Kurier WNET Gazeta Niecodzienna | Nr 62 | Sierpień 2019

Page 1

WIELKOPOLSKI KURIER WNET

Rozgłośnia Polska RWE. Pożegnanie ze słuchaczami

Upokarzające jest, że działacze opozycji muszą sami żebrać o wsparcie dla siebie od państwa i mimo że z siebie najwięcej dali, to w zamian najmniej otrzymują w postaci najniższych rent i emerytur. Dawni opozycjoniści o swojej obecnej sytuacji w oj­ czyźnie, którą wywalczyli nie dla siebie.

Rozgłośnia Polska RWE cieszyła się opinią jednej z najlepszych; informacje o Polsce i Polakach w kraju i na emigracji były rzetelne i obszerne. W apogeum walki władz komunistycznych z Kościołem starała się ściśle współpracować z Episkopatem Polski. Fenomen tego radia 25 lat po nadaniu jego ostatniej audycji wspomina Jolanta Hajdasz.

FOT. WOJCIECH SOBOLEWSKI

Represjonowani w PRL o nowelizacji Ustawy

K R K‒ U U‒ R R ‒ II ‒ E E‒ R

Nr 62 Sierpień · 2O19

FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

ŚLĄSKI KURIER WNET

5 zł

w tym 8% VAT

Pracownicze Plany Kapitałowe nie odpowiadają na rzeczywis­ ty problem każdego zwyczaj­ nego emeryta – jak dożyć go­ dziwie do naturalnej śmierci, z wyłączeniem eutanazji jako najkorzystniejszej dla budżetu państwa – twierdzi Jan A. Kowalski.

Krzysztof Skowroński Redaktor naczelny

7

G

A

Z

E

T

A A

N

I

E

C

O

D

Z

I

E

N

N

A

Czy antyukrainizm to realizm polityczny?

O powstaniu warszawskim prawda zakazana

Nacjonaliści ukraińscy uważali, że o granicach Polski po wojnie zadecydują plebiscyty i refe­ renda, a zatem trzeba pozbyć się Polaków, tak jak to robili So­ wieci czy Niemcy z niechcia­ nymi grupami społecznymi. Mariusz Patey o tragicznym splątaniu polsko-ukraińskim.

9

Piotr Witt

Artykuł 212 – miecz na dziennikarzy

Powstanie wybuchło w momencie, kiedy losy wojny były przesądzone i kształt świata powojennego postanowiony. Centralny akt wojny dokonał się w Casablance półtora roku wcześniej – w styczniu 1943 r. W sierpniu tegoż roku londyński „Times” zamieścił obszerny artykuł na temat podziału Europy na strefy wpływów Wschodu i Zachodu.

Potężne środowiska związa­ ne z mediami i sądownictwem uważają, że każda władza jest jedynie przejściowa – i tu­ taj mają absolutnie rację – ale od 1945 r. myślą, że to oni są władzą. Debata w CMW SDP o możliwościach przeciwdzia­ łania ograniczaniu wolności słowa przez prawo.

U

stalono ją wzdłuż linii Pisy, Narwi, Bugu i Sanu, a te­ reny na zachód od tej linii znalazły się w niemieckiej strefie wpływów, dając więcej teryto­ rium Niemcom. Te kilkanaście dni, gdy na teren Lubelszczyzny weszli So­ wieci, zanim oddali je Niemcom, stały się czasem nadziei lokalnej komuni­ zującej ludności. Wryły się one w pa­ mięć lokalnych społeczności na długie lata, wpływając często na późniejsze wydarzenia i relacje z sąsiadami.

Rzeczpospolita wielu narodów Trudno jest zrozumieć procesy spo­ łeczne II Rzeczypospolitej dzisiaj, z perspektywy kraju praktycznie mo­ nokulturowego. Często opisując sytu­ ację polityczną dwudziestolecia mię­ dzywojennego zapominamy, że II RP była państwem wielonarodowościo­ wym. Polacy stanowili niespełna 70% ogółu obywateli. Ukraińcy stanowili ponad 15%, Żydzi – 8,5% Białorusini ponad 3% Istniała także kategoria „tu­ tejsi”, czyli społeczność bez wykształ­ conej świadomości narodowej – ok. 3% społeczeństwa. Mniejszość niemie­ cka stanowiła 2% społeczeństwa. II RP

Najłatwiejsze zadanie Niemcy mieli w Rosji. Od pierwszego ude­ rzenia Blitzkriegu całe armie sowie­ ckie poddawały się Wehrmachtowi. Ludność – doświadczona przez terror stalinowski, przez głód i bałagan – wi­ tała armię niemiecką kwiatami, jak wyzwolicielkę. Zamiast wykorzys­tać przyjazne i pełne nadziei nastawienie Rosjan, Führer ustanawiał na wyzwo­ lonych terenach okrutne prawa wojen­ ne, narzucał zbrodniczych gauleiterów, każdego schwytanego partyzanta kazał rozstrzeliwać bez sądu. Dało to ry­ chłe rezultaty, zamieniając początkową sympatię ludności w strach i niena­ wiść. Mimo woli Hitler stał się auto­ rem orientacji nazwanej później przez Stalina „wojną ojczyźnianą”. Stanowisko wobec Polski sformu­ łował w instrukcji dla wyższych ofice­ rów Wehrmachtu 22 sierpnia 1939 r. w Obersalzbergu: „zniszczenie Polski jest naszym najbliższym celem. Posy­ łam na Wschód moje oddziały z tru­ pią czaszką z rozkazem zabijania bez

litości wszystkich kobiet i dzieci rasy i języka polskiego. Bądźcie brutalni i działajcie z największym okrucień­ stwem. W ten sposób zdobędziemy lebensraum, który jest nam niezbędny”.

S

amobójcza strategia Hitle­ ra w Polsce i w wojnie z Rosją wskazała spiskowcom, ze dłużej nie można czekać. Głównodowodzą­ cy armiami, nazwani później Czarną orkiestrą (Schwarze Kapelle), kiero­ wani przez szefa wywiadu wojsko­ wego Abwehry – admirała Canarisa czekali tylko na sygnał od Koalicji, aby zlik­widować Führera i podpisać akt kapitulacji, w którym, natural­ nie, dobra wola spiskowców zostanie uwzględniona i uchroni ich od winy i kary. Tym samym znikłaby wisząca nad imperium brytyjskim groźba nie­ odwracalnych szkód i ustał szalony wysiłek wojskowy i cywilny, ponoszo­ ny dla sprostania potrzebom wojny. Wielka Brytania zbroiła w tym czasie nie tylko własne wojska, ale i Armię

Czerwoną, w której od początku bra­ kowało wszystkiego. Tymczasem Roosevelt, kończąc swoje wystąpienie, zapowiedział nie­ spodziewanie prowadzenie wojny do końca, aż do kapitulacji bezwarunko­ wej. Churchill nie miał innego wyj­ ścia, jak tylko przyłączyć się do tego stwierdzenia. Roosevelt usprawiedli­ wiał się później, mówiąc o przejęzy­ czeniu, twierdził, że „mu się wyrwało”. Jakkolwiek prawda się miała, wy­ powiedź amerykańskiego prezydenta przekreśliła nadzieje dowódców nie­ mieckich na bezkrwawe zakończenie konfliktu. Kazała im walczyć do koń­ ca, bez względu na konsekwencje. Po zniszczeniu przez komandosów nor­ weskich fabryki ciężkiej wody w lip­ cu 1944 roku, ubyła im ostatnia na­ dzieja na wyprodukowanie cudownej broni – bomby atomowej. Ich despe­ rackie nas­tawienie w tym momen­ cie scharakteryzował doskonale inny wielki żołnierz. „Gdyby wam dano do Dokończenie na str. 3

17 września 1939 r. Związek Radziecki zaatakował Polskę. 28 września ZSRR i III Rzesza podpisały tzw. traktat o granicach i przyjaźni, zwany też drugim paktem Ribbentrop-Mołotow, pieczętujący podział Polski, korygujący ustalenia nt. przebiegu granicy niemiecko-radzieckiej.

Podwójny cios w plecy Wojciech Pokora

zamieszkiwali także Rosjanie, Litwini, Czesi, Romowie, Słowacy, Karaimi, Bojkowie, Łemkowie, Huculi, Ormia­ nie i Tatarzy. Łatwo o konflikt, szcze­ gólnie gdy uświadomimy sobie, że Po­ lacy nie wszędzie stanowili większość, bo np. w województwach wschodnich (poza tarnopolskim) byli w mniejszo­ ści. W województwie poleskim prawie 62% mieszkańców określało się jako „tutejsi”. Doskonale ich mentalność oddał Wacław Kostek-Biernacki, wo­ jewoda poleski, przytaczając w jednym z opowiadań z tomu Straszny gość wy­ powiedź poleskiego chłopa: „Ojczyzna to pańska rzecz albo urzędnicza [...] Chłop służy ziemi swojej rodzonej, a wielcy mocarze przychodzą z boku i nakrywają go ojczyzną jak wróbla czapką”.

W województwach południowo­ -wschodnich II RP zdecydowaną więk­ szość stanowili Ukraińcy. Na Wołyniu było ich 68%, w województwie stani­ sławowskim – 69%, a w tarnopolskim – 46% ogółu mieszkańców. Trzecią co do liczebności grupą narodowoś­ ciową w województwach kresowych byli Żydzi, głównie w miastach, gdzie dominowali obok Polaków. W takim tyglu kulturowym, z wyraźnie zazna­ czonymi obszarami dominacji naro­ dowościowych mniejszości, przy ro­ dzących się nacjonalizmach i szalenie wówczas pociągającym komunizmie (wystarczy poczytać choćby Józefa Ło­ bodowskiego opisującego komunizu­ jące elity Lublina w latach 30. XX w.), należało prowadzić zrównoważoną po­ litykę, obejmującą swoim zasięgiem

problemy mniejszości. Jednak tego rozsądku w dwudziestoleciu mię­ dzywojennym nie zawsze wystarcza­ ło. Przypomnę chociażby rozpoczętą w 1929 r. przez wojewodę lubelskiego akcję wyburzania „zbędnych” cerkwi (zniszczono 29; wstrzymano akcję na skutek protestów) czy późniejszą pra­ wie o dekadę akcję polonizacji i katoli­ cyzacji Chełmszczyzny, gdy zakazano nauczania języka ukraińskiego. Wów­ czas też Dowództwo Korpusu Okręgu II WP w Lublinie rozpoczęło akcję wyburzania cerkwi na Lubelszczyź­ nie, określanych przez miejscową lud­ ność katolicką jako ośrodki dywersji ukraińskiej. Warto przypomnieć, że ich burzenia dokonywała ludność miejscowa. Dokończenie na str. 4

10–11

Prowokacja Dyfamacja gliwicka Czy wolno pisać historię od nowa? Nie tylko wolno, ale to wręcz obowiązek historyków młodego pokolenia. W Polsce zaś pisanie historii na nowo za­ liczane jest do największych myślozbrodni. Andrzej Jarczewski przekonuje o koniecz­ ności poszukiwania prawdy.

12

Dobra Zmiana na Ukrainie? Zełenski nie jest zakładnikiem wyborców i potrafi mówić ot­ warcie i szczerze. Powinien wznowić prace ekshumacyjne i odwołać Wiatrowycza, któ­ ry stał się destruktywnym ele­ mentem naszych relacji. Wy­ wiad Eugeniusza Biłonożki z deputowaną do parlamentu ukraińskiego z ramienia Sługi Narodu, Iryną Wereszczuk.

13

Wojna przed wojną Rząd polski wycofał z obiegu znaczek przedstawiający pols­ kiego rycerza rażącego kopią Krzyżaka. W odpowiedzi wła­ dze Wolnego Miasta Gdań­ ska wycofały „serię odwetową” z okazji „125-lecia złączenia Gdańska z Prusami”. Tadeusz Loster o „wojnie znaczkowej” między II RP a III Rzeszą.

20

ind. 298050

A

ż do ówczesnego spotka­ nia z Rooseveltem Chur­ chill mógł żywić nadzieję na uratowanie Imperium. Jak nikt inny śledził uważnie ewoluc­ ję nastrojów naczelnego dowództwa niemieckiego. Liczył od dawna na wa­ runkową kapitulację Niemiec. Wyso­ kie dowództwo niemieckie nie miało złudzeń co do Hitlera. Najwyżsi ran­ gą oficerowie zdawali sobie sprawę, że Niemcy są prowadzone przez szaleńca, prosto ku przepaści, gdyż od momen­ tu przystąpienia Ameryki do Wielkiej Koalicji nikt przy zdrowych zmysłach nie mógł liczyć na wygraną. Wielo­ krotnie próbowali się pozbyć Führera, niestety ze wszystkich zamachów Hit­ ler wychodził cało dzięki nadzwyczaj szczęśliwym zbiegom okoliczności. Nie wiadomo, od jak dawna istniały poko­ jowe propozycje niemieckie. Być może przywiózł je już Rudolf Hess, ale nikt tego nie wie z pewnością, gdyż 80 lat po jego wylądowaniu w Anglii sprawa jest całkowicie objęta tajemnicą wojskową.

FOT. MUZEUM POWSTANIA WARSZAWSKIEGO

K

iedy piszę te słowa, jest 1 sierpnia, 75 rocznica wybuchu powstania warszawskiego. Założyłem białą koszulę, krawat, garnitur i oczywiście będę o godzinie 17. na Powązkach. Ko­ lejny raz z dumą i wzruszeniem będę myślał o dziewczynach i chłopakach, którzy nie zważając na różne przeciw­ ności, z odwagą i radością postanowili wywalczyć wolną Polskę. Kiedyś by­ li moimi starszymi kolegami, których podziwiałem, później rówieśnikami, a dziś mógłbym być ojcem któregoś lub którejś z nich. A Oni są i pozosta­ ną zawsze w tym samym wieku. Mówią o sobie i swoim przerwanym życiu do kolejnych pokoleń rówieśników. Opo­ wiadają historie o tym, że jest coś cen­ niejszego niż życie, dla czego można, a czasami trzeba to życie poświęcić, żeby nie straciło ono sensu. Profesor Bogusław Wolniewicz w czasie swojego wykładu zapytał nas, studentów: co jest wartością au­ tonomiczną? Naturalna odpowiedź brzmiała: życie (i często słyszy się słowa, że życie jest najwyższą war­ tością). Profesor popatrzył na nas i po­ wiedział, że to nieprawda, że prze­ cież są takie wartości, za które jesteśmy gotowi życie oddać. Taką wartością jest między innymi wolność. I takie jest świadectwo, które przekazali następnym pokoleniom powstańcy warszawscy. Jednak mając 54 lata, myślę nie tylko o ich bohaterstwie, ale też o bru­ talnej geopolityce. O zdradzie alian­ tów w Teheranie i Jałcie, o sowieckich czołgach stojących po drugiej stronie Wisły… W 1944 roku świat wartości przegrał z zimną polityczną kalkulacją i to też jest odwieczna cecha świata. Miłość, radość i codzienne troski, a po drugiej stronie brutalna siła i interesy, dla których śmierć człowieka, ruiny miasta, unicestwienie dorobku poko­ leń są wkalkulowane w zwycięstwo lub klęskę. I może teraz (oby nie) wchodzi­ my w takie brutalne czasy. Naprzeciw siebie stoją dwie potęgi: wschodząca komunistyczna republika Chin i scho­ dząca – Stany Zjednoczone. Jaki jest ten światowy układ sił, kto z kim i o co może walczyć, o tym mogą Państwo przeczytać w arcyciekawej (i jak mówi autor, bardzo osobistej) książce Jacka Bartosiaka Rzeczpospolita między lądem a morzem. To jest lektu­ ra obowiązkowa dla wszystkich, którzy interesują się współczesnym światem. Nie tylko daje ona możliwość wejrze­ nia za kulisy polityki; jest też wielką wyprawą w historię i geografię. Czy­ tając Rzeczpospolitą… poz­najemy na­ zwy rzek, pasm górskich, przełęczy, o których istnieniu często nie wiemy, a które na mapach strategicznych są zaznaczone innym kolorem, pełniąc ważną rolę militarną. Historia, geo­ grafia, obecna sytuacja geopolitycz­ na, wsparte różnorodną wiedzą i sta­ tystyką, która nieraz otwiera oczy i pozwala zrozumieć, co się dzieje. Książka zawiera opis sytuacji Rzeczpo­ spolitej, jej pole manewru, zagrożenia i możliwości. Po przeczytaniu Rzeczpospolitej między lądem a morzem widać, jak ja­ łowa i miałka jest debata polityczna w Polsce. Ten stan rzeczy zawdzięcza­ my opozycji, która nie jest w stanie wy­ jawić celów, dla których chce przejąć władzę. Boi się poważnej debaty, bo albo musiałaby przyznać rację Do­ brej Zmianie (bezpieczeństwo ener­ getyczne, bliski sojusz z USA, Trójmo­ rze), albo ujawnić o sobie coś, co nie spodobałoby się wyborcom. Ale to już zupełnie inna historia. K

Kolejny miraż emerytury pod palmami


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.