie, a raczej o to, co możemy w związku z nią odszukać. Mateusz wsłuchiwał się uważnie w każde słowo, analizując swoją pozycję w tej sprawie. Zastanowiło go, dlaczego doświadczony detektyw mając do dyspozycji doskonale wyszkolonych oficerów policji prosi o pomoc przeciętnego polskiego pracownika agencji reklamowej? Został nielegalnie przydzielony do grupy zwalczającej najgroźniejszych przestępców w Londynie, w której od jakiegoś czasu stosunki międzyludzkie polegają jedynie na wzajemnym przedrzeźnianiu się, co negatywnie wpływa na przydzielone śledztwa. Czy w mniemaniu Harrisa miał stać się ogniwem scalającym cały „team”? Zaprawdę doskonale znał pracę z grupą ludzi i będąc kierownikiem agencji reklamowej na co dzień miał do czynienia z różnymi, nawet najbardziej nerwowymi okolicznościami, ale nie bardzo wyobrażał sobie, w jaki sposób jego metody stosowane na zwykłym „Kowalskim” mają zadziałać na psychicznie wycieńczonych funkcjonariuszach śledczych, codziennie borykających się z niebezpiecznymi sytuacjami? – Matt, a może ty wtrącisz swoje trzy słowa zamiast gapić się bezczynnie w porozrzucane zdjęcia? W końcu jesteś członkiem tego teamu, prawda? – zaatakowała go Green. Mateusz spojrzał na nią znacząco, jakby miał za chwilę zripostować bezpodstawną złośliwość ciętym argumentem, ale nic nie powiedział. Przez głowę tylko przeszła mu myśl, że w rzeczywistości trójka specjalistów detektywistycznych nie robiła nic nadzwyczajnego, więc niewiele odbiegał od
ogółu zebranych. I wtedy go olśniło! Harris potrzebował go w swojej grupie, żeby całe zło świata skupiło się na jego braku doświadczenia? Nie chciał wierzyć we własne myśli, ale wszystko wskazywało właśnie na to. Reasumując: potrzebował go, by zrzucać wszelkie niepowodzenia wydziału na jego osobę. Miał stać się kozłem ofiarnym i niespodziewanie poczuł się oszukany, jak wtedy, gdy Dean obiecał pokazać mu jak grać w koszykówkę, a później okazało się, że sam nie potrafi. Okłamał go, bo potrzebował przyjaciela. – Zadzwoniłam na komisariat i poprosiłam, żeby na bieżąco informowali nas o zaginięciach i porwaniach, nawet jeśli będą miały miejsce w odległym zakątku Dartford – poinformowała Green. – Nasz „bohater” może się przemieszczać – zaznaczyła na koniec. – Myślałem, że całą bazę danych macie w waszym systemie? – zdziwił się Mateusz. – Bo mamy, ale informacje na bieżąco nie są wprowadzane do systemu ze względu na fałszywe donosy, panie „wszechwidzący”. – Przestańcie już. Palkin wpadłeś na jakiś trop, czy tak po prostu dla zabawy wpatrujesz się w te fotki? – zapytał Harris. – Cholernie trudno będzie tego kogoś rozgryźć, oczywiście biorąc pod uwagę, że teoria następcy Kuby Rozpruwacza jest prawidłowa. – Wolałbym się o tym nie przekonać, ale wydaje mi się, że możemy był tego pewni tylko wtedy, gdy pojawi się kolejna ofiara. – Chyba jesteśmy tutaj właśnie po to, aby kolejna ofiara się nie pojawiła, co? – wtrącił się Mateusz. – Będziemy mieć szczęście, jeśli morderca skończy na umownych pięciu. – Widzę Palkin, że tobie jest wszystko jedno, ale musisz wiedzieć, że ten kto zabił tamtą kobietę prawdopodobnie uprowadził moją siostrę i przez wszelkie teksty tego typu jeszcze bardziej chce mi się stąd wyjść, bo najwidoczniej robienie sobie dowcipów z poważnej sytuacji to chleb powszedni tej brygady – Mateusz przejechał wzrokiem po twarzach detektywów i na trochę dłużej zatrzymał się przy Harrisie, jakby chciał oznajmić mu, że powinien najpierw skupić się na swoim zespole, a potem szukać groźnych przestępców. – Chłopcy, na dziś wystarczy tych „czułości”. Jeszcze będzie czas, żeby sobie do gardeł doskoczyć, zbierzmy lepiej całą dokumentację do kupy – Green podeszła do zielonej tablicy szkolnej i żółtą kredą przedzieliła ją na połowę. Po jednej stronie napisała „fakty”, a po drugiej „przypuszczenia” i podkreśliła poziomą linią oba wyrazy. Potem odwróciła się energicznie. – Co wiemy o Rozpruwaczu?! – zapytała z zaskoczenia niczym nauczycielka, która przepytuje dzieci podczas lekcji. – Lepiej będzie, jeżeli zaczniemy najpierw od naszej ofiary – podsunął zasadniczo Mateusz. – Cholera jasna, możesz się nie wtrącać? To śledztwo dotyczy ciebie tylko z powodu porwania Julii, więc zamknij się i nie przeszkadzaj! – wrzasnęła Green. – W takim razie może w końcu weźmiecie się za prowadzenie tego dochodzenia, bo siedzimy tu od godziny i jeszcze nic nie wymyśliliście. Dean Harris podszedł spokojnie do drzwi wyjściowych. – Matt, moglibyśmy porozmawiać na osobności? – zapytał i wyszedł na korytarz, nie czekając na odpowiedź. Mateusz miał pewność, że przyjaciel stanie po jego stronie, dlatego nie protestując podążył w krok za nim. – Pozwól nam zająć się naszą robotą do cholery! – podniesiony głos Harrisa rozwiał się echem po pustym korytarzu, a tym samym stał się jeszcze bardziej donośny i nieuchronnie trafił w narządy słuchu pozostałych członków zespołu. – Co takiego? Myślałem, że potrzebujesz mnie w swojej grupie? Że mam ci pomagać, jak dawniej? – Stary, wtedy byliśmy dzieciakami i zupełnie zmieniliśmy się od tamtego czasu. Owszem możesz pomagać, tylko przestań najpierw przeszkadzać! – A mnie głupiemu wydawało się, że mam pełnić jakąś funkcję, tymczasem… – Matt zrozum – przerwał mu – może nie jesteśmy już tak charyzmatyczni jak dawniej, ale w tym mieście nikt nie zna się na tej robocie lepiej od nas, więc pozwól nam działać zamiast przeszkadzać. Po prostu nie wchodź nam w drogę. Przeszkadzać! Usłyszał to słowo już po raz kolejny i poczuł rozczarowanie, uderzające siłą gorąca w jego policzki. Twarz piekła go teraz niemiłosiernie i nie zauważył nawet, kiedy otwarły się drzwi i wychyliła się z nich twarz Sary Green. – Harris, dzwonili z komisariatu. Mamy kolejną ofiarę. Marcin Czarny
FELIETON
Tańczące płatki śniegu Zauważyliście, że felietony mojego autorstwa zawsze nacechowane są emocjami? Nie? Uważacie, że sobie słodzę? W porządku, rozumiem. Wielkimi krokami zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, czas pokoju, radości i wszechogarniającej miłości. W związku z tym, wybaczcie mi i miłujcie. Ok? A teraz poważniej, żeby nie było, że kpię, bo tak oczywiście nie jest. Bywam cierpliwy. Tylko „bywam”, bo niestety nie jest to permanentne uczucie. Bywam, więc cierpliwy. Będę i tym razem. Zaczekam na błysk Waszej świadomości, i na refleksję, która mam nadzieję pojawi się po przeczytaniu tego felietonu. To wszystko dzieje się samoczynnie. Poważnie. Odnoszę wrażenie, że cały proces twórczy, ale przecież i proces myślowy, który temu tworzeniu nierozerwalnie towarzyszy, wprawia w ruch wielką konstrukcję konceptualną. Trybiki w głowie przeskakują w błyskawicznym tempie, tylko po to, abyś Ty drogi Czytelniku mógł w (przynajmniej procentowym stopniu) zasymilować się z tekstem. Trybiki, więc pracują, człowiek siada do laptopa (kiedyś pewnie napisałbym: siada do maszyny do pisania) i przelewa z siebie na ekran laptopa to i owo. A, że „to i owo” nacechowane jest emocjami i skrajnościami właśnie… cóż począć. Takie jest nasze życie. Emocje. Tak, to o nich chcę dzisiaj opowiedzieć. Kiedy w 2005 roku postawiłem swoją stopę na lotnisku Luton Airport z niewielką (wtedy jeszcze 20-kilową) walizką w ręku i drżącymi dłońmi przewracałem strony AZ-tki zrozumiałem, że Wielka Brytania wita mnie nie chlebem i solą, a poszarzałym niebem, mżawką, mgłą, a co za najważniejsze… brakiem słońca. Tak to wtedy widziałem. Powiodłem wzrokiem po niebieskim sklepieniu, a słońca jak nie było… tak nie było. Czy Wy też zauważyliście, że tu na Wyspach słońce chowa się w chmurach o wiele częściej niż ma to miejsce w Polsce? Zupełnie jakby wstydziło się swojego oblicza. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że nie wrócę do ojczyzny. Nie wiedziałem także, że ten pochmurny kraj, (można by rzec: bzdurny i chmurny), nafaszerowany dziwnością, innością, będzie moim nowym domem. Byłem przekonany, że przyjazd do UK okaże się fajną, ale krótką przygodą. Gdyby ktoś mnie wtedy zapytał, czy zostanę w Anglii na stałe, pewnie z miejsca odpowiedziałbym, że nigdy w życiu! Byłem pewien, że po kilku miesiącach wrócę na stare śmieci. Razem z żoną przyjechaliśmy do UK dokładnie trzy dni po ślubie, więc de facto nasz wyjazd jest długoterminową podróżą poślubną. Szybko wynajęliśmy pokój
na poddaszu dużego detached house. Dom był z czerwonej cegły (już wtedy zwróciłem uwagę na fakt, że większość domów jest nieotynkowanych – sic!). Piętro wynajmowali ludzie tacy jak my, nowo przyjezdni, nieopierzeni, stawiający pierwsze kroki w kraju nad Tamizą. Dół należał do właściciela. Szybko znalazłem pracę i nie minęło kilka tygodni, a kupka pieniędzy skrupulatnie rosła i kwestią czasu było, kiedy kupimy bilet na samolot do Polski. Pamiętam, że w 2005 roku za przelot z Luton do Katowic i z powrotem zapłaciłem £60. Za dwie osoby! Dzień prześlizgiwał się przez kolejny. Człowiek pracy nie ma czasu na rozmyślanie. Pracowałem po 60 godzin tygodniowo w barze szybkiej obsługi i byłem szczęśliwy. Naprawdę, byłem szczęśliwy. Kiedy pewnego grudniowego popołudnia spadł śnieg poczułem się jak w domu. Szare ulice z miejsca stały się białe, wprawiając mnie w podniosły, nieco melancholijny nastrój. Zrobiło się swojsko. Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia, a ja właśnie zostałem obdarowany najpiękniejszym z możliwych prezentów – białym puchem, watą, bez której Święta są niekompletne. Wieczorem z żoną usiedliśmy do kolacji, popijaliśmy gorącą herbatę z pływającym na powierzchni plasterkiem cytryny i padło pytanie: – Co robimy w Święta? Jedziemy do Polski czy zostajemy tutaj? Pewnie większość z Was nawet by się nad tym nie zastanowiła uznając za oczywiste, że Święta spędza się w domu, czyli w Polsce. Ja również tak wtedy myślałem. Co do tej kwestii byliśmy zgodni. Szybko zarezerwowaliśmy bilet i zadzwoniliśmy do rodziców radośnie obwieszczając, że spotkamy się za 3 tygodnie. Mama z radości płakała. Po rozmowie podszedłem do okna i odsłoniłem brązową zasłonę. Monika zgasiła światło. Płatki śniegu tańczyły w świetle księżyca. To był niezapomniany widok. Staliśmy na obcej ziemi, trzymając się za ręce, ale czując się jak w domu. To był ten pierwszy impuls w mojej świadomości. Dioda pulsowała pomarańczowym światłem dając mi jasny przekaz, że nie ważne gdzie, ważne że z Nią, z Moniką. Nasz dom jest tam gdzie nasza rodzina, a to my zaczęliśmy ją tworzyć. – Wiesz – zaczęła żona – muszę Ci coś powiedzieć. – Szepnęła mi do ucha, jakby bojąc się, że ktoś nas usłyszy. Mocno się we mnie wtuliła. – Co takiego kochanie? – zapytałem nie odrywając wzroku od tańczących w świetle księżyca płatków śniegu. Tańczyły również
w świetle latarni. Były niesamowite, frywolne, indywidualne, lecz opadając na ziemię tworzyły biały puch. Łączyły ze sobą w pełnej symbiozie. – Będziemy mieli dzidziusia. – powiedziała Monika ocierając łzę radości. * Kochani! W związku z tym, że PMagazyn jest miesięcznikiem i nie będę miał możliwości złożenia Wam życzeń Świątecznych oraz Noworocznych w późniejszym terminie, pragnę to uczynić właśnie teraz. Składam Wam, więc życzenia radości – bo bez niej bywa smutno, miłości – bo bez miłości życie jest puste jak pudełko pralinek po niespodziewanej wizycie znajomych, i wreszcie spokoju – bo bez spokoju w życie wkrada się niepotrzebny chaos. Niech nadchodzące Święta Bożego Narodzenia okażą się cudownymi chwilami spędzonymi w gronie najbliższych. Arek Siedlecki Szczęśliwego Nowego 2013 roku!
Arek Siedlecki – pisarz, felietonista, dziennikarz. Ur. 1982 w Gliwicach, studiował filozofię na UŚ w Katowicach, którą przerwał, aby wyjechać „za chlebem”. Emigrant z wyboru, sercem Gliwiczanin. Mieszka w Wielkiej Brytanii od siedmiu lat, obecnie w Luton. Pracuje w Londynie. Laureat kilku konkursów literackich. Debiutował opowiadaniem „Transparentni”, zamieszczonym w antologii opowiadań „Halloween po polsku”. Już niebawem ukaże się jego pierwsza powieść zatytułowana „Kokaina”. Publikował w polskich periodykach: Kozirynek, sZAFa, Kwartalnik. Jest stałym felietonistą portalu kulturalnego Duże Ka. Prowadzi własną stronę internetową, na którą serdecznie zaprasza: www.arkadiuszsiedlecki.pl
www.pmagazyn.pl | 11
FELIETON
Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok N
ie życzę dużo szczęścia ani dużo zdrowia, a już na pewnie nie mogę szczerze życzyć nikomu wszystkiego najlepszego z okazji…. I to wcale nie dlatego, że nie bo nie! Na początku grudnia wpadła mi do głowy myśl. I to nie jak zwykle, psim fartem – tylko po rozmowie telefonicznej. Gdy coś wpada to koniecznie powinno się to coś wyciągnąć. Chociażby po to, żeby nie uwierało lub nie było nadmiernego przepełnienia. Ciągnęłam, ciągnęłam i wyciągnęłam, chyba powyższy wniosek: „Nie życzę dużo…”. Piszę, chyba, bo pewności mieć nie mogę. Nie wiem jak wygląda wniosek. Zawsze tylko widziałam lub słyszałam, słowa. Mądrzy ludzie przed słowami pisali lub mówili: „wyciągnięty wniosek, to…”. Ale ad rem. Zadzwonił telefon. Pomyślałam: „Kto zgłupiał? Wiedzą, że choruję? Dzwonić ciut świt?” i warknęłam w słuchawkę. – Halo! – To tyyy????? – A kto, jak do mnie dzwonisz!? – Musiałam się pomylić. – To nara! (darmowy sposób odmładzający). – Poczekaj. To już przy okazji, z okazji urodzin – tu ta wredna zołza dokładnie wymieniła, które – życzę ci dużo szczęścia. – Dzięki. – Wywarczałam grzecznie. – To wszystko? – Nie. To jak już dzwonię, to złożę ci też życzenia z okazji zbliżających się świąt. Dużo zdrowia. – Ja tobie też, nie utucz się jak w zeszłym roku. – Odcięłam się za tę dokładną liczbę lat, słodziutkim tonem wypowiedziane, a kochana „przyjaciółka” jest ode mnie niecały rok młodsza. Małpa nigdy nie zapomniała o moich urodzinach. – Może skorzystasz z okazji i jeszcze pożyczysz mi coś fajnego z okazji przyszłych imienin? – Wetknęłam koleżeńską szpilę. – O kurczę. Przecież ty miałaś imieniny. O twoich, jakoś zawsze zapominam – zarechotała przyjaźnie. – Oczywiście, że życzę ci wszystkiego najlepszego. – I dodała, żebym nie miała najmniejszych wątpliwości: – Szczerze. Pa. – Rozłączyła się. Wszystkiego najlepszego! W taką szczerość, to ja na pewno nie uwierzę. Nie tylko jej. Nikomu. Kto chciałby dobrowolnie pozbawić się wszelakiego dobra? Jakim trzeba byłoby być durnym samarytaninem, żeby szczerze życzyć drugiemu wszystkiego najlepszego? Przecież jak życzeniobiorca zabierze wszystko to, co najlepsze, to zostanie tylko wszystko najgorsze! I za co robić, te dobre uczynki? Z okazji!!! Urodziny i imieniny mam raz w roku. Święta są dwa razy w roku. A co z pozostałymi dniami bez okazyjnymi? Nikt mi wtedy nic dobrego, tym bardziej dużego nie życzy?
Dużo szczęścia? Gdy zadzwoniłam do pracy, powiadomić, że się pochorowałam, usłyszałam: „Masz dużo szczęścia. Nawaliło ogrzewanie. Siedzimy w lodówce i szczękamy zębami”… Kiedyś biegłam do tramwaju, przewróciłam się i podarłam rajstopy. To nic. Zdarłam skórę na kolanie i nabiłam sobie siniaka. To pikuś. Ale złamał mi się obcas!!! To znaczy nie mnie, tylko szpilce. O, jejku. Dzień wcześniej kupionemu pantofelkowi. Nieludzkie nieszczęście, co w lot zrozumie każda kobieta. Pojechałam taksówką. Wyżaliłam się koleżance. Nawet ciut mi współczuła, oglądając z satysfakcją mój nowy, a już bezużyteczny,
12 | www.pmagazyn.pl
nabytek. Wieczorem zadzwoniła: „Ty, to masz dużo szczęścia. Podali w wiadomościach. Ten tramwaj się wykoleił”… Innym razem, w nowiutkiej, drogiej, ale prześlicznej bluzce wybiegłam na skrzydłach z domu, śpiesząc się na super ważne spotkanie z prawie nieznajomym. Nie chciałam nazwać tego randką, bo musiałabym uczciwie dodać, że to randka w ciemno. Nie lubię być sama w stosunku do siebie za uczciwa. Przynajmniej od czasu, gdy o jednej dacie w kalendarzu wolę nie pamiętać (tylko jak, gdy ma się serdeczne koleżanki). Przechodząc pod drzewem, spojrzałam w górę i…zdążyłam odchylić głowę. Ramię zostało. Trafione, prawie zatopione. To było ogromne, w dodatku przeżarte ptaszysko. Obsypałam słownymi pieszczotami wstrętnego, fruwającego padalca i kipiałam złością: „Droga bluzka!, Czeka nowy kandydat na faceta! Spóźnię się! Nie będzie czekał!”. Wróciłam się przebrać, tylko nie bardzo miałam, w co. Wychodząc z klatki zobaczyłam taksówkę. Machnęłam ręką, wsiadłam i w duchu rozgrzeszałam się: „Nie jestem „wygłodniała”. Gdy chciał pokochać, to poczeka. To nie strata forsy. To dowód twojego dobrego wychowania. Nieładnie się spóźniać”. Nie czekał, a tylko godzinę byłam spóźniona. Wieczorem króciutko, bo tylko przez czterdzieści minut, opowiedziałam koleżance o swoim pechu. Uśmiała się po same pachy: „To na szczęście. A co z bluzką?”. Wcale mnie nie zaskoczyło, że to było dla niej najważniejsze: „A co ma być? Zeszło”. Tym razem po przyjacielsku, czyli szczerze się ucieszyła: „No, widzisz. Miałaś dużo szczęścia. Przeważnie nie schodzi. Pożyczysz?”. Dużo szczęścia!? Dużo to ja miałam przytomności umysłu w tym nieszczęściu. Wiedziałam, co może poczekać, a co nie. Zziajana wpadłam do domu i prosto do łazienki. Sprałam plamę. Całą bluzkę uprałam i jeszcze powiesiłam na dmuchanym wieszaku, wygładzając dokładnie, żeby nie miała załamków, odgniotków i niepotrzebnych plisek.
Dużo zdrowia? Pokazałam się ludziom czekającym pod gabinetem lekarskim (i tak dobrze, że nie ostatniego kontaktu) i poszłam do rejestracji odebrać wyniki morfologii. Zdążyłam wrócić na czas, ale nie miałam go na wczytanie się w trzymaną w ręku kartkę. Zerknęłam i ucieszyłam się. Dużo czerwonych ciałek i hemoglobiny. Super. Wampirowa choroba, ani krwiożercze antybiotyki nie wyssały ze mnie żelazowej krwi. – Ooo! Za dużo… – Jęknęła pani doktor. – Myślałam, że to dobrze mieć dużo zdrowej krwi? – Zażartowałam. Kręciła głową z niedowierzaniem. – To dziwne. Po chorobie powinno… – Pani doktor, to może powtórzyć badanie? – Przerwałam. – Noo….ale…. Domyśliłam się i szybko zastrzegłam. – Zrobię prywatnie Kontakt wyraźnie się ożywił. – Tak. Najlepiej w tym szpitalu obok nas. Tam można i prywatnie. Wynik jest bardzo szybko. Proszę przyjść z wynikiem, to dam pani kartkę do rejestracji, że przyjmę panią ponad planowo. Następnego dnia zrobiłam badanie. Niestety, na wynik musiałam poczekać trzy godziny. Denerwowałam się, bo lekarka przyjmowała tylko do
dwunastej. Odebrałam wyniki niecałe pół godziny wcześniej. Biegiem do przychodni, do gabinetu, z kartką do rejestracji, pod gabinet i oddychając ciężko, usiadłam i wyjęłam wynik. Z zadowoleniem zobaczyłam, że ponad dwa miliony czerwonych ciałek ulotniło się przez dobę. Kilka procent hemoglobiny, też. – Ooo! Niedobrze. Ma pani silną anemię. – Zdiagnozowała doktor już bez fartucha i z naszykowaną torebką do wyjścia. – Przepiszę leki. – Po chwili wręczyła mi receptę. – Przepraszam. Śpieszę się. Gdy się będą kończyć, proszę przyjść po receptę. Wracając, weszłam do apteki zlokalizowanej w przychodni. Widok olbrzymiej kolejki do jednego czynnego okienka bardzo mnie ucieszył. Miałam czas odsapnąć, ochłonąć i pomyśleć. Po czterdziestu minutach zadowolona z siebie, zrezygnowałam i wyszłam. No cóż, myślenia nie można ponaglać. To bardziej szkodliwe niż spóźnienie się na pociąg. Z peronu można zawrócić. Szybkościowa myślówka z odpowiedzią na przykład na pytanie: „Dać, czy nie dać?” może się skończyć totalnym zawrotem, potem powrotem, ale już w towarzystwie. Na pewno, nie tym chcianym. Wywnioskowałam, jak na mnie, nader logicznie: „Za dużo plus za mało, podzielone na dwa mieści się w statystycznej, kobiecej normie”. Fakt, że myślę tylko czasami nie umniejsza faktu, że niekiedy i rozsądnie. Postanowiłam zamiast na leki, wydać na jeszcze jedno badanie. Wynik przeczytałam dokładnie. Sprawdziłam normy. Potwierdziłam u doktora Google… Dodatkowo doczytałam na przypadkowej stronie (fajne są te nowoczesne wynalazki. Do tej pory można było tylko wyjść na stronę, a teraz i wejść), że myśleniem, iż jakiegoś – jego, zadowoli tylko „dużo” można mu zrobić dużą, ale przykrość. Pomyśli, że uważamy go za materialistę. W dobrej wierze pożyczymy mu „wszystkiego” – on pomyśli, że mamy go za zachłannego. Już byłam prawie pewna, że wyciągnęłam właściwy wniosek. Poczułam się bardzo dobrze. Tylko dlaczego „Tak dobrze, że aż źle”? Męczyło mnie, to „prawie”. To, czego mam życzyć? I ile? Od pytajników i wykrzykników rozbolała mnie głowa. Targały mną sprzeczne uczucia. Wzrok padł na „Kod emocji”. Postawiłam kropkę pewności. Z powyższego wyciągnęłam to, co wyciągnęłam i tego się będę trzymać. Teraz, trzymając w ręku kieliszek „Jesiennego koktajlu” wszystkim, bliskim i dalszym, znajomym i nieznajomym, wirtualnym i w realu – przy okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia i zbliżającego się Nowego Roku (2 w 1 dziś na czasie) we wszystkie dni życzę: – zdrowia tyle, żeby mieściło się granicach normy wiekowej i płciowej. – szczęścia tyle, żeby móc cieszyć się każdym nowym dniem i przynajmniej paroma nocami … (wedle indywidualnych upodobań i możliwości) – i żeby do opisu swojej sytuacji, od materialnej do duchowej, mogli używać samych pozytywnych przymiotników i to w stopniu najwyższym, czyli „podiumowym”. O tym, że są to życzenia najszersze, niech świadczy fakt, że sobie życzę tego samego. Jola Kwiatkowska
ZONE Moje dzieło – rękodzieło Ta artystka gości na łamach PMagazynu już po raz drugi i po raz kolejny w grudniowym wydaniu. No cóż... jej dzieło-rękodzieło musi w takim razie mieć szczególny związek ze świętami. A na pewno jest efektem ciężkiej pracy i kreatywności. Jestem: Agnieszka Grajner
Pochodzę z: Urodziłam się w Radzyniu Podlaskim na Lubelszczyznie. To miejscowość, o której czasami słyszymy w serialu „Ranczo”. Satli widzowie na pewno nazwę znają i kojarzą. Szkoda tylko, że reżyser serii dotychczas nie wpadł na pomysł, aby pokazać to piękne miasteczko.
Trochę o mnie samej: Od zawsze lubiłam zajęcia plastyczne. Próbowałam nawet zdawać egzamin do LO w Nałęczowie ale Lubiłam robienie czegoś z niczego ale w mojej rodzinie jest to genetyczna przypadłość. Może zaczęło się to wtedy, gdy patrzyłam, jak babcia wyczarowuje z kłębka wełny piękne swetry dla całej rodziny albo za pomocą szydełka najdelikatniejsze serwetki. o pisankach nie wspomnę – to niekończąca się opowieść... Zawsze otaczały mnie piękne przedmioty... I tak złapałam bakcyla...
że były to też meble.
O moim dziele-rękodziele mogę powiedzieć, że: ... że nie zna granic, łagodzi obyczaje, łączy pokolenia, pozwala poznawać ciekawych ludzi. Świetnie odstresowuje. Dodatkowo, bywanie na różnego rodzaju kiermaszach daje możliwość zarobienia niemałych pieniążków.
Inspirację czerpię z: Inspirację czerpię przede wszystkim z otoczenia i z natury. Internet jest też bardzo pomocny, uwielbiam przeglądać czasopisma, takie jak Weranda Country, Ideal Home, House&Garden, Country Living, itp.
Do moich sukcesów artystycznych zaliczam:
Moim dziełem-rękodziełem są: Z zamiłowania, jak i poniekąd z wyksztalcenia, jestem florystą-bukieciarzem, zachwyca mnie rozmaitość i piękno natury. Możliwości pracy z kwiatami są nieograniczone. Od momentu, kiedy zaczęłam tworzyć obrazy z gipsu, kwiaty są ich tematem przewodnim. Inną moją pasją jest Decoupage – technika, za pomocą której zdobię przedmioty, często nadając im drugie nowe życie. Są to często drobne rzeczy ale zdarzyło się,
Swoje hobby wykonuję nie dla sukcesu, raczej dla samego tworzenia. Przyjemie jest patrzeć, jak coś powstaje i daje nam satysfakcję i przyjemność patrzenia. Jeśli robi się to, co się lubi robić, to jest to życiowy sukces. Mam nadzieję, że stanie się to wreszcie moim głównym zajęciem, póki co pracuję w Gs Marketing – The Shropshire Group. Zdarzyło mi sie brać udział w konkursach i zajmowałam miejsca oznaczone dyplomami, choć to nie jest najważniejsze (ale i tak przyjemne). Bardzo mile wspominam ubiegloroczny Polski Wieczór Wigilijny w Peterborough, gdzie miałam okazję zaprezentować jedną ze swoich pasji.
Gdzie można znaleźć moje dziełorękodzieło: Głównie na Facebooku – jestem w posiadaniu bloga, ale nie mogę go często uaktualniać z powodu braku czasu.
www.pmagazyn.pl | 13
ARTYKUŁ SPONSOROWANY
NOWOŚCI W STUDIU URODY Studio Urody przy Broadway w Peterborough wcale nie czeka na nowy rok, aby wprowadzić nowości w świadczonych usługach. A z racji tego, że o takim rozwoju przedsiębiorczości zawsze informujemy z przyjemnością – zapraszamy do zapoznania się z proponowanymi innowacjami.
Salon kosmetyczny STUDIO URODY pragnie zaprezentować nowoczesne oraz niezawodne urządzenie do trwałego usuwania owłosienia oraz bezinwazyjnego zamykania naczynek krwionośnych. APILUS® oferuje także zaawansowaną technologię usuwania zmian skórnych – włókniaków, prosaków, plam starczych, rubinków i tym podobnych.
Elektoroepilacja To jedyna uznana i skuteczna metoda epilacji, trwale usuwająca każdy rodzaj włosa, niezależnie od jego koloru i od fototypu skóry. Gwarancją doskonałych rezultatów jest indywidualne traktowanie mieszka włosowego przy użyciu nowoczesnych aparatów do elektroepilacji. Nowe technologie wykorzystujące mikroprocesory i określone częstotliwości, pozwalają trwale zniszczyć komórki odpowiedzialne za odrastanie włosów. APILUS MD to nowoczesne, niezawodne i precyzyjne aparaty do elektroepilacji zapewniające: – skuteczne, bezpieczne i bezbolesne zabiegi epilacji, – częstotliwości radiowe pozwalające w ciągu kilku tysięcznych sekundy skoagulować komórki rozrodcze włosa,
– możliwość wykorzystania kilku rodzajów prądu podczas zabiegu, – gotowe programy zabiegów starannie przygotowane pod kątem różnych części ciała, – bezpieczną pracę w rejonach wrażliwych, które nie powinny być poddawane epilacji laserowej czy IPL, – eliminowanie niepożądanych reakcji przez wykorzystanie specjalistycznych igieł Pro-Tec, – skuteczne usuwanie włosów pozbawionych barwnika za pomocą termolizy, – dobre efekty przy mieszkach zdeformowanych i włosach wrastających,
Termokoagulacja Nowoczesna technologia Apilus wykorzystuje określone opcje termolizy do zamykania rozszerzonych naczyń krwionośnych oraz usuwania zmian skórnych typu włókniaki, rubinki, plamki
Dodatkowe informacje na temat terapii można uzyskać na miejscu, w Salonie. Serdecznie zapraszamy! Zastosowanie aparatów Apilus w gabinetach na całym świecie pokazało, że zapewniają one skuteczne i trwałe rezultaty oraz umożliwiają osiągnięcie oczekiwanych efektów dużo szybciej niż jakakolwiek inna technika epilacji. Wyposażony w unikalny system „testu wrażliwości” Apilus pozwala dostosować parametry aparatu do poziomu wrażliwości klienta na działania prądu. Ogromna precyzja obwodów Apilus wykorzystujących niezwykle krótki czas aplikacji prądu (regulowany do tysięcznej sekundy) zapewnia niezrównany komfort podczas zabiegu. Skuteczność i bezpieczeństwo aparatu została potwierdzona następującymi certyfikatami: Certyfikat FDA (Food & Drug Administration). Certyfikat ACNORM (CSA). UL approved. Norma FCC, Norma UPEMA, Norma CE. Certyfikat Bezpieczeństwa Nr B/13/3169/01/BT
Dodatkowo, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom klientów, Studio Urody oferuje szeroki wachlarz usług z zakresu kosmetyki pielęgnacyjnej. Zabiegi wykonywane są na sprawdzonych produktach renomowanych firm. Najważniejszymi czynnikami, na których opierana jest działalność to jakość, czystość oraz higiena wykonywanych zabiegów.
Campbella, plamy przebarwieniowe. Zabiegi są szybkie, skuteczne i komfortowe. – definitywną eliminację komórek pierwotnych w okolicach cebulki włosowej, – komputerową kontrolę każdego impulsu dostosowanego do wilgotności i wrażliwości skóry klientki, – systemy bezpieczeństwa, kontrolę obwodów przez mikroprocesor, – innowacyjne technologie zwiększające komfort i skuteczność zabiegów,
14 | www.pmagazyn.pl
W ramach termokoagulacji oferujemy również: zamykanie wszelkich trwale rozszerzonych naczyń krwionośnych na całym ciele, rozległych teleangiektazji, zamykanie płaskich oraz wypukłych naczyniaków, usuwanie włókniaków łagodnych, bez zmian barwnikowych w każdym miejscu na całym ciele, usuwanie rubinek, plamek Cambela de Morgano. W miejscu zabiegu dochodzi do koagulacji, w związku z czym zabieg jest bezbolesny, bezkrwawy i całkowicie bezpieczny.
W salonie można skorzystać z takich zabiegów, jak: mikrodermabrazja oxybrazja fale radiowe kawitacja mezoterapia tlenowa mezoterapia bezigłowa przedłużanie rzęs depilacja woskiem henna manicure hybrydowy relaksujący masaż gorącymi kamieniami
ZAPRASZAMY! Studio Urody 37 Broadway (1 piętro) PE1 1SQ Peterborough tel. 07838664570, 07733792755
POLECAMY!
Adres Diamond Club: 53 Cheapside Luton LU1 2HN Klub otwarty jest od środy do niedzieli: Środa, piątek, sobota: 21.00 – 3.00 Czwartek, niedziela: 19.00 – 00.00 Znajdź klub na Facebooku, wpisując DIAMOND CLUB.
NAJLEPSI Z DIAMOND CLUB! Z przyjemnością przedstawiamy Wam polski klub nocny w Luton – Diamond Club. Nazwa zobowiązuje. To prawdziwy diamencik pod każdym względem, o którym sobie pomyślicie. Ma doskonałą lokalizację, oddanych właścicieli, fantastycznych Djów, świetną obsługę, niskie ceny i najlepszą atmosferę w mieście!
Warto podkreślić, że właściciele bardzo poważnie podchodzą do kwestii bezpieczeństwa imprezowiczów, nad którym czuwa profesjonalna firma ochroniarska. Kiedy więc poczujemy się już bezpieczni i otoczy nas najlepsza muzyka
Przykład pana Marka, właściciela klubu, dobrze pokazuje, że warto marzyć, bo marzenia się spełniają. Przez ponad dwadzieścia lat pan Marek prowadził rozmaite imprezy zarówno w kraju, jak i poza jego granicami. Za każdym razem wyobrażał sobie, jakby to było, gdyby znalazł się po drugiej stronie, gdyby z pracownika zmienił się w pracodawcę. Aż w końcu nadarzyła się okazja, aby to sprawdzić. Po dwóch latach DJowania w londyńskim klubie Magnat pan Marek został jego właścicielem. Jednak to Diamond Club stał się później jego oczkiem... przepraszam – diamentem w głowie. Klub posiada trzy sale, z których na chwilę obecną działają dwie. W sali głównej królują dźwięki klubowe czyli mieszanka dance, house i trance. Klubowi rezydenci dokładają wszelkich starań, aby parkiet choć przez chwilę nie był pusty. Dobór muzyki nie jest przypadkowy i ma za zadanie utrzymać atmosferę, na najwyższym, imprezowym poziomie. Druga sala przeznaczona jest dla gości VIP i mieści się na piętrze. To tutaj odbywa się karaoke oraz imprezy z muzyką na żywo, prowadzone przez samego pana Marka. Klub wygląda świetnie, ma swój styl i klasę. To z całą pewnością miejsce z charakterem, które zapada w pamięć. W warstwie muzycznej, Diamond Club oferuje różnorodność, dostosowaną do wymagań i potrzeb gości. Dlatego spotkacie tu różnych DJów, poświętujecie Andrzejki i Sylwestra czy też pobawicie się w rytm przebojów, serwowanych przez zespół Impuls, o którym pisaliśmy w naszym 23. wydaniu.
w całym mieście – warto udać się do baru. Tutaj też spotkamy osoby, które kochają swoją pracę, oddają się jej całym sercem i są pełne uśmiechu oraz kreatywności. Szykujcie się na przygotowane przez nie wymyślne koktajle tematyczne czy też żonglerkę trunkami! Gdzie leży klucz do sukcesu przedsięwzięcia? Odpowiedzi jest kilka, pierwsze skrzypce gra jednak podejście właścicieli lokalu. Jak sami twierdzą, klub to nie tylko pomysł, ale i sposób na sprawienie sobie i innym przyjemności, recepta na codzienną monotonię, trudności, problemy i stres. Oczywiście prowadzenie lokalu nie należy do czynności łatwych – to praca bardzo absorbująca zarówno czas, jak i energię. Uśmiech oraz zadowolenie gości klubu wynagradzają jednak wszystko. A poza tym pan Marek wraz ze swoją żoną, panią Dorotą, stanowią bardzo dobrany duet, który świetnie uzupełnia się
w życiu zawodowym. Udało im się stworzyć miejsce, które powoli staje się areną nie tylko dla imprez, ale dla ważnych wydarzeń. W klubie liczy się przede wszystkim jakość: zabawy, obsługi, muzyki czy drinków. Nie powinna więc dziwić nikogo selekcja przy wejściu do Diamond. To dzięki pracy właścicieli i całej ekipy, klub, choć „polski”, jest otwarty dla wszystkich, bez względu na narodowość. To ich doświadczenie i profesjonalizm sprawia, że każda noc w Diamond należy do udanych. Goście, choć różni pod względem smaku muzycznego, są zadowoleni. Sam pan Marek twierdzi, że w Diamond Club czas płynie wolnej a niekiedy nawet się zatrzymuje. Ten stan oraz fantastyczna atmosfera zdają się trwać
wiecznie aż do momentu, gdy w głośnikach słychać głos DJa obwieszczającego koniec zabawy. Zapraszamy serdecznie do odwiedzenia klubu i do świetnej zabawy. A panu Markowi oraz pani Dorocie życzymy wszystkiego najlepszego i wytrwałości, a kto wie... może już niedługo powstanie sieć diamentów w postaci kilku klubów nocnych? Tego życzymy z całego serca, a Wam polecamy osobistą wizytę w klubie oraz wirtualne odwiedziny na Facebooku!
www.pmagazyn.pl | 15
TEMAT MIESIĄCA
POSTAWCIE NA
πVOTE!
Ten zespół ma patent na oryginalność. Zagadkowa nazwa, progresywny kierunek muzyczny, kosmiczne aranżacje, nowatorskie rozwiązania, członkowie, którzy wywodzą się z różnych, bardzo od siebie odmiennych środowisk... Tylko fotel zdaje się być tym jedynym „normalnym”, choc na pozór traumatycznym, łącznikiem. Tak, tak – fotel. Dentystyczny. To od niego bowiem zaczyna się cała historia...
ICH PRZESTRZEŃ Zapraszamy do odwiedzenia strony zespołu: www.myspace.com/pivote.band
16 | www.pmagazyn.pl
TEMAT MIESIĄCA WSPÓŁPRACA πvote inspiracji nie brakuje, ale jeśli gracie na niepospolitym instrumencie, macie szalony muzyczny pomysł lub coś innego do zaoferowania zespołowi – skontaktujcie się z πvote, a może uda się razem stworzyć wyjątkowy, artystyczny projekt. Kontakt: pivote.pivote@gmail.com
ZAGRAJĄ DLA WAS... Jeśli natomiast organizujecie jakieś wydarzenie, czy to publiczne, czy wręcz prywatną imprezę i chcielibyście, aby zespół zajął się w niebanalny sposób jej muzyczną oprawą – napiszcie do πvote i dajcie im znać. Kontakt: pivote.pivote@gmail.com
www.pmagazyn.pl | 17
RELAKS
KĄCIK MOLA KSIĄŻKOWEGO W tym wydaniu Kącik Mola Książkowego przybiera świąteczną szatę i prezentuje dwie pozycje książkowe, które oscylują wokół tematyki Bożego Narodzenia. To nie tylko doskonała lektura, ale i świetny prezent na święta. Księgarnia Polbooks ufundowała po jednym egzemplarzu opisywanych książek, zatem zgłaszajcie się do nas na adres redakcja@pmagazyn. pl, jeśli chcielibyście je otrzymać.
Świąteczny sweter – Beck Glenn
Szpieg na Boże Narodzenie – Morrell David
Kiedy Eddie miał 12 lat niczego tak nie pragnął pod choinką jak roweru. Mimo, że po śmierci ojca ich życie z matką stało się trudniejsze a pieniędzy było mniej, Eddie marzył, że matka cudem znajdzie sposób na to, by pod choinką czekał na niego wymarzony rower. Zamiast tego, Eddie dostał sweter. „Głupi, ręcznie robiony, brzydki sweter”, który rozżalony Eddie zwinął w kłąb i rzucił w kąt pokoju. Głęboko zraniony zrozumieniem faktu, że dzieci nie zawsze dostają to czego chcą i zbyt młody by zrozumieć, że właśnie otrzymał największy na świecie skarb, w te święta Bożego Narodzenia Eddie przechodzi bolesną i smutną podróż z dzieciństwa do dorosłości. Wymaga to od niego wielu poświęceń i ustępstw, ale dzięki pomocy tajemniczego sąsiada Russella, Eddie odnajduje w życiu właściwą drogę i w końcu rozumie prawdziwe znaczenie tego skromnego prezentu jaki matka własnoręcznie wydziergała z miłości swojego serca. Oparta na osobistych prawdziwych przeżyciach autora ŚWIĄTECZNY SWETER jest ciepłą i wzruszającą opowieścią o rodzinie, ufności i przebaczeniu, która pozwala nam spojrzeń na nasze własne życie i jednocześnie stawia przed nami pytania, czy naprawdę wiemy, co jest w nim najważniejsze.
Przewrotny, napisany z poczuciem humoru thriller wykorzystujący motyw Bożego Narodzenia oraz związane z nim opowieści. Santa Fe, Nowy Meksyk. Na przystrojonych odświętnie ulicach kłębi się tłum przechodniów, w powietrzu czuć świąteczną atmosferę. Paul Kagan, znany również jako Piotr, znakomity szpieg, podwójny pracujący dla Stanów Zjednoczonych, nie ma powodów do radości. Po piętach depcze mu rosyjska mafia, którą niedawno zdradził. W rękach Paula znajduje się klucz do pokoju na Środkowym Wschodzie, niewielkie zawiniątko, od którego mogą zależeć losy świata. Uciekając przed prześladowcami, Kagan trafia do opuszczonego, stojącego na przedmieściach budynku. Okazuje się, że nie jest jedynym człowiekiem szukającym schronienia w tym miejscu...
Stron: 288, Format: 13x20 cm, ISBN: 978-83-7534-068-6, Wydawnictwo: Nowa Proza, Oprawa twarda w obwolucie, Cena: £11.50
Stron: 246, Format: 12,5x19,5 cm, ISBN: 978-83-7359827-0, Wydawnictwo: Albatros, Oprawa miękka, Cena: £7.60
ROZDAJEMY KSIĄŻKI ZA DARMO Księgarnia POLBOOKS ufundowała po jednym egzemplarzu każdej z opisywanych książek dla czytelników PMagazynu. Jeżeli chcielibyście otrzymać za darmo którąś z książek – napiszcie do nas na adres redakcja@ pmagazyn.pl. Rozdanie pozycji książkowych odbędzie się w drodze losowania.
Księgarnia POLBOOKS 1328 Duke Street, G31 5QG Glasgow, tel. 0141 2588 066
Czy wiecie już, jakie jest hasło naszej grudniowej krzyżówki? Jeśli tak, to prześlijcie je do nas na adres redakcja@pmagazyn.pl. Czekamy do 31 grudnia. Wśród autorów poprawnych odpowiedzi rozlosujemy upominek procentowy, który zawierać będzie produkty monopolowe i smakowe, ufundowany przez hurtownię Top Spirits. Nagrodę z naszego poprzedniego wydania otrzymuje pani Joanna Davies z Sandy – gratulujemy!
18 | www.pmagazyn.pl
RELAKS
r e n r o C y w Filmo Zapraszamy do naszego kącika filmowego, gdzie wraz z partnerem rubryki – portalem filmweb.pl, przedstawiamy co miesiąc dwie recenzje filmowe.
RENIFER NIKO RATUJE BRATA
ATLAS CHMUR
Gatunek: Animacja, Familijny, Przygodowy Produkcja: Dania, Finlandia, Irlandia, Niemcy Reżyseria: Kari Juusonen, Jørgen Lerdam Scenariusz: Marteinn Thorisson, Hannu Tuomainen
Gatunek: Dramat, Sci-Fi Produkcja: Hongkong, Niemcy, Singapur, USA Reżyseria: Tom Tykwer, Lana Wachowski, Andy Wachowski Scenariusz: om Tykwer, Lana Wachowski, Andy Wachowski
Renifer z rozbitego domu Na polu pełnometrażowej animacji robi się tłoczno; konkurencja coraz większa. Pixar – nawet jeśli nie kręci już arcydzieła za arcydziełem – wciąż przoduje w peletonie, reszta uczestników wyścigu może więc tylko równać do lidera. „Renifer Niko ratuje brata” ma w zanadrzu atut „okolicznościowy”: wykorzystuje bowiem trawiącą najmłodszych świąteczną gorączkę. W końcu święta – i prezenty – już za pasem. Na szczęście gorączka ta nie udzieliła się również twórcom i film trzyma sensowny poziom. Przygody Niko wyróżniają się przede wszystkim odważnym poruszaniem tematu rozbitych i łatanych na powrót rodzin. Nasz bohater wychowywał się bez ojca, który nie raczył zainteresować się swoją latoroślą i przedkładał służbę w Powietrznej Eskadrze Świętego Mikołaja nad życie rodzinne. Ale relacje na linii rodzic-dziecko uległy poprawie. Renifer Biegun regularnie spotyka się z synem, ucząc go m.in. nowych lotniczych sztuczek. Maluch nie potrafi jednak opanować najtrudniejszej z nich – tej, której wykonanie wymaga poczucia wewnętrznej radości. To ładna metafora na relację między szczęściem dziecka a szczęściem rodzinnym, prowadząca do morału, że maluchy najlepiej rozwijają się w pozytywnym, sprzyjającym środowisku. Tymczasem sytuacja Niko komplikuje się: jego mama znalazła sobie nowego kandydata na męża, który – jakby tego było mało – również ma dziecko. Nasz renifer będzie więc musiał przyzwyczaić się nie tylko do nowego ojca, ale i nowego brata. Oczywiście, wątek konfliktów między rodzeństwem jest jak najbardziej na miejscu w filmie, którego docelowi małoletni widzowie na co dzień walczą między sobą o uwagę dorosłych (żeby to robić, nie muszą być wcale przybranym rodzeństwem). Ważne też, że pokazano motywacje obu stron, przybliżając zarówno racje, jak i wady różnych bohaterów. Niko jest otwarcie zazdrosny i nieufny, a obaj jego ojcowie też nie są idealni. Obyczajowo odważny film podąża jednak wydeptanymi ścieżkami fabularnymi. W trakcie seansu nie sposób oprzeć się wrażeniu déjà vu: wciąż kojarzą się bowiem jakieś wątki z „Króla Lwa”. Wygnane orły przypominają hieny z hitu Disneya, postać starego renifera Tobiasza ma dużo z pawiana Rafikiego, a czarny charakter jest podobny do pragnącej pomścić śmierć Skazy Ziry z sequela, „Czasu Simby”. W finale mamy nawet ofensywę bohaterów w zajętej przez intruzów siedzibie „tych dobrych”. Podczas pierwszej połowy nie czujemy jeszcze tak bardzo ciężaru znajomej konwencji, bo narracja dopiero się rozkręca. Z czasem jednak zaczyna dominować rutyna, twórcy przewracają kolejne fabularne klocki w sposób automatyczny. Mimo to film ma dobre tempo i utrzymuje uwagę – wymagających pod tym względem – młodych widzów. Humor – głównie slapstickowy – również podoba się dzieciakom. Na moim seansie sala raz po raz wybuchała gromkim śmiechem, a na koniec seansu film nagrodzono brawami. Jak widać, nie trzeba za każdym razem wynajdować prochu, by zadowolić młodą publiczność. „Renifer Niko ratuje brata” obywa się bez fajerwerków, także wizualnych (tytułowe renifery wyglądają dobrze, ale już czarny charakter pozostawia sporo do życzenia), ale produkcja broni się porządnym warsztatem. Twórcy nie mieli bowiem szczególnych ambicji, poza jedną – opowiedzenia maluchom zajmującej i pozytywnej opowieści.
Opowieść, jak życie, nigdy się nie kończy Tom Tykwer oraz rodzeństwo Wachowskich zapraszają nas do spojrzenia na świat z bardo odległej perspektyw. Zabierają nas w podróż w czasie i przestrzeni, tak że pojedynczy żywot znika zastąpiony bardziej skomplikowanym wzorem splecionych uczynków. Jednostkowa egzystencja nie jest ani końcem, ani początkiem, a zależności przyczynowo-skutkowych należy dopatrywać się na przestrzeni setek lat. Jest to wizja oszałamiająca; daje nadzieję, a zarazem przeraża. Podobno „Atlas chmur” przez wielu uważany był za książkę niemożliwą do sfilmowania. Nie mogę się na ten temat wypowiadać, ponieważ powieści nie czytałem. Tykwer i Wachowscy jednak bardzo sprytnie poradzili sobie z wielością wątków, wykorzystując do tego formę splecionych narracji znanych z takich filmów, jak chociażby „21 gramów” czy „Babel”. Różnica polega na tym, że o ile w tamtych obrazach historie poszczególnych bohaterów rozgrywały się w tym samym czasie, w „Atlasie chmur” między opowieścią o Adamie Ewingu a członku prymitywnego plemienia pomagającego „kosmitce” o anielskich mocach są setki lat różnicy. Do tego wszystkiego trzeba dodać jeszcze jeden ważny fakt: choć zmieniają się miejsca, epoki i bohaterowie, to odgrywający ich aktorzy pozostają ci sami. Niektórych łatwo rozpoznacie, inni migają przed oczami i dopiero dzięki napisom końcowym odkryjecie, gdzie się ukrywali. Z takiej formy powinien był wyjść totalny bałagan. Tak się jednak nie stało. Każda historia na swój sposób jest ciekawa i prezentuje różne style i gatunki: od typowo brytyjskiej komedii (wątek z wydawcą Timothym Cavendishem) przez melodramat (wątek Roberta Frobishera) po rasowe SF (bunt w Nowym Seulu). Razem tworzą filmowy gobelin, który czaruje stałością swojej zmienności. Oczywiście, fascynujące jest oglądać kolejne wcielenia bohaterów. Mnie w pamięci zapisali się przede wszystkim Halle Berry jako blondwłosa Żydówka oraz Tom Hanks z brytyjskim akcentem. Muszę przyznać, że dałem się ponieść wizji stworzonej przez Wachowskich i Tykwera. Niemniej mam jedną uwagę. Otóż wydaje mi się, że twórcy podjęli złą decyzję, realizując film, jakby to była typowa niezależna, „ambitna” produkcja. Z tego też powodu nie ma w niej oddechu, tego efektu „wow” przyprawiającego o zawrót głowy i opad szczęki. Jakby doszli do wniosku, że niezależny film nie mógł być z definicji epicki w tym samym sensie co wysokobudżetowy blockbuster. Biorąc pod uwagę wysoki budżet „Atlasu chmur”, postępowanie
Jakub Popielecki | www.filmweb.pl
Marcin Pietrzyk | www.filmweb.pl www.pmagazyn.pl | 19
W STRONĘ ZDROWIA
W STRONĘ ISKIEREK Rzeczywistość jaka na otacza postrzegana jest w trzech różnych czasach: wiemy co było, znamy jak jest teraz i oczekujemy nieznanego, wiążąc z przyszłością nadzieję lepszego losu bądź kontynuacji dobrej passy obecnej chwili. Tajemniczość tego, co przyniesie nadchodzący czas, ekscytuje niczym główna wygrana w Lotto. Z zaciekawieniem spoglądamy w „gazeciane horoskopy, analizujemy karciane układy tworzone samodzielnie lub przez tarocistów, wsłuchujemy się w słowa wróżek oczekując na choćby iskierkę obiecującą poprawę. Takimi iskierkami, bez stawiania tarota, będą nadchodzące święta oraz przesilenie zimowe, od którego dzień będzie się systematycznie wydłużał. Niosą one ze sobą coś w rodzaju poprawy, spotkamy się z najbliższymi, co zapewne poprawi nam nastrój a dłuższy dzień fundujący nam więcej promieni słonecznych, też wpłynie pozytywnie na nasze samopoczucie. Takich iskierkowych wygranych mamy w życiu o wiele więcej niż potrafimy zauważyć, ponieważ ciągle czekamy na coś znaczniejszego. Zamiast cieszyć się mnogością małych sukcesików marnujemy okazje do świętowania nastawiając się na coś niezwykłego. Dostrzegając te wszystkie okruchy radości możemy utworzyć z nich tort zadowolenia. Szczęście to rodzaj zdrowia, to jak gorący kominek w zimowe dni, to spotkania rodzinne w wyjątkowym czasie świąt, to terapia lecząca ciało i duszę. Obserwując ludzi, mało mam okazji, aby nacieszyć oczy widokiem radosnych istot a wesołość, którą trudno dostrzec na ich twarzach, należy się nauczyć, traktując ją jak balsam na wszelkie trudności tego życia, będące tylko taką małą lekcją, której wyniki przekazujemy następcom. Nie wytwarzajmy nadmiernej ważności, którą z uporem próbujemy wciskać w życiowe nadzieje oraz pragnienia, ponieważ wytwarza ona zbytnie napięcie przeszkadzające spokojnie żyć i nie zmieniające tak naprawdę niczego a pogarszające jedynie nasze samopoczucie. Ta cała cywilizacyjna machina toczy się pomimo naszych marzeń zabierając nam przy okazji uśmiech z twarzy i ten nieuchwytny promyk radości. I tak dostaniemy tylko tyle, ile jesteśmy warci a człowiek radosny jest znacznie bardziej wartościowy niż ten z pochyloną głową i ołowianym wzrokiem. Słyszę za plecami głosy poruszonych czytelników, którzy próbują protestować, że niby z czego mieliby się cieszyć, że należy poznać realia życia, aby je komentować, itd. Wiele osób nie potrafi się pogodzić z treścią przeróżnych wartościowych felietonów,
postrzegając je jak zjawiska z innego świata, w myśl powiedzenia „ skoro jest tak dobrze to czemu jest tak źle”. Jestem zwykłym człowiekiem, zresztą jak większość z Was, który pragnie jedynie podzielić się swoim doświadczeniem i wiedzą. Nie czuję się przez to ani lepszy ani ważniejszy, chcę wskazać, że można żyć lepiej, bardziej świadomie. To takie podaj dalej. Ktoś bardzo mądry pokazał mi kiedyś jakie popełniam błędy i teraz z perspektywy czasu mogę z pełnym przekonaniem stwierdzić, że można żyć lepiej, o wiele lepiej. Jeżeli w moim życiu pokazało się tak wiele pozytywnych zmian to niby dlaczego nie mielibyście doświadczyć tego samego. Na drodze do lepszego życia stoją przeszkodą sposoby postrzegania napotykanych sytuacji. W każdej z nich dostrzegajmy tę pozytywną stronę, kierując się powiedzeniem „nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło”. Interpretacje jakie dokonujemy, mają moc kierującą nas w odpowiednim kierunku, optymistycznym bądź pesymistycznym. W naszych umysłach leży klucz do pomyślności, wystarczy w niego uwierzyć i zacząć go właściwie używać, kierując się optymizmem. Wiara w dobrą przyszłość, pewność i świadomość naszych przekonań to niczym solidny fundament powodzenia jakiego oczekujemy, wystarczy tylko uwierzyć. Żeby nie było zbyt kolorowo powinienem dodać, że istnieje pewna ilość warunków jakie należy spełnić w drodze ku lepszemu. Czy można wyróżnić wśród nich te bardziej lub mniej ważne? Myślę, że każdy z nich ma tę samą wartość i żeby szybciej i pewniej osiągnąć cel należy spełnić jak największą ich ilość. Kluczowy warunek, który został przedstawiony powyżej ma działanie strategiczne ponieważ określa po jakiej stronie będziemy się opowiadać a każdy następny będzie skuteczniej nas przybliżał do celu. Bardzo pomocne może okazać się czynienie dobra, dla innych, dla naturalnego środowiska i dla samych siebie. We wszechświecie króluje zasada „ co dajesz to dostajesz ,dlatego jeżeli oczekujmy od życia dobrych zdarzeń powinniśmy nauczyć się najpierw je ofiarowywać. Nie wystarczy rzucić funta bądź dwa biednej osobie, postawa której oczekuje od nas dobry los powinna być autentyczna i całkowicie szczera, wypływająca z naszego serca. Wszelkie kombinacje w tej materii mogą skutkować całkiem odwrotnymi skutkami, niekorzystnymi dla nas. Osoby głęboko wierzące spełniają następny warunek, jakim jest wiara, ponieważ kryje się w niej moc sprawiania cudów. Proszę nie mylić wiary z wyznaniem, ponieważ można być wyznawcą
jakiejś tam religii a przy okazji być człowiekiem małej wiary. Znane ogólnie tzw. cudowne uzdrowienia osób prawdziwie wierzących, w których przypadku medycyna rozłożyła bezradnie ręce, dobitnie potwierdzają moc wiary. Choć wydaje się to takie proste nie jest wcale łatwe do wykonania szczególnie wtedy, jeżeli chcielibyśmy zrobić to wbrew własnej woli. Kroki jakie musimy przedsięwziąć to gruntowna przebudowa własnej osobowości, oparta na chęci zmiany swojego życia. Gdy w końcu wytworzymy zamiar zmiany to powinien on być w powiązaniu z prawami moralnymi czyli z tak zwanym kodeksem duchowym na straży, którego stoi sumienie. Nie trzeba być magistrem prawa czy doktorem etyki wystarczy, że będziemy postępować zgodnie z własnym sumieniem. Każda wątpliwość jaka się pojawia
Autor jest terapeutą, przyjmującym w gabinecie zdrowia i masażu Afrodyta przy 308 Lincoln Road w Peterborough (07542009228).
w naszym działaniu to głoś naszej duszyczki, która mówi – Nie. Wszystko co doświadczamy w życiu, zaczyna się w naszym umyśle, który powinien być wykonawcą tego czego pragnie nasza dusza i pragnę, abyście ją usłyszeli i zrozumieli ponieważ ona wie co jest dla nas dobre. W tym przypadku nie ma miejsca na kompromisy ani na żadne uległości, postępując w jedyny właściwy sposób możemy oczekiwać od losu samych pomyślności. Swoimi świadomymi działaniami awansujcie do grona ludzi szczęśliwych i spełnionych a to choćby dlatego, ze w takiej grupie lepiej się żyje. Na horyzoncie czasu zaczyna mrugać do nas iskierka zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia oraz Nowego Roku i wierzę, że będą one dla Was pomyślne, rodzinne i świadome. Życzę Wam, Drodzy Czytelnicy, aby tych iskierek zapalało się dla Was jak najwięcej, bynajmniej żebyście je zauważali, kiedy one wytwarzają dla Was łut szczęścia. Sławek Bator
Kupon uprawnia
do 20% zniżki na usługi świadczone w salonie zdrowia i masażu Afrodyta do dnia 15 stycznia 2013.
20 | www.pmagazyn.pl
Z NASZEGO PODWÓRKA
Jak co roku firma Entermedia, wydawca PMagazynu, przygotowała kalendarz na nowy rok. I jak zwykle jest on dla wszystkich, jest bezpłatny i ma format A3 – doskonały do powieszenia na lodówce czy na ścianie. Oprócz terminarza i zaznaczenia dni wolnych od pracy, zawiera także dane kontaktowe do firm i usługodawców, które od teraz będziecie mogli mieć pod ręką w razie potrzeby. Jedyną zmianą jest to, że kalendarz będzie dostępny już nie tylko dla mieszkańców Peterborough, ale także dla rezydentów Bedford, Luton, Milton Keynes i Northampton. Szukajcie wydawnictwa w tym miesiącu w polskich sklepach i placówkach na terenie swoich miast!
POLSKA PARAFIA LUTON/DUNSTABLE Proboszcz: Ks. Artur Stelmach S.Chr. Ks. Asystent Marek Ogorzały S.Chr. 17 Victoria Street, Dunstable LU6 3AZ (01582) 662807, www.ppld.co.uk Registered Charity Number: 1119423
PARAFIA W PETERBOROUGH PW ŚW JANA CHRZCICIELA przy kościele pw Our Lady of Lourdes Lokalna Polska Misja Katolicka Peterborough 2 Cedar Grove, Dogsthorpe, PE1 3SR tel. 01733 552726 PCM Charity Reg. No 1119423
www.peterborough.chrystusowcy.pl
ROZKŁAD MSZY ŚWIĘTYCH W KOSCIELE MATKI BOŻEJ CZĘSTOCHOWSKIEJ W DUNSTABLE
BIURO PARAFIALNE
Niedziela: 9:00 – Msza św., 11:00 – Msza św., 19:00 – Msza św. Poniedziałek: 19:00 – Msza św., Wtorek: 8:30 – Msza św. Środa: 9:30 – Różaniec, 10:00 – Msza św., 19:00 – Msza św. Czwartek: 8:30 – Msza św. Piątek: 9:30 – Nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego, 10:00 – Msza św., 19:00 – Msza św. Sobota 18:00 – Msza św. niedzielna
– ( 2 Cedar Grove, Dogsthorpe, PE1 3SR)- czynne we wtorki, środy, czwartki od 16.00-18.30 oraz od 19.30- 20.00, oraz w piątek od 10.00-12.00.
MSZE ŚWIĘTE DOJAZDOWE:
POLSKA PARAFIA W BEDFORD, LETCHWORTH i HITCHIN
Milton Keynes, St. Augustine Church, Longcliffe Drive, MK13 7PL: w każdą niedzielę o godz. 13:30 Luton, Holy Ghost Church, 33 Westbourne Road LU4 8JD: w każdą niedzielę o godz. 19:00 St. Albans, St. Alban and Stephan Church, 14-16 Beaconsfield Road AL1 3RB: w pierwszą niedzielę miesiąca o godz. 16:00.
Tel/Fax: (01234 266901) Dom: (01234) 343105 Mobile: 07999 904067 Proboszcz Ks. Grzegorz Aleksandrowicz e-mail: grzegorz@btinternet.com, www.ppb.org.uk
MSZE ŚWIĘTE poniedziałek, wtorek, czwartek, sobota: 9.30 środa: 19.00 piątek: 15.00 niedziela: 10.00 i 19.00
22 | www.pmagazyn.pl
Z NASZEGO PODWÓRKA
Polska Szkoła w Bedford Historia Szkoły Polskiej w Bedford
Co nowego w Naszej Szkole ?
Szkoła Polska im. Jana Pawła II w Bedford powstała jesienią 2010, kiedy to ksiądz proboszcz polskiej parafii w Bedford zwrócił się do Ośrodka Integracji PolskoBrytyjskiej (PBIC) z prośbą o kierowanie szkołą. Udało się to zorganizować dzięki Projektowi Integracji Polsko- Brytyjskiej oraz zaangażowaniu wielu osób. Pomysł ten wydał się bardzo dobry i możliwy do zrealizowania, ponieważ PBIC dysponowało nie tylko odpowiednio wykształconą kadrą nauczycielską, która była gotowa podjąć to wyzwanie, ale także odpowiednią kadrą zarządzającą. Poza tym wszystkich łączyła troska o przyszłość młodych Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii. O to, aby znali historię swojego narodu, tradycje i kulturę, potrafili w sposób poprawny używać języka polskiego oraz aby potrafili zrozumieć, jak ważne jest dla każdego człowieka poczucie tożsamości narodowej i byli dumni z tego, że są Polakami. W roku szkolnym 2010/2011 na początku liczba uczniów w szkole sobotniej nie była zbyt duża, ponieważ na pierwszy trymestr zapisało się niespełna 30 dzieci. W ciągu roku liczba ta stopniowo wzrastała do ok. 90 i ostatecznie świadectwa ukończenia poszczególnych klas odebrało 68 uczniów. Lekcje odbywały się w Bedford Academy przy Mile Road, Bedford. Kondycja szkoły jednak nie była zbyt dobra i udało jej się przetrwać tylko dzięki wsparciu PBIC.
Wycieczka do teatru 9 listopada nasza szkoła wybrała się na wycieczkę do Londynu. Było to niezapomniane wydarzenie w naszym szkolnym kalendarzu. Głównym celem wycieczki było obejrzenie spektaklu pt. „Niewielki,
Działalność edukacyjna PBIC PBIC już od 2007 roku prowadziło różne formy zajęć dla dzieci i młodzieży na terenie Bedford. W związku ze swoją działalnością na rzecz społeczności polskiej skupiało wielu wolontariuszy, w tym także nauczycieli. Początkowo były to pojedyncze lekcje w ramach After School Club w kilku szkołach, gdzie było dużo polskich dzieci, m.in. St.John Rigby, Goldington Green Lower School czy Shackleton Lower School. Udało się także zorganizować klasę języka polskiego i historii dla dzieci przy PBIC, były to tylko 2 godziny lekcyjne tygodniowo, ale dzieci chętnie uczęszczały na te zajęcia. Ośrodek Integracji Polsko Brytyjskiej organizował także różne warsztaty artystyczne i edukacyjne dla polskich dzieci, imprezy okolicznościowe, zabawy taneczne i spotkania. Jednym z pierwszych dużych projektów PBIC dla dzieci i młodzieży były warsztaty wakacyjne, podczas których organizowane były zajęcia w kilku grupach o profilu artystycznym, muzycznym, językowym i dramatycznym. Wszystkie grupy pracowały wokół jednego tematu, którym była adaptacja bajki o Czerwonym Kapturku. Dzieci i młodzież pod kierunkiem wykwalifikowanych nauczycieli przygotowywały ciekawe przedstawienie, które spotkało się z dużym entuzjazmem widowni. W roku 2007 przy okazji warsztatów wakacyjnych dla dzieci organizowanych przez PBIC w Christ Church Hall wyłoniła się grupa dzieci uzdolnionych muzycznie i zaistniała społeczna potrzeba kontynuowania zajęć artystycznych (teatralnych, plastycznych, wokalnych, instrumentalnych i tanecznych) – stąd wziął swoje początki Dziecięcy Zespół Polskiej Pieśni i Tańca „ Promethidion”, który działa już od pięciu lat. Idea nazwy zespołu pochodzi z Norwidowskiego „Promethidiona” i tak jak mityczny Prometeusz niósł ludziom światło,tak działalność zespołu ma przynosić iskrę światła i nadziei – polskości na obczyźnie. Zespół pełnił funkcję reprezentacyjną nie tylko na imprezach organizowanych przez społeczność polską, ale także „na zewnątrz”. Swoim śpiewem i tańcem uświetniał obchody Dnia Niepodległości /Remembers Day, River Festival, Multiculture days w St.John Rigby, Goldington Green Lower School, Castle Lower School, Harrowden Middle School oraz Ivel Valley. Zespół brał także udział w festiwalu tańca w Luton, Dniu Dziecka, który corocznie organizowany jest przez PBIC oraz brał czynny udział w przygotowywaniu Jasełek.
Rok szkolny 2011/2012 w Szkole Polskiej im. Jana Pawła II w Bedford Przedsięwzięcie Szkoły Polskiej okazało się tak znaczne, że najlepszym posunięciem było utworzenie niezależnej instytucji. W 2011 roku rozpoczęto zatem starania o uzyskanie statusu CIC (Community Interest Company). Szkoła uzyskała niezależny status prawny 5 stycznia 2012 roku i jest zarejestrowana w Companies House jako The Polish School in Bedford CIC. W roku szkolnym 2011/2012 do Szkoły Polskiej w Bedford naukę rozpoczęło ponad 100 uczniów. Zajęcia odbywały się w dwóch różnych miejscach. Klasy I – VI miały zajęcia w Bedford Academy, a grupy przedszkolne w Goldington Green Lower School. Szkoła zatrudniała 2 administratorów, 8 nauczycieli oraz kilku wolontariuszy. Oprócz działalności edukacyjnej dla dzieci i młodzieży szkoła prowadziła kursy języka angielskiego dla dorosłych. W lipcu tego roku zarządzanie szkołą objął nowy Zarząd, który składa się w większości z nauczycieli i rodziców. Rok szkolny 2012/2013
Zdjęcie – Szkoła Polska w POSK-u niemały król” na motywach powieści Janusza Korczaka „Król Maciuś I”. Spektakl ten przygotowany z okazji obchodów Roku Korczakowskiego zrealizował teatr Arlekin z Łodzi, jego premiera odbyła się w maju tego roku. Osadzone we współczesnych realiach, komputerowych gier i reklam przedstawienie pokazało nam świat, w którym dzieci narażone są na obcowanie ze złem, agresją, przemocą – nie zawsze wiedzą, co tak naprawdę jest dobre. Pokazało także nam dorosłym, jak trudno jest wychowywać dzieci, a nie je hodować. Przedstawienie to na pewno pozostanie na długo w naszej pamięci. Dzięki prezentacji pokazanej przed spektaklem nasze dzieci mogły dowiedzieć się także kim był Janusz Korczak, jak wielka i bezgraniczna miłość do tych niewinnych istot nadała sens jego życiu. To właśnie on powiedział: „Dziecko ma prawo do poważnego traktowania jego spraw, do sprawiedliwego ich rozważania” oraz „Wychowywać to znaczy: nie deptać, nie poniewierać, nie gasić, nie śpieszyć, dziecko ma prawo by było tym czym jest.” Wycieczka była wspaniałą okazją do integracji i jeszcze lepszego poznania naszych uczniów.
Dzień Niepodległości 11 listopada 2012 Szkoła Polska wspólnie z PBIC zorganizowała obchody Dnia Niepodległości. Impreza ta przebiegła w bardzo miłej i patriotycznej atmosferze. Część artystyczną zaprezentował zespół „Promethidion” oraz dzieci ze szkoły polskiej.
już się zaczął i nabiera rozpędu – o czym stali Czytelnicy PMagazynu już wiedzą. Zarząd Szkoły Polskiej w Bedford
www.pmagazyn.pl | 23
MILTON KEYNES
MK Muzeum Milton Keynes Muzeum usytuowane jest między Wolverton a Greenleys. Jest prowadzone przez wolontariuszy i bardzo ograniczoną liczbę stałego personelu. Muzeum mieści się w dawnym gospodarstwie wiktoriańskim. Jego zbiory obejmują ekspozycje, przedstawiają historię okolicy Milton Keynes oraz północnej i południowej części Buckinghamshire i Northamptonshire od początku XIX w. Muzeum to kilka budynków ekspozycyjnych, w których zbiory pogrupowane są tematycznie. Można tam obejrzeć Hill Stacey – ekspozycje obejmująca rekonstrukcje wioski z w pełni wyposażonymi domami mieszkalnymi, miejsca wykonywania pracy z zakresu rolnictwa oraz przemysłu, a także miejsc rozrywki. Muzealna kolekcja Connected Earth przedstawia wiele pamiątek związanych z historią
telekomunikacji tj. pierwsze aparaty telefoniczne, jak również pełne stanowiska pracy ówczesnych pracowników przedsiębiorstw telekomunikacyjnych. Muzeum w swoich zbiorach posiada także eksponaty z XIX- wiecznego Post Office’u i pojazdy Telecom. Największym i bardzo ciekawym eksponatem jest telefon Road – duży telefon na kołach wykorzystywany w celach promocyjnych. MK Muzeum otwarte cały rok jest doskonałym miejscem dla rodziny chcącej poznać bogactwo kulturowe miasta i okolicy. Milton Keynes Museum McConnell Drive Wolverton Milton Keynes MK12 5EL England www.mkmuseum.org.uk
BONFIRE Guy Fawkes Night to hucznie obchodzone we wszystkich brytyjskich miastach święto upamiętniające wydarzenia z początku XVII w. Guy Fawkes był działaczem spisku prochowego, na znak protestu 5 listopada 1605 roku wysadził w powietrze budynek parlamentu brytyjskiego. Panujący wówczas król James I obecny tego dnia na obradach Izby przeżył zamach Fawkesa. Kilka miesięcy po zdarzeniu dzień 5. listopada ogłoszono świętem dziękczynienia za ocalenie panującego króla.
Tradycja ta jest celebrowana do dziś. W niedzielę najbliższą dacie 5 listopada każdego roku miasta w UK organizują pokazy sztucznych ogni. W sobotę 27 października na Milton Keynes Village mieliśmy okazję obserwować pokaz fajerwerków, ale zdecydowanie bardziej spektakularny zorganizowany dla wszystkich mieszkańców MK odbył się jak zwykle w Campbell Parku w niedzielę, 4 listopada o godz. 19:30. Zapraszamy do obejrzenia zdjęć!
24 | www.pmagazyn.pl
ARTYKUŁ SPONSOROWANY
PIĘKNO Z EUPHORIĄ Jeśli cenisz sobie niepowtarzalny styl i wysoką jakość usług oraz wygląd zgodny z najnowszymi trendami – salon piękności EUPHORIA czeka właśnie na Ciebie.
Oferujemy usługi: -FRYZJERSTWO DAMSKO-MĘSKIE bezpłatne konsultacje, strzyżenie i stylizacja, modelowanie i prostowanie, upięcia koki fryzury okolicznościowe, koloryzacja, dekoloryzacja, pasemka i refleksy, baleyage, regeneracja, rekonstrukcja i odżywianie. Szczególnie polecamy: Ozonowa sauna parowa – jest to idealny zabieg głębokiego nawilżania każdego rodzaju włosów, a w szczególności włosów wysuszonych słabych, porowatych, zniszczonych, łamliwych i pozbawionych blasku. Daje efekt pięknych, elastycznych, sprężystych i lśniących włosów, który jest nie do osiągnięcia w domowych warunkach.
-SOLARIUM dzięki korzystaniu z solarium możesz uzyskać nie tylko letnią opaleniznę. Solarium zagwarantuje Ci także dobre samopoczucie przez cały rok. Posiadamy podwójnie brązujące lampy firmy Prestige.
-MANICURE PEDICURE manicure, pedicure, P.Shine – manicure Japoński, przedłużanie żelowe, zdobienie paznokci
-KOSMETYCZKA Świąteczno-noworoczna promocja w salonie EUPHORIA Zadbamy o Ciebie na Święta i Nowy Rok Przyjdź do naszego salonu z wybranymi kuponami, a otrzymasz zniżki na usługi odpowiadające kuponom. Euphoria, 44B Midland Road, Bedford, MK40 1QB
www.pmagazyn.pl | 25
KRONIKA LOKALNA
KRONIKA LOKALNA
Chcesz złożyć komuś życzenia, zaprezentować zdjęcia swoich pociech i bliskich, przekazać pozdrowienia, pochwalić się czymś interesującym? Kronika Lokalna jest do tego celu najlepszym miejscem! Piszcie do nas na adres: redakcja@pmagazyn.pl .
Trener młodzieżowej reprezentacji Anglii w piłce nożnej, Stuart Pearce, przyjechał w listopadzie do Peterborough, aby uroczyście otworzyć nowe boiska 3G (third generation), które powstały dzięki Football Foundation i Peterborough City Council. Na zdjęciu widzimy go z dziećmi, które grają dla Netherton United Football Club.
Bonfire w Milton Keynes – więcej zdjęć znajdziecie w rubryce poświęconej miastu.
W niedzielę, 18 listopada, w Camberley odbyły się zawody bokserskie, na których reprezentant klubu STRIKE 06 z Luton, Hassam Mechmood (14 l.) w wadze do 52 kg, pokonał po trudnym pojedynku reprezentanta clubu TADLEY & DISCRIT Jordana Blythe jednogłośnie na punkty. Hassan, mimo słabszych warunków fizycznych, ale dzięki szybkości i wyszkoleniu technicznemu górował nad swym oponentem i zasłużenie zwyciężył. Cieszymy się z postępów jakie robi Hassan. Jest młodziutkim pięściarzem ale imponuje wytrwałością w dążeniu do osiągnięcia mistrzostwa sportowego nie opuszczając treningów i ciężko trenując! Gratulujemy!
Najserdeczniejsze życzenia urodzinowe dla naszego kolegi redakcyjnego, Arka Siedleckiego, z okazji okrągłej 30.! Niech Ci pióro zawsze lekkim będzie a pomysły i inspiracje przychodzą do Ciebie z łatwością. Dużo miłości, szczęścia i pociechy ze szkrabów!
Książęca wizyta w Peterborough! Książę William i księżna Kate przyjechali do miasta na otwarcie szpitala.
Listopadowe opady i ich skutki utrudniły znacznie życie mieszkańców w regionie.
26 | www.pmagazyn.pl
Zareklamuj siÄ™ w PMagazynie advert@entermedia.info
R
R
E
K
L
A
M
A
E
K
L
A
M
A
R
E
K
L
A
M
ZAREKLAMUJ SWOJĄ DZIAŁALNOŚĆ W PMAGAZYNIE. NAPISZ DO NAS NA ADRES ADVERT@ENTERMEDIA.INFO
www.
.pl
A
R
E
· · · · · ·
K
L
Lutowanie ³añcuszków Powiêkszanie i zmniejszanie wyrobów Wymiana zapiêæ Polerowanie wyrobów Nalutowywanie przetartych ogniwek Oprawa kamieni
A
M
A
R
E
K
L
A
M
transport - przeprowadzki - odbiór zakupów allegro - pomoc w zaãadunku i rozãadunku dostawa od drzwi do drzwi Anglia-Polska, do kaİdeM mieMscowoĤci w Polsce
mobile +44 77 069 58 752 +48 662 159 742 tanio i lnie proIesMona
4
cars you
www.trans-van.co.uk transvan@wp.pl
A
Mini Poli, 42 Ivatt Way Peterborough, PE3 7PN