■ U ■ R ■ I ■ E ■ R K K ‒ U ‒ R ‒ I ‒ E‒ R
Nr 56 Luty · 2O19
5 zł
w tym 8% VAT
W
n u m e r z e
Agentura wpływu i sieć Krzysztof Skowroński
A
Z
E
A A
N
I
E
C
O
D
Z
I
E
N
N
A
Stosunki polsko-ukraińskie orężem w rękach Kremla Z Janem Piekłą, byłym ambasadorem RP na Ukrainie, rozmawia Paweł Bobołowicz. Rozmowa została przeprowadzona1 lutego 2019 roku, w pierwszym dniu po zakończeniu misji Jana Piekły na Ukrainie. Pana nazwisko w kontekście funkcji ambasadora od początku wywoływało liczne kontrowersje i jeszcze przed rozpoczęciem misji pojawiało się wiele problemów, a samo powołanie się przeciągało. Teraz został Pan odwołany przed zakończeniem kadencji. Z czego wynikają te problemy, niezwyczajne okoliczności? To na pewno wynika ze złożoności stosunków polsko-ukraińskich i dodatkowo też z tego, że od początku była pewna grupa osób, wpływowych również w kręgach partii rządzącej w Polsce, która usiłowała zablokować moją nominację. Oskarżano mnie o sprzyjanie ukraińskiemu myśleniu na temat roli UPA i OUN w dziejach polsko-ukraińskich. To był też m.in. ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, którego znam, z którym byłem na „ty” w dawnych latach, jeszcze w czasach pierwszej Solidarności. I rzeczywiście wyjeżdżałem na Ukrainę z pewnym negatywnym ładunkiem, który później cały czas gdzieś w tym moim funkcjonowania na Ukrainie był obecny. Szczególnie nabierał siły w sytuacjach krytycznych, takich jak akty wandalizmu w Bykowni, Hucie Pieniackiej, czy ostrzał konsulatu w Łucku. Wtedy krytyka pod moim adresem stawała się jeszcze bardziej
Spotkanie z rodzinami żołnierzy poległych w obronie Ukrainy
nasilona. To nie był łatwy okres, ale wydaje mi się, że udało mi się w tym trudnym czasie zachować drożne kanały komunikacji między rządem Polski i rządem Ukrainy i nie doprowadzić do istotnego pogorszenia w stosunkach polsko-ukraińskich. Czy właśnie te środowiska stoją też za Pana odwołaniem? Nie mogę tego powiedzieć ze stuprocentową pewnością, bo po prostu nie mam takiej wiedzy. Ponieważ jednak przez te środowiska byłem
krytykowany na różnych etapach mojego funkcjonowania jako ambasadora, to można zakładać, że tak, ale ja tego nie wiem. Nie mam na to dowodów, natomiast ich reakcja na moje odwołanie, reakcja wręcz histerycznej radości wskazywałaby, że gdzieś tam ten element nacisku był obecny. Obejmując placówkę na Ukrainie, trafił Pan do niej właściwie z całkowicie innego środowiska. Pomimo Pana doświadczeń związanych z dyplomacją, jednak to był inny obszar
zawodowy niż ten, który Pan dobrze znał. Czy to, że nie był Pan zawodowym dyplomatą, nie przesz kadzało w realizowaniu misji na Ukrainie? Nie sądzę, żeby to dla mnie była przesz koda. To fakt, że przyszedłem z sektora pozarządowego, ale wyznaczenie mnie na funkcję ambasadora miało przecież akceptację władzy. Pracowałem też jako dziennikarz, między innymi w bardzo ciężkim okresie wojny w byłej Jugosławii, gdzie widziałem straszne rzeczy i jak jakieś déjà vu zobaczyłem to później na wschodzie Ukrainy. Byłbym raczej skłonny uznać, że te doświadczenia raczej mi pomagały, a nie przeszkadzały. Znajomość sektora pozarządowego w sytuacji, gdy moi koledzy z tego sektora po rewolucji na Ukrainie uczestniczyli w życiu publicznym już jako politycy, urzędnicy państwowi, ministrowie – to mi bardziej ułatwiało, niż utrudniało cokolwiek. Dodatkowo moje doświadczenie dziennikarskie, także związane z relacjonowaniem konfliktu na Bałkanach, znajomość pewnych technik – pozwalało mi zrozumieć tutejszy świat mediów i było czymś bardzo pożytecznym w mojej pracy jako dyplomaty. Natomiast to, czego nie znałem, to mechanizmy biurokracji MSZ i pewne Dokończenie na str. 6
5
Potrzeba radykalnej zmiany Działania kosmetyczne typu „dobra zmiana”, ruchy wolnoś ciowe, narodowe itp. nie do prowadzą nigdy do gruntow nej zmiany sposobu rządzenia w Polsce, bowiem społeczeń stwo traktowane jest tu instru mentalnie. Jakiej zmiany po trzeba Polsce, zastanawia się Mirosław Matyja.
8
Federalizacja Na federalizacji skorzysta ją państwa, które mają wystar czającą masę krytyczną do te go, żeby w sfederowanej Unii dominować, ale zbyt małe, aby samodzielnie odegrać rolę mo carstw światowych: Niemcy i Francja. Bogdan Miedziński wyjaśnia, komu potrzebna jest Europa imperialna.
14
Rosja to dla USA wyzwanie – nie wsparcie Po co Rosja forsownie inwe stuje w ofensywną broń, którą rozmieszcza np. w Obwodzie Kaliningradzkim? Jak inter pretować zachowanie Rosji w Ameryce Południowej? Ko mentarz Mariusza Pateya do artykułu Kazimierza Dadaka z numeru 55 „Kuriera WNET”.
Żeby dojechać do Dratowa, trzeba zjechać z głównej drogi prowadzącej z Lublina na Polesie (dzisiejsze Pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie). Należy jechać wzdłuż kanału 16 Wieprz-Krzna i dojechać do prawosławnego krzyża, który wskazuje i informuje, do czyjego świata wjeżdżamy. Wieniec zgody
Nie ma już we wsi Marciniaków
W
ieś ciągnie się wzdłuż kanału, za którym widać ziemny wał, a za nim szerokie połacie jeziora Dratów. Jest koniec lutego 2018 roku. Zimą jezioro wygląda jak biała pustynia. Nie ma nad nim życia. Wraz z Magdą Grydniewską, dziennikarką Radia Lublin, przyjechaliśmy na uroczystości upamiętniające rodzinę Marciniaków, zamordowaną za pomoc Żydom i ukrywanie sowieckiego jeńca. Wydarzenia miały miejsce 10 i 20 lutego 1943 roku.
WIELKOPOLSKI KURIER WNET Niepodległość jako najważniejszy wek tor ideologii na rodu polskiego ma fundamentalne dwie składowe: nie umrzeć i nie cierpieć. Pola cy mieszkają między narodami, które co pewien czas próbują nas wymordować lub przysporzyć nam jak największych cierpień. Andrzej Jarczewski o ideo logiach.
T
Ideologie Polaków
Wojciech Pokora
Trudna pamięć Wjeżdżamy do wsi. Pytamy listonosza, gdzie szukać najstarszych mieszkańców, kogoś, kto mógłby pamiętać wojnę. Wskazał jeden adres i dom sołtysa. Pytamy, czy słyszał o uroczystościach w Rogóźnie. – Tak, coś na cmentarzu. Nie będę. Dom, pod który podjeżdżamy, musi pamiętać wojnę. Myślę, że zapewne i polsko-bolszewicką. Gdy wjeżdżaliśmy długim podjazdem, mijając studnię i krzywy płot, otworzyły się drzwi chałupy i wychylił głowę mężczyzna
wyglądający jak bohater słynnej powieści Steinbecka Tortilla Flat. Patrzył na nas spokojnie, ale badawczo. Wyszedł na mróz w kalesonach. – Słyszał pan o rodzinie Marciniaków? – pytamy. – W czasie wojny tu zginęli. – Moja matka była Marciniaczka – bełkocze w sposób bardzo zrozumiały, ale jego słowa są przeciągane, sprawiając wrażenie, że nie dokończy zdania. Jakby silnik nierówno pracował, ale pracował. – Coś opowiadała, bo ona drugi raz wyszła za mąż. Ponoć coś ratowali.
KURIER WNET
Koneczny – twórca teorii ścierania się cywilizacji W tym miesiącu przypada 70 rocznica śmierci Felik sa Konecznego, historyka i historiozofa, twórcy niezwykle spójnej teorii wielości cywilizacji, która z wiekiem nie blaknie i może się okazać jedną z klu czowych dla rozpoznania tego, co się dzieje dziś w świecie Zachodu. Życie i myśl polskiego myśliciela przypomina Piotr Sutowicz.
– Mieszkają tu Marciniaki jeszcze? – Nie ma już we wsi Marciniaków. Wyjechali. Podobno na zachód. Każdy tam, gdzie mu wygodniej. – A słyszał pan o rodzinie sołtysa z czasu wojny? – pytam niepewnie, bo może to być trop, który może wzbudzić niechęć. – Mieszkał tu przecież. – Jak będziecie jechać w stronę głównej drogi, to za szkołą będą dwa zakręty, tak i tak – wypowiadając te słowa robi szybki ruch ręką – to przy pierwszym zakręcie po lewej stronie jest dom. Tam jest wnuczka sołtysa.
Wydawać by się mogło, że his toria Rzeczypospolitej to nie ustanne pasmo wojen, pro cesów sądowych, zajazdów i hulanek. Nic bardziej mylne go. Marcin Niewalda przy pomina obyczaje, dzięki któ rym dawna Polska kojarzyła się z bezpieczeństwem i dob robytem.
19
Dokończenie na str.7
ind. 298050
O
czywiście jestem za tym, że by Spółka Srebrna fundacji Instytutu im. Lecha Kaczyń skiego za zgodą prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego przystąpiła do realizacji projektu „dwóch wież”. Po pierwsze, w Warszawie zamiast miejsca szpet nego i obskurnego powstanie kolejna nowoczesna wizytówka miasta. Po dru gie, stolicy nie zaszkodzi, jeśli wyrośnie w niej jeden z nielicznych drapaczy chmur, wybudowany z polskiego ka pitału, którego „właścicielem” będą znani z imienia i nazwiska warszawiacy. Dwie wieże przy ulicy Srebrnej niech powstaną jak najszybciej i niech urosną do rangi symbolu Warszawy. Dziennik budowy już zaczęła pisać „Ga zeta Wyborcza”. Jest nadzieja, że każ dy dzień i każda faktura zostanie w niej opublikowana. Jarosław Kurski mógłby zostać rzecznikiem prasowym budo wy i każdego dnia na pierwszej stronie ogłaszać myśli pesymisty wieszczącego rozmaite katastrofy związane z powsta waniem „wieży Kaczyńskiego”. A przy okazji mógłby sięgnąć do archiwum „Gazety Wyborczej” i przy pomnieć sobie i czytelnikom parę fak tów z historii. Po pierwsze – przydział papieru dla „Gazety”, uchwalony przy Okrągłym Stole. Wówczas dziennik ten był powodem dumy Polaków wydoby wających się z systemu komunistyczne go zniewolenia. Znaczek Solidarności na winiecie symbolizował, że to jest medium wszystkich Polaków kochają cych wolność. Następnie polecałbym artykuł Adama Michnika z czasów kampanii pre zydenckiej w 1991 r., w którym redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” straszył czytelników prymitywnym dyktatorem i nacjonalistą Lechem Wałęsą, wyraża jąc obawy, że jeśli „potwór z Gdańska” wygra, to znowu nad ranem, zamiast roznosicieli mleka, do drzwi mogą za pukać funkcjonariusze SB. Może wtedy redaktorzy „Gazety” przypomnieliby so bie, dlaczego kolejne grupy czytelników i autorów odpadały, zamieniając chęć czytania w osobistą niechęć. Dla zrozumienia tego, co się dzie je dzisiaj, należałoby przypomnieć, kto, kiedy i przed kim zamykał drzwi, postpo nując i wykluczając z publicznej debaty. Wtedy okaże się, dlaczego wspólna spra wa, jaką była wolna Polska, została zamie niona we wzajemną niechęć, a w końcu w to, co mamy w tej chwili. Poprosiłbym też redaktorów z „Gazety Wyborczej”, by przypomnie li sobie debatę telewizyjną Jarosława Kaczyńskiego z Adamem Michnikiem z roku 1990 i zrobili kwerendę materia łów o liderze Prawa i Sprawiedliwości, z całą gamą inwektyw pod jego i jego zwolenników adresem. Taka praca przydałaby się nam wszystkim. Gdyby udało się pod kątem two rzenia wizerunku wroga sumiennie przejrzeć archiwum GW, to w wybu dowanej „wieży Kaczyńskiego” mogło by powstać Muzeum Mowy Nienawiści. Kustoszem i przewodnikiem po takim muzeum mógłby zostać Jarosław Kurski lub inny z zasłużonych redaktorów „Ga zety Wyborczej”. Ów kustosz każdemu zwiedzającemu wyjaśniałby na wstępie: – To wszystko wina Kaczyńskiego, naj większego potwora, jakiego poznano przy ulicy Czerskiej. K
G
FOT. PAWEŁ BOBOŁOWICZ
Redaktor naczelny
Odpowiedzią na sterowanie winno być maksimum praw dy podanej w sposób wyważo ny, bez rzucania oskarżeń lub przypinania etykiet. Społecz ności o jasnych i przestrzega nych normach moralnych mają „wbudowany” system samo obrony. Rafał Brzeski o meto dach walki informacyjnej.
ŚLĄSKI KURIER WNET
Zagłębiowski Nikiszowiec
Zachowany do dziś nietuzinkowy zespół urbanis tyczny składał się ze 160 domów zaopatrzonych w piece kaflowe, wodociągi i oświetlenie elektrycz ne z sieci kopalnianej oraz lokalny system kanaliza cji. Anna Binek-Zajda prezentuje historię jednego z najpiękniejszych przedwojennych osiedli Zagłębia.