ŚLĄSKI KURIER WNET
WIELKOPOLSKI KURIER WNET
Między niemieckim i sowieckim piekłem
O wyższości rozdawnictwa nad grabieżą Czy można było uzyskać więcej? Nie jesteśmy Singapurem, gdzie można podejmować optymal ne decyzje gospodarcze – musimy liczyć się z ra cjami politycznymi. Rząd jest niewątpliwie polski – „rozdaje” Polakom, zamiast pozwolić kraść kos mopolitycznym mafiom. Racją stanu jest prze dłużenie obecnej władzy o następną kadencję. Jan Martini ocenia rządy PiS po czterech latach.
„My idziemy do Was nie jako zdobywcy, a jako wasi braci po klasu, jako wasi wyzwoleńcy od ucisku obszarników i kapitalistów. Wiel ka i niezwolczona Armia Czerwona niesie na swoich sztandarach procującym, braterstwo i szczęśliwe życie”. To fragment sowieckiej ulotki. Zdzisław Janeczek o tym, jaki los w rzeczywistości zgotowali Sowieci kpt. Henrykowi Kalembie.
K R K‒ U U‒ R R ‒ II ‒ E E‒ R
Nr 63 Wrzesień · 2O19
■
■
■
■
5 zł
■
w tym 8% VAT
Krzysztof Skowroński Redaktor naczelny
Wszyscy sojusznicy Hitlera wyszli na kolaboracji z III Rze szą lepiej niż Polska, która jako pierwsza mu się przeciwstawi ła. Dwóch kolaborantów Hitlera – Rosja i Francja – weszło nawet do grona wielkich mocarstw. Jan Bogatko przypomina, że walka Polaków o własne, suwe renne państwo wciąż trwa.
3
Z
E
T
Gdyby posłuchano Bainville’a Piotr Witt
D
ruga wojna światowa była do przewidzenia i została przewidziana. Na długo przed pojawieniem się Hitlera pewien historyk francuski ją przepowiedział, ustalił
A A
N
I
E
C
O
D
Z
I
E
N
N
A Soros
precyzyjnie datę wybuchu oraz dokładnie opisał sposób postępowania Niemiec. Najpierw wkroczą do Austrii, następnie pochłoną Czechosłowację, wreszcie, w trzecim rzucie, przyjdzie kolej na Polskę. Atak będzie miał miejsce dwadzieścia lat po podpisaniu traktatu wersalskiego – w 1939 roku. Przed uderzeniem na Polskę zawrą sojusz wojskowy z Sowietami. Uderzą, biorąc za pretekst autonomię Gdańska i ochronę rodaków prześladowanych rzekomo w Polsce.
Jacques Bainville zawarł swoje konkluzje w broszurze Konsekwencje polityczne Traktatu Pokojowego napisanej w 1919 i wydanej w 1920 roku, ledwo obsechł atrament podpisów i wystygł lak pieczęci pod traktatem pokojowym. Pisano wiele i rozmaicie o tym traktacie. Nie jeden Bainville odniósł się krytycznie do zredagowanych postanowień. Młodzi artyści doświadczeni przez wojnę, kombatanci uratowani z okopów i sławni już: Roland Dorgelès, Pierre Mac Orlan,
Jean Galtier-Boissière uhonorowali traktat, przyznając mu pierwszeństwo w konkursie na najgorszą książkę roku. Ze swej strony prasa głównego nurtu zignorowała broszurę Bainville’a: głos historyka stanowił niemiły zgrzyt w ogólnej symfonii zachwytów. Dokument wersalski, który miał się okazać zarzewiem nowej wojny światowej, najstraszliwszej ze wszystkich, fetowano wówczas jako doniosły akt trwałego pokoju europejskiego. Dokończenie na str. 3
Przewidywania Bainville’a co do joty się potwierdziły, a dowodem tego jest także niepublikowane dotąd, poniższe przemówienie Hitlera.
Niemcy dotrzymały zobowiązań
Przemówienie Adolfa Hitlera wygłoszone w Reichstagu 1 września 1939 r. Posłowie! Mężowie do niemieckiego Reichstagu! d miesięcy cierpimy z powodu proble mu, jaki sprawił nam także traktat wersal ski, to znaczy dyktat wersalski; problemu, jaki w swym zwyrodnieniu i wynaturzeniu stał się dla nas nieznośny. Gdańsk był i jest niemieckim miastem. Korytarz był i jest niemiecki. Wszystkie te te rytoria zawdzięczają swój kulturowy rozwój wyłącznie niemieckiemu na rodowi. Bez niemieckiego narodu na wszystkich tych wschodnich teryto riach panowałoby najgłębsze bar barzyństwo. Gdańsk oderwano od nas, ko rytarz zabrała Polska obok innych niemieckich wschodnich terytoriów, przede wszystkim jednak w najboleś niejszy sposób prześladując mieszka jącą tam mniejszość niemiecką. Ponad milion ludzi krwi niemieckiej musiało już wówczas, w latach 1919–20 opuś cić ojczyznę. Jak zawsze, także i tutaj usiłowa łem drogą pokojowych propozycji rewizji doprowadzić do zmiany nie znośnego stanu. To jest kłamstwo, kiedy w innym świecie twierdzi się, że my wszystkie nasze propozycje zmian wymuszamy wyłącznie presją. Przez 15 lat, zanim narodowy socja lizm doszedł do władzy, była okazja ku temu, by na drodze najbardziej pokojowych porozumień, w drodze pokojowego zrozumienia przepro wadzić rewizję. Nie uczyniono tego. W każdym indywidualnym wypadku czyniłem ze swej strony nie raz, ale często wielokrotnie, propozycje re wizji nieznośnych warunków. Wszystkie te propozycje, jak Pa nowie wiedzą, zostały odrzucone. Nie muszę tu wyliczać ich po kolei: propozycja ograniczenia zbrojeń; tak, jeśli to niezbędne, nawet roz brojenia; propozycje ograniczenia prowadzenia wojny; propozycje
wykluczenia pewnych metod pro wadzenia nowoczesnej wojny, w mo ich oczach trudnych do pogodzenia z prawem narodów. Panowie znają te czynione przeze mnie propozycje w sprawie konieczności przywróce
Także w przypadku Gdańska, Korytarza itd. usiłowałem rozwią zać problemy w drodze pokojowych propozycji, pokojowej dyskusji. Było jasne, że problemy muszą zostać rozwiązane. I rozumiemy, że termin
nia niemieckiej suwerenności na te rytoriach Rzeszy Niemieckiej. Znają Panowie niekończące się próby po dejmowane przeze mnie w celu po kojowego wyjaśnienia i zrozumienia problemu Austrii, później Kraju Su deckiego, Czech i Moraw. Wszystko to nadaremno.
tego rozwiązania może okazać się dla państw zachodnich nieciekawy. Lecz termin ten nie jest nam obojęt ny; a przede wszystkim nie był – nie mógł być – obojętny dla najbardziej cierpiących ofiar. W rozmowach z polskimi mężami stanu roztrząsałem myśli, jakie Panowie
usłyszeli tu ode mnie, w moim ostat nim przemówieniu w Reichstagu, prze dyskutowałem je z nimi. Nikt zgoła nie może powiedzieć czy uważać, że było to postępowanie niestosowne, czy przeprowadzone pod niestosowną presją. Jednak w końcu sformułowa łem niemieckie propozycje. I raz jesz cze muszę tu powtórzyć, że nie istnieje nic bardziej lojalnego i skromnego od tych wówczas przedstawionych prze ze mnie propozycji. I pragnę to teraz oznajmić światu: tylko ja, jako głowa, byłem w stanie poczynić takie pro pozycje! Bowiem ja wiem bardzo do brze, że wówczas zająłem stanowisko przeciwne do wyrażanego przez miliony Niemców. Propozycje te odrzucono. Lecz nie tylko to; po pierwsze odpowie dziano na nie mobilizacją, po drugie wzmożeniem terroru, wzrostem presji na osoby narodowości niemieckiej na tych terytoriach i powolnym za ciskaniem pętli gospodarczej, celnej, a w ostatnich tygodniach w końcu tak że wojskowej i komunikacyjnej prze ciwko Wolnemu Miastu Gdańskowi. Polska podjęła walkę przeciw ko Wolnemu Miastu Gdańskowi. Nie była dalej gotowa do rozwiąza nia kwestii Korytarza w jakikolwiek zgodny i sprawiedliwy dla obu stron sposób. I także nie pomyślała w koń cu o dotrzymaniu własnych zobowią zań w zakresie mniejszości. Tu muszę stwierdzić jedno: Niemcy dotrzymały tych zobowią zań. Mniejszości mieszkające w Rze szy Niemieckiej nie są prześladowa ne. Niech powstanie jakiś Francuz i stwierdzi, że choćby w Kraju Sa ary mieszkających tam 50 000 czy 100 000 Francuzów jest uciskanych, dręczonych czy pozbawionych praw. Tego nikt powiedzieć nie może. Przez cztery miesiące spokojnie przyglądałem się rozwojowi sytuacji. Dokończenie na str. 4
Soros potwierdził, że „poma gał w konfiskowaniu mienia ży dowskiego”. (…) – Czy by ło to trudne? – Nie, wcale nie. (…) to nie sprawiało żadne go problemu. – Żadnego po czucia winy? – Żadnego. Rafał Karpiński prezentuje „najnie bezpieczniejszego człowieka na świecie”.
5
Opowieść o Sławiku W latach 80. przybył do Polski Henryk Zimmermann i ze zdu mieniem stwierdził: „Nie rozu miem Polaków. Mają takiego bohatera, a się nim nie chwalą”. Zbigniew Kopczyński przyw raca pamięć o Henryku Sławi ku – jednym z polskich bohate rów II wojny światowej, wartym światowej sławy.
7
Truso – emporium Wikingów W łupieżczych wyprawach brali udział także Słowianie Za chodni, Słowianie Wschodni, Bałtowie. Wiking to nie był et nos, wiking to był zawód. Marek Jagodziński opowiada Krzysztofowi Skowrońskiemu o swoim odkryciu legen darnego miasta Wikingów na terenie Janowa Pomorskiego.
9
Wiedzieć czy nie wiedzieć? Gdzieś siedzi zły duch cudzej przewagi informacyjnej, któ ry swoimi licznymi wypustkami tak steruje sprawami, byśmy ra czej nie wiedzieli, niż wiedzie li. Co państwo może, a co po winno wiedzieć o obywatelu? Andrzej Jarczewski analizuje niektóre skutki tej wiedzy.
14
Zachować człowieczeństwo W szwedzkich mediach po mysł jedzenia ludzkiego mię sa jako ratunek dla ludzkości w związku ociepleniem kli matu potraktowano poważ nie. Do opisu tej nowej deba ty wprowadzono nawet nowy termin ‘przemysł ludzki’. Taki „przemysł” już dawno wymyślili Niemcy i Sowieci – przypomi na Jadwiga Chmielowska.
20
ind. 298050
A
FOT. WIKIPEDIA / BUNDESARHIV
G
ŹRÓDŁO: WIKIPEDIA
Z
darza się, że siadam do pisania wstępniaków w ostatniej chwili, kie dy myśl nie chce się skupić i krąży po niepolitycznych orbitach. Jak choć by teraz. Wprawdzie siedzę na tarasie Starego Domu Zdrojowego w Krynicy, w której odbywa się Forum Ekonomiczne, i widzę, jak po oświetlonym wrześniowym słońcem deptaku przechadzają się mi nistrowie, posłowie i posłanki, eksperci, prezesi i właściciele największych polskich spółek, ale jakoś myśl nie chce się na tym skoncentrować. Ucieka za zieloną kurtynę drzew rosnących na skarpie, biegnie po górach i pragnie być w miejscu, w którym poczuje się wolna. Nie, żeby uciekała od tematów wyborczych, od gospodarki, od chińsko-amerykańskiej wojny handlowej. To wszystko jest pasjonujące, bardziej niż powtarzające się zachody słońca, ale te są piękne. I może właśnie piękna, samego w sobie, naturalnego i takiego po prostu, czasami człowiek potrzebuje. Obudzić się w miejscu, gdzie śpiewają ptaki i nie odczuwać żadnej konieczności. Po prostu być. I może ten zgiełk świata, ten cały ruch, te chęci, dążenia, ambicje są murem zasłaniającym tę prawdziwą potrzebę, którą odkrywamy, gdy wyr wiemy się z codzienności. Na taras Domu Zdrojowego w Kry nicy nie dobiega śpiew ptaków, ale głos prelegenta. Stawia do pionu, mówi pewno bardzo ważne rzeczy o relac jach między Polską a Unią Europejską, o cyberbezpieczeństwie, elektrow niach wiatrowych – ale te i podobne słowa zostały już powtórzone na tysią ce sposobów; ta cała mądrość wylewa się z przemówień, a ich sens podlega inflacji, przestają interesować, a w koń cu przestają znaczyć. W czasie naszej Podróży do Źró deł spotkaliśmy w Elblągu odkrywcę osady Wikingów. Truso stanowiło waż ne miejsce na mapie politycznej Pomo rza od IX do XI wieku. A teraz miejsce to jest polem, a ślady po tamtym ży ciu zalegają głęboko w ziemi. Dr Ma rek Jagodziński opowiedział nam nie tylko o Wikingach, ale o innych ludach i sprawach, które przez wieki przeta czały się przez Ziemię Elbląską. Imiona tych ludów i spraw przeniosły nas pros to w krainy, które powstawały w wyob raźni Tolkiena. Zapytany, co stało się z tymi wszystkim cywilizacjami, dlacze go zniknęły, archeolog odpowiedział, że często działo się to za sprawą zmian klimatu. Tam, gdzie było miasto, poja wiała się woda; tam, gdzie była woda, powstawał step. Tak to się kręci. Zmiana, wzrost, upadek są wpisane w historię czło wieka, a jak pisał Arystoteles – wszyst ko, co ma swój początek, ma też swój koniec. Ten wstępniak również. Teraz Lech Rustecki i Ryszard Gajewski rozsta wiają radiowe studio, a Łukasz Jankow ski krąży gdzieś po krynickim labiryncie w poszukiwaniu zrozumienia tego, co tu i gdzie indziej się dzieje. Niedługo w studiu Radia WNET pojawi się wice minister obrony narodowej Litwy i bę dziemy bronić (na szczęście w słowach) naszej wolności. Na tarasie zrobiło się gwarno, a przy stoliku, na którym leżą mikro fony Radia WNET, usiadł ambasador Ukrainy. A z informacji docierających tutaj za pośrednictwem globalnej sieci wynika, że w najnowszych sondażach PiS zwiększa przewagę nad konku rencją polityczną. Wygląda na to, że 13 października… ale nie bawmy się we wróżki; te mieszkają w lesie. Jest 5 września, godzina 16.00, za czynamy Popołudnie WNET z tarasu Starego Domu Zdrojowego w Krynicy. I stąd wszystkich Państwa pozdrawiam i życzę miłej lektury wrześniowego „Kuriera WNET”. K
Wrzesień