Zaczęło się od kwiatów „Na początku był chaos” – tak można byłoby scharakteryzować otoczenie, w jakim wchodziłem w biznes i dorosłe życie jednocześnie. W radiu leciało „Wind of change” zespołu Scorpions, Telewizja Polska uchylała nieśmiało kurtynę i w programie „Bliżej świata” pokazywała jak ten świat naprawdę wygląda poza Blokiem Wschodnim, a na moich oczach socjalizm w mojej ojczyźnie walił się w gruzy. Wiatr zmian naprawdę było czuć i to nie jest przenośnia. Był rok 1989, a ja miałem 22 lata – pisze o swojej biznesowej drodze Krzysztof Rdest, założyciel firmy Emka.
Przebój Scorpionsów stał się symbolem przemian w Europie, ale w moim życiu prywatnym to Fancy i jego „Flames of love” był symbolem tego pamiętnego roku. Płomienie miłości osiągnęły apogeum i z moją narzeczoną Agnieszką stanęliśmy na ślubnym kobiercu. Było tak, jak być powinno: z białą suknią,
się Pewexem, z tą różnicą, że teraz miałby być dostępny dla każdego. Urzeczywistnienie dotychczasowych marzeń takich jak: woda Old Spice, czekolada Milka czy jeansy Rifle, to była w tamtym czasie nasza ziemia obiecana. Polonez na taksówkę, maluch na kwiaty
z chlebem i solą i z zabawą do białego rana. Dzień później zaczęło się dorosłe życie, w pełnym tego słowa znaczeniu. Trzeba było zacząć zarabiać na utrzymanie, a tymczasem zrujnowana gospodarka nie miała nam nic do zaoferowania. Była w nas jednak nadzieja. Każdy chciał spróbować kapitalizmu. W masowej wyobraźni, każdy sklep miał wkrótce stać
Miałem już wtedy pewne doświadczenia w „handlu zagranicznym”. Ówczesny „jedwabny szlak” wyznaczały takie miasta jak Berlin Zachodni, Budapeszt, Subotica i Stambuł. Każdy Polak po 50. wie o czym mówię. Na bazie tych doświadczeń handlowych, postanowiliśmy z żoną zająć się właśnie handlem.