3 minute read

Thank You, Superman

thank

you

Advertisement

Michael Edwards - bohater zasługujący na czerwoną pelerynę - żegna się z Liverpoolem. Jaką rolę pełnił w LFC? Co oznacza jego odejście z klubu? Kim jest jego następca?

iGor BorkowSki

Półtora roku temu, dwa miesiące przed zdobyciem wymarzonego mistrzostwa Anglii, opublikowaliśmy artykuł o Michaelu Edwardsie. Rado Chmiel opisał naszego dyrektora sportowego zgodnie z prawdą - niepozorny analityk, który jest jednym z autorów naszych największych sukcesów. Nie bez powodu na korytarzach Melwood mówiło się o nim, Kloppie, i Mike’u Gordonie (prezydencie spółki FGS) “święta trójca”. Jak to się stało, że ten 42-letni człowiek jest dziś żegnany jak bohater?

Michael Edwards dołączył do Liverpoolu w 2011 roku. Wcześniej pracował w Portsmouth i Tottenhamie, gdzie sukcesywnie wspinał się po szczeblach menedżerskiej kariery. Pełnił rolę analityka, by po odejściu z LFC Brendana Rodgersa (z którym nie mieli najlepszych relacji) awansować na pozycję dyrektora sportowego. Jego rolę komentował prezes klubu: “Był kluczowy. Mocno starał się, by stworzyć dobrą drużynę i znakomite środowisko. Jego praca nie ograniczała się wyłącznie do znajdowania najdroższych celów transferowych. Dbał o rozwój zawodników i starał się, by nasza drużyna utrzymywała odpowiedni poziom z roku na rok.”

Kibicom Liverpoolu kojarzy się on jednak przede wszystkim z fantastycznymi ruchami transferowymi. Jak podaje “Liverpool Echo”, Edwards przeprowadził 49 transferów. Wydał 487.5 miliona funtów, zarabiając 370 milionów na zawodnikach sprzedanych. Dziesięć klubów Premier League ma ten bilans na wyższym poziomie, a żaden nie odnosił takich sukcesów sportowych.

Do najbardziej udanych zakupów Edwardsa zalicza się 33 miliony wydane na duet Robertson + Wijnaldum. Niewiele więcej wydawano na Salaha i Mané (po 38 mln). Takie zakupy to nie tylko dobra analiza i negocjacje. Nasz dyrektor sportowy utrzymuje doskonałe relacje z innymi kolegami po fachu. Dzięki jego “układom” z Christophem Freundem z RB Salzburg, mogliśmy skorzystać z szokująco niskiej klauzuli(7,5 mln) przy transferze japończyka Minamino, o której niewielu wiedziało..

W jego transferowym dorobku równie istotne okazują się transakcje z klubu. Liverpool zarobił 140 milionów na sprzedaży Coutinho do Barcelony, 55 milionów na pozbyciu się Sakho i Benteke do Crystal Palace, 35 milionów na oddaniu Solanke i Ibe'a do Bournemouth i w końcu 23,5 miliona na rozstaniu z Rhianem Brewsterem. “Czy to nieśmiały Clark Kent, pracujący na co dzień jako dziennikarz gazety Daily Planet, a, gdy nikt nie widzi, przywdziewający strój Supermana? Nie, to Michael Edwards posiadający niemalże takie same, choć bardziej przyziemne, supermoce, co fikcyjna postać z komiksów DC Comics.” Z czasem pojawiły się jednak pewne zastrzeżenia. W ostatnich okienkach transferowych postawa naszego klubu była zupełnie pasywna (w tym sezonie tylko Konate, wcześniej Jota, Thiago i Tsimikas). Złośliwi sugerowali nawet, że najlepszymi transferami były przedłużane kontrakty z topowymi piłkarzami, a to przecież też może okazać się pułapką. Kadra się starzeje (zdaniem dziennikarzy The Athletic średnio nasi piłkarze są 0,8 roku po szczytowym momencie swoich kawraz z końcem sezonu klub rier), wartość klubu spada, więc nowe opuści edwards, a jego twarze również będą potrzebne. Do kogo teraz wysyłać listę życzeń? następcą zostanie Wraz z końcem sezonu klub opu-

Julian ward ści Edwards, a jego następcą zostanie Julian Ward, na którego awans naciskał m.in. Jürgen Klopp. 40-latek może pochwalić się pracą w reprezentacji Portugalii, a także skautingiem dla Manchesteru City. Jego specjalizacją była wówczas Ameryka Południowa, w której może mieć wiele kontaktów (podobnie jak w najbardziej zachodniej części naszego kontynentu). Od 2015 roku pracuje w Liverpoolu, gdzie zajmował się m.in. zawodnikami wypożyczonymi (jego pracę nad tym aspektem doceniał Steven Gerrard). “Pracuj ciężko, w ciszy, a niech efekty robią hałas” - tym mottem kierował się Edwards i ten sam cel ma przyświecać Wardowi. Trzymamy kciuki, żeby nasz nowy dyrektor sportowy również cechował się supermocami niczym bohaterowie z Ligi Sprawiedliwości. Edwards wystosował obszerny list otwarty do kibiców Liverpoolu. Podziękował wszystkim pracownikom, piłkarzom i fanom, którzy wspierali go podczas jego wspaniałej przygody w klubie. W imieniu wszystkich redaktorów magazynu Polish Reds chciałbym odpowiedzieć mu tym samym. Michael, nasz Supermanie, dziękujemy!

This article is from: