18
Złap oddech na Mazowszu
Mazowsze stawia na slow!
11 / styczeń-luty 2014
Zabiegana i głośna. Kojarząca się z biznesem, pracą i szklanymi wieżowcami. Taka jest Warszawa. Na stolicę wkrótce będziemy jednak patrzeć z zupełnie innej perspektywy. Powód? W jej okolicy pojawia się coraz więcej miejsc, gdzie można zwolnić i poczuć prawdziwy klimat Mazowsza, które wbrew uwagom złośliwych wcale nie jest „płaskie”. Można tam przeżyć znacznie więcej, niż się wielu wydaje.
ZDJĘCIA: ??? (?)
autor: Marcin Nawrocki
19
Złap oddech na Mazowszu 11 / styczeń-luty 2014
ZDJĘCIA: PIOTR SADURSKI
ZDJĘCIA: ??? (?)
J
ak płynąłem z Japończykami, każdy z nich chciał trzymać szot od żagla, z kolei Niemcy niemal na zapisy operowali wiosłami – wspomina Andrzej Stański, który organizuje spływy tradycyjnymi łodziami po Wiśle. Dzisiaj turystyka wodna staje się w stolicy coraz bardziej popularna. I wcale nie chodzi o nudny rejs przepełnionym promem, ale o prawdziwe kolekcjonowanie doświadczeń. Bo gdzie, poza Wisłą, można płynąć pychówką (prosta łódź z żaglem, konstruowana w ten sam sposób od kilkuset lat) i z jednej strony podziwiać krajobraz największego miasta w Polsce, z drugiej – dziką przyrodę. A dodatkowo jeszcze dobrze zjeść. Bo Andrzej Stański, zatrzymując się na rzecznych łachach, przyrządza siuforek (zupa rybna z warzywami) czy barszcz na chrzanie. Wszystko opiera się na trzech prostych zasadach. Muszą być emocje, doświadczenie i edukacja. – Mazowsze się zmienia i jest coraz bardziej slow – podkreśla Anna Somorowska, dyrektor Mazowieckiej Regionalnej Organizacji Turystycznej. – Kiedy przyjechałam tu z Gdyni największym zaskoczeniem było dla mnie to, że w odległości dziesięciu minut od Pałacu Kultury znalazłam biały piasek, muszelki, najlepszą zupę rybną, jaką jadłam, i pasjonatów, którzy pływają drewnianymi łodziami, kochają pszczoły, wydobywają bursztyn za stodołą i szukają zamkowych przepisów kulinarnych z XVII wieku – wylicza. I dodaje: Mazowsze mnie zaskoczyło, bo dostarcza tyle samo emocji, co Zakopane, Mazury czy Sopot, a jest znacznie bliżej. Spływy po wciąż dzikiej i pełnej przeszkód Wiśle to jedna z możliwości, by poznać inne Mazowsze. Nie biznesowe, ale takie, które z przyrodą i regionalną tradycją zespala się w jedno. Warto, bo na rzece każdy znajdzie coś dla siebie. – Niemcy, Holendrzy czy Amerykanie cieszą się, że mogą płynąć czymś innym niż plastikowymi pływadełkami, które w tej samej formie są dostępne od Florydy po Hamburg, z kolei dla Polaków największą wartością spływu jest możliwość włączenia się w działania na pokładzie – podkreśla Andrzej Stański. – Wszystkich łączy jedno. Jak tylko wsiądą na pokład, już są głodni – śmieje się Stański. A kuchnia na Łużycu jest syta. Stąd sytocha, czyli tamtejsza tradycyjna potrawa. Na Mazowszu je się do syta, a potrawy są lżejsze niż na Śląsku. Jest dużo warzyw, dziczyzny, gęsiny, owoców i ryb. Posiłek to żelazny punkt każdej wyprawy po Wiśle. W jego przygotowanie zaangażowani są wszyscy. Bo na pychówce nikt „kawki pod nos” nie podstawia. Po dobiciu do brzegu część załogi rozstawia namioty, ktoś wynosi skrzynie, na których będzie podawany posiłek, a reszta organizuje chrust na ognisko. Największa wartość spływów to możliwość przeżycia przygody. Slow Mazowsze ma jednak do zaoferowania znacznie więcej.
Zbigniew Durajczyk przez 11 lat był informatykiem w kancelarii prawnej. Chciał inaczej i czuł, że można. Dlatego w jego przydomowym ogrodzie w podwarszawskim Cieciszewie stanęły dwa ule. To było dwa lata temu. Dzisiaj w leżącej na terenie uzdrowiska Konstancin-Jeziorna Tęczowej Pasiece jest ich 75. To tam można kupić lub skosztować jednego z najczystszych miodów na Mazowszu. W skali kraju, to jedno z niewielu miejsc, gdzie w szklanym ulu można zo-
baczyć dzień z życia pszczoły, a także przekonać się o wpływie pszczelich produktów na zdrowie. Bo choć o świecach z naturalnego wosku słyszał niemal każdy, oprócz nich (i oczywiście miodu) z pasieki można uzyskać znacznie więcej. – Jest pięć podstawowych produktów, które uzyskujemy z pasieki – podkreśla Zbigniew Durajczyk. I wylicza: – Poza miodem i woskiem to propolis, czyli kit pszczeli, który jest naturalnym antybiotykiem, dobry na problemy żołądkowe pyłek pszczeli i najważniejsze – mleczko pszczele. To ostatnie jest eliksirem młodości. Mleczko pije tylko królowa,
ZDJĘCIA: ARCHIWUM FISE, AUTOR A. PRUGAR, ARCHIWUM MROT (7)
KRÓLOWA ŻYJE NAJDŁUŻEJ. DLACZEGO?
21
Złap oddech na Mazowszu 11 / styczeń-luty 2014
która właśnie dzięki temu żyje nawet pięć lat, a nie jak inne pszczoły pięć tygodni. Dla ludzi mleczko jest naturalnym botoksem, który choć nie działa tak długo, pozwala odmłodzić się z dnia na dzień. W Tęczowej Pasiece można usłyszeć znacznie więcej takich opowieści. Na organizowane zajęcia przyjeżdżają zarówno dzieci, jak i dorośli. Bywało, że równocześnie życie pszczół poznawało 600 osób! Raz w roku ci starsi, ubrani w profesjonalny strój pszczelarza, mogą wziąć udział w miodobraniu. Dla młodszych odbywają się cykliczne imprezy, podczas których nie tylko się słucha, ale też „działa”
22
Złap oddech na Mazowszu 11 / styczeń-luty 2014
– np. robiąc świeczki z pszczelego wosku. Obowiązkowym punktem odwiedzin pasieki jest degustacja miodu. „Jeść” to słowo, które spina klamrą niemal wszystkie slow aktywności na Mazowszu.
Najpierw przetłumaczono napisaną na przełomie XVIII i XIX wieku książkę „Kuchnia Polska”. Później z mozołem odtwarzano receptury i sposób przygotowania kolejnych dań. W efekcie dzisiaj zamek w Pułtusku jest slowfoodową perłą Mazowsza. Można tam skosztować tradycyjnej kuchni zamkowej. Zarówno magnackiej, jak i szlacheckiej czy ziemiańskiej. Obok wykwintnych dań można znaleźć proste potrawy, które są przyrządzane według dawnych kulinarnych prawideł. – Ponieważ zamek pułtuski usytuowany jest nad Narwią, w karcie menu królują najróżniejsze ryby od szczupaka faszerowanego – króla zimnych przekąsek – przez smażone lub duszone w sosach sandacze, liny, okonie, aż po jesiotry i sumy – wylicza Michał Kisiel, szef gastronomii w zamku. Dwa ogromne baseny oraz okazałe akwarium znajdujące się w restauracji zawsze zapewniają dostęp do świeżych ryb. W karcie nie brakuje też potraw z dziczyzny i runa leśnego. Jedną z nich jest schab z dzika po bartnicku, czyli w sosie miodowo-piwnym. Przyrządzany jest dokładnie w ten sposób, jak robili to bartnicy z pobliskiej Puszczy Białej. Poza dziczyzną podawana jest też sarna duszona w sosie wiśniowym czy jeleń po królewsku. Chlubą tamtej-
ZDJĘCIA: ARCHIWUM FISE, AUTOR A. PRUGAR (4)
KUCHNIA SPRZED 200 LAT
23
szej kuchni jest żurek staropolski oraz chłodnik po litewsku z szyjkami rakowymi. Potrawy z raków, w tym jedno z najbardziej wykwintnych dań kuchni szlacheckiej – turban z raków – to niewątpliwa gratka dla prawdziwych smakoszy. Jednym z podstawowych dań serwowanych na zamku podczas uroczystych kolacji jest prosię pieczone po polsku, serwowane z kaszą gryczaną i sosem grzybowym. W pułtuskim zamku można też przeżyć męską przygodę, bo odbywają się tam turnieje husarskie. Jest też coś dla pań. Coraz więcej kobiet jeździ bowiem konno i strzelając z łuku lub skacząc przez przeszkody w sukniach szlachcianek, podbija serca panów. Pułtusk to niejedyne miejsce, gdzie można przeżyć przygodę i skosztować kuchni staropolskiej. Kolejne propozycje odnajdziemy również na kulinarnym szlaku.
Złap oddech na Mazowszu 11 / styczeń-luty 2014
TAK WE DWORACH BYWAŁO
słonecznika • szklanka ziarna • szklanka dyni u • szklanka sez am w owsianych • szklanka płatkó ia lnianego en mi sie ka lan • szk czanej gry szy ka ka • szklan na ć wa oto ug – (suchej) pó łtwardo • szklanka otrąb puścić • 2 łyżki miodu roz w szklance wody • łyżka cukru • 2 łyżki soli • 5 szklanek wody niej • szklanka mąki żyt ki mą ka lan szk + • 1 kg pszennej
CHLEB STAROPOLSKI
„Brama na wciąż otwarta przechodniom ogłasza, że gościnna i wszystkich w gościnę zaprasza”. Słynnym cytatem z „Pana Tadeusza” swoich gości wita Dwór Mościbrody, jeden z głównych punktów szlaku kulinarnego „Mazowiecka Micha Szlachecka”. To miejsce, w którym można poczuć się jak pod dachem Sopliców. Jest rodzinnie i wesoło. Przyjezdnych wita ubrana w stroje z epoki obsługa, piękny park i spokój, który jest jednym z największych atutów tego miejsca. We dworze można odpocząć od zgiełku stolicy i skosztować unikalnych specjałów. Jednym z najważniejszych jest karp wędzony, łowiony w dworskich stawach. Lista smakołyków jest jednak znacznie dłuższa. Jak to we dworach bywało, można tam skosztować tradycyjnych wędlin, pasztetów, pieczonych mięs, dziczyzny i indyków, a także świeżego tatara. Na deser – kolejny specjał, czyli wyśmienity tort bezowy polewany gorącymi malinami lub jezioro łabędzie z białego puchu i bezowego ciasta. Dla gości przygotowano również ucztę na podwórzu biesiadnym, gdzie przy ognisku można samodzielnie upiec prosiaka. Inny punkt szlaku to Retro Skibniew. Poznając tamtejsze smaki, można przenieść się w czasie. Uczty rycerskiej, czyli mięsiwa, pierogów i świeżonki, które są podawane gościom w drewnianej niecy, można skosztować drewnianymi sztućcami. Inna rycerska strawa warzona jest z kolei w żeliwnym kociołku na płonącym ognisku i podawana do wieczerzy z marynatami, przetworami własnego wyrobu. Jesienią i zimą serwowana jest z kolei aromatyczna zupa kurkowa z grzybami z okolicznych lasów. Do kolacji można się napić skibniewianki, czyli solidnej nalewki własnego wyrobu o niepowtarzalnym smaku. Retro Skibniew to nie tylko jedzenie. Podczas warsztatów gotowania można tam np. upiec tradycyjny chleb na zakwasie, z kaszą gryczaną i jaglaną (jest wypiekany w owsianej, jadalnej blaszce), a także uczestniczyć w „porwaniach pan-
mieszać, następnie e Wszystkie ziarna wy ów. Wszystko jeszcz nik ad skł ztę res ć doda żyć całość w słoiki zło Ro ać. esz mi raz wy s dmiu dniach zak wa po dżemie. Po sie (siedem słoików cia uży do y tow jest go s m chlebów; zak wa wystarcza na siede ez około miesiąc). prz ość ież św je wu zacho o y ciasto według teg Wówczas wyrabiam ujemy (dodatkowo odsyp isu ep prz o eg sam anych ziaren – bez ¾ szklanki wymiesz do całości dodajemy ,a kę) syp po na – otrąb yć szki keksówki wyłoż słoik zak wasu. Bla , a do środka włożyć nia cze pie do rem papie posypką. szki i prz yprósz yć wić ¾ pojemności bla ebki foliowej i odsta tor do żyć wło i Blaszk w temperaturze c Pie ny. dzi go ie na dw ieczeniu nę i 20 min. Po up 180°C przez godzi ć oliwą, wyjąć blachy wa aro sm po h rzc wie wypieczony chleb i zdjąć papier. Tak przez tydzień. ość ież św je wu ho zac
ny młodej”, poznać tradycje szlacheckie, w tym stroje, oraz przekonać się, jak czuje się ktoś zakuty w dyby. Podróżując szlakiem kulinarnym, jego kawałek można zabrać ze sobą. I nie chodzi tylko o tradycyjne nalewki, z których słynie Mazowsze, ale o produkty, które można kupić w sklepie eko w Siedlcach. Tradycyjne miody, pieczywo, wędliny czy nalewki – to tylko kilka z długiej listy oferowanych tam smakołyków. Ogromne zainteresowanie mazowieckimi ekoproduktami sprawiło, że wkrótce wszystkie będzie można też kupić w Warszawie. Slow wkracza bowiem w coraz większym stopniu właśnie do stolicy. Jej mieszkańcy doceniają możliwości, jakie mają na wyciągnięcie ręki, i coraz częściej dostrzegają, że Mazowsze to miejsce, gdzie można przeżyć dosłownie wszystko.●