omnomnom
jemy oczami
Na półkach sklepowych widzimy coraz więcej produktów z określeniami fit, light, zero czy healthy w nazwie. Coraz częściej taka żywność pojawia się też w naszych domach. Nie jesteśmy (albo nie chcemy być) świadomi, że składniki tych „zdrowych” batoników, napojów, jogurtów to nie taka kolorowa bajka, jak nam się wydaje. grafika:
Ż
ywność light to w założeniu produkty o zredukowanej ilości tłuszczu i cukrów, dzięki czemu są mniej kaloryczne. Według rozporządzenia Parlamentu Unii Europejskiej, obowiązującego także w naszym kraju, wytwórca może opatrzyć swój produkt określeniem light, jeśli jego wartość kaloryczna w 100 g nie przekracza 40 kcal dla produktów w stanie stałym i 20 kcal w przypadku płynów. W praktyce oznacza to, że produkty o zmniejszonej zawartości tłuszczu lub cukru powinny mieć wartość energetyczną przynajmniej o 30% niższą niż zwykłe produkty. Z tego wynika, że 100 g produktu stałego o niskiej zawartości tłuszczu musi zawierać nie więcej niż 3 g tłuszczu, zaś 100 ml produktu płynnego – nie więcej niż 1,5 g tłuszczu. Z kolei w 100 g produktu stałego o niskiej zawartości cukru nie powinno być więcej niż 5 g cukrów, a w przypadku produktu płynnego – 2,5 g cukrów na 100 ml.
#11
wiosna/lato 2020
tekst: anna malarz maria antonina mazurek
Produkty bez zawartości cukru mają zawierać poniżej 5 g cukrów na 100 g lub 100 ml.
Skuszony „dietetyczną” nazwą konsument nieświadomie wkłada do koszyka produkt zawierający tyle samo kalorii, co jego „zwykły” odpowiednik, i nierzadko przepłaca.
Tyle teoria. W praktyce producenci sprytnie obchodzą te przepisy, zmieniając nazwę „produkt light” na produkt fit, slim lub „dietetyczny”. Nie muszą wtedy ujawniać prawdziwej wartości kalorycznej takiego produktu. W efekcie skuszony „dietetyczną” nazwą konsument nieświadomie wkłada do koszyka produkt zawierający tyle samo
kalorii, co jego „zwykły” odpowiednik, i nierzadko przepłaca. Takich pułapek w przypadku żywności light jest o wiele więcej, dlatego przed zakupami warto poznać kilka faktów. Porównajmy dwa batoniki. Sprawdźmy, co kryje się po drugiej stronie opakowania. Pierwszy to batonik kokosowy firmowany przez znaną trenerkę personalną, a jego skład to: daktyle, surowe kakao 15%, migdały 14%, wiórki kokosowe 12%, chlorella 1,5%. Temu produktowi nic nie można zarzucić. Dla wyjaśnienia, chlorella to glon, który w 60%
10
jest białkiem. Ma właściwości oczyszczające oraz kompletny skład witamin i minerałów. Jest to przykład zdrowej przekąski, która nie zaszkodzi naszemu zdrowiu. Pod lupę weźmy również znany batonik proteinowy o smaku waniliowym. Opakowanie ma ładne, tak? Jest na nim napisane: 7 vitamins, więc na pewno jest zdrowy i pożywny. Zobaczmy zatem, co znajduje się na odwrocie opakowania: czekolada 25% (miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, emulgatory: lecytyny (z soi), E492; naturalny aromat waniliowy), koncentrat białek serwatkowych WPC 80 (mleko) 24,3%, syrop glukozowy, inulina, substancja wiążąca: maltitole; nieutwardzony tłuszcz palmowy, substancja utrzymująca wilgoć: sorbitole; substancje wzbogacające: cytrynian magnezu, witamina C, niacyna, witamina E, kwas pantotenowy (B5), witamina B6, tiamina (B1), witamina B12; aromat, emulgator: lecytyny (z soi).
magazyn redakcjabb