NUMER 21 maj 2012
FREE ISSN 2045-6409
Rozpoczynamy słoneczną zabawę PMagazynu! WYGRAJ WYCIECZKĘ NA MAJORKĘ! str. 7
Wszyscy nosimy orła w sercu Rozmowa z trenerem Franciszkiem Smudą str. 9
Nawiedzone Northampton str. 8
Fotografia to magia str. 10-11
Peterborough
Bedford
Milton Keynes
Luton
Northampton
OD REDAKCJI
Kochani Czytelnicy Obiecałam sobie, że wstępniak do majowego wydania będzie krótki. A przynajmniej, że krótka będzie część dotycząca tego, co stało się, kiedy ogłosiliśmy i wydaliśmy rozszerzony kwietniowy numer PMagazynu. Jakoś to tak nie w naszym stylu, aby pisać na temat siebie samych i to jeszcze w superlatywach – czyli tak, jak Wy pisaliście o nas i do nas po ukazaniu się wersji papierowej oraz elektronicznej magazynu miesiąc temu. Za wszystkie ciepłe i serdeczne słowa z równym ciepłem i serdecznością dziękujemy. Cieszymy się, że nasze wydawnictwo zostało tak entuzjastycznie przyjęte w Bedford, Luton, Milton Keynes i Northampton. Dziękujemy za wszystkie zgłoszenia, zapytania, prośby o współpracę, nadsyłanie materiałów. I na sam koniec dziękujemy za rekordową liczbę odsłon 20 numeru PMagazynu w internecie, zapraszając jednocześnie do przeczytania kolejnego wydania. Dużo się dzieje na naszych łamach w tym miesiącu. Na pierwszym miejscu nie sposób nie wymienić inauguracji wakacyjnej zabawy PMagazynu, w której do wygrania jest wycieczka dla dwóch osób na Majorkę wraz z pobytem w 3-gwiazdkowym hotelu przez okres tygodnia. Nie, Drodzy Czytelnicy, to nie żart. Nie ma tutaj też żadnego haczyka – mogę Was zapewnić. Nagroda została ufundowana przez Biuro Podróży Fairytale Travel i można ją określić mianem „all inclusive”. Oznacza to tyle, że zwycięzcy zabawy będą mogli wsiąść sobie spokojnie do samolotu, niczym się nie martwić i spędzić w spokoju oraz sielance siedem dni na urokliwej wyspie. Wcześniej jednak należy zgromadzić komplet czterech kuponów, które wydrukujemy w numerach majowym, czerwcowym, lipcowym i sierpniowym oraz przesłać je na adres redakcji – a potem już tylko trzymać kciuki za pomyślność losowania nagrody głównej. Więcej szczegółów znajdziecie parę stron dalej. Cała nasza redakcja, jak nigdy i jak jeden mąż zgodna, nie może doczekać się Euro 2012. Już cieszymy się na myśl o podniesionej w sposób sportowy adrenalinie. Aby
skrócić sobie i pewnie wielu z Was, mękę czekania na piłkarskie zmagania – zapraszamy do przeczytania krótkiej rozmowy z trenerem naszej reprezentacji, Franciszkiem Smudą, który po raz kolejny udowadnia, że nosi w swoim sercu orzełka. Do tematu Euro powrócimy jeszcze w naszym czerwcowym wydaniu. W sercu nosić można także inne emocje i uczucia, o czym przekonacie się sięgając po artykuł, którego bohaterem jest nasz redakcyjny fotograf. To człowiek warty bliższego poznania. Zapraszam Was zatem do pierwszej styczności z nim na stronach 10 – 11. A jeśli uda się Wam spotkać go osobiście, to porozmawiajcie z nim choć moment na temat fotografii. Zdradzę Wam w tajemnicy, że może o niej dyskutować godzinami – a im więcej ma ku temu okazji, tym bardziej jest szczęśliwy. Tak to jest, kiedy kocha się to, co się robi! Zabieramy Was, Drodzy Czytelnicy, w trzy, zupełnie odmienne od siebie, podróże. Pierwsza to wyprawa do Legolandu, która powinna stać się obowiązkowa dla dzieci dużych i małych. Przeniesiemy się także do Northampton, gdzie w drżeniu ciała i duszy podążymy śladem duchów nawiedzających miasto. W końcu, wraz z bohaterem książki Marcina Czarnego, w kolejnej odsłonie odcinkowej wsiądziemy do samolotu, który pozornie ma nas przetransportować do Londynu – w rzeczywistości jednak przybliży nas do rozwiązania pewnej mrocznej zagadki. Na pewien sposób mroczny i tajemniczy jest też nasz temat rozkładówkowy. Czy uda nam się kiedykolwiek odpowiedzieć na pytanie, co skłania nas do brania narkotyków i uniemożliwia wyleczenie się z nałogu? Co powoduje tą niebywałą autodestrukcję, przy okazji której cierpią także i inni? Postaraliśmy się o to, abyście mieli dużo do czytania – mamy nadzieję, że uznacie naszą lekturę za interesującą i że z przyjemnością sięgniecie po nasz czerwcowy numer.
Anna Dziuba Redaktor Naczelna wraz z zespołem redakcyjnym
WSPÓŁPRACA
Miło jest nam poinformować, że PMagazyn nawiązał współpracę z lokalnymi mediami z Bedford, Luton, Milton Keynes i Northampton. Dzisiaj przedstawiamy Wam dwa portale internetowe, które funkcjonują w mieście ostatnim: www.northamptonki.pl oraz www. northampton.pl. Zapraszamy serdecznie do odwiedzania tych stron i mamy nadzieję, że odczujecie korzyści płynące z rozpoczęcia naszej współpracy.
www.
.pl 04 NUMER2010 grudzień
FREE
NUMER 03 listopad 2010
październik
ISSN 2045-6409
FREE
wrzesień
ISSN 2045-6409
FREE
NUMER 02 2010
01 NUMER2010
FREE
JAK TO SIĘ ROBI ... W AGENCJI PRACY
ZAĆPANE PETERBOROUGH?
przestają być naszymi nasze pieniądze wódki czyli o tym, jak ciążę przez picie oraz jak zajść w s.10-11
się, zastanawiałem palaczem na ulicy to trawa. Wiele razy idąc za zrozumiałem, że Po jakimś czasie 10-11 co to za zapach?
ELEKTRONICZNE WYDANIA
WYZNANIA TCHÓRZA s.5
O Adwencie, iu Bożym Narodzen Świąt i duchowym wymiarze
2010 Andrzejkizabawy SZPITALNA ODYSEJA KOSMICZNA
CO
s.13
str. 5
EMIGRACJA CZEKOLADOPODOBNA 16-17
4-5
Przegapiłeś wydanie PMagazynu? Inni byli szybsi i wyczyścili półki sklepowe ze wszystkich naszych egzemplarzy? Siedzisz przed komputerem i chcesz przeczytać coś ciekawego? Nic prostszego! Wejdź na naszą stronę internetową www.pmagazyn.pl, gdzie znajdziesz bieżące oraz wszystkie archiwalne wydania PMagazynu. Do publikacji miesięcznika online używamy prezentera issuu.com, który gwarantuje proste oraz wygodne przeglądanie stron. Zapraszamy!
CO? GDZIE? KIEDY?
ZA ILE?
CO? GDZIE? KIEDY?
SONDA
MIEJSKI MISZ-MASZ
ZA ILE?
MIEJSKI MISZ-MASZ
CO? GDZIE? KIEDY?
KRONIKA LOKALNA
ZA ILE?
MIEJSKI MISZ-MASZ
str. 8-9
KALENDARIUM
KRONIKA LOKALNA
ŚWIĄTECZNE
ŻYCZENIA NA BOŻE
NARODZENIE
ATRAKCJE ŚWIĄTECZNE
08 NUMER2011 kwiecień
FREE
NUMER 07
marzec 2011
2010-08-10 13:40:34
ISSN 2045-6409
FREE
styczeń 2011
ISSN 2045-6409
FREE
NUMER 06
NUMER 05
ISSN 2045-6409
FREE
ISSN 2045-6409
str. 10-11
czyli ile dać otwarty bagażnik
świąteczny prezent
Święta, święta i… ciągle święta
str. 10-11
Romantyczna podróż po Cambridgeshire
i ich sprawki
boot Car radości może
Wielkanoc
Internetowa miłość w sieci
czyli sercowe połowy
ny Doradca potrzeb od zaraz biura doradcze
ą z gazetzeniowe wraz ny narod bożo eczne kupo owe i świąt rabat
Wigilijne harakiri
fotoreportaż tylko u nas wyjątkowy szpitala ze zwiedzania nowego str. 9-11
PAŃSTWO NA TO?
luty 2011
czarny 1 ĪóátyPodstawowy P_magazyn_01_poprawki.indd magentaPodstawowy Podstawowy cyjanPodstawowy
jemy ty Rozda prezen sianko
Kraczkowskim SChr
str. 10-11
str. 4
WYGRAJ LCD
TELEWIZOR
O wyjazdach, powrotach i innych dylematach moralnych
rozmowa z ks. Cezarym
wróżby, zwyczaje,
WIELKI KONKURS,
– szukajcie wewnątrz
str. 10-11
ślub Książęcy dzień wolny
Wiosenna Metamorfoza Zobacz, jak
str. 4-5
To nie tylko str. 4
odmieniliśmy Beatę
str. 4
str. 9-12
Moja dzielnica
Moja dzielnica
Ślubne Peterborough
str. 7
czyli co str. 4
MIEJSKI MISZ-MASZ
KRONIKA LOKALNA
MIEJSKI MISZ-MASZ
str. 6-7
ROZRYWKA
str. 6-7
str. 8-9
str. 5 i 16
p 2011roku Horosko nowym los przyniesie w
KRONIKA LOKALNA
wygraj tablet dotykowy
wygraj tablet
wygraj
P Magazynem nowa zabawa z dotykowy do wygrania tablet
– dzielnice centralne
Moja dzielnica n – Werringto dotykowy
Moja dzielnica – Bretton tablet dotykowy
MIEJSKI MISZ-MASZ
ROZRYWKA
MIEJSKI MISZ-MASZ
ROZRYWKA
KRONIKA LOKALNA
ROZRYWKA
KRONIKA LOKALNA
12 NUMER2011 sierpień
FREE
11 NUMER2011 lipiec
czerwiec
ISSN 2045-6409
FREE
09 NUMER2011 maj
ISSN 2045-6409
FREE
10 NUMER2011 ISSN 2045-6409
FREE
ISSN 2045-6409
Fotorelacja z Central Park Weekend
Dzień Dziecka
Zumbastyczna zabawa str. 10
Dziecko na emigracji – jak poradzić sobie z problemami? str. 9-11
Zaplanuj swoje wakacje
Moje Hempstestr.d6
atrakcyjne najciekawsze oferty, kierunki podróży ceny, wyjątkowe
Polskie studia w UK
str. 10-11
Sukces Rafała się do finału
str. 4
Festiwale, festiwale... str. 4
str. 9-11
str. 17
str. 12-13
czyli jak dostać Awards World Photography
Kandydatki na Miss ugh Polonii Peterboro
str. 5
Moja dzielnica
Fletton, Stanground,
Hampton
wygraj tablet dotykowy
str. 6-7
MIEJSKI MISZ-MASZ
– tak się bawiliśmy!
Parafiada 2011
Kulinarna podróż do Brazylii
KRONIKA LOKALNA
ROZRYWKA
Moja dzielnica
Zostań Miss Polonii
The Ortons str. 6-7
Peterborough! str. 5
MIEJSKI MISZ-MASZ
KRONIKA LOKALNA
ROZRYWKA
Zdradzamy atrakcje finału!
Kandydatki na Miss ugh Polonii Peterboro MIEJSKI MISZ-MASZ
KRONIKA LOKALNA
Radio dla Polonii w Peterborough!
str. 7
k Praktyczny przewodni po studiach w UK
str. 4
str. 5
str. 5
ROZRYWKA
MIEJSKI MISZ-MASZ
KRONIKA LOKALNA
ROZRYWKA
PMagazyn i FB Jesteśmy na Facebooku – zapraszamy do polubienia naszej strony i do zarekomendowania jej innym! Znajdziecie nas na www.facebook.com/pmagazyn. Adres korespondencyjny P Magazyn Entermedia II Floor, 37 Broadway Peterborough, PE1 1SQ
Email: redakcja@pmagazyn.pl Website: www.pmagazyn.pl
Zespół redakcyjny Anna Dziuba Redaktor naczelna redakcja@pmagazyn.pl Anna Ślubowska, Sekretarz redakcji, biuro@pmagazyn.pl
Iwona Mróz Agnieszka Dudek Jasiek Kaszub Tomasz Kania Marcin Dunaj oraz pozostali
Oprawa fotograficzna East Models www.eastmodels.co.uk DTP www.grafika24.com.pl Reklama advert@entermedia.info
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych reklam, ogłoszeń oraz tekstów sponsorowanych. Redakcja ma prawo odmówić zamieszczenia reklamy lub ogłoszenia, jeżeli ich treść lub forma są sprzeczne z linią programową i profilem pisma.Redakcja zastrzega sobie prawo do skrótów, redagowania oraz zmiany tytułów materiałów nadesłanych i przyjętych do publikacji. Wszystkie materiały publikowane na łamach P Magazynu są chronione prawem autorskim i ich przedruk bądź rozpowszechnianie w całości lub w części przez jakiekolwiek medium – elektroniczne, mechaniczne, fotograficzne, prasowe czy inne wymaga pisemnej zgody.
www.pmagazyn.pl |
3
Wyprawy PMagazynu
LEGO-RAJ Pewnego majowego dnia ubiegłego roku, moja córka przybiegła od koleżanki z jakąś ulotką w ręku i z wypiekami na policzkach. Jednym tchem wyrzuciła z siebie: „Mamo, tato, jedziemy do Legolandu. Anastazja tam była z rodzicami i było tak świetnie, że my musimy tam po prostu pojechać. Błagam was pojedźmy tam, jest tak świetnie, że szok, będę już zawsze grzeczna, proszę…”. Gdyby nie to, że skończyło się jej powietrze w płucach i musiała odsapnąć, pewnie nadal nawijałaby o konieczności pojechania do Legolandu, bo każde dziecko po prostu MUSI tam pojechać. Po niezwykle krótkich obradach w grupie wiekowej 18+ postanowiliśmy, że Dzień Dziecka spędzimy w królestwie klocków Lego. Najatrakcyjniejsza okazała się oferta online. Wybraliśmy opcję „1 dzień + 1 dzień gratis” z noclegiem w pobliskim hotelu. 1 czerwca przywitał nas z samego rana przepięknym słońcem i zapowiedzią niezwykle udanego dnia. Moim zadaniem, jak zwykle, było sprawdzenie czy wszystko zostało spakowane a pozostała dwójka z nadmiaru oksytocyny nie była w stanie mówić i myśleć o niczym innym, jak tylko o celu naszej podróży. Po półtoragodzinnej podróży samochodem dotarliśmy do mekki Lego-maniaków. Już sam parking potwierdził dane z sieci, że miejsce to odwiedza rocznie ok. 2 mln gości. Znalezienie wolnego miejsca dla naszego autka graniczyło niemal z cudem, ale jak wiadomo – „Dla chcącego…”, no i w końcu zakotwiczyliśmy. Droga z parkingu do wejściowych bramek upłynęła nam na słuchaniu komplementów o tym, że jesteśmy najlepszymi rodzicami na świecie i że od dzisiaj nasza córka będzie już tylko coraz grzeczniejsza. W tę drugą
4
| www.pmagazyn.pl
część fajnie było uwierzyć przynajmniej przez chwilę.
naprawdę ogromne wrażenie.
Przy wejściu otrzymaliśmy specjalne naklejki, którymi – po uzupełnieniu naszymi danymi – okleiliśmy naszą córkę, aby w przypadku jej zagubienia (znając jej temperament, było to bardzo możliwe) każdy znalazca mógł do nas zadzwonić i upomnieć się o znaleźne.
Duplo Land jest miejscem przeznaczonym dla naszych najmłodszych pociech. Poza polami do mini golfa, małymi karuzelkami i spływem łódkami baśniową krainą, znajdziemy tam kolorowy pociąg, który przewiezie nas dookoła parku, pontony, fontanny i mały kukiełkowy teatrzyk.
Kolejne 8 godzin minęło nam na wspaniałej zabawie i … staniu w długich „ogonkach” do każdej atrakcji. Okazało się, że sprytne urządzenie Q-Bot, które można nabyć za dodatkową opłatą, to oszczędność czasu i uniknięcie największej zmory Legolandu – niekończących się kolejek. Do najpopularniejszych atrakcji można bowiem stać nawet godzinę. Tymczasem Q-Bot to urządzenie, które można zaprogramować tak, aby czas oczekiwania na daną przejażdżkę nie przekroczył 10 minut. Cały Legoland podzielony jest na tematyczne krainy tak, aby każdy bez problemu mógł trafić w miejsce, które najbardziej go interesuje. W zależności od zainteresowań, dzieciaki mają w czym wybierać. Wyspa Piratów (Pirates Landing) oferuje: – wielki drewniany tor przeszkód o różnym stopniu trudności, pełen łodzi i statków pirackich; – zaczarowany las, który zwabi nas odgłosami przyrody i zapewni miejsce na piknik dla całej rodziny; -płukanie złota, czyli atrakcję w której każdy młody poszukiwacz przygód będzie miał możliwość zdobycia medalu za znalezienie kilku bryłek złota (atrakcja dodatkowo płatna na miejscu); – wielką kołyszącą się łódź, na której każdy potencjalny pirat poczuje się jak podczas prawdziwego sztormu 10 w skali Beauforta; – pełen niebezpieczeństw spływ łódkami wśród groźnych piratów, podczas którego grozi nam przemoknięcie do suchej nitki. Miniland to ogromna metropolia, składająca się z najważniejszych miejsc i budowli Europy oraz Stanów Zjednoczonych. Przy ich budowie zużyto ponad 40 milionów klocków Lego. Punkt obowiązkowy do zaliczenia podczas każdej wizyty w Legolandzie. Realizm i dokładność w odwzorowaniu poszczególnych projektów robi
Raj dla miłośników pojazdów zmechanizowanych (Traffic) to miejsce, gdzie nasza pociecha: – będzie miała okazję do zdobycia „prawdziwego” prawa jazdy w szkole Fiata (dokument dodatkowo płatny na miejscu); – zostanie prawdziwym strażakiem podczas rodzinnego turnieju gaszenia pożaru; – pokona spływ prawdziwymi Lego łódkami; – przeżyje kontrolowany lot balonem. Lego City zaprasza nad zatokę na przedstawienie z udziałem prawdziwych piratów (godziny rozpoczęcia kolejnych show można znaleźć na ulotkach reklamowych Legolandu oraz przy zatoce), przejażdżkę Orient Expressem oraz do Sali gier, gdzie znajdują się chyba wszystkie młodzieżowe gry świata wyprodukowane na XBOX’a 360. W Krainie przygód (Adventure Land), z pokładu żółtej łodzi podwodnej będziemy mieli okazję popatrzeć na żyjące pod wodą stworzonka (w tym prawdziwe rekiny i płaszczki), popływać czymś w rodzaju wodnego helikoptera, powspinać się na skałkach oraz wyruszyć do krainy małych dinozaurów. Królestwo Faraonów (Kingdom of the Pharaohs) to urządzone w egipskim stylu miejsce pełne najróżniejszych karuzeli, katapult i piramid. W nim każdy młody poszukiwacz przygód znajdzie dla siebie coś wyjątkowego. Ziemia Wikingów (Land of the Vikings) to zawiłe labirynty, zakręcone karuzele, odjechane celtyckie łodzie i wyjątkowo ekstremalny spływ rwącym korytem rzeki, po którym każdy bez wyjątku nie znajdzie na sobie ani jednej suchej nitki. Suszarki, które
Wyprawy PMagazynu wysuszą każdego, od malucha do starszaka, są dostępne przy każdej „mokrej” atrakcji Legolandu, warto więc mieć przy sobie kilka 1-funtowych monet.
wojen” oraz Last Chance Marketplace – sklep z ofertami cenowymi, gdzie kupić można przecenione ubrania i zabawki. Również w 2012 roku swoje podwoje otworzył Resort Hotel położony na terenie Legolandu. Według zapewnień jest to miejsce, w którym każdy mały i duży Lego fan przeżyje przygodę życia.
Królestwo Rycerzy (Knights Kingdom) oferuje m.in. mrożącą krew w żyłach przejażdżkę na grzbiecie smoka, a także niezwykle szybką i zakręconą kolejkę zwaną Knights’ Quest. W Imagination Centre, oprócz możliwości budowania różnych dziwnych budowli z klocków Lego pod okiem specjalistów w tej dziedzinie, można również spróbować swoich sił na niezwykłej karuzeli napędzanej siłą ludzkich rąk, przejechać się kolejką, umieszczoną ponad 6 metrów nad ziemią, z której rozpościera się piękny widok na Miniliand, udać się do kina 4D, gdzie oprócz efektów 3D zostaniemy potraktowani wiatrem, deszczem, śniegiem i ogniem (godziny i tytuły poszczególnych spektaklów możemy znaleźć na ulotkach, które dostaliśmy przy wejściu oraz przed samym kinem). R
Najtrudniej z Legolandu było nam wyjść. Nawet po dwóch dniach wypełnionych zabawą, odkrywaniem coraz to nowych atrakcji i szalonymi przeżyciami, nasza córka ciągle miała za mało emocji. Cóż, z pewną taką nieśmiałością, muszę przyznać, że my też. To niezwykłe miejsce przyciąga i czaruje wszystkich bez względu na wiek, bo tam każdy znów może na kilka godzin poczuć się dzieckiem. AS
Jak głosi strona internetowa Legolandu, w 2012 roku zostały otwarte dwa nowe sklepy – Lego Star Wars Store, który oferuje wyłącznie gadżety z „Gwiezdnych
E
K
L
A
M
A
Przejście całego Legolandu i zwiedzenie każdej z krain w jeden dzień jest niemożliwe, zwłaszcza bez Q-Bota, dlatego opcja dwudniowego pobytu jest najlepszym rozwiązaniem. Zmęczeni bieganiem, naładowani pozytywną energią i wygłodniali postanowiliśmy udać się na obiad. Legoland oferuje szerokie zaplecze gastronomiczne dla swoich wygłodniałych gości. Znajdziemy tam bary z przekąskami i kanapkami, grilla, fast foody, restauracje a także kawiarnie, cukiernie oraz budki z lodami, napojami, etc. My wybraliśmy restaurację City Walk Pizza & Pasta, gdzie za jednorazową opłatą jesz i pijesz, ile chcesz. Restauracja oferuje szeroki wybór pizzy, makaronów z sosami i sałatek, a także całą gamę napojów. Przyjemne, czyste i smaczne miejsce, które z przyjemnością Państwu polecam. W Legolandzie nie mogło również zabraknąć kilkunastu sklepów z pamiątkami, w których oprócz klocków Lego, możemy zaopatrzyć nasze pociechy (oraz siebie) w ubrania oraz masę gadżetów sygnowanych znanym na całym świecie logo. Wybór jest ogromny. Od gadżetów z filmów i gier, długopisów, poprzez kubki, naklejki, breloki do kluczy, figurki, maskotki, na plecakach, zegarkach, grach i filmach Lego kończąc. Asortyment jest naprawdę imponujący i każdy znajdzie dla siebie coś fajnego na pamiątkę. Największy wybór znajdziecie Państwo w Big Shop oraz Brick Brothers Souvenir Co. Ten drugi jest prawdziwym wielkim pamiątkowym imperium. Ceny są wprost proporcjonalne do długości kolejek w Legolandzie, tak więc wskazane jest zabranie ze sobą dodatkowej gotówki. Legoland Windsor Winkfield Road Windsor Berkshire SL4 4AY 0871 2222 001 www.legoland.co.uk Odległości: Legoland Windsor – Peterborough: 104 mile Legoland Windsor – Luton: 40 mil Legoland Windsor – Milton Keynes: 61 mil Legoland Windsor – Northampton: 74 mile Legoland Windsor – Bedford: 66 mil www.pmagazyn.pl |
5
Bletchley Park
BLETCHLEY PARK A SPRAWA POLSKA W obrębie administracyjnym Milton Keynes, od połowy lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia, znajduje się niewielka miejscowość Bletchley. Wielu Polaków znalazło w niej swoją ostoję – na chwilę czy też na całe życie. Dla niektórych jest to tylko kolejna „dzielnica”, do której udajemy się na zakupy. Małe sklepiki z konkretnym asortymentem, skupione wzdłuż głównych ulic, bardzo przypominają nasze polskie miasteczka. Nie przerażają tłumem i wygórowanymi cenami. Warto jednak zauważyć, że nie tylko to przyciąga rzeszę Polaków do Bletchley. Ciekawa zabudowa w stylu przede wszystkim wiktoriańskim oraz masa zieleni czy place zabaw dla dzieci to powód niedzielnych, świątecznych wypraw. Jednym z takich miejsc, do których warto, przy odrobinie wolnego czasu, zajrzeć jest z pewnością Blechley Park. Pierwsze adnotacje o tym osiedlu w zapiskach historycznych pojawiają się już w XI wieku. Swoją świetność pałacyk parkowy zyskał od 1877 roku, kiedy to Samuel Lipscomb Seckham zajął się jego rozbudową i uświetnianiem, zachowując wszystkie dotychczasowe style architektoniczne i wprowadzając nowe. Z tego powodu dostrzeżemy zarówno wiktoriański gotyk, Tudora, jak i holenderski barok. Zmiana właścicieli spowodowała częściowy upadek pałacu, co w konsekwencji miało doprowadzić do jego rozbiórki w roku 1938. W tym czasie jego położeniem i wyglądem zainteresował się admirał sir Hugh Sinclair (Dyrektor Wywiadu Marynarki Wojennej i szef MI6). Uznał to miejsce jako doskonałe do umiejscowienia w nim Szkoły Kodów i Szyfrów, która została otwarta tuż przed wybuchem II wojny światowej. Wraz z wybuchem wojny, Bletchley Park stał się istotnym centrum kryptologów, zatrudniającym coraz więcej osób wielu specjalności (od 150 osób w 1939 roku do 10.000 osób w 1945 roku). Pracowników obowiązywały szczególne zasady zachowania wszystkiego, co dzieje się w centrum, w wielkiej tajemnicy. Nie dość wspomnieć, że niektórzy z nich do dnia dzisiejszego odmawiają udzielania odpowiedzi na stawiane pytania, czując się nadal tą tajemnica związani. Rząd brytyjski dopiero po siedemdziesięciu latach zdecydował się uchylić rąbka tajemnicy i stopniowo ujawnia fakty oraz zdarzenia związane z tym miejscem. Po zamknięciu Centrum – szkoły, miejsce to zagrożone było całkowitym zniszczeniem. Z uwagi na specyficzną i wiekową roślinność, w 1992 roku Milton Keynes Borough Council uznał większość parku jako obszar chroniony, a dosłownie w dwa dni po podjęciu tej decyzji powstała organizacja, mająca na celu stworzenie muzeum poświęconego kodowaniu, szyfrowaniu oraz zachowaniu pamiątek ostatniej wojny. Zapalczywość członków organizacji doprowadziła do otwarcia muzeum już w 1993 roku i udostępnienia zbiorów dla zwiedzających. Dla nas Polaków to miejsce kojarzy się z wkładem naszych rodaków w złamanie słynnego szyfru Enigmy. Sławni polscy kryptolodzy Jerzy Różycki, Henryk Rejewski i Marian Zygalski nie pracowali w Bletchley Park (Stanmore-Boxmoor). Wykorzystywano tu natomiast ich osiągnięcia i metody łamania szyfrów
6
| www.pmagazyn.pl
niemieckiej maszyny Enigma. Dzięki temu Alianci znali plany armii hitlerowskiej, co przyczyniło się do wielu zwycięstw i niewątpliwie skróciło wojnę. Brytyjczycy cały czas pracowali na własnymi sposobami dekryptażu Enigmy. Polskie metody były bardzo pracochłonne, choć skuteczne i w pewnym sensie jedyne. W zbiorach Bletchley Park znajdują
się tzw. płachty Zygalskiego, perforowane arkusze umożliwiające odczytanie zaszyfrowanych Enigmą wiadomości. Kryptolodzy brytyjscy chcieli rozszyfrowywać niemieckie tajne informacje za pomocą maszyn liczących, będących pierwowzorami dzisiejszych komputerów. Urządzenie o nazwie Colossus można już było uznać za komputer. Doceniali i doceniają jednak wkład polskich naukowców, chyląc czoła nad ich osiągnięciami. W 1999 roku Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii, ówczesny prezes Jan Mokrzycki i pani Maria Kruczkowska-Young, podjęło wyzwanie zorganizowania Polskiego Festiwalu w Bletchley Parku. Jak mówi twórczyni: „Jest to świetna okazja przypomnienia Brytyjczykom naszego wkładu do II wojny światowej. Jest w pewnym sensie udokumentowaniem, że nie jesteśmy gośćmi, którzy ‘wcisnęli się do tego kraju’, ale przybyliśmy jako sprzymierzeńcy aliantów z wojskiem i walczyliśmy u ich boku, uzyskując zwycięstwo. Nie ja osobiście, ale ‘generacja moich rodziców’. I nie mieli dokąd wracać po zwycięstwie.” Festiwal jest jakby świecką formą masowych spotkań Polaków na wzór Zielonych Świątek obchodzo-
nych w Fawley Court, gdzie możemy się spotkać raz do roku. Uzyskaliśmy trwałą obecność naszych eksponatów i dokumentów z czasu wojny w salach muzealnych. Widzą to zwiedzający muzeum w Bletchley Park. Jest to także świetna promocja Polski, historii i teraźniejszości. W 2000 roku młodszy brat księcia Karola, książę Yorku Andrzej odwiedził Warszawę i w imieniu królowej Elżbiety II przekazał premierowi Jerzemu Buzkowi jeden unikalny model maszyny szyfrującej Enigma, mówiąc: „Gdyby nie polscy matematycy, kod Enigmy nie zostałby złamany.” W dniu 11 lipca 2002 roku, tuż przed rozpoczęciem IV Festiwalu, książę Kentu dokonał odsłonięcia pomnika ku czci pamięci Polaków matematyków Mariana Rejewskiego, Jerzego Różyckiego i Henryka Zygalskiego (autor projektu pomnika prof. Maciej Szankowski, art. rzeźbiarz, profesor Wydziału Sztuk Pięknych UMK z Torunia). Pomnik powstał z inicjatywy ostatniego prezydenta II RP, Ryszarda Kaczorowskiego. Miejsce to warte jest odwiedzenia nie tylko z okazji Dnia Polskiego. Brytyjczycy są prawdziwymi mistrzami sztuki wystawienniczej. Nie tylko wielkie muzea mają dopracowane do perfekcji ekspozycje. W ośrodku jest także wiele wystaw, od kolekcji projektorów przy kinie poczynając. W wielkiej sali można podziwiać osobiste zbiory i rzeczy Winstona Churchilla. Jak to na Wyspach, wiele eksponatów można dotknąć, wziąć do ręki, wypróbować. Obsługa zachęca, aby usiąść na krześle sławnego premiera i podpowiada, gdzie sięgnąć ręką, żeby z sekretnego schowka w tym krześle wyjąć szkatułkę z cygarami. Równie poglądowo przygotowano ekspozycję dotyczącą samego ośrodka szyfrów. Jest drobiazgowo odtworzone pomieszczenie, w jakim pracowali niemieccy szyfranci, sceneria pola bitwy i urządzenia techniczne, nierzadko sprawne. Można też zobaczyć, jak wyglądało typowe angielskie mieszkanie w czasie wojny. Kolejne Dni Polskie dają jednak możliwość „przeniesienia się” w przeszłość dzięki zorganizowanym pokazom walk, broni, mundurów, sprzętu wojskowego. Pozwalają na spotkanie i rozmowę z ciekawymi osobami. W ubiegłym roku, dla przykładu, można było posłuchać wspomnień bratanicy Henryka Zygalskiego, pani Anny Zygalskiej-Cannon; podyskutować o ostatniej tematycznej książce prawdziwego fanatyka kryptologii z jej autorem czyli Markiem Grajkiem czy też Nicolasem Tadeuszem Courtois – wykładowcą uniwersytetu londyńskiego o kryptologii. Można było też nacieszyć oko występami polskich zespołów ludowych czy uraczyć się polską strawą. Obecny na Festiwalu pan Piotr Cofta (nasz rodak) wykonał zdjęcie, które znalazło się na okładce kalendarza Bletchley Parku na 2012 rok! W tym roku Dni Polskie w Bletchley Parku odbędą się 15 lipca. Może warto byłoby spotkać się w tym miejscu i włączyć się w dzieło rozpoczęte trzynaście lat temu przez nam podobnych. Historia Polski i Polaków jest naszą historią. BN
KONKURS
KONKURS “BAJKOWE WAKACJE”
Wraz z Biurem Podróży Fairytale Travel – Bajkowe Wakacje, rozpoczynamy słoneczno-wakacyjną zabawę, w której nagrodą główną jest
7-dniowa wycieczka all inclusive na Majorkę dla dwóch osób w dniach 22 – 29 września 2012 z pobytem w trzygwiazdkowym Hotelu Samoa w Calas de Mallorca!
W naszej zabawie mogą wziąć udział wszystkie osoby, które mieszkają w UK, posiadają ważny dokument tożsamości upoważniający do przekroczenia granicy i będą w stanie zrealizować nagrodę po ewentualnej wygranej w wyznaczonym terminie. Nasza zabawa polega na zbieraniu kuponów, które w PMagazynie wydrukujemy kolejno w majowym, czerwcowym, lipcowym i sierpniowym numerze. Komplet czterech kuponów trzeba będzie później
REGULAMIN KONKURSU „BAJKOWE WAKACJE” 1. Organizatorem konkursu „Bajkowe wakacje” oraz fundatorem nagrody głównej jest Biuro Podróży FAIRYTALE TRAVEL www. fairytaletravel.co.uk. 2. Konkurs „Bajkowe wakacje” odbywa się na łamach PMagazynu. 3. W zabawie mogą wziąć udział osoby, które mieszkają na terenie UK, posiadają ważny dokument tożsamości upoważniający do przekraczania granicy oraz mogą – po ewentualnej wygranej – zrealizować nagrodę główną w dniach 22.09. – 29.09.2012. Udział pracowników redakcji PMagazynu w zabawie oraz ich rodzin jest zabroniony. 4. Konkurs „Bajowe wakacje” polega na zgromadzeniu kompletu czterech kuponów konkursowych, które wydrukowane zostaną kolejno w majowym, czerwcowym, lipcowym oraz sierpniowym wydaniu PMagazynu oraz przesłaniu lub dostarczeniu ich na adres redakcji: PMagazyn, 2nd Floor, 37 Broadway, Peterborough, PE1 1SQ wraz ze swoim imieniem i nazwiskiem, adresem zamieszkania oraz numerem telefonu do dnia 20 sierpnia 2012. Poprawne zgłoszenie weźmie udział w losowaniu nagrody głównej, które odbędzie się 25 sierpnia 2012 roku. 5. Losowanie nagrody głównej 25 sierpnia odbędzie się w siedzibie PMagazynu w obecności świadków i zostanie udokumentowane administracyjnie oraz za pomocą zdjęć. Wylosowane zostanie główny zwycięzca oraz dwa zgłoszenia dodatkowe. W przypadku, gdy zwycięzca z przyczyn losowych nie będzie w stanie zrealizować nagrody – nagroda główna
wysłać na nasz adres redakcyjny do dnia 20 sierpnia, aby zgłoszenie mogło wziąć udział w losowaniu nagrody. Poniżej przedstawiamy pierwszy kupon w naszej zabawie wraz z informacją, gdzie i kiedy szukać kolejnych. Prosimy pamiętać, że na konkurs należy nadesłać komplet czterech kuponów, a nie pojedyncze sztuki. Organizatorem konkursu i fundatorem nagrody głównej jest Biuro Podróży Fairytale Travel – Bajkowe Wakacje. Zapraszamy serdecznie na stronę internetową firmy www.fairytaletravel. co.uk, aby dowiedzieć się więcej o samej firmie, jak i o najgorętszych propozycjach wakacyjnego wypoczynku w tym sezonie. Nagroda główna jest wyjątkowa i będziemy powoli zdradzać szczegóły z nią związane – w przyszłym numerze opowiemy Wam więcej o samym hotelu, w którym przebywać będą Zapraszamy do zabawy! zwycięzcy.
przypadnie osobie z dodatkowego zgłoszenia. 6. Nagrodą główną w konkursie „Bajkowe wakacje” jest dwuosobowa wycieczka na Majorkę na okres siedmiu dni oraz pobyt w trzygwiazdkowym Hotelu Samoa w Calas de Mallorca. 7. Szczegóły nagrody głównej: wylot na Majorkę nastąpi z lotniska w Luton w dniu 22.09.2012 (godzina 14.40), przylot na miejsce o godzinie 17:55. Powrót natomiast przypada na dzień 29.09.2012 (godzina 18.55) - przylot do Luton o 22.00. Wycieczka zawiera przelot, zakwaterowanie, bagaż, transfer, wyżywienie all inclusive oraz ubezpieczenie. 8. Zwycięzca losowania zostanie poinformowany telefonicznie i listownie o zdobyciu nagrody głównej przez organizatora konkursu. Zwycięzca do dnia 31 sierpnia 2012 roku będzie zobowiązany do skontaktowania się z redakcją PMagazynu. W przypadku braku takiego kontaktu – nagroda główna przejdzie na rzecz osoby z dodatkowego zgłoszenia, wylosowanego w dniu 25 sierpnia. 9. Wszystkie dane teleadresowe osób przesyłających zgłoszenia na konkurs „Bajkowe wakacje” są do wyłącznej wiadomości organizatora i zostaną użyte tylko do celu losowania wycieczki. Owe dane nie zostaną pod żadnym pozorem udostępnione osobom lub podmiotom trzecim. 10. Konkurs „Bajkowe wakacje” objęty jest opieką prawną. 11. Wszelkie zapytania związane z konkursem prosimy kierować na adres redakcja@pmagazyn.pl.
KUPON KONKURSOWY NR 21 MA
KUPON 1
J
z4
Do zebrania pozostały jeszcze trzy kupony konkursowe – drugi kupon zostanie wydrukowany w czerwcowym wydaniu PMagazynu, trzeci – w lipcowym i czwarty – w sierpniowym. www.pmagazyn.pl | 7
Northampton
NAWIEDZONE NORTHAMPTON Northampton posiada swą mroczną stronę. Miejsca odwiedzane tłumnie w ciągu dnia, po zmroku zmieniają się w scenerie, których nie pozazdrościłby najbardziej kasowy horror. Mgliste postacie, wyjące psy, walczący rycerze oraz płacz dzieci to tylko niektóre z dziwnych zjawisk obserwowanych przez mieszkańców. Duchy pojawiają się nie tylko nocą, niejednokrotnie widziano je też w biały dzień. W opowieści też można wierzyć lub nie, ale na pewno sprawią one, że odwiedzając opisywane tu miejsca można poczuć lekki dreszczyk emocji. nie widzieli samoczynnie zapalające się światła a zwierzęta odmawiały wejścia do piwnicy, cofając się w przerażeniu. Widziano tam również mglistą postać mężczyzny z czarnym psem przemykających przez sale a na schodach ukazywała się postać kobieca. Nie jest to jedyne miejsce, w którym pojawiają się duchy kobiet. Na początku ubiegłego stulecia, w nieistniejącym już budynku nr 18 przy ulicy Horsemarket (ulica prostopadła do Gold Street, naprzeciw Ibis Hotel), kilkanaście razy widywano postać kobiety ubranej w czarną koronkową sukienkę i białe rękawiczki. Mieszkaniec domu przy ulicy Birchfield Road East zakupił w styczniu 2003 roku szafkę w sklepie meblowym przy 330 Wellingborough Road. Gdy zaczęła go nawiedzać kobieca postać ubrana w stylu charakterystycznym dla lat trzydziestych XX wieku, nie zastanawiał się długo i odniósł nieszczęsną komodę do sklepu. Rozwścieczony duch kobiety jeszcze kilkakrotnie pojawiał się w sklepie. Podobno każdy teatr musi mieć swojego ducha. Może nim również pochwalić się teatr Royal i Dernagate – czasem, gdy na zapleczu zapala się światło lub przenosi rekwizyty ukazuje się tam mglista kobieca postać. Najczęściej spotykanym duchem jest postać mnicha. Nic dziwnego – w centrum miasta znajdował się kiedyś klasztor franciszkanów, na jego miejscu zbudowano popularne dziś centrum handlowe Grosvenor. Ekipa sprzątająca niejednokrotnie widziała tam zakapturzoną postać mnicha unoszącą się nad podłogą. Nawiedzał on też nieistniejący dziś pub The Old Jolly Smokers na ulicy Mayorhold, niedaleko Market Square, a jego pojawieniu towarzyszył zawsze unoszący się w powietrzu zapach siarki.
W innym pubie, The Shipman’s, znajdującym się tuż przy budynku banku Nationwide, na ulicy The Drapery, duch byłego właściciela, Harry’ego Franklina, który według świadków odebrał sobie życie w drastyczny sposób, niejednokrotnie widziany bywał unosząc się w powietrzu nad głowami gości. W znajdującym się niedaleko dworca kolejowego pubie The Old Black Lion, właściciele wielokrot-
Swoje duchy mają również inne popularne puby. W pubie The Auctioneers, na południowej ścianie Rynku, właściciele niejednokrotnie słyszeli płacz dzieci oraz zapach palonego drewna. Uważa się, że są to duchy dzieci spalonych żywcem podczas wielkiego pożaru miasta w 1675, kiedy to wszystkie budynku w pobliżu Rynku zostały doszczętnie spalone. Niedaleko tego miejsca znajduje się opustoszały budynek, będący kiedyś siedzibą sklepu. Wiele lat po wyprowadzce ostatnich wynajmujących, nocami dały się słyszeć odgłosy krzątania ludzi i przenoszenia przedmiotów. Właściciele pubu Wig and Pen przy ulicy St. Giles są przekonani o istnieniu ducha, który upodobał sobie piwnicę budynku. Każdy pies, chcący dostać się do piwnicy, ucieka stamtąd przeraźliwie wyjąc, a jak wiadomo psy doskonale wyczuwają nadprzyrodzone istoty.
Agnieszka Data jest dziennikarką portalu www.northamptonki.pl 8
| www.pmagazyn.pl
Na łąkach Midsummer Meadows w okolicy Bedford Road rozegrała się 10 lipca 1460 wielka bitwa, w której poległo ponad 500 osób. Podobno wieczorami to miejsce ożywa i sceny bitewne odgrywane są na nowo, słychać też szczęk zbroi i rżenie koni. Czy to prawda? Nie wiadomo. Być może znajdzie się chętny, który odważy się to sprawdzić.... Agnieszka Data
Wywiad
WSZYSCY NOSIMY ORŁA W SERCU Rozmowa z selekcjonerem reprezentacji Polski w piłce nożnej - Franciszkiem Smudą. P Magazyn: Panie trenerze, na wstępie dziękuję bardzo za to, że w tak gorącym okresie, na 56 dni przed rozpoczęciem Euro 2012, znalazł Pan czas dla czytelników P Magazynu. Franciszek Smuda: Bardzo proszę. PM: Podobno liczył Pan na wylosowanie do naszej grupy Anglików? Silniejszy przeciwnik jest bardziej motywujący? Obawia się Pan, że nasi teoretycznie słabsi grupowi rywale uśpią waszą czujność? FS: Przeciwnicy tacy jak Anglia, Hiszpania czy Niemcy motywują podwójnie i każdy marzy o pokonaniu takiej drużyny na wielkim turnieju. Natomiast obecni nasi rywale grupowi na pewno nie uśpią naszej czujności. Wszystkie trzy zespoły są wyżej notowane od nas, mają większe doświadczenie turniejowe i w swoich szeregach mają gwiazdy europejskiego formatu. Nie ma możliwości, byśmy mogli nawet odrobinę zlekceważyć naszych rywali. PM: Który z grupowych rywali polskiej reprezentacji najbardziej spędza Panu sen z powiek? FS: Faworytem grupy jest Rosja i z nią stoczymy zapewne jeden z najcięższych bojów w czasie turnieju. PM: Gdyby miał Pan obstawić swoje ostatnie 100 złotych – kogo typowałby Pan na zwycięzcę Euro 2012? Czy dzisiaj może Pan wytypować zdecydowanego faworyta mistrzostw? FS: Nie odkryję Ameryki, jak powiem, że ponownie głównym pretendentem do mistrzostwa jest Hiszpania, no i może Niemcy. PM: Czy ma Pan jakiś talizman, szczęśliwe buty lub krawat, które założy Pan na mecze reprezentacji? FS: Oczywiście prawie każdy ma jakieś przesądy, ale pozwoli Pani, że o nich nie będę wspominał, by nie zapeszyć. PM: Ostatnie 24 godziny przed pierwszym meczem polskiej reprezentacji… jak będą wyglądały? Będzie Pan kłębkiem nerwów czy ostoją spokoju? FS: Wszystkie spotkania moich chłopaków przeżywam bardzo i tym razem nie będzie inaczej. Mam to szczęście, że moje zdenerwowanie mogę zmienić z łatwością w pozytywną energię, którą później przekazuję piłkarzom. PM: Pierwszy mecz gramy w Warszawie z Grecją. Na stadionie i przed telewizorami zasiądą setki tysięcy kibiców. Ale 8 czerwca i podczas kolejnych meczy będzie Pan mógł liczyć również na
fot. PZPN
tysiące gardeł polskich kibiców tu, na Wyspach. Co chciałby im Pan przekazać? FS: Nie ma znaczenia gdzie kto akurat się znajduje, podczas gdy nasza reprezentacja gra. Czy jest to Polska, Anglia czy Kanada wszyscy nosimy orła w sercu i wszyscy jesteśmy dumni, gdy Polska wygrywa. Życzę, by w czasie turnieju wszyscy mieli jak najwięcej powodów do radości i dumy narodowej. PM: Co po Euro? Przygotowania do Mundialu czy najpierw dłuższe wakacje? FS: Oczywiście wakacje. Po pracy należy zawsze odpocząć, by zebrać siły na kolejne wyzwanie. PM: Na zakończenie chciałabym zadać Panu bardzo ważne pytanie:
wyjdziemy z grupy? FS: Wierzymy wszyscy głęboko, że uda nam się osiągnąć zamierzony cel, inaczej ponad dwa lata temu nie podejmowalibyśmy wyzwania. PM: Dziękuję Panu bardzo za poświęcony czas. W imieniu swoim i czytelników P Magazynu życzę połamania nóg i niech piłka będzie z Wami. FS: Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników P Magazynu i liczę na gorący doping dla naszej reprezentacji z Wysp Brytyjskich. Rozmawiała Anna Ślubowska Specjalne podziękowania dla Pana Tomasza Rząsy za pomoc w realizacji wywiadu.
Franciszek Smuda – ur. 22 czerwca 1948 w Lubomi, w powiecie wodzisławskim. Swoją przygodę z futbolem zaczynał jako piłkarz. Jego pierwszym klubem była Unia Racibórz. W kolejnych latach grał m.in. w Odrze Wodzisław, Piaście Gliwice, Vistuli Garfield (USA), Legii Warszawa oraz I-ligowej Stali Mielec. Swą trenerską karierę rozpoczynał w niemieckich klubach z niższych lig. Następnie wyjechał do Turcji, by tam trenować piłkarzy Altay Izmir i Konyaspor. Po powrocie do Polski, w 1993 objął stanowisko selekcjonera Stali Mielec. To dzięki niemu klub utrzymał się w ekstraklasie przez dwa sezony. Jako trener największe sukcesy odnosił w Widzewie Łódź, Wiśle Kraków i Lechu Poznań. Franciszek Smuda był wielokrotnie typowany na stanowisko trenera polskiej reprezentacji narodowej w piłce nożnej. Ostatecznie został nim 29 października 2009 roku. Obecnie przygotowuje polską reprezentację do występu w Mistrzostwach Europy w piłce nożnej Polska – Ukraina 2012. www.pmagazyn.pl | 9
HOBBY
FOTOGRAFIA
TO MAGIA
Chciałabym dzisiaj opowiedzieć Wam, Drodzy Czytelnicy, o człowieku, któremu oficjalnie, jawnie i szczerze zazdroszczę. Zazdroszczę mu tego, że przede wszystkim było mu dane odnaleźć w życiu swoją pasję, a następnie oddać się jej w całości. Zazdroszczę mu błysku w jego oku, kiedy pojawia się szansa na rozmowę czy zrobienie czegoś związanego z fotografią. Zazdroszczę w końcu tego, że choć wykonuje fantastyczne zdjęcia, wciąż pozostaje bardzo skromnym i pokornym człowiekiem, któremu nie szaleje ego. Zazdroszczę i podziwiam. A okazji do podziwu mam wiele, ponieważ mowa o moim koledze redakcyjnym, Wiesławie Wierdaku… Im dłużej się znamy, tym bardziej mnie zadziwia. Choćby niedawno, kiedy kończyłam przygotowania do napisania tekstu, który właśnie czytacie. Wydawało mi się naturalne, że zostanie on zilustrowany zdjęciem samego bohatera opowieści, koniec końców fotografa. Ten jednak kategorycznie odmówił twierdząc, że jego samego najlepiej pokażą zdjęcia, które wykonuje i że one (a nie ich autor) są najważniejsze. I kto by pomyślał, że wszystko zaczęło się od radzieckiego aparatu fotograficznego kolegi? Wiesiek był wtedy bardzo małym chłopcem i jak na taki młody wiek przystało, podczas zabawy aparaturą, pojawiło się w jego głowie mnóstwo pytań. Jak ten aparat jest zbudowany? Co stanie się, gdy naciśnie ten i tamten przycisk? Jak to się dzieje, że taki aparat jest w stanie zatrzymać czas; sekundę, która mija i nie wraca? To ostatnie zapytanie wydało się najbardziej intrygujące i najmocniej wryło się w świadomość naszego bohatera. Odnalezienie odpowiedzi musiało jednak poczekać. I to z bardzo prozaicznego powodu – w tamtym czasie trudno było zdobyć aparat fotograficzny. Z odsieczą przyszła jednak siostra Wieśka, która zakupiła tzw. „idiotkę” czyli aparat na kliszę. I choć nasz fotograf niewiele pamięta z tego okresu, to jednak aparat kliszowy często podkradał i wykonywał nim swoje pierwsze próby uwieczniania rzeczywistości. „Idiotka” nie wzbudzała takiego zachwytu, jak wspomniany aparat kolegi – była jednak lepsza niż nic. Jej żywot skończył się po jakimś czasie, kiedy to zawiodła migawka. Jej miejsce w 2000 roku zajął dumnie pierwszy aparat cyfrowy HP 635. Wiesiek pamięta do dziś, że kosztował całe 1049 złotych, a na jego kartę wchodziło trzydzieści zdjęć. Wszędzie panowała wtedy moda na cyfrówki. Nie to było jednak powodem zakupu HP, tylko wewnętrzna potrzeba i powoli rodzące się przekonanie, że fotografia jest właśnie TYM kierunkiem. Było to tak silne przesłanie, że Wiesiek skrupulatnie i systematycznie zbierał grosz do grosza ze swojej niewielkiej wypłaty, aby móc w końcu dokonać zakupu aparatury. Przyjmijmy, HP 635 również był na swój sposób „idotką”. Pozwalał jednak na pierwsze świadome fotografowanie oraz na sprawdzanie wiedzy teoretycznej, którą w międzyczasie zdobywał Wiesiek. Najchętniej sprawdzał ją natomiast w plenerze,
10 | www.pmagazyn.pl
dokumentując naturę. Zabawna historia (ale też i coś całkiem metafizycznego) zdarzyła się, kiedy nasz fotograf postanowił pewnego poranka podążyć tropem jelonka w lesie. Niestety, nie udało się zrobić porządnego zdjęcia. Aparat ustawiony był na zoomie optycznym. Zwierzę przybliżało się i oddalało, ale zawsze w taki sposób, że nie można go było sfotografować. Ustawiało się w miarę blisko, ale i tak nie można go było „złapać” aparatem. Jakby znało granicę, po przekroczeniu której już nie będzie bezpieczne. To stało się pewnego rodzaju lekcją i symbolem, który pokazał, że fotograf nie zawsze może osiągnąć to, co chce oraz że nie jest pierwszoplanową osobą, a jedynie gościem w danej sytuacji, który otrzymuje (bądź też nie) pozwolenie na jej udokumentowanie. Posiadanie aparatu HP szybko stało się dla Wieśka początkiem „mądrej zabawy”. Wciąż eksperymentował praktycznie, coraz częściej natomiast okazywało się, że musi temu towarzyszyć wiedza teoretyczna. Nasz
bohater szlifował zatem swój warsztat na tych dwóch płaszczyznach. I tym samym robił coraz lepsze zdjęcia. W tamtym okresie był zafascynowany ujęciami, które pozwalają osiągnąć efekt „drugiego tła”. Jest on do uzyskania przy pomocy praktycznie każdego aparatu – umiejętności fotografa natomiast decydują o tym, jaka będzie jakość takiej fotografii. Po HP przyszedł czas na dwa kolejne aparaty, jeszcze intensywniejszą pracę praktyczną i przyswajanie teorii. Coraz bardziej widoczne stawało się, że zdjęcia Wieśka nie są efektem jakiegoś przypadku, ale efektem zaplanowanego, przemyślanego działania (jeśli oczywiście mówimy o fotografiach niespontanicznych). Teorię łatwo było opanować i stało się to niezbędne. To tak, jak z jazdą samochodem – trzeba posiąść podstawowe informacje, aby móc ruszyć z miejsca. I to porównanie staje się odpowiedzią Wieśka na moje pytanie, czy praktyka w fotografowaniu wiedzie prym nad wiedzą? Ważne natomiast według niego jest, aby opanować
HOBBY te podstawy w sposób automatyczny. Jeśli coś jest nie tak z fotografią – to nie można spędzić godziny zastanawiając się, gdzie leży problem lub próbować zatuszować wszystko Photoshopem. W ciągu kilku chwil rozwiązanie czy sposób na zmianę ustawień powinny przyjść do głowy, a jest to możliwe dzięki okiełznaniu teorii właśnie. W 2006 roku Wiesiek przybył na stałe do UK – do zupełnie innej rzeczywistości. Innej przede wszystkim ze względu na fotografowanie. Dla Wieśka rozpoczął się okres intensywnego robienia zdjęć, fotografował wszędzie i w każdych warunkach. I tutaj odkrył swoją największą pasję – fotografię uliczną. Dlaczego ulica? Bo ulica żyje własnym życiem, pulsuje emocjami i w żaden sposób nie można jej kontrolować. Nic nie jest ustawiane, pozorowane. Jedyną rzeczą, którą można zrobić, to w nią wejść i patrzeć się na różnorodne wydarzenia poprzez obiektyw. To dla Wieśka najwspanialsza z perspektyw. Na ulicy można zetknąć się z radością, smutkiem, ale także z innymi, zupełnie niespodziewanymi emocjami. Trzeba tylko umieć spoglądać na tą ciekawą rzeczywistość. I mieć na to czas, ponieważ często potrzeba kilku dobrych godzin spacerowania, aby zauważyć coś godnego uwiecznienia na zdjęciu. Dzięki tej fascynacji powstała niezwykła seria zdjęć osób bezdomnych i żebraków. Dlaczego właśnie tacy bohaterowie? Może z przekory… Kiedy siedzą, śpią czy pożywiają się na ulicy, są w swojej własnej rzeczywistości. Otaczający ich świat toczy się swoim rytmem, a na nich prawie nikt nie zwraca uwagi. Ludzie przechodzą obok. Czasem ktoś rzuci okiem, poda coś do jedzenia, wciśnie monetę w rękę. I na tym zazwyczaj się kończy. Na uspokojeniu sumienia i uciszeniu dalszych refleksji. Część zdjęć ulicznych została wysłana na konkurs fotograficzny do redakcji PMagazynu w 2010 roku. Nasza redaktor naczelna wspomina, że zwłaszcza jedno zdjęcie zrobiło na niej piorunujące wrażenie – bezdomnego, który siedzi na schodach z plecakiem i jest pogrążony w przemyśleniach. To było zdjęcie, które dla niej osobiście zajęło pierwsze miejsce. I chociaż werdykt końcowy był inny, to wiedziała od razu, że ma do czynienia z prawdziwym talentem do fotografii reportażowej. Zamarzyło jej się, aby autor zdjęcia dołączył do naszego zespołu. Tego samego dnia, kiedy pojawiła się ta myśl, otrzymała maila od Wieśka, w którym zaproponował nawiązanie współpracy. I jak tu nie wierzyć w przeznaczenie? Kolejne serie zdjęć wykonywanych dla naszej gazety tylko utwierdziły ją w przekonaniu, że Wiesiek jest właściwą osobą na właściwym miejscu. I pokazały jego dodatkowe uzdolnienia, na przykład niezwykły dar do ujęć fotograficznych wykonywanych w ruchu. Zdjęcie bezdomnego z plecakiem jest również jednym z tych, które autorowi podobają się najbardziej. Zostało ono zrobione tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Wiesiek sprawił sobie wtedy prawdziwy prezent w postaci aparatu i wyszedł na spacer, aby wypróbować możliwości nowego nabytku. W pewnym momencie natknął się na bohatera swojego zdjęcia – widywał go już wcześniej w różnych miejscach w mieście. I zapamiętał, ponieważ zaimponował mu swoją niezwykłą organizacją małego dobytku, który trzymał przy sobie (kolejną pasją Wieśka są wyjazdy w góry, podczas których pakowanie ekwipunku odgrywa znaczącą rolę). Plecak bezdomnego był idealny, bez zbędnych dodatków. A on sam – wyjątkowy, z własnym „bagażem” przeżyć i doświadczeń. A tego dnia jeszcze dodatkowo z papierosem w ręku i olbrzymią zadumą na twarzy. Czy myśli o sobie i o swoim życiu? O tym, co go spotkało i zaprowadziło w miejsce, w którym się znalazł? Jeden wspaniały moment, szybki ruch migawki i powstaje zdjęcie, które skłania do refleksji. Bohater zdjęcia nigdy nie dowiedział się, że został sfotografowany. Wiesiek miał nawet taki plan, aby zdjęcie wydrukować i podarować bezdomnemu
– okazało się jednak, że to grudniowe spotkanie było ostatnim danym naszemu fotografowi przez los. Bezdomnego z plecakiem już nigdy więcej nie zobaczył. Obecnie kolejnym wyzwaniem dla Wieśka jest praca we własnym studiu fotograficznym, jakże różna od fotografii ulicznej. To kolejny etap jego rozwoju. Odcina się bowiem w wielu przypadkach światło z zewnątrz i pracuje na oświetleniu sztucznym. To zupełnie nowe doświadczenie. Nie bez znaczenia pozostaje także fakt, że studio jest miejscem twórczej pracy świetnej ekipy. Weźmy na przykład stylistkę Ewelinę – jej pomysły i koncepcje stanowią dla naszego fotografa bardzo dużą inspirację. A efekt współpracy zobaczyć można na ostatnich zdjęciach, choćby tych przedstawiających stylizację z żarówkami. Wiesiek szczególnie ceni sobie kreatywność Eweliny, która ma głowę pełną pomysłów, szaleje z kolorami makijażu i rekwizytami oraz ze scenerią. Zapowiada się na to, że już wkrótce ten duet wspólnie stworzy całą serię niepowtarzalnych i oryginalnych fotografii.
Naszego bohatera pochłania teraz także fotografia okolicznościowa, w której ma do czynienia z odmiennymi niż gdziekolwiek indziej emocjami ludzkimi. Są one fascynujące i sprawiają wiele satysfakcji przy dokumentowaniu. I dużo więcej, kiedy ma się świadomość, że zdjęcia będą później cieszyć wiele osób jeszcze przez długie lata. Plany na przyszłość? Dalej się rozwijać, dzielić się wiedzą z innymi i fotografować najwięcej, jak się tylko da. Nic dodać, nic ująć. Zadaję ostatnie pytanie: „Czym zatem jest dla ciebie fotografia?”. Wiesiek patrzy się na mnie tak, jakbym pytała, czym dla człowieka jest powietrze. Twierdzi, że to niemożliwe, aby nazwać coś, co jest dla niego tak naturalne. Pytam się zatem, jakie pierwsze skojarzenie przychodzi mu do głowy, kiedy mówię słowo „fotografia”. Wiesiek uśmiecha się i odpowiada „magia”. Wciąż magia. Taka sama, kiedy po raz pierwszy zrobił zdjęcie radzieckim aparatem kolegi i zatrzymał na sekundę czas. NIC www.pmagazyn.pl | 11
LEKTURA W ODCINKACH
MARCIN CZARNY – DWA ODCIENIE KSIĘŻYCA
ROZDZIAŁ 1
DWA DNI PÓŹNIEJ
Od chwili, gdy przekroczył próg lotniska, poczuł nieprzyjemną woń taniej przemysłowej wódki, buchającej z ust otyłego mężczyzny, który krok w krok podążał za nim, niczym wierny pies. Intensywność tego zapachu dekoncentrowała go i zastanawiał się, czy odczuwa ją tak silnie, ponieważ wstał o trzeciej trzydzieści i jego nozdrza stały się przez to bardziej wyczulone na otaczające bodźce, czy facet zanim wysiadł z taksówki, walnął sobie strzemiennego przed lotem? Przypominał sobie, że mężczyzna, próbując wydobyć kilka drobnych na napiwek dla taksówkarza, wyjął z zewnętrznej kieszeni płaszcza błyszczącą, niklowaną piersiówkę, w której odbite światło nocnej latarni, oślepiło go na moment. „Londyn, szósta piętnaście” – Mateusz Pawłowski zagapił się na tablicę odlotów i stanął w kolejce do odprawy bagażowej za młodą dziewczyną o lśniących, długich, kasztanowych włosach, sięgających ramion i nienagannej, wysportowanej figurze, którą podkreślały dopasowane, ciemnoniebieskie jeansy, opinające się na krągłych pośladkach. W oddali dwóch młodych chłopaków zwróciło już na nią swą uwagę, a powściągliwość do głupich komentarzy, nie okazała się być ich mocną stroną. – Niezła – zauważył jeden.
– Wyobraź sobie jej ciało pod prysznicem – zawtórował drugi. – Musi mieć niezłe „zderzaki”. – „Zderzaki” nieważne, wnętrze kobiety się liczy – odczekał chwilę, po czym dodał – Musi być ciasna i wilgotna – zaśmiali się oboje. Niepostrzeżenie za plecami Mateusza ponownie pojawił się otyły mężczyzna, choć minutę temu gdzieś zniknął. Nie miał pewności, czy lepszy jest niemiły zapach z ust Grubego, czy obraźliwe komentarze niedojrzałych kretynów pod adresem pięknej dziewczyny. W zasadzie jedno i drugie było nie do zniesienia, ale ostatecznie mężczyzna zastąpił alkoholowy oddech, miętowym smakiem gumy do żucia, więc w pewnym sensie przestał stanowić problem. Po chwili, przeciągając podróżną torbę, przysunął się jeszcze bliżej Mateusza. – Pierwszy raz pan leci? – zapytał. – Tak – uciął krótko, nie mając ochoty wdawać się w dyskusję. – Ja też –ciągnął nieznajomy. – Do syna lecę… On już od dawna na Wyspach, po angielsku więcej rozumie, niż po polsku. A pan do roboty, czy rodzinę odwiedzić, jeśli zapytać mogę? – nie dawał mu spokoju. – Ja, proszę Pana, kulturalny człowiek jestem, choć ze wsi. Ze mną można Marcin Czarny autor powieści „Po tej samej stronie samotności”, prawdziwe nazwisko to Marcin Łuczak. Urodzony w 1980 roku w Środzie Wielkopolskiej, koło Poznania. Ukończył Wyższą Szkołę Społeczno – Pedagogiczną w Warszawie. Od 2007 roku stał się mieszkańcem Bedford, miasta położonego na Wyspach Brytyjskich, gdzie pośród codziennych obowiązków, poświęcił się pasji pisania. Po trzech miesiącach ciężkiej pracy nad tekstem powstała pierwsza powieść, która przy pomocy Wydawnictwa Poligraf we wrześniu 2010 roku została opublikowana. Od tamtej pory powstało jeszcze jedno dzieło „Wszystko z miłości”, napisane wspólnie z Martyna Skrzypińską, a obecnie autor pracuje już nad swoją trzecią powieścią pod roboczym tytułem „Dwa odcienie księżyca”.
12 | www.pmagazyn.pl
o wszystkim… – Do siostry – odpowiedział, starając się w dalszym ciągu go ignorować. – Zapewne już pan nie wróci do ojczyzny – stwierdził ze smutkiem. – Syn powiedział, że nie ma po co wracać, u nas wszystko drogie i roboty brakuje. Domu nie kupisz, a i rodzinę ciężko w tych czasach utrzymać. A tam jest raj, proszę pana. Jeżeli tylko masz robotę, to możesz sobie na wszystko pozwolić. Syn już trzeci samochód w tym roku zmienił. Ale nie dlatego, żeby mu się któryś zepsuł. Tak zwyczajnie, dla kaprysu, bo większy chciał mieć. Inny świat – westchnął. – Jak sobie tak pomyślę, to aż żal serce ściska, bo człowiek dawniej w Polsce walczył, żeby wolnym być, mieć prawo do głosowania demokratycznego, dla swoich dzieci walczył, a one teraz w świat szeroki uciekają. Nie ma patriotyzmu w narodzie, proszę pana. Mateusz prawie go nie słuchał. Przed oczami miał Londyn, włoską restaurację na Ealing Broadway i spotkanie z siostrą, choć jeszcze miesiąc temu nie było na to najmniejszej szansy. Gdy już zupełnie stracił nadzieję, że kiedykolwiek ją odnajdzie, natrafił na list, który po części wyjaśniał, gdzie ona może się znajdować. Wykonał kilka telefonów do znajomych z Londynu i po dwóch tygodniach otrzymał maila z numerem jej telefonu. Jeszcze przez tydzień nie potrafił dojść do siebie i dopiero po tym czasie zatelefonował. Jej głos brzmiał łagodnie i przypomniał mu głos matki. Nie mógł wypowiedzieć słowa przez zalaną łzami twarz, więc rozłączył się po niecałej minucie. Następnego dnia zadzwonił ponownie i opowiedział jej o wszystkim, co się wydarzyło: o pożarze domu, w którym mieszkali, śmierci rodziców, o domu dziecka, z którego ją zabrano, a potem o tym, jak bardzo starał się ją odnaleźć. Nie uwierzyła mu. Wieczorem, tego samego dnia spróbował raz jeszcze, ale nie odebrała telefonu. W nocy nie mógł zasnąć. Rozmyślał, w jaki sposób udowodnić, że jest jej bratem, ale nie było żadnych dowodów, prócz małego zdjęcia, które nosił w portfelu. Wszystkie dokumenty, będące dowodem na rodzinne więzy krwi, zniknęły w niewyjaśnionych okolicznościach. Wczoraj, odbierając telefon nawet
LEKTURA W ODCINKACH nie zauważył, że to właśnie jej numer wyświetlił się na małym elektronicznym wyświetlaczu komórki. Odezwał się jakiś mężczyzna i powiedział, że Julia chce się z nim spotkać i żeby przyleciał najbliższym samolotem do Londynu. Był tak podekscytowany, że nawet nie zapytał, dlaczego sama nie zadzwoniła. Kilka godzin później, wysłał jej wiadomość tekstową, że bardzo się cieszy na ich spotkanie i chwilę potem otrzymał odpowiedź o treści: „Ja też Braciszku”. Następną wiadomością był jej adres na Ealing Broadway w Londynie. Dziewczyna stojąca przed nim, podeszła do stanowiska odpraw paszportowo – bagażowych i mocując się z ciężką walizką, wrzuciła ją na taśmę transmisyjną. Podała paszport starszej kobiecie, obsługującej pasażerów i odebrawszy bilet na przelot do Londynu, pewnym krokiem przeszła przez bramkę do wykrywania metali. Chwilę potem Mateusz także znalazł się po drugiej stronie. Dziewczyna uśmiechnęła się w jego stronę i zarzucając na ramię podręczną torbę od Gucciego, przeszła dalej. – Polubiła pana – zagadał ponownie otyły mężczyzna. – Po prostu stara się być miła – odparł Mateusz. Wpatrzony w dziewczynę prawie zapomniał o obecności Grubego. – Niech pan mówi, co chce, ale ja już swoje w życiu widziałem i mówię panu, że jej się pan spodobał – – zabrał bagaż podręczny z taśmy transmisyjnej i wyprzedzając Mateusza, wszedł do sklepu wolnocłowego. Piąta dwadzieścia pięć. Prawie godzina do odlotu. Nie miał najmniejszej ochoty spędzić jej, starając się ignorować nachalność gaduły. Z plastikowym kubkiem śmietankowego cappuccino, zakupionego w automacie, usiadł w ostatnim rzędzie złączonych z sobą, drewnianych krzesełek, mając nadzieję, że nie zostanie zauważony. Z podręcznej torby wyciągnął „Ducha Ognia” Grahama Mastertona i zaczął czytać. – Nie cierpię palantów, którzy myślą, że mogliby mieć każdą kobietę – usłyszał kobiecy głos nad swoją głową, gdy skończył właśnie pierwszy rozdział książki. – Słucham? – ocknął się, jakby wyrwany z chaotycznego zamyślenia. – Przepraszam najmocniej, niewykluczone, że swoje maniery zastawiłam w domu. Anna Frezar – wyciągnęła dłoń na przywitanie. – Ale mów mi Ania. – Mateusz Pawłowski – odwzajemnił przyjacielski gest, podnosząc się z krzesełka, choć zupełnie nie rozumiał, o co jej może chodzić. – Dwa ograniczone umysłowo palanty, pozbawione
piątej klepki. Słyszałeś, co mówili? – zapytała i nie czekając na odpowiedź Mateusza ciągnęła: – Dlaczego faceci nie szanują kobiet? Dlaczego wystarczy, że dziewczyna ma zgrabną dupę i już można z niej zrobić wywłokę? – spojrzała na niego, jakby czekała, aż jej odpowie. Już miał przeprosić dziewczynę i usiąść w innym miejscu, kiedy zauważył Grubego, wyłaniającego się ze sklepu wolnocłowego. – A wiesz, że sam zupełnie nie potrafię tego pojąć – spróbował podtrzymać rozmowę. – Faceci już chyba tak mają. Związane jest to z teorią ewolucji, czy czymś w tym rodzaju – zażartował, wywołując na pięknej dziewczęcej twarzy wyraz radości. – Mateusz? Matthew, Matt brzmi lepiej, zresztą będą tam tak na ciebie wołać, bo to takie angielskie i łatwiej wymówić. Gruby przeszedł obok, puszczając Mateuszowi znaczący uśmiech, jakby znali się od zawsze i mieli opracowany jakiś szyfrowy system gestów. Na przykład ten uśmiech mógłby oznaczać, że dziewczyna jest ładna i warto się z nią umówić, ale gdyby podrapał się po brodzie, Mateusz musiałby zrezygnować z miłosnego uwodzenia. Na szczęście głupkowaty uśmiech Grubego nie określał żadnej z tych rzeczy, poza tym Mateusz nie potrafił nawet na chwilę zapomnieć o swoich dwóch największych miłościach: Małgosi – kobiecie, która pojawiając się w jego życiu, sprawiła, że stał się szczęśliwym człowiekiem, oraz Matyldzie, jej prześlicznej córeczce. Matylda budziła go codziennie o trzeciej w nocy dziecięcym wrzaskiem i choć czasami nie miał ochoty ruszać się z łóżka, wstawał zanim jeszcze Małgosia otworzyła oczy i utulał małą do snu. Zasypiała magicznie w jego ramionach, a potem zapleciona w kołderkę, odpływała w świat baśni i dziecięcych fantazji. – Co to było? – zapytała Ania, trącając Mateusza delikatnie łokciem. – Co takiego? – To spojrzenie. – Jakie spojrzenie? – Tego grubego faceta. – Nie mam pojęcia. Nawet go nie znam – odparł. – Facet się właśnie do ciebie uśmiechnął, a wcześniej słyszałam, jak z nim rozmawiałeś. – Tak, koleś próbował coś zagadywać o swoim synu, który pracuje na Wyspach i tyle. – Ok! Zostaje ci odpuszczone – szturchnęła go ramieniem. – Ty lecisz odwiedzić siostrę? Podsłuchałam waszą rozmowę. Mateusz nie chciał do końca zdradzać celu swojej
wizyty w Zjednoczonym Królestwie, z drugiej zaś strony dziewczyna była sympatyczna i zapewne już więcej nie będzie miał okazji jej spotkać, więc niczego się nie musiał obawiać. – Nie widziałem jej od jakichś dwudziestu pięciu lat. Rodzice zginęli w pożarze, a nas rozdzielono, gdy byliśmy jeszcze dzieciakami. – To straszne. Z pewnością cieszysz się, że w końcu się spotkacie. – Nawet nie wiesz, jak bardzo – Mateusz rozmarzył się przez chwilę, zastanawiając się, jak może teraz wyglądać jego młodsza siostra. – Pasażerowie lotu numer „W61902” do Londynu proszeni są o przygotowanie paszportów wraz z kartami pokładowymi i przejście do sali odlotów – usłyszeli zniekształcony kobiecy głos, wydobywający się z zawieszonych pod sufitem głośników. Ludzie ruszyli do przodu, kotłując się jeden przez drugiego. – Polska mentalność – zauważyła Ania, gdy Gruby wpakował się przed nią, zasłaniając cały widok monstrualnych rozmiarów, ciałem. – Często latasz? – ciągnął rozmowę Mateusz. – W zasadzie dość często. Staram się, chociaż raz na pół roku odwiedzić rodzinne strony. – Od dawna na Wyspach? – Chyba od zawsze – uśmiechnęła się do niego i podała kobiecie w mundurze wojskowym swój paszport i kartę pokładową, po czym ruszyła stronę samolotu. Mateusz odprowadzał ją wzrokiem, gdy odchodziła. Była taka wyzwolona i niezależna. Zupełnie nie pasowała do obrazu jego idealnego świata, a mimo to wyczuwał jakąś nić porozumienia pomiędzy ich duszami. Kobieta w mundurze spojrzała na zdjęcie w paszporcie, a potem na jego twarz. – Jest bardzo stare – spróbował usprawiedliwić słabą jakość zdjęcia, na którym włosy potargane miał do granic możliwości. Dawniej były jego znakiem rozpoznawczym, jednak już zapomniał, kiedy ostatni raz wyszedł z domu, nie spoglądając w lustro. Jako sumienny, dorosły mężczyzna rzadko pozwalał sobie na spontaniczność. Schował paszport do tylnej kieszeni spodni i wspiął się na schody, prowadzące na pokład samolotu. Na samym szczycie zatrzymał się jeszcze na moment i spojrzał w niebo. – Już wkrótce się zobaczymy droga siostrzyczko – powiedział, nie mając całkowicie pojęcia, że Julia od dwóch dni patrzy na niego z nieba. Po krótkim czasie samolot przeciął gęste chmury, wzbijając się w powietrze.
POCZYTAJ MARCINA Czy czujecie niedosyt po lekturze 1 rozdziału powieści Marcina Czarnego? Jeśli tak – to nic straconego – co prawda nie zdradzimy Wam dalszego toku akcji, ale za to mamy dla Was egzemplarz pierwszej książki naszego lokalnego pisarza do rozdania, zatytułowanej „Po tej samej stronie samotności”. Jeśli chcielibyście go otrzymać, napiszcie do nas na adres redakcja@pmagazyn.pl. Oto przedsmak lektury: Czy całkiem przypadkowe spotkanie dwóch obcych sobie osób może zmienić ich życie i sprawić, że zapragną siebie nawzajem? Czy to, co ludzie nazywają przeznaczeniem istnieje w czasach, w których słowo „miłość” często umiera w oparach niezobowiązującego seksu i natłoku codziennych obowiązków? Bohaterowie książki „Po tej samej stronie samotności” – Małgosia i Mateusz, wpadając na siebie na peronie kolejowego dworca głównego w Poznaniu, nie mieli pojęcia, że los przygotował dla nich niezapomnianą przygodę pełną zaskakujących zwrotów akcji i emocjonalnych uniesień. Oboje po zakończonych związkach z bagażem przeszłości próbują zacząć wszystko od nowa, jednak
codzienność bardzo szybko przypomina, że życie potrafi być okrutniejsze, niż w rzeczywistości się je postrzega, szczególnie, gdy jest się zamkniętym we własnym wyimaginowanym świecie. Mateusz – w pracy perfekcjonista, natomiast jego prywatne życie to pasmo niepowodzeń i wyrzeczeń. Małgosia – niepoprawna idealistka, zagubiona i uwięziona we własnym małżeństwie. Czy przypadkowy telefon od nieznajomego odebrany przez nią pewnej nocy zmieni bieg wydarzeń? Czy pomimo serii gaf i pomyłek Mateusz i Małgosia odnajdą tę samą stronę samotności?
www.pmagazyn.pl | 13
PETERBOROUGH
MISZ MASZ
THE WILLOW FESTIVAL
BMF SHOW To już 34 lata mijają od momentu, kiedy po raz pierwszy zaprezentowano BMF Show w Peterborough. To największy pokaz motocykli na świeżym powietrzu w Europie, a spodziewana liczba odwiedzających to 40,000 – 45,000 w ciągu dwóch dni. Show odbędzie się na Peterborough Arena (dawniej East od England Showground) 19 i 20 maja, w godzinach 9.00 – 17.00. Ogromna ilość wystawców, pokazy, wyścigi – to tylko niektóre z atrakcji. Dodajmy także muzykę graną na żywo wieczorami, w wykonaniu m.in. Rubicon czy ZZ Tops. Dobry pomysł na spędzenie ciekawego weekendu z rodziną. Zapraszamy!
JUBILEUSZOWY POKAZ LOTNICZY
BEDFORD
W ramach świętowania Jubileuszu Królowej, niebo nad IWM Duxford (Cambridgeshire, CB22 4QR) ugości samoloty wojskowe, których wiek sięga sześćdziesięciu i więcej lat. Ten niezwykły pokaz udowodni wszystkim oglądającym, że oddające cześć Królowej maszyny są w doskonałej formie oraz że jeszcze nie raz ani nie dwa byłyby w stanie ruszyć do boju. F-16 Fighting Falcon, Typhoon czy Hawk i wiele innych czekają na Was 27 maja. Bilety są w cenie £25.50 (dorosły) i £12.75 (dzieci).
PODRÓŻ DO WNĘTRZA
NORTHAMPTON
Naucz się relaksować umysł i odnajdywać spokój wewnętrzny dzięki zajęciom medytacji. Odbywają się one w każdy wtorek, w godzinach 19.30 – 21.00 w Quaker House, 5 Lansdowne Road, Bedford MK40 2BY. Nie trzeba się wstydzić ani obawiać – bez względu na to, jak bardzo (i czy w ogóle) jesteście zaawansowani w sztuce medytacji, jesteście mile widziani na zajęciach! Przyjdźcie i spróbujcie swoich sił w tej sztuce.
14 | www.pmagazyn.pl
DZIEŃ OTWARTY Zapraszamy na dzień otwarty w schronisku dla egzotycznych zwierząt (102 Station Road, Deeping St James). To szansa dla wszystkich miłośników zwierząt, aby przyjść, zobaczyć ponad 400 podopiecznych schroniska i dowiedzieć się, czy możemy w jakikolwiek sposób pomóc w funkcjonowaniu placówki. Schronisko przygotowało wiele atrakcji w dniu 20 maja, w godzinach 10.00 – 17.00. Przekąski dla dzieci, konkursy, zabawa połączona z loterią. Wstęp to koszt 5 funtów dla osoby dorosłej i 3 funty dla dziecka.
WINDSURFING ZA DARMO A dla amatorów mocniejszych wrażeń mamy zaproszenie na bezpłatne wypróbowanie windsurfingu na Brogborough Lake. Ze względu na spore zainteresowanie wydarzeniem, chętne osoby proszone są o wcześniejsze zarezerwowanie miejsca (Emma 07999652021, www.broglake.co.uk). Podczas zajęć z wykwalifikowanym instruktorem, wypróbować można będzie sprzęt oraz przekonać się na własnej skórze, czy windsurfing jest zajęciem właśnie dla nas. Na miejscu możliwość zaopatrzenia się w jedzenie i picie za opłatą. Zapraszamy 26 maja, o godzinie 11.00, 13.00 i 15.00
HOLISTYCZNY WEEKEND Coś dla ciała, duszy i umysłu. Do St Georges Hall przy St Georges Avenue Northampton, NN2 6JA zawitają techniki alternatywnego leczenia, Reiki, masaże, NLP, hipnoterapia, medytacja, jasnowidzenie, czytanie aury, Tarot, numerologia czy wreszcie karty anielskie. Do zakupienia będą specjalistyczne narzędzia uzdrawiania: kryształy, biżuteria, płyty z muzyką, kadzidła czy podręczniki. Na zwiedzających czekają darmowe wykłady i darmowy parking. Wstęp to £6 za dzień – show odbędzie się w dniach 26 – 27 maja.
To już w zasadzie tylko formalność i przypomnienie, bo praktycznie każdy mieszkaniec Peterborough wie, że ostatni weekend maja (25-27) należy do Willow Festival czyli największego bezpłatnego wydarzenia muzycznego w mieście. Przypomnijmy pro forma także, że Festiwal powraca do Peterborough po dziewięciu latach przerwy, aby zaprezentować muzykę wykonywaną na żywo przez 123 zespoły na scenie. Dodatkowymi atrakcjami będzie na pewno chociażby wioska artystyczna, o której pisaliśmy w poprzednim wydaniu. A wszystko oczywiście zadzieje się na Embankment.
BAMBERG FEST A to z kolei wiadomość, która przypadnie do gustu absolutnie wszystkim – Bedford szykuje się do swojego dorocznego festiwalu piwa! Bamberg Fest zagości w mieście (Harpur Suite) 12 maja od południa. Dobrze, że to będzie sobota! Bamberg to nasze miasto partnerskie i właśnie 12 maja przekonamy się, jakie są jego najlepsze towary eksportowe. Do takich z pewnością zaliczyć można Schlenkerla Rauchbier… Brzmi tajemniczo? Zapraszamy do przekonania się na… własnym gardle.
UNIWERSYTET ZAPRASZA
Uniwersytet w Bedford zaprasza na dni otwarte w campusach Bedford i Luton dla osób, które myślą o edukacji podyplomowej. Uniwersytet ma w tym temacie wiele do zaoferowania, dlatego tym bardziej warto się wybrać: w sobotę, 12 maja, w godzinach 11.00 – 13.00 do Luton oraz w sobotę, 19 maja, w godzinach 11.00 – 13.00 do Bedford. Swoje zainteresowanie tematem i jednocześnie chęć uczestnictwa można zgłosić przez stronę www.beds.ac.uk lub po prostu pojawić się na miejscu w w/w terminach.
HOME & GARDEN
Zupełnie inny rodzaj wystawy zaprezentowany zostanie 19-20 maja, w godzinach 9.00 – 17.00 w Earls Barton Showground (Northampton, NN6 0EP). Znajdzie się tam wszystko, czego potrzebuje Wasz dom i ogród. Poczynając od mebli domowo-ogrodowych, poprzez krzewy, rośliny i drzewa do dekoracji przestrzeni ogrodowych, na ręcznie wykonanych dekoracjach dla domu kończąc. Zapraszamy na Northants Spring Home and Garden Show. Imprezie towarzyszyć będzie rozrywka dla dzieci (bouncy castle, malowanie twarzy, itp.) oraz pokaz psów. To będzie rozrywka dla całej rodziny.
LUTON
MISZ MASZ
CAMRA BEER FESTIVAL
CZAS NA ZUMBĘ
Nie tylko w Bedford maj upłynie pod znakiem piwa i nie tylko Peterborough posiada swój słynny festiwal. Northampton nie ma się czego powstydzić – w ramach Northamptonshire Beer Festival zaprezentowanych zostanie 300 gatunków piwa i innych trunków. A żeby zwiększyć przyjemność ze spożywania procentów, organizatorzy zapewnią występy muzyków na żywo oraz wygodne miejsca do siedzenia. Więcej informacji na http://www.northamptonshirebeerfestival.org.uk/, ZApraszamy w dniach 24 – 26 maja do Delapré Abbey, Northampton, NN4 8AR.
A to z bardzo prostego powodu – jest wiosna, zbliża się lato, warto pokusić się o mały i przyjemny wysiłek fizyczny. W Omni Studios, przy Freehold Street w Northampton, w każdy poniedziałek o 18.00 i piątek o 18.15 odbywają się klasy Zumby na wszystkich poziomach. Nie trzeba się rejestrować – wystarczy przyjść. Zumba to ćwiczenia fizyczne połączone z tańcem, które zyskują sobie coraz szersze grono zwolenników. Sprawdź, czy możesz być jednym z nich.
WIEDZA O DINOZAURACH
Dzięki wystawie w Stockwood Discovery Centre, dowiecie się wszystkiego, czego powinniście wiedzieć o dinozaurach. Dinozaury zostaną nam wytłumaczone od A do Z – zapraszamy na wystawę DinoMites. Na przykładzie małych dinozaurów, pokazany zostanie ich rozwój i cykle życia. Bilety są do nabycia w cenie: £2.95 dzieci, £3.95 dorośli £12 bilet rodzinny (4 osoby, w tym przynajmniej jedno dziecko).
MILTON KEYNES
BĘBNY
FESTIWAL KSIĄŻEK DLA DZIECI Dzieciom warto jest czytać i warto zapoznawać je z literaturą w obcym języku już od najmłodszych lat. Szansę na zdobycie fajnej książki oraz zgłębienie tematu daje nam Children’s Book Festival, odbywający się w The Luton Hoo Walled Garden, Luton Hoo Estate, Luton, LU1 4LF. Będzie dużo czytania, zabawy, muzyki i opowiadania historii. Bilety są do nabycia na www.lhwg. org.uk. Przy okazji Festiwalu świętowane będzie 100 lat książki „Tajemniczy ogród” autorstwa Frances Hodgson Burnett.
Klasyczna opowieść na scenie. To historia miłości ludzi z dwóch innych światów – Baby i Johnny, których los połączył, aby mogli przeżyć ze sobą lato pełne miłości, wyzwań i triumfu. Podczas przedstawienia usłyszymy oczywiście znakomitą muzykę: “Hungry Eyes”, “Hey Baby”, “Do You Love Me” oraz oczywiście „I’ve Had The Time Of My Life”. Zarezerwujcie sobie 2,5 godziny I przyjdźcie do Milton Keynes Theatre, 500 Marlborough Gate, Milton Keynes, MK9 3NZ. Przedstawienie będzie wystawiane do 26 maja.
Pozostajemy w tematyce tańca, aby zachęcić Was do odwiedzenia TA Centre przy Yeomans Drive, Milton Keynes, MK14 5NQ, gdzie odbywają się taneczne czwartki. Wszystko zaczyna się o 19.30. Klasa dla początkujących ma swoje zajęcia między 19.45 a 20.30, średniozaawansowana – 20.45 – 21.15. Tańce freestyle trwają od 21.15 do 22.45. A co się tańczy? Nowoczesny Jive z elementami Tanga, West Coast Swing i Blues. Może spróbujecie swoich sił?
Dunstable Leisure Centre zaprasza wszystkich zainteresowanych na lekcje koszykówki. Pod okiem wykwalifikowanego trenera na pewno uda się rozwinąć umiejętności w tej dziedzinie, a przy tym będzie mnóstwo zabawy. Zajęcia odbywają się w każdy poniedziałek, od 18.00 do 20.00. Więcej informacji udzielanych jest pod numerem telefonu: 01582 608107. Adres Dunstable Leisure Centre to Court Drive, Dunstable, LU5 4JD.
A dla tych, którzy nie przepadają za sportem, a chcieliby jednak pouczestniczyć w zorganizowanych, regularnych zajęciach, mamy propozycję nauki gry na bębnie. To wyjątkowe zajęcia, ponieważ sam instrument do wyjątkowych należy – jego wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie jest terapeutyczny. To pierwsza korzyść z warsztatów – drugą niewątpliwie jest możliwość poznania innych, ciekawych osób. Pierwsza sesja gratis! Zapraszamy w każdy wtorek, między 19.00 a 21.00 do Library Theatre przy St. Georges Square, Luton, LU1 2NG. Więcej informacji pod numerem telefonu 01582547474 i adresem mailowym theatre@luton.gov.uk.
DIRTY DANCING W MK THEATRE
TANECZNE CZWARTKI
KOSZYKÓWKA
POKOP W PIŁKĘ I to w doborowym polskim towarzystwie. Co tydzień w niedzielę grupa osób gra amatorsko w piłkę nożną. W zależności od pogody albo na hali, albo na otwartych boiskach ze sztuczną nawierzchnią. Jeśli chcesz się dołączyć zadzwoń 07514085792 albo napisz zalewa@ mkforum.info.
BOKS DLA AMATORÓW Milton Keynes Academy Amateur Boxing Club zaprasza wszystkie osoby, które chciałyby nauczyć się boksowania i które mają więcej niż 12 lat. Klub postawił sobie za priorytet, aby dotrzeć z ideą boksu do młodzieży w Milton Keynes. W osiągnięciu tego celu pomaga wykwalifikowany trener – teraz potrzebny jest odzew ze strony młodych ludzi. Niezbędny sprzęt jest zapewniony przez klub, który stoi otworem w każdy wtorek i czwartek, od 19.00 do 21.00. Lokalizacja: Cottlesloe Gym, Woughton Leisure Centre, MK6 5EJ.
www.pmagazyn.pl | 15
temat miesiąca
ŚCIEŻKI ŻYCIA
Karolinę znam od dwóch lat. Zawsze zadbana, dobrze ubrana, z nienaganną fryzurą i modnym makijażem. Doskonała żona i matka, sumienny i odpowiedzialny pracownik, świetna przyjaciółka. Przy tym niezwykle empatyczna, otwarta i altruistyczna do bólu osoba. Karolina mieszka w Bedford. Wielu z Was zna ją z widzenia. Zapewne minęliście ją na mieście czy też zamieniliście z nią kilka słów, stojąc w kolejce w jednym ze sklepów. Mogę się założyć, że nikt z Was nie dopuścił do siebie myśli, że ta kobieta od lat przeżywa gehennę, która kawałek po kawałku zabija ją od środka a jej życie to jedna wielka egzystencja na tykającej bombie zegarowej. Gdy Karolina dowiedziała się o moim udziale przy współtworzeniu P Magazynu zadzwoniła do mnie z pytaniem, czy nie chciałabym opowiedzieć czytelnikom o jej życiu i zaproponowała spotkanie następnego dnia. Znam ją, więc nie byłam zaskoczona. W sekundę rozgryzłam jej intencje a chwilę potem uzmysłowiłam sobie, jak wielkim człowiekiem trzeba być, żeby kosztem siebie chcieć uświadomić innych. Wiedziałam ile będzie kosztować ją ta rozmowa i z jednej strony nie chciałam jej przeprowadzić, ale tak jak Karolina, dostrzegłam korzyści z niej płynące i postanowiłam przekazać Wam od niej jak wygląda życie z narkomanem. Szczere do bólu, specjalnie dla czytelników P Magazynu, wyznanie kobiety, która od 8 lat toczy walkę o swoją rodzinę i życie ukochanego mężczyzny. Jej przeciwnikiem jest brązowa heroina a szanse na zwycięstwo coraz mniejsze. „ Roberta poznałam całe wieki temu. Spędzałam wakacje na polskim wybrzeżu a on, rodowity Gdańszczanin, pomagał mamie w prowadzeniu małego pensjonatu. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Miłość, która przesłoniła mi wszystko inne a Robert stał się moim powietrzem. Nie mogłam bez niego żyć. Los rzucił nas na południe Polski. Wynajęliśmy małe mieszkanko niedaleko Wrocławia i zaczęliśmy wspólne życie pełne marzeń, perspektyw a przede wszystkim miłości. Radość beztroski po raz pierwszy brutalnie przerwała niezapowiedziana wizyta rodziców Roberta. To od nich dowiedziałam się, że mój ukochany od kilku lat boryka się z problemem narkotyków. Początkowo nie bardzo mogłam w to uwierzyć. Nie byłam przecież jakimś tam laikiem w tym temacie. Wiedziałam, jakie są objawy „brania” a mój Robert nie wyglądał jak jakiś tam ćpun. Wkrótce sam wszystko mi wyjaśnił. W przeszłości miał problemy z narkotykami, ale po udanym odwyku stanął na nogi i zaczął żyć pełnią życia. Przekonał mnie, że jego przewrażliwieni rodzice kontrolują go jak małe dziecko i wszczynają alarm, gdy tylko nie da znaku życia przez kilka dni. Uwierzyłam, że jest „czysty” a jego epizod z heroiną jest tylko nic nieznaczącą częścią
16 | www.pmagazyn.pl
ciemnej strony jego przeszłości. Nasza przyszłość znowu zaczęła mienić się wszystkimi kolorami tęczy. Zaręczyny, piękny ślub a wkrótce potem upragniona córka. Przeprowadziliśmy się do podarowanego przez rodziców Roberta mieszkania i zaczęliśmy nowy, piękny etap naszego wspólnego, beztroskiego życia. Wielka, czarna burza z piorunami przyszła szybciej niż mogłam się tego spodziewać. Robert przestał oddawać mi wypłatę, nagle zaczął znikać z domu, kasował smsy, które nagminnie do niego przychodziły, szeptał po kątach przez telefon i o różnych dziwnych porach, wychodził do kolegów, o których nigdy wcześniej nie słyszałam. Jego huśtawka nastrojów, od agresji po totalne wyluzowanie, wręcz znieczulenie na wszystko, co działo się wokół niego, stała się nie do zniesienia. Każda kobieta na moim miejscu zaczęłaby podejrzewać męża o romans, ale ja uczulona na takie zachowania przez teściową, od razu ją zaalarmowałam. Bałam się. Tak strasznie się bałam tego, co wkrótce mogę usłyszeć. No i stało się. Mój mąż wrócił do nałogu. Nie ja, nie nasza córka i nie nasze wspólne życie były dla niego najważniejsze. Jego priorytetem po raz kolejny stała się heroina. Nie mogłam tego zrozumieć. Nie mogłam przestać się obwiniać. Co zrobiłam nie tak? Gdzie popełniłam błąd? Czego mu brakowało? Te pytania tłukły się po mojej głowie od rana do później nocy. Nie mogłam jeść, spać, odsunęłam się od znajomych, rodziny. Jedyną osobą, która mnie rozumiała, była moja teściowa. Ona już przeżyła tę traumę i doskonale wiedziała, co czuję. Dzięki jej obecności i naszej córce udało mi się przeżyć ten koszmar. Po wielu bojach, wylanych łzach i błaganiach, Robert dobrowolnie udał się na odwyk. Renomowany prywatny, zamknięty ośrodek leczenia uzależnień, który dla niego znalazłyśmy razem z jego mamą stał się jego domem na najbliższe 12 tygodni. Aby w pełni zrozumieć zagrożenie i umieć pomóc mężowi, poddałam się terapii dla członków rodzin osób uzależnionych od środków odurzających. Nie było to łatwe, ale znalazłam wiele odpowiedzi
na dręczące mnie pytania i zrozumiałam, że nie jestem niczemu winna a mój mąż już zawsze będzie narkomanem. Wieczory, gdy leżałam w łóżku przy naszej córce i opowiadałam o tym jak jej tatuś wypłynął w daleki rejs do egzotycznych krajów i już za 59…58…57…56…dni do nas wróci są do dziś najgorszym wspomnieniem, które budzi mnie w środku nocy i nie daje zasnąć do rana. Dzień, w którym Robert do nas wrócił zapamiętam do końca życia. Ja nawet nie wiedziałam jak się do niego przytulić. Patrzyłam na niego jak na szklaną figurkę, którą jednym nieostrożnym ruchem ręki można potłuc na kilka tysięcy kawałków. Ale widząc jak dotyka, przytula i całuje naszą córkę, zrozumiałam, że to jest nadal mój mąż, mój Robert, którego kocham ponad życie. Kolejne miesiące były pasmem szczęścia i miłości. Robert dostał pracę w firmie wujka, ja znalazłam pracę, nasza córka codziennie dostarczała nam tysięcy powodów do radości i dumy. Uśpiłam swoją czujność, bo uznałam, że już nic nam nie grozi a najgorsze już dawno za nami. Pewnego dnia Robert wrócił do domu z fantastyczną wiadomością, że nasz wspólny znajomy znalazł dla niego niezwykle perspektywiczną i świetnie płatną pracę w Wielkiej Brytanii. Z jednej strony bardzo się ucieszyłam. Uznałam, że zmiana otoczenia, przyzwyczajeń, środowiska dobrze nam zrobi. Nie rozumiałam tylko, dlaczego moja teściowa nie jest zachwycona naszą decyzją. Ostatecznie uznałam jednak, że jest przewrażliwiona i nie chce stracić kontaktów z synem i wnuczką. Do Bedford przyjechaliśmy na początku 2010 roku. Robert świetnie zarabiał, ja zajmowałam się domem i naszą córką. Po 3 miesiącach pobytu w Wielkiej Brytanii okazało się, że jestem w ciąży. Nasza radość nie miała końca. Zmieniliśmy mieszkanie, kupiliśmy rodzinne autko, urządziliśmy pokoik dla naszego synka, który miał przyjść na świat na początku Nowego Roku. Zaplanowałam wielkie rodzinne święta. Zaprosiłam moich rodziców, teściów, nakupiłam tony ozdób, przygotowałam masę jedzenia.
Boże Narodzenie spędziliśmy w prawdziwie rodzinnej, sielankowej atmosferze a Nowy Rok witaliśmy już we czwórkę. Nasz syn wniósł do naszego domu i życia tyle radości, że miałam wrażenie, że nie będę w stanie jej unieść. Mój mąż cieszył się jak dziecko i coraz częściej zaczął wychodzić do kolegów, z którymi rzekomo przy piwku świętował przyjście na świat wyczekiwanego synka. Początkowo wierzyłam w jego zapewnienia, że nic
Po kilku tygodniach w miarę normalnego życia metadon stał się jego sposobem na zdobywanie pieniędzy na narkotyki. Sprzedawał go a za zarobione pieniądze kupował sobie mały zawinięty kawałek aluminiowej folii, z którą znikał na pół dnia. Wywiozłam dzieci do rodziców i próbowałam jakoś dotrzeć do Roberta. Zmusić go do tego, aby na nowo odnalazł sens i chęć życia z tymi, którzy kiedyś dawali mu szczęście.
temat miesiąca
CHARAKTERYSTYCZNE SYMPTOMY MOGĄCE WSKAZYWAĆ NA ZAŻYWANIE NARKOTYKÓW PRZEZ DANĄ OSOBĘ I. Zmiany w zachowaniu osoby:
się nie dzieje. Nasze życie toczyło się niby normalnie. Robert potrzebował po prostu więcej przestrzeni i czasu wolnego tylko dla siebie, więc uznałam, że chyba nic złego się nie stanie, jeśli kilka razy w miesiącu spotka się z kolegami. Kilka razy w miesiącu szybko zamieniło się na kilka razy w tygodniu, pieniądze z wypłaty Roberta trafiały już tylko do jego kieszeni a on sam bardzo szybko zamienił się w tego samego obojętnego i wiecznie szczęśliwego człowieka, który wychodzi i nie mówi, kiedy wróci. Oszczędności szybko zaczęły topnieć i zanim się zorientowałam konto było niemal puste. Robert tłumaczył to inwestycjami w Polsce, zakupem działki, akcji, pożyczką dla znajomych, itp. Następnie z domu zaczęły ginąć rzeczy. Ipod, moja biżuteria, zegarek po babci. Tak bardzo nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że historia zatoczyła koło, że tłumaczyłam sobie na tysiąc sposobów powody tych dziwnych zdarzeń. Ostatecznie moje złudzenia rozwiały się pewnego majowego dnia, gdy zbierając ubrania do prania, znalazłam w kieszeni spodni Roberta kawałek zawiniętej folii aluminiowej. Tego samego dnia zadzwoniłam do teściowej. Powiedziała mi, że od dnia naszego wyjazdu wiedziała, że wcześniej czy później do niej zadzwonię i usłyszy ode mnie, że jej syn znowu ćpa. -Takie jest życie matki narkomana. Codziennie dziękuje Bogu za każdy przeżyty bez narkotyków dzień a następnego dnia rano budzi się z myślą, że ten już może nie być taki radosny – powiedziała. Kolejne tygodnie spędziłam na walce o każdy „czysty” dzień. Były łatwiejsze i trudniejsze dni. Czasami było tak, że wolałam już żeby zaćpał, bo nie mogłam znieść jego widoku, złośliwości i skrajnych emocji, które nim targały. Gdy udało mu się „uciec” z domu pod moją nieobecność, wracał rozluźniony, sztucznie szczęśliwy, prawił mi komplementy, bawił się z dziećmi. Czułam wtedy, że to nie jest mój mąż, tylko kompletnie obcy mi człowiek. To nie ja ani dzieci dawaliśmy mu szczęście, tylko krążąca w jego żyłach trucizna. Metadon, który przepisał mu lekarz, nie był dla mnie rozwiązaniem problemu a jedynie wybraniem mniejszego zła. Nie było jednak wyjścia – albo metadon, albo powrót do ćpania.
Namówiłam go na powrót do Polski i ponowny odwyk w ośrodku. Powiedział, że chce znowu spróbować i tym razem na pewno mu się uda. Sprzedałam w pośpiechu samochód i to, co miało jeszcze jakąś wartość w naszym domu i polecieliśmy do Polski. Dzisiaj Robert jest już po kolejnym detoksie, ma za sobą czwarty tydzień odwyku. Ja wróciłam na kilka dni do Bedford pozałatwiać resztę spraw, ale już za tydzień wracam na dobre do Polski. Muszę być razem z dziećmi w naszym domu, gdy Robert do niego wróci. Wierzę, że tym razem mu się uda. Muszę wierzyć. Dla dzieci, dla siebie a przede wszystkim dla Roberta. Nie wiem, ile jeszcze pozostało mi sił, ale czuję, że sporo. Wiem, że mogłabym to wszystko rzucić, odwrócić się od niego, zabrać dzieci, uciec do rodziców, skupić na wychowaniu córki i syna, na sobie, swojej karierze. Ale jak wówczas mogłabym spojrzeć sobie w lustrze w twarz? Co odpowiedziałabym dzieciom, gdy zapytałyby mnie „Gdzie jest tata”? Patrząc na mamę Roberta widzę niezwykle dzielną kobietę, która przez własne dziecko przecierpiała w swoim życiu tyle, ile niejeden człowiek nie zdołałby unieść. Ale ona nigdy nie pomyślała, że mogłaby się od niego odwrócić. Straciła majątek na jego odwykach, została niejednokrotnie okradziona przez swojego syna, każda zmarszczka na jej twarzy powstała z jego udziałem. Jest moim wzorem matki walczącej o dziecko. Zrobię tak samo jak ona. Nie poddam się i będę walczyła o ojca moich dzieci. Narkotyki są największym złem tego świata. Wypowiedziałam im wojnę i zrobię wszystko, co w mojej mocy, by ustrzec przed nimi moich bliskich.” Gdy składam ten materiał do druku, Karolina jest już w Polsce. Rozmawiamy codziennie. Robert ma za sobą szósty tydzień odwyku i coraz mniej czasu dzieli go od spotkania z rodziną, która tak bardzo go kocha. Trzymam za nich kciuki, bo nikt tak bardzo jak oni nie zasługuje w końcu na szczęście. Mam nadzieję, że opowieść Karoliny będzie przestrogą dla tych, którzy jeszcze nie zdają sobie sprawy z tego, jak wielkim zagrożeniem są narkotyki i dzięki niej ominą je szerokim lukiem, gdy tylko staną im na drodze. AS
– nagła zmiana nawyków – pojawiają się wahania nastroju i aktywności (często naprzemiennie zmęczenie z euforią) – izolowanie się od bliskich i znajomych – pojawiają się nowi „dziwni” koledzy i koleżanki – tajemnicze, krótkie rozmowy telefoniczne, nagłe wyjścia – posługiwanie się niezrozumiałym językiem (slangiem) – naśladowanie osób ze świata subkultur, gdzie narkotyki odgrywają ważną rolę – bunt, łamanie ustalonych zasad, napady agresji i złości – pojawiają się problemy finansowe i na tym tle dochodzi do konfliktów – wynoszenie wartościowych przedmiotów i niekorzystne zamiany rzeczy – niewytłumaczalne spóźnienia, późne powroty – kłamstwa, oszustwa – pomniejszanie wszelkich autorytetów, wprowadzanie relatywistycznych poglądów – bełkotliwa i niewyraźna mowa – nadmierny apetyt lub brak apetytu – spadek zainteresowania ulubionymi zajęciami
II. Wygląd zewnętrzny:
– blada, ziemista, zmieniona cera – krosty i owrzodzenia (szczególnie w okolicy nosa) – przekrwione oczy, rozszerzone lub zwężone źrenice – spadek ciężaru ciała – zasinienia i nakłucia (przeguby dłoni, łokci, pachwiny i okolice kostki) – zaniedbanie w sferze higieny osobistej – nowy styl ubierania się – zmiana wyglądu (fryzury i koloru włosów, kolczyki, tatuaże, ostry makijaż, itp.)
III. Objawy chorobowe
– uporczywy suchy kaszel – wysięk z nosa – osłabienia i omdlenia – wymioty, zaparcia lub rozwolnienia – częste przeziębienia i infekcje – gwałtowne zmiany ciśnienia krwi oraz skoki temperatury ciała – nagle pogorszenie stanu uzębienia – złe wyniki badań moczu i krwi – bóle różnych części ciała – depresja i problemy natury psychicznej
www.pmagazyn.pl | 17
RELAKS
KĄCIK MOLA KSIĄŻKOWEGO W miesiącu maju namawiamy wszystkie Moliki na wzięcie dobrej lektury pod pachę i udanie się na łono natury. Jak zaopatrzyć się w dobrą lekturę? Napisać do nas na adres redakcja@pmagazyn.pl, ponieważ rozdajemy książki wraz z księgarnią POLBOOKS. A w tym wydaniu mamy dla Was książkę o… nas samych czyli emigrantach w UK oraz wciągającą powieść sensacyjno-psychologiczną! Oczywiście, gratulujemy również osobom, których zgłoszenia zostały wylosowane w zeszłym miesiącu, w tym pani Bożenie Winnickiej. SEKRET JEJ OCZU – Eduardo Sacheri
Zbrodnia i kara, sąd i namiętność, prawda ukryta we wspomnieniach i miłość – silniejsza niż wszystko… Emerytowany urzędnik sądowy, Chaparro, postanawia opisać sprawę sprzed lat, która zaczęła się od morderstwa i gwałtu na młodej kobiecie. Choć sprawca został schwytany i osądzony, niecodzienne okoliczności sprawiły, że sprawiedliwości nie stało się zadość. Tylko Chaparro wie, jak potoczyły się losy zamieszanych w tę historię osób, i teraz postanawia odsłonić prawdę. Ale jest jeszcze inna prawda, która go dręczy i którą boi się ujawnić. Że od lat kocha pewną kobietę…Powieść sensacyjno-psychologiczna, na której motywach oparto nagrodzony Oscarem argentyńsko-hiszpański film „Sekret jej oczu”! Eduardo Sacheri – znany pisarz argentyński, z wykształcenia historyk. Ma na swoim koncie trzy powieści. „Sekret jej oczu”, zekranizowany przez Juana José Campanellę, został obsypany nagrodami (otrzymał m.in. Oscara dla filmu nieanglojęzycznego 2010).
Stron: 270, Format: 13,5x21,5 cm, ISBN: 978-83-7799-494-8, Rok wydania: 2012, Wydawnictwo: Świat Książki, Oprawa miękka, Cena £8.90
ODDALENI Polly Courtney
Znakomita współczesna powieść o młodych Polakach, emigrujących do Anglii w poszukiwaniu lepszego życia. Marta z podwarszawskich Łomianek skończyła dobre studia. W Londynie chce pracować w swym zawodzie, w reklamie, lecz będąc Polką, traktowana jest jak potencjalna niania lub ekspedientka. Próbuje się przebić przez mur niechęci wyspiarzy, obserwując wygranych już na starcie swych rówieśników Anglików, u których zamieszkuje. Czy jej się powiedzie? Brytyjska autorka opowiada o Polakach z życzliwością i dystansem do swych wywyższających się rodaków. Poruszająca historia o ambicjach, obalaniu stereotypów, przyjaźni i miłości. Stron: 430, Format: 12,5x20 cm, ISBN: 978-83-247-1527-5, Rok wydania: 2009, Wydawnictwo: Świat Książki, Oprawa miękka, Cena promocyjna £8.60
ROZDAJEMY KSIĄŻKI ZA DARMO
Księgarnia POLBOOKS ufundowała po jednym egzemplarzu każdej z opisywanych książek dla czytelników PMagazynu. Jeżeli chcielibyście otrzymać za darmo którąś z książek – napiszcie do nas na adres redakcja@pmagazyn.pl. Rozdanie pozycji książkowych odbędzie się w drodze losowania.
Księgarnia POLBOOKS 1328 Duke Street, G31 5QG Glasgow, tel. 0141 2588 066
HUMOR Specjalnie z okazji Dnia Mamy, kilka dowcipów , w których rodzicielki odgrywają bardzo ważną rolę….
Przychodzi Jasiu do taty i pyta: -Tato jaka jest różnica między kobietą a mężczyzną? Tata odpowiada: -Synku! Mama ma numer buta np. 37 a ja 40! I sam widzisz Jasiu! Różnica tkwi pomiędzy nogami! Przerażony Jasiu przybiega do mamy i głośno krzyczy: – Mamo, mamo, mysz wpadła do mleka! Zdziwiona mama pyta Jasia: – I co wyciągnąłeś ją? – Nie, wrzuciłem kota! – odpowiada dumnie Jasiu. Mały chłopiec przybiega do mamy i krzyczy: – Mamo! Mamo! W domu na kanapie leżą nadzy ludzie i robią dziwne rzeczy! Na to mama: – Nie chodź tam synku! To na pewno jacyś dzicy ludzie! W odpowiedzi malec kreci głową i mówi: – No... nie wiem. Ciocia to może jest dzika, ale tata jest nasz! Mały Jasio bawi się z dziećmi na plaży. Przybiega do matki z płaczem: – Mamo, jakieś dziecko uderzyło mnie w głowę! – A kto to był, chłopiec czy dziewczynka? – Nie wiem, bo było gołe! Alejką parkową zbliżają się do siebie dwie młode matki z wózkami. Podczas mijania jak to zwykle bywa zaglądają jedna drugiej do wózka. – O...jaki śliczny...ile już ma? – Dziesięć miesięcy. – Mój też... właśnie dzisiaj powiedział pierwsze słowo! Głos z drugiego wózka: – ...a co powiedział? 18 | www.pmagazyn.pl
Czy już wiecie, jakie jest hasło naszej majowej krzyżówki?
Jeśli tak, to prześlijcie je na adres redakcja@pmagazyn.pl. Wśród poprawnych odpowiedzi rozlosujemy nagrodę, którą w tym miesiącu jest dekoder Polsatu prepaid wraz z jego montażem. Zapraszamy do zabawy!
r e n r o C y w Filmo Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł
Czas trwania: 105 min. Gatunek: Dramat, Dokumentalizowany Reżyseria: Antoni Krauze Scenariusz: Michał S. Pruski, Mirosław Piepka Obsada: Marta Honzatko, Michał Kowalski, Marta Kalmus, Cezary Rybiński, Wojciech Pszoniak, Piotr Fronczewski, Witold Dębicki, Sławomir Orzechowski, Piotr Garlicki, Andrzej Dębski i inni. Jedna z najczarniejszych kart w historii PRL-u po mistrzowsku przeniesiona na ekran przez Antoniego Krauze. Grudzień 1970 rok. Na krótko przed świętami Bożego Narodzenia dochodzi do dużych podwyżek cen żywności. Spotyka się to z falą społecznego sprzeciwu. Wkrótce do strajku stają pracownicy Stoczni Gdyńskiej domagający się podniesienia pensji. Reprezentujący władzę partyjny dygnitarz Stanisław Kociołek apeluje do stoczniowców o zaprzestanie strajku i powrót do pracy, obiecując w zamian rozmowy i negocjacje. I wtedy okazuje się nie po raz pierwszy i jak pokaże historia, nie po raz ostatni, że „jak władza mówi, że zrobi, to mówi”. Podczas burzy mózgów w gabinecie pierwszego sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki, z ust jego współpracownika Zenona Kliszko padają brzemienne w skutkach słowa: „Z kontrrewolucją się nie rozmawia, do kontrrewolucji się strzela”. Tytułowy Czarny Czwartek to 17 grudnia 197 r. Na wracających do pracy, bezbronnych i niczego nie spodziewających się stoczniowcach zostaje wykonana bezwzględna i krwawa egzekucja. Zwabieni w pułapkę, potraktowani jak żywe tarcze ludzie, którzy uwierzyli w dobrą wolę okrutnej i perfidnej ówczesnej władzy zostali potraktowani przez milicję i wojsko 46 tysiącami pocisków różnego kalibru. Piosenką przewodnią filmu jest „Ballada o Janku Wiśniewskim”. Kazik Staszewski śpiewa w niej o Zbyszku Godlewskim, osiemnastoletnim pracowniku Stoczni Gdyńskiej, który był jedną z pierwszych ofiar okrutnej masakry. To właśnie jego zwłoki owinięte biało-czerwoną flagą złożyli na zdjętych z zawiasów drzwiach stoczniowcy i ponieśli ulicami Gdyni w czarnej procesji. Filmowy Janek Wiśniewski stał się symbolem męczeństwa, walki i bohaterstwa. Nie zakończyło to jednak rozlewu krwi. Jeszcze tego samego dnia władza ponownie pokazała, że nie toleruje żadnych oznak buntu i nieposłuszeństwa. Krew znowu polała się szeroką strugą ulicami Gdyni. „Czarny Czwartek” to film, który pozostaje w pamięci na długo. Jego realizm trafi zarówno do młodych ludzi, historyków, jak i osób niezbyt fascynujących się historią. Wątki fabularne płynnie przeplatają się z dokumentalnymi materiałami archiwalnymi. Taka konstrukcja filmu pozwala odczuć widzom, że nie oglądają wyssanej z palca dramatycznej, ale mało realnej historyjki o podtekście patriotycznym, ale również nie zmusza ich do ocierania w biało-czerwoną flagę łez wzruszenia. Antoni Krauze nie zatrudnił do „Czarnego Czwartku” lansujących się w reklamach aktorów opatrzonych przez masy. Postawił na anonimowe, nikomu nieznane twarze (wyjątek stanowią Wojciech Pszoniak w roli Władysława Gomułki i Piotr Fronczewski jako Zenon Kliszko) i tym samym po raz kolejny jego intuicja okazała się niezawodna. Bohaterowie Krauzego są świeży, wiarygodni i bardzo łatwo uwierzyć, że nie grają, ale naprawdę przeżywają każdą minutę swojego bycia na ekranie. Nie jestem zwolenniczką wylewania łez nad krwawą historią Polski, ale w tym przypadku zrobiłam wyjątek, bo film naprawdę chwycił mnie za serce. Polecam go Państwu jako lekcję historii i łapiący za serce dramat, który naprawdę warto obejrzeć.
CZY WIOSNĄ RZECZYWIŚCIE
relaks
Wyścig z czasem
Czas trwania: 109 min. Gatunek: Thriller, Sci-Fi Reżyseria: Andrew Niccol Scenariusz: Andrew Niccol Obsada: Justin Timberlake, Amanda Seyfried, Cilian Murphy, Vincent Kartheiser, Olivia Wilde i inni. Założę się, że każdy z Was choć raz słyszał w swoim życiu powiedzenie “Czas to pieniądz”. Zapewne wielu z Was przekonwertowało to szybciutko na stawkę godzinową w swoim zakładzie pracy i wyceniło, ile warte jest każde 60 minut Waszego życia. Czas bohaterów „Wyścigu z czasem” wart jest tyle, ile warte może być ludzkie życie. Andrew Niccol, reżyser „Gattaca – szok przyszłości”, spłodził kolejne dziecko z gatunku Sci-Fi, w którym nakreślił okrutną wizję przyszłości. Oto świat, w którym jedyną walutą jest czas. Ludzie do dnia 25 urodzin są całkowicie bezpieczni. Jednakże po osiągnięciu tego wieku ich biologiczny zegar się zatrzymuje i choć nie zestarzeją się już ani o minutę, grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo. Ich zegar życia, elegancko futurystycznie wyświetlany cyfrowo na przedramieniu, z każdą sekundą przybliża ich ku śmierci. W urodzinowym prezencie od losu każdy dostaje 365 dni na przeżycie. Dla zwykłego śmiertelnika ten rok jest do stracenia w kilka dni, ponieważ za jedzenie, bilety autobusowe, drinki w barach, mieszkanie, itp. płaci się cennymi minutami. Ceną za wieczną młodość staje się regularne opłacanie abonamentu na życie. Wynagrodzeniem w pracy nie są nieśmiertelne amerykańskie dolary, ale potrzebne do przeżycia minuty. Po odbębnieniu swojej zmiany, pracownicy zamiast zakładowych kart, podbijają swoje biologiczne zegary. Niestety uczciwa praca nie wystarcza do godziwego życia. Jak więc zdobyć cenny czas? Można go ukraść lub pożyczyć na bardzo wysoki procent. Niestety prędzej czy później czas się kończy a wyzerowany zegar skutkuje śmiercią w mgnieniu oka. Zupełnie inaczej wygląda świat w strefie bogaczy. Właściciele banków czasu, prywatnych interesów i przedsiębiorcy pławią się w luksusach a ich zegary liczą wiele milionów lat. Nie mają zmartwień. Żyją bezstresowo, bawią się, wydają przyjęcia a czas, którego mają pod dostatkiem wydają w kasynach. Główny bohater (Justin Timberlake) staje się świadkiem dwóch zgonów. Pod ich wpływem zdaje sobie sprawę, że taki świat nie jest sprawiedliwy i postanawia wziąć los swój i milionów mu podobnych w swoje ręce, tym samym zaczynając krucjatę ku wybawieniu ludu z rąk bezwzględnego systemu. Zupełnie przypadkiem na jego drodze staje piękna i bogata Sylvia (Amanda Seyfried), córka właściciela największego banku czasu na świecie, której problem deficytu cennych minut nigdy nie dotyczył. Ot, taka sobie niby futurystyczna historyjka sci-fi, której na pierwszy rzut oka nikt nie potraktuje poważnie. Obejrzy z lekkim uśmiechem a potem włoży między bajki. Zróbmy jednak pewien eksperyment. Zamieńmy godziny, minuty i sekundy na twardą walutę – dolary, funty, złotówki, euro, itp. Czy wtedy obraz Niccola nie stanie się opowieścią o naszym współczesnym życiu? Nie pracujesz – nie żyjesz. Nie zarabiasz – nie istniejesz. Nie masz – nie ma cię. Rządzący rządzą a biedni walczą o byt. Bogaci decydują a uboga szara masa kombinuje jak przeżyć. Film Andrew Niccola jest dobrym kinem rozrywkowym. Historyjka żywcem wycięta z Robin Hooda przeznaczona jest głównie dla tych, którzy chcą wierzyć w to, że w końcu przyjdzie ktoś, kto skroi bogatych na rzecz biednych. I choć wszyscy wiemy, że tak się nie stanie, bo w dzisiejszych czasach, zarówno postać legendarnego obrońcy uciemiężonych, jak i altruizm i empatia rządzących dawno spoczywają w grobie, to jednak „Wyścig z czasem” ogląda się z prawdziwą przyjemnością.
WIOSENNE INSPIRACJE
WARTO SIĘ ODCHUDZAĆ?
Maj to miesiąc długich (i miejmy nadzieję) ciepłych weekendów. Maj to wiosna. A skoro tak – to czas na wiosenne inspiracje, podpowiedziane przez portal mamypomysl.pl. Wraz z naszymi pociechami zróbmy przepiękne dekoracje, dzięki którym wiosna będzie trwać w naszych domach jeszcze przez dłuuugi czas.
Wiosna to doskonały czas na zmiany! Przyroda budzi się do życia, słońce ogrzewa nas pierwszymi, ciepłymi promieniami, a my dostajemy naturalny zastrzyk pozytywnej energii. Jest wiele powodów, aby zacząć odchudzanie właśnie wiosną. Czy taka dieta naprawdę działa? Podpowiada portal diety.wieszjak.pl. Nasze noworoczne postanowienia nie zostały zrealizowane, wielkanocne obżarstwo już za nami, dodatkowo zbliżają się wakacje i czas pokazywania się w stroju kąpielowym. Jest to odpowiednia motywacja do rygorystycznych zmian w naszym żywieniu. Wiosenne odchudzanie ma duże szanse na powodzenie. Wiosną pojawia się coraz więcej świeżych i smacznych warzyw, co daje duże pole do popisu w kuchni. Dzień jest dłuższy, temperatury wyższe i łatwiej wybrać się na spacer. Słońce poprawia nam nastrój i pomaga zrezygnować ze słodyczy. Lżejsze stroje domagają się zgrabnej sylwetki. To naprawdę jest właściwy czas na zmagania ze zbędnymi kilogramami. Czego potrzebuje nasz organizm na wiosnę? Najważniejsze są warzywa i owoce, których brakuje zimą. Są to: pomidory, marchewki, sałata, papryka, warzywa strączkowe, ogórki, a także szczypiorek, rzodkiewki, rzeżucha oraz inne nowalijki wyhodowane samodzielnie. Zawarte w nich witaminy (głównie antyoksydanty) i związki mineralne wzmacniają nasz organizm, zapobiegając tym samym wielu infekcjom. Warzywa i owoce są też źródłem błonnika, który wspomaga regulację przemiany materii i wchłania toksyny. Dzięki lżejszej diecie czujemy się lżejsi i łatwiej uprawiamy codziennie sporty. Ruch – podobnie jak czekolada – powoduje wydzielanie serotoniny, a do tego poprawia naszą sprawność i kondycję. Kiedy spalimy nagromadzone przez zimę kalorie, z uśmiechem wkroczymy w gorące lato. Powody, dla których łatwiej odchudzać się wiosną: Wiosną łatwiej wstaje się rano z łóżka. Nowalijki zachęcają do zdrowego jedzenia lekkich posiłków. Jest ładniejsza pogoda na spacery. Słońce poprawia humor, dlatego łatwiej zrezygnować ze słodkich przekąsek. Dzień jest dłuższy, mamy więc więcej czasu na sportowe wyzwania.
MOTYLKI Z BIBUŁY Potrzebne materiały: – gładka kolorowa bibuła, – czarna tektura, – zszywacz biurowy, – klej, – nożyczki
Wykonanie:
Z kolorowej bibuły wytnij dwa takiej samej wielkości kwadraty. Każdy z nich delikatnie zmarszcz po przekątnej. Obydwa skrzydełka złóż „na krzyż” i zszywaczem połącz je ze sobą. Z czarnej tektury wytnij kształt tułowia z głową motyla i przyklej do gotowych skrzydełek. Twój motylek jest gotowy. Jeśli masz ochotę – możesz zrobić kilka takich motyli o różnych kolorach – z pewnością wprowadzą niepowtarzalny, pogodny nastrój do dziecięcego pokoju, jeśli umieścisz je jako ozdobę w różnych miejscach – na meblach, firankach lub zawiesisz na suficie. Do tego będą potrzebne również cienkie nici i dwustronna taśma klejąca.
WIATRACZEK
Potrzebne materiały: sztywny papier lub folia formatu A4, szpilka z plastikową główką, drewniany patyk, klej.
Wykonanie:
Papier przytnij w kwadrat. Rogi kwadratu ponacinaj (mniej więcej do połowy) po przekątnej. Zaginaj do środka rogi kwadratu i przyklejaj. Wiatraczek przymocuj szpilką do patyka. Gotowe! Dobry pomysł: Jeśli chcesz, by wiatraczek był dwukolorowy (jak na zdjęciu), połącz ze sobą dwa kwadraty o kontrastujących kolorach i dalej postępuj według instrukcji. Ten pomysł możesz wykorzystać również do dekoracji ogródka podczas dziecięcego przyjęcia. Zrób dużo takich wiatraczków w różnych kolorach, przymocuj je do długich patyków i wbij je w ziemię w różnych miejscach. Możesz ozdobić nimi również mieszkanie – wystarczy do gotowych wiatraczków przyczepić nić (cienki sznurek) i zawiesić je w różnych miejscach pokoju.
www.pmagazyn.pl | 19
Wieści o cyfrowej tresci
Masz pytanie, szukasz porady, informacji, chcesz dowiedzieć się, który telefon, laptop, tablet bądź inny gadżet jest najlepszy dla ciebie lub kogoś bliskiego napisz do Marcina na adres redakcja@pmagazyn.pl.
jak nowoczesne technologie mogą Mamą być czyli pomóc współczesnej Pani Domu Wszystkim Mamom z okazji ich Święta życzę, aby ten rok obfitował w pozytywne wydarzenia, które długo będziecie pamiętać oraz by Wasze dzieci z uśmiechem i miłością wykonywały wszystkie Wasze prośby i polecenia.
zakupy oraz praca to obowiązki, w których sprawnym wykonaniu pomagają cztery kółka. Jeśli aktualnie myślisz o zakupie samochodu moją radą jest, aby zwrócić uwagę na wyposażenie, które zdecydowanie może pomóc ci w byciu mobilną i nowoczesną Mamą. Od lat zastanawiam się
samochód nie jest wyposażony w taki system, a chciałabyś go posiadać, to na kilka rzeczy należy zwrócić uwagę. Technologia DVD jest już mało funkcjonalna, więc zamiast systemu na płyty proponowałbym przenośny mały Media Player (cena od 20 funtów). Do tego zakup siedmiocalowych ekranów lub już wbudowanych wyświetlaczy w uniwersalne zagłówki, które można dopasować do każdego siedzenia. Zapewne zgodzisz się ze mną, że dzieciaki uwielbiają grać na konsoli. Dlatego dobrym rozwiązaniem, na przykład w trakcie podróży do Polski, jest podłączenie jej do ekraników , co zapewni im rozrywkę na długie godziny. W takim przypadku niezbędne jest zastosowanie przetworników z 220-230 V na 12V. Jest to wydatek około 20 funtów, ale może się dodatkowo przydać np. przy odkurzaniu samochodu lub do naładowania laptopa w trakcie jazdy. Dzisiejsze mamy są dużo bardziej zapracowane niż jeszcze np. dwadzieścia lat temu. Powodem takiej sytuacji jest to, że oprócz codziennych obowiązków domowych, często zmuszone są podjąć drugą pracę – również w pełnym wymiarze godzin. Dla części mam jedyną pracą jest nadal prowadzenie domu i wychowywanie dzieci. Ten felieton kieruję do Was drogie Mamy, opisując co może wesprzeć Wasze działania i codzienne obowiązki. Dzieci już od szkoły podstawowej coraz częściej stają się posiadaczami telefonów komórkowych, lecz swoje kieszonkowe wolą wydawać na przyjemności niż na niewidzialne doładowania ich smartfonów. Zazwyczaj kwoty te oscylującą w granicach około 15 funtów . Rozwiązaniem tego problemu jest zakup smartfona, bądź też Skypephona działającego w sieci komórkowej Three. Od paru już lat Trójka oferuje zupełnie darmowe połączenia pomiędzy użytkownikami Skypa bez limitu danych. Należy jedynie pamiętać, aby pobrać i zainstalować aplikację Skype on Three z ich serwerów (strony mobilnej), a nie standardową Skype z App Marketów . Tak więc dzieci mogą korzystać z dobrodziejstw czata oraz darmowych rozmów z Tobą, ze swoimi kolegami, również z rodziną w Polsce i na całym świecie. W dzisiejszych czasach życie nowoczesnej Mamy niemożliwe jest bez samochodu. Poranne podwożenie dzieci do szkoły,
20 | www.pmagazyn.pl
dlaczego w Europie samochody z automatyczną skrzynią biegów są tak mało popularne. Samochody, tzw. automaty są dużo bardziej wygodne i mniej absorbujące uwagę kierowcy. Do tego nigdy nie gasną na światłach. Wielu panów pewnie powie Ci, że maszyny te zużywają dużo paliwa, ale w kilkuletnich, bądź nowych modelach o pojemności do 1.6L różnica ta jest już mało zauważalna. Co tu dużo mówić, jeśli planujesz zakup auta poproś sprzedawcę o jazdę próbną samochodem właśnie tego typu i zadecyduj sama. Kiedy już masz wymarzony samochód to wiesz, że parkowanie na zatłoczonych parkingach do przyjemności nie należy. Zbyt mało miejsca i manewr parkowania może być stresujący. Alternatywą już od kilku lat jest zakup samochodu z Park Assist. Jest to system, który za pomocą oprogramowania oraz kamer wbudowanych w zderzaki sam – za ciebie zaparkuje samochód. Chcąc wykonać ten manewr, auto należy zatrzymać w pozycji równoległej bądź prostopadłej do miejsca parkingowego. Sposób zaś, w jaki mamy to zrobić jest wyświetlany na ekranie pokładowym. Jeśli nie widziałaś tego systemu w akcji, zachęcam do wyszukania filmów pokazujących zasady jego działania. Nowoczesna Mama chce być również bezpieczna za kółkiem, dlatego korzystanie z systemów bluetooth bądź komend głosowych, jest absolutnym nakazem podczas korzystania z telefonu w trakcie jazdy. Długie podróże są szczególnie nużące dla dzieci. Dlatego system multimedialny może pomóc ci w spokojnym i bezpiecznym podróżowaniu. Jeśli twój
Pomocą w codziennych obowiązkach każdej Mamy są sprzęty gospodarstwa domowego, które wykonują część prac domowych. Sprzętem, który ostatnio widziałem, a serdecznie polecam, jest samoczyszczący się piekarnik. Wszyscy korzystają z piecyka, ale mało kto lubi go czyścić. Ten natomiast, po samooczyszczeniu pozostawia nam odpady w szufladzie w dole piekarnika, którą potem należy opróżnić. Kochane Mamy, ufam, że tych kilka rad może wspomóc Was w codziennych czynnościach. Pamiętajcie jednak, by korzystać również z najnowszych technologii podczas czasu dla siebie, gdy chcesz zadbać o swoją kondycję psychiczną lub się odstresować. Postaraj się codziennie wygospodarować godzinę na posłuchanie ulubionej muzyki podczas kąpieli z matą masującą, która fantastycznie odpręża mięśnie po całym dniu wypełnionym rozmaitymi zajęciami. Maty te powinny być obowiązkowym prezentem dla każdej zapracowanej Mamy . Na koniec pozwolę sobie na osobistą prośbę. Razem z ekipą radiową przygotowujemy się do startu radiopeterborough. pl. W projekcie tym będę prowadził audycję PółBit, która będzie traktowała o wszystkim, co wiąże się ze współczesną technologią i gadżetami. Jeśli więc znasz panią , która chciałaby z nami współpracować, a zagadnienia tej materii nie są jej obce proszę o kontakt mailowy na adres redakcji redakcja@ pmagazyn.pl. Również do usłyszenia......
Marcin Dunaj
Trójkącik Kulinarny Cześć. Mam na imię Ania i zapraszam Was do Trójkącika Kulinarnego na pyszną zabawę i podniebienia uniesienia. Kuchnia jest moim laboratorium, w którym testuję, próbuję, tworzę nowe przepisy i odświeżam te stare. Za każdym razem staram się, aby dania, które opuszczają moją kuchnię były przede wszystkim smaczne i estetycznie podane, wszak jedzenie rozpoczynamy wzrokiem. Każdy z moich przepisów będzie ilustrowany własnoręcznie wykonanym przeze mnie zdjęciem – fotografii tych nie dotknie Photoshop, ponieważ mam nadzieję, że wygląd tego, co pichcę, jest sam w sobie zachęcający. W tym miejscu znajdziecie efekty moich doświadczeń, które mam nadzieję, zmotywują Was do podbojów własnej kuchni. Ponieważ jestem otwarta na nowe wyzwania, dlatego jeśli znacie jakiś ciekawy przepis, chętnie go wypróbuję. Swoje sugestie, pomysły i osiągnięcia na kulinarnym polu przesyłajcie na adres redakcja@pmagazyn.pl w tytule wpisując „Trójkącik Kulinarny”. SMACZNEGO!
Roladki szparagowe Muffinki z czekoladą Składniki 150 g margaryny do pieczenia 300 g mąki półtorej łyżeczki proszku do pieczenia szczypta soli 110 g cukru 200 ml mleka 2 lub 3,2% 2 jajka tabliczka białej czekolady tabliczka mlecznej czekolady z orzechami laskowymi 4 łyżki śmietany 30% Sposób przygotowania: Ciasto W małym garnuszku rozpuszczamy na wolnym ogniu margarynę z cukrem a następnie odstawiamy do całkowitego wystygnięcia. Mąkę przesiewamy przez sito, dodajemy proszek do pieczenia i sól. Przy pomocy trzepaczki rozbijamy jajka z mlekiem. Wlewamy do mąki a następnie dodajemy rozpuszczoną i wystudzoną margarynę. Wszystko dokładnie mieszamy łyżką lub miksujemy mikserem/blenderem aż do całkowitego połączenia się składników. Formę do muffinek smarujemy tłuszczem lub wykładamy papilotkami. Uzyskaną, dosyć gęstą masę przekładamy do formy, do ok. 2/3 wysokości. Pieczemy 15-18 min w piekarniku nagrzanym do temperatury 200 st. Polewa jasna i ciemna: Do małego garnuszka wkładamy tabliczkę białej czekolady, dodajemy 2 łyżki śmietany kremówki i cały czas mieszając, gotujemy na wolnym ogniu do całkowitego rozpuszczenia i połączenia składników. Analogicznie przygotowujemy polewę z mlecznej czekolady z orzechami laskowymi.
Składniki 16 zielonych szparagów 1 pierś kurczaka 8 cienkich plasterków wędzonego bekonu oliwa z oliwek sól, pieprz 1 czubata łyżka musztardy gruboziarnistej 1 łyżka miodu 6 łyżek kwaśniej śmietany 18% lub 30% Dodatki: ugotowane młode ziemniaki Sposób przygotowania: Rozgrzewamy piekarnik do 200 stopni (grzanie góra i dół). Musztardę gruboziarnistą mieszamy z miodem. Odkładamy 1 łyżkę mieszanki do posmarowania roladek a resztę mieszamy ze śmietaną, doprawiamy solą i pieprzem. Szparagi płuczemy, odrywamy zdrewniałe końce (same złamią się w odpowiednim miejscu). Pierś kurczaka kroimy w poprzek na dwie części, rozbijamy tłuczkiem na filet o grubości około 1 cm, dzielimy na cztery części. Kurczaka i szparagi doprawiamy solą, pieprzem i smarujemy 1 łyżką oliwy. Cztery szparagi zawijamy w kawałek piersi kurczaka a następnie w dwa plasterki bekonu. Wkładamy do żaroodpornego naczynia lub brytfanny. Wierzch smarujemy odłożoną mieszanką musztardy i miodu wymieszanych z 1 łyżeczką oliwy. Główki przykrywamy paskiem folii aluminiowej aby się za bardzo nie zrumieniły. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika na 20 minut. Na 5 minut przed końcem pieczenia wlewamy sos musztardowy pomiędzy roladki. Pieczemy do końca przewidzianego czasu aż boczek lekko się zarumieni. Do naczynia ze szparagami wkładamy ugotowane i pokrojone ziemniaki i, delikatnie mieszamy je z sosem. Podajemy natychmiast po wyjęciu z piekarnika.
Tagliatelle ze szpinakiem Składniki 300 g makaronu tagliatelle dwie spore piersi kurczaka 500 g pieczarek 3 pełne garści świeżego szpinaku bez ogonków 250 ml śmietany 18% 3 ząbki czosnku sól, biały pieprz do smaku majeranek otarty oliwa z oliwek parmezan Sposób przygotowania Piersi z kurczaka kroimy w kostkę o średniej grubości, wrzucamy na patelnię, doprawiamy solą, pieprzem oraz majerankiem. Smażymy na oliwie z oliwek, aż mięso lekko się zarumieni. Zdejmujemy z patelni, odstawiamy na bok. Pieczarki kroimy w niezbyt cienkie plasterki, solimy i smażymy na oliwie z oliwek. Szpinak wrzucamy na patelnię, podlewamy wodą (pół szklanki powinno wystarczyć),dodajemy pokrojony w płatki czosnek i dusimy kilka minut. Zdejmujemy z patelni i siekamy. W tym czasie makaron powinien się już gotować. Odlewamy go, gdy jest al dente. Wszystkie składniki sosu kładziemy na patelnię, dodajemy śmietanę oraz wodę, aż uzyskamy konsystencję dosyć gęstego sosu. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Smażymy na wolnym ogniu kilka minut, mieszając od czasu do czasu. Do gorącego sosu dodajemy ugotowany makaron. Gotowe danie posypujemy parmezanem. Podajemy natychmiast.
Upieczone, jeszcze gorące muffinki, wyjmujemy z piekarnika i przekładamy na papierowe ręczniki. Wystudzone muffinki polewamy ciepłymi polewami i odstawiamy na kilka minut.
www.pmagazyn.pl | 21
NHS
NHS WYTŁUMACZONE Jedną z najczęstszych obaw, jakie towarzyszą nowoprzybyłym emigrantom (niezależnie od miejsca zamieszkania), jest niepewność jak wygląda system opieki zdrowotnej w danym kraju. Możemy mieć wątpliwości, gdzie i do kogo udać się po poradę lekarską, gdzie wykonać badania diagnostyczne. Co zrobić, jeśli nasze zdrowie (lub naszych najbliższych) ulegnie nagłemu pogorszeniu, lub co gorsze, wystąpi nagły wypadek i nasze zdrowie jest w stanie zagrożenia. Poniższy artykuł ma na celu przybliżenie Państwu tematyki służby zdrowia w Anglii, w szczególności opisuje podstawowy system opieki zdrowotnej. W artykule tym znajdziecie Państwo informacje dotyczące roli lekarza pierwszego kontaktu (GP), oddziałów ratunkowych (Accident & Emergency), infolinii służby zdrowia (NHS Direct), oraz wiele innych istotnych wiadomości, które ułatwią Państwu korzystanie z usług angielskiej Państwowej Służby Zdrowia (NHS).
System podstawowej opieki zdrowotnej składa się z następujących działów:
Samoopieka Infolinia NHS Direct Farmaceuci Przychodnie lekarzy pierwszego kontaktu (GP), w tym usługi poza godzinami przyjęć w przychodni (out-of hours) i kliniki ambulatoryjne nie wymagające rejestracji (Walk-in Centre) Oddziały pogotowia ratunkowego (Accident & Emergency)
SAMOOPIEKA
Samoopieka to najlepsza opcja leczenia niegroźnych chorób, takich jak przeziębienie czy niestrawność lub urazów, takich jak otarcia lub skaleczenia. W przypadku tego typu schorzeń możemy samodzielnie pomoc sobie w domu – pod warunkiem, że posiadamy odpowiednio zaopatrzoną apteczkę. We właściwie wyposażonej apteczce powinny znaleźć się leki podstawowego użytku, leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe (paracetamol i aspiryna), leki nawadniające, leki na niestrawność, jak również następujące artykuły: plastry, bandaże, gaziki, termometr, sterylne rękawiczki jednorazowego użytku.
NHS DIRECT
Z pewnością słyszeliście Państwo o NHS Direct, która jest ogólnokrajową infolinią, oferującą profesjonalną poradę dotyczącą głównych symptomów chorobowych, bólu, rożnego rodzaju obrażeń (oparzenia, złamania), opieki dentystycznej, opieki ginekologicznej (w tym ciąża i położnictwo) czy poradnictwa seksuologicznego. Infolinia NHS Direct czynna jest całą dobę, 365 dni w roku. Doradcy z NHS Direct udzielą Państwu niezbędnych informacji na temat objawów, które Państwo możecie odczuwać, zalecając na przykład kupno odpowiednich środków farmakologicznych w aptece. Jeśli z kolei stan Państwa zdrowia jest poważniejszy, doradcy zaproponują wizytę lekarską w przychodni lub udzielą pomocy w wezwaniu ambulansu. Co warte podkreślenia, jeśli rozmowa z doradcą w języku angielskim jest dla nas przeszkodą, możemy skorzystać z usługi tłumacza. Uzyskanie niezbędnych informacji na temat symptomów i kierunku działań, możliwe jest również na stronie internetowej NHS Direct (http://www.nhsdirect.nhs.uk/). Telefon NHS Direct to 0845 4647.
OPIEKA FARMACEUTYCZNA
Jeśli informacja lub porada uzyskana za pośrednictwem NHS Direct na temat Państwa objawów była niewystarczająca lub kiedy stan zdrowia nie uległ poprawie, można w dalszej kolejności skorzystać z porady farmaceuty. W każdej lokalnej aptece (Pharmacy) przyjmuje farmaceuta, który doradzi nam nie tylko jak postępować z częstymi dolegliwościami, takimi jak przeziębienie, kaszel, czy różnego rodzaje bole, lecz również udzieli porady na temat zdrowego odżywiania się i rzucenia palenia. Z farmaceutą możemy porozmawiać bezpośrednio w aptece, lub umówić się na indywidualne spotkanie. Obecnie większość aptek wyposażona jest w gabinety, w których w sposób dyskretny farmaceuta udzieli nam porady.
LEKARZ PIERWSZEGO KONTAKTU (GP)
Każda osoba zamieszkująca teren Wielkiej Brytanii powinna zarejestrować się do lekarza pierwszego kontaktu (GP) w swojej najbliższej przychodni (surgery).Podczas takiej rejestracji zostaniemy poproszeni o wypełnienie prostego formularza, w którym znajdzie się nasz adres oraz dane dotyczące stanu zdrowia. Jeśli nie mieszkamy w Anglii na stałe a tylko przez część
22 | www.pmagazyn.pl
roku (około 3-6 miesięcy) możemy również zarejestrować się do lekarza jako pacjenci tymczasowi („temporary patient”). Pamiętajmy jednak, że będąc tak zwanym „pacjentem tymczasowym”, mamy takie same prawa jak pacjent zarejestrowany w przychodni na stałe. Jeśli nie mówimy po angielsku, możemy skorzystać z usługi tłumacza. Na wizytę z tłumaczem trzeba jednak zazwyczaj poczekać dłużej, ale mamy wtedy pewność, że przekazaliśmy lekarzowi wszystkie niezbędne informacje i pełen obraz choroby. Możemy też zabrać ze sobą na wizytę kogoś, kto lepiej posługuje się językiem angielskim. Oprócz lekarzy pierwszego kontaktu, nasza lokalna przychodnia oferuje szereg innych usług zdrowotnych, takich jak poradnictwo w zakresie zdrowia (poradnictwo zdrowotne), szczepienia, skierowania do specjalistów i na rożnego rodzaju zabiegi (fizjoterapia, fizykoterapia), proste zabiegi chirurgiczne, konsultacje w zakresie walki z paleniem, diety, zdrowego trybu życia, poradnictwo psychologiczne. Lekarze GP w Anglii zajmują się również diagnostyką i leczeniem wielu innych chorób przewlekłych, typu nadciśnienie tętnicze, rożnego rodzaju choroby kardiologiczne, astmę i alergie. Posiadają kompetencje do leczenia szeregu chorób z zakresu ginekologii i położnictwa. Warte podkreślenia jednak jest to, że na przykład kobieta będąca w ciąży, a której stan zdrowia nie wymaga dodatkowej opieki specjalisty, prowadzona jest nie przez lekarza GP, tylko położną, która posiada odpowiednio wysokie kwalifikacje z zakresu nie tylko położnictwa, lecz również ma prawo do samodzielnego udzielania określonych świadczeń zapobiegawczych, diagnostycznych, leczniczych i rehabilitacyjnych. Wizyta lekarska standardowo powinna trwać 10 minut i wówczas lekarz zbiera informacje na temat naszego stanu zdrowia i udziela porady dotyczącej tylko jednego problemu chorobowego. Natomiast w sytuacji, kiedy występuje konieczność dodatkowej konsultacji lub doświadczamy większej ilości symptomów chorobowych, zalecane jest zapisanie się na osobną wizytę. Większość przychodni w Anglii otwartych jest w godzinach 8.30-18.30, niektóre z nich oferują jeden lub dwa dni w tygodniu, kiedy możemy umówić się z lekarzem w nieco późniejszych godzinach (do godziny 20.30 lub później). Nasi rodacy mają prawo do bezpłatnej opieki medycznej w ramach Państwowej Służby Zdrowia, choć pobierane są pewne opłaty za lekarstwa na receptę, leczenie dentystyczne oraz za niektóre usługi optyczne. Warto pamiętać, że między innymi osoby, które ukończyły 60. rok życia, kobiety w ciąży oraz posiadające niemowlę (do 1 roku życia), osoby bezrobotne, dzieci i młodzież nie płacą za leki. Co się zaś tyczy pacjentów, którzy przyjmują regularnie leki, mogą oni skorzystać z tak zwanej „recepty odnawialnej” (repeat prescription) bez potrzeby odwiedzania swojego lekarza za każdym razem, kiedy potrzebują przedłużenia owych leków..
USŁUGI LEKARZY GP POZA GODZINAMI PRACY
(Out-of-hours), w tym kliniki ambulatoryjne nie wymagające rejestracji (Walk-in Centre) Poza wymienionymi godzinami pracy
przychodni, zawsze możemy również zadzwonić do naszej lokalnej przychodni i wtedy zostaniemy przekierowani do usługi „Out-of-hours”. Usługi tejże przychodni mogą obejmować między innymi lekarzy GP pracujących na oddziale ratunkowym (A&E) i kliniki „Walk-in Centre” Poza tym w ramach kliniki „Out of hours” pracują zespoły pozostałych przedstawicieli służby zdrowia (na przykład pielęgniarki), które pełnią dyżury w wyżej wymienionych miejscach (A&E, walk-in-centres), jak również odwiedzają chorych w ich domach. Ponadto, w ramach funkcjonowania przychodni „Out-of-hours” dyżur pełni załoga karetki pogotowia (paramedycy), zapewniając transport osobom, które z pewnych powodów nie mogą same przyjechać do dyżurującej kliniki lub nie mogą skorzystać z wizyty domowej. Ważne podkreślenia jest to, że do przychodni tej nie powinniśmy udawać się, jeśli cierpimy z powodu chronicznego bólu lub przewlekłej choroby. Jeśli zaś doświadczamy tego typu problemu, zalecana jest wizyta u lekarza pierwszego kontaktu. Kliniki ambulatoryjne „walk-in-centre” udzielają pomocy pacjentom potrzebującym natychmiastowej pomocy. Kliniki takie nie są objęte rejonami i nie istnieje w nich obowiązek wcześniejszego umawiania się, decydując się jednak na tego rodzaju serwis należy uzbroić się w cierpliwość, gdyż czekanie w poczekalni może zająć nam kilka godzin.
ODDZIAŁY POGOTOWIA RATUNKOWEGO (Accident & Emergency-A&E)
Oddziały pogotowia świadczą całodobową opiekę w nagłych wypadkach osobom w stanie zagrożenia życia lub w stanie krytycznym. Przypadki takie obejmują: utratę przytomności, utratę sporej ilości krwi, głęboką ranę (np. kłutą), podejrzenie ataku serca lub udaru mózgu, trudności w oddychaniu, poważne oparzenia, silną reakcję alergiczną, podejrzenie złamania kości. Jeśli pojawi się jakiś z wyżej wymienionych symptomów, powinniśmy niezwłocznie odwiedzić oddział pogotowia ratunkowego (A&E) lub zadzwonić pod numer 999, aby wezwać ambulans. Warte zaznaczenia jest to, że w skład załogi karetki pogotowia wchodzą wyłącznie paramedycy, czyli osoby bez wykształcenia medycznego, lecz posiadający odpowiednie kwalifikacje w kierunku udzielania pierwszej pomocy. Aby wezwać ambulans, możemy również wykręcić numer 112, który działa na terenie całej Unii Europejskiej. Oddziały ratunkowe działają całą dobę, 365 dni w roku. Dr Michał Borowicz
Dr Michał Borowicz,
z pochodzenia kielczanin, od 18 lat mieszka w Anglii. Ukończył neurobiologię oraz medycynę na uniwersytecie w Cambridge. Od ukończenia studiów odbywał podyplomowe staże w Cambridge i Peterborough, między innymi na oddziałach pulmonologii, kardiologii, chirurgii, urologii, neurologii, pediatrii, laryngologii, ginekologii i dermatologii. Od 2009 roku pracuje w przychodniach w okolicach Peterborough (Oundle, Thorney i Eye), obecnie praktykuje w przychodni na 63 Lincoln Road, gdzie przyjmuje pacjentów zarówno w języku angielskim, jak i polskim. Od 2011 członek Królewskiego Kolegium Lekarzy Ogólnych (The Royal College of General Practitioners). Prywatnie ojciec dwóch córek (1,5 roku i 3 miesiące).
Artykuł sponsorowany
LASEROWA REWOLUCJA Do jednego z „uroków” bycia kobietą niewątpliwie należy dbałość o depilację niechcianego owłosienia. Drogie Panie! Ile razy musiałyście przypominać sobie o użyciu maszynki, depilatora czy też wosku? Ile razy znalazłyście się w takim miejscu lub w takiej sytuacji, kiedy to depilacja okazywała się niemożliwa lub trudna do wykonania? Ile razy, podczas tego samego nudnego rytuału myślałyście sobie, że życie byłoby łatwiejsze, gdyby skóra mogła pozostać gładka już na zawsze? Życzenia się spełniają – przedstawiamy rewolucyjną metodę epilacji, dzięki której, już po kilku zabiegach, niepożądane owłosienie zniknie z wybranych części ciała raz na zawsze.
Brzmi to nieprawdopodobnie i na pewno macie już całą listę pytań odnośnie tego tematu. Zacznijmy zatem od krótkiego wprowadzenia. Wiemy już, że depilacja jest procesem, który należy powtarzać. Dzieje się tak dlatego, że działanie depilacyjne koncentruje się tylko na usunięciu
samego włosa, bez ingerencji w jego cebulkę. A to z kolei sprawia, że włos może sobie swobodnie odrastać. Epilacja natomiast likwiduje włos z jego korzeniami – likwiduje go zatem sposób trwały. Spośród wielu rodzajów epilacji na uwagę zasługuje tzw. fotoepilacja czyli zabieg, który przeprowadzany jest za pomocą intensywnych impulsów świetlnych. Wszystko opiera się na selektywnej fototermolizie – ona właśnie sprawia, że energia światła kierowanego na skórę zamienia się w energię cieplną. Owo ciepło jest potem pochłaniane przez barwnik czyli melaninę włosa i dzięki temu dostaje się do mieszka włosowego. Jest to odpowiedni adres, ponieważ właśnie tam ciepło odnajduje komórki odpowiedzialne za rozród, wzrost i podtrzymanie włosa. Jak łatwo się domyśleć – światło niszczy owe komórki. A pozbawiony ich włos – obumiera i wypada. Fotoepilacja jest zatem metodą bezinwazyjną i bezpieczną. To jednak nie koniec jej zalet. Polecana jest bowiem w szczególności dla osób, które są bardzo wrażliwe na ból – to sposób prawie (a w niektórych przypadkach nawet całkowicie) bezbolesny. I mówimy tutaj nawet nie do końca o bólu, ale raczej o poczuciu pewnego dyskomfortu, porównywalnego z „pstryknięciem” gumką recepturką. Dodatkowo, fotoepilację można stosować w każdym miejscu ciała, z wyjątkiem miejsc położonych blisko oczu.
Jest także antidotum i odpowiedzią na różne przeszkody oraz niedogodności, z którymi panie mogą mieć do czynienia przy wyborze innych metod usuwania owłosienia. Wyobraźcie sobie na przykład, że potrafi rozjaśnić przebarwienia skóry, powstałe w wyniku częstego aplikowania wosku oraz wyeliminować podrażnienia skóry. Możemy również pożegnać się z problemami występującymi przy zapaleniu mieszków włosowych (wtajemniczone osoby wiedzą, jaka to ulga!). To, jaki mamy kolor czy grubość włosa przy fotoepilacji zupełnie się nie liczy. Ta metoda pozwala usunąć każdy rodzaj włosków. Mało tego, przychodzi z odsieczą tam, gdzie alternatywne formy sobie nie radzą – choćby w przypadku włosów bardzo ciemnych, bardzo grubych i bardzo podatnych na wrastanie. Jak widzicie, metoda sama w sobie jest niezwykle innowacyjna – aby zadziałała jednak w naszym przypadku, musimy dopilnować, abyśmy oddali się w ręce profesjonalisty, który dysponuje odpowiednim sprzętem. Z pewnością dobrym urządzeniem możemy nazwać to, które wykorzystuje technologię IPL (Intense Pulse Light, co oznacza intensywne światło pulsacyjne) w połączeniu z RF czyli… falą radiową. Działanie fal radiowych intensyfikuje i uzupełnia działanie IPL, a efektem tego współdziałania jest głębsza penetracja w warstwy skóry właściwej. IPL, wzmocnione falą radiową, dogrzewa włos, zwiększając skuteczność zabiegu. Wszystko brzmi w miarę prosto, dopóki nie wyobrazimy sobie, że światło (a potem ciepło), którym traktujemy komórki rozrodcze włosa, nie może być jednakowe. W różnych miejscach naszego ciała włosy o odmiennej grubości są głębiej lub płycej osadzone w skórze. Dlatego też wiązki świetlne należy dostosowywać do danego miejsca na ciele i owłosienia – zbyt słaba siła nie podziała na włos, a zbyt mocna może zostawić efekt na skórze. I chociaż światło do skóry wysyła aparatura, to jednak o przebiegu zabiegu decyduje specjalista. I tutaj przyszedł czas, aby przedstawić panią Iwonę Pijet – osobę, która o fotoepilacji wie wszystko. Przede wszystkim dlatego, że ukończyła szkolenie z zakresu obsługi lasera IPL + RF oraz zdobyła certyfikaty, które upoważniają ją do wykonywania zabiegów trwałego usuwania owłosienia. Dyplomy, podobnie jak maszynę, na której pracuje pani Iwona (Laser E-Light IPL+RF) można zobaczyć w salonie Enigma przy 27 Lincoln Road w Peterborough. Tam również
można sprawdzić wiedzę pani Iwony w praktyce. Zanim to jednak nastąpi, nasza specjalistka odbędzie z nami bezpłatną konsultację, podczas której zbierze informacje na temat naszego zdrowia i stanu owłosienia oraz przeprowadzi próbę lasera przed zabiegiem. Taka rozmowa jest niezwykle ważna, ponieważ nie tylko pomoże w osiągnięciu satysfakcjonujących rezultatów po zabiegu, lecz również zagwarantuje komfort osobie, która się jemu podda. Pani Iwona wytłumaczy nam również to, że na potrzeby zabiegu nasze ciało podzielone zostanie na strefy. W zależności od indywidualnych uwarunkowań i strefy, z której chcemy pozbyć się owłosienia, ustalona zostanie ilość zabiegów. Jeden zabieg kosztuje tylko £50. Dodatkowo, jeśli wykupimy pięć sesji; kolejną otrzymamy od pani Iwony gratis. Profesjonalni e, bezpiecznie, bezboleśnie i – jak się okazuje – tanio. Bardzo niewiele dzieli nas od pozbycia się problemu zbędnego owłosienia na zawsze. Zadzwońmy więc do pani Iwony (07561188538) lub napiszmy do niej (ipllaserpeterborough@gmail. com) i poddajmy się laserowej rewolucji na wielu płaszczyznach! Dzięki Laserowi E-Light IPL+RF Pani Iwona pomoże nam także w zamykaniu naczyń (to ostatnio bardzo popularny zabieg), usunięciu przebarwień skórnych (ostudy, piegów, plam soczewicowatych czy też posłonecznych), leczeniu trądziku oraz… fotoodmładzaniu skóry twarzy, szyi, dekoltu i dłoni. Wszystkie powyżej opisane zabiegi (oprócz fotoepilacji nóg) objęte są do końca maja specjalną wiosenną promocją – za jedną sesję zapłacimy tylko £35. NIC PS.: A skoro zbliżają się ciepłe dni, nie zapomnijmy zapytać się pani Iwony o liposukcję ultradźwiękiem. Ten zabieg nowej generacji, zredukuje złogi tłuszczu i cellulit znajdujące się w miejscach dla nas ważnych, tj. brzuch, uda, talia, biodra czy ręce. I wtedy już nic nie powstrzyma nas od odsłonięcia ciała w ciepłe dni i włożenia bikini! I kolejna dobra wiadomość na koniec – jeden zabieg liposukcji również kosztuje £35 w wiosennej promocji! www.pmagazyn.pl | 23
Dariuszowi Malcowi (Olikowi) dużo zdrowia szczęścia w dniu urodzin spełnienia wszystkich marzeń. Uśmiechu każdego dnia życzą Kasia Janusz Fiona Celinka i Sonia
KRONIKA LOKALNA
Chcesz złożyć komuś życzenia, zaprezentować zdjęcia swoich pociech i bliskich, przekazać pozdrowienia, pochwalić się czymś interesującym? Kronika Lokalna jest do tego celu najlepszym miejscem! Piszcie do nas na adres: redakcja@pmagazyn.pl .
Sylwii najserdeczniejsze gratulacje z okazj i urodzin 3450 gram ów szczęścia o imieni u Oskarek od redakc ji PMagazynu!
am Cię iesz, że koch Mamuś, Ty w ziesz i zawsze będ sercu. ponad życie osobą w moim m najważniejszą ła d io raz Cię zaw z. łe I wiesz, że nie o d am powodów la d i przysporzył a ył ść zawsze b . Ale Twoja miło ą sz p m do bycia le mnie motore a ja „przyjaciele” A gdy znikali łam, że a sama, wiedzi zostawałam jest tylko i k. Dzień Matk Ty jesteś obo tórym k dni w roku, w jednym z 365 ś. e ękuję, że jest mówię Ci: Dzi Ania
Kochanemu Tatusiowi Januszowi Jakimow z okazji urodzin dużo zdrówka, samych uśmiechniętych dni bez kłopotów. Życzą Sonia Celinie & Kasia. Trzymamy z Celine kciuki za kolejne walki.
Pozdrowienia płyną do nas z Polskiej Szkoły w Spalding – i pamiątkowe zdjęcie z powitania wiosny!
Wśród zdjęć pr zysłanych do nas przez M K Project, ilustrujących pr zebieg polowania na ja jka (zapraszamy do rubryki „Z naszego podw órka”) to jedno szczeg ólnie przyciągnęło na szą uwagę. Czyż to nie wspaniały mały króliczek?
Nic dodać, nic ująć… Jedna z naszych Czytelniczek postanowiła podzielić się z nami i Wami tym zdjęciem „ku czci polskiej przekory”.
24 | www.pmagazyn.pl
Kochanej mamie w dniu jej święta życzenia wielu lat w zdrowiu, szczęściu i pogodzie ducha, uśmiechu na co dzień, radości z dzieci i wnuków oraz spełnienia wszystkich, nawet tych najskrytszych marzeń, przesyłają Ania i Wojtek.
Jedynej i niepowtarzalnej, najwspanialszej na całym świecie babci Stasi imieninowe życzenia zdrówka, samych pogodnych dni bez problemów, radości z dzieci, wnuków i prawnuków, masy radości oraz zero trosk, przesyłają Magda, Kubuś, Julka, Ania i Wojtek.
Z naszego podworka
Wesoły Dzień Polskiego Dziecka w Laxton Hall muzyczny, artystyczny, recytatorski, kucharski, szachowy. Dla nich rozgrywki sportowe: piłka nożna, siatkówka, dwa ognie, netball, strzelanie goli. Dla nich zamówiona zjeżdżalnia, kucyki, zajęcia artystyczne. Przez cały dzień funkcjonują dwie kawiarnie oraz wspaniały grill. Są też do nabycia lody i zimne napoje oraz książki i inne pamiątki sprzedawane na różnych straganach.
Długo czekaliśmy na kolejną edycję tej imprezy. I w końcu PMagazyn ma przyjemność ogłosić oraz zaprosić wszystkich na Wesoły Dzień Polskiego Dziecka w Laxton Hall . W sobotę 16. czerwca odbędzie się kolejne spotkanie dzieciaków w pięknie położonym parku otaczającym Dom Spokojnej Starości, Laxton Hall. Jest to impreza organizowana przez Polską Misję Katolicką przy współudziale Polskiej Macierzy Szkolnej. Impreza, która z roku na rok nabiera coraz większego rozmachu, została pomyślana jako dzień poświęcony polskim dzieciom i młodzieży. Dzień podczas którego ONI są bohaterami dnia. Dla nich są organizowane konkursy:
Chociaż dzień zaplanowany jest z myślą o młodym pokoleniu, organizatorzy z radością witają tego dnia w Laxton również i rodziców, nauczycieli i całe rodziny polskie, bo chcą, żeby każde polskie dziecko poznało radość wspólnoty polskiej, jaką tworzą szkoły sobotnie, i zapragnęło do szkoły takiej uczęszczać! Wesoły Dzień Polskiego Dziecka w Laxton Hall to okazja do wspólnej zabawy; to czas spędzony na „zielonej trawce” w miłej atmosferze i na łonie wyjątkowo pięknej przyrody, z dala od miasta i ruchu drogowego. A w tym roku czeka nas jeszcze dodatkowa niespodzianka! A jaka? To się dowiemy na miejscu! Do zobaczenia w Laxton 16. czerwca!
PARAFIA W PETERBOROUGH PW ŚW JANA CHRZCICIELA
przy kościele pw Our Lady of Lourdes Lokalna Polska Misja Katolicka Peterborough 2 Cedar Grove, Dogsthorpe, PE1 3SR tel. 01733 552726 PCM Charity Reg. No 1119423 www.peterborough.chrystusowcy.pl
Duszpasterze:
Księża Chrystusowcy: Duszpasterz odpowiedzialny: ks. Cezary KRACZKOWSKI TChr. Duszpasterz pomocniczy: ks. Maciej PIASKOWSKI TChr.
BIURO PARAFIALNE
– ( 2 Cedar Grove, Dogsthorpe, PE1 3SR)- czynne we wtorki, środy, czwartki od 16.00-18.30 oraz od 19.30- 20.00, oraz w piątek od 10.00-12.00.
Wszystkie sprawy prosimy załatwiać w biurze przy naszej parafii.
POLSKA PARAFIA LUTON/DUNSTABLE
Proboszcz: Ks. Artur Stelmach S.Chr. Ks. Asystent Marek Ogorzały S.Chr. 17 Victoria Street, Dunstable LU6 3AZ (01582) 662807, www.ppld.co.uk Registered Charity Number: 1119423
ROZKŁAD MSZY ŚWIĘTYCH W KOSCIELE MATKI BOŻEJ CZĘSTOCHOWSKIEJ W DUNSTABLE
Niedziela: 9:00 – Msza św., 11:00 – Msza św., 19:00 – Msza św. Poniedziałek: 19:00 – Msza św., Wtorek: 8:30 – Msza św. Środa: 9:30 – Różaniec, 10:00 – Msza św., 19:00 – Msza św. Czwartek: 8:30 – Msza św. Piątek: 9:30 – Nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego, 10:00 – Msza św., 19:00 – Msza św. Sobota 18:00 – Msza św. niedzielna
ZMIANA CZASU OTWARCIA BIURA PARAFIALNEGO: biuro będzie czynne w poniedziałek od godz. 19:30 do 20:30. oraz w środę od godz. 10:30 do 12:00. Są odprawiane Msze św. w języku polskim w Luton, w kościele Holy Ghost, adres: 33 Westbourne Road, Luton, LU4 8JD. Msza św. jest o godz. 19:00, co tydzień. Ze względu na Msze św. w Luton o 19:00, jest zmiana Mszy św. w Dunstable z 19:00 na 17:30 w niedzielę.
NABOŻEŃSTWA MAJOWE będą w naszym kościele po
Mszach św. wieczornych w poniedziałek, środę, piątek i sobotę, w niedzielę o 10:45. Zapraszamy do klubu parafialnego, czynny w środy od 19:30 do 11:00 w piątki, oraz w niedzielę. Istnieje również możliwość wypożyczenia Sali na przyjęcia. Informacje w klubie, lub dzwoniąc na tel. 07593004239.
POLSKA PARAFIA W BEDFORD, LETCHWORTH i HITCHIN
Tel/Fax: (01234 266901) Dom: (01234) 343105 Mobile: 07999 904067 Proboszcz Ks. Grzegorz Aleksandrowicz e-mail: grzegorz@btinternet.com, www.ppb.org.uk
MSZE ŚWIĘTE
poniedziałek, wtorek, czwartek, sobota: 9.30 środa: 19.00 piątek: 15.00 niedziela: 10.00 i 19.00
SPOWIEDŹ
Spowiedź Św. przed każdą mszą Św. lub w innym terminie po uzgodnieniu z księdzem
NABOŻEŃSTWA MAJOWE będą miały miejsce
w każdy wtorek maja w kościele w Letchworth, o godz. 18.30 odprawiona będzie masz św. a następnie nabożeństwo majowe z wystawieniem Najświętszego Sakramentu i wspólny śpiew Litanii Loretańskiej do Najświętszej Maryi Panny.
PIERWSZA KOMUNIA ŚWIĘTA dla dzieci odbędzie się w kościele St Hugh of Lincoln w niedzielę, 20 maja, o godzinie 12.30, a tydzień wcześniej w niedzielę, 13 maja, po mszy świętej niedzielnej – sakrament pokuty, spowiedź święta. www.pmagazyn.pl | 25
Z naszego podworka
AMATORSKA PIŁKA NOŻNA W MK
Co tydzień w niedzielę gramy amatorsko w piłkę nożną. W zależności od pogody albo na hali albo na otwartych boiskach ze sztuczną nawierzchnią. Jeśli chcesz się dołączyć zadzwoń 07514085792 albo napisz zalewa@mkforum.info.
WARSZTATY DLA KOBIET I MĘŻCZYZN W dniach 9 i 10 czerwca w Bedford gościć będą państwo Magdalena i Wiesław Grabowscy, którzy specjalnie dla nas przylecą z Warszawy. Obydwoje są zaangażowani w Ruchu Nowego Życia, w ramach którego prowadzą Służbę Rodzinie. Przeprowadzili ponad 200 weekendowych i jednodniowych konferencji dla małżeństw, rodziców, kobiet i mężczyzn. Są współautorami podręcznika do życia w rodzinie” Zanim wybierzesz”, a Magda jest autorką książki „Kobieta warta Królestwa”. W Bedford poprowadzą dwa spotkania: W sobotę, 9 czerwca, p. Magda spotka się z kobietami, prowadząc całodniową (9.30 – 17.30) konferencję pt. Kobieta warta Królestwa.
Odkrycie, jak bardzo Bóg nas kocha i troszczy się o nas, może być jednym z owoców zainwestowania swojego czasu w uczestnictwo w konferencji. W niedzielę, 10 czerwca, od 14.30 do 16.30, p. Wiesiek poprowadzi spotkanie dla mężczyzn pt. Zawzięty czy Wytrwały? Niech sam tytuł będzie zachętą do uczestnictwa w tym dwugodzinnym spotkaniu. Panowie, zainwestujcie swój czas. Spotkania odbędą się w kościele Baptystów przy 88 Denmark Street w Bedford. Więcej informacji udziela Basia Gurycz, basia@russellpark. org, tel. 07944710483.
DZIEŃ DZIECKA W BEDFORD Dzień Dziecka w Bedford odbędzie się 27 maja i zorganizowany zostanie przez PBiC. Partnerami imprezy są Polska Szkoła im. Jana Pawła II oraz Learning Partnership. Oto, jakie czekają nas atrakcje: – pyszne ciasta i lody, – malowanie twarzy dzieciom, – zamki dmuchane, – karaoke, – loteria z nagrodami. W programie również: wizyta Straży Pożarnej, Policji, występy dzieci ze Szkoły Polskiej i zespołu „Promethidion”, zabawa w dmuchanych zamkach, egzotyczny zwierzyniec, wspólne śpiewanie i zabawa z mamami (Dzień Matki 26 maja) i wiele innych atrakcji. Zapraszamy!!! Impreza odbędzie się przy The Place, Bradgate Road, Bedford, MK40 3DE. Wstęp dla dzieci jest bezpłatny, bilet dla dorosłych kosztuje £1 i jest jednocześnie losem loterii, w tym roku wyjątkowo cenne nagrody. Dochód z biletów w całości wesprze Szkołę Polską w Bedford. Bliższe informacje pod nr tel.: (01234) 328100 lub 358444.
WARSZTATY ARTYSTYCZNE Nasza historia zaczęła się ponad 3 lata temu, kiedy razem z Moniką poznałyśmy się pracując w Polskiej Szkole Sobotniej w Northampton, połączyła nas pasja do pracy z dziećmi i wspólne zainteresowania. Obie jesteśmy w wykształcenia pedagogami, ponieważ obie lubimy swój zawód i spełniamy się w nim – wpadłyśmy na pomysł stworzenia grupy “Warsztatów Artystycznych”. Pomysł otworzenia “Warsztatów Artystycznych” powstał dokładnie 2 lata temu – właśnie obchodzimy drugie urodziny. Dzięki uprzejmości księdza proboszcza i Zarządu Klubu Polskiego adoptowałyśmy pomieszczenie w Polskim Klubie przy Craven Street w Northampton i je odmalowałyśmy oraz przygotowałyśmy na przyjęcie dzieci. Sala stała się barwna i przytulna. Nasze zajęcia odbywają się w każdy czwartek od 18.00 do 20.00, są to 2 godziny zajęć dla dzieci. Ja (Kasia) prowadzę częścią artystyczno-plastyczną. Na zajęciach plastycznych poznajemy techniki plastyczne rozwijające wyobraźnię i kreatywność dziecka. Dzieci chętnie i z entuzjazmem tworzą rozmaite prace zwłaszcza, jeżeli sięgają po inne materiały niż zawsze używane. Na moich zajęciach prezentuję przeróżne techniki plastyczne, w których wykorzystujemy farby, kredki, tusze, plastelinę, kleje, bibułę gładką i karbowaną, papier kolorowy, ozdobny, brystol, farby akwarelowe, pastelowe i brokatowe, różne materiały przyrodnicze, tekstylne oraz inne. Główny nacisk kładziemy na rozwój wyobraźni, dlatego każde zajęcia wyglądają inaczej. Monika prowadzi zajęcia teatralne. Interesują one zarówno dzieci uzdolnione i mające łatwość recytowania, głosu, słuchu, umiejętność swobodnego poruszania się na scenie, jak i te dzieci, które predyspozycji nie posiadają, a nawet te, które mają wręcz opory przed śpiewaniem, recytowaniem – przed występowaniem wobec licznego audytorium. Zajęcia artystyczne typu teatralnego kryją w sobie ogromne walory wychowawcze. Najmniej docenianą, ale najważniejszą ich rolą jest wpływ na rozwój osobowości dziecka. Czynny udział w zabawie w teatr rozwija w dziecku wrażliwość artystyczną, zbliża do sztuki. Zabawy z piosenką i pląsy pozwalają łączyć jednocześnie ruch i gest ze śpiewem, teatr na prawdziwej scenie, 26 | www.pmagazyn.pl
jaką dysponuje Klub oswaja ze sceną, rozwija wyobraźnię i fantazję: inscenizowanie wierszy w atrakcyjny sposób zbliża do poezji i kultury żywego słowa, jest czynnikiem kształcenia wymowy i dykcji. W tym roku udało nam się wspólnie zrobić już dwa przedstawienia pt.: ”Czerwone Kapturki” oraz pokaz taneczny dwóch tańców ludowych (polonez i trojak) z którymi występowaliśmy nawet na pokazie talentów w angielskiej szkole w tradycyjnych strojach ludowych. Zajmujemy się tym, ponieważ lubimy kontakt z dziećmi i nowe wyzwania. Sprawia nam przyjemność i satysfakcję, gdy widzimy postępy i radość dzieci w nauce przez zabawę. Opłata za nasze zajęcia jest symboliczna, wystarcza jedynie na zakup potrzebnych materiałów na zajęcia. Może to dziwne w naszych czasach ale robimy to zupełnie bezinteresownie, ponieważ widzimy, jak bardzo dzieci doceniają naszą ciężką pracę i jaki wysiłek wkładają w nasze pomysły. Innym powodem prowadzenia warsztatów był brak jakichkolwiek zajęć organizowanych dla polskich dzieci w Northampton. Mamy na celu oprócz rozwijania kreatywności dawać możliwość stałego kontaktu z ojczystym językiem i polskimi tradycjami. Od września planujemy nowy nabór dzieci do dwóch grup wiekowych z podziałem 5-8 lat oraz 9 lat wzwyż. Katarzyna Błaszczyk tel.07902447550 Monika Kurek tel. 07761893835 www.art-warsztaty.pl
Z naszego podworka
WIOSNA W MK PROJECT
Po zimowych szaleństwach i okolicznościowych występach, z radością powitaliśmy wiosnę. Nie ma co ukrywać: słońce coraz wyżej, jego promienie cudownie ogrzewają zziębnięte ciało, rozkwitające kwiaty cieszą oko, a do ucha docierają ptasie śpiewy. Od razu chce się żyć. Tak nas rozradowały te wczesne symptomy przyjaznej aury, że postanowiliśmy „odświeżyć” stary polski zwyczaj pożegnania z zimą, a raczej wygonienia jej do morza. Skrzyknęliśmy chętnych na topienie Marzanny (jakkolwiek się to pisze, wiadomo o co chodzi). Nasza pani zima przywdziała na tę okoliczność stosowny strój, chociaż tu i ówdzie jej szkielet się zielenił. W asyście kilkudziesięcioosobowej grupy roześmianych dorosłych i dzieciaków spod Polskiego Domu w Milton Keynes została odprowadzona do „miejsca odpływu” i wrzucona do kanału. Pooopłynęła wraz z kajakami i barkami. Do następnego roku. Nikt jej nie żałował. Tylko Kubie, który całą drogę do kanału niósł ją na rękach, zrobiło się jej trochę żal. Z poświęceniem wyłowił smętne zwłoki i usiłował zastosować bezskutecznie sztuczne oddychanie.
Nasze okrzyki, gwizdy, wiwaty przyciągnęły niemałą grupę ciekawskich, spowodowały falę pytań o to, co świętujemy. Pewnie ten rytuał, jako kolejny, wejdzie do kalendarza imprez MK Projectu. Kilka dni wcześniej ogłosiliśmy foto konkurs: zamieściliśmy zdjęcie z wybranego miejsca topienia Marzanny, pytając naszych przyjaciół, czy je rozpoznają. Tylko jedna osoba bezbłędnie podała lokalizację – uroczyście zapaliła ona pierwszą zapałkę, inaugurując tym samym sezon ogniskowy z MK Project. Tańce, śpiewy, kiełbaski trwały do północy. Tym samym poczuliśmy się już w pełni wiosenni. Chyba dla każdego Polaka wiosna to Wielkanoc. A jak Wielkanoc, to święconka, kraszanki, pisanki, malowane jaja – symbol rodzącego się życia. Jak co roku, tak i w tą Wielką Sobotę spotkaliśmy się na polanie w lesie Woburn Sand na „polowaniu na jajka”. I chociaż od wczesnego rana padało, nas to nie zraziło. Zapewne dlatego, kiedy ogłoszono start – po deszczu nie było już ani śladu, a nawet chwilami niektórzy widzieli przebłyski promieni słonecznych. Nie ma słów, aby opisać, co działo się na polanie. Trzeba było to widzieć. Każde z dzieci dumnie chwaliło się swoją zdobyczą i każde zostało nagrodzone. A kiedy już wszystkie jajka wróciły do organizatorów, rozpoczęły się bardzo poważne zawody sportowe. To takie nasze preludium do pikniku familijnego, który odbywa się co roku w czerwcu. Po dzieciach w szranki stanęli dorośli, mocno dopingowani przez swoje pociechy. A że wszyscy zostaliśmy uraczeni pysznymi polskimi wypiekami, mamusie chętnie zrzucały zbędne kalorie, wciągając w zabawę tatusiów. Pewnie zabawa trwałaby dłużej, ale w tym dniu najważniejsze jest jednak poświęcenie potraw w kościółku i tam ponownie się spotkaliśmy, życząc sobie z uśmiechem Alleluja. Teraz tylko pod przewodnictwem naszego astronoma Kuby pozostaje nam obserwować nasze cudne niebo i wypatrywać nadejścia lata. A wraz z latem kolejne nasze spotkania. ZAPRASZAMY!
ZAJRZELIŚMY W GWIAZDY
Doczekaliśmy się. Po pierwszym nieudanym podejściu, kiedy to naszego specjalistę od gwiazd dopadło ziemskie przeziębienie i stracił głos, spotkanie z Kubą Bochińskim, młodym astronomem z Milton Keynes, odbyło się 27 kwietnia, w niezbyt pogodny piątkowy wieczór. Pomimo, iż pogoda nie dopisała, sala na Open University była wypełniona po brzegi. Miejsca wystarczyło dla wszystkich a każdy, od malucha do starszaka był ciekaw, co zaprezentuje Kuba. Nasz astronom na początku opowiedział o różnicach miedzy astronomami kiedyś i tymi, żyjącymi w obecnych czasach. Następnie odbył się konkurs dla najmłodszych gdzie do wygrania były jajka z niespodzianką. Dowiedzieliśmy się również, czym dokładnie zajmuje się Kuba. Muszę przyznać, że zainteresowało to zarówno dzieci, jak i dorosłych. Nasi najmłodsi mieli oczywiście najwięcej pytań, na które Kuba sprytnie odpowiadał. Później przyszedł czas na obserwowanie gwiazd przez teleskop. Tutaj dzieciaki mogły posterować teleskopem razem z tymi dużymi „dziećmi”. Kuba okazał się profesjonalistą w każdym calu, ponieważ w czasie pokazu zdążył popsuć i naprawić teleskop. Organizatorem całego spotkania był MK PROJECT, który zadbał również o słodką część spotkania. Czekamy teraz na spotkanie dla dorosłych!!! Kuba obiecał nam, że odwiedzi również inne miasta. O tym, gdzie i kiedy poinformujemy Was w pierwszej kolejności.
PCOP DZIĘKUJE PCOP (Polish Community Organisation Peterborough) składa serdeczne podziękowania dla sklepów Nectar przy Bourges Boulevard oraz Polish Shop City Centre przy Midgate za nieodpłatne przekazane naszej organizacji zwrotów gazet i czasopism. Wydawnictwa zostały przekazane do biblioteki więzienia w Peterborough, gdzie dostęp do nich będą miały polskojęzyczne osoby, które odsiadują wyroki w placówce. Jeszcze raz serdecznie dziękujemy właścicielom i pracownikom sklepów za zaangażowanie oraz pomoc!
KLASYKA DLA KAŻDEGO
ABSTRAKCJA, ABSTRAKCJA
Jarosław Jacek Sokół, malarz abstrakcyjny, po raz kolejny znalazł sposób na ciekawe zaprezentowanie swoich prac. Tym razem jego obrazy ozdobiły wnętrza Millfield Medical Centre przy Lincoln Road. Sztuka w przychodni zdrowia. Szansa, aby była ona dostępna dla szerszej publiczności. Jackowi gratulujemy a wszystkich zapraszamy do zobaczenia prac artysty.
Zapraszamy koneserów muzyki klasycznej na wielką ucztę dla ucha. 20 maja w Polskim Klubie w Northampton odbędzie się „Wieczór z klasyką”, na którym nie zabraknie utworów takich kompozytorów jak Chopin, Beethoven, Debussy, Wieniawski. Utwory będą wykonywane na fortepianie i na skrzypcach przez Państwo Grażynę i Waldemara Kaseja. Rozpoczęcie koncertu o godzinie 20.15. Bilety w cenie 3 funtów. Rezerwacja biletów irekbroda@gmail. com. Serdecznie zapraszamy!
www.pmagazyn.pl | 27
Z naszego podworka
KONCERT JAK ZA DAWNYCH LAT Serdecznie zapraszamy wielbicieli sztuki wokalnej na koncert „Powróćmy jak za dawnych lat”, który odbędzie się w Polskim Klubie w Northampton, 20 maja 2012 r. o godz. 11.30. Eksperymentalna Scena Operowa (ESO) to projekt z Krakowa, którego celem jest prezentacja kanonu najpiękniejszych utworów z najsłynniejszych oper, operetek, musicali i widowisk muzycznych, i nie tylko. Prezes ESO – Bożena Kiełbińska jest inicjatorem cyklicznych koncertów „Operetka moja miłość”, które odbywają się regularnie od 2010 roku w Klubie Dziennikarzy „Pod Gruszką” w Krakowie. Eksperymentalna Scena Operowa jest w stałej współpracy z artystami i zespołami z kraju i z zagranicy m.in. z Andrzejem Biegunem (Opera Krakowska), Urszulą Rojek (Austria), Katarzyną Oleś-Blachą (Opera Krakowska, Opera Nova w Bydgoszczy), Pawłem Wunderem (Opera Krakowska, Opera Bałtycka), Jury’em Beychukiem (Kaukaz), a także Kwartetem „Ma non troppo”, duetem „Trisolde duo” i Bocheńskim Chórem Kameralnym. ESO w swoim różnorodnym dorobku posiada liczne gale koncertowe (m.in. Koncert w Barbakanie w Krakowie, czy w Sali Ratuszowej Muzeum Okręgowego w Toruniu) oraz koncerty charytatywne (m.in. „Serce za serce”, Kraków). Eksperymentalna Scena Operowa zajmuje się również oprawą artystyczną spotkań promocyjnych książek (m.in. promocja książki J. Skrobota Tonacje sławy-Wiesław Ochman), czy wydarzeń okolicznościowych (tj. Koncert „W podziękowaniu za dar Ojca Świętego Jana Pawła II” w Rabce-Zdroju), aż po koncerty w formie wieczorów tematycznych z gośćmi specjalnymi (tj. Wieczory Karnawałowo – Walentynkowe; Pieśni Neapolitańskich oraz Romansów rosyjskich i pieśni cygańskich). W tym roku Eksperymentalna Scena Operowa w ramach trasy koncertowej po Anglii organizuje 3 koncerty w 3 miastach. Pierwszy z nich odbędzie się Wolverhampton (19.05, g.16.30), drugi
w Northampton (20.05, g.11.30), a całą trasę zwieńczy koncert w Birmingham (20.05, g. 17.00). Dzięki Bożenie Kiełbińskiej (sopran) przy akompaniamencie Sandry Delong (fortepian), będziemy mogli wysłuchać mistrzowskich wykonań melodii operetkowych, czardaszy oraz pieśni międzywojennych. Bożena Kiełbińska (sopran) – inicjatorka projektu, a zarazem prezes ESO – to artystka Opery Krakowskiej, która mówi o sobie: „Gdybym miała urodzić się drugi raz, po raz kolejny wybrałabym śpiew.” Z pochodzenia torunianka, swoje życie zawodowe i prywatne złączyła z Krakowem. Uczennica znakomitej krakowskiej śpiewaczki operowej Janiny Tisserant-Parzyńskiej. Brała udział w Festiwalu Operowym w Fivizziano (Włochy). Prawdziwa pasjonatka sztuki muzycznej oraz wielbicielka unikatowej biżuterii, której posiada niezliczoną ilość. Koncertuje w kraju i zagranicą m.in. we Włoszech, Niemczech, Holandii, Izraelu, Stanach Zjednoczonych oraz Wielkiej Brytanii. Sandra Delong (fortepian) – związana z Eksperymentalną Sceną Operową od kwietnia 2011 roku. Urodziła się w Zielonej Górze. Naukę gry na fortepianie rozpoczęła w wieku 6 lat. Jest absolwentką Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie fortepianu prof. Ewy Bukojemskiej i dr Piotra Machnika. Swoje umiejętności doskonaliła na kursach muzycznych w Warszawie (VII Międzynarodowy Festiwal Muzyczny „ Od Chopina do Góreckiego – źródła i inspiracje”), Cieszynie (III Międzynarodowy Letni Kurs Pianistyczny). Jest laureatką i uczestniczką wielu konkursów pianistycznych ( m.in. Płock, Żagań, Szczecin, Bolesławiec). Brała udział w warsztatach kameralnych prowadzonych przez prof. J. Baster, prof. T. Gadzinę, prof. P. Reicherta, D. Połońskiego, J. Tosika-Warszawiaka oraz Kwartet DAFO, a także w mistrzowskich kursach pianistycznych z prof. Krzysztofem Jabłońskim, prof. J. Stomplem, prof. J. Sterczyńskim i prof. W. Wojtalem. Koncertuje w kraju i zagranicą m.in. w Norwegii i Anglii.
PANIC DISORDER KONCERTUJE Począwszy od dnia 12 maja, kiedy to w klubie Badlands w Bedford zespół rozszarpie ciszę. Zespół rockowometalowy powstał 11 kwietnia 2007 roku i był garażowym rockowym eksperymentem. Pod ich nazwą kryją się setki pracowitych godzin, kilometry zerwanych strun, masa odcisków, litry potu i sterta połamanych pałek. Polski skład koncertuje głównie po większych miastach w Wielkiej Brytanii. Skład napotykał na różne przeciwności losu oraz ulegał ciągłym zmianom lecz trzonem zespołu nadal są Andrzej
S p o t k a n i e
m ę ż c z y z n
Zapraszamy wszystkich zainteresowanych Niedziela 10 czerwca 2012 Godz. 14:30 – 16:30
Russell Park Baptist Chruch 88 Denmark Street, Bedford MK40 3TJ
Prowadzący:
Wiesiek Grabowski
Mąż i ojciec rodziny. Służba rodzienie RNŻ, od lat wspólnie z żoną, służą małżenstwom poprzez konferencje, prelekcleje i wykłady. Współ autor książki ‘‘Zanim wybierzesz” . Kontakt do organizatorów: basia@russellpark.org
(gitara/wokal) oraz Irek Broda (bębny) – założyciele zespołu. Na gitarze basowej gra Filozof. Ich muzyka charakteryzuje się mieszaniną rocka, trashu, metalu i punka. Supportować ich będzie polski zespół S.P.A.M. również z Northampton. Kapela na razie oscyluje w polskich coverach rockowych, granych w nowych aranżacjach (Brakeout, Kasia Kowalska, Urszula itp.). Drzwi otwarte od godziny 19.30. Bilety w cenie £4. Badlands Club 1-3 Silver Street MK 40 1SY, BEDFORD http://badlandsniteclub.co.uk/ http://www.facebook.com/events/295195440555207/ A już tydzień później zespół wystąpi na III odsłonie Rockowiska „Rock on Stage” w Klubie Polskim w Northampton (Craven Street, NN1 3EZ). To wydarzenie, na którym zedrą gardła, poszarpią struny i rozwalą gary polskie zespoły rockowe i metalowe. Na pierwszy ogień zostanie rzucony rockowy zespół S.P.A.M z Northampton, który oscyluje w polskich coverach rockowych granych w nowych aranżacjach. Kolejny zespół tworzy wybuchową mieszankę rapu i metalu. Bonemud z Bristolu wgniecie Was w podłogę ciężkimi rapcorowym i punkowymi kawałkami. Trzecim zespołem jest właśnie Panic Disorder czyli fuzja metalu, punka i trashu. Będzie konkretnie i szybko. Jeśli po tych trzech zespołach polski klub będzie nadal stał na swoim miejscu to ostatni zespół na pewno obróci go w perzynę. Red Cow Down z Peterborough wystąpi jako ostatni i nie ostanie się kamień na kamieniu, ziemia się rozstąpi, a niebo spadnie nam na głowy :) Wszystko rozpocznie się o godzinie 19.00. Bilety w cenie £4.
Kobieta warta Królestwa
Women’s Conference
Konferencja dla kobiet Bedford Sobota 9 czerwca 2012 Godz. 9.30— 17.30
Kobieta warta Królestwa to konferencja dla kobiet, które pragną wypełnić swoje życie wartościami nieprzemijającymi. Osnuta wokół biblijnej postaci Rut, konferencja ta porusza problemy bliskie również współczesnym kobietom, szczególnie tym, które podobnie jak Rut, żyją z dala od własnego kraju. Konferencję poprowadzi Magda Grabowska
28 | www.pmagazyn.pl
Miejsce konferencji: Russell Park Baptist Church
88 Denmark Street Bedford MK40 3TJ Informacje: Basia Gurycz basia@russellpark.org tel. 07944710483
R
E
K
L
A
M
A
TABLICA OGŁOSZEŃ
ZAREKLAMUJ SWOJĄ DZIAŁALNOŚĆ W PMAGAZYNIE! NAPISZ DO NAS NA ADRES: ADVERT@ENTERMEDIA.INFO
BEDFORD
BEDFORD
!
R
E
K
L
A
M
A
PETERBOROUGH DOŁĄCZ DO KATALOGU FIRM PETERBOROUGH NAPISZ DO NAS NA ADRES: ADVERT@ENTERMEDIA.INFO
131 Midland Road.Peterborough PE3 6DP
Beata POLSKI FRYZJER
283 Lincoln Road Peterborough PE1 2PH
07724542681
R
E
NORTHAMPTON
LUTON
K
L
A
M
A