TESLĄ NA NORDKAPP Autorka: Klaudia Krause-bacia | FOTO: KRZYSZTOF NOWOSIELSKI
10 000 kilometrów, 10 krajów i 30 dni - wszystko po to, by dojechać 6-letnią Teslą S na najdalej wysunięty na północ przylądek norweski. Cel? Odczarować mity związane z samochodami elektrycznymi. O norweskiej wyprawie i elektromobilnej przyszłości rozmawiamy z Danielem Grzybem, kierowcą i youtuberem promującym elektromobilność. Głównym sponsorem wyprawy jest Grupa Makurat, jedyny Tesla Approved Body Shop w Polsce północnej.
Z Gdańska do Norwegii na najdalej na północ wysunięty punkt Europy samochodem elektrycznym. Przyznasz, że to nietypowe wyzwanie! Teslą jadę razem z moją żoną, a sam kierunek wybraliśmy już dawno. To było jedno z naszych marzeń - pojechać samochodem elektrycznym na koniec Europy. Początkowo chcieliśmy wybrać się tam latem, ale stwierdziliśmy, że w sumie nie będzie to żaden wyczyn, więc padło na wymagającą zimę. Startujemy z Gdańska, następnie kierujemy się do Niemiec, poźniej do Danii, Szwecji aż w końcu trafiamy do Norwegii i tu przez fiordy przedzieramy się na północ do celu naszej podróży. Później Laponia, Finlandia, Estonia, Łotwa i Litwa. Zakładamy, że z wszystkimi dojazdami do miejsc, które po drodze będziemy zwiedzać długość naszej trasy wyniesie ponad 10 000 kilometrów. Zresztą sama Norwegia jako kraj jest pionierem i jednocześnie mekką samochodów elektrycznych. Celowo postawiliśmy na tę destynację, by zobaczyć jak wygląda tu infrastruktura ładowania. Chcemy pokazać tym wyjazdem jak będzie wyglądała przyszłość elektromobilności i motoryzacji, bo niewątpliwie to co się dzieje w Norwegii będzie powielane w wielu innych krajach i prędzej czy później pojawi się również w Polsce. Myślę, że za kilka dobrych lat na placach jednej ręki będziemy liczyć samochody spalinowe, a nie odwrotnie.
Usiądziesz za kierownicą Tesli S - niezwykłej, ale też nie nowej, bo już 6-letniej. Jej wiek to jedno, ale na uwagę zasługuje przede wszystkim przebieg, który wynosi już niemal 300 000 km. Przed podróżą wymieniliśmy jedynie zawieszenie, bo po wspomnianym przebiegu pewne dolegliwości zaczęły się tutaj pojawiać. Celowo wybrałem taki samochód, ponieważ tą wyprawą chcemy pokazać, że elektryczny samochód z takim przebiegiem da radę w każdych możliwościach, nawet tych ekstremalnych. A jak z zasięgiem? Często słyszy się, że po 100 000 km bateria traci 50% swojej początkowej pojemności - chcesz odczarować ten mit? Takie rzeczy zdarzały się w tych zupełnie pierwszych samochodach elektrycznych, ale w dzisiejszej dobie elektrycznej rewolucji nie ma to nic wspólnego z prawdą. Baterie w samochodach elektrycznych są bardzo wytrzymałe. Sam robiłem badanie potwierdzające stan baterii, i na chwilę obecną degradacja wynosi zaledwie 12%, a przy takim wyniku naprawdę nie ma się czego bać. Z drugiej strony będziemy starali się utrzymywać stan naładowania akumulatora na możliwie najwyższym poziomie, właśnie po to, by uniknąć zaskakujących sytuacji. W Norwe-