ŚLĄSKI KURIER WNET
WIELKOPOLSKI KURIER WNET
Czy ofiary zbrodni katyńskiej wrócą do Polski?
Pedofilia tajnych współpracowników
Wśród Rodzin Katyńskich trwa walka o ofiary zbrodni katyńskiej i to w sytuacji, kiedy strona rosyjska gra poli tycznie do dnia dzisiejszego zbrodnią katyńską. W naszej cywilizacji szczątki grzebie się po chrześcijańsku w gro bach, a nie pozostawia w dołach, tam, gdzie zamordo wani byli wrzucani – przypomina Józef Wieczorek.
Kościół nie radzi sobie z przestępstwami na tle seksualnym. Procedury wystarczały, gdy ludzie mieli bojaźń bożą. Dziś, gdy badania wykazały, że piekła nie ma, problem jest poważ ny i dotyczy ok. 2% duchownych. Także rabinów i pastorów, jednak media informują tylko o pedofilii wśród duchownych katolickich. Jan Martini podejmuje chodliwy ostatnio temat.
K R K‒ U U‒ R R ‒ II ‒ E E‒ R
Nr 60 Czerwiec · 2O19
■
■
■
■
5 zł
■
w tym 8% VAT
Krzysztof Skowroński
Jak nauczyć malucha odróżnia nia dobrego i złego dotyku, nie dotykając go w różny sposób? A co zrobić, jeśli podopieczny nie radzi sobie np. z masturbac ją? Już widzę te błyski w pedo filskich oczach! Zbigniew Kop czyński roztacza perspektywę seksedukacji.
2
Ś
G
A
Z
E
T
A A
N
I
E
C
O
D
Z
I
E
N
N
A
nieprawdziwe. Były rzeczywiście pewne relacje między nami, wielu ludzi się znało, na przykład mój świętej pamięci brat świetnie znał Donalda Tuska, ale to nie ma dzisiaj znaczenia, skoro dzisiaj Donald Tusk był łaskaw powiedzieć na przykład, że mój brat pił razem z Kiszczakiem w Magdalence. Wyjaśnię, że było trzech ludzi, którzy się tam wtedy nie fraternizowali: to był mój świętej pamięci brat, Tadeusz Mazowiecki i Władysław Frasyniuk. Natomiast inni rzeczywiście poszli na daleko idącą wódczaną fraternizację i słusznie są z tego powodu krytykowani. Ja o tym wiedziałem od brata. To wywoływało absmak już wtedy. Donald Tusk ma zwyczaj kłamać w każdej sprawie, także i w tej, chociaż oczywiście on w Magdalence nie był, bo był wtedy człowiekiem, powiedzmy, niespecjalnie ważnym.
y m ś e t s Je grze! w
FOT. LECH RUSTECKI
Czy możemy uznać, że czwarty czerwca dwa tysiące dziewiętnaste go roku to jest dzień początku kam panii do polskiego parlamentu? Nie znam jeszcze dokładnie dzisiejszego przemówienia Tuska, ale mogę powiedzieć jedno: zdaje się, że było jak zawsze, to znaczy, że były wielkie oczekiwania i potem nic, więc ja bym jeszcze o początku kampanii nie mówił.
Z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim rozmawia Krzysztof Skowroński. Spotykamy się 4 czerwca 2019 roku. Jak Pan wspomina tę pamiętną datę? Ten pierwszy 4 czerwca z 1989 roku to jest wspomnienie bardzo miłe. Czekałem z pewnym napięciem w Elblągu na wynik wyborów, bo informacje, które przychodziły z Warszawy, zaliczyły Elbląg do tych okręgów, gdzie będzie druga runda, jeżeli chodzi o Senat, a nawet Sejm. Później okazało się to na szczęście nieprawdą, pewnie wygraliśmy w pierwszej rundzie. Oczywiście bardzo się cieszyłem z tego zwycięstwa, a już najbardziej się cieszyłem, kiedy dowiedziałem się, że wygrał mój świętej pamięci brat, więc radość była wielka i miałem poczucie ogromnej zmiany. Nie ukrywałem w czasie kampanii wyborczej, nawet w przemówieniu do wojska – bo w Elblągu był bardzo duży garnizon, tam stacjonowała dywizja – że naszym celem jest przejęcie władzy. I na to w tym wojsku burzyli się tylko panowie bez mundurów, czyli ci ze służb; wszyscy inni przyjmowali to spokojnie. Nawet założyłem się pół roku przed tymi wyborami, że będziemy mieli rząd, i te pół litra wódki wygrałem. Chociaż później mi je ukradziono. Nie tylko Pan się założył, ale i przy czynił do tego, że powstał pierw szy rząd Tadeusza Mazowieckiego. Tak, przyczyniłem się do tego. Wraz z bratem dostaliśmy od Lecha Wałęsy polecenie, żeby ten rząd skonstruować. Rozmowy odbywały się głównie z SD, były też jakieś kontakty z ZSL-em. Prowadził je początkowo mój brat, ja włączyłem się później, kiedy brat musiał siedzieć w Gdańsku, bo był pierwszym zastępcą Wałęsy i organizował związek. Ja prowadziłem rozmowy głównie w Warszawie, z różnymi przygodami, trudno je w tej chwili opowiadać. Te
środowiska, które do dzisiaj symbolizuje „Gazeta Wyborcza”, stawiały na Bronisława Geremka, a Wałęsa już długo przedtem – bo powiedział o tym mojemu bratu chyba jeszcze na jesieni ’88 roku – stawiał na Tadeusza Mazowiec kiego, chociaż miał wahania, bo mówił też o Geremku. Wyglądało tak, jakby miał pewien kłopot z powiedzeniem Geremkowi, że to nie on będzie premierem. W końcu ten rząd powstał, ale ja w jego dalszym tworzeniu nie uczestniczyłem. I potem obóz Obywatelskiego Klu bu Parlamentarnego się rozpadł, a jeszcze później były wybory prezydenckie, w których Jarosław i śp. Lech Kaczyński doprowadzili do zwycięstwa Lecha Wałęsy. Jeśli chodzi o mojego brata, to jest nieporozumienie. Mój brat był zdecydowanym przeciwnikiem tego, żeby Lech Wałęsa był prezydentem. Nie należał do komitetu wyborczego Lecha Wałęsy i w ogóle nie brał w tym wszystkim udziału. Dzięki Lechowi Kaczyńskiemu natomiast powstało Porozumienie Centrum. Dzięki mojemu bratu dostałem nominację na redaktora naczelnego „Tygodnika Solidarność”. To był jego pomysł – i jego małżonki, żeby być całkowicie precyzyjnym. Jako naczelny „Tygodnika” miałem siłę przyciągania, dzięki temu mogła powstać nasza partia, a tylko Leszek był w stanie załatwić tę nominację, i to w ciągu krótkiej rozmowy z Wałęsą. Ja wtedy takiej możliwości nie miałem; też należałem do kierownictwa Solidarności, ale nie byłem taką ważną personą jak mój brat. Zacząłem zbierać ludzi i w ten sposób dość łatwo udało się zorganizować grupę, która później zmieniła się w partię polityczną. Ta partia
postawiła na Lecha Wałęsę, którego ja znałem właściwie z tych jego świetnych czasów w ’88 roku – strajki itd. Natomiast Leszek, który znał Wałęsę dużo lepiej niż ja, mówił mi, że to jest błąd. Ja jednak postawiłem na swoim, bo chciałem wyjść z tego układu, który kojarzyłem jako swego rodzaju kontynuację frakcji puławskiej komunistów jeszcze z ’56 roku, dążącego do stwo-
To było nakreślenie linii demarka cyjnej między Prawem i Sprawied liwością a opozycją. Wyznacza ją mniej więcej to zdanie, które przy toczę: „Oni mają telewizję, a my mamy gazetki, powielacze i musimy w ten sposób iść do zwycięstwa”. Czyli – my jesteśmy opozycją, my reprezentujemy Solidarność i wol ność, a oni – władzę, która dąży do tego, żeby być władzą autorytarną. Nie sądzę, żeby ktokolwiek się nabrał na tak prymitywny chwyt. Każdy ma w domu pilota telewizyjnego i może sobie obejrzeć ileś tam programów, które są zupełnie inne niż telewizja publiczna i bardzo, bardzo ostro nas atakują, z TVN-em na czele. To dotyczy także
Rzeczywiście mocno przyczyniłem się razem z bratem do powstania pierwszego rządu i tego nie żałuję. Natomiast jeżeli chodzi o Lecha Wałęsę – to już mam nadzieję, że Bóg na Sądzie Ostatecznym mi to wybaczy. rzenia jednej formacji, i uważałem, że to nie jest dobre dla Polski rozwiązanie. I stąd ta cała inicjatywa. Nie ma tutaj czasu opowiadać całej tej historii. Rzeczywiście mocno przyczyniłem się razem z bratem do powstania pierwszego rządu i tego nie żałuję. Natomiast jeżeli chodzi o Lecha Wałęsę – to już mam nadzieję, że Bóg na Sądzie Ostatecznym mi to wybaczy. Jeszcze chwilę o historii. Potem były wybory w ’91 roku. W ramach Poro zumienia Obywatelskiego Centrum startował w tych wyborach Kongres Liberalno-Demokratyczny z mło dym politykiem, który nazywał się Donald Tusk. Nie, to zupełnie nieporozumienie. KLD miał własny gabinet wyborczy. Opowieści o KLD jako części Porozumienia Centrum można znaleźć w wielu książkach, ale są
innych, mniejszych i większych stacji, na przykład Polsatu, nie mówiąc już o różnych radiach. Z tego wynikałoby, że TOK FM na przykład też jest po stronie Prawa i Sprawiedliwości; to naprawdę wielkie odkrycie. Takie słowa mogą przemówić tylko do ludzi, którzy albo nie mają elementarnej wiedzy, albo mają najskrajniejszą złą wolę. To jest chwyt tak zupełnie oderwany od rzeczywistości, że nie warto o nim dyskutować. Sytuacja trochę podobna do tej, o której mówił Donald Tusk, dotyczyła Prawa i Sprawiedliwości, kiedy przy władzy była Platforma i PSL. Wtedy rzeczywiście oni mieli wszystkie mocne media, a my mieliśmy bardzo, bardzo niewiele, chociaż te media, które na szczęście były, odegrały bardzo pozytywną rolę w tym, że sytuację polityczną w Polsce udało się zmienić. Dokończenie na str. 7
Przeciętny Kowalenko vs dwóch Poroszenków Wielu dało się przekonać, że pomylono fikcję z rzeczywis tością – ukraińscy wyborcy nie potrafili odróżnić komika od postaci granej przez niego w se rialu Sługa narodu i tak napraw dę głosowali na Gołoborodkę, a nie na Zełenskiego. Swietła na Fiłonowa obala ten mit.
4
Zwyciężymy demografią! W konfrontacji demokratów z oligarchami zachodzi zmiana nieznana w historii: oligarcho wie przestali się reprodukować. Oni pierwsi uwierzyli, że dzieci to zbędne obciążenie w ich ka rierze. Andrzej Jarczewski za chęca, by ich nie naśladować.
6
Dyplomatyczna bańka mydlana Ustawa jest oczywiście tenden cyjna, ale również niejasno sfor mułowana, więc każde państwo może praktycznie interpreto wać ją na swoją korzyść. Dlate go nie ma tu żadnych podstaw do jakiejkolwiek paniki. Miros ław Matyja uspokaja nastroje wzbudzone przez amerykańską ustawę 447.
9
„Zełenski to produkt konsensusu oligarchów” Ludzie nie chcą czekać. Jeśli nie nastąpi jakaś zmiana w ciągu 5–6 miesięcy, to Zełenski bę dzie najmniej popularnym po litykiem w tym kraju. Stanie się wrogiem każdego, kto na niego głosował. Wywiad Pawła Bo bołowicza z Witalijem Port nikowem.
13
Wolność 2.0 Nie ma takiej możliwości, aby człowiek czy przedsiębiorstwo nie otrzymało w banku kredytu, jeżeli posiada zdolność kredy tową. Bank nigdy nie powie: za brakło nam pieniędzy. Przyczy nia się to do wielu problemów społecznych. Czy o to chodzi ło w polskim śnie o wolności? pyta Adam Domaradzki.
18
ind. 298050
Redaktor naczelny
wiat jest areną walki o własność. Po lityka to jedno z narzędzi tej walki. Polityk reprezentuje albo posiada czy, albo tych, co chcieliby posiadać. Istnieje wybrana grupa „filantropów” – 1% ludzkości, właścicieli większości bogactwa na ziemi. W 2017 roku 80% wypracowanego na świecie kapitału przeszło w ich ręce. To wystarczy do rządzenia światem. Rządzi ten, kto wyg rywa. Żeby wygrać, trzeba obstawić jak najwięcej stron konfliktu albo nim sterować, tworząc przyczynę, która wy woła emocje, które ukryją cel walki – posiadanie. I to się udało „filantropom”. Najgłośniejszy w polityce świato wej nie jest proces przejmowania ma jątku przez bardzo wąską grupę po siadaczy, tylko tematy zastępcze, takie jak ideologia gender czy problemy kli matyczne. (Nie uważam, że problemu klimatycznego czy związanych z dyskry minacją nie ma, ale sposób ich przeds tawienia służy manipulacji). Przejęcie własności odbywa się siłą (wojna, re wolucja, kradzież) lub drogą kupna. Oba sposoby towarzyszą ludzkości od początku świata. Z danych przytoczonych przez Oxfam International wynika, że w cią gu najbliższych 20 lat 500 najbogat szych ludzi świata przekaże swoim spadkobiercom 2,4 biliona dolarów. „To więcej niż PKB Indii, w których żyje 1,3 miliarda ludzi”. Aby uniknąć buntu, możni tego świata muszą tak sterować nastrojami, żeby osłabiać wspólnoty: narody i rodziny. Dokonują tego po przez struktury ponadnarodowe, mig rację i ideologię gender. Ci, którzy posługują się tymi trze ma kluczami, działają w interesie tych, którzy niemal już przejęli kontrolę nad zachodnim światem. Proponowana przez nich konstrukcja społeczeństwa to prosta piramida: posiadacze, kas ta urzędników i pracownicy najemni (praktycznie ubezwłasnowolnieni, ro dzaj niewolników). Porządek świata ma się składać z trzech takich piramid: zachodniej, rządzonej przez „Faraona” (1% posiadaczy), wschodnio-chińskiej, rządzonej przez komunistów, i rosyjs kiej, zarządzanej przez FSB. Nowy, wspaniały świat! Na szczęście nie ma zgody między piramidami w kwestii podziału świata, Donald Trump nie reprezentuje intere sów politycznych piramidy zachodniej, a w Europie pojawił się mocny (choć ideologicznie podzielony) głos sprze ciwu. Wybory europejskie były ważną częścią bitwy zachodniego „Faraona” o władzę – po wyborach wprawdzie osłabionego, ale nadal zachowującego zdolność kierowana Unią. Będą kolej ne odsłony tej walki, a jedna z bitew rozegra się podczas jesiennych wybo rów w Polsce, w której fenomenem jest Prawo i Sprawiedliwość: partia konser watywno-socjalistyczna, łącząca interes byłego milicjanta, pracującego teraz w ochronie (cała jego rodzina głosuje na PiS), z interesem wywłaszczonego ziemianina; koncepcję silnego państwa o ambicjach podmiotowych – ze zgodą na budowanie struktur ponadnarodo wych, ale bez sterującej kasty urzędni czej („Faraona”). Polska ma też kolejną oryginalną cechę – walczy z dwoma lub trzema faraonami naraz. Jeśli PiS prze gra, „Faraon” zachodni ustanowi tu swo je panowanie (euro, utrata podmioto wości, wolności słowa), a jeśli wygra… Na ile Polska po czterech latach dobrej zmiany jest „nasza” i jakie są w niej nastroje, będziemy opowiadać w kolejnej podróży radiowej „Wraca my do źródeł”. Proszę słuchać Radia WNET i wspierać je na wspieram.to/ studiownet. K
Poradnik pedofila