JASKINIA PLATONA TEKST: GRAFIKA:
#13
JOANNA KACZOR WIKTORIA KURSKA
Spętani kajdanami własnych ograniczeń Ociemniali, bez chęci zadawania pytań W teatrze cieni, tak marnym jak oni sami Kolejnymi obwiązani łańcuchami
A cóż to tak słychać? Czyżby trzask metalu? Któż to tak pokracznie na nogi swe staje? Czyja to głowa do góry wędruje? I czyje to włosy na wietrze falują?
Głowy otępiałe, w jedną stronę skierowane Ciągle przed siebie, tylko oczy poruszane Widokiem kształtów pomrocznych na skale Dających kukłom ułudę stale
Tak, to on – odkrywca, innowator I on teraz wstaje ku wielkiemu światu Choć sam jeszcze nie wie, po co i na co I w jakim celu, i jakie to ważne
I klepią ten żywot – nijaki kompletnie Wierzą w te liche cieniowane brednie Na cztery spusty umysły zamknięte Uwikłane – w sidła myśli ujęte
Podnosi się nieśmiało, blasku zażywa Łańcuchy zrzuca, ruchy odkrywa Prostuje swą masę niezdarnie, mozolnie Myśli i stawy trzaskają powolnie
A dla nich to codzienność, całe życie Oni nie wiedzą, co to „odkrycie” Światło za nimi – lecz czy światło to naprawdę? Czy raczej jego imitacja – nieprawda?
I głowę unosi, i wbija spojrzenie W oślepiająco jasne sklepienie Oczy zamyka, łzy cicho spływają Świetliste promienie ból wielki zadają
Bo tam nad nimi, ku górze szeroko Tam, gdzie nie dociera ich zbielałe oko Światło jest właśnie – to jasne, pełne Ono nie zgaśnie przy mocnym powiewie
I raz po raz unosi powieki Zaznać chce tego, co przez wsze wieki Ukryte dlań było (choć wcale nie daleko) Wzrok jego ciągle na boki ucieka
WIOSNA/LATO 2021
18
MAGAZYN redakcjaBB