#
m ag a z i n e
23
Podejmij artystyczne wyzwanie i zdobądź międzynarodową sławę. Zremiksuj przeszłość Heinekena, tworząc butelkę przyszłości, która stanie się ikoną limitowanej edycji 2013. Szczegóły na www.yourfuturebottle.com
We Are
nasz rodzyn(ek): maciej boryna
klaudia ceccini
Jodi Bieber
SOUL NR 23 / 2013 Baron Wolman
Baron Wolman, Klara Landrat, Klaudia Ceccini, Kuba Korczak, sebastian Kowalski, Żaneta Antosik, Aleksandra Stefanowicz, W.E.N.A., Lena Romul, Michał Dziekan, Jodi Bieber
W TYM NUMERZE Z NAMI:
MY_od lewej: SYLWIA BURSKA_JULIA P._Katarzyna Reutt_Kasia ŁUSZCZYK
KONTAKT: REDAKCJA@SOUL.PL, (+48) 664 068 746 REDAKTOR NACZELNA: JULIA P. DYREKTOR KREATYWNY: MACIEJ BORYNA SEKRETARZ REDAKCJI: SYLWIA BURSKA – redakcja@soul.pl PATRONATY I PR: KaSIA ŁUSZCZYK – KATARZYNA@SOUL.PL DYREKTOR ARTYSTYCZNY: katarzyna Reutt – REUTT@SOUL.PL SPRZEDAŻ I MARKETING: marketing@soul.pl OKŁADKA: Michał Dziekan „The Last Job” korekta: agnieszka wójcik
ISSN 2299-6532 Wydawca: MSPFA Sp. z o.o. ul. Rydygiera 8 01 – 793 Warszawa
sou l wor l d_Exhibitions
TEKST: SYLWIA BURSKA
4
21.11 ~ 23.03 Retrospektywa Salvadora Dali, Centrum Pompidou w Paryżu W Paryskim Centrum Pompidou odbywa się retrospektywa prac Salvadora Dali. Obraz płonących żyraf czy topniejących zegarów stał się znakiem firmowym artysty. Na wystawie można zobaczyć ponad 200 prac: obrazów, rysunków, rzeźb, akwafort, fotografii i filmów. Dali to jeden z najbardziej znanych i jednocześnie najbardziej kontrowersyjnych artystów XX wieku.
14.12 ~ 30.06 Korespondencje. Sztuka nowoczesna i uniwersalizm, Muzeum Sztuki w Łodzi Wystawa jest wielowątkową panoramą sztuki XX i XXI w. Możemy na niej zobaczyć 400 dzieł sztuki nowoczesnej i współczesnej, m.in. dzieła Pabla Picassa, Meret Oppenheim, Roberta Maciejuka, Billa Violi, Magdaleny Abakanowicz i Mirosława Bałki albo Paula Klee, Katarzyny Kobro, Louise Bourgeois czy Tamásza Kasásza i Koła Klipsa, jak również Georgesa Braque’a. Wystawa stawia pytania o znaczenie sztuki w dzisiejszych czasach.
23.12 ~ 15.04
Inventing Abstraction, 1910–1925, Moma Nowy Jork W 1912 r. w kilku miastach Europy tacy artyści, jak Vasily Kandinsky, Frantisek Kupka, Francis Picabia i Robert Delaunay zaprezentowali pierwsze obrazy abstrakcyjne dla publiczności. Mija właśnie sto lat od powstania pierwszych abstrakcji.Wystawa śledzi i pokazuje prace z różnych okresów czasu od Marsden Hartley i Marcela Duchampa do Pieta Mondriana i Kazimierza Malewicza. Można na niej zobaczyć obrazy, rysunki, książki, rzeźby, filmy, fotografie i poezję dźwiękową.
11.12 ~ 17.02
21.02 ~ 27.05
Piotr Uklański, Czterdzieści i cztery, Zachęta Zachęta Narodowa Galeria Sztuki przedstawia pierwszą przeglądową wystawę Piotra Uklańskiego w Polsce. Uklański uważany jest za jednego z najbardziej znaczących polskich artystów. Czterdzieści i cztery, to niekonwencjonalne ujęcie wystawy przekrojowej, zaprojektowanej w całości przez artystę .Tytuł wystawy to informacja o tym, ile lat skończy artysta w trakcie trwania ekspozycji, jest on również odniesieniem do kryzysu wieku średniego. Czterdzieści i cztery to także aluzja do słynnego poetyckiego proroctwa Adama Mickiewicza zapowiadającego nadejście wskrzesiciela narodu: „Z matki obcej, krew jego dawne bohatery A imię jego będzie czterdzieści i cztery”.
Lichtenstein: retrospektywa, galeria Tate Modern, londyn W londyńskiej Tate Modern można oglądać retrospektywę prac Roya Lichtensteina. To pierwsza taka wystawa od ponad 20 lat. Można na niej zobaczyć ponad 125 prac artysty. Roy Lichtenstein to malarz, rzeźbiarz i muralista, jeden z czołowych amerykańskich przedstawicieli pop artu. Tematy swoich prac czerpał z komiksów. We wczesnych obrazach szukał inspiracji, jak sam mówił, w tandetnej komercji, którą znajdował m.in. w reklamach na stronach książki telefonicznej i środków masowego przekazu. Świadomie redukował formy do dekoracyjnych, linearnych kształtów, a paletę barw ograniczał do czerwieni, żółcieni i błękitu oraz czarnego, wyraźnego konturu.
„Każdy już tam był i nie chodzi mi tu o wakacje” – tak twierdzą chłopaki z Red Hot Chili Peppers i pewnie mają rację. Nocny lot do L.A. Nie mogę się oprzeć i nucę pod nosem „L.A. Woman” The Dooors. Wypożyczony compact car rozrasta się do rozmiarów monstrualnego Forda Escape. Dobrze, że choć czerwony. Prawie jak Mustang. To „prawie” będzie robić dużą różnicę. Głównie przy tankowaniu. Z pełnym bagażem popkulturowych odniesień ruszam w moje kolejne kino drogi. Tym razem celem są kalifornijskie pustynie, a wyobraźnię napędzają zdjęcia, które Anton Corbijn zrobił 25 lat temu Bono i spółce z U2. Za podkład muzyczny posłuży oczywiście album „Joshua Tree”. Pierwszy cel to Palm Springs – tutejsza pustynna stolica. To tu swoją oazę mają sławy Hollywood. Jedni wpadają na weekendowe szaleństwa, inni na alkoholowy odwyk. Już pierwsze minuty w mieście nie pozostawiają złudzeń, jestem w popkulturowym raju. Znam ją z Chicago.
Po kilku dniach na pustyni docieram wreszcie do Mekki. Próżno tu szukać wyznawców Islamu. Nie jestem w stanie znaleźć także kogoś, kto mówi tu po angielsku. Do granicy z Meksykiem jeszcze dobre 150 kilometrów, ale nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to, co USA zyskało w wyniku wojny z 1848 roku, powoli wraca do poprzednich właścicieli. Burrito na śniadanie i znów w drogę. Park Stanowy Pustyni Anzaborrego wygląda miejscami jak tolkienowski Mordor. Ziemia co rusz rozstępuje się, by ukazać poszarpane kaniony, to znów zamienia w równą jak stół pustynię. Nie ma tu nic oprócz dwóch małych miasteczek i kojotów. Droga wije się po horyzont jak pustynny grzechotnik. „Easy Rider” – nie sposób uciec przed tym skojarzeniem. Nagle pustynia zaludnia się stadem mustangów i polujących na nie lwów. Kilkumetrowy stalowy orzeł i inne zwierzęta tego pustynnego ZOO, (owoc pracy miejscowego artysty), na kilka chwil przerywają monotonię tej części krajobrazu.
Californication Teraz zimowe miesiące spędza w Kalifornii. Trudno się jej dziwić – w tak zwiewnej sukience tylko tu można przetrwać mrozy. Siedmiometrowa Marilyn Monroe, rzeźba Seward Johnson, w jednej z najsłynniejszych poz w historii kina nieustannie rozpala wyobraźnię. Palm Springs pełne jest luksusowych hoteli, eleganckich butików i drogich restauracji. Miasto jednak nie zawsze tak wyglądało. Pod koniec XIX wieku tutejszą ziemię przyznano Indianom ze szczepu Cahuila. Dziś to najbogatsze plemię w całej Ameryce. Ich działki nierzadko warte są po kilka milionów dolarów. By uciec od zgiełku i doświadczyć oazy takiej, jaką znali kiedyś Indianie, wystarczy przejechać 3 mile do pobliskiego Indian Canyons. 16 mil palmowego raju, skalnych wąwozów, kaktusów i grzechotników, to tylko przedsmak tego, co czeka mnie jutro. Park Narodowy Joshua Tree to miejscami odmienna planeta. Rozrzucone po pustyni potężne głazy, dziwaczne drzewa i kaktusy toczące nieustanną walkę o życie z suszą i zasoloną glebą tworzą niepowtarzalny krajobraz. Znak firmowy tej części Kalifornii to drzewo Jozuego-Joshua Tree. Jego spazmatycznie powykręcane gałęzie osadnicy mormońscy skojarzyli z wyciągniętymi ramionami Jozuego. Tak jak kiedyś on poprowadził lud wybrany do Ziemi Obiecanej, tak później drogowskazy drzew prowadziły śmiałków podczas kalifornijskiej gorączki złota. Po dziś dzień w parku natrafić można na opuszczone kopalnie. Południowo-zachodnia Kalifornia to również pustynne miasteczka.
Park Stanowy Cuyamaca Rancho to miła odmiana po dniach spędzonych na pustyni. Wokół robi się zielono, krajobraz przecina rzeka, a okolica szybko się zaludnia. Południowa Kalifornia to nie tylko jałowe pustynie, ale też winnice i sady palm daktylowych, wokół których wyrastają tymczasowe meksykańskie miasteczka. Życie w przyczepach kempingowych to dla wielu norma. Wzorem XIX-wiecznych osadników ruszam na zachód. Pulsujące życiem San Diego to jedno z bardziej przyjaznych miast Ameryki. Zanim zakończę przygodę z Kalifornią, chcę jeszcze raz spotkać moją popkulturową znajomą. Najlepsze miejsce na randkę z Marilyn Monroe to Hotel Del Coronado, największy amerykański kurort XIX wieku zbudowany na pobliskiej wyspie Coronado. Dziś wyspa połączona z San Diego łukiem mostu jest ulubionym miejscem wypoczynku dla tłumu turystów i tutejszych mieszkańców. To tu Bill Wilder nakręcił amerykańską komedię wszechczasów „Pół żartem, pół serio”. Przez lata kurort gościł koronowane głowy, prezydentów i inne sławy, ale i tak wszyscy przybywają tu dla MM. Wraz z tonącym w Pacyfiku słońcem moje kolejne „Californication” dobiega końca. W uszach Red Hot Chili Peppers: „It's the edge of the world And all of Western civilization The sun may rise in the east At least it settles in a final location”.
TEKST i foto: sebastian Kowalski
k a l e j d os kop_Pod [róż ny]
tekst: sylwia burska
foto: baron wolman
6
Baron Wolman
Amerykanin urodzony w 1937 roku. Pierwszy fotograf pracujący w latach 60. ubiegłego wieku dla magazynu „ Rol l i ng Ston e ”. Na swoich zdjęciach u t rwa l a ł ta k i e p o s ta c i i z e s p o ły, ja k: Jimi Hendrix,
George Harrison, Janis Joplin, The Rol l i ng Ston es, Frank Zappa, The Who, Joan Baez, Bob Dylan, The Grateful Dead, Phil Spector, Jim Morrison, Ike Turner, Tina Turner
Prawie pół wieku temu rozpocząłeś współpracę z magazynem „Rolling Stone”? Miałem dużo szczęścia, że znalazłem się w San Francisco, gdy powstawał magazyn. Jann Wenner, jego założyciel i redaktor naczelny, miał wtedy przyjaciela, który był pisarzem i tworzył do bre teksty na temat muzyki i wykonawców. Wpadli na pomysł założenia nowego pisma. W tamtych czasach w Stanach nie było tytułu, który w profesjonalny sposób pisałby o muzykach i samej muzyce. Istniały pisma zajmujące się biznesem muzycznym. Jann zapytał mnie, co myślę o ich pomyśle i czy zechciałbym robić zdjęcia do jego magazynu. Pomyślałem, czemu nie? I w ten sposób zostałem pierwszym fotografem magazynu „Rolling Stone”. Minęło już 45 lat od tego momentu... Początki były trudne? Nie zarabialiśmy pieniędzy. Od innych pism o muzyce odróżniała nas jakość tekstów, zdjęć i layout, który był doskonały! Do tego Jann miał głowę do biznesu i dlatego magazyn przetrwał. Po jakimś czasie muzycy i producenci muzyczni zaczęli rozumieć, że jeśli chcą, aby ludzie kupili ich płytę, muszą pojawić się u nas. Fantastyczne było to, że mogliśmy robić wywiady z takimi postaciami, jak Frank Zappa, Jenis Joplin czy Jimi Hendrix. Ludzie myślą, że ciągle imprezowaliśmy, ale to nie tak. Ponieważ pracowałem za darmo, musiałem robić coś, co pozwoli mi zarobić na życie. Nie miałem czasu na zabawę. Dopiero po roku magazyn zaczął na siebie zarabiać. Zaczęły się do nas zgłaszać wytwórnie nagraniowe, które chciały, żebyśmy dla nich zrobili zdjęcie muzyka na okładkę płyty, co przynosiło bardzo dobre pieniądze. To był dla mnie fantastyczny okres w życiu. Jeździłem po całym świecie. W 1968 r. bylem Londynie i fotografowałem The Who w studiu nagraniowym podczas nagrań do opery rokowej „Tommy”. To było duże wydarzenie. Po nagraniu Pete Townshend zasugerował, że powinniśmy pójść na plan filmu „Performance” z Mickiem Jaggerem. Zrobiłem mu wtedy sławne zdjęcie z aparatem Polaroid w rękach. Dlaczego jesteś w Polsce? Moja przyjaciółka Klara Landrat przeniosła się do Warszawy i zaprosiła mnie. Klara zajmuje się również fotografią. Otwiera właśnie galerię przy Chmielnej 24, w której oprócz ubrań będzie można zobaczyć i kupić moje zdjęcia. Podoba mi się to, co widzę tu ulicach. Macie dobre restauracje. Chciałbym tu jeszcze przyjechać, chociażby na polski Woodstock, który mógłbym porównać z oryginałem. Robiłeś wtedy zdjęcia ze sceny. To prawda, nigdy wcześniej nie widziałem takiego tłumu. Fascynujące było to, że podczas festiwalu nie było żadnej przemocy. Gigantyczny tłum i niezwykły pokój między ludźmi. Nie było wystarczająco dużo jedzenia, toalet, padało i było gorąco. Nikomu to nie przeszkadzało i wszyscy mieli fantastyczne humory, trzy tysiące ludzi. Festiwal odbył się na pastwiskach należących do farmy mleczarskiej. Podobno pasące się tam krowy były tak przerażone hippisami i głośną muzyką, że przez miesiąc po koncercie nie dawały mleka.
nis Joplin czy Jim Morrison. Uważam, że miał po prostu niefortunny wypadek. Planował przyszłość, chciał otworzyć nowe studio w Nowym Jorku, myślał o trasie koncertowej, był szczęśliwy.
baron wolman w towarzystwie klary landrat
Na pewno znasz wiele takich fascynujących historii. Jedna, która mi się przytrafiła dotyczy Jenis Joplin. Potrzebowałem jej kolorowego zdjęcia z koncertu. Zadzwoniłem do niej z pytaniem, kiedy będzie następny koncert? Okazało się że nie prędko, a ja potrzebowałem tych zdjęć na już. I wpadliśmy na pomysł, że ona wpadnie do studia, weźmiemy mikrofon, zapalimy światła i będzie udawać, że śpiewa i jest na koncercie. Przyniosła ze sobą mikrofon i zamiast udawać, zaczęła naprawdę śpiewać! Coraz głośniej i głośniej. Przez godzinę śpiewała tylko dla mnie. Jenis Joplin musiała być wyjątkowa. Miała w sobie światło i ciemność jednocześnie. Miała bardzo trudne dzieciństwo. Ludzie w szkole jej nie lubili, ponieważ była inna, uważali, że jest brzydka, nie doceniali jej muzyki. Zostawiła więc szkołę, uciekła z domu i zaczęła śpiewać, bo miała genialny głos. Bił od niej ogromny smutek. Zrobiłem tylko jedno zdjęcie, na którym jest smutna, na wszystkich innych się śmieje. Chciałem ją pokazać radosną, ukazać jej dziewczęcość, którą cały czas w sobie miała. Czy dostęp do muzyków, wejście za kulisy BYły naturalne w tamtych czasach? Billy Graham zajmował się organizacją i promocją koncertów. Bardzo mnie lubił i dzięki niemu podczas koncertu mogłem wszędzie wejść. Na scenę, do garderoby, nie miałem żadnych ograniczeń. Teraz fotograf prasowy nie może wejść za kulisy. Zdjęcia robione są z odpowiedniego miejsca, często tylko przez pierwsze dwa utwory. Kogo najbardziej lubiłeś fotografować? Jimiego Hendriksa. Dlaczego? Był nie tylko genialnym muzykiem, ale również nieprawdopodobnie widowiskowym obiektem na scenie. Zawsze fantastycznie ubrany, kiedy zaczynał grać, miał w sobie niezwykłe światło, był oszałamiający. Z gitarą robił, co chciał. Miał ją na plecach i na niej grał, używał do tego zębów! Dla fotografa był to raj. Prywatnie był bardzo dobrą osobą. Gdy się z nim rozmawiało, mówił cicho, był bardzo nieśmiały, a na scenie przeistaczał się w inną postać. Doktor Jekyll i Mr. Hyde. Mówią, że zmarł z przedawkowania. Nie sądzę. W tamtych czasach narkotyki brali wszyscy. On nie był uzależniony jak Ja-
Opowiedz o słynnych zdjęciach fanek. W 1968 r. poświęciliście cały magazyn temu tematowi. Podczas koncertów zacząłem zauważać fanki, dziewczyny, które stały za sceną, czekając na wykonawców. Były fantastycznie ubrane. Każda wyglądała inaczej, miała osobowość, indywidualność. Postanowiłem część z nich zaprosić do studia i zrobić im zdjęcia. Temat był tak fascynujący, że zamiast pokazać kilka zdjęć, powstał cały magazyn poświęcony „groupies”. Zdjęcia plus wywiady. W październiku tamtego roku w Londynie odbyła się wystawa, na której można było zobaczyć wszystkie te zdjęcia fanek. Wśród nich dwie młode dziewczyny z Chicago, które studiowały w szkole artystycznej rzeźbę i uczyły się odlewów gipsowych. Ich szalony nauczyciel, który lubił rock and roll dał im zadanie, aby zrobiły odlew czegoś twardego. Możesz się domyślić, na jaki pomysł wpadły? Chodziły do muzyków i robiły odlewy. Miały walizkę ze sprzętem, pukały do pokoju muzyka i mówiły że przyszły zrobić odlew. Tak powstawała interesująca kolekcja. Przedmiot zaliczyły? Jedna z nich ma teraz 55 lat i nadal robi odlewy (śmiech). W nowojorskiej galerii odbyła się wystawa tych wszystkich prac. Można było zobaczyć intersujące kształty znanych gwiazd rock and rolla. Dlaczego teraz ludzie nie potrafią się bawić swoją pracą? Kiedy w grę wchodzą duże pieniądze i reklama, wszystko zaczyna być bardzo serio. Wtedy wszystko się rozkręcało. Mieliśmy poczucie, że szukamy nowych inspiracji, nowych dróg. Mieliśmy szalone pomysły, które realizowaliśmy. W tym roku skończysz 76 lat. Jaki moment z Twojego życia najbardziej utkwił Ci w pamięci? Kiedy wracałem do domu własnym samolotem, silnik się zepsuł i przestał pracować! A ja byłem w stanie bezpiecznie wylądować. Pierwszy raz otarłem się o śmierć. Kolejny taki moment był wtedy, gdy opuściłem „Rolling Stone” i otworzyłem własny magazyn związany z modą, własne wydawnictwo i kupiłem samolot, aby robić zdjęcia z nieba. Od dnia, w którym miałem wypadek, przestałem latać. Ważnym momentem było podjęcie decyzji, że chcę zostać profesjonalnym fotografem i rozpoczęcie pracy w „Rolling Stone”. Dzień, gdy wziąłem ślub, dzień, w którym się rozwiodłem (śmiech). Przeżyłem bardzo dużo niezwykłych momentów. Co jest najważniejsze w życiu? Aby robić to, co sprawia radość. Jeśli dla ciebie pieniądze są najważniejsze, to miej pracę, w której będziesz tylko zarabiał i będziesz szczęśliwy. Większość ludzi nie zarabia wielkich pieniędzy, ale ma radość i spokój w sercu. Zawsze wykorzystuję okazję, która się pojawia. Jeśli powiem NIE, nie dowiem się, co straciłem. Jeśli powiem TAK, może wspaniałe rzeczy się przytrafią. Poszukuję wyzwań, mówię TAK i czekam, dokąd ta droga mnie zaprowadzi.
Janis joplin Miała w sobie światło i ciemność jednocześnie. [...]
Chciałem ją pokazać radosną, ukazać jej dziewczęcość, którą cały czas w sobie miała.
Mick Jagger
na planie filmu „Performance” ...Zrobiłem ...sławne zdjęcie z aparatem Polaroid w rękach.
tekst: sylwia burska
foto: baron wolman
9
Jimi hendrix Gdy się z nim rozmawiało, mówił cicho, był bardzo nieśmiały, a na scenie przeistaczał się w inną postać. Doktor Jekyll i Mr. Hyde.
foto i tekst: klaudia ceccini
10
i P h o n e o g r a p h y
Klaudia Ceccini
„Zdjęc ia tra k tuję ja ko moją opow ieść o sobie sa mej. Ka żde z n ic h jest por tretem c hw i l i . To n iew y pow ied z ia ne na g łos emoc je, s ny, pra g n ie n ia i obaw y.”
i
P
h
o
n
e
o
g
r
a
p
h
y
foto: klaudia ceccini
13
http://klaudia-c.tumblr.com
http://www.eyeem.com/u/4171
http://www.flickr.com/photos/66000653@N07/
tekst: aleksandra stefanowicz
ilustracje: nike
14
Just Collect It! „Pokaż mi swoje buty, a powiem Ci kim jesteś” – mówi jeden z bohaterów kultowego w sneakerheadowych kręgach (sneakerhead – kolekcjoner obuwia sportowego) filmu „Just for Kicks”. Nike Air Max należą niewątpliwie do tych najbardziej pożądanych, a ich fani, by zdobyć limitowaną parę, są w stanie zrobić naprawdę wiele.
Historia linii sięga 1987 r., kiedy pracujący dla Nike architekt i projektant Tinker Hatfield wpada na niecodzienny pomysł przeniesienia rozwiązań zastosowanych w paryskim muzeum sztuki współczesnej Centre Georges Pompidou na grunt projektów obuwia do biegania. Pomysł prosty, ale i kontrowersyjny. Podobnie jak w przypadku projektowanych budynków zakładał silne wyeksponowanie elementów konstrukcyjnych, tradycyjnie skrywanych wewnątrz. W przypadku butów Nike, był to system Air, stworzony w latach 70. przez byłego naukowca NASA Franka Rudego. System mieścił w podeszwie buta amortyzującą poduszkę wypełnioną gazem. Przeforsowane w projekcie Hatfielda przezroczyste okienko ujawniające udoskonaloną technologię Air, wkrótce stało się ikoną marki.
Lata 90. przyniosły kolejne, dziś legendarne dla kolekcjonerów modele: Air Max Light, Air Max 90, Air Max 95 czy Air Max BW, zwany również Classic. Za wielkim sukcesem linii stała nie tylko nowatorska technologia zapewniająca większy komfort podczas treningów, ale i niezwykła – jak na ówczesne czasy – kolorystyka, gdyż dotąd większość tzw. „biegówek” była biała. To właśnie niestandardowe podejście do wyglądu butów, zakładające ciągłe eksperymentowanie z kolorami i printami na jego powierzchni sprawiło, że coraz częściej zamiast na bieżni noszono je na ulicach Nowego Jorku, Tokio czy Paryża. Rosnącej sławie Air Max'ów sprzyjały również środowiska związane z muzyką hiphopową, breakdancem i streetartem, które szybko uczyniły je jednym z filarów „mody podwórka”. Pomysł limitowanych edycji zaowocował także kolaboracjami z cenionymi w środowisku „streetfashion” butikami – japońskim Atmos, brytyjskimi Foot Patrol i Liberty, holenderskim Patta, czy konkretnymi artystami – Ben Drury, Kevin Lyons, Stash. W 2006 r. szefowie Nike zdecydowali się iść za ciosem, czego efektem była współpraca z Eminemem i sygnowane przez niego osiem par Air Max'ów, których część sprzedawana na aukcjach zasiliła konto prowadzonej przez rapera fundacji charytatywnej.
Wielkim sukcesem okazała się także para Air Max 90 „Tongue & Cheek” zaprojektowana przez guru brytyjskiego grime’u Dizze’go Rascala i wywodzącego się ze środowiska street artu Bena Drurego, który miał już na swoim koncie wcześniejszy, bardzo udany model Air Max 1 „Hold Tight”. Premierę butów w 2009 r. uświetniało ukazanie się czwartej płyty Rascala „Tongue & Cheek” (nazwa albumu została wyszyta na językach AM), a także napisany przez niego numer „Chillin wiv Da Man Dem”, ze świetnie opracowanym graficznie teledyskiem autorstwa Drurego. Para była dostępna tylko w Nike’s 1948 w Londynie i jak łatwo się domyślić, rozeszła się jak świeże bułeczki. Chęć posiadania unikatowych butów sprawia, że fani Air Max'ów gotowi są nawet lecieć na inny kontynent, rozbić obóz pod sklepem i cierpliwie czekać do dnia premiery nowej pary. Wbrew pozorom
warto, gdyż z Air Max'ami jest jak z winem – rzadkie, produkowane w krótkich seriach edycje nabierają wartości przez lata, stając się obiektem pożądania kolekcjonerów z całego świata. Dziś Air Max'y to dla fanów marki nie tylko modny element ubioru, ale i styl życia. Dzięki lekkiej i wytrzymałej konstrukcji pozwalają na szybkie przemieszczanie się w miejskiej dżungli, a przy tym przykuwają uwagę swoim wyglądem. Ich noszenie wymaga także przestrzegania określonych zasad: sposobu eksponowania poprzez podwinięcie nogawki spodni oraz doboru kolorystycznego pozostałych elementów garderoby (pożądany efekt zakłada zgranie kolorystyczne butów z koszulką i czapką). Cenione także przez polskich raperów, którzy chętnie nawijają o nich w swoich kawałkach (Eldo „Szyk” i Tede „Air Max Classic”) stały się nieodłącznym elementem polskiej mody ulicznej.
t ekst: w.e.n.a. FOTO: agnieszka kamocka
16
W.e.n.a.
a Wena Air max irmax
Skąd w utworach wykonywanych przez raperów pojawia się tyle tekstów, odniesień do ubrań? Nawet na przykład „Lataj” czy w „na zewnątrz”? Mogę wypowiadać się jedynie w swoim imieniu. Moda od zawsze była wyróżnikiem subkultur, świadczyła o ich indywidualnym charakterze i odzwierciedlała wartości istotne dla ich przedstawicieli. Podobnie jest w wypadku kultury szeroko rozumianej jako hip-hop. Nike od zawsze były obecne w czarnych społecznościach wychowujących się na ulicach wielkich aglomeracji w latach 80. i 90. Buty, takie jak Air Force One czy Jordany zawsze budziły podziw, stanowiły wyznacznik statusu społecznego i finansowego w kulturze. W swojej twórczości jedynie czerpiemy ze spuścizny tamtych czasów. W „Lataj” nawiązanie pojawiło się w bardzo naturalny sposób, odbijając się od ziemi, lecisz tym wyżej, im lepsze masz buty. W „Na zewnątrz” kwestia obuwia bardziej odnosi się do manifestowania własnego ja. Mówię – mam język na zewnątrz – Słuchaj. Idę – mam język na zewnątrz – Patrz.
Czy Air Max 1 wyróżniają się na tle innych kicksów? Według mnie AM1 to najlepsze buty Nike, jakie do tej pory powstały. Chodzę w Blazerach, Jordanach, ale jeżeli wiem, że spędzę cały dzień bez zdejmowania kicksów, biorę Max'y. AM1 to zdecydowanie najwygodniejszy i najstabilniejszy but, jaki miałem na nogach, do tego jest całkiem subtelny względem innych Air Max'ów, które bywają zbyt masywne. Bardzo podoba mi się jego bryła, drapieżna, sportowa i niezwykle dynamiczna, przypominająca mi rekina gotowego do rzucenia się w pościg za zdobyczą. Ponadto to bardzo trwały but – swojej pierwszej pary, sprzed trzech lat, dalej używam na siłowni. Skoro o tym wspominasz; kiedy i w jakich okolicznościach pierwszy raz zetknąłeś się z AM1? Pierwsze buty to te z siłki, dokładniej to model Scuba Blue (BlackGrey-White). W 2009 roku zobaczyłem te buty w jakimś katalogu, no i uznałem że muszę je mieć, szczególnie że właśnie kończyły się moje
poprzednie Air Max light, z których byłem niezwykle zadowolony. Swoją pierwszą parę kupiłem na e-bay'u. Nie wiąże się z nią żadna niezwykła historia, tyle tylko, że służą mi do dziś, przejeździły ze mną dziesiątki koncertów i przeżyły niejedną parę innych jedynek.
Czy masz ulubioną parę AM1? Chyba każdą! (śmiech) A na serio bardzo podoba mi się model z serii Omega Pack, w kolorach (Navy Blue-Red-Beige). Ponadto chyba model Dynamic Blue, który posiadam. „Wziąć Nike i najlepsze polo pod kolor” – czy pod AM1 wybrałbyś ten sam zestaw? Teraz praktycznie już nie chodzę w polówkach (śmiech). Lubię jak motyw lub kolor z butów pojawia się również w innej części garderoby, tworząc pewną, spójną całość. Dla przykładu, białe sznurowadła i białe troki w bluzie z kapturem, lub z daszkiem snapa. Do jedynek bardzo pasują także koszule, oczywiście luźniejsze i w odpowiednio dopasowanych kolorach. Jedynki mają o tyle uniwersalny kształt, że pasują zarówno do sportowego stylu, jak i do casualowego ubioru z parką czy nawet krótszym płaszczem . Od „korytarzy liceum” „do dnia, w którym” – łącząc tytuły poważnych numerów, nasuwa się pytanie z kompletnie przeciwnego bieguna: Czy „Wu do E” będzie całe życie poruszał się w skokach, czy zmieni stylówkę? Od dawna bardzo cenię sobie wygodne obuwie, jedynki zdecydowanie zaspokajają tę potrzebę. Ponadto cenię sobie ich trwałość, ze względu na częste podróże i tryb życia, jaki prowadzę. Poza Air Max'ami chodzę praktycznie tylko w Jordanach, które również są wygodne i ciepłe, aczkolwiek już nie tak precyzyjnie wykonane. Czy zmienię stylówkę? Hmm... moda się zmienia, my się zmieniamy, ale jedynki spodobały mi się od razu, kiedy tylko je zobaczyłem i podobają mi się nadal. Nic nie wskazuje na to, żeby miały się przeterminować. 87' till infinity.
SPONSOR GŁÓWNY
PATRONI MEDIALNI
ORGANIZATORZY
PARTNER
pokazy organizowane przez FashionPhilosophy Fashion Week Poland więcej informacji na: WWW.fashionweek.pl
PARTNER STRATEGICZNY
tekst i ilustracja: Michał Dziekan, Disguise
18
michał dziekan - ilustrator i character designer, mieszka i pracuje w Warszawie, laureat prestiżowej nagrody dla młodych ilustratorów Breakthrough 2011. Ilustracje Michała często komentujące otaczający świat, pełne są groteski, czarnego humoru i cartoonowej kreski, tworzą mieszankę prowokującą do myślenia, a zarazem łatwą w odbiorze. Wśród jego klientów można znaleźć „Wall Street Journal”, „ProCycling UK”, DDB Warszawa, TBWA/Raad Dubai czy Ars Thanea. Jego prace były prezentowane m.in w wydawnictwach „3x3 illustration” i „Spectrum”. Ma również na koncie wieloletnią współpracę ze studiem Platige Image, gdzie jako designer i reżyser animacji pracował przy wielu projektach reklamowych i animacjach, w 2009 roku za klip LUC - O Energocyrkulacji zdobył Grand Prix YACH dla najlepszego polskiego teledysku.
w
w
w
.
m
i
c
h
a
l
d
z
i
e
k
a
n
.
c
o
m
ilustracja: Michał Dziekan
Thousand Suns
21
ilustracja: Michał Dziekan
The Pool
23
ilustracja: Michał Dziekan
Południca
obok: Michał Dziekan
Bounty Hunter
25
TEKST: finlandia Ilustracja: Żaneta antosik
26
Violimo Roberta Gaberkiewicza
Finalista Finlandia Vodka Cup wyłoniony
4 cl Finlandia Grapefruit 2 cl Peach Tree 2 cl Cordial Lime 3 łyżki cukru fiołkowego Top up woda gazowana
Dwudziestu najlepszych barmanów z całej Polski walczyło o tytuł najbardziej utalentowanego miksologa w XIII finale Finlandia Vodka Cup, który w grudniu odbył się w Warszawie. Pierwsze miejsce, za autorską kompozycję Violimo, zdobył Robert Gaberkiewicz. Finalista otrzymał nagrodę o wartości 5000 zł oraz szansę na uczestnictwo w światowym finale konkursu. Prestiżowy konkurs barmański Finlandia Vodka Cup odbył się w naszym kraju już po raz trzynasty. Uczestnicy finału wyłonieni zostali podczas krajowych eliminacji, a następnie półfinałów, które odbyły się w Gliwicach i Bydgoszczy. Zadaniem najlepszej dwudziestki było przygotowanie dwóch koktajli na bazie Finlandia® Vodka w kategorii: long drink oraz quick mix. Wśród rywalizujących barmanów najlepszy okazał się Robert Gaberkiewicz, reprezentant łódzkiego Buddha Pub. Drugie miejsce zajął Maciej Giermaziak z Łodzi, a trzecie Karim Bibars z Krakowa. Finalistów oceniały dwie komisje – degustacyjna oraz techniczna. W skład pierwszej weszli przedstawiciele mediów, reprezentanci środowiska gastronomicznego i barmańskiego, do jury degustacyjnego zaproszony został także Markku Raittinen, globalny ambasador marki Finlandia® Vodka oraz master taster Finlandia® Platinum. Jurorzy oceniali drinki, biorąc pod uwagę ich wygląd, smak, aromat oraz ogólne wrażenie. Komisja techniczna, złożona z sędziów reprezentujących Stowarzyszenie Polskich Barmanów, zwracała z kolei uwagę na prezentację składników, sprawne operowanie szkłem, wykonanie dekoracji koktajli oraz ogólną postawę. – Przygotowane przez barmanów koktajle zachwycały oryginalną kompozycją smakową oraz niepowtarzalną dekoracją. Wysoki poziom konkursu, to również ogromne wyzwanie dla jurorów, którzy musieli wskazać autora jednego, szczególnie wyróżniającego się trunku – podkreśla Małgorzata Infeld, senior brand manager Finlandia® Vodka. Zwycięzca krajowej edycji Finlandia Vodka Cup będzie reprezentował Polskę podczas międzynarodowego finału konkursu, który odbędzie się w styczniu w Finlandii.
we were dansing europa (cukiernia batida, warszawa)
18.01.2013
tyskie z tanka (restauracja dubrovnik, warszawa)
23.01.2013 foto: piotr jurjewicz
avon (nowy zapach sensuelle)
23.01.2013
4 your_Soul it list
Melissa Hill „Prezent od Tiffany’ego”
guus kuijer „książka wszystkich rzeczy”
Polecam kobietom, które marzą o porywającym „love affair”. W końcu która z nas nie chciałaby otrzymać prezentu, w pięknym turkusowym pudełeczku ;-) Książkę szybko się czyta i jest bardzo wciągająca. Polecam na długie, zimowe wieczory. K.Ł.
– kim właściwie chciałbyś zostać? – szczęśliwym – odpowiedział.– jak dorosnę, zostanę szczęsliwym. odpowiedzi na pytania, które boicie się zadać, bo jesteście „zbyt dorośli” bądź wyrośliście już ze stawiania pytań, co jest w życiu najważniejsze, znajdziecie w tej białożółtej książeczce. K.R.
Czy zima kojarzy ci się tylko z mrozem, śniegiem i mrokiem?
Na
szczęście okres od listopada do marca ma do zaoferowania coś więcej, niż tylko niesprzyjającą aurę. Dla wielbicieli kawiarni coffeeheaven nadejście zimy nierozerwalnie łączy się z pojawieniem się sezonowej i wyczekiwanej przez cały rok oferty. Propozycji nowych kaw i przekąsek towarzyszy zawsze inne hasło - i zawsze zimowa oferta jest prawdziwym przebojem, który wspomina się jeszcze przez długie miesiące. Na czym polega tajemnica tegorocznej oferty zimowej? Hasło Let’s Winter Together zachęca do wspólnego spędzenia zimy - z przyjaciółmi, przy kubku kawy. O tej porze roku kawiarnia staje się jeszcze bardziej kuszącym miejscem, niż zazwyczaj. „Niebiańskie” kawy, desery i przekąski to zastrzyk optymizmu, tak potrzebny w dniach szybko zapadającego zmroku, niskich temperatur i dokuczliwych śnieżyc. Jakie prezenty czekają na amatorów kawy i przekąsek? Przede wszystkim applepiecino, czyli idealne połączenie espresso, syropu o smaku szarlotki, sosu jabłkowego i mlecznej piany. Równie kuszące jest spice orange latte, czyli kawa z mieszanką przypraw korzennych i pomarańczy. Licznych fanów mają toffee nut latte, czyli idealne na zimę połączenie smaku orzechów i toffi, oraz doładowujące energią i słodyczą tiramisu latte. Ale najmocniejszym akcentem zimowym jest grzaniec, którego zapach i smak automatycznie przywołuje skojarzenia ze Świętami. Liczni amatorzy czegoś słodkiego również nie będą mieli powodów do narzekań, a to chociażby za sprawą kurki wiedeńskiej. Pod tą intrygująca nazwą kryje się wyśmienity sernik wiedeński, dzięki któremu nawet ponury dzień od razu stanie się pogodniejszy. Trudno będzie się także oprzeć muffinowi z budyniem i malinami, ozdobionemu malinowym serduszkiem. Tiramisu z biszkoptami i puszystym serkiem mascarpone jest udekorowane czekoladą i nasączone kawą. Jeśli ktoś preferuje mniej słodkie przekąski, powinien koniecznie spróbować ciasta z wiśniami i kruszonką – pysznych winnych wiśni zapieczonych na kruchym cieście. Na samej kawie i słodkich przekąskach nie uda się przetrwać całej zimy. Gdy nadchodzi ochota na wytrawne małe co nieco, idealna będzie kanapka w pieczywie wieloziarnistym z k u rc z a k ie m pie c zony m , pastą grzybowo-truflową, serem gouda oraz świeżym szpinakiem. Inną opcją jest hit z poprzedniej zimy - wrap z tortilli pszennej - z piersią kurczaka marynowaną w oliwie truflowej, podaną z serkiem kremowym, szpinakiem oraz serem brie. Zima ma swoich wiernych fanów. Również każda zimowa oferta coffeeheaven zdobywa licznych i oddanych wielbicieli. Dla części z nich koniec zimy jest smutnym momentem, gdyż każdorazowo wiąże się z odejściem zimowej oferty. Co może zrobić fan applepiecino, złakniony swego ulubionego napoju kawowego? Powinien się uzbroić się w cierpliwość, przeczekać jakoś cieplejszą porę roku… byle do kolejnej zimy i kolejnej zimowej oferty coffeeheaven!
tekst: lena romul FOTO: Tomasz Kajdasz
29
Lena_ROMUL Kompozytorka. Wokalistka. Saksofonistka. Wegetarianka. Wariatka. 22 stycznia na rynku ukazał się jej debiutancki album „Industrialnie/ Instynktownie”.
Dekalog Wolności Artystycznej w Muzyce i. Można być Nadzieją Polskiego Jazzu i jednocześnie
finalistką komercyjnego programu „Mam Talent”. ii. Jeśli ktoś ogranicza Twoją wolność artystyczną, stwórz sobie warunki, by wypowiedzieć się tak, jak to czujesz w swoim sercu. Własna wytwórnia bardzo w tym pomaga. iii. Nie bój się swojej natury. Jeśli czujesz, że chcesz być kobieca, zrób to. Jeśli chcesz być chłopczycą, nie wahaj się. Przecież istnieje noc i dzień, dobro i zło, biały i czarny. Każdy ma prawo do bycia sobą, nawet jeśli jest to dziwne dla otoczenia. iv. Każdy ma prawo do tworzenia. Obojętnie, czy będzie to gliniana miska, rzeźba, reportaż, film, teledysk... czy album muzyczny, który przedstawia dwie wizje na jedną kobietę. v. Twój wizerunek świadczy o Tobie. Nie pozwól, by ktoś powiedział Ci, że to, jak siebie widzisz, nie ma racji bytu. vi. Skoro istniejesz, to masz jakąś misję w życiu. Nie przegap swojego czasu na jej wypełnienie. vii. Pozwól osobom, które z Tobą tworzą, wyzwolić swoją naturę. viii. Zaakceptuj to, że Twoje muzyczne dziecko będzie żyło swoim życiem. I pozwól odbiorcom na to, by Cię nienawidzili i kochali. ix. Jeśli masz ochotę na swojej debiutanckiej płycie zarejestrować Projekt, który składa się z improwizacji na akustycznych instrumentach, obok Projektu, który wyprodukowany został na komputerach, to co stoi na przeszkodzie, żeby to zrobić? x. Daj się ponieść. W tej postaci żyjesz tylko raz.
Więcej o wolności: www.lenaromul.com, www.facebook.com/Lena.Romul.
Wok ceramiczny GreenPan Kyoto przedstawia:
tekst: Kuba Korczak (www.foodforfriends.pl) dla GreenPan Ilustracja: Żaneta antosik
obok,grafika: Eun Jin Kang, Korea, Pass Away, drzeworyt, © SMTG w Krakowie
30
Aromatyczna polędwica wołowa z imbirem i kardamonem podana na makaronie ryżowym /Składniki dla dwóch osób/ CZĘŚĆ I: >polędwica wołowa – 200 gr >imbir – 50 gr >czosnek –3-4 ząbki >miód wielokwiatowy naturalny – łyżeczka >kardamon – szczypta >chilli w proszku – szczypta >sos rybny – 4 krople >sos sojowy z obniżoną zawartością soli – 15 ml >cukier palmowy – 2 łyżki >sól morska – szczypta >olej z pestek winogron – 20 ml CZĘŚĆ II: > makaron ryżowy szerokie wstążki – 200 gr >sól morska – szczypta > olej sezamowy – 3 krople > woda do gotowania – 1 l
CZĘŚĆ III: >chilli świeże – 1 papryczka >kolendra świeża – pół pęczka Patelnia Green Pan Wok Kyoto, wysoka, najlepiej wąska miska, ostry nóż, widelec, łyżka, łyżeczka, drewniana łopatka, deska do krojenia składników, durszlak Polędwicę myjemy, oczyszczamy z włókien i kroimy w poprzek na cienkie plastry. Imbir obieramy i siekamy drobno. Czosnek obieramy i siekamy w plasterki. Gotowe składniki wrzucamy do miski, następnie dodajemy resztę produktów i ¼ oleju. Składniki ucieramy ze sobą widelcem przez około pół minuty i odstawiamy. W Woku gotujemy wodę, którą solimy. Następnie wrzucamy do niej makaron i gotujemy go około trzech minut – aż zmięknie. Po tym czasie makaron odcedzamy, delikatnie przelewamy zimną wodą, dodajemy do niego pachnący olej sezamowy i mieszamy. Wok płuczemy i stawiamy na dużym ogniu. Na rozgrzaną patelnię wlewamy pozostały olej winogronowy i po kilkunastu sekundach wrzucamy zawartość miski. Smażymy
Potrawy smażone w woku ceramicznym GreenPan nabierają
na wysokim ogniu, intensywnie mieszając, smakujemy i w razie potrzeby solimy lub
wyjątkowego smaku i aromatu dzięki specjalnej technologii
słodzimy do smaku.
równomiernego rozprowadzania ciepła.
Podajemy w miseczkach, na makaronie ryżowym, posypujemy posiekaną kolendrą oraz
Warzywa i mięso są pięknie zrumienione i jednocześnie kruche
opcjonalnie drobno posiekanym chilli.
i soczyste.
Próbujemy, celebrujemy chwile…
Ziołowe roladki z grillowanej cukinii z twarożkiem, chilli oraz rukolą /Składniki dla dwóch osób/ CZĘŚĆ I: >cukinia, czosnek – ząbek >suszone oregano – łyżeczka >suszony rozmaryn – szczypta >suszona bazylia – szczypta >sól morska >pieprz >cukier trzcinowy – szczypta >oliwa z oliwek extra vergine – 15 ml CZĘŚĆ II: >twarożek drobno mielony – 100 gr >czosnek – ząbek >oregano – szczypta >rozmaryn – szczypta >świeża bazylia – 11 posiekanych liści >sól morska >pieprz >cukier trzcinowy – szczypta CZĘŚĆ III: >chilli świeże – pół papryczki >rukola Patelnia grillowa Nairobi 28 cm, ostry nóż, obieraczka do warzyw, wyciskarka do czosnku, dwie miski, deska do krojenia składników Cukinie myjemy, usuwamy końcówki i kroimy wzdłuż na cienkie plastry, przy pomocy obieraczki do warzyw. Wkładamy ją do miski, wyciskamy ząbek czosnku, dodajemy zioła, sól, pieprz, cukier oraz oliwę. Delikatnie mieszamy i wkładamy do lodówki. Serek przekładamy do miseczki, wyciskamy ząbek czosnku , dodajemy zioła, szczyptę soli, pieprzu i cukru. Mieszamy i wstawiamy do lodówki. Rozgrzewamy patelnię i grillujemy plastry cukinii z obu stron, układając je następnie płasko na talerzu. Papryczkę chilli myjemy, kroimy wzdłuż, usuwamy nasiona i siekamy na cienkie, jak najdłuższe paseczki. Plastry cukinii studzimy, po czym układamy na blacie, Potrawy smażone na patelni grillowej GreenPan
każdy smarujemy na połowie serkiem. Dekorujemy paseczkiem chilli i liściem rukoli,
Nairobi wspaniale się zarumienią, ale zachowają aromat
układając je prostopadle na części posmarowanej serkiem tak, by wystawały
i pozostaną soczyste i kruche.
z jednej strony. Całość zwijamy i ustawiamy pionowo. Oglądamy, podziwiamy i zjadamy ze smakiem.
Jodi
Bieber siedmiokrotna zdobywczyni nagrody World Press Photo. W 2011 r. zrobiła zdjęcie 18-letniej Afgance Aishy, która została ukarana przez męża za ucieczkę z domu obcięciem uszu i nosa – fotografia ukazała się na okładce „Time” i wstrząsnęła światem. Prace Jodi Bieber można oglądać w wielu galeriach. Jej dwa głośne projekty, to: „Między
psami i wilkami” i „Soweto”. 7 stycznia w Starej Galerii ZPAF w Łodzi odbył się wernisaż fotografii z unikalnego Kalendarza Virako 2013 – „Some Kind of Wonderful” ze zdjęciami Jodi Bieber wykonanymi podczas jej pobytu w Łodzi w ubiegłym roku. Całkowity dochód ze sprzedaży kalendarza przeznaczony został na cel charytatywny.
tekst: sylwia burska
Dlaczego wybrała Pani zawód fotografa? To fotografia mnie wybrała. Nie studiowałam fotografii, nie uczyłam się jej w żadnej szkole. Na początku swojej kariery pracowałam w agencji reklamowej. W pewnym momencie rzuciłam to i wybrałam się w podróż po Turcji, Egipcie, Izraelu, Danii, Londynie. Zabrałam ze sobą aparat fotograficzny. Nie prowadziłam żadnego dziennika z podróży – robiłam zdjęcia, zresztą bardzo słabe. Po powrocie znalazłam reklamę kursów fotograficznych, na które się zapisałam. Co Pani myśli o współczesnej fotografii? Samo rejestrowanie pewnych rzeczy jest niewystarczające. Trzeba łączyć stare z nowym i dodać do tego własną interpretację – to stanowi o sukcesie zdjęcia. W ten sposób można pokazać coś, co przyciągnie uwagę odbiorcy. Fotografując ludzi, warto wiedzieć o... Staram się zmieniać stereotypy, nawiązywać kontakt z osobami, do których coś mnie przyciąga, które się w jakiś sposób się wyróżniają. Podczas robienia zdjęć bardzo ważna jest współpraca. Staram się portretować osobę, która pozuje i stworzyć taką atmosferę, aby zapomniała, że między nami jest aparat. Kiedy ocenia Pani fotografie jako członek jury, co jest ważne? Przede wszystkim estetyka, kompozycja, światło, wykorzystanie kolorów. Do tego interpretacja. Nie jestem fanką zdjęć prasowych, ponieważ są zbyt dosłowne, a mnie bardziej interesuje aspekt interpretacyjny. Podobają mi się zdjęcia, które nie są oczywiste. Każdy ma inteligencję i wyobraźnię, dlatego możemy sobie wyobrazić zdjęcia niedopowiedziane. Pani zdjęcia z projektu „Między psami a wilkami” są wstrząsające, szczególnie zdjęcia dzieci, na przykład martwy niemowlak w metalowym naczyniu. Jak Pani radziła sobie z emocjami podczas ich robienia? Przez 18 lat rzeczywiście fotografowałam ciemną stronę ludzkości. Pochodzę z RPA, mój kraj miał bardzo trudną historię, teraz idzie w kierunku światła. Ja też idę w tym kierunku. Chcę się zająć rzeczami bardziej przyjemnymi, nadal będę to ważne idee, ale pokazywane w inny sposób. Uczy Pani fotografii? Organizuję warsztaty doraźne, które umożliwiają mi pracę nad projektem. Jak one wyglądają? Ich tematem przewodnim jest pozwolenie uczestnikom znalezienie swojego fotograficznego głosu. Czyli bardzo ważne jest to, aby uczestnik wniósł swoją indywidualność, ważny jest rozwój osobisty i element psychologiczny – projekty uczestników powinny je odzwierciedlać. Najważniejszy jest indywidualny charakter każdej osoby, a nie tylko techniczna czy fotograficzna strona projektu. Bardziej mnie interesuje opowiedzenie jakiejś historii, a nie jedno zdjęcie. Co chciałaby Pani przekazać osobie, która będzie czytała ten wywiad? Znajdź swój głos fotograficzny, pokaż, co myślisz o świecie i wnieś do swojej pracy szczery prawdziwy ogląd świata i swoje uczucia.
foto: jodi bieber
fotografka pochodząca z RPA,
33
01.02.pt.
11.02.pn.
Konkurs: Magic Records
26.02.wt.
Projekcja filmu: „Natan mędrzec”, reż. Manfred Noa; Dolnośląskie Centrum Filmowe, Wrocław
21.02.cz.
Wystawa: Jiří Kolář „Kolaż z łasiczką”; Mocak, Kraków
16.02.so.
Koncert: Royal Republic; Reset, Poznań
Konkurs: Delia Cosmetics
06.02.śr.
Premiera kinowa: „Lincoln”, reż. Steven Spielberg, Polska
Konkurs: Kino Świat
12.02.wt.
08.02.pt.
28.02.cz.
23.02.so.
Koncert: Soap & Skin with Ensemble; Basen, Warszawa
Koncert: Matisyahu; Hala Stulecia, Wrocław
Warsaw Winter Music Festival; Soho Factory, Warszawa. Potrwa do 23.02
18.02.pn.
Wystawa: Peter Böhnisch – malarstwo; Galeria Arsenał, Białystok. Potrwa do 24.02
13.02.śr.
Koncert: Slash; Spodek, Katowice
Premiera kinowa: „Hitchcock”, reż. Sacha Gervasi, Polska
Spektakl: „Wędrowanie wg S. Wyspiańskiego. Część II Wyzwolenie”; Teatr Scena STU, Kraków
03.02.nd.
09.02.so.
24.02.nd.
Wystawa: „Antonisz: Technika jest dla mnie rodzajem sztuki”; Zachęta, Warszawa.
19.02.wt.
Konkurs: Universal Music Polska
14.02.cz.
Walentynki; Konkurs: Douglas, Someday by Justin Bieber
Konkurs: Łowicz
04.02.pn.
Flamenco Show; Filharmonia Bałtycka, Gdańsk
25.02.pn.
Konkurs: Prószyński i s-ka
20.02.śr.
Konkurs: Emu
15.02.pt.
Premiera kinowa: „Piękne istoty”, reż. Richard LaGravenese, Polska
10.02.nd.
„Od Piaf do Garou” – Michał Bajor; Filharmonia Bałtycka, Gdańsk
05.02.wt.
Wystawa: Andy Warhol. „Konteksty”; Międzynarodowe Centrum Kultury, Kraków.
k
o
n
k
u
r
s
y
u.l. [urban life]_luty_2013
27.02.śr.
Konkurs: Sony Music
22.02.pt.
Premiera kinowa: „Lot”, reż. Robert Zemeckis
Koncert: Anna Maria Jopek; Sala Ziemi MTP, Poznań
17.02.nd.
07.02.cz.
02.02.so.
Koncert: Gregoirge Maret Quartet; Blue Note, Poznań
„Jimi Hendrix: Live At Woodstock”; Multikino, Polska
Kino na obcasach: „Miłość i inne używki”, reż. Edward Zwick; Multikino, Polska
Polub nas na fejsie: www.facebook.com//SOUL-Magazine-Society-of-Urban-Life
1
w ww
1
3
co
m
S
.fu
. rla
ww
fe
t
hr
is
+K
a
3w
it l
om
u o
2w
r .fa
.c ch
/C
p to
r he
ne
es
. ww
1
pin
l g.p
4
w ww
4
.st
ef
a
l. ne
co
m
ww
w
.to
us
p
k ols
a.p
l
m o
5
w _ t s
p ho
i l
gir
ov lsl
2
5
l
m .co
7
2
n a
6w
ys
. ww
6
ww
w.
m
ar
ni.
c
1,5
om
ww
w
.co
m
3
.hm
S 2w
ww
u .gi
se
e pp
u o za
t no
tid
ig es
n.c
om
3
w ww
it l
7
.ne
a ilb
rre
c tt.
om
i l w
5
4w
fa w.
ce
b
k oo
.co
m
/p
ag
/ es
u Yo
m _ t s
De
4
niq
n sig
s-
A
dia
35
a rk
n a
1 – 5 www.hm.com 6 www.emuaustralia.com
S
7 www.zara.com
u o
1
2
it l
3
4
i l 5
u j _ t s
4
i n s
u.l.
6
it l
u.l.
u o
r o
6
5
7
i l
_ t s
7
6
e b
u a
y t
7
8
36
1 , 3 , 5 , 6 , 7 www.madeindesign.co.uk 2 , 4 , 8 www.fabrykaform.pl
2
4 1
1
u.l.
3
5
_design
2
3 1 www.mojlowicz.pl 2 www.orlybeauty.pl 3 www.vpp.pl 4 www.bobbibrown.pl 5 www.balticcompany.pl 6 www.douglas.pl 7 www.bielenda.pl
38
Klasyczny smak piwa Słód jęczmienny, chmiel i woda – to trzy składniki, które wg niemieckiego, XVI-wiecznego prawa czystości powinny tworzyć piwo. Tylko tyle wystarczy, żeby uwarzyć napój, który zadowoli prawdziwych piwoszy. Takie jest oparte na tradycyjnej recepturze Tyskie Klasyczne. Piwo powstaje w miejscu, gdzie na co dzień kilkusetletnia tradycja łączy się z nowoczesnością, a doświadczenie współgra z technologicznymi innowacjami - w Tyskich Browarach Książęcych, kolebce polskiego piwowarstwa. W Tychach piwo warzy się nieprzerwanie od prawie czterech wieków. Rozwiązania technologiczne, które stosuje się w Tyskich Browarach Książęcych zawsze były innowacyjne i dzięki temu od tak dawna produkuje się tutaj piwo, dla tych, którzy cenią wyjątkowy smak. Tyski browar jest najstarszy i największy w Polsce. Pierwsze oficjalne wzmianki o nim pochodzą z 1629 roku i przyjęło się uznawać tę datę za rok jego powstania. Kilkanaście lat później - w 1640 – wystawiony został pierwszy dokument nominacyjny określający zakres prac piwowara. Ta funkcja zobowiązywała do nadzoru nad wszystkimi etapami warzenia piwa. Proces przebiegał według ustanowionego w XVI wieku niemieckiego prawa czystości. W restrykcyjny sposób określało ono skład piwa, który obejmował tylko: czysty słód jęczmienny, krystaliczną wodę i aromatyczny chmiel. Za odstępstwo od tego piwowarzy byli surowo karani. Nawiązując do tej średniowiecznej receptury, Kompania Piwowarska stworzyła piwo, które warzone jest tylko z tych trzech składników – Tyskie Klasyczne. Naturalny słód jęczmienny jest sprowadzany z najlepszych europejskich słodowni, bowiem obecnie zapotrzebowania browaru są ogromne. Co roku Tychy opuszcza ok. 6 mln hl piwa, co czyni to miejsce nie tylko najstarszym, ale i najbardziej wydajnym, polskim browarem. Woda, która wykorzystywana jest do produkcji Tyskiego Klasycznego pochodzi ze śląskich ujęć, między innymi ze źródła Gronie, usytuowanego na Wzgórzu Mikołowskim. Jego eksploatację rozpoczęto w 1898 roku i kontynuowana jest ona do dzisiaj. Nazwa najpopularniejszej polskiej marki piwnej – Tyskie Gronie – pochodzi właśnie od tego źródła. Trzecim ze składników Tyskiego Klasycznego jest chmiel, dzięki niemu piwo to ma tak bogaty, a zarazem delikatny smak. Klasyczne zawiera mniej niż 5% alkoholu i jest nieco słabiej nagazowane. Jest ono łagodniejsze niż dostępne na rynku lagery, dzięki czemu „lekko się pije”. Proces warzenia Tyskiego Klasycznego odbywa się między innymi w zabytkowej, tyskiej warzelni, której budowę rozpoczęto jeszcze przed I wojną światową i dzięki modernizacjom używa się jej do dziś. Używane podczas produkcji najnowsze technologie gwarantują, że Tyskie Klasyczne to piwo nie tylko smaczne, ale i wyróżniające się wysoką jakością. Sztab doskonale wyszkolonych specjalistów i maszyny nowej generacji sprawiają, że linię rozlewniczą opuszcza piwo, dla tych, którzy cenią tradycyjny smak. Tyskie Browary Książęce posiadają cztery linie rozlewnicze – dwie butelkowe i dwie puszkowe. Codziennie schodzi z nich 60 tys. puszek i nawet 100 tys. butelek na godzinę. Wśród nich także Tyskie Klasyczne, które w pełni oddaje ducha Tyskich Browarów Książęcych, gdzie tradycja i nowoczesność przeplatają się ze sobą, a z ich połączenia powstaje doskonałe piwo.
w w w . f a c e b o o k . c o m / T y s k i e
Soul patronuje
Android™ jest znakiem towarowym Google Inc.
Fotografuj dziś aparatami jutra
A gdyby do aparatu dodać tysiące aplikacji systemu Android i łączność z Internetem Wi-Fi i 3G? Poznaj Samsung GALAXY Camera – najmądrzejszy aparat jaki kiedykolwiek zaprojektowano, który zmieni fotograę na zawsze.
www.smartfoto.samsung.pl