Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
1
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
2
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
TEMATY MODNE W HUMANISTYCE STUDIA INTERDYSCYPLINARNE
Toruń 2015
3
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
4
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
TEMATY MODNE W HUMANISTYCE STUDIA INTERDYSCYPLINARNE
REDAKCJA Łukasz Grajewski Jakub Osiński Aleksandra Szwagrzyk Paweł Tański
5
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
© by „ProLog”. Seria wydawnicza „EpiLog” ISBN 978-83-941843-1-5 Redakcja naukowa Łukasz Grajewski Jakub Osiński Aleksandra Szwagrzyk dr hab. Paweł Tański Recenzje naukowe dr hab. Jan Potkański, prof. UW dr Tomasz Dalasiński Korekta: Łukasz Grajewski Skład: Aleksandra Szwagrzyk Okładka: Jakub Osiński Streszczenia w języku angielskim: Emilia Leszczyńska Wydawca: „ProLog. Interdyscyplinarne Czasopismo Humanistyczne” Zakład Antropologii Literatury i Edukacji Polonistycznej Instytut Literatury Polskiej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika ul. Fosa Staromiejska 3 87-100 Toruń
www.PrologCzasopismo.wordpress.com Niniejsza publikacja udostępniana jest na zasadach Open Access. Treści w niej zawarte mogą być swobodnie czytane, kopiowane, przechowywane, drukowane i wykorzystywane do celów naukowych oraz dydaktycznych zgodnie z prawem pod warunkiem nienaruszania intelektualnych i materialnych praw autorskich ich twórców i redaktorów.
6
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Spis treści 10
Wstęp: po co nam mody w humanistyce? CZĘŚĆ I. ZWROTY I SZKOŁY
13
JAROSŁAW WOŹNIAK Podmiot czytający w perspektywie „zwrotu performatywnego”. Zarys problematyki
23
ALEKSANDRA KOŁTUN Zwrot performatywny w naukach humanistycznych i społecznych. Wspólne założenia i obszary napięć
32
JAKUB OSIŃSKI Stare szkoły i nowe mody. Od strukturalizmu do kulturowej teorii literatury w polskiej komparatystyce przełomu XX i XXI wieku
41
MICHAŁ RYDLEWSKI Zwroty badawcze w humanistyce w świetle wybranych ustaleń Anny Pałubickiej
61
PATRYK SZAJ Zwycięstwo zza grobu? O hermeneutycznym zapleczu modnych teorii CZĘŚĆ II. DOŚWIADCZENIA (I) PRAKTYKI
76
JOANNA SIERACKA Postfeministyczne próby odzyskania „kobiecego doświadczenia” jako odpowiedź na trzeciofalowy kryzys zwrotu doświadczeniowego
7
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
84
KATARZYNA LISOWSKA Przenośnie w dyskursie genderowym polskiego literaturoznawstwa: moda czy coś więcej? Przykład metafory szafy w tekstach Błażeja Warkockiego
92
ZUZANNA KOZŁOWSKA Moda na ciało: w stronę re-empiryzacji nauki o literaturze?
101
MIŁOSZ MARKIEWICZ Pomiędzy Bogiem a kobietą. Na marginesach posthumanizmu CZĘŚĆ III. MODY LITERATURY I MODY W LITERATURZE
114
ALEKSANDRA NARÓG Efekt afektu: Deleuze – Bacon – Różewicz
126
ALEKSANDRA SZWAGRZYK Literatura dla dzieci i młodzieży a poststrukturalizm. Wstępne uwagi
133
JUSTYNA TUSZYŃSKA Modne lektury literaturoznawców. Teoria literatury czy teoria literatury kryminalnej?
142
GERARD RONGE „Czytanie nastrojów” Hansa Ulricha Gumbrechta jako „antymetoda” analizy tekstów literackich
157
PAULINA WÓJCIK Co czyni niemodne poglądy „nowego” Stanleya Fisha możliwymi do przyjęcia (wśród modnych tematów humanistyki XXI wieku)?
168
DAWID KUJAWA Polska poezja po 2000 roku i humanistyka afirmatywna CZĘŚĆ IV. MODNA SOCJOLOGIA, MODNA FILOZOFIA
178
ŁUKASZ LIPIŃSKI O zwrocie archiwalnym i praktyce badawczej w perspektywie Teorii Aktora-Sieci
8
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
190
CELINA STRZELECKA Zastosowanie nie-antropocentrycznej Teorii Aktora-Sieci w badaniach nad elektrownią jądrową
200
MARTA HOFFMANN Badacz pod lupą. Konstruktywistyczny zwrot w refleksji nad nauką na gruncie tzw. socjologii wiedzy/nauki
212
MAŁGORZATA KUBACKA Od metafory dramaturgicznej Goffmana do socjologii emocji CZĘŚĆ V. FUZJE I ZWIĄZKI
223
ALEKSANDRA MOCHOCKA Badanie gier a badania nad literaturą: o związkach literaturoznawstwa i badań gier (game studies)
234
ADRIANNA SMURZYŃSKA O modnej fuzji filozofii i neuronauk
242
MARTA SIBIERSKA Darwin i literatura: o hipotezach, ustaleniach i przeoczeniach literaturoznawstwa ewolucyjnego
251
PIOTR DRYGAS (Post)pamięć w analizie przestrzeni miejskiej – możliwości pojęcia (post)miejsca
262
MARCIN KARWOWSKI Otwarte dane – przyszłość humanistyki?
273
Zamiast zakończenia. ANNA NASIŁOWSKA, Tematy modne
283
O AUTORACH
9
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Wstęp: po co nam mody w humanistyce? W oddanym do rąk czytelników tomie kilkunastu autorów z wybranych polskich ośrodków akademickich stawia sobie pytania dotyczące tego, co modne w humanistyce. Publikujący rozważają ten problem za pomocą różnorodnych metodologii, narzędzi badawczych i wreszcie – intuicji. Nie ulega bowiem wątpliwości, że moda jest częściowo czymś intuicyjnym – albo ma się jej wyczucie, albo zdanym się jest na kopiowanie. Autorzy tekstów starają się zatem zastanowić, czy istnieje swoiste „humanistyczne wyczucie” i jak w humanistyce niektóre metodologie, teorie czy sposoby odczytań stają się modne i robią karierę, a dlaczego inne skazane są na zapomnienie. Rozważania te nie są jednak odseparowane od przeszłości humanistyki – badacze korzystają bowiem z bogatego rezerwuaru pojęć już ugruntowanych. Można być niewolnikiem mody i ślepo za nią podążać, ale można też różne mody sprytnie wykorzystywać i wybierać z nich najbardziej interesujące elementy. Autorzy szkiców, które znalazły się w monografii Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne, zdecydowanie podążyli tą drugą ścieżką. Należałoby zapytać, czy istnieje jakaś „twarda” definicja tematu modnego. Otóż nie, nie istnieje, ale można mówić o różnych wyznacznikach „modności”. Po pierwsze, tematy modne wywołują u czytelników potrzebę naśladowania, dana metodologia czy sposób humanistycznego myślenia okazują się na tyle interesujące, że ten, kto zapoznał się z nimi, postanawia wykorzystać je w swoich pracach. Po drugie, tematy modne obecne są początkowo w określonych środowiskach i wspólnotach, a potem rozprzestrzeniają się na inne grupy. To rozplenienie, a nawet dyseminacja pojęć sprawia, że na przykład terminy z zakresu literaturoznawstwa mogą być z powodzeniem wykorzystywane w historiografii, socjologii czy psychologii. Po trzecie, temat modny, nawet jeśli powstał przez przypadek, zawsze skupia wokół siebie grupę specjalistów, naukowców, która inicjuje późniejsze naśladownictwo. Po czwarte wreszcie, tematy modne w humanistyce mają margines indywidualności – są dostosowane do potrzeb konkretnych odbiorców, badacze mogą korzystać z bogatego repertuaru metodologicznego oraz teoretycznego, istnieje bowiem pewne zaplecze, podbudowa – ale bardzo wiele zagadnień pozostaje w kwestii interpretacji.
10
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Autorzy nie tworzą w tomie encyklopedii tematów modnych – pozwalają sobie na zmiany dyskursów czy wykorzystanie ahistorycznej perspektywy. Nowe metodologie są czymś na tyle zmiennym i jeszcze nieugruntowanym, że podejmując refleksję nad nimi, należy zdawać sobie sprawę z tego, że nie wyczerpie się wszystkich tematów, niektóre nawet nie zostaną zasygnalizowane. To wszystko dowidzi, że istnieje potrzeba dyskusji nad zwrotami, teoriami czy pojęciami, które nadal „są w toku”. Oczywiście można stwierdzić, że podane kilka zdań temu wyznaczniki tematów modnych są też wyznacznikami każdej dobrej teorii czy metodologii, która już się sprawdziła, a w powyższych stwierdzeniach nie ma niczego nowatorskiego. Mimo że mamy nową humanistykę – ma ona nadal stare potrzeby, jak pisze w zakończeniu tego tomu Profesor Anna Nasiłowska. Tak już jest z modą – pewne trendy wracają regularnie, a o niektórych lepiej zapomnieć. Tom podzielony został na pięć rozdziałów, które odpowiadają na konkretne pytania dotyczące mody w humanistyce. Książkę zamyka obszerny eseistyczno-wspomnieniowy szkic autorstwa Anny Nasiłowskiej, która o modach opowiada z perspektywy przemian, które działy się na jej oczach – w trakcie jej pracy naukowej, szybki „metabolizm” mód jest tutaj zagadnieniem kluczowym. Rozdział pierwszy – Zwroty i szkoły, bardziej teoretyczny, dopełnia drugi – „praktyczny”: Doświadczenia (i) praktyki. Kolejny rozdział dotyka problemu mód w jednej z najważniejszych gałęzi humanistyki – nauce o literaturze, naturalnym dopełnieniem działu o literaturze jest natomiast rozdział filozoficzny (Modna filozofia, modna socjologia), w którym znalazły się także teksty dotyczące socjologii. Ostatnia część, Fuzje i związki, opisuje relacje poszczególnych działów humanistyki i relacje z humanistyką innych dziedzin wiedzy. Książka nie ukazałaby się w tym kształcie, gdyby nie wskazówki recenzentów. Redaktorzy pragną serdecznie podziękować za liczne uwagi i propozycje natury merytorycznej dr. hab. Janowi Potkańskiemu, prof. UW oraz dr. Tomaszowi Dalasińskiemu. Dzięki ich rzeczowym sugestiom tom zyskał pod względem formy, treści oraz kompozycji. Niniejsza publikacja, Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne, będąca jedną z pierwszych pozycji Serii Wydawniczej „EpiLog”, wydawanej przy „ProLogu. Interdyscyplinarnym Piśmie Humanistycznym”, adresowana jest do szerokiego kręgu czytelników, którym kwestia przemian w najnowszej i dwudziestowiecznej humanistyce jest bliska. Łukasz Grajewski Jakub Osiński Aleksandra Szwagrzyk Paweł Tański
11
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
CZĘŚĆ I ZWROTY I SZKOŁY
12
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
JAROSŁAW WOŹNIAK Uniwersytet Wrocławski
Podmiot czytający w perspektywie „zwrotu performatywnego”. Zarys problematyki Jednym ze „zwrotów” mogących pochwalić się najbłyskotliwszą karierą w ostatnich latach jest zwrot performatywny (choć obecnie częściej niż o performansach słyszy się już o afektach i posthumanizmie). Badacze poruszający się w jego obrębie sprawili, że w kulturze zaczęto widzieć sprawcze działanie. Ewa Domańska, starając się oddać zasięg oddziaływania zwrotu, pisała, że „kiedyś byliśmy skłonni wszystko widzieć jako tekst, dzisiaj jako performance”1. Kwestia wyparcia podejścia tekstualnego wydaje się nieco wątpliwa, na co zwraca uwagę Anna Burzyńska2, jednak nie ulega wątpliwości, że „performans” należy do najszerzej rozprzestrzenionych terminów w naukach humanistycznych (i nie tylko)3. Należy także do pojęć najbardziej niejasnych i budzących wiele kontrowersji, czego przyczynę należy upatrywać między innymi
E. Domańska, „Zwrot performatywny” we współczesnej humanistyce, „Teksty Drugie” 2007, nr 5, s. 48. 2 Autorka Anty-teorii literatury swoje wątpliwości wyraża następująco: „zupełnie inaczej, niż twierdzi Domańska, traktują kategorię «tekstu» współcześni performatycy. W ich ocenie odejście od statycznego modelu dzieła-wytworu i przejście do dynamicznego ujęcia tekstu-wytwarzania oznaczało krok wręcz rewolucyjny i to nie tylko dla teorii literatury. Poststrukturalistyczne ujęcie «tekstu» jako praktyki – a więc dynamicznego, otwartego procesu, permanentnie wytwarzającego znaczenia («znaczenioproduktywnego» – jak w słynnym neologizmie Kristevej i Barthes’a [signifiance]) i wywołującego pozatekstowe «efekty» (jak w koncepcji Derridy) – zapoczątkowało proces odchodzenia od monolitu «dzieła» i tym samym otworzyło możliwość zupełnie innemu widzeniu specyfiki praktyk artystycznych. W tym sensie – a podkreślają to liczni współcześni performatycy (zwłaszcza Fischer-Lichte) – także ujęcie specyfiki tekstu maksymalnie zbliżyło się do tego, co uznają oni za performans. A nawet można śmiało powiedzieć, że między tak rozumianym tekstem a performansem nie ma żadnej różnicy”, A. Burzyńska, Dekonstrukcja, polityka i performatyka, Kraków 2013, s. 273. 3 Zob. J. McKenzie, Performuj albo… Od dyscypliny do performansu, przeł. T. Kubikowski, Kraków 2011. 1
13
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
właśnie w jego popularności, także poza performatyką czy etnografią rozwijającą się pod patronatem Victora Turnera. Z jednej strony budzi to chęć porządkowania i uściślania terminologii, czego podjął się na przykład Jacek Wachowski4, z drugiej skłania do uznania performansu (i pochodnych terminów, utworzonych od czasownika to perform) za jedno z wędrujących pojęć w naukach humanistycznych5. „Można nawet powiedzieć, że badania performatyczne nie tworzą jakiejś osobnej dyscypliny, lecz pewien nurt problemowy, który łączy rozmaite dziedziny”6 – jak ujmuje tę kwestię Burzyńska. Nic więc dziwnego, że „performans”, obok performatywności i performatywu, pojawił się także w refleksji nad literaturą, między innymi w twórczości Gerharda Neumanna7, Anny Krajewskiej8, Doroty Wojdy9 czy Petera Kivy’ego10. W dalszej części artykułu chciałbym skupić się na performatywnym aspekcie czytania i literatury jako takiej, zwłaszcza w odniesieniu do zaangażowanego w akt lektury czytelnika, odnosząc się zwłaszcza do dwóch projektów, w dużej mierze wobec siebie opozycyjnych, autorstwa Marcina Czerwińskiego i Domańskiej. W kontekście podejmowanych tutaj rozważań – poza „performansem” – będą istotne dla dalszego wywodu terminy takie jak: „zdarzenie”, „akt”, „aktywność”, „działanie”, „doświadczenie” i „doświadczeniowy”. Wszystkie one stanowią niejako trzon refleksji mieszczących się w obrębie omawianego zwrotu. Tworzą także grupę pojęć budzących coraz większe zainteresowanie w naukach humanistycznych. Jak zauważa Roma Sendyka, w nowszych kierunkach badań „zaczyna liczyć się to, co niewyjaśnialne, nieujmowane językowo. To, co nie ma swojego systemu semiotycznego, raczej działa na odbiorcę, niż wchodzi z nim w relację, którą nazwalibyśmy komunikacją za pomocą znaków”11.
Zob. J. Wachowski, Performans, Gdańsk 2011. Zob. M. Bal, Wędrujące pojęcia w naukach humanistycznych, przeł. M. Bucholc, Warszawa 2012, s. 203–241. 6 A. Burzyńska, dz. cyt., s. 255. 7 Zob. G. Neumann, C. Pross, G. Wildgruber, Szenographien. Theatralität als Kategorie der Literaturwissenschaft, Rombach, Freiburg 2000. 8 A. Krajewska, Dramatyczna teoria literatury. Zarys problematyki, Poznań 2013. Warto wspomnieć również o artykule – R. Shusterman, Sztuka jako dramatyzacja, [w:] tegoż, O sztuce i życiu. Od poetyki hip-hopu do filozofii somatycznej, przeł. W. Małecki, Wrocław 2007, s. 177–194. 9 Zob. D. Wojda, „Zdanie złożone z kilku podań”. Poezja – futbol – performans, „Teksty Drugie” 2014, nr 3, s. 243–267. 10 Zob. P. Kivy, The Performance of Reading. An Essay in the Philosophy of Literature, Wiley– Blackwell 2009. 11 R. Sendyka, Nowe przestrzenie humanistyki: pamięć, afekty i inne terytoria, [w:] Pamięć i afekty, red. Z. Budrewicz, R. Sendyka i R. Nycz, Warszawa 2014, s. 15. 4 5
14
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Na założeniu działaniowego, performatywnego, charakteru literatury swoją wizję relacji autor – tekst – czytelnik buduje Czerwiński. W książce Maszyna przecząca. O literaturze jako formie negacji w aspekcie performatywnym12 wydobywa on sprawczą, performatywną moc tekstu, sytuując go nie w izolacji, ale w relacjach z podmiotami – piszącym i czytającym – mającymi z nim kontakt. Ten aspekt literatury ściśle wiąże się z aktami pisania i czytania. Czerwińskiego interesuje przede wszystkim to, co „z podmiotami czynią teksty, gdy te podmioty z nimi obcują”13. Przedstawiona przez Czerwińskiego koncepcja interakcji między tekstem a podmiotami piszącym i czytającym zakłada przede wszystkim negacyjne działanie tekstu. Według autora tak pierwszy, jak i drugi zostaje poddany negacji przez rozproszenie w procesie pisania lub pochłonięcie w akcie lektury. Literatura miałaby dokonywać swego rodzaju zaboru podmiotowości jednostek z nią się stykających. Akty pisania i czytania stanowią, jak stara się udowodnić Czerwiński, swego rodzaju „odwrót od świata”, negację życia, także w jego społecznym wymiarze. Proces lektury – jak przekonuje autor – może także prowadzić do utraty przez czytelnika własnej niezależności. Można to rozumieć jako zatracenie się „ja” w przyjemności tekstu czy też jako „wciągnięcie «ja» czytelniczego” przez akcję, uczucia wywoływane przez fikcję czy też jej walory estetyczne. Podmiot czytający w ujęciu Czerwińskiego zostaje pochłonięty i zamknięty w „ciele tekstu”, a w nim czytelnik traci swoją jednostkowość, ponieważ wzbudzane w czytelniku afekty nie mogą być jego prywatnymi, czyli jednostkowymi, skoro ustanowione zostały przez obce siły w tekście. Jeśli już, są to afekty społeczności ludzkiej, zuniwersalizowane, coś na kształt odczuć archetypicznych. Także dlatego podmiot w zetknięciu z nimi musi zaniknąć jako odrębna i niezależna struktura14.
Należy od razu zaznaczyć, że autor nie ujmuje negacji w sposób negatywny. Jak pisze: „negacji w literaturze nie należy odbierać jako osądu i oskarżenia literatury. Nie chcielibyśmy przedstawiać jej jako cechy negatywnej, lecz jako pewien zaobserwowany mechanizm, który – jak można mniemać – buduje wartość i pozycję literatury w życiu człowieka. Nawet więcej, uważamy literaturę za fenomen, w dużej mierze zyskujący rangę dzięki negacji […]. Co więcej, sądzimy, że negacja jest tu siłą twórczą, tak jak czasem zwykło się patrzeć na bunt, negację czy wywrotowość w historii”, M. Czerwiński, Maszyna przecząca. O literaturze jako formie negacji w aspekcie performatywnym, Kraków 2014, s. 12. 13 Tamże, s. 10. 14 Tamże, s. 125. 12
15
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Akt lektury byłby zatem czynnością, w której czytający podmiot zatraca swoją autonomię, rozpływa się w tekście. Czerwiński stwierdza, powołując się na René Girarda, że „z perspektywy psychologii głębi «ja» autora zostaje osłabione przez «ja» tekstu”. Zbliżone poglądy prezentuje Irena Górska w swej pracy poświęconej twórczości Tadeusza Różewicza, Witkacego i Tadeusza Kantora, gdy podkreśla, odwołując się do pism Rolanda Barthes’a, destruktywny charakter pisania dla podmiotu, „który niejako w akcie tworzenia dzieła sam zostaje przez nie pochłonięty”15. Podobnie miałoby się dziać z podmiotowością czytelnika. Sprawczość, performatywna siła, w koncepcji Czerwińskiego przysługuje raczej tekstowi, fikcji, niż odbiorcy. Mamy tutaj do czynienia z sytuacją agonu, kiedy dochodzi do starcia, w wyniku którego następuje „pochłonięci[e], zab[ór] podmiotu czytającego”16. W tego typu sądach zdaje się pobrzmiewać pewne nastawienie metafizyczne, konsekwentnie rozmontowywane na przykład przez pragmatystów. Nie jest to jednak obecnie przedmiotem analizy. Warto przyjrzeć się natomiast, jaki kształt w relacji tekst – czytelnik przyjmuje performatywny aspekt literatury: „Czytanie literatury – przekonuje Czerwiński – może wiązać się nie tylko […] ze wzbogaceniem osobowości, zyskaniem mądrości życiowej czy przeżyciem estetycznym, ale także, co brzmi zapewne zaskakująco, z utratą własnej niezależności”17. W koncepcji Czerwińskiego przypisanie literaturze właściwości sprawczych wiąże się z osłabieniem podmiotów wchodzących z nią w kontakt. Tutaj wyraźnie uwidaczniają się, nieskrywane zresztą, inspiracje pismami Barthes’a, który w Przyjemności tekstu pisał: „tekst tworzy się, wypracowuje przez nieustanne splatanie. Zatracony w tej tkaninie – teksturze – podmiot rozpada się, jak pająk rozkładający sam siebie w konstruktywnych wydzielinach własnej sieci”18. Również czytelnik musi utracić swoją autonomię, utracić samego siebie19. Autor Maszyny przeczącej pisze także o bierności podmiotu czytającego względem intencji tekstu, który wprawdzie, zgodnie z teorią Romana Ingardena, wymaga czytelniczego dookreślenia, to jednak zniewala podmiot czytający: „Jego wolność interpretacji jest zaprogramowana, ustalona w dużej mierze przez tekst”20 – pisze Czerwiński. Bierność podmiotu i jego zagarnięcie przez tekst,
I. Górska, Literatura na próbę. Między literaturą a komentarzem: Różewicz – Witkacy – Kantor, Poznań 2013, s. 271. 16 Zob. rozdz. Pochłonięcie. Zabór podmiotu czytającego, [w:] M. Czerwiński, dz. cyt., s. 103– 134. W cytacie dostosowałem formy gramatyczne do toku zdania. 17 Tamże, s. 103. 18 R. Barthes, Przyjemność tekstu, przeł. A. Lewańska, Warszawa 1997, s. 92. 19 M. Czerwiński, dz.cyt., s. 103. 20 Tamże, s. 106. 15
16
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
paradoksalnie, wiąże się również z emocjonalnym odbiorem literatury21, a także sensualnym, można powiedzieć: z doświadczeniem „przyjemności tekstu”. Czerwiński zdaje się zakładać, że przyjemność wiąże się przede wszystkim z poddaniem i „zatraceniem”, „rozpuszczeniem się” w tekście, choć zaznacza także rolę aktywnego rozumienia i analizy literatury w odczuwaniu przyjemności. Rozważania Barthes’a, przede wszystkim zawarte w takich klasycznych artykułach jak Od dzieła do tekstu, Śmierć autora i Przyjemność tekstu, Czerwiński wykorzystuje do podkreślania negacyjnego wymiaru performatywnej mocy literatury i podtrzymania koncepcji słabego podmiotu: Francuski myśliciel analogicznie do modeli (czy typów) Stanzla wskazał dwa komplementarne sposoby lektury. Używając zaplecza i pojęć psychoanalitycznych, wyróżnił uzyskiwanie przyjemności tekstu oraz osiąganie rozkoszy tekstu. I, co bardzo istotne w kwestii podmiotowości czytelnika, zauważył, że przyjemność tekstu (którą można rozumieć jako Stanzla czytanie rozumowe czy też estetyczne) współtworzy „ja” czytającego, podczas gdy rozkosz tekstu (niejako w sposób dionizyjski; odpowiada mu Stanzelowskie czytanie intensywne) – pochłania podmiot czytający, podmiot ten zatraca się w nim. A zatem – jednak – „ja” czytelnika zostaje oszczędzone – ale (dosłownie): połowicznie22.
Przy czym autor Smutku labiryntu uznaje, że sytuacja „pełnego poddania się tekstowi to sytuacja modelowa, dotycząca pewnego rodzaju optymalnej przyjemności czerpanej z lektury”23. Tak więc w propozycji Czerwińskiego negacja – życia, świata realnego, a także podmiotu czytającego – jest podstawowym sposobem istnienia literatury i przejawem jej performatywności. Może chodzić tutaj o nihilizm, negację życia, ale także można mówić o eskapizmie, negacji rzeczywistości i „lekturach zbójeckich” negujących rzeczywistość i zagarniających podmiot czytający (oraz piszący). Czerwiński przekonuje, że „literatura buduje iluzję «kłócącą się» z życiem. Jako odbicie życia przeczy mu, bo nie istnieje odbicie, które byłoby tożsame z odbijanym przedmiotem i nie przeinaczało go, mimo różnych technik mimetycznych”24. „Najlepiej widoczna sytuacja «wciągnięcia ja» czytelniczego dotyczy literatury akcji, kryminału, powieści przygodowej, wszędzie tam, gdzie fabuła jest w stanie przyćmić analizę sytuacji; gdzie suspens otwiera furtkę emocjom czytelnika, jego niecierpliwości, pożądaniu i ciekawości. Z drugiej strony «ja» czytelnicze potrafią pochłonąć emocje empatii, to znaczy «umiejętności przejmowania perspektywy postaci prezentowanej w tekście», co wiąże się z procesem identyfikacji i personifikacji, mającym miejsce podczas lektury”, tamże, s. 107. 22 Tamże, s. 131. 23 Tamże, s. 107. 24 Tamże, s. 54. 21
17
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Inaczej działanie literatury ujmuje Zofia Król. Odwołując się do fenomenologii – zwłaszcza Edmunda Husserla i Maurice’a MerleauPonty’ego – opisuje zjawiska zgoła przeciwne do tych poruszanych przez Czerwińskiego. Odmienna tradycja filozoficzna, do której sięga autorka Powrotu do świata, pozwala dostrzec inny wymiar performatywnego działania literatury. W ujęciu Król literatura, wymuszając na czytelniku wzmożoną uwagę, zacieśnia relacje podmiot – przedmiot. Jak pisze autorka: „Uwaga stanowi także sposób na powiązanie podmiotu i świata – oraz słowa i rzeczy – bardziej trwały niż tylko w chwili, w epifanicznym błysku objawienia”25. Co więcej, gdy akt odbierania rzeczywistości jest przeprowadzany świadomie, podmiot ulega wzmocnieniu. Inaczej niż u Czerwińskiego, kontakt z zewnętrznością nie prowadzi do rozmycia się podmiotowości czytelnika. Co ciekawe, obie pozycje można wpisać w obręb „performatywnego” spojrzenia na literaturę – jeśli za jego centralny element uzna się kategorię sprawczości. W takim wypadku liczy się przede wszystkim to, co literatura robi czytelnikowi, jak na niego działa. W spojrzeniu na literaturę z perspektywy zwrotu performatywnego istotne jest również przypisanie kategorii sprawczości czytelnikowi, co pozwala ujmować lekturę/ literaturę, a nawet dzieło literackie, jako zdarzenie i doświadczenie, jako proces. Jeśli bowiem przyjąć, że to za pomocą narracji (także o sobie samym) ludzki podmiot związuje się ze światem, układa w pewną mniej lub bardziej spójną całość i wyjaśnia siebie i świat zewnętrzny – wtedy uznanie literatury, narracji fikcjonalnych, za siłę separującą od świata i negującą podmiotowość jednostki wyda się błędne. Argumentując, że literatura dostarcza podmiotom nowe słowniki i formy narracyjne, dzięki którym mogą zbudować pełniejszą czy po prostu wieloperspektywiczną opowieść, można budować tezę przeciwną – o kreacyjnej sile literatury i jej pozytywnej roli w tworzeniu (się) podmiotowości. W obrębie zwrotu performatywnego w refleksji nad literaturą coraz częściej zaczęto podkreślać jej doświadczeniowy charakter. Słowem – uczestnictwo w komunikacji literackiej jest dla jej podmiotów doświadczeniem, wydarzeniem, w którym biorą udział. Ale też literatura działa afektywnie, doświadcza czytelników26. Jeżeli zaś przyjąć, że podmiot kształtuje się w doświadczeniu, w wydarzeniach – a w tę stronę zmierza jego ujmowanie z perspektywy performatywnej – trudno utrzymać założenie o negacji podmiotu czytającego bez uwzględnienia Z. Król, Powrót do świata. Dzieje uwagi w filozofii i literaturze XX wieku, Warszawa 2014, s. 28. Jak zwraca uwagę T. Dalasiński w szkicu Ludzkie, arcy(nie)ludzkie. Efekt afektu i aktualność podmiotu drugiej nowoczesności, zgodnie z łacińskim źródłosłowem affectus, afficere oznacza „działać”, „wyrządzać coś”, T. Dalasiński, Ludzkie, arcy(nie)ludzkie. Efekt afektu, [w:] Pamięć i afekty, s. 107. 25 26
18
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
elementu kreacji. Oczywiście każda zmiana, każde doświadczenie – nie tylko to związane z kontaktem z literaturą – prowadzące do przeformatowania podmiotowości, musi nieść ze sobą element negacji. Są to logiczne implikacje przyjęcia wizji podmiotu performatywnego, podmiotu zawsze w procesie. Koncepcję podmiotu performatywnego konsekwentnie rozwija Domańska. Jej propozycję należałoby usytuować po przeciwnej stronie wizji zarysowanej przez Czerwińskiego. Jeżeli wrocławski teoretyk przedstawia obraz podmiotu słabego, rozpływającego się w kontakcie z literaturą, z tekstem, któremu jest przypisana performatywna sprawczość, to autorka Historii egzystencjalnej postuluje wzmocnienie podmiotu, nadanie kategorii sprawczości właśnie jemu. W takim ujęciu podmiot nie tyle jest wytwarzany w zdarzeniach, co wytwarza się w zdarzeniach. Rozbieżność tych dwóch propozycji, paradoksalnie mieszczących się w obrębie zwrotu performatywnego, objawia się wyraźnie w odmiennym podejściu do osiągnięć French Theory, zwłaszcza koncepcji Barthes’a i Michela Foucaulta. Jak przekonuje Domańska, „humanistyka nie może sobie pozwolić na propagowanie idei słabego podmiotu, sfragmentaryzowanej społeczności i egzaltację figurą ofiary”27, do których doprowadziły postmodernistyczne teorie i etyka zbudowana na Lévinasowskiej filozofii Innego28. Dlatego też projekt Domańskiej – projekt neoesencjalizmu – ma na celu wyrwanie podmiotu z tekstualnego świata i przezwyciężenie konsekwencji „zwrotu lingwistycznego”29. Jak przekonuje Domańska: Dla projektu (od)budowania mocnego podmiotu ważne staje się też przemyślenie w nowym kontekście idei esencji i esencjalizmu. Jestem neoesencjalistką, ale nie mam zamiaru głosić tutaj prawd o „odwiecznej i niezmiennej” naturze ludzkiej […]. Proponowane tutaj rozumienie esencjalizmu zakłada zapotrzebowanie na esencję (przyszłościowo można powiedzieć: i to mocniejszą, a być może nawet innej natury niż E. Domańska, Historia egzystencjalna. Krytyczne studium narratywizmu i humanistyki zaangażowanej, Warszawa 2012, s. 137. 28 Jak pisze Domańska: „Najważniejszy jednak i brzemienny dla humanistyki w skutkach aspekt Lévinasowskiej filozofii innego polega na tym, że widzi on innego jako istotę słabą, wymagającą opieki, słowem – inny dla Lévinasa jest potencjalną ofiarą. Aplikacja jego rozumienia innego w różnych dyscyplinach humanistyki przyniosła zatem diametralną wobec poprzednich ujęć zmianę: to już nie «ja» ma uprzywilejowaną pozycję, ale inny, który z założenia jest słaby i uciskany”, E. Domańska, Historia egzystencjalna, s. 124. Wsparcia krytyki Lévinasowskiej etyki autorka szuka przede wszystkim u takich radykalnych myślicieli jak S. Žižek i A. Badiou: „[…] zarówno Badiou, jak i Žižek […] występują przeciwko «ideologii wiktymizacji», która gloryfikuje obraz wymagającej opieki i pomocy «bezbronnej ofiary». Paradoks wiktymizacji polega bowiem na tym – pisze słoweński filozof – że «Inny, który ma być chroniony, jest dobry o tyle, o ile pozostaje ofiarą»”, E. Domańska, Historia egzystencjalna, s. 131. 29 Tamże, s. 132. 27
19
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
w dotychczasowych ujęciach podmiotowości), lecz bez absolutystycznych roszczeń. Jest to zatem jakaś esencja, tworząca się w konkretnych sytuacjach i w dialogu (ma więc charakter relacyjny); jest zmienna, stale w procesie „stawania się”, ale nawet jako taka ma potencjał „utwardzania” podmiotowości. Wychodzi ona poza kulturowy determinizm, przypominając z jednej strony o biologicznych aspektach podmiotowości, a z drugiej o – jakże bliskiej sartrowskiemu egzystencjalizmowi – roli autokreacji. Jednostka zakorzeniona jest przecież zarówno w kulturze, jak i w biologii, oraz w sobie30.
Neoesencjalizm w projekcie Domańskiej nie wiąże się jednak z odrzuceniem kontekstualizmu i przeświadczenia o przygodności i zmienności podmiotu. Chodzi jednak o zaakcentowanie sprawczości podmiotu i dostrzeżenia w nim świadomej siebie, własnowolnej, aktywnej jednostki, „która tworzy się w działaniach, trudnych sytuacjach, konfliktach, kryzysach i wydarzeniach, których nie jest biernym obserwatorem, ale wprowadzającym innowacje sprawcą”31. Takie założenia mają oczywiście także wpływ na postrzeganie podmiotu czytającego, który performatywnie się wytwarza w zdarzeniach, aktach lektury. To podejście, w ujęciu Domańskiej, wiąże się z przezwyciężeniem nurtów lingwistycznych przez zwrot performatywny. Autorka Mikrohistorii przekonuje, że: Skupienie uwagi na kwestii performatywności, sprawczości pozwala powrócić do dyskusji na temat zagadnień związanych z praktyką i działaniem (i ogólnie rzeczywistością jako taką), które podejścia wiązane z postmodernizmem odsuwały na plan dalszy, skupiając się na analizie i interpretacji tekstu (i świata widzianego jako tekst). Powiedziałabym zatem, że konstruktywizm, poststrukturalizm i narratywizm ze swoimi hasłami śmierci podmiotu, śmierci autora, antyesencjalizmem, afirmacją „słabego podmiotu”, który jest konstytuowany przez dyskurs, system czy relacje wiedzy-władzy itd. odebrały podmiotowi sprawczość, którą współczesne awangardowe kierunki w humanistyce usiłują odzyskać. Zatem „zwrot per formatywny” może być także widziany w kategoriach „powrotu silnego podmiotu”, choć rzecz jasna nie chodzi tutaj o podmiot humanistyczny, esencjalny, homogeniczny. Ten nowy, silny podmiot z założenia jest hybrydą (uwaga na możliwość kolejnej esencjalizacji i fetyszyzacji pojęcia). Następuje zatem przekwalifikowanie aspektów, które przedtem identyfikowane były z mocnym podmiotem. Mocny podmiot performatywny to 30 31
Tamże, s. 139. Tamże, s. 135.
20
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
taki podmiot, który tworzy się w happeningach, wydarzeniach, których nie jest widzem, ale inicjatorem i sprawcą32.
Projekt Domańskiej, a zwłaszcza jej postrzeganie dokonań reprezentantów French Theory, może budzić pewne wątpliwości, którym zresztą dała wyraz Burzyńska, omawiając relacje zachodzące między francuską filozofią a zwrotem performatywnym33. Co istotne, Domańska podkreśla opozycję między „paradygmatem performance’owym”34 i podejściem tekstualnym w naukach humanistycznych. Również Dwight Conquergood był zdania, że „paradygmat performasu jest alternatywą wobec bezczasowego, pozbawionego kontekstu, spłaszczającego podejścia pozytywizmu tekstowego”35. To antagonistyczne nastawienie do tekstualizmu również sytuuje projekt Domańskiej po przeciwnej stronie propozycji Czerwińskiego. Pomiędzy nimi istnieje wiele koncepcji prezentujących inne podejście do kwestii relacji tekstu i podmiotów wchodzących z nim w relację. Niestety tak krótki artykuł nie jest odpowiednim miejscem do omówienia ich wszystkich. Warto jednak wspomnieć o ciekawym projekcie Krajewskiej, rozwijanym w wielu artykułach, które weszły w obręb jej Dramatycznej teorii literatury36. Propozycja autorki jest o tyle ciekawa i wyróżniająca się na tle omówionych powyżej koncepcji, że zawiera w sobie odwołania do narzędzie wypracowanych w obrębie performatyki i filozofii dramatu, czego brakuje w omówionych pracach Czerwińskiego i Domańskiej. Interesujące jest to, że tak odmienne koncepcje, odwołujące się do różnych tradycji filozoficznych, sięgają po język zwrotu performatywnego. Należy zapytać, jaki obraz tego kierunku się rysuje, kiedy w jego obrębie dochodzi do tak znacznej dywersyfikacji. Trzeba również postawić pytanie, czy taka „otwartość pola” nie sprawia, że język zwrotu performatywnego nieuchronnie traci swoją moc wyjaśniającą. BIBLIOGRAFIA 1. Bachmann-Medick D., Cultural Turns. Nowe kierunki w naukach o kulturze, przeł. K. Krzemieniowa, Warszawa 2012.
E. Domańska, „Zwrot per formatywny”, s. 56. Zob. A. Burzyńska, dz. cyt., s. 266–277. 34 E. Domańska, „Zwrot performatywny”, s. 48. 35 D. Conquergood, Rethinking Ethnography. Towards a Critical Cultural Politics, „Communication Monographs” 1991, nr 2, s. 189. Cyt. za D. Bachmann-Medick, Cultural Turns. Nowe kierunki w naukach o kulturze, przeł. K. Krzemieniowa, Warszawa 2012, s. 121. 36 A. Krajewska, dz. cyt. 32 33
21
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
2. Bal M., Wędrujące pojęcia w naukach humanistycznych, przeł. M. Bucholc, Warszawa 2012. 3. Barthes R., Przyjemność tekstu, przeł. A. Lewańska, Warszawa 1997. 4. Burzyńska A., Dekonstrukcja, polityka i performatyka, Kraków 2013. 5. Conquergood D., Rethinking Ethnography. Towards a Critical Cultural Politics, „Communication Monographs” 1991, nr 2. 6. Czerwiński M., Maszyna przecząca. O literaturze jako formie negacji w aspekcie performatywnym, Kraków 2014. 7. Dalasiński T., Ludzkie, arcy(nie)ludzkie. Efekt afektu, [w:] Pamięć i afekty, red. Z. Budrewicz, R. Sendyka i R. Nycz, Warszawa 2014. 8. Domańska E., „Zwrot performatywny” we współczesnej humanistyce, „Teksty Drugie” 2007, nr 5. 9. Domańska E., Historia egzystencjalna. Krytyczne studium narratywizmu i humanistyki zaangażowanej, Warszawa 2012. 10. Górska I., Literatura na próbę. Między literaturą a komentarzem: Różewicz – Witkacy – Kantor, Poznań 2013. 11. Kivy P., The Performance of Reading. An Essay in the Philosophy of Literature, Wiley–Blackwell 2009. 12. Król Z., Powrót do świata. Dzieje uwagi w filozofii i literaturze XX wieku, Warszawa 2014. 13. McKenzie J., Performuj albo… Od dyscypliny do performansu, przeł. T. Kubikowski, Kraków 2011. 14. Neumann G., Pross C., Wildgruber G., Szenographien. Theatralität als Kategorie der Literaturwissenschaft, Rombach, Freiburg 2000. 15. Sendyka R., Nowe przestrzenie humanistyki: pamięć, afekty i inne terytoria, [w:] Pamięć i afekty, red. Z. Budrewicz, R. Sendyka i R. Nycz, Warszawa 2014. 16. Shusterman R., Sztuka jako dramatyzacja, [w:] R. Shusterman, O sztuce i życiu. Od poetyki hip-hopu do filozofii somatycznej, przeł. W. Małecki, Wrocław 2007. 17. Wachowski J., Performans, Gdańsk 2011. 18. Wojda D., „Zdanie złożone z kilku podań”. Poezja – futbol – performans, „Teksty Drugie” 2014, nr 3.
Summary The aim of the paper is to investigate two different concepts of a ‘reading subject’ that emerges on the one hand from the work of Marcin Czerwiński titled Maszyna przecząca. O literaturze jako formie negacji w aspekcie performatywnym, and on the other hand from Ewa Domańska’s writings. The propositions of these authors mark two opposite poles in approaching the reading subject within the performative turn.
22
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
ALEKSANDRA KOŁTUN Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie
Zwrot performatywny w naukach humanistycznych i społecznych. Wspólne założenia i obszary napięć Chociaż pojęcia performans i performatywność funkcjonują w naukach humanistycznych i społecznych już od co najmniej pół wieku, dopiero w ostatnich latach zyskały ogromną popularność, pojawiając się w coraz to nowych kontekstach i dyscyplinach. Celem tego artykułu jest zarysowanie najważniejszych źródeł i inspiracji dla tendencji, które obecnie określa się w naukach humanistycznych i społecznych mianem „zwrotu performatywnego”, a także wskazanie charakterystycznych dla niego, głównych obszarów zainteresowania i napięć. Przywołani autorzy reprezentują różnorodne dyscypliny i pola badawcze, co pozwala nakreślić jedynie zasadnicze linie namysłu i badań nad performatywnością1. Na koniec artykułu pokrótce zaprezentuję też, w jaki sposób zwrot performatywny zaznaczył się w obszarze badań nad wiedzą i nauką, zarówno jeśli chodzi o wprowadzenie nowych przedmiotów i metod badania, jak i sposobu postrzegania działalności naukowej jako takiej. Na początku przedstawię pokrótce wybrane sposoby rozumienia terminów „zwrot” oraz, w szczególności, „zwrot performatywny”. 1. Zwrot performatywny – próba dookreślenia Doris Bachmann-Medick, jedna z najbardziej znanych badaczek „zwrotów” w naukach humanistycznych i społecznych, podaje następującą definicję tego pojęcia: O t u r n można mówić dopiero wtedy, kiedy nowy fokus badawczy z płaszczyzny przedmiotowej nowego rodzaju pól badawczych «przerzuca się» na płaszczyznę kategorii analizy i koncepcji, kiedy więc nie wskazuje już tylko nowych Szerzej o zwrocie performatywnym oraz pojęciach performansu i performatywności piszę w monografii Can knowledge be (a) performative? Performativity in the studies of science, Lublin 2015, w druku. 1
23
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
o b i e k t ó w poznawczych, ale sam staje się i n s t r u m e n t e m i medium poznania2.
Innymi słowy, „zwrot” polega na dokonaniu się zmiany w obszarze pojęciowym – pewne terminy służące dotychczas opisowi stają się terminami operacyjnymi. Zgodnie z powyższymi intuicjami o zwrocie performatywnym należałoby myśleć przede wszystkim w kategoriach przekształceń pojęć performansu oraz performatywności. Wywodzące się z nauk o teatrze oraz filozofii języka, obecnie funkcjonują one w znacznie większej liczbie dziedzin i kontekstów, służąc jako kategorie analityczne dla namysłu i badań empirycznych, a także otwierając niedostrzegane wcześniej obszary poszukiwań3. Wielu autorów podkreśla, że zwrot performatywny nie ma charakteru rewolucyjnego. Jak twierdzi Fabian Muniesa, przypomina on raczej „U-turn”; nie zaś „jednoznaczną, epokową zmianę, czy rewolucję intelektualną, ani też spójny, uświadomiony front poparcia dla jakiejś wyjątkowej teorii”4. Ponadto nie można określić ani jego początku, ani zakresu, ponieważ w naukach społecznych i humanistycznych pewne koncepcje i idee krążą w czasie, wielokrotnie powracając w nowych kontekstach5. 2. Zwrot performatywny – źródła, inspiracje Wśród intelektualistów budujących podstawy zwrotu performatywnego są przede wszystkim antropolodzy i socjologowie; Arnold van Gennep, Victor Turner, Milton Singer czy Erving Goffman przyczynili się do zasadniczej zmiany w postrzeganiu kultury i rzeczywistości społecznej, podkreślając ich procesualny, niedomknięty i transformacyjny charakter zamiast uwagi skupionej niemal wyłącznie na wytworach czy strukturach. Z kolei Erika Fischer-Lichte doszukuje się jego początków przede wszystkim w teatrologii, a zwłaszcza w awangardowych praktykach artystycznych6. Fischer-Lichte twierdzi, że D. Bachmann-Medick, Cultural Turns. Nowe kierunki w naukach o kulturze, przeł. K. Krzemieniowa, Warszawa 2012, s. 31. 3 Zob. tamże, s. 128–130; A. Burzyńska, Dekonstrukcja, polityka, performatywność, Kraków 2013, s. 243–250; J. Culler, Literatura w teorii, przeł. M. Maryl, Kraków 2013, s. 170–173; E. Domańska, „Zwrot performatywny” we współczesnej humanistyce, „Teksty Drugie” 2007, nr 5, s. 48–61; J. McKenzie, Performuj albo… Od dyscypliny do performansu, przeł. T. Kubikowski, Kraków 2011, s. 37–68, 103–120, 161–173. 4 F. Muniesa, The Provoked Economy. Economic Reality and the Performative Turn, London and New York 2014, s. 7. 5 Burzyńska podkreśla jego związki z poststrukturalizmem, postmodernizmem i koncepcjami ponowoczesności; por. A. Burzyńska, dz. cyt., s. 30–31, 46–49, 266–277. 6 Zob. E. Fischer-Lichte, Performance Art and Ritual. Bodies in Performance, [w:] Performance. Critical Concepts in Literary and Cultural Studies, ed. P. Auslander, London and New York 2003. 2
24
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
dzięki specyficznej konstrukcji i przebiegu peformansów artystycznych zostały na nowo zdefiniowane dwie, podstawowe dla hermeneutycznej i semiotycznej estetyki relacje: po pierwsze, relacja między podmiotem i przedmiotem, oglądającym i oglądanym, widzem i przedstawiającym; po drugie, relacja między cielesnością czy materialnością oraz znakowością poszczególnych elementów, między znaczącym i znaczonym7.
Kluczowe w performansie zawieszenie wszelkich konwencji i porządków wiąże się z przeniesieniem uczestników w stan liminalnego zawieszenia pomiędzy dwoma porządkami odczytywania znaczeń – porządkiem reprezentacji oraz porządkiem obecności. Sztuka i teatr awangardowy oraz różnorodne koncepcje kulturoznawcze czy antropologiczne są również punktem wyjścia dla rozważań „ojca” performance studies – Richarda Schechnera. Podkreśla on, że współcześnie performanse wykraczają poza teatr, obejmując coraz szerszą gamę codziennych zachowań. Formułuje on interesującą definicję tego pojęcia, nazywając performanse „zachowanymi zachowaniami” (restored behaviours)8. Tym samym podkreśla, że działanie o charakterze performansu stanowi pewne powtórzenie – jego źródło znajduje się poza daną jednostka, choć, dzięki skontekstualizowaniu oraz ucieleśnieniu, staje się on unikatowy. Kolejnym źródłem inspiracji dla dzisiejszego zwrotu performatywnego jest obszar szeroko pojętych badań nad językiem, zwłaszcza koncepcje Johna L. Austina oraz Jacques’a Derridy. Austinowskie rozróżnienie konstatywów i performatywów ukazało twórczy, „działaniowy” aspekt funkcjonowania języka, wcześniej właściwie niedostrzegany9. Austin umocnił zainteresowanie filozofii potocznymi użyciami języka, a także wprowadził swoiste kryteria ich oceny – tak zwane warunki fortunności, biorące pod uwagę okoliczności wypowiedzi oraz intencje mówiącego, nie zaś wartość logiczną zdania. Kolejne niepowodzenia w dookreśleniu jednoznacznego kryterium podziału tych dwóch typów wypowiedzi doprowadziły Austina i jego kontynuatorów do uznania, że każda wypowiedź może mieć charakter performatywny. Idee tworzone przez Derridę wpłynęły na wiele obszarów, w których można zaobserwować ślady zwrotu performatywnego10. Samą Taż, Estetyka performatywności, przeł. M. Borowski i M. Sugiera, Kraków 2008, s. 20. R. Schechner, Performatyka. Wstęp, przeł. T. Kubikowski, Wrocław 2006, s. 44. 9 J. L. Austin, Jak działać słowami, [w:] tegoż, Mówienie i poznawanie. Rozprawy i wykłady filozoficzne, przeł. B. Chwedończuk, Warszawa 1993. 10 Zob. także omówienie wpływu Derridy na teatrologię i praktyki teatralne – A. Burzyńska, dz. cyt., s. 290–350. 7 8
25
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
dekonstrukcję – będącą jednym z najbardziej znanych elementów dorobku Derridy – pojmuje się w kategoriach zarówno procesu, jak i efektu, a więc uwzględniając jej performatywny charakter11. Derrida zaproponował też pewne znaczące modyfikacje w stosunku do koncepcji Austina. Problem cytowalności czy „niepoważności” pewnych wypowiedzi (na przykład, wygłaszanych na deskach teatru), stanowiący dla Austina przyczynek do wykluczenia tego typu aktów mowy z analiz, jest dla niego punktem wyjścia dla idei iteracyjności. Iteracyjność rozumie jako warunek funkcjonowania znaku – stanowi ona o możliwości powtórzenia danej wypowiedzi w różnych okolicznościach przy zachowaniu jej zrozumiałości; zbiegają się w niej dwie, pozornie przeciwstawne, cechy: pojedynczość oraz powtarzalność12. Mówiąc o źródłach i inspiracjach zwrotu performatywnego, nie sposób pominąć niezwykle wpływowej pracy Kondycja ponowoczesna. Raport o stanie wiedzy Jeana F. Lyotarda13. Stawia on w niej tezę o wyczerpywaniu się „wielkich narracji”, legitymizujących dotychczasowo dyskursy dotyczące funkcjonowania społeczeństw, gospodarki czy nauki. W ich miejsce pojawiają się liczne, lokalne gry językowe. Jednocześnie w coraz większym stopniu staje się odczuwalna hegemoniczna pozycja dyskursu ekonomicznego, wraz z którym pojawia się kategoria performatywności rozumianej jako stosunek nakładów do wyników. Co więcej, wedle tego właśnie kryterium ma być oceniania współczesna nauka i wiedza. Na zakończenie tej części artykułu warto przytoczyć nieco bardziej aktualną i wpisującą się już wprost w zwrot performatywny koncepcję Jona McKenziego. Pisze on wprost: żyjemy w erze globalnego performansu14. Wyróżnia trzy paradygmaty performansu – kulturowy, organizacyjny i technologiczny, z których każdy ukształtował się w odpowiedzi na nieco odmienne warunki, obejmuje specyficzny zestaw praktyk i dyskursów oraz wpływa na zastane struktury w charakterystyczny dla siebie sposób. Jednocześnie wszystkie trzy wzajemnie się przenikają i wzmacniają, oddziałując na coraz to bardziej oddalone obszary współczesnego świata. Ostatecznie McKenzie przewiduje, że performans stanie się nową ontohistoryczną formacją władzy i wiedzy, wytwarzającą nowe efemeryczne, niestałe, sfragmentaryzowane przedmioty i podmioty, a także swoiste mechanizmy władzy (oparte w mniejszym stopniu na represji, bardziej nomadyczne i ambiwalentne), osadzone w cyfrowych przestrzeniach i nielinearnie postrzeganym czasie. Tamże, s. 68–85, 236–237. Por. J. Derrida, Limited Inc., Evanston, Illinois 1988. 13 J. F. Lyotard, Kondycja ponowoczesna. Raport o stanie wiedzy, przeł. M. Kowalska i J. Migasiński, Warszawa 1997. 14 J. McKenzie, dz. cyt., s. 218. 11 12
26
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
3. Zwrot performatywny – obszary zainteresowań i napięć Na podstawie przedstawionych powyżej idei i koncepcji można nakreślić pewne zasadnicze obszary zainteresowań i napięć wspólnych dla zwrotu performatywnego. Pierwszym z takich obszarów jest relacja tekstu oraz działania. Zwrot performatywny jest często postrzegany jako zasadniczo odmienny wobec zwrotu lingwistycznego i strukturalizmu. Ewa Domańska mówi wprost, że niesie on „wyjście poza metaforę świata rozumianego jako tekst w kierunku metafory rozumienia świata jako wielości performatywnych działań i jako performance’u, w którym się uczestniczy”15. Z drugiej strony, wraz ze zwrotem performatywnym pojawiły się argumenty przeciwko dychotomizowaniu tekstu i performansu. Burzyńska twierdzi, że pojęcia te będą współistnieć i wzajemnie się uzupełniać. Jest to możliwe, jeśli weźmiemy pod uwagę poststruktualistyczne rozumienie kategorii tekstu jako „aktywnej przestrzeni wytwarzania znaczeń”, w której jest zniesiona jego autonomia wobec sfery pozatekstowej16. Ponadto w wielu ujęciach, uznając, że performans nigdy nie będzie w pełni wyrażalny językowo, uwzględnia się znaczenie praktyk dyskursywnych17. Echa sporów o relacje między działaniem i tekstem można również odnaleźć w samych próbach zdefiniowania zasadniczych dla zwrotu performatywnego pojęć: performatywności i performansu. Mieke Bal wiąże je kolejno z filozofią języka i działaniami spontanicznymi, niezaplanowanymi oraz działalnością artystyczną, podlegającą planowaniu i zapamiętywaniu18. Z kolei Judith Butler uznaje, że performans jako metafora teatralna zakłada istnienie jakiegoś podmiotu, podczas gdy kategoria performatywności, wywiedziona tutaj głównie z prac Austina i Derridy, uwydatnia jego konstruowanie w toku praktyk odtwarzania19. Ciekawe stanowisko w tej sprawie zajmuje Jacek Wachowski, który wyróżnia trzy rodzaje performatywności jako efektu czy oddziaływania (materialny, afektywny i kognitywny) i dopuszcza możliwość ich przeplatania się w jednym performansie. Innymi słowy,
E. Domańska, dz. cyt., s. 52. A. Burzyńska, dz. cyt., s. 373–395, 433–437. 17 Zob. J. Butler, Bodies that Matter: On the discursive limits of sex, New York 1999; K. Barad, Posthumanistyczna Performatywność: ku zrozumieniu, jak materia zaczyna mieć znaczenie, [w:] Teorie wywrotowe. Antologia przekładów, red. A. Gajewska, przeł. J. Bednarek, Poznań 2013, s. 323–358; P. Wehling, The Situated Materiality of Scientific Practices: Postconstructivism – a New Theoretical Perspective in Science Studies?, “Science, Technology & Innovation Studies” 2006, nr 1, s. 82–100. 18 Por. M. Bal, Memory Acts: Performing Subjectivity, “Performance Research” 2000, nr 3, s. 102–114. 19 Por. J. Butler, dz. cyt., s. 24. 15 16
27
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
uznaje on performatywność za kategorię szerszą od performansu20. Kolejnym charakterystycznym dla zwrotu performatywnego aspektem jest nacisk na znoszenie granic i zainteresowanie kategorią liminalności. Jak pisze Anita Zeidler-Janiszewska: „W przywołanych tu (i wielu innych) praktykach badawczych obejmowanych łącznie mianem performatywizmu przejawia się uparcie, niezależnie od ich zróżnicowania, motyw osłabienia czy też rozmontowania sztywnych opozycji, do których przyzwyczaiła nas (fetyszyzując je nawet) tradycja myśli zachodniej”21. Przykłady znoszenia takich binarnych opozycji można oczywiście odnaleźć już w tradycji poststrukturalizmu, a także u Fischer-Lichte; z kolei kategoria limesu jest szczególnie ważna dla McKenziego, który wręcz stwierdza, że „liminalność jest normą”22. Warto tu zwrócić uwagę na coraz częściej pojawiające się tendencje posthumanistyczne. Pisze o tym między innymi Domańska23, odwołując się do postkonstruktywistycznych studiów nad nauką i technologią, w których problem ten przybiera postać od porzucenia antropocentryzmu aż po zasadę parytetu czynników ludzkich i pozaludzkich (na przykład w teorii aktora-sieci). Wreszcie, w zwrocie performatywnym na pierwszy plan wysuwa się, powiązany z poruszanymi wyżej wątkami, problem władzy oraz performansu jako zdolnego do podtrzymywania bądź przekraczania istniejącego porządku. Napięcie to doskonale obrazuje McKenzie, który uznaje, że performans może stanowić zarówno artykulację kapitalistycznej władzy (między innymi poprzez wyzwania skuteczności, wydajności i sprawności), jak i źródło oporu wynikającego ze zdolności do przekraczania granic i obowiązujących konwencji. W tym kontekście trzeba też wspomnieć o Butler, która, powołując się na pojęcie iteracyjności Derridy, opisuje podmiot jako będący tymczasowym efektem (koniecznego) powtarzania aktów performatywnych oraz mający możliwość ich wyolbrzymiania, przeinaczania i parodiowania, właśnie dzięki każdorazowej niedokładności i unikatowości kolejnego powtórzenia24. Wreszcie, warto przywołać stanowisko Peggy Phelan, która uznaje, że perfomansu nie można zarejestrować ani zachować; zostałby on wówczas włączony w obieg reprezentacji, co narusza jego ontologiczną podstawę i podporządkowuje logice kapitalistycznego zwielokrotnienia25. J. Wachowski, Performans, Gdańsk 2011, s. 116–132. A. Zeidler-Janiszewska, Perspektywy performatywizmu, „Teksty Drugie” 2007, nr 5, s. 46. 22 J. McKenzie, dz. cyt., s. 62–68. 23 E. Domańska, dz. cyt., s. 57–59. 24 Por. J. Butler, Uwikłani w płeć. Feminizm i polityka tożsamości, przeł. K. Krasuska, Warszawa 2008, s. 258–261. 25 Por. P. Phelan, Unmarked: The Politics of Performance, London and New York 1993. 20 21
28
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
4. Zamiast podsumowania – zwrot performatywny a wiedza i nauka Mając zarysowane najważniejsze źródła oraz obszary zainteresowania i napięć charakterystyczne dla zwrotu performatywnego, na koniec chciałabym przedstawić go jeszcze z odmiennej perspektywy – przez ukazanie jego śladów i oddziaływań w obrębie namysłu nad wiedzą i nauką. Po pierwsze, zwrot performatywny spowodował znaczny wzrost zainteresowania codziennymi, przyziemnymi praktykami i działaniami; jak wyraziłby to Dwight Conquergood, przekierował uwagę badaczy z „wiedzy o” oraz „wiedzy, że” do „wiedzy, jak”26. Po drugie, wiązał się ze spopularyzowaniem nowych metod badań jakościowych, opartych na zaangażowaniu i interwencyjności w miejsce dystansu, wykorzystujących znacznie szerszy niż wyłącznie tekstowy repertuar form wytwarzania i przekazu wiedzy. Jak piszą Peter Dirksmeier i Ilse Helbrecht: Performans zyskuje status elementu metodologii w teorii społecznej, staje się narzędziem w badaniach społecznych. Dzieje się tak, ponieważ zwrot performatywny znosi różnicę w punktach odniesienia naukowego obserwatora i obserwowanego podmiotu. Naukowiec we własnej osobie staje się wręcz częścią performansu. Całość procesu badawczego jest performansem lub jego częścią27.
Co jednak najważniejsze, jak podkreślają między innymi Domańska i McKenzie, zwrot performatywny powoduje zmianę naszych wyobrażeń na temat nauki i wiedzy oraz leżących u ich podstaw założeń ontologicznych i epistemologicznych. Jest ona szczególnie widoczna w postkonstruktywistycznych studiach nad nauką i technologią, reprezentowanych przez między innymi autorów związanych z teorią aktora-sieci, Andrew Pickeringa czy Karen Barad. Mamy w nich do czynienia z deflacyjnym ujęciem wiedzy, czyli pojmowaniem jej w kategoriach umiejętności uczestniczenia w praktykach dyskursywnych czy znajomości praktyki użycia pojęć w stosunku do innych pojęć i świata, nie zaś posiadania czy przekazu28. Pickering pisze, że nauka w idiomie performatywnym jawi się jako „pole sił, możliwości i działań, usytuowanych w maszynowych uchwyceniach (machinic captures)
D. Conquergood, Performance Studies: Interventions and Radical Research, “The Drama Review” 2002, nr 46, s. 146. 27 P. Dirksmeier, I. Helbrecht, Time, Non-representational Theory and the “Performative Turn” – Towards a New Methodology in Qualitative Social Research, “Forum Qualitative Sozialforschung / Forum: Qualitative Social Research” 2008, nr 9/2, paragraf 24, http://nbn-resolving.de/urn:nbn:de:0114-fqs0802558, [dostęp: 1.09.2014]. 28 Por. P. Wehling, dz. cyt., s. 86–88. 26
29
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
materialnej sprawczości”29, zaś działalność naukowa polega na ciągłym interaktywnym stabilizowaniu wielu różnorodnych elementów społecznych, materialnych, dyskursywnych, kulturowych aż do momentu uzyskania pewnego tymczasowego wytworu, który może funkcjonować jako fakt naukowy. Tym samym, jest to ujęcie radykalnie odmienne od tak zwanego idiomu reprezentacyjnego, który możemy w uproszczeniu określić mianem tradycyjnego, opartego na dążeniu do odzwierciedlania zjawisk przez naukowców będących jedynymi poznającymi podmiotami. Na przykładzie postkonstruktywistycznego ujęcia nauki i technologii widać, że zwrot performatywny przynosi dość zasadnicze zmiany, zarówno w obszarze przedmiotów dociekań, metodologii, jak i samego wizerunku oraz roli nauki. Jakiekolwiek próby dokonania jednoznacznego dookreślenia jego zakresu i treści są obarczone niebezpieczeństwem zatracenia jego zasadniczej cechy, czyli otwartości pola rozważań, wewnętrznej różnorodności i odmienności30. BIBLIOGRAFIA 1. Austin J. L., Jak działać słowami, [w:] tegoż, Mówienie i poznawanie. Rozprawy i wykłady filozoficzne, przeł. B. Chwedończuk, Warszawa 1993. 2. Bachmann-Medick D., Cultural Turns. Nowe kierunki w naukach o kulturze, przeł. K. Krzemieniowa, Warszawa 2012. 3. Bal M., Memory Acts: Performing Subjectivity, “Performance Research” 2000, nr 3. 4. Barad K., Posthumanistyczna Performatywność: ku zrozumieniu, jak materia zaczyna mieć znaczenie, [w:] Teorie wywrotowe. Antologia przekładów, red. A. Gajewska, przeł. J. Bednarek. Poznań 2013. 5. Burzyńska A., Dekonstrukcja, polityka, performatywność, Kraków 2013. 6. Butler J., Bodies that Matter: On the discursive limits of sex, New York 1999. 7. Butler J., Uwikłani w płeć. Feminizm i polityka tożsamości, przeł. K. Krasuska, Warszawa 2008. 8. Conquergood D., Performance Studies: Interventions and Radical Research, “The Drama Review” 2002, nr 46. 9. Culler J., Literatura w teorii, przeł. M. Maryl, Kraków 2013. 10. Derrida J., Limited Inc., Evanston, Illinois 1988. 11. Dirksmeier P., Helbrecht I., Time, Non-representational Theory and the “Performative Turn” – Towards a New Methodology in Qualitative Social Research, “Forum Qualitative Sozialforschung / Forum: Qualitative Social Research” 2008, nr 9/2, paragraf 24, http://nbnresolving.de/urn:nbn:de:0114-fqs0802558, [dostęp: 1.09.2014]. 29 30
A. Pickering, The Mangle of Practice. Time, Agency and Science, Chicago–London 1995, s. 7. Zob. R. Schechner, dz. cyt., s. 15; J. Culler, dz. cyt., s. 204.
30
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
12. Domańska E., „Zwrot performatywny” we współczesnej humanistyce, „Teksty Drugie” 2007, nr 5. 13. Fischer-Lichte E., Estetyka performatywności, przeł. M. Borowski i M. Sugiera, Kraków 2008. 14. Fischer-Lichte E., Performance Art and Ritual. Bodies in Performance, [w:] Performance. Critical Concepts in Literary and Cultural Studies, ed. P. Auslander, London and New York 2003. 15. McKenzie J., Performuj albo… Od dyscypliny do performansu, przeł. T. Kubikowski, Kraków 2011. 16. Muniesa F., The Provoked Economy. Economic Reality and the Performative Turn, London and New York 2014. 17. Lyotard J. F., Kondycja ponowoczesna. Raport o stanie wiedzy, przeł. M. Kowalska i J. Migasiński, Warszawa 1997. 18. Phelan P., Unmarked: The Politics of Performance, London and New York 1993. 19. Pickering A., The Mangle of Practice. Time, Agency and Science, Chicago/London 1995. 20. Schechner R., Performatyka. Wstęp, przeł. T. Kubikowski, Wrocław 2006. 21. Wachowski J., Performans, Gdańsk 2011. 22. Wehling P., The Situated Materiality of Scientific Practices: Postconstructivism – a New Theoretical Perspective in Science Studies?, ”Science, Technology & Innovation Studies” 2006, nr 1. 23. Zeidler-Janiszewska A., Perspektywy performatywizmu, „Teksty Drugie” 2007, nr 5.
Summary The aim of the article is to attempt to delineate the most important premises and tensions underlying the so-called performative turn, understood in terms of a certain conceptual shift from objects of analysis towards analytical tools (see: Bachmann-Medick 2012). Relying upon a range of concepts from various disciplines, I focus on selected issues resulting from its inclination towards practices and actions rather than texts. Furthermore, as the performative turn is believed to have marked an epistemological shift away from representational modes of knowledge production to ones understood in terms of embodied, materially and temporally situated practices, I also briefly present its influence on studies of science and knowledge.
31
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
JAKUB OSIŃSKI Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
Stare szkoły i nowe mody. Od strukturalizmu do kulturowej teorii literatury w polskiej komparatystyce przełomu XX i XXI wieku O tym, że komparatystyka jest „tematem modnym” współczesnej humanistyki, nie trzeba, jak sądzę, nikogo przekonywać. Czynniki sprzyjające owej popularności – zaryzykuję tutaj stwierdzenie – d y s c y p l i n y 1 można mnożyć: od globalizacji, przez unifikację współczesnej kultury, po przeciwną im – pluralizację, chociażby dziedzin sztuki czy mediów. Liczne są także skutki „kariery” komparatystyki, a wśród nich: powstawanie nowych katedr literatury porównawczej (m.in. Pracowni Komparatystyki Literacko-Kulturowej przy Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu), kolejnych prac naukowych z tego zakresu czy organizowanie sympozjów poświęconych komparatystyce właśnie2. Niemniej, czy jest to nasilająca się tendencja, trudno obiektywnie orzec, nawet w obliczu jej relatywnej długotrwałości. Przy tej, badaniom porównawczym w pewnym sensie przyrodzonej, interdyscyplinarności3, ich rozpowszechnieniu wśród licznych gałęzi nauk humanistycznych, nie da się jednak zapomnieć o ich literackiej (czy lepiej: literaturoznawczej) genealogii. Nasuwa się zatem pytanie o związek owej „praktycznej metody badania literatury”4 z teorią (czy teoriami) literatury. Słusznie bowiem pisze Michał Kuziak: Komparatystyka jest dyscypliną istniejącą w stanie trwałego kryzysu, który jednak w szczególny sposób nasilił się współcześnie, w związku z ogólnym kryzysem Teorii i nastaniem „Zaryzykuję”, gdyż status komparatystyki nie jest do dziś przesądzony, do czego przejdę w dalszej kolejności niniejszego wywodu. 2 Nie są to bynajmniej nowe fenomeny, gdyż już w 2007 roku pisał o nich M. Kuziak (Komparatystyka na rozdrożu?, „Porównania” 2007, nr 4, s. 11–12), do dziś argument ten przywołują zaś kolejni badacze. 3 Syntetycznie problem ten ujmuje O. Płaszczewska, O interdyscyplinarności komparatystyki, „Studia Europea Gnesnensia” 2013, nr 8. 4 Tamże, s. 98. 1
32
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
czasu wielu teorii (Jonathan Culler podkreśla, ze komparatystyka zawsze była związana z teorią literatury, szukając w niej uprawomocnienia, a także inspiracji) […]5.
Rodzime doświadczenia, w moim przekonaniu, dostarczają nam w tym zakresie ciekawego materiału do rozważań. Ostatnie ćwierćwiecze, a więc przełom XX i XXI wieku, to okres adaptowania się na polskim gruncie nowych propozycji teoretycznoliterackich, które ścierają się z głęboko zakorzenionymi w polskim dyskursie humanistycznym rozwiązaniami, dziś – śmiem twierdzić – niesłusznie marginalizowanymi, odrzucanymi czy niekiedy wręcz wyśmiewanymi, jak chociażby strukturalizm czy odeń pochodne: semiologia i narratologia. Dlatego też rozważania, które pragnę przedstawić w niniejszym szkicu, będą niejako historycznym rysem polskich związków komparatystyki i teorii literatury, ukazanym w perspektywie polskich „zmagań” z komparatystyką w ostatnim ćwierćwieczu. W tym miejscu stosowne, a wręcz konieczne, wydaje mi się jedno wyjaśnienie. Być może uległem zbytniemu entuzjazmowi poznawczemu, wspominając jedynie o konieczności ścisłego związku teorii literatury i komparatystyki, a nie podnosząc problemu innej, również wciąż niewygaszonej dyskusji – tej dotyczącej metodologii badań porównawczych. Często zarzuca się im właśnie „zapożyczenie” u metodologii wypracowanych na polu i na potrzeby literaturoznawstwa, jednak – jak już podkreślałem – sam „odliteracki” charakter tychże badań powinien być wystarczającym tego uzasadnieniem. Czynienie zarzutu z, w rezultacie, metodologicznego pluralizmu, wśród licznych opinii o końcu, kresie, śmierci, agonii, niewystarczalności, nienaukowości itp. komparatystyki, nie powinno dziwić. Powracając do właściwego toku zamieszczonych tu obserwacji, dochodzimy do ich newralgicznego punktu. Omówienie chociażby najważniejszych stanowisk, z którymi musiała „zmierzyć się” polska myśl humanistyczna w ostatnim ćwierćwieczu, znacznie przekroczyłoby stosowną dla tego tekstu objętość, a nawet byłoby problemem na osobne studium. Wybór pomiędzy dekonstrukcjonizmem, neopragmatyzmem, neofreudyzmem, dialogizmem, feminizmem, studiami genderowymi, postkolonializmem, hermeneutyką czy chociażby nowym historyzmem, by wymienić tylko te nawet nie najważniejsze, ale powszechnie kojarzone kierunki, nie tylko nastręcza problemów, lecz i może prowadzić do pominięcia stanowisk, których pominąć nie sposób. Stąd postaram się jedynie uchwycić szeroką panoramę polskiej komparatystyki po roku 1989, uwzględniając nie poszczególne kierunki w badaniach literackich (stąd i – jak zauważyłem – także w badaniach komparatystycznych), ale 5
M. Kuziak, dz. cyt., s. 12.
33
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
posługując się kluczem głównych problemów natury teoretycznej. Będą to w moim przekonaniu: 1 . s t a t u s k o m p a r a t y s t y k i , 2 . p r z e d miot jej badań oraz 3. ich metoda: 1 . S t a t u s k o m p a r a t y s t y k i . Polskie rozważania nad statusem komparatystyki, w moim przekonaniu, rozpoczął w 1992 roku Ryszard Nycz artykułem pt. Od polonistyki do komparatystyki (i z powrotem)6. Co ważne, badacz zauważa, że komparatystykę zwykło się ówcześnie traktować jako (jedną z wielu) metod badania literatury, sam natomiast widzi w niej… subdyscyplinę literaturoznawstwa. Gdyby przyjąć pierwszą z owych pozycji badań porównawczych względem tych stricte literackich, należałoby odżegnać je od jakiegokolwiek podporządkowania innym metodom. Taka autonomia, chociażby ze względów logicznych, jest jednak nie do utrzymania – komparatystyka nie wyczerpuje bowiem w najmniejszej mierze wyznaczników metody naukowej, a nawet – jak już zauważyliśmy – sama tej metody potrzebuje. Propozycja samego Nycza z kolei słusznie zakłada ścisły związek teoretyczny i metodologiczny literaturoznawstwa oraz komparatystyki, niemniej odbiera tejże to, na czym buduje ona swoją „popularność” – interdyscyplinarny charakter. Zwolennikiem stanowiska, które tu zarysowałem jest między innymi Adam F. Kola, który pisze: Mówić możemy tylko o perspektywie komparatystycznej, nie zaś o metodzie. Chodzi o „perspektywę” nie zaś o metodę, gdyż nie uznaję komparatystyki za metodę sensu stricto. […] nie daje żadnych konkretnych narzędzi do badań. Każdorazowo musi je odnajdywać w repertuarze już istniejących lub stosownie do potrzeb tworzyć nowe narzędzia7.
2 . P r z e d m i o t k o m p a r a t y s t y k i . Co jednak dla tych dociekań istotniejsze, w dalszych partiach cytowanego powyżej teksty Kola omawia funkcjonujące dotychczas w badaniach komparatystycznych paradygmaty (upraszczając: paradygmat dekonstrukcjonistyczny i kulturowy), by zaproponować neopragmatyczne rozumienie przez siebie studiów porównawczych, wpisujące się zresztą – jak sam podkreśla – w zwrot kulturowy. Propozycja ta jest w mojej ocenie najbardziej „ugodową”, jaka pojawiła się w polskim dyskursie humanistycznym. Nie wydaje się jednak, aby kończyła ona spór, o którym Andrzej Hejmej pisze: R. Nycz, Od polonistyki do komparatystyki (i z powrotem), „Teksty Drugie” 1992, nr 1–2, s. 1–4. 7 A. F. Kola, Nie-klasyczna komparatystyka. W stronę nowego paradygmatu, „Teksty Drugie” 2008, nr 1–2, s. 56. 6
34
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Spór o komparatystykę jako studia literackie (filologiczne) bądź jako studia kulturowe uznać wypada dzisiaj za bezcelowy. Nowoczesną komparatystykę, jak sądzę, najlepiej chyba określa dialektyczna formuła; „studia literackie – studia kulturowe […]8.
Monografia krakowskiego badacza została wydana w 2013 roku, dlatego też mógł on sobie pozwolić na takie właśnie wyciszenie konfliktu dwu szkół, który polską (rzecz jasna nie tylko i z pewnością – nie przede wszystkim) komparatystyką targał w ostatnich latach. W Polsce cultural studies to – przynajmniej wśród ich najnowszych przejawów – kulturowa teoria literatury. Drugi tom pracy zbiorowej Kulturowa teoria literatury, opatrzony podtytułem Poetyki, problematyki, interpretacje, zawiera między innymi artykuł Andrzeja Zawadzkiego pt. Między komparatystyką literacką a kulturową9. Jasno komunikowane jest więc odejście od stricte literackiego rozumienia badań porównawczych na rzecz komparatystyki literacko-kulturowej czy „tylko” kulturowej. Wybrałem właśnie ten tekst, gdyż zdaje mi się on najlepiej problematyzujący teoretyczne rozterki związane z omawianym zagadnieniem. Paradoksalnie jednak autor, rozczarowany dotychczasowymi dokonaniami na tym polu, wyraża przekonanie o użyteczności hermeneutyki w rozważaniach o charakterze komparatystycznym. Przytaczając nie tak znowu odległy rys historyczny dyscypliny, Zawadzki stara się przedstawić kolejne stadia przechodzenia od – upraszczając – poetyki komparatystycznej do komparatystyki kulturowej. I z tego punktu widzenia, tak ukontekstowione myślenie o literaturze pozwala jednocześnie na włączenie w obszar intertekstualnych zainteresowań obszarów dla, jak powiedzieliśmy, zapożyczonej u litertauroznawstwa dyscypliny dotychczas problematycznych, np. translatologii czy korespondencji sztuk. Nie jest to jednak, trzeba to jasno powiedzieć, propozycja zbyt odkrywcza, choć jak najbardziej doceniam uwzględnienie w projekcie krakowskich badaczy komparatystyki jako odrębnego, samodzielnego problemu współczesnej – także polskiej – refleksji humanistycznej, nie zaś jedynie kłopotliwych dla teoretyków literatury naukowych peryferii. Znów powołam się na Hejmeja, który tak ocenił podobne zmagania: Badania komparatystyczne, odnoszące się do konfliktowego „pola aktywności kulturowej”, mają w rezultacie, w porównaniu z wcześniejszymi modelami komparatystyki, inne rozłożenie akcentów: zorientowane zostają przede wszystkim na A. Hejmej, dz. cyt., s. 295. A. Zawadzki, Między komparatystyką literacką a kulturową, [w:] Kulturowa teoria literatury 2. Poetyki, problematyki, interpretacje, red. T. Walas i R. Nycz, Kraków 2012, s. 345–368. Pierwodruk: „Wielogłos” 2010, nr 1–2, s. 39–53. 8 9
35
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
różnorodne formy literatury i rozmaite rejestry, znoszą prymat dwóch dominujących dotychczas perspektyw badawczych – europejskiej i anglo-amerykańskiej – na rzecz marginalizowanych wcześniej punktów widzenia rzeczywistości kulturowej, przywracają rangę literackiemu przekładowi, anektują pola zagadnień różnych mediów10.
Choć słusznie niektóre z wymienianych przez badacza zasług – tu ujmując problem szerzej – studiów kulturowych trudno tylko im przypisać (z pominięciem chociażby studiów postkolonialnych czy badań nad nowymi mediami), należy je bez wątpienia na tym polu docenić. Niemniej, choć zdają się one „swojskie”, nie są niestety twórczym kontynuowaniem szlachetnych tradycji polskiej komparatystyki11, a jedynie odbicie zachodnich sporów, które – jak i w Polsce – toczą się jak dotąd bez ustanku. Pozostając jeszcze przy problemie zapożyczenia polskiej komparatystyki u myśli zachodniej, wspomnieć należy o dyskusji, która miała miejsce na łamach „Wielogłosu” po publikacji antologii Niewspółmierność. Perspektywy nowoczesnej komparatystyki12, a w której udział wzięli badacze tak zasłużeni jak: Maria Korytowska, Marta Skwara, Olga Płaszczewska, Bogusław Bakuła, Tomasz Bilczewski, Andrzej Borowski, Andrzej Hejmej i Tadeusz Sławek13. Toczyła się ona przede wszystkim wokół pytania, który Płaszczewska ujęła następująco: „czy amerykański model komparatystyki przystaje do sytuacji polskiej?”14. Odpowiedź, choć nie padła wprost, zdaje się potwierdzać dynamiczny rozwój polskiej komparatystyki. Świadczą o tym chociażby wymiana doświadczeń związanych z dydaktyką akademicką w zakresie komparatystyki, a także – różnice zdań wśród przedstawicieli poszczególnych ośrodków naukowych. 3 . M e t o d o l o g i a b a d a ń p o r ó w n a w c z y c h . Doskonałym, choć wcześniejszym tego świadectwem było sympozjum „Badania porównawcze. Dyskusja o metodzie”, które odbyło się w dniach 6–8
Tamże, s. 48. Por. M. Brahmer, Niektóre perspektywy porównawczych studiów literackich w Polsce, [w:] Problemy teorii literatury, t. 1, red. H. Markiewicz, Wrocław 1987, s. 415–430. 12 Zob. Niewspółmierność. Perspektywy nowoczesnej komparatystyki, red. T. Bilczewski, Kraków 2010. Rozmowę, która toczyła się wokół tejże publikacji, uznaję za wystarczające jej omówienie, stąd nie poświęcam jej w niniejszym szkicu szczególnej uwagi. 13 Rozmowa „Wielogłosu”. O problemach współczesnej komparatystyki rozmawiają Maria Korytowska, Marta Skwara, Olga Płaszczewska, Bogusław Bakuła, Tomasz Bilczewski, Andrzej Borowski, Andrzej Hejmej i Tadeusz Sławek, „Wielogłos” 2010, nr 1–2, s. 7–38. 14 Tamże, s. 7. 10 11
36
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
lutego 1997 roku w Radziejowicach15, a do którego – zaburzając nieco porządek chronologiczny – pragnę w tym miejscu przejść. Jest to o tyle istotne, że w porównaniu z tym, co Nycz pisał pięć lat wcześniej: Komparatystyka nie cieszy się u nas specjalnym autorytetem. Wedle panującej opinii z tego głównie powodu, że zamiast pozostać pożytecznym środkiem pełniejszego poznania różnorodnych kontekstów utworu – porównawczego aspektu analizy tekstu – uczyniła z metody faktyczny cel swej działalności16,
bez problemu zauważyć można, jak zmieniło się w polskim dyskursie humanistycznym podejście do komparatystyki na przestrzeni tych lat. Z metody stała się w tak krótkim czasie obszarem metody wymagającym. Powód tego jest oczywisty – otwarcie się polskiej nauki na zagraniczne prądy intelektualne, które z czasem skruszyły strukturalistyczną twierdzę. Wówczas Zofia Mitosek mówiła na ten temat: Ja myślę, że komparatystyka jest jakąś próbą szukania ratunku dla upadającego literaturoznawstwa. Dziedzina ta była bardzo długo w pogardzie: odrzucona przez strukturalistów, ubocznie tylko rozwijana przez formalistów, pozostawała w gruncie rzeczy taką wpływologią, którą znamy z pozytywizmu i do której podchodzimy bardzo niechętnie. […] Myślę, że gdy strukturalizm upadł lub upada, i bardzo wiele się zmieniło w nauce o literaturze, komparatystyka staje się tą dziedziną, którą chcemy zbudować na nowo, inaczej17.
Przekonanie to – śmiało możemy to powiedzieć po prawie dwu dekadach – nie ziściło się, a szansę, którą Mitosek widziała w zerwaniu ze strukturalistyczną hegemonią, mimo to pogrzebała pluralizacja myśli, coraz to nowe zwroty, nieustająca próba „urządzenia” humanistyki na nowo. W kontekście poszukiwania na polskim gruncie metodologii badań porównawczych nie można nie wspomnieć o dwutomowej monografii pt. Komparatystyka dzisiaj18. Pierwszy tom, dotykający Pokłosiem obrad, w których wzięli udział czołowi polscy humaniści, wśród nich: Teresa Kostkiewiczowa, Andrzej Lam, Anna Legeżyńska, Jarosław Maciejewski czy Janusz Tazbir, jest tom Badania porównawcze. Dyskusja o metodzie (red. A. NowickaJeżowa, Izabelin 1998), zawierający zapisy ożywionych dyskusji, które toczyli wówczas owi badacze. 16 R. Nycz, dz. cyt., s. 1. 17 Badania porównawcze. Dyskusja o metodzie, red. A. Nowicka-Jeżowa, Izabelin 1998, s. 23. 18 Komparatystyka dzisiaj, red. E. Kasperski i E. Szczęsna, t. 1–2, Kraków 2010. 15
37
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
problemów teoretycznych, rozpatrywanych z „lokalnej” perspektywy, a nade wszystko – tom drugi, zawierający przykładne szkice i interpretacje powstałe w duchu komparatystycznym, świadczą o badawczej świadomości polskich badaczy. Realizują dzięki temu zamiar, o którym we wstępie wspomina Ewa Szczęsna: Książka pokazuje, iż nowoczesną komparatystykę charakteryzuje postawa dialogowości, wielokierunkowego otwarcia na to, co odmienne czy też różne. […] Tak rozumiana i tak realizowana komparatystyka – stosując się do rygorów badawczych – jest […] rodzajem przygody epistemologicznej, bez której nie może funkcjonować poznawczo aktywny umysł. Staje się też metodą określania tożsamości danego tekstu czy zjawiska kultury na drodze badania ich związków i wzajemnych odziaływań z innymi tekstami oraz zjawiskami19.
Dziś, przynajmniej w mojej ocenie, widoczny jest zatem bynajmniej nie ostateczny kres komparatystyki – co niemożliwe, gdyż jak powiedział Andrzej Lam: „Komparatystami jesteśmy wszyscy”20 – ale długo oczekiwana stabilizacja dyscypliny. Zwiastuje to chociażby jeden z ostatnich numerów „Tekstów Drugich”21 poświęcony literaturze światowej. Tam też Adam F. Kola pisze: Literatura światowa – już jako world literature raczej niż Weltliteratur – współcześnie stała się […] odrębnym paradygmatem w łonie literaturoznawstwa i – można to powiedzieć z dużą dozą pewności – dyscypliną konkurencyjną wobec komparatystyki literackiej czy wręcz do niej opozycyjną22.
Jak to bywa aż nazbyt często, to, co w Polsce „odkrywamy” w ostatnim czasie, na Zachodzi zrodziło się w latach 90.; niemniej dopiero z dzisiejszej perspektywy sądy badacza wydają mi się przekonywające. Literatura światowa nie tyle odbiera komparatystyce literackiej przestrzeń jej badań, ale na dwa sposoby ją odciąża: odciągając uwagę „teoretyków” i pełniąc funkcję owego novum, które musi znaleźć się na przeciwnej szali niż to, co zastane. W ten sposób komparatystyka literacka ma szansę przestać w końcu odgrywać rolę trzeciego aktora w teatrze Ajschylosa, z którym nikt nie wie, co począć. Kontynuując te E. Szczęsna, Komparatystyka dzisiaj: propozycje, zagadnienia teoretyczne, rekonesans. Wprowadzenie, [w:] tamże, t. 1, s. 6–7. 20 Tamże, s. 25. 21 „Teksty Drugie” 2014, nr 4. 22 A. F. Kola, Między komparatystyką literacką a literaturą światową, „Teksty Drugie” 2014, nr 4, s. 46-47. 19
38
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
metaforę, literatura światowa zdaje się być dziś Sofoklesem, dzięki któremu wcześniejszy teatr uchodzi za konserwatywny, tradycyjny. Wszystko, o czym w niniejszym szkicu była mowa, oczywiście w żaden sposób nie rozwiązuje fundamentalnych problemów współczesnej komparatystyki. Propozycja niniejsza ma na celu jedynie ukazać choć subiektywnie wybrane dokonania z zakresu polskiej komparatystyki ostatniego ćwierćwiecza. Wciąż aktualne pozostają zagadnienia związane ze statusem komparatystyki interdyscyplinarnej i zwrócenie uwagi badaczy na literaturę światową niewiele może tu pomóc. Jednak z pewnością stworzy warunki do tego, aby problemy te mogły zostać poddane refleksji wyjętej niejako z rwącej rzeki współczesnej humanistyki. Być może to właśnie polscy badacze na te pytania odpowiedzą. Historia komparatystyki w Polsce, na przykładzie ostatniego ćwierćwiecza (ale i jej wcześniejsze losy w naszym kraju) pozwala na stwierdzenie, że udało nam się już „dogonić” dotychczas wciąż uciekającą nam myśl zachodnią. Pozostaje zatem dotrzymać jej kroku. BIBLIOGRAFIA 1. Badania porównawcze. Dyskusja o metodzie, red. A. NowickaJeżowa, Izabelin 1998. 2. Bilczewski T., Komparatystyka i interpretacja. Nowoczesne badania porównawcze wobec translatologii, Kraków 2010. 3. Brahmer M., Niektóre perspektywy porównawczych studiów literackich w Polsce, [w:] Problemy teorii literatury, t. 1, red. H. Markiewicz, Wrocław 1987. 4. Grossman E. M., Blaski i cienie globalizacji, czyli problemy polonistyki w badaniach komparatystycznych. Przyczynek do dalszych badań, „Teksty Drugie” 2009, nr 6. 5. Hejmej A., Komparatystyka. Studia literackie – studia kulturowe, Kraków 2013. 6. Intersemiotyczność. Literatura wobec innych sztuk (i odwrotnie). Studia, red. S. Balbus, A. Hejmej, J. Niedźwiedź, Kraków 2004. 7. Kasperski E., Kategorie komparatystyki, Warszawa 2010. 8. Kola A. F., Między komparatystyką literacką a literaturą światową, „Teksty Drugie” 2014, nr 4. 9. Kola A. F., Nie-klasyczna komparatystyka. W stronę nowego paradygmatu, „Teksty Drugie” 2008, nr 1-2. 10. Komparatystyka dzisiaj. Problemy teoretyczne, t. 1–2, red. E. Kasperski i E. Szczęsna, Kraków 2010.
39
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
11. Kuziak M., Komparatystyka na rozdrożu?, „Porównania” 2007, nr 4. 12. Nycz R., Od polonistyki do komparatystyki (i z powrotem), „Teksty Drugie” 1992, nr 1–2, s. 1–4. 13. Płaszczewska O., O interdyscyplinarności komparatystyki, „Studia Europea Gnesnensia” 2013, nr 8. 14. Rozmowa „Wielogłosu”. O problemach współczesnej komparatystyki rozmawiają Maria Korytowska, Marta Skwara, Olga Płaszczewska, Bogusław Bakuła, Tomasz Bilczewski, Andrzej Borowski, Andrzej Hejmej i Tadeusz Sławek, „Wielogłos” 2010, nr 1–2. 15. Zawadzki A., Między komparatystyką literacką a kulturową, [w:] Kulturowa teoria literatury 2. Poetyki, problematyki, interpretacje, red. T. Walas i R. Nycz, Kraków 2012. Summary The article discusses the development of comparative research in Poland in the last 25 years. The author relies on the most important literature researchers and the basic research publications on comparative studies that have appeared in last years in Poland. He is trying to tackle the comparative status issues, the subject matter and methods based on the findings of Polish literature researchers. The considerations end with reflections on world literature as an alternative to comparative studies.
40
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
MICHAŁ RYDLEWSKI Uniwersytet Wrocławski
Zwroty badawcze w humanistyce w perspektywie poznańskiej szkoły kulturoznawczej* W tym artykule odwołuję się do idei poznańskiej szkoły kulturoznawczej, w której nauki o kulturze są traktowane jako nauki podstawowe1. Jej poznawcza perspektywa, którą można określić mianem „kulturalistyczno-konstruktywistycznej” (to sformułowanie zapożyczam od Andrzeja Szahaja)2, opiera się na dwóch fundamentalnych założeniach. Pierwsze to nadrzędność pojęcia kultury w humanistycznej praktyce badawczej, drugie to prymarność kultury w ogóle. Kultura jest rozumiana tutaj jako „[…] pewne systematycznie ugrupowane przekonania, i to przekonania, które – świadomie akceptowane lub (z reguły) milcząco respektowane przez jednostki ludzkie tworzące określoną społeczność – regulują powszechnie, w obrębie danej społeczności, sposób podejmowania przez nie obszernej klasy3 działań”. Innymi słowy, kultura to „rzeczywistość myślowa”, świadomość społeczna przejawiająca się w normach i dyrektywach. Owe normy i dyrektywy są uprzednie wobec (zarówno) praktyki społecznej, w tym świadomości metodologicznej naukowca (zachowań i działań), jak i artefaktów kultury (na przykład wierszy)4. Chciałbym podziękować profesor Annie Pałubickiej za lekturę pierwszej wersji mojego tekstu oraz szereg cennych uwag, które wykorzystałem. Bez naszych rozmów ten artykuł nie powstałby w takiej wersji. Profesor Annie Pałubickiej winien jestem osobną wdzięczność za ogromną życzliwość oraz intelektualne wsparcie, jakiego zawsze udziela mi w badaniach nad dokonaniami poznańskiej szkoły kulturoznawczej. 1 Szerzej patrz np. M. Rydlewski, A. Szahaj, Nauki o kulturze, to nauki podstawowe. Wywiad z prof. dr hab. Andrzejem Szahajem, „Etnografia Polska” 2005, z. 1–2, s. 5–15; M. Rydlewski, Kulturowy wymiar postkonstruktywizmu w perspektywie „Gramatyki kultury europejskiej” Anny Pałubickiej, „Filo-sofija” 2014, nr 2, s. 401–433. 2 A. Szahaj, Zniewalająca moc kultury. Artykuły i szkice z filozofii kultury, poznania i polityki, Toruń 2004, s. 8. 3 G. Banaszak, J. Kmita, Społeczno-regulacyjna koncepcja kultury, Warszawa 1994, s. 5 4 J. Kmita, Kultura jako rzeczywistość myślowa, [w:] Teoria kultury a badania nad zjawiskami artystycznymi, red. T. Kostyrko, Warszawa 1983, s. 15–30. *
41
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Postaram się przemyśleć tytułową problematykę w nawiązaniu do wybranych ustaleń jednej z najważniejszych przedstawicielek „szkoły Kmity” – Anny Pałubickiej. Prezentując oraz uogólniając jej uwagi, chciałbym postawić pięć tez. Ostatnia z nich, najszerzej omawiana, będzie moim twórczym wkładem. Teza ta zakłada, że współczesne zwroty w humanistyce można rozpatrywać w perspektywie dominacji postawy zaangażowanej jako jednej z dwóch postaw (obok postawy teoretycznej) opisujących możliwość uczestniczenia podmiotu w kulturze europejskiej. Teza pierwsza, najbardziej ogólna, brzmi następująco: zwroty badawcze w humanistyce są charakterystyczne dla gramatyki kultury europejskiej, w której – jak twierdzi Pałubicka – jednym z najistotniejszych wzorów kulturowych, obecnych już od starożytności, jest ciągłe poszukiwanie nowości. Nastawienie na nowe myśli oraz szybkie znużenie utrzymującymi się ideami przez naszych myślowych przodków, Ateńczyków, odnotował między innymi Tukidydes w Wojnie peloponeskiej oraz Platon w Timajosie5. Ten pierwszy, charakteryzując Ateńczyków Spartanom, pisze: „Poszukują oni stale nowości, szybko tworzą nowe plany i szybko przeprowadzają to, na co się zdecydują; wy zaś chcecie zachować swój stan posiadania, niechętnie snujecie plany i nie przeprowadzacie nawet rzeczy koniecznych”6. Pałubicka wyraźnie zaznacza, że pytanie, jakie należy w tym miejscu rozważyć, by trzymać się nauki (w tym humanistyki), czyli jednego z najbardziej innowacyjnych obok filozofii laboratoriów myślenia kultury europejskiej, brzmi następująco: jakie czynniki decydują o zmianie „paradygmatu” bądź „macierzy dyscyplinarnej” (by posłużyć się terminami Thomasa Kuhna)? Jaki czynniki mają wpływ na przemiany „stylu myślowego” (by przywołać pojęcie Ludwika Flecka)? Czy zmianą nastroju poznawczego w humanistyce, określonej mody poznawczej, która pojawia się i znika, rządzi myślenie racjonalne (przecież w jej poszczególnych dziedzinach staramy się zachować ten typ myślenia)7? Wydawałoby się na pierwszy rzut oka, twierdzi poznańska filozof, że są ku temu jakieś przyczyny racjonalne, na przykład wyczerpanie możliwości poznawczych przez dotychczasowy paradygmat uprawiania danej dyscypliny czy przez jego falsyfikację, a więc przez podanie ostatecznego, obalającego argumentu racjonalnego. „Okazuje się jednak, iż nic takiego nie zachodzi” – twierdzi Pałubicka8. Jej pogląd ma A. Pałubicka, Komunikacja i poznanie historyczne na przykładzie Franka Ankersmita koncepcji historiograficznej, „Sensus Historiae” 2014, nr 4, s. 204. 6 Tukidydes, Wojna peloponeska, przeł. K. Kumaniecki, Wrocław 1991, s. 52–53. Cyt. za A. Pałubicka, dz. cyt., s. 204. 7 A Pałubicka, dz. cyt., s. 202. 8 Tamże. 5
42
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
przekonujące uzasadnienie w interpretacji materiału historycznego zgromadzonego przez szereg konstruktywistycznie zorientowanych socjologów wiedzy oraz filozofów nauki (to sprawy nadto dobrze znane, aby je tutaj przywoływać). Przyglądając się zwrotom badawczym w humanistyce oraz dokonując uogólnienia myśli Pałubickiej pod adresem koncepcji historiografii Franka Ankersmita, zaryzykowałbym drugą tezę, która zakłada, że odstępowanie od uprawiania humanistyki w jej dotychczasowym stanie nie następuje zazwyczaj w wyniku sformułowania racjonalnych argumentów obalających teorię. Zmiana paradygmatu uprawiania danej dziedziny humanistyki nie odbywa się zatem drogą racjonalnej argumentacji, wyczerpania się poznawczego obowiązującego paradygmatu, przez sformułowanie ostatecznego argumentu rozstrzygającego lecz, jak zauważył Richard Rorty, przez zmianę języka9. Zaczynamy używać innych pojęć, nowe metafory generują inną perspektywę rozmowy o znanych i dyskutowanych problemach (nierzadko tylko pozornie będących „tymi samymi” problemami). Nie ma zatem ciągłości logicznej między następującymi po sobie orientacjami badawczymi. Są one na ogół niewspółmierne względem siebie – mówi poznańska filozof10. Jeśli to nie ciągłość logiczna decyduje o zmianie paradygmatu, to co? Jedną z możliwych odpowiedzi na postawione pytanie, jak celnie zauważa Pałubicka, jest analiza środowiska badaczy. W jej opinii, będącą zarazem moją trzecią tezą, o zmianie paradygmatu decyduje narastające w środowisku znużenie ciągle tymi samymi autorytetami, stojącymi na straży paradygmatu uprawiania nauki oraz wyznaczającymi kanon tego, czym i jak warto się zajmować11. Moja sympatia do owej tezy ma swoją genezę w pewnym fragmencie toczonej na łamach „Filo-sofiji” dyskusji z Tomaszem S. Markiewką oraz Michałem Wróblewskim dotyczącej różnych wariantów konstruktywizmu12. W swojej odpowiedzi na ich wątpliwości użyłem takiego oto sformułowania: „Nie wszyscy muszą R. Rorty twierdzi, że: „[…] przełomy naukowe są nie tyle sprawą decyzji co do prawdziwości jednej z wielu rozmaitych hipotez, lecz kwestią odkrycia właściwego żargonu, w którym przede wszystkim hipotezy należy przedstawiać”, R. Rorty, Metoda, nauki społeczne i społeczna nadzieja, [w:] Konsekwencje pragmatyzmu: eseje z lat 1972–1980, przeł. C. Karkowski; przekł. przejrzał i przedm. opatrzył A. Szahaj, Warszawa 1998, s. 241. 10 A. Pałubicka, dz. cyt., s. 202–203. 11 Tamże, s. 203. 12 M. Rydlewski, dz. cyt.; T. S. Markiewka, Konstruktywizmy. Odpowiedź na tekst Michała Rydlewskiego, „Filo-Sofija” 2014, nr 25, s. 433–443; M. Wróblewski, Postkonstruktywizm, czyli zmieńmy temat rozmowy. Odpowiedź Michałowi Rydlewskiemu, „Filo-Sofija” 2014, nr 25, s. 443–458; M. Rydlewski, Konstruktywizm (społeczny) tak, jak go widzę… Odpowiedź na uwagi Tomasza S. Markiewki oraz Michała Wróblewskiego, „Filo-Sofija” 2014, nr 25, s. 458– 484. 9
43
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
badać kulturę oraz opowiadać się za jedną wersją konstruktywizmu, na przykład społecznego. Ostatecznie rzecz biorąc, byłoby to mało twórcze i na dłuższą metę po prostu nudne”. Fragment ten dał mi do myślenia dopiero przy okazji namysłu nad tematyką konferencji, której ten tekst jest wynikiem. A zatem zawsze będzie pojawiała się jakaś korekta, na początku drobna, która w ciągu swojego rozwoju doprowadzi do tak daleko idącej przemiany, że dany paradygmat (na przykład konstruktywistyczny) może w zasadzie przestać być tym samym paradygmatem i rozpaść się na wiele różnych małych kolektywów myślowych. Fundamentalną poznawczo ideą wypowiadaną przez Pałubicką, a wiążącą się bezpośrednio z powyższą kwestią, jest idea walki o władzę symboliczną. Jej zdaniem „[o]sobowości wyjątkowe, pełne nowych pomysłów i ambitne, jeśli nie wywalczą dla siebie miejsca, muszą poddać się autorytetom lub rozpocząć walkę o uznanie”13. Skąd w naszej kulturze (Pałubicka nie odwołuje się do ustaleń pedagogów, psychologów ewolucyjnych oraz kognitywistów gdyż, po pierwsze, nie jest ono konieczne, aby wyjaśnić ów fenomen, po drugie mają one charakter uniwersalizujący „naturę ludzką”)14 tak silne dążenie do uznania? Do bycia ważnym, docenionym i akceptowanym, słowem, do posiadania władzy symbolicznej? Jej zdaniem w kulturze europejskiej bardzo aktywnie podchodzi się do zdobycia uznania, nie wystarcza już uznanie otrzymane dzięki urodzeniu, lecz jest ono jeszcze zdobywane. Zdobycie uznania i akceptacja daje nam poczucie bezpieczeństwa egzystencjalnego, a dominacja poczucie władzy15. Takim terenem zdobywania uznania i dominacji jest – to moja teza czwarta – nauka, w tym humanistyka, na obszarze której odbywają się walki symboliczne. Moim zdaniem tego rodzaju walką symboliczną – przynajmniej na moim (jeszcze do niedawna) toruńskim gruncie, jest ścieranie się konstruktywizmu społecznego z postkonstruktywizmem. Mam tutaj na myśli środowisko filozofów, którzy jako pierwsi „przeszczepiali” na polską glebę idee Bruno Latoura. Przypomina mi się moment (czerwiec 2013 roku), kiedy spotkaliśmy się, aby napisać toruński manifest konstruktywistyczny16, który – gdy spoglądam na niego z czasowej oddali – przypominał walkę symboliczną, w której każdy z obecnych tam sygnatariuszy (w tym ja)17 chciał potwierdzić bądź uzyskać uznanie (być A. Pałubicka, dz. cyt., s. 203. Tamże. 15 Tamże. 16 Toruńska szkoła konstruktywistyczna. Manifest, oprac. E. Bińczyk i A. Derra, [w:] „Przegląd Kulturoznawczy” 2013, nr 1, s. 6–7. 17 Nie mam wątpliwości, że tę walkę prowadzimy wszyscy, gdyż wszyscy interpretujemy. Warto w tym miejscu zadać takie oto pytanie: czy reflektując nad postawą zaangażowaną i jej magicznych źródłach, nie powinniśmy inaczej spojrzeć na zwrot 13 14
44
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
może z faktu tej walki wynika swojego rodzaju pęknięcie zauważone przez niektórych czytelników pomiędzy punktem pierwszym a niektórymi innymi sformułowaniami?)18. A zatem pomiędzy autorytetem a jego uczniami toczy się swojego rodzaju gra symboliczna, w której część mu się poddaje, a część nie. Zastanawia mnie, dlaczego w sumie spora grupa antagonistów (raczej ukrytych niż jawnych) wybiera tę, a nie inną narrację konstruktywistyczną, aby toczyć swoją walkę symboliczną? Czy da się ten wybór wytłumaczyć czynnikami kulturowymi, jakimiś ogólnymi wzorami kulturowymi respektowanych przez tych badaczy? Ponadto: czy to przypadek, że wszyscy oni są absolwentami socjologii? Socjologia jako nauka towarzyszyła modernizacji, by wspomnieć choćby Augusta Comte’a i jego koncepcję socjologii jako nauki pozytywnej służącej postępowi i uprzemysłowieniu. Poza tym socjologia powstała przecież, jak ujmuje to Jurgen Habermars, jako ideologia, jako wyraz dążeń klasy burżuazyjnej. Mam wrażenie (to jedynie moja intuicja), że to z tego między innymi względu socjologom w „naturalny” sposób przypada do gustu postkonstruktywizm, który zajmuje się praktyką naukową czy, jak wolą mówić postkonstruktywiści, technonauką. Niektórzy z nich realizują w moim przekonaniu interes panowania przyporządkowany naturalistycznemu paradygmatowi uprawiania nauki. Wytwarzanie nowych technologii to w zasadzie nic innego jak postęp i możliwość panowania nad innymi (wpływania na nich), a co za tym idzie, władza symboliczna dla tych, którzy potrafią sukces nauki poznawczo obłaskawić i z tego sukcesu na pożądany przez siebie sposób korzystać. W innym swoim artykule pisałem, że – moim zdaniem – sukces postkonstruktywizmu, to jest częściowy odwrót od konstruktywizmu społecznego (wspomniana korekta) jako postawy (raczej) teoretycznej na interpretacyjny? Czy nie zasadnym, oczywiście uwzględniając różnice, byłoby porównanie postawy czarownika wypowiadającego zaklęcia z podmiotem dokonującym interpretacji? Jeśli definiować magię jako działanie słowami, które ma wywołać skutki w świecie, poza słowami, to da się zauważyć duże podobieństwo pomiędzy nimi. Obie sprowadzają się do zajęcia postawy władczej, kontrolującej stan świata. Interpretator poprzez akt interpretacji wyraża swoje władanie tylko (na szczęście) symboliczne, dotyczące sfery przekonań nad interpretowanym problemem. Nadaje mu sens i komunikuje, czym dla niego jest dany stan rzeczy, fakt, problem, itp., w jakiej perspektywie będzie rozważany problem ujmował, do czego będzie wykorzystany. Interpretacja staje się środkiem umożliwiającym zawłaszczanie przez podmiot, głównie od strony wartości (czyli symbolicznie) świata, obłaskawia go, czy wreszcie przekształca zewnętrzny świat w mój świat, który on rozumie, zob. A. Pałubicka, dz. cyt., s. 198– 199. 18 Chodzi o punkt pierwszy („Nauki o kulturze to nauki podstawowe”) zgłoszony przez Szahaja oraz idee postkonstruktywistyczne proponowane przez młodszych badaczy. Odpowiedź na pytanie, czy jest to faktycznie „pęknięcie”, pozostawiam sobie na inną okazję.
45
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
rzecz postkonstruktywizmu jako postawy (raczej) zaangażowanej, jest głęboko uwarunkowany gramatyką kultury europejskiej, w której to ścierają się ze sobą te dwie wymienione postawy (za chwilę zostaną one opisane)19. Z perspektywy walki symbolicznej o władzę i uznanie można chyba zaryzykować tezę, że postawa zaangażowana jest ze względu na obecny kontekst kulturowy bardziej przekonująca, gdyż odwołuje się do wartości przez ten kontekst docenianych (doświadczenie, emocje, cielesność, działanie) oraz pozwala chyba tę walkę skuteczniej prowadzić, gdyż uczy wiedzy odnośnie do skutecznego działania. Można by uznać, że ostatecznie nie ma w tym niczego złego, o ile jednak nie zapomina się o wartościach (a tutaj mam szereg wątpliwości co do niektórych postkonstruktywistów chcących urządzać świat społeczny w iście technokratyczny sposób). Moim zdaniem stwierdzenie to, w kontekście zwrotów badawczych w humanistyce, można rozszerzyć. To moja piąta teza. Otóż uważam, że niektóre zjawiska i procesy we współczesnej humanistyce (szerzej: kulturze) nawiązują w nowej odsłonie do postawy zaangażowanej (a zatem to w ostateczności kultura badacza decyduje o jego poznawczych preferencjach, co jest zgodne z przywołanymi na początku założeniami „szkoły Kmity”). W tej perspektywie warto byłoby przyjrzeć się takim zagadnieniom jak zwrot performatywny, zwrot piktorialny, powrót kategorii doświadczenia (często naiwnie traktowanego jako niezapośredniczonego przez sferę kultury), estetyzacja życia codziennego w sensie jego przeżywania, niektóre wersje antropologii zaangażowanej stawiające w centrum opowieści (a więc oralność), jak i tych antropologicznych wersji promujących zaangażowanie antropologa w badaną kulturę (doskonałym przykładem jest Paul Stoller) oraz współczesną, wykreowaną przez media, kulturę transformacji (określenie Małgorzaty Lisowskiej-Magdziarz)20. Aby dobrze zrozumieć moją powyższą tezę, należy uprzednio opisać dwie postawy (postawę zaangażowaną oraz postawę teoretyczną), to jest pokrótce scharakteryzować gramatykę kultury europejskiej. Należy od razu zaznaczyć, że ta „gramatyka” jest rozumiana przez Pałubicką szeroko, to jest obejmuje nie tylko „[…] pewne reguły porządkujące poprawność formułowanych tekstów, zdań i wypowiedzi w danym języku, które trzeba przestrzegać, aby zostać zrozumianym”21, ale uwzględnia całą kulturę. W takiej rozszerzonej perspektywie – zbudowanej w analogii do gramatyki danego języka – jest możliwe ujmowanie każdej kultury jako charakteryzującą się właściwą sobie M. Rydlewski, Kulturowy wymiar postkonstruktywizmu. M. Lisowska-Magdziarz, Feniksy, łabędzie, motyle. Media i kultura transformacji, Kraków 2012. 21 A. Pałubicka, Gramatyka kultury europejskiej, Bydgoszcz 2013, s. 14. 19 20
46
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
gramatyką. Gramatyka kultury lub, jak inaczej nazywa ją autorka, metawzór kultury stanowi metaporządek w stosunku do żywionych przez uczestników kultury przekonań oraz wszelkich artefaktów22. Należy przy tym zaznaczyć, że mówienie o gramatyce kultury europejskiej jest związane z procesem narastania samoświadomości interpretacyjnej tej kultury, począwszy od poziomu ontologicznego (wypowiedzi identyfikowane są ze stanem świata), przez epistemologiczny (poszukiwanie wiedzy prawomocnej) po kulturowy, na poziomie którego rozpoznajemy, „[…] iż świat, traktowany przez nas jako realny (obiektywny) tworzymy wedle pewnych wzorów, nie dowolnie”23. Wzory te mają charakter kulturowy. W takiej perspektywie gramatyka kultury europejskiej jawi się nadzwyczaj egzotycznie, albowiem jest zbudowana ona – co jednocześnie odróżnia ją od innych kultur – na dualizmie dwóch postaw, dwóch modeli partycypacji podmiotu w kulturze. Obowiązywanie tak dualistycznie skonstruowanej gramatyki przez około 2 500 lat decydowało o jej wyjątkowości i tożsamości, o sukcesach, ale i porażkach24. Jakie to postawy? Pierwsza to postawa, którą charakteryzuje zaangażowanie w realizację obranych wartości, obowiązuje w niej praktyczny i spontaniczny sposób myślenia. Tę postawę Pałubicka wiąże z kulturą magiczną, która jest – by tak to ująć – kulturą pierwszą, co oznacza, że stanowi ona najwcześniejszy historycznie horyzont partycypacji w kulturze, od którego rozpoczyna swoje bycie w świecie każda ludzka wspólnota25. Istotny jest fakt, że „Kultura magiczna nie posługuje się myśleniem pojęciowym, nie wytwarza postawy kontemplacji, a tym bardziej teorii”26. „[…] myślenie magiczno-mityczne realizuje się wyłącznie w postawie działania, a więc w postawie człowieka zaangażowanego intencyjnie w świat i tego nastawienia nigdy nie przekracza”27. Poznańska filozof podkreśla, że aktywności podmiotu partycypującemu w ten sposób w kulturze towarzyszy ciągłe przeżywanie łącznie z pobudzeniem emocjonalnym wywołanym siłą utożsamienia się z realizowanymi wartościami. Podmiot bezpośrednio interweniuje w świat, w którym jawi się on jako „coś do zrobienia”. W takiej optyce bycie zaangażowanym – wedle Pałubickiej – charakteryzuje się, po pierwsze, ukierunkowaniem na coś lub kogoś, po drugie, posiadaniem przeświadczeń o świecie, z którymi podmiot się identyfikuje (przez ten akt przeświadczenie staje się realnością podmiotu, jego jedyną Tamże. Tamże, s. 20. 24 Tamże, s. 12. 25 Tamże, s. 15. 26 Tamże, s. 86. 27 Tamże. 22 23
47
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
rzeczywistością), po trzecie, realizmem. O tym ostatnim poznańska filozof pisze następująco: Jeśli jest się mocno zaangażowanym, to zarazem jest się przekonanym (wierzy się) w realność swego świata, jego wartość i w konieczność popierania w działaniu. Siła zaangażowania w działania zależy więc od stopnia identyfikacji z własnym wyobrażeniem świata lub treścią pojęcia świata. Postawa człowieka zaangażowanego jest w tym sensie połączona z koniecznością pojmowania świata na sposób realny i osadzenia w nim zaangażowanego podmiotu. Aktywność podmiotu odbywa się wewnątrz tego świata. Przeżywa podmiot stany i wydarzenia oraz przede wszystkim własną aktywność, bowiem traktuje je na serio, a więc w kategoriach realizmu28.
Postawa druga to postawa obserwatora. Jest ona charakterystyczna dla gramatyki kultury europejskiej, która jako pierwsza przekroczyła magiczny sposób bycia w świecie. Przezwyciężenie magiczno-mitycznego myślenia dokonało się tylko w kulturze starożytnej Grecji29. Punktem zwrotnym są narodziny filozofii, a owe przezwyciężenie horyzontu magicznego dokumentuje filozofia Platona30. Od tego momentu można mówić o konstruowaniu i jednoczesnym upowszechnianiu alternatywnego względem magiczno-mitycznego myślenia, polegającego na postawie obserwatora względem działania. Rola filozofii jest tutaj fundamentalna, albowiem to z jej powstaniem „[…] łączymy […] kształtowanie się nowego nastawienia do świata, wcześniej nieznanego – postawy człowieka dystansującego się wobec świata, przyglądającego mu się z pozycji obserwatora”31. Bez tego kulturowego „wynalazku” nie byłoby możliwe myślenie metafizycznoteoretyczne, które może się rozwijać tylko w postawie dystansu wobec postawy magiczno-mitycznej32. Gramatyka kultury europejskiej, zbudowana w powyżej zarysowanej opozycji dwóch postaw, daje podmiotowi możliwość funkcjonowania w świecie na dwa sposoby. Stanowi to o jej tożsamości, od kiedy przekroczyła ona myślenie magiczne. Zdaniem Pałubickiej każdy okres historyczny następujący po owym „odczarowaniu świata” Tamże, s. 47–48. Tamże, s. 26. 30 Dla porządku należy podkreślić, że druga z wymienionych postaw tworzona przez filozofię, choć faktycznie przezwycięża pierwszą, to nie jest od niej zupełnie wolna, czego przykładem są ślady myślenia magicznego w pismach Platona komentowane przez Pałubicką oraz ich obecność w niektórych współczesnych kierunkach filozoficznych (interpretacja fenomenologii). 31 A. Pałubicka, Gramatyka kultury europejskiej, s. 27. 32 Tamże, s. 43. 28 29
48
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
w określony sposób rozkłada akcenty, dowartościowuje to jedną, to drugą postawę, lecz zawsze owa opozycja jest zachowana. Ten dualizm jest twórczy, choć poznańska filozof mówi o warunkowaniu przez tę gramatykę zarówno sukcesów, jak i porażek (szkoda, że ta część rozważań nie jest rozwinięta). Można zatem poddać refleksji rachunek zysków i strat, jaki płacimy za taką, a nie inną konstrukcję owej gramatyki. Pojawia się tutaj szereg interesujących spraw, by wymienić tylko kwestię samoświadomości uwikłania w kulturę a gładkości funkcjonowania w niej, czy mówiąc inaczej, utraty poczucia oczywistości bycia w świecie, która towarzyszy przechodzeniu od nierefleksyjnego, przeżywającego podmiotu (postawa zaangażowana) do podmiotu obserwującego (postawa teoretyczna)33. Istotna dla moich dalszych refleksji teza autorki Gramatyki kultury europejskiej, mówi, że w kulturze współczesnej mamy do czynienia z zakłóceniem tej długotrwałej gramatyki. Kultura europejska staje się coraz bardziej jednostronna w porównaniu z jej stanem poprzednim, mamy więc do czynienia z poważną przemianą gramatyki naszej kultury. W ostatnich partiach książki Pałubicka odnotowuje: Zmianę hierarchii auksologicznej dziedzin kultury polegającą na tym, iż postawa teoretycznego dystansu utraciła swą dotychczasową dominację. Toczą się procesy, które zagrażają pełnionym w kulturze funkcjom przez postawę obserwatora. Zagrożenie to nie ma charakteru intencjonalnego (ktoś podjął i realizuje plan ograniczenia czy zdewaluowania postawy teoretycznego namysłu), lecz nieuświadomionym skutkiem działania tych procesów, które w ostateczności są pochodnymi przemian w obrębie organizacji kapitalistycznej34.
Organizacja kapitalistyczna wiąże się z kulturą masową, której sposób partycypacji jest partycypacją zaangażowaną. Kluczowa teza Pałubickiej mówi, że to właśnie postawa uczestnika z obszaru rozrywki, do której pierwotnie ograniczała się kultura masowa, rozszerza się współcześnie na wszystkie chyba dziedziny aktywności. Odnajdujemy ją w polityce (np. poglądy Ch. Mouffe), dziennikarstwie35, w humanistyce i naukach społecznych. Można Szerzej zob. M. Rydlewski, Samoświadomość a gładkość funkcjonowania w kulturze, [w:] Zjawisko szaleństwa w kulturze, red. M. Kasprowicz, M. Kopyciński i S. Drelich, Toruń 2010, s. 66–77. W artykule tym, inaczej niż Pałubicka, interpretuję – za Szahajem – postmodernizm. Jawi się on raczej jako nabieranie dystansu do swoich przekonań oraz ich statusu, niż bezrefleksyjne ich respektowanie. 34 A. Pałubicka, Gramatyka kultury europejskiej, s. 203. 35 Tezę tę daje się znakomicie zobrazować na przykładzie książki A. Zwiefki-Chwałek, 33
49
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
zatem wnioskować, iż następuje ekspansja rozpoczętego przez kulturę masową modelu partycypacji36.
Ów model jest widoczny w szeregu zjawisk kultury współczesnej związanych między innymi ze sferą uczestnictwa w kulturze w sposób interaktywny i multimedialny. Z interaktywnością łączy się konieczność wywoływania sytuacji zaangażowania odbiorców w realizację zadania, a nie kształtowanie krytycznego nad nim namysłu. Zaangażowanie, o którym mowa, można osiągnąć poprzez umiejętne kreowanie i modelowanie zdarzeń, w których aktywnymi uczestnikami staną się dotychczasowi odbiorcy (np. uniwersyteckie ćwiczenia prowadzone do wykładów przekształcają się w warsztaty)37. Dotychczasowi uczestnicy stają się aktorami rozwiązującymi zadane problemy, przygotowując różne formy teatralne, psychodramy, dialogi, dyskusje. Nie opisują problemów, lecz je rozwiązują38.
Powodzeniem cieszy się nauczanie z wykorzystaniem teatralnego przedstawienia problemów społecznych, terapia psychodramy39, grupy rekonstrukcji historycznej, programy telewizyjne, w których wprowadza się element glosowania, by wymienić tylko przywołane przez Pałubicką Dziennikarstwo uczestniczące jako przejaw mediamorfoz, Wrocław 2009. 36 A. Pałubicka, Gramatyka kultury europejskiej, s. 186. 37 Przykład Autorki skłania do postawienia pytania o rolę uniwersytetu w obronie krytycznego namysłu (postawy teoretycznej), a promowania postawy zaangażowanej. Wydaje mi się, że uniwersytet przekształca się zgodnie z logiką deprecjonowania postawy teoretycznej. Niestety brak tutaj chyba jakiejś szerszej na ten temat dyskusji, a przecież można ją toczyć na kilku płaszczyznach (niezwykle interesujących dla badaczy kultury), by wymienić tylko płaszczyznę przechodzenia od kultury pisma (wynalazkowi, który wspiera refleksję i postawę dystansu) do kultury obrazu (znacznie bardziej angażującego przecież emocje, przeżywanie) oraz płaszczyznę związku nauki (tutaj humanistyki) z biznesem, w którym ceni się nie krytyczny namysł, ale umiejętność rozwiązywania problemów. Można chyba zaryzykować stwierdzenie, że uniwersytet zdaje się kapitulować przed trendem pewnych zmian w gramatyce kultury europejskiej, jeśli tej debaty brakuje. Traci tym samym swoją moc kulturotwórczą powielając jedynie kształcenie postawy zaangażowanej. Może przydałoby się nam nieco kontrkulturowego buntu, aby nie płynąć zgodnie z nurtem kultury? Może warto ocenić rachunek zysków i strat, jakie owa zmiana może przynieść uniwersytetowi? 38 A. Pałubicka, Gramatyka kultury europejskiej, s. 186. 39 Moim zdaniem większość wymienionych przez Pałubicką przykładów jest wspierana w dużej mierze przez dyskurs psychologiczny i pedagogiczny, które przekonują nas, że postawa zaangażowana i aktywna forma uczestnictwa są jakoby bardziej naturalne i pomocne w rozwoju wiedzy, niż postawa teoretyczna. Świadczy to o tym, że oba dyskursy bezrefleksyjnie realizują odpowiednie wartości kulturowe, nie pytając zupełnie o rodzaj i treść wiedzy, jakie uprawomocniają.
50
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
przykłady40. Postawa zaangażowana ma swoje dwa źródła. Pierwsze, archeologicznie młodsze, to wspomniana powyżej formacja kapitalistyczna wraz z kulturą masową. Druga, archeologicznie starsza, ma swoje zakorzenienie w myśleniu metamorficznym tak celnie opisywanym przez badaczy ze „szkoły Kmity”41. Kwestia ta wymagałaby głębszego przemyślenia, ale chciałbym w tym miejscu zaryzykować pewną (świadomie prowokacyjną) hipotezę: jeśli zwroty w humanistyce są warunkowane postawą zaangażowaną, a ta jest związana z myśleniem magicznym, to w tych zwrotnych koncepcjach humanistycznych powinno dać się obserwować pewne naleciałości myślenia magicznego. Moja intuicja kierowałaby się w stronę analogicznego myślenia o tych zjawiskach jak w przypadku „wtórnej oralności” autorstwa Waltera J. Onga. Jak twierdzi autor Oralności i piśmienności, jest ona jednocześnie zarówno uderzająco podobna, jak i nie podobna do oralności pierwotnej. Do „oralności wtórnej” wprowadza nas technologia elektroniczna (telewizja, radio, telefon, taśmy dźwiękowe). Podobieństwo polega głównie na mistyce uczestnictwa, poczuciu wspólnoty, skupieniu na chwili bieżącej, a nawet stosowaniu formuł42. Uważam, że w opisie wymienionych zwrotów (ale też i innych stawiających na działanie, zaangażowanie, dostarczanie przeżyć) można zaryzykować tezę o „wtórnej magiczności”. Ponadto wtórna oralność łączy się z kontekstem kultury magicznej, chociażby z tego względu, że kultury magiczne to kultury pozbawione pisma. Z między innymi tego względu kultury oralne oparte ma myśleniu magicznym to kultury, w których jedyną możliwą postawą bycia w kulturze jest postawa zaangażowana w sensie sformułowanym przez Pałubicką, a więc kultura pozbawiona dystansu oraz oparta na myśleniu metamorficznym dopuszczającym szereg utożsamień43. Należy nieustannie podkreślać związek wtórnej oralności z kulturą magiczną, albowiem medioznawcy mają tendencję do pomijania tego związku, tracąc tym samym istotny wymiar historyczny oraz interpretacyjny (zupełnie inny typ uczestnictwa)44, czego przykładem są uwagi niektórych badaczy mediów Tamże, s. 187. Zob. np. A. P. Kowalski, Symbol w kulturze archaicznej, Poznań 1999; tenże, Myślenie przedfilozoficzne. Studia z zakresu filozofii kultury i historii idei, Poznań 2001; A. Dobosz, Tożsamość metamorficzna a komunikacja językowa, Poznań 2002. 42 W. J. Ong, Oralność i piśmienność. Słowo poddane technologii, Warszawa 2011, s. 205. 43 Częściową rekonstrukcję kultury magiczno-oralnej przedstawiłem w innym miejscu (M. Rydlewski, Ekfraza homerycka w perspektywie kulturowego wymiaru percepcji wzrokowej, „Rocznik Antropologii Historii” 2014, nr 1, s. 1–47). 44 E. A. Havelock, Przedmowa do Platona, Warszawa 2007; szerzej zob. M. Rydlewski Ekfraza homerycka. Mój tekst ma tę zaletę, że wzbogaca ustalenia Havelocka kontekstem kultury magicznej opartej na myśleniu metamorficznym. 40 41
51
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
kwestionujących w ogóle zasadność odróżnienia oralności wtórnej od pierwotnej45. Moją tezę o „wtórnej magiczności” należy precyzyjnie rozumieć, gdyż opisuję tym pojęciem zupełnie inny kontekst kulturowy, przez co rozumiem, że „wtórna oralność” nakłada się na już istniejący materiał kulturowy, to jest szereg konstrukcji i wynalazków istniejących w tej kulturze. Bardzo trafnie uchwycił to Ong, pisząc, że: „wtórna oralność opiera się – chociaż już odchodzi od tego – na indywidualnej introwersji pisma, druku, racjonalizmu, które interweniują między nią a oralnością pierwotną”46. Nie jest przecież tak, że na powrót staniemy się magiczni. Chodzi o fakt, że naleciałości myślenia magicznego oraz specyficznego odczucia rzeczywistości umożliwionego przez oralność dają się zauważyć we współczesnej kulturze i, jeśli ufać Ongowi, będą się one pogłębiać, co ma swoje uzasadnienie w przewadze postawy zaangażowanej. Powyżej była mowa o wynalazku indywidualizmu, będę zatem trzymał się tego przykładu, aby zobrazować co mam na myśli (należy przy tym odnotować, że kultury magiczne i kultury oralne to kultury bez indywidualnego „ja”)47. Wdzięczną materią w tym zakresie jest refleksja nad audiobookami, w której kwestia „wtórnej oralności” pojawia się niejako w naturalny sposób, z tym jednak, że jest to powrót do oralności, który nie generuje już wspólnoty, ale przenosi to doświadczenie do mikroskali: samotnego obcowania z tekstem audialnym, gdzie słowo mówione buduje relacje między ja-odbiorcą a ty-partnerem, czy będzie to jeden lektor, czy cały zespół aktorów. Być może w takich przypadkach nie jest to już tylko krótki moment odbioru kultury, przy maksymalnym wykorzystaniu czasu i w najwyższym skupieniu, wymuszony przez tempo życia i tyranię chwili, ale głębsza i intuicyjna potrzeba zmysłowego obcowania z opowiedzianą historią?48. W swojej znakomitej książce E. Wilk przywołuje ustalenia K. Welch, która nie jest przekonana o istnieniu fundamentalnej różnicy pomiędzy oralnością pierwotną a wtórną, sygnalizując następujące podobieństwa: wtórna oralność polega na powtarzalności, wtórna oralność ujawnia się w tekstach telewizyjnych poprzez zastosowanie stałych formuł, teksty telewizyjne są addytywne. E. Wilk, Nawigacje słowa. Strategie werbalne w przekazach audiowizualnych, Kraków 2000, s. 22. Bez komentarza tezę Welch pozostawia także A. Zwiefka-Chwałek (Słowo elektroniczne. Strategie werbalne w epoce nowych mediów, [w:] Translokacje i transpozycje w mediach, red. A. Woźny, Wrocław 2003, s. 21). Chciałbym zaznaczyć, że nie chodzi mi o krytykę ustaleń Wilka i ZwiefkiChwałek, opisują oni bowiem inny kontekst „wtórnej oralności”, gdzie indziej kładą akcent, mnie chodzi jedynie o przypomnienie kontekstu magicznego, na który jest wyczulony etnolog. 46 W. J. Ong, dz. cyt. Cyt. za A. Zwiefka-Chwałek, Słowo elektroniczne, s. 21. 47 M. Rydlewski Ekfraza homerycka. 48 M. Czapiga, Audiobooki – zdrada książek drukowanych?, „Znaczenia” 2013, nr 8, s. 39. 45
52
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Dzięki audiobookowi nie jest możliwy powrót do kultury oralnej czasów Homera, zmiana kulturowa działa przecież na zasadzie zapadki kulturowej, czyli to, co się stało, jest stosunkowo trudne do odwrócenia, proces dekonstrukcji danego wyobrażenia jest nieomal tak samo trudny jak proces konstrukcji. Nie jest możliwe już poczucie tak daleko posuniętej integracji ze wspólnotą słuchających oraz śpiewakiem, ale jest możliwa – w pewnym zakresie – indywidualna integracja49. Słowem, fakt, że w naszej kulturze zaczyna dominować obraz a nie pismo, nie oznacza jeszcze, że staniemy się magiczni (o ile kultury magiczne to kultury bez pisma, to współczesna kultura bez pisma nie musi być magiczna, choć bez wątpienia będzie bardziej podatna na to myślenie)50. Choć nie przesadzałbym z upadkiem kultury pisma (to kwestia wymagająca szerszej refleksji, na którą nie ma tutaj jednak miejsca), to wydaje mi się, że dzięki odwrotowi od niej zaczynamy mieć do czynienia z kurczeniem się „kultury symbolicznej” (nie ma symbolu bez pisma). Należałoby w tym miejscu odnieść powyższe rozważania teoretyczne do konkretnych przykładów zwrotów badawczych wymienionych powyżej i charakteru przekonań im towarzyszących. W pewnym zakresie zrobiłem to już w innym miejscu51, tutaj poświęcę jedynie kilka słów zwrotowi performatywnemu. Nie wchodząc w szczegóły dobrze znanych spraw precyzyjnie wyłożonych przez Ewę Domańską52, można powiedzieć, że zwrot ten, mający na celu dopasowanie nauk humanistycznych do współczesnych wymagań kultury (Domańska mówi w tym kontekście o „adaptacji”)53, zakłada, że metafora tekstu jako opisująca kulturę, wyczerpała już swoje możliwości i nie rozwiązuje zaistniałych problemów, w związku z czym nie należy już „czytać” kultury, lecz działać, odchodząc tym samym od postawy teoretycznej (kontemplacji) na rzecz postawy zaangażowanej nakierowanej na zmianę tego, co zastane. Ponadto „zwrot performatywny” należy związać ze „zwrotem ku sprawczości”54, w którym siłę sprawczą mają ludzie oraz nie-ludzie (czynniki pozaludzkie). W moim przekonaniu można go także powiązać z estetyzacją Poruszone kwestie zostaną przeze mnie szerzej omówione w przygotowywanym artykule pod tytułem Wtórna oralność a myślenie magiczne (podobieństwa i różnice). Perspektywa komunikacyjna. Jednym z poruszanych problemów zamierzam uczynić problem indywidualizmu, który w perspektywie wtórnej oralności, zwłaszcza w powiązaniu z nowymi mediami oraz kulturą magiczną, staje się niezwykle skomplikowany. Zob. M. Rydlewski, Ekfraza homerycka. 50 Tenże, Kulturowy wymiar postkonstruktywizmu. 51 Tamże. 52 E. Domańska, „Zwrot performatywny” we współczesnej humanistyce, „Teksty drugie” 2007, nr 5, s. 48–61. 53 Tamże, s. 52. 54 Tamże. 49
53
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
życia codziennego oraz nastawieniem na przeżywanie/ doświadczanie świata jako kluczową wartość współczesnej kultury, a także w pewnym zakresie z postmodernistycznym zamazywaniem granic pomiędzy nauką a sztuką (nie dziwi zatem, że teoretykami performensu są zazwyczaj artyści, aktorzy, tancerze)55. W poznawczym kontekście można powiedzieć, że rozumieć, na przykład daną praktykę kulturową, to działać w niej, uczestniczyć, w tym sensie mówi się nawet o „empatycznej epistemologii”56. Podobieństwo z kulturą magiczną polega przede wszystkim na nastawieniu na działanie, myśleniu poprzez działanie, przypisanie sprawczości rzeczom, emocjonalność (istotne jest przekonanie, że podstawą rozumienia jest ciało), wiara w możliwość „wczucia się” w drugiego człowieka, swoista „solidarność życia” (na przykład ze zwierzętami oraz wiara w umiejętność wczucia się w ich formę życia fizycznej obecności z nimi), tworzenie bytów hybrydycznych. W kontekście zwrotu performatywnego chciałbym odnotować jeszcze jedną kwestię. Otóż zwrot ten często jest interpretowany nie tylko poprzez działanie, lecz także odgrywanie, stąd skierowanie ku studiom nad teatrem (w tym liczne nawiązania do metafor teatralnych jako metafor życia społecznego, w czym akurat sympatyzuję z tym zwrotem). Bez wątpienia jednym z najobszerniejszych opracowań „źródeł teatru” w perspektywie performatyki jest książka Mirosława Kocura57. Zasługuje ona na uwagę, gdyż zaprezentowana tam optyka poznawcza wskazuje moim zdaniem na szereg niebezpieczeństw. Ich efektem jest sprowadzenie człowieka do jego działającego ciała rozumianego jako materia biologiczna, którego zachowania są tłumaczone przez nauki neurobiologiczne. Likwiduje to de facto nauki o kulturze (choć autor jest kulturoznawcą), pomija zupełnie kulturowy wymiar komunikacji, powoduje ślepotę na różnicę pomiędzy opisem fizykalnym a opisem mentalnym oraz prowadzi do szeregu imputacji o charakterze kultowym w opisie człowieka jako performera w czasach archaicznych58. Autor, twierdząc, że człowiek to performer z natury, powołuje się na ustalenia neuronauki. Moim zdaniem wrocławski kulturoznawca nakłada dzisiaj wypracowaną perspektywę na odległy historycznie kontekst kulturowy. Zgadzam się, człowiek archaiczny był w pewnym sensie performerem59, przy czym należałoby tutaj uwzględnić szereg zaróno podobieństw, jak i różnic (na przykład indywidualne „ja”, świadomość konwencji, relacja wykonawca – publiczność), ale było tak Tamże, s. 51. Tamże, s. 60. 57 M. Kocur, Źródła teatru, Wrocław 2013. 58 Wymagałoby to osobnego omówienia. 59 Ł. M. Dominiak, Partycypacja i dyskurs. Mentalność pierwotna w badaniach Luciena LevyBruhla, Kraków 2015, s. 196. 55 56
54
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
(można to interpretować w ten sposób) nie dlatego, że taka jest biologia, lecz dlatego, że taka była jego magiczna, wyrażająca się w postawie zaangażowanej, kultura60. Podsumowując dotychczasowe refleksje, można stwierdzić dwie rzeczy. Po pierwsze, chcąc opisać zwroty badawcze w humanistyce, należy śledzić przemiany w samej kulturze, którą zwroty te starają się opisać (taki krytyczny ruch nie przez wszystkich jest ceniony, mnie zaś wydaje się konieczny właśnie ze względów poznawczych)61. Nie mam wątpliwości, że wszystkie wymienione przeze mnie zwroty lub/i kategorie towarzyszące współczesnej humanistyce mają swoje źródło w postawie zaangażowanej. Warto byłoby teraz zapytać, czy tytułowe zwroty badawcze są w istocie zwrotami poznawczymi w rozumieniu poznańskiej szkoły kulturoznawczej mocno przywiązanej do metodologii humanistyki. Nie jestem przekonany co do uznania, w tym rozumieniu, tych zwrotów za poznawcze, co nie oznacza jednak (chciałbym wyraźnie podkreślić), że w tych zwrotach nie widzę niczego interesującego. Wręcz przeciwnie, dostrzegam pewne warte uwagi oraz przemyślenia kwestie, chodzi tutaj jednak o podkreślenie poznańskiego rysu myślenia. Przypomnę, że w postawie zaangażowanej jesteśmy nastawieni na realizację obranych celów, tworzymy wizję świata ukierunkowaną na wartości sprzyjające ich realizacji, a tym samym jesteśmy zawsze stronniczy i partykularni, żyjemy tak, jak wypowiadamy się i rozmawiamy: pierwszoosobowo. Aby jednak prowadzić poznanie, trzeba zdystansować się względem własnego zaangażowania w świat (a tego w niektórych wymienionych zwrotach brakuje). W przeciwnym przypadku za rezultat poznawczy należałoby uznać własne interpretacje, które narzuca się – w naszym kontekście kulturowym funkcjonowania nauki – przez podjęcie walki o ich uznanie, o której mówiłem wcześniej. W poznawczo-teoretycznej postawie także wytwarza się interpretacje (nie Być może teza ta straciłaby swój dualizm, gdyby kognitywistyka w końcu uznała, że bada podmiot uregulowany kulturowo, oraz poważnie zajęła się badaniami mózgu pod kątem badania naturalnego dla człowieka myślenia magicznego. Pałubicka stwierdza, że myślenie magiczne ujmowane w kontekście postawy zaangażowanej jest niemożliwe do wyeliminowania, jeśli człowiek i jego wspólnota mają przetrwać, gdyż jest to myślenie jakoś powiązane z mechanizmami biologicznie rozumianej adaptacji. Stanowi ono wyposażenie każdego człowieka, co więcej, w początkowych okresach życia przyswaja się za ich pomocą kulturę (A. Pałubicka, Kultura ponowoczesna: dyssolucja kulturowa czy nowy typ kultury?, maszynopis, s. 15). Interdyscyplinarne badania kognitywistów i etnologów owego „jakoś” byłby w moim przekonaniu o wiele ciekawsze niż mózgocentryczne tezy nieuwzględniające zróżnicowanego środowiska kulturowego człowieka (mózg nie działa wszak w samotności). Jeśli zatem Pałubicka ma rację (podobną tezę głosi także A. Dobosz), to jedyną naturą człowieka jest jego magiczna natura. 61 Przekonującą argumentację na rzecz takiej tezy (choć dotyczy ona socjologii, to uważam, że można ją rozszerzyć na poszczególne dziedziny humanistyki) odnalazłem w książce – Ł. M., dz. cyt., s. 11-29). 60
55
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
ma ucieczki od interpretacji), lecz kiedy wchodzą one na grunt interpretacji poznawczych, muszą spełniać określone i przyjęte przez daną wspólnotę/dane wspólnoty kryteria metodologiczne, chociażby takie, jakie sformułował Kazimierz Ajdukiewicz, a które przejęła poznańska szkoła kulturoznawcza, czyli – po pierwsze – warunek intersubiektywnej komunikowalności formułowanych twierdzeń oraz – po drugie – uwiarogodnienie przez empiryczną kontrolę (przez to, co w danej wspólnocie uchodzi za empiryczne i jako takie jest szeroko podzielane). Podsumowując, interpretacje w postawie zaangażowanej egzystują tylko w świadomości twórcy interpretacji, a naukowe, czynione z dystansu, z uwagi na konieczność spełniania warunków określonych przez metodologię, oprócz zawierania sensu nadawanego przez interpretatora dodatkowo odnoszą się do stanów rzeczy, które istnieją poza świadomością pojedynczego interpretatora (to jest obiektywnie kulturowo). Czy na przykład etnografia performatywna Paula Stollera może wejść w logiczną przestrzeń racji tak ujętej metodologii humanistyki? Raczej nie, co nie oznacza, że jest ona pozbawiona wartości. Szkoła poznańska (przynajmniej w klasycznym jej okresie) proponuje po prostu dosyć rygorystyczną wizję humanistyki, której nie muszą przecież akceptować wszyscy (można dokonywać różnych jej korekt czy mutacji). Po drugie, podmioty kultury europejskiej, w tym badacze humaniści, nie są „czystym Rozumem”, a sprawy ukutego przeze mnie pojęcia „wtórnej magiczności” mają sporo do powiedzenia o myśleniu o naszym myśleniu. Należałoby teraz zapytać, dlaczego tak się dzieje. Dlaczego w nowych kulturowych odsłonach powracamy do myślenia magicznego i osadzamy na zastanym materiale kulturowym? Odpowiedź na to pytanie odnalazłem w niezwykle interesującym poznawczo artykule Pałubickiej (mocno wspierającym postawioną tu tezę piątą) pod tytułem Kultura ponowoczesna: dyssolucja kulturowa czy nowy typ kultury?62 Tekst ten stanowi rozwinięcie oraz reinterpretację w kierunku filozoficznokulturoznawczym ustaleń wybitnego polskiego psychiatry Jana Mazurkiewicza. Opisując schizofrenię, dokonał on ciekawego porównania myślenia pierwotnego (prelogicznego w terminologii LevyBruhla) z myśleniem człowieka współczesnego. Doszedł on do wniosku, że zarówno człowiek pierwotny, jak i schizofrenik myślą magicznie. W tym kontekście pojawia się w jego rozważaniach pojęcie dyssolucji kulturowej oznaczającej cofanie się w sposobie myślenia do etapu wcześniejszego, a więc etapu magicznego, który nigdy nie zostaje całkowicie usunięty (w umyśle schizofrenika odbywa się nieustanna walka pomiędzy magicznym a racjonalnym sposobem myślenia). Nie wchodząc w szczegóły fascynujących rozważań Pałubickiej na temat 62
A. Pałubicka, Kultura ponowoczesna.
56
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
myślenia pierwotnego a schizofrenii63, należy podkreślić jej tezę, że współczesna kultura masowa przypomina w wielu aspektach myślenie prelogiczne (oraz myślenie schizofrenika, co zasługiwałoby na osobny komentarz ze względu na skomplikowanie tej kwestii)64. Autorka Gramatyki kultury europejskiej wymienia takie oto podobne cechy obu kontekstów kulturowych: powrót do posługiwania się symbolami obrazowymi i odwrót od symbolizmu abstrakcyjno-pojęciowego, niecierpliwość i emocjonalność w dążeniu do realizacji określonych celów, życie teraźniejszością i w teraźniejszości (stosunek do czasu), upatrywanie najwyższej wartości w zwiększaniu puli przeżyć, natychmiastowa chęć realizacji pragnień, coraz częściej izolowanych, bez uwzględnienia powiązań z innymi pragnieniami, których realizacje mogą się wzajemnie wykluczać, rzutowanie własnych wyobrażeń i stanów mentalnych na zewnątrz i traktowanie ich jako rzeczywistych (nieodróżnienie wyobrażeń od spostrzeżeń)65. Należy wyraźnie podkreślić, że Pałubickiej nie chodzi o tezę głoszącą degenerację współczesnej kultury masowej66 (podobnie jak piszącemu te słowa), która mogłaby się nasuwać niektórym przeciwnikom ponowoczesności. Poznańska filozof proponuje interpretować to, co określam mianem „wtórnej magiczności”, czyli powtórnego konstruowania kultury (tutaj ponowoczesnej) na zasadach mających swoje ugruntowanie w zasadach magicznych, w perspektywie zmiany kulturowej. Jej główna teza brzmi następująco: nowa, kształtująca się kultura ponowoczesna, która jest zasadniczo różna od nowoczesnej67, czyni dotychczasowe sposoby „radzenia sobie ze światem” (jej Przy okazji chciałbym odnotować myśl, którą można wyinterpretować z tekstu Pałubickiej, otóż – jeśli uznać idee J. Mazurkiewicza odchodzące od biologizujących tendencji w podejściu do schizofrenii – to schizofrenia nie mogła pojawić się w kulturze magicznej, jest ona bowiem związana z „odczarowaną” już kulturą i błędami w nauce komunikowania się w niej. 64 Pałubicka, opisując podejście do wartościowania czasu teraźniejszego człowieka magicznego, człowieka współczesnego oraz schizofrenika, podkreśla dokładnie to, o czym pisałem wcześniej: nowe osadzenie myślenia magicznego w kulturze (nie ma powrotu do czystego myślenia magicznego). Różnica polega na tym, że typowy przedstawiciel kultury masowej uznaje czas teraźniejszy za najbardziej wartościowy z innych względów, niż czyni to człowiek pierwotny lub schizofrenik. Od tego pierwszego różnimy się tym, „[…] iż możemy budować subiektywne uzasadnienia ustanawiające nadrzędność aksjologiczną teraźniejszości nad przeszłością” (A. Pałubicka, Kultura ponowoczesna, s. 11–12). 65 Tamże, s. 11. 66 Tamże , s. 12. 67 Pałubicka używa sformułowania „zupełnie” nowa. Wydaje mi się, że chodzi raczej o bardzo mocne przełożenie akcentu z czegoś, co do tej pory było na marginesie kultury lub głęboko w niej ukryte, niż zupełną nowość (ta jest w kulturze stosunkowo trudna do wyobrażenia). Kwestia relacji nowoczesności do ponowoczesności w perspektywie poziomu nowości tej drugiej wymagałaby szczegółowego omówienia. 63
57
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
wyobraźnia i poręczność) nieskutecznymi i nieprzydatnymi, słowem: unieważnia je. Rysuje się potrzeba wykształcenia nowych nawyków „radzenia sobie ze światem”, gdyż żyjemy w niezrozumiałym jeszcze świecie, w którym przychodzi nam działać. Oswajamy go zatem przez opanowanie nawyków skutecznego działania. I tutaj właśnie ukazuje się użyteczność myślenia magicznego, które stanowi najlepszą strategię przystosowania się człowieka do zmieniającego się gwałtownie otoczenia kulturowego (nie należy jej więc traktować jako degradacji). A zatem, nie mogą dziwić naleciałości myślenia magicznego w wymienionych przeze mnie zwrotach badawczych, gdyż podmioty poznające są także uwikłane w szybko zmieniającą się kulturę. Pogląd ten ma swoje uzasadnienie w przywiązaniu człowieka, niezależnie od kultury (postawę zaangażowaną praktykują wszystkie wspólnoty kulturowe), do chęci przeżycia, a więc z konieczności do podjęcia aktywności zewnętrznej, bez której człowiek, ale i każdy żywy organizm, nie przetrwa. Pałubicka, podkreślając konieczność refleksji nad przystosowaniem się człowieka do środowiska naturalnego, wyraźnie wskazuje na, jej zdaniem, ważniejsze przystosowanie się podmiotów do kultury, czyli zjawiska adaptacji kulturowej w wymiarze indywidualnym. Ponadto, od momentu pojawienia się kultury, czyli bytu ponadjednostkowego, należy podjąć rozważania nad adaptacją kulturową w tym właśnie ponadjednostkowym wymiarze, to jest przystosowania się kultury (rozumianej jako zastany, stanowiący swoistą całość materiał) do jej nowych przeobrażeń, które nieraz, ze względu na poziom owej nowości, mogą nawet wydawać się zupełnie nowe, tworzące tym samym odmienny typ kultury, jeśli chodzi o rodzaj uczestnictwa w niej. Ponowoczesność tworzy jej zdaniem nowy typ kultury, który musi zostać przyswojony, a najlepiej nadaje się do tego myślenie prelogiczne. Tezę tę należy potraktować jako odpowiedź na postawione wcześniej pytanie o to, dlaczego „powracamy” do myślenia magicznego. Pałubicka w swoim artykule zauważa wyraźną tendencję do podporządkowywania postawy teoretycznego dystansu postawie zaangażowania, myślenie abstrakcyjne myśleniu prelogicznemu. Stawia ona jednak tezę, że po etapie „obłaskawienia” ponowoczesności powstaną zręby refleksyjnego spojrzenia na ponowoczesność, możliwe stanie się jej całościowy osąd i poznanie. A zatem: opanowujemy świat na modłę magiczną, następnie jednak musi przyjść czas dystansu, intelektualnej refleksji i tym podobne. Czy to nastąpi? Czy teza Pałubickiej nie jest zbyt optymistyczna? Mam co do tego wątpliwości. Jeśli symboliczną walkę o władze w humanistyce wygrają niektórzy rzecznicy postawy zaangażowanej, jeśli nie odejdziemy od neoliberalnej kultury kapitalizmu fetyszyzującej użyteczność każdego rodzaju wiedzy, jeśli pedagodzy i psychologowie dalej będą socjalizować dzieci w tej
58
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
postawie wzmacnianej w pewnym zakresie na uniwersytecie, należy się obawiać (przynajmniej ja się obawiam) końca humanistyki, jaką znamy, a co za tym idzie, końca świata, jaki znamy. BIBLIOGRAFIA 1. Banaszak G., Kmita J., Społeczno-regulacyjna koncepcja kultury, Warszawa 1994. 2. Czapiga M., Audiobooki – zdrada książek drukowanych?, „Znaczenia” 2013, nr 8. 3. Dobosz A., Tożsamość metamorficzna a komunikacja językowa, Poznań 2002. 4. Domańska E., „Zwrot performatywny” we współczesnej humanistyce, „Teksty drugie” 2007, nr 5. 5. Dominiak Ł. M., Partycypacja i dyskurs. Mentalność pierwotna w badaniach Luciena Levy-Bruhla, Kraków 2015. 6. Havelock E. A, Przedmowa do Platona, przeł. P. Majewski, Warszawa 2007. 7. Kmita J., Kultura jako rzeczywistość myślowa, [w:] Teoria kultury a badania nad zjawiskami artystycznymi, red. T. Kostyrko, Warszawa 1983. 8. Kocur M., Źródła teatru, Wrocław 2013. 9. Kowalski A. P., Myślenie przedfilozoficzne. Studia z zakresu filozofii kultury i historii idei, Poznań 2001. 10. Kowalski A. P., Symbol w kulturze archaicznej, Poznań 1999. 11. Lisowska-Magdziarz M., Feniksy, łabędzie, motyle. Media i kultura transformacji, Kraków 2012. 12. Markiewka T. S., Konstruktywizmy. Odpowiedź na tekst Michała Rydlewskiego, „Filo-sofija” 2014, nr 25. 13. Ong W. J., Oralność i piśmienność. Słowo poddane technologii, przeł. J. Japola, Warszawa 2011. 14. Pałubicka A., Gramatyka kultury europejskiej, Bydgoszcz 2013. 15. Pałubicka A., Komunikacja i poznanie historyczne na przykładzie Franka Ankersmita koncepcji historiograficznej, „Sensus Historiae” 2014, nr 4, 2014. 16. Pałubicka A., Kultura ponowoczesna: dyssolucja kulturowa czy nowy typ kultury? maszynopis. 17. Rorty R., Metoda, nauki społeczne i społeczna nadzieja, [w:] Konsekwencje pragmatyzmu: eseje z lat 1972–1980, przeł. C. Karkowski; przekł. przejrzał i przedm. opatrzył A. Szahaj, Warszawa, 1998. 18. Rydlewski M., Ekfraza homerycka w perspektywie kulturowego wymiaru percepcji wzrokowej, „Rocznik Antropologii Historii” 2014, nr 1.
59
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
19. Rydlewski M., Konstruktywizm (społeczny) tak, jak go widzę… Odpowiedź na uwagi Tomasza S. Markiewki oraz Michała Wróblewskiego, „Filo-Sofija” 2014, nr 25. 20. Rydlewski M., Kulturowy wymiar postkonstruktywizmu w perspektywie „Gramatyki kultury europejskiej” Anny Pałubickiej, „Filo-sofija” 2014, nr 25. 21. Rydlewski M., Samoświadomość a gładkość funkcjonowania w kulturze, [w:] Zjawisko szaleństwa w kulturze, red. M. Kasprowicz, M. Kopyciński i S. Drelich, Toruń 2010. 22. Rydlewski M., Szahaj A., Nauki o kulturze, to nauki podstawowe. Wywiad z prof. dr hab. Andrzejem Szahajem, „Etnografia Polska” 2005, nr 1–2. 23. Szahaj A., Zniewalająca moc kultury. Artykuły i szkice z filozofii kultury, poznania i polityki, Toruń 2004. 24. Toruńska szkoła konstruktywistyczna. Manifest, oprac. E. Bińczyk i A. Derra, „Przegląd Kulturoznawczy” 2013, nr 1. 25. Tukidydes, Wojna peloponeska, przeł. K. Kumaniecki, Wrocław 1991. 26. Wilk E., Nawigacje słowa. Strategie werbalne w przekazach audiowizualnych, Kraków 2000. 27. Wróblewski M., Postkonstruktywizm, czyli zmieńmy temat rozmowy. Odpowiedź Michałowi Rydlewskiemu, „Filo-sofija” 2014, nr 25. 28. Zwiefka-Chwałek A., Dziennikarstwo uczestniczące jako przejaw mediamorfoz, Wrocław 2009. 29. Zwiefka-Chwałek A., Słowo elektroniczne. Strategie werbalne w epoce nowych mediów, [w:] Translokacje i transpozycje w mediach, red. A. Woźny, Wrocław 2003. Summary The aim of the article is to discuss some issues which were brought by Anna Pałubicka in her few texts. The author agrees with Pałubicka that humanistic turns are typical for European culture which is still looking for a new ideas. The main idea of the article says that contemporary humanistic turns may be discuss in a perspective of ‘secondary magicalness’ (analogical to ‘secondary orality’).
60
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
PATRYK SZAJ Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
Zwycięstwo zza grobu? O hermeneutycznym zapleczu modnych teorii Gdy triumfy w humanistyce święcił paradygmat formalno-strukturalnosemiotyczny, hermeneutyka nie cieszyła się poważaniem – poddawana krytyce zarówno przez luminarzy strukturalizmu, jak i przebudzonych z dogmatycznej drzemki poststrukturalistów, wiodła żywot dość osobliwy: z jednej strony spychano ją na obrzeża, marginesy, pobocza humanistyki, z drugiej – atakowano za uniwersalistyczne, zgoła metafizyczne roszczenia. I tak na przykład Roland Barthes utożsamiał hermeneutykę z poszukiwaniem jakiegoś głębokiego, ukrytego sensu tekstu literackiego, będącego rodzajem sekretu, który należałoby rozszyfrować1. Podobnie czynił Michel Foucault, zarzucając hermeneutyce operowanie arbitralnymi kategoriami i ustanawianie fikcyjnej ciągłości dziejów2. Jacques Derrida z kolei miał jej za złe model lektury odsyłający zawsze do zewnętrznego względem tekstu, nadrzędnego, logocentrycznego sensu, który nazywał „transcendentalnym” bądź „rabinicznym”3. Jacques Lacan wreszcie ostrzegał psychoanalityków przed kategorią „rozumienia”, niosącą jakoby iluzoryczną nadzieję na 4 niezapośredniczone dotarcie do psychiki pacjenta . Analogiczne zarzuty formułowali czołowi strukturaliści polscy: Janusz Sławiński pisał o przenikającej całą myśl hermeneutyczną hipokryzji5, Bożena Chrząstowska o niewypracowaniu przez hermeneutykę własnej metody interpretacji tekstu6, zaś Janina Zob. R. Barthes, Imperium znaków, przeł. A. Dziadek, Warszawa 1999; tenże, Od dzieła do tekstu, przeł. M. P. Markowski, „Teksty Drugie” 1998, nr 6. 2 Zob. M. Foucault, Archeologia wiedzy, przeł. A. Siemek, wstęp J. Topolski, Warszawa 1977. 3 Zob. J. Derrida, Ostrogi. Style Nietzschego, przeł. B. Banasiak, wyd. 2, Łódź 2012; J. Derrida, Pismo i różnica, przeł. K. Kłosiński, Warszawa 2004. 4 Zob. J. Lacan, Écrits, Paris 1966. 5 Zob. J. Sławiński, Miejsce interpretacji, [w:] tegoż, Próby teoretycznoliterackie, Kraków 2000. 6 Zob. B. Chrząstowska, S. Wysłouch, Poetyka stosowana, Warszawa 2000, s. 28–29. 1
61
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Abramowska traktowała ją raczej jako rodzaj pisarstwa niż naukę, w dodatku ograniczony do kilku podstawowych tematów: porządku świata, Boga czy człowieka7. Choć krytyki strukturalistyczne i poststrukturalistyczne były ukierunkowane odmiennie, to jednak w gruncie rzeczy wszystkie one zarzucały hermeneutyce to samo: naiwność poznawczą, która przez strukturalistów – wyznawców metody, przekonanych o konieczności uczynienia z literaturoznawstwa nauki ścisłej, obiektywnej i wyabstrahowanej z egzystencjalnych uwarunkowań badacza – była utożsamiana z rozmyciem twardych reguł uprawiania nauki, quasireligijnym adorowaniem bliżej nieokreślonego sensu, natomiast dla poststrukturalistów – zwalczających metodę, negujących naukowe, obiektywistyczne tendencje humanistyki, kładących nacisk na indywidualny wymiar lektury (przeciw interpretacji8, za przyjemnością tekstu9) – dokładnie odwrotnie: stanowiła naiwność metafizyczną, powielającą wszystkie grzechy logocentryzmu. Brak tu miejsca na wskazanie, że oba kierunki krytyki mijały się z prawdą, nie najlepiej świadcząc o znajomości pism krytykowanych hermeneutów10. Chciałbym w tym artykule skupić się na czymś innym: na ukazaniu, że zwrot poststrukturalistyczny był w pewnym sensie zwrotem hermeneutycznym, że mianowicie poststrukturaliści, niejako wbrew sobie, kierowali się w swoich działaniach wybitnie hermeneutycznymi założeniami, których następstwo odnajdujemy w najmodniejszych teoriach współczesnej humanistyki. Najogólniej na owe miejsca wspólne hermeneutyki i poststrukturalizmu zwracał już uwagę Paweł Dybel, pisząc o odejściu przez oba nurty myślowe od przekonania o możliwości dotarcia do transparentnego sensu danego zjawiska, o zerwaniu z ideą kumulacji wiedzy, o poczuciu nadmiaru sensu czy też nadmiaru znaczących interpelujących czytelnika czy wreszcie o „odchodzeniu od metafizycznego schematu pokrywających się dwóch połówek”11. Z tych powodów za zasadne można uznać twierdzenie Zob. J. Abramowska, Jednak autor!, „Teksty Drugie” 1994, nr 2. Zob. S. Sontag, Przeciw interpretacji i inne eseje, przeł. M. Pasicka, A. Skucińska i D. Żukowski, Kraków 2012. 9 Zob. R. Barthes, Przyjemność tekstu, przeł. A. Lewańska, Warszawa 1997. 10 Być może nie najbardziej reprezentatywne, ale z pewnością atrakcyjne poglądowo (i retorycznie) jest przekonanie wyrażone przez O. Marquarda, że przełom nowoczesny, jaki dokonał się w hermeneutyce w następstwie wojen religijnych już w XVII w., polegał na odejściu od hermeneutyki syngularyzującej (sprowadzającej wielość tekstów do jednej, nadrzędnej, absolutnej wykładni) ku hermeneutykom pluralizującym, akcentującym wieloznaczność i wieloznaczeniowość wszelkich tekstów i dopuszczającym wolność rozmaitych interpretacji (Zob. O. Marquard, Pytanie o pytanie, na które odpowiedzią jest hermeneutyka, [w:] tegoż, Rozstanie z filozofią pierwszych zasad. Studia filozoficzne, przeł. K. Krzemieniowa, Warszawa 1994). 11 Zob. P. Dybel, Oblicza hermeneutyki, Kraków 2012, s. 81–86. 7 8
62
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Gianniego Vattima, że hermeneutyka stanowi nową koiné współczesnej humanistyki12. Chciałbym przy tym uniknąć wrażenia rozmywania specyfiki rozmaitych teorii humanistycznych w panhermeneutycznym uniwersum. Chodzi o co innego: choć każda z owych teorii ma własne metody działania, to hermeneutyka – która sama metodą nie jest, a raczej czerpie z osiągnięć metodologicznych innych tradycji myślowych – stanowi swoistą metafilozofię, albo – inaczej – ontologiczną prestrukturę, w obrębie której operuje współczesna humanistyka, od poststrukturalizmu, przez feminizm, po cultural studies. Żeby zaś tego dowieść, proponuję na początek cofnąć się: 1. Z powrotem do Heideggera Zacznijmy od sprawy banalnej: hermeneutyce – wbrew temu, co nieraz twierdzi się o jej nadmiernej spekulatywności – chodzi zawsze i przede wszystkim o naszą egzystencję. Jest ona bowiem nie tylko – jak się swego czasu wyraził Derrida – sztuką rozpoczynania „tu i teraz”, sztuką faktyczności, bezpośredniego kontaktu z bytami napotykanymi w świecie, ale także – jak twierdził Hans-Georg Gadamer – sztuką wystawiania samego siebie – własnej tożsamości, własnych przesądów, własnego „tu i teraz” – na ryzyko. Ilekroć zatem podejmujemy namysł nad znaczeniem tego czy innego fenomenu, ilekroć poddajemy krytycznej refleksji relację pomiędzy nami a „Innymi”, pomiędzy wspólnotami, narodami, kulturami, pomiędzy ludzkimi i nie-ludzkimi zwierzętami, ilekroć reinterpretujemy tradycyjne modele kultury (na przykład model kartezjański, patriarchalny, europocentryczny, antropocentryczny), ilekroć angażujemy się w walkę o prawa wykluczonych (kobiet, homoseksualistów, niepełnosprawnych, nieludzkich zwierząt) – chcąc nie chcąc – uprawiamy hermeneutykę. Wszystko to wiemy dzięki analityce egzystencjalnej Dasein zawartej w Byciu i czasie Heideggera, który wykazał, że rozumienie nie jest po prostu jakąś specyficzną metodą nauk humanistycznych, ale fundamentalnym sposobem naszego bycia-w-świecie: Dasein bowiem to takie bycie-w-świecie, któremu w jego byciu chodzi o samo to bycie. Hermeneutyka w istocie więc, na długo przed poststrukturalizmem, atakowała strukturalistyczny dogmat czystej nauki uprawianej przez bezinteresowny, ahistoryczny, wyzbyty własnych przekonań (i bezcielesny) podmiot epistemologiczny. Uprawianie takiej nauki – co podkreślali zarówno Heidegger w Byciu i czasie, Gadamer w Prawdzie i metodzie, jak i na przykład Odo Marquard – wymaga przyjęcia G. Vattimo, Hermeneutyka – nowa koiné, przeł. B. Stelmaszczyk, „Teksty Drugie” 1996, nr 1. 12
63
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
perspektywy boskiej: posiadania wszechwiedzy i wszechmocy, których – z czego szybko zdali sobie sprawę poststrukturaliści – człowiek osiągnąć nie może. Przechodzę tym samym do omówienia hermeneutycznego zaplecza pierwszej z „modnych teorii”, którymi się zajmę, a mianowicie – anarchizmu metodologicznego Paula Feyerabenda i stanowiska Thomasa Kuhna w sprawie rewolucji naukowych. Obaj ci myśliciele dostrzegali fundamentalny „hermeneutyczny” moment nauk ścisłych13, wywodzili zaś owo przekonanie bezpośrednio z pism Heideggera (i – w mniejszym stopniu – Gadamera). Jak wiadomo, zwrot Feyerabenda przeciw metodzie był motywowany podważeniem dualistycznego podziału na racjonalizm i irracjonalizm jako niepodlegającemu jednoznacznej, niezmiennej, ponadczasowej falsyfikacji. Feyerabend podkreślał więc, że teorie naukowe nie odpowiadają temu, jak się rzeczy mają „w rzeczywistości”, ale są raczej ludzkimi – często wzajem sobie niewspółmiernymi – wytworami14. Podobnie twierdził Kuhn, który dokonał podziału nauk na „normalne”, rozwijające się kumulatywnie, zgodnie z regułami danego paradygmatu, oraz na „rewolucyjnozrywające”, podważające paradygmat i prowadzące do przewrotu w nauce15. Nie inaczej jest w Byciu i czasie, w którym odnajdziemy nie tylko bardzo silną ambicję, aby pozbawić rozum jego wszechpanowania przez pracę genealogiczną wydobywającą ściśle nowożytne, kartezjańskie pochodzenie ratio, ale także pozbawioną radykalizmu późniejszej krytyki prymatu technicznego „czasu światoobrazu” egzystencjalną koncepcję nauki jako jednego z modusów bycia-w-świecie, która ściśle odpowiada twierdzeniom Kuhna i Feyerabenda. Zgodnie z tym ujęciem nie istnieją czyste, poznawalne przez naukę fakty: „fakty” są raczej „arte-faktami”16 – wytworami horyzontu poznawczego danej nauki, które powstają za sprawą sieci poznawczej strukturyzowanej przez leżącą u jej podstaw teorię: Ogół bytu może odpowiednio do swych różnych obszarów stać się polem odsłaniania i wyodrębniania określonych dziedzin przedmiotowych. Te ze swej strony, np. dzieje, przyroda, przestrzeń, życie, jestestwo [ludzkie], język itp., dają się w odnośnych badaniach naukowych tematyzować w postaci przedmiotów17. W tej sprawie zob. J. D. Caputo, Radical Hermeneutics. Repetition, Deconstruction, and the Hermeneutic Project, Bloomington and Indianapolis 1987. 14 Zob. P. Feyerabend, Przeciw metodzie, przeł. S. Wiertlewski, Wrocław 2001. 15 Zob. T. Kuhn, Struktura rewolucji naukowych, przeł. H. Ostromęcka, Warszawa 2009. 16 Por. J. D. Caputo, dz.cyt., s. 215. 17 M. Heidegger, Bycie i czas, przeł. B. Baran, Warszawa 2010, s. 22. 13
64
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
„Byt” jest więc tym, czym jest, tylko w określonym horyzoncie rozumienia, wewnątrz którego poddaje się go wykładni18. Z tego powodu Heidegger rozróżnia „logiczną” i „egzystencjalną” koncepcję nauki. Egzystencjalne pojęcie nauki jest dalekie od pojęcia „logicznego”, które rozumie naukę przez wzgląd na jej wyniki i określa ją jako „kontekst uzasadnienia zdań prawdziwych, tj. obowiązujących”. Pojęcie egzystencjalne rozumie naukę jako sposób egzystencji, a przez to jako modus bycia-w-świecie, który byt bądź bycie odkrywa lub otwiera19.
U niemieckiego filozofa – co dla nas w tej chwili najistotniejsze – odnajdziemy jednak także antycypujący pracę Kuhna opis „rewolucji naukowych”, który amerykański badacz przedstawi, dokonując rozróżnienia dwóch rodzajów postępu w nauce – kumulatywnego i rewolucyjno-zrywającego: Właściwy „ruch” nauk występuje w toku mniej lub bardziej radykalnej i dla siebie samej nieprzejrzystej rewizji podstawowych pojęć. Poziom jakiejś nauki określa się przez to, jak dalece dopuszcza ona kryzys swych pojęć podstawowych. W takich wewnętrznych kryzysach nauk ulega zachwianiu sam stosunek pozytywnie badającego zapytywania do spraw, których ono dotyczy20.
Kuhn pozostaje więc nieodrodnym uczniem autora Bycia i czasu, ilekroć, po pierwsze, powiela jego przekonanie, że fakty są faktami tylko w obrębie jakiegoś horyzontu określonej teorii naukowej, po drugie, mówi o „milczącej wiedzy”, która leży u podstaw określonych paradygmatów i determinuje rozwój tak zwanej nauki normalnej, a która odpowiada hermeneutycznej prestrukturze (lub też, w języku Gadamera, przedsądom) rozumienia, po trzecie, analizuje rewolucję naukową jako zarwanie ze starym i inicjację nowego paradygmatu. Ów mechanizm rewolucji naukowej tłumaczy jednocześnie przyczyny przejścia paradygmatu formalno-strukturalno-semiotycznego w „paradygmat” ponowoczesny: oto bowiem strukturalizm jawi się jako „nauka normalna” (mimo że humanistyczna, to jednak bliższa „wyjaśniającemu” modelowi nauk ścisłych)21, rozwijająca się kumulatywnie, której efekty są zdeterminowane przesądzeniami Por. J. D. Caputo, dz.cyt., s. 215–216. M. Heidegger, dz.cyt., s. 463. 20 Tamże, s. 22. 21 Zob. M. Januszkiewicz, Strukturalizm i hermeneutyka – dwa paradygmaty w literaturoznawstwie, [w:] tegoż, W-koło hermeneutyki literackiej, Warszawa 2007. 18 19
65
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
związanymi z fundującą ją siecią poznawczą. Kiedy jednak paradygmat się wyczerpuje (kiedy więc, jak pisał Vattimo, strukturalizm zamienia się we własną karykaturę, przekształcając żywą relację z tekstami w „sztywne schematy katalogizująco-opisujące, […] tworząc rozpaczliwie formalistyczny klimat kulturalny”22), nadchodzi czas na rewolucję odbywającą się pod sztandarami hermeneutyki. Hermeneutyka zwraca się bowiem przeciw formalizacji ludzkiego bycia-w-świecie za pomocą kategoryzujących (i kategorycznych) reguł, niezależnie, czy formalizacja ta odbywa się na gruncie teorii naukowej, czy, na przykład, na gruncie etyki lub polityki. To ujawnianie i podważanie przedsądów tkwiących u źródeł rozmaitych paradygmatów nie tylko czyni ją bliską anarchizmowi metodologicznemu, ale także wskazuje na jej etycznopolityczny potencjał emancypacyjno-subwersywny. Z tego też powodu warto wydobyć hermeneutyczne zaplecze kolejnych modnych teorii humanistycznych, związanych ze zwrotami: etycznym, politycznym i kulturowym. 2. Hermeneutyka na agorze Dość powszechnie uważa się, że zwrot etyczny, który zresztą można traktować jako naturalną konsekwencję wyczerpania się, jak to ujęła Anna Burzyńska, „rewolucyjno-kontestacyjnej fazy 23 ponowoczesności” , a więc jako próbę ustanowienia nowego quasiparadygmatu (unikającego myślenia w kategoriach fundamentu, podstawy, racji istnienia), jest zjawiskiem co najmniej dwunurtowym. Do jego pierwszego nurtu zalicza się na przykład Wayne’a C. Bootha czy Marthę Nussbaum, skupionych na próbie powrotu do wartości „esencjalnych”, takich jak przyjaźń, miłość, szacunek, prawda. O ile jednak miałby to być „słaby” esencjalizm, niezdradzający metafizycznych tęsknot do posiadania „racji absolutnej”, o tyle przedstawicielom drugiego nurtu zwrotu etycznego, czerpiącym inspirację z filozofii Emmanuela Levinasa, myślicielom dekonstrukcyjnym, postawa ta wydaje się za mało krytyczna. I właśnie w tym drugim nurcie widziałbym miejsce dla hermeneutyki, w obrębie której – by znów posłużyć się twierdzeniem Burzyńskiej – mieszczą się najistotniejsze zagadnienia etyczne dotyczące kwestii ograniczeń interpretacji24. Etyczne znaczenie hermeneutyki jest wydobywane przede wszystkim przez jej przedstawicieli ponowoczesnych: Vattima25 oraz – G. Vattimo, dz.cyt., s. 123. Burzyńska, Od metafizyki do etyki, „Teksty Drugie” 2002, nr 1–2, s. 64. 24 Tamże, s. 71. 25 Zob. G. Vattimo, Koniec nowoczesności, przeł. M. Surma-Gawłowska, wstęp A. Zawadzki, Kraków 2006; G. Vattimo, Poza interpretacją. Znaczenie hermeneutyki dla filozofii, przeł. K. Kasia, red. A. Kuczyńska, Kraków 2011. 22
23A.
66
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
interesującego mnie tu bardziej – Johna D. Caputo, rozwijającego projekt hermeneutyczny w nieustannym dialogu z dekonstrukcją Derridy. Obaj zastrzegają jednak, że jedynie wyciągają etyczne implikacje zawarte w myśli Heideggera oraz rozwijają etyczny namysł wprost już wyeksplikowany w hermeneutyce filozoficznej Gadamera. Choć, jak twierdzi Caputo, sam Heidegger milczał na temat etycznych następstw własnej „destrukcji metafizyki”, to sprowadzenie owej destrukcji na agorę (zwane też, zgodnie ze słynnym określeniem Jürgena Habermasa, urbanizacją prowincji Heideggerowskiej) ma już wyraźne ostrze etyczno-polityczne26. W narracji Caputo Heideggerowska „destrukcja metafizyki” antycypuje Derridiańską dekonstrukcję, uwalniając i umożliwiając etykę dyseminacji, której odpowiednikiem u Heideggera jest filozofia Gelassenheit: etykę wyrastającą nie pomimo upadku metafizyki, ale właśnie z jego powodu. O ile bowiem etyka metafizyczna była zbiorem reguł postępowania, nakierowanym na wychowanie jednostki i z góry determinującym jej zachowanie, o tyle etyka hermeneutyczna sprowadza problematykę moralną z powrotem na ziemię, z powrotem ją uhistorycznia. Staje się tym samym etyką końca etyki, zastępuje etykę poetyką zobowiązania: nie podsuwa nam jasnych reguł postępowania, ale raczej zdaje sprawę z ich niefunkcjonalności; akcentuje nasze nieprzygotowanie na wypadki etyczne, które wymykają się prawom etycznym; stara się sprostać temu, co wydarza się poza horyzontem oczekiwań27. W ten sposób nie tylko zbliża się do takich dobrze już przyswojonych projektów jak „etyka ponowoczesna” Zygmunta Baumana, „etyka bez etyki” Richarda Rorty’ego czy „etyka bez kodeksu” Leszka Kołakowskiego, ale także podkreśla niepowtarzalność wszelkich podejmowanych przez nas decyzji etycznych: gdyby bowiem były one powtarzalne, w ogóle nie byłyby decyzjami. Koniec etyki oznacza dla Caputo przywrócenie naszemu byciuw-świecie egzystencjalnego uwarunkowania, gotowość do stawania twarzą w twarz z najgorszym, ale także – gotowość do wzięcia odpowiedzialności za Innego. Dlatego najistotniejsze w postawie Caputo jest jego przekonanie, że upadek metafizyki jako filozofii fundującej ludzkie istnienie stanowi nie tylko dramatyczną utratę, ale także – daleko bardziej – zysk, szansę, nadzieję, szczególnie dla tych, którzy z metafizycznego schematu byli wykluczani, na przykład jako niewolnicy, kobiety, Żydzi, homoseksualiści czy Afroamerykanie28.
Zob. J. D. Caputo, dz.cyt., s. 250–251. Zob. J. D. Caputo, More Radical Hermeneutics. On Not Knowing Who We Are, Bloomington and Indianapolis 2000, s. 173–174. 28 Tenże, Radical Hermeneutics, s. 262. 26 27
67
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
To zaś każe nam wydobyć hermeneutyczne zaplecze modnych teorii zajmujących się kategorią polityczności. Jak wiadomo, trudno ujmować tak zwany zwrot polityczny jako spójną propozycję badawczą, jest on raczej konglomeratem najrozmaitszych postaw, które – najogólniej – zgadzają się co do ideologicznego uwikłania wszelkich praktyk dyskursywnych. Nie istnieje więc – wracamy do zwrotu poststrukturalistycznego – nauka czysta, zawsze wypowiadamy się z perspektywy określonego światopoglądu, broniąc określonych wartości i mając na uwadze jakąś „idealną” wizję społeczeństwa, w jakim chcielibyśmy funkcjonować. W wydobyciu tak pojętego politycznego uwikłania uprawianej przez nas nauki, którego podkreślanie dziś zakrawa już na banał, dużą rolę odegrały niewątpliwie filozofia krytyczna, badania genealogiczne Foucaulta, feminizm, gender studies, cultural studies czy animal studies. O hermeneutyce w tym kontekście zazwyczaj się jednak nie mówi, jeśli nie liczyć kilku wyjątków29. Tymczasem polityczne implikacje można wywieść przede wszystkim z hermeneutyki filozoficznej Gadamera, który znaczną część swojej pracy poświęcił trosce o wsłuchiwanie się w głos Innego, o otwarcie na racje tego, co Obce, tego, co przekracza własny horyzont, tego, co niespodziewane i nieproszone. Postawa otwartości, życzliwości, pragnienie zrozumienia postawy innej niż moja – te imperatywy Gadamerowskie przekładają się na praktykę polityczną, której jednym z głównych problemów jest dziś wymiana pomiędzy tym, co swoje, a tym, co obce. Skłania to również do bliższego przyjrzenia się relacjom pomiędzy hermeneutyką Gadamera a dekonstrukcją Derridy, które w tej perspektywie okazują się sobie pokrewne, „dzieląc wspólne zobowiązanie wobec wymiany pomiędzy tym, co Levinas nazywa w Całości i nieskończoności «tym samym» a «obcym», pomiędzy sferą mojego – albo naszego – świata a wkraczaniem weń tego, co, pukając do naszych drzwi, ów świat destruuje”30. W takim ujęciu obie one jawią się jako konkretna interwencja polityczna: zobowiązanie do obrony tego, co Inne, przed wykluczającym działaniem wspólnoty, która – właśnie jako taka, jako communis – ma tendencję do zamykania się w kręgu (com) i ekskluzji poza niego (munire) tego, co nie mieści się w jej ramach. O takim otwarciu na Inność świadczą wszystkie eseje Gadamera, w których pisze on o dialogu jako dochodzeniu do konsensusu, jako wzajemnym konsultowaniu horyzontów i wymianie pomiędzy nimi, a więc o swoistym infekowaniu „swojości” obcością31. W przypadku Zob. A. Przyłębski, Dlaczego Polska jest wartością. Wprowadzenie do hermeneutycznej filozofii polityki, Poznań 2013. 30 J. D. Caputo, More Radical Hermeneutics, s. 56. 31 Zob. na przykład dwa szkice, w których autor Prawdy i metody polemizuje z dekonstrukcją Derridy: H.-G. Gadamer, Destrukcja i dekonstrukcja, przeł. P. Dehnel, 29
68
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Derridy można wymienić zaś choćby książkę Politics of Friendship, podejmującą rozmaite problemy współczesnej demokracji. Oba omówione zwroty wydają się zaś jedynie aspektami, elementami czy też częściami składowymi zwrotu kulturowego. Jest czymś znamiennym, że gdy na Zachodzie Alan Sokal parodiował badania prowadzone w ramach cultural studies, w tytule swojego pamfletu posłużył się słowem „hermeneutyka” (Transgresja granic: ku transformatywnej hermeneutyce kwantowej grawitacji), podczas gdy w Polsce – poza kilkoma wyjątkami32 – zwrot kulturowy niemal w całości zdyskontowali poststrukturaliści ze środowiska krakowskiego33. Tymczasem hermeneutyka zajmowała się problematyką kulturową na długo przed cultural studies. I tak na przykład opis konstytucji świata jako swego rodzaju wytworu dziejowości zawarty w Byciu i czasie Heideggera znacznie wyprzedza jedną z głównych tez badań kulturowych, że wszelkie „znaczenie jest konstruowane społecznie”34. Podobnie rzecz ma się z Gadamerowskimi analizami tradycji jako ontologicznej prestruktury naszego istnienia, które – wbrew temu, co się nieraz uważa – nie mają nic wspólnego z konserwatyzmem, ale wskazują na nasze osadzenie w tym, co Foucault nazwałby „dyskursem”, a Pierre Bourdieu „habitusem”. W tak rozumianą tradycję/dyskurs/habitus można się – rzecz jasna – wpisać, ale można też krytycznie je przekroczyć35. Gadamer nie pozostawia w tym względzie żadnych wątpliwości: […] błędny jest pogląd, jakoby uniwersalność rozumienia, od której tu wychodzę i którą staram się uwiarygodnić, sankcjonowała pewną specyficzną, harmonijną i konserwatywną postawę wobec naszego świata. Rozumienie konstelacji i porządku naszego świata, wzajemne rozumienie się w tym świecie, zakłada z całą pewnością w równej mierze
[w:] tegoż, Teoria, etyka, edukacja: eseje wybrane, red. P. Dybel, Warszawa 2008; tenże, Romantyzm, hermeneutyka, dekonstrukcja, [w:] tegoż, Język i rozumienie, wyb., przeł. i posł. P. Dehnel i B. Sierocka, Warszawa 2003. 32 Zob. np. M. Januszkiewicz, Nauki o kulturze a hermeneutyka, [w:] tegoż, Kim jestem ja, kim jesteś ty? Etyka, tożsamość, rozumienie, Poznań 2012; P. Dybel, Hermeneutyka i antropologia, [w:] tegoż, Oblicza hermeneutyki, Kraków 2012; M. Urbaniak, Hermeneutyka a kierunki myśli współczesnej. Rozumienie kultury w filozoficznej hermeneutyce, filozofii przyrody i (post)strukturalizmie, Kraków 2014. 33 Zob. Kulturowa teoria literatury. Główne pojęcia i problemy, red. M. P. Markowski i R. Nycz, Kraków 2006; Kulturowa teoria literatury 2. Poetyki, problematyki, interpretacje, red. T. Walas i R. Nycz, Kraków 2012. 34 C. Geertz, Pożytki z różnorodności, [w:] tegoż, Zastane światło. Antropologiczne refleksje na tematy filozoficzne, przeł. Z. Pucek, Kraków 2003, s. 99. 35 Na ten temat zob. P. Dybel, Granice rozumienia i interpretacji. O hermeneutyce Hansa-Georga Gadamera, Kraków 2004, s. 290–305.
69
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
krytykę i zwalczanie tego, co skostniało lub stało się obce, jak też akceptację lub obronę istniejącego porządku36.
Hermeneutyka nie tylko nie jest więc ślepa na nasze uwikłanie w kontekst kulturowy, na rozmaite – toczące się w owym kontekście – wojny kulturowe, na przemoc symboliczną i na ujarzmiające działanie władzy, ale wręcz – ponownie – daje wszelkim krytycznym analizom tych fenomenów odpowiednią podbudowę ontologiczną. Przeciw zaś „pięknoduchostwie” hermeneutyki, czyli jej niezaangażowaniu w walki toczące się w obrębie świata społecznego, świadczy nie tylko fakt, że od początku była ona „krytyką kultury”37, ale także polityczne zaangażowanie w procesy emancypacyjne hermeneutów ponowoczesnych: Vattima, Caputo czy Derridy. 3. Hermeneutyka jako polityka natury Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na hermeneutyczną podbudowę jeszcze jednej z modnych teorii – koncepcji aktora-sieci Bruno Latoura. Jak wiadomo38, francuski socjolog twierdzi, że – jeśli projekt modernizacji miał polegać na całkowitym usamodzielnieniu człowieka, uczynieniu go niezależnym od praw przyrody – to tak naprawdę nigdy nie byliśmy nowocześni39. Latour nie zatrzymuje się jednak na tej przewrotnej konstatacji, ale neguje sam ideał modernizacji, będący następstwem kartezjańskiego podziału podmiotowoprzedmiotowego, przejawiającego się w myśleniu za pomocą binarnej opozycji natury i kultury. Czyni tak, gdyż jego zdaniem nie istnieje ani czysta, niezależna od natury kultura, ani jedna, transcendentalna Natura będąca rodzajem jakiegoś Absolutu. Zamiast więc o relacji podmiotowoprzedmiotowej Latour woli mówić o kłączastej sieci aktorów-aktantów, wzajem na siebie wpływających. W takiej „polityce natury”, jaką proponuje, ludzie byliby więc rzecznikami mowy nie-ludzi, ich tłumaczami o ograniczonym zaufaniu do własnych kompetencji translacyjnych. Można dostrzec podobieństwo przede wszystkim pomiędzy Latourowską figurą „rzecznika” a Gadamerowską etymologią rozumienia. O ile bowiem „rozumieć [verstehen] oznacza stać za kimś. […] Adwokat reprezentuje swojego klienta, stoi za nim, nie powtarza czegoś, H.-G. Gadamer, Język i rozumienie, [w:] tegoż, Język i rozumienie, s. 11. Zob. K. Rosner, Hermeneutyka jako krytyka kultury. Heidegger, Gadamer, Ricoeur, Warszawa 1991. 38 Zob. np. A. Marzec, Zmierzch natury. W stronę ekologii politycznej Bruno Latoura, „Kultura Współczesna. Teoria, Interpretacja, Praktyka” 2011, nr 1. 39 B. Latour, Nigdy nie byliśmy nowocześni. Studium z antropologii symetrycznej, przeł. M. Gdula, Warszawa 2011. 36 37
70
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
co tamten mu podpowiedział bądź podyktował, ale mówi za niego. Oznacza to zatem, że mówi od siebie jako ktoś inny i zwraca się do innych”40, o tyle „rozumienie” wydaje się niezbędną procedurą, jakiej poddać się musi „rzecznik”, ten ktoś, kto nie pozwala z pełnym przekonaniem udzielić odpowiedzi na pytanie „kto mówi?”, […] [ta figura, która] określa sytuacje, wewnątrz których da się zweryfikować wierność reprezentacji, przy świadomości, że rozróżnienie na to, co mówi i czego nie mówi, nie jest wcale oczywiste41.
Co się zaś tyczy Heideggera, antyantropocentryczny wymiar jego myśli ujawnił się już we wczesnej twórczości42, w której poddawał on krytyce myślenie podmiotowo-przedmiotowe. W późniejszym okresie rozwinęła się ona w filozofię Gelassenheit: sprzeciw wobec reprezentacji, subiektywizmu, podmiotowego przed-stawiania świata, podejmowany w imię wsłuchiwania się w głos tego, co przekracza horyzont subiektywności, czyli bycia. W ujęciu Heideggera człowiek nie jest w stanie ogarnąć pełni sensu bycia, tak jak aktant nie jest w stanie ogarnąć pełnej sieci swych relacji z pozostałymi aktantami. Tak też wygląda koło hermeneutyczne późnego Heideggera: jest relacją nie pomiędzy rozumieniem a jego przedstrukturą, ale pomiędzy człowiekiem a rzeczą, do której człowiek przynależy i która go przekracza – do świata, albo też – mówiąc językiem Latoura – do sieci. I jeśli hermeneutyka nie odgrywa większej roli w projekcie francuskiego filozofa, to jednak znów można powiedzieć, że w pewnym sensie przygotowała pole dla jego teorii i może stanowić jej ontologiczne ugruntowanie. *** Swoista dominacja problematyki hermeneutycznej we współczesnej humanistyce wiąże się, jak się zdaje, właśnie z ontologicznym charakterem hermeneutyki. Sama hermeneutyka nie jest żadną metodą badawczą, ale raczej stanowi grunt, na którym rozmaite metody się nadbudowują. I tak jak można łączyć hermeneutykę ze strukturalizmem (Paul Ricoeur), z semiotyką (Hugh J. Silverman), z dekonstrukcją (Caputo), z dialektyką i filozofią różnicy (Vattimo), tak też można wskazywać na hermeneutyczne źródło rozmaitych modnych teorii humanistycznych. Owa „ontologiczna podstawa hermeneutyczna” H.-G. Gadamer, Romantyzm, hermeneutyka, dekonstrukcja, [w:] tegoż, Język i rozumienie, s. 148. 41 B. Latour, Polityka natury, przeł. A. Czarnacka, Warszawa 2009, s. 325–326. 42 Zob. M. Heidegger, dz.cyt.; tenże, Podstawowe problemy fenomenologii, przeł. B. Baran, Warszawa 2009. 40
71
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
współczesnej humanistyki byłaby przy tym podstawą „słabą”: nieroszczącą sobie pretensji do mówienia, „jak jest”, ale wyznaczającą pewien wspólny wszystkim nam horyzont rozumienia świata i nas samych. Hermeneutyka stanowi wszakże swoistą metateorię współczesnej humanistyki: umiejętność poruszania się w świecie pozbawionym jasnych reguł postępowania, radzenia sobie z pluralizmem metodologicznym, etycznym i politycznym, umiejętność rozpoczynania zawsze „tu oto” i wystawiania samego siebie na ryzyko. BIBLIOGRAFIA 1. Abramowska J., Jednak autor! Skromna propozycja na okres przejściowy, „Teksty Drugie” 1994, nr 2. 2. Barthes R., Imperium znaków, przeł. A. Dziadek, Warszawa 1999. 3. Barthes R., Od dzieła do tekstu, przeł. M. P. Markowski, „Teksty Drugie” 1998, nr 6. 4. Barthes R., Przyjemność tekstu, przeł. A. Lewańska, Warszawa 1997.
5. Burzyńska A., Od metafizyki do etyki, „Teksty Drugie” 2002, nr 1–2. 6. Caputo J. D., More Radical Hermeneutics. On Not Knowing Who We Are, Bloomington and Indianapolis 2000. 7. Caputo J. D., Radical Hermeneutics. Repetition, Deconstruction, and the Hermeneutic Project, Bloomington and Indianapolis 1987 8. Chrząstowska B., Wysłouch S., Poetyka stosowana, Warszawa 2000. 9. Derrida J., Ostrogi. Style Nietzschego, przeł. B. Banasiak, Łódź 2012. 10. Derrida J., Pismo i różnica, przeł. K. Kłosiński, Warszawa 2004. 11. Dybel P., Granice rozumienia i interpretacji. O hermeneutyce HansaGeorga Gadamera, Kraków 2004. 12. Dybel P., Oblicza hermeneutyki, Kraków 2012. 13. Feyerabend P., Przeciw metodzie, przeł. S. Wiertlewski, Wrocław 2001. 14. Foucault M., Archeologia wiedzy, przeł. A. Siemek, wstęp J. Topolski, Warszawa 1977. 15. Gadamer H.-G., Teoria, etyka, edukacja: eseje wybrane, red. P. Dybel, Warszawa 2008. 16. Gadamer H.-G., Język i rozumienie, wyb., przeł. i posł. P. Dehnel i B. Sierocka, Warszawa 2003. 17. Geertz C., Pożytki z różnorodności, [w:] C. Geertz, Zastane światło. Antropologiczne refleksje na tematy filozoficzne, przeł. Z. Pucek, Kraków 2003.
72
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
18. Heidegger M., Bycie i czas, przeł. B. Baran, Warszawa 2010. 19. Heidegger M., Podstawowe problemy fenomenologii, przeł. B. Baran, Warszawa 2009. 20. Januszkiewicz M., Nauki o kulturze a hermeneutyka, [w:] M. Januszkiewicz, Kim jestem ja, kim jesteś ty? Etyka, tożsamość, rozumienie, Poznań 2012. 21. Januszkiewicz M., Strukturalizm i hermeneutyka – dwa paradygmaty w literaturoznawstwie, [w:] M. Januszkiewicz, W-koło hermeneutyki literackiej, Warszawa 2007. 22. Kuhn T., Struktura rewolucji naukowych, przeł. H. Ostromęcka, Warszawa 2009. 23. Kulturowa teoria literatury. Główne pojęcia i problemy, red. M. P. Markowski i R. Nycz, Kraków 2006. 24. Kulturowa teoria literatury 2. Poetyki, problematyki, interpretacje, red. T. Walas i R. Nycz, Kraków 2012. 25. Lacan J., Écrits, Paris 1966. 26. Latour B., Nigdy nie byliśmy nowocześni. Studium z antropologii symetrycznej, przeł. M. Gdula, Warszawa 2011. 27. Latour B., Polityka natury, przeł. A. Czarnacka, Warszawa 2009. 28. Marquard O., Pytanie o pytanie, na które odpowiedzią jest hermeneutyka, [w:] O. Marquard, Rozstanie z filozofią pierwszych zasad. Studia filozoficzne, przeł. K. Krzemieniowa, Warszawa 1994. 29. Marzec A., Zmierzch natury. W stronę ekologii politycznej Bruno Latoura, „Kultura Współczesna. Teoria, Interpretacja, Praktyka” 2011, nr 1. 30. Przyłębski A., Dlaczego Polska jest wartością. Wprowadzenie do hermeneutycznej filozofii polityki, Poznań 2013. 31. Rosner K., Hermeneutyka jako krytyka kultury. Heidegger, Gadamer, Ricoeur, Warszawa 1991. 32. Sławiński J., Miejsce interpretacji, [w:] J. Sławiński, Próby teoretycznoliterackie, Kraków 2000. 33. Sontag S., Przeciw interpretacji i inne eseje, przeł. M. Pasicka, A. Skucińska i D. Żukowski, Kraków 2012. 34. Urbaniak M., Hermeneutyka a kierunki myśli współczesnej. Rozumienie kultury w filozoficznej hermeneutyce, filozofii przyrody i (post)strukturalizmie, Kraków 2014. 35. Vattimo G., Hermeneutyka – nowa koiné, przeł. B. Stelmaszczyk, „Teksty Drugie” 1996, nr 1. 36. Vattimo G., Koniec nowoczesności, przeł. M. Surma-Gawłowska, wstęp A. Zawadzki, Kraków 2006. 37. Vattimo G., Poza interpretacją. Znaczenie hermeneutyki dla filozofii, przeł. K. Kasia, red. A. Kuczyńska, Kraków 2011.
73
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Summary The author of the article claims that hermeneutics is a kind of “common language” of the contemporary humanities. He follows the hermeneutics traces in such theories and methods as: methodological anarchism (Paul K. Feyerabend), the concept of scientific revolutions (Thomas Kuhn), ethical turn, political turn, and cultural studies. The final part of the article is an attempt at a comparative interpretation of hermeneutics and Bruno Latour’s ANT theory. In this approach, hermeneutics is the ontological basis for modern and postmodern humanities which stand for “understanding”, not only as a special method of humanities (Wilhelm Dilthey) but also as a fundamental dimension of human life (Martin Heidegger, Hans-Georg Gadamer).
74
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
CZĘŚĆ II DOŚWIADCZENIA (I) PRAKTYKI
75
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
JOANNA SIERACKA Uniwersytet Wrocławski
Postfeministyczne próby odzyskania „kobiecego doświadczenia” jako odpowiedź na trzeciofalowy kryzys zwrotu doświadczeniowego Sonia Kruks, feministyczna filozofka, pisze z żalem, że „Feministki stały się ostrożne w mówieniu o «kobiecym doświadczeniu». Kiedyś uważane za fundament drugiej fali feminizmu, dzisiaj «doświadczenie» jest podejrzanym konceptem”1. Przypadający na drugą falę feminizmu zwrot doświadczeniowy przejawiał się w projektowaniu polityki tożsamości, opartej na budowaniu – przez podzielanie i dawanie głosu doświadczeniu – „siostrzeństwa”, treściach haseł i manifestów feministycznych organizacji2, popularności grup podnoszenia świadomości3, dokonaniach feministycznej „historii z dołu”4, wreszcie – akademickich teoriach, podkreślających upłciowiony charakter doświadczeń różnego typu5. Trzeciofalowe rozpoznanie w pojęciu kobiecego doświadczenia „podejrzanego konceptu” opiera się na głosach krytycznych nadchodzących z dwóch stron: poststrukturalizmu, uznającego zarówno S. Kruks, Retrieving Experience. Subjectivity and Recognition in Feminist Politics, New York 2001, s. 131. 2 Na przykład Manifest Redstockings: „Uznajemy nasze osobiste doświadczenia i uczucia ich dotyczące za podstawę analizy naszego położenia. […] Kwestionujemy każdą generalizację i nie akceptujemy niczego, co nie zostało potwierdzone przez nasze doświadczenie. Naszym głównym zadaniem jest rozwijanie kobiecej świadomości klasowej przez podzielanie doświadczenia i publiczne demaskowanie seksistowskich podwalin wszystkich instytucji”, Redstockings Manifesto, [w:] Notes From the Second Year: Women’s Liberation, eds. S. Firestone and A. Koedt, New York 1970, s. 112–113. 3 O politycznym znaczeniu grup podnoszenia świadomości pisała C. Hanish w kultowym artykule – The Personal is Political, [w:] Notes From the Second Year, s. 76–78. 4 M. Jay, Pieśni doświadczenia: nowoczesne amerykańskie i europejskie wariacje na uniwersalny temat, przeł. A. Rejniak-Majewska, Kraków 2008, s. 361. 5 Zob. N. Chodorow, The Reproduction of Mothering: Psychoanalysis and the Sociology of Gender, Berkeley 1978; C. Gilligan, In a Different Voice: Psychological Theory and Women’s Development, Cambridge, MA 1982; M. F. Belenky i in., Women’s Way of Knowing: The Development of Self, Voice and Mind, New York 1986; S. Ruddick, Maternal Thinking: Toward a Politics of Peace, Boston 1989. 1
76
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
doświadczenie, jak i podmiotowość za efekty dyskursywne, oraz teorii postkolonialnej, wskazującej na to, że owo pojęcie zapoznaje różnice między kobietami i funkcjonuje jako hegemoniczna norma6. W rezultacie rosnąca podejrzliwość wobec konceptu doprowadziła do jego niemal całkowitego odrzucenia przez feministki trzeciej fali. W moim przekonaniu dyskursem, próbującym odzyskać odrzucone przez trzecią falę pojęcie, jest postfeminizm. Powtarzając gest większości autorek, uznających go za zjawisko ambiwalentne, pełne sprzeczności i odrębne zarówno od trzeciej fali feminizmu, jak i antyfeminizmu, czyli backlashu, nie chcę go ściśle definiować czy uznawać za możliwy do chronologicznego zamknięcia etap w historii. Za Rosalind Gill rozumiem go jako typ wrażliwości, który pojawił się w kulturze medialnej zachodnich społeczeństw na przełomie wieków, będący częścią ideologii neoliberalnej późnego kapitalizmu7. Tak jak Agnieszka Graff uważam go za „gotowość czerpania ze zdobyczy ruchu kobiecego połączoną z aroganckim odrzuceniem jego ideałów”8. Zgodnie z koncepcją Angeli McRobbie biorę pod uwagę, że z ruchu kobiecego przejmuje najbardziej indywidualistyczne pojęcia, takie jak wolność wyboru i upodmiotowienie9. Ponadto, powtarzam za Diane Negrą i Yvonne Tasker, że kładąc nacisk na kwestie tożsamości, konstytuowania samej siebie i własnego stylu życia, wypiera problem ekonomiczno-społecznych nierówności, a konsumpcję i seksualność uznaje za najważniejsze przejawy sprawczości i strategie konstytuowania ja10. 1. Odrzucenie pojęcia opresji Wiele badaczek za punkt wyjścia postfeminizmu zgodnie uznaje przekonanie o tym, że równouprawnienie płci zostało osiągnięte i ruch kobiecy nie jest już dłużej potrzebny11. Stanowiący fundament owego założenia sprzeciw wobec kluczowego feministycznego pojęcia opresji w moim przekonaniu wiąże sie z próbą odzyskania kobiecego doświadczenia. Podając przykłady reprezentacji postfeministycznej wrażliwości, chciałabym uargumentować tę tezę. Jednocześnie pragnę Zob. S. Kruks, dz. cyt., s. 132, J. Hannam, Feminizm, przeł. A. Kaflińska, Poznań 2010, s. 171–172. 7 R. Gill, Gender and the Media, Cambridge, 2007, s. 249–271. 8 A. Graff, Świat bez kobiet. Płeć w polskim życiu publicznym, Warszawa 2001, s. 252. 9 A. McRobbie, The Aftermath of Feminism: Gender, Culture and Social Change, London 2009, s. 1. 10 D. Negra, Y. Tasker, Introduction: Feminist Politics and Postfeminist Culture, [w:] Interrogating Postfeminism: Gender and the Politics of Popular Culture, eds. D. Negra and Y. Tasker, Durham 2007, s. 2. 11 A. Graff, dz. cyt., s. 233; A. McRobbie, dz. cyt., s. 12. 6
77
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
wykazać, w jaki sposób dyskurs postfeministyczny konceptualizuje kobiece doświadczenie i jakiemu jego typowi oddaje głos. Za przykłady posłużą mi elementy kampanii Women Against Feminism, zainicjowanej w mediach społecznościowych w lipcu 2013 roku12. W jej ramach na portalach są zamieszczane zdjęcia przesyłane przez kobiety z całego świata. Zazwyczaj wykonane w konwencji selfie fotografie ukazują wizerunki autorek trzymających kartki z hasłem zaczynającym się od słów I don't need feminism, po których następuje osobiste uzasadnienie. Dużą część wypowiedzi uczestniczek kampanii stanowi sprzeciw wobec wiktymizacji. Często powtarzające się hasła: „Nie potrzebuję feminizmu, ponieważ nie jestem ofiarą”, „[…] Jako kobieta w zachodnim świecie nie jestem ofiarą opresji, ty też nie” traktuję jako wyraz poczucia nieprzystawalności feministycznego założenia dotyczącego wszechogarniającej opresji wobec kobiet z ich bezpośrednim doświadczeniem oraz próbę artykulacji tego ostatniego. Jak przekonują poststrukturalistyczne konstruktywistki, takie jak Joan Scott, strukturalna opresja nie zawsze jest dostępna bezpośredniemu doświadczeniu13, rozumianemu jako „świadomość wyłaniającą się z osobistego uczestnictwa w wydarzeniach”14. Socjalizowane w społeczeństwie patriarchalnym kobiety internalizują jego normy, a zatem i skierowaną wobec nich samych przemoc; nie poddają jej refleksji ani jej jako opresji nie doświadczają. Istnieje jednak jeszcze jeden powód, dla którego postfeministyczna wrażliwość nie dopuszcza artykulacji doświadczenia opresji. Uczestniczki kampanii Women Against Feminism, konstruując wypowiedzi z pierwszoosobowej perspektywy, odwołują się do swoich osobistych przeżyć, które, zgodnie z logiką indywidualizmu, są sprywatyzowane i odpolitycznione. Traktowanie ich jako stanowiących bezpośrednią konsekwencję własnych wyborów, jako niezdeterminowanych warunkami ekonomicznymi i stosunkami władzy, jest przeciwieństwem drugofalowej konceptualizacji osobistego doświadczenia jako politycznego, zgodnej z popularnym sloganem the personal is political15. Skrajna indywidualizacja doświadczenia jest ilustrowana przez hasła uczestniczek kampanii: „Jestem silną, niezależną istotą ludzką. Żyję i kocham na własnych warunkach oraz ponoszę odpowiedzialność za Http://womenagainstfeminism.tumblr.com/, [dostęp: 08.04.2015], https://www. facebook.com/WomenAgainstFeminism, [dostęp: 08.04.2015]. 13 J. Scott, The Evidence of Experience, „Critical Inquiry” 1991, nr 17/4, s. 773–797. 14 K. S. Foss, Personal Experience as Evidence in Feminist Scholarship, „Western Journal of Communication” 1994, nr 58, s. 39. 15 C. Hanisch, dz. cyt. 12
78
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
swoje działania. Nie jestem ofiarą”. Taka retoryka odrzuca wiktymizację i artykulację doświadczenia opresji jako próbę zrzucenia odpowiedzialności za własną nieporadność, lenistwo, złe wybory na czynniki zewnętrzne, a bycie ofiarą utożsamia z zawinioną, osobistą porażką. Wiąże się to również z neoliberalnym imperatywem sukcesu, który w postfeministycznym dyskursie przybiera postać sloganów takich jak girl power czy You go, girl16 oraz modelu wielozadaniowej superkobiety. Ten ostatni wymaga od współczesnej kobiety perfekcyjnego spełniania nadmiaru często sprzecznych ról: korzystając ze zdobyczy ruchu feministycznego, powinna piąć się po szczeblach zawodowej kariery, być wyzwoloną i aktywną seksualnie, a wypełniając tradycyjne kobiece obowiązki, ma troszczyć się o ciepło domowego ogniska i dbać o własny wygląd17. 2. „Wybieram kobiecość”. Doświadczenie przyjemności i afirmacja różnicy seksualnej Jak pisze Gill, „podstawową cechą postfeministycznej wrażliwości jest wskrzeszenie idei naturalnej różnicy seksualnej”18. Postfeministyczne uczestniczki kampanii Women Against Feminism przekonują, że z afirmacji różnicy i tradycyjnych heteronormatywnych relacji płynie doświadczenie przyjemności: „Nie potrzebuję feminizmu, ponieważ lubię być kobieca”, „[…] ponieważ cenię sobię różnicę między płciami, nie wstydzę się siebie, kocham to, kiedy mężczyźni są mężczyznami”, „[…] ponieważ cieszę się, że jestem niepracującą zawodowo matką”. Zarówno deklaracje o doświadczaniu przyjemności płynącej z zachowywania się w tradycyjnie kobiecy sposób, jak i te dotyczące radości z wyboru pracy opiekuńczej i macierzyństwa zamiast kariery zawodowej19 opierają się na fetyszyzacji wolnego wyboru. Autorki negują istnienie społecznego przymusu wypełniania tradycyjnie kobiecych ról i podkreślają, że jest ono wynikiem ich osobistego, wolnego wyboru oraz źródłem radości. W ostatniej cytowanej wypowiedzi pojawia się argument: „układanie włosów, malowanie paznokci, robienie makijażu (a nawet D. Negra, Y. Tasker, dz. cyt., s. 3. B. Budrowska, Macierzyństwo jako punkt zwrotny w życiu kobiety, Wrocław 2000, s. 155– 164. Budrowska pisze o syndromie superkobiety, ale nie odnosi go do postfeminizmu. 18 R. Gill, dz. cyt., s. 259. 19 Reprezentacje możliwości wyboru pracy opiekuńczej zamiast zawodowej są popularne dla postfeministycznej wrażliwości, co Negra i Tasker komentują następująco: „Zakładając pełną ekonomiczną wolność kobiet, postfeministyczna kultura […] nadaje im prawo «wyboru» wycofania się z publicznego świata pracy. Postfeministyczne narracje często odrzucają zarówno oczywiste ekonomiczne nierówności, jak i fakt, że większość kobiet traktuje pracę zarobkową raczej jako konieczność, a nie «wybór»”. D. Negra, Y. Tasker, dz. cyt., s. 2. 16 17
79
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
noszenie stanika) nie uprzedmiotawia mnie”, będący głosem protestu przeciwko feministycznej krytyce mitu urody, a zarazem charakterystycznym dla postfeministycznej wrażliwości podkreśleniem wyzwalającego, autokreacyjnego wymiaru kształtowaniu swojego wyglądu. Przykłady takiej retoryki można znaleźć nawet w przekazach autorek sytuujących się jako feministki. Graff w książce Świat bez kobiet. Płeć w polskim życiu publicznym kładzie nacisk na „przyjemność, a czasem przykrość bycia oglądaną”20: […] nikt mnie nie przekona, że „przedmiot spojrzenia” lub „przedmiot pożądania” to to samo co „przedmiot” po prostu, czyli rzecz. Tak być może, na chwilę lub dłużej, zwłaszcza, gdy jest się kobietą, ale przecież tak nie jest najczęściej. Częściej jest tak, że pod tym wzrokiem ożywam. W jego obecności silniej odczuwam własne istnienie. Jestem inaczej, bo ona lub on patrzy. Jestem intensywniej, bo i od środka i od zewnątrz21.
Za wyrażeniem sprzeciwu wobec zapoznania egzystencjalnego znaczenia dbania o wygląd idzie niezgoda na odmawianie kobietom cielesnych i emocjonalnych przyjemności. Graff jednak posuwa się dalej, w postfeministycznym duchu oddzielając doświadczenie od władzy, radykalnie je odpolityczniając: Nie wszystko jest polityczne. To i owo jest po prostu przyjemne […]. Można oczywiście się upierać, że stało się tak, bo wygrała WŁADZA, przemoc, uprzedmiotowienie, słowem – patriarchat. Ja jednak wierzę, że wygrały ZMYSŁY, górę wzięła przyjemność, którą kobiety czerpią z dbania o siebie22.
Z takiej perspektywy normy patriarchalne jawią się jako zewnętrzne ramy funkcjonowania instytucji, niepodlegające internalizacji i niewpływające na prywatne doświadczenie somaestetyczne. Jak zauważa Susan Douglas, kobiety współcześnie zmagają się ze sprzecznymi komunikatami. Z jednej strony są przekonywane, że „mogą robić wszystko lub być wszystkim, czego zapragną”, z drugiej – podlegają silnej presji dostosowania się do wymagających ideałów piękności i seksowności23. Retoryka wolnego wyboru maskuje realny wpływ opresywnych wzorców urody i zachowania na kobiece A. Graff, dz. cyt., s. 179. Tamże. 22 Tamże, s. 191. 23 S. Douglas, The New Sexism, rozm. przepr. L. Fitzpatrick, „Time” 2010, http://www.time.com/time/nation/article/0,8599,1972425,00.html#ixzz1YarvEcsC, [dostęp: 08.04.2015]. 20 21
80
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
doświadczenie, uniemożliwiając opór. Autorka książki Enlightened Sexism: The Seductive Message that Feminism’s Work Is Done wiąże postfeministyczne przekonanie, że „całkowite równouprawnienie zostało osiągnięte i dlatego nie potrzebujemy już feminizmu” z narodzinami „nowej, subtelnej formy seksizmu”, zgodnie z którą „będzie w porządku, jeśli wskrzesimy reakcyjne, seksistowskie wizerunki kobiet w mediach – ze śmiechem i przymrużeniem oka”24. Pojęcia subwersji, ironicznej gry i dystansu są często używane przez postfeministyczne publicystki, odrzucające realną szkodliwość takich reprezentacji. Kate Taylor pisze na łamach Guardiana: „Współczesne dziewczyny, zamiast rozpaczliwie domagać się tego, żeby traktowano je jako istoty ludzkie, podjęły grę ze staromodnym pojęciem postrzegania kobiet w kategoriach obiektu seksualnego”25. Przykłady owej gry można znaleźć w wypowiedziach uczestniczek projektu Women Against Feminism: młoda kobieta, przygryzając pomalowanymi na czerwono ustami kartkę z napisem „Nie potrzebuję feminizmu, ponieważ lubię, kiedy mężczyźni prawią komplementy na temat mojego ciała” subtelnie seksualizuje swój wizerunek. Wyraźnej autoseksualizacji czy wręcz ironicznego autouprzedmiotowienia dokonuje autorka hasła „jeśli mam na sobie taką koszulkę, to chcę, żebyś patrzył”. Na zdjęciu brakuje jej twarzy, widoczny jest tylko korpus z odsłoniętym dekoltem i wystającym spod bluzki stanikiem. Te wypowiedzi są wyrazem charakterystycznego dla postfeminizmu zrównania seksualności z emancypacją i upodmiotowieniem. Jak pisze Natasha Walter w pracy Żywe lalki, „wszystkie aspekty dzisiejszej hiperseksualnej kultury uważa się za dowód na to, że kobiety są coraz bardziej wolne i coraz więcej mogą”26. Ponadto opisane zdjęcia obrazują seksualizację afirmowanej różnicy płciowej, o której Gill pisze: „Dyskursy wokół różnicy seksualnej służą również do erotyzacji stosunków władzy między mężczyznami i kobietami. To znaczy, że różnica jest konstruowana jako seksowna, jako stanowiąca źródło doświadczania przyjemności”27. Egzystencjalne doświadczenie przyjemności czerpanej z seksualizacji różnicy płciowej i wypełniania tradycyjnie kobiecych ról nie jest jedynym tak silnie eksplorowanym w dyskursie postfeministycznym28. Warto jednak podkreślić, że oddając głos pewnym typom doświadczeń, owa wrażliwość odrzuca realność Tamże. K. Taylor, Today’s ultimate feminists are the chicks in crop tops, „The Guardian” 2006, http://www.theguardian.com/commentisfree/2006/mar/23/comment.gender, [dostęp: 08.04.2015]. 26 N. Walter, Żywe lalki. Powrót seksizmu, przeł. E. Smoleńska, Warszawa 2012, s. 13–14. 27 R. Gill, dz. cyt., s. 266. 28 Wyraźna jest też próba oddania głosu kobiecemu lękowi przed samotnością, dokonywana m.in. w kanonicznych postfeministycznych tekstach takich jak Seks w wielkim mieście, Ally McBeal, Dziennik Bridget Jones. 24 25
81
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
opresji i przemocy wobec kobiet. To nie jedyny powód, dla którego postfeministyczne konceptualizacje kobiecego doświadczenia nie mogą być zadowolające z feministycznego punktu widzenia. Sama popularność reprezentacji upłciowionego, kobiecego doświadczenia przekonuje, że trzeciofalowe feministyczne teoretyczki i aktywistki odrzuciły ten koncept zbyt pochopnie. Uważam, że powinny zawalczyć o to, aby ważne egzystencjalne doświadczenia kobiet nie były przeżywane i przedstawiane jako prywatne, nieuwikłane politycznie, aby sens był nadawany im nie tylko za pomocą retoryki nastawionej na konsumpcję, ślepej na nierówności społeczne i negującej sens dalszej feministycznej walki. Dzięki wypracowaniu nowych sposobów jego konceptualizacji i stworzeniu nowych narracji kobiece doświadczenie może ponownie stać się modnym feministycznym tematem. BIBLIOGRAFIA 1. Redstockings Manifesto, [w:] Notes From the Second Year: Women's Liberation, eds. S. Firestone and A. Koedt, New York 1970. 2. Belenky M. F. i in., Women’s Way of Knowing: The Development of Self, Voice and Mind, New York 1986. 3. Budrowska B., Macierzyństwo jako punkt zwrotny w życiu kobiety, Wrocław 2000. 4. Chodorow N., The Reproduction of Mothering: Psychoanalysis and the Sociology of Gender, Berkeley 1978. 5. Douglas S., The New Sexism, rozm. przepr. L. Fitzpatrick, „Time” 2010, http://www.time.com/time/nation/article/0,8 599,1972425,00.html#ixzz1YarvEcsC, [dostęp: 08.04.2015]. 6. Foss K., Foss S., Personal Experience as Evidence in Feminist Scholarship, „Western Journal of Communication” 1994, nr 58. 7. Gilligan C., In a Different Voice: Psychological Theory and Women’s Development, Cambridge, MA 1982. 8. Gill R., Gender and the Media, Cambridge 2007. 9. Graff A., Świat bez kobiet, Warszawa 2001. 10. Hanisch C., The Personal is Political, [w:] Notes From the Second Year: Women's Liberation, eds. S. Firestone and A. Koedt, New York 1970. 11. Jay M., Pieśni doświadczenia: nowoczesne amerykańskie i europejskie wariacje na uniwersalny temat, przeł. A. Rejniak-Majewska, Kraków 2008. 12. Kruks S., Retreiving Experience. Subjectivity and Recognition in Feminist Politics, New York 2001.
82
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
13. McRobbie A., The Aftermath of Feminism: Gender, Culture and Social Change, Sage Publications Ltd, London 2009. 14. Negra D., Tasker,Y., Introduction: Feminist Politics and Postfeminist Culture, [w:] Interrogating Postfeminism: Gender and the Politics of Popular Culture, eds. D. Negra and Y. Tasker, Durham 2007. 15. Ruddick S., Maternal Thinking: Toward a Politics of Peace, Boston 1989. 16. Scott J., The Evidence of Experience, „Critical Inquiry” 1991, nr 17/4. 17. Taylor K., Today’s ultimate feminists are the chicks in crop tops, „The Guardian” 2006, http://www.theguardian.com/commentisf ree/2006/mar/23/comment.gender, [dostęp: 08.03.2015]. 18. Walter N., Żywe lalki. Powrót seksizmu, przeł. E. Smoleńska, Warszawa 2012. Summary Assuming “women’s experience” – rejected by third-wave feminism as “suspect concept” – to be the bedrock of second-wave feminism, I argue that postfeminism turns out to take over what had been rejected, as it attempts to give voice to the experiences of contemporary women. I focus on the representations of female pleasure derived from eroticization of sexual difference and affirmation of traditional femininity as a kind of women’s experience which is at the very centre of postfeminist attention. Emphasizing ambiguity of postfeminist culture, I argue that its logic – based on the assumption that feminism is no longer needed, denial of women’s oppression and economic disparities, individualism, and affirmation of consumerism – is not suitable to conceptualize women’s experience. At the end, I urge both feminist theory and practice to retrieve this concept.
83
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
KATARZYNA LISOWSKA Uniwersytet Wrocławski
Przenośnie w dyskursie gen derowym polskiego literaturoznawstwa: moda czy coś więcej? Przykład metafory szafy w tekstach Błażeja Warkockiego Metafora szafy należy do najpopularniejszych przenośni polskiego dyskursu genderowego w literaturoznawstwie. Zabieg ten, zapożyczony z prac anglosaskich, stał się narzędziem chętnie stosowanym w badaniach literackich wyczulonych na problematykę płci i seksualności. Wiele interesujących zastosowań metafory można znaleźć w pracach Błażeja Warkockiego, które pozwolą głębiej zastanowić się nad obecnością wspomnianego wyrażenia w polskiej humanistyce i rozważyć, czy jego popularność nie jest wyłącznie przejawem mody1. Chcąc dookreślić przedmiot badań, muszę zaznaczyć, że w tym artykule termin „dyskurs genderowy” odnosi się do kilku nurtów mających podobne zaplecze teoretyczne, czyli do krytyki genderowej jako takiej, krytyki lesbijskiej i gejowskiej (skoncentrowanej na analizowaniu literackich reprezentacjach homoseksualności) oraz queerowej (w bardzo zawężonym rozumieniu – badającej nienormatywne tożsamości seksualne)2. Przeanalizowane w kolejnych akapitach teksty Warkockiego sytuują się na pograniczu dwóch ostatnich kierunków3. W artykule posługuję się szerokim rozumieniem metafory, które zakłada, że przenośnią jest każde niekodowane użycie języka, dające się Metafora szafy występuje także w tekstach wielu innych autorów i autorek reprezentujących różne nurty dyskursu genderowego (między innymi I. Iwasiów T. Kaliściaka). Mam świadomość, że ograniczenie analiz do prac jego autora może wydać się ryzykowne. W ten sposób zachowam jednak spójność przedmiotu badań. Poza tym wypowiedzi Warkockiego, posługującego się różnymi wariantami przenośni, proponują przekrojowe, pozwalające na wysnucie ogólniejszych wniosków, spojrzenie na badany problem. 2 Por. A. Burzyńska, M. P. Markowski, Teorie literatury XX wieku. Podręcznik, Kraków 2007 oraz M. Skucha, Gender. Queer. Literatura, „Ruch Literacki” 2005, z. 6, s 559–560. 3 Zob. B. Warkocki, Różowy język. Literatura i polityka kultury na początku wieku, Warszawa 2013, s. 8. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wydania i w dalszej części artykułu są oznaczane w tekście skrótem „RJ”, podanym wraz z numerem strony. 1
84
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
„[…] sensownie zinterpretować przy uwzględnieniu wszelkiego rodzaju związków motywujących użycie określonego wyrażenia w określonej sytuacji”4. Zabieg ten funkcjonuje nie tylko w wymiarze językowym i tekstowym5, ale także w sferze myśli6 i „praktyk społecznokulturowych”7. Dla moich rozważań szczególnie istotna będzie interakcyjna teoria przenośni, kładąca nacisk na współdziałanie dwóch dziedzin pojęciowych tworzących dane wyrażenie8. Metafora szafy, oparta na tłumaczeniach angloamerykańskiego terminu closet, występuje w postaci jednego wyrazu lub fraz złożonych z kilku słów (np. „wyjście z szafy” – coming out of the closet, „bycie w szafie” – living in the closet)9. Przenośnia ma opisywać społeczną, kulturową10 i dyskursywna pozycję osób homoseksualnych. W nieanglojęzycznych dyskursach genderowych duży wpływ na sytuację przedstawionej przenośni wywiera oczywiście przekład, który poddaje wyrażenie modyfikacjom i wyposaża je w nowe konteksty11. Chcąc osadzić rozważania w szerszym kontekście teoretycznym, odwołam się do uwag anglosaskich badaczy, szczególnie istotnych dla przedstawionych niżej analiz. Michael P. Brown w pracy Closet Space: Geographies of Metaphor from the Body to the Globe analizuje etymologię słowa closet12, które w języku angielskim oznacza małe, prywatne pomieszczenie lub szafę13, i omawia historię metafory w dyskursie o homoseksualności, wskazując, że jej obecne znaczenie ustabilizowało się na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku14. Do etymologii terminu w książce Epistemology of the Closet odnosi się także Eve Kosofsky Sedgwick. W obu pracach wspomina się o możliwości umieszczenia słowa w polu semantycznym wyrażeń takich jak toaleta, szalet i klozet. W słownikowej definicji cytowanej w Epistemology… jest to po prostu water-closet15, natomiast drugi z badaczy przypomina o interpretacjach wskazujących na związek T. Dobrzyńska, Metafora, Wrocław 1984, s. 5. Zob. np. Z. Kövecses, Język, umysł, kultura. Praktyczne wprowadzenie, przeł. A. Kowalcze-Pawlik i M. Buchta, Kraków 2011, s. 191. 6 Por. D. Draaisma, Machina metafor: historia pamięci, przeł. R. Pucek, Warszawa 2009, s. 29. 7 Zob. na przykład Z. Kövecses, dz. cyt., s. 191 oraz T. Dobrzyńska, Mówiąc przenośnie… Studia o metaforze, Warszawa 1994, s. 26–27. 8 Zob. M. Black, Metafora, przeł. J. Japola, „Pamiętnik Literacki” 1971, z. 3, s. 227–234. 9 Por. B. Warkocki, Homo niewiadomo. Polska proza wobec odmienności, Warszawa 2007, s. 75. 10 Por. J. Kochanowski, Fantazmat zróżnicowany. Socjologiczne studium przemian tożsamości gejów, Kraków 2004, s. 135. 11 Niestety, przedstawienie szczegółowej refleksji translatologicznej na temat przedstawianej metafory przekracza ramy tego artykułu. 12 Zob. M. P. Brown, Closet Space: Geographies of Metaphor from the Body to the Globe, London–New York 2000, s. 5–6. 13 Zob. tamże, s. 5. 14 Zob. tamże, s. 5–6. 15 Zob. E. Kosofsky Sedgwick, Epistemology of the Closet, Berkeley–Los Angeles 1990, s. 65. 4 5
85
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
metafory z terminem cottaging, opisującym praktykę poszukiwania partnerów homoseksualnych w okolicach toalet16. W obu pracach występuje też skojarzenie z angielskim idiomem skeleton in the closet, oznaczającym kłopotliwy, skrywany sekret17. Kosofsky Sedgwick wskazuje także, że interesująca mnie przenośnia wiąże się z określonym rozumieniem świata, czyli z tytułową (metaforyczną) „epistemologią szafy”18. Spojrzenie to zakłada z jednej strony traktowanie homoseksualności jako „jawnej tajemnicy”19, z drugiej, ukazuje paradoksy i niebezpieczeństwa związane z „wyjściem z szafy”20, wynikające między innymi z faktu, że zakończenie tego procesu nigdy nie jest w pełni możliwe i zawsze wiąże się z niepewnością21. Co więcej, jak dowodzi autorka, analizowana przenośnia stanowi bardzo ważny element zachodniej kultury modernistycznej22. Przechodząc do analizy prac Warkockiego, należy zauważyć, że autor chętnie łączy stosowanie metafory szafy z metateoretycznymi, odwołującymi się zazwyczaj do koncepcji Kosofsky Sedgwick, rozważaniami na temat przenośni. Początkowo autor proponował, aby zastąpić termin closet słowem toaleta. Takim przekładem Warkocki posłużył się w artykule opublikowanym w 2002 roku. Tekst, zatytułowany Otwieranie toalety23, stanowi wnikliwą, dostosowaną do polskiego kontekstu, analizę zastosowanej przenośni. Autor rozpoczyna rozważania od przytoczenia angloamerykańskiego znaczenia słowa tłumaczonego jako szafa (RJ, s. 24) lub, szerzej, pracownia czy gabinet (RJ, s. 24). Warkocki słusznie jednak zaznacza, że pod względem brzmieniowym i semantycznym przywołane słowo „[…] chcąc nie chcąc – przywodzi na myśl swojski «klozet»” (RJ, s. 25). Terminem spajającym polskie i angielskie określenie jest kumulujące wiele znaczeń słowo toaleta. Jak dowodzi autor, toaleta to bowiem zarówno proces, jak i „[…] miejsce odbywania czynności fizjologicznych” (RJ, s. 25). Określenie to opisuje też czynność ubierania się i robienia makijażu oraz odnosi się do stroju jako takiego, przy czym zazwyczaj chodzi o ubiór
Por. M. P. Brown, dz. cyt., s. 5. Por. np. hasło cottaging, [w:] Oxford Advanced Learner’s Dictionary of Current English, ed. S. Wehmeier, Oxford 2003, s. 298. 17 Zob. M. P. Brown, dz. cyt., s. 5 oraz E. Kosofsky Sedgwick, dz. cyt., s. 65. Por. też hasło closet w cytowanym przez Kosofsky Sedgwick Oxford English Dictionary, ed. J. H. Murray i in., Vol. II C, Oxford 1963, s. 519–521. 18 W tłumaczeniu Warkockiego: „epistemologia ukrycia” (por. RJ, s. 62 i 146). 19 Zob. E. Kosofsky Sedgwick, dz. cyt., s. 22. 20 Zob. tamże, s. 68–69. 21 Tamże, s. 68. 22 Zob. tamże. 23 Pierwodruk „Res Publica Nowa” 2002, nr 9 (podaję za: RJ, s. 21). 16
86
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
elegancki (RJ, s. 25)24. Omówione znaczenia wiążą przenośnię z polem semantycznym teatru, bo przecież, jak wskazuje badacz, strojenie się może być także przebieraniem się i udawaniem, a ozdabianie twarzy – nakładaniem maski (RJ, s. 25), a w konsekwencji – ukrywaniem się. Przytaczając powyższe asocjacje, autor nie rezygnuje jednak z podkreślania ich związków z wyjściowym, angielskim terminem. Dlatego też Warkocki przywołuje kolejne polskie słowo – toaletkę, czyli szafę, „[…] mebel, przy którym wytworna dama robi sobie makijaż” (RJ, s. 25). Warto też dodać, że Warkocki podkreśla metaforyczny charakter zastosowanego zabiegu: „Toaleta staje się metaforą” (RJ, s. 25–26). W omawianym artykule szczególnie istotne wydaje się dążenie do osadzenia analizowanej przenośni w polskim kontekście. Autor przywołuje przykłady (na przykład wypowiedzi Jerzego Zawieyjskiego dotyczące homoseksualizmu) dowodzące, że w naszej kulturze „[z]naczenie toalety […] jest niebagatelne” (RJ, s. 26). Całość zjawisk składających się na lokalną specyfikę opisanej tendencji autor określa zatem mianem „Polskiej Toalety” (RJ, s. 30–31). Nad porządkiem czuwają natomiast „obrońcy i obrończynie tajemnicy toalety” (RJ, 29). Akceptowany model rzeczywistości promuje zaś „toaletową epistemologię” (RJ, s. 31). Tekst kończy się jednak optymistyczną uwagą o stopniowym dezaktualizowaniu się „ekonomii toalety”. Badacz podkreśla bowiem, że „[t]oaleta, jako swego rodzaju strategia przetrwania, powoli staje się anachronizmem” (RJ, s. 30), a w zakończeniu artykułu przewiduje zmiany w obowiązującym modelu (RJ, s. 31). Podobny przekład metafory znajdziemy także w opublikowanym trzy lata później artykule Do przerwy 1:125. W tekście Warkocki omawia wizerunek homoseksualności zaproponowany przez Michała Witkowskiego w powieści Lubiewo. Autor powraca do pierwotnego brzmienia przenośni i posługuje się ciągiem synonimicznych określeń: „[…] PRL-owska homoseksualność, […] wciśnięta w określoną przestrzeń (klozetu / pikiet i closetu / «szafy»), to przede wszystkim produkt ówczesnych norm i relacji władzy” (RJ, s. 115). W innym miejscu interesujące mnie wyrażenie niemal traci metaforyczny charakter i funkcjonuje jako określenie społecznego stereotypu: „Pierwszy [dyskurs o homoseksualności – dopisek, K. L.] jest widmowo-fantazmatyczny: to pedał z parku, miejskiego klozetu, istota straszna i nienazwana, a przez to istniejąca bardzo wyraźnie jako straszak dla niegrzecznych dzieci” (RJ, s. 112). Podsumowując tę część rozważań, należy zauważyć, że pierwszy z przywołanych tekstów stanowi odkrywczą, wielopłaszczyznową próbę Warkocki przywołuje znaczenia słowa toaleta odnotowane w Słowniku języka polskiego zredagowanym przez W. Doroszewskiego. 25 Tekst opublikowany po raz pierwszy w 2005 roku w „Krytyce Politycznej” (nr 9/10; podaję za: RJ, s. 109). 24
87
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
przetłumaczenia i rozwinięcia interesującej mnie metafory na polskim gruncie. Natomiast drugi z omówionych artykułów ukazuje przekształcenia, jakim w polskim dyskursie genderowym podlegało tłumaczenie przenośni. W przywołanych wyżej cytatach autor połączył bowiem wcześniejszą wersję przekładu z jego obecnie najpopularniejszą postacią. Warkocki zrezygnował jednak z omówionego tłumaczenia, choć, jak wskazywałam, ze względu na etymologię słowa closet taki przekład nie byłby nieuzasadniony26. Mimo tego w obecnej praktyce badawczej autor znacznie chętniej posługuje się wersją przenośni tłumaczącą termin closet jako „szafa”. W powstających w ostatnich latach pracach metafora ma na celu opisanie kilku zjawisk. Po pierwsze, używa się jej, by zobrazować dyskursywną, symboliczną, społeczną represję dotykającą osoby homoseksualne. W interesującym mnie wypadku chodzi głównie o literackie i kulturowe reprezentacje wspomnianej sytuacji. Warkocki, referując poglądy Kosofsky Sedgwick, podkreśla zatem, że „szafa jest nadrzędną strukturą ucisku osób homoseksualnych” (RJ, s. 33) w XX i XXI wieku (RJ, s. 33). Po drugie, analizowana metafora jest kojarzona także z określeniami takimi jak ukrycie i tajemnica (RJ, s. 49). Warkocki wykorzystuje wymienione konotacje w omówieniu uwag Kaliściaka na temat twórczości Czechowicza27, przypominając, że „[…] po homofobicznym ataku poeta niejako «powraca do szafy» […]” (RJ, s. 168). W innym miejscu autor posługuje się analizowaną przenośnią, aby opisać miejsce dyskursu o nienormatywnych tożsamościach w polskiej kulturze i literaturze w latach 90.: „Można zatem powiedzieć, że wtedy […] w sensie kulturowym, wszyscy byli w szafie” (RJ, s. 20). W konsekwencji i po trzecie, przedstawiana metafora opisuje konserwatywne, wrogie subwersywnym działaniom, podejście do homoseksualności. Co ważne, perspektywa ta występuje również w utworach będących zapisem nieheteroseksualnego doświadczenia, w których stanowi wyraz uwewnętrznionej opresji. Zdaniem Warkockiego, przykładem podobnej strategii jest wspomniana już powieść Grzegorza Musiała Al fine. Interpretując utwór, badacz pisze metaforycznie o panice „homoseksualnej «szafy»”28, będącej „[…] u Musiała ostatnim gwarantem poprawnego funkcjonowania tak katolickiego, jak i nowoczesnego świata”29. Po czwarte zaś, w analizach utworów reprezentujących tak zwaną Por. Wstęp do pierwszego rozdziału książki Różowy język zatytułowanego Anatomia szafy, w którym autor wyraźnie dystansuje się do napisanego przed kilkunastoma laty tekstu (RJ, s. 19). 27 Por. T. Kaliściak, Katastrofy odmieńców, Katowice 2011, s. 51–180. 28 B. Warkocki, Homo niewiadomo. Polska proza wobec odmienności, Warszawa 2007, s. 73. 29 Tamże, s. 80. 26
88
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
literaturę emancypacyjną30 interesująca mnie przenośnia opisuje przygnębienie i pasywność homoseksualnych postaci. Tego rodzaju skojarzenia Warkocki przywołuje w recenzji powieści Bartosza Żurawieckiego Trzech panów w łóżku, nie licząc kota, opublikowanej pod znamiennym, metaforycznym tytułem Depresja szafy. Badacz rozwija kolejne warianty przenośni, które mają charakteryzować literacką reprezentację sytuacji osób nieheteroseksualnych w Polsce na początku XXI wieku. Zdaniem Warkockiego, jednym z tematów powieści jest trapiący bohaterów emancypacyjny niedosyt, opisany za pomocą następującej metafory: Bo niby jest już pięknie, gej uchylił drzwiczki swojej szafy […]. […] tyle że pozostaje […] apetyt na coś więcej. Na bycie podmiotem równouprawnionym również w sferze publicznej, na możliwość wpływu na rzeczywistość społeczną, na posiadanie poglądów, z którymi ktoś by się liczył (RJ, s. 187).
Na koniec warto przywołać jeszcze jeden sposób wykorzystania analizowanej przenośni. Warkocki, za Anną Laszuk (RJ, s. 9)31, wskazuje, że kategoria queer pełni w Polsce inną funkcję niż w krajach anglosaskich. O ile w zachodnim dyskursie akademickim i społecznym pojęcie to miało wydźwięk emancypacyjny, o tyle w naszym kraju funkcjonuje jako kamuflaż, przede wszystkim ze względu na obcość językową (RJ, s. 9). Paradoks ten Warkocki zobrazował w metaforycznym stwierdzeniu: „[…] queer po polsku znaczy «szafa»” (RJ, s. 9). Z kolei Laszuk przestrzegała przed pogrążeniem się w „[…] «afirmującym wszelką odrębność zjawisku queer»”32 i zamykaniem się w „nowoczesnej szafie”33. Kategoria queer, zamiast rzucać wyzwanie dyskursowi akademickiemu, stała się terminem ukrywającym wszystko, co w naszym społeczeństwie uznano za nienormatywne34. Jednocześnie obcość i atrakcyjność terminu pozwoliła na jego stopniową adaptację w polskich debatach (RJ, s.10). Powyższą zależność Warkocki ukazuje w metateoretycznej refleksji na temat metafory szafy: Być może […] ten rodzaj queeru-jako-szafy był strategicznie całkiem słuszny. Kto wie zresztą, czy metafora szafy jest najbardziej adekwatna. Może należałoby powiedzieć, Więcej na temat prób periodyzacji polskiej prozy podejmującej tematykę homoseksualną – zob. tamże, s. 31–36. 31 Zob. A. Laszuk, Nowoczesny closet, czyli queer po polsku, „Furia Reaktywacja” 2009, nr 12. 32 Tamże, s. 74. 33 Tamże. 34 Por. tamże, s. 68–71. Więcej na temat kłopotów ze posługiwaniem się kategorią queer na polskim gruncie – por. J. Mizielińska, Płeć, ciało seksualność – od feminizmu do teorii queer, Kraków 2006, zwłaszcza rozdział Polskie spotkanie z teorią queer, s. 123–142 (odwołanie do tego tekstu zawdzięczam: A. Laszuk, dz. cyt., s. 70, przypis 7). 30
89
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
że w sensie czysto językowym w Polsce «queer» to «homo z passingiem», czyli takie, które «uchodzi(ło)» w obrębie polskich dyskursów akademickich (RJ, s. 10).
Zmierzając do podsumowania rozważań, warto powrócić do pytania o to, czy częstą obecność metafory szafy w tekstach Warkockiego jest przejawem mody w humanistyce. Z jeden strony, można kwestie tę rozstrzygnąć twierdząco. Z przenośnią wiąże się bowiem pewien ustalony i rozpowszechniony typ skojarzeń, które zaczynają funkcjonować jako klisza. Zwyczaj (modę?) stanowi także nawiązywanie do uwag Kosofsky Sedgwick. Z drugiej jednak strony jest dostrzegalna tendencja do dostosowywania metafory do lokalnego kontekstu. W konsekwencji niektóre, zwłaszcza wczesne, wersje tłumaczeń można uznać za innowacyjne. Co więcej, Warkocki nie przywołuje autorytetu Kosofsky Sedgwick bezrefleksyjnie, ponieważ poszczególny użycia metafory uzupełnia zazwyczaj teoretycznymi rozważania na jej temat. Nie da się zatem jednoznacznie rozstrzygnąć, czy w użyciach analizowanej przenośni dominuje konwencja, czy odkrywczość. Płynność między znanym i nieznanym wynika zresztą z posłużenia się mechanizmem przenośni, która zestawiając ze sobą rozpoznawalne zjawiska (znaczenia, skojarzenia), tworzy nową, zaskakującą całość35. Uogólniając uwagi dotyczące prac Warkockiego i przechodząc do szerszych wniosków dotyczących dyskursu genderowego, warto zatem zauważyć, że jeśli popularność metafory szafy wynika z określonej mody w dyskursie humanistycznym, to jest to moda ożywczo wpływająca na polskie literaturoznawstwo. Przenośnia ma szansę pozostać owocną strategią badawczą, zwłaszcza gdy będzie stosowana jako narzędzie opisu utworów niebadanych dotychczas z perspektywy dyskursu genderowego. Dotyczy to także wielu innych metafor stosowanych w badaniach genderowych. Choć kwestia ta wykracza poza ramy tego artykułu, to przywołuję ją w zakończeniu, aby wskazać na szerszy wymiar omówionych w artykule zjawisk. BIBLIOGRAFIA 1. Burzyńska A., Markowski M. P., Teorie literatury XX wieku. Podręcznik, Kraków 2007. 2. Black M., Metafora, przeł. J. Japola, „Pamiętnik Literacki” 1971, z. 3. 3. Brown M. P., Closet Space: Geographies of Metaphor from the Body to Por. M. Black, dz. cyt., s. 227–233 oraz M. Zawisławska, Metafora w języku nauki – na przykładzie nauk przyrodniczych, Warszawa 2011, s. 50. 35
90
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
the Globe, London–New York 2000. 4. Dobrzyńska T., Metafora, Wrocław 1984. 5. Dobrzyńska T., Mówiąc przenośnie… Studia o metaforze, Warszawa 1994. 6. Draaisma D., Machina metafor: historia pamięci, przeł. R. Pucek, Warszawa 2009. 7. Kochanowski J., Fantazmat zróżnicowany. Socjologiczne studium przemian tożsamości gejów, Kraków 2004. 8. Kosofsky Sedgwick E., Epistemology of the Closet, Berkeley-Los Angeles 1990. 9. Kövecses Z., Język, umysł, kultura. Praktyczne wprowadzenie, przeł. A. Kowalcze-Pawlik i M. Buchta, Kraków 2011. 10. Laszuk A, Nowoczesny closet, czyli queer po polsku, „Furia Reaktywacja” 2009, nr 12. 11. Mizielińska J., Płeć, ciało seksualność – od feminizmu do teorii queer, Kraków 2006. 12. Oxford Advanced Learner’s Dictionary of Current English, ed. S. Wehmeier, Oxford 2003. 13. Oxford English Dictionary , ed. J. H. Murray i in., Vol. II C, Oxford 1963. 14. Warkocki B., Homo niewiadomo. Polska proza wobec odmienności, Warszawa 2007. 15. Warkocki B., Różowy język. Literatura i polityka kultury na początku wieku, Warszawa 2013. 16. Zawisławska M., Metafora w języku nauki – na przykładzie nauk przyrodniczych, Warszawa 2011. Summary The paper analyzes the metaphor of the closet, which is very popular in gender studies in the Polish literary studies. This phenomenon has been analyzed on the basis of Błażej Warkocki’s works. The works of American scholars (E. Kosofsky Sedgwick, M. P. Brown) are referred to as well. Moreover, the etymology of the term ‘closet’ has been described. The paper is aimed at describing the transformations of the form and meaning of the metaphor of the closet in Warkocki’s texts and in the Polish gender studies discourse in literary studies in general. Another important issues are the roles and ways of using this expression. Selected problems of the theory of metaphor and remarks upon the popularity of metaphors in gender studies discourse in Polish literary studies have been presented as well.
91
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
ZUZANNA KOZŁOWSKA Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
Moda na ciało: w stronę re-empiryzacji nauki o literaturze? 1. Powrót ciała Ciało, „teoretyczny wynalazek”1 ostatniego stulecia2, jest uznawane współcześnie za jeden z „najważniejszych znaków kulturowych, jedną z najistotniejszych kategorii opisu nie tylko […] w literaturoznawstwie, lecz w całej myśli humanistycznej, zwłaszcza w filozofii, antropologii czy socjologii”3. Od przeszło trzech dekad kategoria ciała wyznacza kierunek doniosłych przemian w humanistyce – jako napęd, wektor i wehikuł zwrotu somatycznego oraz afektywnego; jako przedmiot, ale i narzędzie zorientowanych antropologicznie dociekań literaturoznawczych, socjologii oraz kulturoznawstwa. O modzie na ciało w polskim środowisku badawczym świadczy „[…] niebywałe zainteresowanie ciałem i cielesnością”4, owocujące od lat 90. do chwili obecnej licznymi publikacjami eksplorującymi temat ciała w literaturze5. Jako terra incognita teorii oraz wyparty aspekt doświadczenia potocznego rozmaicie profilowane pojęcie ciała (często pod postacią popularnego terminu „soma”6) „powraca” w humanistyce ostatnich lat. A. Dziadek, Projekt krytyki somatycznej, Warszawa 2014, s. 9. Por. redukcjonistyczna definicja ciała w stanowiącym „podsumowanie dziewiętnastowiecznej filozofii” Vocabulaire technique et critique de la philosophie A. Lalande’a (M. P. Markowski, Nowoczesność: ciało niedoświadczone, [w:] Nowoczesność jako doświadczenie, red. R. Nycz i A. Zeidler-Janiszewska, Kraków 2006, s. 84–85). 3 T. Cieślak, K. Pietrych, Wstęp, [w:] Cielesność w polskiej poezji najnowszej, red. T. Cieślak i K. Pietrych, Łódź 2010, s. 5. 4 A. Dziadek, dz. cyt., s. 14. 5 Por. między innymi K. Kłosińska, Ciało, pożądanie, ubranie. O wczesnych powieściach Gabrieli Zapolskiej, Kraków 1999; Ciało i tekst. Feminizm w literaturoznawstwie – antologia szkiców, red. A. Nasiłowska, Warszawa 2001; B. Przymuszała, Szukanie dotyku. Problematyka ciała w polskiej poezji współczesnej, Kraków 2006; Cielesność w polskiej poezji najnowszej; A. Dziadek, dz. cyt. 6 Por. wykorzystujące termin „soma” (gr. sôma) projekty badawcze: somaestetyka R. Shustermana (R. Shusterman, Świadomość ciała. Dociekania z zakresu somaestetyki, przeł. 1 2
92
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Dlaczego podmiotowe doświadczenie ciała staje się współcześnie tak istotne? Ostatnie stulecie to okres „rewolucyjnych przemian” rozumienia cielesności, zarówno w jej biologicznym, jak i społecznofilozoficznym wymiarze7: zmierzch seksualności normatywnej owocuje restauracją „prawa do przyjemności”8, gwałtowny rozwój medycyny i technologii otwiera nowe perspektywy przedłużania życia ciała, ekstensji i korekty jego funkcji, lecz przede wszystkim – na co słusznie zwraca uwagę Adam Dziadek – doświadczenie masowej eksterminacji ciał reifikowanych, numerowanych oraz organicznie przetwarzanych podważa nowoczesną wiarę w reprezentację doświadczenia (którego ostoją jest zawsze – jak podkreślają współcześni badacze cielesności – czujące ciało) i obnaża okrucieństwo redukcji ciała do obrazu. Cielesność w XX wieku okazuje się „dotkliwa” i bolesna w swej bezpośredniej podmiotowej obecności, od której nie sposób uchronić się przestrzenną barierą wzroku. Podejmując myśl Maurice’a Merleau-Ponty’ego – jednego z inspiratorów „cielesnej rewolucji” ubiegłego wieku – ponowoczesność afirmuje rozpoznanie, że: „Niezależnie od tego, czy chodzi o ciało innego, czy o moje własne ciało, jedynym sposobem poznania ludzkiego ciała jest jego przeżywanie […]”9. Ciało podmiotowe powraca w sztuce i filozofii pod wieloma postaciami: według Martina Jaya w XX wieku10 dokonuje się filozoficzna rekorporalizacja podmiotu w ramach przełomu antywzrokocentrycznego, bezcielesną przestrzeń perspektywizmu zastępuje lokalność trwania, więcej: cielesność wdziera się na malarskie płótna jako ciało tematyzowane, reprezentowane, problematyzowane11. Również pozornie acielesna technologia zwraca się w stronę ciała12 – współcześnie wirtualność oraz digitalność coraz ściślej splatają się z cielesnością, W. Małecki i S. Stankiewicz, Kraków 2008), somatopoetyka A. Łebkowskiej, krytyka somatyczna A. Dziadka. 7 Por. A. Dziadek, dz. cyt., s. 9. 8 Tamże. 9 M. Merleau-Ponty, Fenomenologia percepcji, przeł. M. Kowalska i J. Migasiński, Warszawa 2001, s. 485. 10 Według M. Jaya proces ten sięga końca wieku XIX. 11 Por. M. Jay, Kryzys tradycyjnej władzy wzroku. Od impresjonistów do Bergsona, przeł. J. Przeźmiński, [w:] Odkrywanie modernizmu, red. R. Nycz, Kraków 2004. 12 M. McLuhan jako jeden z pierwszych teoretyków komunikacji zwrócił uwagę na polisensoryczność mediów – zob. R. Sendyka, Antropologia zmysłów, „Autoportret” 2011, nr 3 [35]. Por. M. McLuhan, Zrozumieć media: przedłużenia człowieka, Warszawa 2004; W. J. T. Mitchell, Nie istnieją media wizualne, „Panoptikum” 2006, nr 5. Pogląd przeciwstawny sformułował G. Böhme, diagnozując związany z postępem cywilizacyjnym proces „eliminacji ciała z aktów społecznych”, coraz rzadziej wymagających „cielesnej obecności jednostki” oraz swoiste wyparcie ciała i kontaktu fizycznego poza obszar społecznego widzenia (G. Böhme, Wykład 8: Obecność cielesna, [w:] Tegoż, Antropologia filozoficzna. Ujęcie pragmatyczne, przeł. P. Domański, Warszawa 1998, s. 107).
93
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
wyraźniej angażując zmysł dotyku oraz doskonaląc metody uobecniania nieobecnego ciała (poprzez awatary, hologramy). 2. Ciało modne w literaturoznawstwie: projekty, narzędzia, kategorie Pod wpływem refleksji Michela Foucaulta nad ciałem uwikłanym w strukturę władzy oraz fenomenologii percepcji Merleau-Ponty’ego pod koniec XX wieku dokonał się zwrot somatyczny, który przeformułował literaturoznawcze zainteresowania badawcze, inkorporując (sic!) w ich obręb problematykę zmysłowości, cielesności oraz emocji – pojmowanych zarówno jako utekstowione transpozycje doświadczenia, jak i zasadniczy budulec czytelniczego współ-odczuwania oraz współdoświadczania. Skutkowało to inauguracją rozmaitych praktyk tropienia ciała w tekście i tekstu w ciele. Douglas Robinson uzna proces pisania, czytania i tłumaczenia za „serię reakcji somatycznych”13, wysłuchane zostaną Susan Sontag oraz Rolanda Barthes’a apele o erotyczną rozkosz lektury (prowadząc do erotyzacji dyskursu)14 i interpretacji, a sama „[…] cielesność staje się nowo odkrytym lądem literaturoznawczej praktyki”15. Ciało wkroczy w badania literackie jako metafora tekstu oraz tekstu rozumienia16: „Mnogość, dynamizm i konfliktowość, właściwa rytmom ciała, stanie się jedną z najważniejszych jakości przypisywanych interpretacji widzianej na sposób ponowoczesny”17. Horyzont badania cielesności w literaturze obejmuje współcześnie niejednolite ideowo projekty, nakreślane interdyscyplinarnie w poprzek różnych dziedzin humanistyki, śledzące obecność ciała w tekście bądź skupione na ciele czytającym. Somatopoetyka Anny Łebkowskiej dąży do opisu „zasad i sposobów uobecniania się kategorii cielesności w dyskursach kulturowych”18, badając „relacje między językiem i ciałem, między ciałem a literaturą”19 w odniesieniu do ciała interpretującego oraz interpretowanego. Somatopoetyka sonduje sposoby „somatyzacji”20 przedstawianej w literaturze rzeczywistości („nazywanie świata poprzez ciało”21), pozostając szczególnie wrażliwą na „pęknięcia, szczeliny, rysy, uskoki
D. Robinson, The Somatics of Translation, [w:] tegoż, The Translator’s Turn, Baltimore 1991, s. 20–21. 14 A. Burzyńska, Ciało w bibliotece, [w:] tejże, Anty-teoria literatury, Kraków 2006, s. 247. 15 Cielesność w polskiej poezji najnowszej, s. 5 16 Por. A. Burzyńska, dz. cyt., s. 246. 17 Tamże. 18 A. Łebkowska, Jak ucieleśnić ciało: o jednym z dylematów somatopoetyki, „Teksty Drugie” 2011, nr 4, s. 13. 19 Tamże. 20 Tamże. 21 Tamże. 13
94
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
[…] zakłócenia, fragmentaryczność, śpiewność”22 czy formy „niezrozumiałej artykulacji”23 oraz „utajony bądź ujawniony rytm”24 jako miejsca uobecniania się „nieuchwytnego”25 doświadczenia somatycznego. Magdalena Rembowska-Płuciennik poszerzyła tak zwany „punkt widzenia” w literaturze o pozostałe modalności sensoryczne, eksplorując technikę fokalizacji zmysłowej „jako figury podmiotowego doświadczenia sensualnego konstruującego cały świat przedstawiony oraz figurę czytelniczego doświadczenia lekturowego”26. Beata Przymuszała zaproponowała natomiast kategorię „ciała czującego”, przez które podmiot liryczny „artykułuje swoje doświadczenie”27. Kategorią badania poezji stała się także (zapożyczona od Jolanty BrachCzajny, rozwinięta przez Annę Filipowicz) kategoria „mięsności”28. Najświeższą bodajże propozycją literaturoznawstwa somatycznego jest Projekt krytyki somatycznej Dziadka, oparty na filozoficzno-lingwistycznych teoriach rytmu Émile’a Benveniste’a i Henriego Meschonnica oraz semiotyce Julii Kristevej29. Krytyka somatyczna bada przede wszystkim specyficznie pojmowany rytm, a także sensualną warstwę oraz somatyczną recepcję tekstu literackiego. Projekty te cechuje wielopostaciowość: różnią je założenia dotyczące związków ciała z kulturą, językiem oraz świadomością, a także dyscyplinarne afiliacje (od psychoanalizy, poprzez narratologię kognitywistyczną, po lingwistykę). Rozmaicie profilowane inicjatywy literaturoznawstwa somatycznego łączy niemniej wspólne dążenie do rewaloryzacji kategorii doświadczenia w odpowiedzi na „potrzebę przywrócenia empirycznego wymiaru badań literackich, a przede wszystkim samej literatury i czytelniczego z nią kontaktu”30. Powrót ciała w literaturoznawstwie wymaga powrotu do empirii czytania i pisania jako rzeczywistych procesów lektury oraz kreacji, opisywanych od dekad w kategoriach abstrakcyjnych: Lektura staje się [współcześnie] nie tylko zadaniem intelektualnym, lecz również – jak chciał Barthes – zmysłową Tamże, s. 20. Tamże. 24 Tamże. 25 Tamże. 26 M, Rembowska-Płuciennik, W cudzej skórze. Fokalizacja zmysłowa a literackie reprezentacje doświadczeń sensualnych, [w:] Literackie reprezentacje doświadczenia, red. W. Bolecki i E. Nawrocka, Warszawa 2007, s. 52. 27 B. Przymuszała, Ciało czujące. Kilka uwag o cielesnym doświadczeniu (nie tylko) w poezji najnowszej, [w:] Cielesność w polskiej poezji najnowszej, s. 16. 28 A. Filipowicz, Sztuka mięsa. Somatyczne oblicza poezji, Gdańsk 2013. 29 A. Dziadek, dz. cyt., s. 16. 30 R. Nycz, Antropologia literatury – kulturowa teoria literatury – poetyka doświadczenia, „Teksty Drugie” 2007, nr 6, s. 39. 22 23
95
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
przyjemnością, w której uczestniczą autor i czytelnik, niezredukowani jedynie do kategorii nadawczo-odbiorczych, lecz uwarunkowani swą konkretną somatyczną jednostkowością31.
Powrót ciała jako ośrodka podmiotowego doświadczenia implikuje zwrot badawczych zainteresowań w stronę ciała czytającego oraz piszącego: czytelnika oraz autora. 3. W stronę empirii: ciało piszące, ciało czytające – ciało tekstu Co zatem przydarzyło się teorii za sprawą powracającego ciała? Po pierwsze, pociągają nas ciała empiryczne: „Barthes’owska teoria tekstu przyniosła ze sobą nie tylko ożywienie czytelnika, lecz także – jak on sam to określił – «przyjacielski powrót autora»”32. Autor, uśmiercony przez samego Barthes’a, również z jego powołania powraca w pełnym triumfie swej empirycznej, cielesnej obecności. Równie realny autor zajmował przed przełomem antypozytywistycznym pozycję rozstrzygającą w refleksji nad tekstem, którego był niepodzielną zasadą oraz źródłem. Społeczna instytucja autora – osobowego twórcy tekstu – generowała i utwierdzała biografizm, genetyzm oraz socjologiczny determinizm, zagrażając skonstruowanej następnie przez formalistów oraz strukturalistów autonomii tekstu. Dziś, podobnie jak ponad sto lat temu, za relewantną uznajemy płeć, pochodzenie, rasę oraz społeczną pozycję empirycznie pojmowanego autora. Jeśli zatem powrót ciała jest zarazem powrotem autora, jest też jednak niespotykanym dotąd awansem równie realnego czytelnika jako ciała czytającego. Po drugie zaś, powrót ciała wiąże się z ponowną substancjalizacją tekstu rozumianego jako ciało – byt o granicach wyznaczonych skórą, o swoistym (biologicznym) rytmie, specyficznej konstytucji hormonalnej. Jeśli zatem podobnie rozumianą samoistność, całość tekstu obaliła rewolta poststrukturalizmu, obnażając jego uwikłania polityczne i kulturowe, jego semantyczną kruchość, dyskredytując tekst jako autonomiczny, laboratoryjnie poznawalny obiekt badawczy, to dziś ponownie możemy zaobserwować próby analizy tekstu samego w sobie – pojmowanego tym razem jako baza danych, jako znaczący ciąg elementów, o dystynktywnej strukturze wewnętrznej. Wydaje się zatem, że wraz z powrotem ciała obserwujemy współcześnie powrót do empiryzujących tendencji literaturoznawstwa strukturalnego oraz pozytywistycznej refleksji na temat literatury jako znaku podmiotowego doświadczenia – tym razem jednak z prawdziwie naukowym aparatem badawczym. Z jednej strony spekulatywną wpływologię oraz dyskursywnie koncypowane „style odbioru” 31 32
Cielesność w polskiej poezji najnowszej, s. 5 A. Burzyńska, dz. cyt., s. 249.
96
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
współcześnie zastępują empiryczne badania piszącego oraz czytającego ucieleśnionego umysłu, biografizm zaś można zastąpić swoistą biologiczną dyspozycją piszącego podmiotu (jego profilem patologicznym, zdolnościami percepcyjnymi). Z drugiej zaś strony lingwistyka komputerowa otwiera przed analizą tekstu nowe, obiecujące możliwości: stylometria i dialektometria zajmują tu miejsce dyskursywnej analizy struktury tekstu33. Pośród empiryzujących programów literaturoznawstwa somatycznego można wyróżnić trzy typy projektów: do najmniej popularnych wśród literaturoznawców należą egzo-dziedzinowe przedsięwzięcia badawcze, posługujące się metodologią nauk społecznych (sondaż, kwestionariusz, wywiad i tak dalej) bądź ścisłych (metody obrazowania mózgu), takie jak liczne badania Davida S. Mialla34. Mniej zapoznane okazują się projekty „kompromisowe”, aplikujące w pewnym zakresie innodziedzinową metodologię do specyficznie literackich problemów badawczych, adaptujące wiedzę pochodzącą spoza dziedziny do jej wewnętrznych potrzeb oraz zainteresowań: taką pracą jest Poetyka intersubiektywności. Kognitywistyczna teoria narracji a proza XX wieku35 Rembowskiej-Płuciennik, dokonująca „celowo metodologicznego zwrotu w kierunku nauk empirycznych jako źródła inspiracji literaturoznawczej”36. Ostatnim typem empiryzujących gestów w ramach badań literackich są projekty nieprzekraczające granic metodologicznych wyznaczanych przez dziedzinę, są to pomysły „lekkostrawne” dla literaturoznawców – wystrzegając się rewolucyjnych przemieszczeń dziedzinowych, stanowią cenne przeformułowanie jej własnych zasobów w odpowiedzi na potrzebę ponownego otwarcia się na namacalną realność czytania, pisania i doświadczania poprzez literaturę. Taką inicjatywą jest poetyka doświadczenia Ryszarda Nycza37, Znacząca wydaje się Dziadka teoretyczna „reminiscencja” prób takich analiz sprzed ponad stu laty – w Projekcie krytyki somatycznej badacz przywołuje (s. 24–25) kuriozalną rozprawę S. Mleczki Serce a heksametr czyli gieneza metryki poetyckiej w związku z estetycznym kształceniem się języków, szczególnie polskiego (Warszawa 1901), przedsięwzięcie z dzisiejszej perspektywy pasjonujące i śmiałe. Notabene, równie fascynujący jest casus projektu J. Ziomka Staff i Kochanowski: próba zastosowania teorii informacji w badaniach nad przekładem (Poznań 1965) – dziś tego typu przedsięwzięcia uderzają swą aktualnością, wskazując na powrót w badaniach literackich empiryzujących tendencji sprzed przełomu antypozytywistycznego, a także strukturalistycznych ambicji naukowej analizy tekstu rozumianego jako skończony zbiór danych. 34 D. S. Miall, Feeling from the perspective of the empirical study of literature, “Journal of Literary Theory” 2008, nr 1.2; tenże, Foregrounding and feeling in response to narrative, [w:] Directions in Empirical Literary Studies: Essays in Honor of Willie van Peer, Amsterdam–Philadelphia 2008. 35 M. Rembowska-Płuciennik, Poetyka intersubiektywności. Kognitywistyczna teoria narracji a proza XX wieku, Toruń 2012. 36 Tamże, s. 10. 37 Por. R. Nycz, dz. cyt. 33
97
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
a także krytyka somatyczna Dziadka, wchodząca – wedle deklaracji jej ideatora – w obręb „poetyki antropologicznej”38. Co kuriozalne, krytyka somatyczna to nie jeden, lecz seria gestów w stronę empirii: nie tylko interesuje się ona ciałem piszącym oraz czytającym, ale pozycjonuje je w intersubiektywnej relacji: „rytm […] umożliwia przekraczanie dzielących podmioty granic; […] dzięki niemu możliwe jest przejście od ciała do ciała”39. Ponadto kluczowe dla krytyki somatycznej zjawisko rytmu jest rozumiane jako „fenomen stałych rekurencji fonetycznych”40, repartycji głosek w tekście, dźwiękowych anagramów41, których badanie przypomina metodę komputerowej analizy tekstu: mierzy się tutaj częstotliwość, kolejność, pozycję głosek, śledzi się różnice i podobieństwa, następstwa i kontrasty. Tak skonstruowany rytm jest pojmowany jako „sygnatura podmiotu mówiącego”42, co przywodzi na myśl koncepcje lingwistyki komputerowej w zakresie stylu oraz autorstwa (na przykład koncept „językowych linii papilarnych”, linguistic fingerprinting). Konkludując, perspektywa empiryzacji literaturoznawstwa nie implikuje bynajmniej potrzeby implementacji procedur badania czytelników oraz pisarzy funkcjonalnym rezonansem magnetycznym przez odzianych w białe uniformy literaturoznawców. Pytanie brzmi raczej: czy będą skłonni inkorporować do własnej, specyficznej dziedzinowo refleksji nad tekstem i jego podmiotami wnioski płynące z badań prowadzonych na pograniczu nauk społecznych i neuronauk oraz, konsekwentnie, wytwarzać własne projekty w oparciu o nowe impulsy płynące z empirycznych obserwacji ciał piszących bądź czytających. Zdaje się, że proces ten już trwa, a jego bodźcem okazał się powrót ciała i sukcesywny tryumf ekspansywnej mody na ciało we współczesnej humanistyce. Czy moda na ciało, będąca wyrazem potrzeby aktualizacji i konkretyzacji – rozpatrywanego dotąd w kategoriach abstrakcyjnych – procesu czytania i pisania, może prowadzić do gruntownej re-empiryzacji dyskursu literaturoznawczego? Czy zwrot somatyczny pociągnie za sobą zwrot empiryczny? Wreszcie: czy tak rozumiane projekty „unaukowienia” dyscypliny zagrażają jej autonomii? Na powyższe wątpliwości odpowiada RembowskaPłuciennik w Poetyce intersubiektywności: Potrzeba empirycznego potwierdzenia formułowanych (hipo-)tez stała się w nowym paradygmacie nauki standardem, który nie musi i nie powinien przerażać humanistów, tym A. Dziadek, dz. cyt., s. 23. Tamże, s. 24. 40 Tamże, s. 46. 41 Tamże, s. 41. 42 Tamże, s. 16–17. 38 39
98
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
bardziej że badania nad budową i funkcjonowaniem ludzkiego mózgu oraz kognicją dają się uzgodnić z nurtami obecnymi dużo wcześniej w bezpośrednim polu zainteresowania humanistycznego43. […] Ten wybór metodologiczny pozwala zarówno na zbliżenie do paradygmatu badań tzw. twardej nauki (w stopniu, jaki w dzisiejszym świecie okazuje się niezbędny), jak i podkreślenie rangi własnej dziedziny nauki44.
BIBLIOGRAFIA 1. Böhme G., Wykład 8: Obecność cielesna, [w:] G. Böhme, Antropologia filozoficzna. Ujęcie pragmatyczne, przeł. P. Domański, Warszawa 1998. 2. Burzyńska A., Ciało w bibliotece, [w:] A. Burzyńska, Anty-teoria literatury, Kraków 2006. 3. Ciało i tekst. Feminizm w literaturoznawstwie – antologia szkiców, red. A. Nasiłowska, Warszawa 2001. 4. Cielesność w polskiej poezji najnowszej, red. T. Cieślak i K. Pietrych, Łódź 2010. 5. Dziadek A., Projekt krytyki somatycznej, Warszawa 2014. 6. Filipowicz A., Sztuka mięsa. Somatyczne oblicza poezji, Gdańsk 2013. 7. Jay M., Kryzys tradycyjnej władzy wzroku. Od impresjonistów do Bergsona, przeł. J. Przeźmiński, [w:] Odkrywanie modernizmu, red. R. Nycz, Kraków 2004. 8. Kłosińska K., Ciało, pożądanie, ubranie. O wczesnych powieściach Gabrieli Zapolskiej, Kraków 1999. 9. Lalande A., Vocabulaire technique et critique de la philosophie, Paris 1972. 10. Łebkowska A., Jak ucieleśnić ciało: o jednym z dylematów somatopoetyki, „Teksty Drugie” 2011, nr 4. 11. Markowski M. P., Nowoczesność: ciało niedoświadczone, [w:] Nowoczesność jako doświadczenie, red. R. Nycz i A. ZeidlerJaniszewska, Kraków 2006. 12. McLuhan M., Zrozumieć media: przedłużenia człowieka, Warszawa 2004. 13. Merleau-Ponty M., Fenomenologia percepcji, przeł. M. Kowalska i J. Migasiński, Warszawa 2001. 14. Miall D. S., Feeling from the perspective of the empirical study of literature, “Journal of Literary Theory” 2008, nr 1.2. 43 44
M. Rembowska-Płuciennik, Poetyka intersubiektywności, s. 12. Tamże, s. 314.
99
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
15. Miall D. S., Foregrounding and feeling in response to narrative, [w:] Directions in Empirical Literary Studies: Essays in Honor of Willie van Peer, Amsterdam–Philadelphia 2008. 16. Mitchell W. J. T., Nie istnieją media wizualne, „Panoptikum” 2006, nr 5. 17. Mleczko S., Serce a heksametr czyli gieneza metryki poetyckiej w związku z estetycznym kształceniem się języków, szczególnie polskiego, Warszawa 1901. 18. Nycz R., Antropologia literatury – kulturowa teoria literatury – poetyka doświadczenia, „Teksty Drugie” 2007, nr 6. 19. Przymuszała B., Ciało czujące. Kilka uwag o cielesnym doświadczeniu (nie tylko) w poezji najnowszej, [w:] Cielesność w polskiej poezji najnowszej, red. T. Cieślak i K. Pietrych, Łódź 2010. 20. Przymuszała B., Szukanie dotyku. Problematyka ciała w polskiej poezji współczesnej, Kraków 2006. 21. Rembowska-Płuciennik M., Poetyka intersubiektywności. Kognitywistyczna teoria narracji a proza XX wieku, Toruń 2012. 22. Rembowska-Płuciennik M., W cudzej skórze. Fokalizacja zmysłowa a literackie reprezentacje doświadczeń sensualnych, [w:] Literackie reprezentacje doświadczenia, red. W. Bolecki I E. Nawrocka, Warszawa 2007. 23. Robinson D., The Somatics of Translation, [w:] The Translator’s Turn, Baltimore 1991. 24. Sendyka R., Antropologia zmysłów, „Autoportret” 2011, nr 3 [35]. 25. Shusterman R., Świadomość ciała. Dociekania z zakresu somaestetyki, przeł. W. Małecki i S. Stankiewicz, Kraków 2008. 26. Ziomek J., Staff i Kochanowski: próba zastosowania teorii informacji w badaniach nad przekładem, Poznań 1965. Summary The somatic and affective turn, symptomatic of the unprecedented interest in bodily experience within contemporary humanities, have extended the boundaries of literary studies by incorporating (sic!) into its area of interests the fashionable issues of sensuality, corporeality, and emotion – conceived as textualized transpositions of experience, as well as the core principle of reader’s feeling and empathy. Could the interest in body and somatic experience, which constitutes the expression of a need for actualisation and concretisation of – so far considered in abstract terms only – process of reading and writing, lead to re-empirisation of literary discourse? Do such projects pose a threat to its autonomy?
100
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
MIŁOSZ MARKIEWICZ Uniwersytet Śląski w Katowicach
Pomiędzy Bogiem a kobietą. Na marginesach posthumanizmu C z ł o w i e k s i ę s k o ń c z y ł. Próba opisania posthumanizmu powinna niewątpliwie zacząć się właśnie od tej – nieco jednak napuszonej – konstatacji. Nie można jednak owego twierdzenia pozostawić samemu sobie, gdyż rodzi wtedy wiele pytań i wątpliwości, na które trudno udzielić jednoznacznych odpowiedzi. Skończył się, czyli go nie ma? A może tak właściwie nigdy go nie było? Skoro się skończył, to co następuje po nim? Czy coś w ogóle nastąpi? I – być może nawet przede wszystkim – co to za „człowiek”? Te niebezpieczne słowa o końcu człowieka tworzą wyrwę w naszym myśleniu, pustkę, która musi zostać zapełniona. Będąc jednocześnie przyczyną owej sytuacji, to właśnie posthumanizm podejmuje próbę opowiedzenia świata „po człowieku”. *** Przede wszystkim musimy sobie uświadomić, że głoszony przez posthumanistycznych myślicieli koniec człowieka nie ma charakteru obwieszczania zakończenia żywota pewnego gatunku. Odległy jest więc na przykład od wizji Francisa Fukuyamy opowiadających o perspektywach, jakie niosą ze sobą nasze związki z biotechnologią1. Niewiele ma też wspólnego z modnymi narracjami transhumanizmu, które przenikają do popkultury, stając się podstawą do powstawania takich filmów jak Transcendencja Wally’ego Pfistera czy Ex Machina Alexa Garlanda. Wszystko to dlatego, że posthumanizm rozumie człowieka jako pojęcie abstrakcyjne, pewien projekt, z którym mamy do czynienia przynajmniej od czasów nowożytności. Stanowi ów projekt podstawę humanizmu, czyli nurtu ideowego, z którym – jak nietrudno się domyślić Por. F. Fukuyama, Koniec człowieka. Konsekwencje rewolucji biotechnologicznej, przeł. B. Pietrzyk, Kraków 2004. 1
101
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
– w dyskusję wchodzi właśnie p o s t h u m a n i z m. Człowiek, który się skończył, to ten sam, który dla Protagorasa stanowił miarę wszechrzeczy2. W tym rozumieniu nie jest on już możliwy do kontynuowania. Zbyt wiele błędów popełniono w imię tak rozumianego człowieka i człowieczeństwa, byśmy mogli pozwolić sobie na bierną obserwację. Musimy więc uznać ów projekt za zakończony (i to fiaskiem) oraz – być może – znaleźć dla niego jakieś zastępstwo. Okazuje się więc, że rację miał Michel Foucault, pisząc: „Człowiek jest wynalazkiem, którego historia […] jest krótka. A koniec, być może, bliski”3. W tym krótkim fragmencie Słów i rzeczy jest widoczny ciekawy aspekt problematyki końca człowieka, któremu również należy się chwila uwagi. Otóż Foucault wydaje się, mimo wszystko, powątpiewać. Autor Nadzorować i karać unika tu definitywnego stwierdzenia, zręcznie wymykając się tym samym zaszufladkowaniu go jako jednego z tych, którzy wieścili upadek człowieczeństwa. Być może jednak ma w tym pewną rację. Słowo k o n i e c jest bowiem niezwykle silne i poważne. Nie uznaje sprzeciwów, nie pozwala na odwrót – jest niczym mur, z którym trzeba się w końcu zderzyć. Brak tu miejsca na dyskusję, rozważania czy jakąkolwiek wątpliwość. K o n i e c nie pozostawia nadziei, jest definitywny. Tymczasem dyskurs posthumanistyczny stara się unikać tego typu sformułowań. Każde ustanowienie granic jest dla niego niczym tworzenie krzywdzących podziałów. Być może więc lepszym słowem byłby tu k r e s – nie tak ostry i drastyczny, bardziej spokojny, a przede wszystkim zakładający pewną procesowość. Posthumanizm mógłby więc, zamiast wieńczyć koniec człowieka, mówić – za Jacques’em Derridą – o jego kresie. Jakże bliskie są przecież temu myśleniu słowa francuskiego filozofa, że to „człowiek […] jest własnym kresem”4. Możliwe że tego typu postawienie problemu pozwoliłoby uniknąć posthumanizmowi jego aktualnego statusu – stał się on bowiem czymś w rodzaju akademickiego boogeymana, skrywającego się w najciemniejszych zakamarkach uniwersytetów i atakującego znienacka. Bez względu jednak na używane sformułowania punktem wyjścia w rozważaniach o posthumanizmie musi stać się dla nas przyjęcie tezy o końcu lub kresie człowieka, a co za tym idzie, definiowanego za jego pomocą człowieczeństwa. Powinniśmy też mieć na uwadze to, o czym pisała Anna Barcz, a mianowicie, że „[p]osthumanizm nie tworzy dyskursu «po» człowieku, ale dyskutuje z fantazjami o człowieku zdematerializowanym, odcieleśnionym i odseparowanym od swego Platon, Parmenides. Teajtet, przeł. W. Witwicki, Kęty 2002, 152 a 2. M. Foucault, Słowa i rzeczy. Archeologia nauk humanistycznych, przeł. T. Komendant, Gdańsk 2005, s. 220. 4 J. Derrida, Kres człowieka, przeł. P. Pieniążek, [w:] tegoż, Pismo filozofii, red. B. Banasiak, Kraków 1992, s. 157. 2 3
102
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
naturalnego otoczenia”5. Zdanie to zawiera bowiem przynajmniej dwie informacje, które okazują się niezwykle ważne wobec naszych dalszych rozważań. Przede wszystkim, dla myślicieli posthumanistycznych, wszystkie dotychczasowe dyskursy dotyczące człowieka były jedynie f a n t a z j a m i. Czy nie powinniśmy więc traktować ich poważnie? To sformułowanie ma przede wszystkim na celu osłabienie dotychczasowej narracji człowieczeństwa, podanie jej w wątpliwość. Kiedy bowiem przyjmiemy dotychczasowe myślenie jako „fantazjowanie”, wszystkie wywodzące się z niego teorie stają się łatwiejsze do odrzucenia. Innym ważnym elementem przytoczonego zdania jest fragment mówiący o o d s e p a r o w a n i u s i ę c z ł o w i e k a o d n a t u r a l n e go o t o c z e n i a. Człowiek jest bowiem figurą zamkniętą w antropocentrycznym i uniwersalizującym dyskursie nowoczesności. Dlatego właśnie posthumanizm będzie unikał stawiania granic oraz ostatecznego definiowania – jest to wszak domena humanizmu i idącego w ślad za nim antropocentryzmu, będącego – jak twierdzą Priya A. Kurian i Debashish Munshi – nieustanną „próbą ustanawiania granic”6. Nietrudno zauważyć, że „wszystkie opresyjne «centryzmy» – jak europocentryzm, etnocentryzm, androcentryzm czy antropocentryzm – są skonstruowane w podobny sposób, usprawiedliwiający i uniwersalizujący opresyjne praktyki, a osoby im podporządkowane czyniący drugorzędnymi lub całkowicie niewidocznymi”7. I zgodnie z tym mechanizmem powstała, dotychczas panująca, definicja człowieka. W procesie porządkowania rzeczywistości zostały wykluczone z niej wszystkie „elementy” uznane za nieludzkie. Tym samym człowiek stał się pojęciem bardzo szczelnie zamkniętym i odseparowanym od otaczającej go rzeczywistości. Przywołane n i e l u d z k i e odgrywa również znaczącą rolę w myśli posthumanistycznej. Łatwo zauważyć, że słowo to wywołuje niezwykle pejoratywne skojarzenia – to efekt wspomnianego wykluczenia. Wszystko co pochodzi z porządku nieludzkiego, nie mieści się w granicach ideału, jakim jest człowiek. Nieludzkie będzie monstrum, ale także brutalny morderca czy zwierzę. Trudno jednak nie zgodzić się, że mamy tu do czynienia z przekłamaniem rzeczywistości. Wszak n i e l u d z k i e okazuje się niezwykle l u d z k i e. Pojęcie to zostało stworzone w celu niejakiego usprawiedliwienia działań niemieszczących się w definicji człowieka. To strategia obronna, próbująca wyprzeć na A. Barcz, Posthumanizm, [w:] Encyklopedia gender. Płeć w kulturze, red. M. Rudaś-Grodzka i in., Warszawa 2014, s. 408–409. 6 P. A. Kurian, D. Munshi, Negotiating Human-Nature Boundaries, Cultural Hierarchies and Masculinist Paradigms of Development Studies, [w:] Feminist futures. Re-imagining women, culture and development, eds. K.-K. Bhavnani, J. Foran and P. A. Kurian, London–New York 2003, s. 148. 7 Tamże. 5
103
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
zewnątrz to, czego się obawiamy, co może nam zagrażać. Dlatego też wszystko, co jest niezgodne z przyjętą dla człowieka normą, będzie uznawane za nieludzkie. To właśnie n i e l u d z k i e jest głównym murem, który stworzyliśmy, by oddzielić się od świata. Tym samym „do jednego worka” zostali wrzuceni złoczyńcy, zbrodniarze, ale także niewolnicy czy zwierzęta. Jest więc n i e l u d z k i e antropogenetycznym projektem, kulturową konstrukcją. Bez próby definiowania człowieka i człowieczeństwa nigdy nie powstałoby wszak to, co znajduje się poza wspomnianymi definicjami. Dlatego też, mając na uwadze brzemię ciążące na tym pojęciu, posthumanizm proponuje n i e - l u d z k i e, będące jednoczesną próbą odczarowania i zreinterpretowania tego terminu. Nie-ludzkie będzie wszystko, co zasługuje na miano Innego – światy roślin, zwierząt, maszyn, zapośredniczonych technologicznie ciał, ale także tych ludzi, dla których do tej pory nie było miejsca w definicji człowieka. Musimy bowiem przypomnieć sobie, że „człowiek jest zwierzęciem pośród innych zwierząt”8. Jest więc n i e - l u d z k i e pojęciem o charakterze etycznym. W odróżnieniu do humanistycznej wizji otwiera człowieka na jego naturalne otoczenie oraz otaczającą rzeczywistość. Tym sposobem posthumanizm odwraca kierunek – zamiast wykluczania kolejnych pozycji, proponuje spojrzenie na człowieka z zewnątrz, by móc zdefiniować go na nowo. Dlatego też wśród posthumanistycznych dziedzin znajdziemy między innymi ekologię, geopolitykę, animal studies, studia nad rzeczami, biopolitykę, studia nad rasą, cyfrową humanistykę czy studia LGBTQ. Łatwo więc zauważyć, że posthumanizm nie jest kolejną propozycją utworzenia dziedziny badawczej, a czymś o wiele szerszym. Jego fundament stanowi „kryzys humanizmu przejawiający się w strukturalizmie, poststrukturalizmie, antyhumanizmie, postmodernizmie i innych nurtach intelektualnych, gdzie człowiek rozumiany jest nie esencjalistycznie, lecz jako konstrukt historyczno-społeczny”9. Posthumanizm jawi się więc jako propozycja mająca zastąpić projekt humanizmu, który znalazł się w kryzysie – reinterpretując go i poszerzając. W ten sposób ma powstać nowy (post)humanizm – na miarę naszych czasów. Zadanie to wydaje się o tyle trudne, że tak jak nigdy nie było jednego humanizmu10, tak też nie będzie się dało wyodrębnić jednej wizji posthumanizmu. Już samo to pojęcie jest niezwykle szerokie, nierzadko mylnie rozumiane, a co za tym idzie, poszerzane w nad wyraz P. Gärdenfors, Jak Homo stał się sapiens. O ewolucji myślenia, przeł. T. Pańkowski, Warszawa 2010, s. 11. 9 M. Bakke, Posthumanizm: człowiek w świecie większym niż ludzki, [w:] Człowiek wobec natury – humanizm wobec nauk przyrodniczych, red. J. Sokolski, Warszawa 2010, s. 342. 10 Por. T. Davies, Humanism, London 1997. 8
104
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
nieprzewidywalnych kierunkach11. W zależności od badaczy, ich zainteresowań i sympatii, spotkamy się z kilkoma możliwościami „naprawy humanizmu”. Przykładowo Rosi Braidotti mówi o posthumanizmach: a) reaktywnym; b) analitycznym; c) krytycznym12. Tymczasem Monika Bakke dodaje do tej listy jeszcze transhumanizm13. Jako, że podział posthumanizmu nie stanowi głównego tematu tego artykułu, postaram się jedynie pokrótce przybliżyć wspomniane nurty. Reaktywną wersję posthumanizmu moglibyśmy z całą pewnością nazwać po prostu n e o h u m a n i z m e m. Podchodzi on wyjątkowo sceptycznie do tezy o kryzysie humanizmu, akcentując raczej wypaczenie jego idei. Dlatego też źródeł naprawy aktualnej sytuacji będzie on poszukiwał w tradycyjnych wartościach humanizmu i wypracowanych przez niego ideałach, próbując je reaktywować, a jednocześnie uznając humanizm za „gwaranta demokracji, wolności i szacunku dla ludzkiej godności”14. Reprezentantką tego rodzaju myślenia jest na przykład Martha Nussbaum. Analityczny nurt posthumanizmu jest związany z badaniami nad nauką i technologią. Dotyka etycznego wymiaru relacji pomiędzy światem człowieka a zapośredniczonych technologicznie obiektów. Nie stawia jednak pytań o możliwości „ulepszenia człowieka”, jak będzie to czynił na przykład transhumanizm, ani o podmiot – pozostając jedynie na gruncie rozważań analitycznych, które mogą dopiero stać się źródłem do dalszych przemyśleń. W tym odłamie możemy odnaleźć m.in. Brunona Latoura i Petera-Paula Verbeeka. Posthumanizm krytyczny to, najprościej mówiąc, synonim posthumanizmu w ogóle. Najczęściej, gdy ktoś wypowiada się na temat posthumanizmu, używa uproszczenia, i mówi właśnie o jego krytycznym nurcie. W przeciwieństwie do pozostałych odłamów, charakteryzuje się on dużą dozą metarefleksji. Jego głównym zadaniem są poszukiwania nowej definicji posthumanistycznego podmiotu i wypracowanie nowej etyki, uwzględniającej wszelkiego rodzaju zmiany, jakie zaszły pomiędzy człowiekiem a jego otoczeniem. Głównymi reprezentantami tego myślenia są Rosi Braidotti, Carry Wolfe czy Neil Badmington. Transhumanizm natomiast stawia sobie za cel przemyślenie możliwości rozwoju człowieka, wykraczania poza narzucone mu ograniczenia za pomocą stworzonych przez ludzkość narzędzi, takich jak technologia. Jego problem polega jednak na tym, że „transhumaniści w istocie identyfikują się z humanizmem uprawianym w duchu Por. M. Bakke, dz. cyt., s. 339, przypis. R. Braidotti, Po człowieku, przeł. J. Bednarek i A. Kowalczyk, Warszawa 2014, s. 103– 122. 13 M. Bakke, dz. cyt., s. 338–344. 14 R. Braidotti, dz. cyt., s. 103. 11 12
105
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
oświeceniowym, czyli w centrum lokują takie cechy ludzkie, jak racjonalizm, samoświadomość, samokontrola oraz wiara w postęp”15. Przedstawicielem tego odłamu będzie na przykład Max More, wieloletni prezes Instytutu Ekstropii. Ważnym pojęciem, które wykorzystują badacze transhumanizmu, jest p o s t c z ł o w i e k. Ma on być symbolem „tego co nadejdzie”, lepszego człowieka, człowieka 2.0. W tym rozumieniu, aktualnie ludzkość miałaby być w fazie przejściowej, której zadaniem jest doprowadzenie nas do tej – niekoniecznie ostatecznej – formy. Termin p o s t c z ł o w i e k mówi nam jednak bardzo wiele w kontekście całego posthumanizmu, i tak też jest używany. Podkreśla on bowiem, że dotychczasowy projekt człowieka się skończył i jeżeli chcemy przemyśleć go na nowo, to powinniśmy przede wszystkim wyjść poza ograniczenia naszego języka. Nie możemy więc mówić wciąż o człowieku, kiedy uznaliśmy jego kres bądź koniec – już na początku zamknęlibyśmy się w sprzeczności. Dlatego też w kontekście posthumanizmu mówimy o postczłowieku, choć termin ten nie wydaje się szczególnie wyszukany – dotychczas nie powstał jednak lepszy. Należy zauważyć, że aby dojść do jakichkolwiek prób definiowania postczłowieka, musimy ustalić, jaki dokładnie c z ł o w i e k się skończył. W przeciwnym razie łatwo byłoby nam wpaść w pułapkę powtarzania dawnych błędów. W definiowaniu tym będzie pomocny rysunek, który jest niezwykle popularny w świadomości masowej, choć został stworzony wiele wieków temu, około 1490 roku. Chodzi oczywiście o tak zwanego Człowieka witruwiańskiego Leonarda da Vinci (il. 1). Stanowi on doskonałe odzwierciedlenie słów Protagorasa o człowieku jako mierze wszechrzeczy – wiedza o teorii Ilustracja 1. Człowiek witruwiański, Witruwiusza, według której doskonała rys. Leonarda da Vinci proporcja ludzkiego ciała powinna znajdować swoje odzwierciedlenie w otaczającej go rzeczywistości, wydaje się tu zaledwie dodatkowym potwierdzeniem16. Skojarzenie tego obrazu z humanizmem jest kwestią niezaprzeczalną – tym bardziej więc powinniśmy spróbować mu się M. Bakke, dz. cyt., s. 341. Por. Witruwiusz, O architekturze ksiąg dziesięć, przeł. K. Kumaniecki, Warszawa 1999, s. 72. 15 16
106
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
przyjrzeć. Już szybki rzut oka pozwala bowiem na stwierdzenie, że jeśli właśnie dzieło Leonarda miałoby służyć za podstawę definiowania c z ł o w i e k a, to znaczy, że jest to „miastowy heteroseksualny biały mężczyzna wpisany w jakiś rodzaj komórki reprodukcyjnej, posługujący się standardowym językiem obywatel uznanego na arenie międzynarodowej państwa”17. Oczywiście nie wszystkie te informacje wyczytamy z załączonej ilustracji, jednak przywołany cytat dosyć dokładnie charakteryzuje problem, z jakim mamy do czynienia w przypadku definiowania człowieczeństwa w humanizmie. Dotychczasowy c z ł o w i e k stanowił pewien ideał i tylko to, co mieściło się w jego obrębie, zasługiwało na to zaszczytne miano. Mamy więc do czynienia ze standaryzacją oraz uniwersalizacją, które nie znoszą żadnego sprzeciwu. I choć można by powiedzieć, że przykład ten jest przestarzały i stanowi zaledwie historyczną ilustrację, okazuje się, że jego echa odnajdziemy także w XX wieku – najważniejszym z nich będzie Modulor Le Corbusiera18. Warto bowiem pamiętać, że „Le Corbusier stworzył swojego Modulora na podobieństwo człowieka witruwiańskiego”19 (il. 2). Projekt ten stanowi nową próbę przełożenia ludzkich proporcji na otaczającą nas rzeczywistość, a dokładniej architekturę. Jeśli natomiast przypomnimy sobie, że – w przeciwieństwie do pracy Leonarda – bardzo dokładnie określał on wymiary człowieka, ustanawiając między innymi przeciętny wzrost na 183 cm20, to zrozumiemy, jak ważną rolę w humanistycznym Ilustracja 2. Modulor, definiowaniu c z ł o w i e k a odgrywa standaprojekt Le Corbusiera ryzacja. Tak samo, jak jego poprzednik, również Modulor jest wyidealizowanym, doskonale zbudowanym, silnym mężczyzną. Choć język polski nie zna tej gry słów, warto przywołać tu słowa piosenki Jamesa Browna: This is a man’s world – oba wspomniane przykłady zwracają bowiem naszą uwagę na podwójne znaczenie słowa R. Braidotti, dz. cyt., s. 146. Za tę uwagę szczególnie dziękuję prof. dr hab. Annie Nasiłowskiej z Instytutu Badań Literackich PAN. 19 P. Żuk, Witruwiusz – Le Corbusier, „Czasopismo techniczne z.7. Architektura” 2009, z. 1-A2, s. 602. 20 Por. tamże, s. 603. 17 18
107
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
man w języku angielskim – oznacza ono zarówno m ę ż c z y z n ę, jak i c z ł o w i e k a. Owo połączenie obu figur w jedną, a właściwie uświadomienie sobie tego faktu, możemy uznać za niezwykle ważny krok w rozwoju myśli posthumanistycznej. Idąc bowiem dalej tropem Jamesa Browna, musimy pamiętać, że ten męski/ człowieczy świat „would be nothing without a woman”. Kobieta to pierwsza Inna humanistycznej rzeczywistości – wyrzucona poza margines zmaskulinizowanego świata, może przyjąć narzuconą jej władzę lub podjąć walkę. I walką tą jest właśnie posthumanizm. Rozwój myśli feministycznej stanowi ważne źródło posthumanistycznych teorii. Wystarczy wspomnieć nieoceniony wkład w ich rozwój takich myślicielek i badaczek, jak przywoływana już Braidotti, ale także Donna Haraway czy Elisabeth Grosz. Kobiety-filozofki związane z posthumanizmem doskonale zdają sobie sprawę z pozycji swojej płci w humanistycznym świecie. Braidotti rozpoczyna swoją książkę Po człowieku następującymi słowami: Nie wszyscy możemy powiedzieć z jakimkolwiek stopniem pewności, że zawsze byliśmy ludźmi – albo że jesteśmy tylko ludźmi. Niektórzy z nas nawet dzisiaj nie są uznawani za w pełni ludzkich – a co dopiero w przeszłości, w społecznej, politycznej i naukowej historii Zachodu21.
Nieco dalej zaś pisze: W ekonomii politycznej fallogocentryzmu oraz antropocentrycznego humanizmu […], moja płeć znajduje się po stronie „Inności”, rozumianej jako pejoratywna różnica, jako bycie-wartym-mniej-niż. Stawanie-się-post-człowiekiem przemawia do mojego feministycznego ja, częściowo ze względu na moją płeć, która, ujmując to historycznie, nigdy całkowicie nie osiągnęła człowieczeństwa22.
W podobnym tonie pisze Haraway, która początkowi swojej książki When species meet nadaje znamienny tytuł We have never been humans23. Choć to zaledwie tytuł, uwagę zwraca użycie pierwszej osoby liczby mnogiej – we. W ten sposób autorka zaznacza, że jej pozycja w humanistycznym świecie jest dokładnie taka sama jak psów, którym poświęca znaczną część swojej dysertacji. Wydaje się więc, że nie powinno podlegać wątpliwości, dlaczego to właśnie myśl feministyczną moglibyśmy uznać za ważną podstawę R. Braidotti, dz. cyt., s. 45. Tamże, s. 171. 23 Por. D. J. Haraway, When species meet, Minneapolis–London 2008. 21 22
108
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
posthumanizmu. Brak zgody na wszelkie przejawy nietolerancji i dyskryminacji nie może bowiem zakończyć się jedynie na własnym gatunku – stąd potrzeba rozszerzenia perspektywy. W swoim najlepszym wydaniu, myśl feministyczna bliska jest wynalezienia czegoś nowego […], zmiany dotychczasowych koncepcji poprzez badanie granic ich wytrzymałości, tak by móc wynaleźć nowe formy adresowania i otwierania rzeczywistości, nowe rodzaje podmiotowości oraz nowe relacje pomiędzy podmiotami i przedmiotami24.
Dopiero otwarcie się na wszystkie możliwe formy i n n o ś c i może doprowadzić do ustanowienia posthumanistycznego podmiotu. Dlaczego jednak tworzyć nowe teorie od podstaw, skoro można posłużyć się już istniejącymi, które z powodzeniem są wykorzystywane przez bliskich posthumanizmowi badaczy i badaczki? I tak Braidotti, proponując swoją koncepcję tożsamości relacyjnej jako tej, która powinna cechować postczłowieka, sięga do swoich wcześniejszych opracowań dotyczących podmiotów nomadycznych25. Teoria ta nie pozwala tożsamości na zakorzenienie się, które mogłoby skutkować zbudowaniem dominującej pozycji. Zwraca ona uwagę na zamknięcie człowieka w niekończącej się i nieograniczonej sieci relacji, która – pomimo swej niefortunnej nazwy – bardziej otwiera go na otaczającą rzeczywistość. Podobna jest propozycja Haraway, która pojawia się w głośnym Manifeście cyborgów, stanowiącym dziś ważne źródło posthumanistycznych rozważań26. I choć figura cyborga ma tu charakter ironiczny, to również w tym przypadku chodzi o pozbawienie zakotwiczenia, ciało, które nie zachowuje integralności i staje się queer. Teoria Haraway ma pomóc przewartościować dotychczasowy sposób myślenia o człowieku, na rzecz żyjącej jednocześnie w wielu rzeczywistościach (naturalnych i sztucznych, niedających się od siebie oddzielić) o s o b y. Dla postczłowieka owa sieć relacji, w którą zostaje uwikłany, ma stanowić formę przypomnienia o egzystowaniu zaledwie jako jeden z elementów wielu, nakładających się na siebie, rzeczywistości. Nie chodzi więc tylko o świat materialny i przyrodę, ale także o rzeczywistość wirtualną oraz zapośredniczoną technologicznie. W posthumanizmie E. Grosz, Becoming undone. Darwinian reflections on life, politics, and life, Durham–London 2011, s. 83. 25 Por. R. Braidotti, dz. cyt. oraz taż, Podmioty nomadyczne. Ucieleśnienie i różnica seksualna w feminizmie współczesnym, przeł. A. Derra, Warszawa 2009 lub taż, Metamorphoses. Towards a materialist theory of becoming, Cambridge–Oxford 2002. 26 Por. D. J. Haraway, Manifest cyborgów. Nauka, technologia i feminizm socjalistyczny lat osiemdziesiątych, przeł. S. Królak i E. Majewska, „Przegląd Filozoficzno-Literacki” 2003, nr 1 (3). 24
109
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
cały świat – bez wyjątków – jest rozumiany jako wspólnota. Wszyscy uczestniczą w niej na równych prawach. Brak tu jakiegokolwiek ludzkiego/ męskiego podmiotu, który mógłby dominować. Warto jednak, przy mówieniu o wspólnocie, zwrócić uwagę na pewien jej – pomijany – aspekt. Chodzi oczywiście o jej metafizyczny wymiar. Czy nie jest bowiem tak, jak pisał Dietrich von Hildebrand – że w całym tym wspólnotowym dyskursie całkowicie zapomnieliśmy o metafizycznym podłożu tego, tak współcześnie ważnego, terminu? Czy nie „[p]opada się w błędne mniemanie, jakoby ów etos, w którym jednostka czuje się tylko cząstkowym elementem całości, uwalniał od egotycznego kurczu, jakoby pozwalał się wyrwać z egocentrycznego nastawienia współczesnej epoki”27? Myśl posthumanistyczna, jeśli już ma być konsekwentna, nie może nigdy „osiąść na laurach”. To właśnie myślenie o tym, że udało się ustanowić i zamknąć pewien projekt, sprawiło, że humanizm oraz jego definicja człowieka okazały się dziś niewystarczające. Podobne niebezpieczeństwo czyha również na posthumanizm. Czerpie on bowiem z dokonań antyhumanizmu oraz jest spadkobiercą Nietzscheańskiego uśmiercenia Boga. Odrzucenie religii, jako wyjątkowo silnej formy dominacji, może być zrozumiałe – nie jest takim jednak odrzucenie metafizyki. Powstaje wówczas nowa forma wykluczenia, a to oznaczałoby upadek i przegraną posthumanizmu. Dlatego też pojawia się potrzeba znalezienia wyjścia z tej sytuacji. Być może poszukiwanie rozwiązania nie będzie jednak zbyt trudne. Wystarczy wszak zwrócić uwagę na myśl Barucha Spinozy i pojawiającą się w niej koncepcję monizmu. To system doskonale oddający złożoność i skomplikowanie otaczającego postczłowieka świata. Skoro wszyscy stanowimy część jednej materii, nie ma tu miejsca na wywyższanie się czy dyskryminację. Człowiek to zaledwie element świata i zamieszkuje go na takich samych zasadach, jak inne formy życia. W ślad za tą ideą idzie p a n t e i z m, który może być rozwiązaniem dla posthumanizmu. W tej teorii bowiem Bóg czy też Absolut jest immanentnie wpisany w substancję świata28. Zadaniem dla posthumanistów byłoby więc już „zaledwie” uznanie jego obecności… *** Posthumanizm pozostaje wciąż „młody”, niekonkretny i rozproszony. Zapewne tak jak nie było nigdy jednej wizji humanizmu, D. von Hildebrand, Metafizyka wspólnoty. Rozważania nad istotą i wartością wspólnoty, przeł. J. Zychowicz, Kraków 2012, s. 31. 28 Do przemyślenia pozostaje również kwestia „rozszerzenia” tej teorii, a więc p a n e n t e i z m. Bóg miałby wtedy możliwość zachowania swojej odrębności, przy jednoczesnym przenikaniu się ze światem otaczającym człowieka. 27
110
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
tak też nie będzie jednego posthumanizmu. Ta myśl bowiem, jak tożsamość postczłowieka, rozpływa się w nieustających relacjach – wciąż powstających i proponujących nowe perspektywy. Być może jednak wcale nie potrzebuje on ukonkretnienia. Czy aby na pewno powinien „dać się uchwycić”? Określić swoje pole? Dyscyplinę? Ten ostatni termin wydaje się wszak niezwykle niebezpieczny – stąd też w posthumanizmie nieustająca tendencja do inter-, multi- czy transdyscyplinaryzmu29. Możliwe, że myśli posthumanistycznej nigdy nie będzie dana możliwość zakotwiczenia. Musimy bowiem pamiętać, jak wiele propozycji w sobie zawiera, a przecież wciąż pozostaje otwarta na nowe. Chciałoby się powiedzieć, że ustanawianie podziałów i granic „nie leży w naturze” posthumanizmu. Jego marginesy są niezwykle szerokie – od tego co ludzkie, do tego co nie-ludzkie; od człowieka do postczłowieka. Gdyby jednak próbować kiedyś zamknąć posthumanizm w ramach, wyznaczyć punkty, w których miałby się zawierać – niewątpliwie ważnymi określnikami będą tu figury kobiety oraz Boga. Niezwykle od siebie odległe, właściwie stojące na przeciwnych biegunach tej myśli, nie muszą przecież sobie wzajemnie przeszkadzać. Jeśli zaś potraktować je odpowiednio szeroko, być może okaże się, że posthumanizm możemy zamknąć właśnie pomiędzy tymi dwoma filarami – pomiędzy Bogiem a kobietą. BIBLIOGRAFIA 1. Bakke M., Posthumanizm: człowiek w świecie większym niż ludzki, [w:] Człowiek wobec natury – humanizm wobec nauk przyrodniczych, red. J. Sokolski, Warszawa 2010. 2. Barcz A., Posthumanizm, [w:] Encyklopedia gender. Płeć w kulturze, red. M. Rudaś-Grodzka i in., Warszawa 2014. 3. Braidotti R., Metamorphoses. Towards a materialist theory of becoming, Cambridge–Oxford 2002. 4. Braidotti R., Po człowieku, przeł. J. Bednarek i A. Kowalczyk, Warszawa 2014. 5. Braidotti R., Podmioty nomadyczne. Ucieleśnienie i różnica seksualna w feminizmie współczesnym, przeł. A. Derra, Warszawa 2009. 6. Davies T., Humanism, London 1997. 7. Derrida J., Pismo filozofii, red. B. Banasiak, Kraków 1992. 8. Foucault M., Słowa i rzeczy. Archeologia nauk humanistycznych, przeł. T. Komendant, Gdańsk 2005. 9. Fukuyama F., Koniec człowieka. Konsekwencje rewolucji biotechnologicznej, przeł. B. Pietrzyk, Kraków 2004. 29
Por. C. Wolfe, What is posthumanism?, Minneapolis–London 2010, s. 99–126.
111
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
10. Gärdenfors P., Jak Homo stał się sapiens. O ewolucji myślenia, przeł. T. Pańkowski, Warszawa 2010. 11. Grosz E., Becoming undone. Darwinian reflections on life, politics, and life, Durham–London 2011. 12. Haraway D. J., Manifest cyborgów. Nauka, technologia i feminizm socjalistyczny lat osiemdziesiątych, przeł. S. Królak i E. Majewska, „Przegląd Filozoficzno-Literacki” 2003, nr 1 (3). 13. Haraway D. J., When species meet, Minneapolis–London 2008. 14. Hildebrand D. von, Metafizyka wspólnoty. Rozważania nad istotą i wartością wspólnoty, przeł. J. Zychowicz, Kraków 2012. 15. Kurian P. A., Munshi D., Negotiating Human-Nature Boundaries, Cultural Hierarchies and Masculinist Paradigms of Development Studies, [w:] Feminist futures. Re-imagining women, culture and development, eds. K.-K. Bhavnani, J. Foran and P. A. Kurian, London–New York 2003. 16. Platon, Parmenides. Teajtet, przeł. W. Witwicki, Kęty 2002. 17. Witruwiusz, O architekturze ksiąg dziesięć, przeł. K. Kumaniecki, Warszawa 1999. 18. Wolfe C., What is posthumanism?, Minneapolis–London 2010. 19. Żuk P., Witruwiusz – Le Corbusier, „Czasopismo techniczne z.7. Architektura” 2009, z. 1-A2. Summary The paper attempts to reflect on posthumanistic thought and its borders. Posthumanism is one of the broadest trends in contemporary critical philosophy, which is gaining more and more popularity, not only in academic discourse but also as a topic of pop culture. The author tries to consider some questions of posthumanism: What is the origin of this philosophy? What is the place of posthuman thought in contemporary humanities? The question about the relation between human and nonhuman subjects is also very important. The main subject of the article is the attempt to set posthumanism between two figures which can be treated as borders of this thought – the God and the Woman. The author asks about the position of feminist philosophy in origins of posthumanism, and about the possibility of metaphysical questions in this thought.
112
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
CZĘŚĆ III MODY LITERATURY I MODY W LITERATURZE
113
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
ALEKSANDRA NARÓG Uniwersytet Jagielloński w Krakowie
Efekt afektu: Deleuze – Bacon – Różewicz Zwrot afektywny niewątpliwie wywiera dziś znaczący wpływ na praktyki analizy i interpretacji zróżnicowanych – także pod względem chronologicznym – tekstów kultury. Równocześnie rosnące upowszechnienie samej kategorii afektu niesie z sobą potrzebę uwzględnienia w analizach powiększającej się liczby jej definicji. Przywołując w tytule tego szkicu nazwiska Gilles’a Deleuze’a, Francisa Bacona oraz Tadeusza Różewicza – związane, odpowiednio, z filozofią ponowoczesną, malarstwem i literaturą – chciałabym zastanowić się nad interdyscyplinarnym statusem możliwości interpretacyjnych niesionych przez zwrot afektywny oraz „efektem” afektu – możliwościami praktycznego zastosowania tej kategorii w procesie lektury i interpretacji1. Interesująca wydaje się zwłaszcza próba usytuowania tej kategorii w przestrzeni badań nad tekstem wizualnym, opierającej się między innymi na konstruowanej przez afekty „pamięci zmysłowej” tworzonej przez obraz. Funkcjonuje ona, jak ujmuje to Jill Bennett, w doświadczeniu cielesnym, skłaniając odbiorcę w większym stopniu do „widzenia prawdy” niż „myślenia prawdy” mogącej zawierać się w analizowanym dziele2. Sformułowaniem „efekt afektu” posługuje się R. Sendyka w szkicu poświęconym afektywnemu odbiorowi współczesnych „nie-miejsc” – między innymi terenów dawnych obozów zagłady. Jak zauważa badaczka, kategorię afektu można analizować jedynie przez jej „efekt” – nieuświadomiony racjonalnie sposób, w jaki doświadczenie oddziałuje na odbiorcę oraz inne podmioty. Pole relacji afektywnej staje się przez to miejscem w symboliczny sposób „wyodrębnionym z terenu mapowania świadomości”. Por. R. Sendyka, Miejsca, które straszą (afekty i nie-miejsca pamięci), [w:] Pamięć i afekty, red. Z. Budrewicz, R. Sendyka i R. Nycz, Warszawa 2014, s. 288. T. Dalasiński interpretuje natomiast pojęcie „efektu afektu” w świetle filozofii różnicy Jacques’a Derridy, uznając strategie afektywne za „[…] wynik procesu konwencjonalizowania, który umożliwia wtłoczenie tego, co indywidualne, w to, co systemowe, i sankcjonuje nieustanne powtarzanie i chwilowe konwencjonalizowanie się podmiotu jako znaku”. Por. T. Dalasiński, Ludzkie, arcy(nie)ludzkie. Efekt afektu i aktualność podmiotu drugiej nowoczesności, [w:] tamże, s. 110. 2 J. Bennett, Wnętrza, zewnętrza: trauma, afekt i sztuka, przeł. A. Kowalcze-Pawlik, 1
114
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Początki zwrotu afektywnego w naukach humanistycznych sięgają połowy lat 80. XX wieku; wydaje się jednak, że znaczące podstawy dla jego rozwoju stworzył już poststrukturalizm – akcentujący w znaczący sposób zmienność i „nieciągłość” doświadczenia podmiotu tracącego swój mocny status ontologiczny. Istotne okazują się również związki zwrotu afektywnego z kategorią doświadczenia nieustannie rozszerzającą swój zakres we współczesnej myśli humanistycznej. W ujęciu Ryszarda Nycza doświadczenie ma cechy „przeżycia […] osadzone[go] w progowych, predyskursywnych i przedpojęciowych warstwach percepcji”3. W próbie jego umiejscowienia na mapie współczesnej humanistyki stają się istotne również konteksty związane ze zniesieniem tradycyjnego myślenia dychotomicznego na rzecz kategorii przestrzennych i nielinearnych, jak „sieć” w rozumieniu Bruno Latoura, „pole” w ujęciu Pierre’a Bourdieu czy „środowisko” według Rosi Braidotti4. Prace Deleuze’a, Mieke Bal czy Briana Massumi w różnorodny sposób rozwijały teorię afektu na gruncie filozofii, literaturoznawstwa oraz historii sztuki5. Wspólną dla nich – a zarazem najbardziej ogólną – definicję afektu stanowi kategoria przenikającej dzieło w „sieciowy” sposób „intensywności”6. W pracach Deleuze’a i Félixa Guattariego doświadczenie afektywne zostaje określone jako złożona, oparta na „wewnętrznych spięciach sensu”, relacja między słowem, dźwiękiem a obrazem. Pojęcie afektu można również usytuować – na zasadzie wstępnego rozpoznania – w kontekście trzech binarnych opozycji, ułatwiających zdefiniowanie jego założeń. Po pierwsze, charakterystyczna będzie tu dominacja percepcji nad rozumieniem – sensualność i „ucieleśnienie” doświadczenia stają się istotniejsze od jego werbalnej ekspresji. Po drugie, wynikającą z tego zależnością jest dominacja odczuwania nad znaczeniem – sens, percypowany jako pojęcie „płynne” i „migotliwe”, przynależy w poetyce afektu do sfery nieustannej potencjalności. Po trzecie, w odbiorze dzieła w perspektywie afektywnej istotne staje się szczególne postrzeganie kategorii jego czasowości. Tekst kultury zyskuje najpełniejszy status ontologiczny w ciągłych „przepływach znaczenia”, uwidaczniając swój procesualny charakter i wyrażając doświadczenie zmienności kształtującej się materii. W pracy Francis Bacon: The Logic of Sensation (1981) Deleuze T. Bilczewski, [w:] tamże, s. 151. 3 R. Nycz, Poetyka doświadczenia. Teoria – nowoczesność – literatura, Kraków 2012, s. 148. 4 R. Sendyka, Nowe przestrzenie humanistyki: pamięć, afekty i inne terytoria, [w:] Pamięć i afekty, s. 16. 5 Por. G. Deleuze, F. Guattari, Percept, afekt i pojęcie, [w:] tychże, Co to jest filozofia?, przeł. P. Pieniążek, Gdańsk 2010, s. 180. 6 Por. B. Massumi, Autonomia afektu, przeł. A. Lipszyc, „Teksty Drugie” 2014, nr 1, s. 114.
115
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
interpretuje twórczość malarską Bacona (1909–1992) w świetle – definiowanej w precyzyjny sposób – kategorii afektywności. Pojęciem kluczowym dla wywodu francuskiego filozofa staje się wrażenie (fr. la sensation), rozumiane jako materialne odzwierciedlenie działania afektu – „intensywności”. Wrażenie, wyrażające się w dziele jako „siła” płynąca z ekspresji artystycznej, oddziałuje zarówno na swoje wewnętrzne składniki, jak i na odbiorcę, tworząc złożoną „sieć” afektywnych relacji. W ujęciu Deleuze’a „namalowanie wrażenia” staje się „zarejestrowaniem faktu” – uchwyceniem tego, co niemożliwe do wyartykułowania w sposób werbalny. Jak pisze francuski filozof, wrażenie „[…] jest owym byciem-w-świecie, o którym mówią fenomenolodzy: w tym samym czasie ja staję się we wrażeniu, a jednocześnie jakaś rzecz zdarza się poprzez wrażenie, jedno poprzez drugie, jedno w drugim”7. Sam Bacon niejednokrotnie zawierał w komentarzach do własnej twórczości intuicje wyrażone przez Deleuze’a. W rozmowach z Davidem Sylvestrem autor Trzech studiów do portretu Luciana Freuda określa rolę obrazu jako: „[…] próby silniejszego i ostrzejszego oddziaływania figuracji na system nerwowy”8. Zwraca także uwagę na „intensywność” i „instynktowność” procesu twórczego: „Nie unikam opowiadania, chcę tylko […] wyrażać doznania, nie nudząc ich przekazywaniem. […] Im bardziej tworzenie jest instynktowne, tym bardziej obraz jest bezpośredni”9. Kluczowa dla Baconowskiej filozofii twórczości staje się – osobista, ale odnosząca się także w pełny sposób do sztuki – świadomość niejednoznaczności i złożoności doznań afektywno-emocjonalnych: „Można być optymistą pozbawionym nadziei. W mojej naturze nie ma nadziei, ale system nerwowy zbudowany mam z tworzywa przepełnionego optymizmem”10. Materialnym „miejscem” działania afektu może stać się między innymi warstwa fakturalna obrazu. Operacje formalne: strategie dotyczące nakładania farby, faktury czy biegu linii są – również w myśli autora Logiki wrażenia – sposobem artykulacji doznań afektywnych. Jak zauważa Filip Pręgowski: […] analizy Deleuze’a stanowią zachętę, aby docierać do źródeł obrazu będącego powierzchnią, na której spiętrzenia farby oraz organizacja rytmów i kolorów ukazują procesy wyłaniania się figury z tła, przenikania pomiędzy planami, poddawania się niewidzialnym siłom grawitacji, ekspansji i kompresji11. G. Deleuze, Logika wrażenia, przeł. M. Kędzierski, „Kwartalnik Artystyczny” 2005, nr 4, s. 89. 8 D. Sylvester, Rozmowy z Francisem Baconem. Brutalność faktu, przeł. M. Wasilewski, Poznań 1997, s. 12. 9 Tamże, s. 102. 10 Tamże, s. 78. 11 F. Pręgowski, Francis Bacon – metamorfozy obrazu, Warszawa 2011, s. 14. 7
116
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
W metaforyczny sposób powierzchnia obrazu zaczyna przypominać jego „skórę” – a sama percepcja staje się doświadczeniem afektywno-somatycznym, sensualnym, niepodlegającym pełnej racjonalizacji. W ujęciu Bennett, powoduje to przełamanie skonwencjonalizowanych wzorców percepcyjnych: […] dzięki wydobyciu afektu z narracji czy oddzieleniu ucieleśnionego doznania od postaci obrazowanie afektywne sprzyja takiemu rodzajowi myślenia, który ma swój początek w ciele, który bada naturę naszego afektywnego zaangażowania i który ma wreszcie potencjał, by wyzwolić nas z zamknięcia tworzonego przez […] nawykowe wzorce postrzegania12.
Poemat Tadeusza Różewicza Francis Bacon, czyli Diego Velázquez na fotelu dentystycznym stanowi literacki dialog z najważniejszymi motywami twórczości irlandzkiego malarza. Podstawą jego konstrukcji staje się afektywna relacja, oparta na „zacierających się” granicach pamięci i przywoływaniu przez bohatera lirycznego (porte-parole samego autora) wspomnień dotyczących więzi z osobą i twórczością Bacona. Katarzyna Młynarczyk za podstawowe „odczucie” łączące obu twórców uznaje szeroko definiowany niepokój – wyrażający się w złożony sposób w poetyce ich dzieł13. Niejednoznaczność jego definicji, przechodząca od kategorii metafizycznej u Różewicza, po wizualne „poruszenie” zauważalne w obrazach Bacona, może sugerować obecność afektywnej podstawy intertekstualnej relacji między tekstem a obrazem. Różewicz rozpoczyna swój utwór słowami: przed trzydziestu laty zacząłem deptać Baconowi po piętach szukałem go w pubach galeriach sklepach rzeźniczych w gazetach albumach fotografiach spotkałem go w KunsthistorischesMuseum we Wiedniu stał przed portretem Infantki Małgorzaty Infantin Margarita Teresa in blauem Kleid Diego Rodriguez de Silva y Velázquez mam go pomyślałem ale to nie był on14 J. Bennett, dz. cyt., s. 177–178. Por. K. Młynarczyk, Antynomia niepokojów. Francis Bacon w świetle twórczości Tadeusza Różewicza, „Estetyka i Krytyka”2/2009–1/2010, nr 17–18, s. 111. 14 T. Różewicz, Francis Bacon, czyli Diego Velázquez na fotelu dentystycznym, [w:] tegoż, 12 13
117
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Narrator poematu konstruuje swój opis „podążania” za malarzem na zasadzie ciągłego napięcia, mogącego znaleźć swoją interpretację w opisywanej przez Jacques’a Derridę metaforze śladu. W filozofii autora Pisma i różnicy, pojęcie to oznacza sferę dostępną poznaniu w sposób materialny, ale odsyłającą do doświadczenia wykraczającego poza linearne i spójne doświadczanie świata, nierozerwalnie łączącego się z procesem „zanikającej” pamięci15. „Poszukiwanie” malarza przez poetę jest zapośredniczone przez odwołania do różnorodnych tekstów kultury – oprócz obrazów samego Bacona Różewicz opisuje także komentowane przez malarza dzieła Rembrandta i Diego Velázqueza; nawiązuje również do własnych utworów poetyckich. Obecność staje się równoczesną (nie)obecnością – „[…] to nie był on” – tożsamość i pamięć ulegają rozproszeniu, a sama postać Bacona staje się dla podmiotu lirycznego przyczynkiem do próby konstrukcji – i dekonstrukcji – własnej tożsamości. W jaki sposób poetyka afektu realizuje się w materii samych dzieł Bacona? Jeden z najsłynniejszych obrazów irlandzkiego malarza: Studium według obrazu portretu papieża Innocentego III (1949)16 wydaje się w celny sposób opisywany w komentarzu autora: „Zawsze starałem się oddawać rzeczywistość tak bezpośrednio i surowo, jak tylko mogłem […]. W rzeczywistości chciałem namalować bardziej krzyk niż strach. […] Zawsze chciałem namalować także śmiech, ale nigdy mi się to nie udało”17. Ten fragment może wskazywać na istotę różnicy pomiędzy kategoriami afektu i emocji. W najszerszym ujęciu afekt wiąże się z doświadczeniem tego, co przedrozumowe, emocja natomiast stanowi jego „społeczne przekształcenie”18. Opisywana przez Bacona opozycja krzyku i strachu staje się opozycją „bezpośredniego”
Zawsze fragment, Wrocław 1995, s. 5. Wszystkie dalsze cytaty pochodzą z tego wydania. 15 J. Derrida, Pismo i różnica, przeł. K. Kłosiński, Warszawa 2004, s. 357. 16 Źródło ilustracji: http://artobserved.com/artimages/2008/08/innocent.jpg, [dostęp: 11.04.2015 r.]. 17 D. Sylvester, dz. cyt., s. 48. 18 B. Massumi, dz. cyt., s. 114.
118
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
i „zapośredniczonego”; afektywnego i emocjonalnego. Namalowanie „śmiechu” okazuje się równie trudne, co poetycka artykulacja „niepokoju” – obraz i poezję łączy sfera afektu, będąca wyrazem czystego doświadczenia „krzyku” – nieprzekładalnej na jednoznaczny kod kulturowy ekspresji. Towarzysząca obrazom Bacona aktywna „transformacja” lub „deformacja” pola wizualnego jest związana, zdaniem Deleuze’a, z działaniem siły afektu, wpływającej na tworzone przez malarza wizerunki postaci. Studium głowy George’a Dyera (1971)19 – obraz przedstawiający jednego z przyjaciół Bacona – powstawał przez wielokrotne rzucanie farby na płótno i jej równoczesne rozcieranie. Zdeformowane linie i „wyrwy” w obrazie wydają się odwzorowywać pracę pamięci, podlegającej różnorodnym deformacjom; w afektywny sposób „przypominającej” i „zacierającej” tożsamość mężczyzny. Postrzeganiu konstrukcji reprezentowanego „ja” towarzyszy zanik funkcji związanych z świadomością i tożsamością. Wizerunek oddziałuje na widza w afektywny sposób – nasuwa skojarzenia z obojętnością na ból bądź silną nadwrażliwością na bodźce. Autor Logiki wrażenia przywołuje – istotne dla zrozumienia poetyki obrazów Bacona – rozróżnienie na figuralność przeciwstawianą figuratywności. W analizie Deleuze’a tworzą one opozycję związaną ze sferą reprezentacji – narracyjności przeciwstawianej ścisłemu „zatrzymaniu wrażenia”. W twórczości autora Ukrzyżowania figury pojawiają się w sposób materialny, tworząc geometryczne kształty, wydające się ograniczać i wyodrębniać z tła znajdujące się w nich postacie. Przykład tryptyku Trzy studia do portretu Luciena Freuda (1969)20 przedstawia trzy ujęcia postaci mężczyzny zamkniętego w przestrzeni wyznaczanej przez wielokątną bryłę. Analizując tę strategię, Deleuze zauważa: Izolowanie jest środkiem niezbędnym […] do tego, by Źródło ilustracji: http://en.wahooart.com/@@/6E3SYH-Francis-Bacon-study-forhead-of-george-dyer,-1967, [dostęp: 11.04.2015 r.]. 20 Źródło ilustracji: http://www.digitaljournal.com/img/3/4/5/1/7/1/i /1/6/1/plarge/francisbacon.jpg, [dostęp: 11.04.2015 r.]. 19
119
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
zerwać z reprezentacją, złamać narrację, wyzwolić Figurę, trzymać się faktu. Figura to forma uczucia odniesiona do wrażenia – działa bezpośrednio na system nerwowy, który jest z ciała, podczas gdy forma abstrakcyjna jest adresowana do mózgu21.
Komentarz Bacona akcentuje natomiast znaczenie kategorii figuracji dla samego procesu twórczego oraz odbioru obrazu: „Wprowadzając te prostokąty, zmniejszam skalę obrazu. Po prostu lepiej widzę. Obsesja życia, którą chce się zapisać, wyraża znacznie większe
napięcie i silniejsze emocje niż skoncentrowanie się na kolorach”22. Figuratywne wyodrębnienie percepcji znajduje swoje odzwierciedlenie również w wierszu Różewicza – metaforą „izolacji” staje się tu wyobrażony klosz, pod którym poeta umieszcza samego artystę: po śmierci po odejściu Francisa Bacona umieściłem go pod kloszem chciałem obejrzeć malarza ze wszystkich stron
Katarzyna Młynarczyk zwraca uwagę na podobieństwo wiersza Różewicza do strategii malowania mającego warstwę fakturalną oraz znaczeniową obrazu23. Strategia literacka nawiązuje w tym miejscu do strategii malarskiej; materialność słowa zyskuje w poetyce afektu podobny wymiar, co materialność obrazu; zdarzenia realizują się w utworze Różewicza „na powierzchni” słów. Motywem bardzo często pojawiającym się w obrazach Bacona jest napięcie pomiędzy sferą „ludzkiego” i „zwierzęcego”. Deleuze G. Deleuze, dz. cyt., s. 81. D. Sylvester, dz. cyt., s. 118. 23 K. Młynarczyk, dz. cyt., s.125. 21 22
120
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
i Guattari określają afekt jako kategorię „nie-ludzkiego” stawania się człowieka; „ekstremalną styczność w obejmowaniu się dwóch pozbawionych podobieństwa wrażeń”24. W ujęciu badaczy: To coś można określić tylko jako wrażenie. Jest ono sferą nieokreśloności, nierozróżnialności, jak gdyby rzeczy, zwierzęta i osoby w każdym wypadku osiągnęły ów oddalający się w nieskończoność punkt, bezpośrednio poprzedzający ich naturalne zróżnicowanie. Właśnie to nazywamy afektem25.
Opisywane przez Deleuze’a wrażenie staje się punktem wyjścia do dostrzeżenia cech wspólnych między człowiekiem a zwierzęciem. Istotne dla ich interpretacji stają się – obecne już w filozofii platońskiej, a rozwijane między innymi przez współczesną myśl posthumanistyczną – kategorie bios i zoe. Oba pojęcia związane są z filozoficznym pojmowaniem esencji życia: bios sytuuje się po stronie tego, co „ludzkie”, zoe natomiast stanowi element „nagiego życia”, istnienia związanego ze sferą „pierwotności” i „zwierzęcości”. W obrazach Papież i sowy (1956)26 czy Szympans (1955) Bacon, przez wykorzystanie szczególnej symboliki oraz ujawnienie fizycznego i psychicznego podobieństwa między człowiekiem a zwierzęciem, doprowadza do zatarcia granic między tymi kategoriami; zoe staje się wypieraną podstawą każdego bios, a „silna” podmiotowość postaci ulega 27 zakwestionowaniu . Autor Trzech studiów do portretu Henrietty Moreas za jedno z najistotniejszych doświadczeń wpływających na własną twórczość uznawał intensywność wrażenia, jakie wywarły na niego różnorodne przedstawienia motywu ukrzyżowania Chrystusa28. Zwracając uwagę na figurację, a nie figuratywność, doprowadzał do przekształcenia kanonicznego dla historii sztuki wyobrażenia według własnych założeń. W Ukrzyżowaniu, ucieleśniając i desakralizując jego doświadczenie, Bacon G. Deleuze, F. Guattari, dz. cyt., s. 191. Tamże, s. 191–192. 26 Źródło ilustracji: https://bizarrocentral.files.wordpress.com/2013/02/francis-baconpope-with-owls.jpg, [dostęp: 11.04.2015 r.]. 27 Por. m. in. M. Bakke, Bio-transfiguracje. Sztuka i estetyka posthumanizmu, Poznań 2012, s. 38. 28 Por. D. Sylvester, dz. cyt., s. 44. 24 25
121
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
tworzy przedstawienie martwego ciała zwierzęcia, sytuujące się na pograniczu wstrętu i fascynacji. Perspektywa zwrotu afektywnego pozwala połączyć ze sobą przeciwstawne odczucia obecne w reakcji widza na wizerunki zdeformowanych, uwydatniających swoją „mięsność” ciał. Relacji zawiązywanej pomiędzy wnętrzem a zewnętrzem tego, co reprezentowane przez obraz, towarzyszy nieustanna płynność. Granica między nimi zostaje zatarta; wizerunki ukrzyżowania dążą do zmiany jego symbolicznego znaczenia, lokują się w sferze afektywnego współodczuwania. Ciało zwierzęcia, „wyniesione” i sakralizowane poprzez symboliczne ukrzyżowanie, zostaje równocześnie zdeformowane. Może być przez to określone mianem abiektu w rozumieniu Julii Kristevej: sfery sytuującej się poza relacją podmiotowe – przedmiotowe; tym, co znajduje się blisko, ale „nie daje się przyswoić”; jednocześnie „niepokoi i fascynuje”29. Różewicz odzwierciedla te intuicje w swoim utworze: Bacon osiągnął transformację ukrzyżowanej osoby w wiszące martwe mięso […] jesteśmy potencjalną padliną kiedy idę do sklepu rzeźniczego zawsze myślę jakie to zdumiewające że to nie ja wiszę na haku to chyba czysty przypadek
Autor Niepokoju przywołuje również fragment wiersza Ocalony, odnosząc doświadczenie spotkania ze „zwierzęcą” cielesnością do przedstawianej w utworze własnej wizji historiozofii: człowieka tak się zabija jak zwierzę widziałem furgony porąbanych ludzi którzy nigdy nie zostaną zbawieni pisałem w roku 1945
Dariusz Szczukowski zwraca uwagę na istotny dla podejmowanej tematyki kontekst opowiadania Różewicza Śmierć w starych dekoracjach. Kluczowy staje się tu fragment opisujący odrazę głównego bohatera do spożywania mięsa: „Rzadko to sobie uzmysławiam, ale również czasem widzę jakby swoje wnętrze”30. W ujęciu Deleuze’a afekt sytuuje się u Bacona w szczególnej przestrzeni w ciele i między ciałami; nieustannie J. Kristeva, Potęga obrzydzenia. Esej o wstręcie, przeł. M. Falski, Kraków 2007, s. 7. T. Różewicz, Śmierć w starych dekoracjach, [w:] tegoż, Proza, t. 1, Kraków 1990, cyt. za: D. Szczukowski, Tadeusz Różewicz wobec niewyrażalnego, Kraków 2008, s. 62–63. 29 30
122
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
kwestionując oczywistość kategorii wnętrza i zewnętrza31. *** Kategorie afektu i emocji, figuracji i figuratywności, bios i zoe stanowią jedynie zarys możliwości interpretacyjnych przynoszonych przez zwrot afektywny. Proponowana przez Deleuze’a lektura dzieł Bacona pozwala spojrzeć z nowej perspektywy również na poemat Różewicza. Kluczową kategorią wydaje się w jego interpretacji wspominana przez Bacona „siła obecności”32. Przestrzeń dzieła sztuki –
F. Bacon, Ukrzyżowanie (1933) Źródło ilustracji: http://www.artgallery.nsw.gov.au /media/thumbnails/uploads/ima ges/2012/10/04/SID48914_510p xfull.jpg.510x10000_q85.jpg, [dostęp: 11.04.2015 r.].
F. Bacon, Trzy studia do Ukrzyżowania (prawe skrzydło tryptyku, 1962) Źródło ilustracji: http://www.ibiblio.org/wm/pain t/auth/bacon/crucifixion/crucify 3.jpg, [dostęp: 11.04.2015 r.].
zarówno obrazu, jak i tekstu poetyckiego, sytuuje się zawsze „pomiędzy”: „między ciałami” i „między afektami”. „Pamięć zmysłowa” może stać się w afektywnej próbie lektury tekstu i obrazu „pamięcią wspólną”, dzięki której jednostkowe dzieło sztuki zyskuje wymiar uniwersalny33. „Efektem afektu” stałby się w tym rozumieniu szczególny tryb lektury, akcentujący G. Deleuze, dz. cyt., s. 93. D. Sylvester, dz. cyt., s. 172. 33 Por. J. Bennett, dz. cyt., s. 159. 31 32
123
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
postulat stworzenia nowego języka krytycznego, pozwalającego opisać to, co pozornie „niewyrażalne”. Poetyka afektu, akcentując dynamiczny status recepcji tekstu i obrazu, może pozwolić na próbę artykulacji doświadczenia znajdującego się na pograniczu werbalnej ekspresji. Zwrot afektywny, wywodząc się z przywoływanej przez Rolanda Barthes’a „namiętności do różnicy”34, będzie uobecniał związane z myślą ponowoczesną zmiany zachodzące w filozofii reprezentacji, przechodzącej od poszukiwania „śladu” do próby jego uobecnienia. Zarówno Deleuze, jak i Bacon oraz Różewicz opierają konstrukcję swoich dzieł na „wewnętrznych napięciach” – to właśnie ich analiza (zarysowana tu jedynie w szkicowy sposób) pozwala w afektywny sposób „poczuć myślenie” – a przez to rozszerzyć dotychczasowe pole interpretacyjne tekstów i obrazów oparte na próbie poszukiwania zapisanej w dziele „pamięci zmysłów”. BIBLIOGRAFIA 1. Bakke M., Bio-transfiguracje. Sztuka i estetyka posthumanizmu, Poznań 2012. 2. Bennett J., Wnętrza, zewnętrza. Trauma, afekt i sztuka, przeł. A. Kowalcze-Pawlik i T. Bilczewski, [w:] Pamięć i afekty, red. Z. Budrewicz, R. Sendyka i R. Nycz, Warszawa 2014. 3. Bojarska K., Poczuć myślenie: afektywne procedury historii i krytyki dziś, „Teksty Drugie” 2013, nr 6. 4. Dalasiński T., Ludzkie, arcy(nie)ludzkie. Efekt afektu i aktualność podmiotu drugiej nowoczesności, [w:] Pamięć i afekty, red. Z. Budrewicz, R. Sendyka i R. Nycz, Warszawa 2014. 5. Deleuze G., Guattari F., Percept, afekt, pojęcie, [w:] G. Deleuze, F. Guattari, Co to jest filozofia?, przeł. P. Pieniążek, Gdańsk 2010. 6. Deleuze G., Logika wrażenia, przeł. M. Kędzierski, „Kwartalnik Artystyczny” 2005, nr 4. 7. Derrida J., Pismo i różnica, przeł. K. Kłosiński, Warszawa 2004. 8. Kristeva J., Potęga obrzydzenia. Esej o wstręcie, przeł. M. Falski, Kraków 2007. 9. Massumi B., Autonomia afektu, przeł. A. Lipszyc, „Teksty Drugie” 2014, nr 1. 10. Młynarczyk K., Antynomia niepokojów. Francis Bacon w świetle twórczości Tadeusza Różewicza, „Estetyka i Krytyka” 2/2009– 1/2010, nr 17–18. K. Bojarska, Poczuć myślenie: afektywne procedury historii i krytyki dziś, „Teksty Drugie” 2013, nr 6, s. 9. 34
124
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
11. Nycz R., Poetyka doświadczenia. Teoria – nowoczesność – literatura, Kraków 2012. 12. Pręgowski F., Francis Bacon - metamorfozy obrazu, Warszawa 2011. 13. Różewicz T., Francis Bacon, czyli Diego Velázquez na fotelu dentystycznym, [w:] T. Różewicz, Zawsze fragment, Wrocław 1995. 14. Różewicz T., Śmierć w starych dekoracjach, [w:] T. Różewicz, Proza, t. 1, Kraków 1990. 15. Sendyka R., Miejsca, które straszą (afekty i nie-miejsca pamięci), [w:] Pamięć i afekty, red. Z. Budrewicz, R. Sendyka i R. Nycz, Warszawa 2014. 16. Sendyka R., Nowe przestrzenie humanistyki: pamięć, afekty i inne terytoria, [w:] Pamięć i afekty, red. Z. Budrewicz, R. Sendyka i R. Nycz, Warszawa 2014. 17. Sylvester D., Rozmowy z Francisem Baconem. Brutalność faktu, przeł. M. Wasilewski, Poznań 1997. 18. Szczukowski D., Tadeusz Różewicz wobec niewyrażalnego, Kraków 2008. Summary This paper is an attempt at an intertextual interpretation of selected works by Francis Bacon, Gilles Deleuze and Tadeusz Różewicz. The main context for the analysis is the affective turn in the humanities presented in Gilles’ Deleuze’s work: Francis Bacon: The Logic of Sensation (1981). Those works are compared to Tadeusz Różewicz’s poem “Francis Bacon or Diego Velázquez in a dentist’s chair” (“Francis Bacon, czyli Diego Velázquez na fotelu dentystycznym”) from Always a Fragment (1996). The affective turn shows methods of interpreting visual arts and literary works through categories of figuration and figure, bios and zoe, as well as Julia Kristeva’s term of “abject”.
125
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
ALEKSANDRA SZWAGRZYK Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
Literatura dla dzieci i młodzieży a poststrukturalizm. Wstępne uwagi Nie będzie nowością stwierdzenie, że badanie literatury dla dzieci i młodzieży od zawsze sytuuje się niejako na uboczu głównych nurtów literaturoznawstwa. Do jej opisywania tworzy się zwykle specjalne narzędzia – zwraca się wtedy uwagę na aspekt wychowawczy, moralizatorski, dydaktyczny. Jednakże to sprawia, że literaturę tę często odczytuje się jednowymiarowo, a wystarczy zacząć pisać o niej tak, jak o każdym innym typie literatury pięknej. Taka twórczość jest wdzięcznym przykładem do zaprezentowania tego, jak różne teorie literackie i metodologie działają na tekst i go rozszyfrowują. Istotne będzie tutaj zagadnienie przemian we współczesnej literaturze oraz kulturze dziecięcej i młodzieżowej, odczytane przez pryzmat poststrukturalizmu. Gdyby zapytać, jakimi narzędziami najlepiej byłoby badać literaturę dziecięcą i młodzieżową, należałoby wskazać oczywiście podstawowe założenia metodologii strukturalistycznej, ale także koncepcje poststrukturalistyczne (a zwłaszcza dekonstrukcjonistyczne oraz genderowe), hermeneutyczne (tu istotna będzie bowiem kwestia interpretacji tekstu), badania kulturowe oraz neopragmatyzm (teorie Stanleya Fisha – zwłaszcza te o tworzeniu się wspólnot interpretacyjnych, bo przecież środowiska fanowskie, skupione wokół konkretnych tekstów, stanowią dobitny przykład tego, że takie wspólnoty są właściwe nie tylko dla dorosłych odbiorców, ale też dla najmłodszych). Do mówienia o tej literaturze można także wykorzystać inne postmodernistyczne teorie badań literackich (na przykład koncepcję płynnej nowoczesności Zygmunta Baumana – ta dość dobrze opisywałaby zmiany, jakie zachodzą w najnowszej literaturze dla niedorosłych – zwłaszcza związane z pakietowością kultury i wszechobecnością nowych mediów). Nie mniej istotna będzie także antropologia doświadczenia (tu można by powołać się na klasyków: Victora Turnera, Clifforda Geertza).
126
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Warto pamiętać o tym, że późna nowoczesność rodzi zupełnie nowy styl odbioru literatury u młodych czytelników, ściśle powiązany z przekładem intersemiotycznym literatury na język internetowy, język gier komputerowych czy filmów. Teksty dla dzieci naśladują konstrukcją narracji „język” mediów. Interesujące wnioski z lektury literatury dziecięcej można uzyskać, wykorzystując narzędzia proponowane przez culture studies, queer studies, studia postkolonialne czy dekonstrukcję. Kluczowe będzie także pojęcie wiedzy jako władzy w rozumieniu Michela Foucaulta – dorosły jako autor posiada pewną wiedzę, którą dziecku podaje, dawkuje. Tę konkretną wiedzę dziecko przyswaja. Rodzą się tutaj napięcia pomiędzy autorem, tekstem i czytelnikiem; dorosły, czyli autor posiada władzę, teksty naśladują świat dziecka, sam niedorosły to natomiast podmiot albo przedmiot zabiegów moralizujących, wychowawczych, edukacyjnych, ale i marketingowych – bo jest niewielu lepszych klientów niż dzieci i ich rodzice. Ciekawe byłoby także wykorzystanie antropologii doświadczenia, odpowiedzenie na pytanie, jak i dlaczego dorośli, dla których dzieciństwo jest już przeszłością, tworzą komunikaty na temat czasu niedorosłego. W ten sposób modeluje się dziecięcy świat na wzór tego dorosłego – ci pisarze, którzy sobie z tym radzą najlepiej, osiągają komercyjny sukces (Joanne K. Rowling i jej Harry Potter czy Felix, Net i Nika Rafała Kosika albo Jeżycjada Małgorzaty Musierowicz). W tym artykule, będącym jedynie przyczynkiem do mówienia o teorii literatury i literaturze dla niedorosłych, spróbuję zaprezentować, jak jedna z metodologii wkrada się na teren młodzieżowej literatury. Przykładem stanie się seria powieści Jeżycjada poznańskiej pisarki – Musierowicz, a teksty składające się na cykl zostaną skonfrontowane z elementami teorii feministycznych, niekiedy też genderowych (ze względu na objętość tekstu, niektóre elementy zostaną pominięte lub tylko zasygnalizowane, bez dokładniejszego omówienia czy podania przykładów). O płci oraz o tym, co z nią związane, w powieściach Musierowicz mówi się niemal bez przerwy, choć czytelnik może nie zawsze to zauważać. Wszystkie tomy to mniej lub bardziej udane historie miłosne, historie inicjacji czy opowieści o damskim i męskim świecie (światy te zresztą są od siebie zupełnie odmienne). Głównymi bohaterkami są cztery siostry Borejko, które stanowią ciekawe połączenie – z jednej strony są to kobiety, które pracują, rozwijają swoje pasje, z drugiej jednak – są one cały czas poddane rodzinnej presji (muszą rodzić dzieci, opiekować się nimi, w zasadzie – to dzieci wyznaczają sens ich życia). Zaskakuje fakt, że kobiety niby-feministki poddane są mężczyznom. Sytuacja ta jest dość niejednoznaczna. Do czynienia mamy tutaj z dwoma układami sił – z męskim i żeńskim. Powstaje pewien prosty schemat:
127
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
1. w dzieciństwie uczy się młodych ludzi, jak istotna jest rodzina, pokazuje się poprawne wzorce; 2. dojrzewanie to czas, gdy młode kobiety zapoznają się z patriarchalnymi wzorcami, dokładniej – zaczynają pomagać w domu, opiekować się rodzeństwem; chłopcy zaś zostają przygotowani do bycia głową rodziny; 3. w dorosłości bohaterowie stają się sami odtwórcami tych ról1. Ciekawe byłoby także zbadanie z perspektywy men’s studies męskich kreacji w Jeżycjadzie. Mężczyźni na kartach tych powieści są z jednej strony silni i odważni, ale z drugiej zaś równocześnie pokorni. Można by tutaj powtórzyć za autorami wprowadzenia do publikacji Kobiety, mężczyźni i społeczeństwo: „Kobiecość i męskość przestały być w naszej kulturze kategoriami oczywistymi; erozji ulega również tradycyjna dynamika dominacji w stosunkach między kobietami a mężczyznami”2. Ważna w mówieniu o męskości byłaby zatem kwestia emancypacji kobiet, co jasne – te mogą pracować czy podejmować się zadań typowych dla przedstawicieli silniejszej płci. Nie zmienia to jednak faktu, że ich zadaniem jest stać na straży ogniska domowego. Feminizm w tych powieściach jest traktowany z przymrużeniem oka, autorka sugeruje, że skoro kobiety mają już wszystkie prawa, to nie ma o czym mówić. Domem rządzą kobiety. Matriarchat jest tylko matriarchatem domowym (dlatego wcześniej pisałam, że młodych ludzi przygotowuje się do wejścia w świat wzorców patriarchalnych): kobiety opiekują się dziećmi i gotują obiady, robią to wszystko, co stereotypowo przynależy do ich roli. Z drugiej jednak strony nie wyzbyły się zawodowych marzeń oraz planów, kształcą się (Ida jest lekarzem, Gabrysia wykładowcą akademickim, Patrycja skończyła leśnictwo, a Natalia jest nauczycielką języka polskiego w prestiżowym poznańskim liceum) i rozwijają. Kinga Dunin mówiła nawet o tym, że w powieściach powstał już cały „kobiecy system wartości”3. Damskie bohaterki nie są wcale zadowolone ze swojej obecności w świecie mężczyzn. Świat przedstawicieli płci przeciwnej jest bowiem pełen układów i polityki, to w zasadzie rzeczywistość, w której wygrywają najsilniejsi, liczy się władza oraz odpowiednie usytuowanie społeczne. To wszystko sprawia, że panowie nie mają nawet czasu na zajmowanie się tym, co domowe, a jeśli się już tym zajmują, to nie dzieje się to w trybie serio, ale w trybie zabawowym, odświętnym. Można by powiedzieć, za Jerzym Cieślikowskim, badaczem literatury oraz kultury Więcej o tym schemacie w artykule: A. Szwagrzyk, „Dziewczynka wychowana bez dobrego wzorca męskiego może łatwo zdziwaczeć”. O seksualności w Jeżycjadzie Małgorzaty Musierowicz, [w:] Seksualność w najnowszej literaturze polskiej, red. T. Dalasiński, A. Szwagrzyk i P. Tański, Toruń 2015, s. 113–118. 2 A. Gromkowska-Melosik, Z. Melosik, Wprowadzenie, [w:] C. Renzetti, D. Curran, Kobiety, mężczyźni i społeczeństwo, przeł. A. Gromkowska-Melosik, Warszawa 2005, s. XII. 3 K. Dunin, Polka feministyczna, [w:] tejże, Tao gospodyni domowej, Warszawa 1996, s. 48. 1
128
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
dziecięcej, że w trybie „wielkiej zabawy”4. Głowa rodziny, czyli pan Borejko, nie dba o dom, skupia się raczej na pracy w bibliotece, nie inaczej czyni Grzegorz Stryba, mąż Gabrysi Borejko – on jednak pracuje nie tyle dla pieniędzy, co dla własnej radości i samorealizacji5. Bohaterowie płci męskiej mogą pomagać w wychowaniu potomstwa – wpływają na charaktery młodych ludzi. Dunin mówi także o tym, że zanegowanie normy patriarchalnej prowadzi do wprowadzenia nowej – normy kobiecej6. Nie kłóci się to jednak z modelem mężczyzny, o którym wspominałam wyżej – każda męska postać ma bowiem pewien ukryty kobiecy element. Jest nim romantyczny pierwiastek – choć mężczyzna jest twardy, to potrafi zachwycić się drobiazgami, wzruszyć. Tak jest z przywoływanym już tutaj Józefem: w ostatnim tomie Jeżycjady zakochuje się w rówieśniczce, uczucie postanawia wyrazić, dając w prezencie dziewczynie ręcznie wykonaną biżuterię. Do tego jest potrzebne nie tylko rzemiosło, ale i dobry gust, kobiecy pierwiastek, który podpowie, co może spodobać się młodej dziewczynie. Ten splot siły i romantyzmu sprawia, że feminizm w tych powieściach ma w zasadzie męską twarz, mężczyźni to swego rodzaju feminiści (vide: nowsze powieści – od Kalamburki począwszy), jest promowany w nich partnerski model rodziny – ojcowie pomagają w opiece nad dziećmi oraz w wychowaniu potomków, a także w drobnych pracach domowych. Ignacy, który nigdy nie opiekował się swoimi córkami, teraz wychowuje gromadkę wnucząt. W najnowszych powieściach mamy zatem do czynienia z pewnym zdemaskowaniem ideologii patriarchalnej – nie jest ona jednak wcale potępiona, a wręcz przeciwnie – schematy matriarchalny i patriarchalny nieustannie się tutaj ze sobą łączą. Autorka-kobieta najlepiej wszak potrafi opisać konwencje patriarchalne; Krystyna Kłosińska, pisząc o twórczości Gabrieli Zapolskiej, stwierdziła: „Tylko kobieta mogła zdemaskować ideologię patriarchalną, ściągnąć z niej maski, ujawnić jej konwencje”7. „Zabawa […] stanowi swoistą nadbudowę w stosunku do życia «normalnego»; akt bawienia się jest świadomym wyjściem z życia oficjalnego, na serio, w prowizoryczną sferę aktywności, jest formą «czystą», uwolnioną od norm krytycznych postępowania realistycznego”, J. Cieślikowski, Wielka zabawa. Folklor dziecięcy. Wyobraźnia dziecka. Wiersze dla dzieci, Wrocław 1985, s. 215. Więcej informacji na ten temat można odnaleźć w A. Szwagrzyk, dz. cyt. 5 „Wzorcową rodzinę cechuje swoiście pojęty patriarchat. Owa «swoistość» polega na tym, że ojcowie żyją tu dużo wygodniej niż w zwykłym układzie patriarchalnym. Nie muszą się specjalnie starać o utrzymanie domu – pogoń za groszem jest bowiem źle widziana”, B. Szargot, M. Szargot, Jeżycjada a sprawa polska. O powieściach Małgorzaty Musierowicz, Katowice 2011, s. 108. 6 K. Dunin, dz. cyt. 7 K. Kłosińska, Kobieta autorka, [w:] Ciało i tekst. Feminizm w literaturoznawstwie – antologia 4
129
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Wracając do promowanego modelu idealnego mężczyzny, można stwierdzić, że na kartach powieści jest nim inteligent, który wniesie zmywarkę na drugie piętro i wyremontuje dom, czytając przy tym Platona – dobrym przykładem jest tutaj drugi mąż Gabrysi, Grzegorz Stryba (naukowiec, silny mężczyzna o gołębim sercu). Warto też wspomnieć o opisywanym już wyżej nestorze rodziny – Ignacym Borejce. Ten drugi stanowi dla swoich córek wzorzec, w powieściach bowiem wychodzi się z założenia, że dziewczę nie może być pozbawione odpowiedniego męskiego wzorca (to osobnik płci męskiej pomaga dziewczynie dokonać życiowych wyborów), i tak Ida Borejko stwierdza: „dziewczynka wychowana bez dobrego wzorca męskiego może łatwo zdziwaczeć, wyrosnąć na wredne monstrum i występować potem w telewizji, gadając uczone banały i machając sobie samej przed nosem rozczapierzonymi dłońmi”8. Zatem potrzebny jest męski wzór, mężczyzna ma kobiecie pomagać, ale absolutnie nie może przejmować zbyt wielu jej zadań (zwykle kończy się to niepowodzeniem; tak jak wspominałam – wzór ten trochę zmienia się w nowszych powieściach, gdzie jest zaprezentowany bardziej partnerski model rodziny). Grażyna Lasoń-Kochańska, w swojej publikacji o gender w literaturze dla młodych odbiorców, stwierdza: „Młodzi mężczyźni w literackiej rzeczywistości, tak, jak w życiu, ciągle jeszcze nie chcą przejmować ról kobiecych. W kulturze patriarchalnej są one zawsze mniej cenione od męskich”9. I tak, kiedy ojciec Borejkówien decyduje się pomóc w domu, okazuje się to klęską: w Noelce można przeczytać, że przed ślubem Idy postanowił zdjąć i wyprać brudne firany. Rezultat – spadł z drabiny i choć nic mu się nie stało – dramatyzował i zrobił kłopot reszcie rodziny. Męska pomoc okazuje się zatem w powieściach najczęściej dużo bardziej problematyczna aniżeli pomocna. Dla mężczyzn bardziej istotna jest praca zawodowa, do której przykładają wielką wagę. Oprócz Ignacego Borejki dobrym przykładem człowieka zakochanego w swoim zawodzie jest profesor Dmuchawiec – wybitny nauczyciel języka polskiego oraz pedagog. Jest to człowiek ciepły i wyrozumiały, który potrafi współpracować nawet z najtrudniejszą młodzieżą10. Nie rezygnuje z pracy zawodowej nawet w podeszłym wieku, ba, nawet wtedy ma świetny kontakt z młodzieżą, w której ceni indywidualizm – nikogo nie ocenia, nie boi się szkiców, red. A. Nasiłowska, Warszawa 2009, s. 115. 8 M. Musierowicz, Żaba, Łódź 2005, s. 57. 9 G. Lasoń-Kochańska, Gender w literaturze dla dzieci i młodzieży. Wzorce płciowe i kobiecy repertuar topiczny, Słupsk 2012, s. 140. 10 O Dmuchawcu uczniowie mówią: „Na nieoficjalnej giełdzie istniejącej wśród uczniów – warstwy uciemiężonej – największe uznanie mieli władcy liberalni. Dmuchawiec wybijał się nawet ponad tę warstwę, gdyż nie tylko był liberalny, ale w dodatku nie był władcą”, M. Musierowicz, Kwiat kalafiora, Łódź 2009, s. 56.
130
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
młodzieńczego buntu (łagodzi nawet buntownicze nastroje Jurka Hajudka, który sam później zostaje nauczycielem, a nawet dyrektorem szkoły). Bunt, choć trochę uładzony, jest tutaj tym, co potwierdza, że młody człowiek potrafi myśleć samodzielnie (na to autorka szczególnie zwracała uwagę w tomach, które powstały przed rokiem 1989 – do historii przeszła książka o stanie wojennym, Opium w rosole). Nie jest jednak tak, że męski bohater jest ideałem – zdarza mu się nie lubić niektórych uczniów, na przykład Ewy Marcinkowskiej (w późniejszych tomach wróci jako mężatka, Ewa Jedwabińska, mama Aurelii). Marcinkowska to skrupulatna uczennica, chce osiągnąć swój cel – zrobić doktorat z psychologii, a także zostać nauczycielką. Kobieta jest przeciwieństwem Dmuchawca, jest oschła i niemiła, nie ma dobrego kontaktu z uczniami, ale chce być lepsza od Dmuchawca. Jak widać z powyższej – trzeba przyznać, że zaledwie wstępnej – analizy, problematyka męskości i kobiecości, sposób jej widzenia, ma w twórczości Musierowicz charakter ewolucyjny. W najwcześniejszych tomach cyklu przeważa nastawienie „propatriarchalne”, według którego dominacja męskości nad żeńskością jest czymś naturalnym i niezbywalnym. W tomach późniejszych autorka natomiast decyduje się na przełamanie patriarchalności przez wprowadzenie wątków matriarchalnych. Wątki te jednak nie zyskują w żadnym momencie charakteru stricte feministycznego, można je co najwyżej określić mianem quasi-feministycznych. Feminizm zdaje się Musierowiczowej całkowicie obcy – matriarchat wszak nie jest w Jeżycjadzie niczym innym niż żeńską wersją systemu patriarchalnego (mamy tu do czynienia ze zjawiskiem „kryptopatriarchatu”), co więcej – wersją zawłaszczaną przez maskulinizm (obrazy mężczyzn przyjmujących role żeńskie to przecież bardziej próba ukazania – aprobowanego przez autorkę – zawładnięcia matriarchatem przez patriarchat niż emancypacji żeńskości). Trzeba jednak uczciwie przyznać, że już sam fakt zwrócenia szczególnej uwagi na tę emancypację, co niewątpliwie ma miejsce w nowszych częściach cyklu, jest faktem znaczącym i dla pisarstwa Musierowicz istotnym. Feminizm czy gender mają się w tych powieściach dobrze, bo nawet jeśli są negowane – są obecne i istotne. BIBLIOGRAFIA 1. Cieślikowski J., Wielka zabawa. Folklor dziecięcy. Wyobraźnia dziecka. Wiersze dla dzieci, Wrocław 1985. 2. Dunin K., Polka feministyczna, [w:] K. Dunin, Tao gospodyni domowej, Warszawa 1996.
131
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
3. Gromkowska-Melosik A., Melosik Z., Wprowadzenie, [w:] C. Renzetti, D. Curran, Kobiety, mężczyźni i społeczeństwo, przeł. A. Gromkowska-Melosik, Warszawa 2005. 4. Kłosińska K., Kobieta autorka, [w:] Ciało i tekst. Feminizm w literaturoznawstwie – antologia szkiców, red. A. Nasiłowska, Warszawa 2009. 5. Lasoń-Kochańska G., Gender w literaturze dla dzieci i młodzieży. Wzorce płciowe i kobiecy repertuar topiczny, Słupsk 2012. 6. Musierowicz M., Kwiat kalafiora, Łódź 2009. 7. Musierowicz M., Szósta klepka, Warszawa 1989. 8. Musierowicz M., Żaba, Łódź 2005. 9. Szargot B., Szargot M., Jeżycjada a sprawa polska. O powieściach Małgorzaty Musierowicz, Katowice 2011. 10. Szwagrzyk A., „Dziewczynka wychowana bez dobrego wzorca męskiego może łatwo zdziwaczeć”. O seksualności w Jeżycjadzie Małgorzaty Musierowicz, [w:] Seksualność w najnowszej literaturze polskiej, red. T. Dalasiński, A. Szwagrzyk i P. Tański, Toruń 2015. Summary The article attempts to name the way in which masculinity is perceived in Jeżycjada by Małgorzata Musierowicz. Systematised patriarchy and matriarchy relationships, in this regard, are evolutionary cycles. In earlier books, patriarchal attitudes and male domination are promoted. Later books are matriarchal, but not feminist. Matriarchy in Musierowicz’s books, first, is the female version of the patriarchal system, and secondly – it is continuously appropriated by masculinity. Generally, the best answer to the question of how Musierowicz defines the masculinity and femininity is: through ‘propatriarchal’ tendency.
132
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
JUSTYNA TUSZYŃSKA Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
Modne lektury literaturoznawców. Teoria literatury czy teoria literatury kryminalnej? Już na samym wstępie tego artykułu pozwolę sobie rozczarować lub uspokoić – w zależności od oczekiwań wobec odpowiedzi na postawione w temacie artykułu pytanie. Nie tylko na to pytanie nie udzielę odpowiedzi, ale nawet zadam pytań znacznie więcej, które jak dotąd pozostają bez odpowiedzi. Artykuł ten ma bowiem charakter swego rodzaju rozpoznania obszaru badawczego, a co za tym idzie, wstępu do badania przedstawionej przeze mnie problematyki, wskazania nieeksplorowanych dotąd pól badawczych. Wypada mi więc najpierw niejako wyjaśnić (by nie powiedzieć: wytłumaczyć się) genezę zaproponowanego przeze mnie tematu. O od lat nieprzemijającej modzie na kryminał nikogo, jak mi się zdaje, nie trzeba dziś przekonywać. Rosnąca liczba serii wydawniczych, ekranizacji i seriali telewizyjnych stanowi tego dobitny przykład. Muszę przyznać jednak, że używając określenia „modne lektury”, pozwoliłam sobie na swego rodzaju chwyt retoryczny, a może i drobne nadużycie. Dokładna kwerenda pozwoli bowiem zauważyć, że w wypadku zainteresowania badaczy literatury kryminałem mówimy o tak szerokim, ale także rozległym w sensie chronologicznym zjawisku, że poprzestanie na określeniu go „modą” byłoby radykalnym uproszczeniem. Trzeba przede wszystkim przyznać, że badaniami nad opowieścią kryminalną zajmują się przedstawiciele zupełnie odmiennych, a niekiedy nawet skrajnie różnych orientacji metodologicznych. Począwszy od szkół formalnych, strukturalnych, przez psychoanalizę, po ujęcia kognitywne i ewolucjonistyczne. Wystarczy tu przywołać kilka, klasycznych już dziś prac, by uświadomić sobie skalę tej problematyki. Po konwencję kryminalną sięgali bowiem między innymi: Stanko Lasić (Poetyka powieści kryminalnej)1, John G. Cawelti (Formuły gatunki
1
S. Lasić, Poetyka powieści kryminalnej, przeł. M. Petryński, Warszawa 1976.
133
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
i archetypy czy Koncepcja schematu w badaniach literatury popularnej)2, Michel Butor (Powieść jako poszukiwanie: wybór esejów)3, Brian McHale (Powieść postmodernistyczna)4, Slavoj Žižek (Logika powieści detektywistycznej5, ale także Patrząc z ukosa. Do Lacana przez kulturę popularną6) czy wreszcie Peter von Matt (Intryga. Teoria i praktyka podstępu w literaturze)7. Lista już wydaje się bogata, a nie jest przecież skończona, stanowi zaledwie niewielki wycinek. Pozwoliłam sobie na ten prosty chwyt, jakim jest wyliczenie, nie tylko po to, by zobrazować skalę omawianego zjawiska, ale przede wszystkim, żeby uświadomić, że po konwencję kryminalną sięgają w swoich badaniach czołowi twórcy współczesnego dyskursu teoretycznego. W ostatnim czasie szereg badaczy (Antoine Compagnon, Walter Benn Michaels, Terry Eagleton) zaczął postrzegać teorię literatury jako historyczną formę dyskursu charakterystycznego dla dwudziestowiecznej refleksji filozoficznej, uwikłanej w rozstrzygnięcia polityczne, społeczne oraz pojęciowe. Tak postrzegana teoria literatury stała się zatem pewnym stylem myślenia uzależnionym od przyjętych metodologii, a także preferowanych przykładów literackich. Właśnie w tym kontekście zastanawiająca staje się niezwykła kariera powieści kryminalnej jako teoretycznoliterackiego przykładu. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że kryminał długo był uważany przez badaczy za gatunek literatury drugiej kategorii (opinia ta dotyczyła zresztą literatury popularnej w ogóle). W tym kontekście szczególnie znaczący jest fakt, że ta konwencja doczekała się wielu odniesień, cytowań, nawet monografii; tak wielu zupełnie różnie zorientowanych metodologicznie teoretyków sięga po literaturę kryminalną. Szczególnie interesujące są, w moim przekonaniu, sytuacje, kiedy te odniesienia znajdują się nie w rozprawach poświęconych tej konwencji (czyli nie w monografiach kryminału), ale te równie częste, kiedy kryminał jest przywoływany jako przykład dla zilustrowania ogólnych teorii, koncepcji, twierdzeń. Drugim, niezwykle ciekawym poznawczo, ale i ważnym aspektem dla podejmowanej przeze mnie problematyki jest zjawisko, które nie bez przyczyny można by zatytułować: „praktyka literacka jako teoria literatury”, a mianowicie fakt tworzenia prozy kryminalnej przez badaczy literatury. Fakt ów dowodzi bowiem dwustronnego wpływu relacji koncepcja teoretycznoliteracka – literatura popularna i pozwala na ich J. Cawelti, Koncepcja schematu w badaniach literatury popularnej, przeł. P. Kowalski, „Literatura Ludowa”, 1973, z. 5. 3 M. Butor, Powieść jako poszukiwanie: wybór esejów, przeł. J. Guze, Warszawa 1971. 4 B. McHale, Powieść postmodernistyczna, przeł. M. Płaza, Kraków 2012. 5 S. Žižek, Logika powieści detektywistycznej, przeł. J. Pomorska, „Pamiętnik Literacki” 1990, z. 3. 6 Tenże, Patrząc z ukosa. Do Lacana przez kulturę popularną, przeł. J. Margański, Warszawa 2003. 7 P. von Matt, Intryga. Teoria i praktyka podstępu w literaturze, przeł. I. Sellmer i A. Żychlinski, Warszawa 2009. 2
134
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
wzajemne weryfikowanie. Posłużę się tutaj przykładem doprawdy banalnym, ale jak mi się zdaje, rozpoznawalnym i dobrze znanym, a przez to niezwykle obrazowym w tym kontekście. Chodzi oczywiście o kanoniczny przykład Umberto Eco. W Dopiskach na marginesie „Imienia Róży” – krótkim eseju teoretycznoliterackim, będącym posłowiem do słynnej powieści historyczno-detektywistycznej Eco występuje w podwójnej roli: badacza i powieściopisarza. Z zadaniem – pozwolę sobie użyć kryminalnej metafory – „podwójnego agenta” radzi sobie w prosty, ale znaczący sposób, stawiając sobie samemu (sobie jako powieściopisarzowi) pytania z poziomu konstruowania narracji, co ciekawe, pytania podstawowe zupełnie dla badania literatury w ogóle. Esej ten zresztą od początku jest zaprojektowany w oparciu o fundamentalne zagadnienia, dotyczące procesu twórczego i budowy powieści. Eco pyta kolejno o: – tytuł i znaczenie; – możliwość opowiedzenia o procesie twórczym; – konstruowanie świata przedstawionego w powieści historycznej; – instancje nadawcze w powieści; – powieść jako fakt kosmologiczny (metodykę pracy nad tworzeniem świata przedstawionego); – konstruowanie czytelnika i grę z czytelnikiem; – schemat kryminalny8. Postaram się rozwinąć nieco ten lakoniczny przegląd myśli autora Dopisków na marginesie „Imienia Róży”. Najbardziej oczywistym przedmiotem refleksji w tym kontekście – jak się zdaje – jest właśnie pytanie o rolę autora. Szczególnie dużo uwagi poświęca tu Eco zakresowi „władzy autorskiej”, ale też możliwości projektowania odbioru, wpływu na funkcjonowanie dzieła literackiego w przestrzeni publicznej. Jak pisze: Pisarz nie powinien objaśniać swojego dzieła, po cóż bowiem pisałby powieść, która jest wszak maszyną do wytwarzania interpretacji. Ale jedną z głównych przeszkód, które nie pozwalają wytrwać przy tym zacnym zamiarze, jest właśnie fakt, że powieść trzeba opatrzyć tytułem9.
W dalszej części przeczytamy zaś: Autor nie powinien interpretować. Ale może opowiadać dlaczego i jak pisał. Dzieła poświęcone poetyce nie zawsze pomagają zrozumieć utwory, o których traktują, pomagają U. Eco, Dopiski na marginesie „Imienia Róży”, [w:] tegoż, Imię Róży, przeł. A. Szymanowski, Kraków 2004. 9 Tamże, s. 502. 8
135
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
natomiast zrozumieć, jak rozwiązuje się techniczny problem, jakim jest akt twórczy. Poe, snując rozważania o filozofii, opowiada jak pisał Kruka. Nie mówi nam, jak powinniśmy utwór odczytać, lecz jakie zadania sobie postawił, by uzyskać określony rezultat poetycki. A rezultat poetycki zdefiniowałbym jako zdolność tekstu do prowokowania ciągle nowych interpretacji, niewyczerpujących się nigdy do końca10.
Zasada ta, w swej istocie niezwykle celna, wydaje się jednak bardzo trudna do zrealizowania, zakłada bowiem, że autor wyraźnie wyczuwa granicę między wyjaśnianiem a wskazówkami interpretacyjnymi. Stąd być może kolejna wypowiedź Eco, tym razem dotycząca projektowania czytelnika11, w której tłumaczy on konieczność mierzenia się autora ze świadomością przyszłego odbioru, koniecznością prowokującą rewizję własnego spojrzenia na konstrukcję i styl komunikatu literackiego. Wiąże się z tą kwestią także, moim zdaniem, najciekawszy, poruszany niejednokrotnie w tekście Eco problem, a mieszczący się w ramach rozważań autotematycznych nad rolą autora: sytuacja tworzenia powieści kryminalnej ze świadomością metatematyczną. W tym wypadku – ze znajomością dwóch zjawisk: 1) zagadnień schematyczności i konwencjonalności subgatunkowej; 2) intertekstualności. Eco nie wyjaśnia jednoznacznie, jak autor zaznajomiony z problematyką teoretyczną, „regułami gramatyki tworzenia”, odnosi się do wymienionych zagadnień, ale przywołuje inne swoje prace teoretyczne, jednak raczej jako świadectwo swojej świadomości problemu. Wspomniana przeze mnie na początku podwójna rola zdaje się przekładać na podwójną stanowczość w wypowiadaniu sądów – z jednej strony Eco wypowiada się autorytarnie z pozycji badacza, na którą dodatkowo nakłada się pewność autora powieści stykającego się w praktyce z omawianymi przez siebie wcześniej problemami teoretycznymi. Można by zaryzykować stwierdzenie, że poruszanie tematyki rozterek autorskich nosi znamiona tekstu popularnonaukowego, skierowanego do zainteresowanego samym autorem odbiorcy powieści, ale w dalszej części rozważań sięga już autor Imienia Róży po zagadnienia z poziomu budowy powieści, które są jego przedmiotem zainteresowania także w innych pracach teoretycznych. Esej ten jest też miejscem objaśnienia strategii literackiej, jaką jest paralipsa. Wyjaśnia istotę fabuły kryminalnej, którą w jego teorii jest konstruowanie narracji zorganizowanej na wzór „struktury domysłu”12. Rozważania nad narracją i instytucjami nadawczymi stają się pretekstem Tamże, s. 504. Tamże, s. 518. 12 Tamże, s. 521. 10 11
136
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
do refleksji nad funkcją kompozycji szkatułkowej i możliwościami pośredniego manipulowania czytelnikiem. Wreszcie, na przykładzie swojej powieści kryminalnej, autor Imienia Róży zastanawia się nad rozumieniem pojęcia „powieść postmodernistyczna” i polemizuje (ciągle na marginesie Imienia Róży) z krytykami, teoretykami i jak można dostrzec, postmodernizmem jako takim: Sądzę, iż „postmodernizm” nie jest prądem, który dałoby się opisać w określonych ramach czasowych, lecz kategorią duchową lub raczej Kunstwollen, sztuką działania. Można by powiedzieć, że każda epoka ma swój postmodernizm, jak każda może mieć własny manieryzm […]13.
Porusza zatem zagadnienia z poziomu globalnej refleksji, dotyczącej rozwoju gatunków, ale także dwudziestowiecznych prądów myślowych. Można zaryzykować stwierdzenie, że powieść ta staje się pretekstem do wyjaśnienia szeregu zagadnień z całkiem różnych poziomów, aspektów mówienia o literaturze, które zostały przez Eco uznane za frapujące, otwierając także, zdaniem autora, o nich dyskusję. Nie jest chyba nadużyciem stwierdzenie, że Eco od początku traktuje Imię Róży po prostu jako rozbudowany kryminał. Pozwolę sobie tu zacytować jego wypowiedź z jednego z wywiadów: Pomysł Imienia Róży – mówił Umberto Eco „Gazecie Wyborczej” – zrodził się przypadkowo. Pewnego razu znajoma redaktorka jednej z gazet powiedziała: „Chcemy wydać całą serię krótkich opowiadań kryminalnych. Czy napiszesz coś dla nas?”. Odpowiedziałem, że nigdy nie miałem ochoty na uprawianie literatury, a poza tym nie mam talentu do dialogów. Dla śmiechu powiedziałem jej również, że gdybym miał napisać opowiadanie kryminalne, jego akcja rozgrywałaby się w średniowiecznym klasztorze, a sama książka miałaby co najmniej 500 stron. Ale kiedy tylko wróciłem do domu, natychmiast zacząłem sporządzać listę z imionami zakonników…14.
Jak widać, autor bezsprzecznie sam sytuuje Imię Róży w ramach konwencji kryminalnej. Możemy wysnuć prosty wniosek: Eco (autor refleksji teoretycznoliterackiej) buduje uogólniające twierdzenia o literaturze (funkcja autora, rozumienie pojęcia powieści postmodernistycznej i tak dalej) na podstawie szczegółowych twierdzeń dotyczących przykładu z zakresu konwencji kryminalnej. Oczywiście podobny wniosek można wysnuć na podstawie zbioru Superman 13 14
Tamże, s. 526. Tamże.
137
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
w literaturze masowej, w którym Eco, badając zjawiska literackie za pomocą narzędzi semiotycznych, formułuje twierdzenia odnoszące się do zjawisk literackich i pozaliterackich znacznie szerszych niż obszar, z którego pochodzą same przykłady. Łatwo tutaj o zarzut, że artykuł Dopiski na marginesie „Imienia Róży”, na tle całej bibliografii badawczej Eco, nie jest tekstem rewolucyjnym. Zapewne można powiedzieć, że jest to drobny szkic na marginesie całej jego twórczości teoretycznoliterackiej. Stanowi on jednak – jak już powiedziałam – najprostszy i najbardziej charakterystyczny przykład pewnej szerszej tendencji. Eco nie jest zresztą przecież jedynym teoretykiem – autorem kryminałów. Nie tak nośnym wprawdzie, ale niemniej ciekawym przykładem tej fuzji jest twórczość powieściopisarska znanej psychoanalityczki i badaczki teorii intertekstualności Julii Kristewy. Raczej słabo znane polskiemu czytelnikowi kryminały (dotychczas w języku polskim ukazały się jedynie fragmenty powieści Stary człowiek i wilki)15 są mocno naznaczone piętnem akademickiej refleksji nad literaturą i człowiekiem. Można w tym miejscu przywołać także naszego rodzimego badacza, antropologa i pisarza zarazem, Mariusza Czubaja, oraz jego pracę Etnolog w Mieście Grzechu. Powieść kryminalna jako świadectwo antropologiczne16. A pamiętajmy jeszcze o całym szeregu autorów kryminałów, którzy pokusili się o rozmaite formy teoretycznej wypowiedzi na temat konwencji kryminalnej. Wystarczy tu przywołać choćby Raymonda Chandlera (Mówi Chandler)17, Stanisława Lema (między innymi: Sknocony kryminał18, Katar. Powieść kryminalna19, ale także Filozofia przypadku. Literatura w świetle empirii)20 czy Butor (Odmiany czasu)21. Wszystkie te przykłady oraz zestawienie poszczególnych wypowiedzi teoretycznych, poddających analizie konwencję kryminalną, nasuwają podstawowe pytanie o istotę zależności, nie tylko między kryminałem i opisującym go dyskursem teoretycznym, ale też między teorią a przykładem w ogóle. Stawiam więc (zapowiedziane już zresztą na początku) pytania, które – mam nadzieję – pomogą wskazać pola J. Kristeva, Stary człowiek i wilki, przeł. T. Kitliński, „Krytyka Polityczna” 2010, nr 20– 21. 16 M. Czubaj, Etnolog w Mieście Grzechu. Powieść kryminalna jako świadectwo antropologiczne, Gdańsk 2010. Warto wspomnieć w tym miejscu o innej ważnej pracy dotyczącej kryminału, a mianowicie artykule D. Brzostka, Analiza tekstu, interpretacja zbrodni. O wartościach poznawczych fikcji detektywistycznej, [w:] Kryminał – gatunek poważ(a)ny?, red. T. Dalasiński i T.S. Markiewka, Poznań 2013, s. 28–34. Tekst ten, choć nie jest pisany przez autora kryminałów, stanowi doskonały przykład recepcji kryminału wśród polskich teoretyków, antropologów, badaczy literatury popularnej. 17 R. Chandler, Mówi Chandler, przeł. E. Budrewicz, wstęp K. Mętrak, Warszawa 1983. 18 S. Lem, Sknocony kryminał, Warszawa 2009. 19 Tenże, Katar. Powieść kryminalna, Warszawa 1993. 20 Tenże, Filozofia przypadku. Literatura w świetle empirii, t. 1–2, Warszawa 1988. 21 M. Butor, Odmiany czasu, przeł. E. Bąkowska, Warszawa 1958. 15
138
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
problemowe. Pierwszym i zarazem podstawowym pytaniem, które nasuwa się podczas analizy tekstów, jest kwestia tego, do jakiego stopnia teorie literatury są uzależnione od przywoływanych przez siebie przykładów. Oczywiście taką wstępna, intuicyjna odpowiedź wydaje się banalna – nasuwa się wręcz sama podczas analizowania poszczególnych metod: przykłady bywają wtórne w stosunku do tekstów teoretycznych. Powiedzenie, że są dobierane, byłoby chyba nazbyt mocnym stwierdzeniem. Pozostaje to niewątpliwie kwestia otwarta. Idąc dalej tym tropem, trzeba postawić pytanie, czy przykład jest narzędziem teoretycznoliterackim? Jakiego rodzaju to narzędzie? Czy można powiedzieć, że dobry przykład jest elementem stylu wypowiedzi teoretycznej, chwytem retorycznym? Tu rodzi się kolejna wątpliwość, jak mianowicie są konstruowane teorie literatury i jaką funkcję odgrywają w nich przykłady czerpane z literatury popularnej? Ciekawe, ale i szczególnie ważne w odniesieniu do tekstów teoretyków, którzy budują teorię całej konwencji, jak choćby Lasić, jest pytanie o możliwość odniesienia owych teorii do zupełnie innych niż przytoczone przez autorów przykładów literatury kryminalnej. A zatem postawienie pytania o ograniczenia i funkcje metody, mówiąc nieco kolokwialnie i w ogromnym uproszczeniu, jest to pytanie o „praktyczne zastosowanie teorii” (możliwość odniesienie ich do szerokiego korpusu tekstów kryminalnych). Odpowiedź na to pytanie może, jak sądzę, zdemaskować pewne mechanizmy konstruowania teorii, ale nie można oczywiście założyć, że rezultat jest z góry przewidywalny (pamiętajmy, że teorie różnią się przede wszystkim swoim zakresem – jedne poruszają zagadnienia podstawowe dla literatury w ogóle, inne wyjaśniają problemy wąskiej specjalizacji, dotyczące tylko elementów budowy utworu czy konwencji). Często nie są one po prostu przyległe, nie można zatem posunąć się do prostych zestawień i porównań. Nie można pominąć też pytania (nawet jeśli jest ono na marginesie tej problematyki), dlaczego kryminał jest przywoływany w funkcji przykładu znacznie częściej niż inne subgatunki literatury popularnej, jak choćby romans czy science fiction. A zatem, co czyni kryminał szczególnie atrakcyjnym z punktu widzenia metody? I wreszcie najistotniejsze – jak sądzę – pytanie: czy wybrane dwudziestowieczne kierunki teoretycznoliterackie były ostatecznie teoriami literatury czy też teoriami literatury kryminalnej? Czy uprawnione stały się literaturoznawcze uogólnienia wyprowadzone z tak dobranych przykładów? Ten artykuł nie wyczerpuje, rzecz jasna, poruszonej przeze mnie problematyki, a jedynie ją nakreśla. Mam jednak nadzieję, że udało mi się wskazać podstawowe, nieeksplorowane dotąd obszary badawcze. Nie rezygnuję z badania roli kryminału jako narzędzia
139
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
teoretycznoliterackiego, mając nadzieję, że uda mi się kiedyś udzielić, jeśli nie ostatecznych, to przynajmniej wystarczających odpowiedzi na postawione przeze mnie w tym tekście pytania. BIBLIOGRAFIA 1. Brzostek D., Analiza tekstu, interpretacja zbrodni. O wartościach poznawczych fikcji detektywistycznej, [w:] Kryminał – gatunek poważ(a)ny?, red. T. Dalasiński i T.S. Markiewka, Poznań 2013. 2. Butor M., Odmiany czasu, przeł. E. Bąkowska, Warszawa 1958. 3. Butor M., Powieść jako poszukiwanie: wybór esejów, przeł. J. Guze, Warszawa 1971. 4. Cawelti J., Koncepcja schematu w badaniach literatury popularnej, przeł. P. Kowalski, „Literatura Ludowa”, 1973, z. 5. 5. Chandler R., Mówi Chandler, przeł. E. Budrewicz, wstęp K. Mętrak, Warszawa 1983. 6. Czubaj M., Etnolog w Mieście Grzechu. Powieść kryminalna jako świadectwo antropologiczne, Gdańsk 2010. 7. Eco U., Dopiski na marginesie Imienia Róży, [w:] U. Eco, Imię Róży, przeł. A. Szymanowski, Kraków 2004. 8. Kristeva J., Stary człowiek i wilki, przeł. T. Kitliński, „Krytyka Polityczna” 2010, nr 20/21. 9. Lasić S., Poetyka powieści kryminalnej, przeł. M. Petryński, Warszawa 1976. 10. Lem S., Filozofia przypadku. Literatura w świetle empirii, t. 1–2, Warszawa 1988. 11. Lem S., Katar. Powieść kryminalna, Warszawa 1993. 12. Lem S., Sknocony kryminał, Warszawa 2009. 13. Matt P. von, Intryga. Teoria i praktyka podstępu w literaturze, przeł. I. Sellmer i A. Żychlinski, Warszawa 2009. 14. McHale B., Powieść postmodernistyczna, przeł. M. Płaza, Kraków 2012. 15. Žižek S., Logika powieści detektywistycznej, przeł. J. Pomorska, „Pamiętnik Literacki” 1990, z. 3. 16. Žižek S., Patrząc z ukosa. Do Lacana przez kulturę popularną, przeł. J. Margański, Warszawa 2003. Summary Detective fiction is one of the most frequently theorised of all popular genres. The article focuses on the chosen literary theories
140
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
(Umberto Eco, Julia Kristeva, Mariusz Czubaj) devoted to the study of both – classical and modern forms of detective fiction. All of these theorists used detective novels as examples for some of the main problems of the literary work. The question is: are these studies concerned with theories of the literature itself or with theories of popular literature?
141
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
GERARD RONGE Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
„Czytanie nastrojów” Hansa Ulricha Gumbrechta jako „anty-metoda” analizy tekstów literackich Wyciąganie wniosków płynących z takiej lektury dzieł literackich, jaką proponuje Hans Ulrich Gumbrecht w swojej pracy Stimmungen Lesen. Wie man die Wirklichkeit der Literatur heute denken kann, nazywam antymetodą, nie zaś metodą, ponieważ czytelnik nie może w ten sposób dojść do takiego poznania, które umożliwiłoby mu przewidywanie zmian i ich wywoływanie w obrębie procesów zachodzących we współczesnej humanistyce. Juliusz Kleiner właśnie takie wyzwania stawia przed humanistycznym typem poznania naukowego: W rzeczywistości humanistycznej orientacja nie mniej jest ważna jak w wiedzy przyrodniczej; nie mniej tu ważna również, choć jakże nieuchwytna czasami, możność przewidywania zmian i ich wywoływania. […] wobec ogółu zjawisk, nie wyłączając i najcenniejszych, pełne prawo zyskuje wiedza, nie rezygnująca z rozumienia i wartościowania, ale przy tym konstruująca schematy, układająca klasy przedmiotów, ujmująca ich stosunki w prawa, wyjaśniająca powstanie zjawisk i ich zmiany: wiedza przyrodnicza o rzeczywistości humanistycznej1.
„Wiedzy przyrodniczej o rzeczywistości humanistycznej” przez „czytanie nastrojów” nie osiągniemy. Podobne zastrzeżenie czyni zresztą w swojej pracy sam Gumbrecht. Ze względu na wyjątkowość każdego nastroju wątpi on w możliwość ujmowania sposobów ich konstruowania i odczytywania w spójne systemy metodologiczne. Zachęca podążających za jego ideą badaczy do zaufania, przynajmniej do pewnego stopnia, własnej intuicji. Przy próbach opisu „czytania nastrojów” jest konieczna przede wszystkim wnikliwa obserwacja procesów zachodzących podczas J. Kleiner, O typach poznania naukowego, [w:] tegoż, Studia z zakresu teorii literatury, Lublin 1961, s. 156. 1
142
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
lektury w samym czytelniku. Należy przyjrzeć się towarzyszącym mu emocjom (również, a może zwłaszcza, tym irracjonalnym) i spróbować wskazać, który z elementów dzieła literackiego mógł te emocje wywołać: Sądzę bowiem, że my, humaniści, powinniśmy bardziej się zdawać na naszą umiejętność kontrintuicyjnego myślenia niż na wytyczone „ścieżki” czy „drogi”. […] Tym, co początkowo zwraca naszą uwagę na potencjał nastroju (na przykład w tekście), jest często irytacja i fascynacja pojedynczym słowem albo detalem, fragment tonu albo rytmu. Pójść za intuicją oznacza zaufać jej na jakiś czas, jej obietnicy i fascynacji, oznacza zrobić następny krok ku opisowi nieznanego jeszcze fenomenu, który wzbudził nasze zainteresowanie, a w przypadku nastroju często nas otacza czy wręcz spowija. Jeśli opis odnosi się do tekstu literackiego, to przypuszczalnie zbliża się w swoim oddziaływaniu – do jakiegoś stopnia – do wyjściowego tekstu, zamiast oddalać się od niego czy przynajmniej utrzymywać dystans. Pisanie upodabnia się przy tym do koncepcji krytycznoliterackiego eseju […]2.
Przywołane tutaj już kilka razy pojęcie „nastroju” wymaga bardzo dokładnego sprecyzowania, w tej pracy chodzi bowiem o jego jedną jedynie, do tego bardzo nieostrą i przez to łatwo wymykającą się, postać semantyczną. Gumbrecht, przy okazji próby określenia tego terminu, referuje pokrótce obszerną historię tego pojęcia zrekonstruowaną przed Davida Wellbery’ego w Historycznym słowniku podstawowych pojęć estetyki. Pierwszy pochylił się nad nastrojem Johanna Wolfganga Goethe’ego, definiując go jako pewną, wyczuwalną głównie przez artystów, jakość stanowiącą o wrażeniu jedności i harmonii spajających skomplikowane sieci relacji zachodzących między różnymi sytuacjami, również tymi jak najbardziej prozaicznymi, codziennymi. Immanuel Kant rozwija tę myśl, określając nastrój jako kompatybilność poznania emocjonalnego i racjonalnego; ta koncepcja została też podjęta przez Fryderyka Schillera, dla którego stała się ona podstawą definicji „stanu estetycznego”. Drugi (a może lepiej: alternatywny) etap kształtowania się pojęcia „nastroju” został zapoczątkowany przez Fryderyka Hölderlina i rozwinięty przez Friedricha Nietzschego. Hölderlin do rozważań o nastroju przysposobił pojęcie „tonu” i określał nastrój jako tony odmienne od tonów własnego świata, a więc jako zespół wyobrażeń H. U. Gumbrecht, Czytanie nastrojów. Jak można pomyśleć dziś rzeczywistość literatury, przeł. A. Żychliński, [w:] Teoria-literatura-życie. Praktykowanie teorii w humanistyce współczesnej, red. A. Legeżyńska i R. Nycz, t. 1, Warszawa 2012, s. 168–169. 2
143
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
estetycznych o epokach minionych, które powodowały postrzeganie ich jako spójnych i jednolitych pomimo pojawiających się w nich skrajnie odmiennych prądów intelektualnych (niemiecki poeta odnosił się tylko do greckiego antyku). Koncepcja ta dała początek historiozoficznemu pojmowaniu nastroju, który odtąd był rozumiany jako wrażenie jedności życia w epokach dawnych, w opozycji do rozproszenia i nieokreśloności teraźniejszości. Wątek braku możliwości określenia nastroju teraźniejszości (nastroju w tym powyższym rozumieniu) zyskał potwierdzenie w opublikowanych pod koniec drugiej wojny światowej pracach Leo Spitzera i Gottfrieda Benna. Pojęcie „harmonii” (immanentne dla nastroju w obydwu przytoczonych tu koncepcjach) straciło w kontekście ostatniego wstrząsu historycznego raz na zawsze rację bytu przy próbach określania ludzkiej egzystencji. Benn jednak zauważył, że również owo przeświadczenie o „niedefiniowalności” rzeczywistości, o braku możliwości znalezienia harmonii, również jest swoistym nastrojem, charakteryzującym właśnie mu współczesną epokę, a zatem jego teraźniejszość. Tym sposobem pojęcie „nastroju” wyzwoliło się jednocześnie z pojęcia „harmonii” i z „zasady nostalgii”, czyli określonych wyżej konotacji historiozoficznych3. Ten moment w kształtowaniu się pojęcia „nastroju” jest o tyle doniosły, że uczynił on „legalnymi” wszelkie interpretacje znaczeniowe, których dokonujemy przy rozważaniach o nastroju dzisiaj. Nastrój zatem zawsze w taki czy inny, często jak najbardziej pośredni, sposób łączy się z „atmosferą”. Dlatego też bez zająknięcia możemy mówić o nastroju jakiegoś miejsca, czasu czy dzieła: Od kiedy za „nastrój” może uchodzić także owo znaczenie, które pierwotnie w żaden sposób nie mogło współgrać z „nastrojem”, mianowicie kosmologiczna i egzystencjalna niemożliwość „harmonii”, od kiedy zatem może zań uchodzić — jak u Benna — nawet nieobecność nastroju w klasycznym sensie, pojęcie to zyskało semantyczną swobodę uniwersalnego użycia. Nie ma już sytuacji bez swojego „nastroju”, w konsekwencji czego można pytać o nastrój każdej sytuacji, każdego dzieła i każdego tekstu […] bez ograniczania się do tych historycznych kontekstów, kiedy to na pierwszym planie stała tęsknota za pośrednictwem i harmonią. Przeciwnie, nastrój prezentuje się teraz jako kategorię uniwersalną. Żadna kultura i żadna epoka historyczna nie oddala zasadniczo uniwersalnego pytania o każdorazowo specyficzne nastroje4.
3 4
Por. tamże, s. 158–161. Tamże, s. 161.
144
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Akceptując zatem uniwersalność pojęcia „nastroju”, trzeba jednak jakoś je sprecyzować, określić je w taki sposób, aby z tej prowizorycznej definicji wyodrębnić ten jego odcień, któremu poświęcona jest ta praca. Gumbrecht powołuje się na Toni Morrison, która stwierdziła kiedyś, że nastrój jest czymś w rodzaju „bycia dotkniętym jakby od środka”. Interpretuje on te słowa jako zaakcentowanie trudnego do wytłumaczenia wpływu, jaki otaczające nas przedmioty wywierają na naszą psychikę5. Każda percepcja zmysłowa dowolnego wyimka z otaczającej nas rzeczywistości stwarza potencjał dla zaistnienia określonych stanów emocjonalnych. System tych relacji (między przedmiotem a ludzką zmysłowością: ludzkim ciałem) być może buduje właśnie to, co nazywamy nastrojem danego miejsca czy danej sytuacji. Proces ten najczęściej przebiega bez udziału świadomości; na ogół dopiero po psychofizycznym odczuciu tego nastroju następuje ewentualna kontemplacja nakierunkowana na zidentyfikowanie obiektów stwarzających potencjał dla tego nastroju. Dzieje się tak, dlatego że człowiek z reguły jest nastawiony na interpretację elementów rzeczywistości pod kątem przypisywania im sensu, czyli odczytywania informacji, które one ze sobą niosą. W codziennych sytuacjach odruchowo daje pierwszeństwo poznaniu racjonalnemu przed zmysłowym: W naszym świadomym stosunku względem napotykanych w świecie rzeczy na pierwszym planie stoi dziś samotnie — zapewne jest to konsekwencja procesu nowoczesności — interpretacja jako przypisywanie sensu. Ja natomiast próbuję uwydatnić, że rzeczy zawsze i równocześnie z mimowolnym nastawieniem na przypisywanie im sensu pozostają także w pewnym stosunku względem naszego ciała. Nazywam ten stosunek „prezencją”. Możemy dotykać rzeczy albo nie, także rzeczy mogą dotykać nas i być odbierane jako „dokuczliwe” albo „mało istotne”. […] nastroje wraz z fizyczną warstwą fenomenów należą niewątpliwie do prezencyjnej części egzystencji i wpisują się w formy jej artykulacji na płaszczyźnie doświadczenia estetycznego […]6.
Przyczyn stawiania poznania racjonalnego przed emocjonalnym (lub estetycznym) upatruje Gumbrecht w nieprecyzowanym już dalej „procesie nowoczesności”. Wydaje się jednak, że ten stan rzeczy może być powodowany tymi samymi przesłankami, dla których niemiecki badacz jest tak sceptyczny wobec możliwości opracowania obiektywnej 5 6
Por. tamże, s. 155 Tamże, s. 157.
145
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
metody „czytania nastrojów”. Jeśli podchodzimy do otaczającej nas rzeczywistości w sposób utylitarny (a na ogół tak właśnie do niej podchodzimy), to traktujemy ją jako rodzaj swoistego medium, jako system punktów odniesienia, który umożliwia funkcjonowanie i komunikację z innymi: kształtujemy rzeczywistość w taki sposób, aby uczynić z niej przestrzeń życia społecznego. Dlatego właśnie w pierwszej kolejności koncentrujemy się na zidentyfikowaniu wartości racjonalnych zawartych w rzeczach, ponieważ to one umożliwiają nam przynajmniej względną obiektywizację przedmiotów, z którymi obcujemy. Kiedy traktujemy przedmiot jako nośnik wartości obiektywnych, możemy liczyć, że stanie się on czytelnym punktem odniesienia dla kogoś innego, co wpłynie na ułatwienie procesu komunikacyjnego. Dlatego też umiejscawiamy obiekty w przestrzeni i przyswajamy sobie ich wygląd zewnętrzny – estetyczne wartościowanie albo pozostaje jedynie udziałem podświadomości, albo następuje dopiero po przyswojeniu wartości obiektywnych. Dla przykładu, kiedy widzimy gotycką katedrę i określimy ją sobie jako katolicki budynek sakralny mieszczący się przy tej i przy tej ulicy, mamy większą szansę uczynić z niej w rozmowie z kimś punkt odniesienia, niż gdybyśmy określali ją kategoriami estetycznymi. Wynika to z tego, że wartości estetyczne są subiektywne w dużo większym stopniu niż te racjonalne. Przeznaczenie i położenie owej katedry są zawsze ściśle określone, są to informacje obiektywne, w kategoriach estetycznych natomiast możemy ją odbierać zarówno jako „monumentalną”, jak i „ponurą” i oba te określenia są równouprawnione. Powyższy przykład ilustruje jedynie trudności, jakie przysparza próba dyskusji o wartościach estetycznych zawartych w otaczających człowieka przedmiotach. Podobna dyskusja odnosząca się do nastrojów wyzwalanych przez te przedmioty (obiekty) wydaje się jeszcze trudniejsza ze względu na bardzo daleko idącą „swoistość” owych nastrojów, ich wyjątkowość. O ile dysponujemy dosyć sporą gamą określeń estetycznych, które mimo że są nieostre, to odsyłają nas do pewnych konwencji i schematów, dzięki czemu komunikacja z ich użyciem jest stosunkowo łatwa i klarowna (mowa tu o chociażby takich podstawowych określeniach jak „ładny” i „brzydki”), o tyle w przypadku mówienia o nastrojach (w rozumieniu takim jak w tej pracy) jesteśmy pozbawieni nawet takich ogólnikowych terminów. Szukając w tego typu rozmowach jakiegokolwiek punktu zaczepienia, chwytamy się półsymbolicznych omówień w rodzaju „nastrój paryskiego bulwaru”, „nastrój złotej polskiej jesieni”, „nastrój zadymionego jazzowego pubu”. Są to określenia (właściwie porównania) bardzo umowne, które nie są w stanie dokładnie oddać naszemu rozmówcy kształtu specyficznego
146
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
nam sposobu postrzegania danej sytuacji, a co gorsza ich repertuar jest bardzo mocno ograniczony. Podążając zatem za myślą Morrison, że nastrój jest czymś w rodzaju „bycia dotkniętym jakby od środka”, określiłbym go jako rodzaj całościowego unaocznienia się pewnej rzeczywistości zewnętrznej w jednostkowej rzeczywistości wewnętrznej. Mówię o „całościowym” unaocznieniu się, ponieważ wychodzę z założenia, że pomimo mnogości elementów budujących nastrój danego momentu (takich jak: wygląd zewnętrzny danego miejsca, konotacje historyczne i społeczne związane z tym miejscem, relacje interpersonalne zachodzące w określonej przestrzeni i czasie, sposób bycia ludzi w określonych okolicznościach, ich wygląd, całokształt danej epoki, obcowanie z rzeczywistością określaną jako „egzotyczna”, fakt zetknięcia się z odmienną mentalnością i tysiące innych tego typu czynników) jest on jednak zawsze pewną ich wypadkową: niezależnie od tego, ile elementów buduje dany nastrój, jest on zawsze „jeden”. Z tej definicji będącej rezultatem całego przeprowadzonego powyżej wywodu wynika, że odczuwanie nastroju danego momentu jest procesem całkowicie irracjonalnym: nie mamy wpływu na to, w jaki sposób rzeczywistość zewnętrzna „dotyka nas jakby od środka”. Wydaje się zatem, że nie można zanegować żadnego odczytania nastroju danego momentu, ponieważ każde takie odczytanie jest prawdziwe w ujęciu subiektywnym. Nie oznacza to jednak, że rozmowa o nastrojach, a nawet próba ich analizowania jest zupełnie niemożliwa. Przywołując raz jeszcze przykład gotyckiej katedry i powracając na chwilę do prostszej chyba płaszczyzny określeń estetycznych (która jest na swój sposób analogiczna do płaszczyzny nastrojów), można łatwo zauważyć, że równouprawnienie użycia tak rozbieżnych znaczników estetycznych jak „ponury” i „monumentalny” świadczy o bardzo szerokim spektrum możliwości wartościowania tego obiektu. Przyjmując oba te określenia jako „przystające”, wypada zauważyć, że z kolei określenie takiej katedry mianem „hipisowskiej” albo (aby uciec od zbyt oczywistego zgrzytu wynikającego z pewnej „nieprzystawalności chronologicznej”) mianem „sielankowej” wywołuje pewną dezorientację. Faktem jest, że nie da się nikomu odebrać prawa do choćby jak najbardziej swoistego postrzegania danej rzeczy. Jeśli dla kogoś owa katedra jest „sielankowa” albo, dajmy na to, jakiś wróbelek jest „krwiożerczy”, nie jesteśmy w stanie drogą racjonalnej argumentacji wymusić na nim, aby zmienił swoje postrzeganie estetyczne tych obiektów, skoro jest ono niezależne od jego percepcji intelektualnej. Można jednak powiedzieć, że określenie „monumentalny” ma w kontekście katedry tę przewagę nad określeniem „sielankowy”, że to pierwsze, przynajmniej potencjalnie, da się motywować racjami jeśli nie
147
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
intelektualnymi, to przynajmniej „kulturowymi”. Kultura wykształciła pewne schematy i konwencje uzasadniające określonego rodzaju konotacje estetyczne i dlatego, przykładowo, lew jest „majestatyczny”, a wilk „groźny” (dla większej ścisłości: w europejskim kręgu kulturowym). Analogicznie rzecz się ma na płaszczyźnie nastrojów: księżyc w pełni wiąże się z „romantycznością” lub „grozą” (na przykład w kontekście legend o wilkołakach), ale już nie z „witalnością”, która jest domeną słońca. Jeśli zatem chcemy „czytać nastroje”, czyli uczynić nastrój jednym z kluczy interpretacyjnych tekstu; jeśli chcemy badać sposoby, w jakie teksty literackie całościowo unaoczniają się w naszej rzeczywistości wewnętrznej, musimy zgodzić się na rozważanie tylko „konwencjonalnego” odczytywania nastrojów, aby można było uczynić z nich punkt odniesienia, który nosiłby w sobie chociaż potencjał obiektywności i tym samym umożliwić dyskurs o nich. Można by powiedzieć, że czynienie takiego założenia jest zbędne, ponieważ wypada je uznać za oczywiste, jeśli chcemy zajmować się „badaniem literatury”, a nie wchodzić w obszar zainteresowań „socjologii literatury”. W rzeczywistości jednak, jak zapewne wyniknie z dalszych rozważań, to poczynione przed chwilą uproszczenie problematyki badawczej (które na obecnym etapie jest, w moim odczuciu, konieczne) wydaje się mieć dużo bardziej doniosłe znaczenie i, niestety, tak jak chciał Gumbrecht, całkowicie dyskwalifikuje taki sposób lektury tekstów jako spójną metodę naukową. Nie zmienia to jednak faktu, że „czytanie nastrojów” niesie w sobie potencjał odkrycia nowych płaszczyzn interpretacyjnych w dziele literackim. „Czytanie nastrojów”, w takim ujęciu, jakie tutaj proponuję, wiąże się w pewien sposób z procesem konkretyzacji miejsc niedookreślenia zdefiniowanym przez Romana Ingardena w pracy O poznawaniu dzieła literackiego. Subiektywność i daleko idąca dowolność owych konkretyzacji postawiła filozofa przed problemem podobnym do tego przed chwilą omawianego: badanie konkretyzacji jest poważnie utrudnione, jeśli przyjmiemy, że każdy czytelnik ma w tym obszarze pozostawioną pełną swobodę. Ingarden pokonuje jednak tę przeszkodę w stosunkowo prosty i, trzeba chyba powiedzieć, dosyć radykalny sposób: Każde miejsce niedookreślenia może być – w zgodności z warstwą znaczeniową danego dzieła – wypełnione [jeszcze] na wiele różnych sposobów. Jeżeli na przykład w tekście Shakespearowskiego Hamleta nie jest podane, jakiego wzrostu był duński następca tronu, Hamlet, albo jaka była szczególna barwa jego głosu, albo w jakiej postawie rozmawiał z czaszką Yorika, to czytelnik […] we wszystkich tych sprawach może tak
148
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
lub inaczej konkretyzować „postać” Hamleta, wyobrażać go sobie jako bardzo „rosłego” albo przeciwnie, nieco korpulentnego. Z punktu widzenia zgodności danego sposobu ukonkretyzowania z tekstem dzieła obydwa one są nie tylko możliwe, lecz nawet w równym stopniu są dopuszczalne o tyle, że wypełnienie odpowiedniego miejsca niedookreślenia pozostaje tu w zasięgu odpowiedniego rodzaju, którego jednostkowy przypadek właśnie pozostaje nieokreślony. Z punktu widzenia wartości estetycznej konkretyzowanego dzieła jednak nie wszystkie owe „dopuszczalne” konkretyzacje są w równej mierze godne zalecenia. Jeżeli chodzi o czysto zewnętrzne, cielesne szczegóły [wyglądu] osób przedstawionych może to być w pewnych granicach mało znaczące. Lecz wielu miejsc niedookreślenia, dotyczących na przykład charakteru człowieka, jego odczuwania, głębi jego sposobu myślenia i emocjonalności, nie wolno wypełniać w dowolny sposób, gdyż takie uzupełnienia mają wielkie znaczenie dla danej osoby przedstawionej. Pewien określony sposób wypełniania może bardzo spłaszczyć i zbanalizować dane dzieło, natomiast inny pogłębia je i na przykład może je uczynić o wiele bardziej oryginalnym […] Toteż różne konkretyzacje nie są równowartościowe, zwłaszcza, że innego rodzaju wypełnienie pewnych miejsc niedookreślenia może wprowadzać nowe jakości estetycznie wartościowe w warstwę świata przedstawionego7.
Zdaniem Ingardena zatem istnieją obiektywne wskaźniki, które narzucałyby czytelnikowi „prawidłowy”, „bliski tekstowi” sposób konkretyzacji. Nieprzypadkowo piszę „sposób konkretyzacji”, nie zaś „konkretyzację”, ponieważ filozof zaznacza oczywiście wyraźnie, że tekst sam w sobie wyznacza jedynie kierunki konkretyzacji, nie zaś jej szczegółowe realizacje: od czytelnika zależy, w jaki sposób będzie poruszał się jego Hamlet, ale jest ograniczony tym, że ten duński następca tronu ma się poruszać w sposób mieszczący się w ogólnym rozumieniu, dajmy na to, „dostojności”. Jak już pisałem, również uważam, że dla umożliwienia dyskursu o nastrojach jest konieczne takie ich czytanie (albo już: konkretyzowanie), które będzie bliskie tekstowi (a więc jak wyżej: konwencjonalne). Jednak to, co Ingarden uważa za pewną „oczywistość” dla osób podchodzących do literatury w sposób naukowy, czyli pogląd mówiący o tym, że aktywny czytelnik, dysponujący dużą erudycją i potrafiący dekodować aluzje literackie zawarte w tekstach, ma szansę zbliżyć się do „prawdy” zawartej w dziele literackim, w przeciwieństwie R. Ingarden, O poznawaniu dzieła literackiego, przeł. D. Gierulanka, Warszawa 1976, s. 56–57. Wyrazy umieszczone w nawiasach kwadratowych tak zostały wyróżnione przez redaktorów tekstu źródłowego. Opuszczenia oznaczone znakiem „[…]” – G. R. 7
149
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
do czytelnika biernego, dla którego wiele warstw sensów zawartych w dziele jest niedostępnych, ja uważam za dosyć duże uproszczenie. Nie kwestionując bowiem oczywistego twierdzenia, że gdy czytamy historię o smoku więżącym księżniczkę w wysokiej wieży, konkretyzujemy smoka jako złego i groźnego, a księżniczkę jako łagodną i niewinną, należy jednak zauważyć, że pewne konwencje odbioru dzieł artystycznych są ściśle uzależnione od kontekstu kulturalno-historycznego tego odbioru. W taki sposób weryfikuje tezy Ingardena Michał Głowiński: Ingarden analizuje zjawisko konkretyzacji dokonywanej jakby w warunkach laboratoryjnych, w których nie występuje nic, co mogłoby ten proces zakłócać. Ujęcie takie wydaje się uzasadnione, gdy chodzi o teorię dzieła literackiego i jego odbioru w ogólności, jest ono jednak mocno zaawansowaną idealizacją, na jaką nie może sobie pozwolić badacz, nie zajmujący się tą dziedziną, którą Ingarden określa mianem filozofii literatury. Nie może, gdyż przedmiotem jego refleksji są – w tej perspektywie – pewne układy pomiędzy dziełem a jego odbiorcami. Układy, w które interweniuje wiele najróżnorodniejszych czynników, aktywnie wpływających na proces konkretyzowania. Czynniki owe stanowią pochodną zarówno swoistych właściwości danego zespołu dzieł, jak i sytuacji kulturalnej, w której ich konkretyzacja się dokonuje, obydwa typy czynników są dla historyka literatury równie istotne, obydwa musi brać pod uwagę. Tym bardziej, że tylko przy założeniu sytuacji laboratoryjnie czystej można przyjąć, iż postawa estetyczna, która stanowi warunek ukonstytuowania konkretyzacji, znajduje się w ścisłej izolacji od elementów innego rzędu, że nie wchodzi z nimi w związki, nie jest określana przez światopoglądy, dążenia społeczne, wierzenia, ogólnie – sytuację kulturalną8.
Dodałbym jeszcze, że nie jest wcale kwestią ostatecznie rozstrzygniętą, czy w każdej sytuacji czytelnik profesjonalny, to znaczy wspierający się swoją erudycją, która udostępnia mu głębsze płaszczyzny interpretacyjne tekstów, zawsze ma przewagę nad czytelnikiem nieprofesjonalnym. Można by tutaj przytoczyć pierwsze strony Małego Księcia mówiące o obrazku przedstawiającym węża boa trawiącego słonia, który dla dorosłych przedstawiał kapelusz. Niewykluczone, że jest to swego rodzaju aluzja sugerująca, że wbrew obiegowej opinii, iż jest to powieść filozoficzna, która ma jedynie formę opowiastki dla dzieci, a jej „prawdziwe” rozumienie jest dostępne jedynie dorosłym, jest to tak naprawdę powieść zrozumiała jedynie dla dzieci, a więc czytelników M. Głowiński, O konkretyzacji, [w:] tegoż, Dzieło wobec odbiorcy. Szkice z komunikacji literackiej, Kraków 1998, s. 96–97. 8
150
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
w możliwie najwyższym stopniu izolowanym od szeroko rozumianego kontekstu kulturalnego9. Co prawda, nawet jeśli przyjmiemy tę interpretację, wypada zabieg ten uznać za swego rodzaju eksperyment, na podstawie którego nie da się budować ogólnych koncepcji badania literatury. Zwraca to jednak uwagę na pewien problem, którego nie da się rozstrzygnąć prostym rozgraniczeniem lektury „profesjonalnej” i „amatorskiej”. Znane są mi osoby, które deklarują żywą fascynację Sklepami cynamonowymi Brunona Schulza, mimo że ich doświadczenia czytelnicze są tak małe, że bezdyskusyjnie wiele sensów zawartych w tym utworze jest im prostu niedostępnych. Innym przykładem jest fenomen popularności prozy iberoamerykańskiej — literatury tak trudnej, a przecież tak szeroko oddziałującej na niezliczone rzesze czytelników zarazem. Nie jest to być może problem wielkiej wagi w kontekście intelektualnej analizy literatury – wiadomo przecież, że również Imię róży może zafascynować każdego zawartym w tej powieści wątkiem kryminalnym, inne sensy są zaś dostępne czytelnikom profesjonalnym – wydaje się on jednak nie bez znaczenia w kontekście rozważań nad nastrojem czy ogólnie „irracjonalną” płaszczyzną odbioru literatury. Analiza dzieł literackich pod kątem zawartych w nich nastrojów będzie zapewne zbliżona w swojej formie do tak zwanej krytyki impresjonistycznej w rozumieniu takim, jakie proponuje Głowiński: ma to być krytyka bliższa rejestrowi wrażeń towarzyszących czytelnikowi podczas lektury niż intelektualnemu, spójnemu metodologicznie dyskursowi10. Wypada również zauważyć, że koncentracja na nastrojach wymaga od odbiorcy określonej postawy czytelniczej. Z siedmiu stylów odbioru zdefiniowanych przez Głowińskiego „czytanie nastrojów” najbliższe jest chyba stylowi estetyzującemu11, niewykluczone jednak, że ten proponowany przez Gumbrechta sposób lektury tekstów nosi już w sobie znamiona pozwalające wyodrębnić go jako odrębny, autonomiczny styl. Krytyka będąca świadectwem „czytania nastrojów” zatem siłą rzeczy musi przybierać luźną formę kroniki odczuć towarzyszących piszącemu podczas lektury danego dzieła, nakierunkowaną na próby wskazania tych elementów świata przedstawionego, które mogły dla tych odczuć stworzyć potencjał. Przydatną wskazówką przy poszukiwaniach „źródeł nastrojów” może być koncepcja „przedmiotów ewokatywnych” (evocative objects) zaproponowana przez Sherry Turkle. Zakłada ona, że wszelkiego rodzaju przedmioty zaczynają organizować zajmowaną przez Por. A. de Saint-Exupéry, Mały Książę, przeł. J. Szwykowski, Warszawa 2002, s. 7–10. Por. M. Głowiński, Świadectwa i style odbioru, [w:] tegoż, Dzieło wobec odbiorcy, s. 138– 139. 11 Por. tamże, s. 148–149. 9
10
151
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
siebie przestrzeń dzięki umiejscowieniu ich w określonym kontekście czasowym i emocjonalnym. Kontekst ten nierzadko pozwala im stać się również istotnym składnikiem osobowości konkretnego człowieka (najczęściej oczywiście – ich właściciela), a więc zapewne również elementem charakterystyki danej postaci literackiej12. Jak być może okaże się w drugiej części tej pracy, która będzie próbą egzemplifikacji poczynionych powyżej założeń, a więc świadectwem „czytania nastroju” konkretnego utworu literackiego, przedmioty mogą odgrywać fundamentalną rolę w stwarzaniu potencjału dla zaistnienia nastroju. *** „Czytanie nastrojów” na przykładzie lektury Domu z facjatą Antoniego Czechowa i Baryłeczki Guy de Maupassanta Wybór tych tekstów jest nieprzypadkowy. Aby możliwie najdokładniej zilustrować tezy postawione w poprzedniej części tej pracy, szukałem utworów o stosunkowo klasycznej kompozycji i możliwie najbardziej realistycznych. Egzemplifikacja „czytania nastrojów” na przykładzie utworu, dajmy na to, romantycznego, mogłaby okazać się wyzwaniem zbyt trudnym, skoro ma to być na razie prowizoryczna, „robocza”, próba wdrożenia tego nietradycyjnego sposobu lektury tekstów. W tekstach romantycznych bowiem z wyjątkową precyzją używano narzędzi służących intencjonalnemu konstytuowaniu nastroju świata przedstawionego. Ośrodkiem naszych zainteresowań zaś jest nie tyle nastrój świata przedstawionego, co nastrój dzieła literackiego w ogólności. Ten pierwszy jest narzucany odgórnie przez autora i w pewien sposób organizuje konwencje zachowań bohaterów dzieła, drugi zdaje się zupełnie niezależny od autora i stanowi właśnie o tym, jak dane dzieło „dotyka czytelnika jakby od środka”. Widać wyraźnie, jak owo rozróżnienie jest nieostre, zatem próba wprowadzania „czytania nastrojów” na przykładzie utworu, w którym oba te „rodzaje” nastrojów są tak mocno zintensyfikowane, tak mocno przeplatają się ze sobą, groziłoby całkowitym zagubieniem się w gąszczu tych nastrojów i zatraceniem sensu poczynionego tutaj wcześniej wywodu. Wydaje się, że na tak odważne próby przyjdzie czas, kiedy propozycja Gumbrechta zyska większą popularność wśród badaczy literatury i powstanie już biblioteka egzemplifikacji „czytania nastrojów”, która stworzy pewien kod porozumienia między czytelnikami posługującymi się tą antymetodą i tym samym zniesie przeszkody komunikacyjne wynikające z pewnej wieloznaczności pojęć do niej przystosowanych.
S. Turkle, Introduction: the things that matter, [w:] Evocative objects. Things we think with, ed. S. Turkle, Cambridge–Massachusetts–London 2007, s. 3–10. 12
152
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Decyzja o wybraniu dwóch utworów dziewiętnastowiecznych jest dyktowana zaś faktem, że tak duża przestrzeń czasowa dzieląca moment powstania dzieła od momentu jego odbioru stwarza pole dla zaistnienia niezmiernie ciekawych zjawisk w obrębie nastrojów, które nie byłyby tak widoczne na przykładzie utworów bardziej współczesnych. Gdybym miał szukać pojęcia, mogącego określić nastrój obu tych utworów, sięgnąłbym po prostu po pojęcie „dziewiętnastowieczności”. Tropienie nastrojów właśnie tego ogólnego typu wydaje się najlepszą ilustracją tez postawionych w pierwszej części pracy z tej przyczyny, że jest całkowicie wykluczona tutaj możliwość takiego intencjonalnego ukształtowania przez autora utworu literackiego, aby niósł on ze sobą właśnie taki nastrój. Nie mogło być intencją ani Czechow, ani Maupassanta „kreowanie” nastroju dziewiętnastowieczności. Zatem rozważania o takim nastroju odsyłają w pewien sposób do koncepcji „alegorii narzuconej” czy „dekodowania dewiacyjnego” wspominanej przez Głowińskiego w cytowanym tu szkicu13. Badamy bowiem zjawisko, które z obiektywnych przyczyn nie mogło zostać świadomie zawarte w utworze przez autora. Nastrój dziewiętnastowieczności w Domu z facjatą i w Baryłeczce jest ewokowany w dużej mierze przez pewne przedmioty umieszczone w świecie przedstawionym14, które dla autorów wedle wszelkiego prawdopodobieństwa miały charakter zupełnie neutralny. Akcja opowiadania Czechowa jest skoncentrowana wokół nowej znajomości, jaką malarz, główny bohater i narrator opowiadania, zawarł z pewną szlachecką rodziną mieszkającą w jednej z rosyjskich guberni15. W kontekście interesującego nas tu „czytania nastrojów” wydaje się, że warto podjąć się szczególnej refleksji nad faktem, że rodzina ta mieszka w e d w o r z e. We współczesnej Czechowowi rzeczywistości fakt, że rodzina szlachecka mieszka we dworze, był czymś z gruntu oczywistym, autor nie mógł więc posługiwać się tym faktem instrumentalnie: dwór był naturalną konsekwencją wysokiego urodzenia tych kobiet. Inaczej jest w przypadku czytelnika dzisiejszego, odbierającego tekst w rzeczywistości, w której dwór jest reliktem dawnej przeszłości (nawet bowiem w najbogatszej warstwie społecznej, poza pojedynczymi, ekscentrycznymi przypadkami, został wyparty przez różnego rodzaju wille i rezydencje), ewokującym nastrój dawnych czasów. Warto zwrócić uwagę na moment, w którym główny bohater podchodzi do „staroświeckiej mocnej bramy z lwami”16. Takie bramy pojawiają się Por. M. Głowiński, O konkretyzacji, s. 103–105. Por. S. Turkle, dz. cyt., s. 8. 15 Por. A. Czechow, Dom z facjatą, przeł. N. Gałczyńska, [w:] tegoż, Wybór opowiadań, wstęp J. Iwaszkiewicz, posł. R. Śliwowski, Warszawa 1969, s. 359–382. 16 Tamże, s. 360. 13 14
153
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
przed niektórymi domami do dzisiaj, w oczywisty sposób jednak wyłamują się z powszechnie przyjętych konwencji architektonicznych – pełnią swego rodzaju archaizującą funkcję, są odsyłaczem do czasów dawnych (albo po prostu są elementem zabytku, ale to, oczywiście, sytuacja o całkowicie odmiennym charakterze i odsyłająca do czasów dawnych w sposób już zupełnie oczywisty). Tego rodzaju „archaizujące” elementy zabudowy również nazywamy staroświeckimi. Dla bohatera jednak brama ta takich konotacji nie miała, „staroświecka” znaczyła zapewne dla niego mniej więcej tyle co „już nieco niemodna”, nie ewokowała żadnych dawnych epok, mimo niemieszczenia się w pewnych standardach estetycznych, wciąż stanowiła „naturalny” element ówczesnej rzeczywistości. Akcja utworu Maupassanta w dużej mierze toczy się w dyliżansie. Sam fakt podróży dyliżansem wprowadza czytelnika w nastrój dawnej epoki dokładnie na tej samej zasadzie, na jakiej wprowadza go dwór w opowiadaniu Czechowa. Również i w tym wypadku mówimy o przedmiocie, który dla autora był zupełnie oczywistym elementem otaczającej go rzeczywistości17. Francuski nowelista umieścił w owym dyliżansie przedstawicieli zupełnie sobie różnych klas społecznych, dzięki czemu Baryłeczka jest również świadectwem archaicznych dla dzisiejszego czytelnika stosunków panujących w ówczesnym społeczeństwie. Dziewiętnastowieczna „klasowość” – fakt, że posiadającą największe wpływy elitę każdego europejskiego kraju stanowiła grupa społeczna, która szukała „dochodu” i „majątku”, a nie „posady” czy „zawodu” – również wypada uznać za element stwarzający potencjał dla zaistnienia określonego rodzaju nastroju. Równie istotna dla czytelnika tropiącego nastroje i równie, co poprzednie elementy, oczywista dla autorów utworów dziewiętnastowiecznych jest płaszczyzna obyczajowa świata przedstawionego: nawyki bohaterów literackich, ich zachowania, sposób ich wysławiania się, również ich ubiór. W utworze Czechowa warto przyjrzeć się następującemu cytatowi: „Zdjęła rękawiczki i otworzyła gazetę, którą właśnie przywieziono z poczty”18. Dawna epoka unaocznia się w tym miejscu czytelnikowi w sposób dwoisty: poczta dawno już dziś przestała odgrywać rolę kolportera prasy codziennej, w śladowych ilościach również funkcjonuje sama instytucja służby – tylko garstka ludzi dysponujących rzeczywiście ogromnymi fortunami lub mających bezpośrednie wpływy polityczne ma każdego dnia pod ręką kogoś, kogo G. de Maupassant, Baryłeczka, przeł. R. Czekańska-Heymanowa, [w:] tegoż, Nowele wybrane, wyb. i wstęp I. Szymańska, Warszawa 1955, s. 18–55. 18 A. Czechow, dz. cyt., s. 372. 17
154
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
mogliby po tę gazetę posłać. Warto również zwrócić uwagę na rekwizyty, dawniej naturalne, dzisiaj już rzadko spotykane, jak na przykład wachlarz używany przez jedną z bohaterek opowiadania Czechowa19. Aby pozostać wiernym wytycznym Gumbrechta, w tym miejscu wypadałoby już tę analizę zakończyć. Każdy kolejny krok mający na celu odczytywanie coraz to głębiej ukrytych znaczeń elementów świata przedstawionego byłby już jedynie bezużytecznym dla dyskursu o nastrojach zbiorem całkowicie już subiektywnych, pochodzących praktycznie „znikąd” odczuć piszącego: Jak jednak […] uniknąć — tego, żeby takie ćwiczenia z uzmysławiania nastrojów nie roztopiły się w „papce serca”? Nie ma na to definitywnej odpowiedzi, rzecz jasna, a już na pewno nie ma ogólnie skutecznej recepty gwarantującej odporność. Wyjściowa koncentracja na obszarze fenomenów formy może pomóc uniknąć najgorszego, równie ważnym jest prawdopodobnie, żeby nie przypisywać aktualizowanym każdorazowo nastrojom z przeszłości i z innych kultur jakichś absolutnych jakości czy wręcz egzystencjalnych roszczeń wyższości. Elementem empatycznego uzmysławiania nastrojów powinna być zawsze także pewna doza trzeźwości i werbalnego samoograniczenia. Często lepiej będzie pewnie po prostu zwrócić uwagę na potencjalne nastroje, zamiast je obszernie opisywać czy wręcz celebrować20.
Takie świadectwo „czytania nastrojów” zatem może jedynie służyć jako zbiór pewnych wskazań, w jakich kierunkach powinna podążać percepcja czytelnika chcącego we własnym zakresie tropić nastroje dzieł literackich. Jako antymetoda jednak „czytanie nastrojów” nie niesie w sobie potencjału udzielania obiektywnych odpowiedzi na pytania, które mogłyby być wysuwane pod adresem dzieł literackich. BIBLIOGRAFIA 1. Czechow A., Dom z facjatą, przeł. N. Gałczyńska, [w:] A. Czechow, Wybór opowiadań, wstęp J. Iwaszkiewicz, posł. R. Śliwowski, Warszawa 1969. 2. Głowiński M., O konkretyzacji, [w:] M. Głowiński, Dzieło wobec odbiorcy. Szkice z komunikacji literackiej, Kraków 1998.
19 20
Por. tamże, s. 368. H. U. Gumbrecht, dz. cyt., s. 167–168.
155
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
3. Głowiński M., Świadectwa i style odbioru, [w:] M. Głowiński, Dzieło wobec odbiorcy. Szkice z komunikacji literackiej, Kraków 1998. 4. Gumbrecht H. U., Czytanie nastrojów. Jak można pomyśleć dziś rzeczywistość literatury, przeł. A. Żychliński, [w:] Teoria-literaturażycie. Praktykowanie teorii w humanistyce współczesnej, red. A. Legeżyńska i R. Nycz, t. 1,Warszawa 2012. 5. Ingarden R., O poznawaniu dzieła literackiego, przeł. D. Gierulanka, Warszawa 1976. 6. Kleiner J., O typach poznania naukowego, [w:] J. Kleiner,, Studia z zakresu teorii literatury, Lublin 1961. 7. Maupassant G. de, Baryłeczka, przeł. R. CzekańskaHeymanowa, [w:] G. de Maupassant, Nowele wybrane, wyb. I wstęp I. Szymańska, Warszawa 1955. 8. Saint-Exupéry A. de, Mały Książę, przeł. J. Szwykowski, Warszawa 2002. 9. Turkle S., Introduction: the things that matter, [w:] Evocative Objects. Things we think with, red. S. Turkle, Cambridge–Massachusetts– London 2007. Summary The author comments upon and evaluates the text by Hans Ulrich Gumbrecht, published relatively recently, in which the researcher proposes an attempt to read literary texts while staying focused on the mood treated as the primary determinant of all interpretative tendencies. Gumbrecht’s theses are juxtaposed with the theory of instantiation of the orientational spaces proposed by Roman Ingarden and with Michał Głowiński’s comments made on this concept. “Reading the moods” turns out to conceal a potential to disclose new qualities of literary texts; however, due to an intense subjectivity of such a reception and vagueness of the invoked notions it cannot be regarded as a coherent literature research method. At the end of the paper, the author tries to exemplify the discussed technique of reading texts.
156
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
PAULINA WÓJCIK Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
Co czyni niemodne poglądy „nowego” Stanleya Fisha możliwymi do przyjęcia (wśród modnych tematów humanistyki XXI wieku)? Badacze współczesnej humanistyki, obserwując zjawiska zachodzące na jej polu, zgodnie twierdzą, że jedną z głównych kategorii służących porządkowaniu wiedzy z tego obszaru i podejmowanych nad nią refleksji jest „zwrot”1. Pojęcia tego, jako sposobu na opisanie (r)ewolucji w zakresie prezentowanych poglądów, można użyć także w przypadku Stanleya Fisha – jednego z najważniejszych amerykańskich humanistów końca XX i początków XXI wieku, teoretyka prawa, polityki, filozofa nauki, znawcy dzieł Johna Miltona, autora jednej z najbardziej znanych koncepcji interpretacji. Zatem na potrzeby tego artykułu zostanie dokonane przeniesienie terminu powszechnie związanego z procesami paradygmatyzacji, a więc właściwego dla określania działań pewnych wspólnot, na zagadnienie dotyczące stanowiska prezentowanego przez pojedynczego badacza. Krok ten wydaje się uzasadniony z trzech powodów: po pierwsze, pozwoli na wyjaśnienie przyjętego w tytule szkicu określenia „nowy” Fish; po drugie, mimo że dokonywany w ujęciu jednostkowym, to będzie zgodny z proponowaną przez badaczy perspektywą patrzenia na zwrot (czy też szerzej na nową humanistykę) jako na rodzaj ukierunkowujących optykę badawczą manifestów2, często mających „nawrotowy”, nie zaś obligatoryjnie nowatorski charakter, ale także, i tu po trzecie: jako na zmianę. Kwestią sporną w przypadku ostatniego argumentu pozostaje jednak to, czy różnicę w zajmowanych przez Fisha stanowiskach, w dalszym ciągu dokonując umownego, okazjonalnego przesunięcia pojęć pojawiających się chociażby na łamach Zwrotów badawczych w humanistyce, potraktuje się jako tak zwany zwrot „mocny”, czy też rozumiany w sensie „słabym”. Przedmiotem obecnych Por. „Zwroty” badawcze w humanistyce. Konteksty poznawcze, kulturowe i społecznoinstytucjonalne, red. J. Kowalewski i W. Piasek, Olsztyn 2010. 2 Por. tamże, s. 10. 1
157
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
rozważań nie będzie jednak ustalenie relacji między „starym” a „nowym” Fishem3, lecz podjęcie próby ukazania, jak i dlaczego treści opublikowane na łamach Profesjonalnej poprawności, postulujące obronę tradycyjnego filologicznego warsztatu, mogą stać się tym, co uważa się za temat modny w humanistyce, oraz jak sytuują się one w dzisiejszym dyskursie metodologicznym (i nie tylko). Innymi słowy, będzie to próba przywołania argumentów, które mogą świadczyć o „modności” niemodnych poglądów amerykańskiego badacza, przy jednoczesnym zastrzeżeniu, że zmaganie z podjętą problematyką nie będzie polegało na wyszukiwaniu pierwiastków modnych w samym tekście Fisha, lecz na wykazaniu, że to właśnie w opozycji do orientacji dominujących tkwi szansa na sukces jego nowych, zwrotnych poglądów. A wszystko to będzie rozpatrywane na gruncie obecnej sytuacji literaturoznawstwa polskiego. Kilka użytych powyżej określeń wciąż wymaga jednak komentarza. Po pierwsze, za każdym razem, gdy w tym szkicu pojawi się zwrot „nowy”4 Fish, będzie on oznaczać te stanowiska badacza, które zostały zaprezentowane w formie wykładów na uniwersytecie w Oksfordzie, w poprawionej i rozszerzonej wersji umieszczone w zbiorze Profesjonalna poprawność. Badania literackie a polityczna zmiana, pozostające w opozycji (mniej bądź bardziej radykalnej w zależności od perspektywy interpretatorów) do „starego” Fisha, a więc postaw znanych czytelnikowi choćby z tłumaczeń i komentarzy filozofa Andrzeja Szahaja: (jego Interpretacja, retoryka, polityka5 i na przykład Zniewalająca moc kultury)6. W obrębie zainteresowań pozostanie jednak głównie pierwsze z wymienionych stanowisk, kolejne zaś zostanie potraktowane jedynie jako kontekst. Po drugie, przy określaniu poglądów „nowego” Fisha, użyte sformułowanie „niemodne” nie pełni funkcji wartościującej; ma na celu jedynie podkreślenie rozbieżności między postulatami twórcy readers’s response criticism a tym, co odgrywa dziś w literaturoznawstwie rolę mainstreamu. Uwagę na to zwrócił już Leszek Drong, badacz kultur i literatur anglojęzycznych, pisząc: „[…] bez względu na aktualne mody i konwencje Fish zawsze wybiera samodzielną drogę wbrew obiegowym pojęciom i narzucającym się (a także narzucanym innym) regułom; Fish zawsze płynie pod prąd”7, a następnie podkreślił to na łamach Zagadnienie to było już bowiem podejmowane między innymi przez toruńską literaturoznawczynię M. Cyzman (Ile jest Fisha w Fishu? Pytania na marginesie Stanleya Fisha „Profesjonalnej poprawności”, „Teksty Drugie” 2013, nr 5, s. 293–310. 4 Określenia „nowy” i „stary” Fish zostały użyte za M. Cyzman, dz. cyt., s. 293–310. 5 S. Fish, Interpretacja, retoryka, polityka, red. A. Szahaj, przeł. K. Arbiszewski, Kraków 2002. 6 A. Szahaj, Zniewalająca moc kultury,Toruń 2004. 7 L. Drong, Kilka uwag o ewolucji poglądów teoretycznoliterackich Stanleya Fisha, „E(r)rgo” 2006, nr 12, s. 25. 3
158
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
„Przestrzeni Teorii” autor wielu artykułów o charakterze metodologicznym Stanisław Wójtowicz, stwierdzając, że w swej znakomitej książce Professional Correctness Fish idzie pod włos najmodniejszym teoriom ostatniego czasu8. Fish, do czasu ukazania się na polskim rynku wydawniczym Profesjonalnej poprawności, był kojarzony z poglądami dotyczącymi uświadomionej bądź nieuświadomionej przynależności jednostki do wspólnot interpretacyjnych, z zakładaniem naszego kulturowego uwarunkowania w procesie interpretacji, postrzeganej jako sztuka konstrukcji tekstów, nie zaś odkrywanie ich znaczenia. Dla badacza z czasów Czy na tych ćwiczeniach jest tekst? czy też Jak rozpoznać wiersz, gdy się go widzi nie było znaczenia obiektywnego, zgodnie z założeniami antyesencjalizmu nie ma bowiem stałych znaczeń (esencji) obiektów – każdy przedmiot jest dany przez opis, a ten z kolei jest zmienny sytuacyjnie. W takim ujęciu akceptowalność interpretacji u Fisha jest zrelatywizowana (czy też była) do interpretacyjnej wspólnoty, nie stanowiła zaś, jak choćby u Erica D. Hirscha, pochodnej pewnych obiektywnych kryteriów9. Szahaj, w swoich odautorskich dopowiedzeniach dotyczących interpretacji, będąc wiernym poglądom „starego” Fisha, także podkreślał, że interpretacja to konstruowanie, a nie odkrywanie. W konsekwencji tego kategoria prawdy w interpretacji nie istnieje, nie istnieje bowiem byt, który pozostawałby od tej interpretacji wolny, a więc obiektywny, służący jako ośrodek regulujący wszelkie pomysły osób przystępujących do badania tekstów. Będąc w zasięgu tej teorii, nie można zbliżyć się do żadnej gotowej intencji, semantyki tekstu czy też prawdy, gdyż nie istnieje instytucja, która byłaby w stanie to potwierdzić10. Wszystko to zostaje przywołane jednak nie po to, by oceniać słuszność Fishowskiej koncepcji interpretacji, lecz by pokazać, jak dalece idące zdziwienie ogarnia czytelnika, który mając w świadomości takie zaplecze teorii11, przystępuje do lektury Profesjonalnej poprawności, zastając tam między innymi takie tezy i pojęcia: – badań literackich nie można przeformułować tak, aby miały wpływ na zagadnienia polityczne; literaturoznawca, wypowiadając się jako literaturoznawca, nie jest w stanie nic zdziałać w tej dziedzinie; jeżeli Por. S. Wójtowicz, Stracone złudzenia. Stanley Fish wobec badań kulturowych, „Przestrzenie Teorii” 2010, nr 13, s. 211. 9 Por. S. Fish, dz. cyt., s. 59–120. 10 Por. A. Szahaj, dz. cyt., s. 93–122 i 158–168. 11 Poglądy Fisha z pewnością można uznać za pewne zaplecze teoretyczne, choć on sam niejednokrotnie podkreślał, że wcale nie konstruuje metodologii – byłoby to bowiem niezgodne z jego postawą światopoglądową – a raczej, jak tłumaczy to Wójtowicz, „upuszcza z nich powietrze”. Por. S. Wójtowicz, Wprowadzenie. Postmodernizm w obronie tradycyjnego literaturoznawstwa, [w:] S. Fish, Profesjonalna poprawność. Badania literackie a polityczna zmiana, przeł. S. Wójtowicz, Poznań 2012, s. 7. 8
159
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
jego wypowiedzi zyskują polityczną efektywność, nie są już związane z praktykami badań literackich12; – literaturoznawca winien być zdefiniowany i ograniczony przez tradycję swojej dyscypliny13; – literaturoznawstwo winno ustanowić i obronić swoisty charakter i strukturę własnych wytworów, takich jak cele badań, zestaw praktyk, słownik; musi być dystynktywne, a więc odróżniające się od innych, aby wzbudzało szacunek14; – celem literackiej interpretacji jest określenie: co ten wiersz (powieść, dramat) znaczy15; – poszerzenie badań literaturoznawczych o badanie innych dziedzin stanowi zagrożenie dla dystynktywności i immanentnej inteligibilności, a więc dla cech odróżniających literaturoznawstwo od innych dyscyplin oraz dla jego wewnętrznego rozumienia czy wewnątrzdyscyplinarnych kryteriów; może doprowadzić do zatracenia przez literaturoznawstwo swojej tożsamości16; – jeżeli pójdziemy drogą rozszerzającą badania literackie na inne dziedziny, zatracimy sztukę interpretacji17; – jeżeli literaturoznawstwo pełni funkcje, do której zostało przeznaczone, a więc do badania tekstów literackich, równocześnie nie może pełnić innych funkcji, a więc badać na przykład tekstów kultury, gdyż są to po prostu inne teksty18; – jeżeli na tekst literacki spojrzymy z perspektywy badań kulturowych, to wcale nie zrozumiemy głębiej tego tekstu; jeżeli badania kulturowe w celu odkrycia znaczenia tekstu literackiego, każą patrzeć gdzie indziej, to zobaczymy po prostu coś innego; stosując takie praktyki możemy jedynie zwiększyć wiedzę na temat udziału tekstów w dyskursie, nie zaś na temat samych tekstów19; – podstawą działalności literaturoznawczej jest wyjaśnianie i interpretowanie tekstów, służące lepszemu rozumieniu kolejnych tekstów, literackich oczywiście; – bezpośrednim celem aktów interpretacyjnych jest mówienie prawdy o tekstach20;
Por. S. Fish, Profesjonalna poprawność, s. 19. Por. tamże. 14 Por. tamże, s. 31. 15 Por. tamże, s. 38. 16 Por. tamże, s. 35. 17 Por. tamże, s. 71. 18 Por. tamże, s. 80. 19 Por. tamże, s. 83. 20 Por. tamże, s. 92. 12 13
160
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
– nie ma bezpośrednich związków między działalnością literaturoznawczą a politycznymi zmianami, w każdym razie nie są one celowe21; – konieczne jest podtrzymywanie autonomiczności badań literackich przez zachowanie swoistego dla nich słownika i systemu praktyk badawczych, w przeciwnym wypadku, zważywszy na to, że są one tylko konwencjonalne, może nastąpić ich kres22; – Fish zakłada tożsamość utworu literackiego i możliwość, a nawet konieczność, wyabstrahowania percepcji tekstu z jakiegokolwiek kontekstu politycznego23; oczekuje od literaturoznawcy wyłącznie właściwego odczytania tekstu. – Zatem, jak podsumowuje Wójtowicz, aby literaturoznawstwo pozostało na kulturowej mapie, winno bronić swej dystynktywności; nie powinno wchodzić w kompetencje innych dyscyplin, ale pozostać przy filologicznej pracy, a więc wyjaśnianiu i interpretowaniu tekstów; nie jest tak, że wszelkie badania zanurzone społecznie czy kulturowo są pozbawione wartości, jednak nie mają one wiele wspólnego z literaturoznawstwem i należy je praktykować odeń niezależnie. Fish odrzuca politycznie zaangażowane literaturoznawstwo, produkując wszelkie opisy, winniśmy bowiem mieć na uwadze cele profesjonalne (filologiczne), nie zaś polityczne – stąd kluczowe pojęcie „profesjonalnej poprawności”24. Choć wydaje się, że tezy „starego” Fisha dotyczyły rozważań o interpretacji i teorii, „nowego” zaś skupiają się głównie na kształcie literaturoznawstwa, to jednak można znaleźć w tych dwóch stanowiskach pola, na których jest możliwe porównanie wcześniejszych i późniejszych koncepcji. I na tej właśnie podstawie wysuwa się pierwszy z argumentów świadczący o obecności poglądów amerykańskiego literaturoznawcy wśród tematów interesujących polskich badaczy. Chodzi przede wszystkim o to, że ukazanie się Professional Correctness, nawet jeszcze zanim książka ta doczekała się tłumaczenia, wywołało polemikę w środowisku naukowym, dotyczącą tego, w którą stronę zmierzają Fishowskie poglądy. Z jednej strony optowano za tym, że omawiany neopragmatysta przeszedł na pozycje z gruntu reakcyjne, esencjalistyczne i konserwatywne25. Takie stanowisko prezentował na przykład Drong. Ewa Bińczyk – badaczka specjalizująca się w filozofii nauki – na marginesie swoich rozważań wskazuje, że niektóre kategorie użyte w Profesjonalnej poprawności, jak na przykład „prawda tekstu” są iście niePor. tamże, s. 93. Por. tamże, s. 72. 23 Por. L. Drong, Zaskakująco poprawny profesjonalista,„E(r)rgo” 2003, nr 6, s. 149. 24 Por. S. Wójtowicz, Stracone złudzenia, s. 222. 25 Por. L. Drong, Zaskakująco poprawny profesjonalista, s. 147. 21 22
161
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
fishowskie26. Katarzyna Rosner – także reprezentantka filozofii – uznała postawę „nowego” Fisha za nadal konstruktywistyczną, daleką jednak od anarchizmu interpretacyjnego27, co z kolei spotkało się z żywą reakcją Wójtowicza, który twierdził, że o żadnej zmianie poglądów nie ma tu mowy, a swojej przedmówczyni zarzucił zwyczajne niedoczytanie28. Zajmowanych stanowisk można by tu oczywiście wymienić jeszcze wiele, jednak już te przykłady pokazują jeden z powodów, dla których pozornie niemodne poglądy mogą znajdować się w centrum zainteresowania – w tym przypadku chodzi o niejednorodność ich interpretacji. Kolejną wartą poruszenia w kontekście Fishowskich rozważań kwestią jest pytanie o przedmiot literaturoznawstwa, zadawane niemal na każdym Zjeździe Polonistów. Ponieważ i w tej sprawie (przedmiotu literaturoznawstwa) „nowy” Fish zabrał głos, warto zestawić jego propozycję ze stanowiskami reprezentowanymi na łamach Polonistyki w przebudowie29. Według autora Profesjonalnej poprawności literaturoznawstwo winno zajmować się tekstami literackimi, dążyć do ukazania prawdy o nich, wciąż poddawać je interpretacjom i dbać o dystynktywność swego przedmiotu. W tym momencie wydaje się konieczne zaznaczenie, że wbrew temu, co sugeruje Wójtowicz30, literaturoznawstwo polskie nie znajduje się na takim samym etapie, na jakim były badania amerykańskie w chwili ukazania się „nowych” poglądów Fisha, jednakże jest już chyba na etapie bardziej posuniętym, aniżeli zakładała to Marzenna Cyzman31, zwłaszcza w wymiarze instytucjonalnym32, jeżeli przyjąć rozróżnienia przedmiotów literaturoznawstwa zaproponowane niegdyś przez teoretyka i historyka literatury – Janusza Sławińskiego. Owszem, dziedzina ta znajduje się wciąż w fazie pytań, co unaocznia tekst Włodzimierza Boleckiego Pytania o przedmiot literaturoznawstwa, jednakże udzielane odpowiedzi mają już chyba bardziej wymierny charakter. Rzeczywiście przesunięcie polonistyki w stronę badań kulturowych nie odpowiada bezpośrednio sytuacji, jakiej doświadczali uczeni amerykańscy, jednak rodzimy status literaturoznawstwa zmienia się. Por. E. Bińczyk, Interpretacja poza dualizmem – monizm interpretacyjny Stanleya Fisha, https://repozytorium.umk.pl/bitstream/handle/item/1000/E.Bi%C5%84czyk,%20Int erpretacja%20poza%20dualizmem.pdf?sequence=1, [dostęp: 1.03.2015]. 27 Por. K. Rosner, Stanley Fish, czyli pozorny radykalizm konstruktywistycznej interpretacji, „Teksty Drugie” 2005, nr 5, s. 15. 28 S. Wójtowicz, „Wszystko to mówiłem od samego początku – teoria nie ma konsekwencji”. Stanleya Fisha walka z teorią literatury, [w:] Anatomia dyskursu. Wiedza o literaturze z punktu widzenia obserwatora III, red. B. Balicki, B. Ryż i E. Szczerbuk, Wrocław 2008, s. 219–220. 29 Polonistyka w przebudowie. Literaturoznawstwo – wiedza o języku – wiedza o kulturze – edukacja. Zjazd polonistów. Kraków 22–25 września 2004, t. 1–2, red. M. Czermińska i in., Kraków 2005. 30 Por. S. Wójtowicz, Wprowadzenie, s. 13. 31 Por. M. Cyzman, dz. cyt., s. 293–310. 32 Por. W. Bolecki, Pytania o przedmiot literaturoznawstwa, [w:] Polonistyka w przebudowie, s. 4. 26
162
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Wracając jeszcze na chwilę do stanowiska autorki tekstu Ile jest Fisha w Fishu? i analizowanych przez nią programów studiów polonistycznych, warto zauważyć, że w ciągu dwóch lat od momentu powstania tekstu pojawiło się wiele argumentów zmieniających perspektywę patrzenia na literaturoznawstwo uniwersyteckie. Nie poprzestaje się już na uzupełnianiu programów o zajęcia z dziedzin innorodnych, będących formami specjalizacji33. Przykładem obecnych działań, zmierzających do głębszego zanurzenia literaturoznawstwa w praktykach kulturoznawczych i interdyscyplinarnych, są nowe kierunki studiów realizowane od bieżącego roku w poznańskim ośrodku akademickim. Uniwersytet im. Adama Mickiewicza zaproponował studentom, obok tradycyjnych kierunków, które jeszcze długo nie zostaną zdetronizowane, takie moduły jak: „Polonistyka w kontekstach kultury” czy też „Humanistyka w szkole: polonistyczno-historyczne studia nauczycielskie”. Te nowoczesne interdyscyplinarne propozycje wprowadzają zmiany w niekwestionowane dotąd programy, chociażby historycznoliterackie, pokazując tym samym nową jakość nauczania. Jednakże pozostaje otwarte pytanie, z czego wynikają takie działania: tylko z potrzeby naboru studentów czy też rzeczywiście przyświeca temu głębszy, naukowy cel? Niezależnie od odpowiedzi badania literackie zaczynają być oceniane w perspektywie zewnętrznej, same stając się powoli częścią owej „zewnętrzności”. Przywołanie owych przykładów nie ma służyć bezpośredniemu zestawieniu ich ze stanowiskiem Fisha, gdyż niemożliwe jest przenoszenie teorii bez uwzględnienia ich lokalnych właściwości, lecz pokazaniu, jak trafnie spostrzega Cyzman, że poglądy amerykańskiego badacza i uwzględniane przez niego konteksty, jeszcze z sytuacją polską tożsame nie są34. Mogą jednak z tego właśnie względu stanowić jeden z bodźców ukierunkowujących debaty na temat kształtu literaturoznawstwa polskiego, tym samym wchodząc na grunt tematów modnych. Pozostając nadal w obrębie dydaktyki, tym razem jednak przenosząc się na niższe szczeble kształcenia, można znaleźć kolejne elementy, względem których stanowisko „nowego” Fisha wymaga komentarza. Chodzi tu przede wszystkim o terminologię stosowaną w Podstawie programowej35 dotyczącej kształcenia języka polskiego na drugim, trzecim czy czwartym etapie edukacyjnym. W dokumencie tym teksty literackie są umieszczone w szerszym zbiorze, mianowicie określa się je mianem tekstów kultury. Według autora Profesjonalnej poprawności Por. M. Cyzman, dz. cyt., s. 302. Por. tamże, s. 301. 35 Por. Podstawa programowa z komentarzami, http://www.bc.ore.edu.pl/Content /232/Tom+2+J%C4%99zyk+polski+w+szkole+podstawowej%2C+gimnazjum+i+lic eum.pdf, [dostęp: 5.03.2015]. 33 34
163
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
tekst kultury jest przecież czymś innym niż tekst literacki, a skoro literaturoznawstwo ma pełnić swoją pierwotną funkcję, czyli badać teksty literackie, nie jest w stanie równocześnie pełnić innych funkcji, a więc zajmować się tekstami kultury. Na problem ten można jednak spojrzeć dwojako: z jednej strony przyjąć założenie, że tekst ustawy i wykłady Fisha nie są zgodne w zakresie stosowanego kodu, a wtedy większość tekstów ujętych w Podstawie programowej nadal pozostawałyby tekstami literackimi i pod tym względem stanowiłaby przedmiot Fishowskiej interpretacji. Co jednak w przypadku – to pytanie na marginesie – gdy w kanonie tym pojawią się hiperteksty czy też takie hybrydy, jak choćby Szczeliny istnienia Jolanty Brach-Czainy? Drugą stronę tego medalu może stanowić jednak koncepcja, według której dydaktyka szkolna także jest zanurzona już w projekt przesuwania granic badań literackich w stronę badań kulturowych. Kwestia ta pozostaje jednak w tym momencie otwarta, nie chodzi bowiem o ostateczne rozstrzygnięcie relacji między aktami normującymi dydaktykę polonistyczną a koncepcjami Fisha. Ważne jest jednak zasygnalizowanie, że także w tym kontekście jest widoczne sfunkcjonalizowanie jego „nowych” teorii i wpisanie ich w obręb aktualnych rozważań. Odnosząc dalej „nowe” poglądy Fisha do stanu literaturoznawstwa polskiego, wciąż pozostaje się w obrębie studiów kulturowych i interdyscyplinarności. Te pola na gruncie lokalnym odgrywają bowiem o wiele większą rolę niż radykalna kwestia upolitycznienia, której obawia się amerykański badacz36. Najbardziej konkretnym przykładem, przywoływanym przez wielu znawców, jest oczywiście zestawienie Profesjonalnej poprawności z projektem kulturowej teorii literatury. Idea ta, jako świeży przykład kulturowego ukierunkowywania literaturoznawstwa37, na co zwraca uwagę między innymi Agnieszka Karpowicz – autorka artykułu Od tekstu do (kon)tekstu, wydaje się jednym z ważniejszych scenariuszy rozwoju polskiej humanistyki. Nie jest konieczne referowanie tu założeń prezentowanych chociażby przez Ryszarda Nycza, jednak ciekawym punktem odniesienia będzie przywołanie kilku tez, przeciw którym, przypuszczalnie, oponowałby Fish. Rozpocząłem – jak pisze krakowski badacz – od przywołania rozpowszechnionego intuicyjnego poglądu o nieuwarunkowanych kulturowo, autonomicznych własnościach przedmiotu dzieła sztuki i dzieła sztuki samego, Przypuszczalnie wynika to z faktu, że badacze amerykańscy przeszli przez doświadczenia nowego historyzmu, zaś polscy nie. 37 Por. A. Karpowicz, Od tekstu do (kon)tekstu, [w:] „Zwroty” badawcze w humanistyce. Konteksty poznawcze, kulturowe i społeczno-instytucjonalne, red. J. Kowalewski i W. Piasek, Olsztyn 2010, s. 151. 36
164
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
doszedłem zaś do uznania kultury nie tylko za ważny kontekst, ale i konieczny, ontologiczny składnik tyleż przedstawionego w sztuce przedmiotu, co samego dzieła sztuki38.
Nie sposób pominąć także kulturowej inkluzyjności dyskursu teoretycznego czy dyseminacji teorii, polegającej na rozproszeniu form stosowalności pojęć z zakresu literatury. „Nowy” Fish w takiej płynności granic widzi zagrożenie dla dystynktywności literaturoznawstwa. Oczywiście także Nycz podkreśla, że idea interdyscyplinarności jest utopijna, jednakże zdaje on sobie sprawę z kulturowego uwarunkowania poznania, które uwypuklał „stary” Fish, a przeciw któremu staje „nowy”. Celem powyższej argumentacji nie jest jednak rozstrzygnięcie, w których punktach między zwolennikiem a przeciwnikiem badań kulturowych występuje zgoda, a w których sprzeczność, kłopotliwa byłaby tu chociażby bowiem kategoria profesjonalizmu. Została podjęta jedynie próba wykazania, że sama obecność takiego projektu w literaturoznawstwie polskim pozwala na odniesienie się do poglądów autora Czy na tych ćwiczeniach jest tekst, tym samym czyniąc je tematem obecnym w centralnych dyskusjach kulturoznawczych. Fishowi, jako stronie w dyskursie metodologicznym, którą niewątpliwie jest – pomimo opowiadania się za praktycznym wymiarem swych poglądów – można by oczywiście wiele rzeczy zarzucić. Począwszy od skrajności przykładów, przez domniemaną niekonsekwencję czy w niektórych przypadkach brak przekonującego uzasadnienia. Wszystko to, zwłaszcza w kontekście omawianej problematyki, zyskuje jednak znaczenie marginalne, gdyż – wbrew temu, co zwykło się sądzić – „nowy” Fish ze swoim powrotem do tekstu, manifestami ukierunkowującymi optykę badawczą w stronę tradycyjnych teorii filologicznych, odszukujący niebezpieczeństw w metodologiach nowszych, archeologicznych39, jest bardzo dobrym przykładem tego, jak pozorna nieprzystawalność poglądów, opozycja względem postaw dominujących, może wzbudzić we współczesnej humanistyce ogromne zainteresowanie. Analizując przytoczone tu argumenty i chcąc na ich podstawie udzielić odpowiedzi na pytanie zawarte w tytule: co czyni poglądy „nowego” Fisha możliwymi do przyjęcia? – odpowiedź nasuwa się sama, choć nie jest ona oczywiście jedyna i ostateczna. Chodzi wszak o to, że za potencjalnę modę na poglądy neopragmatysty odpowiada po prostu to, że trafiają one na podatny grunt polskiego literaturoznawstwa. Używając Fishowskiej kategorii, jego nowe stanowiska są możliwe do R. Nycz, Wprowadzenie. Kulturowa natura, słaby profesjonalizm. Kilka uwag o przedmiocie poznania literackiego i statusie dyskursu literaturoznawczego, [w:] Kulturowa teoria literatury. Główne pojęcia i problemy, red. M. P. Markowski i R. Nycz, Kraków 2006, s. 21. 39 Kategoryzacja ta została przyjęta za Wójtowiczem. Por. S. Wójtowicz, „Wszystko to mówiłem od samego początku”, s.228. 38
165
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
przyjęcia z tego samego względu, z jakiego kiedyś przyjąłby on słuszność interpretacji, a więc trafienia swymi tezami do odpowiedniej wspólnoty interpretacyjnej. Nie znaczy to oczywiście, jak można zaobserwować, że wspólnota ta z owymi tezami się zgadza. Wręcz przeciwnie – często mamy do czynienia z polemiką między stronami, oczywiście, zwłaszcza ze strony amerykańskiego badacza, nomen omen nieintencyjną. Potwierdza się zatem stawiane we wstępie założenie, że szansa na sukces prezentowanych przez badacza poglądów wśród tendencji modnych polskiej humanistyki XXI wieku tkwi w opozycji i pobudzaniu do rozważań, jak choćby tych czynionych na łamach tego szkicu. Z Fishem jest chyba bowiem tak jak ze „zwrotami” w ogóle – interesujemy się nimi, stają się one przedmiotem dyskusji wśród tematów modnych właśnie dlatego, że są „zwrotami”, że zmieniają kierunek zamiast podążać już wyznaczoną ścieżką. BIBLIOGRAFIA 1. Bińczyk E., Interpretacja poza dualizmem – monizm interpretacyjny Stanleya Fisha, https://repozytorium.umk.pl/bitstream/ handle/item/1000/E.Bi%C5%84czyk,%20Interpretacja%20p oza%20dualizmem.pdf?sequence=1, [dostęp: 1.03.2015]. 2. Bolecki W., Pytania o przedmiot literaturoznawstwa, [w:] Polonistyka w przebudowie. Literaturoznawstwo – wiedza o języku – wiedza o kulturze – edukacja. Zjazd polonistów. Kraków 22–25 września 2004, t. 1, red. M. Czermińska i in., Kraków 2005. 3. Cyzman M., Ile jest Fisha w Fishu? Pytania na marginesie Stanleya Fisha „Profesjonalnej poprawności”, „Teksty Drugie” 2013, nr 5. 4. Drong L., Kilka uwag o ewolucji poglądów teoretycznoliterackich Stanleya Fisha, „E(r)rgo” 2006, nr 12. 5. Drong L., Zaskakująco poprawny profesjonalista, „E(r)rgo” 2003, nr 6. 6. Fish S., Interpretacja, retoryka, polityka, red. A. Szahaj, przeł. K. Abriszewki i in., Kraków 2002. 7. Fish S., Profesjonalna poprawność. Badania literackie a polityczna zmiana, przeł. S. Wójtowicz, Poznań 2012. 8. Karpowicz A., Od tekstu do (kon)tekstu, [w:] „Zwroty” badawcze w humanistyce. Konteksty poznawcze, kulturowe i społecznoinstytucjonalne, red. J. Kowalewski i W. Piasek, Olsztyn 2010. 9. Nycz R., Wprowadzenie. Kulturowa natura, słaby profesjonalizm. Kilka uwag o przedmiocie poznania literackiego i statusie dyskursu literaturoznawczego, [w:] Kulturowa teoria literatury. Główne pojęcia i problemy, red. M. P. Markowski i R. Nycz, Kraków 2006.
166
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
10. Podstawa programowa z komentarzami, http://www.bc. ore.edu.pl/Content/232/Tom+2+J%C4%99zyk+polski+w+s zkole+podstawowej%2C+gimnazjum+i+liceum.pdf, [dostęp: 5.03.2015]. 11. Rosner K., Stanley Fish, czyli pozorny radykalizm konstruktywistycznej interpretacji, „Teksty Drugie” 2005, nr 5. 12. Szahaj A., Zniewalająca moc kultury, Toruń 2004. 13. Wójtowicz S., „Wszystko to mówiłem od samego początku – teoria nie ma konsekwencji”. Stanleya Fisha walka z teorią literatury, [w:] Anatomia dyskursu. Wiedza o literaturze z punktu widzenia obserwatora III, red. B. Balicki, B. Ryż i E. Szczerbuk, Wrocław 2008. 14. Wójtowicz S., Stracone złudzenia. Stanley Fish wobec badań kulturowych, „Przestrzenie Teorii” 2010, nr 13. 15. Wójtowicz S., Wprowadzenie. Postmodernizm w obronie tradycyjnego literaturoznawstwa, [w:] S. Fish, Profesjonalna poprawność. Badania literackie a polityczna zmiana, przeł. S. Wójtowicz, Poznań 2012. Summary Stanley Fish is one of the most popular American humanists of the late twentieth and early twenty-first century. It is commonly known that the viewpoints of the scholar have been changing. But it is not the relation between ‘new’ and ‘old’ Fish, or is his changing viewpoints, that is the matter of consideration in this article. The paper focuses on attempts to show how and why the content published in Professional Correctness, which postulates the defence of traditional philological workshop, may be considered a fashionable topic in humanities, and where its place in today’s methodological (and not only) discourse is. The arguments presented in this article aim to prove that the key to the success of Fish’s new views is their opposition to the dominant orientation, which will be examined on the basis of the present state of Polish literature.
167
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
DAWID KUJAWA Uniwersytet Śląski w Katowicach
Polska poezja po 2000 roku i humanistyka afirmatywna Nie jest wielkim odkryciem fakt, że wszelkie próby systematyzowania poezji, tworzenia kolejnych wymyślnych nazw nurtów i dzielenia twórców na wrogie obozy, stanowi zjawisko w takim samym stopniu ułatwiające pracę historycznoliteracką, co upośledzające proces percepcji poszczególnych tomów. Próby takich kategoryzacji podejmowane po zmianach ustrojowych nie stanowią wyjątku: dość szybko upadł pomysł dzielenia autorów na klasycystów i barbarzyńców – taką taksonomię zaproponował swego czasu Karol Maliszewski – inaczej jednak było z klarującym się stopniowo od lat 90. (właściwie można by chyba rzec: od momentu publikacji Życia na Korei Andrzeja Sosnowskiego) projektem segregowania dykcji poetyckich na te „egzystencjalne” i te „językowe”. Dychotomia ta wciąż ma się nieźle, o czym świadczą głosy wielu krytyków – dowodem tego może być omawiany już setki razy zeszłoroczny casus Andrzeja Franaszka. (Warto zwrócić w tym miejscu uwagę, że chyba największą ofiarą tej systematyzacji jest Adam Kaczanowski – twórca wybitny, prowadzący niezwykle aktywne życie literackie od ponad dwudziestu lat i niemal całkowicie pomijamy w obiegu krytycznoliterackim ze względu na jego nieprzystawalność do aktualnego paradygmatu). Twórcy urodzeni w latach 80. nie dyskutują już nawet na temat tego zagadnienia: podział ten stracił po prostu na aktualności, a wracanie do rozmów o problematyzowaniu sytuacji językowej nie ma dziś już większego sensu1. W ostatnim dziesięcioleciu można było zauważyć kolejną próbę forsowania tez o pojawieniu się nowego nurtu w poezji: mam oczywiście na myśli problem politycznego zaangażowania poetów. Taka kategoryzacja jest kłopotliwa z innego powodu: odpowiedzialność za „autonomię” lub „polityczność” literatury łatwo bowiem można przerzucić na samego czytelnika i akt percepcji. Politycznie można zatem czytać teksty zarówno Szczepana Kopyta, Ilony Witkowskiej czy Konrada Góry, którzy wprost piszą o wyzysku, głodzie, dyskryminacji czy prawach mniejszości, jak i na przykład Marcina Świetlickiego, który, choć nie jest piewcą neoliberalizmu, w swoich tekstach pozytywnie wartościuje skrajny indywidualizm, silnie sprzężony przecież Zob.: D. Kujawa, K. Brewiński, Normalny jakiś tam proces twórczy, „artPAPIER” 2014, nr 14–15 (255–256), http://www.artpapier.com/index.php?page=artykul& wydanie=206&artykul=4476, [dostęp: 09.05.2015]. 1
168
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
z neoliberalną ideologią. Gdy przyjmiemy taką optykę, „polityczne” intencje twórców lub ich brak przestają mieć znaczenie2. Taksonomie takie jak te wskazane powyżej, choć prowadzą do wielu nieporozumień, bez wątpienia są nam potrzebne, najwyraźniej wymagają jednak znacznie częstszych, niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni, aktualizacji – w przeciwnym razie terminy mające w założeniu ułatwiać zrozumienie zmian i przesunięć na poetyckiej mapie będą przyczyniać się do spychania wielu istotnych dzieł na margines życia literackiego. W ostatnich latach w środowiskach akademickich coraz częściej można usłyszeć o „humanistyce afirmatywnej” i innych zagadnieniach, które ściśle są z nią związane: myślę o zwrocie afektywnym czy nowym materializmie. Na Zachodzie dyskusje te, powstałe głównie na fali silniej fascynacji koncepcjami Gillesʼa Deleuzeʼa i jego odczytaniami klasycznych dzieł filozoficznych, toczone są oczywiście od wielu lat – w Polsce jest to sprawa dość świeża, bo swoiste „zauroczenie” myślą afirmatywną trwa tu zaledwie od kilku lat, nie mamy chyba jednak podstaw, by wątpić w to, że myśl owa zagości u nas na dłużej3. Poniżej postaram się wykazać, że myśl afirmatywna w ostatnich latach pojawiła się również w polskiej poezji. Tym, co wydaje mi się szczególnie interesujące, jest jednak fakt, że pomiędzy wspomnianymi dwoma obszarami naprawdę trudno dziś o porozumienie: jestem przekonany, że nie możemy tu mówić o wpływie filozofii Lukrecjusza, Benedykta Spinozy czy Deleuzeʼa na poetów-adeptów, zatem tym, co stoi u podstaw wskazanej przeze mnie analogii, jest raczej seria procesów społecznych i ekonomicznych niż wzajemne oddziaływanie na siebie filozofii i twórczości poetyckiej. Poeci urodzeni w latach 80. (między innymi Kamil Brewiński, Maciej Taranek, Szymon Szwarc, Tomasz Pułka), jak wspomniałem wcześniej, nie są dziś tak silnie zaangażowani w kwestie problemów referencji językowej, co wcale nie oznacza, że mają oni pełne zaufanie do kategorii reprezentacji i lekceważą osiągnięcia Jacquesʼa Derridy oraz jego sukcesorów. Kryzys komunikacji, nieuchwytność signifie, którego ujawnienie się zawsze jest „odkładane na później”, nieustannie pracujące pułapki aporii – wszystko to dla twórców rozpoczynających swoją działalność artystyczną stanowi dziś status quo, dlatego też nicowanie Zob.: A. Kopkiewicz, Żadna reprezentacja. Rozmowa z Konradem Górą, Szczepanem Kopytem i Kirą Pietrek, „Dwutygodnik” 2013 nr 11, (108), http://www.dwutygodnik. com/artykul/4535-zadna-reprezentacja.html, [dostęp: 09.05.2015]. 3 Zob.: E. Domańska, Humanistyka afirmatywna: płeć i władza po Butler i Foucaulcie, „Kultura Współczesna” 2014, nr 4, s. 117–129. Duże znaczenie mają tu oczywiście również przekłady książek R. Braidotti, zob.: tejże, Podmioty nomadyczne. Ucieleśnienie i różnica seksualna w feminizmie współczesnym, przeł. A. Derra, Warszawa 2009; taż, Po człowieku, przeł. J. Bednarek i A. Kowalczyk, Warszawa 2014. 2
169
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
słów, torturowanie ich przy pomocy dekonstrukcyjnej maszyny nie jest ich priorytetem. Koncepcje poststrukturalizmu skupionego na doświadczeniu tekstowym zostały w pełni przepracowane; ciągłe kwestionowanie siły, jaka tkwi w akcie reprezentacji, wcale nie doprowadziło do kompromitacji mechanizmów referencji, jak chcieliby myśleć niektórzy. Cały potencjał „przedstawienia” tkwi dziś właśnie w jego efemerycznym, widmowym charakterze, jego rzekoma słabość stała się jego siłą. We współczesnej humanistyce sytuacja wygląda podobnie: Deleuze, którego nazwisko przez lata było wymieniane jednym tchem wraz z nazwiskami takich myślicieli jak Derrida, Roland Barthes, Jacques Lacan czy Julia Kristeva, dziś coraz częściej jest postrzegany jako filozof prezentujący idee skrajnie odmienne, wyrastające z zupełnie innego modelu teoretyzowania – modelu, w ramach którego problematyzowanie sytuacji językowej wcale nie jest istotne, a w którym myśl jest nierozłącznie zespolona z życiem. Trudno zatem oprzeć się wrażeniu – choć brzmi to nieznośnie patetycznie – że zapowiedziany niegdyś przez Michela Foucaulta „wiek deleuzjański” nadchodzi wielkimi krokami. To właśnie idea stojąca u podstaw koncepcji Deleuzeʼa wydaje mi się szczególnie pomocna w pracy z najnowszą poezją, bo twórczość debiutujących niedawno autorów – co za chwilę postaram się wykazać – sytuuje się pomiędzy dwoma biegunami: afirmacji i negacji; rządzą nimi siły aktywne i reaktywne, eksperyment i resentyment. Specyfika tej kategoryzacji jest taka – co przez niektórych może zostać uznane za jej wadę – że niewątpliwie waloryzuje ona dorobek poszczególnych artystów: poeci, którzy fundamentem swojej twórczości uczynili stany negatywne, resentyment, nieczyste sumienie, „afekty smutne”, by użyć sformułowania Spinozy, to autorzy, których twórczość ma raczej charakter zachowawczy i nie cieszy się dużym uznaniem środowisk literackich. Koniecznie muszę podkreślić tu, że problem „negacji” nie ogranicza się wcale do tematycznej warstwy poszczególnych utworów: dotyczy raczej ich „reakcyjnej” formy, pracy w doskonale znanych, oswojonych już rejestrach. Twórczość powszechnie postrzegana jako eksplorująca rejony „melancholiczne” może być zatem równie afirmatywna jak na przykład działalność poetów cybernetycznych. Deleuze zauważa: „Nikt […] nie jest większym przeciwieństwem twórcy niż ktoś, kto niesie. Tworzyć to odciążać – odciążać życie, wynajdować jego nowe możliwości. Twórca jest prawodawcą – tancerzem”4. Właśnie ów „taniec”, manifestacja nieustającego witalizmu, życia, które nie potrzebuje wartości do opiewania, samo jest bowiem jedyną prawdziwą wartością, stanowi punkt wyjścia w wierszach najciekawszych młodych autorów. Zobaczmy, w jaki sposób taki 4
G. Deleuze, Nietzsche, przeł. B. Banasiak, Łódź 2012, s. 64.
170
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
przepływ strumieni afirmacji realizuje się w jednym z wierszy toruńskiego poety, Szymona Szwarca: Zasięg Zrzuć to na karb naturalnych zjawisk, a może zjaw żywiołów, jeśli wiesz, gdzie dociera twoje zdanie. Wstępna pozycja okazuje się pozą języczka. Gdyby przyniosła ochłodzenie stosunku, stalibyśmy oparci o siebie płozami. I prześwietlonej ćmie gdyby oś przyniosła nagrodę, stalibyśmy się jej wiernymi widzami. Zdaje się jednak, że oszalała, a my nie. Zrzuć to na karb zjawisk lub zjaw, które tu występują zamiast nas i w naszych niecodziennych rolach. Z takiego występu nie sposób wyjść naturalnie. Zrzuć to z siebie, czekając na to, co się samo przyniesie. Przynosi się siano, wymaga rzeczy, żeby mogły zaistnieć i burczeć w brzuchu chochoła. […] […] Stosunek nie mieści się w stałej taryfie. Spadają ceny szczerego złota i siana. Prześwietlona ćma bzyka się po ciemku z wentylem, jeśli wiesz, gdzie języczek działa bez zasięgu. Jeśli wiesz, kiedy to znaczy, to znaczy, że już nie jestem w stanie dokładnie wskazać, kiedy. To znaczy, że ów stan może na to wskazywać. Chociaż sam przecież nie musiał zabłysnąć tego wieczoru5.
„Zrzuć to z siebie, czekając na to, co się / samo przyniesie” – fraza ta mówi sama za siebie, nie ona jednak będzie głównym przedmiotem mojego zainteresowania, choć bez trudu dostrzegamy jej nietzscheańską, afirmatywną wymowę. Nie w tym rzecz: strumień schizofrenicznego 5
S. Szwarc, Zasięg, [w:] tegoż, Umowa o dzieło, Poznań 2014, s. 15–16.
171
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
pragnienia-produkcji – jak ujęliby to Deleuze i Félix Guattari – przepływa przez cały ten wiersz, czyniąc go miejscem, w której trwa nieustanny proces stawania-się-aktywnym. Poszczególne słowa i frazy, które nie mogą zaistnieć obok siebie w codziennych aktach komunikacji, tutaj mają szansę się spotkać, celem tego spotkania nie jest jednak zweryfikowanie, ile jeszcze język będzie w stanie udźwignąć: wiersz jest przestrzenią eksperymentu myślowego, nie jest to jednak eksperyment stricte lingwistyczny, bo dziś już wszyscy wiemy, że działania w przestrzeni symbolicznej, szczególnie gdy sztuka „uwolni się od sensu”, jak chciał tego Jurij Łotman6, mogą mieć naprawdę potężny wpływ na praktyki mające miejsce w przestrzeni społecznej. Michel Foucault w przedmowie do Anty-Edypa, książki, którą sam uważał za instrukcję życia prawdziwie schizofrenicznego, to znaczy życia aktywnego, przeciwstawiającego się wszelkim przejawom faszyzmu i walczącego z każdą formą opresji, wskazywał na kilka strategii oporu proponowanych przez autorów Kapitalizmu i schofrenii: jedną z nich było odrzucenie „piramidalnej hierarchizacji” i rozwijanie myśli poprzez p r o l i f e r a c j ę7. Wiersze Szwarca istotnie przypominają swoją strukturą (odpowiednim słowem byłaby tu raczej „antystruktura”) kłącza, bo zwykle przyjmują formę rozrastających się niemal we wszystkie strony poematów, w których poszczególne słowa wracają zdeformowane przez chwyty paronomastyczne lub przez tkwiący w nich homonimiczny potencjał. Metafory pędów, pni, rachitycznych gałęzi pojawiają się tu zresztą niezwykle często i zazwyczaj służą do charakteryzowania samych fraz składających się na te utwory. Symboliczna przestrzeń wiersza nie jest tu zatem podporządkowana ani wertykalnym, ani horyzontalnym ruchom: utwór jest pozbawiony stabilnej podstawy, rozrasta się chaotycznie i przypomina raczej nomadyczną maszynę wojenną niż aparat państwowy, jego lektura bliższa jest grze w Go niż grze w szachy. W swym otoczeniu wewnętrzności figury szachowe utrzymują pomiędzy sobą oraz z figurami przeciwnika stosunki wzajemnie-jednoznaczne: ich funkcje mają charakter strukturalny. […] Piony go są elementami nie-subiektywnego urządzenia mechanicznego, elementami pozbawionymi własności wewnętrznych, posiadającymi zaś własności sytuacyjne8.
Formy stawiające opór wszelkim hierarchicznym strukturom (Foucault wspomina jeszcze o dysjunkcji i jukstapozycji) bez trudu Zob. J. Łotman, Kultura i eksplozja, przeł. B. Żyłko, Warszawa 1999, s. 197. Zob. G. Deleuze, F. Guattari, Anti-Oedipus. Capitalism and Schizophrenia, trans. R. Hurley, M. Seem and H. R. Lane, Minneapolis 1983, s. XIII. 8 G. Deleuze, F. Guattari, 1227 – Traktat o nomadologii: maszyna wojenna (fragm. Mille plateaux), przeł. B. Banasiak, „Colloquia Communia” 1988, nr 1–3, s. 240. 6 7
172
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
znajdziemy u innych poetów debiutujących po roku 2000, takich jak Tomek Pułka, Maciej Taranek czy Andrzej Szpindler – omówienie tego fenomenu na przykładzie ich poezji muszę zostawić jednak na inną okazję. W czwartej części Etyki Spinoza pisał: Wolny człowiek to ten, który żyje wyłącznie zgodnie z nakazami rozumu. Nie jest prowadzony przez strach przed śmiercią, ale bezpośrednio pożąda dobra; oznacza to działanie, życie, zachowywanie swojego bytu w zgodzie z zasadą poszukiwania własnego pożytku. Myśli on o śmierci jako o najmniej istotnej ze wszystkich rzeczy, a jego mądrość jest medytacją nad życiem9.
Niderlandzki filozof, jak pamiętamy, wskazywał na trzy figury, które łączy ścisły związek z resentymentem, „smutnymi afektami” oraz z siłami, które Friedrich Nietzsche nazwał później reaktywnymi, a zatem z wszystkim tym, co neguje życie i oddziela od niego za pomocą transcendentnych wartości – wartości fałszywych, nieudolnie zastępujących samo życie. Figury te to oczywiście niewolnik, tyran i ksiądz, a ich ślady odnajdziemy w wierszach powstających w obrębie najbardziej zachowawczych dykcji. Poniżej przytaczam utwór autora, którego łączę z jednym z takich właśnie „negujących” głosów: Rafała Gawina. boże narodzenie Jesteśmy obciążeni genetycznie. Matki ćwiczą nasze odporności – gorące filiżanki i zimno na wargach. Z braku śniegu oblepiamy się błotem i jest nam razem raźniej – przewidujemy i jesteśmy przewidywalni. Słysząc a nie chcąc słuchać głosów. Od święta do święta. A przecież nie codziennie są urodziny, nowe sylaby, i prawda z oczu dziecka, które z pierwszej poznanej gwiazdy bardzo szybko wraca na ziemię. I leżymy jak zabici. W czterech ścianach nikt tak dobrze nie poznał się na zamkach.
B. Spinoza, Complete Works, trans. S. Shirley, Indianapolis–Cambridge 2002, s. 355. Polski przekład mojego autorstwa – D. K. 9
173
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Fosy i coraz wyższe progi, by nie mieć więcej pytań. Boże, po co się urodziłeś?10.
Wątki nawiązujące bezpośrednio do Nowego Testamentu występują w twórczości Gawina nad wyraz często, warto byłoby zatem omówić je w kontekście Nietzscheańskiej postaci Ukrzyżowanego, zwróćmy jednak uwagę na to, co w przytoczonym utworze zasługuje na największą uwagę – do tego elementu w sposób bezpośredni odsyła nas naturalnie fraza otwierająca wiersz „Jesteśmy obciążeni genetycznie”. Historia „człowieka resentymentu” nie pojawia się wraz z chrześcijaństwem, jego dzieje są znacznie dłuższe, za jego narodziny jest odpowiedzialny już bowiem Sokrates, choć ostatecznie to platonizm ze swoim niedostępnym ludzkiemu poznaniu „światem idei” najmocniej przyczynił się do tego, że myśl zachodnia w jej dzisiejszej postaci została zbudowana na fundamencie „negatywności”. Wraz z judaizmem i chrześcijaństwem pojawia się natomiast nowy model resentymentu – mowa oczywiście o winie. Jak pisze Artur Lewandowski: Siły reaktywne to siły przystosowawcze i zachowawcze […], których działanie jest zawsze reakcją zmierzającą do zatrucia sił aktywnych […], a także do zatrucia samych siebie, gdyż same będąc oddzielone od możliwości natychmiastowego wyładowania, zwrócić muszą się przeciwko samym sobie na drodze autodestrukcji […]11.
Tekst Gawina jest doskonałym przykładem twórczości, której zadaniem jest estetyzowanie porządku rzeczy opartego na resentymencie, najciekawszy jest chyba jednak wygłos wiersza: niewolnik zawsze oskarża tyrana o swoje nieszczęście, ale potrzebuje go w takim samym stopniu, jak tyran niewolnika. „Boże, po co się urodziłeś”: niewolnikowi pozostają już tylko żałosne próby zrzucenia z siebie winy, nawet śmierć boga nie przywróci już bowiem rzeczywistości dionizyjskiej; po martwym bogu pozostaje puste miejsce, które będzie musiał zastąpić inny byt transcendentny – inny byt oddzielający od życia. Wszystkie te kwestie dotyczą jednak „najpłytszych” warstw wiersza: prawdziwym problemem jest nie to, co zostało stematyzowane w utworze, ale w jaki sposób zostało to zrobione. Gawin, w przeciwieństwie do starszych od siebie „melancholijnych” twórców, jak Roman Honet czy chociażby Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki, nie wykazuje się w tekstach inwencją językową, która mogłaby doprowadzić – raz jeszcze używając słów Deleuzeʼa – do R. Gawin, boże narodzenie, http://www.nieszuflada.pl/klasa.asp?idklasy= 86946&idautora=4177&rodzaj=1, [dostęp: 11.03.2015]. 11 A. Lewandowski, Deleuzjański „obraz myśli” Nietzschego, [w:] G. Deleuze, Nietzsche, s. 18. 10
174
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
produkcji wrażeń mających wysoki stopień intensywności. Afirmacja, muszę podkreślić to raz jeszcze, nie jest bowiem związana z wyrażaną explicite radością, ale stanowi raczej gest umożliwiający zmianę obrazu myśli przez nieustanne podważanie statusu quo. Nietrudno zauważyć, że z tak rozumianą afirmacją wiersze Gawina – proste i podążające dawno wytyczonymi szlakami – niewiele mają wspólnego. BIBLIOGRAFIA 1. Braidotti R., Po człowieku, przeł. J. Bednarek i A. Kowalczyk, Warszawa 2014. 2. Braidotti R., Podmioty nomadyczne. Ucieleśnienie i różnica seksualna w feminizmie współczesnym, przeł. A. Derra, Warszawa 2009. 3. Deleuze G., Guattari F., 1227 – Traktat o nomadologii: maszyna wojenna (fragm. Mille plateaux), przeł. B. Banasiak, „Colloquia Communia” 1988, nr 1–3. 4. Deleuze G., Guattari F., Anti-Oedipus. Capitalism and Schizophrenia, trans. R. Hurley, M. Seem and H. R. Lane, Minneapolis 1983. 5. Deleuze G., Nietzsche, przeł. B. Banasiak, Łódź 2012. 6. Domańska E., Humanistyka afirmatywna: płeć i władza po Butler i Foucaulcie, „Kultura Współczesna” 2014, nr 4. 7. Gawin R., boże narodzenie, http://www.nieszuflada.pl/klasa.asp ?idklasy=86946&idautora=4177&rodzaj=1, [dostęp: 11.03.2015]. 8. Kopkiewicz A., Żadna reprezentacja. Rozmowa z Konradem Górą, Szczepanem Kopytem i Kirą Pietrek, „Dwutygodnik” 2013 nr 11, (108), http://www.dwutygodnik.com/artykul/4535-zadna-rep rezentacja.html, [dostęp: 09.05.2015]. 9. Kujawa D., Brewiński K., Normalny jakiś tam proces twórczy, „artPAPIER” 2014, nr 14–15 (255–256), http://www.artpap ier.com/index.php?page=artykul&wydanie=206&artykul=447 6, [dostęp: 09.05.2015]. 10. Lewandowski A., Deleuzjański „obraz myśli” Nietzschego, [w:] G. Deleuze, Nietzsche, przeł. B. Banasiak, Łódź 2012. 11. Łotman J., Kultura i eksplozja, przeł. B. Żyłko, Warszawa 1999. 12. Spinoza B., Complete Works, trans. S. Shirley, Indianapolis– Cambridge 2002. 13. Szwarc S., Zasięg, [w:] tegoż, Umowa o dzieło, Poznań 2014.
175
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Summary Recently, academic discussions have been focused on the issue of affirmative humanities, new materialism and affective turn: it seems that this is an ideal moment to refresh a critical discourse on Polish poetry. When we look carefully at poems of young Polish authors, we will be able to easily notice where the “dividing line” runs today. On one hand, we have got a tendency to resentment and sad affects (Joanna Lech, Rafał Gawin). On the other hand, there are a lot of great poets, who concentrate at the affirmation and the experiment “after the death of vanguard” (Szymon Szwarc, Tomasz Pułka, Maciej Taranek). In my paper I present this issue using the example of two works by contemporary Polish poets.
176
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
CZĘŚĆ IV MODNA SOCJOLOGIA, MODNA FILOZOFIA
177
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
ŁUKASZ LIPIŃSKI Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
O zwrocie archiwalnym i praktyce badawczej w perspektywie Teorii Aktora-Sieci 1. Zwrot archiwalny wobec innych zwrotów Archiwum od dawna budziło zainteresowanie nowoczesnych historyków i teoretyków literatury, jednakże w drugiej połowie XX i na początku XXI wieku – zdaniem Jerzego Madejskiego – można zaobserwować znaczne ożywienie refleksji na ten temat1. I zdaje się, że nie tylko w obrębie dziedzin związanych z literaturą2. Tematyka archiwum dostarcza dziś bowiem problemów badawczych różnym perspektywom dyscyplinarnym. Zarówno archiwistyce i historiografii, teorii i antropologii literatury, lecz także badaniom kulturowym3, na przykład społecznej historii czy archeologii mediów4. Powrót do archiwum wiąże się jednocześnie z obecnym w humanistyce mniej więcej od lat 90. XX wieku powrotem do materialności czy też zwrotem ku rzeczom5. Biorąc J. Madejski, Archiwum badacza literatury jako problem teoretycznoliteracki, [w:] Strukturalizm w Europie Środkowej i Wschodniej. Wizje i Rewizje, red. D. Ulicka i W. Bolecki, Warszawa 2012, s. 297. 2 Zainteresowanie tematyką „archiwalną” (poza wiedzą o literaturze) jest obecne między innymi w koncepcji historii kwantytatywnej (szkoła „Annales”), a później także w pracach M. Foucaulta, na przykład w książce Nadzorować i karać, w której opisuje on mechanizm „włączenia indywidualizmu w obręb dokumentacji”, po której (od XVIII wieku) zostaje dokładne „archiwum obejmujące [indywidua] dzień po dniu i ciało po ciele”, tegoż, Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, przeł. T. Komendant, Warszawa 2009, s. 180–185. 3 Zob. numer „Kultury współczesnej” zatytułowany Powrót do archiwum – „Kultura współczesna” 2011, nr 4. 4 Zob. na ten temat numer „Tekstów Drugich” Nośnik jest przekazem – „Teksty Drugie” 2014, nr 3. Tematyka archiwalna pojawia się tutaj w kontekstach różnych problemów, między innymi relacji między starymi i nowymi mediami, w których rozważa się różnie rozumianą materialność nowoczesnych środków przekazu. Zob. przede wszystkim A. Kil, Teoria cyberśmieci. O napięciach między materialnością i niematerialnością, „Teksty Drugie” 2014, nr 3, s. 162–178. 5 Zob. B. Olsen, W obronie rzeczy. Archeologia i ontologia przedmiotów, przeł. B. Shallcross, Warszawa 2013. 1
178
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
pod uwagę dyskurs o kulturowej roli przedmiotów, interesujące wydają się problemy archiwalnych zbiorów specjalnych6, a także zagadnienia digitalizacji artefaktów dziedzictwa kultury, na przykład archiwizacji powierzchni trójwymiarowych7. Pozytywnie rokuje koncepcja „Rękopisu 4D”, przede wszystkim ze względu na możliwości interpretacyjne, jakie otwierają się przed badaczem dzięki obcowaniu z manuskryptem hipertekstualnym, opatrzonym multimedialną aparaturą analityczną i krytyczną8. Archiwalia to zatem nie tylko zakurzone dokumenty w zapomnianym archiwum, lecz także całe bogactwo rzeczy, które w praktyce konstruują niezbędny układ odniesienia. Archiwum jako przestrzeń tworzy powiązania między pracownikami, studentami, użytkownikami oraz obiektami materialnymi i interfejsami, które współdziałają aktywnie w naukowej praxis. Z tego powodu należałoby zbadać relacje między zwrotem archiwalnym, zwrotem performatywnym9, a także zwrotem etycznym10. Praca w archiwum z dokumentami, tekstami, książkami oraz wszystkimi środkami przekazu jest bowiem bez wątpienia oparta na „działaniu”, i jako taka jest determinowana etosem naukowym (zwrot etyczny). Polega ona jednocześnie na performowaniu (a zatem „przedstawianiu”) wyników owego „działania” pod postacią prac naukowych, artykułów, książek, referatów i tak dalej. Wszystkie te działania tworzą zatem w praktyce badawczej pole uwarunkowań aksjologicznych, a więc związanych z wartościami, na przykład wartościami własności intelektualnej11. 2. W stronę obserwacji praktyki badawczej Jak twierdzi autor monografii na temat praktyk badawczych w perspektywie studiów nad nauką i technologią: Zob. numer „Kultury współczesnej” zatytułowany Uroki analogu – „Kultura współczesna” 2014, nr 4. 7 M. Wyleżoł, Digitalizacja powierzchni z zastosowaniem skanera optoelektronicznego. Wybrane zagadnienia, Gliwice 2008, s. 30. 8 M. Troszczyński, Rękopis 4D, „Teksty Drugie” 2014, nr 3, s. 49–56. 9 E. Domańska, „Zwrot performatywny” we współczesnej humanistyce, „Teksty Drugie” 2007, nr 5, s. 48–61. Zwrot performatywny „nie jest […] zjawiskiem samoistnym i oderwanym od innych zwrotów. Sądzę, że zwrot performatywny należy wiązać i rozpatrywać wraz z tzw. zwrotem ku sprawczości», to jest szczególnym zainteresowaniem problemem sprawczości (agency), nie tylko ludzi, lecz także bytów nieożywionych (na przykład rzeczy), zwrotem ku materialności, czyli zwrotem ku rzeczom”, tamże, s. 52. 10 M. P. Markowski, Zwrot etyczny w badaniach literackich, „Pamiętnik Literacki” 2000, nr 2–3, s. 239–244. 11 Z tego punktu widzenia interesująca zdaje się historia przypisu, zob. A. Grafton, Footnotes. A Curious History, Princeton 1998. 6
179
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Humanistyka obfituje w liczne, konkurencyjne wizje tego, czym jest lub powinna być humanistyka. […] Jednak, aby zrozumieć, na czym polega działalność humanisty, nie ma potrzeby ani wikłać się w owe spory, ani rekonstruować skomplikowanej autoprezentacji różnych dyscyplin. Wzorem antropologów nauki, zamiast kierować się wyjaśnieniami oferowanymi przez członków badanej wspólnoty, możemy przyjrzeć się temu, co właściwie robią jej członkowie, jak wyglądają ich praktyki12.
Przestrzeń praktyk humanistycznych to zwykle biblioteka, gabinet domowy albo zakładowa pracownia archiwalna, a zatem – mówiąc językiem studiów nad nauką – miejsce pracy z zasobami informacji i artefaktami technologicznymi; przede wszystkim z komputerami i edytorami tekstu oraz pozostałymi czynnikami ludzkimi i pozaludzkimi. W tej perspektywie rozumiem archiwum niejako metaforycznie i szeroko, a zatem jako przestrzeń usytuowanych zbiorowo praktyk badawczych, osadzonych w infrastrukturze rzeczy i wartości13. Podobnie jak ANT podaję w wątpliwość zasadność podziału na struktury mikro- i makrospołeczne14. Nie interesują mnie zatem zagadnienia, które można by objąć formułą „wewnętrznej pracy umysłu” w oderwaniu od eksternalistycznej względem umysłu infrastruktury rzeczy (na przykład archiwaliów). Interesują mnie natomiast wszystkie te obszary jako swego rodzaju struktura naczyń połączonych. A przede wszystkim jako przestrzeń obserwacji uczestniczącej15. Tak rozumiane archiwum to coś w rodzaju humanistycznego laboratorium16, gdzie majsterkujemy na tekstowych zasobach i artefaktach, negocjując z sojusznikami porównujemy inskrypcje, które – wraz z wartościami chronionymi argumentacją i aparaturą krytyczną – oddelegowujemy do swoich artykułów17. Laboratorium archiwalne w rozumieniu pliku tekstowego (albo biblioteki plików) to zarazem miejsce konfrontacji twierdzeń, w którym gromadzimy tekstowe zasoby, Ł. Afeltowicz, Modele, artefakty, kolektywy. Praktyka badawcza w perspektywie współczesnych studiów nad nauką, Toruń 2012, s. 425. 13 K. Abriszewski, Rzeczy w kontekście Teorii Aktora-Sieci, [w:] Rzeczy i ludzie. Humanistyka wobec materialności, red. J. Kowalewski, W. Piasek i M. Śliwa, Olsztyn 2008, s. 103. 14 „ANT nie uznaje podziału na mikro- i makrospołeczne. Ponieważ aktorami są wszyscy ci, którzy działają, to wszyscy oni są «tego samego» rozmiaru”, K. Abriszewski, Teoria Aktora-Sieci Bruno Latoura, „Teksty Drugie” 2007, nr 1–2, s. 120. 15 Proponuję konstruktywistyczną „obserwację drugiego stopnia”. Właściwa problematyka tak rozumianego konstruktywizmu „ujawnia się na drugim poziomie obserwacji, kiedy pytamy «jak ktoś obserwuje»”, A. Skrendo, Tożsamość w perspektywie konstruktywizmu, „Teksty Drugie” 2004, nr 1–2, s. 68. 16 Zob. R. Nycz, Tekst jako laboratorium, „Teksty Drugie” 2013, nr 1–2, 239–255. 17 K. Abriszewski, Wszystko otwarte na nowo. Teoria Aktora-Sieci i filozofia kultury, Toruń 2010. Tutaj zwłaszcza Część Trzecia. Etyka Dalekiego Zasięgu, 143–186. 12
180
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
testujemy hipotezy i retoryczne środki przekonywania. Tak rozumiana praktyka archiwalna może być inspiracją dla narratywistycznej, zaangażowanej etycznie i politycznie koncepcji tekstu naukowego. Impuls do takich poszukiwań odnajduję w pracach Krzysztofa Abriszewskiego18, toruńskiego badacza współodpowiedzialnego za „inwazję” Teorii Aktora-Sieci na rynek polski. Odnajduję go również w koncepcji tekstu naukowego jako laboratorium, którą referuje w jednej ze swoich prac Ryszard Nycz19. Archiwum to zatem nie tylko ludzie i dokumenty, którymi się zajmują (i teksty które produkują), ale także infrastruktura równowagi czynników materialnych, technologicznych i przede wszystkim zbiorowych. Jak się za chwilę okaże, zwrot archiwalny ma z Teorią Aktora-Sieci nieco wspólnego gruntu właśnie dzięki zainteresowaniami materialnymi aspektami warsztatu badawczego. Jedna z cech charakterystycznych zwrotu archiwalnego to bowiem zwrócenie się ku materialnym, a więc archiwalno-tekstualnym podstawom praktyk literaturoznawczych20. W tej optyce znamienne są słowa Abriszewskiego, który twierdzi, że w zwrocie ku rzeczom ważny udział ma Teoria AktoraSieci, chociaż ściśle rzecz biorąc, w ANT mówi się raczej o czynnikach pozaludzkich niż o rzeczach21. Jednakże Bruno Latour – główny przedstawiciel tej orientacji – istotne znaczenie przypisuje tematyce laboratorium, gromadzonym w nim instrumentom i możliwościom, jakie one stwarzają22. W dalszej części przyjrzę się projektowi zwrotu archiwalnego w badaniach literackich, by następnie odnieść jego postulaty do twierdzeń ANT. 3. Archiwum w perspektywie ANT: ograniczenia i możliwości Owocem dyskusji nad koncepcją zwrotu archiwalnego stał się artykuł Danuty Ulickiej pod tytułem Zwrot archiwalny (jak ja go widzę)23. Warszawska literaturoznawczyni twierdzi w nim, że warunkiem powodzenia tego zwrotu powinna być przede wszystkim lektura prześwietlająca dokument archiwalny jako wypowiedź kulturową, powstałą w określonej sytuacji społecznej i politycznej, w jakimś celu i przez kogoś zapisaną, a także przez kogoś odczytywaną i komentowaną, Zwłaszcza rozdział Teksty w książce K. Abriszewskiego – Poznanie, zbiorowość, polityka. Analiza Teorii Aktora-Sieci Bruno Latoura, Kraków 2008, s. 144–145. 19 R. Nycz, dz. cyt., s. 249. 20 P. Bohuszewicz, Teoria literatury doby „zwrotów”: o jubileuszowej ankiecie „Tekstów Drugich”, „Przestrzenie Teorii” 2012, nr 7, s. 9. 21 K. Abriszewski, Rzeczy w kontekście Teorii Aktora-Sieci, s. 103. 22 Ł. Afeltowicz, dz. cyt., s. 89–92. Zob. także B. Latour, Dajcie mi laboratorium a poruszę świat, przeł. K. Abriszewski i Ł. Afeltowicz, „Teksty Drugie” 2009, nr 1–2, 163–192. 23 D. Ulicka, Zwrot archiwalny (jak ja go widzę), „Teksty Drugie” 2010, nr 1–2, s. 159–164. 18
181
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
co więcej: powinna być to lektura wrażliwa na słowo, a zatem styl przekazu, gatunek oraz indywidualny idiolekt autora24. Autorka podkreśla jednocześnie, że nowoczesny teoretyk literatury oddalił się od filologicznej sfery praxis, innymi słowy: zapomniał o praktycznych dobrodziejstwach inwentarza archiwum, które od zawsze stanowiło pierwszą emanację wiedzy tekstowej, umożliwiając jednocześnie pracę w filologicznym (i kulturoznawczym) trybie ad fontes. Czy jednak propozycja Ulickiej doczeka się – by się tak wyrazić – przyszłości paradygmatycznej? Wątpliwości co do możliwości praktycznej aplikacji postulatów zwrotu archiwalnego dostrzega Madejski, gdy stwierdza, że nie jest pewien, czy „dzisiejsze programy badań można pomieścić w tak określonych ramach”, ponieważ „archiwum literaturoznawcze wymaga innej jeszcze [szerszej – Ł. L.] refleksji”, a mianowicie zbadania relacji między badaniami empirycznymi a teorią, co miałoby zwrócić uwagę na – również pozanaukowe – konteksty praktyki humanistycznej25. W odpowiedzi na zastrzeżenia Madejskiego stwierdzam, że narzędzi do rozwinięcia projektu badania praktyk archiwalnych dostarcza Teoria Aktora-Sieci, która wywodzi się „w prostej linii z nurtu etnografii laboratorium, a do jej zadań należy prześledzenie czynności określanych mianem «poznawczych»” 26. Możliwość reinterpretacji postulatów zwrotu archiwalnego w perspektywie ANT widzi Paweł Bohuszewicz, gdy opisuje następujące podobieństwa między tymi podejściami: 1) „niechęć do oczyszczania badanego wycinka tekstowego świata z jego wielopostaciowości i hybrydalności”; 2) akcent kładziony na aktora-sieć, a więc na byt powstały z połączenia czynnika ludzkiego i pozaludzkiego (dokument zanim zostanie ustalony i opublikowany albo udostępniony w archiwum, istnieje w wielu wersjach, to jest kopiach, wypisach i opracowaniach; bywa też tak, że kulturową albo polityczną zmianę powoduje tylko jedna z nich)27. Świadomość tego faktu zbliża zwrot archiwalny do ANT, w której postuluje się prześledzenie, jak rzeczywiście wyglądają działania określane mianem „poznawczych” – jak się bowiem okazuje: proces migracji danych od wyjściowego przedmiotu do tekstu naukowego „jest długi, wieloetapowy i otwarty”28. Analogicznie: proces wędrowania dokumentu archiwalnego (na przykład manuskryptu) od atrybucji autorstwa do wersji kanonicznej jest równie długi, wieloetapowy i otwarty. Co więcej: tekst krąży w swoich interpretacjach, opracowaniach czy chociażby komentarzach. Tamże, s. 161. J. Madejski, dz. cyt., s. 297. 26 K. Abriszewski, Teoria Aktora-Sieci Bruno Latoura, s. 114. 27 P. Bohuszewicz, dz. cyt., s. 10. 28 K. Abriszewski, Teoria Aktora-Sieci Bruno Latoura, s. 114. 24 25
182
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Koncepcja Ulickiej ma jednak i słabszą stronę, o której w perspektywie ANT wypada przynajmniej skrótowo opowiedzieć. Jej odnotowanie nie decyduje jednak o tym, że zwrot archiwalny widzę jako pomysł źle sformułowany. Wręcz przeciwnie: dostarcza on licznych inspiracji i możliwości rozwinięcia, których naświetlenie z pewnością przerasta możliwości techniczne w tym niedługim artykule. Nie sposób nie zgodzić się z autorką, gdy twierdzi ona, że aby chwycić w ręce fakty, trzeba umieć je znaleźć – „faktów samych w sobie nie ma, także tych archiwalnych”, są one bowiem wynikiem współczesnych re-konstrukcji w warsztacie edytorsko-filologicznym29. Natomiast jestem przekonany, że nie do końca fortunne (w perspektywie ANT) jest zdanie, w którym Ulicka twierdzi, że „fakty stwarza filolog w gatunku komentarza”, któremu przypisuje ona rolę rozstrzygającą30. Na początek trzeba nadmienić, że co do komentarza twierdzenie Ulickiej jest sprzeczne z definicją, którą znajdziemy w artykule Niny Wladimirownej Braginskiej31. Autorka, powołując się na Hansa Ulricha Gumbrechta, pisze, że „zadanie komentarza polega na mnożeniu problemów, a nie ich rozwiązywaniu”32. W oczywisty sposób kłóci się to z tym, co pisze autorka zwrotu archiwalnego na temat „rozstrzygającej” roli komentarza. Co więcej, obawiam się, że Ulicka pragnie zmieścić praktykę filologiczno-archiwalną w dualistycznej konstrukcji komentatora i komentarza, natomiast ANT sytuuje się poza wszelkimi dualizmami33. W praktyce archiwalnej to przecież nie tyle filolog rekonstruuje fakty za pomocą komentarza, ile filolog w porozumieniu z sojusznikami, zasobami, urządzeniami inskrypcyjnymi i inskrypcjami, które dopiero po tych wszystkich czynnościach oddelegowuje do artykułu naukowego. W zwrocie archiwalnym nie do utrzymania jest zatem dualizm tworzący przepaść między filologiem i jego komentarzem, ponieważ między jednym a drugim rozciąga się – jak powiedziałby Latour – zbiorowa sieć czynników ludzkich i pozaludzkich, które współdecydują o tym, w jaki sposób są kształtowane nasze opisy świata. Działanie nauki nie opiera się bowiem na relacjach dwuczłonowych – jak na przykład w klasycznych systemach semiotycznych – ponieważ proces wędrowania od wyjściowego przedmiotu (od dokumentu) do tekstu naukowego (do komentarza) jest długi, wieloetapowy i otwarty34. Uczestniczą w nim nie tylko gatunki, dyskursy, języki, kultura, społeczeństwo i tekstowe ślady D. Ulicka, dz. cyt., s. 162. Tamże. 31 N. W. Braginska, Komentarz – próba definicji, [w:] Strukturalizm w Europie Środkowej i Wschodniej, s. 21. 32 Tamże. 33 K. Abriszewski, Poznanie, zbiorowość, polityka, s. 97–122. 34 Tenże, Teoria Aktora-Sieci Bruno Latoura, s. 114. 29 30
183
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
doświadczenia, ale także technologia, natura, przygodne afekty i wiele innych względów performatywnych, które w praktyce badawczej bywają ignorowane i przyjmowane jako neutralne. Ulicka wprawdzie postuluje wyjście od materialnych podstaw praktyki filologicznej (co zbliża ją do ANT), ale tym samym akceptuje pewnego typu esencjalizm. W zwrocie archiwalnym zakłada się bowiem a apriori przyczynowość komentarza, a także mówi o materialnych podstawach badań archiwalnych, które powinny być punktem wyjścia35. „W ANT przeciwnie, zgodnie z zasadą symetrii, sprawczość nie jest z góry przypisywana do określonej klasy aktorów (do ludzi, kultury, rzeczy albo instytucji społecznych), ale o jej ulokowaniu decyduje badanie empiryczne, czyli podążanie za aktorami”36. W ANT stawia się w rezultacie tezę, że sprawczość nie „należy” jedynie do określonego typu bytów, a jest wynikiem działania sieci aktantów, których własności wchodzą ze sobą w określone relacje37. Trzeba również podkreślić mocne strony zwrotu archiwalnego w perspektywie ANT. Widziałbym je zwłaszcza w badawczej świadomości krążenia dokumentu archiwalnego w wielu formach (to znaczy dokumentu archiwalnego w jego wielopostaciowości i materialnej niejednorodności), którą można opisać za pomocą jednego z podstawowych pojęć stosowanych w Teorii Aktora-Sieci, czyli pojęcia „translacji”. Latour używa go na oznaczenie powstania zupełnie nowej relacji między bytami, która to relacja nie istniała wcześniej, a która modyfikuje do pewnego stopnia połączone tą relacją elementy38. W praktyce miałoby to uwrażliwić badacza na fakt, że dokument archiwalny nie jest bytem jednorodnym, lecz hybrydalnym rezultatem szeregu stopniowych transformacji, które tworzą tak zwane „łańcuchy krążących referencji”39. To właśnie do opisu tych zjawisk zachęca w swoich pracach Latour. Celem ANT jest bowiem „prześledzenie wszystkich procesów sieciotwórczych. Pyta ona, jak wyglądają poszczególne kroki, jakie zabiegi powodują tworzenie kolejnych relacji, co je stabilizuje, a co je destabilizuje, zmierzając do stworzenia opisu praktyki tworzenia się sieci”40. Przykładem owych translacji mogą być losy inwentarza idealnego, który należał niegdyś do archiwum Wojskowego Sądu Rejonowego w Gdańsku, a obecnie – w rezultacie przebycia długiej, instytucjonalnej „podróży” – do gdańskiego oddziału Jednakże rzekomym uchybieniem „materialistów i socjologów jest to, że wszyscy oni zaczynają od esencji – albo od esencji podmiotów, albo od esencji przedmiotów”, B. Latour, Nadzieja Pandory, przeł. K. Abriszewski et al., Toruń 2013, s. 226. 36 K. Abriszewski, Rzeczy w kontekście Teorii Aktora-Sieci, s. 114–115. 37 Tamże, s. 121. 38 B. Latour, Nadzieja Pandory, s. 224. 39 Ł. Afeltowicz, dz. cyt., s. 93–94. 40 K. Abriszewski, Teoria Aktora-Sieci Bruno Latoura, s. 115. 35
184
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
IPN-u41. Nie trudno domyślić się zatem, jak bardzo złożoną sieć relacji stworzyły te zasoby archiwalne w drodze od archiwum zakładowego do archiwum Instytutu Pamięci Narodowej. Zastanawiające jest także to, ile informacji zostało zredukowanych podczas przetwarzania dokumentów w poszczególnych jednostkach organizacyjnych. Zwłaszcza, że proces porządkowania akt w archiwum składa się zwykle z sześciu złożonych wewnętrznie etapów42. Nie mam miejsca, żeby opisywać te procesy szczegółowo – wystarczy podkreślić, że w myśl ANT „obiekty przed i po translacji nie są ze sobą identyczne”43. Zadaniem badacza archiwalnego byłoby prześledzenie poszczególnych translacji i odtworzenie „łańcuchów krążącej referencji”, co dałoby dokładny wgląd w procesualne istnienie wielopostaciowego artefaktu. 4. Rzeczy i wartości Laboratorium humanistyczne rozumiane szeroko, a zatem jako biblioteka, gabinet prywatny, czytelnia albo pracownia archiwalna, to przede wszystkim miejsce praktyk badawczych osadzonych w infrastrukturze rzeczy i wartości44. Praktyka badawcza nie istnieje bez otwartego dostępu do książek, artykułów, notatek, komputerów i kserokopiarek, ale także bez biurek, krzeseł, szafek na torby i ubrania, bankomatów, z których wypłacamy pieniądze potrzebne do kserowania materiałów albo zakupu niezbędnego do pracy posiłku. Nie istnieje ona wreszcie bez systemu katalogowania i wypożyczania zbiorów, a także bez ochrony wartości własności publicznej, która została oddelegowana do rzeczy, na przykład do chipów magnetycznych i bramek zabezpieczających zbiory papierowe przed kradzieżą. Tak rozumiane praktyki archiwalne mają wymiar przede wszystkim etyczny, ponieważ wartości własności akademickiej zostają wpisane w rzeczy, które wymuszają ich poszanowanie45. Przykładowo, tabliczka z przekreślonym telefonem komórkowym informuje, że nie mogę rozmawiać w przestrzeni biblioteki albo czytelni. Wobec tego należy zadać pytanie: co wówczas działa? Kto jest podmiotem działania (albo braku działania)? Gdzie została ulokowana podmiotowość? We mnie czy może w tabliczce, do której przetransponowano wartość poszanowania higieny pracy umysłowej?46 Z odpowiedzią powinniśmy wyjść poza dualizmy, D. Burczyk, Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku 1946–1955. Inwentarz idealny, Gdańsk 2012, s. 30. 42 W. Wysocki, Dokumentacja współczesna. Jej rodzaje i podział, [w:] Archiwistyka praktyczna dla archiwistów zakładowych, red. S. Kłys, Poznań 1986, s. 152. 43 Ł. Afeltowicz, dz. cyt., s. 94. 44 K. Abriszewski, Rzeczy w kontekście Teorii Aktora-Sieci, s. 107. 45 Tamże, s. 106–107. 46 Moje pytania są analogiczne do: tamże. 41
185
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
ponieważ w myśl ANT podmiotowość nie znajduje się ani w tabliczce, ani we mnie, lecz w hybrydalnej relacji między wartością, tabliczką a moimi przekonaniami, z którymi współtworzę pewną dynamiczną całość, a więc „aktora-sieć”. 5. Errare humanum est? Latour twierdzi, że „laboratorium wraz ze zgromadzonymi w nim artefaktami stanowi środek, który pozwala sprawnie wychwytywać i wykorzystywać pomyślne zbiegi okoliczności, które w innych warunkach zostałyby niezauważone”47. W perspektywie praktyki humanistycznej można określić ten proces jako „spacer archiwalny” albo – podążając za przykładami Latoura – nazwać go „daedalionem”, którego znaczenie pochodzi od mitycznego labiryntu Dedala48. Jak twierdzi Latour, podczas działań poznawczych myślimy za pomocą rąk i oczu, a także za pomocą otoczenia49. Owym działającym otoczeniem są w przypadku archiwum posegregowane tematycznie i przedmiotowo zasoby. „Badacz, chodząc między tak zorganizowanymi półkami, może przypadkowo trafić na pozycję, która akurat była mu potrzebna w jego badaniach, a z istnienia której nie zdawał sobie sprawy”50. W perspektywie eksploracji archiwum chodzi o sytuację, w której cel (a zatem rozwiązanie jakiegoś problemu) zostaje zredefiniowany w procesie jego realizacji. Jak twierdzi Latour, pewien podmiot ma jakiś swój cel bądź cele; nagle cel okazuje się być poza zasięgiem, ponieważ pojawia się wyłom w wiodącej do niego prostej ścieżce […]. Zaczyna się okrężna droga, daedalion. Sfrustrowany podmiot krząta się w szaleńczych i przypadkowych poszukiwaniach do czasu, aż, wskutek intuicji, [doświadczenia] „eureki” czy [szeregu] prób i błędów […], uczepia się jakiegoś innego podmiotu51.
Takim aktorem będzie w naszym przypadku książka, o której nie wiedzieliśmy, że istnieje, ale okazuje się, że będzie nam przydatna, co więcej, okazuje się, że wpłynie ona na założony uprzednio cel, co Latour określa mianem „zagubienia pierwotnego celu w labiryncie podprogramów”52. Dlatego właśnie w odniesieniu do praktyki archiwalnej będzie odpowiednie stwierdzenie, że czynniki pozaludzkie Zob. Ł. Afeltowicz, Rzeczy, za pomocą których myślimy. Rola narzędzi i artefaktów w praktyce badawczej, [w:] Rzeczy i ludzie. Humanistyka wobec materialności, s. 166. 48 B. Latour, Nadzieja Pandory, s. 227. 49 K. Abriszewski, Rzeczy w kontekście Teorii Aktora-Sieci, s. 117. 50 Ł. Afeltowicz, Modele, artefakty, kolektywy, s. 435–436. 51 B. Latour, Nadzieja Pandory, s. 227. 52 Tamże. 47
186
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
[na przykład rozmieszczenie zbiorów bibliotecznych w regałach wolnego dostępu – Ł. L.] również działają, przemieszczają cele, które „są redefiniowane przez powiązania z aktantami pozaludzkimi”53. W obliczu oceanu źródeł trzeba zawsze znaleźć sposób poradzenia sobie z wielotomowym archiwum informacji. Latour opisuje ten proces, przypominając po raz kolejny o znaczeniu translacji i „podążaniu za aktorami”. W świetle praktyki humanistycznej polega ono na redukowaniu złożoności tekstowego świata, na abstrahowaniu ze „środowiska naturalnego tekstów” ich reprezentatywnych próbek i umieszczaniu w tekstowym laboratorium. Przykładowo, gdy pracowałem nad analizą porównawczą traktatu De perfecta poesi Macieja Sarbiewskiego i narratologii, zestawiałem ze sobą ich twierdzenia w celu odnalezienia między nimi zależności. Zredukowałem więc źródła do kilku reprezentatywnych „wycinków”, tracąc tym samym całe kontekstualne bogactwo. Ale ta redukcja pozwoliła mi zyskać coś w zamian, czyli możliwość wygodnego zestawienia próbek obok siebie i wyeksponowania dzięki temu ponadhistorycznych zależności, jakie między nimi zachodzą. Gdyby zasoby Sarbiewskiego i narratologów spoczywały w archiwalnych regałach, relacje te pozostawałby niedostrzegalne. Teraz jednak stworzyły nowego aktora: „staropolską pre-narratologię poezji epickiej”, hybrydę traktatu staropolskiego i współczesnej teorii narracji. Na zakończenie pragnę podkreślić, że próba opisania możliwości opisu praktyki archiwalnej przy pomocy narzędzi ANT przerasta możliwości niedługiego artykułu. Podsumowując zatem w telegraficznym skrócie, zaznaczę, że socjologia nauki (w ogóle) powinna zwrócić uwagę humanistów przede wszystkim na te aspekty praktyki archiwalnotekstowej, które określę „kontekstem odkrycia”. Na taki kontekst składa się wiele różnych czynników (interpretatywno-biograficznych), które otwierają drogę dla dalszych badań nad nowymi zwrotami i partycypującymi w nich dyscyplinami. BIBLIOGRAFIA 1. Abriszewski K., Poznanie, zbiorowość, polityka. Analiza Teorii Aktora-Sieci Bruno Latoura, Kraków 2008. 2. Abriszewski K., Rzeczy w kontekście Teorii Aktora-Sieci, [w:] Rzeczy i ludzie. Humanistyka wobec materialności, red. J. Kowalewski, W. Piasek i M. Śliwa, Olsztyn 2008. 3. Abriszewski K., Teoria Aktora-Sieci Bruno Latoura, „Teksty Drugie” 2007, nr 1–2. 53
Tamże, s. 233 i 230.
187
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
4. Abriszewski K., Wszystko otwarte na nowo. Teoria Aktora-Sieci i filozofia kultury, Toruń 2010. Afeltowicz Ł., Modele, artefakty, kolektywy. Praktyka badawcza w perspektywie współczesnych studiów nad nauką, Toruń 2012. 5. Afeltowicz Ł., Rzeczy, za pomocą których myślimy. Rola narzędzi i artefaktów w praktyce badawczej, [w:] Rzeczy i ludzie. Humanistyka wobec materialności, red. J. Kowalewski, W. Piasek i M. Śliwa, Olsztyn 2008. 6. Archiwistyka praktyczna dla archiwistów zakładowych, red. S. Kłys, Poznań 1986. 7. Bohuszewicz P., Teoria literatury doby „zwrotów”: o jubileuszowej ankiecie „Tekstów Drugich”, „Przestrzenie Teorii” 2012, nr 7. 8. Braginska N. W., Komentarz – próba definicji, [w:] Strukturalizm w Europie Środkowej i Wschodniej. Wizje i Rewizje, red. D. Ulicka i W. Bolecki, Warszawa 2012. 9. Burczyk D., Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku 1946–1955. Inwentarz idealny, Gdańsk 2012. 10. Domańska E., „Zwrot performatywny” we współczesnej humanistyce, „Teksty Drugie” 2007, nr 5. 11. Foucault M., Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, przeł. T. Komendant, Warszawa 2009. 12. Grafton A., Footnotes. A Curious History, Princeton 1998. 13. Kil A., Teoria cyberśmieci. O napięciach między materialnością i niematerialnością, „Teksty Drugie” 2014. 14. Latour B., Dajcie mi laboratorium a poruszę świat, przeł. K. Abriszewski i Ł. Afeltowicz, „Teksty Drugie” 2009, nr 1–2. 15. Latour B., Nadzieja Pandory, przeł. K. Abriszewski i in., Toruń 2013. 16. Madejski J., Archiwum badacza literatury jako problem teoretycznoliteracki, [w:] Strukturalizm w Europie Środkowej i Wschodniej. Wizje i Rewizje, red. D. Ulicka i W. Bolecki, Warszawa 2012. 17. Markowski M. P., Zwrot etyczny w badaniach literackich, „Pamiętnik Literacki” 2000, nr 2–3. 18. Nycz R., Tekst jako laboratorium, „Teksty Drugie” 2013, nr 1–2. 19. Olsen B., W obronie rzeczy. Archeologia i ontologia przedmiotów, Warszawa 2013. 20. Skrendo A., Tożsamość w perspektywie konstruktywizmu, „Teksty Drugie” 2004, nr 1–2. 21. Troszczyński M., Rękopis 4D, „Teksty Drugie” 2014, nr 3. 22. Ulicka D., Zwrot archiwalny (jak ja go widzę), „Teksty Drugie” 2010, nr 1–2.
188
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
23. Wyleżoł M., Digitalizacja powierzchni z zastosowaniem skanera optoelektronicznego. Wybrane zagadnienia, Gliwice 2008. Summary The article concentrates on archival turn in contemporary humanities, including the media and culture studies. The archive “theme” has been recognized as an interdisciplinary project. The autor gives a vision of the possibility to develop archival turn demands with the use of the actor network theory, especially in literary workshop such as archives or libraries. He pick up the discussion with the archival turn theses using ANT tools and shows some of the elements of archival research practice.
189
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
CELINA STRZELECKA Uniwersytet Wrocławski
Zastosowanie nie-antropocentrycznej Teorii Aktora-Sieci w badaniach nad elektrownią jądrową 1. Wprowadzenie Celem tekstu jest wskazanie możliwości wynikających z zastosowania nie-antropocentrycznej Teorii Aktora-Sieci (ang. Action-Network Theory) francuskiego antropologa Bruno Latoura na przykładzie planowanej budowy elektrowni jądrowej w Polsce. W części teoretycznej zostaną objaśnione znaczenia głównych pojęć takich jak s i e ć oraz a k t o r z y, które następnie posłużą do zobrazowania relacji między różnorodnymi czynnikami wspierającymi bądź też hamującymi rozwój energetyki jądrowej w Polsce. Metoda ta umożliwia wyjście poza dychotomię natury i kultury1, a także odtworzenie układów sytuujących się pomiędzy społeczeństwem, polityką, gospodarką, ekonomią oraz środowiskiem2. Elektrownia jądrowa to, zgodnie z definicją uznaną przez Ministerstwo Gospodarki, „obiekt przemysłowo-energetyczny wytwarzający energię elektryczną lub cieplną poprzez wykorzystanie energii pochodzącej z rozszczepienia ciężkich jąder atomów”3. Charakterystyka ta ujmuje siłownie nuklearną przede wszystkim jako przedmiot materialny zaszeregowany do kategorii t e c h n o l o g i i, a także kładzie nacisk na funkcje elektrowni jądrowej, biorąc pod uwagę jedynie elementy fizyko-chemiczne. Jednak sprawczość4 siłowni nuklearnych rozciąga się na inne aspekty związane także z działalnością ludzką. Świadomość ta pozwala dostrzec wszechobecne związki technologii, kultury i środowiska5. 2. Humanistyka nie-antropocentryczna Bruno Latoura Postrzeganie wszelkich obiektów materialnych jako biernych K. Abriszewski, Natura – społeczeństwo, [w:] tegoż, Poznanie, zbiorowość, polityka. Analiza Teorii Aktora-Sieci Bruno Latoura, Kraków 2008, s. 205–212. 2 A. Marzec, Zmierzch Natury – w stronę ekologii politycznej Bruno Latoura, „Kultura Współczesna. Teoria, Interpretacje, Praktyka” 2011, nr 1, s. 213–214. 3 J. M. Mietelski, Atomowa czy jądrowa?, poznajatom.pl/poznaj_atom/ atomowa_czy_jadrowa_,274/, [dostęp: 01.04.2015]. 4 Sprawczość to zdolność oddziaływania jednostki na inne obiekty czy wpływania na szerszą sieć relacji społecznych. 5 Zob. B. Latour, Przedmioty także posiadają sprawczość, [w:] Teoria wiedzy o przeszłości na tle współczesnej humanistyki. Antologia, red. E. Domańska, Poznań 2010. 1
190
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
elementów w konstruowaniu kultury zostało przełamane wraz humanistyką nie-antropocentryczną, którą Ewa Domańska definiuje jako zespół tendencji badawczych odrzucających centralną pozycję człowieka w świecie6. Zmiana ta wynika ze sprzeciwu wobec obowiązującej definicji sprawczości, wykluczającej rzeczy jako przedmiot zainteresowania w badaniach społecznych7. Następuje „zwrot ku temu-co-nie-ludzkie”8, a więc także ku przemysłowo-technologicznym obiektom. Tego typu analiza wywodzi się z programu studiów nad rzeczami (ang. The Anthropological Study of Things), a także studiów nad nauką i technologią (ang. Science and Technology Studies), rozwiniętych przez Szkołę Edynburską9. Teoria Aktora-Sieci Latoura wykształciła się w połowie lat 70. XX wieku i korzeniami sięga do wyżej wymienionych orientacji. Zgodnie z jej myślą ludzką przestrzeń zamieszkują ludzcy (ang. human) i nie-ludzcy (ang. non-human) aktorzy. Latour przekonuje, że społeczeństwo nie istnieje, a zamiast tego mają miejsce zbiorowości10 (ang. collective) podmiotów sprawczych, nazywanych aktorami, agentami bądź aktantami. Byty te nie mają z góry ustalonej tożsamości. Latourowskim aktorem jest wszystko co w przestrzeni publicznej oddziałuje bezpośrednio na zachowania ludzi. Są połączeniem tego, co społeczne czy dyskursywne z tym, co przyrodnicze. W rezultacie nie sposób rozpoznać, co jest wytworem człowieka, a co ma charakter naturalny. Drugą najważniejszą kategorią w teorii Latoura są sieci socjotechniczne, które zrzeszają w sobie bogactwo aktorów, przez co łączą elementy społeczne, ekonomiczne, techniczne i naukowe11. Agenci w postaci ludzkich i nie-ludzkich podmiotów nie tworzą trwałych hierarchii, lecz płaską, dynamiczną sieć, która jest pojmowana jako przejściowy rezultat konsolidowania się relacji między aktantami. Sieci charakteryzuje ich liczba zmobilizowanych aktorów oraz trwałość połączeń12. Latour pisze, że sieci są „jednocześnie realne jak natura, narracyjne jak dyskurs i kolektywne jak społeczeństwo”13. Każdego E. Domańska, Historia egzystencjalna. Krytyczne studium narratywizmu i humanistyki zaangażowanej, Warszawa 2012, s. 13. 7 Taż, Humanistyka nie-antropocentryczna a studia nad rzeczami, Warszawa 2008, s. 11. 8 Taż, Zwrot performatywny we współczesnej humanistyce, „Teksty Drugie” 2007, nr 5, str. 52. 9 Zob. M. Czarnocka, Silny program Szkoły Edynburskiej z perspektywy epistemologicznej, „Studia filozoficzne i interdyscyplinarne” 2013, nr 1, s. 185–214. 10 K. Abriszewski, M. Frąckowiak, Jak rozciągnąć demokrację na rzeczy? Rozmowa z Krzysztofem Abriszewskim, [w:] Kolaboratorium. Zmiana i współdziałanie, red. M. Frąckowiak, L. Olszewski i M. Rosińska, Poznań 2012, s. 183. 11 K. Abriszewski, Poznanie, zbiorowość, polityka, s. 9–10. 12 E. Bińczyk, Antyesencjalizm i relacjonizm w programie badawczym Bruno Latoura, „Er(r)go. Teoria-Literatura-Kultura” 2005, nr 10, s. 98. 13 B. Latour, Nigdy nie byliśmy nowocześni. Studium z antropologii symetrycznej, Warszawa 2011, s. 16. 6
191
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
aktora można rozpatrywać jako umocnioną sieć relacji, której punktami węzłowymi są poszczególni agenci, będący w gruncie rzeczy hybrydami. 3. Elektrownia jądrowa jako quasi-obiekt Siłownia nuklearna ma swoje źródło już w starożytnych koncepcjach atomizmu, średniowiecznej alchemii, wielkich ideach i modernistycznej narracji ludzkiego panowania nad naturą. Można jednak rzec, że ta doskonała egzemplifikacja latourowskiego quasiobiektu wygenerowała się w ciągu jednego wieku, tworząc skomplikowany twór złożony z teoretycznej i praktycznej wiedzy, niezwykle potężnych technologii, rozległego systemu organizacji i instytucji oraz społecznych i politycznych konsekwencji o globalnym zasięgu14. Wyjaśniając fenomen tego typu elektrowni, należy dostrzec od dawien dawna konstruujących ją aktorów, którzy sami składają się z czynników ludzkich i pozaludzkich. Przedwojenne badania przeprowadzone na gruncie fizyki jądrowej dały podwaliny pierwszym konstrukcjom broni atomowej. Te z kolei doprowadziły do realizacji Projektu Manhattan, ataku na Hiroshimę i Nagasaki, zakończenia II wojny światowej i wywołania wcześniej nieznanej fali strachu przed konfliktem nuklearnym. Okres napięcia zimnej wojny, a także nowy kierunek polityki Stanów Zjednoczonych, określany jako „Atomy dla pokoju”15, stworzył warunki do skonstruowania pierwszej elektrowni nuklearnej, a w konsekwencji adaptacji tej formy energetyki, w ramach światowych systemów gospodarczych oraz spowodowania kilku katastrof jądrowych, które wpłynęły na społeczne nastawienie wobec realizacji atomowej inwestycji w Polsce. 4. Program Polskiej Energetyki Jądrowej W przeciwieństwie do wielu krajów europejskich Polska nie posiada elektrowni jądrowych. Nieudana próba budowy siłowni nuklearnej w Żarnowcu oraz awaria reaktora w Czarnobylu spowodowały, że przez długi czas nie podejmowano w Polsce żadnych wysiłków wskrzeszających ideę rozwoju tego typu energetyki. Jednak po wielu latach powrócił pomysł wprowadzenia elektrowni jądrowych do krajowego systemu energetycznego i ustanowienia tym samym nowego aktora. Zob. W. J. Kinsella, One Hundred Years of Nuclear Discourse: Four Master Themes and Their Implications for Environmental Communication, [w:] Environmental Communication Yearbook, ed. S. L. Senecah, nr 2, New York 2005, s. 49–72. 15 G. Jezierski, Początki energetyki jądrowej „Atomy dla pokoju”, energetyka.ebmp.pl/poczatki-energetyki-jadrowej-8222atomy-dla-pokoju8221,3464,art.html, [dostęp: 27.03.2015]. 14
192
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
W styczniu 2005 Ministerstwo Gospodarki przygotowało dokument Polityka Energetyczna Polski do 2025 r. Pojawiło się w nim stwierdzenie, że przewiduje się możliwość wprowadzenia w Polsce energetyki atomowej16. Rok później przemówienie byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego potwierdziło atomowe plany17, zaś jego następca Donald Tusk w 2009 zaczął planować budowę dwóch siłowni nuklearnych18. Nowego aktora konstytuuje także inskrypcja Polityka energetyczna Polski do 2030 r., w której wskazano na konieczność rozwoju tego typu elektrowni w krajowym bilansie energetycznym. Stanowisko to nie uległo zmianie nawet w obliczu katastrof jądrowych Fukushima I, które rozpoczęły się 11 kwietnia 2011 wskutek trzęsienia ziemi i tsunami. Zdarzenie to – choć wywołało głośną dyskusję na temat bezpieczeństwa i przyszłości siłowni nuklearnych – nie powstrzymało prezydenta Bronisława Komorowskiego przed podpisaniem nowelizacji prawa atomowego w czerwcu 201119. Kluczową inskrypcją, w której można znaleźć szczegółowe informacje dotyczące rządowych planów jest, przyjęty 28 stycznia 2014, Program Polskiej Energetyki Jądrowej20. Dokument ten zakłada, że wybór lokalizacji pierwszego bloku elektrowni jądrowej o mocy 3000 MW zostanie dokonany do 2016, zaś całość budowy pierwszej siłowni jądrowej zakończy się w 2030. Na liście trzech najlepszych ku temu miejsc znajduje się Lubiatowo (gmina Choczewo), Żarnowiec oraz Gąski koło Mielna, które wytypowano ze względu na bezpośredni dostęp do wody chłodzącej oraz bezproblemową możliwość budowy linii wysokiego napięcia. 5. Przeciwnicy i zwolennicy atomowej inwestycji Podczas dyskusji na temat zasadności projektu energetyki jądrowej można zaobserwować ścieranie się wielu ludzkich aktorów, zarówno przeciwników, jak i zwolenników atomowej inwestycji, którzy wypowiadają się w imieniu pozaludzkich aktantów. Reprezentowany przez nich punkt widzenia często zależy od indywidualnych interesów ugrupowań politycznych, lobby biznesowych oraz grup społecznych, Ministerstwo Gospodarki i Pracy, Zespół do Spraw Polityki Energetycznej, Polityka energetyczna kraju do 2025 roku, s. 32, oze.bpp.lublin.pl/dokumenty /kraj_meryt/pol_energ.pdf, [dostęp: 04.04.2015]. 17 Expose Jarosława Kaczyńskiego, pis.org.pl/article.php?id=4591&st=7?, [dostęp: 09.04.2015]. 18 M. Jamroż, Tusk: Będą dwie elektrownie atomowe, trojmiasto.pl/wiadomosci/Tusk-Bedadwie-elektrownie-atomowe-n30385.html, [dostęp: 09.04.2015]. 19 Prezydent podpisał ustawę o inwestycjach w obiekty jądrowe, nuclear.pl /wiadomosci,news,11062904.html, [dostęp: 09.04.2015]. 20 Minister Gospodarki, Program Polskiej Energetyki Jądrowej, Warszawa 2014, mg.gov.pl/files/upload/19990/PPEJ_2014_01_28_po_RM.pdf, [dostęp: 27.04.2014]. 16
193
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
sprzężonych w ramach sieci wzajemnych powiązań. Proces negocjowania znaczeń pomiędzy aktorami wytwarza wiedze, która wpływa na postrzeganie sytuacji energetycznej w Polsce. Energetykę jądrowa popierają z reguły ci, którzy aktywnie mogą uczestniczyć w jej rozwijaniu, czyli fizycy nuklearni oraz inżynierowie pokrewnych specjalności. Tego typu środowiska opiniotwórcze przekonują, że siłownia atomowa stanowi najlepsze rozwiązanie. Val Plurnwood uważa, że elita naukowa stanowi główne źródło wsparcia dla technologii jądrowej i główny powód jej dalszego istnienia, a także wykorzystuje mit nauki wolnej od wartościowania, aby wypromować tego typu technologię bez rozpoznania towarzyszącego jej systemu wartości21. Ogniska oporu wobec technologii jądrowej są zróżnicowane i składają się w dużej mierze ze środowisk ekologicznych i grup antypaństwowych, które skupiają się na możliwościach wzmocnienia przez państwo kapitału i nasilenia centralizacji. Na arenie angażujących się aktorów szczególnie widoczna jest partia Zieloni 2004 oraz organizacje pozarządowe, takie jak Fundacja Nasza Ziemia, Greenpeace Polska, Inicjatywa AntyNuklearna, Instytut na rzecz Ekorozwoju oraz Światowy Fundusz na rzecz Przyrody. 6. Gospodarka Jednym z aktorów wyszczególnionych przez zwolenników energetyki jądrowej jest bezpieczeństwo energetyczne, które miałoby polegać na uniezależnieniu się od dostaw gazu z Rosji i stabilności dopływu energii elektrycznej, a także zacieśnianie współpracy z krajami zachodnimi22. W dodatku ważnym elementem wsparcia dla jądrowego projektu jest promocja wizerunku elektrowni jako źródła postępu. Tego typu budowa miałaby być szansą dla rozwoju nowoczesnych i bezpiecznych technologii, stworzenia nowych miejsc pracy oraz uzyskania dodatkowych korzyści finansowych na obszarach, gdzie zostaną zlokalizowane tego typu obiekty. Jednak przeciwnicy siłowni nuklearnych rokują szkodliwość programu energetyki jądrowej dla krajowej gospodarki, uważając że wiąże się z importem technologii, paliwa uranowego oraz specjalistów do budowy, obsługi i likwidacji elektrowni23. W wyniku tych działań rozwój nowoczesnej energetyki zostaje zaniedbany na rzecz technicznego V. Plurnwood, Państwo a rozwój technologii jądrowej, „Przegląd Anarchistyczny” 2011, nr 12, przeglad-anarchistyczny.org/artykuly/29-kapitalizm-i-ekologia/245-panstwo-arozwoj-technologii-jadrowej, [dostęp: 07.04.2015]. 22 Minister Gospodarki, dz. cyt., s. 1. 23 W. Mielczarski, Kosztowna energetyka jądrowa, sep.com.pl/opracowania /opracowania_energetyka_jadrowa_mielczarski_2010.pdf, [dostęp: 29.03.2015], s. 7. 21
194
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
i politycznego uzależnienia od monopolistycznych lub niepewnych dostawców zagranicznych. Podważa się także nowoczesność technologii jądrowych, argumentując, że rosnąca liczba krajów ekonomicznie rozwiniętych rezygnuje z atomu na rzecz inwestycji w odnawialne źródła energii. Część przeciwników uważa również, że wzrost gospodarczy kraju nie stanowi wiarygodnego wskaźnika wobec poprawy jakości życia obywateli. 7. Ekonomia Zwolennicy budowy elektrowni atomowej podkreślają korzyści ekonomiczne, jakie niesie ze sobą ten rodzaj inwestycji ze względu na niską cenę uranu w porównaniu do energii pozyskiwanej z gazu ziemnego i węgla. Wysoka konkurencyjność tego typu technologii wynika przede wszystkim z przewidywanego wzrostu kosztów uprawnień do emisji CO2. Elektrownie jądrowe nie produkują zanieczyszczeń, zaś w przypadku wyprodukowania tej samej energii przez siłownię węglową Polska dodatkowo, przez zobowiązania wynikające z ratyfikowanych porozumień międzynarodowych, musiałaby zapłacić 250 mln euro. Z drugiej strony krytycy atomu przekonują, że budowa jądrowego obiektu wymaga dużo większych nakładów inwestycyjnych niż szacowane w rządowych planach 40–60 mld zł. Są one związane z budową infrastruktury przesyłowej; emisją CO2 przy wydobyciu rudy uranowej i jej przerobie na paliwo jądrowe; znacznie droższą niż w przypadku elektrowni konwencjonalnych, budową i likwidacją siłowni nuklearnej. W rachunku ekonomicznym nowych elektrowni atomowych nie uwzględnia się w ogóle kosztów przetwarzania i przechowywania przez 100 tysięcy lat zużytych odpadów paliwowych. 8. Zanieczyszczenie środowiska Unijna polityka przeciwdziała globalnemu ociepleniu wzrostem kosztów uprawnień do emisji szkodliwych związków chemicznych. Mniej więcej za 15 lat Polska przestanie mieścić się w normach odpadów i zanieczyszczeń emitowanych przez tradycyjne elektrownie węglowe. Dlatego też rząd stosuje strategię promowania energetyki atomowej jako „ekologicznej”, stawiając ją w opozycji do energetyki węglowej związanej z dużymi emisjami dwutlenku węgla do atmosfery. Jednak osoby polemizujące z sensownością jądrowego projektu zwracają uwagę na fakt, że siłownie nuklearne produkują wysokoaktywne odpady promieniotwórcze w postaci kilkumetrowych prętów uranowych, które przez 100 tysięcy lat pozostają dla ludzi i ekosystemów niebezpieczne. Ostatecznie są one gromadzone w głębokich pokładach geologicznych położonych kilkaset metrów pod ziemią. Zostają
195
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
„poddane procedurom bezpiecznego włączania w struktury ustalonego porządku”24, nie spełniają bowiem ekologicznych standardów. 9. Bezpieczeństwo Zwolennicy tego typu energii argumentują, że po 50 latach doświadczeń z eksploatacją jądrowych obiektów stały się one najbezpieczniejszym sposobem pozyskiwania energii na świecie. Również z uwagi na Fukushimę, jako argument za budową elektrowni podaje się niską sejsmiczność Polski. Sympatycy elektrowni jądrowych twierdzą również, że w porównaniu do poważnej awarii jądrowej bardziej uciążliwe może okazać się mieszkanie w regionie wydobycia węgla kamiennego, gdzie tysiące ludzi odczuwa dolegliwości związane z występowaniem szkód górniczych. Z drugiej strony sceptycy atomowego projektu widzą w nim ryzyko awarii (za dowód przytaczają Czarnobyl i Fukushimę), a nawet potencjalny cel dla terrorystów25. Uważają, że w Polsce nagminnie ignoruje się zasady i procedury bezpieczeństwa26. Jako dowód wskazują kradzieże materiałów budowlanych w Żarnowcu, które wzbudziły brak zaufania do realizacji tego typu inwestycji w Polsce. 10. Kampania informacyjna Od 2009, kiedy to Rada Ministrów przyjęła uchwałę o rozpoczęciu prac nad Polskim Programem Energetyki Jądrowej, rząd polski nie podjął się przeprowadzenia w sprawie tego projektu konsultacji ze społeczeństwem. W zamian za to Ministerstwo Gospodarki realizuje kampanię informacyjno-edukacyjną dotyczącą energetyki jądrowej, która służy jedynie jednostronnej komunikacji w celu zakorzenienia „idei energii atomowej w polskim społeczeństwie”27. Czyni się to przez ugruntowanie przekazu, że jest to energia bezpieczna, tania, przyjazna środowisku oraz wydajna, wobec czego nie ma dla niej alternatywy. W rzeczywistości podjęte działania mają charakter czysto symboliczny i stwarzają jedynie wrażenie uszanowania demokratycznych procedur w procesie podejmowania kluczowych decyzji społecznych. A. Chromik-Krzykawska, Między odrzuceniem a przyswojeniem: odpad udomowiony, „Kultura Współczesna” 2007, nr 4, s. 34. 25 Fachowcy nie chcą atomu, wolnemedia.net/gospodarka/fachowcy-nie-chca-atomu/, [dostęp: 27.03.2015]. 26 A. Rozenek, Budowa elektrowni jądrowej w Polsce, info.wsisiz. edu.pl/~wysockm0/atom/Budowa.htm, [dostęp: 29.05.2014]. 27 Koncepcja kampanii informacyjnej dotyczącej energetyki jądrowej. Bezpieczeństwo, które się opłaca, s. 3, bip.mg.gov.pl/files/5.KONCEPCJA%20PO%20MODYFIKACJI_0.pdf, [dostęp: 27.03.2015]. 24
196
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Krytycy tego typu obiektów nazywają edukacyjne działania rządu propagandą przeprowadzoną w celu przekonania obywateli o tym, że budowa elektrowni atomowej jest konieczna. Chcąc nakłonić do wyrażania postaw przychylnych realizacji tej inwestycji, angażuje się środki masowego przekazu, zarówno o znaczeniu ogólnopolskim, jak i regionalnym, mające kluczowe znaczenie dla kształtowania percepcji społecznej. Przykładem jest pomysł wprowadzenia pozytywnych opinii na temat energetyki jądrowej za pomocą popularnych seriali28. 11. Wnioski końcowe W Polsce toczy się dyskusja na temat zasadności budowy elektrowni jądrowej, będącej tworem złożonym z wielu aktorów ludzkich i pozaludzkich, połączonych w ramach jednej sieci. Latourowska teoria wskazuje, że jest niemożliwe obiektywne przyznanie racji którejkolwiek ze stron sporu, ponieważ fakty naukowe są fabrykowane jako skutek efektu „cyrkulacji idei i synergii między badaczami”29. Niemniej jednak, przy pomocy d e k o n s t r u k c j i semiotyczno-materialnych sieci możemy zrozumieć proces tworzenia społeczno-technologicznej innowacji. Dużym błędem byłoby stwierdzenie, że broń jądrowa należy do obszaru Technologii, odpady radioaktywne do Natury, zaś kampania społeczna do Kultury. Dzięki Teorii Aktora-Sieci dostrzegamy relacyjność świata, w którym poszczególni aktanci odnoszą się do wielu fragmentów rzeczywistości. BIBLIOGRAFIA 1. Abriszewski K., Poznanie, zbiorowość, polityka. Analiza Teorii Aktora-Sieci Bruno Latoura, Kraków 2008. 2. Abriszewski K., Frąckowiak M., Jak rozciągnąć demokrację na rzeczy? Rozmowa z Krzysztofem Abriszewskim, [w:] Kolaboratorium. Zmiana i współdziałanie, red. M. Frąckowiak, L. Olszewski i M. Rosińska, Poznań 2012. 3. Afeltowicz Ł., Laboratoria w działaniu, Warszawa 2011. 4. Chromik-Krzykawska A., Między odrzuceniem a przyswojeniem: odpad udomowiony, „Kultura Współczesna” 2007, nr 4. 5. Czarnocka M., Silny program Szkoły Edynburskiej z perspektywy epistemologicznej, „Studia filozoficzne i interdyscyplinarne” 2013, nr 1. A jak atom, M jak miłość, http://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/105447,a-jakatom-m-jak-milosc.html, [dostęp: 09.04.2015]. 29 Ł. Afeltowicz, Laboratoria w działaniu, Warszawa 2011, s. 9. 28
197
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
6. Domańska E., Historia egzystencjalna. Krytyczne studium narratywizmu i humanistyki zaangażowanej, Warszawa 2012. 7. Domańska E., Humanistyka nie-antropocentryczna a studia nad rzeczami, Warszawa 2008. 8. Domańska E., Zwrot performatywny we współczesnej humanistyce, „Teksty Drugie” 2007, nr 5. 9. Marzec A., Zmierzch Natury – w stronę ekologii politycznej Bruno Latoura, „Kultura Współczesna. Teoria, Interpretacje, Praktyka” 2011, nr 1. 10. Bińczyk E., Antyesencjalizm i relacjonizm w programie badawczym Bruno Latoura, „Er(r)go. Teoria-Literatura-Kultura” 2005, nr 10. 11. Jamroż M., Tusk: Będą dwie elektrownie atomowe, trojmiasto.pl/wiadomosci/Tusk-Beda-dwie-elektrownieatomowe-n30385.html, [dostęp: 09.04.2015]. 12. Jezierski G., Początki energetyki jądrowej „Atomy dla pokoju”, energetyka.e-bmp.pl/poczatki-energetyki-jadrowej-8222atomy -dla-pokoju8221,3464,art.html, [dostęp: 27.03.2015]. 13. Kinsella W. J., One Hundred Years of Nuclear Discourse: Four Master Themes and Their Implications for Environmental Communication, [w:] Environmental Communication Yearbook, ed. S. L. Senecah, t. 2, New York 2005. 14. Latour B., Nigdy nie byliśmy nowocześni. Studium z antropologii symetrycznej, Warszawa 2011. 15. Latour B., Przedmioty także posiadają sprawczość, [w:] Teoria wiedzy o przeszłości na tle współczesnej humanistyki. Antologia, red. E. Domańska, Poznań 2010. 16. Mielczarski W., Kosztowna energetyka jądrowa, sep.com.pl/opracowania/opracowania_energetyka_jadrowa_ mielczarski_2010.pdf, [dostęp: 29.03.2015]. 17. Mietelski J. M., Atomowa czy jądrowa?, poznajatom. pl/poznaj_atom/atomowa_czy_jadrowa_,274/, [dostęp: 01.04.2015]. 18. Minister Gospodarki, Program Polskiej Energetyki Jądrowej, Warszawa 2014, mg.gov.pl/files/upload/19990/PPEJ_2014 _01_28_po_RM.pdf, [dostęp: 27.04.2014]. 19. Ministerstwo Gospodarki i Pracy, Zespół do Spraw Polityki Energetycznej, Polityka energetyczna kraju do 2025 roku, oze.bpp.lublin.pl/dokumenty/kraj_meryt/pol_energ.pdf, [dostęp: 04.04.2015]. 20. Plurnwood V., Państwo a rozwój technologii jądrowej, „Przegląd Anarchistyczny” 2011, nr 12, przeglad-anarchistyczny.org/
198
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
artykuly/29-kapitalizm-i-ekologia/245-panstwo-a-rozwojtechnologii-jadrowej, [dostęp: 07.04.2015]. 21. Rozenek A., Budowa elektrowni jądrowej w Polsce, info.wsisiz.edu.pl/~wysockm0/atom/Budowa.htm, [dostęp: 29.05.2014]. 22. A jak atom, M jak miłość, http://gospodarka.dziennik.pl/news /artykuly/105447,a-jak-atom-m-jak-milosc.html, [dostęp: 09. 04.2015]. 23. Expose Jarosława Kaczyńskiego, pis.org.pl/article.php?id= 4591&st=7?, [dostęp: 09.04.2015]. 24. Fachowcy nie chcą atomu, wolnemedia.net/gospodarka/fachowcy -nie-chca-atomu/, [dostęp: 27.03.2015]. 25. Koncepcja kampanii informacyjnej dotyczącej energetyki jądrowej. Bezpieczeństwo, które się opłaca, bip.mg.gov.pl/files/ 5.KONCEPCJA%20PO%20MODYFIKACJI_0.pdf, [dostęp: 27.03.2015]. 26. Prezydent podpisał ustawę o inwestycjach w obiekty jądrowe, nuclear.pl/wiadomosci,news,11062904.html, [dostęp: 09.04. 2015]. Summary This paper adopts the Actor-Network-Theory (Bruno Latour) perspective, also known as symmetric anthropology. According to this theory human spaces are occupied by human and non-human actors. Actor Network Theory overcomes the dualistic division between subjects and objects, taking into consideration a large number of hybrids. A Latour’s actor could include a human, an institution, or a non-human object such as a Nuclear Power Plant, and as a result everything that influences human behavior in public spaces. Nuclear Power Plant’s (NPP) unique agency could be interpreted through its network of connections. Even though NPP is designed and built by people, nonhuman actors fabricate it as well. All of them – humans, discourses, ideas and objects – are connected, and influence the construction of Nuclear Power Plant, a technological innovation.
199
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
MARTA HOFFMANN Uniwersytet Jagielloński w Krakowie
Badacz pod lupą. Konstruktywistyczny zwrot w refleksji nad nauką na gruncie tzw. socjologii wiedzy/nauki W ciągu ostatnich kilku lat zdecydowanie nasiliły się dyskusje teoretyczne poświęcone konstruktywizmowi i to na gruncie zarówno nauk humanistycznych, jak i ścisłych. Wynika to najprawdopodobniej z dużego wkładu konstruktywistów w rozwój szeroko pojętej humanistyki związanego z nowym spojrzeniem na rzeczywistość społeczną. Ze względu na fakt, że dziedzictwo konstruktywistyczne jest obecne w ramach wielu subdyscyplin humanistycznych, można w sposób uprawniony mówić o „wielu konstruktywizmach” bądź też potraktować tę orientację teoretyczną jako generalny paradygmat, dostosowywany jedynie do specyfiki przedmiotu zainteresowania badaczy reprezentujących poszczególne dziedziny wiedzy. W artykule przyjęłam to drugie podejście i postanowiłam skupić się na konstruktywizmie jako na wpływowym podejściu w obrębie sfery metanaukowej, czyli teorii nauki. W tej perspektywie bycie konstruktywistą oznacza przyjęcie pewnego specyficznego sposobu uprawiania rzemiosła naukowego, będącego kolejną formą postpozytywistycznej alternatywy względem postulatów neopozytywistów. O tym, jak istotne w rozwoju teorii nauki było omawiane podejście, może świadczyć postulat zbudowania nowej subdyscypliny naukowej, którą miała być tak zwana socjologia wiedzy/nauki, jej propozycje naukowe pragnę tutaj przybliżyć. Wielość tropów, którymi podążają badacze opowiadający się za tą perspektywą na gruncie teorii nauki, a także różnorodność form, w jakich przejawia się konstruktywizm w wielu dyscyplinach humanistyki, uprawnia do mówienia o „zwrocie konstruktywistycznym”. Ten artykuł ma za zadanie przedstawić jego najważniejsze założenia oraz podjąć refleksję nad wkładem, który wniósł w namysł nad fenomenem nauki.
200
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
1. Początki konstruktywizmu w humanistyce Mimo że niektóre tezy postawione przez filozofów takich jak Giambattista Vico czy George Berkeley noszą znamiona przekonania o konstrukcyjnym charakterze rzeczywistości społecznej, wydaje się, że kamieniem węgielnym dla współczesnego konstruktywizmu były refleksje Immanuela Kanta zawarte w opublikowanej przezeń w 1781 roku Krytyce czystego rozumu. Filozof ten zaproponował rozwiązanie mające na celu przezwyciężenie odwiecznego sporu o możliwości ludzkiego poznania, toczonego pomiędzy zwolennikami obiektywizmu oraz subiektywizmu. Stwierdził mianowicie, że fakt doświadczania przez ludzi tych samych wrażeń zmysłowych oraz dochodzenie do podobnych wniosków nie jest niczym zaskakującym. Wyjaśnieniem tego problemu jest taka sama budowa ludzkiego mózgu i aparatu percepcyjnego1. Używając go, człowiek pragnie dotrzeć do struktury świata przyrody znajdującego się poza nim i usiłuje znaleźć prawidłowości, które uporządkują świat wokół niego. Od subiektywistów Kant przejął sceptycyzm względem roszczeń do obiektywizmu wiedzy ludzkiej. Był on pochodną ontologicznego założenia o naturze rzeczywistości, biorącej swój początek z umysłu ludzkiego2. Umysł ten ma bowiem wbudowane w siebie kategorie, które „nakłada” na zespół chaotycznych wrażeń zmysłowych pochodzących „z zewnątrz”, co sprawia, że świat jawi mu się tak, a nie inaczej. Do podstawowych kategorii z tego zakresu filozof zaliczył czas oraz przestrzeń3. Ta konstatacja sprawiła, że obiektywizm poznania stał się sprawą problematyczną, ponieważ został on ograniczony do pewnego układu odniesienia, którym stał się człowiek i jego biologiczne wyposażenie. Kant uczynił zatem wstępny krok ku jednej z najważniejszych cech orientacji konstruktywistycznej, jaką jest intersubiektywizm rozumiany jako negocjowana zgoda środowiska badaczy co do pewnej puli cech przedmiotu badanego będącej pochodną ich subiektywnych obserwacji, bez roszczeń do ich uniwersalności, czyli niezmienności w czasie i przestrzeni. Konstruktywiści przejęli także od Kanta przeświadczenie o konstrukcyjnym charakterze rzeczywistości społecznej, w której podstawą wszelkich działań jest konkretna hierarchia znaczeń, wartości kulturowych oraz dyskursów. Kolejną istotną inspiracją dla współczesnych konstruktywistów i opierających się na ich założeniach socjologów wiedzy/nauki były refleksje klasycznych pragmatystów takich jak Charles Peirce czy John Dewey, którzy skupili się na procesie uczenia się i zdefiniowali go jako swoisty dialog pomiędzy podmiotem poznającym, czyli uczniem, oraz podmiotem, który już to poznanie osiągnął, czyli nauczycielem. Dewey I. Kant, Krytyka czystego rozumu, przeł. R. Ingarden, Warszawa 1967, s. 94 i nast. Tamże, s. 97–136. 3 Tamże. 1 2
201
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
zwrócił uwagę na konieczność dania możliwości samodzielnego poznawania uczniowi, która sprawi, że to poznanie będzie bardziej efektywne niż w wypadku klasycznego podejścia dydaktycznego opierającego się na przekazywaniu mu informacji czy instrukcji, w jaki sposób ma on postrzegać świat4. Podmiot poznający stał się zatem aktywnym konstruktorem wiedzy, jaką osiągnął, a tym samym – świata wokół niego. Pragmatyczny aktywizm oraz proces wytwarzania wiedzy w nieustannym dialogu stanowią kolejne elementy, które przesądziły o charakterze współczesnego konstruktywizmu. Inną ważną inspiracją był dla tego nurtu interakcjonizm symboliczny i to zarówno w wersji zaprezentowanej przez George’a Herberta Meada w jego pracy Mind, Self and Society z 1934 roku, jak i tej rozszerzonej przez jego ucznia, Herberta Blumera. Interakcjoniści skupili się, między innymi, na znaczeniu, jakie w procesie poznawania i definiowania siebie mają tak zwani „Znaczący Inni” czy podmioty, pod wpływem których podmiot poznający zmienia swoje poglądy zarówno na siebie, jak i na świat wokół niego5. W ich ujęciu to właśnie oni mają kluczowe znaczenie w rozwoju osobniczym człowieka, ponieważ za ich pośrednictwem dokonuje się jego socjalizacja do społeczeństwa, w którym żyje6. Konstruktywiści zaczerpnęli z ich refleksji przeświadczenie o roli środowiska badaczy w procesie tworzenia nowych wyjaśnień naukowych, którzy jako swoiści „Znaczący Inni” mogą mieć wpływ na to, czy dana propozycja rozwiązania problemu naukowego znajdzie oddźwięk wśród innych, czy nie. Kluczowe znaczenie będzie miała zatem opinia o danej teorii, a nie jej merytoryczna zawartość, co miałoby tłumaczyć, dlaczego, przykładowo, zwolennicy heliocentryzmu nie zyskali szerszego uznania w starożytności, chociaż ich stanowisko lepiej odzwierciedlało stan rzeczy. Podejmując namysł nad źródłami inspiracji dla konstruktywizmu, nie sposób zapomnieć o Jeanie Piagecie i jego uczniach, którzy stali się prekursorami tego podejścia w obrębie teorii uczenia się. Piaget był szwajcarskim psychologiem, który analizował sposób poznawania świata przez dziecko. Stwierdził, że w ciągu swojego życia przechodzi ono przez kilka stadiów, w których dokonuje takich czynności jak: percypowanie danego przedmiotu, nazywanie go, szukanie wstępnych związków pomiędzy zjawiskami, a następnie, po korekcie jego spostrzeżeń przez nauczyciela oraz własne doświadczenia, abstrahowanie pojęć oraz idei7. Poznanie ma zatem charakter dynamiczny i płynny, a stan jego zaawansowania jest zależny od rozwinięcia danych funkcji J. Dewey, How we think, Columbia 1910, s. 157–201. G. H. Mead, Mind, Self and Society, Chicago 1934, s. 70. 6 Tamże, s. 75–78. 7 J. Piaget, Judgement and Reasoning in the Child, London 1928, s. 135–199. 4 5
202
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
poznawczych ludzkiego mózgu. Paradoksalnie, zakotwiczenie procesu poznania w biologii nie musi oznaczać determinizmu epistemologicznego. Podmiot poznający został bowiem obdarzony pewnym potencjałem poznawczym, ale może go skutecznie rozwinąć dopiero podczas interakcji z innymi osobami. O ile Piaget ograniczył poznawanie do okresu dziecięcego, to współcześni konstruktywiści twierdzą, że proces ten nigdy się nie kończy, choćby dlatego, że świat poznawany podlega ciągłej zmianie, stąd podmiot poznający musi wciąż dostosowywać do niego swoją wizję jego natury. Podsumowując tę część, wypada zauważyć, że najważniejsze źródła inspiracji dla zwrotu konstruktywistycznego pochodzą z trzech zasadniczych źródeł, to jest z filozofii, psychologii oraz socjologii. 2. Rozwój paradygmatu konstruktywistycznego w ciągu lat oraz jego wewnętrzne zróżnicowanie Przełomowy charakter dla rozwoju konstruktywizmu oraz opartej na nim socjologii wiedzy miała znana praca Thomasa Kuhna pod tytułem Struktura rewolucji naukowych z 1962 roku. Streszczanie tego dzieła nie należy do przedmiotu artykułu. Warto jednakże zaznaczyć, że jego zasadnicza teza była szeroko komentowana w środowiskach akademickich i wzbudzała wiele kontrowersji. Dotyczyła ona bowiem kwestii możliwości poznawczych badacza. Kuhn był zdania, że prawda w sensie naukowym ma charakter relatywny, ponieważ zgoda co do prawdziwości twierdzeń naukowych jest zależna od stanowiska środowiska naukowego. W tym ujęciu kwalifikacja danego zdania jako prawdziwego nie musi mieć oparcia w faktach, lecz polega na intersubiektywnym przekonaniu badaczy o tym, że koresponduje ono z faktami8. W tym ujęciu wiedza ma charakter relatywny, a odzwierciedleniem tego jest idea paradygmatu naukowego, który jest najbardziej ogólnym sposobem postrzegania przedmiotu poznania. Paradygmaty ulegają zmianie w przypadku, gdy w sposób niewystarczający odpowiadają na tak zwany kryzys spowodowany mnożeniem się niewyjaśnionych zjawisk zwanych anomaliami9. Nowy paradygmat wyjaśnia nie tylko to, co wyjaśniał poprzedni, ale także to, co było na jego gruncie niezrozumiałe, w związku z czym po uzyskaniu aprobaty ze strony poprzedniej i nowej generacji naukowców staje się teoretyczną ramą dla kolejnej fazy tak zwanej „normalnej nauki”. Kuhn był zatem jednym z pierwszych teoretyków nauki, którzy przejęli wspomniane wcześniej koncepty sformułowane w obrębie psychologii oraz socjologii, a następnie dostosowali je do sposobu myślenia 8 9
T. Kuhn, The Structure of Scientific Revolutions, Chicago 1970, s. 77–92. Tamże, s. 52–53.
203
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
o zjawisku nauki. Tezy Kuhna rozwinęli Peter Berger i Thomas Luckmann, którzy w 1966 roku opublikowali wspólną pracę pod tytułem Społeczne tworzenie rzeczywistości. Traktat z socjologii wiedzy10. Sformułowali oni w nim potrzebę stworzenia nowej subdyscypliny nauk społecznych, zwaną socjologią wiedzy, która będzie analizować zjawisko nauki w ścisłym powiązaniu z jego twórcą, czyli człowiekiem11. Społeczne uwarunkowania tworzenia wiedzy oraz wynikające stąd zróżnicowanie tego, co w danym kręgu kulturowym jest uznawane za naukę, stało się znakiem rozpoznawczym tej orientacji. W swojej pracy Berger i Luckmann odebrali nauce jej uprzywilejowane miejsce w procesie poznawania i zauważyli, że w praktyce społecznej spore znaczenie mają inne systemy wiedzy strukturyzujące strumienie wrażeń zmysłowych każdego człowieka, takie jak filozofia, religia, tradycja czy obyczaje12. Nauka powinna być zatem traktowana jak każda inna działalność ludzka i analizowana pod kątem wpływu tak zwanego „czynnika ludzkiego” na wytworzone w jej obrębie hipotezy i teorie. Zatem także ci badacze odeszli od przekonania o immanentnym obiektywizmie nauki, przesuwając się w kierunku intersubiektywizmu. Nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć także o prekursorze radykalnej odmiany konstruktywizmu we współczesnej humanistyce, którym był Ernst von Glasersfeld – do omawianych wyżej konstatacji dodał on funkcjonalny aspekt rzemiosła naukowego, którym ma być ułatwianie człowiekowi przystosowanie się do stawiającego wyzwania środowiska zewnętrznego13. Nauka przestaje być tutaj działalnością przybliżającą podmiot do abstrakcyjnie rozumianej Prawdy, ale staje się dlań praktycznym narzędziem radzenia sobie z rzeczywistością. Można to potraktować jako ukłon w kierunku wspomnianych wyżej pragmatyków amerykańskich, którzy sceptycznie podchodzili do nauczania w szkołach przedmiotów „niepraktycznych”, takich jak filozofia. Twierdzili oni, że są to dziedziny wiedzy pozostające w swoistym oderwaniu od życia społecznego i ich nauczanie nie wspomoże zbytnio procesu socjalizacji ucznia. Glasersfeld zauważył także, że procesowi konstruowania nie podlega jedynie zjawisko nauki, ale właściwie każda inna działalność ludzka oparta na języku i komunikacji międzyludzkiej, w której są wytwarzane znaczenia.
P. Berger, T. Luckmann, The Social Construction of Reality A Treatise in the Sociology of Knowledge, London 1966, s. 33–43. 11 Tamże. 12 Tamże, s. 11–31. 13 E. von Glasersfeld, Radical Constructivism. A Way of Knowing and Learning, London 1995, s. 1–5. 10
204
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
W drugiej połowie XX wieku socjologia wiedzy rozwijała się w dwóch wersjach związanych bądź z jej „mocnym”, bądź też ze „słabym programem”. „Słaby program” był związany z ograniczeniem procesu konstruowania do procesu poznania14. Badacze związani z tą orientacją twierdzą, że zasadniczym przedmiotem ich zainteresowania jest rzemiosło naukowe oraz jego wytwory, czyli paradygmaty, teorie, a także twierdzenia. Skupiają się oni zatem raczej na „zawartości” wiedzy naukowe, niż na samym sposobie jej tworzenia. O wiele większy oddźwięk znalazł tak zwany „mocny program” socjologii wiedzy, nazywany też „szkołą edynburską”, którego przedstawicielami są między innymi David Bloor oraz Barry Barnes15. Zwolennicy tej orientacji są bliżsi stanowisku Glasersfelda i chętnie korzystają z osiągnięć paradygmatu postmodernistycznego na gruncie humanistyki reprezentowanego przede wszystkim przez Michela Foucaulta, czy Jacques’a Derridę. W tym ujęciu konstrukcji podlega cały świat społeczny, co oznacza, że wszystkie dziedziny aktywności ludzkiej są uwikłane w sieć znaczeń i dyskursów, których znajomość zapewnia człowiekowi możliwość pełnego w nich uczestnictwa16. Perspektywa „mocnego programu” zwraca także uwagę na płynność granic pomiędzy nauką a różnego typu ideologiami wyznaczającymi cel jej uprawiania. Nie musi ona mieć bowiem charakteru epistemologicznego. Równie dobrze może służyć celom politycznym lub społecznym. Ta, radykalna w swojej wymowie, konstatacja sprawiła, że konstruktywizm jest często ograniczany właśnie do tej jednej wersji. Warto jednak pamiętać, że jest to tylko jedna z propozycji rozumienia konstruktywizmu. Jednym z wielu kontynuatorów tak rozumianej socjologii wiedzy pozostaje Bruno Latour, którego praca Laboratory Life. The Construction of Scientific Facts z 1979 roku wywołała wiele kontrowersji. Podjął on w niej próbę krytycznego namysłu nad sposobem tworzenia wiedzy przez naukowców, traktując ich jak obiekty badawcze. Z niemalże antropologicznym zaangażowaniem obserwował on laboratoria i pracownie naukowe, by dojść do wniosku, że w społeczności naukowców, tak jak w każdej innej grupie społecznej, można wydzielić hierarchię statusów, związki władzy, zwyczaje i obyczaje, a także dużą rolę uznaniowości w decydowaniu choćby o tym, czy eksperyment się udał, czy też nie17. Latour sceptycznie odniósł się także do postrzegania International Handbook of Research in History, Philosophy and Science Teaching, ed. M. Matthews, Sydney 2014, s. 1071. 15 P. T. Manicas, A. Roseberg, Naturalism, Epistemological Individualism and "The Strong Programme" in the Sociology of Knowledge, „Journal for the Theory of Social Behaviour” 1985, nr 15, s. 77–80. 16 Tamże, s. 80. 17 B. Latour, S. Woolgar, Laboratory Life. The Construction of Scientific Facts, New Jersey 1979, s. 19–42. 14
205
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
naukowców jako tych, którzy „wiedzą więcej” niż inni, ponieważ sami są ograniczeni swoim społecznym uwikłaniem w procesie poznania. Wydaje się zatem, że radykalnie podważył on postulat obiektywizmu naukowców, a poniekąd – zasadność uprawiania nauki w ogóle, czym sprowadził na siebie falę krytyki. Jego kolejne prace powstawały w duchu krytyki konstruktywizmu18, jednak wiele wskazuje na to, że w postrzeganiu świata naukowców oraz zakotwiczeniu zjawiska nauki w społecznych uwarunkowaniach badacza, wychodzi on wciąż z pozycji konstruktywistycznych. Na gruncie polskim refleksje zwolenników „mocnego programu” konstruktywizmu są reprezentowane przede wszystkim przez Andrzeja Zybertowicza19, a także przez Michaela Fleischera. W drugiej połowie XX wieku dochodzi do rozpowszechnienia się konstruktywizmu w ramach różnych dyscyplin naukowych. Najczęściej jest on reprezentowany przez naukowców związanych z humanistyką, jednak śladów tego podejścia można doszukać się także w naukach formalnych, takich jak matematyka. Najwcześniej obecności konstruktywizmu można doszukać się w pedagogice oraz kognitywistyce, co jest pokłosiem omawianych już refleksji Piageta. Na tym gruncie konstruktywiści poszukują odpowiedzi na pytania o efektywność różnych sposobów uczenia się i generalnie opowiadają się za oddaniem inicjatywy w ręce podmiotu uczącego się. Według takich badaczy jak Kim Beaumie czy Seymour Papert20 uczenie się jest najbardziej skuteczne wtedy, gdy uczeń pozostaje jego głównym motorem i ma zapewnione warunki do tego, by samodzielnie eksperymentować i poszukiwać odpowiedzi na nurtujące go pytania. W ramach socjologii na szczególną uwagę zasługuje tak zwany konstruktywizm systemowy Niklasa Luhmanna21 oraz jego Zob. B. Latour, Polityka natury. Nauki wkraczają do demokracji, przeł. A. Czarnacka, Warszawa 2009; zob. też J.-M. Kuukkanen, Demistification of early Latour, „Foundations of the Fromal Sciences” 2009, nr 7, s. 169 i nast. 19 Zob. A. Zybertowicz, Przemoc i poznanie. Studium z nie-klasycznej socjologii wiedzy, Toruń 1995. 20 M. Wendland, Konstruktywizm komunikacyjny, Poznań 2011, s. 52–58. 21 Warto tu wprowadzić teorię systemów autopojetycznych, autorstwa przede wszystkim H. Maturany i F. Vareli, którzy przyrównali środowiska, w których tworzy się wiedza, do znanych z biologii, zorganizowanych hierarchicznie systemów (jak choćby komórki) zyskujących znaczenie i treść przez wzajemne odwoływanie się do siebie elementów wchodzących w ich skład. Jednocześnie, system funkcjonuje w oparciu o środowisko zewnętrzne i zyskuje znaczenie dzięki temu, co odróżnia go od tego środowiska. Do tych refleksji nawiązał później m.in. Latour. Refleksja Luhmanna jest jednym z wariantów wspomnianej teorii, przeniesionej na grunt literacki przez S. Schmidta. Zob.: M. Wendland, Wiele twarzy konstruktywizmu. Różnorodność stanowisk konstruktywistycznych i ich klasyfikacje, „Kultura i Historia” 2013, nr 24, http://www.kulturaihistoria.umcs.lublin.pl/archives/5004, [dostęp: 05.2015]; M. Głażewski, Teoria autopojetyczna Niklasa Luhmanna – między metafizyką a metabiologią, http://repozytorium.ukw.edu.pl/bitstream/handle/item/539/Michal%20Glazewski%2 18
206
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
następców, którzy są blisko związani ze szkołą socjologii wiedzy i podają w wątpliwość to, czy wiedza naukowa rzeczywiście „przylega” do rzeczywistości zewnętrznej wobec podmiotu poznającego22. Ogólne założenia zwolenników tego programu zostały już nakreślone wyżej. Konstruktywizm w obrębie nauk o kulturze i antropologii przyjął formę nadaną mu przez takich badaczy jak Benedict Anderson 23 czy Ernest Gellner24, którzy stwierdzili, że kategorie narodu czy też kultury nie są obiektywnie dane ich reprezentantom, ale są przez nich aktywnie wytwarzane i reinterpretowane. Przykładowo, wiele zwyczajów czy zbiorowych obrzędów, spajających członków danych grup ze sobą, jest zapisanych w ich zbiorowej świadomości jako „odwieczne”, podczas gdy mają one za sobą niedługą tradycję. Takie wielkie grupy społeczne jak narody nie są zatem wspólnotami mającymi swój początek we wspólnym pochodzeniu ich członków, lecz stanowią raczej efekt gry sił polityki i kultury, których zmiany prowadzą do zanikania i stwarzania na nowo tych grup. Konstruktywizm zostawił także głęboki ślad w ramach nauk o polityce oraz w stosunkach międzynarodowych, w których jest reprezentowany przez takich badaczy jak Nicholas Onuf25, Alexander Wendt26 czy Jeffrey Checkel27. Ich konstatacje sprowadzają się do tezy o uzależnieniu formy danego systemu międzynarodowego od intersubiektywnego przekonania aktorów, którzy sami decydują o tym, czy stosunki na arenie międzynarodowej układają się w sposób pokojowy, czy też nie. W tym ujęciu takie fenomeny jak pokojowa współpraca na arenie międzynarodowej czy też konflikt nie istnieją w sposób obiektywny, a jedynie jako przedmiot zainteresowania stron w nie zaangażowanych. W związku z tym badacz stosunków międzynarodowych powinien wniknąć w hierarchię znaczeń oraz wartości reprezentowanych w dyskursach, którymi owe strony się posługują po to, aby dotrzeć do natury różnic pomiędzy nimi. Studia konstruktywistyczne nad stosunkami międzynarodowymi obejmują studia nad bezpieczeństwem, rolę socjalizacji w ramach agend organizacji międzynarodowych, namysł nad faktycznym oddziaływaniem norm 0Teoria%20systemow%20autopojetycznych%20Niklasa%20Luhmanna.pdf?sequence= 1, [dostęp: 05.2015]. 22 C. Mattheis, The System Theory of Niklas Luhmann and the Constitutionalization of the World Society, „Goettingen Journal of International Law” 2012, nr 4, s. 627–637. 23 Zob. B, Anderson, Wspólnoty wyobrażone: rozważania o źródłach i rozprzestrzenianiu się nacjonalizmu, przeł. S. Amsterdamski, Warszawa 1997. 24 Zob. E. Gellner, Narody i nacjonalizm, przeł. T. Hołówka, Warszawa 2009. 25 Zob. N. Onuf, World of Our Making. Rules and rule in Social Theory and International Relations, Columbia 2013. 26 Zob. A. Wendt, Anarchy is what States Make of it: the Social Construction of World Politics, “International Organization” 1992, nr 46. 27 Zob. J. T. Checkel, The constructivist turn in international relations theory, “World Politics” 1998, nr 50.
207
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
międzynarodowych, a także rolę specyfiki kulturowej danego aktora w kreowanej przezeń polityce zagranicznej. Na potrzeby artykułu przykłady perspektywy konstruktywistycznej zostały ograniczone do kilku wspomnianych subdyscyplin, co nie wyczerpuje jednak pełnego katalogu nauk, których przedstawiciele używają perspektywy konstruktywistycznej. 3. Cechy charakterystyczne konstruktywistycznej epistemologii Wypada obecnie przejść do krótkiego zarysowania głównych założeń konstruktywizmu obecnego we współczesnej humanistyce. Po pierwsze, konstruktywizm zakłada aktywną postawę podmiotu poznającego i działającego, przede wszystkim w procesie zdobywania wiedzy. Poznający sam pragnie usystematyzować świat dookoła niego i stąd poszukuje rozwiązań w różnych źródłach wiedzy. W refleksji konstruktywistycznej jest on otwarty na sugestie ze strony innych i dokłada wszelkich wysiłków, aby zmniejszyć chaos informacyjny dookoła siebie28. Po drugie, istotną rolę w procesie poznania oraz podczas uprawiania wszelkiej innej działalności ludzkiej mają meadowscy „Znaczący Inni”, czyli środowisko społeczne otaczające podmiot. Pomagają oni podmiotowi ustalić zgodną z jego systemem kulturowym hierarchię wartości, według których powinien on konstruować kategorie pozwalające mu na dostrzeganie związków pomiędzy zjawiskami. Decydują także o tym, co powinno być przedmiotem poznania, a co nie. Po trzecie, kluczową rolę odgrywa tutaj język oraz proces komunikowania29. To właśnie w jego wyniku jest tworzona wspólna wizja świata, a na gruncie naukowym – wspólny paradygmatyczny grunt, który pozwala na porozumiewanie się badaczy względem ich hipotez czy teorii. To wspólny język sprawia, że środowisko naukowe zyskuje specyficzną tożsamość opartą na podobnym rozumieniu podstawowych pojęć oraz sposobie prowadzenia dysput. Po czwarte, konstruktywiści nierzadko wykorzystują w swoich badaniach abdukcyjny model rozumowania, rozumiany jako sztuka kreowania nowych hipotez naukowych, niekoniecznie opartych na doświadczeniu empirycznym30. Po piąte, konstruktywista docenia nienaukowe sposoby dochodzenia do prawdy, a zwłaszcza ich rolę w tworzeniu hierarchii znaczeń dla podmiotu poznającego. Po szóste, konstruktywistyczny punkt widzenia widzi w badaczu przede wszystkim człowieka uwarunkowanego M. Wendland, Perspektywa konstruktywistyczna jako filozoficzna podstawa rozważań nad komunikacją, „Kultura i Edukacja” 2011, nr 4, s. 32–33. 29 Tamże, s. 40–43. 30 U. Franke, R. Weber, At the Papini hotel: On pragmatism in the study of International Relations, „European Journal of International Relations” 2012, nr 18, s. 672–675. 28
208
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
biologicznie i społecznie, w związku z czym ograniczonego w dochodzeniu do prawdy. Proponuje zatem nie pytać o to, co człowiek poznaje, ale o to w jaki sposób to robi, co jest, ich zdaniem, bliższe praktyce życia społecznego niż klasyczne pozytywistyczne rozumienie nauki. W tym sensie konstruktywizm stanowi interesującą alternatywę dla stanowiska neopozytywistycznego, wyraźnie akcentując ludzkie ograniczenia w procesie poznania. Wydaje się zatem, że szeroko pojęta humanistyka zawdzięcza zwrotowi konstruktywistycznemu przede wszystkim zakorzenienie wszystkich niemalże zjawisk społecznych w puli wiedzy obecnej w danej grupie społecznej. Wiedza ta ma charakter dynamiczny i ciągle negocjowany, co sprawia, że badacz traci swoją uprzywilejowaną pozycję w społeczeństwie. Jednocześnie, konstruktywiści usuwają „twardy grunt” spod nóg każdego badacza, rozwijając pojęcie paradygmatu, który jedynie tymczasowo wyznacza dyskurs oraz przyjęte sposoby prowadzenia badań przez naukowca. Wprowadzają także element docenienia nieklasycznych sposobów dochodzenia do wiedzy, które wprawdzie rządzą się innymi prawami niż nauka, ale jednak mają potencjał, którego jej brakuje, czyli zdolność do organizowania sposobów wartościowania zjawisk zachodzących dookoła podmiotu. Mimo tych wielu dokonań wydaje się, że największym osiągnięciem konstruktywistów jest wprowadzenie elementu autoironii względem badacza i dystansu do rzemiosła, które uprawia. Dzięki temu, konstruktywizm na trwałe wpisał się w dziedzictwo humanistyki i wpłynął na wiele pokrewnych mu orientacji teoretycznych. BIBLIOGRAFIA 1. Anderson B., Wspólnoty wyobrażone: rozważania o źródłach i rozprzestrzenianiu się nacjonalizmu, przeł. S. Amsterdamski, Warszawa 1997. 2. Berger P., Luckmann T., The Social Construction of Reality A Treatise in the Sociology of Knowledge, London 1966. 3. Checkel J. T., The constructivist turn in international relations theory, „World Politics” 1998, nr 50. 4. Dewey J., How we think, Columbia 1910. 5. Franke U., Weber R., At the Papini hotel: On pragmatism in the study of International Relations, „European Journal of International Relations” 2012, nr 18. 6. Gellner E., Narody i nacjonalizm, przeł. T. Hołówka, Warszawa 2009.
209
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
7. Glasersfeld E. von, Radical Constructivism. A Way of Knowing and Learning, London 1995. 8. Guzzini S., A Reconstruction of Constructivism in International Relations, “European Journal of International Relations” 2000, nr 6. 9. International Handbook of Research in History, Philosophy and Science Teaching, ed. M. Matthews, Sydney 2014. 10. Kant I., Krytyka czystego rozumu, przeł. R. Ingarden, Warszawa 1967. 11. Kuhn T., The Structure of Scientific Revolutions, Chicago 1970. 12. Kuukkanen J.-M., Demistification of early Latour, „Foundations of the Formal Sciences” 2009, nr 7. 13. Latour B., Polityka natury. Nauki wkraczają do demokracji, przeł. A. Czarnacka, Warszawa 2009. 14. Latour B., Woolgar S., Laboratory Life. The Construction of Scientific Facts, New Jersey 1979. 15. M. Głażewski, Teoria autopojetyczna Niklasa Luhmanna – między metafizyką a metabiologią, http://repozytorium.ukw.edu.pl/bitst ream/handle/item/539/Michal%20Glazewski%20Teoria%20 systemow%20autopojetycznych%20Niklasa%20Luhmanna.pd f?sequence=1. 16. Manicas P. T., Roseberg A., Naturalism, Epistemological Individualism and "The Strong Programme" in the Sociology of Knowledge, „Journal for the Theory of Social Behaviour” 1985, nr 15. 17. Mattheis C., The System Theory of Niklas Luhmann and the Constitutionalization of the World Society, „Goettingen Journal of International Law” 2012, nr 4. 18. Mead G. H., Mind, Self and Society, Chicago 1934. 19. Onuf N., World of Our Making. Rules and rule in Social Theory and International Relations, Columbia 2013. 20. Piaget J., Judgment and Reasoning in the Child, London 1928. 21. Wendland M., Konstruktywizm komunikacyjny, Poznań 2011. 22. Wendland M., Perspektywa konstruktywistyczna jako filozoficzna podstawa rozważań nad komunikacją, „Kultura i Edukacja” 2011, nr 4. 23. Wendland M., Wiele twarzy konstruktywizmu. Różnorodność stanowisk konstruktywistycznych i ich klasyfikacje, „Kultura i Historia” 2013, nr 24, http://www.kulturaihistoria. umcs.lublin.pl/archives/5004. 24. Wendt A., Anarchy is what States Make of it: the Social Construction of World Politics, “International Organization” 1992, nr 46. 25. Zybertowicz A., Przemoc i poznanie. Studium z nie-klasycznej
210
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
socjologii wiedzy, Toruń 1995. Summary Constructivist paradigm within broadly understood humanities was initiated by Thomas Kuhn’s and Peter Berger’s works written in the 1960s. They defined the main tenets of the paradigm that influences modern social sciences so strongly. Among many theoretical inspirations for early constructivists the most crucial ones are its philosophical, psychological and sociological roots. Constructivism was appreciated especially in the United States and Great Britain, where the idea of the sociology of knowledge was invented. Its main concept proposed noticing human roots of scientific knowledge and offered some tools to deconstruct them. Especially the so-called “strong programme” was broadly commented upon within scientific circles. Now “constructivist turn” is visible in many spheres of the humanities, including the field of theory of learning, anthropology and international relations theory. Its main features are: dynamic process of knowing, cultural roots of science, appreciation of the role of “Meaningful Others” in the process of learning and, finally, activeness of a subject of knowledge.
211
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
MAŁGORZATA KUBACKA Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
Od metafory dramaturgicznej Goffmana do socjologii emocji Socjologia emocji zajmuje się badaniem sposobów pobudzania i przepływu uczuć przy udziale struktur społeczno-kulturowych. Subdyscyplina ta oferuje podejście zorientowane zarówno na biologiczne podłoże, procesy poznawcze, jak i na społeczne konstruowanie emocji, przy czym ten ostatni element należy do najsilniej eksponowanych1. Teorie dramaturgiczno-kulturowe w socjologii emocji są rozwijane w wielu kierunkach, pojedyncze ustalenia badawcze różnią się od siebie, często odwołują się do koncepcji wypracowanych na gruncie psychologii lub do klasycznego dorobku socjologów. Istnieje jednak wspólny rdzeń tych podejść: wszystkie odnoszą się do prac Ervinga Goffmana lub modyfikują stworzoną przez niego siatkę pojęciową, uzupełniając dotychczasowe odkrycia o komponent afektywny. Metafora dramaturgiczna zyskała w ten sposób drugie (a raczej kolejne) życie, co jednocześnie ma swoje konsekwencje w jej uszczegółowieniu, uściśleniu a przede wszystkim powiązaniu z szerszym kontekstem makrostrukturalnym przy jednoczesnym zwróceniu uwagi na niebagatelną rolę wewnętrznych doświadczeń emocjonalnych jednostki. Wśród teorii dramaturgiczno-kulturowych na szczególną uwagę zasługuje koncepcja zarządzania emocjami stworzona przez Arlie R. Hochschild2. Hochschild lokuje swą teorię pomiędzy freudowską koncentracją na doświadczeniach wewnętrznych a goffmanowskimi analizami występów. W ten sposób badaczka ta dokonuje połączenia dwóch z pozoru przeciwstawnych elementów: struktur społecznych i jednostkowych stanów psychicznych. Hochschild, posługując się konceptami „kultury emocji” oraz „ideologii emocjonalnych”, przenosi Por. J. H. Turner, J. E. Stets, Socjologia emocji, przeł. M. Bucholc, Warszawa 2009, s. 15– 25. 2 A. R. Hochschild, Emotion Work, Feeling Rules, and Social Structure, “American Journal of Sociology” 1979, nr 3 (85), s. 551–575. 1
212
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
pojęcie uczuć – przypisywane sferze prywatnej, intymnej – na sferę makrostrukturalną. Społeczeństwo tworzy i wykorzystuje zbiór wiedzy oraz wyobrażeń dotyczących tego, jakie emocje powinny być odczuwane w specyficznych sytuacjach społecznych. Jednostki, za pośrednictwem procesów socjalizacyjnych, są uczone zbioru reguł i ideologii określających postawy, uczucia czy reakcje emocjonalne pasujące do danego wydarzenia. Kultury emocji stanowią pewną „ramę” organizującą doświadczenie emocjonalne, uzupełniają „scenopis”. Goffman raczej pomijał kontekst zewnętrzny, kulturowy, ograniczał się do stwierdzenia, że aktorzy grają na scenie zgodnie z wymogami scenopisu, starają się wytworzyć odpowiednie wrażenia u widowni, podejmują strategiczne działania (manipulują sceną, kulisami, rekwizytami, gestami, ciałem, myślami i uczuciami). Głównymi czynnikami decydującymi o takim zachowaniu są ochrona twarzy, unikanie przypięcia etykiety dewianta, niedopuszczenie do ujawnienia piętna czy kreacja „normalsa”. Goffman uznawał scenopis za dany i nie skupiał się na rozważaniach o tym, skąd aktorzy wiedzą, jak się zachować, jaką „twarz”, „maskę”, „fasadę” przyjąć albo jaką „fabrykację” zastosować, by odpowiadała ona oczekiwaniom innych. Hochschild poszerza ustalenia Goffmana dotyczące scenopisu, tworzy ich rozróżnienie oraz wskazuje na procesy nabywania wiedzy o zewnętrznych wymogach. Autorka ta przeprowadziła badania3, które wskazywały na związek kultury z „regułami odczuwania” (feeling rules). Każda ideologia jest jej zdaniem zbudowana z „reguł ramowania” (framing rules) i „reguł odczuwania”. Pierwsze z nich dostarczają siatki znaczeń, które powinny być przypisywane konkretnym sytuacjom. Widać tu wyraźne podobieństwo do goffmanowskiej „analizy ramowej”4, zwłaszcza jeśli uwzględni się fakt, że reguły ramowania determinują to, jakie emocje powinny być odczuwane w konkretnych sytuacjach, jak długo oraz jaka powinna być ich intensywność (reguły odczuwania). Trzon rozwiązań zaproponowanych przez autora Spotkań pozostaje więc taki sam: zachowanie jednostek społecznych jest traktowane jak sceniczny występ, którego strategiczny cel to tworzenie określonych wrażeń u widowni za pomocą różnorodnych rekwizytów. Goffman, oprócz rekwizytów, wskazuje na formę rozmowy, rytuały, tworzenie ram, definiowanie sytuacji, budowanie roli i ekspresywność. Teorie dramaturgicznokulturowe koncentrują się w szczególności na rozbudowaniu tego ostatniego elementu, przy czym najbardziej wyraźne inspiracje goffmanowską „ekspresywnością” odnajdujemy u autorki Zarządzania emocjami… Tamże. Zob. E. Goffman, Analiza ramowa. Esej z organizacji doświadczenia, przeł. S. Burdziej, Kraków 2010. 3 4
213
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Należy zauważyć, że tym, co zdecydowanie odróżnia Goffmana od innych badaczy, jest to, że podkreślał on rolę uczuć w życiu codziennym. Nigdy nie stworzył całościowej koncepcji emocji, lecz w swoich wczesnych pracach badał dynamikę zakłopotania5, które uznawał za zjawisko uniwersalne, pankulturowe6. O zakłopotaniu i wstydzie najczęściej mówi pośrednio, nie nazywając tych uczuć wprost7. Zakłopotanie pojawia się wówczas, gdy jednostka nie może zaprezentować siebie w pożądany sposób, nieskutecznie posługuje się elementami występu, jej oczekiwania co do formy czy jakości wystawionego przedstawienia nie są spełnione, przez co reguły interakcji zostają naruszone, co z kolei zmusza aktora do podjęcia rytuałów naprawczych. Dla Goffmana jednostka jest stale świadoma udziału w przedstawieniu, które wymaga od niej obserwowania emocjonalnych reakcji współobecnych oraz korygowania swoich własnych uczuć. Afekty stają się narzędziem prezentacji oraz ochrony „twarzy”. Jak Goffman zauważa w Rytuale…: „Osoba musi hamować swoje zaangażowanie emocjonalne, żeby nie wypaść na kogoś pozbawionego samokontroli, kto nie panuje nad swoimi uczuciami”8. „Dyscyplina emocjonalna” jest miarą socjalizacji, oznaką społecznego przystosowania lub niezachwianej kondycji psychicznej9. Wątki te pojawiają się w pracach Goffmana jako jedno z wielu przypuszczeń. Niestety autor ten pomijał dane kulturowe, kontekst społeczny (koncentrował się głównie na klasie średniej), wreszcie nie prowadził systematycznych badań: był krytykowany za nadużywanie obserwacji jako techniki badawczej, chaotyczność i niepewność wysnuwanych tez czy stosowanie wątpliwych kryteriów metodologicznych10. U Hochschild rozważania te przyjmują bardzo podobny kształt, choć są pozbawione wyżej opisanych wad. W pierwszej kolejności badaczka zwraca uwagę na reguły odczuwania, następnie zaś koncentruje się na „regułach wyrażania” (display rules)11 określających, kiedy powinna pojawić się określona ekspresja emocjonalna. Reguły wyrażania odwołują się bezpośrednio do goffmanowskiej prezentacji siebie na scenie. To w nich są zawarte przepisy definiujące sposób, dzięki któremu można wywołać korzystne emocjonalne wrażenie na Por. T. J. Scheff, The Goffman Legacy: Deconstructing/Reconstructing Social Science, http://goo.gl/ial0EU, [dostęp: 5.03.2015]. 6 E. Goffman, Embarrassment and social organization, „American Journal of Sociology” 1956, nr 62 (3), s. 265–266. 7 Por. T. J. Scheff, Concepts and Concept Formation: Goffman and Beyond, “Qualitative Sociology Review” 2006, nr 2 (3), s. 48–64. 8 E. Goffman, Rytuał interakcyjny, przeł. A. Sulżycka, Warszawa 2006, s. 37. 9 Tenże, Spotkania, przeł. P. Tomanek, Kraków 2010, s. 17. 10 Por. J. Szacki, Słowo wstępne, [w:] E. Goffman, Człowiek w teatrze życia codziennego, przeł. H. Datner-Śpiewak i P. Śpiewak, Warszawa 2008, s. 5–24. 11 A. R. Hochschild, dz. cyt., s. 563–569. 5
214
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
partnerze/partnerach interakcji. Można na nie spojrzeć jak na uczuciową twarz, która podlega rozmaitym manipulacjom: tłumieniu, kontrolowaniu czy zmienianiu afektów pojawiających się pomimo istniejących wymogów scenopisu – reguł ramowania i odczuwania. Goffman zauważył, że aktorzy dysponują pewną swobodą w zakresie interpretowania kulturowych wymogów: modyfikują swoje role, dają fałszywe występy, zmieniają dekoracje. Hochschild wskazuje zaś na zależność pomiędzy treściami reguł a władzą12, typem zawodu13 czy płcią14. Osoby posiadające władzę społeczną, mają szersze uprawnienia strategiczne: z jednej strony manipulują wrażeniami (najczęściej po to, by udowodnić zgodność swoich zachowań z obowiązującymi ideologiami emocjonalnymi oraz po to, by dodefiniować stosunki podrzędności lub nadrzędności w trakcie spotkania); z drugiej strony obowiązuje ich inny zestaw wymogów i większy margines swobody w ich wyborze. Wciąż jednak brakuje w tych ujęciach konstruktywistycznej analizy mechanizmów powstawania omawianych reguł czy też scenopisu, co dałoby pełniejszy wgląd w opisywane przez Hochschild zależności. Jednostki niejednokrotnie są zmuszane do podejmowania działań mających na celu dopasowanie odczuwanych oraz wyrażanych uczuć do wymogów kulturowych. Na marginesach swych rozważań Goffman podkreślał, że jednostka nie funkcjonuje w społeczeństwie elastycznie. Każde dopasowanie się do zewnętrznych oczekiwań wymaga wysiłku, w tym świadomego kontrolowania uczuć, by podtrzymać społeczną logikę, która charakteryzuje pojedyncze sytuacje. Interakcje mają swoje granice, zaś obowiązkiem jednostki jest dbanie o to, by jej emocje nie wykraczały poza te społecznie dozwolone ramy15. U autora Spotkań wyraźna jest koncentracja na zewnętrznej prezentacji uczuć oraz ich zależność od aktualnie podejmowanej roli. Hochschild silnie podkreślała, że Goffman zdaje się zapominać, że jednostka posiada podmiotowość i że każdy dostosowany do scenopisu występ wywołuje konieczność zarządzania wewnętrznymi stanami emocjonalnymi16. Goffman nie stworzył więc modelu, który wyjaśniałby szczegółowo sposoby zarządzania afektami. O regułach, które bezpośrednio definiują uczucia, wspomina w Spotkaniach, gdy mówi o konieczności „oddania się dominującemu nastrojowi” i panowaniu nad „stanami i nastawieniami psychologicznymi”, nie koncentruje się jednak zbyt długo na tym Zob. taż, Ideology and Emotion Management: A Perspective and Path for Future Research, [w:] Research Agendas in the Sociology of Emotions, ed. T. D. Kemper, Alabany, New York 1990, s. 117–143. 13 Zob. taż, Zarządzanie emocjami. Komercjalizacja ludzkich uczuć, przeł. J. Konieczny, Warszawa 2009. 14 Zob. taż, The Second Shift: Working Parents and the Revolution at Home, New York 1989. 15 E. Goffman, Analiza ramowa, s. 97–119. 16 A. R. Hochschild, Zarządzanie emocjami, s. 234–238. 12
215
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
zagadnieniu17. W Rytuale… stwierdza, że reguły pozostają nieuświadomione, zaś poznajemy je dzięki reakcjom otoczenia. Autor ten pierwszeństwo oddawał takim emocjom, które są doświadczane w interakcjach z innymi odgrywającymi role, w momencie, kiedy sami role odgrywamy18. Jednocześnie wewnętrzne doświadczenia jednostki były przez niego raczej pomijane, podobnie zresztą jak pojęcie jaźni. We wstępie do Rytuału… badacz ten wprost pisze, że jedynie „zahacza o psychologię”. Bardziej jest zainteresowany on tym, w czym ludzie uczestniczą, niż tym, co przeżywają19, dlatego też uczucia pojawiają się na marginesie jego rozważań, jako dodatek do opisu wrażeń wywoływanych (given-off)20. Hochschild nie tylko podjęła się krytycznej analizy tego wątku, lecz także zaproponowała swoje rozwiązanie: „nową społeczną teorię emocji”21 łączącą osiągnięcia Goffmana z ustaleniami innych badaczy. Centralnym pojęciem tej teorii jest „praca emocjonalna” (emotional labour), a więc „zarządzanie uczuciami” (emotional management), czyli każde działanie mające na celu zmianę siły lub rodzaju pojawiającej się emocji22. Zarządzanie emocjami nie jest tożsame z goffmanowską kontrolą, manipulacją lub tłumieniem uczuć, może obejmować te elementy, jednak kluczowe staje się tutaj przeniesienie akcentu na zmianę odczuwanych emocji23. U Hochschild jednostka jest aktywna, w symboliczny sposób przywrócono jej zdolność do wewnętrznego działania emocjonalnego. Goffman dał wgląd w konkretne strategie podejmowane w celu wywarcia określonego wrażenia na zewnątrz, zaś Hochschild zwróciła uwagę na te wszystkie procesy, które poprzedzają sceniczną prezentację. To wyjaśnia też, dlaczego badaczka ta swoje rozważania łączy z metodą gry aktorskiej zaproponowaną przez Konstantego Stanisławskiego24. Hochschild, oprócz ekspresywnych technik zarządzania emocjami, wyróżnia też kognitywne oraz zapośredniczone przez ciało25. Praca nad emocjami obejmuje cztery podstawowe sposoby zmieniania wyrażanych oraz odczuwanych uczuć/ zachowań26. Pierwszy z nich to „praca ciała”, czyli praca nadfizjologicznymi reakcjami związana ze wzbudzaniem lub przygaszaniem uczucia. Goffman wskazywał, że rolę nieznajomego aktora rozpoznajemy przez to, w co jest zaangażowany, oraz przez jego E. Goffman, Spotkania, s. 12–18. Zob. tenże, Zachowanie w miejscach publicznych, przeł O. Siara, Warszawa 2008. 19 Tenże, Rytuał interakcyjny, s. 2–3. 20 Tenże, Człowiek w teatrze, s. 32. 21 Por. A. R. Hochschild, Zarządzanie emocjami, s. 237–241. 22 Por. taż, Emotion work, s. 561. 23 Por. tamże, s. 561–573. 24 A. R. Hochschild, Zarządzanie emocjami, s. 39–47. 25 Taż, Emotion work, s. 562–563. 26 Zob. taż, Zarządzanie emocjami, s. 39–206. 17 18
216
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
gesty i ubiór, czyli „idiomy ciała”27. Ciało jest u tego teoretyka narzędziem prezentacji, elementem występu; jest swoistym konstruktem społeczno-kulturowym. W podobny sposób ciało traktuje Hochschild, ale jednocześnie podkreśla jego rolę pośredniczącą między wewnętrznym odczuciem a prezentacją siebie. Jednostki manipulują swoimi zewnętrznymi gestami w dwóch celach: po pierwsze grają, udają, żeby dopasować swoje zachowanie do reguł wyrażania, po drugie – żeby faktycznie odczuć pożądany stan. Opisane tu „działanie powierzchniowe” uzupełnia więc tradycyjne goffmanowskie rozumienie ekspresji zorientowanej na stworzenie udanego występu o komponent związany z podejmowaniem prób wywołania zmiany odczuwanych uczuć. Ludzie podejmują też „działania głębokie”: wzbudzają w sobie określone uczucia, by doświadczyć takich emocji, które aktualnie pasują do sytuacji, w której uczestniczą. Ostatnia technika zarządzania emocjami to „praca poznawcza” angażująca wyobraźnię i pamięć (o wcześniejszych sytuacjach, wcześniej odczuwanych uczuciach), tak by ekspresja wyglądała na autentyczną. Goffman, choć małą wagę przykładał do konkretnych strategii, to jednak wskazał na dwa sposoby celowego przekazywania wprowadzających w błąd informacji. Pisał on o „fałszu” związanym z komunikowaniem się w tradycyjnym znaczeniu tego słowa (werbalne, niewerbalne) oraz o „symulacji” podejmowanej, gdy jednostki tak manipulują swoimi gestami, sceną, rekwizytami, by wpasować się w oczekiwania partnerów interakcji i, niejako przy okazji, osiągnąć wcześniej zamierzone efekty tej fabrykacji28. Choć wątki te nie zostały szczegółowo rozwinięte, można przypuszczać, że obie teorie różni jeszcze jeden, zgoła inny, element: Goffman w większym stopniu koncentruje się na pożądanych konsekwencjach działań, na nagrodach, zaś Hochschild – na unikaniu efektów niepożądanych oraz na występach, które nie przynoszą aktorom żadnych korzyści. Pojęcie zarządzania emocjami pozwoliło badaczce nakreślić różnice w posługiwaniu się uczuciami w pracy i w domu wynikające z podziału płciowego29, jednocześnie nadając nowy kierunek ustaleniom Goffmana powstałym na podstawie analizy rytuałów związanych z prezentacją płci w reklamach30. Aspekt ten doczekał się rozwinięcia w badaniach inspirowanych feminizmem, jednak poszerzona charakterystyka męskiej pracy emocjonalnej wciąż stanowi margines rozważań. Zwrócenie uwagi na wewnętrzne doświadczenia oraz sposoby radzenia sobie z regułami ramowania, odczuwania czy wyrażania pozwoliło nie tylko na uczynienie goffmanowskiego aktora bardziej Zob. E. Goffman, Zachowanie w miejscach publicznych, s. 39–50. Tenże, Człowiek w teatrze, s. 32. 29 Zob. A. R. Hochschild, The Second Shift. 30 Zob. E. Goffman, Gender Advertisements, New York 1979, s. 1–29. 27 28
217
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
świadomym, refleksyjnym i aktywnym podmiotem, lecz również na wskazanie konsekwencji niedopasowania uczuć do wymogów społecznych. Jednostki są zmuszone do podejmowania pracy emocjonalnej, by wypełnić oczekiwania scenopisu lub przynajmniej utrzymywać wrażenie, że podejmowane działania i wyrażane/odczuwane emocje są z nim spójne. Taka sytuacja może być przyczyną dyskomfortu a nawet chronicznego stresu, co z kolei wymusza stosowanie innego rodzaju technik/ strategii łagodzących napięcie. Ten aspekt jest szczególnie widoczny w pracach Hochschild, zwłaszcza gdy analizowała ona pracę emocjonalną podejmowaną przez stewardessy oraz windykatorów31. Stewardessy przechodziły staranne szkolenie, podczas którego uczono je, jak nawiązywać bliskie relacje z klientami i tym samym zachęcać ich do ponownego skorzystania z usług firmy. Windykatorzy z kolei uczestniczyli jedynie w krótkim instruktażu i zazwyczaj nie pozostawali zbyt długo w zawodzie wymagającym ciągłego obniżania statusu klienta. Każda z tych grup tłumiła inny typ emocji (stewardessy negatywne, zaś windykatorzy pozytywne), obie jednak odczuwały z tego powodu wewnętrzne napięcie i stosowały dwie strategie: zmieniały albo odczuwane, albo udawane uczucia za pośrednictwem opisanych wyżej technik. Wnioski te są empirycznym potwierdzeniem intuicji Goffmana, który zauważył, że „W usługach […] specjalista będzie często manifestował bezinteresowne przejęcie się problemem klienta, podczas gdy ten drugi odwdzięczy się, okazując szacunek dla kompetencji i uczciwości sprzedawcy”32. Hochschild dodała jednak do tych obserwacji kolejne elementy analizy, łączące poziom jednostkowy z szerszymi strukturami. Wymagania kulturowych scenopisów stają się niekiedy przyczyną „alienacji emocjonalnej” rozumianej jako niezgodność między tym, co jednostka musi robić, a tym, co czuje. Proces ten zachodzi głównie w społeczeństwach charakteryzujących się dużym poziomem zróżnicowania strukturalnego33. To ujęcie zbliżyło rozważania Hochschild do koncepcji alienacji Karola Marksa i wywołało falę krytyki za przedstawianie jednostek jako podmiotów, które mogą jedynie zaadoptować się do kontekstu zewnętrznego, co czyni je podobnymi do ofiar34. Koncepcja alienacji emocjonalnej pozwala jednak wskazać na proces szeroko rozumianej profesjonalizacji uczuć. „Praca emocjonalna” ma nierzadko charakter publiczny: uczucia tracą swój prywatny rys, są na różny sposób A. R. Hochschild, Zarządzanie emocjami, s. 39–211. E. Goffman, Człowiek w teatrze, s. 40. 33 A. R. Hochschild, Zarządzanie emocjami, s. 97–144, 160–163. 34 Por. I. Götz, Encountering Arlie Hochschild’s Concept of “Emotional Labor” in Gendered Work Cultures: Ethnographic Approaches in the Sociology of Emotions and in European Ethnology, [w:] Pathways to Empathy: New Studies on Commodification, Emotional Labour and Time Binds, eds. G. Koch and S. E. Bauchanan, Frankfurt-on-Main, New York 2013, s. 183–189. 31 32
218
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
komercjalizowane35 oraz wykorzystywane przez przedsiębiorstwa (głównie usługowe) do generowania zysków36. Co więcej, koszty takiej pracy emocjonalnej nie są oszacowane, wydaje się ona naturalną konsekwencją prowadzenia życia zawodowego, tak jak dla Goffmana naturalną konsekwencją uczestniczenia w interakcji jest konieczność wytwarzania wrażenia. Ciekawe wydawałoby się połączenie alienacji emocjonalnej w rozumieniu Hochschild z goffmanowską analizą piętna. Próba spojrzenia na pracę emocjonalną, której konsekwencją jest fałszywa świadomość emocjonalna i alienacja, w kontekście tworzenia się nowej grupy dyskredytowalnych nosicieli piętna (discreditable self)37, umożliwiłaby wskazanie na strategie zarządzania piętnem w społeczeństwach industrialnych i postindustrialnych, przybliżyłaby obraz reifikacji stosunków społecznych, mechanizmy podtrzymywania hierarchii społeczno-zawodowych, a może nawet pozwoliłaby na nakreślenie współczesnego obrazu instytucji totalnych czy też procesu „totalizacji” instytucji, które niegdyś totalnymi nie były38. Podobna uwaga może odnosić się do koncepcji dewianta, a więc kogoś, kto chce uniknąć płacenia emocjonalnych podatków, jednocześnie korzystając z ochrony, jaką zapewniają wspólnoty39. Niestety wątki te nie zostały przybliżone w analizowanej teorii, Hochschild wspomina jedynie krótko o etykiecie „afektywnego dewianta”40 wzmacnianej przez terapeutów, jednak nie odnosi tego wątku szerzej do swoich wniosków. Powyższe uwagi nie wpływają oczywiście na doniosłość pracy Hochschild, a jedynie wskazują na możliwe kierunki przyszłych badań. Przedstawiona tutaj teoria zarządzania emocjami Hochschild korzysta częściowo z aparatury pojęciowej zbudowanej przez Goffmana. Z konieczności zostały opisane w skróconej formie wyłącznie najważniejsze jej wątki. Hochschild uzupełniła goffmanowską analizę o zjawiska występujące na poziomie makro i mezo struktury społecznej oraz o komponent afektywny. Autorka ta korzysta również z dorobku innych badaczy, jednak nie rezygnuje z inspiracji dramaturgicznych. Dzięki Goffmanowi metafora dramaturgiczna została przeniesiona ze świata szekspirowskiej sztuki, teatru do świata nauki. Autor ten stworzył mikroświat emocji i związków międzyludzkich (micro-world of emotions)41, jego koncepcje stanowiły inspirację dla różnych nurtów badawczych Zob. A. R. Hochschild, The Commercialization of Intimate Life: Notes From Home And Work, San Francisco, Los Angeles 2003. 36 Por. taż, Zarządzanie emocjami, s. 99–101. 37 E. Goffman, Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości, przeł A. Dzierżyńska i J. Tokarska-Bakir, Gdańsk 2005, s. 77–78. 38 Por. tamże, s. 27–172. 39 Por. tamże, s. 173–190. 40 Por. A. R. Hochschild, Zarządzanie emocjami, s. 233. 41 Zob. T. J. Scheff, Goffman Unbound!: A New Paradigm for Social Science, London 2006. 35
219
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
i teoretycznych, jednocześnie będąc przedmiotem ostrej krytyki42. Jednak zarówno krytycy, jak i zwolennicy Goffmana są zgodni, że zasługuje on na miano błyskotliwego obserwatora zjawisk społecznych zachodzących podczas codziennych interakcji43. W metaforze dramaturgicznej wciąż tkwi potencjał, każda kolejna praca powstała w tym nurcie otwiera nowe możliwości badawcze czy analityczne, jak na przykład koncepcja Hochschild, co zostało tu pokrótce omówione. BIBLIOGRAFIA 1. Goffman E., Analiza ramowa. Esej z organizacji doświadczenia, przeł. S. Burdziej, Kraków 2010. 2. Goffman E., Człowiek w teatrze życia codziennego, przeł. H. Datner-Śpiewak i P. Śpiewak, Warszawa 2008. 3. Goffman E., Embarrassment and social organization, „American Journal of Sociology” 1956, nr 62 (3). 4. Goffman E., Gender Advertisements, New York 1979. 5. Goffman E., Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości, przeł. A. Dzierżyńska i J. Tokarska-Bakir, Gdańsk 2005. 6. Goffman E., Rytuał interakcyjny, przeł. A. Sulżycka, Warszawa 2006. 7. Goffman E., Spotkania, przeł. P. Tomanek, Kraków 2010. 8. Goffman E., Zachowanie w miejscach publicznych, przeł. O. Siara, Warszawa 2008. 9. Hochschild A. R., Emotion Work, Feeling Rules, and Social Structure, “American Journal of Sociology” 1979, nr 3 (85). 10. Hochschild A. R., The Commercialization of Intimate Life: Notes From Home And Work, San Francisco, Los Angeles 2003. 11. Hochschild A. R., The Second Shift: Working Parents and the Revolution at Home, New York 1989. 12. Hochschild A. R., Zarządzanie emocjami. Komercjalizacja ludzkich uczuć, przeł. J. Konieczny, Warszawa 2009. 13. Pathways to Empathy: New Studies on Commodification, Emotional Labour and Time Binds, eds. G. Koch and S. E. Bauchanan, Frankfurt-on-Main, New York 2013. Por. tenże, The Goffman Legacy. Por. G. Woroniecka, Ervinga Goffmana socjologia spotkania, [w:] E. Goffman, Spotkania, s. VII–XV. 42 43
220
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
14. Research Agendas in the Sociology of Emotions, ed. T. D. Kemper, Alabany, New York 1990. 15. Scheff T. J., Concepts and Concept Formation: Goffman and Beyond, “Qualitative Sociology Review” 2006, nr 2 (3). 16. Scheff T. J., Goffman Unbound!: A New Paradigm for Social Science, London 2006. 17. Scheff T. J., The Goffman Legacy: Deconstructing/Reconstructing Social Science, http://goo.gl/ial0EU, [dostęp: 5.03.2015]. 18. Turner J. H., Stets J. E., Socjologia emocji, przeł. M. Bucholc, Warszawa 2009. Summary Erving Goffman’s dramaturgical theory affected many sociological concepts. Goffman conducted analysis of the presentation of self in everyday interaction. This author was one of the first ones to associate actions and thoughts with emotions. This paper shows how Hochschild’s theory of emotional management is culled from Goffman’s legacy. In this approach to emotions, individuals are treated as actors who play their roles on the stage, use props, expression and manage emotional impressions in strategic actions directed by emotional scripts provided by culture. This theory is far more concentrated on the concept of self and on cultural influences than Goffman’s analysis is. It also has a potential, which could be developed in further research.
221
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
CZĘŚĆ V FUZJE I ZWIĄZKI
222
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
ALEKSANDRA MOCHOCKA Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy
Badanie gier a badania nad literaturą: o związkach literaturoznawstwa i badań gier (game studies) Co wspólnego mają gry i literatura? Zadając to pytanie, stajemy przed problemami definicyjnymi, wiążącymi się z zarówno wielością, jak i różnorodnością powiązanych z tymi zagadnieniami teorii. Ich wyczerpujące omówienie leży poza granicami tego tekstu, którego celem jest zarysowanie wybranych, istotnych w kontekście literaturoznawczym zagadnień. Zasadniczym problemem jest tu kwestia definicji gry. Pojęcie „gra” nie może być użyte precyzyjnie jako narzędzie analityczne bez doprecyzowania, co w danym kontekście określa. Jednocześnie już Ludwig Wittgenstein wskazał na trudność z uchwyceniem esencji gry; tworząc koncepcję podobieństwa rodzinnego opierał się o definicję gry, wskazując, że w obrębie danej grupy zachodzi podobieństwo pomiędzy różnymi obiektami wzorcowymi, ale nie pomiędzy „obiektem wzorcowym, a odpowiadającymi mu zastosowaniami w postaci pojęć typologicznych”1. Wittgenstein doszedł do wniosku, że nie można w tym przypadku wyodrębnić tego, co w ujęciu typologicznym nazywa się obiektem wzorcowym (czy jak w ujęciu kognitywnym: prototypem gry)2. Zgodnie z teorią Wittgensteina komunikację językową można badać przez analogię do zjawiska gry. Gry językowe to „kompletne systemy ludzkiej komunikacji/całość złożona z języka i czynności, w które jest on wpleciony”, „powtarzające się w czasie akty grania” lub „sposoby używania znaków”3. W mikromodelu gry językowej słowa funkcjonują jak pionki, które wyróżnia specyficzna funkcja w kontekście4. Dwoje ludzi, biorących udział w procesie komunikowania M. Wołos, Koncepcja „gry językowej” Wittgensteina w świetle badań współczesnego językoznawstwa, Kraków 2002, s. 21. 2 Tamże, s. 20. 3 Tamże, s. 39. 4 Tamże. 1
223
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
się, zachowują się jak gracze; są obdarzeni wiedzą o świecie, dysponują pewnym bagażem doświadczenia (językowym obrazem świata) oraz wyuczonymi zasadami postępowania, specyficznymi dla danej kultury. Słowa są charakteryzowane przez ich funkcję w poszczególnym kontekście (rozgrywce) w połączeniu z pewną potoczną wiedzą na temat danego pojęcia5. Tego typu ujęcie akcentuje rolę kontekstu (Wittgensteinowską przestrzeń gry językowej) oraz jednostkowy wkład osób, zaangażowanych w proces komunikacji – istotnym szczegółem jest, kto i w jakich okolicznościach prowadzi dialog. Wittgensteinowi zawdzięczamy więc przełomową próbę uporządkowania wiedzy o grach (refleksję ludologiczną) oraz połączenie badań nad grami z teorią komunikowania się i dalej – z literaturoznawstwem. Wiele znaczeń „gry” można postrzegać w kategorii analogii, przybliżającej pewne procesy przez ich zestawienie z klasyczną postacią gry. Komunikacja jest grą, ale jednak intuicyjnie pojmujemy, że nie jest taką grą jak brydż, podchody czy Grand Theft Auto V. Wbrew płynącej z rozważań Wittgensteina sugestii o niemożności zdefiniowania gier można odwołać się do modelu tak zwanej klasycznej postaci gry. Według Jespera Juula6, opierającego się o uprzednio wypracowane definicje (między innymi Johana Huizingi, Rogera Caillois, Briana Suttona-Smitha, Katie Salen i Erica Zimmermana czy Christophera Crawforda) gra to zjawisko, w którym występują: - zasady, - zmienne, policzalne rezultaty, - wartość przypisana możliwym rezultatom, - wysiłek gracza, - przywiązanie gracza do wyniku gry, - negocjowany wynik7.
Za Salen i Zimmermanem grę można natomiast rozumieć jako system angażujący uczestników w sztuczny konflikt, zdefiniowany za pomocą zasad i skutkujący mierzalnym/wymiernym wynikiem8. Aby można było mówić o grze, jest potrzebna przestrzeń pozwalająca na tak zwaną grę znaczącą9, która opiera się z kolei na możliwości Tamże. J. Juul, The Game, the Player, the World: Looking for the Heart of Gameness, [w:] Digital Games Research Conference Proceedings, eds. M. Copier and J. Raessens, Utrecht 2003, s. 30–45, http://www.jesperjuul.net/text/gameplayerworld/, [dostęp: 10.04.2015]. 7 J. Juul za J. Dovey, H. W. Kennedy, Kultura gier komputerowych, przeł. T. Macios i A. Oksiuta, Kraków 2011, s. 32. 8 K. Salen, E. Zimmerman, Rules of Play. Game Design Fundamentals, Cambridge, Massachusetts 2004, s. 81. 9 Tamże, s. 34. 5 6
224
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
podejmowania interakcji (interaktywności). Brydż, podchody czy gra cyfrowa spełniają przytoczone warunki, choć istnieją także zjawiska kulturowo postrzegane jako gry (na przykład RPG czyli narracyjne gry fabularne), które Juul (także inni badacze) postrzega jako zjawiska graniczne10 – nie spełniają one bowiem niektórych warunków definicyjnych (na przykład gry fabularne nie posiadają jasnych warunków zwycięstwa ani celu, a ich zasady, o czym mówi Juul, nie są nienaruszalne). W przypadku większości form literackich przeważająca liczba wymienionych warunków definicyjnych jest spełniona w sposób umowny, niedosłowny, na przykład przestrzeń gry nie jest realna (fizykalna), a jedynie wyobrażeniowa. Dzieło literackie różni się dla przykładu tym od gry komputerowej, że lektura dostarcza jedynie „wrażenia uczestnictwa, które jednak nie jest niczym innym jak iluzją”11. Odbiorca tekstu literackiego identyfikuje się z wybranym bohaterem, natomiast w przypadku gry komputerowej faktycznie tym bohaterem – mającym zdolność wpływania na fabułę – się staje12. „Wrażenie uczestnictwa” może jednak, w przypadku utworu literackiego, zastąpić pełnym uczestnictwem – jeśli tak jak w książkach-grach elementem utworu stanie się gra sensu stricto, na przykład planszowa czy też gra w typie zagadki (puzzle). Z punktu widzenie relacji odbiorca-utwór należy przede wszystkim rozróżnić pomiędzy pojmowaniem książki jako przestrzeni gry w znaczeniu figuratywnym (na przykład czytanie jako gra odbiorcy z autorem i tekstem; gra jako model schematu fabularnego), a pojmowaniem dosłownym, formalnym (na przykład książka jako przedmiot użyty w zabawie lub grze; książka, której składnikiem jest gra planszowa). Istnieje ugruntowana tradycja analizowania literatury jako gry. Literatura jako taka bywa zrównywana z „grą” lub „zabawą”. Proces odbioru utworu literackiego jest porównywany często do rozgrywki; tak właśnie książka, jako nośnik tekstu, staje się przestrzenią gry w rozumieniu metaforycznym, na co wskazywali między innymi Roland Barthes czy Umberto Eco. Stronami w tej grze jest przede wszystkim autor i czytelnik, a czytanie – tak jak zabawa – dostarcza przyjemności. Takie postrzeganie wypływa przede wszystkim z badań spod znaku teorii rezonansu czytelniczego, zapoczątkowanych przez Romana Ingardena i Wolfganga Isera; według Ingardena czytelnik wypełnia (w miarę swoich możliwości, na podstawie własnych doświadczeń i wiedzy o świecie) miejsca niedookreślenia obecne w każdym, z definicji niekompletnym,
J. Juul, dz. cyt. A. Martuszewska, Radosne gry: o grach/zabawach literackich, Gdańsk 2007, s. 95. 12 Tamże. 10 11
225
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
dziele literackim13. Jak ujmuje to Jerzy Cieślikowski, „pełna czy bogata konkretyzacja może dopiero zaistnieć w wyniku aktywnego, twórczego, dopełniającego odbioru – w swoistej grze między autorem, jego dziełem a czytelnikiem”14. Dekodowanie tekstu, odbiór czytelniczy, są nazywane w tej terminologii „prowadzeniem gry” (jak w cytowanych poniżej fragmentach z pracy Janusza Dunina): Autor, albo może precyzyjniej, sam tekst tworzy to, co Eco nazywa c z y t e l n i k i e m m o d e l o w y m, inni teoretycy używają na określenie analogicznych zjawisk innych słów na przykład o d b i o r c a w i r t u a l n y albo w p i s a n y. Z tym to czytelnikiem prowadzona jest gra taktyczna. Taktyka to działanie w walce lub grze polegające na przewidywaniu reakcji przeciwnika i próbach wyciągnięcia z tych reakcji wniosków dla siebie15.
i dalej: Pisarz i tekst prowadzą zwykle swą grę tak, aby czytelnik mógł wygrać i odnieść należną mu satysfakcję. Badacz stwierdza, że nie zawsze się to udaje – może pojawić się np. czytelnik dewiant, którego reakcje nie są przewidywalne. Zdarza się, że gra z czytelnikami prowadzona jest nie fair, taktyka nie jest nastawiona na ułatwienie mu zadania. Bohater w tekście otwartym może być „problemowy”, tzn. skłaniający do różnorodnych interpretacji jego poczynań16.
Na gruncie literaturoznawstwa polskiego tego typu podejście prezentuje Anna Martuszewska17. Literatura – jako całość – ma cechy gry, a także zabawy; stąd stosowane przez Martuszewską łączne określenie: gry/zabawy w literaturę. Czytelnik może stać się uczestnikiem tej gry/zabawy na dwa zasadnicze sposoby: jako obserwator (czynny) czy też wyobraźniowy uczestnik wydarzeń przedstawianych w tekście oraz jako współuczestnik gry/zabawy z nadawcą. Martuszewska wyodrębnia kilka podstawowych kategorii gier/ zabaw możliwych do zrealizowania w dziele literackim. W konkretnej realizacji kategorie te mogą się nakładać lub współistnieć. Według autorki: 1. pojęcie „literatura” jest w zasadzie tożsame z pojęciem „gra oraz/lub zabawa”; 2. pojedyncze utwory literackie można traktować jako konkretne realizacje gry/zabawy; Za M.-L. Ryan, Narrative as Virtual Reality. Immersion and Interactivity in Literature and Electronic Media, Baltimore 2001, s. 44. 14 J. Cieślikowski, Literatura osobna, Warszawa 1985, s. 65. 15 J. Dunin, Pismo zmienia świat. Czytanie, lektura, czytelnictwo, Warszawa 1998, s. 80. 16 Tamże. 17 A. Martuszewska, dz. cyt.. 13
226
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
3. w obrębie dzieła literackiego, na każdym jego poziomie można wyodrębnić mikrogry, „będące specyficznymi cechami ich części bądź całości”18. W ich ramach mieszczą się mikrogry na poziomie językowym (gry/zabawy znaczeniem, uporządkowaniem oraz kształtem wizualnym słów), na poziomie świata przedstawionego (gry/zabawy między bohaterami, określane przez reguły/ konwencje gatunkowe) oraz na poziomie całości utworu (relacje między wpisanymi w tekst nadawcą a adresatem, w tym między innymi dozowanie informacji oraz gry/zabawy fikcją i autentycznością). Pojedyncze utwory literackie można również, według Martuszewskiej, analizować jako konkretne przypadki gry/zabawy, w „których ramowy przebieg wyznacza autor, posługując się poetyką specyficzną dla wybranego gatunku, zawsze przez siebie konkretnie zmodyfikowaną”19. Taka potencjalnie umiejscowiona w tekście gra/zabawa faktycznie toczy się pomiędzy autorem a czytelnikiem wtedy, gdy świadomy tej gry czytelnik realizuje (na prawach partnera) polecania autora20. Na gruncie badań anglojęzycznych podobne stanowisko zajmuje między innymi Patricia Waugh, według której utwory literackie, świadomie i planowo kierujące uwagę na swój status artefaktu, a co za tym idzie stawiające tym samym pytania dotyczące relacji między fikcją a rzeczywistością, wykorzystują model zabawy czy też gry21. Fikcja literacka, tak jak gra, dokonuje zmiany czy przesunięcia kontekstu – w miejsce znaczenia mimetycznego jest konstruowane znaczenie semiotyczne22. Jednak, aby to przesunięcie było dla wirtualnego adresata jasne, zabawa, gra oraz literatura wymagają użycia metakomunikacji23. W ujęciu Waugh teksty na przykład Samuella Becketta czy Italo Calvino są metafikcyjne (skupione na metakomunikacji, którą świadomie uwypuklają), a przez to podobne do gier. Według Marie-Laure Ryan tekst można nazwać grą w sensie dosłownym, metonimicznym oraz metaforycznym (w znaczeniu węższym lub szerszym)24. W rozumieniu najbliższym dosłownemu grą będą gatunki folklorystyczne czy literackie podlegające ustalonym, formalnym ograniczeniom (dotyczących warstwy graficznej, dźwiękowej czy semantycznej słów), takim jak między innymi rymy, anagramy, akrostychy czy palindromy, jak również teksty dostarczające odbiorcy Tamże, s. 32–33. Tamże, s. 32. 20 Tamże. 21 P. Waugh, Metafiction. The Theory and Practice of Self-Conscious Fiction, London–New York 2003, s. 2. 22 Tamże, s. 42. 23 Tamże, s. 36. 24 M.-L. Ryan, dz. cyt., s. 179. 18 19
227
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
problemu do rozwiązania (jak na przykład zagadki, krzyżówki czy też powieść detektywistyczna), w które tak autor, jak i odbiorca są zaangażowani na prawach gracza, podejmując naprzemiennie kolejne ruchy (na przykład autor zadaje pytanie, czytelnik próbuje odpowiedzieć)25. W sensie metonimicznym, tekstem-grą będzie taki, który wymaga manipulacji, zapożyczonych, jak mówi autorka, z gier, jak na przykład I Ching czy Composition No 1 Marca Saporty)26. W wąskim znaczeniu metaforycznym tekst może być werbalną transpozycją struktury jakiejś niewerbalnej gry – liczne przykłady tego typu znaleźć można w literaturze postmodernistycznej (na przykład Życie – instrukcja obsługi Georges’a Pereca opiera się o wzór ruchu szachowego skoczka)27. W znaczeniu rozszerzonym – elementy konstruujące tekst literacki analogicznie do zasad gry umożliwiają odbiorcy czerpanie przyjemności z obcowania z tekstem28. Na gruncie polskim pisze o tym, obszernie wykorzystując dokonania Ryan, Katarzyna Prajzner29. Wśród pokrewnych zagadnień można wymienić także kwestię zagadki i tajemnicy w dziele literackim według Jacka Dąbały; refleksję nad estetyką gry w dziełach Becketta, Pereca i Flanna O’Briena w przedstawieniu Kimberly Bohman-Kalai; badania nad hipertekstem (na przykład Janet Murray, Ryan, Espen Aarseth). Mieści się tu również intertekstualność jako baza do tworzenia „przestrzeni gry” w książkachgrach; prace Stanleya Fisha (teoria rezonansu czytelniczego); teoria dzieła otwartego Eco30, z akcentem na współudział odbiorcy w kreowaniu znaczeń tekstu oraz otwartość dzieła; karnawalizacja według Michaiła Bachtina31, zwłaszcza w aspekcie wielogłosowości i różnorodności stylów oraz wymieszania elementów przynależnych do różnych porządków, czy też stojąca u podstaw poststrukturalizmu koncepcja wolnej gry Jacques’a Derridy32. Problematyka gier sensu largo, czyli zjawisk reprezentujących pewne aspekty klasycznej postaci gry i do gier zbliżonych, nie jest więc literaturoznawstwu obca. Istnieje jednak także problem gry sensu stricto jako elementu utworu literackiego – coraz częściej obecnego w nowych formach literatury. Wiek XX przygotowywał podstawy pod zauważalną obecnie fascynację grami, tak w sferze codzienności, jak badań naukowych. Tamże. Tamże, s. 180. 27 Tamże 28 Tamże, s. 180–181. 29 K. Prajzner, Tekst jako świat i gra. Modele narracyjności w kulturze współczesnej, Łódź 2009. 30 U. Eco, Dzieło otwarte: forma i nieokreśloność w poetykach współczesnych, przeł. L. Eustachiewicz i in., Warszawa 2008. 31 M. Bachtin, Twórczość Franciszka Rabelais’go a kultura ludowa średniowiecza i renesansu, przeł. A. Goreniow i A. Goreniow, Kraków 1975. 32 J. Derrida, Writing and Difference, trans. A. Bass, London–New York 2005, s. 351–356. 25 26
228
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
W obszarze game studies za prekursora uważa się Johanna Huizingę, który w 1938 roku zwrócił uwagę na kulturotwórczą rolę gier i zabaw w przełomowym dziele Homo ludens (wydanie polskie 1985), chociaż już Fryderyk Schiller pisał, że „popęd gry jest tym, co swoiście ludzkie. Tylko człowiek umie się bawić i fantazjować, rozwijać twory czystej wyobraźni”33. Schiller widział w popędzie gry siłę, będącą połączeniem „zmysłowej i duchowej, biernej i czynnej”34, podobnie jak znacznie częściej przytaczany w tym kontekście Huizinga, który dostrzegał w grach i zabawach między innymi źródło takich fundamentalnych zjawisk jak język, mit czy wierzenia sakralne. Według Huizingi „zabawa jest wielkością daną kulturze, egzystującą przed samą kulturą, towarzyszącą jej i przenikającą ją od samego początku, aż po fazę, jaką badacz sam przeżywa”35. Jednakże także w czasach badań kolejnego klasyka, Caillois, których wynikiem jest publikacja Gry i ludzie z 1958 roku, gry nadal nie mieściły się w głównym nurcie kultury. W wieku XXI sytuacja zmieniła się diametralnie36. W sferze gier jest widoczny prymat audiowizualności. Większa część rynku gier to gry komputerowe/ wideo, określane przez Johna C. Becka i Mitchella Wade’a „standardową częścią naszej kultury”37. Według Jane McGonigal w samych Stanach Zjednoczonych jest 183 milionów aktywnych graczy (grających regularnie, średnio trzynaście godzin tygodniowo w gry komputerowe)38. Dotyczy to graczy zaangażowanych, nie wliczając graczy grających okazjonalnie, na przykład w tak zwane gry rekreacyjne, casual games. Tak istotna obecność gier komputerowych w świecie współczesnym (dane odnoszą się do Stanów Zjednoczonych, pamiętajmy jednak o globalizacji i amerykanizacji kultury) łączy się z renesansem gier klasycznych (jak na przykład planszowe) oraz powstawaniem nowych odmian gier. Zastosowania gier nie ograniczają się do rozrywki. Powszechne jest wykorzystywanie, w wielu bardzo zróżnicowanych dziedzinach życia, tak zwanych grywalizacji (gamification), wprowadzania do czynności należących do sfery zwyczajnego życia (jak ująłby to Huizinga) mechanizmów zaczerpniętych z gier „w celu osiągnięcia
I. Alechanowicz, Wolność i duch w poezji filozoficznej Fryderyka Schillera, „Estetyka i Krytyka” 2006, nr 2 (11), s. 10. 34 K. Kaśkiewicz, Piękno postaci ludzkiej w estetycznej teorii Fryderyka Schillera, „Filo-Sofija” 2002, nr 1 (2), s. 62. 35 J. Huzinga, Homo ludens, przeł. M. Kurecka i W. Wirpsza, Warszawa 1985, s. 15. 36 J. Szeja, Świat graczy, „Homo Communicativus” 2008, nr 2 (4), s. 20 oraz J. Szeja, Cywilizacja zabawy? Próba spojrzenia w przyszłość, „Homo Communicativus” 2008, nr 2 (5), s. 147. 37 J. C. Beck, M. Wade, Got Game. How the Gamer Generation is Reshaping Business Forever, Boston, Massachusetts 2004, s. 5. 38 J. McGonigal, Reality is Broken. Why Games Make Us Better and How They Can Change the World, New York 2011, s. 3. 33
229
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
pożądanych efektów”39. Z punktu widzenia literaturoznawstwa istotne jest, jak gry przekształcają podejście do takich aspektów lektury jak zabawa (zagadnienie przyjemności i pragnienia), autorytet (zagadnienie autorstwa i relacje między czytaniem a pisaniem) oraz zmienność/nietrwałość pisanej odmiany języka i jego (na powrót) wizualny charakter40. Popularny (nieprofesjonalny) pogląd głosi, że tekst kultury (na przykład powieść czy film) jest odbierany w sposób bierny41. John Alberti zauważa, że takie podejście (rozgraniczające ściśle producentów tekstów kultury i przyswajających je biernie konsumentów) leży w interesie korporacji medialnych, dla których teksty kultury to dobra handlowe42. Gry wideo, zacierając granicę między „oglądaniem” a „działaniem”, nakazują zakwestionować ten podział43. Jak każdy nowy tryb dyskursu, również gry komputerowe są obiektem powszechnej nieufności jako z założenia wywrotowe – między innymi z powodu takiego pomieszania ról, które nawykowo traktuje się jako osobne44. Praktyka grania w gry komputerowe prowadzi do kolejnych wniosków. Jednym z nich jest spostrzeżenie, że tak jak trudno ustalić ścisłe granice „doświadczania gry” (gaming experience), tak samo nie można zamykać tekstu w granicach materialnego, drukowanego nośnika45. Ścisłe wytyczenie i zamknięcie konkretnego tekstu właściwego jest jedynie kwestią umowy obowiązującej w pewnej społeczności odbiorców, co odzwierciedla przecież klasyczna już literaturoznawcza teoria paratekstualności Gérada Genette’a. Teorie rezonansu czytelniczego, dekonstrukcja i poststrukturalizm akcentują „niestabilność a nawet iluzoryczność tekstu”46. Gra komputerowa – w każdorazowym kontakcie (mniej lub bardziej) odmienna – prowokuje, aby zakwestionować popularną fikcję „reprodukowalności kopii tej «samej» książki”47. Negocjowalne i płynne wyznaczanie granic „doświadczania gry” pozwala odbiorcom niejako empirycznie przekonać się o słuszności tych założeń i w perspektywie odnieść je do odczytywanych utworów literackich48. M. Mochocki, M. Sobociński, LMS dla edukacyjnej gamifikacji akademickiej: potrzeby i pomysły, [w:] E-edukacja w praktyce – wyzwania i bariery, red. M. Dąbrowski i M. Zając, Warszawa 2014, s. 173. 40 J. Alberti, The Game of Reading and Writing: How Video Games Reframe Our Understanding of Literacy, „Computers and Composition” 2008, nr 25, s. 258, online: ScienceDirect, doi: 10.1016/j.compcom.2008.04.004, [dostęp: 30.09.2011]. 41 Tamże, s. 259–260. 42 Tamże, s. 261. 43 Tamże. 44 Tamże. 45 Tamże, s. 266. 46 Tamże, przekład A. M. 47 Tamże, przekład A. M. 48 Tamże. 39
230
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Innym wnioskiem jest dostrzeżenie pokrewieństwa gier komputerowych i autotelicznej w swej istocie literatury49: tak gry (nie tylko komputerowe), jak i literatura „kwestionują utylitarną koncepcję produktywności”50. Spotyka się obecnie formy literatury, które łączą tradycyjną formę drukowanego kodeksu (czyli przekaz przede wszystkim werbalny) z możliwościami odbioru typowymi dla gier i nowych mediów (na przykład odwołaniami do materiałów wideo zamieszczonych na stronie internetowej). Są to między innymi teksty literackie opublikowane w formacie tradycyjnego kodeksu (zadrukowane stronice, oprawione w okładkę), który został wzbogacony o różnego typu elementy jednoznacznie odbierane jako gra, jak na przykład planszę i pionki czy zagadki ukryte w warstwie typograficznej lub ilustracjach; odczytanie tych utworów wiąże się z udziałem w grze zaprojektowanej przez nadawcę. Zjawisko to występuje głównie w obrębie literatury popularnej, ale ma także miejsce w literaturze wysokiej i tekstach paraliterackich. Gra jest w nich elementem integralnym i szczególnie wyeksponowanym. Z racji swojej specyficznej budowy mogą zostać poddane analizie nie tylko za pomocą tradycyjnych narzędzi literaturoznawstwa, ale także z wykorzystaniem pewnych narzędzi zapożyczonych z teorii badania gier (tak zwanych game studies). O ile jednak teorie literaturoznawcze były wdrażane już do badań nad grami, głównie komputerowymi (na przykład Alien vs. Predator? – gry komputerowe a badania literackie Jana Stasieńki51 czy Homo players. Strategie odbioru gier komputerowych Dominiki Urbańskiej-Galanciak52), to niewiele jest opracowań, które wprowadzałyby gry do badań nad literaturą, a jeśli już takie występują, to opierają się przede wszystkim na najstarszych, klasycznych badaniach nad grami (dokonania Huizingi i Caillois). Warto sięgnąć jednak także po badaczy takich jak Juul, Aarseth, Markku Eskelinen, Henry Jenkins, Zimmerman czy Staffan Björk i Jussi Holopainen, których badania nad grami mogą znacząco wzbogacić dyskurs literaturoznawczy. BIBLIOGRAFIA 1. Alberti J., The Game of Reading and Writing: How Video Games Reframe Our Understanding of Literacy, „Computers and Composition” 2008, nr 25, online: ScienceDirect, doi: 10.1016/j.compcom.2008.04.004, [dostęp: 30.09.2011].
Tamże, s. 263. Tamże. 51 Zob. J. Stasieńko, Alien vs. Predator? – gry komputerowe a badania literackie, Wrocław 2005. 52 Zob. D. Urbańska-Galanciak, Homo players. Strategie odbioru gier komputerowych, Warszawa 2009. 49 50
231
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
2. Alechanowicz I., Wolność i duch w poezji filozoficznej Fryderyka Schillera, „Estetyka i Krytyka” 2006, nr 2 (11), http://estetykaikrytyka.pl/art/11/06_wolnosc_poezja.pdf, [dostęp: 06.05.2015]. 3. Bachtin M., Twórczość Franciszka Rabelais’go a kultura ludowa średniowiecza i renesansu, przeł. A. Goreniow i A. Goreniow, Kraków 1975. 4. Beck J. C., Wade M., Got Game. How the Gamer Generation is Reshaping Business Forever, Boston, Massachusetts 2004. 5. Cieślikowski J., Literatura osobna, Warszawa 1985. 6. Derrida J., Writing and Difference, trans. A. Bass, London–New York 2005. 7. Dovey J., Kennedy H. W., Kultura gier komputerowych, przeł. T. Macios i A. Oksiuta, Kraków 2011. 8. Dunin J., Pismo zmienia świat. Czytanie, lektura, czytelnictwo, Warszawa 1998. 9. Eco U., Dzieło otwarte: forma i nieokreśloność w poetykach współczesnych, przeł. L. Eustachiewicz i in., Warszawa 2008. 10. Huizinga J., Homo ludens, przeł. M. Kurecka i W. Wirpsza, Warszawa 1985. 11. Juul J., The Game, the Player, the World: Looking for the Heart of Gameness, [w:] Digital Games Research Conference Proceedings, eds. M. Copier and J. Raessens, Utrecht 2003, http://wwjesperjuul.net/text/gameplayerworld/, [dostęp: 10.04.2015r.]. 12. Kaśkiewicz K., Piękno postaci ludzkiej w estetycznej teorii Fryderyka Schillera, „Filo-Sofija” 2002, nr 1 (2) 13. Martuszewska A., Radosne gry: o grach/zabawach literackich, Gdańsk 2007. 14. McGonigal J., Reality is Broken. Why Games Make Us Better and How They Can Change the World, New York 2011. 15. Mochocki M., Sobociński M., LMS dla edukacyjnej gamifikacji akademickiej: potrzeby i pomysły, [w:] E-edukacja w praktyce – wyzwania i bariery, red. M. Dąbrowski i M. Zając, Warszawa 2014. 16. Prajzner K., Tekst jako świat i gra. Modele narracyjności w kulturze współczesnej, Łódź 2009. 17. Ryan M.-L., Narrative as Virtual Reality. Immersion and Interactivity in Literature and Electronic Media, Baltimore 2001. 18. Salen K., Zimmerman E., Rules of Play. Game Design Fundamentals, Cambridge, Massachusetts 2004. 19. Stasieńko J., Alien vs. Predator? – gry komputerowe a badania literackie, Wrocław 2005.
232
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
20. Szeja J., Cywilizacja zabawy? Próba spojrzenia w przyszłość, „Homo Communicativus” 2008, nr 2 (5). 21. Szeja J., Świat graczy, „Homo Communicativus” 2008, nr 2 (4). 22. Urbańska-Galanciak D., Homo players. Strategie odbioru gier komputerowych, Warszawa 2009. 23. Waugh P., Metafiction. The Theory and Practice of Self-Conscious Fiction, London–New York 2003. 24. Wołos M., Koncepcja „gry językowej” Wittgensteina w świetle badań współczesnego językoznawstwa, Kraków 2002. Summary The article tackles selected problems pertaining to the relationships between literature and literary studies as well as games and game studies / ludology and explains on what ground a literary text can be approached as a game. It focuses on the (more traditional) approach which utilises the game metaphor to study communication and literary texts (including the brief presentation of theories by Wittgenstein, Martuszewska, Waugh and Ryan), as well as on a more recent phenomenon: the growing demand for the analysis of the literary texts that contain game elements.
233
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
ADRIANNA SMURZYŃSKA Uniwersytet Jagielloński w Krakowie
O modnej fuzji filozofii i neuronauk 1. Wprowadzenie Przypatrując się rozwojowi nauk, można zauważyć panujące w nich co jakiś czas mody. Jedne z nich pojawiają się i mijają, inne – zmieniają kształt danej dziedziny. Wydaje się, że taką modą jest obecnie łączenie nauk humanistycznych i neurobiologii – w literaturze można odnaleźć takie pojęcia jak: neurofilozofia, neuroestetyka, neuroetyka czy neuroteologia. Warto się zatem zastanowić nad źródłem tego zjawiska – pewnego rodzaju fuzji filozofii i neuronauk – i możliwych jego konsekwencjach. W miarę rozwoju metod i perspektyw badawczych nauki szczegółowe stopniowo wyodrębniały się z filozofii, odżegnując się od odpowiedzi na pytania filozoficzne. Z drugiej strony, tam gdzie rozpoczynały się badania empiryczne, tam kończyła się filozofia. Obecnie można zauważyć tendencję do powtórnej integracji filozofii (i szerzej pojętej humanistyki) oraz nauk empirycznych. Naukowcy chcą odpowiadać na pytania filozoficzne, filozofowie natomiast coraz częściej odwołują się do odkryć neurobiologii oraz sami projektują i przeprowadzają badania w tym nurcie. Owocem tych rozważań ma być lepsze zrozumienie umysłu i natury człowieka. W swoim artykule chciałabym nie tylko przedstawić korzyści i trudności wynikające ze swoistej fuzji filozofii i neurobiologii, ale również postulaty dotyczące przyszłości współpracy tych dziedzin, które mogłyby doprowadzić do jej owocniejszych rezultatów. 2. Neurofilozofia – informacje ogólne Przykładem tego zjawiska może być neurofilozofia. Jest to program badawczy, którego idea polega na współpracy filozofii z neuronaukami1. Łączy on przedmiot badawczy filozofii i metody P. Przybysz, Neurofilozofia i filozofia neuronauk, [w:] Przewodnik po filozofii umysłu, red. M. Miłkowski i R. Poczobut, Kraków 2012, s. 689. 1
234
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
neuronauk. Termin ten został wprowadzony przez Patricię M. Churchland2. Osoby, które określają się mianem „neurofilozof”, uznają zwykle tradycyjne metody filozoficzne za niewystarczające dla zrozumienia natury umysłu3, dlatego odwołują się w swoich rozważaniach do osiągnięć neurobiologii4 oraz dążą do wypracowania nowych metod badawczych5 (łączących perspektywę filozofii i neurobiologii). Neurofilozofia dotyka głównie takich problemów jak: poczucie piękna, moralność, wolna wola, poznanie społeczne, tożsamość i świadomość6, choć nie zamyka się na inne tematy. Neurofilozofię warto odróżnić do filozofii neuronauk. Ta druga jest subdyscypliną filozofii nauki, obejmującą analizę języka neuronauk, założeń, metod badawczych oraz procedur eksperymentalnych7. Na rozwój obu miał wpływ rozwój kognitywistyki8, interdyscyplinarnej nauki (określanej czasem jako multidyscyplinarna)9, w której przedstawiciele różnych dziedzin (głównie filozofii, psychologii, neurobiologii, antropologii oraz sztucznej inteligencji)10 starają się spojrzeć na problemy związane z umysłem i mózgiem. Taka współpraca może przynieść korzyść dla różnych dziedzin: neuronauki mogą dostarczyć bazę empiryczną i techniki badawcze, natomiast filozofia – analizę pojęciową, krytycyzm oraz syntezę wiedzy11. Neurofilozofię można traktować jako dyscyplinę pomostową – wykorzystującą dane eksperymentalne, dopuszczającą spekulacje oraz niosącą pomoc w uporządkowaniu słownika neuronauk12. Mimo nazwy, która sugeruje, że jest to połączenie neuronauk i filozofii, w badaniach włącza się też odkrycia innych dziedzin – na przykład informatyki czy P. M. Churchland, Neurophilosophy. Toward a Unified Science of the Mind-Brain, Cambridge, Massachusetts 1986, s. 482. 3 P. Przybysz, dz. cyt., s. 692. 4 S. Gallagher, Neurophilosophy and neurophenomenology, „Phenomenology 2005” 2007, nr 5, s. 298. 5 G. Northoff, What is neurophilosophy? A methodological account, „Journal for General Philosophy of Science” 2004, nr 35, s. 93. 6 P. Przybysz, dz. cyt., s. 689. 7 Tamże, s. 690. 8 Tamże. 9 W. Dziarnowska, A. Klawiter, Kognitywistyka a filozofia: uzurpacja, emancypacja, rywalizacja o przetrwanie najstosowniejszego czy pomoc wzajemna?, [w:] Subiektywność a świadomość. Studia z Kognitywistyki i Filozofii Umysłu, t. 1, red. W. Dziarnowska i A. Klawiter, Poznań 2003, s. 13. 10 A. Klawiter, Powab i moc wyjaśniająca kognitywistyki, „Nauka” 2004, nr 3, s. 118. 11 P. S. Churchland, Brain-Wise. Studies in Neurophilosophy, Cambridge, Massachusetts 2002, s. 3–4. 12 H. Walter, Neurophilosophy of Free will. From Libertarian Illusions to a Concept of Natural Autonomy, Cambridge, Massachusetts 2001, s. 125; P. Przybysz, dz. cyt., s. 697. 2
235
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
psychologii13. Mimo obiecujących efektów, jakie może wnieść rozwój neurofilozofii, trudno zaproponować specyficzną dla niej metodologię – jednocześnie odrębną od filozofii i neurobiologii, jak i nawiązującą do nich obu14. 3. Problemy pojęciowe i metody współpracy Ponieważ projekty łączenia perspektyw filozofii i neuronauk powstawały równolegle i były prowadzone przez różnych naukowców, problemem może być ich rozróżnienie (na przykład neurofilozofii od filozofii umysłu czy kognitywistyki)15. Podobne terminy, które można odnaleźć w literaturze, to: filozofia eksperymentalna i filozofia empiryczna16. Różnica między tymi pojęciami wydaje się subtelna – neurofilozofia może być charakteryzowana jako gałąź filozofii wykorzystująca nowe metody do analizy starych problemów, a programy takie jak neuroestetyka czy neuroetyka mogą być traktowane jako poddziedziny neurofilozofii. Neurofilozofia może być również widziana jako część filozofii empirycznej, w której korzysta się z osiągnięć nauk empirycznych do rozwiązywania problemów filozoficznych. Takie uporządkowanie nie jest jednak kompletne i ma pewne wady – na przykład filozofię empiryczną odróżnia się od filozofii eksperymentalnej17. W tej drugiej bowiem filozofowie sami przeprowadzają badania, wykorzystując między innymi metody neuroobrazowania mózgu. W takiej sytuacji niektóre badania z zakresu neuroetyki mieściłyby się w obrębie filozofii eksperymentalnej. Trudno również określić, czy neurofilozofia jest częścią filozofii umysłu, czy zakresy obu tych dziedzin jedynie częściowo się pokrywają, oraz jaka jest relacja kognitywistyki do wszystkich tych dziedzin. Uporządkowanie tych pojęć wymaga dalszych analiz tych programów, co nie wydaje się łatwe zważywszy na ich szybki rozwój. Połączenie filozofii i neurobiologii może być efektem różnych metod współpracy18. Z jednej strony można zauważyć współpracę naukowców i filozofów. Takimi osobami są Vilayanur S. Ramachandran i William Hirstein, którzy zajmują się między innymi zagadnieniami z zakresu neuroestetyki, łącząc koncepcje filozoficzne i badania z użyciem metod neuroobrazowania. Z drugiej strony niektórzy naukowcy tworzą swoje badania z filozoficznym nastawieniem P. Przybysz, dz. cyt., s. 697. G. Northoff, dz. cyt., s. 93. 15 P. Przybysz, dz. cyt., s. 698 16 J. Prinz, Empirical Philosophy and Experimental Philosophy, [w:] Experimental Philosophy, eds. J. Knobe and S. Nichols, Oxford 2008, s. 196. 17 Tamże. 18 P. Przybysz, dz. cyt., s. 699–709. 13 14
236
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
(przykładem mogą być Antonio Damasio i Semir Zeki), a filozofowie podbudowują czasem swoje koncepcje danymi empirycznymi z zakresu neuronauk (na przykład Thomas Metzinger). W wypadku takiej współpracy (zarówno kilku osób, jak i dziedzin w pracy jednej osoby), przedmiot badań – w tym przypadku umysł – zostaje ujęty z różnych stron, w sposób interdyscyplinarny. Podejście naukowe pozwala na odpowiedzenie na pytanie: „jak coś się dzieje?”, natomiast perspektywa filozoficzna ułatwia poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: „dlaczego tak się dzieje?”. 4. Przykłady projektów badawczych Przykładami dziedzin, które łączą perspektywy filozofii oraz neurobiologii, są neurokognitywistyka społeczna oraz neuroestetyka. Neurokognitywistyka społeczna jest interdyscyplinarnym programem badawczym, którego celem jest zrozumienie i wyjaśnienie neurobiologicznych uwarunkowań życia społecznego19. Łączy w sobie teoretyczne analizy oraz badania empiryczne. Za jej pionierkę uznaje się Leslie Brothers20. Stwierdziła ona, że przetwarzanie informacji społecznych odbywa się w inny sposób niż przetwarzanie informacji niespołecznych oraz że w procesie tym można wyróżnić bardziej podstawowe elementy21. Są nimi proste i złożone procesy poznania społecznego22. Do prostych można zaliczyć detekcję ruchu biologicznego, rozpoznawanie twarzy i kierunku patrzenia oraz podstawowych emocji i intencjonalności. Złożone natomiast to: atrybucja przekonań, empatia, emocje społeczne czy rozumienie działań innych osób. Za poddział neurokognitywistyki społecznej można uznać neuroetykę, która ma na celu poszukiwanie korelacji między dyspozycjami moralnymi a aktywnością mózgu, między innymi przez badanie emocji moralnych oraz uzasadnień sądów etycznych w trakcie rozwiązywania dylematów moralnych23. Neuroestetyka jest również interdyscyplinarnym przedsięwzięciem. Dotyczy zjawisk związanych z tworzeniem i percepcją dzieł sztuki. Również łączy ono wiedzę z różnych dyscyplin badawczych, takich jak psychologia, fizjologia czy neurobiologia24. Szczególną rolę odgrywa ta ostatnia – poddaje bowiem analizie dzieło sztuki traktowane jako zjawisko uwarunkowane procesami zachodzącymi na poziomie Tamże, s. 704. Tamże. 21 L. Brothers, The Social Brain: A Project for Integrating Primate Behavior and Neurophysiology in a New Domain, [w:] Foundations in Social Neuroscience, ed. J. Cacioppo i in., Cambridge, Massachusetts 2002, s. 367. 22 P. Przybysz, dz. cyt., s. 705. 23 Tamże, s. 706–707. 24 P. Markiewicz, P. Przybysz, Neuroestetyczne aspekty komunikacji wizualnej i wyobraźni, [w:] Obrazy w umyśle. Studia nad percepcją i wyobraźnią, red. P. Francuz, Warszawa 2007, s. 111. 19 20
237
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
neuronalnym. Semir Zeki, twórca neuroestetyki, twierdzi wręcz, że uprawianie i odbiór sztuki są warunkowane przez prawa rządzące aktywnością mózgu człowieka25. Naukowcy poszukują również ewolucyjnych źródeł preferencji estetycznych26. Dla naukowca zajmującego się percepcją dzieło sztuki jest bodźcem szczególnym, którego zadaniem jest wyróżnianie się z otoczenia, przyciąganie i absorbowanie uwagi odbiorcy, emocjonalne poruszanie i wywołanie określonego przepływu myśli27. Taki bodziec pobudza układ limbiczny odpowiedzialny za doświadczenie emocjonalne i wywołuje silną reakcję percepcyjno-emocjonalną – przeżycie estetyczne28. Zeki oraz Ramachandran i Hirstein uważają, że artyści są nieuświadomionymi neurobiologami – wykorzystują wiedzę na temat neurofizjologii percepcji i emocji, nie wiedząc o tym29. Współpracujący ze sobą neurobiolog i filozof (Ramachandran i Hirstein) zaproponowali „ośmioraką ścieżkę” – zbiór zasad, które musi spełniać dzieło artystyczne, by wywołać doświadczenie estetyczne30. Składają się na nią następujące zasady: – nadmiernego różnicowania – przedstawianie przedmiotów o wyolbrzymionych cechach dystynktywnych („superbodźców”); – grupowania – występowanie powiązanych ze sobą elementów; – kontrastu – zestawianie ze sobą kontrastowych elementów, kolorów, technik; – izolacji – uwypuklenie jednego elementu; – rozwiązywania problemów percepcyjnych – przedstawienie niejednoznacznych obiektów, wymagających interpretacji; – symetrii – symetryczne rozmieszczenie elementów; – unikania nietypowych przedstawień – rozmieszczanie elementów w typowych relacjach względem siebie; – metaforyczności – możliwość odniesienia do znanych reprezentacji ikonicznych lub semantycznych. Ramachandran uzupełnił potem tę listę o zasady31: – powtarzalności, rytmu i uporządkowania – rozlokowanie elementów według jednej reguły; S. Zeki, Artistic Creativity and the Brain, „Science” 2001, nr 5527, s. 51–52. J. Tooby, L. Cosmides, Does Beauty Build Adapted Minds? Toward an Evolutionary Theory of Aesthetics, Fiction and the Arts, “Substance” 2001, nr 30, s. 10; G. Miller, Umysł w zalotach, przeł. M. Koraszewska, Poznań 2004, s. 10. 27 P. Markiewicz, P. Przybysz, dz. cyt., s. 113. 28 S. Florek, Sztuka widziana oczyma kognitywisty, „Zagadnienia Naukoznawstwa” 2010, nr 183, s. 157. 29 V. Ramachandran, W. Hirstein, The Science of Art A Neurological Theory of Aesthetic Experience, „Journal of Consciousness Studies” 1999, nr. 6–7, s. 15–51. 30 Tamże. 31 S. Florek, dz. cyt., s. 157. 25 26
238
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
– balansu – równoważący się rozkład elementów. Przeżycie estetyczne może być, według tych badaczy, zapośredniczone przez dowolną koniunkcję tychże zasad. Mimo że wszystkie mają równorzędny status, szczególne znaczenie nadaje się pierwszej z nich – odnosi się ona bowiem do większości dzieł sztuki32. Dzięki neurokognitywistyce społecznej i neuroestetyce jest możliwe lepsze zrozumienie sposobu, w jaki działa umysł w zależności od rodzaju bodźca percepcyjnego. Pokazują one również związki zjawisk psychologicznych oraz koncepcji filozoficznych i neurobiologii. 5. Korzyści współpracy filozofów i neurobiologów Patrząc z perspektywy czasu na efekty takich działań, można zauważyć wiele korzyści, jakie z nich płyną. Trudno bowiem rozważać kwestie dotyczące umysłu ludzkiego bez zrozumienia działania mózgu. Łatwiej również podjąć problemy nurtujące ludzi od dawna – podejmowanie decyzji moralnych czy tworzenie dzieł sztuki. Rezultaty takich rozważań wskazują również na ich braki, między innymi dotyczące sposobu odpowiadania na filozoficzne pytania, dobierania metod do zagadnień oraz wyprowadzania wątpliwych wniosków. Współpraca filozofii i neurobiologii może przynieść obopólne korzyści. Neurobiologia może pomóc filozofii – wyniki badań empirycznych mogą być pomocne przy budowaniu i weryfikacji koncepcji filozoficznych33. Tego typu dane mogą być traktowane jako dodatkowe argumenty na rzecz określonej teorii. Korzystne jest też uwzględnienie nowych perspektyw – ewolucyjnej oraz psychopatologicznej34. Z drugiej strony filozof może wspomóc neuronaukowca w analizie jego języka, założeń, schematów wyjaśniania i wniosków badawczych. Może również wesprzeć naukowca, który w swojej pracy spotyka się z zagadnieniami natury filozoficznej, ale nie ma podstaw teoretycznych dla ich analizy35. I wreszcie – swoim krytycznym podejściem oraz zdolnością analizowania i syntetyzowania różnych podejść może rozszerzyć jego spojrzenie na podejmowany problem. By wyprowadzić bowiem wnioski z badań neurobiologicznych, jest potrzebne odniesienie do określonej teorii i interpretacja w jej obrębie. 6. Problemy wynikające ze współpracy Przy współpracy tych dwóch dziedzin można zauważyć kilka problemów. Jeden z nich dotyczy filozoficznej wiedzy naukowca Tamże. P. Przybysz, dz. cyt., s. 709; G. Northoff, dz. cyt., s. 98. 34 P. Przybysz, dz. cyt., s. 710. 35 Tamże, s. 697; G. Northoff, dz. cyt., s. 98. 32 33
239
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
i naukowej wiedzy filozofa – w wielu przypadkach wiedzy tej brakuje i w efekcie są wyprowadzane nieadekwatne wnioski. Może prowadzić to również do redukcji i upraszczania tych dziedzin36 oraz niewłaściwego korzystania z danych lub wnioskowania o innych problemach, niż miały być poruszane. Przy interdyscyplinarnych badaniach jest trudne właściwe dobranie metody do zagadnienia, łączenie metod, a w rezultacie wyprowadzanie wniosków dla innej dziedziny wiedzy. 7. Poszukiwanie sposobów na efektywną współpracę Wydaje się jednak, że te problemy można przezwyciężyć i sprawić, że współpraca stanie się efektywniejsza. Po pierwsze, jest istotne zaznajomienie się z odkryciami innych dziedzin i pozostawanie we współpracy z ich reprezentantami, którzy mogą korygować powstające projekty naukowe37. Są pomocne w tym względzie interdyscyplinarne zespoły badawcze38, w których przedstawiciele różnych dziedzin wzajemnie się wspierają i edukują. Warto jednak być czujnym i oceniać krytycznie zarówno wyniki badań empirycznych, jak i teorie filozoficzne. Po drugie, bardzo ważne jest zaplecze metodologiczne – zauważanie ukrytych założeń, analiza pojęć, dobieranie odpowiednich metod badawczych i zwracanie uwagi na odpowiedni sposób wyprowadzania wniosków. Po trzecie, kluczowe wydaje się podejście przedstawicieli obu dziedzin. Jeśli uznają swoje prace za inspiracje, a nie źródło konfliktu 39, mogą dojść do o wiele lepszych rezultatów. Podobnie może się stać, gdy zorientują się, że pytania badawcze, jakie zadają, różnią się od siebie i mogą się uzupełniać. Na przykład inne pytanie dotyczące percepcji piękna zada filozof, a inne neurobiolog. Interdyscyplinarne podejście przy tworzeniu fuzji filozofii i neuronauk powinno być zatem źródłem wzajemnej pomocy, a nie przywłaszczania problemów. BIBLIOGRAFIA 1. Brothers L., The Social Brain: A Project for Integrating Primate Behavior and Neurophysiology in a New Domain, [w:] Foundations in Social Neuroscience, eds. J. Cacioppo i in., Cambridge, Massachusetts 2002. 2. Churchland P. S., Brain-Wise. Studies in Neurophilosophy, Cambridge, Massachusetts 2002. 3. Churchland P. M., Neurophilosophy. Toward a Unified Science of the 36 P.
Przybysz, dz. cyt., s. 726. Por. P. Przybysz, dz. cyt., s. 726–727. 38 Tamże, s. 694. 39 W. Dziarnowska, A. Klawiter, dz. cyt., s. 12. 37
240
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Mind-Brain, Cambridge, Massachusetts 1986. 4. Dziarnowska W., Klawiter A., Kognitywistyka a filozofia: uzurpacja, emancypacja, rywalizacja o przetrwanie najstosowniejszego czy pomoc wzajemna?, [w:] Subiektywność a świadomość. Studia z Kognitywistyki i Filozofii Umysłu, t. 1, red. W. Dziarnowska i A. Klawiter, Poznań 2003. 5. Florek S., Sztuka widziana oczyma kognitywisty, „Zagadnienia Naukoznawstwa” 2010, nr 183. 6. Gallagher S., Neurophilosophy and neurophenomenology, „Phenomenology 2005” 2007, nr 5. 7. Klawiter A., Powab i moc wyjaśniająca kognitywistyki, „Nauka” 2004, nr 3. 8. Markiewicz P., Przybysz P., Neuroestetyczne aspekty komunikacji wizualnej i wyobraźni, [w:] Obrazy w umyśle. Studia nad percepcją i wyobraźni, red. P. Francuz, Warszawa 2007. 9. Miller G., Umysł w zalotach, przeł. M. Koraszewska, Poznań 2004. 10. Northoff G., What is neurophilosophy? A methodological account, „Journal for General Philosophy of Science” 2004, nr 35. 11. Przybysz P., Neurofilozofia i filozofia neuronauk, [w:] Przewodnik po filozofii umysłu, red. M. Miłkowski i R. Poczobut, Kraków 2012. 12. Prinz J., Empirical Philosophy and Experimental Philosophy, [w:] Experimental Philosophy, red. J. Knobe and S. Nichols, Oxford 2008. 13. Ramachandran V., Hirstein W., The Science of Art A Neurological Theory of Aesthetic Experience, „Journal of Consciousness Studies” 1999, nr 6–7. 14. Tooby J., Cosmides L., Does Beauty Build Adapted Minds? Toward an Evolutionary Theory of Aesthetics, Fiction and the Arts, “Substance” 2001, nr 30. 15. Walter H., Neurophilosophy of Free will. From Libertarian Illusions to a Concept of Natural Autonomy, Cambridge, Massachusetts 2001. 16. Zeki S., Artistic Creativity and the Brain, „Science” 2001, nr 5527. Summary The aim of this article is to present some projects connecting philosophy and neuroscience. The author explains the terms: ‘neurophilosophy’, ‘experimental philosophy’ and ‘empirical philosophy’ and describes two projects: social cognitive neuroscience and neuroaesthetics. There are introduced some advantages and disadvantages of such projects and few suggestions about making that kind of cooperation more efficient.
241
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
MARTA SIBIERSKA Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
Darwin i literatura: o hipotezach, ustaleniach i przeoczeniach literaturoznawstwa ewolucyjnego By zrozumieć, czym jest literaturoznawstwo ewolucyjne1, trzeba przede wszystkim zwrócić się ku podstawom teorii ewolucji. Jej początki to rok 1859, w którym to Charles Darwin opublikował O powstawaniu gatunków2, pierwsze naukowe opracowanie, traktujące o zachodzeniu zmian ewolucyjnych. Co ciekawe, tezy głoszone w nim były na tyle kontrowersyjne, że Darwin w imię poprawności politycznej nie odniósł ich do gatunku ludzkiego3. Obecnie teoria ewolucji (czy też standardowy jej wariant, do którego głównie się odnoszę), w tym badania nad ewolucją człowieka, nie wzbudza aż tylu kontrowersji4, również z racji tego, że znajduje solidne oparcie w naukach empirycznych: od genetyki, przez etologię5, po archeologię. Jak można roboczo przetłumaczyć literary Darwinism czy Darwinian literary studies (coraz częściej nazywane też, szerzej, evolutionary literary studies) dopóki nie doczekają się one oficjalnego odpowiednika w języku polskim. Chociaż „literaturoznawstwo ewolucyjne” sugeruje „literaturoznawstwo podlegające ewolucji” i wierniejszym odpowiednikiem byłoby tu „literaturoznawstwo ewolucjonistyczne” („związane z ewolucjonizmem”), zdecydowałam się na takie właśnie tłumaczenie, sugerując się analogią z innymi poddziedzinami poszczególnych nauk, które odnoszą się do teorii ewolucji, takich jak biologia e w o l u c y j n a czy psychologia e w o l u c y j n a. 2 Tytuł oryginalny: On the Origin of Species. 3 Zrobił to dopiero dwanaście lat później w O pochodzeniu człowieka i doborze w odniesieniu do płci (tytuł oryginalny: The Descent of Man, and Selection in Relation to Sex). 4 Choć zdaje się to zależeć od tego, co usiłuje wyjaśnić; zob. np.: menstruacja w modelu Ch. Knighta. W swojej książce Blood Relations: Menstruation and the Origins of Culture (w wolnym tłumaczeniu: Więzy krwi: menstruacja a początki kultury) oraz innych pokrewnych publikacjach Knight dowodzi między innymi, że u ssaków to nie samce, a samice (w tym kobiety) i ich strategie reprodukcyjne kształtują kierunek ewolucji gatunku, że w przypadku gatunku ludzkiego czynnikiem odpowiedzialnym za pojawienie się kultury symbolicznej jest nieutajona menstruacja, a także że – jak Knight sam zaznacza, wbrew oficjalnym naukom Kościoła – istnieją silne biologiczne dowody na to, że w przeciwieństwie do innych zwierząt, u ludzi seks nie służy wyłącznie reprodukcji. Zob. C. Knight, Blood Relations: Menstruation and the Origins of Culture, New Haven–London 1991. 5 Nauka zajmująca się badaniem zachowań zwierząt w ich naturalnym środowisku. 1
242
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
W ujęciu standardowej teorii ewolucji zmiany ewolucyjne zachodzą przez selekcję naturalną. Jeśli w obrębie danego gatunku zaistnieją określone warunki – różnorodność genetyczna, zdolność reprodukcji, dziedziczność oraz współzawodnictwo o zasoby – to najprawdopodobniej nastąpi ewolucja. Istnieją różne rodzaje zmian ewolucyjnych i różne kierunki działania doboru naturalnego; w tym kontekście wystarczy wiedzieć, że – w zależności od środowiska naturalnego, w jakim bytuje dana populacja – niektóre cechy (niekorzystne z punktu widzenia doboru naturalnego) zanikają bądź zostają zmarginalizowane, inne zaś się stabilizują. Jeśli – jako przedstawiciele gatunku ludzkiego – mamy określoną cechę i jest ona (względnie) uniwersalna, oznacza to, że jest ona w tym momencie stabilna ewolucyjnie, co z kolei upoważnia do założenia, że cecha ta jest adaptacją ewolucyjną, a tym samym ma określoną funkcję i przynosi określoną korzyść w środowisku, w którym żyjemy. Należy zwrócić tu uwagę na kilka istotnych rzeczy. Po pierwsze – adaptacja, czyli rozwijanie się pewnych (pożądanych) cech uwarunkowane wpływem środowiska, nie jest głównym mechanizmem ewolucyjnym. Nie zawsze pytanie „co nam daje…?”, „po co nam…?”, czyli innymi słowy pytanie o wartość adaptacyjną6, będzie pytaniem właściwym. Nie wszystko ma funkcję7. Po drugie, warto zastanowić się, co jest środowiskiem ewolucyjnym człowieka – środowiskiem, do którego dostosowaliśmy się w drodze ewolucji8. Nie są to ulice współczesnego miasta, nie jest to też środowisko wiejskie9 – środowiskiem ewolucyjnym człowieka jest sawanna10. Jeśli zatem zastanawiamy się nad funkcją danej cechy, powinniśmy ją rozpatrywać w odniesieniu do tego, jakie korzyści miała ona dla nas właśnie w naszym środowisku ewolucyjnym, a nie w środowisku, w którym żyjemy obecnie. Literaturoznawstwo ewolucyjne za cel stawia sobie wytłumaczenie wydarzeń przedstawionych w obrębie utworu literackiego Ang. adaptive value. Jako że zdecydowana większość opracowań na temat teorii ewolucji w ogóle – czy literaturoznawstwa ewolucyjnego – powstała i powstaje w języku angielskim, dla ułatwienia podaję angielskie odpowiedniki najważniejszych terminów. 7 Bo jaka jest funkcja chociażby lobuli auricularum, czyli płatka ucha? To często podawany w literaturze przykład, który w zasadzie już na stałe do niej wszedł. 8 Ang. EEA – Enivornment of Evolutionary Adaptiveness. 9 Obie przestrzenie są relatywnie nowe w historii gatunku ludzkiego, która – przyjmijmy dla ułatwienia, że chodzi nam o historię samego homo sapiens – liczy sobie ok. 190–200 tys. lat, z czego ok. 12 tys. lat to okres istnienia rolnictwa, a ok. 8 tys. lat (na tyle datuje się Çatalhöyük, najstarsze znane miasto) to okres istnienia miast. 10 Sawanna, na której zdobywał pożywienie, zbierając rośliny i polując – tak, jak wciąż robią to społeczności zbieracko-łowieckie, żyjące w Afryce. Dane dotyczące ich organizacji społecznej, religii czy rytuałów są jednym z podstawowych źródeł wiedzy na temat tego, jak mogło wyglądać życie pierwszych ludzi; pisze o tym między innymi: C. Collins, Paleopoetics: The Evolution of the Preliterate Imagination, New York 2013. 6
243
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
właśnie przez pryzmat pierwotnych adaptacji, które wykształcili nasi przodkowie11. Za ojca literaturoznawstwa ewolucyjnego w takim kształcie uważa się Josepha Carrolla, autora Evolution and Literary Theory (1995)12. Jak twierdził Carroll, literaturoznawstwo ewolucyjne powinno polegać na zintegrowaniu zagadnień literaturoznawczych ze współczesnym stanem wiedzy na temat cech człowieka w rozumieniu ewolucyjnym i adaptacyjnym13; tym samym nie jest jedynie nową „szkołą” literaturoznawstwa; „jego celem jest całkowite przeformułowanie podstawowych założeń towarzyszących badaniu literatury”14. Mimo wizjonerskiego wręcz charakteru tych słów Carroll był kilkakrotnie krytykowany za zbyt wąskie rozumienie literaturoznawstwa ewolucyjnego – mianowicie aplikowanie go jedynie w analizie warstwy fabularnej15. Jak zauważył Jonathan Kramnick – a później Christopher Collins – tworzenie oraz odczytywanie literatury to procesy, z których nie można wykluczyć twórcy oraz odbiorcy; co za tym idzie, są one powiązane z ich pamięcią i wyobraźnią. Literatura angażuje zatem rozmaite cechy ludzkiego umysłu, które ukształtowały się w procesie selekcji; przełożenie adaptacji ewolucyjnych na działania bohaterów i motywy literackie nie wydaje się więc wyczerpywać związku literatury z ewolucją16. Teoria ewolucji w istocie coraz częściej towarzyszy badaniu literatury jako szeroko zakrojonego zjawiska. Literaturoznawstwo w takiej odsłonie posiłkuje się głównie – choć nie tylko – psychologią ewolucyjną17, która by uchwycić cechy człowieka jako adaptacje, bada je pod kątem tak zwanych „pytań Tinbergena”18, dotyczących: (1) funkcji cechy/ zachowania: co nam daje? po co nam?; (2) filogenetyki: jak cecha/ zachowanie ewoluowało w obrębie gatunku? z czego wyewoluowało?; (3) mechanizmu działania: na czym polega cecha/zachowanie? co ją/ je wywołuje?; (4) ontogenezy: jak cecha/zachowanie pojawia się w trakcie rozwoju pojedynczego osobnika? Pytania te można w zasadzie odnieść do jakiegokolwiek Tamże, s. 18. Wielu badaczy (w tym np. Collins) uważa publikację tego artykułu za punkt zwrotny w rozwoju dziedziny. 13 D. DiSalvo, J. Carroll, What is Literary Darwinism? An interview with Joseph Carroll, 2009, neuronarrative.wordpress.com/2009/02/27/what-is-literary-darwinism-an-interviewwith-joseph-carroll, [dostęp: 01.03.2015]. 14 Tamże, tłum. moje. 15 Zob. na przykład: J. Kramnick, Against Literary Darwinism, „Critical Inquiry” 2011, nr 37/2, s. 315–347 oraz C. Collins, dz. cyt. 16 J. Kramnick, dz. cyt., s. 340–344; C. Collins, dz. cyt., s. 18–19. 17 Ang. EP – Evolutionary Psychology. 18 Ang. Tinbergen’s four questions, sformułowane przez N. Tinbergena. 11 12
244
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
ludzkiego organu, cechy czy zachowania. Również do „zdobyczy kultury”, w tym literatury. Po co nam literatura? Kiedy i jak pojawiła się w historii naszego gatunku? Jak „działa” – jak ją tworzymy i jak odczytujemy? Jak zdolności te rozwijają się w każdym z nas? Jak dotąd literaturoznawstwo ewolucyjne nie odniosło się jeszcze do wszystkich z powyższych pytań. Na uwagę zdecydowanie zasługują jednak opracowania Boyda, który koncentruje się na wartości adaptacyjnej literatury oraz jej pochodzeniu w obrębie gatunku, czyli pytaniach 1–219, oraz Collinsa, który przez próbę prześledzenia pierwszych, „paleolitycznych” form literatury odnosi się do pytań 1–320. Warto odnotować, że obie wersje literaturoznawstwa ewolucyjnego – to spod sztandaru Carrolla oraz to późniejsze – jak na dziedziny nowe rozwijają się dość prężnie. By je przybliżyć, poniżej prezentuję pokrótce kilka z ich hipotez, podaję przykłady powstałych w ich obrębie opracowań oraz przedstawiam pewne przeoczenia, z którymi literaturoznawstwo ewolucyjne jak dotąd jeszcze się nie uporało. Hipoteza pierwsza: literatura jest adaptacją, czyli cechą, która ma określoną funkcję dla danego organizmu w danym środowisku. Jaka jest zatem funkcja literatury? Co nam daje, skoro jesteśmy gotowi zainwestować w nią czas i energię? Skąd w ogóle założenie, jakoby literatura była adaptacją? Po pierwsze, literatura jest zjawiskiem uniwersalnym dla naszego gatunku21. Po drugie, proces tworzenia, a także przyswajania literatury jest kosztowny energetycznie. Jeśli coś pochłania dużo energii, nie może nie przynosić korzyści – inaczej nie pozwalalibyśmy sobie na taki energetyczny wydatek. Możemy zatem założyć, że albo literatura jest elementem selekcji seksualnej (jest kosztowna, ale działa jako „ozdobnik”, niekoniecznie mający praktyczną funkcję, pomagający jednak w zdobywaniu partnerów do rozrodu), co byłoby stwierdzeniem dość trudnym do udowodnienia, albo literatura jest adaptacją (jest kosztowna, ale koszt ten opłaca się z racji jej korzyści). Jakie zatem korzyści – z ewolucyjnego punktu widzenia – niosą za sobą produkcja i odbiór literatury? O ile badacze raczej zgadzają się co do tego, że literatura jest adaptacją, czyli jest funkcjonalna i przynosi Zob. B. Boyd, On the Origin of Stories: Evolution, Cognition, and Fiction, Cambridge, Massachusetts–London 2009. 20 Zob. C. Collins, dz. cyt. 21 Na uniwersalny potencjał literatury wskazuje między innymi I. McEwan (Literature, Science, and Human Nature, [w:] The Literary Animal: Evolution and the Nature of Narrative, eds. J. Gottschall and D. S. Wilson, muse.jhu.edu/books/9780810161832, [dostęp: 01.03.2015]. Warto również zwrócić uwagę, że uniwersalność literatury w ujęciu ewolucyjnym doskonale wpisuje się w założenia strukturalizmu; trudniej jest ją pogodzić z poststrukturalistycznym podejściem – które badacze tacy jak Carroll odrzucają właśnie z pobudek ewolucyjnych. 19
245
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
pewne korzyści, o tyle to, jakie konkretnie są to korzyści, jest już kwestią bardziej dyskusyjną. Według Marka Turnera wyobraźnia „narracyjna” – myślenie przy pomocy sekwencji zdarzeń związanych ze sobą relacją przyczynowo-skutkową – którą rozwijamy wraz z obcowaniem z literaturą jest jednym z podstawowych narzędzi kognitywnych, jakimi dysponujemy22. Boyd z kolei postuluje, że dzielenie się opowieściami przyczynia się do wewnątrzgatunkowej współpracy homo sapiens23 – jako forma „zabawy kognitywnej” z innymi osobnikami usprawnia prospołeczne procesy kognitywne; sugeruje się między innymi, że intensyfikuje produkcję oksytocyny, neuroprzekaźnika odpowiedzialnego za odczuwanie więzi społecznych24. Pozostałe korzyści, na które powołuje się Boyd, wynikają z hipotezy drugiej, podług której literatura wyewoluowała z zabawy – zjawiska powszechnego w królestwie zwierząt – i jest formą zabawy kognitywnej. Materiał stymulujący, jakiego dostarcza nam literatura, wyzwala nieograniczone wyobrażenia, będąc, z biologicznego punktu widzenia, całkiem dosłownie „pożywką” dla mózgu25; pozwala na przyswojenie całego spektrum możliwych scenariuszy społecznych, tym samym ulepsza czas i jakość naszych reakcji, wspomaga neuroplastyczność (tworzenie się nowych połączeń nerwowych w mózgu)26. Brzmi to dość ogólnie – warto zaznaczyć, że jak podkreśla Boyd, tezy te znajdują jednak poparcia między innymi w wynikach badań neurologicznych. Według hipotezy trzeciej literatura to nośnik informacji. Zakłada się, że do zaistnienia zjawiska, które można określić mianem „literatury”, jest niezbędny przekaz kulturowy – pokrywa się to z kolejną hipotezą, to jest założeniem, że literatura jest nośnikiem informacji27. Z całą pewnością literaturę można rozumieć jako narzędzie tak zwanego cultural learning czy cultural transmission, które tu konkretnie, mówiąc w uproszczeniu, pozwala poznać coś bez bezpośredniego doświadczania tego. Tak twierdzi Carroll – pisze, że literatura odzwierciedla i wyraża doświadczenia całego gatunku28; w podobny sposób podkreśla to też Boyd – według niego literatura to wielki zbiór wiedzy o naszej kolektywnej przeszłości29.
Zob. M. Turner, The Literary Mind, Oksford 1996. B. Boyd, dz. cyt., s. 51–66. 24 Tamże, s. 51–66 i 190–199. 25 Tamże, s. 191. 26 Tamże, s. 191–192. 27 A informacja, wiedza – podobnie jak pożywienie czy partnerzy do rozrodu – jest w pewnym sensie zasobem, o który współzawodniczymy. 28 J. Carroll, Evolution and Literary Theory, „Human Nature” 1995, nr 6/2, s. 123. 29 B. Boyd, dz. cyt., s. 41. 22 23
246
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Oprócz stawiania tez na temat literatury jako zjawiska typowego dla naszego gatunku literaturoznawstwo ewolucyjne, jak już zostało to zresztą zaznaczone, znajduje zastosowanie przy analizie narracji i motywów literackich. Ciekawym (choć niekoniecznie przekonującym) opracowaniem jest analiza dynamiki narracyjnej w Dumie i uprzedzeniu Jane Austen przeprowadzona przez Carrolla30. Na uwagę zasługują również opracowania Marcusa Nordlunda czy Robina Foxa. Nordlund zajął się związkiem pomiędzy przedstawieniem miłości przez Szekspira a selekcją seksualną u ludzi31. Fox z kolei próbował przyjrzeć się męskiej solidarności32 w średniowiecznych eposach i romansach33. Innym przykładem, na który być może warto zwrócić uwagę, jest opracowanie autorstwa Mathiasa F. Classena34, dotyczące ewolucyjnego podłoża fantastyki grozy – tu, konkretnie, postaci Hrabiego Drakuli, który, zdaniem Classena, jest wariacją na temat drapieżnika, z jakim mieli do czynienia nasi przodkowie35. Powyższe opracowania – przy całej swej innowacyjności – hołdują też pewnym przeoczeniom. Jednym z największych z nich jest z całą pewnością brak definicji badanego obiektu: co w ogóle rozumiemy Zob. J. Carroll, Human Nature and Literary Meanings: A Theoretical Model Illustrated with a Critique of Pride and Prejudice, [w:] The Literary Animal, s. 76–106. Według Carrolla funkcją adaptacyjną literatury jest między innymi eksploracja interakcji społecznych – przykładem może być dynamika pomiędzy autorem (chyba zbyt pochopnie utożsamianym przez Carrolla z narratorem), bohaterami a czytelnikami. 31 Zob. analiza na podstawie sztuk Troilus i Kresyda oraz Wszystko dobre, co się dobrze kończy: M. Nordlund, The Problem of Romantic Love: Shakespeare and Evolutionary Psychology, [w:] The Literary Animal, s. 107–125. Nordlund dowodzi tu między innymi, że kobiecy brak zaufania wobec wyidealizowanego obrazu mężczyzny wynika w równej mierze z kultury, co z biologii; tamże, s. 123. 32 Solidarność płciowa jest dość istotna z perspektywy badań nad początkami życia społecznego i kultury symbolicznej. Zob. na przykład: C. Knight, dz. cyt. czy S. B. Hrdy, Mothers and Others: The Evolutionary Origins of Mutual Understanding, Cambridge, Massachusetts 2011. 33 Zob. R. Fox, Male Bonding in Epics and Romances, [w:] The Literary Animal, s. 126–144. 34 Odniesienie oparte na pracy dyplomowej M. F. Classena. Zob. jej streszczenie: tenże, Darwin and Dracula: Evolutionary Literary Study and Supernatural Horror Fiction, academia.edu/217297/Darwin_and_Dracula_Evolutionary_Literary_Study_and_Super natural_Horror_Fiction, [dostęp: 01.02.2015]. 35 Stwierdzenie to może wydawać się mało odkrywcze; kiedy jednak zastanowić się nad tym, skąd u wampira kły (które są zresztą atrybutem wielu wymyślonych przez człowieka potworów), badaczom zmagającym się z początkami naszego gatunku może nasunąć się skojarzenie z drapieżnikami, przed którymi uciekały ewoluujące hominidy – takimi jak tygrys szablozębny, lwy czy inne wielkie koty, których cechą charakterystyczną były przecież pokaźnych rozmiarów kły. O tym, dlaczego u zarania dziejów człowiek był łatwym do zdobycia posiłkiem dla drapieżników, zob. J. C. K. Peterhans, The Science of ‘Man-Eating’ among Lions Panthera Leo With a Reconstruction of the Natural History of the ‘Man-Eaters’ of Tsavo, „Journal of East African Natural History” 2001, nr 90, s. 1–40. 30
247
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
przez „literaturę” w ujęciu ewolucyjnym? Obecnie traktuje się to pojęcie bardzo intuicyjnie i zwykle stosuje zamiennie z „opowiadaniem historii” – od angielskiego storytelling – oraz z „narracją”. Nawet czołowi badacze tego obszaru – mam tu na myśli przede wszystkim Boyda, który wydał chyba najobszerniejsze jak dotąd opracowanie na temat literatury w ujęciu ewolucyjnym36 – nie próbują przybliżyć odbiorcom, co rozumieją pod pojęciem „literatury”; przedstawiają po prostu swoje hipotezy – niektóre niezwykle mocno ugruntowane w dowodach archeologicznych, antropologicznych, biologicznych – zakładając, zdaje się, że jaka literatura jest, każdy widzi. Wyjątkiem jest chyba jedynie Michelle Scalise Sugiyama, która analizę narracji w kontekście ewolucyjnym zaczęła od „rozebrania” tekstu na – powiedzmy – czynniki pierwsze, ale i to nie wydaje się wystarczające37. Z całą pewnością sformułowanie definicji literatury w ujęciu ewolucyjnym jest zadaniem karkołomnym. Literatura w obrębie szeroko pojętych, interdyscyplinarnych badań nad ewolucją gatunku ludzkiego wciąż pozostaje zagadką, głównie z racji tego, że – podobnie jak język – jest zjawiskiem złożonym, wymagającym całego szeregu preadaptacji kognitywnych. Częściowo wymieniają je Boyd czy Collins: pamięć epizodyczna, shared intentionality38, teoria umysłu39, mimeza40 – wszystkie te mechanizmy mają swój udział w procesie tworzenia i odbioru literatury. Tym samym trudno jest ją opisać jako jedną całość. Co najmniej tak samo problematyczne jest ustalenie, z czego literatura się wywodzi: tu trudnością jest, jak ujmuje to Collins, parafrazując Carla Sagana, „brak dowodów” – to jest brak pierwotnych przykładów literatury, które przetrwałyby do naszych czasów – który jednak „nie jest dowodem ich braku”41. Z całą pewnością niemożność dotarcia do literackich odpowiedników reliktów innych gałęzi sztuki,
Zob. B. Boyd, dz. cyt. Wymienia między innymi język, organizację, akcję (używa dosłownie pojęcia action, ale nie stosuje już np. rozróżnienia na fabule i syuzhet), bohaterów, miejsce i czas akcji. Zob. M. S. Sugiyama, Reverse Engineering Narrative: Evidence of Special Design, [w:] The Literary Animal, s. 177–196. 38 Zdolność dzielenia intencji oraz planów z innymi osobnikami naszego gatunku oraz wspólnego działania. Zob. np.: M. Tomasello i in., Understanding and sharing intentions: the origins of cultural cognition, „Behavioral and Brain Sciences” 2005, nr 28/5, s. 675–735. 39 Ang. theory of mind. Zdolność przypisywania stanów umysłowych (odmiennych od naszych własnych) innym osobnikom naszego gatunku. Zob. np.: D. Premack, G. Woodruff, Does the chimpanzee have a theory of mind?, „Behavioral and Brain Sciences” 1978, nr 1/4, s. 515–526. 40 Ang. mimesis. Tu rozumiana jako naśladowanie zachowań innych osobników, ale też zjawisk z otaczającego nas środowiska. 41 W oryginale: the absence of evidence does not mean the evidence of absence; C. Collins, dz. cyt., s. 1. 36 37
248
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
takich jak malowidła naścienne, jest utrudnieniem dla badaczy literatury w ujęciu ewolucyjnym. Co się zaś tyczy literaturoznawstwa ewolucyjnego spod sztandaru Carrolla, to jest zorientowanego na analizę treści literackiej, głównym zarzutem, wspomnianym już wyżej, jest jego wąskotorowość. Bo czy rzeczywiście należy naturę ludzką sprowadzać wyłącznie do czynników biologicznych? Największym wyzwaniem, które stoi przed literaturoznawstwem w takiej odsłonie jest niewątpliwie przezwyciężenie niechęci do darwinizmu wśród badaczy literatury42. Zdecydowanie literaturę postrzega się jako c o ś w i ę c e j niż jedynie produkt procesu selekcji naturalnej. I tak zapytany o to, jaką jego zdaniem rolę literaturoznawstwo ewolucyjne odegra we współczesnym podejściu do literatury, Carroll zwraca uwagę na dwie możliwości: albo literaturoznawstwo będzie wciąż uparcie odgradzać się od „empirycznie potwierdzalnych faktów na temat ludzkiej natury i ludzkiego poznania”, albo przywyknie do tego, że nauki ścisłe nie są zagrożeniem ani konkurencją, ale sojusznikiem w dociekaniu istoty człowieczeństwa43. BIBLIOGRAFIA 1. Boyd B, On the Origin of Stories: Evolution, Cognition, and Fiction, Cambridge, Massachusetts–London 2009. 2. Carroll J., Evolution and Literary Theory, „Human Nature” 1995, nr 6/2. 3. Carroll J., Human Nature and Literary Meanings: A Theoretical Model Illustrated with a Critique of Pride and Prejudice, [w:] The Literary Animal: Evolution and the Nature of Narrative, eds. J. Gottschall and D. S. Wilson, muse.jhu.edu/books/ 9780810161832, [dostęp: 01.03.2015]. 4. Classen M. F., Darwin and Dracula: Evolutionary Literary Study and Supernatural Horror Fiction, academia.edu/217297/ Darwin_and_Dracula_Evolutionary_Literary_Study_and_Sup ernatural_Horror_Fiction, [dostęp: 01.02.2015]. 5. Collins C., Paleopoetics: The Evolution of the Preliterate Imagination, New York 2013. 6. DiSalvo D., Carroll J., What is Literary Darwinism? An interview with Joseph Carroll, 2009, neuronarrative.wordpress.com /2009/02/27/what-is-literary-darwinism-an-interview-withjoseph-carroll, [dostęp: 01.03.2015]. 42 43
Uwagę na to zwraca między innymi Carroll. Zob. tenże, [w:] D. DiSalvo, dz. cyt. D. DiSalvo, J. Carroll, dz. cyt.
249
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
7. Fox R., Male Bonding in Epics and Romances, [w:] The Literary Animal: Evolution and the Nature of Narrative, eds. J. Gottschall and D. S. Wilson, muse.jhu.edu/books/9780810161832, [dostęp: 01.03.2015 r.]. 8. Hrdy S. B., Mothers and Others: The Evolutionary Origins of Mutual Understanding, Cambridge, Massachusetts 2011. 9. Kramnick J., Against Literary Darwinism, „Critical Inquiry” 2011, nr 37/2. 10. Knight C., Blood Relations: Menstruation and the Origins of Culture, New Haven–London 1991. 11. McEwan I., Science, and Human Nature, [w:] The Literary Animal: Evolution and the Nature of Narrative, eds. J. Gottschall and D. S. Wilson, muse.jhu.edu/books/9780810161832, [dostęp: 01.03.2015 r.]. 12. Nordlund M., The Problem of Romantic Love: Shakespeare and Evolutionary Psychology, [w:] The Literary Animal: Evolution and the Nature of Narrative, eds. J. Gottschall and D. S. Wilson, muse.jhu.edu/books/9780810161832, [dostęp: 01.03.2015 r.]. 13. Premack D. G., Woodruff G., Does the chimpanzee have a theory of mind?, „Behavioral and Brain Sciences” 1978, nr 1/4. 14. Tomasello M. i in., Understanding and sharing intentions: the origins of cultural cognition, „Behavioral and Brain Sciences” 2005, nr 28/5. 15. Turner M., The Literary Mind, Oksford 1996. Summary Research on the evolution of human culture is increasingly interdisciplinary, incorporating a number of fields, literary studies included. The so-called Darwinian literary studies, though practically nonexistent in Poland, are attracting more and more attention of literary scholars all over the rest of the world: so far, they have pinpointed to the cognitive aspects of literature (see, for example: Turner 1996), its adaptive value (Boyd 2009), or its prehistoric forms (Collins 2013). Some have also tried to interpret literary works through the prism of evolutionary processes, particularly natural selection. This paper is an attempt to acquaint Polish academia with Darwinian literary studies; it sketches the possible perspectives of studying literature within Darwinism and presents examples of Darwinian literary analyses, pointing, by that, to the key hypotheses, findings, as well as aporias connected with studying literature from an evolutionary standpoint.
250
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
PIOTR DRYGAS Uniwersytet Warszawski
(Post)pamięć w analizie przestrzeni miejskiej – możliwości pojęcia (post)miejsca 1. Miejski wymiar społecznych ram pamięci Współczesne miasto, podobnie jak współczesna humanistyka, jest polem walki. Ostatnie lata dobitnie wykazały, że miasto nigdy nie będzie przestrzenią neutralną i bezkonfliktową, że jego aspekty można łatwo opisać, czy jeszcze łatwiej zmieniać. Przeszły i teraźniejszy obraz miejski nie jest spójną opowieścią, ale konkurencją wizji i dominacją wybranych narracji. W tym wieloaspektowym problemie skupmy się na miejscu, z którego najlepiej widać nierozerwalny związek między aktualnie mieszkającymi ludźmi i materialnością tkanek miejskich – chodzi o obraz przeszłości miasta i procesy pamięci, jakie w nim zachodzą. Modele zaangażowania mieszkańców wchodzą w niejednorodny układ z historycznym trwaniem przestrzeni miejskiej. Należy podkreślić, że świadomy model uczestnictwa musi wychodzić od procesów aktywnego rozumienia własnych korzeni, od określonej formy osadzenia się w tym, co zastane. Politycznie i społecznie aktywni mieszkańcy wspierają się na własnym życiu w ramach tego, co można objąć pojęciem tkanki miejskiej – połączenia materialnego aspektu miasta, jego topografii, budynków, miejsc spotkań, z aspektem konkretnych konstelacji mieszkańców obecnie żyjących, ich sposobu uczestniczenia w przeszłości miasta i w aktualnych praktykach społecznych. Dlaczego w takim razie należy podkreślić procesy pamięci? Interesujące nas pojęcie trafnie opisuje Maurice Halbwachs, którego za Aleksandrą Ubertowską można nazwać „jednym z «ojców założycieli» współczesnego dyskursu pamięci”1. Wspomniany socjolog wykłada zarówno intersubiektywność, jak i zbiorowość pamięci, jej kolektywny wymiar. Każdy akt pamięci jest zapośredniczony przez społeczne ramy wyobrażeniowe i kulturowe, jednocześnie stając się czymś własnym A. Ubertowska, Świadectwo, trauma, głos. Literackie reprezentacje Holokaustu, Kraków 2007, s 209. 1
251
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
i bezpośrednim. Tym samym socjolog posługuje się terminem „społeczne ramy pamięci”. Halbwashs pisze: „to właśnie w społeczeństwie człowiek normalnie nabywa wspomnienia, rozpoznaje je i lokalizuje”2 (warto zatrzymać się na tymi trzema elementami: nabywa, rozpoznaje, lokalizuje – praca nad możliwością negacji tych trzech elementów wyznacza namysł problematyki pamięci miejskiej). Pytanie o pamięć nieraz wykracza w stronę nieświadomości, która niejednokrotnie z równą mocą wpływa na rzeczywisty kształt procesów społecznych. Żeby trafnie wyłożyć charakter badania pamięci miejskiej, należy włączyć koncepcję teoretyczną Pierre’a Nory, twórcę nośnego pojęcia „miejsca pamięci”. Jego koncepcja wydaje się nadal atrakcyjna z tego względu, że podział na miejsca pamięci i miejsca historii, czy wręcz ogólniejsza dychotomia między pamięcią a historią, jest potencjalnie bardzo produktywna, zwłaszcza gdy zadajemy pytanie o dominujące nurty w polityce historycznej i alternatywne wobec niej praktyki. 2. Lieux de memoire, problematyczny Muranów Zrekonstruujmy w takim razie koncepcję francuskiego historyka. W podstawowym ruchu teoretycznym Nora wprowadza dychotomię między historią a pamięcią. „Pamięć i historia nie tylko nie są już synonimami, ale ukazują się dziś, jako fundamentalnie przeciwstawne sobie pojęcia”3 – pisze francuski historyk. Rozróżnienie wpływa na samą teorię miejsc pamięci (i ich „bliźniaczych” miejsc historii) – miejsca pamięci funkcjonują w obrębie kultur historii, czyli takich, w których procesy pamiętania nie są już naturalną cechą i nie wynikają z jednorodnego charakteru przeżyć wspólnoty, ich celem zaś jest podtrzymywanie i rekonstruowanie przeszłości w czasie teraźniejszym. Miejsca pamięci otacza siła znaczenia niezależnego od „oficjalnych” czynników, poprzez powtarzane i przywoływane rytuały stają się nieusuwalne z życia obywateli. Miejsca historii z kolei to struktury sztuczne, stworzone tylko w celu podtrzymywania historii – oficjalnej wizji naznaczonej zdefiniowanymi ideami. Podtrzymują one spójny obraz przeszłości, oferują jednak jedną linię interpretacyjną, zunifikowany i podporządkowany sposób doświadczania. Koncepcja Nory ma jednak istotną wadę, którą jest totalność zakresu procesu pozytywnego pamiętania, problematyczna jest również dowolność tego, czym może być konkretne miejsce pamięci. Moja propozycja dotycząca tkanki miejskiej, jej materialno-symbolicznego trwania, zdaje sprawę, po pierwsze, z niezbędnego związku miejsca, w którym mieszkańcy 2 3
M. Halbwachs, Społeczne ramy pamięci, przeł. M. Król, Warszawa 2008, s. 4. P. Nora, Między pamięcią a historią, „Archiwum” 2009, nr 2, s 5.
252
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
funkcjonują z jego przeszłością, trwaniem śladów materialnych lub ich braku. Na przykład ujęcie zmieniającej się funkcji budynków z przeszłej epoki wobec aktualnych praktyk życia miejskiego może być dobrym nośnikiem, na gruncie którego można zadać pytanie o miejsce pamięci. Drugi problem, związany z „nieświadomymi” i nieciągłymi aspektami życia miejskiego, czyni równoprawne miejsce pamięci z miejscem niepamięci. Kryzysy z zakresu polityki historycznej i wspólnotowych praktyk upamiętniania wyciągają na wierzch pęknięcia i nieciągłości pamięci tkanki miejskiej. Dalsza praca podejmuje ujawnianą nierównowagę w określonych reprezentacjach sposobów przeżywania pamięci miejskiej. Warto powrócić do przytoczonej teorii Halbwachsa w celu unaocznienia problemu przestrzeni ram pamięci. We Wstępie do polskiego wydania Społecznych ram pamięci Marcin Król trafnie streszcza interesujący nas aspekt: „Ramy przestrzenne zapewniają wspomnieniom stałość i pewność odnalezienia zawsze punktu odniesienia”4. Dlatego też trwałość tkanki miejskiej wydaje się ważna. Sytuacja, w której same ramy przestrzenne przestają być oczywiste i trwałe, kiedy nie można już prosto odnaleźć punktów odniesienia, wpływa na przeformułowanie pojęcia miejsc pamięci. Kluczowym przypadkiem dla rozwinięcia problemu jest analiza symptomatycznej tkanki miejskiej – Muranowa. Fenomen dzielnicy zbudowanej w miejscu dawnego getta warszawskiego opiera się na stworzeniu zupełnie nowej przestrzeni życiowej, przemieniającej dogłębnie tkankę miejską, przy jednoczesnej zbiorowej świadomości o tym, że „tu było coś innego”. Rodzący się chaos semantyki tkanki miejskiej powoduje, że jedynym językiem, który trafnie a zarazem metaforycznie opisuje, czym jest ta część Warszawy, jest hauntologia – z Muranowem pokrywają się widmowe dzielnice Nalewek, Grzybowa czy Mirowa. Muranów również jest zbudowany, dosłownie, na gruzach getta, powtarzając przejmującą i znaczącą formułę Jacka Leociaka, na „miejscu-po-gettcie”: Miejsca-po-getcie nie można postrzegać w kategoriach modelu pompejańskiego – Pompeje to skamieniałe świadectwo tamtej katastrofy, które dziś możemy odczytywać w skamielinach, w pozostałościach, w resztkach. Miejsce-po-gettcie zaś to właśnie nieistnienie. To doświadczenie realnego braku i pozornego wypełnienia. Destrukcja Getta nie jest destrukcją miejsca. Ono pozostaje, ale jest puste, ogołocone i martwe. Zostają ramy, które mieszczą w sobie już inną rzeczywistość, pozostała plama topograficzna, kartograficzna abstrakcja5. M. Król, Wstęp, [w:] M.Halbwachs, dz. cyt., s. XXV. B. Engelking, J. Leociak, Getto Warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście, Warszawa 2001, s. 766. 4 5
253
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Historyczne ujmowanie miasta to tylko puste powtórzenie tego ruchu „abstrakcji”, doświadczenie jednak napotyka na realny problem. Pytanie dotyka sposobów organizowania pamięć po miejscu, którego nie dość, że nie ma, ale którego byłe i zakończone istnienie jest przykrywane lub zaciemniane nowymi znakami. Pogodzenie w tym samym miejscu dwóch zupełnie różnych porządków pamięci – przeszłości zrodzonej razem z Muranowem w momencie budowy pierwszych osiedli na terenie dawnych Nalewek czy Mirowa, mających wypełnić tę ziejącą ranę Warszawy nowym życiem, z pamięcią dawnego, nieistniejącego miasta i z jeszcze boleśniejszą pamięcią zniszczonego getta – jest zadaniem nowoczesnego sposobu mówienia o przeszłości miasta z wykorzystaniem teorii badania pamięci. 3. Traumatologia, postpamięć, Umschlagplaz Odpowiedzi na te pytania wymagają innych pojęć, wykraczających poza ograniczoną koncepcja Nory. Różnica między miejscami pamięci i miejscami historii nie przybliża nam opisu takiej symptomatycznej przestrzeni miejskiej jak Muranów. Problem zagłady getta naprowadził mnie na potrzebę sformułowania właściwego podejścia, które mogłoby uwzględniać nie tylko nieciągłości historyczne, ale przede wszystkim pozwalałoby na oznaczenie wspomnianego chaosu semantycznego, czyli sytuacji, w której w tym samym miejscu tkanki miejskiej jeden znak jest zdublowany widmem przeciwnego znaku, jedna pamięć wypiera drugą. Stąd pomysł postmiejsca – kategorii takich znaków miejskich (przestrzeni, budynków, sieci ulic i tym podobnych), których istnienie wykłada na pierwszy plan problem historycznego rozsunięcia, wskazując bardziej na to, co już nie-istnieje, bądź to, co istnieje kosztem innego znaku. Postmiejsce jest związane z problemem polityki miejskiej skrywającej traumatyczne przemiany przestrzeni miejskiej – postmiejsce, jako kategoria refleksyjna, odpowiada konkretnym historycznym problemom, które przekraczają granice jednego pokolenia i dotykają szerokiej konstelacji mieszkańców – zarówno przeszłych, nieobecnych, jak i obecnie żyjących. Stąd postmiejsce również jest kategorią reprezentacji – niespokojna przeszłość miejsca wymaga nowego, aktywizującego działania, pozwalającego po pierwsze, zrozumieć czy wręcz zobaczyć wieloaspektowość samego miasta, po drugie, związać we własnym życiu własne doświadczenie, które nabudowuje się, niczym w procesie terapeutycznym, na symptomach wypartej nie-pamięci. Dla eksplikacji możliwości postmiejsca należy przedstawić genealogię proponowanego pojęcia. W związku z tym obszary post-pamięci i studiów nad traumą staną się dalszym przedmiotem wspólnej refleksji.
254
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Koncepcja post-pamięci Marianne Hirsche pozwala na ujęcie relacji pokoleniowej i, co równoznaczne, przemiany w strukturze pamiętania i doświadczania przeszłości. Dobrze streszcza znaczenie tego pojęcia amerykański kulturoznawca Dominick LaCapra: Postpamięć to nabyta pamięć tych, którzy nie doświadczyli bezpośrednio takiego doświadczenia jak Holocaust czy niewolnictwo. Międzypokoleniowe przekazywanie traumy odnosi się zaś do sposobu, w jaki ci, którzy nie przeżyli bezpośrednio jakiegoś wydarzenia, mogą mimo to doświadczać jego posttraumatycznych symptomów i je okazywać6.
Dla Marianne Hirsch kluczową rolę w tworzeniu zapośredniczenia doświadczenia traumatycznego odgrywa wyobraźnia, próbująca wypełnić potencjalnie niemożliwą lukę, powstającą w obliczu tragedii, bez możliwości bezpośredniego dostępu do tego, co przeszłe. Interesujące jest przeniesienie ciężaru na pokoleniowość, na ruchome oddziaływanie wydarzenia, które tym samym rozszerza krąg swoich odbiorców. Współczesne polskie miasta konfrontują aktualnych mieszkańców, którzy niejednokrotnie dopiero tworzą w nich własne korzenie, z niemożliwością bezpośredniego doświadczania przeszłości miejskiej wymagającej ciągłości materialnego życia. Postpamięć w przestrzeni miejskiej oznacza niezbędną protezę „czasu przejścia” – niewspółmierności uczestnictwa obecnych mieszkańców w doświadczaniu wspólnej przeszłości miasta. Można wskazać na fenomen różnych sposobów obecności Powstania Warszawskiego, zwłaszcza rekonstrukcji historycznych łączących „grę” z istniejącą przestrzenią. Charakterystyczna dla postpamięci strategia ewokacji czegoś niedostępnego bezpośredniemu doświadczeniu, w tym wypadku Powstańczej Warszawy, w przestrzeni aktualnej staje się próbą przeszczepiania w żywą tkankę ambiwalentnej pamięci tych, których już nie ma. Jest jeszcze inny, łączący się z poprzednim sposobem ujmowania, aspekt problematycznej obecności przeszłości, który nazywam traumatologią przestrzeni miejskiej. LaCapra przybliża nam pojęcie traumy: Trauma – pisze LaCapra – jako taka jest doświadczeniem druzgoczącym, które rozrywa doświadczenie rozumiane, jako zintegrowane albo przynajmniej realne
D. LaCapra, Historia w okresie przejściowym. Doświadczenie, tożsamość, teoria krytyczna, przeł. K. Bojarska, Kraków 2009, s. 141. 6
255
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
wyartykułowane życie […] trauma stanowi doświadczenie spoza kontekstu […] często wiąże się z rozbiciem rozumienia i afektu7.
Dokonując translacji na tkankę miejską, traumatyzacja miasta oznacza poszukiwanie miejsc, w których „boleśnie” czegoś brakuje, gdzie przestaje być widoczna jednoznaczna geneza. Każdy tak zwany „Ostaniec”, ale tak samo każda niezgodność topograficzna, która burzy płynność poruszania się po mieście, świadomość istnienia sterty gruzów pod swoją kamienicą, budynek synagogi, której obecna funkcja nijak nie odsyła do religijnego znaczenia – wspólnie stanowią mapę współczesnych traum miejskich. Jednak pełna traumatologia to znacznie więcej – studia nad traumą zadają pytanie o życie i doświadczenie po traumie, o strategie „przepracowania”. LaCapra wskazuje, że samej traumy nie da się naprawić ani w pełni poznać – możliwość leży jedynie w poznaniu tego, co traumę otacza, jej kontekstu, genezy, bezpośrednich skutków8. Performatywna strategia terapii wskazuje na ujawnienie i umożliwienie pełnej artykulacji traumy, choć równocześnie pozwala zachować niezbędną dozę intymności. Z drugiej strony prowadzi do pracy społeczno-politycznej w celu zablokowania mechanizmów prowadzących do powtórzenia wydarzeń traumatycznych. Powracając do głównego tematu pracy, traumatologia przestrzeni miejskiej to zarówno ujawnianie zaplecza materialnych znaków traumy, genezy przekształceń tkanki miejskiej oraz właściwe oznaczenie miejsc upamiętniania wydarzeń, jak również konfrontacja z tą przeszłością, która zmusza nas do przekształceń tego co aktualne w mieście. Performatywne reprezentacje getta nie tylko starają się ujawnić widma niepamięci, ale swoim istnieniem stawiają najbardziej polityczne tezy: to, co jest, nie powstałoby, gdyby tamto nie zostało zniszczone. Prostą, ale zarazem ciekawą formułą badawczą byłoby przyjrzenie się miastu jako „przestrzeni złych emocji”. Ta bardzo prosta kategoria oznacza przede wszystkim istotny z miejskiego punktu widzenia problem związania przestrzeni z mieszkańcami na wspólnej linii afektywnej. Dzięki opracowaniu traumatologii i postpamięci staje się jasne, że jedną z form uczestnictwa w przeszłości, w nabywaniu własnego doświadczenia jest proces emocjonalnego rozpoznania – nie zastępuje, ale może wyprzedzać akty refleksyjne, historiografię, nawet kolektywny formy pamiętania. Również może stać się jedną z dróg budowania nici wspólnej między pierwotnie niedostępną przeszłością a teraźniejszością. Jednak skupienie się właśnie na „złych” emocjach nie jest przypadkowe – to one wyznaczają czarne dziury, wyrwy w tkance miejskiej, z którymi mieszkańcy nie potrafią naturalnie współżyć. Można 7 8
Tamże, s. 153. Tamże, s. 153–154.
256
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
to rekonstruować w zgodzie z literackim przedstawieniem badania „miejsca” złych emocji, czyli Umschlagplatzem Jarosława Marka Rymkiewicza. Dwa podstawowe ruchy, wyznaczające zakres badania charakterystycznego dla postmiejsca – ponawiana próba wyjaśnienia „kartograficznej abstrakcji”, jaką jest tytułowe miejsce dramatu Wielkiej Likwidacji (Rymkiewicz jest jakby opętany stworzeniem najbardziej wiernego planu Umschlagplatzu, wskazując, gdzie pamięć świadków może zawodzić), oraz wskazanie na emocjonalne źródło działania: No więc ja to odczuwam jako coś wysoce nieprzyzwoitego, że nam, chrześcijańskim dzieciom dane było wtedy się bawić się, śmiać i cieszyć życiem […] Nieprzyzwoite jest to, że myśmy w ogóle przeżyli, a te inne dzieci, żydowskie, poszły do gazu, do pieca9.
Stworzenie najwierniejszego portretu przestrzennoemocjonalnego Umschlagplatzu – to jest zadanie, jakie można postawić wobec zarysowanej „złej pamięci”. Nie chodzi jednak o proste utożsamienie się z ofiarami, o oddanie „żydowskich” emocji. Rymkiewicz wielokrotnie podkreśla, że poszukuje doświadczenia polskiego, tylko takie go interesuje. Choć sama formuła jest wystarczająco wykluczająca, żeby ją ślepo powtarzać, warto skupić się na intuicji. W chwili, gdy przestrzeń miejska ulega nieodwracalnej zmianie, przy jednoczesnym zakryciu ładunku emocjonalnego, powstają przestrzenie „złych emocji” – w których brakuje infrastruktury, po pierwsze wyjaśniającej owe złe emocje, po wtóre próbującej przepracować emocje w doświadczenie. 4. Muranowskie postmiejsca Wydaje się, że przestrzeń złych emocji może być tropem do zrozumienia znaczącego artystycznego badań Muranowa, czyli Festung Warschau Elżbiety Janickiej. Można tam odnaleźć streszczenie zarówno wizji Warszawy jako przestrzeni pamięci miejskiej, ale również traumatologii tkanki miejskiej: Ze wszystkich symptomów istnienia – może za wyjątkiem cmentarzy – najsolidniejszy byłby znak na mapie. Znak umowny. Tak zwany znak pusty. W którym wolno inwestować dowolne sensy i kształty. Także wzajemnie sprzeczne. Także niemożliwe. To działa. Do momentu zstąpienia
9
J. M. Rymkiewicz, Umschlagplatz, Gdańsk 1992, s. 23.
257
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
w rzeczywistość, Tu, w scenerii mało prawdopodobnych dekoracji, odbywa się Warszawa. Jako inscenizacja. Imitacja10.
Ważne jest współwystępowanie dwóch poziomów: pamięci, która porusza się po kartograficznych abstrakcjach, która jakby próbuje wydźwigać się z tego, co symboliczne: relacji literackich, starych map; i drugi poziom, gdy pamięć styka się z żywą materią, wobec której ta okazuje się sztuczna, fałszywa. Odbywanie się Warszawy jest wyzwaniem nie dlatego, że porusza się w pustce, ale właśnie dlatego, że prawdziwa pustka jest skrywana za fasadą projekcji, obrazu skrywającego to, co wyparte. Refleksja zakładająca postmiejsce zaczyna się w momencie krytycznego wglądu w to, co wyparte, wskazania, że to samo miejsce może skrywać więcej niż jeden porządek pamięci. W związku z tym dalsze poszukiwania dotykają problemu zaistnienia skutecznej strategii mówienia o problemach „przestrzeni innego pamiętania”. Ostatnia przytoczona formuła wprost została wyrażona przez Joannę Rajkowską, przy okazji jednego z jej zaangażowanych w warszawską przestrzeń miejską projektów. „Dotleniacz”, bo o nim mowa, był sztucznym stawem umieszczonym przy Placu Grzybowskim, wypełnionym roślinnością i emitującym ozon. Rajkowska tak opisuje swój projekt: Przy Dotleniaczu nikt już nie opowiadał historii z czasów Getta. Nie dlatego, że były one niestosowne, ale dlatego, że nie było tam miejsca na ten rodzaj pamiętania. Pamiętanie przy Dotleniaczu obywało się poprzez sposób, w jaki ludzie przybywali sami ze sobą, ze swoim ciałem. Bo jeśli człowiek osiąga taką bliskość z własnym ciałem i jednocześnie z innymi ciałami, to mam wrażenie, że osiąga też bliskość z własną pamięcią11.
Warto zaznaczyć zlokalizowanie Dotleniacza na terenie dawnego Grzybowa (dziś jest to Śródmieście, ale z wielu względów warto uwzględnić omawiane dzieło w kontekście problematyki Muranowskiej). Słowa artystki naprowadzają na „nowe sposoby pamiętania” w przestrzeni miejskiej, które chciałbym uczynić przykładami pamięci postmiejsca. Rajkowska wprowadza interesującą nas korelację między niezbędnym medium tkanki miejskiej a każdorazową konfiguracją pamiętania. „Bliskość” pożądana przez Rajkowską sprawia, że „miejscepo-gettcie” staje się odleglejsze od obecnego Muranowa, artystycznopolityczna interwencja wskazuje, że żyjący mieszkańcy, prześladowani E. Janicka, Festung Warschau, Warszawa 2011, s. 21. Rajkowska. Przewodnik Krytyki Politycznej, wyb. i red. Zespół Krytyki Politycznej, Warszawa 2010, s. 78. 10 11
258
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
widmami historii, potrzebują przestrzeni „innej” pamięci, bliskiej tylko im. Projekt Dotleniacza w bliższym znaczeniu wskazuje na niezbędne materialne elementy spotkania mieszkańca ze swoją pamięcią jako wspólną przestrzenią miejską. Jednocześnie praca Rajkowskiej wskazuje na problemy obecnej „infrastruktury” historycznej w Muranowie. Niezaspokojone widma getta, przysłonięte nowymi budynkami i „wrogimi” znakami upamiętniania przeciwstawiają się kontr-pamięci czy prawu do zapomnienia. W tym miejscu warto wrócić do Festung Warschau Janickiej, gdzie znaki żydowskiej przeszłości są zwalczane powszechniejszymi i bardziej widocznymi znakami martyrologii polskochrześcijańskiej. Widać to doskonale w opisie przeciwstawienia dwóch pomników: z placu Krasińskich, upamiętniającego Powstanie Warszawskie, i z ulicy Stawki, związanego z Umschlagplatzem. Janicka pisze: Skuteczność pomnika na Placu Krasińskich nie wynika z takiego czy innego wyrazu estetycznego, lecz z kontekstu – ze środowiska, z otoczenia, w którym pamięć o Powstaniu Warszawskim stanowi część codziennego doświadczenia […]. Pamięć o Powstaniu Warszawskim jest faktem społecznym. Pamięć o Umschlagplatzu i Zagładzie – może też, ale w całkiem inny sposób12.
Na Muranowie znajdują się miejsca dobrze zintegrowane z przestrzenią pamięci miejskiej, które jednak w tym samym momencie wykluczają znaczenie innych. Integralność zostaje osiągnięta, mówiąc psychoanalitycznym żargonem, dzięki skutecznemu wyparciu. Jednak dzisiejsza dyskusja narastająca wokół Muranowa podpowiada, że historia nie jest wcale prosta, a dzisiejsi mieszkańcy, idąc tropem Beaty Chomątowskiej z pracy Stacja Muranów, są w istocie zagubieni w przestrzeni swojej dzielnicy, swojej tkanki miejskiej. Problem dotyczy nie tylko przestrzeni, ale korzeni mieszkańców we własnej dzielnicy – „Gospodarzami dawnego Muranowa byli jego mieszkańcy. Dzisiejszym pozostaje rola nieufnych osadników”13. Chomątowska wskazuje na poważny problem osób żyjących w mieście, w którym przerwano integralny ciąg doświadczenia miejskiego. Świadoma odbudowa, respektująca wielowymiarowość (i sprzeczności) pamięci miejskiej musi zakładać różne aspekty. Bożena Keff w przedmowie do Festung Warschau Janickiej w trafny sposób wyłożyła pewien ideał relacji między przestrzenią pamięci a zachowywaniem historii – „Szczęśliwsze kraje mają dużo 12 13
E. Janicka, dz. cyt., s. 99–100. B. Chomątowska, Stacja Muranów, Warszawa 2012, s. 15.
259
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
bardziej integralnie, i w przestrzeni, i w podręcznikach zapisaną historię. Co zaszło, to się odkłada, warstwa po warstwie, tworzy wieloelementową opowieść”14. Postmiejsce wskazuje na narastanie problematycznej niepamięci w określonej przestrzeni, gdzie tradycyjna semantyka miasta, wynikająca z integralności wspólnej historii i aktualnych procesów życiowych, załamuje się pod wpływem nadmiaru przeszłości i niedomiaru możliwości doświadczania w teraźniejszości. Postmiejsce jest miejscem zarówno „nieszczęśliwym” – to znaczy nieudanym splotem historycznym, jest również afektywnie nacechowane. Postmiejsce zawsze wskazuje na potencjalność traumy, która wynika z przechowywania problematycznych znaków przeszłości poza (i ponad) pojedyncze pokolenia. Jako splot problematycznego przechowywania materialnej przeszłości miasta i wspólnotowych praktyk pamiętania dotyka tego, co aktualne – problemów obecnych mieszkańców, ich własnego życia w mieście o niezrozumiałej topografii i obcych miejscach pamięci. W Stacji Muranów można odnaleźć przykład docelowego działania nowej polityki historycznej. Chomątowska podsumowuje traumatologiczny aspekt przeszłości Muranowa zaskakującą formułą: Tutaj, na powierzchni miasta, nie ma już niczego, co w jakikolwiek sposób sygnalizowałoby poprzednią funkcję tej części miasta, a jednocześnie ma się nieuchwytne wrażenie, że wystarczy znać odpowiednie zaklęcie, by przebrane w socrealistyczny kostium modernistyczne budynki z lat czterdziestych i pięćdziesiątych odsłoniły kryjącą się za (lub pod) nimi drugą warstwę, którą Barbara Engelking i Jacek Leociak nazywają „gettowymi korzeniami pamięci15.
W miejsce odpowiedniego zaklęcia można wprowadzić jedynie nowy rodzaj zaangażowania, pozwalającego na widzenie więcej niż jednej warstwy. Podobnie jak w kategorii postpamięci, tym, co było przenoszone na kolejne pokolenia, była niezaspokojona potencjalność traumy wynikająca ze wspólnoty materialnej (pokoleniowej, w miastach – tej samej przestrzeni miejskiej). Postpamięć tym samym korzystała z narzędzi wyobraźni, prób protetycznego tworzenia nowego doświadczenia, właściwego dla dalszych pokoleń, w których to, co traumatyczne, mogłoby stać się „bliższe”, pozwalając jednocześnie stworzyć nowe ramy doświadczenia. Używanie pojęcia postmiejsca wskazuje na proces terapeutyczny, aktywizujący i polityczny zarazem, skierowany w stronę uświadomienia kontekstu, w celu zrozumienia całego obrazu. Nadzieja tkwi we wspólnotowym przekształcaniu tkanki 14 15
E. Janicka, dz. cyt., s. 10. B. Chomątowska, dz. cyt., s. 53.
260
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
miejskiej, tak by różne rodzaje pamiętania mogłyby być realnie „bliskie”, zarówno poznawczo, jak i emocjonalnie. Tylko w ten sposób niepokój przeszłości zostanie opanowany, widma uzyskają własne miejsce, pamięć zaś zbliży się do codziennego życia. BIBLIOGRAFIA 1. Chomątowska B., Stacja Muranów, Warszawa 2012. 2. Engelking B., Leociak J., Getto Warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście, Warszawa 2001. 3. Halbwachs M., Społeczne ramy pamięci, przeł. M. Król, Warszawa 2008. 4. Janicka E., Festung Warschau, Warszawa 2011. 5. Król M., Wstęp, [w:] M. Halbwachs, Społeczne ramy pamięci, przeł. M. Król, Warszawa 2008. 6. LaCapra D., Historia w okresie przejściowym. Doświadczenie, tożsamość, teoria krytyczna, przeł. K. Bojarska, Kraków 2009. 7. Nora P., Między pamięcią a historią, „Archiwum” 2009, nr 2. 8. Rajkowska. Przewodnik Krytyki Politycznej, wyb. i red. Zespół Krytyki Politycznej, Warszawa 2010. 9. Rymkiewicz J. M., Umschlagplatz, Gdańsk 1992. 10. Ubertowska A., Świadectwo, trauma, głos. Literackie reprezentacje Holokaustu, Kraków 2007. Summary The essay presents contemporary approach to cultural memory in urban space. Classical theories of cultural memory, i.e. social framework of memory (Halbwachs) and sites of memory (Nora) stress the major impact of space in memory processes; however, they seem insufficient to explain another side of memorization – the inability to integrate traumatic events. The essay examines the example of Muranów – a district in Warsaw, which is a city section built on the rubble of no longer existing historical districts and the infamous Warsaw Ghetto. Applying the theories of postmemory (Hirsch) and trauma (LaCapra) to urban space, the essay names the strategies of political influence on problematic city’s memory as postplaces. Artistic projects regarding Muranów indicate the strategies of postplaces – by showing repressed memory, spaces of negative emotions, and ways of fighting back harmful historical policies.
261
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
MARCIN KARWOWSKI Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
Otwarte dane – przyszłość humanistyki? „To, jak uprawiamy humanistykę dziś, w aktualnie istniejącym otoczeniu społeczno-ekonomicznym, będzie miało długofalowe skutki”1 – słowa rektora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, ks. prof. Antoniego Dębińskiego, w pełni oddają ideę przyświecającą autorowi tego artykułu. Sposób, w jaki humaniści podchodzą do badań, zdeterminuje bowiem przyszłość uprawianej przez nich nauki. 1. Koncepcja otwartej nauki Otwarta nauka, przez niektórych uważana za nową metodę pracy badawczej, tak naprawdę stanowi podstawę współczesnego prowadzenia badań2. Koncepcja zakłada nieskrępowaną wymianę wiedzy pomiędzy uczonymi, zwłaszcza przez: – otwarty dostęp do literatury naukowej; – otwartą komunikację naukową; – otwarty proces badawczy; – prowadzenie otwartego notatnika; – stosowanie modelu otwartych danych badawczych. Z uwagi na wysokie koszty rozwoju nauki badacze rzadko mają dostęp do wszystkich publikacji z obszaru ich zainteresowań. Powoduje to zahamowanie rozwoju badań naukowych, jak również dublowanie pracy w zakresie podobnych przedmiotów tychże. Otwarty dostęp do literatury zakłada umieszczanie publikacji naukowych w bezpłatnym, otwartym i dostępnym repozytorium lub czasopiśmie naukowym, z którego korzystanie będzie nieskrępowane, a wzajemne udostępnianie publikacji wszystkich badaczy pozwoli na pełen wgląd w rozwój nauki w danym zakresie3. Komunikacja naukowa przez wiele lat opierała się na konferencjach naukowych i recenzjach artykułów. Model otwartej nauki, A. Dębiński, Rektor KUL: Humanistyka umiera. To fakt, „Gazeta Wyborcza” 2013, www.wyborcza.pl/1,75248,14993992.html, [dostęp: 10.03.2015]. 2 P. Szczęsny, Otwarta nauka, czyli dobre praktyki uczonych, Toruń 2014, s. 7. 3 Tamże, s. 11–14. 1
262
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
w oparciu o rozwój technologii informacyjno-komunikacyjnych, zakłada częstsze kontakty naukowców za pośrednictwem: blogów naukowych, wirtualnych konferencji czy specjalistycznych portali społecznościowych. Z uwagi na udział społeczności w budowaniu zasobów, w analogii do Web 2.0, nauka również otrzymała miano Nauki 2.04. Nauka obywatelska, inaczej zwana otwartym procesem badawczym, to kolejny przejaw koncepcji otwartej nauki. Zakłada ona otwarcie procesu naukowego na niefachowców. Amatorzy mają wspierać profesjonalnych badaczy zbieraniem danych, użyczaniem swojego potencjału inteligencji podczas wspólnego rozwiązywania problemów czy nawet samemu stając się dobrowolnym przedmiotem badań, oddając na przykład próbki własnej flory (badania medyczne)5. Otwarty notatnik (ang. open notebook science) to zdaniem wielu naukowców sedno idei otwartej nauki. Autor prowadzi na otwartej platformie zapiski dotyczące prowadzonych badań, opisy eksperymentów, protokoły laboratoryjne, wstępne wnioski z badań. Niektórzy wykorzystują do tego formułę bloga, inni korzystają z serwisów prowadzonych w tym celu przez wydawców. Zwolennicy otwartego notatnika wskazują jego ogromną zaletę w postaci natychmiastowej publikacji wyników badań, co stanowi konkurencję dla długich procedur wydawniczych czasopism naukowych6. Należy też wspomnieć o innych inicjatywach otwierania nauki. Dużą popularność zyskują w ostatnim czasie otwarte zasoby edukacyjne. Pracownicy uczelni wyższych, ale nie tylko tych, udostępniają na zasadach otwartej licencji podręczniki, skrypty, schematy zajęć czy kursy e-learningowe. Każda osoba zainteresowana kształceniem w danym zakresie może skorzystać z owych zasobów, a co więcej, może użyć ich do kształcenia innych osób7. 2. Koncepcja otwartych danych Model otwartych danych (ang. Open Research Data) przez geofizyków był stosowany już w latach 50. XX wieku. Biolodzy zastosowali ten model w latach 60., a dwadzieścia lat później publikowanie otwartych danych stało się w biologii strukturalnej obowiązkiem8. Otwarte dane to zbiór „surowych” danych, które powstają na pierwszym etapie prac, zanim badacz podda je S. Cisek, Nauka 2.0: nowe narzędzia komunikacji naukowej, www.informacja cyfrowa.wsb.edu.pl/pdfs/nauka%202.0.pdf, [dostęp: 10.03.2015]. 5 P. Szczęsny, dz. cyt., s. 19–22. 6 J. Hofmokl i in., Przewodnik po otwartej nauce, Warszawa 2009, s. 60–61. 7 S. Gurell, S. Connelly, D. Wiley, Otwarte zasoby edukacyjne. Podstawowe informacje, przeł. A. Sekuła, „Biuletyn EBIB” 2009, nr 1, www.ebib.info/2009/101/a.php?gurell _connelly_wiley, [dostęp: 10.03.2015]. 8 J. Hofmokl i in., dz. cyt., s. 57–60. 4
263
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
analizie. Inni naukowcy mogą wykorzystać zebrane informacje, by stworzyć szersze opracowanie, obejmujące dane pochodzące z baz kilkudziesięciu czy nawet kilkuset badaczy. Istnieje także możliwość opracowania tych samych danych w innym kontekście. Osoba zbierająca wyniki może mieć na celu analizę dorobku naukowego określonej grupy wykładowców, zaś inny badacz może doszukiwać się wpływu płci na efektywność pracy naukowców. Obaj mają prawo opublikować nowatorskie wyniki na podstawie tych samych danych. Podczas tworzenia otwartych danych dużą uwagę należy poświęcić wyborowi odpowiedniego formatu pliku, w którym zostaną one zapisane, oraz miejsca umieszczenia danych w sieci. Podstawowym założeniem podczas wyboru pliku powinna być możliwość udostępnienia go na otwartej licencji, taki warunek może spełnić na przykład plik PDF (*.pdf). Wyżej w hierarchii otwartości znajdują się dokumenty popularnego programu Microsoft Excel (*.xls), których dodatkową zaletą jest gotowość do ponownego przetwarzania. Kolejnym krokiem jest zastosowanie otwartych formatów, na przykład plików CSV (ang. Comma Separated Values), które w założeniu służą przechowywaniu danych i umożliwiają ich eksport do wielu programów9. Ważną cechą otwartych danych jest także zapewnienie im stałego identyfikatora URI (ang. Uniform Resource Identifiers). Umożliwia to cytowanie danych z zastosowaniem stałego adresu źródła. Najwyższy poziom otwarcia danych zakłada ich kontekstualizację, czyli utworzenie jak największej liczby powiązań między dołączanym plikiem a elementami istniejącej kolekcji. Ułatwia to wyszukiwanie danych, a co się z tym wiąże, zwiększa ich szansę na ponowne wykorzystanie10. Dużo łatwiej mówić o danych w kontekście badań nauk ścisłych (matematyki, fizyki, chemii, biologii i tym podobnych) i społecznych (socjologia, pedagogika, psychologia i tak dalej) niż humanistycznych. Metodologia badań w dziedzinie humanistyki nie zawsze zakłada powstanie wymiernych danych, zwłaszcza ilościowych. Krytyczną analizę piśmiennictwa wykonaną przez literaturoznawcę czy badanie publikacji z ubiegłych stuleci przez historyka książki bądź oprawoznawcę trudno jest przekuć na obiektywne, nadające się do ponownego wykorzystania i analizy dane. Nie jest to jednak niemożliwe11. Biorąc pod uwagę M. Roszkowski, Otwarte dane a obieg informacji w nauce, www.researchgate. net/profile/Marcin_Roszkowski/publication/269050524_Otwarte_dane_a_obieg_info rmacji_w_nauce/links/547eb9890cf2d2200ede9d95.pdf, [dostęp: 10.03.2015]. 10 Tenże, Do czego potrzebne są nam ontologie? Charakterystyka funkcjonalna ontologii jako narzędzi reprezentacji wiedzy, www.researchgate.net/profile/Marcin_Roszkowski/ publication/255685965_Do_czego_potrzebne_s_nam_ontologie_Charakterystyka_fun kcjonalna_ontologii_jako_narzdzi_reprezentacji_wiedzy/links/00b495202907f2200e00 0000.pdf, [dostęp: 10.03.2015]. 11 P. Szczęsny, dz. cyt., s. 14–16. 9
264
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
powyższe przykłady, można dostrzec już istniejące modele gromadzenia danych. Analizując literaturę, można wypisywać dane dotyczące wątków (motywów) poruszanych w tekście, oznaczać fakt zastosowania metafory, frazeologizmu, frazemu, umieszczenia wątku biograficznego, faktu historycznego, nietypowej konstrukcji tekstu, odwołania do innego dzieła i tak dalej. Wydawnictwa produkujące lektury z opracowaniami wyłuskują powyższe elementy od kilku lat. Powyższe dane nie są jednak dostępne w bazach otwartej nauki, co uniemożliwia analizę ogromniej liczby dzieł pod względem na przykład częstotliwości stosowania metafor czy obecności konkretnych motywów literackich. Przyglądając się z kolei pracy historyka książki, należałoby przyjąć bibliotekarski model gromadzenia danych. Niezwykle często zdarza się, że dzieło wysokiej rangi historycznej zostaje odkryte przez bibliologa w zapomnianej czytelni biblioteki, na przykład zakonnej, i jedynym skutkiem tego odkrycia pozostaje artykuł naukowy, w którym badacz dogłębnie przedstawia znalezisko. Gdyby jednak w ramach otwartych danych został opublikowany opis bibliograficzny w trzecim stopniu szczegółowości (najdokładniejszym według norm), mógłby zostać uwzględniony w opracowaniach dotyczących dzieł konkretnych autorów, wydawców, ilustratorów, księgarzy i tym podobnych, a w przyszłości może zostałby wykorzystany do opracowania ogólnopolskiej bazy rejestrującej wszystkie inkunabuły czy stare druki. Ogromny zasób informacji, na podstawie których można prowadzić badania, stanowią Otwarte Dane Rządowe (ang. Open Government Data)12. Idea Otwartego Rządu (ang. Open Government), zgodnie z artykułem 61 Konstytucji zakłada, że „obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne”, a więc gwarantuje swobodny dostęp do danych publicznych13. W 2003 dyrektywą Unii Europejskiej14 Polska została zobowiązana do podjęcia inicjatywy udostępnienia informacji publicznych do ich ponownego wykorzystania. Osiem lat później mocą ustawy15 wprowadzono pojęcie centralnego repozytorium i zobowiązano właściwego ministra do spraw informatyzacji do prowadzenia tej centralnej bazy. Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji uruchomiło M. Karwowski, Otwarte Dane Rządowe, http://rynekinformacji.pl/otwarte-danerzadowe/, [dostęp: 08.05.2015]. 13 Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r., www.sejm.gov.pl/prawo/ konst/polski/kon1.htm, [dostęp: 10.03.2015]. 14 Dyrektywa 2003/98/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 17 listopada 2003 r. w sprawie ponownego wykorzystywania informacji sektora publicznego, www.informacjapubliczna. org.pl/wwwdane/files/prawo/dyrektywa_2003_98_we.pdf, [dostęp: 10.03.2015]. 15 Ustawa z dnia 16 września 2011 r. o zmianie ustawy o dostępie do informacji publicznej oraz niektórych innych ustaw, http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id= WDU20112041195, [dostęp: 10.03.2015]. 12
265
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
w 2012 projekt „Dostęp do informacji publicznej”, skutkiem czego powstało Centralne Repozytorium Informacji Publicznej, które ułatwia dostęp i ponowne wykorzystywanie zasobów informacyjnych, a na które składają się informacje publiczne będące elementami zasobu informacyjnego jednostek informacji publicznej16. Największy w historii program finansowania badań naukowych i innowacji w Unii Europejskiej, „Horyzont 2020”, również włącza się w ideę otwartej nauki, zakładając, że dane naukowe, pochodzące z badań finansowanych ze środków publicznych przyznanych w ramach programu, będą publikowane w formie otwartych danych naukowych. Zapis ten uwidacznia fakt, że Komisja Europejska kładzie duży nacisk na dzielenie się wiedzą, otwartość badań oraz ponowne wykorzystywanie danych, za które płaci, finansując projekty17. 3. Repozytoria otwartych danych Coraz więcej uczelni wyższych i innych ośrodków badawczych zaczyna budować własne repozytoria publikacji naukowych oraz danych badawczych. Rejestr Repozytoriów Danych Badawczych (ang. Registry of
Natural sciences 583
Live sciences
582
Humanities 338
Engineering sciences
138 0
100
200
300
400
500
600
700
Rys. 1. Tematyka repozytoriów zarejestrowanych w re3data.org
Centralne Repozytorium Informacji Publicznej, www.danepubliczne.gov.pl, [dostęp: 10.03.2015]. Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 1291/2013 z dnia 11 grudnia 2013 r. ustanawiające „Horyzont 2020” ‒ program ramowy w zakresie badań naukowych i innowacji (2014–2020) oraz uchylające decyzję nr 1982/2006/WE, www.eur-lex.europa.eu/legalcontent/PL/TXT/?uri=CELEX:32013R1291, [dostęp: 10.03.2015]. 16 17
266
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Research Data Repositories) – re3data.org – zaewidencjonował ponad 1100 repozytoriów, które gromadzą dane badawcze. W tym aż 338 zostało zakwalifikowanych jako bazy humanistyczne. Niestety, żadna z nich nie jest tworzona przez Polaków18. Przykładem repozytorium gromadzącego otwarte dane z zakresu nauk humanistycznych jest FigShare. Inicjatywa ta zasługuje na uwagę ze względu na duże możliwości, jakie daje naukowcom decydującym się publikować swoje dane badawcze w obrębie serwisu. Każdy otrzymuje jeden GB na prywatne pliki, nieograniczoną przestrzeń publiczną. Można dodawać pliki we wszystkich formatach, co zdaniem założycieli jest ogromną zaletą w stosunku do klasycznych repozytoriów czy bibliotek cyfrowych, które zazwyczaj ograniczają się do pojedynczych uznawanych formatów. Twórcy zwracają uwagę, że stały adres danych umieszczonych w FigShare umożliwia powoływanie się na nie w poważnych publikacjach naukowych. Czytelnik takiego artykułu ma możliwość dotarcia i weryfikacji zebranych przez autora tekstu informacji. Naukowiec umieszczający dane badawcze i odwołujący do nich w publikacjach naukowych zwiększa swoją wiarygodność oraz zyskuje nową jakość dla napisanych przez siebie dzieł. FigShare na zapytanie „digitalhumanities” zwraca aż 115 zbiorów danych. Ponad połowa z nich pochodzi z 2015, co wskazuje na wysoką aktualność informacji i predestynuje wyniki do ponownego wykorzystania. Kwerenda „poetic”, uzyskała dwadzieścia pięć wyników. Danych związanych z antropologią („anthropology”) jest blisko 3 000, a afektywność („affectivity”) jest na tyle szeroko rozumiana i popularna, że w repozytorium można odnaleźć ponad 28 000 odpowiedzi. Poniższy przykład rekordu (Rys.2) obrazuje, do jakich informacji ma dostęp użytkownik. Poza dostępem do pliku (w tym przypadku w formacie *.xlsx) badacz, za pośrednictwem metadanych, jest informowany o tym, kto jest właścicielem danych (autorem), kiedy zostały one opublikowane, w jakiej kategorii zostały umieszczone, na jakiej licencji może je ponownie wykorzystać oraz jakie tagi zostały przypisane do danego obiektu. Ponadto autor może dodać opis pliku oraz umożliwić jego komentowanie. Powyższe dane mogą pomóc w nawiązaniu kontaktu z badaczem, odnalezieniu podobnych wyników w tej samej kategorii bądź opatrzonych podobnymi tagami. Platforma umożliwia także eksport danych bibliograficznych do ośmiu programów (RefWorks, BibTeX, Reference manager, Mendeley, Endnote, DataCite, NLM, DC)19. About | re3data.org, www.re3data.org/about, [dostęp: 10.03.2015]. Z. Osiński, Europejskie czasopisma historyczne w bazach Scopus i Web of Science w kontekście oceny dorobku historyków w Polsce, www.dx.doi.org/10.6084/m9.figshare.1254345, [dostęp: 10.03.2015]. 18 19
267
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
4. Wpływ koncepcji na rozwój humanistyki Coraz częściej mówi się o humanistyce cyfrowej. Jej definicja rożni się w zależności od przyjętego stanowiska. Część środowiska naukowego twierdzi, że humanistami cyfrowymi są osoby, które stosują specyficzne metody oparte na technologiach informacyjnych20. Pozostali uważają, że należy tak nazywać badaczy, którzy za przedmiot badań obrali człowieka i jego wytwory w przestrzeni wirtualnej21. Korzystanie
Rys. 2. Przykład rekordu z repozytorium FigShare Źródło: Z. Osiński, Europejskie czasopisma historyczne w bazach Scopus i Web of Science w kontekście oceny dorobku historyków w Polsce, http://dx.doi.org/ 10.6084/m9.figshare.1254345 [dostęp: 15.03.2015]
z otwartych danych na pewno można uznać za specyficzną metodę opartą na technologii informacyjnej, zatem otwarte dane badawcze stanowią przejaw humanistyki cyfrowej. Zaletą otwartych danych jest możliwość odnoszenia wyników badań polskich do zagranicznych. Niestety, bez zastosowania powyższego modelu zbadanie populacji czy zasobów innego kraju wiąże R. Bomba, Narzędzia cyfrowe jako wyznacznik nowego paradygmatu badań humanistycznych, [w:] Zwrot cyfrowy w humanistyce, red. A. Radomski i R. Bomba, Lublin 2013, s. 57–71. 21 Debates in the Digital Humanities, ed. M. Gold, Minneapolis 2012. 20
268
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
się najczęściej z kosztowną wyprawą. Otwarte dane pozwalają na pracę z informacjami z całego świata bez konieczności wstawiania od biurka. Jak znaczący rozwój może to przynieść nauce na arenie międzynarodowej, nie trzeba udowadniać. Pozostaje także kwestia fizycznych ograniczeń. Wielu naukowców, niegdyś aktywnych badaczy, z powodu podeszłego wieku i bariery w postaci niewystarczającego zdrowia, zaprzestaje publikowania z uwagi na brak materiału badawczego. Otwarte dane mogą spowodować, że polska nauka dłużej będzie korzystała z ogromnego potencjału doświadczonych naukowców, dla których podeszły wiek i związane z nim trudności natury fizycznej nie będą stanowiły przeszkody do dalszej aktywności naukowej. Otwarte dane w połączeniu z komunikacją naukową mogą także korzystnie wpłynąć na rozwój badań interdyscyplinarnych. Naukowcy z różnych dziedzin nauki mogą bowiem zwracać uwagę na inne aspekty publikowanych w otwartym modelu informacji i tworząc interdyscyplinarne zespoły, budować nowy wymiar nauki22. Wszelkie zmiany związane z otwieraniem się nauki, w tym otwarty dostęp do literatury naukowej, otwarta komunikacja naukowa, otwarty proces badawczy, prowadzenie otwartego notatnika czy wreszcie stosowanie modelu otwartych danych badawczych, mają ogromny potencjał rozwijania nauki. Badacz dzięki stałemu „chwaleniu się” postępami w badaniach otrzyma dodatkowy zasób motywacji. Na poziomie instytucji przejawy otwartej nauki wspomogą naukowców w dokumentowaniu dorobku naukowego. Pomiędzy ośrodkami czy wręcz na arenie międzynarodowej publikacja otwartych danych oraz komunikacja naukowa wesprą rozwój nauki na świecie i wpłyną korzystanie na pozycję Polski w środowisku naukowym. Dane, informacje, wiedza staną się jeszcze bardziej powszechnym dobrem, z którego będzie mógł skorzystać każdy zainteresowany. A każda dyscyplina humanistyczna, przez wykorzystanie modelu otwartych danych, ma szansę pretendować do miana humanistyki cyfrowej, a co za tym idzie, zwiększyć swoje szanse na docenienie i zauważenie przez instytucje nadrzędne, finansujące czy po prostu osoby wybierające kierunek dalszej edukacji. Model otwartej nauki, a zwłaszcza otwartych danych, przyniesie także zmiany w funkcjonowaniu czasopism naukowych i sposobie upowszechniania wyników badań. Możliwe, że zasoby surowych danych będą funkcjonowały jako uzupełnienie tekstów publikowanych w prestiżowych czasopismach. Scenariusz może być też mniej korzystny dla wydawców periodyków, gdy publikowane na łamach repozytoriów M. Starczewski, Otwarte modele komunikacji naukowej a humanistyka cyfrowa, www.academia.edu/10115283/Otwarte_modele_komunikacji_naukowej_a_humanistyk a_cyfrowa, [dostęp: 10.03.2015]. 22
269
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
dane, analizy, artykuły i inne rodzaje przejawów działalności naukowej zyskają na wartości w oczach komisji oceniających dorobek naukowy, naukowcy staną przed wyborem pomiędzy długotrwałym procesem wydawniczym czasopism a natychmiastowym rozpowszechnieniem wyników w repozytorium23. Warto zwrócić uwagę także na ryzyko związane z szybkim przyrostem otwartych danych. Duża ilość informacji nie zawsze hierarchizowanych i opatrzonych odpowiednimi metadanymi może przyczynić się do rozrastania zjawiska big data. Dla pozytywnego wpływu opisywanej idei jest niezbędne tworzenie mechanizmów porządkujących i wyszukiwawczych dla ogromnej liczby plików. Należy także założyć, że duży wpływ na wykorzystanie otwartych danych ma umiejętność selekcji i oceny wykorzystywanych źródeł przez badaczy24. 5. Podsumowanie Skorzystanie z otwartych danych jest łatwe, bezpłatne, a co najważniejsze, korzystne dla badaczy, także z zakresu humanistyki. Naukowiec nie musi podejmować ryzyka naukowego czy finansowego. Nie jest zmuszony zrezygnować z dotychczas prowadzonych badań, ale może je poszerzyć o dodatkowe grupy i aspekty odnalezione w repozytoriach otwartych danych. Może też nową metodę pozyskiwania informacji stosować w wybranych projektach, co wzbogaci jego warsztat badawczy. Dodatkowo wsparcie repozytorium własnymi danymi doprowadzi do szybkiego rozpowszechnienia wyników; możliwe, że doprowadzi także do powstania innych dzieł, które uzupełnią dokonaną przez autora analizę, nadając jej szerszy, a może interdyscyplinarny wymiar. Otwarte dane – to przyszłość humanistyki. BIBLIOGRAFIA 1. About | re3data.org, www.re3data.org/about, [dostęp: 10.03. 2015]. 2. Bomba R., Narzędzia cyfrowe jako wyznacznik nowego paradygmatu badań humanistycznych, [w:] Zwrot cyfrowy w humanistyce, red. A. Radomski i R. Bomba, Lublin 2013. 3. Centralne Repozytorium Informacji Publicznej, www. danepubliczne.gov.pl, [dostęp: 10.03.2015].
23 24
M. Roszkowski, Otwarte dane, s. 29. Tamże, s. 5.
270
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
4. Cisek S., Nauka 2.0: nowe narzędzia komunikacji naukowej, www.informacjacyfrowa.wsb.edu.pl/pdfs/nauka%202.0.pdf, [dostęp: 10.03.2015]. 5. Hofmokl J. i in., Przewodnik po otwartej nauce, Warszawa 2009. 6. Debates in the Digital Humanities, ed. M. Gold, Minneapolis 2012. 7. Dębiński A., Humanistyka umiera. To fakt, „Gazeta Wyborcza” 2013, www.wyborcza.pl/1,75248,14993992.html, [dostęp: 10.03.2015]. 8. Dyrektywa 2003/98/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 17 listopada 2003 r. w sprawie ponownego wykorzystywania informacji sektora publicznego, www.informacjapubliczna.org.pl/www dane/files/prawo/dyrektywa_2003_98_we.pdf, [dostęp: 10. 03.2015]. 9. Gurell S., Connelly S., Wiley D., Otwarte zasoby edukacyjne. Podstawowe informacje, przeł. A. Sekuła, „Biuletyn EBIB” 2009, nr 1, www.ebib.info/2009/101/a.php?gurell_connelly_wiley, [dostęp: 10.03.2015]. 10. Osiński Z., Europejskie czasopisma historyczne w bazach Scopus i Web of Science w kontekście oceny dorobku historyków w Polsce, www.dx.doi.org/10.6084/m9.figshare.1254345, [dostęp: 10. 03.2015]. 11. Roszkowski M., Otwarte dane a obieg informacji w nauce, www.researchgate.net/profile/Marcin_Roszkowski/publicatio n/269050524_Otwarte_dane_a_obieg_informacji_w_nauce/li nks/547eb9890cf2d2200ede9d95.pdf, [dostęp: 10.03.2015]. 12. Roszkowski M., Do czego potrzebne są nam ontologie? Charakterystyka funkcjonalna ontologii jako narzędzi reprezentacji wiedzy, www.researchgate.net/profile/Marcin_Roszkowski /publication/255685965_Do_czego_potrzebne_s_nam_ontol ogie_Charakterystyka_funkcjonalna_ontologii_jako_narzdzi_r eprezentacji_wiedzy/links/00b495202907f2200e000000.pdf, [dostęp: 10.03.2015]. 13. Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 1291/2013 z dnia 11 grudnia 2013 r. ustanawiające „Horyzont 2020” ‒ program ramowy w zakresie badań naukowych i innowacji (2014–2020) oraz uchylające decyzję nr 1982/2006/WE, www.eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/?uri=CELE X:32013R1291, [dostęp: 10.03.2015]. 14. Starczewski M., Otwarte modele komunikacji naukowej a humanistyka cyfrowa, www.academia.edu/10115283/Otwarte _modele_komunikacji_naukowej_a_humanistyka_cyfrowa, [dostęp: 10.03.2015].
271
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
15. Szczęsny P., Otwarta nauka, czyli dobre praktyki uczonych, Toruń 2014. 16. Ustawa z dnia 16 września 2011 r. o zmianie ustawy o dostępie do informacji publicznej oraz niektórych innych ustaw, http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20112041195 , [dostęp: 10.03.2015]. Summary The subject of this paper is the concept of Open Research Data and the involvement of humanists in the project. The author characterizes the phenomenon of open research data in the context of the Open Access movement in science, and in relation to the Open Government Data – one of the aspects of the concept of Open Government. The paper presents case studies in the form of open data repositories concepts (e.g., Dryad Digital Repository Re3Data, FigShare). Moreover, it presents the principles of creating and using of open data, and it simulates the impact on the development of the concept of the humanities.
272
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
ANNA NASIŁOWSKA IBL PAN
Tematy modne 1. Czasy moich studiów polonistycznych były dość skomplikowane i nie bez powodu używam liczby mnogiej. Najpierw – koniec lat 60., z ogromną polaryzacją polityczną, potem lata wrzenia, kiedy raczej debatowaliśmy i w końcu strajkowaliśmy (1980–1981) niż uczyliśmy się. I wreszcie – stan wojenny, kiedy było szaro i nijako. A więc raczej do początków studiów jako okresu względnej stabilności mogę się odnieść i to raczej z bardzo daleka. Z pewnością dałoby się o tym okresie powiedzieć, że nauka o literaturze była pod przemożnym oddziaływaniem podziału na synchronię i diachronię. Oczywiście pierwotny był podział językoznawstwa na opisowe (czyli strukturalne) i historyczne (czyli zwykle: nielubiane, bo wymagające sporo nauki). Co do podziału w literaturoznawstwie, to trzeba powiedzieć, że synchroniczne było modne, a historyczne – nie. Opcja synchroniczna to był oczywiście strukturalizm, z tym że akurat na Uniwersytecie Warszawskim strukturalizm usiłowano zwalczać przy pomocy wynalazku, który nazwano „poetyką pragmatyczną”. W „Przeglądzie Humanistycznym” ukazał się zasadniczy atak na Słownik terminów literackich i personalnie na Michała Głowińskiego i Janusza Sławińskiego. Było to pokłosie roku 1968 na UW, a zarazem próba zwarcia szyków w sytuacji napięcia między władzą a coraz silniejszą opozycją wśród intelektualistów, a także moment szczytowy konfliktu między UW a IBL. Ja w zasadzie nie miałam wyjścia, musiałam wybrać opcję niemodną, czyli diachronię, związaną z historią literatury. Nie dlatego, bym chciała zająć jakąś pozycję wobec licznych konfliktów, które rozgrywały się ponad naszymi głowami. Strukturalizm pociągał, obiecywał unaukowienie czyli profesjonalizację, a któż by nie chciał stać się profesjonalistą? Ja jednak od pierwszego roku studiów zajęłam się (bo mogłam) pisaniem krytyki literackiej, byłam przekonana, że to ma sens, przy okazji sporo uczę się, nieustannie poszerzam swoją wiedzę,
273
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
a jeszcze, stukając na maszynie do pisania, mogę zarobić na książki, na przykład te o strukturalizmie. Same zalety, była jednak jeszcze pewna okoliczność, dotycząca języka. Roman Jakobson w swojej fundamentalnej rozprawie Poetyka w świetle językoznawstwa ubolewał: Niestety, pomieszanie terminów „literaturoznawstwo” i „krytyka” skłania badaczy literatury do zastępowania opisu wewnętrznych walorów dzieła subiektywnymi, cenzorskimi wyrokami. Etykietka „krytyk literacki” w zastosowaniu do literaturoznawcy jest takim samym błędem, jak gdyby ktoś nazwał lingwistę „krytykiem gramatycznym” albo „leksykalnym”. Badania syntaktyczne i morfologiczne nie mogą być podporządkowane gramatyce normatywnej, podobnie jak żaden manifest wyrażający osobiste gusty i opinie krytyka o dziele literackim nie może zastąpić obiektywnej analizy naukowej sztuki słowa1.
Wizja krytyki literackiej w przytoczonym fragmencie jest stereotypowa i niesprawiedliwa, ale sprowadzanie krytyki do osobistych gustów może świadczyć natomiast o niezachwianym zaufaniu do akademickich procedur badawczych. Dla mnie istotne było co innego, strukturalizm był niemożliwy do przeniesienia na łamy pism tygodniowych (pisywałam wtedy głównie w tygodniku „Literatura”) ze względu na język, świadomie sztuczny, mianujący się metajęzykiem, naszpikowany terminologią. Krytyka literacka musi posługiwać się językiem jasnym i zrozumiałym dla czytelnika, a nawet musi mu czasami wynagrodzić abstrakcyjność przedmiotu rozważań anegdotą, żartem lub jakąś sztuczką stylistyczną. No i nie wolno pisać o „wtórnych systemach modelujących”, zamiast „aktantów” muszą być „postaci”, a analizy typów metafory trzeba sobie zachować na jakieś inne okazje. Z kolei w tekstach literaturoznawczych nie wolno, pod karą wykluczenia z dziedziny literaturoznawstwa – używać pierwszej osoby liczby pojedynczej czyli pisać „ja”. Ja natomiast – pojmujecie Państwo teraz jaka to herezja mówić „ja” – ślubowałam sobie w duchu nigdy nie użyć brzydkiego słowa „struktura”.
R. Jakobson, Poetyka w świetle językoznawstwa, [w:] Współczesna teoria badań literackich za granicą, red. H. Markiewicz, t. 2, Kraków 1976, s. 25. Fragmentu tego, podobnie jak innych ważnych sformułowań, nie ma w skrócie, jaki prezentuje używana obecnie w dydaktyce akademickiej antologia – A. Burzyńska, M. P. Markowski, Teorie literatury XX wieku. Antologia, Kraków 2007. 1
274
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
2. Obiecuję porzucić niebawem „ja”. Po przyswojeniu myśli Michela Foucaulta i niemieckiego konstrukcjonizmu można patrzeć na „ja” jako na wiązkę doświadczeń, które zostały skonstruowane przez zewnętrzne wobec podmiotu doświadczenia. Nie jest to więc ja nadmiernie subiektywne i tylko w pewnym stopniu autobiograficzne, a służy ono jako próba odtworzenia pola wyłaniających się jednocześnie tradycji, zawierających swoiste napięcia i sprzeczności wewnętrzne. No i jeszcze – do zabawy, bo wystarczy nieco przesady, aby sytuacja stała się komiczna. Strukturalizm, jak już powiedziano, oferował profesjonalizację. To ważne z punktu widzenia miejsca humanistyki wśród różnych rodzajów refleksji. Zaproponował kulturę analizy, związaną z wynikającymi z podstawowych założeń zasadami jak skupienie na tekście i jego wewnętrznych relacjach, ustanowił porządek terminologiczny, sprowadzający się do ścisłego definiowania, zakładał ścisły związek między literaturoznawstwem a nauką o języku, a więc także – refleksję nad artystycznością języka użytego w dziele sztuki. „Przedmiotem rozważań poetyki jest przede wszystkim zagadnienie, co przekształca komunikat językowy w dzieło sztuki”2 – przywołajmy pierwsze zdanie rozprawy Jakobsona. Poza tym strukturalizm mocno akcentował zasadę integralności tekstu, bardzo cenną a zagrożoną, zwłaszcza dziś, przez łatwość poddawania postaci cyfrowej różnego typu operacjom. Według strukturalistów bez integralnego tekstu niemożliwe są żadne kroki, nawet sensowna lektura. (Niedawno miałam jeszcze raz okazję, by pomyśleć o tym z nostalgią. Wracałam warszawskim metrem do domu; tego dnia w wagonikach pojawiły się efekty akcji „Wiersze w metrze”. Niestety, były to – o zgrozo – jedynie fragmenty wierszy… Co myśleć o wierszu, który nie jest integralną całością? Okazuje się skracalny, a więc zawiera elementy redundantne czyli niekonieczne?). Wszystkie cechy strukturalistycznego myślenia są cenne i dawały poczucie pewnego ładu, na przykład w postaci dość stabilnego wyobrażenia, czym jest analiza i interpretacja tekstu poetyckiego. Nakładały na nie rygory ścisłości, sprawdzalności, trzymania się tekstu. Świetnie się sprawdzały, zwłaszcza przy analizie poezji. Poza tym strukturalizm zawierał propozycję mocno oddziałującą i na krytykę literacką, i na sposób myślenia o literaturze przez akcentowanie artystyczności.
2
Tamże, s. 23.
275
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Wyobrażenie sprzeczności czy też konfliktu między synchronią a diachronią, od którego wyszłam, także jest powierzchowne. Już u Jakobsona jest pewna wizja rozstrzygnięcia: Literaturoznawstwo, a w szczególności poetyka, składa się, podobnie jak lingwistyka z dwóch serii problemów: synchronii i diachronii. Opis synchroniczny obejmuje nie tylko produkcję literacką danej epoki, lecz także tę część tradycji, która jest dla tej epoki żywotna lub została w niej przywrócona do życia. Tak np. z jednej strony Szekspir, a z drugiej Donne, Marvell, Keats i Emily Disckinson są uznawani przez współczesny angielski świat literacki, podczas gdy James Thomson i Longfellow nie przestawiają dziś żywych wartości artystycznych3.
W tym fragmencie można dostrzec propozycję ciągu przekrojów synchronicznych. Głowiński w swoich badaniach nad tradycją literacką odwoływał się do tego stanowiska. Nie bez powodu w Instytucie Badań Literackich Głowiński i Sławiński nie byli członkami Pracowni Teorii Literatury, ale Poetyki Historycznej. Teoria literatury to był zespół Marii Renaty Mayenowej i tu nacisk padał na wersologię, semantykę, badania nad metaforą i językiem. To także wyraz różnicy zdań, której może nie byłabym pewna, gdybym nie usłyszała od Głowińskiego, że Mayenowa była skłonna widzieć teorię literatury jako dział językoznawstwa. A jednak Mayenowa, autorka książki Poetyka teoretyczna, była także edytorką Jana Kochanowskiego. Zetknęłam się z nią raz, w latach 80., gdyż kiedy ja pojawiłam się w IBL, była już na emeryturze. Poproszono ją o wykład na podyplomowym studium edytorskim. Tego, co mówiła ta wielka dama, nie potrafię powtórzyć, choć jedna rzecz utkwiła mi bardzo dobrze w pamięci. Rzecz dotyczyła pewnego przecinka u Kochanowskiego, można go było zachować lub usunąć. Różnica była taka, że jedna z wersji była znakomita artystycznie, a druga dość banalna. Mayenowa wybrała tę pierwszą. Powiedziała nam: „Ale wiecie, gdyby mnie na sądzie boskim zapytano, jakie miałam podstawy… nie potrafiłabym powiedzieć”. Mój Boże, pomyślałam, więc na sądzie boskim rozliczają z przecinków? W takim razie wszyscy mamy sporo grzechów przeciwko polskiej interpunkcji na sumieniu. Cóż, przecinek u Kochanowskiego ma szczególne znaczenie. Potem nieraz przypominałam sobie to zdanie Mayenowej, gdy sama podejmowałam jakieś arbitralne decyzje. W wielu
3
Tamże, s. 25–26.
276
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
wypadkach edytor jest sam, pisarz nie żyje od stuleci, nie ma kogo spytać. Trzeba więc zdać się na własną intuicję. I w tym punkcie trzeba zauważyć neutralizację sprzeczności między radykalnym strukturalizmem a tradycyjną filologią. Mój promotor, Ryszard Przybylski, który strukturalizm uważał za pewien rodzaj przykrej przypadłości umysłowej, która w połowie lat 60. zaczęła gnębić naukę o literaturze, był przywiązany do myślenia o sobie jako o filologu. I choć był daleki od edytorstwa, zawsze podkreślał, że zawód filologa jest bardzo stary, narodził się w późnej starożytności, gdy w Bibliotece Aleksandryjskiej pojawiła się potrzeba ustalenia właściwej wersji arcydzieł literatury antycznej na podstawie kilku zachowanych kopii. Byli więc aleksandryjscy prekursorami badań tekstowych, zajmowali się kolacjonowaniem tekstów i oczyszczaniem ich z naddatków czy zniekształceń. Dodajmy, że przy badaniach dawnych dzieł dysponujemy przeważnie bardzo skąpą lub minimalną wiedzą na temat autora (przykładem: Homer), wobec tego staramy się wycisnąć z tekstu wszystko, co można. Zostaje zachowane pierwszeństwo danych tekstowych nad wszelkimi innymi. W ten sposób, nie będąc nigdy strukturalistką, uprawiając ostro zwalczaną biografistykę i historię literatury, przyznaję się do pewnej nostalgii za strukturalizmem. Być może mamy tu do czynienia z sytuacją, którą Irving Howe w szkicu Społeczeństwo masowe a proza postmodernistyczna, podejmując się skrótowej charakterystyki sytuacji duchowej człowieka wobec masowej konsumpcji, wymienia w punkcie ósmym: „Epoka «sprawy» słusznej czy niesłusznej, dobiega końca, silne przekonania wydają się anachronizmem i w rezultacie agnostycy odczuwają nawet pewną nostalgię za rygorami wiary”4. 3. Przejście od strukturalizmu do poststrukturalizmu nie wymagało żadnego zamachu stanu, buntu ani wojny różnych generacji. Tak się złożyło: po stanie wojennym „Teksty” zostały zawieszone, kiedy w 1989 roku możliwe było ich reaktywowanie, Sławiński zdecydował, że pora na zmianę pokoleniową. Nieczęsto zdarza się taki Mistrz, częściej Mistrzowie bronią dominującej pozycji i na tym tle wybuchają bunty i wojny. Tu nic takiego nie zaszło. Profesor Sławiński zachował dla siebie prawo ironicznego dystansu i wyrażania celnych a uszczypliwych obserwacji. Ceniliśmy go (i kochaliśmy) za to jeszcze bardziej.
I. Howe, Społeczeństwo masowe a proza postmodernistyczna, przeł. G. Cendrowska, [w:] Nowa proza amerykańska. Szkice krytyczne, red. Z. Lewicki, Warszawa 1983, s. 24. 4
277
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Jak widać, używam formy „my”, nareszcie jej pojawianie się stało się możliwe. „My” zawsze daje bezpieczeństwo, nie jest samotnym wyzwaniem jak „ja”. „Teksty Drugie” zaczynały od słabej deklaracji. Ryszard Nycz bardzo skromnie zatytułował wstęp do pierwszego numeru Jakoś inaczej. Potem nastąpiło przyspieszenie, najpierw polegające na odrabianiu opóźnień. Numer 2 z roku 1990 nazywał się Po strukturalizmie, przynosił (krytyczne) omówienie dekonstrukcjonizmu pióra Wojciecha Skalmowskiego i pierwszy artykuł Grażyny Borkowskiej o krytyce feministycznej, która była wówczas nieznana. A także dwa spóźnione pożegnania Majenowej, która zmarła w 1988 roku, jedno fachowe Teresy Dobrzyńskiej, drugie osobiste – Małgorzaty Baranowskiej. To pokazywało Mayenową w czasie zaprzeszłym, przez jej osobiste wspomnienia, jako córkę kupca pierwszej gildii w Wilnie, bajecznie bogatą. W 1991 roku wydaliśmy proroczy numer poświęcony Wisławie Szymborskiej, który sprawił, że po Noblu poetka zasilała corocznie nasz budżet niewielką sumą. Poza tym zajęliśmy się literaturą emigracyjną (czyli – wywabianiem białych plam) oraz związkami literatury z ekonomią. W 1992 roku: studia żydowskie, numer tematyczny poświęcony twórczości Stanisława Lema, a Edward Balcerzan zadawał pytanie Jak starzeje się literaturoznawstwo? W 1993 roku ukazał się numer postmodernistyczny (i natychmiast zniknął z powodu ogromnego zainteresowania) między innymi z artykułami Anny Burzyńskiej Teoria czy postteoria i Germana Ritza o postmodernizmie lirycznym Adama Zagajewskiego. W toku dyskusji padało też słowo „postkolonializm”. W tym samym roku został opublikowany potrójny numer feministyczny. W 1994 roku zajęliśmy się rewizją terminu modernizm, pojawiła się też rozmowa Ewy Domańskiej z kompletnie jeszcze nie znanym u nas Haydenem Whitem. Rok 1995 to kolejny numer feministyczny i spory o interpretację. Od początku obecny duch Foucaulta pojawił się jako Fou&Co Michała Pawła Markowskiego. W 1996 zajmowaliśmy się między innymi nowoczesnością i modernizmem a także kategorią wzniosłości w estetyce postmodernistycznej, pojawił się tekst JeanFranҫois Lyotarda Wzniosłość i awangarda. W 1997 zajmowaliśmy się interpretacją i niewyrażalnością; w 1998 ogłaszaliśmy (niezbyt skutecznie) powrót psychoanalizy W 1999 podjęliśmy temat genologii i tożsamości. Poza tym dopiero w numerach 1–2, w roku 1999, pojawił się przetłumaczony przez Markowskiego tekst Rolanda Barthes’a Śmierć autora, pochodzący z 1968.
278
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
W 2000 poświęciliśmy numery nostalgii, feminizmowi i relacjom różnych sztuk, w 2001 zajęliśmy się wielokulturowością, narratologią i kognitywizmem. W numerze 5 z 2001 roku Nycz po raz pierwszy pisał o kulturowej historii literatury, a Sławiński pytał Co nam zostało ze strukturalizmu. W 2002 ogłaszaliśmy zwrot somatyczny, zwrot etyczny i wróciliśmy do sprawy modernizmu. W 2003 zajęliśmy się między innymi nowymi mediami. W 2004 główne hasła to: narratologia, tożsamość i transkulturowość. W 2005 prezentowaliśmy Stanleya Fisha i wprowadzaliśmy kategorię doświadczenia. W 2006 Burzyńska pytała Czy teoria literatury jeszcze istnieje? W 2007 zaczęło się mówić o antropologii literatury, kolonializmie i krytyce postkolonialnej oraz o zwrocie afektywnym. W 2008 o miejscach i niemiejscach, gender i literaturze homoerotycznej. W 2009 zajmował nas obraz i wizualność oraz kompartatystyka i interkulturowość. W 2010 numer 5 został zatytułowany Postkolonialni czy postzależni. Poza tym zajmowaliśmy się konstruktywizmem niemieckim. W 2011 uruchomiliśmy dwa ciągi: gender – ciało – tekst i język – umysł – mózg oraz wprowadziliśmy neodarwinizm. W 2012 pojawił się realizm post-traumatyczny oraz queer, poza tym interesował nas problem przestrzeni i jej kulturowa konstrukcja oraz camp i jego estetyka. W 2012 hasła to: nowe media, bioetyka, posthumanizm, humanistyka ekologiczna, animal studies. W 2013 między innymi fotografia i afekty. W 2014 tematami numerów stały się: nowa filologia, nowe media, literatura światowa i historia ratownicza. Co dalej? W 2015 planujemy wydanie numeru o sound studies i numeru poświęconego studiom nad męskością (czy też męskościami). Poza tym po roku 2005 ujawnił się zwrot biograficzny, który nie do końca może wyraził się w postaci teorii i nie „Teksty drugie” go ogłaszały, ale „dwutygodnik.com” – tak. Ja w nim uczestniczyłam i pisałam o skomplikowanej sytuacji biografistyki i w „dwutygodniku”, i w „Tekstach Drugich” w numerze 1–2 z 2010 roku, rozpatrując antybiograficzne argumenty starszej teorii literatury, a zwłaszcza „pokusę genetyzmu” przypisywaną ujęciu biograficznemu. 4. Można się dziwić, że mimo przyswojenia takiej dawki świadomości krytycznej pisanie w ogóle jest jeszcze możliwe. Zwłaszcza, że wiele ze „zwrotów” i „przełomów” ma charakter krytyki podstaw mówienia i możliwości stwierdzania czegokolwiek przy pomocy języka, jak to się dzieje w wypadku Jacques’a Derridy czy White’a, który efekty pojawiania się sensów historycznych wiąże z retoryką. Kiedy Derrida miał otrzymać doktorat honorowy w Oksfordzie, przedstawiciele brytyjskiej filozofii analitycznej podnieśli larum: to nie filozof, ale literat.
279
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Poza tym porównano go do wirusa komputerowego, który zakaża kolejne pliki, gdzie tylko zdoła się zainstalować. Być może szybkość ogłaszania kolejnych zwrotów i wymiany teorii modnych na jeszcze modniejsze przekroczyła w tej chwili zdolność do gruntownego przyswojenia i skonsumowania, czyli użycia proponowanych narzędzi do wyjaśnienia konkretnych przypadków. Trzeba też postawić pytanie, jaki charakter mają innowacje teoretyczne, są propozycją zmieniającą czy uzupełniającą? Co korygują? I co z historii literatury oraz nauki o tekście pozostawiają w mocy? Czy w ogóle jesteśmy w stanie wyobrazić sobie pole teorii literatury czy może nawet szerzej teorii humanistycznej jako pewien ład? Przy czym z mojego opisu relacji strukturalizmu i historii literatury raczej nie wynikało, że było to pole pozbawione sprzeczności i logicznie uporządkowane, ale mimo wszystko istniało założenie, że aplikacja teorii służy wzbogaceniu porządków badania tekstów. W tej chwili finansowanie badań przy pomocy grantów stymuluje posługiwanie się „modnymi teoriami”, bo tylko one mają szansę być dobrze ocenione. Istnieją jednak stare zadania nauki o literaturze, związane z filologią i historią literatury, wydaje się więc, że skutkiem i zagrożeniem obecnego systemu jest niedoinwestowanie tego, co powinno stanowić stabilne centrum dyscypliny. Uwaga kieruje się ku obrzeżom. Odpowiedź, czy i jaki pożytek wyniknie z dziś kursujących innowacji i różnych modnych teorii, będzie różna w wypadku każdego z nurtów i nie o nią w tej chwili chodzi. Co do „Tekstów Drugich”, to trzeba na naszą obronę powiedzieć, że wydajemy numery historycznoliterackie, na przykład pierwszy z 2015 roku został poświęcony literaturze staropolskiej i jest to zwykle w pewnym stopniu aplikacja „zwrotów”, korygująca je wobec konkretnego materiału historycznoliterackiego. Ani więc historia literatury nie jest jakimś skostniałym archiwum tradycyjnych ujęć, ani teorie nie są pozostawione jako mało zakorzenione „modne prądy”. Istnieje jednak w humanistyce polskiej pewien model pisania tekstów naukowych polegający na relacji-przeglądzie postaw i idei wziętych z anglosaskiego obszaru kulturowego. Nawet jeśli pojawiają się tu na przykład książki i artykuły teoretyków francuskich, bywają one cytowane nie z oryginału, ale za pośrednictwem amerykańskich tłumaczeń (co do których jakości można mieć wiele zastrzeżeń, zwykle są uproszczeniami do celów dydaktyki akademickiej). Cytowanie przez trzeci język jest zdecydowanie wbrew zasadom filologii. Bywa też, że takiemu przeglądowi w ogóle nie towarzyszy próba skonstruowania pola dla aplikacji (czyli po polsku: zastosowania) na polskim materiale. Bardzo interesującym doświadczeniem był wybór tekstów do numerów „Tekstów Drugich” po angielsku (dostępne on-line na:
280
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
www.tekstydrugie.pl). Przy takim odwróceniu kierunku transferu sporo artykułów, interesujących z punktu widzenia polskiego czytelnika, przestaje mieć sens, są tylko problematyzującym streszczeniem. Nie jest to polska przypadłość, niedawno przekładałam (z angielskiego) tekst czarnogórskiej feministki, pomijając już absurdalność sytuacji transferu między dwoma słowiańskimi, a więc bliskimi sobie językami przez trzeci – globalny, ujęcie było skrótowym przeglądem dyskusji zachodnich. Prosiłam o uzupełnienie tekstu i rzeczywiście dostałam coś ciekawego: z perspektywy regionu postjugosłowiańskiego postmodernizm wciąż ma moc wyzwalającą, dystansującą od dawnych klisz. To, co mam do powiedzenia o obecnej sytuacji, zawdzięczam Nyczowi i podsuniętej przez niego lekturze książki spoza naszej ścisłej dziedziny, a mianowicie pracy socjopolitycznej Tomasza Zaryckiego Peryferie. Nowe ujęcia zależności centrowo- peryferyjnych. W ogromnej mierze jest ona zresztą typową relacją-przeglądem trendów w zachodniej geografii politycznej z punktu widzenia teorii postkolonialnej i teorii kapitału kulturowego Pierre’a Bourdieu. Jeśli popatrzymy na naszą sytuację z perspektywy relacji elit peryferyjnych (czyli nas) wobec centrum, wszystko układa się dość logicznie. Centrum jest wytwórcą teorii, rola elit peryferyjnych nie da się sprowadzić do prostej transmisji, mamy tu do czynienia z dość skomplikowaną grą, w której uczestniczą podmioty pełniące rolę, którą Zygmunt Bauman określił metaforycznie jako pozycję „tłumaczy”5. Otwartość wobec centrum jest wykładnikiem liberalnej postawy, a funkcja pośrednika wiąże się z pomnażaniem kapitału społecznego i dostępem. W systemie zachodnich wartości jesteśmy zakładnikami antynomii: postęp lub stagnacja. Im szybsza wymiana idei, tym mniej jesteśmy zagrożeni stagnacją. Dokonywanie wymiany idei jest naszym zadaniem. Nie możemy przestać (tu efektem byłoby wypadnięcie ze wspólnej orbity). Nie możemy zwolnić (tu stawką do wygrania jest status bliskich peryferii). Możemy jednak starać się o rzetelne aplikacje teorii. Z tego coś dla nas wynika. Szybkość wymiany pomysłów na jeszcze nowsze jest niepokojąca. To mniej więcej tak, jakby kilka razy w życiu zmieniać wyznanie. Jest także mniej radykalne porównanie, użyła go w laudacji Barbara Toruńczyk 9 marca 2015 roku na wręczeniu Nagrody Jana Parandowskiego Zagajewskiemu. Mówiła (między innymi) o swoim doświadczeniu z okresu studiów. Studiowała socjologię, należy do pokolenia ‘68. Szybkie zmiany paradygmatów: marksizm – egzystencjalizm – strukturalizm – funkcjonalizm i tak dalej porównała do przymierzania okularów. Przez każde coś widać, tu – więcej szczegółów, T. Zarycki, Peryferie. Nowe ujęcia zależności centrowo-peryferyjnych, Warszawa 2009; Z. Bauman, Prawodawcy i tłumacze, Warszawa 1998. 5
281
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
tam – lepsza perspektywa, ale żadne nie były idealne. No więc następne… Tylko literatura była niezmienna. I tak nie została socjologiem. BIBLIOGRAFIA 1. Bauman Z., Prawodawcy i tłumacze, Warszawa 1998. 2. Burzyńska A., Markowski M. P., Teorie literatury XX wieku. Antologia, Kraków 2007. 3. Howe I., Społeczeństwo masowe a proza postmodernistyczna, przeł. G. Cendrowska, [w:] Nowa proza amerykańska. Szkice krytyczne, red. Z. Lewicki, Warszawa 1983. 4. Jakobson R., Poetyka w świetle językoznawstwa, [w:] Współczesna teoria badań literackich za granicą, red. H. Markiewicz, t. 2, Kraków 1976. 5. Zarycki T., Peryferie. Nowe ujęcia zależności centrowo-peryferyjnych, Warszawa 2009. Summary: The paper summarizes the author’s experience in literary theory since late 1970’s. In Poland, the most influential new current was structuralism, marked by Roman Jakobson’s study Linguistics and poetics. At 1990 a bimonthly Teksty Drugie began to introduce new currents in Poland. These were: postmodernism, feminism, postcolonial studies, bio-ethics, neodarwinism, posthumanism, animal studies and new media studies. In terms of sociopolitical analysis, our reception of western theory and quick changes is connected to our relation to centrum and work of “translators” (Zygmunt Bauman’s metaphor).
282
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
O AUTORACH Piotr Drygas (1991) – student Międzyobszarowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych i Społecznych UW (magistrant w Instytucie Filozofii i Kolegium ArtesLiberales). Zajmuje się filozofią społeczną i filozofią polityki, zwłaszcza myślą G. W. F. Hegla i jego wpływem na późniejsze prądy intelektualne. Marta Hoffmann (1990) – magister, studentka I roku studiów III stopnia z zakresu nauk o polityce w Uniwersytecie Jagiellońskim. Absolwentka kierunków: stosunki międzynarodowe i kulturoznawstwo międzynarodowe na tej samej uczelni. Interesuje się teoriami stosunków międzynarodowych, teoriami kultury oraz szeroko pojętymi powiązaniami pomiędzy sferą kultury oraz polityki. Marcin Karwowski (1989) – magister, uczestnik studiów doktoranckich w zakresie bibliologii i informatologii na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Zainteresowania naukowe: metody badania i poprawy jakości, public relations, wykrywanie i zmiana metaprogramów oraz nowoczesne metody pracy dydaktycznej (szczególnie gamifikacja). Autor kilkudziesięciu artykułów naukowych w czasopismach naukowych i pracach zbiorowych. Kontakt: marcin.k@doktorant.umk.pl. Małgorzata Kubacka (1990) – magister socjologii, doktorantka w Instytucie Socjologii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zainteresowania naukowe: socjologia codzienności, emocji, nudy, mieszkalnictwa. Aleksandra Kołtun (1987) – magister, doktorantka na kierunku nauki o poznaniu i komunikacji społecznej na Wydziale Filozofii i Socjologii UMCS w Lublinie. Zainteresowania: kategorie performatywności i performansu we współczesnych studiach nad wiedzą i nauką, metodologia nauk społecznych, jakościowe badania społeczne. Najważniejsza publikacja: Can knowledge be (a) performative? Performativity in the studies of science (Wydawnictwo UMCS, w druku); e-mail: aleksandra.koltun@gmail.com.
283
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Zuzanna Kozłowska (1990) – doktorantka Interdyscyplinarnych Studiów Doktoranckich w Zakresie Translatologii i Komparatystyki Literatur i Języków Słowiańskich na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Interesuje się antropologią zmysłów i ciała jako nowymi horyzontami literaturoznawstwa. Bada synestezję literacką w polskiej poezji XX wieku. Publikowała w „Ogrodach Nauk i Sztuk” (2014, nr 4, artykuł Synestezja – wyzwanie dla kultury wzrokocentrycznej). Kontakt: zuzannakozlowska.uam@gmail.com. Dawid Kujawa (1989) – magister filologii polskiej, doktorant w Zakładzie Literatury Współczesnej Uniwersytetu Śląskiego, od 2010 roku stały współpracownik Kwartalnika Kulturalnego „Opcje”, autor książki Wideopoezja. Szkice (Katowice 2014). Eseje, teksty krytyczne i wiersze publikował między innymi w „artPapierze”, „FA-arcie”, „Toposie”, „Nowej Dekadzie Krakowskiej”, w „Przystani” Biura Literackiego oraz w antologiach i monografiach zbiorowych. Pracuje nad rozprawą dotyczącą odradzających się tendencji awangardowych w polskiej poezji po roku 2000. Kontakt: dawid.kujawa0@gmail.com. Łukasz Lipiński (1987) – absolwent polonistyki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Pracę magisterską pod kierunkiem prof. dra hab. Krzysztofa Obremskiego obronił w 2014 r. Jego główne zainteresowania badawcze to literatura dawna i jej współczesne konteksty kulturowe (wraz z socjologią i filozofią nauki). Jest autorem kilku publikacji krytycznoliterackich i teoretycznoliterackich, między innymi „De perfecta poesi” Macieja Kazimierza Sarbiewskiego w perspektywie współczesnych teorii narracji (w druku). W perspektywie studiów doktoranckich zajmuje się semiotyką, genologią literacką i dyskursem darwinistycznym w twórczości Macieja Stryjkowskiego. Katarzyna Lisowska (1988) – magister, Uniwersytet Wrocławski (Wydział Filologiczny, Instytut Filologii Polskiej). Zajmuje się szeroko rozumianą krytyką genderową, zwłaszcza jej najnowszymi nurtami, takimi jak studia męskie, teoria queer czy badania literatury gejowskiej i lesbijskiej. Przygotowuje rozprawę doktorską na temat metafor stosowanym w polskim dyskursie genderowym w literaturoznawstwie po 1989 roku. Do jej najważniejszych publikacji należą: Literatura gejowska i lesbijska jako przejaw krytycyzmu wobec kanonu literackiego i tradycji literackiej, „Zagadnienia Rodzajów Literackich” 2011, z. 2 (s. 251–265), Nowoczesność według Miłosza – zarys koncepcji, „Przegląd Humanistyczny” 2012, nr 5, (s. 61–70), Women and Intertextuality: On the Example of Margaret Atwood’s The Penelopiad, „Analyses/Rereadings/Theories Journal” 2014, nr 2 (s. 18–27). Kontakt: kalisowska@wp.pl.
284
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Miłosz Markiewicz (1989) – magister kulturoznawstwa, absolwent historii sztuki Uniwersytetu Śląskiego, gdzie studiował w ramach Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych. Doktorant w Zakładzie Estetyki Instytutu Nauk o Kulturze i Studiów Interdyscyplinarnych tej uczelni. Na co dzień pracownik Teatru Śląskiego im. St. Wyspiańskiego w Katowicach. Publikował m.in. w „artPapierze”, magazynie artystycznym ASP w Katowicach „TUBA” oraz magazynie teatralnym „nietak!t”. W zakres jego zainteresowań badawczych wchodzą przede wszystkim powiązania filozofii Markiza de Sade’a z kulturą i filozofią współczesną oraz posthumanizm badany z perspektywy antropologii lęku. Aleksandra Mochocka (1973) – doktor nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa, Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy; zainteresowania naukowe: narratologia transmedialna, badanie gier, kultura konwergencji i uczestnictwa, literatura science fiction. Ważniejsze publikacje: Alternate Reality Games – gry rzeczywistości alternatywnej – zjawisko graniczne, „Homo Ludens” 2011, nr 1 (3); Participatory Poland (Part Seven): Brafitting: From Participatory Community to a Marketing Strategy, „Confessions of an Aka-fan. The Official Weblog of Henry Jenkins”, http://henryjenkins.org/2013/12/participatory-polandpart-seven-brafitting-from-a-participatory-community-to-a-marketing-str ategy-and-from-poland-to-america.html; The Evaluation of Elusiveness, [w:] The Solmukohta Book 2012, ed. J. Pettersson, Helsinki 2012. Kontakt: a.mochocka@ukw.edu.pl. Aleksandra Naróg (1991) – licencjat, Uniwersytet Jagielloński, Międzywydziałowe Indywidualne Studia Humanistyczne, główne kierunki zainteresowań naukowych: literatura współczesna w perspektywie badań nad zmysłami i cielesnością, zwrot afektywny w humanistyce, twórczość Brunona Schulza i Witolda Gombrowicza. Anna Nasiłowska (1958) – prof. dr hab. IBL PAN, pisarka, krytyk literacki, badaczka literatury. Doktorat Poezja opisowa Stanisława Trembeckiego obroniła w 1988 roku, w latach 1990–1991 w Paryżu stypendystka Rządu Francuskiego. Kieruje Kursem Kreatywnego Pisania przy IBL PAN. Autorka kilku zarysów historii literatury polskiej (Trzydziestolecie, Literatura okresu przejściowego), trzech biografii (Jean-Paul Sartre i Simone de Beauvoir, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Yoshiho Umeda), powieści (Księga początku, Czteroletnia filozofka, Konik, szabelka), zbiorów miniatur prozatorskich i zbioru wierszy Żywioły (2014). Od 1990 roku w redakcji dwumiesięcznika „Teksty Drugie”. Związana także z zespołem „Literatura i gender” (przygotował Encyklopedię gender, 2014).
285
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
W 2015 roku ukaże się wznowienie Księgi początku i jej nowa książka Dyskont słów o języku nowych mediów i sytuacji literatury. Jakub Osiński (1995) – student Międzyobszarowych Indywidualnych Studiów Humanistyczno-Społecznych na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, w ramach których realizuje kierunki: filologia polska i filozofia; słuchach kursu Literatura i psychoanaliza w IBL PAN. Stały współpracownik półrocznika „Inter-. Literatura. Krytyka. Kultura”, sekretarz redakcji Interdyscyplinarnego Czasopisma Humanistycznego „ProLog”. Wiceprzewodniczący Koła Lektury Filologiczno-Filozoficznej działającego przy Wydziale Filologicznym UMK. Stypendysta Fundacji Identitas (2015) oraz Fundacji Naukowej im. Jerzego Pietrkiewicza (2015). Interesuje się teorią i historią literatury, w szczególności literaturą polską doby romantyzmu i dwudziestowieczną twórczością emigracyjną. Ostatnio opublikował: (Od)czytane: wiersze mniej znane. Interpretacje, pod red. Ł. Grajewskiego, J. Osińskiego i A. Szwagrzyk, Toruń 2015. Gerard Ronge (1994) – student filologii polskiej w ramach Międzyobszarowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych i Społecznych na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu; stały współpracownik czasopisma kulturalno-literackiego „ProArte”. Kontakt: gerard.ronge@gmail.com. Michał Rydlewski (1983) – magister, etnolog (absolwent Uniwersytetu Warszawskiego) i filozof (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu), doktorant w Zakładzie Medioznawstwa Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego, interesuje się teorią i filozofią kultury oraz historią kultury, publikował w „Etnografii Polskiej”, „Kontekstach”, „Przeglądzie Kulturoznawczym”, „Przeglądzie Filozoficznym-Nowej Serii”, „Filo-Sofiji”, „Ruchu Filozoficznym”, „Annales UMCS”, „Rocznikach Antropologii Historii”. Marta Sibierska (1990) – magister, słuchaczka studiów doktoranckich z zakresu literaturoznawstwa na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu; jej prace dyplomowe dotyczyły wątków filozoficznych i kognitywistycznych w wybranych powieściach Virginii Woolf; jej zainteresowania badawcze obejmują powiązania pomiędzy fikcją literacką a filozofią, kognitywistyką i teorią ewolucji. Od 2014 roku udziela się w Centrum Badań nad Ewolucją Języka działającym przy Katedrze Filologii Angielskiej UMK w Toruniu. Joanna Sieracka (1988) – magister kulturoznawstwa, absolwentka Międzyobszarowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych
286
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
i Społecznych. Członkini Laboratorium Humanistyki Współczesnej. Doktorantka w Instytucie Kulturoznawstwa Uniwersytetu Wrocławskiego, gdzie przygotowuje pracę doktorską na temat kategorii kobiecego doświadczenia w dyskursach feministycznych. Adrianna Smurzyńska (1988) – magister filozofii, doktorantka w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego, studentka w Instytucie Psychologii UJ, uczestnik interdyscyplinarnych studiów doktoranckich „Społeczeństwo-Środowisko-Technologie”. Jej zainteresowania naukowe skupiają się na zagadnieniach z zakresu kognitywistyki, psychologii twórczości oraz psychologii rozwojowej. Publikowała artykuły w czasopismach naukowych (między innymi w „Roczniku Kognitywistycznym”) oraz w monografiach. Celina Strzelecka (1989) – absolwentka studiów magisterskich na kierunku Etnologia i Antropologia Kulturowa, a także filozofii o specjalności Komunikacja Społeczna. Obecnie doktorantka Stacjonarnych Studiów Doktoranckich Nauk o Kulturze na Uniwersytecie Wrocławskim. Z początku zajmowała się postapokaliptycznymi wizjami przyszłości we współczesnych przejawach myślenia. Niedługo później jej zainteresowania ewoluowały w kierunku fizycznych obiektów, takich jak elektrownia jądrowa, które niekiedy postrzega się jako potencjalne przyczyny zagłady ludzkości. Aktualnie zainteresowania rozrosły się do ogólnego pojęcia „czasu”, zaś wątek destrukcji przybiera formę naukowej dekonstrukcji pojęcia czasu, poprzez wskazanie na kulturową różnorodność tego pojęcia. Kontakt: celstrzel@gmail.com. Patryk Szaj (1989) – doktorant na Wydziale Filologii Polskiej i Klasycznej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jego zainteresowania badawcze oscylują wokół teorii literatury, związków literatury z filozofią, ponowoczesności, hermeneutyki radykalnej. Publikował m.in. w „Kulturze Współczesnej”, „Literaturoznawstwie”, „Czasie Kultury” „Internetowym Magazynie Filozoficznym Hybris”, „Wakacie”, „artPAPIERZE”. Aleksandra Szwagrzyk (1989) – sekretarz redakcji pisma „Inter-” i redaktor naczelna „ProLogu. Interdyscyplinarnego Pisma Humanistycznego”. Absolwentka toruńskiej polonistyki i Podyplomowego Studium Nauczania Języka Polskiego jako Obcego, doktorantka z zakresu literaturoznawstwa, laureatka stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyż-szego (2012). Publikowała w czasopismach i tomach zbiorowych, jest autorką książki (O)powieść (z) pogranicza. O Weselu
287
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
hrabiego Orgaza Romana Jaworskiego (2014). Współpracuje z WSG w Bydgoszczy jako lektor. Justyna Tuszyńska (1989) – magister, Instytut Literatury Polskiej UMK w Toruniu. Zainteresowania badawcze: teoria reprezentacji, poetyka powieści kryminalnej, literatura popularna. Najważniejsza publikacja: J. Tuszyńska, „Города-убийцы”, или Современный польский городской детектив, „Новый филологический вестник”, Moskwa 2014, nr 3 (30), s. 40–50. Jarosław Woźniak (1989) – magister; doktorant w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Zainteresowany przede wszystkim teorią literatury, zwrotem performatywnym w humanistyce i posthumanizmem. Paulina Wójcik (1992) – studentka pierwszego roku studiów magisterskich z zakresu filologii polskiej na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Studia pierwszego stopnia ukończyła na Wydziale Filologii Polskiej i Klasycznej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, gdzie obroniła pracę licencjacką dotyczącą roli ucznia w procesie awansu zawodowego nauczyciela polonisty. Obecnie przygotowuje pracę magisterską poświęconą osobistym relacjom z walki z nowotworem, jawiącym się jako szczególny przykład literackiej intymistyki. Kontakt: paulina.agata.wojcik@gmail.com.
288
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
289
Tematy modne w humanistyce. Studia interdyscyplinarne
Tematy modne w humanistyce to książka interesująca
i – mimo zbiorowego autorstwa – spójna, wartościowa jako przegląd najintensywniej dziś eksploatowanych pól badawczych (poniekąd rodzaj słownika czy miniencyklopedii) i z pewnością godna publikacji. Z recenzji dra hab. Jana Potkańskiego, prof. UW Książka, z którą miałem przyjemność obcować jako recenzent, zaskakuje bogactwem poruszanych obszarów problemowych (podobnie jak współczesna refleksja humanistyczna, będąca zasadniczym przedmiotem zaintereso-wania autorów szkiców pomieszczonych w Tematach modnych…, zaskakuje bogactwem metod i kontekstów badawczych), dojrzałością ich ujęć, fortunnością uzasadnień i trafnością syntez. Książka bez wątpienia godna jest polecenia. Z recenzji dra Tomasza Dalasińskiego
290