3 minute read
w ćwierćfinałach Ligi Mistrzów Europejskie potęgi
EUROPEJSKIE POTĘGI.
HISTORIA POJEDYNKÓW Z REALEM
Advertisement
Są takie drużyny, które, niezależnie od prezentowanej formy, budzą ogromne emocje. Europejskie potęgi, rekordziści rozgrywek międzykrajowych, na których bezpośrednie starcia czeka cały piłkarski świat. Ćwierćfinał Ligi Mistrzów 20/21, a więc dwumecz Liverpoolu z Realem Madryt, to już kolejny raz, gdy oba kluby mierzyły się ze sobą. Sprawdźmy, jak wyglądały poprzednie pojedynki obydwu drużyn.
“We’ve won it 3 times” Liverpool FC - Real Madryt 1:0, Finał, 1980/81
Pierwsze europejskie spotkanie, w którym mierzyliśmy się z drużyną Królewskich, miało miejsce w stolicy Francji na Parc des Princes. Tamtego dnia Bob Paisley zdobył dla Liverpoolu trzeci Puchar Europy, mając w składzie takich piłkarzy jak Dalglish, czy Graeme Souness. Jedyną bramkę dla The Reds zdobył wówczas obrońca Alan Kennedy, pogrążając Los Blancos, dla których był to jedyny finał na przestrzeni 32 lat, tj. w latach 1966-1998.
Liverpoolska manita Liverpool FC - Real Madryt 4:0, 1/8, 2008/09 Real Madryt - Liverpool FC 0:1
Na początku lat 80. niewielu mogłoby się spodziewać, że na kolejny pojedynek Realu z Liverpoolem będzie trzeba poczekać niemal 30 lat. Tym razem jednak trafiliśmy na siebie już w 1/8 rozgrywek, więc mecze były aż dwa. Całościowo zdobyliśmy w nich tytułową “manitę” - 5:0 w dwumeczu i meldujemy się w ćwierćfinale. Galaktyczny zespół Realu z Cannavarro, Raúlem, Ramosem i Robbenem w składzie uległ ekipie Rafy Beniteza w rekordowych okolicznościach. Czterobramkowe zwycięstwo, osiągnięte na Anfield, było najwyższym zwycięstwem w historii naszych spotkań. Dwie bramki zdobył Gerrard, a po jednym trafieniu dorzucili Torres i Dossena. Cóż to był za skład!
Bolesny rewanż Liverpool FC - Real Madryt 0:3, Grupa B, 2014/15 Real Madryt - Liverpool FC 1:0
Skład, którym dysponowaliśmy w sezonie 08/09 drastycznie różnił się od tego, który mierzył się z Realem w grupowych starciach edycji 14/15. Mignolet, Lovren, Moreno, Allen, Balotelli to zawodnicy, którzy kojarzą nam się z najgorszymi czasami współczesnej historii Liverpoolu. To oni dostali od Realu trzy bramki, ale także zremisowali z Bazyleą i Łudogorcem, zajmując finalnie trzecie miejsce w grupie. W tamtym roku Real boleśnie potwierdził swoją jakość, a wprowadzani z ławki Marković i Lallana nie byli w stanie powstrzymać Ronaldo czy Benzemy. Pomijając fantastycznego Portugalczyka, warto zauważyć, jak nieznacznie zmieniła się kadra Królewskich” od tamtego czasu - Varane, Ramos, Modrić, Kroos, Benzema i wielu innych - to potwierdza ich jakość i ciekawie zestawia różnice w zarządzaniu klubami.
Niemiecka jakość Real Madryt - Liverpool FC 3:1, Finał, 2017/18
Jürgen Klopp odmienił zarówno kadrę, jak i grę Liverpoolu. Do finału edycji 17/18 wkraczaliśmy z nową drużyną - znacznie lepszą, choć z pewnymi mankamentami. Od tamtej pory nasz skład zmienił się tylko o dwa nazwiska: będącego wówczas w zaskakująco pozytywnej formie - Lovrena i rodaka naszego szkoleniowca, Kariu-
HISTORIA POJEDYNKÓW Z REALEM
sa. To właśnie niemiecki bramkarz zawinił przy dwóch bramkach strzelonych przez Real, pozbawiając nas długo wyczekiwanego pucharu. Na szczęście dla niego, rok później wróciliśmy do finału, pokonaliśmy Tottenham i ponownie byliśmy najlepsi w Europie i na świecie.
La storia continua
Więcej o dwumeczu, który miał miejsce na początku kwietnia, przeczytacie chociażby w “głosie redakcji” lub pozostałych tekstach naszych redaktorów. Ja chciałbym jedynie podkreślić, że takie me-
Yossi Benayoun cieszy się ze strzelonej bramki na Santiago Bernabeu. Liverpool wygrał 1:0 i znalazł się w półfinale Ligii Mistrzów w sezonie 2008/2009 fot.: dailymotion.com
cze elektryzują kibiców na całym świecie i niezależnie od wyników, którymi się kończą, świetnie się takie spotkania ogląda. Niemniej jednak uważam, że fakt, iż tych meczów widzieliśmy dopiero kilka, podnosi atrakcyjność całego widowiska. Tym bardziej z przerażeniem nasłuchuje informacji o projektach typu Superliga, która sztucznie zwiększyłaby ilość takich spotkań, zabierając im tę cudowną wyjątkowość. Ale to temat na inną historię… IGOR BORKOWSKI