2 minute read
JASKINIA PLATONA
from redakcjaBB #13
by redakcjaBB
TEKST: JOANNA KACZOR GRAFIKA: WIKTORIA KURSKA
Spętani kajdanami własnych ograniczeń Ociemniali, bez chęci zadawania pytań W teatrze cieni, tak marnym jak oni sami Kolejnymi obwiązani łańcuchami
Advertisement
Głowy otępiałe, w jedną stronę skierowane Ciągle przed siebie, tylko oczy poruszane Widokiem kształtów pomrocznych na skale Dających kukłom ułudę stale
I klepią ten żywot – nijaki kompletnie Wierzą w te liche cieniowane brednie Na cztery spusty umysły zamknięte Uwikłane – w sidła myśli ujęte
A dla nich to codzienność, całe życie Oni nie wiedzą, co to „odkrycie” Światło za nimi – lecz czy światło to naprawdę? Czy raczej jego imitacja – nieprawda?
Bo tam nad nimi, ku górze szeroko Tam, gdzie nie dociera ich zbielałe oko Światło jest właśnie – to jasne, pełne Ono nie zgaśnie przy mocnym powiewie A cóż to tak słychać? Czyżby trzask metalu? Któż to tak pokracznie na nogi swe staje? Czyja to głowa do góry wędruje? I czyje to włosy na wietrze falują?
Tak, to on – odkrywca, innowator I on teraz wstaje ku wielkiemu światu Choć sam jeszcze nie wie, po co i na co I w jakim celu, i jakie to ważne
Podnosi się nieśmiało, blasku zażywa Łańcuchy zrzuca, ruchy odkrywa Prostuje swą masę niezdarnie, mozolnie Myśli i stawy trzaskają powolnie
I głowę unosi, i wbija spojrzenie W oślepiająco jasne sklepienie Oczy zamyka, łzy cicho spływają Świetliste promienie ból wielki zadają
I raz po raz unosi powieki Zaznać chce tego, co przez wsze wieki Ukryte dlań było (choć wcale nie daleko) Wzrok jego ciągle na boki ucieka
Oczy wirują, serce w piersi skacze Dreszczami obfitymi tors cały go raczy Dusza też jakby ulecieć zeń chciała (W końcu wcześniej wolności nie poznała)
I idzie człek ku górze, ręką po kamieniu Wodzi, dążąc ku spełnieniu Choć nieskrępowany teraz niczym, Wnętrze jego głośno krzyczy
Bo jak to, teatrzyk jest tylko ułudą? A życie tam nisko – kłamliwą nudą I tylko u góry, tam hen daleko Jest prawidłowość, do której teraz przecież ucieka
Więc kroczy przed siebie, lecz z siebie Wychodzi, aby dać miejsce myśli powodzi A akty i sceny z teatru lalek ulatują Z jego głowy, bo chaos powodują
I o to mu chodzi, o nowe przestrzenie O spokój ducha na jedno skinienie A cienie? Na litość, dajmy spokój cieniom Dajmy się porwać umysłu uniesieniom Nie mrużąc oczu przy pierwszym blasku Nie dajmy się zamknąć w chaosu potrzasku I bądźmy dobrzy w prawdy odkrywaniu Lecz bądźmy też dobrzy w świata mniemaniu
A człek niechaj idzie Bez przerwy przeciera nowiutkie szlaki Bo bez tych szlaków Cóż by rzec Świat… nijaki
ZDJĘCIE: MIKOŁAJ MARCINIAK
ZDJĘCIE: PAULINA MICHALCZYK